2010.10.17 Górnik Zabrze - Wisła Kraków 1:0

Z Historia Wisły

2010.10.17, Ekstraklasa, 9. kolejka, Zabrze, Stadion im. Ernesta Pohla, 17:00
Górnik Zabrze 1:0 (0:0) Wisła Kraków
widzów: 8.000
sędzia: Tomasz Mikulski (Lublin)
Bramki
Aleksander Kwiek 83’ 1:0
Górnik Zabrze
4-5-1
Grafika:Zk.jpgAdam Stachowiak
Michael Bemben
Adam Banaś
Adam Danch
Mariusz Magiera
Grzegorz Bonin grafika:Zmiana.PNG (89’ Michał Pazdan)
Grafika:Zk.jpgAdam Marciniak
Mariusz Przybylski
Marcin Wodeckigrafika:Zmiana.PNG (82’ Michał Jonczyk)
Aleksander Kwiek grafika:Zmiana.PNG (90+3’ Szymon Sobczak)
Tomasz Zahorski

trener: Adam Nawałka
Wisła Kraków
4-5-1
Mariusz Pawełek
Serge Branco
Cleber Grafika:Zk.jpg
Gordan Bunoza Grafika:Zk.jpg
Piotr Brożek
Patryk Małecki grafika:Zmiana.PNG (82’ Wojciech Łobodziński)
Radosław Sobolewski
Łukasz Garguła
Nourdin Boukhari Grafika:Zk.jpg grafika:Zmiana.PNG (87’ Maciej Żurawski)
Dragan Paljić
Paweł Brożek grafika:Zmiana.PNG (74’ Andres Rios)

trener: Robert Maaskant

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Przed meczem

9. kolejka Ekstraklasy - zapowiedź

15. październik 2010, 10:53

Po przerwie na rozgrywki reprezentacyjne powraca Ekstraklasa. Co ciekawe, okres ten był bardziej pracowity dla ligowych stranieri niż rodzimych piłkarzy. W kadrze Franciszka Smudy wystąpiło 8 zawodników z najwyższej polskiej klasy rozgrywkowej, w pierwszych reprezentacjach innych krajów aż 12. Najwięcej doświadczenia ze swoich wyjazdów mogli zebrać piłkarze Jagiellonii i Widzewa. Litwa z Darvydasem Sernasem, Mindaugasem Panką (obaj Widzew), Tadasem Kijanskasem i Andrijusem Skerlą (Jagiellonia) zmierzyła się z Hiszpanią. Wszyscy wymienieni piłkarze spędzili na boisku pełne 90 minut a Sernas zdobył jedyną bramkę dla Litwinów. Inny zawodnik Jagiellonii - Mladen Kascelan wystąpił w dwóch spotkaniach eliminacyjnych Czarnogóry ze Szwajcarią (1-0 przed własną publicznością) i Anglią (0-0 na wyjeździe). Czarnogóra z 10 punktami po 4 meczach jest sensacyjnym liderem grupy G eliminacji ME 2012. Jedyny Wiślak w tym gronie - Andraż Kirm - również dwukrotnie pojawiał się na boisku a jego Słowenia rozgromiła Wyspy Owcze w stosunku 5-1 i ograła Estonię 0-1.

Jedyne piątkowe spotkanie 9. kolejki rozpocznie się o godzinie 20.00 w Łodzi. Widzew zmierzy się z Legią. W minionej dekadzie mecze te były ligowymi hitami, w których wynik ważył się do ostatnich sekund spotkania. Niejednokrotnie dramatyczny przebieg spotkań, walka do ostatniego gwizdka i współzawodnictwo obydwu drużyn o najwyższe cele dodatkowo podsycały już i tak gorącą atmosferę. W piątek staną naprzeciw siebie beniaminek okupujący aktualnie ósmą lokatę oraz zawodząca Legia z dwunastego miejsca. W dodatku w składach obydwu drużyn zaroi się od obcokrajowców, którzy nie mieli okazji poczuć atmosfery konfrontacji sprzed lat.

Późna pora i nie najlepsza pogoda sprawią, że z boiska będzie wiało chłodem. Czy powieje też nudą? Na zwycięstwie zależeć powinno obydwu stronom, wszak obie nie spełniają pokładanych w nich oczekiwań. Widzewiacy przed każdym meczem zapowiadają walkę o komplet punktów, po każdym meczu mają pretensje przede wszystkim do siebie, bo pozwalają zwycięstwu na wymknięcie się z rąk. W efekcie zgromadzili już 5 remisów, najwięcej spośród wszystkich drużyn Ekstraklasy. Jednak ich najbliżsi rywale w tym sezonie jeszcze nie zremisowali. Warszawiacy dziewięć punktów zdobyli grając słabo, ale rozstrzygając mecze na swoją korzyść w ostatnim kwadransie gry. Czyżby jednak znowu miała szykować się emocjonująca końcówka? Czy może tym razem Widzew niesiony gorącym dopingiem kibiców, nie pozwoli sobie na chwilę słabości?

W sobotę rozegrane zostaną kolejne cztery spotkania. Pierwsze z nich odbędzie się we Wrocławiu, tamtejszy Śląsk podejmie Polonię Warszawa. Obie drużyny mają za sobą zmiany trenerów. Gospodarze za kadencji trenera Tarasiewicza grali ładną dla oka piłkę w ofensywie, jednak zawodziła ich skuteczność, na domiar złego gra w destrukcji nie funkcjonowała. W efekcie Śląsk dziś jest przedostatni w tabeli. Przed spadkiem wrocławian uratować ma nestor polskich trenerów- Orest Lenczyk. W wyjazdowym meczu z Wisłą „zaparkował autokar w bramce”. Nie sprzyjało to stworzeniu dobrego widowiska, ale przyniosło pierwsze po pięciu kolejkach punkty (a właściwie jeden punkt). Czy podobna „sztuczka” wystarczy na Polonię Warszawa? Czarne koszule dysponują sporym potencjałem ofensywnym, ale pod wodzą nowego trenera tylko remisują. Co więcej, ich ostatnie ligowe zwycięstwo pochodzi z trzeciej kolejki. Strata do Jagiellonii wciąż nie jest duża, biorąc pod uwagę zaległy mecz Polonistów, ale prezes Wojciechowski raczej nie słynie z cierpliwości. Dla Pawła Janasa każde potknięcie może być ostatnim.

Liderująca Jagiellonia podejmie na własnym boisku Polonię Bytom. Drużyna ze Śląska jest na fali wznoszącej, nie przegrała od czterech spotkań, jednak czy poradzi sobie w jaskini lwa? Białostoczanie w tym sezonie jeszcze nie stracili punktów przed własna publicznością. W tym roku na własnym stadionie nie odnieśli jeszcze porażki, a jesienią zeszłego roku zdarzyło się to tylko raz. Natomiast Polonia na wyjazdach w tym sezonie zdobyła tylko 1 spośród swoich 9 punktów. Triumf drużyny przyjezdnej, a nawet remis, byłby sensacją. Bytomianie mogliby upatrywać nadziei w reprezentacyjnych obowiązkach piłkarzy Jagiellonii, jednak poprzednie reprezentacyjne wojaże nie przeszkodziły białostoczanom w pokonaniu Wisły.

W kolejnym meczu Lech Poznań zmierzy się z Zagłębiem Lubin. Latem klub z Bułgarskiej opuścił Robert Lewandowski, a z miedziowymi pożegnał się Ilijan Micanski. Obaj wybrali kierunek niemiecki, gdzie póki co nie robią furory. Jednak po ich odejściu obie drużyny zdecydowanie obniżyły loty. W tabeli wiosny lubinianie zajmowali czwarte miejsce, dziś są dziesięć miejsc niżej. Jeszcze większy spadek zanotował Lech, który z miejsca pierwszego spadł na dwunaste. Bez tych dwóch snajperów zamiast oglądać pojedynek na szczycie, czeka nas starcie w dole tabeli. Mecz ten jest szczególnie ważny dla Lechitów, którzy rozpoczynają bardzo intensywną serię spotkań. Oprócz zwykłych spotkań ligowych czekają ich mecze w Pucharze Polski, Lidze Europejskiej i zaległe spotkanie z Polonią Warszawa. Łącznie 9 spotkań w miesiąc. Jeżeli nie pokonają Zagłębia, o dobrą lokatę na koniec rundy jesiennej może być bardzo trudno. Dość powiedzieć, że choć obie drużyny rozdziela w tabeli Ruch Chorzów, to jednak punktów uzbierały tyle samo-8. Dwa słabsze spotkania mogą oznaczać nawet spadek do strefy spadkowej.

Ostatni sobotni mecz to konfrontacja na szczycie tabeli. Druga Korona podejmie trzeci GKS Bełchatów. Goście grają nierówno, przydarzają im się długie przestoje w grze jak i zwyczajnie słabe mecze, jednak mimo to udaje im się punktować. Ostatnio po słabej pierwszej połowie, pokazali pazur po zmianie stron i zasłużenie pokonali mistrzów Polski- Lecha. Jednak trzeba zauważyć, że 5 spośród 8 spotkań rozegrali w roli gospodarzy i to przed własną publicznością odnosili lepsze wyniki. Na wyjazdach zanotowali dwie porażki, a jedyne zwycięstwo to starcie ze słabo dysponowaną w tym sezonie Legią. Korona jest o wiele równiejsza, punktuje bez względu na to czy przychodzi jej grać przed własną czy też obcą publiką. Jedyną niewiadomą u kielczan jest forma Andrzeja Niedzielana, który uczestniczył w niechlubnym wydarzeniu turystyczno-rozrywkowym, chyba jedynie dla zachowania pozorów nazywanym zgrupowaniem kadry narodowej.

Pierwsze z niedzielnych spotkań to kolejne starcie outsiderów. Cracovia zetrze się z Ruchem Chorzów. Sportowa logika nakazywałaby użycie właśnie takiego sformułowania. Wszak obie drużyny walczą o życie. Dla Cracovii zwycięstwo mogłoby znacznie przybliżyć ją do opuszczenia strefy spadkowej, dla Ruchu porażka oznacza z kolei zbliżenie się do strefy spadkowej. Zwycięstwo gospodarzy oznaczałoby zmniejszenie dystansu pomiędzy obiema ekipami do jednego punktu. Jednak mecz z podobnym podtekstem odbył się przed przerwą na reprezentację. Wtedy naprzeciw siebie stanęły Cracovia i Zagłębie, jednak kibice nie zobaczyli bramek, ani składnych akcji, ani groźnych strzałów, ani nawet walki. Czy tym razem będzie inaczej? Ruch z wyjazdów przywiózł tylko jeden skromny punkcik. Cracovia w trzech domowych meczach zanotowała jedno zwycięstwo w kontrowersyjnych okolicznościach i dwie porażki. Orędowanie za którąś ze stron to jak przekonywanie, że jeden z biegunów jest cieplejszy od drugiego.

Ciekawie natomiast zapowiada się mecz w Zabrzu. Bezkompromisowy dotychczas Górnik podejmie Wisłę Kraków. W drużynie gospodarzy zobaczymy wiele znajomych twarzy. Obronę współtworzą Mariusz Jop i Mariusz Magiera, w drugiej linii występuje Aleksander Kwiek, a drużynę z ławki trenerskiej poprowadzi Adam Nawałka. Górnicy dysponują ciekawą kadrą zawodników- z jednej strony zgraną, z drugiej pełną nowych ogniw. Jednocześnie doświadczoną ale też z kilkoma młodszymi zawodnikami. Nie przekłada się to na porywający styl gry, ani nawet na solidność, Lechia Gdańsk zaaplikowała im pięć bramek, a mogła zdecydowanie więcej. Jednak Górnik otrafi wykorzystywać potknięcia rywali, ich słabości, co w naszej słabej lidze daje duże pole do popisu i umożliwia regularne zdobywanie punktów.

Niestety w Wiśle wciąż roi się od słabych punktów. Mateusz Kowalski, który rozegrał poprawne zawody ze Śląskiem nabawił się kontuzji, która na dłuższy czas wyeliminowała go z gry. Na drobny uraz narzeka też Cleber, a pauzować musi wciąż Osman Chavez. Wprawdzie w klubie zapewniają, że Cleber będzie zdolny do gry w niedzielę, jednak trener Robert Maaskant z pewnością będzie musiał przygotować wariant zastępczy. Co gorsza również formacja ofensywna została osłabiona. Bardzo poważnego urazu doznał Rafał Boguski i z pewnością nie zobaczymy go już w tym roku na boisku. Na drobny uraz narzeka również Paweł Brożek, który od pewnego czasu ma pewny plac u trenera Maaskanta.

Cieszy natomiast powrót Łukasza Garguły w orbitę zainteresowań szkoleniowca. Były pomocnik Bełchatowa może wydatnie pomóc Wiśle w rozgrywaniu piłki, jednak warunkiem koniecznym jest lepsza gra bez piłki partnerów. Bez ruchliwości wprowadzenie Garguły zmieni proporcje zawodników ofensywnych i defensywnych na boisku, jednak nie uskrzydli krakowskiej jedenastki. Od piłkarzy dochodzą głosy o poprawiającej się dyspozycji fizycznej oby słowa te znalazły przełożenie na dyspozycję w meczu. Możliwe też, że w niedzielnym spotkaniu wystąpi także Piotr Brożek, którego nie było dane nam oglądać od pewnego czasu.

Ostatni z niedzielnych meczów to derby Trójmiasta, w których Lechia podejmie Arkę. Za sprawą ostatnich wyników Lechia zaczęła walczyć o tytuł naj efektowniej grającej drużyny w Ekstraklasie. Identyczną różnicą bramek co gdańszczanie może pochwalić się tylko piłkarze jagiellonii, jednak oni stracili i strzelili po jednym golu mniej. Dzięki zwycięstwom 5-1 nad Górnikiem i 0-3 nad Legią Lechia aktualnie legitymuje się aktualnie bilansem 13-5. Zdecydowanie gorzej wygląda to u rywali: 4-5. Mimo to Arce udaje się nie tylko regularnie punktować, ale także ucierać nosa potencjalnie silniejszym rywalom. Czy potwierdzi to również w meczu z aspirującą do podium Lechią, czy też może to gospodarze potwierdzą swoją wysoką formę?

Źródło: wislakrakow.com

Przed najbardziej wiślackim meczem w lidze

Mecz Wisły w Zabrzu to spotkanie, na które kibice „Białej Gwiazdy” musieli czekać ponad dwa tygodnie. Wszystko przez przerwę na mecze reprezentacji przeciwko USA i Ekwadorowi. Czas ten jednak upłynął, więc przed nami najbardziej wiślacki, ze wszystkich meczów w lidze.

Powód takiego stwierdzenia jest prosty. Na trenerskiej ławce Górnika zasiada były piłkarz i trener Wisły – Adam Nawałka, któremu sekunduje inny były zawodnik „Białej Gwiazdy”, Bogdan Zając.

Z kolei na zielonej murawie w barwach zabrskiego klubu występują Mariusz Jop, Mariusz Magiera i Aleksander Kwiek – czyli byli wiślacy. A jakby tego było mało – w kadrze beniaminka znaleźć można nazwiska Sebastiana Leszczaka oraz Michała Jonczyka, czyli dwójkę z przeszłością w młodej drużynie „Białej Gwiazdy”. Tak licznego „wiślackiego zaciągu” nie ma żaden inny klub w całej Ekstraklasie.

Wszystko to już jednak przeszłość i aby nią nie żyć wiślacy nie mają wielkiego wyboru, jak w Zabrzu wygrać. Okazja do pierwszego od... 28 sierpnia (!) zwycięstwa nadarza się znakomita, bo też Wisła nie przegrała z Górnikiem w lidze od... 11 lat, kiedy to w Zabrzu ulegliśmy 0-1. W rewanżu, przy Reymonta, było już jednak 6-3 dla nas, co zapoczątkowało obecną serię, która składa się na 18 ligowych zwycięstw i jeden zaledwie remis!

Kibice na pewno nie wymagają od wiślaków aż takiej strzelaniny, jak wspomniane 9 goli, ale kolejny mecz bez wygranej to chyba byłoby już zbyt wiele. Tym bardziej, że czołówka tabeli oddala się od nas już zdecydowanie za mocno. Po sobotniej wygranej Jagiellonii, a przed naszym meczem w Zabrzu, tracimy do białostockiego klub już 10 punktów! Najwyższy więc czas odrabiać straty.

W odniesieniu wygranej pomóc mają roszady kadrowe. I tak na lewej obronie znów zagra Piotr Brożek, który z powrotem na lewe skrzydło wygoni Dragana Paljicia. Na środek defensywy powróci Cléber, który wraca po pauzie za żółte kartki. Z innych powodów na ławkę powędruje natomiast Maciej Żurawski. Robert Maaskant planuje ponadto wystawić dwóch ofensywnie usposobionych środkowych pomocników i zanosi się na to, że będą to Nourdin Boukhari oraz Łukasz Garguła. Co ważne – trener znów będzie miał do dyspozycji Andyego Ríosa, który wraca po kontuzji, choć zapewne jeszcze nie wyjdzie w podstawowym składzie. Pewniakami do gry są natomiast Patryk Małecki i Paweł Brożek, a liderem zespołu niezmiennie pozostaje Radosław Sobolewski.

Jaki przyniesie to efekt? Oby dobry, bo kolejna wpadka – mając w perspektywie niełatwy mecz z Lechią u siebie oraz wyjazd do Poznania – może doprowadzić do kolejnych nerwowych ruchów, czy wypowiedzi. A to jest nam zupełnie zbędne. W przeciwieństwie do absolutnie niezbędnych punktów!

Źródło: Wisła Portal


Maaskant pomiesza składem, żeby Wisła wreszcie wygrała

Bartosz Karcz

2010-10-15 22:13:30, aktualizacja: 2010-10-16 10:57:15

W sobotę mija jedenaście lat od ostatniego zwycięstwa Górnika Zabrze z Wisłą Kraków w meczu ligowym. 16 października 1999 roku po bramce Adama Kompały zabrzanie wygrali 1:0. Później "Biała Gwiazda" stała się dla nich prawdziwym koszmarem. W kolejnych dziewiętnastu spotkaniach aż osiemnaście razy wygrywała Wisła, padł tylko jeden remis, a stosunek bramek jest wprost miażdżący dla śląskiej drużyny. Wynosi bowiem 49:12! W niedzielę o godz. 17 wszystkie te wyliczenia nie będą jednak ważne, bowiem na boisku spotkają się sąsiedzi w tabeli i to tacy, którzy za wszelką cenę chcą wreszcie wygrać.

Zarówno Wisła, jak i Górnik ostatnio nie wygrywały. "Biała Gwiazda" po fatalnym meczu ze Śląskiem swoją serię bez zwycięstwa wydłużyła już do czterech spotkań. Górnik ma natomiast za sobą dwie porażki z rzędu i też będzie chciał wreszcie zdobyć punkty. To zapowiada duże emocje, jakie przez wiele lat towarzyszyły konfrontacji obu zespołów.

Przy ul. Reymonta dwa tygodnie starano się wykorzystać do maksimum. Zgrupowanie w Zakopanem, ciężkie treningi i rozmowy z zawodnikami - to ma być lekarstwo, które uzdrowi Wisłę i nauczy jej piłkarzy na nowo wygrywać. Trzeba dodać do tego również zmiany w składzie, bo w niedzielę na murawę w Zabrzu wyjdzie nieco inna jedenastka niż ostatnio.

Najważniejszą zmianą będzie odesłanie na ławkę Macieja Żurawskiego. Robert Maaskant widzi teraz trochę inną rolę dla "Żurawia", który po powrocie do Krakowa nie grał na miarę oczekiwań. Żurawski nadal ma pomagać Holendrowi w pracy z zespołem, ale teraz już bardziej z boku niż bezpośrednio na boisku.

Maaskant nie kryje, że to, co prezentowała do tej pory Wisła po jego kierunkiem, nie jest powodem do zachwytów. - W większości spotkań byliśmy lepszą drużyną, ale nie jestem zadowolony z tego, w jaki sposób graliśmy do tej pory - mówi Maaskant. - Jeśli gramy u siebie, powinniśmy wygrywać. Dlatego remisy, jakie osiągaliśmy w meczach z Koroną i Śląskiem, nie mogły nas zadowolić.

Żeby zmienić wyniki, holenderski szkoleniowiec trochę pomiesza składem. Mecz w Zabrzu będzie najprawdopodobniej szansą dla Łukasza Garguły. To właśnie ten piłkarz wybiegnie w pierwszym składzie i razem z Nourdinem Boukharim utworzą ofensywny duet w środku pola. W linii pomocy ubiezpieczać ich będzie Radosław Sobolewski. To odwrócenie dotychczasowego trójkąta, w którym Maaskant wystawiał w środkowej strefie dwóch defensywnych (Sobolewski, Wilk) i jednego ofensywnego piłkarza (Żurawski). Czy taka zmiana okaże się skuteczną receptą na zwycięstwa, zobaczymy. Na razie Maaskant skarży się trochę na los, gdy mówi: - Ciągle musimy coś zmieniać, bo albo są kartki, albo kontuzje. Nie mogę się już doczekać sytuacji, w której będę miał pierwszą jedenastkę i w której będę dokonywał jednej, dwóch zmian. Teraz szukamy "złotego środka".

Źródło: Gazeta Krakowska

Tak gra Górnik Zabrze

Data publikacji: 16-10-2010 13:00


Kolejnym spotkaniem Białej Gwiazdy jest spotkanie z Górnikiem Zabrze. Podopieczni trenera Adama Nawałki w lidze ostatnio przegrali z Jagiellonią Białystok, więc teraz z pewnością będą chcieli zdobyć punkty w konfrontacji z wicemistrzem Polski. Czy im się to uda? Zobaczmy, co „Górnicy” mogą przygotować na niedzielne popołudnie.


Prawdopodobny skład Górnika Zabrze (ustawienie 1-4-2-3-1):


BRAMKARZ: W bramce Górnika Zabrze z pewnością zobaczymy Adama Stachowiaka. To młody golkiper, który zebrał już sporo doświadczenia w Ekstraklasie i udowadnia, że może być mocnym punktem każdego zespołu, w którym gra. Stachowiak nieźle gra w powietrzu, jest skocznym i zwinnym zawodnikiem.

OBRONA: Z prawej strony bloku defensywnego prawdopodobnie zobaczymy Michaela Bembena – Polaka wychowanego i wyszkolonego w Niemczech, który przez wiele sezonów nie miał problemów z grą w Bundeslidze. Bemben sprawia wrażenie solidnego zawodnika, ale nie zawsze ustrzega się błędów. W środku obrony można spodziewać się zmian – w meczu z Wisłą partnerem Adama Banasia może być Adam Marciniak, bo w tygodniu rozchorował się Mariusz Jop. Banaś to wysoki obrońca, lubiący twardą i fizyczną grę. Sporym atutem tego gracza jest to, że może być skuteczny pod bramką rywala. Z kolei Marciniak to uniwersalny zawodnik, potrafiący grać na boku i w środku pomocy. W roli lewego defensora możemy zobaczyć Mariusza Magierę.

POMOC: Na prawym skrzydle pomocy trener Nawałka prawdopodobnie wystawi Grzegorza Bonina, który obecnie jest jednym z najlepszych w szeregach zabrzan. Bonin to szybki i dobrze wyszkolony piłkarz, lubiący być ciągle pod grą. Jako defensywni pomocnicy mogą wystąpić Piotr Gierczak i Mariusz Przybylski. Obaj będą odpowiedzialni za skuteczny odbiór piłki, zagęszczanie środka pola i skuteczne asekurowanie obrońców – zwłaszcza tych bocznych. Na lewym skrzydle z powodzeniem może zagrać Marcin Wodecki – szybki piłkarz ze zmysłem do technicznej, kombinacyjnej gry. Na pozycji „fałszywego napastnika” zagra Aleksander Kwiek, który dysponuje dobrym przeglądem pola i potrafi obsłużyć partnera dobrym i dokładnym podaniem.

ATAK: Trener Nawałka preferuje grę jednym napastnikiem i w tej roli widzi Tomasza Zahorskiego. Zahorski sprawdza się w tej roli, gra często tyłem do bramki. Potrafi wygrać pojedynek główkowy, ale jest mało skuteczny.

Rafał Młyński

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl


Relacje z meczu

Górnik po 11 latach i golu Kwieka pokonał Wisłę

17. październik 2010, 13:09 (aktual. 17. październik 2010, 19:15)

Pierwsze zwycięstwo w XXI wieku odniósł nad Wisłą Górnik Zabrze. Zabrzanie w tym sezonie gdy wygrywają u siebie, to 1:0 i tak było w niedzielę z Wisłą. Gola na wagę trzech punktów zdobył były gracz Wisły - Aleksander Kwiek.

Odliczanie trwa: piąty mecz Wisły bez zwycięstwa! Do liderującej Jagiellonii tracimy już dziesięć punktów, zaś do strefy spadkowej - sześć "oczek"!

Zgodnie z wcześniejszymi przewidywaniami na boisku w pierwszym składzie Wisły zadebiutował w meczu ligowym Łukasz Garguła. Na lewą obronę wrócił Piotr Brożek, przesunął tym samym na pomoc Dragana Paljicia. Ze składu wypadł Maciej Żurawski, a jedynym nominalnym napastnikiem Wisły był w Zabrzu Paweł Brożek.

W drużynie Adama Nawałki pojawiło się dwóch byłych wiślaków - Aleksander Kwiek i Mariusz Magiera. Zabrakło regularnie występującego w obronie Górnika od początku sezonu Mariusza Jopa, który w tygodniu poprzedzającym mecz rozchorował się.

Po dziesięciu minutach wyrównanej gry inicjatywę przejęła Wisła. Znacznie dłużej utrzymywała się przy piłce, długo rozgrywała ją na połowie zabrzan, ale z dojściem do sytuacji strzeleckiej był kłopot. W 13 minucie z rzutu wolnego dośrodkowywał Garguła a Boukhari uderzył głową obok bramki. Pięć minut później próbę uderzenia z bardzo ostrego kąta w wykonaniu Pawła Brożka zablokował Magiera. Po chwili uderzenia z dystansu próbował Boukhari, lecz był to strzał wyraźnie niecelny.

Najładniejszą akcję wiślacy przeprowadzili w 32 minucie. Patryk Małecki zagrał do przodu do Pawła Brożka, ten odegrał piętką do środka do wbiegającego Garguły, którego strzał z pierwszej piłki minął bramkę Górnika. Wiślacy oddali w pierwszej połowie cztery strzały, ale ani razu nie trafili w światło bramki. Choć więc prezentowali wyższą kulturę piłkarską (61% posiadania piłki) niż rywale, to zdecydowanie brakowało szybkości reakcji i dobrego podania w pobliżu pola karnego Górnika.

Gospodarze swoje ataki ograniczali do dłuższych zagrań w kierunku Zachorskiego lub Bonina. W 35 minucie mieli szanse po strzale z rzutu wolnego w wykonaniu Aleksandra Kwieka, który efektownie wybronił Pawełek. Bramkarz Wisły uratował Wisłę trzy minuty przed końcem pierwszej odsłony, gdy poza polem karnym interweniował głową przed szarżującym Grzegorzem Boninem.

- Fajnie to wszystko wygląda do 16 metra, ale brakuje ostatniego podania, musimy przyspieszyć - podkreślał Paweł Brożek w przerwie. Tymczasem drugą połowę od uderzenia (niecelnego) rozpoczął Grzegorz Bonin. Odpowiedział mu Piotr Brożek, uderzając z rzutu wolnego tuż przy słupku, lecz świetnie interweniował Stachowiak. W 60 minucie obrona Wisły popełniła koszmarny błąd zostawiając na środku pola karnego Aleksandra Kwieka. Ten przyjął piłkę nienajlepiej, zachwiał się i spiesząc się przed wybiciem piłki oddał ostatecznie strzał niegroźny - lekki i prosto w Mariusza Pawełka.

20 minut przed końcem meczu trener Maaskant postanowił zmienić Pawła Brożka (wszedł Rios), który był dość niewidoczny w pierwszej połowie, a w drugiej nie wykorzystał dwóch znakomitych podań Łukasza Garguły. Zarówno w 51 jak i w 70 minucie zbyt długo przyjmował piłkę i dał okazję do skutecznej interwencji obrońcom. Skoro zaś o Gargule mowa - mógł zdobyć prowadzenie dla Wisły w 61 minucie, gdy otrzymał piłkę z lewej strony - strzelił jednak niecelnie, lot piłki zmienił jeszcze Boukhari, ale także nie trafił.

Tymczasem siedem minut przed końcem regulaminowego czasu gry skuteczny wypad przeprowadzili schowani przez cały mecz zabrzanie. Piłka do Zahorskiego, przy którym nie było żadnego ze środkowych obrońców, tylko Piotr Brożek. Zahorski zagrał na prawo, czyli tam gdzie powinien być "Pietia", gdyby nie pilnował Zahorskiego, gdzie znalazł się wbiegający Aleksander Kwiek. Uderzył mocno, przy krótkim słupku, pokonując Mariusza Pawełka.

Strata bramki spowodowała ostatnią zmianę w Wiśle: bezproduktywnego w drugiej połowie Boukhariego zluzował Maciej Żurawski. Niebezpieczeństwo ataków Wisły jednak nie wzrosło - w 89 minucie strzał "na wiwat" oddał Łukasz Garguła i tylko na tyle było stać wiślaków. Zabrzanie umiejętnie wybili ich z uderzenia, a "swoje" zrobiły też dwie taktyczne zmiany w Górniku w samej końcówce.

Górnik Zabrze - Wisła Kraków 1:0 (0:0)

1:0 Aleksander Kwiek 83 min

Żółte kartki: Marciniak, Stachowiak (Górnik) - Boukhari, Cleber, Bunoza (Wisła)

Górnik: Adam Stachowiak - Michael Bemben, Adam Banaś, Adam Danch, Mariusz Magiera - Grzegorz Bonin (89 min - Michał Pazdan), Adam Marciniak, Mariusz Przybylski, Marcin Wodecki (82 min - Michał Jonczyk), Aleksander Kwiek (90+3 min - Szymon Sobczak) - Tomasz Zahorski

Wisła: Mariusz Pawełek - Serge Branco, Gordan Bunoza, Cleber Guedes de Lima, Piotr Brożek - Patryk Małecki (82 min - Wojciech Łobodziński), Radosław Sobolewski, Łukasz Garguła, Nourdin Boukhari (87 min - Maciej Żurawski), Dragan Paljić - Paweł Brożek (74 min - Andres Rios)

Sędzia: Tomasz Mikulski (Lublin)

Widzów: 8000

wislakrakow.com (redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Porażka w Zabrzu

Data publikacji: 17-10-2010 18:56


Pierwszy mecz po przerwie ligowej był nieudany dla Wisły Kraków. Podopieczni Roberta Maaskanta przegrali w Zabrzu 0:1 po bramce Aleksandra Kwieka.

Po dwóch tygodniach przerwy i zgrupowaniu w Zakopanem piłkarze Białej Gwiazdy w meczu z Górnikiem Zabrze mieli pokazać nową jakość gry. Jednak spotkanie na stadionie przy Roosevelta rozczarował, zwłaszcza kibiców Wisły, nie tylko wynikiem, ale i poziomem sportowym.


W pierwszej części spotkania było dużo walki, ale mało sytuacji podbramkowych. Podopieczni Roberta Maaskanta bezskutecznie próbowali sforsować wysoka obronę Górnika, jednak wszystkie dośrodkowania w pole karne zabrzan padały łupem stoperów drużyny gospodarzy. Piłkarze Adama Nawałki nastawili się na grę z kontry i spokojnie czekali na swoje okazje. W 35. minucie pierwszej odsłony meczu Mariusz Pawełek popisał się świetna interwencją, broniąc strzał z rzutu wolnego Aleksandra Kwieka. W 42. minucie ponownie z dobrej strony pokazał się bramkarz Białej Gwiazdy, który swoim wyjściem przed pole karne i wybiciem piłki głową uprzedził Grzegorza Bonina.


Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie, chociaż zmienił się wynik. W 48. minucie Piotr Brożek posłał piłkę z rzutu wolnego w kierunku bramki Górnika. Adam Stachowiak wybił futbolówkę przed siebie, ale Radosław Sobolewski, który był blisko, nie zdążył do dobitki.

W 60. minucie meczu Aleksander Kwiek ponownie przegrał pojedynek z Mariuszem Pawełkiem, który obronił jego strzał z 6 metrów, ale w 83. minucie „Mario” nie miał już szans i skapitulował po strzale pomocnika Górnika Zabrze. Trener Robert Maaskant próbował zmienić losy meczu, posyłając na boisko Wojciecha Łobodzińskiego i Macieja Żurawskiego, jednak gospodarze nie dali sobie wyrwać trzech punktów.

Górnik Zabrze – Wisła Kraków 1:0 (0:0)

1:0 Kwiek 83’

Górnik Zabrze: Stachowiak – Bemben, Banaś, Danch, Magiera – Bonin (89’ Pazdan), Marciniak, Przybylski, Kwiek (90’ Sobczak), Wodecki (82’ Jonczyk) – Zahorski

Wisła Kraków: Pawełek – Branco, Cleber, Bunoza, Piotr Brożek – Małecki (82’ Łobodziński), Sobolewski, Garguła, Boukhari (87’ Żurawski), Paljić – Paweł Brożek (74’ Rios)

Żółte kartki: Marciniak, Stachowiak (Górnik) – Boukhari, Cleber, Bunoza (Wisła)

Sędziował: Tomasz Mikulski (Lublin)

Widzów: 8 000

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Minuta po minucie

Koniec meczu. Wisła przegrywa w Zabrzu 0:1, a my w kiepskich nastrojach żegnamy się z Wami, dziękując, że byliście z nami podczas tej relacji

  • 90’ Kartka dla Stachowiaka za opóźnianie gry
  • 90’ Bunoza w "szesnastce" Górnika, próbuje zgrywać piłki głową, ale Górnik broni się dzielnie
  • 90’ Pazdan zmienia Bonina
  • 89’ Rios zgrywa piłkę klatką w kierunku Garguły, który od razu oddaje strzał, niecelny...
  • 87’ Na końcówcę wchodzi jeszcze Żurawski. Zmienia Boukhariego
  • 86’ Wisła niby rzuciła się do ataku, ale to zawodnicy Górnika, uskrzydleni dopingiem i prowadzeniem, złapali jakby drugi oddech
  • 83’ Piłkę na wolne pole dostał Aleksander Kwiek i płaskim uderzeniem obok Mariusza Pawełka trafił do siatki
  • 83’ Bramka dla Górnika Zabrze
  • 82’ Wchodzi Michał Jonczyk, były zawodnik Młodej Wisły. Boisko opuszcza też Małecki, zastąpiony przez Łobodzińskiego
  • 79’ Boukhari na lewym skrzydle, zamiast centrować, nieźle zaskoczył Adama Stachowiaka, który na raty wyłapywał piłkę po kopnięciu Marokańczyka
  • 78’ Branco ładnie powalczył o piłkę z trójką rywali. Sędzia Mikulski dyktuje wolnego
  • 75’ Zrobiła nam się po przerwie niezła wymiana ciosów. Niestety, wciąż nikt nie znalazł sposobu na umieszczeniu piłki w siatce
  • 74’ Wchodzi Rios za Pawła Brożka, żegnanego gwizdami
  • 73’ Korner dla Górnika. W dużym zamieszaniu głową strzela jeden z zawodników gospodarzy, ale nie trafia w bramkę
  • 72’ Dośrodkowanie Paljicia z rzutu wolnego wprost w ręce Adama Stachowiaka
  • 71’ Bardzo dobrą piłkę rzucił Łukasz Garguła w kierunku Pawła Brożka, ale nasz napastnik uwikłał się w walkę z dwójką obrońców i nie oddał strzału
  • 70’ Żółta kartka dla Clebera za faul na Kwieku
  • 69’ Okres dość bezproduktywnej walki w środku pola.
  • 66’ Rozgrzewa się Rios. Może on coś wniesie, bo Boukhari gaśnie w oczach
  • 64’ I znów Górnik. Wodecki płasko w pole karne Wisły. Piłka mija Clebera, ale nie trafia do Zahorskiego tylko wprost pod nogę Bunozy
  • 61’ Teraz zamieszanie pod bramką Górnika. Uderzał z dystansu Garguła, kierunek lotu piłki zmienił jeszcze Boukhari, na tyle źle, że wyszła poza boisko
  • 60’ "Setka" Kwieka. Przyjął sobie piłkę na piątym metrze od bramki Wisły, ale uderzył wprost w Pawełka, który chyba tylko instynktownie zdążył wyciągnąć ręce
  • 57’ Interweniuje sztab medyczny, bo na murawie leży Boukhari. Po kilku chwilach wraca do gry
  • 56’ Paljić miał sytuację "jeden na jeden" z obrońcą. Padł na murawę przy próbie minięcia go, machał rękami w kierunku arbitra, ale nic nie osiągnął.
  • 54’ Okazja Górnika po stracie w środku pola Łukasza Garguły. Piłka wędruje na lewe skrzydło do Wodeckiego, który jest skutecznie blokowany przez Branco
  • 52’ Małecki wrzuca, ale jest zablokowany. Przekłada więc piłkę na prawą nogę i strzela. Niecelnie
  • 50’ Kontratak Wisły, można było rozegrać piłkę przez środek boiska, ale Małecki zdecydował się od razu grać w kierunku Pawła Brożka, krytego przez dwóch obrońców
  • 48’ Bezpośrednio z wolnego uderzył Piotr Brożek, ale Stachowiak w zasadzie bez trudu sparował piłkę
  • 48’ Banaś fauluje Paljicia tuż przed linią pola karnego. Okazja dla Wisły!
  • 47’ Mocne uderzenie z dystansu Grzegorza Bonina, wysoko nad bramką Wisły
  • 46’ Gramy! Druga połowa rozpoczęta, bez zmian w składach obu drużyn

Nic z tego. Sędzia Mikulski kończy pierwszą odsłonę spotkania Górnika z Wisłą

  • 45’ Garguła faulowany po długim prowadzeniu piłki. Spróbujemy raz jeszcze wrzucić piłkę w pole karne
  • 44’ "My jesteśmy Torcida, jesteśmy po to, by wspierać Górnika" intonują kibice na trybunach
  • 42’ Mariusz Pawełek interweniuje poza swoim polem karnym. Dobrze, głową w kierunku Boukhariego
  • 40’ Paljić wpada na dużej szybkości w pole karne Górnika, wykłada piłkę na "szesnastkę" Boukhariemu, ale ten szuka kolejnego podania, zamiast strzału
  • 38’ Na spalonym Paweł Brożek
  • 37’ Żółta kartka dla Boukhariego, który powstrzymał Bonina pociągając go od tyłu za koszulkę
  • 35’ Znów zakotłowało się pod naszą bramką, na szczęście "Mario" wyłapuje kolejne dośrodkowanie. I już piłka na połowie gospodarzy
  • 35’ Precyzyjny strzał Kwieka i Pawełek ratuje Wisłę świetną paradą!
  • 34’ Rzut wolny dla Górnika z około 25 metrów od bramki Mariusza Pawełka
  • 32’ Malecki do Brożka, ten piętką do Garguły i niecelny strzał naszego pomocnika
  • 31’ Jak podaje C+, procentowe posiadanie piłki 59-41 dla Wisły
  • 30’ Róg dla zabrzan. Fatalnie wykonany, piłka od razu wędruje do Mariusza Pawełka
  • 29’ Przy piłce raz wiślacy, raz górnicy, ale wciąż nie oglądamy żadnych klarownych sytuacji bramkowych
  • 26’ Na spalonym Paweł Brożek
  • 25’ Jeszcze przed minutą kibice Górnika śpiewali, że na Śląsku zawsze jest kultura, ale teraz dość mocno "wrzucają" sędziemu, który podyktował kolejnego wolnego dla Wisły
  • 23’ Bunoza przetestował Pawełka, zagrywając mu mocną, górną piłkę. Nienaganne przyjęcie i długie podanie naszego bramkarza - egzamin zdany :)
  • 22’ Małecki nawinął Magierę i mocno zagrał w pole karne, jednak na posterunku był Banaś, który przechwycił ten pass
  • 20’ "Górnik Zabrze olee" niesie się po trybunach
  • 19’ Boukhari z dystansu... Trochę zbyt lekko, a na pewno niezbyt celnie
  • 18’ Paweł Brożek dostał piłkę za plecy, ale mądrze obrócił się wokół obrońcy i zdołał oddać strzał, niestety zablokowany
  • 17’ Cleber pokazywał Pawełkowi, by ten wybiegał do asekurowanej przez niego piłki. Nasz bramkarz nie zareagował, wobec czego Clebi musiał ratować się wybiciem w aut
  • 15’ Wisła z trudem budowała atak pozycyjny. W końcu sfaulowany w środku pola został Garguła
  • 13’ Długa piłka w pole karne, głową uderza Boukhari, ale nie trafia celnie
  • 13’ Paljić ruszył z akcją, chciał uruchomić po linii Boukhariego, choć ten był pociągany za koszulkę i nie kwapił się do biegu. Sędzie to zauważył, dyktując wolnego dla Wisły
  • 11’ Branco wygrywa pojedynek jeden na jeden z Wodeckim
  • 10’ Próbował rozpędzić się Bonin, ale piłkę zagrał sobie tak, że nie miał już prawa jej dogonić
  • 8’ Wisła gra dziś w ustawieniu, które - jak mawia trener Maaskant - "trudno wsadzić w liczby". Niby 1-4-5-1, ale z bardzo ofensywnie usposobionymi skrzydłowymi, Małeckim i Paljiciem
  • 7’ I znów wrzutka w pole karne. Tym razem Branco - zbyt mocno, wprost w ręce Stachowiaka
  • 6’ Kibice Górnika zebrani na trybunie wzdłuż boiska prowadzą od pierwszego gwizdka dobry, głośny doping
  • 5’ Małecki dośrodkowuje z prawego skrzydła, wbiega tam Paweł Brożek, ale bliżej do piłki ma Michał Bemben, który wybija ją na róg
  • 3’ Gra nadal toczy się na naszej połowie, ale Bunoza skutecznie powstrzymuje próbującego rozpędzić się Wodeckiego
  • 2’ Pierwszy kontakt z piłką Mariusza Pawełka, bez trudu przechwycił piłkę, o którą walczyli w jego polu karnym zawodnicy obu ekip
  • 1’ Pierwsza płaska wrzutka w pole karne w wykonaniu Małeckiego, ale zagrożenie z łatwością oddalone przez obrońcę
  • 1’ Paweł Brożek i Łukasz Garguła rozpoczynają grę!

Obie jedenastki są już na murawie. Wisła zagra dziś na biało, górnicy w jednolitych czerwonych strojach Po raz pierwszy dziś głośniej odezwali się kibice Górnika.

Łukasz Garguła został wystawiony w pierwszym składzie Białej Gwiazdy. Czy jest gotów do gry na 100%? Odpowiada trener Maaskant w Canal+: - W innym wypadku nie wystawiłbym go w wyjściowej jedenastce. Boguski wypadł ze składu, a Garguła grał ostatnio na tej pozycji, jest bardzo dobrym, kreatywnym graczem, potrafi asystować a takiego piłkarza potrzebujemy.

Zakończyła się rozgrzewka, spiker wyczytuje składy, ale do pierwszego gwizdka jeszcze około 10 minut.

Mocno rozgrzewa się Łukasz Garguła, który po raz pierwszy (!) zagra ekstraklasowy mecz w Wiśle wychodząc w pierwszej jedenaste.

Pojawiło się kilka kibicowskich transparentów m.in. Wyznawcy Górnika, Torcida czy GieKSa.

Trybuny powoli się zapełniają, ale sektory za bramką i na łukach są jeszcze zupełnie puste.

Na trybunie pojawił się przed momentem prezes Wisły, Bogdan Basałaj. Rozejrzał się i szybko wrócił do budynku klubowego. Nie dziwimy się, jest naprawdę zimno :)

Wieści z Krakowa: w trwającym właśnie spotkaniu Cracovia przegrywa u siebie z Ruchem Chorzów 1:3 Stadionowy spiker przypomina, że Górnik nie potrafi wygrać z Wisłą od 1999 roku. Oby dziś nie było inaczej.

Ławka rezerwowych Wisły: Jovanić, Łobodziński, Kirm, Rios, Cikos, Wilk, Żurawski.

Górniczo - hutnicza orkiestra dęta :) umila czas kibicom, których na stadionie póki co dwa, może trzy tysiące.

W kadrze Górnika zabrakło kontuzjowanego Mariusza Jopa, za to na ławce są byli młodzieżowcy naszego klubu: Michał Jonczyk i Sebastian Leszczak.

Krakowianie wystąpią dziś w składzie jaki awizowaliśmy już w piątek. Na ławce rezerwowych usiądą dziś m.in. Maciej Żurawski i Andy Rios.

Witamy ze stadionu przy ulicy Roosevelta w Zabrzu, gdzie w iście zimowej temperaturze trwa już rozgrzewka piłkarzy Wisły i Górnika

Jeśli chodzi o zawodników, to w obronie zagra prawdopodobnie dwóch byłych wiślaków: Mariusz Magiera i Mariusz Jop. Występ tego drugiego stoi jednak pod dużym znakiem zapytania, gdyż w trakcie tygodnia "Dżopik" miał wysoką gorączkę. Dużą szansę gry ma też pomocnik, Aleksander Kwiek. Z kolei Sebastian Leszczak regularnie gra w młodej drużynie Górnika i jego prawdopodobnie zobaczymy jutro przy Reymonta 22. W pierwszym zespole w tym sezonie zagrał tylko sześć minut w meczu I rundy Pucharu Polski z Wisłą Płock. Graczem Młodego Górnika jest także Michał Jonczyk natomiast do Górnika II (Klasa B, grupa Zabrze) zesłani zostali Damian Gorawski i Paweł Strąk.

Górnik dawno nie był tak... wiślacki. Trenerem zabrzan jest lata całe związany z Wisłą Adam Nawałka, podobnie jak jego asystent - Bogdan Zając. W sztabie jest także Dawid Zajączkowski odpowiedzialny za analizę rywala i statystykę, który w podobnej roli pracował wcześniej w Wiśle.

W Zabrzu zabraknie kibiców Wisły. Natomiast już za dwa tygodnie pojawimy się w liczbie ponad 2 tys. na stadionie Lecha.

Dodatkowo, po piątkowej wygranej z Widzewem z Wisłą punktami zrównała się Legia. Wisła musi wygrać, jeśli chce, by 7-punktowy dystans do prowadzącej Jagiellonii i 5-punktowy do drugiej w tabeli Korony nie zwiększył się.

Po dwóch tygodniach przerwy przed nami 9. mecz Wisły w tym sezonie ligowym. Przeciwnikiem będzie Górnik Zabrze.

Źródło: wislakrakow.com

Trenerzy po meczu Górnik – Wisła

17. październik 2010, 19:23

- Mimo, że graliśmy lepiej niż w ostatnich tygodniach, przegraliśmy mecz - uważa trener Wisły Robert Maaskant. Oto wypowiedzi szkoleniowców Wisły i Górnika po meczu obu drużyn.

Robert Maaskant (trener Wisły):

- Jestem bardzo rozczarowany wynikiem. W pierwszej połowie mieliśmy dobrą kontrolę nad meczem. Powinniśmy być bardziej ostrzy w ataku, zresztą uczulałem na to swoich piłkarzy w przerwie.

- W drugiej połowie gra Wisły również nie była zła, nie miałem wątpliwości, że ten mecz wygramy. Widowisko zrobiło się bardziej otwarte. Dokonałem kilku zmian, ale niestety piłka wylądowała nie w bramce Górnika, a w bramce Wisły. Mimo, że graliśmy lepiej niż w ostatnich tygodniach, przegraliśmy mecz.

- Garguła zagrał dobre spotkanie. Nie miał łatwo, bo Górnik walczył bardzo ostro, agresywnie i niestety sędzia pozwalał jego piłkarzom na zbyt wiele. Nie gwizdał zbyt dużej liczby fauli.

Adam Nawałka (trener Górnika):

- Było to dla nas bardzo trudne spotkanie. Wisła jest naprawdę drużyną bardzo dobrą i mówię to z pełną odpowiedzialnością. Jej piłkarze umieją się utrzymać przy piłce i z tygodnia na tydzień wyglądają lepiej.

- Naszą sytuację utrudniła kontuzja Mariusza Jopa, który dodawał jakości grze obronnej zespołu. W pierwszej połowie nie realizowaliśmy założeń taktycznych, graliśmy źle, przewidywalnie i daleko od przeciwnika. Na szczęście słowa korekty moi zawodnicy uwzględnili po przerwie. Wypracowaliśmy sobie więcej okazji.

- Olek Kwiek doszedł do dwóch doskonałych sytuacji. Drugą fantastycznie wykorzystał. Po przerwie moja drużyna była jednym "teamem" i tego gratuluję zawodnikom.

wislakrakow.com (PM)

Źródło: wislakrakow.com

Piłkarze po meczu

Łukasz Garguła: W końcu machina ruszy

17. październik 2010, 20:12

- W dzisiejszym spotkaniu było widać dużo walki z obu stron, ale były momenty, gdy graliśmy kombinacyjnie. Myślę, że z meczu na mecz będziemy bardziej zgrani, będziemy strzelać bramki i zwyciężać - z optymizmem patrzy w przyszłość Łukasz Garguła.

W niedzielny wieczór Wisła przegrała w Zabrzu 1:0. Tym samym przerwała serię zwycięskich konfrontacji z Górnikiem, która trwała aż 11 lat! - Był to mecz do jednej bramki. Górnik strzelił jedynego gola i zwyciężył. Gdybyśmy to my strzelili pierwsi, prawdopodobnie uzyskalibyśmy 3 punkty. Brakuje nam zwycięstw, ale gdy nam się to w końcu uda, to nasza machina ruszy.

Przerwę na mecze reprezentacji Wisła miała wykorzystać na pracowanie nad nowymi schematami i ogrywanie niezgranych ze sobą zawodników. - Dziś mieliśmy utrzymywać się przy piłce, grać szybko piłką, myślę że czasami nam się to udawało. Przez dwa tygodnie pracowaliśmy nad nowymi elementami, więc spodziewam się, że z każdym meczem będzie coraz lepiej.

W 9. kolejce Łukasz Garguła po raz pierwszy w tym sezonie wybiegł na boisko w meczu ligowym. Starał się być kreatywny, grał aktywnie, po spotkaniu został pochwalony przez trenera Maaskanta. - Myślę, że gdy będę miał szansę grania w kolejnych spotkaniach, to będzie coraz lepiej, bo przede wszystkim brakuje mi grania - podsumował. - Mam nie tylko założenia ofensywne, także te defensywne staram się realizować.

W spotkaniu rozgrywanym przy Roosevelta nie brakowało ostrych starć. "Guła" również korzystał z pomocy medycznej, głowę okładano mu lodem. - Czuję się bardzo zmęczony, ale trzeba się zregenerować i już myśleć o kolejnym spotkaniu. Gramy u siebie i koniecznie trzeba zwyciężyć - zapowiada Łukasz Garguła.

wislakrakow.com (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Mariusz Pawełek: Wygrali nieustępliwością

17. październik 2010, 20:22

Bramkarz Wisły rozegrał w Zabrzu dobre spotkanie. Udanie interweniował w kilku groźnych sytuacjach i do 83. minuty wszyscy mogli być z niego zadowoleni. "Mario" nie zdołał zachować czystego konta, ale wydaje się, że przy bramce nie zawinił, zawiódł raczej brak linii defensywnej.

Mariusz Pawełek nie chciał nawet komentować sytuacji bramkowej. Był wyraźnie rozczarowany i zły, nie potrafił ocenić co przeważa po takim meczu - smutek czy złość. - Na pewno i złość, i smutek. Szkoda, bo poza akcją bramkową mecz był na remis. Nie mogliśmy zaskoczyć Górnika niczym więcej poza stałymi fragmentami, a Górnik ma rosłych obrońców. Mieliśmy grać dołem, utrzymywać się przy piłce, ale nie robiliśmy tego i skutki są takie jakie są - mówił rozgoryczony golkiper.

- Górnik grał nieustępliwie, nikt z nich nie odstawiał nogi. My chcieliśmy grać pięknie, grać piłką, ale nam to nie wychodziło. Górnik doszedł do zwycięstwa zaangażowaniem, bieganiem, walczeniem - komplementuje rywala. - Nie pokazywali może indywidualnych umiejętności, ale wszyscy walczyli i nadrabiali charakterem - zauważa Mariusz Pawełek.

Bramkarz Białej Gwiazdy nie traci nadziei w końcowe powodzenie naszego zespołu. - Szanse na mistrzostwo nie są jeszcze pogrzebane. Jagiellonia oczywiście ma nad nami przewagę, ale zawsze trzeba myśleć pozytywnie.

wislakrakow.com (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Dragan Paljić: Wiemy, że zawiedliśmy kibiców

18. październik 2010, 09:20

Dragan Paljić w meczu z Górnikiem Zabrze rozegrał kolejne pełne 90 minut w barwach Wisły Kraków. Występujący tym razem na lewej stronie pomocy zawodnik, nie krył rozczarowania wynikiem zespołu osiągniętym na Górnym Śląsku.

- To był bardziej mecz walki niż mecz piłkarski - mówił Dragan. - Starliśmy się kontrolować, przebieg gry, mieliśmy piłkę, ale nie udało nam się wypracować wielu klarownych sytuacji. Górnik wykorzystał nasz błąd, padł gol i przegraliśmy. Bardzo chcieliśmy wygrać to spotkanie, ale nie udało się mimo walki jaką podjęliśmy z piłkarzami Górnika. Wiemy, że zawiedliśmy kibiców.

W spotkaniu z zabrzanami po raz pierwszy od dłuższego czasu, od pierwszej do ostatniej minuty zagrali Łukasz Garguła i Piotr Brożek, jednak Paljić nie tłumaczył porażki brakiem zgrania z kolegami. - Współpraca z Gargułą i Piotrem Brożkiem wyglądała tak jak z wszystkimi innymi piłkarzami. Zresztą, nie ma co tłumaczyć się tym, że gra ktoś nowy, szczególnie, że to są bardzo dobrzy piłkarze. Jesteśmy drużyną, nie grają nazwiska, lecz drużyna i dziś, jako drużyna przegraliśmy - tłumaczył pomocnik Wisły.

Paljić kończąc krótką rozmowę, starał się szukać recepty na niepowodzenia: - Zabrakło nam dziś piłkarskiego szczęścia. Musimy teraz postawić na pracę, pracę i jeszcze raz pracę, by to piłkarskie szczęście wróciło do nas. Musimy wygrać mecz, przełamać się a dalej będzie dobrze. Musi być.

wislakrakow.com (Repecki)

Źródło: wislakrakow.com

Aleksander Kwiek: Zeszła mi

17. październik 2010, 23:01

Zawodnik, który zdobył z Wisłą mistrzostwo Polski w 2005 roku, strzelił Białej Gwieździe bramkę, która pozbawiła ją punktu w konfrontacji z Górnikiem Zabrze.

- Miałem trzy sytuacje w tym meczu. Pierwszą, którą wybronił Mariusz Pawełek, drugą, którą powinienem był zamienić na bramkę i trzecią, w której wreszcie padł gol. Cieszę się, że sprawdziło się powiedzenie 'do trzech razy sztuka' - mówił po zakończonym pojedynku Górnika z Wisłą Aleksander Kwiek.

W akcji poprzedzającej jedyną bramkę tego meczu Olkowi znacząco pomógł Zahorski. - Tomek zachował się bardzo dobrze, zastawiał piłkę ciałem, przepychał obrońcę. Znam Tomka dobrze, wiedziałem, że mu się to uda, dlatego pobiegłem w ciemno. Duże słowa uznania dla Tomka.

Pokonując Mariusza Pawełka, Kwiek zmieścił piłkę tuż przy krótkim słupku. Nie było to jednak mierzone zagranie. - Nie będę ściemniał, piłka troszeczkę mi zeszła i wpadła - przyznaje Kwiek. - Gdy się wygrywa, to siłą rzeczy trzeba się cofnąć i tak było z naszej strony. Ważne, że utrzymaliśmy te 3 punkty - cieszy się zawodnik Górnika.

Jagiellonia, Wisła, Lech, Legia - Górnik jest w trakcie serii spotkań z silnymi rywalami. - Z Jagiellonią mogliśmy wygrać, dzisiaj chcieliśmy pokazać, że cały czas gramy dobrą piłkę. Cieszy, że po meczu z Jagiellonią, dziś udało się zdobyć trzy punkty. Niebawem mierzymy się z Lechem, mamy dla niego szacunek, ale będziemy grać tak jak z Wisłą i Jagiellonią - zapowiada Aleksander Kwiek.

wislakrakow.com (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Łobodziński: Wierzę, że pomogę drużynie

Data publikacji: 17-10-2010 21:44


Wojciech Łobodziński powrócił do składu Wisły Kraków. W przegranym w Zabrzu meczu z Górnikiem wszedł na kilka ostatnich minut na boisko, zmieniając Patryka Małeckiego. „Wierzę, że będę grał, że pomogę tej drużynie i że jeszcze będzie lepiej grała” – mówił po wyjściu z szatni pomocnik.

„Atmosfera w szatni była grobowa. Myślę, że trzeba coś zmienić, bo nie wygląda to dobrze, chociaż wydawało mi się, że jesteśmy bliscy strzelenia bramki. Niestety, moment dekoncentracji spowodował, że to my ją straciliśmy. A później było zbyt mało czasu, aby tą stratę odrobić” – powiedział piłkarz po meczu.

„Łobo”, który na boisku pojawił się w 82. minucie przyznał, że osiem minut gry to niewiele, ale liczy na kolejne szanse. „Czuję się coraz lepiej. Myślę, że trener to widział i dlatego mnie wpuścił. Liczę, że w następnym meczu dostanę jeszcze szansę i udowodnię, że jeszcze potrafię grać. Mam głód piłki i chcę grać dalej” – podkreślał. „Za trenera Maaskanta niewiele grałem, to mój pierwszy występ. Czuję się tak, jakbym dopiero wchodził w sezon, bo treningi to nie to samo, co mecz. Wierzę, że będę grał, że pomogę tej drużynie i że jeszcze będzie lepiej grała” – dodał zawodnik.

Ania M.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Piotr Brożek: Nie przypominam sobie takiej sytuacji

Data publikacji: 17-10-2010 21:51


Mecz z Górnikiem w Zabrzu był również powrotem do wyjściowej „jedenastki” dla Piotra Brożka. „Praktycznie miesiąc nie grałem, więc jest jeszcze nad czym popracować” – mówił po spotkaniu obrońca.

„Spodziewaliśmy się czegoś więcej po naszej grze. W pierwszej połowie jeszcze jakoś mogło to wyglądać, natomiast w drugiej zagraliśmy zdecydowanie słabiej. Jest duży problem. Jeszcze nie wiemy, jak sobie z tym poradzić. Osobiście nie przypominam sobie takiej sytuacji, żebyśmy od miesiąca nie wygrali meczu.” – przyznał „Pietia”.

W 83. minucie Aleksander Kwiek zdołał przechytrzyć obronę Wisły i strzelił zwycięską bramkę. „Zahorski zgrał mu piłkę i brakowało asekuracji w tym momencie” – powiedział Piotr. Na pytanie o to, co mówił po straconym golu do kolegów, odparł: „Nic nie chcę mówić. To były emocje. Przeanalizujemy to później”.

„Cieszę się, że wróciłem do składu. Praktycznie miesiąc nie grałem, więc jest jeszcze nad czym popracować” – mówił dalej obrońca. Razem z Draganem Paljiciem mają stanowić o sile lewej strony Wisły. Jak układa mu się współpraca z Serbem? „Ciężko powiedzieć. Trener ustawia nas na lewej stronie na treningu, ale trening a mecz to zupełnie dwie różne rzeczy. To jest bodajże drugi czy trzeci mecz, gdzie gramy razem. Na pewno jeszcze nie wygląda to najlepiej” – odparł „Pietia”.

Ania M.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

9. kolejka Ekstraklasy – podsumowanie

16. październik 2010, 05:41 (aktual. 18. październik 2010, 06:30)

Choć liga minęła już półmetek jesieni, w wielu wypadkach wciąż trudno rozsądzić, o jakie cele będą walczyły poszczególne drużyny. Oczekiwań nie zawiódł lider - Jegiellonia odprawiła Polonię Bytom i uciekła zeszłorocznemu mistrzowi i wicemistrzowi. Obie ekipy przegrały swoje spotkania i przedłużyły fatalną passę. Lech mimo dobrych wyników pucharowych przegrał ostatnie trzy mecze w lidze, Wisła od pięciu kolejek czeka na zwycięstwo. W klasyku ekstraklasy Legia okazała się lepsza od Widzewa i choć wciąż nie zachwyca, w tabeli przegoniła już beniaminka z Łodzi i punktowo zrównała się z Wisłą. W pogoń za Jagiellonią rusza Korona Kielce, która pokonała zawodzący na wyjazdach Bełchatów. Z potknięcia GKS-u skorzystała Lechia i wskoczyła na podium. W dole tabeli po staremu - Śląsk i Cracovia nie wygrywają, a rywale coraz dalej.


W inauguracyjnym spotkaniu 9. kolejki Widzew Łódź uległ Legii Warszawa 0-1. Jedyny uznany gol spotkania padł w 16. minucie gry. Dośrodkowanie Tomasza Kiełbowicza z rzutu rożnego nieporadnie sparował Maciej Mielcarz. Futbolówka spadła na udo nabiegającego Ivicy Vrdoljaka i wpadła do bramki. Trudno w tej sytuacji zrozumieć arbitra. Kiepska interwencja łódzkiego golkipera była efektem zastawiania ze strony Michała Kucharczyka, który nie przejawiał zainteresowania piłką. Jeżeli arbiter uważa, że tego typu zagrania są dopuszczalne, to tym bardziej powinien uznać drugą bramkę dla Legii. Padła ona w bardzo podobnych okolicznościach - Kucharczyk tym razem wykorzystał swoją lepszą pozycję do strzelenia bramki i nie koncentrował się na zablokowaniu bramkarza. Arbiter powinien albo uznać oba trafienia lub nie zaliczyć żadnego. Robert Małek nie uznał również dwóch bramek dla Widzewa, jednak w tych wypadkach miał słuszność, bowiem Darvydas Sernas ewidentnie opanował piłkę ręką, a w drugiej sytuacji Ugo Ukah przy wyskoku oparł się na Kiełbowiczu.

Mecz obfitował w spięcia pomiędzy piłkarzami, boiskowe prowokacje, wymuszenia i faule, a nawet obsceniczne gesty, z którymi sędzia niestety nie poradził sobie najlepiej. Nie bez konsekwencji pozostaną zapewne działania kibiców Legii, którzy rzucając środki pirotechniczne na murawę i sąsiadujące trybuny doprowadzili do przerwania spotkania na pięć minut.

W pierwszym sobotnim meczu Śląsk Wrocław zremisował u siebie z Polonią Warszawa 2:2. Pod wodzą nowych trenerów zarówno goście jak i gospodarze wyłącznie remisują. Z nowego trendu z pewnością bardziej zadowoleni mogą być podopieczni trenera Oresta Lenczyka, którzy wcześniej przegrywali mecz za meczem, a nie aspirujące do gry w pucharach Czarne Koszule. Jednak to wrocławianie przez długi czas przeważali w tym meczu i gdyby nie kiepska skuteczność mieli okazję wygrać to sptkanie. Na prowadzenie wyszli jednak dopiero przed przerwą i to z dużą pomocą defensywy przyjezdnych. W 42. minucie Sebastian Mila zacentrował z rzutu wolnego, do piłki wyskoczył Przemysław Kaźmierczak i spróbował zgrać futbolówkę wzdłuż linii. Nabił przy tym nabiegającego Łukasza Piątka, któremu ostatecznie zapisano trafienie samobójcze.

Po godzinie gry goście wyrównali. Do centry Tomasza Brzyskiego z rzutu rożnego najwyżej wyskoczył Dariusz Pietrasiak i pewnym strzałem głową skierował piłkę do bramki. Kwadrans później za sprawą Bruno Coutinho gospodarze stanęli przed widmem kolejnej porażki. Pomimo nacisku obrońcy Brazylijczyk oddał piękny, mierzony strzał z dystansu, który odbijając się od słupka wpadł do bramki strzeżonej przez Wojciecha Kaczmarka. Jednak gospodarze zdołali jeszcze odpowiedzieć w doliczonym czasie gry. Znów centrował Sebastian mila, znów do główki skoczył Kaźmierczak jednak tym razem pokusił się o strzał z... linii pola karnego. Piękne i zaskakujące uderzenie przelobowało Michała Gliwę. Obie drużyny miały swoje powody by walczyć o pewną stawkę w tym spotkaniu, obie też miały sytuację by przeważyć szale zwycięstwa na swoją stronę. Wynik końcowy, mógł satysfakcjonować jedynie widzów, którzy obejrzeli dobre widowisko.

O 17 na murawę wybiegli piłkarze w Białymstoku, gdzie Jagiellonia podejmowała Polonię Bytom. Faworyzowani gospodarze na gola czekali do 29. minuty. Na uderzenie z większej odległości zdecydował się Marcin Burkhardt. Tor lotu piłki fatalnie wyliczył Szymon Gąsiński i musiał ratować się rozpaczliwym zbiciem piłki przed siebie. Jednak tam czyhał już niezawodny w takich sytuacjach Tomasz Frankowski, który bez problemów skierował piłkę do siatki. Do przerwy poloniści starali się stawiać trudne warunki gospodarzom, szczególnie groźni byli jak zwykle po stałych fragmentach gry. Jednak po przerwie Jagiellonia zdominowała rywali. Stało się tak z pewnością również za sprawą szybko zdobytej drugiej bramki.

W 48. minucie o centrę Laty powalczył w powietrzu Andrius Skerla. Po zagraniu głową reprezentanta Litwy futbolówka spadła pod nogi Frankowskiego, a ten ponownie pokazał, że nie na darmo nazywany jest królem pola karnego. W doliczonym czasie gry rywali dobił Tadas Kijanskas. Piłkę głową zgrywał Jarosław Lato, a reprezentant Litwy ładnie złożył się do woleja i strzałem sprzed linii pola karnego umieścił piłkę precyzyjnie tuż przy słupku. Dzięki temu zwycięstwu Jagiellonia utrzymała fotel lidera i odskoczyła kilku goniącym ją klubom tymczasem Polonia Bytom musi znowu zacząć oglądać się za siebie bo po kilku kolejkach punktowania, strefa spadkowa znów zaczęła się niebezpiecznie przybliżać.

W Poznaniu Lech podejmował przy Bułgarskiej Zagłębie Lubin. W trzecim meczu z rzędu poznaniacy schodzili na przerwę z remisem, by ostatecznie zaznać goryczy porażki. Podobnie jak w meczach z Legią i GKS-em Lech był do przerwy stroną dominującą i przy lepszej skuteczności mógł wyrobić sobie kilkubramkowe prowadzenie. Jednak nie zrobił tego, a po przerwie znowu to rywale dominowali na boisku i to oni przy lepszej skuteczności mogli pokusić się o kilka trafień. Jednak również lubinianie mieli tego dnia nienastawione celowniki. O trzech punktach zadecydował strzał z dystansu Mateusza Bartczaka z 74. minuty. Piłka była uderzona nieprzyjemnie, z rotacją, jednak Jasmin Burić powinien postarać się o lepszą interwencję. Porażka stawia lechitów w bardzo niekomfortowej sytuacji, bowiem przed niedzielnymi meczami zajmują 13. lokatę, a w przeciągu najbliższych 30 dni czeka ich maraton 8 spotkań. Tymczasem Zagłębie zrównało się już punktami z Widzewem i przynajmniej na chwilę odskoczyło drużynom ze strefy spadkowej.

W sobotnim spotkaniu na szczycie Ekstraklasy druga Korona Kielce pokonała 3:1 trzeci GKS Bełchatów. W dziewiętnastej minucie gospodarze wyszli na prowadzenie. Świetnie rozegrany kontatak wrzutką z prawego skrzydła zamknął Edi Andradina. Z futbolówką minimalnie minęli się zarówno Andrzej Niedzielan jak i interweniujący Łukasz Sapela, jednak dośrodkowanie znalazło zawodnika, który potrafił zamienić je na bramkę, a był nim... Obrońca gości- Zlatko Tanevski, który rozpędzony i zmylony przez walczących o piłkę zawodników nie zdążył cofnąć nogi i wpakował piłkę do własnej siatki. Andrzej Niedzielan nie miał już lepszej okazji do wzbogacenia swojego dorobku strzeleckiego, ponieważ jeszcze przed przerwą doznał urazu eliminującego go z dalszej gry.

Choć oglądający mecz kibice nie mogli narzekać na nudę, to najciekawsze wydarzenia meczu skumulowały się na przestrzeni pięciu minut pomiędzy 50. a 55. minutą gry. Najpierw nieporozumienie kieleckiej defensywy wykorzystał Maciej Małkowski. Lekkie dośrodkowanie Marcusa Viniciusa minęło kilku zawodników w żółto-czerwonych strojach i dotarło na piąty metr do skrzydłowego gości, który bez problemów zdobył wyrównanie. Chwilę później swoją drugą żółtą kartkę obejrzał Mate Lacić i Bełchatów zmuszony był grać w dziesiątkę. Na dobitkę kolejne dwie minuty później na prowadzenie znów wyszła Korona. Niefrasobliwe wybicie bełchatowskiej defensywy wykorzystał Maciej Tataj, który pierwszy doskoczył do piłki i uderzył wolejem po koźle i pokonał Sapelę.

W 75. minucie w pole karne dryblując wpadł Tataj, został sfaulowany przez Jacka Popka i gospodarze cieszyli się z jedenastki. Do rzutu karnego podszedł doświadczony Brazylijczyk Edi i potężnym strzałem zmusił Sapelę do wyciągania piłki z siatki po raz trzeci. Pięć minut później arbiter spotkania, pan Sebastian Jarzębak... skończył mecz. Upłynęły dwie minuty zanim arbiter dał się przekonać, że właśnie popełnił gigantyczny błąd. Widowisko wiele na tym nie zyskało, bo przez kolejne dziesięć minut i czas, który arbiter doliczył (a którego 10 minut wcześniej nie miał zamiaru doliczać) na boisku nie wydarzyło się wiele ciekawego, a wynik pozostał bez zmian. Dzięki zwycięstwu Korona nie traci dystansu do liderującej Jagiellonii, czego nie można powiedzieć o Bełchatowie, który w dodatku przegrał trzecie z dotychczasowych czterech wyjazdowych spotkań.

W pierwszym z niedzielnych spotkań Cracovia uległa przed własną publicznością drużynie Ruchu Chorzów w stosunku 2:3. W 42. minucie Maciej Sadlok do spółki z Marcinem Cabajem wyprowadzili Ruch na prowadzenie. Obrońca niebieskich niegroźnie zacentrował, a bramkarz gospodarzy sobie tylko znanym sposobem wpuścił długo lecącą piłkę do bramki. Ruch podwyższył prowadzenie jeszcze w doliczonym czasie pierwszej połowy. Tym razem Krzysztof Nykiel wkręcił w ziemię jak zwykle zwrotnego Marka Wasiluka i zacentrował w pole karne. Na przecięcie tego przeciętnego dośrodkowania nie zdecydowali się ani defensorzy ani bramkarz i w efekcie piłka wylądowała na bucie młodego Macieja Jankowskiego, który nie miał problemów ze zdobyciem bramki z niewielkiej odległości.

W 56. minucie Cracovia zdobyła bramkę kontaktową, choć trudno stwierdzić na czyje konto powinna ona zostać zapisana. Strzelał Saidi Ntibazonkiza, ale tor lotu piłki tuż przed bramkarzem ręką zmienił Bartłomiej Dudzic i futbolówka między nogami Matko Perdijicia wpadła do bramki chorzowian. Dziesięć minut później Ruch znowu prowadził dwiema bramkami. Kolejna zawieszona centra chorzowian Padła łupem Łukasza Janoszki, który „na raty” pokonał Cabaja. W 82. minucie wynik spotkania ustalił Łukasz Mierzejewski, który wykorzystał zamieszanie w polu karnym i dobił strzał Dudzica. Dzięki zwycięstwu Ruch Chorzów ma już 11 punktów i przynajmniej tymczasowo odskakuje klubom ze strefy spadkowej. Tymczasem coraz gorzej ma się sytuacja w Cracovii. Po dwóch meczach z drużynami w swoim zasięgu zyskała jedynie 1 punkt. W dodatku w 9 meczach straciła 18 bramek i nie ma raczej perspektyw na poprawę gry obronnej.

Również kibice Wisły w niedzielę nie mogli być w najlepszych nastrojach. W Zabrzu Górnik pokonał Białą Gwiazdę 1:0. Zwycięską bramkę zdobył były wiślak- Aleksander Kwiek, który w przekroju całego spotkania był najgroźniejszym zawodnikiem gospodarzy. Przed przerwą uderzył celnie z rzutu wolnego, ale świetnie spisał się Mariusz Pawełek. W drugiej połowie podanie za plecy zadecydowało, o tym, że w bardzo groźne sytuacji Kwiek uderzył prosto w bramkarza. Ale jak mawiają, do trzech razy sztuka. W 83. minucie kolejna długa piłka trafiła do Tomasza Zahorskiego, który zgrał ją obiegającemu Kwiekowi. Uderzenie pomocnika gospodarzy przeszło koło nogi złapanego na wykroku Pawełka i wpadło w krótki róg bramki. Najwięcej winy w tej sytuacji ponosi Gordan Bunoza, który zamiast dojść do Kwieka, próbował przebiec przez walczących Piotra Brożka i Tomasza Zahorskiego. W efekcie lewy obrońca Wisły miał na głowie blokowanie dwóch rywali i musiał skapitulować.

Wisła nie była w stanie odpowiedzieć choćby jedną klarowną sytuacją Dwie dynamiczniejsze akcje duetu Paweł Brożek – Łukasz Garguła i tak zostały rozbite bez większych problemów przez zabrzańską defensywę. Do tego uderzenie Łukasza Garguły bardziej odbite niż dobite przez Boukhariego i strzał Marokańczyka z niemalże zerowego kąta to wszystko, co zdołała skonstruować Wisła przez dziewięćdziesiąt minut gry. Choć z posiadania piłki wynikałoby, że to Wisła kontrolowała przebieg gry, było dokładnie odwrotnie. W pierwszej połowie cofnięci gospodarze nie mieli zamiaru walczyć z Wisłą, wiedząc, że krakowianie w obecnej formie nie są w stanie przebić dobrze zorganizowanej defensywy. Po przerwie Górnik zagrał odważniej i zdecydowanie bardziej otwarcie, co przełożyło się na okazje Kwieka, ale nie na okazje dla Wisły. Dla drużyny Roberta Maaskanta to już piąte spotkanie z rzędu bez zwycięstwa. Biorąc pod uwagę, że rozegrano dziewięć kolejek - jest to fatalna statystyka. Póki co zdobyte dotychczas 12 punktów zapewnia nam 7. pozycję w tabeli, ale na jak długo? W najbliższych tygodniach Wisła powinna zapomnieć o stylu i skupić się na punktowaniu, bowiem przed nami bardzo trudne, ważne z punktu widzenia układu tabeli, ale także prestiżowe spotkania.

W ostatnim meczu 9. kolejki kibice z Trójmiasta zobaczyli tylko jedną bramkę. Lechia Gdańsk pokonała na własnym obiekcie Arkę Gdynia. Strzelcem złotej bramki okazał się Piotr Wiśniewski, który w 78. minucie głową wykończył centrę Pawła Nowaka z rzutu wolnego. W 86. minucie zasłużoną bezpośrednią czerwoną kartkę za wślizg w nogi rywala zobaczył Miroslav Bożok. Arbiter spotkania - pan Mirosław Górecki i tak okazał się nad wyraz wyrozumiały dla piłkarzy obydwu ekip. W trakcie spotkania wielokrotnie dochodziło na boisku do przepychanek, szarpaniny a nawet bójki, jednak sędzia nie zdecydował się na wyrzucenie ich uczestników z boiska. Dzięki trzem punktom Lechia awansowała na trzecie miejsce w tabeli.


Terminarz i wyniki meczów 9. kolejki Ekstraklasy

15 października 2010 (piątek)
20.00 Widzew Łódź - Legia Warszawa 0:1
16 października 2010 (sobota)
14.45 Śląsk Wrocław - Polonia Warszawa 2:2
17.00 Jagiellonia Białystok - Polonia Bytom 3:0
18.15 Lech Poznań - Zagłębie Lubin 0:1
19.15 Korona Kielce - GKS Bełchatów 3:1
17 października 2010 (niedziela)
15.00 Cracovia - Ruch Chorzów 2:3
17.00 Górnik Zabrze - Wisła Kraków 1:0
17.15 Lechia Gdańsk - Arka Gdynia 1:0

Tabela Ekstraklasy
(miejsce, klub, mecze rozegrane-punkty-bramki zdobyte:bramki stracone)
1.Jagiellonia Białystok – 9-22-15:4
2.Korona Kielce – 9-20-15:8
3.Lechia Gdańsk – 9-17-14:5
4.GKS Bełchatów – 9-16-12:10
5.Górnik Zabrze – 9-15-9:13
6.Polonia Warszawa – 8-13-12:8
7.Wisła Kraków – 9-12-8:9
8.Legia Warszawa – 9-12-7:13
9.Widzew Łódź – 9-11-12:10
10.Ruch Chorzów – 9-11-9:9
11.Zagłębie Lubin – 9-11-7:10
12.Arka Gdynia – 9-9-4:6
13.Polonia Bytom – 9-9-9:13
14.Lech Poznań – 8-8-9:8
15.Śląsk Wrocław – 9-6-9:16
16.Cracovia – 8-4-9:18
Klasyfikacja strzelców
8 goli - Andrzej Niedzielan (Korona Kielce);
6 goli - Tomasz Frankowski (Jagiellonia Białystok), Darvydas Sernas (Widzew Łódź);
4 gole - Artjoms Rudnevs (Lech Poznań), Marcin Żewłakow (GKS Bełchatów);
3 gole - Paweł Buzała (Lechia Gdańsk), Cristian Diaz (Śląsk Wrocław), Kamil Grosicki (Jagiellonia Białystok), Marcin Robak (Widzew), Bruno (Polonia Warszawa), Artur Sobiech (Polonia Warszawa), Tomasz Zahorski (Górnik Zabrze);

wislakrakow.com
(Uran235)

Źródło: wislakrakow.com