2010.10.09 Wisła AWF Kraków - Delikatesy Centrum PBS Bank MOSiR Krosno 55:58

Z Historia Wisły

2010.10.09, II liga, grupa C, Kraków, hala Wisły, 18:15
Wisła AWF Kraków 55:58 Delikatesy Centrum PBS Bank MOSiR Krosno
I: 7:21
II: 16:18
III: 17:5
IV: 15:14
Sędziowie: Krzysztof Krajewski, Wojciech Majcherowicz Komisarz: Jerzy Morawiec Widzów:
Wisła Kraków:
Jakub Dwernicki 14, Grzegorz Radwan 14, Tomasz Orlicki 7, Szymon Czepiec 7, Mateusz Piech 4, Maciej Stodolski 4, Wojciech Eliasz-Radzikowski 3, Wojciech Stanisz 2, Michał Dudziewicz 0, Łukasz Pająk 0, Dariusz Depta 0

Delikatesy Centrum PBS Bank MOSiR Krosno:



Opis meczu

Koszykarze Wisły AWF omal nie sprawili sensacji w meczu z jednym z faworytów tegorocznych rozgrywek drugoligowych, zespołem Delikatesy Centrum PBS Bank MOSiR Krosno. Po dramatycznej końcówce wiślacy przegrali 55:58.

Początek meczu stał pod znakiem fatalnej gry wiślaków w ataku. Pierwsze punkty naszym zawodnikom udało się zdobyć dopiero w 4. minucie, przy stanie 0:6. Na szczęście Smoki nie najgorzej poczynały sobie w obronie i po upływie następnej minuty, po rzutach Czepca (akcja 2+1), udało im się doprowadzić do wyniku 5:6. Po chwili była szansa na objęcie pierwszego prowadzenia w meczu, lecz Stodolski popełnił błąd pod koszem krośnian, rywale wyprowadzili kontrę i było 5:8. Newralgiczna dla wyniku pierwszej kwarty okazała się jej druga część. Na 4,5 minuty przed końcem wiślacy doszli rywali na 7:8, by już końca nie zdobyć ani jednego oczka. A Krosno zaczęło trafiać coraz częściej. Szczęściem w nieszczęściu było to, że goście nie najlepiej rzucali z linii rzutów wolnych. Mimo tego ich przewaga rosła z każdą prawie akcją. Na trzy sekundy przed końcem kwarty krośnianie rzucili kolejne dwa punkty z półdystansu i było 7:21. Mało kto chyba wierzył wtedy, że w dzisiejszym meczu mogą być jeszcze emocje.

Pierwsze trzy minuty drugiej kwarty nie zapowiadały w tej materii żadnej odmiany. MOSiR kontrolował grę, a naszym zawodnikom w dalszym ciągu nic nie wychodziło w ataku. W 23. minucie wynik brzmiał 14:31. Po chwili wydawało się, że coś w naszej grze drgnęło. Dwukrotnie trafił Dwernicki, udało się to także Piechowi i Orlickiemu, a straty zaczęły maleć. Niestety, w końcówce kwarty wszystko wróciło do złej normy i do przerwy wynik brzmiał 23:39.

Pauza podziałała na Smoków niezwykle mobilizująco. Widać to było szczególnie w grze obronnej, w której spisywali się oni rewelacyjnie. Dość powiedzieć, ze goście pierwsze punkty zdobyli dopiero po pięciu i pół minutach (z wolnego trafił wtedy Kamecki). Na trzy i pół minuty przed końcem kwarty wynik brzmiał już tylko 33:40. A nasi dalej świetnie bronili. W efekcie, po rzucie Stanisza na 30 sekund przed końcem kwarty, wynik brzmiał już tylko 40:42. W ostatniej akcji tej części gry zabrakło nieco wyrachowania i krośnianie na sekundę przed końcem odskoczyli na cztery punkty.

W ostatniej odsłonie walka szła już na całego. Na parkiecie trochę iskrzyło, ale wszystko odbywało się w zgodzie z zasadami fair play. Smoki kontynuowały bardzo dobrą grę w defensywie, jednak w ataku w dalszym ciągu nie było najlepiej. Pomimo tego w 35. minucie udało się w końcu wyrównać. Dokonał tego Radwan, skutecznie dobijając piłkę odbitą od tablicy. Po chwili jednak to znów goście byli na prowadzeniu, po akcji skutecznego na tablicach Bąka. Już jednak minutę później Bąk opuścił boisko po piątym faulu i wydawało się, że Wisła jest na dobrej drodze do sprawienia sensacji. Na 2,5 minuty przed końcem Dwernicki pięknie podał do Radwana, a ten nie dość, że skutecznie rzucił, to jeszcze był faulowany. Grzegorz pewnie wykorzystał przysługujący mu z tego tytułu rzut wolny i było 50:49 dla Wisły. Jak się miało później okazać, było to pierwsze i niestety ostatnie prowadzenie wiślaków w meczu. A jak na ironię, w ostatnim fragmencie gry katem Smoków okazał się ich były zawodnik Kamil Kamecki. Najpierw wykonał akcję 2+1, a potem jeszcze dwukrotnie dziurawił ich kosz, po raz ostatni na 20 sekund przed końcem meczu. Doprowadził tym samym do stanu 52:57. Wiślacy nie zamierzali jednak rezygnować z wygranej. Trener Mazur wziął czas, po którym nasi zawodnicy rozegrali popisową akcję. Na 8 sekund przed końcem Orlicki trafił za trzy i było tylko 55:57. Po sekundzie udało się sfaulować. Piechocki przestrzelił pierwszy rzut wolny. Drugi jednak trafił. Wiślacy szybko przeszli połowę, lecz Kuba Dwernicki, próbując wywieść w pole rywali, poślizgnął się na linii rzutów za trzy punkty. Zdołał jeszcze oddać piłkę Radwanowi, lecz ten został skutecznie przyblokowany przez rywali i nie zdążył już wykonać rzutu. A szkoda, bo w dogrywce mogło być naprawdę ciekawie.

Wisła AWF Kraków - Delikatesy Centrum PBS Bank MOSiR Krosno 55:58 (7:21, 16:18, 17:5, 15:14)

Wisła AWF: Dwernicki 14, Radwan 14, Orlicki 7, Czepiec 7, Piech 4, Stodolski 4, Eliasz-Radzikowski 3, Stanisz 2, Dudziewicz 0, Pająk 0, Depta 0.

źródło: http://www.wawelskiesmoki.pl/?akcja=news&id=2507