2011.12.05 Mikołajki w szpitalu Jana Pawła II i szpitalu przy ul. Strzeleckiej

Z Historia Wisły

Wiślackie Mikołajki 2011,organizowanie przez SKWK:

Dzień pierwszy:

Duży ruch, kilka samochodów, biegający ludzie, pokrzykiwania. Tak właśnie wyglądały wczesnopopołudniowe godziny w okolicy hali przy ulicy Reymonta. Nie było jednak żadnego meczu, nie miała odbyć się żadna ważna konferencja prasowa. To członkowie SKWK właśnie gorączkowo dopinali ostatnie szczegóły przed wyjazdem do krakowskich szpitali i domów dziecka na Wiślackie Mikołajki 2011.Razem z kibicami w odwiedziny do chorych i potrzebujących dzieciaków wyruszyli Magdalena Leciejewska - koszykarka Wisły i nasi futsalowcy: Adrian Pater, Krzysztof Kusia, Andre Peres, Łukasz Szymanowski, Douglas, Kamil Dworzecki, Maciej Wołoszyn oraz Marcin Czech. Pierwszym miejscem, do którego zawitaliśmy był szpital Jana Pawła II. Tam w towarzystwie sportowców Białej Gwiazdy wręczyliśmy prezenty dzieciom na oddziałach neuroinfekcyjnych i chorób infekcyjnych dzieci. Mimo dosyć poważnego stanu, młodzi pacjenci, choć na chwilę mogły poczuć mikołajkową magię. Myślę, że poczuli ją także nasi sportowcy, którzy z jednym z pacjentów rozmawiali o sensie czytania książek pod przymusem ( nie chodziło bynajmniej o „Opowiesc wigilijną”, którą zaczytywał się pewien chłopiec). Z kolei Magda Leciejewska poruszyła problem nie mieszczących się w szpitalnym łóżku nóg, kiedy jednym z chorych okazał się młody chłopak, który trenuje koszykówkę. Nie ma co ukrywać, że problemy z jakimi mierzą się ci młodzi ludzie i ich rodzice są dla wielu z nas niewyobrażalne i oby nikt nigdy z nimi nie musiał się mierzyć. Tym bardziej cieszy nas to, że mogliśmy w ten choćby minimalny sposób im pomóc.Kolejnym punktem podróży był szpital przy ulicy Strzeleckiej. Tam mimo pewnych problemów wynikających z korkami docieramy na czas. Dołączyli do nas również piłkarze Wisły Tsvetan Genkov i Sergei Pareiko. Z tymi oto wzmocnieniami udaliśmy się na dwa oddziały dziecięce. Najpierw zawitaliśmy na oddział somatyczny, gdzie prawdziwą furorę zrobiły wśród dzieciaków trąbki, które wchodziły w skład paczki. Trochę innego zdania byli chyba rodzice, którzy po chwili znaleźli się w epicentrum gigantycznego hałasu. Jednak to dzieci były najważniejsze, więc dosyć głośną zabawę swych dzieci, przyjęli ze zrozumieniem i uśmiechem na twarzy. Potem mogliśmy wręczyć prezenty dzieciom na oddziałach psychiatrii dziecięcej. Tam spotkaliśmy się z cała grupą młodych pacjentów na jadalni, która była urządzona w bardzo fajnym stylu (jak na szare na ogół szpitale). Tam piłkarze i futsalowcy rozdali autografy. Zresztą uczynili to nie tylko oni, bo o autograf pewien maluch poprosił też mnie i kolegę. To, że nie jesteśmy piłkarzami nie zrobiło na nim żadnego wrażenia. Złożyłem, więc swój podpis na plakacie, podobnie jak mój kolega. On jednak wykazał się większą kreatywnością ode mnie, bo w przeciwieństwie do imienia napisał nazwę Wisły w kontekście pewnego osiedla.Ostatnim punktem podróży był rodzinny dom dziecka na Piłsudskiego. Tam właśnie rozdaliśmy ostatnie w dzisiejszym dniu paczki i mogliśmy wrócić do domów. Wszak już jutro czekają nas kolejne wizyty. Zresztą, przeczytacie o nich na naszej stronie.

Źródło: skwk.pl

Galeria dnia pierwszego

CZYTAJ TEŻ: MIKOŁAJKI 2011 ORGANIZOWANE PRZEZ SKWK