2012.04.10 Wisła Kraków - Ruch Chorzów 3:1

Z Historia Wisły

2012.04.10, Puchar Polski, 1/2 finału, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 20:30, wtorek, 9°C
Wisła Kraków 3:1 (1:0) k.5:6 Ruch Chorzów
widzów: 6.614
sędzia: Marcin Borski z Warszawy
Bramki
Cwetan Genkow (k) 22'
Maor Melikson 49'

Cwetan Genkow (g) 90'
1:0
2:0
2:1
3:1


69' (k) Paweł Abbott

Wisła Kraków

Sergei Pareiko
Grafika:Zk.jpg Tomas Jirsak Grafika:Zmiana.PNG (96' Alan Uryga)
Grafika:Zk.jpg Michał Czekaj
Junior Diaz
Grafika:Zk.jpg Dragan Paljić Grafika:Zmiana.PNG (82' Grafika:Zk.jpg David Biton)
Ivica Iliev Grafika:Zmiana.PNG (70' Grafika:Zk.jpg Patryk Małecki)
Łukasz Garguła
Gervasio Nunez
Maor Melikson
Andraż Kirm
Grafika:Zk.jpg Cwetan Genkow

trener: Michał Probierz
Ruch Chorzów

Matko Perdijić
Igor Lewczuk Grafika:Zk.jpg
Marcin Malinowski
Piotr Stawarczyk
Marek Szyndrowski
Wojciech Grzyb Grafika:Zmiana.PNG (65' Jakub Smektała)
Gabor Straka Grafika:Zk.jpg
Paweł Lisowski
Łukasz Janoszka Grafika:Zmiana.PNG (80' Tomáš Josl Grafika:Zk.jpg )
Maciej Jankowski Grafika:Zmiana.PNG (59' Paweł Abbott Grafika:Zk.jpg)
Arkadiusz Piech Grafika:Zk.jpg

trener: Waldemar Fornalik
W 15' meczu sędzia nie uznaje bramki dla Wisły, dopatrując się faulu. W 119' sędzie nie uznaje kolejnej bramki dla Wisły. Tym razem spalony.

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Mecz ostatniej szansy

9. kwietnia 2012

Nie ma czasu na odpoczynek. Już we wtorek o godzinie 20.30 czeka nas przy Reymonta rewanżowy mecz w ramach półfinału Pucharu Polski między Wisłą a Ruchem Chorzów. Do kolejnego już z rzędu spotkania zawodnicy Białej Gwiazdy przystąpią w minorowych nastrojach.

W pierwszym starciu obu ekip przy Cichej w Chorzowie, "Niebiescy" wygrali 3:1 po bramkach Arkadiusza Piecha, Marka Szyndrowskiego i Pawła Abbotta. Na trzy bramki Ruchu jednym golem odpowiedział Cwetan Genkow. Taki wynik stawia podopiecznych Waldemara Fornalika w uprzywilejowanej sytuacji, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę fatalną grę wiślaków, którzy w Wielką Sobotę znów polegli, tym razem w Białymstoku (0:1). Dzisiejsza potyczka będzie więc ostatnią szansą na załapanie się do pociągu pod tytułem "Europejskie puchary 2012/13".

Trener Probierz będzie musiał poradzić sobie bez Cezarego Wilka, pauzującego za dwie żółte kartki w tej edycji PP. Z kolei urazy eliminują z gry w dalszym ciągu Osmana Chaveza i Gordana Bunozę oraz Rafała Boguskiego i Radosława Sobolewskiego. Prawdopodobnie zabraknie też Kew Jaliensa, Michała Czekaja i Marko Jovanovicia. Prawdopodobnie, bo szkoleniowiec wiślaków przed meczem nie chciał rozmawiać o sytuacji kadrowej. Bardzo możliwe, że kolejną szansę od trenera otrzyma Alan Uryga. Wychowanek Wisły bardzo dobrze spisał się w swoim debiucie w meczu z Jagiellonią.

Trener Ruchu, Waldemar Fornalik również nie będzie mógł skorzystać z wszystkich zawodników: Rafał Grodzicki odpokutuje za kartki a Marek Zieńczuk - były piłkarz Wisły zgłosił kontuzję uda po sobotnim meczu z Legią (0:2). Z kolei Łukasz Burliga, wypożyczony z Białej Gwiazdy obrońca, ma w kontrakcie klauzulę, zabraniającą gry przeciw swemu klubowi. Trener "Niebieskich" zapowiada, że jego drużyna nie przyjedzie do Krakowa bronić dwubramkowej zaliczki: - Taka taktyka, polegająca na skupianiu się jedynie na obronie, mogłaby się okazać zgubną. Dlatego musimy zagrać tak, jak do tej pory graliśmy wiosną, czyli agresywnie, konsekwentnie, zdyscyplinowanie i szukać swoich szans na zdobycie bramki - mówi trener Fornalik.

Podczas jutrzejszego meczu szykuję się naprawdę słaba frekwencja. Trener Michał Probierz prosi jednak kibiców, aby jutro przyszli na stadion i pomogli w tym trudnym spotkaniu: - Zdaję sobie sprawę że kibice nie są zadowoleni z naszej postawy, ale wierzę że wspomogą nas w trudnych chwilach - mówił. Dodatkową mobilizacją dla każdego Wiślaka powinien być fakt, że fani Ruchu zamówili 1000 wejściówek i prawdopodobnie w takiej liczbie zawitają jutro w Krakowie. Dlatego wszystkich niezdecydowanych, oraz tych którzy nie mają jeszcze biletu zachęcamy do przyjścia do kas. Bo nie sztuką jest być wiernym gdy wszystko idzie dobrze. Sztuką jest dochować wierności, gdy przychodzą te gorsze chwile.

Półfinał Pucharu Polski, mecz rewanżowy
Wisła Kraków - Ruch Chorzów
wtorek, 10 kwietnia 2012, godz. 20:30
Transmisja: TVP Sport

Pierwszy mecz zakończył się wynikiem 3:1 dla Ruchu

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Michał S.

Czy stać nas na niespodziankę? Przed rewanżem półfinału PP

Co można napisać przed rewanżowym meczem półfinału Pucharu Polski, który jest dla nas jedyną przepustką do europejskich rozgrywek? Gdyby nie ostatnie występy naszych piłkarzy, pewnie można byłoby podejść do niego na luzie. Niestety wszyscy mamy w pamięci wątpliwe popisy podopiecznych Michała Probierza, co oznacza, że awans Wisły byłby co najmniej niespodzianką. Czy wiślaków na nią stać?

Jeśli popatrzeć na nasze ostatnie występy, to można byłoby z góry machnąć na wszystko ręką. Wisła po porażce przy Cichej 1-3 musi wygrać np. 2-0, by uzyskać awans. Tyle tylko, że nasi pupile... mają zdecydowany problem z czymś tak podstawowym w futbolu, jak strzelanie bramek! Dwa gole - i to łącznie - zdobyliśmy w ostatnich... pięciu naszych meczach, co nie napawa optymizmem.

To jednak "tylko" piłka nożna, więc w niej wszystko może się zdarzyć, bo co innego nam pozostaje, jak w to wierzyć? Chorzowianie mają zresztą w pamięci fatalne dla siebie 0-2, w sobotniej potyczce ligowej z Legią, czyli dokładnie tyle - ile potrzebuje Wisła. Może więc powtórzą kiepski dla siebie wynik w Krakowie?

O ten pewnie bylibyśmy spokojniejsi, gdyby nie wciąż plaga kontuzji w naszym zespole (patrz ramka obok), ale też czy może być lepszy moment na pokazanie charakteru, jak nie tym razem? Zresztą wychodzi na to, że dość niespodziewany skład Wisły w Białymstoku - był poniekąd celowy, bo Probierz dał wyraźnie odpocząć kilku swoim piłkarzom. Dopiero w końcówce pojawił się Maor Melikson, a Łukasz Garguła i Gervasio Núñez nie zagrali w sobotę ani chwili. Czy pomogą w spotkaniu ostatniej szansy dla Wisły? Nie pozostaje nam nic innego, jak mieć cichą nadzieję, że ten sezon nie będzie aż tak fatalny, jak na tą chwilę się zanosi.

I w tym kontekście - zanosi się też na koszmarnie niską frekwencję, bo wieści z klubowych kas są zatrważąjące... I choć oczywiście chcielibyśmy Was mocno zachęcić do stawienia się przy Reymonta, to tą decyzję niech każdy rozważy sobie we własnym sercu!

Źródło: wislaportal.pl

Przed Ruchem o frekwencji, o cenach...

10. kwietnia 2012

Dopiero co Wisła nie wygrała piątego meczu ligowego z rzędu i a w Pucharze Polski przegrała pierwszy mecz półfinałowy. Dopiero co klub między wierszami zasugerował (zgodnie z prawdą), że wielu jego zawodnikom nie chce się reprezentować wiślackich barw.

Dopiero co poinformowano o kłopotach finansowych klubu a wiceprezes Jacek Bednarz poprosił kibiców o wsparcie w trudnych chwilach. By kibiców zachęcić, zaproponowano wejście na półfinał Pucharu Polski "już od 10 zł".

Ceny biletów na mecz z Ruchem (i ŁKS-em) >>

Wkrótce jednak okazuje się, że owe 10 zł to cena biletu ulgowego dla posiadacza karnetu, w sektory widokowo najgorsze i nieliczne: dolne piętra narożników po stronie północnej. Bywalcy sektorów dopingujących zapłacić muszą od 15 (ulgowy) do 25 zł, a już bilet na trybuny większe to wydatek od 32 do 60 zł.

Ktoś tu kompletnie czegoś nie zrozumiał. Puchar Polski to rozgrywki w powszechnej opinii drugorzędne. Nawet, jeśli są one przepustką do europejskich pucharów, dla Wisły w tym sezonie przepustką jedyną, to nie oznacza, że stawka ta przyciągnie kibiców na stadion. A to dlatego, że Wisła prezentuje się marnie: jest nie tylko nieefektowna lecz i nieefektywna, a taka gra nie daje większych nadziei na odrobienie 2-bramkowej straty.

Puchar Polski to natomiast rozgrywki znakomite, by próbować przyciągnąć na stadion rzesze młodych fanów. Zaprosić na stadion i, niezależnie od przebiegu gry, dać im możliwość by poczuli fajną atmosferę stadionu. To również forma nagrody dla tych najwierniejszych, którzy czasem wydają ostatni grosz, by dopingować marnych grajków. Pójdźmy o zakład, że wielu z nich widząc ceny na Ruch stwierdziło: "Przegięli. Odpuszczam!".

Wisła ma ogromne problemy z przyciąganiem sponsorów. Niektórzy przedstawiciele większych firm zapewne zasiądą we wtorek przed telewizorem, włączą TVP Sport i zobaczą... puściutkie trybuny stadionu przy R22, słysząc, oprócz komentatorów, głośny doping 1000 kibiców Ruchu Chorzów. Pytanie retoryczne: kiedy ów przestawiciel potencjalnego sponsora pomyśli, że Wisła może być dobrym nośnikiem reklamowym dla jego firmy?

Szczerze mówiąc mamy dylemat, jakie zachowanie Wam sugerować. Bo przecież to nasz klub, a nie poszczególni zawodnicy ma problem z wysokimi kontraktami graczy i finansowe manko sięgające 15 mln zł. To klub, który kochamy, który chcemy wspierać i na którego stadionie, zwyczajnie, spędzamy czas z przyjemnością. Więc trzeba przyjść i dopingować do wsparcia jedynej szansy, dzięki której jesienią znów zobaczymy puchary w Krakowie.

A z drugiej strony aż prosi się, żeby pokazać, że nie godzimy się na absurdalną politykę cenową klubu. Kołacze gdzieś myśl, by na stadion nie przyszedł prawie nikt, a "as marketingu", który wymyślił ceny biletów na Ruch pokrył z własnej kieszeni różnicę między kosztami organizacji meczu a biletowymi wpływami.

Źródło: wislakrakow.com

O finał, o puchary

Data publikacji: 10-04-2012 15:09


Dziś o godzinie 20:30 Wisła Kraków zagra rewanżowe spotkanie w półfinale Pucharu Polski z Ruchem Chorzów. Dla Białej Gwiazdy to bardzo ważny mecz, ponieważ zwycięstwo w tych rozgrywkach może dać drużynie możliwość gry w europejskich pucharach w najbliższym sezonie. Aby osiągnąć ten cel, trzeba obrobić dwubramkową stratę z Chorzowa.

Przy kadrowych kłopotach Wisły problemy Ruchu to prawie nic. W Krakowie nie będzie mogło zagrać trzech zawodników „Niebieskich”. Od dawna było wiadomo, że przy Reymonta 22 nie będzie pojawi się Łukasz Burliga, któremu uniemożliwia to zapis w umowie wypożyczenia z Wisły do Ruchu. Od tygodnia pewne jest też, że wystąpić nie będzie mógł kapitan zespołu z Chorzowa, Rafał Grodzicki, który w pierwszym spotkaniu półfinałowym zobaczył druga żółta kartę w tegorocznej edycji Pucharu Polski i z tego powodu musi pauzować jedno spotkanie. Ostatnią absencją w zespole trenera Fornalika będzie brak bardzo ważnego dla „Niebieskich” Marka Zieńczuka. Skrzydłowy Ruchu przy Reymonta 22 nie zagra z powodu kontuzji. O tym, jak duża to strata dla drużyny z Chorzowa niech świadczy fakt, że w pierwszym meczu po jednym podaniu „Zienia” padła bramka dla „Niebieskich”, a po drugim podyktowany został rzut karny dla gospodarzy tamtego spotkania.

Ruch, chociaż ma dwubramkową zaliczkę po pierwszym spotkaniu, w Krakowie nie ma zamiaru wyłącznie bronić tej przewagi. „Taka taktyka, polegająca na skupianiu się jedynie na obronie, mogłaby się okazać zgubną. Dlatego musimy zagrać tak jak do tej pory graliśmy wiosną” – przekonuje na oficjalnej stronie Ruchu szkoleniowiec zespołu z Chorzowa, Waldemar Fornalik.

Co w tej sytuacji ma zrobić Wisła, w czym upatrywać jej szans na awans? „W tym, że zdobędziemy dwie bramki, a nie stracimy żadnej” – krótko odpowiada trener Probierz. W tym sezonie kibice przy Reymonta 22 już raz przekonali się, że niemożliwe nie istnieje, kiedy Biała Gwiazda awansowała do fazy pucharowej Ligi Europejskiej. Miejmy nadzieję, że i tym razem po ostatnim gwizdku sędziego na trybunach stadionu Wisły zapanuje szalona radość.

M. Górski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Probierz: Sprawić niespodziankę

Data publikacji: 09-04-2012 19:46


Chociaż to Święta Wielkanocne, to piłkarze Wisły normalnie przygotowują się do kolejnego meczu, który czeka ich już we wtorek. Biała Gwiazda z Ruchem Chorzów zagra o awans do finału Pucharu Polski. W tym meczu Wisła będzie musiała odrabiać dwubramkową stratę z pierwszego spotkania. Mimo to trener Probierz wierzy w końcowy sukces.

„Zdajemy sobie sprawę, że mamy trudną do odrobienia stratę, bo Ruch jest ciężkim przeciwnikiem, ale zrobimy wszystko, żeby ich ograć i sprawić tutaj niespodziankę” – podkreśla szkoleniowiec Białej Gwiazdy. Probierz przekonuje, że wiarę w sukces widzi także w piłkarzach. „Gdyby nie wierzyli w awans do finału, to nie mieliby po co wychodzić na boisko” – zaznacza trener.

W czym w takim razie upatrywać szans Wisły na awans? „W tym, że zdobędziemy dwie bramki, a nie stracimy żadnej” – krótko dopowiada trener i dodaje: „Nie będę mówił o naszych atutach, bo i tak wszystko zweryfikuje boisko. Mogę jedynie prosić kibiców, żeby zapełnili nasz stadion. Zdaję sobie sprawę, że nie są zadowoleni z naszej postawy, ale wierzę, że wspomogą nas w tych trudnych chwilach.”

Szkoleniowiec nie chciał wypowiadać się na temat sytuacji zdrowotnej w drużynie. „To dla mnie najtrudniejsze pytanie od momentu, gdy jestem tutaj w Krakowie. Nie ma sensu już o tym rozmawiać” – kręcił jedynie głową Michał Probierz.

M. Górski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

WISLAKRAKOW.COM: Odpadamy po rzutach karnych

Rzuty karne zadecydowały o awansie do finału Pucharu Polski. Prowadziliśmy 2:0, mogliśmy podwyższyć, ale Ruch strzelił z rzutu karnego na 2:1. W 90 minucie na 3:1 podwyższył Genkow. Dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia, a w rzutach karnych, dopiero w siódmej serii Ruch przesądził o awansie...

Na taki mecz czekaliśmy od początku tego roku. Wreszcie obejrzeliśmy Wisłę szybką, agresywną, odważną w ataku i często dobrze rozgrywającą piłkę. Trener Probierz wystawił w środku ofensywną parę Melikson - Garguła, którą ubezpieczał Nunez, na skrzydłach zaś Kirm z Ilievem. Obronę także można uznać za zestawioną ofensywnie, gdyż na jej bokach zagrali Paljić (na lewej) i... Jirsak (na prawej).

Pierwszego gola zdobyliśmy po kwadransie gry, choć nie po ładnym rozegraniu, a ze stałego fragmentu. Po faulu na Ilievie przy linii bocznej z prawej strony rzut wolny egzekwował Nunez. Zacentrował tak jak należało, na przedpole bramki Ruchu, ale tak, że piłka zakręcając zmierzała w światło bramki. Tak się więc stało, że nikt piłki nie trącił, a ta wpadła w długi róg bramki Ruchu. Sędzia Marcin Borski postanowił jednak, po raz pierwszy w tym meczu, a nie ostatni, zostać główną gwiazdą meczu - odgwizdał urojony faul Diaza na którymś z zawodników Ruchu, który rzekomo miał szansę piłkę wybić.

Bramka dla Wisły padła więc siedem minut później. Ivica Iliev wpadł w pole karne chorzowian, zakręcił obrońcami i został sfaulowany. "Jedenastkę" pewnie wykorzystał Cwetan Genkow. Choć przed przerwą były szanse na podwyższenie wyniku, to nie zostały one wykorzystane. Najbardziej żałowaliśmy wspaniałego (odpowiednia siła, wysokość lotu, rotacja i celność) dośrodkowania Jirsaka, po którym tuż obok słupka główkował Bułgar.

Tuż po przerwie Wisła zdobyła drugiego gola. Piłkę na połowę Ruchu posłał Sergei Pareiko, popędził za nią prawą stroną Maor Melikson. Matko Perdijić zbyt późno ruszył, Melikson uprzedził go i spokojnym trąceniem piłki skierował ją do bramki. W tym momencie Wisła była w finale Pucharu Polski, próbowała jednak przypieczętować awans. Najlepszą szansę zmarnował Cwetan Genkow, który miał obowiązek wykorzystać sytuację "sam na sam", ale niepotrzebnie szukał jeszcze partnera biegnącego lewą stroną.

Tymczasem Ruch, który do tej pory praktycznie nie istniał w ofensywie (może poza końcówką pierwszej połowy) stworzył sobie dobrą sytuację po centrze w pole karne Wisły, po której 3/4 pustej bramki i piłkę pod nogą miał Igor Lewczuk. Fatalnie przestrzelił i to było duże ostrzeżenie dla "Białej Gwiazdy". Tego ostrzeżenia wiślacy nie uszanowali. W 69 minucie po starciu Paljicia z Janoszką pomocnik Ruchu teatralnie padł, a sędzia wskazał na jedenasty metr. Rzut karny wykorzystał Paweł Abbott.

Wisła ruszyła do ataku, Probierz wpuścił na boisko Małeckiego za zmęczonego Ilieva. "Mały" chwilę po wejściu mocno uderzył z prawej strony, ale w boczną siatkę. Później prawego pomocnika Wisły nie było widać przez dłuższy czas, aż wreszcie przyszła 90 minuta. Najpierw po wrzutce z prawej stronie nie sięgnął piłki ani Genkowa, ani Biton. Akcję zamknął jednak Małecki. Rozejrzał się spokojnie i podał idealnie na głowę Genkowa, który z trzech metrów dopełnił formalności. Stadion oszalał, a sędzia wkrótce zarządził dogrywkę.

Ta nie przyniosła rozstrzygnięcia. Jeśli mieć do Wisły pretensje za ten mecz, to właśnie za dogrywkę. Zamiast pójść za ciosem po dobrzej końcówce drugiej połowy wiślacy zagrali zbyt zachowawczo. Ruch także nie kwapił się do bardziej gorliwych ataków, stąd o awansie zadecydowały rzuty karne. Te znacznie pewniej wykonywali chorzowianie, mocno obstrzeliwując rogi bramki Sergeia Pareiki. Estończyk obronił tylko strzał Szyndrowskiego, natomiast Perdijić wyłapał lekki strzał Bitona, a w piątej serii Genkowa. Sędzia nakazał jednak powtórzenie jedenastki z powodu zbyt szybkiego wybiegnięcia Chorwata z bramki. Genkow drugą sansę wykorzystał. Nie wykorzystał jej natomiast Nunez, który w serii siódmej strzelił w sposób sygnalizowany, niemal wprost w bramkarza Ruchu.

W ten oto sposób po efektownym i jednym z najlepszych meczów w sezonie Wisła pożegnała się z finałem Pucharu Polski, co jest niemal jednoznaczne z brakiem europejskich pucharów w Krakowie w przyszłym sezonie.

Źródło: wislakrakow.com

Odpadamy po karnych

Wisła Kraków rozgrywa dzisiaj jeden z najważniejszych meczów w obecnym sezonie. Po pierwszym spotkaniu półfinału Polski, w którym Wiślacy przegrali 1:3 musieli teraz wygrać przewagą dwóch, trzech bramek, aby awansować do finału. Wobec słabej postawy w lidze puchar Polski jest jedyną drogą, dzięki której Biała Gwiazda może uratować ten sezon i zagrać w przyszłym w europejskich pucharach. Niestety podopiecznych Michała Probierza nie wspierała liczna grupa kibiców.

W regulaminowym czasie gry po bramkach Genkowa (dwie) i Meliksona dla Wisły oraz Abbotta dla Ruchu o awansie musiały zadecydować karne, ponieważ obie drużyny u siebie wygrały 3:1. Wisła przegrała 5:6. "11" nie wykorzystali Biton i Nunez, a w Ruchu Szyndrowski. O wyniku meczu zadecydował w dużej mierze sędzia nie uznając prawidłowo strzelonej bramki przez Nuneza i nie odgwizdując karnego po ręce zawodnika Ruchu.

W 9 minucie dobrze piłkę przed polem karnym rozegrał Melikson, dograł do Garguły, który był w dogodnej sytuacji strzeleckiej, ale został zablokowany. W 15 minucie Wisła zdobyła bramkę, ale nie wiadomo z jakiego powodu sędzia jej nie uznał.. Piłkę z wolnego dośrodkował Nunez, a ta wpadła od słupka do bramki Ruchu. Natomiast sędzia dopatrzył się chyba przewinienia, któregoś z zawodników Wisły. Jednak powtórki telewizyjne pokazały, że Wisła została skrzywdzona. W 22 minucie w polu karnym Straka sfaulował Ilieva i sędzia odgwizdał rzut karny. Z 11 metrów pewnym strzałem po ziemi pokonał Perdijicia Genkow. W 29 minucie z rożnego dośrodkował Melikson, a wbiegający na krótki słupek Iliev przestrzelił głową nad poprzeczką. W 36 minucie Iliev odegrał do Jirsaka, a Czech idealnie dośrodkował na głowę Genkowa, który strzelił o centymetry obok słupka gości. W 42 minucie mieliśmy prawie powtórkę sytuacji z 15 minuty. "Prawie", bo piłka po wrzutce Nuneza została obroniona przez bramkarza drużyny przyjezdnej.

Tuż po rozpoczęciu drugiej połowy w polu karnym Wisły szarżował Jankowski, ale został zablokowany. Chwilę później Biała Gwiazda podwyższyła na 2:0. Piłkę wykopał Pareiko, a dopadł do niej Melikson. Izraelczyk wykorzystał wahanie bramkarza "Niebieskich" i strzelił obok niego. W 57 minucie Perdijić złapał podaną nogą przez kolegę z drużyny piłkę w polu karnym. Wisła miała rzut wolny pośredni, ale niestety Garguła z Meliksonem źle rozegrali ten stały fragment gry. W 62 minucie Melikson zagrał prostopadle do Ilieva, a ten podał wzdłuż linii bramkowej Ruchu. Jednak piłkę wybił Lewczuk, przez co uniemożliwił Genkowowi zdobycie gola. W 66 minucie kontrę wyprowadził Melikson i zagrał do wychodzącego na sam na sam Genkowa. Bułgar zamiast strzelać próbował podawać do wbiegających kolegów, a piłkę wybił jeden z zawodników "Niebieskich". Po 60 sekundach Straka dośrodkował w pole karne Wisły, a do piłki dopadł Lewczuk, ale z około 5 metrów nie trafił w światło bramki. Po chwili jednak Ruch strzelił gola z rzutu karnego. Abbott pokonał Pareikę. Sędzia Borski odgwizdał karnego po faulu Paljicia na Janoszce. Zaraz po bramce dla Ruchu Melikson miał sytuację sam na sam, ale nie potrafił pokonać bramkarza Ruchu. Po chwili w zamieszaniu w polu karnym uderzył Czekaj, ale Perdijić złapał piłkę. W 90 minucie Wisłą strzeliła trzecią bramkę. Małecki dośrodkował z lewej strony wprost na głowę Genkowa, który umieścił ją w siatce.

W 112 minucie Małecki dośrodkował z lewej strony, ale strzał głową Bitona był niecelny. W 119 minucie w słupek strzelił Garguła, a piłkę dobił do bramki Małecki. Jednak pomocnik Wisły był na spalonym i sędzia nie uznał bramki. W takim przypadku o awansie zadecydowały karne.

Wisła Kraków - Ruch Chorzów 3:1 (1:0)

1:0 22 min. Genkow (k)

2:0 49 min. Melikson

69 min. Abbott (k)

90 min. Genkow

Wisła Kraków: Pareiko- Czekaj, Diaz, Paljić (82 min. Biton)- Garguła, Jirsak (96 min. Uryga)- Kirm, Melikson, Nunez- Genkow, Iliev (70 min. Małecki)

Ruch Chorzów: Perdijić- Lewczyk, Malinowski, Stawarczyk, Szyndrowski- Grzyb (66 min. Smektała), Straka, Lisowski, Janoszka (80 min. Josl)- Jankowski (59 min. Abbott), Piech

TSW.com.pl

Autor: Witek

Źródło: tsw.com.pl

WISLAPORTAL.PL: Europa Wiśle odpłynęła. W półfinale karne dla Ruchu

Ogromne emocje przy Reymonta, choć niestety bez happy-endu, bo po dogrywce i rzutach karnych do finału Pucharu Polski awansował Ruch Chorzów. Wiślacy odrobili straty z Chorzowa, prowadzili 2-0, ale po niezrozumiałej decyzji sędziego "Niebiescy" strzelają nam gola z rzutu karnego. W 90 minucie Cwetan Genkow daje nam jednak bramkę na wagę dogrywki. Ta nie przynosi rozstrzygnięcia, więc o wszystkim zadecydowały "jedenastki". A te lepiej egzekwowali chorzowianie i to oni zagrają w finale.

Wisła na rewanżowy mecz półfinału Pucharu Polski z Ruchem wyszła w ultraofensywnym ustawieniu, z tylko trójką obrońców i od początku mocno zepchnęła "Niebieskich" do defensywy. Goście z Chorzowa zagrali zaś cofnięci z nastawieniem utrzymania przewagi z pierwszego spotkania i to powinno się na nich zemścić, choć pierwsza ku temu okazja nadarzyła się dopiero w 15. minucie. Z rzutu wolnego świetnie zakręcił Gervasio Núñez i po długim rogu trafił do siatki "Niebieskich". Ku zdumieniu jednak wszystkich sędzia Marcin Borski dopatrzył się faulu w polu karnym Júniora Díaza i bramki nie uznał. Wisła nie podłamała się jednak tą sytuacją i szybko gola zdobyła. W polu karnym szalejącego między obrońcami Ivicę Ilieva wyciął Gábor Straka, a "jedenastkę" na bramkę pewnym strzałem zamienił Genkow.

Wiślacy mieli więc do odrobienia już tylko jednego gola i przed przerwą mieli ku temu jeszcze trzy okazje. W 34. minucie z dystansu huknął Maor Melikson, ale Matko Perdijić zdołał piłkę sparować. Dwie minuty później dośrodkowanie Tomáša Jirsáka mógł skutecznie zakończyć Genkow, ale jego główka była nieznacznie niecelna. W 42. minucie Núñez był bliski powtórzenia swojego wyczynu z wolnego, ale tym razem zabrakło niewiele. Goście zagrozili nam dopiero w końcówce I połowy i można było zadrżeć, gdy Michał Czekaj wpadł w Łukasza Janoszkę w polu karnym, ale sędzia nie ukarał wiślaków "jedenastką". Do przerwy było więc 1-0 dla Wisły.

Druga połowa lepiej dla Wisły nie mogła się rozpocząć. Już w 49. minucie długą piłkę zagrał Sergei Pareiko, wyszedł do niej Maor Melikson, oszukał obrońców i bramkarza gości, który chyba niepotrzebnie wyszedł z bramki, i trafił już do opuszczonej świątyni gośni pewnie na 2-0! A ten wynik dawał nam awans!

Co zrozumiałe, po stracie gola do ataku Ruch musiał ruszyć i miał nawet szybko dobrą okazję, ale po zagraniu Arkadiusza Piecha w piłkę w świetnej sytuacji nie trafił Maciej Jankowski. Z kolei w 59. minucie Wisła dostała prezent od Perdijicia, który nie wiedzieć czemu złapał futbolówkę zagraną przez swojego obrońcę, co sędzia musiał ukarać rzutem wolnym pośrednim. Wiślacy nie zdołali jednak z tego skorzystać, bo Melikson trafił w nogi obrońcy. Niemal podobnie zachował się niestety w 66. minucie Genkow. Wisła wyszła z kontrą, a Bułgar zdecydował się na podanie, choć mógł strzelać, co zakończyło się wybiciem piłki przez obrońcę.

I to mogło się szybko zemścić, bo po wrzutce z wolnego Straki sam przed Pareką znalazł się Igor Lewczuk, ale z doskonałej sytuacji uderzył obok bramki. Wiślacy nie wyciągnęli jednak z tego wniosków i po kolejnej wrzutce piłka rzucona z boku przeszła nad Pareiką, a z drugiej strony bramki Dragan Paljić przepychał się z Janoszką, co sędzia zakwalifikował niespodziewanie na rzut karny! Tego wykorzystał Paweł Abbott i mieliśmy 20 minut, aby doprowadzić już tylko do dogrywki!

Szybko dwubramkowy dystans mógł nam zapewnić Melikson, ale tym razem nie pokonał Perdijicia. Nie udaje się to też po kolejnych akcjach ani Czekajowi, ani wprowadzonemu Patrykowi Małeckiemu. Na ostatnie minuty Michał Probierz wpuszcza też Dudu Bitona, ale gola dającego nam upragnioną dogrywkę strzela Genkow! Do piłki ambitnie doszedł Małecki, zgrał wysoko na długi słupek, a tam Bułgar celną główką dał nam wymarzoną bramkę i dogrywkę!

Tą po kolejnych ofensywnych zmianach w końcówce regulaminowego czasu zaczynamy z roszadami w ustawieniu - i tak na lewą obronę wędruje Núñez, a na prawą Kirm. Gramy więc już ostrożniej z czwórką teoretycznych obrońców. I początek doliczonego czasu gry jest na pewno o wiele spokojniejszy, widać że żadna z drużyn nie chce ryzykować i odkryć się. Na wzajemnym więc wyczekiwaniu upłynęło pierwsze 15 minut i choć można się było spodziewać, że obraz gry będzie się zmieniał, to nic takiego nie nastąpiło. Dopiero w 113. minucie po dośrodkowaniu Núñeza główka Btiona mogła zagrozić bramce gości, ale była bardzo niecelna. Na nasze szczęście pomylił się też z dystansu chwilę później Piech, który uderzył nad naszą bramką. Były więc to dwa sygnały ostrzegawcze, które miały dać obydwu zespołom "do myślenia". I niby dały, bo choć już do końca częściej przy piłce byli wiślacy, to wynik się nie zmienił, nawet wtedy gdy w 119. minucie do siatki Ruchu trafił Małecki, dobijając strzał Łukasza Garguły i sparowany przez Perdijicia na słupek. Niestety wiślak zrobił to ze spalonego!

O losach rywalizacji miały więc rozstrzygnąć rzuty karne... A w nich lepsi okazali się po siedmiu seriach "Niebiescy". Niestety.

Źródło: wislaportal.pl

GAZETA KRAKOWSKA: Puchar Polski: Wisła - Ruch: porażka po karnych

Wisła Kraków przegrała z Ruchem Chorzów w rzutach karnych 5:6 i nie zagra w finale Pucharu Polski. Oznacza to, że zabraknie jej również w następnym sezonie w europejskich pucharach, bo w lidze nie ma już na to szans. We wtorkowy wieczór emocji nie brakowało przy ul. Reymonta, ale zabrakło szczęśliwego dla gospodarzy zakończenia.

To był dla krakowian mecz o wszystko, czyli ostatnia szansa na europejskie puchary. Mimo tego trybuny świeciły pustkami.

Przyszło tylko nieco ponad 6000 widzów. Ci co jednak przyszli, nie mieli prawa żałować.

Trener Wisły, Michał Probierz już ustalając wyjściowy skład, zdecydował się na pokerowe rozwiązania. Najpierw podał, że krakowianie zagrają trójką obrońców. Tak to wyglądało na przygotowanych składach. Szybko okazało się jednak, że to zmyłka ze strony szkoleniowca, bo Wisła grała normalnie, tzn. czwórką w obronie, choć zaskoczeniem był fakt, że w rolę prawego defensora wcielił się… Tomas Jirsak.

Gospodarze od pierwszych minut ruszyli do przodu. Taki obraz gry bardzo szybko przyniósł konkretne efekty. W 15 min Gervasio Nunez wykonywał rzut wolny z prawej strony pola karnego. Argentyńczyk dośrodkował, ale piłki w polu karnym nikt nie dotknął. Zatrzymała się ona dopiero w siatce. Wyglądało na to, że gospodarze właśnie odrobili 50 procent strat. Inne zdanie miał jednak sędzia Marcin Borski, który gola nie uznał, bo odgwizdał… no właśnie. Do końca nie wiadomo co. Po kilku powtórkach można było dojść do wniosku, że chodziło chyba o domniemany faul Juniora Diaza na Macieju Jankowskim. Obaj przepychali się w walce o piłkę, ale doprawy, trudno było powiedzieć kto tutaj faulował kogo. Dlatego fakt, że sędzia nie uznał tej bramki jest prawdziwym kuriozum.

Na szczęście wiślaków to nie zraziło, bo siedem minut później już prowadzili. Tym razem sędzia zachował się poprawnie, bo faul Gabora Straki na Ivicy Ilievie w polu karnym był ewidentny. Jedenastkę po chwili na gola zamienił Cwetan Genkow i awans do finału stał się już całkiem realny.

Zresztą jeszcze przed przerwą Wisła mogła prowadzić 2:0, ale 36 min Genkow głową minimalnie przestrzelił. Ruch nieco śmielej zaatakował dopiero w samej końcówce pierwszej połowy. Skończyło się jednak na kilku zamieszeniach w polu karnym Wisły, bez żadnych efektów. Wszystko miało się zatem rozstrzygnąć w drugiej połowie.

A ta rozpoczęła się dla krakowian fenomenalnie. W 49 min na daleki wykop zdecydował się Sergiej Pareiko. Do piłki wystartował Maor Melikson. Izraelczyk dopadł do niej i wpakował obok zaskoczonego Matko Perdijicia. W tym momencie w finale Pucharu Polski była już Wisła!

To nie był jednak jeszcze koniec, bo teraz Ruch rzucił się do odrabiania strat. W 68 min Dragan Paljić powalił w polu karnym Łukasza Janoszkę. Sędzia podyktował karnego dla Ruchu i znów gonić musiała Wisła.

I dogoniła niemal w ostatniej chwili, bowiem bramkę, która doprowadziła do dogrywki Cwetan Genkow strzelił po znakomitym dośrodkowaniu Patryka Małeckiego w 90 minucie gry.

W dogrywce obie drużyny nie ryzykowały specjalnie, jakby piłkarze mieli w głowach, że najpierw trzeba nie stracić bramki. Rzuty karne lepiej wykonywali piłkarze Ruchu i to oni zagrają w finale, najprawdopodobniej z Legią.

Źródło: gazetakrakowska.pl

Finał dla Ruchu po karnych

Data publikacji: 10-04-2012 23:19


Wtorkowy wieczór na stadionie przy ul. Reymonta upłynął pod znakiem emocji do ostatnich sekund – dosłownie i w przenośni. W rewanżu o finał Pucharu Polski Wisła Kraków pokonała Ruch Chorzów 3:1, ale dopiero dzięki rzutom karnym poznaliśmy drużynę, która zagra o Puchar Polski. Konkurs jedenastek 6:5 wygrał Ruch Chorzów.

W pierwszym meczu półfinału Pucharu Polski Ruch Chorzów wygrał pewnie 3:1, więc Wiślakom w rewanżu nie pozostało nic innego, jak tylko postawić wszystko na jedną kartę i zaatakować od początku, aby jak najszybciej odrobić dwie bramki. Tak też się stało. Od pierwszego gwizdka sędziego gospodarze starali się zdobyć gola. W 15. minucie ładnym strzałem z rzutu wolnego popisał się Gervasio Nunez. Piłka wpadła do bramki Perdijicia, ale sędzia Borski podjął kontrowersyjną decyzję i nie uznał gola, ponieważ dopatrzył się faulu Juniora Diaza na Jankowskim. Powtórki telewizyjne jednak nie rozwiały wątpliwości co do tego czy faul rzeczywiście miał miejsce.


Krakowianie nie załamali się takim obrotem spraw i dalej grali swoje. Chorzowianie nie byli w stanie zagrozić bramce Białej Gwiazdy, Wiślacy za to konsekwentnie dążyli do zdobycia gola. Udało się to już w 21. minucie. Gabor Straka spowodował upadek Ivicy Iliewa w polu karnym Ruchu, za co sędzia Borski podyktował rzut karny, który na bramkę zamienił Tsvetan Genkov.


W 34. minucie atomowy strzał zza pola karnego oddał Maor Melikson, jednak Perdijić, chociaż z trudem, obronił próbę pomocnika Wisły. Dwie minuty później po podaniu Tomasa Jirsaka tuż obok bramki rywali główkował Tsvetan Genkov. Na dwie minuty przed końcem wynik na 2:0 mógł podwyższyć Michał Czekaj po stałym fragmencie gry, jednak uderzył niecelnie. Chorzowianie obudzili się dopiero w końcówce pierwszej połowy i wtedy zaatakowali odważniej. W 44. minucie w polu karnym Wisły Michał Czekaj faulował Janoszkę, jednak sędzia tym razem nie użył gwizdka.

Początek drugiej połowy należał do gości, którzy mogli wyrównać w 47. minucie, jednak w ostatniej chwili Gervasio Nunez zablokował strzał Lisowskiego, który wyszedł sam na sam z Pareiką. W odpowiedzi po wybiciu piłki przez golkipera Wisły dopadł do niej Maor Melikson, który widząc wybiegającego z bramki Perdijicia, posłał futbolówkę obok niego do siatki. W tym momencie to Wisła Kraków była w finale, ale chorzowianie nie zamierzali tak łatwo oddawać awansu. W 56. minucie Jankowski nie trafił w piłkę na 16. metrze po tym, jak pięknie wyłożył mu ją przed bramkę Piech. Chwilę później to Wiślacy mieli szansę na swój strzał, ponieważ sędzia główny podyktował dla nich rzut wolny pośredni w obrębie pola karnego Ruchu. Podopieczni trenera Probierza nie zamienili jednak tego stałego fragmentu gry na gola. W 67. minucie Igor Lewczuk nie trafił z czterech metrów do siatki rywali, ale minutę później chorzowianie mogli się już cieszyć z kontaktowego trafienia. Arbiter dopatrzył się faulu Dragana Paljicia na Janoszce w polu szesnastu metrów i wskazał na jedenasty metr. Z rzutu karnego nie pomylił się Abbott i Wisła znowu musiała walczyć o bramkę, dającą im dogrywkę. Krakowianie stworzyli sobie sytuacje bramkowe dosyć szybko, jednak piłka dwukrotnie lądowała w bocznej siatce.

Piłkarze Białej Gwiazdy do ostatniej sekundy spotkania starali się o jeszcze jednego gola. I udało się. W 90. minucie świetne zagranie Patryka Małeckiego z lewego skrzydła na swoją drugą bramkę głową zamienił Genkov i losy awansu do finału rozstrzygnąć się miały w dogrywce. W tej części spotkania gole jednak nie padły i do wyłonienia finalisty potrzebne były rzuty karne. Te lepiej wykonywali zawodnicy Ruchu Chorzów, którzy wygrali 6:5. Matko Perdijić obronił strzały Dudu Bitona i Gervasio Nuneza. W ekipie Ruchu z jedenastu metrów pomylił się Marek Szyndrowski.

Wisła Kraków – Ruch Chorzów 3:1 (1:0)

1:0 Genkov 22’ (k.)

2:0 Melikson 49’

2:1 Abbott 69’ (k.)

3:1 Genkov 90’

Pierwszy mecz: 1:3. Karne: 5:6. Awans: Ruch Chorzów.

Wisła Kraków: Pareiko – Jirsak (90+6’ Uryga) , Czekaj, Diaz, Paljić (82’ Biton) – Garguła, Nunez – Iliev (70’ Małecki), Melikson, Kirm – Genkov

Ruch Chorzów: Perdijić - Lewczuk, Malinowski, Stawarczyk, Szyndrowski – Grzyb (65’ Smektała), Straka, Lisowski, Janoszka (80’ Josl) – Jankowski (59’ Abbott), Piech

Żółte kartki: Paljić, Jirsak, Czekaj, Małecki, Genkov, Biton (Wisła) – Straka, Lewczuk, Josl, Piech, Abbott (Ruch)

Sędziował: Marcin Borski (Warszawa)

Widzów: 6 614

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Minuta po minucie

Przed nami rewanż w półfinale Pucharu Polski. Czy wiślacy dokonają cudu, wzniosą się na wyżyny umiejętności, do których przekonywali klub w chwili podpisania kontraktu i pokonają Ruch na tyle wysoko, by awansować do finału Pucharu Polski? Odpowiedź już niebawem.

Mecz będzie do obejrzenia na TVP Sport oraz na stronie sport.tvp.pl. Mamy więc nadzieję, że ograniczycie do minimum pytania w tej kwestii ;-)

Jako że transmisja jest w stacji ogólnodostępnej i w internecie dzisiejsza relacja będzie skrócona: tylko najważaniejsze wydarzenia, bramki, kartki, składy, zmiany.

Ultraofensywne ustawienie Wisły. W środku operować ma trójka Jirsak, Garguła, Melikson, po bokach Kirm i Nunez a w ataku Genkow z Iliewem. Teoretycznie trener Probierz wystawił trzech obrońców: Czekaja, Diaza i Paljicia.

Ławka Wisły: Jovanić - Uryga, Lamey - Małecki, Stanek - Szewczyk, Biton.

Przy wymienianiu składu tylko nieliczni kibice skandują nazwiska obcokrajowców.

Z głośników "Vangelis", a na środku boiska okrągłe płótno z logiem Pucharu Polski. Taka polska Champions League ;)

  • 1’ Taktyczna zmyłka trenera Probierza. To Jirsak jest na prawej obronie, zatem Czekaj z Diazem na środku, Paljić na lewej. Nunez jako defensywny pomocnik.
  • 15’ Piłka w bramce Ruchu po wrzutce Nuneza z rzutu wolnego! Nikt nie trącił piłki. Sędzia nie uznaje gola bo...? Bo nie chciał.
  • 21’ Rzut karny za faul na Ilievie, kartka dla faulującego Gabora Straki.
  • 22’ GOL! Spokojny strzał po ziemi w prawo, Matko Perdijić w drugim rogu. Genkow zdobywa prowadzenie.
  • 45+1’ Żółta kartka dla Igora Lewczuka.

Koniec pierwszej połowy.

  • 46’ Wystartowała druga połowa.
  • 49’ 2:0!!! Zaspał Perdijić, powalczył o piłkę Melikson i uprzedził bramkarza Ruchu, trącił obok niego do pustej bramki. Asysta: Pareiko :)
  • 59’ Abbott za Jankowskiego.
  • 66’ Smektała za Grzyba.
  • 70’ Abbot strzela z rzutu karnego kontaktowego gola, który w tym momencie daje awans Ruchowi. A jedenastka oczywiście kontrowersyjna. Sczepieni Janoszka i Paljić, Janoszka się kładzie, Borski wskazuje na 11 metr.
  • 70’ Małecki za Ilieva.
  • 78’ Faul na połowie Ruchu, kartka dla Jirsaka.
  • 80’ Za Janoszkę wchodzi Josl.
  • 82’ Kartka dla Josla.
  • 83’ Biton za lekko utykającego Paljicia.
  • 90’ Cwetan Genkooooow!!!!!!! Zostajemy w grze! Centra z prawej strony, ani Genkow ani Biton nie dochodzą do piłki. Ale akcję zamyka Patryk Małecki, wrzuca idealnie, z bliska, do stojącego na 3. metrze Genkowa, ten dopełnia formalności!!! Jest 3:1!!!
  • 90+2’ Piech z żółtą kartką za kopinięcie Diaza.
  • 90+3’ Jeszcze dwie żółte kartki: dla Abbotta i Czekaja.
  • 91’ Ruch wznawia grę od środka. Rozpoczęta pierwsza część dogrywki.
  • 97’ Tomas Jirsak zmieniony przez Alana Urygę.

Będzie dogrywka.

  • 105’ Kartka dla Genkowa.
  • 105’ Przed nami druga część dogrywki. Obie drużyny wyglądają już trochę, jakby czekały na rzuty karne...
  • 107’ Mały fauluje Smektałę, słuszna kartka, choć duże pretensje zawodnika Wisły do liniowego.. :)
  • 115’ Biton, za symulkę w polu karnym - kartka.
  • 120’ Nieuznana bramka Patryka Małeckiego! Dobijał ze spalonego uderzenie Garguły, po którym piłka trafiła w słupek.

Koniec. Rzuty karne!

Niestety, losowanie zadecydowało, że rzuty karne będą egzekwowane na bramkę od strony południowej. Pierwszy strzela Ruch.

Koniec. Szczęście było blisko, ale w finale zagra Ruch. Nie dla nas puchary w przyszłym sezonie.


Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Michał Probierz, trener Wisły

- Cały czas czytam gazety, bo jestem trenerem, który je czyta i wciąż jest tam o fatalnym zespole Wisły o fatalnej grze, że są sami obcokrajowcy, ale ostatnio jakoś nie przeczytałem, że wiele sytuacji, które są kontrowersyjne zmieniają oblicze Wisły Kraków - tak rozpoczął swoją wypowiedź, po przegranym awansie do finału Pucharu Polski, trener Michał Probierz.

- Potrafimy tylko naszych zawodników oceniać, a nie czytam o faktach. Nie potrafię sobie przypomnieć, żeby było głośno o tym. Są tylko oceny i to jak fatalna jest Wisła. Proponuję zobaczyć ostatnie pięć spotkań. Głośno mówiło się, że Wisła dostała kilka punktów przez sędziów, a teraz jest cicho. To po pierwsze, a po drugie - dziękuję zawodnikom, bo starali się i walczyli do 90 minuty o to żeby odrobić straty. Szkoda, że w dogrywce nie zachowaliśmy zimnej krwi, ale zbyt dużo spraw nam się skomplikowało. Kontuzje, które były wymusiły dwie zmiany - Paljicia i Jirsáka. Szkoda tego, bo Tomáš trzymał to w środku i parę piłek jeszcze by zagrał. Też pozytywnie ocenię występ Alana Urygi, który wszedł i też trzymał i uporządkował grę - mówił Probierz.

- Jest to przykre przegrać po rzutach karnych. Wypada tylko Waldkowi Fornalikowi życzyć powodzenia w finale, ale na pewno patrzę na to inaczej, bo w dwumeczu uważam, że tej rywalizacji nie przegraliśmy - przyznał trener Wisły.

- Niektórzy zawodnicy dostali szansę w Białymstoku i widać było, że kilku odpoczęło. Ostatnio było dużo tych meczy i nie wszyscy mogli się zregenerować. Naszą bolączką jest to, że nie mamy możliwości zmian i musimy kombinować z pozycjami. Rzeczywiście było widać, że zespół chce, że chce odrobić te straty. Szkoda, że się nie udało - dodał.

- Jeszcze jest pięć meczów i na pewno się nie poddamy. Zrobimy wszystko, żeby wygrywać. Kilka punktów nam uciekło i zdajemy sobie z tego sprawę, ale chcemy wygrać wszystko, a w piłce dzieją się różne rzeczy - przyznał Probierz, pytany o to, czy wierzy jeszcze w marsz Wisły w górę tabeli i zajęcie jednak na koniec sezonu miejsca premiowanego grą w europejskich pucharach.

- Zdawaliśmy sobie sprawę, że możemy trafić do finału. Ćwiczyliśmy rzuty karne, ale nie wyszło. Nie tacy zawodnicy ich nie strzelili i nie mam do nikogo pretensji. Wygraliśmy spotkanie, a potem przegraliśmy karne. Na pewno jest to dla zawodników bolesne. Obawiam się jutro przyjść do pracy, żeby zobaczyć ilu jest kontuzjowanych, bo kilku było ciężko dotrwać. Mieliśmy trochę problemów, ale zrobimy wszystko, żeby jak najlepiej przygotować się do meczu z ŁKS-em, tak samo jak do czterech następnych. Wierzę w to, że Ci zawodnicy potrafią grać, bo dziś to pokazali i że przełożą to na ligę - zakończył Probierz.

Źródło: wislaportal.pl
Autor: Adam G

Waldemar Fornalik, trener Ruchu

- Mecz obfitował w wiele sytuacji, dużo się działo. Myślę, że takie spotkania dobrze się ogląda z perspektywy kibica, a z ławki trenerskiej niekoniecznie. Dużo się dzieje, ale nie zawsze dużo dobrego - jeśli chodzi o grę oczywiście. Finał jest zwycięski i to jest najważniejsze. Cieszymy się, że w ciagu trzech lat po raz drugi wystąpimy w finale - powiedział po awansie w Pucharze Polski trener Ruchu, Waldemar Fornalik.

- Zawodnicy pokazali się myślę z dobrej strony. Nie podłamali się przegrywając 0-2, kiedy Wisła była już w finale Pucharu Polski. Walczyli do końca i tak Wisła jak i my mieliśmy swoje okazje. Doprowadziliśmy do rzutów karnych, które były niesamowicie emocjonujące i nic tylko cieszyć się i przygotowywać się do finału - dodał Fornalik.

- Mieliśmy sytuację Abbotta, Lewczuka - trudno, żeby Ruch przyjechał na stadion Wisły i miał więcej od niej okazji. Nie mówię więc o szczęściu - powiedział natomiast zapytany o szczęśliwy awans "Niebieskich". - A karne? Wczoraj zarządziłem trzy serie jedenastek i miałem rozeznanie kto jest na nie przygotowany. Dziś mogę powiedzieć, że wykonywali je o wiele lepiej, niż na treningu - zakończył opiekun Ruchu.

Źródło: wislaportal.pl
Autor: Adam G

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Łukasz Garguła, pomocnik Wisły

Zwycięstwem, ale nie dającym awansu do Pucharu Polski, piłkarze Wisły praktycznie zamknęli sobie drogę do europejskich występów w przyszłym sezonie. - Będzie bardzo ciężko powalczyć o te puchary, natomiast zostało parę meczów i będziemy chcieli w każdym zwyciężyć. Jeśli szczęście się uśmiechnie, to kto wie... - mówił po meczu z Ruchem Łukasz Garguła.

Zagraliście bodaj najlepszy mecz w sezonie. To był horror, ale bez happy endu. Dlaczego?

Łukasz Garguła: - No bo nie awansowaliśmy dalej. Na pewno zagraliśmy fajne spotkanie, natomiast karne to jest loteria i tutaj troszkę szczęścia zabrakło, no i nie awansowaliśmy do finału.

Czy dzisiejszym meczem zamknęliście sobie ostatnią drogę do europejskich pucharów?

- Na pewno będzie bardzo ciężko powalczyć o te puchary, natomiast zostało parę meczów i będziemy chcieli w każdym zwyciężyć. Jeśli szczęście się uśmiechnie, to kto wie..

Czy dziś Ruch był tak słaby, czy to wy zagraliście tak dobrze? Tydzień temu wyglądało to zupełnie inaczej - to Ruch dominował. Dziś natomiast to wy byliście dużo lepszą drużyną.

- Nie uważam żeby Ruch dominował w tamtym meczu, natomiast wykorzystał te sytuacje które stworzył i strzelił trzy bramki. Teraz myślę, że potwierdzamy od paru dni że nasza dyspozycja jest coraz lepsza, strzeliliśmy trzy bramki u siebie lecz nie zdołaliśmy awansować. Myślę że kolejne spotkanie pokażą, że prezentujemy się coraz lepiej.

Tylko czy ta forma nie przyszła za późno? Czym to jest według ciebie spowodowane? Błędami lub źle przepracowanym okresem przygotowawczym?

- Nie uważam że w okresie przygotowawczym popełniliśmy błędy. Na pewno w dużej mierze spowodowane jest to tym, że graliśmy sporo meczów co trzy dni - to w jakiś sposób wpływało na naszą dyspozycję. W niektórych spotkaniach brakowało nam troszkę szczęścia. Złożyło się na to wiele czynników. Teraz jednak, nie mamy nic do stracenia i będziemy chcieli się jak najlepiej pokazać, zagrać i zwyciężyć. Nic innego nam nie pozostało.

Co wam powiedział trener Probierz w szatni? Czy może nie było jeszcze takiej rozmowy?

- Na analizę tego spotkania przyjdzie czas, natomiast tak na gorąco trener stwierdził, że zagraliśmy dobre spotkanie. Ale takie jest życie, taka jest piłka, nie zawsze się udaje. Nie można popaść w jakieś załamanie i rozpamiętywać to spotkanie przez dłuższy czas. Mamy najbliższe spotkanie z ŁKS-em i trzeba koniecznie zwyciężyć, myśleć o tym co przed nami.

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Michał S.

Alan Uryga, obrońca Wisły

Alan Uryga zadebiutował dziś w pierwszej drużynie na własnym stadionie. Tym razem środkowy obrońca został wstawiony do gry w dogrywce i zmienił Tomasa Jirsaka. Zagrał w pomocy, a trener Probierz chwalił jego występ.

- No cóż, zagraliśmy dziś dobre spotkanie, jednak nie udało nam się przejść Ruchu. Nie można nikogo winić za niestrzelone rzuty karne, to jest loteria. Taki jest sport, taka jest piłka - stwierdził Uryga.


Dzisiejszy rezerwowy stwierdził, że mimo dobrego występu drużyna ma do siebie pretensje: - Trenowaliśmy rzuty karne na treningu. Ruch wykonywał je dziś lepiej i dlatego awansował. Mamy jednak do siebie pretensje, bo powinniśmy rozstrzygnąć ten mecz po 90 minutach - przyznał.


Czy jest szansa, by najlepszy mecz Wisły w tym sezonie dał drużynie „pozytywnego kopa” na końcówkę sezonu? Młody obrońca jest optymistą. - Tak, na pewno. Myślę że w pewnym sensie przełamaliśmy niemoc strzelecką i teraz może być już tylko lepiej - powiedział Alan.

Źródło: wislakrakow.com

Ivica Iliev, napastnik Wisły

- Nie potrafię wytłumaczyć dlaczego nie awansowaliśmy. W obydwu meczach byliśmy lepsi, stworzyliśmy sobie wiele sytuacji do zdobycia bramek, zwłaszcza dziś. Jestem bardzo zawiedziony, jestem bardzo rozczarowany, bo zasługiwaliśmy na awans. Ten sezon jest dla nas dziwny - powiedział po odpadnięciu z rozgrywek Pucharu Polski Ivica Iliev.

- Włożyliśmy w ten mecz wszystko co tylko mogliśmy i miał się on dla nas zakończyć sukcesem. W tym sezonie płacimy wysoką cenę za grę w europejskich pucharach. Będziemy na pewno walczyć w tych ostatnich meczach w lidze, jakie nam zostały - zakończył zawiedziony Serb.

Źródło: wislaportal.pl za TVP Sport

Jirsak: Wielka szkoda

Data publikacji: 11-04-2012 01:39


Wtorkowe spotkanie w ramach Pucharu Polski przyniosło ogrom emocji. Każdy, kto znalazł się na Reymonta 22, z pewnością nie żałuje swej decyzji. Niestety, suma sumarum Wisła pożegnała się z Pucharem Polski. „Wielka szkoda, że nie wykorzystaliśmy szansy” - powiedział tuż po meczu Tomas Jirsak.

Tym razem w grze Wisły prawie wszystko funkcjonowało jak należy. Biała Gwiazda była drużyną całkowicie odmienioną. To był mecz walki o czym świadczy liczba żółtych kartek dla obu drużyn. Sędzia dyktował także wiele stałych fragmentów. Po jednym z nich padła bramka dla drużyny z Chorzowa. „Rzut karny dla Ruchu był zupełnie niepotrzebny. Wielka szkoda. Wynik był dla nas korzystny i jeszcze raz powtórzę. Gdyby nie ten karny…” – kręcił głową Jirsak.

Do emocji w regulaminowym czasie gry, doszły jeszcze kolejne w dogrywce, a później w jedenastkach. „Było bardzo blisko. Rzuty karne to tak naprawdę loteria. Dziś szczęście było po stronie Ruchu. Wielka szkoda, że nie wykorzystaliśmy tej szansy” – stwierdził piłkarz Białej Gwiazdy. „W drużynie widać wielką złość po odpadnięciu z Pucharu Polski. Trzeba się pozbierać i pokazać w tych ostatnich kolejkach, że potrafimy wygrywać. Z Ruchem zagraliśmy dobre spotkanie. Głęboko w to wierzę, że następne mecze będą podobne i wrócimy na zwycięską ścieżkę” – dodał na zakończenie pomocnik mistrzów Polski.

D.Urbaniec

Biuro Prasowe Wisły Kraków

Źródło: wisla.krakow.pl

Kibicowsko

Relacja

Huśtawka nastrojów, jaką zafundowali nam wczoraj piłkarze na długo pozostanie w pamięci wszystkim kibicom Wisły. Jednak inaczej niż z Twente, tym razem zabrakło szczęśliwego zakończenia, mimo że Sektor C dał z siebie wszystko. Zgodnie z przewidywaniami mecz z Ruchem nie cieszył się nawet przeciętnym zainteresowaniem. Niech ci, którym na mecz się nie chciało przyjść, „bo i tak odpadniemy, bo gramy słabo, bo za drogo” przypomną sobie te błahe wymówki, gdy na meczach z Legiami, Fulhamami, czy innymi Standardami będą śpiewać „I nawet jeśli będzie źle, my nigdy nie poddamy się”. Choć kolejki pod kasami około godziny dwudziestej mogły napawać optymizmem, to ostatecznie na stadionie zasiadło zaledwie 6614 kibiców. Jak zwykle, najbardziej wypełniony był Sektor Kiboli. Ten Sektor był też najlepiej ozdobiony rozmaitymi wiślackimi płótnami. Łącznie na płocie zawisło 15 flag. Były to: Wierność, Wisła Sharks, Prądnik Biały, Pradnik Czerwony, „5”, Bronowice, Grzegórzki, Wola Duchacka, Nowa Huta, Kazimierz, Qrdwanów, Łagiewniki, Jaworzno, Olkusz oraz Przemyśl. Na sektorze E pojawiła się także flaga Wiślaków z Dublina. Ponadto, transparentem: „10.04.2010. Pamiętamy!” upamiętnione zostały ofiary katastrofy smoleńskiej sprzed dwóch lat. Aby dać do zrozumienia zarządowi naszego Klubu oraz wszystkim osobom z nim związanym, że my na meczach u siebie i wyjazdowych pojawiamy się ze względu na miłość do Wisły, a nie do piłkarzy, trenerów, czy marketingowców, podczas wyczytywania nazwisk zawodników, powstrzymaliśmy się od skandowania ich nazwisk. Na chwilę przed pierwszym gwizdkiem arbitra, porozrzucani po całej Trybunie C fanatycy Białej Gwiazdy „ścieśnili się” przy środku, by doping brzmiał jak najlepiej. Po wiślackim hymnie zaczęliśmy od naszej drugiej sztandarowej pieśni - „My chłopcy z Reymonta”, akcentując w kolejnych zwrotkach ekipy, które drżą przed potęgą Armii Białej Gwiazdy. Następnie odśpiewaliśmy „Bo moja jedyna miłość”, po której „lalowanie” z klaskaniem wolnym i szybkim oraz skakaniem za bary. Wydawało się, że nasza forma wokalna prezentuje się dużo więcej niż przyzwoicie, a najlepsze i tak miało nadejść. Kolejne na setliście „Boney M” od razu rozruszało i tę część sektora, która dotąd tylko mruczała pod nosem. Trzeba zaznaczyć, że większość już potrafi śpiewać to poprawnie, ale nie brakuje też i takich, którzy dwa pierwsze wersy śpiewają tak samo.Ta śpiewana głośno pieśń niosła piłkarzy, którzy dominowali na boisku i tworzyli sobie mnóstwo dogodnych sytuacji. Wtedy też padła pierwsza bramka dla Wisły, niestety nie została uznana.Co się odwlecze, to nie uciecze i już kawałek „Nie dla nas jest porażki smak” (po raz kolejny w tym sezonie!) wywołał gola dla Białej Gwiazdy. Skoro do tej pory nasz doping wyglądał bardzo dobrze, to po objęciu prowadzenia mógł być tylko lepszy! Jednak 1:0 nie premiowało awansu, potrzebne było drugie trafienie, dlatego na kwadrans przed przerwą zaczęliśmy śpiewać „Hej Wisła gol!” z przyciszaniem. Nie mogło zabraknąć pozdrowień dla Braci z Gdańska, Wrocławia i Tarnowa, które powtarzaliśmy kilkukrotnie. W 37-ej minucie z gniazda zostało zapodane „Tak się bawią ludzie”, które zabrzmiało na tyle dobrze, że ciągnęliśmy ten prawie przez kolejne 10 minut, urozmaicając na różne sposoby śpiewanie „lalala” w co drugiej zwrotce. Po przerwie ponownie rozpoczęliśmy nasz popis wokalny od „My chłopcy z Reymonta”. Wyszło nam to na tyle dobrze, że niesieni przez tą pieśń zawodnicy strzelili bramkę na 2:0! Szał radości ogarnął cały stadion, oprócz jednego ponurego kąta, gdzie mieścił się sektor dla przyjezdnych. Widząc piłkarską przewagę Wiślaków nad jedenastką Ruchu, która teraz została dodatkowo udokumentowana kolejnym golem, Sektor C od razu ryknął: „Wisełko, jazda z k...!”. Nakręceni fanatycy TS-u dwa razy głośniej niż w pierwszej połowie zaśpiewali „Boney M, które wspaniale się niosło do około 65-tej minuty (z przerwą na skandowanie „Posłuchajcie!” w kierunku przyjezdnych). Przy odświeżanym ostatnio - chociażby na meczu pucharowym z Lechem - „Chociaż w świecie” bramkę, niestety, strzelili przyjezdni. Nie da się ukryć, że na kilka chwil nasz doping wyraźnie się osłabił i śpiewanie już nie kleiło się tak jak wcześniej. Poprawiło się dopiero przy „Jesteśmy dumą tego miasta”. W nadziei na wywołanie kolejnego gola poleciało ponownie „Nie dla nas jest porażki smak”. Sektor G5, gdzie usadowiła się prawie tysięczna delegacja Ruchu, bawił się wtedy najlepsze. Co było dość zaskakujące, w momencie, gdy ich drużynie nie szło, przestali śpiewać. Przez pierwsze dwadzieścia minut meczu dopingowali głośno, prezentując między innymi swoją dość nową pieśń „Ruchu nasz ukochany”. Po karnym Wisły jeszcze trochę pośpiewali, a potem zamilkli (a przynajmniej w ogóle nie byli słyszalni z perspektywy Sektora C). Odezwali się dopiero po bramce kontaktowej. Niebiescy, którzy do Krakowa przyjechali transportem kołowym, przywieźli ze sobą 14 płócien oraz baner „Waldek King”. Nie zabrakło z ich strony paru zaczepek w naszym kierunku oraz pozdrowień dla byłego kolegi, Grudnia. Na wyzwiska nie mogliśmy być dłużni i zaśpiewaliśmy, co sądzimy o „niebieskiej bandzie z Chorzowa” oraz ich niechęci do higieny. W końcówce spotkania, zdając sobie sprawę, że to być może ostatnia szansa na zawalczenie o europejskie puchary, gdzie chcemy widzieć nasz Klub, zaśpiewaliśmy ponownie „Boney M”. Ku naszej dzikiej radości, wyczekiwana niecierpliwie bramka wpadła w dziewięćdziesiątej minucie meczu! „Tak się bawią ludzie, wtedy kiedy Wisła gra, tak się bawią ludzie, kiedy wygrywa!” - nic bardziej pasującego nie mogło zostać zapodane. Zabawa naprawdę była przednia. Skierowane zostało także pytanie do przyjezdnych: „Coście tak cicho?!”. Odpowiedzi jednak nie odnotowano. Po pięciominutowej przerwie zaczęliśmy dogrywkę od „Wisełko jazda z k...!”. Następnie poleciało „Tak się bawią ludzie” oraz pełne nadziei i dumy „Po burzy”. Pierwszą część dodatkowego czasu gry zakończyliśmy podzieleniem Sektora Kiboli na dwie strony i odśpiewaniem „Tylko jeden klub”. Po zmianie stron pojawiło się niesłyszane wcześniej „Wisełka dzisiaj gra”, które także zabrzmiało przyzwoicie. Potem dla krótkiego odpoczynku wszyscy rozłożyli szeroko ręce i patrząc uważnie na gniazdowego wykonali „Glasgow”. Ostatnie minuty – a więc ostatnie szanse na gola – musiały upłynąć na śpiewaniu „Boney M”. I tym razem padła w tym czasie bramka dla Białej Gwiazdy! Niestety, Wiślacy nie ustrzegli się błędu w ustawieniu i skończyło się na odgwizdaniu spalonego. Mecz pozostawał nierozstrzygnięty, więc trzeba było rozegrać konkurs „jedenastek”. Wszyscy fanatycy chcieli, by odbył się on pod Sektorem C (skandowanie „Chodźcie tutaj!”), jednak wskutek losowania padło na bramkę po przeciwległej stronie boiska. Armia Białej Gwiazdy robiła wszystko, co w jej mocy, by pomóc piłkarzom w odniesieniu zwycięstwo. Czy to przez brak szczęścia, czy umiejętności, do finału jednak się nie dostaliśmy. Przed piłkarzami tylko jeden cel: wygrać derby, o czym zostali poinformowani, gdy podeszli po meczu pod naszą trybunę, by podziękować za wsparcie. Atmosfera, oprócz ostatnich kilku minut, była tego dnia naprawdę znakomita. Wzloty i upadki, szybkie tempo meczu, kontrowersje, mnóstwo sytuacji bramkowych przełożyło się na mnóstwo spontanicznych i emocjonalnych reakcji ze strony trybun. Trybun, które nie były wypełnione nawet w jednej czwartej. Niech ci, którzy zawsze najwięcej i najgłośniej wymagają od piłkarzy, zarządu, Stowarzyszenia, UW i wielu innych, zaczną wymagać czegoś także od siebie.

Źródło: skwk.pl

Zdjęcia

Kibice Wisły.[Foto: Łukasz Libuszewski / wislakrakow.com]
Kibice Wisły.
[Foto: Łukasz Libuszewski / wislakrakow.com]
Kibice Wisły.[Foto: Krzysztof Porębski / fotoporebski.pl]
Kibice Wisły.
[Foto: Krzysztof Porębski / fotoporebski.pl]
Kibice Ruchu.[Foto: kibicewisly.pl]
Kibice Ruchu.
[Foto: kibicewisly.pl]