2013.04.01 Lechia Gdańsk - Wisła Kraków 0:0

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 18:44, 24 maj 2019; Kyzcwezs (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
2013.04.01, Ekstraklasa, 20. kolejka, Gdańsk, PGE Arena, 16:00, poniedziałek, -1°C
Lechia Gdańsk 0:0 Wisła Kraków
widzów: 13.937
sędzia: Marcin Borski z Warszawy.
Bramki
Lechia Gdańsk
5-4-1
Michał Buchalik
Grafika:Zk.jpg Deleu
Rafał Janicki
Jarosław Bieniuk
Piotr Brożek
Ricardinho Grafika:Zmiana.PNG (86' Łukasz Kacprzycki)
Łukasz Surma
Grafika:Zk.jpg Marcin Pietrowski
Mateusz Machaj Grafika:Zmiana.PNG (80' Adam Duda)
Paweł Buzała
Piotr Wiśniewski

trener: Bogusław Kaczmarek
Wisła Kraków
4-5-1
Sergei Pareiko
Marko Jovanović
Arkadiusz Głowacki
Osman Chávez
Kew Jaliens
Patryk Małecki
Radosław Sobolewski Grafika:Zk.jpg
Cezary Wilk
Łukasz Garguła Grafika:Zmiana.PNG (86' Michał Chrapek)
Kamil Kosowski Grafika:Zmiana.PNG (63' Emmanuel Sarki)
Rafał Boguski Grafika:Zmiana.PNG (64' Cwetan Genkow)

trener: Tomasz Kulawik
Strzały: 22-5
Strzały celne: 6-2
Posiadanie piłki (w %): 54-46
Spalone: 1-2
Rzuty rożne: 7-3
Dośrodkowania: 25-16
Faule: 8-17
Żółte kartki: 2-1

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.
[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]

[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]
[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]

[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]
[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]

[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]
[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]

[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Świątecznie w Gdańsku: Lechia - Wisła

31. March 2013,

Po dwóch tygodniach odpoczynku od ligowych rozgrywek jutro do akcji wrócą piłkarze Wisły Kraków, którzy w Gdańsku walczyć będą o podtrzymanie dobrej passy i zwycięstwo w trzecim z rzędu ligowym meczu. Jutrzejszy mecz przyjaźni pomiędzy Lechią a Wisłą będzie inny niż te ostatnio rozgrywane. Nie będzie na nim kilkudziesięciu kibiców, którzy zapewne pojawiliby się na stadionie, gdyby nie tragiczny w skutkach wypadek dwa tygodnie temu.


Dwóch kibiców już nigdy nie wzniesie w górę biało-zielonego szala, kilkunastu walczy o powrót do zdrowia.W tej walce wspiera ich całe piłkarskie środowisko łącznie z piłkarzami, którzy oddają swoje koszulki na aukcje charytatywne a nawet biorą udział w akcji oddawania krwi, podobnie zresztą jak kibice z całej Polski. Bardzo ładnie zachowały się władze Lechii, które zdecydowały że część dochodów ze sprzedanych biletów na jutrzejsze spotkanie przeznaczona będzie na pomoc poszkodowanym kibicom.

Podopieczni Tomasza Kulawika do Gdańska wyruszyli już dziś po świątecznym śniadaniu, które zjedli wspólnie w klubie. To dla nich taka namiastka Świąt Wielkanocnych, które w tym roku spędzą poza domem.

Do Trójmiasta nie pojechał kontuzjowany Michał Czekaj oraz Ivica Iliev, który odpoczywa za nadmiar żółtych kartek. Do zespołu powrócił kontuzjowany ostatnio Łukasz Garguła. W meczu ME przeciwko Lechii pomocnik „Białej Gwiazdy” rozegrał 60 minut podczas których nie zgłaszał żadnych problemów, jednak trudno przypuszczać że jutro również wybiegnie na boisko od początku spotkania. Nie pewny jest występ Osmana Chaveza, który ma za sobą długą i męczącą podróż z Hondurasu.

Mamy Wielkanoc, koniec marca a za oknami prawdziwa zima. Nieco pokrzyżowała ona plany zarówno piłkarzom Wisły jak i Lechii, którzy uciekać musieli na boiska ze sztuczną nawierzchnią, jednak jutro warunki dla obydwu drużyn będą takie same.

Piłkarze Lechii w tym sezonie spisują się lepiej od naszych i zajmują siódmą pozycję w tabeli, jednak w przypadku wygranej to Wisła znajdzie się wyżej. Podopieczni Bogusława Kaczmarka przed dwoma tygodniami przegrali w Gliwicach z Piastem, głównie dzięki rażącej nieskuteczność. Po odejściu zimą Abdou Razacka Traore, który był niekwestionowanym liderem drużyny, odpowiedzialność za kreowanie gry i wykańczanie akcji rozłożyła się na całą drużynę.

Trener Kaczmarek stawia w Lechii na młodych zawodników. Duda czy Kacprzycki notują regularne występy w zespole z Gdańska i są istotnymi punktami swojej drużyny. Wiślacka obrona będzie musiała zwrócić uwagę na ruchliwego Pawła Buzałę. W dobrej formie jest również eks-wiślak Piotr Brożek, który zapowiada że w czasie meczu nie będzie mowy o żadnych sentymentach.

W jesiennym meczu piłkarze Wisły pokonali Gdańszczan 1-0 po bramce Cwetana Genkowa. Jak będzie jutro? Czy w Lany Poniedziałek któraś z drużyn zleje rywala? Tomasz Kulawik prognozował przed meczem ciekawy mecz dla kibiców. Czy jego przewidywania się sprawdzą, przekonamy się niebawem.

Spotkanie poprowadzi pan Marcin Borski z Warszawy, kojarzony niestety z fatalną decyzją pozbawiającą Wisłę rzutu karnego w meczu z Podbeskidziem.

Transmisja Spotkania w Canal+Sport od 16.00.

wislakrakow.com

(sum91)

Źródło: wislakrakow.com

Kto komu sprawi lany poniedziałek? Wisła zmierzy się z Lechią

W ostatnich latach terminarz ligowy układa się wiślakom tak, że kolejkę, która wypada w okresie Świąt Wielkanocnych - gramy na wyjeździe. Nie inaczej jest i w tym roku. W związku z tym nasi piłkarze wyjechali świątecznie w daleką podróż do Gdańska, gdzie zmierzą się z tamtejszą Lechią.

W ramach klubowych oszczędności wiślacy pojechali nad morze autokarem i w tą daleką wyprawę wyruszyli już w niedzielny poranek. Trener Tomasz Kulawik nie mógł ze sobą zabrać tylko dwóch zawodników - Ivicy Ilieva, który musi pauzować za nadmiar żółtych kartek oraz kontuzjowanego Michała Czekaja. Pozostali będą mieli miejmy nadzieję okazję do tego, aby potwierdzić, że ostatnie wygrane nie były dziełem przypadku i nasza drużyna rzeczywiście będzie piąć się w górę ligowej stawki. Tym bardziej, że nasz najbliższy przeciwnik - Lechia - wiosną nie zachwyca. W kilku meczach dała sobie wyrwać punkty w końcówkach i głównie z tego powodu wygrała w tym roku tylko jedno spotkanie - z Koroną Kielce, która zresztą przez niemal całe zawody grała wtedy z jednym zawodnikiem mniej.

Gdańszczanie to już jednak nie ta sama drużyna, co jesienią. Odejście Abdou Razacka Traoré, który gra teraz dla tureckiego Gaziantepsporu, ma chyba jednak zdecydowanie większe przełożenie na postawę Lechii, niż rozstanie się z Wisłą Maora Meliksona. A czy teza ta jest słuszna, odpowiedzieć możecie sobie sami. Na boisku potwierdzenie zaś tego - lub zaprzeczenie - znajdziemy zapewne po zakończeniu czekającej nas potyczki.

To, o czym trzeba też przed nią wspomnieć, to fakt, że będzie ona rozgrywana w cieniu tragedii kibiców z Gdańska. W I połowie, aby uczcić śmierć dwóch fanów "biało-zielonych", którzy zginęli w wypadku samochodowym, gdy wracali z poprzedniego meczu Lechii, nie będzie prowadzony doping. A całość będzie niestety nostalgiczna, tak jak zresztą na te Święta wypada.

Wpływ na wydarzenia boiskowe mieć to jednak nie powinno, liczymy więc na ciekawe widowisko i podtrzymanie naszej niezłej passy. Zwłaszcza że kilka zespołów, które są w tabeli przed nami już w tej kolejce punkty pogubiło i okazja na kolejny w niej awans oraz gonienie czołówki jest całkiem spora.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Kulawik: Nie wybiegajmy za bardzo w przyszłość

Michał / WislaLive.pl

W Wielki Piątek w siedzibie klubu trener Tomasz Kulawik spotkał się z dziennikarzami na konferencji przed meczem z Lechią Gdańsk.

- Pod względem zdrowotnym mamy się bardzo dobrze. Trochę gorzej pod kątem boiska, bo jest trochę biało i nie za bardzo wiemy, które to święta. Musimy poszukać jakiegoś placu, aby przeprowadzić jednostkę treningową. Jeśli chodzi o sytuację kadrową to brakuje jedynie Michała Czekaj, który dalej ma kontuzję i Ivicy Ilieva, który będzie pauzował za żółte kartki. Pozostali zawodnicy są do dyspozycji. - odniósł się do obecnej sytuacji trener Kulawik.

Zapytany o to w jakim stanie do Polski powrócił Osman Chavez odpowiedział z uśmiechem: Trzeźwy. A tak na poważnie to jeszcze nie wiemy. Dziś trenowaliśmy pod balonem w Skotnikach i nie były to ciężkie zajęcia dlatego trudno na razie powiedzieć w jakiej dyspozycji jest Osman.

Lechia będzie dla nas wygodnym przeciwnikiem, kiedy z nią wygramy. Faktycznie w meczu z Piastem piłkarze z Gdańska kreowali grę, starali się atakować. Taka gra również wpływa na widowiskowość spotkania. - ocenił najbliższego rywala szkoleniowiec Wisły.

Z ekipy Lechii w przerwie zimowej odszedł Abdou Razack Traore. Trener Kulawik nie uważa jednak, aby gdańszczanie wiele na tym stracili, przywołując przy tym odejście z Wisły Maora Meliksona. - Gra rozłożyła się na większą ilość zawodników, którzy musieli pokazać, że potrafią zagrać ofensywnie i wziąć odpowiedzialność na własne barki.

Do zdrowia wracają już Łukasz Garguła i Cwetan Genkov. Ten pierwszy zagrał w czwartkowym meczu Młodej Wisły (1:2) i właśnie jego strzał dobijał Gulczyński zdobywając tym samym jedyną bramkę dla Wisły w tym spotkaniu. Bułgar natomiast od tygodnia jest już w normalnym cyklu treningowym i nie zgłasza żadnych dolegliwości.

Przed Wisłą trzy tygodnie, w których rozegrają bardzo ważne spotkania. - Rzeczywiście przed nami ważne mecze, ale nie chodzi tylko o najbliższe 21 dni, ale także o każde kolejne. Przygotowujemy się do każdego następnego meczu i staramy się nie patrzeć zbytnio w przyszłość. - uważa szkoleniowiec „Białej Gwiazdy".

Wiślacy w Krakowie będą trenować jeszcze w sobotę oraz w niedzielę rano po czym wyruszą w autokarową podróż do Gdańska. Jedynym świątecznym elementem dla krakowian będzie wspólne niedzielne śniadanie.

MK

Źródło: wislalive.pl ===Świąteczne granie w Lany Poniedziałek===

Data publikacji: 31-03-2013 11:02


Przed piłkarzami Białej Gwiazdy trudna walka o trzy punkty w meczu przyjaźni, rozgrywanym na północy Polski. Podopieczni trenera Tomasza Kulawika, dzięki wygranej, mają możliwość odnotowania trzeciego z rzędu zwycięstwa, które pozwoli na zbliżenie się do czołówki tabeli T-Mobile Ekstraklasy.


Pierwszy pojedynek rozegrany na wiosnę przez piłkarzy „Bobo” Kaczmarka zakończył się remisem 1:1. Gracze Lechii w spotkaniu ze stołeczną Polonią otworzyli wynik spotkania w 84. minucie, kiedy to piłkę do bramki Przyrowskiego wpakował Wiśniewski. Cztery minuty później do remisu doprowadził młody gracz Czarnych Koszul, Przybecki, zapewniając jeden punkt swojej ekipie.

Potyczka w ramach 17. kolejki T-Mobile Ekstraklasy obfitowała w olbrzymie emocje, bowiem aż trzech graczy, biorących udział w spotkaniu Lechii z Pogonią, obejrzało czerwone kartoniki. Mecz ten, podobnie jak poprzedni pojedynek Biało-Zielonych, zapewnił Lechitom jedynie jeden punkt, a obie bramki, które obejrzeli kibice zgromadzeni na stadionie w Gdańsku padły z rzutów karnych. Najpierw w 17. minucie jedenastkę na gola zamienił Piotr Brożek, a później tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego piłkę do siatki Buchalika skierował Andradina.

W kolejnym spotkaniu nastąpiło przełamanie Lechii, która przed własną publicznością wywalczyła pierwsze trzy punkty w rundzie rewanżowej, pokonując kielecką Koronę 3:2. Już w 8. minucie trafienie zaliczył Buzała, wykorzystując nieporozumienie graczy gości. Po przerwie, w 54. minucie, do remisu doprowadził Janota, a dziesięć minut później było już 2:1 dla zawodników Kaczmarka, którzy objęli prowadzenie po strzale Pietrowskiego. W 80. minucie gdańszczanie podwyższyli rezultat na 3:1, dzięki bramce Dudy. Mimo to Korona nie dała za wygraną i w doliczonym czasie gry zmniejszyła przewagę gospodarzy do jednej bramki, a autorem trafienia był Stano.

W 19. kolejce zawodnicy z północy Polski dali się pokonać przez beniaminka z Gliwic, który rozprawił się na własnym terenie z Lechią, wygrywając 2:0. Jako pierwszy futbolówkę do bramki golkipera Biało-Zielonych wpakował Podgórski, a dwie minuty przed końcem meczu wynik ustalił Robak.

Powrót fanów Lechii do domu po meczu swojej ukochanej drużyny nie był udany, a całą piłkarską Polskę obiegła wiadomość o wypadku autokaru, wiozącego kibiców Biało-Zielonych. Poszkodowanych zostało ponad trzydzieści osób, a dwóch sympatyków nie udało się uratować. Decyzją władz klubu część dochodów ze sprzedaży biletów na mecz przyjaźni Lechii z Wisłą przeznaczonych będzie na pomóc osobom, które ucierpiały w wypadku oraz ich rodzinom.

Gdańska drużyna w spotkaniach rozgrywanych na wiosnę zgromadziła pięć oczek. Łącznie po dziewiętnastu kolejkach, zawodnicy trenera Kaczmarka mają na swoim koncie dwadzieścia osiem punktów i zajmują siódmą pozycję, wyprzedzając tym samym Białą Gwiazdą o dwa oczka.

W zespole ze stolicy Małopolski w meczu przyjaźni zabraknie leczącego kontuzję Michała Czekaja oraz pauzującego za kartki Ivicy Iliewa. Pod znakiem zapytania stoją z kolei występy Łukasza Garguły, powracającego po przerwie spowodowanej urazem, oraz Osmana Chaveza, który ma za sobą długą podróż po meczach reprezentacji Hondurasu.

Historia pojedynków krakowskiej Wisły oraz Lechii sięga 1949 roku, kiedy to obie drużyny zmierzyły się w Gdańsku w meczu ówczesnej I ligi. Goście nie dali wówczas rywalowi najmniejszych szans, wygrywając aż 5:1. Poniedziałkowy mecz będzie 45. bezpośrednią rywalizacją z udziałem obu zespołów. Dotychczasowe spotkania przemawiają na korzyść Białej Gwiazdy, która ma na swoim koncie dwadzieścia trzy zwycięstwa. Czternaście razy Lechia okazywała się lepsza od od Wisły, a zaledwie siedem potyczek kończyło się podziałem punktów.

W pięciu ostatnich spotkaniach czterokrotnie lepsi od przyjaciół z Gdańska byli gracze Białej Gwiazdy, a zaledwie w jednej potyczce trzy punkty przypisane zostały Biało-Zielonym. Ostatni pojedynek, rozegrany na stadionie przy ulicy Reymonta 22, zakończył się zwycięstwem graczy spod Wawelu 1:0 po bramce Tsvetana Genkowa.

K. Kawula

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Tak gra Lechia Gdańsk

Data publikacji: 30-03-2013 12:48


Zespół Lechii Gdańsk gra w systemie 1-4-2-3-1, zarówno w meczach domowych jak i wyjazdowych. Z założenia system ten opiera się na grze dwóch cofniętych pomocników, przy czym jeden jest defensywny, a drugi jest typowym środkowym pomocnikiem. Lechię cechuje też wymienność pozycjami. W niedawnym meczu z Pogonią Szczecin na przykład Piotr Wiśniewski zaczął mecz jako ofensywny pomocnik, a potem zmienił się pozycją z prawoskrzydłowym Ricardinho. Wisła szans na gola może szukać w stałych fragmentach gry, gdzie Lechśici często gubią krycie, czego przykładem jest chociażby druga bramka z Piastem.


Bramka: Na początku sezonu rywalizację o miano bramkarza numer jeden wygrał Michał Buchalik, jednak po przegranym meczu z Wisła Kraków do bramki wskoczył Bartosz Kaniecki. W meczu wyjazdowym z Podbeskidziem odniósł on jednak kontuzję i od 10 kolejki bramki gdańskiej Lechii broni ponownie nieprzerwanie Michał Buchalik, który do tej pory czterokrotnie zachował czyste konto. Co ciekawe, trzecim bramkarzem jest powołany do reprezentacji narodowej za kadencji Franciszka Smudy na mecz z Litwą Sebastian Małkowski, który wydawało się, że po odejściu Wojciecha Pawłowskiego do Udinese zostanie pierwszym bramkarzem Lechii, ale w tym sezonie zagrał tylko w meczu Pucharu Polski.

Obrona: Skład formacji obronnej Lechii powinni reprezentować trzej Polacy oraz Brazylijczyk Deleu. Pewnym punkt jest środkowy obrońca Jarosław Bieniuk, który na środku powinien w obliczu kontuzji Krzysztofa Bąka oraz dłuższej już Sebastiana Madery wystąpić w parze z Rafałem Janickim, reprezentantem młodzieżowych drużyn Polski, zbierającym coraz to lepsze recenzje za swoją grę. W przypadku Bieniuka warto wspomnieć o jego nienajlepszej zwrotności, co przy możliwym wyjściu w 1 składzie Genkova, który jest jednym z najlepszych statystycznie jeśli chodzi o grę tyłem do bramki napastników w Europie (sic!), umożliwiłoby Wiśle dominację strefy centralnie przed polem karnym. Na lewym boku defensywy zagra Piotr Brożek, znany z gry w naszym klubie, natomiast po przeciwnej stronie bloku defensywnego zagra Deleu. Gra Lechii z silniejszymi zespołami opiera się na kontrataku i wykorzystywaniu sektorów bocznych boiska, więc należy zwrócić uwagę na szybkość bocznych obrońców.

Pomoc: Jeśli chodzi o pomoc, to możemy być niemal pewni, że parą pomocników występujących przed linia obrony będą kapitan Łukasz Surma oraz Marcin Pietrowski. Głównym ich zadaniem będzie wspomaganie linii obronnej oraz asekuracja strefy środkowej lub bocznej na wypadek straty piłki. Ważną różnicą między tymi dwoma zawodnikami są zdolności gry obronnej, a przede wszystkim gry głową. W porównaniu do Pietrowskiego (184 cm) bowiem Łukasz Surma (173 cm) nie zawsze jest w stanie zabezpieczyć defensywę na wypadek podań za linię pomocy. W przypadku kontrataku należy uważać na Pietrowskiego, który często wykorzystuje swoje nienajgorsze umiejętności techniczne i stara się stworzyć przewagę w ataku. Jest to również o tyle istotne, że nie zawsze inny zawodnik asekuruje jego miejsce, przez co pojawia wolny obszar boiska. Cięższym wyborem będzie ustalenie pozostałych 3 pomocników i napastnika. Patrząc na rundę wiosenną w czterech meczach ani razu nie było takiego samego ustawienia. Zawodnikiem najczęściej występującym na swojej pozycji, jest prawoskrzydłowy Ricardinho, który jednak w ostatnim meczu z Piastem zagrał jako ofensywny pomocnik. W meczach Lechii w tej rundzie na trzech ofensywnych pozycjach w pomocy zagrało łącznie dziewięciu zawodników. Przypuszczalnie więc na prawej stronie zagra Ricardinho, jako ofensywny pomocnik zagra Mateusz Machaj, na którego szczególnie liczą w Gdańsku, jeśli chodzi o ofensywę po odejściu Razacka Traore, a na lewej Mohammed Rahoui, czyli zestawienie, jakie wystąpiło w zwycięskim meczu z Koroną Kielce.

Napastnik: O tym, kto zagra w ataku zadecyduje to, czy trener Kaczmarek nie zdecyduje się na wystawienie szybkiego i zwrotnego Pawła Buzały w linii pomocy. Jeśli tak się stanie, to pewnym kandydatem do gry w napadzie będzie Piotr Wiśniewski. Wydaje się jednak, że Lechia, w obliczu coraz lepszej gry Wisły, postawi na szybkość przydatną w ewentualnym kontrataku, więc naszym zdaniem w ataku zobaczymy właśnie Pawła Buzałę.

Łukasz Stupka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

Nasz piłkarski prima aprilis. Lechia - Wisła 0-0

Piłkarze krakowskiej Wisły zremisowali w swoim kolejnym występie w rozgrywkach ligowych. W Gdańsku szczęśliwie skończyło się bezbramkowym remisem, szczęśliwie dla nas, bo to nasz przeciwnik - Lechia - była dziś zdecydowanie lepszym zespołem. Naszą grę wypadałoby chyba porównać jedynie do piłkarskiego "prima aprilis", bo długimi minutami niewiele miała ona niestety wspólnego z poważnym futbolem.

Pierwsza połowa meczu Lechia - Wisła była w wykonaniu obydwu drużyn bardzo słaba. Wprawdzie jej początek tego nie zapowiadał, bo jedni i drudzy zaczęli z animuszem, ale skończyło się na niecelnym uderzeniu Patryka Małeckiego oraz kilku niedokładnych, choć na pewno groźnych, próbach Lechii.

Zwłaszcza wiślacy wykazywali dziwne rozkojarzenie, a dowodem na to była zabawa Sergeia Pareiki z piłką we własnym polu karnym, która o mało nie zakończyła się stratą bramki. Bliski zabrania futbolówki spod nóg naszego bramkarza był Ricardinho. Skończyło się dla nas szczęśliwie, rzutem rożnym.

Estończyk szybko za tę interwencję się jednak zrehabilitował, odważnie powstrzymując kilka minut później Pawła Buzałę. No i na nasze szczęście - później bronił już zresztą bardzo pewnie i jeśli kogoś wypadałoby w Wiśle wyróżnić, to zapewne jego.

Tym bardziej, że nasi zawodnicy z pola spróbowali poważniej zagrozić bramce gospodarzy dopiero w końcówce I połowy. W 38. minucie do prostopadłej piłki wyszedł Rafał Boguski, ale na grząskim boisku zabrakło mu szybkości. Co gorsze - widząc wychodzącego z bramki Michała Buchalika... wyraźnie zwolnił, czym zdecydowanie ułatwił zadanie golkiperowi Lechii, który był dzięki temu przy piłce szybciej.

Minutę później sam na sam z bramkarzem Lechii stanął też Małecki i zdobył nawet gola, ale tego nie uznał sędzia, odgwizdując pozycję spaloną. Jeśli była, to zdecydowanie minimalna.

I połowa kończy się więc bez bramek i można było tylko zastanawiać się, czy drugie 45 minut będzie równie kiepskie?

Jak się okazało - było lepsze, ale głównie za sprawą zawodników z Gdańska, na co być może miał wpływ fakt, że po przerwie na trybuny wrócił doping. W pierwszej części kibice milczeli, a wszystko to w ramach uczczenia śmierci tragicznie zmarłych dwóch kibiców Lechii.

I z tymi głośnymi trybunami jako pierwszy pokazał się Piotr Brożek. Jego uderzenie sprzed pola karnego Pareiko obronił jednak pewnie. Lechia od początku II części meczu grała natomiast ze zdecydowanie bardziej ofensywnym nastawieniem i zaraz po próbie "Pietii" groźnie, choć niecelnie, uderzył Piotr Wiśniewski. Gospodarze wciąż atakowali i w 57. minucie znów wykazać musiał się Pareiko, który na raty obronił strzał Mateusza Machaja. Pierwszy kwadrans II połowy wyraźnie należał do gospodarzy - w tym czasie wiślacy niewiele mieli do powiedzenia na PGE Arenie.

Nieporadność naszego zespołu podsumowała zresztą po godzinie gry próba Radosława Sobolewskiego, który wprawdzie świetnie przejął piłkę, ale kontrę zakończył... niecelnym podaniem jeszcze na własnej połowie! I tak grała dotąd Wisła. Niecelnie, niedokładnie i po prostu źle.

Na nasze szczęście coraz lepiej bronił Pareiko, który w 62. minucie aż dwukrotnie uratował nas przed stratą gola! Najpierw odbił bowiem mocny strzał Buzały, a kilkanaście sekund później także i kolejną jego próbę! Buzała był zresztą najaktywniejszy w składzie Lechii i szybko znów stanął przed swoją szansą. Zablokował go jednak ofiarnie Marko Jovanović.

Widząc nieporadność wiślaków - trener Tomasz Kulawik dokonał wreszcie korekt w składzie, wprowadzając do gry Emmanuela Sarkiego oraz Cwetana Genkowa. Zmieniło to jednak na początku od ich wejścia niewiele, bo wciąż to Lechia była zespołem grającym ofensywnie i co rusz zagrażała naszej bramce, pod którą przeżywaliśmy momentami naprawdę ciężkie chwile.

Okazało się jednak, że wspomniana zmiana cokolwiek jednak wniosła. W 74. minucie, po raz pierwszy w II połowie, wiślacy zagrozili bowiem bramce gospodarzy. Dokonał tego właśnie Genkow, który zaliczył zresztą nasz... pierwszy celny strzał w tym meczu! Buchalik wyszedł jednak bardzo dobrze i odbił tę próbę na rzut rożny. W 82. minucie nasz bułgarski napastnik miał kolejną szansę, ale jego strzał głową obronił bramkarz gospodarzy. Zaraz zaś potem pokazał się także Sarki, który zgrał dobrze ze skrzydła. Piłka trafiła do Sobolewskiego, ten odegrał głową do nadbiegającego Małeckiego, ale "Mały" próbował jeszcze minąć obrońcę, a że zrobił to źle, więc świetna okazja - możliwe, że w ogóle najlepsza w meczu - przepadła. Mieli więc w tym fragmencie meczu wiślacy swoje szanse. Niestety niewykorzystane.

Spotkanie skończyło się więc ostatecznie bezbramkowym remisem, bo w końcówce Lechia opadła już jednak z sił i nie zagrażała aż tak groźnie naszej bramce, jak we wcześniejszych fragmentach spotkania. Wiślacy nie mieli natomiast pomysłu na kolejne akcje.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Wisła bezbramkowo zremisowała w Gdańsku

1. April 2013,

W śmigus dyngus lanie mógł dostać Sergei Pareiko, ale żaden z 22 strzałów Lechii nie zakończył się golem. Wisła strzelała znacznie mniej i zanotowała trzeci bezbramkowy remis w rundzie wiosennej po bardzo słabej grze.


Przed meczem minutą ciszy uczczono pamięć Tomka i Kamila - dwóch kibiców Lechii, którzy ponieśli śmierć w wypadku autokaru wiozącego Lechistów po meczu w Gliwicach. Tragicznie zmarłym fanom poświęcono też oprawę meczu (sektorówki z ich wizerunkami) oraz nie prowadzono oprawy w pierwszej połowie. Także część dochodu z meczu ma zostać przekazane innym kibicom Lechii poszkodowanym w wypadku.

Przechodząc do spraw meczowych: trener Kulawik mógł znów skorzystać z Kamila Kosowskiego i Łukasza Garguły. Obu wystawił w wyjściowym składzie, zaś na lewej obronie postawił na Kew Jaliensa.

Początek meczu wyrównany: rozpoczęła Lechia, a konkretnie Piotr Brożek, który ładnie zagrał w pole bramkowe Wisły i niewiele brakło Wiśniewskiemu, by trafił w piłkę kilka metrów od bramki Pareiki. W odpowiedzi Patryk Małecki oddał strzał zza pola karnego tuż obok prawego słupka bramki rywala. Kolejną szansę dla Lechii stworzył.. Sergei Pareiko. Po wycofaniu piłki do bramkarza Wisły ten przyjął ją niezbyt dobrze i będąc atakowanym przez Ricardinho, a nie mogąc mocno wybić piłki do przodu postanowił oszukać gracza Lechii zwodem. Piłki nie stracił, ale ta wyszła na róg, także dlatego, że Ricardinho zahaczył Pareikę butem, czego nie odnotował arbiter.

W 38 minucie padła bramka dla Wisły, ale sędzia jej nie uznał. Garguła zagrał do Małeckiego, ten wybiegł przed Buchalika i pokonał go pewnym strzałem. Sędzia odgwizdał pozycję spaloną pomocnika Wisły i raczej popełnił błąd, gdyż Małecki w momencie podania był na równi z obrońcą gospodarzy.

W końcówce pierwszej połowie zaznaczyła się przewaga Lechii, która trwała także w drugiej połowie, aż do 75 minuty meczu. Sergei Pareiko miał jednak sporo szczęścia, a gdy trzeba było wykazać się umiejętnościami - nie zawodził. W 57 minucie wybronił mocny strzał Machaja, w 62 minucie Buzała huknął po ziemi i znów Estończyk sobie poradził. Kilkanaście sekund później Buzała miał przed sobą pustą bramkę, ale trafił w piłkę tak nieczysto, że Pareiko ją chwycił.

Po godzinie gry na boisko trener Kulawik zmienił słabych dziś Kosowskiego i Boguskiego na Sarkiego i Genkowa. Bułgar doszedł do dwóch okazji. W 74 minucie Wisła stworzyła sobie pierwszą szansę w drugiej połowie: ze skrzydła zagrywał Garguła, Genkow przyjął piłkę, ale wyrzucił siebie nieco za bardzo do boku, Buchalik skrócił kąt i obronił strzał Bułgara. W 82 minucie Genkow główkował w środek bramki po centrze Jovanovicia. Chwilę później powinno być 1:0 po składnej akcji wiślaków: Sarki ładnie minął na prawej stronie i zacentrował na dalszy słupek, Sobolewski wycofał głową do wbiegającego Małeckiego, który zamiast strzelać spróbował minięcia: niepotrzebnie, nieudanie, piłka odskoczyła i szansa została zmarnowana.

Dwoma zwycięstwami w Warszawie i przeciwko Pogoni Wisła pokazała, że chce włączyć się o walkę o wyższe miejsca w tabeli. Dwutygodniowa przerwa wpłynęła jednak na zespół negatywnie: zaprezentował w Gdańsku antyfutbol totalny, ograniczając swoje poczynania głównie do wybijania piłki, przeszkadzania rywalowi i oddając mu inicjatywę. Nieliczne okazje w końcówce drugiej połowie nie mogą przesłonić bardzo marnego obrazu gry. A ten niech oddadzą statystyki: Lechia oddała 22 strzały przy zaledwie pięciu Wisły. Sześć uderzeń lechistów oddanych było w światło bramki, Wisły zaledwie dwa.

Lechia Gdańsk - Wisła Kraków 0:0

Żółte kartki: Pietrowski, Deleu - Sobolewski

Lechia: Michał Buchalik – Deleu, Rafał Janicki, Jarosław Bieniuk, Piotr Brożek – Ricardinho (86 min - Łukasz Kacprzycki), Łukasz Surma, Marcin Pietrowski, Mateusz Machaj (80 min - Adam Duda), Paweł Buzała – Piotr Wiśniewski

Wisła: Sergei Pareiko - Marko Jovanović, Arkadiusz Głowacki, Osman Chavez, Kew Jaliens - Patryk Małecki, Radosław Sobolewski, Łukasz Garguła (86 min - Michał Chrapek), Cezary Wilk, Kamil Kosowski (63 min - Emmanuel Sarki) - Rafał Boguski (64 min - Cwetan Genkow)

Sędziował: M. Borski (Warszawa)

Widzów: 13 937


wislakrakow.com

(redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Nierozstrzygnięty mecz przyjaźni

Wpisany przez Patrycja

poniedziałek, 01 kwietnia 2013 13:57


Remisem 0:0 zakończył się mecz przyjaźni w Gdańsku. Chociaż drużyną dużo lepszą była Lechia, to Wiślacy nie dali wbić sobie gola i wywieźli z PGE Areny jeden punkt.

Spotkanie rozpoczęło się od ciekawych akcji obydwu drużyn, jednak z upływem czasu coraz lepsze wrażenie sprawiali Lechiści, natomiast piłkarze Wisły mieli coraz większe problemy z utrzymywaniem się przy piłce, nie wspominając o tworzeniu składnych akcji i zagrożenia pod bramką Buchalika. Mimo to, za sprawą Patryka Małeckiego futbolówka zatrzepotała w siatce gdańszczan - sędzia Borski nie uznał jednak gola odgwizdując wcześniej spalonego, chociaż, jak pokazały powtórki, Wiślak stał w linii z zawodnikami gospodarzy. Również podopieczni Bogusława Kaczmarka nie potrafili wykorzystać błędów obrońców i bramkarza Białej Gwiazdy, chociaż oddali siedem strzałów i stworzyli kilka dobrych sytuacji, nie pokonali Pareiki. Po 45 minutach gry na PGE Arenie utrzymuje się bezbramkowy remis.

Po przerwie na trybuny powrócił doping, bowiem pierwsza część spotkania dla uczczenia pamięci ofiar wypadku sprzed dwóch tygodni rozgrywana była w zupełnej ciszy. Coraz więcej działo się też na murawie, niestety głównie pod bramką Wiślaków. Lechiści bez większych problemów raz po raz przedostawali się w pole karne Sergeia Pareiki. Ofensywa Białej Gwiazdy rozruszała się nieco dopiero wtedy, kiedy Tomasz Kulawik zastąpił Kamila Kosowskiego Emmanuelem Sarkim, a Rafała Boguskiego Tsvetanem Genkovem. Wszystko to okazało się niewystarczającym, aby wywieźć z Gdańska komplet punktów. Wisła remis może uważać ze szczęśliwy, bo to Lechia przez większość spotkania prowadziła grę i powinna zatrzymać u siebie trzy oczka.


Lechia Gdańsk 0:0 Wisła Kraków


Lechia Gdańsk:

Buchalik – Deleu, Janicki, Bieniuk, Brożek – Ricardinho (86' Kacprzycki), Surma, Pietrowski, Machaj (80' Duda), Buzała – Wiśniewski


Wisła Kraków:

Pareiko - Jovanović, Głowacki, Chavez, Jaliens - Małecki, Sobolewski, Wilk, Garguła (86' Chrapek), Kosowski (63' Sarki) - Boguski (64' Genkov)

Źródło: skwk.pl

Po ostatnim gwizdku: Lechia 0-0 Wisła

Wpisany przez Patrycja

poniedziałek, 01 kwietnia 2013 19:48


W świąteczny poniedziałek piłkarzom Wisły przyszło się zmierzyć w Gdańsku z Lechią. Najwidoczniej zawodnicy spod Wawelu postanowili zafundować swoim kibicom primaaprilisowy żart nie najwyższych lotów, prezentując na PGE Arenie pokaz parodii futbolu. Za taką postawę Wiślakom od Lechistów należało się lanie - nie to śmigusowo-dyngusowe, ale piłkarskie.

Początkowe minuty spotkania zapowiadały się obiecująco. Od początku meczu obydwie drużyny zdecydowanie ruszyły do ataku. Już w 3. minucie gry dobrej okazji do zdobycia gola dla gospodarzy nie wykorzystał Paweł Buzała, ta sama sztuka, tylko że po drugiej stronie murawy, nie udała się Patrykowi Małeckiemu, uderzającemu obok bramki Buchalika. Z upływem czasu Lechia zdobywała na boisku coraz większą przewagę. Jej efektem były sytuacje strzeleckie Buzały i Ricardinho, jednak obaj piłkarze strzelali niecelnie. W 19. minucie pod własną bramką zagrożenie stworzył Sergei Pareiko, który zamiast wybijać piłkę postanowił wdać się w drybling z zawodnikiem Lechii. Bramkarz stracił futbolówkę, a gospodarze zyskali rzut rożny, z którego na szczęście nie zrobili pożytku. W 38. minucie spotkania z kontrą wyszli piłkarze Wisły. Lewą stroną boiska pobiegł Kosowski, podał piłkę tuż przed pole karne to nadbiegającego Boguskiego. Napastnik Białej Gwiazdy przestraszył się jednak bezpośredniego starcia z wychodzącym z bramki Buchalikiem i zamiast zdecydowanie ruszyć na piłkę, w ostatniej chwili zawahał się i wyhamował, marnując dobrze zapowiadającą się akcję. Minutę później podanie od Łukasza Garguły otrzymał Patryk Małecki. Pomocnik, znajdujący się w chwili podania w jednej linii z defensorami Lechii, wbiegł z futbolówką w pole karne i pokonał bramkarza gospodarzy, ale sędzia Borski chwilę wcześniej zatrzymał grę, gdyż dopatrzył się w tej sytuacji spalonego. W pierwszej połowie gry nie wydarzyło się już nic znaczącego, ale ta część meczu zdecydowanie należała do drużyny gospodarzy. Po zmianie stron podopieczni Bogusława Kaczmarka ponownie ruszyli do ataku spychając Wisłę na własną połowę. Z dystansu w stronę bramki Pareiki uderzali Piotr Brożek i Paweł Wiśniewski. Pierwszy ze strzałów obronił wiślacki golkiper, natomiast drugi okazał się niecelny. W 57. minucie Estończyk ponownie stanął na wysokości zadania broniąc mocny strzał z woleja Machaja, podobnie było 5 minut później, kiedy Pareikę dwukrotnie pokonać próbował Buzała. Pierwsze zagrożenie pod bramką Buchalika w drugiej połowie Wiślacy stworzyli dopiero w 74. minucie gry. Wówczas w polu karnym Lechii do piłki doszedł Tsvetan Genkov. Bułgar musiał uderzać z ostrego kąta, ale golkiper gospodarzy sparował jego strzał dając Wiśle rzut rożny. Niespełna 8 minut później Genkov ponownie próbował pokonać Buchalika, ale tym razem jego strzał głową bramkarz pewnie obronił. Chwilę później świetną centrą w pole karne Lechistów popisał się Sarki, jednak Małecki zamiast strzelać, chciał minąć przeciwnika. Żadna z drużyn nie potrafiła pokonać bramkarza przeciwników, mecz przyjaźni w Gdańsku zakończył się bezbramkowym remisem.

Dwutygodniowa przerwa w rozgrywkach Ekstraklasy fatalnie wpłynęła na zespół prowadzony przez Tomasza Kulawika. Trener do pierwszego składu po przerwie spowodowanej kontuzją oddelegował Łukasza Gargułę, w pierwszej jedenastce zamiast pauzującego Ivicy Ilieva zobaczyliśmy Kamila Kosowskiego. Obydwaj piłkarze dziś zawiedli, żaden z nich nie potrafił stworzyć zagrożenia pod bramką rywali. Ze swojego zadania nie wywiązał się także Rafał Boguski, który ewidentnie uciekał od ostrej, kontaktowej gry z przeciwnikami. Nieco lepiej w ofensywie zaprezentowali się zmiennicy – Emmanuel Sarki i Tsvetan Genkov. Po ich wejściu na murawę Wisła zaczęła stwarzać sobie więcej okazji do pokonania bramkarza Lechii. Wysokiemu Genkovowi łatwiej było dochodzić do dośrodkowań, niż filigranowemu Boguskiemu. Przez większość spotkania gra Białej Gwiazdy opierała się na oddawaniu piłki rywalowi. Lechia prowadziła grę, często przedzierała się w okolice pola karnego Wiślaków, podopieczni trenera Kulawika jednak skutecznie przeszkadzali gospodarzom. Mimo kilku błędów, z dobrej strony w defensywie pokazali się obrońcy, szczególnie Osman Chavez i Kew Jaliens, a także Pareiko, który obronił wszystkie strzały, które obronić musiał. Gdyby Lechiści byli skuteczniejsi, powinni bez problemu wygrać z fatalnie prezentującą się drużyną Wisły. W trakcie całego spotkania Lechia oddała 22 strzały, Biała Gwiazda zaledwie 5. Co więcej, pierwsze celne uderzenie na bramkę Buchalika zostało oddane dopiero w 74. minucie meczu, a jego autorem był Genkov…

Dzięki dużemu szczęściu i jeszcze większej nieporadności gospodarzy, Wisła zdobyła na PGE Arenie jeden punkt, podtrzymując passę meczów bez porażki w tym roku. Remis w Gdańsku pozwolił Białej Gwieździe na awans na ósmą pozycję w tabeli. Jeśli jednak gra zespołu prowadzonego przez Kulawika nie ulegnie poprawie, niemożliwe będzie utrzymanie miejsca nawet w środku stawki…

Źródło: skwk.pl

Podział punktów w świąteczny poniedziałek

Data publikacji: 01-04-2013 18:46


Podopieczni trenera Tomasza Kulawika nie zdołali wywalczyć trzeciego z rzędu zwycięstwa, odnotowując bezbramkowy remis w meczu przyjaźni z gdańską Lechią.

Przed pierwszym gwizdkiem sędziego kibice zgromadzeni na PGE arenie oraz bohaterowie poniedziałkowego pojedynku uczcili minutą ciszy fanów Biało-Zielonych, którzy zginęli w wypadku autokaru pod Włocławkiem.

Na pierwszy strzał w wykonaniu graczy trenera Kulawika fani, zasiadający na trybunach, musieli czekać do 5. minuty, ale uderzenie Małeckiego okazało się niecelne. W 25. i 28. minucie do głosu doszedł młody pomocnik z północy Polski, Mateusz Machaj, który najpierw nieczysto uderzył w piłkę, a później dobrze ustawieni obrońcy Białej Gwiazdy zablokowali jego strzał.


W 38. minucie pojedynku dobrą kontrę przeprowadziła Wisła za sprawą Kosowskiego, ale czyhający na jego zagranie Boguski został uprzedzony przez golkipera gospodarzy. W odpowiedzi dobrą interwencją w defensywie popisał się Głowacki, wybijając głową dośrodkowanie przeciwnika. Tuż przed gwizdkiem sędziego, kończącym pierwszą odsłonę meczu, ponownie nie zawiedli obrońcy spod Wawelu, którym udało się zablokować strzał niespełna 24-letniego Machaja.

Po przerwie, w 51. minucie pojedynku, o swoich walorach przypomniał kibicom Buzała, wpadając w pole karne Wisły, ale w oddaniu strzału na bramkę Pareiki przeszkodziła mu wiślacka defensywa. Chwilę później do sytuacji doszedł Wiśniewski, który ostatecznie nie zdołał wykończyć dobrego podania, uderzając obok bramki. W 57. minucie estońskiego golkipera Wisły sprawdził Machaj, posyłając soczysty strzał.


Pięć minut później ponownie bliski wpakowania futbolówki do siatki Białej Gwiazdy był Buzała, lecz zagranie, które posłał mu kolega z drużyny, było zbyt silne, a zawodnik Lechii zdołał jedynie musnąć piłkę, nie sprawiając Pareice większych problemów. W kolejnej akcji dobrą pozycję strzelecką wypracował sobie ponownie Buzała, lecz piłka po jego strzale z woleja odbiła się od piłkarza ze stolicy Małopolski.

W 74. minucie Wiśle udało się wydostać z własnej połowy i przeprowadzić groźną akcję. Wprowadzony po ponad godzinie gry bułgarski napastnik Białej Gwiazdy, Tsvetan Genkov, wywalczył rzut rożny, futbolówkę bowiem po jego strzale z ostrego kąta sparował Buchalik. Lechia w dalszym ciągu nie dawała za wygraną, chcąc zdobyć przynajmniej jedną bramkę, jednak dośrodkowania Wiśniewskiego nie zdołał wykorzystać Machaj, uderzając w plecy obrońcy Wisły.


Parę minut później Sarki minął zawodników Lechii i posłał wzdłuż pola karnego Buchalika mocną piłkę w kierunku Małeckiego, jednak szybszy od pomocnika spod Wawelu okazali się rywale. Niewiele brakło, a osiem minut przed końcem rywalizacji Wisła objęłaby prowadzenie, gdyż po precyzyjnym dośrodkowaniu Jovanowicia futbolówka trafiła wprost na głowę Genkowa, którego strzał zdążył ostatecznie obronić bramkarz gospodarzy.

Minutę później doskonałą okazję miał Małecki, jednak zwlekając ze strzałem, zmarnował dogodną sytuację. Ostatnie sekundy to ciągłe ataki gospodarzy. Najpierw w polu karnym upadł Janicki, faulując przy tym Głowackiego, a później w doliczonym już czasie gry w zdobyciu bramki przeszkodził Wiśniewskiemu Duda, stojąc na linii strzału.

Lechia Gdańsk – Wisła Kraków 0:0 (0:0)

Lechia Gdańsk: Buchalik – Deleu, Janicki, Bieniuk, Brożek – Ricardinho (86' Kacprzycki), Surma, Pietrowski, Machaj (80' Duda), Buzała – Wiśniewski

Wisła Kraków: Pareiko – Jovanović, Głowacki, Chavez, Jaliens – Małecki, Sobolewski, Wilk, Kosowski (63' Sarki), Garguła (86' Chrapek) – Boguski (64' Genkov)

Żółte kartki: Pietrowski, Deleu (Lechia) – Sobolewski (Wisła)

Sędziował: Marcin Borski (Warszawa)

Widzów: 13 937

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Minuta po minucie

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Bogusław Kaczmarek: Dyktowaliśmy warunki

1. April 2013,

Mimo lepszej gry, gospodarze nie objęli prowadzenia w meczu z Wisłą i muszą zadowolić się remisem. Trener Bogusław Kaczmarek ubolewa nad tak małą ilością punktów.


- Był to drugi kolejny dobry mecz w naszym wykonaniu. Szkoda, że tak jak w Gliwicach nie zdobyliśmy punktu, tak dzisiaj nie zdobyliśmy 3 punktów. To my dzisiaj dyktowaliśmy warunki na boisku, stworzyliśmy wiele sytuacji podbramkowych. W przeprowadzaniu płynnych akcji obu zespołom przeszkadzało boisko - zauważył szkoleniowiec Biało-Zielonych.

- Potwierdziliśmy, że jesteśmy bardzo dobrze przygotowani do sezonu i to widać. Szkoda, że nie strzeliliśmy zwycięskiej bramki, ale dobrze, że zagraliśmy na zero z tyłu, co ostatnio nam się nie zdarzało. Wisła posiada jakość i wielu piłkarzy na bardzo dobrym poziomie, więc ten punkt jes dla nas wartościowy, niemniej walczyliśmy o zwycięstwo.


wislakrakow.com

(nikol)

Tomasz Kulawik: Najsłabsze spotkanie

1. April 2013,

Wisła nadal pozostaje drużyną niepokonaną tej wiosny, jednak z dzisiejszego remisu, a zwłaszcza przebiegu gry, krakowianie nie mogą być zadowoleni.


Tomasz Kulawik: - Rozegraliśmy najsłabsze spotkanie ze wszystkich rozegranych do tej pory. Zanotowaliśmy mnóstwo strat wymuszonych nie przez przeciwnika. Niepotrzebne straty zadecydowały o niedobrej ocenie od samego początku.

Straty w wielu miejscach pola akcentował także Arkadiusz Głowacki, który zwrócił uwagę na to, że Wisła w Krakowie nie ma możliwości trenowania na trawie, przez co zawodnikom brak czucia piłki.


wislakrakow.com

(nikol) Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Garguła: Zagrałem dramatycznie

5. April 2013,

Michał Chrapek nie wykorzystał szansy w pierwszych meczach rundy wiosennej i po przeciętnych występach trener Tomasz Kulawik postanowił skorzystać z usług rekonwalescenta - Łukasza Garguły. Ten jednak w Gdańsku, delikatnie mówiąc, nie zachwycił. - Zagrałem dramatycznie - przyznaje w wywiadzie dla "Gazety Krakowskiej".


- To był słaby mecz w moim wykonaniu i doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że powinienem zagrać lepiej. Nie chcę się tłumaczyć. Widzę, że potrzebuję jeszcze wiele pracy, żeby wrócić do odpowiedniej dyspozycji. Formę najlepiej poprawiać, grając regularnie w meczach - mówi Garguła.

W niedzielę Wisła, by wygrać z Piastem Gliwice, musi zagrać zdecydowanie lepiej. - W szatni po meczu w Gdańsku była złość, bo każdy zdawał sobie sprawę z tego, jak wyglądaliśmy na boisku - mówi Garguła. - Teraz tę złość postaramy się przekuć na punkty w meczu w Piastem.


na podstawie: "Gazeta Krakowska"

wislakrakow.com

(redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Podsumowanie 20. kolejki T-Mobile Ekstraklasy =

Wydarzeniem 20 kolejki miały być derby stolicy. Jako widowisko na pewno nie zachwyciły, ale cieszą się po nich wyłącznie fani Legii, bo ta wygrała 2-1. Warszawiaków gonią jedynie poznaniacy, bo Lech pokonał pewnie Pogoń i zachował dystans, który wynosi na dziś cztery punkty straty. Gdyby nie wygrana Ruchu w Lubinie solidne powody do zadowolenia mogli mieć też kibice w Bełchatowie, bo Gieska ograła 1-0 Śląsk i zaliczyła piąty mecz tej wiosny bez straty bramki. Żadnego gola nie zobaczyli natomiast kibice w Gdańsku, gdzie Lechia zremisowała z Wisłą.

Czwartek, 28 marca:

Podbeskidzie 1-1 Korona Kielce

0-1 Maciej Korzym (10.)

1-1 Róbert Demjan (55.)

Nie do końca udał się debiut Czesława Michniewicza w Bielsku. Remis jest dla "Górali" porażką, bo jeśli nawet uda im się zmniejszyć stratę do bezpiecznej strefy, to będzie ona wciąż o wiele za duża. W sytuacji, w jakiej jest ekipa Podbeskidzia, wygląda to fatalnie. Z remisu nie cieszą się też w Kielcach, czyli pierwszy mecz kolejki to zdecydowanie potyczka niezadowolonych.

Górnik Zabrze 3-1 Widzew Łódź

1-0 Ireneusz Jeleń (24.)

2-0 Aleksander Kwiek (30.)

2-1 Bartłomiej Pawłowski (51.)

3-1 Adam Danch (64.)

Po serii nieudanych spotkań wreszcie komplet punktów dopisała ekipa Adama Nawałki. Bohaterem gospodarzy był Aleksander Kwiek, który najpierw zapisał idealną asystę do Ireneusza Jelenia, a potem sam zdobył gola. Widzew ruszył wprawdzie w II połowie do ataku, ale strat nie odrobił, zwłaszcza że łódzcy piłkarze nie wiedzą, że do górnych piłek trzeba czasami wyskoczyć. Jak się to robi pokazał Adam Danch i w Zabrzu mają trzy punkty, a w Łodzi znowu zero.

Sobota, 30 marca:

Piast Gliwice 1-1 Jagiellonia Białystok

1-0 Tomáš Dočekal (30.)

1-1 Tomasz Frankowski (38.)

Bliżej wygranej był Piast, ale Marcin Robak zmarnował w końcówce "jedenastkę", dlatego też rezultat tego spotkania ustalił niezawodny "Franek", który ma na swoim koncie już 167 ligowych bramek (115 w barwach Wisły) i w "Klubie 100" zajmuje ex-aequo z Gerardem Cieślikiem trzecie miejsce.

GKS Bełchatów 1-0 Śląsk Wrocław

1-0 Łukasz Madej (58. k.)

Po słabej grze wciąż aktualni mistrzowie Polski stracili komplet punktów na boisku outsidera z Bełchatowa, co w praktyce zapewnie zamyka rozdział pt. "Śląsk broni tytuł". Z kolei to zwycięstwo, po piątym meczu z rzędu bez straty gola (!) otworzy być może nowy. W końcu kto wie, czy tak grając w defensywie bełchatowianie nie uratują jeszcze dla siebie ligi? Jest to wciąż mało prawdopodobne, ale nie niemożliwe. A co do samego meczu - to Śląsk po końcowym gwizdku miał prawo narzekać na sędziego Wajdę, który przy bramkowej akcji gospodarzy powinien ją przerwać, bo inicjujący ją Grzegorz Baran - pomógł sobie ręką. Arbiter nie zareagował, a potem była czerwień dla Mariána Kelemena i gol z karnego dla Gieksy. Mieli więc gospodarze furę szczęścia, ale to jest z nimi od początku rundy. Będzie do końca?

Polonia Warszawa 1-2 Legia Warszawa

0-1 Danijel Ljuboja (51.)

1-1 Łukasz Piątek (86.)

1-2 Dominik Furman (90.)

Derby stolicy nie były wielkim widowiskiem, ale końcówka dostarczyła solidnej dramaturgii, choć się na nią nie zanosiło. Gdy Sebastian Przyrowski zaliczył kolejnego w swojej karierze babola wydawało się, że legioniści dowiozą skromną wygraną. Polonia zdołała jednak wyrównać, choć gol dla niej padł ze spalonego. Czasu zostało niewiele, ale ekipa Jana Urbana grała do końca i w doliczonym czasie zdobyła bramkę na wagę jakże ważnego zwycięstwa. Polonia zalicza więc trzecią porażkę z rzędu, a Legia jest o kolejny duży krok bliżej mistrzostwa.

Poniedziałek, 1 kwietnia:

Zagłębie Lubin 2-3 Ruch Chorzów

1-0 Adrian Błąd (10.)

1-1 Đorđe Čotra (52. sam.)

2-1 Adrian Błąd (54.)

2-2 Łukasz Janoszka (55.)

2-3 Jakub Smektała (90.)

"Niebiescy" są tej wiosny zmorą lubinian. Wyrzucili ich bowiem z rozgrywek Pucharu Polski, a teraz ograli w lidze - nawet pomimo tego, że to Zagłębiu to spotkanie się układało. Prowadzili 1-0, potem 2-1, by szybko stracić gola na remis i ostatecznie przegrać w samej końcówce. Ruch ucieka więc strefie spadkowej, a dla ekipy z Lubina pocieszeniem jest fakt, że z chorzowianami już w tym sezonie nie zagrają.

Lechia Gdańsk 0-0 WISŁA KRAKÓW

Wiślacy nie są w tym sezonie niestety wirtuozami futbolu, ale ostatnie mecze podniosły morale fanów z R22. Po meczu w Gdańsku nikt zadowolony już jednak nie jest, bo podopieczni Tomasza Kulawika znów pokazali się ze złej strony, grając kolejny koszmarny mecz. I tylko nieskuteczności gospodarzy oraz kilku udanym interwencjom Sergeia Pareiki zawdzięczamy, że nie skończyło się dla nas pierwszą tej wiosny porażką. Wprawdzie po wejściu Genkowa mieliśmy dwie jego sytuacje oraz po dośrodkowaniu Sarkiego - okazję Małeckiego, ale jak na mecz - było nie było Wisły - to zdecydowanie za mało.

Pogoń Szczecin 0-2 Lech Poznań

0-1 Marcin Kamiński (28.)

0-2 Aleksandyr Tonew (48.)

Niewiele dała zmiana trenera w Szczecinie, bo Pogoń wciąż pozostaje wiosną z ledwie jednym zdobytym punktem. Z Lechem ciężko było jednak o jakąkolwiek zdobycz, bo poznaniacy swoją dopisują ostatnio wyłącznie na wyjazdach i tę tendencję potwierdzili. Wygrana była zresztą pewna i nie zostawiła złudzeń, co oznacza, że na dziś w grze o mistrzostwo liczą się tylko Legia i właśnie Lech.

Źródło: wislaportal.pl

Analiza i oceny po Lechii

Wpisany przez Micek

wtorek, 02 kwietnia 2013 23:45


Krótka analiza gry Wiślaków w Gdańsku oraz oceny za ich indywidualne poczynania.


Na mecz przyjaźni trener desygnował bardzo podobny skład do tego, jakim Wisła rozpoczęła mecz z Pogonią. W ustawieniu zaszły jednak dwie zmiany, po przerwie do gry wrócił Garguła, na placu gry pojawił się też od pierwszych minut Kosowski. Na papierze skład wyglądał zatem dosyć ofensywnie. Niestety wszystko zweryfikowała rzeczywistość i przez większość czasu Wisła broniła się przed atakami Lechii. Goście ograniczali się do niewielu mało groźnych wypadów pod bramkę Buchalika. Świadczy o tym wstydliwa statystyka strzałów (22 – 5 dla gospodarzy), a także styl, który mówiąc delikatnie, nie porywał. Długimi fragmentami meczu można było odnieść wrażenie, że jedynym pomysłem jest długa piłka na Boguskiego, który przecież był skazany na porażkę w powietrznej walce z rosłymi stoperami drużyny z Trójmiasta.

Nieco lepie wyglądało to w defensywie, choć i tutaj nie ma się czym zachwycać. Mimo wszystko od tak doświadczonych zawodników jak Głowacki, czy Jaliens, można wymagać nieco więcej opanowania przy wyprowadzaniu piłki do gry. Ten zaś element kulał strasznie i można mieć olbrzymi żal do defensorów Białej Gwiazdy.

Ogólnie mecz nużył, a wydatnie do tego przyczynili się piłkarze Wisły, którzy nie przejawiali ochoty do nieco odważniejszej gry. Kto wie, może takie były założenia trenera – po pierwsze nie stracić gola. Należy mieć jednak na uwadze, że z takim podejściem o awans w górę tabeli może być bardzo ciężko.


Oceny piłkarzy (skala: 1-10, wyjściowa nota: 5):

Sergei Pareiko – 7

Zrobił to co do niego należało, bronił skutecznie. Nadal można mieć pretensje o długie wybicia w jego wykonaniu.


Marko Jovanović – 4,5

Jak na bocznego obrońcę, który często podłącza się do akcji ofensywnych, w poniedziałek robił to bardzo rzadko.


Arkadiusz Głowacki – 4,5

Tak jak wspomniałem wcześniej, problemy z wyprowadzaniem akcji.


Osman Chavez – 5,5

Od Honduranina nikt nie oczekuje konstruowania kreatywnych akcji zaczepnych. W destrukcji poprawnie.


Kew Jaliens – 4,5

Podobny zarzut, jak do Głowackiego. Holender popełnił też kilka rzucających się w oczy błędów w obronie.


Patryk Małecki – 4,5

Nieco słabszy mecz zawodnika, który w ostatnich starciach był wiodącą postacią Wisły.


Łukasz Garguła – 4

Jego powrót na boisko mocno rozczarował, czego symbolem był fatalnie wykonany rzut wolny, o którym piłka wylądowała na aucie bocznym.


Radosław Sobolewski – 4,5

Po meczu z Pogoniom można było sądzić, że jego forma zwyżkuje. Niestety w Gdańsku nie potwierdził tego.


Cezary Wilk – 4

Nie dołożył nic od siebie jeżeli chodzi o konstrukcję ataków.


Kamil Kosowski – 5,5

Walczył i szarpał na tyle ile starczyło mu sił.


Rafał Boguski – 4,5

Słaby mecz, wyraźnie nie sprzyjała mu taktyka ustalona na to spotkanie.


Emmanuel Sarki – 5,5

Pokazał się z niezłej strony, wniósł nieco ożywienia.


Cwetan Genkow – 3,5

Nie pokazał nic ciekawego przez pół godziny gry.


Michał Chrapek – brak oceny.

Najlepsze/najgorsze po remisie

Wpisany przez Micek

środa, 03 kwietnia 2013 00:00


Szukamy pozytywów i wytykamy negatywy po poniedziałkowym meczu Wisły.


Najlepsze: nadal niepokonani wiosną

Mimo tego, że gra nadal daleka jest od ideału, a Wisła częściej traci niż zdobywa punkty, to należy mieć na uwadze, że wiosną Biała Gwiazda w Ekstraklasie nie znalazła jak na razie pogromcy. Oczywiście należy brać poprawkę na to, że rywale Wisły do najsilniejszych nie należeli, a nawet plasująca się wysoko Polonia wiosną (jak można się było tego spodziewać) nie zachwyca. W poniedziałkowym meczu została zatem podtrzymana seria meczów bez porażki. Piłkarze trenera Kulawika zdobyli też swój dziewiąty wiosenny punkt. Oznacza to, że w pięciu kolejkach zgromadzili połowę z tego, ile udało im się ugrać jesienią. Czy to oznacza, że staczanie się z równi pochyłej zostało zahamowane? Zweryfikują to kwietniowe mecze.


Najgorsze: nudno

Z boiska wiało nudą, mecz toczony był w ospałym tempie. Piłkarze wyglądali tak, jakby dopiero co wstali od wielkanocnego stołu i ktoś kazał im wybiec na plac gry. Na marginesie tego spostrzeżenia można też stwierdzić, że Lechia prezentowała się o niebo lepiej od Wisły i to gospodarze mieli więcej z gry, na szczęście umiejętnie bronił estoński bramkarz gości. W dodatku po meczu, którego boiskowych akcji nikt na pewno nie będzie pamiętał już za miesiąc, Wisła nadal znajduje się w środku tabeli, bliżej punktowo mając do tej dolnej części ligowej stawki. Miejmy nadzieję, że po tym bezbarwnym spotkaniu następne będą co najmniej o kilka klas ciekawsze.


Źródło: skwk.pl


Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2012/2013

Galeria kibicowska: