2012.09.22 Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 1:0

Z Historia Wisły

2012.09.22, Ekstraklasa, 5. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 18:00, sobota, °C
Wisła Kraków 1:0 (1:0) Lechia Gdańsk
widzów: 16 935
sędzia: Jarosław Rynkiewicz ze Szczecina.
Bramki
Cwetan Genkow 16' 1:0
Wisła Kraków

Sergei Pareiko
Grafika:Zk.jpg Grafika:Zk.jpg Grafika:Cz.jpg 90'+2 Łukasz Burliga
Michał Czekaj
Grafika:Zk.jpg Gordan Bunoza
Jan Frederiksen
Michał Szewczyk Grafika:zmiana.PNG (62' Daniel Sikorski)
Kew Jaliens
Cezary Wilk
Grafika:Zk.jpg Maor Melikson Grafika:zmiana.PNG (88' Alan Uryga)
Rafał Boguski Grafika:zmiana.PNG (68' Ivica Iliev)
Cwetan Genkow

trener: Michał Probierz
Lechia Gdańsk

Michał Buchalik
Rafał Janicki
Sebastian Madera
Jarosław Bieniuk Grafika:Zk.jpg
Piotr Brożek
Luis Santos Deleu Grafika:zmiana.PNG (55' Łukasz Kasprzycki)
Łukasz Surma
Andreu Guerao Mayoral
Adbou Razack Traore
Mateusz Machaj Grafika:zmiana.PNG (81' Ricardinho)
Grzegorz Rasiak Grafika:zmiana.PNG (46' Piotr Wiśniewski)

trener: Bogusław Kaczmarek
Posiadanie piłki: 52% - 48%
Faule: 10 - 10

Strzały celne: 2 - 3
Strzału niecelne: 3 - 5
Rzuty rożne: 3:3
Spalone: 0 - 1
Żółte kartki: 5 - 1zerwone kartki: 1 - 0

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Zapowiedź meczu z Lechią Gdańsk

Plakat meczowy.
Plakat meczowy.

(MARCIN) / WislaLive.pl


W sobotę w ramach 5. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Biała Gwiazda na własnym stadionie podejmie drużynę Lechii Gdańsk.

Powrót do domu

Do Krakowa powróci dobrze znany krakowskim kibicom Piotr Brożek. Tym razem nie zobaczymy go jednak w koszulce z Białą Gwiazdą na piersi, lecz w barwach gdańskiej Lechii. Po nieudanej zagranicznej przygodzie z Trabzonsporem, popularny "Pietia" postanowił powrócić do polskiej ekstraklasy. Swego czasu powrót Brożka lub duetu Brożków do Krakowa był bardzo gorącym tematem. Wisła usilnie poszukiwała lewego obrońcy oraz napastnika, dlatego powrót bliźniaków wydawał się być realny. Ostatecznie działacze zdecydowali się na innych zawodników. Brożek na pewno może liczyć na gorące powitanie, zwłaszcza że zawsze i wszędzie podkreślał, że Wisła zajmuje wyjątkowe miejsce w jego sercu. Podkreślił to również podczas pierwszej rozmowy z oficjalną stroną Lechii Gdańsk, gdzie powiedział, że nie wyobraża sobie gry dla innego zespołu niż Wisła, Śląsk Wrocław oraz Lechia Gdańsk.

Kiepski początek

Po czterech meczach Wisła na swoim koncie ma cztery punkty. To najgorszy start od momentu ery Bogusława Cupiała. W czterech ostatnich meczach wygrała tylko raz. Było to w 1. kolejce T- Mobile Ekstraklasy, kiedy Wiślacy pokonali na własnym boisku GKS Bełchatów. Ostatnio z formą zawodników Michała Probierza jest nieco gorzej. W dwóch ostatnich meczach stracili aż pięć bramek, co na pewno nie napawa optymizmem. Do poprawy jest dosłownie wszystko. Zaczynając od gry bramkarza, poprzez grę obrońców, pomocników i napastników, kończąc na sędziowaniu. W ostatniej kolejce "Biała Gwiazda" została bardzo skrzywdzona przez Adama Lyczmańskiego, co nie zmienia jednak faktu, że jeśli marzymy i realnie myślimy o zdobyciu mistrzowskiego tytułu, to z takimi zespołami jak Pogoń Szczecin trzeba wygrywać. Wiadmo już, że do gry nie będzie zdolny kapitan Białej Gwiazdy - Radosław Sobolewski. "Sobol" na uraz narzeka jeszcze od meczu z Polonią Warszawa. Zabraknie także Michała Chrapka, zawieszonego Romella Quioto oraz Arkadiusza Głowackiego, o którego absencji zdecydowano w piątek. Wisła musi w tym meczu pokazać charakter. Każdy kibic wierzy w zwycięstwo podopiecznych trenera Probierza, bo w przypadku jakiegokolwiek innego wyniku, strata do górnej części tabeli będzie już dosyć duża, mimo że sezon zaczął się niewiele ponad miesiąc temu. Krakowskiej bramki najprawdopodobniej dalej strzegł będzie charyzmatyczny Estończyk Sergiej Pareiko, a w innych formacjach nie przewidziane są drastyczne zmiany. Trener Probierz rewolucji raczej nie przeprowadzi. Postawi na zawodników, którym ufa i wierzy, że już teraz odpłacą mu się zaufaniem na boisku. Następca Kazimierza Moskala objął w ogóle trójkolorowe stery 3.03.2012, gdy przeciwnikiem Białej Gwiazdy byli właśnie gdańszczanie.


Lepiej niż się spodziewali

Co ciekawe, piłkarze Lechii w tym sezonie również ulegli warszawskiej Polonii. Gdańszczanie przegrali takim samym stosunkiem bramek jak Wisła - 1:3. Później piłkarzom Bogusława Kaczmarka szło już tylko lepiej. W derbach Pomorza, na stadionie Pogoni Szczecin, "Biało–Zieloni" nie tylko pokonali rywali, ale pokazali również, że potrafią to zrobić w dobrym stylu. Kolejnym meczem zawodników Kaczmarka był trudny i ważny sprawdzian - pojedynek z kielecką Koroną. Sporym zaskoczeniem możemy jednak nazwać zwycięstwo gdańszczan na trudnym terenie w Kielcach. Na Baltic Arenie w dwóch meczach dwa razy przegrali (w 4. kolejce, po meczu, który równie dobrze mogli wygrać, polegli Piastowi 1:2), za to wyjeżdżając dwa razy poza obręb Gdańska dwukrotnie zwyciężali. Wisła będzie musiała zwrócić uwagę na wracającego do swojej dawnej świetnej formy Traore, który Wiślackiej linii obrony może sprawić wiele trudności. Lechia to przede wszystkim zespół przez spore "Z", który potrafi grać w piłkę zarówno efektownie, jak i efektywnie. To biało-zielona mieszanka rutyny (Bieniuk, Pi. Brożek, Surma, Nowak, Rasiak) z urodzonymi w latach 90-tych lub ciut wcześniej ciekawymi piłkarsko graczami jak: Janicki (rok urodzenia 1992), Buchalik (93), Andriskevicius (90), Machaj (89), Ricardinho (89) czy Hajrapetian (89).

...

(Marcin Sz.)

Źródło: wislalive.pl

Michał Probierz przed meczem z Lechią

Konferencja przed meczem z Lechią Gdańsk była dość wyjątkowa, bo chyba jeszcze nigdy trener Michał Probierz nie mówił tak ostro i tak otwarcie. Można zresztą spodziewać się, że w sobotę może być dodatkowo... ciekawie. Probierz zapowiedział bowiem - ni mniej ni więcej - że może odsunąć od składu tych zawodników, którzy ostatnio nie wykazywali należytego zaangażowania.

- Samo podejście do gry jest bardzo istotne. To jest dla mnie interesujące - można paść, mogą mnie dopaść skurcze, ale nie można przejść obok meczu - mówił w piątkowe popołudnie.

- Przychodząc tutaj mówiłem, że w Wiśle jest bardzo trudna sytuacja. Mówiłem, że potrzebujemy wsparcia kibiców, bo oni są nam teraz najbardziej potrzebni, właśnie w takim trudnym momencie. I chcę im podziękować, bo wspierają nas. Nawet po meczu w Szczecinie, gdzie różne były sytuacje, starali się nam pomóc. Jeszcze raz przypomnę, czy wcześniej ktoś znał takie nazwiska jak Uryga, czy Szewczyk lub Kamiński i wszyscy młodzi, którzy trenują? Czas to jest najważniejsze teraz dla nas, aby Ci chłopcy grali z zaangażowaniem, żeby wchodzili? Problem jest, gdy zaczyna się ligę z minus dziesięcioma punktami, w Wiśle to jest przyjemność pracy. Ale Ci ludzie muszą zrozumieć, że jak wychodzą na boisko, to trzeba na nim coś zostawić. Nie jestem zadowolony z postawy paru piłkarzy i na pewno będą zmiany - grzmiał trener, który doskonale zdaje sobie sytuację z obecnego stanu zespołu.

- Nikt nie musi mi tego mówić, że musimy wygrać. Jeśli ktoś ma mówić trenerowi, że ma wygrać, to jest to ostatnia rzecz. Trener sam musi sobie zdawać sprawę, że musi wygrywać i chcę wygrywać. Jestem typem, który zawsze chce wygrywać, bez względu na to w co gram, czy to w karty, czy to w siatkonogę, to chcę wygrywać. Ale taka jest piłka i trzeba w tych trudnych momentach umieć żyć ze stresem i charakterem i trzeba potrafić to zrobić jako zespół. Tutaj jest odpowiedzialność tych ludzi, żeby do ostatniego gwizdka sędziego grać o to, aby wygrywać. To jest najistotniejsze - mówił.

W spotkaniu z Lechią o punkty łatwo jednak nie będzie, bo można spodziewać się podobnego wyglądu meczu, jak ostatnimi czasy, z czym wiślacy mają problemy.

- Mamy bardzo duże problemy z zespołami, które kontratakują, tak jak Polonia, czy Pogoń, której ułatwiliśmy zadanie. Otwarcie tego meczu nie było zresztą po naszej myśli. Zdajemy sobie sprawę, że Lechia ma kilku takich zawodników, ale to już jest czas, że nie możemy mówić o przeciwniku. Musimy wyjść na boisko i musi być 11 ludzi, którzy do 90 minuty mają paść, walczyć, mają paść, wstać i walczyć. A nie tylko grać i to jest w piłce najważniejsze, bo można i w 86 minucie stracić bramkę, tak jak Real stracił, i jeszcze wygrać. Piłka jest nieprzywidywalna i piękna i trzeba na boisku oddać serce. Jestem przekonany, że drogę, którą wybraliśmy, mimo że moja krakowska jest na razie bardzo wyboista, że ona będzie dobra - dodał.

Oczywiście w sobotę wiślacy będą musieli zwrócić uwagę na Abdou Razacka Traoré, bodajże najgroźniejszego zawodnika Lechii.

- Jest to wyróżniający się piłkarz, jeśli chodzi o Lechię. Potrafi zagrać akcją ofensywną coś zrobić, to dobry piłkarz i interesują się nim wszystkie polskie kluby z górnej części tabeli, ale my jako zespół musimy być całością. Wszyscy muszą brać udział w akcjach ofensywnych i w akcjach defensywnych - uważa trener.

- Swojego kierunku i opcji nie zmienię, a jeśli ktoś uzna, że poprowadzi to lepiej, to ma do tego prawo. Nie jestem człowiekiem, który będzie płakał. Pracuję solidnie w każdym dniu i wiem, że jest grupa ludzi, która chce pracować i nie patrzę na to co media piszą. Wiem że tych, którzy pracują sumiennie mogę poprowadzić do sukcesu - zakończył Probierz.

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Pustą mową ust nie kalać... Wisła - Lechia

21. września 2012, 23:29 (aktual. 21. września 2012, 23:37)


Już w sobotę o godzinie 18 na własnym stadionie Wisła w ramach 5. kolejki T-Mobile Ekstraklasy podejmie Lechię Gdańsk. Mecz przyjaźni na trybunach, na boisku natomiast o żadnej taryfie ulgowej nie może być mowy.


Chyba już nikt nie wierzy w słowa zawodników i trenera Probierza, którzy po kolejnych coraz to gorszych meczach zapowiadają poprawę gry, chęć rewanżu i zdobycie kompletu punktów. Pora skończyć więc z pustym gadaniem a wziąć się za grę.

Bez Radosława Sobolewskiego i Arkadiusza Głowackiego - a więc dwóch kapitanów -w jutrzejszym meczu będzie musiał poradzić sobie trener Michał Probierz. Co prawda "Głowa" już w czwartek normalnie ćwiczył z resztą zespołu, jednak sztab szkoleniowy postanowił nie ryzykować zbyt wczesnego powrotu na boisko doświadczonego stopera. Listę nieobecnych uzupełnią Michał Chrapek, narzekający na problemy z kostką oraz zawieszony przez komisję ligi Romell Quioto.

Lechia w tym sezonie jest drużyną obcego boiska. Dwa mecze na wyjeździe i dwa zwycięstwa. Dwa mecze w Gdańsku i.. dwie porażki. Podopieczni Bogusława Kaczmarka w poprzednim sezonie wygrali na Reymonta z Wisłą. Z Wisłą, podłamaną wówczas po pamiętnym dwumeczu z APOEL-em Nikozja.

Jutrzejszy mecz z pewnością będzie wyjątkowy dla Piotra Brożka. Obrońca gdańszczan powraca pod Wawel po raz pierwszy, odkąd odszedł do tureckiego Trabzonsporu. Popularny "Pietia" nigdy nie ukrywał swojej sympatii do "Białej Gwiazdy", więc łezka w oku na pewno się zakręci.

Jutro fanów przybyłych na R22 czekać będzie wiele atrakcji - ogłoszenie wyników Miss Kibiców, Miss Piłkarzy, prezentacja siatkarek Wisły. Nikt nie ma jednak wątpliwości, że największą atrakcją będzie dobra gra i trzy punkty, które Wiśle są w tej chwili niezbędne niczym powietrze.

Spotkanie poprowadzi pan Jarosław Rynkiewicz ze Szczecina.

Transmisja w Canal + od godziny 17.45. Mecz rozpocznie się o 18.00.

wislakrakow.com (sum91)

Źródło: wislakrakow.com

O przełamanie w meczu przyjaźni

Data publikacji: 22-09-2012 10:57


Piłkarze Białej Gwiazdy nie zaliczą minionej kolejki do udanych, bowiem dzięki kontrowersyjnym decyzjom sędziego w spotkaniu ze szczecińską Pogonią do Krakowa wrócili na tarczy. Podobne emocje towarzyszą Biało-Zielonym, którzy nie poradzili sobie na własnym terenie z gliwickiem Piastem. Pojedynki Wisły z Lechią Gdańsk zawsze niosą ze sobą dodatkowe emocje, które fundowane są przez przyjaźń łączącą oba kluby.

Zawodnicy z Wybrzeża prowadzeni przez Bogusława Kaczmarka mogą pochwalić się nienaganną postawą w meczach wyjazdowych. We wszystkich pojedynkach w obecnym sezonie rozgrywanych na terenie przeciwnika, zarówno w ekstraklasie, jak i Pucharze Polski, Lechia wychodziła zwycięsko. Pokonała zatem GKS Bogdankę w krajowym pucharze oraz na ligowych boiskach rozprawiła się z Pogonią oraz Koroną.

Tak dobrym bilansem Biało-Zieloni nie mogą popisać się patrząc na mecze przed własną publicznością. W ostatniej kolejce gdańszczanie ulegli beniaminkowi z Gliwic 1:2, a wcześniej nie poradzili sobie ze stołeczną Polonią, przegrywając aż 1:3. Zawodnicy Lechii zgromadzili po czterech kolejkach sześć punktów, zajmując dziewiątą pozycję. Podopieczni Bobo Kaczmarka wyprzedzają zatem Wisłę o dwa oczka.

Sobotnia rywalizacja będzie dla obu zespół ważna nie tylko ze względu na przyjazne stosunki obu klubów. Dodatkową mobilizacją będzie chęć przełamania złej passy przez piłkarzy Michała Probierza i udowodnienia wartości zespołu spod Wawelu. Z kolei gracze Lechii będą chcieli zmazać plamę pozostawioną po meczu z Piastem Gliwice. Ciekawostką jest fakt, iż szkoleniowiec Wisły, Michał Probierz, debiutował na ławce trenerskiej Białej Gwiazdy w rundzie wiosennej minionych rozgrywek właśnie w spotkaniu w Gdańsku. Wówczas jego gracze pewnie pokonali rywala 2:0 po bramkach Kew Jaliensa i nieobecnego już w drużynie Dudu Bitona.

Dodatkowym smaczkiem jest zasilenie zespołu Kaczmarka przez byłego piłkarza Wisły, który przez dziewięć lat występował z Białą Gwiazdą na piersi – Piotra Brożka. Po kilkuletniej tułaczce i nieudanych występach na obczyźnie, popularny „Brozio” powrócił do kraju, wybierając drużynę z północy Polski.

Bilans meczowy obu drużyn w rozgrywkach ligowych przemawia na korzyść Wisły, która ma na swoim koncie 20 zwycięstw. W 11 spotkaniach zawodnicy z Gdańska okazywali się lepsi od przyjaciół ze stolicy Małopolski, a 5 meczów zakończyło się podziałem punktów. Na osiem pojedynków stoczonych po powrocie Lechii do ekstraklasy w sezonie 2008/2009, zaledwie raz Biało-Zieloni byli w stanie pokonać drużynę spod Wawelu. W pozostałych rywalizacjach górą była Biała Gwiazda.

K. Kawula

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Tak gra Lechia Gdańsk

Data publikacji: 22-09-2012 09:43


Lechia w tym sezonie zdobyła sześć punktów dzięki dwóm wyjazdowym wygranym. Teraz zespół z Gdańska na trzeci wyjazd w tym sezonie przyjeżdża do Krakowa z marzeniami o zwycięstwie i wyrównaniu serii wyjazdowych wygranych sprzed ponad siedmiu lat. Jak zaprezentuje się gdańska drużyna?


Ten materiał ukazał się w 140. numerze Newslettera Wisły Kraków. Aby go zamawiać, wystarczy wypełnić formularz

Taktyka Lechii 1-4-2-3-1


Bramka: Między słupkami bramki Lechii stoi Michał Buchalik, który na tej pozycji zmienił Wojciecha Pawłowskiego, który odszedł do włoskiego Udinese. Dwudziestotrzylatek na razie jest pewnym punktem drużyny gdańskiej drużyny – nie ponosi winy za stracone przez Lechię bramki. Z drugiej strony nie zaliczył też w dotychczasowych meczach jakichś spektakularnych interwencji.

Obrona: Trener Kaczmarek cały czas szuka optymalnego zestawienia tej formacji praktycznie co mecz zmienia coś w jej ustawieniu. Ostatnio dwa gole Lechia straciła po akcjach przeciwnika prawą stroną, więc niewykluczone, że występującego z Piastem na lewej stronie defensywy Andriuskeviciusa zastąpi dobrze znany w Krakowie Piotr Brożek. „Pietia” cały czas wraca do optymalnej dyspozycji po kontuzji, jakiej nabawił się jeszcze w trakcie pobytu w Turcji, ale nie można zapominać o jego zaletach, które prezentował grając przy Reymonta 22. W środku obrony powinniśmy zobaczyć parę Jarosław Bieniuk – Sebastian Madera. Obaj to byli zawodnicy Widzewa, więc choć w Lechii razem grają dopiero od początku tego sezonu, to jednak dobrze się znają. Formację obronną z prawej strony powinien uzupełnić Rafał Janicki.

Pomoc: Na środku tej formacji zobaczymy najprawdopodobniej dwójkę Mateusz Machaj – Andeu. Na wyróżnienie zasługuje szczególnie młody Machaj, który coraz lepiej poczyna sobie na środku pomocy. Nie dość, że potrafi dobrze uruchomić partnera, ładnie zacentrować piłkę z boku, to jeszcze dobrze bije stałe fragmenty gry. Na prawym skrzydle zobaczymy najpewniej Richardinho. To szybki piłkarz, potrafiący dobrze uderzyć na bramkę rywala z dystansu. Na lewej stronie boiska może zagrać zaś młody Wojciech Zyska. Dla osiemnastolatka byłby to debiut w pierwszej drużynie, ale wobec kłopotów z obstawieniem tej pozycji trener Kaczmarek może zdecydować się dać szansę juniorowi, który zbiera dobre oceny za występy w meczach Młodej Ekstraklasy. Najbardziej wysuniętym zawodnikiem w linii pomocy w Lechii jest Abdou Razack Traore. To piłkarz, od którego dyspozycji w dużej mierze zależy gra Lechii. Może i gra on często zbyt indywidualnie, ale z pewnością swoimi rajdami jest w stanie rozerwać obronę rywala.

Atak: Najbardziej ofensywnym zawodnikiem Lechii jest Grzegorz Rasiak. Potrafi on świetnie wykorzystać swoje dobre warunki fizyczne do tego, żeby wygrać długą piłkę, przetrzymać ją i zgrać do nadbiegających partnerów. Najczęściej Rasiak po przejęciu futbolówki wypatruje Traore i do niego kieruje podanie, a sam wbiega w pole karne, gdzie potem stara się wykończyć akcję swojej drużyny.

M. Górski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

Mecz przyjaźni dla Wisły. Wisła - Lechia 1-0

Po dwóch kolejnych porażkach piłkarze krakowskiej Wisły dopisali wreszcie do swojego dorobku komplet punktów. Po bramce Cwetana Genkowa wygrywamy w "meczu przyjaźni" z Lechią 1-0. I oby to było światełko w tunelu dla naszego zespołu!

[Foto: Łukasz Libuszewski/wislakrakow.com]

[Foto: Łukasz Libuszewski/wislakrakow.com]

Zgodnie z zapowiedziami trenera Michała Probierza miało być inaczej i jak się okazało - było. Z pierwszego składu Wisły zniknął Łukasz Garguła, którego nie było nawet na ławce rezerwowych. Na nią załapał się wprawdzie Ivica Iliev, ale dla niektórych kibiców brak Serba w "jedenastce" mógł być zaskoczeniem. Tak samo jak i para środkowych pomocników, którą tworzyli Cezary Wilk i Kew Jaliens. I co ciekawe - radzili sobie bardzo dobrze, a zwłaszcza Holendra trudno było... poznać, bo wracał się zawsze jak należało do defensywy, a i w przodzie nie jeden raz było go pełno.

Początek meczu był wyrównany, choć toczył się pod dyktando Wisły. Wiślakom udawało się też nie nadziewać na próby kontrataków, czego można się było obawiać przed meczem. Co zaś najważniejsze, w 16. minucie objęliśmy prowadzenie. Maor Melikson świetnie wrzucił z prawego skrzydła, na piłkę nabiegł Cwetan Genkow i było 1-0. A to oznaczało, że po raz pierwszy w tym sezonie to Wisła jako pierwsza wyszła na prowadzenie.

Co zrozumiałe - wiślakom musiało od tego momentu grać się łatwiej i w I połowie przeprowadzili kilka ciekawych akcji, w czym brylowali Michał Szewczyk, co zrozumiałe Maor Melikson oraz aktywny Rafał Boguski. I choć akcji z gatunku "stuprocentowych" z tego nie było, to na pewno podobać musiał się rajd wspomnianego Szewczyka z 35. minuty oraz wrzutka Meliksona osiem minut później, która niewiele brakowało, a zakończyłaby się golem samobójczym wracającego na Reymonta Piotra Brożka.

Lechia niewiele pokazała w I połowie, a jedyna groźna sytuacja to uderzenie z dystansu Mateusza Machaj w 37. minucie, tyle że futbolówka minęła jednak naszą bramkę.

Na II połowę kompletnie niewidocznego Grzegorza Rasiaka zastąpił Piotr Wiśniewski i pewne było, że Lechia zagra odważniej i bardziej ofensywnie. I tak też się stało. Już w 53. minucie mogło być zresztą 1-1. Po wrzutce z rzutu wolnego bliski szczęścia był Jarosław Bieniuk, ale trafił tylko w boczną siatkę. Cztery minuty później uderzył wprowadzony chwilę wcześniej Łukasz Kacprzycki, ale dobrze ustawiony Sergei Pareiko nie dał się zaskoczyć. Początek II części gry należał więc wyraźnie dla Lechii, a potwierdził to Piotr Brożek, który w 59. minucie pomylił się z dystansu nieznacznie. Było to aż nad wymiar dużo sygnałów ostrzegawczych dla wiślaków. Na kolejną próbę gości czekaliśmy do 64. minuty, kiedy z dystansu spróbował Wiśniewski, a że od początku II połowy zaczęło padać, więc piłka uderzona po ziemi mogła sprawić problemy Pareice. Ten złapał ją jednak pewnie.

Na akcje Lechii Wisła odpowiedziała tak naprawdę dopiero w 69. minucie, kiedy po rzucie wolnym Gordana Bunozy nad bramką główkował Genkow. Bliski szczęścia był też wprowadzony chwilę wcześniej Daniel Sikorski, ale nie doszedł do długiego podania. Podobnie jak i chwilę wcześniej nie udała się przewrotka Abdou Razackowi Traoré. Ten sam zawodnik sprawdził formę Pareiki w 78. minucie, ale nasz bramkarz znów nie dał się zaskoczyć. Lechia przycisnęła jeszcze mocniej i kilka razy pod naszą bramką było gorąco, ale wynik wciąż się nie zmienił. Z dystansu próbowali też ponownie Wiśniewski oraz Łukasz Surma, ale Lechii dało to niewiele. Tak jak i kolejne wyjście do piłki Traoré, już w 90 minucie, którego ofiarnie ubiegł Pareiko.

Ostatecznie Wisła - grając w doliczonym czasie gry w dziesiątkę, po dwóch żółtych kartkach dla Łukasza Burligi - przełamuje fatalną serię i choć może nie do końca zasłużenie, ale wygrywa po raz drugi w tym sezonie. Wielki mecz to na pewno nie był, zwłaszcza w II połowie, ale tym razem ambicji i woli walki nikt wiślakom odmówić nie może. Co na pewno może i musi - tym bardziej po ostatnich wpadkach - choć trochę cieszyć.

[Foto: Łukasz Libuszewski/wislakrakow.com]

[Foto: Łukasz Libuszewski/wislakrakow.com]

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Wymęczone zwycięstwo Białej Gwiazdy

Dodano: 2012-09-22 20:43:21 (aktualizacja: 2012-09-24 08:53:46)

Michał / WislaLive.pl


Przed meczem na trybunach panowała dobra, wspólna zabawa i wymiana uprzejmości. Cały stadion ucichł jedynie, gdy rozpoczęła się minuta ciszy dla niedawno zmarłego Dawida Zapiska. Ten młody kibic gdańskiej Lechii, mimo nieuleczalnej choroby, nie zrezygnował z realizacji swoich marzeń.

Od pierwszych minut widać było, kto w dzisiejszym dniu jest gospodarzem. Wiślacy, ku zaskoczeniu Lechistów, wychodzili wysoko pod linię defensywną gości, nie pozwalając im na rozgrywanie piłki. Z obu stron nie było jednak pomysłu na grę do przodu, aż do 16. minuty. Wymiana kilku podań na prawej stronie, potem pod nogi Meliksona, który świetnym podaniem obsłużył Cwetana Genkova, a ten zrobił to, co umie najlepiej - podeszwą buta skierował futbolówkę do siatki. Po strzelonej bramce Wisła nabrała wiatru w żagle, praktycznie nie pozwalając Lechii wyjść z własnej połowy. Pierwszy strzał w meczu Lechia oddała dopiero w 36. minucie spotkania. Podopieczni Michała Probierza mieli jeszcze trzy dogodne sytuacje podbramkowe, ale zabrakło im kreatywności, co pokazała akcja Rafała Boguskiego, który wyprowadzając kontratak z przewagą liczebną zatrzymał piłkę i... wycofał ją, przez co cała kombinacja spaliła na panewce. Na boisku królował Maor Melikson, który był często pod grą, często wymieniał się pozycjami z Michałem Szewczykiem. To przez Izraelczyka przechodziły wszystkie ofensywne próby przebicia się przez biało-zielony „murek".

[Foto: Łukasz Libuszewski/wislakrakow.com]

[Foto: Łukasz Libuszewski/wislakrakow.com]

Bogusław Kaczmarek, szkoleniowiec Lechii, widząc niemoc swoich podopiecznych w ofensywie, zdecydował się w przerwie na zastąpienie Grzegorza Rasiaka bardziej mobilniejszym zawodnikiem, jakim jest Piotr Wiśniewski. Na szpicy pojawił się Abdou Razack Traore. Rotacja ta dała efekt, bowiem gdańszczanie mieli sporo sytuacji podbramkowych. Zawodnicy w zielonych strojach zaczęli grać bardziej agresywnie i z większą pewnością siebie, lecz zabrakło im umiejętności na stworzenie stuprocentowej sytuacji. Wisła grała bez większego polotu, z nastawieniem na dyscyplinę w linii obronnej, wyczekując błędu przeciwnika. Im bliżej końca spotkania, tym piłkarze Białej Gwiazdy opadali z sił, co było konsekwencją solidnej gry pressingiem we wcześniejszych fazach spotkania. Lechia atakowała coraz śmielej, a kibicom Wisły tętno skakało coraz to wyżej z każdym wstrzeleniem futbolówki w pole karne Sergiej'a Pareiki. Widząc, co się dzieje na boisku, trener Probierz zdecydował się na zdjęcie z boiska Maora Meliksona i zastąpienie go młodym obrońcą - Alanem Urygą. W 90. minucie miało miejsce bardzo nieodpowiedzialne zachowanie Łukasza Burligi, który atakując zza pleców nogi rywala otrzymał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Po tym incydencie Wisła umiejętnie utrzymywała się przy piłce i strzałem „na wiwat" Razacka Traore, główny arbiter spotkania, Jarosław Rynkiewicz, zagwizdał po raz ostatni.

W pierwszej połowie można pochwalić podopiecznych Michała Probierza za dobrą grę w destrukcji, co najlepiej obrazują jedynie dwa strzały Lechii w przeciągu pierwszych 45 minut. Wielką chęć do gry okazywał Melikson, który w każdej akcji ofensywnej szukał kontaktu z piłką. Druga połowa była już bardziej otwarta z obu stron, lecz nie przekładało się to na sytuacje podbramkowe w pierwszym kwadransie, gdzie tempo spotkania wyraźnie spadło. Wisła dbała głównie o dyscyplinę w formacji defensywnej, która przyniosła skutek i nasz estoński brakarz nie musiał ani razu wyciągać piłki z siatki. Cel minimum, czyli zwyciestwo - wykonany. Na poziom spotkania można mocno narzekać, ale trzy punkty w aktualnej sytuacji ligowej Wisły są na wagę złota - styl w tym momencie to sprawa drugorzędna. Jedno jest pewne - Michał Probierz może odetchnąć z ulgą.


Wisła Kraków:

Pareiko - Burliga, Czekaj, Bunoza, Frederiksen - Szewczyk (62' Sikorski), Jaliens, Wilk, Melikson (88'Uryga) - Boguski (68' Iliev), Genkov

Lechia Gdańsk:

Buchalik - Janicki, Madera, Bieniuk, Brożek - Deleu (55' Kasprzycki), Surma, Andreu, Traore, Machaj (81' Ricardinho) - Rasiak (46' Wiśniewski)

Sędzia: Jarosław Rynkiewicz (Szczecin)

Widzów: 16 935

...

MICHAŁ JAMRÓZ

Źródło: wislalive.pl

Mecz przyjaźni przy R22. Wisła - Lechia 1:0

Dzisiaj przy Reymonta 22 podopieczni Michała Probierza mieli szansę zrehabilitować się za dwie ligowe porażki z rzędu. Przeciwnikiem Wisły była Lechia Gdańsk. Dzięki bramce Cwetana Genkowa z 16 minuty spotkania zespół z Krakowa wygrał 1:0 i przełamał złą passę.

W meczowej "18" Białej Gwiazdy zabrakło Sobolewskiego, Głowackiego, Garguły oraz Jovanovicia. Natomiast na ławce rezerwowej zasiedli Chavez i Iliev.

Przez pierwszy kwadrans oba zespoły "badały się", nie zdarzyło się nic ciekawego. Dopiero w 16 minucie Burliga podał na wolne pole do Meliksona, a ten dośrodkował do Genkowa, który pokonał Buchalika. Do następnej ciekawej sytuacji musieliśmy czekać aż 18 minut, w 34 min Szewczyk zrobił rajd, ale po minięciu 3 zawodników Lechii oddał bardzo niecelny strzał.

W 37 minucie goście oddali pierwszy groźny strzał, z około 20 metrów tuż obok słupka uderzał Mechaj. Po chwili Bunoza odebrał piłkę zawodnikowi Lechii i podał ją do Meliksona, a ten próbował podawać do Genkowa, piłka po rykoszecie omal nie trafiła pod nogi Bułgara. Szybszy był jednak Buchalik. W 43 minucie mocno z prawej strony dośrodkowywał Melikson, a Piotr Brożek omal nie trafił głową do własnej bramki.

W 45 minucie Genkow puścił piłkę obok Bieniuka i chciał go obiec, ale został sfaulowany przez obrońcę Lechii. Szkoda, bo był w dogodnej sytuacji. Bieniuk za faul otrzymał żółtą kartkę.

W 52 minucie mocny strzał zza pola karnego oddał Szewczyk. Niestety piłką poszybowała nad poprzeczką Buchalika. Po chwili główką po podaniu z rzutu wolnego minimalnie niecelnie strzelił Bieniuk. W 59 minucie z 25 metrów uderzył Brożek, ale futbolówka przeleciała niedaleko od słupka bramki strzeżonej przez Pareiko. W 71 minucie Melikson długą piłką chciał stworzyć Sikorskiemu sytuację sam na sam, ale napastnik Wisły nie opanował piłki i tę w złapał Buchalik.

W 80 minucie Wisła miała sporo szczęścia, piłka która wpadła w jej pole karne odbiła się od dwóch zawodników Lechii i w końcu minęła słupek bramki Białej Gwiazdy. W 90 minucie Kacprzycki dośrodkował i Pareiko musiał piąstkować, na szczęście Burliga wybił piłkę z pola karnego Wisły. W doliczonym czasie gry "Bury" za głupi faul na połowie przeciwnika dostał drugą żółtą a w konsekwencji czerwoną kartkę. Po chwili Genkow był w dogodnej sytuacji, ale jego strzał był niecelny i zbyt słaby.

Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 1:0 (1:0)

1:0 16 min. Genkow

Wisła Kraków: Pareiko- Burliga, Czekaj, Bunoza, Frederiksen- Melikson (88 min. Uryga), Wilk, Jaliens, Szewczyk (62 min. Sikorski)- Genkow, Boguski (68 min. Iliev)

Lechia Gdańsk: Buchalik- Janicki, Madera, Bieniuk, Brożek- Surma, Andreu- Deleu (54 min. Kacprzycki), Traore, Machaj (81 min. Ricardo)- Rasiak (46 min. Wiśniewski)

Sędzia: Jarosław Rynkiewicz (Gorzów Wlkp.)

Żółte kartki: Burliga, Melikson, Bunoza - Bieniuk

Czerwona kartka: Burliga

Kibiców: 16 932

TSW.com.pl

Autor: Witek

Źródło: tsw.com.pl

Przełamanie Wisły w meczu przyjaźni

Data publikacji: 22-09-2012 20:03


Po dwóch porażkach ligowych z rzędu Biała Gwiazda przełamała się i odniosła zwycięstwo, pokonując na własnym terenie Lechię Gdańsk 1:0 po golu Tsvetana Genkowa.

Zgodnie z zapowiedziami trener Probierz dokonał kilku zmian w wyjściowym składzie swojej drużyny. W osiemnastce meczowej zabrakło Łukasza Garguły, a na ławce usiadł Ivica Iliev. W środku pomocy za kontuzjowanego Radosława Sobolewskiego zagrał Kew Jaliens, a na lewym skrzydle Probierz postawił na Michała Szewczyka. W ataku natomiast obok Tsvetana Genkowa wystąpił Rafał Boguski. Tak zestawiona Wisła miała powalczyć o pierwsze od trzech kolejek zwycięstwo ligowe z Lechią, która w dwóch dotychczasowych wyjazdowych meczach zdobyła komplet punktów.


Krakowianie mecz rozstrzygnęli praktycznie już na początku – w 16. minucie świetnym dośrodkowaniem z prawej strony pola karnego Lechii popisał się Maor Melikson, który wrzucił piłkę na krótki słupek, a tam Genkov wysoko uniesioną nogą wpakował ją do siatki. W 43. minucie spotkania po kolejnej silnej centrze Meliksona bliski skierowania piłki do własnej bramki był Piotr Brożek, ale były Wiślak posłał ją tuż nad poprzeczką.

Lechiści w pierwszej części meczu nie stworzyli poważniejszego zagrożenia pod bramką Białej Gwiazdy. W drugiej połowie jedną z nielicznych szans miał Jarosław Bieniuk, ale źle trafił w nią głową i posłał ją w boczną siatkę. W 76. minucie Sergeia Pareikę chciał zaskoczyć Traore, ale golkiper drużyny gospodarzy poradził sobie ze strzałem rywala. Groźniej było w 90. minucie, kiedy Kasprzycki wypatrzył Traore na dobrej pozycji, dorzucił mu piłkę, ale ten źle w nią trafił, dzięki czemu Pareiko z Czekajem mogli przerwać akcję rywala.

W doliczonym czasie gry drugą żółtą kartkę obejrzał Łukasz Burliga, przez co Wisła kończyła mecz w dziesiątkę. Lechia nie zdołała jednak wykorzystać przewagi i krakowianie odnieśli drugie ligowe zwycięstwo w tym sezonie.

Wisła Kraków – Lechia Gdańsk 1:0 (1:0)

1:0 Genkov 16’

Wisła Kraków: Pareiko – Burliga, Czekaj, Bunoza, Frederiksen – Szewczyk (62’ Sikorski), Jaliens, Wilk, Melikson (88’ Uryga) – Boguski (68’ Iliev), Genkov

Lechia Gdańsk: Buchalik – Janicki, Madera, Bieniuk, Brożek – Deleu (55’ Kasprzycki), Surma, Guerao, Machaj (81’ Ricardinho) – Traore – Rasiak (46’ Wiśniewski)

Żółte kartki: Burliga, Melikson, Bunoza (Wisła) – Bieniuk (Lechia)

Czerwona kartka: Burliga (za dwie żółte)

Sędziował: Jarosław Rynkiewicz (Szczecin)

Widzów: 16 935

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Minuta po minucie

Czas na przełom lub.. kolejną rewolucję :/ W meczu przyjaźni z Lechią Gdańsk Wisła Kraków gra o drugie zwycięstwo w lidze i, jak donoszą media, posadę trenera Michała Probierza. Zapraszamy na relację.

Trener Probierz zapowiedział spore zmiany w składzie. Bez względu na to, kogo będzie chciał odsunąć za zbyt małe zaangażowanie w grę, nie będzie mógł skorzystać z kontuzjowanych: Głowackiego, Chrapka i Sobolewskiego oraz zawieszonego Quioto.

Mimo, że w tym sezonie Wisła nie zagrała ani jednego dobrego meczu (poza przebłyskami z Bełchatowem...) bukmacherzy typują jej zwycięstwo nad Lechią. Także dlatego, że i gdańszczanie prezentują się w kratkę: dwa zwycięstwa, dwie porażki i gra daleka od widowiskowej.

Poznaliśmy już wyjściową jedenastkę Wisły. Od pierwszej minuty zagrają między innymi Michał Szewczyk, Rafał Boguski i Kew Jaliens. Ostatni z nich w środku pola?

Na rozgrzewkę wyszli właśnie piłkarze Lechii Gdańsk, gorąco powitani przez nielicznych jeszcze kibiców.

"Wisła! Kraków!" Na rozgrzewce jest już także drużyna "Białej Gwiazdy"

Rozpoczęcie meczu poprzedzi minuta ciszy, dedykowana małemu Dawidkowi.

A na boisku kibicom prezentują się nasze siatkarki.

Z głośników rozbrzmiewa hymn Lechii Gdańsk

Sędzia Rynkiewicz wyprowadza obydwie drużyny na murawę.

Ławka rezerwowych: Miśkiewicz,Chavez,Sikorski,Uryga,Lepiarz,Kamiński i Iliev. W kadrze meczowej nie znaleźli się Łukasz Garguła i Marko Jovanović

  • 1’ Od środka boiska rozpoczęła Wisła.
  • ’ Wisła spokojnie rozgrywa piłkę, Lechia zepchnięta na własną połowę.
  • 4’ Dobre prostopadłe podanie Maora Meliksona do Genkowa, Buchalik nie bez problemów wybija piłkę.
  • 7’ Trwa ostra walka o zdominowanie środka pola. Nikt nie odkłada anie nogi, ani głowy.
  • 10’ Bardzo dobry powrót Kew Jaliensa, który skutecznie blokował Traore. Od bramki Pareiko.
  • 13’ W sektorze Lechii duży transparent ku pamięci małego Dawidka.
  • 14’ Dobre wejście skrzydłem Meliksona, dośrodkowanie ląduje jednak w rękach Buchalika.
  • 16’ Uderzenie Cezarego Wilka zza pola karnego, piłka jednak odbija się od nogi Cwetana Genkowa i nie mamy nawet rzutu rożnego.
  • 17’ GOL! Świetne dośrodkowanie Meliksona i nachodzący na piłkę Genkow kieruje ją do bramki!
  • 18’ Genkow przy oddaniu strzału wysoko uniósł nogę, gwizdek arbitra jednak milczał.
  • 18’ Dobre podanie Boguskiego z głębi pola, Genkow jednak nie zdążył przed interweniującym Buchalikiem.
  • 20’ "Wisła z Krakowa, to Lechii druga połowa!" - śpiewane na dwie trybuny wraz z fanami z Gdańska.
  • 23’ Na boisku leży Jan Frederiksen, sędzia nie przerywa jednak gry, nie przerywają także wiślacy którzy w międzyczasie wywalczyli rzut rożny.
  • 25’ Melikson z rzutu rożnego, pojedynek główkowy w polu karnym wygrywają obrońcy Gdańszczan
  • 26’ Dobre uderzenie z dystansu Czarka Wilka, pewnie interweniuje jednak bramkarz Lechii.
  • 28’ Frederiksen w pojedynku z Deleu na rzut rożny. Dośrodkowanie Machaja wybija Kew Jaliens.
  • 31’ Bunoza pewnie wygrywa pojedynek z Grzegorzem Rasiakiem. I bardzo dobrze, bo w innym wypadku napastnik Lechii wyszedłby sam na sam z naszym bramkarzem.
  • 33’ Dośrodkowanie Meliksona z rożnego, Czekaj niecelnie uderza piłkę głową.
  • 34’ Żółta kartka dla Łukasza Burligi za ostry faul w środku pola na Machaju.
  • 35’ Bardzo dobry rajd Michała Szewczyka zakończony niecelnym uderzeniem.
  • 37’ Na uderzenie z okolic czterdziestego metra zdecydował się Jan Frederiksen, sam strzał natomiast nie wymaga komentarza - piłka ledwo dotoczyła się w okolice bramki.
  • 37’ Machaj mija Jaliensa i groźnie strzela, piłka przechodzi bardzo blisko prawego słupka bramki strzeżonej przez Sergeia Pareikę.
  • 39’ Kolejny bardzo dobry rajd Maora Meliksona, podanie do Genkowa przejmuje wychodzący z bramki Michał Buchalik.
  • 42’ Rzut wolny dla Lechii, Machaj z całym impetem strzela w wiślacki mur.
  • 43’ Końcówka pierwszej połowy zdecydowanie należy do Wisły, która raz po raz spycha Gdańszczan do głębokiej defensywy.
  • 45’ Brzydki faul Maora Meliksona, od tyłu zaatakował on uciekającego rywala.
  • 45’ Melikson ostro dośrodkowuje w pole karne i "Pietia" po próbie wybicia piłki głową o krok od pokonania własnego bramkarza. Rzut rożny.
  • 45+1’ Kontratak Wisły, jednak niecelne podanie Boguskiego.
  • 45+1’ Żółta kartka dla Jarosława Bieniuka za faul na Genkowie.

Koniec pierwszej połowy. Zawodnicy Wisły grają dziś dobre spotkanie, potrafili narzucić rywalowi swoje warunki gry i zasłużenie prowadzą.

Jako pierwsi na boisku pojawili się Wiślacy, nie ma chyba żadnych zmian w składzie.

  • 46’ Zmiana natomiast nastąpiła w drużynie Lechii, boisko opuścił Grzegorz Rasiak a w jego miejsce Piotr Wiśniewski.
  • 46’ Drugą połowę rozpoczęli Lechiści.
  • 46’ Faul Michała Czekaja, dobra okazja do dośrodkowania dla Gdańszczan, zmarnowana przez Mateusza Machaja.
  • 47’ Janicki fauluje szarżującego po skrzydle Meliksona.
  • 48’ Uderzenie z dystansu Piotra Wiśniewskiego, spokojnie interweniuje jednak Pareiko. Rozpadało się nam w Krakowie, spodziewać powinniśmy się więc sporo strzałów z dystansu.
  • 49’ Na uderzenie zza pola karnego zdecydował się Michał Szewczyk, piłka przechodzi nad poprzeczką.
  • 53’ Żółta kartka dla Gordana Bunozy za faul na Wiśniewskim.
  • 53’ Wrzutka w pole karne i bardzo dobre uderzenie głową Bieniuka, tuż obok bramki.
  • 54’ Łukasz Kacprzycki w miejsce Deleu.
  • 57’ Nieporozumienie Bunozy i Frederiksena, których przedryblował Kacprzycki. Na szczęście strzał zawodnika Lechii pewnie wychwicił Pareiko.
  • 59’ Wisła zepchnięta do defensywy, a Piotr Brożek plasowanym strzałem po ziemi tuż obok naszej bramki.
  • 62’ Na boisku za moment pojawi się Daniel Sikorski, który wysłuchuje ostatnich wskazówek od trenera Probierza. Zmieni prawdopodobnie Szewczyka.
  • 62’ Zapowiadana zmiana, "Szewa" żegnany brawami.
  • 65’ Mocne uderzenie z dystansu Wiśniewskiego, piłka na śliskiej murawie niebezpieczenie skozłowała jeszcze przed Pareiką, Estończyk spisał się jednak bez zarzutu.
  • 67’ Seria błędów wiślackiej obrony, zakończona uderzeniem na bramkę. Pareiko bardzo dobrze jednak wyszedł z tej opresji.
  • 68’ Boguski chciał włączyć do ofensywnej akcji Frederiksena, jednak posłał mu niedokładną piłkę i kontra Wisły spaliła na panewce.
  • 68’ Boisko opuszcza Rafał Boguski, w jego miejsce pojawia się Ivica Iliev.
  • 70’ Wrzutka z rzutu wolnego w pole karne Wisły, w całym zamieszaniu najlepiej odnalazł się Bunoza który wyekspediował daleko piłkę.
  • 72’ Świetne podanie Meliksona do Sikorksiego, ten jednak nie zdołał opanować piłki.
  • 73’ Jaliens do spółki z Frederiksenem zatrzymują szarżującego w polu karnym Abdou Traore.
  • 75’ Zły okres w grze Wisły, mamy problemy z utrzymaniem się przy piłce.
  • 76’ "Pirotechnika jest bezpieczna" - oprawa kibiców Lechii.
  • 77’ Dośrodkowanie Maora Meliksona w pole karne. Próżno było szukać tam wiślaków piłkę łapie Buchalik.
  • 78’ Groźne uderzenie Traore, na szczęście w sam środek bramki.
  • 78 ‘ Efektowne racowisko w sektorze Gdańszczan.
  • 79’ Rzut rożny dla Lechii. I kolejny. Wisła z drugiej połowy zupełnie nie przypomina tej z pierwszej części meczu.
  • 81’ Mecz przerwany, gdyż dym z rac ogranicza widoczność na boisku. Z przerwy korzysta trener Probierz, który zdaje się ma sporo uwag do swoich piłkarzy.
  • 81’ Z boiska schodzi Mateusz Machaj, w jego miejsce Ricardinho.
  • 82’ Mecz został wznowiony.
  • 84’ Błąd Gordana Bunozy, na szczęście dobrze asekurował go Michał Czekaj.
  • 85’ Wisła całą drużyną na własnej połowie. Kolejne uderzenie z dystansu,Pareiko z problemami ale broni.
  • 88’ Boisko opuszcza Maor Melikson, w jego miejsce defensywny Alan Uryga. Bronimy wyniku.
  • 90’ Mnóstwo szczęścia miał teraz interweniujący Pareiko, który w ostatniej chwili powstrzymał Traore przed uderzeniem do bramki na trzecim metrze.
  • 90’ Sędzia doliczył pięć minut. Obrona Częstochowy w wykonaniu Wisły.
  • 90+1’ Druga żółta kartka dla Łukasza Burligi. Wisła kończy mecz w dziesiątkę.
  • 90+3’ Genkow zamiast strzelać silno, uderzył wysoko. A właściwie to podbił piłkę w górę.
  • 90+4’ Kibice odśpiewują hymn Wisły.
  • 90+4’ Z szesnastego metra strzela Traore, na szczęście bardzo niecelnie.

Koniec meczu! Wisła odnosi drugie zwycięstwo w sezonie. Dwie diametralnie różne połowy, pierwsza bardzo dobra, druga natomiast słabiutka. Ważne jednak,że Wiślacy przerwali złą passę.


Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Michał Probierz: - Najważniejsze, że wygraliśmy

[Foto: Łukasz Libuszewski/wislakrakow.com]

[Foto: Łukasz Libuszewski/wislakrakow.com]

- Mówiłem przed meczem, że chcę zobaczyć Wisłę walczącą, która będzie walczyła od początku do końca. Nie było to z naszej strony wielkie widowiskowo, ale dziś zdawaliśmy sobie sprawę, że najważniejsze było to spotkanie. Patrząc jak zawodnicy walczyli, to jestem zadowolony. I to jest dziś kluczowe - powiedział po wygranej z Lechią, trener Michał Probierz.

- Początek był w naszym wykonaniu dobry, potrafiliśmy narzucić swój styl grania, potrafiliśmy parę razy fajnie wymienić, dośrodkować i zdobyliśmy ładną bramkę, ale trochę ta przerwa nas sparaliżowała, jakby było widać po zawodnikach nerwowość. Również w szatni widać było, jaki to jest mecz, i że cały czas generalnie różne tematy się przewijały. Jest to też dla nich bardzo trudne. To był bardzo dobry mecz Rafała Boguskiego. Michałowi Szewczykowi może trochę nie wyszedł początek, ale starał się. Ważne, że Ci zawodnicy wchodzą, tak jak i Alan Uryga, że wszedł, co też jest istotne. Mówiłem, że mecz z Lechią będzie trudny, bo wygrała dwa mecze na wyjeździe i bardzo dobrze potrafiła kontrować. Trzeba też pochwalić Michała Czekaja i Gordana Bunozę, którzy bardzo fajnie wyłączyli z gry Rasiaka i w II połowie Traoré. Mieliśmy na pewno trochę problemów, jeśli chodzi o środkową linię po przerwie, bo nie potrafiliśmy tam utrzymać piłki, przejść do ofensywy, ale najważniejsze, że wygraliśmy i teraz możemy spokojnie przygotowywać się do meczu pucharowego i później do spotkania z Piastem Gliwice - dodał Probierz.

Trener Wisły został oczywiście zapytany o nową pozycję dla Kew Jaliesa, który w środku pomocy grał naprawdę niezłe zawody.

- Jego pozycja to był autorski pomysł. Śledząc, bo przeanalizowałem sobie wszystkie spotkania od kiedy tutaj jestem. Mam nadzieję, że znalazłem to rozwiązanie, którego brakowało i na które przez wiele spotkań gdzieś tam czekaliśmy. Dałem szansę wielu piłkarzom, ale oni muszą się też spłacać i to prezentować. Jeśli chodzi o Kew próbowaliśmy podczas sparingów raz czy drugi na różnych pozycjach. Wiedziałem że jest bardzo dobrym piłkarzem, że sobie poradzi i jestem z niego zadowolony - dodał.

- Nieobecność Garguły nawet na ławce rezerwowych to moja decyzja, nie jest to związane z żadnym urazem. Nieobecność Jovanovicia podyktowały też względy taktyczne - mówił trener Wisły.

- Dziękuję bardzo kibicom - tak skomentował natomiast Probierz transparent o "100-procentowym poparciu". - Nawet na sekundę nie pomyślę o pewnym zwrocie. Chcę wyeliminować wszystkich ludzi, którzy nie będą dawali serca na boisku. Każdemu będę się przyglądał i każdy detal będzie decydował. Wisła Kraków zobowiązuje i jak się rozlicza trenerów, to rozlicza się też zespół. Piłkarzy też trzeba rozliczać. To nie jest TKKF, od 1 do 90 minuty trzeba walczyć. Może komuś nie wyjść, bo zrozumiem, gdy popełni błąd, ale trzeba zostawiać serce. Samego transparentu nie widziałem, bo w końcówce nie patrzyłem w tamtą stronę, bo patrzyłem, żeby bramkę zabezpieczyć - stwierdził opiekun Wisły Kraków.

- Zdobyliśmy dość szybko bramkę i później chcieliśmy dalej grać tak samo, ale w podświadomości piłkarzy jest niepewność. Nie czują się wciąż pewni siebie na 100%, że wszystko im wychodzi. Widać to było w końcówce, było nerwowo. Kibice bardzo dużo pomogli, gdy graliśmy w dziesięciu. Bardzo dużo strzelaliśmy na bramkę w Bielsku, często też w Szczecinie i tam gola nie zdobyliśmy, a dziś po drugiej składnej akcji padła bramka i staraliśmy się grać dalej tak samo, choć nam nie wychodziło. Najważniejsze, że ta jedna bramka padła, ale dziś dla mnie najistotniejsze jest to, że zagraliśmy do zera, bo nie liczę meczu w Pucharze Polski z Lubońskim. To jest istota wszystkiego, że wszyscy są zaangażowani w grę defensywną od pierwszego do jedenastego, którzy wychodzą na boisko, to wtedy mamy jakiekolwiek szansę. Jeśli mamy grać mecze w pięciu lub sześciu, to nie mamy żadnych szans - zakończył Probierz.

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Kaczmarek: Sędzia reagował w sposób wzorowy

23. września 2012, 09:52


Trener Lechii Bogusław Kaczmarek przyznał, że jego drużyna przespała drugą połowę. Mimo iż były pewne zastrzeżenia do bramki Cwetana Genkowa (zbyt wysoko uniesiona noga) szkoleniowiec gdańszczan pochwalił pracę arbitra.


- Przespaliśmy pierwszą połowę. Wisła stworzyła sytuację bramkową, strzeliła bramkę i objęła prowadzenie. W drugiej połowie zmiany, które dokonaliśmy sprowadziły się do tego, że zdominowaliśmy wszystko to co działo się na boisku. Wisła próbowała kontrować, ale niewiele z tego wynikało - powiedział Bogusław Kaczmarek.

- Piłka jest grą błędów, wszystko polega na tym, aby strzelać bramki. My stworzyliśmy sobie kilka sytuacji takich, po których tę bramkę trzeba było zdobyć. Trudno, nie udało się. Tu jest bardzo trudny teren, Wisła w dalszym ciągu ma bardzo duży potencjał i należy się z nią liczyć - dodał trener Lechii.

Później pochwalił arbitra meczu: - Chciałbym jeszcze podkreślić, że dziś bardzo dobrze zawody prowadził młody sędzia Rynkiewicz, który dopiero awansował do ekstraklasy. Dla mnie reagował w sposób wzorowy na wszystko co działo się na boisku.

Kaczmarek odniósł się też do sytuacji, w której padła jedyna bramka meczu. - Moi zawodnicy sygnalizowali, że strzał został oddany zbyt wysoko uniesioną nogą, co jest niezgodne z przepisami - przyznał Kaczmarek. - Nie chcę jednak ferować wyroków, musiałbym to jeszcze obejrzeć. Jednak jeśli chodzi o całokształt pracy sędziego, to był on dziś wyróżniającą postacią w tym pojedynku.

wislakrakow.com (redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Burliga: Zagrzała mi się głowa

23. września 2012, 01:26

Łukasz Burliga przedwcześnie zakończył mecz. Zaliczył dwa bezmyślne faule, drugi już w 90 minucie i został usunięty z boiska.


Dziś nastąpiło przełamanie złej passy, chyba najważniejszy było zdobycie trzech punktów?

Łukasz Burliga: - Tak, była duża presja przed tym spotkaniem. Najważniejsze że jako pierwsi zdobyliśmy bramkę. Gra nie wyglądała jakoś super i nad stylem na pewno musimy jeszcze popracować. Ja uważam że najważniejsze jest właśnie to przełamanie i że w kolejnych meczach również będziemy wygrywać i grać coraz lepiej.

Presja była bo zdawaliście sobie sprawę że jeśli nie wygracie to bardzo trudno będzie dogonić czołówkę, czy też chodziło o to o czym ostatnio mówiło się w mediach, że gracie o posadę trenera?

- Myślę że wszystko po trochu. Ostatnie dwa mecze przegraliśmy, graliśmy nie najlepiej, sędziowie też delikatnie mówiąc nam nie pomagali, dlatego dziś tym bardziej się cieszymy że wygraliśmy, skromnie ale jednak.

To zwycięstwo może okazać się takim paliwem do odpalenia w kolejnych meczach?

- Tak, teraz powinniśmy wreszcie uwierzyć w siebie, grać spokojniej. No i liczę też na to, że w kolejnych spotkaniach poprawimy nasz nie najlepszy styl.

Dziś opuściłeś boisko przed czasem, dostałeś dwie żółte kartki.

- Tak, uważam że druga żółta kartka była ewidentna, zagrzała mi się głowa i niepotrzebnie sfaulowałem, za co chcę przeprosić moich kolegów, że przez te ostatnie kilka minut musieli sobie radzić w osłabieniu.

Boisko opuszczałeś również z jakimś urazem, co się stało?

- Przez cały tydzień miałem problemy z łydką,co jest jeszcze pokłosiem tej mojej kontuzji kostki. W momencie, w którym dostałem czerwoną kartkę tą łydkę "spięło" mi tak bardzo, że i tak nie byłbym w stanie kontynuować gry.

wislakrakow.com (sum91)

Źródło: wislakrakow.com

Boguski: Dużo walki. niewiele gry w piłkę

23. września 2012, 01:55


Rafał Boguski otrzymał dziś szansę występu w wyjściowym składzie pierwszej drużyny Wisły w oficjalnym meczu pierwszy raz od grudnia zeszłego roku, kiedy to rozpoczął mecz z Twente Enschede. Dograł do 68 minuty, został zmieniony przez Ivicę Ilieva. Teraz pewnie marzy, by tych występów było więcej i by po nich pierwsze pytanie dziennikarzy nie brzmiało: "jak z twoim zdrowiem"?


Dzisiejszy mecz był meczem walki. Czy po takim ciężkim spotkaniu z twoim zdrowiem wszystko ok?

Rafał Boguski - (śmiech) To się okaże dopiero jutro, czy wyjdę na rozruch. Jestem trochę zmęczony, bo dawno nie rozegrałem 60 minut.

Jak z perspektywy boiska ocenisz dzisiejszy mecz? Nareszcie powalczyliście tak, jak oczekują tego kibice.

- Było bardzo dużo walki, natomiast niewiele gry w piłkę. Myślę też, że w żadnym dotychczasowym meczu nie można o nas powiedzieć tego że nie walczyliśmy, nawet w tych przegranych spotkaniach.

W drugiej połowie Lechia się obudziła i parę razy pod waszą bramką było naprawdę gorąco.

- Tak, piłkarze Lechii oddali parę groźnych strzałów, mieli swoje okazje zwłaszcza przy stałych fragmentach gry. Na szczęście nic nie wpadło i cieszy nas, że te wymęczone trzy punkty zostają w Krakowie.

Co powiedział wam trener w przerwie meczu? Mieliście się cofnąć i czekać na kontry? Bo w drugiej połowie całkowicie oddaliście inicjatywę przeciwnikom.

- Taki obraz gry w drugiej części meczu mógł wynikać z tego, że to Lechia zagrała inaczej, próbowała krótko rozgrywać piłkę i to ona przeważała. Co do założeń trenera, były one takie same jak na pierwszą połowę, ale boisko wszystko weryfikuje.

wislakrakow.com (sum91)

Źródło: wislakrakow.com

Jaliens: Tylko zwycięstwa dają pewność siebie

23. września 2012, 01:40


Kew Jaliens był dziś jednym z najlepszych zawodników na boisku. Jest to tym bardziej zaskakujące, że nie zagrał on na swojej nominalnej pozycji.


Dziś wystąpiłeś na nietypowej dla ciebie pozycji, defensywnego pomocnika. Czy kiedykolwiek grałeś na tej pozycji?

Kew Jaliens: - Tak, zdarzyło mi się raz grać na defensywnym pomocniku, jeszcze za trenera Roberta Maaskanta. Uważam że jesteśmy jednak przygotowani do gry na różnych pozycjach, mogę zagrać na każdej. Gram dla siebie a nie dla kogoś. Każdy jest częścią zespołu - i ja, i trener. Gdy dostaję szansę, to chcę ją wykorzystać. Jestem profesjonalistą od 17. roku życia i wiem jak powinienem przygotować się do meczu.

W poprzednich spotkaniach za każdym razem jako pierwsi traciliście bramkę, dziś to wy wyszliście na prowadzenie którego nie oddaliście już do końca.

-To bardzo ważne, że pierwsi strzeliliśmy gola. Uważam, że zdobycie prowadzenia w pierwszych minutach meczu sprawiło, że mogliśmy przejąć kontrolę nad meczem.

W drugiej połowie to jednak Lechia była lepszym zespołem.

- W końcówce przede wszystkim walczyliśmy z samymi sobą o utrzymanie wyniku i zdobycie trzech punktów. Nie mogliśmy pozwolić sobie na słabszą chwilę. Trzeba było zagrać dobrze całe spotkanie, inaczej wygrana nie byłaby możliwa.

Czy dzisiejszy mecz może być dla was pewną odskocznią, która ukierunkuje was na osiąganie coraz lepszych wyników?

- Dziś może nie zagraliśmy najlepszego spotkania, ale liczy się to, że wygraliśmy. Myślę, że te trzy punkty mogą przełamać złą serię, ponieważ tylko zwycięstwa dają drużynie pewność siebie.

wislakrakow.com (sum91)

Źródło: wislakrakow.com

Cezary Wilk: - To jest Wisła Kraków, tutaj jest ciągła presja

- Jestem przekonany, że Wisła wraca do czołówki i że jest to pierwszy krok. Zdajemy sobie sprawę, że jest jeszcze mnóstwo do poprawy. Dziś te trzy punkty zostają w Krakowie i to jest najważniejsze, trzeba to powtórzyć w kolejnych meczach - powiedział po wygranej z Lechią Cezary Wilk.

Zapytany natomiast o docierające do zespołu doniesienia o możliwej dymisji trenera, gdyby dziś znów nie doszło do wygranej, stwierdził że presja w takim klubie jak Wisła jest czymś normalnym.

- Zawodnicy i sztab szkoleniowy nigdy nie mogą brać do siebie doniesień medialnych, bo pracując w takim klubie to jest normalne. Zarówno na zawodnikach, jak i na trenerach, jest ogromna presja. Kiedy więc drużynie nie idzie, takie spekulacje zawsze się pojawiają. Trzeba z tym grać, trzeba z tym umieć żyć, jeśli się chce być w takim klubie jak Wisła - powiedział.

- To jest Wisła Kraków, tutaj jest ciągła presja. W każdym meczu musimy wygrywać, grać efektownie, strzelać bramki. To jest normalne. Dziś jest po meczu mała radość, możemy się cieszyć, ale od jutra czekają nas przygotowania do następnego spotkania, ale każdy się myślę cieszy, bo lubimy grać co trzy dni. Zeszły sezon sprawił nam mnóstwo radości, kiedy mogliśmy grać wiele meczów w sezonie i ten trzydniowy rytm meczów bardzo nam odpowiadał. Wierzę, że we wtorkowym spotkaniu pucharowym z Wartą pokażemy się z jeszcze lepszej strony - zakończył wiślak.

Dodał: Kamil

Źródło: wislaportal.pl

Szewczyk: Mogłem dać z siebie więcej

Data publikacji: 22-09-2012 22:30


Michał Szewczyk zaliczył kolejny występ w barwach Białej Gwiazdy. Drużyna z Krakowa w meczu przyjaźni pokonała Lechię Gdańsk 1:0. „Mogłem zagrać lepiej ale myślę, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej” - mówił po spotkaniu pomocnik Wisły Kraków.


„Szewa” docenił zachowanie kibiców, którzy żegnali go brawami, aczkolwiek ze swojej gry do końca zadowolony nie był. „Bardzo się cieszę, że żegnali mnie brawami, ale oczywiście mogłem zagrać lepiej. Mogłem dać z siebie więcej” – krytycznie o swojej grze wypowiedział się zawodnik. Piłkarz Białej Gwiazdy miał też swoje okazje do strzelenia bramki, ale żadnej nie wykorzystał. „Podczas tego rajdu obrońca wybił mi piłkę i, niestety, nie trafiłem. Lekka trema przed tym meczem była, ale myślę, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej” – dodał.

Zapytany przez dziennikarzy, czy tym występem wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie, Szewczyk odpowiedział: „Nie wiem, ja się czuję dobrze i zobaczymy. Będę się starać, aby wejść do tego składu na dłużej”. Na koniec Michał dodał, że piłkarze w ogóle nie myśleli o tym spotkaniu w kategoriach ratowania „głowy” trenera, tylko starają się grać w każdym meczu o zwycięstwo.

KD

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Pareiko: Otrzymaliśmy nowe siły

Data publikacji: 22-09-2012 22:41


Wielu wróżyło Wiśle Kraków nieciekawą przyszłość. Jednak w sobotni wieczór, po meczu przed własną publicznością, piłkarze z grodu Kraka schodzili do szatni jako zwycięzcy. „Dziś ten mecz pokazał, że możemy normalnie grać w piłkę i z pewnością dodał nowych sił” – powiedział Sergei Pareiko.


Po raz pierwszy w tym sezonie Wisła nie straciła bramki. „Oczywiście zarówno dla mnie, jak i dla zespołu ten fakt jest niezwykle istotny. Nie zagraliśmy tak pięknie, jak chcieliśmy, gdyż wolelibyśmy strzelać więcej bramek. Dziś jednak najważniejsze jest czyste konto, strzelona bramka i 3 punkty na naszym koncie” – stwierdził golkiper Białej Gwiazdy.

W drugiej połowie goście zaczęli groźniej atakować i stwarzać sobie więcej sytuacji, które zagrażały bramce krakowian. „Staraliśmy się utrzymać korzystny wynik i może przez to Lechia miała więcej z gry i stwarzała sytuacje, szczególnie w drugiej połowie” – powiedział Pareiko. „Myślę, że zwycięstwo to największa motywacja, bo daje nowe siły, więcej pewności siebie. Myślę, że to będzie przełomowy moment i kolejne spotkania zakończą się zwycięstwami. Postaramy się powoli, krok po kroku, gonić czołówkę” – dodał bramkarz Wisły.

D. Urbaniec

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Brożek: Zawsze się cieszę, jak tu wracam

Data publikacji: 22-09-2012 22:49


Mecz Wisły z Lechią był szczególnym meczem dla byłego gracza Białej Gwiazdy, a obecnie Lechii – Piotra Brożka, który po półtora rocznej przerwie wrócił na R22. „Zawsze się cieszę, jak wracam na ten stadion” – mówił po spotkaniu „Pietia”.

Piotr Brożek po meczu miał wątpliwości, czy aby na pewno bramka strzelona przez Tsvetana Genkova była uznana prawidłowo. „Straciliśmy bramkę, nie wiem, czy tam nie była za bardzo wysunięta noga, ale sędzia uznał inaczej i padła bramka” – powiedział Brożek.

Dla piłkarzy z Gdańska była to druga porażka z rzędu, bo s po przedniej kolejce przegrali z Piastem Gliwice 1:2. „Chcieliśmy się zrehabilitować po tej wpadce z Piastem, ale niestety, nie udało się. Wisła od pierwszych minut nas zdominowała i to ona wygrała ten mecz” – mówił zawodnik.

„Pietia” był bardzo zadowolony z powrotu na R22 a także z zachowania kibiców Wisły Kraków. „Po meczu ładnie się przywitałem z kibicami i oni też się dobrze zachowali” – stwierdził. Na koniec dodał, że Wisła to dobry zespół i ma szanse na sukces w lidze. „Wisła ma dobrych piłkarzy i stać ją na miejsce w czołówce” – podsumował były Wiślak.

KD

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Podsumowanie 5. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

24. września 2012, 20:40


Piąta kolejka Ekstraklasy przyniosła zwycięstwa drużynom, które do tej pory w lidze zawodziły. Pierwsze komplety punktów powędrowały na konta Ruchu i Korony, kolejne trzy oczka zainkasowały też też Wisła oraz Śląsk. Nie obyło się bez niespodzianek jak remis Lecha z Pogonią. Jeszcze przed swoim poniedziałkowym meczem Widzew mógł być pewien pozostania na fotelu lidera.


Może za wcześnie by mówić o powrocie na właściwe tory, ale Korona w swoim stylu wyszarpała punkty Podbeskidziu Bielsko-Biała, wygrywając 2-1 a przy okazji łapiąc 5 żółtych kartek. Najbardziej pamiętnym obrazkiem spotkania jest na pewno wyjątkowo nieudolna próba wymuszenia rzutu karnego w wykonaniu Tomasza Lisowskiego. Próba spotkała się z gratyfikacją ze strony arbitra w postaci przyznania żółtego kartonika.

W 19. minucie wynik meczu otworzył Marcin Żewłakow ładnie przyjmując klatką piersiową podanie Pawła Sobolewskiego i uderzając z powietrza. W 55. minucie Paweł Golański zagrał długą piłkę "na aferę". Fatalnie pomylił się stoper gości, co skrzętnie wykorzystał Maciej Korzym podwyższając prowadzenie. Dwanaście minut później Podbeskidzie odpowiedziało trafieniem Damiana Chmiela po zamieszaniu podbramkowym, ale na więcej przyjezdnych nie było już stać. Korona przeskoczyła w tabeli Podbeskidzie, które pozostaje jedną z dwóch drużyn bez zwycięstwa.

Hitem kolejki miały być piątkowe derby Warszawy, niestety mecz między dwiema silnymi ekipami ze stolicy raczej rozczarował. W 29. minucie kompromitująca strata Łukasika w środku pola natychmiast przerodziła się w kontrę gości, którą skutecznie wykończył Wladimer Dwaliszwili. Legia odpowiedziała szybko, bo zaledwie cztery minuty później cieszyła się z wyrównania. Autorem bramki był Danijel ljuboja, który pewnie wykorzystał rzut karny wypracowany przez Jakuba Koseckiego. Niestety na tym skuteczne strzelanie w Warszawie się skończyło. Legia – Polonia 1-1.

W Białymstoku doszło do pierwszej niespodzianki. Faworyzowana, szczególnie że wcielająca się w rolę gospodarzy, Jagiellonia uległa Piastowi Gliwice 0-2. Pięć minut przed przerwą fantastycznym strzałem z dystansu na prowadzenie wyprowadził gości Tomasz Podgórski. Defensywa Jagiellonii była tego dnia jak dzieci we mgle i 10 minut po wznowieniu meczu gospodarze przegrywali już 0-2 po strzale Mariusza Zganiacza. Gospodarze nie zdołali odpowiedzieć choćby trafieniem i zasłużenie przegrali pierwszy mecz w sezonie.

Na kpinę zakrawa postawa Zagłębia Lubin, które przed kolejnym sezonem wydaje się wzmacniać, by znów rozpocząć sezon beznadziejnie. Tym razem z Miedziowymi rozprawili się Niebiescy, choć to goście schodzili na przerwę z prowadzeniem po dobrej akcji i strzale Szymona Pawłowskiego. Pięć minut po przerwie świetnie wrzucił Marek Zieńczuk, w polu karnym dobrze odnalazł się Arkadiusz Piech i dopełnił formalności dając chorzowianom remis. Prowadzenie, a w konsekwencji także zwycięstwo, dał Ruchowi Jakub Smektała spokojnie wykorzystując dobrą akcję gospodarzy i fatalną postawę rywali. Dzięki karnym punktom Zagłębie ma zaledwie oczko i jest przedostatnie, Ruch wciąż w dole tabeli, ale ma już 4 punkty na koncie.

W Krakowie upragnioną bramkę i trzy punkty zapewnił w nieco kontrowersyjnych okolicznościach Cwetan Genkow. Wisła lepsza w meczu przyjaźni z Lechią Gdańsk, lepsza także w tabeli, wyprzedzając gdańszczan o punkt.

Na grę Śląska, a w szczególności na styl, można narzekać, jednak do punktowej skuteczności nie można się przyczepić. Tym razem wrocławianie ograli słabiutki Bełchatów 2-1 i z 10 punktami są już tuż za podium. Minuty przed przerwą prowadzenie uzyskali goście za sprawą niezłej kontry sfinalizowanej strzałem Tomasza Wróbla. Jednak gospodarze odpowiedzieli zaraz po wznowieniu gry. Centra Sebastiana Mili z rzutu wolnego spadła na głowę Tomasza Jodłowca, który skierował piłkę do bramki. Zwycięstwo zapewnił Łukasz Gikiewicz w 71. minucie wykańczając kolejne dośrodkowanie Mili.

Do niespodzianki doszło w Poznaniu, gdzie po bardzo dobrym widowisku Lech zremisował 1-1 z Pogonią Szczecin. W pozytywnym odbiorze tego spotkania nie przeszkadza nawet fakt, że obie bramki padły w pierwszych 10 minutach gry. Najpierw pogubiła się obrona gości, a głową trafił Bartosz Ślusarski, potem pogubił się Jasmin Burić, a główkował Donald Djousse.

Ładna, dosyć otwarta gra z obydwu stron, szybkie tempo meczu i sporo stworzonych sytuacji sprawiły, że trudno było oderwać wzrok od murawy. Polotem i lekkością gry imponował Edi Andradina, niestety za faul taktyczny obejrzał drugą żółtą kartkę i goście kończyli mecz w 10, co nie pozostało bez wpływu na obraz końcowych minut gry.

Poniedziałkowe starcie na szczycie nie mogło pochwalić się ani tak dobrym tempem, ani równie efektowną oprawą w postaci głośnych trybun, jak mecz w Poznaniu, jednak sam poziom widowiska mógł się podobać. Zarówno drużyna Widzewa Łódź, jak i Górnika Zabrze starały się grać w piłkę, wymieniając dużo podań i konstruując przemyślane ataki. Żadna ze stron nie potrafiła jednak wypracować sobie wyraźnej przewagi i mecz skończył się remisem 1-1.

Obie bramki padły po rzutach rożnych. Przed przerwą do siatki trafił Ołeksandr Szeweluchin dając prowadzenie gościom ze Śląska. Po przerwie odpowiedział Mariusz Stępiński, było to debiutanckie trafienie 17-letniego napastnika w Ekstraklasie. Górnik podtrzymuje passę spotkań bez porażki, choć aż czterokrotnie grał już na wyjeździe. Widzewowi czwarty mecz przed własną publicznością przyniósł pierwsze stracone punkty, ale łodzianie nawet w wypadku porażki pozostaliby liderami rozgrywek.


Terminarz i wyniki 5. kolejki T-Mobile Ekstraklasy 2012/2013

Piątek (21 września)

18:00 Korona Kielce - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1

20:30 Legia Warszawa - Polonia Warszawa 1:1

Sobota (22 września)

13:30 Jagiellonia Białystok - Piast Gliwice 0:2

15:45 Ruch Chorzów - Zagłębie Lubin 2:1

18:00 Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 1:0

Niedziela (23 września)

14:30 Śląsk Wrocław - GKS Bełchatów 2:1

17:00 Lech Poznań - Pogoń Szczecin 1:1

Poniedziałek (24 września)

18:30 Widzew Łódź - Górnik Zabrze


wislakrakow.com (Aleksander Lusina)

Źródło: wislakrakow.com

Analiza meczu z Lechią Gdańsk

30. września 2012, 11:37


Po takim meczu jak ten z Lechią trudno zdecydować się, jak zareagować. Należy się cieszyć? W końcu wygraliśmy, w końcu nie straciliśmy bramki. A może należy narzekać? Dalej gramy słabo, dalej nie stwarzamy sobie sytuacji. Wynik nie jest przekonujący, na grę nie da się patrzeć, ale mamy chociaż trzy punkty...


Zacznijmy może od pozytywów. Jakkolwiek męcząca dla oka, nasza gra przeciwko gdańszczanom wyglądała lepiej niż gra przeciwko Pogoni. Przede wszystkim staraliśmy się kontrolować spotkanie. Od pierwszych minut nie zostawialiśmy rywalom swobody w rozegraniu. Nawet jeśli nie był to pressing z prawdziwego zdarzenia, wyliczony na faktyczne przechwycenie piłki, to kładł dostatecznie duży nacisk na rywalach, by uniemożliwić im spokojne zorganizowanie się w ataku.

Właśnie w warstwie zaangażowania w grę defensywną widać największy postęp. Mecz z Pogonią to pasywność, człapanie i bezsensowne nabijanie kilometrów. Mecz z Lechią to skoordynowane wybijanie rywala z rytmu gry, spowalnianie akcji przeciwnika i skuteczne blokowanie dostępu do własnego pola karnego. W defensywie pracowała cała drużyna, a nie tylko piątka przed Pareiko.

Dużo dobrego wprowadziły zmiany dokonane przed meczem przez trenera. Przede wszystkim rezygnacja z wybitnie niesolidnego Garguły i wstawienie Jaliensa, któremu ostatnio wyraźnie chce się grać. Mniej oczywistym posunięciem, ale równie ważnym, było przesunięcie Meliksona na pozycję podwieszonego napastnika. Tam Izraelczykowi chciało się biegać. Na skrzydle ten sam zawodnik jedynie pozorował grę w defensywie.

O różnicach w grze Jaliensa i Wilka napiszę przy okazji oceniania występów poszczególnych zawodników. Tu wspomnę tylko, że dostawienie bardziej defensywnego zawodnika do drugiej linii zdziałało cuda. Nie tylko nie straciliśmy zawodnika z przodu, ale zyskaliśmy dużą przewagę w środku pola. Nieważne który Wiślak z wymienionej pary grał aktualnie wyżej na boisku - wracał się, kiedy przychodził czas przejścia do defensywy.

Tym samym bardziej defensywny zawodnik przez bardzo krótki czas pozostawał osamotniony w środku pola. Dzięki temu poprawność jego zachowania miała mniejsze znaczenie. Jeżeli tylko wymusił spowolnienie akcji, mógł nawet zostać minięty, bo miał pewność, że natychmiast otrzyma wsparcie. Można się tylko domyślać, że podobnie wyglądały założenia taktyczne rozrysowane przed poprzednimi meczami, jednak wtedy zawodzili wykonawcy.

Nie oznacza to, że wszystko w defensywie funkcjonowało jak w szwajcarskim zegarku. Dużo było błędów indywidualnych obrońców - szczególnie pary stoperów. We wprowadzaniu piłki do gry nasza obrona niezmiennie pozostaje beznadziejna. Wydawałoby się, że bez Chaveza piłka powinna swobodnie wędrować z jednego skrzydła na drugie. Niestety tak się nie dzieje.

Obrońcy, choć mają dostateczną technikę, piłką operują tak, jakby nie wiedzieli po co to robią. Wymiana podań przez obrońców ma wymusić na rywalu błąd w ustawieniu, pomóc w zgubieniu krycia przez kogoś w środku pola. Kiedy nasi obrońcy anemicznie i bezcelowo podają między sobą bardzo proste piłki na 5 kontaktów, to o zaskoczeniu rywala mowy być nie może i wszystko kończy się długą piłką rozpaczy, graną w kierunku napastnika, przeważnie niecelnie.

Ale naszej małej kreatywności nie można zrzucać jedynie na barki obrońców. Najbardziej w oczy kłuje... pressing, a raczej to, co dzieje się, gdy nasz pressing przynosi korzyść. Nasza organizacja gry ofensywnej po przechwycie nie jest zła – ona w ogóle nie ma miejsca! Kiedy któryś z pomocników zaliczy odbiór w środkowej strefie, może liczyć tylko na siebie i zawodników, którzy są przed piłką, bo żaden z innych partnerów w taką akcję nie zdecyduje się włączyć.

Barcelona Guardioli najdobitniej pokazywała jak wielką wartość stanowi akcja wyprowadzona po wysokim przechwycie. Ale nie trzeba wykonawców pokroju Messiego czy Iniesty by wykorzystać taki przechwyt, czyli moment w którym ustawienie rywali powinno najbardziej sprzyjać naszym atakom. Tymczasem nasi piłkarze zachowują się tak, jakby nie wierzyli w powodzenie akcji partnerów. Nie ma mowy o opóźnionej reakcji - reakcji w ogóle brak! Stoją i przyglądają się, co też koledzy wykombinują.

Inną patologią są nasze uderzenia z dystansu. Oczywiście, nie jest tak, że takich uderzeń należy w ogóle zaniechać. Natomiast dochodzi do nich przeważnie w niewłaściwym momencie. Uderzamy, kiedy powinniśmy poszanować piłkę, kiedy mamy odpowiednią liczbę zawodników zaangażowaną w akcję, by móc myśleć o jakimś zespołowym ataku.

Stąd zresztą przeważnie bierze się swoboda strzelca przy oddawaniu uderzenia – z większej liczby partnerów zaangażowanych w akcję, którzy absorbują obrońców i pozostawiają więcej swobody zawodnikowi przy piłce. Rozwiązanie takiej sytuacji natychmiastowym, często nieprzygotowanym i nieprzemyślanym uderzeniem to nie tylko szukanie rozwiązań aż nazbyt prymitywnych, ale także zwykłe marnotrawstwo.

Ostatni zbiorowy minus dotyczy końcowych minut gry, szczególnie okresu około 80 minuty. Wisła miała na boisku świeże siły w postaci zawodników ofensywnych, miała korzystny wynik. Zamiast uspokoić grę, wykorzystać zawodników z siłami do utrzymania piłki na połowie przeciwnika bez przesadnego angażowania się w atak, my jak głupcy szarżowaliśmy na Lechię wdając się w bezsensowne pojedynki indywidualne, tracąc futbolówkę, tracąc kontrolę nad meczem w decydujących minutach i doprowadzając do sytuacji, w której Lechia zaczęła nas faktycznie wciskać w nasze pole karne.

Oceny piłkarzy

Skala 1 - 10, gdzie 10 to klasa międzynarodowa, a 1 klasa podwórkowa. Oceną wyjściową, oznaczającą przeciętny występ, jest 5.

Sergei Pareiko – 5

Kolejny typowy mecz bramkarza Wisły. Żadnych sytuacji do wykazania się, Lechiści nie dostarczyli nawet zbyt wielu dobrych dośrodkowań, by popisać się pewnym chwytem, czy zdecydowanym piąstkowaniem. Strzały z dystansu? Wyłapane, ale gdyby było inaczej, zastanawialibyśmy się głośno, jak Miśkiewicz poradzi sobie przeciwko Piastowi. Jedna nieco trudniejsza sytuacja w końcówce, kiedy Pareiko wykazał się odpowiednią mieszanką cierpliwości i zdecydowania przy jednym z dośrodkowań, poza tym – nota bardziej z urzędu.

Łukasz Burliga – 3

W defensywie sprawiał solidniejsze wrażenie niż w ostatnich meczach, choć nadal zdarzały się mu interwencje na raz. W ofensywie rzadziej korzystał z zagrań po linii i tym samym zredukował liczbę niewymuszonych strat, ale jednocześnie stał się nieco mniej widoczny w rozegraniu i atakach. Najpewniej zapracowałby na wyższą notę, ale nie dość, że dwukrotnie podawał wszerz boiska prosząc się o przechwyt ze strony rywali i niechybną kontrę, to jeszcze zebrał dwie w pełni zasłużone żółte kartki i wyleciał z boiska.

Na nasze szczęście czerwona kartka przytrafiła się już w doliczonym czasie gry i nie miała większego wpływu ani na przebieg, ani na wynik meczu. Niestety nie można nie zwrócić na obie sytuacje uwagi. W obydwu przypadkach kary od arbitra były konsekwencją nie tylko nieprzemyślanych, ale całkiem nieuzasadnionych zagrań, które nie mogły skończyć się w inny sposób. Nie można robić dwóch żółtych kartek w dwóch niegroźnych sytuacjach.

Michał Czekaj – 4

Miał sporo dobrych interwencji, ale miał też niemałą liczbę błędów własnych. W większości sytuacji obyło się bez konsekwencji, jednak błędy pozostały zauważalne. Ich natura była różnorodna – słabe wybloki, nieudane kontakty z piłką. Niestety ich ilość wystarczyła by przesłonić kilka istotnych interwencji. W połączeniu z nieomal żadnym udziałem w grze ofensywnej i niedużym zagrożeniem ze strony napastników Lechii, występ ten delikatnie, ale jednak opada poniżej przeciętności.

Gordan Bunoza – 5

Razem z kolegą zaliczyli bardzo podobne występy, choć na nasze szczęście nie zwykli mylić się obaj naraz. To wystarczyło do zachowania czystego konta, ale nawet wobec udanych interwencji, liczba błędów popełnionych przez Bunozę jest trudna do przełknięcia. Delikatnie na korzyść Bośniaka przemawia nieduża liczba fauli, szczególnie tych w groźnych pozycjach, oraz kilka wyjść ofensywnych zakończonych dalej niż połowa boiska. Efektów jeszcze nie ma, ale tego typu zagrania podobają mi się u stoperów.

Jan Frederiksen – 4

Do poprawności troszkę zabrakło, bo ani w defensywie Duńczyk nie był do końca pewny, anie w ofensywie nie dał drużynie za dużo. Nie można mu odmówić zaangażowania, ale rezultaty jego pracy wciąż pozostają delikatnie pod kreską oczekiwań. Ponieważ obiecałem sobie, że będę na to zwracał uwagę – przeciwko Lechii powróciły "piruety" do przerwy naliczyłem dwa przy dośrodkowaniach. Same piruety nie miały tym razem aż takiego znaczenia, bo i tak Frederiksen był za daleko od rywali, by myśleć o skutecznej interwencji.

Rafał Boguski – 3

Pierwsze 15 minut miał dobre, potem zniknął, ale w przeciwieństwie do Meliksona już się nie pojawił. Może to delikatna przesada, ale faktem jest, że po zdobyciu bramki, Boguski rzadko był przy piłce, a jeszcze rzadziej jego zagrania były naraz udane i znaczące. Pobiegał trochę w defensywie, ale tam również bardziej był obecny niż faktycznie miał udział w grze.

Cezary Wilk – 4

Choć obecność Jaliensa w drugiej linii pozwalała tuszować mankamenty w grze Polaka, to paradoksalnie czyniła je nawet wyraźniejszymi poprzez porównanie z Holendrem. Wilk znów się miotał, a miotanie brało się z interwencji na raz. Wilk widzi przeciwnika - atakuje na pełnej prędkości. Jeżeli się pomyli, nie może ponowić ataku, bo przeciwnik już go minął. Goni więc za piłką, narzuca sobie jeszcze wyższe tempo, co za tym idzie jeszcze niższą precyzję i znów atakuje na raz, tym razem przeważnie będąc już spóźnionym w momencie ataku. Każde kolejne wejście na raz coraz bardziej wyrzuca go poza tempo akcji, co koniec końców pozwala rywalowi minąć jego strefę lub wymusić na Wilku zagranie-faul.

Co zabawne – Wilk zaczął grać lepiej, kiedy w drugiej połowie zaczęło dawać się mu we znaki zmęczenie. Nie miał wtedy sił na tak agresywne ataki i chcąc, czy też nie chcąc – musiał grać ostrożniej. Nie jest też tak, że gra Wilka nie przynosi pożytku drużynie. Agresja i determinacja to bardzo ważne cechy na tej pozycji, w wielu sytuacjach liczące się bardziej niż warsztat. Jednak nie we wszystkich, a Wilkowi wyraźnie brakuje wyczucia – gdy do wyboru ma agresywny atak i pasywniejszy wyblok, niemal zawsze będzie szukał tego pierwszego, a to nie jest rozsądne.

Wydaje się, że z pary środkowych pomocników, na Wilku ciążyło więcej zadań defensywnych, mimo to powinien większą uwagę zwrócić na udział w konstruowaniu ataków. Nie może być tak, że w ilości ofensywnych wyjść może z nim rywalizować stoper, nie mówiąc już o małej pomysłowości i niedużym wkładzie Wiślaka w wyprowadzanie piłki z własnej połowy.

Kew Jaliens – 6

Można mieć pewne zastrzeżenia do niektórych sytuacji z udziałem Holendra, ale jedno robił genialnie – poruszał się po boisku. Jego doskoki do rywala były podobnie agresywne do tych w wykonaniu Wilka – z jedną subtelną różnicą. Jaliens tuż przed samym rywalem skraca krok i wytraca nieco impetu, co pozwala mu na decydujących dwóch metrach zachować pełną kontrolę nad sytuacją i umożliwia mu reakcję na zwód rywala.

Jedynie w końcówce pierwszej połowy pojawiło się delikatne zmęczenie i wytrącony z tempa gry defensor zaczął uciekać się do wślizgów, które w środku pola niekoniecznie powinny mieć miejsce. Trzeba pamiętać, że niemal każdy wślizg to akt desperacji ze strony zawodnika broniącego. Rzadko kiedy po wślizgu można pozwolić sobie na ponowienie interwencji i dlatego na najwyższym poziomie gry tak rzadko się je ogląda.

Wracając do Jaliensa i jego ruchu bez piłki – niemal zawsze był tam, gdzie wymagała tego sytuacja, nieważne czy mowa o ataku, czy o akcji w defensywie. W dodatku poruszał się nie tylko po długości, ale także po szerokości boiska. Nierzadko włączał się w grę przy linii bocznej by chwilę później znaleźć się w polu karnym Lechii.

Niestety do tego, by zachwycać się grą Jaliensa zabrakło jednego istotnego czynnika – podań od partnerów. Dobrze ustawiony zawodnik często akcję zmuszony był jedynie oglądać, bo choć nikt go nie atakował, partnerzy nie decydowali się na zagrania do niego. By w pełni ocenić jego potencjał na tej pozycji, trzeba by zobaczyć jak sprawdzi się będąc faktycznie pod grą.

Michał Szewczyk – 4

Trochę widać w nim jeszcze "podwórkowego kopacza". Kiedy ma przestrzeń, kiedy ma więcej swobody – potrafi błysnąć, co pokazał również w meczu z Lechią. Niestety wyraźnie gorzej radzi sobie pod presją rywali. Kiedy czasu na zagranie jest mniej, podejmowane przez niego decyzje przeważnie nie są dobre. Również niuanse taktyczne, szczególnie w grze defensywnej, potrafią przysparzać mu kłopotów.

Trener stoi przed niewdzięcznym wyborem. Na dziś Szewczyk biega, pracuje, wkłada zdrowie w swoje występy, ale brak mu piłkarskiego ukształtowania. Bardzo możliwe, że więcej pożytku dla drużyny Szewczyk przynosiłby jako zmiennik – z czasem na murawie robi się więcej miejsca, co powinno premiować jego sposób gry. Sęk w tym, że grając w dogodniejszych warunkach, nie będzie zdobywał doświadczenia w sytuacjach, w których aktualnie sobie nie radzi - tym samym jako piłkarz będzie się gorzej rozwijał.

Maor Melikson – 4

Pierwsze 20 minut udane, potem spora wyrwa w boiskowym życiorysie, w drugiej połowie przeplatanka gry w piłkę i czajenia się w bliżej nieokreślonej przestrzeni między rywalami. Melikson znika z pola widzenia i jak długo będzie to robił, na miano gwiazdy ligi nie ma prawa zapracować. Chcę wierzyć, że to zwykła zniżka dyspozycji, która zdarza się nawet lepszym piłkarzom w lepszych klubach. Tak czy owak, jeżeli marzą się mu zagraniczne wojaże i owe lepsze kluby (w czym nie ma niczego złego), to musi wziąć się w garść i przepracować w kilku meczach tyle minut, ile będzie na boisku przebywał. Zaznaczę, że zauważyłem iż w porównaniu do poprzedniego meczu Melikson faktycznie zaczął włączać się w pressing, ale ja widzę to jako zawodową przyzwoitość, a nie powód do chluby.

Cwetan Genkow – 5

Zdobył kontrowersyjną bramkę, która uznana została bardziej idąc pod rękę z duchem gry niż z duchem przepisów. Poza tym trochę popracował, ale bez szczególnych efektów. Kilka razy pokazał się do gry, kilka razy partnerzy z tego skorzystali. Innym razem czekał we właściwej pozycji, na podanie, które nigdy nie nadeszło. Bardzo trudno oceniać występ jedynego wysuniętego napastnika, kiedy drużyna jest tak nieporadna w konstruowaniu ataków. Nawet długie piłki, do których Bułgar musiał się trochę naskakać, były na tyle niecelne, że nawet gdy Genkow zdołał ich sięgać, skuteczne zgranie graniczyło z cudem.

Daniel Sikorski – 2

W sytuacji, w jakiej na boisku pojawił się Sikorski, zmiennik powinien przede wszystkim zadbać o to, by drużyna utrzymywała się przy piłce. Niezwykle trudno to osiągnąć, kiedy unika się gry. Świeże siły na tle podmęczonego rywala powinny oznaczać ruchliwość, szukanie pozycji, pokazywanie się do gry. Tymczasem Sikorski i owszem – biegał, ale przeważnie było to doskonale nam znane nabijanie kilometrów – niby biegał, niby gdzieś tam był, ale magicznym sposobem prawie nigdy przy piłce. Niestety nawet w tych nielicznych sytuacjach, kiedy Sikorski pod grą się znalazł, pożytek z niego był raczej mizerny.

Ivica Iliev – 1

Miał jedno interesujące prostopadłe podanie, które koniec końców nie przyniosło oczekiwanych skutków. Poza tym zanotował niezliczoną ilość strat i od pierwszego kroku postawionego na murawie, sprawiał wrażenie co najmniej równie zmęczonego, jak jego koledzy mający w nogach ponad 60 minut gry. Ospały, powolny, człapiący, podejmujący złe wybory i notorycznie tracący piłkę – fatalny występ.

Alan Uryga

Zagrał kilka minut, niczym specjalnym się nie wyróżnił, ale dla młodego zawodnika nawet kilka minut spędzonych na murawie może być z pożytkiem. Na dziś nie ma sensu oceniać jego przydatności po tak krótkim występie. Grał zbyt krótko, aby podlegać ocenie

Podsumowanie

Fajnie, że w końcu wygraliśmy, ale póki co nie warto ani wyciągać daleko idących wniosków, ani tym bardziej snuć na nowo mocarstwowych planów. Nasza kadra jest równie słaba jak przed tygodniem, a gra poprawiła się jedynie w defensywie i również trudno tu mówić o prawdziwym skoku jakościowym. Jest progres - to dobrze – ale do pełni szczęścia jeszcze daleko.

Wciąż potrzebujemy punktów i na dziś to one są naszym priorytetem. Jednak dobrze byłoby nie zaniedbać także stylu, który przynajmniej pośrednio wpływa na wyniki. Na dziś na naszą grę nie da się patrzeć. Zawodnicy na odprawach zapewne śledzą swoje wyczyny wielokrotnie, więc także w ich interesie leży poprawa odczuć towarzyszących oglądaniu naszych spotkań. Na mecz z Lechią, choć zwycięski, nie dało się patrzeć.

wislakrakow.com (Aleksander Lusina)

Źródło: wislakrakow.com

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2012/2013

Galeria kibicowska: