2011.05.08 Lechia Gdańsk - Wisła Kraków 0:3

Z Historia Wisły

2011.05.08, Ekstraklasa, 25. kolejka, Gdańsk, Stadion Miejski, ul. Traugutta 29, 14:45, niedziela
Lechia Gdańsk 0:3 (0:2) Wisła Kraków
widzów: 10.020
sędzia: Robert Małek z Zabrza.
Bramki
0:1
0:2
0:3
17' Cwetan Genkow
30' Andraž Kirm
87' Michaił Siwakow
Lechia Gdańsk
4-5-1
Paweł Kapsa
Deleu
Rafał Janicki
Luka Vuczko
Vytautas Andriuskevicius grafika:Zmiana.PNG (84' Lewron Hajrapetjan)
Łukasz Surma
Marko Bajić grafika:Zmiana.PNG (55' Bedi Buval)
Marcin Pietrowski grafika:Zmiana.PNG (66' Kamil Poźniak)
Paweł Nowak
Abdou Razack Traore
Ivans Lukjanovs

trener: Tomasz Kafarski
Wisła Kraków
4-5-1
Sergei Pareiko
Erik Czikosz
Kew Jaliens
Osman Chavez
Dragan Paljić Grafika:Zk.jpg
Radosław Sobolewski
Cezary Wilk
Patryk Małecki grafika:Zmiana.PNG (90’ Łukasz Garguła)
Andraž Kirm
Maor Melikson grafika:Zmiana.PNG (83' Michaił Siwakow)
Cwetan Genkow grafika:Zmiana.PNG (90’Andres Rios)

trener: Robert Maaskant
sytuacje: 3-8
strzały: 2-9
strzały celne: 0 - 6
dośrodkowana: 33-16
posiadanie piłki: 57% - 43%
spalone: 7 - 4
rzuty rożne: 9 - 4

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy
Wiślacki Smok zaprzyjaźniony z Lwem Lechii
Wiślacki Smok zaprzyjaźniony z Lwem Lechii
Kolejny dowód przyjaźni łączącej kibiców obu klubów
Kolejny dowód przyjaźni łączącej kibiców obu klubów

Spis treści

Przed meczem

Wisła Kraków: Przerwać fatalną passę!

Po dwóch porażkach z rzędu piłkarze Wisły Kraków w niedzielę o godz. 14.45 w Gdańsku staną przed konkretnym zadaniem - przerwać fatalną passę i wreszcie wywalczyć punktową zdobycz. Najlepiej komplet, czyli trzy. Zadanie jednak łatwe nie będzie, bo Lechia ciągle liczy się w walce o europejskie puchary i też będzie chciała wygrać. Trener Wisły Robert Maaskant wie, jak ważny mecz czeka jego piłkarzy. - To oczywiste, że mecz z Lechią jest dla nas bardzo ważny - mówi Holender. - Gdy wielki zespół, jak Wisła, przegrywa dwa spotkania z rzędu, to musi się coś zacząć dziać z zawodnikami. Zaczynają się zastanawiać czy to, co robią, jest dobre. Ja muszę ich upewnić w przeświadczeniu, że tak jest. Musimy uniknąć indywidualnych błędów, bo jeśli jest ich za dużo, to przegrywa się mecze. Musimy jednak mieć też w sobie przekonanie, że ciągle jesteśmy dobrym zespołem. Maaskant komplementował również "biało-zielonych". - Lechia gra miły dla oka, kombinacyjny futbol - stwierdził szkoleniowiec "Białej Gwiazdy".

Komplementy komplementami, ale piłkarze Wisły muszą patrzeć przede wszystkim na siebie. Jeśli chcą wygrać, powinni zagrać o wiele lepiej niż w ostatnim spotkaniu z Górnikiem. Pomóc ma w tym m.in. powrót do wyjściowego składu Cwetana Genkowa.

- Wszyscy są gotowi do gry. Genkow też - tak o stanie kadrowym drużyny mówił wczoraj Maaskant. Wiadomo, że Bułgar może liczyć na miejsce w wyjściowym składzie. Zapytaliśmy trenera Wisły, czy szykuje również inne zmiany. - Wszystko jest możliwe - odparł ze śmiechem.

Obserwacja piątkowego treningu pozwala dojść do wniosku, że zmiany rzeczywiście będą. Maaskant najprawdopodobniej zauważył, że w meczu z Górnikiem Zabrze rywal stanowczo za łatwo stwarzał sytuacje pod bramką Wisły. Ofensywne zapędy piłkarzy z Gdańska ma zatem ostudzić wzmocnienie drugiej linii, czyli wystawienie jeszcze jednego piłkarza odpowiedzialnego za defensywę. Wszystko wskazuje na to, że od początku zagrają tym razem zarówno Radosław Sobolewski, jak i Cezary Wilk. Do tej pory było tak, że ten ostatni mógł liczyć na miejsce w wyjściowym składzie, tylko gdy musiał pauzować "Sobol". Teraz powinni zagrać obaj. Zresztą z Wilkiem w podstawowej jedenastce Wisła zagrała jedyny wygrany tej wiosny wyjazdowy mecz i jednocześnie najlepszy. Ten z pierwszej wiosennej kolejki, z Arką w Gdyni.

Pojedynek z Lechią otworzy tydzień, w którym wiślacy rozegrają trzy bardzo ważne spotkania. To będzie najprawdopodobniej decydujący tydzień. Wygranie trzech najbliższych meczów w praktyce powinno zapewnić Wiśle tytuł mistrza Polski. Potknięcia w starciach z Lechią, Lechem Poznań i Cracovią mogą piłkarzy z ul. Reymonta kosztować bardzo drogo. Maaskant twierdzi, że jego podopieczni są gotowi na taką serię prestiżowych potyczek.

- Monitorujemy zawodników, a w przygotowaniach do sezonu braliśmy pod uwagę, że tak będzie wyglądał finisz ligi - tłumaczy Holender. - Rzeczywiście, czekają nas bardzo interesujące i ważne dni...

Warto dodać, że Wisła, odkąd Lechia awansowała do ekstraklasy, wygrała z nią wszystkie ligowe mecze. W niedzielę krakowianie akurat tę dobrą passę będą chcieli podtrzymać. Zresztą jesienią do meczu z "biało-zielonymi" wiślacy przystępowali w podobnych nastrojach jak obecnie. Wtedy krakowianie też byli po fatalnym, przegranym meczu z Górnikiem. Wygrali jednak przy ul. Reymonta z zespołem Tomasza Kafarskiego 5:2.

Lechia do meczu z Wisłą przystąpi osłabiona brakiem Krzysztofa Bąka, który w niedawnym meczu z Arką Gdynia otrzymał czwartą żółtą kartkę w sezonie. To będzie duże osłabienie bloku defensywnego gdańszczan, bowiem Bąk do tej pory był niezastąpionym zawodnikiem. W Lechii tylko on i Łukasz Surma rozegrali wszystkie 24 mecze od początku do końca.

Mecz będzie można zobaczyć w stacji Canal Plus Sport. Transmisja rozpocznie się o godz. 14.25.

Źródło: gazetakrakowska.pl
Autor:Bartosz Karcz

Wykorzystają kolejną szansę?

Spotkanie Lechia - Wisła zapowiadane jest jako szlagier 25. kolejki ligowej. Obydwa zespoły zagrają o pełną pulę, a to oznacza solidne emocje. Wisła znów ma szansę zrobić ogromny krok w stronę mistrzostwa, ale czy po serii nieudanych występów uda się go wykonać?

Przed tym meczem jesteśmy "mądrzejsi", bo znamy już - jakże ciekawe - wyniki spotkań już w tej kolejce zakończonych. A w nich znów mało kto próbuje gonić Wisłę. Udało się to w ten weekend jedynie Legii i Lechowi, ale jedni i drudzy tracą zbyt wiele, aby na dziś się nad tym zastanawiać.

Dla Wisły najważniejsza była kolejna porażka Jagiellonii, co sprawia, że wiślacy znów dostają prezent od losu. Mamy bowiem kolejną szansę na to, aby powiększyć przewagę w ligowej tabeli. Ta w niedzielę późnym popołudniem wynosić może trzy, cztery albo sześć punktów (lub jak kto woli od 4 do 7 - gdy weźmiemy pod uwagę lepszy od "Jagi" bilans bezpośrednich spotkań).

Po dwóch porażkach z rzędu, ze Śląskiem i Górnikiem, w których nie udało się wiślakom strzelić choćby bramki - mecz z ofensywnie grającą Lechią ma być tym, który da przełamanie. A osiągnąć to pomóc ma wracający po kontuzji Cwetan Genkow. Bez reprezentanta Bułgarii Wiśle gra się nie układała i nie pozostaje nam mieć nadziei, że tym razem będzie z nią po prostu o wiele lepiej.

Tak samo jak i pozostaje mieć nadzieję, że wiślacy znów "eksplodują" formą. Przypomnijmy, że jesienią było podobnie. Po słabiutkich meczach ze Śląskiem i Górnikiem - przyszło jakże miłe 5-2 z Lechią. Teraz po porażkach z tymi samymi drużynami - liczymy na powtórkę!

Lechia na pewno nie będzie takim rywalem, jak np, Śląsk i nie zamuruje bramki. A to oznacza, że czeka nas otwarte widowisko, z dużą liczbą sytuacji podbramkowych. Oby lepsza była w nich Wisła!

Źródło: wislaportal.pl

Robert Maaskant: Przed nami interesujący tydzień

6. maja 2011

Ekipa Wisły Kraków zebrała się dziś przed południem, by przeprowadzić przedostatnie zajęcia przed meczem z Lechią. Szkoleniowiec Białej Gwiazdy ma do dyspozycji wszystkich zawodników, poza tymi, którzy zmagają się z długotrwałymi urazami. W pełnej formie jest już Cwetan Genkow.

- Wszyscy, łącznie z Genkowem, są gotowi do grania - zapewnił Robert Maaskant, który podczas zajęć nie szczędził swym podopiecznym ostrych uwag. - Nie bywam wściekły, to raczej sposób motywacji zespołu. Przed nami bardzo ważny mecz i wszyscy muszą wiedzieć, że błędy indywidualne mogą nas sporo kosztować.

Świadkami takiej sytuacji byliśmy w miniony weekend, kiedy faworyzowana Wisła uległa na własnym stadionie Górnikowi Zabrze. - Zadaliśmy sobie pytanie, dlaczego przegraliśmy, szukaliśmy przyczyn. O straconych bramkach zaważyły indywidualne błędy Czikosza czy Paljicia. Graliśmy też zbyt otwarcie, popełniliśmy błędy związane z organizacją obrony, a z drugiej strony nie wykorzystaliśmy 100% sytuacji, które mieli Melikson, Kirm czy Siwakow.

W Gdańsku spodziewamy się innego meczu. Grająca u siebie Lechia nie powinna bronić się tak jak Górnik czy Śląsk, z którymi Wisła poległa w ostatnim czasie. - Lechia gra przyjemny, kombinacyjny futbol, miło ogląda się ich grę. Musimy jednak pamiętać, że nie tylko Wisła chce wygrać wszystkie mecze. Także inne drużyny, jak Jagiellonia czy właśnie Lechia, są w takiej samej sytuacji - zauważa Holender.

tumb

W niedzielę Wisła rozpocznie maraton kluczowych spotkań, które rozstrzygną losy mistrzostwa Polski. - To będzie bardzo ważny tydzień, w którym przyjedzie do nas Lech, a zwieńczą go wielkie derby Krakowa. Z pewnością będą to interesujące dni.

Maaskant nie obawia się o formę swoich zawodników w kontekście grania co trzy dni. Zapewnia, że ich wydolność jest monitorowana, a kończenie sezonu kolejkami szybko następującymi po sobie było brane pod uwagę podczas przygotowań do rundy wiosennej.

Źródło: wislakrakow.com

Relacje z meczu

Wypunktowali! Lechia - Wisła 0-3

Mecz z Lechią wiślacy zaczęli spokojnie, dali pograć gospodarzom, po czym wyprowadzili dwa niezwykle skuteczne ciosy. Gole Cwetana Genkowa i Andraža Kirma były niczym bokserskie "prawe sierpowe", po których ekipa z Gdańska - choć próbowała - już się nie podniosła. Tym bardziej, że w końcówce bramkę z niemal... połowy boiska strzelił Michaił Siwakow. Trzy, jakże ważne punkty, jadą więc do Krakowa, a to oznacza, że w marszu po mistrzostwo "Biała Gwiazda" wykonuje solidny krok. Na pięć kolejek przed końcem sezonu, aby nas wyprzedzić - wiceliderująca Jagiellonia musiałaby zdobyć siedem punktów więcej.

Tak jak pisaliśmy we wstępie do tej relacji - wiślacy mecz z Lechią zaczęli cofnięci, można wręcz powiedzieć, że graliśmy zachowawczo, przez co pierwsze minuty należały do gospodarzy. Tyle tylko, że Ci nie stworzyli sobie żadnych groźnych sytuacji. Te mogła mieć natomiast Wisła, po dwóch udanych wyjściach Maora Meliksona. Jego zagrania ze skrzydła padały jednak łupem obrońców. Z kolei łupem Pawła Kapsy padł strzał Andraža Kirma, który w 12. minucie ładnie uderzył sprzed pola karnego.

Pięć minut później było już jednak 1-0 dla Wisły. Z lewego skrzydła do środka zszedł z piłką Patryk Małecki, "siatując" rywala. Piłka trafiła do Meliksona, który także założył "siatkę" obrońcy Lechii, aż w końcu trafiła pod nogi Cwetana Genkowa, a ten... jak przystało na tą akcję - między nogami Kapsy trafił do siatki. 1-0 i wynik otworzył się Wiśle znakomicie.

Niestety po zdobyciu gola wiślacy nie poszli za ciosem i w 25. minucie piłka zatrzepotała w naszej siatce. Na nasze szczęście sędziowie odgwizdali pozycję spaloną Abdou Traoré. Jak pokazały powtórki - była to słuszna decyzja arbitra, tyle że było to też pierwsze dla nas poważne ostrzeżenie.

Skończyło się na strachu, tym bardziej, że w 30. minucie kapitalną akcję przeprowadził Melikson. Izraelczyk pognał aż do linii końcowej, po czym zgrał do tyłu do nadbiegającego Kirma. Ten pozostawiony bez opieki tylko dopełnił formalności i zrobiło się 2-0.

Do przerwy pod obiema bramkami działo się już niewiele, no może poza sytuacją Pawła Nowaka z 45. minuty, którą sprowokowaliśmy sami, a zakończyła się ostatecznie wyłapaniem piłki przez Sergeia Pareikę. Do przerwy mamy więc 2-0.

Początek drugiej połowy nie przyniósł nam jakiejś wielkiej zmiany obrazu gry. Wisła, mając ułożony mecz i wynik, nie miała powodów do tego, aby "szarpać" do przodu. Z kolei Lechia nie miała wielkiego pomysłu na zagrożenie naszej bramce i na pierwszą groźną sytuację - częściej próbujących atakować gospodarzy - czekaliśmy do 65. minuty. I tą gospodarzom wiślacy stworzyli... sami. Jaliens zbyt lekko zagrał głową do Pareki i bliski przejęcia piłki był Bédi Buval. Nasz bramkarz był jednak szybszy i zdołał piłkę wypiąstkować.

W odpowiedzi Melikson zagrał prostopadle do Kirma, ale uderzenie Słoweńca przeleciało obok bramki. Kolejne minuty upływały przy spokojnej grze wiślaków, którzy mieli jeden cel - dowieźć wygraną i pilnować się w defensywie. Świadczy o tym choćby sytuacja, po której wywalczyliśmy rzut rożny. Przy nim w polu karnym gospodarzy było jedynie dwóch wiślaków.

W 82. minucie niemal z niczego mogło być natomiast 3-0. Mocno huknął Genkow, ale obił tylko poprzeczkę bramki Lechii. Co się odwlecze... W 87. minucie rezerwowy Michaił Siwakow poszedł na "przebój", zabierając tuż przy środkowej linii boiska piłkę Deleu, a że zobaczył wysuniętego Kapsę, więc uderzył... z 50 metrów. Skutecznie, bo futbolówka wpadła do siatki!!! Gol marzenie! I wynik marzenie...

Wisła wygrywa w Gdańsku, grając tym razem może nie jakiś super piękny mecz, ale po prostu mądrze. Poczekaliśmy na to co pokaże Lechia, po czym dwie skuteczne akcje dają nam jakże cenne trzy punkty. Przed kolejnymi meczami wiślacy znów mają ogromny komfort solidnej przewagi w tabeli. Teraz dwa kolejne mecze gramy na własnym stadionie, najpierw z Lechem, a potem z Cracovią. Kto wie, może po nich świętować już będziemy mistrzostwo?

Źródło: wislaportal.pl

Wrócił Genkow, Wisła zwycięska, trzy gole w Gdańsku

Po dwóch porażkach do składu Wisły wrócił Cwetan Genkow i Biała Gwiazda wywalczyła zwycięstwo. Bułgar zdobył pierwszą bramkę meczu a Robert Maaskant całkowicie odmienił sposób gry swojej drużyny. Ozdobą meczu był gol Siwakowa z połowy boiska.

tumb

Tym razem Wisła nie czarowała setkami, często bezproduktywnych, podań. W Gdańsku Robert Maaskant postawił na dwójkę zorientowanych defensywnie pomocników - Sobolewskiego i Wilka. Inicjatywę miała Lechia, Wisła posiadała piłkę przez 43 procent czasu gry, ale z przodu miała nieco więcej miejsca i potrafiła to wykorzystać - zdobyła trzy gole. Dwa po pięknych akcjach, trzeci po pięknym strzale.

Na 1:0 trafił Cwetan Genkow. Najpierw Małecki ograł dwóch rywali i podał między nogami jednego z lechistów do Meliksona. Izraelczyk przyspieszył do przodu, założył siatkę kolejnemu przeciwnikowi i próbował strzelać. Piłka rykoszetem trafiła do Genkowa, który wykorzystał sytuację.

Lechia zdołała umieścić piłkę w bramce Wisły, ale uczyniła to nieprzepisowo. Lukjanovs oddał strzał a piłkę wpakował do siatki Traore, ale znajdował się na pozycji spalonej. Po meczu trener Kafarski stwierdził, że sędzia powinien uznać gola "z duchem gry". My tam w duchy nie wierzymy tylko w przepisy, a te zdecydowanie stały po stronie Wisły - przynajmniej w tej sytuacji.

Drugiego gola zdobył dla "Białej Gwiazdy" Andraż Kirm wykańczając fenomenalną akcję Erika Czikosza i Maora Meliksona. Słowak odegrał z pierwszej do Izraelczyka, ten dobiegł do linii końcowej, wyłożył do Słoweńca, który nie miał problemów z trafieniem do bramki mimo rozpaczliwej interwencji Deleu.

Po przerwie był okres, w którym Lechia mogła pokusić się o zdobycie bramki. Trzykrotnie mylił się sędzia: dwa razy niesłusznie gwizdał pozycję spaloną lechistów, przy czym obaj ze swych pozycji i tak nie trafili w światło bramki. Trzeci błąd sędziego Małka dotyczył faulu Czikosza na Lukjanovcie. Słowak ewidentnie spóźnił się i zasłużył na żółtą kartkę, tymczasem arbiter nie zauważył nawet przewinienia.

Im bliżej końca meczu tym Wisła bardziej szanowała piłkę i dłużej nią operowała. Nie kwapiła się do bardziej zdecydowanych ataków, a przy stałych fragmentach gry w pole karne Lechii wędrowało maksymalnie trzech wiślaków. W końcówce Lechia bardziej się odsłoniła i to przyniosło trzy znakomite sytuacje Wiśle. Najpierw Melikson obsłużył podaniem Kirma, który huknął z prawej nogi obok słupka. Później Małecki zagrał głową do Genkowa, a ten znalazł się w podobnej sytuacji co Kirm, choć miał nieco więcej miejsca. Potężnie strzelił w odbitą od ziemi piłkę a ta odbiła się od poprzeczki i kilkadziesiąt centymetrów przed linią bramkową od strony boiska.

W końcu kolejny błąd Lechii wykorzystał wprowadzony w 83 minucie Siwakow. Białorusin wybił piłkę Deleu i biegnąc za nią zauważył wysuniętego Pawła Kapsę oraz nadbiegającego gracza rywali. Postanowił więc uderzyć i zrobił to perfekcyjnie: Kapsa nie miał szans na interwencję, a piłka wpadła pod poprzeczkę bramki.

Wisła mogła być już pewna zwycięstwa i na pięć kolejek przed końcem sezonu ma sześć punktów przewagi nad drugą Jagiellonią i dziewięć nad trzecią Legią. Z Legią zmierzymy się jeszcze przy Łazienkowskiej, natomiast już w środę podejmiemy Lecha zaś w niedzielę - Cracovię. To będą prawdziwe hity. Jeśli zakończą się naszym zwycięstwem, to mistrzostwo Polski po roku przerwy wróci pod Wawel.

Wszystko w nogach podopiecznych Roberta Maaskanta.

Źródło: wislakrakow.com

Lechia Gdańsk - Wisła Kraków: 3:0 dla "Białej Gwiazdy"!

Wisła Kraków zrobiła w niedzielę ogromny krok w kierunku tytułu mistrza Polski, wygrywając z Lechią Gdańsk 3:0. "Biała Gwiazda" rozegrała dobre spotkanie i pokazała, że nie ma mowy o kryzysie w drużynie.

W sobotę Jagiellonia Białystok przegrała z Widzewem Łódź i piłkarze Wisły już wiedzieli, że w niedzielę staną w Gdańsku przed ogromną szansą na powiększenie przewagi nad wiceliderem.

Na stadionie gdańskiej Lechii mieli też wreszcie zdobyć punkty po dwóch meczach, w których musieli uznać wyższość rywali. Zdobyli, wygrywając w pełni zasłużenie. Dzięki temu mają już sześć punktów przewagi i na pięć kolejek przed końcem tylko kataklizm mógłby odebrać wiślakom mistrzowską koronę.

Trener Robert Maaskant tym razem ustawił zespół ostrożniej. Do gry desygnował bowiem dwóch defensywnych pomocników, czyli Radosława Sobolewskiego i Cezarego Wilka, którzy mieli rozbijać ataki gospodarzy już w środkowej strefie. Siłę ognia "Białej Gwiazdy" miał zwiększyć wracający do składu po kontuzji Cwetan Genkow.

Pierwsza zaatakowała Lechia. Jej przewaga trwała około 10 minut, w czasie których krakowianie głównie się bronili. Okres przewagi zakończyła kontrowersyjna sytuacja w polu karnym Wisły, w której Osman Chavez dotknął piłkę ręką. Sędzia Robert Małek uznał jednak, że nie było to celowe zagranie, i nakazał grać dalej.

Wisła pierwszy strzał oddała za sprawą Andraża Kirma w 12 minucie. Paweł Kapsa poradził sobie z tym uderzeniem bez problemów. Nic do powiedzenia nie miał natomiast pięć minut później, gdy Patryk Małecki, Maor Melikson i Cwetan Genkow całkowicie "rozklepali" defensywę Lechii. Akcję zakończyło trafienie Bułgara do siatki.

Lechia ruszyła do ataku, ale szczerze mówiąc, straciła koncepcję, jak rozmontować obronę gości. Seryjne dośrodkowania w pole karne wpadały cały czas w ręce Sergieja Pareiki. W 25 minucie stadion jednak eksplodował, gdy do siatki trafił z bliska Traore. Na moment, bo podniesiona ręka sędziego jasno wskazała, że był spalony.

W 36 minucie kolejną świetną akcję przeprowadzili wiślacy. Znów piłka szła jak po sznurku w rytmie: Melikson, Cikos, Melikson, Kirm… gol.

Dwubramkowe prowadzenie pozwoliło wiślakom grać już spokojnie do przerwy, a Lechia poza jednym zamieszaniem w polu karnym gości nie stworzyła sobie praktycznie okazji na gola kontaktowego.

Druga połowa nie była już emocjonująca. Wisła spokojnie stanęła z tyłu i czekała, co zrobi Lechia. A Lechia wczoraj niewiele mogła, bo zupełnie nie miała pomysłu, jak poradzić sobie ze szczelną obroną drużyny z Krakowa. Bili zatem "biało-zieloni" głową w mur, a wiślacy spokojnie czekali, czekali i... się doczekali.

Jeszcze w 82 minucie meczu Genkow trafił w poprzeczkę, ale w 87 minucie Siwakow zrobił coś, co na długo zapamiętają kibice. Białorusin zabrał na środku boiska piłkę Deleu, a następnie strzelił z ponad 50 metrów! Piłka poleciała lobem i wpadła pod poprzeczkę bramki Kapsy. W tym momencie wiadomo było, że nic złego Wiśle stać się nie może. A teraz pora na Lecha…

Źródło: gazetakrakowska.pl
Autor:Bartosz Karcz

Powrót snajpera, cudowny gol Sivakowa

Data publikacji: 08-05-2011 17:10


Wisła Kraków po dwóch porażkach podniosła się z kolan i pokonała w Gdańsku Lechię 3:0. Jedną z bramek dla Białej Gwiazdy zdobył wracający po kontuzji Tsvetan Genkov, ale ozdobą spotkania było trafienie z 50 metrów Białorusina Michaiła Sivakowa.

Pierwsza polowa meczu Wisły z Lechią rozpoczęła się od przewagi gospodarzy, której jednak nie potrafili wykorzystać. Wiślacy bronili się, ale wyprowadzali kontrataki. Po kilku minutach mecz stał się typową wymianą ciosów – akcja za akcję, strzał za strzał. Szczęścia próbowali Traore i Kirm, ale piłka lądowała w rękach bramkarzy. Wisła coraz bardziej dominowała na boisku, co udowodniła bramką. W 17. minucie Maor Melikson minął dwóch zawodników Lechii i na jedenastym metrze podał do Genkova, który pokonał Pawła Kapsę. Po stracie gola gdańszczanie nie stracili rezonu i próbowali atakować. W 25. minucie z lewej strony pola karnego strzelał Igor Lukjanovs, a piłkę do bramki skierował Traore. Sędzia podjął jednak prawidłową decyzję i gola nie uznał, bo w chwili strzału Łotysza na spalonym był strzelec gola. W 32. minucie znowu błysnął Melikson, który popisał się rajdem prawą stroną boiska i wyłożył w polu karnym piłkę Andrażowi Kirmowi. Słoweniec dołożył nogę i Wisła prowadziła już 2:0.


W drugiej odsłonie tempo i emocje zdecydowanie opadły. Lechia dążyła do kontaktowej bramki, ale nie potrafiła poradzić sobie z defensywą Wisły. Podopieczni trenera Maaskanta kontrolowali sytuację na boisku i starali się o trzecią bramkę. Blisko powodzenia był Kirm, ale piłkę złapał Kapsa. Jeszcze bliżej był Tsvetan Genkov, ale trafił w poprzeczkę. Wydawało się, ze Wisła spokojnie dotrwa do końca z wynikiem 2:0, ale zmienił to Michaił Sivakov, który popisał się kapitalnym strzałem z 50 metrów! Białorusin technicznym lobem pokonał bramkarza Lechii ustalając wynik na 3:0. W samej końcówce mógł trafić tez Łukasz Garguła, ale Kapsa był na posterunku.

Wiślacy odnosząc zwycięstwo w Gdańsku umocnili się na pozycji lidera i powiększyli przewagę nad Jagiellonią Białystok do 6 punktów.

Lechia Gdańsk – Wisła Kraków 0:3 (0:2)

0:1 Genkov 17’

0:2 Kirm 30’

0:3 Sivakov 87’

Lechia Gdańsk: Kapsa – Deleu, Janicki, Vucko, Andriuskevicius (83’ Airapetian) – Bajić (56’ Buval), Surma, Pietrowski (66’ Późniak) – Nowak, Traore, Lukjanovs

Wisła Kraków: Pareiko – Cikos, Jaliens, Chavez, Paljić – Małecki (90+2’ Garguła), Wilk, Sobolewski, Kirm – Melikson (83’ Sivakov) – Genkov (90’ Rios)

Żółte kartki: Paljić (Wisła)

Sędziował: Robert Małek (Zabrze)

Widzów: 10 000

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Minuta po minucie

Zapraszamy na relację: Lechia Gdańsk podejmuje Wisłę Kraków. Mecz przyjaźni, ale też mecz o mistrzostwo dla Wisły bądź europejskie puchary dla Lechii.

Wiosną szliśmy od zwycięstwa do zwycięstwa po czym coś się zacięło. Pechowy remis w Kielcach, później jeszcze wygrana z Bełchatowem, ale następnie dwie porażki po 0:2, odpowiednio ze Śląskiem i z Górnikiem. Szczególnie zatrważający był drugi z tych meczów - Wisła przegrała na własnym stadionie z przeciętnym Górnikiem, będąc drużyną zdecydowanie(!) słabszą.

Wielu wierzy, że dwie porażki to skutek braku napastnika z prawdziwego zdarzenia, czyli Cwetana Genkowa. Bułgar doznał urazu przed meczem ze Śląskiem, nie zagrał w obu ostatnich meczach i przegraliśmy. Faktem jest, że w ataku Wisły nie miał kto strącać górnych piłek. Ale czy drużyna mająca w składzie Małeckiego, Kirma czy Meliksona musi grać górnymi piłkami? Czy to przez brak Genkowa większość zawodników Wisły była po prostu wolniejsza od graczy Górnika? Ale OK - bądźmy optymistami. Dziś Cwetan ma zagrać! :)

"Ścigająca" Wisłę Jagiellonia znów zawiodła i przegrała drugi mecz z rzędu. Zamiast zrównać się z nami punktami przegrała u siebie 1:3 z Widzewem. Czyli mamy szansę zwiększyć przewagę nad drugą drużyną o sześć punktów. Właśnie taką stratę ma w tym momencie trzecia w tabeli Legia, która w piątek przekonująco uporała się z Koroną (3:1).

Ten ostatni mecz odbył się bez udziału publiczności, podobnie jak wczorajszy pojedynek Lecha z Górnikiem (2:0). A to dlatego, że politycy zamiast zadbać o wyszkolenie policji i właściwe zabezpieczanie meczów zwalili odpowiedzialność na kluby i normalnych kibiców, którzy wykupili tysiące biletów i karnetów a na mecze w Warszawie i w Poznaniu nie zostali wpuszczeni. Na pozostałych stadionach mają miejsce protesty związane z w/w sytuacją. Można spodziewać się, że Lechia i Wisła również zareaguje, mimo iż premier Donald Tusk deklaruje kibicowanie Lechii.

Zostawmy politykę. Mamy jeszcze jedną, tym razem złą wiadomość. Wiosną relacjami na żywo zajmują się dwie osoby: czasem jeden, czasem drugi z nas pisze to, co właśnie czytacie. I tak się składa, że jeden z nas ma szczęśliwą rękę, i co pisze, to wygrywamy, a drugi - co pisze, to tracimy punkty. Ta zasada nie sprawdziła się bodaj tylko raz (rewanż w PP z Podbeskidziem). Zła wiadomość jest taka, że dziś "lajfa" pisze pechowiec...

Oficjalna strona Lechii podała skład naszego dzisiejszego rywala. Wklejamy i my. Skład Wisły taki, jaki awizowaliśmy. Z Genkowem.

Gdański Lew kopie piłkę z Wiślackim Smokiem. Mecz rozpocznie się za jakieś pięć minut. Obie ekipy wychodzą na boisko.

Cały stadion śpiewa "Jak długo na Wawelu".

Od środka rozpocznie Lechia.


  • 1” Startujemy.
  • 1” Błąd Czikosza i pewne problemy Jaliensa, ale przejęta piłka przez obrońcę Wisły.
  • 2” Chavez na prawym skrzydle Lechii bez ryzyka, na aut. Po chwili róg dla Lechii.
  • 2” Nowak centruje, główka Janickiego bardzo niecelna, piłkę przejął Jaliens.
  • 4” Wydawało się, że sprytne podanie Kirma do Genkowa, ale tak naprawdę nie miało ono sensu. Bułgar na 2-metrowym spalonym.
  • 5” Podanie do Pietrowskiego za plecy obrońców, sprytnie wybił mu piłkę spod nóg Wilk, aut dla Lechii.
  • 6” Podanie na lewo na wolne pole do Lukjanovsa, ale poradził sobie z nim Czikosz. Wisła ciągle wybija piłkę, nie przejmuje jej, nie gra nią, ani nie kontruje.
  • 7” Wisła prawą stroną, Czikosz do Małeckiego, ale faul "Małego" na Andriuskeviciusie przy walce o pozycję.
  • 7” Melikson wygrał pojedynek z prawej strony, ale jego centra została zablokowana już w polu karnym Lechii.
  • 9” Małecki sprytnie do Kirma, ale złe przyjęcie piłki Słoweńca w polu karnym Lechii.


  • 10” Urwał się na prawej stronie Melikson (wcześniej świetna współpraca w defensywie Jaliensa z Wilkiem), Izraelczyk zacentrował po ziemi i znów Lechia przejęła piłkę.
  • 10” Lukjanovs szarżuje lewą stroną, Chavez dynamicznym wślizgiem odbiera piłkę. Chyba dotknął piłkę ręką, ale to efekt przypadku.
  • 11” Efektowna przewrotka Traore wprost w Pareikę. Ładne uderzenie, ale odgwizdany rzut wolny dla Wisły - za wysoko uniesiona noga przy głowie Czarka Wilka.
  • 12” Odpowiedź Kirma, prosty zwód i strzał prawą nogą. Mocno, ale chwyta Kapsa.
  • 12” Pietrowski podcięty przez Paljicia na połowie Lechii.
  • 13” Akcja Wisły, nie zrozumiał się Kirm z Małeckim. Mały podawał podcinką, półgórne, Kirm oczekiwał piłki po ziemi, bardziej do prawej strony.
  • 14” Prawe skrzydło Lechii, Traore kontra Chavez, Honduranin wybija na aut.
  • 14” Miękka wrzutka w pole karne Wisły, "mooojaaa" - krzyczy Pareiko. I jego.
  • 14” Widzimy powtórkę interwencji Chaveza. 100 procent przypadku, poza tym wcześniej powstrzymał piłkę "legalną" częścią ciała. Słuszna decyzja sędziego.
  • 16” Lewa strona, róg dla Wisły wywalczony przez Małeckiego. Pierwszy dla naszej drużyny.
  • 16” Trochę za krótka centra.
  • 17” Goooool Genkowa!!!!!!!!!!!! Świetnie Małecki, zagrał do Meliksona, Melikson środkiem, minął jednego rywala, próbował strzelać, rykoszet, piłka trafia do Bułgara, który się nie myli mając przed sobą tylko Pawła Kapsę!
  • 21” Niełatwa centra z lewego skrzydła Lechii, piłka odbiła sie przed Pareiką, ale ten nie ma problemów z chwytem.
  • 22” Efektowny, ale mało efektywny rajd Meliksona. Zatrzymał piłkę przed linią boczną i zanim wrócił, zgarnął mu ją Andriuskevicius.
  • 22” Melikson z piłką, pięciu obrońców, Genkow otrzymuje podanie, sam na sam... spalony, wyraźny. Troszkę spóźnione podanie. Obrona Lechii kolejny raz znakomicie zastawia pułapkę ofsajdową.
  • 24” Zła centra Lukjanovsa, podał piłkę Pareice.
  • 25” Piłka w bramce Wisły, ale spalony. Chavez wbił piłkę do naszej bramki, ale był tam też Traore, Chavez przecinał strzał / podanie Lukjanovsa. Słuszna decyzja sędziego - Traore absorbował Chaveza a był na spalonym.
  • 26” W po powtórce widzimy, że to nawet Traore wbił piłkę do bramki, nie Chavez. Byli na styku.
  • 27” Lukjanovs miesza z lewej strony w naszym polu karnym, wstrzelenie piłki w pole bramkowe, na posterunku Chavez. Wisła oddała inicjatywę, nie gra piłką. Prosimy się o gola takim sposobem gry.
  • 28” Melikson efektownie, zdobył trochę terenu, zagrywa piętą do Kirma, ten w trochę niewygodnej pozycji starał się nabić Vuczkę przed linią końcową. Nie udało się, strata.
  • 29” Nowak pospieszył się ze strzałem z ponad 30 metrów. Bardzo niecelnie.
  • 30” 2:0, koncert Meliksona, gol Kirma!!!!!!! Przepiękna akcja Wisły! Na prawym skrzydle wymiana piłki z Czikoszem, Melikson wpadł z prawej strony w pole karne, podbiegł pod linię końcową mimo ataku rywala, wycofał na środek pola karnego do Kirma, który mocnym strzałem przy słupku nie dopełnił formalności!!!
  • 33” Oj, szkoda tej akcji Czikosza. Zagrał mu Melikson i przyjęcie Słowaka było idealne - w kierunku biegu, w pole karne. Ale zdołał go dogonić Andriuskevicius i zablokował centrę. Tylko róg.
  • 33” Kartka dla Paljicia za faul na Traore w środku pola.
  • 36” Osamotniony w ataku Melikson, nie widział partnera, więc próbował minąć od prawej Vuczkę i oddał strzał już z dość ostrego kąta. Broni dobrze ustawiony Kapsa.
  • 37” Bilard w polu karnym Wisły i dobrze się stało, że piłka dotarła do obrońcy - Vuczki, który miał problem z obrotem i oddaniem strzału. Sprytny napastnik mógł to lepiej wykorzystać.
  • 39” Znakomity przechwyt Paljicia, podanie do Małeckiego, a ten daleko, krzyżowo do Kirma. Trochę za bardzo w środek boiska i dał szansę Kapsie na skuteczną interwencję nogami.
  • 42” Nieporozumienie Pareiki i Jaliensa (atakowanego przez Traore) w narożniku naszego pola karnego bez konsekwencji. Tylko aut dla Lechii.
  • 45” Bajić był przypadkowo wywrócony przez Chaveza. Długo się nie podnosi, ale masażysta Lechii pokazuje kciuk w górę.
  • 45+2” Szansa Lechii. Pareiko uprzedza Traore, Nowak przejmuje piłkę, nie oddał strzału, piłka Wisły, sędzia końcy pierwszą połowę.

Lechia nie gra źle, ale Wisła rozegrała dwie bardzo dobre akcje. Przy pierwszej bramce piłka przelatywała między nogami trzem(!) graczom Lechii - kanała założyli rywalom Małecki, potem Melikson a na końcu Genkow. Po drugiej akcji należało głośno bić brawo przez przynajmniej minutę - to było bardzo składne rozegranie piłki.

Sytuacje: 4-2 dla Wisły, Wisła oddała cztery strzały na bramkę, ale wszystkie celne. Za to tym razem znacznie rzadziej posiadamy piłkę: 62%-38% na korzyść Lechii.


  • 46” Wisła wznowiła grę po przerwie. Obie drużyny bez zmian.
  • 48” Piłka wrzucona na Traore, zawodnik dotknął piłkę głową, ale złożyć się do skutecznego strzału nie zdołał.
  • 50” Nonszalancko rozegrany rzut wolny przez Wisłę. Wrzutka, a w polu karnym tylko dwóch wiślaków.
  • 52” Pareiko wybiegł poza pole karne do boku, by asekurować wyjście piłki poza boisko, tymczasem Traore zablokował piłkę i dopiero wejście Jaliensa spowodowało, że uzyskaliśmy aut bramkowy. A Pareiko ucierpiał, bo Traore sięgając piłkę trafił go także w udo.
  • 53” Trochę na wiwat strzelał Wilk, z daleka i mocno, ale bardzo niecelnie. A Pareiko utyka w bramce, na rozgrzewkę wybrał się Jovanić...
  • 54” Deleu sprytnie do Nowaka (spóźnił się Jaliens i nie było spalonego), Chavez wyczekał go do końca i zablokował zagranie wychowanka Wisły.
  • 55” Zmiana w Lechii za Bajicia wchodzi Buval.
  • 56” Małecki blokuje na szesnastce strzał Lukjanovsa.
  • 57” Długo i ładnie operuje piłką Lechia. Kończy się to wrzutką na Buvala, który był na spalonym.
  • 61” Kirm wyszedł z kontrą Wisły, próbował obsłużyć Genkowa podaniem, ale nie było to doskonałe zagranie. Jest jeszcze Małecki, który wywalczył róg.
  • 61” Uoj, Melikson z rzutu rożnego zacentrował poza boisko...
  • 63” Ostry faul Czikosza na Andriuskeviciusie i nie wiadomo dlaczego nie było żółtej kartki. Sędzia Małeck nawet nie odgwizdał przewinienia, tylko aut dla Lechii.
  • 65” Wreszcie akcja Wisły, Melikson do Małeckiego pod linię końcową, ten wstrzelał w pole bramkowe, brawo Kapsa.
  • 65” Teraz brawo Pareiko, Jaliens odgrywa głową do Pareiko, co przewidział Buval i tylko rzutowi i wysuniętej ręce Estończyka zawdzięczamy, że jest wciąż 2:0. Wisła coraz mniej szanuje swoje prowadzenie.
  • 66” Poźniak zmienia Piotrowskiego.
  • 67” Wracając do tego szanowania prowadzenia - tydzień temu Arka nie uszanowała swojego gola na 2:0 w 88 minucie. Skończyło się na 2:2, a Vuczko strzelił gola wyrównującego w 97 minucie. My mamy dopiero 67 minutę.
  • 68” Meliksona prostopadle do Kirma, idealnie w tempo, bez spalonego, Słoweniec sam przed bramką, uderzenie... nad poprzeczką!
  • 69” Znów piękne otwierające podanie Meliksona po wcześniejszym minięciu rywala, ale odrobinę za lekkie. Zapowiadająca się na 3:0 akcja przerwana.
  • 75” Ostre wstrzelenie w pole karne Wisły, blisko piłki Nowak, ale jej nie opanował.
  • 78” Wisła coraz dłużej pyka piłką i nie kwapi się do ataku. Teraz Genkow w środku pola sprytnie wszedł przed Traore i sprowokował faul rywala.
  • 78” Róg dla Wisły bez zagrożenia pod bramką Lechii. Piłka bita przez Małeckiego przyzwoicie, ale za mało wiślaków w ataku.
  • 80” Wilk wywalczył rzut wolny na prawym skrzydle.
  • 81” Tylko dwóch wiślaków w polu karnym przy wrzutce przy 6-7 Lechii. W tej sytuacji nie ma większych szans na powodzenie akcji.
  • 82” Goool?! Nie! Genkow potężnie, poprzeczka, piłka odbija się od linii boiska i wychodzi w pole. Genkowowi zagrał głową Małecki. Szkoda, bo można było już definitywnie zapewnić sobie zwycięstwo.
  • 83” Maor Melikson opuszcza boisko na korzyść Siwakowa.
  • 84” Ostatnia zmiana w Lechii, Hajrapetjan za Andriuskeviciusa.
  • 86” Hajrapetjan źle centruje, ale Kiks Kirma i róg dla Lechii.
  • 87” Siwakow strzela z połowy boiska!!!!! Białorusin odebrał piłkę Deleu, i widząc nadbiegającego jednego z obrońców nie ryzykował - uderzył tuż zza linii środkowej lobując bramkarza!
  • 87” I piłka wybita po kolejnym rogu.
  • 87” Pierwszy rzut rożny bez zagrożenia, będzie kolejny róg.
  • 90” "Lidera mamy..." i "Niepokonana..." - słyszymy na stadionie w Gdańsku. "Mistrz, mistrz, nasz TS!"
  • 90” Wejdzie Andy Rios za Genkowa.
  • 90+2” Małecki zmieniony przez Gargułę. Kibice skandują imię i nazwisko "Małego".
  • 90+3” Akcja rezerwowych i mógł być czwarty gol. Rios wycofał do Garguły i strzał, który powinien zakończyć się bramką.

Koniec! Wisła wywozi komplet puktoów i trzy gole z Gdańska. Dziękujemy!

Źródło: wislakrakow.com

Wypowiedzi trenerów

Robert Maaskant, trener Wisły

Po zwycięskim meczu z Lechią trener Maaskant przybył do sali konferencyjnej w wyśmienitym nastroju. Dodatkowym powodem do radości dla szkoleniowca był holenderski tłumacz, który czekał na trenera. Po raz pierwszy więc słyszeliśmy Roberta Maaskanta mówiącego nie po angielsku, a w jego ojczystym języku.

Robert Maaskant:

- Był to dla nas bardzo ważny mecz po dwóch porażkach. Moim zdaniem Lechia jest jedną z najlepszych drużyn grających w polskiej Ekstraklasie. Z tego powodu zmieniliśmy taktykę i z Radkiem Sobolewskim grał Czarek Wilk. W pierwszej połowie wykorzystywaliśmy szybkość Maora Meliksona przy powolnej defensywie Lechii, dlatego 2:0 po pierwszej połowie było zasłużonym wynikiem. W drugiej połowie czekaliśmy na Lechię, a jednak mieliśmy też swoje szanse, z pewnością nie wykorzystaliśmy wszystkich. Wynik ustaliła piękna bramka Siwakowa. Tylko najwięksi piłkarze na świecie potrafią coś takiego wykonać.

- Jestem bardzo zadowolony ze swojej drużyny, po dwóch ciężkich tygodniach wykonali taką wspaniałą pracę, więc jestem bardzo zadowolony.

Źródło: wislakrakow.com

Tomasz Kafarski, trener Lechii

Trener Lechii trochę zaskoczył nas po meczu, w ostrym tonie oceniając to, że większe oklaski po końcowym gwizdku zdobyli wiślacy.

Tomasz Kafarski:

- Jak to w piłce bywa bramki ewidentnie zmieniły oblicze gry i doprowadziły do tego, że Wisła wygrała mecz. Mając optyczną przewagę w posiadaniu piłki byliśmy bardzo nieskuteczni. Drużyna Wisły ustawiła się bardzo rozsądnie. Umiejętności Meliksona zaważyły o tym, że Wisła zdobyła pierwszą bramkę.

- Żal mi, że my nie zdobyliśmy żadnej bramki. Piłkarze zostawili tyle zdrowia i wykonali tyle pracy, że należały im się chociaż pojedyncze oklaski, a schodzący piłkarz Wisły żegnany był aplauzem całego stadionu. Wydawało mi się, że gramy w Krakowie, a nie w Gdańsku. Moim piłkarzom po tym meczu też należy się szacunek.

Trener ocenił też sytuację bramkową z pierwszej połowy, w której sędzia odgwizdał pozycję spaloną: - Z duchem gry powinna paść bramka. Myślę, że był to kluczowy moment, bo po tej bramce nabralibyśmy jeszcze większej determinacji w dążeniu do wygrania.

Źródło: wislakrakow.com

Wypowiedzi zawodników

Cezary Wilk, pomocnik Wisły

Po zwycięskim dla "Białej Gwiazdy" meczy z Lechią Gdańsk rozmawiamy z Cezarym Wilkiem, piłkarzem wiślaków.

Zagraliście z Lechią mniej otwarty, bardziej ostrożny futbol, co przyniosło świetny efekt...

tumb

Zdawaliśmy sobie doskonale sprawę z tego, że po dwóch porażkach, ze Śląskiem Wrocław i Górnikiem Zabrze musieliśmy tak zagrać. Do tego doszła jeszcze dobra gra Lechii w poprzednich spotkaniach. Zresztą w tym spotkaniu też pokazała się z niezłej strony. Posiadanie piłki było po stronie rywali, ale my mieliśmy na ten mecz swoją taktykę. Dostosowaliśmy się do niej i myślę, że wyszło to całkiem dobrze.

Zagrał Pan od początku. Okazuje się, że możecie grać jednocześnie z Radosławem Sobolewskim i korzysta z tego zespół.

Ja przede wszystkim chcę grać. Tym razem wyszedłem w podstawowym składzie, z czego bardzo się cieszę. Wiadomo jednak, że jak gramy na jednego defensywnego pomocnika, to wtedy wychodzi w pierwszej jedenastce Radek, a ja muszę się temu podporządkować i usiąść na ławce. A co do naszej wspólnej gry, to trzeba przyznać, że to był specyficzny mecz. Trener dostosował naszą taktykę do przeciwnika, który dobrze potrafi operować piłką. To wypaliło z tym rywalem, ale jak będzie w kolejnych spotkaniach, dzisiaj trudno powiedzieć.

Może to jest pomysł na grę z Lechem Poznań, który ma również silną drugą linię i również potrafi dobrze grać piłką?

Tylko że z Lechem zagramy u siebie i to będzie zupełnie inne spotkanie. Jaka będzie taktyka na ten mecz, zobaczymy. Trzeba poczekać na to, co wymyśli trener.

Zgodzi się Pan z opinią, że to był najlepszy mecz wyjazdowy Wisły tej wiosny, a może i w całym sezonie?

Jeśli chodzi o koncentrację i wykonanie założeń taktycznych, to rzeczywiście, muszę podpisać się pod stwierdzeniem, że był to nasz najlepszy mecz w tym sezonie.

Prowadziliście do przerwy 2:0. W drugiej części stanęliście na własnej połowie i czekaliście na to, co zrobi Lechia. Takie właśnie wytyczne dostaliście od trenera w szatni w przerwie?

Proszę wybaczyć, ale nigdy nie wypowiadam się na temat tego, co w szatni mówi do nas trener. To jest właśnie tajemnica szatni i niech to zostanie między nami i naszym szkoleniowcem. Wiadomo jednak, że jak prowadzi się 2:0, to każdy zespół podświadomie stara się zwolnić grę, wybić przeciwnika z rytmu. To nam się w pełni udało.

A nie mieliście obaw w przerwie, że może skończyć się jak w Kielcach, gdzie też w pewnym momencie prowadziliście 2:0?

Takich obaw nie może być, bo wtedy zaczyna się źle dziać w głowach. To byłby pierwszy krok do obrania złej drogi. Dlatego właśnie takich myśli nie było.

Jest pięć kolejek do końca sezonu, macie sześć punktów przewagi w tabeli. Chyba tylko kataklizm może odebrać wam mistrzostwo Polski w tym momencie... Tak się wydaje, ale mimo wszystko poczekajmy jeszcze z tym świętowaniem. Lepiej dmuchać na zimne.

Już w środę będzie mecz z Lechem Poznań. Macie poznaniakom chyba coś do udowodnienia po jesiennym 1:4?

Takie mecze rządzą się swoimi prawami. Grają dwie znane marki, zespoły, które są najlepsze w kraju. Będzie na pewno dobry mecz, a my rzeczywiście jesteśmy coś winni poznaniakom po tej jesiennej potyczce. Zobaczymy więc w środę, jak to wyjdzie w trakcie meczu.

Źródło: gazetakrakowska.pl
Autor:Bartosz Karcz

Patryk Małecki: Dziękuję!

Od miesięcy "Mały" chętnie manifestuje swe przywiązanie do Wisły oraz zaprzyjaźnionej Lechii. Pomocy w strzelaniu bramek dopatruje się w koszulce Pruszcza Gdańskiego, którą często zakłada pod trykot meczowy. Wierzy, że to jego amulet.

tumb

Przy okazji meczu w Gdańsku, kibice zorganizowali spotkanie z Patrykiem Małeckim właśnie w Pruszczu. - Spotkałem się z kibicami, było bardzo fajnie. Wszyscy życzyli sobie, aby padł remis, ja powiedziałem, że raczej wygramy i się sprawdziło.

Gdy schodził z boiska, żegnały go oklaski. Po końcowym gwizdku pociągnął drużynę pod młyn gospodarzy i wspólnymi pomeczowymi okrzykami fetował z kibicami. - Cieszę się, dziękuję wszystkim kibicom z Gdańska za ciepłe przyjęcie i to że jestem tu zawsze mile witany. Dziękuję im z całego serca.

Małecki miał dziś wiele powodów do radości - ciepłe przyjęcie, oznaki sympatii, ale przede wszystkim komplet cennych punktów. - Po dwóch porażkach chcieliśmy zaprezentować się jak najlepiej. Pokazaliśmy charakter, wolę walki i dzięki temu wygraliśmy. "Mały" nie podziela poglądu, że Lechia rozczarowała swym występem. - Grali konsekwentnie, starali się, jednak dzisiaj to my byliśmy lepszą drużyną. Każdy z nas zostawił dużo sił, Lechia Gdańsk nie stworzyła sobie aż tak dogodnych sytuacji z tego względu, że graliśmy blisko siebie, byliśmy bardzo zdeterminowani po tych dwóch porażkach. Ale Lechia to bardzo dobry zespół, wielokrotnie pokazali, że potrafią grać w piłkę i na pewno zajmą bardzo dobre miejsce w lidze.

Zwieńczeniem spotkania okazało się nieszablonowe trafienie Michaiła Siwakowa, chwilę wcześniej wprowadzonego na plac gry. - To było takie zakończenie meczu. Myślałem, że mi poda, ale nie widział mnie. Cieszymy się bardzo, jak już wychodzi, to wszystko. Chcielibyśmy, aby w następnych meczach było tak samo.

Kto może zagrozić Wiśle w zdobyciu mistrzostwa? - Jagiellonia na pewno pokaże się jeszcze z dobrej strony. Poza tym już też Lech nas goni, Legia, Lechia. Jest jeszcze kilka zespołów, które mogą nam zagrozić. Nie możemy oglądać się na nikogo. Naszym następnym rywalem jest Lech Poznań, będziemy robić wszystko, aby zdobyć trzy punkty. Jeżeli będziemy robić swoje, myślę, że nikt nam nie przeszkodzi.

wislakrakow.com (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Maor Melikson: Przed nami starcie z najlepszymi

8. maja 2011, 18:23

W szeregach Wisły po raz kolejny błyszczał Maor Melikson. Zawodnik rozegrał świetne spotkanie, w którym asystował przy dwóch bramkach - Cwetana Genkowa i Andraża Kirma.

- W meczu z Lechią przestaliśmy grać jak drużyna, która jest już mistrzem, a zagraliśmy jak zespół, który tym mistrzem chce zostać. To cała różnica - uważa pomocnik. - Przyjeżdżając tutaj wiedzieliśmy, że Lechia jest bardzo dobrą drużyną, jedną z najsilniejszych w lidze. Wygraliśmy tu 3:0, co na pewno jest świetnym wynikiem.

Zwycięstwo przy Traugutta z pewnością poprawi morale zespołu po dwóch porażkach, a przed bardzo ważnymi meczami, które czekają nas na przestrzeni najbliższego tygodnia. - Przed nami mecz z Lechem, moim zdaniem najlepszą, oprócz nas, drużyną w lidze. Potem jeszcze mecz derbowy z Cracovią. Czeka nas długi tydzień, który właśnie się zaczął. Czujemy się dobrze, więc mam nadzieję, że w tych spotkaniach też wszystko będzie w porządku.

wislakrakow.com (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

=Sivakov: Widziałem, że bramkarz daleko wychodzi

Data publikacji: 08-05-2011 18:03


Okazuje się, że gol Michaila Sivakova z 50 metrów absolutnie nie był przypadkowy. Zawodnik Białej Gwiazdy w swojej karierze zdobywał już bramki zza połowy, a w pierwszej części meczu z ławki rezerwowych zaobserwował, że może pozwolić sobie na takie uderzenie. "Tą bramkę chciałem zadedykować mojej mamie" - przzekazał nam Michail.

„W pierwszej połowie była podobna sytuacja, do tej, w której ja strzeliłem gola. Wtedy futbolówkę dostał Genkov, ale nie zauważył, że bramkarz jest tak wysunięty i zdecydował się na podanie. Po tej sytuacji wiedziałem, że bramkarz daleko jest wysunięty i trzeba strzelać” – zdradził po spotkaniu Tsvetan. Gdy przejął piłkę w 87. minucie, wiedział, co ma robić. „Widziałem, że bramkarz jest wysunięty, dlatego postanowiłem uderzyć. Jestem zadowolony, że udało mi się strzelić tak ładnego gola” – cieszył się „Siva”.

Okazuje się, że to nie pierwszy taki gol Sivakova w jego karierze. Na swoim koncie Michail ma już dwie bramki zdobyte uderzeniem ze swojej połowy. „Strzeliłem już takiego gola lidze białoruskiej, a także grając w młodzieżowym zespole Cagliari” – powiedział pomocnik Białej Gwiazdy.

Zdaniem zawodnika zwycięstwo z Lechią jest bardzo ważne dla Białej Gwiazdy. „To były dla nas bardzo ważne trzy punkty, ale teraz musimy od razu skupić się na meczu z Lechem. Według mnie to bardzo dobra drużyna, która gra ciekawy futbol. Nie możemy myśleć o tym, czy mistrzostwo jest blisko, czy nie, tylko skupić się na środowym spotkaniu” – zakończył Sivakov.

M. Górski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl


Ciekawostki

Branco odstawiony od gry

Tej informacji warto poświęcić osobne miejsce. W meczowej osiemnastce na spotkanie z Lechią zabrakło Kameruńczyka Serge'a Branco. Po katastrofalnym występie przeciwko Górnikowi Zabrze w jego miejsce w kadrze meczowej Wisły znalazł się Łukasz Burliga.

Przypomnijmy, że w spotkaniu 24. kolejki, przeciwko Górnikowi, Branco wszedł na murawę w 29. minucie, zastępując kontuzjowanego Erika Čikoša. Były gracz m.in. greckiego Levadiakosu grał bardzo źle i trener Robert Maaskant wolał tym razem dołączyć do drużyny właśnie Burligę.

Źródło: wislaportal.pl

51,1 metra - gol Siwakowa

Bramka Michaiła Siwakowa, która ustaliła wynik meczu, musiała zrobić wrażenie. Białoruski pomocnik wszedł na boisko w 83 minucie, a 4 minuty później trafił do bramki Lechii strzałem z 51,1 metra.

Siwakow skorzystał z błędu Deleu, wybił piłkę Brazylijczykowi i popędził za nią. Widząc nadbiegającego rywala białoruski pomocnik nie ryzykował - zdecydował się na natychmiastowy strzał. Mocno bita piłka przelobowała Pawła Kapsę i wpadła do bramki tuż pod poprzeczką. Stadiony świata!

Przyznać należy, że wszystkie gole Wisły były wyjątkowej urody. Same strzały były mniej efektowne, natomiast rozegrania piłki - wyśmienite. Przy golu na 1:0 piłka 3-krotnie przelatywała między nogami graczy Lechii. Druga bramka padła efektem znakomitej wymiany Czikosza z Meliksonem, a następnie wyłożenia Kirmowi piłki jak na tacy.

Źródło: wislakrakow.com

Chavez i Melikson w jedenastce kolejki

Honduranin Osman Chavez i Izraelczyk Maor Melikson znaleźli się w jedenastce kolejki według stacji Canal+. Chavez pewnie trzymał w ryzach wiślacką obronę, zaś Melikson popisał się dwiema asystami w wygranym 3:0 przez "Białą Gwiazdę" meczu w Gdańsku.

tumb

W jedenastce 25. kolejki pojawił się też jeden przedstawiciel naszego środowego rywala, Lecha Poznań - Sergiej Kriwiec. Mecz Wisła - Lech już w najbliższą środę o godzinie 20:00 przy Reymonta 22.

C+ / wislakrakow.com

Video

Gol Siwakowa i inne sytuacje

Analiza meczu z Lechią. Oceny piłkarzy


Kibicowanie Wiśle pod rządami Holendrów śmiało mogłoby znaleźć się w ofercie amsterdamskich coffee shopów. Raz wydaje się, że jest beznadziejnie i szanse na mistrzostwo umarły, innym znowu, że Wisła tytułu jest już pewna, by po tygodniu znów drżeć o wyniki ...innych drużyn. Chwilowo jesteśmy znów na fali wznoszącej. Wisła odniosła pierwsze w tym sezonie wyjazdowe zwycięstwo inne niż 1:0, a rywale już na starcie 26. kolejki pogubili punkty. Nim znów, pod wpływem futbolowych emocji, odpłynie nam rozsądek, warto bliżej przyjrzeć się niedzielnemu spotkaniu.

O meczu
Jeżeli porównamy mecz z Lechią i mecz ze Śląskiem, można by powiedzieć, że Biała Gwiazda przestała grać w piłkę, a zaczęła zbierać punkty. Byłoby to jednak stwierdzenie krzywdzące. Wisła faktycznie w Gdańsku oddawała często inicjatywę rywalom, jednak nie oznacza to, że przyjechała się "murować" a tym bardziej, że przestała grać w piłkę. Wiślacy nad morzem zaprezentowali futbol zdyscyplinowany, konsekwentny i dostosowany do obecnych możliwości.

W poprzednich meczach zdarzało się, że Wisła przechodziła na ustawienie 4-1-4-1. Drużyna dzieliła się na pół, zawodnicy defensywni bronili, ofensywni atakowali. Przeważnie były to okresy najgorszej gry Wisły. Osamotniony Sobolewski nie był w stanie powstrzymywać, a nawet spowalniać kontrataków rywali, a piątka graczy w ofensywie i tak przez większość czasu musiała się borykać ze skomasowaną obroną gości. W Gdańsku trener zmienił proporcje, wiedząc że Lechia będzie próbowała grać futbol ofensywny. Przed linią obrony wystawił nie jednego, a dwóch zorientowanych na defensywę pomocników, ofensywie poświęcając etatową czwórkę graczy atakujących.

Dobór taktyki oczywiście miał swój wpływ na przebieg meczu, Wisła z dwójka defensywnych pomocników miała silną zaporę w drugiej linii, która nawet jeśli nie rozbijała ataków, to znacząco je spowalniała lub w ostateczności wzmacniała siłę ostatniej linii obrony. Jednak to nie dobór zawodników i ich ustawienie zadecydowało o ostatecznym sukcesie. Czynnik, który w największym stopniu przyczynił się do naszego zwycięstwa, to większa agresja ze strony całej drużyny. W meczu z Górnikiem Wisła faulowała rzadko, przeprowadzała bardzo nieskoordynowane doskoki, była notorycznie spóźniona jako zespół i dawała rywalom zbyt wiele swobody. Dość powiedzieć, że pierwsza bramka w meczu z Górnikiem padła po kilkunastu podaniach gości, którzy byli pod "pressingiem" Wisły.

W meczu z Lechią Wisła nie powtórzyła tego błędu. Do przerwy, kiedy wynik się warzył i kiedy trzeba było o niego walczyć na boisku, Wisła zanotowała kilkanaście fauli, dwa razy więcej niż rywale. Po przerwie, kiedy Wisła była bardziej cofnięta i starała się odpychać rywali lub szanować piłkę, faule nie były już potrzebne i Wiślacy zanotowali tylko kilka przewinień. To dosyć obrazowa statystyka. Do wyobraźni przemawiać powinien również fakt, że pierwsza i trzecia bramka padły po wysokich przechwytach naszych zawodników, gdy między piłką, a bramką znajdowało się niewielu rywali. Również fakt, że gospodarze tak rzadko wchodzili w nasze pole karne wynikał ze zwiększonej agresji pomocników, którzy w dużej mierze odciążali z zadań defensywnych obrońców.
Oceny piłkarzy
Oceny w skali 0-10
0 (Występ poniżej krytyki!), 1 (Fatalnie), 2 (Źle), 3 (Słabo), 4 (Dostatecznie), 5 (Przeciętnie), 6 (Poprawnie), 7 (Dobrze), 8 (Bardzo dobrze), 9 (Świetnie), 10 (Co ten piłkarz jeszcze robi w Polsce?)
Sergei Pareiko - 5
Nie miał zbyt wiele pracy, a z tymi zadaniami, które postawili przed nim rywale, radził sobie bez zarzutu. Gorzej było w kilku sytuacjach z komunikacją z partnerami. W samej końcówce pierwszej połowy Pareiko zdecydował się na dosyć ryzykowne płaskie piąstkowanie. Jego decyzja, sądząc po ustawieniu rywala i kryjącego go obrońcy, była uzasadniona, bo były duże szanse, że defensor da się uprzedzić do dośrodkowania, natomiast samo wykonanie i koordynacja tego zagrania z partnerami była nie najlepsza. Ponadto w drugiej połowie Estończyk próbował zastawiać piłkę przy chorągiewce, co okupił drobnym urazem. Samo zastawianie piłki również nie było do końca udane. Pozostają jeszcze dwie sytuacje z Jaliensem. W pierwszej Jaliens zastawiał piłkę, Pareiko wychodził do niej z bramki, a Traore i tak zdołał włożyć nogę między nich i odegrać do tyłu. W drugiej sytuacji Jaliens zagrywał głową do Pareiki, jednak bramkarz zamiast dostać piłkę do rąk, musiał czubkiem rękawicy zdejmować ją z nogi Buvala. Jaliens spodziewał się chyba, że Pareiko ruszy wcześniej, lub będzie wyżej ustawiony, natomiast golkiper oczekiwał mocniejszego zagrania.
Erik Cikos - 5
Kilka fajnych zagrań w ofensywie, konkretne akcje i udział przy bramce na 2:0. Do tego sporo udanych interwencji w defensywie okraszonych jak zwykle sowitą dawką błędów i przepuszczonych dośrodkowań. Przy centrach Słowak jak zwykle zamienia się w tyczkę ustawioną trzy-cztery metry od rywala i sprawdza czy rywal jednak zdoła w niego trafić. Niestety chyba asekurujący Cikosa Jaliens w niedzielę zablokował więcej dośrodkowań niż kolega z obrony, a przecież Holender miał po temu zdecydowanie mniej okazji.

Niestety Cikos dodał też kilka błędów. Już w pierwszej minucie kiepsko zagrywał do Jaliensa i rywale byli bliscy przechwytu, taka sytuacja mogła ustawić mecz i bardzo utrudnić nam walkę nie tylko o trzy punkty. Kilkanaście minut później po stracie Cikos nie pobiegł za swoim szeroko ustawionym rywalem, tylko nie wiedzieć czemu znowu zaczął zbiegać do środka, gdzie parterów było dość. Gdyby nie dobrze ustawiony Sobolewski, który przeciął podanie, gospodarze wyprowadziliby bardzo groźną akcję oskrzydlającą.
Przy nieuznanej (słusznie) bramce Traore Cikos też miał swój udział. Lukjanovs, którego strzał chyba niepotrzebnie dobijał Traore, w swojej sytuacji znalazł się po zderzeniu Wilka z Cikosem w polu karnym. W wyniku nieporozumienia Cikos wbiegał w linię biegu Wilka, który już uprzedził swojego rywala. W efekcie żaden z nich nie zdołał wybić dośrodkowania, za to piłka spadła pod nogi opuszczonego przez Cikosa Lukjanovsa.
Kew Jaliens - 7
Miał nieco więcej pracy od Chaveza, głównie ze względu na konieczność asekurowania Cikosa, ale popełnił też dwa błędy w sytuacjach, w których wykazać się musiał współpracą z bramkarzem. O ile sytuacja z podaniem głową to kwestia zgrania, o tyle sytuacji z zastawianiem piłki przed Traore, Holender popełnił także indywidualny błąd, bo nie wolno mu było dopuścić do zagrania Lechisty. Jednak pomijając ten aspekt, Jaliens wyraźnie poprawił swoją grę ciałem i agresywność i w niedzielnym meczu był pewnym punktem drużyny, gdyby nie te z pozoru drobne, ale jednak niebezpieczne błędy, prawdopodobnie zasłużyłby na jeszcze wyższą notę.
Osman Chavez - 7
Kolejny dobry występ Honduranina. Z pewnością nie porwał trybun swoją grą, ale był skuteczny i nie popełniał poważnych błędów, choć bezbłędny też nie był. Od czasu do czasu musiał zaasekurować Paljicia, czasem coś wybić albo zablokować. Miał nieco mniej pracy od partnera ze środka obrony. Wyróżnił się jedną sytuacją, gdy poszarpana linia obrony, na mijance znów wypuściłaby dwóch czy trzech rywali, na szczęście Chavez zorientował się w sytuacji i ustawił się lepiej niż partnerzy, przecinając groźne podanie. Jak zwykle piłką operował nieco gorzej od Jaliensa.
Dragan Paljić - 5
W defensywie ogólnie wypełniał swoje zadania, miał nawet kilka niezłych interwencji, ale nie ustrzegł się też błędów. Przepuścił dwa lub trzy dośrodkowania. Ponadto zaliczył zupełnie niepotrzebną żółtą kartkę za ostry faul w środku pola. Napomnienie to nie eliminuje go z gry w najbliższym meczu, jednak następna kartka oznaczać już będzie jednomeczowy odpoczynek od ligowych rozgrywek. Biorąc pod uwagę nasz stan kadrowy w defensywie, byłby to spory problem. W ofensywie Paljić niezbyt się udzielał, bo i nie miał takich zadań. Za to bardzo dobrze sprawdzał się przy wyprowadzaniu piłki z własnej połowy, przy jej przytrzymywaniu pod naciskiem i ogólnym uspokajaniu gry. Jest to atut, którego Cikosowi z drugiej strony boiska wyraźnie brakuje.
Radosław Sobolewski - 8
Bardzo dobry mecz naszego kapitana. Był wszędzie, świetnie atakował przechwytywał, przez cały mecz zakładał pressing. Do tego łatał dziury w defensywie i wspierał swoich partnerów. Zapewne ktoś zapyta, co różni Sobolewskiego od Wilka, który również zagrał całkiem niezłe spotkanie. Różnica jest nieoczywista i płynie zapewne również z doświadczenia obydwu zawodników, jednak stanowi pomiędzy nimi przynajmniej różnicę klas.

Sobolewski świetnie rusza się bez piłki, zupełnie jakby nie potrzebował podejmować decyzji. Wie, jak ma się zachować, kiedy czekać, kiedy naciskać, kiedy ruszyć i dokąd pobiec. Ma wizję gry przeciwnika. Wilk ma przebłyski tych atutów, ale w wielu momentach ma przestoje, jego reakcje są spóźnione o ułamki sekund płynące właśnie ze świadomego podejmowania decyzji, czasu potrzebnego na obserwację, podczas gdy u Sobolewskiego działają automatyzmy.

Dzięki temu ma się czasem wrażenie, że porusza się on w jednym, niezmiennym, bardzo wysokim tempie, podczas gdy gra Wilka to często seria zrywów i spóźnionych reakcji na zachowanie przeciwnika. W meczu z Lechią była nawet taka sytuacja, w której Melikson wskazywał Wilkowi, gdzie uciekają mu za plecami rywale.
Cezary Wilk - 6
Kontynuując wątek, jednak koncentrując się właśnie na Wilku. Te ułamki sekund potrzebne na decyzję lub uświadomienie sobie konieczności podjęcia konkretnych działań, z pozoru wydają się nieistotne, jednak na boisku potrafią mieć kolosalne znaczenie. Czasem ten ułamek sekundy to różnica między faulem i czystym wejściem, czasem między żółtą a czerwoną kartką, a czasem między przerwaniem akcji, a bramką.

Defensywny pomocnik to pozycja, na której właściwe przemieszczanie się i czytanie gry z wyprzedzeniem jest ważniejsze nawet niż na innych defensywnych pozycjach, bo na innych pozycjach zachowanie zawodnika sprowadza się w dużej mierze do kilku sztampowych sytuacji, takich jak podwojenie, obiegnięcie, ustawienie się w strefie. Ramy obowiązków defensywnego pomocnika są znacznie szersze, a możliwości zarówno defensor jak i zawodnik atakujący, w środku pola ma znacznie więcej.

Dlatego też nie dziwię się, że w obecnej chwili trener kieruje się wynikami drużyny i stawia na zawodnika, który oferuje wyższą jakość w destrukcji nawet jeśli jakość ta płynie głównie z doświadczenia, a niekoniecznie z większego talentu. Wilk z Lechią zagrał poprawnie, bardzo fajnie starał się operować piłką. W większości sytuacji szukał małej gry i nie pozbywał się futbolówki na hura. W dodatku w defensywie również większość jego zagrań była dobra, ale niestety zbyt często zdarzały mu się wspomniane wyżej błędy (których zresztą rywale przeważnie nie wykorzystywali)
Maor Melikson - 8
Kolejne bardzo dobre spotkanie Izraelczyka. Melikson był motorem napędowym Wisły w kluczowych sytuacjach, potrafił minąć kilku rywali jak i obsłużyć partnerów precyzyjnym podaniem, a sam swoim ruchem wymuszał podania od partnerów. W dodatyku potrafił także rozsądnie reżyserować grę. Nie zawsze ograniczał się do krótkich podań na małej przestrzeni czy zagrań wyłącznie do przodu. Potrafił też zwolnić akcję rozegrać ją do boku, czy nawet do tyłu, czy też skorzystać z dłuższego podania. Co prawda Melikson miewał momenty, w których był mniej pod grą i stawał się mało widoczny, ale wciąż pracował dla drużyny. Starał się naciskać rywali, walczyć z nimi. Często był również adresatem dłuższych podań. Co ciekawe, w konsekwencji często wikłał się w pojedynki powietrzne, które pomimo niezbyt imponujących warunków fizycznych, regularnie wygrywał.
Andraż Kirm - 7
To nie był szczególnie udany mecz Kirma. Słoweniec okresami był rzadko pod grą, również w defensywie rywale potrafili omijać jego flankę i atakować z innych kierunków, więc nie miał aż tylu okazji do wykazania się. Mimo to zdobył bramkę, miał też drugą okazję by podwyższyć prowadzenie. Warto tu zaakcentować, że Kirm to jedyny obok Genkowa Wiślak, który regularnie dochodzi do pozycji strzeleckich. Nie wszystkie zagrania wychodziły Kirmowi w Niedzielę, ale włożył on dużo pracy w zwycięstwo Wisły i przez większość czasu dobrze wywiązywał się ze swoich obowiązków.
Patryk Małecki - 8
Bardzo dobry występ Wiślaka. Małecki nie miał może zbyt wielu błyskotliwych zagrań, ale w przekroju całego meczu bardzo sumiennie pracował na grę całej drużyny. Wiele swoich zagrań podporządkowywał pod grę zespołową, a nie indywidualną. Wykonywał świetną pracę w defensywie, bardzo skutecznie wspierając defensorów, bez przerwy nękając i naciskając rywali, od czasu do czasu razem partnerami brał też udział w wyższym pressingu. Jedyna rzecz, którą Małecki powinien poprawić, to dochodzenie do sytuacji w polu karnym, bo ostatnio było tego niestety niedużo, a przecież jest to zawodnik bramkostrzelny. I jeszcze drobna uwaga, kosmetyczna wręcz, ale jednak- w drugiej połowie Patryk zagrał bardzo nieprzyjemne podanie do bramkarza z wysokości połowy boiska- mocne, kozłujące, w dodatku chyba skierowane w światło bramki. Gdyby rywale postanowili naciskać golkipera, mogłoby być bardzo niebezpiecznie, a i tak było to prowokowanie błędu, a samo zagranie na Małeckim nie było wymuszone.
Cwetan Genkow - 8
Kolejny zawodnik, który zaliczył bardzo dobry występ, choć stracił sporo piłek. Świetnie wywiązywał się ze swoich zadań. Przytrzymywał futbolówkę z przodu, włączał się do destrukcji, naciskał rywali. Zdobył bramkę i po ładnej wymianie z Małeckim potężnym uderzeniem był bliski zdobycia drugiej. Warto podkreślić, że przy pierwszej bramce dla Wisły, Genkow nie tylko wpisał się na listę strzelców, ale i zainicjował całą sytuację notując przechwyt na połowie rywali. Ciekawe jest również to, że pomimo swoich warunków fizycznych, Bułgar imponuje dynamiką, obecnie pod tym względem prezentuje się nawet chyba nie gorzej niż Brożek, który przecież był zawodnikiem na dynamice bazującym.
Michaił Siwakow
czas gry: 7+3 minuty
Występu Bialorusina nie będę oceniał, jednak zwrócę uwagę na jeden detal. Otóż nim Siwakow zdobył swoją piękną bramkę, to wcześniej zanotował przechwyt, a jeszcze wcześniej to właśnie nie kto inny a Siwakow wybijał piłkę z naszego pola karnego po rzucie rożnym. Białorusin interweniował w naszym polu karnym, następnie przebiegł niemal pól boiska, zanotował świetny przechwyt i zdecydował się na niezwykle odważny strzał, który w dodatku wykonał perfekcyjnie. Tu jeszcze podkreślę, że było to uderzenie nie siłowe, a techniczne, bo Wiślak "wciął" piłkę i nadał jej wstecznej rotacji, a nie tylko przyłożył w prostego podbicia.

Grał zbyt krótko, aby podlegać ocenie
Andres Rios
czas gry: 1+3 minuty
Grał zbyt krótko, aby podlegać ocenie
Łukasz Garguła
czas gry: 0+2 minuty
Grał zbyt krótko, aby podlegać ocenie
Podsumowanie
Wisła w Gdańsku poczyniła bardzo ważny krok w stronę mistrzostwa i zdobyła niezwykle cenne punkty. Na nasze szczęście rywale znów gubią oczka, jednak z koronacją trzeba jeszcze poczekać, czekają nas naprawdę trudne mecze. Lech, Cracovia i Legia obecnie nie są może firmami, które imponują formą czy nawet potencjałem, jednak są to drużyny, które do spotkań z Wisłą podchodzą zmobilizowane, bo są to mecze prestiżowe. Ważne by i naszym graczom nie zabrakło tej dodatkowej "odświętnej" mobilizacji, bo nawet mobilizacja płynąca z walki o mistrzostwo może w tych meczach nie wystarczyć.



wislakrakow.com
(Uran235)

Źródło: wislakrakow.com

25. kolejka, podsumowanie

tumb


Zawiedli się ci, którzy liczyli, że liderująca Wisła zanotuje trzecią z rzędu porażkę, spłaszczy w ten sposób tabelę i ułatwi życie rywalom z grupy pościgowej. Biała Gwiazda tymczasem pewnie zwyciężyła w Gdańsku, natomiast zajmująca drugie miejsce Jagiellonia nieoczekiwanie przegrała u siebie z Widzewem, co sprawia, że obie drużyny dzieli sześć punktów. Na trzecim stopniu podium ulokowała się warszawska Legia, która w piątek wysoko pokonała Koronę.


We wszystkich meczach kolejki padły 23 bramki. Sędziowie pokazali zawodnikom 29 żółtych i dwie czerwone kartki. Na trybunach ośmiu stadionów zasiadło nieco ponad 35 tysięcy widzów, co wynikało z decyzji o zamknięciu stadionów Legii i Lecha. W efekcie tychże decyzji kolejka upłynęła pod znakiem protestów kibiców, solidaryzujących się z ukaranymi kibicami z Bułgarskiej i Łazienkowskiej.

Mecze następnej kolejki już za kilka dni - we wtorek i środę, 10 i 11 maja. Wisła zagra u siebie z Lechem, Jaga zmierzy się Polonią w Warszawie a Legia uda się do Zabrza na spotkanie z Górnikiem.


Kalendarz i wyniki spotkań 25. kolejki Ekstraklasy

6 maja 2011 (piątek)
17.45 Ruch Chorzów -Zagłębie Lubin 2:2
20.00 Legia Warszawa - Korona Kielce 3:1
7 maja 2011 (sobota)
14.45 Cracovia - Polonia Warszawa 3:1
17.00 Śląsk Wrocław - Polonia Bytom 0:0
18.15 Lech Poznań - Górnik Zabrze 2:0
19.15 Jagiellonia Białystok - Widzew Łódź 1:3
8 maja 2011 (niedziela)
14.45 Lechia Gdańsk - Wisła Kraków 0:3
17.15 GKS Bełchatów - Arka Gdynia 1:1

Tabela Ekstraklasy
(miejsce, klub, mecze rozegrane-punkty-bramki zdobyte:bramki stracone)
1.Wisła Kraków – 25-47-39:25
2.Jagiellonia Białystok – 25-41-32:26
3.Legia Warszawa – 25-38-33:35
4.Śląsk Wrocław – 25-37-33:28
5.Lech Poznań – 25-36-29:19
6.Lechia Gdańsk – 25-36-31:30
7.Górnik Zabrze – 25-35-26:36
8.Ruch Chorzów – 25-35-25:24
9.GKS Bełchatów – 25-35-27:26
10.Zagłębie Lubin – 25-33-26:31
11.Widzew Łódź – 25-33-35:27
12.Polonia Warszawa – 25-33-34:26
13.Korona Kielce – 25-31-30:37
14.Polonia Bytom – 25-27-25:33
15.Arka Gdynia – 25-25-18:29
16.Cracovia – 25-23-31:42

Liderzy klasyfikacji strzelców

11 bramek - Tomasz Frankowski (Jagiellonia Białystok),
10 bramek - Andrzej Niedzielan (Korona Kielce), Artjoms Rudnevs (Lech Poznań);
9 bramek - Abdou Traore (Lechia Gdańsk), Darvydas Šernas (Widzew Łódź);
8 bramek - Andraż Kirm (Wisła Kraków), Przemysław Kaźmierczak (Śląsk Wrocław), Artur Sobiech (Polonia Warszawa) ;

wislakrakow.com
(redakcja)


Źródło: wislakrakow.com

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2010/2011