2012.08.25 Podbeskidzie Bielsko-Biała - Wisła Kraków 1:1
Z Historia Wisły
Podbeskidzie Bielsko-Biała | 1:1 (1:1) | Wisła Kraków | ||||||||
widzów: 3.200 | ||||||||||
sędzia: Krzysztof Jakubik z Siedlec | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
Łukasz Burliga strzelcem 3100 bramki dla Białej Gwiazdy w Ekstraklasie. - strzały: 13 - 14 - strzały celne: 3 - 5 - spalone: 0 - 2 - rzuty rożne: 7 - 7 - dośrodkowania: 24 - 23 - faule: 15 - 18 |
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Spis treści |
Przed pierwszym gwizdkiem
Wiślacy powalczą z Podbeskidziem o pełną pulę
Data dodania: 2012-08-25 10:48:53 ▪ Ostatnia aktualizacja: 2012-08-25 12:56:52
Bartosz Karcz
Jeszcze do minionej wiosny na dźwięk nazwy Podbeskidzie Bielsko-Biała przy ul. Reymonta wszystkich przechodziły dreszcze. Jeśli w futbolu istnieje pojęcie rywala, który "nie leży" danej drużynie, to "Górale" spełniali dla Wisły wszelkie kryteria tej nazwy. Wiosną "Biała Gwiazda" wygrała jednak w Bielsku-Białej pewnie 3:1. Odpowiedź na pytanie, czy była to tylko chwilowa przerwa w koszmarze pt. Podbeskidzie, poznamy po meczu, który rozpocznie się o godz. 13.30.
Klub z Bielska-Białej nie budził w Krakowie negatywnych skojarzeń do marca 2011 roku. Wtedy los zetknął oba zespoły w ćwierćfinale Pucharu Polski. Wydawało się, że "Biała Gwiazda" miała szczęście, trafiając na jedynego I-ligowca, który pozostał wówczas w stawce. Życie pokazało coś innego. Podbeskidzie wygrało w Krakowie 1:0. W rewanżu Wisła prowadziła nawet 2:0 i miała kolejne okazje. To jednak ambitni "Górale" w końcówce strzelili dwie bramki i awansowali do półfinału Pucharu Polski.
Jeśli ktoś potraktował tę porażkę Wisły jako wypadek przy pracy, to co miał powiedzieć w następnym sezonie?
Wisła przed meczem z Piastem Gliwice ma czas na ostatnie poprawki Już w ekstraklasie podopieczni Roberta Kasperczyka przyjechali na ul. Reymonta i znów ograli faworyzowanych krakowian 1:0.
Koszmar został przerwany dopiero 21 kwietnia br., gdy Wisła znalazła sposób na rywali z Bielska-Białej i ograła ich we wspomnianym na wstępie meczu 3:1. Tylko że kilka tygodni później krakowianie rozegrali sparing z Podbeskidziem. Długo prowadzili 2:1, by w samej końcówce pozwolić sobie strzelić bramkę na 2:2. Koszmar powrócił?
Michał Probierz zdaje się nie patrzeć na historię i woli koncentrować się na tym, co jest teraz.� - Za przeszłość punktów nikt nie daje - mówi. - Można pięknie opowiadać, jak jakiś zespół grał dobrze rok wcześniej, ale minie miesiąc, a przegrywa. Ja podchodzę do tego spokojnie. Znam trenera Podbeskidzia. Pewnie będzie nas teraz chwalił. W ten sposób spróbuje nas uśpić, a później jego zespół i tak zagra zdeterminowany. Widziałem Podbeskidzie w Białymstoku. Narzuciło swój styl, miało okazje, żeby prowadzić 2:0. Trener Kasperczyk zmienił nieco ustawienie, przestawił drużynę na grę dwoma napastnikami. Pewnie teraz się zastanawia, czy tego znów nie zmienić. My wiemy, jak może zagrać Podbeskidzie, i będziemy na to przygotowani.
Probierz tradycyjnie nie chciał za wiele mówić o sytuacji kadrowej. Problemy w tygodniu miał przede wszystkim z obrońcami. Z różnych powodów przerwy w treningach mieli Gordan Bunoza, Arkadiusz Głowacki, Kew Jaliens i Osman Chavez. Na sto procent nie zagra dzisiaj Bunoza. Na początku tygodnia zginęła mama piłkarza potrącona przez pijanego kierowcę. Zawodnik pojechał w związku z tym do Bośni, a do Krakowa wróci w przyszłym tygodniu.
Co do pozostałych trzech to Głowacki trenował indywidualnie. Chavez ma problemy mięśniowe od meczu z Lubońskim, a Jaliens dostał dzień wolnego na załatwienie spraw osobistych.
Optymistyczną informacją jest ta, że do zdrowia wrócił już Łukasz Burliga, i to raczej jego zobaczymy na prawej obronie.
Oba zespoły zagrały w 1. kolejce podobne mecze, przynajmniej jeśli chodzi o ich przebieg. Wystąpiły tylko w odwrotnych rolach. W Białymstoku Podbeskidzie strzeliło gola w 1 min, by później przegrać w końcówce z Jagiellonią 1:2. Wisła gola na samym początku spotkania z Bełchatowem straciła, ale ostatecznie, strzelając decydującą bramkę również w samej końcówce, cały mecz wygrała 2:1.
Oba mecze toczyły się również przy bardzo wysokiej temperaturze. Dzisiejsze spotkanie, zaplanowano na godz. 13.30, więc powinno być podobnie.
- Oba zespoły miały pod tym względem chrzest bojowy - mówi Probierz. - Każdy mecz to jednak nowy rozdział. Pogoda zawsze może mieć jakieś znaczenie, ale boisko będzie takie samo, bramki też, a obie drużyny rozpoczną grę w jedenastu. Trener krakowian nie przejmuje się również tym, że w Bielsku-Białej jest mały stadion, a atmosferze panującej na tamtejszym obiekcie daleko do nowoczesnych aren Lecha, Legii czy Wisły.
- Jedna z gazet niedawno pisała, że na zgrupowaniu w Słowenii graliśmy na wsi przy jednej babci. Jesteśmy zatem przygotowani na każde warunki - żartobliwie odpowiedział Probierz.
Nieco poważniej mówi już jednak o celu, jaki stawia przed swoim zespołem. - Jedziemy na ten mecz, żeby go wygrać, a przy okazji zaprezentować się z jak najlepszej strony - podkreśla szkoleniowiec "Białej Gwiazdy".
Źródło: gazetakrakowska.pl
Do Bielska po trzy punkty
25. sierpnia 2012, 00:01
W sobotnie wczesne popołudnie piłkarze Wisły Kraków zmierzą się w Bielsku-Białej z tamtejszym Podbeskidziem w ramach 2. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Pora spotkania jest raczej obiadowa. Czy więc Wisła "zje" gospodarzy jutrzejszego meczu jako danie główne?
- Zdajemy sobie sprawę, że Podbeskidzie, przegrywając pierwszy mecz w Białymstoku, jest podrażnione. Trzeba przyznać, że pierwszą połowę zagrali bardzo dobrze, narzucili swój styl gry, mogli prowadzić 2:0 - mówi przed meczem Michał Probierz. Ostatecznie pierwszy mecz "Górale" przegrali, ulegając Jagiellonii 1:2, mimo że na prowadzenie wyszli już w 18 sekundzie meczu. Teraz na pewno będą chcieli zrehabilitować się swoim kibicom, którzy wykupili wszystkie wejściówki na spotkanie z "Białą Gwiazdą".
Jeśli wierzyć prognozom pogody, w porze rozgrywania meczu temperatura dochodzić będzie do 30 stopni Celsjusza. - Pogoda ma znaczenie, ale najważniejsze jest to, że bramki są takie same, boisko też, i zaczynamy jedenastu na jedenastu - krótko uciął dywagacje nad warunkami atmosferycznymi trener Probierz.
Owszem, stadion w Bielsku w sobotę wypełni się po brzegi, ale szkoda że tylko sympatykami Podbeskidzia. Ten przykład jest kolejnym dowodem na to, że przyznawane klubom licencje, w ogóle nie mają przełożenia w rzeczywistości. Nieczynny bowiem jest sektor kibiców gości - co w naszej lidze staje się powoli tradycją. A tu policja zabroni, a tu ktoś wbije łopatę i powie że stadion jest modernizowany. Ktoś jednak chyba najwyraźniej zapomina, że to przede wszystkim dla kibiców rozgrywane są mecze. Tak więc dzięki niezrozumiałym i idiotycznym decyzjom, fani Wisły mecz swojej drużyny obejrzą co najwyżej w telewizji.
W naszej drużynie na pewno nastąpi jedna zmiana, w porównaniu z poprzednim meczem. Gordan Bunoza w związku z rodzinną tragedią udał się do Bośni i Hercegowiny. Wszystko wskazuje więc na to, że miejsce u boku Arka Głowackiego na środku obrony zajmie Michał Czekaj. Niepewny występu może być Kew Jaliens, gdyż treningi wznowili Marko Jovanović i Łukasz Burliga, a więc dwaj nominalni prawi obrońcy. Poza formacją defensywną, raczej trudno spodziewać się jakiś roszad w składzie.
Ostatni mecz pomiędzy TSP a TSW zakończył się zwycięstwem krakusów 3:1, wyszarpanym w końcówce spotkania. Podbeskidzie nie leży Wiśle, dość powiedzieć, że ostatnie 2 mecze na R22 zakończyły się zwycięstwem Bielszczan. Ale też z drugiej strony nie ma się co czarować - jeśli mierzy się w tytuł mistrzowski, to nie można jechać z bojaźnią do rywali pokroju Podbeskidzia. Tylko trzy punkty!
2. kolejka T-Mobile Ekstraklasy
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Wisła Kraków
sobota, 25 sierpnia, godz. 13:30
Transmisja: Canal+ Sport HD, Polsat Sport, Polsat Sport Extra
wislakrakow.com (sum91)
Źródło: wislakrakow.com
Probierz: Dobrze się nastawimy
Data publikacji: 24-08-2012 11:02
„Zdajemy sobie sprawę, że Podbeskidzie, przegrywając pierwszy mecz w Białymstoku, jest podrażnione” – przed spotkaniem w Bielsku-Białej powiedział trener Wisły Kraków, Michał Probierz.
W pierwszej kolejce nowego sezonu Podbeskidzie uległo na wyjeździe Jagiellonii Białystok 1:2, chociaż już w 1. minucie prowadziło 1:0. „Każdy mecz ma swój scenariusz. Zdajemy sobie sprawę, że Podbeskidzie, przegrywając pierwszy mecz w Białymstoku, jest podrażnione. Trzeba przyznać, że pierwszą połowę zagrali bardzo dobrze, narzucili swój styl gry, mogli prowadzić 2:0” – ocenił sobotniego rywala krakowian Michał Probierz.
„Widać, że Podbeskidzie zmieniło styl gry, bo przeszło na dwóch napastników. Trener Robert Kasperczyk myśli pewnie nad zmianą ustawienia, bo wypadł mu napastnik, który grał bardzo dobrze. Przewiduję, co zrobi Robert i na pewno dobrze się do tego nastawimy” – dodał trener, odnosząc się do sytuacji kadrowej Podbeskidzia i do kontuzji strzelca gola z Białegostoku, Fabiana Paweli.
Pojedynek pomiędzy drużyną Bielska-Białej a Wisłą Kraków rozpocznie się o godz. 13:30. Przy obecnej pogodzie oznacza to grę w wysokiej temperaturze, ale zdaniem trenera, nie powinno to mieć wpływu na jakość widowiska. „Pogoda ma znaczenie, ale najważniejsze jest to, że bramki są takie same, boisko też, i zaczynamy jedenastu na jedenastu. Chcemy zrobić wszystko, żeby wygrać i nie ma co narzekać na boisko i pogodę. Ktoś za to płaci, ktoś wymaga i trzeba się do tego dostosować” – skwitował krótko Probierz.
AM
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl
Tak gra Podbeskidzie
Data publikacji: 24-08-2012 17:21
Wiśle Kraków mecze z Podbeskidziem nie wychodziły najlepiej aż do ostatniego pojedynku w Bielsku – Białej, gdzie Biała Gwiazda bez problemu pokonała Górali 3:1. Czy podopieczni trenera Probierza odnaleźli więc sposób na zespół Podbeskidzia, czy też może poukładany na nowo w sezonie 2012/2013 skład drużyny trenera Kasperczyka znowu zaskoczy Białą Gwiazdę?
Taktyka Podbeskidzia 1-4-5-1
Bramka: Chociaż w meczu Pucharu Polski między słupkami bramki Podbeskidzia stał Mateusz Bąk, to w lidze miejsce w pierwszej jedenastce zarezerwowane jest dla Richarda Zajaca. Słowak raczej jest pewnym punktem jedenastki z Bielska, ale przytrafiają mu się też błędy. Zadaniem ofensywnych zawodników Białej Gwiazdy będzie je wykorzystać do maksimum.
Obrona: Do treningów z drużyną Podbeskidzia po kontuzjach wrócili Bartłomiej Konieczny i Juraj Dancik. Obaj w poprzednim sezonie byli podstawowymi defensorami zespołu z Bielska, obaj mają też szansą zagrać w sobotę. Wydaje się jednak, że trener Kasperczyk postawi tylko na jednego z nich, ponieważ dobrze na środku obrony spisuje się grający w kadrze U-23 Damian Byrtek. W tej sytuacji w centrum defensywy obok Bytrka zobaczyć możemy Dancika, który w poprzednim sezonie zapewnił Podbeskidziu wygraną przy Reymonta 22. Z prawej strony defensywy zagra doświadczony Marek Sokołwski, natomiast z lewej powinien pojawić się Krzysztof Król.
Pomoc: Dużym osłabieniem w tej formacji w porównaniu z poprzednim sezonem jest odejście Sylwestra Patejuka, który gra teraz w Śląsku Wrocław. Lukę po nim załatać będzie się starał pozyskany przed rozgrywkami Damian Szczęsny. Dwudziestosześciolatek w pierwszej kolejce tego sezonu dopiero drugi raz w karierze pojawił się na boisku Ekstraklasy, ale wydaje się, że trener Kasperczyk darzy go zaufaniem. Na drugim skrzydle oglądać będziemy, podobnie jak w poprzednim sezonie, Sebastiana Ziajkę. Środek natomiast tworzyć powinna trójka Dariusz Łatka, Matej Nather, Liran Cohen. W pierwszym meczu ligowym Podbeskidzie zagrało dwójką środowych pomocników, ale wobec kontuzji napastnika Fabiana Paweli zamiast niego do składu może trafić trzeci pomocnik – w tym wypadku ofensywnie grający Cohen. Łatka i Nather natomiast będą skupiali się głównie na rozbijaniu ataków Wisły.
Atak: Jedynym piłkarzem w tej formacji będzie Robert Demjan. Piłkarz, który w poprzednim sezonie miał pewne miejsce w podstawowym składzie, w obecnych rozgrywkach był numerem dwa w napadzie po Fabianie Paweli. Wobec kontuzji strzelca jedynego gola w meczu z Jagiellonią dla Podbeskidzia wydaje się, że Demjan będzie miał pewne miejsce w składzie zespołu z Bielska – Białej. Jego zadanie w taktyce Podbeskidzia polega na przejmowaniu długich piłek i odgrywaniu ich do nadbiegających pomocników. Demjan, jako piłkarz lubiący grę tyłem do bramki, idealnie pasuje do takiej roli.
M. Górski
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl
Pierwszy wyjazd Wisły w sezonie
Data publikacji: 25-08-2012 08:34
Mecz z Białą Gwiazdą będzie dla piłkarzy Roberta Kasperczyka mocnym uderzeniem oraz kolejnym sprawdzianem po przegranym spotkaniu w ramach 1. kolejki z Jagiellonią Białystok. Zawodnicy krakowskiej Wisły do Bielska-Białej przyjeżdżają podbudowani wygraną z GKS-em Bełchatów oraz pełni nadziei na kolejne punkty.
Prezes klubu z Bielska-Białej, Marek Glogaza, przed nachodzącym sezonem zakomunikował, iż liczy, że jego piłkarze będą w stanie na koniec rozgrywek uplasować się w pierwszej dziesiątce, podkreślając zarazem, że jest to ich cel numer jeden. Zaznaczył także, że zawodnicy Roberta Kasperczyka znają swoją wartość oraz zdają sobie sprawę z trudności, jakie niesie za sobą ekstraklasa. Dodał również, że wierzy w ich możliwości oraz w to, iż na koniec sezonu klub oraz sympatycy będą cieszyć się z osiągnięć „Górali”.
Do drużyny z Bielska sprowadzono głównie piłkarzy z niższych lig, którzy mają dać nową świeżość i jakość zespołowi, a także zwiększą rywalizację pomiędzy graczami Podbeskidzia. Nowym nabytkiem zespołu jest doświadczony obrońca Michal Piter-Bucko, który w poprzednim klubie pełnił rolę lidera linii defensywnej. Obronę bielszczan wzmocnił także Mateusz Niechciał, który w minionym sezonie występował na boiskach na zapleczu ekstraklasy. Do drużyny „Górali” sprowadzono również napastnika, Fabiana Pawelę, będącego ważnym ogniwem Czarnych Żagań. Debiutujący w ekstraklasie piłkarz, mimo dobrego początku w meczu z Jagiellonią, kiedy to w 18. sekundzie strzelił gola, nie zaliczy tego pojedynku do udanych, bowiem pod koniec pierwszej części meczu doznał urazu kolana, który wykluczy go z gry przez pewien czas. Włodarze Podbeskidzia zadbali także o formację ataku, sprowadzając napastnika i skrzydłowego w jednym – Damiana Szczęsnego. Zawodnik ten ma już za sobą występy na najwyższym szczeblu rozgrywek w Polsce, gdyż w sezonie 2005/2006 był piłkarzem GKS-u Bełchatów.
Po zakończonych rozgrywkach z zespołem Podbeskidzia pożegnali się obrońcy Tomasz Górkiewicz, Ondrej Sourek i Łukasz Mierzejewski, pomocnicy Liad Elmaliach i Maciej Rogalski, oraz napastnicy Sylwester Patejuk, Adrian Sikora oraz Ivan Ćurić.
„Górale” podczas obozu przygotowawczego rozegrali aż jedenaście sparingów sprawdzających nowych graczy oraz oceniających ich formę przez nowym sezonem. Zawodnicy Kasperczyka zmierzyli się z m.in. zespołem Hapoelu Hajfa, pokonując dwunasty zespół izraelskiej ekstraklasy 1:0 po trafieniu Sebastiana Ziajki. Innymi zespołami, z którymi przyszło im się zmierzyć, były drużyny z II ligi słowackiej oraz czeskiej – MFK Dolny Kubin oraz MFK OKD Karvina. Oba zespoły uległy Podbeskidziu 1:2. W ostatnim sparingu przed sezonem 2012/2013 zawodnicy Korony Kielce przegrali z bielszczanami 0:1. Wówczas bramkę na wagę zwycięstwa zdobył Piotr Koman.
Losy Wisły i Podbeskidzia splotły się podczas pamiętnego meczu w Pucharze Polski, kiedy to Biała Gwiazda została wyeliminowana przez zespół Kasperczyka z dalszej walki o krajowy puchar. W rundzie jesiennej ubiegłorocznych rozgrywek bielszczanie pokonali zespół spod Wawelu na jej terenie 1:0, lecz na wiosnę to Wisła okazała się lepsza, pewnie wygrywając 3:1.
K. Kawula
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl
Relacje z meczu
Strata punktów Bielsku-Białej
25. sierpnia 2012, 13:04 (aktual. 25. sierpnia 2012, 15:26)
Wisła nie zdołała powtórzyć wyniku z wiosny, kiedy pokonała Podbeskidzie Bielsko-Biała 3:1. Tym razem mecz z Podbeskidziem zakończył się remisem 1:1, a jedynego gola dla "Białej Gwiazdy" zdobył powracający do gry po kontuzji Łukasz Burliga.
"Bury" zaskakująco szybko znalazł się na boisku po kontuzji odniesionej w meczu z Piastem Gliwice. Dziś zluzował na prawej obronie Kew Jaliensa i był jednym z najlepszych graczy w swoim zespole. Udany występ przypieczętował golem w doliczonym czasie pierwszej połowy: zagrał do Meliksona i popędził w pole karne, Melikson podał prostopadle do Garguły, ten przyjął i oddał do Burligi, który perfekcyjnie wykorzystał sytuację "sam na sam" z Zajacem. Był to gol numer 3100 dla Wisły w rozgrywkach ligowych.
Była to zaledwie druga akcja Wisły, o której warto napisać. Pierwszą szansę na początku meczu stworzyło dośrodkowanie Meliksona i główka Quioto, którą wybronił Zajac. Miało to miejsce jeszcze przystanie 0:0.
Był to praktycznie jedyny moment, w którym można było odnotować obecność Honduranina. Quioto wyszedł dziś w wyjściowym składzie, zastępując w ataku Daniela Sikorskiego. Obok Ivicy Ilieva był w pierwszej części meczu jednym z najmniej widocznych graczy. W drugiej połowie Iliev widoczny był znacznie bardziej, natomiast Quioto został w końcu zmieniony w 72 minucie przez Andraża Kirma.
Kolejnymi zmianami w wyjściowym składzie było wstawienie Michała Czekaja i Radosława Sobolewskiego. Czekaj zagrał za Gordana Bunozę, który z powodów osobistych wyjechał do ojczyzny oraz Osmana Chaveza. Obrońca z Hondurasu z powodu urazu mięśnia nie pojawił się nawet na ławce rezerwowych. Sobolewski natomiast zastąpił Cezarego Wilka.
Podbeskidzie było drużyną przeważającą w pierwszej połowie. Choć do tej pory chyba wszystkie (a na pewno trzy) bramki, jakie Wisła straciła w historii meczów z Podbeskidziem padły po stałych fragmentach gry, to Wisła nie potrafiła powstrzymać rywala przed tworzeniem tego typu okazji i gospodarzom co rusz udawało się wywalczyć rzut wolny bądź rożny. Tym razem jednak prowadzenie gospodarzom dała składna akcja z gry. Dobrze wypatrzony z przodu Kamil Adamek odegrał do Roberta Demjana, który przyjęciem piłki minął od razu Michała Czekaja i mocnym strzałem pokonał Pareikę.
W drugiej połowie udane zagrania miewał Iliev, czasem pokazał się Melikson, kilkukrotnie do pozycji strzeleckiej dochodził Genkow. Iliev potrafił oddać ładny strzał pod poprzeczkę, z kolei w słupek "główką" trafił Bułgar. Wisła stworzyła sobie dwie szanse na odmianę wyniku już w doliczonym czasie gry, z których groźniejszy był strzał Kirma. Gol jednak nie padł, a mecz zakończył się remisem. Mimo wszystko zasłużonym, gdyż, choć Wisła nieco przeważała w drugiej połowie, to i Podbeskidzie potrafiło czasem skontrować. Nie była to taka dominacja Wisły, która pozwalałaby na stwierdzenie: "kontrolowali przebieg meczu". Nie kontrolowali, a po wślizgu rezerwowego Lirana Cohena, zamykającym centrę z lewej strony mogli nawet stracić drugiego gola.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Wisła Kraków 1:1 (1:1)
1:0 Robert Demjan 17 min
1:1 Łukasz Burliga 45+2 min
Żółte kartki: Piter-Bucko, Byrcek
Podbeskidzie: Richard Zajac - Marek Sokołowski, Michal Piter-Bucko, Damian Byrtek, Krzysztof Król - Mariusz Sacha (65 min - Damian Szczęsny), Dariusz Łatka, Matej Nather, Sebastian Ziajka (86 min - Liran Cohen) - Kamil Adamek (65 min - Piotr Malinowski), Robert Demjan
Wisła: Sergei Pareiko - Łukasz Burliga, Michał Czekaj, Arkadiusz Głowacki, Jan Frederiksen - Ivica Iliev, Radosław Sobolewski, Łukasz Garguła (73 min - Cezary Wilk), Maor Melikson - Romell Quioto (72 min - Andraż Kirm), Cwetan Genkow
Sędzia: K. Jakubik (Siedlce)
Widzów: 3000
wislakrakow.com (redakcja)
Źródło: wislakrakow.com
Tylko remis. Podbeskidzie - Wisła 1-1
Wisła Kraków nie podtrzymała zwycięskiej serii bieżącego sezonu, zapoczątkowanej w Luboniu i kontynuowanej przed tygodniem w meczu z GKS-em Bełchatów. W Bielsku-Białej wiślacy zagrali słabą pierwszą połowę i nieznacznie lepszą drugą, co dało tylko remis 1-1. Gola na wagę jednego punktu zdobył Łukasz Burliga.
Trener Michał Probierz dokonał aż czterech zmian w wyjściowym składzie, w odniesieniu do naszego poprzedniego meczu z Bełchatowem. Z wiadomych względów zabrakło Gordana Bunozy, którego zastąpił Michał Czekaj. Zmiany mieliśmy też na prawej obronie, gdzie Kew Jaliensa zamienił wracający po kontuzji Łukasz Burliga, w środku pomocy, gdzie zamiast Cezarego Wilka pojawił się Radosław Sobolewski, a także w ataku, gdzie Romell Quioto wybiegł w miejsce Daniela Sikorskiego.
Sam zaś mecz zacząć mogliśmy nawet gorzej, niż przed tygodniem, gdy straciliśmy bramkę przed upływem pierwszej minuty. Już po dwudziestu kilku sekundach debiutujący w Ekstraklasie Kamil Adamek wybiegł dobrze do podania i niewiele zabrakło, a znalazłby się sam na sam z Sergeiem Pareiko. Dogonił go jednak Michał Czekaj i zażegnał niebezpieczeństwo.
Wisła odpowiedziała w 7. minucie, kiedy po dośrodkowaniu Maora Meliksona celnie główkował Romell Quioto, ale Richard Zajac nie dał się pokonać. Niestety dziesięć minut po próbie Honduranina pokonać dał się Pareiko. Adamek wygrał walkę o piłkę z Arkadiuszem Głowackim, a Michał Czekaj nie zdążył zablokować Róberta Demjana, który uderzył skutecznie po długim rogu i było 0-1.
Jak się okazało, szybko mogliśmy odrobić tą stratę, bo dobrze piłkę opanował Quioto, zgrywając do Łukasza Garguły, ale ten ani dobrze nie strzelił, ani też nie zdołał podać do lepiej ustawionego Cwetana Genkowa i okazja przepadła. Co gorsze w kolejnych minutach to gospodarze byli stroną przeważającą. Atakowali groźniej i mieli ciekawie rozgrywane stałe fragmenty gry. Wszystko to w 34. minucie mógł zniwelować "Guła", ale nie zdołał przejąć świetnego podania Meliksona. Gdyby mu się to udało, byłby sam na sam z Zajacem. Podbeskidzie odpowiedziało groźnym rzutem wolnym, ale Pareiko pewnie obronił strzał Mateja Náthera.
Kolejne minuty były wyrównane, ale nie zanosiło się bynajmniej na to, aby Wiśle udało się wyrównać. A jednak tak się stało. W doliczonym czasie gry I połowy Melikson zagrał do Garguły, ten przedłużył do wbiegającego Łukasza Burligi, który niczym rasowy snajper dał nam wyrównanie. Była to jego pierwsza bramka w Wiśle i... 3100 naszego klubu w Ekstraklasie!
Drugą połowę zaczęliśmy od mocnego uderzenia. W 48. minucie Pareiko dalekim podaniem uruchomił Ivicę Ilieva, ten huknął bez zastanowienia pod poprzeczkę, ale Zajac świetnie próbę Serba obronił. Wiślacy, co trzeba przyznać, zaczęli poruszać się zdecydowanie żwawiej, ale nie mieliśmy z tego zbyt wielu sytuacji podbramkowych. Na kolejną poważną czekaliśmy bowiem aż do 70. minuty, kiedy to Genkow był sam na sam z Zajacem, przerzucił nad nim piłkę, ale choć zmierzała do siatki, wybił ją na rzut rożny obrońca. Po nim Genkow miał kolejną okazję, ale jego główka odbiła się od słupka, a piłkę, która przeleciała wzdłuż linii bramkowej, zdołał wybić Dariusz Łatka.
Końcówka meczu nie dostarczyła zbyt wielu wrażeń, nawet mimo tego, że Podbeskidzie z każdą minutą grało coraz słabiej. Wiślacy wprawdzie przeważali, ale kolekcjonowali głównie kolejne rzuty rożne, no i to co udało się przed tygodniem, gdy gola zdobyliśmy w ostatniej chwili, nie udało się w Bielsku. Były jednak na to okazje, ale próbę Andraža Kirma obronił Zajac, a Iliev uderzył nad bramką.
Skończyło się więc podziałem punktów, co nie jest dla nas dobrym wynikiem. Jeśli rzeczywiście chce się marzyć o mistrzostwie, w takich meczach zwycięstwo jest bowiem obowiązkiem.
Dodał: Redakcja
Źródło: wislaportal.pl
Z gór wracają z jednym punktem
Dodano: 2012-08-25 14:45:12 (aktualizacja: 2012-08-28 08:58:21)
eŁPe / WislaLive.pl
Podbeskidzie Bielsko-Biała przed własną publicznością zremisowało 1:1 (1:1) z Wisłą Kraków w pierwszym sobotnim meczu 2. kolejki T-Mobile Ekstraklasy.
Niewiele brakowało, by Wiślacy powtórzyli swój „wyczyn” z meczu z Bełchatowem, kiedy to Pareiko musiał wyciągać piłkę z siatki już w pierwszej minucie spotkania. Tym razem bramka nie padła, bo debiutujący w ekstraklasie Adamek nie zachował zimnej krwi w polu karnym „Białej Gwiazdy”. Jednak należy zwrócić uwagę na fakt, iż wiślacka defensywa po wyjściu na murawę kolejny raz ma problemy z odpowiednią koncentracją.
W 7. minucie świetnym dośrodkowaniem w pole karne popisał się Melikson, tam do piłki wyskoczył Quioto, ale jego strzał głową został obroniony przez Zajaca. Dziesięć minut później „górale” wyszli na prowadzenie. Adamek otrzymał długie podanie z własnej połowy, poradził sobie z Arkadiuszem Głowackim, następnie odegrał do wychodzącego na czystą pozycję Demjana, a ten oddając strzał po długim słupku pokonał Pareikę.
Wydawało się, że od tego momentu gospodarze skupią wszystkie swoje siły na defensywie, by przetrzymać natarcie Wisły dążącej do wyrównania stanu meczu. Tak się jednak nie stało. Wiślacy próbowali konstruować swoje akcje, ale skutecznie przeszkadzali im w tym zawodnicy Podbeskidzia, którzy mieli ochotę na drugiego gola. W szeregach Wisły brakowało lidera, który wziąłby na siebie ciężar gry. Zawodnicy „Białej Gwiazdy” sprawiali wrażenie ospałych i nieco zaskoczonych dobrą postawą gospodarzy.
Dosłownie w ostatniej sekundzie pierwszej połowy podopieczni trenera Michała Probierza zdołali doprowadzić do remisu. Melikson podawał piłkę do Garguły, który przedłużył do Burligi, a popularny „Bury” mocnym strzałem nie dał szans golkiperowi.
Wisła drugą połowę rozpoczęła z dużym animuszem. Najpierw bliski pokonania Zajaca był Iliev, który oddał zaskakujący strzał sprzed pola karnego, ale dużymi umiejętnościami wykazał się w tej akcji bramkarz. Następnie Zajaca postraszył Genkov, ale napastnik Wisły minimalnie się pomylił.
W 70. minucie Sobolewski świetnym prostopadłym podaniem obsłużył Genkova, który wyszedł na czystą pozycję, ale z największym trudem jego strzał obronił Zajac. Kilkanaście sekund później Bułgar trafił piłką w słupek.
Na te dwie groźne akcje w wykonaniu Wisły bardzo szybko odpowiedzieli gospodarze. Malinowski przeprowadził 25-metrowy rajd z piłką i oddał soczysty strzał. Futbolówka minęła jednak prawy słupek bramki strzeżonej przez Pareikę.
W końcówce meczu swoją szansę miało Podbeskidzie, ale Cohen nie wykorzystał dośrodkowania Króla i posłał piłkę obok bramki. Chwilę później gorąco zrobiło się w polu karnym gospodarzy. Kirm huknął na bramkę, ale Zajac instynktownie wybił piłkę. W ostatniej minucie Iliev mógł przesądzić o losach meczu, ale w dogodnej sytuacji fatalnie przestrzelił.
Źródło: wislalive.pl
Podbeskidzie zatrzymało Wisłę
Data dodania: 2012-08-25 13:06:25 ▪ Ostatnia aktualizacja: 2012-08-26 18:10:12
Bartosz Karcz
Wisła Kraków zremisowała w Bielsku-Białej z Podbeskidziem 1:1. "Biała Gwiazda" zagrała słaby mecz. Mimo optycznej przewagi, nie była w stanie poradzić sobie z ambitnymi i dobrze zorganizowanymi w obronie “Góralami".
Trener Michał Probierz nieco pomieszał składem przed meczem z Podbeskidziem. Absencja Gordana Bunozy była pewna już wcześniej, bo piłkarz ze względu na śmierć mamy pojechał do Bośni. Zgodnie z oczekiwaniami na środku obrony zastąpił go Michał Czekaj.
Probierz zaskoczył natomiast zmianami w pomocy i ataku. W miejsce Cezarego Wilka wyszedł bowiem Radosław Sobolewski, a Daniela Sikorskiego zastąpił Romell Quioto. Gdyby się jednak mocniej zastanowić, to ta druga zmiana aż takim zaskoczeniem nie była, bowiem Quioto w ostatnich meczach prezentował się lepiej od Sikorskiego gdy zmieniał go w drugiej połowie. Poza tym Honduranin już znał zespół Podbeskidzia.
Gdy był jeszcze testowany przez Wisłę, swój pierwszy występ w barwach “Białej Gwiazdy" zaliczył bowiem w sparingu z “Góralami". I był to wtedy występ bardzo udany, bo Quioto strzelił dwie bramki czym znacznie przybliżył się do kontraktu w Wiśle, co kilka tygodni później stało się faktem.
Wisła mecz w Bielsku-Białej zaczęła źle. To gospodarze, grając agresywnie, wygrywali większość pojedynków. Skrzydeł nie mogli rozwinąć ofensywni piłkarze “Białej Gwiazdy", bo jak tylko piłka trafiała do Maora Meliksona czy Ivicy Ilieva od razu doskakiwało do nich po dwóch, trzech przeciwników. Receptą na taką postawę gospodarzy mogła być szybsza gra, na jeden, dwa kontakty, ale krakowianie nie potrafili złapać właściwego rytmu.
Podbeskidzie nie rzuciło się do szaleńczych ataków, ale już pierwsza akcja podopiecznych Roberta Kasperczyka pokazała, że trzeba być czujnym w tyłach. Właśnie w 1 min Kamil Adamek pognał na bramkę Sergeia Pareiki, ale napastnika Podbeskidzia zatrzymał w ostatniej chwili Michał Czekaj.
Wisła odpowiedziała celnym strzałem głową Romella Quioto, z którym poradził sobie jednak Richard Zajac. Na długie minuty miała to być najgroźniejsza akcja krakowian.
Gospodarze tymczasem objęli prowadzenie w 17 min, po tym jak Kamil Adamek ograł Arkadiusza Głowackiego i podał do Roberta Demjana. Tego nie zablokował Michał Czekaj i napastnik Podbeskidzia mocnym strzałem pokonał Sergeia Pareikę. Wisła długo, bardzo długo nie mogła się pozbierać po tym ciosie. Gra gości była rwana, mnóstwo było prostych strat, niecelnych podań.
I gdy wydawało się, że na przerwę obie drużyny zejdą przy prowadzeniu Podbeskidzia, goście wreszcie wyprowadzili składną akcję. Piłka szła jak po sznurku. Maor Melikson zagrał do Łukasza Garguły, ten odegrał do Łukasza Burligi, który w sytuacji sam na sam strzelił bramkę wyrównującą.
Druga połowa nie przyniosła znaczącej zmiany w grze Wisły. Krakowianie ciągle mieli problemy z przebiciem się przez dobrze zorganizowaną obronę Podbeskidzia. Stąd zamiast składnej gry, mieliśmy głównie walkę w środku pola.
Na pierwsze konkretne sytuacje przyszło czekać do 70 min, kiedy to w odstępie kilkudziesięciu sekund Cwetan Genkow dwa razy mógł strzelić bramkę. Bułgar najpierw w sytuacji sam na sam posłał piłkę nad bramkarzem, ale piłkę sprzed linii wybił Damian Byrtek. Po rzucie rożnym ponownie, tym razem głową, strzelał Genkow. Tym razem piłka trafiła w słupek, a ostatecznie Dariusz Łatka wybił ją z linii bramkowej. Jeszcze w samej końcówce meczu strzelali Andraż Kirm i Ivica Iliev, ale to wszystko było za mało, żeby myśleć o wygranej. Wiśle brakowało w tym meczu wyraźnie ognia i m.in. przez to wywalczyła w Bielsku-Białej tylko remis.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Wisła Kraków 1:1 (1:1)
Bramki: Demjan 17 - Burliga 45+1.
Sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce).
Żółte kartki: Piter-Bucko, Byrtek.
Widzów: 3000.
Podbeskidzie: Zajac - Sokołowski, Piter-Bucko, Byrtek, Król - Sacha (65 Szczęsny), Nather, Łatka, Ziajka (86 Cohen) - Adamek (65 Malinowski), Demjan.
Wisła: Pareiko - Burliga, Głowacki, Czekaj, Frederiksen - Iliev, Sobolewski, Garguła (73 Wilk), Melikson - Quioto (72 Kirm), Genkow.
Źródło: gazetakrakowska.pl
Niewykonany obowiązek
25. sierpnia 2012, 18:28 (aktual. 25. sierpnia 2012, 18:38)
Tylko z jednym punktem wracają wiślacy ze swojego pierwszego wyjazdu w nowym sezonie. Fatalna pierwsza połowa plus nieskuteczność w drugiej dają tylko remis w meczu z Podbeskidziem.
Przed rozpoczęciem kolejnych spotkań, wiślacy powinni chyba napić się mocnej kawy. Nie wiadomo dlaczego, ale zawodnicy Wisły w pierwszej fazie meczu po prostu śpią. Tak było w meczu z Bełchatowem, gdzie bramkę stracili w pierwszej minucie meczu. Tym razem niewiele zabrakło, a wynik odrabiać musieliby od 18 sekundy(!) kiedy to debiutujący w Ekstraklasie Kamil Adamek został w ostatniej chwili zablokowany przez Michała Czekaja.
Uczciwie trzeba przyznać, że to właśnie Czekaj wypadł dużo lepiej w porównaniu ze swoim partnerem ze środka defensywy Arkadiuszem Głowackim. „Głowa” ewidentnie nie prezentuje jeszcze takiej formy, na którą czekają wszyscy kibice i chyba przede wszystkim sam zawodnik.
Kiedy wydawało się,że na przerwę „Biała Gwiazda” zejdzie przy zasłużonym niestety wyniku 0:1, pierwszym i chyba jedynym udanym zagraniem w meczu popisał się Garguła, z czego skrzętnie skorzystał włączający się do akcji ofensywnej Łukasz Burliga.
Właśnie postawa wychowanka Garbarza Zembrzyce jest chyba jedynym plusem dzisiejszego meczu. „Bury” zanotował dziś podwójny powrót - w swoim pierwszym meczu po powrocie z Ruchu i pierwszym, po wyleczeniu kontuzji zdobył swoją... pierwszą oficjalną bramkę w barwach Wisły. Jednocześnie to właśnie Łukasz Burliga okazał się niespodziewanym strzelcem 3100 bramki Wisły w historii rozgrywek ligowych.
Po przerwie obraz gry uległ zmianie. Wisła próbowała atakować, grać zaczęli niewidoczni w pierwszej połowie Iliev z Meliksonem jednak na niewiele się to zdało. W każdej z kilku dobrych okazji podbramkowych zabrakło skuteczności.
W trakcie meczu wielokrotnie dało się zaobserwować trenera Probierza, który pisał i pisał w swoim notesie. - Ten mecz jest dla mnie bardzo dużym materiałem do analizy - podkreślił po spotkaniu trener Wisły. Szkoleniowiec „Białej Gwiazdy” nie był zadowolony z pierwszej połowy, w której Wisła nie potrafiła narzucić swojego stylu. Oby analiza okazała się owocna, bo takie potknięcia nie powinny przytrafiać się Wiśle Kraków.
Trzy punkty, których nie udało się dziś zainkasować piłkarzom Wisły były obowiązkiem. Szkoda tylko, że niewykonanym. Kolejne ligowe spotkanie już w piątek, a rywalem będzie Polonia Warszawa. Tydzień czasu, który piłkarze spędzą na wytężonej pracy nad wieloma elementami, które w dalszym ciągu szwankują.
Źródło: wislakrakow.comwislakrakow.com (sum91
Gol numer 3100 nie pomógł
Data publikacji: 25-08-2012 15:50
Wisła Kraków zdobyła bramkę numer 3100 w rozgrywkach ligowych, ale z Bielska-Białej wyjedzie z niedosytem. W sobotnim meczu 2. kolejki T-Mobile Ekstraklasy krakowianie zremisowali 1:1 z Podbeskidziem.
Trener Michał Probierz dokonał kilku zmian w porównaniu do pierwszego meczu ligowego. Na prawej obronie postawił na Łukasza Burligę, który ostatnio leczył kontuzję, a na środku defensywy grali Głowacki z Czekajem. Do środka pomocy powrócił Radosław Sobolewski, który w dwóch ostatnich spotkaniach – w Pucharze Polski i w lidze – wchodził do gry z ławki, a w ataku obok Tsvetana Genkowa zagrał Romell Quioto. Napastnik z Hondurasu grał już przeciwko Podbeskidziu. Jako testowany przez Białą Gwiazdę zawodnik wystąpił w maju w sparingu z Góralami, zremisowanym 2:2, a obie bramki dla Wisły były jego autorstwa. Sobotniego występu Quioto nie zaliczy jednak do udanych, tak jak i pozostali piłkarze drużyny trenera Probierza.
W pierwszej połowie o wiele lepiej zaprezentowali się gospodarze, którzy już w pierwszej minucie mogli prowadzić 1:0, ale Michał Czekaj do spółki z Sergeiem Pareiką przeszkodzili Kamilowi Adamkowi w oddaniu strzału na bramkę Wisły. W 17. minucie jednak młody zawodnik Podbeskidzia, dla którego był to debiut w ekstraklasie, ograł Arkadiusza Głowackiego i podał futbolówkę do Roberta Demjana, który poradził sobie z Michałem Czekajem i strzałem z kilkunastu metrów pokonał Pareikę.
Wiślacy będą chcieli jak najszybciej zapomnieć o pierwszych 45 minutach. Krakowianie często tracili piłkę, nie potrafili stworzyć groźnych sytuacji pod bramką rywali, którzy grali twardo i pewnie. Dopiero w doliczonym czasie pierwszej części spotkania przeprowadzili akcję, która dała im trafienie, i jak się okazało, jeden punkt. Po wymianie podań między Maorem Meliksonem a Łukaszem Gargułą ten drugi odegrał piłkę do wbiegającego w pole karne Łukasza Burligi, który wyszedł na czystą pozycję i wpakował futbolówkę do siatki. „Bury”, który powrócił do składu Wisły po kontuzji, zapisał się w historii klubu jako strzelec gola numer 3100 dla krakowskiej drużyny.
Dobra gra przed przerwą kosztowała gospodarzy dużo sił, co widoczne było w drugiej części meczu. Wisła zagrała lepiej, ale nadal brakowało postawienia kropki nad „i”, czyli goli. Sytuacje do ich zdobycia były – jak w 70. minucie, kiedy to Tsvetan Genkov dwa razy stanął przed szansą na zdobycie bramki. Najpierw piłkę zmierzającą do siatki po jego strzale wybił Damian Byrtek, a chwilę później, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, bułgarski napastnik trafił w słupek.
Sporo emocji przyniosła końcówka meczu. W doliczonym czasie gry, po podaniu ze skrzydła od Krzysztofa Króla, niecelnie na bramkę Wisły, mimo dogodnej sytuacji, uderzał Liran Cohen. Dobrym strzałem odpowiedział Andraż Kirm, ale Richard Zajac świetnie obronił strzał Słoweńca, a w ostatniej akcji meczu z kilku metrów piłkę nad bramką posłał Ivica Iliev.
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Wisła Kraków 1:1 (1:1)
1:0 Demjan 17’
1:1 Burliga 45+2
Podbeskidzie Bielsko-Biała: Zajac – Sokołowski, Piter-Bucko, Byrtek, Król – Sacha (65’ Szczęsny), Nather, Łatka, Ziajka (86’ Cohen) – Adamek (65’ Malinowski), Demjan
Wisła Kraków: Pareiko – Burliga, Głowacki, Czekaj, Frederiksen – Iliev, Sobolewski, Garguła (73’ Wilk), Melikson – Genkov, Quioto (72’ Kirm)
Żółte kartki: Piter-Bucko, Byrtek (Podbeskidzie)
Sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce)
Widzów: 3200
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl
Minuta po minucie
Druga kolejka ekstraklasy, pierwszy oficjalny mecz wyjazdowy Wisły w obecnym sezonie. Gramy w Bielsku-Białej z Podbeskidziem.
Wielką zagadką jest dzisiejsze zestawienie obrony Wisły. Kłopoty miał Chavez, nie ma Bunozy, nie wiadomo czy wszystko ok z Głowackim czy Jaliensem. Burliga jeszcze nie jest do gry, Jovanović raczej też. Wkrótce poznamy kadrę Wisły na ten mecz.
No i niespodzianka: jest Łukasz Burliga. Jest i Quioto.
Na ławce: Miśkiewicz - Jaliens - Wilk, Kirm - Boguski, Sikorski, Szewczyk.
Mecz poprowadzi dziś zaledwie 29-letni arbiter - Krzysztof Jakubik z Siedlec. Będzie to dla niego dopiero drugi mecz w ekstraklasie. Zadebiutował w 30. kolejce poprzedniego sezonu, prowadząc mecz Zagłębia Lubin z Górnikiem Zabrze (2:1). Pan sędzia nie zdążył nam więc jeszcze podpaść, zatem, za Hubertem Siejewiczem życzymy mu "dobrego meczszu".
W Canal+ w roli współkomentatora debiutant: Wojciech Grzyb. Głównym komentującym jest Przemysław Pełka, który robi to tak.
Mecz w towarzystwie wiceprezesa Wisły ds. sportowych, Jacka Bednarza ogląda selekcjoner reprezentacji, Waldemera Fornalik.
Wisła na czerwono, zaraz zaczynamy.
- 1’ Pierwsze kopnięcie piłki w wykonaniu Genkowa.
- 1’ 19 sekunda meczu, Czekaj blokuje debiutanta, Adamka, który uciekł prawym skrzydłem Wisły i był bliski sytuacji sam na sam.
- 2’ Sobolewski źle przyjmuje piłkę, potem idzie wślizgiem, starcie z Demjanem, obaj gracze ucierpieli.
- 5’ Z przodu Burliga, zagrywa trochę za mocno do Genkowa.
- 6’ Rzut wolny dla Podbeskidzia: mnóstwo bramek strzelali Wiśle z dośrodkowań.
- 6’ Tym razem udało się obronić i kontra.
- 7’ Quioto trochę za nisko do Burligi na prawo. Piłka do Meliksona na 45 metr, ten od razu wrzuca w pole karne, skąd główkował Quioto. Poprawnie, w bok bramki, ale na tyle lekko, że Zajac sobie poradził.
- 8’ Cristiano Krzysztof Król robi śmieszny rozkrok przed centrą z rzutu wolnego i wrzuca za krótko. Ale kolejna wrzutka, tym razem z prawej strony, po której jest róg.
- 9’ Piter-Bucko główkuje w stronę bramki Pareiki, ten broni, ale i tak był faul na Genkowie.
- 10’ Frederiksen miał mnóstwo miejsca po zaskakującym odegraniu na lewo od Meliksona, ale jego centra została zablokowana.
- 12’ Romell Quioto wywalczył rzut wolny, sfaulowany przez Łatkę.
- 13’ Próba dojścia do strzału Głowackiego nieudana, Genkow głową do Czekaja ale ten na spalonym.
- 14’ Ziajka uderzył z 20 metrów kilka metrów od bramki Wisły.
- 17’ Składna akcja Podbeskidzia zakończona golem. Adamek idealnie obsłużył Demjana, który przyjęciem piłki od razu minął Czekaja i mocnym strzałem w dłuższy róg pokonał Pareikę.
- 18’ Kartka dla Piter-Bucki po faulu na Burlidze.
- 20’ Złe dośrodkowanie Meliksona z rogu, piłkę do drugiej stronie dogonił Frederiksen, ale wrzucił jeszcze gorzej, bo poza boisko.
- 21’ Doskonała okazja Wisły. W środku pola karnego był nieobstawiony Genkow. Nie zagrał do niego Quioto, ten do Garguły, Garguła do Genkowa, ale za bardzo do przodu, niecelnie.
- 22’ Król wrzuca w ręce Pareiki.
- 23’ Dantejskie sceny pod naszym polem karnym...
- 29’ Nather wrzuca z rzutu wolnego, piłka przechodzi nasze pole karne po główce do tyłu Garguły, Pareiko uprzedził jednak Sokołowskiego.
- 32’ Wstrzelenie Łatki w nasze pole karne, piłka wybita do boku przez Czekaja.
- 32’ Centruje Demjan, potem Sokołowski. Piłki odbite, teraz róg.
- 33’ Byrtek główkuje nad naszą bramką. Wisła GRAĆ!
- 34’ Garguła nie przyjął sprytnie i celnie zagranej piłki przez Meliksona.
- 34’ Urojony faul Głowackiego na Demjanie. Świetnie wybita piłka nagrodzona rzutem wolnym dla rywala z ponad 25 metrów na wprost bramki.
- 35’ Król w mur, ale Nather groźnie dobija, broni Pareiko.
- 39’ Piłka rzekomo wyszła poza boisko po zagraniu do Frederiksena.
- 41’ Główka Zajaca poza polem karnym, którą uprzedza Cwetana Genkowa. Bramkarz Podbeskidzia ucierpiał po tej interwencji, został trafiony łokciem w żebra.
- 42’ Podniósł się golkiper gospodarzy.
- 43’ Róg dla Wisły wywalczony z prawej strony.
- 44’ Z rogu dla Wisły wyszła kontra dla Podbeskidzia i zablokowane strzał Ziajki, po którym gospodarze mają rzut rożny.
- 45+1’ Quioto centruje na aut...
- 45+2’ Goooooool!!! Łukasz Burliga wykończył jedyną składną akcję Wisły! Melikson do Garguły, ten przedłużył do wbiegającego z prawej strony Burego, który pewnym strzałem pokonał Zajaca!
I od razu koniec pierwszej połowy.
Fatalna gra "Białej Gwiazdy" w pierwszych 45 minutach, oddany tylko jeden celny, niezbyt groźny strzał. Podbeskidzie znacznie groźniejsze, dużo centrujące, grające bardziej zdecydowanie. Wszystko odmieniło piękna akcja z 47 minuty, dwa precyzyjne podania (Melikson -> Garguła, Garguła -> Burliga) i mamy 1:1. Jeśli Wisła gra jedną połowę dobrze, drugą źle, to mamy nadzieję, że tą złą już widzieliśmy.
Strzały: 8 - 2, strzały celne: 3 - 2, posiadanie piłki: 39% - 61%, spalone: 0 - 0, rzuty rożne: 4 - 2, dośrodkowania: 14 - 8, faule: 6 - 11.
- 46’ Start drugiej połowy.
- 48’ Obudził się Ivica Iliev. Wykop do niego od Pareiki i piękny strzał zza pola karnego pod poprzeczkę z trudnością wybroniony przez Zajaca.
- 48’ Następna akcja Ilieva, jest róg.
- 49’ Zderzenie głowami Byrtka z Genkowem. Uderzenie blisko skroni.
- 50’ Bułgar wygląda na oszołomionego, schodzi z boiska.
- 52’ Starcie Głowackiego z Piter-Bucką, Słowak musi zejść z boiska.
- 54’ Potężne uderzenie Genkowa z ostrego kąta w boczną siatkę z podania Meliksona.
- 55’ Czysty wślizg Meliksona, spóźniony Demjan staje na jego stopę.
- 57’ Melikson mija dwóch rywali, trzeci - Byrtek - blokuje piłkę ręką i otrzymuje zasłużoną kartkę.
- 58’ Nather trafia Sobolewskiego po achillesie, widział to sędzia liniowy i zasygnalizował faul głównemu.
- 60’ Główka Byrtka nad poprzeczką naszej bramki.
- 63’ Podbeskidzie nie uznaje fair-play: Pareiko wybija na aut bo leży Genkow, gospodarze nie oddają piłki.
- 65’ Podwójna zmiana w Podbeskidziu: Szczęsny i Malinowski za Adamka i Sachę.
- 65’ Burliga fauluje, będzie znów centra z rzutu wolnego.
- 66’ Wrzutka Nathera tylko odrobinę za wysoko.
- 70’ Sytuacja sam na sam Genkowa po podaniu Sobolewskiego, po podbiciu piłki leciała ona już w kierunku bramki, ale Byrtek asekurował tą sytuację, wybił sprzed bramki.
- 71’ Centra Garguły, główka Genkowa i słupek! Tylko słupek..
- 72’ Podwójna zmiana także w Wiśle. Schodzą Quioto i Garguła, wchodzi Kirm i Wilk.
- 76’ Malinowski przebiegłz piłką ok. 25 metrów, uderzył tuż obok bramki, ale Pareiko asekurował dłuższy słupek.
- 77’ Zderzenie Wilka z Łatką, ucierpiał pomocnik gospodarzy.
- 78’ Melikson na spalonym.
- 79’ Kirm wywalczył rzut rożny na prawym skrzydle.
- 79’ Mocna ale bardzo niecelna główka Głowackiego.
- 81’ Wślizg Piter-Bucki tuż przy Meliksone i pół metra przed polem karnym. Uratował swój zespół przed bardzo groźną sytuacją.
- 82’ Genkow główkuje obok bramki po centrze Meliksona z rogu.
- 84’ Melikson zablokowany, tylko róg.
- 85’ Melikson z Ilievem ładnie grają na małej przestrzeni, ale brakuje skutecznego dośrodkowania.
- 86’ Cohen za Ziajkę.
- 88’ Główka Sokołowskiego obok naszej bramki.
- 89’ Kirm indywidualnie, oddaje strzał, który zostaje zablokowany i sunie kontra Podbeskidzia. Też zablokowana, także przez Kirma.
- 90+2’ Jeszcze zryw Podbeskidzia, centra z lewej strony na długi słupek, gdzie wbiegającemu Cohenowi brakło kilkunastu centymetrów, żeby skuteczniej zamknąć akcję.
- 90+3’ Stuprocentowa szansa Kirma. Strzał z 14 metrów, Zajac broni, Wilk już nie miał jak dobić.
- 90+4’ Uwolnił się Iliev tyłem do bramki, strzał tuż nad poprzeczką!
Mecz kończy się podziałem punktów.
Już w drugim meczu sezonu tracimy po raz pierwszy komplet punktów. W grze Wisły wciąż sporo maknamentów, a główny to taki, że nie kontrolujemy meczu i nie tworzymy lepszych sytuacji bramkowych. Nie pozostaje nic innego jak zaprosić na najbliższy piątek na stadion przy Reymonta 22, zmierzymy się z Polonią.
Źródło: wislakrakow.com
Pomeczowe wypowiedzi trenerów
Michał Probierz: swoją grę musimy prezentować przez cały mecz
(bk)
- Mam po tym meczu dużo materiału do analizy. Nie jestem zadowolony szczególnie z pierwszej połowy. Musimy swoją grę prezentować przez całe spotkanie, a nie tylko drugą część. Ta druga połowa było już zresztą lepsza w naszym wykonaniu - powiedział w rozmowie z "Gazetą Krakowską" Michał Probierz, trener Wisły Kraków.
- Pokazaliśmy przede wszystkim, że potrafimy stwarzać sobie sytuacje. Boli nas jednak, że nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Nawet w ostatnich minutach dobre okazje mieli Kirm i Iliev i gdyby je wykorzystali, przechylilibyśmy szalę wygranej na swoją stronę.
Jeśli chodzi o Burligę, to nie miałem wątpliwości czy go wpuszczać od początku. Gdyby pauzował dłużej trzy tygodnie, to może takie wątpliwości by się pojawiły. Tymczasem Łukasz trenował cały czas indywidualnie, a od pewnego momentu z zespołem. Jest naturalnym prawym obrońcą, więc zagrał.
Źródło: gazetakrakowska.pl
Robert Kasperczyk: jestem zadowolony z tego punktu
(bk)
-Graliśmy z jednym z głównych kandydatów do tytułu mistrzowskiego. Graliśmy z zespołem, który ma inne cele niż my. Dlatego jestem zadowolony z tego punktu i z momentami bardzo dobrej, konsekwentnej gry w naszym wykonaniu. -Dobrze rozpoczęliśmy to spotkanie. Strzeliliśmy gola i generalnie możemy być zadowoleni z pierwszej połowy. Jej obraz zepsuł jedynie stracony gol, czego mogliśmy uniknąć.
-Jeśli chodzi o Adamka, to na pewno ten mecz był dla tego chłopaka dużym przeżyciem. Jeszcze niedawno grał w V lidze, a teraz zmierzył się z Wisłą Kraków, walczył z legendą tej ligi, Arkadiuszem Głowackim. Starałem się nie obarczać tego chłopaka nadmiernymi zadaniami taktycznymi, ale jego postawę mogę ocenić tylko pozytywnie.
Źródło: gazetakrakowska.pl
Pomeczowe wypowiedzi zawodników
Łukasz Burliga: - Takie mecze musimy wygrywać
- Z jednej strony cieszy, że nie przegraliśmy tego meczu, ale przyjechaliśmy tutaj po trzy punkty - powiedział po zremisowanym 1-1 meczu w Bielsku-Białej z Podbeskidziem Łukasz Burliga.
- Jeśli chcemy walczyć o mistrzostwo, to takie mecze jak to z Podbeskidziem musimy wygrywać - dodał strzelec jedynego gola dla Wisły.
Przypomnijmy, że gol Łukasza był pierwszym jego trafieniem w naszych barwach i 3100 bramką Wisły w rozgrywkach ekstraklasowych.
Dariusz Łatka: - Z Podbeskidziem Wisła powinna wygrywać zdecydowanie
- Grałem w Wiśle spory czas temu, mam do niej jakiś tam sentyment, jestem jej wychowankiem, zdobyłem nawet tytuł mistrza Polski juniorów, ale teraz gram dla Podbeskidzia i staram się wygrywać z Wisłą - powiedział na antenie Canal+ Sport pomocnik Podbeskidzia, Dariusz Łatka.
- Chyba łatwiej trenerowi zmobilizować zawodników na takie klasowe drużyny jak Wisłą, czy Legią, bo nawet nie musi tego robić. Nie leżymy, wychodzi na to, Wiśle. Ciężko powiedzieć, może to leży w psychice piłkarzy Wisły? Wiadomo my staramy się jak możemy w tych meczach, ale Wisła ma taki potencjał, że z całym szacunkiem, ale z takim zespołem jak Podbeskidzie powinna wygrywać zdecydowanie - dodał, bez przysłowiowego owijania w bawełnę, grający dla zespołu z Bielska wychowanek Wisły.
Źródło: Canal+ Sport Źródło: wislaportal.pl
Wilk: Początek nam nie wychodzi
Data publikacji: 25-08-2012 16:52
Wiślacy stracili pierwsze punkty w tym sezonie, remisując w Bielsku-Białej z Podbeskidziem 1:1. Po końcowym gwizdku Cezary Wilk przyznał, że początek spotkania w wykonaniu krakowian nie był dobry i jest to element, który muszą poprawić.
Cezary Wilk, po zremisowanym 1:1 meczu drugiej kolejki T-Mobile Ekstraklasy z Podbeskidziem Bielsko-Biała, zapytany o grę Wisły Kraków na początku pojedynku, odpowiedział: „Kolejny raz ten początek nam nie wychodzi. Trzeba się zastanowić nad tym, bo rzeczywiście to się później odbija na przebiegu spotkania. Absolutnie ten element trzeba wyrzucić z naszej gry”.
W pojedynku z drużyną Roberta Kasperczyka w wyjściowym składzie wyszedł Radosław Sobolewski. Wilk pojawił się na boisku dopiero w 73. minucie. „Pomiędzy mną a Radkiem jest rywalizacja. Nie ma co się obrażać, jest piłkarska złość. Radek w zeszłym tygodniu na pewno był wściekły, teraz ja, także to jest normalne. Nadal jesteśmy świetnymi kolegami, każdy drugiemu życzy jak najlepiej. Myślę, że zdrowa rywalizacja wyjdzie każdemu na dobre” – skomentował Wilk pytanie o rywalizację o miejsce w jedenastce Białej Gwiazdy z kapitanem drużyny.
Na koniec dodał, że pomimo remisu z drużyną z Bielska-Białej Wiślacy będą walczyć o mistrzostwo. „Tutaj gra się o cele najwyższe. Nasza kadra aż tak się nie zmieniła, żebyśmy musieli grać o środek tabeli” – podkreślił pomocnik.
KD
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Iliev: Czuję się, jakbyśmy przegrali ten mecz
Data publikacji: 25-08-2012 19:21
„Czuję się, jakbyśmy przegrali ten mecz” – powiedział Ivica Iliev po zremisowanym meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Pomocnik Wisły Kraków miał kilka dogodnych sytuacji do zdobycia bramki, jednak nie udało mu się pokonać Richarda Zajaca.
Po meczu zawodnik Białej Gwiazdy tak skomentował grę swojej drużyny: „Nie zaczęliśmy zbyt dobrze, ale w drugiej połowie było znacznie lepiej. Myślę, że tak jak w spotkaniu z GKS-em, mieliśmy świetne sytuacje do strzelenia gola, ale teraz nie mieliśmy szczęścia. To jest drugi raz, kiedy nie zaczęliśmy dobrze meczu. Nie wiem, co jest tego przyczyną – jakbyśmy czekali, aż przeciwnik strzeli nam gola i wtedy zaczynamy grać. Po zmianie stron mieliśmy wiele okazji i pokazaliśmy, że jesteśmy lepszą drużyną”.
Na pytanie dotyczące drużyny z Bielska-Białej odpowiedział: „Jest to na pewno ciężki przeciwnik. Zaskoczyli nas na początku pomimo tego, że wiedzieliśmy, że zaczną atakować od pierwszego gwizdka, w drugiej połowie natomiast bronili się przez większość czasu”.
„Naszym celem jest zarówno mistrzostwo, jak Puchar Polski. Dobrze będzie wygrać jakieś trofeum” – podsumował Iliev.
KD
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Czekaj: Wnioski na przyszłość
Data publikacji: 25-08-2012 22:53
Wisła Kraków z sobotniego meczu z Podbeskidziem wróciła z 1 punktem. Choć w drugiej połowie drużyna z Reymonta wypadła korzystniej, piłkarze nie ukrywają, że mogli dać z siebie więcej. „Będziemy się zastanawiać, dlaczego w pierwszej połowie graliśmy gorzej. Przeanalizujemy to i wyciągniemy wnioski” – powiedział po spotkaniu Michał Czekaj.
W 17. minucie piłkarze trenera Kasperczyka przeprowadzili akcję, po której zdobyli gola na 1:0. „Tak na gorąco po meczu mogę powiedzieć, że ta bramka to był mój błąd, głównie to moja wina” – mówił Czekaj. W pierwszej połowie meczu drużyna Podbeskidzia pokazała swoją siłę, nie dając Wiśle prawie wcale pola do gry. „Po każdym zespole można spodziewać się, że będzie wymagający. Gospodarze atakowali, ale w drugiej połowie graliśmy lepiej” – stwierdził stoper Białej Gwiazdy. Jednak lepsza gra w drugiej części spotkania nie pomogła i mecz zakończył się remisem. „Będziemy się zastanawiać, dlaczego graliśmy gorzej w pierwszej połowie i wyciągać wnioski. Nie braliśmy pod uwagę straty punktu, chcemy każdy mecz wygrywać” – podkreślił obrońca Wisły.
O wyciągnięciu wniosków będzie można się przekonać na najbliższym meczu Białej Gwiazdy z Polonią Warszawa. Drużyna ze stolicy przeszła ostatnio gruntowną przebudowę, więc mecz zapowiada się ciekawie. Jak zauważył Michał Czekaj, każda drużyna jest niełatwym przeciwnikiem i nieważne, czy jest to Polonia Warszawa, czy Podbeskidzie Bielsko-Biała.
WAC
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl
2. kolejka T-Mobile Ekstraklasy - podsumowanie
28. sierpnia 2012, 17:40
Za nami druga kolejka T-Mobile Ekstraklasy. Nie przyniosła ona zbyt wielu ciekawych spotkań - zdecydowanie więcej było doskonale znanej kibicom ligowej kopaniny niż składnych akcji. W dwóch meczach doszło do pierwszych podziałów punktów, ale na szczęście wciąż nie byliśmy jeszcze świadkami bezbramkowego remisu. Mimo to liczba bramek w tym tygodniu była zdecydowanie niższa niż w kolejce inauguracyjnej. Na większości stadionów kibice musieli zadowolić się dwoma golami.
W piątek Zagłębie Lubin przyjęło u siebie Piasta Gliwice. Zgodnie z przewidywaniami podrażnieni gospodarze nie okazali się nadto gościnni i od pierwszych minut ruszyli do szturmu, czego efektem była bramka Roberta Jeża z 7. minuty gry. Niestety Lubinianom ambicji starczyło tylko do czasu wyjścia na prowadzenie. Od siódmej minuty gospodarze zaczęli pozorować grę. Swoją postawę przypłacili utratą wyrównującej bramki w 64. minucie. Jej strzelcem był Ruben Jurado. Jednak Miedziowi zdołali szybko odpowiedzieć. Już 4 minuty później bramkę na wagę trzech punktów zdobył Arkadiusz Woźniak. Młody napastnik wykazał się bardzo precyzyjnym uderzeniem głową z kilkunastu metrów.
Zwycięstwo lubinian oznacza, że zniwelowali już karę odjęcia trzech punktów, z jaką rozpoczynali sezon. Jednak ich sytuacja wcale nie wygląda dobrze. Po dwóch meczach z Beniaminkami wciąż mają zero punktów i stracili obydwu podstawowych stoperów. W meczu z Pogonią złamania ręki doznał Csaba Horvath, w meczu z Piastem z boiska przedwcześnie schodził kontuzjowany Adam Banaś.
Ciekawie było w Białymstoku, gdzie z Jagiellonią mierzył się Górnik Zabrze. Przyjezdni do przerwy potwierdzali swoją dobrą dyspozycję i prowadzili po bramce Arkadiusza Milika. Osiemnastolatek tym razem popisał się silnym płaskim uderzeniem z rzutu wolnego, które ominęło mur i od słupka wpadło do bramki gospodarzy. Jednak dobrze grający goście do szatni nie mogli schodzić spokojni o wynik, bowiem w 39. minucie kontrowersyjną bezpośrednią czerwoną kartkę zobaczył były zawodnik Wisły – Krzysztof Mączyński.
Pozbawiona zawieszonego za swoje zachowanie w poprzednim meczu Tomasza Frankowskiego Jagiellonia zdołała wykorzystać przewagę jednego zawodnika i w 58. minucie za sprawą Macieja Makuszewskiego wyrównała stan meczu. Więcej bramek nie padło, choć w 84. minucie sędzia wyrównał stan osobowy drużyn odsyłając do szatni Rafała Grzyba za drugą żółtą kartkę. Piątek nie jest, póki co, dobrym dniem dla stoperów. Już po 15 minutach gry z kontuzją boisko opuścił debiutujący w barwach Jagiellonii Ugochukwu Ukah.
Sobotę otworzył mecz Podbeskidzia Bielsko-Biała z Wisłą Kraków. Gospodarze znów pokazali, że są niewygodnym rywalem dla Białej Gwiazdy. Dobra organizacja gry po stronie bielszczan i duża ilość błędów po stronie przyjezdnych sprawiły, że to właśnie ci pierwsi wyszli w tym meczu na prowadzenie. Błędy pary stoperów wykorzystał duet Kamil Adamek – Robert Demjan. Akcję precyzyjnym strzałem sfinalizował drugi z wymienionych.
Mimo to na przerwę Wisła schodziła z remisem. Cenną bramkę zdobył wracający pod Wawel Łukasz Burliga, który bardzo pewnie wykończył koronkową akcję z ostatnich sekund doliczonego do pierwszej połowy czasu gry. Po przerwie Wisła zagrała lepiej, Podbeskidzie za to bardziej pasywnie, ale więcej bramek już nie padło. Pragnąca wrócić do czołówki Wisła już zgubiła pierwsze punkty.
Kolejną niespodziankę sprawił Widzew Łodź, który po ograniu mistrza tym razem rozprawił się 2:0 z wicemistrzem. Mecz rozpoczął się od interesujących akcji z obydwu stron, jednak szybko stracił na tempie. Do przerwy już prowadzili gospodarze – Mehdi Ben Dhifallah w 43. minucie wykorzystał rzut karny. Po przerwie Ruch był przez większość czasu bezradny. Na domiar złego dla Niebieskich czerwone kartki obejrzeli najpierw Żeljko Djokić, potem Maciej Sadlok. Rywali dobił w 90. minucie gry Mariusz Rybicki wykorzystując sytuację sam na sam z bramkarzem.
Nie zawiódł hit kolejki, w którym zmierzyły się drużyny Polonii Warszawa i Lecha Poznań. Po 33 minutach gry prowadzili goście za sprawą Łukasza Trałki. Zawodnik, który latem zamienił czarną koszulę na niebieski trykot w zamian nasłuchał się dodatkowej porcji gwizdów. Jednak na przerwę gospodarze schodzili z remisem. Po kolejnym błysku Pawła Wszołka wyrównanie w 43. minucie zdobył Łukasz Teodorczyk. Po przerwie trzy punkty dla gości zdobył Aleksandyr Tonew, który potężnym uderzeniem sprzed pola karnego umieścił piłkę pod poprzeczką.
We Wrocławiu, z drobną pomocą obrońców Korony Kielce, od dna odbił się Śląsk. Gospodarze wygrali przede wszystkim dzięki błędom rywali. W 24 . minucie fatalnie zagrywał Tadas Kijanskas a Zbigniew Małkowski musiał ratować sytuację faulem w szesnastce. Goście grali w dziesięciu, a do karnego podchodził Mateusz Cetnarski, który jedenastki nie wykorzystał, jednak po interwencji bramkarza zdołał się zrehabilitować i dobić piłkę do siatki. W 40. minucie goście byli na boisku już tylko w dziewięciu i w dodatku na kolanach. Czerwoną kartkę za zablokowanie strzału ręką zobaczył Tomasz Lisowski, a rzut karny tym razem pewnie wykorzystał Cetnarski. Gospodarze postanowili nie pastwić się dalej nad rywalami i poprzestali na dwóch trafieniach. Korona, wespół z Ruchem, z zerem punktów na koncie i bilansem bramkowym 0-6 zamyka tabelę.
Na pierwszym miejscu z kompletem punktów i bilansem 6:0 zasiada natomiast Legia Warszawa. Legioniści niedzielnym popołudniem przespacerowali się po Bełchatowie – tak dosłownie, jak i w przenośni, bez większych problemów wywożąc komfortowe zwycięstwo 2:0. Już w dziewiątej minucie wynik otworzył Marek Saganowski po podaniu Danijela Ljuboi. Wtedy zanosiło się na grad bramek, jednak z dużej gradowej chmury spadł mały deszcz. Do siatki trafił jeszcze tylko Michał Żyro.
Poniedziałek to koncert Razacka Traore, który poprowadził Lechię Gdańsk do zwycięstwa nad rywalem z Pomorza – Pogonią Szczecin. Traore biegał, dryblował, strzelał i podawał, chociaż czy trafienie z 56. minuty powinno zostać zapisane na jego konto, jest kwestią sporną. Na pewno wykonał lwią część pracy ze strzałem włącznie, ale wydaje się też, że w jakkolwiek nieistotny sposób, to jednak piłka otarła się o Grzegorza Rasiaka. W drugiej minucie doliczonego czasu gry Lechiści ruszyli z kontrą, która pomimo wysiłków Piotra Grzelczaka, który strzelił w bramkarza, musiała skończyć się bramką dla gospodarzy. Do sparowanej przez bramkarza piłki dopadł Łukasz Surma i ustalił wynik meczu na 0:2.
Wyniki 2. kolejki T-Mobile Ekstraklasy 2012/2013
Piątek (17 sierpnia)
18:00 KGHM Zagłębie Lubin – Piast Gliwice 2:1
20:30 Jagiellonia Białystok – Górnik Zabrze 1:1
Sobota (18 sierpnia)
13:30 Podbeskidzie Bielsko-Biała – Wisła Kraków 1:1
15:45 Widzew Łódź – Ruch Chorzów 2:0
18:00 Polonia Warszawa – Lech Poznań 1:2
Niedziela (19 sierpnia)
14:30 Śląsk Wrocław – Korona Kielce 2:0
17:00 GKS Bełchatów – Legia Warszawa 0:2
Poniedziałek (20 sierpnia)
18:30 Pogoń Szczecin – Lechia Gdańsk0:2
Analiza meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała
30. sierpnia 2012, 20:05
Dopiero dwie kolejki za nami, a już straciliśmy dwa punkty w ligowej tabeli. Nie wróży to najlepiej naszym mocarstwowym ambicjom na ten sezon. Tym bardziej, jeśli weźmiemy pod uwagę klasę rywali, z którymi przyszło nam się mierzyć. GKS i Podbeskidzie – owszem rozegrały przeciwko nam niezłe zawody, ale trzeba też przyznać, że stało się to niejako za naszym przyzwoleniem. Co więcej, trzeba pamiętać, że obie te drużyny są wymieniane w gronie czterech czy też pięciu kandydatów do spadku z ligi.
Po meczu media na świecznik wystawiły wypowiedź trenera Probierza o braku skuteczności, który to brak miał skutkować stratą punktów. Myślę, że trener doskonale zdaje sobie sprawę, że nieskuteczność nie jest jego głównym zmartwieniem. Z drugiej strony patrząc na chłodno, jakkolwiek nieciekawy byłby obraz naszej gry w Bielsku-Białej, słowa o braku skuteczności są jak najbardziej prawdziwe.
Nawet przy takiej postawie Wisła była w stanie wygrać ten mecz. Policzmy dogodne sytuacje bramkowe, jakie stworzyła sobie Wisła. Strzał głową niepilnowanego Quioto, dwa uderzenia Ilieva z początku i końca drugiej połowy, sytuacja Kirma zakończona strzałem w bramkarza oraz cztery z udziałem Genkowa. W sumie osiem, z których każda mogła zakończyć się bramką, niektóre nawet powinny.
Skoncentrujmy się na sytuacjach Genkowa, bo przeglądając je od końca dojdziemy do momentu zwrotnego spotkania. W 71. minucie Bułgar ustrzelił słupek, centymetry dzieliły nas od szczęścia. W sytuacji poprzedzającej ten strzał Genkow nie wykorzystał wyjścia jeden na jeden z bramkarzem, choć trzeba przyznać, że golkiper gospodarzy wzorowo skrócił kąt i wyminięcie go strzałem jakkolwiek nie było w tej sytuacji poza zasięgiem Genkowa, to jednak było bardzo trudne.
Dwie wcześniejsze sytuacje były jeszcze dogodniejsze, choć nie zakończyły się strzałami. Przed przerwą dobrą długą piłką Burliga uruchomił Quioto. Honduranin w pierwszym tempie nie opanował futbolówki i ratował akcję przegraniem przez Gargułę. Polak w klarownej sytuacji kompletnie nie zrozumiał się z Genkowem, który stanął w miejscu, podczas gdy Garguła zagrał piłkę na wolne pole. Gdyby podanie dotarło do adresata, mówilibyśmy o sytuacji, w której piłkarz mieniący się napastnikiem musi strzelić bramkę.
Ale to wciąż nie jest najlepsza ani najważniejsza sytuacja Wisły i Genkowa w tym meczu. Cofnijmy się do końcówki 19. minuty gry, bo już wtedy Wisła mogła odwrócić losy meczu i odpowiedzieć rywalom szybkim wyrównaniem, co od strony psychologicznej ułożyłoby mecz w zupełnie inny sposób w głowach obydwu drużyn.
Wiślacy, a konkretniej Melikson, wykonywali wtedy rzut rożny – przećwiczony stały fragment gry, w którym każdy wie jak ma się zachować. Tłum Wiślaków kotłował się z gospodarzami na krótkim słupku, na długim pozostawiając samotnego Genkowa w towarzystwie obrońcy. Jednak coś wstrzymywało wykonanie rzutu rożnego, kilka wymian słów między piłkarzami i znajduje się zguba – Frederiksen wędruje na długi słupek – wszystkie pionki i figury są na swoich pozycjach, pora wdrożyć plan w życie.
Kocioł na krótkim słupku służy jedynie za dywersję, przeciąga ciężar krycia właśnie w tę strefę, prawdziwa akcja rozgrywa się między czterema piłkarzami. Frederiksen nie interesuje się atakiem na piłkę, jego zadanie jest inne. Wyblokowuje zawodnika kryjącego Genkowa, uniemożliwiając mu ścisłe krycie Bułgara, drugi z defensorów zachowuje się tak, jak tylko mogliśmy sobie wymarzyć - pilnuje "swojego" Frederiksena zamiast przechwycić wolnego napastnika.
Genkow wybiega na swoją pozycję, na wprost bramki, bez krycia, z najbliższym rywalem stojącym trzy metry dalej (a może i więcej) i całkiem Genkowem nie zainteresowanym. Sytuacja jest klarowna - bez asysty rywali skierowanie piłki w którąkolwiek część bramki z takiej odległości jest tylko formalnością. Nie potrzeba nawet genialnego dośrodkowania, napastnik ma taki komfort, że wystarczy dobre, nie - wystarczy nawet niezłe, co tam niezłe – niech będzie tylko celne i już cieszymy się z wyrównania... No właśnie... Melikson wiedział, gdzie ma podać, to rozegranie było ewidentnie ćwiczone i w kluczowym momencie, ze stojącej piłki, Izraelczyk w kompromitujący sposób przeniósł futbolówkę nad całym polem karnym.
I ta jedna akcja wzorcowo podsumowuje występ Wisły w Bielsku-Białej. Bardzo dobre pomysły pointowane fatalnym wykonaniem. Błędy, błędy i jeszcze raz błędy. Oddajmy sprawiedliwość gospodarzom – pierwsze 45 minut zagrali naprawdę dobrze. Poukładany futbol poparty zaangażowaniem z taktycznego punktu widzenia mógł się podobać. Skuteczne izolowanie zawodnika przy piłce poprzez podwajanie, a nawet potrajanie krycia, ciągły nacisk w drugiej linii i wysokie ustawienie wymuszające na nas rozpoczynanie akcji długim podaniem.
Sęk w tym, że to było, niczego rywalom nie ujmując, tylko Podbeskidzie, któremu Wisła najzwyczajniej nie próbowała się postawić i dała się zdominować. Rozumiem, atuty piłkarskie nie były tego dnia naszym sprzymierzeńcem. Niektórzy piłkarze tracili nieomal wszystko, co trafiało pod ich nogi. Ale w takiej sytuacji trzeba trochę nadrobić ambicją, bieganiem, agresją - nawet za cenę jednej czy dwóch kartek. Jeżeli nie można narzucić swojego stylu gry, to trzeba chociaż spróbować przyjąć warunki gry przeciwnika. W drużynie w czerwonych koszulkach nikomu nie przyszło to do głowy.
Zastanawiająca jest strona fizyczna występów Wisły. Z początku Wisła została zdominowana w tym względzie przez Podbeskidzie. Jednak im dalej w mecz, tym rośnie przewaga Wisły – tak było w Krakowie, tak było w Bielsku-Białej. Wisła sama ani z Bełchatowem, ani z Podbeskidziem nie zagrała wyraźnie lepiej w drugiej połowie. Jednakże topniejące siły rywali pozostawiały nam coraz więcej i więcej swobody w środku pola. To, co do przerwy dawało rywalom przewagę nad nami, z czasem zamieniało się w ich największy problem, ponieważ nasze przygotowanie fizyczne – patrząc na drużynę jak na pewną całość – nie słabło.
Jednak coś za coś. Jeżeli popatrzymy na postawę pojedynczych piłkarzy w pojedynczych akcjach to są oni dalecy od imponowania dynamiką - w większości poruszają się bez lekkości, a sam ruch wydaje się kosztować ich więcej wysiłku niż powinien. Odczucie to jest potęgowane przez postawę rywali, którzy okresami intensyfikują swoje wysiłki i zyskują wyraźną przewagę, podczas gdy my poruszamy się tym samym tempem przez cały mecz.
Pytanie brzmi - czy takie równomierne gospodarowanie siłami będzie przynosiło nam korzyść? Z Bełchatowem wygraliśmy rzutem na taśmę, w Bielsku-Białej mogło być podobnie, ale koniec końców punkty zgubiliśmy. Co z mocniejszymi rywalami? Czy nie wyrobią sobie przewagi bramkowej, której w meczu nie zdążymy już nadrobić? Co jeśli będą w stanie prezentować się tak, jak Podbeskidzie do przerwy, ale przez 90 minut?
Monotonia tempa gry Wisły jest dla mnie niepokojąca i zastanawiająca. Czy jest to jakieś założenie taktyczne czy też może efekt uboczny przygotowań do sezonu? Czy Wisła zyska jeszcze na świeżości? Na pewno taki obrót spraw oznaczałby, że z walką o mistrzostwo moglibyśmy wyjść poza sferę marzeń, a nawet myśleć o tytule całkiem poważnie.
Z drugiej strony takie stopniowe nabieranie formy w trakcie sezonu wydaje się mało prawdopodobne. Wisła ma za sobą długi okres przygotowawczy, a przed sobą króciutką rundę złożoną w większości z zaledwie 15 spotkań ligowych. Trudno w takiej sytuacji uzasadnić ewentualny poślizg w dochodzeniu do formy fizycznej czymkolwiek innym jak błędem popełnionym w przygotowaniach.
Straty wymuszone i niewymuszone, nieskuteczność pod bramką rywali i dominacja przeciwnika w środku pola – poważne zarzuty, ale nie przesądzające o utracie bramki. Trzeba jasno stwierdzić, że Podbeskidzie pomimo swojej dobrej postawy nie było drużyną groźną w tym meczu. Nie stwarzało sobie sytuacji swoimi świetnymi akcjami. Właściwie całe zagrożenie pod bramką Pareiki, ze straconą bramką na czele, było dziełem błędów naszej defensywy.
Przy bramce zawiniły grzechy widoczne przez całe spotkanie – kiepska zwrotność i dynamika Głowackiego oraz słabe ustawianie się Czekaja – tzw. krycie na radar. Głowacki dał się łatwo ograć nowicjuszowi, a Czekaj w niezrozumiały sposób pobiegł w pole karne nie oglądając się na rywala, którego miał za plecami. O ile z pojedynczymi błędami naszych stoperów potrafiliśmy jeszcze sobie poradzić, a było ich w sobotnim meczu niemało, o tyle błąd podwójny musi kosztować utratę bramki.
Oceny piłkarzy
Skala 1 - 10, gdzie 10 to klasa międzynarodowa, a 1 klasa podwórkowa. Oceną wyjściową, oznaczającą przeciętny występ, jest 5.
Sergei Pareiko – 6
Znów stracona bramka nie obciążająca jego konta i długie okresy spędzone na obserwowaniu mniej lub bardziej udanych poczynań partnerów. W tych nielicznych sytuacjach, w których musiał interweniować, nie popełnił błędu. Na plus zapunktował znów dobrymi długimi podaniami do napastników, choć częstotliwość z jaką musiał się uciekać do takich zagrań nie przystoi drużynie mającej przede wszystkim prowadzić atak pozycyjny.
Łukasz Burliga – 7
Pokazał się z dobrej strony i w dodatku zdobył bramkę. Jego występ w defensywie należy ocenić pozytywnie, szczególnie na tle partnerów wydawał się jej pewnym punktem. Co nie oznacza, że nie przydarzały mu się pomniejsze błędy – na szczęście poza stałymi fragmentami gry nie wynikło z nich nic poważniejszego. Wiślak brylował natomiast w ofensywie. Notował niewiele strat i dobrze wyprowadzał piłkę.
Szczególnie do gustu przypadło mi bardzo mądre zachowanie Wiślaka gdy graliśmy pod naciskiem. Obrońcy w Ekstraklasie w takich sytuacjach nierzadko zachowują się jakby grali w "piłka parzy" a nie profesjonalny futbol. Burliga natomiast świadomie przyjmował piłkę, nie robił niepotrzebnych dodatkowych kontaktów, tylko czekał tempo lub dwa aby rywale zogniskowali na nim pressing i oddawał futbolówkę do nieobstawionego partnera z przodu. Bardzo dojrzałe i odpowiedzialne zagranie, które niestety rzadko widujemy na naszych boiskach.
Jego podania to w ogóle zaprzeczenie polskiego piłkarstwa – zagrania schludne, estetyczne, ale nie efekciarskie. Piłki grane w linii prostej, po ziemi – abecadło futbolu, ale z dużą dozą precyzji i odpowiednio wymierzoną siłą okazują się niezwykle skuteczne. W ten styl gry wpisało się również jego trafienie, które było bardzo solidnym wykończeniem dobrej akcji, pozbawionym zbędnego ryzyka i niepotrzebnych popisów. Oby do bramki rywali trafiał teraz regularnie, bo w Młodej Ekstraklasie pokazał, że ma do tego smykałkę.
Michał Czekaj – 3
Zastanawiałem się, czy nie dać stoperom not o punkt wyższych, ponieważ Podbeskidzie rzadko zagrażało naszej bramce, a oprócz paskudnych pomyłek nasi stoperzy mieli również dobre interwencje. Niestety te dobre interwencje były przeważnie równoznaczne z tym, że chwilę wcześniej partner popełnił błąd. Co więcej trzeba brać pod uwagę klasę rywala, która to klasa w żaden sposób nie uzasadnia przegrywania pojedynków i popełniania błędów innej natury. Trzeba przyznać, że stoperzy byli jednymi z najsłabszych punktów wiślackiej układanki.
Koncentrując się na samym Czekaju. Dobrze wyglądała jego gra pod linią środkową, gdzie nierzadko uprzedzał rywali, a nawet gdy to się nie udawało, przeważnie spowalniał akcję przeciwnika. Naprawił również kilka błędów Głowackiego. Niestety kontrapunktował to fatalnym ustawianiem się, które prawie zawsze pozostawiało zbyt wiele swobody rywalowi i uniemożliwiało Czekajowi skuteczne przeszkadzanie w grze gospodarzom. Nawet jeśli Czekaj znajdował się blisko swojego zawodnika, nie kontrolował odległości do przeciwnika, który dzięki temu z łatwością gubił krycie.
Do tego jego udział w bramce był znacznie poważniejszy niż Głowackiego. Najpierw Czekaj dał się wyprzedzić Adamkowi, co rozpoczęło całą akcję. Ale nawet w końcowej fazie akcji zachowanie mniejszej odległości do strzelca bramki – Demjana – pozwoliłoby z dużym prawdopodobieństwem uchronić przed stratą bramki.
Arkadiusz Głowacki – 3
Wielokrotnie ogrywany przez rywali ze względu na słabą dynamikę i zwrotność. Do tego popełniał błędy, jak chociażby w pierwszej minucie meczu, kiedy jego złe zachowanie umożliwiło rajd Adamka. W powietrzu wygrywał większość pojedynków, ale niestety strącane przez niego piłki stanowczo zbyt często trafiały z powrotem pod nogi rywali. Miał też oczywiście dobre interwencje, ale było ich nawet mniej niż w wypadku Czekaja.
Trzeba też zwrócić uwagę, że obaj środkowi obrońcy bali się wyprowadzać piłkę będąc pod naciskiem. Podania do przodu do środkowych pomocników wydawały im się niezmiennie zbyt ryzykowne i przeważnie decydowali się na grę wszerz lub nawet do tyłu do Pareiki. To stanowczo nie pomagało w konstruowaniu ataków pozycyjnych.
Jan Frederiksen – 2
Przed przerwą wyjątkowo beznadziejny, po przerwie lepszy o tyle, że jego obecność przestała wołać o pomstę do nieba. Jaskrawym przejawem jego nieumiejętności tego dnia były wszystkie zmarnowane dośrodkowania, oddawane z naprawdę dogodnych pozycji. Sama poprawa w tym elemencie mogła przynieść Wiśle jedną czy dwie sytuacje bramkowe więcej. Niestety to tylko wysypka – powierzchowny objaw, prawdziwy problem leży głębiej.
Frederiksen w sobotę zanotował nieprzyzwoitą liczbę strat, lub też jego nieprzemyślane, niedokładne zagrania wymuszały straty na partnerach. Duńczyk posłał np. piłkę na statyczny pojedynek główkowy do krytego Meliksona. Wybijał na oślep, podawał tak niedokładnie, że przechwyty, nawet jeszcze pod własnym polem karnym, były nieuniknione. Wyliczankę można ciągnąć długo - dość powiedzieć, że pierwsze dwie minuty gry przyniosły cztery straty Frederiksena. Przy tak grającym zawodniku trudno myśleć o zespołowej grze piłką.
Szczęśliwie w drugiej połowie Wiślak nie był już aż tak aktywny pod tym względem i zanotował tylko kilka strat przez 45 minut gry. Nie ustrzegł się natomiast błędów w defensywie, które popełniał przez pełne 90 minut dając się ogrywać, źle się ustawiając i nagminnie znajdując się dziesięć metrów od zawodnika usiłującego dośrodkować. Na domiar złego wziął chyba dodatkowe lekcje baletu, bo swój piruet przy blokowaniu strzału wzbogacił jeszcze o podskok. Postawić go na którymś treningu karnie na bramkę i postrzelać w niego na siłę, bo nasz defensor chyba boi się piłki.
Ivica Iliev – 6
W pierwszej połowie nie był szczególnie widoczny, ale kiedy już był przy piłce, prawie zawsze było to z pożytkiem dla drużyny. Zachowywał dużo spokoju, nie tracił niepotrzebnie piłek jednocześnie cały czas starając się grać do przodu. Drugą połowę zaczął bardzo dobrze, ale po kilku udanych akcjach na chwilę wrócił do swojego zwyczajowego bezproduktywnego stylu cechującego się nadmiarem nieprzemyślanych decyzji. Na szczęście był to krótki kilkuminutowy okres w jego grze, przez resztę spotkania był bardzo pożyteczny w konstruowaniu ataków, ale także pracował w defensywie.
Radosław Sobolewski – 4
Do przerwy nie wypadał najlepiej. Choć nie można było odmówić mu zaangażowania, to niestety wyglądało to jak przerost chęci nad umiejętnościami. Sobolewski w wielu sytuacjach był delikatnie spóźniony – na tyle by móc walczyć o piłkę, ale nie móc jej wygrać. Co za tym idzie przegrał kilka pojedynków i stracił kilka piłek. Jednocześnie nie wyróżniał się niczym szczególnym w rozegraniu. Po przerwie rywale zostawiali nam więcej przestrzeni w drugiej linii, toteż i Sobolewski miał zdecydowanie więcej swobody i łatwiej mu było nie tylko o skuteczniejszą postawę w destrukcji, ale także o ciekawsze zagrania w ofensywie – popisał się dwoma bardzo dobrymi prostopadłymi podaniami, z których każde mogło zakończyć się bramką (sytuacje Genkowa i Kirma).
Łukasz Garguła – 3
Często pokazywał się do gry, biegał, pracował. Wyraźnie chciał, ale jeszcze wyraźniej mu nie szło. Poza genialnym podaniem do Burligi do przerwy notował niemal wyłącznie straty piłki – błędy w przyjęciu, błędy przy podaniu, decyzje podejmowane zbyt szybko, zbyt wolno lub zwyczajnie źle. Duża w tym zasługa rywali, którzy bardzo skutecznie wyeliminowali go z gry. Niestety, choć po przerwie miał już więcej swobody i jego gra więcej wnosiła do postawy drużyny, to jednak wciąż rezultaty były niesatysfakcjonujące.
Maor Melikson – 5
Nie tak dobry, jak byśmy chcieli. Często poza grą krył się gdzieś w środku pola między rywalami, zamiast szukać pozycji, z której faktycznie mógłby zaatakować. Grając w tłoku nie potrafił się rozpędzić, a rywale z łatwością wykorzystywali przeciwko niemu przewagę siłową, a przede wszystkim liczebną z łatwością osaczając filigranowego Wiślaka z wielu stron i albo zabierając mu piłkę albo wymuszając na nim błąd.
Niestety poza błędami wymuszonymi Melikson popełniał również wiele błędów niewymuszonych, szczególnie przed przerwą siląc się na nieuzasadnione, nieprzygotowane i co gorsza niecelne przerzuty piłki między skrzydłami. Również w środku pola mając świadomość zbliżającego się ataku rywali, działał zbyt impulsywnie i pochopnie często podając niedokładnie i w nieprzemyślany sposób. Mimo to, szczególnie po przerwie był w stanie pokazać sporo ze swojego bogatego repertuaru umiejętności i zrównoważyć popełnione błędy wieloma pozytywnymi zagraniami.
Romell Quioto – 4
Wydaje się, że lepiej wychodziła mu gra w środkowej części boiska, gdzie był w stanie utrzymywać się przy piłce z korzyścią dla drużyny. Kiedy został przesunięty na bok formacji wciąż nie tracił zbyt wielu piłek ale i był zdecydowanie mniej aktywny wykazując się nie tylko mniejszą inicjatywą przy szukaniu gry, ale także gdy piłkę miał już przy nodze i należało poszukać partnera. Mimo tej nieco apatycznej i nieprzekonującej postawy zdołał zawiązać kilka akcji. Jednocześnie nie sądzę, by jego postawa była efektem braku chęci – Quioto pobiegał i popracował na boisku, jego problem raczej sprowadzał się do nieprzyzwyczajenia do gry na skrzydle.
Cwetan Genkow – 5
Z jednej strony cztery razy znalazł się tam, gdzie napastnik powinien i stwarzał zagrożenie pod bramką rywali. Pracował, walczył, nie chował się przed grą. Z drugiej strony nie zaliczył ani trafienia, ani asysty, a jego liczne straty stanowczo nie pomagały w wyprowadzaniu ataków. Pod agresywnym kryciem Podbeskidzia szczególnie raziła w oczy techniczna surowość Bułgara, która odpowiadała za sporą liczbę strat. Szczególnie w pamięć zapada zagranie z drugiej połowy, kiedy w obrębie pola karnego piłkę adresowaną do stojącego kilka metrów dalej Ilieva Genkow posłał na wysokości klatki piersiowej. Takie zagrania nie służą utrzymywaniu płynności gry.
Cezary Wilk – 5
Miał więcej przestrzeni niż koledzy przed przerwą i wyraźnie z tego korzystał. Często starał się być pod grą i choć nie zawsze przekładało się to na dobre akcje, to wykonał kilka ciekawych podań, kilka razy pojawił się też w polu karnym rywali usiłując oddać strzał. W defensywie walczył – przeważnie, choć nie zawsze – skutecznie.
Andraż Kirm – 4
Niby Wisła atakowała, niby gracz ofensywny, a koniec końców kontaktów z piłką nie miał zbyt wielu. Posłał dobre prostopadłe podanie do Meliksona, raz znalazł się w dogodnej sytuacji, którą mógł i powinien lepiej wykończyć. Nie można odmówić mu chęci - starał się, może nawet za bardzo. W jednej sytuacji oddał bardzo naiwny strzał w stylu Małeckiego - z łatwością zablokowany, po którym nastąpiła kontra rywali. Kirm wrócił za akcją i sam zażegnał niebezpieczeństwo, ale przez moment wydawało się, że będzie gorąco.
Podsumowanie
Wisła w Bielsku-Białej wyglądała na drużynę przekonaną, że miarowe człapanie w końcu wyczłapie jej zwycięstwo, podobnie jak w meczu z Bełchatowem. I nawet jeśli faktycznie uznamy, że do zwycięstwa zabrakło skuteczności, to nie wydaje się, by taka taktyka stosowana na dłuższą metę przyniosła nam choćby 60 punktów na koniec sezonu. To dwie trzecie całości i ilość pozwalająca myśleć o finiszu na podium, ale dziś podobną wydajność punktową mamy po meczach z kandydatami do spadku, którzy w drugich połowach swoją pasywnością prosili się o strzelanie im bramek.
Nawet z lepszą skutecznością pod bramką rywali, trzeba zdobyć jedną bramkę więcej niż przeciwnik, by wygrać. A przy tak licznych błędach defensywy będzie to trudne w starciach z silniejszymi drużynami. Do tej pory straciliśmy dwie bramki i dwa punkty, a przecież rywale nawet nie dali naszemu bramkarzowi okazji do wykazania się.
Klucz do zwycięstw leży w dobrej składnej grze i narzucaniu własnych warunków, co niestety kompletnie nie udawało się przez pierwsze 45 minut meczu z Podbeskidziem. Drużyna napakowana "anonimowymi" piłkarzami robiła z nami to, co chciała i niepodzielnie panowała nad wydarzeniami w środku pola. Jeżeli mamy ambicję bycia poważną drużyną, nasza druga linia nie może dawać nakryć się czapką Podbeskidziu. Nasz następny rywal to dobrze dysponowana Polonia Warszawa i w świetle meczu drugiej kolejki, trzeciej należy wyczekiwać z obawami.
wislakrakow.com (Aleksander Lusina)
Źródło: wislakrakow.com
Video
Video: Jesteśmy zawsze tam...
26 sierpnia 2012
Za nami drugi wyjazd rundy jesiennej, na którym w sektorze gości zabrakło kibiców Białej Gwiazdy.
Do Bielska nie mogliśmy jechać, z powodu remontu stadionu. Podbeskidzie uzyskało zgodę na rozgrywanie meczów jesienią bez udziału zorganizowanych grup kibiców gości. Co ciekawe od naszej poprzedniej wizyty w Bielsku na stadionie nie zmieniło się praktycznie nic. W okolicy sektora gości nie są prowadzone żadne prace. Po raz kolejny organizatorzy meczu poszli na łatwiznę... Bilety na spotkanie Podbskidzie - Wisła wyprzedane zostały w piątek, nabywcami niektórych z nich byli kibice krakowskiej Wisły, których dostrzec można było na różnych sektorach. Także za bramą stadionu pojawiła się grupa Wiślaków, która w końcówce spotkania dała znać o swojej obecności.
Okołomeczowo Podbeskidzie - Wisła
Źródło:http://skwk.pl/
Galeria:
Źródło:http://skwk.pl/