2012.02.26 Wisła Kraków - Korona Kielce 0:1

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 12:53, 14 lis 2014; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
2012.02.26, Ekstraklasa, 19. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 17:00, niedziela, 1°C
Wisła Kraków 0:1 (0:0) Korona Kielce
widzów: 13.550
sędzia: Szymon Marciniak z Płocka
Bramki
0:1 59' Paweł Sobolewski
Wisła Kraków
4-2-3-1
Sergei Pareiko
Grafika:Zk.jpg Marko Jovanović Grafika:Zmiana.PNG (70' Cwetan Genkow)
Kew Jaliens
Grafika:Zk.jpg Grafika:Zk.jpg Grafika:Cz.jpg 49' Michał Czekaj
Michael Lamey
Grafika:Zk.jpg Cezary Wilk
Tomas Jirsak Grafika:Zmiana.PNG (82' Gervasio Nunez)
Maor Melikson
Łukasz Garguła
Andraż Kirm Grafika:Zmiana.PNG (52' Gordan Bunoza)
David Biton

trener: Kazimierz Moskal
Korona Kielce
4-4-1-1
Zbigniew Małkowski
Paweł Golański
Piotr Malarczyk Grafika:Zk.jpg
Pavol Stano
Tomasz Lisowski Grafika:Zk.jpg
Aleksandar Vuković
Vlastimir Jovanović
Jacek Kiełb Grafika:Zmiana.PNG (69' Grzegorz Lech)
Maciej Korzym Grafika:Zk.jpg Grafika:Zmiana.PNG (79' Daniel Gołębiewski)
Paweł Sobolewski
Łukasz Jamróz Grafika:Zmiana.PNG (46' Kamil Kuzera)

trener: Leszek Ojrzyński
100. ligowy mecz Tomasa Jirsaka w barwach Wisły.
Ostatni mecz Kazimierza Moskala w roli trenera. 1 marca zastąpił go Michał Probierz.

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Przed rozpoczęciem meczu Leszek Snopkowski został uhonorowany tytułem Wiślackiej Legendy.[Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]
Przed rozpoczęciem meczu Leszek Snopkowski został uhonorowany tytułem Wiślackiej Legendy.
[Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]
Przed rozpoczęciem meczu Leszek Snopkowski został uhonorowany tytułem Wiślackiej Legendy.[Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]
Przed rozpoczęciem meczu Leszek Snopkowski został uhonorowany tytułem Wiślackiej Legendy.
[Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]
Przed rozpoczęciem meczu Leszek Snopkowski został uhonorowany tytułem Wiślackiej Legendy.[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]
Przed rozpoczęciem meczu Leszek Snopkowski został uhonorowany tytułem Wiślackiej Legendy.
[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]

Przełożyć zaangażowanie na ligę. Przed meczem z Koroną

Po odpadnięciu z europejskich pucharów piłkarzom krakowskiej Wisły pozostała już tylko gra w Ekstraklasie oraz w Pucharze Polski. I życzylibyśmy sobie chyba wszyscy, aby wiślacy zaangażowanie i umiejętności pokazywane w meczach Ligi Europy przełożyli na polskie boiska. Bez tego w przyszłym roku w pucharach na pewno nie zagramy!

Wisła po piątkowych i sobotnich meczach ligowych spadła bowiem na... siódme miejsce w tabeli, a jak wszyscy wiecie - w pucharach gra wyłącznie najlepsza trójka ligi oraz zdobywca krajowego Pucharu. Aktualnie więc do premiowanego występami w Europie miejsca tracimy pięć punktów, nie mówiąc już o wciąż dziesięciopunktowej stracie do liderującego Śląska. Bo nie zapominajmy, że dopóki jest na to szansa to liczymy także na to, że wiślacy nie poddadzą się w walce o obronę tytułu!

Aby jednak włączyć się do gry o cokolwiek - należy wreszcie zacząć wygrywać! A 2012 rok zaczęliśmy trzema remisami, które nie tylko nie dały nam awansu w Lidze Europy, ale też ten przed tygodniem w Lubinie nie pozwolił nam odrobić małej części strat do czołówki, gdy była na to szansa.

Teraz jednak przyjdzie nam powalczyć na własnym stadionie z Koroną Kielce i gdzie jak nie przy Reymonta dopisywać kolejne zdobycze? Nasza uwaga jest tutaj natomiast taka, że mecz ten na pewno nie będzie dla Wisły spacerkiem. Kielczanie, których skład uległ zimą zmianom co najwyżej kosmetycznym, przed tygodniem w pełni zasłużenie ograli 2-0 Jagiellonię Białystok, pokazując futbol, który mógł się podobać. I pewne jest, że choć zjawią się przy Reymonta bez swoich kibiców - to zagrają dla nich i dla siebie o jak najlepszy wynik. Bo też mecz w Krakowie to dla graczy Korony prawdziwe wydarzenie, więc nikt nogi nie odstawi, a co więcej - niejeden chętnie ją jeszcze przyłoży.

Co natomiast dla nas gorsze kilku wiślaków po meczu w Liège narzeka na mniej lub bardziej poważne urazy, czy to przeziębienia, więc może się okazać, że skład wystawiony przez trenera Kazimierza Moskala będzie daleki od optymalnego. Ale też jaki by nie był - nasi piłkarze nie mają innego wyjścia. Aby nie znaleźć się w sytuacji dla siebie dramatycznej - muszą wreszcie zacząć wygrywać, by sezonu w Polsce nie spisać już teraz na straty!

Zachęcamy Was przy tym serdecznie do stawienia się na stadionie i obejrzenie meczu na żywo, bo też wiślacy na pewno potrzebować będą wsparcia fanów, a do tego potrzebny jesteś im właśnie Ty!

Źródło: wislaportal.pl

Trudny pojedynek – spotkanie z Koroną Kielce

Data publikacji: 25-02-2012 21:13


Po remisie z Zagłębiem Lubin na terenie przeciwnika przyszedł czas na pojedynek z kielecką Koroną, z którą piłkarze Białej Gwiazdy nie wygrali od 2009 roku. 26 lutego o godzinie 17:00 Wisła Kraków podejmować będzie Złocisto-Krwistych w ramach 19. kolejki T-Mobile Ekstraklasy.

Przed przystąpieniem do rundy wiosennej piłkarze Korony Kielce mieli jasno postawiony cel, jakim jest wywalczenie bezpiecznego miejsca w lidze, które przedłuży ich byt w T-Mobile Ekstraklasie. Po 18 kolejkach podopieczni Leszka Ojrzyńskiego zajmują dziewiątą lokatę, mając na swoim koncie dwadzieścia osiem oczek, podobnie jak Biała Gwiazda.

Od mocnego uderzenia zaczęli ligowe zmagania w rundzie rewanżowej piłkarze kieleckiej Korony. W meczu na inaugurację pokonali na własnym terenie Jagiellonię Białystok 2:0 po bramkach Łukasza Jamróza.

Sztab szkoleniowy kielczan zadbał o dobre przygotowanie piłkarzy podczas przerwy w rozgrywkach ligowych. W tym czasie zawodnicy Korony rozegrali jedenaście sparingów, zaliczając trzy wygrane, pięć remisów oraz trzy porażki. Piłkarze z województwa świętokrzyskiego we wszystkich sparingach strzelili piętnaście bramek, tracąc o sześć więcej.

Mecze sparingowe Korony Kielce:

Korona Kielce –Radomiak Radom 2:1,

Korona Kielce – Bogdanka Łęczna 5:3,

Korona Kielce – Termalica Bruk-Bet Nieciecza 1:1 i 0:1 (dwa mecze po 70 minut)

Korona Kielce – ŁKS Łódź 0:1,

Korona Kielce – GKS Katowice 1:1,

Korona Kielce – Torpedo Kutaisi 0:0,

Korona Kielce – Metalurg Zaporoże 1:1,

Korona Kielce – FK Jablonec 1:6

Korona Kielce – Sportul Bukareszt 3:0,

Korona Kielce –Botew Płowdiw 1:1.

Złocisto-Krwiści posiadają w swoim składzie nowe nabytki, które mają pomóc drużynie w osiągnięciu wyznaczonego celu. Na zasadzie półrocznego wypożyczenia zespół Korony zasili dwaj piłkarze Polonii Warszawa – napastnik Daniel Gołębiewski oraz pomocnik – Miłosz Przybecki. Do zespołu dołączył także snajper, Mateusz Łuczak, który do tej pory reprezentował barwy Lechii Gdańsk. Piłkarz związał się z kieleckim zespołem 3-letnią umową. Ruchy transferowe włodarzy klubu miały za zadanie wzmocnienie linii ataku kieleckiego zespołu.

Z kolei drużynę Korony opuścił Hernani podpisując 3,5-letnią umowę z Pogonią Szczecin. Do zespołu Polonii Bytom przeszedł na zasadzie wypożyczenia Łukasz Maliszewski. Może on jednak powrócić do Korony przed upłynięciem rocznej umowy. Innym zawodnikiem, który opuścił kielecki klub, jest Michał Zieliński. 27-letni napastnik związał się z Górnikiem Zabrze umową, która będzie obowiązywała do końca obecnego sezonu. Po jej wygaśnięciu władze śląskiego klubu będą mieć możliwość wykupienia zawodnika.

Mistrzowie Polski mają na swoim koncie piętnaście występów przeciwko kieleckiej Koronie. Biała Gwiazda ostatni raz odniosła zwycięstwo nad Złocisto-Krwistymi 30 października 2009 roku. W obecnym sezonie spotkanie pomiędzy obiema drużynami zakończyło się bezbramkowym remisem.

Piłkarze spod Wawelu siedmiokrotnie wygrywali z Koroną, odnotowali sześć remisów oraz dwukrotnie musieli uznać wyższość rywala. Mistrzowie Polski piłkarzom z Kielc strzelili 24 bramki, tracąc o trzynaście mniej.

K. Kawula

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Tak gra Korona Kielce

Data publikacji: 26-02-2012 08:26


Mówi się, że zwycięskiego składu się nie zmienia, więc Korona Kielce w meczu z Wisłą powinna zagrać w tym samy ustawieniu co w wygranym 2:0 meczu z Jagiellonią. Trener Ojrzyński nie ma jednak tego komfortu, ponieważ tydzień temu ostatni mecz w barwach Korony rozegrał Hernani. Z drugiej strony do składu wracają po pauzie za kartki Kuzera, Kijanskas i Lisowski.


Ustawienie Korony 1-4-2-3-1:


Bramka: Pewne miejsce w bramce Korony cały czas ma Zbigniew Małkowski. Choć zmieniają się jego konkurenci do miejsca między słupkami, to jednak cały czas on ma miejsce w podstawowej jedenastce. Małkowski to solidny bramkarz, który jednak od czasu do czasu popełnia błędy.

Obrona: W tej formacji zajdzie na pewno najwięcej zmian w porównaniu do meczu z Jagiellonią. Hernaniego, którego nie ma już w skaldzie zespołu z Kiec, na środku obrony zastąpi najpewniej Piotr Malarczyk i to on będzie partnerem Pavola Stano w centrum defensywy. Obaj środkowi obrońcy to wysocy zawodnicy, więc na pewno łatwiej z nimi wygrać drybling niż pojedynek główkowy. Na lewą obronę powinien powrócić po pauzie za żółte kartki Tomasz Lisowski, zaś z prawej strony powinniśmy zobaczyć Pawła Golańskiego. Obaj boczni obrońcy to doświadczeni zawodnicy, którzy nie stronią od akcji ofensywnych.

Pomoc: W tej linii dwóch zawodników odpowiada za zabezpieczenie defensywy, natomiast pozostała trójka ma kreować grę ofensywną i wspomagać pod bramką wysuniętego napastnika. Z tyłu powinni zagrać Aleksandar Vuković i Vlastimil Jovanović. Dużo bardziej doświadczonym piłkarzem jest oczywiście ten pierwszy, on też częściej włączać się będzie do akcji ofensywnych. Za kreowanie gry do przodu natomiast odpowiadać będzie trio Jacek Kiełb, Maciej Korzym, Paweł Sobolewski. Ta trójka może wymieniać się swobodnie pozycjami, chociaż w wyjściowym ustawieniu zapewne Korzym zagra na środku pomocy, Kiełb po jej prawej stronie, a Sobolewski po lewej. Każdy tej trójki, jeśli ma dobry dzień, indywidualną akcją potrafi zasiać zamieszanie w szeregach obronnych przeciwnika.

Atak: Trudno o zmiany w tej formacji, jeśli w ligowym debiucie Łukasz Jamróz strzelił dwa gole. Wychowanek Korony potrafi bardzo dobrze znaleźć się w polu karnym, w meczu z Jagiellonią udowodnił, że „piłka go szuka” w szesnastce rywala. Ma też niezbędny dla napastnika spokój w wykorzystywaniu okazji podbramkowych.

M. Górski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

WISLAKRAKOW.COM: Wisła - Korona 0:1

Wisła przegrała na własnym boisku z Koroną Kielce, po kolejnym meczu kończonym w "dziesiątkę". Podopieczni Kazimierza Moskala zamiast wykorzystać potknięcia rywali, spadają w tabeli na 8. miejsce. Czy to już koniec walki o mistrzostwo?

Dla Wisły ten mecz miał rozpocząć marsz w górę tabeli. Po pucharowych przyjemnościach, w które zaplątał się jeden mecz ligowy w Lubinie przyszedł czas na mecz obowiązkowy do wygrania.

Tymczasem od początku miało się wrażenie, że to Korona ma na to spotkanie pomysł i konsekwentnie go realizuje. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego znani są z twardej, dość prostej i agresywnej gry, przedostawania się pod pole karne prostymi środkami. Wiślacy długo utrzymywali się przy piłce, mieli w tym elemencie gry dużą przewagę, tyle że pod pole karne rywala przedostawali się nader rzadko. Praktycznie jedyną sytuację w pierwszej połowie stworzyliśmy po centrze z lewej strony Maora Meliksona. Dudu Biton główkował poprawnie techniczne, ale tuż nad poprzeczką.

Poza tym szans na gola po prostu nie było. Pierwszy strzał w światło bramki wiślacy oddali dopiero w 75 minucie, gdy mocno dośrodkował Wilk i nieźle główkował Genkow, lecz Małkowski instynktownie obronił. Jednak sytuacja ta miała miejsce po dwóch ważniejszych momentach meczu.

Tuż po wznowieniu gry w drugiej połowy dość bezmyślny faul popełnił Michał Czekaj, zahaczając ręką Macieja Korzyma. Sędzia potraktował to zagranie jako faul taktyczny, wręczył wiślakowi żółtą kartkę, a że miał on już na swoim koncie jedno takie upomnienie - musiał opuścić boisko. To druga czerwona kartka dla młodego obrońcy w trzecim rozegranym meczu.

Wiśle nie udawało się granie "krakowskiej piłki", tymczasem Korona złapała wiatr w żagle i w 59 minucie rozegrała akcję w "krakowskim" stylu. Paweł Sobolewski podał do Kiełba, ten odegrał tylną częścią stopy, Sobolewski minął jeszcze nierozgrzanego Bunozę i posłał spokojny strzał obok interweniującego Pareiki. Piękna, składna akcja, tak naprawdę jedyna w tym meczu.

Oprócz wspomnianej główki Genkowa wcześniej dość groźnie, choć niecelnie strzału głową próbował Biton. Poza tym był jeszcze mocny, lecz obroniony, strzał Bitona z rzutu wolnego w 83 minucie i to by było na tyle. Może jeszcze poza wrzutkami w pole karne, po których czasem było trochę chaosu, ale pozycji do oddania strzału brakowało.

Przed dwumeczem ze Standardem Liege mówiono, że rywal z Belgii ma nad Wisłą przewagę, gdyż jest w rytmie meczowym środka sezonu, a Wisła dopiero go rozpoczyna. Teraz, gdy Wisła rozpoczęła sezon i rozegrała w nim trzy mecze, ten czwarty stał się problemem - zaś Korona, która sezon rozpoczyna góruje nad Wisłą świeżością, szybkością i zdecydowaniem. Nagle "rytm meczowy" zmienił się w "maraton czterech meczów w dziesięć dni", który wpłynął na zmęczenie zespołu grającego trzykrotnie w "dziesiątkę". Czy trzeba tu komentarza..?

Źródło: wislakrakow.com

WISLAPORTAL.PL: Korona przez Koronę niemal strącona. Wisła - Korona 0-1

Po dzisiejszej porażce krakowska Wisła na jedenaście kolejek przed zakończeniem sezonu już pomału może zapominać o obronie mistrzostwa Polski, bo wciąż tracimy wprawdzie do liderujacego Śląska te nieszczęsne 10 punktów, ale spadamy właśnie na ósme miejsce w tabeli (!), a z taką postawą jak dziś ciężko wróżyć wiślakom włączenie się jeszcze do gry o tytuł. Tym bardziej, że znów nieodpowiedzialne zachowanie sprawia, że kolejny mecz kończymy z czerwoną kartką, którą na początku II połowy obejrzał Michał Czekaj. Korona szybko to wykorzystała i praktycznie strąciła naszą mistrzowską z głowy.

Spotkanie z Koroną wiślacy rozpoczęli w zmienionym od poprzedniego meczu składzie. Do defensywy wrócił Michał Czekaj, a pauzującego wciąż za czerwoną kartkę Júniora Díaza zastąpił Michael Lamey. Trener Kazimierz Moskal nie zdecydował się postawić na Dragana Paljicia, który zawalił ważną bramkę w Lubinie, z kolei za chorego Ivicę Ilieva mieliśmy Andraža Kirma. W ataku od początku zagrał Dudu Biton.

I w takim składzie grająca z Koroną Wisła miała całą pierwszą połowę wyraźną przewagę, tyle tylko, że brakowało tego co najważniejsze - czyli klarownych sytuacji i celnych strzałów na bramkę. Bo przez 45 minut wiślakom nie udało się zmusić Zbigniewa Małkowskiego do interwencji.

Najbliżej był tego w 9. minucie Dudu Biton, który główkował nad bramką po dośrodkowaniu Maora Meliksona. Dwa strzały oddał też Łukasz Garguła, ale pierwszy po nodze obrońcy dał nam tylko rzut rożny, a drugi z rzutu wolnego minął słupek po niewłaściwej stronie.

Kielczanie zaś mieli w ogóle problem z... wyjściem z piłką z własnej połowy, bo gdy tylko mieli ją przy nodze, pressing Wisły sprawiał, że ją tracili. Zagrażali nam więc wyłącznie przy okazji stałych fragmentów gry. Po jednym z nich - w 6. minucie - groźnie, ale nieznacznie niecelnie, uderzył Pavol Staňo. Równie niebezpiecznie spróbował z wolnego Tomasz Lisowski, a w końcówce I połowy Michael Lamey udanie zablokował rozpędzonego Macieja Korzyma.

II połowę zaczynamy niestety bardzo źle. Kompletnie bez sensu Korzyma sfaulował Czekaj, za co obejrzał drugą żółtą kartkę, a to oznaczało, że ponad 40 minut grać musimy w dziesięciu! Z czterech meczów tej wiosny - już po raz trzeci i po raz drugi z Czekajem w roli głównej! Trener Moskal musiał z konieczności dokonać korekty i za Andraža Kirma wszedł Gordan Bunoza, a na boisku zmieniła się też optyka gry, bo kielczanie zaczęli poruszać się odważniej do przodu i nie pilnowali już aż tak mocno własnej bramki. Mecz zrobił się więc bardziej otwarty.

Niestety dla nas już w 59. minucie przewagę zawodnika wykorzystali goście. Po ładnie rozegranej akcji Paweł Sobolewski łatwo minął zwodem Bunozę i uderzył pewnie obok bezradnego Sergeia Pareiki.

Wiślacy zostali więc postawieni w bardzo trudnej sytuacji, ale szybko wyrównać próbował Biton, tyle że jego główkę na róg wybił Małkowski.

Od 70 minuty trener Moskal postawił wszystko na jedną kartę, wpuszczając w miejsce także zagrożonego drugą żółtą kartką Jovanovicia Cwetana Genkowa i grając tylko trójką w obronie. I to właśnie Bułgar był bardzo bliski wyrównania w 75. minucie, kiedy wrzutkę Cezarego Wilka o mało nie zamienił na gola. Dobrze spisał się jednak Małkowski.

Na kolejną groźną akcję czekaliśmy aż do 83. minuty, kiedy z wolnego uderzył Biton, a Małkowski musiał się natrudnić by to uderzenie odbić. Nie musiał natomiast interweniować przy próbie rozpaczy Gordana Bunozy, który już w doliczonym czasie gry zdecydował się na uderzenie, widząc nieporadność kolegów z przodu, którzy bili głową w kielecki mur.

Tego nie udało nam się ostatecznie rozbić, więc po porażkach z Lechią, Podbeskidziem, Górnikiem i Polonią - przyszła kolejna domowa z Koroną. Niestety mając taką serię ciężko myśleć o odrabianiu strat w lidze, które są tym samym coraz większe. Marzenia o mistrzostwie chowamy pod dywan do nowego sezonu? Zdrowy rozsądek mówi, że tak, ale... to przecież jeszcze nie koniec sezonu i w naszej lidze stać się może jeszcze bardzo wiele. A czy z naszym udziałem? Napiszę tylko tak - oby...

Źródło: wislaportal.pl

GAZETA KRAKOWSKA:

W meczu nie brakowało starć i powietrznych akrobacji.[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]
W meczu nie brakowało starć i powietrznych akrobacji.
[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]
Ze zwycięstwa cieszyli się goście.[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]
Ze zwycięstwa cieszyli się goście.
[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]

Wisła Kraków nie wykorzystała okazji do zmniejszenia straty do prowadzącego w tabeli Śląska Wrocław, który przegrał z Legią aż 0:4. Krakowianie przegrali na własnym stadionie z Koroną. Przez długi okres musieli też grać w dziesiątkę.

W siódmej minucie po dośrodkowaniu z lewej strony Izraelczyka Maora Meliksona blisko pokonania głową Zbigniewa Małkowskiego był jego rodak David Biton, ale piłka poszybowała tuż nad poprzeczką.

Od 48. minuty piłkarze Wisły musieli grać w osłabieniu. Michał Czekaj, który otrzymał pierwszą żółtą kartkę tuż przed przerwą, sfaulował rywala w okolicy środka boiska, sędzia najpierw pokazał mu drugą żółtą, a w konsekwencji zaraz potem czerwoną kartkę.

Koronie udało się wykorzystać przewagę. W 59. minucie po składnej i efektownej akcji Paweł Sobolewski, któremu podał piętą Jacek Kiełb, minął dwóch obrońców Wisły i płaskim strzałem pokonał bramkarza "Białej Gwiazdy".

Pięć minut później mogło być 1:1, ale po główce Bitona bramkarz z Kielc z trudem wybił piłkę na róg. Ostatecznie Wiśle nie udało się wyrównać. To jej piąta w sezonie porażka przed własną publicznością, po której spadła na ósme miejsce w tabeli. Strata do Śląska wciąż wynosi 10 pkt. W obronę tytułu pod Wawelem wierzą coraz mniej.

Źródło: gazetakrakowska.pl

Osłabiona Wisła pokonana

Data publikacji: 26-02-2012 19:00


Biała Gwiazda początku rundy wiosennej nie zaliczy do udanych. Po trzech kolejnych remisach przegrała z Koroną Kielce 0:1 w meczu 19. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Ponownie mistrzowie Polski musieli radzić sobie przez część spotkania bez jednego zawodnika – tym razem czerwoną kartką ukarany został bowiem Michał Czekaj.

W porównaniu z poprzednimi meczami trener Kazimierz Moskal dokonał kilku zmian w wyjściowej jedenastce swojego zespołu. Na lewej stronie obrony zagrał Michael Lamey, w ataku Tsvetana Genkowa zastąpił Dudu Biton, a Tomas Jirsak wrócił do składu w miejsce Gervasio Nuneza. Na środku obrony natomiast obok Kew Jaliensa zagrał Michał Czekaj. Tak ustawiona drużyna w pierwszym meczu u siebie w rundzie wiosennej podejmowała kielecką Koronę.


Pierwsza połowa nie przyniosła wielkich emocji. Biała Gwiazda miała miażdżącą przewagę w posiadaniu piłki, jednak nie oddała ani jednego celnego strzału na bramkę rywali. Najlepszą okazję do pokonania Zbigniewa Małkowskiego miał w 7. minucie Dudu Biton, który po świetnym zagraniu Maora Meliksona ze skrzydła główkował minimalnie ponad poprzeczką. Goście również nie wypracowali sobie stuprocentowej szansy na bramkę, ale Sergei Pareiko kilka razy musiał interweniować po strzałach zawodników z Kielc.


Druga połowa rozpoczęła się koszmarnie dla gospodarzy. W 48. minucie drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną, obejrzał Michał Czekaj. Wiślacy, podobnie jak już dwa razy w tym sezonie, znowu musieli sobie radzić w dziesiątkę. Korona zwietrzyła szansę na stworzenie zagrożenia pod bramką Wisły i przeprowadziła jedną akcję, która przyniosła jej trzy punkty. W 59. minucie po dwójkowej akcji Kiełb – Sobolewski ten drugi wpadł w pole karne Wisły, ograł Bunozę i posłał piłkę obok interweniującego Pareiki.

Na kwadrans przed końcem spotkania Biała Gwiazda mogła wyrównać. Po uderzeniu Genkowa, który wszedł na boisko za Marko Jovanovicia, Małkowski wybił piłkę pod nogi leżącego na murawie napastnika. Bułgar próbował jeszcze kopnąć futbolówkę w kierunku bramki, jednak niewiele mógł zrobić.

Wiślacy w ostatnich fragmentach spotkania niemal nie opuszczali połowy Korony, jednak nie potrafili skutecznie wykończyć swoich akcji i nadal pozostają drużyną bez zwycięstwa na koncie w rundzie wiosennej.

Wisła Kraków – Korona Kielce 0:1 (0:0) 0:1 Sobolewski 59’


Wisła Kraków: Pareiko – M. Jovanović (70’ Genkov), Jaliens, Czekaj, Lamey – Wilk, Jirsak – Melikson, Garguła, Kirm (52’ Bunoza) – Biton

Korona Kielce: Małkowski – Golański, Malarczyk, Stano, Lisowski – Kiełb (68’ Lech), Vuković, V. Jovanović, Sobolewski – Korzym (79’ Gołębiewski) – Jamróz (46’ Kuzera)

Żółte kartki: Wilk, Czekaj, M. Jovanović (Wisła) – Korzym, Malarczyk, Lisowski (Korona)

Czerwona kartka: Czekaj (za dwie żółte)

Sędziował: Szymon Marciniak (Płock)

Widzów: 13 550

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Minuta po minucie

Puchary za nami, a przed Wisłą to co najważniejsze - walka o mistrzowski tytuł. Przed nami 12 meczów, w których musimy nadrobić 10 punktów do Śląska Wrocław i nieco mniejszy dystans do aż pięciu kolejnych zespołów wyprzedzających nas przed niedzielnym spotkaniem z Koroną Kielce.

Korona ma szczęście do terminów meczów z Wisłą. Jesienią Robert Maaskant zagrał z Kielcą praktycznie drugą jedenastką, oszczędzając zespół na drugi mecz z APOEL-em. Teraz kielczanie grają z nami trzy dni po niełatwym meczu w Liege, który kilku graczy Wisły zakończyło mocno poobijanych. Ale nie ma co narzekać, tylko brać się do roboty i wygrać.

W pierwszej kolejce wiosny kielczanie uporali się na własnym boisku z Jagiellonią Białystok. Było 2:0 a obie bramki zdobył absolutny debiutant w ekstraklasie - Łukasz Jamróz.

Wisła, jak wiadomo, przed tygodniem też strzeliła dwa gole, ale wywiozła z Lubina zaledwie remis.

Karnety na rundę wiosenną sprzedawały się dość dobrze, ale już bilety na Koronę - bardzo słabo. Mimo korzystnych cen do wczoraj zeszło zaledwie 1200 wejściówek. Jeśli więc nie masz biletu i to czytasz - na Reymonta 22 marsz!

Przed dzisiejszym meczem przypominamy też o zbiórce dla TS Wisła.

Bardzo ważny mecz, jak każdy, do końca sezonu. Dziś już jednak wiemy, że wygrana daje nam zmniejszenie straty do Śląska lub Legii (grają ze sobą dziś o 14:30), Polonii (do 3 punktów), przeskoczenie Lecha o 3 "oczka" i uniknięcie minięcia w klasyfikacji przez... Podbeskidzie. Zachowalibyśmy też dystans dwóch punktów do Ruchu.

We Wrocławiu Śląsk na razie zbiera łomot od Legii. 2:0 po niespełna kwadransie.

Śląsk - Legia... pozamiatane.

Biton wraca do wyjściowej jedenastki Wisły. Na środku obrony dziś Jaliens i Czekaj. Z lewej strony jej strony eksperymentalnie - Lamey. Paljić na ławce.

Zabrakło w osiemnastce meczowej Wisły Ilieva. Ławka Wisły: Jovanić - Bunoza, Chavez, Paljić - Nunez, Brud - Genkow.

Pod dach trybuny wschodniej powędrowała koszulka kolejnej legendy - Leszka Snopkowskiego, obecnie szefa Rady Seniorów TS Wisła. Tutaj zapoznacie się z jego sylwetką.

Do rozpoczęcia meczu - pięć minut.

Trybuny, za wyjątkiem tej po północnej stronie - puściutkie. A i na północy nie ma kompletu.

Obie drużyny wychodzą na boisko.

Fanów gości tym razem brak.

  • 1’ Wystartowali.
  • 4’ Zablokowane dośrodkowanie Jovanovicia z prawej strony.
  • 5’ "Nie siedź w domu, przyjdź na mecz. Poczuj atmosferę stadionu" - głosi napis na elektronicznej bandzie.
  • 6’ A tymczasem pierszy niecelny strzał na naszą bramkę oddaje Tomasz Lisowski.
  • 7’ Golański wślizgiem i zagraniem ręką przy ziemi powstrzymał z lewej strony Meliksona.
  • 7’ Ładna centra Meliksona i główka Bitona! Tuż nad bramką!
  • 8’ Lamey na lewej stronie, prowadzi piłkę prawą nogą. Obrót i oddanie do tyłu.
  • 9’ Faul Jamróza w środku pola na Łukaszu Gargule.
  • 12’ Melikson odpuszczony w środku pola, gdy cofnął się na naszą połowę. Nagle posłał błyskawiczne podanie przez 1/3 boiska w kierunku Kirma i niewiele brakowało.
  • 12’ Małe nieporozumienie obrony Korony z Małkowskim, czaił się już Biton.
  • 15’ Odegranie do tyłu do Jirsaka, ten zamiast pójść środkiem podał z pierwszej na prawą stronę do Kirma, którego... sędzia liniowy złapał na milimetrowym spalonym.
  • 16’ Faul Czekaja 35 metrów od naszej bramki. Obrońca Wisły upomniany przez sędziego ustnie.
  • 17’ Teraz rzut wolny dla Korony z lewego skrzydła, spod linii autowej.
  • 18’ Trochę nieczytelny transparent na środku trybuny północnej, rozpostarty na ramionach kibiców niczym sektorówka, aby tym razem nikt go nie ściągnął. "Nie trzeba być faszystą by dbać o Ziemię Ojczystą" a pod tym na czerwono "STOP CENZURZE NA STADIONACH".
  • 18’ "Precz z komuną", "To my kibole" - już werbalnie.
  • 24’ Jovanović wywrócony w swej akcji do narożnika, piłka wychodzi na aut bramkowy, sędzia nie dyktuje rzutu wolnego. Serb ma spore pretensje, choć z tej odległości nie podejmujemy się przesądzać, że ma rację.
  • 26’ Prostopadła wrzutka w nasze pole karne. Piłka Pareiki.
  • 27’ Jirsak do Kirma, obrońca odbija, jest Garguła, znów próbuje zagrać do Andraża, ale zbyt lekko.
  • 28’ Oj nie bryluje nam dziś Wisełka. Niby są jakieś ataki, ale nic z nich nie wynika...
  • 28’ Melikson wywalczył rzut wolny blisko chorągiewki na prawym skrzydle.
  • 29’ Centra Jirsaka, najbliżej główki był Melikson, ale trochę za wysoko grana piłka.
  • 29’ Żółta kartka dla Cezarego Wilka. Nikt nie wie za co, że niby nerwowo odkopnął piłkę? Bo nie on faulował...
  • 30’ Rzut wolny dla Korony z prawej strony, 10 metrów do linii końcowe i jakieś 8 od linii bocznej.
  • 30’ Groźnie wyglądające, ale tak naprawdę nie mogące nic zrobić uderzenie Lisowskiego. Jakiś metr od spojenia słupka z poprzeczką bramki Wisły.
  • 31’ Korzym ukarany kartką za faul na Gargule.
  • 32’ Zablokowany strzał Bitona z 16 metrów.
  • 33’ Instynktowny i przyblokowany strzał Garguły, piłka z niewielkiej odległości minęła bramkę po lobiku. Tylko róg.
  • 33’ Jirsak zablokowany na 14. metrze.
  • 35’ Niebezpiecznie wypuścił piłkę z ręki przed swoją bramką Pareiko. Miał kolegów do asekuracji.
  • 41’ Ni to strzał, ni wstrzelenie w pole karne w wykonaniu Lameya. Nikt nie przeciął lotu piłki, od bramki zaczyna Małkowski.
  • 43’ Kartka dla Malarczyka za faul na Bitonie. Sędzia słusznie cofnął akcję przed pole karne Korony na 30. metr.
  • 44’ Strzał z rzutu wolnego Garguły. Obok bramki.
  • 45’ Groźnie w naszym polu karnym, Lamey blokuje strzał z bliska.

Koniec pierwszej połowy. Bardzo słabej. Obie drużyny wchodzą na drugą połowę.

  • 46’ Zmiana w Koronie, wchodzi Kamil Kuzera.
  • 48’ Nie ma rzutu rożnego dla Wisły po pojedynku Jovanovicia (z Korony) i Meliksona.
  • 49’ Faul Czekaja ukarany drugą żółtą kartką. Znów gramy w dziesiątkę.
  • 50’ Szykuje się do wejścia Gordan Bunoza.
  • 52’ Bunoza za kompletnie bezproduktywnego w tym meczu Andraża Kirma.
  • 53’ Korzym złapany na niewielkim spalonym.
  • 53’ Stano staranował Meliksona, piłka daleko od tej sytuacji. Dokładnie za coś takiego wyleciał z boiska w Liege Nunez... Tym razem sędzia nie zauważył przewinienia.
  • 55’ Znów ewidentnie faulowany Melikson w środku pola i znów sędzia nie reaguje. Z tego "przechwytu" idzie kontra Korony, zastopowana na 20. metrze.
  • 58’ Kartka dla Marko Jovanovicia za protesty po faulu na Korzymie. Ale faul minimalny, wiele takich starć nie jest gwizdanych.
  • 59’ Ostro bita piłka z dużego kąta w kierunku bramki Pareiki. Pewne piąstkowanie.
  • 59’ Gol dla Korony. Sobolewski do Kiełba, ten odgrywa piętą, Sobolewski wbiega w pole karne, mija nierozgrzanego Bunozę i spokojnym strzałem pokonuje Pareikę.
  • 64’ Strzał Bitona obok bramki, broni na wszelki wypadek Małkowski.
  • 69’ Zmiana w Koronie, Kiełb zmieniony, wchodzi Grzegorz Lech.
  • 70’ Wisła będzie grać trójką w obronie. Wyraźnie nadto pobudzonego i mającego już na koncie żółtą kartkę Marko Jovanovicia zmienia Cwetan Genkow.
  • 72’ Zamiast spalonego zawodnika Korony sędzia dyktuje rzut rożny dla rywala. Dziwne.
  • 75’ Genkow powalczył w zamieszaniu pod bramką Korony, tylko róg dla Wisły.
  • 75’ Świetna centra z lewej stony Wilka, kontrująca główka Genkowa i Małkowski szczęsliwie i instynktownie ratuje Koronę, broniąc mocne uderzenie z bliska.
  • 77’ Kartka dla Lisowskiego po symulce.
  • 78’ Ofensywny faul Bitona na Stano przy próbie dojścia do piłki centrowanej przez Lameya.
  • 79’ Gołębiewski za Korzyma.
  • 81’ Przyjął piłkę na klatkę Biton w polu karnym Korony, ale wybił mu ją Malarczyk.
  • 82’ Szykuje się do wejścia Nunez...
  • 82’ Nunez zmienił Jirsaka.
  • 83’ Mocno z rzutu wolnego uderzał Biton, ale Małkowski popisał się dobrą interwencją.
  • 87’ Wiślacy cały czas walą głową w mur, a czasu coraz mniej.
  • 88’ Kuzera próbuje oddać strzał z 16 metrów, ale uderza bardzo słabo.
  • 90’ Sędzia doliczył cztery minuty.
  • 90+3’ Ostatnia szansa Wisły. Sprzed pola karnego z półobrotu uderzał Bunoza, ale uczynił to bardzo niecelnie.

Koniec meczu.

Dwa strzały Wisły w światło bramki. To mówi wiele...


Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Kazimierz Moskal, trener Wisły

- Nie znajduję słów, którymi mogę wyrazić rozczarowanie wynikiem meczu. Wydaje mi się, że straciliśmy dziś coś wiecej niż tylko trzy punkty - mówił Kazimierz Moskal po porażce z Koroną, choć nie chciał stwierdzić, że tym spotkaniem Wisła całkowicie przekreśliła swoje szanse na obronę tytułu mistrzowskiego.

- Jeśli mecz czwartkowy był do tej pory dla mnie najważniejszym w karierze, to ta porażka dziś jest najbardziej bolesna dla mnie. Mecz był dla nas ważne ze względu na wyniki w innych meczach - dodał Moskal, który wyraźnie liczył, że dzisiejsze zwycięstwo pozwoli drużynie na przełamanie.

Później trener próbował nieco tłumaczyć drużynę: - Jeśli zespół broni się dużą ilością zawodników, to musimy grać atak pozycyjny. Później dziennikarze oceniają po końcowym wyniku i to mnie nie dziwi. To, że nie stwarzaliśmy sytuacji, nie oddaliśmy strzału na bramkę, to wielki minus. Miałem nadzieję, że w końcu Korona popełni błąd i my stworzymy sobie jakąś okazję. Nie powiedziałbym, że graliśmy ot tak, na utrzymanie. Czasami, w ataku pozycyjnym też potrzeba cierpliwości. Niestety, w kolejnym meczu składa się tak, że nie stwarzaliśmy sytuacji.

Zapytany o dzisiejsze efektowne zwycięstwo Legii trener Moskal odparł: - Trzeba pamiętać jak mecz Legii się ułożył. Nie chcę słuchać, że był to mecz po LE i zawodnicy mogli być zmęczeni. Martwi mnie, że kolejny trzeci mecz musimy grać w dziesięciu zawodników. Coś tu wydaje mi się "nie tak".

- Tydzień temu po meczu ze Standardem mówiliśmy, że Wisła fantastycznie grała w dziesiątkę. Teraz mówimy, że w tym sezonie gramy bez pasji i zaangażowania. Oczywiście że wierzę z tę drużynę, że zacznie wygrywać i biorę za nią odpowiedzialność - zakończył szkoleniowiec Wisły.

Źródło: wislakrakow.com

Leszek Ojrzyński, trener Korony

- Bardzo się cieszymy, przyjechaliśmy tutaj grać o całą pulę i to się udało. Tak to w piłce bywa, że jak się walczy i pragnie zwycięstwa to ono przychodzi - mówił bardzo zadowolony po meczu w Krakowie trener Korony, Leszek Ojrzyński.

- Nie ma co mówić, bo czerwona kartka trochę ułatwiła nam zadanie, ale w przerwie mówiliśmy, że może tak się zdarzyć i nie możemy spoczywać na laurach, bo Wisła już pokazała, że grając w dziesiątkę też jest klasową drużyną i umie stworzyć przewagę i były ciężkie momenty pod nasza bramką. Wystarczyło utrzymać to zero z tyłu, zakończył się mecz i cieszymy się bardzo, ale już myślimy o następnym spotkaniu, które mamy w piątek - dodał szkoleniowiec zespołu gości.

- Jestem upoważniony do oceniania swojej drużyny. Nie bawię się w ocenianie przeciwnika, czy innych drużyn, bo mam co robić ze swoimi chłopakami i na tym się skupiam - stwierdził zapytany o ocenę grę Wisły trener Korony.

- Korona była skuteczna, zdobyła bramka, to jest piłka nożna. Nie zawsze liczy się styl, przed meczem mówiło się o indywidualnościach w Wiśle, ale dziś wygrała drużyna, która bardzo tego chciała i to jest piękny sport, bo nikogo przed meczem nie można skazywać na porażkę, bo dopóki piłka jest w grze - wszystko jest możliwe - zakończył Ojrzyński.

Źródło: wislaportal.pl
Autor: AdamG

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Cezary Wilk, pomocnik Wisły

- Odnieśliśmy kolejną porażkę w tym sezonie. Bardzo bolesną, bo na własnym terenie, przed własną publicznością - powiedział kapitan Wisły po pierwszym tegorocznym meczu ligowym przy Reymonta.

W pierwszej połowie wiślacy posiadali niemal miażdżącą przewagę w posiadaniu piłki, ale nie oddali choćby jednego celnego strzału. Grali jakby na przeczekanie, bez agresji. - Mam inne uczucia. Z boiska wyglądało na to, że kontrolujemy spotkanie. Piłka cały czas była przy naszej nodze, wystarczy spojrzeć na posiadanie procentowe. Dłużej utrzymywaliśmy się przy piłce i kreowaliśmy grę. Zabrakło sytuacji bramkowych i to boli.

Na słabą postawę zespołu wpływ miała czerwona kartka, którą Michał Czekaj został ukarany na początku drugiej odsłony. - To już trzeci mecz w tej rundzie, kiedy gramy w dziesięciu przez dłuższy okres czasu. To musi się odbić na drużynie, nie ukrywajmy. Staraliśmy się do końca, robiliśmy co w naszej mocy. Niestety, troszeczkę nam zabrakło, chociaż Genkow mógł strzelić. Niezmiernie żal mi kibiców, bo po raz kolejny nie dajemy im powodów do radości - ubolewał Czarek Wilk


Źródło: wislakrakow.com
Autor: Nikol

Łukasz Garguła, pomocnik Wisły (video)

- Ciężko jest grać lepiej, gdy kolejne spotkanie rozgrywa się w dziesiątkę - uważa Łukasz Garguła. - Trzeba uczciwie porozmawiać po męsku w szatni, bo tak nie może być. Wisła Kraków to najlepszy klub, który ma zdobywać trofea - nie możemy tak grać!

Pomocnik przekonuje, że Wisła musi najpierw odpocząć po maratonie, który przebyła w ostatnich dniach, odbyć męskie rozmowy, a później solidnie przygotować się do kolejnego meczu.

Wisła.TV: Cztery mecze i już zmęczeni... (video)

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Nikol

Jaliens: Straciliśmy bardzo ważne punkty

Data publikacji: 26-02-2012 20:35


Pojedynki z Koroną zawsze są trudne dla Wiślaków. W niedzielę jednak Wisła poniosła porażkę przed własną publicznością, po raz kolejny w tym sezonie kończąc mecz w dziesięciu.

„Druga połowa spotkania rozpoczęła się dla nas fatalnie. Przyszło nam ponownie grać w osłabieniu. Niestety, przegraliśmy i straciliśmy bardzo ważne dla nas punkty. Cóż, los nie był po naszej stronie” – stwierdził po spotkaniu Kew Jaliens.

Podczas gry inne drużyny z czołówki straciły punkty, można było zmniejszyć stratę. „Potrzebujemy punktów, chcemy wygrywać, szczególnie w meczach przed naszą publicznością. Dziś jednak ponieśliśmy porażkę. Mogliśmy zbliżyć się do czołówki wygraną, ale jednak nie udało się osiągnąć satysfakcjonującego nas rezultatu” – powiedział środkowy obrońca Wisły. „ Jeśli chodzi o grę w dziesięciu w kolejnym spotkaniu, to myślę, że nie powinniśmy popełniać takich fauli w bocznych sektorach boiska. Ponownie musieliśmy zostawić sporo zdrowia na murawie, gdyż kolejny raz brakowało nam zawodnika”- podsumował Kew Jaliens.

Damian Urbaniec

Biuro Prasowe Wisły Kraków

Źródło: wisla.krakow.pl

Jovanović: Próbowaliśmy grać

Data publikacji: 26-02-2012 21:20


„Nie mamy dobrej pozycji w lidze i to jest wielkie rozczarowanie” – po porażce z Koroną Kielce powiedział obrońca Białej Gwiazdy, Marko Jovanović.

„Nie wiem jaki jest powód, że przegraliśmy. Na pewno nie jest to wymówka, że jesteśmy trochę zmęczeni czwartkowym meczem. Próbowaliśmy grać, ale to nie wystarczyło, musimy grać dalej i podnieść się po tym meczu” – mówił po spotkaniu zawodnik Wisły.

To już trzeci mecz w rundzie wiosennej, który piłkarze Wisły Kraków kończą mecz w dziesięciu. „W ostatnich meczach gramy w osłabieniu i nie jest nam z tym łatwo" – przyznał Marko. „Każdy z nas jest za to odpowiedzialny. Popełnialiśmy błędy tam, gdzie nie powinno ich być. Teraz musimy starać się grać jeszcze lepiej” – stwierdził obrońca.

W rundzie wiosennej Biała Gwiazda zdobyła tylko jeden punkt. Sytuacja w tabeli nie wygląda najlepiej. „Nie mamy dobrej pozycji w lidze i to jest wielkie rozczarowanie. Dla klubu nie jest to miła sytuacja. Musimy starać się grać lepiej i w następnym meczu wygrać” – podsumował Jovanović.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

"Niepojęte" - analiza meczu z Koroną. Oceny piłkarzy

W niedzielę Wisła odniosła dopiero pierwszą porażkę w tej rundzie. "Dopiero" ponieważ był to już trzeci słaby mecz na cztery rozegrane. Na nasze szczęście Zagłębie Lubin nie potrafiło w pełni wykorzystać naszych błędów, a Standard Liege w ogóle nie interesował się zdobywaniem bramek.

Korona też nie była drużyną ani zainteresowaną obstrzeliwaniem bramki Pareiki, ani szczególnie w tym względzie zaradną. Jednak gdy nadarzyła się okazja, by wywieźć z Reymonta komplet punktów, skwapliwie z niej skorzystała. Drużynę która zwycięstwa aktywnie nie szukała, sami obdarowaliśmy trzema punktami.

Tak naprawdę w niedzielę oszukiwać się, że Wisła gra dobrze, można było przez pierwszy kwadrans. Do tego momentu kielczanie znajdowali się pod jakimkolwiek naciskiem. Przez resztę meczu przebieg boiskowych wydarzeń kontrolowała Korona. Spytacie - Jak to? Przecież Wisła miała piłkę, przeważała! Odpowiem - Cóż z tego, skoro Korona pozwalała Wiśle grać piłką tam, gdzie Wisła nie stwarzała zagrożenia. Po pierwszym kwadransie Wisła nie potrafiła podnieść tętna ani trenerowi, ani nawet obrońcom przyjezdnych.

Po raz n-ty odzywa się niepojęty minimalizm naszych piłkarzy, którzy chyba nie mają pojęcia, za co przyznaje się punkty w tym sporcie. Wypada im przypomnieć, że piłka nożna polega na wbijaniu piłki do bramki przeciwnika. Do tego potrzebna jest jedna rzecz – determinacja.

Niestety po Wiślakach tej determinacji nie widać. Zadowalają się tym, że wyjdzie im kilka podań z rzędu, ze poklepią futbolówkę w jakimś nieistotnym fragmencie boiska, że zyskają przytłaczającą przewagę w posiadaniu piłki. To jednak za mało.

Kiedy jest się drużyną teoretycznie lepszą, wiadomo że rywal przed nami się nie otworzy i będzie wspinał się na wyżyny umiejętności, by nie dopuścić do błędu. Błąd rywali trzeba wymusić. Trzeba przejąć inicjatywę i stłamsić rywala, zepchnąć do głębokiej defensywy i w krótkim odstępie czasu zwyczajnie zamęczyć.

Tymczasem Wisła zdaje się stosować jakąś wynaturzoną formę arytmii gry. Akcje budujemy powoli od tyłu, przyśpieszamy z przodu – to nie jest arytmia, to recepta na walenie głową w mur, w dodatku kibice nie mogą liczyć na refundację.

Akcja od początku do końca musi toczyć się w wysokim tempie, by wymusić na rywalach maksymalną ilość błędów. Co więcej, rzadko kiedy jedna szybka akcja wystarczy by zdobyć bramkę. Akcję trzeba ponowić, czasami kilkukrotnie w krótkich odstępach czasu, po to by rywal poczuł że jest gorszy, by poczuł strach, stres, a przynajmniej by w żadnym wypadku nie poczuł się komfortowo.

Po okresie nawałnicy trzeba oczywiście odsapnąć, potrzymać piłkę, podrażnić ambicję rywali, samemu podbudowując się przed kolejnym natarciem. Na tym polega arytmia gry i kontrolowanie przebiegu spotkania. Tymczasem Wisła grzecznie pomiędzy swoimi niezbyt zaskakującymi wypadami pozwala rywalowi odsapnąć, poukładać szeregi obronne i skorygować ewentualne błędy.

Mógłbym jeszcze uwierzyć, że Wisła najzwyczajniej w świecie nie ma sił, by dać z siebie więcej niż daje. Nie jest to jednak prawdą. Przy grze w dziesięciu nagle okazuje się, że każdy piłkarz z osobna umie dać z siebie więcej niż grając w pełnym składzie. Czy nie rozsądniejszym byłoby wykrzesanie z siebie więcej, kiedy wynik meczu jest jeszcze wyrównany, a drużyny grają jedenastu na jedenastu?

Wisła gra zbyt wolno z tyłu, nie jest zainteresowana wyprowadzaniem ataku za atakiem. Piłkarska odwaga i determinacja w naszych szeregach pojawia się gdy jest już źle lub fatalnie. Jak długo będziemy grać wolno, leniwie, kunktatorsko i bez "zęba", tak długo będziemy martwić się o wyniki.

To diagnoza bardzo ogólna, ale trudno ruszyć dalej, dopóki te podstawowe kryteria nie zostaną spełnione. Można rozdrabniać się nad poszczególnymi fazami akcji, zastanawiać się dlaczego obrońcy podają tak wolno, dlaczego kiedy któryś zawodnik wróci się do obrońców po piłkę, inny nie pomaga mu jej wyprowadzić tylko ucieka do przodu?

Można pytać dlaczego kiedy drużyna nie umie wyprowadzić piłki z własnej połowy, gracze ofensywni sterczą pod polem karnym rywali czekając na cud, zamiast wrócić się głębiej w pole i przesuwać się razem z piłką? Można odwrócić pytanie i zastanowić się dlaczego połowa drużyny zostaje na własnej połowie, podczas gdy druga męczy się pod polem karnym rywali?

Wszystkie te pytania są zasadne, ale dopóki piłkarze nie dają z siebie stu procent, dopóki zamiast pokazywać sportową ambicję, wykazują się gnuśnością przepłacanego robola, należy zakładać, że problem jest w głowach piłkarzy.

Oceny piłkarzy (skala od 1 do 10, gdzie 10 to klasa europejska, a 1 kopanie się po głowie)

Sergei Pareiko – 4

Nie miał za dużo do roboty i w większości sytuacji spisał się poprawnie. Mimo to nie ustrzegł się błędu. Przy jednym z dośrodkowań wypuścił piłkę z rąk, jednak na szczęście przy futbolówce pierwszy był Czekaj, który wyekspediował ją dalej w pole. Zdziwiła mnie też sytuacja z ostatnich minut meczu, kiedy to Estończyk bił rzut wolny z okolic połowy boiska. Nasz bramkarz nie słynie z najlepszego wykopu - o ile nie ma zarzutów co do siły, to brak celności i płaski tor lotu piłki są raczej problemem. Sytuacja o tyle dziwniejsza, że dwóch naszych zawodników pozostało blisko golkipera.

Marko Jovanović – 4

Aktywny choć chaotyczny. Nie najgorzej spisywał się w obronie, z czym bywały problemy w ostatnich meczach. Udzielał się w ataku i rzucił nawet piękną centrę na nos do Bitona w drugiej połowie. Niestety po "symulce" Korzyma dostał żółtą kartkę i puściły mu nerwy. Zaczął bardzo intensywnie pracować na wyrzucenie z boiska i trener musiał uprzedzić arbitra salwując się zmianą.

Kew Jaliens – 4

Solidny punkt drużyny, był jedną z wyróżniających się postaci, jednak popełnił poważny błąd przy bramce. Dał wbiec przed siebie Kiełbowi i pozostawił mu bardzo dużo swobody, którą rywal zamienił na asystę. Stoper musi być blisko rywala. Spore rozczarowanie, bo przez resztę meczu był odpowiednio agresywny i pokazał że umie trzymać się blisko przeciwnika. Cóż z tego, skoro w kluczowym momencie znów brakło koncentracji.

Jeden detal, który dyskredytuje tego zawodnika jako obrońcę, przynajmniej w moich oczach. W jednej akcji przykuł moją uwagę dwukrotnie obracając się plecami do piłki, gdy rywale składali się do uderzenia. Stoper musi do końca stać twarzą do piłki, by móc zareagować, tak na zachowanie rywala, jak i na tor lotu piłki. To futbolowe przedszkole.

Michał Czekaj – 1

Michał Czekaj obejrzał drugą czerwoną kartkę wiosną.[Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]
Michał Czekaj obejrzał drugą czerwoną kartkę wiosną.
[Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]

Zagrał poniżej przeciętności, do tego często faulował. Na dobrą sprawę dwie żółte kartki mógł zobaczyć jeszcze przed przerwą. Pozostawienie tak niedoświadczonego zawodnika z żółtą kartką na boisku po przerwie, było dużym ryzykiem ze strony trenera, ryzykiem które się nie opłaciło. Można by szukać taryfy ulgowej dla Wiślaka, ale już w pierwszych minutach mógł zawalić cały mecz. Nie upilnował Stano przy stałym fragmencie, zgubił krytego zawodnika jak junior.

Nie chodzi mi o pastwienie się nad zawodnikiem, bo nie uważam, by nie mógł grać lepiej. Jednak koloryzowanie kiepskiego występu mogłoby być szkodliwe, szczególnie patrząc na podejście do gry i wzór jaki prezentują mu starsi koledzy. Drużynie trudno grać kolejny mecz w dziesiątkę, a można też podejrzewać, że sytuacja bramkowa nie miałaby miejsca przy grze 11 na 11, bo rywale wykorzystali właśnie lukę spowodowaną brakiem zawodnika.

Michael Lamey – 5

Solidny występ choć bez rewelacji. Zarzuty pod adresem całego zespołu są adekwatne również do niego. Natomiast Lamey nie popełnił żadnych poważniejszych błędów własnych, w defensywie był solidny, a i w ofensywie od czasu do czasu zaznaczał swoją obecność. Warto przy tym zaznaczyć, że grał na nie swojej pozycji. Z jednej strony gra prawonożnego zawodnika na lewej obronie może przysparzać mu kłopotów, z drugiej jest okazją by uderzać z dystansu, szczególnie gdy zawodnik ma tak ułożoną nogę, jak Holender. Szkoda, że w całym meczu spróbował tego wariantu tylko raz. Ponieważ były legionista wyjątkowo zdenerwował mnie swoimi jaskółkami odnotuję, że rzekomy faul Lameya na Korzymie to kolejny nurek tego drugiego niewychwycony przez arbitra.

Cezary Wilk – 4

Zawodnik, który zawsze zostawia serce i zdrowie na boisku jest jednocześnie dowodem na to, że Wisła nie daje z siebie wszystkiego. Po stracie Czekaja grał z jeszcze większym zaangażowaniem. Nawet piłkarz, do którego nie mam zastrzeżeń o podejście do gry miał pewne rezerwy, które wyraźnie poprawiły jakość jego występu. Co więc z piłkarzami, którzy pokazują mniej poświęcenia dla Wisły? Gdyby wszyscy chociaż przez kilkanaście minut meczu naraz pokazywali 80-90% swoich prawdziwych umiejętności, wyrabialibyśmy sobie przewagę w meczu, zamiast gonić za wynikiem.

Wracając do występu samego Wilka - w odbiorze i destrukcji solidny, jednak w konstrukcji niemal nieobecny, wyjątkiem dwójkowa akcja z Meliksonem zakończona minimalnie źle wymierzoną centrą na głowę Genkowa i mimo wszystko groźnym strzałem. Wilk nienajlepiej sprawdzał się przy wyprowadzaniu piłki, rzadko oferując coś ponad zagranie do najbliższego partnera.

W sytuacji bramkowej zabrakło mu zdecydowania, bo koniec końców dosięgnął swojego rywala i w końcowej fazie akcji mógł być stanowczo większym uprzykrzeniem dla Sobolewskiego. Być może zadecydowało zmęczenie, być może kartka złapana w pierwszej połowie. Nota bene zarobiona po raczej niepotrzebnym odkopnięciu piłki po gwizdku, warto zauważyć, że to już siódma ligowa kartka tego gracza. W tym tempie zawodnik niedługo będzie zmuszony do pauzy i pojawi się problem z zastąpieniem go.

Tomas Jirsak – 5

Wyróżniający się Wiślak, kto wie czy nie najlepszy w naszych szeregach. Trochę odbiorów, sporo mądrych podań. Niestety wybijał się jedynie na tle kiepsko dysponowanego zespołu. Do tego miał kilka zbędnych strat i prawdopodobnie źle zachował się przy bramce. Żadna z dostępnych powtórek nie pozwala stuprocentowo obiektywnie ocenić odległości, jednak mimo wszystko wydaje się, że Jirsak nie powinien robić doskoku do rywala – z trzech powodów: raz - sam miał za daleko; dwa – na rywala ruszył także będący już w ruchu Wilk; trzy - ze względu na czerwoną kartkę, na naszym prawym skrzydle "hulał wiatr". Jirsak powinien wziąć na to poprawkę i zagrać na asekurację tego sektora.

Dystans do bramki, był tak duży, że rywal musiałby wykonać strzał życia, by umieścić piłkę w siatce. Rywal nie nosił się z zamiarem uderzenia, zamiast tego zagrał na nasze prawe skrzydło, gdzie pokaźna wyrwa w ustawieniu pozwoliła swobodnie rozegrać akcję bez nacisku naszych piłkarzy.

Andraż Kirm – 1

O ile jedynka Czekaja to efekt kilku nieodpowiedzialnych zagrań o poważnych konsekwencjach, o tyle Kirm jedynkę dostaje za całokształt, a nie jakieś konkretne błędy. Ten zawodnik w niedzielę nie miał chyba żadnego poważnego zagrania, które miałoby jakikolwiek korzystny wpływ na przebieg meczu, czy nawet obraz gry. Większość kontaktów z piłką to straty. Jak podwórkowy kopacz spuszczał głowę w dół i próbował przekopywać piłkę przez nogi rywali. W niedzielę całkiem bezużyteczny.

Łukasz Garguła – 4

W kluczowych momentach próbował nadawać akcji impetu i był chyba najaktywniejszym piłkarzem w naszej ofensywie. Niestety w jego grze sporo było przestojów. W dodatku duża część zagrań była niedokładna i często kończyła się stratami.

Maor Melikson – 3

W całym meczu miał dwa istotne udane zagrania. Ładna klepka z Wilkiem w drugiej połowie zakończona strzałem Genkowa i centra lewą nogą w pierwszej połowie zakończona strzałem Bitona. Były też interesujące próby prostopadłych podań, czy przerzutów, które niestety może i były efektowne, ale koniec końców za każdym razem brakło mniej lub więcej precyzji, by ciekawa piłka przyniosła jakąkolwiek korzyść. Po pierwszym kwadransie okresami niewidoczny, okresami widoczny, ale z nienajlepszej strony. O ile jeszcze jego wartość w głębi pola była przyzwoita, o tyle pod bramką rywali całkiem się gubił. Na siłę szukał zbyt udziwnionych rozwiązań, zagrywał partnerom niedokładnie lub zbyt lekko.

Dudu Biton – 3

To nie jest piłkarz, który popracuje na partnerów, to partnerzy mają pracować na niego. Ponieważ Wisła grała słabo, to i Biton nie mógł się pokazać. Miał dwie sytuacje, w których być może mógł nawet pokusić się o lepsze uderzenia. Szczególnie sytuacja sprzed przerwy pachniała golem, tymczasem Biton uderzył w środek ... trybuny, bo w bramkę nawet nie zdołał wycelować. Mimo to plus za to, że nawet przy tak marnej grze doszedł do sytuacji. A także plus za postawę w defensywie. Pozytywnie zaskoczył mnie kilkoma wartościowymi zagraniami w tyłach.

Gordan Bunoza – 3

Wszedł, popełnił kilka błędów. Nie ma co zwalać na niego winy za porażkę, bo dla stopera wejście z ławki w mecz może być problemem. Jednak przy golu mógł chyba bardziej przeszkadzać Sobolewskiemu, tymczasem zbyt łatwo dał się minąć. Wydaje się, że nie dostosował swojego tempa ruchu do tempa rywala tym samym "zabiegając się" i wystawiając się na proste minięcie przez rywala.

Cwetan Genkow – 4

Wszedł na niedługo, ale oddał najgroźniejszy strzał, pomimo tego, że piłka leciała mu nieco za plecy. Gdyby centra Wilka była idealna, możliwe że cieszylibyśmy się z wyrównania. A tak niezłe uderzenie Genkowa Małkowski zdołał wybronić. Bułgar dorzucił od siebie także jeden ładny obrót z piłką połączony z dobrym odegraniem. Zawiązała się z tego obiecująca akcja, choć oczywiście nic ponad to. Poza tymi dwoma zagraniami nasz napastnik nie był zbyt widoczny.

Gervasio Nunez - bez oceny (grał zbyt krótko)

Wszedł i tak naprawdę poza dwoma faulami kandydującymi do żółtej kartki, nic nie pokazał. Martwi mnie postawa Argentyńczyka. Uważam go za piłkarza z dużym potencjałem, który przy odrobinie samokontroli mógłby być kluczową postacią drużyny, jej liderem. Niestety z samokontrolą jest słabo, do tego forma w wiosennych meczach o stawkę jest bardzo niska. Dziwne, bo w zimowych sparingach wyglądał co najmniej obiecująco.

Podsumowanie

Cała sytuacja jest dla mnie niepojęta. Od paru lat, bez względu na skład personalny, liczbę obcokrajowców, wychowanków i tym podobne tematy zastępcze, Wisła zaczyna uważać, że trzy punkty należą się jej za samo wyjście na boisko. Gdzieś coś w klubie sprawia, ze piłkarzom odbija "sodówka". Tym razem odbiła po jednym niezłym meczu w pucharach.

Wystarczyło, że zaczęła krążyć opinia jakoby Wisła grała zdecydowanie ładniejszą, a co za tym idzie lepszą piłkę. Już pojawiły się hasła, że wraca stary krakowski styl. I to wystarczyło, by w Lubinie uznać, że 1:2 rozstrzyga o losach meczu. W Liege Standard wykazał się mniejszą inicjatywą niż Korona, ich wynik 0:0 satysfakcjonował, więc zaczęły się bajki o niesprawiedliwości wyniku. Po dwóch tygodniach drużyna, która wyszarpała remis grając w dziesięciu przeciwko Standardowi, nie potrafi wykrzesać dość umiejętności by nastraszyć Koronę Kielce.

Zadziwiające, że takie rzeczy dzieją się w drużynie, w której blisko połowa zawodników walczy o nowe kontrakty. Druga połowa też ma sporo do stracenia. Jeśli nie weźmie się w garść teraz, za rok spotkanie z Koroną będzie dla nich jednym z atrakcyjniejszych w sezonie, bo na miejsce pucharowe z taką grą nie mamy co liczyć.

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Aleksander Lusina

Podsumowanie 19. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

Tabela T-Mobile Ekstraklasy po 19 kolejkach sezonu 2011/12
Tabela T-Mobile Ekstraklasy po 19 kolejkach sezonu 2011/12

Dziewiętnasta kolejka T-Mobile Ekstraklasy przyniosła sporo zaskakujących rozstrzygnięć. Najważniejsza miała miejsce we Wrocławiu, gdzie w meczu na szczycie Legia bardzo łatwo udowodniła swoją wyższość nad Śląskiem wygrywając aż 4:0. Wrocławianie pozostali liderami rozgrywek, jednak ich przewaga nad Legią stopniała do dwóch oczek. Dużo dzieje się także za plecami ścisłej czołówki, gdzie kilka drużyn wciąż walczy przynajmniej o prawo startu w pucharach.

Kolejkę otworzył mecz w Łodzi. Po niemrawym widowisku ŁKS zaledwie bezbramkowo zremisował z Lechią Gdańsk. Gospodarze od 38. minuty grali z przewagą jednego zawodnika, bowiem boisko opuścił wykartkowany Vytautas Andriuskievicius. W konfrontacji w dole tabeli remis nie satysfakcjonuje żadnej ze stron, jednak stanowczo goręcej jest łodzianom, którzy okupują strefę spadkową.

W drugim piątkowym meczu Ruch Chorzów zaskakująco gładko ograł Lecha Poznań 3:0. Gospodarze nie rozegrali wybitnych zawodów, mimo to wyjątkowo nieudolnych gości przerastali o klasę. Wynik otworzył w 14. minucie samobójczym trafieniem Hubert Wołąkiewicz, strzelanie zakończył w 51. Maciej Jankowski.

Ozdobą spotkania był jednak gol numer dwa. Marek Zieńczuk z 35 metrów huknął z rzutu wolnego, nadając piłce zarówno rotacji, jak i niebywałej siły. Futbolówka odbiła się od poprzeczki w okolicach okna bramki i wpadła do siatki bezradnego Krzysztofa Kotorowskiego. To trafienie byłego Wiślaka z pewnością może aspirować do miana bramki sezonu.

Liderem tabeli "wiosny" jest ... Podbeskidzie Bielsko-Biała, które wygrało wszystkie cztery dotychczasowe mecze rewanżowe. W sobotę na własnym obiekcie za sprawą Sebastiana Ziajki ograło Zagłębie Lubin. Jedna bramka wystarczyła, by wywindować beniaminka na szóste miejsce w tabeli. Z kolei lubinianie mają poważne powody do zmartwień, są czerwoną latarnią ligi, a ich forma nie zwyżkuje.

W sobotę w Krakowie do przerwy działo się niewiele, po przerwie obie drużyny postanowiły rozruszać golkiperów rywali, jednak bez efektu bramkowego. Cracovia – Jagiellonia Białystok 0:0.

W trzecim sobotnim meczu Polonia Warszawa podejmowała Widzew Łódź. Goście w tym sezonie swoje wysokie miejsce w tabeli zawdzięczają głównie solidnej defensywie. Jednak by wygrywać, trzeba czegoś więcej niż dobrej obrony. W Warszawie trzy punkty przyjezdnym zapewnił ich nowy nabytek – Tunezyjczyk Mehdi Ben Dhifallah, przechrzczony już na "Big Bena" – oraz defensywa Czarnych Koszul.

Pierwszą bramkę zdobył właśnie nowy snajper łodzian, po ewidentnym błędzie Michała Gliwy. Przy drugim Tunezyjczyk miał niejako asystę, bowiem naciskał Tomasza Brzyskiego, który precyzyjnym strzałem pod poprzeczkę nie dał szans własnemu bramkarzowi. Kontaktową bramkę w doliczonym czasie gry zdobył Władimir Dwaliszwili, ale pomimo siedmiu minut doliczonego czasu gry, gospodarze nie zdołali już wyrównać.

Niedzielny szlagier Legia zaczęła z wysokiego C. Już w pierwszej minucie nieporadność Dariusza Pietrasiaka wykorzystał Janusz Gol zdobywając pierwszą bramkę meczu. Nazwisko piłkarza miało być tego dnia znamienne, bowiem defensywny pomocnik 12 minut później cieszył się już z drugiego trafienia.

Gol był bezwzględnie jednym z bohaterów tego meczu, Pietrasiak głównym antybohaterem. W 34. minucie w kompromitujący sposób dał się ograć Ljuboi, a potem faulował wychodzącego na czystą pozycję Serba, za co obejrzał bezpośrednią czerwoną kartkę. Na domiar złego dla Śląska, sam poszkodowany fenomenalnym technicznym uderzeniem zamienił rzut wolny na trzecią bramkę dla przyjezdnych. Wynik meczu na 4:0 w drugiej połowie ustalił Inaki Astiz głową wykańczając centrę z rzutu rożnego.

W drugim niedzielnym meczu znów nie dopisała Wisła, która na własnym obiekcie zasłużenie uległa kieleckiej Koronie 0:1. >>>Relacja

Poniedziałkowa konfrontacja GKS-u Bełchatów i Górnika Zabrze zakończyła się remisem. W meczu padły dwie bramki, których autorami byli kolejno Dawid Nowak i Michał Pazdan. Gospodarze ponad połowę spotkania radzili sobie w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Jacka Popka. Faul Popka na Aleksandrze Kwieku skutkował ponadto rzutem karnym dla gości. Okazji do zdobycia gola nie wykorzystał jednak Prejuce Nakoulma (Łukasz Sapela obronił).

Kalendarz i wyniki 19. kolejki T-Mobile Ekstraklasy 2011/2012

24 lutego 2012 (piątek)
18.00 Łódzki KS - Lechia Gdańsk 0:0
20.30 Ruch Chorzów - Lech Poznań 3:0
25 lutego 2012 (sobota)
13.30 Podbeskidzie Bielsko-Biała - Zagłębie Lubin 1:0
15.45 Cracovia - Jagiellonia Białystok 0:0
18.00 Polonia Warszawa - Widzew Łódź 1:2
26 lutego 2012 (niedziela)
14.30 Śląsk Wrocław - Legia Warszawa 0:4
17.00 Wisła Kraków - Korona Kielce 0:1
27 lutego 2012 (poniedziałek)
18.30 GKS Bełchatów - Górnik Zabrze 1:1


Liderzy klasyfikacji strzelców T-Mobile Ekstraklasy 2011/2012
18 bramek - Artjom Rudniew (Lech);
9 bramek - Dudu Biton (Wisła), Edgar Cani (Polonia), Tomasz Frankowski (Jagiellonia), Danijel Ljuboja (Legia);
7 bramek - Préjuce Nakoulma (Górnik), Maciej Jankowski (Ruch);

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Aleksander Lusina

Kibicowsko

Pustawo na ligowej inauguracji

Niespełna 14 tysięcy osób oglądało pierwszy w tym roku mecz ligowy rozgrywany na Reymonta. Niektórych być może wystraszyła figlarna pogoda - przedpołudniowe przyjemne słońce nagle uciekło za chmury, z których na chwilę sypnęło śniegiem.

W trakcie meczu opadów prawie nie było, jednak temperatura znacznie się obniżyła. I prawdopodobnie ona wpłynęła na niezbyt wysoką ocenę dzisiejszego widowiska piłkarskiego. Które z resztą do porywających nie należało.

Kibice z trybuny północnej od początku jednak prezentowali swój wysoki poziom wokalny i głośno wspierali drużynę. Wyciągnięto transparent z hasłem, które w podejrzanych okolicznościach nakazano zdjąć przed meczem Ligi Europejskiej "Nie trzeba być faszystą, by dbać o ziemię ojczystą". "Precz z komuną!" - krzyczano w czasie jego prezentacji.

Na płocie pojawiły się m.in. flagi Grzegórzek (z hasłem "Wierność i zasady są u nas w cenie walczymy, by wygrać na trudnym terenie") oraz Prądnika Czerwonego ("Tutaj Wisła trzyma władzę"). Pod gniazdem wywieszono małe płótna: Krowodrza, Kłaj i Unia. Nieobliczalni już na dobre przenieśli się na narożnik północno-zachodni.

Przed meczem odbyła się uroczystość uhonorowania kolejnej wiślackiej legendy - Leszka Snopkowskiego, grającego w Wiśle w latach 1944-1961. Scenariusz ceremonii nie różnił się od tych przerabianych w rundzie jesiennej.

Oczywiście, dla spragnionych po przerwie zimowej, wiślackie śpiewy sprawiały świetne wrażenie. Najfajniejszy efekt wywołało jednak podrzucanie szalików, co zobaczycie na naszych zdjęciach.

W 85 minucie skandowano "cały stadion skacze z nami" i bawiono się na większej ilości sektorów. Wraz ze zbliżaniem się końcowego gwizdka, oberwało się sędziemu, prezesowi Basałajowi oraz Azotom (tym razem w formie okrzyku znów pojawiło się hasło "Azoty grabarzem Unii").

Po meczu większość zawodników podeszła pod trybunę północną, która krzyknęła, że nic się nie stało. Skandowano nazwisko Sergeja Pareiki oraz Czarka Wilka - to jeszcze pokłosie wydarzeń czwartkowych. Wcześniej, kibice solidaryzowali się z Michałem Czekajem, który znów osłabił drużynę czerwoną kartką.

A my już zapraszamy wszystkich do mobilizacji na kolejny weekend, kiedy to spotkamy się w Gdańsku z Lechią!

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Nikol

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2011/2012

Video

Wisła.TV: Mecz Wisła - Korona na trybunach (video) >>

Zdjęcia

[Foto: kibicewisly.pl]

[Foto: kibicewisly.pl]
[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]

[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]
[Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]

[Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]