2012.08.19 Wisła Kraków - GKS Bełchatów 2:1

Z Historia Wisły

2012.08.19, Ekstraklasa, 1. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 14:30, niedziela, 28°C
Wisła Kraków 2:1 (1:1) GKS Bełchatów
widzów: 15.047
sędzia: Robert Małek z Zabrza
Bramki

Maor Melikson (k) 8'
Cwetan Genkow 90'
0:1
1:1
2:1
50" Maciej Szmatiuk


Wisła Kraków
4-5-1
Sergei Pareiko
Kew Jaliens
Grafika:Zk.jpg Arkadiusz Głowacki
Gordan Bunoza
Jan Frederiksen
Grafika:Zk.jpg Ivica Iliev
Łukasz Garguła Grafika:Zmiana.PNG (86' Rafał Boguski)
Cezary Wilk Grafika:Zmiana.PNG (72' Radosław Sobolewski)
Daniel Sikorski Grafika:Zmiana.PNG (60' Romell Quioto)
Maor Melikson
Cwetan Genkow

trener: Michał Probierz
GKS Bełchatów
4-5-1
Adam Stachowiak
Raul Gonzalez Grafika:Zk.jpg
Maciej Szmatiuk Grafika:Zk.jpg
Maciej Wilusz
Alan Stulin Grafika:Zmiana.PNG (46' Szymon Sawala)
Tomasz Wróbel
Grzegorz Baran Grafika:Zmiana.PNG (90' Paweł Giel)
Kamil Wacławczyk Grafika:Zk.jpg
Miroslav Bożok
Kamil Kosowski Grafika:Zmiana.PNG (42' Mateusz Mak)
Paweł Buzała Grafika:Zk.jpg

trener: Kamil Kiereś
Strzały: 14-9
Strzały celne: 7-1
Posiadanie piłki (w %): 57-43
Spalone: 2-1
Rzuty rożne: 7-6
Dośrodkowania: 22-17
Faule: 16-27
Żółte kartki: 2-4
Czerwone kartki: 0-0

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Zacząć zmazywać plamę. Wisła na inaugurację ligi zagra z Bełchatowem

Po fatalnym poprzednim sezonie ligowym piłkarze krakowskiej Wisły mają na zaczynający się w ten weekend nowy - jedno zadanie. Od początku wziąć się mocno do pracy, aby zmazać plamę, jaką poprzednio dali. Na inaugurację czeka nas rywalizacja z najbiedniejszym na tą chwilę zespołem w lidze, bełchatowskim GKS-em. Wiadomo jednak nie od dziś, że pieniądze "nie grają", a w naszej Ekstraklasie zwycięża się głównie walecznością i chęciami. Miejmy nadzieję, że wiślakom tego w nowych rozgrywkach nie zabraknie.

My z kolei mamy też nadzieję, że mimo wszech obecnego narzekania na... brak sprzedaży biletów w Internecie, na ligową inaugurację przy Reymonta przyjdzie sporo kibiców, bo też obecności fanów wiślacy bez wątpienia potrzebują. Oczywiście taka funkcjonalność powinna być dla kibiców dostępna już dawno, ale chyba dla niektórych to tylko i wyłącznie niezła wymówka, aby na Reymonta się... nie zjawić. Ci, którzy jednak przyjść mają - i tak to zrobią! I osobiście tego będziemy się trzymać...

A wracając do spraw sportowych, to nowe rozgrywki będą też bez wątpienia prawdziwą próbą dla trenera Michała Probierza, który miał sporo czasu, aby popracować z zespołem i zaszczepić mu schematy, które pozwolą zacząć grać nie tylko efektywnie, ale także efektownie. I za to - jakby nie patrzeć - będzie można już opiekuna wiślaków rozliczać... Pierwszy zaś "rachunek" będzie można Probierzowi wystawić już w niedzielne popołudnie.

Co zaś do samego meczu, to Wisła jest oczywiście faworytem spotkania z GKS-em, ale nie można zapominać, że ekipa z Bełchatowa to wciąż zespół, który mimo problemów finansowych (PGE sponsoruje klub tylko do końca sierpnia), ma kim postraszyć. Wciąż gra tam bowiem m.in. Kamil Kosowski, a Miroslava Božoka, czy Tomasza Wróbla osobom, które oglądają polską ligę - przedstawiać nie trzeba. Wiślaków nie postraszy wprawdzie kontuzjowany Dawid Nowak, ale w poprzedniej konfrontacji gola strzelił nam Paweł Buzała, więc nasi obrońcy będą mieli kogo pilnować. Tym bardziej, że w spotkaniach sparingowych "Gieksa" spisywała się całkiem przyzwoicie, bez problemu ograła też przed tygodniem Termalikę Bruk-Bet w Pucharze Polski, a jej zawodnicy na pewno tanio skóry nie sprzedadzą...

To wszystko sprawia, że wiślacy - aby wygrać - muszą wylać trochę potu, ale miejmy nadzieję, że tak właśnie będzie.

Do zobaczenia więc, przy Reymonta!

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Niewiadoma z Chavezem, Chrapek i Jovanović wciąż nie do gry

17. sierpnia 2012, 11:00


Gdy trwałą piątkowa, przedpołudniowa konferencja prasowa Wisły Kraków przed niedzielną inauguracją ligi z GKS-em Bełchatów Osmana Chaveza nie było jeszcze w Polsce. Honduranin wraca ze Stanów Zjednoczonych po rozegranym w nocy ze środy na czwartek czasu polskiego meczu towarzyskim swojej reprezentacji.


Nie wiadomo więc w jakim stanie będzie obrońca Wisły i czy zagra w niedzielę. Po pierwsze - długa podróż ze zmianą stref czasowych. Po drugie - Chavez opuścił boisko w przerwie meczu Hondurasu z Boca Juniors z powodu kontuzji. Podobno niegroźnej, ale dopóki zawodnik nie zjawi się w Krakowie ciężko będzie wyrokować coś więcej. - Osman to dla nas jeszcze zagadka. Na razie nic nie wiemy, nie ma go jeszcze - krótko skwitował trener Michał Probierz.

Przeciwko Bełchatowowi na pewno nie zagra Michał Chrapek. - Leczy jeszcze kontuzję odniesioną w zeszłym tygodniu, zacznie trenować od poniedziałku - powiedział szkoleniowiec Wisły. Tego samego dnia powinien wznowić zajęcia z drużyną Łukasz Burliga, zaś inny prawy obrońca - Marko Jovanović wystąpi w najbliższym meczu Młodej Ekstraklasy. Za dwa tygodnie treningi rozpocznie Damian Buras. - Krok po kroku nasza kadra staje się bardziej stabilna - dodaje szkoleniowiec Wisły.

Choć nie wprost, to Michał Probierz zasugerował, że może skorzystać w niedzielę z Jana Frederiksena. - W zeszłym tygodniu trenował indywidualnie, pracę z nim ułatwia nam to, że wiemy, co robił wcześniej. Za trzy tygodnie jest przerwa, więc możemy go przygotować teraz do grania, a w tej przerwie zrobić coś więcej - stwierdził Michał Probierz.


Czy w porównaniu z meczem z Lubońskim KS będą duże zmiany w składzie? Gra Wisły bardzo zmieniła się zmianie Romella Quioto za Daniela Sikorskiego, ale też trzeba pamiętać, że Honduranin wszedł na boisko na podmęczonego rywala. - Nie powiem czy zrobimy zmiany. Każdy domyśla się jak to może wyglądać - w swoim stylu ucina tę kwestię trener "Białej Gwiazdy".

wislakrakow.com (redakcja)

Do ligi, gotowi, start! Wisła Kraków - GKS Bełchatów

18. sierpnia 2012, 15:09


Po ponad stu dniach odpoczynku od ligowego futbolu w krajowym wydaniu piłkarze najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce rozpoczną w ten weekend zmagania. Już w niedzielę o godzinie 14:30 formę Wisły Kraków zweryfikuje GKS Bełchatów.


Na pierwszy mecz z niecierpliwością czekają nie tylko kibice, ale także sami piłkarze. Trener Probierz na konferencji przyznał, że wolałby zagrać już w piątek. - Interesuje nas tylko mistrzostwo Polski - krótko i rzeczowo odpowiedział szkoleniowiec Wisły na pytanie o cele jego zespołu w najbliższym sezonie. - Jesteśmy przygotowani bardzo dobrze i jestem zadowolony bo wiem, że zawodnicy wykonali dobrą pracę. Pokazali to na treningach, a teraz w meczach kadry, także jestem spokojny - dodał.

Co prawda w sparingowych meczach Wiślacy nie oczarowali, jednak mecze towarzyskie nie do końca obrazują aktualną formę zespołu. Mecz z bełchatowianami będzie tak naprawdę pierwszym sprawdzianem przygotowania do rozgrywek podopiecznych Michała Probierza.

Wiadomo, że w niedzielę na boisku nie zobaczymy na pewno Michała Chrapka, Damiana Burasa i Łukasza Burligi, którzy leczą kontuzje, a także Marko Jovanovicia. Serb po przejściu rehabilitacji jest powoli wprowadzany do gry i wystąpi w poniedziałkowym spotkaniu Młodej Ekstraklasy.

Nie wiadomo co z Osmanem Chavezem, który nabawił się drobnego urazu w meczu reprezentacji Hondurasu i jego występ w niedzielnym meczu stoi pod sporym znakiem zapytania.

W ostatnim meczu pomiędzy krakowianami a ekipą GKS przy R22, lepsza okazała się "Biała Gwiazda" zwyciężając 2:0 po dwóch trafieniach Dudu Bitona. Szczególnie pierwszy z nich był wyjątkowej urody. Zobacz te trafienia (video) >>

Poprzedni sezon GKS Bełchatów ukończył tuż nad kreską, wyprzedzając jedynie dwóch spadkowiczów - ŁKS oraz naszą sąsiadkę zza Błoń. Przed rozpoczęciem nowego sezonu sytuacja „Brunatnych” wydaje się być trudniejsza, niż bywało to ostatnimi czasy. Wszystko z powodu wycofania się głównego sponsora, grupy PGE S.A. co doprowadzi do zmniejszenia i tak niewielkiego budżetu klubu. Bełchatów opuściło kilku czołowych zawodników, jak choćby Marcin Żewłakow czy Łukasz Sapela, wyrzucony z klubu w związku z aferą korupcyjną sprzed kilku lat.

W nowy sezon Wisła weszła bardzo dobrze, pewnie zwyciężając w Pucharze Polski Luboński KS aż 5:0. Czy rozgrywki T-Mobile Ekstraklasy piłkarze z R22 rozpoczną równie udanie? Odpowiedź na to pytanie poznamy już w niedzielę.

Spotkanie poprowadzi pan Robert Małek z Zabrza.

1. kolejka T-Mobile Ekstraklasy

Wisła Kraków - GKS Bełchatów

niedziela, 19 sierpnia, początek meczu o 14:30

Transmisja: Canal+ Sport (HD), Polsat Sport i Polsat Sport Extra Źródło: wislakrakow.com

Probierz: Tylko mistrzostwo Polski

Data publikacji: 17-08-2012 12:19


Już w niedzielę 19 sierpnia w pierwszym meczu T-Mobile Ekstraklasy Wisła Kraków zmierzy się z GKS-em Bełchatów. Trener Michał Probierz stawia sobie wysoko poprzeczkę. Zapytany o cele na ten sezon odpowiedział, że interesuje go tylko mistrzostwo Polski i Puchar Polski.

Zapytany o kontuzje w zespole powiedział: „Osman jest jeszcze dla nas zagadką. Jak dowiemy się wszystkiego, podejmiemy jak najlepszą decyzję ale na razie go nie ma w klubie. Jeżeli chodzi o innych zawodników to Michał Chrapek nie zagra, ponieważ nadal leczy uraz, Jovanović zagra w poniedziałek mecz w Młodej Ekstraklasie. Łukasz Burliga najprawdopodobniej wznowi treningi w poniedziałek, natomiast Damian Buras za 2 tygodnie. Kwestia urazów jest powoli rozwiązywana i krok po kroku kadra staje się coraz bardziej stabilna”.

Dziennikarze pytali się również o Jana Frederiksena, który od niedawna jest zawodnikiem Wisły Kraków. „Frederiksen trenował cały zeszły tydzień indywidualnie. Przygotowaliśmy go, wiemy co robił wcześniej, także trochę nam to ułatwiło zadanie” – powiedział szkoleniowiec i podkreślił, że zbliżająca się przerwa na mecze reprezentacji pomoże sztabowi szkoleniowemu w optymalnym przygotowaniu obrońcy do gry.

Probierz nie chciał zdradzić, kto zagra w wyjściowym składzie Wisły w niedzielnym meczu. „Trudno, żebym teraz powiedział, czy będą jakieś zmiany. Jak będą, to i tak nie powiem, a i tak każdy sam gdzieś tam się domyśla i zastanawia co może być” – stwierdził.

„Oczekiwania wszystkich ludzi były takie, że stworzymy zespół składający się z samych Polaków. Chcę też dodać, że Wisła zdobyła w zagranicznym składzie mistrzostwo Polski, była bardzo blisko Ligi Mistrzów. Taki jest trend. Nie jesteśmy odosobnieni, bo trzeba pamiętać, że na całym świecie jest tak, że w każdym kraju gra wielu obcokrajowców” – odpowiedział na pytanie dotyczące kwestii obcokrajowców w drużynie.

Michał Probierz pozytywnie wypowiadał się na temat przygotowania zespołu do sezonu. „Mam nadzieję, że wszyscy w Krakowie będą nam kibicować i będą za nas trzymać kciuki. Generalnie jesteśmy przygotowani bardzo dobrze i jestem z tego zadowolony, bo wiem, że ci zawodnicy wykonali bardzo dobrą pracę. Pokazali to na treningach, a teraz w meczach kadry, także jestem spokojny” – mówił.

„Na pewno wolelibyśmy być na miejscu Piasta i Górnika i grać już dziś. Mimo, że wszyscy narzekamy na ligę, to za nią tęsknimy” – zakończył opiekun Białej Gwiazdy.

KD

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Na początek GKS Bełchatów

Data publikacji: 18-08-2012 18:24


Rywalem Białej Gwiazdy w meczu na inaugurację sezonu 2012/2013 będzie GKS Bełchatów, z którym w ubiegłej rundzie Wiślacy mieli sporo problemów. Pod Wawelem zawita drużyna mierząca się z problemami finansowymi, ale podkreślająca, że pragnie pokazać swoją wartość na ligowych boiskach.

Włodarze zespołu z Bełchatowa mają ciężki orzech do zgryzienia, gdyż sytuacja w klubie nie napawa optymizmem, a sponsor, jakim był PGE, po pięciu latach wycofał się z dalszej współpracy z „Brunatnymi”. Sytuacja kadrowa GKS-u także uległa zmianie, bowiem klub rozstał się z trzema czołowymi graczami – Sapelą, Fonfarą oraz Popkiem.

Klub z Bełchatowa może natomiast pochwalić się nowymi nabytkami, które wzmocniły zespół przed rozpoczynającymi się rozgrywkami. Do drużyny Kieresia dołączyło siedmiu nowych graczy i czterech z nich może liczyć na debiut podczas potyczki z zespołem spod Wawelu. Przy Reymonta w podstawowym składzie na boisko prawdopodobnie wybiegną obrońcy: Raul Guzman oraz Adrian Basta, bramkarz – Adam Stachowiak – reprezentujący do tej pory barwy cypryjskiej Anorthosis Famagusta oraz pomocnik Alan Stulin, który przybył do Bełchatowa z zespołu FC Kaiserslautern II.

Mimo nieciekawej sytuacji w klubie „Górnicy” okres przygotowawczy mogą uznać za udany, gdyż przyszło im się zmierzyć z drużynami występującymi na co dzień na różnych szczeblach rozgrywek, zarówno w kraju, jak i za granicą. „Brunatni” mają za sobą wygrany sparing 1:0 z piątym zespołem ligi cypryjskiej AEK Larnaka, a jedyną bramkę w meczu zdobył Tomasz Wróbel. Kolejnym rywalem zespołu Kieresia była Warta Osjaków, tocząca na co dzień boje w piłkarskiej A klasie, która musiała przełknąć gorycz porażki, ulegając bełchatowianom aż 13:0. Bramki dla zespołu GKS-u zdobywali: po jednej Miroslav Bożok, Michał Mak, Łukasz Wroński, Tomasz Wróbel, dwa razy trafiali Paweł Buzała i Kamil Wacławczyk, a pięć razy futbolówkę do bramki rywala wpakował Mateusz Mak.

„Brunatni” zmierzyli się także z Hapoelem Haifa, przegrywając z Izraelczykami 0:2 oraz Turem Turów, któremu ulegli 1:2. Jedyną bramkę dla niedzielnego rywala Wisły zdobył z rzutu wolnego Mikołaj Grzelak. Piłkarzom Kieresia przyszło się zmierzyć również z Bogdanką Łęczna. W tym spotkaniu zawodnicy z Bełchatowa odnotowali skromne zwycięstwo, pokonując rywala 1:0 po bramce Buzały. Innym sparingpartnerem GKS-u była Olimpia Grudziądz, która uległa bełchatowianom 3:2, a podania kolegów na gole zamienili Buzała, Nowosielski oraz Giel.  Ostatnia potyczka Wiślaków z GKS-em Bełchatów zakończyła się remisem 2:2. Wcześniej Biała Gwiazda pokonała rywala na własnym stadionie dwoma bramkami. W pięciu ostatnich rywalizacjach zawodnicy spod Wawelu dwukrotnie wychodzili zwycięsko, tyle samo razy remisując i raz uznając wyższość drużyny przeciwnej.

K. Kawula

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Tak gra GKS Bełchatów

Data publikacji: 18-08-2012 15:33


Już w niedzielę o godzinie 14:30 Wisła Kraków rozpocznie nowy sezon ligowy. Rywalem Białej Gwiazdy będzie GKS Bełchatów – drużyna, o której w trakcie przerwy między rozgrywkami częściej mówiło się w kontekście utraty przez nią sponsora, niż spoglądając na jej sportowe osiągnięcia. GKS jednak w trakcie przygotowań prezentował się solidnie, a trenerowi Kieresiowi udało się ułożyć całkiem ciekawą jedenastkę.


Taktyka GKS-u 1-4-5-1


Bramka: Na tej pozycji zobaczymy pierwszego z nowych zawodników GKS-u. W przerwie między sezonami klub bowiem rozstał się z Łukaszem Sapelą, a w jego miejsce pozyskał Adama Stachowiaka, którego kibice powinni kojarzyć z jego występów w Górniku Zabrze. W Bełchatowie chwalą sobie jego solidność, co bramkarz potwierdza w ostatnich meczach. W ostatnim sparingu z Pogonią Szczecin nie puścił gola, dobrze też zaprezentował się w spotkaniu Pucharu Polski przeciwko Termalice Bruk-Bet Nieciecza. Ten mecz także zakończył z czystym kontem.

Obrona: W tej formacji doszło do największych zmian. Na środku co prawda grają ci sami zawodnicy, którzy występowali w wyjściowym składzie GKS-u w poprzednim sezonie, a więc Maciej Szmiatiuk i Maciej Wilusz, za to na bokach defensywy doszło do rewolucji. Z prawej strony o miejsce w składzie walczy dwóch nowych piłkarzy – Adrian Basta i Raúl González Guzmán. W meczu Pucharu Polski tydzień temu zagrał ten pierwszy, ale dopiero w ostatnich dniach do Polski dotarł certyfikat zawodnika z Wenezueli i raczej to jego występu można spodziewać się w niedzielę. Raúl González to piłkarz, którego z czasów występów na Cyprze zna Kamil Kosowski. Wenezuelczyk jest ofensywnie grającym obrońcą. Może on zresztą występować również w pomocy. Z lewej strony defensywy natomiast miejsce w podstawowym składzie wywalczył sobie Alan Stulin, pozyskany z rezerw niemieckiego FC Kaiserslautern. Podobnie jak Raúl González Guzmán może on grać zarówno w obronie jak i w pomocy, więc w przypadku jego gry w defensywie należy się spodziewać jego wyjść do przodu, w których powinien dobrze się odnajdywać.

Pomoc: Środek linii pomocy stanowić powinna trójka Grzegorz Baran, Kamil Wacławczyk, Miroslav Božok. Baran – kapitan GKS-u – to najbardziej defensywnie grający z tej grupy zawodnik. Jest on specjalistą od przeszkadzania przeciwnikowi w rozwijaniu akcji ofensywnych. Na pozycji defensywnego pomocnika prezentuje bardzo solidny poziom. O akcje ofensywne natomiast najbardziej dbać będzie Miroslav Božok. Słowak, w poprzednim sezonie przestawiony z boku pomocy na pozycję ofensywnego pomocnika, coraz lepiej radzi sobie w tym miejscu na boisku. Był on jednym z najdłużej grających w sparingach graczy GKS-u. Środek pomocy uzupełni Kamil Wacławczyk, zawodnik grający bardziej defensywnie niż Paweł Giel, inny kandydat do gry na środku pomocy. Wydaje się, że w meczu z Wisłą trener Kiereś większą wagę przywiązywać będzie do odbioru piłki i dlatego powinien wybrać do podstawowego składu Wacławczyka. Miejsce na lewym skrzydle zarezerwowane jest dla Kamila Kosowskiego. „Kosa” uporał się z problemami zdrowotnymi, które towarzyszyły mu przez większą część rundy rewanżowej poprzedniego sezonu i stanowi teraz bardzo ważne ogniwo drużyny GKS-u. O jego pozycji w zespole może świadczyć fakt, że został on wybrany na zastępcę kapitana. O miejsce na prawej stronie pomocy natomiast rywalizują Mateusz Mak i Tomasz Wróbel. W meczu z Wisłą trener Kiereś może postawić na tego pierwszego, który w Wiśle spędził kilka lat w drużynach juniorskich i z pewnością występ przy Reymonta 22 byłby dla niego niezwykłym wydarzeniem.

Atak: Pod nieobecność kontuzjowanego Dawida Nowaka miejsce w ataku wywalczył sobie drugi z braci Maków – Michał Mak. Wydaje się, że bramka zdobyta w ostatnim sparingu z Pogonią Szczecin pomogła mu w zdobyciu miejsca w wyjściowym składzie GKS-u. To on bowiem, a nie Paweł Buzała, zaczął od pierwszej minuty mecz Pucharu Polski. Buzała z kolei może dobrze spisać się w roli zmiennika, gdyż w meczu z z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza strzelił po wejściu na murawę jedną z bramek dla GKS-u.

M. Górski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

Wisła Kraków - GKS Bełchatów 2:1

19. sierpnia 2012, 13:05 (aktual. 19. sierpnia 2012, 16:26)

Bramka dla Bełchatowa
Bramka dla Bełchatowa
[Foto: Grzegorz Migdał /wislakrakow.com]

[Foto: Grzegorz Migdał /wislakrakow.com]

Wisła wydarła z gardła pierwsze ligowe zwycięstwo i zwyciężyła GKS Bełchatów 2:1 po golu Cwetana Genkowa już po upłynięciu 90 minut gry!

Piłkarzem meczu uznać należy Maora Meliksona, który strzelił gola i zaliczył asystę przy bramce Genkowa, a ponadto brał udział w niemal każdej groźnej akcji Wisły.

Na miano antybohatera zasłużył sędzia Małek, który nie podyktował ewidentnego rzutu karnego dla Wisły, mimo iż był doskonale ustawiony i powinien prawidłowo ocenić sytuację, gdy faulowany był Ivica Iliev. Nim swój "popis" zaprezentował pan Małek negatywnymi bohaterami byli wszyscy gracze Wisły, którzy dali sobie narzucić warunki gry w pierwszych siedmiu minutach meczu.

W "Białej Gwiazdy" nie pojawił się Osman Chavez, który wrócił bardzo późno ze spotkania reprezentacji Hondurasu z Miami. - Chavez ma uraz, który miał już w meczu z Lubońskim - tłumaczył trener Probierz, dodając, że nie chciał ryzykować wystawiania Honduranina, co mogłoby później skutkować długotrwałą absencją. Za Osmana na środku obrony zagrał Gordan Bunoza. Swój debiut w lidze w barwach "Białej Gwiazdy" zaliczyli Romell Quioto, Daniel Sikorski i Jan Frederiksen.

Już w 50 sekundziez spotkania bramkę dla Bełchatowa zdobył Szmatiuk. Źle w tej sytuacji zachował się Garguła, który stojąc przy słupku nie wybił wpadającej koło niego piłki. Asystę zaliczył Kamil Kosowski dośrodkowując z rzutu rożnego. Po minucie mogło być 0:2. Z daleka strzał oddał Wróbel, ale piłka na szczęście zatrzymała się na poprzeczce.

Po tych ciosach przyszedł czas na otrzeźwienie i już pierwsza akcja Wisły przyniosła powodzenie. W 8 minucie spotkania w polu karnym faulowany był Ivica Iliev. Rzut karny spokojnie wykorzystał Maor Melikson, który również miał swój udział przy wypracowaniu "jedenastki", gdyż to po jego uwolnieniu się na lewym skrzydle i dośrodkowaniu piłkę przechwycił Iliev.

Minutę później Wisła powinna prowadzić. Świetny drybling Meliksona i Izraelczyk był w świetnej sytuacji, ale uderzył prosto w Stachowiaka. Po chwili Jaliens dośrodkował i Genkow źle trafił głową w piłkę. Minuta i znów akcja Wisły, Garguła do Meliksona, a uderzenie zawodnika Wisły końcami palców obronił bramkarz gości. W 25 minucie Ivica Iliev był ponownie faulowany w polu karnym gości, ale sędzia Małek tym razem nie podyktował rzutu karnego.

W 29 minucie z rzutu wolnego dośrodkował Garguła, a Genkow o centymetry minął się z piłką. Na koniec pierwszej połowy rajd przez ponad pół boiska zrobił Frederiksen i podał do Sikorskiego, ale strzał tego ostatniego o centymetry minął słupek bramki Stachowiaka. Szkoda, gdyż bramkarz GKS-u Bełchatów był już z drugiej strony bramki.

[Foto: Grzegorz Migdał /wislakrakow.com]

[Foto: Grzegorz Migdał /wislakrakow.com]

Drugą połowę Wisła rozpoczęła od wolnego Garguły. Dobrze dograną piłkę niestety na gola nie zamienił Genkow, niecelnie uderzając głową. W 52 minucie wrzucił Iliev, głową zgrał Bunoza, a Głowacki uderzył główką, ale Stachowiak wybił efektownie spod poprzeczki. W 56 minucie Mateusz Mak poradził sobie z Gargułą i Głowackim, a jego strzał po rykoszecie zatrzymał się na poprzeczce.

W 60 minucie meczu na boisku pojawił się Romell Quioto i po chwili otrzymał podanie od Meliksona na siódmy metr, ale nieobstawiony strzalił prosto w Stachowiaka. Sześć minut później Melikson krótko rozegrał piłkę z Ilievem, ale ten pierwszy zbyt wypuścił sobie piłkę i stracił ją na rzecz bramkarza gości. W 70 minucie Garguła podał do Genkowa, ale ten bardzo przestrzelił. Po trzech minutach Genkow podał do środka, a zawodnik gości zablokował piłkę ręką, niestety sędzia Małek ponownie nie odgwizdał rzutu karnego, choć tym razem miał ku temu większe podstawy niż w pierwszej połowie, gdy ukarał Ilieva żółtym kartonikiem za protesty.

Losy meczu rozstrzygnał inny stały fragment gry: w 90 minucie z wolnego dość nietypowo wrzucił w pole karne Melikson, a Genkow mocnym prawą nogą z wysokości jednego metra pokonał Stachowiaka, powodując wybuch euforii u siebie, kolegów i tysięcy fanów "Białej Gwiazdy" na trybunach i przed telewizorami.

Wisła Kraków - GKS Bełchatów 2:1 (1:1)

0:1 Maciej Szmatiuk 1 min

1:1 Maor Melikson 8 min (karny)

2:1 Cwetan Genkow 90 min

Żółte kartki: Iliev, Głowacki - Wacławczyk, Szmatiuk, Gonzalez, Buzała.

Wisła: Sergei Pareiko - Kew Jaliens, Arkadiusz Głowacki, Gordan Bunoza, Jan Frederiksen - Ivica Iliev, Łukasz Garguła (86 min - Rafał Boguski), Cezary Wilk (72 min - Radosław Sobolewski), Daniel Sikorski (60 min - Romell Quioto), Maor Melikson - Cwetan Genkow.

GKS: Adam Stachowiak - Raul Gonzalez, Maciej Szmatiuk, Maciej Wilusz, Alan Stulin (46 min - Szymon Sawala) - Tomasz Wróbel, Grzegorz Baran (90 min - Paweł Giel), Kamil Wacławczyk, Miroslav Bożok, Kamil Kosowski (42 min - Mateusz Mak) - Paweł Buzała.

Sędziował: Robert Małek (Zabrze) Widzów: 15 047

wislakrakow.com (Witek Cieśla, rav)

Źródło: wislakrakow.com

Grali do końca! Wisła - PGE GKS 2-1

[Foto: Grzegorz Migdał /wislakrakow.com]

[Foto: Grzegorz Migdał /wislakrakow.com]

Ligowa inauguracja przy Reymonta wypadła przeciętnie, ale dzięki grze do końca - udało się ją wygrać! Gola straciliśmy błyskawicznie, bo już w pierwszej minucie, a że było to po stałym fragmencie gry, więc bura należy się niemal wszystkim. Wyrównaliśmy na szczęście dość szybko, bo już w minucie ósmej, po skutecznej jedenastce wykonanej przez Maora Meliksona. I aż do 90 minuty był remis, ale wtedy w samo okno przymierzył Cwetan Genkow i Wisła wygrała 2-1!

Nowy sezon przy Reymonta rozpoczął się co najmniej zaskakująco, bo od 55... sekundy przegrywaliśmy! Goście z Bełchatowa wywalczyli szybko rzut rożny, wrzuconą przez Kamila Kosowskiego piłkę wygrał Maciej Szmatiuk, a że uderzył precyzyjnie przy słupku, więc było 0-1. Nie popisał się przy tym Łukasz Garguła, który pilnował właśnie tego miejsca w bramce Wisły.

Podbudowany golem GKS szybko znów zaatakował, ale skończyło się tylko na strachu, bo piłka po uderzeniu z dystansu Tomasza Wróbla obiła naszą poprzeczkę. To na szczęście obudziło wiślaków, bo ruszyli do ataku, a że świetnie w polu karnym zamieszał Ivica Iliev, który został w nim sfaulowany, więc już w 8. minucie z "wapna" wyrównał Maor Melikson i mecz zaczął się jakby od nowa.

Szybko mogło być jeszcze lepiej, ale Melikson nie wykorzystał dwóch okazji w przeciągu niespełna dwóch minut. Najpierw jego uderzenie Adam Stachowiak obronił, a chwilę później z najwyższym trudem, i sporym szczęściem, wybił na rzut rożny.

Po tych akcjach mecz trochę się wyrównał, ale w 25. minucie mogło być 2-1 dla nas. Znów w polu karnym gości padł Iliev i chyba wszyscy widzieli, że został zahaczony (patrz zdjęcie). Wszyscy, poza Robertem Małkiem, który pokazał wiślakowi... żółtą kartkę.

Do końca I połowy działo się już niewiele, choć mieliśmy jeszcze okazję zejść do szatni z prowadzeniem. Melikson uderzył jednak z wolnego nie aż tak precyzyjnie, aby zaskoczyć Stachowiaka, a zaraz potem po przebojowym wyjściu debiutanta Jana Frederiksena, nieznacznie pomylił się Daniel Sikorski. Po 45 minutach było więc 1-1.

II połowa mogła zacząć się bardzo dobrze, ale wrzutka Garguły z wolnego do Cwetana Genkowa zakończyła się jego niecelną główką. W 52. minucie bliski szczęścia był też Arkadiusz Głowacki, ale jego strzał głową zdołał odbić na rzut rożny Stachowiak.

Na próby Wisły GKS odpowiedział strzałem Mateusza Maka w... poprzeczkę, ale w 61. minucie wręcz powinno być 2-1. Zagranie ze skrzydła od Meliksona trafiło pod nogi wprowadzonego minutę wcześniej Romella Quioto, ale ten uderzył wprost w nogi wyciągniętego w bramce Stachowiaka. Na kolejną akcję musieliśmy czekać aż 10 minut, kiedy to do główki wyskoczył Genkow, tyle że pomylił się nieznacznie. Bułgar wystąpił też w roli głównej zaraz potem, trafiając w rękę obrońcy GKS-u, ale sędzia Małek wyczerpał limit rzutów karnych w ósmej minucie meczu.

A jego końcówka była już brzydka. W solidnym upale jedni i drudzy opadli z sił i ciężko było o składne akcje. W końcu, już w 91. minucie, po rzucie wolnym piłkę wrzucił Melikson, a Genkow przymierzył idealnie i zrobiło się 2-1.

Wiślacy pokonali więc PGE GKS, ale nie do końca zachwycili. Obowiązuje więc wciąż hasło - dużo pracy przed Wami panowie!

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Szczęśliwe zwycięstwo, Genkov bohaterem!

Dodano: 2012-08-19 15:35:24 (aktualizacja: 2012-08-21 10:18:41)

eŁPe / WislaLive.pl

WislaLive.pl

W meczu pierwszej kolejki T-Mobile Ekstraklasy Wisła Kraków pokonała przed własną publicznością GKS Bełchatów 2:1 (1:1). Bramkę na wagę trzech punktów zdobył w doliczonym czasie gry Cwetan Genkov.

[Foto: Grzegorz Migdał /wislakrakow.com]

[Foto: Grzegorz Migdał /wislakrakow.com]

Kibice Wisły jeszcze dobrze nie zasiedli na stadionie przy Reymonta, kiedy Pareiko musiał już wyciągać piłkę z własnej bramki. Na zegarze widniała właśnie pierwsza minuta spotkania, kiedy futbolówka dośrodkowana z narożnika boiska trafiła pod nogi Szmatiuka, a ten wpakował ją do siatki. Fatalnie w tej sytuacji zachował się Garguła, który powinien zablokować strzał rywala, a zamiast tego utrudnił interwencję Pareice. Kilkadziesiąt sekund później mogło być już 2:0. Wróbel zdecydował się na potężny strzał z dystansu, ale Wisłę uratowała poprzeczka.

W 7. minucie sędzia podyktował rzut karny dla Wisły po faulu na Ilievie. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Melikson i pewnym strzałem doprowadził do remisu. Dosłownie chwilę później powinno być 2:1 dla Wisły, ale Stachowiak świetnie obronił strzał Meliksona. W kolejnej groźnej akcji Wisły znowu z dobrej strony pokazał się popularny „Meleks”, ale i tym razem nie udało mu się pokonać bramkarza GKS-u.

W 26. minucie nie popisał się sędzia Małek, który powinien odgwizdać ewidentny faul na Ilievie. Można się jedynie zastanawiać, czy Serb faulowany był w polu karnym, czy jednak przed linią „szesnastki”. Arbiter uznał jednak, że Iliev symulował i ukarał go żółtą kartką.

Sześć minut po zmianie stron bliski pokonania Stachowiaka był Głowacki, ale bramkarz GKS-u z wielkim trudem wybił piłkę uderzoną głową przez stopera Wisły. Odpowiedź gości była bardzo szybka. Mateusz Mak popisał się kapitalną serią zwodów w polu karnym „Białej Gwiazdy” i po chwili zdecydował się na strzał, ale piłka po rykoszecie otarła się tylko o poprzeczkę i opuściła plac gry.

W 60. minucie „wejście smoka” mógł zanotować Quioto, który zmienił Sikorskiego. Pierwszy kontakt z piłką Honduranina nie był jednak udany, bo napastnik Wisły stojąc siedem metrów od bramki Stachowiaka, trafił wprost w bramkarza.

W końcówce meczu zupełnym brakiem wyobraźni „popisał” się Buzała, który bezpardonowo zaatakował Pareikę. W jednej z akcji gracz GKS-u nie cofnął nogi i z wielkim impetem uderzył korkami w rękę golkipera Wisły.

Już w doliczonym czasie gry Wisła zadała nokautujący cios. Piłkę w pole karne dośrodkował Melikson, tam trafiła ona do Genkova, który ładnym strzałem pokonał Stachowiaka. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie. Wisła po niezłej grze szczęśliwie pokonała zespół z Bełchatowa 2:1.


Źródło: wislalive.pl

2:1 na inaugurację sezonu

Wisła Kraków rozpoczęła dzisiaj spotkaniem z GKS-em Bełchatów sezon 2012/2013 T-Mobile Ekstraklasy. Podopieczni Michała Probierza chcieli dobrze rozpocząć rozgrywki ligowe i udowodnić, że będą liczyć się w walce o mistrzostwo. Piłkarzem meczu został Melikson, który strzelił gola i zaliczył asystę przy bramce Genkowa. Antybohaterem należy uznać sędziego Małka, który nie podyktował ewidentnego rzutu karnego dla Wisły, mimo iż był doskonale usatawiony i powinien prawidłowo ocenić sytuację.

W składzie Wisły nie pojawił się Osman Chavez, który wrócił bardzo późno ze spotkania reprezentacji Hondurasu z Miami. Z kolei swój debiut w lidze w barwach Białej Gwiazdy zaliczyli Romell Quioto, Daniel Sikorski i Jan Frederiksen.

W 2 minucie spotkania bramkę dla Bełchatowa zdobył Szmatiuk. Źle w sytuacji zachował się Garguła, który stoją na słupku nie wybił wpadającej koło niego piłki. Asystę przy bramce zaliczył Kamil Kosowski dośrodkowując z rzutu rożnego. Po minucie mogło być 0:2. Z daleka strzał oddał Wróbel, ale piłka na szczęście zatrzymała się na poprzeczce.

W 8 minucie spotkania w polu karnym faulowany był Ivica Iliev. Karnego spokojnie wykorzystał Maor Melikson. Po minucie Wisła powinna prowadzić. Świetny drybling Meliksona i Izraelczyk był w świetnej sytuacji, ale uderzył prosto w Stachowiaka. Po chwili Jaliens dośrodkował i Genkow źle trafił głową w piłkę. Minuta i znów akcja Wisły, Garguła do Meliksona, a uderzenie zawodnika Wisły końcami palców obronił bramkarz gości. W 25 minucie Ivica Iliev był ponownie faulowany w polu karnym gości, ale sędzia Małek tym razem nie podyktował rzutu karnego.

W 29 minucie z rzutu wolnego dośrodkował Garguła, a Genkow o centymetry minął się z piłką. W 45 minucie meczu rajd przez ponad pół boiska zrobił Frederiksen i podał do Sikorskiego, ale strzał tego ostatniego o centymetry minął słupek bramki Stachowiaka.

Drugą połowę Wisła rozpoczęła od wolnego Garguły. Dobrze dograną piłkę niestety na gola nie zamienił Genkow, niecelnie uderzając głową. W 52 minucie wrzucił Iliev, głową zgrał Bunoza, a Głowacki uderzył główką, ale Stachowiak z problemami wybił piłkę z bramki. W 56 minucie Mateusz Mak poradził sobie z Gargułą i Głowackim, a jego strzał zatrzymał się na poprzeczce.

W 60 minucie meczu na boisku pojawił się Romell Quioto i po chwili otrzymał podanie od Meliksona na 7 metr, ale strzalił prosto w Stachowiaka. W 66 minucie Melikson krótko rozegrał piłkę z Ilievem, ale ten pierwszy zbyt wypuścił sobie piłkę i stracił ją na rzecz bramkarza gości. W 70 minucie Garguła podał do Genkowa, ale ten bardzo przestrzelił. W 73 minucie Genkow podał do środka, a zawodnik gości zablokował ją ręką. Niestety sędzia Małek ponownie nie odgwizdał ewidentnego rzutu karnego. W 90 minucie z wolnego dośrodkował Melikson, a Genkow mocnym strzałem prawą nogą pokonał Stachowiaka.

Wisła Kraków - GKS Bełchatów 2:1 (1:1)

0:1 2 min. Szmatiuk

1:1 8 min. Melikson (k)

2:1 90 min. Genkow

Wisła Kraków: Pareiko- Frederiksen, Bunoza, Głowacki, Jaliens- Melikson, Wilk (70 min. Wilk), Garguła (86 min. Boguski), Melikson- Genkow, Sikorski (60 min. Quioto)

GKS Bełchatów: Stachowiak- Gonzalez, Szmatiuk, Wilusz, Stulin (46 min. Sawala)- Baran (90 min. Giel)- Wróbel, Bozok, Wacławczyk, Kosowski (41 min. Mateusz Mak)- Buzała

Żółte kartki: Iliev, Głowacki (Wisła) – Wacławczyk, Szmatiuk, Gonzales, Buzała (GKS)

Sędzia: Robert Małek (Zabrze)

Kibiców: 15 047

TSW.com.pl

Autor: Witek

Źródło: tsw.com.pl

Znakomite zakończenie początku sezonu

Data publikacji: 19-08-2012 16:29


Wisła Kraków może cieszyć się z pierwszych trzech punktów w tym sezonie. Podopieczni trenera Michała Probierza wygrali 2:1 z PGE GKS-em Bełchatów, chociaż do końca regulaminowego czasu gry na boisku utrzymywał się remis 1:1. Decydujący cios, przynoszący zwycięstwo, w 92. minucie spotkania zadał Tsvetan Genkov.

Inauguracja sezonu 2012/2013 rozpoczęła się dla Białej Gwiazdy koszmarnie. Już w 2. minucie krakowska drużyna straciła gola na własnym stadionie, a jego strzelcem był obrońca GKS-u Bełchatów, Maciej Szmatiuk, który wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego i otworzył wynik spotkania. Minutę później mogło być 2:0 dla gości, ale piłka po strzale Tomasza Wróbla trafiła w poprzeczkę.


Gospodarze nie załamali się takim obrotem spraw i szybko wyrównali. W 7. minucie w polu karnym GKS-u faulowany został Ivica Iliev, a sędzia wskazał na jedenasty metr, a rzut karny na gola zamienił Maor Melikson. Dwie minuty po zdobyciu bramki Melikson mógł ponownie wpisać się na listę strzelców, ale w dobrej sytuacji strzelił w Adama Stachowiaka. W kolejnej akcji golkiper świetnie wybronił strzał izraelskiego pomocnika. Swoją szansę na trafienie miał również Tsvetan Genkov, jednak główkował minimalnie obok słupka.

W 26. minucie Ivica Iliev znowu popisał się rajdem w pole karne rywala, gdzie ponownie został podcięty przez goniącego go przeciwnika, ale tym razem sędzia nie podyktował rzutu karnego. Wywołało to wściekłość Serba, jednak arbiter decyzji nie zmienił, za to pokazał kartkę pomocnikowi Wisły.

Jeszcze przed przerwą podopieczni trenera Michała Probierza mogli prowadzić 2:1. Po rajdzie lewą stroną debiutującego w barwach Białej Gwiazdy Jana Frederiksena piłkę na 16. metr dostał Daniel Sikorski, jednak posłał ją tuż obok słupka.

W drugiej części spotkania to nadal Wisła dominowała na boisku, jednak jej próby zdobycia drugiej bramki spełzały na niczym. W 52. minucie Stachowiak pięknie obronił strzał głową Arkadiusza Głowackiego, przenosząc piłkę nad poprzeczką. Niespełna 10 minut później, tuż po wejściu na boisko za Sikorskiego, pierwszą bramkę w Wiśle mógł zdobyć Romell Quioto. Po dośrodkowaniu Meliksona z lewej strony Quioto z kilku metrów posłał piłkę prosto w nogi Stachowiaka.

Mimo że to Biała Gwiazda prowadziła grę, to i goście mieli swoją szansę na strzelenie bramki. W 57. minucie po strzale Mateusza Maka piłka odbiła się najpierw od obrońców Wisły, a później trafiła w poprzeczkę.

W 73. minucie meczu miała miejsce kolejna dyskusyjna sytuacja. W polu karnym bełchatowian piłkę ręką zatrzymał Szmatiuk, jednak arbiter główny nie zareagował, mimo protestów Wiślaków.

Do ostatnich sekund gospodarze walczyli o trzy punkty. W końcu starania Wiślaków przyniosły efekt w doliczonym czasie gry, kiedy podanie Maora Meliksona z rzutu wolnego bardzo ładnym strzałem z półobrotu na gola zamienił Tsvetan Genkov.

Wisła Kraków – PGE GKS Bełchatów 2:1 (1:1)

0:1 Szmatiuk 2’

1:1 Melikson 8’ (k.)

2:1 Genkov 90+2’

Wisła Kraków: Pareiko – Jaliens, Głowacki, Bunoza, Frederiksen – Iliev, Garguła (86’ Boguski), Wilk (72’ Sobolewski), Melikson – Genkov, Sikorski (60’ Quioto)

PGE GKS Bełchatów: Stachowiak – Gonzalez, Szmatiuk, Wilusz, Stulin (46’ Sawala) – Baran (90’ Giel) – Wróbel, Bożok, Wacławczyk, Kosowski (42’ M. Mak) – Buzała

Żółte kartki: Iliev, Głowacki (Wisła) – Wacławczyk, Szmatiuk, Gonzales, Buzała (GKS)

Sędziował: Robert Małek (Zabrze)

Widzów: 15 047

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Minuta po minucie

Ligę czas zacząć: Wisła Kraków - GKS Bełchatów. Reymonta 22, godzina fajna na spacer i odwiedzenie stadionu, nieco gorsza do grania, co pewnie w pomeczowych komentarzach podkreślać będą piłkarze i trenerzy. Po trzy punkty, po zwycięstwo z Białą Gwiazdą!

Co do składu: debiutuje Frederiksen, nie gra Chavez, jest Bunoza zaś w ataku Genkowowi partneruje Sikorski. Już czytamy te komentarze: a gdzie Quioto!?!? Pewnie w drugiej połowie i oby z podobnym skutkiem jak w Luboniu.

Na telebimie widzimy klip, którym z kibicami witają się piłkarze Wisły. Łapią piłkę zza kamery i się przedstawiają. Nie powiemy, że ten klip jest słaby, powiemy, że Wisła robiła już znacznie lepsze.

Na ławce Wisły: Miśkiewicz - Czekaj, Lepiarz - Sobolewski, Kirm - Boguski i Quioto.

Jezzu, ten klip wciąż trwa... Pięć minut snu... No, koniec.

Sezon ligowy przy Reymonta 22 otworzy tradycyjnym kopnięciem piłki Wiślacki Smok.

Nowa grafika na telebimie, przedstawiająca skład. Dość fajna. Pełne 2/3 trybuny północnej, reszta stadionu pusta. Między sektorem gości (mniej niż 100 osób) a G2 dwa sektory buforowe...

Wiślacki Smok rozpoczął mecz.

  • 1’ Już akcja Bełchatowa, podawał do środka Kosowski. Róg.
  • 1’ Falstart. 1:0 dla Bełchatowa, totalny babol w obronie po rogu, strzał Szmatiuka z bliska do naszej bramki. Gol z cyklu futbolowe jaja.
  • 4’ Wróbel potężnie uderza w poprzeczkę bramki Wisły. Uderzenie z około 25 metrów!
  • 5’ Róg dla gości.
  • 7’ Bełchatów atakuje. Weźcie się k... połóżcie!
  • 7’ Karny dla Wisły!
  • 7’ Akcję zaczął Melikson na lewej stronie, podał na siódmy metr, piłka trafiła do Ilieva, który nie uderzał, zaczął drybling i został sfaulowany w szesnastce.
  • 8’ Melikson z rzutu karnego w lewo, bramkarz też w lewo, ale swoje i jest 1:1!
  • 9’ Ok, za nami prawie dziesięć minut, dali sobie "po razie", a teraz grajmy poważnie.
  • 10’ Melikson z Gargułą w polu karnym, odegranie "Guły", strzał Meliksona z ostrego kąta broni Stachowiak, Genkow nie zdołał sięgnąć do dobitki.
  • 10’ Centra... Kjuuuuu :) Niezła, Genkow szybuje do piłki, próbuje po długim rogu, ale nieczysto trafia w piłkę głową.
  • 11’ Wisła się rozkręciła, rozkręciły się trybuny. Garguła na lewo do Meliksona, ten zwodem mija obrońcę, strzał trochę lekki, ale Stachowiak wypuszcza piłkę, ta przechodzi centymetry obok słupka po zewnętrznej stronie.
  • 15’ Niegroźny strzał zza pola karnego. Ale wcześniej nie wyglądało dobrze krycie "na radar" w wykonaniu Frederiksena.
  • 18’ Dziura na środku naszego pola karnego i właśnie tam zagrał atakujący prawą stroną Tomasz Wróbel. Jaliens zdążył wybić na aut.
  • 19’ Kontra Wisły zatrzymana wślizgiem przy linii bocznej. Iliev ma pretensje, że nie dostał podania, wybiegał z prawego skrzydła.
  • 21’ Niegroźna główka z boku pola karnego obok bramki isły.
  • 22’ Garguła nie opanował piłki na 17. metrze.
  • 23’ Przerwa na uzupełnienie płynów.
  • 24’ Wipili i grają. "Arkadiusz Głowacki" - niesie się z trybun.
  • 24’ Efektowny upadek Garguły, który walczył o górną piłkę na 10. metrze.
  • 26’ Małek zaczyna swoje "show"! Ewidentny rzut karny na Ilievie, a Małek, za protesty, karze go żółtą kartką. Kpina!
  • 29’ Rzut wolny dla Wisły z lewej strony boiska, ok. 25-30 metrów do bramki.
  • 29’ Ajjj, szkoda, wrzutka w pole karne do Genkowa, który idealnie wyszedł zza obrońców, lecz nie trafił w piłkę.
  • 36’ Boczny zasygnalizował faul na Ilievie. Całe szczęście, bo Małek gotów byłby dać drugą żółtą.
  • 37’ Kartka dla Kamila Wacławczyka.
  • 41’ Kamil Kosowski chyba już nie pogra w tym meczu. Szykuje się do wejścia Mateusz Mak.
  • 41’ Brawa dla "Kosy", on także bije brawo kibicom. Barwna postać, mile widziana przy Reymonta 22.
  • 44’ Sikorski faulowany przez Szmatiuka na 17. metrze. Kartka dla faulującego.
  • 45’ Strzał Meliksona po ziemi broni Stachowiak.
  • 45’ Sikorski obok bramki z 16. metrów!

Koniec pierwszej połowy.

  • 46’ Zaczynamy po przerwie.
  • 46’ Druga zmiana w Bełchatowie, za Stulina wszedł Szymon Sawala.
  • 48’ Pareiko chwycił piłkę po niegroźnej wrzutce z rzutu wolnego.
  • 48’ Rzut wolny dla Wisły z lewej strony na wysokości linii 16-tki.
  • 49’ Zbyt lekka główka Genkowa po wrzutce Garguły.
  • 50’ Bezsensowny faul Jaliensa tuż przed końcem boiska, kilka metrów od narożnej chorągiewki.
  • 51’ Wilk główkuje na róg. Korner dla Bełchatowa niegroźny.
  • 52’ Pojedynek biegowy Meliksona z Raulem Gonzalezem Blanco, Izraelczyk szybszy, ale Gonzalez zdołał wybić na róg.
  • 52’ Stachowiak! Ekspediuje na róg strzał głową pod poprzeczkę.
  • 53’ Nic groźnego z kolejnej centry nie wyszło, choć lekki strzał oddał Głowacki.
  • 53’ Głowacki ukarany kartką za faul w środku pola.
  • 56’ Mateusz Mak teraz nieźle zamieszał, seria zwodów i strzał, po którym piłka podbita została rykoszetem i musnęła poprzeczkę nim wyszła poza boisko.
  • 59’ Dość intensywnie rozgrzewa się Romell Quioto. O, idzie do strefy zmian.
  • 60’ Honduranin za Sikorskiego. Jego rodak, Osman Chavez też debiutował w meczu z Bełchatowem, tylko że na wyjeździe. Wtedy na dzień dobry "przespacerował" się po jednym z przeciwników i od razu przypięto mu łatkę brutala.
  • 61’ No i już 100-procentowa sytuacja, Quioto z sześciu metrów w bramkarza!
  • 64’ Rajd Garguły zatrzymał się na rywalu na 18. metrze, za daleko wypuszczona piłka.
  • 67’ Melikson wpadł w pole karne z lewej strony, ale niepotrzebnie chciał grać prawą nogą i Raul zdołał wybić mu piłkę.
  • 67’ Ciężkie chwile, skurcze jednego z graczy Bełchatowa.
  • 68’ I przerwa na picie.
  • 70’ Bunoza główkuje na róg po ostrej centrze z lewego skrzydła Bełchatowa.
  • 71’ Kartka dla Raula za taktyczny faul na Meliksonie.
  • 72’ Dziękujemy Czarkowi, witamy Radka. Sobol na boisku.
  • 72’ "Ręka" - krzyknął cały stadion, ale Małek stwierdził, że to nie było zagranie. Faktem jest, że piłka trafiłą w rękę obrońcę Bełchatowa.
  • 73’ Nic z tego groźnego.
  • 73’ Sawala blokuje podanie Ilieva w pole bramkowe. Róg.
  • 74’ Zbyt głębokie dośrodkowanie Quioto do Genkowa.
  • 77’ Wycieczka Pareiki po wrzutce w nasze pole karne mogła zakończyć się źle. Estończyk nie zdołał wypiąstkować, na szczęście obrońcy wybili.
  • 77’ Stachowiak uprzedził Meliksona i go staranował. Izraelczyk opatrywany, dostał w plecy nogą.
  • 79’ Pojawiły się nosze, Melikson ambitnie schodzi o własnych siłach.
  • 80’ Melikson wrócił na boisko, ale możliwa jest zmiana i wejście Boguskiego.
  • 82’ Ajj, co za dureń! Buzałą trafił nogą w interweniującego Pareikę. Nie ma nerwowych reakcji czy sugestii dokonania zmiany, ale wyglądało to z daleka bardzo groźnie.
  • 83’ Pareiko wstał i coś tam krzyknął do Buzały. Oj, lepiej, żeby się nie zbliżał...
  • 86’ Rafał Boguski za Łukasza Gargułę, którego żegnają brawa zmieszane z gwizdami.
  • 86’ Zdołał Boguski dziubnąć piłkę przed Stachowiakiem, ale na skierowanie jej do bramki brakło miejsca.
  • 90’ Za Grzegorza barana wchodzi Paweł Giel.
  • 90’ Doliczone pięć minut do końca meczu.
  • 90+1’ Ogromna radość Bułgara po tym golu, bo wybitnie mu dziś nie szło. Kilka główek nie takich, jak trzeba, ale wreszcie się udało.
  • 90+1’ Wreszcie Cwetan!!! Miękka centra Meliksona z rzutu wolnego, wolej Genkowa precyzyjny!
  • 90+4’ Podanie Ilieva do Genkowa zablokowane.

Koniec meczu!


Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Michał Probierz: Wiedziałem, że będzie ciężko

Dodano: 2012-08-19 18:01:26 (aktualizacja: 2012-08-20 09:05:41)

Michał / WislaLive.pl


- Poczytałem dziś rano prasę i wszyscy widzieli w nas faworytów, którzy strzelą kilka bramek. Ja wiedziałem natomiast, że to będzie ciężkie spotkanie. Bełchatowianie w zeszłym sezonie na inaugarcję wygrali z Lechem w Poznaniu. GKS jest poukładanym zespołem, a dla nas mecz zaczął się najgorzej jak mógł - powiedział po wyszarpanym zwycięstwie z GKS-em trener Probierz.

Dzisiejsze spotkanie, rozgrywane w 30-stopniowym upale, było dużym wyzwaniem dla zawodników obu drużyn. Trener Probierz był zadowolony ze swoich piłkarzy. - Zadowolony jestem z charakteru zespołu, z tego, że się podnieśli. W zeszłym sezonie rzadziej nam to wychodziło. Za wygraną, nawet 4:0, dają trzy punkty - więc mamy to, co najważniejsze. Jestem zadowolony z gry zespołu, z sytuacji, dużej ilości strzałów, ale zabrakło nam spokoju i skuteczności. Gdybyśmy zdobyli szybciej druga bramkę, wynik byłby wyższy. Bardzo cieszy mnie, że pokazaliśmy charakter i narzuciliśmy swój styl.


- Z minuty na minutę można było być z niego zadowolonym. - ocenił debiut nowego zawodnika, Jana Fredriksena.

- Cieszy mnie także to, że zmiennicy wiele wnoszą. Sporo nam jeszcze brakuje, ale najważniejsze, że liga zaczęła się wprawdzie fatalnie, bo od 0-1, ale skończyło się dziś w 90. minucie bardzo dobrze - mówił trener Wisły.

Co zmartwiło trenera Białej Gwiazdy? - Martwi mnie skuteczność. Są zawodnicy, którzy ciągle są krytkowani, ale gdyby wykorzystali sytuacje przed przerwą, to byłoby inaczej. Wierzę, że Daniel odbuduje się i będzie groźnym zawodnikiem. - powiedział o nieskutecznym Danielu Sikorskim, trener Michał Probierz.

Źródło: wislalive.pl

Kiereś: Największa bolączka, że wracamy bez punktów

19. sierpnia 2012, 17:05


- Fajnie się to ułożyło w 1. minucie. Największa bolączka to to, że wracamy bez punktów. Nie liczy się to, że graliśmy na Wiśle, po raz kolejny, tak jak w poprzednim sezonie, byliśmy "w grze", a tracimy gola po ostatniej akcji - mówił po meczu z Wisłą trener GKS-u Bełchatów Kamil Kiereś.


Kamil Kiereś (trener GKS-u Bełchatów):

- W przerwie między rozgrywkami naszym klubem targało wiele negatywnych wydarzeń. W tym okresie pracowaliśmy jednak bardzo solidnie i cały plan przygotowanych był bez zakłóceń, stąd byliśmy gotowi do meczu z Wisłą. Wisła była faworytem, ale my przyjechaliśmy tu po punkty. Wiem, że optyczna była przewaga Wisły, ale mieliśmy swój plan. Fajnie się to ułożyło w 1. minucie, później po szkolnym błędzie rzut karny i 1:1. Mieliśmy swoje sytuacje, tworzyliśmy kontry i liczyliśmy, że któraś z nich skończy się golem. Mateusz Mak miał swoją okazję, trafił w poprzeczkę.

- Największa bolączka to to, że wracamy bez punktów. Nie liczy się to, że graliśmy na Wiśle, po raz kolejny, tak jak w poprzednim sezonie, byliśmy "w grze", a tracimy gola po ostatniej akcji. Trzeba cierpliwości, pracy i mamy nadzieję, że GKS Bełchtów niejednego jeszcze zaskoczy. Z każdym rywalem gramy o punkty.

- Tak, oglądałem mecz Wisły z Lubońskim. Byliśmy nastawieni, by od początku wyjść agresywnie, by Wisła zobaczyła, że zagramy odważnie. Szkoda, że tak to się ułożyło.

O Kamilu Kosowskim: - Wygląda to na uraz mięśnia dwugłowego. Nie stało się to przy jakimś starcie do piłki, więc trudno w tej chwili powiedzieć. Wolałbym, żeby nie było to nic groźnego. Zmiana w przerwie Alana Stulina była typową taktyczną, gdyż po zejściu Kamila Kosowskiego nie mieliśmy wysokich zawodników.

wislakrakow.com (redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Daniel Sikorski: To dopiero pierwszy krok

19. sierpnia 2012, 23:27


Po meczu zamieniliśmy parę zdań z nowym napastnikiem Wisły Kraków Danielem Sikorskim, który na mecz z GKS-em Bełchatów wyszedł w pierwszym składzie.


Jak wrażenia po debiucie w Wiśle na własnym stadionie?

- Bardzo dobrze, bo zdobyliśmy trzy punkty i fajnie weszliśmy w sezon. Akurat zwycięstwo zapewniliśmy sobie dopiero w końcówce meczu, ale najważniejsze, że trzy punkty zostały w Krakowie. Kibice wiedzą, taką mam przynajmniej nadzieję, że my będziemy w tym sezonie robili wszystko, żeby nie powtórzyła się sytuacja z poprzedniego sezonu. Mam nadzieję że na wiosne Wisła stanie tam, gdzie jest miejsce tej drużyny.

Nie zaczęliście dobrze tego meczu, szybko stracona bramka zaskoczyła chyba nie tylko kibiców, ale i was samych?

- No po prostu byliśmy zszokowani. To był dla nas taki zimny prysznic. Chwila nieuwagi i nieszczęście gotowe. Ale na szczęście szybko wyrównaliśmy i późńiej prowadziliśmy grę. Brakowało nam tej drugiej bramki w pierwszej połowie, ale wszystko zakończyło się dla nas szczęśliwie.

Czy powinien być podyktowany drugi rzut karny na Ivicy Ilievie?

- Ja się go spytałem dlaczego nie biegł dalej, a on mi mówi, że nie dał rady. Jeśli on tak powiedział, że nie mógł dalej biegnąć to myślę że ten drugi rzut karny się nam należał.

A jak ocenisz waszą grę, styl?

- To jest dopiero pierwszy krok, dalej musimy ciężko pracować na treningach, doskonalić naszą grę i nasz styl. Myślę że będzie coraz lepiej.

wislakrakow.com (sum91)

Źródło: wislakrakow.com

Cezary Wilk: Źle weszliśmy w mecz

Dodano: 2012-08-19 18:12:10 (aktualizacja: 2012-08-20 09:03:39)

Michał / WislaLive.pl

Pomocnik Wisły po wygranym meczu z GKS-em opowiedzial dziennikarzom o swoich odczuciach na temat spotkania.

- Źle weszliśmy w ten mecz. Było trochę nerwów, bo niestety przespaliśmy początek spotkania. Naszym założeniem od początku było pokazanie, kto gra u siebie. Rzeczywiście, za bardzo nam to nie wychodziło, ale z czasem stwarzaliśmy sobie więcej sytuacji, dzięki czemu pierwsza połowa mogła się podobać. - powiedział 26-letni zawodnik Białej Gwiazdy.

- Chyba każdy, kto oglądał mecz, widział, że w naszej grze nadal czegoś brakuje. Były fajne momenty, fajne akcje, ale na pewno trener będzie miał sporo wątpliwości. - ocenił formę drużyny Wilk.

Źródło: wislalive.pl

Jan Frederiksen: - Jestem bardzo szczęśliwy

- Następnym razem musimy lepiej wejść w mecz. Ostatecznie wygraliśmy 2-1, co jest świetną sprawą - powiedział po swoim debiucie w Wiśle Jan Frederiksen.

- Atmosfera na stadionie jest bardzo dobra. To jest jedna z tych spraw, dla których gra się w piłkę. To jest część futbolu. Zachowanie fanów bardzo mi sie podobało - przyznał Duńczyk, który miał okazję po raz pierwszy zagrać przy Reymonta.

- Nie ma ligi, w której są łatwe spotkania. Każdego tygodnia przyjdzie nam stoczyć bój na boisku. Musimy być gotowi i skupieni przez cały czas. A co zapamiętam z tego spotkania? Kibiców, kolegów, grę. Jestem bardzo szczęśliwy - mówił Frederiksen.

- To było moje pierwsze spotkanie na wysokich obrotach od trzech miesięcy. Wydaje mi się, że jak na debiut w nowym klubie, spisałem się dobrze. Było też kilka błędów, przed następnym meczem powinienem je poprawić i będzie lepiej. Oczywiście nie wiem, czy wystąpie w następnym spotkaniu, muszę ciężko pracować na treningach, pokazać się z dobrej strony - przyznał nowy wiślak.

- Nie mogło być lepszego scenariusza, niż wywalczenie trzech punktów w ostatniej minucie spotkania. Dalej jestem tym podekscytowany. Do końca wierzyłem w zwycięstwo w tym spotkaniu, bo stworzyliśmy bardzo dużo okazji, więc trzeba było tylko którąś wykorzystać - zakończył Frederiksen.

Dodał: Kamil

Źródło: wislaportal.pl

Kamil Kosowski: Wisła wygrała sprawiedliwie

19. sierpnia 2012, 23:25

Dzisiejszy mecz był wyjątkowy dla Kamila Kosowskiego, pomocnika bełchatowian, który rozegrał 115 spotkań w krakowskiej Wiśle. Uraz nie pozwolił mu jednak dokończyć spotkania.


- Szkoda trudu włożonego przez chłopaków, bo straciliśmy bramkę w doliczonym czasie gry, ale wydaje mi się, że to pokazało, że Bełchatów w tym sezonie będzie starał się grać w piłkę, nawet z najlepszymi zespołami - powiedział po meczu popularny "Kosa".

Początek spotkania należał do zespołu gości. Bramka już w pierwszej minucie, następnie uderzenie w poprzeczkę Tomasza Wróbla. Taki początek meczu zaskoczył też samych zawodników Bełchatowa.

- Zdawaliśmy sobie sprawę, że możemy zdobyć bramkę i to na Wiśle, ale nie spodziewaliśmy się, że tak szybko. To dodało nam skrzydeł. Pierwsze dwadzieścia minut wydaje mi się w naszym wykonaniu bardzo dobre. Niestety, po tym czasie nastąpiło jakieś rozprężenie i to Wisła przejęła inicjatywę, czego efektem był rzut karny – mówi były pomocnik Wisły.

- Z przebiegu meczu 2:1 dla Wisły to sprawiedliwy wynik, bo wydaje mi się, że był jeszcze jeden karny dla Wisły, którego sędzia nie podyktował. W naszej sytuacji ten punkt dałby nam dużo wiary - dodał Kosowski.

Kamil został tak ciepło przyjęty, jak i pożegnany przez kibiców "Białej Gwiazdy": - Atmosfera tutaj jest zawsze wyjątkowa, wyjątkowo się tu wraca. Jest to mój drugi mecz na Reymonta odkąd jestem w Bełchatowie i drugi raz kończę go z kontuzją, także chyba to jest jakiś pech - podsumował zawodnik GKS-u.

wislakrakow.com (sum91)

Źródło: wislakrakow.com

Genkov: Krok w przód

Data publikacji: 19-08-2012 18:32


Bułgarski napastnik Białej Gwiazdy, Tsvetan Genkov, wykazał się spokojem oraz zachował zimną krew w ostatnich minutach, zdobywając zwycięskie trafienie w spotkaniu inauguracyjnym przeciwko GKS-owi Bełchatów.


Snajper Wisły powiedział skromnie, że znacznie bardziej cieszą go trzy punkty zapewnione swojej drużynie niż zdobyte przez niego bramki. „Dla mnie nie ma znaczenia, czy zespół zdobywa gole w pierwszej, czy w ostatniej minucie i kto pakuje futbolówkę do siatki rywala. Mecz trwa 90 minut i wygrywa ten, kto po ostatnim gwizdku ma na swoim koncie więcej bramek. Wywalczyliśmy ważne trzy punkty i jest to pierwszy krok w przód” – wyznał.

Na stadionie przy Reymonta panował upał spowodowany nie tylko wysoką temperaturą, ale również wybuchem radości, dzięki wygranej zespołu z ulicy Reymonta 22 na inaugurację sezonu. „Trzeba przyznać, że pogoda utrudniała nam zadanie, ale była ona jednakowa dla nas i dla graczy z Bełchatowa” – zastrzegł. Na pytanie, jak ocenia postawę graczy trenera Kieresia odpowiedział: „GKS jest dobrym zespołem, który postawił nam wysoko poprzeczkę, podobnie jak w ubiegłej rundzie. Zawsze podkreślam, że w ekstraklasie nie ma słabych zespołów, są tylko takie, które mają więcej, bądź mniej szczęścia”.

K. Kawula

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Głowacki: Wiara pozostała do końca

Data publikacji: 19-08-2012 18:43


Arkadiusz Głowacki był jednym z pewniejszych punktów obrony Białej Gwiazdy w meczu Wisła Kraków – GKS Bełchatów. Zapytany o grę swojej drużyny odpowiedział: „Momentami gra była niezła, dużo kombinacyjnej gry - to co na pewno kibice chcieliby oglądać. Sytuacji mieliśmy sporo, nawet po stały fragmentach. Dużo tego ostatnio ćwiczyliśmy podczas okresu przygotowawczego. Ważne, że w tej ostatniej, decydującej minucie gry jeden z tych stałych fragmentów się powiódł” – stwierdził.


Niedzielne spotkanie było pierwszym ligowym meczem dla Głowackiego po powrocie z tureckiego Trabzonsporu. „Przez pryzmat wyniku jestem bardzo szczęśliwy z tego pierwszego meczu, co do mojej gry mam sporo uwag, ale w tej chwili jest to mniej ważne. Liczą się trzy punkty” – podkreślił obrońca Wisły. „Głowa” miał też zastrzeżenia nie tylko do swojej gry, ale także całego zespołu. „Zaczęliśmy ten mecz bardzo nerwowo, gra nie była poukładana z naszej strony, gubiliśmy się momentami po stratach własnych, ale mimo wszystko dążyliśmy do strzelenia goli, sytuacji kombinacyjnych” – mówił zawodnik.

Wisła zwycięską bramkę zdobyła dopiero w doliczonym czasie gry. „Wiara pozostała do końca, ale z biegiem czasu było jej coraz mniej” – nie ukrywał po spotkaniu Głowacki. „Jeśli chcemy walczyć o najwyższe cele, nie możemy remisować u siebie, tym bardziej mając swoje sytuacje. Trzeba oddać drużynie GKS-u Bełchatów, że też stworzyła kilka groźnych sytuacji, ale wydaje mi się, że to też wynikało bardziej z naszej ofensywnej gry” – podsumował Głowacki.

KD

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Maor Melikson – skromny bohater

Data publikacji: 21-08-2012 12:51


W opinii większości komentatorów niedzielnego meczu Wisły Kraków z GKS-em Bełchatów najlepszym zawodnikiem był Maor Melikson. Pomocnik Białej Gwiazdy strzelił gola z rzutu karnego i asystował przy drugiej bramce dla Wisły. „Nie wiedziałem nawet, że zostałem wybrany piłkarzem meczu” – skromnie przyznał pomocnik Białej Gwiazdy.


Jak ważna dla was jest wygrana w tym pierwszym meczu sezonu?

Wygrana w pierwszym meczu zawsze jest ważna. Nieważne jak się gra, liczą się 3 punkty i jestem z tego powodu szczęśliwy.

Myślisz, że ta wygrana wpłynie na wyniki kolejnych meczów?

Tak, dodało to pewności siebie. Graliśmy dobrze, powinniśmy zakończyć ten mecz trochę wcześniej, ale nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji. Najważniejsze, że na końcu wygraliśmy i było to słodkie zwycięstwo.

Ważniejsza była dla Ciebie bramka strzelona z rzutu karnego czy asysta, po której Tsvetan Genkov strzelił zwycięską bramkę?

Nie ma dla mnie różnicy. Dopóki wygrywamy nie ma dla mnie znaczenia, kto strzela bramki, czy kto asystuje. Najważniejsze, że zdobyliśmy 3 punkty.

Nie bałeś się podejść do rzutu karnego? W meczu towarzyskim z Wartą Poznań trafiłeś w słupek.

Czasami tak się zdarza. Nie zawsze się trafia. Nawet najlepsi nie strzelają – Leo Messi czy Cristiano Ronaldo, więc nawet mały Maor może nie strzelić.

Uważasz, że zasłużyłeś na miano piłkarza meczu?

Nie myślę o tym za bardzo. Nie wiedziałem nawet, że zostałem piłkarzem meczu, dopóki mi nie powiedziałaś (śmiech). Nie jest to ważne dla mnie, najważniejsze, że wygraliśmy. Wszyscy są szczęśliwi. To będzie dobry tydzień, aby przygotować się do meczu z Podbeskidziem Bielsko- Biała.

Jesteś teraz w optymalnej formie?

Tak, dobrze się czuję. Jestem trochę zmęczony, grałem 90 minut w środku tygodnia w meczu reprezentacji, a 4 dni później 90 minut z GKS-em. Nie jest łatwo, ale dobrze się czuję i mam czas, żeby odpocząć. Będę gotowy w sobotę na mecz z Podbeskidziem.

A jak stan Twoich pleców, które mocno Cię bolały po starciu ze Stachowiakiem?

Trochę bolą, ale będzie dobrze.

WAC

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Podsumowanie 1. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

20. sierpnia 2012, 21:28

T-Mobile Ekstraklasa (Ekstraklasa S.A.)

Za nami inauguracyjna kolejka sezonu 2012/2013 T-Mobile Ekstraklasy. Trzeba przyznać, że ligowcy zaczęli z wysokiego C. Padło aż 28 bramek, w tym kilka nieprzeciętnej urody. Na kilka spotkań nawet bezstronny widz mógł popatrzeć z przyjemnością.


Kanonada zaczęła się w Szczecinie, gdzie niespodziewanie Pogoń rozgromiła Zagłębie Lubin aż 4:0. Wynik przed przerwą otworzył Edi Andradina pięknym uderzeniem z rzutu wolnego. Po przerwie niechciany w Lubinie Mouhamadou Traore podwyższył prowadzenie, po tym jak skutecznym dryblingiem wymanewrował źle ustawionych stoperów.


Po drugiej bramce nieskuteczni, ale do tej pory wciąż próbujący, goście stracili resztki zapału i atakowali już całkiem bez przekonania. Tymczasem Portowcy postanowili zafundować swoim kibicom efektowne otwarcie sezonu, bardzo sprawnie kontrując lubinian. Prostopadłe podanie Ediego do Grzegorza Bonina to znów pokaz kunsztu technicznego Brazylijczyka, a i Polak wykazał się wielkim spokojem wykorzystując sytuację sam na sam jak profesor.


Gwóźdź do trumny Miedziowych wbił wprowadzony w drugiej połowie Donald Djousse, który zgubił krycie i wykończył efektowną akcję kolegów. Beniaminek ze Szczecina swoim pierwszym meczem po powrocie do Ekstraklasy zawiesił rywalom poprzeczkę bardzo wysoko, jednak nie może cieszyć się z samodzielnego liderowania.


Drugi z beniaminków nie spisał się równie dobrze. Choć Piast w Gliwicach prowadził z Górnikiem Zabrze 1:0 to ostatecznie przegrał 1:2. Można dyskutować jak duży udział w zwycięstwie gości ma arbiter – Szymon Marciniak – który pochopnie pokazał czerwoną kartkę Mateuszowi Matrasowi. Trzeba też jednak zauważyć, że Górnik był drużyną wyraźnie lepszą i już wcześniej stwarzał sobie klarowne sytuacje, nieko9rzystny wynik zawdzięczając głównie własnej nieskuteczności.

Piast w 65 minucie stracił zawodnika, a trzy minuty później pierwszą bramkę. Centrę Michaela Bembena wykończył Mariusz Przybylski. W 81 minucie na prowadzenie wyszli goście. Znów centrował Bemben, ale tym razem ładną główką popisał się Arkadiusz Milik. Warto dodać, że mecz był toczony w dobrym tempie, a na składną grę podopiecznych Adama Nawałki, przynajmniej okresami, oglądało się z dużą przyjemnością.

W Białymstoku mecz fantastycznie zaczęli przyjezdni. Już w 19 sekundzie Fabian Pawela zdobył bramkę dla Podbeskidzia Bielsko-Biała. Niestety nie była to zapowiedź dobrego widowiska. Goście wszystko, co mieli do zaoferowania, zaprezentowali w otwierających minutach - przez resztę meczu ograniczając się do przeszkadzania rywalom. Zawiodła również Jagiellonia, która atakowała nieporadnie i bez pomysłu rażąc raz po raz bardzo niecelnymi centrami.

Losy meczu na własną korzyść gospodarze odwrócili dopiero w końcówce. W 72 minucie Dawid Plizga nie dał szans Richardowi Zajacowi, a 6 minut później białostoczan na prowadzenie wyprowadził Alexis Norambuena. W 82 minucie z boiska zejść musiał Maciej Makuszewski, który obejrzał drugą żółtą kartkę. Wcześniej indywidualnie ukarany powinien zostać Tomasz Frankowski, jednak przewinienie byłego gracza Wisły najwyraźniej umknęło uwadze arbitrów. Skromne zwycięstwo 2-1 to nie wynik jakiego oczekiwano po wzmocnionej Jagiellonii.

Jeśli Jagiellonia rozczarowała, to co powiedzieć o Śląsku? Wrocławianie skompromitowali się w Łodzi z kleconą naprędce drużyną Widzewa. Dwumetrowemu Wasilukowi z powodzeniem opór stawiał filigranowy 19-latek z Brazylii – Alex Bruno, który pupilowi trenera Oresta Lenczyka mógłby przebiec między nogami. Śląsk zaprezentował się beznadziejnie – nie pokazał nie tylko ambicji, ale nawet umiejętności i po słabej w wykonaniu obydwu drużyn pierwszej połowie, w drugiej został zamieciony pod dywan przez ambitnych chłopców z Łodzi.

Choć bramki strzelali ich starsi koledzy – Sebastian Dudek i Łukasz Broź, to ozdobą spotkania były występy młodych zawodników, którzy pokazali nie tylko serce do gry, ale także spore umiejętności. Wspomniany wcześniej Alex oraz wprowadzeni po przerwie Mariusz Stępiński (17 lat) i Mariusz Rybicki (19 lat) skradli piłkarskie serca nie tylko trybun, ale i komentatorów. W chwili rozluźnienia łodzian, gości stać było na kontaktowe trafienie, którego autorem był Przemysław Kaźmierczak, jednak remis był tego dnia poza zasięgiem aktualnych Mistrzów Polski.

Kto wie czy nie gorzej zaprezentował się wicemistrz kraju – Ruch Chorzów. W Poznaniu uległ Lechowi 4:0, co wpisuje się w krajobraz klęsk poniesionych z Viktorią Pilzno. Strzelanie przy Bułgarskiej rozpoczął nowo pozyskany obrońca – Kebba Ceesay. Następna bramka to ozdoba tej kolejki. Fantastyczne podanie Gergo Lovrencsicsa na bramkę zamienił Bartosz Ślusarski.

Jeszcze przed przerwą role się odwróciły. Tym razem Ślusarski podawał, a Węgier, znów w dobrym stylu, wyprowadził poznaniaków na trzybramkowe prowadzenie do przerwy. Po zmianie stron Lech grał zachowawczo, a Ruch był całkowicie bezradny. W końcowych minutach gospodarze znów narzucili wyższe tempo i po centrze z rzutu rożnego Lovrencsicsa, Vojo Ubiparip ustalił wynik spotkania.

W Krakowie sezon od zwycięstwa zaczęła Wisła. Choć skazywany na pożarcie GKS Bełchatów nie okazał się chłopcem do bicia, to jednak krakowscy kibice liczyli na coś więcej. Nie dość, że Wisła błędy w obronie przypłaciła utratą bramki już w pierwszej minucie gry, to wyczekiwanie na zwycięskiego gola trwało do ostatnich chwil meczu. Autorem efektownego trafienia z doliczonego czasu gry był Cwetan Genkow. Wyróżnił się również Maor Melikson, który zaliczył asystę przy tym strzale, a wcześniej okazał się pewnym egzekutorem rzutu karnego.

W Warszawie Legia postanowiła dogonić Pogoń i Lecha i w wymiarze 4-0 rozprawiła się z Koroną Kielce. Gra w pierwszej połowie zdawała się lepiej układać Koronie, jednak to gospodarze zdobywali gole. Oba trafienia przed przerwą były autorstwa Danijela Ljuboji, po przerwie dorzucił on zresztą trafienie numer trzy i skompletował hat-tricka. Czwarty gol to samobój Pavola Stano, naciskanego przez Marka Saganowskiego – jednego z wiodących piłkarzy Legii w tym meczu.

Nie rozczarował również ostatni mecz kolejki. W poniedziałek w Gdańsku Lechia grała z Polonią Warszawa. Obie strony miały swoje sytuacje i potrafiły konstruować ciekawe akcje. Wynik otworzył już w 4 minucie Daniel Gołębiewski, który wykorzystał sytuację sam na sam z Michałem Buchalikiem. W 12 minucie wyrównał Piotr Wiśniewski zaskakując Mariusza Pawełka strzałem z rzutu wolnego.

5 minut później znów na prowadzeniu byli goście za sprawą dobitki Pawła Wszołka. Od tego momentu obie drużyny stwarzały sobie sytuacje i do samego końca wydawało się, że gospodarze mogą uratować remis. Jednak w 90 minucie zwycięstwo gości przypieczętował Jacek Kiełb finalizując lobem kontrę swojej drużyny.

Terminarz 1. kolejki T-Mobile Ekstraklasy 2012/2013

Piątek (17 sierpnia)

18:00 Pogoń Szczecin – KGHM Zagłębie Lubin 4:0

20:30 Piast Gliwice – Górnik Zabrze 1:2

Sobota (18 sierpnia)

13:30 Jagiellonia Białystok – Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1

15:45 Widzew Łódź – Śląsk Wrocław 2:1

18:00 Lech Poznań – Ruch Chorzów 4:0

Niedziela (19 sierpnia)

14:30 Wisła Kraków – GKS Bełchatów 2:1

17:00 Legia Warszawa – Korona Kielce 4:0

Poniedziałek (20 sierpnia)

18:30 Lechia Gdańsk – Polonia Warszawa 1:3

wislakrakow.com (Aleksander Lusina)

Analiza meczu z GKS-em Bełchatów

23. sierpnia 2012, 19:01

Za nami pierwszy ligowy mecz sezonu 2012/2013. Zarazem jest to pierwszy mecz, po którym możemy mówić o Wiśle trenera Michała Probierza. Owszem - jest to drużyna bez silnego zaplecza finansowego, bez spektakularnych transferów, ale też nie jest to drużyna słaba kadrowo. Szkoleniowiec ma za sobą komfort długiego okresu przygotowawczego, popartego dodatkowo znajomością większości zawodników z poprzedniej rundy. Zatem jak wyglądała Wisła Probierza w debiucie (pomińmy mecz Pucharu Polski)?

Z pewnością interesująco, bowiem w grze zespołu widać wiele elementów nieprzypadkowych – przemyślanych i wypracowanych. Może zbyt wcześnie by nazywać to stylem gry, ale istnieją dominujące motywy przewodnie w naszej grze i to należy policzyć na plus. Jednak tak przebieg, jak i sam wynik meczu wskazują, że do zachwytów wciąż daleko. Dzisiejsza Wisła stanowczo nie jest dziełem skończonym, a raczej przedsmakiem tego, co nadejdzie.


Przede wszystkim w oczy rzuca się wciąż niepewna postawa nowych nazwisk na tle zawodników z większym stażem w klubie. Jest to absolutnie naturalne, jednak jeśli nowi piłkarze szybko nie wkomponują się w zespół, może ucierpieć na tym gra drużyny, a co za tym idzie – wyniki. Największy zarzut musi być skierowany pod adresem działaczy, którzy zawodnika na newralgiczną pozycję lewego obrońcy pozyskali tuż przed startem sezonu.


O ile pozytywnie zaskoczył mnie automatyzm z jakim w wielu sytuacjach zawodnicy zajmowali sektory opuszczane przez partnerów, o tyle wciąż martwi zachowanie zawodników bez piłki. Zbyt niewielu piłkarzy pokazuje się do gry w tempo. Szczególny nacisk kładę na słowa "w tempo", ponieważ niejednokrotnie Wiślacy starali się oderwać od kryjących ich rywali, jednak robili to zbyt późno, gdy obrona GKS-u zdążyła już zareagować. Pytanie czy jest to kwestią niepełnego przyswojenia schematów, czy też opóźnienia reakcji wywołanego zmęczeniem?


Faktem jest, że pod względem fizycznym Wiślacy prezentowali się nierówno. Silnym punktem drużyny był na pewno Melikson, także Genkow wyglądał jakby nie brakowało mu "świeżości". Jednak Iliev w drugiej połowie wyraźnie miał problemy kondycyjne, a Garguła z Sikorskim ginęli z pola widzenia. Na dziś trudno stwierdzić, czy jest to problem jednorazowy – wywołany wysoką temperaturą, problem przejściowy – wywołany różnym tempem wchodzenia w rytm meczowy, czy też problem przewlekły – wywołany ograniczoną wydolnością kilku spośród graczy ofensywy.


Interesującym wyborem jest przejście na ustawienie 4-4-2. Nowa organizacja gry przyniosła przede wszystkim bardziej poukładaną grę w ofensywie i bardzo wydajne zagospodarowanie umiejętności Meliksona. Wciąż jest to piłkarz wiodący w drużynie, który umie wyprowadzić akcję, zagrać kluczowe podanie, czy też je wykończyć. Różnica sprowadza się do tego, że dziś Melikson w każdym z tych elementów wymienia się obowiązkami z partnerami, podczas gdy w minionej rundzie gra Wisły sprowadzała się do oczekiwania, co zrobi Melikson.


Widać też wyraźnie, że trener słusznie rozróżnia boiskowe atuty Meliksona i Ilieva. Serb częściej operuje bliżej pola karnego, ponieważ jest zawodnikiem bardziej statycznym - umiejącym dryblować z zatrzymanej piłki i wydolnościowo niegotowym do ciągłego podejmowania pojedynków sprinterskich. Jednocześnie jego duży spryt i umiejętności techniczne czynią go dobrym wyborem, gdy szuka się zawodnika, który utrzyma futbolówkę pod bramką rywali i będzie stanowił punkt zaczepienia do konstruowania akcji - czy to po przerzucie, czy też po długim podaniu.


Ciekawie wygląda również rola Garguły, który przy wyprowadzaniu ataku pozycyjnego najczęściej operuje tuż pod naszymi środkowymi obrońcami, nie tylko zwiększając możliwości kreacji gry już na tym etapie akcji, ale także dając bocznym obrońcom okazję do nabrania rozpędu, co jest zdecydowanie lepszą alternatywą niż statyczni obrońcy ustawieni pod liniami, ograniczeni zarówno w możliwościach rozegrania piłki, jak i rozpoczęcia akcji dryblingiem.


Jednocześnie wymienność pozycji i ról na boisku oznacza, że w miejscu Garguły może pojawić się Wilk lub Melikson, co znacznie utrudnia rywalom rozczytanie zamiarów Wisły. Ponadto ważną rolę na boisku pełni Sikorski, którego najłatwiej porównać do Boguskiego za czasów Skorży - zawodnik, który ma dużo zadań niekoniecznie związanych z dotykaniem futbolówki.


Jednak na zachwyt jest stanowczo zbyt wcześnie. Bełchatów w Krakowie nie zaprezentował się ze złej strony, w dodatku świetnie rozpoczął mecz, co wpływało na dalszy przebieg boiskowych wydarzeń i sposób gry obydwu drużyn. Niemniej jednak GieKaeSiacy nie są zaliczani w poczet mocniejszych ligowych ekip i raczej przymierza się ich do roli faworyta do spadku, a okoliczności wydartego przez Wisłę zwycięstwa były dalekie od komfortowych, co oznacza, że ofensywnie Wisła nie zaprezentowała się tak dobrze, jak wszyscy byśmy tego chcieli.


Również w grze defensywnej można dostrzec pewne mankamenty. Nie chodzi tu nawet o postawę samej czwórki obrońców, a o pewną charakterystyczną podatność na ataki, którą Bełchatów był w stanie wykorzystać. Nasza druga linia w wielu sytuacjach nie stanowi zapory dla drużyny przeciwnej. Środek pomocy czasami bywa niekompletny, a skrzydła z racji swojego ofensywnego nastawienia całkiem nieobecne we wczesnej fazie gry defensywnej.


Efekt nie jest trudny do przewidzenia – jeśli rywale nie przedrą się środkiem, z łatwością wymijają naszą drugą linię poprzez oskrzydlenie akcji. W efekcie Bełchatów z dużą łatwością podchodził pod nasze pole karne i dopiero tam jego akcje były kasowane – nierzadko kosztem oddania rzutu rożnego lub dopuszczenia do strzału z dystansu.


Warto zwrócić uwagę na fakt, że nasz rywal wydawał się niezainteresowany lub niezdolny do narzucania własnych warunków gry, ale silniejszy przeciwnik, częściej operujący piłką, czy też stosujący wysoki pressing, raz dopuszczony pod nasze pole karne, może łatwo nas zdominować i na wiele minut zepchnąć Wisłę do defensywy. Oczywiście hipotetycznie daje nam to pole do gry z kontry, jednak mając wciąż przed oczami miniony sezon i długie minuty spędzane na próbach przejęcia inicjatywy, póki co obawiam się takiego obrotu spraw.


Z drugiej strony być może po zeszłosezonowych wpadkach zbyt mało jest we mnie wiary? Nawet w meczu z Bełchatowem trener zaproponował obiecująco wyglądający schemat wychodzenia spod presji poprzez szybkie wznowienie gry przez bramkarza do jednego z wysuniętych graczy. Trzeba przyznać, że szczególnie od strony podania wyglądało to ciekawie.


Oceny piłkarzy

Skala 1 - 10, gdzie 10 to klasa międzynarodowa, a 1 klasa podwórkowa. Oceną wyjściową, oznaczającą przeciętny występ, jest 5.

Sergei Pareiko – 6

W gruncie rzeczy nie miał zbyt dużo pracy. Strzały Bełchatowa w znakomitej większości były niecelne. Dośrodkowania, z jednym wyjątkiem, również nie sprawiły mu problemów. Przy straconej bramce trudno winić golkipera, bo choć piłka wydawała się być w jego zasięgu, absolutnie kluczowe w tej sytuacji było zachowanie Łukasza Garguły. Na plus zapunktował dobrym wprowadzaniem piłki do gry poprzez szybkie długie podania do graczy ofensywnych.

Kew Jaliens – 6

Solidna postawa w defensywie. Poza akcją z pierwszej minuty poprzedzającą feralny rzut rożny, trudno przypomnieć sobie sytuację w której Holender zostałby w istotny sposób ograny. Nierzadko decydował się kłaść większy nacisk na rywali jeszcze, kiedy gra toczyła się na ich połowie, a nawet gdy nie udawało się przerwać akcji, w zorganizowany sposób wracał do defensywy. Biorąc pod uwagę, że po jego stronie występował często ekstremalnie wysoko ustawiony Iliev, Jaliens ze swoich zadań ofensywnych wywiązywał się co najmniej poprawnie. Zaliczył jedną czy dwie dobre centry, włączył się w kilka ataków, wspierał partnerów podaniami nierzadko decydując się na zagrania do przodu zamiast w bok czy w tył.

Arkadiusz Głowacki – 5

Przeciętny występ Wiślaka. Niepodzielnie dominował w powietrzu, ustalił twarde warunki gry i wydawał się pewnym punktem drużyny. Jednak kilka razy zdarzyło mu się zostać ogranym, w dodatku zbyt często uciekał się do nierozsądnych fauli. Żółta kartka nie jest niczym niezwykłym dla stopera, jednak biorąc pod uwagę klasę naszych rywali i fakt, że parę stoperów straszyli Pawłem Buzałą, taka żółta kartka wydaje się mocno nieuzasadniona. Kontekst rywala również nieco umniejsza zasługom Głowackiego, szczególnie w temacie gry w powietrzu pod własną bramką – wygrywanie wszystkich pojedynków główkowych z niewysokim Buzałą było jego absolutnym obowiązkiem.

Gordan Bunoza – 6

Z pary stoperów to właśnie Bośniak pozostawił po sobie lepsze wrażenie, choć miał skromny udział przy utracie bramki (to on odpuścił Szmatiuka, licząc na to, że Wilk przetnie dośrodkowanie). W pierwszej połowie Bunoza był rzadziej angażowany przez rywali – mimo to zaliczył kilka ważnych i udanych interwencji. W drugiej połowie ciężar bronienia nieco częściej spoczywał na nim i ze swoich zadań również wywiązywał się poprawnie.

Szczególną uwagę zwraca przewaga Bunozy nad Głowackim w grze pod linią środkową, co przy ataku pozycyjnym jest wyjątkowo ważnym elementem gry stopera. Bunoza prezentuje się bardziej dynamicznie i przez to jest w stanie uprzedzać nadto statycznych rywali do piłki, podczas gdy wolniejszy Głowacki częściej w tych sytuacjach musi uciekać się do wybloku, który w niedzielę nierzadko kończył się faulem. Ponadto Bunoza nie boi się korzystać z okazji do kontrataku, które stwarza jego dynamiczna postawa w środku pola.

Jan Frederiksen – 4

Już w niedzielę pokazał kilka interesujących zagrań, w tym rajd zakończony centrą w pierwszej połowie. Niemniej jednak braki tak w dyspozycji indywidualnej, jak i w zgraniu z zespołem są aż nadto widoczne. Nie można powiedzieć, że Duńczyk się nie stara, ale w wielu sytuacjach jest zwyczajnie zagubiony i nie wiedząc co zrobić, wybiera zachowawcze, by nie powiedzieć pasywne, warianty gry, które może nie szkodzą w jakiś szczególny sposób w defensywie, jednak dla drużyny grającej atak pozycyjny nierzadko oznaczają sytuację równoznaczną z brakiem jednego zawodnika w ofensywie.

W dodatku karygodne jest pasywne zachowanie Frederiksena w stosunku do zawodników na 20-25 metrze. Jego postawa to jak zaproszenie do oddania strzału z dystansu. Na domiar złego, przy jednym z takich uderzeń Frederiksen zachował się jak kiepski trampkarz, a nie obrońca, obracając się do piłki... Niech będzie, że plecami.

Ivica Iliev – 6

Do przerwy całkiem pożyteczny, choć jak zwykle w jego grze było nieco przerostu formy nad treścią. Mimo to wywalczył rzut karny, a nawet dwa, choć sędzia Małek drugiego nie raczył zauważyć. Ładnie, a momentami nawet skutecznie, prezentowała się jego współpraca z Meliksonem i gdyby oceniać tylko pierwsze 45 minut, z pewnością zasłużyłby na wyższą notę. Niestety po przerwie jak na dłoni było widać topniejące zapasy sił Serba. Przekładało się to w pierwszej kolejności na rosnącą liczbę prostych technicznych błędów, głównie przy podaniach.

Cezary Wilk – 5

Bardzo nierówny występ. Dobre interwencje przeplatał ze spóźnionymi, pewne odbiory ze zbyt łatwo przegranymi pojedynkami. Nawet wymiennością pozycji trudno tłumaczyć fakt, że okresami potrafił być całkowicie poza procesem konstruowania akcji. Z drugiej strony kiedy już uczestniczył w atakach, przeważnie jego udział był odczuwalny, dając drużynie przewagę. Jednocześnie przez ponad 70 minut nie odznaczył się ani żadnym ewidentnym przewinieniem, ani żadną kluczową zasługą.

Łukasz Garguła – 4

Temat numer jeden jest oczywisty – katastrofalny i trudny do racjonalnego wytłumaczenia błąd popełniony przy pierwszej bramce. To nie miało prawa się zdarzyć – nie na tym poziomie, nie tak doświadczonemu zawodnikowi. Poważna wpadka, która nieomal kosztowała drużynę cały mecz i punkty, nad czym nie można przejść do porządku dziennego.

Poza tym Garguła nie zagrał źle, pełniąc istotną rolę w układance trenera Probierza. To on w dużej mierze kreował kierunki i sposoby rozegrania akcji. To on najczęściej uczestniczył w wyprowadzaniu piłki z własnej polowy. Wreszcie to jego zagrania nadawały akcjom tak potrzebnego impetu.

Niestety nie ustrzegł się też drobnych błędów, tak w ofensywie jak i w defensywie, gdzie w znajomy dla kibiców Wisły sposób niejednokrotnie spóźniał się z powrotem lub wykazywał się pasywnością. Oczywiście nie było to regułą, bo nie jest problemem znalezienie kilku naprawdę udanych interwencji Wiślaka w meczu z GKS-em, czy też nawet przykładów wzorcowego zaangażowania w grę defensywną. To brak solidności i spójności tak negatywnie rzutuje na defensywną grę naszego pomocnika. Zapewne lwia część tych sytuacji była wywołana zmęczeniem, które szczególnie w drugiej połowie było u Garguły bardzo łatwo zauważalne.

Maor Melikson – 7

Jedna z wiodących postaci Wisły w tym meczu. Przede wszystkim rozpędzał drużynę swoimi rajdami, ale także szukał gry z partnerami. Ciekawie wyglądały jego zejścia na prawe skrzydło, gdzie wspomagał Ilieva. Obiecująco wyglądało również jego zachowanie na lewej flance, gdzie jego współpraca z Frederiksenem jeszcze nie funkcjonowała zbyt płynnie, ale gdy Duńczyk okrzepnie w drużynie, możemy mieć z niej dużo pociechy.

Nie do pominięcia jest udział Izraelczyka w obydwu zdobytych przez Wisłę bramkach, choć znamienny jest fakt, że oba kluczowe zagrania meczu Melikson wykonał ze stojącej piłki. Z akcji jego podania nie były już tak wartościowe, a wykończenie w sytuacji z pierwszej połowy zdecydowanie zawiodło.

Daniel Sikorski – 4

Nie mogę powiedzieć, że wypadł źle, natomiast w moim odczuciu wypadł nieprzekonująco. Zawodnik na tej pozycji powinien biegać i walczyć za dwóch, albo nawet za trzech, tymczasem Sikorski biegał tylko za siebie i chyba dlatego właśnie wywierał zbyt małe piętno na grę Wisły. Ustawiał się poprawnie, ale potem w trakcie akcji niknął z pola widzenia i już się nie pojawiał - był przy piłce zbyt rzadko, jego ruch bez piłki nierzadko był spóźniony. Były oczywiście akcje, w których jego udział był znaczący, ale na przestrzeni 60 minut, a w szczególności 15 minut drugiej połowy, uzbierało się tego zbyt mało.

Cwetan Genkow – 7

Gdyby nie brak skuteczności można by stwierdzić, że zagrał bardzo dobre spotkanie. Doszedł do kilku okazji strzeleckich, dużo poruszał się po boisku, współpracując z partnerami w różnych sektorach. Sporo walczył fizycznie, jak na swoje możliwości dobrze prezentował się pod względem szybkościowym. Dla drużyny był wartościowy zarówno przy linii środkowej, jak i końcowej, nieważne czy ustawiony plecami, czy twarzą do bramki rywali, stwarzał zagrożenie. Szkoda, że na gola kazał nam czekać do 91. minuty, chociaż oczywiście i za to trafienie należą mu się pochwały - nie tylko był to strzał ładny i trudny zarazem, ale także niezwykle cenny.

Romell Quioto – 3

Wszedł z ławki na wyraźnie podmęczonego rywala i natychmiast mógł stać się bohaterem, ale w klarownej sytuacji uderzył najgorzej jak umiał (przynajmniej taką mam nadzieję). Potem w większości sytuacji robił za statystę teoretycznie biegając w należących do niego sektorach, czasem nawet mając przelotny kontakt z futbolówką. Jednak w jego zagraniach za dużo było ostrożności, by nie rzec strachu, przynajmniej jak na piłkarza, który miał ożywić naszą ofensywę. Zbyt często Quioto uciekał od odpowiedzialności, nawet nie próbując brać na siebie ciężaru gry. Napastnik, czy też skrzydłowy, zawsze musi mieć w sobie coś z indywidualisty, nie może nieustannie oglądać się na to, co zrobią partnerzy.

Radosław Sobolewski – bez oceny

Jego występ wydawał się dostatecznie długi, by podlegać ocenie, ale specyfika sytuacji boiskowej i roli Sobolewskiego uniemożliwia miarodajne porównanie względem kolegów. Zadania Wiślaka w dużej mierze dotyczyły defensywy, która przy cofniętym, zmęczonym GKS-ie nie miała zbyt wiele pracy w końcowej fazie meczu. W dodatku te same okoliczności powodowały, że w wypadku rozegrania czy też atakowania ze środka pola, Sobolewski dysponował nieporównywalnie większą swobodą niż koledzy, którzy grali przed przerwą. Optycznie Sobolewski zdawał się wnosić nieco świeżości w poczynania kolegów i zdawał się być częściej pod grą niż Wilk.

Rafał Boguski – bez oceny

Wszedł na boisko i kilka razy pokazał się z dobrej strony, ale to stanowczo zbyt mało by wyrokować na temat jego obecnej dyspozycji. Nie ulega wątpliwości, że Boguski w szczytowej formie, to ktoś, kto bardzo by nam się przydał. Grał zbyt krótko by podlegać ocenie

Podsumowanie

Po pierwszym meczu sezonu ligowego Wisła może być zadowolona przede wszystkim ze zwycięstwa, które oznacza pierwsze trzy punkty. Znacznie mniej zadowalające są rozmiary zwycięstwa, a co za tym idzie efektywność drużyny. Na dziś można mówić o zalążkach dobrej gry – ciekawych akcjach i schematach, które jeszcze nie znajdują przełożenia na dostateczną ilość sytuacji bramkowych.

Martwi też fakt, że bramki zdobyli Melikson i Genkow – jedyni piłkarze, po których można w ciemno spodziewać się regularnego trafiania do siatki, podczas gdy pozostali gracze mieli w sumie ze dwie-trzy okazje. Jeżeli Wisła ma walczyć o wysokie lokaty, ciężar zdobywania bramek musi być rozłożony na większą liczbę zawodników. Im wcześniej inni piłkarze Wisły zaczną strzelać, tym lepiej.

Świadomość zerowego konta u innych zawodników nie pomoże ani Meliksonowi, ani Genkowowi, ani reszcie Wiślaków, natomiast na pewno rozzuchwali naszych rywali. Może to brzmi jak banał, może zbyt wcześnie zwracam na to uwagę, ale miniony, nieudany sezon siedzi zapewne nie tylko w głowach kibiców i taki aspekt psychologiczny może okazać się nie bez znaczenia.

wislakrakow.com (Aleksander Lusina)

Źródło: wislakrakow.com

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2012/2013

Video

Galeria kibicowska: