2011.04.15 Wisła Kraków - GKS Bełchatów 3:1

Z Historia Wisły

2011.04.15, Ekstraklasa, 22. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 20.00
Wisła Kraków 3:1 (0:0) GKS Bełchatów
widzów: 15300
sędzia: Marcin Szulc (Warszawa)
Bramki
Maor Melikson 48'
Cwetan Genkow 55'

Cezary Wilk 80'
1:0
2:0
2:1
3:1


Mate Lacić 62'
Wisła Kraków
4-5-1
Sergei Pareiko
Erik Čikoš
Kew Jaliens
Osman Chavez
Dragan Paljić
Michaił Siwakow
Cezary Wilk
Tomas Jirsak grafika:Zmiana.PNG (84' Łukasz Garguła)
Maor Melikson grafika:Zmiana.PNG (90' Daniel Brud)
Andraž Kirm
Cwetan Genkow grafika:Zmiana.PNG (73' Andrés Ríos)

trener: Robert Maaskant
GKS Bełchatów
4-5-1
Łukasz Sapela
Grzegorz Fonfara
Marcin Drzymont
Mate Lacić
Wojciech Jarmuż grafika:Zmiana.PNG (61' Dawid Nowak)
Tomasz Wróbel Grafika:Cz.jpg
Maciej Mysiak
Grzegorz Baran
Mateusz Cetnarski grafika:Zmiana.PNG (71' Pawieł Komołow)
Maciej Małkowski Grafika:Zk.jpg
Marcin Żewłakow grafika:Zmiana.PNG (17' Grzegorz Kuświk).

trener: Maciej Bartoszek
Daniel Brud zadebiutował e Ekstraklasie.

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed meczem

22. kolejka Ekstraklasy - zapowiedź

14. kwietnia 2011, 17:54

Przed nami 22. kolejka Ekstraklasy. Wyrównana ligowa stawka sprawia, że od rozstrzygnięć wciąż dzieli nas szmat czasu, mimo to na drużynach spoczywa coraz większa presja. Choć terminarz nie jest równy dla wszystkich drużyn a o ostatecznym miejscu w tabeli decyduje wynik po 30 kolejkach, to powiększenie straty do pożądanej lokaty tuż przed decydującymi meczami może złamać ducha w walczącej drużynie. Które z nich zapewnią sobie święty spokój przed intensywną końcówką sezonu?

Wystartujemy w piątek meczami drużyn z górnej połówki tabeli. W Zabrzu Górnik podejmie Lechię Gdańsk. Dla gdańszczan będzie to drugi wyjazd z rzędu. Tydzień temu ulegli Cracovii, a jeśli pragną liczyć się w walce o europejskie puchary, muszą udowodnić, że gra na wyjazdach ich nie przeraża. Jednak Zabrze to bardzo trudny teren w obecnym sezonie, a sam Górnik nie jest chłopcem do bicia - beniaminek zgromadził tyle samo punktów, co chwalona Lechia. Zwycięzca piątkowego starcia może wspiąć się na podium, jednak czy któraś z drużyn zdoła sięgnąć po pełną pulę?

Równolegle rozegrany zostanie mecz w Krakowie, gdzie liderująca Wisła podejmie GKS Bełchatów. Goście z dorobkiem 30 punktów okupują siódmą lokatę, gra w europejskich pucharach nadal pozostaje w ich zasięgu, jednak by osiągnąć ten cel najpierw musieliby sięgnąć po punkty w meczu z Wiślakami. Mierzący w mistrzostwo gospodarze z pewnością nie planują być zbytnio gościnni po wpadce z zeszłego tygodnia w meczu z Koroną. W Wiśle zabraknie dwóch ważnych ogniw - Radosława Sobolewskiego i Patryka Małeckiego. Polskie rodzynki w międzynarodowym cieście najprawdopodobniej zostaną zastąpione innymi rodzimego pochodzenia - czy okażą się one równie dobre?

Sobota ma być piłkarską ucztą. Komu nie odpowiada poprzedzanie "El clasico" jego samozwańczym "odpowiednikiem" rodem z Wielkopolski, może zerknąć na stadion w Bytomiu, gdzie gra toczyła się będzie nie tylko o ligowe punkty, ale także i o niezwykle cenne, bo jakże nietypowe trofeum. O "Puchar Weszło" zagrają dwie Polonie - bytomska i warszawska. Puchar "na zachętę", żywcem wyjęty z barejowskiej komedii, w założeniu miał być szansą dla Czarnych Koszul na sięgnięcie po jakiekolwiek trofeum. Jednak w szyderstwie portalu internetowego bytomianie dostrzegli okazję na promocję własnego klubu. O pucharze już zrobiło się głośno w mediach, a walkę o niego bardzo stanowczo zapowiadają gospodarze starcia. Czy wracająca do formy warszawska Polonia utrudni im to zadanie?

Godzinę po rozpoczęciu starcia w Bytomiu ma ruszyć spotkanie w Poznaniu. W zapowiadanym jako hit kolejki meczu Lech podejmie Legię Warszawa. Jednak jeśli spojrzy się na obecną dyspozycję obydwu drużyn, o hicie trudno mówić. W szranki staną dwie ekipy, które zamiast gonić uciekającą Wisłę, prześcigają się w gubieniu punktów. Choć może jest to swego rodzaju niedopowiedzenie. O ile Lech wiosną punkty faktycznie gubi, o tyle Legia wygrała jedno z sześciu dotychczasowych spotkań i tylko niezbadaną siłą dziwaczności obecnego sezonu wciąż twardo trzyma się na podium. Lech, jeśli wygra, zrówna się punktami z przyjezdnymi z Warszawy. Z drugiej strony porażka znacznie oddali obecnych mistrzów od gry w europejskich pucharach. Możliwe też, że prawdziwego zwycięzcę sobotniego starcia poznamy w innym meczu.

W Łodzi tymczasem odbędzie się mecz przyjaźni i przy okazji dwóch sąsiadów w tabeli. Czy potrzebująca punktów drużyna Widzewa okaże się gościnna dla Ruchu Chorzów? Widzewiacy czują na plecach oddech Polonii Bytom, a niewiele dalej czyha strefa spadkowa. Gdzie szukać punktów jeśli nie w domu, w starciu z drużyną z dolnej części tabeli. Jednak chorzowianie też jeszcze spać spokojnie nie mogą i o punkty muszą walczyć dalej, bo nad Widzewem mają tylko oczko przewagi. Kto przegra w Łodzi, może znaleźć się bliżej strefy spadkowej, niż by sobie tego życzył.

Żądni futbolowych doznań rodem z polskich boisk mogą jeszcze w sobotę rzucić okiem na mecz w Lubinie. Tamtejsze Zagłębie zagra z Jagiellonią Białystok. Gospodarze teoretycznie znaleźli się w sytuacji, gdzie o utrzymanie szczególnie starać się już nie muszą a i do pucharów droga bardzo daleka. Jednak sezon układa się bardzo dziwnie, a Miedziowi pod wodzą Jana Urbana złapali wiatr w żagle. Czy pokuszą się o pokonanie wicelidera? Choć Jagiellonia w minionym tygodniu w końcu wygrała, to jednak skromne zwycięstwo nad słabą Arką nikomu nie imponuje. Mówi się, że jedna jaskółka wiosny nie czyni, białostoczanie muszą mieć na podorędziu całe ich stado, jeśli nadal myślą o walce o mistrzostwo.

W niedzielne popołudnie w Gdyni Arka podejmie Cracovię. Mecz dwóch drużyn ze strefy spadkowej na pewno nie zapowiada się jako wspaniałe widowisko. Dla upojonych spektaklem jaki szykuje się w Hiszpanii, może wręcz okazać się równie szkodliwe, jak woda kwiatowa cichcem wessana na porannym kacu. Mimo to, będzie to jedno z ważniejszych wydarzeń obecnej kolejki. Cracovia w Gdyni ma szansę, by od niepamiętnych czasów wygrzebać się z ostatniego miejsca w tabeli i to właśnie kosztem Arki. Zwycięstwo gości byłoby wyraźnym krokiem w stronę utrzymania, a jednocześnie znacznie komplikowałoby sytuację gospodarzy. Wynik odwrotny niemal grzebałby marzenia krakowian o grze w Ekstraklasie w przyszłym sezonie.

22. serię spotkań zamkniemy we Wrocławiu, gdzie dojdzie do meczu drużyn, które tydzień temu rzutem na taśmę ratowały punkty - Śląsk zagra z Koroną Kielce. O gospodarzach mówi się jako o pretendencie do gry w pucharach. Ich passa meczów bez porażki musi robić wrażenie. Na drugim biegunie jest Korona, w której na przemian zwalniają i przywracają trenera, a wiosną punkty przybywają w tempie połowy oczka na jedno spotkanie. Jednak mecz ten bardzo dobrze obrazuje paradoksy królujące w naszej ligowej tabeli. Jeśli Korona przełamie swoją złą passę, a tym samym dobrą passę rywali i wygra we Wrocławiu, to wyprzedzi Śląsk w tabeli.

Źródło: wislakrakow.com

Maaskant, jak zwykle: optymizm i pewność siebie

Robert Maaskant nie traci wiary w drużynę.Tydzień po tygodniu, jak mantrę powtarza: „mamy więcej jakości od rywala, jesteśmy pewni siebie i naszym celem są trzy punkty”. Tym razem słowa te tyczą się piątkowego meczu z Bełchatowem.

- GKS to jeden z zespołów, z którymi straciliśmy punkty w rundzie jesiennej. Byłem z tego bardzo niezadowolony, bo stwarzaliśmy sobie sytuacje i nie potrafiliśmy ich wykorzystać – wspomina szkoleniowiec. Wówczas był to dopiero piąty mecz, w którym prowadził Wisłę. – Od tego czasu zmieniło się wiele. Nasza forma, składy obu drużyn. No i przede wszystkim to, ze tym razem gramy przed własną publicznością.

Maaskant porównuje Bełchatów z naszym ostatnim rywalem – Koroną Kielce. – Równie twardo walczą o wynik, szukają szans z kontrataku. Mają też sporo jakości w drużynie, zagrali kilka niezłych meczów – recenzuje trener.

Jednak w jego słowach wszystko i tak sprowadza się do tego, że to Wisła jest drużyną silniejszą. Faworytem, który powinien zgarnąć komplet punktów. – Nie przegraliśmy od dziesięciu spotkań. Jesteśmy w komfortowym położeniu. Legia, by nas gonić, potrzebuje dziesięciu punktów, Jagiellonia – siedmiu.

Z tego względu Holender nie zwraca uwagi na fakt, że jego zespół w 22. kolejce Ekstraklasy przystępuje do walki o punkty jako pierwszy. – Trudno powiedzieć czy to lepiej, czy gorzej. Szczerze mówiąc, chyba bez znaczenia. Staram się nauczyć zawodników, by nie oglądali się na innych. Zresztą w Ekstraklasie co tydzień notujemy szalone wyniki. W połowie tygodnia Legia przegrała sparing z Dolcanem… To na rywalach spoczywa większe ciśnienie, niż na nas – mówi Robert Maaskant.

Zestawienie pierwszej jedenastki na piątkowy mecz jest praktycznie przesądzone. Pauzujących za kartki Sobolewskiego i Małeckiego zastąpią Wilk z Łobodzińskim. Reszta składu pozostanie bez zmian. Łukasz Garguła czy Andy Rios, choć palą się do gry, znów usiądą na ławce.

Pod nieobecność Małeckiego, pozostali zawodnicy muszą wziąć na siebie większy ciężar kreowania akcji w ofensywie. Również na ten temat szkoleniowiec wypowiada się z typową dla niego pewnością i dystansem. – Ktokolwiek zastąpi „Małego”, będzie potrafił stwarzać sobie okazje. Jest Kirm, jest Genkow, który przed tygodniem zaczął strzelać. Zupełnie się o to nie martwię…

Źródło: wislakrakow.com

Maaskant zaapelował do sędziów Ekstraklasy

Robert Maaskant, zupełnie niesprowokowany przez dziennikarzy, podczas konferencji prasowej przed meczem z Bełchatowem zaapelował do arbitrów prowadzących mecze Ekstraklasy.

- Mam wiele szacunku do nowej generacji polskich sędziów, którzy często wykonują dobrą robotę. Uważam jednak, że powinniśmy być bardziej ostrożni. Zwrócić uwagę na szalone, boiskowe interwencje. Nie mówię tu tylko o naszym ostatnim meczu, w którym – w moim odczuciu – powinny być dwie czerwone kartki za ostre, bezpośrednie wejścia.

- Futbol to męska gra, ale musimy wiedzieć, gdzie jest granica twardej, zdecydowanej walki… Wystarczy przywołać przykład Wasilewskiego, po którego kontuzji każdy powinien powiedzieć – „hej, to poszło za daleko”.

- Zadaniem sędziów jest również chronić piłkarzy przed szalonymi wejściami rywali. W meczach międzypaństwowych czy w Lidze Mistrzów już tego nie obserwujemy. Podobnie ostrożni powinniśmy być w rozgrywkach ligowych – powiedział trener Wisły.

Źródło: wislakrakow.com

Zawieszenie Łobodzińskiego potwierdzone, współpracy z Czerwcem również

Wisła Kraków w oficjalnym oświadczeniu potwierdziła poranne informacje o zawieszeniu w prawach zawodnika Wojciecha Łobodzińskiego. Ponadto zawieszono współpracę ze skautem, Ryszardem Czerwcem.

Oto oświadczenie klubu

W związku z podejrzeniem o udział zawodnika Wisły Kraków Wojciecha Łobodzińskiego w czynach korupcyjnych, klub Wisła Kraków na mocy regulaminu dyscyplinarnego PZPN zawiesił Wojciecha Łobodzińskiego w prawach zawodnika do odwołania.

Ze względu na podobne okoliczności klub Wisła Kraków postanowił zawiesić współpracę z panem Ryszardem Czerwcem, pełniącym w Wiśle Kraków funkcję skauta.

Źródło: wislakrakow.com / wisla.krakow.pl

Tak gra GKS Bełchatów

Data publikacji: 15-04-2011 12:09


Piłkarze z Bełchatowa przyjadą na mecz z Wisłą głównie po to, żeby nie przegrać. Remis z liderem rozgrywek będzie dla nich sukcesem, więc trudno spodziewać się huraganowych ataków podopiecznych Macieja Bartoszka. Popatrzmy zatem, w jakim składzie mogą wyjść na boisko w piątkowy wieczór.


Prawdopodobny skład GKS-u Bełchatów (ustawienie 1-4-5-1):


BRAMKARZ: Niepodważalne miejsce w bramce ma Łukasz Sapela. Spokój, opanowanie, pewność w interwencjach to zalety Sapeli. Nie można też zapomnieć, że to zwinny i obdarzony niezłym refleksem golkiper. Obecnie znajduje się w dobrej formie.

OBRONA: Na bokach bloku defensywnego zagrają Grzegorz Fonfara i Wojciech Jarmuż. Obaj będą mieli podobne obowiązki – przede wszystkim maksymalnie zabezpieczyć boczne sektory boiska przed szybkimi skrzydłowymi Wisły Kraków, a w razie okazji wspomóc kolegów w ofensywie. Środkowymi obrońcami są Maciej Drzymont i Mate Lacic. Obaj są doświadczonymi graczami i prezentują solidny, ligowy poziom.

POMOC: Jest to zdecydowanie najsilniejsza formacja bełchatowian. Po prawej stronie z powodzeniem może zagrać Tomasz Wróbel, który na pozycji skrzydłowego może wykorzystać swoje największe atuty, czyli szybkość i wyszkolenie techniczne. W środku pola zobaczymy dwóch solidnych, twardo grających zawodników – Szymona Sawalę i Grzegorza Barana. Obaj skupią się na grze defensywnej, zagęszczaniu środka pola i wspomaganiu obrońców. Drugim skrzydłowym jest Maciej Małkowski, również szybki i dobrze wyszkolony technicznie zawodnik, który dodatkowo potrafi doskonale egzekwować rzuty rożne i wolne. Najbardziej wysuniętym pomocnikiem jest Mateusz Centarski, który w Bełchatowie stał się następcą Łukasza Garguły. Cetnarski dysponuje niezłym przeglądem pola, ale potrzeba mu czasu, żeby ustabilizować poziom gry i swojej formy.

ATAK: Na szpicy zagra Marcin Żewłakow – najbardziej doświadczony zawodnik w zespole Macieja Bartoszka. Lata gry zagranicą powodują, że „Żewłak” świetnie prezentuje się jako wysunięty napastnik, strzela gole i asystuje. Nie da się ukryć, że Jaliens i Chavez będą musieli sporo się napocić, żeby wyłączyć z gry napastnika GKS-u.

Rafał Młyński

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

Wisła ogrywa Bełchatów. Melikson z golem i asystami

Michaił Siwakow i Cwetan Genkow
Michaił Siwakow i Cwetan Genkow
Czarek Wilk pokonał bramkarza Bełchatowa
Czarek Wilk pokonał bramkarza Bełchatowa
Radość po golu Wilka
Radość po golu Wilka
W akcji Andraż Kirm, na trawie faulowany Cwetan Genkow
W akcji Andraż Kirm, na trawie faulowany Cwetan Genkow

Wisła zwyciężyła GKS Bełchatów przy Reymonta 3:1. Wszystkie bramki padły dopiero w drugiej połowie, a na listę strzelców wpisali się Melikson, Genkow oraz Wilk. Dla przyjezdnych trafił Lacić. W piątkowy wieczór krakowianie umocnili się na fotelu lidera, przedłużając swoją passę spotkań bez porażki w Ekstraklasie.

Dzień meczowy rozpoczął się nietypowo, bo od informacji o zawieszeniu Wojciecha Łobodzińskiego w prawach zawodnika Wisły. Trener Maaskant musiał więc w ciągu kilku godzin zadecydować, jak zestawić wyjściową jedenastkę i kim – zamiast „Łobo” - zastąpić wykartkowanego Patryka Małeckiego. Zgodnie z przypuszczeniami postawił na Maora Meliksona, a środek pola uzupełnił Michaiłem Siwakowem. W efekcie wyjściową jedenastkę stworzyło dziesięciu obcokrajowców oraz Cezary Wilk w roli kapitana. W Bełchatowie proporcje ułożyły się dokładnie na odwrót – dziesięciu Polaków i Mate Lacić z opaską na ramieniu.

Gra Wisły rozkręcała się długo. Przez dwadzieścia pierwszych minut pod polem karnym Bełchatowa ani raz nie „zapachniało” bramką. Pod nieobecność Małeckiego, przewagę w ofensywie próbowali stwarzać Kirm z Meliksonem. Często do akcji ofensywnych podłączali się Paljić i Czikosz, ale grze zespołu brakowało jakości.

Przed pierwszą szansą w 21. minucie stanął Cwetan Genkow. Akcję jednym, prostopadłym podaniem zainicjował Kirm. Uruchomił Bułgara, ten minął bramkarza szybkim zwodem, ale nadział się na obrońcę, który uniemożliwił mu oddanie strzału. Bełchatów odpowiadał sporadycznie i bez rozmachu. Przed przerwą Sergei Pareiko musiał wysilić się tylko raz - skutecznie piąstkując uderzenie z dystansu.

Z minuty na minutę gra jednak nabierała tempa, a przyjezdni znajdowali się w coraz częstszych tarapatach. Lacić powstrzymał Kirma przed celną główką z piątego metra, a z podobnej odległości wprost w Sapelę trafił Genkow. Zamiast szukać technicznego uderzenia w róg bramki, kopnął z całej siły w bramkarza, marnując stuprocentową szansę. Kontrowersję wzbudzała praca sędziego Marcina Szulca, który w pierwszej odsłonie mógł odgwizdać nawet dwa rzuty karny dla Wisły.

W pierwszej odsłonie bramek nie obejrzeliśmy. Jednak sytuacja diametralnie zmieniła się tuż po przerwie. W 48. minucie Wisła szybko rozegrała rzut wolny - Melikson mocno uderzył zza pola karnego, pakując piłkę wprost do siatki. Bełchatowianie zareagowali momentalnym zrywem, ale swoje siły skierowali nie tam, gdzie powinni. Nie minęły dwie minuty, a z boiska wyleciał Tomasz Wróbel. Brutalnym wślizgiem potraktował strzelca gola dla Wisły.

Izraelczyk na swój rewanż również nie kazał długo czekać. W 55. minucie wrzucił dokładną piłkę na głowę Genkowa, który w trzecim meczu z rzędu zapisał się na listę strzelców. Spotkanie wydawało się rozstrzygnięte, choć gra nadal toczyła się cios za cios. Szybko przyniosła kontaktowe trafienie dla GKS autorstwa Mate Lacicia. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego futbolówkę zgrał Mysiak, a Chorwat nie dał szans bramkarzowi.

W kolejnych minutach optyczną przewagę wciąż miała jednak Wisła. Zwycięstwo udokumentowała na dziesięć minut przed końcem przy dużym udziale golkipera gości - Łukasza Sapeli. Łatwa do obrony piłka wypadła mu z rąk, dopadł do niej Czarek Wilk i dosłownie z metra wbił do siatki. Tym samym ustalił wynik, który utrzymał się do ostatniego gwizdka.

Źródło: wislakrakow.com

Kolejny krok zrobiony. Wisła - GKS 3-1

W spotkaniu 22. kolejki Ekstraklasy Wisła zgodnie z planem dopisała kolejne trzy punkty, pokonując na własnym stadionie GKS Bełchatów 3-1. Bramki dla "Białej Gwiazdy" strzelili Maor Melikson, Cwetan Genkow oraz pechowiec sprzed tygodnia - Cezary Wilk.

Wisła mecz z GKS-em zaczęła z jednym tylko Polakiem w wyjściowym składzie, którym był właśnie Wilk. Z kolei w ekipie z Bełchatowa był tylko jeden obcokrajowiec, Mate Lacić. Żeby zaś było jeszcze ciekawiej - Wilk i Lacić byli w tym pojedynku kapitanami swoich drużyn.

I w tym mieszanym towarzystwie początek nie zachwycił. Wprawdzie w 6. minucie z dystansu spróbował Andraž Kirm, ale Łukasz Sapela nie dał się pokonać. GKS odpowiedział uderzeniem Macieja Mysiaka, ale Sergei Pareiko efektownie piłkę wypiąstkował.

W końcu po nudnym początku nadeszła 20 minuta. Przed świetną okazją do zdobycia bramki stanął wtedy Cwetan Genkow. Bułgar otrzymał podanie z głębi pola od Kew'a Jaliensa, minął już nawet Sapelę, który daleko wyszedł z bramki, ale nadbiegający Marcin Drzymont zdołał wybić mu piłkę.

Akcja ta podziałała pozytywnie na wiślaków, którzy wreszcie zaczęli grać szybciej. Ładnie w kolejną akcję Wisły włączył się Erik Čikoš, ale jego zagranie ze skrzydła zdołał zatrzymać Drzymont. Fakt, że pomógł sobie ręką umknął jednak sędziemu Marcinowi Szulcowi.

Po chwili składną akcję strzałem zakończył Tomáš Jirsák, tyle że trafił w nogi obrońcy. Zaraz zaś potem wręcz powinno być 1-0. Na piątym metrze, po kapitalnej wymianie, piłkę przyjął sobie Genkow, strzelił tyleż mocno, co wprost w Sapelę!

W kolejnej akcji Bułgar padł w polu karnym, domagając się jedenastki za trzymanie przez Tomasza Wróbla, ale i tym razem pan Szulc pozostał niewzruszony. Niestety animuszu wiślakom wystarczyło tylko na kilka minut i już do końca I połowy z naszej przewagi nic już nie wynikało. A na domiar złego kontrę gości minimalnie tylko niecelną główką zakończył Marcin Żewłakow. Po tej sytuacji sędzia nakazał obydwu drużynom udać się do szatni.

W przerwie kibice zastanawiali się po pierwsze czy trener Robert Maaskant da odpocząć słabo grającemu Michaiłowi Siwakowowi, no i po drugie, czy Wisła zacznie grać po prostu lepiej.

No i na odpowiedź nie czekaliśmy długo. Wiślacy wyszli z animuszem i już w 48. minucie było 1-0. Sprzed pola karnego po krótko rozegranym rzucie wolnym uderzył Melikson, nie popisał się Sapela i wynik został otwarty!

Taki obrót sprawy podziałał nie najlepiej na gości, którzy zaczęli grać brutalnie. Skończyło się to szybkimi kartkami. Czerwoną dla Wróbla za brzydki faul na Meliksonie i żółtą dla Małkowskiego, który podciął Siwakowa.

A Wisła wciąż atakowała. W 55. minucie bliski swojego kolejnego gola był Kirm, ale zabrakło mu "pół buta" do podania Erika Čikoša. Skończyło się na rzucie rożnym, po którym kapitalną główką popisał się Genkow. Od słupka, do siatki i 2-0!

To było więc 7 minut, które wstrząsnęło meczem i... uspokoiło wiślaków. Okazało się, że może nawet aż za bardzo. Wprawdzie dobrą akcję nieznacznie niecelnym strzałem zakończył jeszcze Kirm, ale w 62. minucie "Gieksa" strzeliła bramkę kontaktową. W małym zamieszaniu podbramkowym, po rzucie rożnym, najlepiej zachował się Lacić i było już tylko 2-1.

Od 70. minuty goście powinni grać w "9", bo Małkowski brzydko sfaulował Genkowa i powinien zobaczyć drugą żółtą kartkę. Sędzia oszczędził jednak zawodnika GKS-u.

W 73. minucie na murawie pojawił się Andrés Ríos, a goście znów stworzyli sobie groźną sytuację. W kolejnym zamieszaniu podbramkowym najaktywniejszy był jednak Pareiko, który zażegnał niebezpieczeństwo. Tym bardziej, że sędzia ostatecznie odgwizdał faul na naszym bramkarzu.

Dziesięć minut później mecz mógł się już zakończyć. Zwłaszcza dla Sapeli. Z pozoru niegroźne dośrodkowanie Meliksona bramkarz Bełchatowa wypuścił z rąk, a nadbiegający Cezary Wilk nie miał kłopotów z wpakowaniem piłki do siatki. 3-1 i... "po meczu"?

Niby tak, ale w 82. minucie musiał jeszcze wykazać się Pareiko, broniąc nogami strzał Pawła Komołowa. W odpowiedzi zaś sam na sam z Sapelą stanął Ríos. Chciał efektownie przerzucić piłkę nad bramkarzem gości, ale ta wpadła w jego rękawice.

Więcej ciekawych akcji już w tym meczu nie było. Wisła dopisuje zaś kolejne trzy punkty i choć pewnie znajdą się malkontenci, którzy znów narzekać będą na styl gry, może nawet zbyt niski wynik itd., to mimo wszystko najważniejszy jest ten kolejny krok w kierunku mistrzostwa. Krok, którego zazdrości nam cała reszta ligi!

Źródło: wislaportal.pl

Radość w Krakowie! Wisła Kraków zwyciężyła z GKS Bełchatów 3:1

Krakowianie zgarnęli komplet punktów po golach świetnego Maora Meliksona, Cwetana Genkowa i Cezarego Wilka. Goście odpowiedzieli tylko jednym trafieniem Mate Lacicia i kończyli mecz w osłabieniu.

Gospodarze rozpoczęli mecz niemrawo, a w 11. minucie pierwszą groźną akcję przeprowadzili goście, kiedy strzelał Maciej Mysiak. Jednak Sergei Pareiko zdołał odbić piłkę. Wisła, która po kilkunastu minutach zaczęła grać żwawiej, w pierwszej połowie miała trzy świetne okazje do objęcia prowadzenia. Najlepszą miał w 20. minucie Cwetan Genkow, ale z odległości pięciu metrów kopnął piłkę wprost w Łukasza Sapelę.

W ostatnich sekundach przed przerwą bełchatowianie mieli drugą okazję do zdobycia gola, jednak Marcin Żewłakow głową skierował piłkę obok bramki. Tylko trzy minuty czekali widzowie - po wznowieniu gry - na pierwszą bramkę. Po strzale z ok. 20 m Meliksona piłka ugrzęzła w siatce. Nie bez winy był przy tej akcji bramkarz z Bełchatowa.

Od 50. minuty goście grali w dziesiątkę. Wróbel ujrzał czerwoną kartkę
Od 50. minuty goście grali w dziesiątkę. Wróbel ujrzał czerwoną kartkę

Od 50. minuty goście grali w dziesiątkę. Wróbel ujrzał czerwoną kartkę, po tym jak brutalnie sfaulował strzelca pierwszej bramki. Po kolejnych pięciu minutach było 2:0. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Meliksona, celną "główką" popisał się Genkow. Mimo osłabienia PGE GKS nie zrezygnował ze zdobycia chociaż jednego punktu. W 62. minucie po zagraniu głową Mysiak pokonał bramkarza "Białej Gwiazdy". Szalę zwycięstwa przechylił ostatecznie na stronę krakowskiego zespołu Wilk. Wykorzystał on błąd Sapeli, który wypuścił piłkę z rąk wprost pod nogi strzelca gola.

Ze względu na kartki w meczu tym nie mogli zagrać w drużynie Wisły Radosław Sobolewski i Patryk Małecki. Według pierwotnej wersji mieli ich zastąpić Wilk i Wojciech Ł. Jednak na kilka godzin przed meczem ten ostatni piłkarz został zawieszony przez swój klub w prawach zawodnika (powodem jest podejrzenie o jego udział w czynach korupcyjnych). Zamiast "Łobo" na murawę wybiegł Michaił Siwakow.

Małecki, mimo że nie mógł grać, był obecny na meczu i w wydatny sposób starał się pomóc swojej drużynie. W trakcie pierwszej połowy przyszedł do sektora najgorętszych fanów Wisły i nie tylko z nimi głośno wspierał "Białą Gwiazdę", ale przez jakiś czas kierował dopingiem.

Źródło: Gazeta Krakowska

Wisła bez litości

Data publikacji: 15-04-2011 22:08


Wisła Kraków kompletuje zwycięstwa na stadionie przy ul. Reymonta 22 i pewnie zmierza w kierunku mistrzowskiego tytułu. W meczu 22. kolejki Ekstraklasy podopieczni trenera Roberta Maaskanta pokonali GKS Bełchatów 3:1 po bramkach Maora Meliksona, Tsvetana Genkowa i Cezarego Wilka.

W pierwszej części spotkania ogromną przewagę w posiadaniu piłki mieli Wiślacy, ale nie udało im się udokumentować tego zdobyciem bramki. A mogło to się udać w 20. minucie, kiedy Tsvetan Genkov znalazł się sam na sam z Maciejem Sapelą po zagraniu piłki przez Kew Jaliensa. Bułgarski napastnik ominął Sapelę, ale w ostatniej chwili futbolówkę spod nóg wygarnął mu asekurujący do końca Marcin Drzymont. Dziewięć minut później ten sam zawodnik uchronił swój zespół od utraty bramki, ale w polu karnym GKS-u zatrzymał piłkę ręką. Sędzia nie zdecydował się na odgwizdanie rzutu karnego dla gospodarzy. Druga taka kontrowersyjna sytuacja miała miejsce w 32. minucie, kiedy w obrębie pola 16 metrów Tomasz Wróbel powalił na murawę Genkowa. I w tym przypadku arbiter nie podyktował dla Białej Gwiazdy rzutu karnego. Zaledwie dwie minuty wcześniej Tsvetan Genkov po świetnej akcji Wiślaków dostał piłkę na piąty metr, uderzył, ale trafił prosto w Łukasza Sapelę. Te niewykorzystane okazje mogły się zemścić w doliczonym czasie pierwszej połowy, ale Marcin Żewłakow posłał piłkę głową tuż obok słupka wiślackiej bramki.


Tuż po zmianie stron podopieczni trenera Roberta Maaskanta w końcu przebili bełchatowski mur. Najpierw w 47. minucie Łukasz Sapela popisał się świetną interwencją, broniąc nogą strzał z bliska Michaiła Sivakowa, ale sześćdziesiąt sekund później jego szczęście się skończyło. Wisła wykonywała rzut wolny z lewej strony – Tomas Jirsak krótko rozegrał ten stały fragment gry z Maorem Meliksonem, ten zdecydował się na strzał zza linii pola karnego, a Sapela przepuścił piłkę do bramki między nogami.


W 49. minucie Tomasz Wróbel brzydko sfaulował Maora Meliksona. Arbiter ukarał zawodnika GKS-u czerwonym kartonikiem i goście musieli przez 40 minut grać w osłabieniu. Wiślacy wykorzystali to w 55. minucie, kiedy po zagraniu Meliksona z rzutu rożnego piłkę głową do bramki wpakował Tsvetan Genkov. Bełchatowianie nie złożyli jednak broni – w 62. minucie Mate Lacić zdobył bramkę kontaktową dla swojej drużyny, strzelając ją głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.


Jednak na dziesięć minut przed końcem spotkania Wiślacy znowu odskoczyli rywalom na dwie bramki. Drugi kosztowny błąd popełnił Łukasz Sapela, który wypuścił piłkę z rąk po dośrodkowaniu Meliksona, doskoczył do niej Cezary Wilk, który bez problemów umieścił ją w siatce. W odpowiedzi w dobrej sytuacji znalazł się Pavel Komolov, ale Sergei Pareiko obronił strzał zawodnika GKS-u. Do końcowego gwizdka Biała Gwiazda kontrolowała już spotkanie i pewnie wygrała 3:1.

Ciekawostką jest fakt, że w drużynie Wisły wystąpiło w wyjściowym składzie wystąpiło dziesięciu obcokrajowców i jeden Polak, Cezary Wilk, który był kapitanem. W GKS-ie Bełchatów z kolei jeden obcokrajowiec (Mate Lacić) dowodził dziesięcioma Polakami.

Wisła Kraków – GKS Bełchatów 3:1 (0:0)

1:0 Melikson 48’

2:0 Genkov 55’

2:1 Lacić 62’

3:1 Wilk 80’

Wisła Kraków: Pareiko – Cikos, Jaliens, Chavez, Paljić – Wilk – Melikson (90+2 Brud), Jirsak (84’ Garguła), Sivakov, Kirm – Genkov (73’ Rios)

GKS Bełchatów: Sapela – Fonfara, Lacić, Drzymont, Jarmuż (61’ Nowak) – Wróbel, Baran, Mysiak, Małkowski – Cetnarski (71’ Komolov) – Żewłakow (75’ Kuświk)

Żółta kartka: Małkowski (GKS)

Czerwona kartka: Wróbel (GKS)

Sędziował: Marcin Szulc (Warszawa)

Widzów: 15 300

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Minuta po minucie

Mecz Wisły z GKS Bełchatów rozpoczyna 22. kolejkę Ekstraklasy. Nasz dzisiejszy rywal zgromadził 11 punktów mniej niż Wisła. W jesiennym meczu między tymi drużynami "Biała Gwiazda" zremisowała 1:1.

Dziś trener Robert Maaskant miał kłopot z zestawieniem pierwszej jedenastki. Wypadł mu Radosław Sobolewski, którego naturalnym zastępcą jest Cezary Wilk oraz Patryk Małecki. Z zastąpieniem tego drugiego jest więcej problemów.

Maaskant na prawym skrzydle postawił na Wojciecha Łobodzińskiego, ale ponieważ ostatnio w mediach zawodnik ten częściej przedstawiany jest jako Wojciech Ł., toteż dziś został wezwany przed zarząd klubu i ponoć zawieszony. Mówi się, że Wisła będzie chciała rozwiązać kontrakt z zawodnikiem.

Więc kto dziś na prawym skrzydle? Z pomocników Maaskant ma jeszcze Siwakowa i Gargułę. Jest też Rios, który rozstrzelał się w Młodej Ekstraklasie.

Pewnie zagra Siwakow, który ostatnio był trzecim rezerwowym. W tym wariancie na prawe skrzydło powędrowałby Melikson. To nie nasze życzenie, tylko przewidywania. Trochę szkoda grać dwoma defensywnymi pomocnikami na własnym boisku.

Tak jak przewidywaliśmy, od pierwszej minuty na boisko wybiegnie Siwakow.

W zespole z Bełchatowa od pierwszej minuty wystąpi były piłkarz Wisły - Maciej Mysiak. W pierwszym zespole Wisły rozegrał tylko dwa spotkania (w Pucharze Polski i eliminacjach Ligi Mistrzów).

Dzieci z domów dziecka wyprowadzają zawodników.

Wisła w tradycyjnych czerwono-białych strojach, GKS na zielono-czarno.

Gromkie "Wisełka, Wisełka" wita obie drużyny i sędziów.

  • 1’ Wisła rozpoczęła spotkanie.
  • 1’ Kirm rozpoczął spotkanie na prawym skrzydle, Melikson ustawiony z lewej strony.
  • 2’ Próba ładnego rozegrania, ale Jirsak zbyt mocno zagrywa do Genkowa.
  • 3’ "Patryk Małecki" - skandowane z trybun... z których dziś będzie oglądał mecz i wspomagał swoją drużyną dopingiem.
  • 5’ Na razie bez żadnej groźnej sytuacji.
  • 6’ Kirm mocno wstrzelił piłkę w pole karne z prawej strony, ale pewnie interweniował Sapela.
  • 8’ Wisła długo utrzymuje się przy piłce, ale na razie nic z tego nie wynika.
  • 9’ Długie podanie do Kirma, ten spod linii końcowej zagrywał na środek pola karnego, ale skutecznie interweniował jeden z obrońców.
  • 11’ Groźnie pod bramką Wisły. Najpierw dobre podanie do Żewłakowa, który nie zdołał się odwrócić w kierunku bramki. Po chwili uderzenie Mysiaka zza pola karnego, ale Pareiko odbija piłkę.
  • 12’ Patryk Małecki już na "gnieździe" i prowadzi żywiołowy doping.
  • 16’ Wisła stara się znaleźć lukę w defensywie rywali, ale na razie bez efektu.
  • 17’ Będzie rzut rożny dla GKS-u. Zupełnie nieudana centra Cetnarskiego.
  • 19’ Wisła w polu karnym rywali, ale Wilk nie opanował piłki.
  • 20’ Teraz dobre prostopadłe podanie Kirma do Genkowa, ale Bułgar nie zdołał przyjąć piłki.
  • 20’ Świetna okazja dla Wisły. Po kolejnym prostopadłym podaniu, Genkow minął już Sapelę, ale na przeszkodzie w oddaniu strzału na pustą bramkę stanął mu Drzymont.
  • 22’ Wisła od kilku minut gra zdecydowanie szybciej.
  • 23’ Kirm i Melikson zamienili się skrzydłami.
  • 25’ Strzał Kirma z dystansu, ale piłka przechodzi kilka metrów obok bramki.
  • 27’ Cetnarski uderza z około 20 metrów, w bezpiecznej odległości od bramki Wisły.
  • 28’ Ładna szarża Meliksona na prawym skrzydle kończy się słabym dośrodkowaniem.
  • 29’ Powinien być rzut karny dla Wisły. Po płaskim zagraniu wzdłuż linii bramkowej Czikosza, piłkę ręką w polu karnym zagrał Drzymont. Gwizdek sędziego milczy.
  • 30’ Dwie akcje Wisły. Goście bronią się z problemami.
  • 30’ Powinna być bramka! Po kapitalnym rozegraniu piłki na małej przestrzeni, Genkow z sześciu metrów trafił prosto w Sapelę.
  • 32’ Genkow pada w polu karnym, Szulc nie odgwizduje jedenastki. Bułgar był w tej sytuacji trzymany przez Wróbla, powinien być karny!
  • 36’ Siwakow uderzony łokciem przez Mysiaka.
  • 37’ Mogło być groźnie, ale Pareiko przewidział zamiary piłkarzy gości.
  • 38’ Chavez blokuje strzał Fonfary, będzie rzut rożny.
  • 39’ Świetna kontra Wisły po rzucie rożnym dla gości. Melikson odegrał do Jirsaka, ten od razu uruchomił prostopadle odegrał. Melikson wygrał pojedynek biegowy, ale źle uderzył i piłka minęła bramkę GKS-u.
  • 42’ Kolejna szarża Meliksona, ale jego podanie w pole karne nie dochodzi do żadnego z wiślaków.
  • 43’ Rzut rożny dla Wisły. Piłka po krótkim rozegraniu trafia w pole karne do Siwakowa, ten odegrał przed pole karne do Wilka, ale futbolówka po jego strzale poszybowała wysoko nad bramką.
  • 44’ Doping nieustannie prowadzony przez Patryka Małeckiego.
  • 45’ Groźnie pod bramką Wisły. Po dobrym dośrodkowaniu Małkowskiego głową uderzał Żewłakow, ale półtora metra obok bramki.

Koniec I połowy.

  • 46’ Druga połowa rozpoczęta.
  • 46’ Sergei Pareiko - skandują nazwisko kibice z południowej. Estoński bramkarz jest teraz najbliżej tej części stadionu
  • 46’ Siwakow wywalczył rzut rożny.
  • 47’ Wisła mogła wyjść na prowadzenie. Po centrze Meliksona z kornera, w polu karnym GKS-u zakotłowało się, z kilku metrów uderzał Siwakow, ale Sapela obronił nogami.
  • 48’ Gooool! Szybkie rozegranie rzutu wolnego z lewej strony boiska, Melikson mocno uderza zza pola karnego i ląduje w siatce. Błąd w tej sytuacji popełnił bramkarz.
  • 49’ Kolejna akcja Wisły. Drzymont w ostatniej chwili blokuje Jirsaka.
  • 50’ Czerwona kartka dla Wróbla za ostre wejście w Meliksona. W tej sytuacji chyba wystarczyła żółta kartka.
  • 51’ Teraz żółta kartka dla Małkowskiego za faul na Siwakowie.
  • 53’ Zablokowany strzał Barana z dystansu.
  • 54’ Teraz goście blokują uderzenie Paljicia.
  • 55’ Ładna akcja Wisły. Czikosz wzdłuż linii bramkowej do Kirma, ten jednak nie sięgnął. Będzie rzut rożny.
  • 55’ 2:0 dla Wisły!! Bardzo dobre dośrodkowanie Meliksona z rzutu rożnego, zamykający akcję Genkow wyskoczył ponad obrońcę i strzałem głową wpakował futbolówkę do siatki.
  • 58’ Kapitalne prostopadłe podanie Meliksona pomiędzy obrońców. Do piłki dopadł Kirm, ale atakowany przez rywala uderzył niecelnie.
  • 61’ Chavez w ostatniej chwili blokuje strzał Cetnarskiego.
  • 61’ Zmiana w zespole GKS-u. Nowak za Jarmuża.
  • 62’ Gol dla gości. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, Mysiak zgrał piłkę przed bramkę do Lacicia, który trafił do siatki.
  • 63’ Zblokowany strzał Siwakowa zza pola karnego.
  • 64’ Prostopadłe podanie, ale Nowak na spalonym.
  • 66’ Rzut rożny dla Wisły po akcji Jirsaka. Po centrze Meliksona skutecznie interweniują obrońcy.
  • 67’ Lacić blokuje strzał Kirma zza pola karnego.
  • 70’ Będzie rzut wolny dla Wisły spod linii końcowej boiska. Tym razem złe zagranie Meliksona.
  • 71’ Druga zmiana w zespole gości. Komołow za Cetnarskiego.
  • 72’ Genkow mocno poobijany przez rywali w dzisiejszym meczu.
  • 72’ Genkow chyba doznał kontuzji i nie wróci na boisko.
  • 73’ Korner dla GKS-u.
  • 73’ Rios zmienił Genkowa.
  • 73’ Centra Komołowa, strzał Żewłakowa, będzie kolejny rzut rożny.
  • 74’ Ogromne zamieszanie w polu karnym. Sędzia odgzwizduje faul na bramkarzu Wisły.
  • 78’ Ładna akcja, ale zbyt wysokie dośrodkowanie Paljicia.
  • 80’ I 3:1 dla Wisły. Płasko z prawej strony w pole karne centrował Melikson, wydawało się, że Sapela złapie piłkę. Bramkarz GKS-u popełnił jednak błąd, którzy bez problemów wykorzystał Wilk.
  • 82’ Pareiko wygrywa pojedynek sam na sam z Komołowem.
  • 82’ W międzyczasie na boisku pojawił się Kuświk. Zmienił Żewłakowa.
  • 83’ Powinno być 4:1. Rios nie wykorzystał sytuacji sam na sam.
  • 84’ Druga zmiana w Wiśle. Garguła zmienia Jirsaka.
  • 85’ Kirm uderza z kilkunastu metrów, ale trafia w plecy Meliksona.
  • 87’ W innym trwającym meczu Górnik Zabrze bezbramkowo remisuje z Lechią Gdańsk.
  • 90’ Cały stadion na stojąco odśpiewuje "Jak długo na Wawelu..."
  • 90+2’ Ostatnia zmiana w zespole Wisły. W Ekstraklasie debiutuje Daniel Brud, który zastąpił Meliksona.
  • 90’ Sędzia doliczył trzy minuty.

Koniec meczu.

Źródło: wislakrakow.com

Wypowiedzi trenerów

Robert Maaskant, trener Wisły

- Zaczeliśmy mecz całkiem dobrze taktycznie, bo Melikson grał na lewej stronie. Wyszło to dobrze, bo udało nam się stworzyć wiele problemów Bełchatowowi. W mojej opini możemy grać szybciej, ale pomimo tego stworzyliśmy sobie dużo sytuacji w pierwszej połowie, które trzeba było wykorzystać - mówił po meczu z Bełchatowem trener Robert Maaskant.

- Była jedna bardzo dobra sytuacja, jaką miał Genkow po bardzo dobrej akcji . Pod koniec pierwszej połowy Genkow znów stanął przed szansą by zdobyć gola. Powinniśmy strzelić po tych okazkach. Dla nas było ciężko, że po pierwszej połowie było tylko 0-0. W przerwie powiedziałem zawodnikom żeby podkręcili tempo, dalej grali szybko i z większą agresywnością, gdy mamy piłkę. Graliśmy dobrze w drugiej połowie, wyszliśmy zmotywowani. Maor strzelił bramkę, w końcu trafiliśmy z rzutu rożnega, a potem była czerwona kartka dla gości. Wtedy prowadziliśmy 2-0 i byliśmy w dobrej sytuacji. Trochę jestem rozczarowany z tego, że straciliśmy bramkę. Od tamtego momentu nie graliśmy dobrze, ale kontrolowaliśmy mecz i wydaje mi się, że zasłużenie dziś wygraliśmy - mówił trener Wisły.

- Patrząc na obecną sytuację w lidze to bardzo dobrze, że dziś udało nam się wygrać. Pomimo tego, że trzech podstawowych zawodników nie zagrało, mówię o Małeckim, Sobolewskim i Bunozie, a do tego mamy jeszcze inne kontuzje - to zawsze kiedy musimy zamieniać zawodników, to ich zmiennicy grają dobrze. Siwakow grał dobrze, Wilk także. To jest powód do zadowolenia. Jestem dumny z mojej drużyny, bo pomimo tych wszystkich problemów, które krążą wokół drużyny, to piłkarze dalej potrafią się skoncentrować nad tym co mają robić. Teraz ciśnienie spadło na inne drużyn. Jagiellonię, Lech i Legia muszą teraz wygrać. Będzie inaczej jeżeli nie uda im się zdobyć pełnej puli. To, że udało nam się dziś wygrać jest dla nas bardzo dobre. Jestem z tego niezmiernie szczęśliwy - dodał Maaskant.

Maaskant zdradził też kilka szczegółów związanych z zawieszeniem Wojciecha Łobodzińskiego, który jest od dziś poza zespołem.

- To nie było tak, że o zawieszeniu Łobodzińskiego dowiedzieliśmy się kilka godzin przed spotkaniem. Klub nigdy nie chce mieć nic wspólnego z korupcją i wiedzieliśmy, że to się stanie. Musimy razem usiąść i porozmawiać na ten temat i podjąć odpowiednią decyzję. "Łobo" może nie zagrać, nawet on sam to wiedział... Musieliśmy zamienić zawodnika za "Małego". Musieliśmy podjąć decyzję - przyznał trener.

Schodzący z murawy Cwetan Genkow wyraźnie utykał, co zaniepokoić mogło kibiców.

- Nie wiem czy Cwetan ma kontuzję. Wygląda na to, że wszystko jest z nim w porządku. Dzisiaj wykonał kawał dobrej roboty, a niełatwo gra się przeciwko silnym i wysokim stoperom w Polsce. Miał kilka swoich sytuacji i moim zdaniem zagrał nawet lepiej niż w tamtym tygodniu w Kielcach - stwierdził Maaskant.

- Nie byłem usatysfakcjonowany z gry w pierwszej połowie. Pomimo tego, że nie gramy źle, to możemy grać jeszcze lepiej. Tak jak mówiłem kilka tygodni temu, ta drużyna może tylko polepszać swoje umiejętności. Możemy grać szybciej, mieć więcej dobrych momentów w tym co robimy. Nie byłem zadowolony z wyniku do przerwy. Powinniśmy grać tak żeby wcześniej "skończyć" ten mecz. Była jednak duża determinacja wśród zawodników, wiedzieli że naszym zwycięstwem nałożymy ciśnienie na grupę pościgową. Brawo dla zawodników - dodał Maaskant.

Trener został zapytany o postawę Michaiła Siwakowa, który po raz pierwszy zagrał w naszych barwach pełne 90 minut.

- Moim zdaniem zagrał dobrze. To jego pierwsze 90 minut w tym sezonie w Wiśle. Wydaje mi się, że Siwakow może grać tylko lepiej. Zna się dobrze na niuansach taktycznych. Kiedy gra się atak pozycyjny, to on się w nim sprawdza. Był zawsze tam, gdzie być powinien. Zrobił to co miał zrobić. Prawie bym zapomniał o tym, że ktoś dzisiaj zaliczył debiut. Zawsze wszyscy są szczęśliwi kiedy Polacy wchodzą do gry w Ekstraklasie. Uważam, że Daniel to przyszłość polskiej piłki - stwierdził Maaskant, odnosząc się do ligowego debiutu, który zaliczył Daniel Brud.

- To, że zrobiłem zdziwioną minę po tym jak kibice wołali moje imię i nazwisko to była tylko "gra" - śmiał się Maaskant. - Jestem szczęśliwy oczywiście z tego, że nasi znakomici kibice doceniają moją pracę i pracę zarządu. Dzisiaj przyjechali moi przyjaciele z Holandii i Anglii, a zawsze jak przyjeżdżają, to są zaskoczeni znakomitym dopingiem. Jestem z tego powodu szczęśliwy - przyznał.

Trener zapytany o kolejne możliwe debiuty, powiedział: - W Młodej Wiśle są przeważnie sami Polacy. Na ten mecz wybrałem zawodników, którzy zasługują na to by być w zespole. Daniel zagrał bardzo dobry mecz w tym tygodniu tutaj w meczu u siebie, to samo byłem z Ríosem. Być może wkrótce zagra też Kamil Jeleń. Trenują z pierwszym zespołem, a potem wybieramy tych piłkarzy, których potrzebujemy - zakończył Holender.

Źródło: wislaportal.pl

Maciej Bartoszek, trener GKS-u Bełchatów

Choć Wisła pewnie pokonała GKS Bełchatów, bo 3-1, trener gości, Maciej Bartoszek, przyznał, że... mecz mógł zakończyć się zupełnie inaczej. - Gdyby sytuacje zostały wykorzystane, wynik mógł być inny - przyznał opiekun bełchatowian.

- W pierwszej połowie popełnialiśmy dużo błędów w środku boiska, więc w pewnym momencie trzeba było zrobić korektę w ustawieniu. Po chwilowych kłopotach udało nam się skorygować te błędy i nasza gra do końca pierwszej połowy była lepsza. Przyszła druga połowa i nieszczęśliwy początek dla nas. Źle w II połowę wyszliśmy, czego wynikiem były dalsze losy tego spotkania - szybko stracona bramka, następnie czerwona kartka, dla mnie trochę kontrowersyjna. Sędzia trochę się z nią pośpieszył. Nie oceniam pracy sędziów, nie chcę zresztą dowiedzieć się z Internetu, że zostałem ukarany. Wydaje mi się, że to był faul na żółtą. Ta sytuacja spowodowała, że w tym meczu zaczęło się dziać gorzej. Wisła poczuła wiatr w plecy i mimo wszystko była dla nas groźniejszym rywalem - mówił trener GKS-u.

- Gratuluję swoim zawodnikom za odpowiednią postawę. Za to, że stworzyliśmy mnóstwo ciekawych sytuacji. Ten mecz niekoniecznie musiał skończyć się naszą porażką. Gdyby sytuacje, które stworzyliśmy, zostały wykorzystane, wynik mógł być zupełnie inny - stwierdził Bartoszek.

Źródło: wislaportal.pl

Wypowiedzi zawodników

Maor Melikson, pomocnik Wisły

Maor Melikson, główny reżyser zwycięskiego spotkania przy Reymonta
Maor Melikson, główny reżyser zwycięskiego spotkania przy Reymonta

Inwestycja w Maora Meliksona spłaca się z tygodnia na tydzień. Izraelczyk w kolejnym już meczu odegrał kluczową rolę i walnie przyczynił się do zwycięstwa. - Nie chcę mówić za wiele o swojej grze. Najbardziej cieszą trzy punkty. Potrzebowaliśmy ich po ostatniej ligowej kolejce – stwierdził z typową dla siebie skromnością.

- Maaskant to dobry trener, wie co powiedzieć zawodnikom w szatni. Chciał, żebyśmy po przerwie grali szybciej i druga połowa była już dużo lepsza – komentował.

Maor nie tylko wpisał się na listę strzelców – przy dużej pomocy bramkarza Sapeli – ale i asystował przy bramce Genkowa. – Cieszę się, że wreszcie udało nam się strzelić gola z rzutu rożnego. Chyba po raz pierwszy – zauważył.

Nie można zapominać także, że to po faulu na nim z boiska wyleciał Tomasz Wróbel. - Miałem piłkę przy nodze, zagrywałem ją do Czarka, kiedy poczułem cios w twarz. Zabolało, ale miałem głowę skierowaną w dół, nawet nie wiem czym mnie uderzył, chyba łokciem. Muszę zobaczyć to w telewizyjnej powtórce – opisywał Melikson.

Tym razem z konieczności wystąpił na skrzydle. - Decyzja zapadła dzisiaj, ale grałem już na tej pozycji. Nie była to dla mnie żadna nowość, ani tym bardziej problem.

Źródło: wislakrakow.com

Marcin Żewłakow, napastnik GKS

Napastnik zespołu gości, Marcin Żewłakow, obszernie skomentował dla nas piątkowe spotkanie przy Reymonta. Oto jak ocenia postawę obu zespołów, a także szanse Wisły na zdobycie mistrzowskiego tytułu.

- Niewiele drużyn przyjeżdża do Krakowa, by grać otwartą piłkę. My nie przyjechaliśmy z taką myślą. Przez pierwsze piętnaście minut chcieliśmy wyważyć, jak Wisła będzie chciała nas taktycznie oszukać i w którym elemencie zepchnąć do defensywy.

- W pierwszej połowie byliśmy nieźle zorganizowani, dosyć głęboko cofnięci. Staraliśmy się zagęścić pole i szukać szansy w kontratakach. Kluczowym momentem był początek drugiej połowy, kiedy Wisła strzeliła pierwszą bramkę, później drugą, a w międzyczasie my straciliśmy jeszcze zawodnika. W końcu krakowska maszyna zaczęła pracować tak, jak powinna… Nie mogliśmy już pokusić się o nic wielkiego. Przy dużej dozie szczęścia – o remis. Na więcej nie było nas stać.

- Grałem z Wisłą po raz pierwszy od dawna i muszę przyznać, ze ta drużyna robi wrażenie. Kiedy ma ułożony wynik i złapie swój rytm, pokazuje klasowy futbol. Wszystko zmierza do tego, że w Krakowie mogą cieszyć się z kolejnego tytułu.

Źródło: wislakrakow.com

Jaliens komplementuje Maora

15. kwietnia 2011, 23:20

- Możemy czuć pewien niedosyt, bo powinniśmy byli strzelić więcej bramek, zwłaszcza w pierwszej połowie - zauważył po meczu Kew Jaliens.

Od 50. minuty goście grali w osłabieniu, po tym jak za faul z boiska wyrzucony został Tomasz Wróbel. Był to swego rodzaju punkt zwrotny tego meczu. - Oczywiście, łatwiej gra się z przewagą jednego zawodnika. Ale wcześniej, także w pierwszej połowie, graliśmy bardzo dobrze, mieliśmy swoje okazje.

W szeregach nieźle grającej Wisły błyszczał Melikson, który miał udział przy każdej z bramek. Najpierw sam wpisał się na listę strzelców, posyłając piłkę z wolnego między nogami bramkarza, później jego wrzutkę z narożnika wykorzystał Cwetan Genkow, a błąd Sapeli interweniującego właśnie po strzale Maora, na bramkę zamienił Czarek Wilk. - Grał dziś na lewej stronie, świetnie spisywał się w akcjach indywidualnych, posyłał dobre dośrodkowania, był dziś jednym z najlepszych zawodników Wisły - zgadza się Kew Jaliens.

wislakrakow.com (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Brud: Dalej pracować i czekać na szanse

Data publikacji: 15-04-2011 23:58


Daniel Brud piątkowym meczem z GKS Bełchatów zadebiutował w Ekstraklasie. Wychowanek Wisły Kraków po meczu przyznał, że na taką chwilę czekał od małego. „Jak byłem młodszy, to moim marzeniem była gra w polskiej lidze. Zresztą po to trenuję” – powiedział Brud.


Debiut w Ekstraklasie to dla każdego grającego w piłkę chłopaka spełnienie marzeń.

Jak byłem młodszy, to zawsze marzyłem o występie w polskiej lidze. Po to trenuję, po to pracuję, żeby grać jak najwyżej.

Dzisiaj minuta, za tydzień może 15 minut, potem może pół godziny?

Tak, taki występ jest ogromną motywacją do dalszej pracy, żeby podnosić swoje umiejętności i grać jeszcze lepiej.

Trener Robert Maaskant powiedział, że do takich ludzi jak Ty należy przyszłość.

Czasami rozmawiam z trenerem, ale nie w takich tematach. Mogę powiedzieć, że jeśli ma o mnie takie zdanie, to tym bardziej jest mi miło i bardzo się cieszę z tego.

Absencja Sobolewskiego i Małeckiego sprawiła, że łatwiej Ci było dostać się do meczowej osiemnastki.

Z pewnością tak. Cóż, mi nie pozostaje nic innego, jak pracować na treningach i czekać na następne szanse.

Spodziewałeś się dzisiaj debiutu w Ekstraklasie? Trener Maaskant dawał Ci sugestie, że taka sytuacja może się dziś zdarzyć? Nie, bo w ciągu tygodnia byłem tylko raz na treningu pierwszej drużyny. Myślę, że była to spontaniczna decyzja trenera.


Rafał Młyński

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Cikos: Bramka to bramka

Data publikacji: 16-04-2011 00:11


Erik Cikos po spotkaniu z GKS-em nie ukrywał, że ta wygrana była potrzebna zespołowi. „Ten mecz był ważny dla nas, podobnie jak zdobyte trzy punkty. Zobaczymy jeszcze, jak jutro zagra Jagiellonia” – podkreślił słowacki defensor.


Ta wygrana była potrzebna Wiśle, zwłaszcza po remisie w Kielcach.

Tak, te trzy punkty były ważne dla nas. Musimy jeszcze poczekać na to, co zrobi Jagiellonia. Zobaczymy.

Nie odczuwaliście braku dwóch kluczowych graczy – Patryka Małeckiego i Radosława Sobolewskiego?

To zawodnicy, którzy znaczą bardzo wiele dla Wisły. Myślę jednak, że w kadrze jest jednak wielu dobrych piłkarzy, którzy mogą zastąpić nieobecnych.

Bełchatów pokazywał, że ewentualny remis byłby dla nich sukcesem, dlatego postawili na defensywę. Trudno grało się Wam przy takich warunkach?

Tak, nie było łatwo dostać się do linii szestnastego metra. Sądzę, że gdybyśmy wykorzystali okazje w pierwszej połowie, potem grałoby się nam o wiele łatwiej i byłoby po meczu. Ale ostatecznie i tak udało się i to jest najważniejsze.

Przy prowadzeniu 2:0 niepotrzebnie straciliście bramkę, bo to wprowadziło trochę nerwowości w boiskowych poczynaniach.

Tak, ponadto Bełchatów po tym miał jeszcze okazję do wyrównania i gdyby im się udało, to dla nas byłaby masakra (śmiech).

Ostatnie trafienie dla Wisły to prezent ze strony Łukasza Sapeli.

Śmiałem się do Czarka, że to jego druga taka fartowna bramka w lidze (śmiech). Ale co tu dużo mówić – bramka to jest bramka.

Rafał Młyński

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Wilk: Możemy usiąść wygodnie w fotelu

Data publikacji: 16-04-2011 09:00


Pod nieobecność Radosława Sobolewskiego pełne dziewięćdziesiąt minut przeciwko PGE GKS rozegrał Cezary Wilk. Młody pomocnik, który w piątkowym spotkaniu wystąpił z kapitańską opaską, zdołał zrehabilitować się za pechową interwencję w Kielcach. W 80. minucie meczu jego gol przypieczętował wygraną gospodarzy. „Bramkarz Bełchatowa praktycznie wrzucił mi piłkę pod nogi. Także moja zasługa była w tym niewielka” – stwierdził skromnie zawodnik.

Na mecz z PGE GKS wiślacy wyszli bez pauzujących za kartki Sobolewskiego i Małeckiego. Te braki sprawiły, że trener Maaskant musiał wystawić niektórych zawodników na dość nietypowych dla nich pozycjach. Zdaniem Cezarego Wilka nie pozostało to bez wpływu na obraz początkowych fragmentów spotkania. „Rzeczywiście, zwłaszcza przez pierwszych kilkanaście minut trudno było oswoić się z takim ustawieniem na boisku. Myślę jednak, że z biegiem czasu wyglądało to coraz lepiej, a w drugiej połowie udało się już całkowicie opanować sytuację” – ocenił pomocnik. Zawodnik Wisły przyznał przy tym, że jego drużyna może prezentować się lepiej niż w pojedynku z gośćmi z Bełchatowa. „Nasza gra jest jeszcze daleka od ideału. Najlepiej świadczy o tym fakt, że nawet przy tak głośnym dopingu doskonale było słychać trenera i jego głośne podpowiedzi” – zauważył.

Piłkarz nie ukrywał, że wygrana w spotkaniu inaugurującym 22. kolejkę stawia wiślaków w komfortowej sytuacji. „Teraz możemy usiąść wygodnie w fotelu i obserwować rywali” – przyznał Wilk. Mecz z PGE GKS był dla niego bardziej udany niż ostatnia ligowa potyczka. Zaliczył wprawdzie trafienie w drugim z rzędu spotkaniu ligowym, ale podczas gdy w Kielcach pokonał Pareikę, tym razem trafił do siatki rywali. „Faktycznie, tym razem udało mi się trafić do właściwej bramki. Miałem bardzo dużo szczęścia, bo bramkarz Bełchatowa praktycznie wrzucił mi piłkę pod nogi. Także moja zasługa była w tym niewielka” – stwierdził skromnie zawodnik.

Reprezentant Polski w pomeczowych wywiadach wypowiedział się też na temat kolejnej ligowej konfrontacji. Przeciwnikiem krakowian będzie wrocławski Śląsk, który od wielu już kolejek nie znalazł w lidze pogromcy. „Serie meczów bez porażki czy bez zwycięstwa to dobry temat głównie dla dziennikarzy. My się tym nie zajmujemy” – zadeklarował wiślak. „Czy ten Śląsk przegrał pięć spotkań, z rzędu, czy wygrał, do każdego spotkania musimy podejść tak samo. Liga jest w tym momencie na tyle spłaszczona, że z każdym można stracić punkty” – dodał.

Tomasz Biegański

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Analiza meczu, oceny piłkarzy

Wisła planowo wygrała kolejne spotkanie przed własną publicznością. Co może nawet ważniejsze od zwycięstwa i trzech punktów, w kolejnym meczu zanotowała progres dyspozycji i to pomimo kilku roszad w składzie. Oczywiście trzeba brać pod uwagę, że Bełchatów grał aż 40 minut w osłabieniu, a bramkarz gości popełniał fatalne w skutkach błędy. Do mistrzostwa wciąż jeszcze daleko a jest nad czym pracować.

O meczu

Pierwszy poważny mankament gry Wisły w piątkowym meczu to relacja naszej dobrej gry, stwarzanych sytuacji i zdobytych po nich bramek. Wisła dominowała na boisku niemal w każdym okresie gry notując posiadanie piłki na poziomie powyżej 60%. W dodatku starała się nacierać, nie trzymała piłki w obronie, a sporą część meczu grała w przewadze jednego zawodnika. Mimo to z gry stworzyła sobie tylko cztery dosyć klarowne sytuacje do zdobycia bramki. W dodatku ani Genkow, ani Rios ani jednej z nich nie zamienili na bramkę.

Pierwsza bramka Wisły to stały fragment gry i błąd bramkarza, druga bramka to rzut rożny, trzecia to kolejny klops bramkarza. Dobrze, że zaczynamy wykorzystywać stałe fragmenty, to też ważny element meczu, ale kiedy przeważa się na boisku wypadałoby umieć przełożyć to na bramki z akcji. Stałe fragmenty mogą decydować o wyniku spotkania, kiedy drużynie się nie układa. Sytuacja, w której drużyna gra dobrze, ma przewagę liczebną, a jednak nie jest w stanie zapracować na bramkę z gry, jest wyraźnym indykatorem problemu.


W piątek graliśmy z Bełchatowem, który na wyjazdach spisuje się lepiej tylko od Arki i Cracovii, a i tak do trzeciej bramki musieliśmy drżeć o wynik. Znów o sobie znać dały stałe fragmenty gry wykonywane przeciwko naszej drużynie. Gubimy się w kryciu strefowym i znów osamotniony rywal w gąszczu czerwonych koszulek zdobywa bramkę. Co więcej, gdyby sędzia nie odgwizdał faulu na Pareice byliśmy blisko utracenia drugiej bramki po stałym fragmencie gry. Choć graliśmy w przewadze, byliśmy blisko umożliwienia rywalowi wyrównania, taka sytuacja jest niedopuszczalna.

Również nie zawsze nasza gra była tak dobra jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. W pierwszej połowie, za każdym razem kiedy GKS decydował się na agresywniejszy doskok w drugiej linii, rozegranie zaczynało stanowić dla Wisły problem. Co prawda utrzymywaliśmy się przy piłce i rozgrywaliśmy akcje wszerz boiska, ale wszystko działo się w okolicach linii środkowej, a jedynym pomysłem na przesunięcie gry wyżej były długie piłki rzucane na Genkowa, co nie zdawało egzaminu. Stanowczo lepiej sytuacja wyglądała od momentu, kiedy Melikson się rozegrał, jednak problem okresowo powracał, np. w samej końcówce pierwszej połowy.

Po przerwie, a konkretniej po zdobyciu drugiej bramki, Wisłę dosięgnął inny problem - dezorganizacja gry. Wisła większość swoich akcji zaczęła rozgrywać chaotycznie, błyskawicznie przenosząc akcję pod drugą bramkę - nie dając rywalom czasu na zorganizowanie się w ataku, ale również nie dając czasu partnerom, na przesunięcie się do przodu. Wisła zamiast spokojnie kontrolować przebieg meczu i kontynuować swoją dobrą grę, zaczęła grać zrywami, zbyt szybko kończyła akcje ofensywne, zbyt łatwo oddawała piłkę i całkiem niepotrzebnie narażała się na otwartą wymianę ciosów z nieodpowiednio zaasekurowanym środkiem pola. Problem sprowadzał się nie do kiepskiej postawy któregoś z zawodników, a raczej z braku autorytetu w drugiej linii, który krzyknąłby na partnerów i wymusił dyscyplinę w grze.

Natomiast nie można odmówić piłkarzom ambicji, widać było, że choć Wiślacy prowadzili dwiema bramkami, dążyli do kolejnych trafień. Pomału widać też, że drużyna się zgrywa, nie tylko pod względem czysto piłkarskim. Ostre wejście w Meliksona zakończone czerwoną kartką spotkało się ze zdecydowaną reakcją kilku naszych piłkarzy, przede wszystkim Paljicia. Dodam jeszcze dwa słowa na temat kartki dla Wróbla - absolutnie zasłużona. Wróbel atakował z niewspółmierną do sytuacji silą i agresją, w dodatku Melikson piłki już się pozbywał, a Wróbel nie interesując się futbolówką, nie próbował nawet wytracić impetu. O winie zawodnika niech najlepiej świadczą jego słowa wypowiedziane jeszcze w trakcie meczu do reportera Canal+ - "(...) nie było tu aż tak wielkiej złośliwości, że powinienem dostać czerwoną kartkę". Z ust dziennikarza nie padło słowo złośliwość, więc skoro sam zawodnik przyznaje się do złośliwego zagrania, to sam przyznaje też rację arbitrowi.

Wracając do gry Wisły. Widać wyraźny postęp w grze kolektywnej, piłka wędruje między piłkarzami o wiele sprawniej, bardziej intuicyjnie, ale także dużej poprawie uległ ruch bez piłki poszczególnych zawodników i wymienność pozycji poszczególnych zawodników. Wyraźny jest też postęp w indywidualnej dyspozycji poszczególnych zawodników. Kirm, czy Jirsak podobnie wysoką formę prezentowali ostatni raz kiedy trafiali do naszego klubu. Ale rozwój widać także po Czikoszu, Paljiciu, czy Chavezie. Do drużyny wpasowują się też Genkow i Jaliens, a Pareiko i Melikson już są jej absolutnymi filarami.

Oceny piłkarzy
Oceny w skali 0-10
0 (Występ poniżej krytyki!), 1 (Fatalnie), 2 (Źle), 3 (Słabo), 4 (Dostatecznie), 5 (Przeciętnie), 6 (Poprawnie), 7 (Dobrze), 8 (Bardzo dobrze), 9 (Świetnie), 10 (Co ten piłkarz jeszcze robi w Polsce?)

Sergei Pareiko - 7
Bramkarz jakiego Wisła potrzebowała od lat. W kolejnym meczu pewny punkt naszej drużyny. Z takim zawodnikiem za plecami, graczom z pola na pewno gra się łatwiej. Przy bramce nie miał zbyt wiele do powiedzenia, natomiast wykazał się w trzech innych sytuacjach, w pierwszej połowie naprawiając błąd kolegów z defensywy dobrym piąstkowaniem. W drugiej połowie uchronił nas przed wyrównaniem, kiedy zdecydowanym wyjściem do końca zażegnał niebezpieczeństwo. Rywale co prawda wykopali mu piłkę, ale spod ręki, więc arbiter musiał odgwizdać faul. W końcówce meczu wybronił jeszcze nogą strzał Komołowa, który mógł dać gościom gola kontaktowego.

Erik Czikosz - 7
Zastanawiałem się nawet nad wyższą notą dla Słowaka. Zaliczył naprawdę wiele wyjść w ofensywie, sumiennie pracował w przekroju całego spotkania. W dodatku tym razem również w defensywie spisywał się dobrze, miał sporo interwencji, zablokował kilka akcji na skrzydle. Jednak ocena jest jaka jest z dwóch względów. Po pierwsze wyjścia Czikosza jeszcze zbyt rzadko przekładają się na konkretne zagrożenie pod bramką rywali. Po drugie ogólne dobre wrażenie w defensywie popsuł trzema kiepskimi zagraniami. Błędy te może nie były najcięższego gatunku, jednak mogły mieć bardzo poważne konsekwencje.

Najpierw około 10 minuty wybił piłkę głową, ale za krótko, rywal w tej sytuacji zakończył akcję groźnym strzałem, choć trzeba przyznać, że nie jeden Czikosz pomylił się w tym konkretnym wypadku, np. Wilk wbiegł zbytnio pod obrońców i nie był w stanie zaasekurować strefy, w którą spadła piłka. W ostatnich minutach pierwszej części gry, Czikosz oddał piłkę na własnej połowie rywalom, chwilę później Małkowski popisał się w tej akcji świetnym dośrodkowaniem na głowę Żewłakowa. To również Czikosz, niefortunnie, ale jednak zagrywał piłkę do Komołowa, co doprowadziło rywala do bardzo groźnej sytuacji strzeleckiej.

Kew Jaliens - 7
Kolejny mocny punkt drużyny. Interweniował pewnie, dobrze się ustawiał, często asekurował Czikosza i robił to skutecznie. w dodatku jak zwykle bardzo dobrze operował piłką, nie tylko przeszkadzał rywalom, ale dawał też coś od siebie w temacie rozegrania piłki i konstruowania ataków. Warto zwrócić uwagę na fakt, że zawodnik ten jest darzony przez partnerów szacunkiem. Sam daje zawodnikom wskazówki co do ustawienia, dyryguje linią defensywy, ale nawet sami piłkarze podchodzą do niego przedyskutować pewne sprawy krycia. Np. Genkow w meczu z Koroną wyjaśniał z Jaliensem kwestię zachowania przy stałych fragmentach gry. Wyższą notę Holendrowi jednak trudno mi przyznać, bo GKS atakował mimo wszystko rzadko, a jednocześnie stworzył sobie parę sytuacji.

Osman Chavez - 6
Momentami zawodnik bardziej widoczny od Jaliensa, często wychodził za napastnikami, ale także popełniał błędy. Przede wszystkim złamał linię spalonego, gdy na początku meczu urywał się Żewłakow. W końcówce pierwszej połowy dał uciec Żewłakowowi i pozwolił by dośrodkowanie spadło mu za plecami. W pozostałych sytuacjach interweniował raczej skutecznie, choć jak zwykle niektóre jego interwencje były na styku wyczucia czasu, a tym samym o włos od faulu. Liczą się efekty, choć w naszym wypadku oddanie jakiegokolwiek stałego fragmentu gry, niestety jest sporym ryzykiem. Pomimo starań i pracy nad grą piłką, miał jednak kilka strat przy wyprowadzeniu futbolówki.

Dragan Paljić - 6
Z tyłu dosyć pewnie, miał sporo udanych interwencji. Choć nie był bezbłędny, to błędy te raczej nie miały poważniejszych konsekwencji. W ofensywie uaktywnił się dopiero po przerwie, szczególnie upodobał sobie wykorzystywanie luki po Wróblu, ale potrafił też nawet pobiec po skosie boiska. Atutem Paljicia jest też mądre i spokojne wyprowadzanie piłki ze własnej strefy obronnej. To co ostatecznie rzutuje na taką ocenę Paljicia to błędy popełnione w ofensywie. Wiślak dwukrotnie decydował się na zupełnie nieuzasadnione strzały. Wisła w tych sytuacjach miała z przodu wielu zawodników przed linią piłki, było komu podać, z kim rozegrać, tymczasem Paljić decydował się na strzał, który grzązł w gąszczu nóg rywali i przynajmniej potencjalnie mógł być przyczynkiem do groźnej kontry.

Cezary Wilk - 5
Niewątpliwym atutem Wilka są bramki. Choć jest to zawodnik zorientowany na defensywę i w dodatku przeważnie rezerwowy, zdobył już w tym sezonie trzy gole. Również w meczu z GKS-em wykazał się wzorcowym zachowaniem i instynktem snajpera, poszedł do końca w sytuacji, w której nawet wielu stricte ofensywnych zawodników by odpuściło.

Niestety z pozostałymi aspektami jego występu bywało różnie. W rozegraniu grał szybciej niż Sobolewski, dawał drużynie więcej, ale też często tracił piłkę. W defensywie ogólnie łatał dziury w defensywie i wypychał rywali, jednak zdecydowanie zbyt często zdarzało mu się być spóźnionym i to na tyle aby uniemożliwić udaną interwencję. Problemem nie była dyspozycja fizyczna Wilka, a momenty rozkojarzenia, decyzje podejmowane o ułamki sekund zbyt późno. Problem był momentami bardzo widoczny i choć w przekroju całego spotkania Wilka w ogólności spełniał swoje zadanie, to patrząc dokładnie nagromadził pokaźną liczbę sytuacji, w których powinien był zachować się lepiej.

Michaił Siwakow - 5
Białorusin rozegrał bardzo dziwne zawody. Z jednej strony po boisku przemieszczał się dobrze, prawie zawsze był tam gdzie miał być, jednak swoją obecność na boisku na dobrą sprawę zaznaczył dwukrotnie. Raz fatalnie dośrodkowując z lewej strony i raz kapitalnie rozgrywając akcję w polu karnym rywali. przez resztę spotkania był to w zasadzie człowiek-widmo. Był wszędzie, ale wyróżnić go za cokolwiek trudno. Walczył, grał w defensywie, ale bez wyraźniejszych zasług czy przewin. Tak jak inni miał i przechwyty i straty. W rozegraniu również, większość jego zagrań to podania do najbliższego lub zagrania w tył. Często nie były to podania bez uzasadnienia, jednak w meczu z Bełchatowem Siwakow na grze Wisły właściwie nie wywarł żadnego efektu, ani pozytywnego, ani negatywnego. Stąd też i jego ocena jest nijaka.

Tomas Jirsak - 8
Bardzo pozytywny występ naszego pomocnika. Bardzo aktywny w rozegraniu, większość akcji przechodziła przez tego zawodnika, to on rozdzielał piłki i decydował o aktualnym kierunku ataku. Potrafił jednym precyzyjnym podaniem zmienić skrzydło, na którym toczyła się gra i jednocześnie pchnąć ją do przodu. Odnajdywał się także w mniejszej grze, jego bardzo dobre zgranie do Meliksona zainicjowało decydującą fazę akcji, po której padła bramka na 3:1. Wracał się też pod obrońców, by pomóc w wyprowadzeniu piłki z własnej połowy. Takiego gracza brakowało w poprzednich meczach Wisły, prawdziwy mózg drużyny. Jest to swojego rodzaju paradoks, bo przecież Czech jak najbardziej na boisku był obecny. Mam nadzieję, że piątkowa dobra dyspozycja znajdzie przełożenie na kolejne spotkania.

Maor Melikson - 8
Bardzo udany występ Izraelczyka. Strzelił bramkę i zaliczył półtorej asysty. Do tego był motorem napędowym większości akcji. Grał indywidualnie ale także podawał partnerom, rozgrywał piłkę na małej przestrzeni. Niezwykle cenny zawodnik, który w piątek zrobił na boisku różnicę. W dodatku Melikson zagrał na innej niż zazwyczaj pozycji. Decyzją trenera pozostaje, czy powróci po tym występie na swoje nominalne miejsce. Warto zauważyć, że dotychczas bocznego napastnika obiegał najczęściej właśnie Melikson, w piątek więcej okazji do wykazania się mieli boczni obrońcy i być może właśnie przesunięcie Meliksona wpłynęło na ich bardziej widoczny w ofensywie występ. Jednak wciąż w kilku zagraniach Meliksonowi brakło precyzji, a w pierwszych 20-30 minutach był niestety wyjątkowo mało aktywny.

Andraż Kirm - 7
Zawodnik, który już od pewnego czasu w Wiśle robi swoje. Walczy, podaje, atakuje, strzela. Ostatnio bramek nie ma, ale Kirm niezmiennie zagrożenie pod bramką przeciwnika stwarza. Do czasu kiedy Melikson przejął inicjatywę, to Kirm był najbardziej widocznym graczem Wisły i to na nim opierała się nasza gra. No i trzeba cenić to, że Kirm nie ma przestojów, tylko gra przez pełne 90 minut. Może być rzadziej wykorzystywany przez partnerów, ale w grze cały czas uczestniczy, chociażby wykonując ruch bez piłki i absorbując obrońców.

Cwetan Genkow - 6
Kolejna ważna postać w Wiśle, zdobywca ważnej bramki. Poza tym zawodnik, który dużo walczył z rywalami i sam też często doświadczał twardych ataków z ich strony. Jednak miał problem z efektywnością swojej pracy. W starciach powietrznych często był górą, ale nie był w stanie celnie zgrać piłki do partnerów. W dodatku zmarnował w pierwszej połowie trzy bardzo dobre sytuacje do wyprowadzenia drużyny na prowadzenie. w zamian w ostatnich minutach przed przerwą byliśmy o włos od schodzenia do szatni z bramką do nadrobienia. Genkow po prostu musiał chociaż jedną z tych sytuacji wykorzystać. I może się powtarzam, ale nie mogę na to patrzeć - niech Bułgar przestanie się przewracać w polu karnym, poza nim jest twardy i walczy do końca, a w szesnastce w samym meczu z GKS-em przynajmniej 4 razy leżał na murawie. Jestem w stanie zrozumieć taką delikatność u napastników filigranowych, którzy przy rosłych obrońcach mogą niewiele, ale Genkow ma warunki by podjąć walkę.

Andres Rios
czas gry: 17+3 minuty

Łukasz Garguła
czas gry: 6+3 minuty

Daniel Brud
czas gry: 0+2 minuty

Podsumowanie
Podsumowując krótko. W grze Wisły widać coraz więcej pozytywów, widać też pracę trenera. Jednak do tytułu wciąż bardzo daleka droga i nie warto jeszcze nastawiać się na mistrzostwo. Wisła ma wciąż wiele mankamentów w swojej grze, szczególnie w defensywie, a przed sobą terminarz zdecydowanie trudniejszy niż goniąca nas Jagiellonia. Ten sezon może się jeszcze różnie potoczyć, i nic nie jest jeszcze przesądzone. Lepiej ostrożnie oceniać swoje siły niż dzielić skórę na żywym niedźwiedziu.

I tak na koniec - trener dobierając takie, a nie inne ustawienie nie popełnił błędu, zresztą podobnie nie popełniłby go decydując się na Łobodzińskiego. Postawił na sprawdzone rozwiązania i sprawdzonych zawodników, którzy najczęściej pojawiają się na boisku i stanowią najmniejszą niewiadomą. Rios niewiadomą wciąż pozostaje i kolejny hat-trick w ME tego nie zmieni. Burliga strzelał w ME po cztery bramki na mecz i do naszego składu się nie łapie. Rios może wybija się wśród polskiej młodzieży, ale to nie to samo, co dorosła piłka.

Autor: wislakrakow.com
Autor: Uran235

22. kolejka - podsumowanie

22. kolejka rozpoczęła się w piątek pewnym zwycięstwem liderującej Wisły nad gośćmi z Bełchatowa. Kolejne trzy punkty na koncie Białej Gwiazdy to nie tylko spokojny tydzień przy Reymonta, ale też wzmożona presja na zespołach ścigających podopiecznych Roberta Maaskanta.

Drugie z piątkowych spotkań, Górnika z Lechią w Zabrzu, zakończyło się bezbramkowym remisem, co jednak pozwoliło gdańszczanom pozostać na podium.

Sobota rozpoczęła się meczem Bytomiu, gdzie miejscowa Polonia uległa swej imienniczce z Warszawy. Ślązacy nadal balansują na krawędzi spadku, na ostatnim bezpiecznym miejscu, z tą samą liczbą punktów co przedostatnia w tabeli Arka.

Reklamowane jako szlagier spotkanie Lecha z Legią w Poznaniu nieco rozczarowało od strony sportowej, na pewno jednak uszczęśliwiło kibiców Kolejorza, który zwyciężając po golu Artjomsa Rudnevsa zrównał się punktami z warszawiakami i przeskoczył ich w tabeli.

W Łodzi miejscowy Widzew bezbramkowo zremisował z Ruchem, choć chorzowianie przez ponad pół meczu grali w osłabieniu (po czerwonej kartce dla Wojciecha Grzyba), a spotkanie kończyli nawet "w dziewiątkę" (drugą czerwoną kartkę obejrzał Zeljko Dokić).

Czerwonych kartek nie zabrakło też w Lubinie, gdzie Zagłębie dało się ograć Jagiellonii. Przybyszom z Białegostoku zadanie ułatwiło odesłanie do szatni zawodników gospodarzy, Damiana Dąbrowskiego i Przemysława Kocota. Do atrakcji spotkania zaliczymy na pewno kilkunastominutowy brak prądu, a tym samym oświetlenia na Dialog Arenie.

Niedziela w ekstraklasie rozpoczęła się od meczu nazwanego w mediach "pojedynkiem czerwonych latarni". W Gdyni przedostatnia Arka podejmowała ostatnią w tabeli Cracovię. Gospodarze odnieśli pewne zwycięstwo, nie wystarczyło to jednak na wydobycie się ze strefy spadkowej, choć Arka zrównała się już punktami z Polonią Bytom.

Na zakończenie kolejki Śląsk nieoczekiwanie przegrał u siebie z kielecką Koroną. Zamiast oczekiwanego przy Oporowskiej awansu na trzecie miejsce, Śląsk spadł na ósme, dając się Koronie przeskoczyć w tabeli.

W meczach 22. kolejki sędziowie pokazali zawodnikom 33 żółte kartki oraz 5 czerwonych. Na trybunach ośmiu stadionów zasiadło niemal 95 tysięcy kibiców.


Kalendarz i wyniki spotkań 22. kolejki Ekstraklasy

15 kwietnia 2011 (piątek)
20.00 Górnik Zabrze - Lechia Gdańsk 0:0
20.00 Wisła Kraków - GKS Bełchatów 3:1
16 kwietnia 2011 (sobota)
14.45 Polonia Bytom - Polonia Warszawa 0:2
15.45 Lech Poznań - Legia Warszawa 1:0
17.00 Widzew Łódź - Ruch Chorzów 0:0
19.15 Zagłębie Lubin - Jagiellonia Białystok 0:2
17 kwietnia 2011 (niedziela)
14.45 Arka Gdynia - Cracovia 3:0
17.15 Śląsk Wrocław - Korona Kielce 0:1


Tabela Ekstraklasy
(miejsce, klub, mecze rozegrane-punkty-bramki zdobyte:bramki stracone)
1.Wisła Kraków – 22-44-36:21
2.Jagiellonia Białystok – 22-38-27:20
3.Lechia Gdańsk – 22-32-27:24
4.Lech Poznań – 22-32-27:18
5.Legia Warszawa – 22-32-28:32
6.Górnik Zabrze – 22-32-24:32
7.Korona Kielce – 22-31-29:32
8.Śląsk Wrocław – 22-30-30:28
9.GKS Bełchatów – 22-30-25:25
10.Polonia Warszawa – 22-30-29:22
11.Zagłębie Lubin – 22-28-21:27
12.Ruch Chorzów – 22-28-21:22
13.Widzew Łódź – 22-27-29:24
14.Polonia Bytom – 22-23-21:28
15.Arka Gdynia – 22-23-15:22
16.Cracovia – 22-19-26:38


Liderzy klasyfikacji strzelców

10 bramek - Andrzej Niedzielan (Korona Kielce);
9 bramek - Tomasz Frankowski (Jagiellonia Białystok), Artjoms Rudnevs (Lech Poznań);
8 goli - Przemysław Kaźmierczak (Śląsk Wrocław), Artur Sobiech (Polonia Warszawa), Abdou Traore (Lechia Gdańsk);
7 goli - Andraż Kirm (Wisła Kraków), Patryk Małecki (Wisła Kraków), Marcin Robak (Widzew Łódź), Darvydas Šernas (Widzew Łódź);

Źródło: wislakrakow.com


Mecz z Bełchatowem - KIBICOWSKO

Patryk Małecki prowadzi doping

Wyjątkowe wydarzenie miało dziś miejsce na sektorze G. W rolę gniazdowego wcielił się Patryk Małecki. Niemal przez całą pierwszą połowę "Mały" co sił wydzierał się do mikrofonu i razem z kibicami żywiołowym dopingiem niósł drużynę do zwycięstwa. Zobacz nasz film z tego wydarzenia.

Małecki nie znalazł się w kadrze meczowej z powodu pauzowania za cztery żółte kartki. - Bardziej się denerwuję oglądając mecz z boku, niż samemu biegając po boisku - przyznawał jeszcze przed spotkaniem. Okazało się jednak, że, jak na prawdziwego gniazdowego przystało, nie bardzo miał czas przyglądać się wydarzeniom na boisku. - Widziałem tylko jedną akcję z pierwszej połowy. Szkoda, że Cwetan nie strzelił, ale to już nie ma znaczenia. Osiągnęliśmy swój cel.

Wygrana nad GKS-em Bełchatów nie zaskoczyła nikogo i mogła być po prostu jednym z wielu zwycięskich meczów przy Reymonta. Dzięki Małeckiemu spotkanie to na długo zapadnie w pamięć. - Cieszę się, że mogłem śpiewać z kibicami, nie zapomnę tego dnia do końca życia - powiedział opuszczając stadion.

A wcześniej? Z zaangażowaniem wypełniał funkcję gniazdowego. Intonował przyśpiewki, zdzierał gardło, motywował do coraz głośniejszego i bardziej fanatycznego dopingu. Kibice dawali z siebie wszystko, uśmiechając się przy okazji od ucha do ucha.

- Gdybym miał jeszcze kilka takich lekcji, to pewnie byłoby lepiej, ale myślę, że nie było źle - ocenił uśmiechnięty Patryk Małecki. Po wspólnym dopingowaniu podziękował kibicom, że mógł być wśród nich i śpiewać wraz z nimi. Sektor opuszczał zgrzany i zachrypnięty. - To było wspaniałe przeżycie - wyznał. "Wodzirej jest okej!" - krzyczeli fani.

Źródło: wislakrakow.com

Film

Wisła.TV: Mały z nami, z kibicami

... I SPORTOWO

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2010/2011

Zdjęcia z trybun

Patryk Małecki - "Wodzirej jest okej!"
Patryk Małecki - "Wodzirej jest okej!"
Kibice Wisły przy Reymonta
Kibice Wisły przy Reymonta
Na trybunach pięknie i żywiołowo
Na trybunach pięknie i żywiołowo
Kibice
Kibice
Kibice Wisły w proteście organizowanym przez OZKS przeciw nagonce sprawujących władze (rząd stosuje surowe restrykcje wobec kibiców,by w ten sposób zamaskować swą nieudolność związaną z przygotowaniami do turnieju Euro 2012) w naszym kraju na środowisko kibicowskie oraz szkalowaniu kibiców w ,,prawdomównych" mediach
Kibice Wisły w proteście organizowanym przez OZKS przeciw nagonce sprawujących władze (rząd stosuje surowe restrykcje wobec kibiców,by w ten sposób zamaskować swą nieudolność związaną z przygotowaniami do turnieju Euro 2012) w naszym kraju na środowisko kibicowskie oraz szkalowaniu kibiców w ,,prawdomównych" mediach
Pauzujący za kartki Radosław Sobolewski rozdawał autografy w sektorze rodzinnym
Pauzujący za kartki Radosław Sobolewski rozdawał autografy w sektorze rodzinnym