2011.08.06 Polonia Warszawa - Wisła Kraków 1:1

Z Historia Wisły

2011.08.06, Ekstraklasa, 2. kolejka, Warszawa, Stadion Polonii, 18:00, sobota
Polonia Warszawa 1:1 (1:0) Wisła Kraków
widzów: 3.500
sędzia: Dawid Piasecki z Słupska
Bramki
Bruno Coutinho 24'

1:0
1:1

66' David Biton
Polonia Warszawa
4-5-1
Sebastian Przyrowski
Marcin Baszczyński
Tomasz Jodłowiec
Adam Kokoszka
Tomasz Brzyski
Pavel Sultes Grafika:Zmiana.PNG (66' Paweł Wszołek)
Łukasz Piątek
Robert Jeż Grafika:Zmiana.PNG (84' Grzegorz Bonin)
Grafika:Zk.jpg Łukasz Trałka
Bruno Coutinho
Daniel Sikorski Grafika:Zmiana.PNG (59' Edgar Cani)

trener: Jacek Zieliński
Wisła Kraków
4-3-3
Sergei Pareiko
Michael Lamey
Kew Jaliens
Osman Chavez
Dragan Paljic Grafika:Zk.jpg
Patryk Małecki
Cezary Wilk Grafika:Zmiana.PNG (60' Gervasio Nunez Grafika:Zk.jpg)
Radosław Sobolewski
Maor Melikson
Ivica Iliev Grafika:Zmiana.PNG (66' Andraż Kirm)
David Biton Grafika:Zmiana.PNG (80' Cwetan Genkow)

trener: Robert Maaskant
bramki: 1-1
strzały: 13-16
strzały celne: 6-6
posiadanie piłki (w %): 49-51
faule: 23-18
żółte kartki: 1-2
spalone: 0-0
rzuty rożne: 3-8

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Spis treści

Przed meczem

Na chwilę zapomnieć o pucharach! Przed meczem Polonia - Wisła

Po bardzo udanych meczach w europejskich pucharach i słabej inauguracji ligowej, przed tygodniem w Łodzi, wiślacy nie mają większego wyboru i przynajmniej na chwilę muszą zapomnieć o emocjach pucharowych. Wszystko po to, aby zacząć dopisywać poważne zdobycze punktowe, nie tylko w rankingu UEFA, ale też w tabeli T-Mobile Ekstraklasy. O te, tym razem, łatwo nie będzie, bo czeka nas wyprawa na gorący teren prezesa Józefa Wojciechowskiego. Na ulicę Konwiktorską w Warszawie.
Nasz najbliższy rywal, czyli Polonia, to zespół, który znalazł się w Ekstraklasie, dzięki wykupieniu miejsca po Groclinie. Dokonał tego wspomniany już we wstępie biznesmen, Józef Wojciechowski, który przejął klub z Wielkopolski z całym jego "inwentarzem". Tyle tylko, że zamiast grać w Grodzisku, zaczął przy Konwiktorskiej w Warszawie.

Z góry założono walkę o ligowe laury, ale wychodziło z tego niewiele, bo w poprzednich sezonach - nawet po niezłym starcie - zaczęło się pikowanie w dół i bywały momenty, że "Czarnym Koszulom" bliżej było do spadku, niż do mistrzostwa, a w konsekwencji do Ligi Mistrzów - o czym charyzmatyczny właściciel wciąż mówi.
Po kolejnych ruchach transferowych Polonia tym razem już na pewno brylować ma w Ekstraklasie, a po to, aby piłkarzom nie zabrakło motywacji... pracodawca zamroził im część pensji. A że człowiek to trudny i wymagający przekonał się zarówno nie jeden piłkarz, zsyłany np. do tzw. "Klubu Kokosa", albo i trener. Bo tych Wojciechowski lubi zmieniać, niczym rękawiczki.
I właśnie do takiego ciekawego miejsca trafił latem były wiślak, Marcin Baszczyński, który ma być jednym z liderów walczącej o mistrzostwo Polonii. Wojciechowski ściągnął ponadto cały zaciąg z Górnika Zabrze - na bardzo dobrym Słowaku, Róbercie Ježu - zaczynając, a kończąc na Danielu Sikorskim i Grzegorzu Boninie. Ponadto sporwadzono czeskiego napastnika, Pavela Šultesa oraz albańskiego, Edgara Çaniego. Właściciel Polonii wykupił też na dobre innego byłego wiślaka, Adama Kokoszkę - i choć w drużynie nie ma już Ebiego Smolarka i Artura Sobiecha, a przede wszystkim Adriana Mierzejewskiego, to za kwotę, za jaką Wojciechowski tego ostatniego wytransferował - trudno się dziwić. Z całym szacunkiem dla umiejętności reprezentanta Polski, ale kwota ok. 6 mln euro to jednak zdecydowanie za dużo. O rekordowej transakcji przesądził jednak zmysł "do interesów" właściciela Polonii (który należy tutaj pochwalić) i rozrzutność Turków z Trabzonu, którzy Polaka do siebie ściągnęli.
Na co stać będzie tak naprawdę ekipę dowodzoną przez Jacka Zielińskiego? Trudno powiedzieć, bo choć przed tygodniem, po bramce Bruno, Polonia wygrała 1-0 z Lechią, to prawdziwy jej test wypada właśnie w sobotę, w walce z "Białą Gwiazdą".
Mecz z mistrzem Polski to dla każdej drużyny w lidze ogromne wydarzenie. Nie inaczej jest też i tym razem. Wprawdzie Wojciechowski w jednym z wywiadów mówił, że nie interesuje go wywalczenie tytułu w takim stylu, w jakim zrobiła to Wisła, ale jak na razie jego drużyna o podobnym sukcesie, jaki osiągnęła w maju br. "Biała Gwiazda", może tylko pomarzyć.
Aby jednak te marzenia - wciąż nimi były - Wisła musi na pewno zagrać lepiej w Warszawie, niż zagrała w Łodzi. A to oznacza, że wiślaków czeka o wiele trudniejsza przeprawa i na razie będą musieli zapomnieć o walce o Ligę Mistrzów, aby skupić się wyłącznie na Ekstraklasie.
Na szczęście Robert Maaskant sam przyznaje, że nie zapomina o ostatniej konfrontacji, którą Wisła przegrała 0-2, na zakończenie ubiegłego sezonu i nie chce powtórki takiego wyniku. Sam ma natomiast dobre zdanie o Polonii.
- Jeszcze jest za wcześnie aby powiedzieć, że obecna Polonia jest silniejsza, od tej z poprzedniego sezonu. Mają na pewno zespół, którego stać na właściwą jakość gry. Pozyskali kilku interesujących zawodników. Dalej mają więc dobrą drużynę - powiedział o rywalu Holender.
- W poprzednim sezonie nie zasługiwaliśmy w Warszawie na zwycięstwo, ale zgarnęliśmy trzy punkty. Na pewno jest to jedna z silniejszych drużyn ligi - uważa Maaskant, a to oznacza, że zamierza właściwie nastawić naprzeciw Polonii swój zespół.
Ten grać ma zresztą bez zbędnych roszad, jakie miały miejsce przed tygodniem, a więc w swoim najmocniejszym składzie. A co to przyniesie? Wierzymy, że kolejne trzy punkty, wywiezione z Konwiktorskiej. Ta w ostatnich latach jest bowiem dla nas wyjątkowo szczęśliwa. I niech tak zostanie.
Dodał: Redakcja
Źródło: wislaportal.pl

"Biała Gwiazda" gra z Polonią, czyli mecz z podtekstami

Bartosz Karcz
2011-08-05 21:38:41, aktualizacja: 2011-08-05 21:41:18
Piłkarze Wisły muszą zapomnieć w sobotę o rozgrywkach w eliminacjach Ligi Mistrzów. Przed nimi bowiem bardzo trudny wyjazd w ekstraklasie. O godz. 18 zmierzą się z Polonią Warszawa na jej stadionie.
Krakowianie do Warszawy wyjechali rano. Tym razem trener Robert Maaskant postanowił, że zamiast najpierw trenować u siebie, a dopiero później jechać, zmieni kolejność. - Zrobiliśmy to, bo miałem uczucie, że gdy najpierw trenowaliśmy w Krakowie, a później jechaliśmy na wyjazd, to piłkarze mieli mniej świeżości.
Do Warszawy Maaskant zabrał dziewiętnastu piłkarzy. Holender ma komfort przy wyborze kadry, gdyż wszyscy piłkarze są do jego dyspozycji. Jak stwierdził wczoraj: - Zabieram tych, którzy są obecnie w najlepszej dyspozycji.
Wisła ostatni mecz z Polonią grała na zakończenie poprzedniego sezonu. Kraków szykował się wtedy głównie do mistrzowskiej fety, a spotkanie z "Czarnymi Koszulami" miało być tylko preludium do dekoracji triumfatora ligi. Polonia nie miała jednak zamiaru stosować taryfy ulgowej i po prostu ograła przy ul. Reymonta nowego mistrza Polski 2:0.
- My graliśmy wtedy na 60 procent swoich możliwości, rywale na 120 - wspomina Maaskant, który jednocześnie chwali przeciwnika. - To dobry zespół, który co prawda stracił kilku piłkarzy, ale też pozyskał kilku innych. Oglądałem ostatni mecz Polonii. Ich rywal, Lechia Gdańsk, zagrał dobrze, ale... zapomniał strzelić gola. Oczywiście warszawianie mieli też swoje szanse i w końcu dopięli swego.
Trener Wisły zdaje sobie sprawę z tego, że w Warszawie na jego podopiecznych czeka trudniejszy rywal niż przed tygodniem Widzew. Maaskant uważa, że głównym grzechem drużyny w Łodzi była zbyt wolna gra. Teraz ma się to zmienić, a podejście do meczów ligowych ma być takie samo jak do konfrontacji w europejskich pucharach. Tylko w ten sposób wiślacy mogą myśleć o obronie mistrzowskiego tytułu.
Mecz z Polonią to również podteksty, albowiem w ekipie "Czarnych Koszul" występuje dwóch piłkarzy związanych jeszcze niedawno z Wisłą - Adam Kokoszka i przede wszystkim Marcin Baszczyński, który na ul. Reymonta spędził najlepsze lata swojej kariery. Zresztą ciekawostką jest to, że "Baszczu" trafił do Polonii pośrednio dzięki... Wiśle, a raczej dzięki temu, że pojawił się w Krakowie na ostatnim meczu ostatniego sezonu. To wtedy spotkał się przypadkowo z trenerem Jackiem Zielińskim, a ten gdy usłyszał, że obrońca szuka klubu, natychmiast podjął decyzję o sprowadzeniu go na Konwiktorską.
Teraz Baszczyński zagra przeciwko drużynie, którą traktuje w szczególny sposób. Nie ma co jednak liczyć na sentymenty ze strony tego piłkarza. Wiślacy w ostatnich latach najczęściej wygrywali na Konwiktorskiej. Czasami pewnie, a czasami szczęśliwie, nawet po strzałach samobójczych.
W sobotę na pewno czeka ich bardzo trudne zadanie, a wiele będzie zależało od tego, w jaki sposób podejdą do meczu z jednym z rywali w walce o tytuł mistrza Polski. W Łodzi można było mieć o to pretensje, ale ponieważ trener Robert Maaskant w ostrych słowach porozmawiał z drużyną po tym spotkaniu, można mieć nadzieję, że teraz zobaczymy Wisłę bardziej z meczów z Liteksem Łowecz niż z konfrontacji z Widzewem Łódź.
Transmisja z meczu w Canal Plus od godz. 17.45.
Źródło: gazetakrakowska.pl

Polonia chce wygrać z Wisłą

6. sierpnia 2011, 00:27

Jacek Zieliński, aktualny trener Polonii Warszawa, z jednej strony trzyma kciuki za występy Białej Gwiazdy w pucharach europejskich i komplementuje Maora Meliksona, z drugiej twierdzi, że gra Wisły go nie zaskakuje, a jego zespół ma sięgnąć w sobotę po zwycięstwo.
- Wisła ma bardzo utalentowany zespół. Od innych ligowych drużyn różni się tym, że postawiła na doświadczenie. Sprawdzonych ludzi, którzy grali już wiele meczów o stawkę i z niejednego pieca chleb jedli. To przynosi efekty: Wisła jest konsekwentna, pewna siebie, zawodnicy nie tracą głowy w trudnych momentach. Na chwilę obecną dysponuje chyba największym potencjałem piłkarskim w Polsce - ocenił Białą Gwiazdę Jacek Zieliński.
- Uważam, że nieprawdą jest, iż zespół z Krakowa skupia się tylko na Lidze Mistrzów. Oczywiście trzymamy kciuki za to, żeby do niej awansowali, bo to pomoże nam wszystkim. APOEL? W tej fazie nie ma już słabych drużyn, ale uważam, że jest to rywal jak najbardziej w zasięgu Wisły - uważa szkoleniowiec "Czarnych Koszul".
W sobotę przy Konwiktorskiej Polonia, która w pierwszej kolejce po ciekawym meczu wygrała z Lechią 1:0, podejmie mistrzów Polski. W drużynie gospodarzy zabraknie jedynie Macieja Sadloka, którego zastąpić może Tomasz Brzyski. - Wyjdziemy na mecz po to, żeby go wygrać. Nie będę mówił teraz na temat remisu. Chcemy wygrać, a fakt, że gramy z aktualnym mistrzem Polski, który jest bardzo blisko Ligi Mistrzów, będzie z pewnością dodatkową motywacją. Oglądałem mecz Wisły z Liteksem i nic mnie nie zaskoczyło, ani nie zdziwiło. Jestem przygotowany na jutrzejszy mecz, a o słabych punktach rywala moja drużyna dowie się na odprawie - zapowiedział Zieliński.
wislakrakow.com / kspolonia.pl
(nikol)
Źródło: wislakrakow.com

Relacje z meczu

Biton znów ratuje remis, decydujące pudło Kirma

6. sierpnia 2011, 17:27 (aktual. 6. sierpnia 2011, 20:20)
Drugi wyjazd, drugi remis 1:1 i znów wyrównaliśmy po bramce Dudu Bitona, który tym razem grał od pierwszej minuty. Wisła powinna mecz z Polonią Warszawa wygrać, jednak Andraż Kirm zmarnował "piłkę meczową" w 84 minucie.
Słoweńcowi piłkę wyłożył jak na tacy Cwetan Genkow, wcześniej świetnie obsłużony prostopadłym zagraniem przez Maora Meliksona. Wystarczyło trafić w odsłoniętą połowę bramki bliżej prawego słupka. Kirm chciał uderzyć efektownie, mocno, w efekcie huknął w poprzeczkę. W ten sposób Wisła nie wywalczyła trzech punktów, a w doliczonym czasie gry mogła nawet przegrać, bo sytuacji "sam na sam" z Pareiką nie wykorzystał Bonin. Estończyk fenomenalnie obronił strzał zawodnika Polonii.
Trener Robert Maaskant dał odpocząć czterem graczom, którzy wystąpili przeciwko Liteksowi Łowecz. Na ławce usiedli Diaz, Nunez, Kirm i Genkow a od pierwszych minut wystąpili Paljić, Wilk, Iliev i Dudu Biton, dla którego był do debiut w wyjściowej jedenastce "Białej Gwiazdy".
Mecz miał wyrównany przebieg, żadna z drużyn nie potrafiła zdominować środka pola. Trener Jacek Zieliński najbardziej obawiał się Maora Meliksona, któremu przydzielił indywidualnego opiekuna w postaci Łukasza Piątka. Niewiele brakowało, by ten pomysł się powiódł, bo Izraelczyk był rzadziej widoczny niż zwykle, jednak w drugiej połowie Melikson wykonał kilka niezłych zagrań, brał m.in. udział w akcji bramkowej. A już podanie do Genkowa w 84 minucie to prawdziwy majstersztyk.
Wisła w pierwszej połowie głównie strzelała z dystansu. Próbował Małecki, dwukrotnie Lamey, jednak nie były to na tyle groźne uderzenia, by nie poradził sobie z nimi Sebastian Przyrowski. W 24 minucie Wisła popełniła błąd przy wyprowadzaniu piłki: podanie Wilka przechwycił Jeż i szybko zagrał na prawym skrzydle do Jodłowca. Ten wycofał przed pole karne Wisły, obrońcy spóźnili się o jedno tempo, z czego skorzystał Bruno. Strzał nie był precyzyjny, ale piłkę podbił jeszcze Osman Chavez, czym utrudnił interwencję Pareice i było 1:0.
W drugiej połowie podwyższyć wynik chciał Trałka, który obsłużony przez Jeża pędził na bramkę Pareiki, jednak wyprzedził go Paljić i powstrzymał pomocnika Polonii. Wisła obudziła się w 64 minucie, wtedy jeszcze uderzenie z bardzo ostrego kąta Patryka Małeckiego w spojenie słupka z poprzeczką (po ograniu Marcina Baszczyńskiego) wydawało się stosunkowo niegroźne. Jednak dwie minuty później padło wyrównanie.
Melikson zagrał do Małeckiego, ten na lewo do Ilieva, który ośmieszył ofiarnie interweniującego Jodłowca i precyzyjnie oraz mocno dograł na głowę Bitonowi. Izraelczyk też nie popełnił błędu, jego główka z czterech metrów znalazła drogę do siatki. Poloniści protestowali po tym golu, zwracając uwagę, że akcję rozpoczęło wznowienie gry z rzutu wolnego z toczącej się piłki. Faktem jest jednak, że mieli kilka okazji, by przerwać ofensywę Wisły.
Zaraz po tej bramce Ilieva zmienił Kirm i pewnie Robert Maaskant trochę żałuje tej zmiany, widząc co Słoweniec zrobił w 84 minucie. Z drugiej strony Iliev dał Maaskantowi dużo powodów, by dokonać roszady w składzie jego kosztem - Serb był po prostu kompletnie niewidoczny, a akcja bramkowa była jednym z niewielu jego zagrań godnych uwagi.
Wisła notuje najgorszy start w lidze od 1997 roku, kiedy najpierw przegrała z GKS-em Katowice 0:4, następnie remisując 2:2 z Legią. Później nie zdarzyło się, by "Biała Gwiazda" w dwóch pierwszych spotkaniach zebrała mniej niż cztery punkty. Pamiętać jedynie trzeba, że skromne dwa "oczka" z tego sezonu zostały wywalczone na obcym terenie. Powinny być one jednak przestrogą, by nie popełnić błędu Lecha Poznań, który świetne występy w Lidze Europy przeplatał kompromitującymi meczami ligowymi, w efekcie nie załapał się nawet do gry w europejskich pucharach.
Teraz czas przerwy dla drużyny, w środę odbędą się towarzyskie mecze międzypaństwowe, z udziałem kilku graczy "Białej Gwiazdy". W sobotę 13 sierpnia podejmiemy na własnym boisku Zagłębie Lubin. Najwyższa pora zdobyć komplet punktów.
Zobacz bramki z tego meczu i sytuację Andraża Kirma (video) >>
Polonia Warszawa - Wisła Krakow 1:1 (1:0)
1:0 Bruno 24 min
1:1 David Biton 66 min
Żółte kartki: Trałka - Paljić, Nunez
Polonia: Sebastian Przyrowski - Marcin Baszczyński, Tomasz Jodłowiec, Adam Kokoszka, Tomasz Brzyski - Pavel Sultes (67 min - Paweł Wszołek), Łukasz Piątek, Łukasz Trałka, Robert Jeż (85 min - Grzegorz Bonin), Bruno - Daniel Sikorski (59 min - Edgar Cani).
Wisła: Sergei Pareiko - Michael Lamey, Kew Jaliens, Osman Chavez, Dragan Paljić - Radosław Sobolewski, Cezary Wilk (60 min - Gervasio Nunez), Maor Melikson - Patryk Małecki, David Biton (81 min - Cwetan Genkow), Ivica Iliev (67 min - Andraż Kirm)
Sędziował: D. Piasecki (Słupsk)
wislakrakow.com
(redakcja)
Źródło: wislakrakow.com

Znów tylko remis. Polonia - Wisła 1-1

W swoim drugim meczu ligowym, w sezonie 2011/2012, krakowska Wisła po raz kolejny podzieliła się ze swoim rywalem punktami. I znów mecz zakończył się remisem 1-1. I tym też razem wiślacy musieli "gonić wynik", a "dogonił go" - tak jak przed tygodniem - Dudu Biton. Na szczęście tym razem szybciej, bo po stracie w 24. minucie, kiedy trafił Bruno, bramkę strzeliliśmy w 66. A potem zarówno Polonia, jak i Wisła, miały swoje kolejne okazje. Najlepszą zmarnował, w 84. minucie, Andraž Kirm, który z doskonałej pozycji trafił w poprzeczkę!
Wiślacy do Warszawy jechali, m.in. po to, aby pokazać, że ostatnia porażka z "Czarnymi Koszulami" - na zakończenie poprzedniego sezonu - była tylko wypadkiem przy pracy i że po sukcesie w kwalifikacjach Ligi Mistrzów - czas na poważne traktowanie ligi.
Przed, i w trakcie meczu, padał deszcz, co zapewne miało wpływ na losy meczu i sprawiło, że wiślacy bardzo często starali się strzelać z dystansu. I jako pierwszy spróbował Patryk Małecki, już w 7. minucie. Sebastian Przyrowski nie dał się jednak zaskoczyć.
Sporo zamieszania zrobił natomiast w minucie 14. Maor Melikson, który wpadł w pole karne Polonii, ale właśnie na zamieszaniu się skończyło.
Po tych akcjach do głosu doszli gospodarze. W 16. minucie wolej Daniela Sikorskiego trafił w Michaela Lameya. I wielka zapewne szkoda, że podobnie nie stało się osiem minut później.
Źle piłkę spod własnej bramki wyprowadził Cezary Wilk, a ta po przejęciu Róberta Ježa i dośrodkowaniu Tomasza Jodłowca trafiła pod nogi Bruno. Brazylijczyk uderzył bez zastanowienia, sprzed pola karnego, blokować próbował jeszcze Osman Chávez, ale zrobił to na tyle niefortunnie, że sam zmylił Sergeia Pareikę i było 0-1.
Po stracie bramki przewagę osiągnęła Wisła, ale nie miała klarownych sytuacji bramkowych. Wiślacy próbowali strzelać jedynie z dystansu. Najpierw, w 30 minucie, przymierzył Ivica Iliev, ale uderzenie w środek bramki złapał Przyrowski.
Kolejnym, który spróbował, był pechowiec Wilk, ale jego uderzenie dało tylko kolejny rzut rożny. I połowę zakończyły jeszcze dwa uderzenia Lameya, ale pierwsze o metr minęło bramkę, a drugie Przyrowski obronił.
Po I połowie przegrywamy więc 0-1...
... a II zaczęliśmy nad wyraz spokojnie. Co mogło poniekąd dziwić. Tym bardziej, że groźniejszą akcję, jako pierwsi stworzyli sobie gospodarze.
W 51. minucie Sikorski ładnie przedarł się po skrzydle, ogrywając łatwo Kew Jaliensa, po czym zgrał do Pavela Šultesa, a ten - na nasze szczęście - fatalnie skiksował.
Wiślacy starali się wprawdzie coś zdziałać, ale grali bardzo niedokładnie. Wybierali też chyba zbyt kombinacyjne rozwiązania, zamiast szukać zdecydowanie prostszych. Tak jak robiła zresztą Polonia, która z większą łatwością przedostawała się pod nasze pole karne.
W 56. minucie wreszcie wiślacy zmusili do interwencji Przyrowskiego. Po dośrodkowaniu Radosława Sobolewskiego główkował Dudu Biton, ale bramkarz Polonii nie dał się zaskoczyć.
Odpowiedź gospodarzy była jednak natychmiastowa - po szarży Łukasza Trałki, który - gdyby nie skuteczna interwencja Dragana Paljicia - wyszedłby sam na sam z Pareiką.
Na kolejną akcję Wisły musieliśmy czekać aż do 63. minuty, kiedy Małecki ograł Marcina Baszczyńskiego, ale uderzył tylko w słupek bramki Polonii.
To był jednak dobry sygnał do ataku, bo już trzy minuty później mieliśmy remis! Piłkę do boku zagrał Małecki, a tam Ivica Iliev świetnie ograł idącego "na raz" Jodłowca, po czym zagrał na głowę Dudu Bitona, który dopełnił formalności - i było 1-1.
Po wyrównaniu Polonia... cofnęła się i czekała na to co zrobi Wisła. A podopieczni Roberta Maaskanta wyraźnie przejęli inicjatywę, ale kolejnych klarownych sytuacji z tego nie było, a w 81. minucie groźnie zaatakowała Polonia. Świetnie spisał się jednak Pareiko odbijając strzał Bruno oraz dobitkę Ježa. Po chwili nasz bramkarz odbił też strzał Trałki, a w 84. minucie wiślacy mieli "piłkę meczową".
Po prostopadłym zagraniu Meliksona, rezerwowy dziś Cwetan Genkow wyszedł na dobrą pozycję, po czym zgrał do nadbiegającego Kirma. Słoweniec miał otwartą bramkę, ale... trafił w poprzeczkę!
Końcówka była bardzo nerwowa, obydwa zespoły dążyły do strzelenia zwycięskiej bramki, ale nikomu nie udało się już zadać decydującego ciosu, choć w 91. minucie to znów Polonia mogła "ugryźć". Do świetnej piłki wyszedł Grzegorz Bonin, ale zdołał za nim wrócić "Sobol", przeszkadzając skutecznie pomocnikowi gospodarzy.
Wisła remisuje więc drugi kolejny mecz w stylu, który kibiców na pewno nie zadowala. Szkoda na pewno akcji Kirma, bo ten mecz mógł zakończyć się jednak inaczej...
Dodał: Redakcja
Źródło: wislaportal.pl

Polonia - Wisła Kraków: remis w Warszawie

Bartosz Karcz, PAP
2011-08-06 20:04:50, aktualizacja: 2011-08-06 21:38:50
Po niezłym meczu Wisła Kraków zremisowała w Warszawie z Polonią 1:1. "Biała Gwiazda" zagrała znacznie lepiej niż na inaugurację ekstraklasy, ale ponownie musiała zadowolić się jednym punktem.
Przed meczem nad stadionem Polonii przeszła potężna burza. Ulewa nie przeszkodziła jednak w rozegraniu meczu, jak to miało miejsce w przypadku innego meczu, który tydzień wcześniej miał być rozegrany w Warszawie. Piłkarze Legii i Zagłębia Lubin nie zagrali, ekipy Polonii i Wisły jak najbardziej.
Pierwsza połowa była niezłym widowiskiem. Grę prowadzili goście, którzy na pewno rozgrywali lepsze spotkanie niż tydzień wcześniej w Łodzi. Problem w tym, że efekt do przerwy był podobny jak w spotkaniu z Widzewem, a nawet gorszy, bo krakowianie schodzili na przerwę z jednobramkową stratą.
W 24 minucie źle wyprowadził piłkę Cezary Wilk. Przejęli ją poloniści, szybko zagrali do Bruno, a ten mocno strzelił z kilkunastu metrów. Piłka po drodze odbiła się jeszcze od jednego z obrońców, co zmyliło Sergieja Pareikę, i wpadła do siatki.
Krakowianie starali się odrabiać straty, ale szczelna i twardo grająca obrona gospodarzy, nie pozwalała na większe zagrożenie pod bramką Sebastiana Przyrowskiego. A jak już któryś z wiślaków strzelił mocno z dystansu, to bramkarz “Czarnych Koszul" spisywał się bez zarzutu.
W drugiej połowie wiślacy jeszcze podkręcili tempo, ale na bramkę wyrównującą trzeba było czekać aż do 66 minuty. To wtedy większość pracy wykonał z lewej strony pola karnego Ivica Iliev, który nakręcił obrońcę i zagrał na głowę Davida Bitona, a ten dopełnił formalności.
W końcówce obie drużyny dążyły do zwycięstwa. Krakowanie znakomitą okazję na strzelenie zwycięskiego gola mieli w 84 minucie. Melikson zagrał do Genkowa, ten do Kirma, a Słoweniec, który miał przed sobą praktycznie pustą bramkę, trafił w poprzeczkę.
Polonia swoją okazję miała natomiast już w doliczonym czasie gry, gdy na bramkę sam pognał Bonin. Skończyło się jednak tylko na rzucie rożnym.
Bramki: 1:0 Bruno Coutinho (25), 1:1 David Biton (65).
Żółta kartka: Polonia Warszawa: Łukasz Trałka. Wisła Kraków: Dragan Paljic, Gervasio Nunez.
Sędzia: Dawid Piasecki (Słupsk). Widzów 3˙500.
Polonia Warszawa: Sebastian Przyrowski - Marcin Baszczyński, Tomasz Jodłowiec, Adam Kokoszka, Tomasz Brzyski - Pavel Sultes (66. Paweł Wszołek), Łukasz Piątek, Robert Jeż (84. Grzegorz Bonin), Łukasz Trałka, Bruno Coutinho - Daniel Sikorski (59. Edgar Cani).
Wisła Kraków: Sergei Pareiko - Michael Lamey, Kew Jaliens, Osman Chavez, Dragan Paljic - Patryk Małecki, Cezary Wilk (60. Gervasio Nunez), Radosław Sobolewski, Maor Melikson, Ivica Iliev (66. Andraz Kirm) - David Biton (80. Cwetan Genkow).
Źródło: gazetakrakowska.pl

Trenerzy po meczu

Maaskant po drugim remisie

6. sierpnia 2011, 21:07
Po końcowym gwizdku emocjonalnie zagadywał do sędziów, ale do pomeczowej konferencji już ochłonął i uśmiechał się, jak zwykle.
- Dzisiejszy mecz był bardzo spektakularny i dostarczył widzom wiele wrażeń. Obie drużyny pokazały futbol na wysokim poziomie. My graliśmy dobrze w pierwszej połowie, dobrze rozpoczęliśmy to spotkanie i kontrolowaliśmy grę. Może nie mieliśmy wielu okazji, ale ogólnie pierwsza połowa była w naszym wykonaniu dobra. Niestety straciliśmy w niej bramkę, mimo niewielkiej ilości strzałów Polonii - podsumował spotkanie 2. kolejki Robert Maaskant.
- Byliśmy świadkami kilku bardzo dobrych akcji indywidualnych, m.in. Ivicy Ilieva. Gra przypominała trochę grę Niemiec, była ofensywna. Obie drużyny miały swoje okazje i trudno było przewidzieć jak zakończy się mecz. Choć obie drużyny były blisko zdobycia drugiej bramki, obie zawiodły. My nie wykonaliśmy dobrze zadania, które sobie zakładaliśmy. Po meczu powiedziałem piłkarzom, że szanuję ich wysiłek. Widzę poprawę w porównaniu do poprzedniego roku. Choć chcieliśmy wygrać, to myślę, że jeden punkt też nas satysfakcjonuje -powiedział szkoleniowiec.
- Po meczu rozmawiałem z sędzią. Chciałbym podkreślić, że mam do arbitrów duży szacunek i zaufanie. Poruszyłem temat żółtej kartki Nuneza - jeśli on ją dostał, to może powinni też otrzymać ją piłkarze Polonii?

Wisła zagra w Europie do końca roku. Czy macie kadrę wystarczająco silną, aby uniknąć syndromu Lecha Poznań z poprzedniego sezonu, który w Lidze Europejskiej grał dobrze, a tracił punkty w Ekstraklasie?
- Mam nadzieję, że nie powtórzymy historii Lecha. Mamy lepszą drużynę niż oni. Do dziś jeszcze nie przegraliśmy żadnego meczu w Lidze Mistrzów. Oczywiście chcemy też wygrać Ekstraklasę. Może straciliśmy punkty, których nie powinniśmy stracić - jak z Widzewem przed tygodniem, ale Lech też wczoraj stracił punkty.

Jak pan ocenia APOEL? Odetchnął pan, że nie wylosowaliście Kopenhagi?
- Tak. Myślę, że Kopenhaga jest mocniejszym zespołem. Ale wszystkie drużyny w Lidze Mistrzów mają swoją jakość. APOEL jest doświadczoną drużyną, więc to nie będzie łatwy przeciwnik.

Jakie są szanse, że w Wiśle zagra Spas Delew? (To pytanie bardzo rozśmieszyło Maskaanta)
- Pytasz złego człowieka. Pewnie wiedziałeś, że na to pytanie nie odpowiem? :)
wislakrakow.com
(PeO)
Źródło: wislakrakow.com

Zieliński: Wysoko zawiesili nam poprzeczkę

6. sierpnia 2011, 21:16
- Mimo tego, że była to 2. kolejka, zdawaliśmy sobie sprawę z wysokiej rangi tego spotkania. Mogło się ono podobać. Była dobra gra, z wieloma akcjami, strzałami. Padły dwie bramki i widzieliśmy piękne parady bramkarzy. I Wisła, i my chcieliśmy zdobyć trzy punkty, ale powiem jak trener Maskaant - trzeba uszanować punkt - skomentował po meczu trener Jacek Zieliński.

- Słabiej zagraliśmy w ofensywie, ale to Wisła zawiesiła nam wysoko poprzeczkę. Z mojej strony wielkie słowa uznania dla chłopaków za wysiłek, który włożyli w mecz. Uważam, że jeden punkt nie jest żadnym problemem - przyznał szkoleniowiec "Czarnych Koszul".

Okazuje się, że jesteście skazani na samego Bruno. Czy to nie stanowi dla Pana problemu?
- Problemem jest to, że bramek nie strzelają napastnicy, a nie, że robi to Bruno.

Jest Pan zły na Bonina za tę sytuację sam na sam?
- To nie na tym polega, żeby być złym na Bonina. Zrobił w meczu kilka dobrych rzeczy. Poza tym, trzeba przyznać, że nie trafił na przypadkowego bramkarza - Pareiko bardzo dobrze wybronił jego strzał.

Czy Polonia bierze pod uwagę kupno napastnika, czy wystarczy Panu ten potencjał?
- Ja uważam, że nie wystarczy i mamy pomysł na sprowadzenie napastnika, ale jakiegoś konkretnego, a nie takiego, który będzie wchodził z ławki. Nie chcemy się pomylić.

Czy to, że inni - Wisła, Legia, Śląsk - grają w Europie jest szansą dla Polonii?
- My, żeby się liczyć w lidze, musimy liczyć na naszą dobrą, skuteczną grę, a nie patrzeć na innych. Życzę im dobrze, dodadzą naszej lidze kolorytu i powinniśmy za nich trzymać kciuki. Ale nie liczę, że nam dzięki temu będzie łatwiej.
wislakrakow.com
(PeO)
Źródło: wislakrakow.com

Piłkarze po meczu

Czarek Wilk: Z mojej winy

6. sierpnia 2011, 22:01
Młody pomocnik wyszedł z szatni bardzo skruszony. Bez ceregieli przyznał, że bramka stracona przez Wisłę obciąża jego konto.

Po meczu przy Konwiktorskiej możecie czuć niedosyt - stwarzaliście sytuacje, prowadziliście grę, a znów wracacie do Krakowa z jednym punktem.

- Jest troszeczkę niedosytu, to prawda. Sytuacji mieliśmy wiele i szkoda, że ich nie wykorzystaliśmy, szczególnie tej Andraża. Do tego po moim błędzie doszła głupio stracona bramka, więc tym bardziej szkoda.

Co było przyczyną straconego gola?
- Wszystko wynikło od źle podanej piłki. Z niedokładnego podania poszła szybka kontra, drużyna nie była poustawiana i straciliśmy bramkę.
Ostatnio mówiłeś, że do zwycięstwa zabrakło ostatniego podania, czego dzisiaj?
- Dzisiaj zabrakło nam szczęścia przy niewykorzystanych sytuacjach, bo mieliśmy i czyste sytuacje, i ostatnie podania, zabrakło wykończenia, czyli też odrobiny szczęścia.

Zagraliście dziś lepiej niż w Łodzi, widać, że wyciągnięto wnioski po spotkaniu z Widzewem.
- Patrząc na grę - rzeczywiście, patrząc na wynik - nie bardzo. Ale po to są słabsze mecze, aby wyciągać z nich wnioski i naukę na przyszłość. Trener uczulał nas na pewne fragmenty gry, gdyby nie głupio stracona bramka, z mojej winy, to wynik byłby dla nas pozytywny. Szkoda niewykorzystanych okazji.

Jak oceniasz swój dzisiejszy występ?
- Całą moją grę przesłania ta jedna sytuacja, która zadecydowała o losach meczu. Nie ma prawa się coś takiego przytrafić.

Polonia chce walczyć o tytuł. Dzisiejszą grą udowodniła, że może być dla was godnym rywalem?
- Z perspektywy boiska wydaje mi się, że był to ciekawy mecz stojący na wysokim poziomie. Obfitował w sytuacje, dosyć szybkie tempo. Po tym spotkaniu myślę, że tak.

Gdy schodziłeś z boiska miejscowi kibice skandowali twoje nazwisko.
- Jest mi bardzo miło. Tym bardziej, że nigdy nie grałem tutaj w lidze seniorskiej, więc bylem troszkę zaskoczony, choć w zeszłym sezonie było podobnie. Jest to sympatyczne, bo choć grałem tutaj dziesięć lat, to tylko w piłce juniorskiej. To był kawał czasu, więc bardzo sentymentalnie podchodzę do tego miejsca.

Wreszcie nie macie meczu w ciągu tygodnia, jest chwila by złapać oddech.
- Troszeczkę spokoju nam się przyda. Można potrenować zagrania taktyczne, niektórzy zawodnicy będą mogli odpocząć, więc przerwa jest jak najbardziej wskazana.
wislakrakow.com
(nikol)
Źródło: wislakrakow.com

Biton: Niebawem wygramy też w lidze

6. sierpnia 2011, 22:31
Zawodnik rodem z Izraela gra swój pierwszy sezon ligowy w kraju nad Wisłą. W pierwszym meczu wszedł jako zmiennik Genkowa i uratował drużynie punkt w końcówce spotkania. W nagrodę drugą kolejkę rozpoczął w wyjściowej jedenastce, znów doprowadził do wyrównania, a nawet stworzył grunt pod ewentualne zwycięstwo.
- Myślę, że faktycznie zagraliśmy dziś lepiej niż z Widzewem. Każdy dał z siebie 100%, bardzo się staraliśmy. Znów mecz zakończył się tylko remisem, ale jestem przekonany, że za tydzień, przed własną publicznością, sięgniemy po komplet punktów - zapewnia David Biton.
Jak Izraelczyk ocenia polską ligę? - Myślę, że to dobra liga. Gra się twardo, w szybkim tempie. Ale to my jesteśmy najsilniejszą drużyną w lidze, więc jestem przekonany, że będziemy udowadniać to także wynikami, na razie to dopiero początek rozgrywek.
Wszyscy jesteśmy ciekawi czy Biton na dłużej zadomowi się w pierwszym składzie i regularnymi trafieniami wygryzie nieskutecznego tego lata Genkowa. - Nie wiem, to już decyzja trenera. Oczywiście chcę grać, jak każdy zawodnik. Staram się, chcę dużo wnosić, strzelać bramki i pomagać drużynie.
Gra od pierwszej minuty przy Konwiktorskiej nie była dla Bitona niespodzianką. - Wiedziałem nieco wcześniej, że zagram, miałem czas, by się do tego przygotować. Cieszę się, że zdobyłem bramkę, ale nie wygraliśmy, więc jestem trochę rozczarowany.
Drugi gol w drugim meczu to całkiem niezły początek jak na aklimatyzację w nowym zespole. - Strzeliłem drugą bramkę w drugim meczu, ale przed nami jeszcze długi sezon. Chciałbym zdobywać więcej goli, pomagać drużynie, bo takie jest moje zadanie.
Wyrównujące trafienie to w dużej mierze zasługa Ivicy Ilieva. - To bramka Ivicy, ja tylko dotknąłem piłkę. Cieszę się, że mogę grać z tak dobrym zawodnikiem. Sam jestem napastnikiem, więc czasem moją rolą jest właśnie tylko dotknięcie dobrze posłanej piłki - szczerze ocenia Biton.
wislakrakow.com (nikol)
Źródło: wislakrakow.com

Ivica Iliev: Jesteśmy silną drużyną

7. sierpnia 2011, 12:18
Serbski skrzydłowy Białej Gwiazdy nie sprawiał wrażenia nieszczęśliwego z powodu remisu przy Konwiktorskiej. - Polonia jest silną drużyną, a my graliśmy na wyjeździe. Jeden punkt jest przecież lepszy niż nic - skomentował. Szukanie pozytywów to podejście typowe dla ludzi z Bałkanów.
- Uważam, że jesteśmy najlepszą drużyną w lidze i dzisiaj też to pokazaliśmy. Prezentujemy jakość, kontrolujemy grę, stwarzamy wiele okazji, nie mieliśmy dziś szczęścia - uważa Ivica Iliev. - Do tego bramkę straciliśmy pechowo, bo piłka zmieniła kierunek, odbiwszy się od naszego zawodnika.
Strzelec jedynego gola dla Wisły, David Biton, przyznał, że to wprost bramka Ilieva, on tylko dotknął piłkę. - To dla mnie szczęśliwy moment. Nie było możliwości, aby strzelić bezpośrednio w takiej sytuacji, chyba tylko gdyby żadnego zawodnika nie było po drodze, a tak to trzeba koniecznie zagrać do swego partnera - wyjaśnia.
Jak to się dzieje, że Wisła wyszła niepokonana z czterech spotkań kwalifikacyjnych Ligi Mistrzów, a nie może odnieść zwycięstwa na ligowym podwórku? - Nie wiem, może w tym momencie bardziej koncentrujemy się na Lidze Mistrzów. Nie tylko fani Wisły z Krakowa, ale myślę, że cała Polska, czeka na Ligę Mistrzów dość długo, więc musimy się tam dostać i pokazać naszą klasę w Europie. Oczywiście musimy także zdobyć mistrzostwo kraju, ale mamy jeszcze na to czas. Jesteśmy silną drużyną, możecie mi wierzyć - zapewnia Serb.
wislakrakow.com (nikol)
Źródło: wislakrakow.com

Baszczyński: Na Cyprze czeka trudna przeprawa

7. sierpnia 2011, 13:01
- Z pewną niewiadomą czekałem na ten mecz. Jednak gdy sędzia gwizdnie, wszystko odchodzi na bok i zaczyna się walka na całego. Mecz był dobry, mogliśmy pokusić się o zwycięstwo - powiedział długoletni były piłkarz Wisły, obecnie zawodnik Polonii Warszawa, Marcin Baszczyński.

Nie skakałeś z radości po golu na 1:0. To przez szacunek dla Wisły?
- Na pewno się cieszyłem, ale nie okazywałem tego. Z szacunku do Wisły i momentu, w którym strzeliliśmy, bo przed nami był jeszcze cały mecz.

Jak podobała Ci się Wisła?
- Mi podobała się Polonia. Graliśmy nieźle, niektóre błędy wynikały z tego, że jeszcze nie w pełni weszliśmy w sezon. Wisła miała ostatnio zdecydowanie więcej meczów. Wisła wygląda dojrzale, ma indywidualności, które robią różnice. Trzeba było mocno się napracować, aby zniwelować te różnice i jeszcze dołożyć coś od siebie.

Oglądałeś pucharowe konfrontacje naszej drużyny?
- Oczywiście. Ostatni mecz podobał mi się najbardziej. Wcześniej widać było jeszcze braki organizacyjne tej drużyny. Indywidualnie Wisła ma niezłych zawodników. W ostatnim meczu tego przysłowiowego bałaganu nie było już widać, formacje grały blisko siebie, komunikacja między obrońcami była już zdecydowanie lepsza. Oczywiście w środku pola króluje Sobolewski, a przy nim Melikson ma dużo swobody i może wykorzystać swoje atuty.

Wiślacy są w stanie przejść APOEL?
- Myślę, że tak, bo wydaje mi się, że styl, który prezentuje APOEL, czyli południowa piłka, może bardziej odpowiadać Wiśle niż futbol fizyczny, który mógłby prezentować zespół ze Skandynawii. W tym upatruję szansy, choć rozmawiałem z Kamilem. Kamil przestrzegał mnie, mówił, że APOEL ma kilku dobrych zawodników i szczególnie mecz na Cyprze będzie dla Wisły trudnym spotkaniem.

Biała Gwiazda jest teraz silniejsza niż przed laty?
- Ciężko tak ocenić. Jest inną drużyną, inaczej budowaną. Z zewnątrz to naprawdę trudno ocenić. Zawsze chciałem zagrać w Lidze Mistrzów z Wisłą Kraków, więc teraz kibicuję jej z całego serca i będę się cieszył, jeśli awansuje.

Na prawym boku obrony gra Lamey, jak go oceniasz?
- Dajmy mu troszeczkę się rozwinąć, bo w ofensywie prezentuje się nieźle. Według mojej prywatnej oceny, popełnia jeszcze błędy w defensywie, ale to dobry zawodnik.
wislakrakow.com (nikol)
Źródło: wislakrakow.com

Ciekawostki

Podsumowanie 2. kolejki T-Mobile Ekstraklasy A- A+
Druga kolejka T-Mobile Ekstraklasy już za nami. Aż trzy mecze zakończyły się remisami 1-1. Tak było w potyczce Górnika z Widzewem, Zagłębia z Lechem oraz Polonii z Wisłą. W Białymstoku Jagiellonia pokonała 2-1 Lechię, a GKS Bełchatów dał lekcję piłki Podbeskidziu, gromiąc tą drużynę aż 6-0. W niedzielę Śląsk łatwo rozbił ŁKS, a Legia - Cracovię. Na zakończenie podział punktów w Kielcach.
Piątek, 5. sierpnia:

Górnik Zabrze 1-1 Widzew Łódź
1-0 Aleksander Kwiek (46.)
1-1 Łukasz Broź (70. k.)
Dla obydwu drużyn to drugi kolejny remis i ten wynik nie krzywdzi żadnej z drużyn. Na uwagę na pewno zasługuje fakt, że w barwach Górnika zadebiutował kupiony z Wisły Krzysztof Mączyński.

Zagłębie Lubin 1-1 Lech Poznań
0-1 Luis Henríquez (49.)
1-1 Szymon Pawłowski (85.)
Choć gospodarze prezentowali się nieźle, to brakowało im wykończenia akcji, a czasami trochę szczęścia. Tego nie zabrakło za to poznaniakom, którzy na początku II połowy - dzięki uderzeniu Luisa Henríqueza - wyszli na prowadzenie. Nie utrzymali go jednak do końca spotkania, bo Szymon Pawłowski przymierzył w samo okienko i ustalił wynik meczu.
Sobota, 6. sierpnia:

PGE GKS Bełchatów 6-0 Podbeskidzie Bielsko-Biała
1-0 Jacek Popek (6.)
2-0 Jacek Popek (9.)
3-0 Miroslav Božok (33.)
4-0 Marcin Żewłakow (48.)
5-0 Maciej Szmatiuk (52.)
6-0 Jacek Popek (71.)
To był - chyba niespodziewanie - mecz do jednej bramki. "Górale" dostali solidne lanie, ale nic dziwnego, skoro każda (!) wrzutka ze stałego fragmentu gry w pole karne bielszczan pachniała golem - i najczęściej się nim kończyła, a w obronie wystawiono "manekiny". Nie umniejsza to zasług Kamila Kosowskiego, który zaliczył cztery asysty oraz Jacka Popka, strzelca trzech goli. Choć jeden oszukany, bo zdobyty ręką. GKS pobija więc rekord Lecha, który przed tygodniem strzelił 5 bramek.

Jagiellonia Białystok 2-1 Lechia Gdańsk
0-1 Ivans Lukjanovs (7.)
1-1 Andrius Skerla (39.)
2-1 Tomasz Frankowski (89.)
Tak jak można się było spodziewać - obydwa zespoły stworzyły ciekawe widowisko, a klasą znów wykazał się "Franek", strzelając kapitalną bramkę, piętą, tuż przed końcem zawodów. To jego trzecie trafienie w tym sezonie i 150 w Ekstraklasie! "Szacun"!

Polonia Warszawa 1-1 WISŁA KRAKÓW
1-0 Bruno (24.)
1-1 Dudu Biton (66.)
Kibice zarówno jednej, jak i drugiej drużyny - mogą po tym spotkaniu czuć niedosyt. Zarówno Polonia, jak i Wisła, mogła w sobotni wieczór dopisać komplet punktów, ale zabrakło zimnej krwii. Andražowi Kirmowi z jednej strony oraz Grzegorzowi Boninowi z drugiej. Podział punktów chyba - mimo wszystko - sprawiedliwy.
Niedziela, 7. sierpnia:

Śląsk Wrocław 4-0 Łódzki KS

1-0 Dariusz Sztylka (5. k.) 
2-0 Dariusz Sztylka (38.)
3-0 Johan Voskamp (44.)
4-0 Łukasz Madej (48.)
Ciężkie jest zderzenie z ekstraklasową rzeczywistością dla ŁKS-u. Przed tygodniem "piątka" od Lecha, teraz "czwórka" od Śląska, a w perspektywie mecze na Konwiktorskiej, a potem w Gdańsku. Śląsk nie zostawił łodzianom złudzeń i udanie zakończył mecz po ciężkim boku w Sofii w kwalifikacjach LE.

Cracovia 1-3 Legia Warszawa

0-1 Manú (12.) 
0-2 Manú (24.)
0-3 Miroslav Radović (68.)

1-3 Saïdi Ntibazonkiza (90.)
Legia przy Kałuży strzelała bramki szczęśliwie, zwłaszcza te pierwsze dwie, ale też po prostu potrafiła wykorzystać błędy i gapiostwo defensywy "Pasów", której jakość wciąż jest bardzo kiepska. Dla warszawiaków była to więc bardzo udana inauguracja sezonu (przed tygodniem nie grali), a Cracovia zaczyna tak, jak przed rokiem - od okupowania miejsc spadkowych.
Poniedziałek, 8. sierpnia:

Korona Kielce 2-2 Ruch Chorzów
1-0 Michał Zieliński (6.)
1-1 Gábor Straka (8.)
1-2 Paweł Abbott (33. k.)
2-2 Aleksandar Vuković (37.)
Na zakończenie kolejki ostry mecz w Kielcach. Szkoda tylko, że żenująco zaprezentowała się trójka sędziowska, która podyktowała karnego, którego nie było oraz nie podyktowała karnego, który był. Beznadziejne to tym bardziej, że akurat mecz poniedziałkowy obejrzeć może pół Europy, na antenie Eurosportu. Na szczęście remis był sprawiedliwy.

Aktualna tabela:
1. Lech Poznań 2 4 6-1
2. Śląsk Wrocław 2 4 5-1
3. Jagiellonia Białystok 2 4 4-3
4. Ruch Chorzów 2 4 4-3
5. Korona Kielce 2 4 4-3
6. Polonia Warszawa 2 4 2-1
7. PGE GKS Bełchatów 2 3 7-2
8. Legia Warszawa 1 3 3-1
9. WISŁA KRAKÓW 2 2 2-2
10. Górnik Zabrze 2 2 2-2
11. Widzew Łódź 2 2 2-2
12. KGHM Zagłębie Lubin 1 1 1-1
13. Podbeskidzie Bielsko-Biała 2 1 2-8
14. Lechia Gdańsk 2 0 1-3
15. Cracovia 2 0 2-5
16. Łódzki KS 2 0 0-9

Dodał: Redakcja
Źródło: wislaportal.pl

Video