2011.12.09 Wisła Kraków - Polonia Warszawa 0:1

Z Historia Wisły

2011.12.09, Ekstraklasa, 17. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 20:30, piątek, 5°C
Wisła Kraków 0:1 (0:0) Polonia Warszawa
widzów: 13.020
sędzia: Paweł Gil z Lublina
Bramki
0:1 82' Pavel Šultes
Wisła Kraków
4-3-3
Sergei Pareiko
Michael Lamey Grafika:Zmiana.PNG (46' Grafika:Zk.jpg Tomas Jirsak)
Marko Jovanović
Grafika:Cz.jpg 58' Junior Diaz
Dragan Paljić Grafika:kontuzja.png Grafika:Zmiana.PNG (7' Grafika:Zk.jpg Gordan Bunoza)
Grafika:Zk.jpg Cezary Wilk
Gervasio Nunez
Maor Melikson
Ivica Iliev Grafika:Zmiana.PNG (62' Andraż Kirm)
David Biton
Patryk Małecki

trener: Kazimierz Moskal
Polonia Warszawa
4-5-1
Michał Gliwa
Jakub Tosik
Marcin Baszczyński
Maciej Sadlok Grafika:Zk.jpg Grafika:Zk.jpg Grafika:Cz.jpg 90'+3
Đorđe Čotra
Pavel Šultes Grafika:Zmiana.PNG (88' Aleksandar Todorovski)
Tomasz Jodłowiec
Łukasz Trałka
Róbert Jež
Tomasz Brzyski Grafika:Zk.jpg Grafika:Zmiana.PNG (77' Paweł Wszołek)
Edgar Çani Grafika:Zk.jpg

trener: Jacek Zieliński

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy
[Foto: wisla.krakow.pl]

[Foto: wisla.krakow.pl]

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

W ramach projektu Powrót Legend tym razem uhonorowano Adama Musiała. Symboliczna koszulka obrońcy powędrowała pod dach stadionu. [Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]
W ramach projektu Powrót Legend tym razem uhonorowano Adama Musiała. Symboliczna koszulka obrońcy powędrowała pod dach stadionu.
[Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]
Adam Musiał w towarzystwie wiślackiego Smoka odbiera symboliczną koszulkę. [Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]
Adam Musiał w towarzystwie wiślackiego Smoka odbiera symboliczną koszulkę.
[Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]

Wisła podejmuje Polonię Warszawa

Polonia Warszawa jest trzecia w tabeli, z dorobkiem 28 punktów. Wisła Kraków plasuje się tuż za nią i ma o jeden punkt mniej. Stawka piątkowego meczu jest więc oczywista - ten, kto wygra, zimę spędzi na trzeciej pozycji w ekstraklasie i zachowa więcej szans na skuteczną wiosenną walkę o tytuł mistrza Polski. Początek piątkowej potyczki zaplanowano na godz. 20.30.

Mecz tym bardziej zapowiada się ekscytująco, że obie drużyny notują ostatnio wyraźną zwyżkę formy. Wisła wygrała trzy mecze z rzędu (dwa w ekstraklasie i jeden w Lidze Europy), Polonia ma za sobą dwa zwycięstwa.

W Wiśle bardziej niż trzecim miejscem przed zimową przerwą interesują się punktami. Trener Kazimierz Moskal nie pozostawia w tym względzie wątpliwości: - Dla mnie nie ma znaczenia, że to jest mecz o trzecie miejsce. Liczą się przede wszystkim trzy punkty, które są do podniesienia z boiska. Chcemy je koniecznie zdobyć, żeby czołówka nam nie uciekła.

Ta czołówka to prowadzący w tabeli Śląsk Wrocław oraz druga Legia Warszawa. Oba te zespoły mają teoretycznie łatwiejszych rywali. Wrocławianie zagrają na wyjeździe z Łódzkim Klubem Sportowym, Legia podejmie przy ul. Łazienkowskiej Cracovię. Jest więc bardzo prawdopodobne, że Śląsk i Legia swoje mecze wygrają, a już teraz wrocławianie mają nad Wisłą siedem, a legioniści pięć punktów przewagi. Chodzi zatem o to, żeby nie urosła ona jeszcze bardziej, bo wtedy o odrabianie strat wiosną będzie o wiele trudniej.

Zarówno Wisła, jak i Polonia mają przed meczem swoje problemy kadrowe. W Krakowie dotyczą one przede wszystkim środka obrony. W zespole "Białej Gwiazdy" kontuzjowanych jest aż trzech stoperów. Przeciwko Polonii na pewno nie zagrają: Kew Jaliens, Osman Chavez i Michał Czekaj. Jasne więc jest, że dzisiaj na boisku duet w środku defensywy stworzą Marko Jovanović i Junior Diaz. Obydwaj bardzo dobrze spisali się w czasie potyczki z Widzewem, więc można być raczej spokojnym o zabezpieczenie wiślackich tyłów. - Mam w tym momencie siedemnastu zawodników z pola plus trzech bramkarzy do wyboru - mówi Kazimierz Moskal.

Szkoleniowiec Wisły pytany, czy nie ma bólu głowy w związku z napastnikami, bo zarówno Dawid Biton, jak i Cwetan Genkow strzelali ostatnio bramki w tych spotkaniach, w których grali (Izraelczyk z Odense w Lidze Europy, Bułgar w ekstraklasie z Widzewem), odpowiada: - Tu nie chodzi o napastników, bo z całej kadry, każdy piłkarz może coś tej drużynie dać. Grać może jednak tylko jedenastu. Po to jednak mamy tylu zawodników, żeby w pełni wykorzystywać potencjał drużyny. Jak na razie mogę być zadowolony z tego, co pokazują ci, którzy wychodzą na boisko.

Moskal zdaje sobie sprawę z tego, że w meczu z Polonią poprzeczka zostanie zawieszona dość wysoko. Rywal prezentuje się ostatnio bardzo dobrze. "Czarne Koszule" nie miały m.in. najmniejszych problemów z wygraniem ostatniego, wyjazdowego spotkania z Lechią Gdańsk. W tym meczu formą błysnął szczególnie Edgar Cani, autor hat tricka.

- Chyba nikt nie może mieć wątpliwości, że zagramy z bardzo dobrym zespołem, który ma w swoich szeregach wielu doświadczonych piłkarzy - mówi Moskal.

Szkoleniowiec mistrzów Polski pytany natomiast o konkretnych zawodników, podkreśla: - Będziemy musieli uważać na Caniego, bo jeśli napastnik strzela w dwóch meczach pięć bramek, to znaczy, że jest w wysokiej formie. Wiemy, że nie zagra za kartki Bruno, czyli piłkarz, który wiele znaczy dla Polonii. Rywal ma też w obronie Marcina Baszczyńskiego, który wraca do Krakowa, a ja szczerze mówiąc, myślałem, że "Baszczu" wykartkuje się przed tym meczem... [śmiech].

W Polonii, prócz Bruno, nie będą mogli zagrać również kontuzjowani Grzegorz Bonin i Łukasz Teodorczyk. Wszystkich pozostałych piłkarzy trener Jacek Zieliński ma do dyspozycji.

W niedawnym wywiadzie dla "Gazety Krakowskiej" Marcin Baszczyński stwierdził, że klucz do zwycięstwa w tym meczu będzie leżał w środkowej strefie. Kto wygra walkę w drugiej linii, będzie mógł - zdaniem piłkarza Polonii - cieszyć się ze zwycięstwa w ogóle. Trochę inny pogląd na tę sprawę ma trener wiślaków Kazimierz Moskal. - Środek pola to oczywiście newralgiczne miejsce na boisku - stwierdził szkoleniowiec "Białej Gwiazdy". - Nie jest jednak tak, że tylko walka w pomocy decyduje o zwycięstwach.

Czasami o losach meczów przesądzają inne sprawy. Ktoś może popełnić błąd indywidualny, ktoś dobrze rozegrać stały fragment gry albo po prostu mieć więcej szczęścia.

Dodajmy, że w pierwszej rundzie w Warszawie padł remis 1:1. W ostatnim natomiast spotkaniu przy ul. Reymonta górą były "Czarne Koszule", które triumfowały 2:0. Wtedy był to jednak mecz kończący sezon, a wiślacy bardziej myśleli o mistrzowskiej fecie niż o grze. Teraz sytuacja będzie zupełnie inna, a twarda walka o punkty powinna się toczyć od pierwszej do ostatniej minuty.

Źródło: gazetakrakowska.pl
Autor: Bartosz Karcz

Baszczyński: zagrać znów przy Reymonta to będzie dla mnie spore przeżycie

- Mam sygnały z Krakowa, że rzeczywiście mogę liczyć na ciepłe przyjęcie. To dla mnie bardzo miłe, że ludzie pamiętają, ile dla Wisły zrobiłem - mówi w rozmowie z "Gazetą Krakowską" Marcin Baszczyński, który w piątek jako piłkarz Polonii Warszawa zagra w Krakowie przeciwko Wiśle.

Zbliża się piątkowy mecz Wisły z Polonią. Serce zaczyna bić mocniej?

Na pewno. Ono biło już mocniej jesienią, gdy Wisła przyjechała do Warszawy. Nie będę krył, że nie jest to dla mnie taki sam mecz jak wszystkie.

Praktycznie od soboty układam sobie to wszystko w głowie. Zagrać znów przy ul. Reymonta to będzie dla mnie spore przeżycie.

Kibice Wisły na pewno przyjmą Pana bardzo ciepło. Trudno będzie w takiej sytuacji skoncentrować się na grze przeciwko drużynie, z którą tyle Pan osiągnął?

Mam sygnały z Krakowa, że rzeczywiście mogę liczyć na ciepłe przyjęcie. To dla mnie bardzo miłe, że ludzie pamiętają, ile dla Wisły zrobiłem. Cóż, rzeczywiście jest tak, że będę musiał włożyć więcej wysiłku w przygotowanie mentalne do tego spotkania, ale na boisku sentymentów być nie może. Moje miejsce pracy jest teraz w Polonii i w piątek zrobię wszystko, żeby to mój zespół wygrał. Wiem, że nie będzie to łatwe, bo Wisła jest na fali wznoszącej, ale my też jesteśmy ostatnio w dobrej dyspozycji.

Właśnie, jaka ta Polonia jest aktualnie? W Gdańsku, gdzie wygraliście z Lechią 3:1, to wy byliście tak mocni, czy rywal tak słaby?

Nie można jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Dlatego powiem inaczej. My zagraliśmy od początku tak, że Lechia miała z nami duży problem i nie potrafiła go rozwiązać.


Piłkarze z Gdańska zostawiali wam mnóstwo miejsca. W Krakowie na coś takiego liczyć nie będziecie mogli.

I doskonale zdajemy sobie z tego sprawę. Czeka nas bardzo trudny mecz, ale myślę, że będzie on przede wszystkim bardzo atrakcyjny dla kibiców. Zarówno Polonia jak i Wisła chcą atakować, chcą strzelać bramki, a to zapowiada wielkie emocje.

To będzie mecz o trzecie miejsce przed zimową przerwą. Ivica Iliev powiedział ostatnio, że jeśli Wisła wygra z Polonią, będzie mogła myśleć o większych rzeczach. U was też panuje podobne przekonanie?

Oczywiście. Wiadomo, jaki jest właściciel Polonii. Musimy myśleć tylko i wyłącznie o czołowych miejscach w tabeli.

Zabraknie u was Bruno, który pauzuje za kartki. Jak duża będzie to strata dla Polonii?

Bruno jest bardzo ważnym piłkarzem dla naszego zespołu. To zawodnik, który potrafi przytrzymać piłkę w środku pola. Lepiej spisuje się jednak w ofensywie niż w obronie.Kto wie, czy akurat na Wisłę, wariant z zawodnikiem bardziej odpowiedzialnym w defensywie nie wyjdzie nam na dobre.

Gdy ostatnio zapytaliśmy Tomasa Jirsaka, jak zatrzymać Caniego, ten odparł, że Wisła nie musi się na niego oglądać, bo ma swoich Bitona i Genkowa. Z perspektywy obrońcy, jacy to są napastnicy.

Obaj bardzo dobrzy. Biton w polu karnym potrafi strzelić bramkę praktycznie z niczego. Nie ograniczałbym jednak siły ofensywnej Wisły jedynie do tych dwóch piłkarzy. Świetną robotę potrafią przecież robić na skrzydłach Patryk Małecki i Ivica Iliev. Wiedzą jak dostarczyć piłkę napastnikom. "Mały" wrócił niedawno po kontuzji i widać po nim, że energia go rozpiera. Jest bardzo głodny gry. Czeka nas w defensywie dużo pracy.

Jak z oddali ocenia Pan to, co dzieje się w Wiśle. Uważa Pan, że Kazimierz Moskal powinien dostać szansę na dłuższą pracę z zespołem?

A dlaczego nie? Kaziu to trener, który współpracował z wieloma szkoleniowcami, więc nie można mówić, że brak mu doświadczenia. O boiskowym nie ma nawet co wspominać, bo wszyscy wiedzą, jaką karierę ma za sobą. Zresztą widać, jak poprawił grę Wisły w tak krótkim czasie. To jest najlepsza odpowiedź na pytanie, czy zasługuje na dłuższą szansę czy nie.

Co będzie kluczem do wygranej w piątek?

Druga linia. Kto zyska przewagę w środkowej strefie, ten powinien schodzić z boiska jako zwycięzca. Oba zespoły mają bardzo silne formacje pomocy, więc walka pójdzie na całego.

Miał Pan już jakieś sygnały z Krakowa przed tym meczem. SMS-y, żarty od znajomych?

Miałem. Jeden z kolegów przysłał mi SMS-a, żebym zabrał z sobą duży plecak, do którego mam zapakować bramki, strzelone przez Wisłę... Cóż, wszystko wyjaśni się w piątek.


Źródło: gazetakrakowska.pl
Autor: Bartosz Karcz

Ligowe ostatki. Przed meczem Wisły z Polonią

Przed nami już ostatni akord ligowy 2011 roku. Na zakończenie pod Wawel przyjedzie warszawska Polonia i mecz "Białej Gwiazdy" z "Czarnymi Koszulami" zapowiada się zdecydowanie szlagierowo. W końcu zmierzą się ze sobą aktualnie trzecia z czwartą drużyną ligowej tabeli. Dla jednych i drugich potyczka ta ma zresztą niebagatelne znaczenie - zwycięzcy pozwoli bowiem zachować dystans do ścisłej czołówki i spokojniej przezimować, będąc na podium.

Ostatnia kolejka nie przyniesie nam zapewne większych niespodzianek i z dużą dozą prawdopodobieństwa przyznać można, że komplety punktów dopiszą przewodzące ligowej stawce Śląsk i Legia. Grają bowiem z outsiderami ligi, odpowiednio na wyjeździe z ŁKS-em oraz u siebie z Cracovią. I raczej ciężko przypuszczać, że dojdzie w tych konfrontacjach do niespodzianek.

Patrząc więc na naszą sytuację w tabeli i mając w perspektywie fakt, że na faktyczną piłkarską wiosnę złoży się jedynie 13 spotkań - wiadomym jest jak istotna będzie dla nas piątkowa potyczka i dopisanie po niej kolejnych punktów.

Wisła po niefortunnych meczach końca października i początku listopada - na kolejne niepowodzenia pozwolić sobie nie może, bo jeśli wciąż chcemy liczyć się w walce o czołowe pozycje, to wygrywać musimy w lidze wszystko i bez wyjątku - a zwłaszcza te spotkania, które czekają nas do rozegrania u siebie. I choć prawdą jest to, że Polonia spisuje się ostatnio nieźle, a bramki dla niej jak na zawołanie strzela sprowadzony z włoskiej Serie B Edgar Çani (pięć trafień w ostatnich dwóch kolejkach) - to zespół z ulicy Konwiktorskiej nie jest rywalem, którego nie da się pokonać. "Czarne Koszule" to oczywiście zespół niewygodny i potrafiący grać w piłkę, ale na wyjazdach całą rundę spisywał się tak naprawdę bardzo przeciętnie. I dopiero przed tygodniem, w Gdańsku, udało się polonistom wygrać przekonywująco.

Czeka nas więc niezła, jeśli chodzi o wiślaków i ich trenera, Kazimierza Moskala, próba. Ich faktycznej siły i charakteru, które to cechy pokazali ostatnio - zgodzicie się na pewno ze mną - zarówno we Wrocławiu, jak i w Odense. I jeśli zagrają w piątkowy wieczór z takim zacięciem, jak we wspomnianych grach, to o punkty możemy być na pewno spokojniejsi.

Nie sposób jednocześnie nie dodać, że w barwach Polonii na nasz stadion powróci Marcin Baszczyński, który będzie chciał się przypomnieć wiślackim fanom. Ci na pewno zgotują mu miłe przywitanie i choć życzymy "Baszczowi" jak najlepiej, to jednocześnie mamy nadzieję, że powodów do radości z wyniku tej potyczki mieć jednak nie będzie.

Limit wpadek na piłkarską jesień Wisła już raczej wykorzystała i mocno liczę, że do czekającego nas jeszcze spotkania pucharowego z Twente (w najbliższą środę w Krakowie) - przystąpimy w bardzo dobrych nastrojach! Do zobaczenia na Reymonta!

Źródło: wislaportal.pl

Zagrają o podium na zimę

Po szesnastu rozegranych meczach Wisła nadal ma punkt straty do warszawskiej Polonii, ale wyprzedzając Ruch w ostatniej kolejce, podgoniła ją o jedną lokatę. Zwycięzca dzisiejszego pojedynku przy Reymonta przez całą przerwę zimową zasiadał będzie na trzecim miejscu w tabeli.

Polonia będzie chciała zachować swoją pozycję tuż za Śląskiem i Legią. Rozkręcająca się w ostatnich dniach Wisła dążyła będzie do zwycięstwa przed własnymi kibicami, co pozwoliłoby jej wskoczyć na podium jeszcze przed świętami. Podział punktów zadowoliłby drużynę chorzowskiego Ruchu, który wciąż liczy się w walce o czołowe lokaty, a jutro zmierzy się u siebie z Koroną.

Wisła po raz drugi z rzędu zaprezentuje się na Reymonta, dla Polonii zaś to drugi kolejny wyjazd. Przed tygodniem "Czarne koszule" efektownie rozprawiły się w Gdańsku z Lechią, już do przerwy prowadząc 3:1. Hat-tricka ustrzelił Edgar Çani, który w ostatnich dwóch meczach zdobył pięć bramek.

Nie sposób więc by pod Wawelem nie obawiano się tego 22-letniego Albańczyka, zwłaszcza w obliczu niekompletnej linii obrony, którą znów przetrzebiły kontuzje. Do wcześniej wykluczonego z gry Jaliensa dołączyli przecież Chavez i Czekaj. W kadrze na dzisiejszy mecz mamy ledwie pięciu obrońców, w tym Bunozę, który ostatnio grał w połowie października oraz Jovanovicia, którego dyspozycji zdrowotnej chyba nigdy nie można być pewnym.

Bogactwo wróciło natomiast to linii ataku, w której trener Moskal ma do dyspozycji wszystkich swych zawodników, a więc nominalnych napastników jak Genkow i Biton oraz pomagających im Boguskiego i Małeckiego. W ostatnich trzech meczach każdy z tej czwórki wpisał się na listę strzelców, co jest dobrym prognostykiem przed dzisiejszym wieczorem.

Na drodze naszych graczy ofensywnych stawać będzie były wiślak Marcin Baszczyński. "Baszczu" bardzo pilnował się przed tygodniem w Gdańsku, aby nie otrzymać upomnienia, które dyskwalifikowałoby go z dzisiejszego występu. Udało się zagrać czysto i obrońca wybiegnie wieczorem na nasze krakowskie boisko. Przywitamy go serdecznie, mając nadzieję, że w trakcie meczu wiślackie akcje bramkowe nie będą obciążały jego konta ;)

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Nikol

Kazimierz Moskal przed meczem z Polonią

- Stan zdrowia zespołu nie uległ zmianie, dalej nie trenuje Michał Czekaj, a także Osman Chávez. Poza drużyną są też Radosław Sobolewski i Kew Jaliens. Mamy więc do dyspozycji 17 zawodników z pola oraz trzech bramkarzy - powiedział przed ostatnim w tym roku meczu ligowym, który zagramy z Polonią Warszawa, trener Kazimierz Moskal.

Opiekun Wisły nie chciał standardowo zdradzać szczegółów składu, zasłaniając się faktem, że przed drużyną jeszcze jeden trening, który może dać mu nowe odpowiedzi lub... wyeliminować któregoś z zawodników z gry. Nie chciał też powiedzieć tego, kto zagra w ataku. Ostatnio bowiem Cwetan Genkow i Dudu Biton wychodzili w pierwszym składzie “na przemian”.

- Mam większy ból głowy, bo 17-tka, która jest pokazuje, że kto by nie grał, to potrafi to robić. A może grać tylko 11 zawodników. Ale też po to tylu ich mamy, aby ich w pełni wykorzystać. Rolą trenera jest to, aby wiedzieć na kogo postawić. Jestem zadowolony z tego co udało się zrobić - przyznał Moskal.

Piątkowy rywal Wisły, warszawska Polonia, zaliczyła ostatnio - tak jak Wisła - dwa kolejne ligowe zwycięstwa. I zwłaszcza za wygraną przed tygodniem w Gdańsku zespół “Czarnych Koszul” był bardzo chwalony.

- Nikt w kraju nie ma wątpliwości, że Polonia ma doświadczonych zawodników z dużymi umiejętnościami i z każdym może powalczyć. Jeśli wygrywa się zdecydowanie na wyjeździe, to podbudowuje to morale zespołu. Będzie to trudny pojedynek - uważa Moskal.

Formą w zespole z Warszawy imponuje zwłaszcza albański napastnik Edgar Çani, który stał się głównym strzelcem Polonii. W ostatnich dwóch meczach zdobył zresztą aż pięć bramek, co podkreślił w swojej wypowiedzi Moskal.

- Widać, że potrafi wykorzystywać sytuacje, jest groźnym zawodnikiem - powiedział o Albańczyku trener Wisły.

Moskal żartował też, że liczył na to, że w Gdańsku swoją czwartą żółtą kartkę zobaczy Marcin Baszczyński i że zabraknie go w Krakowie.

- Miałem nadzieję, że się "wykartkuje" na ten mecz - śmiał się Moskal, a zapytany o to, czy ten mecz rozstrzygnie się w środku boiska, odparł: - Środek pola to newralgiczna formacja każdego zespołu i tam często decydują się losy spotkania. Czasami jest to jednak stały fragment gry, a czasami odrobina szczęścia - przyznał.

Zespół, który wygra piątkowy mecz zapewni sobie miejsce na podium, przed czekającą nas potem zimową przerwą. Dla Moskala nie ma to jednak większego znaczenia.

- Dla nas najważniejsze są trzy punkty. Gramy u siebie i chcemy je zdobyć, żeby nie uciekła nam czołówka - zakończył trener Wisły.

Źródło: wislaportal.pl

Tak gra Polonia Warszawa

Data publikacji: 09-12-2011 09:59


Polonia Warszawa ma bardzo dobrą końcówkę rundy jesiennej – wygrała ostatnie trzy spotkania, dzięki czemu jest aktualnie na trzeciej pozycji w tabeli. Wygląda na to, że trener Zieliński po licznych zmianach w składzie wreszcie znalazł optymalne ustawienie dla swojego zespołu. Czy i tym razem postawi na podobną taktykę?


Ten materiał ukazał się w 121. numerze Newslettera Wisły Kraków. Aby go zamawiać, wystarczy wypełnić formularz

Ustawienie Polonii: 1-4-5-1


BRAMKA: Po wysoko, bo aż 0:4, przegranym meczu ze Śląskiem Wrocław, Sebastiana Przyrowskiego zastąpił w bramce Polonii Michał Gliwa. Spisuje się na tyle dobrze, że otrzymał powołanie na najbliższy mecz reprezentacji Polski. Nie zmienia to jednak faktu, że do najlepszych golkiperów w naszej lidze trochę mu jeszcze brakuje.

OBRONA: W ostatnich dwóch spotkaniach formacja ta zagrała w tym samym ustawieniu i należy się spodziewać, że i w Krakowie trener Zieliński nie zdecyduje się na zmiany w defensywie. Na środku tej formacji grają Marcin Baszczyński i Maciej Sadlok. „Baszcza” przy Reymonta 22 nikomu nie trzeba przedstawiać, chociaż teraz etatowo występuje on już na środku obrony, co w Krakowie zdarzyło mu się jedynie kilka razy. Zawodnik ten nadal jednak lubi włączyć się do akcji ofensywnej i chociaż jako stoper czyni to rzadziej, to jednak można go zobaczyć w każdym meczu pod bramką rywala. Defensywę uzupełniają Jakub Tosik z prawej strony i i Dorde Cotra z lewej. Ten drugi gra bardzo ofensywnie, a że Polonia po lewej stronie z reguły nie ma typowego skrzydłowego, to ma on dużo miejsca na rajdy tą stroną boiska.

POMOC: W tej formacji widać podział na zawodników odpowiadających za obronę i odpowiedzialnych za ofensywę Czarnych Koszul. Defensywnymi pomocnikami są Łukasz Trałka i Tomasz Jodłowiec. Ten drugi jeszcze niedawno grał na środku obrony, więc powierzane mu zadania defensywne nie stanowią dla niego problemu. Trałka – kapitan zespołu, na pewno częściej będzie włączał się do akcji ofensywnych. Trio napędzające akcje ofensywne Polonii to dwóch bocznych pomocników i jeden gracz środka pola. Centalnie ustawiony powinien być Robert Jeż, który zaczyna swoją formą przypominać piłkarza, którego grą dla Górnika Zabrze wszyscy zachwycali się jeszcze sezon temu. Potrafi on zagrać bardzo dobrą, prostopadłą piłkę za linię obrony. Na prawej stronie zobaczymy najpewniej Pavla Sultesa. Grywał on też na środku ataku, co widać po jego grze – często lubi zejść do środka pola, gdzie bardzo dobrze współpracuje z Canim. Na lewej stronie trener Zieliński musi znaleźć zastępstwo za pauzującego za kartki Bruno. Wydaje się, że najbliżej składu jest ktoś z dwójki Paweł Wszołek, Tomasz Brzyski. Pierwszy to zawodnik dużo bardziej ofensywnie grający, potrafiący minąć zwodem rywala na skrzydle. Już kilka razy w tym sezonie bardzo dobrze spisywał się jako zmiennik, więc wygląda na to, że tym razem dostanie szansę gry od pierwszej minuty. Jeśli jednak trener Zieliński zdecydowałby się na grę bardziej defensywną, to niewątpliwie sięgnie po Brzyskiego, który na lewą pomoc został przestawiony z lewej obrony.

ATAK: W tej formacji w Polonii gra jeden zawodnik, ale za to jaki! Edgar Cani w dwóch ostatnich meczach strzelił pięć goli i już nikt nie powie, że ściągnięty na Konwiktorską latem zawodnik jest rozczarowaniem. Albańczyk niewątpliwie jest w wysokiej formie w ostatnich meczach, więc obrońcy Wisły będą musieli na niego uważać. Chociaż zmaga się z drobnym urazem, to trudno uwierzyć, żeby trener Zieliński nie postawił na swojego asa. To wysoki, bardzo silny zawodnik, więc szkoda, że w szeregach Białej Gwiazdy zabraknie Osmana Chaveza, bo pojedynki tej dwójki mogłyby być ozdobą piątkowego spotkania.

M. Górski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

Drużyna Wisły przed rozpoczęciem spotkania.[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
Drużyna Wisły przed rozpoczęciem spotkania.
[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]

WISLAKRAKOW.COM: Wisła Kraków - Polonia Warszawa 0:1

Ten mecz źle się zaczął i źle skończył. Na początku groźnej kontuzji doznał Dragan Paljić, w drugiej połowie z boiska wyleciał Junior, a w 82 minucie straciliśmy bramkę.

Przed meczem z Polonią wiadomo było, że nie wystąpi żaden gracz z kontuzjowanej trójki Jaliens, Chavez, Czekaj. Rozpoczęliśmy mecz z czterema obrońcami na boisku i jednym na ławce. Skończyliśmy z jednym - Marko Jovanoviciem.

Pierwszy wypadł z gry Dragan Paljić. Po dośrodkowanej z lewej strony piłce przez Caniego do główki wyskoczyli obrońca Wisły i Pavel Sultes. Plajić zdążył wybić piłkę głową i w tym momencie zderzył się ze spóźnionym graczem Polonii. Ten trafił serbskiego gracza nieszczęśliwie w okolice kości policzkowej i skroni, a uderzenie było tak mocne, że Paljić stracił przytomność zanim jeszcze upadł na boisko.

Dragan Paljić natychmiast został przewieziony do szpitala. Na szczęście wygląda na to, że poza chwilą strachu, wstrząśnieniem mózgu i skaleczeniem nie doszło do poważniejszych urazów, choć nie wiadomo jeszcze czy któraś z kości nie została uszkodzona. Zawodnik został pozostawiony w szpitalu na obserwacji.

Kolejny wypadł Michael Lamey, zmieniony w przerwie przez Tomasa Jirsaka. W 57 minucie sędzia wyrzucił z boiska następnego defensora Wisły - Juniora Diaza. Kostarykanin po sprzeczce z Robertem Jeżem nie wytrzymał i uderzył Słowaka. Sytuację zauważył sędzia liniowy i od tego momentu Polonia grała z przewagą jednego gracza.

W samej końcówce natomiast straciliśmy przedostatniego z obrońców - Gordana Bunozę. Dzisiejszy zmiennik Paljicia został przesunięty do ataku i napędził trochę strachu drużynie gości. Raz niewiele brakło, by wypracowałby sobie czystą pozycję w polu karnym, później wywalczył rzut wolny, po którym pod bramkę Polonii pobiegł nawet Sergei Pareiko.

Wisła przez cały mecz nie potrafiła złapać odpowiedniego rytmu gry. Podopieczni Kazimierza Moskala stworzyli sobie bardzo mało sytuacji, z których żadna nie była z gruntu tych "stuprocentowych". Nieco ożywienia wprowadził powracający do pierwszego składu Maor Melikson. W swoim stylu potrafił minąć, czasem nieźle podał (jak do Małeckiego pod koniec pierwszej połowy, lecz ten za późno zdecydował się na strzał bądź podanie), często był faulowany. Zwykle jednak po dobrym zagraniu Meliksona nie następowała kontynuacja, stąd gra była bardzo szarpana i mało widowiskowa.

Goście mieli więcej wartościowych piłkarsko fragmentów. Ostatnie dziesięć minut pierwszej połowy należało do nich, zaś po czerwonej kartce Diaza na dłuższy okres przejęli inicjatywę. Gola zdobyli po kontrowersyjnym rzucie wolnym na prawym skrzydle. Podanie do Sultesa przed pole karne, ten niepilnowany oddał strzał, piłka ociera się o Kirma i Bunozę i wpada obok zdezorientowanego Pareiki. Zryw Wisły w doliczonym czasie gry nie przyniósł wyrównania.

Przerwana więc została seria trzech zwycięstw nad Śląskiem, Odense i Widzewem. Znów zobaczyliśmy drużynę w zbyt długich fragmentach bezradną w ofensywie. Znów oddaliśmy tylko jeden strzał w światło bramki rywala, przy dziesięciu próbach uderzeń w ogóle. Po raz czwarty przegraliśmy 0:1 przy Reymonta 22. To paradoks, że personalnie ogromne problemy mieliśmy z obroną, tymczasem to postawa w ataku była przyczyną porażki.

Nie może być usprawiedliwieniem Wisły słaba postawa sędziego Pawła Gila. Arbiter w kilku sytuacjach skompromitował się (żółta kartka po czyściuteńkim wślizgu Wilka, niepozwolenie rozegrania rzutu rożnego w doliczonym czasie pierwszej połowy, zignorowanie faulu na Bunozie tuż przed polem karnym rywala), kilkukrotnie irytował, ale to nie on przegrał Wiśle mecz z Polonią.

Zimę spędzimy najwyżej na czwartym miejscu w tabeli. Możliwe, że spadniemy jeszcze na szóstą lokatę.

Mecz był udanym powrotem do Krakowa dla Marcina Baszczyńskiego. Baszczu rozegrał swój pierwszy mecz na Reymonta 22 od swojego powrotu do polskiej ligi z Grecji. Był dziś wielokrotnie pozdrawiany przez trybuny w przeciwieństwie do prezesa Basałaja, któremu wypomniano, że nie zdecydował się na ściągnięcia Baszcza w przerwie letniej przed obecnym sezonem. Zamiast niego do drużyny trafił Michael Lamey.

Źródło: wislakrakow.com

Dragan Paljić już na początku meczu doznał poważnej kontuzji i został odwieziony do szpitala.[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
Dragan Paljić już na początku meczu doznał poważnej kontuzji i został odwieziony do szpitala.
[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]

WISLAPORTAL.PL: Nieudane ligowe zakończenie roku. Wisła - Polonia 0-1

Mecz z Polonią nie ułożył się Wiśle zbyt dobrze. Bardzo szybko z kontuzją do szpitala odwieziony został bowiem Dragan Paljić, a od 57. minuty graliśmy w dziesiątkę, bo czerwoną kartkę otrzymał Júnior Díaz. Grając w osłabieniu Wisła radziła sobie nieźle, ale tylko do 82. minuty, kiedy to Sergeia Pareikę pokonał Pavel Šultes. Podopieczni Kazimierza Moskala starali się odrobić straty, ale zabrakło precyzji, czasu oraz piłkarskiego szczęścia i czwarta (!) ligowa porażka na własnym stadionie stała się niestety faktem.

Mecz z Polonią rozpoczął się dla Wisły bardzo źle, bo już na początku spotkania, wybijając piłkę głową, groźnie wyglądającej kontuzji doznał Dragan Paljić, z którym zderzył się Pavel Šultes. Wiślak stracił przytomność i na murawie pojawić musiała się karetka, która zabrała naszego zawodnika do szpitala.

Wisła mimo tej koszmarnie wyglądającej sytuacji szybko ruszyła do ataku i w 9. minucie tylko ofiarności obrońcy poloniści zawdzięczają, że nie przegrywali. Ładna akcję Patryka Małeckiego zakończyć próbował wracający do pierwszego składu Maor Melikson, ale jego uderzenie zostało zablokowane.

Goście szybko jednak odpowiedzieli na tą akcję. Po zgraniu na skrzydło do Šultesa, Czech był bliski pokonania Pareiki, ale uderzył w boczną siatkę.

Kolejne minuty upływały na wzajemnej wymianie ciosów, a goście upodobali sobie zwłaszcza faulowanie Meliksona. W 14. minucie to właśnie on egzekwował rzut wolny, tym razem po nieprzepisowym zatrzymaniu Dudu Bitona przez Macieja Sadloka. Niestety wiślak obił tylko mur, a dobitka Cezarego Wilka była nieznacznie niecelna. Na kolejną akcję Wisły czekaliśmy do 25. minuty. Maor ładnie zagrał z "Małym" na lewym skrzydle, ale skończyło się to tylko rzutem rożnym dla nas.

Polonia miała jeszcze swoją okazję w 42. minucie, ale Tomasz Brzyski nie zdołał uderzyć na tyle mocno, aby zagrozić Pareice. W doliczonym zaś czasie I połowy zamieszał jeszcze raz Małecki, ale znów skończyło się na zablokowanym strzale wiślaka. Do przerwy mamy więc bezbramkowy remis.

W przerwie trener Kazimierz Moskal przebudował, jak się okazało, naszą defensywę. Zastępujący Paljicia Gordan Bunoza przeszedł na środek. Ze środka na prawą stronę przesunięty został Marko Jovanović, w szatni został natomiast narzekający na uraz Michael Lamey, którego zastąpił Tomáš Jirsák. Ten z kolei wszedł do środka, bo na lewej obronie ustawiony został Gervasio Núñez...

I od początku II połowy Wisła mocniej ruszyła na gości. Kilka klepek wymienili Ivica Iliev z Meliksonem i zaczynało to wyglądać bardzo obiecująco. Cóż z tego, skoro od 57. minuty musieliśmy grać w osłabieniu, bo czerwoną kartkę zobaczył Júnior Díaz. Sytuację zasygnalizował sędzia boczny... Kostarykanin uderzył - jego zdaniem - zawodnika Polonii łokciem.

Znów więc trener Moskal musiał przebudować defensywę - Jovanović wrócił na środek, a z prawej jej strony ustawiony został wprowadzony do gry... Andraž Kirm.

Grając z przewagą jednego zawodnika Polonia ruszyła oczywiście do śmielszych ataków, ale naszej bramce zagroziła dopiero w 72. minucie, gdy Pareiko musiał interweniować przy strzale Marcina Baszczyńskiego. Zaraz potem kontrę wykończył niecelnym strzałem Tomasz Jodłowiec.

Wisła mogła odpowiedzieć na to wszystko w 80. minucie. Piłkę świetnie przejął Wilk, ale do wychodzącego na czystą pozycję Bitona podał niestety niedokładnie.

I choć wiślacy bronili się skutecznie, to w 82. minucie spore szczęście uśmiechnęło się do gości. Po rzucie wolnym piłka trafiła do Šultesa - ten strzelił bez przyjęcia - rykoszet zmylił Sergeia i przegrywaliśmy 0-1.

Wiślacy ruszyli oczywiście do odrabiania strat, ale w 86. minucie strzał Patryka Małeckiego zakończył się rykoszetem. Nie mieliśmy jednak tyle szczęścia co goście, bo piłka wyszła tylko na rzut rożny.

W doliczonym czasie drugą żółtą kartkę zobaczył jeszcze Maciej Sadlok i siły się wyrównały, a Wisła choć mocno ruszyła do ataków, to zabrakło jej przysłowiowego szczęścia, ale też i skuteczności. Np. Bitonowi, który uderzył po długim rogu, ale piłka minęła bramkę Polonii. Pod nią znalazł się też nawet Pareiko, ale wynik nie uległ już zmianie. Wiślacy mogą więc w tym meczu mówić o ogromnym pechu. Także do sędziego Pawła Gila, który co najmniej kilka razy gwizdał po prostu kontrowersyjnie, żeby nie powiedzieć wprost - tendencyjnie. Do niego też nie mamy "szczęścia". Prowadził nam jesienią trzy spotkania i tyle też zaliczyliśmy porażek...

Źródło: wislaportal.pl

Po czerwonej kartce dla Juniora Diaza Wisła już się nie pozbierała.[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
Po czerwonej kartce dla Juniora Diaza Wisła już się nie pozbierała.
[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]

GAZETA KRAKOWSKA: Wisła - Polonia: porażka mistrzów Polski

Wisła przegrała z Polonią Warszawa i znacznie ograniczyła swoje szanse na obronę tytułu mistrza Polski.

Stało się to po meczu, w którym więcej było walki, fauli i szarpanej gry niż piękna. Do poziomu dostroił się też sędzia z Lublina, który nie panował nad tym, co działo się na boisku, wprowadzając niepotrzebną nerwowość. Mieliśmy zatem smutną, grudniową rąbankę, po której tylko poloniści mogli być zadowoleni.

To było spotkanie powrotów. Do pierwszego składu wrócił Maor Melikson, który od początku meczu zagrał pierwszy raz od 25 września, czyli od meczu z Ruchem Chorzów, kiedy to doznał kontuzji, która wyeliminowała go z gry na długie tygodnie.

Na ul. Reymonta wrócił też Marcin Baszczyński, który zagrał w Polonii Warszawa, ale przez kibiców Wisły został przywitany bardzo ciepło. Skandowano jego nazwisko, a także… "chcemy zamiany, za Baszcza Holendrów damy".

Na Wisłę symbolicznie powróciła też kolejna legenda. W piątkowy wieczór pod dach trybuny wschodniej powędrowała tym razem koszulka z nazwiskiem Adama Musiała. Powrót to był symboliczny właśnie, bo przecież pan Adam na co dzień pracuje na stadionie, będąc jego kierownikiem.

Sam mecz nie zaczął się dobrze dla Wisły. To Polonia w pierwszym minutach była żywsza. Jakby tego było mało już w 3 minucie krakowianie stracili Dragana Paljicia. Zawodnik Wisły i Pavel Sultes zderzyli się głowami. Polonista szybko doszedł do siebie, ale wiślak padł nieprzytomny na murawę. Wszystko wyglądało dramatycznie, Paljić został szybko przeniesiony do karetki i odwieziony do szpitala, a jego miejsce na boisku zajął Gordan Bunoza. W przerwie okazało się, że piłkarz Wisły odzyskał w szpitalu przytomność, co przyjęto z ulgą.

Już na początku mieliśmy zatem kilka minut przerwy, a po niej na boisku trudno było zauważyć, że oto mamy do czynienia z hitem kolejki. Gra była bowiem z obu stron szarpana, a zamiast płynnych akcji, więcej było ostrych starć w środku pola i fauli. Trudno było się doczekać wymiany kilku podań, bo albo kończyło się stratą, albo rywale przerywali sobie wzajemnie ostrymi atakami. Polonia dobrze się broniła, grała w defensywie wysoko, często już na połowie Wisły. Poloniści też nie patyczkowali się w interwencjach. Panowanie nad tym wszystkim stracił prowadzący mecz Paweł Gil, który nie potrafił przerwać tej "rąbanki", a taki np. Maciej Sadlok powinien po pół godzinie gry już siedzieć pod prysznicem. Praktycznie każda interwencja stopera Polonii to był faul. Tymczasem Sadlok pierwszą połowę zakończył jedynie z żółtą kartką na koncie. Tak samo jak np. Cezary Wilk, który ukarany został za… czysty jak łza wślizg. Sadlok ostatecznie z boiska wyleciał, tylko że wtedy, w doliczonym czasie gry, nie miało to już praktycznie żadnego znaczenia.

Przy takim przebiegu gry trudno było o klarowne sytuacje, których w pierwszych 45 minutach po prostu nie stwierdzono.

Drugą połowę Wisła rozpoczęła szybciej i od razu uzyskała sporą przewagę. Tylko, że bardzo szybko, bo już od 57 min przyszło krakowianom grać w dziesiątkę, bo Junior Diaz zachował się totalnie nieodpowiedzialnie. Walnął z łokcia Roberta Jeża i słusznie został wyrzucony z boiska.

To wydarzenie mocno osłabiło impet "Białej Gwiazdy". Mecz się wyrównał i znów gra toczyła się głównie w środku pola. Z tej przepychanki w drugiej linii niewiele wynikało aż do 82 minuty, kiedy to po sprytnie rozegranym rzucie wolnym Pavel Sultes umieścił piłkę w siatce. Trochę było w tym szczęścia polonisty, bo piłka po jego uderzeniu jeszcze odbiła się po drodze o nóg któregoś z piłkarzy, co zmyliło Sergieja Pareikę.

Po stracie gola wiślacy rzucili się do rozpaczliwych ataków, ale niewiele z nich wynikało, bo goście mądrze się bronili. W samej końcówce, gdy udało się już wyprowadzić dobrze zapowiadający się atak, faulem przerwał go Sadlok, za co wyleciał z boiska. Po rzucie wolnym w pole karne pobiegł nawet Sergiej Pareiko, ale nie na wiele się to zdało. Owszem było jeszcze ogromne zamieszanie w polu karnym gości, ale na tym się skończyło.

Polonia wywiozła więc trzy punkty z ul. Reymonta, choć styl jaki zaprezentowały "Czarne Koszule" w Krakowie na pewno nikogo na kolana nie rzucił. Tylko czy w futbolu daje się noty za styl? Liczy się tylko to, co wpada do siatki, a o to jedno trafienie trzeba było zapisać na konto Polonii.

Źródło: gazetakrakowska.pl
Autor: Bartosz Karcz

Sędzia fatalnym sędziowaniem ustalił wynik spotkania.. Wisła - Polonia 0:1

Wisła Kraków podejmuje dzisiaj na własnym obiekcie Polonię Warszawa. Stawką meczu jest trzecia lokata w tabeli T-Mobile Ekstraklasy. W pierwszym składzie po długiej przerwie ponownie znalazł się Maor Melikson. Mecz rozpoczął się od fatalnego zderzenia Paljicia z Sultesem. Serb z niemieckim paszportem stracił przytomność i został przewieziony do szpitala.

Po kwadransie Wisła oddała pierwszy groźny strzał. Z wolnego uderzył Melikson, piłka odbiła się od muru, a do niej dopadł Wilk i potężnym strzałem uderzył tuż nad poprzeczką. Pierwsza połowa nie była zbyt obfita w ciekawe sytuacje. Na uwagę zwróciło słabe sędziowanie Gila i mnóstwo fauli "Czarnych Koszul". W doliczonym czasie gry Wisła stworzyła najciekawszą sytuację. Melikson genialnie dograł prostopadle do Małeckiego, ten położył jak dziecko Tosika, ale jego strzał został zablokowany w ostatnim momencie.

W 49 minucie z rzutu rożnego dośrodkował Małecki i znalazł na 11 metrze Jirsaka, ale główka Czecha była niecelna. W 57 minucie z boiska został usunięty Junior Diaz. W 72 minucie bliski zdobycia gola w zamieszaniu podbramkowym był Baszczyński, ale jego strzał złapał pewnie Pareiko, pomimo tego, że był zasłonięty. W 75 minucie Baszczyński tym razem omal nie pokonał własnego bramkarza. W 83 minucie gola dla Polonii strzelił Sultes. Jeż krótko zagrał do zawodnika "Czarnych Koszul", który płaskim strzałem pokonał Pareiko. Piłka po drodze odbiła się od Bunozy i zmieniła lot. W 85 minucie gola mógł strzelić Małecki, ale jego strzał w ostatnim momencie został zablokowany. Tuż przed końcem Biton mógł wyrównać, ale niestety minimalnie przestrzelił obok słupka Gliwy.

Wisła Kraków - Polonia Warszawa 0:1 (0:0)

83 min. Sultes

Wisła Kraków: Pareiko- Lamey (46 min. Jirsak), Diaz, Jovanović, Paljić (7 min. Bunoza)- Nunez, Melikson, Wilk- Iliev (62 min. Kirm), Biton, Małecki

Polonia Warszawa: Gliwa- Tosik, Baszczyński, Sadlok, Cotra- Jodłowiec, Jeż, Trałka- Brzyski (77 min. Wszołek), Sultes (88 min. Todorovski)- Cani

TSW.com.pl

Autor: Witek

Źródło: tsw.com.pl

Przerwana seria

Data publikacji: 09-12-2011 22:34


Polonia Warszawa przerwała serię zwycięskich meczów Białej Gwiazdy. Wiślacy, grający przez ponad pół godziny w dziesiątkę, przegrali z Czarnymi Koszulami 0:1.

Mecz drużyn walczących o trzecie miejsce w tabeli Ekstraklasy rozpoczął się od dramatycznie wyglądającego zdarzenia. W 3. minucie spotkania w polu karnym Wisły Dragan Paljić zderzył się z Pavelem Sultesem i stracił przytomność. Obrońca Białej Gwiazdy został zniesiony z murawy i odwieziony do szpitala, a trener Kazimierz Moskal musiał dokonać roszad w obronie swojej drużyny, wpuszczając na lewą stronę obrony Gordana Bunozę.


Pierwsza połowa była wyrównana. Obie drużyny miały swoje szanse na strzały na bramkę rywali, ale żadnej z nich nie udało się pokonać golkipera przeciwnej drużyny. W 10. minucie strzał Maora Meliksona w ostatniej chwili zablokował Tomasz Jodłowiec. W odpowiedzi piłkę tuż obok słupka posłał Pavel Sultes. W doliczonym czasie pierwszej połowy futbolówkę na 1:0 miał na swojej nodze Patryk Małecki, który po zagraniu Maora Meliksona pobiegł do linii końcowej, wbiegł w pole karne Polonii, oszukał jednego z obrońców Czarnych Koszul, ale zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału, przez co został zablokowany.


Kluczowy moment tego meczu miał miejsce w 58. minucie. Wtedy czerwona kartką został ukarany Junior Diaz i Biała Gwiazda nie dość, że musiała grać w osłabieniu, to znowu musiała zostać przemeblowana jej obrona. Goście, grając w przewadze, mieli ułatwione zadanie i częściej zagrażali bramce mistrzów Polski. Na osiem minut przed końcem spotkania piłkę z rzutu wolnego przed szesnasty metr zagrał Robert Jeż, tam dopadł do niej Pavel Sultes, który strzałem po ziemi pokonał Sergeia Pareikę.

W doliczonym czasie gry drugą żółtą kartką został ukarany Sadlok po faulu przy linii pola karnego Polonii. Sędzia podyktował rzut wolny dla gospodarzy, a w obręb szesnastki wbiegł nawet Sergei Pareiko, chcąc pomóc drużynie, walczącej o wyrównanie, jednak nie dało to rezultatu. W ostatniej akcji meczu piłkę głową na bramkę rywali uderzał Biton, jednak posłał ją tuż obok słupka.

Wisła Kraków – Polonia Warszawa 0:1 (0:0)

0:1 Sultes 82’

Wisła Kraków: Pareiko – Lamey (46’ Jirsak), Jovanović, Diaz, Paljić (7’ Bunoza) – Wilk, Nunez – Iliev (62’ Kirm), Melikson, Małecki – Biton

Polonia Warszawa: Gliwa – Tosik, Baszczyński, Sadlok, Cotra – Sultes (88’ Todorovski), Trałka, Jodłowiec, Brzyski (77’ Wszołek) – Jeż – Cani

Żółte kartki: Wilk, Jirsak, Bunoza (Wisła) – Sadlok, Cani, Brzyski (Polonia)

Czerwona kartka: Diaz (Wisła) – Sadlok (za dwie żółte)

Sędziował: Paweł Gil (Lublin)

Widzów: 13 020

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Minuta po minucie

Ostatnia szansa na zmniejszenie strat do Ślaska i Legii w tym roku. Przy Reymonta 22 podejmujemy warszawską Polonię z bramkostrzelnym ostatnio Edgarem Canim oraz z legendą Wisły - Marcinem Baszczyńskim. Kto dziś wygra, ten zakończy jesienno-zimowe zmagania na trzecim miejscu w tabeli. Do ataku Wisły wraca Dudu Biton. Jovanović i Diaz na środku obrony. A przede wszystkim - Maor Melikson od pierwszej minuty na boisku! Na środku obrony Polonii Marcin Baszczyński, a na ławce w tej drużynie inny były gracz Wisły - Adam Kokoszka.

  • 1’ Polonia rozpoczęła od środka. "Baszczu z nami, kibicami".
  • 2’ "Wracaj do domu, hej Baszczu wracaj do domu"
  • 3’ Paljić interweniuje, trybuny zamarły. "Gdzie jest karetka?" wołają trybuny. Paljić zderzył się z Sultesem głową, został trafiony w okolice skroni i stracił przytomność.
  • 5’ Gordan Bunoza szykuje się do wejścia. "Dragan Paljić" - skandowane. Oj, oby skończyło się tylko na strachu.
  • 7’ Paljić przetransportowany do karetki na noszach.
  • 7’ Gordan Bunoza wbiega na boisko, zajął pozycję na lewej obronie. Żarty z laleczkami voodoo w Canal+ sprzed meczu (to o kontuzjach Jaliensa, Czekaja i Chaveza) jakoś przestały śmieszyć.
  • 8’ Gordan Bunoza był jedynym naszym obrońcą na ławce.
  • 11’ Nieporozumienie w obronie Wisły i Sultes z prawego skrzydła miał blisko do bramki Wisły. Pareiko skrócił kąt, Sultes kopnął obok bramki.
  • 13’ Biton sfaulowany przez Sadloka na wprost bramki na wysokości 17. metra. Dobra okazja do strzału z rzutu wolnego.
  • 14’ Melikson z rzutu wolnego, po ziemi, ale w mur. Chyba liczył, że gracze Polonii podskoczą. Dobijał z daleka Wilk, bardzo mocny strzał, brakło trochę ponad metr.
  • 18’ Próba strzału w wykonaniu Brzyskiego z rzutu wolnego. Nad bramką.
  • 20’ Baszczu próbował przewrotki... Ciekawe :)
  • 22’ Sadlok upodobał sobie graczy z Izraela. Najpierw faulował Bitona, teraz Meliksona.
  • 23’ Kartką ukarany Sadlok po taktycznym faulu na Meliksonie.
  • 24’ Kontra Polonii, Trałka do Jeża, ten prowadzi piłkę, ma kilku partnerów, ale uderza z większej odległości. Beznadziejnie.
  • 25’ Oj, za długo, Mały! Melikson z Małeckim na lewej stronie, Mały popędził do linii końcowej i za długo poprowadził piłkę, skończyło się tylko na rzucie rożnym.
  • 29’ Zbyt łatwy do obrony strzał Bunozy z dystansu.
  • 31’ Następny faul Sadloka na szybszym Meliksonie, daleko od bramki Polonii. Z taką grą Sadlok nie skończy tego meczu.
  • 33’ Cani uderzył łokciem Diaza, przepraszający gest. Ale jest kartka.
  • 35’ Melikson fauluje Trałkę, po czym został trafiony kolanem w głowę przez wracającego gracza Polonii.
  • 40’ Zabrakło szczęścia Meliksonowi po tej dynamicznej akcji z Ilievem. Trochę za daleko wypuścił sobie piłkę i wyjechał z nią poza linię końcową.
  • 41’ Wściekły Cezary Wilk. Dostał żółtą kartę za faul na Trauce, a czyściutko wybił piłkę. Niebywałe, jak można było za to podyktować faul, a co dopierdo dać kartkę!?
  • 42’ Sultes strzelał taką półprzewrotką obok bramki.
  • 42’ Atak Brzyskiego na wyprowadzającym piłkę Pareice. To mogła być kartka.
  • 44’ Groźny strzał Tosika po długim rogu bramki Wisły. Obronił Pareiko, piłka do Caniego, odegrał do ustawionego na pozycji spalonej partnera.
  • 45’ Aż sześć minut doliczono.
  • 45+2’ Groźna wrzutka do Caniego, ten nie do końca zorientował się gdzie jest piłka.
  • 45+5’ Fantastyczne podanie Meliksona do wychodzącego z lewej strony Małeckiego, ten nawinął jednego obrońcę, uderzenie na siłę w ostatniej chwili zablokowane przez Sadloka.
  • 45+6’ Nieudane dośrodkowanie Maora Meliksona z rzutu rożnego.
  • 45+6’ Rzut rożny dla Wisły i powinien być kolejny, ale sędzia postanowił skończyć pierwszą połowę. Duże pretensje Cezarego Wilka, który w tej połowie miał dużo do powiedzenia sędziemu.

Nie jest to porywające widowisko. Trochę ciekawiej zrobiło się w końcówce, ale niestety, to Polonia była stroną groźniejszą. By wygrać, w drugiej połowie musimy zagrać lepiej. Mamy obawy, czy Jovanović wyjdzie na drugą połowę. Ale nie kraczmy... Rzut wolny z mur Meliksona, dwie akcje z lewej strony z Małeckim w roli głównej... To chyba wszystko jeśli chodzi o jakiekolwiek szanse ze strony Wisły.

  • 46’ Jovanović pozostał na boisku, ale musiał zejść inny obrońca - Lamey. Do lewej obrony cofnięty Nunez a na boisko wszedł Jirsak.
  • 49’ Oj, jakaś dziwna główka Jirsaka. Sporo miejsca, strzał z przysiadu, nad poprzeczką.
  • 50’ W Canal+ podano informację o stanie zdrowia Dragana Paljicia. Odzyskał w karetce przytomność, doznał wstrząśnienia mózgu.
  • 52’ Brzyski fauluje Meliksona i otrzymuje żółtą kartkę.
  • 55’ Ile razy w jednej akcji można sfaulować Meliksona? A chyba ze trzy w przeciągu 3-4 sekund. "Najskuteczniej" potraktował go Baszczu.
  • 57’ Odrobinę za wysoko bita piłka w pole karne Polonii przez Meliksona. Był tam Biton, brakło centymetrów.
  • 57’ Czerwona kartka dla Juniora Diaza. Sędzia boczny zobaczył coś czego nie zobaczył nikt...
  • 57’ Był faul Diaza na Cotrze, ale to chyba nie o to chodziło? Jakieś starcie z Jeżem? Albo wyobraźnia bocznego... :-/ W każdym razie gramy w dziesiątkę.
  • 61’ W tym momencie Wisła gra z dwoma nominalnymi obrońcami: Jovanoviciem i Bunozą. Dla Paljicia, Lameya i Diaza mecz skończył się przedwcześnie.
  • 62’ Zmiana w Wiśle. Ostatnia. Kirm za Ilieva.
  • 63’ Dopiero teraz livepark znalazł powtórkę uderzenia Jeża przez Diaza. Powiemy tak: sprawa mocno dyskusyjna. Jakiś tam ruch łokciem był, ale celowe uderzenie? Wyglądało jak by się od muchy odpędzał... Przynajmniej na pierwszy (i jedyny) rzut nieobiektywnego redakcyjnego oka. Inna rzecz, że Diaz nie protestował...
  • 66’ Groźne podanie w nasze pole karne, na szczęście tylko róg dla Polonii.
  • 66’ Zaskakujący strzał Caniego z 15 metrów, ale łatwy dla Pareiki.
  • 68’ Jovanović uprzedził Jodłowca nim też doszedł do główki. Rzut rożny dla Wisły. Ciężkie chwile.
  • 69’ Niecelna główka Sultesa, piłka odbiła się od Wilka i kolejny róg.
  • 70’ Niezdecydowanie Bitona po prostopadłym podaniu od Kirma. A może to podanie było trochę za bardzo wyrzucającym do prawej strony...
  • 72’ Baszczu przed szansą na gola! Odbita na 9 metr piłka, nie było łatwo się złożyć, ale strzał oddany. Pareiko.
  • 74’ Jodłowiec na pozycji prawoskrzydłowego, przepchnął Nuneza, na nasze szczęście uderzył niecelnie po długim rogu.
  • 77’ Małecki szukał podania do Bitona, ale między graczami Wisły było zbyt gęsto, by jakiekolwiek zagranie przeszło.
  • 77’ Wszołek zmienia Brzyskiego.
  • 80’ Była szansa na kontrę, ale złe podanie Wilka do Bitona. Dużo za mocne.
  • 82’ Wszołek wywalczył rzut wolny przy Jirsaku. Wątpliwy. 7 metrów do linii końcowej z boku pola karnego.
  • 82’ Ale farfocel... :/ Jeż zagrał po ziemi z rzutu wolnego na 20 metr, strzał taki sobie, ale piłka odbiła się od jednego z wiślaków (Bunoza czy Kirm..?) i całkowicie zmyliła Pareikę.
  • 84’ Patrząc na ostatnie 20 minut meczu trudno wierzyć, że Wisła ma siły, by w końcówce coś strzelić. Może nas zaskoczy..?
  • 84’ Groźnie wyglądający strzał Jeża zza pola karnego, ale nie było tak źle - dobre 4 metry od słupka bramki.
  • 86’ Pogroził strzałem Małecki. Ale niecelnie (po rykoszecie).
  • 86’ Bunoza niczym napastnik, w polu karnym Polonii próbował mijać rywali. Cotra na róg.
  • 88’ Strzelec bramki opuścił boisko. Za niego Todorovski.
  • 90’ Kartka dla Jirsaka za faul na Jeżu.
  • 90+2’ Awantura w polu karnym Polonii po pretensjach Bunozy. Sędzia nie zauważył faulu na nim przez Cotrę. Kartka dla Bunozy za pretensje i dla Jodłowca za dyskusję. Teraz liniowy nie widział? Kpina.
  • 90+4’ W analogicznej sytuacji Sadlok fauluje "napastnika" Bunozę. Taktyczny faul ukarany kartką. Sadlok udaje, że płacze, więc schodzi wolniej z boiska.
  • 90+5’ Pareiko w polu karnym Polonii.
  • 90+5’ Nunez po ziemi, kotłuje się w polu karnym. Nic z tego...
  • 90+6’ Jeszcze akcja, Biton przed szansą, strzał lewą nogą, obok bramki!!!

Koniec meczu. Odkryliśmy nowego napastnika - Gordana Bunozę - najgroźniejszy w Wiśle w samej końcówce. Przegrywamy 0:1 kolejny mecz przy Reymonta 22. To jednak nie był dobry mecz Wisły. 1 celny strzał, 10 w ogóle przy 8 celnych Polonii (15 w ogóle). To tylko sucha statystyka, ale prawda jest taka, że ogólnie Polonia prezentowała się lepiej. A że swoje dołożył jeszcze sędzia... Jesień kończymy najwyżej na czwartym miejscu w tabeli. Możemy jeszcze spać o dwie lokaty.


Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Kazimierz Moskal, trener Wisły

- Na pewno nie mogę być zadowolony, bo przegraliśmy bardzo ważny mecz - można powiedzieć o 6 punktów - powiedział na pomeczowej konferencji trener Kazimierz Moskal.

( Tomasz Burda/wislakrakow.com)
( Tomasz Burda/wislakrakow.com)

- Nie jestem zadowolony również z gry - zwłaszcza w pierwszej połowie. Natomiast okoliczności, które towarzyszyły temu spotkaniu sprawiają, że ciężko to wszystko do mnie dociera. Zaczęło się od konieczności zmiany i w miarę upływu czasu wywracało się nam wszystko do góry nogami. Tak jak już kiedyś mówiłem - łatwo jest być trenerem Wisły gdy się wygrywa, ale z porażkami tez trzeba sobie poradzić.

Lamey zgłosił problem zdrowotny jeszcze w przerwie, zaś Jovanović już po zdjęciu Ilieva, gdy do wykorzystania nie było już żadnych zmian. - W efekcie musieliśmy grać Gervasio jako lewym obrońcą i Kirmem jako prawym - zauważa szkoleniowiec.

Czerwona kartka dla Diaza ułatwiła Polonii odniesienie korzystnego rezultatu. - Z gry w pierwszej połowie nie jestem zadowolony. W drugiej czerwona kartka dla Diaza miała ogromny wpływ na naszą późniejszą postawę. Ale zawsze tak jest, kiedy gra się w dziesiątkę.

Z ocenianiem zachowania Juniora Diaza w sytuacji z czerwoną kartką Kazimierz Moskal wolał się na razie wstrzymać. - Jeśli na nią zasłużył, to będę miał do niego pretensje. Nie widziałem jeszcze powtórek, więc nie mogę powiedzieć nic więcej w tej chwili.

Nie podjął się również oceny pracy arbitrów tego spotkania. - To nasza międzynarodowa trójka sędziowska i musimy im zaufać.

Do lidera po tym spotkaniu Wisła może tracić nawet 10 punktów. - Oczywiście, to duża strata, ale taka będzie jeśli Śląsk wygra z ŁKS-em. Jest ona do odrobienia jeśli będziemy mieć wszystkich do dyspozycji. Zdaję sobie jednak sprawę, że nasza sytuacja jest mimo wszystko trudna.

Źródło: wislakrakow.com
Autor: PeO

Jacek Zieliński, trener Polonii

Po raz drugi w tym sezonie Polonia urwała punkty Wiśle. Na Konwiktorskiej wygrywali do przerwy, jednak mecz zakończył się remisem, w Krakowie zdołali wyrwać cenne trzy punkty i utrzymać się na trzeciej lokacie w tabeli.

- Mecz był bardzo dramatyczny. Dużo się działo - były gorące sytuacje sportowe i pozasportowe, które podniosły adrenalinę. Zaczęło się od przykrej kontuzji Palijcia, później były dwie czerwone kartki... W każdym razie dla nas liczy się końcowy wynik. Wracamy stąd z trzema punktami - bardzo ważnymi, bo gonimy uciekającą dwójkę. Na Wiśle nie wygrywa się łatwo, ale mamy do niej ostatnio jakiegoś farta i oby trwał on jak najdłużej - powiedział trener Jacek Zieliński.

Źródło: wislakrakow.com
Autor: PeO

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Cezary Wilk, pomocnik Wisły

W meczu przeciw warszawskiej Polonii kapitan Białej Gwiazdy miał sporo pracy. Nie tylko harował jak wół biegając po boisku, musiał także interweniować słownie przy decyzjach sędziego. Sam otrzymał kartkę za czysty wślizg wprost w piłkę.

Odnieśliśmy wrażenie, że sędzia nie robił tego co powinien - nie chronił zdrowia zawodników

Czarek Wilk: - Były pomyłki sędziego, ale nie koncentrujmy się na tym, bo to do niczego nie prowadzi. Sędzia mylił się, miał dziś słabsze zawody, ale czasem tak bywa. My też czasem gramy słabiej.

Nie poradziliście sobie, szczególnie w pierwszej połowie, z agresywnym stylem Polonii

- Pierwsza połowa była niezbyt ciekawa w naszym wykonaniu - dużo przerywanej, szarpanej gry. Druga połowa dobrze się dla nas rozpoczęła, złapaliśmy swój rytm. Z perspektywy boiska wydawało się, że łapiemy właściwe obroty i właśnie wtedy sędzia pokazał czerwoną kartkę, wówczas wszystko się posypało. Mimo wszystko, uważam, że nawet z jednym zawodnikiem mniej mogliśmy pokusić się przynajmniej o remis, jeśli nie o zwycięstwo. Niestety, przegraliśmy po głupio straconej bramce.

Dopadła was kumulacja pecha? Najpierw wypadek Dragana, potem bramka po rykoszecie...

- To elementy piłki nożnej. Nie można wszystkiego zwalać na pecha. Zagraliśmy dzisiaj słabszy mecz w pierwszej połowie, nie potrafiliśmy poradzić sobie z rozgrywaniem piłki. Szkoda tej drugiej połowy, bo wszystko zaczynało się domykać i wydawało się tylko kwestią czasu, aż dopniemy swego i strzelimy bramkę. Niestety, stało się inaczej.

Wiosną zostanie do rozegrania tylko 13 spotkań, obrona mistrzostwa jest już mało realna?

- Absolutnie nie. Jestem optymistą i wierzę do końca, tym bardziej, że mecze z silniejszymi rywalami mamy wiosną u siebie, więc sprawa jest otwarta. Nie można jeszcze dzielić miejsc między 2-3 drużyny, będziemy jeszcze liczyli się w walce o mistrzostwo.

Problem tkwi w czymś innym - macie dobry bilans z drużynami z czołówki, a punkty tracicie z zespołami ze środka czy wręcz z dołu tabeli

- Nad tym trzeba popracować. Przede wszystkim nad grą w ataku pozycyjnym, bo właśnie gdy gramy ze słabszymi zespołami, które bronią się całą drużyną, wychodzi mądrość w ataku pozycyjnym. Nad tym trzeba zimą popracować. Głęboko wierzę w to, że na koniec sezonu znajdziemy się na pierwszym miejscu.

Maor Melikson wcześniej wnosił jakość, dzisiaj tak nie błyszczał

- Mimo wszystko był kreatywną postacią na boisku. Potrafił wygrywać pojedynki 1 na 1, tak jak robił to przed kontuzją, więc jego występ oceniłbym pozytywnie.

Pociągnie zespół za sobą do zwycięstwa podczas meczu z Twente?

- Nie będę wypowiadał się o jednostkach. Wierzę w nasz zespół i myślę, że powinniśmy godnie pożegnać się z kibicami i zafundować im wygraną na koniec rundy.

Wierzysz w cud, czyli zwycięstwo Odense nad Fulham?

- Tutaj zdecydowanie bardziej jestem pesymistą. Nie wierzę, by drużyna angielska pozwoliła sobie na porażkę z Odense i to jeszcze u siebie. Tutaj rzeczywiście potrzeba by cudu.

Zdążycie się pozbierać do środy? Dopadły was kolejne kontuzje

- Odpowiem standardowo - mamy szeroką kadrę, zobaczymy jak pokażą się zawodnicy, którzy dotąd otrzymywali mniej szans, może nastąpią jakieś korekty na pozycjach. Kontuzje też są elementem futbolu, z którym trzeba sobie radzić.

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Nikol

Marko Jovanović, obrońca Wisły

Pierwsza dobra wiadomość z wiślackiej defensywy. Chociaż w trakcie meczu Marko Jovanović dokuczliwie odczuwał ból, po zejściu z boiska czuł się już lepiej i planuje być do dyspozycji trenera na pojedynek z Twente.

( Tomasz Burda/wislakrakow.com)
( Tomasz Burda/wislakrakow.com)

- Myślę, że moja kontuzja nie jest bardzo poważna, chociaż w trakcie gry ból był dość duży. Teraz jednak czuję się już lepiej i mam nadzieję, że jutro będzie jeszcze lepiej - powiedział dziś wieczorem Jovanović. - Spodziewam się, że będę mógł zagrać w środę. To ostatni mecz, więc będziemy musieli zrobić wszystko, ponieważ jest jeszcze szansa na awans.

Obrońca nie może pogodzić się z tym, że Wisła straciła punkty w potyczce z Polonią. - Ten mecz był niewiarygodny. W pierwszej połowie zagraliśmy źle, ale w drugiej już lepiej, stwarzaliśmy sytuacje. Ciężko nam się grało po czerwonej kartce, ale przede wszystkim ta bramka, która padła to coś zupełnie nie do wiary, nie wiem jak to padło.

Zamiast pięknej gry, oglądaliśmy dziś wieczorem przede wszystkim twarde starcia, często na granicy faulu. - Polonia grała bardzo agresywnie. Myślę, że sędzia powinien dać o wiele więcej żółtych kartek, a może nawet czerwonych, ponieważ narażali nas na kontuzje.

Sytuacja mistrzów Polski w ligowej rzeczywistości znów się komplikuje. - Jeśli Śląsk wygra, różnica wyniesie aż 10 punktów. To bardzo dużo. Zobaczymy jutrzejsze wyniki, ale mam nadzieję, że po powrocie z wakacji zdołamy dogonić lidera. Nie będzie to łatwe, ale musimy walczyć dla naszych kibiców i dla klubu.

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Nikol

Tomas Jirsak, pomocnik Wisły

- Duże znaczenie miało to, że graliśmy w dziesiątkę, bo wtedy Polonia dłużej utrzymywała się przy piłce, ale i tak nie miała sytuacji, żeby zdobyć bramkę, ale i tak skończyło się dla nas niedobrze - powiedział po porażce z "Czarnymi Koszulami" Tomáš Jirsák.

- Bramkę straciliśmy głupio, bo po stałym fragmencie gry. Nikt nie przypilnował zawodnika na szesnastce, a ktoś tam powinien stać - przyznał wiślak.

Czeski pomocnik ma podwójne powody do niezadowolenia, bo w spotkaniu z Polonią obejrzał swoją czwartą żółtą kartkę, a to oznacza, że nie wystąpi w pierwszy ligowym meczu "Białej Gwiazdy" w przyszłym roku, który to zagramy w Lubinie z Zagłębiem.

Źródło: wislaportal.pl

Dudu Biton, napastnik Wisły

- Wszyscy bardzo szanujemy i lubimy Kazia Moskala, jako człowieka, i jako trenera. Nie jesteśmy jednak właścicielem klubu, a to on zadecyduje o tym co będzie dalej. Z Kaziem zagraliśmy kilka bardzo dobrych spotkań, osiągneliśmy dobre wyniki. Decyzja nie należy jednak do mnie - powiedział Dudu Biton, zapytany oczywiście o to, czy jego zdaniem Kazimierz Moskal powinien zachować posadę pierwszego trenera Wisły.

To jednak właśnie Moskal w meczach ze Śląskiem, czy Widzewem sadzał Bitona na ławce i może też zdecydować o tym, że nie zagra on od początku w bardzo ważnym spotkaniu z Twente.

- Zawsze chcę grać w każdym meczu, ale to Kaziu jest trenerem i to on decyduje. Zobaczymy co będzie w środę - przyznał Biton.

Napastnik zdradził też, że mocno przeżył sytuację, jaka spotkała Dragana Paljicia.

- Po tej sytuacji z Draganem było nam bardzo trudno, już w pierwszych minutach straciliśmy tak dobrego zawodnika, jakim jest Dragan. Wyglądało to bardzo groźnie. Później nie podchodziłem do niego, bo trudno jest mi patrzeć na takie rzeczy - powiedział o nieszczęściu jakie spotkało Dragana - Dudu.

Źródło: wislaportal.pl
Autor: Kamil

Marcin Baszczyński, obrońca Polonii

Marcin Baszczyński wrócił na Reymonta. W koszulce innej niż byśmy sobie życzyli, ale mimo tego został serdecznie przyjęty przez wiślackie trybuny, za co z całego serca wszystkim dziękuje.

Zmęczony?

Marcin Baszczyński: - Oczywiście, po takim meczu... Ale zmęczenie szybko mija po zwycięstwie na wyjeździe, jeszcze na takim terenie.

Jak się wraca na nasz stadion?

- Och, w ogóle to szok i dla mnie, i dla całej drużyny. Liczyłem na dobre przywitanie, ale nie spodziewałem się aż takiej ilości i twórczości ze strony kibiców Wisły. Naprawdę cieszę się, takie chwile są najważniejsze w mojej karierze piłkarskiej i najbardziej wzruszające. Kibice Wisły byli ze mną przez wszystkie momenty - i samobój, i sukcesy, później śmierć mojego taty, i teraz, gdy wracam tutaj z inną drużyną. Życzę każdemu, aby kiedyś mógł coś takiego przeżyć.

Cieszyłeś się z nimi po meczu, zjawiła się myśl, aby tutaj powrócić?

- Krzyczeli, śpiewali na ten temat, ale wiadomo, że pewne rzeczy są poza mną. Chciałem wrócić, ale to się nie udało, a jestem już w takim wieku, a nie innym, więc na grę w Wiśle już chyba nie będzie czasu.

Nie zadrżało Ci serce w 71. minucie, gdy stanąłeś przed szansą pokonania Pareiki?

- Chyba dlatego tak słabo strzeliłem (śmiech). Ale gdybym strzelił, to bramkę zadedykowałbym kibicom. Chciałem strzelić bramkę i wypaść w tym meczu jak najlepiej, to typowo sportowe podejście. Z resztą kibice tak mnie pamiętają - jako profesjonalistę, a nie udawanego gracza, więc i dziś robiłem to co do mnie należy.

Nie przesadziliście trochę z agresywnością względem naszych zawodników?

- Chyba to ktoś z Wisły wyleciał z czerwoną kartką? ;) Faule były po obu stronach, taka jest piłka. Ja nie widziałem dzisiaj szczególnej złośliwości, więcej teatru i przepychania, ale bój szedł o dużą pulę przed rundą rewanżową, więc nikt się nie oszczędzał.

Utykałeś w końcówce...

- Trochę ucierpiał mój przywodziciel. Boisko było ciężkie, grząskie, bo padał deszcz.

Przed meczem klucza do zwycięstwa dopatrywałeś się w wygraniu walki w drugiej linii. Sprawdziło się?

- Po tym meczu został wyróżniony Tomek Jodłowiec. Znowu fajnie graliśmy z dużą asekuracją i dużą konsekwencją, szczególnie w drugiej linii. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była bardzo ciekawa i wydawało mi się z boiska, że byliśmy stroną przeważającą. Był to jeden z elementów, który dał nam zwycięstwo.

Czerwona kartka także ułatwiła wam sprawę?

- Na pewno. Wisła cofnęła się, ale naprawdę zaczęła grać, gdy straciła gola. My nie forsowaliśmy, nie chcieliśmy strzelić gola jak najwcześniej. Graliśmy konsekwentnie, pomału, nawet czasami za spokojnie, ale w końcu dobrze wykonaliśmy stały fragment i gola udało się strzelić.

Mecz wykazał, że zasłużenie jesteście w tabeli wyżej niż Wisła?

- Po niemrawym początku nasz poziom był później coraz bardziej wyrównany, choć mieliśmy jeszcze problem z meczami wyjazdowymi. Wisła miała różne momenty - zawirowania, zmiana trenera, Kazek potrzebował trochę czasu, aby to uspokoić. Wisła znowu wskoczyła na dobre tory, później jednak trochę problemów personalnych. Przed tym meczem trener Moskal miał tylko 17 zawodników, musiał kombinować z ustawieniem w trakcie meczu. My byliśmy drużyną bardziej stabilną do końca i zasłużenie wygraliśmy.

Wasza gra nabrała rumieńców, nie żałujecie, że to już ostatnia kolejka?

- Może i tak, ale trzeba cieszyć się z tego co mamy. Kontakt z końcówką jest cały czas, więc mamy o co walczyć i nad czym pracować w przerwie zimowej.

"Zło, zło, agresja."[Foto: Łukasz Libuszewski/wislakrakow.com]
"Zło, zło, agresja."
[Foto: Łukasz Libuszewski/wislakrakow.com]
"Zło, zło, agresja."[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
"Zło, zło, agresja."
[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
"Zło, zło, agresja."[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
"Zło, zło, agresja."
[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]

Tym meczem udowodniliście, że jesteście w stanie walczyć o mistrzostwo?

- Zobaczymy. Runda rewanżowa będzie krótka, musimy myśleć o zwycięstwie w każdym meczu.

Dla was runda dobiegła końca, przyjedziesz w środę na nasz mecz z Twente?

- Bardzo chciałem, ale okazało się, że urlop mam zaplanowany już od wtorku, więc niestety nie dam rady.

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Nikol

Paljić odzyskał przytomność

Data publikacji: 09-12-2011 23:02


Obrońca Wisły Kraków Dragan Paljić w trzeciej minucie meczu z Polonią Warszawa zderzył się z rywalem, stracił przytomność i został odwieziony do szpitala. Jak poinformował trener Kazimierz Moskal, zawodnik ma wstrząśnienie mózgu.

„Z tego co wiem na tę chwilę, to Dragan ma wstrząśnienie mózgu i rozcięty policzek. Powinien zostać na obserwacji, ale na własne życzenie chciał się wypisać ze szpitala. Takie mam na razie informacje” – powiedział szkoleniowiec Białej Gwiazdy.

Zawodnik późnym wieczorem wrócił do klubu. Na twarzy założono mu kilka szwów. Dragan nie pamiętał, jak doszło do całego zdarzenia. Noc zawodnik spędził w domu.

AM

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Pareiko: Będziemy dalej pracować

Data publikacji: 09-12-2011 23:55


Sergei Pareiko nie uchronił drużyny przed utratą bramki, po której stołeczna Polonia do Warszawy wraca z kompletem punktów. Biała Gwiazda przegrała mecz na szczycie, a dystans do lidera z Wrocławia się powiększa.

Bramkarz mistrza Polski krótko podsumował spotkanie 17. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. „Mecz ten wyglądał tak, że my staraliśmy się grać w piłkę, a Polonia niekoniecznie. Podobne spotkania miały miejsce z Widzewem i ŁKS-em. Będziemy dalej pracować na treningu, aby w kolejnej rundzie wygrać wszystkie rywalizacje” – podsumował bramkarz Wisły.

K. Kawula

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Melikson: Jestem rozczarowany

Data publikacji: 10-12-2011 01:12


Po raz pierwszy od powrotu po kontuzji Maor Melikson rozpoczął mecz Wisły w wyjściowym składzie. Pomocnik Białej Gwiazdy musiał jednak przełknąć gorycz porażki.

Zawodnik Wisły po meczu przyznał, że nie jest zadowolony z tego spotkania. „Jestem bardzo rozczarowany tym meczem. Chcieliśmy wygrać, ale tak się w piłce czasem zdarza. Mamy jeszcze jedno spotkanie i chcemy je wygrać” – powiedział Maor.

Piłkarz podkreślił że w piłce nożnej takie sytuacje, po której Junior Diaz otrzymał czerwoną kartkę, się zdarzają. „To jest futbol. Piłka nożna to jest gra emocji, a Junior dał nam w tym meczu wiele gry” – tak skomentował czerwoną kartkę dla obrońcy Wisły.

Maor po kontuzji w meczu przeciwko Polonii zagrał od początku meczu. Po spotkaniu przyznał, że z jego w formą jest wszystko dobrze. „Myślę, że moja forma jest w porządku. Nie jest łatwo, ale najważniejsza jest Wisła” – powiedział po meczu.

MS

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Ciekawostki

Zło, zło, agresja

Ostatni mecz ligowy 2011 roku na długo zapadnie w pamięć, niestety jako negatywne wspomnienie. Abstrahując nawet od straty punktów, bo ta runda uodporniła nas na rozmaite piłkarskie wpadki naszych faworytów, na boisku działo się głównie źle.

Zaczęło się jeszcze w 3. minucie, gdy na murawę upadł bezwładnie Dragan Paljić. Zamarliśmy wszyscy i z przerażeniem oczekiwaliśmy lekarskich decyzji. Dragan wciąż się nie podnosił, a oczekiwanie na karetkę wydłużało ogromnie. Na twarzy gorączkowo przygotowującego się do wejścia Bunozy malowało się niedowierzanie. Oblicza kibiców z bliska widzących to powietrzne starcie także wyrażały trwogę. - To była dla nas bardzo niekorzystna sytuacja, po której grało nam się trudniej. Także strata Michaela wymusiła zmiany w naszym ustawieniu - żałował po meczu Dudu Biton.

Z kolejnymi minutami nasze obawy o zdrowie Dragana przemieniały się w złość na agresywne wejścia polonistów, w których przodował zwłaszcza Maciej Sadlok. Upodobał sobie szczególnie graczy z Izraela, najpierw nieprzepisowo traktując Bitona, później kilka razy Meliksona. Po kolejnym brutalnym powstrzymaniu szybszego Meliksona Sadlok wreszcie został ukarany. Nie brakowało jednak głosów, że jeszcze przed przerwą powinien był opuścić boisko z drugą żółtą kartką.

Meliksonowi obrywało się solidnie. Jak nie po nogach, to chociaż brzuchu czy głowie, jak wtedy, gdy z kolana potraktował go jeden z polonistów za faul na Trałce. Jeśli Maor miałby zostać za coś upomniany, to właśnie za to zagranie. Sędzia jednak nie dopatrzył się nadmiernej szkodliwości i oszczędził pomocnika. 6 minut później skrzywdził jednak Cezarego Wilka. Kapitan Białej Gwiazdy został niesłusznie ukarany za czysty wślizg wprost w piłkę.

Chwilkę później dziwacznego zachowania dopuścił się Tomasz Brzyski, próbujący uniemożliwić Pareice wznowienie gry...

Tymczasem w przerwie pojawiły się obawy co do stanu zdrowia dwóch kolejnych obrońców, którzy ucierpieli w tym meczu. Ostatecznie Lamey nie wybiegł na drugą połowę, zaś Jovanović musiał zacisnąć zęby i dograć spotkanie do końca.

My także zaciskaliśmy, ale chyba pięści z bezsilności, oglądając kolejne faule na Meliksonie. Jeśli poloniści nastawili się na jego wyeliminowanie, realizowali to z pełną regularnością. Spośród kilku szarżujących po Maorze "żółtko" obejrzał wreszcie Brzyski.

Zawrzało, gdy główny arbiter, po konsultacji z liniowym, sprezentował kartonik w kolorze mikołajskiej czapki Juniorowi Diazowi. W pierwszej chwili nie bardzo było wiadomo za co. Kostarykanin potraktował łokciem Roberta Jeża. Po meczu Diaz miał skruszoną, ale i rozgoryczoną minę. Wiemy, że kilkakrotnie był przez Słowaka prowokowany. - Wcześniej kilka razy mnie popychał, trzymał mnie za rękę, w końcu go lekko odepchnąłem, a ten upadł. Taka jest piłka, że wiślak dostaje za to czerwień, a zawodnik innego zespołu tylko żółtą kartkę - mówił nam po meczu, nawiązując do sytuacji z 33. minuty, gdy żółtko obejrzał Edgar Ciani za uderzenie łokciem prosto w twarz właśnie Juniora Diaza.

Najgoręcej zrobiło się w doliczonym czasie gry. Tuż przed własnym polem karnym Dorde Cotra sfaulował biegnącego bez piłki Bunozę, wykluczając go z udziału w ofensywnej akcji Wisły. Między zawodnikami doszło do przepychanki. Ani główny, ani liniowy nie dopatrzyli się przewinienia, a za dyskusje ukarano tylko Jodłowca, no i wściekłego Bunozę, solidarnie. Chwilę później analogiczna sytuacja, tym razem odgwizdany faul na Bunozie, i wreszcie schodzi z boiska, brutalną grą nadrabiający braki szybkościowe, Maciej Sadlok. W końcówce atmosfera była tak gorąca, że nawet Pareiko nie utrzymał nerwów na wodzy i wystartował do Tosika.

W hitowym pojedynku 17. kolejki więcej było trzeszczących kości niż porywających akcji. - To nie pierwszy taki mecz. Wcześniej podobnie było, gdy graliśmy z Widzewem, czy ŁKS-em. W Polsce taka gra jest normalna - skomentował Sergei Pareiko. Poloniści nie uważają, że przesadzili z agresją na boisku mistrza Polski. - To Biton pokładał się na ziemię, jakby nie był mężczyzną, tylko kobietą - naraził się nam Jodłowiec. - Nie widziałem dzisiaj szczególnej złośliwości, więcej teatru i przepychania, ale bój szedł o dużą pulę przed rundą rewanżową, więc nikt się nie oszczędzał - wtórował Marcin Baszczyński.

Prowadzący zawody sędzia Gil zupełnie nie powstrzymywał agresji zawodników, nie temperował ich chamskich zagrań, nie zmuszał do myślenia o konsekwencjach zachowań i nie dbał o zdrowie tych, którzy swą grą mają przyciągać widzów na stadiony także w rundzie wiosennej. Po raz trzeci w tej rundzie przegraliśmy mecz, w którym gwizdał Paweł Gil. Te ostatnie zawody chyba nieco go skompromitowały i położyły cień na międzynarodowej karierze.

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Nikol

Maor Melikson.[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
Maor Melikson.
[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]

Melikson wrócił i się rozczarował

Jeszcze we wrześniu Maor Melikson doznał kontuzji, która na dłuższy czas wykluczyła go z gry. Gdy Wisła przegrywała, podkreślano jego brak w drużynie, tęskniono za niebanalnymi rozwiązaniami, którymi zachwycał wiosną.

Pomocnik zagrał niespełna 10 minut przeciwko Odense w Danii i dopiero na mecz z Polonią został wstawiony do wyjściowego składu. Zawodnicy z Warszawy chcieli zrobić wszystko, aby go zneutralizować. Nie szczędzili przy tym brutalnych wejść. Melikson obrywał jak nie po nogach, to chociaż po brzuchu czy głowie.

- Taki jest futbol, to gra, w której pełno jest emocji. Nie chcę narzekać, to moja praca, a od decyzji pozostaje sędzia - tak Melikson komentował pytania o decyzje arbitra oraz agresywną grę podopiecznych trenera Zielińskiego.

Po raz pierwszy od trzech miesięcy Maor wystąpił w pełnym wymiarze czasowym. Momentami wydawało się, że wydolnościowo nie do końca sobie radzi. - Nie jest łatwo, ale najważniejsza jest Wisła - stwierdził zawodnik.

Trudno oczekiwać, by Melikson był zadowolony ze swego powrotu w takich okolicznościach. - Jestem bardzo rozczarowany tym meczem. Chcieliśmy wygrać ten mecz, teraz musimy myśleć tylko o czekającym nas ostatnim spotkaniu.

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Nikol

Statystyki

Krakowska Wisła po porażce z Polonią Warszawa może po ostatniej kolejce w tym roku tracić do liderującego Śląska aż 10 punktów. W spotkaniu z "Czarnymi Koszulami" to goście strzelali jednak częściej i choć było im łatwiej, bo ponad pół godziny graliśmy w osłabieniu, to zwłaszcza za I połowie nie ma co chwalić nasz zespół.

Oto statystyki spotkania 17. kolejki ligowej:

Wisła Kraków - Polonia Warszawa

bramki: 0-1
strzały: 10-15
strzały celne: 1-5
rzuty rożne: 8-6
spalone: 1-2
faule: 17-24
żółte kartki: 3-5
czerwone kartki: 1-1.

Źródło: wislaportal.pl za Canal+Sport

Kibicowsko

Tak się bawią ludzie, kiedy przegrywa

Ledwie 13 tysięcy widzów zgromadził ostatni tegoroczny pojedynek ligowy na Reymonta, w którym rozstrzygały się losy trzeciego miejsca w tabeli.

Ci, którzy przyszli, jak zwykle bawili się jednak doskonale, nie zważając na niekorzystne rozstrzygnięcia na boisku.

Na płot trybuny północnej powróciły flagi, które ostatnio wywieszono na wschodniej: Towarzystwo Sportowe, Wisła Sharks, Nowa Huta. Stadion zdobiły także płótna: Tylko przed Bogiem, Reyman, Nieobliczalni, White Star Power, Oliwa, Śląsk, Urodzeni Wiślacy, Kazimierz, Qrdwanów, Olkusz, Krowodrza, Prądnik Biały, PDW, Bronowice, Bochnia, Kleparz, Fanatycy, FC Czernichów.

Przyjazd Marcina Baszczyńskiego w szeregach warszawskiej Polonii sprowokował powstanie kolejnych haseł skandowanych przez wiślacki młyn, kolejną porcję zarzutów pod adresem prezesującego Bogdana Basałaja. "Chcemy zamiany - za Baszcza Holendrów oddamy!", "Basałaj, coś ty narobił?!", "Wracaj do domu! Ej Baszczu, wracaj do domu!".

Stadionowy doping urozmaicono przyniesioną z hali przyśpiewką "Tak się bawią ludzie wtedy, kiedy Wisła gra! Tak się bawią ludzie, kiedy wygrywa!" Szczególnego efektu nabierała, gdy zaczynano ją intonować na siedząco, a po chwili wstawano z wielkim pier... To znaczy bardzo głośno.

Pod koniec, ku powszechnej wesołości, wersję zmieniono, tak jak w tytule. Gdy mecz dobiegł końca kibice Wisły oznajmili także co sądzą o Polski stolicy.

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Nikol

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2011/2012

Zdjęcia

Wiślackie trybuny.[Foto: Łukasz Libuszewski/wislakrakow.com]
Wiślackie trybuny.
[Foto: Łukasz Libuszewski/wislakrakow.com]
Wiślackie trybuny.[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
Wiślackie trybuny.
[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
Wiślackie trybuny
Wiślackie trybuny