2011.03.04 Wisła Kraków - Ruch Chorzów 3:1

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 09:02, 15 sie 2016; Kyzcwezs (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
2011.03.04, Ekstraklasa, 17. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 20:00
Wisła Kraków 3:1 (1:0) Ruch Chorzów
widzów: 13 850
sędzia: Dawid Piasecki (Słupsk)
Bramki
Andraž Kirm 17'

Tomáš Jirsák 50'
Maor Melikson 80'
1:0
1:1
2:1
3:1

49’ Wojciech Grzyb


Wisła Kraków
4-5-1
Sergei Pareiko
Erik Čikoš
Kew Jaliens
Gordan Bunoza
Dragan Paljić
Patryk Małecki
Grafika:Zk.jpg Radosław Sobolewski
Maor Melikson
Grafika:Zk.jpg Michaił Siwakow grafika:Zmiana.PNG (46' Tomáš Jirsák)
Andraž Kirm grafika:Zmiana.PNG (87’ Wojciech Łobodziński)
Cwetan Genkow grafika:Zmiana.PNG (77’ Cezary Wilk)

trener: Robert Maaskant
Ruch Chorzów
4-5-1
Matko Perdijić
Marek Szyndrowski
Rafał Grodzicki
Piotr Stawarczyk Grafika:Zk.jpg
Grzegorz Bronowicki grafika:Zmiana.PNG (81’ Łukasz Janoszka)
Wojciech Grzyb
Andrej Komac grafika:Zmiana.PNG (70’ Arkadiusz Piech)
Marcin Malinowski
Gabor Straka
Marek Zieńczuk
Maciej Jankowski grafika:Zmiana.PNG (86’ Paweł Abbott)

trener: Waldemar Fornalik
Pierwszy gol Maora Meliksona w barwach Wisły.
sytuacje podbramkowe: 13-10
strzały: 11-12
strzały celne: 8-4
posiadanie piłki (w %): 52-48
faule: 14-13
dośrodkowania: 22-16
spalone: 2-1
rzuty rożne: 6-8

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed meczem

17. kolejka Ekstraklasy - zapowiedź

4. marca 2011, 14:10

Liga rozkręca się na dobre, a tymczasem piłkarze formą nie imponują. W 16. kolejce sześć bramek padło w meczu Cracovii z Legią, kolejne sześć w pozostałych sześciu meczach. Jakby tego było mało w większości spotkań z murawy intensywnie wiało nudą. Nie zachwyciły także mecze Pucharu Polski, które rozegrano w środku tygodnia. Czy poprawiające się warunki pogodowe zachęcą ligowych kopaczy do żwawszego poruszania się po boisku?

Kolejkę rozpoczniemy we Wrocławiu, tamtejszy Śląsk podejmie Cracovię. Dla gospodarzy będzie to ligowy debiut w rundzie rewanżowej, więc ich dyspozycja pozostaje zagadką. Drużynę opuścił Vuk Sotirović, niesforny Serb trafił w ostatnich dniach okienka na wypożyczenie do Jagiellonii Białystok, tymczasem we Wrocławiu pojawił się wielki znak zapytania na pozycji napastnika. Jednak ktokolwiek zajmie miejsce na szpicy Śląska w piątek, może łatwo zapracować na kolejne występy. Cracovia to nie tylko czerwona latarnia ligi, ale również drużyna, która traci bardzo dużo bramek, średnio ponad dwie na mecz. Mecz z Legią pokazał, że Pasy szybko nie załatają dziur w defensywie, trzy bramki zaaplikowane przez przeciętną tamtego dnia drużynę Wojskowych, są tego dowodem. Czy mimo to goście po raz kolejny zapunktują i znowu zrobią krok w kierunku utrzymania, czy też może górą będzie obiecująco spisujący się za kadencji Oresta Lenczyka gospodarze?

W drugim z piątkowych spotkań Wisła Kraków zmierzy się przy Reymonta z Ruchem Chorzów. Wisła, która dwa najbliższe mecze rozegra przed własną publicznością, przystąpiła do ofensywy marketingowej, która ma zwabić więcej kibiców na stadion. Choć kampania reklamowa wydaje się całkiem udana, to jednak nic bardziej nie przyciąga na stadion niż dobre wyniki drużyny, a nad tym wciąż trzeba jeszcze pracować. Wtorkowa porażka w kiepskim stylu z Podbeskidziem na pewno nie pomogła w sprzedaży biletów. Czy Wiślacy udowodnią, że puchary rządzą się własnymi prawami i w piątek nie zobaczymy już tej ospałej, leniwej drużyny, która została pokonana przez pierwszoligowca? Ruch nie jest najmocniejszą drużyną, jednak jest doświadczony i zgrany a ponadto ma motywację- strefa spadkowa czai się im za plecami i nie daje o sobie zapomnieć. Czy Ruch podobnie jak Podbeskiedzie zagra z pełnym zaangażowaniem i postawi nam trudne warunki, czy też czeka nas kolejna ligowa młócka z drużyną, która wybija piłkę "byle dalej"?

O ligową młóckę łatwiej będzie w sobotę. Już w pierwszym meczu spotkają się Górnik Zabrze z Zagłębiem Lubin. W pierwszym meczu tych drużyn padły trzy bramki, a grający wtedy na wyjeździe zabrzanie wygrali 2:1. Czy i tym razem zobaczymy bramki? Górnicy w meczu z Polonią Warszawa w minionej kolejce koncentrowali się na przeszkadzaniu rywalom i murowaniu dostępu do własnej bramki- efektem mrożące krew w żyłach 0:0. Tym razem jednak podopieczni Adama Nawałki zagrają przed własną publicznością, czy to zachęci ich do bardziej otwartej gry z Zagłębiem, które nie najgorzej spisało się przeciwko Koronie Kielce? Czy to wystarczy aby piłkarze nie uraczyli nas kolejnym beznamiętnym meczem zakończonym nudnym remisem?

Drugie z sobotnich spotkań rozegrane zostanie w Łodzi, gdzie Widzew zmierzy się z Koroną Kielce. Obie drużyny nie mogą być zadowolone z inauguracji rundy. Goniąca czołówkę Korona po słabym w swoim wykonaniu meczu zgubiła punkty w Lubinie, natomiast Widzew przegrał na poznańskim Kartoflisku po pięknej bramce Wilka. Na początku sezonu górą w konfrontacji łodzian i kielczan był Widzew, który zwyciężył dzięki dwóm bramkom Sernasa, na które Niedzielan odpowiedział tylko jednym trafieniem. W obecnej rundzie Polak już strzela, Litwin jeszcze nie. Który z nich okaże się górą w bezpośrednim starciu czołowych strzelców Ekstraklasy?

W sobotę runda rewanżowa zacznie się również dla liderującej Jagiellonii Białystok, która pojedzie do Bełchatowa zmierzyć się z tamtejszym GKS-em. Pytanie, które zadają sobie wszyscy w kontekście Jagiellonii to "Jak poradzi sobie ta drużyna bez Grosickiego?" Młody Polak robi już karierą nad Bosforem, tymczasem w Białym stoku widać kilku potencjalnych następców, ale ani jednego, który na dziś prezentowałby choćby zbliżoną wartość dla zespołu. Ponadto podopieczni Michała Probierza wciąż walczą ze stereotypem drużyny własnego boiska. W Białymstoku wygrali wszystkie siedem rozegranych spotkań, jednak na wyjazdach wiedzie im się zdecydowanie gorzej- dwa zwycięstwa i dziewięć punktów w ośmiu meczach- to nie mistrzowskie statystyki. Z drugiej strony mamy Bełchatów, który nie imponuje swoją grą, jednak nawet po kiepskich meczach punktuje. Tak było z Lechią, gdy jeden świetny strzał z dystansu dał giekaesiakom zwycięstwo, tak było z Widzewem, kiedy to zwycięska bramka padła po stałym fragmencie w ostatnich sekundach meczu. Tak też było przed tygodniem, kiedy Bełchatowianie grając słabo, zdołali w 10 wyrównać stan meczu w Bytomiu. Jeśli Wisła zapunktowałaby z Ruchem lepiej niż Jagiellonia w Bełchatowie, fotel lidera byłby nasz przynajmniej do czasu rozegrania zaległego meczu Jagiellonii i Śląska.

Ostatni mecz soboty to starcie Arki Gdynia z Lechem Poznań. Arkowcy właśnie po raz pierwszy zaznali goryczy porażki przed własną publicznością. Jednak wciąż ich bilans domowych spotkań pozostaje imponujący. W dodatku w rundzie jesiennej udało im się zremisować w Poznaniu. Czy i tym razem uda im się uszczknąć przynajmniej jeden punkt faworyzowanemu rywalowi? Lech co prawda awansował do następnej rundy Pucharu Polski pokonując Polonię Warszawa, jednak grze Lechitów wciąż bardzo daleko było do ideału. Czy aktualny mistrz zdoła podtrzymać passę dobrych wyników? Kolejne trzy punkty mogłyby utrzymać poznaniaków w grze o europejskie puchary, porażka z Arką na nowo wmieszałaby w grupę drużyn broniących się przed spadkiem. To dowodzi, że choć mijają kolejne kolejki, to tabela pozostaje bardzo zbita.

W niedzielę zostaną rozegrane równolegle dwa ostatnie mecze 17. kolejki. Lechia Gdańsk podejmie Polonię Bytom. Media rozpływają się w zachwytach nad ofensywnym stylem gry Lechistów, tymczasem na inaugurację wiosny po nudnym meczu bezbramkowo zremisowali z Ruchem. Czy punktową stratę powetują sobie na innej śląskiej drużynie? Z pewnością nie powinno być o to łatwo. Bytomianie jedynie na własne życzenie zgubili komplet punktów z Bełchatowem, co skomplikowało ich sytuację w tabeli. Poloniści potrzebują trzech punktów by złapać oddech w wyścigu o utrzymanie. Czy będzie to haust zdrowego morskiego powietrza?

Ostatnie spotkanie zaplanowane na 17. kolejkę, to derby Warszawy. Drużyny Legii i Polonii tym razem zmierzą się przy Łazienkowskiej. W sierpniu bezapelacyjnie górą były Czarne Koszule, które trzykrotnie pokonywały bramkarza Wojskowych. Czy Legia przed własną publicznością zdoła zrehabilitować się za dotkliwą porażkę? Dla podopiecznych Macieja Skorży stawka to nie tylko prestiż, ale może przede wszystkim ligowe punkty niezbędne do pogoni za pierwszym miejscem w tabeli. Polonia w tytuł mistrzowski już raczej nie mierzy, jednak zwycięstwo na wrogim terenie mogłoby ją bardzo przybliżyć do europejskich pucharów. Z drugiej strony ewentualna porażka mogłaby doprowadzić do kolejnych zdecydowanych, choć niekoniecznie przemyślanych ruchów prezesa Wojciechowskiego. Polonia słabo zainaugurowała rundę rewanżową i odpadła z Pucharu Polski, porażka z Legią mogłaby wyczerpać i tak niezbyt pokaźny zapas cierpliwości prezesa.

Źródło: wislakrakow.com

Odpowiedzieć wygraną! Przed meczem Wisły z Ruchem

Po udanej inauguracji ligowej i wygranej w Gdyni wydawało się, że wiślacy kolejne przeszkody będą brać niemalże z marszu. Niestety już cztery dni później kubeł zimnej wody wylali na nasze głowy niedoceniani piłkarze Podbeskidzia Bielsko-Biała, którzy ograli podopiecznych Roberta Maaskanta i to na stadionie w Krakowie. Teraz czeka nas kolejna próba, mecz z chorzowskim Ruchem. I da nam ona odpowiedzi na kilka bardzo ważnych pytań.

Pierwsze dotyczy tematu, o którym mówił po porażce z Podbeskidziem dyrektor sportowy Wisły, Stan Valckx. Holender zapewniał, że porażka z I-ligowcem była tylko i wyłącznie "wypadkiem przy pracy". Jeśli tak jest rzeczywiście, wiślacy powinni ograć w piątkowy wieczór w końcu słabszych kadrowo chorzowian i co najmniej na chwilę wskoczyć na pierwsze miejsce w tabeli!

Drugim pytaniem jest na pewno to o zaangażowanie wiślaków w grę. W Gdyni nikt nie miał do tego jakichkolwiek zastrzeżeń, ale we wtorkowej potyczce z bielszczanami już i owszem. Wtedy potrzebowaliśmy ponad 20 minut, aby w jakikolwiek sposób zagrozić bramce gości. W piątkowy wieczór nikt sobie nie wyobraża podobnego scenariusza.

I takich kolejnych pytań każdy postawiłby na pewno jeszcze wiele, ale najważniejszym jest to, czy Wisłę stać wiosną na dobrą grę, która przyniesie 13. tytuł mistrza Polski? Wierzymy że tak, dlatego tym mocniej zachęcamy do tego, aby stawić się na spotkaniu z "Niebieskimi".

Ci mają za sobą w tym roku dwie remisowe potyczki. Na inaugurację wiosny mecz z Lechią zakończyli wynikiem 0-0. A zaraz potem, w ćwierćfinale Pucharu Polski, prowadzili wprawdzie z Legią 1-0, ale skończyło się remisem 1-1. A że obydwaj dotychczasowi rywale Ruchu to czołowe zespoły naszej ligi, więc widać, że piłkarze z Chorzowa chcą jak najszybciej udowodnić, że niska pozycja w tabeli ich nie dotyczy, więc jak najmocniej wchodzą w rundę. Na pewno nie będzie im jednak łatwo piąć się w górę, bo klub nie dokonał żadnych spektakularnych transferów, a tak wyrównanej ligi nie mieliśmy od bardzo dawna. W niej każdy może wciąż wygrać z każdym. Podkreślał to zresztą na przedmeczowej konferencji prasowej trener Robert Maaskant, który - i to trzeba przyznać - ma duży problem "bogactwa". Ze zwycięskiej jedenastki z Gdyni nikt nie wypadł, a do meczowej kadry wraca Radosław Sobolewski. Szkoleniowiec może też liczyć na Gordana Bunozę, a warto wspomnieć, że obydwaj nie mogli zagrać przeciwko Arce, gdyż pauzowali za nadmiar żółtych kartek.

Maaskant ma więc sporo do przemyśleń i wierzymy, że zrobi to bardzo dobrze. A kibice opuszczać będą wiślacki stadion w o wiele lepszych nastrojach, niż to było w miniony wtorek!
Liczymy, że na niepowodzenie w pucharze wiślacy odpowiedzą nie tylko wygraną, ale także zdecydowanie lepszą grą. Na którą patrzeć będziemy z przyjemnością.

Do zobaczenia więc przy Reymonta! 17. kolejka Ekstraklasy, sezon 2010/2011
Wisła Kraków - Ruch Chorzów - piątek - 4.03.2011 r., godz. 20:00
Miejsce:
Stadion Miejski im. Henryka Reymana, Reymonta 22, Kraków
Transmisja:
Canal+ Sport, Orange Sport
Sędzia:
Dawid Piasecki (Słupsk)
Liczba meczu:
450 - od tylu minut Wisła nie straciła bramki w meczu ligowym.
Statystyki:
Wisła spotykała się dotąd z Ruchem aż 137 razy.
49 razy zwyciężała, 32 razy zremisowała, a 56 razy przegrała.
Bilans bramek to 197-188.
Ciekawostki:
» W składzie Wisły zabraknie w tym meczu Rafała Boguskiego, który wciąż przechodzi rehabilitację, a także Nourdina Boukhariego i Serge'a Branco.
» Trzy ostatnie mecze Wisły z Ruchem w Krakowie kończyły się wynikiem 2-0.
» Miał przyjechać na Wisłę z Lechią, przyjedzie z Ruchem. Mowa oczywiście o Marku Zieńczuku, który po powrocie do Polski z Grecji i krótkim epizodzie w rodzinnym Gdańsku, przeniósł się do Ruchu.
» Zimą do chorzowskiej ekipy trafili też m.in. Paweł Abbott, a także dwaj obcokrajowcy, serbski obrońca Željko Đokić oraz słowacki bramkarz, Michal Peškovič. Nie ma już w Ruchu natomiast m.in. Krzysztofa Pilarza i Macieja Sadloka
» Pauzą za nadmiar żółtych kartek, w kolejnym meczu ligowym (z Widzewem), zagrożonych jest trzech wiślaków. Są to Erik Čikoš, Andraž Kirm i Patryk Małecki - każdy z nich ma na swoim koncie po trzy upomnienia.

Źródło: wislaportal.pl

Maaskant: W piątek wynik musi być inny

Data publikacji: 03-03-2011 16:09


W rundzie jesiennej Biała Gwiazda przegrała z Ruchem na wyjeździe. Teraz przyszedł czas na rewanż w Krakowie. „Zdajemy sobie sprawę, że strata punktów z Ruchem nie może nam się przytrafić” – przed rywalizacją z chorzowianami mówił Robert Maaskant.

„Po tym ogromnym rozczarowaniu we wtorek piłkarze chcą rewanżu. Myślę, że to normalne. Każdy zawodnik zdaje sobie sprawę, że ten występ był daleki od dobrego. Każdy bierze na siebie winę za to. Wszyscy wiedzą, że w piątek wynik musi być inny. Musimy być bardziej agresywni, szybsi, bardziej skoncentrowani, zwłaszcza w ostatnich minutach. Zdajemy sobie sprawę, że strata punktów z Ruchem nie może nam się przytrafić” – mówił na konferencji prasowej przed piątkowym meczem trener Robert Maaskant.

W wyjściowym składzie Wisły nastąpi kilka zmian w porównaniu do meczu w Pucharze Polski. Pewny występu może być Radosław Sobolewski, którego w Gdyni godnie zastąpił Cezary Wilk. „’Sobol’ to kapitan drużyny, i mimo że Czarek zagrał dobrze, to jednak Sobolewski jest tym, który ma pewne miejsce w składzie” – podkreślał Maaskant. Gotowy do gry powinien być także Tsvetan Genkov, którego również zabrakło we wtorkowym meczu. „To była moja decyzja, żeby go nie brać pod uwagę przy ustalaniu składu. Chciałem, żeby popracował nad formą. Był trochę w tyle z przygotowaniami w stosunku do reszty piłkarzy, ale teraz jest gotowy do gry prawie w 100%” – powiedział trener.

Zdaniem trenera Białej Gwiazdy chorzowianie szans na zdobycie gola szukają w kontrach. „Musimy być wtedy bardzo, bardzo skoncentrowani. To nie jest drużyna, która tylko przerywa grę i fauluje. Ale myślę, że w tym momencie każdy zespół w Ekstraklasie jest trudny do pokonania, co sprawia, że rywalizacja jest o wiele bardziej interesująca. Nigdy nie wiesz, jaki będzie wynik. Słyszałem, że Ruch osiągnął w zeszłym sezonie bardzo dobry wynik. Teraz spisują się gorzej, ale nadal mają szansę na dobry rezultat” – dodał szkoleniowiec. „Chcemy dać kibicom to, czego chcą. Musimy stworzyć sobie tyle sytuacji ile się da, żeby zdobyć bramki” – zaznaczył.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Tak gra Ruch

Data publikacji: 03-03-2011 20:42


Najbliższym rywalem Białej Gwiazdy będzie chorzowski Ruch. „Niebiescy” na inaugurację ligowej wiosny zremisowali bezbramkowo z gdańską Lechią i można spodziewać się, ze w Krakowie będą liczyli na korzystny rezultat. Jak zagrają pod Wawelem?


Prawdopodobny skład Ruchu Chorzów (ustawienie 1-4-2-3-1):


BRAMKARZ: W bramce Ruchu powinien pojawić się Matko Perdijić. Chorwat po odejściu Krzysztofa Pilarza stał się numerem jeden „Niebieskich” i w ostatnich spotkaniach spisywał się bez zarzutu. Z Legią w Pucharze Polski puścił jedna bramkę. Czy zatrzyma Wislaków?

OBRONA: Z prawej strony defensywy może zagrać Żeljko Djokić. Serbski obrońca w spotkaniu z Lechią zanotował poprawny występ i prawdopodobnie zagra od początku z Wisłą. Oprócz uwagi w defensywie Djokić starał się będzie włączać do ataków i wspomagać prawego skrzydłowego. Na pozycji środkowych obrońców pojawią się Rafał Grodzicki i Piotr Stawarczyk. Na plus tej pary przemawia ogromne doświadczenie, obaj grają często twardo i ambitnie. Zdarzają się im jednak błędy w ustawieniu. Lewa strona bloku obronnego zarezerwowana jest dla Grzegorza Bronowickiego. Były reprezentant Polski wydaje się być niezwykle ważnym ogniwem w drużynie trenera Fornalika – jest doświadczony, potrafi grać do przodu oraz skutecznie w tyłach.

POMOC: Druga linia składa się z pięciu zawodników. W roli prawego skrzydłowego możemy zobaczyć Wojciecha Grzyba, który na boisko wnosi spore ogranie w Ekstraklasie, szybkość i dokładność podania. Za zabezpieczanie linii obrony oraz zagęszczanie środka pola odpowiedzialni będą Andrej Komac i Marek Szyndrowski. Muszą ponadto pamiętać o asekuracji bocznych sektorów boiska, a także ubezpieczaniu ofensywnego, najbardziej wysuniętego do przodu pomocnika. Warto dodać, że Komac jest reprezentantem Słowenii, a Szyndrowski to ligowy wyjadacz, potrafiący grać na każdej pozycji w obronie. Z lewej strony boiska biegać będzie doskonale znany w Krakowie Marek Zieńczuk. Co wniósł do Ruchu „Zieniu”? Przede wszystkim dobrą lewą nogę, dokładne dośrodkowanie i ciąg na bramkę. Dodatkowym „smaczkiem” piątkowego spotkania jest pytanie – jak będzie wyglądał powrót Zieńczuka na R22? Ofensywnym pomocnikiem będzie Maciej Jankowski. W spotkaniu z Lechią zaprezentował kilka bardzo dobrych podań i udowodnił, że dobrze czuje się na tej pozycji. Teraz czeka go test-mecz w starciu z wicemistrzem Polski.

ATAK: W tej formacji trener Fornalik stawia na jednego zawodnika i jest nim Sebastian Olszar. Napastnik Ruchu wciąż szuka optymalnej dyspozycji i chce odzyskać dawną skuteczność. Nadal jest jednak groźnym piłkarzem i z pewnością nie wolno zostawić mu wolnej przestrzeni.


Rafał Młyński Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

Ruch pokonany! Pierwszy gol Meliksona

O obliczu i wyniku meczu w dużej mierze decydowała postawa i dobra forma nowego bramkarza Wisły, Sergeia Pareiko, który po spotkaniu oddał kibicom swoje rękawice
O obliczu i wyniku meczu w dużej mierze decydowała postawa i dobra forma nowego bramkarza Wisły, Sergeia Pareiko, który po spotkaniu oddał kibicom swoje rękawice

Pełne emocji spotkanie 17. kolejki Ekstraklasy obejrzeli w piątkowy wieczór kibice Wisły. Nasz zespół pokonał Ruch Chorzów 3:1. Premierowe trafienie zaliczył Maor Melikson. Wcześniej strzelali Andraż Kirm oraz Tomas Jirsak.

Robert Maaskant nie zaskoczył zestawieniem wyjściowej jedenastki. Przed pierwszym gwizdkiem jedyny znak zapytania stanowiła obsada środka obrony, gdzie ostatecznie obok Kew Jaliensa zagrał Gordan Bunoza.

Pierwszy kwadras meczu, podobnie jak we wtorkowym spotkaniu z Podbeskidziem, nie przyniósł zdecydowanych ataków Wisły. Choć gra toczyła się głównie o zdominowanie środka pola, pierwszą okazję stworzył sobie Ruch. Bramkarza mocnym uderzeniem pod poprzeczkę sprawdził Jankowski, ale Pareiko czujnie sparował strzał.

Odpowiedź wiślaków od razu przyniosła bramkę. Jej strzelcem w 17. minucie - Andraz Kirm, choć całą akcję w pojedynkę wypracował Małecki. Z łatwością minął na prawym skrzydle dwóch rywali i zacentrował płasko w pole karne. Futbolówka nie dotarła do Cwetana Genkowa, ale udanym wślizgiem do siatki skierował ją "Kiro".

Po zdobytej bramce Wisła podkręciła tempo. Ruch też nie odpuszczał, więc mecz zdecydowanie mógł się podobać. W 35. minucie piłka mogła wpaść do siatki po zagraniu Meliksona, jednak Matko Perdijć udowodnił, że w bramce "niebieskich" może skutecznie zastąpić Krzysztofa Pilarza. Przed gwizdkiem oznajmiającym przerwę spotkania dwie szanse na wyrównanie mieli jeszcze przyjezdni. W obu przypadkach wysoką formę zaprezentował Pareiko. Z łatwością złapał piłkę po strzale Zieńczuka, później z dużo większym trudem powstrzymał Grzyba.

Ta sama sztua nie udała mu się zaraz po zmianie stron. Pierwsze minuty drugiej odsłony przyniosły wielkie emocje. Najpierw wyrównał Ruch za sprawą Wojciecha Grzyba, który sprytnie przeniósł piłkę nad wychodzącym mu pod nogi bramkarzem. Nie minęło jednak sześćdziesiąt sekund, a wynik na tablicy świetlnej znów sie zgadzał. Tomas Jirsak, wprowadzony chwilę wcześniej na boisko, pokonał Perdijcia mocnym kopnięciem z kilkunastu metrów.

Wiślacy za wszelką cenę chcieli dobić rywala trzecim golem i w ciągu kilku minut stworzyli trzy dogodne sytuacje. Perdijć dwoił się i troił, blokując między innymi silne uderzenie Małeckiego. Chorwat skapitulował dopiero za piątym razem. W tym meczu już po raz ostatni. Sprytną asystą błysnął Jirsak, a piłkę w siatce umieścił Maor Melikson. Tym razem bez problemu. Z kilku metrów - pewnie po ziemi. Komplet punktów w pełni zasłużenie pozostał w Krakowie.

Wisła Kraków - Ruch Chorzów 3:1 (1:0)
1:0 Andraz Kirm 17 min
1:1 Wojciech Grzyb 49 min
2:1 Tomas Jirsak 50 min
3:1 Maor Melikson 80 min

Żółte kartki: Siwakow, Sobolewski (Wisła) - Stawarczyk (Ruch)

Wisła: Sergei Pareiko - Erik Czikosz, Kew Jaliens, Gordan Bunoza, Dragan Paljić - Maor Melikson, Radosław Sobolewski, Michał Siwakow (46. Tomas Jirsak) - Patryk Małecki, Cwetan Genkow (77. Cezary Wilk), Andraż Kirm (88. Wojciech Łobodziński)

Ruch: Matko Perdijić - Marek Szyndrowski, Rafał Grodzicki, Piotr Stawarczyk, Grzegorz Bronowicki (81. Łukasz Janoszka) - Wojciech Grzyb, Andrej Komac (70. Arkadiusz Piech), Marcin Malinowski, Gabor Straka, Marek Zieńczuk - Maciej Jankowski (86. Paweł Abbott)

Sędziował: Dawid Piasecki (Słupsk)
Widzów: 13 850

Źródło: wislakrakow.com

Na właściwej ścieżce. Wisła - Ruch 3-1

Pierwszą bramkę dla Wisły zdobył Andraż Kirm
Pierwszą bramkę dla Wisły zdobył Andraż Kirm

Piłkarze "Białej Gwiazdy" po bardzo dobrym meczu dopisują trzy kolejne punkty. Chorzowski Ruch przyjechał wprawdzie do Krakowa sprawić niespodziankę, ale tej nie było. Wisła zasłużenie wygrała 3-1 (1-0), a bramki strzelili Andraž Kirm, Tomáš Jirsák i po raz pierwszy w naszych barwach Maor Melikson! Honorowe trafienie dla "Niebieskich" zaliczył Wojciech Grzyb.

Wisła mecz z Ruchem zaczęła zdecydowanie lepiej, niż wtorkowy z Podbeskidziem. Może też dlatego, że od pierwszych minut grał Maor Melikson, który szybko zainicjował dwie ofensywne akcje. W pierwszej obrońcy Ruchu zdołali jednak wybić jego prostopadłe podanie, w drugiej zaś zgrał ze skrzydła do Cwetana Genkowa. Bułgar próbował zamienić to podanie uderzeniem piętką na bramkę, ale niestety nie trafił w piłkę.

Goście, co zrozumiałe, nastawili się na kontry i już pierwsza mogła przynieść im powodzenie. Futbolówkę dostał Maciej Jankowski i zdecydowanie za łatwo wszedł z nią w nasze pole karne. Strzał pod poprzeczkę bardzo dobrze na róg sparował jednak Sergei Pareiko.

Pięć minut później było już jednak 1-0. Na prawym skrzydle kapitalnie przedarł się Patryk Małecki, który zagrał wzdłuż bramki. Zamykający akcję Andraž Kirm pewnie wpakował piłkę do siatki i można było cieszyć się z prowadzenia.

Na kolejne podbramkowe emocje czekaliśmy do 35. minuty. Wtedy po brzydki faulu na Meliksonie żółtą kartką wreszcie ukarany został Piotr Stawarczyk, który od początku spotkania upodobał sobie faulowanie wiślaków. Najwięcej ucierpiał przy nim Genkow. Wisła miała natomiast rzut wolny i z niego, niejako w nagrodę, bliski pokonania Matko Perdijicia był Melikson. Zabrakło naprawdę niewiele, bo odbitą przez bramkarza piłkę, jeden z obrońców z trudem wybił na róg.

Niewiele zabrakło też... gościom. Po jednym z nielicznych wyjść, i błędzie naszej defensywy, płka trafiła pod nogi Rafała Grzyba. Ten huknął mocno, w swoim stylu, ale Pareiko po raz kolejny udowadniał, że jego zatrudnienie było niezłym pomysłem. Odbił strzał na rzut rożny, a Wisła I połowę zakończyła z jednobramkowym prowadzeniem.

Drugą połowę rozpoczęliśmy od zmiany Michaiła Siwakowa na Tomáša Jirsáka, a Ruch... od strzelenia bramki. Gábor Straka kapitalnie zagrał do Grzyba, a ten przerzucił piłkę obok Pareiki. Nasz bramkarz był bezradny.

Chorzowianie z remisu cieszyli się jednak zaledwie minutę. Na strzał z dystansu zdecydował się Tomáš Jirsák i Perdijić wyciągał piłkę z siatki! II połowa była więc grana z przytupem!

W 58. minucie powinno być już 3-1. Po rzucie rożnym piłkę pod naszym polem karnym przejął Genkow, szybo uruchomił Małeckiego, który przebiegł pół boiska. "Mały" zagrał do wychodzącego z akcją Meliksona, jednak ten wrzucił zbyt mocno do środka i okazja przepadła. Dwie minuty później Melikson podał już znacznie dokładniej a zamykający wrzutkę Małecki strzelił dobrze, tyle że jeszcze lepiej spisał się Perdijić, który strzał wiślaka wybił na róg! To były mocne trzy minuty w wykonaniu Wisły!

W kolejnych gra się wyrównała i choć częściej atakowali wiślacy, to w 73. było groźnie pod naszą bramką. Jankowski zwlekał jednak ze strzałem i wywalczył tylko rzut rożny.

Pięć minut później stuprocentowym bohaterem Wisły mógł zostać Jirsák, który po zgraniu od Meliksona stanął oko w oko z bramkarzem Ruchu. Jego uderzenie ten ostatni zdołał jednak obronić.

W 80. minucie był już jednak bezradny, a ładną akcję Małeckiego i świetne podanie Jirsáka wykończył Melikson, który strzela tym samym pierwszego gola w naszych barwach i zamyka sprawę trzech punktów i awansu Wisły na pozycję lidera Ekstraklasy! Nie mamy nic przeciwko, aby pozostać na tej pozycji już do końca sezonu!

Źródło: wislaportal.pl

Wisła ograła Ruch 3:1

Po dobrym, emocjonującym meczu Wisła Kraków pokonała wczoraj przy ul. Reymonta Ruch Chorzów 3:1 i przynajmniej do sobotniego meczu Jagiellonii Białystok w Bełchatowie zasiadła na fotelu lidera. Krakowianie wygrali wczoraj w pełni zasłużenie, byli lepszym zespołem, ale trzeba oddać Ruchowi, że tanio pod Wawelem skóry nie sprzedał.

Trener Robert Maaskant ostatecznie zdecydował się umieścić w wyjściowej jedenastce obu zawodników, którzy nie mogli w pierwszym meczu w Gdyni zagrać ze względu na kartkowe zawieszenie. W podstawowym składzie znaleźli się zatem Gordan Bunoza i Radosław Sobolewski. Na ławkę powędrowali natomiast Osman Chavez i Cezary Wilk.

Początek meczu należał do Wisły, która zaczęła przede wszystkim bardziej agresywnie niż niedawne spotkanie z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Gra toczyła się głównie na połowie gości, co po części wynikało z taktyki chorzowian. Cofnęli się oni dość głęboko, gdzie maksymalnie zagęścili strefę przed swoim polem karnym. Krakowianie musieli się zatem przebijać przez ten mur i szło im to dość opornie.

Niespodziewanie pierwszą dobrą okazję na strzelenie bramki miał Ruch. Jeden z nielicznych wypadów "Niebieskich" skończył się tak, że piłka w polu karnym trafiła do Jankowskiego. Jego strzał w dobrym stylu obronił jednak Pareiko. Piłkarze Wisły widząc, że ataki środkiem raczej nie przyniosą im powodzenia, starali się rozciągać grę. I właśnie taka akcja przyniosła im powodzenie w 17 minucie. Wielka w tym zasługa Małeckiego, który przedostał się na prawym skrzydle w okolice pola karnego i mocno dośrodkował w "szesnastkę", a tutaj Kirm dostawił nogę i było 1:0.

"Biała Gwiazda" nie poszła jednak za ciosem. Uspokoiła grę i wyglądało to tak, jakby wiślacy czekali na to, co zrobią chorzowianie. A ci kilka razy groźnie zaatakowali, ale taka sama ich w tym zasługa, jak i koszmarnych, indywidualnych błędów obrońców Wisły. To właśnie po takich klopsach dwie okazje na strzelenie gola miał Grzyb, a jedną Zieńczuk. Dobrze spisywał się jednak Pareiko i na przerwę obie drużyny schodziły przy jednobramkowym prowadzeniu podopiecznych Roberta Maaskanta.

Mogło ono być wyższe gdyby w 35 minucie przytomnie i trochę szczęśliwie nie interweniowała obrona Ruchu. Po sprytnym strzale Meliksona niektórzy widzieli już piłkę w siatce, ale chorzowianie zdołali ją wybić z linii.

Na początku drugiej połowy zaatakowali wiślacy, ale po czterech minutach pierwszy wypad Ruchu przyniósł bramkę chorzowianom. Źle zastawiona pułapka ofsajdowa pozwoliła znaleźć się Grzybowi w sytuacji sam na sam i piłkarz z Chorzowa "podcinką" pokonał Pareikę.

Odpowiedź Wisły była piorunująca, bo gospodarze potrzebowali raptem kilkadziesiąt sekund, żeby znów być na prowadzeniu. Tym razem w roli głównej wystąpił Jirsak, który pojawił się na boisku po przerwie.

Od tego momentu mecz nabrał rumieńców, bo Ruch nie trzymał się już kurczowo defensywnej taktyki, a Wisła szukała bramki, która ostatecznie załatwiłaby sprawę. Taki obraz gry przyniósł kilka gorących momentów pod obiema bramkami. Długo jednak na posterunku byli przede wszystkim obaj bramkarza. Taki stan trwał do 80 minuty, kiedy to krakowskiej publiczności "przedstawił się" Maor Melikson. W zamieszaniu podbramkowym to właśnie piłkarz z Izraela znalazł się gdzie trzeba i mocnym strzałem postawił kropę nad "i". Po chwili cały stadion skandował już nazwisko nowego zawodnika Wisły.

Wisła Kraków - Ruch Chorzów 3:1 (1:0)

Bramki: Kirm 17, Jirsak 50, Melikson 80 - Grzyb 49.

Sędziował: Dawid Piasecki (Słupsk).

Widzów: 14 000.

Wisła: Pareiko 4 - Cikos 3, Jaliens 3, Bunoza 3, Paljić 3 - Małecki 4, SobolewskiI 4, Melikson 4, SiwakowI 3 (46 Jirsak 4), Kirm 3 (87 Łobodziński0 - Genkow 3 (77 Wilk). Trener: Robert Maaskant.

Ruch: Perdijić 4 - Szyndrowski 3, Grodzicki 3, StawarczykI 3, Bronowicki 3 (81 Janoszka) - Grzyb 4, Malinowski 3, Straka 3, Zieńczuk 3 - Komac 3 (71 Pilch) - Jankowski 3 (86 Abbott). Trener: Waldemar Fornalik.

Źródło: gazetakrakowska.pl

Trzy bramki za trzy punkty!

Data publikacji: 04-03-2011 22:15


Po wtorkowej porażce Wiślaków z Podbeskidziem okazja do rehabilitacji nadarzyła się już w piątek. Naprzeciw podopiecznych trenera Maaskanta stanęli tym razem piłkarze z Chorzowa. Goście, którzy w tabeli zajmują odległą lokatę, niespodziewanie sprawili Wiśle sporo problemów. Ostatecznie jednak to gospodarze byli górą, zwyciężając 3:1.

Pierwsza połowa meczu nie była wielkim widowiskiem. Gra toczyła się głównie w środku pola, a akcje obu drużyn często przerywane były faulami. Po raz kolejny głównym poszkodowanym takim rozwojem wydarzeń był Melikson, systematycznie powalany na murawę przez gości z Chorzowa.

Przyjezdni, choć w ligowej tabeli zajmowali przed tym spotkaniem dość odległą lokatę, nie zamierzali się przy Reymonta jedynie bronić. W 11. minucie przekonali się o tym wiślaccy defensorzy, którym sporo krwi napsuł Jankowski. Napastnik gości zwodem oszukał Bunozę, uprzedził Jaliensa i tylko refleks Pareiki uratował Wiślaków przed utratą bramki.


Odpowiedź gospodarzy była niemal natychmiastowa. W głównej roli wystąpił tym razem Patryk Małecki. Zdobywca zwycięskiej bramki w Gdyni poradził sobie na skrzydle z Bronowickim, zagrał na piąty metr i już po chwili razem z trenerem Maaskantem cieszył się z pierwszego w tym meczu gola. Piłka po jego zagraniu została jeszcze trącona przez Stawarczyka, a nadbiegający Kirm skierował ją wślizgiem do siatki.


W kolejnych minutach efektownej gry z obu stron było jak na lekarstwo, choć wynik przed przerwą mógł jeszcze ulec zmianie. Za każdym jednak razem górą w pojedynkach z zawodnikami z pola byli bramkarze – Perdijic skutecznie interweniował po strzale Meliksona, a Pareiko nie dał się zaskoczyć Grzybowi.


O ile przed przerwą kibice mogli kręcić nosem, śledząc poczynania obu zespołów, o tyle w drugiej połowie nie mogli narzekać na nudę. Nie minęło pięć minut od powrotu zawodników z szatni, a na tablicy świetlnej widniał już wynik remisowy. Doskonałą dwójkową akcję Grzyba i Straki zakończył ten pierwszy, idealnie podcinając piłkę nad wychodzącym Pareiko. Golkiper Białej Gwiazdy, który nie raz już ratował Wiślaków przed utratą bramki, był w tej sytuacji bezradny.

Niezadowolenie na trybunach z takiego obrotu sprawy nie trwało jednak długo. Kibice rozpamiętywali jeszcze straconą bramkę, gdy ich pupile po raz kolejny w tym spotkaniu wyszli na prowadzenie. Po raz kolejny nie popisał się Bronowicki, a z jego niefrasobliwości skorzystał tym razem Jirsak. Czech, który na boisku pojawił się dopiero po przerwie, przejął zagraną przez Bronowickiego piłkę, popędził z nią w kierunku szesnastki i strzałem zza pola karnego umieścił futbolówkę przy słupku bramki Perdijicia.

Gol Jirsaka był tylko zapowiedzią dalszego ostrzału bramki Ruchu. Bramkarza gości dwukrotnie starał się pokonać Małecki, doskonałą okazję miał też Jirsak. Golkiper z Chorzowa długo zatrzymywał Wiślaków, ale w 80. minucie był już bezradny. Po kilku przypadkowych zagraniach z obu stron lewą stroną pognał Małecki, dośrodkował sprzed linii końcowej w pole karne, a tam doskonałym przeglądem sytuacji popisał się Jirsak. Czech, choć mógł strzelać, zagrał jeszcze do Meliksona, a ten zaliczył swoje premierowe trafienie w barwach Wisły.

Izraelczyk dołożył tym samym swoją cegiełkę do drugiego tej wiosny zwycięstwa Wiślaków. Zadowolony może być nie tylko on, bo taki wynik z pewnością satysfakcjonuje wszystkich, którzy kibicują Białej Gwieździe. Pokonując Ruch podopieczni trenera Maaskanta zrobili wszak kolejny krok na drodze do celu, jakim jest Mistrzostwo Polski.

Wisła Kraków – Ruch Chorzów 3:1 (1:0)

1:0 Kirm 17’

1:1 Grzyb 49’

2:1 Jirsak 50’

3:1 Melikson 80’

Wisła Kraków: Pareiko – Cikos, Jaliens, Bunoza, Paljić – Sobolewski, Melikson, Sivakov (46’ Jirsak) – Małecki, Genkov (76’ Wilk), Kirm (88’ Łobodziński)

Ruch Chorzów: Perdijić – Szyndrowski, Grodzicki, Stawarczyk, Bronowicki (80’ Janoszka) – Grzyb, Malinowski, Straka, Zieńczuk – Jankowski (85’ Abbott), Komac (71’ Piech)

Żółte kartki: Sivakov, Sobolewski (Wisła) – Stawarczyk (Ruch)

Sędziował: Dawid Piasecki (Słupsk)

Widzów: 13 900

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Minuta po minucie

W drugim spotkaniu rundy rewanżowej Ekstraklasy, Wisła Kraków podejmuje u siebie Ruch Chorzów. Zapraszamy na relację.

[Foto: Adam Koprowski/ tsw.com.pl]

[Foto: Adam Koprowski/ tsw.com.pl]

Mamy już składy obu drużyn. W porównaniu do meczu z Podbeskidziem trzy zmiany. Wrócili do jedenastki Czikosz, Melikson i Genkow.

W Ruchu z kolei dobry znajomy - Marek Zieńczuk.

Ławka Wisły: Jovanić - Chavez - Jirsak, Łobodziński, Wilk - Żurawski i Rios.

Ławka Ruchu: Struski, Piech, Janoszka, Djokić, Lisowski, Olszar i Abbott.

Zakończyło się już pierwsze spotkanie siedemnastej kolejki. We Wrocławiu Śląsk bezbramkowo zremisował z Cracovią.

Przed meczem specjalną odezwę do kibiców w imieniu legend Wisły, Cracovii, Hutnika i Garbarni wygłosił Adam Musiał.

Frekwencja wyższa niż na Podbeskidziu, ale nie powala. Trybuna G pełna, ale na wschodniej zajęte ok. 50-60% miejsc.

Smok Wawelski powiewający wiślacką chorągwią na środku boiska nie może się już doczekać meczu.

Obie drużyny wychodzą na boisko wyprowadzane przez sędziów. Już za chwilę pierwszy mecz ligowy przy Reymonta 22! Jazda, jazda, jazda!

Dziś doping brzmi znacznie bardziej donośnie niż we wtorek. "Wisła to jest potęga..."

  • 1 Goście rozpoczynają spotkanie.
  • 1 "Tylko zwycięstwo, Wisełko tylko zwycięstwo" - nie pozostawiają złudzeń piłkarzom kibice.
  • 2 Ładna akcja Wisły, Melikson wymienił piłkę z Kirmem. Prostopadłe podanie pierwszego z nich zostało przecięte przez obrońcę.
  • 3 Genkow walczy z obrońcami Ruchu, w efekcie dwa faule po stronie napastnika Wisły.
  • 4 Dobre długie podanie Siwakowa z własnej połowy, Genkow ścigał się z dwoma obrońcami. Najszybszy był Grodzicki.
  • 5 Pierwszy faul gości, nieprzepisowo powstrzymywany Melikson.
  • 7 Genkow wymaga interwencji sztabu medycznego po ostrym wejściu Stawarczyka. Sędzia nie pokazuje jednak kartki.
  • 8 Ręka jednego z zawodników Ruchu na skraju pola karnego. Gwizdek sędziego milczy.
  • 9 Pierwsza groźna akcja Ruchu, jednak wiślacy zdążyli z powrotem i zażegnali niebezpieczeństwo.
  • 10 Melikson dośrodkowuje płasko z prawego skrzydła, ale Genkow który próbuje uderzyć piętą nie trafił w piłkę.
  • 12 Bardzo groźnie pod bramką Wisły. Po podaniu Zieńczuka z piłką w pole karne wpadł Jankowski, ale piłkę po jego strzale nad poprzeczką przeniósł Pareiko. Po chwili bramkarz Wisły pewnie złapał piłkę po centrze z rzutu rożnego.
  • 15 Posiadanie piłki w pierwszym kwadransie: 50% - 50%.
  • 17 Gooool dla Wisły! Świetna indywidualna akcja Małeckiego, który minął na skrzydle jednego z obrońców, wpadł w pole karne, a następnie zagrał na pięty metr, gdzie do futbolówki dopadł Kirm i wpakował ją do siatki.
  • 19 Kontratak Wisły. Piłka trafia na prawą stronę pole karnego do Małeckiego, który powinien zagrać na środek do niepilnowanego Genkowa. Zbyt długo zwlekał jednak z zagraniem i ostatecznie od bramki zaczynał Ruch.
  • 19 Rzut rożny dla gości. Dwukrotnie dobrze interweniuje Bunoza.
  • 20 Ruch odpowiada. Dośrodkowanie na prawą stronę pola karnego Wisły, do piłki doszedł Grzyb, ale w trudnej sytuacji uderzył bardzo niecelnie.
  • 24 Gra od kilku minut toczy się głównie w środkowej strefie boiska.
  • 25 Dośrodkowanie Komaca z rzutu wolnego, ale bez zagrożenia pod bramką Wisły.
  • 27 Wisła ma trudności z wymianą kilku podań w środku boiska.
  • 28 Bunoza najpierw dał się minąć przez Malinowskiego, ale chwilę później wbiegł przez niego i dał się sfaulować.
  • 32 Rzut rożny dla Białej Gwiazdy. Krótkie rozegranie, centra Meliksona i obrońcy Ruchu ponownie wybijają piłkę na korner.
  • 32 Tym razem ostra centra Małeckiego z kornera, ale żaden z wiślaków nie dochodzi do piłki.
  • 35 Wisła bliska zdobycia pierwszej bramki po stałym fragmencie gry. Po centrze z prawej strony boiska uderzał Melikson, ale bramkarz Ruchu zdołał odbić piłkę.
  • 35 Żółta kartka dla Stawarczyka z ostry faul na Meliksonie.
  • 36 Zza pola karnego uderza Paljić, ale zbyt słabo i obok bramki.
  • 37 Małecki na spalonym po zagraniu Meliksona.
  • 38 Groźnie pod naszą bramką. Piłkę w polu karnym otrzymał Zieńczuk i zdecydował się na strzał z bardzo ostrego kąta. Pewnie interweniował Pareiko.
  • 40 Pareiko ratuje Wisłę przed stratą bramki. Po błędzie Paljicia z woleja uderzał Grzyb, ale bramkarz Wisły sparował strzał na rzut rożny.
  • 43 Kolejna w tym meczu indywidualna akcja Meliksona, który tym razem wywalczył rzut wolny w odległości około 23 metrów od bramki Ruchu.
  • 44 Z rzutu wolnego uderzał Małecki, ale trafił w mur.
  • 44 Żółta kartka dla Siwakowa za faul na Komacu.
  • 45 Sędzia doliczył jedną minutę.
  • 46 Druga połowa rozpoczęta przez wiślaków.
  • 46 Od początku drugiej połowy na boisku w zespole Wisły jest Tomas Jirsak, który zastąpił Siwakowa.
  • 47 Pierwsza akcja Wisły po przerwie. Melikson zagrywa na środek pola karnego, Grodzicki wybija na rzut rożny.
  • 48 Po dośrodkowaniu Małeckiego niepewnie interweniuje Perdijić, ale grę przerywa gwizdek sędziego. Bramkarz Ruchu był faulowany.
  • 49 Ruch doprowadza do wyrównania po bardzo ładnej akcji. Po prostopadłym podaniu, w sytuacji sam na sam z Pareiko znalazł się Grzyb i spokojnym strzałem trafił do siatki.
  • 50 Natychmiastowa odpowiedź Wisły. 2:1! Jirsak zebrał piłkę źle wybitą głową przez Bronowickiego, a następnie mocnym uderzeniem z szesnastu metrów w krótki róg pokonał Perdijicia.
  • 52 Rzut rożny dla Ruchu. Dwukrotnie dośrodkowuje Straka, ale wiślacy skutecznie zażegnują niebezpieczeństwo.
  • 57 Po zdobyciu drugiego gola Wisła stara się kontrolować sytuację, Ruch czeka na okazję do kolejnej szybkiej akcji.
  • 58 Kontra Wisły. Małecki zagrał w tempo do Meliksona, który zagrywał na środek pola karnego, gdzie jednak ani Genkow, ani Kirm nie doszli do piłki.
  • 58 Rzut rożny dla Ruchu. Dośrodkowanie Zieńczuka i dobra interwencja Bunozy.
  • 59 Mogło być 3:1. Po centrze Meliksona z rzutu wolnego piłkę trącił Kirm, Perdijić skutecznie interweniował, ale sędzia odgwizdał spalonego Bunozy, który był na linii strzału. Dość kontrowersyjna decyzja.
  • 61 Kolejna świetna okazja dla Wisły. Po bardzo dobrym rozegraniu, Melikson po raz kolejny zagrał wzdłuż linii. Do piłki dopadł zamykający akcję Małecki, ale jego strzał świetnie wybronił bramkarz Ruchu.
  • 63 Świetna dwójkowe rozegranie między Meliksonem i Palijiciem, ale po dośrodkowaniu drugiego z nich Kirm nie doszedł do piłki.
  • 64 Niedokładne zagranie Genkowa w dobrej sytuacji, piłka ląduje w rękach bramkarza.
  • 65 Słaby strzał Zieńczuka z dystansu.
  • 69 Ruch coraz groźniejszy. Na razie akcje gości skutecznie przerywane.
  • 71 Zmiana w zespole Ruchu. Piech za Komaca.
  • 72 Okres brzydkiej gry. Brakuje składnych akcji ze strony Wisły.
[Foto: Adam Koprowski/ tsw.com.pl]

[Foto: Adam Koprowski/ tsw.com.pl]
  • 73 Bardzo dobra okazja dla Ruchu, jednak nie potrafi jej wykorzystać Jankowski. Sędzia pokazuje na korner, dziwna decyzja arbitra.
  • 73 Do wejścia na boisko szykuje się Cezary Wilk.
  • 73 Piłka minimalnie mija bramkę po trąceni jej przez Bunozę.
  • 74 Żółta kartka dla Sobolewskiego za dyskusje z sędzią.
  • 76 Skuteczny powrót Sobolewskiego, który wyprzedza Zieńczuka.
  • 77 Druga zmiana w zespole Wisły. Wilk zastępuje Genkowa.
  • 77 Zablokowany strzał Piecha z kilku metrów.
  • 78 Jirsak mógł po raz drugi wpisać się na listę strzelców. Czech świetnie zabrał się z piłką po podaniu Meliksona, ale mając przed sobą tylko bramkarza nie zdołał go pokonać.
  • 78 Po ostatniej zmianie do ataku przeszedł Małecki, na prawym skrzydle gra Kirm, natomiast na lewą stronę zszedł Melikson.
  • 78 Potężna bomba Małeckiego z lewej strony pola karnego, dobrze broni Perdijić.
  • 80 3:1!!! Kapitalna akcja Wisły. Małecki spod linii końcowej zagrywa do Jirsaka, który jednak nie decyduje się na strzał, a odgrywa do niepilnowanego Meliksona, który nie miał problemów z umieszczeniem futbolówki w siatce.
  • 81 "Maor Melikson" - odśpiewują nazwisko strzelca kibice.
  • 81 Druga zmiana w zespole Ruchu. Janoszka za Bronowickiego.
  • 82 Kolejna groźna akcja Wisły. Tym razem Kirm starał się przechytrzyć bramkarza i zdecydował się na strzał z ostrego kąta. Trafił tylko w boczną siatkę.
  • 83 Na trybunie G wszyscy kibice odwróceni tyłem do boiska, trzymają się za bary, skaczą. "Tak się bawi, tak się bawi Wisełka"!
  • 85 "Che sera sera, Wisełka trzy punkty ma"
  • 86 Zmiana w Ruchu. Abbott za Jankowskiego.
  • 88 Ostatnia zmiana w Wiśle. Kirma zastępuje Łobodziński.
  • 90 Cały stadion na stojąco odśpiewuje hymn Wisły.
  • 90 Sędzia doliczył trzy minuty.
  • 90+2 Mocny strzał Łobodzińskiego z około 25 metrów, broni Perdijić.
  • 90+3 Dwa rzuty rożne dla Ruchu i koniec spotkania.

Źródło: wislakrakow.com

Wypowiedzi trenerów

Robert Maaskant - trener Wisły

- Byliśmy dziś lepszą drużyną. Nie byłem zadowolony po pierwszej połowie, mimo że byliśmy w niej jedyną drużyną, która chciała wygrać. Ruch skupił się na powstrzymywaniu nas - uważa Robert Maaskant po wygranym meczu 3:1 z Ruchem

- Brakowało nam zdecydowania w ataku by stworzyć więcej sytuacji, zbyt długo budowaliśmy akcje - narzekał Holender. - Mieliśmy dziś podobne momenty jak podczas wtorkowego meczu. W drugiej połowie Jirsak zmienił Siwakowa i moim zdaniem to było dobre dla gry. Jirsak dobrze się sprawił. Co prawda straciliśmy bramkę w momencie dekoncentracji, ale szybko odpowiedzieliśmy: zaatakowaliśmy od razu i zdobyliśmy gola na 2:1.

- Mogliśmy zdobyć kilka bramek więcej, sytuacji nam nie brakowało. Ale gdy zobaczyłem trzeciego gola, asystę Jirsaka i finisz Meliksona, to pomyślałem, że oglądam Barcelonę - podkreślił trener Wisły.

- Musimy pamiętać, że ta drużyna spotkała się po raz pierwszy trzy tygodnie temu w Hiszpanii i grała ze sobą krótko. Te nie jest jeszcze jej najwyższy poziom, możemy grać lepiej. Ten mecz daje jednak dobry prognostyk na resztę sezonu. Chciałbym też zauważyc, że dziś Wisła jest na pierwszym miejscu i reszta musi nas gonić. Daje to nieco więcej komfortu, gdy nie musimy patrzeć do góry. Klub się wzmacnia, nie wygląda to źle - zakończył Maaskant.

Źródło: wislakrakow.com

Waldemar Fornalik - trener Ruchu

- Zobaczyliśmy ciekawe spotkanie, które obfitowało i w bramki, i w sytuacje podbramkowe. O ile do tej pory mówiono, że gramy solidnie w defensywie, to dziś było odwrotnie - stwierdził trener Ruchu Waldemar Fornalik po meczu z Wisłą. Advertisement

- W defensywie zachowywaliśmy się czasem, jak byśmy spotkali się pierwszy raz - dodał szkoleniowiec "Niebieskich". - Nie wykorzystaliśmy też wielu sytuacji, stąd taki wynik. Przy stanie 1:2 dobrą okazję miał Jankowski, także Piech mógł zachować sie lepiej. Uważam, że przeciwstawiliśmy się Wiśle i w wielu fragmentach gry pokazaliśmy niezłą piłkę.

Źródło: wislakrakow.com

Wypowiedzi zawodników

Maor Melikson - pomocnik Wisły

Radość z pierwszego gola dla Białej Gwiazdy
Radość z pierwszego gola dla Białej Gwiazdy

- Atmosfera była niesamowita. Zagrałem mój drugi mecz w Wiśle i musze powiedzieć, że to coś szalonego - cieszył się Maor Melikson. Strzelec - debiutant już odbiera gratulacje z Izraela. Jego rodzina na żywo śledziła mecz z Ruchem.

Melikson powoli przyzwyczaja się do twardej i siłowej gry w Ekstraklasie. Choć akurat jego główne atuty to technika i szybkość. - Ruch, podobnie jak Arka, grał bardzo agresywnie. Najważniejsze, że gdy strzelił gola, od razu odpowiedzieliśmy tym samym - mówi. Ruchliwy pomocnik w trakcie meczu porusza się zarówno w środku oraz na bokach boiska, i jak twierdzi, miejsce na boisku nie robi mu różnicy.

- We wtorek w pucharze zagraliśmy bardzo źle. Dziś znacznie poprawiliśmy się w ofensywie. No i wreszcie pogoda była trochę lepsza - mówił z uśmiechem. - W zespole jest wielu nowych zawodników i widać, że potrzeba jeszcze wiele pracy.

Jak już wspomnieliśmy na wstępie, dzięki telewizji satelitarnej rodzina Maora na żywo śledziła jego grę. - Zdążyłem już odebrać gratulacje. Bardzo cieszyli się z mojej bramki - powiedział.

Źródło: wislakrakow.com

Patryk Małecki - pomocnik Wisły

Szczęśliwy Patryk w ramionach Jarosława Krzoski, kierownika drużyny
Szczęśliwy Patryk w ramionach Jarosława Krzoski, kierownika drużyny

- Cieszy zwycięstwo, cieszy to, że strzeliliśmy trzy bramki, ale nasza gra w obronie pozostawia trochę do życzenia. Wydaje mi się, że popełniamy zbyt wiele łatwych błędów - powiedział po wygranej z Ruchem Chorzów Patryk Małecki. "Mały" tym razem bramki nie strzelił, ale miał ogromny udział przy dwóch trafieniach "Białej Gwiazdy".

Zanim jednak przeszedł do przyjemniejszych rzeczy, ostro mówił o grze zespołu, zwłaszcza na początku II połowy.

- Prowadzimy 1-0 i mówimy sobie w przerwie, że od początku ma być koncentracja, a wychodzimy i szybko dostajemy bramkę. Nie może tak być, żebyśmy na swoim boisku na początku II połowy tracili gola. To my powinniśmy prowadzić grę i rzucić się na Ruch. A było odwrotnie. Cieszy jednak to, że szybko się podnieśliśmy. Strzeliliśmy dwie bramki, a mogły być jeszcze dwie następne - mówił Małecki.

Wszyscy są jednak zgodni, że kluczowa była sytuacja, po której błąd Grzegorza Bronowickiego wykorzystał Tomáš Jirsák.

- Szybko strzeliliśmy gola na 2-1, poczuliśmy się pewnie i stwarzaliśmy kolejne sytuacje. Ostatecznie strzeliliśmy trzy bramki i mamy bardzo cenne i ważne trzy punkty - dodał.

Małecki zaczął jednak ten mecz od świetnej asysty przy pierwszej bramce Wisły.

- Trener wymaga od nas, żebyśmy robili przewagę i wygrywali pojedynki "1 na 1". Mi się to dziś udało, wyprzedziłem Bronowickiego, dobrze że Andraž się znalazł i strzelił na 1-0 - przyznał Małecki.

- Wydaje mi się, że w Gdyni zagraliśmy jednak lepiej w obronie. Ruch też stworzył sobie sytuacje, konsekwentnie budowali akcje i mieli swoje okazje. I nie ma co ukrywać. Musimy poprawić grę w obronie, bo z lepszym przeciwnikiem, to te szanse, które miał Ruch, ktoś inny wykorzystałby z zimną krwią. Musimy nad tym pracować, grać twardo, żeby nie dopuszczać do tego, aby rywal miał okazje zdobyć bramki, zwłaszcza wtedy, gdy gramy u siebie - mówił wiślak.

Małecki przyznał też, że nie ma dla niego znaczenia to, że sam gola nie zdobył.

- Nie jest ważne kto strzela bramki. Ważne, że Wisła wygrała. Dla mnie to było bardzo ważne spotkanie z tego względu, że Ruch to bardzo dobra drużyna. Może z przodu nie mają jakichś super zawodników, ale grają dobrze w obronie i to zawsze była drużyna z charakterem, która walczy i nigdy nie odpuszcza. Było ciężko, ale cieszy, że wygraliśmy ten ważny mecz. Teraz nie ma łatwych spotkań, nie ma łatwych przeciwników, których dałoby się kiwać jak się chce. Raz wychodzi to lepiej, a raz gorzej. Po to gram z boku, żeby stwarzać sytuacje kolegom i z tego się cieszę. A gol Meliksona? To była ważna bramka, bo na 3-1, ale przede wszystkim dobrze podał mu Tomek. Cieszy więc nasza gra oraz to, że tak dobrej drużynie strzeliliśmy trzy gole - powiedział "Mały", który nie zgodził się jednocześnie, że powodem wtorkowej porażki z Podbeskidziem był brak motywacji.

- Tutaj nie ma znaczenia motywacja. Dzisiaj musieliśmy wygrać ten mecz. Trzeba pochwalić Podbeskidzie za dobrą organizację i za to, że się nie wystraszyli, ale jest dwumecz, jedziemy na rewanż i przede wszystkim będziemy chcieli wygrać - zapowiada wiślak.

Najważniejszy jest oczywiście fakt, że Wisła właśnie wskoczyła na pozycję lidera.

- I oby pozostało tak do końca maja. Ale moim zdaniem najważniejszy jest każdy kolejny mecz. Teraz zagramy z Widzewem, a jak będziemy robić swoją robotę, to utrzymamy tą pozycję. W każdym meczu chcemy zdobywać trzy punkty i na nikogo się nie oglądać - zakończył Małecki.

Źródło: wislaportal.pl

Tomáš Jirsák - pomocnik Wisły

Czeski pomocnik specjalizuje się w golach przeciwko Ruchowi
Czeski pomocnik specjalizuje się w golach przeciwko Ruchowi

- Na początku II połowy nie było najlepiej, bo straciliśmy bramkę. Najważniejsze jest jednak to, że wygraliśmy. W polskiej lidze nie ma łatwych przeciwników. Każdą drużynę musimy szanować, ale też chcemy z każdym wygrywać, aby wywalczyć mistrzostwo - powiedział jeden z bohaterów Wisły w meczu z Ruchem, Tomáš Jirsák.

- Trener wprowadził mnie mówiąc, że mam grać bardziej do przodu. Siwakow grał bardziej z tyłu, pomagał "Sobolowi". Ja miałem zagrać bardziej z przodu, aby pomóc w stwarzaniu większej liczby sytuacji. Czekam na swoją szansę i gdy ją mam, wtedy chcę ją wykorzystać. W kadrze mamy 24 zawodników i niektórzy nie trafiają nawet na ławkę. Każdy chce grać, każdy chce się pokazać. Tym razem to ja dostałem szansę i mam nadzieję, że ją wykorzystałem. Mam nadzieję, że trener da mi kolejną - mówił Czech.

- Nie wiem oczywiście, jakie będzie teraz zdanie trenera. Musicie jego o to zapytać. Mam jednak nadzieję, że trochę sobie pomogłem, żeby trener we mnie uwierzył i częściej dał mi szansę - dodał.

- A bramki? Po trzecim golu był już spokój, bo przy 2-1 nie było jeszcze dobrze. Przy mojej bramce miałem wolne pole. Z 16-tu metrów nie ma co podawać, tylko trzeba strzelać. Dobrze że wpadła. A przy trzecim naszym golu, piłka była trochę mocno zagrana i nie byłoby łatwo z niej uderzyć. Zobaczyłem natomiast Maora i podałem mu, a ten wykorzystał super. Najważniejsze jest jednak to, że wygraliśmy - przyznał pomocnik Wisły.

- Wierzę, że z naszą grą będzie jeszcze lepiej, bo widać po nas, że nie jesteśmy jeszcze zgrani. Jest jednak coraz lepiej. Przyszli dobrzy zawodnicy i trzeba to wykorzystać, a jak wszyscy dadzą od siebie to co potrafią, to będzie bardzo dobrze - uważa Jirsák.

- Oczywiście, że chciałbym w następnym meczu zagrać od początku. Dziś, tak myślę, zagrałem niezłe spotkanie i mam nadzieję, że teraz wyjdę od początku. Konkurencja w zespole wpływa dobrze na wszystkich. Nie ma łatwych treningów, nie ma łatwych meczów i sparingów. Nie możesz przejść w nich "obok" gry. Musisz zawsze dać z siebie wszystko, żeby trener to widział, bo jeśli nie to nie ma Cię nawet w "osiemnastce" - dodaje.

- Nasze liderowanie to na pewno jakiś element psychologiczny. Nie chcemy tego odpuścić. Zobaczymy jak będzie pojutrze - zakończył Jirsák.

Źródło: wislaportal.pl

Marek Zieńczuk: Trochę za wysoko

4. marca 2011, 23:56

Przez pięć sezonów grał w Wiśle Kraków, zdobył z nią trzy tytuły mistrzowskie. Teraz powrócił na Reymonta z numerem piątym na koszulce chorzowskiego Ruchu.

- Kibice fajnie mnie tutaj powitali. Bardzo się cieszę z tego, że moja osoba jest wspominana tu tak pozytywnie - powiedział po meczu Marek Zieńczuk. - Następna wizyta tutaj pewnie dopiero za rok, ale będę miał co wspominać.

Wisła objęła prowadzenie jeszcze w pierwszej połowie, ale chorzowianie zdołali wyrównać kilka minut po przerwie. Jednak już za moment Tomas Jirsak pięknym uderzeniem wyprowadził Wisłę na prowadzenie. - Ta bramka była decydująca. Szybko straciliśmy drugiego gola i trochę się posypało. Mieliśmy jeszcze jedną naprawdę dobrą sytuację, ale niewykorzystaną. Szkoda. Wisła miała później dużo miejsca, trochę się odkryliśmy, a to była woda na młyn dla drużyny krakowskiej. Szkoda, uważam że porażka jest trochę za wysoka, można było tutaj ugrać coś więcej, ale się nie udało. Mamy następne mecze przed sobą i w nich będziemy szukać punktów - podsumował Marek Zieńczuk.

Jednak naszym zdaniem "Zieniu" nie powinien być zaskoczony tym, że Wisła wygrywa na własnym stadionie, i robi to w sposób okazały. - 3:1 to nie jest jakiś mega pogrom, na pewno było nas stać na korzystniejszy wynik tego meczu, więc jakiś niedosyt na pewno zostanie.

wislakrakow.com (nikol)

Źródło: wislakrakow.com ===Sobolewski: Sprawić kibicom radość

Data publikacji: 06-03-2011 12:41


Radosław Sobolewski po meczu z Ruchem przyznał, że zwycięstwo z chorzowianami było dobrą okazją do zmazania plamy po pucharowej porażce z Podbeskidziem Bielsko-Biała. „Nie ma co ukrywać, że takiej drużynie jak Wisła Kraków takie porażki nie mogą się zdarzać. Chcieliśmy dziś wygrać i sprawić kibic radość” – przyznał kapitan Białej Gwiazdy.

Piątkowe zwycięstwo nad Ruchem to chyba ważna wygrana, zwłaszcza po porażce w Pucharze Polski. Zgadzam się. Chcieliśmy zmazać plamę z Pucharu Polski, chociaż jeszcze nie odpadliśmy z tych rozgrywek. Takiej drużynie jak Wisła Kraków nie wypada przegrywać z pierwszoligowcem, zwłaszcza przed własną publicznością. Chcieliśmy wygrać i sprawić naszym kibicom choć trochę radości.

Jakie mieliście założenia przed spotkaniem z chorzowianami?

Spodziewaliśmy się podobnej gry do Podbeskidzia. Sądziłem, że będą chcieli naśladować bielszczan i grać wysoko pressingiem.

Mecz ułożył się dla Wisły bardzo dobrze, bo już w 17. minucie Patryk Małecki wykonał świetny rajd i dograł piłkę Kirmowi.

No tak, Patryk znajduje się w dobrej formie. Solidnie przepracował okres przygotowawczy i dzisiaj zaliczył asystę. Ponadto my faktycznie nieźle dziś rozpoczęliśmy, ale szkoda tej bramki Grzyba. Nieco to popsuło nam humory, ale na szczęście chwilę później Tomas znalazł się w odpowiednim czasie w odpowiednim miejscu.

Czy według Pana Patryk Małecki może być już teraz jednym z liderów tej drużyny?

Myślę, że on ma predyspozycje do bycia taka postacią, ale wszystko zależy od niego. Sądzę, że tak będzie, a on pomału udowadnia, że zasługuje na miano lidera Wisly Kraków.

Trzecia bramka dla Wisły to był przysłowiowy gwóźdź do trumny chorzowian w Krakowie.

Bardzo dobrze, że udało nam się wykorzystać tę sytuację i wykorzystać jedną z kontr. Przy stanie 2:1 Ruch ciągle miał z nami kontakt i próbował doprowadzić do remisu. Wynik był na styku, ale bramka Maora przypieczętowała zwycięstwo.

Jaka trójka w środku pola będzie stanowiła o sile Wisły - Sobolewski, Melikson i Sivakov czy może Sobolewski, Melikson i Jirsak?

Wszyscy ciągle się poznajemy i kto będzie wybiegał w pierwszym składzie to jest nieważne. Ważne, aby Wisła wygrywała.

Rafał Młyński

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Przegląd prasy: Tak się walczy o mistrzostwo

5. marca 2011, 19:58

W pierwszym meczu ligowym na własnym stadionie, Wisła zmazała plamę wtorkowej kompromitacji pucharowej. Gole Kirma, Jirsaka i Meliksona pozwoliły krakowianom objąć prowadzenie w ligowej stawce.

  • Przegląd Sportowy: Biała Gwiazda znów błyszczy w lidze

Wprowadzenie Jirsaka za Michaiła Siwakowa było kluczowym posunięciem Maaskanta. Czeski pomocnik, ostatnio będący w cieniu kolegów, był najlepszym zawodnikiem w drugiej połowie. […] Zrobiło się widowisko naprawdę przedniej marki.

  • Gazeta Krakowska: Melikson już strzela dla Wisły

Po dobrym, emocjonującym meczu Wisła Kraków pokonała wczoraj przy ul. Reymonta Ruch Chorzów 3:1 i przynajmniej do sobotniego meczu Jagiellonii Białystok w Bełchatowie zasiadła na fotelu lidera. Krakowianie wygrali wczoraj w pełni zasłużenie, byli lepszym zespołem, ale trzeba oddać Ruchowi, że tanio pod Wawelem skóry nie sprzedał. […]

W zamieszaniu podbramkowym to właśnie piłkarz z Izraela znalazł się gdzie trzeba i mocnym strzałem postawił kropę nad "i". Po chwili cały stadion skandował już nazwisko nowego zawodnika Wisły.

  • Dziennik Polski: Tak się walczy o mistrzostwo

W Krakowie pojawiły się wielkie plakaty, na których nowi piłkarze Wisły reklamują mecze na stadionie przy ul. Reymonta pod hasłem „Walczymy o mistrzostwo”. Wczoraj wiślacy potwierdzili, że nie jest to tylko puste hasło. Zawodnicy grający dłużej w zespole Białej Gwiazdy pokazali natomiast, że też zasługują na to, aby trafić na afisz.

  • Gazeta wyborcza: Wisła wraca tam, gdzie jej miejsce – na szczyt

Drugi raz w tym sezonie trener Robert Maaskant wystawił wszystkich pozyskanych zimą zawodników i choć znowu spisali się obiecująco, to akcje napędzali piłkarze, którzy w Wiśle grają od półtora roku. Z nowych najsłabiej wypadł napastnik Cwetan Genkow, który nie oddał strzału i zastąpił go defensywny pomocnik Cezary Wilk.

  • Sportowe Tempo: Wisła wygrywa z Ruchem i jest liderem

Wisła Kraków odrodziła się po porażce w Pucharze Polski z Podbeskidziem Bielsko-Biała. […] Nawet bardzo efektowna kampania reklamowa, jaką niewątpliwie zaprezentowała w tym tygodniu Wisła, nie zachęci do przyjścia na stadion równie skutecznie jak korzystne wyniki zespołu. […] Wynik 3-1 całkowicie oddał różnice pomiędzy drużynami. Ruch miał bowiem przebłyski, ale Wisła pewnie zainkasowała komplet punktów.

  • Onet.pl: Wisła nie dała szans Ruchowi

Pierwszą bramkę w barwach Białej Gwiazdy zdobył Maor Melikson, którego w ciemno, po zaledwie dwóch wiosennych spotkaniach, można określić rewelacją ligi.

  • AS Info: Jirsak przesądził o zwycięstwie Wisły

Bohaterem meczu w zespole Roberta Maaskanta został rezerwowy - Tomas Jirsak, który w drugiej połowie najpierw dał swojej drużynie prowadzenie, po czym zanotował asystę przy golu, który zadecydował o zwycięstwie "Białej Gwiazdy"..

  • 2x45.com.pl: Piękny gol i asysta Jirsaka!

Reprezentant Izraela grał bardzo dobrze, ale jeszcze lepiej Patryk Małecki i Tomas Jirsak. Pierwszy dzięki ogromnej ambicji i nieustępliwości miał olbrzymi udział przy dwóch golach, a drugi wszedł na boisko po przerwie i zaliczył chyba swój najlepszy występ w barwach "Białej Gwiazdy". Czeski pomocnik strzelił pięknego gola i zanotował niezwykle błyskotliwą asystę przy bramce Meliksona. Podopieczni Roberta Maaskanta mogli wygrać znacznie wyżej, lecz Matko Perdijić znakomicie obronił uderzenia Małeckiego i Jirsaka.

wislakrakow.com (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Analiza meczu z Ruchem. Oceny piłkarzy

7. marca 2011, 07:20

Wisła wygrała z Ruchem po bardzo nierównej grze 3:1. Oznacza to oczywiście dopisanie sobie kolejnych trzech cennych punktów w wyścigu po mistrzostwo. Trzy punkty dają krakowianom, póki co, pozycję lidera Ekstraklasy. Jeśli Jagiellonia nie wygra zaległego meczu ze Śląskiem, a Wisła nie da się już wyprzedzić, to mecz ten przejdzie do historii jako punkt zwrotny sezonu. Jednak piątkowe spotkanie to również koniec wiślackiej passy spotkań bez straconej bramki i trzeba przyznać, że stało się tak nie bez przyczyny.

O meczu

Wisła zagrała słabe zawody w defensywie. Problemem oczywiście było zgranie, ale nie tylko. Obrońcy byli niepewni, popełniali sporo błędów indywidualnych. Ruch zdecydowanie zbyt łatwo przedostawał się w obręb naszego pola karnego. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że graliśmy z drużyną zajmującą w tabeli trzecie miejsce od końca - ligowymi słabeuszami, od których mniej bramek zdobyła tylko Arka Gdynia. Dwanaście trafień po szesnastu kolejkach to tyle co nic, nawet ostatnia Cracovia ma strzelonych bramek o połowę więcej.

Słaba postawa defensorów okresami przekładała się również na naszą grę ofensywną. Zbyt wolne i zbyt niedokładne operowanie piłką w tyłach uniemożliwiało skuteczne wyprowadzenie futbolówki z własnej połowy. W dodatku defensorzy w całkiem nieuzasadnionych sytuacjach uciekali się do zagrywania długich piłek.

Warto również podkreślić rolę zmian dokonanych przez trenera. Jirsak kapitalnie wprowadził się po przerwie i dał drużynie dokładnie to, czego potrzebowała. Dzięki niemu gra Genkowa nareszcie nabrała jakiegokolwiek sensu. Jednocześnie, jeśli Siwakow miał podobne zadania taktyczne do tych nakreślonych przed Jirsakiem, to można otwarcie stwierdzić, że wywiązywał się z nich bardzo słabo. Co takiego robił Czech, czego nie robił Białorusin? Zajmował miejsce na środku ataku. Kiedy Genkow schodził do boku walczyć o górną piłkę, przed przerwą nie miał komu jej zgrywać, bo nikt nie zajmował jego miejsca w polu karnym. Po przerwie właśnie po takiej akcji Jirsak zdobył bramkę. Co prawda w rolę asystenta przypadkowo wcielił się jeden z chorzowian, jednak schemat rozegrania był bardzo jasny, a Genkow z Jirsakiem jeszcze kilkukrotnie go powtórzyli.

Druga zmiana to zdjęcie Genkowa i wprowadzenie Wilka. Po meczu wielu kibiców twierdziło, że Wisła zaczęła grać po zejściu Genkowa, że Małecki powinien na stałe zająć miejsce na środku ataku - to bardzo krzywdzące dla Bułgara opinie. Zmiana ta miała wydźwięk czysto taktyczny. Gdy Genkow opuszczał boisko, do końca meczu pozostał kwadrans, a Wisła prowadziła jedną bramką. Jasne było, że Ruch spróbuje w ostatnich minutach powalczyć o remis, a co za tym idzie przesunie się wyżej. Logicznie rozumując Wisła potrzebowała dodatkowo zabezpieczyć tyły zawodnikiem takim jak Wilk. Jednocześnie jasne było też, że wobec przesunięcia ciężaru gry na naszą połowę, Wiśle o wiele łatwiej będzie kontrowac. Nie imponujący szybkością Genkow nie byłby zawodnikiem pożytecznym przy grze z kontry, więc właśnie dlatego to on opuścił murawę.

Oceny piłkarzy

Oceny w skali 0-10

0 (Występ poniżej krytyki!), 1 (Fatalnie), 2 (Źle), 3 (Słabo), 4 (Dostatecznie), 5 (Przeciętnie), 6 (Poprawnie), 7 (Dobrze), 8 (Bardzo dobrze), 9 (Świetnie), 10 (Co ten piłkarz jeszcze robi w Polsce?)

  • Sergei Pareiko - 7

Kolejny dobry występ Estończyka. Przy bramce nie miał większych szans. W pozostałych sytuacjach imponował spokojem i pewnością chwytu. Do kolekcji solidnych, choć nieszczególnie wymagających interwencji, dołożył jedną czy dwie, przy których rywale zmusili go do większego wysiłku. Jeśli miałbym wskazać jakiś mankament w grze naszego bramkarza, to byłoby to wprowadzanie piłki do gry długimi wykopami. Pareice zdarzają się wybicia świetne, ale równie często są to podania zupełnie nieudane. W tym aspekcie chętnie zobaczyłbym więcej solidności ze strony naszego zawodnika.

  • Erik Cikos - 4

Ocena postawy tego zawodnika (jak i zresztą pozostałych defensorów) przysporzyła mi sporych kłopotów. Z jednej strony Słowak nie popełnił żadnej spektakularnej pomyłki, jego błędy w większości uchodziły mu na sucho. Z drugiej strony to nie był mecz w europejskich pucharach, to nie był mecz z konkurentem do tytułu, to był mecz z drużyną, która broni się przed spadkiem z ligi. Jeżeli w takim meczu Cikos nie jest w stanie regularnie włączać się do ofensywy, nie stwarza swoimi akcjami żadnego zagrożenia pod bramką rywala, to jak oczekiwać od niego lepszej gry w poważniejszych starciach? W dodatku w obronie Wiślak również nie był bezbłędny, kilkukrotnie zdarzyło mu się interweniować "na raz", zdarzyło mu się też zagubić we własnym polu karnym i z defensora zamienić się w gapia z wyjątkowo dobrą miejscówką.

Erik dostał od natury naprawdę dobre warunki do uprawiania sportu. Dobra wydolność, dobra dynamika i siła. Wydawałoby się, że to dość, by dobrze spisywać się jako boczny obrońca w lidze takiej, jak Ekstraklasa. Niestety Cikos ma jeden feler. Pod względem taktycznym jest "surowy" niczym wystrój wnętrz na poznańskim stadionie. Niestety momentami zachowuje się, jakby nie miał pojęcia o profesjonalnym graniu w piłkę.

W drugiej połowie była sytuacja gdzie na trzydziestym-czterdziestym metrze samotny rywal ruszał z piłką na naszą parę stoperów. Nasza lewa strona była elegancko domknięta, niestety na prawej biegł osamotniony rywal. Cikos zamiast przechwycić tego zawodnika, doskoczył potroić blok na środku. Było to jak zaproszenie - Hej, chodźcie, rzućcie nam prostopadłą piłkę za plecy. Na nasze szczęście graliśmy tylko z Ruchem, rywal dostrzegł szansę, ale nie potrafił precyzyjnie podać. Jednak w meczu z bardziej klasowym rywalem takie błędy kosztują bramki a nawet punkty. Dość powiedzieć, że nawet w starciu z Chorzowianami wynik pozostawał sprawą otwartą aż do 80. minuty gry.

  • Kew Jaliens - 5

Na tle partnerów wyglądał solidnie, jednak nawet do poprawności było mu w piątek za daleko. Choć przy bramce Grzyb przebiegł obok Jaliensa, to trudno winić go za utratę tej bramki. zawodnika Ruchu najpierw odpuścił Sobolewski, a potem nie przechwycił Jirsak. Gdy chorzowianin mijał Jaliensa, był tak rozpędzony, że nie było mowy o jakiejkolwiek możliwości powstrzymania go. O ile Holender nie popełniał poważniejszych błędów (może za wyjątkiem nieporozumienia z Bunozą z pierwszej połowy), o tyle raził niechlujnością. Kilka podań chyba zlekceważył, bo ich przyjęcie sprawiło mu nadspodziewanie wiele trudności. Piłką operował mało precyzyjnie, raz zdarzyło mu się zagrać podanie do bramkarza w kozioł, co szczególnie pod naciskiem jest kiepskim pomysłem. Zdarzyło mu się wybić piłkę w nogi rywala, nie zawsze dawał radę rywalom w pojedynkach powietrznych. Biorąc pod uwagę, że Jaliens powinien być w rytmie meczowym po przylocie z Holandii, trudno nie poczuć lekkiego rozczarowania. Choć oczywiście jest jeszcze stanowczo zbyt wcześnie, by przekreślać przydatność tego gracza.

  • Gordan Bunoza - 3

Dla mnie stoper powinien przede wszystkim grać równo i solidnie. Bo cóż z tego, że Bunoza kilkukrotnie ładnie uprzedzał rywali, że wygrał kilka pojedynków powietrznych, a nawet dwa razy ruszył wspomóc kolegów w ofensywie? Cóż z tego wszystkiego skoro Bośniak maczał palce chyba w każdej groźniejszej sytuacji jaką Ruch stworzył w tym meczu? Przy bramce to Bunoza nie zaasekurował Paljicia. Innym razem mając blokować dośrodkowanie wygonił się za bardzo do przodu i pozwolił rywalowi swobodnie zacentrować. W kolejnej sytuacji uspokajał kolegów, że ma piłkę pod kontrolą, podczas gdy zza pleców wyskakiwał mu właśnie rywal i gdyby nie spostrzegawczość Pareiki moglibyśmy stracić bramkę, która nadawałaby się do kompilacji "futbolowe jaja". Mniejszych i większych przewin Bunozy było jeszcze kilka, ja wspomnę tylko o kwestii wprowadzania piłki do gry. Wiślak raz po raz stara się zagrać długą crossową piłkę i ciągle mu się to nie udaje. Jego zagrania są sygnalizowane a w dodatku w znakomitej większości zbyt słabe i zbyt mało precyzyjne by osiągnąć cel.

  • Dragan Paljić - 4

Słabszy występ naszego lewego obrońcy. Po części dlatego, że padł on ofiarą długich piłek Bunozy- rzadko miewał okazję by wprowadzić piłkę do gry, czy podłączyć się do ataku. Choć atakował chyba nawet rzadziej niż Cikos, to jednak z jego ataków wynikało konkretne zagrożenie- strzały, dośrodkowania, pomógł też Małeckiemu wywalczyć piłkę przy bramce na 3:1. Niestety w defensywie, szczególnie przed przerwą, Paljić popełnił kilka błędów, w tym jeden poważniejszy, kiedy nieczysto trafił piłkę i Grzyb stanął oko w oko z Pareiką, na szczęście nasz golkiper dobrze interweniował.

  • Radosław Sobolewski - 5

Dosyć przeciętny mecz w wykonaniu naszego kapitana. Nie wszystkie elementy składowe jego występu w piątek stały na tym samym poziomie. Jak na defensywnego pomocnika przystało, Sobolewski łatał dziury w naszej defensywie i odbierał piłki w środku pola. Ponadto odpowiadał za "zbiórki" na połowie przeciwnika - czekał na środku boiska obserwując rozwój naszej akcji, a gdy ta zmierzała ku końcowi inicjował doskok w kierunku, którym rywal planował wznowić grę. W większości wypadków takie podejście bardzo skutecznie chroniło nas przed kontrami. Niestety kosztowało również naszego kapitana sporo sił, których momentami w drugiej połowie brakowało. Szczególnie przy bramce dla Ruchu popularny "Sobol" miał problem z ruszeniem za Grzybem, który sekundy później strzelił bramkę.

W piątkowy wieczór Sobolewski najwięcej problemów miał z grą ofensywną. Nie był w niej tak aktywny, jak Wilk tydzień wcześniej. Często spowalniał wprowadzenie piłki do gry poprzez zbyt długie jej przytrzymywanie. Wiślaka stać w tym elemencie na lepszą grę.

  • Michaił Siwakow - 3

czas gry: 45 minut

Słaby mecz Białorusina, choć zaczął zdecydowanie lepiej niż w Gdyni. W przeciągu dziesięciu pierwszych minut gry Siwakow miał kilka ciekawych podań do przodu. Niestety potem zupełnie zniknął. Bardzo fajnie, że zawodnik ten asekuruje partnerów, sęk w tym, że bardzo często sprowadza się to do stania za ich plecami, bo asekuracja okazuje się niepotrzebna. Co więcej gdy Siwakowowi samemu przychodzi odbierać piłkę przeważnie kończy się to niepowodzeniem lub faulem. W wielu momentach Siwakow nie tyle zachowuje się jak drugi defensywny pomocnik, co dubluje już grającego defensywnego pomocnika.

Szczególnie po obejrzeniu występu Jirsaka uważam, że według założeń taktycznych Siwakow ma grać zdecydowanie bardziej ofensywnie. Tymczasem Białorusin przy wyprowadzaniu piłki ustawia się symetrycznie do defensywnego pomocnika. Biorąc pod uwagę, że obydwu przeważnie rozdziela para napastników, takie ustawienie odcina nam z miejsca jednego zawodnika przy konstruowaniu akcji. Nic dziwnego, że potem nie ma komu podać. Jeżeli Siwakow musi się wracać tak głęboko, to powinien obiegać zawodnika, który otrzymuje piłkę, aby swoim ruchem albo zabrać mu rywala i stworzyć miejsce na ruch z piłką, albo samemu urwać się spod krycia i pokazać się do gry. Tak jak Siwakow gra obecnie, może co najwyżej bezradnie rozłożyć ręce i oddać piłkę tam skąd przyszła.

Dodajmy jeszcze, że Jirsak przez 45 minut bodajże pięciokrotnie wbiegał w pole karne na pozycji typowej dla środkowego napastnika. Siwakow w takim samym przedziale czasowym może pięciokrotnie zbliżył się na mniej niż 30 metrów do bramki rywali. Różnica jest kolosalna.

  • Maor Melikson - 8

Jeśli ktoś miał wątpliwości, czy występ przeciwko Arce nie był jednorazowym "wyskokiem", Melikson meczem z Ruchem z pewnością je rozwiał. Jest to gracz o nietuzinkowych, w naszych realiach, umiejętnościach, a należy przecież zauważyć, że ani on ani tym bardziej cała drużyna nie gra jeszcze tak jak powinna. Dynamika, drybling i pewność siebie to niezaprzeczalne atuty tego zawodnika. Do tego dochodzi jeszcze piłkarska fantazja i odrobina futbolowej magii, którą okrasza mecze, w których występuje. A przecież jednocześnie nie jest to sztuka dla sztuki. Jego ataki napędzają grę całej drużyny, a umiejętność przyspieszenia akcji ma ogromny wpływ na stwarzanie przez drużynę sytuacji. Do tego kolejny dobry występ okrasił bramką. Jedyne zastrzeżenie mam do dwóch sytuacji z pierwszej połowy, gdzie mógł i powinien pozbyć się piłki zdecydowanie szybciej, bo szybki Małecki czekał na prostopadłe podanie.

  • Patryk Małecki - 8

Lepszy mecz niż przeciwko Arce, zadecydował o tym przede wszystkim jeden czynnik. Teoretycznie, i w jednym meczu i w drugim Małecki wdawał się w dryblingi. Jednak przeciwko Arce były to dryblingi na dobrze ustawionego rywala, który dobrze się asekurował. Biorąc pod uwagę charakterystykę Patryka - poleganie na sile i szybkości- przeciwko Arce tego typu rajdy były od początku skazane na porażkę. Przeciwko Ruchowi Małecki zdecydowanie lepiej dobierał momenty do pójścia w drybling. Zarówno przy pierwszej, jak i przy trzeciej bramce rywalom brakowało asekuracji, dzięki czemu Wiślak mógł dać popis kombinacji siły i szybkości. Wydatny udział przy dwóch bramkach Małecki poparł dużą ilością pracy na całej długości i szerokości boiska. Takiego Małeckiego wszyscy chcemy oglądać jak najczęściej.

  • Andraż Kirm - 5

Pomimo zdobytej bramki Słoweniec z pewnością nie zaliczy tego występu do udanych. Przed przerwą Kirm faktycznie był aktywny, szczególnie w akcjach kombinacyjnych. Jak zwykle dużo pracował w defensywie, choć brakowało z jego strony udanych dryblingów czy też strzałów lub dośrodkowań. Po przerwie Wiślak stał się zdecydowanie mniej widoczny, w dodatku popełniał proste techniczne błędy, które skutecznie uniemożliwiały mu przeprowadzenie skutecznej akcji. Mimo bardzo przeciętnego występu Kirm może być raczej spokojny o miejsce w składzie. Jego naturalnym zmiennikiem powinien być Paljić, jednak Niemiec musi gra na lewej obronie. Istnieje też opcja przestawienia na tę pozycję Meliksona, ale zastąpienie Izraelczyka w środku pola Wilkiem, Jirsakiem lub nawet Riosem raczej odbiłoby się negatywnie na potencjale ofensywnym Wisły. Melikson grając jako atakujący mniej uczestniczyłby we wprowadzaniu piłki, ponadto ryzykowalibyśmy zachwianie proporcji pomiędzy graczami ofensywnymi i defensywnymi.

  • Cwetan Genkow - 4

Wcześniej wziąłem Bułgara w obronę, ponieważ zdecydowanie uważam, że zasługuje on na więcej czasu. Piłkarz ten nie gra póki co najlepszych spotkań i trudno jego występy oceniać w inny sposób. Mimo to jego problemy wyraźnie biorą się z kilku przyczyn. Przede wszystkim ze względu na brak kooperacji taktycznej z partnerami. Widać jasno, że Genkow próbuje przejąć niemalże każdą długą piłkę posyłaną z grubsza w jego kierunku. Często w ten sposób dubluje Małeckiego, który zamiast razem z nim walczyć o górne piłki, powinien ruszyć do przodu, czy też boku, aby Genkow miał komu zgrać piłkę. Nie jest to zarzut pod adresem Małeckiego, a zwyczajnie kwestia, którą należy dopracować na treningach, bo zdarza się nagminnie.

Ponadto wiele w pojmowaniu gry Genkowa może zmienić osoba środkowego pomocnika. Do tej pory w wyjściowym składzie grał Siwakow i w żaden sposób nie wspierał Bułgara. Jirsak natomiast świetnie wykorzystywał strefy opuszczone przez stoperów wędrujących za Genkowem. Tak padła druga bramka dla Wisły i tak mogły paść następne. Kolejną kwestią jest forma fizyczna Bułgara, który porusza się w jednostajnym tempie i nie jest zdolny do przyspieszeń. Myślę, że wciąż odczuwa efekty przyspieszonego okresu przygotowawczego. Ostatnia kwestia to... szczęście, a w zasadzie jego brak. Genkow w wielu sytuacjach, jest tam gdzie powinien, ale futbolówka wędruje pod nogi kogo innego. Ciekawym przykładem jest bramka na jeden do zera przeciwko Ruchowi. Małecki ewidentnie zagrywał w kierunku Genkowa, ale z powodu rykoszetu futbolówka weszła głębiej w pole karne, gdzie dopadł do niej Kirm.

  • Tomas Jirsak - 8

czas gry: 45 minut

Choć bardzo dobre spotkania rozegrali Małecki i Melikson, to Czech w piątek był gwiazdą wieczoru. Bardzo ważna bramka i fantastyczna asysta były okrasą spotkania. Dodatkowo Jirsak swój występ poparł sumienną pracą na całej długości boiska, zarówno w defensywie jak i ofensywie sprawdzał się wyraźnie lepiej od Siwakowa. Notował odbiory, pokazywał się do gry. Gdyby miał instynkty napastnika miałby szansę by strzelić więcej bramek. Przed oczami stoi mi przede wszystkim ostre dośrodkowanie Meliksona, które Małecki zamknął uderzeniem z ostrego kąta. Gdyby Czech był napastnikiem rzuciłby się wcześniej na tą piłkę i samym rozpędem wepchnął ją do bramki, bo do przecięcia toru lotu dośrodkowania brakowało mu dosłownie kroku. Tydzień temu mówiłem, że miejsce Siwakowa może zająć Wilk lub Garguła. W piątek Jirsak udowodnił, że na miejsce w składzie zasłużył jeszcze bardziej.

  • Cezary Wilk

czas gry: 13+3 minuty

Trudno oceniać występ zawodnika, który większość swoich boiskowych minut rozgrywa już przy ustalonym, bezpiecznym wyniku. Mimo to wilk pokazał się z dobrej strony. Po tym zawodniku widać nie tylko waleczność i umiejętność gry w odbiorze, ale również rozwijający się potencjał do gry w ofensywie. Jak na defensywnego zawodnika Wilk zaskakuje miękkością ruchów i sporą swobodą operowania piłką. Z pewnością zawodnik, z którego Wisła będzie miała jeszcze sporo pociechy. Grał zbyt krótko aby podlegać ocenie

W*ojciech Łobodziński czas gry: 2+3 minuty

Grał zbyt krótko aby podlegać ocenie

Podsumowanie

Wisła z Ruchem zagrała nierówno. Kilku piłkarzy zagrało bardzo dobre mecze, inni zaprezentowali się zwyczajnie słabo, a zdecydowana większość graczy prezentowała różne odcienie przeciętności. Z całą pewnością jest jeszcze nad czym pracować, bo chociażby brak zgrania nawet w obrębie poszczególnych formacji pozostaje dostrzegalny gołym okiem. Dwa zwycięstwa na starcie rundy muszą cieszyć, jednak pamiętajmy, ze mierzyliśmy się z drużynami z samego dołu tabeli. W dodatku drużynami, które mają olbrzymie kłopoty ze zdobywaniem bramek.

Za tydzień czeka nas z goła odmienny przeciwnik. Widzew jeszcze niedawno również był na dnie tabeli, jednak nie za sprawą nieskutecznej ofensywy. Wręcz przeciwnie, Widzew to w tej chwili najbardziej bramkostrzelna drużyna ligi. Problemem łodzian są za to po pierwsze mecze wyjazdowe, po drugie obrona. Z racji tego, że mecz gramy przy Reymonta, kiepska forma wyjazdowa rywali musi cieszyć. Również słaba para stoperów to ciekawa perspektywa - być może nareszcie mecz na przełamanie dla Genkowa, który do tej pory musiał mierzyć się akurat z całkiem niezłymi defensorami.

Natomiast, wobec kiepskiej postawy naszych obrońców martwić musi forma strzelecka Widzewiaków. Szczególnie groźny może okazać się ich nowy nabytek - Nika Dzalamidze, który w sobotnim meczu przeciwko Koronie zaprezentował się za fantastycznej strony. Kto wie, być może szykuje nam się najatrakcyjniejsze spotkanie piłkarskiej wiosny.

Zapraszam do dyskusji!

wislakrakow.com (Uran235)

Źródło: wislakrakow.com

17. kolejka Ekstraklasy - podsumowanie

5. marca 2011, 07:14 (aktual. 7. marca 2011, 07:18)


17. kolejka już za nami. Pozostanie po niej wspomnienie wielu niezwykłej urody bramek (łącznie strzelono ich 20), paru niespodziewanych rozstrzygnięć i boiskowych odkryć. Piątek dzięki zwycięstwu Wisły przyniósł zmianę lidera. Sobota to korzystny dla Białej Gwiazdy remis Jagi, nieoczekiwany pogrom w Zabrzu, istotna dla układu tabeli porażka Korony w Łodzi oraz zabójczy finisz Lecha w Gdyni. W niedzielę dzięki odprawieniu z kwitkiem dwóch Polonii, w górę tabeli powędrowały drużyny Legii i Lechii.


W spotkaniu inaugurującym 17. kolejkę Ekstraklasy stanęły naprzeciw siebie drużyny Śląska Wrocław i Cracovii. Jeszcze parę miesięcy temu powiedzielibyśmy, że to mecz o tytuł najgorszej drużyny ligi. Jednak roszada trenerska we Wrocławiu przyniosła efekty i dziś Śląsk zalicza się do groźniejszych drużyn ligi i na Cracovię może patrzeć z góry. Wydawałoby się jednak, że to goście wykażą się większą determinacją w dążeniu do zwycięstwa, bo regularne zgarnianie pełnej puli punktów jest dla nich jedyną nadzieją na utrzymanie. Jednakże mecz pokazał coś innego. Cracovia we Wrocławiu kurczowo broniła bezbramkowego remisu, nawet przez chwilę nie myśląc o próbie odsłonięcia się i powalczenia o trzy punkty. Jeśli remis faktycznie był celem podopiecznych trenera Szatałowa, to cel ten zrealizowali. W tym niezbyt ciekawym meczu na pierwszy plan wysunął się golkiper przyjezdnych - Wojciech Kaczmarek. Bramkarz, który jeszcze na jesieni bronił barw Śląska, nie okazał się łaskawy dla byłych kolegów. Dzięki kilku efektownym interwencjom zachował czyste konto, a mecz zakończył się wynikiem 0:0.

Ciekawiej było w Krakowie, gdzie Wisła podejmowała Ruch Chorzów. Kibice obejrzeli łącznie cztery bramki, z czego trzy były autorstwa gospodarzy. Wisła wyszła na prowadzenie dość wcześnie, bo w 17. minucie. Stało się tak za sprawą solowej akcji Patryka Małeckiego zakończonej dośrodkowaniem w pole karne i skutecznego wykończenia Andraża Kirma. Od tego momentu gra Wisły popsuła się, a na boisku zaczął dominować chaos. W dodatku niepewnie spisywała się wiślacka defensywa, raz po raz wpuszczając rywali na teren własnego pola karnego. Jednak do przerwy utrzymał się wynik korzystny dla Wisły, a zimny prysznic spotkał naszych graczy dopiero po wyjściu z szatni. W 49. minucie pogubiła się niemalże cała nasza defensywa, a błędy te wykorzystał Wojciech Grzyb, który wybiegając z głębi pola znalazł się niepilnowany w polu karnym i w dogodnej sytuacji pokonał Siergieja Pareikę efektowną podcinką.

Jednak Wisła odpowiedziała błyskawicznie. Błąd w zgraniu górnej piłki przez obrońcę wykorzystał wprowadzony w przerwie Tomas Jirsak. Czech wbiegł pomiędzy defensorów i silnym uderzeniem z kilkunastu metrów zmieścił piłkę tuż przy krótkim słupku. Po zdobyciu prowadzenia Wisła znów zaczęła prosić się o skarcenie własnych błędów. Defensywa nadal raziła błędami, a Wisła zdawała się nie kontrolować biegu boiskowych wydarzeń. Na szczęście korzystny wynik i uciekający Ruchowi czas pozwoliły gospodarzom na grę z kontry. Po jednym z ofensywnych wypadów na skrzydle znów błysnął Małecki, jego centra dotarła pod nogi Jirsaka, a Czech ku zdumieniu wszystkich nie zdecydował się na strzał z dość dogodnej pozycji, zamiast tego popisał się genialnym podaniem, które postawiło Maora Meliksona przed zadaniem dopełnienia formalności. Izraelczyk nie zawiódł posyłając futbolówkę między nogami wybiegającego bramkarza i ustalił wynik spotkania na 3:1.

Sobota rozpoczęła się od festiwalu strzeleckiego w Zabrzu. Tamtejszy Górnik rozbił Zagłębie Lubin 5:1. Jednak przez sporą część pierwszej połowy nic nie zapowiadało takiego wyniku. Mecz piłkarze obydwu stron rozpoczęli raczej w kiepskim stylu i przez wiele minut z murawy wiało nudą. Potem wydawało się, że to lubinianie przejmują inicjatywę. Jednak w 36. minucie to Górnik zdobył pierwszą bramkę. Były Wiślak- Aleksander Kwiek otrzymał piłkę na 25. metrze, spokojnie ją przyjął, a ponieważ żaden z rywali nie spieszył się z doskokiem, zdecydował się na uderzenie. Przymierzył fantastycznie, piłka lecąca z bardzo dużą siłą zakręciła się w okno bramki bezradnego Bojana Isailovicia, po drodze muskając jeszcze poprzeczkę.


Na dwubramkowe prowadzenie gospodarze wyszli tuż przed przerwą. Po rozegraniu rzutu rożnego zacentrował Kwiek, a przez tłum ciał do piłki przedarł się Michal Gasparik. Bramkarz miał niewielkie szanse na wybronienie dobrze skierowanego strzału głową z pięciu metrów... A jednak wydaje się, że ta sztuka mu się udała, a sędzia popełnił błąd uznając, że futbolówka całym obwodem przekroczyła linię bramkową. W 58. minucie padła chyba najładniejsza bramka tej kolejki, choć trzeba przyznać, że jest z czego wybierać. Po akcji prawym skrzydłem Grzegorz Bonin zacentrował do nadbiegającego Daniela Sikorskiego, a ten w pełnym biegu idealnie złożył się do woleja i potężnym uderzeniem sprzed pola karnego nie dał żadnych szans bramkarzowi Zagłębia.


W 62. minucie goście zmniejszyli stratę do dwóch bramek. Po rzucie rożnym Adam Stachowiak wypiąstkował piłkę za krótko, ta spadła pod nogi nieobstawionego Szymona Pawłowskiego, który spokojnie przyjął futbolówkę i przemyślanym strzałem wykorzystał złe ustawienie bramkarza. 68. minuta, kolejny rzut rożny, po zgraniu Mariusza Jopa sam na sam z bramkarzem staje Gasparik i tym razem bez wątpienia pokonuje Isailovicia. Jedyną osobą, która ma wątpliwości co do prawidłowości tego trafienia jest arbiter liniowy, który podniósł chorągiewkę by zasygnalizować spalonego. Zapewne musiał nie zauważyć stojącego na długim słupku obrońcy gości, jednak na szczęście nie upierał się przy swoim stanowisku i ostatecznie gola uznano.


Ostatnia bramka meczu padła już w doliczonym czasie gry po dwójkowej akcji Słowaków. Gasparik wycofał futbolówkę do nadbiegającego Roberta Jeża, a uczestnik tegorocznej Ligi Mistrzów wykazał się kunsztem technicznym z kilkunastu metrów miękko zakręcając futbolówkę nad bramkarzem. Piłka odbijając się jeszcze od długiego słupka wpadła do bramki. Górnik odniósł niezwykle fektowne zwycięstwo dodatkowo okraszone przepięknymi trafieniami i ku zdumieniu wielu beniaminek wciąż utrzymuje się w czołówce Ekstraklasy.

Nie mniej ciekawie było w Łodzi. W meczu Widzewa z Koroną Kielce wszyscy liczyli na popisy Sernasa i Niedzielana, tymczasem serca publiki skradł 19-letni Gruzin Nika Dzalamidze. Sprowadzony w przerwie zimowej filigranowy napastnik czarował bezbłędnym przyjęciem i niebanalnymi zagraniami, którymi nie raz ośmieszył doświadczonych defensorów Korony. Strzelanie w meczu, w którym bramek nie brakło, rozpoczął w 20 minucie właśnie Widzewiak. Długie podanie od Paula Grischoka, bezbłędne przyjęcie Dzalamidze i lob nad wysuniętym Zbigniewem Małkowskim, który nie zdążył już uchronić drużyny przed stratą gola. Widzew prowadził 1:0, choć kilkadziesiąt sekund wcześniej mógł przegrywać, gdy Jackowi Markiewiczowi zabrakło nie centymetrów a milimetrów do lepszego uderzenia głową po stałym fragmencie gry.


Minęły dwie minuty i Dzalamidze okpił Pavola Stano przerzucając nad nim piłkę w polu karnym, jednak młodemu piłkarzowi zabrakło precyzji by obsłużyć jednego z partnerów dobrym podaniem. W rewanżu Korona skontrowała, Vlastimir Jovanović zagrał do środka do Ediego Andradiny, a Brazylijczyk pięknym, silnym uderzeniem wyrównał stan meczu. Jednak to Widzew miał Dzalamidze. W 28. minucie po rzucie rożnym piłka wylądowała pod stopami Gruzina, który jednym zwodem wywiódł na manowce dwóch rywali i dośrodkował bardzo nieprzyjemną dla bramkarza piłkę, na której końcu znalazł się Ugochukwu Ukah i z niewielkiej odległości wepchnął piłkę do bramki.


W 56. minucie błysnął Sander Puri, minał 3 rywali wpadając w pole karne łodzian i odegrał do wbiegającego Andrzeja Niedzielana. Były Wiślak umieścił piłkę w siatce, jednak gol nie został uznany, bo w momencie podania napastnik był na spalonym. Widzew w drugiej połowie skupiał się na kontrowaniu kielczan. Jedna z takich kontr zakończyła się trzecią bramką. W 71. minucie Budka zagrał prostopadle do Dzalamidze, Widzewiak zgrał w tempo do wbiegającego Budki, a ten wpadł w pole karne i huknął pod poprzeczkę. Dzięki trzem punktom Widzew oddalił się od strefy spadkowej, natomiast Korona już tylko o oczko wyprzedza Lecha Poznań.

Kibiców zawiedli natomiast piłkarze w Bełchatowie. GKS po nudnym meczu zremisował bezbramkowo z Jagiellonią Białystok. Niedawny lider nie odrobił trzypunktowej straty do Wisły i aby wrócić na pierwsze miejsce w tabeli będzie musiał podtrzymać passę domowych zwycięstw w zaległym starciu ze Śląskiem. Namiastkę emocji wynudzonym kibicom w samej kocówce zafundował sędzia Robert Małek. Między 85. a 90. minutą pokazał 5 żółtych kartek, dwie z nich zakończyły się przedwczesnym odesłaniem zawodników do szatni. Kartki kolejno otrzymywali: Zlatko Tanevski, Thiago Cionek, Szymon Sawala (druga żółta, w konsekwencji czerwona), ponownie Thiago Cionek i Vuk Sotirović.

W ostatnim z sobotnich spotkań Lech ostatecznie pokonał na wyjeździe Arkę Gdynia 3:0. Zwycięstwo nie przyszło jednak Lechitom łatwo, podobnie jak w meczu Arki z Wisłą losy spotkania przesądziły się w samej końcówce. W 85. minucie Rafał Murawski szybko wykonał rzut wolny, nieustawiona obrona nie zdołała powstrzymać Semira Stilicia, który zacentrował do Bartosza Ślusarskiego, a ten padając na murawę wbił głową piłkę do bramki. Ta bramka podcięła skrzydła piłkarzom Arki. Można oczywiście mówić o słabej grze Lecha w tym spotkaniu, jednak drużyna, która poza sztuczną murawą nie potrafi zdobyć w tym sezonie bramki, nie może dziwić się porażkom. Lech dobił rywala dwoma kolejnymi trafieniami. W 88. minucie Murawski uruchomił prostopadłym podaniem Artjomsa Rudnevsa, a Łotysz zdobył swoją ósmą bramkę w sezonie. Natomiast w 89. minucie prostopadłym podaniem popisał się Stilić, a na głowę Tomasza Mikołajczaka zacentrował Ślusarski. Aktualny wciąż mistrz Polski pomimo kiepskiej formy notuje drugie ligowe zwycięstwo na wiosnę i goni gubiącą punkty czołówkę.

W niedzielę rozegrano ostatnie dwa spotkania. W derbach Warszawy Legia przed własną publicznością skromnie pokonała Polonię 1:0. Bohaterem meczu był bramkarz gości, dzięki któremu rozmiar porażki był tak skromny. Legia dominowała przez całe spotkanie, a Poloniści nie potrafili odnaleźć się na boisku. Mimo to byli bardzo blisko wywiezienia punktu z Łazienkowskiej. Jedyny gol meczu padł w dosyć niefortunnych dla Czarnych Koszul okolicznościach. Sebastian Przyrowski wybronił strzał Michala Hubnika, jednak na zbitą piłkę wpadł wracający Maciej Sadlok i wpakował futbolówkę do własnej bramki. Samobój z 26. minuty dał Legii 3 punkty na miarę awansu na drugą pozycję w tabeli. Tymczasem budowana za duże pieniądze Polonia spada w dół tabeli i ma tylko 4 punkty przewagi nad przedostatnią Arką.

Tymczasem w Gdańsku Lechia ograła 2:0 Polonię Bytom. Choć przewaga gospodarzy zarysowała się już na początku spotkania, to ostateczne rozstrzygnięcia zapadły dopiero w jego końcówce. W 76. minucie w polu karnym gości zastawiał się Tomasz Dawidowski, zrobił to na tyle skutecznie, że wymusił faul Mateusza Żytki, a w konsekwencji rzut karny. Rzut karny na bramkę pewnie zamienił Abdou Razack Traore. W 90. minucie gry Lechia ustaliła wynik spotkania. Po kontrze znów asystował Dawidowski, a w rolę egzekutora ponownie wcielił się Traore. Jego potężne uderzenie poszybowało w okienko bramki Polonii. Trzy punkty pozwoliły Lechii awansować na czwartą pozycję i utrzymać kontakt z czołówką ligi. Tymczasem Polonia Bytom pozostaje niebezpiecznie nisko w tabeli.

Kalendarz i wyniki spotkań 17. kolejki Ekstraklasy:

4 marca 2011 (piątek)
17.45 Śląsk Wrocław - Cracovia 0:0
20.00 Wisła Kraków - Ruch Chorzów 3:1
5 marca 2011 (sobota)
14.45 Górnik Zabrze - Zagłębie Lubin 5:1
17.00 Widzew Łódź - Korona Kielce 3:1
18.15 GKS Bełchatów - Jagiellonia Białystok 0:0
19.15 Arka Gdynia - Lech Poznań 0:3
6 marca 2011 (niedziela)
17.00 Legia Warszawa - Polonia Warszawa 1:0
17.00 Lechia Gdańsk - Polonia Bytom 2:0

Tabela Ekstraklasy
(miejsce, klub, mecze rozegrane-punkty-bramki zdobyte:bramki stracone)
1.Wisła Kraków – 17-33-25:16
2.Legia Warszawa – 17-31-23:22
3.Jagiellonia Białystok – 16-31-22:13
4.Lechia Gdańsk – 17-27-24:18
5.Górnik Zabrze – 17-26-20:26
6.Korona Kielce – 17-26-22:21
7.GKS Bełchatów – 17-25-20:19
8.Lech Poznań – 17-25-22:14
9.Widzew Łódź – 17-21-26:20
10.Polonia Warszawa – 17-21-23:19
11.Śląsk Wrocław – 16-21-21:20
12.Zagłębie Lubin – 17-20-15:22
13.Polonia Bytom – 17-18-14:19
14.Ruch Chorzów – 17-18-13:17
15.Arka Gdynia – 17-17-9:18
16.Cracovia – 17-10-19:34

Liderzy klasyfikacji strzelców

9 bramek - Andrzej Niedzielan (Korona Kielce);
8 goli - Tomasz Frankowski (Jagiellonia Białystok), Artjoms Rudņevs (Lech Poznań),
7 goli - Marcin Robak (Widzew Łódź), Darvydas Šernas (Widzew Łódź), Abdou Traore (Lechia Gdańsk);

wislakrakow.com
(Uran235)

Źródło: wislakrakow.com

Wideo


Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2010/2011

Kibicowsko

Mecz obejrzało 13850 kibiców
Mecz obejrzało 13850 kibiców