2012.03.30 Wisła Kraków - Legia Warszawa 0:0

Z Historia Wisły

2012.03.30, Ekstraklasa, 24. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 20:30, piątek, 5°C
Wisła Kraków 0:0 Legia Warszawa
widzów: 24.010
sędzia: Daniel Stefański z Bydgoszczy
Bramki
Wisła Kraków
4-2-3-1
Sergei Pareiko
Marko Jovanović
Osman Chavez
Michał Czekaj
Grafika:Zk.jpg Gervasio Nunez
Grafika:Zk.jpg Cezary Wilk
Daniel Brud Grafika:Zmiana.PNG (59' Ivica Iliev)
Grafika:Zk.jpg Patryk Małecki Grafika:Zmiana.PNG (76' David Biton)
Łukasz Garguła Grafika:Zmiana.PNG (72' Tomas Jirsak)
Maor Melikson
Cwetan Genkow

trener: Michał Probierz
Legia Warszawa
4-5-1
Dusan Kuciak
Artur Jędrzejczyk Grafika:Zk.jpg Grafika:Zk.jpg Grafika:Cz.jpg 80'
Dickson Choto Grafika:Zk.jpg
Michał Żewłakow
Jakub Wawrzyniak
Nacho Novo Grafika:Zmiana.PNG (57' Jakub Rzeźniczak Grafika:Zk.jpg)
Janusz Gol Grafika:Zk.jpg Grafika:Zk.jpg Grafika:Cz.jpg 51'
Ivica Vrdoljak
Rafał Wolski Grafika:Zmiana.PNG (86' Michał Kucharczyk)
Miroslav Radović Grafika:Zk.jpg
Danijel Ljuboja Grafika:Zmiana.PNG (90'+4 Tomasz Kiełbowicz)

trener: Maciej Skorża Grafika:Cz.jpg

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

W ramach projektu Powrót Legend uhonorowano Jana Kotlarczyka. W ceremonii uczestniczył jego syn, Tadeusz.[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
W ramach projektu Powrót Legend uhonorowano Jana Kotlarczyka. W ceremonii uczestniczył jego syn, Tadeusz.
[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
W ramach projektu Powrót Legend uhonorowano Jana Kotlarczyka.[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
W ramach projektu Powrót Legend uhonorowano Jana Kotlarczyka.
[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]

Motywacja niepotrzebna? Oby! Przed meczem Wisła - Legia

Krakowska Wisła dopiero siódma, Legia pierwsza - tak wygląda sytuacja w tabeli przed ligowym klasykiem, w którym znów zmierzą się ze sobą te dwa zespoły. I choć mamy tylko matematyczne szanse, aby włączyć się do walki o tytuł, a mało kto z kibiców wierzy, że Wisła zakończy w ogóle ten sezon w strefie medalowej, to i tak mocno liczymy, że tym razem nasi piłkarze nas nie... zawiodą. Zawodów przysporzyli nam już bowiem zbyt wiele.

Tym bardziej, że chyba mało kto się tego spodziewał, zwłaszcza że bieżacy sezon rozpoczął się dla nas bardzo dobrze. Jakby bowiem nie patrzeć - od awansu do Ligi Mistrzów, nawet jeśli byłby on niezasłużony, dzieliło nas zaledwie parę minut. Po tym wydarzeniu mydlana bańka pękła i choć wiele emocji dała nam jeszcze Liga Europy, choć do końca życia wielu z nas zapamięta niesamowity w niej awans, po wygranym meczu z holenderskim Twente, to i tak zanosi się na to, że sezon 2011/2012 zakończymy z hasłem "rozczarowanie".

Aby tak jednak nie było do końca - przed wiślakami są trzy cele - wygrana z Legią, wygrana derbów oraz zdobycie krajowego Pucharu. Czy uda się to zrealizować w komplecie? Dowiemy się już w piątek wieczorem, a na starcie tej batalii czeka nas potyczka z warszawiakami i wielu wiślaków życzyłoby sobie, aby znów utrzeć im tego wiecznie zadartego nosa.

Bo jakby nie patrzeć, choć Legia jest liderem, to ostatnio wpadła w zaklęty wir remisów. Derby z Polonią miały być wydarzeniem, a były istnym kiczem, które zakończyło blade 0-0. Spotkanie pucharowe z III-ligowym Gryfem Wejherowo tylko dzięki rykoszetowi w doliczonym czasie gry dało Legii... remis 1-1, z czego śmiało się pół Polski. Gdyby zaś Paweł Buzała nie marnował dogodnych sytuacji - pewnie nie byłoby też trzeciego kolejnego remisu. Tym razem znów 1-1, z PGE GKS-em. Przyjeżdżają więc legioniści do Krakowa, aby przełamać tą kiepską serię, bo jeśli tak się nie stanie, mogą szybko pożegnać się z liderowaniem, na co zresztą na dziś bynajmniej nie zasługują.

Niestety na niewiele więcej zasługują wiślacy, którzy przed tygodniem skompromitowali się żenującym meczem w Chorzowie. Nie przypuszczamy jednak, że podobnie zagrają z warszawiakami, choć dni wielu z nich są przy Reymonta policzone... Mam bowiem nadzieję, że Ci zawodnicy, którzy na boisko wyjdą - zachowają choć odrobinę honoru... I oby dla nich ich własny HONOR był wystarczającą motywacją! Tak, jak i dla nas - kibiców. Niech nasz stadion rzeczywiście się zapełni!

Do zobaczenia przy Reymonta!

Źródło: wislaportal.pl

Żewłakow: Mecze z Wisłą zawsze są prestiżowe

Data publikacji: 28-03-2012 15:32


„Mecz z Wisłą zawsze jest spotkaniem prestiżowym i takim, które przynosi dużo radości, jeśli kończy się zwycięstwem. Właśnie dlatego jesteśmy w pełni skoncentrowani, zmobilizowani i jedziemy do Krakowa, żeby ułatwić sobie drogę do mistrzostwa Polski” – zapowiada przed piątkowym meczem w Krakowie Michał Żewłakow, obrońca Legii Warszawa.


Jak wspomina Pan spotkania z Wisłą rozegrane jeszcze w barwach Polonii przy Reymonta 22? Coś zostało w pamięci z meczów sprzed 15 lat?

Pamiętam jeszcze mecze przeciwko Wiśle na tym starym stadionie. W ogólnym bilansie nie wychodzę chyba na plus. Wisła zawsze okazywała się lepszą drużyną. Po kilkunastu latach zmierzę się z trochę inną drużyną, na trochę innym stadionie i w trochę innych realiach. Mam nadzieję, że to będzie taki mecz, że będę sobie mógł doliczyć coś na plus. Z takim założeniem jedziemy na mecz z Wisłą. My walczymy o mistrzostwo Polski, Wisła też ma swoje aspiracje. Krakowski klub gra na swoim boisku, co z pewnością będzie jego atutem. Wisłę na pewno trzeba szanować.

Czy w klubie wspomina się ostatni mecz przy Reymonta, w którym Legia przegrała 0:4?

Nie mówi sie o tym. Pewnie gdzieś każdy w głębi pamięta ten mecz. Ostatni mecz przeciwko Wiśle, który graliśmy co prawda na naszym stadionie, wygraliśmy 2:0 i to jest takie spotkanie, które sobie przypominamy. Mecz z Wisłą Kraków niewątpliwie jest spotkaniem, do którego trzeba podejść z koncentracją i pełnym szacunkiem, bez względu na to, jak prezentuje się Wisła, na którym miejscu w tabeli się plasuje. Jest to drużyna, która potrafi grać i zawsze jest groźna.

Czy dla Legii mecz z Wisłą, chociaż ta zajmuje niższe miejsce w tabeli, będzie specjalnym wydarzeniem?

Mecz z Wisłą zawsze jest spotkaniem prestiżowym i takim, które przynosi dużo radości, jeśli kończy się zwycięstwem. Właśnie dlatego jesteśmy w pełni skoncentrowani, zmobilizowani i jedziemy do Krakowa, żeby ułatwić sobie drogę do mistrzostwa Polski.

Czy taka pozycja w tabeli Wisły jest dla Pana zaskoczeniem?

Myślę, że nie tylko dla mnie. Wisła przyzwyczajała kibiców, nie tylko swoich, że raczej, jeśli nie jest na pierwszym miejscu, to jest na podium. Liga jednak się jeszcze nie skończyła i podejrzewam, że Wisła nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa bez względu na to, czy mają problemy duże, czy małe. Będą walczyć o jak najwyższą lokatę do końca sezonu.

Którego z napastników Wisły: Genkova czy Bitona, ceni Pan wyżej?

Powiem szczerze, że dla mnie to jest dwójka, która jest niebezpieczna, gdy zaczyna grać razem. Ostatnio dzieje się to coraz częściej. Nie potrafię powiedzieć, czy wolałbym grać przeciwko Genkowowi czy Bitonowi. Na taki mecz obaj na pewno się sprężą i będą w pełnej gotowości. My jednak patrzymy na Wisłę jak na monolit i nie skupiamy się na jednym zawodniku.

Korona i Ruch gonią Legię w tabeli. Czy w związku z tym w Krakowie można się spodziewać Legii walczącej od początku o kolejne gole, które pomogą jej w zwycięstwie?

Legia w każdym meczu walczy. Czasem może to jest inaczej odbierane, ale my nie chcemy odpuścić żadnego meczu. Czasami rezultat przyćmiewa może to, co dzieje się na boisku, ale w meczu Wisła – Legia nie wyobrażam sobie, żeby nie było tego widać. Walczymy o mistrzostwo i o reputację przed naszymi kibicami.

M. Górski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Jirsak: To się po prostu czuje

Data publikacji: 28-03-2012 20:00


„Będąc w Wiśle po prostu się czuje, że Legia i Cracovia to dwa mecze, które po prostu koniecznie trzeba wygrać” – przekonuje Tomas Jirsak, który był jednym z bohaterów ostatniego spotkania Wisła – Legia przy Reymonta 22, kiedy to asystował przy pierwszej bramce, którą wtedy dla Białej Gwiazdy zdobył Paweł Brożek.

Mecz z Legią zbliża się coraz większymi krokami. Przypominasz sobie ostatnie spotkanie z warszawską drużyną przy Reymonta 22? Wygraliśmy wtedy 4:0. Fajnie by było, gdyby i tym razem było tak samo.

A jest na to szansa?

Szansa zawsze jest. Przecież wtedy, przed tamtym meczem z Legią, też nie było za dobrze z nami. Potem jednak się okazało, że to między innymi tamten mecz zadecydował o tym, że to my zdobyliśmy mistrzostwo na koniec sezonu. Zobaczymy, jak będzie tym razem.

Jak porównujesz tą Legię, z którą wtedy wygraliście 4:0 i zespół z Łazienkowskiej z tego sezonu, to która ekipa jest silniejsza?

To podobne zespoły. Nie zapominajmy, że wtedy Legia nieźle grała. Na początku meczu stworzyła sobie dwie okazje, których nie wykorzystała. Potem my strzeliliśmy cztery bramki i Legia zakończyła to spotkanie z bardzo złym wynikiem.

Co wtedy było kluczem do tak wysokiej wygranej?

To, że my strzeliliśmy jako pierwsi gola. Legia miała naprawdę dwie groźne sytuacje, a potem my strzeliliśmy bramkę po kontrze, którą zakończył Paweł Brożek. Ustawiliśmy sobie mecz, a potem w drugiej połowie demolowaliśmy Legię. Co mogliśmy, to trafialiśmy. Wtedy zagraliśmy efektowne spotkanie.

Z jednej strony mamy ostatni mecz przy Reymonta, wygrany przez Was 4:0, a z drugiej ostatni mecz z Legią, który przegraliście 0:2. Wtedy, w Warszawie po meczu, na Twojej twarzy można było zobaczyć mieszankę smutku i złości.

Na pewno bardzo zależy mi na zwycięstwach z Legią. W tamtym meczu w Warszawie przeciwnik nie był jakiś super i moim zdaniem przy lepszym podejściu, przy większym zaangażowaniu, mogliśmy tamten mecz przynajmniej zremisować albo może i wygrać. Tamta przegrana 0:2 z rywalem, który nie grał super, na pewno mnie zabolała. Właśnie dlatego trzeba wygrać tutaj.

Mecze z Legią to dla Ciebie specjalne spotkania?

Zawsze. Z Legią i Cracovią to są takie mecze, przed którymi na pewno jest większa motywacja i chęć wygrania.

Z czego wynika to Twoje nastawienie właśnie do tych spotkań?

Będąc w Wiśle po prostu się czuje, że Legia i Cracovia to dwa mecze, które po prostu koniecznie trzeba wygrać. Dodatkowo w Legii jest przecież trener Skorża, który wcześniej prowadził nas, dlatego też chciałbym zwyciężyć w piątek.

Legia potrafi zagrać świetny mecz ze Śląskiem i przeciętny, jak choćby ostatnio z GKS-em. Jaka jest więc siła drużyny z Warszawy?

Wszystko zależy od tego, kto będzie miał więcej z gry, kto strzeli jako pierwszy gola. Legia jako pierwsza trafiła ze Śląskiem i potem spokojnie ustawiła sobie mecz. Mieli takie spotkanie, że każdą okazję zamieniali na gola. Nic dziwnego, że po takim meczu mówiło się, że zagrali super. Myślę, że Wisła i Legia prezentują podobny poziom, tylko Legia ma więcej punktów. Moim zdaniem oni nie grają jednak nic specjalnego w lidze. Właśnie dlatego moim zdaniem w piątek będzie wyrównany mecz.

Nie boisz się, że Legia zagra cofnięta do defensywy, żeby przede wszystkim nie stracić gola i czekać na Wasze błędy?

Może tak być. Legia jednak potrzebuje punktów i musi grać o zwycięstwo, dlatego wydaje mi się, że będzie otwarty mecz i dobre widowisko.

W ostatnim czasie mecze Wisła – Legia wygrywa zespół grający na swoim stadionie. Rzeczywiście takie spotkanie gra się łatwiej u siebie?

Na pewno. Wydaje mi się, że kibice nam pomogą i wygramy. Proste!

M. Górski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Probierz: Ten, kto ubiera tę koszulkę, musi pokazać walkę na boisku

Data publikacji: 29-03-2012 18:31


W piątkowy wieczór podopieczni Michała Probierza zmierzą się z warszawską Legią w pojedynku będącym szlagierem ligowej kolejki. „Ten, kto ubiera tę koszulkę, musi pokazać walkę na boisku, od pierwszej do ostatniej minuty. Jeśli kogoś na mecz z Legia trzeba motywować, to niech sobie da spokój z piłką” – podkreślił trener Wisły Kraków.


Trener Michał Probierz poinformował, że podczas spotkania z Legią nie będzie miał do dyspozycji kilkoro zawodników. „Diaz i Bunoza na pewno nie zagrają przeciwko Legii. Jeśli chodzi o zawodników kontuzjowanych, to w dalszym ciągu pauzują Lamey i Jaliens oraz Sobolewski i Boguski. Oni na pewno nie wystąpią” – powiedział.

Michał Probierz wyraził nadzieję na pełne emocji piłkarskie widowisko, które stworzą piłkarze obu drużyn. „Chciałbym, aby Wisła z Legią stworzyła piękne widowisko i abyśmy wygrali. Czasem w piłce tak bywa, że z dużej chmury jest mały deszcz. Wierzę w to, że kibice wypełnią stadion i dużo osób zasiądzie przed telewizorem” – oznajmił. „Na pewno nie tak wyobrażałem sobie Wisłę, grającą w takim stylu, długimi podaniami. Starałem się, aby wszystkie zespoły, które prowadziłem, grały w piłkę i to jest dla mnie priorytetem. Zawodnicy wiedzą, że przykro było patrzeć momentami na to, jak nie potrafiliśmy rozegrać futbolówki. Trzeba po prostu pracować nad tym. Martwi mnie fakt, iż nie mamy czasu, nie mamy jednostki, gdzie moglibyśmy intensywnie zająć się tym. Zrobimy wszystko, aby od jutra ta gra wyglądała lepiej” – zapewnił.

Szkoleniowiec mistrzów Polski dodał, że nikogo nie trzeba dodatkowo motywować przed tak ważnym spotkaniem, jakim jest mecz z „Wojskowymi”. „Rzadko staram się pewne rzeczy podkreślać. Muszę jednak powiedzieć, że jeśli ktoś grając w Wiśle Kraków nie jest zmotywowany do gry w tym klubie, to nie powinien w nim występować. Zdarza się, że zespół przegrywa, bo piłka nożna jest takim sportem, że nie ma zespołu, który nie odnosi porażki. Jest jednak jedna ważna rzecz. Ten, kto ubiera tę koszulkę, musi pokazać walkę na boisku, od pierwszej do ostatniej minuty. Jeśli kogoś na mecz z Legią trzeba motywować, to niech sobie da spokój z piłką” – wyznał.

Mistrzowie Polski przed hitem 24. kolejki mają problem z obsadą lewej obrony. Istnieje prawdopodobieństwo, że szansę na grę otrzyma Michał Czekaj. „Michał długo czekał na swoją szansę, trenuje solidnie i myślę, że zasługuje na nią. W Młodej Ekstraklasie rozegrał dobry mecz, także zobaczymy, jak pokaże się na boisku. Jeśli chodzi o lewą obronę, to mamy dwie, lub trzy opcje i nad nimi się zastanowimy” – wyjawił.

Jak zdaniem trenera Probierza prezentuje się warszawska drużyna? „Są elementy, które w wykonaniu Legii są bardzo groźne, ale są również takie, z którymi Legia miała problemy i mam nadzieję, że uda nam się to wykorzystać. Musimy umieć sprzedać się na boisku i pokazać się z dobrej strony” – zakończył trener.

K. Kawula

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Tak gra Legia Warszawa

Data publikacji: 30-03-2012 11:57


W drużynie Legii Warszawa przed meczem z Wisłą największą zagadką pozostaje to, kto zastąpi na środku obrony kontuzjowanego Inakiego Astiza. O ile trener Skorża zdecyduje się grać, jak choćby w Bielsku – Białej, trójka defensywnych pomocników, wybór bardzo mu się zawęża.


Taktyka Legii: 1-4-3-2-1:


Bramka: Niepodważalnym numerem jeden w bramce Legii jest Dusan Kuciak. Słowak miejsce miedzy słupkami zajął w rewanżowym meczu ze Spartakiem i od tego czasu go nie oddał. Kuciak uznawany jest za jednego z najlepszych bramkarzy polskiej ligi i nie ma w tym przesady. Piłkarz ten już wiele razy ratował swoją drużynę w beznadziejnych, wydawało się, sytuacjach.

Obrona: Jeśli trener Skorża postawi na trójkę defensywnych pomocników, to jedynym kandydatem do zajęcia miejsca na środku obrony po kontuzjowanym Astizie będzie Dickson Choto. Jeszcze niedawno był on podstawowym defensorem Legii, a teraz w hierarchii piłkarzy kandydujących na ta pozycję wyprzedza go nawet defensywny pomocnik, Ivica Vrdoliak. Wygląda jednak na to, że w Krakowie trener Skorża będzie musiał postawić właśnie na piłkarza z Zimbabwe. Kluczową postacią w bloku defensywnym Legii jest Michał Żewłakow. Doświadczony piłkarz umiejętnie potrafi pokierować obroną, a gdy jest w najwyższej formie, błędy mu się nie przytrafiają. Przytrafiło się jednak już kilka meczów, w których „Żewłak” popełniał bardzo proste błędy. Jak będzie tym razem? Defensywę Legii powinni uzupełnić Artur Jędrzejczyk z prawej strony i Jakub Wawrzyniak z lewej. Obaj prezentują cały czas solidną, równą formę.

Pomoc: W tej formacji trener Skorża w meczach wyjazdowych stawia na trzech defensywnych pomocników. Na boisku przy Reymonta w tych rolach powinniśmy zobaczyć Ivicę Vrdoliaka, Janusza Gola i Jakuba Rzeźniczaka. Co ciekawe, obecnie najsłabszą pozycję wśród tej trójki ma kapitan Legii – Vrdoliak, który w trakcie przygotowań do rundy wiosennej zmagał się z kontuzją. Dobrze jako defensywny pomocnik prezentuje sie Jakub Rzeźniczak, przekwalifikowany na tą pozycje z prawej obrony. Linię pomocy uzupełni dwóch ofensywnych zawodników. Pewne miejsce w składzie ma Rafał Wolski. Młody zawodnik niewątpliwie jest aktualnie najlepszym piłkarzem Legii. Nie boi się wchodzić w dryblingi, strzela gole zarówno z bliższej odległości jak i z dystansu. Na niego piłkarze Wisły muszą zwrócić największą uwagę. Ostatnim piłkarzem, który zagra w pomocy, powinien być Miroslav Radović. Zawodnik ten co prawda nie jest w takiej dyspozycji, jak w rundzie jesiennej, kiedy ofensywna gra Legii opierała się właśnie na nim, ale świetnie potrafi współpracować z Danijelem Ljuboją, co niewątpliwie przemawia na jego korzyść.

Atak: W tej formacji jedynym zawodnikiem będzie Danijel Ljuboja. Choć ostatnio nie jest w najwyższej formie, to jednak cały czas ma pewne miejsce w jedenastce ustawianej przez trenera Skorżę. Serb dysponuje świetnym uderzeniem z lewej nogi, więc nie można zostawić mu miejsce nawet 20 metrów od bramki. Dodatkowo bardzo dobrze bije rzuty wolne, a gdy ma piłkę przy nodze, od razu szuka kombinacyjnej akcji z Miroslavem Radovociem.

M. Górski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

WISLAKRAKOW.COM: Wisła - Legia 0:0. Po raz siódmy bez gola

Zapowiadany jako hit 24. kolejki ekstraklasy mecz Wisły z Legią zakończył się bezbramkowym remisem, mimo iż goście od 51 minuty grali w "dziesiątkę", a od 80 - w dziewięciu i bez trenera Skorży na ławce rezerwowych.

( Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com)
( Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com)

Mecz po raz kolejny dobitnie dowiódł jak ogromne kłopoty ma Wisła w tworzeniu sytuacji w ataku pozycyjnym. Fatalnie było pod tym względem w meczach z Lechem, beznadziejnie w Chorzowie, fatalnie także i dziś. - Bramki w ataku pozycyjnym zdobyliśmy tylko w Bełchatowie, resztę po stałych fragmentach gry - przyznał po meczu trener Probierz. Aż dziw bierze, że mówimy o drużynie, która zimą nie zmieniła swojego składu personalnego i trenuje w nim od ośmiu miesięcy! O zespole, który zimą miał trenować granie krótką piłką i który ma w składzie graczy predysponowanych do takiej gry: Meliksona, Gargułę, Jirsaka czy Ilieva.

Z wymienionej czwórki tylko Melikson i "Guła" wyszli w wyjściowym składzie. Trener Probierz postawił aż na pięciu Polaków, dając szansę młodym: Brudowi i Czekajowi. Od pierwszej minuty zagrali też Cezary Wilk i Patryk Małecki. Lewą obronę powierzono Gervasio Nunezowi, zaś w ataku wystąpił Cwetan Genkow.

W pierwszej połowie to Legia była drużyną grającą dojrzalej, wiedzącą co zrobić z piłką i swoje akcje budującą z większą dokładnością. Goście stworzyli sobie kilka niezłych szans, z których najlepszą zmarnował Miroslav Radović (wyjście "sam na sam" i przestrzelone uderzenie obok Sergeia Pareiki). Wisła miała okazję po centrze z lewej strony Patryka Małeckiego (chyba jedyne naprawdę udane jego zagranie w meczu) i główce nad bramką Chaveza. Pod koniec pierwszej połowy wynik mógł zmienić Maor Melikson, który dopadł do przypadkowo zagranej piłki w pole karne i uderzył z około 15 metrów - mocno, ale za blisko bramkarza.

Obraz gry zmienił się od 51 minuty, w której Janusz Gol sfaulował biegnącego z piłką do 20 metra Łukasza Gargułę. Był to typowy faul taktyczny, obliczony na przerwanie akcji, stąd zawodnik Legii został ukarany żółtą kartką - jego drugą w tym meczu. Grająca w "dziesiątkę" Legia zmniejszyła akcenty ofensywne i zaczęła częściej myśleć o utrzymaniu wyniku.

Wiśle ciężko było jednak zepchnąć rywala do obrony, w jej akcjach wciąż dominował przypadek. Najlepszą okazję miał w 74 minucie Patryk Małecki, gdy wstrzelona w pole bramkowe piłka nie dotarła do Chaveza, trącił ją do "Małego" Genkow, a ten uderzył tuż obok słupka.

Sześć minut później Maora Meliksona sfaulował Artur Jędrzejczyk i on także musiał opuścić boisko. W dodatku sędzia wyprosił z ławki trenera Skorżę, który powiedział mu kilka słów za dużo. Od tego momentu trwał prawdziwy szturm na bramkę Legii, ale sprowadzał się on głównie do chaotycznych wrzutek. Z większością radzili sobie legioniści, a gdy już dotarł do piłki Genkow, to był na tyle odchylony, że nie mógł oddać lepszego strzału głową niż ten, który oddał - lekki i w Kuciaka.

Wisła rozegrała w tym sezonie 12 meczów ligowych. Aż w siedmiu(!) z nich nie udało się zakończyć strzeleniem choćby jednego gola! Czy w tej sytuacji można się dziwić, że na szlagier z odwiecznym rywalem przychodzą 24 tysiące widzów? Ale może jest powód do zadowolenia, wszak po raz pierwszy w tym sezonie frekwencja przekroczyła... najniższą założoną przed sezonem przez ówczesnego prezesa Bogdana Basałaja, który mówił: - Dla mnie minimum, które powinno przychodzić na każdy mecz, to 23 tysiące kibiców.

Źródło: wislakrakow.com

Piłkarzy Wisły i Legii na murawę wyprowadziły dzieci ze Stowarzyszenia Rodziców i Przyjaciół Dzieci Niewidomych i Słabowidzących "Nadzieja" w Krakowie. [Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
Piłkarzy Wisły i Legii na murawę wyprowadziły dzieci ze Stowarzyszenia Rodziców i Przyjaciół Dzieci Niewidomych i Słabowidzących "Nadzieja" w Krakowie.
[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]

WISLAPORTAL.PL: Może i klub nad Wisłą, ale w Krakowie nie wygrał. Wisła - Legia 0-0

Przed meczem kibice Legii wywiesili na płocie transparent "Klub nad Wisłą". Cóż z tego, że tym razem w tabeli tak i niby jest, skoro kompletu punktów z Krakowa klub ten nie wywiózł! Skończyło się bezbramkowym remisem, choć od 51. minuty graliśmy z przewagą jednego zawodnika, a od 80 było nas nawet o dwóch więcej. Znów więc mamy czego żałować, ale żałować ma też czego Legia, bo nie po punkt do Krakowa przyjechała.

Ligowy klasyk od początku nie zawodził, a miłośnicy Polaków w składzie Wisły mogli być zadowoleni. W wyjściowym składzie, poza Cezarym Wilkiem, pojawił się też Michał Czekaj, Patryk Małecki, Łukasz Garguła i niespodziewanie Daniel Brud. A co ważniejsze - Wisła od początku spisywała się o dwie klasy lepiej, niż w niedzielę w Chorzowie. A mimo to - pierwsi groźnie zaatakowali goście. Zza linii obrony wyszedł Rafał Wolski, ale do jego zagrania wzdłuż bramki nikt nie doszedł.

Wisła odpowiedziała w 9. minucie, ale szybki rajd Maora Meliksona skończył się jego zbyt mocnym zgraniem do Cwetana Genkowa i naszego napastnika ubiegł w pogoni do piłki Dušan Kuciak. Dziesięć minut później Maor sam zdecydował się zakończyć swój rajd, ale po rykoszecie łatwo - uderzoną przez niego piłkę - złapał Kuciak.

W 22. minucie wręcz powinno być już jednak 1-0 dla Wisły, ale Osman Chávez główkował ze świetnej pozycji nad bramką.

Kolejne minuty to nieznaczna przewaga Legii i jej dwie akcje. W 32. minucie groźnie po zejściu ze skrzydła Danijela Ljuboji uderzył Nacho Novo, ale przeniósł piłkę nad bramką. Groźnie było też trzy minuty później, kiedy podobnie jak na początku Wolski, tym razem wyszedł Miroslav Radović. Jego uderzenie Sergei Pareiko zdołał jednak odbić na rzut rożny.

Końcówka dobrej I połowy należała już zdecydowanie do Wisły. Ta szybko odpowiedziała na próbę Radovicia, ale Małecki - po dobrej wymianie z Gervasio Núñezem - zrobił zwód do boku i skończyło się tylko na rzucie rożnym. Najgroźniej było jednak w doliczonym czasie, gdy wiślacy byli bliscy wykorzystania błędu Dicksona Choto. Strzał Maora Meliksona ładną paradą odbił jednak Kuciak! Po 45 minutach 0-0, ale ciekawie i żywo. Zarówno na boisku, jak i na trybunach.

Druga połowa zaczęła się źle dla Legii, bo już w 51. minucie za taktyczny faul na Łukaszu Gargule drugą żółtą kartkę obejrzał Janusz Gol i graliśmy w przewadze. A kibice mogli zastanawiać się - czy w przeciwieństwie do spotkania z Lechem - uda nam się to wykorzystać? Tym bardziej, że w 57. minucie to Legia, po naszym rzucie rożnym, przeprowadziła groźną kontrę, zakończoną minimalnie niecelnym strzałem Wolskiego. W 64. minucie było już celnie, gdy Ljuboja huknął z wolnego, ale Pareiko - choć na raty - piłkę złapał.

Wisła oczywiście miała przewagę, ale długimi momentami niewiele z tego wynikało. A źle wykonywane stałe fragmenty gry sprawiały, że nadziewaliśmy się na kolejne kontry. Po jednej z nich bliski udanej wrzutki był Ljuboja, a poprawił jeszcze strzałem z dystansu Choto.

Poważniej zagroziliśmy Legii dopiero w minucie 73. Po ogromnym zamieszaniu Małecki nie trafił jednak w bramkę.

Na ostatni kwadrans trener Michał Probierz posłał już do boju wszystko co miał na ławce najlepsze, łącznie z grą dwoma napastnikami, ale wciąż brakowało "ostatniego podania".

Jakby zaś tego było mało - od 80 minuty na boisku było jeszcze luźniej, bo do szatni za dwie żółte kartki odesłany został Artur Jędrzejczyk, a zaraz za nim trener Legii, Maciej Skorża.

W takiej sytuacji Wisła miała już oczywiście ogromną przewagę, ale wciąż nie mogła jej udokumentować wymarzoną bramką. Zabrakło bowiem pomysłu na sforsowanie tak osłabionej Legii. Dość powiedzieć, ale już do końca, poza jednym czy drugim zamieszaniem podbramkowym, zażegnanym jednak przez obrońców, czy to Kuciaka, wiślacy nie stworzyli sobie dogodnej sytuacji do zdobycia bramki, na którą z przebiegu gry zasłużyli. A to w konsekwencji zaciemnia niestety obraz ich postawy i gry, z której - w takich okolicznościach - mało kto będzie zadowolony.

Coś bowiem, co powinno skończyć się wygraną i trzema punktami, skończyło się - mimo ogromnych emocji - bez goli. Szkoda...

Źródło: wislaportal.pl

Sergei Pareiko w powietrznej walce o piłkę.[Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]
Sergei Pareiko w powietrznej walce o piłkę.
[Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]

GAZETA KRAKOWSKA: Legia kończyła w dziewiątkę, bezsilna Wisła

Po dramatycznym meczu, który Legia kończyła w dziewiątkę, a Wisła atakowała do ostatniej chwili, obie drużyny podzieliły się punktami. "Biała Gwiazda" nadal pozostaje zatem z jednym zaledwie zwycięstwem tej wiosny.

Mimo iż Wisła straciła już szanse na mistrzostwo mecz z Legią przyciągnął na trybuny ponad 24 tysiące widzów, co można porównać jedynie do ostatniego spotkania minionego sezonu z Polonią Warszawa i jest wyrównaniem rekordu na nowym stadionie "Białej Gwiazdy". Atmosfera zatem na trybunach była gorąca, bo i z Warszawy do Krakowa przyjechało około 1500 kibiców.

Niestety, nie popisali się oni, demolując przed meczem przygotowane dla nich autobusy MPK. Podczas przejazdu m.in. zniszczyli poręcze, siedzenia i inne elementy wyposażenia autobusów.

Na boisku tymczasem od początku dominowała walka. Piłkarze obu drużyn nie oszczędzali się wzajemnie. Mniej natomiast było składnej gry, sytuacji podbramkowych. Pierwsza taką okazję miała Legia, ale w 6 minucie Rafał Wolski zmarnował sytuację sam na sam z Sergiejem Pareiką.

Wisła długo zbierała się, żeby zaatakować konkretnie. Na taką akcję przyszło kibicom czekać do 22 minuty, kiedy to Patryk Małecki dośrodkował w pole karne, a Osman Chavez głową posłał piłkę tuż nad poprzeczką. Ciekawiej zrobiło się w ostatnim kwadransie pierwszej połowy. Najpierw dwie okazje miała Legia. Pierwszą zmarnował Nacho Novo, który uderzył niecelnie z woleja. Po chwili w jeszcze lepszej sytuacji znalazł się Miroslav Radović, który stanął oko w oko z Pareiką. Z wysokości trybun wyglądało na to, że legionista jest na spalonym, ale sędziowie puścili grę. Serb wpadł w pole karne, ale górą był bramkarz Wisły.

Gospodarze najlepszą okazję na prowadzenie w pierwszej połowie mieli już w doliczonym czasie gry. Fatalny błąd popełnił Dickson Choto. Dzięki temu po podaniu Cezarego Wilka na spalonym nie był Maor Melikson. Izraelczyk przyjął piłkę, a następnie wypalił jak z armaty. Problem w tym, że na idealnej dla bramkarza wysokości. Dusan Kuciak odbił więc piłkę i do przerwy mieliśmy 0:0.

Druga połowa rozpoczęła się od rajdu Łukasza Garguły, który faulem przerwał Janusz Gol. Sędzia musiał w tej sytuacji pokazać legioniście żółtą kartkę, a że była to już druga dla Gola w tym meczu, więc po chwili dostał "czerwień" i powędrował do szatni.

Wisła rzuciła się do ataków, a mecz nabrał rumieńców. Krakowianie nacierali z werwą, tylko że brakowało w tym wszystkim konkretów. Nawet jeśli mistrzowie Polski dochodzili do sytuacji, to fatalnie pudłowali. Tak jak choćby Patryk Małecki, który nie trafił w bramkę z kilku metrów.

Końcówka meczu była dramatyczna, bo od 80 minuty Legia grała w dziewiątkę, po tym jak z boiska wyleciał Artur Jędrzejczyk. Po chwili do tunelu powędrował również trener Maciej Skorża za zbyt energiczne protesty. Od tego momentu Legia praktycznie tylko się broniła. I obroniła remis, bo w tych okolicznościach lider ekstraklasy na więcej już liczyć nie mógł. Wiślakom pozostał żal straconej szansy, ale który to już raz w tym sezonie...

Źródło: gazetakrakowska.pl
Autor: Bartosz Karcz

Zmarnowana szansa.. Wisła - Legia 0:0

( Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com)
( Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com)

Wisła Kraków podejmowała dzisiaj na własnym obiekcie lidera T-Mobile Ekstraklasy. Piłkarze Michała Probierza chcieli udowodnić, że nadal są mocną drużyną z aspiracjami gry o najwyższe cele. W pierwszym składzie Białej Gwiazdy była jedna niespodzianka- na środku pomocy zagrał od początku Daniel Brud. Legia kończyła mecz w "9" po czerwonych kartkach Gola i Jędrzejczyka, ale Biała Gwiazda pomimo tego nie potrafiła zdobyć chociaż jednego gola.

W 5 minucie sam na sam z Pareiko wyszedł Wolski, zbyt daleko wypuścił sobie piłkę, ale pomimo tego oddał strzał, który minął słupek bramki Wisły. W 21 minucie krótko wolnego rozegrał Garguła z Małeckim, a ten drugi dośrodkował w pole karne Legii. Niepewnie do piłki wyszedł Kuciak i Chavez znalazł się w 100% sytuacji, ale nie trafił głową z około 3 metrów w światło bramki. W 30 minucie groźnie strzelał Novo po dośrodkowaniu Ljuboji, ale piłka przeszła nad poprzeczką. Po pięciu minutach na pozycji sam na sam z Pareiko był Radović, ale Estończyk wyszedł z niej obronną ręką. W 45 minucie świetną sytuację miał Melikson, nie miał nikogo obok siebie, ale jego mocny strzał obronił Kuciak. Niestety Maor uderzył w środek bramki.

W 50 minucie świetną akcję zrobił Nunez mijając trzech zawodników Legii, podał do Genkowa, a ten do Garguły, który wychodził na czystą pozycję, ale został sfaulowany przez Gola. Piłkarz Legii otrzymał za to przewinienie drugą żółtą kartkę i musiał opuścić boisko. Jednak po chwili to Legia miała klarowną sytuację. Po szybkiej kontrze w dogodnej sytuacji znalazł się Wolski, ale minimalnie chybił. W 73 minucie w zamieszaniu pod bramką Legii mocny, ale niecelny strzał oddał Małecki. W 79 minucie podobnie jak Gol z boiska został usunięty Jędrzejczyk za drugą żółtą kartkę.

Wisła Kraków - Legia Warszawa 0:0 (0:0)

Wisła Kraków: Pareiko- Jovanović, Czekaj, Chavez, Nunez- Wilk, Brud (59 min. Iliev)- Małecki (76 min. Biton), Garguła (72 min. Jirsak), Melikson- Genkow

Legia Warszawa: Kuciak- Jędrzejczyk, Choto, Żewłakow, Wawrzyniak- Gol, Vrdoljak- Novo (57 min. Rzeźniczak), Radović, Wolski (85 min. Kucharczyk)- Ljuboja (90 min. Kiełbowicz)

Żółte kartki: Małecki, Nunez, Wilk- Gol, Jędrzejczyk, Choto, Rzeźniczak, Radović

Czerwona kartka: Gol (50 min.), Jędrzejczyk (79 min.)

Widzów: 24 010

TSW.com.pl

Autor: Witek

Źródło: tsw.com.pl

Szlagier bez goli

( Foto: Grzegorz Migdał /wislakrakow.com)
( Foto: Grzegorz Migdał /wislakrakow.com)

Data publikacji: 30-03-2012 22:57


Kibice nie obejrzeli bramek w szlagierze 24. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Wisła Kraków nie wykorzystała szansy na zwycięstwo w spotkaniu z Legią, mimo że w drugiej połowie grała w przewadze – najpierw jednego, a potem dwóch zawodników.

Trener Michał Probierz ponownie zamieszał w wyjściowym składzie swojej drużyny i do gry desygnował aż pięciu Polaków. Szansę na występ od pierwszej minuty otrzymali Michał Czekaj oraz Daniel Brud, a także, po powrocie do drużyny, Patryk Małecki.


Hit kolejki okazał się hitem tylko z nazwy. W pierwszej części spotkania walka toczyła się głównie w środku pola. Obie drużyny stworzyły sobie co prawda po dwie doskonałe okazje pod bramką przeciwnika, jednak żadnej z nich nie wykorzystali. W 22. minucie po dośrodkowaniu „Małego” w idealnej sytuacji znalazł się Osman Chavez, jednak stoper Białej Gwiazdy przeniósł piłkę nad poprzeczką. W odpowiedzi po akcji Legii na bramkę Pareiki strzelał Nacho Novo, jednak futbolówka wylądowała na górnej siatce. W 35. minucie golkiper Wisły potwierdził swoją dobrą dyspozycję, broniąc strzał Miroslava Radovicia, który wyszedł z nim sam na sam. W końcówce pierwszej części spotkania Kuciaka mógł pokonać Maor Melikson, który przejął piłkę po zbyt krótkim wybiciu jej przez Dicksona Choto, ale bramkarz „Wojskowych” obronił strzał izraelskiego pomocnika.

Zobacz zdjęcia Maksa Michalczaka z tego meczu!

Niespełna dziesięć minut po rozpoczęciu drugiej połowy za faul na Łukaszu Gargule drugą żółtą kartką, a w konsekwencji czerwoną, został ukarany Janusz Gol. Na boisku nie było jednak widać przewagi Wisły. Goście nadal groźnie atakowali i w 57. minucie mogli objąć prowadzenie, ale Rafał Wolski strzelił minimalnie obok słupka. W 74. z kolei po zamieszaniu w polu karnym Legii na bramkę Kuciaka strzelał Małecki, jednak i jego strzał ominął cel.

Ostatnie dziesięć minut podopieczni trenera Macieja Skorży grali w dziewiątkę, bo drugą żółtą kartkę obejrzał Artur Jędrzejczyk. Wtedy zaczęło się oblężenie pola karnego Legii przez Wisłę, jednak gospodarze nie potrafili znaleźć drogi do bramki rywala i ostatecznie mecz zakończył się podziałem punktów.

Wisła Kraków – Legia Warszawa 0:0

Wisła Kraków: Pareiko – Jovanović, Chavez, Czekaj, Nunez – Wilk, Brud (59’ Iliev) – Małecki (62’ Biton), Garguła (72’ Jirsak), Melikson – Genkov

Legia Warszawa: Kuciak – Jędrzejczyk, Choto, Żewłakow, Wawrzyniak – Gol, Vrdoljak – Novo (59’ Rzeźniczak), Radović, Wolski (86’ Kucharczyk) – Ljuboja (90+4’ Kiełbowicz)

Żółte kartki: Małecki, Nunez, Wilk (Wisła) – Gol, Jędrzejczyk, Choto, Rzeźniczak, Radović (Legia)

Czerwone kartki: Gol, Jędrzejczyk (za dwie żółte)

Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz)

Widzów: 24 010

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Minuta po minucie

Klasyk polskiej ligi już dziś o 20:30! Wisła - Legia! Wyjątkowo tylko jedna z tych drużyn walczy już o mistrzostwo i nie jest niestety to obrońca tytułu... Bez względu na sytuację w tabeli mecz z Legią jest dla Wisły meczem szczególnym, który, miejmy nadzieję, wyzwoli dodatkowe pokłady ambicji u reprezentujących "Białą Gwiazdę" piłkarzy. Ostatnio przegraliśmy z Ruchem 0:1 po koszmarnym meczu i grze bez stylu. Gdzie szukać pozytywów? Może w takim pytaniu: czy da się zagrać równie fatalnie po raz drugi z rzędu? Po raz ostatni Wisła wygrała w Krakowie w meczu ligowym... 4 grudnia (1:0) z Widzewem. Później przyszła jeszcze jesienno-zimowa porażka z Polonią, a na wiosnę przegrana 0:1 z Koroną i remis 0:0 z Lechem. Tego samego rywala udało się ograć 10 dni temu przy Reymonta 22, ale był to mecz Pucharu Polski. Legia, która jest liderem tabeli też ostatnio nie błyszczała. Na własnym boisku zremisowała z Polonią i GKS-em Bełchatów. Nasi dzisiejsi goście mają 2 punkty przewagi nad drugim w tabeli Śląskiem, 3 nad Ruchem i Koroną i aż 11 nad siódmą obecnie Wisłą. Do meczu jeszcze godzina i 10 minut. Kończy się wpuszczanie na sektor gości. Mamy skład Wisły. Zgodnie z zapowiedziami na środku obrony Wisły para Czekaj z Chavezem. W ataku Genkow, wspomagany przez ofensywną trójkę Małecki - Garguła - Melikson. Za nimi Wilk z... Danielem Brudem. Koszulka Jana Kotlarczyka, Legendy Wisły, zawędruje zaraz pod kopułę stadionu. Oto jego sylwetka. Pierwsze petardy lecą z sektora gości...

  • 1’ Mecz rozpoczęty. Z dwóch stron efektowne oprawy.
  • 2’ Niewiele widać, race z sektora gości zadymiły połowę boiska, na którą atakuje Wisła.
  • 4’ Gromkie "TAK SIĘ BAWIĄ LUDZIE" rządzi stadionem!
  • 9’ Kontra Wisły. Trochę za mocne podanie Meliksona do Genkowa, Kuciak pierwszy przy piłce.
  • 10’ Kartka dla Janusza Gola.
  • 12’ Jeśli zastanawiacie się, czemu w tv ciągle słychać Legię, to hmmm... niech żyje livepark. Na środku stadionu gości nie słychać niemal wcale...
  • 14’ Rzut rożny dla Legii bez większego zagrożenia pod bramką Wisły.
  • 15’ Jovanović wybija na róg przy Wolskim. Po rogu i główce piłka w rękach Pareiki.
  • 17’ Niegroźny strzał Janusza Gola z około 20 metrów.
  • 17’ "Nie dla nas jest poraaażki smak"
  • 19’ Źle sfinalizowana kontra Wisły, piłka w rękach Kuciaka.
  • 22’ Bardzo dobra szansa przed Wisłą! Małecki centrował, poszybował w górę Chavez, ale nieobstawiony posłał piłkę nad poprzeczką!
  • 25’ Po rogu dla Legii Chavez odgrywa klatką piersiową do Pareiki, ten chwyta piłkę.
  • 26’ Radović na spalonym.
  • 28’ Pora rozbujać stadion. "Aejaooo Wisełka goooool"
  • 30’ Za krótka centra Nuneza w pole karne Legii z prawej strony, z rzutu wolnego.
  • 31’ Groźnie. Rajd prawą stroną Ljuboji i wolej Nacho Novo pół metra nad poprzeczką bramki Wisły!
  • 33’ Na spalonym Cwetan Genkow.
  • 34’ Kilkanaście sekund później ofsajd Novo. Błąd sędziego, choć Novo nie był w jakiejś groźnej sytuacji: tyłem do bramki, przy nim Chavez... Powtórki z sytuacją Genkowa brak.
  • 35’ Centra na bramkę Pareiki, pewny chwyt bramkarza Wisły.
  • 35’ Uf. Radović sam na sam z Pareiką po wyjściu prawym skrzydłem, ale skiksował!
  • 37’ Szybsze wyjście z piłką Wisły. Nunez do Małeckiego, ten mija na szybkości Żewłakowa, ale jego centra została zablokowana. Tylko róg.
  • 37’ ...po którym nic nie było.
  • 38’ Spiker prosi gniazdowego Legii o zejście z ogrodzenia ;)
  • 38’ Jędrzejczyk ukarany żółtą kartką za faul na Nunezie.
  • 39’ Na spalonym Małecki.
  • 42’ Faulowany Melikson na prawej stronie przez Wawrzyniaka (chyba pierwszy raz wymieniamy dziś jego nazwisko), a sędzia każe grać od bramki...
  • 43’ Choto wyciął Genkowa w środku pola, sędzia przyznaje przywilej, ale po chwili upomina obrońcę Legii. Tyle, że piłki nie oddaje...
  • 45’ Świetna pozycja strzelecka Meliksona! Uderzenie lewą nogą, mocne, ale za blisko środka bramki! Broni Kuciak.

W statystyce: strzały 4:5, celne 1:1, posiadanie 49%-51%, spalone 5:2, rzuty rożne 1:4, centry 8:9, faule 6:11, żółte kartki 1:3. Przegapiliśmy kartkę dla Małeckiego z 9 minuty. Koniec pierwszej połowy. Zacięty, szybki mecz, gorący na trybunach, na boisku z lekką przewaga Legii, ale Wisła też miała dwie szanse bramkowe. Mamy na myśli główkę Chaveza i strzał z ostatniej minuty Meliksona.

  • 46’ Rozpoczęta druga połowa. Podano frekwencję dzisiejszego meczu: 24 010..
  • 48’ Kontra Legii trzech na trzech powstrzymana na szczęście 40 metrów od naszej bramki.
  • 49’ Kartka dla Gervasio Nuneza. Faulował Radovicia.
  • 51’ Czerwona kartka dla Janusza Gola! Biegł z piłką w pole karne Legii Łukasz Garguły, został sfaulowany na 22. metrze. Słuszne "żółtko" za taktyczne przewinienie, drugie dla tego zawodnika.
  • 52’ Strzał Garguły nad murem, ale też ze dwa metry nad poprzeczką.
  • 54’ Lecą race i petardy między sektorami na trybunie południowej.
  • 54’ Na spalonym Cwetan Genkow. Błąd sędziego.
  • 55’ Strzał Ljuboji z ponad 40 metrów, niegroźny.
  • 57’ Duże zamieszanie w polu karnym Legii po rogu, ale bez konsekwencji.
  • 57’ Wolski strzela tuż obok naszej bramki
  • 57’ Zmiana w Legii, Rzeźniczak za Novo.
  • 57’ Za Bruda wejdzie zaraz Iliev.
  • 59’ Iliev na boisku.
  • 62’ Ofensywny faul Genkowa na Żewłakowie.
  • 63’ Chavez fauluje Wolskiego na wprost naszej bramki, ok. 25 metrów do niej.
  • 64’ Niegroźne uderzenie, bo w bramkarza, ale miał pewne problemy Pareiko. Podbił piłkę, później ją złapał.
  • 65’ Jovanović leżąc starał się wbić piłkę do bramki z siedmiu metrów. Leży obrońca Wisły, chyba nadepnął na niego Kuciak. Ale w ferworze walki.
  • 67’ Serb wraca na boisko z dwiema szramami na udzie po korkach.
  • 68’ Wilk prowadzi piłkę środkiem, odegranie na lewo do Małeckiego, centra z pierwszej piłki po ziemi... tylko róg, zablokował Jędrzejczyk.
  • 69’ Faul Wolskiego na Nunezie przy linii bocznej.
  • 69’ Rzut wolny dla Wisły z lewego skrzydła na wysokości 12. metra.
  • 70’ Zmarnowana centra, piłka trafia w pojedynczy mur.
  • 71’ Groźnie Legia, ale czy Ljuboja nie był na spalonym? W każdym razie róg dla Legii.
  • 71’ Nie było spalonego.
  • 72’ Za Gargułę wchodzi Jirsak.
  • 73’ Kartką upomniany Rzeźniczak.
  • 74’ Ależ szansa Wisły. Wstrzelona piłka w pole bramkowe, tu zamieszanie, jest jeszcze Małecki, prawa noga, 8. metr, obok bramki!
  • 75’ Za mocne zagranie do Małeckiego.
  • 76’ Biton zmienia Małeckiego na ostatni kwadrans.
  • 80’ Będzie druga czerwona kartka?
  • 80’ Tak jest. Wyjazd Jędrzejczyka po faulu na Meliksonie.
  • 81’ Jeszcze kartka dla Radovicia za protesty.
  • 81’ Maciej Skorża odesłany na trybuny.
  • 82’ Wstrzelenie w pole karne Legii, bez efektu.
  • 82’ Centra z prawej, próbował dojść Genkow, próbował Biton, nic z tego.
  • 82’ Leży na polu karnym Rzeźniczak, gra na czas.
  • 83’ Supergromkie "PAJACE, PAJACE!!!"
  • 84’ Strzał na wiwat Meliksona.
  • 85’ Centra za centrą. Piłka wybita, Melikson, podprowadził, uderzenie z linii pola karnego zablokowane.
  • 86’ Kucharczyk wchodzi za Wolskiego. Bardzo długa zmiana...
  • 87’ Rzut wolny z prawej strony dla Wisły.
  • 87’ Ostra centra Jirsaka, Czekaj miał blisko by uprzedzić Kuchciaka.
  • 88’ Główka Genkowa wprost w Kuciaka.
  • 89’ Dotknięcie piłki ręką przez jednego z legionistów. Sędzia nie zakwalifikował tego jako zagranie piłki...
  • 90’ Kartka dla Wilka.
  • 90’ Doliczone pięć minut.
  • 90+1’ Za krótko centruje Nunez.
  • 90+2’ Trwa napór Wisły, ale brak dokładności.
  • 90+2’ Nieporozumienie na prawym skrzydle.
  • 90+3’ Trener Skorża patrzy na zegarek, Michał Probierz macha rekami i pokazuje, by grać szybciej.
  • 90+4’ Strzał rozpaczy Jirsaka.
  • 90+4’ Kiełbowicz za Ljuboję.
  • 90+5’ Jeszcze rzut wolny dla Legii...

Koniec meczu. Tylko 0:0. Piłkarze Wisły podeszli pod sektor dopingujący. Otrzymali przypomnienie, że "na derbach tylko zwycięstwo". Gdy próbowali rozpocząć "Jazda, jazda, jazda..." otrzymali odpowiedź: "taki ch...".


Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Michał Probierz, trener Wisły

Przed samym spotkaniem pozmienialiśmy trochę, wpuściliśmy kilku zawodników, chcieliśmy trochę lepiej grać w piłkę niż w Chorzowie. Momenty były lepsze, choć Legia pokazała, że nieprzypadkowo jest na pierwszym miejscu i potrafi utrzymać się przy piłce - mówił Michał Probierz po meczu z Legią.

- Brakowało nam spokoju. W pierwszej połowie mieliśmy po jednej sytuacji: Legia miała "sam na sam" Radovicia a my główkę Chaveza. Zagęściliśmy środek pola, wyprowadziliśmy kilka w miarę płynnych kontr.

- Mieliśmy grać spokojniej po kartce. Druga kartka - mieliśmy grać jeszcze spokojniej. Włożyliśmy w ten mecz wszystkie atuty jakie mieliśmy. Wpuściliśmy kogo mogliśmy. Nie udało się pogonić Legii, długie podania też były nieskuteczne. Legia nieprzypadkowo ma dobrych piłkarzy, dobrze grała w pucharach i jest na pierwszym miejscu.

- Te mecze, z Lechem, Ruchem i Legią, pokazały, że najbardziej brakuje spokoju w rozegraniu w ataku pozycyjnym. Widać co i jak poprawić. Tylko w Bełchatowie zdobyliśmy takie bramki, reszta po stałych fragmentach gry. Spotkamy się z prezesem Bednarzem i będziemy decydowali co dalej.

- Nie może być tak, że gramy w 11 na 9 przez piętnaście minut i nie możemy sobie stworzyć sytuacji. Jako trener nie mogę wejść na boisko. Można teraz usiąść i na wszystko narzekać. Nie ma czasu na płakanie.

Później dokładniejszy i obszerniejszy zapis wypowiedzi trenera Probierza i nagranie video konferencji.

Źródło: wislakrakow.com

Maciej Skorża, trener Legii

- Byłoby szkoda, gdyby Wisła nie grała w europejskich pucharach i życzę wiślakom, żeby doskoczyli do czołówki. Zostało 18 punktów do zdobycia. Mistrzostwo będzie ciężko obronić, ale myślę, że Wisła w pucharach będzie grała - stwierdził trener Legii, dawniej pracujący w Wiśle, Maciej Skorża.

Oto co mówił po meczu trener warszawiaków.

- Punkt wywalczony przez drużynę Legii w bardzo dramatycznych okolicznościach. Biorąc to pod uwagę można być zadowolonym, natomiast nasze założenia były inne. Zależało nam, żeby wygrać, wiemy jaka jest sytuacja w czołówce w tabeli. Punkt nie jest satysfakcjonujący, ale obie drużyny miały swoje okazje.

- Mimo wszystko liczyłem na jakiś groźny kontratak bądź akcje w ataku pozycyjnym. Przedarliśmy się dwa razy, szansę mieli Wolski i Radović i to był klucz. Dla nas ważne było, by zdobyć jako pierwsi bramkę. Tak się nie stało i w końcówce pierwszej połowy to Wisła miała więcej do powiedzenia.

- Drugą połowę zaczęliśmy nieźle, ale straciliśmy Janka Gola i było trudno stworzyć sytuacje, pozostały tylko stałe fragmenty. Były też 2-3 kontrataki. Straciliśmy dwa punkty i trzech zawodników przed trudnym meczu z Ruchem Chorzów.

- Walka mojej drużyny napawa mnie dużym optymizmem. Ci zawodnicy będą walczyć o jak najlepszy wynik w tym sezonie. Ta walka jest dla mnie największą wartością po tym meczu.

- Uważam, że w dzisiejszym meczu dostaliśmy przynajmniej o dwie kartki za dużo, ale muszę jeszcze obejrzeć te sytuacje. Nie chcę jednak mówić, że sędzia nam nie pozwolił wygrac. Musimy się dostosować do warunków, jakie daje sędzia, jeśli sędzia daje kartki za niezbyt ostre wejścia, to trzeba grać uważniej i nie pozwalać na takie sytuacje. W końcówce straciliśmy dwóch zawodników i trenera, więc pod tym kątem nie stanęliśmy na wysokości zadania.

Wyrzuceniu go przez sędziego, Skorża powiedział: - Bałem się, żeby moi zawodnicy nie dostali więcej kartek i wszedłem na boisko. Przy okazji musiałem coś tam powiedzieć za dużo i sędzia uznał, że też powinienem opuścić ławkę.

- To był sposób gry Wisły. Wisła celowo oddawała nam pole, by grać z kontry: Melikson, Patryk Małecki, Łukasz Garguła potrafili się przedrzeć. Spodziewałem się, że Wisła ostrej na nas ruszy w ataku pozycyjnym, choć taktyka obrana przez Michała też była dobra. Uczulałem na taki sposób gry Wisły moich zawodników.

Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Na murawie Daniel Brud.[Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]
Na murawie Daniel Brud.
[Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]

Daniel Brud, pomocnik Wisły

Dość nieoczekiwanie w wyjściowym składzie na mecz z Legią pojawił się Daniel Brud. Wraz z Cezarym Wilkiem miał stanowić pierwszą linię aktywnie broniącą dostępu do bramki.

- Trener wystawił piątkę Polaków. Każdy w drużynie jest po to, żeby grać. Wszyscy wychodzą i robią swoje, jesteśmy zespołem, żeby wygrywać i takie mamy założenia - mówił po meczu wychowanek Wisły.

Trener Michał Probierz zmienił Bruda kilka minut po czerwonej kartce dla Janusza Gola, chcąc wzmocnić grę ofensywną zespołu. - Niestety, nie wykorzystaliśmy sytuacji, ani tego, że przez piętnaście minut mieliśmy dwóch zawodników przewagi. Na pewno szkoda, mogliśmy wygrać i zdobyć trzy punkty. Szkoda tych sytuacji, powinniśmy lepiej rozegrać piłkę i wykończyć to co mieliśmy.

Daniel Brud nie chciał recenzować gry w ataku bardziej doświadczonych kolegów: - Trudno powiedzieć, czy tak powinni rozgrywać. Wszystko weryfikuje boisko, czasami tak się układa, że bardzo się chce, a nie wychodzi. Tak było dziś. Powinniśmy odnieść zwycięstwo i wykorzystać przewagę dwóch zawodników.

Źródło: wislakrakow.com

Cezary Wilk, pomocnik Wisły

- Przed meczem zakładaliśmy, że to spotkanie musimy wygrać, dla polepszenia sytuacji w tabeli, dla polepszenia nastrojów wśród kibiców i samym sobie sprawienia miłej frajdy. Szkoda, bo graliśmy długi czas w przewadze, ale nie potrafiliśmy tego wykorzystać - powiedział po remisie z Legią kapitan Wisły, Cezary Wilk.

- Legia grała tak jak się gra w piłkę. Sędzia zachował się odpowiednio w pewnych sytuacjach, bo kartki czerwone - po żółtych - były w pełni zasłużone. Tak się dziś gra w piłkę - komentował natomiast dużą liczbę kartek dla legionistów.

- Plany były zupełnie inne, mieliśmy grać ofensywnie - do przodu, stwarzać sytuacje. Do końca ten mecz nie wyglądał tak, jak sobie założyliśmy. Martwi szczególnie druga połowa i okres, kiedy mieliśmy przewagę. Chcieliśmy zagrać efektownie i efektywnie, ale boisko brutalnie zweryfikowało nasze założenia - mówił Wilk.

W spotkaniu z Legią jego partnerem w środku pomocy był niespodziewanie Daniel Brud, a Wilk został poproszony o ocenę gry młodszego kolegi.

- Daniel pokazał w kilku momentach, że już jest gotowy do gry na najwyższym poziomie. Grał też z Fulham na wyjeździe i też sobie nieźle radził. Udowadnia, że jest pełnowartościowym zawodnikiem Wisły Kraków - powiedział.

- Jako zawodnik i w imieniu drużyny powiem, że ten remis jest dla nas jak porażka. Jako Wisła Kraków u siebie musimy wygrywać. Bez dwóch zdań - zakończył kapitan Wisły.

Źródło: wislaportal.pl za Canal Plus

Tomas Jirsak, pomocnik Wisły

- Parę razy odbijała się tam piłka, ale brakowało lepszego dogrania. Parę wrzutek było, ale nikt nie potrafił zachować się lepiej w polu karnym. Legia stała już na swojej szesnastce i czekała na to, co my zrobimy. Zabrakło nam spokoju - powiedział po spotkaniu z Legią Tomáš Jirsák.

- W meczu każda sytuacja wymaga od Ciebie czegoś innego. Trener założył, żeby grać bokami, żeby było dużo wrzutek i zabrakło może szybszej zmiany, żeby było więcej miejsca po drugiej stronie. Było lepiej, niż w ostatnich meczach, ale z Legią mieliśmy wygrać, bo nie wiem czy będziemy mieć jeszcze taką szansę, żeby grać z nimi, gdy oni są w dziewięciu i nie wygrać tego - dodał Jirsák.

- We wtorek w Pucharze Polski nasza gra musi wyglądać inaczej. Tak nie możemy grać, jak ostatnio graliśmy z Ruchem. Na pewno zagramy lepiej i wierzę, że przywieziemy dobry wynik do Krakowa - zapowiada pomocnik Wisły.

- Musimy skupiać się na swojej grze i musimy grać zdecydowanie lepiej, a dopiero po tym możemy patrzeć na innych. Nie jesteśmy w optymalnej formie, ale musimy z tego wyjść i wszyscy na boisku muszą robić co tylko jest możliwe. Mam nadzieję, że pójdziemy w lepszą stronę, niż to było dotychczas. Jest mi trudno powiedzieć dlaczego tak się dzieje. Brakuje nam gry zespołowej, grania dokładnie po ziemi piłką i w ogóle szybszej gry - analizował Jirsák.

- Na pewno czekają nas spore zmiany, już takie są. Zobaczymy co będzie, a więcej pytań jest do trenera. On wie, że kilku zawodnikom kończą się kontrakty, że nie wszystko jest idealnie i kto chce tutaj zostać musi dawać z siebie jak najwięcej i pokazać, że należy do tej drużyny. Mi też kończy się kontrakt i o to czy zostanę pytać trzeba "górę". Dostałem informację, że mam walczyć jak najlepiej, że dostanę szansę gry i wtedy zobaczymy - zakończył Czech.

Źródło: wislaportal.pl
Autor: Kamil

Michał Czekaj, obrońca Wisły

Przeciwko Legii szansę otrzymał Michał Czekaj. Wychowanek Wisły rozegrał pełne 90 minut meczu. "Biała Gwiazda" gola nie straciła, jednak po tym meczu dużo pretensji jest do gry w ataku.

Obrońca Wisły musiał tłumaczyć swoich kolegów z przodu, którzy nie potrafili wykorzystać gry z przewagą dwóch zawodników. - Można powiedzieć, że to łatwe, ale jeśli dziewięciu zawodników ustawi się w "szesnastce" i będzie przesuwało się względem piłki, to naprawdę ciężko jest rozerwać szyki obrony. Staraliśmy się zmieniać ciężar gry z lewej na prawą, jakoś dośrodkować, ale stworzyliśmy sobie za mało sytuacji, żeby strzelić bramkę - mówił Czekaj.

Przykro słyszeć gwizdy kibiców po meczu? - Na pewno tak - odparł obrońca. - Ale kibice mają prawo do takiego zachowania. Mogę tylko przeprosić. Będziemy robić, co możemy, żeby w następnych meczach prezentować się lepiej, żeby dostarczyć kibicom trochę radości. Naszymi występami i przede wszystkim zwycięstwami.

Dlaczego Wisła nie wygrywa na własnym stadionie? Michał Czekaj nie zna odpowiedzi. - Ciężko mi to wytłumaczyć. Obciążenie psychiczne? Na pewno nie o to chodzi - mówi tylko.

Już we wtorek Wisła zmierzy się na wyjeździe z Ruchem w meczu półfinałowym Pucharu Polski. - Dwumecz z Ruchem jest dla nas bardzo ważny. Dla nas nie ma teraz mniej ważnych meczów, do każdego musimy podejść tak samo, zawsze walczyć o trzy punkty i o wygraną w pucharze - uważa Michał Czekaj.

Źródło: wislakrakow.com

Garguła: Brakuje zwycięstwa

Data publikacji: 30-03-2012 23:49


W hitowym meczu na Reymonta Biała Gwiazda bezbramkowo zremisowała z Legią Warszawa. Łukasz Garguła, który rozpoczął spotkanie w pierwszej jedenastce, przyznał, że w grze jego drużyny coś szwankuje.


Wiślacy mecz przeciwko Legii kończyli z przewagą dwóch zawodników, jednak nie przełożyło się to na zdobycie chociaż jednej bramki. „Dzisiaj coś szwankowało, tym bardziej, że mieliśmy sytuacje. Chcieliśmy grać bocznymi sektorami boiska i z nich dośrodkowywać w pole karne” – mówił po meczu pomocnik Białej Gwiazdy.

„W meczu tym zabrakło szczęścia. W każdym spotkaniu gramy o zwycięstwo. Teraz musimy skupić się na Ruchu, by przejść dalej w rozgrywkach i grać o Puchar Polski” – powiedział „Guła”.

Czego brakuje drużynie, żeby mogła się przełamać? „Brakuje zwycięstwa. Stwarzamy sytuacje, ale troszkę brakuje szczęścia w niektórych akcjach. Ta gra nie wyglądała najgorzej” – zakończył Garguła.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Jovanović: Nie umieliśmy wykorzystać przewagi

Data publikacji: 31-03-2012 00:36


Kibice, którzy przybyli na stadion Białej Gwiazdy liczyli na porywające widowisko. Tymczasem mecz, noszący miano szlagieru 24. kolejki T-Mobie Ekstraklasy, nie spełnił oczekiwań fanów.


Serbski obrońca Białej Gwiazdy, Marko Jovanović, wyznał, że nie jest zadowolony z końcowego wyniku rywalizacji z Legią. „W dzisiejszym meczu zaprezentowaliśmy się źle, gdyż nie umieliśmy wykorzystać przewagi dwóch zawodników. Dużo w tej rywalizacji padło żółtych kartek, ale jest to normalne zjawisko, gdyż sędzia musi zapanować nad tym, co dzieje się na boisku. Uważam, że w dzisiejszym meczu arbiter spisał się dobrze” – ocenił sędziego Marko.

Mimo zmian w defensywie Wiślaków, obrona mistrzów Polski spisała się poprawnie. Jak defensywę Białej Gwiazdy ocenia Serb? „Sądzę, że nasza obrona zagrała dobrze przeciwko Legii, mimo tego, że wymienionych zostało sporo zawodników. Staraliśmy się nie dopuścić rywala do sytuacji pod naszą bramkę i uważam, że nam się to udało” – zakończył Jovanović.

K. Kawula

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Statystyki

Krakowska Wisła w swoim kolejnym meczu ligowym na własnym stadionie, choć miała znów przewagę, nie strzeliła gola. Tym razem bezbramkowo zremisowaliśmy z Legią, co oznacza, że ostatnią bramkę w T-Mobile Ekstraklasie przy Reymonta strzeliliśmy grając z łódzkim Widzewem, co miało miejsce w dniu czwartego grudnia ubiegłego roku! Po tym meczu nie zdobyliśmy bramki kolejno w spotkaniach z Polonią, Koroną, Lechem i Legią. Oto statystyki tej ostatniej gry.

Wisła Kraków - Legia Warszawa

Bramki: 0-0
Strzały: 15-11
Strzały celne: 4-3
Posiadanie piłki: 55-45
Spalone: 8-2
Rzuty rożne: 4-5
Dośrodkowania: 21-15
Faule: 18-22
Żółte kartki: 3-7
Czerwone kartki: 0-2

Źródło: wislaportal.pl

Kibicowsko

Raport z Sektora C: U niebios bram

Frekwencja.[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
Frekwencja.
[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]

Dokładnie tak, jak się spodziewaliśmy – mecz Wisły z Legią na boisku rozczarował. Na szczęście w tej sekcji nie zajmujemy się postawą kopaczy, tylko tym, co działo się na trybunach. A tam emocji, spięć i pojedynków nie brakowało.

Pierwsi kibice Wisły w okolicy Reymonta 22 zaczęli pojawiać się na dobrych kilka godzin przed meczem. W Starej Hali odbywały się zapisy na wyjazd do Chorzowa. Swoje wejściówki odbierały tam także dzieciaki biorące udział w akcji „Kto kocha ten wierzy – siła w młodzieży” prowadzonej przez SKWK. Na mecz za darmo weszło 150 chłopców z krakowskich osiedli. Ponadto na sektorze G zasiadła 50-osobowa delegacja uczniów Gimnazjum Nr 29 z Bieżanowa. W Starej Hali odbyło się także spotkanie informacyjne w sprawie akcji „White Star Power Underground”. Ponadto, sporym zainteresowaniem cieszyła się Strefa Kiboli, gdzie pojawiło się kilka interesujących pozycji. Nowe gadżety powinny usatysfakcjonować nawet najbardziej wymagających wiślackich estetów. Im bliżej meczu, tym większe grupki fanów Białej Gwiazdy zaczęły zbierać się pod stadionem i nie tylko. Jak zwykle część kibicowskiej braci zbierała się w pobliżu akademików i tam „zbierała siły” na mecz. I jak zwykle niektórym nie wyszło to na dobre.

Około półtorej godziny przed rozpoczęciem spotkania, na Sektorze C pojawiła się pokaźna reprezentacja wiślackich osiedli, która na Stadion im. Henryka Reymana przymaszerowała wspólnie z rynku. Fanatycy Białej Gwiazdy między innymi z Nowej Huty, Azorów, Łagiewnik, Kurdwanowa, Olszy I, Grzegórzek i Akacjowej zajęli pierwsze piętnaście rzędów na C3. Środek Sektora Kiboli był szczelnie wypełniony już koło godziny ósmej. Nie brakło paru spontanicznych zaczepek w kierunku wolno zapełniającego się sektora gości. Przyjezdni pozostawali jednak cicho, pierwszy okrzyk wznosząc dopiero na kilka minut przed rozpoczęciem spotkania.

Kolejną Legendą Białej Gwiazdy, która została uhonorowana wciągnięciem repliki swojej koszulki pod dach stadionu, został Jan Kotlarczyk. Ten urodzony w 1903. roku zawodnik w koszulce Wisły wystąpił 228 razy, będąc pierwszym zawodnikiem polskiej ligi, który przekroczył barierę 100 rozegranych spotkań. Był filarem wiślackiej pomocy oraz jej wieloletnim kapitanem. W 1926. wraz z krakowską drużyną zdobył Puchar Polski, a w dwa lata później dwa tytuły mistrzowskie. Trykot z jego nazwiskiem odebrał syn, Tadeusz Kotlarczyk, który także był zawodnikiem Białej Gwiazdy. Miniatura w antyramie powędruje do Strefy Kibica, gdzie zostanie umieszczona obok takich legend, jak Henryk Reyman czy Władysław Kawula.

Na wyjście piłkarzy obie strony zaprezentowały choreografie. Ultra Wisła przygotowała oprawę z przesłaniem: „Wszyscy kibice pójdą do nieba, ale niektórzy wjadą tam z bramą”. Niebiańskie klimaty przy wejściu do Raju popsuł kibol Armii Białej Gwiazdy, którego pojawienie się zaskoczyło świętego Piotra. Wjazd z bramą oczywiście odbył się przy akompaniamencie piorunów, tj. sporej dawki pirotechniki. Nie wiadomo, czy to ciężar gatunkowy tego spotkania, czy zachowanie niektórych kibiców (chcących podwieszaną oprawę rozciągać jak sektorówkę) spowodowało, że popękało kilka linek podtrzymujących bramę oraz samą postać, przez co nie wyszło to tak, jak wyjść powinno. Dodatkowo niektórzy na hymn, zamiast białych kartoników, podnieśli barwy… Legia natomiast - wbrew wcześniejszym zapowiedziom, że oprawy nie będzie - wywiesiła trans „Klub nad Wisłą” i zaprezentowała dwie proste sektorówki: z herbem oraz „L” w kółku z logo ich kibicowskiego tygodnika „Nasza Legia”. Całość uzupełniała pirotechnika, która mocno zadymiła okolice Sektora G.

Gdy opadł dym i nasza oprawa, w górę powędrowały flagi na kijach z symbolami naszych dzielnic oraz w barwach TS-u, którymi machano do końca spotkania. Płot zaś ozdobiły wiślackie płótna: Wierność, Reyman, Towarzystwo Sportowe, Wisła Sharks, Nowa Huta, Prądnik Biały, „5”, Prądnik Czerwony, Wola Duchacka, Qrdwanów, Grzegórzki, Kleparz, Kazimierz, Bronowice, „Tylko przed Bogiem”, Jaworzno, Olkusz, Pińczów, Niepołomice, Bochnia, Przemyśl, Kłaj, Nieobliczalni oraz PDW. Zawisły także transy: jeden popierający protest: www.protest.ehistoria.org.pl/ oraz drugi z przekreślonym logo EURO2012. W przerwie, w asyście chorągiewek, pojawił się kolejny transparent. Tym razem z… oświadczynami. To, jak brzmiała odpowiedź Agaty, niech pozostanie dla opinii publicznej tajemnicą.

Od pierwszej minuty ubrany na czerwono Sektor Kiboli ruszył z dobrym dopingiem. Na początek zabrzmiało „Tak się bawią ludzie”, a zaraz potem uruchomiliśmy pozostałą część stadionu. „Święte barwy” na dwie strony niosło się naprawdę znakomicie, podobnie jak „HSV” oraz długie „Wiiisła”. Trzeba podkreślić, że fani z trybuny G przebijali się przez doping przyjezdnych. Ci z kolei próbowali się wcinać w nasze śpiewy, jednak szybka riposta ze strony Sektora C sprawiła, że szybko zamilkli. Kolejną pieśnią odśpiewaną przez cały stadion było „Bo w Krakowie” poprzedzone „werblami”. Nie mogło oczywiście zabraknąć „My chłopcy z Reymonta”, z zaakcentowaniem odpowiednich wersów o naszych przeciwnikach! Potem przyszedł czas na nasz nowy hit, czyli „Boney M”. Najpierw jednak zostało to zaintonowane na gnieździe, żeby każdy Wiślak zaśpiewał to prawidłowo. Podobnie jak na meczu z Lechem – ten numer wyszedł bardzo dobrze., zarówno z szybkim i wolnym klaskaniem. Potem pojawiły się pozdrowienia dla przyjaciół z Lechii, Śląska oraz Unii. Przypomnieliśmy także wespół z całym stadionem, że Wisełka rządzi w Krakowie.

Po zmianie stron doping Sektora C również mógł się podobać. Oprócz przyśpiewek sławiących Białą Gwiazdę nie brakło kilku uszczypliwości w kierunku Legii i całej Warszawy. Prócz „klasyków” pojawiła się także nasza interpretacja skrótu „CWKS”, który rozszyfrowaliśmy skacząc za bary. Zaśpiewaliśmy „Biała Gwiazda na niebie się mieni”, razem z drugą zwrotką, zaczynającą się od „Płonie ognisko na Łazienkowskiej” oraz „Wczoraj obiecałaś mi na pewno”. Koło 70-tej minuty ponownie poleciało „Tak się bawią ludzie”. Najpierw wykonywane wspólnie przez cały Sektor Kiboli, który potem podzielił się na pół i ciągnął ten numer na dwie strony. Sytuacja na boisku, czyli faule, czerwone kartki dla Legionistów i napór Wisły sprawiły, że bez szczególnej motywacji ze strony gniazdowym rozpoczęte „Boney M” śpiewane było coraz głośniej z każdym kolejnym razem! Pod koniec spotkania, gdy wydawało się, że zaraz padnie bramka dla Wisły, w nasze „trybunowe poczynania” wdarł się chaos, ponieważ część z kibiców skupiła się na wydarzeniach na boisku. Niestety, mimo przewagi aż dwóch graczy, po raz kolejny Wisła nie potrafiła zdobyć rozstrzygającego gola. Po końcowym gwizdku arbitra piłkarze podeszli pod naszą trybunę i oklaskami oraz okrzykami podziękowali za naszą postawę, natomiast oni za swoją grę braw nie dostali. Usłyszeli jednak hasło, które powinni wziąć sobie do serca: „Każdy kopacz niech pamięta, wynik derbów to rzecz święta!” oraz „Na derbach tylko zwycięstwo!”. Co prawda do derbów jeszcze miesiąc, jednak ci piłkarze powinni wiedzieć, jak istotny dla nas jest ten mecz.

Tymczasem Legioniści ze swoimi zawodnikami świętowali cenny punkt zdobyty przy Reymonta. Na skandowanie „Legia mistrz!” Armia Białej Gwiazdy odpowiedziała gromko: „Taki ch…!”. Przez większą część spotkania przyjezdni, których zasiadło w sektorze około 1600 (w tym 150 osób z Zagłębia Sosnowiec) prowadzili więcej niż porządny doping. Jednak przez tak dobrze dysponowaną wokalnie Armię Białej Gwiazdy nie mieli szans się przebić w innych momentach niż zmiana przyśpiewki. Jednak pod koniec drugiej połowy, gdy zaczęły się problemy stołecznych graczy z kartkami, ich śpiewy osłabły. Przez większą część spotkania machali flagami na kiju. Wokalnie zaprezentowali się na pewno lepiej niż Lech, natomiast słabiej niż chorzowski Ruch, z którym mierzyliśmy się we wrześniu. Wywiesili 14 flag oraz trans z pozdrowieniami dla jednego z kibiców. Po meczu przyjezdni skupili się na lżeniu Wisły oraz Patryka Małeckiego, który przed zejściem do szatni skierował w ich kierunku bardzo wymowny gest.

Kolejny mecz przy Reymonta 22 jest już historią. Armia Białej Gwiazdy pokazała się z bardzo dobrej strony. Gdyby nie problemy z oprawą, wszystko wyszłoby naprawdę wyśmienicie. Cieszy fakt, że bardzo dużo osób wzięło sobie do serca prośby o czerwone koszulki, przez co Sektor Kiboli prezentował się okazale. Choć piłkarze swoją grą nas nie rozpieszczają, pamiętajcie, że oni po tym lub następnym sezonie odejdę, a my stanowić będziemy o sile Wisły zawsze. Dlatego na meczu z Ruchem, który odbędzie się 10-go kwietnia na Stadionie im. Henryka Reymana, pokażmy razem, że nie jesteśmy tu dla miejsca w tabeli, ale dla Białej Gwiazdy. Do zobaczenia!

Źródło: skwk.pl
Autor: Grzesiek

Szybkie wyroki po meczu Wisła Kraków - Legia Warszawa

W piątek Wisła Kraków na swoim stadionie grała z Legią Warszawa. W związku z zachowaniem części publiczności przed, po i w trakcie spotkania policja po spotkaniu zatrzymała pięć osób, a na 34 nałożyła mandaty.

Pociąg specjalny z kibicami Legii przyjechał do Krakowa w piątek o godz. 14.50 . Fani ze stolicy sześcioma autobusami MPK zostali przetransportowani na stadion. Podczas przejazdu na wysokości al. Słowackiego zaczęli uszkadzać autobusy .- Policja uspokoiła kibiców . Autobusy objęto też tzw. "zabezpieczeniem kroczącym", tzn. policjanci pieszo szli obok pojazdów. Właśnie wtedy byli znieważani przez pseudokibiców z Warszawy - poinformował Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy małopolskiej policji.

Po dotarciu na stadion trzech najbardziej aktywnych młodych mężczyzn znieważających funkcjonariuszy zatrzymano i osadzono w policyjnym areszcie. Przy weryfikacji danych kibiców Legii zatrzymano również 24 letnią kobietę, mieszkankę Warszawy, która posługiwała się nie swoim dokumentem podczas wejścia na stadion.

Po meczu zidentyfikowano i zatrzymano pseudokibica Wisły, który rzucał różnymi przedmiotami w kisektor Legii. Identyfikacja możliwa była na podstawie analizy zapisów monitoringu.

Zatrzymaną kobietę po przedstawieniu zarzutów zwolniono z policyjnego aresztu, natomiast zatrzymanych mężczyzn w sobotę doprowadzono do sądu w trybie przyspieszonym. Oskarżeni o znieważanie funkcjonariuszy publicznych zostali skazani grzywną w wysokości od 1000 do 2000 zł oraz orzeczono w stosunku do nich środek w postaci nawiązki na rzecz znieważonych policjantów.

Pseudokibic Wisły zapłaci grzywnę 3500 zł. Dostał też zakaz stadionowy na okres 2 lat.

Źródło: gazetakrakowska.pl

Zdjęcia

Oprawa kibiców Wisły.[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
Oprawa kibiców Wisły.
[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
Kibice Wisły.[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
Kibice Wisły.
[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
Nietypowe oświadczyny. Agata powiedziała "Tak!"[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
Nietypowe oświadczyny. Agata powiedziała "Tak!"
[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
Kibice Legii.[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
Kibice Legii.
[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]