2012.10.20 Wisła Krakbet Kraków - Gatta Active Zduńska Wola 2:3

Z Historia Wisły

2012.10.20, Ekstraklasa, 5. kolejka, Kraków, Hala Wisły, 20:30
Wisła Krakbet Kraków 2:3 (2:0) Gatta Active Zduńska Wola
widzów:
sędzia:
Grzegorz Wiercioch
Damian Jaruchiewicz
Sebastian Daniluk
Bramki
Marcin Kiełpiński 08'
Marcin Kiełpiński 18'
1:0
2:0
2:1
2:2
2:3


24' Michał Szymczak
31' Marcin Stanisławski
37' Marcin Stanisławski
Wisła Krakbet Kraków
bramkarze:
Kamil Dworzecki

zawodnicy z pola:
Krzysztof Kusia
Frane Despotović
Siergiej Zadorożnyj
Zbigniew Mirga
Marcin Czech
Roman Vahula
Adrian Pater
Rafał Franz
Marcin Kiełpiński


trener:
Błażej Korczyński
Gatta Active Zduńska Wola
bramkarze:
Marcin Szewczyk
Mateusz Pyrkowski
zawodnicy z pola:
Bartłomiej Strzelczyk Grafika:Zk.jpg
Krzysztof Adamski
Marcin Stanisławski
Marcin Olejniczak
Igor Sobalczyk
Michał Marciniak
Mateusz Gepert
Mariusz Rachubiński
Błażej Bujalski
Michał Szymczak
Mariusz Milewski
trener:
Wojciech Sopur

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Wisła Krakbet Kraków vs Gatta Active Zduńska Wola - zapowiedź (video)

Zapowiedź meczu (video)

Po piłce na mecz, który nie powinien się odbyć! Wisła Krakbet podejmuje Gattę

Piątek, 19 października 2012 r.

Wiślaccy kibice.
Wiślaccy kibice.
Wiślaccy kibice.
Wiślaccy kibice.
Wiślaccy kibice.
Wiślaccy kibice.
Wiślaccy kibice.
Wiślaccy kibice.

Po dwóch mocno niespodziewanych porażkach z rzędu futsalowcy krakowskiej Wisły czeka kolejne trudne spotkanie. Pod Wawel przyjedzie bowiem Gatta Zduńska Wola, z którą nasz zespół toczy zawsze bardzo zacięte rywalizacje. Gdyby jednak prezes Gatty, Andrzej Dąbrowski, potrafił dotrzymywać danego słowa, do zapowiadanego przez nas spotkania w ogóle by nie doszło.

Po przegranym półfinale ligi w poprzednim sezonie (decydujący mecz Wisła wygrała aż 10-2) prezes Gatty napisał bowiem płomienny list do władz ligi - znajdziesz go tutaj » - w którym zapowiedział, że więcej do Krakowa ze swoim zespołem nie przyjedzie i będzie oddawał nam walkowery! Wszystko zaś z powodu - jak sam stwierdził - "chamstwa i braku szacunku dla rywala", z jakim spotkał się ze strony kibiców Wisły.

Na szczęście władze "Białej Gwiazdy" odpowiedziały » na list pana Dąbrowskiego, zapraszając jego oraz zespół, któremu "prezesuje", ponownie do Krakowa i wszystko wskazuje jednak na to, że do wspomnianego walkowera nie dojdzie, a Gatta pod Wawelem jednak się pojawi. My zaś przypominamy tę sytuację, bo jest ona co najmniej kuriozalna i niespotykana w świecie profesjonalnego sportu.

Gdy zaś już jesteśmy przy profesjonalistach, to mamy nadzieję, że nasz zespół weźmie sobie do serca ostatnie niepowodzenia i tym razem zagra tak jak potrafi i tak jak nas przyzwyczaił, co pozwoli zespół ze Zduńskiej Woli pokonać.

Zanosi się jednocześnie na to, że mecz (na nieszczęście Gatty) będzie miał solidną frekwencję, gdyż rozegrany zostanie tuż po potyczce piłkarzy Wisły z Jagiellonią. Hala powinna więc pękać w szwach! A że wiślacy potrzebują naszego wsparcia i chyba wypada pokazać naszemu rywalowi jacy potrafią być fani "Białej Gwiazdy", więc tym bardziej należy zjawić się w hali przy ulicy Reymonta, do czego serdecznie zachęcamy!

Źródło: wislaportal.pl

Wypunktowani. Gatta wygrywa w Krakowie

Futsalowcy Wisły Krakbet nie przełamali złej passy. Wiślacy, mimo, że do przerwy prowadzili 2:0, przegrali dzisiaj we własnej hali z Gattą Active Zduńska Wola 2:3.

Można przypuszczać, że po pierwszej połowie meczu Wisły z Gattą w hali przy Reymonta w Krakowie nie było prawie nikogo, kto w roli zwycięzcy dzisiejszego meczu widziałby zespół gości. Pierwsze dwadzieścia minut wiślacy zagrali bowiem tak, jak chcielibyśmy by grali zawsze. Nasi zawodnicy byli niezwykle dokładni w rozgrywaniu piłki, a każda ich akcja zdawała się być w pełni wytrenowana i przemyślana. Doszedł do tego bardzo wysoki i skuteczny pressing, co przy świetnej motoryce wiślaków oglądało się z wielką przyjemnością.

Skoro gra wyglądała tak, a nie inaczej, nie mogło obyć się bez okazji bramkowych. Pierwszą już w 2. minucie miał Zadorożnyj, potem próbowali Franz i Vakhula, jednak defensywa gości trzymała się – póki co – dobrze.

Dominacja Wisły była ogromna. Gracze Gatty nawet nie marzyli o tym, by stworzyć jakąś okazję bramkową. Długimi fragmentami ich jedynym celem było wyjście z piłką z własnej połowy boiska. A wiślacy atakowali non-stop. Gol dość długo jednak nie padał. Wreszcie w 9. minucie nasi zawodnicy dopięli swego. Mirga będący po prawej stronie boiska wypuścił pięknie Kiełpińskiego. Ten, mając przed sobą tylko bramkarza, płaskim strzałem nieuchronnie umieścił futbolówkę w siatce. 1:0.

Dwie minuty później Gatta stworzyła pierwszą, a właściwie jedyną swą okazję bramkową w pierwszej połowie. Marciniak ładnie przedarł się środkiem. Strzelił lekko, ale bardzo dokładnie. Na szczęście bezrobotny wcześniej Dworzecki był na posterunku i sparował piłkę na słupek.

A po chwili wszystko wróciło do normy. Wisła znów osiągnęła sporą przewagę. Okazji do strzelenia drugiej bramki nie wykorzystali m.in. Kiełpiński i Franz. I choć od 15. minuty gra toczyła się głównie w środku pola, to jednak wiślacy w dalszym ciągu byli zdecydowanie lepsi.

W 19. minucie padł drugi gol dla Białej Gwiazdy. Z rzutu rożnego podawał Zadorożnyj. Idealnie dograł do Kiełpińskiego, który atomowym uderzeniem z kilkunastu metrów zaskoczył bramkarza gości. Piłka wylądowała w prawym górnym rogu bramki Gatty. Piękny, filmowy gol.

Tak więc do przerwy było 2:0, a gra wiślaków była naprawdę świetna. I jeśli już można by dostrzec w ich poczynaniach jakiś mankament, to była to skuteczność. Gdyby bowiem do przerwy wynik brzmiał trzy lub cztery do zera, futsalowcy Gatty nie mogliby zwalać tego na nieprzychylność losu. Dwubramkowa przewaga to też jednak był bardzo duży kapitał, a taktyka wiślaków na drugą połowę wydawała się banalnie prosta: grać spokojnie w tyłach, nie ryzykować zbytnio w ataku i czekać na okazję do kontry. Tylko tyle. Jak się miało okazać, było to dzisiaj aż tyle.

Początek drugiej części nie zwiastował wszelako żadnych kłopotów. Wiślacy nadal grali ostrym pressingiem, nie pozwalając Gatcie na nic. Stworzyli dwie, trzy sytuacje podbramkowe, lecz ani Zadorożnyj ani Despotović nie wpisali się na listę strzelców. Trzeci gol dla Białej Gwiazdy zdawał się być jednak tylko kwestią czasu. Tymczasem w 25. minucie wiślacy popełnili pierwszy poważniejszy błąd. Stracili piłkę tuż za linią środkową, nie zdążyli wrócić do obrony i Szymczak z bliska nie dał szans Dworzeckiemu. Jak się miało później okazać, był to przełomowy moment meczu. Nagle, wiślacy jakby utracili swój rytm gry. Dotyczyło to przede wszystkim niefrasobliwości przy wyprowadzaniu ataków.

W 32. minucie wiślacy znowu stracili piłkę na połowie rywali. Nie zdążyli wrócić do obrony. Nie obstawiony Stanisławski po otrzymaniu piłki miał przed sobą pustą bramkę. Po chwili umieścił w niej futbolówkę. 2:2.

Po stracie drugiego gola wiślacy mocniej natarli. Okazje mieli Kusia, który zamiast podawać do nie obstawionego Franza, zdecydował się na strzał. Po chwili trzykrotnie próbował Kiełpiński, strzelał z dystansu Pater – bez skutku. Akcję meczową dla Białej Gwiazdy zaprzepaścił Zadorożnyj. W 37. minucie pięknie wyłuskał piłkę na środku pola. Na połowie gości był tylko jeden obrońca Gatty. Siergiej stanowczo jednak przedobrzył. Zamiast podać do jednego z dwóch dobrze ustawionych kolegów, chciał minąć zawodnika Gatty. Ten jednak był na tyle czujny, że zażegnał niebezpieczeństwo. A pół minuty później stało się to, co stać się właściwie nie mogło. Na początku 38. minuty Dworzecki źle podaje do Mirgi. Ten, chcąc ratować piłkę, kieruje ją pod nogi gości. Podanie. Piłka trafia do Stanisławskiego. Ten po raz drugi dzisiaj ma przed sobą już tylko pustą bramkę. Trafia do niej bez problemu. 2:3.

Wiślacy wprowadzają lotnego bramkarza. Atakują desperacko. Strzelają Vakhula, Kusia, Czech, Franz. Piłka jednak nie znajduje drogi do bramki zespołu ze Zduńskiej Woli. Wisła przegrywa wygrany mecz. (...)

Źródło: wislafutsal.pl