2011.03.12 Wisła Kraków - Widzew Łódź 2:0

Z Historia Wisły

2011.03.12, Ekstraklasa, 18. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 18:15
Wisła Kraków 2:0 (1:0) Widzew Łódź
widzów: 16 000
sędzia: Robert Małek (Zabrze)
Bramki
Patryk Małecki 44'
Andraž Kirm 78'
1:0
2:0
Wisła Kraków
4-5-1
Sergei Pareiko
Erik Čikoš
Osman Chavez
Gordan Bunoza
Dragan Paljić
Patryk Małecki grafika:Zmiana.PNG (87’ Wojciech Łobodziński)
Grafika:Zk.jpg Radosław Sobolewski
Maor Melikson grafika:Zmiana.PNG (90' Andres Rios)
Tomáš Jirsák
Andraž Kirm
Cwetan Genkow

trener: Robert Maaskant
Widzew Łódź
4-5-1
Maciej Mielcarz
Souhail Ben Radhia
Sebastian Madera
Wojciech Szymanek
Dudu Paraiba
Adrian Budka
Łukasz Broź grafika:Zmiana.PNG(72' Riku Riski)
Mindaugas Panka
Paweł Grischok grafika:Zmiana.PNG(77' Bartosz Kaniecki)
Nika Dzalamidze grafika:Zmiana.PNG (66' Velibor Durić)
Darvydas Szernas

trener: Czesław Michniewicz
Siódmy kolejny wygrany mecz (w Ekstraklasie),

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed meczem

18. kolejka Ekstraklasy - zapowiedź

10. marca 2011, 20:47

Po sensacyjnej jesieni sytuacja w lidze zdaje się wracać do normy. Nowym liderem Ekstraklasy jest już Wisła, a Lech pnie się w górę tabeli. To właśnie te dwie drużyny jako jedyne odniosły na wiosnę komplet zwycięstw. Czy 18. kolejka podtrzyma ten trend, czy też może obudzą się jesienni potentaci - Jagiellonia i Korona?

W piątek czekają nas tradycyjnie dwa spotkania. W Zabrzu Górnik podejmie Arkę Gdynia. Gospodarze są jedyną z jesiennych rewelacji, która póki co potrafi potwierdzić formę również wiosną. Zabrzanie po dwóch kolejkach zebrali cztery oczka, a efektowne zwycięstwo 5:1 odniesione tydzień temu nad Zagłębiem daje im trzecią pozycję w tabeli wiosny. Zdecydowanie gorsze nastroje muszą panować w Gdyni. Arkowcy zagrali już dwa mecze na swoim nowym obiekcie i oba przegrali. Co prawda za rywali mieli Wisłę i Lecha, jednak nie zmienia to faktu, że jako jedyni nie zdobyli jeszcze punktu wiosną, a ich sytuacja w tabeli jeszcze na jesieni była nieciekawa, a teraz uległa dalszemu pogorszeniu. Arka potrzebuje punktów, tymczasem wciąż nie strzeliła jeszcze bramki na wyjeździe, czy przełamie się w Zabrzu?

Równolegle rozegrane zostanie spotkanie Legii Warszawa ze Śląskiem Wrocław. Legia startowała z Wisłą z równego pułapu, jednak zdążyła już zgubić punkty z ostatnią w tabeli Cracovią. W piątek z pewnością będzie starała się nadgonić dystans do lidera. Czy jednak uda się jej pokonać niezwyciężony Śląsk Lenczyka? Wrocławianie właśnie wrócili z jaskini lwa - Białegostoku. Jagiellonia na jesieni wygrała wszystkie mecze przed własną publicznością, w środku tygodnia jej zwycięską passę przerwał właśnie Śląsk. Co prawda nie wywiózł kompletu punktów, ale z dwóch drużyn to właśnie wrocławianie byli bliżsi zwycięstwa. Czy i w Warszawie podopieczni trenera Lenczyka nie dadzą się pokonać?

W sobotę Korona Kielce zainauguruje rundę przed własną publicznością. Jej przeciwnikiem będzie Polonia Bytom. Do tej pory kielczanie spisują się poniżej oczekiwań. Najpierw po słabym meczu, zremisowali z wyraźnie lepiej dysponowanym tego dnia Zagłębiem Lubin. Tydzień później pojechali do Łodzi i dość gładko przegrali z tamtejszym Widzewem. Dwa mecze z drużynami z drugiej połowy tabeli i tylko jeden punkt. W sobotę przyjdzie czas na kolejnego outsidera. Czy tym razem gospodarze chociaż powalczą o zwycięstwo? Okazja wydaje się wyśmienita, bo Poloniści na wyjazdach zdobyli tylko 5 punktów. Jednak i oni mają swoją motywację, wszak strefa spadkowa jest tylko o punkcik za nimi.

Drugie z sobotnich spotkań nie zapowiada się nazbyt emocjonująco. Ruch Chorzów podejmie GKS Bełchatów. Niektórzy narzekają na styl gry Arki Gdynia, jej problemy ze zdobywaniem bramek. Cóż więc powiedzieć o Ruchu? Niebiescy przed własną publicznością mogą poszczycić się bilansem bramkowym 5-2. Tyle samo bramek przyniósł mecz między Wisłą a Lechią, chorzowianie jednak na swój dorobek pracowali przez 8 kolejek. Trzeba jednakże zaznaczyć, że w tym szaleństwie jest metoda. Gospodarze pięć strzelonych bramek zamienili na 13 punktów. Goście z kolei, pomimo całkiem wysokiej pozycji w tabeli, mogą poszczycić się bilansem wyjazdowym równie beznadziejnym co Polonia Bytom - jedno zwycięstwo i dwa remisy w ośmiu meczach. Czy obie drużyny jednak zdołają nas zaskoczyć i w Chorzowie rozwiąże się worek z bramkami?

W trzecim z sobotnich starć Wisła Kraków podejmie Widzew Łódź. Obie drużyny mogą poszczycić się kilkoma indywidualnościami w ofensywie. W Wiśle brylują Patryk Małecki z Maorem Meliksonem, Widzew dysponuje przebojowym Darvydasem Sernasem, a przed tygodniem wszystkich olśnił młodziutki Gruzin Nika Dżalamidze. Jednak defensywy obydwu ekip to zupełnie inna historia. Wisła jest liderem ligi, jednak straciła już 16 bramek. Z drugiej strony Widzew ma najwięcej strzelonych bramek, jednak okupuje pozycję w dole tabeli. Jeśli obaj trenerzy nie przestraszą się potencjału rywali, możemy nareszcie zobaczyć w Ekstraklasie ciekawe, otwarte spotkanie, okraszone dużą liczbą bramek. Czy jednak piłkarze i trenerzy nie zawiodą naszych oczekiwań, okaże się dopiero sobotnim wieczorem.

Piłkarską sobotę zamknie starcie niedawnego lidera - Jagiellonii Białystok, z rosnącą siłą naszej ligi - Lechią Gdańsk. Gospodarze muszą powalczyć o pełną pulę punktową, jeżeli myślą o powrocie na pierwsze miejsce. Jednak na razie wiosną zdołali zdobyć jedynie dwa punkty i zaledwie jedną bramkę - dorobek niegodny lidera. Ich nadzieja leży w magii białostockiego stadionu, bo choć zwycięska passa pękła, to wciąż od dawna pozostają niepokonani przed własną publicznością. Lechia nie imponuje na wyjazdach, jednak dysponuje ciekawą mieszanką zawodników, która każdemu rywalowi w lidze może napsuć sporo krwi. Zdobyte dotychczas 27 punktów i czwarta pozycja w tabeli nie są dziełem przypadku.

W niedzielę spotkają się dwie drużyny, w których poziom wiosennej frustracji przebił sufit i mierzy ku gwiazdom. Zagłębie Lubin podejmie Polonię Warszawa. Miedziowi najpierw nie wykorzystali atutu własnego boiska i zremisowali ze słabo grającą Koroną, by tydzień później wyjechać z Zabrza z bagażem pięciu bramek. W konsekwencji z posadą trenera pożegnał się Marek Bajor, a jego miejsce zajął Jan Urban. Theo Bos co prawda wciąż jest trenerem Czarnych Koszul, ale z takimi wynikami raczej długo w Polsce nie popracuje. Najpierw zremisował bezbramkowo z Górnikiem Zabrze, a przed tygodniem przegrał prestiżowy mecz z Legią Warszawa. W dodatku imponująca na jesieni strzeleckim dorobkiem Polonia, na wiosnę nie zdobyła jeszcze bramki.

W ostatnim meczu Cracovia podejmie na własnym obiekcie Lecha Poznań. Poznaniacy póki co nie imponują formą, jednak zainkasowali komplet punktów, a dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu wyprzedzają Wisłę w tabeli wiosny. Z drugiej strony skazywana na pożarcie Cracovia wiosną jeszcze nie przegrała. Czy stać ją na urwanie punktów zdecydowanemu faworytowi? Trzeba też wziąć pod uwagę, że Cracovia musi zacząć wygrywać, by liczyć się w walce o utrzymanie. Czy podopieczni trenera Szatałowa zdecydują się na bardziej otwartą grę, by powalczyć o pełną pulę punktową? Czy też tak jak ze Śląskiem skoncentrują się na zabezpieczaniu własnej bramki, pozostawiając kwestię utrzymania w rękach czuwającej opatrzności?

Źródło: wislakrakow.com

Odskoczymy? Przed meczem Wisły z Widzewem

Spotkanie Wisły z Widzewem zapowiedzieć można śmiało jako jeden z ciekawszych pojedynków, jaki czeka nas tej wiosny w Krakowie. Łodzianie spisują się bowiem po przerwie zimowej bardzo interesująco, zresztą dokładnie tak samo, jak "Biała Gwiazda". Można się więc spodziewać tego, że będzie się działo!

Już zresztą na przedmeczowej konferencji prasowej trener Robert Maaskant zapowiadał, że szykuje się ciekawe widowisko, zwłaszcza dla kibiców. Tym bardziej, że widzewiacy sami zapowiadają, że po niezłym - choć przegranym - spotkaniu w Poznaniu i ograniu u siebie Korony, teraz chcą podbić Kraków.

A tutaj nikt rywala nie lekceważy, a kibice już ostrzą sobie zęby na dryblerskie pojedynki Maora Meliksona z jednej strony oraz gruzińskiego nabytku Widzewa, Niki Dzalamidze. Ten ostatni zrobił sporą różnicę w grze podopiecznych Czesława Michniewicza przed tygodniem, a teraz będzie chciał na pewno potwierdzić swoje możliwości.

Fani Wisły liczą jednak na to, że nasza passa w rywalizacji z Widzewem zostanie podtrzymana. Z łodzianami nie przegraliśmy bowiem od sierpnia 2001 roku, nie mówiąc już o tym, że ostatnie zwycięstwo Widzewa w Krakowie miało miejsce w roku 1996.

Warto przy tym dodać, że po piątkowej porażce Legii, wiślacy mają ogromną szansę, aby warszawiakom odskoczyć w tabeli. I to, poza samym faktem gry o trzy punkty, jest naszym głównym celem na mecz z Widzewem!

Zapraszamy na Reymonta! 18. kolejka Ekstraklasy, sezon 2010/2011
Wisła Kraków - Widzew Łódź - sobota - 11.03.2011 r., godz. 18:15
Miejsce:
Stadion Miejski im. Henryka Reymana, Reymonta 22, Kraków
Transmisja:
Canal+ Sport
Sędzia:
Robert Małek (Zabrze)
Liczba meczu:
1 - w sześciu ostatnich meczach ligowych Wisła straciła zaledwie jedną bramkę.
Statystyki:
Wisła spotykała się dotąd z Widzewem 58 razy.
27 razy zwyciężała, 15 razy zremisowała, a 16 razy przegrała.
Bilans bramek to 97-67.
Ciekawostki:
» W składzie Wisły zabraknie w tym meczu Rafała Boguskiego oraz Serge'a Branco.
» Zimą Widzew opuścili m.in. Marcin Robak (gra z Mariuszem Pawełkiem w Konyasporze) oraz Tomasz Lisowski (Korona). Trafili natomiast wspomniany wyżej Nika Dzalamidze (z młodzieżowego zespołu CSKA Moskwa), fiński pomocnik Riku Riski oraz Łotysz Jurijs Žigajevs.
» Pauzą za nadmiar żółtych kartek, w kolejnym meczu ligowym (z Polonią Bytom), zagrożonych jest trzech wiślaków. Są to Erik Čikoš, Andraž Kirm i Patryk Małecki - każdy z nich ma na swoim koncie po trzy upomnienia.

Źródło:wislaportal.pl

Maaskant: Spodziewam się dobrego meczu

Data publikacji: 11-03-2011 15:54


Widzew Łódź zajmuje w tabeli Ekstraklasy ósme miejsce, ale wyniki, osiągane przez drużynę prowadzoną przez trenera Czesława Michniewicza pokazują, że ma ona potencjał. „Spodziewam się w sobotę dobrego meczu dla naszych kibiców” – mówił na konferencji prasowej trener Robert Maaskant.

„Wiem sporo o Widzewie. Najważniejsza rzecz to taka, że strzelił do tej pory najwięcej goli z wszystkich drużyn. To jest pewną niespodzianką biorąc pod uwagę, że Widzew znajduje się w środku tabeli” – powiedział dziennikarzom szkoleniowiec Białej Gwiazdy.

„Przeciwko takiemu zespołowi gra się trudno, ale po pierwsze: gramy u siebie, po drugie: wygraliśmy kilka ostatnich meczów, wreszcie jesteśmy w tabeli na miejscu, na którym chcieliśmy się znaleźć. Oczywiście musimy czekać na rezultat dzisiejszego meczu Legii ze Śląskiem Wrocław” – zaznaczył holenderski trener.

Na pytanie, czy Tomas Jirsak, jeden z bohaterów spotkania z Ruchem Chorzów, wyjdzie w podstawowej jedenastce, trener Maaskant odparł: „W drużynie jest ogromna rywalizacja. Mogę dokonywać zmian w składzie, dawać szansę gry tym, którzy na to zasłużyli. I zawsze, kiedy zrobimy taką zmianę, nie będziemy się osłabiać. Ma szansę zagrać, tak samo jak Michaił Sivakov, który jest bardzo utalentowanym piłkarzem”.

„Chcemy wygrać każde spotkanie, zwłaszcza u siebie, w domu. Chcemy zdobyć tyle punktów, żeby zdobyć mistrzostwo. Spodziewam się w sobotę dobrego meczu dla naszych kibiców” – podkreślał Maaskant. Zdaniem trenera Wisły, Widzew gra bardzo dobrze z kontry i ma groźnych napastników. Jakiej taktyki ze strony łodzian spodziewa się szkoleniowiec? „Uważam, że Widzew nie rzuci się na nas z atakiem, będzie raczej szukał okazji do gry z kontrataku” – odpowiedział Robert Maaskant.

AM

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Tak gra Widzew

Data publikacji: 12-03-2011 11:59


Do Krakowa na mecz z Wisłą przyjeżdża Widzew Łódź, podbudowany ostatnim zwycięstwem nad Koroną Kielce. Podopieczni trenera Czesława Michniewicza z pewnością będą liczyli na dobry występ przy Reymonta 22. Jakiego składu i ustawienia możemy się spodziewać po widzewiakach?


Prawdopodobny skład Widzewa Łódź (ustawienie 1-4-4-2):


BRAMKARZ: W bramce łodzian zobaczymy Macieja Mielcarza. Powoli staje się mocnym punktem drużyny, co udowodnił niezłą forma w starciu z kielczanami. Jego atutem są dobre warunki fizyczne i niezła gra w powietrzu.

OBRONA: Po kartkowej absencji na prawą stronę defensywy wraca Soulhail Ben Rhadia. Tunezyjczyk dobrze sobie radzi w Widzewie, ale w sobotę przyjdzie mu zatrzymywać skrzydłowych Wisły, co stanowi nie lada wyzwanie. W środku obrony zagrają Sebastian Madera i Wojciech Szymanek. Obaj posadzili na ławce Ukaha i Bieniuka, ale szybko okazało się, ze trener Michniewicz stawia na właściwych ludzi. Stoperzy tydzień temu powstrzymali Niedzielana, teraz w Łodzi liczą, ze zatrzymają wiślacką ofensywę. Na lewej stronie możemy spodziewać się występu Dudu. Brazylijski defensor zaliczył dobra rundę jesienna – udowodnił, ze potrafi być groźny w ofensywie i skuteczny w obronie.

POMOC: Na pozycji prawego pomocnika zagra Adrian Budka. Jest szybkim, lubiącym drybling graczem. W ostatnim spotkaniu ligowym zaliczył trafienie, ale akurat skuteczność nie jest jego mocną stroną. Środek pola mogą tworzyć Mindaugas Panka oraz Łukasz Broź. Reprezentant Litwy jest zawodnikiem bardziej ofensywnym, kreującym grę Widzewa. Piłkarzem od czarnej roboty jest Broź, który u trenera Michniewicza regularnie gra w pomocy. Na lewej stronie pomocy może zagrać Paweł Grischok. To szybki, niezły technicznie gracz, który potrafi dokładnym podaniem obsłużyć partnera.

ATAK: W tej formacji trener Michniewicz stawia na dwóch graczy. Są nimi Darvydas Sernas oraz Nika Dzalambidze. Litwin to gwiazda Widzewa i najskuteczniejszy gracz łodzian. Gruzin zanotował świetny występ przeciwko Koronie, strzelając bramkę i notując dwie asysty. Czy zdołają pokonać Sergeia Pareiko?

Rafał Młyński

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

"Czerwony" Mielcarz. Wisła nadal liderem!

Andraż Kirm w powietrznej walce z widzewiakami
Andraż Kirm w powietrznej walce z widzewiakami

Wisła pokonała na własnym boisku Widzew Łódź 2:0 i po osiemnastu kolejkach ligowych nadal lideruje tabeli. Podobnie jak przed tygodniem, tak i tym razem kluczowymi postaciami okazali się się Małecki i Kirm, którzy strzelali bramki oraz bardzo aktywny Maor Melikson.

W wyjściowym składzie Wisły niespodziewanie zabrakło Kew Jaliensa. Bardziej oczekiwaną zmianą w porównaniu z ostatnim meczem było zastąpienie Michaiła Siwakowa. Po świetnym występie przeciwko Ruchowi, do gry wrócił Tomas Jirsak. Niestety, przez większość spotkania nie można było powiedzieć, że którykolwiek z zawodników rozgrywa równie dobre zawody.

Od pierwszych minut na boisku królował chaos i brak dokładności. Jedynym, który w pierwszej połowie straszył Macieja Mielcarza był Maor Melikson. Trzy razy uderzał na bramkę Widzewa. Najpierw lekko i niecelnie, później na siłę tuż nad poprzeczką, a na koniec wprost w bramkarza. Widzew przed zmianą stron nie stworzył ani jednej klarownej okazji. Zagrożenie w okolicach pola karnego Wisły mogły przynieść jedynie niepewne interwencje obrońców.

Pierwsza bramka padła dopiero w 44. minucie. Trafienie "do szatni" zaliczył. Patryk Małecki, obsłużony podaniem przez Andraza Kirma. Słoweniec wrzucił długą piłkę w pole karne, Genkow świetnie przyblokował obrońcę, do piłki na pełnej prędkości dopadł Mały i strzałem w długi róg pokonał bezradnego Mielcarza.

Widzew mógł wyrównać kilka minut po przerwie. Sędzia Robert Małek, nie wiedzieć czemu, dojrzał przewinienie Bunozy i podyktował rzut wolny przy linii bocznej pola karnego. Bezpośrednie uderzenie Dudu niepewnie bronił Pareiko, ale w ostatnich chwili piłkę z linii bramkowej wybił jeden z obrońców.

W drugiej połowie walka toczyła się raz pod jedną, raz pod drugą bramką, ale nie przekładało się to na ilość klarownych okazji. W 68. minucie swojej szansy nie wykorzystał Madera. Sprytnie główkował po rzucie rożnym, jednak piłka nieznacznie minęła słupek. Nietuzinkowych umiejętności nie potwierdził tego dnia Gruzin Dzalamidze. Już w drugim kwadransie drugiej połowy zaczęły łapać go skurcze, wobec czego boisko opuścił przed czasem.

W 75. minucie Maor Melikson przeprowadził akcję, która ustawiła spotkanie. Zainicjował kontratak na własnej połowie, przebiegł z piłką prawie 70 metrów, po czym został bezpardonowo sfaulowany przez golkipera Widzewa. Mielcarz otrzymał drugą żółtą kartkę i opuścił boisko. Do bramki wszedł Bartosz Kaniecki i o mały włos uchroniłby zespół przed utratą drugiego gola. Obronił rzut karny wykonywany przez Kirma, ale przy jego dobitce nie miał już nic do powiedzenia.

Drugie trafienie uspokoiło wiślaków w ich poczynaniach. W końcówce na 3:0 podwyższyć powinien jeszcze Cwetan Genkow, ale fatalnie przestrzelił w stuprocentowej sytuacji.

Źródło:wislakrakow.com

Trzecia wygrana z łodzianami. Wisła - Widzew 2-0

Wisła spotykała się w tym sezonie z Widzewem trzy raz, dwa razy w lidze i raz w Pucharze Polski i wszystkie te spotkania zakończyliśmy wygranymi, bez straty gola! Dziś "Biała Gwiazda" zwyciężyła siódmy kolejny mecz ligowy. Po bramkach Patryka Małeckiego i Andraža Kirma wygrywamy 2-0 i umacniamy się na pozycji lidera Ekstraklasy!

Najpierw było małe zaskoczenie, bo trener Robert Maaskant trochę pomieszał zwycięskim składem sprzed tygodnia. I jak zamianę Tomka Jirsáka, w miejsce Michaiła Siwakowa, można było jeszcze przewidzieć, tak absencja Kewa Jaliensa, którego wymienił Osman Chávez, już niekoniecznie.

Nie było za to zaskoczenia, jeśli chodzi o postawę sędziego. Pan Robert Małek wzbudza w Krakowie nie najlepsze skojarzenia, a kibicom znów podpadł już w pierwszych minutach, gdy odgwizdał faul Patryka Małeckiego. I to nie był jego jeden werdykt, który nie podobał się kibicom.

Sam zaś mecz toczył się od początku w żywym tempie. Wprawdzie, jak można się było spodziewać, goście zaczęli cofnięci, ale starali się wykorzystać każdą okazję do kontry. Wisła zaś ostro ruszyła do przodu, tyle że łodzianie bronili się nieźle.

Z tego też powodu sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo, a z przewagi Wisły nie wychodziły akcje, które mogły poważniej zagrozić bramce Macieja Mielcarza.

Dopiero w 35. minucie z narożnika pola karnego kapitalnie huknął Maor Melikson, ale jego strzał przeleciał nieznacznie nad poprzeczką bramki gości! Ten sam zawodnik postraszył Mielcarza już minutę później. Tym razem strzelił celnie, ale zbyt lekko i bramkarz gości obronił. Nie miałby jednak nic do powiedzenia, gdyby po kolejnej minucie dobrze w piłkę trafił Cwetan Genkow. Ten jednak skiksował, a próbę Małeckiego zablokowali obrońcy. W odpowiedzi widzewiacy przeprowadzili kontrę, ale zarówno Nika Dzalamidze, jak i Paul Grischok, poszli śladami Genkowa i dobrej okazji nie wykorzystali.

A że przewaga Wisły była coraz wyraźniejsza, więc zostało to nagrodzone. W 44. minucie na prawym skrzydle znalazł się Andraž Kirm, który dobrze wrzucił w pole karne. Genkow przyblokował obrońcę, a nadbiegający Patryk Małecki technicznym strzałem wpakował piłkę do siatki! Typowy gol do szatni, ale Wisła jak najbardziej na niego zasłużyła!

Wiślacy z animuszem rozpoczęli też II połowę. Plan był więc prosty - dobić rywala i spokojnie dograć mecz do końca. No i co chwilę kotłowało się w okolicy pola karnego Widzewa.

W 56. minucie mogło być jednak 1-1. Zablokowanie Dzalamidze przez Gordana Bunozę sędzia liniowy zakwalifikował jako faul. Z wolnego mocno huknął Dudu, Sergei Pareiko odbił ten strzał na słupek, a piłkę z linii wybił jeszcze skutecznie Bunoza. Było groźnie! No i po tej akcji goście zdecydowanie bardziej uwierzyli w siebie, bo częściej zaczęli zapuszczać się pod nasze pole karne.

W 68. minucie Widzew ponownie zagroził naszej bramce. Po rzucie rożnym niezła główka Sebastiana Madery była nieznacznie niecelna. To było drugie ostrzeżenie dla Wisły i jak się okazało ostatnie...

Po kolejnym rogu dla Widzewa piłkę przejął Melikson i samodzielnym rajdem przebiegł całe boisko! Wpadł w końcu w pole karne, a tam powalił o Mielcarz. Rzut karny i druga żółta kartka dla bramkarza! Goście musieli dokonać zmiany, ta chwilę trwała, aż w końcu do bramki wszedł Bartosz Kaniecki, a piłkę na wapnie ustawił Kirm. Strzał Słoweńca bramkarz odbił, ale przy dobitce był bezradny i było 2-0.

Widzew starał się mimo gry w osłabieniu zmniejszyć straty, ale w 81. minucie Pareiko nie dał się pokonać Darvydasowi Šernasowi.

W końcówce gola mógł jeszcze zdobyć Genkow, ale po podaniu Małeckiego nie trafił w bramkę. Mógł też trafić rezerwowy Andrés Ríos, ale piłkę wybili mu obrońcy. Ostatecznie kończy się zasłużonym 2-0, wynik który nie ma prawa nie cieszyć kibiców!

Źródło:wislaportal.pl

Wisła Kraków - Widzew Łódź: lider wygrywa siódmy raz z rzędu

Patryk Małecki po strzeleniu bramki podzielił się swą radością z trenerem
Patryk Małecki po strzeleniu bramki podzielił się swą radością z trenerem

Wisła Kraków pokonała w sobotę Widzew Łódź 2:0 po bramkach Małeckiego i Kirma. To było już siódme zwycięstwo lidera z rzędu. "Biała Gwiazda" coraz bardziej umacnia się na czele tabeli.

Zgodnie z oczekiwaniami od pierwszych minut przewagę uzyskali krakowianie. Problem w tym, że długo niezbyt wiele z niej wynikało. Wiślacy po pierwsze grali za wolno, a po drugie za bardzo forsowali swoje ataki środkiem, gdzie było bardzo gęsto. Widzew tylko sporadycznie kontrował, ale większego zagrożenia po tych atakach nie było. Może z wyjątkiem akcji z 38 minuty, kiedy to do dośrodkowania Sernasa nie doszedł Dzalamidze, a zamykający akcję Grischok nie opanował piłki.

Jakie były aktywa Wisły w ataku? Głównie strzały z drugiej linii, bo skoro nie dało się przebić przez obronę łodzian, trzeba było szukać swojej szansy w uderzeniach z dystansu. Celował w tym Melikson, ale efekt tych prób był mizerny.

O tym, że akcje skrzydłami mogą przynieść znacznie więcej pożytku, wszyscy przekonali się tuż przed przerwą, gdy właśnie skrzydłem pognał Kirm. Słoweniec wrzucił piłkę w pole karne, tutaj kawał dobrej roboty wykonał Genkow, który ściągnął na siebie uwagę obrońców, dzięki czemu zamykającemu akcję Małeckiemu nie pozostało nic innego jak precyzyjnie przymierzyć po tzw. długim rogu. Mielcarz tylko odprowadził piłkę wzrokiem i Wisła prowadziła 1:0.

Drugą połowę wiślacy zaczęli z animuszem, ale długo nie potrafili powiększyć przewagi. W dodatku sędzia Robert Małek kilkoma dziwnymi decyzjami wprowadził chaos na boisko. Bardziej na tym skorzystał Widzew, który potrafił kilka razy poważnie zagrozić bramce Pareiki, a w jednej z sytuacji estońskiemu bramkarzowi w sukurs przyszli koledzy, którzy wybili piłkę z linii bramkowej.

I tak drżeli kibice Wisły o wynik, aż w końcu sprawy w swoje ręce wziął Melikson. W 74 minucie po rzucie rożnym Widzewa Izraelczyk przebiegł całe boisko, minął kilku łodzian i w końcu w polu karnym został sfaulowany przez Mielcarza. Efekt tego był taki, że Wisła dostała jedenastkę, a bramkarz Widzewa powędrował do szatni. Rzut karny wykonał Kirm, którego pierwszy strzał odbił co prawda Kaniecki, ale wobec dobitki był już bez szans. W tym momencie mecz praktycznie się skończył, a lider z Krakowa zaksięgował kolejne trzy punkty. (...)

Źródło: gazetakrakowska.pl
Autor: Bartosz Karcz

Wisła pokonała Widzew 2:0

W ramach 18. kolejki Biała Gwiazda wygrała 2:0 na własnym boisku z Widzewem Łódź. Do pierwszego składu wskoczył Tomas Jirsak, który zanotował dobry występ z Ruchem Chorzów. Dosyć nieoczekiwanie na ławce rezerwowych znalazł się Kew Jaliens. Parę stoperów tworzą dzisiaj Bunoza i Chavez. Na meczu obecni byli dwaj skauci Wisły Kraków Cleber i Ryszard Czerwiec oraz menedżer Bartłomiej Bolek, który pośredniczył w "wiślackich" transferach do Turcji.

Mecz ten na żywo obserwował asystent trenera kadry Franciszka Smudy, Jacek Zieliński.

W 9 minucie po błędzie Chaveza, który wybił piłkę głową pod nogi Sernasa Widzew miał sytuację. Na szczęście napastnik łodzian został zablokowany przez Wiślaków. Po trzech minutach po dośrodkowaniu Sobolewskiego z ostrego kąta strzelał Kirm, ale trafił w boczną siatkę. Na następną ciekawą sytuację doczekaliśmy się dopiero w 34 minucie. Niespodziewanie z 15 metrów na bramkę Mielcarza uderzył Melikson. Piłka po poprzeczce przeszła nad bramką Widzewa. Po chwili ponownie strzelał Izraelczyk, ale zrobił to zbyt słabo i Mielcarz pewnie złapał piłkę. Nie minęła minuta i ładny rajd Meliksona lewą stroną boiska omal golem nie zakończył Małecki. W 44 minucie Biała Gwiazda wreszcie zdobyła bramkę. Z prawej strony dośrodkował Kirm, obrońcę tak zastawił Genkov, że Małecki znalazł się sam przed Mielcarzem i pewnie umieścił piłkę w rogu bramki Widzewa.


Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy Wisła dwukrotnie zagroziła bramce Widzewa. Jednak w oby sytuacjach o braku gola zadecydowały niedokładne podania Jirsaka i Małeckiego. W 55 minucie po strzale Dudu Wisła omal nie straciła bramki. Na szczęście z linii bramkowej piłkę wybił Gordan Bunoza. W 74 minucie rajd przez całe boisko zrobił Melikson. Zatrzymał go dopiero Mielcarz za co dostał drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną. Do karnego podszedł Kirm, jego strzał obronił Kaniecki, ale dobitka Słoweńca znalazła już drogę do bramki. W 85 minucie piękny rajd prawą stroną boiska zrobił Małecki i dograł do Genkova, ale ten z 3 metrów nie trafił do bramki Kanieckiego.

Wisła Kraków - Widzew Łódź 2:0 (1:0)

44 min. Małecki

76 min. Kirm

Wisła: Pareiko - Cikos, Chavez, Bunoza, Paljić - Sobolewski, Jirsak, Melikson (89 min. Rios) - Małecki (86 min. Łobodziński), Kirm - Genkov

Rezerwowi: Jovanić, Jaliens, Sivakov, Wilk, Łobodziński, Rios, Żurawski

Widzew: Mielcarz - Ben Radhia, Madera, Szymanek, Dudu - Budka, Broź (70 min. Riski), Panka, Grischok (76 min. Kaniecki) - Sernas, Dzalamidze (65 min. Durić)

Rezerwowi: Kaniecki, Ukah, Bieniuk, Riski, Zigajevski, Grzelczak, Durić

TSW.com.pl

Autor: Adam Koprowski

Źródło: tsw.com.pl

Wisła ucieka rywalom

Data publikacji: 12-03-2011 20:34


Biała Gwiazda zanotowała siódme zwycięstwo w lidze z rzędu i umocniła się na pozycji lidera Ekstraklasy. Krakowianie pokonali w meczu 18. kolejki Widzew Łódź 2:0 po golach Patryka Małeckiego i Andraża Kirma.

Widzew Łódź dwukrotnie grał w tym sezonie z Wisłą Kraków. Chociaż łodzianie oba te spotkania przegrali, oba po 0:1, to jednak za każdym razem zawieszali wysoko poprzeczkę. Nie inaczej było w sobotni wieczór przy Reymonta 22. Od początku spotkania goście czyhali na okazje do kontrataków oraz błędy Wiślaków, które mogłyby przynieść im szansę na zdobycie bramki. W 10. minucie było blisko po tym, jak Osman Chavez wybił piłkę wprost pod nogi stojącego na szesnastym metrze Darvydasa Sernasa, ale Litwin nie skorzystał z prezentu. Minutę później przed okazją na groźny strzał stanął Łukasz Broź, ale skończyło się tylko na rzucie rożnym. Gospodarze przetrwali jednak napór rywali i sami ruszyli do ataków, ale piłka jak zaczarowana nie chciała wpaść do bramki. W 35. i 36. minucie dwa razy przed szansą na pokonanie Macieja Mielcarza stanął Maor Melikson. Najpierw pomocnik strzelił z ok. 20 metrów, ale futbolówka musnęła tylko poprzeczkę bramki Widzewa. W kolejnej akcji Melikson strzelił po ziemi z 16 metrów, ale wprost w golkipera drużyny gości. Prawie szesnaście tysięcy kibiców zgromadzonych na stadionie Białej Gwiazdy w końcu w 44. minucie uradował Patryk Małecki. Andraż Kirm zagrał w pole karne Widzewa z prawej strony, natomiast nadbiegający „Mały” posłał piłkę obok Mielcarza w długi róg.


Tuż po rozpoczęciu drugiej części gry podanie Tsvetana Genkova na drugiego gola mógł zamienić Tomas Jirsak, ale stojący na piątym metrze Czech źle trafił w piłkę. Goście mogli odgryźć się w 56. minucie, kiedy po rzucie wolnym z prawej strony pola karnego Wisły i strzale Dudu z rzutu wolnego w ostatniej chwili futbolówkę sprzed bramki wybił Gordan Bunoza. Kolejnym dobrym strzałem popisał się w 68. minucie Sebastian Madera, ale piłka po jego trafieniu głową przeszła tuż obok słupka wiślackiej bramki.

Dziesięć minut później na boisku miała miejsce kluczowa dla losów spotkania sytuacja. Po niesamowitym rajdzie przez całe boisko w sytuacji sam na sam z Maciejem Mielcarzem znalazł się Maor Melikson. Bramkarz drużyny gości powalił w polu karnym pomocnika Białej Gwiazdy. Sędzia Robert Małek wskazał na jedenasty metr, a Mielcarz został ukazany drugą żółtą kartką w tym meczu, a w konsekwencji czerwoną. Między słupkami bramki Widzewa stanął Bartosz Kaniecki, a naprzeciwko niego do wykonania rzutu karnego szykował się Andraż Kirm. Kaniecki obronił strzał Słoweńca, ale Kirm popisał się celną dobitką i było 2:0.

Mimo że Widzew grał w osłabieniu, to starał się strzelić chociaż honorową bramkę. W 81. minucie Darvydas Sernas wyszedł sam na sam z Sergiejem Pareiko, ale strzelił zbyt słabo, by zaskoczyć golkipera Białej Gwiazdy. W odpowiedzi pierwszego gola w barwach krakowskiej drużyny mógł zdobyć Tsvetan Genkov, ale Bułgar nie trafił do bramki z kilku metrów.

Podopieczni trenera Roberta Maaskanta umocnili się na pozycji lidera, ale w środę krakowianie jadą do Bielska-Białej, gdzie zagrają w rewanżowym meczu Pucharu Polski i żeby awansować do półfinału, muszą odrobić jednobramkową stratę z Krakowa.

Wisła Kraków – Widzew Łódź 2:0 (1:0)

1:0 Małecki 44’

2:0 Kirm 79’

Wisła Kraków: Pareiko – Cikos, Chavez, Bunoza, Paljić – Małecki (87’ Łobodziński), Jirsak, Sobolewski, Melikson (90’ Rios), Kirm – Genkov

Widzew Łódź: Mielcarz – Ben Radhia, Madera, Szymanek, Dudu – Budka, Broź (72’ Riski), Panka, Grischok (78’ Kaniecki) – Dżalamidze (66’ Durić), Sernas

Żółte kartki: Mielcarz, Panka (Widzew)

Czerwona kartka: Mielcarz (za dwie żółte)

Sędziował: Robert Małek (Zabrze)

Widzów: 15 900

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Minuta po minucie

W meczu 18. kolejki Ekstraklasy Wisła na własnym stadionie podejmuje Widzew Łódź. Zapraszamy na relację.

Godzina 16:30, przy Reymonta piękna pogoda, sporo ludzi, ale na razie w okolicach stadionu. Drobne zachmurzenie, ale nie powinno być z tego deszczu. Spodziewamy się ładnej pogody - oby do niej dostosowali się nasi piłkarze.

[Foto: Adam Koprowski/ tsw.com.pl]

[Foto: Adam Koprowski/ tsw.com.pl]

Słońce już nisko nad horyzontem, więc zapalane są pierwsze jupitery. Do pawilonu medialnego wkroczyli dzisiejsi komentatorzy C+: Jacek Laskowski i Krzysztof Przytuła.

No i mamy skład Wisły. Nasi kibice typujący pierwszą jedenastkę pomylili się w jednym - zamiast Kew Jaliensa gra Osman Chavez.

Ławka Wisły: Jovanić - Jaliens - Siwakow, Łobodziński, Wilk - Rios, Żurawski.

Ławka Widzewa: Kaniecki - Ukah, Bieniuk. Riski, Żigajevs, Grzelczak, Durić.

Słuchamy Vangelisa i czekamy na wyjście obu drużyn.

I wychodzą. Widzew na żółto-czarno, Wisła w tradycyjnych domowych strojach.

Minuta ciszy poświęcona ofiarom trzęsienia ziemi i tsunami w Japonii.

  • 1 Goście rozpoczynają spotkanie.
  • 2 Brzydki faul Panki na Sobolewskim. Sędzia oszczędził pomocnika Widzewa.
  • 2 Pierwsza długa piłka od Bunozy niec dociera do celu.
  • 3 Długa piłka za linię obrony Wisły. Chavez wygrywa jednak pojedynek biegowy z Szernasem.
  • 4 Miękkie dośrodkowanie Kirma w kierunku Genkowa, ale Słoweniec zagrywa zbyt głęboko.
  • 4 Pierwsza groźniejsza akcja Widzewa. Sernas wpadł z piłką w pole karne, ale jego strzał został zblokowany.
  • 5 Wisła ładnie wychodzi z własnej połowy, ale goście wybijają na aut.
  • 6 Ponownie groźnie pod bramką Wisły. Grischok mocno zagrywa wzdłuż linii bramkowej, ale piłkę pewnie łapie Pareiko.
  • 9 Wisła próbuję się wedrzeć z piłką w pole karne Widzewa, ale dobrze ustawieni defensorzy gości wybijają piłkę.
  • 10 Fatalny błąd Chaveza, który zamiast zostawić piłkę Pareice, wybijał ją głową i trafił prosto pod nogi Sernasa. Ten jednak nie zdołał oddać strzału.
  • 11 Ponownie niebezpiecznie pod bramką Wisły. Po zagraniu Szernasa, piłki nie zdołał jednak opanować Broź i skończyło się na rzucie rożnym.
  • 13 Doskonała okazja dla Wisły. Po dośrodkowaniu Sobolewskiego, piłka spadła na nogę Kirma, który jednak ustawiony w narożniku pola bramkowego nieczysto trafił w futbolówkę i Mielcarz nie musiał interweniować.
  • 16 Małecki decyduje się na strzał z dystansu, ale zostaje zablokowany. Piłka trafiła jednak jeszcze w polu karnym pod nogi Kirm, ale ten nie zdołał oddać strzału/
  • 17 Widzew broni się niemal całym zespołem przed polem karnym i czeka na okazje do wyprowadzenia szybkiej kontry.
  • 19 Tymczasem w Chorzowie Ruch prowadzi 2:1 z GKS-em Bełchatów.
  • 19 Zupełnie nieudany strzał Grischoka z dystansu. Piłka ląduje na... aucie.
  • 22 Ładna akcja Wisły, obrońcy wybijają na korner.
  • 23 Nieudane dośrodkowanie Małeckiego z rzutu rożnego.
  • 24 Genkow bardzo dobrze wywalczył piłkę w pojedynku z Szymankiem, następnie jednak dośrodkowanie Małeckiego nie sięga celu.
  • 25 Na murawie leży Broź, Paljić wybija piłkę na aut.
  • 27 Dośrodkowanie Kirma, Genkow walczył w polu karnym z Szymankiem, piłka przechodzi obok słupka, ale będzie rzut rożny.
  • 29 Zagranie w kierunku Genkowa, ale Mielcarz szybszy od Bułgara.
  • 30 Uderzenie Meliksona z około 30 metrów, ale daleko obok bramki.
  • 32 Posiadanie piłki w drugim kwadransie: 70% - 30% dla Wisły.
  • 35 Koniec meczu w Chorzowie. Wynik nie uległ zmianie. Trzy punkty dla Ruchu.
  • 35 Melikson bliski zdobycia kapitalnej bramki. Po wymianie piłki przed polem karnym, pomocnik Wisły zdecydował się na strzał, ale piłka przeszła minimalnie nad poprzeczką.
  • 36 Kolejny strzał Meliksona, tym razem uderzał płasko zza pola karnego, ale Mielcarz pewnie łapie piłkę.
  • 37 Melikson wpada z piłką w pole karne, zagrywa w pole bramkowe, gdzie jednak blokowany Genkow nie zdołał oddać strzału. Uderzać próbował jeszcze Małecki, ale został zablokowany.
  • 38 Szybka kontra Widzewa. Dośrodkowanie z prawego skrzydła, ale Dzalamidze nie dochodzi do piłki.
  • 39 Bramkarz Widzewa ukarany żółtą kartką za krytykowanie decyzji sędziego.
  • 39 Dośrodkowanie Paljicia w pole karne, Genkow ucierpiał w starciu z Mielcarzem.
  • 42 Fatalny strzał Kirma z dystansu.
  • 44 Goooool dla Wisły!!! Dobre dośrodkowanie Kirma z prawej strony, Genkow świetnie przyblokował obrońcę, do piłki na pełnej prędkości dopadł Małecki i strzałem w długi róg pokonał bezradnego Mielcarza.
  • 45 Sędzia doliczył minutę.

Koniec pierwszej połowy.

[Foto: Adam Koprowski/ tsw.com.pl]

[Foto: Adam Koprowski/ tsw.com.pl]
  • 46 Druga połowa rozpoczęta przez wiślaków.
  • 47 Dośrodkowanie Chaveza, piłka w rękach Mielcarza.
  • 48 Groźnie pod bramką Widzewa. Dobre płaskie dośrodkowanie Genkowa, Jirsak próbował uderzać piętą, ale nie trafił w piłkę.
  • 48 Wisła cały czas naciera, ale goście skutecznie się bronią.
  • 53 Pareiko wypuszcza piłkę z rąk po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, ale był ewidentnie faulowany przez Maderę. Sędzia nie przerwał jednak gry.
  • 55 Rzut wolny dla Widzewa na wysokości pola karnego Wisły.
  • 56 Baaaardzo groźnie. Dudu uderzał bezpośrednio z wolnego, Pareiko niepewnie interweniował, jeden z obrońców wybił futbolówkę z linii bramki. Goście sugerowali, że piłka przekroczyła linię bramkową, ale gwizdek sędziego milczał.
  • 60 Niedokładna gra z obu stron.
  • 60 Żółta kartka dla Panki za faul na Sobolewskim.
  • 61 Melikson płasko zagrywa piłkę w pole karne, ale dobrze ustawiony jest Madera.
  • 63 Nieudany drybling Małeckiego w polu karnym Widzewa.
  • 64 Posiadanie piłki w pierwszym kwadransie drugiej połowy: 69% - 31%.
  • 66 Zmiana w zespole Widzewa. Dzalamidze zmieniony przez Djuricia.
  • 67 Czikosz wślizgiem blokuje uderzenie Grischoka.
  • 68 Dośrodkowanie Grischoka z rzutu rożnego, najwyżej do piłki wyskoczył Madera, ale uderzył tuż obok dalszego słupka.
  • 71 Dośrodkowanie Czikosza prosto w ręce Mielcarza.
  • 71 Druga zmiana w zespole Widzewa. Riski za Brozia.
  • 72 Wiślacy przebili się w pole karne Widzewa, ale Ben Radhia w ostatniej chwili uprzedził Genkowa.
  • 74 Mielcarz musi opuścić boisko.
  • 74 Rzut karny dla Wisły po faulu Mielcarza na Meliksonie, który przeprowadził indywidualną akcję.
  • 76 Czekamy na wejście rezerwowego bramkarza Widzewa.
  • 77 Kaniecki wchodzi za Grischoka.
  • 78 2:0!!! Kirm na raty wykorzystuje karnego. Pierwszy strzał Słoweńca wybronił Kaniecki.
  • 80 Trwa także mecz w Białymstoku, gdzie Jagiellonia rywalizuje z Lechią Gdańsk. Tuż przed zakończeniem pierwszej połowy jest 0:0.
  • 81 Okazja dla Widzewa. Piłka trafiła w polu karnym do Szernasa, ale jego strzał spokojnie wybronił Pareiko.
  • 84 Dwa rzuty rożny, po drugim niepewna interwencja Pareiko, ale sytuację wyjaśnił Bunoza.
  • 85 Spiker poinformował o wyniku naszych koszykarek, które w Łodzi pokonały... Widzewa 69:56
  • 86 Kolejne dwa kornery dla gości. Dwukrotnie interweniuje Czikosz.
  • 86 Powinno być 3:0. Genkow po podaniu Małeckiego nie trafia do bramki z czterech metrów.
  • 86 Zmiana w zespole Wisły. Małeckiego zmienia Łobodziński.
  • 90 Druga zmiana w Wiśle. Rios za Meliksona.
  • 90 Sędzia doliczył pięć minut.
  • 90+2 Ładne zagranie Łobodzińskiego do Riosa, któremu jednak piłkę w ostatniej chwili wybił obrońca.
  • 90+3 Cały stadion na stojąco odśpiewuje hymn Wisły.

Źródło:wislakrakow.com

Trenerzy po meczu

Robert Maaskant, trener Wisły

Mimo, że w meczu z Widzewem Wisła odniosła chyba najbardziej przekonujące zwycięstwo w obecnym sezonie trener Robert Maaskant miał nieco uwag do swoich zawodników. Chyba najbardziej zirytowała go końcówka, gdy prowadząca 2:0 Wisła grająca z przewagą jednego zawodnika pozwoliła rywalowi na stworzenie zagrożenia pod naszą bramką.

- W polskiej lidze nie ma łatwych meczów. Choć nie zagraliśmy najlepiej, to zasłużyliśmy na zwycięstwo - uważa Maaskant. - Zagraliśmy przeciwko zespołowi grającemu z kontry i na początku dopuściliśmy do kilku sytuacji pod swoim polem karnym. Potem przejęliśmy kontrolę, mieliśmy dobre okazje aż wreszcie przed przerwą zdobyliśmy bramkę.

- Widzew stworzył sobie sytuacje grając w dziesiątkę przy stanie 2:0 i o to mam pretensje do drużyny - przyznał Holender. - Wynikało to z braku naszej koncentracji przy 2-bramkowym prowadzeniu. Dlatego nie jestem całkiem zadowolony z gry, ale zdecydowanie z wyniku. No i jesteśmy na pierwszym miejscu - podkreślił, nie wiedząc jeszcze, że Wisła zwiększyła przewagę punktową nie tylko nad Legią ale też Jagiellonią.

Po zdobyciu bramki do trenera Wisły podbiegł jej strzelec, Patryk Małecki. O co chodziło? - Pewnie chciał ode mnie premię - wyjaśnił z uśmiechem Maaskant.

Źródło:wislakrakow.com

Czesław Michniewicz, trener Widzewa

- Nie mogę być zadowolony, przegraliśmy gładko 0:2, nie grając najlepszego spotkania, tracąc bramki po prostych niewymuszonych błędach. Musimy to przełknąć, szybko przeanalizować ten mecz i myśleć o kolejnym - powiedział trener Widzewa Czesław Michniewicz po porażce 0:2 z Wisłą. - W ostatnich minutach graliśmy tylko o honor mimo czerwonej kartki - dodał

Michniewicz wzbraniał się przed oceną gry Darvydasa Szernasa. - Nie chce publicznie oceniać jednego zawodnika. Cały zespół pracował na ten efekt, jaki mamy. Szernas na początku strzelał, teraz jego bramek brakuje, ale to nie jest tak, że przegraliśmy przez jednego zawodnika. Także dlatego, że Szernas nie dostawał podań.

Odpowiadając na pytanie czy Wisła jest głównym faworytem do mistrzostwa Michniewicz bardziej skupił się na ocenie gry Wisły i Lecha, zapominając o miejscu w tabeli, w jakim są obie drużyny. - Lech i Wisła prezentują podobny poziom, mają indywidualności, które nawet nie grając najlepiej potrafią w decydującym momencie rozegrać akcję przesądzającą o wyniku. Melikson po naszym rzucie rożnym wyprowadził piłkę w nasze pole karne i wywalczył jedenastkę. Mnie martwi, że my nie bierzemy udziału w wyścigu o mistrzostwo - zakończył Michniewicz.

Źródło:wislakrakow.com

Zawodnicy po meczu

Andraž Kirm, pomocnik Wisły

- Jestem szczęśliwy ze zwycięstwa. Po obronionym karnym piłka do mnie wróciła, dobitka nie była więc trudna - powiedział po meczu z Widzewem strzelec drugiego gola dla Wisły, Andraž Kirm.

- Zaczęliśmy ten mecz chyba zbyt spokojnie, ale po pierwszej bramce grało nam się o wiele łatwiej. Potem mieliśmy kolejne okazje, ale i Widzew też miał swoje sytuacje. Mieliśmy przy nich jednak szczęście - przyznał Kirm.

Co ważne, nie on jedyny chwalił po meczu z Widzewem pechowego snajpera, Cwetana Genkowa.

- Pracował bardzo ciężko i szkoda, że nie strzelił bramki, bo w kolejnych meczach byłoby mu o wiele łatwiej. Dzięki jego grze mamy natomiast więcej miejsca w przodzie. Robi naprawdę dobrą robotę - mówił Słoweniec.

- Przed nami jest jeszcze dużo meczów, ale najważniejsze jest to, że znów zwyciężyliśmy. Wszyscy w klubie mówią wyłącznie o mistrzostwie i tylko ono nas interesuje - dodaje Kirm.

- Jestem bardzo zadowolony z tego, że strzeliłem bramkę oraz z tego, że z każdym kolejnym meczem gramy coraz lepiej. Oczywiście dziś nie wszystko było idealnie, bo mogliśmy lepiej utrzymywać się przy piłce, ale w końcówce było z tym znacznie lepiej. Wszyscy walczyliśmy i ważne jest to, że czujemy się coraz lepiej - zakończył pomocnik Wisły.

Źródło:wislaportal.pl

Cwetan Genkow, napastnik Wisły

- Najważniejsze są trzy punkty i nie ma znaczenia kto strzela bramki, najważniejsze jest dobro zespołu - powiedział po wygranej z Widzewem Łódź, Cwetan Genkow.

- Miałem dwie sytuacje do strzelenia bramki, niestety ich nie wykorzystałem. Cóż, chyba zabrakło mi koncentracji, bo wynik był już ustalony. Czasami wydaje się, że łatwo uda się strzelić gola, ale potem okazuje się, że jednak nie jest to takie proste - przyznał bułgarski napastnik Wisły.

Warto natomiast przyznać, że Genkow wykonał niezłą pracę w ataku, zwłaszcza przy pierwszej bramce, gdy udanie zablokował obrońcę, co umożliwiło dojście do piłki Patrykowi Małeckiemu. Na pierwsze swoje trafienie w naszych barwach będzie musiał jednak poczekać. Życzymy, aby nie za długo.

Źródło:wislaportal.pl

Maciej Mielcarz, bramkarz Widzewa

Po otrzymaniu czerwonej kartki Maciej Mielcarz przekazał kapitańską opaskę i opuścił boisko
Po otrzymaniu czerwonej kartki Maciej Mielcarz przekazał kapitańską opaskę i opuścił boisko

Pierwszą żółtą kartkę Maciej Mielcarz ujrzał za dyskusję z sędzią po starciu z Cwetanem Genkowem, drugą za bezpardonowe zatrzymanie Maora Meliksona, który wykonał porywający rajd przez całe boisko. W obliczu "czerwieni" dla 31-letniego golkipera, na boisko wejść musiał nierozgrzany Bartosz Kaniecki.

23-letni zmiennik nie miał łatwego zadania. Od razu musiał stanąć na linii bramkowej i zareagować na rzut karny wykonywany przez Andraża Kirma. Wyczuł naszego zawodnika i był bliski sprawienia niespodzianki. Jednak przy dobitce wiślaka okazał się bezradny. - Koledzy na pewno wierzyli, że uda mi się obronić karnego, ale później Kirm był szybciej przy piłce. To zadecydowało, że nie zdążyliśmy jej wybić i uratować się przed dobitką. Mam swoje przemyślenia na temat wykonawcy rzutu karnego. Dobrze wybrałem róg, szkoda, że finalnie nie udało się obronić.

Bramka Słoweńca ustaliła wynik meczu, w którym Widzew dość długo dzielnie się trzymał. Szalę na korzyść Białej Gwiazdy przechylił gol Patryka Małeckiego, strzelony do szatni. - Gdybyśmy przetrzymali wynik 0:0 do przerwy, mecz mógłby inaczej się potoczyć. Trzeba też zobaczyć na powtórkach, czy piłka po strzale Dudu nie przekroczyła obwodem linii bramkowej. Niestety przegraliśmy i wracamy do Łodzi bez punktów - podsumował Kaniecki.

Czym Widzew chciał zaskoczyć gospodarzy? - Wiedzieliśmy, że Wisła nas zaatakuje i czekaliśmy na kontry. Mamy szybkich napastników, niestety warunkami fizycznymi odbiegaliśmy w napadzie od obrońców Wisły i przegrywaliśmy główkowe pojedynki - przyznał bramkarz łodzian.

Źródło:wislakrakow.com
Autor: Nikol

Tomas Jirsak: Niech wszyscy tak grają

12. marca 2011, 23:57

Strzelec gola w poprzednim meczu, dziś wyszedł w wyjściowym składzie. Z boiska schodził zadowolony, bo sam zagrał nieźle, a drużyna wygrała po świetnych akcjach.

- Bramka Patryka była bardzo ważna, ustaliła wynik meczu. Zaś Andraż bardzo dobrze się wstrzelił. Ale druga bramka w połowie jest zasługą Maora, który wygląda świetnie i super pognał przez całe boisko - mówił po meczu pomocnik z Czech.

- Oczywiście nie było łatwo. Widzew grał bardzo dobrze, otwarcie, z wykorzystaniem dwóch napastników. Ale my także dobrze graliśmy, zasuwaliśmy i odnieśliśmy ważne zwycięstwo - cieszy się Tomas Jirsak.

Po pozbawionym kompleksów występie na Reymonta pierwszoligowego Podbeskidzia, kolejne drużyny przyjeżdżają do Krakowa, by grać coraz odważniej. - Jest to dla nas dobre, bo nie lubimy grać przeciwko drużynom, które w dziesiątkę bronią dostępu do własnej bramki. Oby kolejni przeciwnicy też grali z nami otwartą piłkę.

wislakrakow.com (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Cikos: Pan Bóg czuwał

Data publikacji: 12-03-2011 22:23


Erik Cikos po spotkaniu z Widzewem przyznał, że to zwycięstwo było nie tylko ważne, ale i trudne. „Ta wygrana była dla nas ważna. Nie było łatwo, zwłaszcza, że murawa nie była w najlepszym stanie i piłka odskakiwała. Ale udało się” – podsumował słowacki obrońca.


Zwycięstwo nad łódzkim Widzewem to ważna wygrana, bo pozwala Wiśle uciekać rywalom w tabeli.

Tak, zgadzam się. Było też trudnym zwycięstwem, bo boisko było trochę pofalowane i musieliśmy uważnie podawać piłkę. Dobrze, że Patryk strzelił bramkę, bo później grało nam się o wiele łatwiej.

Bramka Małeckiego nie padła w wyniku miażdżącej przewagi Wisły nad Widzewem.

Tak, bo w pierwszej połowie nie graliśmy za dobrze, mieliśmy sporo strat. Ale Pan Bóg czuwał nad nami i dał trzy punkty (śmiech).

W pierwszej połowie kibice długo czekali na trafienie. Czym było to spowodowane? Czy Widzew bronił się lepiej niż Ruch tydzień temu?

Nie, nie powiedziałbym, że Widzew bronił się lepiej niż poprzednie zespoły. My nie zagraliśmy dziś najlepiej, pojawiło się sporo błędów z naszej strony.

W drugiej połowie graliście już z większym luzem, zwłaszcza po akcji Meliksona.

Mieliśmy sporo przestrzeni, a jak strzeliliśmy drugą bramkę, to już byliśmy spokojni o końcowy wynik. A Maor? Pokazał, że jest bardzo dobrym graczem, świetnym technicznie. To udowadnia, że mamy dobrą drużynę i nie pozostaje nic innego, jak udowodnić to w kolejnych spotkaniach z Polonią Bytom i Jagiellonią.

Szkoda, że nie udało się trafić trzeciej bramki, zwłaszcza, że Widzew grał w dziesięciu zawodników.

Fakt, szkoda. Tsvetan miał okazję, ale nie udało się. Myślę, że gdyby trafił, to spadłaby z niego presja zdobywania bramek.

Rafał Młyński

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Melikson: Oby tak dalej

Data publikacji: 12-03-2011 22:28


Maor Melikson wyszedł dziś na boisko w podstawowym składzie i miał ogromny wkład w zwycięstwo Wisły nad Widzewem. To po jego wspaniałym rajdzie sędzia podyktował rzut karny. „Nie chcę za dużo mówić o sobie. Najważniejsze, że Wisła dobrze dziś zagrała i odnieśliśmy zwycięstwo” – podsumował tuż po spotkaniu z Widzewem izraelski pomocnik.


Melikson co prawda dziś nie strzelił bramki, ale rozegrał bardzo dobre zawody w środku pola. Kluczowym zagraniem dla losów spotkania był jego rajd przez całe boisko, który ostatecznie skończył się faulem na nim dokonanym przez Macieja Mielcarza. Sam Melikson był bardzo ostrożny w ocenie swojej osoby w spotkaniu z Widzewem. „Nie chcę za dużo mówić o swojej grze. Myślę, że najważniejszy jest fakt naszej wygranej. Mam nadzieję, że będzie tak dalej” – mówił.

Maor tym razem w środku pola od początku zagrał z Sobolewskim i Jirsakiem. Jak ocenia współpracę z kolegami? „Nie da się ukryć, że wszyscy są bardzo dobrymi piłkarzami. Ponadto gra z takimi graczami jak Kirm czy Małecki staje się o wiele łatwiejsza. Mam nadzieję, że już tak zawsze będzie to wyglądało” – podsumował piłkarz.

Rafał Młyński

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Sobolewski: Pewna wygrana

Data publikacji: 12-03-2011 22:30


Kapitan Białej Gwiazdy po meczu z Wisłą przyznał, że drużyna odniosła pewne zwycięstwo nad łódzkim Widzewem. „Cieszy nas pewna wygrana, odniesiona nad groźnym i dobrym zespołem” – podsumował Radosław Sobolewski.


Udało się podtrzymać wiosenną, ligową passę zwycięstw.

Czy się udało? Ja uważam, że to była nasza pewna wygrana nad dobrym i groźnym zespołem. Ten fakt cieszy nas podwójnie.

Czy widzewiacy postawili dziś Wiśle trudniejsze warunki niż Ruch tydzień temu?

Nie chciałbym porównywać tych spotkań, każde z nich było inne. Mimo tego, że Widzew miał tylko jedną, niebezpieczną sytuację po stałym fragmencie gry, to ciągle byli groźnym zespołem i musieliśmy być cały czas dobrze ustawieni.

Co według Pana było kluczem do zwycięstwa nad Widzewem?

Sądzę, że dobra gra defensywna. Z akcji Widzew niewiele sobie dziś pograł, ponadto mieliśmy dobrze rozpracowanego rywala. Szybko odbieraliśmy piłkę, Widzew nie wyprowadził groźnej kontry i dzięki temu chłopakom z przodu było o wiele lepiej.

Bramka Patryka Małeckiego padła w dobrym momencie, bo była trafieniem do szatni.

Tak, oczywiście. Była bardzo ważna dla nas, potem grało nam się już o wiele lepiej. Trzymaliśmy dobry wynik i staraliśmy się podwyższyć rezultat.

Tym bardziej szkoda, że ostatecznie nie udało się strzelić trzeciej bramki.

Próbowaliśmy, chcieliśmy dać kibicom więcej radości, ale myślę, że warto cieszyć się nawet z 2:0.

Rafał Młyński

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Małecki: Widziałem to w jego oczach

Data publikacji: 12-03-2011 23:08


Patryk Małecki w meczu przeciwko Widzewowi zaliczył kolejne tej wiosny trafienie. Styl, w jakim Wisła odniosła zwycięstwo nie przypadł mu go gustu, ale docenił wagę zdobytych punktów. „Za jakiś czas nikt nie będzie pamiętał o stylu, w jakim to spotkanie zostało wygrane, a trzy punkty pozostaną” – podsumował Małecki.

„To mnie trener wyznaczył do strzelania karnego. I na pewno podszedłbym do jedenastki, gdyby Mielcarz został na boisku. Przerwa trwała jednak bardzo długo i nie byłem pewny czy trafię” – stwierdził. Zamiast Małeckiego do karnego podszedł Kirm. „Byłem pewny, że Andraż trafi. Widziałem to w jego oczach” – zażartował pomocnik Białej Gwiazdy.

„Do 40. minuty ten mecz w naszym wykonaniu był słaby. Nie mogliśmy sobie stworzyć jakiejś sensownej sytuacji. Wydaje mi się, że w meczu na własnym stadionie powinno być inaczej” – ocenił „Mały”. Strzelec pierwszej bramki docenił jednak to, że mimo słabszej postawy Wiślacy ponownie wygrali. „To cieszy, że mimo gorszego meczu byliśmy w stanie wyjść z tego starcia zwycięsko. Za jakiś czas nikt nie będzie pamiętał o stylu, w jakim to spotkanie zostało wygrane, a trzy punkty pozostaną” – dodał Małecki.

Sobotnie spotkanie obserwował z trybun Jacek Zieliński. Asystent selekcjonera obserwował w akcji między innymi Małeckiego. Wiślak nie był jednak skory do komentowania tego faktu. „Nie chciałbym się wypowiadać na temat reprezentacji. Jest to dla mnie temat zamknięty” – zakończył.

Tomasz Biegański

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

18. kolejka Ekstraklasy - podsumowanie

12. marca 2011, 04:45 (aktual. 13. marca 2011, 21:00)


Dwadzieścia trzy gole, w tym kilka przedniej marki, pierwsze bramki Arki na wyjeździe, pierwsza porażka Jagiellonii u siebie, nieoczekiwane zwycięstwo Cracovii, wpadki faworytów przy kolejnej wygranej Wisły oraz ... zwolnienie trenera i sztabu szkoleniowego w warszawskiej Polonii to najważniejsze wydarzenia 18. kolejki w Ekstraklasie.

W Zabrzu Górnik zremisował z Arką 2:2. W 12. minucie Robert Jeż znalazł się w dogodnej sytuacji jednak ie zdołał wyprowadzić swojej drużyny na prowadzenie. Futbolówka po uderzeniu gracza Górnika odbiła się od obydwu słupków i wyszła w pole. Upłynęło kolejne 12 minut i gospodarze mogli cieszyć się z prowadzenia. Z rzutu wolnego zacentrował Jeż, a do główki najwyżej wyskoczył Adam Banaś i z ostrego kąta pokonał Adama Stachowiaka. W 38. minucie gola głową po stałym fragmencie gry zdobył Emil Noll. Była to pierwsza bramka Arkowców na wyjeździe w obecnym sezonie, jak również pierwsza zdobyta na naturalnej nawierzchni.

W 52. minucie przypomniał o sobie Noll. Lewy obrońca ściął akcję ze skrzydła do środka boiska i oddał strzał sprzed pola karnego. Piłka podskoczyła jeszcze na bucie interweniującego Banasia i wlepiła się w krótki róg bramki gospodarzy. Na 11 minut przed końcem regulaminowego czasu gry wynik meczu ustalił w prowadzony w drugiej połowie Marcin Wodecki, który po zamieszaniu w polu karnym gości silnym uderzeniem nie dał szans Marcelo Moretto. Choć Arkowcy przełamali złą passę, do Gdyni z całą pewnością nie wracają zadowoleni. Przywieziony z Zabrza jeden punkt wciąż nie pozwala im opuścić strefy spadkowej.

W Warszawie Legia uległa Śląskowi Wrocław 1:2. Gospodarze wyszli na prowadzenie już w 7. minucie gry. Dośrodkowanie wybite przez wrocławian przed pole karne padło łupem Ariela Borysiuka. Legionista bez zastanowienia z pierwszej piłki huknął z woleja. Potężnie uderzona futbolówka wlepiła się w siatkę przy słupku bramki Śląska. Jednak Śląsk odpowiedział równie pięknym uderzeniem. W 28. minucie z lewej strony w pole karne zacentrował Dariusz Sztylka, a akcję na długim słupku zamknął Przemysław Kaźmierczak, który również wolejem skierował piłkę z ostrego kąta w kozioł ponad przedwcześnie interweniującym Wojciechem Skabą. Dla Kaźmierczaka był to już siódmy gol w obecnym sezonie.

Na prowadzenie gości wyprowadził w 48. minucie Sebastian Mila, który z około 20 metrów wrzucił piłkę "za kołnierz" Skaby. Mila uderzył pięknie- silnie i precyzyjnie, w dodatku swoją słabszą nogą, jednak bramka nie powinna być uznana. Zgrywający piłkę do strzelca Piotr Ćwielong był na ewidentnym spalonym. Były Wiślak w 70. minucie wypracował rzut karny dla Śląska, jednak jedenastki nie wykorzystał Kaźmierczak przenosząc futbolówkę nad poprzeczką. Mecz zakończył się wynikiem 1:2. Wyniki Legii nie zachwycają, tymczasem Śląsk pod wodzą Lenczyka jeszcze nie przegrał. Warto zwrócić uwagę, że różnica pomiędzy warszawiakami a wrocławianami wynosi jedyne sześć punktów. Kto wie, czy Śląsk nie włączy się jeszcze w tym sezonie w walkę o europejskie puchary.

Kibice zebrani na stadionie w Kielcach byli świadkami pasjonującego widowiska. Tamtejsza Korona zdołała zremisować z Polonią Bytom 3:3, choć mecz kończyła w dziewiątkę. Pierwsza bramka padła w 19. minucie. Niedawno przymierzany do Wisły Paweł Golański nie potrafił poradzić sobie w pojedynku powietrznym z Dariuszem Jareckim. Ostatecznie zdołał wybić piłkę, jednak wprost pod nogi innego Polonisty - Przemysława Trytki. Wypożyczony z Jagiellonii napastnik przyjął futbolówkę i uderzył precyzyjnie pomiędzy obrońcami, piłka odbijając się jeszcze po drodze od słupka wpadła do bramki i goście mogli cieszyć się z prowadzenia.

Na przerwę bytomianie schodzili już z dwubramkową zaliczką. Goście z łatwością "rozklepali" defensywę Korony. Na uderzenie z ostrego kąta zdecydował się Łukasz Tymiński, piłka dostała jeszcze dziwnej rotacji po kontakcie z nogą Hernaniego i przelobowała bramkarza. W 47. minucie gospodarze wzięli się za odrabianie strat. Po rzucie rożnym futbolówka ostatecznie padła łupem Andrzeja Niedzielana, który w ekwilibrystyczny sposób złożył się do strzału z pierwszej piłki i z niedużej odległości pokonał bramkarza gości.

Stan gry wyrównał się w 54. minucie. Strzał Sandera Puriego tuż sprzed szesnastki został zablokowany, jednak szczęśliwie dla strzelca piłka wróciła pod jego nogi, tym razem już w polu karnym. Mając czystą linię strzału Estończyk nie miał już problemów z pokonaniem Seweryna Kiełpina. Niespełna kwadrans później nastroje gospodarzom popsuł Hernani. Brazylijski stoper przy stałym fragmencie gry w chamski sposób uderzył rywala łokciem w szyję i został usunięty z boiska. Trzy minuty później Polonia znów była na prowadzeniu. Miroslav Barcik przerzucił piłkę do Marcina Radzewicza, ten przyjął ją klatką piersiową i popisał się pięknym uderzeniem z powietrza prawą nogą.

Ponownie do remisu doprowadził wprowadzony w drugiej połowie Maciej Korzym. Po kontrataku Niedzielan uderzył z ostrego kąta. Źle zachował się Kiełpin, który zamiast na róg sparował piłkę na środek szesnastki, gdzie dopadł do niej Korzym i ustalił wynik meczu. Celebrując bramkę zawodnik gospodarzy zdjął koszulkę, co arbiter nagrodził oczywiście żółtą kartką. Dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry Korzym wpasował się w barwy swojego klubu dokładając jeszcze jedną żółtą i w konsekwencji także czerwoną kartkę za bezsensowny faul w środku pola. Remis nie zadowala nikogo - Polonia Bytom wciąż lewituje oczko ponad strefą spadkową, a Korona traci dystans do rywali w walce o puchary.

Opłaciła się kibicom również wizyta na stadionie Ruchu Chorzów, który pokonał GKS Bełchatów 2:1. W 24. minucie, po dużym zamieszaniu w polu karnym Żeljko Djokić skierował piłkę w kierunku bramki gości, a do bramki dobił ją z kilku metrów Maciej Jankowski. Sytuacja wzbudziła pewne kontrowersje, ale wydaje się jednak, że sędzia miał rację i Jankowski stał w linii z ostatnim obrońcą, gdy piłka była zagrywana w jego kierunku.

W 59. minucie było już 2:0. Jankowski zagrał prostopadle do Arkadiusza Piecha, ten z kolei wszerz pola karnego do nabiegającego Wojciecha Grzyba i prostymi środkami Ruch wymanewrował całą defensywę gości. Doświadczony kapitan Niebieskich nie miał problemów z wykończeniem akcji. Bełchatowianie tymczasem nie potrafili znaleźć recepty na dobrze dysponowanego tego dnia matko Perdijicia. Golkipera gospodarzy pokonał dopiero Maciej Małkowski w 74. minucie popisując się idealnym uderzeniem z rzutu wolnego i tym samym ustalając wynik spotkania.

Spośród wszystkich sobotnich spotkań najmniej bramek padło w Krakowie. Wisła pokonała 2:0 Widzew Łódź. Wiślacy długimi okresami męczyli się z dobrze zorganizowanymi rywalami i własną nieumiejętnością wprowadzania piłki do gry, jednak w 44. minucie udało się przełamać impas. Świetny cross Andraża Kirma padł łupem wbiegającego z głębi pola Patryka Małeckiego, który idealnie skontrował piłkę po długim słupku. Przy bramce pomógł też Cwetan Genkow, który przyblokował obrońcę Widzewa uniemożliwiając mu zaasekurowanie strefy, w którą wbiegł Małecki.

W 74. minucie z samotną kontrą przez całe boisko ruszył Maor Melikson. Izraelczyk w imponującym tempie zdobywał teren, zatrzymał się dopiero na bardzo nieporadnie interweniującym Macieju Mielcarzu. Po krótkiej konsultacji z arbitrem liniowym sędzia wskazał na jedenasty metr, a bramkarza ukarał żółtym kartonikiem. Ponieważ w pierwszej połowie Mielcarz obejrzał kartkę za dyskusję z arbitrem, musiał opuścić boisko. Jego miejsce między słupkami zajął młody Bartosz Kaniecki i mógł stać się bohaterem łodzian. Widzewiak obronił kiepsko wykonany przez Kirma rzut karny, jednak obrona kompletnie zaspała i sparowana piłka wróciła do Kirma, który nieatakowany złożył się do woleja i tym razem nie dał szans bramkarzowi.

Wisła w końcowych minutach mogła jeszcze podwyższyć prowadzenie, jednak nie spisał się Genkow i mecz zakończył się może niezbyt imponującym, ale w pełni zasłużonym zwycięstwem. Wisła znów wygrywa (już po raz siódmy z rzędu w lidze), Wisła znów nie traci bramki, Wisła jako jedyna jest niepokonana przed własną publicznością i co najważniejsze Wisła ma już 4 punkty przewagi nad drugą drużyną. Tymczasem Widzew znów nerwowo patrzy za plecy, bo nad przedostatnią Arką ma trzy punkty przewagi.

Niespodziankę sprawili Wiślakom koledzy z Lechii Gdańsk pokonując Jagiellonię Białystok na jej terenie 2:1. Pierwsza połowa to 45 minut bez historii. Najciekawsze wydarzenia meczu skupiły się na przestrzeni pięciu minut. W 55. minucie Lechia objęła prowadzenie. Leżący na murawie Ivans Lukjanovs wykazał się przytomnością umysłu i z niedużej odległości kopnął w stronę bramki. Bezpośrednio ustrzelił tylko słupek, jednak odbita futbolówka uderzyła w nogę zaskoczonego Grzegorza Sandomierskiego i wturlała się do bramki.

Minęły dwie minuty i było już 0:2. Abdou Razack Traore zamieszał defensorami Jegiellonii i wyłożył piłkę Łukaszowi Surmie. Strzał Lechisty sparował do boku Gikiewicz, jednak zadziwiającą ospałością wykazali się obrońcy. Do piłki pierwszy doszedł Traore, znów ośmieszył rywala prostym zwodem i posłał piłkę obok bezradnego Sandomierskiego. To już ósme trafienie napastnika Lechii w obecnym sezonie. W 60. minucie ładną akcją odpowiedzieli gospodarze, cross Tomasza Kupisza na długim słupku zamknął Jarosław Lato. Jednak na więcej bramek białostoczan nie było już stać tego wieczora. Jagiellonia zawodzi wiosną, a Lechia traci do niej już tylko dwa oczka.

Zagłebie Lubin w pierwszym meczu pod wodzą Jana Urbana pokonało 1:0 Polonię Warszawa. Jedyny gol meczu padł w 13. minucie gry. Dośrodkowanie z rzutu wolnego przedłużył głową Csaba Horvath, a piłkę do siatki wpakował Michał Stasiak. Beznadziejnie zachowała się w tej sytuacji defensywa Polonii, która zupełnie zapomniała pokryć stopera gospodarzy. W przekroju całego spotkania to również lubinianie byli zespołem lepszym, dominując w niemalże każdym elemencie gry. Dość powiedzieć, że zbudowana za miliony Polonia oddała tylko jeden celny strzał na bramkę Bojana Isailovicia. Prezes Wojciechowski po meczu zdecydował się na kolejną roszadę trenerską i zwolnił Theo Bosa z funkcji szkoleniowca Czarnych Koszul. Czy pomoże to warszawiakom w obronie przed spadkiem? 21 punktów daje im zaledwie trzy oczka przewagi nad strefą spadkową. Tymczasem chwilę wytchnienia zyskało Zagłębie, które z dwoma punktami więcej plasuje się na 10. pozycji.

W ostatnim meczu 18. kolejki doszło do niemałej sensacji. Cracovia pokonała na własnym stadionie drużynę aktualnego Mistrza Polski - Lecha Poznań. Jedyną bramkę meczu zdobył Mateusz Klich. Piłka po jego uderzeniu z dystansu odbiła się od nogi jednego z obrońców i przelobowała Krzysztofa Kotorowskiego. Grający bez werwy Lech nie zdołał odpowiedzieć nawet jednym trafieniem i tym samym pogrzebał szanse nie tylko na trzy punkty, ale prawdopodobnie również na mistrzostwo. 11 punktów straty i tłum drużyn dzielących Lechitów od pierwszego miejsca sprawiają, że w zatrzymanie tytułu mistrzowskiego w Poznaniu wierzyć mogą już tylko najbardziej niepoprawni optymiści. Tymczasem Cracovię od bezpiecznego 14. miejsca dzieli już tylko 6 punktów. To wciąż daleko dla drużyny z dołu tabeli, mimo to warto odnotować, że od przegranych derbów Krakowa Cracovia przegrała tylko jeden mecz - wyjazdowe spotkanie z Jagiellonią, a w czterech ostatnich spotkaniach zebrała aż 8 punktów.


Kalendarz i wyniki spotkań 18. kolejki Ekstraklasy:

11 marca 2011 (piątek)
20.00 Legia Warszawa - Śląsk Wrocław 1:2
20.00 Górnik Zabrze - Arka Gdynia 2:2
12 marca 2011 (sobota)
14.45 Korona Kielce - Polonia Bytom 3:3
17.00 Ruch Chorzów - GKS Bełchatów 2:1
18.15 Wisła Kraków - Widzew Łódź 2:0
19.15 Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk 1:2
13 marca 2011 (niedziela)
15.15 Zagłębie Lubin - Polonia Warszawa 1:0
17.15 Cracovia - Lech Poznań 1:0

Tabela Ekstraklasy
(miejsce, klub, mecze rozegrane-punkty-bramki zdobyte:bramki stracone)
1.Wisła Kraków – 18-36-27:16
2.Jagiellonia Białystok – 18-32-24:16
3.Legia Warszawa – 18-31-24:24
4.Lechia Gdańsk – 18-30-26:19
5.Górnik Zabrze – 18-27-22:28
6.Korona Kielce – 18-27-25:24
7.Lech Poznań – 18-25-22:15
8.Śląsk Wrocław – 18-25-24:22
9.GKS Bełchatów – 18-25-21:21
10.Zagłębie Lubin – 18-23-16:22
11.Polonia Warszawa – 18-21-23:20
12.Widzew Łódź – 18-21-26:22
13.Ruch Chorzów – 18-21-15:18
14.Polonia Bytom – 18-19-17:22
15.Arka Gdynia – 18-18-11:20
16.Cracovia – 18-13-20:34

Liderzy klasyfikacji strzelców

10 bramek - Andrzej Niedzielan (Korona Kielce);
9 bramek - Tomasz Frankowski (Jagiellonia Białystok);
8 goli - Artjoms Rudnevs (Lech Poznań), Abdou Traore (Lechia Gdańsk);
7 goli - Przemysław Kaźmierczak (Śląsk Wrocław), Marcin Robak (Widzew Łódź), Darvydas Šernas (Widzew Łódź), ;

wislakrakow.com
(Uran235)

Źródło:wislakrakow.com

Analiza meczu z Widzewem. Oceny piłkarzy

14. marca 2011, 22:30


Wisła wygrała już 7 spotkań z rzędu, ma pierwsze miejsce w tabeli i cztery punkty przewagi nad drugą drużyną. Mimo to jej gra pozostawia uczucie niedosytu - długimi okresami potrafi nie panować nad boiskowymi wydarzeniami i dopuszczać do bardzo groźnych sytuacji pod własną bramką. Nie inaczej było w meczu z Widzewem, gdzie Wisła wygrała zasłużenie, choć nie bez wyraźnych problemów.
O meczu
Przyznam, że mecz z Widzewem również mnie przysporzył problemów - z oceną zawodników. Wielu piłkarzy z części swoich obowiązków wywiązywało się jeśli nie wzorcowo, to bardzo skutecznie. Mówię tu przede wszystkim o odbiorze i kasowaniu akcji rywali - Widzew samodzielnie stworzył 2-3 groźniejsze sytuacje, w dodatku wszystkie w pierwszej połowie meczu. Reszta akcji gości była przede wszystkim zasługą bardzo wyraźnych błędów naszej drużyny w wyprowadzeniu piłki. I właśnie wyprowadzenie piłki było naszą największą bolączką.

Spuśćmy na chwilę zasłonę milczenia na błędy indywidualne i poszczególne straty, które są jedynie pokłosiem większego problemu. Wisła nie potrafi wyprowadzić piłki z własnej połowy i skala tego problemu staje się bardzo poważna. Dzieje się tak ze względu na szereg czynników. Jednak wszystkie nasze grzechy i grzeszki będę konfrontował z najbardziej trywialnymi sposobami wyprowadzenia piłki.

Pierwszym, bardzo oczywistym, jest długie podanie. Czasem jest ono bardzo skuteczną bronią i środkiem do wykorzystania błędu rywala w ustawieniu w defensywie, najczęściej jest to jednak efekt wyczerpania innych możliwości rozegrania i nacisku ze strony rywali. Niestety jest to jeden z trudniejszych sposobów wprowadzania piłki do gry. Wymaga nie tylko silnego kopnięcia, ale także dużej precyzji i odpowiednich odbiorców podań. Warto zauważyć, że obecna Barcelona praktycznie wyeliminowała ze swojej gry długie wykopy, nawet bramkarskie trójki są bite krótko, po ziemi i do boku. Dzieje się tak dlatego, że Barcelona nie ma z przodu piłkarzy, którzy mogliby powalczyć o górne piłki. U nas jest jeden adresat - Genkow, ale brakuje piłkarzy, którzy potrafiliby zagrać mocno i co ważniejsze - dokładnie.

Drugi sposób to ruch zawodnika przy piłce, który wymusza na rywalu doskok lub innego rodzaju przesunięcie w ustawionym już bloku defensywnym. Zdecydowanie ułatwia to piłkarzom z pomocy i ataku zgubienie krycia w środku pola i pokazanie się do gry. Do takiego inicjowania akcji potrzeba koniecznie dobrego prowadzenia piłki i przynajmniej przyzwoitej dynamiki a także umiejętności podjęcia ryzyka gry 1 na 1. Niestety spośród naszych pomocników jedynie Melikson jest w stanie wyprowadzić akcję w ten sposób. Od czasu do czasu podobnym zagraniem potrafi błysnąć Wilk, ale nieregularnie. Spośród stoperów ciekawie pod tym względem zaprezentował się z Arką Jaliens. Jednak ciekawie nie oznacza skutecznie, a w dodatku Holender, przynajmniej chwilowo, stracił miejsce w składzie. Bunoza w każdym meczu ma kilka takich wyjść, ale w proporcji do innych zagrań tego zawodnika - jest to wciąż stanowczo zbyt mało. Chavez nawet nie próbuje szukać takich rozwiązań.

Pozostają nam boczni obrońcy i tu pojawia się sytuacja dla mnie niezrozumiała. Nasi boczni obrońcy bardzo często uciekają wysoko, w puste boczne sektory boiska i czekają na długą piłkę (czekają, bo podanie w tempo zdarza się niezwykle rzadko). Biorąc pod uwagę brak precyzji naszych środkowych obrońców, takie podania grane pod linię boczną, gdzie precyzja jest jeszcze ważniejsza, z góry skazane są na porażkę. W dodatku jeżeli pośród naszych obrońców jest zawodnik, który potrafiłby zrobić różnicę indywidualną akcją, jest to właśnie Paljić. Niemiec niejednokrotnie pokazywał, że potrafi wejść między rywali i trochę ich rozruszać i rezygnowanie z tego atutu w naszej sytuacji jest mocno nierozsądne. Jednocześnie niestety Cikos kompletnie nie sprawdza się w we wprowadzaniu piłki do gry i on jak najbardziej może kontynuować swoje szarże prawą stroną, bo w rozegraniu niestety jest przeważnie bezużyteczny.

Trzecia możliwość to wykorzystanie zawodnika "obrotowego" w środku pola. W statycznym układzie do gry pokazuje się "obrotowy" i przyjmuje ją twarzą do własnej bramki. Jak sama nazwa wskazuje jego zadaniem jest obrócić się z piłką w stronę bramki rywali. Oczywistą komplikacją jest nacisk ze strony rywala, dlatego "obrotowy" potrzebuje nie tylko dobrej techniki, która pozwoli mu krótko przyjąć piłkę i wykonać sprawny obrót, ale również siły fizycznej lub umiejętności zastawiania się, która ułatwi odparcie ataku przeciwnika. Innym wariantem wykorzystania "obrotowego" jest zagranie "na ścianę". "Obrotowy" otrzymuje podanie w wolną strefę, ściągając za sobą zawodnika, ale zamiast obracać się, odgrywa do idącego za akcją obrońcy, który na szybkości wykorzystuje stworzoną wyrwę w defensywie. Stawia to mniejsze wymagania przed zawodnikiem obrotowym, ale wymaga dużego zgrania i przyzwoitych umiejętności technicznych od obrońcy. Podobny schemat jednak stosowała z powodzeniem Polonia Bytom pod wodzą Jurija Szatałowa, więc jak widać jest to też kwestią pracy na treningach.

W Wiśle w rolę obrotowego mogłoby pełnić potencjalnie dwóch zawodników, są nimi Genkow i Rios. Pierwszy nie cofa się jednak tak głęboko po piłkę, co jest może i słuszne, a końcu gra na środku ataku. Drugi z kolei ma potencjał, by być ciekawym środkowym pomocnikiem, nawet w meczu z Widzewem na przestrzeni kilku minut zaprezentował sporo ciekawych zagrań tyłem do bramki rywali. Oczywiście trzeba brać poprawkę na swobodę, jaką mieli już wtedy Wiślacy, ponadto pod dużym znakiem zapytania stoją umiejętności defensywne Riosa, a zestawienie środka pola z ofensywnymi Meliksonem i Riosem stanowi spore ryzyko. Z drugiej strony, w nadchodzącym meczu z Podbeskidziem Wisła musi zaatakować i może taka konfiguracja byłaby skuteczna na którymś etapie rozgrywki.

Jak widać w Wiśle jest niewielu zawodników, którzy mogliby poprawić jakość naszego operowania piłką przy inicjowaniu ataków. Piłkarze nawet na boisku swoimi podaniami przerzucają odpowiedzialność jeden na drugiego, teoretycznie nikt nie popełnia błędu, piłka pozostaje w grze, ale Wisła ma problemy ze skonstruowaniem akcji. Jest w tym trochę paradoksu. Piłkarze starają się grać rozsądnie, nie powodować strat, ale jednocześnie nikt nie jest na tyle odważny, by wziąć na siebie wprowadzanie piłki do gry. Cała odpowiedzialność się rozmywa, i za brak składnych akcji jednocześnie odpowiadają wszyscy i nikt. Indywidualnie w tyłach drużyna gra co najmniej poprawnie, wydaje się, że defensorzy zagrali dobre spotkania, tymczasem optyka gry całego zespołu jest raczej kiepska.

Warto w tym miejscu również napisać "dwa słowa" o naszych sobotnich rywalach. Z jednej strony Widzew zagrał bardzo konsekwentnie taktycznie, był bardzo dobrze ustawiony i zorganizowany, płynnie przechodził pomiędzy defensywą i ofensywą. Miał także w ataku dwóch groźnych piłkarzy - Sernasa i Dzalamidze, to o dwóch więcej niż drużyny Ruchu i Arki. Z drugiej strony gdyby duet Sernas Dzalamidze rozklepał naszą defensywę, byłoby to raczej powodem do wstydu i zmartwienia. Szczególnie biorąc pod uwagę, że na środku pomocy Widzew gra dwójką typowo defensywnych zawodników, a na skrzydłach "szaleją" Budka i Grischok - zawodnicy poziomem przystający bardziej do pierwszej ligi niż Ekstraklasy. Widzew był nie tyle dobrym, klasowym rywalem, co rywalem trudnym do pokonania choć wyraźnie słabszym. Rywalem trudnym do pokonania głównie ze względu na nasze własne słabości.

Oceny piłkarzy
Oceny w skali 0-10
0 (Występ poniżej krytyki!), 1 (Fatalnie), 2 (Źle), 3 (Słabo), 4 (Dostatecznie), 5 (Przeciętnie), 6 (Poprawnie), 7 (Dobrze), 8 (Bardzo dobrze), 9 (Świetnie), 10 (Co ten piłkarz jeszcze robi w Polsce?)
Sergei Pareiko - 7
Estończyk przyzwyczaił nas już do swoich dobrych występów. Miał jedną efektowną interwencję, kiedy to po rzucie wolnym wykonanym przez Dudu sparował piłkę na słupek. Biorąc pod uwagę siłę i precyzję tego uderzenia oraz fakt, że futbolówka przeszła nad murem, Pareiko zasłużył na wyrazy uznania, tym większe, że ewentualna bramka dawała gościom wyrównanie. Przy dośrodkowaniach Pareiko dwukrotnie wypuszczał piłkę. Za pierwszym razem był ewidentnie faulowany przez Maderę, kto wie czy nie na żółtą kartkę, choć gwizdek arbitra milczał jak zaklęty. W drugiej sytuacji takiej pewności już nie ma i trzeba dopuścić możliwość, że był to jednak błąd naszego bramkarza.
Erik Cikos - 5
I tu zaczynają się schody z ocenami zawodników. Cikos w wyprowadzeniu piłki jest niestety momentami wręcz beznadziejnie bezużyteczny, a Widzew to obnażył. Słowak przynajmniej raz oddał piłkę wprost pod nogi naszych rywali i zainicjował groźną kontrę. W pozostałych sytuacjach raczej starał się przede wszystkim nie przeszkadzać. Na drugim biegunie, Cikos w defensywie był lepszy niż w poprzednich spotkaniach, nie bezbłędny, ale wciąż lepszy. Tu rodzi się pytanie: czy to nie zasługa grającego jedynie z kontry Widzewa i słabo prezentującego się Grischoka, który ma problemy z przyjęciem piłki? Ostatecznie ocenę tego zawodnika podwyższa postawa w drugiej połowie, kiedy to ustawiał się wysoko i często, a w dodatku skutecznie, walczył z rywalami oraz podtrzymywał grę. W ofensywie Cikos zrobił swoją normę - dwa wyjścia zakończone bardzo przeciętnymi dośrodkowaniami. Dla mnie to wciąż absolutne minimum dla bocznego obrońcy.
Osman Chavez - 5
Kolejny zawodnik, którego trudno jednoznacznie ocenić. Jeśli idzie o wprowadzenie piłki do gry, osiągał podobne poziomy bezużyteczności co Cikos, choć w przeciwieństwie do kolegi był częściej przy piłce. Krótką piłką operował głównie do boku i w tył, natomiast jego długie podania były dalekie od potrzebnej nam precyzji. W defensywie na pierwszy rzut oka imponował, przede wszystkim siłą, ale także dynamiką i spokojem. A miał przecież za rywali całkiem niezłych napastników. Z drugiej strony jeśli zestawimy Chaveza i Dzalamidze, to widok wygranego pojedynku siłowego przez Gruzina byłby dość szokujący.

Ocena Honduranina pewnie byłaby mimo wszystko wyższa, ale na początku pierwszej połowy popełnił koszmarny błąd, nie dość, że zupełnie niepotrzebnie skoczył do główki, to w dodatku, będąc zupełnie nieatakowanym, zgrał piłkę wprost pod nogi Sernasa. Gdyby Litwin szybciej zdecydował się, co zrobić z tym prezentem, na pewno mielibyśmy bramkę dla gości. Stworzyła się sytuacja 3 na 3 ze zdezorientowaną obroną i nie najlepszym ustawieniem. Również w drugiej połowie Chavez zabiegł się w sytuacji Sernasa z 81. minuty, to również powinna być bramka dla gości.
Gordan Bunoza - 4
Podobnie jak Chavez dobrze spisywał się w pojedynkach siłowych z napastnikami rywali, do tego wygrywał pojedynki powietrzne, ale podobnie jak Chavez nie miał w tych starciach godnych rywali. Dwa razy zdarzyło mu się ruszyć z piłkę i zdobyć trochę terenu, ale to wciąż niewiele w skali całego meczu, w dodatku zagrania te nie przyniosły drużynie większego pożytku. Niestety problemem Bunozy pozostają liczne, niewymuszone błędy popełniane w najmniej oczekiwanych momentach. Bośniak przynajmniej dwukrotnie oddał futbolówkę rywalom, popełnił kilka mniejszych błędów, w sytuacji z 81. minuty, podobnie jak Chavez, wykonał zupełnie bezsensowny, spóźniony o dwa tempa doskok. Do tego w całkiem niegroźnej sytuacji sprokurował rzut wolny, po którym Dudu był bardzo bliski wyrównania.
Dragan Paljić - 6
Najlepiej z naszych obrońców, choć wciąż daleko od ideału. W defensywie bez poważniejszych błędów, za to z kilkoma niezłymi interwencjami. Do tego dużo trudno dostrzegalnej pracy w ofensywie, nie zawsze z piłką przy nodze. W niemalże każdej akcji obiegał partnerów na skrzydle. Przypominam sobie tylko jedną sytuację, kiedy to Melikson w drugiej połowie czekał na wsparcie i się go nie doczekał. Do tego spośród obrońców najlepiej wprowadza piłkę do gry - potrafi znaleźć partnera krótkim podaniem, potrafi zagrać dłuższą piłkę, choć akurat w tym elemencie brak mu odpowiedniej siły i wciąż daleko mu do Piotra Brożka. Do tego swoim ruchem z piłką wymusza ruch rywali i partnerów, a wtedy łatwiej o skonstruowanie akcji.
Radosław Sobolewski - 7
Bardzo dużo walki i pracy na całym boisku. Tak jak z Ruchem, asekurował wszystkie ofensywne akcje Wisły, zbierał odbite piłki i utrzymywał Wisłę w natarciu. Ponieważ Widzew grał od razu długą piłką z pominięciem drugiej linii, Sobolewski rzadziej miewał okazje żeby doskakiwać do rywali , natomiast zdecydowanie częściej musiał przemieszczać się po boisku, żeby korygować swoje ustawienie i nadążać za akcjami rywali. Potrafił równięz pokazać się w ofensywie, kiedy było więcej miejsca dobrze dostrzegał partnerów, posyłał bardzo ciekawe podania. Niestety również Sobol boryka się z problemami przy wprowadzaniu piłki. Wykazuje się wtedy zbyt małą inicjatywą, gra trochę pasywnie spowalnia rozegranie, przez co ma problemy ze znalezieniem wolnego partnera. W dodatku w meczu z Widzewem trzy razy oddał piłkę rywalom, lub w inny sposób sprokurował stratę, co zaowocowało kontrami.
Tomas Jirsak - 6
Kolejny z problematycznych zawodników. W defensywie solidny, walczący, z odbiorami. W ofensywie podobnie- bardzo aktywny, szczególnie w akcjach rozgrywanych bocznymi strefami, regularnie pod grą, choć bez fajerwerków. Często wchodził w pole karne wykorzystując luki w defensywie gości. Niestety przy wprowadzaniu piłki do gry i we wczesnej fazie rozgrywania akcji mało widoczny. Wyraźnie brakuje mu umiejętności, które pozwoliłyby zainicjować atak, nie jest ani dość silny aby skutecznie się zastawiać, ani dość przebojowy, by wikłać się w dryblingi. Może jakimś rozwiązaniem na czas wyprowadzania piłki w ataku pozycyjnym byłoby sporadyczne zamienianie miejscami Jirsaka i stoperów. Czech dysponuje całkiem niezłym długim podaniem, ale gra zbyt wysoko by z niego skorzystać, natomiast zawodnik taki jak Chavez swoją siłą może zrobić różnicę w środku pola.
Maor Melikson - 8
Melikson, jak zdążył już nas przyzwyczaić, był motorem napędowym większości wiślackich akcji. Kiedy cofał się pod stoperów, zdecydowanie łatwiej było nam wyprowadzić piłkę. W ofensywie był wszędzie, na prawym skrzydle, na lewym i w środku, dodawał akcjom dynamiki, absorbował obrońców i wygrywał indywidualne pojedynki. Momentami grał troszkę zbyt indywidualnie. Nie strzelił wprawdzie bramki, ale wypracował rzut karny. Jednak to nie solowy rajd między szesnastkami zaimponował mi najbardziej. Mecz z Widzewem był meczem walki. Choć kości nie trzeszczały nadmiernie, a z obydwu stron obyło się raczej bez złośliwości, to jednak był to bardzo fizyczny mecz, w którym na boisku było z jednej strony ciasno - gdy atakowała Wisła, a z drugiej trzeba było bardzo dużo biegać gdy odpowiadał Widzew. Mimo to Melikson pracował na całej powierzchni boiska, także w odbiorze, dużo walczył. Niektórzy wróżyli, że waśnie ze względu na walkę Izraelczyk nie poradzi sobie w naszej lidze, tymczasem w meczu z łodzianami pokazał, że walczyć też potrafi.
Patryk Małecki - 7
Nie był to jakiś szczególny występ Małeckiego, szczególnie przed przerwą ten zawodnik sporo walczył, ale nie mógł znaleźć sobie miejsca boisku i nie był szczególnie widoczny, Dopiero w drugiej części meczu, kiedy na boisku zaczęło robić się się więcej miejsca, Małecki zaczał pokazywać się od tej strony, z której znamy go najlepiej - gracza przebojowego, potrafiącego indywidualną akcją zrobić różnicę. Trzeba też podkreślić, że Patryk zdobył dla nas bardzo ważną bramkę, w dodatku wcale nie z najprostszej pozycji. Uderzał w pełnym biegu, z pierwszej piłki, po niekrótkim sprincie, a zmieścił piłkę idealnie tuż przy słupku.
Andraż Kirm - 8
Trudno nazwać cichym bohaterem zawodnika, który w meczu zakończonym wynikiem 2:0 zaliczył bramkę i asystę, ale tak właśnie jest w wypadku Kirma. Słoweniec poza sytuacjami bramkowymi nie wybijał się na pierwszy plan, nie popisywał się solowymi rajdami, ani fantastycznymi strzałami czy dośrodkowaniami. Mimo to przez pełne 90 minut bardzo ciężko i sumiennie pracował na zwycięstwo Wisły. Uczestniczył w niemalże każdej akcji, nieustannie był pod grą i walczył o każdą piłkę. Co ciekawe, mecz zaczął bardzo niemrawo, przez pierwszy kwadrans większość jego zagrań była niedokładna lub nie przynosiła efektu z innych względów, mimo to Kirm się nie podłamał i swoją pracą miał wielki udział w sobotnim zwycięstwie.
Cwetan Genkow - 3
Bardzo boję się, że niedługo z ust Bułgara usłyszymy słowa podobne do tych, które przed rokiem wypowiedział jego rodak - Hristow. Genkow wie, że górne piłki są jego i tu pokazuje się z dobrej strony, skacze, walczy, często wygrywa. Niestety w pozostałych aspektach gracz ten wydaje się być mniej lub bardziej zagubiony na boisku. Momentami wygląda to tak, jakby zastanawiał się, co mu wolno, a czego nie wolno. Napastnik okresami snuje się po murawie troszeczkę bez celu, nie szuka gry, zbyt rzadko wyciąga obrońców z szesnastki. Teoretycznie czeka na podania partnerów, ale nawet kiedy je otrzymuje, nijak nie potrafi z nich skorzystać. A przecież widać po tym graczu potencjał - chociażby akcja z drugiej połowy, w której okiwał obrońcę na skrzydle i ostro dośrodkował do Jirsaka. Genkow pasuje do koncepcji trenera i dlatego z pewnością nie zostanie szybko skreślony, ale jeśli nie zacznie być bardziej aktywny w grze drużyny, nie zacznie pokazywać się do gry, to nawet przy tak skromnej konkurencji, prędzej czy później zawędruje na ławkę rezerwowych.
Wojciech Łobodziński

czas gry: 2+5 minut
Grał zbyt krótko aby podlegać ocenie

Andy Rios czas gry: 0+5 minut
Grał zbyt krótko aby podlegać ocenie
Podsumowanie
Wisła, choć wciąż nie imponuje w defensywie, pokonała Widzew samą jakością poszczególnych piłkarzy. Łodzianie postawili nam trudne warunki starając się wykorzystać naszą kiepską postawę przy wyprowadzaniu piłki, ale pomimo dobrze dobranej i dobrze wykonywanej taktyki zwyczajnie nie byli w stanie osiągnąć korzystnego rezultatu w Krakowie. Z jednej strony jest to w pewien sposób budujące, wskazuje, że nasze miejsce nie jest przypadkowe. Z drugiej strony mecz był dla nas bardzo trudny i przy pewnej dawce szczęścia po stronie gości, mógłby potoczyć się nie po naszej myśli.

Naszym problemem jest pierwsza faza konstruowania ataku pozycyjnego - wydostanie się z piłką z własnej połowy i jest to problem płynący bezpośrednio z naszych ograniczeń kadrowych. Z jednej strony trener Maaskant z pewnością w trakcie sezonu spróbuje kilku roszad personalnych, które będą przynajmniej próbą znalezienia remedium na nasze problemy. Mimo to niekoniecznie próby te muszą okazać się owocne, dlatego też warto zastanowić się nad bardziej złożonymi schematami, które w maksymalny sposób wykorzystają umiejętności naszych graczy. Poleganie wyłącznie na naszej większej sile rażenia może w końcu się zemścić.

Przed nami mecz pucharowy z Podbeskidziem. Z jednej strony mecz, który musimy wygrać i na dodatek strzelić przynajmniej dwie bramki. Z drugiej strony rywal wydaje się być słabszy chociażby od Widzewa, więc może posłużyć za swojego rodzaju poligon doświadczalny. Bardzo ciekawe, czy trener zdecyduje się na odważniejsze roszady, chociażby jak wprowadzenie Andy'ego Riosa do drugiej linii. Ciekawie też zapowiada się kwestia obrony. Bunoza sprawdza się średnio (nazwanie tego eufemizmem to także eufemizm), czy znów zobaczymy roszady wśród stoperów? Być może powróci para Chavez - Jaliens, choć w odwrotnej konfiguracji, bo Chavez z Arką nie radził sobie po lewej stronie.

Zapraszam do dyskusji!

wislakrakow.com
(Uran235


Źródło:wislakrakow.com

Kibicowsko

Nowa piosenka "Zachwyć nas swoją grą"

Zachwyć nas swoją grą,
stadiony niechaj drżą,
bo idzie armia ta,
co w sercu Wisłę ma!

Śpiewające trybuny (Wisła.tv)

Video: HSV i gooool

Stadion drżał w posadach, gdy dwie grupy fanów na trybunie G rywalizowały o miano głośniejszej, wykonując dobrze znane "HSV". Wówczas Andraż Kirm zagrał do Patryka Małeckiego a piłka po jego strzale utkwiła w bramce Widzewa. Reymonta 22 eksplodowało! Przy Reymonta 22 zadebiutowała też nowa piosenka "Zachwyć nas swoją grą". Przed meczem minutą ciszy uczczono pamięć ofiar tragicznego trzęsienia ziemi i tsunami w Japonii.

Tak wyglądał mecz Wisła Kraków - Widzew Łódź wygrany przez "Białą Gwiazdę" 2:0.

Źródło:wislakrakow.com

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2010/2011

Kibice na zdjęciach

Bramki i skrót meczu