2010.10.23 Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 5:2

Z Historia Wisły

2010.10.23, Ekstraklasa, 10. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 18:15
Wisła Kraków 5:2 (1:1) Lechia Gdańsk
widzów: 15.000
sędzia: Szymon Marciniak (Płock)
Bramki

Patryk Małecki 30’
Radosław Sobolewski 46'
Paweł Brożek (k) 67'
Andraž Kirm 69'

Andraž Kirm 84'
0:1
1:1
2:1
3:1
4:1
4:2
5:2
11’ Krzysztof Bąk 62’




Tomasz Dawidowski

Wisła Kraków
4-5-1
Mariusz Pawełek
Erik Čikoš
Osman Chávez
Gordan Bunoza
Dragan Paljić
Patryk Małecki
Radosław Sobolewski
Łukasz Garguła grafika:Zmiana.PNG (79’ Andrés Ríos
Nourdin Boukhari grafika:Zmiana.PNG (61’ Grafika:Zk.jpg Cezary Wilk
Andraž Kirm
Paweł Brożek grafika:Zmiana.PNG (88’ Maciej Żurawski)

trener: Robert Maaskant
Lechia Gdańsk
4-5-1
Paweł Kapsa
Deleu
Krzysztof Bąk
Sergejs Kožans Grafika:Zk.jpg
Hubert Wołąkiewicz grafika:Zmiana.PNG (52’ Kaczmarek)
Paweł Nowak
Traore
Łukasz Surma
Ivans Lukjanovs grafika:Zmiana.PNG (71’ Piotr Wiśniewski
Buval
Paweł Buzała (62’ Tomasz Dawidowski)

trener: Tomasz Kafarski

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed meczem

Wisła Kraków gra z Lechią Gdańsk

Bartosz Karcz

2010-10-22 19:45:53, aktualizacja: 2010-10-22 19:45:53

W sobotę o godz. 18.15 Wisła Kraków zagra z Lechią Gdańsk. "Biała Gwiazda" chce przerwać fatalną passę bez zwycięstwa. Cztery zwycięstwa, jedenaście strzelonych bramek i tylko dwie stracone. Co to takiego? To bilans Wisły w meczach z Lechią Gdańsk, odkąd ten zespół wrócił do ekstraklasy. Wskazanie faworyta sobotniego meczu obu drużyn (początek o godz. 18.15) wydawałoby się zatem łatwe.

Tak jest jednak tylko w przypadku osób, które nie śledzą tegorocznego sezonu w ekstraklasie. Bo prawda jest znacznie mniej przyjemna dla ". Biorąc pod uwagę dokonania obu drużyn w ostatnich tygodniach oraz sposób, w jaki grają, więcej szans na dzisiejszy sukces trzeba bowiem przyznać nie podopiecznym trenera Roberta Maaskanta, lecz Tomasza Kafarskiego. Mówiąc wprost - to Lechia jest faworytem, choć gdyby ktoś tak postawił sprawę przed rozpoczęciem rozgrywek, zapewne zostałby uznany za totalnego laika.

Tylko że ligowe życie toczy się cały czas do przodu i na dzisiaj to "biało-zieloni" wyglądają lepiej. Lechia wygrała cztery ostatnie mecze, prezentuje ładny dla oka futbol. Wisła nie zaznała natomiast smaku zwycięstwa od pięciu kolejek i gra słabo. Trener Robert Maaskant nie krył wczoraj, że właśnie na przerwanie tej fatalnej passy bardzo liczy wieczorem.

- Znaleźliśmy się w trudnej sytuacji - stwierdził Holender. - Nie wygrywamy meczów, a ostatni nawet przegraliśmy. Teraz musimy zrobić wszystko, żeby wreszcie wygrać. Jesteśmy pod dużą presją, ale czas wreszcie zacząć wygrywać! To jest czas dla piłkarzy, którzy mają szansę wykazać się charakterem. To jest czas dla takich zawodników, którzy powiedzą głośno - to ja poprowadzę drużynę do sukcesów. Ja w swojej karierze już raz taką passę miałem, osiem, dziewięć lat temu. Nie prowadziłem jednak wtedy topowej drużyny, jaką jest Wisła. Tutaj chcę być mistrzem, a do tego nie wystarczą remisy. Dlatego powtórzę jeszcze raz - czas zacząć wygrywać.

Maaskant nie chciał ujawnić, jakie zmiany wyjściowym składzie szykuje na mecz. Będą one na pewno, ale trener Wisły mówi jedynie: - Dopiero w sobotę rano powiem zawodnikom, kto zagra. Będzie niespodzianką, kto wystąpi od początku meczu. Zdradzę tylko, że myślimy, żeby zmienić ustawienie, związane z jedną pozycją.

Choć Maaskant nie wyjawił, kto rozpocznie dzisiejsze spotkanie w podstawowej jedenastce, wiadomo że nie znajdzie się w niej Wojciech Łobodziński, którego wyeliminował uraz stopy. Stan innego, kontuzjowanego w tym tygodniu na treningu piłkarza, Serge'a Branco jest nieco lepszy. Szkoleniowiec jego szansę na grę określił jednym zdaniem - pod znakiem zapytania.


Piłkarze Lechii pewni wygranej z Wisłą

Trener Wisły nie zdradził składu, w jakim zagra jego zespół, ale jeśli oprzeć się na obserwacji treningów, to można dojść do wniosku, że zmian wcale za dużo nie będzie. Jeśli ostatecznie nie zagra Branco, to zastąpi go Erik Cikos. Raczej też dojdzie do zmiany na lewej flance. Na ławkę powędruje najprawdopodobniej Piotr Brożek. W jego miejsce wskoczy na lewą obronę Dragan Paljić, a przed nim szansę gry od pierwszego gwizdka otrzyma Andraż Kirm.

Na boisku czeka widzów walka, a na trybunach szykuje się mecz przyjaźni. Kibice obu klubów od dawna żyją w komitywie. Do postawy kibiców Wisły odniósł się wczoraj Maaskant, który powiedział: - Na razie jedyne, co spisuje się na sto procent swoich możliwości, to nasi fani. Oni cały czas są z nami. Podam taki przykład - gdy w Holandii Ajax przegrywa, to piętnaście tysięcy gwiżdze. W Krakowie kibice cały czas nas dopingują, tak jakby chcieli nam powiedzieć - powodzenia. Liczę na ich wsparcie również w sobotę.

Źródło: Gazeta Krakowska

Maaskant: Na zwycięstwo czas najwyższy

22. październik 2010, 14:48

- Jesteśmy w trudnej sytuacji. Nie zdobywamy punktów, gramy z rywalem, który osiąga dobre wyniki. Czas jednak zrobić krok do przodu i samemu zacząć wygrywać - mówił Robert Maaskant podczas konferencji prasowej poprzedzającej mecz ligowy z Lechią Gdańsk.

Pomimo krytyki spadającej na zespół po fatalnej serii pięciu meczów bez zwycięstwa, Holender wciąż szuka pozytywów. - Widzę dobre elementy w grze. W meczu z Górnikiem mieliśmy prawie 70% posiadania piłki - przypomina Maaskant, choć nie wspomina już o tym, że jednocześnie jego piłkarze nie stworzyli żadnej klarownej sytuacji bramkowej.

- Małecki, Brożek, Garguła, Boukhari, oni wszyscy mieli swoje okazje - przekonuje trener. - Być może z zespołem grającym bardziej ofensywny futbol, jakim jest Lechia, pójdzie nam łatwiej. Będę wymagał od zawodników więcej pozytywnej agresji. Muszą walczyć, przechwytywać piłkę w środku pola - mówił szkoleniowiec. Zaraz po tym dodał, że nie ma wątpliwości, iż Wisłę czeka trudna przeprawa. - Widziałem Lechię w kilku spotkaniach. Między innymi w tym z Legią, wygranym 3:0. Wiem, że mają w składzie indywidualności.

Informację o zestawieniu pierwszej jedenastki Maaskant przekaże swoim zawodnikom dopiero rano w dniu meczu. Podobnie jak w kilku poprzednich spotkaniach, tak i teraz zapowiada dokonanie kilku zmian. - Ilu dokładnie? Najpierw dowiedzą się o tym sami piłkarze - ucieka od odpowiedzi. Niewykluczone, że występu od pierwszej minuty wreszcie doczeka się Andraż Kirm, który zdaniem trenera mocno pracuje na swoją pozycję.

W sobotni wieczór Wisła spróbuje przerwać fatalną passę pięciu meczów bez zwycięstwa. - Już raz w swojej trenerskiej karierze taką passę miałem, osiem czy dziewięć lat temu. Ale nie z topowym zespołem, jakim jest Wisła. Z nią chcę być mistrzem, a do tego nie wystarczy remisować. Trzeba zacząć wygrywać - po raz kolejny powtarza Maaskant.

wislakrakow.com (PM)

Źródło: wislakrakow.com

Tak gra Lechia

Data publikacji: 23-10-2010 10:45


Przed Wiślakami stoi niezwykle trudne zadanie – zatrzymanie Lechii Gdańsk, która ostatnio zbiera bardzo dobre recenzje za wyniki i za prezentowany styl. Czego zatem możemy spodziewać się po podopiecznych trenera Tomasza Kafarskiego?


Prawdopodobny skład Lechii Gdańsk (ustawienie 1-4-3-3):


BRAMKARZ: W bramce gdańskiej Lechii z pewnością zobaczymy Pawła Kapsę, który jest jednym najmocniejszych punktów zespołu z wybrzeża. Kapsa dysponuje niezłym refleksem, dobrze gra na linii. Nieco słabiej prezentuje się grając na przedpolu.

OBRONA: Z prawej strony defensywy wystąpi Luis Santos Deleu. Brazylijczyk pokazuje się z dobrej strony w ofensywie – potrafi wspomóc partnera w ataku, dobrze dośrodkować. W tym aspekcie gry może sprawić sporo problemów skrajnym graczom Wisły. Jako środkowi obrońcy mogą zagrać Sergejs Kożans oraz Krzysztof Bąk. Obaj są wysokimi graczami, dobrze czują się w grze powietrznej, wprowadzają sporo spokoju w szeregi defensywy. Ich partnerem w bloku obronnym jest świeżo upieczony reprezentant Polski, czyli Hubert Wołąkiewicz. Lewa obrona to nowa pozycja dla tego piłkarza, który do tej pory występował jako środkowy obrońca albo defensywny pomocnik. Największymi autami Wołąkiewicza jest twarda i nieustępliwa gra oraz zdecydowanie.

POMOC: W drugiej linii trener Kafarski stawia na trzech zawodników. Wskutek kontuzji Marko Bajicia na boisku możemy zobaczyć Piotra Wiśniewskiego. Ten nominalnie prawy pomocnik jest ostatnio w niezłej formie i szkoleniowiec Lechii być może ustawi „Wiśnię” w środku pomocy. Sporo obowiązków w defensywie będzie miał Łukasz Surma – dobry w destrukcji, twardy i nieustępliwy, ale potrafiący również pociągnąć zespół w ataku. Paweł Nowak będzie odpowiadał za kreowanie akcji i rozgrywanie piłki. Widzi on sporo na boisku, potrafi dobrze dograć piłkę ale i sam uderzyć na bramkę.

ATAK: Lechia najczęściej gra trzema napastnikami, a ostatnio ofensywne trio tworzą Ivans Lukjanovs, Abdou Traore i Bedi Buval. Lukjanovs i Traore mogą zagrać nieco z tyłu i w razie potrzeby wspierać linię środkową. Przy wyprowadzaniu kontrataków trener Kafarski z pewnością będzie liczył na ich szybkość i wyszkolenie techniczne. Za wykończenie akcji odpowiedzialny będzie Buval, który w tym trójkącie pełni rolę gracza na szpicy, grającego najbliżej obrońców rywala.

Rafał Młyński

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

Lechia rozstrzelana po przerwie!

Po pięciu kolejnych meczach bez zwycięstwa Wisła pokonała u siebie Lechię Gdańsk 5:2! Zaczęło się źle, bo od prowadzenia przyjezdnych i słabiutkiej postawy krakowian. Jednak po przerwie na plac gry weszła jakby zupełnie inna drużyna Wisły, która wpakowała lechistom cztery bramki.

W porównaniu z ostatnim meczem w Zabrzu, trener Maaskant zdecydował się na przeprowadzenie trzech zmian w składzie. Całkowicie przemeblował defensywę. Na ławce pozostawił Clebera, a do gry desygnował Chaveza i Cikosa. Na lewym skrzydle pojawił się natomiast Andraz Kirm.

Choć w odmienionym składzie, wiślacy zaczęli spotkanie od starych i dobrze znanych grzechów. Grali przewidywalnie, niedokładnie i bez pomysłu w ofensywie. Na domiar złego już w 11. minucie gry pokonać dał się Mariusz Pawełek. Precyzyjnie z rzutu wolnego zacentrował Traore, a celną główką popisał się Krzysztof Bąk.

Co gorsza, kolejne minuty upływały pod dyktando Lechii, która stwarzała kolejne sytuacje. Pawełek dwa razy wybronił strzały Traore i Buvala, a raz w ostatniej chwili rywala zablokował Paljić. Dopiero w 29. minucie Kirm oddał pierwszy, choć zupełnie niegroźny, strzał w światło bramki gdańszczan. Minutę później znów pokazał się Słoweniec, wyłożył piłkę Małeckiemu, a ten wykorzystał pierwszą klarowną okazję tego dnia. Mocno huknął po ziemi i nie dał szans Kapsie. Wisła złapała oddech i przez ostatni kwadrans dominowała na boisku. Żadna bramka nie padła, a mogła, gdyby tylko Chavez lepiej główkował na piątym metrze od bramki gdańszczan.

Jak się okazało kwadrans później, Wisła na drugą połowę wyszła odmieniona. Nie bez znaczenia był fakt, że sekundy po przerwie do siatki trafił Radosław Sobolewski, dając zespołowi impuls do lepszej gry. Lechia zaatakowała, nadziewając się na szybkie i wreszcie składne kontry Wisły. W 67. minucie udało się podwyższyć wynik. Kapsa sfaulował w polu karnym Kirma, a "jedenastkę" pewnie wykonał Paweł Brożek. Nie minęły jeszcze dwie minuty, a na stadionowej tablicy wyników już zaświeciła się czwórka. Paljić zagrał świetną, prostopadłą piłkę Kirmowi, który bez problemu zwieńczył trafieniem swój imponujący występ.

Na tym wcale się nie skończyło, bo oto piłkarze Wisły i Lechii postanowili zaserwować nam prawdziwy strzelecki festiwal. Najpierw trafił Tomasz Dawidowski, dobijając futbolówkę wybitą przed siebie przez Mariusza Pawełka, a minutę później drugi raz na listę strzelców wpisał się Kirm. Zaskoczył bramkarza Lechii precyzyjnym strzałem zza szesnastki.

Źródło: wislakrakow.com

Zaskoczyło! Wisła - Lechia 5-2

W spotkaniu 10. kolejki Ekstraklasy krakowska Wisła wreszcie "zaskoczyła". Wygrana aż 5-2 ze świetnie dysponowaną we wcześniejszych meczach Lechią robi wrażenie. Oby tak dalej panowie! A zwłaszcza Andraž Kirm, którego przed meczem "wywołaliśmy do tablicy". To był mecz Słoweńca, który strzelił dwie bramki, zaliczył asystę, a także wywalczył "jedenastkę". Brawo!

Wisła pechowo rozpoczęła mecz z Lechią, bo już w 11. minucie straciliśmy bramkę “z niczego”. Po rzucie wolnym wrzutka w nasze pole karne zakończyła się celną główką Krzysztofa Bąk, który przeskoczył Osmana Cháveza. Przegrywaliśmy więc 0-1, a kolejne wyjścia lechistów mogły przynieść im dalsze bramki. Piłkarzom z Gdańska brakowało jednak skuteczności, zwłaszcza że wiślacy nie stanowili w defensywie kolektywu.

Mecz “załatwić” mógł do reszty zresztą Gordan Bunoza, który złapał za koszulkę, składającego się do przewrotki Bąka. Sędzia faulu nie dostrzegł o czym pewnie mówić się będzie dość sporo. Ale po tej sytuacji Lechia miała kolejne.

W przysłowiową brodę pluć powinien sobie zwłaszcza Bédi Buval. W 29. minucie w dziecinny wręcz sposób ograł Cháveza, ale zamiast podawać do lepiej ustawionego Pawła Nowaka, strzelał. Mariusz Pawełek uderzenie to obronił i świetna okazja przepadła.

A że niewykorzystane okazje lubią się mścić, to ta zemściła się na Lechii, już minutę później. Ze skrzydła w pole karne gości zagrał Andraž Kirm, do odbitej przez obrońcę piłki dopadł Patryk Małecki i płaskim strzałem doprowadził do wyrównania.

Wisła poszła za ciosem i już sześć minut później przed dobrą szansą stanął Nourdin Boukhari. Strzał Marokańczyka zablokował jednak obrońca i skończyło się na rzucie rożnym. Wiślacy nieźle zagrali końcówkę I połowy, ale wynik nie uległ już w niej zmianie, choć tak naprawdę 1-1 to szczęśliwy rezultat dla gospodarzy. To Lechia była bowiem w pierwszych 45 minutach zespołem lepszym. Tyle że nieskutecznym.

II połowa zaczęła się dla Wisły doskonale. Już pierwsza akcja przyniosła nam bowiem prowadzenie. Radosław Sobolewski huknął w długi róg i było 2-1. Po chwili mogło być jeszcze lepiej, ale kontrę fatalnym kiksem zakończył Boukhari.

I choć kolejne minuty znów należały do podrażnionej Lechii, to wynik podwyższyła Wisła. Nasza kolejna akcja zakończyła się strzałem Pawła Brożka, który odbił Paweł Kapsa. Za uderzeniem poszedł jednak Kirm i został przewrócony przez bramkarza. Jedenastkę pewnie wykorzystał Paweł Brożek i było 3-1.

Kibice jeszcze nie zdążyli się nacieszyć z trzeciego gola, a już padł czwarty. Po skrzydle uciekł bardzo dobrze dysponowany Kirm, który dostał prostopadłą piłkę od "Brozia", wpadł w pole karne i pewnie pokonał Kapsę.

W 73. minucie Słoweniec mógł po raz kolejny podwyższyć wynik, ale nie opanował wystarczająco szybko piłki i skończyło się tylko na rzucie rożnym.

To nie był jednak koniec strzeleckich popisów w tym meczu. W 82. minucie rozmiary porażki spróbował zmniejszyć bowiem Tomasz Dawidowski, ale już minutę później sprzed pola karnego na 5-2 uderzył Kirm.

W końcówce goście mieli jeszcze szanse na zmniejszenie porażki, ale dobrych okazji nie wykorzystali Traoré, Surma i Buval. Przy dwóch z nich świetnie spisał się Pawełek, przy trzeciej bramkarzowi pomógł wracający za akcją Małecki.

Wysoka wygrana przed meczami z Widzewem (PP) i z Lechem (liga) to dla nas świetny prognostyk. Może więc w tym sezonie czeka nas jeszcze więcej miłych, niż niemiłych, gier?!

Źródło: Wisła Portal


Przebudzenie Wisły!

Data publikacji: 23-10-2010 20:55



Trener Robert Maaskant dał szansę na występ od pierwszej minuty Andrażowi Kirmowi, który ostatnio był rezerwowym nie tylko w Wiśle, ale też, dosyć nieoczekiwanie, w reprezentacji Słowenii. Pomocnik odwdzięczył się szkoleniowcowi dwoma bramkami i asystą. Zanim to jednak nastąpiło, kibice zgromadzeni na stadionie przy ul. Reymonta 22 przeżywali trudne chwile. W pierwszej części spotkania to Lechia była stroną aktywniejszą, groźniejszą, pierwsza też strzeliła gola, natomiast gospodarze popełniali w obronie sporo błędów. W 11. minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Traore piłkę w siatce umieścił strzałem głową Krzysztof Bąk. W 25. minucie mogło być już 2:0, ale goście nie wykorzystali zamieszania pod bramką Wisły. Gordan Bunoza w tej sytuacji nieprzepisowo powstrzymywał przed strzałem Bediego Buvala, jednak sędzia prowadzący to spotkanie nie dostrzegł faulu stopera Wisły. W 30. minucie, mimo groźnych ataków Lechii, Wiślacy odpowiedzieli golem. Andraż Kirm zagrał do Patryka Małeckiego, który zdecydował się na płaski strzał i pokonał Pawła Kapsę.


Druga część meczu rozpoczęła się od mocnego uderzenia gospodarzy. W 47. minucie do piłki za krótko wybitej przez Pawła Kapsę doskoczył Radosław Sobolewski, który huknął nie do obrony w długi róg. Dwadzieścia minut później kibice mogli cieszyć się z kolejnego trafienia Białej Gwiazdy. Paweł Kapsa obronił strzał z kilku metrów Pawła Brożka, jednak nie złapał piłki, ale odbił ją do boku, po czym sfaulował biegnącego do dobitki Kirma. Arbiter wskazał na „jedenastkę”, a rzut karny wykorzystał „Brozio”. Jeszcze nie ucichła radość po trafieniu Brożka, a już Wisła strzeliła czwartą bramkę. Prostopadłym podaniem Andraża Kirma uruchomił Dragan Paljić. Słoweniec wyszedł sam na sam z Kapsą i nie dał szans golkiperowi drużyny z Gdańska.


Na osiem minut przed końcem spotkania Mariusza Pawełka pokonał były zawodnik Wisły, Tomasz Dawidowski, ale odpowiedź piłkarzy Roberta Maaskanta była miażdżąca. Po raz drugi w tym meczu do bramki trafił Andraż Kirm, oddając strzał z dystansu.


Podopieczni Tomasza Kafarskiego mimo traconych co chwilę goli sami mogli pokusić się o lepszy łup. Na drodze Lechistom stawał jednak Mariusz Pawełek, który w kilku sytuacjach sam na sam nie dawał się pokonać rywalom i był pewnym punktem wiślackiej bramki.

Wisła odniosła upragnione zwycięstwo i to w okazałych rozmiarach. Teraz przed piłkarzami Białej Gwiazdy jest wtorkowa potyczka w Pucharze Polski z Widzewem.

Wisła Kraków – Lechia Gdańsk 5:2 (1:1)

0:1 Bąk 11’

1:1 Małecki 30’

2:1 Sobolewski 47’

3:1 Paweł Brożek 67’ (k.)

4:1 Kirm 70’

4:2 Dawidowski 82’

5:2 Kirm 85’

Wisła Kraków: Pawełek – Cikos, Chavez, Bunoza, Paljić – Małecki, Sobolewski, Garguła (79' Rios), Boukhari (61' Wilk), Kirm – Paweł Brożek (88' Żurawski)

Lechia Gdańsk: Kapsa – Deleu, Kozans, Bąk, Wołąkiewicz (52' Kaczmarek) – Nowak, Traore, Surma, Lukjanovs (71' Wiśniewski) – Buval, Buzała (61' Dawidowski)

Żółte kartki: Wilk (Wisła) – Kożans (Lechia)

Sędziował: Szymon Marciniak (Płock)

Widzów: 15 000

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Minuta po minucie

Koniec tej kanonady. Wisły wygrywa 5:2!
90+1' Buval sam przed Pawełkiem, chciał chyba wjechać z piłką do naszej bramki i został zatrzymany przez powracającego Małeckiego.
90' Doliczono trzy minuty do końca meczu.
90' Zagranie do Riosa i bardzo mocny strzał obok bramki. Powinno być 6!
89' Koszmarnie "urwał się" Chavez po podaniu z prawej strony i przed szansą stanął Łukasz Surma. Strzelił lekko, Pawełek obronił nogami.
88' Oklaski dla Pawła Brożka, a za niego wchodzi Maciej Żurawski.
87' Traore mógł strzelić trzecią bramkę dla Lechii. Znakomita sytuacja po rozegraniu piłki z Dawidowskim i Buvalem.
86' Odśpiewujemy na stojąco hymn "Białej Gwiazdy".
84' Cały stadion na stojąco. "Wisła to jest potęga!", "Wisła Kraków, aejaejaooo"!!!
83' Nie dają nam odpocząć piłkarze obu drużyn. 5:2!!! Ależ uderzenie Kirma!!!
82' Gol dla Lechii. Skuteczna dobitka Tomasza Dawidowskiego.
81' Blisko bramki dla Lechii, centra Traore i główka jednego z obrońców Wisły obok bramki. Ucierpiał trochę Mariusz Pawełek.
79' Druga zmiana w Wiśle, Łukasz Garguła opuszcza boisko a za niego wbiega Andres Rios.
77' Głośny doping dla Lechii.
75' Ostatnio cztery gole w lidze zdobyliśmy w Gliwicach w meczu z Piastem. Też było 4:1 dla Wisły.
73' Szkoda, że Kirm nie uderzał z pierwszej piłki w polu karnym Lechii. Zamiast tego drybling i tylko róg.
71' Niesamowite dwie minuty Wisły, która wyprowadza dwa potężne ciosy. Zastanawialiśmy się po golu na 2:1 dla Wisły, jak Lechia poradzi sobie z grą w ataku pozycyjnym, a Wisła z kontry. Na razie jest ok.
71' Za Lukjanovsa wchodzi Wiśniewski.
69' Kiroooo goool!!! Prostopadłe zagranie od Paljicia, Kirm z lewej strony sam przed bramkarzem, puszcza lekką piłkę obok bramkarza i jest 4:1!!!
68' "Lechia Gdańsk, Lechia Gdańsk" - zagrzewają gości do boju kibice.
67' Gol, Paweł Brożek wykorzystuje "jedenastkę"!
66' Rzut karny! Paweł Brożek otrzymał piłkę z lewej strony, podciągnął kilkanaście metrów, zszedł na prawą nogę, uderzenie po krótkim rogu. Broni Kapsa, ale odbija piłkę, dopada do niej Kirm, który zahaczany przez bramkarza pada na murawę. Sędzia wskazuje na 11. metr!
65' Faul Małeckiego na Traore i dyskusja między zawodnikami.
64' Nieudane wybicie Paljicia i przed szansą na oddanie strzału zza pola karnego stanął Traore. Uderzenie niecelne.
63' Lukjanovs zablokowany przez Bunozę, róg dla Lechii. Do piłki podchodzi Abdou Traore.
63' Szybki wpis do protokołu. Kartka dla Czarka Wilka.
61' Za Buzałę Dawidowski.
61' Oklaski, bo na boisko wchodzi Cezary Wilk... Choć jeszcze większa owacja, bo schodzi Boukhari...
61' Szkoda, że Kirm nie dojrzał dwóch wiślaków na prawym skrzydle. Faul na SObolewskim.
59' Na spalonym Buzała.
58' Wywracany na 20. metrze Paweł Brożek, nie ma gwizdka sędziego.
56' Traore do Buzały, ten na spalonym.
55' Na spalonym Kirm, ale i tak nie opanował piłki. Szkoda, zapowiadała się groźna kontra.
52' Za Wołąkiewicza wchodzi Kaczmarek.
51' Centra do Boukhariego, wyskok Marokanina, ale nie sięga piłki nogą.
51' Groźna piłka do Buvala, nie opanował w polu karnym.
50' Zobaczymy jak Lechia poradzi sobie w ataku pozycyjnym, a Wisła z kontry.
49' Mogło być 3:1. Kontra Wisły, podanie na prawo od Garguły do Boukhariego, który zmarnował sytuację "sam na sam" z Kapsą.
46' Gol dla Wisły!!! "Sobol" dopadł piłki wybitej przed pole karne. Uderzył po długim rogu, piłka przeszła między nogami Boukhariego i wpadła do bramki.
46' Wznowienie gry po przerwie i szybki faul Kozansa. Kartka.
Do zobaczenia po przerwie, a my obejrzymy pokaz cheerleaderek.
Koniec pierwszej połowy.
45+1' Centra Garguły z prawej strony na ósmy metr, radzą sobie z tą piłką obrońcy Lechii.
45' Paljić prostopadle do Kirma, ten centruje źle, po ziemi, za plecy Boukhariego.
44' Bunoza uderza potężnie. W mur.
44' Małecki był trzymany na 25. metrze. Rzut wolny na wprost bramki Lechii.
40' Do bezpańskiej piłki dopadł Lukjanovs, uderzenie w Pawełka.
37' Mocny strzał Buzały, piłka "odkręciła" od bramki Wisły i minęła ją w znacznej odległości.
37' Bunoza fauluje Kapsę w powietrznym pojedynku.
36' Świetna centra Boukhariego, blisko był Chavez wpakowania piłki do bramki głową! Tylko róg z drugiej strony.
36' Garguła do Boukhariego w pole karne, ten dość długo obraca się na prawą nogę, mocne uderzenie i rykoszet od głowy Bąka. Róg.
34' Małecki sprytnie zagrywa do Czikosza, ten wolno zabiera się z piłką, ale zostaje staranowany przez Buzałę.
30' Jest gol! Patryk Małecki potężnym uderzeniem wyrównuje stan meczu! Wydawało się, że Kirm niepotrzebnie odgrywa do Brożka (za plecy), trącenie piłki i ta zmierza do "Małego", który mocno, z lewej nogi, po ziemi, nie daje szans Kapsie.
29' Boukhari odegrał do Kirma, ale ta piłka strasznie wolno się toczyła, stąd pozycja strzelecka nie była już tak dobra. Strzał z prawej nogi broni Kapsa.
27' Pawełek broni strzał Buvala z ostrego kąta. Kolejna świetna sytuacja Lechii.
28' Brakło Pawłowi Brożkowi pół metra by dziubnąć piłkę zagraną za plecy obrony.
28' Przerzut do Małeckiego, sędzia dopatrzył się pozycji spalonej. Niesłusznie.
25' Sędzia mógł podyktować rzut karny za faul Bunozy na składającym się do przewrotki Bąku.
25' Dantejskie sceny dzieją się w polu karnym Wisły. Próba przewrotki, do piłki dochodzi Buzała, przerzuca nad Pawełkiem, w końcu interwencja Paljicia i róg.
24' Pawełek wygarnął piłkę spod nóg Buzały.
23' Paweł Brożek schowany za plecami Kozansa, nie ma szans przejąć zagranej w jego kierunku piłki.
22' Beznadziejne zagranie Boukhariego przed polem karnym Wisły (już drugie czy trzecie dziś) i idzie kontra Lechii. Świetna okazja do strzału dla Buvala, w ostatniej chwili zablokowanego.
21' Lukjanovs z łatwością urywa się na prawym skrzydle, na szczęście potknął się w naszym polu karnym.
18' Czikosz chce wyrzucić aut blisko chorągiewki, ale nie ma do kogo. Nikt mu się nie pokazuje.
16' Próba prostopadłego zagrania od Kirma w kierunku Pawła Brożka, ale piłka pada łupek Bąka.
15' Kirm naciska Kozansa, ten woli wybić na aut.
15' Mocny strzał Traore z ponad 20 metrów, Pawełek pewnie chwycił piłkę.
14' "Czy wygrywasz, czy nie..." - niesie się z trybuny południowej.
14' Buval kontra Bunoza, górą obrońca Wisły, choć z kłopotami wybija na aut.
11' "Odrobina" szyderstwa na trybunach: "Nigdy nie spadnie, Wisełka nigdy nie spadnie".
11' Gol dla Lechii! Centra z rzutu wolnego z prawej strony i skuteczna, mocna główka Krzysztofa Bąka. Pawełek bez szans.
9' Piłka w rękach Pawełka po lekkiej główce na bramkę Wisły.
8' "Jazda, jazda, jazda - Biała Gwiazda" - krzyczy cały stadion. Bardzo głośno!
6' Pierwszy strzał oddaje Patryk Małecki. Nad bramką.
4' Dynamicznie próbuje Czikosz, ale musiał odegrać do tyłu do Boukhariego i akcje straciła na tempie.
4' Sędzia każe wstać Kirmowi wywróconemu przed polem karnym Lechii po odegraniu od Pawła Brożka.
2' "Mały" szukał podaniem Pawła Brożka, skutecznie interweniują obrońcy Lechii. Tylko aut dla Wisły z prawej strony.
1' Głośny doping dla Lechii od pierwszych minut.
1' Wisła rozpoczyna.
Za nami występ artystyczny... duchów. A już za chwilę pierwszy gwizdek arbitra. Vangelis już gra.
Patryk Małecki jest jedynym graczem z podstawowego składu Wisły, który w tym sezonie wystąpił we wszystkich jej spotkaniach ligowych.
Znamy wyjściowy skład Wisły. Od pierwszej minuty zagrają dziś między innymi Erik Czikosz, Osman Chavez i Andraż Kirm.
Zapraszamy na relację na żywo: kolejny mecz przyjaźni, do Krakowa przyjeżdża gdańska Lechia.
Mecz przyjaźni z Lechią to także trzecie spotkanie przy Reymonta 22 po ponad rocznej przerwie spowodowanej budową obiektu. Dwa pierwsze spotkania zakończyły się remisami. Najwyższy czas na pierwszą wygraną.
Zaczął od zwycięstwa, a później w pięciu meczach jego zespół zgromadził zaledwie trzy punkty. Praca Roberta Maaskanta na razie nie przynosi pozytywnych rezultatów na boisku. Czy w meczu z Lechią Wisła rozpocznie zwycięską serię czy spadnie jeszcze niżej?

Źródło: wislakrakow.com

Trenerzy po meczu

Robert Maaskant, trener Wisły

Maaskant: Pokazali, że są mężczyznami

- Możecie sobie wyobrazić ulgę, jaką odczuwamy, po wywalczeniu zwycięstwa. Ale graliśmy bardzo dobrze, strzeliliśmy wiele bramek, zatem jestem dość zadowolony z tego co robiliśmy, gdy mieliśmy piłkę - powiedział trener Robert Maaskant po meczu z Lechią.

Holender zganił drużynę za grę w obronie. - Zupełnie nie byłem zadowolony z pierwszej połowy. Pozwoliliśmy rywalom na stworzenie zbyt wielu sytuacji. W drugiej połowie odwróciliśmy sytuację. Gdy traci się bramkę po 11 minutach to normalne, że trzeba pokazać charakter. Zawodnicy pokazali, że są mężczyznami. Gdy ma się mężczyzn w drużynie można wygrać mecz.

Trener nie chciał wskazać najlepszego zawodnika meczu - Może Mariusz Pawełek, który obronił w końcówce trzy ważne strzały? Andraż Kirm zagrał po raz pierwszy od dłuższego czasu w wyjściowym składzie i był to bardzo dobry występ. Nie można powiedzieć, że jeden zawodnik zadecydował o wyniku. "Sobol" zawsze jest dla nas ważny, dziś zdobył ważnego gola. Ale przecież bramkę tą zdobył po rzucie wolnym, który wywalczyl Paweł Brożek - zwrócił uwagę Robert Maaskant.

wislakrakow.com (redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Tomasz Kafarski, trener Lechii

Kafarski: Radosna piłka w obronie obu drużyn 23. październik 2010, 20:32

- Widowisko było atrakcyjne: zdobytych goli, sytuacji i spięć na boisku było bardzo dużo. Wynik dla mnie jest niezrozumiały, biorąc pod uwagę ilość sytuacji, które stworzyliśmy - powiedział po przegranym 2:5 meczu z Wisłą trener Lechii Tomasz Kafarski.

- Do bramki straconej rządziliśmy na boisku. Brakowało tylko drugiej bramki. Wygrał zespół skuteczniejszy, grający podobnie radosną w obronie piłkę jak i my - podsumował szkoleniowiec Lechii.

wislakrakow.com (redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Piłkarze po meczu

Garguła: Wreszcie efektowne zwycięstwo

24. październik 2010, 12:15

- Włożyliśmy w grę dużo serca i zaangażowania, zrobiliśmy kilka fajnych akcji, wreszcie odnosząc efektowne zwycięstwo - w ten sposób sobotnie zwycięstwo nad Lechią podsumował pomocnik Wisły, Łukasz Garguła.

Już w drugim meczu z rzędu Robert Maaskant widział go w wyjściowej jedenastce. "Guła" nie zawiódł, choć nie uważa, by zagrał lepiej niż przed tygodniem w Zabrzu. - Pierwszą połowę miałem lekko ospałą, ale jeśli trener daje mi szansę, robię wszystko by się odbudować i dojść do optymalnej dyspozycji - mówił.

Gra zespołu wreszcie mogła się podobać, ale i Lechia stworzyła kilka sytuacje, które powinna wykorzystać. - W samej drugiej połowie miała trzy stuprocentowe okazje. Dlatego cały czas mamy nad czym pracować - zwrócił uwagę Garguła.

Skierował również swoje pochwały pod adresem Andraza Kirma, który wrócił do pierwszego składu i wniósł ogromny wkład w efektowne zwycięstwo. - Andraz miał dzień konia, wszystko mu wychodziło. Asystował "Małemu", wywalczył karnego, strzelił dwa gole. Uważam, że ciężką pracą zasłużył sobie na miejsce w pierwszej jedenastce - stwierdził Łukasz Garguła.

wislakrakow.com (PM)

Źródło: wislakrakow.com

Pawełek: Żałuję drugiej bramki

24. październik 2010, 12:22

- Żałuję utraty drugiej bramki. Mogłem zachować się lepiej i wybronić tę sytuację - mówił po meczu z Lechią bramkarz naszego zespołu, Mariusz Pawełek.

Pomimo efektownego zwycięstwa, do postawy wiślackiej defensywy można było mieć w sobotę zastrzeżenia. - Ustawialiśmy się zbyt szeroko, były za duże odległości między zawodnikami. Były trudne momenty po stracie pierwszej bramki i dobrze, że nic więcej wtedy nie wpadło - analizował Pawełek.

- Musimy grać bliżej siebie, jak to trener mówi "compact". Z komunikacją jest coraz lepiej. Czekają nas teraz ciężkie mecze z Lechem, Cracovią i Legią, na które nikt nie musi nas mobilizować. Nie jest jeszcze za późno na gonienie czołówki - stwierdził bramkarz Wisły.

wislakrakow.com (PM)

Źródło: wislakrakow.com

Andraż Kirm, pomocnik Wisły

- Cieszę się, że trener dał mi szansę. Może kolejne mecze będą jeszcze lepsze. Przed meczem nasza sytuacja była trudna, ale w ostatnich tygodniach pracowaliśmy bardzo ciężko i w końcu należało nam się to zwycięstwo. Na treningach prezentujemy się naprawdę dobrze, może potrzebowaliśmy tego jednego meczu, by pokazać nasz potencjał.Przed meczem oglądaliśmy Lechię na wideo i boisko tylko potwierdziło to, co wcześniej widzieliśmy. Są silnym zespołem z bardzo solidną drugą linią.

Źródło: wislakrakow.com

Kibice Wisły
Kibice Wisły
Kibice Wisły
Kibice Wisły

Paweł Brożek: Zwycięstwo było bardzo potrzebne

Data publikacji: 23-10-2010 22:22


Paweł Brożek zdobył w meczu przeciwko Lechii jedną z pięciu bramek, jakie padły łupem Wiślaków. W 67. minucie pokonał Pawła Kapsę z rzutu karnego.

Po wyjściu z szatni „Brozio” był w bardzo dobrym humorze, jednak na pytanie, czy spodziewał się takiego okazałego wyniku, odparł: „Po pierwszej połowie? Nie”. „Wydaje mi się, że ta bramka „Sobola” zaraz po przerwie dużo nam dała. Pierwsze minuty drugiej połowy i strzelamy bramkę na 2:1. Wydaje mi się, że wszyscy poczuli taką ulgę po tych sześciu spotkaniach, których nie mogliśmy wygrać i w drugiej połowie ta gra układała się bardzo dobrze” – kontynuował. „Ten wynik 5:2 nie odzwierciedla tak naprawdę tego, co się działo na boisku. Lechia grała dobrą piłkę, szczególnie w pierwszej połowie, gdzie zdominowała nas i powinna do przerwy prowadzić 3:0. Natomiast ta bramka Patryka i początek drugiej połowy wpłynął na nas tak pozytywnie, że potrafiliśmy wykorzystać te sytuacje, które sobie stworzyliśmy” – mówił napastnik.

W 67. minucie meczu wykorzystał jedną z nich – rzut karny, podyktowany po faulu Pawła Kapsy na Andrażu Kirmie. Do wykonywania „jedenastki” pewnie podszedł „Brozio”. „Patryk coś tam się pchał, jak zwykle” – śmiał się Wiślak. „W pierwszej połowie było mi ciężko, bo czułem się osamotniony w ataku. Przy rosłych i silnych obrońcach ciężko mi było się odnaleźć, natomiast w drugiej połowie cała drużyna wyszła wyżej i zrobiliśmy parę ciekawych akcji” – dodał.

Kolejny sprawdzian przed podopiecznymi Roberta Maaskanta już we wtorek. Wtedy w Pucharze Polski krakowianie podejmą u siebie Widzew Łódź. Jednak wszyscy oczekują na kolejny mecz ligowy, w którym Wisła zagra w Poznaniu z „Kolejorzem”. „Warto by potwierdzić, że dzisiaj to nie był przypadek. Dzisiaj drużyna troszeczkę odetchnęła. To zwycięstwo było nam bardzo potrzebne. Mam nadzieję, że szczególnie w Poznaniu, zagramy jeszcze lepszą piłkę, bo tam musimy. To jest zespół, który oczywiście ma te swoje problemy, natomiast bardzo dobrze wygląda z teoretycznie silniejszymi przeciwnikami. Myślę, że czeka nas bardzo ciężkie spotkanie” – podkreślał Paweł i dodał, że perspektywa gry w stolicy Wielkopolski przy 40 tysiącach widzów go nie przeraża. „W meczu z Panathinaikosem w Atenach było 60 tysięcy, więc myślę, że z presją tłumów sobie poradzimy” – stwierdził „Brozio”.

Ania M.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Małecki: Każdy dał z siebie wszystko

Data publikacji: 23-10-2010 23:30


„To zwycięstwo cieszy nas podwójnie. Należy się też cieszyć z pięciu strzelonych bramek. Dawno już tyle razy nie pokonaliśmy bramkarza rywali” – powiedział po meczu z Lechią jeden z bohaterów Wisły, Patryk Małecki.

Wreszcie rozmawiamy w innych nastrojach.

Racja, w końcu wygraliśmy. Ale nie ze wszystkiego możemy być zadowoleni, mam na myśli zwłaszcza pierwszą połowę. Sam Buval mógł nam strzelić trzy bramki. W drugiej połowie pokazaliśmy jednak wolę walki i dużo zaangażowania. Jestem pewny, że każdy, kto był na boisku, dał z siebie wszystko. Cieszę się bardzo z tej wygranej, bo nie potrafiłem sobie wytłumaczyć naszej słabszej postawy w ostatnim czasie.

Nastroje na pewno się po tym meczu poprawią, ale były momenty, w których „Biała Gwiazda” dała się całkowicie zdominować.

Zgadza się, na takie sytuacje nie możemy sobie pozwolić. Słabszy dzień może się zdarzyć, ale w poważnej piłce nie powinno się zostawiać napastnikom rywala tak dużo swobody. Na szczęście mieliśmy dzisiaj dobrze dysponowanego Mariusza Pawełka, który kilka razy uchronił nas od utraty bramki.

Myślisz, że bramka Sobolewskiego była w tym meczu najważniejsza?

Nie wiem czy najważniejsza, ale dzięki niej dobrze zaczęliśmy drugą połowę. Prowadząc mogliśmy grać swoją piłkę i efektem tego jest pięć strzelonych goli.

Trener Maaskant zaserwował drużynie paintball i wspinaczkę po linach, ale chyba nic tak nie poprawia atmosfery jak zwycięstwo?

Na pewno tak. Tym bardziej, że Lechia to dobra drużyna i oczekiwaliśmy naprawdę ciężkiego meczu. Dlatego to zwycięstwo cieszy nas podwójnie. Należy się też cieszyć z pięciu strzelonych bramek. Dawno już tyle razy nie pokonaliśmy bramkarza rywali.

To prawda, że chciałeś strzelać karnego?

Tak, czułem się na siłach. Ale nie mam do Pawła pretensji. To była dobra okazja do tego, by on też trafił do siatki i cieszę się, że w tym meczu przełamaliśmy się obaj.

Tomasz Biegański

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

10. kolejka Ekstraklasy - podsumowanie

23. październik 2010, 07:51 (aktual. 24. październik 2010, 19:42)


"Powrotem klasyków" nazwał wysokie zwycięstwa Wisły i Legii jeden z komentatorów Canal+. Biała Gwiazda wysoko pokonała Lechię, warszawiacy rozgromili Koronę. Swoje mecze zgodnie przegrały inne zespoły dotychczasowej czołówki - Jagiellonia i GKS Bełchatów. Nie powiodło się też Lechowi. Liderem pozostaje "Jaga", tabelę niezmiennie zamyka Cracovia.

Pierwsze z piątkowych spotkań nie przyniosło zbyt wielu emocji. Polonia Bytom bezbramkowo zremisowała ze Śląskiem Wrocław. Kilka sytuacji podbramkowych to wszystko na co stać było obie ekipy. Bliżej zdobycia bramki byli chyba gospodarze, jeszcze przed przerwą piłka tańczyła w „piątce” Śląska, jednak żaden z czterech strzałów z niewielkiej odległości nie znalazł drogi do bramki. Po przerwie Poloniści obili słupek bramki strzeżonej przez Mariana Kelemena. Wrocławianie odpowiedzieli kilkoma uderzeniami, ale żadne nie zaskoczyło dobrze dysponowanego Szymona Gąsińskiego. Podział punktów nie satysfakcjonuje żadnej ze stron, Polonia nadal balansuje nad strefą spadkową, Śląsk wciąż przebywa pod kreską.

Hitowe spotkanie zobaczyli kibice w Kielcach, jednak biorąc pod uwagę zakaz wyjazdowy dla kibiców Legii, żaden kibic nie powinien opuszczać stadionu Korony z uśmiechem na twarzy. Legia Warszawa rozgromiła osłabionego brakiem Niedzielana, Vukovicia i Mijailovicia wicelidera z Kielc w stosunku 1:4. Pierwsza bramka padła już w 7. minucie gry. Dośrodkowanie z rzutu rożnego w wykonaniu Tomasza Kiełbowicza wylądowało na głowie Michała Kucharczyka, jednak jego strzał odbił się od słupka, dobitka nogą odbiła się od obrońcy i dopiero druga poprawka młodego legionisty, wykonana już leżąc na ziemi, okazała się skuteczna. W 28. minucie wyrównał Pavol Stano. Doświadczony Słowak wykorzystał zbyt krótkie piąstkowanie Machnovskiego i sytuacyjnym uderzeniem z półobrotu zmieścił piłkę idealnie między słupkiem a asekurującym bramkarza obrońcą.

Trzy minuty później doszło do sytuacji, która zaważył na dalszych losach spotkania. Miroslav Radović wyszedł sam na sam ze Zbigniewem Małkowskim, minął bramkarza i... przewrócił się. Sytuacja jest dosyć kontrowersyjna. Z jednej strony, jeśli faktycznie doszło do kontaktu między zawodnikami, to było to raczej delikatne muśnięcie, a sam Radović przewrócił się dopiero krok po rzekomym kontakcie, kiedy zorientował się, że Stano uprzedzi go do piłki. Z drugiej strony bramkarz zachował się bardzo głupio, wykonując ruch w stronę nóg rywala, kiedy było wiadomo, że nie ma możliwości sięgnąć futbolówki. Sędzia zdecydował się odgwizdać faul, a co za tym idzie - wskazać na jedenasty metr i pokazać czerwoną kartkę bramkarzowi. Biorąc pod uwagę fakt, że nawet najdrobniejszy kontakt mógł zadecydować o tym, że to Stano będzie pierwszy do piłki, wydaje się, że arbiter podjął słuszną decyzję. Pewnym egzekutorem jedenastki okazał się Ivica Vrdoljak.

W 65 minucie część swoich win zaczął odkupywać "syn marnotrawny" - Maciej Iwański. Michał Kucharczyk wchodząc w drybling jak na podwórku zaabsorbował aż trzech obrońców, pozostawiając Iwańskiego całkiem bez krycia. Legionista starał się przerzucić wychodzącego z bramki Radosława Cierzniaka, uderzył zbyt płasko, ale zdołał jeszcze dobić odbitą od bramkarza piłkę i podwyższył wynik na 1:3. W 88. minucie Manu na lewym skrzydle z dziecinną łatwością wkręcił w ziemię obrońcę i przytomnie dośrodkował do wbiegającego Radovicia, a Serb strzałem głową ustalił wynik meczu. Legia w ostatnich 4 kolejkach odniosła 3 zwycięstwa i pnie się w górę ligowej tabeli. Po piątkowych spotkaniach Legia jest piąta. Kielczan z drugiego miejsca strącić może tylko... Lechia Gdańsk.

W pierwszym z sobotnich spotkań Polonia Warszawa przełamała passę 5 spotkań bez zwycięstwa pokonując przed własną publicznością Cracovię. Choć sytuacje bramkowe stwarzały sobie obie strony, to bramki strzelali tylko poloniści. Już w 7. minucie zagranie Artura Sobiecha wszerz pola karnego na bramkę potężnym uderzeniem zamienił Łukasz Trałka. Dziesięć minut później było już 2:0. Czarne koszule rozgrywały składny, dynamiczny atak, który powinien zakończyć się interwencją Marka Wasiluka. Obrońca Cracovii postanowił jednak mieć swój udział w efektownej akcji i wyłożył futbolówkę Sobiechowi, a napastnik stołecznej drużyny skorzystał z prezentu i jak rutyniarz wykończył sytuację strzałem pod poprzeczkę. W 69. minucie Sobiech po raz kolejny okpił obrońców pasów, z łatwością zabierając się z futbolówką w polu karnym. Jego silne uderzenie wybronił Marcin Cabaj, ale przy dobitce Daniela Gołębiewskiego był już bezradny. Polonia dzięki kolejnym trzem punktom utrzymuje się w górnej połowie tabeli. Cracovia straciła już 21 bramek i niezmiennie występuje w roli ligowej "czerwonej latarni".

W Gdyni obyło się bez niespodzianek. Nudna ale skuteczna przed własną publicznością Arka pokonała beznadziejnie prezentujący się na wyjazdach GKS Bełchatów. W 40. minucie Dośrodkowanie z rzutu rożnego spadło na głowę Mirko Ivanovskiego. Piłka po strzale młodego Macedończyka odbiła się jeszcze od jednego z rywali i wpadła do bramki. W drugiej połowie o emocje postanowił zadbać Norbert Witkowski, który wespół ze swoimi obrońcami był najbliżej zdobycia gola. Po serii błędów i nieporozumień futbolówka dwukrotnie znalazła się o włos od znalezienia drogi do bramki Arki. Zwycięstwo 1:0 nie tylko zapewniło gospodarzom bardzo cenne trzy punkty, ale również wyrobiło normę strzelecką gdynian na najbliższe spotkanie. Cóż z tego, że Arka strzeliła w sezonie tyle bramek, ile niektórym drużynom udaje się zdobyć w jednym meczu, skoro częściej trafiające drużyny Śląska i Cracovii tracą do niej odpowiednio 5 i 8 punktów.

Ligowe statystyki strzeleckie podreperowali natomiast piłkarze Wisły Kraków, która na własnym obiekcie rozgromiła Lechię Gdańsk 5:2. W 11. minucie nic nie zapowiadało tak dobrego wyniku. Z rzutu wolnego zacentrował Abdou Traore, a do główki Osmana Chaveza uprzedził Krzysztof Bąk. Obrońca gości wpakował piłkę do bramki tuż przy słupku nie pozostawiając cienia szansy Mariuszowi Pawełkowi. Przed przerwą na boisku dominowała Lechia, która miała więcej klarownych sytuacji strzeleckich, a w 25. minucie zdecydowanie należał się jej rzut karny za faul Gordana Bunozy, jednak podwyższenia prowadzenia nie było, natomiast Wiśle udało się wyrównać. W 30. minucie w polu karnym Lechii piłkę zgrywał Andraż Kirm, futbolówka odbiła się od niefortunnie interweniującego Bąka i wylądowała na 16. metrze pod nogami Patryka Małeckiego, który bez zastanowienia huknął tuż przy słupku, dzięki czemu na przerwę wiślacy schodzili z remisem.

Po przerwie Wisła zdominowała przyjezdnych, choć nie obyło się bez kontrowersji. Do pierwszej doszło tuż po wznowieniu gry. Wiślacy wykonywali rzut wolny. O zacentrowaną piłkę walczyli bramkarz gości i będący na pozycji spalonej Bunoza. Paweł Kapsa ostatecznie wypiąstkował piłkę, jednak przed polem karnym zebrał ją Radosław Sobolewski i precyzyjnym uderzeniem po długim rogu wyprowadził Białą Gwiazdę na prowadzenie. Czy interwencję Kapsy można uznać za nieudaną i czy w takim razie przyczyny takiego stanu można upatrywać w postawie Bunozy, pozostaje kwestią dyskusyjną, natomiast należy zauważyć, że Bośniak brał aktywny udział w walce o piłkę.

W 67. minucie z lewej strony pola karnego uderzał Paweł Brożek, strzał wybronił golkiper, jednak do piłki dopadł pierwszy Andraż Kirm. Ułamek sekundy później ponownie interweniował Paweł Kapsa, wydaje się, że bramkarz dotknął piłki ręką jednak równocześnie zawadził o Słoweńca. Sędzia podjął decyzję na korzyść Wisły dyktując jedenastkę, jednakże padający bramkarz zasłaniał całą sytuację arbitrowi, również powtórki nie dają jednoznacznej odpowiedzi, czy rzut karny faktycznie się należał. W tej konkretnej sytuacji bardzo przydałby się piąty arbiter za linią bramkową, który bez wątpienia mógłby jednoznacznie rozstrzygnąć całe zajście. Pewnym egzekutorem jedenastki okazał się Paweł Brożek.

Dwie minuty później Lechia była już „na deskach”. Dragan Paljić świetnym prostopadłym podaniem uruchomił Kirma, a Wiślak w sytuacji sam na sam sprytnym uderzeniem zdobył czwartą bramkę. W 82. minucie na chwilę podnieśli się goście. Potężny strzał z pola karnego do boku sparował Pawełek, jednak przy dobitce Tomasza Dawidowskiego był bezradny. Wisła jednak błyskawicznie sprowadziła swoich rywali na ziemię zdobywając kolejną, piątą już, bramkę zaraz po wznowieniu gry. W rolę egzekutora ponownie wcielił się Kirm, tym razem jego precyzyjne uderzenie sprzed pola karnego wlepiło się w tuż przy długim słupku. Wisła po raz pierwszy od 28. sierpnia mogła cieszyć się ze zwycięstwa. Tak efektowne przerwanie fatalnej passy powinno być pozytywnym bodźcem dla drużyny, która wciąż walczy z własnymi niedoskonałościami. A przed nami przecież bardzo ważne mecze z Lechem, Cracovią i Legią. Mecze, w których psychika zawodników może odegrać rolę ważniejszą niż umiejętności.

Ostatnie z sobotnich spotkań również przyniosło grad bramek. Widzew Łódź ograł liderującą Jagiellonię Białystok 4:1. Strzelanie rozpoczął już w ósmej minucie Marcin Robak. Z rzutu rożnego centrował Dudu a w polu karnym najlepiej znalazł się napastnik Widzewa, który pewnym strzałem głową wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Nie minęło dziesięć minut, a Widzew podwyższył wynik. Znów centrował Dudu, znów na głowę Robaka, który popisał się jeszcze ładniejszym uderzeniem, tym razem po długim rogu. Trzecia bramka to koronkowo wyprowadzony atak gospodarzy. Akcję zainicjował Mindaugas Panka podając do swojego rodaka- Darvydasa Sernasa. Litwin pięknie obrócił się z piłką, zszedł do boku, zamarkował zwód i piętą wystawił futbolówkę Grzelczakowi. Ten z pierwszej piłki odegrał prostopadle znowu do Sernasa. Widzewiak precyzyjnie dośrodkował spod linii końcowej na piąty metr, a tam akcję szczupakiem wykończył Panka.

Po przerwie Widzew dobił lidera strzelając mu czwartą bramkę. Znów obracał się Sernas, zagrał prostopadle do Robaka a ten odegrał wszerz pola karnego. Futbolówki nie sięgną nabiegający Litwin, jednak podania nie przecięli również obrońcy gości, więc dotarło ono pod nogi zamykającego akcję Piotra Grzelczaka. Ten bez problemów skierował futbolówkę do siatki. Jagiellonia odpowiedziała honorowym trafieniem Frankowskiego z 77. minuty, który wykorzystał fatalne zachowanie Macieja Mielcarza przy dośrodkowaniu i władował piłkę do pustej bramki. Jagiellonia pomimo porażki utrzymała fotel lidera. Widzew wobec zwycięstw rywali ze środka tabeli nadal jest dziewiąty.

W starciu Górnika Zabrze z Lechem Poznań na boisku było niewiele dobrego futbolu, więc na pierwszy plan wysunęły się kontrowersje. W 20. minucie do piłki bez zastanowienia ruszyli Adam Danch i Kamil Drygas. Pierwszy przy futbolówce był lechita, jednak rozpędzony zawodnik gospodarzy nie dał rady wyminąć rywala. Piłkarze zderzyli się piszczelami, Danch ze starcia wyszedł bez szwanku, mniej szczęścia miał Drygas, który opuścił stadion ze złamaną nogą. Arbiter pokazał zawodnikowi Górnika żółtą kartkę. Pomimo fatalnych konsekwencji starcia trudno uzasadnić decyzję sędziego, obaj piłkarze w tej sytuacji „poszli do końca”, piłkarz gości był minimalnie szybszy do piłki, jednak nawet nie wykonywał prawidłowego wślizgu.

Nieco lepsi do przerwy gospodarze w 44. minucie wyszli na prowadzenie. Znów nie obyło się bez kontrowersji. Kiedy Mariusz Przybylski zgrywał piłkę głową do strzelca bramki - Marcina Wodeckiego, tuż obok na spalonym znajdował się Daniel Sikorski. Z jednej strony nie miał on większego wpływu na sposób wykończenia akcji przez Wodeckiego, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że jego ruch mógł absorbować okolicznych obrońców jak i interweniującego bramkarza. Ostatecznie silne płaskie uderzenie Wodeckiego znalazło drogę do siatki, a arbiter chyba jednak słusznie gola zaliczył.

W drugiej połowie Lech niemalże nie istniał na boisku, nie zdołał nawet oddać celnego strzału. Jak pokazał przykład Górnika, czasem z pozoru niegroźny, ale celny strzał wystarczy, by zdobyć bramkę. W 67. minucie tuż sprzed linii pola karnego uderzał Wodecki, tor lotu piłki fatalnie wyliczył Jasmin Burić i płasko uderzona futbolówka przeleciała nad leżącym na murawie golkiperem, po drodze jeszcze delikatnie o niego zawadzając. W 77. minucie doszło do kolejnej kontrowersji. Wychodzący na czystą pozycję Sikorski tuż przed polem karnym był faulowany przez Dimitrija Injaca, w efekcie nie zdołał opanować spadającej futbolówki. Arbiter pokazał żółty kartonik zawodnikowi Lecha, co zadowoliło kibiców Górnika, bowiem była to druga żółta kartka tego piłkarza w meczu. Z boku stali dwaj inni piłkarze Lecha, jednak gdyby Sikorski nie był ciągnięty za koszulkę i dobrze opanował piłkę, wyszedłby sam na sam z Burićem, a obrońcy z całą pewnością byliby spóźnieni z interwencją. Ponieważ sytuacja miała miejsce na wprost bramki, kilka metrów przed polem karnym, sędzia w tej sytuacji powinien pokazać bezpośrednią czerwoną kartkę.

Jeszcze na sam koniec spotkania, sędzia, pomimo upłynięcia czterech minut doliczonego czasu gry, nadal kontynuował spotkanie. Co więcej, przesunął się daleko pod bramkę Górnika, choć lechici byli naciskani przy wyprowadzeniu piłki. W efekcie musiał bardzo słabo widzieć zajście pomiędzy Manuelem Arboledą, który najpierw nieprzepisowo odpychał rywala od piłki, a potem go prowokował. W konsekwencji Przybylski machnął zawodnikowi Lecha ręką przed twarzą. Nie muśnięty nawet defensor dołożył od siebie „nieco” teatru i upadł na ziemię trzymając się za twarz. W konsekwencji sędzia wyrzucił Przybylskiego z boiska. Oczywiście arbiter może się tłumaczyć, że sam zamiar jest karalny, jednak o wiele łatwiej byłoby nie podważać decyzji arbitra, gdyby nie znajdował się on kilkadziesiąt metrów od całego zajścia. Po pokazaniu kartonika arbiter zakończył spotkanie. Zwycięstwo przesunęło Górnika na trzecie miejsce w tabeli. Lech kontynuuje passę ligowych porażek i już tylko punkt dzieli go od strefy spadkowej.

W ostatnim spotkaniu 10. kolejki Ekstraklasy Zagłębie Lubin bezbramkowo zremisowało z Ruchem Chorzów. Stroną dominującą, szczególnie w drugiej połowie, byli gospodarze. Niebiescy odpowiadali głównie groźnymi uderzeniami z dystansu, jednak za każdym razem na posterunku był reprezentant Serbii- Bojan Isailović. Jego vis-a-vis z Ruchu również spisywał się bez zarzutu. Borykające się z brakiem skutecznego napastnika Zagłębie nie wykorzystało swojej okazji na odskoczenie rywalowi i obie drużyny z dorobkiem 12 punktów zajmują 10. i 11. miejsce w tabeli. Obie ekipy wciąż nie tracą kontaktu z czołówką (6 punktów straty do 3. Górnika), ale ich przewaga nad strefą spadkową również jest niewielka (15. Śląsk ma 5 oczek mniej).


Kalendarz i wyniki spotkań 10. kolejki Ekstraklasy

22 października 2010 (piątek)
Polonia Bytom – Śląsk Wrocław, 0:0
Korona Kielce – Legia Warszawa, 1:4
23 października 2010 (sobota)
Polonia Warszawa – Cracovia, 3:0
Arka Gdynia – GKS Bełchatów 1:0
Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 5:2
Widzew Łódź – Jagiellonia Białystok 4:1
24 października 2010 (niedziela)
Górnik Zabrze – Lech Poznań 2:0
Zagłębie Lubin - Ruch Chorzów 0:0
Tabela Ekstraklasy
(miejsce, klub, mecze rozegrane-punkty-bramki zdobyte:bramki stracone)
1.Jagiellonia Białystok – 10-22-16:8
2.Korona Kielce – 10-20-16:12
3.Górnik Zabrze – 10-18-11:13
4.Lechia Gdańsk – 10-17-16:10
5.Polonia Warszawa – 9-16-15:8
6.GKS Bełchatów – 10-16-12:11
7.Wisła Kraków – 10-15-13:11
8.Legia Warszawa – 10-15-11:14
9.Widzew Łódź – 10-14-16:11
10.Zagłębie Lubin – 10-12-7:10
11.Ruch Chorzów – 10-12-9:9
12.Arka Gdynia – 10-12-5:6
13.Polonia Bytom – 10-10-9:13
14.Lech Poznań – 9-8-9:10
15.Śląsk Wrocław – 10-7-9:16
16.Cracovia – 10-4-9:21
Liderzy klasyfikacji strzelców
8 goli - Andrzej Niedzielan (Korona Kielce);
7 goli - Tomasz Frankowski (Jagiellonia Białystok)
6 goli - Darvydas Sernas (Widzew Łódź);
5 goli - Marcin Robak (Widzew Łódź);
4 gole - Artjoms Rudnevs (Lech Poznań), Artur Sobiech (Polonia Warszawa), Marcin Żewłakow (GKS Bełchatów);

wislakrakow.com
(Uran235)

Źródło: wislakrakow.com