2011.12.09 Wisła Kraków - Polonia Warszawa 0:1

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 159: Linia 159:
'''Źródło:''' [http://www.wislaportal.pl '''wislaportal.pl''']
'''Źródło:''' [http://www.wislaportal.pl '''wislaportal.pl''']
 +
==Relacje z meczu==
 +
===WISLAKRAKOW.COM: Wisła Kraków - Polonia Warszawa 0:1===
 +
Ten mecz źle się zaczął i źle skończył. Na początku groźnej kontuzji doznał Dragan Paljić, w drugiej połowie z boiska wyleciał Junior, a w 82 minucie straciliśmy bramkę.
 +
 +
Przed meczem z Polonią wiadomo było, że nie wystąpi żaden gracz z kontuzjowanej trójki Jaliens, Chavez, Czekaj. Rozpoczęliśmy mecz z czterema obrońcami na boisku i jednym na ławce. Skończyliśmy z jednym - Marko Jovanoviciem.
 +
 +
Pierwszy wypadł z gry Dragan Paljić. Po dośrodkowanej z lewej strony piłce przez Caniego do główki wyskoczyli obrońca Wisły i Pavel Sultes. Plajić zdążył wybić piłkę głową i w tym momencie zderzył się ze spóźnionym graczem Polonii. Ten trafił serbskiego gracza nieszczęśliwie w okolice kości policzkowej i skroni, a uderzenie było tak mocne, że Paljić stracił przytomność zanim jeszcze upadł na boisko.
 +
 +
Dragan Paljić natychmiast został przewieziony do szpitala. Na szczęście wygląda na to, że poza chwilą strachu, wstrząśnieniem mózgu i skaleczeniem nie doszło do poważniejszych urazów, choć nie wiadomo jeszcze czy któraś z kości nie została uszkodzona. Zawodnik został pozostawiony w szpitalu na obserwacji.
 +
 +
Kolejny wypadł Michael Lamey, zmieniony w przerwie przez Tomasa Jirsaka. W 57 minucie sędzia wyrzucił z boiska następnego defensora Wisły - Juniora Diaza. Kostarykanin po sprzeczce z Robertem Jeżem nie wytrzymał i uderzył Słowaka. Sytuację zauważył sędzia liniowy i od tego momentu Polonia grała z przewagą jednego gracza.
 +
 +
W samej końcówce natomiast straciliśmy przedostatniego z obrońców - Gordana Bunozę. Dzisiejszy zmiennik Paljicia został przesunięty do ataku i napędził trochę strachu drużynie gości. Raz niewiele brakło, by wypracowałby sobie czystą pozycję w polu karnym, później wywalczył rzut wolny, po którym pod bramkę Polonii pobiegł nawet Sergei Pareiko.
 +
 +
Wisła przez cały mecz nie potrafiła złapać odpowiedniego rytmu gry. Podopieczni Kazimierza Moskala stworzyli sobie bardzo mało sytuacji, z których żadna nie była z gruntu tych "stuprocentowych". Nieco ożywienia wprowadził powracający do pierwszego składu Maor Melikson. W swoim stylu potrafił minąć, czasem nieźle podał (jak do Małeckiego pod koniec pierwszej połowy, lecz ten za późno zdecydował się na strzał bądź podanie), często był faulowany. Zwykle jednak po dobrym zagraniu Meliksona nie następowała kontynuacja, stąd gra była bardzo szarpana i mało widowiskowa.
 +
 +
Goście mieli więcej wartościowych piłkarsko fragmentów. Ostatnie dziesięć minut pierwszej połowy należało do nich, zaś po czerwonej kartce Diaza na dłuższy okres przejęli inicjatywę. Gola zdobyli po kontrowersyjnym rzucie wolnym na prawym skrzydle. Podanie do Sultesa przed pole karne, ten niepilnowany oddał strzał, piłka ociera się o Kirma i Bunozę i wpada obok zdezorientowanego Pareiki. Zryw Wisły w doliczonym czasie gry nie przyniósł wyrównania.
 +
 +
Przerwana więc została seria trzech zwycięstw nad Śląskiem, Odense i Widzewem. Znów zobaczyliśmy drużynę w zbyt długich fragmentach bezradną w ofensywie. Znów oddaliśmy tylko jeden strzał w światło bramki rywala, przy dziesięciu próbach uderzeń w ogóle. Po raz czwarty przegraliśmy 0:1 przy Reymonta 22. To paradoks, że personalnie ogromne problemy mieliśmy z obroną, tymczasem to postawa w ataku była przyczyną porażki.
 +
 +
Nie może być usprawiedliwieniem Wisły słaba postawa sędziego Pawła Gila. Arbiter w kilku sytuacjach skompromitował się (żółta kartka po czyściuteńkim wślizgu Wilka, niepozwolenie rozegrania rzutu rożnego w doliczonym czasie pierwszej połowy, zignorowanie faulu na Bunozie tuż przed polem karnym rywala), kilkukrotnie irytował, ale to nie on przegrał Wiśle mecz z Polonią.
 +
 +
Zimę spędzimy najwyżej na czwartym miejscu w tabeli. Możliwe, że spadniemy jeszcze na szóstą lokatę.
 +
 +
Mecz był udanym powrotem do Krakowa dla Marcina Baszczyńskiego. Baszczu rozegrał swój pierwszy mecz na Reymonta 22 od swojego powrotu do polskiej ligi z Grecji. Był dziś wielokrotnie pozdrawiany przez trybuny w przeciwieństwie do prezesa Basałaja, któremu wypomniano, że nie zdecydował się na ściągnięcia Baszcza w przerwie letniej przed obecnym sezonem. Zamiast niego do drużyny trafił Michael Lamey.
 +
 +
'''Źródło:''' [http://www.wislakrakow.com '''wislakrakow.com''']
 +
 +
===WISLAPORTAL.PL: Nieudane ligowe zakończenie roku. Wisła - Polonia 0-1 ===
 +
Mecz z Polonią nie ułożył się Wiśle zbyt dobrze. Bardzo szybko z kontuzją do szpitala odwieziony został bowiem Dragan Paljić, a od 57. minuty graliśmy w dziesiątkę, bo czerwoną kartkę otrzymał Júnior Díaz. Grając w osłabieniu Wisła radziła sobie nieźle, ale tylko do 82. minuty, kiedy to Sergeia Pareikę pokonał Pavel Šultes. Podopieczni Kazimierza Moskala starali się odrobić straty, ale zabrakło precyzji, czasu oraz piłkarskiego szczęścia i czwarta (!) ligowa porażka na własnym stadionie stała się niestety faktem.
 +
 +
Mecz z Polonią rozpoczął się dla Wisły bardzo źle, bo już na początku spotkania, wybijając piłkę głową, groźnie wyglądającej kontuzji doznał Dragan Paljić, z którym zderzył się Pavel Šultes. Wiślak stracił przytomność i na murawie pojawić musiała się karetka, która zabrała naszego zawodnika do szpitala.
 +
 +
Wisła mimo tej koszmarnie wyglądającej sytuacji szybko ruszyła do ataku i w 9. minucie tylko ofiarności obrońcy poloniści zawdzięczają, że nie przegrywali. Ładna akcję Patryka Małeckiego zakończyć próbował wracający do pierwszego składu Maor Melikson, ale jego uderzenie zostało zablokowane.
 +
 +
Goście szybko jednak odpowiedzieli na tą akcję. Po zgraniu na skrzydło do Šultesa, Czech był bliski pokonania Pareiki, ale uderzył w boczną siatkę.
 +
 +
Kolejne minuty upływały na wzajemnej wymianie ciosów, a goście upodobali sobie zwłaszcza faulowanie Meliksona. W 14. minucie to właśnie on egzekwował rzut wolny, tym razem po nieprzepisowym zatrzymaniu Dudu Bitona przez Macieja Sadloka. Niestety wiślak obił tylko mur, a dobitka Cezarego Wilka była nieznacznie niecelna.
 +
Na kolejną akcję Wisły czekaliśmy do 25. minuty. Maor ładnie zagrał z "Małym" na lewym skrzydle, ale skończyło się to tylko rzutem rożnym dla nas.
 +
 +
Polonia miała jeszcze swoją okazję w 42. minucie, ale Tomasz Brzyski nie zdołał uderzyć na tyle mocno, aby zagrozić Pareice. W doliczonym zaś czasie I połowy zamieszał jeszcze raz Małecki, ale znów skończyło się na zablokowanym strzale wiślaka. Do przerwy mamy więc bezbramkowy remis.
 +
 +
W przerwie trener Kazimierz Moskal przebudował, jak się okazało, naszą defensywę. Zastępujący Paljicia Gordan Bunoza przeszedł na środek. Ze środka na prawą stronę przesunięty został Marko Jovanović, w szatni został natomiast narzekający na uraz Michael Lamey, którego zastąpił Tomáš Jirsák. Ten z kolei wszedł do środka, bo na lewej obronie ustawiony został Gervasio Núñez...
 +
 +
I od początku II połowy Wisła mocniej ruszyła na gości. Kilka klepek wymienili Ivica Iliev z Meliksonem i zaczynało to wyglądać bardzo obiecująco. Cóż z tego, skoro od 57. minuty musieliśmy grać w osłabieniu, bo czerwoną kartkę zobaczył Júnior Díaz. Sytuację zasygnalizował sędzia boczny... Kostarykanin uderzył - jego zdaniem - zawodnika Polonii łokciem.
 +
 +
Znów więc trener Moskal musiał przebudować defensywę - Jovanović wrócił na środek, a z prawej jej strony ustawiony został wprowadzony do gry... Andraž Kirm.
 +
 +
Grając z przewagą jednego zawodnika Polonia ruszyła oczywiście do śmielszych ataków, ale naszej bramce zagroziła dopiero w 72. minucie, gdy Pareiko musiał interweniować przy strzale Marcina Baszczyńskiego.
 +
Zaraz potem kontrę wykończył niecelnym strzałem Tomasz Jodłowiec.
 +
 +
Wisła mogła odpowiedzieć na to wszystko w 80. minucie. Piłkę świetnie przejął Wilk, ale do wychodzącego na czystą pozycję Bitona podał niestety niedokładnie.
 +
 +
I choć wiślacy bronili się skutecznie, to w 82. minucie spore szczęście uśmiechnęło się do gości. Po rzucie wolnym piłka trafiła do Šultesa - ten strzelił bez przyjęcia - rykoszet zmylił Sergeia i przegrywaliśmy 0-1.
 +
 +
Wiślacy ruszyli oczywiście do odrabiania strat, ale w 86. minucie strzał Patryka Małeckiego zakończył się rykoszetem. Nie mieliśmy jednak tyle szczęścia co goście, bo piłka wyszła tylko na rzut rożny.
 +
 +
W doliczonym czasie drugą żółtą kartkę zobaczył jeszcze Maciej Sadlok i siły się wyrównały, a Wisła choć mocno ruszyła do ataków, to zabrakło jej przysłowiowego szczęścia, ale też i skuteczności. Np. Bitonowi, który uderzył po długim rogu, ale piłka minęła bramkę Polonii. Pod nią znalazł się też nawet Pareiko, ale wynik nie uległ już zmianie.
 +
Wiślacy mogą więc w tym meczu mówić o ogromnym pechu. Także do sędziego Pawła Gila, który co najmniej kilka razy gwizdał po prostu kontrowersyjnie, żeby nie powiedzieć wprost - tendencyjnie. Do niego też nie mamy "szczęścia". Prowadził nam jesienią trzy spotkania i tyle też zaliczyliśmy porażek...
 +
 +
'''Źródło:''' [http://www.wislaportal.pl '''wislaportal.pl''']
 +
 +
===GAZETA KRAKOWSKA:===
 +
==Pomeczowe wypowiedzi trenerów==
 +
===Kazimierz Moskal, trener Wisły===
 +
===Jacek Zieliński, trener Polonii===
 +
==Pomeczowe wypowiedzi zawodników==
 +
===Cezary Wilk, pomocnik Wisły===
 +
===Marko Jovanović, obrońca Wisły===
 +
===Dudu Biton, napastnik Wisły===
 +
- Wszyscy bardzo szanujemy i lubimy Kazia Moskala, jako człowieka, i jako trenera. Nie jesteśmy jednak właścicielem klubu, a to on zadecyduje o tym co będzie dalej. Z Kaziem zagraliśmy kilka bardzo dobrych spotkań, osiągneliśmy dobre wyniki. Decyzja nie należy jednak do mnie - powiedział Dudu Biton, zapytany oczywiście o to, czy jego zdaniem Kazimierz Moskal powinien zachować posadę pierwszego trenera Wisły.
 +
 +
To jednak właśnie Moskal w meczach ze Śląskiem, czy Widzewem sadzał Bitona na ławce i może też zdecydować o tym, że nie zagra on od początku w bardzo ważnym spotkaniu z Twente.
 +
 +
- Zawsze chcę grać w każdym meczu, ale to Kaziu jest trenerem i to on decyduje. Zobaczymy co będzie w środę - przyznał Biton.
 +
 +
Napastnik zdradził też, że mocno przeżył sytuację, jaka spotkała Dragana Paljicia.
 +
 +
- Po tej sytuacji z Draganem było nam bardzo trudno, już w pierwszych minutach straciliśmy tak dobrego zawodnika, jakim jest Dragan. Wyglądało to bardzo groźnie. Później nie podchodziłem do niego, bo trudno jest mi patrzeć na takie rzeczy - powiedział o nieszczęściu jakie spotkało Dragana - Dudu.
 +
 +
'''Źródło:''' [http://www.wislaportal.pl '''wislaportal.pl''']<br>
 +
'''Autor: Kamil'''
 +
 +
===Marcin Baszczyński, obrońca Polonii===
 +
Marcin Baszczyński wrócił na Reymonta. W koszulce innej niż byśmy sobie życzyli, ale mimo tego został serdecznie przyjęty przez wiślackie trybuny, za co z całego serca wszystkim dziękuje.
 +
 +
Zmęczony?
 +
 +
Marcin Baszczyński: - Oczywiście, po takim meczu... Ale zmęczenie szybko mija po zwycięstwie na wyjeździe, jeszcze na takim terenie.
 +
 +
Jak się wraca na nasz stadion?
 +
 +
- Och, w ogóle to szok i dla mnie, i dla całej drużyny. Liczyłem na dobre przywitanie, ale nie spodziewałem się aż takiej ilości i twórczości ze strony kibiców Wisły. Naprawdę cieszę się, takie chwile są najważniejsze w mojej karierze piłkarskiej i najbardziej wzruszające. Kibice Wisły byli ze mną przez wszystkie momenty - i samobój, i sukcesy, później śmierć mojego taty, i teraz, gdy wracam tutaj z inną drużyną. Życzę każdemu, aby kiedyś mógł coś takiego przeżyć.
 +
 +
Cieszyłeś się z nimi po meczu, zjawiła się myśl, aby tutaj powrócić?
 +
 +
- Krzyczeli, śpiewali na ten temat, ale wiadomo, że pewne rzeczy są poza mną. Chciałem wrócić, ale to się nie udało, a jestem już w takim wieku, a nie innym, więc na grę w Wiśle już chyba nie będzie czasu.
 +
 +
Nie zadrżało Ci serce w 71. minucie, gdy stanąłeś przed szansą pokonania Pareiki?
 +
 +
- Chyba dlatego tak słabo strzeliłem (śmiech). Ale gdybym strzelił, to bramkę zadedykowałbym kibicom. Chciałem strzelić bramkę i wypaść w tym meczu jak najlepiej, to typowo sportowe podejście. Z resztą kibice tak mnie pamiętają - jako profesjonalistę, a nie udawanego gracza, więc i dziś robiłem to co do mnie należy.
 +
 +
Nie przesadziliście trochę z agresywnością względem naszych zawodników?
 +
 +
- Chyba to ktoś z Wisły wyleciał z czerwoną kartką? ;) Faule były po obu stronach, taka jest piłka. Ja nie widziałem dzisiaj szczególnej złośliwości, więcej teatru i przepychania, ale bój szedł o dużą pulę przed rundą rewanżową, więc nikt się nie oszczędzał.
 +
 +
Utykałeś w końcówce...
 +
 +
- Trochę ucierpiał mój przywodziciel. Boisko było ciężkie, grząskie, bo padał deszcz.
 +
 +
Przed meczem klucza do zwycięstwa dopatrywałeś się w wygraniu walki w drugiej linii. Sprawdziło się?
 +
 +
- Po tym meczu został wyróżniony Tomek Jodłowiec. Znowu fajnie graliśmy z dużą asekuracją i dużą konsekwencją, szczególnie w drugiej linii. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była bardzo ciekawa i wydawało mi się z boiska, że byliśmy stroną przeważającą. Był to jeden z elementów, który dał nam zwycięstwo.
 +
 +
Czerwona kartka także ułatwiła wam sprawę?
 +
 +
- Na pewno. Wisła cofnęła się, ale naprawdę zaczęła grać, gdy straciła gola. My nie forsowaliśmy, nie chcieliśmy strzelić gola jak najwcześniej. Graliśmy konsekwentnie, pomału, nawet czasami za spokojnie, ale w końcu dobrze wykonaliśmy stały fragment i gola udało się strzelić.
 +
 +
Mecz wykazał, że zasłużenie jesteście w tabeli wyżej niż Wisła?
 +
 +
- Po niemrawym początku nasz poziom był później coraz bardziej wyrównany, choć mieliśmy jeszcze problem z meczami wyjazdowymi. Wisła miała różne momenty - zawirowania, zmiana trenera, Kazek potrzebował trochę czasu, aby to uspokoić. Wisła znowu wskoczyła na dobre tory, później jednak trochę problemów personalnych. Przed tym meczem trener Moskal miał tylko 17 zawodników, musiał kombinować z ustawieniem w trakcie meczu. My byliśmy drużyną bardziej stabilną do końca i zasłużenie wygraliśmy.
 +
 +
Wasza gra nabrała rumieńców, nie żałujecie, że to już ostatnia kolejka?
 +
 +
- Może i tak, ale trzeba cieszyć się z tego co mamy. Kontakt z końcówką jest cały czas, więc mamy o co walczyć i nad czym pracować w przerwie zimowej.
 +
 +
Tym meczem udowodniliście, że jesteście w stanie walczyć o mistrzostwo?
 +
 +
- Zobaczymy. Runda rewanżowa będzie krótka, musimy myśleć o zwycięstwie w każdym meczu.
 +
 +
Dla was runda dobiegła końca, przyjedziesz w środę na nasz mecz z Twente?
 +
 +
- Bardzo chciałem, ale okazało się, że urlop mam zaplanowany już od wtorku, więc niestety nie dam rady.
 +
 +
'''Źródło:''' [http://www.wislakrakow.com '''wislakrakow.com''']<br>
 +
'''Autor: Nikol'''
 +
 +
==Ciekawostki==
 +
===Zło, zło, agresja===
 +
Ostatni mecz ligowy 2011 roku na długo zapadnie w pamięć, niestety jako negatywne wspomnienie. Abstrahując nawet od straty punktów, bo ta runda uodporniła nas na rozmaite piłkarskie wpadki naszych faworytów, na boisku działo się głównie źle.
 +
 +
Zaczęło się jeszcze w 3. minucie, gdy na murawę upadł bezwładnie Dragan Paljić. Zamarliśmy wszyscy i z przerażeniem oczekiwaliśmy lekarskich decyzji. Dragan wciąż się nie podnosił, a oczekiwanie na karetkę wydłużało ogromnie. Na twarzy gorączkowo przygotowującego się do wejścia Bunozy malowało się niedowierzanie. Oblicza kibiców z bliska widzących to powietrzne starcie także wyrażały trwogę. - To była dla nas bardzo niekorzystna sytuacja, po której grało nam się trudniej. Także strata Michaela wymusiła zmiany w naszym ustawieniu - żałował po meczu Dudu Biton.
 +
 +
Z kolejnymi minutami nasze obawy o zdrowie Dragana przemieniały się w złość na agresywne wejścia polonistów, w których przodował zwłaszcza Maciej Sadlok. Upodobał sobie szczególnie graczy z Izraela, najpierw nieprzepisowo traktując Bitona, później kilka razy Meliksona. Po kolejnym brutalnym powstrzymaniu szybszego Meliksona Sadlok wreszcie został ukarany. Nie brakowało jednak głosów, że jeszcze przed przerwą powinien był opuścić boisko z drugą żółtą kartką.
 +
 +
Meliksonowi obrywało się solidnie. Jak nie po nogach, to chociaż brzuchu czy głowie, jak wtedy, gdy z kolana potraktował go jeden z polonistów za faul na Trałce. Jeśli Maor miałby zostać za coś upomniany, to właśnie za to zagranie. Sędzia jednak nie dopatrzył się nadmiernej szkodliwości i oszczędził pomocnika. 6 minut później skrzywdził jednak Cezarego Wilka. Kapitan Białej Gwiazdy został niesłusznie ukarany za czysty wślizg wprost w piłkę.
 +
 +
Chwilkę później dziwacznego zachowania dopuścił się Tomasz Brzyski, próbujący uniemożliwić Pareice wznowienie gry...
 +
 +
Tymczasem w przerwie pojawiły się obawy co do stanu zdrowia dwóch kolejnych obrońców, którzy ucierpieli w tym meczu. Ostatecznie Lamey nie wybiegł na drugą połowę, zaś Jovanović musiał zacisnąć zęby i dograć spotkanie do końca.
 +
 +
My także zaciskaliśmy, ale chyba pięści z bezsilności, oglądając kolejne faule na Meliksonie. Jeśli poloniści nastawili się na jego wyeliminowanie, realizowali to z pełną regularnością. Spośród kilku szarżujących po Maorze "żółtko" obejrzał wreszcie Brzyski.
 +
 +
Zawrzało, gdy główny arbiter, po konsultacji z liniowym, sprezentował kartonik w kolorze mikołajskiej czapki Juniorowi Diazowi. W pierwszej chwili nie bardzo było wiadomo za co. Kostarykanin potraktował łokciem Roberta Jeża. Po meczu Diaz miał skruszoną, ale i rozgoryczoną minę. Wiemy, że kilkakrotnie był przez Słowaka prowokowany. - Wcześniej kilka razy mnie popychał, trzymał mnie za rękę, w końcu go lekko odepchnąłem, a ten upadł. Taka jest piłka, że wiślak dostaje za to czerwień, a zawodnik innego zespołu tylko żółtą kartkę - mówił nam po meczu, nawiązując do sytuacji z 33. minuty, gdy żółtko obejrzał Edgar Ciani za uderzenie łokciem prosto w twarz właśnie Juniora Diaza.
 +
 +
Najgoręcej zrobiło się w doliczonym czasie gry. Tuż przed własnym polem karnym Dorde Cotra sfaulował biegnącego bez piłki Bunozę, wykluczając go z udziału w ofensywnej akcji Wisły. Między zawodnikami doszło do przepychanki. Ani główny, ani liniowy nie dopatrzyli się przewinienia, a za dyskusje ukarano tylko Jodłowca, no i wściekłego Bunozę, solidarnie. Chwilę później analogiczna sytuacja, tym razem odgwizdany faul na Bunozie, i wreszcie schodzi z boiska, brutalną grą nadrabiający braki szybkościowe, Maciej Sadlok. W końcówce atmosfera była tak gorąca, że nawet Pareiko nie utrzymał nerwów na wodzy i wystartował do Tosika.
 +
 +
W hitowym pojedynku 17. kolejki więcej było trzeszczących kości niż porywających akcji. - To nie pierwszy taki mecz. Wcześniej podobnie było, gdy graliśmy z Widzewem, czy ŁKS-em. W Polsce taka gra jest normalna - skomentował Sergei Pareiko. Poloniści nie uważają, że przesadzili z agresją na boisku mistrza Polski. - To Biton pokładał się na ziemię, jakby nie był mężczyzną, tylko kobietą - naraził się nam Jodłowiec. - Nie widziałem dzisiaj szczególnej złośliwości, więcej teatru i przepychania, ale bój szedł o dużą pulę przed rundą rewanżową, więc nikt się nie oszczędzał - wtórował Marcin Baszczyński.
 +
 +
Prowadzący zawody sędzia Gil zupełnie nie powstrzymywał agresji zawodników, nie temperował ich chamskich zagrań, nie zmuszał do myślenia o konsekwencjach zachowań i nie dbał o zdrowie tych, którzy swą grą mają przyciągać widzów na stadiony także w rundzie wiosennej. Po raz trzeci w tej rundzie przegraliśmy mecz, w którym gwizdał Paweł Gil. Te ostatnie zawody chyba nieco go skompromitowały i położyły cień na międzynarodowej karierze.
 +
 +
'''Źródło:''' [http://www.wislakrakow.com '''wislakrakow.com''']<br>
 +
'''Autor: Nikol'''
 +
 +
===Melikson wrócił i się rozczarował===
 +
Jeszcze we wrześniu Maor Melikson doznał kontuzji, która na dłuższy czas wykluczyła go z gry. Gdy Wisła przegrywała, podkreślano jego brak w drużynie, tęskniono za niebanalnymi rozwiązaniami, którymi zachwycał wiosną.
 +
 +
Pomocnik zagrał niespełna 10 minut przeciwko Odense w Danii i dopiero na mecz z Polonią został wstawiony do wyjściowego składu. Zawodnicy z Warszawy chcieli zrobić wszystko, aby go zneutralizować. Nie szczędzili przy tym brutalnych wejść. Melikson obrywał jak nie po nogach, to chociaż po brzuchu czy głowie.
 +
 +
- Taki jest futbol, to gra, w której pełno jest emocji. Nie chcę narzekać, to moja praca, a od decyzji pozostaje sędzia - tak Melikson komentował pytania o decyzje arbitra oraz agresywną grę podopiecznych trenera Zielińskiego.
 +
 +
Po raz pierwszy od trzech miesięcy Maor wystąpił w pełnym wymiarze czasowym. Momentami wydawało się, że wydolnościowo nie do końca sobie radzi. - Nie jest łatwo, ale najważniejsza jest Wisła - stwierdził zawodnik.
 +
 +
Trudno oczekiwać, by Melikson był zadowolony ze swego powrotu w takich okolicznościach. - Jestem bardzo rozczarowany tym meczem. Chcieliśmy wygrać ten mecz, teraz musimy myśleć tylko o czekającym nas ostatnim spotkaniu.
 +
 +
'''Źródło:''' [http://www.wislakrakow.com '''wislakrakow.com''']<br>
 +
'''Autor: Nikol'''
 +
 +
==Statystyki==
 +
==Video==
 +
==Kibicowsko==
 +
===Tak się bawią ludzie, kiedy przegrywa===
 +
Ledwie 13 tysięcy widzów zgromadził ostatni tegoroczny pojedynek ligowy na Reymonta, w którym rozstrzygały się losy trzeciego miejsca w tabeli.
 +
 +
Ci, którzy przyszli, jak zwykle bawili się jednak doskonale, nie zważając na niekorzystne rozstrzygnięcia na boisku.
 +
 +
Na płot trybuny północnej powróciły flagi, które ostatnio wywieszono na wschodniej: Towarzystwo Sportowe, Wisła Sharks, Nowa Huta. Stadion zdobiły także płótna: Tylko przed Bogiem, Reyman, Nieobliczalni, White Star Power, Oliwa, Śląsk, Urodzeni Wiślacy, Kazimierz, Qrdwanów, Olkusz, Krowodrza, Prądnik Biały, PDW, Bronowice, Bochnia, Kleparz, Fanatycy, FC Czernichów.
 +
 +
Przyjazd Marcina Baszczyńskiego w szeregach warszawskiej Polonii sprowokował powstanie kolejnych haseł skandowanych przez wiślacki młyn, kolejną porcję zarzutów pod adresem prezesującego Bogdana Basałaja. "Chcemy zamiany - za Baszcza Holendrów oddamy!", "Basałaj, coś ty narobił?!", "Wracaj do domu! Ej Baszczu, wracaj do domu!".
 +
 +
Stadionowy doping urozmaicono przyniesioną z hali przyśpiewką "Tak się bawią ludzie wtedy, kiedy Wisła gra! Tak się bawią ludzie, kiedy wygrywa!" Szczególnego efektu nabierała, gdy zaczynano ją intonować na siedząco, a po chwili wstawano z wielkim pier... To znaczy bardzo głośno.
 +
 +
Pod koniec, ku powszechnej wesołości, wersję zmieniono, tak jak w tytule. Gdy mecz dobiegł końca kibice Wisły oznajmili także co sądzą o Polski stolicy.
 +
 +
'''Źródło:''' [http://www.wislakrakow.com '''wislakrakow.com''']<br>
 +
'''Autor: Nikol'''
 +
 +
===Zdjęcia===
 +
[[Kategoria:Ekstraklasa 2011/2012 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Ekstraklasa 2011/2012 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Wszystkie mecze 2011/2012 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Wszystkie mecze 2011/2012 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Polonia Warszawa]]
[[Kategoria:Polonia Warszawa]]

Wersja z dnia 17:33, 10 gru 2011

2011.12.09, Ekstraklasa, 17. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 20:30, piątek, °C
Wisła Kraków 1:0 (1:0) Polonia Warszawa
widzów: 13.020
sędzia: Paweł Gil z Lublina
Bramki
0:1 82' Pavel Šultes
Wisła Kraków
4-3-3
Sergei Pareiko
Michael Lamey Grafika:Zmiana.PNG (46' Grafika:Zk.jpg Tomas Jirsak)
Marko Jovanović
Grafika:Cz.jpg 58' Junior Diaz
Dragan Paljić Grafika:kontuzja.png Grafika:Zmiana.PNG (7' Grafika:Zk.jpg Gordan Bunoza)
Grafika:Zk.jpg Cezary Wilk
Gervasio Nunez
Maor Melikson
Ivica Iliev Grafika:Zmiana.PNG (62' Andraż Kirm)
David Biton
Patryk Małecki

trener: Kazimierz Moskal
Polonia Warszawa
4-5-1
Michał Gliwa
Jakub Tosik
Marcin Baszczyński
Maciej Sadlok Grafika:Zk.jpg Grafika:Zk.jpg Grafika:Cz.jpg 90'+3
Đorđe Čotra
Pavel Šultes Grafika:Zmiana.PNG (88' Aleksandar Todorovski)
Tomasz Jodłowiec
Łukasz Trałka
Róbert Jež
Tomasz Brzyski Grafika:Zk.jpg Grafika:Zmiana.PNG (77' Paweł Wszołek)
Edgar Çani Grafika:Zk.jpg

trener: Jacek Zieliński

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

W ramach projektu Powrót Legend tym razem uhonorowano Adama Musiała. Symboliczna koszulka obrońcy powędrowała pod dach stadionu. [Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]
W ramach projektu Powrót Legend tym razem uhonorowano Adama Musiała. Symboliczna koszulka obrońcy powędrowała pod dach stadionu.
[Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]
Adam Musiał w towarzystwie wiślackiego Smoka odbiera symboliczną koszulkę. [Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]
Adam Musiał w towarzystwie wiślackiego Smoka odbiera symboliczną koszulkę.
[Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]

Wisła podejmuje Polonię Warszawa

Polonia Warszawa jest trzecia w tabeli, z dorobkiem 28 punktów. Wisła Kraków plasuje się tuż za nią i ma o jeden punkt mniej. Stawka piątkowego meczu jest więc oczywista - ten, kto wygra, zimę spędzi na trzeciej pozycji w ekstraklasie i zachowa więcej szans na skuteczną wiosenną walkę o tytuł mistrza Polski. Początek piątkowej potyczki zaplanowano na godz. 20.30.

Mecz tym bardziej zapowiada się ekscytująco, że obie drużyny notują ostatnio wyraźną zwyżkę formy. Wisła wygrała trzy mecze z rzędu (dwa w ekstraklasie i jeden w Lidze Europy), Polonia ma za sobą dwa zwycięstwa.

W Wiśle bardziej niż trzecim miejscem przed zimową przerwą interesują się punktami. Trener Kazimierz Moskal nie pozostawia w tym względzie wątpliwości: - Dla mnie nie ma znaczenia, że to jest mecz o trzecie miejsce. Liczą się przede wszystkim trzy punkty, które są do podniesienia z boiska. Chcemy je koniecznie zdobyć, żeby czołówka nam nie uciekła.

Ta czołówka to prowadzący w tabeli Śląsk Wrocław oraz druga Legia Warszawa. Oba te zespoły mają teoretycznie łatwiejszych rywali. Wrocławianie zagrają na wyjeździe z Łódzkim Klubem Sportowym, Legia podejmie przy ul. Łazienkowskiej Cracovię. Jest więc bardzo prawdopodobne, że Śląsk i Legia swoje mecze wygrają, a już teraz wrocławianie mają nad Wisłą siedem, a legioniści pięć punktów przewagi. Chodzi zatem o to, żeby nie urosła ona jeszcze bardziej, bo wtedy o odrabianie strat wiosną będzie o wiele trudniej.

Zarówno Wisła, jak i Polonia mają przed meczem swoje problemy kadrowe. W Krakowie dotyczą one przede wszystkim środka obrony. W zespole "Białej Gwiazdy" kontuzjowanych jest aż trzech stoperów. Przeciwko Polonii na pewno nie zagrają: Kew Jaliens, Osman Chavez i Michał Czekaj. Jasne więc jest, że dzisiaj na boisku duet w środku defensywy stworzą Marko Jovanović i Junior Diaz. Obydwaj bardzo dobrze spisali się w czasie potyczki z Widzewem, więc można być raczej spokojnym o zabezpieczenie wiślackich tyłów. - Mam w tym momencie siedemnastu zawodników z pola plus trzech bramkarzy do wyboru - mówi Kazimierz Moskal.

Szkoleniowiec Wisły pytany, czy nie ma bólu głowy w związku z napastnikami, bo zarówno Dawid Biton, jak i Cwetan Genkow strzelali ostatnio bramki w tych spotkaniach, w których grali (Izraelczyk z Odense w Lidze Europy, Bułgar w ekstraklasie z Widzewem), odpowiada: - Tu nie chodzi o napastników, bo z całej kadry, każdy piłkarz może coś tej drużynie dać. Grać może jednak tylko jedenastu. Po to jednak mamy tylu zawodników, żeby w pełni wykorzystywać potencjał drużyny. Jak na razie mogę być zadowolony z tego, co pokazują ci, którzy wychodzą na boisko.

Moskal zdaje sobie sprawę z tego, że w meczu z Polonią poprzeczka zostanie zawieszona dość wysoko. Rywal prezentuje się ostatnio bardzo dobrze. "Czarne Koszule" nie miały m.in. najmniejszych problemów z wygraniem ostatniego, wyjazdowego spotkania z Lechią Gdańsk. W tym meczu formą błysnął szczególnie Edgar Cani, autor hat tricka.

- Chyba nikt nie może mieć wątpliwości, że zagramy z bardzo dobrym zespołem, który ma w swoich szeregach wielu doświadczonych piłkarzy - mówi Moskal.

Szkoleniowiec mistrzów Polski pytany natomiast o konkretnych zawodników, podkreśla: - Będziemy musieli uważać na Caniego, bo jeśli napastnik strzela w dwóch meczach pięć bramek, to znaczy, że jest w wysokiej formie. Wiemy, że nie zagra za kartki Bruno, czyli piłkarz, który wiele znaczy dla Polonii. Rywal ma też w obronie Marcina Baszczyńskiego, który wraca do Krakowa, a ja szczerze mówiąc, myślałem, że "Baszczu" wykartkuje się przed tym meczem... [śmiech].

W Polonii, prócz Bruno, nie będą mogli zagrać również kontuzjowani Grzegorz Bonin i Łukasz Teodorczyk. Wszystkich pozostałych piłkarzy trener Jacek Zieliński ma do dyspozycji.

W niedawnym wywiadzie dla "Gazety Krakowskiej" Marcin Baszczyński stwierdził, że klucz do zwycięstwa w tym meczu będzie leżał w środkowej strefie. Kto wygra walkę w drugiej linii, będzie mógł - zdaniem piłkarza Polonii - cieszyć się ze zwycięstwa w ogóle. Trochę inny pogląd na tę sprawę ma trener wiślaków Kazimierz Moskal. - Środek pola to oczywiście newralgiczne miejsce na boisku - stwierdził szkoleniowiec "Białej Gwiazdy". - Nie jest jednak tak, że tylko walka w pomocy decyduje o zwycięstwach.

Czasami o losach meczów przesądzają inne sprawy. Ktoś może popełnić błąd indywidualny, ktoś dobrze rozegrać stały fragment gry albo po prostu mieć więcej szczęścia.

Dodajmy, że w pierwszej rundzie w Warszawie padł remis 1:1. W ostatnim natomiast spotkaniu przy ul. Reymonta górą były "Czarne Koszule", które triumfowały 2:0. Wtedy był to jednak mecz kończący sezon, a wiślacy bardziej myśleli o mistrzowskiej fecie niż o grze. Teraz sytuacja będzie zupełnie inna, a twarda walka o punkty powinna się toczyć od pierwszej do ostatniej minuty.

Źródło: gazetakrakowska.pl
Autor: Bartosz Karcz

Baszczyński: zagrać znów przy Reymonta to będzie dla mnie spore przeżycie

- Mam sygnały z Krakowa, że rzeczywiście mogę liczyć na ciepłe przyjęcie. To dla mnie bardzo miłe, że ludzie pamiętają, ile dla Wisły zrobiłem - mówi w rozmowie z "Gazetą Krakowską" Marcin Baszczyński, który w piątek jako piłkarz Polonii Warszawa zagra w Krakowie przeciwko Wiśle.

Zbliża się piątkowy mecz Wisły z Polonią. Serce zaczyna bić mocniej?

Na pewno. Ono biło już mocniej jesienią, gdy Wisła przyjechała do Warszawy. Nie będę krył, że nie jest to dla mnie taki sam mecz jak wszystkie.

Praktycznie od soboty układam sobie to wszystko w głowie. Zagrać znów przy ul. Reymonta to będzie dla mnie spore przeżycie.

Kibice Wisły na pewno przyjmą Pana bardzo ciepło. Trudno będzie w takiej sytuacji skoncentrować się na grze przeciwko drużynie, z którą tyle Pan osiągnął?

Mam sygnały z Krakowa, że rzeczywiście mogę liczyć na ciepłe przyjęcie. To dla mnie bardzo miłe, że ludzie pamiętają, ile dla Wisły zrobiłem. Cóż, rzeczywiście jest tak, że będę musiał włożyć więcej wysiłku w przygotowanie mentalne do tego spotkania, ale na boisku sentymentów być nie może. Moje miejsce pracy jest teraz w Polonii i w piątek zrobię wszystko, żeby to mój zespół wygrał. Wiem, że nie będzie to łatwe, bo Wisła jest na fali wznoszącej, ale my też jesteśmy ostatnio w dobrej dyspozycji.

Właśnie, jaka ta Polonia jest aktualnie? W Gdańsku, gdzie wygraliście z Lechią 3:1, to wy byliście tak mocni, czy rywal tak słaby?

Nie można jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Dlatego powiem inaczej. My zagraliśmy od początku tak, że Lechia miała z nami duży problem i nie potrafiła go rozwiązać.


Piłkarze z Gdańska zostawiali wam mnóstwo miejsca. W Krakowie na coś takiego liczyć nie będziecie mogli.

I doskonale zdajemy sobie z tego sprawę. Czeka nas bardzo trudny mecz, ale myślę, że będzie on przede wszystkim bardzo atrakcyjny dla kibiców. Zarówno Polonia jak i Wisła chcą atakować, chcą strzelać bramki, a to zapowiada wielkie emocje.

To będzie mecz o trzecie miejsce przed zimową przerwą. Ivica Iliev powiedział ostatnio, że jeśli Wisła wygra z Polonią, będzie mogła myśleć o większych rzeczach. U was też panuje podobne przekonanie?

Oczywiście. Wiadomo, jaki jest właściciel Polonii. Musimy myśleć tylko i wyłącznie o czołowych miejscach w tabeli.

Zabraknie u was Bruno, który pauzuje za kartki. Jak duża będzie to strata dla Polonii?

Bruno jest bardzo ważnym piłkarzem dla naszego zespołu. To zawodnik, który potrafi przytrzymać piłkę w środku pola. Lepiej spisuje się jednak w ofensywie niż w obronie.Kto wie, czy akurat na Wisłę, wariant z zawodnikiem bardziej odpowiedzialnym w defensywie nie wyjdzie nam na dobre.

Gdy ostatnio zapytaliśmy Tomasa Jirsaka, jak zatrzymać Caniego, ten odparł, że Wisła nie musi się na niego oglądać, bo ma swoich Bitona i Genkowa. Z perspektywy obrońcy, jacy to są napastnicy.

Obaj bardzo dobrzy. Biton w polu karnym potrafi strzelić bramkę praktycznie z niczego. Nie ograniczałbym jednak siły ofensywnej Wisły jedynie do tych dwóch piłkarzy. Świetną robotę potrafią przecież robić na skrzydłach Patryk Małecki i Ivica Iliev. Wiedzą jak dostarczyć piłkę napastnikom. "Mały" wrócił niedawno po kontuzji i widać po nim, że energia go rozpiera. Jest bardzo głodny gry. Czeka nas w defensywie dużo pracy.

Jak z oddali ocenia Pan to, co dzieje się w Wiśle. Uważa Pan, że Kazimierz Moskal powinien dostać szansę na dłuższą pracę z zespołem?

A dlaczego nie? Kaziu to trener, który współpracował z wieloma szkoleniowcami, więc nie można mówić, że brak mu doświadczenia. O boiskowym nie ma nawet co wspominać, bo wszyscy wiedzą, jaką karierę ma za sobą. Zresztą widać, jak poprawił grę Wisły w tak krótkim czasie. To jest najlepsza odpowiedź na pytanie, czy zasługuje na dłuższą szansę czy nie.

Co będzie kluczem do wygranej w piątek?

Druga linia. Kto zyska przewagę w środkowej strefie, ten powinien schodzić z boiska jako zwycięzca. Oba zespoły mają bardzo silne formacje pomocy, więc walka pójdzie na całego.

Miał Pan już jakieś sygnały z Krakowa przed tym meczem. SMS-y, żarty od znajomych?

Miałem. Jeden z kolegów przysłał mi SMS-a, żebym zabrał z sobą duży plecak, do którego mam zapakować bramki, strzelone przez Wisłę... Cóż, wszystko wyjaśni się w piątek.


Źródło: gazetakrakowska.pl
Autor: Bartosz Karcz

Ligowe ostatki. Przed meczem Wisły z Polonią

Przed nami już ostatni akord ligowy 2011 roku. Na zakończenie pod Wawel przyjedzie warszawska Polonia i mecz "Białej Gwiazdy" z "Czarnymi Koszulami" zapowiada się zdecydowanie szlagierowo. W końcu zmierzą się ze sobą aktualnie trzecia z czwartą drużyną ligowej tabeli. Dla jednych i drugich potyczka ta ma zresztą niebagatelne znaczenie - zwycięzcy pozwoli bowiem zachować dystans do ścisłej czołówki i spokojniej przezimować, będąc na podium.

Ostatnia kolejka nie przyniesie nam zapewne większych niespodzianek i z dużą dozą prawdopodobieństwa przyznać można, że komplety punktów dopiszą przewodzące ligowej stawce Śląsk i Legia. Grają bowiem z outsiderami ligi, odpowiednio na wyjeździe z ŁKS-em oraz u siebie z Cracovią. I raczej ciężko przypuszczać, że dojdzie w tych konfrontacjach do niespodzianek.

Patrząc więc na naszą sytuację w tabeli i mając w perspektywie fakt, że na faktyczną piłkarską wiosnę złoży się jedynie 13 spotkań - wiadomym jest jak istotna będzie dla nas piątkowa potyczka i dopisanie po niej kolejnych punktów.

Wisła po niefortunnych meczach końca października i początku listopada - na kolejne niepowodzenia pozwolić sobie nie może, bo jeśli wciąż chcemy liczyć się w walce o czołowe pozycje, to wygrywać musimy w lidze wszystko i bez wyjątku - a zwłaszcza te spotkania, które czekają nas do rozegrania u siebie. I choć prawdą jest to, że Polonia spisuje się ostatnio nieźle, a bramki dla niej jak na zawołanie strzela sprowadzony z włoskiej Serie B Edgar Çani (pięć trafień w ostatnich dwóch kolejkach) - to zespół z ulicy Konwiktorskiej nie jest rywalem, którego nie da się pokonać. "Czarne Koszule" to oczywiście zespół niewygodny i potrafiący grać w piłkę, ale na wyjazdach całą rundę spisywał się tak naprawdę bardzo przeciętnie. I dopiero przed tygodniem, w Gdańsku, udało się polonistom wygrać przekonywująco.

Czeka nas więc niezła, jeśli chodzi o wiślaków i ich trenera, Kazimierza Moskala, próba. Ich faktycznej siły i charakteru, które to cechy pokazali ostatnio - zgodzicie się na pewno ze mną - zarówno we Wrocławiu, jak i w Odense. I jeśli zagrają w piątkowy wieczór z takim zacięciem, jak we wspomnianych grach, to o punkty możemy być na pewno spokojniejsi.

Nie sposób jednocześnie nie dodać, że w barwach Polonii na nasz stadion powróci Marcin Baszczyński, który będzie chciał się przypomnieć wiślackim fanom. Ci na pewno zgotują mu miłe przywitanie i choć życzymy "Baszczowi" jak najlepiej, to jednocześnie mamy nadzieję, że powodów do radości z wyniku tej potyczki mieć jednak nie będzie.

Limit wpadek na piłkarską jesień Wisła już raczej wykorzystała i mocno liczę, że do czekającego nas jeszcze spotkania pucharowego z Twente (w najbliższą środę w Krakowie) - przystąpimy w bardzo dobrych nastrojach! Do zobaczenia na Reymonta!

Źródło: wislaportal.pl

Zagrają o podium na zimę

Po szesnastu rozegranych meczach Wisła nadal ma punkt straty do warszawskiej Polonii, ale wyprzedzając Ruch w ostatniej kolejce, podgoniła ją o jedną lokatę. Zwycięzca dzisiejszego pojedynku przy Reymonta przez całą przerwę zimową zasiadał będzie na trzecim miejscu w tabeli.

Polonia będzie chciała zachować swoją pozycję tuż za Śląskiem i Legią. Rozkręcająca się w ostatnich dniach Wisła dążyła będzie do zwycięstwa przed własnymi kibicami, co pozwoliłoby jej wskoczyć na podium jeszcze przed świętami. Podział punktów zadowoliłby drużynę chorzowskiego Ruchu, który wciąż liczy się w walce o czołowe lokaty, a jutro zmierzy się u siebie z Koroną.

Wisła po raz drugi z rzędu zaprezentuje się na Reymonta, dla Polonii zaś to drugi kolejny wyjazd. Przed tygodniem "Czarne koszule" efektownie rozprawiły się w Gdańsku z Lechią, już do przerwy prowadząc 3:1. Hat-tricka ustrzelił Edgar Çani, który w ostatnich dwóch meczach zdobył pięć bramek.

Nie sposób więc by pod Wawelem nie obawiano się tego 22-letniego Albańczyka, zwłaszcza w obliczu niekompletnej linii obrony, którą znów przetrzebiły kontuzje. Do wcześniej wykluczonego z gry Jaliensa dołączyli przecież Chavez i Czekaj. W kadrze na dzisiejszy mecz mamy ledwie pięciu obrońców, w tym Bunozę, który ostatnio grał w połowie października oraz Jovanovicia, którego dyspozycji zdrowotnej chyba nigdy nie można być pewnym.

Bogactwo wróciło natomiast to linii ataku, w której trener Moskal ma do dyspozycji wszystkich swych zawodników, a więc nominalnych napastników jak Genkow i Biton oraz pomagających im Boguskiego i Małeckiego. W ostatnich trzech meczach każdy z tej czwórki wpisał się na listę strzelców, co jest dobrym prognostykiem przed dzisiejszym wieczorem.

Na drodze naszych graczy ofensywnych stawać będzie były wiślak Marcin Baszczyński. "Baszczu" bardzo pilnował się przed tygodniem w Gdańsku, aby nie otrzymać upomnienia, które dyskwalifikowałoby go z dzisiejszego występu. Udało się zagrać czysto i obrońca wybiegnie wieczorem na nasze krakowskie boisko. Przywitamy go serdecznie, mając nadzieję, że w trakcie meczu wiślackie akcje bramkowe nie będą obciążały jego konta ;)

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Nikol

Kazimierz Moskal przed meczem z Polonią

- Stan zdrowia zespołu nie uległ zmianie, dalej nie trenuje Michał Czekaj, a także Osman Chávez. Poza drużyną są też Radosław Sobolewski i Kew Jaliens. Mamy więc do dyspozycji 17 zawodników z pola oraz trzech bramkarzy - powiedział przed ostatnim w tym roku meczu ligowym, który zagramy z Polonią Warszawa, trener Kazimierz Moskal.

Opiekun Wisły nie chciał standardowo zdradzać szczegółów składu, zasłaniając się faktem, że przed drużyną jeszcze jeden trening, który może dać mu nowe odpowiedzi lub... wyeliminować któregoś z zawodników z gry. Nie chciał też powiedzieć tego, kto zagra w ataku. Ostatnio bowiem Cwetan Genkow i Dudu Biton wychodzili w pierwszym składzie “na przemian”.

- Mam większy ból głowy, bo 17-tka, która jest pokazuje, że kto by nie grał, to potrafi to robić. A może grać tylko 11 zawodników. Ale też po to tylu ich mamy, aby ich w pełni wykorzystać. Rolą trenera jest to, aby wiedzieć na kogo postawić. Jestem zadowolony z tego co udało się zrobić - przyznał Moskal.

Piątkowy rywal Wisły, warszawska Polonia, zaliczyła ostatnio - tak jak Wisła - dwa kolejne ligowe zwycięstwa. I zwłaszcza za wygraną przed tygodniem w Gdańsku zespół “Czarnych Koszul” był bardzo chwalony.

- Nikt w kraju nie ma wątpliwości, że Polonia ma doświadczonych zawodników z dużymi umiejętnościami i z każdym może powalczyć. Jeśli wygrywa się zdecydowanie na wyjeździe, to podbudowuje to morale zespołu. Będzie to trudny pojedynek - uważa Moskal.

Formą w zespole z Warszawy imponuje zwłaszcza albański napastnik Edgar Çani, który stał się głównym strzelcem Polonii. W ostatnich dwóch meczach zdobył zresztą aż pięć bramek, co podkreślił w swojej wypowiedzi Moskal.

- Widać, że potrafi wykorzystywać sytuacje, jest groźnym zawodnikiem - powiedział o Albańczyku trener Wisły.

Moskal żartował też, że liczył na to, że w Gdańsku swoją czwartą żółtą kartkę zobaczy Marcin Baszczyński i że zabraknie go w Krakowie.

- Miałem nadzieję, że się "wykartkuje" na ten mecz - śmiał się Moskal, a zapytany o to, czy ten mecz rozstrzygnie się w środku boiska, odparł: - Środek pola to newralgiczna formacja każdego zespołu i tam często decydują się losy spotkania. Czasami jest to jednak stały fragment gry, a czasami odrobina szczęścia - przyznał.

Zespół, który wygra piątkowy mecz zapewni sobie miejsce na podium, przed czekającą nas potem zimową przerwą. Dla Moskala nie ma to jednak większego znaczenia.

- Dla nas najważniejsze są trzy punkty. Gramy u siebie i chcemy je zdobyć, żeby nie uciekła nam czołówka - zakończył trener Wisły.

Źródło: wislaportal.pl

Relacje z meczu

WISLAKRAKOW.COM: Wisła Kraków - Polonia Warszawa 0:1

Ten mecz źle się zaczął i źle skończył. Na początku groźnej kontuzji doznał Dragan Paljić, w drugiej połowie z boiska wyleciał Junior, a w 82 minucie straciliśmy bramkę.

Przed meczem z Polonią wiadomo było, że nie wystąpi żaden gracz z kontuzjowanej trójki Jaliens, Chavez, Czekaj. Rozpoczęliśmy mecz z czterema obrońcami na boisku i jednym na ławce. Skończyliśmy z jednym - Marko Jovanoviciem.

Pierwszy wypadł z gry Dragan Paljić. Po dośrodkowanej z lewej strony piłce przez Caniego do główki wyskoczyli obrońca Wisły i Pavel Sultes. Plajić zdążył wybić piłkę głową i w tym momencie zderzył się ze spóźnionym graczem Polonii. Ten trafił serbskiego gracza nieszczęśliwie w okolice kości policzkowej i skroni, a uderzenie było tak mocne, że Paljić stracił przytomność zanim jeszcze upadł na boisko.

Dragan Paljić natychmiast został przewieziony do szpitala. Na szczęście wygląda na to, że poza chwilą strachu, wstrząśnieniem mózgu i skaleczeniem nie doszło do poważniejszych urazów, choć nie wiadomo jeszcze czy któraś z kości nie została uszkodzona. Zawodnik został pozostawiony w szpitalu na obserwacji.

Kolejny wypadł Michael Lamey, zmieniony w przerwie przez Tomasa Jirsaka. W 57 minucie sędzia wyrzucił z boiska następnego defensora Wisły - Juniora Diaza. Kostarykanin po sprzeczce z Robertem Jeżem nie wytrzymał i uderzył Słowaka. Sytuację zauważył sędzia liniowy i od tego momentu Polonia grała z przewagą jednego gracza.

W samej końcówce natomiast straciliśmy przedostatniego z obrońców - Gordana Bunozę. Dzisiejszy zmiennik Paljicia został przesunięty do ataku i napędził trochę strachu drużynie gości. Raz niewiele brakło, by wypracowałby sobie czystą pozycję w polu karnym, później wywalczył rzut wolny, po którym pod bramkę Polonii pobiegł nawet Sergei Pareiko.

Wisła przez cały mecz nie potrafiła złapać odpowiedniego rytmu gry. Podopieczni Kazimierza Moskala stworzyli sobie bardzo mało sytuacji, z których żadna nie była z gruntu tych "stuprocentowych". Nieco ożywienia wprowadził powracający do pierwszego składu Maor Melikson. W swoim stylu potrafił minąć, czasem nieźle podał (jak do Małeckiego pod koniec pierwszej połowy, lecz ten za późno zdecydował się na strzał bądź podanie), często był faulowany. Zwykle jednak po dobrym zagraniu Meliksona nie następowała kontynuacja, stąd gra była bardzo szarpana i mało widowiskowa.

Goście mieli więcej wartościowych piłkarsko fragmentów. Ostatnie dziesięć minut pierwszej połowy należało do nich, zaś po czerwonej kartce Diaza na dłuższy okres przejęli inicjatywę. Gola zdobyli po kontrowersyjnym rzucie wolnym na prawym skrzydle. Podanie do Sultesa przed pole karne, ten niepilnowany oddał strzał, piłka ociera się o Kirma i Bunozę i wpada obok zdezorientowanego Pareiki. Zryw Wisły w doliczonym czasie gry nie przyniósł wyrównania.

Przerwana więc została seria trzech zwycięstw nad Śląskiem, Odense i Widzewem. Znów zobaczyliśmy drużynę w zbyt długich fragmentach bezradną w ofensywie. Znów oddaliśmy tylko jeden strzał w światło bramki rywala, przy dziesięciu próbach uderzeń w ogóle. Po raz czwarty przegraliśmy 0:1 przy Reymonta 22. To paradoks, że personalnie ogromne problemy mieliśmy z obroną, tymczasem to postawa w ataku była przyczyną porażki.

Nie może być usprawiedliwieniem Wisły słaba postawa sędziego Pawła Gila. Arbiter w kilku sytuacjach skompromitował się (żółta kartka po czyściuteńkim wślizgu Wilka, niepozwolenie rozegrania rzutu rożnego w doliczonym czasie pierwszej połowy, zignorowanie faulu na Bunozie tuż przed polem karnym rywala), kilkukrotnie irytował, ale to nie on przegrał Wiśle mecz z Polonią.

Zimę spędzimy najwyżej na czwartym miejscu w tabeli. Możliwe, że spadniemy jeszcze na szóstą lokatę.

Mecz był udanym powrotem do Krakowa dla Marcina Baszczyńskiego. Baszczu rozegrał swój pierwszy mecz na Reymonta 22 od swojego powrotu do polskiej ligi z Grecji. Był dziś wielokrotnie pozdrawiany przez trybuny w przeciwieństwie do prezesa Basałaja, któremu wypomniano, że nie zdecydował się na ściągnięcia Baszcza w przerwie letniej przed obecnym sezonem. Zamiast niego do drużyny trafił Michael Lamey.

Źródło: wislakrakow.com

WISLAPORTAL.PL: Nieudane ligowe zakończenie roku. Wisła - Polonia 0-1

Mecz z Polonią nie ułożył się Wiśle zbyt dobrze. Bardzo szybko z kontuzją do szpitala odwieziony został bowiem Dragan Paljić, a od 57. minuty graliśmy w dziesiątkę, bo czerwoną kartkę otrzymał Júnior Díaz. Grając w osłabieniu Wisła radziła sobie nieźle, ale tylko do 82. minuty, kiedy to Sergeia Pareikę pokonał Pavel Šultes. Podopieczni Kazimierza Moskala starali się odrobić straty, ale zabrakło precyzji, czasu oraz piłkarskiego szczęścia i czwarta (!) ligowa porażka na własnym stadionie stała się niestety faktem.

Mecz z Polonią rozpoczął się dla Wisły bardzo źle, bo już na początku spotkania, wybijając piłkę głową, groźnie wyglądającej kontuzji doznał Dragan Paljić, z którym zderzył się Pavel Šultes. Wiślak stracił przytomność i na murawie pojawić musiała się karetka, która zabrała naszego zawodnika do szpitala.

Wisła mimo tej koszmarnie wyglądającej sytuacji szybko ruszyła do ataku i w 9. minucie tylko ofiarności obrońcy poloniści zawdzięczają, że nie przegrywali. Ładna akcję Patryka Małeckiego zakończyć próbował wracający do pierwszego składu Maor Melikson, ale jego uderzenie zostało zablokowane.

Goście szybko jednak odpowiedzieli na tą akcję. Po zgraniu na skrzydło do Šultesa, Czech był bliski pokonania Pareiki, ale uderzył w boczną siatkę.

Kolejne minuty upływały na wzajemnej wymianie ciosów, a goście upodobali sobie zwłaszcza faulowanie Meliksona. W 14. minucie to właśnie on egzekwował rzut wolny, tym razem po nieprzepisowym zatrzymaniu Dudu Bitona przez Macieja Sadloka. Niestety wiślak obił tylko mur, a dobitka Cezarego Wilka była nieznacznie niecelna. Na kolejną akcję Wisły czekaliśmy do 25. minuty. Maor ładnie zagrał z "Małym" na lewym skrzydle, ale skończyło się to tylko rzutem rożnym dla nas.

Polonia miała jeszcze swoją okazję w 42. minucie, ale Tomasz Brzyski nie zdołał uderzyć na tyle mocno, aby zagrozić Pareice. W doliczonym zaś czasie I połowy zamieszał jeszcze raz Małecki, ale znów skończyło się na zablokowanym strzale wiślaka. Do przerwy mamy więc bezbramkowy remis.

W przerwie trener Kazimierz Moskal przebudował, jak się okazało, naszą defensywę. Zastępujący Paljicia Gordan Bunoza przeszedł na środek. Ze środka na prawą stronę przesunięty został Marko Jovanović, w szatni został natomiast narzekający na uraz Michael Lamey, którego zastąpił Tomáš Jirsák. Ten z kolei wszedł do środka, bo na lewej obronie ustawiony został Gervasio Núñez...

I od początku II połowy Wisła mocniej ruszyła na gości. Kilka klepek wymienili Ivica Iliev z Meliksonem i zaczynało to wyglądać bardzo obiecująco. Cóż z tego, skoro od 57. minuty musieliśmy grać w osłabieniu, bo czerwoną kartkę zobaczył Júnior Díaz. Sytuację zasygnalizował sędzia boczny... Kostarykanin uderzył - jego zdaniem - zawodnika Polonii łokciem.

Znów więc trener Moskal musiał przebudować defensywę - Jovanović wrócił na środek, a z prawej jej strony ustawiony został wprowadzony do gry... Andraž Kirm.

Grając z przewagą jednego zawodnika Polonia ruszyła oczywiście do śmielszych ataków, ale naszej bramce zagroziła dopiero w 72. minucie, gdy Pareiko musiał interweniować przy strzale Marcina Baszczyńskiego. Zaraz potem kontrę wykończył niecelnym strzałem Tomasz Jodłowiec.

Wisła mogła odpowiedzieć na to wszystko w 80. minucie. Piłkę świetnie przejął Wilk, ale do wychodzącego na czystą pozycję Bitona podał niestety niedokładnie.

I choć wiślacy bronili się skutecznie, to w 82. minucie spore szczęście uśmiechnęło się do gości. Po rzucie wolnym piłka trafiła do Šultesa - ten strzelił bez przyjęcia - rykoszet zmylił Sergeia i przegrywaliśmy 0-1.

Wiślacy ruszyli oczywiście do odrabiania strat, ale w 86. minucie strzał Patryka Małeckiego zakończył się rykoszetem. Nie mieliśmy jednak tyle szczęścia co goście, bo piłka wyszła tylko na rzut rożny.

W doliczonym czasie drugą żółtą kartkę zobaczył jeszcze Maciej Sadlok i siły się wyrównały, a Wisła choć mocno ruszyła do ataków, to zabrakło jej przysłowiowego szczęścia, ale też i skuteczności. Np. Bitonowi, który uderzył po długim rogu, ale piłka minęła bramkę Polonii. Pod nią znalazł się też nawet Pareiko, ale wynik nie uległ już zmianie. Wiślacy mogą więc w tym meczu mówić o ogromnym pechu. Także do sędziego Pawła Gila, który co najmniej kilka razy gwizdał po prostu kontrowersyjnie, żeby nie powiedzieć wprost - tendencyjnie. Do niego też nie mamy "szczęścia". Prowadził nam jesienią trzy spotkania i tyle też zaliczyliśmy porażek...

Źródło: wislaportal.pl

GAZETA KRAKOWSKA:

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Kazimierz Moskal, trener Wisły

Jacek Zieliński, trener Polonii

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Cezary Wilk, pomocnik Wisły

Marko Jovanović, obrońca Wisły

Dudu Biton, napastnik Wisły

- Wszyscy bardzo szanujemy i lubimy Kazia Moskala, jako człowieka, i jako trenera. Nie jesteśmy jednak właścicielem klubu, a to on zadecyduje o tym co będzie dalej. Z Kaziem zagraliśmy kilka bardzo dobrych spotkań, osiągneliśmy dobre wyniki. Decyzja nie należy jednak do mnie - powiedział Dudu Biton, zapytany oczywiście o to, czy jego zdaniem Kazimierz Moskal powinien zachować posadę pierwszego trenera Wisły.

To jednak właśnie Moskal w meczach ze Śląskiem, czy Widzewem sadzał Bitona na ławce i może też zdecydować o tym, że nie zagra on od początku w bardzo ważnym spotkaniu z Twente.

- Zawsze chcę grać w każdym meczu, ale to Kaziu jest trenerem i to on decyduje. Zobaczymy co będzie w środę - przyznał Biton.

Napastnik zdradził też, że mocno przeżył sytuację, jaka spotkała Dragana Paljicia.

- Po tej sytuacji z Draganem było nam bardzo trudno, już w pierwszych minutach straciliśmy tak dobrego zawodnika, jakim jest Dragan. Wyglądało to bardzo groźnie. Później nie podchodziłem do niego, bo trudno jest mi patrzeć na takie rzeczy - powiedział o nieszczęściu jakie spotkało Dragana - Dudu.

Źródło: wislaportal.pl
Autor: Kamil

Marcin Baszczyński, obrońca Polonii

Marcin Baszczyński wrócił na Reymonta. W koszulce innej niż byśmy sobie życzyli, ale mimo tego został serdecznie przyjęty przez wiślackie trybuny, za co z całego serca wszystkim dziękuje.

Zmęczony?

Marcin Baszczyński: - Oczywiście, po takim meczu... Ale zmęczenie szybko mija po zwycięstwie na wyjeździe, jeszcze na takim terenie.

Jak się wraca na nasz stadion?

- Och, w ogóle to szok i dla mnie, i dla całej drużyny. Liczyłem na dobre przywitanie, ale nie spodziewałem się aż takiej ilości i twórczości ze strony kibiców Wisły. Naprawdę cieszę się, takie chwile są najważniejsze w mojej karierze piłkarskiej i najbardziej wzruszające. Kibice Wisły byli ze mną przez wszystkie momenty - i samobój, i sukcesy, później śmierć mojego taty, i teraz, gdy wracam tutaj z inną drużyną. Życzę każdemu, aby kiedyś mógł coś takiego przeżyć.

Cieszyłeś się z nimi po meczu, zjawiła się myśl, aby tutaj powrócić?

- Krzyczeli, śpiewali na ten temat, ale wiadomo, że pewne rzeczy są poza mną. Chciałem wrócić, ale to się nie udało, a jestem już w takim wieku, a nie innym, więc na grę w Wiśle już chyba nie będzie czasu.

Nie zadrżało Ci serce w 71. minucie, gdy stanąłeś przed szansą pokonania Pareiki?

- Chyba dlatego tak słabo strzeliłem (śmiech). Ale gdybym strzelił, to bramkę zadedykowałbym kibicom. Chciałem strzelić bramkę i wypaść w tym meczu jak najlepiej, to typowo sportowe podejście. Z resztą kibice tak mnie pamiętają - jako profesjonalistę, a nie udawanego gracza, więc i dziś robiłem to co do mnie należy.

Nie przesadziliście trochę z agresywnością względem naszych zawodników?

- Chyba to ktoś z Wisły wyleciał z czerwoną kartką? ;) Faule były po obu stronach, taka jest piłka. Ja nie widziałem dzisiaj szczególnej złośliwości, więcej teatru i przepychania, ale bój szedł o dużą pulę przed rundą rewanżową, więc nikt się nie oszczędzał.

Utykałeś w końcówce...

- Trochę ucierpiał mój przywodziciel. Boisko było ciężkie, grząskie, bo padał deszcz.

Przed meczem klucza do zwycięstwa dopatrywałeś się w wygraniu walki w drugiej linii. Sprawdziło się?

- Po tym meczu został wyróżniony Tomek Jodłowiec. Znowu fajnie graliśmy z dużą asekuracją i dużą konsekwencją, szczególnie w drugiej linii. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była bardzo ciekawa i wydawało mi się z boiska, że byliśmy stroną przeważającą. Był to jeden z elementów, który dał nam zwycięstwo.

Czerwona kartka także ułatwiła wam sprawę?

- Na pewno. Wisła cofnęła się, ale naprawdę zaczęła grać, gdy straciła gola. My nie forsowaliśmy, nie chcieliśmy strzelić gola jak najwcześniej. Graliśmy konsekwentnie, pomału, nawet czasami za spokojnie, ale w końcu dobrze wykonaliśmy stały fragment i gola udało się strzelić.

Mecz wykazał, że zasłużenie jesteście w tabeli wyżej niż Wisła?

- Po niemrawym początku nasz poziom był później coraz bardziej wyrównany, choć mieliśmy jeszcze problem z meczami wyjazdowymi. Wisła miała różne momenty - zawirowania, zmiana trenera, Kazek potrzebował trochę czasu, aby to uspokoić. Wisła znowu wskoczyła na dobre tory, później jednak trochę problemów personalnych. Przed tym meczem trener Moskal miał tylko 17 zawodników, musiał kombinować z ustawieniem w trakcie meczu. My byliśmy drużyną bardziej stabilną do końca i zasłużenie wygraliśmy.

Wasza gra nabrała rumieńców, nie żałujecie, że to już ostatnia kolejka?

- Może i tak, ale trzeba cieszyć się z tego co mamy. Kontakt z końcówką jest cały czas, więc mamy o co walczyć i nad czym pracować w przerwie zimowej.

Tym meczem udowodniliście, że jesteście w stanie walczyć o mistrzostwo?

- Zobaczymy. Runda rewanżowa będzie krótka, musimy myśleć o zwycięstwie w każdym meczu.

Dla was runda dobiegła końca, przyjedziesz w środę na nasz mecz z Twente?

- Bardzo chciałem, ale okazało się, że urlop mam zaplanowany już od wtorku, więc niestety nie dam rady.

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Nikol

Ciekawostki

Zło, zło, agresja

Ostatni mecz ligowy 2011 roku na długo zapadnie w pamięć, niestety jako negatywne wspomnienie. Abstrahując nawet od straty punktów, bo ta runda uodporniła nas na rozmaite piłkarskie wpadki naszych faworytów, na boisku działo się głównie źle.

Zaczęło się jeszcze w 3. minucie, gdy na murawę upadł bezwładnie Dragan Paljić. Zamarliśmy wszyscy i z przerażeniem oczekiwaliśmy lekarskich decyzji. Dragan wciąż się nie podnosił, a oczekiwanie na karetkę wydłużało ogromnie. Na twarzy gorączkowo przygotowującego się do wejścia Bunozy malowało się niedowierzanie. Oblicza kibiców z bliska widzących to powietrzne starcie także wyrażały trwogę. - To była dla nas bardzo niekorzystna sytuacja, po której grało nam się trudniej. Także strata Michaela wymusiła zmiany w naszym ustawieniu - żałował po meczu Dudu Biton.

Z kolejnymi minutami nasze obawy o zdrowie Dragana przemieniały się w złość na agresywne wejścia polonistów, w których przodował zwłaszcza Maciej Sadlok. Upodobał sobie szczególnie graczy z Izraela, najpierw nieprzepisowo traktując Bitona, później kilka razy Meliksona. Po kolejnym brutalnym powstrzymaniu szybszego Meliksona Sadlok wreszcie został ukarany. Nie brakowało jednak głosów, że jeszcze przed przerwą powinien był opuścić boisko z drugą żółtą kartką.

Meliksonowi obrywało się solidnie. Jak nie po nogach, to chociaż brzuchu czy głowie, jak wtedy, gdy z kolana potraktował go jeden z polonistów za faul na Trałce. Jeśli Maor miałby zostać za coś upomniany, to właśnie za to zagranie. Sędzia jednak nie dopatrzył się nadmiernej szkodliwości i oszczędził pomocnika. 6 minut później skrzywdził jednak Cezarego Wilka. Kapitan Białej Gwiazdy został niesłusznie ukarany za czysty wślizg wprost w piłkę.

Chwilkę później dziwacznego zachowania dopuścił się Tomasz Brzyski, próbujący uniemożliwić Pareice wznowienie gry...

Tymczasem w przerwie pojawiły się obawy co do stanu zdrowia dwóch kolejnych obrońców, którzy ucierpieli w tym meczu. Ostatecznie Lamey nie wybiegł na drugą połowę, zaś Jovanović musiał zacisnąć zęby i dograć spotkanie do końca.

My także zaciskaliśmy, ale chyba pięści z bezsilności, oglądając kolejne faule na Meliksonie. Jeśli poloniści nastawili się na jego wyeliminowanie, realizowali to z pełną regularnością. Spośród kilku szarżujących po Maorze "żółtko" obejrzał wreszcie Brzyski.

Zawrzało, gdy główny arbiter, po konsultacji z liniowym, sprezentował kartonik w kolorze mikołajskiej czapki Juniorowi Diazowi. W pierwszej chwili nie bardzo było wiadomo za co. Kostarykanin potraktował łokciem Roberta Jeża. Po meczu Diaz miał skruszoną, ale i rozgoryczoną minę. Wiemy, że kilkakrotnie był przez Słowaka prowokowany. - Wcześniej kilka razy mnie popychał, trzymał mnie za rękę, w końcu go lekko odepchnąłem, a ten upadł. Taka jest piłka, że wiślak dostaje za to czerwień, a zawodnik innego zespołu tylko żółtą kartkę - mówił nam po meczu, nawiązując do sytuacji z 33. minuty, gdy żółtko obejrzał Edgar Ciani za uderzenie łokciem prosto w twarz właśnie Juniora Diaza.

Najgoręcej zrobiło się w doliczonym czasie gry. Tuż przed własnym polem karnym Dorde Cotra sfaulował biegnącego bez piłki Bunozę, wykluczając go z udziału w ofensywnej akcji Wisły. Między zawodnikami doszło do przepychanki. Ani główny, ani liniowy nie dopatrzyli się przewinienia, a za dyskusje ukarano tylko Jodłowca, no i wściekłego Bunozę, solidarnie. Chwilę później analogiczna sytuacja, tym razem odgwizdany faul na Bunozie, i wreszcie schodzi z boiska, brutalną grą nadrabiający braki szybkościowe, Maciej Sadlok. W końcówce atmosfera była tak gorąca, że nawet Pareiko nie utrzymał nerwów na wodzy i wystartował do Tosika.

W hitowym pojedynku 17. kolejki więcej było trzeszczących kości niż porywających akcji. - To nie pierwszy taki mecz. Wcześniej podobnie było, gdy graliśmy z Widzewem, czy ŁKS-em. W Polsce taka gra jest normalna - skomentował Sergei Pareiko. Poloniści nie uważają, że przesadzili z agresją na boisku mistrza Polski. - To Biton pokładał się na ziemię, jakby nie był mężczyzną, tylko kobietą - naraził się nam Jodłowiec. - Nie widziałem dzisiaj szczególnej złośliwości, więcej teatru i przepychania, ale bój szedł o dużą pulę przed rundą rewanżową, więc nikt się nie oszczędzał - wtórował Marcin Baszczyński.

Prowadzący zawody sędzia Gil zupełnie nie powstrzymywał agresji zawodników, nie temperował ich chamskich zagrań, nie zmuszał do myślenia o konsekwencjach zachowań i nie dbał o zdrowie tych, którzy swą grą mają przyciągać widzów na stadiony także w rundzie wiosennej. Po raz trzeci w tej rundzie przegraliśmy mecz, w którym gwizdał Paweł Gil. Te ostatnie zawody chyba nieco go skompromitowały i położyły cień na międzynarodowej karierze.

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Nikol

Melikson wrócił i się rozczarował

Jeszcze we wrześniu Maor Melikson doznał kontuzji, która na dłuższy czas wykluczyła go z gry. Gdy Wisła przegrywała, podkreślano jego brak w drużynie, tęskniono za niebanalnymi rozwiązaniami, którymi zachwycał wiosną.

Pomocnik zagrał niespełna 10 minut przeciwko Odense w Danii i dopiero na mecz z Polonią został wstawiony do wyjściowego składu. Zawodnicy z Warszawy chcieli zrobić wszystko, aby go zneutralizować. Nie szczędzili przy tym brutalnych wejść. Melikson obrywał jak nie po nogach, to chociaż po brzuchu czy głowie.

- Taki jest futbol, to gra, w której pełno jest emocji. Nie chcę narzekać, to moja praca, a od decyzji pozostaje sędzia - tak Melikson komentował pytania o decyzje arbitra oraz agresywną grę podopiecznych trenera Zielińskiego.

Po raz pierwszy od trzech miesięcy Maor wystąpił w pełnym wymiarze czasowym. Momentami wydawało się, że wydolnościowo nie do końca sobie radzi. - Nie jest łatwo, ale najważniejsza jest Wisła - stwierdził zawodnik.

Trudno oczekiwać, by Melikson był zadowolony ze swego powrotu w takich okolicznościach. - Jestem bardzo rozczarowany tym meczem. Chcieliśmy wygrać ten mecz, teraz musimy myśleć tylko o czekającym nas ostatnim spotkaniu.

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Nikol

Statystyki

Video

Kibicowsko

Tak się bawią ludzie, kiedy przegrywa

Ledwie 13 tysięcy widzów zgromadził ostatni tegoroczny pojedynek ligowy na Reymonta, w którym rozstrzygały się losy trzeciego miejsca w tabeli.

Ci, którzy przyszli, jak zwykle bawili się jednak doskonale, nie zważając na niekorzystne rozstrzygnięcia na boisku.

Na płot trybuny północnej powróciły flagi, które ostatnio wywieszono na wschodniej: Towarzystwo Sportowe, Wisła Sharks, Nowa Huta. Stadion zdobiły także płótna: Tylko przed Bogiem, Reyman, Nieobliczalni, White Star Power, Oliwa, Śląsk, Urodzeni Wiślacy, Kazimierz, Qrdwanów, Olkusz, Krowodrza, Prądnik Biały, PDW, Bronowice, Bochnia, Kleparz, Fanatycy, FC Czernichów.

Przyjazd Marcina Baszczyńskiego w szeregach warszawskiej Polonii sprowokował powstanie kolejnych haseł skandowanych przez wiślacki młyn, kolejną porcję zarzutów pod adresem prezesującego Bogdana Basałaja. "Chcemy zamiany - za Baszcza Holendrów oddamy!", "Basałaj, coś ty narobił?!", "Wracaj do domu! Ej Baszczu, wracaj do domu!".

Stadionowy doping urozmaicono przyniesioną z hali przyśpiewką "Tak się bawią ludzie wtedy, kiedy Wisła gra! Tak się bawią ludzie, kiedy wygrywa!" Szczególnego efektu nabierała, gdy zaczynano ją intonować na siedząco, a po chwili wstawano z wielkim pier... To znaczy bardzo głośno.

Pod koniec, ku powszechnej wesołości, wersję zmieniono, tak jak w tytule. Gdy mecz dobiegł końca kibice Wisły oznajmili także co sądzą o Polski stolicy.

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Nikol

Zdjęcia