2011.08.23 APOEL Nikozja - Wisła Kraków 3:1

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 18: Linia 18:
| statystyki = Strzały: 22 - 8<Br>Strzały celne: 6 - 3<Br>Strzały zablokowane: 8 - 1<Br>Rzuty rożne: 11 - 3<Br>Spalone 3 - 0<Br>Posiadanie piłki: 61% - 39%<Br>Dystans przebiegnięty: 107,1 km - 100,8 km<Br>Faule: 12 - 23<Br>Podania: 624 - 338<Br>Podania celne: 504 - 214
| statystyki = Strzały: 22 - 8<Br>Strzały celne: 6 - 3<Br>Strzały zablokowane: 8 - 1<Br>Rzuty rożne: 11 - 3<Br>Spalone 3 - 0<Br>Posiadanie piłki: 61% - 39%<Br>Dystans przebiegnięty: 107,1 km - 100,8 km<Br>Faule: 12 - 23<Br>Podania: 624 - 338<Br>Podania celne: 504 - 214
}}
}}
 +
[[Grafika:2011-08-23 Apoel Nikozja-Wisła bilet LM.jpg|300px|right|thumb|Bilet meczowy]]
==Przed pierwszym gwizdkiem==
==Przed pierwszym gwizdkiem==
[[Grafika:2011.08.23 APOEL Nikozja - Wisła Kraków.jpg|400px|right|thumb|Drużyna Wisły przed meczem<br><small>[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]</small>]]
[[Grafika:2011.08.23 APOEL Nikozja - Wisła Kraków.jpg|400px|right|thumb|Drużyna Wisły przed meczem<br><small>[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]</small>]]

Wersja z dnia 13:13, 6 wrz 2011

2011.08.23, Liga Mistrzów, IV runda kwalifikacyjna, Cypr, Nikozja, Stadion GSP, 19:30, wtorek
APOEL Nikozja 3:1 (1:0) Wisła Kraków
widzów: 22.000
sędzia: Viktor Kassai (Węgry)
Bramki
Sergei Pareiko (sam.) 29'
Ailton 54'

Ailton 87'
1:0
2:0
2:1
3:1


71' Cezary Wilk

APOEL Nikozja
4-5-1
Dionisis Chiotis
Savvas Poursaitidis
Paulo Jorge
Christos Kontis
William Boaventura grafika: Zmiana.PNG (85' Nektarios Alexandrou)
Ivan Trickovski
Helio Pinto
Marcinho grafika: Zmiana.PNG (90' Sanel Jahić)
Grafika:Zk.jpg Nuno Morais
Grafika:Zk.jpg Gustavo Manduca grafika: Zmiana.PNG (85' Grafika:Zk.jpg Konstantinos Charalambidis)
Grafika:Zk.jpg Ailton

trener: Ivan Jovanović
Wisła Kraków
4-3-3
Sergei Pareiko
Michael Lamey Grafika:Zk.jpg
Kew Jaliens grafika: Zmiana.PNG (80' Marko Jovanović)
Osman Chavez
Junior Diaz Grafika:Zk.jpg
Cezary Wilk
Radosław Sobolewski Grafika:Zk.jpg grafika: Zmiana.PNG (58' Ivica Iliev Grafika:Zk.jpg)
Gervasio Nunez Grafika:Zk.jpg
Patryk Małecki grafika: Zmiana.PNG (80' Andraž Kirm)
Cwetan Genkow
Maor Melikson Grafika:Zk.jpg

trener: Robert Maaskant
Strzały: 22 - 8
Strzały celne: 6 - 3
Strzały zablokowane: 8 - 1
Rzuty rożne: 11 - 3
Spalone 3 - 0
Posiadanie piłki: 61% - 39%
Dystans przebiegnięty: 107,1 km - 100,8 km
Faule: 12 - 23
Podania: 624 - 338
Podania celne: 504 - 214

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Drużyna Wisły przed meczem[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]
Drużyna Wisły przed meczem
[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]
Sędziowie meczu Apoel - Wisła. Arbitrem głównym był doświadczony Węgier Viktor Kassai[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]
Sędziowie meczu Apoel - Wisła. Arbitrem głównym był doświadczony Węgier Viktor Kassai
[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]

Jak Wisła o Ligę Mistrzów grała?

Dla krakowskiej Wisły bieżący sezon jest siódmą próbą przebicia się do piłkarskiej Ligi Mistrzów. Wielu z nas powtarza, że "siódemka okaże się szczęśliwa". Czy tak będzie rzeczywiście? Dowiemy się już dziś wieczorem! Aby jakoś przetrwać czas, który odliczamy do meczu, zapraszamy na wspomnienia, czyli jak Wisła o LM grała?!

Sezon 2001/2001 - podejście pierwsze, czyli z Barçą bez szans...
Skonto Ryga - Wisła Kraków 1-2
Wisła Kraków - Skonto Ryga 1-0
Wisła Kraków - FC Barcelona 3-4
FC Barcelona - Wisła Kraków 1-0

Sezon 2003/2004 - podejście drugie, czyli lekcja od Belgów
Wisła Kraków - Omónia Nikozja 5-2
Omónia Nikozja - Wisła Kraków 2-2
Anderlecht Bruksela - Wisła Kraków 3-1
Wisła Kraków - Anderlecht Bruksela 0-1

Sezon 2004/2005 - podejście trzecie, czyli Galacticos w Krakowie
WIT Georgia - Wisła Kraków 2-8
Wisła Kraków - WIT Georgia 3-0
Wisła Kraków - Real Madryt 0-2
Real Madryt - Wisła Kraków 3-1

Sezon 2005/2006 - podejście czwarte, czyli zabrakło trzech minut
Wisła Kraków - Panathinaikós Ateny 3-1
Panathinaikós Ateny - Wisła Kraków 4-1

Sezon 2008/2009 - podejście piąte, czyli znów Barça!
Beitar Jerozolima - Wisła Kraków 2-1
Wisła Kraków - Beitar Jerozolima 5-0
FC Barcelona - Wisła Kraków 4-0
Wisła Kraków - FC Barcelona 1-0

Sezon 2009/2010 - podejście szóste, czyli "przygotowani" na kolejną rundę
Wisła Kraków - Levadia Tallinn 1-1
Levadia Tallinn - Wisła Kraków 1-0

Sezon 2011/2012 - podejście siódme, czyli 5 kolejnych zwycięstw i...
Skonto Ryga - Wisła Kraków 0-1
Wisła Kraków - Skonto Ryga 2-0
Liteks Łowecz - Wisła Kraków 1-2
Wisła Kraków - Liteks Łowecz 3-1
Wisła Kraków - APÓEL Nikozja 1-0
APÓEL Nikozja - Wisła Kraków ?-? Razem bilans gier o Ligę Mistrzów:

25 występów, 13 zwycięstw, 2 remisy, 10 porażek. Bramki: 47-36.

Źródło: wislaportal.pl

Wiślacy w bojowych nastrojach

Podopieczni Roberta Maaskanta w niedzielę przed południem udali się do stolicy Cypru, gdzie we wtorkowy wieczór zmierzą się z APOEL-em Nikozja w walce o awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów.

Zawodnicy mistrza Polski, mimo bezbramkowego remisu z Koroną Kielce, nie załamują rąk przed pojedynkiem z APOEL-em. - Jesteśmy bojowo nastawieni na to spotkanie. Nie przestraszymy się APOEL-u, a przede wszystkim zagramy swoją piłkę - mówi Patryk Małecki przed spotkaniem rewanżowym.

Drużyna wyleciała trzy dni przed meczem. Zmusił ich do tego klimat panujący na Cyprze. O pełnej aklimatyzacji na Wyspie Afrodyty nie może być mowy, bo taki proces trwa około dwóch tygodni. Wiślacy przynajmniej będą mieli odrobinę więcej czasu na przyzwyczajenie się do upałów panujących w Nikozji. - Damy radę! Ja wierzę w mój zespół, wierzę w to, że przejdziemy Cypryjczyków. Każdy wie o co gramy. Będzie to ciężkie 90 minut. Wyjdziemy w pełni skoncentrowani. Najważniejsze, że wszyscy jesteśmy zdrowi, w pełni gotowi do gry i zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby było jak najlepiej - dodał "Mały".

Ogłoszenia wyjściowej jedenastki z niecierpliwością oczekuje Cezary Wilk. W pierwszym meczu IV rundy eliminacji do Ligi Mistrzów przyszło mu usiąść na ławce rezerwowych. Nie ukrywa, że był bardzo rozczarowany tą całą sytuacją. - Jeden słabszy występ powoduje, że zawodnik siada na ławce i czeka na kolejną swoją szansę.

W sobotnim meczu przeciwko Koronie Kielce rozegrał całe spotkanie. Był jednym z wyróżniających się zawodników drużyny Maaskanta. Czy to spowoduje, że mecz z APOEL-em Nikozja zacznie od pierwszego gwizdka? - Decyzja zawsze należy do trenera. Ja jestem w pełni gotowy do gry, tak jak pozostałych 25 zawodników, także zobaczymy jaką decyzje podejmie trener - zakończył pomocnik Wisły Kraków, Cezary Wilk.

Źródło: wislakrakow.com

APÓEL liczy na frekwencyjny rekord. Wisła ważniejsza od... Chelsea?

Jak informują cypryjskie media - na mecz z krakowską Wisłą sprzedanych zostało już ponad 19 200 biletów, a zainteresowanie obejrzeniem decydującego o awansie do Ligi Mistrzów spotkania - nie gaśnie. Cypryjczycy liczą zresztą, że pobity zostanie frekwencyjny rekord, który ustanowiony został przed dwoma laty, gdy w Nikozji zjawiła się... londyńska Chelsea.

Cypryjczycy przypominają, że wtedy na stadionie GSP, na którym rozegrany zostanie także mecz APÓEL - Wisła, zjawiło się 21 567 widzów. Do wyrównania tego wyniku brakuje więc już tylko 2,3 tys. sprzedanych biletów.

Jeśli nawet nie uda się zapełnić w aż takiej liczbie trybun, to i tak mecz APÓEL - Wisła zgromadzi rekordową widownię. Przypomnijmy, że mecz poprzedniej rundy kwalifikacji LM, w której Cypryjczycy grali ze Slovanem Bratysława, obserwowało 14 553 widzów.

Źródło: wislaportal.pl

Trener APÓEL-u: - Wierzymy we własne siły!

Na przedmeczowej konferencji prasowej trener APÓEL-u Nikozja, Ivan Jovanović, przyznał że jutro obydwa zespoły czeka bardzo trudny mecz. - Zawsze szanujemy każdego przeciwnika, ale jesteśmy drużyną, która polega głównie na własnych umiejętnościach i swojej własnej grze - przyznał Jovanović.

APÓEL zagra jutro bez swoich dwóch piłkarzy. Zabraknie bowiem - o czym już wspominaliśmy - Paragwajczyka Aldo Adorno oraz Argentyńczyka Estebana Solariego.

- Brak tej dwójki jest oczywiście dla nas istotny, ale jesteśmy zespołem, który od dawna gra w stałym składzie i na pewno znajdziemy jakieś rozwiązanie - uważa serbski trener Cypryjczyków.

- W Krakowie była bardzo dobra atmosfera na stadionie, kibice Wisły stworzyli przyjazne spotkanie. To samo będą musieli zrobić nasi fani. Wtedy obydwa zespoły będą miały dobre warunki do gry - dodał Jovanović.

- Na Cyprze jest oczywiście cieplej, niż w Polsce, ale przez cztery lata - od kiedy tutaj jestem - nikt nie narzekał na pogodę. Mecz rozpocznie się późno wieczorem, a wtedy pogoda będzie idealna, zarówno dla piłkarzy, jak i dla kibiców - zapewnił trener APÓEL-u.

- Mamy 90 minut na to, aby odrobić straty. Musimy być bardzo skoncentrowani i odpowiedzieć na wszystko to, co się wydarzy w trakcie meczu. Jesteśmy w stanie osiągnąć swój cel i powtórzyć sukces sprzed dwóch lat, kiedy awansowaliśmy do Ligi Mistrzów - zakończył trener mistrza Cypru.

Źródło: wislaportal.pl

Maaskant: Nie boimy się nikogo

Cypryjczycy, a szczególnie miejscowe media, są bardzo pewni sukcesu swojej drużyny. Według cypryjskich dziennikarzy APOEL wygra spokojnie 3:0 i pomaszeruje na podbój Ligi Mistrzów.

Słysząc te prognozy Maaskant przestrzegał gospodarzy przed zbytnią pewnością siebie: - Szanujemy APOEL, ale nas tak łatwo nie można pokonać. W obu meczach wyjazdowych w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów strzelaliśmy bramki. Nawet zatem jeśli APOEL będzie prowadził 2:0 czy 2:1, to nie będzie mógł czuć się bezpiecznie.

Holender przypomniał przy tym cypryjskim dziennikarzom, że to jednak Wisła wygrała pierwsze spotkanie 1:0, a nie APOEL. - Pierwszy mecz był wyrównany, ale to my go wygraliśmy. Wiem, że będzie tutaj bardzo trudno, bo APOEL ma bardzo dobrą drużynę. W Krakowie to jednak my mieliśmy lepsze okazje na strzelanie bramek. Oczywiście trudno mówić, że mamy w tej chwili komfort, ale ciągle jesteśmy w stanie strzelać bramki.

Holenderski szkoleniowiec zapewnił, że jego podopieczni są gotowi na to decydujące starcie i na pewno nie przestraszą się ani piłkarzy mistrza Cypru, ani miejscowych kibiców. Maaskant nie chciał natomiast tradycyjnie mówić o taktyce.

- Nigdy się nie boimy nikogo! Zawsze wychodzimy na boisko, żeby grać i strzelać bramki. Moi piłkarze zdają sobie doskonale sprawę z tego, że mogą stworzyć historię, jeśli wywalczą ten awans. Wiemy już jak zagramy. Może będziemy cały mecz się bronić, a może zaatakujemy od początku pressingiem… Zobaczycie jutro - zakończył Holender.

Kibicami wiślaków straszył na swojej konferencji prasowej trener APOEL-u, Ivan Jovanović: - W Krakowie była świetna atmosfera, ale zapewniam, że tej tutaj piłkarze Wisły długo nie zapomną - stwierdził szkoleniowiec mistrza Cypru. Ivan Jovanović zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że w tej chwili jego zespół musi odrabiać straty. Serb zauważył jednak, że: - W takich meczach tak samo ważne są obrona i atak. Dla nas każde spotkanie w pucharach, to okazja, żeby zebrać doświadczenie. Chcemy zrobić coś wielkiego dla APOEL-u i awansować do Ligi Mistrzów.

Dodajmy, że gospodarze zagrają we wtorek osłabieni. Ze względu na kontuzje nie będą mogli wystąpić Esteban Solari i Aldo Adorno.

Początek decydującego starcia we wtorek o godz. 20.45.

Źródło: gazetakrakowska.pl
Autor: Bartosz Karcz

Relacje z meczu

WISLAKRAKOW.COM: Apoel - Wisła 3:1

Kartka dla Maora Meliksona[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]
Kartka dla Maora Meliksona
[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]
Nieskuteczny Cwetan Genkow.[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]
Nieskuteczny Cwetan Genkow.
[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]
Radość po bramce Cezarego Wilka. Na chwilę zamarły cypryjskie trybuny.[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]
Radość po bramce Cezarego Wilka. Na chwilę zamarły cypryjskie trybuny.
[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]
Trzeci gol dla Apoelu i po meczu. [Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]
Trzeci gol dla Apoelu i po meczu.
[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]
"Zwycięstwo nad porażką." [Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]
"Zwycięstwo nad porażką."
[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]
Szczęśliwa drużyna gospodarzy.[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]
Szczęśliwa drużyna gospodarzy.
[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]

APOEL Nikozja pokonał Wisłę 3:1 i to mistrz Cypru zagra w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Nam pozostają mecze w Lidze Europy.

Jeden mecz przekreśla kolejny rok pracy, nadziei, marzeń. Wisła w drodze do rewanżu z APOEL-em zaliczyła 5 zwycięstw. To szóste okazało się nieosiągalne. Sześć minut przed końcem meczu awans do Ligi Mistrzów wybił nam gol Brazylijczyka Ailtona.

Wisła była dziś jednak zdecydowanie słabszym zespołem, a rywal - umiejętnościami technicznymi, szybkością, przygotowaniem fizycznym - przewyższał nas o więcej niż jedną klasę. Niewiele jednak brakowało, by mimo dużej przewagi w pierwszej połowie mistrzowie Cypru nie zdobyli gola. Zadecydował kuriozalny błąd dwóch zawodników, dwóch asów Wisły ostatniego sezonu. Po rzucie rożnym pilnujący krótkiego rogu Małecki pozwolił piłce otrzeć się o słupek, a następnie zatańczyć na linii bramkowej. Rzucił się Sergei Pareiko, ale tak niefortunnie, że sam wbił ją do bramki...

Po 10 minutach drugiej połowy było 2:0 i wydawało się, że to koniec marzeń Wisły o awansie. Cypryjczycy modelowo rozklepali naszą obronę, półgórne zagranie na prawo, podanie z pierwszej do Ailtona, który wcisnął piłkę do pustej bramki.

Wtedy APOEL nieco się cofnął, zaś trener Maaskant postanowił ściągnąć z boiska kapitana Radosława Sobolewskiego (miał już żółtą kartkę na koncie) i wprowadził Ivicę Ilieva. Serb wprowadził sporo ożywienia w nasze poczytania. W 71 minucie posłał piękne techniczne podanie do Cezarego Wilka, któremu "Sobol" wraz ze swym zejściem z boiska przekazał opaskę kapitańską. Czarek uderzył z pierwszej piłki po długim rogu nie dając szans bramkarzowi. - O wiele fajniej byłoby, gdybyśmy tę jednobramkową porażkę dowieźli do końca. Cztery minuty przed końcem byliśmy w Lidze Mistrzów - mówił po meczu Wilk.

Ten gol uspokoił nieco atmosferę na trybunach, ale nie graczy APOEL-u, którzy znów zaczęli budować groźne akcje. Trzy pierwsze próby (m.in. strzał Ailtona z prawej strony obronił Pareiko) nie zakończyły się golem. APOEL dopiął jednak swego. Akcja lewym skrzydłem, wyłożenie do Ailtona, ten obrócił się, strzelił i piłka po rękawicy Pareiki wpadła do bramki.

Z piekła do nieba, kilka minut przed końcem. Jak w Atenach, tak i w Nikozji. APOEL jednak awansował zasłużenie, a nam pozostaje gra w Lidze Europy i niełatwa próba obrony mistrzowskiego tytułu. Dwumecz z APOEL-em, jeśli chodzi o przewagę umiejętności przeciwnika, bardziej zaś przypominał potyczkę z Anderlechtem Bruksela (1:3 na wyjeździe, 0:1 u siebie) niż z "Koniczynkami".

Źródło: wislakrakow.com

WISLAPORTAL:Nie dla nas Liga Marzeń! APÓEL - Wisła 3-1

Wisła Kraków zagrała słabo w Nikozji, ale mogła pokusić się o sukces! W 87. minucie byliśmy w Lidze Mistrzów, po bramce Cezarego Wilka na 1-2. Niestety właśnie wtedy w koszmarnej minucie 87 na 1-3 trafił Aílton i wyrzucił nas z Ligi Marzeń... Bo wiślacy nie byli już w stanie nic zrobić. Awans do europejskiej elity to więc wciąż tylko sfera westchnień polskich klubów.

Tak jak można się było spodziewać - trener Robert Maaskant postawił na solidne wzmocnienie środka pola, dlatego od pierwszych minut Wisła wyszła trójka środkowych pomocników - Radosław Sobolewski, Cezary Wilk i Gervasio Núñez. I to właśnie oni "odwalać" mieli "czarną robotę" w środku pola. Za zadania ofensywne odpowiadać miała trójka innych zawodników, czyli Cwetan Genkow, Patryk Małecki oraz Maor Melikson. Przy czym Genkow - jak zawsze - pracować miał jako pierwszy obrońca naszej drużyny.

Mecz rozpoczął się spokojnie. APÓEL nie ruszył do jakichś skomasowanych ataków, a i wiślacy nie mieli ku temu podstaw, ale to Wisła zagroziła bramce gospodarzy jako pierwsza. Po prostopadłym podaniu Núñeza, w 11. minucie, na pozycję wyszedł Patryk Małecki, ale dogoniła go dwójka obrońców. Mały próbował jeszcze strzelać, ale zrobił to źle. I można tylko żałować, że nie dostrzegł nadbiegającego Genkowa, bo gdyby zgrał - byłoby zapewne 1-0.

Pierwsza groźna akcja gospodarzy miała miejsce dopiero po kwadransie, a strzelający na naszą bramkę Ivan Tričkovski był na spalonym. W 18. minucie było już jednak naprawdę groźnie. Zostawiony na skrzydle Tričkovski huknął bardzo mocno i Sergei Pareiko musiał ostro piąstkować na rzut rożny.

Na kolejne emocje czekaliśmy do minuty 25. Wtedy wiślakom uciekł na lewym skrzydle Gustavo Manduca. Brazylijczyk zszedł do środka i dzięki klepce z Aíltonem wyszedł na czystą pozycję! Strzelić nie zdołał wyłącznie dzięki poświęceniu wracającego za nim Wilka. Dobitkę Aíltona zablokował jeszcze Júnior Díaz i skończyło się tylko na rzucie rożnym! A to była zdecydowanie akcja "bramkowa"!

Niestety wiślacy źle grali od 20 minuty i zostali ukarani bardzo srogo. W 29. minucie gospodarze mieli kolejny rzut rożny. Dośrodkowanie Manduki na krótki słupek musnął stojący przy słupku Patryk Małecki, a źle łapał piłkę Pareiko... i sam wpakował ją sobie za linię! Przegrywamy więc - po koszmarnym błędzie - 0-1.

Kolejne minuty to wciąż przewaga APÓEL-u. W 39. minucie znów zagroził nam Manduca, ale na szczęście Pareiko tym razem odbił strzał Brazylijczyka. W 42. minucie mogło być 0-2, ale uratował nas wślizg Díaza, bo za nim stał już Aílton. Wisła przesunęła się dopiero pod koniec I połowy, ale udało się jedynie oddać jeden niecelny strzał. Zrobił to Núñez.

Do przerwy przegrywamy 0-1 i niestety nasza gra jest fatalna. Nawet po przejęciu piłki jedynym pomysłem jest wybijanie jej do przodu, a to - z jednym wysuniętym Genkowem - na niewiele się jednak zdaje.

II połowę zaczynamy od strzału Sobola, który niepewnie łapał Dionýssios Chiótis. Niestety nikt nie poszedł za uderzeniem kapitania. I choć zaczęliśmy drugie 45 minut lepiej, to w 54. minucie było już fatalnie, bo APÓEL rozklepał naszą obronę, a zagranie z boku Tričkovskiego wykończył Aílton. 0-2 i teraz Wisła już musiała sama zaatakować. APÓEL zaś, mając korzystny wynik - grał już zdecydowanie spokojniej. Ale tego można było się spodziewać.

Niestety o wiele więcej spodziewaliśmy się po Wiśle. Tyle tylko, że nasi piłkarze ani nie mieli pomysłu na rozmontowanie zespołu z Cypru, ani też - jak to można było łatwo zauważyć - siły. Czyżby tych starczyło nam na gorącej wyspie na niewiele ponad 20 minut?

Jak się okazało... niekoniecznie, bo "Biała Gwiazda" wykorzystała to, że APÓEL się cofnął! W 71. minucie wprowadzony chwilę wcześniej Ivica Iliev zgrał w pole karne, a nabiegający Cezary Wilk umieścił piłkę w długim rogu!!! 2-1!!! To był wynik marzenie, ale czy uda się go utrzymać - mogli pytać się wzajemnie kibice Wisły?

Teraz znów ruszyć musiał bowiem APÓEL. I tak się stało. W 75. minucie groźnie strzelał Tričkovski, ale Pareiko - choć na raty - złapał. Trzy minuty później kolejna okazja Cypryjczyków. Pareiko odbija jednak strzał Aíltona.

Końcówka to ogromna nerwówka. Wisła rozpaczliwie broniła wyniku, a APÓEL robił wszystko, aby zadać decydujący cios.

I zrobił to w... 87. minucie Aílton. Nie upilnował go Osman Chávez, a Pareiko przy uderzeniu Brazylijczyka był bezradny. Znów jednak w roli głównej Tričkovski, który uciekł Michaelowi Lameyowi i pomagającemu mu Ilievowi. Nie dogonił go też wracający za akcją Wilk, więc Macedończyk podał dokładnie do swojego kolegi. Ten dopełnił formalności i dał awans swojemu zespołowi...

Co można na to powiedzieć? Identycznie było w Atenach. Tam też straciliśmy gola na trzy minuty przed końcem. Zabrakło naprawdę niewiele, ale jednak zabrakło...

Wisła niestety nie zasłużyła dziś na korzystny wynik, ale 2-1... mogło udać się utrzymać. Trochę szczęścia? Trochę jednak więcej umiejętności? Na analizy na pewno przyjdzie czas...

Zagramy w Lidze Europy, to nie ten sam poziom, nie te same pieniądze, emocje i nadzieje, ale cóż. Na dziś nie mamy niestety drużyny na Ligę Mistrzów. Ta bowiem pozostaje dla nas tytułową Ligą Marzeń.

Źródło: wislaportal.pl

GAZETA KRAKOWSKA: APOEL - Wisła: Koniec marzeń

Dramat Wisły Kraków! "Biała Gwiazda" była dosłownie o krok od historycznego awansu do Ligi Mistrzów. Wymknął się on jednak w ostatniej chwili, bo decydującego gola Wisła straciła na trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry.

Przypomniał się Panathinaikos Ateny, bo wtedy było równie blisko upragnionego piłkarskiego raju i skończyło się tak samo. Trybuny na stadionie GSP zapełniały się już na długo przed pierwszym gwizdkiem. Cypryjczycy nakręcali się wspólnymi śpiewami, a gdy tylko próbowała dać o sobie znać kilkusetosobowa grupa fanów z Krakowa, natychmiast podnosił się ogromny gwizd.

Podobnie było gdy na rozgrzewkę wybiegła Wisła. Z Maorem Meliksonem w składzie, żeby nie było wątpliwości. Uraz Izraelczyka nie okazał się aż tak groźny, żeby wykluczył go z gry. Początek zgodnie z oczekiwaniami należał do APOEL-u. Mistrzowie Cypru byli częściej przy piłce i częściej atakowali, ale jeśli ktoś myślał, że ten początek to będzie rozpaczliwa obrona Wisły, to był w błędzie. Krakowianie ustawili się bowiem blisko siebie i mądrze wybijali z uderzenia rywala. Przypominało to do złudzenia pierwszy okres meczu w Krakowie.

Różnica była taka, że o ile w pierwszym meczu poza strzałami z dystansu niewiele się działo pod bramką Sergieja Pareiki, to tym razem dwa kilka razy było groźnie. I co najważniejsze, ta przewaga nie skończyła się tak jak w Krakowie po dwudziestu minutach, ale stopniowo zaczęła rosnąć, a Wisła zaczynała się bronić w coraz bardziej rozpaczliwy sposób. Przyniosło to m.in. kilka rzutów rożnych, a jeden z nich gola, który wyrównał stan rywalizacji. Manduca dośrodkował w pole karne, Małecki podbił głową piłkę, a Pareiko tak nieszczęśliwie interweniował, że praktycznie sam wpakował ją sobie do bramki.

Po golu Cypryjczycy dostali wiatru w plecy. Zaatakowali jeszcze mocniej i jedyne o czym mogła marzyć Wisła w końcowych fragmentach pierwszej połowy, to żeby jak najszybciej się ona skończyła. To była zła połowa dla krakowian. Po w miarę przyzwoitym początku cofali się coraz głębiej, czyli robili dokładnie to, czego nie wolno było im zrobić. W dodatku wiślacy nie potrafili zupełnie utrzymać piłki w środku pola. Byli w stanie wymienić ledwie, dwa, trzy podania, by natychmiast oddać piłkę rywalowi.

Niestety, przerwa nie przyniosła zmiany w sposobie gry wiślaków, a to nie mogło się dobrze skończyć. Agresywna gra Cypryjczyków przyniosła im zresztą bardzo szybko drugą bramkę, bo już w 54 minucie po błyskawicznej kontrze, Almeida podwyższył na 2:0 i postawił Wisłę już w bardzo trudnej sytuacji. Maaskant już nie kalkulował, bo nie było na to miejsca.

Ściągnął z boiska Sobolewskiego i wysłał w bój Ivicę Ilieva. To była jasny sygnał, że bronić już nie ma czego. Trzeba zacząć atakować, nawet podejmując ryzyko utraty kolejny bramek. I Serb zrobił swoje, bo to właśnie on w 71 minucie podał do Wilka, który strzelił bramkę dla Wisły. I w ten sposób rozpoczął się prawdziwy horror.

Wisła broniła się z całych sił i… nie obroniła się, bo na dosłownie trzy minuty przed końcem z piłkarskiego raju na samo dno piekła zesłał ją Ailton. To był prawdziwy dramat mistrzów Polski, którzy owszem, byli wczoraj zespołem gorszym, długimi fragmentami nawet dużo gorszy, ale jednocześnie byli tak blisko wymarzonej Ligi Mistrzów, że trudno wyobrazić sobie bliżej. Cóż, pozostaje niestety, tylko Liga Europy.

Źródło: gazetakrakowska.pl
Autor: Bartosz Karcz

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Robert Maaskant, trener Wisły

- APÓEL miał piłkę o wiele częściej niż my - i to był główny powód naszej porażki. W przerwie trzeba było coś zmienić. Po stracie bramki musieliśmy strzelić gola. Była taka część spotkania, w której mieliśmy kontrolę nad grą. Gol trzy minuty przed zakończeniem spotkania zawsze może się zdarzyć. To zawsze jest jednak nieszczęśliwe, ale to APÓEL grał lepiej od nas. Wiśle zabrakło szczęścia, aby dowieźć korzystny wynik do końca meczu. Zabrakło kilku minut. APÓEL był jednak lepszą drużyną - powiedział po porażce w Nikozji, trener Robert Maaskant.

- Tak to prawda, że bramki padły głównie po akcjach ze skrzydeł, ale Wisła też ma dobrych piłkarzy. Pokazaliśmy to w naszym meczu u siebie. Nie było więc takiej wielkiej różnicy. Uważam, że porażka spowodowana jest tym, że APÓEL grał lepiej i szybciej w ataku pozycyjnym. Na początku chcieliśmy kontrolować grę, ale to niestety się nie udało. To był główny powód, APÓEL grał dobrze w pojedynkach "1 na 1". Kto nie spełnił moich oczekiwań? Tutaj nie chodzi o to, by po takim meczu obwiniać piłkarzy, albo mówić o indywidualnych błędach. Jeżeli byśmy dziś wygrali, zrobilibyśmy to jak drużyna, tak samo jest po tej porażce - stwierdził Maaskant.

Zapytany z kolei o zmianę Radosława Sobolewskiego, przyznał że m.in. zadecydowała żółta kartka, jaką miał on na swoim koncie.

- Jeżeli chodzi o Sobolewskiego, to o jego zmianie zaważyły dwie rzeczy. Po pierwsze miał żółtą kartkę. Z jego stylem gry i z tym, że grał m.in. przeciwko Marcinho było to niebezpiecznie. Po drugie, Czarek miał więcej siły i energii, by grać w ostatnich minutach dobrze w ofensywie. Chodziło także o taktykę, musieliśmy zagrać troszkę inaczej - dlatego wprowadziłem Ivicę Ilieva, który przeszedł na skrzydło, a Melikson wszedł do środka. Wyszło to całkiem dobrze, bo graliśmy lepiej, mieliśmy częściej piłkę. Jeżeli chodzi o Wilka i Sobolewskiego to są to zawodnicy podobni, jeżeli chodzi o typ. Mogą kontrolować grę, ale gorzej jest z atakiem pozycyjnym, dlatego też była ta zmiana. Wypadła ona całkiem dobrze - przyznał trener.

- Wszyscy razem mieliśmy jedno wspólne marzenie, wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo. Na ten moment Liga Europy to realistyczna opcja dla nas. Gdy zostaje się mistrzem Polski to gra w Lidze Europy jest normalną sprawą. Tak naprawdę to Wiśle zajęło jednak strasznie dużo czasu, by wrócić do tych rozgrywek. Na pewno będziemy starać się by wypaść w niej dobrze i wykonać zaliczyć kilka dobrych występów. Bylibyśmy jednak o wiele bardziej podekscytowani i szczęśliwi gdybyśmy weszli do Ligi Mistrzów. To się jednak dziś nie udało, ale jak mówiłem, na to trzeba sobie zasłużyć, a dzisiaj tak nie było - zakończył Maaskant.

Źródło: wislaportal.pl na podstawie nSport

Ivan Jovanović, trener APOEL-u

To był w naszym wykonaniu świetny mecz. Uważam, że w obydu spotkaniach byliśmy lepszym zespołem od Wisły i zasłużenie awansowaliśmy do Ligi Mistrzów, pokonując mistrza Słowacji oraz mistrza Polski - powiedział po awansie trener APÓEL-u, Ivan Jovanović.

- Udowodniliśmy, że awans do Ligi Mistrzów przed dwoma lata nie był przypadkiem. Jestem bardzo zadowolony, że włożony wysiłek został nagrodzony. Nie chcieliśmy zawieść tych wszystkich, którzy przyszli na stadion, aby nas wspierać. Chcieliśmy, aby ta noc była wspaniała i to się udało. Jestem bardzo szczęśliwy - dodał opiekun APÓEL-u.

- Każdy mecz w Lidze Mistrzów będzie dla nas nowym wyzwaniem i wielkim sprawdzianem tego, co udało nam się osiągnąć w tych rozgrywkach poprzednio. Jesteśmy grupą ludzi, która wiele od siebie wymaga. Przed nami sześć bardzo trudnych spotkań, ale też sześć okazji do pokazania tego, gdzie jesteśmy na piłkarskiej mapie Europy - zakończył serbski trener mistrza Cypru. Gdy już jesteśmy przy APÓEL-u - warto na pewno dodać, że na meczu z Wisłą pobity został rekord frekwencji na meczach tego zespołu. Spotkanie APÓEL - Wisła obserwowało 21 665 widzów. Wcześniejszy rekord należał do meczu fazy grupowej LM, w którym APÓEL podejmował londyńską Chelsea. Wtedy na obiekcie GSP zjawiło się 21 567 osób.

Źródło: wislaportal.pl

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Cezary Wilk, pomocnik Wisły

Smutny Cezary Wilk, strzelec jedynego gola dla Wisły. [Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]
Smutny Cezary Wilk, strzelec jedynego gola dla Wisły.
[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]

Na Cyprze wiślacy przegrywali już 2:0 i nie można było powiedzieć, by wynik ten nie był zasłużony, bo APOEL intensywnie nacierał od samego początku gry. Jednak bramka Cezarego Wilka w 71. minucie dała nadzieję na zwycięskie wyjście z tej konfrontacji. - Przez chwilę mogło się tak wydawać, zabrakło 4 minut do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Ale z drugiej strony, trzeba otwarcie powiedzieć, że dzisiaj byliśmy gorszym zespołem od drużyny APOEL-u - przyznał szczerze po meczu strzelec jedynego gola dla krakowskiej Wisły.

Wynik rywalizacji okazał się sprawiedliwy. Mistrzowie Polski byli blisko szczęścia, ale w rewanżu nie stworzyli zagrożenia pod bramką gospodarzy. - Mogę tylko potwierdzić to co było widoczne - zespół APOEL-u praktycznie w każdej formacji był lepszy. Ale mimo to, 4 minuty przed końcem byliśmy tak blisko... niestety, trzeba czekać kolejny rok - żałuje pomocnik, który po zejściu z boiska Radka Sobolewskiego przejął opaskę kapitańską.

Choć odpadli, wiślakom nie można odmówić zaangażowania i woli walki. Żegnają się z Ligą Mistrzów po nieco jednostronnym, ale i ciekawym meczu. - To nie ma znaczenia, ból jest ogromny. Było sześć meczów do rozegrania - trzy dwumecze, które trzeba było wygrać. Niestety, ten ostatni krok nam nie wyszedł.

W rewanżu zabrakło umiejętności, pomysłu, w końcówce także sił. - Wszystkie te czynniki nałożyły się na siebie, ale trzeba podkreślić, że przez większą część meczu to drużyna APOEL-u prowadziła grę, a gdy piłka jest przy nodze, zawodnik męczy się dwa razy mniej. My cały czas biegaliśmy za piłką, przeszkadzaliśmy - na tyle było nas dzisiaj stać, ale to kosztowało nas podwójną ilość sił i zapłaciliśmy za to w końcówce, niestety - tłumaczy Czarek Wilk. - Wystarczy spojrzeć na posiadanie piłki w dzisiejszym meczu. Drużyna APOEL-u zdominowała nas w tym spotkaniu w każdym fragmencie gry. Niestety, do europejskiej piłki troszeczkę nam jeszcze brakuje.

Po porażce najważniejsze jest wyciągnięcie wniosków i poprawa tego, co szwankowało. - Ciężko mi wyciągać wnioski na gorąco. Jeszcze przed chwilą miałem łzy w oczach po tej porażce, teraz ciężko mówić o jakichkolwiek wnioskach. Na razie jest złość, smutek - wszystko naraz.

Po przegranej w Atenach, drużyna długo dochodziła do siebie. - Mamy odpowiedniego człowieka, odpowiedniego trenera, który jednocześnie jest psychologiem i na pewno pomoże nam w tej sytuacji - nie obawia się Wilk.

Na pocieszenie mistrzom Polski pozostała faza grupowa Ligi Europy. - Ciężko w tej chwili myśleć o Lidze Europy, bo naszym celem była Liga Mistrzów. Tego celu nie udało się osiągnąć. Na dziś jesteśmy przegrani. Ale za kilka dni trzeba się podnieść i grać dalej.

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Nikol

Patryk Małecki, napastnik Wisły

- Przyjechaliśmy po to, aby zrobić dobry wynik. Do upragnionej Ligi Mistrzów zabrakło nam trzech minut. Po raz kolejny to się nie udało. Jedyne co się nasuwa, a co trzeba przyznać szczerze, że APÓEL był w tym meczu bardzo dobrą drużyną i zasłużenie awansował - powiedział po spotkaniu na Cyprze Patryk Małecki.

- Tak wyśmienicie nie grali jednak w Krakowie, ja nie przypominam sobie, żeby u nas stworzyli sobie jakąś sytuację. Nie wiem, ciężko mi jest coś powiedzieć. Trzeba pogratulować APÓEL-owi, że awansowali - dodał zapytany o grę kluczowych piłkarzy APÓEL-u w rewanżowym meczu.

- Co nam przeszkodziło? Wszystko - ten stadion, ta pogoda, klimat, duchota - skumulowało się do jednej kupy. Niestety nie awansowaliśmy, ale nie możemy się załamywać. Przed nami dalej gra w europejskich pucharach i musimy zrobić wszystko, żeby wypaść tam jak najlepiej - mówił Małecki.

- Naszą grę będziemy analizować po powrocie do Krakowa. Na pewno nie zagraliśmy tak, jakbyśmy tego chcieli i jak chciałby tego trener. Popełniliśmy dużo błędów. APÓEL był jednak nie do zatrzymania. Nie zrzucam jednak wszystkiego na pogodę, ani na klimat. Byliśmy słabszą drużyną. APÓEL zagrał wyśmienicie. Mają bardzo dobrych zawodników i zasłużenie awansowali - uważa Małecki.

- Dziś to był jeden z najważniejszych meczów w mojej dotychczasowej przygodzie z piłką. Zabrakło nam trzech minut do piłkarskiego raju. Jestem bardzo smutny, bo chciałem bardzo zagrać w Lidze Mistrzów i spróbować swoich sił z najlepszymi zespołami na świecie. Cóż... nie udało się. Przegraliśmy mecz, który nie powinniśmy przegrać. Brak mi słów i tyle - dodał załamany Małecki.

Źródło: wislaportal.pl na podstawie nSport

Ivica Iliev, pomocnik Wisły

Pierwsze spotkanie z APOEL-em rozpoczął w wyjściowym składzie, w rewanżu znalazł się wśród rezerwowych. W 58. minucie gry zmienił Radosława Sobolewskiego, niespełna kwadrans później uruchomił Czarka Wilka, którego gol na pewien czas uszczęśliwił kibiców Białej Gwiazdy.

- Byliśmy bardzo blisko. Zaczęliśmy wierzyć, że nasze marzenie się spełniło. Ale taki jest futbol, takie jest życie - nie krył rozczarowania po spotkaniu Ivica Iliev. - W drugiej połowie zagraliśmy lepiej, stworzyliśmy jakieś akcje, byliśmy bardzo blisko.

- Wszyscy jesteśmy smutni, niestety nic już nie można zmienić. Teraz pozostaje nam Liga Europejska, która też nie jest zła. Zdążyliśmy poczuć atmosferę Ligi Mistrzów i musimy dalej pokonywać drogę, którą zaczęliśmy iść, aby jednak do niej awansować. Mam nadzieję, że za rok spróbujemy znowu - przekonuje serbski pomocnik.

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Nikol

Bogdan Basałaj: Nie ma zagrożenia dla naszych planów

Wisła Kraków była bardzo blisko Ligi Mistrzów, bo zabrakło jej raptem kilku minut do końcowego gwizdka, by znaleźć się w piłkarskiej elicie. Wisła była od niej jednocześnie bardzo daleko, bo patrząc na przebieg obu meczów z APOEL-em, na ten awans po prostu nie zasłużyła. "Biała Gwiazda" była zdecydowanie gorszym zespołem, co szczególnie było widać w rewanżu rozgrywanym w Nikozji.

23 sierpnia to data, która w najnowszej historii Wisły będzie kojarzyć się jak najgorzej. W ten dzień "Biała Gwiazda" przegrała bój o Ligę Mistrzów w 2005 roku z Panathinaikosem. Teraz również 23 sierpnia krakowianie w bardzo podobnych okolicznościach ulegli APOEL-owi.

Mimo że wiślacy zdawali sobie sprawę z tego, iż byli gorsi od drużyny z Cypru, po ostatnim gwizdku węgierskiego sędziego byli zdruzgotani. Padli na murawę, polały się łzy, których nie brakowało również w szatni.

- Byłem w naszej szatni po meczu. Piłkarze płakali. Powiedziałem im tylko "Dzisiaj płaczecie, a od jutra do roboty, bo są ligi polska i europejska" - mówił kilkadziesiąt minut po zakończeniu meczu prezes mistrzów Polski Bogdan Basałaj.

Nie miał wątpliwości, że Wisła przegrała tę rywalizację zasłużenie.

- APOEL był lepszym zespołem - stwierdził Basałaj. - Futbol polega jednak na tym, że czasami lepsi nie wygrywają. Cóż, było bardzo blisko... Można było awansować. Być może byłoby to krzywdzące dla APOEL-u, ale tak jak powiedziałem, futbol nie zawsze jest sprawiedliwy.

W Wiśle niemal od razu po ostatnim gwizdku pojawiło się pytanie, co dalej. Drużyna była budowana z myślą o Lidze Mistrzów.

- Nie ma zagrożenia dla naszych strategicznych planów - uspokajał Basałaj. - Drużyna jest budowana od roku w sposób ciągły i świadomy. Dalej będziemy to robić. Chcemy znów zdobyć mistrzostwo Polski i spróbować awansować do Ligi Mistrzów ponownie za rok.

Problem w tym, że było to już siódme podejście "Białej Gwiazdy" do tych elitarnych rozgrywek i po raz siódmy się nie powiodło. Zresztą warto przypomnieć, że w 2003 roku Wisła też trafiła na mistrza Cypru w eliminacjach Ligi Mistrzów. Wtedy rozbiła bez problemu Omonię Nikozja (później na drodze do LM stanął Real Madryt). Przez ostatnie lata futbol na Cyprze poczynił gigantyczny postęp, a nasz wydaje się co najwyżej stać w miejscu. Basałaj zwrócił uwagę na szerszy problem, jakim jest choćby brak dopływu świeżej krwi w postaci utalentowanych polskich piłkarzy. To jego zdaniem wymusza na najlepszych klubach w kraju poszukiwania graczy zagranicznych i tłumaczy taką, a nie inną politykę transferową "Białej Gwiazdy".

- Ciągle tłumaczę, że wszystko jest sprawą ekonomii - mówi prezes Wisły. - Skoro w Polsce nie istnieje system szkolenia z prawdziwego zdarzenia, skoro nie ma napływu młodych polskich piłkarzy, a jak już się pojawiają, kluby chcą za nich ogromne sumy, to trzeba sprowadzać lepszych zawodników z zagranicy. Widzieliście zresztą, kto grał w APOEL-u. Brazylijczycy, Portugalczycy, generalnie piłkarze bardzo wysokiej klasy.

W sprawie szkolenia młodzieży w Wiśle ma się niedługo wiele zmienić. Wbrew pojawiającym się pogłoskom, powstanie akademii dla młodych adeptów futbolu wcale nie było warunkowane awansem do Ligi Mistrzów. Ten awans mógł pewne sprawy tylko przyspieszyć.

Szkolenie to jednak proces długofalowy i zanim Wisła zacznie je na szerszą skalę niż obecnie, będzie musiała liczyć głównie na posiłki zagraniczne. Na razie jeszcze krakowskiego klubu nie stać na tak dobrych piłkarzy, jakich ma APOEL, bo na Cyprze dzisiaj płaci się więcej i dlatego lepsi piłkarze coraz chętniej wybierają grę w tamtejszej lidze, a to przynosi cypryjskim klubom coraz większe sukcesy na międzynarodowej arenie.

Jeśli jednak Wisła marzy, żeby wreszcie awansować do Ligi Mistrzów, musi zaryzykować i jeszcze wzmocnić skład o kilku klasowych piłkarzy. Gdy to zrobi, a przy tym nie zaniedba szkolenia młodzieży, będzie miała fundamenty, na których powinna się oprzeć. Na razie sytuacja jest taka, że drużyna wygląda znacznie lepiej niż rok temu, lecz to ciągle za mało, żeby można było myśleć o prawdziwych splendorach w europejskiej piłce nożnej.

Źródło: gazetakrakowska.pl
Autor: Bartosz Karcz

Ciekawostki

Uwagi ekspertów po meczu w Nikozji

24. sierpnia 2011=

Tym razem, zamiast klasycznego pomeczowego przeglądu prasy, proponujemy Wam lekturę wybranych fragmentów wypowiedzi piłkarskich ekspertów, byłych zawodników (również Wisły), dziennikarzy czy działaczy.

Maciej Szczęsny

"APOEL przewyższał piłkarsko Wisłę. (...) Podziwiam, że piłkarze Roberta Maaskanta potrafili strzelić gola po inteligentnej akcji w tak trudnym momencie, ale za mało jest w tej drużynie takich zawodników jak choćby Cezary Wilk czy Ivica Iliew. To bardzo smutne, że niegdyś jeździło się na Cypr na sportową emeryturę, a w tej chwili piłkarze w tego kraju nas prześcignęli." (gazeta.pl)

Stefan Białas

"Wisła dobrze weszła w to spotkanie. Przez ok. 20 minut była równorzędnym partnerem dla APOEL-u. Nie rozumiem, dlaczego krakowianie nagle cofnęli się głęboko pod swoją bramkę. Zaczęli akceptować przewagę gospodarzy. (...) Źle funkcjonował atak ich pozycyjny. Być może brakowało zgrania. Wiślacy muszą skorygować błędy i walczyć w Lidze Europy przynajmniej o wyjście z grupy. " (gazeta.pl)

Andrzej Iwan "Nie chcę im odmówić chęci i walki. Ale jeśli chce się awansować do LM, trzeba umieć grać w piłkę. Pokażcie mi jeden mecz, w którym wiślacy pokazali dobry futbol. Nie konsekwentny w obronie, tylko dobry. Ja sobie nie przypominam, bo ten zespół to tylko indywidualności. A że indywidualnościom brakuje umiejętności, to… No, sami widzieliście.(...) A jakby się tak głębiej zastanowić… Lech z APOEL-em zagrałby lepiej." (weszlo.com)

"Dzięki reformie Platiniego obecny rywal był słabszy niż wcześniejsi. Dlatego Wisła Kasperczaka czy Engela bez problemów by awansowały" (futblnews.pl).

Zbigniew Boniek

"Wiem, że przez kilkanaście minut Wisła była w Lidze Mistrzów, ale jednocześnie zastanawiałem się, co tam zrobi, prezentując taką dyspozycję. Zresztą, to już nieistotne. Trzeba jeszcze na takie "miłe zmartwienia" poczekać. Na razie wiślacy zagrają tam, gdzie sobie wcześniej wywalczyli, czyli w fazie grupowej Ligi Europejskiej. Może to nawet lepiej? Dzięki tym rozgrywkom okrzepną, nabiorą dojrzałości piłkarskiej. To może w przyszłości zaprocentować" (interia.pl)

Michał Białoński

"Ivan Jovanović wielki APOEL buduje od trzech lat, a Robert Maaskant Wisłę dopiero od roku, a i tak postępy osiągnął spore. Pięciu meczów z rzędu na drodze do Ligi Mistrzów nie wygrał od dawna żaden polskie zespół i tego, teraz w chwili smutku, nie możemy puścić w niepamięć! Dlatego Bogusław Cupiał powinien jeszcze bardziej wesprzeć duet Maaskant - Valckx." (interia.pl)

Andrzej Grajewski

„Gdyby Cupiał znał się na piłce zwolniłby Maaskanta. Dla mnie karygodnym błędem było zdjęcie z boiska Sobolewskiego. Właśnie Sobolewskiego brakowało w ostatnich minutach. Jestem przekonany, że ze swoim doświadczeniem i walecznością pozwoliłby przetrwać ostatnie minuty”. (romankolton.blog.interia.pl)

Marcin Żewłakow

"W meczu w Nikozji los sprzyjał tym, którzy o coś walczyli, angażowali się, starali, a nie wyczekiwali. Wisła postanowiła bronić wyniku z Krakowa, walczył Apoel i został nagrodzony dwoma golami. I zadowolony z wyniku spuścił z tonu, przebudziła się za to Wisła, której grunt zaczął się palić pod nogami i ruszyła do boju. Po świetnej zmianie jaką dał Ivica Iliew, goście strzelili gola na wagę awansu. Wówczas jednak znów zaczęło zależeć Apoelowi, przycisnął, szła akcja za akcją, aż w końcu Ailton dopiął swego. Czyli fortuna jest łaskawa, dla tych, którzy chcą i ryzykują..." (michalpol.blox.pl)

Michał Pol

"Biała gwiazda w obu meczach była gorsza i odpadła zasłużenie. Patrząc na bezradność piłkarzy Maaskanta w starciu z będącymi w ich zasięgu Cypryjczykami, zastanawiałem się co będzie jak w grupie trafią na Barcelonę, Inter i Borussię Dortmund. (...) No nic, czekaliśmy 15 lat na mistrza Polski w Lidze Mistrzów, to poczekamy i szesnasty. Jeśli Wisła będzie nadal budowana z taką konsekwencja jak od roku i przez ten sam duet Valcx/Maaskant, jest nadzieja, że za rok może się udać..." (michalpol.blox.pl)

Źródło: wislakrakow.com

Wielka rola szkoleniowca

Robert Maaskant[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]
Robert Maaskant
[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]

Robert Maaskant odegrał dużą rolę przy okazji wczorajszego spotkania Białej Gwiazdy. Jest sprawą oczywistą, że to do niego należało zestawienie personalne drużyny oraz ustalenie taktyki na rewanżowe spotkanie. Ale nie tylko.

Mało który kibic lubi oglądanie drużyn w rewanżu kurczowo broniących zaliczki z pierwszego spotkania. Tak właśnie grała wczoraj Wisła, która nawet nie tyle kurczowo broniła, co zwyczajnie nie była w stanie nic zdziałać pod bramką rywala i musiała ograniczyć się do przeszkadzania gospodarzom w konstruowaniu, często groźnych, sytuacji. Robert Maaskant doskonale zdawał sobie sprawę z różnicy umiejętności pomiędzy piłkarzami obu drużyn, toteż nie nakazał swym zawodnikom rzucenia się do ataku, postawił na dwóch defensywnych pomocników, z których jeden wpisał się na listę strzelców. Bramka Czarka Wilka, w tamtym momencie, dawała Wiśle awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Ale to już było. I trudno. A Cypryjczycy awansowali zasłużenie, bez dwóch zdań. I nie tyle wina w tym przebudowywanej Wisły, co w ogóle zastoju w polskiej piłce i postępu, jaki w ostatnich latach dokonał się na Cyprze (pamiętamy spokojne wyeliminowanie Omonii w 2003 roku).

Robert Maaskant próbuje pocieszyć Maora Meliksona.[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]
Robert Maaskant próbuje pocieszyć Maora Meliksona.
[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]

Jeszcze przed wczorajszym pojedynkiem holenderski trener sympatycznie dopingował przybyłych do Nikozji kibiców Białej Gwiazdy. Zagrzewał ich, by nie ustawali we wspieraniu swego zespołu i nie dawali sprowokować się miejscowym. Po spotkaniu zbierał z murawy swych zrozpaczonych zawodników i zaganiał pod sektor gości. Dla Maaskanta bardzo istotnym było podziękowanie swym fanom. Awans do fazy grupowej i wspólne świętowanie byłyby świetną nagrodą. Tak się nie stało, więc trzeba było pocieszyć się wzajemnymi oklaskami. I słusznie.

Nim jednak podszedł pod sektor swych kibiców, trener Maaskant wykonał swoisty rajd po murawie pomiędzy triumfującymi gospodarzami, zapuścił się pod przeciwległą bramkę, by tam zamienić kilka słów z Ivanem Jovanoviciem. Szkoleniowiec Wisły nie tylko pogratulował zwycięstwa, zwrócił także uwagę na niestosowne zachowanie osób znajdujących się w rejonie ławki rezerwowych APOEL-u, które wykonywały obraźliwe gesty i wypowiadały takież słowa w kierunku naszych kibiców oraz piłkarzy. Ani jedni, ani drudzy nie dali się sprowokować, chociaż dodatkowe ubliżanie nikomu nie było potrzebne - rozczarowanie i tak panowało niemałe.

Teraz przed opiekunem mistrzów Polski kolejne zadanie. Holender musi sprawić, by jego piłkarze nie czuli się przegranymi. Musi zmotywować ich do walki o kolejne, mniej prestiżowe, ale bardzo ważne w kontekście przyszłości cele. Pierwszym z nich jest liga polska, której kolejne spotkanie już w najbliższą sobotę, drugim - Liga Europejska, w której pierwszy mecz zagramy 15 września, a rywali poznamy już w najbliższy piątek, kolejnym - Puchar Polski. Rozgrywki o krajowe trofeum rozpoczniemy w drugiej połowie września, ale jeszcze dzisiaj wieczorem poznamy pary 1/16 finału Pucharu Polski.

Tego czy Robert Maaskant zadba odpowiednio o nastawienie swoich zawodników nie obawia się jeden z nich, Czarek Wilk. - Mamy odpowiedniego człowieka, odpowiedniego trenera, który jednocześnie jest psychologiem i na pewno pomoże nam w tej sytuacji - stwierdził pomocnik po wczorajszym spotkaniu. Trenerowi życzymy, by jak najszybciej wykrzesał z zawodników maksymalną żądzę sportowej rywalizacji. Czarkowi zaś, by gratulując mu kolejnych bramek widzieć radość w jego oczach.

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Nikol

Kibicowsko

Trwa festiwal kibiców

Do pierwszego gwizdka jeszcze niemal godzina, a kibice obu zespołów są już na trybunach i żywiołowo dopingują swoje drużyny. Stadion APOEL-u jest wypełniony już w ok. 90%, młyn znajdujący się za bramką wykonał już kilka fanatycznych kawałków.

W dopingu nie ustępują także kibice Białej Gwiazdy, którzy w liczbie około 250 głośno wypełniają luki między przyśpiewkami gospodarzy. Sektor Wisły mimo wszystko wygląda imponująco - większość kibiców przyodziała czerwone koszulki, otaczają ich trójkolorowe flagi, w użyciu są także flagi na kijach.

Kiedy kwadrans temu miejscowi zaczęli gwizdać na naszych fanów, stojący na skraju murawy szkoleniowiec mistrzów Polski ożywioną gestykulacją rękoma dał wiślakom znak, by nie poddawała się i jak najczęściej dochodziła do głosu. Trener otrzymał za ten gest oklaski oraz skandowano jego nazwisko.

Przed chwilą rozgrzewkę rozpoczęli bramkarz Białej Gwiazdy. Gdy wchodzili na murawę powitało ich głośne "Tylko Wisła nasz TS". Golkiperzy oraz ich trener oklaskali kibiców.

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Nikol

Zdjęcia

Na trybunach zasiadło ponad 200 kibiców Wisły.[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]
Na trybunach zasiadło ponad 200 kibiców Wisły.
[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]
Na trybunach zasiadło ponad 200 kibiców Wisły.[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]
Na trybunach zasiadło ponad 200 kibiców Wisły.
[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]