2012.11.18 Wisła Kraków - Śląsk Wrocław 1:0

Z Historia Wisły

2012.11.18, Ekstraklasa, 12. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 17:00, niedziela, 3°C
Wisła Kraków 1:0 (0:0) Śląsk Wrocław
widzów: 12.849
sędzia: Paweł Gil z Lublina
Bramki
Ivica Iliev 90'+3 1:0
Wisła Kraków
4-5-1
Sergei Pareiko
Grafika:Zk.jpg Marko Jovanović
Osman Chávez
Grafika:Zk.jpg Gordan Bunoza
Kew Jaliens
Maor Melikson
Grafika:Zk.jpg Radosław Sobolewski
Michał Chrapek Grafika:zmiana.PNG (58' Romell Quioto)
Łukasz Garguła Grafika:zmiana.PNG (81' Daniel Sikorski)
Rafał Boguski Grafika:zmiana.PNG (65' Ivica Iliev)
Cwetan Genkow

trener: Tomasz Kulawik
Śląsk Wrocław
4-5-1
Marián Kelemen
Mariusz Pawelec
Rafał Grodzicki
Tomasz Jodłowiec
Amir Spahić Grafika:Zk.jpg
Waldemar Sobota Grafika:zmiana.PNG (90' Łukasz Gikiewicz)
Przemysław Kaźmierczak
Rok Elsner
Sebastian Mila
Piotr Ćwielong Grafika:zmiana.PNG (80' Patrik Mráz)
Mateusz Cetnarski Grafika:zmiana.PNG (83' Dalibor Stevanović)

trener: Stanislav Levý
W 82' Sergei Pareiko obronił rzut karny wykonywany przez Mateusza Cetnarskiego.
strzały: 15 - 17
strzały celne: 6 - 4
posiadanie piłki: 58% - 42%
spalone: 0 - 1
rzuty rożne: 4 - 3
dośrodkowania: 16 - 16
faule: 19 - 23
żółte kartki: 3 - 1

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Wisły problemy z obroną przed meczem ze Śląskiem

[Foto: R. Bełżek/wislakrakow.com]

[Foto: R. Bełżek/wislakrakow.com]
[Foto: Tomasz Burda /wislakrakow.com]

[Foto: Tomasz Burda /wislakrakow.com]
[Foto: Adam Koprowski /wislakrakow.com]

[Foto: Adam Koprowski /wislakrakow.com]
[Foto: Adam Koprowski /wislakrakow.com]

[Foto: Adam Koprowski /wislakrakow.com]
[Foto: Adam Koprowski /wislakrakow.com]

[Foto: Adam Koprowski /wislakrakow.com]
[Foto: Tomasz Burda /wislakrakow.com]

[Foto: Tomasz Burda /wislakrakow.com]


Bartosz Karcz

Wiśle w tym sezonie idzie jak po grudzie. Drużyna nawet jeśli ma fragmenty dobrej gry, to nie robi najważniejszego, nie wygrywa. Najlepszym tego dowodem był ostatni mecz w Kielcach, kiedy krakowianie długo prowadzili 1:0, by stracić bramkę w doliczonym czasie gry. Kolejnym meczem "na przełamanie" ma być niedzielna potyczka ze Śląskiem Wrocław (początek o godz. 17), ale jakby mało było problemów do tej pory, doszły kolejne. Wiśle posypała się bowiem mocno linia obrony.

- W meczu ze Śląskiem nie będą mogli zagrać Jan Frederiksen, Michał Czekaj i Arkadiusz Głowacki - mówi trener Tomasz Kulawik. - Pierwszy miał problemy jelitowe i przez to nie trenował. Dwóch pozostałych jest kontuzjowanych. Będziemy musieli pozmieniać skład naszej obrony, ale to jest szansa dla innych piłkarzy.

Dobrą wiadomością jest natomiast to, że w piątek wieczorem, z meczu reprezentacji miał wrócić Osman Chavez.

- Mamy informacje, że Osman będzie w Krakowie, tak jak było zaplanowane - mówił wczoraj Kulawik. Trener "Białej Gwiazdy" mógł się też cieszyć, bo tym razem Chavez nie poleciał do Ameryki tylko oglądać z ławki lub trybun swoich kolegów w akcji. Reprezentant Hondurasu zagrał 90 minut w zremisowanym bezbramkowo meczu z Peru. - To powinno dodać Osmanowi jeszcze pewności siebie - cieszy się Kulawik.

Występ Chaveza z Gordanem Bunozą w środku obrony jest raczej przesądzony. Zagadką pozostaje natomiast, kto zagra na bokach obrony. Ostatnio pozycja Kew Jaliensa na prawej stronie była pewna, ale nie można wykluczyć, że piłkarz ten zostanie przesunięty do linii pomocy, bo grać nie może z powodu nadmiaru żółtych kartek Cezary Wilk. To jednak mało prawdopodobny scenariusz. Wszystko wskazuje bowiem na to, że w roli defensywnego, środkowego pomocnika wystąpi Radosław Sobolewski, ewentualnie Alan Uryga.

Większy problem jest na lewej obronie. Być może Kulawik zdecyduje się przesunąć tam, wracającego do gry po kontuzji Łukasza Burligę. Dla "Burego" nie byłaby to żadna nowość. W poprzednim sezonie rozegrał bowiem na lewej obronie kilka spotkań w barwach Ruchu Chorzów.

Lepiej niż w obronie wygląda sytuacja w innych formacjach. Poza Wilkiem wszyscy mogą grać. Również Maor Melikson, który ostatnio nie wystąpił z powodu urazu dużego palca u nogi. - Melikson uczestniczył we wszystkich treningach - zdradza Kulawik. - Jest gotowy i bardzo na niego liczymy, ale tak samo na innych zawodników. Musimy mieć jakość, żeby myśleć o wygrywaniu meczów. Gramy piłką przez 60-70 minut meczu, brakuje tylko kropki nad "i". Gdybyśmy strzelili Koronie drugiego gola, to wygralibyśmy i inny dzisiaj byłby odbiór tego meczu.

Właśnie okoliczności, w jakich Wisła straciła punkty w Kielcach, ciągle bolą wszystkich przy ul. Reymonta. Trener "Białej Gwiazdy" uspokaja jednak, że nie będzie to miało wpływu na grę drużyny w niedzielę. - Mieliśmy po tym meczu trudne rozmowy, bo wiadomo że koncentracja na boisku musi być do ostatnich sekund - mówi trener. - Mecze wygrywa się w ostatnich sekundach, a czasami nawet zdobywa w nich mistrzostwo Polski. W każdym spotkaniu trzeba być skoncentrowanym od pierwszej do ostatniej minuty. Widzę po zawodnikach, że to co stało się w Kielcach wywołało u nich sportową złość.

Kulawik wspomniał również o rozmowach z zarządem klubu, które miały miejsce w minionym tygodniu. - Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. To normalne, że zarząd interesuje się tym, co dzieje się w drużynie, problemami zawodników. Wiślacy w niedzielę będą mieli coś do udowodnienia, ale to samo można powiedzieć o piłkarzach Śląska, którzy przegrali ostatnie spotkanie na swoim stadionie z Piastem Gliwice 1:3. Śląsk w tym meczu grał dobrze do momentu strzelenia bramki. Później inicjatywę przejęli gliwiczanie i oni ostatecznie triumfowali.

- Przełomowym momentem tego spotkania była ręka Soboty i rzut karny. Piast poczuł, że może odwrócić losy meczu, strzelił bramkę, a następnie poszedł za ciosem i wygrał. Śląsk to solidna drużyna, która ma swoje mocne i słabsze strony. O nich będę jednak rozmawiał z zawodnikami - mówi Kulawik.

Źródło: gazetakrakowska.pl

Tomasz Kulawik przed meczem ze Śląskiem

- Śląsk to solidna drużyna, ma wielu silnych piłkarzy. Jest to wybiegany zespół. Trzeba znaleźć natomiast jego minusy, ale przedstawię je zawodnikom - powiedział na tradycyjnej przedmeczowej konferencji prasowej trener Tomasz Kulawik.

Jak już informowaliśmy - Wisła zagra ze Śląskiem osłabiona, bo do gry nie są gotowi Arkadiusz Głowacki, Michał Czekaj oraz Jan Frederiksen, a także pauzujący za żółte kartki Cezary Wilk.

- Mamy do dyspozycji Radosława Sobolewskiego oraz Alana Urygę, którzy mogą grać jako defensywni pomocnicy, są więc dwie opcje. Trzecią jest Kew Jaliens, którzy też grywał na tej pozycji - powiedział o zastąpieniu wspomnianego Wilka, Kulawik.

Pozytywnymi informacjami są natomiast te o tym, że do meczowej kadry wracają Maor Melikson oraz Łukasz Burliga.

- W tamtym tygodniu Melikson był kontuzjowany, w tym uczestniczył już we wszystkich zajęciach treningowych. Liczymy jednak też na innych zawodników. Melikson może dać dużo drużynie, ale i pozostali muszą dać jej jakość, co pozwoli wygrywać mecze. Powiedzmy sobie szczerze - gramy piłką przez 60-70 minut, tylko brakuje "kropki nad i". Gdybyśmy strzelili Koronie drugą bramkę, to całkiem inny byłby oddźwięk tamtego meczu. Zawaliliśmy ostatnie 20 minut i piłkarze zdają sobie z tego sprawę - uważa Kulawik.

- W meczu z Koroną nie zyskaliśmy jednego punktu, a straciliśmy dwa. Podobnie straciliśmy trzy punkty z Lechem i teraz trzeba samemu te punkty odbierać i ich szukać. Myślę, że ta czysto sportowa złość będzie teraz w naszej drużynie widoczna - zapowiada ponadto trener.

- Mieliśmy trudne rozmowy o tym, że koncentracja musi być do ostatnich sekund. Bo wiadomo, że wygrywa się w ostatnich sekundach, robi się mistrza w ostatnich sekundach. Przykład Młodej Ekstraklasy, kiedy graliśmy tutaj z Koroną, strzeliliśmy bramkę w 95 minucie i to my zdobyliśmy wtedy mistrzostwo Polski Młodej Ekstraklasy. W każdym meczu i w każdych zawodach trzeba być skoncentrowanym od pierwszej do ostatniej minuty - dodał Kulawik.

Na konferencji prasowej wrócono też do wydarzeń z wtorku, kiedy zespół odbył rozmowy z członkami zarządu klubu.

- Zarząd zawsze interesuje się wynikami, tym co dzieje się w drużynie, jaka jest dyspozycja zawodników. Tak powinno być, od tego jest zarząd, żeby interesować się problemami. Dlatego było to spotkanie. Zawodnicy powiedzieli jakie mają problemy, jak to wygląda. Przedstawili swoją można powiedzieć wizję, dlaczego ta sytuacja ma miejsce. Uważam, że takie rozmowy są wskazane i bardzo pożyteczne - przyznał Kulawik.

- Od trzech tygodni mamy specjalną jednostkę treningową typowo pod napastników, pod ofensywnych zawodników - ćwicząc rozegranie i kończenie akcji. Sytuacje stwarzamy, kwestią jest tylko ich wykorzystanie. Myślę, że ze Śląskiem one będą i zostaną wykorzystane - uważa trener Wisły.

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Mecz przyjaźni przy Reymonta. Wisła podejmuje Śląsk

Mecze przyjaźni zawsze elektryzują kibiców, tak samo elektryzować może fakt, że pod Wawelem zjawi się aktualny mistrz Polski. I choć niewątpliwie czeka nas jedno z wydarzeń tej jesieni, to ostatnie "popisy" wiślaków jakoś nie nastrajają optymistycznie i jakoś niekoniecznie z wielką mocą zachęcają do zjawienia się przy Reymonta. Nawet jeśli po raz pierwszy w historii - można kupić na mecz Wisły bilet za pomocą Internetu!

Takie bowiem udogodnienie dostali wreszcie kibice "Białej Gwiazdy" i wszyscy są na pewno ciekawi, jak zmieni to statystyki widowni na naszym stadionie. Jakby jednak nie zmieniło - na pewno powinno wiele usprawnić, bo teraz mało kto zdecyduje się kupować bilet w kasie, przed samym meczem. Zwłaszcza gdy będzie mógł to zrobić o wiele wcześniej z domu. Klubowi zaś pomoże to bez wątpienia lepiej przygotować się do przyjęcia kibiców, aby ich wchodzenie na stadion przebiegało sprawnie. Na co mocno liczymy.

I tylko szkoda, że podobnego zabiegu nie można zastosować do piłkarzy Wisły. Usprawnienie gry podopiecznych Tomasza Kulawika wciąż w tym sezonie się nie udaje i chyba wszyscy zaczynamy z utęsknieniem wyczekiwać zimy, która może być jakąś nadzieją na poprawę. Tym bardziej, że jak to już jest w naszym pechowym zwyczaju - rundę kończymy z kilkoma kontuzjami. I nawet jeśli nieobecnych Arkadiusza Głowackiego i Michała Czekaja - jest na szczęście kim zastąpić, to gdyby była konieczna jakaś kolejna zmiana w defensywie - może już być z tym kłopot.

A kłopoty w czekającej nas w niedzielę grze ze Śląskiem być mogą, bo choć wrocławianie nie zachwycają jakoś szczególnie i grają "w kratkę", to Sebastian Mila i jego stałe fragmenty gry - już podziwiać można. Po dośrodkowaniach swojego rozgrywającego Śląsk zdobywa bowiem gro swoich bramek i tak też zresztą wygrał przy okazji wiosennej wizyty w Krakowie. Dającej wrocławianom - przypomnijmy - pamiętne mistrzostwo Polski.

O kolejnym takim tytule nadal oczywiście w Śląsku marzą i przynajmniej mają ku temu - mimo wspomnianej gry w kratkę - jakieś podwaliny. Nasi przyjaciele z Wrocławia uzbierali bowiem dotąd 19 punktów i ich ewentualny sukces przy Reymonta - ma szansę przybliżyć ich do czołówki.

My z kolei bardziej patrzymy na... dół tabeli, bo 12 uciułanych oczek bardziej na dziś predysponuje nas do oglądania się za siebie, zamiast przed siebie.

A jak będzie w niedzielę? Dla tych, którzy wierzą w magię liczb - ma być dobrze, a nawet bardzo dobrze. Z Kulawikiem Wisła gra bowiem w schemacie: porażka, remis, zwycięstwo. A że ostatnio była najpierw porażka, a później remis, więc utrzymując ten schemat - wypada wiślakom wygrać. Czy tak się stanie? Optymistą zwyczajnie być nie należy. Lepiej bowiem - jeśli chodzi o popisy naszych graczy - być miło zaskoczonym realistą, niż znów rozczarowanym optymistą. I właśnie realizmem, a nie optymizmem wolimy już do końca tego roku patrzeć na grę Wisły. Kto wie, może takie spojrzenie pomoże?

Do zobaczenia przy Reymonta!

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Miał być szlagier

W niedzielę o godzinie 17.00 Wisła Kraków podejmie na własnym stadionie drużynę mistrza Polski, Śląska Wrocław. Spotkanie, które przed rozpoczęciem sezonu zapowiadane było jako jeden z wielkich hitów rundy jesiennej w lidze, na kilkadziesiąt godzin przed jego rozpoczęciem ciężko określić jako topowe.


Duża „zasługa” w tym wszystkim piłkarzy Wisły, którzy konsekwentnie rozdają punkty innym zespołom niczym Robin Hood. Nie pomagają prośby (kibiców) i groźby (rady nadzorczej), piłkarze wpadli w marazm i stali się typowym ligowym średniakiem. I to tym, z niższej półki.

Jak już wiemy, na pewno nie zagrają Cezary Wilk, który pauzuje za cztery żółte kartki, a także obrońcy - Głowacki, Czekaj i Frederiksen, co znów zmusi trenera Kulawika do rotowania i tak niepewną linią obrony. Do gry wraca Maor Melikson, który nie jest jednak w swojej najwyższej formie, a koledzy również nie ułatwiają mu zadania. Miejsce w składzie straci prawdopodobnie Daniel Sikorski, bo na jego grę naprawdę ciężko już patrzeć.

Śląsk Wrocław też nie jest już tym samym zespołem, który pod wodzą Oresta Lenczyka kroczył od zwycięstwa do zwycięstwa, aż doszedł do mistrzostwa Polski. W porównaniu z poprzednim sezonem, w klubie ze stolicy Dolnego Śląska zaszły znaczne zmiany personalne – szczególnie ucierpiała formacja obronna, z której wykruszyli się Piotr Celeban, Dariusz Pietrasiak czy Jarosław Fojut, którzy byli podstawowymi defensorami mistrzowskiej ekipy. Pod wodzą nowego trenera, Stanislava Levego zespół WKS-u gra bardzo chimerycznie – potrafi roznieść na wyjeździe Pogoń Szczecin by tydzień później przegrać na własnym stadionie z Piastem Gliwice.

Stanislav Levy ma swoje problemy przed meczem w Krakowie – pod znakiem zapytania stoją występy Marcina Kowalczyka, Sylwestra Patejuka i Tadeusza Sochy. Do osiemnastki meczowej za to wrócić ma Johan Voskamp – Holender, który w poprzednim sezonie był czołowym napastnikiem a dziś ma problemy żeby załapać się na ławkę rezerwowych.

W zespole z Wrocławia jak zawsze niebezpieczny będzie Sebastian Mila, kapitan i mózg zespołu bez którego wartość drużyny w ofensywie znacznie się obniża. Mila jest świetnym egzekutorem stałych fragmentów gry, a w szczególności rzutów wolnych – w tej materii jest chyba najlepszy w lidze. Uwagę trzeba będzie zwrócić na wrocławskie skrzydła – Patejuka i Sobotę,którzy napędzają akcje Śląska. No i w końcu defensywni, ale bramkostrzelni pomocnicy – Rok Elsner oraz Przemysław Kaźmierczak, których specjalizacją oprócz odbierania piłek jest świetna gra głową.

Dotychczas Wisła i Śląsk mierzyły się ze sobą 62 razy. Lepszy bilans mają wrocławianie, którzy odnieśli 26 zwycięstw przy 22 wygranych „Białej Gwiazdy”, natomiast 14 spotkań kończyło się podziałem punktów. Ostatni mecz Wisły ze Śląskiem na długo zapadnie wszystkim w pamięć – w ostatniej kolejce Śląsk wygrał w Krakowie 1:0, tym samym zapewniając sobie mistrzostwo kraju ku radości całego stadionu.

Smutno będzie na trybunach. Śląsk ukarany jest zakazem wyjazdowym, a wojewoda zamknął wiślacki „młyn” za pirotechnikę podczas ostatniego meczu z Lechem. Dodatkowo klub, na wniosek wojewody i policji wprowadził do regulaminu stadionu zakaz wnoszenia na trybuny sektorówek, a w odpowiedzi zorganizowani kibice zapowiedzieli brak prowadzenia dopingu. Z pewnością nie tak wyobrażamy sobie mecz przyjaźni – bez dopingu gospodarzy i bez gości, których oficjalna ekipa ma zakaz wyjazdowy. Nieoficjalnie zaś wrocławianie przy Reymonta 22 przybędą, ale zapewne w mniejszej liczbie niż ostatnio.

Już tylko dwa mecze zostały kibicom z Krakowa na „podziwianie” gry piłkarzy Wisły w rundzie jesiennej. Ci którzy wykupili karnety, za wydane pieniądze obejrzeli dotychczas dwa zwycięstwa i cztery bramki. Panowie piłkarze, nie wstyd wam?

Spotkanie poprowadzi pan Paweł Gil z Lublina.

Transmisja w Canal+ Sport od 16.40. Początek spotkania o 17.00.


wislakrakow.com (sum91)

Źródło: wislakrakow.com

Przed meczem ze Śląskiem

Dodano: 2012-11-17 21:49:26 (aktualizacja: 2012-11-18 20:09:51)

Michał


Wielka niedziela - tak opisywali jutrzejszy dzień komentatorzy Canal + nawiązując do spotkań, jakie będą miały miejsce tego dnia. Na pierwszy ogień pójdzie szlagierowe spotkanie pomiędzy Legią Warszawa a Lechem Poznań. Chwilę po ostatnim gwizdku, na stadionie przy ulicy Bułgarskiej rozpocznie się mecz pomiędzy dwoma ostatnimi mistrzami Polski - Wisłą i Śląskiem. Miejmy nadzieję, że i tym razem słowo szlagier znajdzie odzwierciedlenie na obydwu boiskach.

Najgorszy start od 16 lat!

Tak źle nie było dawno. Wisła aktualnie zajmuje dwunastą pozycję w tabeli. Tak źle nie było nawet wtedy, gdy Biała Gwiazda była beniaminkiem rozgrywek w sezonie 1996/1997. Wówczas, po 11. kolejkach Wiślacy zdobyli piętnaście punktów, co dawało im siódme miejsce w tabeli. Statystyka mówiąca o tym, że krakowianie wygrywają raz na miesiąc, przysparza niemałego wstydu. Aktualny dorobek mógł być większy o dwa oczka, lecz nie pozwolił na to ostatnio Maciej Korzym - strzelając wyrównującą bramkę w 93 minucie spotkania w Kielcach. W Śląsku nastroje są trochę lepsze. Obronić mistrzowską paterę będzie bardzo trudno. Wydaje się, że Legia jest w tym sezonie skazana na sukces. Wrocławianie tracą pięć punktów do liderującej drużyny, ale europejskie puchary są, jak najbardziej, w zasięgu podopiecznych Stanislava Levego.

Rok Elsner bez debiutu w reprezentacji

Pomocnik Śląska Wrocław - Rok Elsner został po raz pierwszy powołany na mecz reprezentacji swojego kraju. Mający podwójne obywatelstwo - Słowenii i Francji zawodnik Śląska, mógł na zgrupowaniu zapoznać się z byłym zawodnikiem Wisły - Andrażem Kirmem. Całe spotkanie pomiędzy Słowenią a Macedonią Elsner przesiedział na ławce rezerwowych. Jego rodacy ulegli Macedonii 2:3.

Młode wilki dostrzegane

Zawodników grających w swoich reprezentacjach ma również Wisła. Sergiej Pareiko miał niecodzienną okazję zagrać w Abu Dhabi, przeciwko Zjednoczonym Emiratom Arabskim. 109 drużyna rankingu FIFA znalazła sposób na bramkarza Wisły i reprezentacja Estonii uległa gospodarzom 2:1. Powody do zadowolenia miał za to Osma Chavez, który wrócił do podstawowego składu reprezentacji Hondurasu. Zagrał solidnie i spotkanie przeciwko Peru, rozgrywane w amerykańskim mieście Houston, zakończyło się bezbramkowym remisem. Młode wilki, rodem z Krakowa, zauważył szkoleniowiec reprezentacji Polski do lat 21. Na spotkanie z Bośnią i Hercegowiną U-21 powołani zostali dwaj zawodnicy Wisły - Michał Chrapek oraz Michał Szewczyk. Ten drugi rozegrał pełne 90 minut, zaś pierwszy pojawił się na boisku po przerwie i w doliczonym czasie gry był bliski zdobycia zwycięskiego gola. Strzał „Chrapiego", oddany z zaledwie ośmiu metrów od bramki rywali, minął się z bramką i spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem.

W Śląsku wraca Socha. Wisła bez stoperów

Zawodnik Śląska - Tadeusz Socha, przed ligowym spotkaniem z Pogonią Szczecin, na jednym z treningów, nabawił się urazu oka. Lekarze kategorycznie zabronili obrońcy Śląska na wysiłek fizyczny przez najbliższe trzy tygodnie. Okazało się jednak, że przerwa w treningach potrwa krócej niż pierwotnie zakładano i Tadek Socha najprawdopodobniej będzie miał szansę wystąpić w niedzielnym meczu przyjaźni. Niedawno treningi wznowili również Sylwester Patejuk i Marcin Kowalczyk - ich występ również stoi pod lekkim znakiem zapytania.

Szkoleniowiec Wisły nie będzie mógł w niedzielę skorzystać ze wszystkich swoich piłkarzy. Cezary Wilk będzie przyglądał się boiskowym wydarzeniom z sektora rodzinnego, po tym jak został zawieszony za nadmiar żółtych kartek. Przypomnijmy, że wcześniej kontuzja wyłączyła z gry Arkadiusza Głowackiego, a Osman Chavez do Polski powróci dopiero w piątek. Do tego grona dołączył Michał Czekaj, który doznał urazu mięśniowego na zgrupowaniu młodzieżowej reprezentacji Polski. Wypada więc trójka stoperów. Twardy orzech do zgryzienia będzie miał Tomasz Kulawik z zestawieniem linii obrony na niedzielne popołudnie.

Nawiązując do boiskowej rywalizacji

Jak dotąd oba zespoły stawały naprzeciw siebie aż 62-krotnie. Pierwszy raz miało to miejsce 7 listopada 1965 roku. Wówczas spotkanie zakończyło się bramkowym remisem. W całej historii pojedynków, remis padł siedmiokrotnie.

Wyniki ostatnich pięciu rywalizacji Wisła Kraków - Śląsk Wrocław:

06.05.2012 - 0:1

25.11.2011 - 1:0

21.04.2011 - 0:2

01.10.2010 - 0:0

20.04.2010 - 2:0

Ostatnie pięć spotkań - kto w lepszej formie?

ŚLĄSK WROCŁAW:

10.11.2012 Piast Gliwice 1:3 (P)

05.11.2012 Pogoń Szczecin 0:3 (Z)

28.10.2012 Zagłębie Lubin 0:2 (P)

20.10.2012 Lechia Gdańsk 2:3 (Z)

07.10.12 Polonia Warszawa 2:1 (Z)

WISŁA KRAKÓW:

11.11.2012 Korona Kielce 1:1 (R)

02.11.12 Lech Poznań 0:1 (P)

26.10.2012 Widzew Łódź 1:2 (Z)

20.10.2012 Jagiellonia 0:0 (R)

05.10.2012 Legia Warszawa 2:1 (P)

Brakuje kropki nad „i"

Gramy piłką 60-70 minut, ale brakuje kropki nad „i". Gdybyśmy Koronie strzelili drugą bramkę, byłby całkiem inny odbiór tego meczu - wygłosił na przedmeczowej konferencji Tomasz Kulawik. Miejmy nadzieję, że w niedzielę tej przysłowiowej kropki nad „i" nie zabraknie. Utracone zwycięstwo w ostatnim spotkaniu, zostało bardzo negatywnie odebrane przez wszystkich. Nawet zarząd postanowił wziąć sprawy w swoje ręce, zapraszając poszczególnych zawodników na rozmowę. Zarząd zawsze interesuje się tym, co się dzieje, interesuje się wynikami, jaka jest dyspozycja zawodników. Tak powinno być, od tego jest zarząd. Po to było to spotkanie. Zawodnicy powiedzieli, jakie mają problemy, dlaczego tak to wygląda, a nie inaczej, przedstawili swoją wizje. Uważam, że takie rozmowy są wskazane i pożyteczne - argumentował tą decyzję zarządu, trener.

Pechowy arbiter

Pilnować przepisów na murawie, w niedzielnym meczu, będzie Paweł Gil. Wart podkreślenia jest fakt, że urodzony w Lubinie 56 latek, sędziując mecze z udziałem Wisły, nie przyniósł szczęścia naszej drużynie. Wisła bowiem przez ostatnie 2,5 roku, przy udziale Pawła Gila, nie wygrała jeszcze meczu.

Typujemy! Wisła Kraków - Śląsk Wrocław!

Aleksandar Vukovic (Korona Kielce) 1:0

Serge Branco (były gracz Wisły) 1:1

Michał Jamróz

Źródło: wislalive.pl

Niedzielne popołudnie z meczem przyjaźni

Data publikacji: 18-11-2012 10:33


Pod Wawel, aby zmierzyć się z Białą Gwiazdą w meczu przyjaźni, przyjeżdżają piłkarze aktualnego mistrza Polski, Śląska Wrocław, którzy liczą na zmazanie plamy po ostatnim spotkaniu w krajowych rozgrywkach. Zawodnikom Tomasza Kulawika zwycięstwo jest potrzebne niczym tlen, pozwalający na odbicie się od dna. Niedzielna rywalizacja na pewno nie będzie należała do najłatwiejszych, a żadna z drużyn łatwo skóry nie sprzeda.


Inaczej piłkarze Zielono-Biało-Czerwonych wyobrażali sobie początek obecnego sezonu, chcąc od pierwszego meczu udowodnić wartość drużyny, która w ubiegłorocznej edycji rozgrywek sięgnęła po koronę mistrzowską. Już w pierwszej kolejce gracze z Wrocławia musieli uznać wyższość Widzewa Łódź, ulegając na terenie rywala 1:2. Honorowe trafienie dla Śląska zaliczył wówczas Przemysław Kaźmierczak. Drugie spotkanie w ramach T-Mobile Ekstraklasy wynagrodziło poprzednią wpadkę, bowiem zawodnicy z województwa dolnośląskiego pokonali zespół Korony Kielce 2:0 po bramkach Mateusza Cetnarskiego. Kolejny pojedynek także spełnił oczekiwania kibiców, którzy liczyli na odrobienie strat punktowych. Tym razem gracze z Wrocławia odnieśli skromne, ale ważne zwycięstwo nad Ruchem Chórzów, a bramkę na wagę trzech punktów zdobył z rzutu karnego Cetnarski.

Ostatni mecz z udziałem piłkarzy Zielono-Biało-Czerwonych zakończył się niespodziewaną wygraną Piasta Gliwice 3:1, odbierającego regularnie oczka zespołom z górnej części tabeli. Jedyną bramkę dla drużyny Śląska zdobył w 29. minucie Sebastian Mila. Później piłkę do siatki ładowali już tylko gracze gości. Z kolei zawodnicy ze stolicy Małopolski w minionej kolejce nie zdołali dowieźć do końca zwycięstwa nad grającą w dziewiątkę Koroną, ostatecznie remisując 1:1. Gracze Stanislava Levy'ego w ciągu jedenastu pojedynków uzbierali dziewiętnaście oczek i przed potyczką z drużyną Białej Gwiazdy zajmują szóstą pozycję. Różnica punktowa między obiema drużynami wynosi siedem punktów i ewentualne zwycięstwo graczy Kulawika pozwoli na zbliżenie się do ekip z górnej części tabeli.

Szkoleniowiec mistrzów Polski, Stanislav Levy, wyjawił na konferencji prasowej poprzedzającej spotkanie z Wisłą, że występy Marcina Kowalczyka, Sylwestra Patejuka oraz Tadeusza Sochy stoją pod znakiem zapytania, mimo że piłkarze ci w ostatnim czasie powrócili do treningów. Sporą niespodzianką jest fakt, że w osiemnastce meczowej znajdzie się z kolei Johan Voskamp, strzelający bramki w Młodej Ekstraklasie.

W zespole gospodarzy niedzielnego meczu przyjaźni na pewno zabraknie pauzującego z powodu żółtych kartek Cezarego Wilka. Do grona kontuzjowanych dołączyli Michał Czekaj oraz Jan Frederiksen. Sytuacja ta mocno komplikuje kwestię skompletowania wiślackiej defensywy, chociaż plusem jest fakt, iż do dyspozycji trenera będzie powracający po rywalizacji kadry narodowej Osman Chavez. W osiemnaste meczowej znajdą się na pewno Maor Melikson oraz Łukasz Burliga, mogący uzupełnić braki w obronie.

Niedzielny pojedynek będzie 63. potyczką z udziałem krakowskiej Wisły oraz Śląska Wrocław. Bilans meczów przemawia na korzyść gości, którzy 26 razy odnosili zwycięstwa nad piłkarzami spod Wawelu. O cztery wygrane mniej mają na swoim koncie piłkarze Białej Gwiazdy, a aż czternaście razy pojedynki między tymi zespołami kończyły się podziałem punktów. Ostatnie spotkanie, decydujące o wywalczeniu przez graczy Śląska mistrzostwa Polski, odbyło się na stadionie przy ulicy Reymonta 22, a wygraną dał gościom Rok Elsner po podaniu niezawodnego Sebastiana Mili.

K. Kawula

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Tak gra Śląsk Wrocław

Data publikacji: 17-11-2012 13:14


W niedzielę Wisła Kraków podejmuje na swoim stadionie Śląsk Wrocław. Zespół prowadzony przez Stanislava Levy’ego gra w tym sezonie bardzo chimerycznie. Wystarczy spojrzeć chociażby na ostatnie cztery mecze, w których zespół z Wrocławia najpierw wygrał, potem przegrał, by znów zwyciężyć, a w ostatniej kolejce zaliczyć porażkę. W jakiej formie wrocławianie przyjadą do Krakowa?


Ten materiał ukazał się w 143. numerze Newslettera Wisły Kraków. Aby go zamawiać, wystarczy wypełnić formularz

Śląsk gra w ustawieniu 1-4-2-3-1

Bramka: Między słupkami bramki Śląska pewne miejsce ma Marian Kelemen. Nie spisuje się on już tak dobrze jak w poprzednich sezonach, kiedy zaliczał niesamowite interwencje. Mimo to nadal jest bardzo solidnym golkiperem i trzeba podkreślić, że nie jest jego winą, że Śląsk w tym sezonie traci sporo goli.

Obrona: To najbardziej osłabiona przed meczem z Wisłą formacja. Ściślej rzecz ujmując chodzi o prawą obronę, ponieważ w Krakowie nie będą mogli zagrać Marcin Kowalczyk i Tadeusz Socha. Ten pierwszy w ostatnim meczu naderwał sobie miesień, wychowanek Śląska natomiast nie może występować ze względu na uraz oka. W związku z tym na prawej stronie obrony zagra zapewne Mariusz Pawelec, który zresztą zastąpił kontuzjowanego Kowalczyka w spotkaniu z Piastem. Nie ma co ukrywać, że w aktualnej hierarchii jest on trzecim prawym obrońcą, więc tu można doszukiwać się słabego punktu defensywy Śląska w niedzielnym meczu. Po przeciwległej stronie defensywy ostatnio częściej występował Amir Spahić i to jego obecności w podstawowym składzie powinniśmy się spodziewać także przy Reymonta 22. Środek defensywy natomiast tworzyć będą Tomasz Jodłowiec oraz Rafał Grodzicki. Po ciągłych zmianach na tej pozycji na początku sezonu w ostatnich meczach stale gra właśnie ta dwójka. Z pewnością sprzyja to tej parze w zgrywaniu się, ale do ideału cały czas sporo im brakuje.

Pomoc: Jako defensywni pomocnicy w Krakowie zagrają najprawdopodobniej Rok Elsner i Przemysław Kaźmierczak. Z pewnością więcej zadań w defensywie mieć będzie Słoweniec, który został powołany na ostatni mecz swojej reprezentacji, jednak nie było mu dane zadebiutować w kadrze narodowej. Kaźmierczak bowiem bardzo często włącza się do akcji ofensywnych swojego zespołu. Dodatkowo na tego piłkarza trzeba zwrócić uwagę przy stałych fragmentach gry wykonywanych przez Śląsk. Ofensywnymi piłkarzami w tej formacji powinni być Waldemar Sobota, Sebastian Mila oraz Piotr Ćwielong. Ten pierwszy ostatnio zaliczył bardzo słaby występ, ale jest na tyle dobrym piłkarzem, że w Krakowie z pewnością będzie chciał udowodnić, że mecz z Piastem był jedynie wypadkiem przy pracy. Mila z kolei w ostatnich spotkaniach imponuje formą, strzela gole i asystuje. W dużej mierze to od niego zależy gra Ślaska. Jeśli zostanie on umiejętnie wyłączony z gry lub ma gorszy dzień, wrocławianie mogą mieć problem ze zwycięstwem. Po lewej stronie wreszcie zobaczymy najpewniej dobrze znanego w Krakowie Piotra Ćwielonga, który do składu wskoczy w miejsce kontuzjowanego Sylwestra Patejuka.

Atak: Najbardziej wysuniętym zawodnikiem w zespole Śląska będzie zapewne Łukasz Gikiewicz. Co prawda w ostatnich meczach nie strzela on goli, ale aktualnie spośród napastników zespołu z Wrocławia jest on w najwyższej formie. W przypadku Gikiewicza można się spodziewać, że raczej będzie się starał szukać gry niż wyłącznie czekał na podania od partnerów w polu karnym.

M. Górski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

Jest upragnione zwycięstwo. Wisła - Śląsk 1-0

Dodano: 2012-11-18 20:32:19 (aktualizacja: 2012-11-19 22:52:59)

(MARCIN) / WislaLive.pl


Piłkarze Białej Gwiazdy odnieśli upragnione zwycięstwo nad wrocławskim Śląskiem. Grać w tym meczu nie było im jednak łatwo. Musieli zmagać się nie tylko z boiskowym rywalem, ale także brakiem wsparcia trybun, które tym razem protestując, czasami wręcz szydziły z drużyny Tomasza Kulawika.

Szkoleniowiec Wisły, pytany tuż przed meczem o taktykę w niedzielny wieczór, odparł – ofensywna. Kibicom nie pozostało nic innego, jak wyczekiwać dobrego spotkanie. Jak się później okazało nadzieje te nie miały większego sensu.

W ósmej minucie dał o sobie znać lewy obrońca Śląska Spahić, który zgubił krycie Jovanovicia, lecz po otrzymaniu podania od Sebastiana Mili kiepsko wykończył akcję. Momentalnie po tej sytuacji, Maor Melikson znalazł się z futbolówką pod polem karnym rywala. Apatyczność obrońców Śląska spowodowała, że Rafał Boguski doszedł do wyśmienitej okazji. Złe złożenie się do strzału spowodowało, że piłka uderzona przez Wiślaka, z odległości sześciu metrów od bramki, napotkała na drodze rękawice goalkeeper’a z Wrocławia. W kolejnych minutach, oba zespoły zostawiały przeciwnikowi sporo wolnego miejsca w środkowej części boiska. To zaowocowało kilkoma groźnymi akcjami podbramkowymi z obu stron.

Po kwadransie tempo meczu spadło. W 22 min dał o sobie znać Marko Jovanović, wygrywając na prawym skrzydle, pojedynek biegowy z defensorem Śląska. W tym momencie, dośrodkowanie Serba zaadresowane do Genkova, przechwycił Marian Kelemen, piąstkując futbolówkę przed siebie. Z każdą kolejną minutą mecz stawał się coraz nudniejszy. W najmniej oczekiwanym momencie, przebłysk swoich umiejętności dał Maor Melikson, obsługując Genkova kapitalnym podaniem ze środka pola. Bułgar, czując na plecach oddech rywala, oddał mocno apatyczny strzał, który minął lewy słupek bramki rywali. Na dziesięć minut przed końcem pierwszej połowy trener Kulawik mógł być mocno zdenerwowany, bowiem Gordan Bunoza, faulując Marcina Pawelca, otrzymał czwartą żółtą kartkę w sezonie. Oznacza to, że nie zagra on w następnym spotkaniu. Dwie minuty później kapitan Śląska - Sebastian Mila mógł pluć sobie w brodę, nie wykorzystując wyśmienitej okazji po tym, jak futbolówka wbita z lewej flanki, minęła całą linię obrony Wisły. Utracie bramki zapobiegł jednak Sergiei Pareiko.

W końcowych minutach pierwszej odsłony zobaczyliśmy wyjątkowo abstrakcyjne obrazki. Świetny kontratak Śląska Wrocław – niepilnowany na prawej stronie Ćwielong, otrzymuje piłkę, wykłada jak na tacy futbolówkę kapitanowi Śląska, który ma przed sobą jedynie pustą bramkę. Na szczęście gospodarzy, Mila nie trafia w piłkę i na tablicy wyników wciąż widnieje wynik bezbramkowy. Sytuacja ta mogłaby być niezłą propozycją do programu „Śmiechu warte”.

Po mizernej pierwszej połowie, najlepszym rozwiązaniem było wzięcie gumki i wymazanie z pamięci pierwszych trzech kwadransów niedzielnego spotkania. Drugą połowę lepiej rozpoczęli podopieczni Stanislava Levego. To jednak nie przyniosło efektu w postaci pierwszej bramki w tym spotkaniu. Reakcją na to, było nieznaczne ożywienie wśród piłkarzy krakowskiego zespołu. Szczęścia próbował Radosław Sobolewski, poprzez oddanie zupełnie niecelnego strzału. W 57 minucie, swój występ w dzisiejszym spotkaniu, zakończył Michał Chrapek. Młody Wiślak wykazywał dużo chęci do gry, ale przy "takiej sobie" postawie swojej i partnerów z drużyny, trudno było zrobić z tego pożytek.

Zastąpił go Rommel Quioto. Honduranin, chwilę po wejściu na murawę, dostał piłkę na lewej flance, po czym złamał bieg do środka, a następnie oddał ją, stojącemu kilkanaście metrów obok Radkowi Sobolewskiemu. Ten, jakby słysząc słowa Marcina Feddka, na temat poprzedniej próby (woła to o pomstę do nieba) znacznie bardziej przyłożył się do uderzenia i piłka, o mały włos, nie wpadła za kołnierz Kelemenowi. Fantastyczne uderzenie z dystansu kapitana, dodało wiatru w żagle zawodnikom Białej Gwiazdy, co zaowocowało kilkoma kolejnymi sytuacjami. Nadal jednak nie przekłożyło się to na efekt bramkowy.

Po godzinie gry, Tomasz Kulawik awizował do gry Ivicę Ilieva (za Rafała Boguskiego). W 73 minucie spotkania miała miejsce najlepsza akcja Śląska Wrocław. Sebastian Mila posłał prostopadłą piłkę do wybiegającego zza pleców Bunozy, Mateusza Cetnarskiego, który obił prawy słupek bramki Sergieja Pareiki.

Na kwadrans przed końcem spotkania, szkoleniowiec Białej Gwiazdy rzucił do walki wszystkie swoje siły, dając szansę Danielowi Sikorskiemu. Widząc, że Wisła zaczyna przejmować inicjatywę, trener wrocławian postanowił z kolei wzmocnić szyki obronne swojej drużyny, wprowadzając na boisko za ofensywnego Piotra Ćwielonga, kolejnego obrońcę – Patrika Mraza. Sikorski nie zdążył jeszcze dotknąć piłki, a już w polu karnym miało miejsce zagranie ręką przez Milana Jovanovicia. Sędzia Paweł Gil nie miał żadnych wątpliwości i podyktował jedenastkę. Naprzeciw siebie stanęli Sergiei Pareiko oraz Mateusz Cetnarski. Zawodnik Śląska, chwilę później mógł jedynie złapać się za głowę, po tym jak Pareiko głośno celebrował swoją skuteczną interwencję. Miało to miejsce osiem minut przed końcem spotkania. Wszystko przemawiało za podziałem punktów. Niemożliwe stało się jednak możliwe, w doliczonym czasie gry! Rezerwowy, Ivica Iliev w 93 minucie strzelił bramkę i Wisła, po raz pierwszy w listopadzie, zdobyła komplet punktów.

Całe spotkanie, łagodnie mówiąc, nie było ładnym widowiskiem. Jedynie ostatnie minuty – obroniony karny i bramka w doliczonym czasie gry - pozwoliły kibicom poczuć dreszczyk emocji. Gra Wisły pozostawia dużo do życzenia, ale krakowianie potrzebowali zwycięstwa i mimo wielu "przeciwności losu", osiągnęli je. Miejmy nadzieje, że to zwycięstwo zbudzi w naszych zawodnikach pewność siebie i wiarę w zwycięstwo, w kolejnych spotkaniach. „Dzisiaj wygrał cały zespół i wszyscy, co w nas wierzyli. Będziemy znów wygrywać” – oznajmił w pomeczowych emocjach Sergiej Pareiko – jeden z bohaterów wieczoru.

MICHAŁ JAMRÓZ

Źródło: wislalive.pl

Kpina na trybunach, kpina na boisku. Wisła - Śląsk 1-0

Po dramatycznie słabym spotkaniu, niegodnym poziomu Ekstraklasy, Wisła pokonała Śląsk Wrocław 1-0. Punkty w dużej mierze zawdzięczamy Sergeiowi Pareice, który w 82. minucie obronił rzut karny egzekwowany przez Mateusza Cetnarskiego oraz Ivicy Ilievowi, który trafił do bramki gości w doliczonym czasie gry, co sprawiło, że punkty zostały w Krakowie.

Pierwsza połowa dzisiejszego meczu można powiedzieć, że się odbyła. Przy proteście kibiców z trybun leciały co najwyżej docinki pod adresem piłkarzy, ale ciężko byłoby polemizować, że nie były one tak do końca niezasłużone. Na murawie w całym tym sezonie dzieje się w piłkarskiej Wiśle źle, podobnie dramatycznie było i tym razem i działo się niewiele dobrego. Można więc powiedzieć, że tak jak kibice kpili z piłkarzy, tak i piłkarze kpili z kibiców.

Dziś dopiero po 12 minutach zobaczyć można było pierwszą groźniejszą akcję, ale Amir Spahić, który zapędził się pod naszą bramkę, źle trafił w piłkę. W odpowiedzi uderzenie Rafała Boguskiego Marián Kelemen odbił, a dobitkę głową Cwetana Genkowa - złapał. Do 30 minuty gry odnotować trzeba jeszcze co najwyżej dwa strzały obok bramki, najpierw Maora Meliksona, a później Genkowa.

W ostatnim zaś kwadransie I połowy bliżej gola był Śląsk. Pareiko odbił jednak strzał Sebastiana Mili, a chwilę później - po kontrze i dograniu do środka Piotra Ćwielonga - nadbiegający Mila nie trafił w piłkę. Była to zresztą najlepsza okazja do zdobycia bramki w całej I połowie. W samej zaś jej końcówce Pareiko źle obliczył lot piłki i dał się ubiec Przemysławowi Kaźmierczakowi, który uderzył głową, ale na szczęście naszego bramkarza - futbolówka minęła bramkę.

Kibice zaśpiewali jeszcze "Nawet słynna Barcelona, naszej Wisły nie pokona", później poprawili: "Mistrza już mamy, na Ligę Mistrzów czekamy" i przy solidnej porcji gwizdów obydwie ekipy mogły zejść do szatni.

W II połowie gra obydwu ekip nie poprawiła się. Śląsk rozpoczął ją wprawdzie z animuszem, ale wystarczyło to tylko na wywalczenie rzutu wolnego. Z niego Ćwielong trafił w mur i aż do 57. minuty na murawie znów działo się niewiele. Wtedy kolejną akcję przeprowadzili goście, ale Rok Elsner nie opanował piłki w naszym polu karnym.

Kłopoty z futbolówką miał też inny zawodnik Śląska, Kelemen, w minucie 60. Mocno z dystansu huknął wtedy Radosław Sobolewski i Słowak odbił tą próbę z najwyższym trudem. Tak to rozochociło wiślaków, że minutę później nożycami strzelać próbował Łukasz Garguła. Efekt tej próby był jednak niecelny.

W kolejnych minutach główną postacią meczu był Osman Chávez. Najpierw, bo o mały włos nie strzelił "samobója", a zaraz potem przerywając groźnie zapowiadającą się kontrę Śląska. W 74. minucie Wisła miała z kolei mnóstwo szczęścia, bo po uderzeniu Cetnarskiego, który po prostopadłym podaniu od Mili był sam przed Pareiką. Uratował nas słupek.

W 81. minucie trener Tomasz Kulawik... "wysłuchał" w końcu próśb kibiców, którzy przez wiele minut szyderczego się tego domagali - i wpuścił do gry Daniela Sikorskiego. A zaraz potem goście mieli rzut karny, po zagraniu ręką Marko Jovanovicia! Jedenastkę obronił jednak Pareiko i zanosiło się na bezbramkowy remis.

Tak było do 93. minuty, bo wtedy do Wisły uśmiechnęło się szczęście. Po asyście Meliksona do siatki Śląska trafił bowiem Ivica Iliev, który bardzo dobrze zachował się w polu karnym. Punkty został więc w Krakowie, co może... dziwić, bo sam mecz i gra na to nie wskazywały.

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Wisła - Śląsk 1:0

18. listopada 2012, 19:51 (aktual. 18. listopada 2012, 23:51)


Takiego spotkania chyba jeszcze nie było. Kibice Wisły nie wytrzymali i zorganizowali festiwal szydery ze swoich piłkarzy, którzy jak na złość.. akurat wygrali po bramce Ivicy Ilieva w 93. minucie meczu. Aby wszystko brzmiało bardziej absurdalnie, piłkarze Śląska kilka minut wcześniej nie wykorzystali rzutu karnego i stworzyli sobie znacznie więcej okazji do strzelenia gola.


Dla osób oglądających mecz poprzedzający spotkanie Wisły ze Śląskiem, a więc starcie Lecha z Legią, przeskok ze stadionu Lecha na Reymonta był tak olbrzymi, jak z Wodzisławia do Nowego Jorku. Atmosfera w Krakowie przekroczyła dziś wszelkie granice absurdu, a w ten obraz idealnie wpasowały się obydwa zespoły, które swoją grą delikatnie mówiąc nie porywały trybun. Znudzeni i sfrustrowani kibice, którzy zawiesili zorganizowany doping, postanowili dostosować się do poziomu piłkarzy.

"Hej Śląsku dajcie im strzelić" , "Jesteście najlepsi" czy gromkie "oleee" niosące się po każdym podaniu na skromnie wypełnionym stadionie to tylko niektóre z okrzyków podczas dzisiejszego meczu. Prawdziwym bohaterem trybun był jednak Daniel Sikorski i to mimo tego, że usiadł na ławce rezerwowych. Permanentnie nieskuteczny zawodnik Wisły był niemiłosiernie wyśmiewany przez kibiców, a kiedy w 81. minucie pojawił się na boisku reakcja trybun była podobna, jak po strzeleniu bramki. Sam zainteresowany wszystko to przyjął z uśmiechem, ale kibicom wcale do śmiechu nie jest patrząc na grę tak jego, jak i reszty zespołu.

Wiślacy jako pierwsi stworzyli sobie dogodną sytuację. W 13. minucie strzał Boguskiego i dobitkę Genkowa obronił Marian Kelemen. Z czasem jednak to Wrocławianie przejęli inicjatywę - w 38. minucie Mila z kilku metrów trafił wprost w wychodzącego z bramki Pareikę, a kilka minut później nie trafił w ogóle w piłkę lecącą wzdłuż pustej bramki. W 60. minucie sfrustrowany bezradnością swojego zespołu Sobolewski potężnie uderzył z 35 metrów, jednak bramkarz Śląska z niemałym trudem przeniósł piłkę na rzut rożny.

Obecność Mateusza Cetnarskiego w pierwszym składzie Śląska była niespodzianką, ale jeszcze większym zaskoczeniem była pozycja, na której występował nominalny środkowy pomocnik mistrza Polski. "Cetnar" w 74. minucie udowodnił, że pozycja napastnika nie służy mu dobrze i w sytuacji sam na sam z bramkarzem Wisły trafił w słupek. Sergei Pareiko. W ostatnich miesiącach ewidentnie pod formą, dziś swoją robotę wykonał z nawiązką - w 82. minucie meczu obronił uderzenie Mateusza Cetnarskiego z rzutu karnego, podyktowanego z zagranie ręką Marko Jovanovića. To podcięło skrzydła podopiecznym Levego, jednak najgorsze dla nich miało dopiero nadejść.

Kolejny mecz na ławce rezerwowych rozpoczął Ivica Iliev, który kompletnie zatracił swoją dobrą formę. Pamiętając chociażby wejście z ławki Ilieva w meczu z Lechią ( sto procent strat), nie spodziewaliśmy się zbyt wiele po serbskim skrzydłowym. Gdy wydawało się, że Wiślacy szczęśliwie dowiozą jeden punkt, Iliev przyjął piłkę w polu karnym, minął Mariusza Pawelca i uderzył nie do obrony, a że była to już ostatnia minuta z doliczonych przez arbitra, to kilkadziesiąt sekund po tym na stadionie zapanowała.. no właśnie, chciałoby się napisać że radość, ale było to bardziej uczucie zdziwienia niż szczęścia.

Wisła oddaliła się dziś od dolnych rejonów tabeli i awansowała na 10. pozycję w tabeli - to by było wszystko, jeśli chodzi o dobre informacje. I nie bezzasadne wydaje się pytanie: kto jest bardziej zmęczony po takim meczu - piłkarze czy kibice, którzy muszą to oglądać?


Wisła Kraków - Śląsk Wrocław 1:0 (0:0)

1:0 Ivica Iliev 90+3 min

Żółte kartki: Bunoza, Sobolewski, Jovanović - Spahić.

Wisła: Sergei Pareiko - Marko Jovanović, Osman Chavez, Gordan Bunoza, Kew Jaliens - Maor Melikson, Radosław Sobolewski, Michał Chrapek (58 min - Romell Quioto), Łukasz Garguła (81 min - Daniel Sikorski), Rafał Boguski (65 min - Ivica Iliev) - Cwetan Genkow

Śląsk: Marian Kelemen - Mariusz Pawelec, Rafał Grodzicki, Tomasz Jodłowiec, Amir Spahić - Waldemar Sobota (90 min - Łukasz Gikiewicz), Przemysław Kaźmierczak, Rok Elsner, Sebastian Mila, Piotr Ćwielong (80 min - Patrik Mraz) - Mateusz Cetnarski (83 min - Dalibor Stevanović)

Sędziował: Paweł Gil (Lublin)

Widzów: 12 849

wislakrakow.com

(redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Trzy punkty dla Wisły w ostatnich sekundach!

Data publikacji: 18-11-2012 19:13


Tak jak Wisła w ostatnich sekundach meczu w Kielcach straciła zwycięstwo, tak w rywalizacji ze Śląskiem je wywalczyła. Gola na wagę trzech punktów w 93. minucie zdobył Ivica Iliev, ale bohaterem krakowian został również Sergei Pareiko, który w 82. minucie obronił rzut karny.

Początkowe minuty pojedynku z wrocławską drużyną należały do Wiślaków, którzy w 13. minucie stworzyli sobie świetną okazję do zdobycia gola. Dwukrotnie jednak na drodze gospodarzom stanął Marian Kelemen, który najpierw zatrzymał piłkę po strzale Rafała Boguskiego, a później nie dał się pokonać Tsvetanowi Genkowowi. Krakowianie jeszcze jedną szansę mieli w 31. minucie, kiedy po bardzo dobrym podaniu od Maora Meliksona piłkę przejął Genkov, wpadł w pole karne Śląska, ale futbolówka po jego strzale minęła słupek bramki rywali. Później do głosu doszli goście, którzy kilka razy zagrozili bramce strzeżonej przez Sergeia Pareikę. Golkiper Białej Gwiazdy jednak w 38. minucie obronił strzał Sebastiana Mili z kilku metrów, a trzy minuty później kapitan Śląska nie trafił w futbolówkę na jedenastym metrze po bardzo dobrym dośrodkowaniu z lewej strony Piotra Ćwielonga.


Po przerwie wrocławianie dalej dominowali na boisku, ale nie udało im się udokumentować tej przewagi strzeleniem gola. Wisła obudziła się około 60. minuty, a sygnał do ataków dał Radosław Sobolewski, który oddal fantastyczny strzał z 35 metrów. Kelemen i w tej sytuacji wykazał się swoim kunsztem, broniąc jedną ręką próbę kapitana Białej Gwiazdy, ale od tego momentu gra gospodarzy znacznie się ożywiła. Śląsk nie dał się jednak zepchnąć do defensywy. Podopieczni trenera Levy’ego w końcówce spotkania mieli dwie kolejne okazje do wyjścia na prowadzenie, ale obu nie wykorzystał Mateusz Cetnarski. Najpierw w 74. minucie wyszedł sam na sam z Pareiką, ale trafił w słupek, z kolei na osiem minut przed końcem spotkania nie wykorzystał rzutu karnego, podyktowanego za dotknięcie piłki ręką przez Marko Jovanovicia. Strzał Cetnarskiego z 11 metrów obronił Pareiko, który stał się jednym z bohaterów Wisły w tym meczu. Drugim został Ivica Iliev, który w trzeciej minucie doliczonego czasu gry znalazł sposób na rozgrywającego bardzo dobre spotkanie Mariana Kelemena. Serbski pomocnik zakręcił kilka razy rywalami na linii 16 metra, po czym precyzyjnym strzałem umieścił piłkę w siatce, dając trzy punkty Białej Gwieździe.

Wisła Kraków – Śląsk Wrocław 1:0 (0:0)

1:0 Iliev 90+3’

Wisła Kraków: Pareiko – Jovanović, Chavez, Bunoza, Jaliens – Sobolewski, Chrapek (58’ Quioto) – Boguski (65’ Iliev), Garguła (81’ Sikorski), Melikson – Genkov

Śląsk Wrocław: Kelemen – Pawelec, Jodłowiec, Grodzicki, Spahić – Sobota (90’ Ł. Gikiewicz), Elsner, Kaźmierczak, Ćwielong (80’ Mraz) – Mila – Cetnarski (83’ Stevanović)

Żółte kartki: Bunoza, Jovanović (Wisła) – Spahić (Śląsk)

Sędziował: Paweł Gil (Lublin)

Widzów: 12 849

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Minuta po minucie

Znajdująca się dwie lokaty nad strefą spadkową Wisła podejmuje 6. w tabeli Śląsk Wrocław. Mistrz Polski ma nad Wisłą siedem punktów przewagi. Zapraszamy na relację.

Mecz przyjaźni... bez dopingu? Czy rzeczywiście tak będzie wyglądał? Pewne jest jedno: na skutek decyzji wojewody małopolskiego zamknięta została trybuna północna stadionu przy Reymonta 22.

Kilka miesięcy temu Śląsk świętował przy Reymonta 22 mistrzostwo Polski, zapewniając sobie tytuł wygraną 1:0. Było tak (video).

Pamiętajmy też o trzech pozostałych drużynach Wisły, grających pod dachem. Wszystkie rozgrywają dziś mecze wyjazdowe: siatkarki w Warszawie ze Spartą (od 15:30, wynik na żywo /klik/), koszykarki z głównym rywalem o mistrzostwo, czyli w Polkowicach z CCC (od 17:45, transmisja w TVP Sport) zaś futsalowcy w hali Rekordu Bielsko-Biała (od 18, wynik live na stronie Futsal Ekstraklasy).

W pierwszym ligowym meczu dzisiejszego dnia trwa przerwa. Lech przegrywa z Legią aż 0:3.

W Poznaniu skończyło się na 1:3.

20 minut przed rozpoczęciem meczu przyjaźni trybuny prezentują się bardzo smutno. Konkretnie tak (foto).

"Sektor gości" (foto) Według puezydenta miasta dzisiejszy mecz jest podwyższonego ryzyka.

Obie drużyny wychodzą na boisko. "Piłka nożna dla kibiców" - z sektora "gości".

  • 1’ Zaczynamy od środka.
  • 3’ Podanie Meliksona do Genkowa na 22. metr, odegranie piętą, w zamyśle do Boguskiego, niecelne.
  • 4’ Genkow za krótko odgrywa do tyłu do Garguły tuż przed linią pola karnego.
  • 7’ Osamotniony w obronie Chavez (nie wyszedł do spalonego jak reszta) przy Kaźmierczaku i Cetnarskim, ten pierwszy oddaje niecelny strzał nad bramką Wisły.
  • 8’ Prawa strona, Melikson do Jovanicia, tylko róg. Centra Garguły z narożnika boiska nie najlepsza, za krótka.
  • 12’ Jeden z nielicznych wypadów WKS-u do środka, Mila na lewo do osamotnionego Spahicia, ostry kąt, ale mnóstwo miejsca i kiks...
  • 13’ Po raz pierwszy groźnie w polu karnym Śląska, musiał interweniować Kelemen po strzale z bliska Boguskiego. Mniej groźnie dobijał Genkow.
  • 13’ Powietrzne zderzenie głowami Meliksona ze Spahiciem.
  • 15’ Piłka do Genkowa na połowie Śląska, wychodzi mu lewą stroną Boguski ale odegranie bardzo niedobre, za mocne.
  • 17’ Wisła - 62 procent posiadania piłki.
  • 18’ Prośba spikera o opuszczenie schodów raczej nie spotka się ze zrozumieniem.
  • 18’ Zamieszanie w polu karnym Śląska, piłka wybita Gargule na czternastce. Trafia jeszcze do Meliksona, zejście do środka, za lekki i niecelny strzał po ziemi lewą nogą.
  • 19’ Mocne ale niecelne uderzenie z dystansu Waldemara Soboty.
  • 19’ Powstrzymane dośrodkowanie Garguły z prawej strony, róg dla Wisły.
  • 20’ Próba stworzenia atmosfery jak w Anglii. Dużo "ochów i achów". Po niecelnym strzale - "jeszcze jeden".
  • 21’ Rzut wolny. "Ooooooooo......" Za daleko. ".....ooleeeeeee....". "Łukasz Garguła (klask klask...)"
  • 22’ Salwa braw po wybiciu piłki nogą z pola bramkowego przez naszego bramkarza. "Sergei Pareiko (klask klask...)"
  • 24’ Każde podanie wiślaków nagrodzone gromkim "ole".
  • 24’ Centra Jovanovicia, piąstkuje Kelemen, zderzył się z nim nieznacznie Genkow, więc rzut wolny od bramki. W sumie to Genkow bardziej faulował Grodzickiego.
  • 27’ Chavez główkuje do boku po centrze z rzutu wolnego Mili. Mila przejmuje piłkę na skrzydle, ale wyjechał z nią poza boisko.
  • 27’ Kolejne wybicie Pareiki od własnej bramki w aut...
  • 28’ Jaliens zwleka z zagraniem na prawo do wychodzącego Meliksona. W końcu odgrywa do tyłu. Frustracja, szydera...
  • 29’ Piłkarzom Wisły drżą nogi z każdym zagraniem, kolejny kiks, kolejny prosty błąd.
  • 30’ Genkow z polu karnym Śląska z prawej strony, uderzenie po długim rogu, tuż obok słupka!
  • 31’ "Daniel Sikorski" - domagają się jego wejścia kibice. "Jesteś legendą, Sikorski jesteś legendą"
  • 32’ "Daniel Sikorski, najlepszy napastnik Polski"
  • 33’ Przynajmniej sam Sikorski (rozgrzewa się przy linii) podszedł do sytuacji z humorem. "Daniel z nami, z kibicami".
  • 34’ Karetka na stadionie po starciu w tuż przed linią pola karnego Wisły. Kartla dla Bunozy, ucierpiał Pawelec.
  • 36’ Strzał Kaźmierczaka z wolnego tuż nad poprzeczką bramki Wisły.
  • 37’ "Wszyscy na schody, Wisełko wszyscy na schody" (foto)
  • 37’ Stuprocentowa szansa Mili, trafia z bliska w Pareikę!
  • 38’ Padł w polu karnym Śląska Łukasz Garguła. Nie ma mowy o rzucie karnym.
  • 40’ "Co wy robicie, wy Białą Gwiazdę hańbicie"
  • 40’ Szybsza akcja Wisły, podanie na prawo do Meliksona, ten z pierwszej, ale przed pole bramkowe, a to w "szóstkę" wbiegło dwóch graczy Wisły!
  • 41’ Kontra Śląska, Sobota osamotniony, do niego biegnie Pareiko, wyłożenie "na pustaka" do Mili, który nie sięga piłki! Jak on tego nie trafił? (foto)
  • 44’ Po centrze Mili Kaźmierczak uprzedził w powietrzu Pareikę, ale nie trafił w bramkę! Brakło pół metra!
  • 45’ "Jesteście najlepsi", "Nawet słynna Barcelona naszej Wisły nie pokona".
  • 45’ "Sektor C odpowiada". "Jeszcze głośniej, jeszcze głośniej".

Koniec pierwszej połowy. Lawina gwizdów. Po nich: "Dziękujemy, dziękujemy".

Festiwal nieporadności piłkarzy Wisły, nie pierwszy w tym sezonie i zapewne nie ostatni. Natomiast po raz pierwszy mamy taką szyderę z trybun.

Statystyka pierwszej połowy: strzały 5:8, strzały celne 2:2, posiadanie piłki 58%:42%, spalone 0:0, rzuty rożne 2:0, dośrodkowania 5:10, faule 10:14, żółte kartki 1:0, czerwone kartki 0:0.

  • 46’ W przerwie zmian brak.
  • 46’ Elsner wywalczył rzut wolny dwa metry przed linią pola karnego Wisły na wprost bramki.
  • 47’ Ćwielong w mur, jego dobitka również.
  • 51’ "Patryk Małecki", "Paweł Brożek"...
  • 52’ Nieudany, za lekki strzał Sobolewskiego z 30 metrów.
  • 54’ Atak Boguskiego, być może było tam dotknięcie ręką Spahicia, ale właśnie.. dotknięcie, nie zagranie.
  • 55’ Gargułą centruje z rogu, Kaźmierczak główkuje do przodu.
  • 56’ Kartka dla Sobolewskiego po faulu na Ćwielongu 10 metrów za linią środkową.
  • 57’ "Wpuszczaj Daniela, trenerze wpuszczaj Daniela". Ale do wejścia szykuje się Quitoto.
  • 58’ Honduranin za Chrapka. "Daniel Sikorski, ostatnia nadzieja Polski".
  • 60’ Ależ broni Kelemen! Piękny strzał "Sobola" z dystansu, ale bramkarz Śląska zarabia na swoją pensję.
  • 60’ Za głęboka centra Quioto.
  • 64’ Groźne dośrodkowanie Mili, Chavez główkuje do przodu. Po chwili Chavez kiksuje, ale kończy się tylko rogiem dla Śląska.
  • 65’ Druga zmiana w Wiśle, za Boguskiego wchodzi Iliev.
  • 66’ Strzał Kaźmierczaka wprost w Pareikę. "Daniela mamy, dlaczego go nie wpuszczamy?"
  • 68’ Połowa meczu w Polkowicach. Tina Charles ma na koncie 18 punktów, Wisła 31, ale CCC - 34...
  • 68’ Zablokowany strzał Ilieva już z pola karnego. Róg.
  • 69’ "Daniela mamy, za ch*** go nie oddamy".
  • 71’ "Daniel Sikorski gwarancją mistrzostwa Polski".
  • 71’ W Bielsku-Białej grają futsalowcy. Przegrywali 0:1, ale w 12 minucie na 1:1 wyrównał... Błażej Korczyński (trener, w poprzednich dwóch sezonach grający; wyraźnie postanowił wziąć sprawy w swoje... nogi). Tomek Kulawik na boisko!!!
  • 73’ "Dajcie im strzelić, hej Śląsku dajcie im strzelić".
  • 74’ Cetnarski w polu karnym Wisły, przed Pareiką, pada, jeszcze oddał strzał, trafił w słupek! Podawał Mila.
  • 76’ Po centrze Mili z rogu niecelna główka Grodzickiego.
  • 77’ Wybita piłka Sobolewskiemu w polu karnym, był tam jeszcze Iliev, ale nie dotarła do niego piłka.
  • 78’ Strzał... no raczej podanie do Kelemena. To była próba Quioto.
  • 80’ Seria zwodów Ilieva, podanie na długi słupek do Garguły, zgranie do Genkowa, próba strzału (Bułgar był tyłem do bramki) nieudana.
  • 80’ Owacja na stojąco dla Ćwielonga jak przy golu. A to Sikorski podniósł się z ławki, będzie zmiana. W Śląsku wchodzi Mraz.
  • 81’ Sikorski za Gargułę.
  • 81’ "Teraz bramka musi być!"
  • 81’ Może będzie, dla Śląska. Rzut karny dla Śląska za rękę Jovanovicia.
  • 81’ I kartka dla Serba.
  • 82’ Pareiko broni strzał Cetnarskiego!
  • 82’ "Daniel by strzelił, hej Ślasku Daniel by strzelił".
  • 84’ Stefanowić za Cetnarskiego.
  • 84’ "J***ć Messiego, my mamy tu Sikorskiego", "Złota piłka dla Daniela".
  • 86’ Kartka dla Spahicia za faul na Meliksonie.
  • 87’ Chavez nie doszedł do piłki na dłuższym słupku po centrze z wolnego.
  • 87’ Niezła wrzutka Sikorskiego, ale nie zdołał jej sięgnąć Genkow, uprzedzony przez obrońcę.
  • 88’ Mocny strzał Meliksona ale wprost w Kelemena.
  • 88’ W meczu z Koroną przewidywaliśmy, że stracimy prowadzenie... Więc dziś przewidujemy, że Sikorski strzeli zwycięską bramkę.
  • 90’ Ostatnia zmiana w meczu. Za Sobotę wchodzi Łukasz Gikiewicz.
  • 90+2’ Nieporozumienie Genkowa z Jovanoviciem.
  • 90+3’ Nie Sikorski, ale inny rezerwowy! Iliev! Ale strzał, w samo okienko prawą nogą! Oto gol (foto).

Koniec meczu! Zwycięstwo rzutem na taśmę!

Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Trenerski dwugłos po meczu Wisła - Śląsk

Trener Wisły Kraków powiedział po spotkaniu ze Śląskiem Wrocław, że cieszy go fakt, że jego zespół zdobył wreszcie 3 punkty. Kulawik dodał, że z prezentowanej przez jego podopiecznych na boisku gry nie jest zadowolony. Z kolei szkoleniowiec gości żałował, że jego drużyna przegrała w doliczonym czasie gry.

Stanislav Levy: - Kiedy traci się bramkę w ostatniej minucie meczu to trudno to spotkanie oceniać. Zostaliśmy ukarani, że nie wykorzystaliśmy naszych szans. Zamiast zasłużonego jednego punktu i tego, że chyba byliśmy lepszym zespołem to wyjeżdżamy z Krakowa tylko z jednym punktem.

Tomasz Kulawik: - To był bardzo szczęśliwy mecz. Wygraliśmy dzisiaj dzięki bramce w 92 minucie. Tydzień temu zremisowaliśmy po golu w 93 minucie. Odzyskaliśmy utracone punkty. Duża pochwała dla moich zawodników.

- Nie chcę odnosić się do tego, co kibice dzisiaj śpiewali.

- Dużo lepiej w ofensywie wyglądaliśmy w Kielcach niż dzisiaj. Uważam, że trafiłem zmiany z Ilievem i Quioto. Rozmawiałem z Ivicą wczoraj i powiedziałem mu, że będę jutro chciał wykorzystać jego osobę w meczu. Sam przyznał, że jego ostatni mecz, w którym zagrał był słaby w jego wykonaniu. Dzisiaj na szczęście pokazał swoje umiejętności.

- Jestem zadowolony z wyniku, ale nie z gry. Nam potrzebne są punkty i dzisiaj je wywalczyliśmy. Dzięki temu będzie łatwiej ułożyć zespół.

TSW.com.pl

Autor: Witek

Źródło: tsw.com.pl

Levy: Zamiast jednego punktu mamy zero

Data publikacji: 18-11-2012 19:23


Trener Śląska Wrocław Stanislav Ley bardzo krótko podsumował porażkę swoich piłkarzy w Krakowie. „Zostaliśmy pokarani tym, że nie wykorzystaliśmy swoich szans” – mówił na konferencji prasowej szkoleniowiec drużyny gości.


„Trudno oceniać spotkanie, kiedy traci się bramkę w ostatniej minucie. W skrócie powiem tylko tyle, że zostaliśmy pokarani tym, że nie wykorzystaliśmy naszych szans. Mimo że byliśmy lepszą drużyną, to zamiast chociaż jednego punktu, mamy zero” – powiedział Levy po meczu z Wisłą.

AM

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Kulawik: Dzisiaj jestem zadowolony z wyniku

Data publikacji: 18-11-2012 19:34


„Tydzień temu w 93. minucie straciliśmy dwa punkty w Kielcach, dzisiaj je odzyskaliśmy” – po wygranej nad Śląskiem Wrocław powiedział trener Białej Gwiazdy, Tomasz Kulawik.

„To był dla nas bardzo szczęśliwy mecz. Tydzień temu w 93. minucie straciliśmy dwa punkty w Kielcach, dzisiaj je odzyskaliśmy. Dużo lepiej graliśmy, zwłaszcza w pierwszej połowie, z Koroną, ale plus dla chłopaków, że grali do końca” – mówił dziennikarzom opiekun Białej Gwiazdy.

„Ofensywnie dużo lepiej wyglądaliśmy w spotkaniu z Koroną niż tutaj, ale zawodnicy starali się. To jest ten plus, że grali do końca. Uważam, że trafiliśmy ze zmianami z Ivicą Iliewem i Romellem Quioto. Rozmawiałem z Iliewem wczoraj i powiedziałem mu, że na pewno będzie miał szansę gry i będzie mi potrzebny w tym meczu. Sam przyznał, że ostatni mecz, jaki tutaj zagrał z Lechem, mu nie wyszedł. Tutaj pokazał, że może grać i dawać przykład do tego, żeby wygrywać” – podkreślił Kulawik.

„Przedtem byłem zadowolony z gry, z wyniku nie. Dzisiaj jestem zadowolony z wyniku” – zakończył trener Wisły Kraków.

AM

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Boguski: To nie było widowisko

Rafał Boguski po dzisiejszym spotkaniu ze Śląskiem Wrocław, był wyjątkowo oszczędny w słowach, jednak w kilku dosłownie zdaniach podzielił się swoją opinią na jego temat.


(o zwycięstwie)

- Dziś nie ważny był styl, ważne było zwycięstwo i trzy punkty i to się dzisiaj udało.

(o atmosferze na trybunach)

- My jesteśmy od tego żeby koncentrować się na graniu.

(o meczu ogólnie)

- Nie było to widowisko, dużo walki biegania, nie stworzyliśmy za wiele sytuacji, Śląsk miał kilka swoich. Najważniejsze trzy punkty, później nie będziemy pamiętali przebiegu tego spotkania, a ważny będzie wynik.

(o swoim strzale z pierwszej połowy)

- No tak, uderzyłem z powietrza, akurat w to miejsce gdzie stał Kelemen, wystawił on ręce i obronił.

- Dzisiaj cieszymy się tym zwycięstwem, a od jutra myślimy o kolejnym spotkaniu.


źródło: TSW.COM.PL/ Justyna

Źródło: tsw.com.pl

Kew Jaliens: To nadal nasi fani!

Kew Jaliens wyraźnie zadowolony z dzisiejszej wygranej w kilku zdaniach odniósł się do meczu, jego atmosfery oraz do najbliższej przyszłości.


Wierzyliście w Waszą dzisiejszą wygraną?

- Zawsze musimy wierzyć, ale dziś rzeczywiście trudno było wierzyć w to, że ten gol wreszcie padnie.. Była ogromna presja, bo dziś jedynym, na co liczyliśmy były trzy punkty, myślę, że naprawdę było widać, szczególnie w pierwszej połowie jak duża była ta presja. Dzisiaj jestem szczęśliwy z tych trzech punktów i dzisiaj to się wyłącznie liczy.

Ale zdarzało Wam się nie wygrywać lepszych meczy...

-Taki właśnie jest football, w końcu możemy grać tylko piękne mecze i nie zdobywać punktów, dziś nie jestem bardzo zadowolony z tego jak graliśmy, ale to te trzy punkty liczą się najbardziej by się podnieść.

Kibice Wam dziś nie pomagali...

-Jako drużyna musimy wziąć to na siebie, musimy się wspierać, móc na sobie polegać i pracować na siebie nawzajem i myślę, że zrobiliśmy to dziś. Nie wiem, co krzyczeli kibice, to co dla mnie się liczy w tej chwili to nasza drużyna i trzy punkty. Im wyżej będziemy w tabeli, tym bardziej szczęśliwi będą nasi fani. Teraz jedziemy na kolejny mecz i liczymy na kolejne trzy punkty. Rozumiem, dlaczego oni są tacy źli,ale przecież to nadal nasi fani, nawet jeśli nas krytykują. Właśnie dlatego nazywają się ‘supporters’ , bo wspierają nas w dobrych i złych czasach, więc nie obrażamy się na ich frustrację. Będziemy starać się robić to co robimy jak najlepiej umiemy. Zawsze jest tak, że jeśli atmosfera jest dobra, to dla nas graczy lepiej, bo istnieje między nami a kibicami szczególne połączenie.

Sytuacja w tabeli nadal nie jest łatwa..

- Sytuacja rzeczywiście nadal nie jest łatwa, ale są pierwsze trzy punkty, ale to oczywiste, że jako drużyna chcemy ciągle wygrywać i grać dobrze. W ostatnich meczach graliśmy dobrze, lepiej od przeciwników, a nie zdobywaliśmy cennych punktów, mam nadzieję, że w nadchodzących meczach będziemy grać dobrze i zdobywać komplet punktów.

Czy czuliście dziś, że gracie z Mistrzem Polski?

- Myślę, że dla obydwu drużyn był to trudny mecz, ponieważ obydwie chciały strzelić gola, obydwie tego długo nie robiły, na nas była ogromna presja bo chcieliśmy zdobyć 3 punkty.

TSW.COM.PL/ Justyna

Źródło: tsw.com.pl

Ivica Iliev: Na 99% to mój ostatni sezon w karierze.

19. listopada 2012, 01:23

Forma Ivicy Ilieva pozostawia sporo do życzenia, więc skrzydłowy rodem z Serbii rozpoczął mecz ze Śląskiem Wrocław na ławce rezerwowych. Na boisku zameldował się w drugiej połowie i jak się okazało - został bohaterem dzisiejszego meczu, strzelając ładną bramkę w ostatnich sekundach gry i tym samym zapewniając komplet punktów Wiśle.


-To jest na 99% mój ostatni sezon w Wiśle i w zawodowej karierze, więc chcę dać z siebie wszystko w tych ostatnich meczach i pomóc zespołowi w osiągnięciu jakiegoś sukcesu, chociażby w krajowym pucharze. Chciałbym zakończyć przygodę z futbolem pomagając Wiśle w odniesieniu sukcesu.- nieoczekiwanie oznajmił po meczu Ivica Iliev.

-Wisła jest wielkim klubem, ale teraz przeżywamy ciężkie chwile. To trudne do wytłumaczenia, ponieważ taka sytuacja nie może mieć miejsca w największym klubie w Polsce, jakim jest Wisła. W ostatnich piętnastu latach Wisła nie była w tak trudnej sytuacji - mówił Ivica, zdając sobie sprawę z sytuacji, do jakiej doprowadził wraz z kolegami.

-Tylko Bóg mógł nam dziś podarować to zwycięstwo. Nigdy w życiu nie byłem świadkiem takiego meczu, że drużyna mająca tyle okazji co Śląsk dzisiaj przegrywa spotkanie - opowiadał z niedowierzaniem strzelec jedynego gola.

-Mam nadzieję że nasza sytuacja zacznie się zmieniać, że powtórzymy mistrzowski sezon Wisły z 2011 roku, kiedy wywalczyliśmy mistrzostwo Polski będąc w tak samo niekorzystnej sytuacji przed meczem z Cracovią. Wtedy zdobyliśmy bramkę w 94. minucie i zaczęła się nasza seria zwycięstw - rozmarzył się piłkarz Wisły.

Zapytany o atmosferę panującą na trybunach, krótko uciął: - Nie chcę o tym rozmawiać, mogę mówić o tym co działo się na boisku i to tyle.

wislakrakow.com (sum91)

Źródło: wislakrakow.com

Sergei Pareiko: - To był przypadek

- Obroniony karny? To był przypadek, nie podpatrywałem jak strzelają je zawodnicy Śląska - przyznał po spotkaniu 12. kolejki ligowej, w którym Wisła pokonała Śląsk 1-0, jeden z bohaterów tej wygranej, Sergei Pareiko.

- Po tym jak nie udało nam się zdobyć trzech punktów w Kielcach, udało się tutaj. I mamy trzy punkty w ostatnich sekundach - dodał bramkarz Wisły.

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

S. Mila: Odpowiedzialność za porażkę ponosimy wszyscy

Dodano: 2012-11-19 13:18:24 (aktualizacja: 2012-11-19 23:19:02)

(MARCIN) / WislaLive.pl


Rozegraliśmy z Wisłą naprawdę dobre spotkanie, ale zabrakło nam skuteczności - tłumaczył, ostateczne zakończenie potyczki krakowsko - wrocławskiej, kapitan gości - Sebastian Mila.

Myślę, że ta nerwowość pojawiła się po porażce z Piastem. Bardzo chcieliśmy się za nią zrewanżować. I ta końcówka ... Dobiło nas to naprawdę maksymalnie, a odpowiedzialność za porażkę ponosimy wszyscy i z takim przeświadczeniem będziemy w tym tygodniu trenować.

- Nie było żadnych wątpliwości, co do wykonywania przez Mateusza Cetnarskiego rzutu karnego czy była między Wami rozmowa?

- Nie, nie. Mateusz miał wykonywać karne. Świetnie to robi i pokazał to już we wcześniejszych meczach. Niestety to jest loteria i szkoda, że nie udało mu się dzisiaj, bo zagrał naprawdę dobre spotkanie.

- Której sytuacji z pierwszej połowy bardziej żałujesz? Właściwie wydawało się, że przynajmniej jedna z nich powinna zostać zamieniona na bramkę. Ten kiks, przy Twoim drugim dobrym podaniu od Piotrka Ćwielonga, to była jakaś nierówność murawy czy tak po prostu, jakoś Ci ta piłka uciekała, nie "siadła" na nogę odpowiednio?

- Tak. Jestem po prostu piłkarskim debilem, bo taką piłkę trzeba było po prostu strzelić, a jak się nie strzela to skazuje się na porażkę. Biorę to na siebie. Porażka to absolutnie moja wina.

Notowała (ASIA M)

Źródło: wislalive.pl

Garguła: Karta w końcu się odwróci

Data publikacji: 20-11-2012 11:44


Podopieczni Tomasza Kulawika rzutem na taśmę pokonali Śląsk Wrocław w meczu przyjaźni, zgarniając cenne trzy punkty. Przed krakowianami kolejne wyzwanie, jakim jest spotkanie w Chorzowie, na trudnym dla Wisły terenie. „Do końca rundy zostały trzy mecze i sądzę, że jesteśmy w stanie wygrać z każdym” – powiedział Łukasz Garguła.

Pomocnik Białej Gwiazdy, Łukasz Garguła, wyznał, że dla graczy spod Wawelu najistotniejsze jest gromadzenie punktów i pogoń za czołówką tabeli. „Dla nas liczą się tylko punkty, nie ma teraz większego znaczenia styl gry. Musimy liczyć na siebie i musimy zadbać o to, aby wykorzystywać sytuacje, które uda nam się wypracować” – zaczął. „Piłka nożna jest na tyle pięknym sportem, że o zwycięstwie może zadecydować bramka strzelona w doliczonym czasie gry. Przypomnijmy sobie sytuację z Kielc, gdzie straciliśmy gola w podobnych okolicznościach. Trzeba robić swoje, zwłaszcza, że nie brakuje nam wiary w nasze możliwości. Mamy dobry zespół i aktualnie koncentrujemy się na pojedynku z Ruchem Chorzów” – zaznaczył.

Gracz drużyny ze stolicy Małopolski jest pełen nadziei na przyszłość, zdając sobie sprawę z przewrotności losu. „Uważam, że stać nas na to, aby wygrać pozostałe trzy potyczki. Taka sytuacja, której doświadczyliśmy w 12. kolejce może spowodować, że karta w końcu się odwróci i w kolejnych spotkaniach pokażemy się z dobrej strony, zaczynając odnosić zwycięstwa” – wyraził nadzieję. „Powinniśmy jednak zachować zimną krew, aby nie zachłysnąć się tym, że udało się nam zdobyć bramkę w 93. minucie i dzięki temu wygrać mecz. Musimy zatem w dalszym ciągu pracować w taki sposób, jak do tej pory, odpowiednio przygotować się do meczu w Chorzowie i wyjść na boisko dokładając do swoich umiejętności serducho, a wówczas wszystko powinno potoczyć się w odpowiednim kierunku” – kontynuował.

Drużynie Tomasza Kulawika brakowało istotnego elementu, jakim jest szczęście w sytuacjach boiskowych. „Życzyłbym sobie, aby szczęście zaczęło dopisywać Wiśle, przede wszystkim w ofensywie, bo w obronie z tym szczęściem nie było źle, zwłaszcza patrząc na mecz ze Śląskiem. Mam tutaj na myśli obroniony rzut karny przez Pareikę, czy też strzał gracza z Wrocławia, po którym piłka trafiła w słupek naszej bramki. Uważam, że trzeba pewnie brnąć do przodu, a reszta sama przyjdzie” – mówił.

Popularny „Guła” zapewnił, że piłkarze z ulicy Reymonta 22 robią wszystko, aby odnosić sukcesy i sprawiać radość kibicom, którzy przychodzą ich oglądać. „Nie ma osoby w zespole, która nie zostawiałaby serca na boisku. Pragniemy grać jak najlepiej dla Wisły, ale trzeba pamiętać, że każdą drużynę prędzej, czy później dopadają takie okresy, w których po prostu nic nie wychodzi. Musimy wspólnie przetrwać tę chwilę i myślę, że w niedzielę zrobiliśmy pierwszy krok ku temu, aby tę niekorzystną sytuację zmienić” – zapewniał. „Do końca rundy zostały trzy mecze i sądzę, że jesteśmy w stanie wygrać z każdym. Właśnie z takim nastawieniem pojedziemy do Chorzowa, przygotowując się odpowiednio do tego pojedynku i walcząc o trzy oczka na terenie przeciwnika” – zakończył piłkarz Białej Gwiazdy.

K. Kawula

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Mecz ze Śląskiem - ważne!

16 listopada 2012

Prezentujemy stanowisko SKWK dotyczące meczu ze Śląskiem.

Osoby decyzyjne ruchu kibicowskiego na Wiśle ustaliły następujące kroki: Na mecz ze Śląskiem przychodzimy normalnie. Jednak w związku ostatnimi wydarzeniami, działaniami klubu, wojewody i policji postanowiliśmy, że nie będzie prowadzony zorganizowany doping. Na spotkaniu z wrocławianami SKWK pragnie podziękować dobroczyńcy piłkarskiej Wisły Kraków Bogusławowi Cupiałowi. W tym roku minie 15 lat od, kiedy biznesman z Myślenic zainwestował swoje pieniądze i doprowadził nasz klub do świetności. To dzięki właścicielowi w ostatnich latach mogliśmy świętować wiele sukcesów, cieszyć się z dobrej gry naszych futbolistów na arenach europejskich. Przeżyliśmy piękne chwile, których nie doświadczyły pokolenia starszych kibiców Białej Gwiazdy. Wyjątkową niespodzianką podczas meczu ze Śląskiem ma być skromna oprawa. W takiej formie chcieliśmy podziękować Wielkiemu Wiślakowi, którego szanujemy i będziemy szanować dalej, bez względu na to jak prezentuje się teraz Wisła i jak będzie prezentować się w przyszłości. Wierzymy jednocześnie, że dla Białej Gwiazdy nadejdą lepsze czasy. Ultrasi Wisły nigdy nie informowali o swoich oprawach przed meczem, ale w tym wypadku mamy do czynienia z sytuacją wyjątkową. W ramach podziękowania Panu Cupiałowi stworzona została sektorówka, która w świetle ostatnich zmian w regulaminie jest zakazana. Chęć zaprezentowania jej na niedzielnym meczu została zgłoszona do klubu, czekamy na decyzję zarządu. Wszystkie informacje dotyczące dalszych działań podamy do Waszej wiadomości jutro. Z wiślackim pozdrowieniem,SKWK


Źródło:http://skwk.pl/


Czy wygrywasz, czy nie...? O szyderstwach słów kilka

19 listopada 2012

Mecz ze Śląskiem Wrocław na pewno uznać można za wydarzenie specyficzne. Ogromna ilość szyderstw, która została skierowana do naszej drużyny wzbudziła sporo kontrowersji. Dla jednych takie zachowanie było najbardziej odpowiednim, inni natomiast przecierali oczy ze zdumienia i pytali, co stało się tym, którzy jeszcze nie tak dawno z dumą śpiewali "Czy wygrywasz, czy nie...". Tak jak zapowiadaliśmy na naszej stronie, podczas meczu ze Śląskiem nie był prowadzony zorganizowany doping. Jak się jednak okazało, nie oznaczało to całkowitej ciszy na trybunach. Takiej ilości kpin i szyderstw, które dało się słyszeć z Wiślackiego sektora, nie słyszano przy Reymonta chyba łącznie przez całe 15 lat, odkąd właścicielem Wisły został Bogusław Cupiał. Również wcześniej, takie zachowanie kibiców wydawało się niemożliwe. I tutaj wypada postawić pytanie. Czy tak, jak wszyscy zgodnie ogłosili, szyderstwa kierowane w stronę piłkarzy dotyczyły tylko i wyłącznie ich słabej postawy na boisku? Problem wydaje się zdecydowanie głębszy. Postawa Wisły w tym sezonie jest daleka od tej, jaką wszyscy sobie wymarzyliśmy. Mimo tego, zarówno sektor C, jak i pozostałe trybuny stadionu wcale nie świeciły pustkami, co więcej, przy Reymonta wciąż mogliśmy się pochwalić jedną z najlepszych frekwencji w Ekstraklasie. Prowadzony był doping, a postawę naszych kopaczy kwitowano co najwyżej wymienianymi między sobą narzekaniami. Zawodników odpowiednio motywowaliśmy także po meczach. Próbowaliśmy wierzyć, że dokonująca się na naszych oczach destrukcja klubu to tylko złudzenie. Piłkarze mają po prostu gorsze dni, a stwarzający nam co raz większe problemy klub wcale nie robi tego w złej wierze. Próbowaliśmy przymykać oczy po każdym fatalnym meczu, mimo tego, że każdy wyraźnie widział, że zawodnicy grają przeciwko swojemu trenerowi. Staraliśmy się jakoś tłumaczyć sobie postawę zawodników, którzy odmawiają nam udziału w akcjach zorganizowanych dla dzieci, argumentując to brakiem czasu. Obserwując te wszystkie wydarzenia, a także słuchając wypowiedzi Jacka Bednarza, mówiącego, że w Wiśle nie będzie piłkarskiej akademii można było mieć spore wątpliwości dotyczące tego, w jaki sposób zarządzany jest nasz klub. Mimo wszystko jednak, każdy z nas przychodził na mecze. Dopingował od pierwszej do ostatniej minuty. Czego więc świadkami byliśmy na meczu ze Śląskiem? Najprościej można by powiedzieć - głosu ludu, który w związku z tym wszystkim, co obecnie dzieje się w naszym klubie dał o sobie znać. Wiele osób narzeka, mówiąc, że kibicom Wisły Kraków nie przystoi takie zachowanie, że ze swoim klubem powinni być na dobre i na złe. Jest w tym sporo racji. Bo kibice Wisły Kraków zawsze będą ze swoim klubem. Pora jednak przejrzeć na oczy. Uświadomić sobie, że Jacek Bednarz a także jemu podobni ludzie, gdy już doprowadzą Wisłę do upadku, uciekną po cichu - podobnie jak Bogdan Basałaj, zaraz znajdując sobie inną, ciepłą posadkę. To samo dotyczy naszych piłkarzy, którzy w znakomitej większości mają nas - delikatnie to ujmując- w głębokim poważaniu. Dla nich liczy się tylko to, by wszystko zgadzało się podczas wypłaty. Niejednokrotnie już udowodnili, że nie są warci tego, by reprezentować nasze barwy. Szyderstwa które dało się słyszeć z trybun nie były (jak wiele osób to sugeruje) intonowane przez członków SKWK. W normalnej sytuacji należałoby nawet takie zachowanie potępić, nie tak przecież powinni zachowywać się kibice Wisły Kraków. Żeby jednak wszystko to dobrze zrozumieć trzeba zapoznać się z powyższymi argumentami. Nie jest to trudne. Każdy obserwujący poczynania naszego klubu może wyrobić sobie na ten temat własną opinię. Nadszedł czas działania. Czas, który wszystkim powinien uświadomić, że jeżeli nie ockniemy się w porę, już niedługo sytuacja może być jeszcze bardziej tragiczna. Wydarzenia po meczu z Lechem Poznań, a także ogólnopolska nagonka i walka z zorganizowanym ruchem kibicowskim tylko to potwierdziły. W najbliższych dniach na naszej stronie opublikowany zostanie tekst, dogłębnie opisujący relacje z klubem, a także wszystkie powody, dla których zdecydowaliśmy się na protest. Będzie on połączony z akcją informacyjną, tak aby każdy wiedział, dlaczego podjęte zostały takie, nie inne kroki. Za niecałe dwa tygodnie, czeka nas mecz z Górnikiem Zabrze. Już dzisiaj wiemy, że tego dnia nie będzie nas na trybunach. Nie oznacza to jednak, że pierwszego grudnia siedzieć będziemy w swoich domach. Również na ten temat wkrótce na naszej stronie zamieścimy więcej informacji. Zapewniamy jednak, że jako jako SKWK zadbamy o to, byśmy w sposób ciekawy spędzili to sobotnie 90 minut. Teraz, to od jedności naszego ruchu kibicowskiego zależy to, jak wszystko dalej się potoczy. Nie ma kibiców lepszych czy gorszych, tych zasiadających na trybunie C, G albo E. Wspólnie tworzymy Wisłę Kraków.

Powyższy tekst nie jest oficjalnym stanowiskiem SKWK dotyczącym protestu i jego powodów. Dotyczy tylko i wyłącznie szyderstw podczas meczu ze Śląskiem Wrocław.


Źródło:http://skwk.pl/


Podsumowanie 12. kolejki T-Mobile Ekstraklasy 2012/2013=

20. listopada 2012, 12:54


Poprzednia kolejka należała do gości, obecna do gospodarzy. Tylko w jednym wypadku w 12 serii spotkań skończyli oni bez punktów. Wygrywali głównie faworyci, a mecze raczej nie obfitowały w dramatyczne zwroty akcji. Mimo to padło kilka wyników istotnych dla układu tabeli, choć liderem nadal pozostaje Legia, a i w strefie spadkowej próżno szukać przetasowań.


O spotkaniu otwierającym tę kolejkę niewiele można powiedzieć... Bo niewiele było widać. Mecz toczył się w gęstej mgle. Goszczące w Bełchatowie Zagłębie Lubin długo nie mogło sobie poradzić z miejscowym GKS-em, ale w końcu dopięło swego. W 89. minucie z ostrego kąta uderzył Łukasz Hanzel i dał Miedziowym niezwykle cenne punkty. Porażka pogrążyła GKS, który traci już 7 punktów do ostatniej "bezpiecznej" drużyny – Zagłębia.

Zdecydowanie więcej widać było w Gdańsku, gdzie Lechia mierzyła się z Widzewem Łódź. Jednak dobra widoczność przez długi czas nie była z korzyścią dla widowiska. Obie strony atakowały nieporadnie, ślamazarnie i małą ilością zawodników. Więcej z gry wydawali się mieć gospodarze, ale goście w swoim stylu, minimalnym nakładem sił ludzkich, potrafili stwarzać zagrożenie. Losy meczu odwrócił podyktowany tuż przed przerwą rzut karny, którego bardzo pewnie na bramkę zamienił Razack Traore.

Trzeba przyznać, że mecz dostarczył więcej drastycznych obrazków niż niejedna gala MMA. W pierwszej połowie Traore po nieudanej przewrotce w niekontrolowany sposób upadł na kark i niewiele dzieliło go od nieszczęścia. Po przerwie Mehdi Ben Dhifallah poczęstował Krzysztofa Bąka łokciem, a ten silnie krwawiąc z nosa musiał zakończyć swój udział w meczu. Zachowanie Tunezyjczyka nie spotkało się z kartkową reakcją arbitra.

Mniej powściągliwy arbiter był chwilę później. W 67. minucie czerwoną kartkę zobaczył Widzewiak – Adam Banasiak, który na nieodpowiedzialne, choć niekoniecznie celowe, machnięcie ręką przez Deleu odpowiedział wyprowadzając bardzo celny cios w twarz Brazylijczyka. Od tego momentu gospodarze złapali wiatr w żagle i w efektowny sposób raz po raz nacierali na bramkę łodzian.

Lechistów ponosiła nieco fantazja i koronkowe akcje w większości nie przynosiły poważnego zagrożenia, jednak jedną z nich, wyjątkowo ładną dwójkową kontrę z Traore, Ricardinho wykończył skutecznie i ustalił wynik meczu na 2-0. Widowiskowy drybling przyniósł Brazylijczykowi nieco światowego rozgłosu, bo na akcję zwrócili uwagę redaktorzy hiszpańskiej Marci. Strach się bać, co by było, gdyby jego następny strzał – efektowna przewrotka – zamiast w poprzeczkę, trafiłby do siatki.

W Gliwicach dugo zanosiło się na niespodziankę, bo Podbeskidzie Bielsko-Biała postawiło trudne warunki Piastowi i to przyjezdni byli zdecydowanie bliżsi objęcia prowadzenia. Jednak w dogodnych sytuacjach na ich drodze stawał Dariusz Trela, a gdy Jeleniowi udało się wymanewrować byłego Wiślaka, na posterunku był Paweł Oleksy. Niewykorzystane sytuacje zemściły się w 81. minucie, kiedy Ruben Jurado wykończył strzałem głową wypracowaną przez samego siebie kontrę. Choć mamy jeszcze listopad, sytuacja Podbeskidzie wygląda na silnego kandydata do spadku.

Nudno, bezbarwnie, a także nieco mgliście było w Białymstoku. Starcie Jagiellonii z Koroną Kielce zakończyło się bezbramkowym remisem. To już siódmy remis białostoczan w obecnym sezonie. W mozolny sposób pną się oni w górę tabeli kosztem drużyn, które przegrywają. Jagiellonia traci już tylko punkt do Widzewa, który na starcie sezonu był absolutną rewelacją rozgrywek i zaliczył komplet zwycięstw w pierwszych 4 kolejkach.

Oszukani mogli się poczuć kibice w Warszawie, gdzie Polonia miała się mierzyć z Górnikiem Zabrze. Nie dość, że afiszowani jako gwiazdy aktorzy po obydwu stronach zawiedli, to spektakl rozpoczął się z ponad półtoragodzinnym opóźnieniem. Powód? Problemy z zasilaniem wozu transmisyjnego. Ja rozumiem, że obiekt przy Konwiktorskiej to nie Maracana, że na mecz przyszło niewiele ponad 6000 widzów, ale trzymanie na zimnie ludzi, którzy zapłacili za bilety, bo telewizja nie może przeprowadzić transmisji? Ciekaw jestem, czy Ekstraklasa w podobny sposób potraktowałaby 40000 ludzi zgromadzonych na obiekcie w Poznaniu? Traktując kibiców przychodzących na stadiony w ten sposób, kluby zawsze będą na garnuszku telewizji.

Na boisku też było raczej kuriozalnie. Wynik otworzyli goście w 52. minucie. Paweł Olkowski silnie wstrzelił piłkę spod linii końcowej, ta odbiła się od nogi Adama Kokoszki i w nieprawdopodobny sposób przelobowała bramkarza. Cztery minuty później było 1-1. Centra z rzutu wolnego odbiła się gdzieś w gąszczu ciał i spadła pod nogi nieobstawionego Wladimera Dwaliszwiliego, który dopełnił formalności.

Dziesięć minut później wracający do gry Mariusz Magiera chciał sprezentować gospodarzom zwycięstwo, ewidentnie faulując Tomasza Brzyskiego we własnym polu karnym. Magiera nie wziął jednak pod uwagę siły fatum ciążącego nad Czarnymi Koszulami. Czwarty kolejny mecz Polonistów z podyktowanym rzutem karnym i czwarta kolejna zmarnowana jedenastka. Ty razem Łukasz Teodorczyk dał obronić karnego Łukaszowi Skorupskiemu.

Remis Polonii oznacza, że nie nałożyła ona dodatkowej presji na Legii przed jej niedzielnym meczem. Górnik także nie ma powodów do zadowolenia. W czterech ostatnich kolejkach udało im się ograć tylko GKS Bełchatów i punktowo dogoniła ich właśnie Lechia Gdańsk.

Hit kolejki, a może i rundy – starcie Lecha Poznań z Legią Warszawa – nie rozczarował, co paradoksalnie w naszej lidze jest swojego rodzaju niespodzianką. Jednak licznie zebrani kibice gospodarzy stadion opuszczali raczej w kiepskich nastrojach. Bez Manuela Arboledy, który w tygodniu nabawił się poważnego urazu, obrona Lechitów była dziurawa jak ser szwajcarski.

Długie podanie Jakuba Wawrzyniaka, sprint Jakuba Koseckiego i w sytuacji sam na sam lob nad Jasminem Buriciem. Po 10 minutach Legia prowadziła 1-0. Prostopadłe podanie do wbiegającego Wawrzyniaka, ten wpada w pole karne, naciskany przez Rafała Murawskiego wchodzi głęboko, by w końcu oddać strzał po długim słupku i po 14 minutach jest już 0-2. Następna prostopadła piłka, sam na sam wychodzi Miroslav Radović, może szukać partnerów, ale ostatecznie decyduje się na strzał i niewiele ponad pół godziny gry trzeba było, by Legia miała już trzybramkowe prowadzenie.

Po przerwie Legia grając z kontry stworzyła sobie jeszcze kilka dogodnych okazji, ale trzeba też przyznać, że gdyby Lech miał napastnika, a nie Bartosza Ślusarskiego, na przerwę schodziłby z wynikiem 3-3. W bardzo dogodnych sytuacjach Ślusarski jednak pudłował i i swój strzelecki dorobek ograniczył do honorowego trafienia w drugiej odsłonie meczu, a i w tym wypadku był bliski spektakularnego pudła, bo jego strzał trafił w poprzeczkę i odbił się od ziemi tuż za linią bramkową. Zwycięstwo Legii 3-1 oznacza 3 punkty przewagi nad drugą Polonią, 4 nad trzecim Lechem i aż 6 nad kolejnymi Górnikiem i Lechią.

Decyzje administracyjne spowodowały, że na meczu Wisły Kraków i Śląska Wrocław nie można było stworzyć kibicowskiego święta godnego meczu przyjaźni. Słabe występy Białej Gwiazdy zniechęciły także kibiców do oklaskiwania i wspierania własnych piłkarzy. Mimo to na trybunach zasiadło ponad 12 tysięcy widzów, którzy czas zabijali szydząc z Wiślaków.

Na boisku działo się niewiele, to goście byli zdecydowanie bliżej prowadzenia. Najpierw Sebastian Mila nie trafił w piłkę mając przed sobą pustą bramkę. Potem Mateusz Cetnarski chyba szukał rzutu karnego, ale zamiast tego zmarnował sytuację sam na sam i ustrzelił tylko słupek. W końcu Cetnarski dostał swoją wyczekiwaną jedenastkę, ale chyba zapatrzył się na piłkarzy Polonii. Uderzył fatalnie – w środek bramki, na idealnej dla bramkarza wysokości i Pareiko w końcu może w tym sezonie zanotować plusa przy swoim nazwisku. Niewykorzystane sytuacje zemściły się i tym razem. W ostatniej minucie doliczonego czasu solową akcją i celnym uderzeniem popisał się rezerwowy Ivica Iliev i dał Wiśle bardzo cenne 3 punkty.

Kolejkę zamknął mecz Pogoni Szczecin z Ruchem Chorzów. Lepszą stroną ewidentnie byli gospodarze, ale nijak nie potrafili przekuć tego na boiskową dominację. Skończyło się na kilku przebłyskach - jak pomysłowa akcja Przemysława Pietruszki, czy efektowny, ale mało produktywny drybling Takafumi Akahoshiego. Dobra była też zespołowa akcja, która dała gospodarzom zwycięskiego gola. Na listę strzelców wpisał się Adam Frączczak. To zwycięstwo pozwoliło Portowcom wskoczyć do górnej połowy tabeli.

Terminarz i wyniki 12. kolejki T-Mobile Ekstraklasy 2012/2013

Piątek (16 listopada)

18:00 KGHM Zagłębie Lubin – GKS Bełchatów 1-0

20:45 Lechia Gdańsk – Widzew Łódź 2-0

Sobota (17 listopada)

13:30 Piast Gliwice – Podbeskidzie Bielsko-Biała 1-0

15:45 Jagiellonia Białystok – Korona Kielce 0-0

18:00 Polonia Warszawa – Górnik Zabrze 1-1

Niedziela (18 listopada)

14:30 Lech Poznań – Legia Warszawa 1-3

17:00 Wisła Kraków – Śląsk Wrocław 1-0

Poniedziałek (19 listopada)

18:30 Pogoń Szczecin – Ruch Chorzów 1-0


Liderzy klasyfikacji strzelców

9 bramek - Danijel Ljuboja (Legia Warszawa).

8 bramek - Abdou Razack Traore (Lechia Gdańsk).

6 bramek - Arkadiusz Milik (Górnik Zabrze).

wislakrakow.com (Aleksander Lusina)


Źródło: wislakrakow.com


Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2012/2013

Galeria kibicowska: