2011.09.09 Lech Poznań - Wisła Kraków 0:1

Z Historia Wisły

2011.09.09, Ekstraklasa, 6. kolejka, Poznań, Stadion Miejski, 20:30, piątek
Lech Poznań 0:1 Wisła Kraków
widzów: 18.200
sędzia: Marcin Borski z Warszawy
Bramki
0:1 25' David Biton
Lech Poznań
4-5-1
Krzysztof Kotorowski
Marciano Bruma
Hubert Wołąkiewicz
Ivan Djurdjević Grafika:Zmiana.PNG (30' Marcin Kamiński)
Grzegorz Wojtkowiak
Grafika:Zk.jpg Dimitrije Injac
Sergei Kriwiec
Jakub Wilk Grafika:Zmiana.PNG (56' Rafał Murawski)
Grafika:Zk.jpg Semir Stilić
Bartosz Ślusarski Grafika:Zmiana.PNG (73' Aleksandar Tonew)
Artiom Rudniew

trener: Jose Maria Bakero
Wisła Kraków
4-5-1
Sergei Pareiko Grafika:Zk.jpg
Marko Jovanović
Kew Jaliens
Osman Chavez
Dragan Paljić Grafika:Zk.jpg
Radosław Sobolewski Grafika:Zk.jpg
Maor Melikson
Gervasio Nunez
Ivica Iliev Grafika:Zmiana.PNG (75' Łukasz Garguła)
Cwetan Genkow Grafika:kontuzja.png Grafika:Zmiana.PNG (10' David Biton)
Andraż Kirm Grafika:Zmiana.PNG (85' Cezary Wilk)

trener: Robert Maaskant
Marko Jovanović zadebiutował w polskiej Ekstraklasie.

Statystyki:
strzały: 16 - 16
strzały celne: 8 - 5
rzuty rożne: 2 - 9
spalone: 2 - 3
faule (kartki): 13 (2) - 11 (3)
pojedynki wygrane: 26 - 30

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Najwyższy czas zapieprzać! Przed meczem Lech - Wisła

Po przerwie na mecze reprezentacji wracamy znów na ligowe boiska. Piłkarze rozegrają pełną szóstą kolejkę ligową, w której dojdzie do prawdziwego hitu, czyli potyczki mistrzów z poprzednich dwóch sezonów - Lecha z Wisłą. W tych spotkaniach od lat sypią się iskry. Nie inaczej powinno być i tym razem.

Wisła początek sezonu ligowego zepchnęła - z wiadomych względów - na dalszy plan. Teraz już jednak nie ma dla podopiecznych Roberta Maaskanta żadnych, nawet najmniejszych, wymówek. Trzeba wyjść na boisko w Poznaniu i zwyczajnie zapieprzać...

Bez tego, w polskiej lidze, nic się nie osiągnie. Pokazało to już bowiem kilka meczów, a najbardziej znamienny był ten, w którym Górnik spotkał się z Lechem. Faworyzowani poznaniacy pojechali do Zabrza po kolejny komplet punktów, a wrócili z niczym. Powód był prosty - Górnikowi zwyczajnie bardziej się chciało. Dobrze byłoby, aby w piątkowy wieczór podobnie mocno chciało się też wiślakom...

Jak na razie bywało z tym bowiem różnie. Mecze z Widzewem i Polonią powinny zakończyć się naszymi zwycięstwami, ale zakończyły remisami. Podobnie było w Kielcach, choć tam zagraliśmy w mocno eksperymentalnym składzie. Meczu z Lechią Gdańsk nawet nie chce się nam wspominać, bo to zupełnie inna "bajka", która mamy ogromną nadzieję - już się nie powtórzy.

Najważniejsze jest jednak to, że trener Maaskant zapewnia, że wszyscy w Wiśle są gotowi na 100% walki i z taką też motywacją wyjdą, aby przywieźć korzystny wynik. I co także ważne - Wisła ma zagrać ustawiona ofensywnie i pokazać dobry futbol. To deklaracje trenera i nie pozostaje nam nic innego, jak zweryfikować je za niespełna 24 godziny.

Z poznańskiego obozu dobiegają głosy o problemach kadrowych, zwłaszcza w defensywie, ale to zmartwienie ich trenerów i kibiców. Ci zaś ostatni mają spore problemy z... kupowaniem biletów. Najpierw spora rzesza zbyt opieszale wyrabiała karty kibica, a gdy rzucili się na nie wszyscy okazało się, że padł system. Także sprzedaży internetowej, co może wpłynąć na zmniejszenie frekwencji na stadionie. Dla Poznania będzie to zresztą ligowy debiut w tym sezonie, gdyż w związku z kolejnymi stadionowymi perturbacjami - dopiero w 6. kolejce Lech po raz pierwszy zagra "w domu".

Czy Wisła to małe święto zepsuje? Nie pozostaje nam powiedzieć nic innego, jak "oby". Nasz zespół potrzebuje bowiem pozytywnego impulsu. W końcu za tydzień będziemy już po swoim pierwszym meczu w Lidze Europy. O wiele lepiej dla wszystkich, aby przystępować do niego w zdecydowanie lepszych nastrojach. Czego Wam i sobie życzę!

Źródło: wislaportal.pl

Robert Maaskant: - Chcemy grać interesującą piłkę

- W ostatnim tygodniu pracowaliśmy nad tym by lepiej rozgrywać piłkę w środku pola, z obrony. Chodziło nam o to, aby lepiej i częsciej atakować. Od tego momentu nie będzie takiego dużej ochrony tyłów, więc nasza gra będzie bardziej otwarta. Chcemy grać interesującą, ciekawą piłkę - zapowiada trener Robert Maaskant. Pierwsza próba już dziś wieczorem, w Poznaniu? Jak najbardziej, zapewnia szkoleniowiec Wisły!

- Chcemy tak grać przede wszystkim przed naszą publicznością, ale także w nadchodzącym spotkaniu z Lechem. Środek pola będzie grał bardziej ofensywnie niż do tej pory - dodaje Maaskant.

Holenderski opiekun mistrzów Polski przyznał jednocześnie, że taktyka Wisły będzie teraz inna, niż to było w poprzednich spotkaniach, zwłaszcza tych, w których graliśmy o awans do Ligi Mistrzów.

- W meczach kwalifikacji LM są inne zasady - "wygraj lub zgiń", Gdy nie zwyciężysz - odpadasz. W tych meczach nasza taktyka polegała na tym, aby mieć kontrolę nad grą. Można to nazwać "ochroną", to jest mądra gra. Nie grać zbyt otwartcie, nie grać też tylko z kontrataku. Najważniejsze jest by mieć dobrą kontrolę. Wygraliśmy prawie wszystkie spotkania w tych kwalifikacjach. Pracowaliśmy na tym. Z przodu zostawialiśmy czterech graczy, którzy są bardzo kreatywni i pozwalaliśmy im robić ich pracę - tłumaczył Maaskant.

Teraz za ofensywę odpowiadać ma większa liczba zawodników. Jakie będą tego efekty? Dowiemy się już w najbliższych dniach.

Źródło: wislaportal.pl

Już po resecie? Lech - Wisła o 20:30

13 dni minęło od porażki ligowej z Lechią Gdańsk. W tym czasie wiślacy rozegrali sparing w Częstochowie, trenowali, odpoczywali, niektórzy przebywali na zgrupowaniach swoich reprezentacji. Czy dziś z Lechem Poznań zagra odmieniona Wisła?

Zakończenie rywalizacji o Ligę Mistrzów miało zmienić priorytety drużyny Roberta Maaskanta. Po porażce z APOEL-em najważniejsze było nadrobienie strat ligowych. Widmo Nikozji zawisło jednak nad stadionem przy Reymonta 22 jeszcze w meczu z Lechią. Po nim przyszedł czas na zresetowanie, mobilizację, nadrobienie zaległości i złapanie świeżości niezbędnej do skutecznej walki o obronę mistrzostwa.

- Czas oddzielić grubą kreską to co za nami - mówi w Gazecie Krakowskiej prezes Wisły Bogdan Basałaj. - Były dobre momenty, ale było też rozczarowanie, bo musiało być. Teraz trzeba patrzeć w przyszłość. Na razie jedziemy do Poznania po zwycięstwo, bo uważam, że absolutnie jesteśmy w stanie wygrać z Lechem. Zawodnicy są świadomi, jak ważny to jest mecz.

Nie ulega wątpliwości, że tylko odzyskanie stylu i walka na całego będzie dla Wisły gwarancją sukcesu w Poznaniu. Trudne chwile podobno nie zburzyły dobrych stosunków w drużynie. Nie pozostaje nic innego, by każdy z nich wspiął się na wyżyny swych umiejętności, dokładając do tego maksymalne zaangażowanie i wytrzymałość. Wisła już meczem w Poznaniu może zasygnalizować, że to jej należy się tytuł!

Wisła już w czwartek dotarła do Poznania. Zabrakło tylko Patryka Małeckiego, który idiotyczną wypowiedzią sam siebie wyeliminował z udziału w jednym z najważniejszych meczów sezonu. Nie ma też Rafała Boguskiego. Ale Robert Maaskant nie musi narzekać, bo w ofensywie mocnych nazwisk mu nie brakuje: Biton, Genkow, Kirm, Iliev, Garguła, Jirsak a przede wszystkim Maor Melikson (ciekawie zapowiada się jego pojedynek ze Stiliciem) - ta lista jest dowodem, że Holender ma z czego wybierać.

Maaskant zapowiada też bardziej ofensywną grę niż w poprzednich meczach. Holender argumentuje, że w meczach europejskich musiał postawić na bardziej zachowawczą taktykę, na czym cierpiał styl gry drużyny. To pewnie racja, choć znając Holendera i tak spodziewamy się pary Sobolewski - Wilk plus Melikson w środku zamiast dołożenia do jednego defensywnego pomocnika dwójki Melikson - Garguła/Jirsak.

Wzmocnieniu uległa nasza obrona, gdyż wreszcie w meczu ligowym może zagrać Marko Jovanović. Serb odcierpiał karę, jaką nałożył na niego rodzimy związek piłkarski i może reprezentować Wisłę zarówno w rozgrywkach międzynarodowych, jak i krajowych. Być może wystąpi w pierwszym składzie Wisły w Poznaniu.

Zmierzymy się z rywalem, który ma być w tym sezonie Wisłą z sezonu poprzedniego. To Lech kreowany jest na zespół, który zdetronizuje obecnego mistrza "uwikłanego" w mecze europejskich pucharów, podobnie jak wicemistrz - Legia Warszawa. "Kolejorz" ma na głowie tylko krajowe rozgrywki i już na początku ligi pokazał, że zamierza wykorzystać ten atut. Trzy zwycięstwa, jeden remis i wpadka w Zabrzu oraz bilans bramkowy 13:3 - to efekt pierwszych pięciu meczów, z których żadnego Lech nie rozegrał na stadionie w Poznaniu. Czterokrotnie poznaniacy grali na wyjeździe a raz, z konieczności, we Wronkach.

Ligową metamorfozę przeszedł najlepszy napastnik Lecha. W zeszłym sezonie był on Artjomsem Rudnevsem i wówczas strzelał pięknie tylko w pucharach. Przed sezonem poprosił, by pisownia jego imienia i nazwiska podkreślała rosyjskie korzenie. W polskich mediach stał się Artiomem Rudniewem po czym w pięciu meczach zdobył osiem bramek (przynajmniej tych w protokole, bo jedna - z ŁKS-em, nie powinna zostać rozdana). Gdy przypomnimy, że w zeszłym sezonie Rudnevs zaliczył 11 bramek, a król strzelców poprzedniego sezonu, Tomasz Frankowski - 14 - widzimy jak eksplodowała forma Łotysza.

W poprzednim sezonie Wisła uległa przy Bułgarskiej Lechowi aż 1:4. Byliśmy wówczas zespołem słabszym, choć do 52 minuty mogliśmy liczyć na przyzwoity wynik, bo na początku pierwszej połowy na prowadzenie wyprowadził nas Paweł Brożek. Później jednak zaliczyliśmy knock-down po "strzale życia" Injaca, Lech złapał wiatr w żagle. Skończyło się na stracie czterech goli oraz Clebera, który doznał kontuzji i wkrótce potem zakończył karierę.

W rewanżu przy Reymonta pokonaliśmy schowanego za podwójną gardą Lecha 1:0. Wielu wówczas wieszczyło, że taktyka obrana przez trenera rywala Jose Bakero była powodem niepowodzenia ówczesnych mistrzów Polski. Wydawało się, że zwolnienie hiszpańskiego trenera będzie nieuniknione, tymczasem w Poznaniu wytrzymano presję i na początku sezonu gra Lecha pod starym trenerem wygląda dobrze. Pomijając oczywiście wpadkę w Zabrzu.

Ostatnie mecze Lech Poznań - Wisła Kraków:

4:1, 31 października 2010 (Poznań)
bramki: Injac, Kriwiec, Stilić, Możdżeń - Paw. Brożek

1:0, 18 października 2009 (Wronki)
bramka: Lewandowski

2:1, 8 kwietnia 2009 (Poznań) /Puchar Polski/
bramki: Lewandowski, Rengifo - Głowacki

1:1, 5 kwietnia 2009 (Poznań)
bramki: Stilić - Singlar

1:2, 15 marca 2008 (Poznań)
bramki: Pio. Brożek (sam) - Zieńczuk, Paw. Brożek

Mecz Lech - Wisła dziś o godzinie 20:30.

Transmisja w Canal+ Sport i Canal+ Sport HD. Początek o 20:00.

Źródło: wislakrakow.com

Hit przy Bułgarskiej

Data publikacji: 09-09-2011 11:51


Już 9 września o godzinie 20:30, Wisła Kraków rozegra mecz w odległym o 335 kilometrów Poznaniu. Teren przy ul. Bułgarskiej nie jest łatwym dla Wisły, a mecze pomiędzy obiema drużynami cieszą się niezwykłą popularnością i wzbudzają ogromne emocje. Wynika to nie tylko z rywalizacji obu drużyn o tytuł Mistrza Polski, ale także z wyścigu kibiców o miano tych najlepszych w kraju.

Ten materiał ukazał się w 115. numerze Newslettera Wisły Kraków. Aby go zamawiać, wystarczy wypełnić formularz

Wydawać by się mogło, że Biała Gwiazda jest w gorszej sytuacji niż Lech, gdyż zajmuje dopiero 10 miejsce w tabeli po 5 kolejkach, zaś Lech jest dotychczasowym liderem, lecz należy pamiętać o tym, że Wisła woli gonić rywali, niż im uciekać. Biała Gwiazda, myśląc o obronie tytułu musi zapomnieć o niepowodzeniu w Lidze Mistrzów i rozpocząć wyścig o mistrzostwo już od wygranej w Poznaniu.

Trzeba zaznaczyć, że obie drużyny w ostatniej kolejce poniosły porażki, więc mecz ten będzie doskonałą okazją do zrehabilitowania się.

Z kart historii Lecha... KKS Lech Poznań powstał z organizacji - Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży. Źródła nie podają jednoznacznej daty powstania Lecha, jednak przyjmuje się, że klub zarejestrowano 19 marca 1922. Trudno sobie wyobrazić, że aż czternaście razy zmieniano nazwę klubu. W 1957 roku klub funkcjonował pod nazwa Kolejorz, gdyż po wojnie drużyna trafiła pod auspicje PKP i wtedy to zdecydowano się na zmianę nazwy. Z trzech propozycji: Pogoń, Piast i Lech wybrano tą trzecią, która jest aktualna do dzisiaj.

W roku 1947 Polski Związek Piłki Nożnej postanowił wznowić po wojnie ekstraklasę, więc zorganizowano całoroczne eliminacje. Kolejorzowi nie udało się zakwalifikować, ale dzięki złożonemu protestowi ligę powiększono do czternastu drużyn i do stolicy Wielkopolski zawitała ekstraklasa. W ataku straszył w tych czasach słynny Teodor Anioła, który trzy razy z rzędu był królem strzelców.

Dopiero jednak w latach 80. doczekano się sukcesów, kiedy to największą gwiazdą drużyny był Mirosław Okoński. W 1982 roku Lech odniósł pierwszy wielki sukces zdobywając Puchar Polski. Rok później piłkarze z Poznania zostali pierwszy raz w historii mistrzami Polski, wyprzedzając zaledwie o jeden punkt łódzki Widzew. Na początku lat dziewięćdziesiątych poznaniacy zdominowali rozgrywki na krajowym podwórku, trzykrotnie zdobywając mistrzostwo kraju. W ataku błyszczeli Andrzej Juskowiak i Jerzy Podbrożny. W 1993 roku tytuł mistrzowski przypadł Lechitom w wyniku odebrania tytułu Legii Warszawa przez PZPN.

W 2006 roku doszło do fuzji dwóch klubów - Amiki Wronki i Lecha Poznań. Miała powstać drużyna odnosząca sukcesy na krajowych boiskach oraz na arenie międzynarodowej. Posadę trenera nowo powstałego zespołu objął obecny szkoleniowiec Reprezentacji Polski - Franciszek Smuda. Pod jego wodzą nie udało im się wygrać ligi, jednakże Lechici odnosili sukcesy w Pucharze UEFA. W sezonie 2008/2009 świetnie spisali się w tych rozgrywkach, odpadając dopiero w 1/16 finału.

W 2009 roku piłkarze z Wielkopolski zdobyli piąty Puchar Polski i dzięki temu znów zagrali w europejskich rozgrywkach. Tym razem w Lidze Europejskiej, która zastąpiła Puchar UEFA. Jednak nie udało się im awansować do fazy grupowej tych rozgrywek.

W 2010 roku Kolejorz wywalczył szóste mistrzostwo Polski, jednakże nie zdołał awansować do Ligi Mistrzów, ale za to toczył równe boje w fazie grupowej Ligi Europejskiej z takimi drużynami jak Manchester City i Juventus Turyn. Kolejorz awansował wtedy z drugiego miejsca w grupie i w 1/16 zmierzył się ze Sportingiem Braga.

Zapraszamy do zapoznania się z krótkimi statystykami:

Lech Wisła

Debiut w lidze 3:4 z Widzewem Łódź

(1948) 4:0 z Jutrzenką Kraków (1927)

Ilość sezonów w ekstraklasie 51 72

Najwyższe zwycięstwo w lidze 11:1 z Szombierkami Bytom (1950) 15:0 z Toruńskim KS (1927)

Najwyższa porażka w lidze 0:8 z Wisłą Kraków (1976) 0:12 z Legią Warszawa (1956)

Liczba tytułów mistrzowskich 6 13

Historia meczów Wisła Kraków - Lech Poznań

Najwyższe zwycięstwo Wisły: Wisła Kraków - Lech Poznań 8:0 (30 maja 1976) - najwięcej bramek w tym meczu, bo aż 5, zdobył Kazimierz Kmiecik. Siedem lat później Wisła pokonała Lecha 6:0, a w 2005 roku, po hat-tricku Pawła Brożka, mecz zakończył się wynikiem 5:1.

Najwyższe zwycięstwo Lecha: Lech - Wisła 4:1 (20 października 1974), Lech - Wisła 4:1 (26 września 1999), Wisła - Lech 1:4 (14 września 2008).

Bilans pięciu ostatnich bezpośrednich rywalizacji pomiędzy krakowską Wisłą, a poznańskim Lechem:

11.05. 2011 Wisła Kraków - Lech Poznań 1:0

31.10. 2010 Lech Poznań - Wisła Kraków 4:1

24.04. 2010 Wisła Kraków - Lech Poznań 0:0

18.10. 2009 Lech Poznań - Wisła Kraków 1:0

05.04. 2009 Lech Poznań - Wisła Kraków 1:1

K. Kawula

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

WISLAKRAKOW.COM: Biton strzela także w Poznaniu

Po ponad trzech latach piłkarze Wisły znów zdobyli stadion Lecha Poznań. Zwycięstwo 1:0 tym cenniejsze, że przed spotkaniem to Lech był liderem tabeli, Wisła zaś zanotowała zaledwie sześć punktów w pięciu meczach. Wygraną dało nam trafienie Dudu Bitona.

Izraelczyk w 25 minucie głową dobił potężny strzał Andraża Kirma, po którym piłka trafiła w poprzeczkę. Cała akcja zaczęła się od... Bitona właśnie, który po nieudanej próbie strzału zagrał na prawej stronie do Meliksona. Ten wstrzelił w pole bramkowe, gdzie uprzedzony został Kirm. Piłka dotarła jednak na lewe skrzydło. Najpierw centrował Iliev, potem poprawił Paljić, z 14 metrów wypalił Kirm, a najsprytniej zachował się Biton i pokonał Kotorowskiego.

Niewiele brakło, by Biton nie dostałby szansy występu w meczu. Od pierwszych minut grał w ataku Cwetan Genkow, jednak dla niego mecz zakończył się w 10 minucie. Po jednym ze sprintów zasygnalizował ból mięśnia prawej nogi i trener Maaskant już musiał dokonać zmiany.

Ta zmiana zresztą dała Wiśle kilka sekund oddechu, gdyż w pierwszym kwadransie lechitów roznosiła energia. Przeprowadzili wiele efektownych ataków i stworzyli kilka szans bramkowych. Najaktywniejsi byli oczywiście Rudniew i Stilić. Ich strzały bronił jednak pewnie Pareiko bądź były niecelne.

Po zdobyciu bramki przez Wisłę role praktycznie się odwróciły. Wisła co prawda nie atakowała z takim animuszem jak Lech, ale kontrolowała przebieg gry znacznie pewniej. Już do przerwy mogło być 3:0. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy mogła paść bramka samobójcza, a potem jeszcze przed szansą stanął Biton, ale trafił w słupek. Po przerwie Wisła powinna dobić przeciwnika, do 70 minuty była zdecydowanie lepszym zespołem. Szczególnie warto zapamiętać fenomenalną interwencję Kotorowskiego po strzale "w okienko" Kirma.

Grę Lecha uporządkowali trochę w końcówce Murawski i Tonew. Akcje w końcówce opierały się przede wszystkim właśnie na młodym Bułgarze, który pokazał, jak można ograć debiutującemu w polskiej lidze Marko Jovanovicia. Ataki te nie były jednak tak groźne, jak te z pierwszego kwadransu meczu. Wisła ostatecznie dowiozła cenne zwycięstwo, dzięki któremu nadrobi nieco dystans do czołówki. Forma strzelecka wiślaków wciąż jest jednak daleka od doskonałości: cztery strzelone gole w sześciu meczach nie powalają na kolana. Wszystkie cztery, w tym ten dzisiejszy, zdobył Dudu Biton.

Źródło: wislakrakow.com

WISLAPORTAL: Wisła po prostu od Lecha lepsza. Teraz wszyscy na Odense!

Krakowska Wisła w pełni zasłużenie wywiozła z Poznania trzy punkty i wraca do gry o zdecydowanie wyższe miejsce w ligowej tabeli, pokazując że czkawka po meczu w Nikozji jest już za nami. Wiślacy wygrali z mającym wielkie aspiracje Lechem zasłużenie, ale... zdecydowanie zbyt nisko. 1-0 po bramce niezawodnego Dudu Bitona to jednak najniższy wymiar kary, jaki spotkał poznaniaków.

Spotkanie w Poznaniu rozpoczęło się od mocnego uderzenia z obydwu stron. Szybko i składnie raz atakowała jedna, raz druga drużyna - w błyskawicznym zresztą tempie.

Jako pierwsi groźniej zaatakowali jednak gospodarze, ale strzał Artjomsa Rudņevsa, między nogami blokującego go Radosława Sobolewskiego, pewnie złapał Sergei Pareiko. Chwilę później seria naszych błędów i niepewne wybicie Kewa Jaliensa dało okazję Semirowi Štiliciowi, ale znów świetnie spisał się Pareiko, odbijając strzał Bośniaka i jego dobitkę. A nasza niepewna gra wynikała też z tego, że graliśmy przez dłuższą chwilę w dziesiątkę, bo kontuzji doznał Cwetan Genkow. Szybko zresztą zamieniony przez Dudu Bitona.

Poznaniakom większego animuszu wystarczyło na kwadrans, bo właśnie wtedy główka Maora Meliksona, po rzucie rożnym Ivicy Ilieva, obiła słupek poznańskiej bramki. I to był sygnał do zmiany obrazu gry na murawie. Wiślacy zaczynali przeważać, zgarniali wiele piłek, wybijanych przez - co trzeba przyznać - eksperymentalnie zestawioną defensywę gospodarzy. I to zaczęło przynosić efekty. Bo piłka o wiele częściej była na połowie Lecha. A skoro tak, to szansa na gola szybko go dała. Po zamieszaniu w polu karnym piłkę przejął Dragan Paljić, zagrał do Andraža Kirma, a ten - chciałoby się napisać w swoim stylu - uderzył w... poprzeczkę. Na miejscu był jednak Dudu Biton i odbitą futbolówkę główką wpakował pewnie do siatki. 1-0!

Lech nie mógł wciąż otrząsnąć się z przewagi Wisły i mogliśmy to szybko wykorzystać. Po świetnym podaniu Ilieva w dobrej sytuacji był Melikson, ale uderzył obok słupka.

W końcu gospodarzom udało się zdziałać coś i pod naszą bramką. Najpierw dobrze wrzutkę z rogu zamykał Grzegorz Wojtkowiak, ale uderzył obok bramki, a zaraz potem podanie do Rudņevsa fatalnie odpuścił Osman Chávez i Łotysz znalazł się tuż przed Sergeiem. Na nasze szczęście główka snajpera Lecha przeleciała nad bramką.

Końcówka I połowy to już znów duża przewaga Wisły. Swoją szansę miał Kirm, ale trafił prosto w Krzysztofa Kotorowskiego, potem ładnie uderzył Iliev - choć nieznacznie nad bramką - aż w końcu kolejne ogromne zamieszanie w polu karnym Lecha... skończyło się strzałem w słupek Bitona... To powinno być 2-0.

Drugą połowę wiślacy zaczęli cofnięci, czekając na to co zrobią gospodarze i czyhając na kontry. No i już w 52. minucie dwa razy zaskoczył wszystkich Iliev. Najpierw jego strzał z trudem obronił Kotorowski na rzut rożny, a po nim Serb huknął z narożnika pola karnego i golkiper Lecha musiał się znów natrudzić. Kolejne akcje pokazywały znów wyższość wiślaków i szkoda zwłaszcza kolejnej akcji Ilieva, który zagrał klepkę z Maorem i wrzucił wzdłuż bramki, czego nikt nie wykończył.

Wisła wciąż przeważała, a w 63. minucie powinno być już teoretycznie po meczu, ale tym razem przeszkodził nam sędzia. Melikson kapitalnie zagrał w tempo do Kirma, a ten był sam na sam z Kotorowskim... asystent Marcina Borskiego pokazał jednak pozycję spaloną - jak pokazały powtórki - niesłusznie.

Pięć minut później indywidualnie zagrał Iliev, strzelił jednak nad bramką i w sumie szkoda, że nie odnalazł podania dobrze ustawionego Kirma. Można więc żałować, że po mniej więcej 70 minutach nie było dwa albo i trzy do zera. Bo taki wynik byłby zwyczajnie sprawiedliwy.

Wtedy też za doping wzięli się kibice z Poznania, którzy do tego momentu milczeli, ale nawet to nie pomogło Lechowi. Zresztą - zamiast wspierać swoich piłkarzy - skupiali się najpierw na obrażaniu Wisły. Wkrótce na krakowskich Błoniach rozpocznie się wypas... baranów. Zapraszamy.

Z kolei bezradni piłkarze Lecha skupili się na faulowaniu. To jak Dimitrije Injac wszedł w nogi Meliksona powinno zakończyć się czerwoną kartką, bo lechita wykazał się gigantyczną frustracją i bynajmniej nie interesowała go piłka!

Ostatnie 10 minut to - jak można się spodziewać - przewaga Lecha, który starał się zrobić wszystko, aby odrobić straty. Strzały rezerwowych - Rafała Murawskiego i Aleksandyra Tonewa nie zaskoczyły jednak w żadnym stopniu bardzo dobrze broniącego w Poznaniu Pareiki.

Na minutę przed końcem znów w roli głównej nasz bramkarz, który na raty bronił groźny strzał Tonewa, a zaraz potem nieznacznie pomylił się Murawski. Końcówka meczu w naszym wykonaniu była nerwowa, ale też na własne życzenie, bo już wcześniej powinniśmy prowadzić wyżej.

Wisła zasłużenie wygrywa więc z Lechem, dając sygnał, że wraca do tego, czego mogą oczekiwać kibice. Teraz zaś wypada, aby kibice w jak największej liczbie zjawili się w czwartek na naszym pierwszym meczu w Lidze Europy, kiedy to podejmować będziemy w Krakowie Odense. To będzie wiślackie święto, w końcu zagramy w tych rozgrywkach po raz pierwszy!

Źródło: wislaportal.pl

GAZETA KRAKOWSKA: Reaktywacja po krakowsku

Przed wyjazdem do Poznania trener Robert Maaskant zapowiadał, że kibice zobaczą inną niż ostatnio, znacznie lepszą Wisłę. I zobaczyli. Krakowianie wygrali na stadionie Lecha w pełni zasłużenie. Niby tylko 1:0, ale tak naprawdę było to bardziej pokłosie kiepskiej skuteczności mistrzów Polski.

Można zatem mówić o reaktywacji Wisły, która tym meczem udowodniła, że o kryzysie nie ma mowy i która zaczęła gonić czołówkę. Ogranie lidera na jego stadionie jest na to najlepszym dowodem. Co ważne, Wisła pokazała w Poznaniu po prostu dobry futbol, kilka bardzo składnych akcji i ładną dla oka piłkę nożną.

Dla Wisły mecz rozpoczął się od rzutu rożnego, po którym krakowianie… mogli stracić bramkę. Tak bowiem rozegrali ten stały fragment gry, że Lech wyprowadził kontrę, po której bliski strzelenia bramki był Rudniew. "Kolejorz" w pierwszym fragmencie sprawiał lepsze wrażenie. Gospodarze grali z większym rozmachem, często atakowali. Najlepszą okazję w tym fragmencie miał Lech w 8 minucie, kiedy to dwa razy strzelał z bliska Stilić i dwa razy świetnie w bramce spisał się Pareiko.

Chwilę później krakowianie stracili Cwetana Genkowa, który z kontuzją opuścił boisko, a w jego miejsce na murawie pojawił się David Biton.

Wisła na dobre otrząsnęła się z tej przewagi "Kolejorza" po kwadransie. To wtedy po rzucie rożnym, wykonanym przez Ilieva, głową strzelał Melikson, a piłka zatrzymała się na słupku. Mniej więcej od tego momentu mecz się wyrównał. Wiślacy wyszli nieco wyżej, już nie bronili się tak kurczowo, a co najważniejsze zaczęli też mocniej atakować bramkę Lecha. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 25 minucie Paljić trafił nieczysto w piłkę, ale wyszło z tego całkiem dobre podanie do Kirma. Ten wypalił w poprzeczkę, a poprawka Bitona była już skuteczna i Wisła objęła prowadzenie przy Bułgarskiej.

Od tego momentu mecz nabrał jeszcze większych rumieńców. Lech starał się odrabiać straty, ale ponieważ mocniej się otworzył, to zostawiał wiślakom sporo miejsca do kontrataków. I podopieczni Roberta Maaskanta korzystali z tego co chwila. Jeszcze w pierwszej połowie znakomite okazje do podwyższenia wyniku mieli Melikson i Kirm. Obaj nie byli jednak w stanie pokonać Kotorowskiego w sytuacjach sam na sam.

Lech odpowiedział niecelnymi strzałami Rudniewa, Stilicia i Wojtkowiaka.

To Wisła jednak mogła i powinna prowadzić wyżej, bo w doliczonym czasie pierwszej połowy obrońcy Lecha zrobili sobie sami w polu karnym taki bałagan, że gola mogli strzelić najpierw Kirm (zablokowany), a następnie Biton (słupek).

Drugą połowę lepiej zaczęli wiślacy. To oni grali swobodniej. Nie pozwalali na zbyt wiele Lechowi w ataku, twardo przerywając akcje gospodarzy. Sami natomiast nękali poznaniaków kontrami, momentami tak szybko rozgrywając piłkę, że rywale nie za bardzo wiedzieli co się dzieje. Celowali w tym Melikson z Ilievem. Ten drugi mógł zresztą dwa razy strzelić gola w przeciągu kilkudziesięciu sekund. Oba uderzenia Serba były wysokiej próby, jednak tak samo jak interwencje Kotorowskiego.

Wisła miała przewagę, ale ciągle brakowało najważniejszego, drugiej bramki, która zapewniłaby gościom większy komfort. Bo co z tego, że wiślacy momentami nawet ośmieszali poznaniaków, a miejscowi kibice śpiewali "Kolejorz co wy robicie", skoro ciągle była tylko jedna bramka przewagi, a z takim rywalem jak Lech w każdym momencie mogło się przecież wszystko odwrócić.

Tym razem jednak nie odwróciło się już nic. W końcówce krakowianie sprytnie grali na czas, a Lech szczerze mówiąc nie był w stanie nawet zepchnąć Wisły do rozpaczliwej obrony. Tym samym "Biała Gwiazda" pokazała, że w lidze wszystko wraca do normalności, a ona do walki o tytuł mistrza Polski.

Źródło: gazetakrakowska.pl
Autor: Bartosz Karcz

Triumf mistrza w Poznaniu!

Data publikacji: 09-09-2011 22:28


Wiślacy uczcili powrót Lecha Poznań na stadion przy Bułgarskiej swoim zwycięstwem. Podopieczni trenera Roberta Maaskanta wygrali 1:0 z drużyną z Wielkopolski dzięki bramce Dudu Bitona.

W pierwszym kwadransie spotkania o wiele lepiej zaprezentował się Lech, który przeprowadził kilka ładnych i niebezpiecznych akcji. W 2. minucie na bramkę Wiślaków strzał oddał Artiom Rudnev, ale Sergei Pareiko był na swoim miejscu i złapał piłkę. Tak samo było w 8. minucie, kiedy Semir Stilić wykorzystał niepewną grą obrony Białej Gwiazdy i uderzył na bramkę z 11. metrów. Pareiko obronił strzał, futbolówka wróciła do Stilicia, którego dobitka była słaba i piłka ponownie wróciła do golkipera krakowskiej drużyny.. Dodatkowo w 10. minucie boisko z powodu kontuzji musiał opuścić Tsvetan Genkov, więc niewesoło zapowiadało się to spotkanie dla Wisły.


Jednak po piętnastu minutach Wiślacy się przebudzili i zaczęli swoje przedstawienie. Żaden z Lechitów nie powinien mieć pretensji, gdyby przegrywali do przerwy 0:4 i tylko nieskuteczności swoich rywali zawdzięczali utratę tylko jednego gola. W 15. minucie po zagraniu Ivicy iliewa z rogu piłkę głową trącił Maor Melikson. Ta trafiła w słupek, dopadł do niej Andraż Kirm, który jednak uderzył niecelnie. Pięć minut później po wstrzeleniu futbolówki w pole karne Lecha przez Dragana Paljicia, Kirm trafił w poprzeczkę, ale skuteczną dobitką popisał się Dudu Biton, który strzałem głową umieścił ją w siatce. Sześć minut później Melikson wyszedł sam na sam z Kotorowskim, ale tylko sobie wiadomym sposobem nie trafił do bramki. W 41. minucie w takiej samej sytuacji znalazł się Andraż Kirm, który jednak strzelił prosto w bramkarza Lecha. Już w doliczonym czasie gry po zamieszaniu w polu karnym Kolejorza piłkę z linii bramkowej wybił Grzegorz Wojtkowiak, ta wpadła pod nogi Bitona, który trafił w… słupek.

Po przerwie mistrzowie Polski nadal grali swoje, ale nadal byli nieskuteczni. Krakowianie momentami ośmieszali swoimi zagraniami rywali, jednak brakowało kropki nad „i”. Przyjemnie oglądało się wymianę podań między Ivicą Iliewem a Maorem Meliksonem, którzy rozklepywali obronę Lecha. Dwukrotnie bliski pokonania Kotorowskiego po takich zagraniach był serbski skrzydłowy, jednak za każdym razem golkiper drużyny gospodarzy wybijał piłkę na rzut rożny.

Trener Jose Mari Bakero, widząc co się dzieje, wprowadził na boisko Rafała Murawskiego i Aleksandara Tonewa. Wprowadziło to nieco ożywienia w poczynania Lecha. Aktywny był zwłaszcza Tonev, który nie bał się uderzać na bramkę Białej Gwiazdy i walczyć bark w bark z Marko Jovanoviciem, ligowym debiutantem w barwach krakowian. W 89. minucie spotkania Bułgar oddał bardzo dobry strzał, ale Sergei Pareiko zdołał to wybronić. Chwilę później z dystansu estońskiego golkipera próbował pokonać Murawski, jednak piłka spadła na górną siatkę wiślackiej bramki. Mimo że końcówka spotkania należała do gospodarzy, to ci nie potrafili wykorzystać indywidualnych akcji Rudnewa, Tonewa czy Murawskiego. Wiślacy przez niemal cały mecz stanowili prawdziwą drużynę i to oni zasłużenie wywożą z Poznania trzy punkty.

Lech Poznań – Wisła Kraków 0:1 (0:1)

0:1 Biton 25’

Lech Poznań: Kotorowski – Bruma, Djurdjević (30’ Kamiński), Wołąkiewicz, Wojtkowiak – Injac – Kriviets, Stilić – Ślusarski (74’ Tonev), J. Wilk (56’ Murawski) – Rudnev

Wisła Kraków: Pareiko – Jovanović, Jaliens, Chavez, Paljić – Sobolewski, Nunez – Iliev (75’ Garguła), Melikson, Kirm (84’ C. Wilk) – Genkov (10’ Biton)

Żółte kartki: Stilić, Injac (Lech) – Sobolewski, Paljić, Pareiko (Wisła)

Sędziował: Marcin Borski (Warszawa)

Widzów: 18 200

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Minuta po minucie

Oto hit rundy jesiennej. Po 2-tygodniowej przerwie w rozgrywkach T-Mobile Ekstraklasy spotyka się lider tabeli Lech Poznań z mistrzem Polski - Wisłą Kraków. Z innych boisk: Ruch strzela właśnie drugą bramkę Zagłębiu Lubin, jest 2:0 od 76 minuty. W Chorzowie 2:1, Zagłębie strzela w 94 minucie. Straszna szmata. No to mamy debiut w naszej ekstraklasie Marko Jovanovicia. Poza tym jest Melikson, jest Sobolewski, Nunez... w ataku Genkow. Natomiast lewa obrona dla Paljicia. Obie drużyny wychodzą na boisko. Wisła w całości na czerwono, Lech - na niebiesko.

  • 1’ Lech zaczyna.
  • 1’ Pierwsza akcja Wisły, Kirm do Nuneza, ten na pozycji lewoskrzydłowego zablokowany przez Wilka. Róg.
  • 2’ Róg rozegrany krótko i po wymianie piłek strata. I kontra.
  • 2’ Zaspała obrona, Rudniew już miał dobrą okazję. Sobolewski przy napastniku Lecha, ten oddał strzał, broni Pareiko.
  • 3’ Akcja Wisły zastopowana w większej odległości od pola karnego. I już atak Lecha. Pierwsze sekundy meczu: cios za cios.
  • 4’ Jovanović zablokował Ślusarskiego, róg dla gospodarzy.
  • 5’ Tak się "rozgrywa" rogi. Po prostu centra, Rudniew doszedł do główki i oddał strzał nad bramką. Nie była to łatwa pozycja, naciskał Chavez, choć podkreślmy: Rudniew oddał strzał.
  • 6’ Pojedynek biegowy Genkowa z Wołakiewiczem, obrońca Lecha asekurował sytuację do końca. Co gorsze, Bułgar zaczyna sygnalizować problemy mięśniowe. Już zmiana?
  • 7’ Nieporozumienie Kirma z Paljiciem, strata.
  • 8’ Chaos w obronie Wisły, niepewny Jaliens, szansa strzału przed Stiliciem, instynktowna obrona Pareiki, jeszcze dobitka, nie miał z czego uderzyć Stilić i spokojnie chwyta bramkarz Wisły.
  • 10’ Leży w polu karnym Wisły Stilić, akcja przeniosła się w środek boiska. Gra przerwana. Rozgrzewa się Biton.
  • 10’ Już wszedł, za Genkowa.
  • 11’ Centra z lewej stronie, znów Rundiew wygrywa główkę z Chavezem, strzela nad bramką. W tej sytuacji niepewne wyjście z bramki Pareiki - trzy kroki w przód, dwa w tył, gdy dostrzegł, że nie dojdzie do piłki.
  • 12’ Kolejny strzał na bramkę Wisły, tym razem w światło bramki. Djurdjević główkuje w środek.
  • 12’ Wreszcie uderzenie Wisły, zza pola karnego spróbował Kirm. Ze 2-3 metry obok.
  • 14’ Teraz Chavez wygrał pojedynek powietrzny z Rudniewem. Znów w naszym polu karnym...
  • 14’ Paljić biegnie na obieg Kirmowi, ale Kirm woli centrować. Rykoszet i róg.
  • 15’ Szczęście Lecha, pech Wisły. Po rogu (no własnie, centrujemy, a nie krótko) główkował Melikson i słupek ratuje gospodarzy!
  • 16’ Przygniatająca przewaga gospodarzy w posiadaniu piłki: 64% - 36%.
  • 17’ Melikson w swoim stylu minął dwóch rywali, do lewej strony, centra słabszą, lewą nogą, trochę wyszedł "balonik". Przejął piłkę Kirm, ale nie było ponownej centry.
  • 18’ Dośrodkowanie Brumy i lepiej w powietrzu obrona Wisły.
  • 20’ Lech trochę zwolnił i zaczął budować akcję bardziej cierpliwie. Mimo to udało się ograć naszą obronę i tylko dzięki zablokowaniu centry Rundiew nie stanął sam przed bramką Pareiki.
  • 21’ Ślusarski nadepnął na łydkę Jovanovicia po czym ma pretensje do Serba o symulkę...
  • 23’ Wisła długo utrzymuje się przy piłce, ale w środku boiska. Do bramki conajmniej 40 metrów. Wreszcie prostopadłe i za mocne podanie do Ilieva.
  • 25’ Ostra centra w ole bramkowe Lecha, blisko było samobója.
  • 25’ Goool, Biton!!! Dobitka skuteczna!!! Ależ kotłowało się w polu karnym Lecha! Centra za centrą, w końcu Kirm uderza w poprzeczkę (ten to ma ostatnio pecha), ale Biton główką dobija Lecha!
  • 27’ Strzały celne: 4-1. Ale ten jeden skuteczny, piłka w sieci.
  • 29’ Pojedynek jeden na jeden, Rudniew kontra Jaliens, lepszy Holender.
  • 30’ Biton pada w środku boiska po ataku Injaca, faul.
  • 30’ Także wymuszona zmiana w Lechu. Marcin Kamiński za Djurdjevicia.
  • 31’ Kotorowski niepewnie nogą, na aut.
  • 31’ Ależ sytuacja Meliksona, widzieliśmy już drugi gol dla Wisły! Cudowne podanie Ilieva nad obroną Lecha, Melikson wybiegł za obrońców, huknął potężnie swoją lepszą, prawą nogą, ale piłka mu zeszła! Jakiś metr od krótkiego słupka.
  • 33’ Biton pomógł sobie ręką przyjmując piłkę w polu karnym Lecha. Szkoda, dobra pozycja.
  • 33’ Trochę zbyt ryzykownie Chavez i jest centra Wilka. Lepiej wyczuł lot piłki Pareiko.
  • 34’ Za mocna centra Nuneza, poza boisko. Niezadowolony Robert Maaskant.
  • 34’ Cisza na Bułgarskiej. Gra Lecha nie rozgrzewa publiczności, a ci którzy zwykle dopingują prowadzą protest.
  • 35’ Groźnie pod naszą bramką. Centruje Stilić, był tam Ślusarski, Wojtkowiak zamknął dośrodkowanie, ale kopnął nad bramką.
  • 37’ Przyspieszenie Wisły, piłka do Meliksona, ostra centra, Wołąkiewicz na róg. Cholera, znowu krótko.
  • 37’ A tym razem było blisko oddania strzału, Biton odegrał ze środka pola karnego do Meliksona odrobinę za mocno.
  • 39’ Ale groźnie! Kriwiec centruje na piąty metr do Rudniewa, ten skontrował piłkę, uderzył mocno i znów nad bramką Wisły.
  • 40’ Stilić nieprzepisowo powstrzymywał Meliksona i słuszna kartka.
  • 41’ Stilić uderza zza pola karnego obok bramki Wisły.
  • 42’ Kirm sam na sam z Kotorowskim, szukał przestrzeni między stopami, piłka odbija się od nóg bramkarza Lecha po strzale pomocnika Wisły.
  • 43’ Jovanović powstrzymuje kontrę Lecha, podciągnął kilka metrów, uderza... za lekko
  • 44’ Uhhh, bomba Ilieva! Tak z metr obok spojenia słupka z poprzeczką, może mniej!
  • 44’ Melikson dobrze do Kirma, ten za lekko, niecelnie... był też na spalonym. Dobry mecz Słoweńca, ale wykańczanie akcji znów karygodne...
  • 45’ Bodiczek Wilka na Meliksonie. Według Mielcarskiego to nie faul. Okeeej...
  • 45+1’ Coś niesamowitego. Dośrodkowanie Meliksona, Kotorwski nabił bodajże Wołąkiewicza, więc piłka pada łupem Bitona. Uderzenie w słupek, jeszcze dobitka... Lech szczęśliwy.

Koniec pierwszej połowy. Pierwsza połowa bardzo dobra do oglądania, gorsza w wykonaniu Wisły. Wisła za często daje się zdominować, dają się we znaki Rudniew ze Stiliciem. Podobać Wisła się mogła gdy zaatakowała większą ilością zawodników, obrona Lecha bez Arboledy potrafi się czasem zgubić. Najważniejsze po pierwszych 45 minutach, że prowadzimy, ale do zwycięstwa jeszcze daleka droga...

  • 46’ Zaczynamy drugą połowę.
  • 49’ Biton do Meliksona, ten sam na połowie Lecha, nikt mu nie pomaga. Sędzia też nie chce zauważyć, ze pomocnik Wisły został sfaulowany.
  • 51’ Sobolewski nieczysto powstrzymuje Kriwca, taktyczny faul ukarany.
  • 52’ Melikson prostopadle do Ilieva, ostry kąt, potężny strzał, broni Kotorowski. W środku na podanie nie doczekał się Biton.
  • 52’ Iliev znów pięknie uderza, ale tym razem stanęła mu na drodze parada Kotorowskiego.
  • 53’ Pojedynek główkowy... Kirma z Kotorowskim. Górą bramkarz Lecha, ryzykowna interwencja opłaciła się.
  • 54’ Ładna akcja Wisły. Najpierw daleki przerzut do Ilieva, wspomógł go Jovanović. Podanie do niego, próba oddania piłki zablokowana.
  • 54’ Była centra z rogu, było dość groźnie. Potem znów krótko rozgrywamy i znów strata.
  • 55’ Wisła coraz pewniej w polu karnym Lecha! Piękna klepa do Ilieva, ten zgrywa w pole bramkowe, ale dlaczego nikt tego nie zamknął!?
  • 56’ Bakero reaguje na bezradność Lecha w początkowym fragmencie drugiej połowy. Jakuba Wilka zmienia Murawski.
  • 58’ Niegroźny strzał Ślusarskiego lewą nogą, choć w światło bramki.
  • 59’ Znów ładnie Iliev z Meliksonem, centra tego drugiego niemal spod chorągiewki, w polu karnym uprzywilejowany Kotorowski przy walczącym Bitonie.
  • 60’ Slusarski z bezradności fauluje Jovanovicia.
  • 60’ No i zrównało się posiadanie piłki. 51% - 49% dla Lecha w całym meczu, co oznacza przygniatającą przewagę w tym elemencie Wisły w drugiej połowie.
  • 63’ Iliev szukał w polu karnym Bitona, nie dotarło.
  • 63’ Kirm sam na sam z bramkarzem i dużo miejsca, spalony... oj nie! To błąd sędziego!
  • 64’ No ale czego spodziewać się po liniowym, który wcześniej nie widział z trzech metrów faulu na Meliksonie.
  • 64’ Centra Kirma, już się wydawało, że Bruma strzelił samobója, a jego wybicie było bardzo dobre.
  • 66’ Tonew zmienia Ślusarskiego. Nie, zmiana wstrzymana, bo problemy zdrowotne ma Bruma.
  • 68’ Solówka Ilieva, czekaliśmy na podanie, a jednak strzał, nad poprzeczką!
  • 68’ Nunez wycięty przez Brumę, a kartka dla Paljicia, który domagał się kartki.
  • 69’ Centra w pole karne Lecha, Biton pokazywał gdzie mu zagrać... no niestety, wyszedł balonik do Kotorowskiego.
  • 72’ Nieudane zagranie Rudniewa. Jeśli to był strzał to... no cóż, piłka w okolicach chorągiewki.
  • 72’ Podnieśli się kibice Lecha, zdjęli czarne koszulki i dopingują.
  • 74’ Teraz Tonow za Ślusarskiego.
  • 74’ Jovanović zbyt łatwo przepuścił Tonewa, Bułgar wrzuca w pole bramkowe, nikt nie zamknął tej akcji.
  • 75’ Druga zmiana w Wiśle, Garguła za Ilieva.
  • 78’ Injac fauluje Meliksona i otrzymuje ewidentną żółtą kartkę. Z arbitrem dyskutuje jeszcze trener Maaskant.
  • 79’ Chavez ucierpiał po wejściu w piłkę, a niego zaś wjechał Bruma.
  • 81’ Dwie groźne centry Tonewa, Sobol jako stoper (za Chaveza, który przebywa poza boiskiem) czyści te piłki.
  • 81’ Chavez znów na boisku.
  • 83’ Murawski uderza w środek bramki, gdzie pewnie interweniuje Pareiko.
  • 83’ Wisła oddała całkowicie inicjatywę, uważnie broni i czeka na kontrę.Dobrze, że ataki Lecha nie są już tak dynamiczne, jak w pierwszym kwadransie meczu.
  • 84’ Znów bezproblemowy dla Pareiki strzał, tym razem Tonewa.
  • 85’ Za Kirma wejdzie Cezary Wilk.
  • 89’ Osman Chavez wyprowadza piłkę z naszej połowie. Problemy zdrowotne mają Nunez i Bruma, ale Lech gra dalej.
  • 89’ Groźny strzał z narożnika pola karnego w wykonaniu Tonewa! Pareiko podbija piłkę i łapie ją, gdy ta ponownie opadła.
  • 90’ Murawski z woleja zza pola karnego, wewnętrzną częścią stopy - tuż nad poprzeczką!
  • 90’ Doliczone cztery minuty, Lech w ataku.
  • 90+1’ Nunez wrócił na boisko.
  • 90+3’ Tonew próbował minąć Jovanovicia, ale Serb tym razem pewnie wybija wślizgiem.
  • 90+4’ Pareiko ukarany za opóźnianie wznowienia gry.

Koniec meczu! Gol Bitona daje nam zwycięstwo!


Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Robert Maaskant, trener Wisły

To był dla nas bardzo ważny mecz, bo chcieliśmy nie tylko wygrać, ale również odzyskać pewność siebie po spotkaniu z Lechią Gdańsk. Chcieliśmy udowodnić wszystkim, że nie ma mowy o kryzysie w Wiśle, że potrafimy ciągle dobrze grać. To właśnie zrobiliśmy! Zagraliśmy tutaj dokładnie tak jak chcieliśmy, szczególnie w pierwszej połowie. Chcieliśmy dłużej utrzymywać się przy piłce i kontrować Lecha. Mieliśmy wiele sytuacji, mogliśmy wygrać oczywiście wyżej ten mecz, ale i tak najważniejsze w tym momencie jest zwycięstwo i fakt, że nabraliśmy pewności siebie.

Źródło: gazetakrakowska.pl

Jose Maria Bakero, trener Lecha

Nie będę krył, że jesteśmy mocno zawiedzeni wynikiem tego spotkania. Mieliśmy duże nadzieje, związane z tym meczem. Pierwsze dwadzieścia minut w naszym wykonaniu było bardzo dobre, ale nie potrafiliśmy zamienić na bramki łatwych okazji. Kiedyś gole zdobywaliśmy w znacznie trudniejszych sytuacjach. W tym spotkaniu powinniśmy dłużej kontrolować sytuację na boisku. W drugiej połowie chcieliśmy wyrównać, odkryliśmy się i Wisła miła swoje okazje. Nam zabrakło ostatniego podania, żeby strzelić bramkę i przynajmniej zremisować ten mecz.

Źródło: gazetakrakowska.pl

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Dudu Biton, napastnik Wisły

David Biton strzelił jedyna bramkę spotkania Lech - Wisła. - Byliśmy lepsi i wygraliśmy zasłużenie - podsumował spotkanie piłkarz z Krakowa.

- To chyba był mój najważniejszy gol, odkąd trafiłem do Wisły, a już na pewno w nasz najlepszy mecz w ekstraklasie w tym sezonie. Wygraliśmy bardzo ważne spotkanie, a nie zapominajmy, że graliśmy na stadionie Lecha, czyli lidera. Wiedzieliśmy, że jak Lech nas pokona, to przewaga będzie już duża. Nie pozwoliliśmy im na to i teraz powinno nam pójść już dużo lepiej.

Dla mnie fakt, że tak szybko wszedłem na boisko był niespodzianką. Bardziej spodziewałem się, że mogę w ogóle nie zagrać. Miałem raptem dwie minuty, żeby się rozgrzać. Pierwsze dziesięć, piętnaście minut były ciężkie, ale najważniejsze, że jeszcze w tej samej części meczu trafiłem do siatki i ten gol dał nam zwycięstwo.

Jak strzeliłem tego gola. Cóż, napastnik musi wierzyć, że piłka go znajdzie w polu karnym. Dlatego gdy Andraż Kirm strzelał, pobiegłem za strzałem. Opłaciło się, bo piłka wróciła do mnie i pozostało już tylko głową trafić do bramki.

Miałem jeszcze jedną okazję i pewnie gdybym trafił na 2:0 to już w tym momencie byłoby po meczu. Nie zawsze jednak wszystko się udaje. Najważniejsze, że przynajmniej ten pierwszy strzał był celny i dał nam tak ważne zwycięstwo.

Czy mieliśmy obawy w końcówce o wynik? Trochę tak, bo jak prowadzić tylko jedną bramką, to one muszą być. Inna sprawa, że to niesamowite, ile my mieliśmy tutaj okazji na zdobycie kolejnych goli. To świadczy o tym, że byliśmy lepsi i wygraliśmy zasłużenie.

Wiem, że na razie w lidze tylko ja strzelam bramki dla Wisły, ale dla mnie to żadna nowość. W Hapoelu Petach Tikwa miałem taki początek poprzedniego sezonu, że z dziesięciu bramek strzelonych przez cały zespół, dziewięć było mojego autorstwa. Fajnie, że tak mi te bramki wpadają, ale będę tak samo szczęśliwy, jeśli będziemy wygrywać po bramkach Maora Meliksona, Andraża Kirma czy Ivicy Ilieva.

Źródło: gazetakrakowska.pl

Dragan Paljić, pomocnik Wisły

- Musieliśmy trochę dojść do siebie, zebrać w sobie energię i znów grać tak jak potrafimy - tak o meczu Wisły w Poznaniu powiedział jej pomocnik, .

- To był dla nas bardzo ważny mecz. Przegraliśmy przecież w ostatnim czasie trzy mecze z rzędu. Musieliśmy trochę dojść do siebie, zebrać w sobie energię i znów grać tak jak potrafimy. Myślę, że to był dobry mecz w naszym wykonaniu. Lech miał przewagę jedynie na początku, ale dobrze graliśmy w obronie i nie pozwoliliśmy rywalowi specjalnie zagrozić naszej bramce. Dlaczego tak to wyglądało? Bo przegrywaliśmy ostatnio i woleliśmy zacząć trochę ostrożniej. Później zaczęliśmy grać odważniej i co najważniejsze zaczęliśmy sobie stwarzać sytuacje podbramkowe. Mieliśmy tych okazji, pięć, sześć, siedem… Już nawet sam nie wiem ile. Dlatego uważam, że wygraliśmy tutaj tylko 1:0 i ciesząc się ze zwycięstwa nie możemy o tym zapominać. Dzisiaj to wystarczyło, wygraliśmy, mamy trzy punkty. W przyszłości jednak musimy poprawić skuteczność i koniecznie strzelać więcej bramek. W Poznaniu byliśmy lepszym zespołem i wygraliśmy w pełni zasłużenie.

Źródło: gazetakrakowska.pl
Autor: Bartosz Karcz

Marko Jovanović, obrońca Wisły

- Jestem bardzo szczęśliwy, bo zadebiutowałem w polskiej ekstraklasie w tak ważnym meczu i wygraliśmy go po dobrej grze. Tym występem wróciliśmy do dobrej gry. Potrafiliśmy sobie stworzyć wiele okazji na strzelenie bramki. Strzeliliśmy tylko jednego gola, ale najważniejsze, że ta bramka dała nam trzy punkty. Czy byłem zaskoczony tym, że mieliśmy tyle sytuacji? Trochę tak, bo Lech jest przecież dobrym zespołem, który potrafi grać piłką i na pewno nie jest łatwo stwarzać sobie okazje. Nam to się jednak udało. Teraz możemy już myśleć o następnych meczach w Lidze Europy i ekstraklasie. Po tym zwycięstwie na pewno będzie nam się łatwiej do nich przygotowywać.

Źródło: gazetakrakowska.pl
Autor: Bartosz Karcz

Ciekawostki

Miesiąc przerwy Genkowa?

Jak poinformowała "Gazeta Wyborcza" uraz mięśniowy, którego Cwetan Genkow doznał podczas spotkania z poznańskim Lechem, może go wyeliminować z gry na około miesiąc.

Genkow mecz w Poznaniu rozpoczął w wyjściowej jedenastce, ale musiał opuścić plac gry już po kilku minutach.

W pomeczowych wypowiedział trener Robert Maaskant przyznawał, że kontuzja Bułgara może być poważniejsza - i jak się okazuje - wszystko wskazuje na to, że tak właśnie jest.

Warto dodać, że w przeciągu najbliższych 30 dni Wisłę czekają mecze w europejskich pucharach z Odense i Twente, a także ważne gry ligowe, w tym potyczka z warszawską Legią.

Zawodnikowi życzymy jak najszybszego powrotu do zdrowia.

Źródło: wislaportal.pl

Iliev najlepszy w 6. kolejce

Ivica Iliev został wbrany najlepszym piłkarzem 6. kolejki T-Mobile Ekstraklasy przez redakcję Canal+ Sport. Po zwycięstwie nad Lechem w jedenastce kolejki znalazło się miejsce dla trzech zawodników Wisły: Maora Meliksona, Dudu Bitona i wspomnianego wcześniej Ilieva.

Redakcja sportowa Canal+ postawiła także na jednego zawodnika Lecha - bramkarza Krzysztofa Kotorowskiego, który uchronił swą drużynę przed wyższą porażką z Białą Gwiazdą.

Oto jedenastka 6. kolejki wg C+: Krzysztof Kotorowski (Lech) - Tomasz Górkiewicz (Podbeskidzie), Pavol Stano (Korona), Bartłomiej Konieczny (Podbeskidzie) - Ivica Iliev (Wisła), Gabor Straka (Ruch), Maor Melikson (Wisła), Paweł Sobolewski (Korona) - Dawid Plizga (Jagiellonia), Arkadiusz Piech (Ruch), Dudu Biton (Wisła).

Jedenastka 6. kolejki może ulec jeszcze zmianie po ostatnim jej, poniedziałkowym meczu: Lechia Gdańsk - Górnik Zabrze.

Źródło: wislakrakow.com za Canal+

Video

Kibicowsko

Lech nie przyjmuje kibiców gości. Kibice Wisły nie udali się więc do Poznania.

Ubrani na czarni fani Kolejorza w ramach protestu nie prowadzili dopingu do 70. minuty spotkania.

6. kolejka Ekstraklasy - podsumowanie

Tabela T-Mobile Ekstraklasy po 6 kolejkach sezonu 2011/12
Tabela T-Mobile Ekstraklasy po 6 kolejkach sezonu 2011/12

6. kolejka Ekstraklasy rozpoczęła się meczem w Chorzowie, gdzie Ruch pokonał Zagłębie Lubin 2:1. Bramki dla Niebieskich zdobyli Maciej Jankowski i Arkadiusz Piech, jedynego gola dla Zagłębia zaliczył Arkadiusz Woźniak w 4. minucie doliczonego czasu gry. Podopieczni Jana Urbana kończyli mecz w osłabieniu po dwóch żółtych i w efekcie czerwonej kartce dla Michała Hanka. Komplet punktów zapewnił gospodarzom awans na czwarte miejsce w tabeli.

W Poznaniu "zresetowana" Wisła po mądrej grze ograła liderującego w tabeli Lecha 1:0. Bramkę o wartości trzech punktów zdobył w 25. minucie Dudu Biton, jedyny zawodnik, który strzela dla Białej Gwiazdy w lidze. Mecz zapowiadany jako hit kolejki i pierwszy ze szlagierów jesieni mógł się fragmentami podobać, kibice zapewne zapamiętają liczne niewykorzystane okazje w wykonaniu obu drużyn. (Relacja >>>)

Sobota rozpoczęła się od bezbramkowego remisu w Bełchatowie, gdzie GKS gościł drużynę niepokonanego w tym sezonie Widzewa. W roli szkoleniowca gospodarzy debiutował Kamil Kiereś, który zastąpił na trenerskiej ławce Pawła Janasa.

W Kielcach po niezłym meczu Korona wygrała 2:1 ze Śląskiem. W obecnym sezonie było to pierwsze zwycięstwo drużyny Leszka Ojrzyńskiego przed własną publicznością. Bramki dla kielczan zdobyli Pavol Stano i Kamil Kuzera, dla gości trafił Johan Voskamp. Gospodarze kończyli mecz w dziesięciu, po czerwonej kartce (druga żółta) dla Kamila Kuzery w 80. minucie. Trzy punkty zapewniły Koronie pozycję lidera.

Ostatni mecz soboty przyniósł niespodziankę - Legia Warszawa uległa u siebie beniaminkowi z Bielska-Białej, dla którego było to pierwsze, historyczne zwycięstwo po awansie do ekstraklasy. Bramki dla Podbeskidzia padły w pierwszej połowie, a ich autorami byli Tomasz Górkiewicz i Sylwester Patejuk. Legia odpowiedziała jedynie golem Ivicy Vrdoljaka w 47. minucie spotkania.

Na niedzielę zaplanowano dwa mecze. W pierwszym z nich Cracovia uległa u siebie ŁKS-owi, który zjechał do Krakowa pod wodzą nowego trenera, Michała Probierza. Wygrana 1:0 przy Kałuży była pierwszym zwycięstwem łodzian w obecnym sezonie. Dzięki bramce Antoniego Łukasiewicza i trzem punktom ŁKS opuścił strefę spadkową, pozostawiając w niej Cracovię (na ostatnim miejscu) i Zagłębie.

W Białymstoku Jagiellonia ograła 3:2 warszawską Polonię. Bramki dla gospodarzy zdobyli Andrius Skerla, Tomasz Frankowski (153. gol "Franka" w Ekstraklasie) i Rafał Grzyb. Podopieczni Jacka Zielińskiego, którzy do końca walczyli o korzystny wynik, zdołali odpowiedzieć dwiema bramkami - Łukasza Teodorczyka (zapisana jako samobójcza Thiago Cionka po odbiciu się piłki od jego ramienia) i Roberta Jeża. Trzy punkty zapewniły Jagiellonii awans na drugie miejsce w tabeli.

W poniedziałek, na zakończenie kolejki Lechia zasłużenie wygrała w Gdańsku z Górnikiem 2:1. Autorami bramek dla gospodarzy w drugiej połowie meczu byli Mateusz Machaj i Piotr Wiśniewski (karny), dla Górnika na początku spotkania trafił Daniel Gołębiewski. Było to pierwsze zwycięstwo Lechii na mistrzowskim stadionie PGE Arena, na dodatek odniesione w dobrym stylu - mecz był szybki i pełen emocji do ostatniej chwili. Gdańszczanie przeskoczyli w tabeli dzisiejszego rywala, awansując na 10. miejsce.

Kalendarz i wyniki meczów 6. kolejki T-Mobile Ekstraklasy 2011/2012

9 września 2011 (piątek)
18.00 Ruch Chorzów - Zagłębie Lubin 2:1
20.30 Lech Poznań - Wisła Kraków 0:1
10 września 2011 (sobota)
13.30 GKS Bełchatów - Widzew Łódź 0:0
15.45 Korona Kielce - Śląsk Wrocław 2:1
18.00 Legia Warszawa - Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:2
11 września 2011 (niedziela)
14.30 Cracovia - ŁKS Łódź 0:1
17.00 Jagiellonia Białystok - Polonia Warszawa 3:2
12 września 2011 (poniedziałek)
18.30 Lechia Gdańsk - Górnik Zabrze 2:1

Liderzy klasyfikacji strzelców T-Mobile Ekstraklasy 2011/2012
8 bramek - Artjom Rudnew (Lech);
6 bramek - Tomasz Frankowski (Jagiellonia);
4 bramki - Dudu Biton (Wisła), Bruno (Polonia), Danijel Ljuboja (Legia), Johan Voskamp (Śląsk);

Źródło: wislakrakow.com

Galeria sportowa