2012.11.11 Korona Kielce - Wisła Kraków 1:1

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 06:32, 11 lis 2016; Kyzcwezs (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
2012.11.11, Ekstraklasa, 11. kolejka, Kielce, Stadion miejski, 17:00, niedziela, 11°C
Korona Kielce 1:1 (0:1) Wisła Kraków
widzów: 8.643
sędzia: Sebastian Jarzębak z Bytomia
Bramki

Maciej Korzym 90'+3
0:1
1:1
26' (g) Cwetan Genkow

Korona Kielce
4-5-1
Zbigniew Małkowski
Paweł Golański
Piotr Malarczyk
Pavol Stano
Tomasz Lisowski
Tomasz Foszmańczyk Grafika:Zmiana.PNG (46' Łukasz Sierpina)
Artur Lenartowski
Grafika:Zk.jpg Grafika:Zk.jpg Grafika:Cz.jpg 83' Vlastimir Jovanović
Grzegorz Lech Grafika:Zmiana.PNG (46' Michał Zieliński)
Grafika:Cz.jpg 28' Michał Janota
Maciej Korzym

trener: Leszek Ojrzyński
Wisła Kraków
4-4-2
Sergei Pareiko
Kew Jaliens
Gordan Bunoza
Osman Chavez
Jan Frederiksen Grafika:Zk.jpg
Michał Chrapek Grafika:Zmiana.PNG (84' Michał Szewczyk Grafika:Zk.jpg Grafika:Zk.jpg Grafika:Cz.jpg 90')
Cezary Wilk Grafika:Zk.jpg
Łukasz Garguła
Daniel Sikorski Grafika:Zmiana.PNG (78' Radosław Sobolewski)
Rafał Boguski Grafika:Zmiana.PNG (90'+2 Romell Quioto)
Cwetan Genkow

trener: Tomasz Kulawik
strzały: 10 - 8
strzały celne: 4 - 3
posiadanie piłki: 38% - 62%
spalone: 3 - 1
rzuty rożne: 3 - 4
dośrodkowania: 17 - 11
faule: 18 - 19
żółte kartki: 4 - 4
czerwone kartki: 2 - 1

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Łatwo nie będzie - przed meczem z Koroną

Dodano: 2012-11-11 10:53:49 (aktualizacja: 2012-11-11 20:55:13)

Michał / WislaLive.pl


Już w najbliższą niedzielę, punktualnie o 17:00 rozpocznie się siedemnasta w historii konfrontacja pomiędzy Koroną a Wisłą. Oba zespoły zasiadły na dobre w dolnej części tabeli szukając bezskutecznie przepisu na wyjście z dołka. W niedzielę przekonamy się, która z ekip lepiej radzi sobie w „kuchni" i jest bliżej wspomnianego przepisu.

Powrót do szarej rzeczywistości

W poprzednim sezonie zespół „Scyzorów", obok Ruchu Chorzów, został największą niespodzianką rozgrywek, plasując się na piątej pozycji w tabeli. Wielu obserwatorów po tym osiągnięciu widziało nowe, lepsze czasy dla zespołu z Kielc. Jak się później okazało był to jedynie „sukces sezonowy". Dziś bowiem drużyna prowadzona przez Leszka Ojrzyńskiego zajmuje zaledwie trzynastą pozycję. Powrót do szarej rzeczywistości? Na to wygląda. Dzisiejszy zespół „złocisto-krwistych" w niczym nie przypomina tego sprzed kilku miesięcy. Drużynę wzmocnił na dodatek skuteczny w GKS-ie Bełchatów, Marcin Żewłakow i mający potencjał, wyszkolony w Holandii - Michał Janota. Nie przyniosło to jednak zamierzonego efektu. Koronie do miejsca spadkowego brakuje zaledwie trzech pozycji co daje podstawy do prognoz, że jeśli Leszek Ojrzyński nie wzbudzi w swoich podopiecznych sportowej agresji i wiary w siebie, co świetnie robił w minionym sezonie, może się to skończyć palpitacją serc fanów kieleckiej drużyny do ostatniej kolejki sezonu.

Szczyt możliwości?

Przed meczem z Lechem w Krakowie liczono, że spotkanie z poznańską drużyną będzie punktem zwrotnym w fatalnej sytuacji sportowej „Białej Gwiazdy". Tak się jednak nie stało. Zarówno kibice, jak i piłkarze musieli przełknąć srogą gorycz porażki. Pocieszenia w stylu: „To był mecz na remis!" nie dawały ulgi. Faktycznie - mecz był na remis, ale w piłce liczą się punkty. Całą pulę zgarnął Lech, a Wisła potwierdziła, że ze zdobywaniem punktów nie jest jej po drodze.

Dwóch Japończyków - udało się jednemu.

Obaj tej samej narodowości. Jeden przyleciał z USA do Krakowa. Drugi z Singapuru do Kielc. Oprócz narodowości łączyło ich jeszcze jedno - bezrobocie. Ten pierwszy - Kosuke Kimura mający za sobą grę w MLS (Colorado Rapids i Portland Timbers) przyleciał do stolicy Małopolski w poniedziałek, by pięć dni później wylecieć z niczym. „Japoński zawodnik nie zagra w Wiśle" oznajmiła tuż po godzinie piętnastej oficjalna strona krakowskiego zespołu. „Kimura jest za słaby na Wisłę" tak oceniał nowy obiekt zainteresowań włodarzy Wisły Piotr Włodarczyk - ekspert Orange Sport, który komentuje rozgrywki Major League Soccer.

W tym samym czasie, nie tak daleko od Krakowa, bo w Kielcach o zatrudnienie walczył Seiji Saito. Zawodnik, którego ostatnio można było oglądać na boiskach... Singapuru. Występujący w środku pomocy Japończyk poradził sobie jednak lepiej niż jego rodak. W minioną środę Korona Kielce oznajmiła, że gracz z kraju Kwitnącej Wiśni został jej nowym nabytkiem. Wskoczyć do pierwszego składu 26-letniemu Japończykowi łatwo jednak nie będzie, bowiem konkurować mu będą Vlastimir Jovanović oraz Aleksandar Vuković.

Bez Głowackiego i Meliksona

W autokarze jadącym do Kielc zabraknie Arkadiusza Głowackiego, Maora Meliksona, Michała Czekaja oraz Radosława Sobolewskiego. „Arek prawdopodobnie do końca rundy nie będzie uczestniczył w treningach" - oznajmił trener Białej Gwiazdy. Kapitan Wiślaków w ostatnim meczu z Lechem Poznań, przy próbie wybicia piłki z własnego pola karnego, doznał kontuzji, która - jak się potem okazało - eliminuje go z gry na kilka tygodni. Melikson skarżył się na dyskomfort już po spotkaniu z Widzewem, jednak ból się nasilił i podopieczni Tomasza Kulawika, w Kielcach będą musieli poradzić sobie bez swojego najwartościowszego kolegi. Problemy żołądkowe sprawiły, że pod znakiem zapytania stoi występ kolejnego ważnego ogniwa drużyny z Reymonta 22 - Radosława Sobolewskiego.

Łatwo nie było

Wiśle z Koroną ostatnimi czasy gra się bardzo ciężko. Patrząc wyniki pięciu ostatnich spotkań można być pewnym, że w niedzielę łatwo nie będzie. Korona stawiała Wiśle twarde warunki, bez różnicy czy podejmowała Wiślaków u siebie czy na wyjeździe.

Wynik ostatnich pięciu rywalizacji Wisła Kraków - Korona Kielce:

26.02.2012 - 0:1

20.08.2011 - 0:0

10.04.2011 - 2:2

17.09.2010 - 2:2

30.04.2010 - 0:1

Ostatnie pięć spotkań - kto w lepszej formie?

KORONA KIELCE:

04.11.2012 Polonia Warszawa 2:0 (P)

27.10.12 Pogoń Szczecin 2:1 (Z)

19.10.12 Górnik Zabrze 2:0 (P)

06.10.12 Korona Kielce 1:0 (Z)

29.09.12 GKS Bełchatów 1:1 (R)

WISŁA KRAKÓW:

02.11.12 Lech Poznań 0:1 (P)

26.10.2012 Widzew Łódź 1:2 (Z)

20.10.2012 Jagiellonia 0:0 (R)

05.10.2012 Legia Warszawa 2:1 (P)

01.10.2012 Piast Gliwice 2:0 (P)

Można dostrzec, że drużyna Korony to huśtawka formy. Podopieczni Ojrzyńsiego w tym sezonie nie zdołali jeszcze wygrać dwóch kolejnych spotkań. Koroniarze rozpoczęli rundę jesienną od trzech porażek. Po takim początku trudno się dziwić aktualnej sytuacji tego zespołu w tabeli. Korona ma potencjał. Nie raz pokazała, że potrafi dotrzymać kroku faworytom ekstraklasy jednak brakuje jej powtarzalności, którą na przestrzeni ostatnich lat miała jedynie w minionym sezonie co skończyło się bardzo dobrym piątym miejscem.

Znamy niedzielnego arbitra

Rozjemcą niedzielnego spotkania będzie Sebastian Jarzębak. 38-latek pochodzący z Bytomia zasłynął głównie tym, że dwa lata temu w meczu Korony z GKS-em Bełchatów przez pomyłkę zakończył spotkanie w 80 minucie. Mamy nadzieję, że podczas rywalizacji w Święto Niepodległości pomyłek arbitra będzie jak na lekarstwo.

Typujemy! Korona Kielce - Wisła Kraków

Remigiusz Jezierski 0:1 (były piłkarz, ekspert Canal +)

Przemysław Iwańczyk 2:1 (Polsat Sport)

Jakub Pułka 0:1 (zawodnik ME)

Michał Jamróz 1:2 (WislaLive.pl)

Szymon Zaworski 1:2 (Polsat Sport)


Michał Jamróz

Źródło: wislalive.pl

Kwestią jest tylko wykorzystanie. Wisła gra w Kielcach z Koroną

Tytułowe "kwestią jest tylko wykorzystanie" - to jeden z najczęściej powtarzanych przez trenera Tomasza Kulawika sloganów. Mamy cichą nadzieję, że mimo braków kadrowych - wiślacy wreszcie tę tak często wypowiadaną kwestię wezmą sobie do serca oraz nóg. I wszystko co powinni, rzeczywiście wykorzystają.

Wielkiego meczu w Kielcach ciężko się spodziewać. Dla Korony potyczka z Wisłą jest wprawdzie najważniejszą w sezonie i koroniarze zrobią wszystko, aby ograć "Białą Gwiazdę", ale łatwo im o to nie będzie. Prawdą jest bowiem to, że grają w tym sezonie... równie siermiężnie, jak i wiślacy.

I właśnie takiego spotkania osobiście się spodziewam. Tym bardziej, że w Wiśle zabraknie najbardziej kreatywnego gracza, jakim jest Maor Melikson. W tej potyczce jego nieobecność można jednak uznać, za poniekąd wskazaną. Zapowiada nam się bowiem gra "równo z trawą", gra walki, walki i jeszcze raz walki, do której Izraelczyk - nawet jeśli niedawno marzyła mu się przeprowadzka do Szkocji - zwyczajnie nie jest stworzony.

W tym kontekście martwić mogą więc o wiele bardziej kłopoty zdrowotne Radosława Sobolewskiego, który akurat na tego typu mecze nadaje się zdecydowanie bardziej. Podobnie jak i były zawodnik Korony, Cezary Wilk. To mogą być kluczowi zawodnicy w niedzielnym boju, bo można zaryzykować wręcz stwierdzenie, że kto wygra w nim "środek", ten ma sporą szansę na zwycięstwo w całym spotkaniu.

W nim trener Kulawik zapowiada liczne zmiany w składzie, i to nie tylko te wymuszone kontuzjami. A co w swojej grze zmienią wiślacy i czy wykorzystają wspomniane wyżej "kwestie"? Przekonamy się już wkrótce.

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Obietnica kapitana: Korona - Wisła

11. listopada 2012, 13:55


Już dziś piłkarzy Wisły czeka kolejny przystanek na ligowym rozkładzie. Podopiecznym Tomasza Kulawika przyjdzie zmierzyć się w Kielcach z tamtejszą Koroną. Obydwa zespoły mają tyle samo punktów,są sąsiadami w tabeli i przegrały swoje ostatnie spotkania.


Jak przyznał trener Kulawik, odkąd objął funkcję pierwszego trenera Wisły jeszcze nie miał takich problemów kadrowych. Posypała się przede wszystkim obrona - za żółte kartki pauzują Michał Czekaj i Arkadiusz Głowacki. "Głowa" zresztą i tak nie jest zdolny do gry, wątpliwe że zobaczymy go jeszcze na boisku w rundzie jesiennej. Kolejnym nieobecnym będzie Maor Melikson, główny motor napędowy i tak mizernej ofensywy Wisły. Izraelczyk ma problem z palcem u stopy i sztab szkoleniowy nie chce ryzykować pogłębienia się jego kontuzji. Pod dużym znakiem zapytania stoi również występ Radosława Sobolewskiego, który w tygodniu zmagał się z problemami żołądkowymi. Żeby nie było tak smutno, dobrą wiadomością jest natomiast powrót do treningów kontuzjowanego ostatnio Łukasza Burligi. Na występ "Burego" w Kielcach nie ma co jednak liczyć.

Dużym mankamentem w grze Wisły jest wykonywanie stałych fragmentów gry, w szczególności rzutów rożnych. Właśnie po jednym z takich nieudanych rozegrań rzutu rożnego w ostatnim meczu z Lechem Wisła straciła bramkę, co jest sprawą kuriozalną,bo naprawdę trzeba się postarać żeby stracić gola po własnym kornerze.Trener Kulawik zdecydował się zamknąć część zajęć, co oznaczać może, że wiślacy intensywnie pracowali między innymi egzekwowaniem rożnych czy rzutów wolnych.

Mecze Wisły z Koroną, choć nie mają długiej historii, już zdążyły zaznaczyć się jako męskie,twarde spotkania, w których piłka może przejść ale noga rywala już nie. Napięta atmosfera panująca zarówno na boisku, jak i na trybunach powoduje, że mecze Wisły ze "Scyzorami" nie pozwalają się nudzić. Walka i zaciętość - tego na pewno dziś nie zabraknie, a jak na naszą ligę to wystarczający powód, żeby obejrzeć mecz.

Niestety, dziś kibice Wisły nie będą mogli wspierać swojej drużyny. Korona od jakiegoś czasu sukcesywnie nie wpuszcza naszych kibiców na swój stadion, a Kieleccy fani nie jeżdżą do Krakowa. Tak więc dziś spodziewać możemy się sporo dopingu "anty" ze strony kieleckich kibiców, którzy niedawno zaprzestali swojego protestu i znów starają się prowadzić zorganizowany doping. Starają się, bo jakościowo daleko im do czołówki ligi, a gdy jeszcze dodamy do tego mizerną frekwencję, to wyjdzie nam obraz słabej kibicowskiej ekipy.

Piłkarze Korony źle rozpoczęli bieżące rozgrywki. Trzy pierwsze mecze i zero punktów nie zwiastowały niczego dobrego,jednak wraz z kolejnymi spotkaniami podopieczni Leszka Ojrzyńskiego przebudzili się, czego skutkiem jest 11 oczek. W ostatnim spotkaniu Korona uległa Polonii w Warszawie 0-2, choć wcale nie była gorszym zespołem, tyle że miała w składzie Krzysztofa Kiercza który skutecznie pomagał "Czarnym Koszulom", raz po raz dając się ogrywać jak dziecko. Wątpliwe aby i dzisiaj trener Korony dał rywalom bonus i desygnował do gry tego obrońcę.

Korona przez wielu uważana jest za najbardziej brutalną drużynę w lidze. Zasada że kości muszą trzeszczeć jest wyznawana w tym klubie od czasu pojawienia się tam trenera Leszka Ojrzyńskiego. Przemeblowana obrona Wisły szczególną uwagę będzie musiała zwrócić na Michała Janotę, który dysponuje nieszablonowym dryblingiem. Nie można zapominać też o szybkim skrzydłowym Pawle Sobolewskim, który co prawda nieco obniżył w tym sezonie loty, ale nadal pozostaje jednym z głównych inicjatorów akcji ofensywnych "Scyzorów". Dużym osłabieniem dla Korony jest kontuzja Aleksandara Vukovića, lidera nie tylko środka pola ale całej drużyny.

Cezary Wilk, a więc były piłkarz Korony, po meczu z Lechem obiecał wywiezienie korzystnego wyniku z Kielc. Mamy nadzieję że Czarek wypowiadając te słowa zdawał sobie sprawę, że korzystny wynik w Kielcach to tylko i wyłącznie trzy punkty. Wisła nie wygrała z Koroną od 2009 roku, dodatkowo tym razem ciężko powiedzieć że jest faworytem. O tym ,czy jeden z kapitanów Wisły dotrzyma swojej obietnicy przekonamy się już za kilka godzin.

Spotkanie poprowadzi pan Sebastian Jarzębak.

Transmisja w Canal+Sport od 16.40. Początek meczu o 17.00.

wislakrakow.com (sum91)

Źródło: wislakrakow.com

Chrapek: Obiecujemy walkę (VIDEO)

Źródło: tsw.com.pl

Tomasz Kulawik przed meczem z Koroną

- Myślę, że będzie to mecz na przełamanie i to jest najważniejsze dla nas - powiedział na konferencji prasowej przed meczem z Koroną Kielce, trener Wisły Kraków, Tomasz Kulawik. Niestety przed czekającą nas w niedzielę potyczką w zespole są kłopoty kadrowe. Zabraknie bowiem kontuzjowanych Maora Meliksona i Arkadiusza Głowackiego oraz pauzującego za kartki Michała Czekaja. Ponadto kłopoty zdrowotne dopadły Radosława Sobolewskiego.

- Jutro zapadnie decyzja, czy Radek pojedzie z nami, czy nie. Od dwóch dni nie trenował, miał problemy żołądkowe - powiedział o kapitanie Wisły Kulawik.

- Maor już w tamtym tygodniu zgłaszał, że ma problem z palcem i cały czas był doprowadzany do stanu używalności - powiedział z kolei o Meliksonie. - W tym tygodniu w ogóle nie wyszedł na trening, więc lepiej, aby był gotowy na kolejne cztery mecze, niż aby teraz coś gorszego się stało. Już od poniedziałku ustawialiśmy się na grę z Koroną bez Maora. Wyeksploatować go w nim, a potem miałoby go zabraknąć do końca rundy, to lepiej odpuścić i mieć go na kolejne mecze. Tak też przygotowywaliśmy się.

Kulawik zapowiada więc sporo zmian w kadrze i to nie tylko z powodu wspomnianych powyżej absencji.

- Na ten mecz będzie dużo zmian. Samo to, że brakuje Maora powoduje, że musimy zmienić linię ofensywną - powiedział trener Wisły, który jednak nie martwi się specjalnie kłopotami kadrowymi.

- Wchodzą dublerzy, którzy mają pokazać swoją przydatność do drużyny i może to być efekt odwrotny, gdyż chcąc zaistnieć i być w Wiśle Kraków, to trzeba zagrać świetny mecz. A absencje? To jest wkalkulowane w tę pracę, mogą być bowiem kartki i kontuzje i tak musi być - przyznał Kulawik.

Ze względu na absencję wspomnianych wyżej Czekaja i Głowackiego, do gry po długiej przerwie wróci Osman Chávez, ale jego forma sportowa jest dużą niewiadomą, co potwierdza też trener Kulawik.

- Jest to dla nas zagadka, w jakiej dyspozycji jest Osman, bo ostatnio pojechał na kadrę i nawet nie załapał się tam dwa razy do osiemnastki. Z treningu na trening, przyglądając mu się widać, że wraca do swojej dyspozycji. To co może potwierdzi jednak boisko - stwierdził trener Wisły.

O samej zaś Koronie Kulawik powiedział, że to chimeryczny zespół, który może równie dobrze zagrać świetne, jak i słabe spotkanie.

- Wystarczy popatrzeć na mecz w Zabrzu, gdzie Korona zagrała bardzo dobrą I połowę. Uważam, że grali bardzo dobrze, nawet jeśli przegrali ją 0-2. To jest taki zespół chimeryczny, który może zagrać bardzo dobry mecz, albo tak jak z Zagłębiem, słabszy. To nie jest zespół taki jak Legia i Lech, który ma swój poziom już ukształtowany - uważa Kulawik.

- Korona zawsze była drużyną, która grała twardo i ambitnie. Jak przypominam sobie nasze wcześniejsze z nią mecze, choćby ten grany na Hutniku i przegrany 0-1, to Korona była dużo niżej, ale zawsze walczy, bez względu na to, na którym jest miejscu i nie jest też ważne na którym miejscu jest Wisła. Tłumaczę też moim piłkarzom, że nie ma łatwych meczów, bo już we wcześniejszych występach przeciwko Wiśle pokazali, że potrafią walczyć i grać - dodał Kulawik.

- Nasze mecze na Widzewie, z Jagiellonią i z Lechem pokazały, że potrafią grać w piłkę. To nie były mecze, podczas których przestali i gdzie zawodnicy nie pokazali swojej wartości. Teraz jest kwestia żeby udokumentowali to bramką. Z gry zespołu mogę być zadowolony - przyznał "Kula".

- Czuję poparcie zarządu, rozmawiamy, no i widzą poprawę gry. To jest ważne, aby wykorzystywać te sytuacje, które są. Wygrywając z Koroną idziemy o parę oczek do góry w tabeli, bo dużej różnicy nie ma. Kwestią jest tylko wykorzystanie tego - zakończył trener Wisły.

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Pojedynek sąsiadów z ligowej tabeli

Data publikacji: 10-11-2012 18:30


Rywalizacja Białej Gwiazdy z Koroną Kielce będzie niezwykle istotna dla dalszych losów obu drużyn, które w obecnym sezonie spisują się poniżej oczekiwań. Ekipy spod Wawelu oraz z województwa świętokrzyskiego prezentują podobny poziom, co odzwierciedla ich pozycja w ligowej tabeli.


Od samego początku obserwowaliśmy słabą dyspozycję graczy Korony, którzy źle rozpoczęli rozgrywki sezonu 2012/2013, ulegając w 1. kolejce Legii Warszawa aż 0:4. Druga potyczka także nie należała do udanych, bowiem tym razem żółto-czerwoni nie dali rady aktualnemu mistrzowi Polski, Śląskowi Wrocław. Trzecia kolejka potwierdziła niemoc graczy trenera Leszka Ojrzyńskiego, którzy przegrali na własnym terenie z gdańską Lechią 0:1. Mecze te ostudziły apetyty władz Korony, liczących na udany start swoich podopiecznych, mający potwierdzić nieprzypadkowość sukcesów zespołu z Kielc w minionych rozgrywkach.

Dopiero czwarta rywalizacja w ramach T-Mobile Ekstraklasy przyniosła Koronie pierwszy punkt, dzięki remisowi wywiezionemu z Chorzowa. W następnych pojedynkach zawodnicy Ojrzyńskiego wywalczyli dziesięć punktów, co pozwoliło im na uplasowanie się po dziesięciu kolejkach na trzynastej pozycji, tuż za Białą Gwiazdą. Ostatni mecz z udziałem żółto-czerwonych zakończył się zwycięstwem Polonii Warszawa 2:0, która nie dała cienia szansy graczom z województwa świętokrzyskiego.

Do pojedynku z krakowską ekipą gracze Korony przygotowują się z ogromnym zacięciem, ponieważ pragną wydrzeć Wiśle trzy oczka i rozpocząć pościg za drużynami z czołówki tabeli. W gromadzeniu punktów ma pomóc kielczanom 26-letni japoński środkowy pomocnik, Seiji Saito, który w środę siódmego listopada związał się z klubem kontraktem obowiązującym do czerwca 2013 roku.

Trener Tomasz Kulawik nie miał tyle szczęścia, co jego kolega z ławki trenerskiej, Leszek Ojrzyński. Szkoleniowiec Białej Gwiazdy będzie musiał nie tylko poradzić sobie bez Izraelskiego pomocnika Wisły, Maora Meliksona, ale także poskładać na nowo defensywę, bowiem z rywalizacji z Koroną wypadło dwóch obrońców. Z powodu kontuzji na murawę nie wybiegnie Arkadiusz Głowacki, a Michał Czekaj w pojedynku z Lechem obejrzał czwartą żółtą kartkę, która wyklucza go z meczu w Kielcach. Z problemami żołądkowymi zmaga się natomiast inne istotne ogniwo drużyny, Radosław Sobolewski, którego występ przeciwko Koronie także stoi pod dużym znakiem zapytania.

Biorąc pod uwagę statystyki meczowe można ze spokojem podejść do potyczki z żółto-czerwonymi, gdyż to Wiślacy mają na swoim koncie siedem zwycięstw. Gospodarze niedzielnego meczu, mierząc się z Białą Gwiazdą, zdołali zapewnić sobie tylko trzy wygrane, a sześć pojedynków z udziałem obu zespołów zakończyło się podziałem punktów.

Najwyższe zwycięstwo nad Koroną piłkarze ze stolicy Małopolski odnieśli w sezonie 2007/2008, w którym w spotkaniu rozgrywanym przed własną publicznością wpakowali rywalowi cztery bramki. Dwa trafienia zaliczył wówczas Paweł Brożek, a po jednym dorzucili Cleber oraz Andrzej Niedzielan. W ubiegłych rozgrywkach potyczki Wisły z Koroną nie były dla Białej Gwiazdy udane, gdyż najpierw w rundzie jesiennej gracze spod Wawelu zremisowali na terenie przeciwnika 0:0, a w rundzie rewanżowej przegrali na własnym terenie 0:1 po bramce Pawła Sobolewskiego.

K. Kawula

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Tak gra Korona Kielce

Data publikacji: 10-11-2012 13:08


W poprzednim sezonie Korona była jedną z większych niespodzianek ligi. Drużyna z Kielc do ostatniej kolejki walczyła o prawo awansu do europejskich pucharów. W aktualnych rozgrywkach zespół prowadzony przez trenera Ojrzyńskiego nie może pochwalić się już takimi osiągnięciami. Dlaczego? Przede wszystkim kielczanom przytrafia się bardzo dużo błędów w obronie, a dodatkowo często rażą nieskutecznością w ataku. Do tego wszystkiego dochodzą kontuzje kluczowych zawodników: Kamila Kuzery i Aleksandara Vukovicia. Z Wisłą nie zagra też najpewniej Maciej Korzym.


Korona gra w ustawieniu 1-4-4-2

Bramka: Pewne miejsce między słupkami w Koronie ma Zbigniew Małowski. Chociaż kielczanie w tym sezonie stracili już piętnaście bramek, to jednak nie padają one z winy bramkarza zespołu prowadzonego przez trenera Ojrzyńskiego. Wręcz przeciwnie – przynajmniej raz w każdym meczu Małkowski zalicza udaną interwencję w sytuacji, w której gdyby puścił gola, nikt nie miałby do niego pretensji.

Obrona: Postawa tej formacji jest chyba największą bolączką Korony w tym sezonie. Obrońcom drużyny z Kielc praktycznie co mecz przytrafiają się błędy indywidualne pod własna bramką. Co zastanawiające, Korona, która świetnie potrafi wykorzystywać stałe fragmenty gry w ofensywie, teraz ma ogromne problemy, gdy to rywal wykonuje rzut wolny lub rożny. To jednak uwaga tycząca się gry całego zespołu. Jeśli zaś chodzi o ustawienie defensywy, to na jej bokach zobaczymy zapewne Pawła Golańskiego po prawej i Tomasza Lisowskiego po lewej stronie. W tym sezonie rywalom zaskakująco często udaje się ich minąć w akcjach skrzydłami. W środku z pewnością zagra Pavol Stano, chyba najpewniejszy punkt defensywy z Kielc. Pisząc o nim trzeba koniecznie wspomnieć o jego umiejętnościach znalezienia się w polu karnym po stałym fragmencie gry dla rywala. Jego partnerem tym razem może być Piotr Malarczyk, który w składzie zastąpiłby Krzysztofa Kiercza, ponoszącego sporą winę za utratę obu bramek przez Koronę w meczu z Polonią Warszawa.

Pomoc: Pod nieobecność Aleksanada Vukovicia partnerem Vlastimila Jovanovicia w środku pomocy został Artur Lenartowski. Obaj ci piłkarze głównie odpowiadają za zabezpieczenie dostępu do własnej bramki, ale gry tylko pojawiają się w pobliżu pola karnego rywala, z pewnością trzeba na nich uważać, ponieważ obaj potrafią groźnie uderzyć z dystansu. Na prawym skrzydle zobaczymy Pawła Sobolewskiego, ważnego zawodnika w jedenastce z Kielc. Potrafi on indywidualną akcją rozerwać obronę rywala, dobrze zagrać do partnera, czy też umiejętnie wystawić się na pozycję. Tak przebojowy nie jest raczej Grzegorz Lech, który najprawdopodobniej zagra na lewym skrzydle.

Atak: W ataku Korony gra dwójka zawodników. Nie są oni ustawieni jednak koło siebie, bowiem rolę cofniętego napastnika spełnia Michał Janota. Jest on zawodnikiem, który lubi szukać gry, więc często schodzi na skrzydła, czy też do tyłu, żeby dostać podanie od partnerów. Jego forma ostatnio idzie w górę i obrona Wisły z pewnością musi na niego uważać. Jeśli potwierdzą się doniesienia o kontuzji Macieja Korzyma, to jako wysunięty napastnik zagra najpewniej Marcin Żewłakow. To doświadczony piłkarz, który jednak w ostatnim czasie w Koronie pełni jedynie rolę pierwszego zmiennika. Jeśli jednak w niedzielę zabraknie podstawowego zawodnika, jakim jest Korzym, to jego miejsce powinien zająć właśnie Żewłakow.

M. Górski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

Frajerstwo na wagę dwóch punktów

11. listopada 2012, 20:20

[Foto: Olga/ skwk.pl]

[Foto: Olga/ skwk.pl]
[Foto: Olga / skwk.pl]

[Foto: Olga / skwk.pl]
[Foto: Olga / skwk.pl]

[Foto: Olga / skwk.pl]
[Foto: Olga / skwk.pl]

[Foto: Olga / skwk.pl]
[Foto: Olga / skwk.pl]

[Foto: Olga / skwk.pl]

Piłkarze Wisły dokonali rzadkiej sztuki: zremisowali mecz, który prowadzili do 93 minuty, grając przez ponad godzinę w przewadze liczebnej. Na gola Genkowa zdobytego w pierwszej połowie odpowiedział w ostatniej akcji spotkania Maciej Korzym.


Do Kielc pojechaliśmy bez Głowackiego, Czekaja i Meliksona, w szerokiej kadrze znalazł się natomiast Radosław Sobolewski. Usiadł jednak na ławce rezerwowych, a na boisku pojawił się dopiero w 78 minucie. Tymczasem trener Kulawik postawił dziś na aż trzech nominalnych napastników: Boguskiego, Genkowa i Sikorskiego.

Po dwóch niegroźnych strzałach na bramkę Pareiki w wykonaniu Michała Janoty Wisła przeprowadziła groźną akcję w 9 minucie. Po podaniu Boguskiego Genkow i Garguła znaleźli się naprzeciw Golańskiego i bramkarza. Genkow wybiegł na pozycję, otrzymał podanie od Genkowa, lecz mając przed sobą tylko Małkowskiego trafił prosto w niego.

Korona dwukrotnie groźnie centrowała w nasze pole karne: w 21 minucie Pareiko nie sięgnął piłki, która została wybita na róg. Po centrze na krótki słupek Lenartowski trafił w boczną siatkę. Cztery minuty później Wisła uzyskała prowadzenie. Łukasz Garguła znalazł się z piłką na linii pola karnego. Postanowił szybko zagrać na drugą stronę do wchodzącego Genkowa, który uprzedził Golańskiego z Małkowskim i pewną główką zdobył pierwszego gola meczu.

Dwie minuty później Korona doznała drugiej straty: Michał Janota spóźnił się ze wślizgiem przy linii bocznej i trafił w stopę Michała Chrapka. Sędzia uznał to za bardzo niebezpieczne zagranie (Janota trafił w nogę postawną Chrapka) i wyrzucił zawodnika Korony z boiska.

Mimo przewagi jednego zawodnika Wisła nie uzyskała wyraźnej przewagi w grze. Co prawda częściej utrzymywała się przy piłce, jednak atakowała zbyt asekuracyjnie i wielu sytuacji sobie nie stworzyła. Poprawiło się w drugiej połowie. Między 54 a 65 minutą wiślacy kilkukrotnie groźnie wpadali w pole karne Korony, lecz brakowało wykończenia skutecznym strzałem. Lepiej mógł podać Garguła po minięciu Zielińskiego, nie doszedł do piłki Sikorski po odegraniu z prawej strony, zaś w 62 minucie Genkow znalazł się na pozycji "sam na sam" z bramkarzem. Miał jednak dość ostry kąt, by uderzać, postanowił więc podać do wbiegającego Boguskiego, ale uczynił to niecelnie i nie w tempo.

Częstsze utrzymywanie się przy piłce przez Wisłę nie gwarantowało kontroli nad wynikiem. Ostrzeżeniem powinny być sytuacje z 74 i 77 minuty, gdy najpierw w Pareikę główkował Zieliński, a po chwili ten sam zawodnik po szybkim ataku trafił piłką w blokującego strzał Gordana Bunozę.

Gdy jednak z boiska za drugi faul na żółtą kartkę usunięty został Jovanović wydawało się, że zwycięstwo Wisły pozostanie niezagrożone. Uspokojeni tym faktem wiślacy nie mieli większej ochoty na atak, no może poza sytuacją z 88 minuty, gdy sędzia liniowy niesłusznie złapał na spalonym Genkowa.

W 90 minucie z boiska wyrzucony został Michał Szewczyk, który na boisku zjawił się sześć minut wcześniej. Za rzekomy faul na Sierpinie otrzymał drugi żółty kartonik. Ambitniej walczący do końca gospodarze przeprowadzili akcję, w której zapomniany przez obrońców Korzym znalazł się sam przed Pareiką i pewnym strzałem po długim rogu pokonał bramkarza Wisły. I na tym mecz się zakończył.

Dzisiejsza niefrasobliwość i nieodpowiedzialność kosztuje drużynę cenne dwa punkty. Zamiast meczu na przełamanie, od którego Wisła mogłaby rozpocząć marsz w górę tabeli, mamy kolejne wydarzenie, które wbija gwóźdź do wiślackiej trumny w tym sezonie. Po raz kolejny na własne życzenie.


Korona Kielce - Wisła Kraków 1:1 (0:1)

0:1 Cwetan Genkow 26 min

1:1 Maciej Korzym 90+4 min

Żółte kartki: Jovanović, Malarczyk, Korzym (Korona) - Frederiksen, Wilk, Szewczyk (Wisła)

Czerwona kartka: Michał Janota (Korona, 28 min, za faul), Jovanović (Korona, 83 min, druga żółta) - Michał Szewczyk (Wisła, 90 min, druga żółta)

Korona: Zbigniew Małkowski - Paweł Golański, Piotr Malarczyk (88 min - Marcin Żewłakow), Pavol Stano, Tomasz Lisowski - Michał Janota, Artur Lenartowski, Vlastimir Jovanović, Grzegorz Lech (46 min - Michał Zieliński), Tomasz Foszmańczyk (46 min - Łukasz Sierpina) - Maciej Korzym

Wisła: Sergei Pareiko - Kew Jaliens, Osman Chavez, Gordan Bunoza, Jan Frederiksen - Rafał Boguski (90 min - Romell Quioto), Cezary Wilk, Michał Chrapek (84 min - Michał Szewczyk), Daniel Sikorski (78 min - Radosław Sobolewski), Łukasz Garguła - Cwetan Genkow

Sędziował: Sebastian Jarzębak (Bytom)

Widzów: 8643

wislakrakow.com (redakcja)


Źródło: wislakrakow.com

Charakterna Korona wydarła Wiśle zwycięstwo

eŁPe / WislaLive.pl

WislaLive.pl

W meczu 11. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Wisła Kraków zremisowała na wyjeździe z Koroną Kielce 1:1 (1:0). Arbiter tego spotkania pokazał aż trzy czerwone kartki.

Od pierwszych minut Wisła próbowała narzucić swój styl gry, ale gospodarze wcale nie myśleli tylko i wyłącznie o bronieniu dostępu do własnej bramki. Wiślacy pierwszą, groźną akcję podbramkową przeprowadzili w 10. minucie. Garguła znakomicie zagrał piłkę do wchodzącego w pole karnego Genkowa, ale napastnik „Białej Gwiazdy” nie zdołał pokonać świetnie interweniującego nogami Małkowskiego. Chwilę później na uderzenie sprzed pola karnego zdecydował się Sikorski, jednak napastnik z numerem 23 posłał futbolówkę wysoko nad poprzeczką.

W 26. minucie Genkow wyprowadził Wisłę na prowadzenie. Dokładnym dośrodkowaniem w pole karne popisał się Garguła, a tam do piłki najwyżej wyskoczył Bułgar i strzałem głową nie dał szans Małkowskiemu.

Kilkadziesiąt sekund później z boiska wyleciał Michał Janota. Zawodnik Korony wyprostowaną nogą zaatakował Chrapka, który jak rażony gromem padł na murawę. Sędzia Sebastian Jarzębak nie miał żadnych wątpliwości i od razu pokazał Janocie czerwoną kartkę.

W końcówce pierwszej płowy Korona była bliska doprowadzenia do remisu. Stano zagrywał piłkę głową w kierunku bramki Pareiki, ale Lech będący na piątym metrze nie zdołał jej sięgnąć. Kilka chwil wcześniej gospodarze domagali się od arbitra odgwizdania rzutu karnego. Chevez w walce o górną piłkę wyraźnie oparł się na Stano, ale sędzia nie dopatrzył się przewinienia Honduranina.

Po zmianie stron mecz wyraźnie się ożywił. Najpierw swoje dogodne szanse zmarnowali Bunoza i Garguła, zaś w szeregach Korony nie popisał się Korzym, który mógł lepiej zakończyć indywidualną akcję.

W 65. minucie soczystym strzałem popisał się Chrapek, ale piłka minęła spojenie słupka z poprzeczką i opuściła plac gry. Akcję Chrapka próbował skopiować Boguski, który jednak posłał futbolówkę w górne rejony trybuny za bramką.

Podopieczni trenera Leszka Ojrzyńskiego nie składali broni i z całych sił próbowali doprowadzić do wyrównania. Najpierw Zieliński strzelił bardzo słabo i piłkę bez problemów złapał Pareiko, a następnie ten sam zawodnik Korony z dziesiątego metra trafił wprost w Bunozę.

Gospodarze zawody kończyli w dziewięciu, bo w końcówce meczu drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył Jovanović. W szeregach Wisły nie lada „wyczynu” dokonał Szewczyk, który w sześć minut zarobił dwie żółte kartki i musiał opuścić plac boju.

W doliczonym czasie gry Korona doprowadziła do remisu. Korzym otrzymał doskonałe podanie z głębi pola i ładnym strzałem pokonał Pareikę. Chwilę później sędzia zakończył mecz.

Korona Kielce - Wisła Kraków 1:1 (0:1)

Bramki: Genkow (26.), Korzym (90+3.)

Żółte kartki: Vlastimir Jovanović, Piotr Malarczyk - Jan Frederiksen, Cezary Wilk, Michał Szewczyk. Czerwona kartka za drugą żółtą: Vlastimir Jovanović (82) - Michał Szewczyk (90).


Czerwona kartka: Michał Janota (27, Korona).

Sędzia: Sebastian Jarzębak (Bytom).


KORONA: Małkowski - Golański, Malarczyk (88, Marcin Żewłakow), Stano, Lisowski - Janota, Lenartowski, Jovanović, Foszmańczyk (46, Sierpina) - Lech (45, Zieliński), Korzym.


WISŁA: Pareiko - Jaliens, Chavez, Bunoza, Fredriksen - Chrapek (84, Szewczyk), Wilk, Garguła - Boguski (90, Quioto), Genkow, Sikorski (78, Sobolewski).

Źródło: wislalive.pl

Frajerski remis w Kielcach. Korona - Wisła 1-1

W jedenastej kolejce wszystkie spotkania wygrywali goście. Zanim piłkarze Korony i Wisły wyszli na boisko, aby ze sobą zagrać, sześć wcześniejszych meczów tej serii wygrali właśnie przyjezdni. Wiślacy nie podtrzymali jednak tej passy, remisując w Kielcach 1-1 - tracąc przy tym gola w 93. minucie! Co więcej - przez ponad godzinę grając z przewagą jednego zawodnika!

Wisła w Kielcach zagrała w osłabionym składzie, bez Maora Meliksona, Arkadiusza Głowackiego i Michała Czekaja. Do tego będący po chorobie Radosław Sobolewski został na ławce. Trener Tomasz Kulawik zagrał natomiast ofensywnie, wystawiając od początku dwóch napastników - Cwetana Genkowa i Daniela Sikorskiego oraz z takim też nastawieniem.

Szybko mogło to dać efekty, bo już w 9. minucie po ładnie rozegranej akcji wiślacy wyszli z kontrą. Łukasz Garguła zagrał do Genkowa, ale ten uderzył źle i przegrał pojedynek ze Zbigniewem Małkowskim, który piłkę złapał. Po kolejnych dziewięciu minutach z dystansu przymierzył Sikorski, ale futbolówka przeleciała nad bramką.

Wiślacy od początku lepiej operowali piłką, ale po 20 minutach na chwilę groźniej było pod naszą bramką. Najpierw bowiem po rzucie rożnym Sergei Pareiko minął się z piłką, a w 22. minucie Piotr Malarczyk trafił w naszą boczną siatkę.

Wypad Korony szybko wiślacy jednak zamknęli. I to niezwykle skutecznie. Futbolówkę na długi słupek wrzucił Garguła, a tam najwyżej wyskoczył Genkow i od 26. minuty "Biała Gwiazda" prowadziła 1-0. Minutę później kielczanie znaleźli się w jeszcze gorszym położeniu, bo za faul na Michale Chrapku czerwoną kartkę zobaczył Michał Janota i gospodarze musieli grać w dziesiątkę.

Taka sytuacja sprawiła, że Korona solidnie się pogubiła, a Wisła długimi momentami grała z gospodarzami w piłkarskiego "dziadka". Wprawdzie niewiele z tego wynikało, ale to kielczanie musieli biegać za piłką. Do tego przechwytując ją z rzadka.

Dopiero w samej końcówce I połowy dwa razy zakotłowało się pod każdą z bramek. Najpierw w 42. minucie główka Pavola Staňo, po rzucie rożnym, mogła sprawić nam kłopot, bo za strzałem ruszył Grzegorz Lech, ale ubiegł go Pareiko. W doliczonym zaś czasie gry futbolówkę na jedenastym metrze przejął Sikorski, ale w gąszczu nóg obrońców Korony nie zdołał się z nią odwrócić i I połowa skończyła się zasłużonym prowadzeniem Wisły 1-0.

Po przerwie kielczanie wyszli z aż dwoma ofensywnymi zmianami i szybko Paweł Golański groźnie wrzucił na długi słupek, piłka nieznacznie minęła naszą bramkę.

W kolejnych minutach spotkanie zrobiło się otwarte. Akcje przenosiły się raz pod jedną, raz pod drugą bramkę, ale piłkarzom brakowało dokładności. Podobać na pewno mogła się próba ze skrzydła Garguły, ale jego zgranie padło łupem bramkarza Korony.

W 62. minucie powinno być 2-0 dla Wisły. Genkow po świetnym podaniu Chrapka wyszedł bowiem sam przed Małkowskiego, ale znalazł się jednak z boku bramki. Próbował jeszcze odszukać podaniem nadbiegającego Rafała Boguskiego, ale zagrał niedokładnie i okazja przepadła.

W 77. minucie podobne odczucia mogli mieć kibice Korony, a dobrą okazję do wyrównania zmarnował Michał Zieliński, trafiając z dobrej pozycji w Gordana Bunozę.

Na siedem minut przed końcem kielczanie, którzy zaczynali niespodziewanie coraz mocniej przeważać, wytrącili sobie - wydawało się - kolejny atut z rąk. Drugą żółtą kartkę, za faul taktyczny na Genkowie, dostał bowiem Vlastimir Jovanović i graliśmy już "11 na 9". Jak się okazało niezbyt długo, bo wprowadzony w 84. minucie do gry Michał Szewczyk szybko zarobił dwie żółte kartki i musiał opuścić boisko, co dało jeszcze w ostatnich chwilach sygnał do ataku dla gospodarzy.

I to przyniosło im powodzenie. W ostatniej akcji meczu, już w 93. minucie, na lewej stronie nikt nie upilnował Macieja Korzyma, który wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem Wisły!

Zremisować ten mecz, będąc lepszym, grając w przewadze, to nawet coś więcej niż frajerstwo. To prawdziwy dramat tego zespołu!

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Korona wydarła Wiśle zwycięstwo

Data publikacji: 11-11-2012 19:02


Piłkarze Białej Gwiazdy nie znaleźli recepty na graczy z Kielc, chociaż zwycięstwo nad gospodarzem niedzielnej potyczki było w ich zasięgu ręki. Po festiwalu czerwonych kartek, towarzyszącemu spotkaniu w ramach 11. kolejki, zawodnicy Tomasza Kulawika wracają do Krakowa z jednym punktem.

Tym razem trener Tomasz Kulawik wystawił w wyjściowej jedenastce aż trzech nominalnych napastników: Rafała Boguskiego, Daniela Sikorskiego i Tsvetana Genkowa. Bułgarski zawodnik, który ostatniego gola w lidze strzelił w meczu 5. kolejki z Lechią Gdańsk, odwdzięczył się szkoleniowcowi za zaufanie bramką. Genkov mógł nawet pokusić się o wyższy dorobek strzelecki po pierwszej części spotkania w Kielcach, ale na trzy próby udało mu się wykorzystać jedną.


W 9. minucie po świetnej akcji z Łukaszem Gargułą Ceco wyszedł na czystą pozycję, ale posłał futbolówkę w bramkarza rywali, Zbigniewa Małkowskiego. W 26. minucie po zagraniu Daniela Sikorskiego do Garguły ten drugi wrzucił piłkę na długi słupek do Genkowa, który wyskoczył do niej i strzałem głową wpakował ją do siatki. Kolejną okazję na trafienie Genkov miał w 34. minucie, jednak po dośrodkowaniu Michała Chrapka strzał głową napastnika Białej Gwiazdy obronił Małkowski.

Korona do momentu utraty bramki dotrzymywała kroku Wiślakom. W 22. minucie Artur Lenartowski trafił w boczną siatkę po zagraniu z autu, ale cztery minuty później gospodarze stracili gola, a w 28. minucie zawodnika. Po bezmyślnym faulu na Chrapku czerwoną kartkę otrzymał Michał Janota i do końca spotkania podopieczni Leszka Ojrzyńskiego musieli radzić sobie w osłabieniu. Do 40. minuty na boisku niewiele się działo – Wiślacy kontrolowali grę, a Korona, jeśli na moment odzyskiwała piłkę, to zaraz ja traciła. Jednak kielczanie wielokrotnie pokazywali, także w meczach z Wisłą, że gra w dziesięciu i gonienie wyniku nie oznacza, że już się poddali. Na trzy minuty przed końcem pierwszej połowy Pavol Stano w polu karnym gości odegrał piłkę do Grzegorza Lecha, który starał się wpakować piłkę do siatki przewrotką, ale Sergei Pareiko zachował spokój i pewnie złapał futbolówkę, uprzedzając rywala. Kilka minut po wznowieniu gry groźnie na bramkę Pareiki uderzał z kolei Paweł Golański, ale piłka w niewielkiej odległości minęła słupek.

Później znowu do głosu doszli krakowianie, którzy w 62. minucie powinni udokumentować swoją przewagę kolejnym golem. Tsvetan Genkov wyszedł na czystą pozycję, ominął Małkowskiego, ale był za bardzo wyrzucony poza bramkę, dlatego odegrał piłkę do Boguskiego, który w stuprocentowej sytuacji w nią nie trafił.

W 77. minucie mogło się to zemścić na Wiślakach. Michał Zieliński wycofał piłkę spod linii końcowej na 14. metr do Macieja Korzyma, ale na drodze piłki po strzale napastnika w ostatniej chwili stanął Gordan Bunoza, blokując uderzenie. Gospodarze wyczuli swoją szansę na wyrównanie, ale w 83. minucie stracili drugiego zawodnika. Za faul na Genkowie drugą żółtą kartką został ukarany Vlastimir Jovanović i Korona kończyła mecz w dziewiątkę. Mimo to na boisku nie zrobiło się spokojniej. Podopieczni trenera Ojrzyńskiego byli podrażnieni sytuacją i starali się do końca urwać punkty rywalom.

Atmosfera udzieliła się i Wiślakom. W 90. minucie, po zaledwie sześciu minutach przebywania na boisku, drugą żółtą kartkę otrzymał Michał Szewczyk, który musiał opuścić boisko. Tak więc i krakowianie nie skończyli tego meczu w komplecie. Na dodatek, stracili również komplet punktów – w 93. minucie Sergeia Pareikę pokonał Maciej Korzym.

Korona Kielce – Wisła Kraków 1:1 (0:1)

0:1 Genkov 26'

1:1 Korzym 93'

Korona Kielce: Małkowski – Golański, Malarczyk (88' Żewłakow), Stano, Lisowski – Foszmańczyk (46' Sierpina), Lenartowski, V. Jovanović, Lech (46' Zieliński) – Janota, Korzym

Wisła Kraków: Pareiko – Jaliens, Bunoza, Chavez, Frederiksen – Boguski (92' Quioto), Wilk, Chrapek (83' Szewczyk), Garguła – Sikorski (78' Sobolewski), Genkov

Żółte kartki: V. Jovanović, Malarczyk (Korona) – Frederiksen, Wilk, Szewczyk (Wisła)

Czerwone kartki: Janota; V. Jovanović, Szewczyk (za dwie żółte)

Sędziował: Sebastian Jarzębak (Bytom)

Widzów: 8 643

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Minuta po minucie

W 11. kolejce gramy w Kielcach. Tradycyjnie bez wsparcia własnych kibiców, będących na "podwójnym" zakazie wyjazdowym. Raz, że władze Korony robią wszystko, by Wisła do Kielc nie przyjechała a dwa - ostatni mecz Wisły w Krakowie (z Lechem) skutkował karami, z których jedna zabrania wyjazdów fanom z Krakowa na trzy mecze. W tym do Kielc.

Dziś w Kielcach spotykają się sąsiedzi z tabeli. Wisła jest 12., a Korona 13., oba zespoły mają po 11 punktów.

Trzy ostatnie mecze na własnym boisku kielecki zespół wygrał. Ostatnie zwycięstwo z Kielc wywiozła 1 września Lechia, wygrywając 1:0. Później koroniarze ogrywali Podbeskidzie, Zagłębie i Pogoń a więc trzy zespoły z dolnych rejonów tabeli. Rejonów, w których jest i Wisła, która...

...na wyjeździe wygrała tylko raz, przed dwoma tygodniami w Łodzi, na Widzewie. Jednak tydzień temu ponieśliśmy przykrą porażkę z Lechem na własnym boisku.

Dziś o zwycięstwo będzie tym trudniej, że przemeblowany musi zostać środek obrony. Ze składu za kartki wypadli Michał Czekaj i Arkadiusz Głowacki - ten drugi na dłużej, gdyż przytrafił mu się poważny uraz kolana, eliminujący z treningów być może do końca roku. Po dłuższej przerwie zobaczymy na boisku Osmana Chaveza.

W Kielcach ma nie być także Maora Meliksona, nie wiemy też czy wykurował się na czas Radosław Sobolewski.

Radosław Sobolewski pojechał do Kielc, ale mecz rozpocznie na ławce rezerwowych.

Skoro możemy mieć problemy z obroną, a brak nam głównego środkowego pomocnika, to mimo wszystko grajmy piłką większą ilością graczy i nie dajmy jej rywalowi - tak powinniśmy rozumieć wystawienie trzech napastników w wyjściowym składzie Wisły? Mecz od pierwszej minuty zaczną Sikorski, Boguski i Genkow. Wspomagać ich w ofensywie mają Garguła i Chrapek.

Szansę rehabilitacji za mecz z Lechem otrzymuje Frederiksen. Parę stoperów tworzą dziś Chavez z Bunozą.

W rezerwie, oprócz wspomnianego "Sobola" pozostają: Miśkiewicz, Jovanović, Stolarski, Iliev, Quioto i Szewczyk.

W 11. kolejce rozegrano już sześć z ośmiu meczów. Wszystkie zakończyły się zwycięstwem gości, m.in. na Legii wygrała Jagiellonia, Piast na Śląsku a przed chwilą Zagłębie na Górniku. Nie przerwijmy tej passy!

Canal+ ustawia Boguskiego na lewym skrzydle, Gargułę na prawym, a Chrapek z Wilkiem mieliby grać w środku. W ataku zaś Sikorski z Genkowem.

Dziś 11 listopada, przed meczem odegrany i odśpiewany zostaje więc Mazurek Dąbrowskiego.

  • 1’ Wiślacy w białych strojach. Zaczynają Sikorski z Genkowem.
  • 1’ Pierwszy strzał na bramkę Wisły oddaje Michał Janota. Z dystansu i niegroźnie, gdyż niecelnie.
  • 3’ Korzym łatwo minął na skrzydle Bunozę, sytuacji przyglądał się Frederiksen, centra w pole karne, do której daleko miał Foszmańczyk.
  • 4’ Dwie wrzutki w kierunku Genkowa, ta druga trochę groźniejsza, ale radzą sobie gospodarze. Małkowski musiał piąstkować i uczynił to skutecznie.
  • 6’ Wrzutka z auto w nasze pole karne, Chavez czujnie w powietrzu.
  • 6’ Stano fauluje Bunozę dwa metry przed naszym polem karnym.
  • 6’ Wymiana piłek Genkowa z Sikorskim, drugie zagranie jednak za mocne, tylko aut dla Wisły.
  • 8’ Sikorski przecenił dynamikę Frederiksena, zagrał na lewe skrzydło do Duńczyka, ale Janota skutecznie zastawił piłkę i został sfaulowany.
  • 9’ Janota uderza zza pola karnego po ziemi w środek bramki, chwyt Pareiki.
  • 9’ Stuprocentowa sytuacja Wisły! Dobrze rozegrana piłką od Boguskiego i nagle Genkow z Gargułą znaleźli się przed Golańskim i bramkarzu. Podanie Garguły, Genkow przy piłce, strzał, ale Małkowski skrócił kąt i wybronił. To trzeba było wykorzystać!
  • 11’ Chavez dwukrotnie przerywa akcję Korzyma, za drugim razem niezgodnie z przepisami.
  • 12’ Golański wrzuca. Do Pareiki.
  • 14’ Chavez twardym wejściem powstrzymał atak Lecha.
  • 21’ Groźnie w naszym polu karnym, który minął się z piłką po dośrodkowaniu z lewego skrzydła. Nikt inny jej jednak nie sięgnął.
  • 22’ Lenartowski z bliska uderzył piłką w boczną siatkę po wrzucie z autu.
  • 25’ Janota miękko do Jovanovicia, ale za mocno, piłka Pareiki.
  • 26’ Gooooool Cwetana Genkowa! Ale dokładnie! Idealna wrzutka Garguły z linii pola karnego, nieco z prawej strony, Genkow na długim słupku po lewej zamykał to dośrodkowanie, wyszedł w powietrze, uprzedził dwóch rywali i wpakował z bliska piłkę do bramki. Brawo!
  • 28’ Janota ukarany czerwoną kartką po faulu na Michale Chrapku!
  • 28’ Bardzo groźny atak na stopę i blisko stawu skokowego, ale faktem jest, że Janota próbował uciec z nogą. Żółta na pewno słuszna, czerwonej można było uniknąć.
  • 34’ Genkow wygrał główkę w polu karnym Korony, ale teraz było dalej do bramki, łapie piłkę Małkowski.
  • 35’ A tu jeszcze "powtórka" gola Genkowa
  • 39’ Centruje z... prawej strony Frederiksen, Małkowski nie ma problemu z wyłapaniem piłki, choć została uderzona poprawnie.
  • 40’ Spokojny chwyt Małkowskiego po strzale Sikorskiego i podbiciu piłki rykoszetem przez obrońcę.
  • 41’ Dwie groźne wrzutki w nasze pole karne, dwukrotnie piłkę wybił Chavez. Gospodarze narzekają, że Honduranin za pierwszym razem wsparł się na Stano.
  • 41’ Nie widać przewagi jednego zawodnika Wisły. Dośrodkowanie z rzutu rożnego, Stano główkuje w stronę Pareiki. Nie byłoby to groźne zagranie gdyby nie stojący przed Pareiką Lech, który jednak piłki nie sięgnął.
  • 45+1’ Sikorski nie opanował piłki w polu karnym Korony, po czym...

...sędzia zakończył pierwszą połowę meczu. Statystycznie mecz wyrównany, Wisła ma jedynie dużą przewagę w posiadaniu piłki (67% - 33%). Strzały 5-4, celne 3-2 (dla Wisły). Kompletna statystyka (foto)

  • 46’ Podwójna zmiana w Koronie. Zieliński za Lecha i Sierpina za Foszmańczyka.
  • 48’ Bardzo groźne uderzenie / centra Golańskiego z ostrego kąta. Pareiko nie sięgnął piłki, podobnie jak Zieliński, ale ta minęła słupek bramki Wisły o pół metra.
  • 50’ Sikorski nie zorientował się, że właśnie tak prostopadle zagra Boguski.
  • 54’ Bunoza wpada w pole karne lewym skrzydle, ostro wstrzelił w pole bramkowe, ale trafił w obrońcę Korony.
  • 54’ Chrapek z rogu do... Małkowskiego.
  • 55’ Garguła minął Zielińskiego na prawym skrzydle, wjechał w pole karne, zagranie w stronę Genkowa z którym radzi sobie Małkowski. Oj, można to było lepiej rozegrać.
  • 56’ Korzym indywidualnie, podszedł w pobliże pola karnego, uderzenie z ponad 20 metrów obok bramki. Pareiko asekurował lot piłki.
  • 57’ Ajj, przeciął Stano lot piłki zagranej z prawej strony, a Sikorski już czekał nieobstawiony w polu karnym...
  • 60’ Chrapek chciał odegrać z pola karnego zewnętrzną częścią stopy do tyłu na wolne pole, ale zbyt lekko i strata. Kontrę Korony powstrzymał Chavez.
  • 61’ Chwila chaosu na boisku, Sierpina poszedł do lewej strony, zacentrował, ale chwyt Pareiki.
  • 61’ Niepotrzebnie Boguski szukał w ten sposób Genkowa. Genkow upadł w polu karnym, a zagranie Boguskiego i tak za mocne. Chyba należało uderzyć.
  • 62’ No nie, takie sytuacje trzeba kończyć golem!!! Sam Genkow przed bramkarzem po idealnym podaniu Chrapka, ostry kąt, więc Bułgar zdecydował się na wycofanie do Boguskiego i zrobił to fatalnie. Oby te sytuacje nie zemściły się.
  • 64’ Chavez upada w naszym polu karnym po pojedynku ze Stano, Honduranin nie podnosił się przez pół minuty, ale w końcu wrócił do gry.
  • 65’ Mogła być kontra, ale bardzo zwolnił... no nie, nie można tak wyprowadzać piłki.
  • 65’ Uh, blisko gola! Chrapek w narożniku pola karnego, szedł na obieg Frederiksen, Chrapek ściął do środka, uderzył prawą nogą blisko okienka, ale brakło około metra.
  • 66’ Niegroźna główka Bunozy po centrze z rogu.
  • 68’ Boguski źle do Genkowa. Bułgar zresztą zbyt pasywny.
  • 69’ Uderzenie Boguskiego z ponad 30 metrów z pierwszej piłki. Baaardzo wysoooko.
  • 72’ Nie wiadomo czy nie będzie potrzebna zmiana Jaliensa, trzyma się za udo prawej nogi i utyka.
  • 73’ Korzym jak dziecko ogrywa Frederiksena, Duńczyk fauluje, choć Korzym upadł "z głodu".
  • 74’ Zieliński dobrze wyszedł w powietrze po centrze Golańskiego, główka w środek bramki Wisły. Pareiko bez problemów.
  • 75’ Garguła miał trzech partnerów w polu karnym, ale zagrał za ich plecy. Inna rzecz, że nie byli oni najmądrzej ustawieni.
  • 75’ Szykuje się zmiana za Sikorskiego. Póki co "wymusił" kartkę Vlastimila Jovanovicia, który trącił Sikorskiego kolanem już po gwizdku. Wejdzie "Sobol"?
  • 77’ Stuprocentowa szansa Korony! Piłka wyłożona do Zielińskiego na 10. metr, który trafił w Gordana Bunozę! Po okresie przewagi w drugiej połowie prosimy się o utratę gola.
  • 78’ Sobolewski zmienia Sikorskiego.
  • 78’ Niepewne piąstkowanie Pareiki, piłka sprowadzona do ziemi, ale żaden z koroniarzy nie miał do niej blisko.
  • 79’ Lenartowski faulowany przez Wilka, sędzia ogłasza przywilej korzyści, ale wraca do tej sytuacji i daje żółtą kartkę. Wilk nie zagra w następnym meczu.
  • 80’ Chwyt Pareiki po centrze Golańskiego.
  • 82’ Za wysoko uniesiona noga przy strzale Zielińskiego.
  • 83’ Druga żółta kartka dla Jovanovicia za faul w środku pola na wychodzącym z kontrą Genkowie.
  • 84’ Za Chrapka wchodzi Michał Szewczyk.
  • 85’ Szewczyk już w meczowym protokole, jego faul na Lisowskim i kartka.
  • 86’ Szewczyk na spalonym po podaniu Genkowa.
  • 87’ Korona szuka fauli i wrzutek w pole karne.
  • 87’ Golański centruje w ręce Pareiki.
  • 88’ Spalony Genkowa?! Oj mamy wątpliwości...
  • 88’ Mamy lepsze oko niż sędzia liniowy. Niestety...
  • 88’ Malarczyk ukarany "żółtkiem".
  • 90’ Genkow traci piłkę przy próbie minięcia rywala.
  • 90’ No to pograł Michał Szewczyk. Druga żółta. Wszedł sześć minut temu. Przy czym faulu nie było, symulka Sierpiny.
  • 90+3’ Ostatnia zmiana w meczu. Quioto za Boguskiego.
  • 90+4’ "Brawa" za frajerstwo. Korzym sam przed bramką Pareiki z olimpijskim spokojem wykorzystuje swoją sytuację. Wisła prosiła się o to od 20 minut.
  • 90+4’ Kartka dla strzelca.

Koniec meczu.

- Zachowaliśmy się jak frajerzy - powiedział Rafał Boguski. Masz rację. Wiemy, że nie było go już na boisku gdy traciliśmy gola, ale mógł wcześniej wraz z kolegami zdobyć gola, grając tyle czasu w przewadze.

Źródło: wislakrakow.com

Pokaz minimalizmu i frajerstwa

11. listopada 2012, 23:00


Frajerstwo pierwsza klasa... Naprawdę trzeba się postarać żeby wyjść na prowadzenie, grać w przewadze jednego zawodnika, później o dwóch piłkarzy więcej, być przeważającą drużyną i zremisować po ostatniej akcji w meczu.


W pierwszej połowie wiślacy narzucili swoje warunki piłkarzom Korony, którzy często nie byli w stanie nawet wyprowadzić piłki z własnej połowy. Podsumowaniem dominacji "Białej Gwiazdy" była bramka Cwetana Genkowa. Bułgar, który ostatnio stracił miejsce w wyjściowej jedenastce dziś odpłacił się trenerowi Kulawikowi za otrzymaną szansę występu, wykorzystując dobre dośrodkowanie Garguły i komiczną interwencję Pawła Golańskiego, który wystawił nogę na wysokość szóstego piętra zamiast po prostu wyskoczyć i zawalczyć w powietrzu. Dodatkowo wiślakom pomógł Michał Janota i sędzia Jarzębak, który chyba zbyt pochopnie usunął Janotę z boiska za faul na Michale Chrapku.

Druga połowa to festiwal nieskuteczności i zmarnowanych szans, krótko mówiąc pokaz frajerstwa i minimalizmu. Tyle stworzonych dobrych okazji, żeby nie powiedzieć że sporo z nich było stu procentowych, można by rozdzielić na dwa jeśli nie trzy spotkania i żadnej bramki. Pod koniec meczu mocniej depnęła Korona, która mimo że grała w osłabieniu to korzystała z dziwnej przypadłości "Białej Gwiazdy". Zamiast pójść za ciosem i dobić słabego rywala zaczyna się granie na utrzymanie wyniku. Ale o czym my w ogóle mówimy, skoro nawet rzuty wolne były rozgrywane do tyłu, żeby przypadkiem nie posłać piłki zbyt blisko piłkarzy Korony. Brakuje chęci rozgromienia rywala, upokorzenia go przed własnymi kibicami - a po co, skoro można dowieźć zwycięstwo, w końcu tak samo punktują 1:0 jak 3:0. Zaraz, zaraz... nie można, bo w ostatniej akcji meczu traci się frajerską bramkę i remisuje wygrane zawody.

Popis dał też Michał Szewczyk, który w drugiej połowie pojawił się na boisku i w sześć minut złapał dwie żółte kartki. Widać że brakło doświadczenia i zimnej głowy, szkoda tylko że to wszystko przydarzyło się w meczu, zremisowanym w tak kuriozalnych okolicznościach. Nie wiadomo za to czego brakło sędziemu Jarzębakowi i jego kolegom przy liniach bocznych. Aż się nie chce wymieniać jego wszystkich błędów i niedopatrzeń, po prostu ręce opadają..

Sen z powiek spędzała trenerowi Kulawikowi wizja ustawienia formacji obronnej bez dwóch podstawowych stoperów, jednak jak się okazało zupełnie niepotrzebnie. Bardzo dobre zawody rozegrał Osman Chavez, który wespół z Goradenem Bunozą radzili sobie z Maciejem Korzymem i innymi napastnikami Korony, i nie zmienia tego nawet stracona bramka, gdyż trudno doszukiwać się w niej "udziału" dwójki Chavez - Bunoza.

Nie wiemy co kieruje Tomaszem Kulawikiem, który notorycznie daje szansę Danielowi Sikorskiemu. Ten z kolei permanentnie jest najgorszym zawodnikiem na placu gry. Gdyby do zawodowego grania w piłkę wystarczyły dobre chęci i walka - co wymienia się jako główne zalety Sikorskiego - to zawód piłkarz byłby najliczniejszą profesją w tym kraju. Tymczasem całe mecze na ławce rezerwowych przesiaduje Romell Quioto, który po odbyciu swojej kary jeszcze nie otrzymał żadnej szansy na pokazanie się w meczu (bo chyba nie dzisiejsze 3 minuty), a nikt nie uwierzy w to, że w treningu prezentuje się gorzej niż Sikorski bo to po prostu jest niemożliwe.

Nikt już nie ma najmniejszych złudzeń o co gramy w tym sezonie. Nie gramy o nic, bo nie można walczyć o jakiekolwiek wyższe cele z piłkarzami bez ambicji. Piłkarze najmądrzejsi są po meczu, wtedy zawsze wiedzą że to oni zwiedli, że mogli wyżej podejść do rywala i starać się dobić go kolejnymi golami. Szkoda, że jest to wiedza po fakcie i że zamiast rywala, to dobijają swoich kibiców, niemalże regularnie tydzień w tydzień.

wislakrakow.com (sum91)

Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Tomasz Kulawik ciągle pełen złości po powrocie Wisły z Kielc

Bartosz Karcz


W poniedziałek przy ul. Reymonta nadal wszyscy rozpamiętywali niedzielny mecz z Koroną. Zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki. Skończyło się jednak na remisie 1:1 po bramce w doliczonym czasie gry. - Po obejrzeniu meczu jeszcze raz, odczuwam nawet większą złość niż w niedzielę w Kielcach - nie kryje trener Tomasz Kulawik.

Szkoleniowiec "Białej Gwiazdy" dokonał już analizy spotkania i wnioski płyną z niej takie, że krakowianie sami zgotowali sobie taki los. Zamiast bowiem grać w podobny sposób, jak w pierwszej połowie, oddali po przerwie inicjatywę grającej w osłabieniu Koronie, co skończyło się ostatecznie stratą dwóch punktów.

- W pierwszej połowie graliśmy piłką, kontrolowaliśmy mecz. Natomiast później wyglądało to tak, jakbyśmy przestraszyli się, że możemy wygrać to spotkanie.

Oddaliśmy pole, weszliśmy w chaos, który zaproponowała Korona. To wszystko doprowadziło do sytuacji, że zremisowaliśmy mecz, który powinniśmy wygrać - stwierdza Kulawik. Trener Wisły zdradza, iż w przerwie tłumaczył swoim podopiecznym, że mają grać w taki sposób, jak w pierwszej części. Tymczasem piłkarze zaprezentowali na boisku coś zupełnie innego.

- Rozmawialiśmy w przerwie, że nadal powinniśmy utrzymywać się przy piłce, bo jest nas o jednego więcej. Myślę, że problem zrodził się w głowach zawodników. Za bardzo uwierzyli, że skoro pierwsza połowa wyglądała dobrze, to tak samo musi być w drugiej. Tymczasem Korona postawiła wszystko na jedną kartę, a my nie potrafiliśmy już opanować sytuacji. Zamiast grać piłką, biegaliśmy za nią.

Taki obraz gry sprawił, że Wisła po przerwie miała ogromne problemy ze stwarzaniem sobie sytuacji do strzelenia bramek. Zwraca na to uwagę Kulawik: - Powinniśmy strzelić drugą bramkę już w pierwszej połowie. Mieliśmy sytuacje i gdybyśmy prowadzili 2:0, mecz praktycznie by się skończył. Po przerwie miałem pretensje do Chrapka, Garguły, Bunozy czy Boguskiego, że w dogodnych sytuacjach nie oddawali strzałów. Chcieliśmy wjechać do bramki, zamiast strzelać z dystansu i przynajmniej dać bramkarzowi możliwość popełnienia błędu - analizuje grę szkoleniowiec.

Żeby oddać wiślakom sprawiedliwość, trzeba jednak również wspomnieć, że dwie stuprocentowe okazje sobie stworzyli. Po prostopadłych podaniach na czyste pozycje wychodzili Cwetan Genkow i Michał Szewczyk. Problem w tym, że błędy w tych sytuacjach popełnił sędzia asystent, pokazując niesłusznie spalone.

Tłumaczenie się błędami arbitra nie ma jednak najmniejszego sensu, bo biorąc pod uwagę przebieg meczu i to, co zaprezentowała Korona, Wisła powinna to spotkanie spokojnie wygrać. O tym, że tak się nie stało, przesądziła akcja z trzeciej doliczonej do regulaminowego czasu minuty. Akcja, w której błąd gonił błąd w postawie wiślaków.

- Zabrakło przerwania tej akcji już na samym jej początku - mówi Kulawik. - Piłka była zagrana do Cwetana Genkowa i zabrakło tutaj walki o nią. Później można było jeszcze przerwać atak Korony w środku pola. Konsekwencją tych wszystkich błędów było podanie do Korzyma. Frederiksen łapał napastnika Korony na spalonego, nie wyszło i padł gol.

Postawa Frederiksena również wzbudzała po meczu sporo emocji. Rozegrał kolejne już słabe spotkanie. Tak jak w potyczce z Lechem Poznań, "maczał palce" przy bramce dla rywali. W przypadku Duńczyka los zadrwił z Wisły. Latem wybrała bowiem właśnie Frederiksena, który gra po prostu słabo, zamiast Piotra Brożka, który po rozwiązaniu kontraktu z Trabzonsporem wróciłby na ul. Reymonta z pocałowaniem ręki. W Wiśle Brożka jednak nie chcieli, dzisiaj gra on bardzo dobrze dla Lechii Gdańsk i właśnie otrzymał powołanie do reprezentacji Polski. Krakowianie tymczasem mają problem z obsadą lewej obrony.

Wisła ma także inny problem, bo ciągle dramatycznie potrzebuje punktów. Tymczasem w najbliższej kolejce na ul. Reymonta przyjedzie "zraniony" porażką z Piastem Gliwice - Śląsk. Mimo problemów, Kulawik stara się szukać pozytywów przed tym spotkaniem.

- Śląsk rzeczywiście przyjedzie do nas podrażniony - mówi trener "Białej Gwiazdy". - Wrocławianie będą chcieli wygrać, a to oznacza, że możemy mieć więcej miejsca do wyprowadzania naszych ataków. Oby tym razem były one skuteczne. Kulawik z nieco większym optymizmem musi patrzeć w przyszłość również ze względu na sytuację kadrową. Kontuzjowany w tym momencie jest tylko Arkadiusz Głowacki. Do treningów wrócili Maor Melikson i Łukasz Burliga, co zwiększy pole manewru przed meczem ze Śląskiem. Przy ul. Reymonta mogą się również cieszyć, że najbliższe spotkanie zaplanowano na niedzielę. Zwiększa to bowiem szansę występu Osmana Chaveza, który wyjechał na zgrupowanie reprezentacji Hondurasu.

- Osman ma wrócić w piątek - mówi Kulawik. Jeśli tym razem Honduranin rzeczywiście wróci na czas, z czym miał już wiele razy spore problemy, to powinien zagrać przeciwko Śląskowi, bo w Kielcach akurat on swoją szansę wykorzystał w pełni. Czy to będzie oznaczało, że do składu wróci Michał Czekaj, a na lewą obronę przesunięty zostanie Gordan Bunoza? - Poczekajmy. Do meczu jest jeszcze kilka dni - kończy Kulawik.

Źródło: gazetakrakowska.pl

Wypowiedzi trenerów po meczu Korona - Wisła

- Myślę, że skumulowały się wszystkie pechy jakie mamy do tej pory w tej rundzie. Bo de facto dostaliśmy w ostatniej akcji bramkę i zremisowaliśmy mecz, który można powiedzieć był wygrany. To jest sport, gratuluję Koronie tego punktu - powiedział po remisie w Kielcach trener Wisły, Tomasz Kulawik.

- Wyszliśmy z zamiarem takim, żeby zagrać wysoko pressingiem, agresywnie, aby pokazać Wiśle, że to jest nasz teren, ale w I połowie tego nie zrobiliśmy - mówił natomiast opiekun gospodarzy, Leszek Ojrzyński. - Wisła za dużo operowała piłką w środkowej strefie i w strefie swojej obrony, a na to mieliśmy nie pozwolić. Pierwsza połowa nam nie wyszła, bo dostaliśmy czerwoną kartkę, a jeszcze wcześniej bramkę i musieliśmy gonić wynik. Wierzyliśmy w to i powiedzieliśmy sobie w przerwie, że jeszcze nie wszystko stracone. Najważniejsze było nie stracić drugiej bramki, a pod koniec mieliśmy zaatakować wszystkimi siłami, które mamy, choć już po przerwie weszło dwóch bardzo ofensywnych zawodników. Mieliśmy dużo stałych fragmentów, strzały były w światło bramki, wierzyliśmy do końca i Bóg nam to wynagrodził. Zawsze mecze z Wisłą, jak znamy z historii, dostarczały dramaturgii. Dziś były jeszcze trzy czerwone kartki i bramka w ostatniej sekundzie, w ostatniej akcji meczu. Za drugą połowę trzeba pochwalić moich piłkarzy, walczyli, a był moment, że graliśmy w dziewiątkę i dalej dążyliśmy do tego, żeby trafić do bramki Wisły i to się opłaciło - zakończył trener Korony.

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Ojrzyński: Bóg nam to wynagrodził

Data publikacji: 11-11-2012 19:31


Leszek Ojrzyński pochwalił po meczu swoich graczy za to, że wyrwali punkt krakowskiej Wiśle, zdobywając wyrównującego gola w ostatniej akcji. „Na pewno za drugą połowę trzeba pochwalić chłopaków, bo walczyli, mimo że graliśmy w dziewiątkę. Dążyli do tego, żeby trafić do bramki Wisły i to się opłaciło” – powiedział szkoleniowiec Korony.

„Wyszliśmy z zamiarem, żeby zagrać wysoko pressingiem, agresywnie, pokazać Wiśle, że to jest nasz teren. Niestety, w pierwszej połowie tego nie zrobiliśmy. Wisła za dużo operowała piłką w środkowej strefie, tak samo w strefie swojej obrony, a na to nie powinniśmy pozwolić. Ta pierwsza połówka dodatkowo nam nie wyszła, bo dostaliśmy czerwoną kartkę, wcześniej bramkę. Musieliśmy gonić wynik. Wierzyliśmy w to, że jeszcze nie wszystko stracone. Najważniejsze, żeby nie stracić drugiej bramki, a pod koniec zaatakujemy wszystkimi siłami, jakie mamy. Można powiedzieć, że Bóg nam to wynagrodził. Zawsze mecze z Wisłą dostarczały dramaturgii. Na pewno za drugą połowę trzeba pochwalić chłopaków, bo walczyli, mimo że graliśmy w dziewiątkę. Dążyli do tego, żeby trafić do bramki Wisły i to się opłaciło” – podsumował mecz Korony z Wisłą Ojrzyński.

AM

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Rafał Boguski: - Zachowaliśmy się jak frajerzy

- Zachowaliśmy się jak frajerzy, można powiedzieć, bo nie możemy dać sobie strzelić bramki jeszcze w ostatnich minutach, grając w przewadze. Nie wiem co więcej powiedzieć - mówił po zremisowanym w dramatycznych okolicznościach meczu z Koroną Kielce Rafał Boguski.

- Można powiedzieć, że graliśmy jedno z najlepszych spotkań, choć wiadomo, że z przewagą jednego zawodnika, a później dwóch. Staraliśmy się utrzymywać przy piłce, ale jedna jakaś kontra, prostopadła piłka i jeden błąd... Miały być trzy punkty, a jest tylko jeden - dodał Boguski, który zszedł zresztą z boiska zmieniony kilkadziesiąt sekund przed stratą gola.

Źródło: Canal+ Sport

Źródło: wislaportal.pl

Wilk: Problemem Wisły jest Wisła

Data publikacji: 11-11-2012 19:47


„Na dziś największym problemem Wisły jest sama Wisła. W każdym z ostatnich meczów mogliśmy się pokusić o trzy punkty, a za każdym razem dzięki naszej niefrasobliwości przeciwnik zdobywał punkty – czy to trzy, czy jeden, tak jak dziś” – kręcił głową po spotkaniu z Koroną Kielce Cezary Wilk.


„Nie wiem, co mam odpowiedzieć” – mówił pomocnik Białej Gwiazdy, pytany o przyczyny tak fatalnego zakończenia meczu w Kielcach. „Chociażbym szukał różnych wymyślnych słów i sformułowań, to nic nie wymyślę. W ten sposób rzadko się mecze przegrywa. Powiedziałem przegrywa, bo ten remis jest dla nas jak porażka” – podkreślił Wilk. „Graliśmy przez większość meczu z przewagą jednego zawodnika, utrzymywaliśmy się przy piłce, szczególnie w pierwszej połowie. Druga połowa nie wyglądała do końca tak, jak powinna. Powinniśmy strzelić jedną, drugą bramkę i byłoby spokojnie. A tak jedna akcja gospodarzy i remis” – komentował na gorąco mecz Cezary Wilk.

„Pewnie gdzieś podświadomie zakodowało nam się, żeby przede wszystkim nie stracić gola. W szatni rozmawialiśmy o czymś zupełnie innym. Mieliśmy grać ofensywnie, atakować, strzelać bramki” – tłumaczył przyczyny bardziej ostrożnej gry w drugiej części meczu pomocnik. „W każdym meczu, gdy przeciwnik nieznacznie przegrywa, w pewnym momencie rzuca wszystko na szalę zwycięstwa. Zawsze robi się wtedy nerwowo. Duża w tym nasza rola, żeby wtedy naszą grę uspokoić i umiejętnie skontrować. Dziś tego nie potrafiliśmy zdobić” – nie krył niezadowolenia zawodnik Białej Gwiazdy.

Zapytaliśmy Czarka, czy po takich spotkaniach jak to w Kielcach, nie przychodzi mu do głowy, że nad Wisłą w tym sezonie wisi jakieś fatum. „Najłatwiej zwalić na brak szczęścia, ale zawsze to gdzieś się zaczyna od błędów całej drużyny i indywidualnych. To jak najszybciej trzeba wykluczyć” – odpowiedział Wilk.

M. Górski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Pareiko: Dużo złych emocji

Data publikacji: 11-11-2012 20:47


Sergei Pareiko z trudem tłumił emocje po meczu z Koroną. Bramkarz Białej Gwiazdy nie mógł uwierzyć, że drużyna, grając z przewaga dwóch zawodników, zamiast strzelić kolejnego gola, broniła dostępu do własnej bramki.


„Cały czas zastanawiam się, dlaczego nie szukaliśmy kolejnych bramek. Graliśmy jedenastu na dziewięciu, a my staliśmy na swojej połowie. Bardzo słabo zagraliśmy w drugiej połowie” – kręcił głową Pareiko. „Trzeba było strzelić drugą bramkę i skończyć mecz. Nie stworzyliśmy ani jednej sytuacji pod bramką Korony grając z przewagą dwóch zawodników” – podkreślił bramkarz Białej Gwiazdy.

Sergei przyznał, że jest bardzo zdenerwowany po spotkaniu. „Bardzo dużo jest we mnie negatywnych emocji. Nie można takich meczów przegrywać. To jest wina nas wszystkich. W takich meczach, gdy gra się jedenastu na dziewięciu, remis nie przystoi. Trzeba było strzelić drugą bramkę. My tymczasem wszystko robiliśmy na odwrót i przez to straciliśmy punkty w ostatnich sekundach meczu” – nie mógł pogodzić się ze stratą punktów Sergei.

M. Górski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Garguła: Jesteśmy wściekli po tym meczu

Data publikacji: 11-11-2012 21:01


„Nie wiem, czy my się przestraszyliśmy, czy baliśmy się utrzymywać przy piłce?” – kręcił głową po spotkaniu z Koroną Łukasz Garguła, który dodał, że ten remis jest dla Białej Gwiazdy jak porażka.

„Korona grała w jednego, potem dwóch zawodników mniej i z pewnością trzeba było to mądrzej rozgrać, dłużej utrzymać się przy piłce, postarać się o bramkę. My tymczasem straciliśmy gola. Ten remis traktujemy jako przegraną” – mówił po spotkaniu Garguła.

Wisła w drugiej części mogła dobić Koronę między innymi po akcji „Guły”. Jak wyglądała ona z perspektywy Łukasza? „Mogłem uderzać, ale Tsvetan dobrze wchodził przed obrońcę, więc postanowiłem mu zagrać. Być może zbyt lekko mu podałem i gdyby była silniejsza piłka, to trafiłaby do Tsvetana. Mieliśmy też drugą okazję, kiedy obrońca zblokował Tsvetana, kiedy też było blisko, żeby strzelić gola. Nie chcę jednak o tym mówić, bo z pewnością jest we mnie w tej chwili dużo złości. To, co zagraliśmy w drugiej połowie, to jest katastrofa” – przyznał pomocnik Wisły. „Mam nadzieję, że takich katastrofalnych błędów nie będziemy już popełniać. To my jesteśmy winni całej ten sytuacji” – dodał.

„Jesteśmy wściekli po tym meczu. Trzeba jednak też przyznać, że brakuje nam zwycięstw. Gdyby było ich więcej, na pewno nasza pewność siebie byłaby dużo większa. Teraz tymczasem presja jest ogromna i musimy sobie z tym jakoś radzić” – zakończył zawodnik Białej Gwiazdy.

M. Górski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Podsumowanie 11. kolejki T-Mobile Ekstraklasy 2012/2013

13. listopada 2012, 14:35


Gdyby piłkarze Wisły nie stracili frajerskiej bramki w ostatnich sekundach, przyjezdni w 11. kolejce T-Mobile Ekstraklasy zaliczyliby komplet ośmiu zwycięstw. Choć poziom wielu spotkań rozczarował, to wciąż w obecnym sezonie tylko 4 mecze skończyły się bezbramkowymi remisami. Najważniejsze wydarzenie kolejki to porażki niepokonanych dotąd Legii i Górnika. Legia pozostaje liderem rozgrywek, ale ma już tylko punkt przewagi nad kolejnymi w tabeli Polonią i Lechem.


Najpierw swoimi "popisami" kibiców katowali zawodnicy Ruchu Chorzów i Lechii Gdańsk. Niebiescy zaprezentowali się fatalnie, ale i goście z Gdańska nie mieli zbyt wiele do zaoferowania. Zwycięskiego gola Lechistom dał cztery minuty przed upływem regulaminowego czasu gry, 17-letni Kacper Łazaj wieńcząc zespołową akcję strzałem na pustą bramkę. Niewiele ciekawiej było w Łodzi, gdzie Widzew uległ 0-1 Lechowi Poznań po bramce Rafała Murawskiego z 80 minuty.

Kolejne niezbyt atrakcyjne widowisko i kolejny wynik 0-1 obejrzeli kibice z Bielsku-Białej. Podbeskidzie zgodnie z przewidywaniami uległo Polonii Warszawa. Autorem zwycięskiego trafienia był Łukasz Piątek, który złożył się do woleja w polu karnym i huknął pod poprzeczkę. Wcześniej prowadzenie gościom dać mógł Paweł Wszołek, ale fatalnie wykonał rzut karny.

Ciekawie było za to we Wrocławiu. Śląsk Wrocław przegrał z Piastem Gliwice 1-3, choć to on jako pierwszy wyszedł na prowadzenie. Gola głową po centrze Waldemara Soboty zdobył niezawodny ostatnio Sebastian Mila. O Sobocie nie można już wypowiadać się tak pozytywnie. Kilkanaście minut później przyczynił się do wyrównania zagrywając ręką we własnym polu karnym. Wojciech Kędziora uderzył podobnie marnie jak Wszołek, ale Marijan Kelemen przefrunął nad tym strzałem i piłka zatrzepotała w siatce.

Na przerwę gospodarze schodzili już przegrywając. W 44. minucie Ruben Jurado wykorzystał gapiostwo obrony, dopadł do piłki na piątym metrze i strzałem po długimi słupku zmienił wynik meczu. W 77. minucie przypomniał o sobie Sobota, który wyłożył piłkę we własnym polu karnym Damianowi Zbozieniowi, a ten z niedużej odległości uderzył mocno i celnie, pieczętując tym samym zwycięstwo swojej drużyny.

W Warszawie zawiodła Legia, a przede wszystkim jej defensywa, która popełniała błędy jakie nie przystają trampkarzom. Wynik meczu otworzył Dawid Plizga, który w 36. minucie wykorzystał prostopadłe podanie Tomasza Frankowskiego i pasywność obrońców. Legia odpowiedziała pięknym podaniem Danijela Ljuboji, centrą Miroslava Radovicia i wykończeniem Jakuba Rzeźniczaka.

Jednak trzy punkty pojechały do Biełegostoku. Nika Dzalamidze rzucił dziwną niekonwencjonalną piłkę w pole karne, a obrońcy najwyraźniej zgłupieli i zaczęli kryć siebie nawzajem. Z ich karykaturalnego zachowania skorzystał Tomasz Frankowski, który wpakował futbolówkę do siatki z najbliższej odległości.

Niespodziewanym wynikiem zakończył się też mecz w Zabrzu. Niepokonany dotąd Górnik Zabrze uległ okupującemu dolne lokaty Zagłębiu Lubin. Świetny mecz w barwach miedziowych rozgrywał powołany do kadry Szymon Pawłowski. Nie dość, że wygrywał mnóstwo pojedynków z obrońcami gospodarzy, to jeszcze zdobył obie bramki. W 23 minucie lekko, ale precyzyjnie przymierzył z gry z 25. metrów tuż przy słupku. 50 minut później uderzając z podobnej odległości, choć z innego miejsca, zamienił rzut wolny na drugą bramkę.

W Kielcach skompromitowali się piłkarze Wisły, którzy przy słabej postawie gospodarzy zdołali objąć prowadzenie w 26. minucie za sprawą centry Łukasza Garguły i strzału Cwetana Genkowa. Chwilę później czerwoną kartkę zobaczył Michał Janota. W 83. minucie Korona grała już w dziewiątkę, bo z boiska wyleciał Vlastimir Jovanović, jednak wynik nie ulegał zmianie. W 90. minucie czerwoną kartkę zobaczył Michał Szewczyk z Wisły, a w ostatniej akcji meczu Wisła - zdezorganizowana jak przy kontrze - dała sobie wbić wyrównującego gola.

Udaną dla gości (w większości) kolejkę zamknęło skromne zwycięstwo Pogoni Szczecin nad GKS-em Bełchatów. Zwycięska bramka dla Portowców padła w 28. minucie po bezpośrednim uderzeniu z rzutu wolnego Maksymiliana Rogalskiego, które przełamało ręce interweniującego bramkarza i znalazło drogę do siatki. GKS pozostaje na ostatnim miejscu w tabeli i traci dystans do bezpiecznych lokat.

Terminarz i wyniki 11. kolejki T-Mobile Ekstraklasy 2012/2013

Piątek (9 listopada)

18:00 Ruch Chorzów – Lechia Gdańsk 0-1

20:45 Widzew Łódź – Lech Poznań 0-1

Sobota (10 listopada)

13:30 Podbeskidzie Bielsko-Biała – Polonia Warszawa 0-1

15:45 Śląsk Wrocław – Piast Gliwice 1-3

18:00 Legia Warszawa – Jagiellonia Białystok 1-2

Niedziela (11 listopada)

14:30 Górnik Zabrze – KGHM Zagłębie Lubin 0-2

17:00 Korona Kielce – Wisła Kraków 1-1

Poniedziałek (12 listopada)

18:30 GKS Bełchatów – Pogoń Szczecin 0-1

wislakrakow.com (Aleksander Lusina)

Źródło: wislakrakow.com