2012.02.23 Standard Liege - Wisła Kraków 0:0

Z Historia Wisły

2012.02.23, Liga Europy, 1/16 finału, rewanż, Liege, Stade Maurice Dufrasne, 19:00, czwartek, 8°C
Standard Liege 0:0 Wisła Kraków
widzów: 23.000
sędzia: Milorad Mažić (Serbia)
Bramki
Standard Liege
4-4-2
Sinan Bolat
Laurent Ciman
Rami Gershon
Felipe
Sébastien Pocognoli
Grafika:Zk.jpg Réginal Goreux Grafika:Zmiana.PNG (89' Grafika:Zk.jpg Serge Gakpé)
Karim Belhocine
Grafika:Zk.jpg Birkir Bjarnason
Yoni Buyens
Mémé Tchité Grafika:Zmiana.PNG (85' Michy Batshuayi)
Grafika:Zk.jpg Cyriac Gohi Bi Grafika:Zmiana.PNG (90' Daniel Opare)

trener: Jose Riga
Wisła Kraków
4-5-1
Sergei Pareiko Grafika:Zk.jpg
Marko Jovanović grafika:zmiana.PNG (76' David Biton)
Kew Jaliens Grafika:Zk.jpg
Osman Chávez
Júnior Díaz
Ivica Iliev grafika:zmiana.PNG (67' Andraž Kirm)
Cezary Wilk Grafika:Zk.jpg grafika:zmiana.PNG (87' Tomáš Jirsák)
Gervasio Nunez Grafika:Zk.jpg Grafika:Zk.jpg Grafika:Cz.jpg 63'
Łukasz Garguła
Maor Melikson
Cwetan Genkow

trener: Kazimierz Moskal
Statystyka:
strzały: 8-4
strzały celne: 3-0
spalone: 3-4
faule: 16-18

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Standard - Wisła. Powalczą o awans w cieniu fabryk

Jeśli ktoś nie był nigdy w Liege, a chciałby wyobrazić sobie klimat miasta, w którym w czwartkowy wieczór piłkarze Wisły Kraków zagrają w Lidze Europy, to wystarczy, że wie, jak wyglądają w Polsce miasta śląskie. Liege to też właśnie taki typowo przemysłowy ośrodek, choć jednocześnie nie pozbawiony zabytków. W otoczeniu fabryk mieści się natomiast Stade de Sclessin, czyli mogący pomieścić 29 200 widzów obiekt Standardu. Właśnie na nim o godz. 19 rozpocznie się dziś bój o awans do 1/8 finału Ligi Europy. W pierwszym meczu było 1:1. Transmisja w Polsat Sport.

Wiślacy do Belgii przylecieli w środowe wczesne popołudnie. Zamieszkali w hotelu Chateu Des Thermes na obrzeżach miasta. Wieczorem trenowali na arenie dzisiejszego spotkania. Warunki pogodowe są lepsze niż w Krakowie, bo w Belgii jest dużo cieplej. Krakowianie spokojnie podchodzą do konfrontacji ze Standardem, choć Kazimierz Moskal nie kryje, z jakim założeniem jego zespół przyjechał do Belgii. - Powiedziałem już po pierwszym meczu, że szanse ciągle są 50 na 50 - stwierdził trener "Białej Gwiazdy".

- Przyjechaliśmy tutaj po awans.

Moskal nie podał wyjściowego składu, ale zdradził, że ma go już w głowie. Szkoleniowiec Wisły wie już zatem, kto zastąpi Michała Czekaja, który pauzuje po czerwonej kartce oraz Patryka Małeckiego, odsuniętego od I drużyny. W pierwszym przypadku będzie to ktoś z pary Gordan Bunoza, Kew Jaliens. Za "Małego" od początku zagra zapewne Ivica Iliev.

Optymistycznie nastawieni są również piłkarze. Łukasz Garguła żartował nawet na konferencji prasowej, że skoro on na nią przyszedł, to wynik musi być taki sam jak w Odense, gdzie również pojawił się na przedmeczowym spotkaniu z dziennikarzami. Co jednak najważniejsze, w przypadku pomocnika Wisły, nie ma już śladu po urazie, jakiego nabawił się w czasie spotkania z Zagłębiem.

W Wiśle mobilizacja, a w Liege nie ma wielkiego zainteresowania tym spotkaniem. Organizatorzy spodziewają się raptem około 17 tysięcy widzów. Nie boją się też fanów Wisły. Co prawda podczas pierwszego spotkania dochodziło do spięć między obiema grupami, ale władze Liege nie miały zamiaru zamykać miasta przed Polakami, tak jak zrobili to Holendrzy w Enschede. Wiślaków przyjedzie 1600 i bez przeszkód będą mogli w czwartek poruszać się po ulicach. - Nie traktujemy tego meczu w szczególny sposób, choć wiemy, co działo się w Krakowie - mówi Olivier Smeets, rzecznik prasowy Standardu. - Organizacja będzie dokładnie taka sama, jak choćby podczas naszego niedawnego spotkania z Hanowerem, również w Lidze Europy.

Organizatorzy podchodzą zatem do meczu spokojnie, tak samo jak trener gospodarzy, Jose Riga. Belg ma prawo do nerwów, bo kłopotów mu nie brakuje. Ze składu wypadło kilku ważnych zawodników. Za kartki nie zagrają Kanu i William Vainqueur. Kontuzjowani są Luis Manuel Seijas oraz Bia Mujangi. Pod znakiem zapytania stoi również występ bramkarza Sinana Bolata. Do tego wszystkiego Standard przegrał ostatni mecz z Zulte Waregem 2:4. Największym jednak ciosem dla klubu była nagła śmierć trenera od przygotowania fizycznego, Guya Namuroisa. Tyle problemów mogłoby wstrząsnąć każdym trenerem, ale jednak Riga nie dawał tego poznać na przedmeczowej konferencji prasowej. - Śmierć Guya była dla nas bolesną sprawą. Piłkarze będą o nim pamiętać na boisku. Jeśli chodzi o Wisłę, to wiemy już trochę więcej o tym zespole, choć już przed pierwszym meczem mieliśmy sporo informacji. Spotkanie w Krakowie potwierdziło tylko, że nasz rywal ma jakość i czeka nas trudna przeprawa. Chcemy jednak oczywiście awansować - mówił szkoleniowiec Standardu.

Źródło: gazetakrakowska.pl
Autor: Bartosz Karcz

Powtórzą Gelsenkirchen? Przed rewanżem ze Standardem

22 lutego 2012

W czwartek, tuż przed godziną 19-tą, wszystkie wiślackie serca wskazywać będą stan przedzawałowy. Jego powód jest jasny - piłkarze "Białej Gwiazdy" zagrają właśnie wtedy o awans do 1/8 finału Ligi Europy! I choć nie będzie o niego łatwo, to przy odrobinie szczęścia, jeszcze większej dawce umiejętności oraz największej chęci podjęcia walki - może się to wiślakom udać!

A wtedy, tak jak w 2002 roku, kiedy to w podobnych okolicznościach wyeliminowaliśmy Schalke - zapiszą się złotymi zgłoskami w kartach wiślackiej historii... Bo też po remisie w Krakowie 1-1 - rewanżowy mecz z Niemcami i słynne 4-1 przywoływany jest najczęściej. Czy historia się powtórzy? Bardzo byśmy sobie tego wszyscy życzyli i zapewne nikt z wiślackich kibiców nie musiałby czekać na wynik w aż takich rozmiarach, bo ucieszy nas każdy, który da awans.

Oczywiście z powyższych stwierdzeń płynie spory optymizm, ale inaczej być nie może, bo choć jasne jest, że Standard na wyjazdach gra w tym sezonie słabo, a u siebie znacznie lepiej, to wiślacy sami musieli po meczu w Krakowie nabrać pewności siebie. Ponad godzinę grali w 10-tkę i przez niemal całe spotkanie dyktowali warunki na boisku. Byli aktywniejsi i częściej przy piłce i choć oczywiście belgijski zespół stwarzał zagrożenie pod naszą bramką, to wielkiej furory nie zrobił.

Tą mocniej robili natomiast wiślacy, którzy sami przyznają, że awans jest w ich zasięgu. A skoro oni w to wierzą, to kibic, który przeżył Saragossę, wspomniane Schalke oraz wygraną z Twente i wyeliminowanie w nieprawdopodobnych okolicznościach londyńskiego Fulham, nie może wierzyć w przejście Standardu?

Ten zresztą jest w solidnych opałach, bo za kartki pauzować musi obrońca Kanu oraz pomocnik William Vainqueur, kontuzja wyeliminowała Luisa Manuela Seijasa, a także nieobecnego w Krakowie Geoffreya Mujangi Bia. I choć z Belgii dopływały też niepokojące dla Standardu doniesienia o kontuzji bramkarza Sinana Bolata, to Turek brał już udział w zajęciach i zapewne będzie w stanie zagrać w meczu z Wisłą. Nawet jednak bez tego trener wicemistrzów Belgii, José Riga, ma o czym myśleć i ma go od czego głowa boleć. I cóż - choć będąc w Krakowie można go było odbierać pozytywnie, to tym razem może niech ten jeden raz głowa zaboli go w czwartek jeszcze trochę mocniej? Do boju Wisełka!!!

Źródło: wislaportal.pl

„Jesteśmy w stanie wygrać”

Data publikacji: 21-02-2012 15:00


Kazimierz Moskal przeszedł już chrzest bojowy prowadząc drużynę Wisły w europejskich pucharach. W czwartek szkoleniowca czeka kolejny sprawdzian, kto wie, czy nie trudniejszy. Jego drużyna ma szansę na awans do 1/8 finału LE, najpierw musi jednak osiągnąć korzystny wynik w czwartek w meczu ze Standardem Liege.

Do Belgii na pewno nie poleci Michał Czekaj, który w pierwszym spotkaniu ze Standardem obejrzał czerwoną kartkę. Po spotkaniu w Lubinie opuchniętą kostkę miał Łukasz Garguła, jednak pomocnik znajdzie się w kadrze drużyny, lecącej do Liege. „Łukasz miał lekki obrzęk, ale dzisiaj ta noga wygląda dużo lepiej. Jedzie z nami i wierzę w to, że będzie do mojej dyspozycji” – powiedział trener Wisły Kraków.


Szkoleniowiec podkreślał, że każdy z zespołów ma równe szanse na kolejną rundę. „Jedziemy tam z taką świadomością, że jesteśmy w stanie wygrać i wywalczyć awans. Swój optymizm i wiarę opieram na tym, co zobaczyłem w pierwszym meczu, na tym jak wyglądamy, jak prezentujemy się w ofensywie. Grając przez ponad godzinę w osłabieniu dyktowaliśmy warunki, prowadziliśmy grę” – zaznaczył Moskal.

Pytany o to czy szykuje niespodzianki na czwartkowy mecz, trener mistrzów Polski odparł z uśmiechem: „Gdybym nawet szykował, to bym ich nie zdradził. Wybiorę taki wariant, który będę uważał za najlepszy”.

„Myślę, że zaczną grać agresywnie od pierwszej minuty” – powiedział o Standardzie Liege Kazimierz Moskal. „Tak ja sobie to wyobrażam. Grają u siebie na stadionie i będą chcieli się pokazać kibicom. Każdy w ich sytuacji życzyłby sobie strzelenia bramki jako pierwszy” – dodał. Trener przyznał, że zawodnicy będą ćwiczyć rzuty karne, które być może będą decydowały o losach awansu.

Opiekun wiślackiej drużyny podkreślił, że atmosfera na stadionie w Liege nie powinna deprymować jego piłkarzy. „Rozmawialiśmy na ten temat z zespołem. Przeżyliśmy coś podobnego na Cyprze i myślę, że zawodnicy są bogatsi o te przeżycia, a ponadto mamy doświadczony zespół. Trzeba umieć grać na takich stadionach” – zakończył szkoleniowiec.

AM

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl


Relacje z meczu

WISLAKRAKOW.COM: Bez bramek w Liege, awans Standardu

Bezbramkowym remisem zakończył się rewanż w Liege. Wiślacy odpadają z europejskich pucharów. Awansował Standard, który zdobył bramkę w Krakowie.

( Foto: Nikoletta Kula /wislakrakow.com)
( Foto: Nikoletta Kula /wislakrakow.com)

Tym razem Standard pokazał, dlaczego stracił tylko jedną bramkę w fazie grupowej Ligi Europy. Wiślacy na stadionie rywala nie byli w stanie poważnie zagrozić bramce Bolata. Tak naprawdę stworzyli sobie tylko jedną groźną sytuację: w 78 minucie po rajdzie prawym skrzydłem Meliksona i wycofaniu piłki na 12 metr fatalnie skiksował Andraż Kirm.

Statystyka dla mistrzów Polski jest bezlitosna. Cztery oddane strzały, żaden w światło bramki. W ten sposób nie da się zdobyć gola, choć z pewnością wiślacy zasłużyli na słowa uznania za ambicję i wolę walki. Standard skutecznie niwelował jednak ofensywne zapędy podopiecznych Kazimierza Moskala, nie było krótkich podań, "krakowskiej piłki", zbyt rzadko wiślacy przejmowali inicjatywę. Najlepszy taki okres mieli między 5 a 20 minutą meczu. Trochę zadanie utrudniła nam czerwona kartka (druga żółta) dla Gervasio Nuneza w 62 minucie.

Gospodarze nie kwapili się do zdecydowanych ataków, ale mogli ten mecz wygrać. Najlepszą okazję miał Cyriac w pierwszej połowie, kiedy oddał niecelny strzał głową. Standard także miał problemy z wcelowaniem w bramkę Wisły: na trzy celne strzały w światło naszej bramki dwa zostały oddane w... 95 minucie, gdy Wisła odsłoniła się już totalnie.

Wracamy do domu. Wstydu nie ma, ale też nie po uniknięcie wstydu wiślacy jechali do Liege. Trzeci mecz "Białej Gwiazdy" w nowym sezonie zakończył się trzecim remisem. Przed nami mecz z Koroną w lidze i najwyższy czas na odnoszenie zwycięstw.

Statystyka meczu Standard - Wisła:

( Foto: Nikoletta Kula /wislakrakow.com)
( Foto: Nikoletta Kula /wislakrakow.com)

- strzały: 8 - 4

- strzały celne: 3 - 0

- spalone: 3 - 4

- faule: 16-18

Źródło: wislakrakow.com

WISLAPORTAL.PL: Remis czyli porażka. Standard - Wisła 0-0

Krakowska Wisła grając rewanż ze Standardem musiała wygrać, albo zremisować - strzelając przy tym minimum dwa gole. Niestety nie strzeliła żadnego, a obydwa mecze z Belgami spajają nie tylko remisy, ale i fakt, że kończyliśmy je w dziesięciu. Tym razem za dwie żółte kartki wyleciał Gervasio Núnez. Argentyńczyk miał też "wkład" w czerwoną kartkę w pierwszym meczu, więc jest niestety antybohaterem naszych potyczek ze Standardem, który dzięki bramce strzelonej w Krakowie awansował. Kończy się więc niestety nasz pucharowa przygoda.

Spotkanie w Liege wiślacy rozpoczęli dobrze. To oni - podobnie jak w Krakowie - prowadzili grę, ale widać było wyraźnie, że choć Standard grał przebudowaną defensywą, to ta była wybitnie ostrożna. I wiedziała co ma robić, stąd m.in. każdorazowe podwajanie akcji inicjowanych przez Maora Meliksona, któremu rywale ani na chwilę nie dali się rozpędzić. A gdy już się to zaczynało dziać - Izraelczyk od razu był faulowany. Maor przeprowadził jednak raz udaną akcję, ale po dobrze rozegranej piłce z Łukaszem Gargułą ta trafiła do będącego na spalonym Cwetana Genkowa. I cóż... tak naprawdę była to jedyna groźniejsza akcja wiślaków, którym inicjatywy wystarczyło na około 25 minut.

( Foto: Nikoletta Kula /wislakrakow.com)
( Foto: Nikoletta Kula /wislakrakow.com)

Potem do głosu coraz częściej dochodzili jednak goście. W 27. minucie groźne dośrodkowanie ze skrzydła zdołał wybić Júnior Díaz, groźniej zaś było siedem minut później, gdy po wrzutce z rzutu wolnego Sébastiena Pocognoliego główkował Cyriac Gohi Bi - na nasze szczęście niecelnie.

Końcówka I połowy nie przyniosła akcji żadnej z drużyn, a dla nas najważniejsze było, aby Wisła jednak ofensywniej zagrała po przerwie. I taki sygnał dał Cwetan Genkow w 47. minucie, kiedy wyszedł do prostopadłego podania, po czym upadł w polu karnym. Gwizdek sędziego jednak milczał. I wydaje się, że niestety jak najbardziej słusznie. Widać było jednak, że wiślacy nie mają zamiaru łatwo oddać awansu.

Ale i gospodarze zaczęli grać odważniej i w II połowie zrobił się z tego mecz. Groźnie uderzył Mémé Tchité, a wiślacy odpowiedzieli zablokowanym strzałem Marko Jovanovicia.

I może byłoby całkiem nieźle, gdyby nie nieodpowiedzialne zachowanie Gervasio Núneza, który zupełnie niepotrzebnie powstrzymywał Réginal Goreux, za co obejrzał drugą żółtą kartkę i musiał opuścić boisko! Znów musimy więc grać z Belgami w osłabieniu, choć tym razem "tylko" od 63. minuty.

Na akcję grających w przewadze gospodarzy czekać musieliśmy jednak aż do 73. minuty, ale próbę Birkira Bjarnasona wybili sprzed bramki wiślacy. Zaraz zaś potem trener Kazimierz Moskal zagrał va banque i w miejsce Marko Jovanovicia posłał Dudu Bitona. I Izraelczyk szybko mógł... wpisać się na listę strzelców! Prawym skrzydłem ruszył w swoim stylu Melikson, zagrał do środka, ale tam źle w piłkę trafił niestety Andraž Kirm, a Biton nie zdołał dobić nieudanej próby Słoweńca. I to była właśnie ta akcja! Bo w takich meczach okazji do bramek ma się jedną, może dwie - i niestety wiślacy jej nie wykorzystali...

Grali oczywiście wciąż "z zębem", starali się atakować, wypracowywali sobie jednak tylko kolejne rzuty rożne. Można więc śmiało powiedzieć, że w ostatnich minutach Liege opanowała Wisła, bo dominowała nie tylko na murawie, ale też na trybunach. Standard próbował oczywiście gry z kontrataków, ale wiślacy radzili sobie z nimi świetnie.

Tak też trzy strzały Michy Batshuayiego obronił Sergei Pareiko, Wiśle zaś takich akcji już się w końcówce zrobić nie udało. Wprawdzie raz dobrze odwrócił się Genkow, ale strzelił bardzo niecelnie dlatego też skończył się ten mecz niestety remisem, a ten jest w tym przypadku naszą porażką.

Po końcowym gwizdku doszło jeszcze do ogromnego zamieszania, bo rezerwowy Serge Gakpé chwilę wcześniej kopnął Pareikę i kto wie czy nasi piłkarze nie oberwą jeszcze za to kar od UEFA.

Jest to niestety przykre rozstanie z pucharami, ale też w dzisiejszym meczu nasi piłkarze nie byli w stanie oddać... celnego strzału na bramkę rywala i choć grali dobrze - bez tego elementu piłkarskiego rzemiosła wygrać i awansować się nie dało.

Źródło: wislaportal.pl

GAZETA KRAKOWSKA: Wisła Kraków pożegnała się z Ligą Europy

Niestety, skończyła się przygoda Wisły Kraków z Ligą Europy. Mistrzowie Polski nie byli w stanie strzelić bramki Standardowi i odpadli z gry w europejskich pucharach. Mecz na kolana poziomiem nie rzucił, a największe emocje wywołała... bójka piłkarzy do jakiej doszło już po zakończeniu gry. W Liege nie bez racji obawiano się starć kibiców, tymczasem pobili się piłkarze. Ci ostatni mieli strzelać bramki, ale strzelali... kibice z petard. Wszystko było więc odwrotnie niż miało być...

( Foto: Nikoletta Kula /wislakrakow.com)
( Foto: Nikoletta Kula /wislakrakow.com)

Do Liege przyjechało 1600 kibiców Wisły. Miejscowe władze nie robiły problemu, żeby mogli oni wjechać do centrum miasta. Od południa przybywało zatem na głównych ulicach i deptakach fanów spod Wawelu. Nie sprawiali oni problemów.

Siedzieli głównie w kawiarniach i pubach, pili piwo i śpiewali.

Na godz. 17 podstawiono im natomiast autokary, które zawiozły ich na stadion. Przed meczem fani z Krakowa wywiesili transparent, na którym napisali "The real inferno is here" (prawdziwe piekło jest tutaj). Było to uszczypliwe odniesienie do sektora najbardziej zagorzałych kibiców Standardu, który nazywają oni Ultras Inferno. Krakowscy kibice zaprezentowali również sektorówkę z diabłem i odpalili race. W sektorach gospodarzy lądowały raz za razem petardy hukowe. Kibice nie popisali się też po meczu. W okolicach stadionu nie doszło na szczęście do bezpośrednich starć, ale dwie grupy obrzucały się czym popadnie.

Na boisku w pierwszej połowie było - dla kontrastu - spokojnie. Kazimierz Moskal nie zaskoczył składem. Wystawił taką jedenastkę, jakiej można się było spodziewać. Na środku obrony "wykartkowanego" Michała Czekaja zastąpił Kew Jalines, a w miejsce Patryka Małeckiego zagrał Ivica Iliev.

Wisła od początku miała lekką przewagę, ale głównie w posiadaniu piłki. Gospodarze nie zamierzali atakować większą liczbą zawodników, nastawiając się głównie na kontry. Widać było jak na dłoni, że Belgowie bezbramkowy remis wzięliby w ciemno. Pozwalali Wiśle rozgrywać piłkę, ale od 30-40 metra zasieki były coraz gęstsze i krakowianie mieli ogromne problemy, żeby się przez nie przebić. Efekt tego był taki, że w pierwszej połowie "Biała Gwiazda" nie miała ani jednej klarownej sytuacji do zdobycia gola. Marną pociechą w tej sytuacji, że to samo można było powiedzieć o Standardzie.

W przypadku gospodarzy do groźnych można od biedy zaliczyć strzał głową Cyriaca w 34 minucie, ale to było praktycznie wszystko, co przed przerwą pokazali w ofensywie miejscowi. Po zmianie stron Standard zaczął grać bardziej ofensywnie. Odrzucił Wisłę od swojej bramki. Jakby tego było mało od 62. min zadanie było jeszcze trudniejsze, bo drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę dostał Gervasio Nunez. Krakowianie w dziesiątkę jeszcze próbowali odwrócić losy meczu.

Mieli nawet na to jedną, świetną okazję, ale w 78 minucie Andraż Kirm nie trafił czysto w piłkę, a chwilę później to samo zrobił David Biton. Mecz kończył się w gorącej atmosferze. Najpierw, jeszcze w czasie gry zaiskrzyło między Sergiejem Pareiką i Sergem Gakpe. Obaj zostali ukarani żółtymi kartkami, co wydawało się ostudziło emocje.

Gdy jednak sędzia zagwizdał po raz ostatni Pareiko ruszył do akcji. Bramkarza Wisły musiał powstrzymywać prawie cały sztab trenerski, ale do akcji ruszyli też inni piłkarze obu klubów. Zamieszanie trwało kilkadziesiąt sekund. W takich okolicznościach kończyła się europejska przygoda Wisły. Cóż, teraz trzeba skoncentrować się na lidze i Pucharze Polski, żeby w następnym sezonie znów zaistnieć na Starym Kontynencie.

Źródło: gazetakrakowska.pl
Autor: Bartosz Karcz

Remis, który nie dał awansu

Data publikacji: 23-02-2012 21:00


W Krakowie Wiśle udało się skruszyć mur postawiony w defensywie przez Standard Liege jeden raz. W Belgii ta sztuka się nie powiodła i to dzięki bramce strzelonej pod Wawelem do 1/8 finału Ligi Europejskiej awansował Standard. Pozostaje żal, że choć Biała Gwiazda z belgijskim zespołem nie przegrała ani razu, a na murawie była lepszym zespołem, to musi żegnać się z europejskiemu pucharami.

Bramkowy remis w Krakowie był korzystnym wynikiem dla Standardu, bo to Wisła musiała strzelić gola, żeby awansować. Nic więc dziwnego, że trener Riga nie miał oporów z wystawieniem na prawej pomocy obrońcy, Reginala Goreux. Gospodarze zagrali podobnie jak w Krakowie – głęboko cofnięci czekali na Wisłę na swojej połowie, tworząc w defensywie trudny do skruszenia mur.


Standard wyciągnął też lekcję z pierwszego spotkania – dużo mniej swobody pozostawiano Meliksonowi, gospodarze bardzo uważali na szybkie wymiany z pierwszej piłki przez Wiślaków. Chociaż podopieczni trenera Moskala wiele razy przechwytywali piłkę jeszcze na połowie rywala, to nie byli w stanie skutecznie przedostać się w pole karne gospodarzy. Efekt tego był taki, że sytuacji pod bramką Bolata było jak na lekarstwo. Standard natomiast zagrożenie stwarzał po rzutach wolnych bitych z boków boska. Najgroźniej było w 34. minucie, kiedy po podaniu od Pocognoliego za dużo swobody pozostawiono Cyriacowi, ale ten strzelił głową obok bramki.

Początek drugiej połowy zwiastował, że szachy ze strony gospodarzy mogą sie skończyć. Gospodarze śmielej ruszyli do ataku, czego efektem były okazje z 51. i 52. minuty. Najpierw gracze Standardu ładnie przedarli się lewą stroną, ale podanie w pole karne dobrze wybił Diaz, a chwilę później Buyens w dobre pozycji strzelił niecelnie. Wiślacy dwa razy natomiast na początku drugiej części gry reklamowali rzut karny. Najpierw w szesnastce upadł Tsvetan Genkov, a potem po uderzeniu Jovanovicia piłkarze Białej Gwiazdy twierdzili, że piłka odbiła się od ręki jednego z zawodników gospodarzy. W obu przypadkach sędzia nie dopatrzył się przewinienia.

Ważną decyzję natomiast arbiter podjął w 63. minucie, kiedy drugą żółtą kartka ukarał Nuneza. Argentyńczyk musiał opuścić boisko i Wisła, podobnie jak w pierwszym meczu, zaczęła grać w dziesięciu. Gospodarze od razu śmielej ruszyli do ofensywy, ale nadal z tyłu pozostawiali tylu piłkarzy, żeby uniemożliwić Wiślakom wyprowadzenie skutecznej kontry. Ten zryw skutku nie przyniósł i wróciliśmy do obrazu gry dobrze znanego ze wcześniejszej części meczu. Znowu Standard najgroźniejszy był po stałych fragmentach gry. W 73. minucie po podaniu z rzutu rożnego zupełnie bez opieki został Bjarnason, ale w świetnej sytuacji zachował się fatalnie i nie oddał nawet strzału.

Od 76. minuty trener Moskal postawił wszystko na jedną kartę. Za obrońcę Jovanovicia wprowadził napastnika Bitona. Od razu przyniosło to efekt, ponieważ po podaniu Meliksona z prawej strony kolejno Kirm i Biton znaleźli się w dobrej sytuacji. Obaj jednak źle trafili w piłkę i ta wyszła poza boisko. Chwilę później Dudu jeszcze uderzał niecelnie po podaniu z rzutu rożnego, ale to była ostatnia szansa Wisły. Tym razem Bolata pokonać się nie udało, a to był konieczny warunek do awansu dla Białej Gwiazdy.

Standard Liege – Wisła Kraków 0:0

Pierwszy mecz 1:1. Aawans: Standard

Standard Liege: Bolat – Ciman, Felipe, Gershon Pocognoli – Goreux (89’ Gakpe), Belhocine, Bjarnason, Buyens – Cyriac (90+3’ Opare), Tchite (85’ Batshuayi)

Wisła Kraków: Pareiko – Jovanović (76’ Biton), Jaliens, Chavez, Diaz – Nunez, Wilk (86’ Jirsak) – Iliev (66’ Kirm), Garguła, Melikson – Genkov

Żółte kartki: Bjarnason, Goreux, Cyriac, Gakpe (Standard); Nunez, Wilk, Jaliens, Pareiko (Wisła)

Czerwona kartka: Nunez (druga żółta)

Sędziował: Milorad Mažić (Serbia)

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Minuta po minucie

Czy piękna przygoda z Ligą Europejską będzie kontynuowana? Dowiemy się dziś wieczór. O 19 rozpoczyna się w belgijskim Liege mecz Standard - Wisła Kraków. Liczymy na awans! Nie, tego meczu nie można obejrzeć w TV4, nie ma go na Cyfrze+ ani na n-ce. Pozostają: Polsat Futbol, Polsat Sport i Polsat Sport HD oraz IPLA. No i wszelkie meczykipeel... :) Studio Ligi Europy rozpoczyna Skład Wisły już znamy. Ustawienie będzie pewnie trochę inne ;)


Według ustawienia na stronie UEFA.com Wisła zagra 4-3-3 z Meliksonem na środku ataku, zaś Genkow i Iliev mają być ustawieni na skrzydłach.

Wisła dziś na niebiesko. Nie przepadamy za tym zestawieniem kolorystycznym, ale nie było innej możliwości.

Piękna oprawa wiślaków, efektowna sektorówka i race. "Prawdziwe piekło jest tutaj" - głosi transparent wiślaków, napisany po angielsku. Towarzyszy jej wielki wizerunek diabła. "Piekło" - tak mówią o swoim najgłośniejszym sektorze gospodarze.

Minuta ciszy.

  • 1’ Mecz rozpoczęty.
  • 5’ Na razie lekka przewaga Standardu, Wisła przyczajona, ostrożna...
  • 6’ Nieporozumienie Ilieva z Meliksonem.
  • 8’ Wisła zbliżyła się do pola karnego Standardu po raz drugi. Niestety, na spalonym Iliev.
  • 10’ Po centrze Garguły pewny chwyt Bolata.
  • 10’ Świetny odbiór Meliksona na lewej obronie.
  • 13’ Genkow na minimalnym spalonym, w polu karnym Standardu.
  • 18’ Spora przewaga Wisły od kwadransa.
  • 18’ Genkow na obieg przeciwnika. Trochę zbyt optymistycznie ;)
  • 21’ Garguła do Ilieva, ten trochę za długo holował piłkę, zagranie do Nuneza na lewo, strata.
  • 22’ Trochę za późno pobiegł do tej piłki Meliksona na prawej stronie Jovanović. Mógł do niej zdążyć, gdyby wystartował w tempo.
  • 24’ ...w Toruniu z Marwitem. Trwa pierwsza połowa meczu futsalowców.
  • 24’ A tak w ogóle, to Wisła prowadzi 1:0.
  • 26’ Centrował Tchite, Diaz główkuje do przodu i jest faulowany. Tymczasem Hannover prowadzi w Bruggii 1:0, a ten wynik premiuje tę drużynę do rywalizacji z Wisłą bądź Standardem w kolejnej fazie.
  • 29’ Nerwowe wybicie Pareiki nogami, na aut.
  • 29’ Cyriac postawił "krzesełko" pod Diazem. Niebezpieczne zagranie, Junior wylądował niemal na karku.
  • 31’ Spięcie Nuneza z Bjarnasonem. Po kartce dla obu.
  • 33’ Chavez fauluje Tchite przy linii bocznej.
  • 34’ Groźnie. Wrzutka w pole karne Pocognolego i główka Cyriaca. Mocna, ale obok bramki.
  • 35’ Niepokojący fragment Wisły. Tym razem akcja Standardu zastopowana na 16. metrze.
  • 39’ Centra z rzutu wolnego spod linii bocznej, piąstkuje Pareiko. Kontra.
  • 39’ Melikson sfaulowany w pełnym biegu przez Cimana. To jest kartka!
  • 40’ Kartki nie ma... Centra do Genkowa, ale ten wypychany ciałem przez Gershona, nie sięgnął piłki.
  • 42’ Futsalowcy prowadzą w Toruniu 2:0.
  • 44’ Ładnie przedarł się Iliev, dotarł w okolice narożnika pola karnego i upadł w sąsiedztwie rywala.
  • 45+1’ Wstrzelenie piłki w nasze pole karne przez Tchite. Piłka wybita, koniec pierwszej połowy.

Koniec pierwszej połowy. Mecz nie powala. Sporo walki w środku. Wisła miała dobry kwadrans, od 5 do 20 minuty, kiedy przeważała, prowadziła grę. Nie stworzyliśmy sobie jednak żadnej sytuacji bramkowej. Standard miał jedną niezłą okazję - chodzi o główkę Cyriaca obok naszej bramki. Póki co wynik 0:0 premiuje Belgów.

  • 46’ Gra wznowiona.
  • 47’ Pada w polu karnym Standardu Cwetan Genkow.
  • 47’ Cóż, w pierwszym meczu za coś takiego (no dobra, Genkow był bardziej z boku) była czerwona kartka...
  • 49’ Ależ wyskok ma ten niziutki Cyriac! Główka bardzo niecelna po centrze Cimana.
  • 51’ Diaz wybija piłkę z naszego pola bramkowego po wstrzeleniu po ziemi z lewej strony.
  • 52’ Brawami na stojąco oddają hołd swojemu zmarłemu trenerowi przygotowania fizycznego.
  • 53’ Kartka dla Goreux, który odepchnał trenera Moskala przy linii bocznej.
  • 55’ Upomniany Wilk za faul na Goreux.
  • 58’ Tchite uderza z dystansu wyraźnie obok bramki.
  • 59’ Pressing Standardu, Jaliens z Jovanoviciem mieli kłopot z wyprowadzeniem piłki. Aut.
  • 59’ Zablokowany strzał Jovanovicia z 17 metrów.
  • 59’ Jaliens poradził sobie z Cyriakiem po kontrze Standardu.
  • 62’ Druga żółta kartka dla Nuneza... Faulował Goreuxa po głupiej stracie.
  • 63’ Kartka jeszcze dla Jaliensa.
  • 67’ Kirm za Ilieva.
  • 68’ Genkow nie skleił piłki w polu karnym Standardu.
  • 71’ Kirm na spalonym.
  • 73’ Zaskakujący strzał Pocognoliego, po krótkim rogu z rzutu wolnego, ale piłka po rykoszecie od muru wychodzi na róg.
  • 73’ Bjarnason miał świetną okazję by celniej uderzyć głową.
  • 77’ Biton zmienia Jovanovicia.
  • 78’ Złe uderzenie Kirma po rajdzie i centrze Meliksona. Najlepsza okazja wiślaków w tym meczu.
  • 80’ Cyriac sfaulował Diaza. Kartka.
  • 81’ Wrzutka Kirma i wybicie na róg.
  • 83’ Zdążyli wiślacy wybić piłkę Goreux po kontrze Standardu.
  • 85’ Batshuayi za Tchite.
  • 86’ Futsalowcy Wisły Krakbet wygrali 2:1 w Toruniu z Marwitem w meczu 18. kolejki Futsal Ekstraklasy. To 16. wygrana wiślaków.
  • 87’ Jirsak zmienia Wilka.
  • 87’ Z trudnej pozycji zły strzał Genkowa.
  • 88’ Strzał Batshuayi broni Pareiko.
  • 89’ Gakpe za Goreux.
  • 90+2’ Faul Bitona na Felipe... Taki wątpliwy...
  • 90+3’ Opare za Cyriaka.
  • ’ Dwie skuteczne interwencji Pareiki na koniec...
  • 90+5’ Buyens na spalonym.
  • 90+5’ Kartka dla bramkarza Wisły. I dla Gakpe, który go faulował.

Koniec meczu. Rozróba na koniec, nerwy puściły Sergeiowi Pareice, powstrzymanemu przez trenerów i Diaza. Na środku boiska doszło do spięcia między zawodnikami obu drużyn. Niestety, dziś obrona Standardu była zbyt mocna dla Wisły. Bezbramkowy remis daje awans gospodarzom. My żegnamy się z europejskimi pucharami. Dziękujemy za emocje w tym sezonie. Czas skupić się na lidze.


Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Kazimierz Moskal, trener Wisły

- Przede wszystkim muszę pogratulować zespołowi Standardu awansu do kolejnej rundy, chociaż uważam, że w dwumeczu byliśmy lepsi. Jest mi bardzo ciężko pogodzić się z tym faktem, że odpadliśmy z dalszej fazy rozgrywek. Piłka nożna polega na strzelaniu bramek, a nam niestety nie udało się strzelić bramki, która dałaby awans. Chcę podziękować moim zawodnikom za postawę w dwumeczu.

- Chcieliśmy od pierwszych minut grać swoja piłkę i wierzyliśmy, że jesteśmy w stanie stworzyć sytuacje. Powiedziałem zawodnikom, że wcale nie musimy strzelić bramki w pierwszej połowie, możemy później stworzyć zagrożenie.

- Była przygotowana zmiana, chcieliśmy wycofać defensywnego pomocnika Gervasio i zagrać bardziej ofensywnie, ale nie zdążyliśmy.

- Zawsze po meczu są wielkie emocje, szczególnie po tak zaciętym i wyrównanym dwumeczu. Nie chcę bronić swoich zawodników, którzy chcieli wyładować swoje emocje i niezadowolenie, jednak zachowanie kapitana zespołu Standardu było skandaliczne.

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Nikol

José Riga, trener Standardu

- Nasz cel został osiągnięty, bo wywalczyliśmy awans. Nie było o niego łatwo, ale zrealizowaliśmy to co sobie założoyliśmy. Byliśmy zmotywowani, gratuluję moim piłkarzom, zwłaszcza tym, którzy może wcześniej mieli mniej okazji do gry, ale gdy już przyszło im wystąpić to pokazali się z dobrej strony. Mam tutaj na myśli zwłaszcza Karima Belhocine, który ma świetny wpływ na zespół - powiedział po awansie do 1/8 finału Ligi Europy trener Standardu Liegé, José Riga.

- Po pierwszym meczu, po którym było 1-1, teraz było 0-0, więc nie było łatwo. Mieliśmy grać zespołowo i to zostało zrealizowane. Nie było w tym meczu zbyt wiele okazji, ale cieszę się, że zagraliśmy zmotywowani. To spotkanie było zupełnie inne niż nasze dwa poprzednie, w których nie poznawałem mojej drużyny - dodał Riga.

- Czy lepsza drużyna awansowała? Zawsze najlepsza przechodzi, choć za tym słowem może kryć się wiele różnych rzeczy - powiedział trochę enigmatycznie belgijski trener, pytany o to czy jego zespół zasłużenie awansował dalej.

- Jeśli mielibyśmy brać pod uwagę indywidualności, to możliwe, że Standard tej przewagi by nie miał, ale piłka nożna to sport zespołowy i w tej kwestii zagraliśmy tak jak należy - stwierdził opiekun wicemistrza Belgii.

Dodajmy, że w kolejnej rundzie Ligi Europy Standard zmierzy się z niemieckim Hannoverem. Co ciekawe obydwa zespoły grały ze sobą w fazie grupowej tych rozgrywek.

Źródło: wislaportal.pl
Autor: AdamG

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Łukasz Garguła, pomocnik Wisły

Pomeczowe rozmowy odbywały się w wyjątkowych warunkach. Na konferencji co chwilę słyszalne były wybuchy petard, w strefie wywiadów dominował gaz, zmuszając do kaszlu.

- Odpadliśmy pomimo tego, że w dwumeczu zagraliśmy nieźle. Zabrakło bramki strzelonej na wyjeździe, bo ona dałaby nam awans. Ogromnie żałujemy, bo była wielka szansa - powiedział Łukasz Garguła.

- Od samego początku w tym roku gramy bardzo dobrze. W każdym meczu prezentujemy się lepiej niż przeciwnik, jednak nie daje to gwarancji wygranej. Trzeba dalej robić swoje i wierzyć, że wyniki zaczną się nam układać.

- Pierwszą połówkę koncentrowaliśmy się na niestraceniu bramki. Oni mieli korzystny rezultat, więc mogli spokojnie czekać na jakiś stały fragment bądź kontratak - opowiada "Guła".

Standard w defensywie zagrał lepiej niż w Krakowie i znacznie utrudnił naszym ofensywnym graczom wymianę podań. - Zdecydowanie nastawili się na obronę, więc mieliśmy zdecydowanie mniej miejsca w ofensywie niż w Krakowie.

- Będziemy koncentrować się teraz na lidze i Pucharze Polski, aby osiągnąć w nich jak najlepsze wyniki, zrobimy wszystko w tym kierunku - zapewnia Garguła.

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Nikol

Sergei Pareiko, bramkarz Wisły

Dla kibiców bohaterem czwartkowego spotkania został Sergiej Pareiko. Bramkarz nie tylko zachował czyste konto, ale też zagotował, okazał emocje, zademonstrował jak ważne było dla niego zwycięstwo. Na koniec najdłużej dziękował pod naszym sektorem i jako pierwszy przekazał kibicom swoją koszulkę.

- Trzeba by zapytać tego zawodnika, co zrobił. W takim momencie, zawodnik powinien przyjść i przeprosić, to jest najważniejsze. Jego wycofanie się, jakby nic nie zrobił, nie było normalnym zachowaniem - skomentował Pareiko sytuację, w której został kopnięty przez Gappe podczas interwencji. Bramkarza zbulwersowała także sytuacja, której kapitan Standardu dopuścił się względem Kazimierza Moskala. - Dla mnie była to ewidentna czerwona kartka. Sędzia stał blisko, a pokazał tylko żółtą. To też nienormalne!

Wszyscy żałują wczorajszego meczu. - Szkoda. Graliśmy bardzo dobrze - i pierwsze, i drugie spotkanie. Bardzo ciężko było nam zagrać jeszcze lepiej, gdy oba mecze rozgrywaliśmy w dziesiątkę. Nie było szczególnie wielu okazji, ale w końcówce mieliśmy kilka szans na zdobycie bramki - podsumował Pareiko.

Sergiej zagotował także podczas pytania czy byli słabsi, skoro to Standard awansował. - Jak mogliśmy być słabsi skoro oba mecze zakończyły się remisami?! A to że Standard awansował? Bo wpuściliśmy gola u siebie, tylko dlatego grają dalej.

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Nikol

Cezary Wilk, pomocnik Wisły

- Wydawało się, że ten awans był na wyciągnięcie ręki. Jedna bramka w tym drugim meczu mogła rozstrzygnąć losy awansu na naszą korzyść. Niestety przez całe 90 minut nie udało się jej zdobyć - mówił po spotkaniu w Liegé kapitan Wisły, Cezary Wilk.

- Standard zagrał dziś bardziej defensywnie, niż ostatnio. Zagęścił środek pola i te nasze atuty w grze ofensywnej wyeliminował. Czegoś na pewno zabrakło w przodzie, nie strzeliliśmy gola, co było naszym celem. Grało nam się ciężej, bo wiadomo, że nasi ofensywni zawodnicy lubią wymieniać mnóstwo podań między sobą, a dziś było to utrudnione przez większą liczbę graczy w tej strefie boiska - tłumaczył brak strzałów i liczniejszych akcji Wilk.

- Przegraliśmy swoją szansę, trzeba się z tym pogodzić i podnieść głowę do góry, bo w niedzielę jest kolejny mecz. A ja mam zarazem ogromny szacunek dla naszych kibiców, którzy tak licznie przyjechali i wspierali nas i za to w imieniu drużyny bardzo im dziękuję - powiedział kapitan Wisły.

- Po meczu każdy widział co się stało. Od awansu dzieliła obydwa zespoły jedna bramka, więc takie nerwy są zrozumiałe. W szatni już wszyscy podaliśmy sobie ręce i były normalne rozmowy, więc nie ma o czym mówić - tak z kolei tłumaczył przepychanki w końcówce, zwalając wszystko na ogromne emocje.

- Nie czujemy się słabsi, to były dwa wyrównane mecze. Fajnie byłoby gdybyśmy rewanż skończyli w jedenastu, niestety to się nie udało. Może to była przyczyna tego, że w końcówce nie byliśmy w stanie strzelić tego zwycięskiego gola - zakończył Wilk.

Źródło: wislaportal.pl
Autor: AdamG

Jovanović: Próbowaliśmy wszystkiego

Data publikacji: 23-02-2012 22:05


Po rewanżowym meczu ze Standardem Marko Jovanović podkreślał, że drużyna Białej Gwiazdy robiła wszystko, co w jej mocy, aby zdobyć upragnionego gola. „Graliśmy ofensywnie, próbowaliśmy naszej gry, ale Standard naprawdę dobrze spisał się w defensywie tym razem” – powiedział po meczu serbski defensor.

Trener Moskal powiedział na pomeczowej konferencji, że byliście lepsi w tym dwumeczu. Twoim zdaniem też tak było? Też jestem tego zdania. W obu spotkaniach byliśmy lepszą drużyną. Na pewno w tych dwóch spotkaniach zabrakło nam szczęścia.

Dziś Standard zagrał lepiej w defensywie niż w Krakowie?

Na pewno. Chcieliśmy ich w drugiej połowie przycisnąć, zagrać wyżej pressingiem, ale znowu dostaliśmy czerwoną kartkę. Trudno jest grać jednego mniej. Wydaje mi się, że próbowaliśmy wszystkiego, żeby zdobyć gola. Teraz pozostaje nam dobrze grać w polskiej lidze i w Pucharze Polski.

Co sądzisz o kartkach dla Gervasio?

Pierwszą sytuację widziałem, drugiej nie. Nie wiem, co o tym powiedzieć. W obu spotkaniach dostaliśmy czerwone kartki, a w takich warunkach na pewno trudno się gra, szczególnie, gdy są to mecze europejskich pucharów.

Tym razem nie stwarzaliście szans pod bramką rywala. Dlaczego?

Zgadza się. Graliśmy ofensywnie, próbowaliśmy naszej gry, ale Standard naprawdę dobrze spisał się w defensywie tym razem.

M. Górski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Ciekawostki

Wisła i Legia zarobiły po 1,62 mln euro

Wisła Kraków i Legia Warszawa na udziale w rozgrywkach Ligi Europejskiej w sezonie 2011/12 zarobiły po 1 620 000 euro. Do kas obu klubów po zakończeniu rywalizacji wpłyną jeszcze premie z tytułu udziału w prawach marketingowych, w tym telewizyjnych. Wszystkim uczestnikom jesiennej fazy grupowej LE UEFA wypłaci milion euro (640 za awans i po 60 za każde z sześciu spotkań). Kolejne 420 tys. euro polskie kluby zarobiły za trzy zwycięstwa w tej części rozgrywek. Natomiast 200 tys. euro wyniosła premia za awans do 1/16 finału.

Gdyby Wisła i Legia zagrały w 1/8 finału, na ich konta wpłynęłoby kolejne 300 tys. euro. Ponieważ odpadły, nie dostaną żadnych gratyfikacji, gdyż w fazie pucharowej UEFA nie płaci bonusów za wygrane i remisy.

Wisła po remisie 1:1 w Krakowie i 0:0 w Belgii została wyeliminowana przez Standard Liege, a Legia okazała się słabsza od Sportingu Lizbona, remisując 2:2 przed własną publicznością i przegrywając 0:1 w Portugalii.

Gratyfikacje finansowe, jakie UEFA wypłaci Wiśle:

640 tys. euro - za awans do fazy grupowej Ligi Europy
360 tys. euro - za rozegranie sześciu spotkań w fazie grupowej
(6 razy 60 tys. euro za każdy mecz)
140 tys. euro - za zwycięstwo w grupie nad FC Fulham
140 tys. euro - za zwycięstwo w grupie nad Odense BK
140 tys. euro - za zwycięstwo w grupie nad Twente Enschede
200 tys. euro - za awans do 1/16 finału
SUMA: 1 620 tys. euro

Gratyfikacje finansowe, jakie UEFA wypłaci Legii:

640 tys. euro - za awans do fazy grupowej Ligi Europy
360 tys. euro - za rozegranie sześciu spotkań w fazie grupowej
(6 razy 60 tys. euro za każdy mecz)
140 tys. euro - za zwycięstwo w grupie nad Hapoelem Tel Awiw
140 tys. euro - za zwycięstwo w grupie nad Rapidem Bukareszt
140 tys. euro - za zwycięstwo w grupie nad Rapidem Bukareszt
200 tys. euro - za awans do 1/16 finału SUMA: 1 620 tys. euro

Źródło: gazetakrakowska.pl

UEFA: 80 tys. euro, dwa mecze zakazu!

11 marca 2012

Znaczną karę nałożyła Komisja Dyscyplinarna UEFA na Wisłę w związku z wyjazdowym meczem w Liege. Kibiców Wisły ukarano zakazem wyjazdów na dwa najbliższe mecze, ponadto klub ma zapłacić aż 80 tys. euro kary oraz pokryć koszty zniszczeń na stadionie Standardu.

Nie podano precyzyjnie jakie zachowania spowodowały tak wysoką karę. Klub informuje, że Komisja Dyscyplinarna UEFA nie podjęła jeszcze decyzji w związku z meczem Wisła - Standard, rozgrywanym w Krakowie. Przypomina także, że suma kar finansowych nałożonych na Wisłę w obecnym sezonie sięgnęła już ponad 100 tys. euro.

Nałożono także karę na Sergeia Pareikę, który ostro zareagował na koniec meczu Standard - Wisła. Estoński bramkarz nie będzie mógł zagrać w trzech meczach w europejskich pucharach.

Źródło: wislakrakow.com
na podstawie wisla.krakow.pl

W Liège jubileuszowe występy Cháveza i Bitona

Spotkanie ze Standardem Liège było jubileuszowym dla dwóch zawodników krakowskiej Wisły. Po raz pięćdziesiąty w naszym zespole wystąpił bowiem Osman Chávez. Trochę mniejszy jubileusz zaliczył też Dudu Biton, który w wiślackich barwach zagrał po raz dwudziesty piąty.(...)

Źródło: wislaportal.pl

Kibicowsko

Liga Europy, czyli kibicowska turystyka

Rozgrywki europejskich pucharów to ogromne emocje, a cała otoczka meczów w nich rozgrywanych pozostają w pamięci na długo. Tyczy się to zwłaszcza spotkań wyjazdowych, bo wtedy dzieje się oczywiście o wiele więcej, niż normalnie.

W tym sezonie kibice krakowskiej Wisły zwiedzić mogli już Łotwę, Bułgarię, Cypr, Holandię, Anglię, Danię, a aktualnie odwiedzają Belgię i cóż - mamy nadzieję, że to nie koniec naszych wojaży w bieżącym sezonie...

W Liège będzie nas 1 600 szali - i jest to liczba oficjalna, bo z tego co wiem - sporo osób zasiądzie też na stadionie wicemistrza Belgii na innym niż wiślackim sektorze. Nawet mimo ostrzeżeń przekazywanych przez działaczy Standardu.

I choć mnie interesują wyłącznie fani Wisły, to od wtorku do czwartku wzmożony ruch kibicowski kręci się po całej niemal Europie... Jak choćby przykład z dzisiaj. Wiślacy są oczywiście w drodze do Belgii, ale nie tylko my podróżujemy. Spotkani na lotnisku w Balicach kibice Zagłębia Sosnowiec byli akurat w drodze przez Madryt do Lizbony. I co ciekawe - w Krakowie spokojni i ledwo rozpoznawalni, w Madrycie nabrali odwagi i wyśpiewywali hymny pochwalne na część grającej w tej części Europy Legii.

Z Madrytu w dalsze zakątki jechali też inni, jak choćby fani Stoke City zmierzający w kierunku Valencii, w której marzą, że choć u siebie przegrali z Hiszpanami 0-1, to ich europejskie wyprawy na Estadio Mestalla się nie skończą.

Dla wielu jutrzejszy wieczór będzie radosny, bo wytyczy nowe kibicowskie szlaki. Nas być może znów pokierują do Belgii albo Niemiec - czego mocno Wam wszystkim życzę.

Źródło: wislaportal.pl
Autor: PK

Piekielnie fajny wyjazd

1600 wiślaków dotarło do Belgii, by wspierać drużynę w ostatnim europejskim meczu tego sezonu. Przed spotkaniem, na trasie, w mieście, ani w trakcie meczu wiślacy nie dopuścili się żadnych wybryków. Po raz kolejny godnie sławili w Europie nasz klub.

Szczelnie wypełniliśmy oba przeznaczone dla nas sektory, dodatkowo fani Białej Gwiazdy zajęli jeden sektor na kolejnej trybunie, stanowiąc przedłużenie głównej ekipy wyjazdowej.

Sektor mistrzów Polski prezentował się niezmiernie efektownie. Po pierwsze, ze względu na liczbę tak kibiców, jak i naszych pięknych flag, których było ponad dwadzieścia. Po drugie, ze względu na niesamowitą oprawę, którą zaprezentowali na rozpoczęcie gry. Sektorówka, transparent i race - efekt zapierający dech w piersiach. Z wrażenia nasi fotografowie nie zauważyli, że drużyny ustawiły się do pamiątkowych zdjęć.

Zwłaszcza w pierwszej połowie wiślacy dopingowali donośnie. Miejscowi zaprezentowali transparent nawiązujący do koloru naszej gwiazdy oraz wyższości tej czerwonej, komunistycznej.

Po końcowym gwizdku drużyna szczerze dziękowała swym fanom. Na sektor poleciały koszulki m.in. Pareiki, Wilka, Garguły, Jovanovicia. Kibice wyrazili solidarność z żywiołowo reagującym bramkarzem.

Po meczu wiślakom pozwolono sprawnie opuścić trybunę. Znalazłszy się już na dole, zechcieli przedstawić w Liege namiastkę kolońskiego karnawału, z którym zapoznali się po drodze. Królowały petardy. Było głośno i efektownie, ale bez interwencji policji, jedynie ochrona straszyła gazem łzawiącym. Miejscowi co prawda szarpali za płot, opuszczając stadion tuż obok naszego parkingu, ale do żadnego starcia nie doszło.

Szkoda tylko wyniku i tego, że po raz kolejny musieliśmy obejść się smakiem. Kolejny wyjazd był na wyciągnięcie ręki. Piłkarzom nie można odmówić ambicji, a kibicom pomysłowości. Wracamy na ligowy grunt i wierzymy w dobrą formę wyjazdową także w graniach kraju.

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Nikol

"Prawdziwe piekło jest tutaj" (video)

"Prawdziwe piekło jest tutaj" ("the real inferno is here") - to hasło przewodnie oprawy kibiców Wisły przed meczem ze Standardem. Motyw, który znacznie mocniej podziałał na ambicję Belgów niż zeszłotygodniowe zabawy w antyfaszystowskie przesłania. Ultras-Inferno 96 to nazwa najbardziej zagorzałej grupy fanów Standardu.

Wczorajsza oprawa przybyszy z Krakowa doszczętnie przyćmiła to co zaprezentowali gospodarze.

Prawdziwe piekło (video)

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2011/2012

Galeria kibicowska: