2013.05.24 Wisła Kraków - Ruch Chorzów 1:1

Z Historia Wisły

2013.05.24, Ekstraklasa, 28. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 18:00, piątek, 11°C
Wisła Kraków 1:1 (1:1) Ruch Chorzów
widzów: 13.044
sędzia: Paweł Gil z Lublina
Bramki

Osman Chávez 14'
0:1
1:1
2' (k) Filip Starzyński

Wisła Kraków
4-5-1
Michał Miśkiewicz
Marko Jovanović
Arkadiusz Głowacki
Grafika:Zk.jpg Osman Chávez
Łukasz Burliga
Emmanuel Sarki Grafika:Zmiana.PNG (82' Kamil Kosowski)
Cezary Wilk
Rafał Boguski Grafika:Zmiana.PNG (73' Grafika:Zk.jpg Ivica Iliev)
Łukasz Garguła
Grafika:Zk.jpg Patryk Małecki
Daniel Sikorski Grafika:Zmiana.PNG (60' Cwetan Genkow)

trener: Tomasz Kulawik
Ruch Chorzów
4-5-1
Michal Peškovič
Željko Đokić Grafika:Zk.jpg
Marek Szyndrowski
Piotr Stawarczyk
Igor Lewczuk Grafika:Zk.jpg
Jakub Smektała Grafika:Zmiana.PNG (61' Marek Zieńczuk)
Marcin Malinowski Grafika:Zmiana.PNG (86' Mindaugas Panka)
Filip Starzyński
Maciej Jankowski Grafika:Zmiana.PNG (90' Grzegorz Kuświk)
Łukasz Janoszka
Pavel Šultes

trener: Jacek Zieliński
Strzały: 8-8 (4-3)
Strzały celne: 2-2 (2-1)
Posiadanie piłki (w %): 58-42 (63-37)
Spalone: 3-1 (1-0)
Rzuty rożne: 3-3 (1-0)
Dośrodkowania: 18-9 (7-1)
Faule: 17-13 (10-9)
Żółte kartki: 3-2 (2-1)

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.
[Foto: Grzegorz Migdał /wislakrakow.com]

[Foto: Grzegorz Migdał /wislakrakow.com]
[Foto: Grzegorz Migdał /wislakrakow.com]

[Foto: Grzegorz Migdał /wislakrakow.com]
[Foto: Grzegorz Migdał /wislakrakow.com]

[Foto: Grzegorz Migdał /wislakrakow.com]
[Foto: A. Koprowski /wislakrakow.com]

[Foto: A. Koprowski /wislakrakow.com]

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Najbliższy rywal: Ruch Chorzów

Wpisany przez Patrycja

czwartek, 23 maja 2013 16:31


Rok temu chorzowianie walczyli o tytuł mistrzowski, dziś bronią się przed strefą spadkową. Teoretycznie więc to Wisła jest faworytem piątkowego spotkania.

Przewaga Białej Gwiazdy nad zespołem Ruchu przed nadchodzącym pojedynkiem jest na razie tylko teoretyczna. Podopieczni Jacka Zielińskiego aktualnie zajmują 14. miejsce w tabeli, mając zaledwie punkt przewagi nad przedostatnim GKS Bełchatów. Walka o utrzymanie w lidze zapowiada się zatem bardzo interesująco, gdyż przed Niebieskimi trzy trudne spotkania – z Wisłą, Legią Warszawa oraz Jagiellonią Białystok. Z kolei Wiślacy walczą już praktycznie tylko o zajęcie jak najlepszego miejsca w lidze, a biorąc pod uwagę wyczyny grających dla Białej Gwiazdy piłkarzy, można mieć obawy, czy okaże się to wystarczającą motywacją do dania z siebie wszystkiego w ostatnich kolejkach tego sezonu.

Chociaż w trzech ostatnich meczach Ruch strzelił aż 7 goli, nie zdołał wygrać żadnego meczu. Chorzowianom przytrafiła się porażka 1:2 z Piastem Gliwice, następnie po niezwykle zaciętym meczu remis 4:4 z gdańską Lechią, w ostatniej serii gier przegrana 2:3 z Pogonią Szczecin, a jeszcze wcześniej porażka 0:2 w derbach Górnego Śląska z Górnikiem Zabrze. Cztery mecze bez zdobytego kompletu punktów spowodowały, że Niebiescy wciąż mają na koncie 29 oczek, które nie dają im spokojnego końca sezonu. Najsłabszą formacją drużyny Jacka Zielińskiego w tym sezonie jest obrona. Ruch stracił w 27 meczach aż 46 goli, co czyni ich najgorzej broniącym się zespołem w całej Ekstraklasie. W spotkaniu z Wisłą defensywa chorzowian będzie w dodatku znacznie osłabiona – z powodu kontuzji sezon zakończył się już dla Marcina Baszczyńskiego. Elementem, w którym nasi najbliżsi przeciwnicy górują nad Białą Gwiazdą, jest skuteczność. Jedenastka z Górnego Śląska zdobywa sporo bramek, dotychczas strzelili w sumie 34 gole – Wisła ma ich na koncie 26. Znaczna część trafień chorzowian to w pewnym stopniu zasługa najlepszego asystenta Niebieskich – Filipa Starzyńskiego. 22-letni pomocnik w tym sezonie asystował dziesięciokrotnie, w tym aż siedem asyst młody zawodnik zanotował w rundzie wiosennej. Najlepiej pod względem strzelonych goli w drużynie Ruchu wypada Maciej Jankowski – napastnik zdobył 6 bramek, o dwie mniej na koncie ma Łukasz Janoszka.

Powoli stabilizuje się sytuacja kadrowa Wisły Kraków. W nadchodzącym spotkaniu Tomasz Kulawik nie będzie mógł skorzystać tylko z kontuzjowanych Radosława Sobolewskiego i Michała Czekaja oraz pauzującego za żółte kartki Michała Chrapka. Do składu powinien już wrócić Patryk Małecki. Nie wiadomo, na kogo w ataku zdecyduje się szkoleniowiec – do dyspozycji ma ponownie Tsvetana Genkova, zdrowi są również Rafał Boguski i Daniel Sikorski, jednak żaden z nich nie grzeszy skutecznością. Wydaje się, że mecz ze słabym w defensywie Ruchem to idealny moment na przełamanie się któregoś z naszych napastników. Jeśli piłkarze Białej Gwiazdy podejdą do piątkowego spotkania poważnie i z pełnym zaangażowaniem, wywalczenie kompletu punktów jest jak najbardziej realne.

Początek pojedynku z Ruchem w piątek o godzinie 18:00. W Strefie Kibica nadal można nabywać bilety na ten mecz. Transmisję przeprowadzą stacje Canal+ Sport HD, nSport, Polsat Sport i Polsat Sport Extra.

Źródło: skwk.pl

Tomasz Kulawik przed meczem z Ruchem

- To na pewno będzie bardzo ciężki mecz. Ruch zawsze stara się do każdego swojego spotkania podejść ambicjonalnie. Tak też było we wcześniejszych jego meczach przeciwko Wiśle, zawsze ciężko się przeciwko nim grało i trzeba było włożyć dużo charakteru – powiedział, przed czekającym nas spotkaniem ligowym z Ruchem Chorzów, trener krakowskiej Wisły, Tomasz Kulawik.

Już niemal tradycyjnie i na chłodno, wrócono do poprzedniego występu Wisły, w którym zagraliśmy ze Śląskiem. I bez wątpienia nie są to miłe wspomnienia.

- Powiedzieliśmy, że po Koronie zwycięskiego składu się nie zmienia, ale też trzeba przyznać, że słaby mecz ze Śląskiem wynikał z błędów indywidualnych. Już pierwsze minuty dały Śląskowi bramkę i to zadecydowało o tym, że grał pewniej, a w końcówce I połowy – straciliśmy też po indywidualnym błędzie drugiego gola. Piłkę straciliśmy przed 16-tką Śląska, poszła szybka kontra, na którą nie zareagowaliśmy. Połowa dobrze wyglądała, ale indywidualne błędy spowodowały, że tamten mecz był słabszy. Jeśli jednak zagramy tak jak z Koroną, ze 100% zaangażowaniem, to uważam, że stać nas na to, aby spokojnie mecz z Ruchem wygrać – uważa Kulawik.

Dla niektórych zawodników mecz ze Śląskiem i popełnione w nim błędy – będą mieć jednak ciąg dalszy, bo Kulawik przewiduje korekty w składzie.

- Ktoś zapłaci za te błędy, ale najważniejsze jest, żeby wyciągać z nich wnioski i nie popełniać ich później. Rozmawialiśmy z zawodnikami i oni wiedza jakie błędy i gdzie je popełnili. I mam nadzieję, że będzie to z korzyścią dla nich, na późniejsze granie – przyznał trener.

Na pewno jednak trzy stracone we Wrocławiu gole nie zmienią nic w obsadzie naszej bramki, której nadal strzec będzie Michał Miśkiewicz.

- Michał wybronił parę sytuacji, które były w II połowie, w tym dwie sytuacje sam na sam. Mogliśmy ten mecz przegrać wyżej, był naszą ostoją i nie wpuścił więcej bramek – uważa Kulawik.

Najwięcej natomiast roszad czeka nas w środku boiska, bo jak już informowaliśmy – w meczu z Ruchem zabraknie Michała Chrapka oraz Radosława Sobolewskiego.

- W środku pola mamy do dyspozycji Rafała Boguskiego, Łukasza Gargułę, Ivicę Ilieva i Alana Urygę. Zobaczymy jednak jak to będzie wyglądało – powiedział opiekun Wisły.

Najbliższy ligowy rywal „Białej Gwiazdy” nie ma zbyt wielu powodów do zadowolenia. Chorzowianie zajmują odległe, bo 14. miejsce w tabeli, i wciąż są mocno zagrożeni spadkiem. Do tego ostatnie kontuzje, w tym Marcina Baszczyńskiego, mocno namieszały w defensywie „Niebieskich”. Dlatego też w dwóch ostatnich swoich spotkaniach nie grzeszyli skutecznością w obronie.

- Jest to dla nas sygnał, ale Ruch grał bez Baszczyńskiego i Đokicia i musiał korygować na szybko defensywę. Zanim się zgrali - stracili w ostatnich dwóch meczach siedem bramek. Na pewno jest to jakiś sygnał dla nas, żebyśmy dobrze zagrali w ofensywie, a przede wszystkim, żeby zagrać skutecznie. Ruch jest natomiast bardziej groźny w ofensywnie, niż w defensywie. Pokazał to wynik 4-4 na Lechii, ostatnio też strzelili dwa gole. Potrafią radzić sobie z grą i dobrze rozgrywają zarówno atak pozycyjny, jak i atak szybki. Maja więcej atutów z przodu, niż w defensywie – zakończył trener Wisły Kraków.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Wisła - Ruch, czyli powrót na R22 wiślackich legend

(MARCIN) / WislaLive.pl

Marek Zieńczuk - legenda Wisły, dziś w barwach Ruchu Wisła i Ruch to bez wątpienia jedne z najbardziej zasłużonych dla rodzimego futbolu drużyny.

Już przedwojenne starcia „Białej Gwiazdy” z „Niebieskimi” elektryzowały piłkarskich fanów w Polsce. Podobnie zresztą działo się przez pozostałą część minionego wieku i na początku obecnego. Piłkarze z Górnego Śląska mają najwięcej w historii tytułów mistrzowskich, bo 14. Wisła tylko o jednego "majstra" mniej - 13.

Barwy obu ekip reprezentowało wielu wybitnych piłkarzy. Ruch to choćby Gerard Wodarz, Teodor Peterek, Ernest Wilimowski, Zygmunt Maszczyk, Gerard Cieślik czy Krzysztof Warzycha. Wisła to Henryk Reyman, bracia Kotlarczykowie, Jerzy Jurowicz, Mieczysław Gracz, Stanisław Flanek, Artur Woźniak, Józef Kohut, Władysław Kawula, niezapomniana ekipa mistrzów Polski z roku 1978 i cała rzesza nietuzinkowych futbolistów deklasująca ekstraklasowych rywali w "złotej erze" Bogusława Cupiała.

Kraków i Chorzów to poza tym miasta zrzeszające wielką ilość oddanych Wiśle i Ruchowi kibiców. Niegdyś (w latach 70-tych i 80-tych) tworzących silną kibicowską sztamę, dziś zantagonizowanych. Chorzowianie zawsze mieli ciśnienie na wyjazd do Grodu Kraka. Jak wspomina w jednym ze swoich wydawnictw historyk futbolu Andrzej Gowarzewski, w 1933 roku na decydujący o pierwszym w historii zwycięstwie przez Ruch rodzimej ligi meczu z Cracovią pojawiło się blisko 2000 kibiców "Niebieskich", podróżujących do Małopolski specjalnie podstawionym pociągiem. Będący już w średnim wieku kibice „Białej Gwiazdy” pamiętają zapewne pierwszy po upadku "zgody" najazd na Kraków fanów Ruchu (bodajże 1988 rok), którzy w dobie nie tak zorganizowanego, jak dziś ruchu kibicowskiego, a także znacznie trudniejszych rozwiązań komunikacyjnych stawili się na R22 w liczbie 1500, mając ze sobą prócz flag białe płótno z narysowaną na nim świnią i napisem GTS.

Wisłę i Ruch prócz aktualnego sportowego kryzysu łączy jeszcze kilka aspektów. Pierwszym z nich jest postać byłego prezesa chorzowian a dziś jednego z najbliższych doradców Bogusława Cupiała Krystiana Rogali (obaj panowie podobno znają się jeszcze ze wspólnego uczęszczania do szkoły średniej). W Ruchu - zanim trafił do Legii - pierwsze ligowe kroki stawiał "człowiek Rogali", urodzony w Mysłowicach, wychowanek AKS-u Chorzów Jacek Bednarz (dziś jeden z decydentów klubu z Reymonta). W Ruchu ponadto piłkarskie doświadczenie zdobywali Damian Gorawski i Marcin Baszczyński, wiele potem oferujący sportowo „Białej Gwieździe”. Nie byłoby rok temu wicemistrzostwa Polski z kolei dla chorzowian, gdyby nie Marek Zieńczuk wieloletni piłkarz i oddany kibic Wisły Kraków, jeden z tych graczy "ery Bogusława Cupiała", którzy z trójkolorowymi barwami utożsamiali się najbardziej.

"Baszczu" szczerze o...

Piątkowa batalia Wisły z Ruchem miała być właśnie futbolowym "powrotem do domu" "Baszcza" i "Zienia". Bez wątpienia trójkolorowych legend doby Telefoniki. Obaj piłkarze winni być przywitani z należytą serdecznością, choć na placu gry pojawi się tylko Marek, bo przecież Marcin nabawił się w potyczce przeciwko Lechii ciężkiej kontuzji.

Co słychać u Marka Zieńczuka

Obie drużyny grają w ostatniej fazie bieżącego sezonu "w kratkę". Forma obu ekip jest wielką niewiadomą. Pewnie dlatego mecz Wisły z Ruchem znów będzie ciekawy. Pytanie tylko na jakim poziomie obie jedenastki go rozegrają? Początek zawodów zaplanowano na godzinę 18.

Źródło: wislalive.pl

Przed meczem Wisła - Ruch

23. May 2013, Już jutro piłkarze Wisły Kraków podejmą na własnym stadionie Ruch Chorzów. „Niebiescy” przyjadą pod Wawel walczyć o punkty, które niespodziewanie pod koniec sezonu są im niezbędne do utrzymania w lidze. Wisła nie walczy już natomiast nawet o honor, bo trudno o nim mówić, kiedy przegrywa się większość spotkań w lidze.


W drużynie Wisły nie zobaczymy jutro kontuzjowanych Michała Czekaja, Radosława Sobolewskiego oraz Michała Chrapka, który przed tygodniem dostał czwartą żółtą kartkę w sezonie. Do gry powracają za to Arkadiusz Głowacki i Kew Jaliens.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że kilka kolejek, które pozostały do zakończenia sezonu to dla „Białej Gwiazdy” dogorywanie. Przyjemności z rozgrywania meczów nie mają już ani piłkarze ani kibice, a za parę tygodni w klubie zacznie się prawdziwa kadrowa rewolucja. Trener Tomasz Kulawik twierdzi, że zawodnicy znają błędy, które popełnili w meczu we Wrocławiu, gdzie zostali bezlitośnie oklepani. „Kula” liczy także na to, że „wyciągną wnioski”. Spójrzmy jednak prawdzie w oczy – piłkarze Wisły "wyciągają wnioski" praktycznie co drugi mecz, a poprawy nie widać.

Ruch Chorzów jest chyba najlepszym odzwierciedleniem polskiej ekstraklasy. Drużyna, która w poprzednim sezonie była drugą siłą ekstraklasy, do końca walcząc o mistrzostwo, w bieżących rozgrywkach spisuje się tragicznie. Chorzowianie w poprzedniej kolejce przegrali arcyważny mecz z Pogonią Szczecin, dzięki czemu zapewnili sobie i swoim kibicom emocje do ostatnich chwil. Podopiecznych Jacka Zielińskiego czeka niezwykle trudny finisz – mecze z Wisłą, Legią oraz Jagiellonią. Punktów szukać muszą więc już w Krakowie. Trener Zieliński nie ukrywa zresztą, że mecz z Wisłą będzie meczem „o życie”.

Drużyna z Górnego Śląska będzie musiała radzić sobie bez pary podstawowych stoperów – Macieja Sadloka i Marcina Baszczyńskiego. „Baszcza” żadnemu z fanów Wisły przedstawiać nie trzeba. Marcin jeszcze kilka tygodni temu wspominał, że bardzo cieszy się na myśl o kolejnej wizycie na R22. Niestety, w jednym z ostatnich meczów doświadczony stoper doznał bardzo poważnej kontuzji, która przekreśla jego udział w meczu z Wisłą i stawia pod znakiem zapytania jego dalszą karierę.

W przeciwieństwie do piłkarzy, z tonu nie spuszczają kibice Ruchu. W piątkowe popołudnie przyjedzie ich blisko 2000, wszyscy ubrani w niebieskie koszulki. O tym, że jest to jedna z najlepszych wyjazdowych ekip w Polsce przekonać mogliśmy się w poprzednim sezonie, kiedy na Reymonta zaprezentowali się z jak najlepszej strony – wokalnej i wizualnej.

Również ze strony Armii Białej Gwiazdy od ładnych kilku dni trwa mobilizacja na to spotkanie, pod hasłem „Wszyscy na czerwono”. Kibicowski pojedynek z kibicami „Niebieskich” zdaje się być bardziej pasjonujący, niż to, co będzie działo się na boisku.

Piłkarze z Chorzowa w ostatnich dziesięciu meczach ligowych na Reymonta polegli we wszystkich spotkaniach. Jeśli przegrają po raz jedenasty, ich sytuacja w tabeli będzie fatalna. A Wisła, jak to Wisła w tym sezonie. Może wygra, może przegra, a może zremisuje. Trzy mecze i każdy będzie mógł odpocząć.

Mecz poprowadzi pan Paweł Gil z Lublina.

Transmisja spotkania w Canal+Family od 17.45. Mecz rozpocznie się o 18.00.


wislakrakow.com

(sum91)

Źródło: wislakrakow.com

Powalczyć jeszcze o wyższe miejsce w tabeli. Przed meczem Wisły z Ruchem

W ostatnich latach nasze spotkania z chorzowskim Ruchem były każdorazowo jednymi z bardziej emocjonujących. Nie inaczej zapowiada się i tym razem, bo wiślacy na pewno będą chcieli zmazać plamę za sromotną porażkę ze Śląskiem, sprzed tygodnia. Chorzowianie z kolei wciąż nie są pewni ligowego bytu, co oznacza, że do Krakowa przyjadą poniekąd z nożem na gardle. Zapowiada nam się więc ciekawe widowisko, na które serdecznie Was zapraszamy.

Liczymy oczywiście, że po wspomnianym występie we Wrocławiu, grając przed własną publicznością, podopieczni Tomasza Kulawika nie pokpią sprawy, tym bardziej, że czeka nas konfrontacja z zespołem, który ma aktualnie najsłabszą defensywę w lidze. Popularni „Niebiescy” stracili dotąd aż 46 bramek, z czego 7 w ostatnich dwóch meczach! Wypada mieć więc nadzieję, że do tego bagażu dorzucą się też wiślacy, którzy wciąż mają o co grać. Każda bowiem wyższa pozycja w tabeli - premiowana jest stosownym przelewem z Canal+, co nie jest bez znaczenia, w obecnej sytuacji finansowej klubu. Jako że w środku tabeli, gdzie niestety jesteśmy, jest solidny ścisk - więc dzięki np. 7, a nie 12 miejscu, zarobić można nawet milion złotych więcej! Wypada więc życzyć sobie, że nasi piłkarze podniosą z murawy tę kwotę dla klubu. Trener Kulawik przekonywał zresztą, że jego podopieczni doskonale o tym fakcie wiedzą.

- Wisła zawsze gra o punkty i zawsze gra po to, aby wygrywać mecze. Zawsze chcemy zbierać punkty - przyznał na przedmeczowej konferencji prasowej opiekun wiślaków. - Rozmawiamy o tym, że każdy punkt i miejsce w tabeli daje nam możliwość zdobycia pieniędzy z korzyścią dla klubu. Dociera do nich także to, że po wygranym meczu poprawia się atmosfera, a potrafią grać w piłkę. Kwestią jest przełożenie tego na boisko i pokazanie charakteru, tak jak pokazali go w meczu z Koroną - mówił Kulawik.

I właśnie na tenże charakter wypada nam liczyć, bo z nim bez wątpienia zagra wciąż walczący o ligowy byt Ruch. Tym bardziej, że chorzowian czeka jeszcze spotkanie z Legią oraz na pewno niełatwy wyjazd do Białegostoku, w ostatniej kolejce. A nad strefą spadkową mają na dziś tylko trzypunktową przewagę.

To daje nam pewność, że obydwa zespoły wiedzą, że mają o co grać. A sam mecz będzie też ciekawy z kibicowskiego punktu widzenia, bo w Krakowie zjawi się liczna grupa fanów Ruchu. Ci spod znaku „Białej Gwiazdy” także zdecydowanie mocniej mobilizują się na to spotkanie, które zapowiadane jest – przypomnijmy – jako mecz w czerwonych barwach! Wszyscy więc „na czerwono” i cóż, do zobaczenia przy Reymonta!


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Jubileusz Wisły i Ruchu, czyli 135. bezpośredni pojedynek

Data publikacji: 24-05-2013 11:06


Chorzowski Ruch, który w ubiegłym sezonie do ostatniej kolejki walczył o tytuł najlepszej drużyny w Polsce, w obecnej edycji rozgrywek spisuje się poniżej oczekiwań, ocierając się o strefę spadkową. Postawa obu zespół, które w piątek wybiegną na murawę stadionu przy ulicy Reymonta 22 w Krakowie nie zadowala włodarzy ani sympatyków, ale gracze pragną w ostatnich meczach przekonać do siebie władze klubowe oraz udowodnić, że warto na nich postawić w nowym sezonie.

Spotkanie na inaugurację rundy rewanżowej w wykonaniu Ruchu nie należało do udanych, bowiem piłkarze z Chorzowa ulegli na własnym terenie Lechowi Poznań aż 0:4. Były obrońca krakowskiej Wisły, Marcin Baszczyński, nie zaliczył tego pojedynku do udanych, gdyż przyczynił się do wysokiego zwycięstwa Kolejorza, pakując piłkę do własnej siatki.

Kolejny mecz pokazał, iż podopieczni trenera Zielińskiego zdołali podnieść się z kolan, pokonując trzema bramkami zawodników Widzewa Łódź. Bohaterami tego pojedynku zostali Jankowski, Zieńczuk oraz Panka, którzy zapewnili swojemu klubowi ważne trzy oczka. 18. kolejka przyniosła Niebieskim jeden punkt za sprawą remisu odniesionemu na własnym terenie w potyczce z mistrzem kraju, Śląskiem Wrocław. Wynik spotkania otworzył w 9. minucie pomocnik Zielono-Biało-Czerwonych Przemysław Kaźmierczak, ale tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego do wyrównania zdołał doprowadzić Mindaugas Panka.

Dobre występy w wykonaniu chorzowian przeplatają się ze słabszą dyspozycją i tak też było w przypadku meczu z Koroną, która nie dała się pokonać na własnym stadionie, wywalczając komplet oczek. Autorami zwycięstwa kielczan byli Korzym oraz Golański, który jedenastkę zamienił na bramkę, a honorowe trafienie zapewnił Ruchowi w 63. minucie pojedynku Starzyński, zmniejszając rozmiary porażki. W 20. kolejce piłkarze trenera Zielińskiego toczyli zacięty bój z KGHM Zagłębiem Lubin, wygrywając rzutem na taśmę na terenie przeciwnika. Do zwycięstwa chorzowian przyczynił się obrońca gospodarzy, Costa, kierując futbolówkę do własnej siatki, ale po dwóch minutach chorzowianie musieli gonić wynik rywalizacji. Dobra postawa Janoszki i gra Smektały do ostatniego gwizdka sędziego pozwoliła na wywalczenie kompletu oczek.

W meczu z broniącym się przed spadkiem z ekstraklasy Podbeskidziem nie było wesoło, bowiem rywale zdołali pokonać 14-krotnego mistrza Polski 3:1, a jedynego gola dla Niebieskich zdobył wówczas Zieńczuk. Inny zespół wiszący nad krawędzią, PGE GKS Bełchatów, uległ na własnym terenie Ruchowi 0:3. Z dobrej strony w tym spotkaniu pokazał się napastnik z Chorzowa, Maciej Jankowski, który dwukrotnie wbił piłkę do siatki Zubasa, a wynik spotkania w 55. minucie ustalił Janoszka. W kolejnej potyczce Ruch dorzucił trzy punkty, tym razem pokonując w Chorzowie Polonię Warszawa 2:1. Swój dorobek bramkowy powiększył w starciu ze stołeczną ekipą Jankowski, przekonując tym samym do siebie trenera Niebieskich.

W czterech ostatnich kolejkach chorzowianie zdołali zapewnić sobie zaledwie jedno oczko, remisując w 26. kolejce w Gdańsku z Lechią 4:4. Pozostałe potyczki to porażki poniesione w rywalizacji z Górnikiem Zabrze 0:2, Piastem Gliwice 1:2 oraz Pogonią Szczecin 2:3.

Niebiescy po dwudziestu siedmiu meczach mają na swoim koncie dwadzieścia dziewięć punktów, o pięć mniej od Białej Gwiazdy, i zajmują bezpieczną czternastą pozycję w tabeli T-Mobile Ekstraklasy.

Wygląda na to, że szkoleniowiec drużyny gości nie będzie miał do swojej dyspozycji w spotkaniu z krakowską ekipą wyłącznie dwóch graczy: Marcina Baszczyńskiego oraz Macieja Sadloka. Pozostali podopieczni trenera Zielińskiego są gotowi do pojedynku przy ulicy Reymonta 22 w Krakowie. Z kolei opiekun Wiślaków ma cięższy orzech do zgryzienia, bowiem na murawę z powodu kontuzji nie wybiegnie kapitan drużyny spod Wawelu, Radosław Sobolewski, a także Michał Czekaj oraz pauzujący z powodu nadmiaru żółtych kartek Michał Chrapek. Dobrą informacją jest z kolei powrót na murawę filaru wiślackiej defensywy, Arkadiusza Głowackiego.

Piłkarze obu drużyn mają za sobą aż 134 bezpośrednie pojedynki ligowe. Statystyki meczowe przemawiają na korzyść gości piątkowej rywalizacji, którzy wygrali 53 pojedynki, zremisowali 32 razy, a w 49 meczach lepsza od Niebieskich była Biała Gwiazda.

Piłkarze krakowskiej Wisły od dziesięciu spotkań rozgrywanych przeciwko chorzowianom przy Reymonta 22 są lepsi od rywala, a Ruch ostatni raz wywiózł punkty ze stolicy Małopolski prawie 16 lat temu, 18 października 1997 roku. Bilans pięciu ostatnich rywalizacji ekipy ze Śląska i spod Wawelu pokazuje, iż Biała Gwiazda ma na swoim koncie trzy zwycięstwa oraz dwie porażki. Jesienią krakowianie wywalczyli komplet punktów, pokonując Ruch na jego terenie 2:1, a oba trafienia dla Wisły zaliczył wówczas Łukasz Garguła.

K. Kawula

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Jak gra Ruch Chorzów?

Data publikacji: 23-05-2013 14:40


W meczu 28 kolejki T- Mobile Ekstraklasy na boisku przy Reymonta 22 rywalem naszej Wisły będzie drużyna chorzowskiego Ruchu. Z racji niespodziewanej passy zwycięstw GKS Bełchatów popularni “Niebiescy” muszą walczyć o utrzymanie do końca, więc łatwo nie oddadzą skóry. Zapraszamy na analizę najbliższego rywala Wisły Kraków.


Bramka: Niewątlpliwą niespodzianką było postawienie trenera Jacka Zielińskiego na Krzysztofa Kamińskiego po przegranym meczu domowym z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Od tamtej pory Krzysztof Kamiński wystąpił w 6 spotkaniach, raz zachowując czyste konto i puszczając 12 goli. Z racji realnego widma spadku może okazać się, że przeciwko Wiśle trener powróci do wariantu z o wiele bardziej doświadczonym Michalem Peskoviciem, który wystąpił w 20 spotkaniach w tym sezonie.

Obrona: Poza kontuzjowanymi Maciejem Sadlokiem i Marcinem Baszczyńskim, który kończy po sezonie karierę, na pozostałych pozycjach trener ma do dyspozycji wszystkich zawodników. Nikt również nie jest zawieszony za kartki. Najprawdopodobniej na lewej stronie zobaczymy Igora Lewczuka. Większą zagadką będzie trafienie partnera na środku obrony obok Piotra Stawarczyka. Poza kadrą ostatnio był Żeljko Dokic, a ostatnio partnerował mu Marek Szyndrowski, a więc potencjalny prawy obrońca. Dlatego stawiamy na występ Serba jako partnera Piotra Stawarczyka. Na prawej stronie za to można spodziewać się występu przyzwoicie grającego młodzieżowca Martina Konczkowskiego. Jeśli nie on na prawej może zagrać wspominany wcześniej, bardziej doświadczony Marek Szyndrowski.

Pomoc: W ostatnim meczu wyjazdowym Ruch zagrał w systemie 1-4-5-1 (remis 4-4 z Lechią Gdańsk), a w meczu domowym, przegranym z Pogonią Szczecin, w systemie 1-4-4-2. Wydaję się, że chorzowianie znowu wystąpią z zagęszczonym środkiem pola i będą upatrywać goli po wygrywaniu pojedynów w środkowej strefie. W tym wypadku na lewej stronie zagra znany z występów w Wiśle Marek Zińczuk, a po przeciwnej stronie Łukasz Janoszka. Jako defensywni zagrają Marcin Malinowski i Łukasz Tymiński, a w roli ofensywnego pomocnika zobaczymy Filipa Starzyńskiego. W wypadku gry dwójką napastników na skrzydle może zamiast Janoszki pojawić się Pavol Sultes, a Janoszka partnerowałby Maciejowi Jankowskiemu na szpicy.

Atak: Po wyleczeniu kontuzji do dyspozycji trenera Zielińskiego już na ostatnim meczu był Maciej Jankowski, jednak po świetnym występie z Lechią (2 bramki) w ataku wystąpił Sultes. Teraz najpradopodoniej to najlepszy strzelec zespołu, z dorobkiem 6 goli wystąpi przeciwko Wiśle Kraków w ataku.

Łukasz Stupka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl


Relacje z meczu

Wyrównany mecz przy R22. Wisła - Ruch 1:1

Wisła Kraków podejmowała dzisiaj na własnym obiekcie Ruch Chorzów. Wiślacy zremisowali 1:1 z "Niebieskimi". Udział przy obu bramkach miał Osman Chavez. Najpierw sfaulował w polu karnym zawodnika Ruchu, po którym karnego wykorzystał Filip Starzyński. Również Honduranin zdobył bramkę dla zespołu Tomasza Kulawika po asyście Rafała Bogyskiego.

W 2 minucie bramkę dla "Niebieskich" zdobył z rzutu karnego Starzyński. W 14 minucie wyrównała po wrzutce Garguły z wolnego Wisła , odbitą piłkę zagrał Boguski, a Osman Chávez dobrze dołożył nogę. W 29 minucie Małecki zakręcił obrońcami Ruchu i strzelił w długi róg, Pesković z problemami wybił piłkę na bok. Po chwili Sarki uderzał zza pola karnego, ale futbolówka o niewiele minęła słupek bramki Ruchu. W 37 minucie z daleka z wolnego w poprzeczkę trafił Starzyński.

W 50 minucie Sarki zagrał wzdłuż linii bramkowej, ale żaden z zawodników Wisły nie przewidział jego zamiaru. Kilka sekund później Małecki uderzył w boczną siatkę bramki Peskovicia. W 65 minucie wprowadzony chwilę wcześniej Genkov dograł do środka, gdzie był Boguski, ale temu zabrakło niewiele, aby umieścić piłkę w siatce.

W 69 minucie Jankowski wyszedł sam na sam z Miśkiewiczem, ale w ostatniej chwili ryzykownym wślizgiem piłkę wybił mu Chavez.

Wisła Kraków - Ruch Chorzów 1:1 (1:1)

0:1 Starzyński 2' (karny)

1:1 Chavez 14'

Wisła Kraków: Miśkiewicz- Jovanović, Głowacki, Chavez, Burliga- Wilk- Sarki (82 min. Kosowski), Boguski (73 min. Iliev), Garguła, Małecki- Sikorski (60 min. Genkov)

Ruch Chorzów: Pesković- Dokić, Szyndrowski, Stawarczyk, Lewczuk- Smektała (60 min. Zieńczuk), Starzyński, Malinowski (86 min. Panka), Janoszka- Sultes, Jankowski (90 min. Kuświk)

Widzów: 13 044

TSW.com.pl

Źródło: tsw.com.pl

Relacje z meczu

Chavez w centrum, remis z Ruchem

24. May 2013,

Osman Chavez znalazł się w centrum akcji bramkowych meczu Wisła - Ruch. Honduranin w 24 sekundzie sprokurował rzut karny dla "Niebieskich", lecz po niespełna kwadransie wyrównał na 1:1. "Biała Gwiazda" już na pewno pozostanie w T-Mobile Ekstraklasie.


Siódma w tabeli "Biała Gwiazda" ma w tej chwili dziewięć punktów przewagi nad przedostatnim GKS-em Bełchatów. Gdyby bełchatowianie zdobyli w swych ostatnich trzech meczach komplet punktów to zrównaliby się nimi z Wisłą. Mają jednak gorszy bezpośredni bilans od wiślaków, zatem na dwie kolejki przed końcem sezonu, nie oglądając się na proces licencyjny, możemy z całą pewnością stwierdzić, że Wisła utrzymała się w lidze.

Możliwe zresztą, że uczyniła to już wcześniej, o czym moglibyśmy się przekonać dokładnie analizując terminarz ostatnich kolejek i wykluczając możliwość wyprzedzenia naszego zespołu przez którąś z drużyn z miejsc 8-14. Jeden punkt zdobyty w meczu z Ruchem przesądził jednak o tym, iż przedostatni w tabeli Bełchatów z całą pewnością nie będzie sklasyfikowany wyżej niż Wisła.

I to jeden z niewielu pozytywów po piątkowym meczu, po którym wątpliwe, by w szatni wiślaków polał się szampan. Już po minucie gry mieliśmy należało mieć obawy, czy drużyna zdążyła na mecz. Pierwsza akcja Ruchu, główka Jankowskiego w kierunku Sultesa i chorzowianie zyskali rzut karny po faulu Osmana Chaveza. Honduranin zagrał bardzo nieroztropnie wysoko podnosząc nogę przy wybiciu piłki, ciężko stwierdzić na co liczył. Sędzia Gil bez wahania wskazał na "wapno" a jedenastkę na gola zamienił Starzyński.

Nie po raz pierwszy utracony gol zamiast zmobilizować Wisłę - sparaliżował. Choć może należałoby stwierdzić "nic nie zmienił"? Brak dokładności, dynamiki, wychodzenia na pozycję, zdecydowania, zgrania... skąd my to znamy? Jednak w 14 minucie uśmiechnęło się do Wisły szczęście: Boguski zagrał odbitą przed pole karne piłkę, ta zmierzała w stronę Chaveza, który przytomnie zmienił jej kierunek, umieszczając w bramce Peskovicia.

Na pierwszym kwadransie strzeleckie popisy zakończyły się. W pierwszej połowie strzałów próbował jeszcze Małecki (z kąta, obronił Pesković), Sarki zza pola karnego obok bramki, a po drugiej stronie Starzyński (trafił z wolnego w poprzeczkę). W drugiej połowie przez około 20-25 minut przewagę miała Wisła, ale bardzo mało z niej wynikało. W 51 minucie ładnie wyglądało rozprowadzenie piłki przez Rafała Boguskiego w stronę Sarkiego, Nigryjczyk dośrodkował, a w polu bramkowym zdecydowania brakło Sikorskiemu.

W końcówce więcej szans miał kontrujący Ruch. Raz jednak pojedynek z Miśkiewiczem przegrał Sultes (i tak był na spalonym), raz, po strzale rezerwowego Zieńczuka piłka przeszła nad poprzeczką. "Piłkę meczową" miał jednak Maciej Jankowski, który w 69 minucie wyszedł na pozycję sam na sam z bramkarzem Wisły, ale zabrał się z piłką na tyle źle, że dogonił go Chavez i wybił piłkę. Przy tym wypada podkreślić naprawdę dobrą grę Honduranina po golu wyrównującym.

Mecz zakończył się więc podziałem punktów, który powoduje, że chorzowianie wciąż nie są pewni ligowego bytu. Wisła zaś piątkowym meczem nie uczyniła żadnego kroku do przodu. Szkoda, że tym razem szansy gry nie dostali krytykowani po meczu we Wrocławiu młodsi zawodnicy, Alan Uryga i Paweł Stolarski. Kiedy, jak nie w takich meczach mają oni mieć okazję do popełniania błędów - póki co bez większej konsekwencji? Trener Kulawik tłumaczył jednak, przynajmniej w przypadku Stolarskiego, że o posadzeniu na ławce zadecydowała konieczność rozsądnego gospodarowania siłami młodego organizmu...


Wisła Kraków - Ruch Chorzów 1:1 (1:1)

0:1 Filip Starzyński 2 min (karny)

1:1 Osman Chavez 14 min

Żółte kartki: Chavez, Iliev - Djokić, Lewczuk

Wisła: Michał Miśkiewicz - Marko Jovanović, Arkadiusz Głowacki, Osman Chavez, Łukasz Burliga - Emmanuel Sarki (81 min - Kamil Kosowski), Łukasz Garguła, Cezary Wilk, Rafał Boguski (73 min - Ivica Iliev), Patryk Małecki - Daniel Sikorski (60 min - Cwetan Genkow)

Ruch: Michal Pesković - Żeljko Djokić, Marek Szyndrowski, Piotr Stawarczyk, Igor Lewczuk - Jakub Smektała, Filip Starzyński, Marcin Malinowski (86 min - Mindaugas Panka), Łukasz Janoszka (61 min - Marek Zieńczuk) - Maciej Jankowski (90 min - Grzegorz Kuświk), Pavel Sultes

Sędziował: Paweł Gil (Lublin)

Widzów: 13 044


wislakrakow.com

(redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Remis ze wskazaniem. Wisła - Ruch 1-1

Po emocjonującym meczu, rozegranym w ramach 28. kolejki ligowej, Wisła Kraków zremisowała z Ruchem Chorzów 1-1. Przy obydwu bramkach swój udział miał Osman Chávez, który już w pierwszej minucie sprokurował rzut karny dla gości, z którego Ci objęli prowadzenie, a później to właśnie on wyrównał. Mimo solidnej walki i dużych emocji, jak się okazało, wynik tego spotkania ustalony został już w pierwszym jego kwadransie.

Przed meczem z Ruchem trener Tomasz Kulawik zapowiedział, że za indywidualne błędy, popełnione w spotkaniu ze Śląskiem, ktoś będzie musiał zapłacić. Jak się okazało - zapłaciła za to młodzież, bo na ławkę powędrowali Paweł Stolarski i Alan Uryga oraz ten, który ją… skrytykował, czyli Kamil Kosowski. Choć w jego przypadku więcej do powiedzenia mogła mieć po pierwsze kontuzja na treningu, w trakcie tygodnia, a po drugie - powrót do meczowej kadry Patryka Małeckiego.

Mimo tych roszad, które miały zmienić wiele na plus, wiślacy mecz z "Niebieskimi" zaczęli jeszcze gorzej, niż we Wrocławiu! Już bowiem w 23 sekundzie (!) Osman Chávez sfaulował Pavela Šultesa i sędzia Paweł Gil nie miał wątpliwości, wskazując na "wapno". Z niego pewnym egzekutorem okazał się Filip Starzyński i bardzo szybko przegrywaliśmy 0-1.

Okazało się jednak, że doniesienia o słabej formie chorzowskiej defensywy nie są przesadzone, bo wiślacy szybko zdołali wyrównać. Z rzutu wolnego dośrodkowywał Łukasz Garguła, odbitą piłkę w pole karne Ruchu zdołał wstrzelić jeszcze Rafał Boguski, a tam Chávez odpokutował swoje winy, dołożył bowiem nogę jak należy i jeszcze przed upływem kwadransa - mieliśmy remis.

Co ważne - Wisła starała się pójść za ciosem i bliscy szczęścia w 29 minucie było dwóch naszych zawodników. Strzał Małeckiego Michal Peškovič zdołał jednak odbić przed siebie, a kilkadziesiąt sekund później próba Emmanuela Sarkiego przeleciała nieznacznie obok dłuższego słupka bramki Ruchu.

W odpowiedzi, w 36. minucie, Michała Miśkiewicza strzałem w poprzeczkę z rzutu wolnego postraszy jeszcze Starzyński i więcej podbramkowych emocji w I połowie już nie mieliśmy, choć przyznać trzeba, że przy żywiołowym dopingu kibiców - z obydwu stron - mecz oglądało się nieźle i na pewno nikomu nie można było odmówić zaangażowania.

Drugą połowę z o wiele większym animuszem rozpoczęła Wisła. I już w 50. minucie mogliśmy prowadzić. Na prawym skrzydle zamieszał Sarki, strzelił w stronę bramki, a piłka przeleciała wzdłuż linii bramkowej. Można żałować, że nie nabiegł na nią Daniel Sikorski. Akcję zamknął jeszcze Małecki, także uderzył, tyle że w boczną siatkę. Wciąż był więc remis.

W 63. minucie odgryzł się Ruch. Šultes wyszedł sam na sam z Miśkiewieczem, ale ten nie dał się pokonać, a na dodatek - sędzia wskazał pozycję spaloną napastnika Ruchu. Był to jednak sygnał do ataku, dla gości, bo od tego momentu zaczęli atakować bardziej zdecydowanie. I w 69. minucie mogło to im dać powodzenie. Wiślacy źle ustawili pułapkę ofsajdową, przez co sam przed Miśkiewicza wyszedł Maciej Jankowski. Dogonił go jednak Chávez i kapitalnie wygarnął mu piłkę.

Wisła od razu odpowiedziała kontrą, ale Sarki uderzył nad bramką. Trener Kulawik postawił w międzyczasie na ofensywne zmiany, wprowadzając Cwetana Genkowa i Ivicę Ilieva i Serb tuż po wejściu upadł w polu karnym gości. Sędzia od razu pokazał mu jednak żółtą kartkę. Czy słusznie? Osądźcie sami.

Obydwie strony starały się oczywiście przesądzić jeszcze wynik na swoją korzyść, ale w końcówce bramkowych sytuacji było już jednak jak na lekarstwo, stąd też remis, który nie krzywdzi chyba żadnej ze stron. Mimo że to wiślacy mieli w tym spotkaniu przewagę i więcej z tzw. "gry". Jak jednak ostatnio zawsze - brakowało nam w naszych akcjach dokładności.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Senne 1:1 Wisły z Ruchem.

Wpisany przez Krzysztof

piątek, 24 maja 2013 20:51


Fatalnie rozpoczął się dzisiejszy mecz dla Białej Gwiazdy. Już w pierwszej minucie, niezdecydowanie Głowackiego i faul Chaveza, który kopnął zamiast w piłkę to w głowę Szultesa.

Całe zdarzenie miało miejsce w wiślackim polu karnym, więc sędzia musiał odgwizdać jedenastkę. Rzut Karny na bramkę zamienił Starzyński i to przyjezdni cieszyli się z prowadzenia. Stracona bramka nie podrażniła zbytnio ambicji naszych zawodników. W 14 minucie Wiślacy dość niespodziewanie zdołali doprowadzić do remisu. Skiksowany strzał Boguskiego wykorzystał Chavez. Wystawił nogę i nabita piłka zmienila kierunek wprost do bramki gości. Po niespełna kwadransie kibice zgromadzeni na Reymonta zobaczyli dwie bramki. Apetyt na więcej był więc mocno zaostrzony.

Dobrze, że ten mecz odbywał się dziś. Jeśli ten mecz byłby jutro o tej samej porze, to większość oglądających to spotkanie, mogłaby nie dotrwać do finału Ligi Mistrzów. Na boisku było tak nudno, że gdyby nie sektory kiboli, to nic by nie przeszkadzało w głębokim śnie. Mecz zakończył się praktycznie zaraz po drugiej bramce. Typowa „przebijanka” i kopanina. Do, której de facto fani Białej Gwiazdy już przywykli w tym sezonie. Zawodnicy obu drużyn wyglądali jakby byli na boisku za karę. Czasami szarży pod bramkę rywali próbował Małecki. Jednak wszystkie jego akcje kończyły się niepowodzeniami. Albo nie było komu zagrać, albo źle zagrywał do partnerów, albo strzelał niecelnie. U reszty zawodników poza umiejętnościami zabrakło ambicji i chęci do gry. Całe spotkanie „przeszwędali” się, w żaden sposób nie zagrażając bramce gości. Większość ma już świadomość, że to ich ostatnie spotkania w ekipie Białej Gwiazdy. Daniel Sikorski był już chyba myślami w domu – po sezonie wraca do Austrii, gdzie będzie występował w Sturmie Graz. We wcześniejszych meczach marnował na potęgę sytuacje. W tym meczu nawet nie zdołał dojść do jednej dogodnej. Boguski, Garguła standardowo zapisali się jedynie w protokole meczowym. Sarki więcej przeleżał na boisku niż był przy piłce. Obrona nie miała zbyt wiele do roboty. A jak już miała to bardzo dobrze interweniował Chavez, który obok Małeckiego zasługuje za ten meczu na wyróżnienie. Zmiennicy Iliev, Kosowski i Genkov również nic nie wnieśli do zespołu.

Cały mecz był po prostu nijaki, senny i nudny. Wisła miała pokazać pazur przed swoją publicznością a Ruch walczyć o utrzymanie. Założenia przedmeczowe jednak rozjechały się z boiskowymi faktami. Każdego satysfakcjonował remis do tego stopnia, że sędzia musiał upominać zawodników za opóźnianie gry. Szkoda, bo do świetnej oprawy i dopingu sektora C oraz „Młodej Armii Białej Gwiazdy” zabrakło jakości i chęci na boisku.

Po jednej z przyśpiewek na koleżankę z drugiej strony błoń spiker poprosił o doping dla swojej drużyny. Panie spiker – Wisła nie ma drużyny, Wisła ma zbieraninę przypadkowych facetów, na których źle leżą koszulki Białej Gwiazdy. Przepraszam, „facetów” bo większość z obecnej ekipy nie ma nawet jaj by walczyć na boisku.

Źródło: skwk.pl

Dwie twarze Chaveza. Z Niebieskimi na remis

Michał / WislaLive.pl

"Biała Gwiazda" zremisowała z chorzowskim Ruchem 1:1. Z dwóch stron pokazał się Osman Chavez, który w drugiej minucie sfaulował w polu karnym Sultesa, a w 14. minucie naprawił swój błąd i zdobył wyrównującą bramkę.

Wiem, że nie będzie łatwo – mówił na przedmeczowej konferencji trener Tomasz Kulawik. Faktycznie nie było. Już w 26. sekundzie meczu w polu karnym Chavez kopnął w głowę Sultesa, a sędzia Gil bez najmniejszego zawahania podyktował „11”. Do piłki podszedł Starzyński i pewnym strzałem w środek bramki pokonał Michała Miśkiewicza. W pierwszych minutach potyczki z chorzowskim zespołem Wisła miała duże problemy z wyprowadzeniem piłki z własnej połowy. W 13. minucie na wysokości szesnastego metra faulowany był Jovanović. Piłkę dośrodkowywał Małecki, ta trafiła do Boguskiego, który uderzył z woleja. W gąszczu nóg w polu karnym chorzowian odnalazł się Chavez, zmienił tor lotu futbolówki i pokonał Peskovicia, naprawiając tym samym swój błąd z pierwszej minuty. Strzelony gol pozwolił Wiśle nabrać pewności siebie. Najpierw po strzale „Małego” z trudem piłkę odbił Pesković, a następnie Sarki uderzając z narożnika pola karnego pomylił się o kilkanaście centymetrów. Swoje szanse miał także Ruch – najlepszą po uderzeniu z rzutu wolnego z 37 metrów. Piłka zagrana przez Starzyńskiego odbiła się od poprzeczki i opuściła plac gry. W pierwszej połowie więcej bramek kibicom zgromadzonym przy R22 nie było dane zobaczyć.

„Biała Gwiazda” rozpoczęła drugą połowę od mocnego uderzenia, bowiem już w 48. minucie mogło być 2:1. Z prawej strony dośrodkowywał Sarki, piłka przeszła tuż przed obrońcą „Niebieskich”, ale zaskoczony Daniel Sikorski nie zdołał skierować jej do bramki. Chwilę później w boczną siatkę trafił Małecki. W 61. minucie spotkania na murawę wybiegł były piłkarz krakowskiej Wisły Marek Zieńczuk. Losów spotkania jednak nie odmienił. Mógł to zrobić Jankowski, który w 69. minucie otrzymał piłkę 25 metrów przed bramką i znalazł się sam na sam z Miśkiewiczem. Zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału i dał się dogonić Chavezowi, który wślizgiem wybił mu piłkę spod nóg. Odpowiedź Wisły była natychmiastowa. Lewą stroną pomknął Małecki, zagrał do Sarkiego, który z narożnika pola karnego przeniósł piłkę nieznacznie nad poprzeczką bramki Peskovicia. Obu zespołom zabrakło wykończenia, nie potrafiły przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę i mecz zakończył się wynikiem z 14. minuty potyczki.

Wisła Kraków – Ruch Chorzów 1:1 (1:1)

0:1 Starzyński 2’ (k)

1:1 Chavez 14’

Żółte kartki: Chavez, Małecki, Iliev – Lewczuk, Djokić

Wisła Kraków: Miśkiewicz – Jovanović, Głowacki, Chavez, Burliga – Sarki (Kosowski 82’), Garguła, Wilk, Boguski (Iliev 73’), Małecki – Sikorski (Genkov 60’)

Ruch Chorzów: Pesković – Djokić, Szyndrowski, Stawarczyk, Lewczuk – Smektała (Zieńczuk 61’), Starzyński, Malinowski (Panka 86’), Janoszka – Jankowski(Kuświk 90'), Sultes

Sędzia: Paweł Gil

Widzów: 13 044


Michał Krupiński

Źródło: wislalive.pl

Pierwszy kwadrans zadecydował

Data publikacji: 24-05-2013 20:01


Po pierwszych piętnastu minutach spotkania Wisły z Ruchem wydawało się, że ten mecz może zakończyć się wysokim wynikiem. Nie minął bowiem kwadrans, a już oba zespoły miały na swoim koncie po golu. Więcej bramek jednak nie padło i piątkowe spotkanie na stadionie imienia Henryka Reymana zakończyło się wynikiem 1:1.

Emocje przy Reymonta 22 w piątkowe popołudnie rozpoczęły się, zanim minęło 30 sekund od pierwszego gwizdka sędziego. W polu karnym gospodarzy Chavez, zamiast trafić w piłkę, uderzył nogą w głowę Sultesa i sędzia wskazał na 11. metr. Pewnym wykonawcą rzutu karnego okazał się Starzyński. Wisła przez dłuższą chwilę nie była w stanie dojść do siebie po tym ciosie. Na boisku panował Ruch, który składnie budował kolejne akcje.


W 14. minucie jednak Chavez odkupił swoje winy. Wybitą po podaniu Garguły z rzutu wolnego piłkę przejął Boguski, zagrał ją w pole karne, a tam obrońca Wisły tylko dołożył nogę i skierował ją do siatki. Teraz to Ruch został wybity z rytmu i przewagę uzyskała Biała Gwiazda. Okazało się, że gdy nacisnąć graczy gości, ci gubią się, a jedyną metodą ataku jest dla nich długie podanie do jednego z napastników. Gospodarze swoją przewagę przełożyli jednak tylko na dwie dobre okazje. Najpierw Małecki ładnie uwolnił się spod opieki rywali w polu karnym, ale jego strzał z ostrego kąta odbił przed siebie Pesković, a po chwili Sarki, strzelając z 20. metrów, pomylił się o kilkadziesiąt centymetrów. Goście natomiast w pierwszej części bramce strzeżonej przez Miśkiewicza zagrozili jeszcze tylko raz, kiedy Starzyński, gdy wszyscy spodziewali się jego podania z rzutu wolnego, zdecydował się na strzał, a ten trafił w poprzeczkę wiślackiej bramki.

Wisła drugą połowę rozpoczęła z werwą, której brakowało jej na początku spotkania. Już w 50. minucie płaskie dośrodkowanie Sarkiego z prawej strony na gola mógł zamienić Sikorski, ale nie spodziewał się, że obrońcy Ruchu przepuszczą to zagranie. Z upływem czasu gra stawała się coraz bardziej otwarta, a oba zespoły walczyły o dającego im prowadzenie gola. Ruch zaatakował prawą stroną, gdzie urwał się Smektała i był bliski oddania strzału, ale w ostatniej chwili dopadł go Burliga. Po chwili z kolei Genkov tak podał z prawej strony, że Boguskiemu zabrakło tylko centymetrów, żeby sięgnąć piłkę.

Najwięcej emocji było w okolicach 70. minuty spotkania. Zaczęło się w 67. minucie, kiedy to Sultes minął Głowackiego i tylko ofiarna interwencja Wilka zapobiegła oddaniu strzału przez napastnika Ruchu. Po chwili drugi z atakujących gości – Maciej Jankowski – znalazł się w jeszcze lepszej sytuacji, bowiem przed nim był tylko bramkarz Wisły. I tym razem jednak zawodnik zespołu z Chorzowa nie oddał strzału, bowiem wcześniej dopadł go Chavez. Biała Gwiazda natychmiast ruszyła z kontrą, którą zakończył mocny strzał Sarkiego. Uderzenie to przeszło nad poprzeczką. Wreszcie w 76. minucie wpadający w pole karne Iliev wywrócił się po interwencji Szyndrowskiego, ale sędzia uznał, że zawodnik Wisły symulował.

W 84. akcję meczu mógł przeprowadzić Jovanović. Obrońca Wisły przejął piłkę w środku pola, minął kilku rywali i do pełni szczęścia zabrakło mu jedynie dobrego strzału. Z 16 metrów Serb uderzył słabo i niecelnie. Chociaż oba zespołu ambitnie walczyły o zwycięską bramkę, a Ruch po strzale Zieńczuka w już w doliczonym czasie gry był bliski powodzenia, to żadnej z drużyn nie udało się przechylić szali zwycięstwa na swoja stronę. O losach meczu zadecydowały więc gole, które padły jeszcze w pierwszym kwadransie gry.

Wisła Kraków – Ruch Chorzów 1:1 (1:1)

0:1 Starzyński 2’ (k.)

1:1 Chavez 14’

Wisła Kraków: Miśkiewicz – Jovanović, Głowacki, Chavez, Burliga – Wilk – Sarki (82’ Kosowski), Garguła, Boguski (73’ Iliev), Małecki – Sikorski (60’ Genkov)

Ruch Chorzów: Pesković – Djokić, Szyndrowski, Stawarczyk, Lewczuk – Smektała (61’ Zieńczuk), Starzyński, Malinowski (86’ Panka), Janoszka – Jankowski (90’ Kuświk), Sultes


Żółte kartki: Chavez, Małecki, Iliev (Wisła); Djokić, Lewczuk (Ruch)

Sędziował: Paweł Gil (Lublin)

Widzów: 13 044

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Minuta po minucie

Przedostatni mecz w Krakowie przed nami, podejmujemy chorzowski Ruch.

Do meczu pozostała godzina. Oprawa już rozłożona, sektor gości pusty.

Słabą grą we Wrocławiu "głowami" zapłacili Uryga, Stolarski i Genkow. Dziś są na ławce, podobnie jak Kosowski, który ma lekką kontuzję.

Poza nimi na ławce Pareiko, Jaliens i Iliew.

Kilkudziesięciu fanów Ruchu pojawiło się na ich sektorze i zaczęła się wymiana uprzejmości. Wejście reszty

pewnie potrwa, ogromne dziś korki na obwodnicy.

Oprawa meczowa za nami. Najpierw efektowna sektorówka, po niej racowisko z flagami, po czym sektorówka wraca na trybunę.

  • 1' Ruch rozpoczął od środka.
  • 1' Farsa w 23 sekundzie meczu, rzut karny dla Ruchu, po faulu Chaveza na Sultesie.
  • 1' Jeszcze kartka dla Chaveza.
  • 2' 1:0 dla Ruchu. Trafia Starzyński. 88 minut na odrobienie strat...
  • 2' Warto podkreślić, że fani z całej trybuny północnej nad oglądanie rzutu karnego dla Ruchu przedłożyli prezentację oprawy (sektorówka). Teraz mnóstwo chorągiewek układających litery "UW".
  • 4' Górne podanie Małeckiego do Sikorskiego, ten odgrywa na prawe skrzydło, gdzie powinien wbiegać Sarki. Nigeryjczyk "zaspał".
  • 10' Kontra Ruchu nieskuteczna dzięki niedokładnemu podaniu w stronę Janoszki. Głowacki do Miśkiewicza, ten wybija do przodu.
  • 11' Bojaźliwe zagranie do przodu Boguskiego, nie uderzył, tylko podał do Peskovicia.
  • 14' Rzut wolny z prawej strony, na wysokości 15. metra.
  • 14' Chavez wyrównał! Centra Garguły nie przyniosła efektu, ale piłka wybita przed pole karne, wstrzelenie Boguskiego w pole karne, tu Chavez dokłada nogę i jest 1:1.
  • 16' Djokić ukarany kartką za faul na Małeckim.
  • 20' Gorąco po podaniu do Małeckiego, ale był na spalonym, a jego strzał zablokowano.
  • 26' Chyba po raz pierwszy zaatakował swoją stroną Emmanuel Sarki. Centra zablokowana, zanim piłka dotarła w pobliże pola bramkowego.
  • 28' Dośrodkowanie Małeckiego z rzutu rożnego, dobrze bita piłka, ale chorzowianie radzą sobie, wybijając ją z pola bramkowego.
  • 29' Małecki sam, atak z lewej strony, przełożenie Djokicia, uderzenie z ostrego kąta broni PEsković.
  • 30' Boguski przed polem karnym, znajduje Sarkiego na prawej stronie, ten przymierza z 22 metrów, po długim rogu, blisko bramki, ale niecelnie.
  • 37' Zaskakujący strzał Starzyńskiego z rzutu wolnego z około 30 metrów. Zaskakujący Michała Miśkiewicza, który pozwolił, by piłka odbiła się od poprzeczki i opuściła boisko.
  • 38' Tu znajdziecie filmik z oprawy (video) >>
  • 45' Nudno...

Koniec pierwszej połowy, remis 1:1.

  • 46' Brak zmian w przerwie, początek drugiej połowy.
  • 51' Ładna akcja Wisły i uruchomienie Sarkiego przez Boguskiego na skrzydło. Centra po ziemi w pole bramkowe, Stawarczyk mija się z piłką, nie dochodzi zaś do niej Sikorski...
  • 54' Niewiele wynika z ataków Wisły, pocieszające jest to, że większość czasu piłka znajduje się na połowie Ruchu. Przerwa w grze spowodowania urazem Jovanovicia.
  • 56' Na dzisiejszy mecz sprzedano 13 044 bilety (łącznie z karnetami). Frekwencja trochę wyższa niż w dwóch ostatnich meczach.
  • 57' Faul na Sikorskim przed polem karnym nieodgwizdany.
  • 58' Szykuje się do wejścia Cwetan Genkow.
  • 60' Zmienił Sikorskiego.
  • 61' Zmiana także w Ruchu, Marek Zieńczuk na boisku! Wszedł za Smektałę.
  • 63' Miśkiewicz broni sytuację sam na sam z Sultesem!!! Sędzia odgwizduje spalonego. Mikroskopijny.
  • 64' Solo Małeckiego na lewej stronie, podanie do Genkowa za głębokie, Bułgar czekał dalej od bramki.
  • 65' Genkow w roli prawoskrzydłowego, nieźle wrzuca do wbiegającego Boguskiego, ten wykonuje efektowny wślizg, ale piłki nie sięga.
  • 68' Miśkiewicz w ostatniej chwili ściąga piłkę z głów dwóm graczom Ruchu po centrze z lewego skrzydła.
  • 69' Jankowski sam przed Miśkiewiczem, nie ma spalonego, będzie gol??? Nie, skuteczny wślizg powracającego Chaveza. Kontra....
  • 70' ...piłka w polu karnym Ruchu, Sarki, mocno... nad poprzeczką!
  • 70' Sultes do Jankowskiego, ten ma sporo miejsca na 13 metrze, ale uderza zbyt lekko i niecelnie.
  • 72' Pewny chwyt Peskovicia po zbyt głębokiej centrze z lewego skrzydła.
  • 73' Iliev za Boguskiego, dziś dość walecznego.
  • 75' Kartka dla Lewczuka.
  • 76' Iliev ukarany kartką za symulkę.
  • 79' Nie udało się oddać strzału głową Genkowowi.
  • 79' Genkow zdołał przyjąć piłkę, spróbować minięcia, zostać sfaulowany i dopiero wtedy sędzia Gil gwiżdże spalonego...
  • 79' Szykuje się do wejścia Kosowski.
  • 81' Kosowski za Sarkiego.
  • 82' Małecki centruje... blisko samobója!
  • 82' Małecki wywalczył rzut rożny.
  • 84' Jovanović niczym środkowy pomocnik, drybling i strzał (niecelny).
  • 86' Panka zmienia Malinowskiego.
  • 89' Niecelne uderzenie z rzutu wolnego na bramkę Miśkiewicza oddał Starzyński.
  • 90' Ostatnia zmiana w meczu, Kuświk za Jankowskiego.
  • 90' Doliczone trzy minuty.
  • 90+1' Dwa niecelne wyprowadzenia piłki przez Jovanovicia w przeciągu 20 sekund.
  • 90+2' Strzał "z niczego" Zieńczuka zza pola karnego! Groźnie, Miśkiewicz przenosi piłkę nad poprzeczką!
  • 90+3' Centra z rogu, Kosowski wybija, sędzia...

...kończy mecz. Wynik 1:1 ustalony po kwadransie.


Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Tomasz Kulawik po meczu z Ruchem

- Bardzo źle zaczęliśmy ten mecz, bo już w pierwszej minucie był rzut karny i był to dla nas strzał jakby obuchem. W pierwszych 20 minutach graliśmy bardzo słabo, nie mogliśmy skonstruować akcji i była "wybijanka" z obydwu stron, dopiero wyrównanie dało nam szansę, na to że graliśmy piłką, wychodziliśmy od tyłu i kontrolowaliśmy grę - powiedział po meczu z Ruchem (1-1) trener Wisły, Tomasz Kulawik.

- Bardzo dobrze w II połowę wszedł Patryk Małecki, widać było, że chciał. Ciągnął naszą grę ofensywną, ale zabrakło mu wykończenia. Gdyby dwa razy dograł, raz do "Guły", a raz do Cwetana Genkowa, mogło być inaczej, ale i tak plus dla niego, że się w II połowie obudził i dość ciekawie to wyglądało - dodał trener Wisły.

Kulawik został oczywiście zapytany o nieobecność Pawła Stolarskiego, który w kilku poprzednich meczach był naszym podstawowym prawym obrońcą.

- Chciałem dać Pawłowi Stolarskiemu odpocząć, bo zagrał trzy mecze na wysokich obrotach i zastanawialiśmy się kiedy będzie jego wpadka, bo to młody organizm i młoda głowa. Fajnie to wyglądało wcześniej, ale ze Śląskiem miał kryzys. Chciałem żeby odpoczął, bo teraz wyjeżdża na kadrę i tam może się odbudować i wrócić do dobrej dyspozycji - przyznał trener.

Nie mogło też zabraknąć pytania o Osmana Cháveza, który miał udział przy... każdej z bramek w dzisiejszym spotkaniu.

- Osman obudził się dopiero po strzelonej bramce, wcześniej zrobił karnego, można brzydko powiedzieć, że w swoim stylu. Dopiero bramka, którą strzelił, obudziła go dodała mu skrzydeł i wiatru i kilka sytuacji potem wygrał. Po bramce grał normalnie, to co robił wcześniej - zakończył Kulawik.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Jacek Zieliński: Przyjmujemy ten punkt z szacunkiem

24. May 2013,

- Mam mieszane uczucia bo punkt zdobyty na wyjeździe na Wiśle kiedyś przyjęlibyśmy z pocałowaniem ręki. Dziś natomiast mamy poczucie niedosytu - powiedział po meczu z Wisłą trener Ruchu, Jacek Zieliński.


- "Jankes" (Maciej Jankowski - przyp. red.) miał piłkę meczową na nodze, ale mieć szansę to jeszcze nie piłka w siatce. Jeśli z Legią zagramy z takim, albo nawet większym zaangażowaniem z Legią, to nie powinno być źle. Przyjmujemy ten punkt z szacunkiem i walczymy dalej - zakończył Zieliński.


wislakrakow.com

(redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Cezary Wilk: Od pewnego czasu nie liczę już punktów

24. May 2013,

Cezary Wilk w każdym meczu zostawia mnóstwo zdrowia na boisku, jednak nie zawsze przekłada się to na dobry wynik. Jak sam przyznaje, ma już serdecznie dość obecnego sezonu, który jest fatalny w wykonaniu "Białej Gwiazdy".


Dzisiejszy mecz z wyglądał lepiej niż ze Śląskiem, ale też słabiej niż chociażby z Koroną.

Cezary Wilk: -Trzeba powiedzieć sobie otwarcie - trudno mówić, czy było to słabsze czy gorsze spotkanie. Po prostu było ono słabe, kolejne już w naszym wykonaniu. Myślę, że najlepiej byłoby dla nas, gdyby ten sezon już się skończył, ale mamy jeszcze dwa mecze do rozegrania i trzeba sobie jakoś poradzić.

Po meczu we Wrocławiu sporo krytyki spadło na młodych piłkarzy. Patrząc na to, że dziś cały mecz przesiedzieli na ławce można wywnioskować, że zostali w pewien sposób ukarani.

-Rzeczywiście wygląda to tak, jakby ta odpowiedzialność spadła na nich. Ja się z tym nie mogę zgodzić. Sam miałem udział przy pierwszej bramce dla Śląska, padła ona z mojej winy, także ja bym nie obwiniał za wszystko naszych młodych zawodników. Popełnili oni błędy, ale każdy je popełniał, a młodzi zawodnicy mają do tego prawo i trzeba im to wybaczyć.

Zdobywając dziś jeden punkt, oficjalnie utrzymaliście się w lidze. Jednak cele były zdecydowanie inne.

- Oczywiście że tak. Szczerze mówiąc, od pewnego czasu nie liczę już punktów. Nie wiem ile potrzebne jest nam do pucharów, ile do utrzymania. Dla nas liczy się każdy kolejny mecz, no ale sami zafundowaliśmy sobie taką sytuację swoją grą i postawą. Nie możemy mieć o to do nikogo pretensji, jak tylko i wyłącznie do siebie.


wislakrakow.com

(sum91

Źródło: wislakrakow.com

„Biłem się z myślami, czy dzisiaj zagrać”

Wpisany przez Tomek

piątek, 24 maja 2013 21:48


Niewiadomą było, czy w dzisiejszym meczu wystąpi Patryk Małecki, którego dotknęła śmierć bliskiej mu osoby. „Mały”, jak na Wiślaka przystało, postanowił nie zostawiać drużyny w potrzebie i wystąpił w dzisiejszym spotkaniu, będąc jednym z nielicznych jaśniejszych punktów w zespole Wisły Kraków.

- Biłem się z myślami czy zagrać w dzisiejszym meczu, czy jak się dowiedziałem w środę, że mój dziadek nie żyje, wyjechać od razu do Suwałk. Stwierdziłem, że chcę pomóc drużynie. Szkoda, że nie wyszło i nie wygraliśmy meczu, ale myślę, że 1 punkt też jest dobry – powiedział chwilę po końcowym gwizdku „Mały”.

- Dostaliśmy bramkę w pierwszych minutach. Mówimy sobie o koncentracji na samym początku, a tu w pierwszej minucie rzut karny i mecz zaczynamy od 0:1. Goniliśmy wynik, szkoda, że nie udało nam się strzelić na 2:1. Ruch też przyjechał po to, żeby zdobyć 3 punkty. My grając u siebie, w każdym meczu chcemy wygrywać. Dzisiaj się nie udało, ale myślę, że w następnym meczu zdobędziemy 3 punkty.

Każdy wie, jakim klubem jest Wisła Kraków, zawsze powinna walczyć o najwyższe cele. Mamy ten sezon nieudany, ale wydaje mi się, że w kolejnym będziemy się uczyli na błędach i do takiej sytuacji jak teraz już nie doprowadzimy – zakończył Małecki.

Źródło: skwk.pl

Rafał Boguski: - To był strzał, a nie podanie

- Jak traci się bramkę w pierwszej minucie, to jest to moment, po którym na pewno bardzo chcemy, ale przeciwnik jest uskrzydlony i ciężko jest coś zrobić. Dobrze, że udało nam się wyrównać. W I połowie byliśmy trochę lepsi. Na początku II także, a później to jednak Ruch przejął inicjatywę - mówił po dzisiejszym meczu Rafał Boguski.

W spotkaniu z Ruchem Wisła zagrała z tylko jednym defensywnym pomocnikiem, Cezarym Wilkiem. I jak się okazuje, częste cofanie się Boguskiego wynikało z założeń taktycznych.

- Miałem dziś więcej zadań w defensywie, Łukasz Garguła miał za to więcej grać w ofensywie - mówił "Boguś", który zaliczył niespodziewaną dla siebie asystę.

- Dokładnie chciałem zagrać do Osmana, żeby strzelił bramkę… A tak na serio, to oczywiście, że strzelałem na bramkę i to był strzał, a nie podanie - przyznał się wiślak.

W pierwszym kwadransie padły dwa gole i zanosiło się na to, że będzie ich więcej. Jednak tak się nie stało, a o przyczyny takiej sytuacji zapytano właśnie Boguskiego.

- Moim zdaniem zabrakło później sytuacji bramkowych. Żadna z drużyn nie zaatakowała większą liczbą zawodników. To my musieliśmy grać do przodu, ale też musieliśmy myśleć o tyłach, żeby nie dostać jakiejś kontry, bo Ruch gra dobrze szybki atak - przyznał "Boguś".


Dodał: Kamil

Źródło: wislaportal.pl

Daniel Sikorski: - Brakowało nam klarownych sytuacji

- Zawsze chcemy wygrywać na własnym boisku, więc jest niedosyt. Niestety w pierwszych minutach straciliśmy głupią bramkę, tak samo jak na Śląsku. Nie jest fajnie tracić gola od razu w pierwszych minutach. Na szczęście potem udało nam się strzelić, ale brakowało nam klarownych sytuacji, szkoda - mówił po spotkaniu z Ruchem Daniel Sikorski.

- Może za mało zawodników było gdy atakowaliśmy w polu karnym, tak było poprzednio, tak było także dziś? Musimy na to w ostatnich dwóch meczach zwrócić uwagę. A teraz bardzo cieszę się z tego, że czeka nas mecz z Górnikiem i będzie to mój pierwszy raz, bo przeciwko Górnikowi jeszcze nie grałem. Będzie to dla mnie szczególny mecz - mówił ponadto napastnik.

Dodajmy, że Sikorski zapytany o swoje ewentualne przejście do austriackiego Sturmu Graz, o czym informowały w tygodniu media, powiedział tylko: - Bez komentarza.


Dodał: Kamil

Źródło: wislaportal.pl

Kamil Kosowski: - Sytuacji jak na Wisłę było zbyt mało

- Przed moim wejściem nie rozmawiałem z trenerem Kulawikiem, rozmawiałem tylko z II trenerem Musiałem o moich zadaniach przy stałych fragmentach gry - przyznał Kamil Kosowski, który w meczu z Ruchem wszedł na murawę dopiero w samej jego końcówce.

- To był mecz walki. Ruch przyjechał tutaj, żeby tylko i wyłącznie nie przegrać. Zdobyli bramkę i widać było, że ten remis bardziej im pasował, niż nam, ale dowieźli go. A czy z gry wynik był sprawiedliwy? Ruch miał swoją szansę, gdyby Jankowski zagrał bardziej zdecydowanie, to moglibyśmy przegrać. A z naszej strony sytuacji jak na Wisłę było zdecydowanie zbyt mało - powiedział "Kosa".

Potem było dość ciekawie, bo Kosowski zapytany o to czego Wiśle zabrakło, aby zdominować Ruch, odparł: - Musisz zapytać trenera, to jest fachowiec i na pewno odpowie Ci na to pytanie.

- Dwa ostatnie mecze dla mnie to jeden w Zabrzu, drugi w Krakowie, czyli tam gdzie zaczynałem… Jest szansa, że zagram. Na wyjazdach od czasu do czasu wchodzę - śmiał się "Kosa".

Jak się okazuje - na razie pomocnik nie spotkał się jeszcze z prezesem Jackiem Bednarzem, z którym miał rozmawiać o swojej ewntualnej przyszłości w Wiśle.

- Ma pewnie ważniejsze sprawy, żeby ze mną porozmawiać, ale wydaje mi się, że jest to kwestia czasu. Jestem z prezesem umówiony i tak czy inaczej musimy się spotkać. Wydaje mi się, że znajdzie czas w przyszłym tygodniu - zakończył Kosowski.


Źródło: wislaportal.pl

Marek Zieńczuk: - Wspomnienia wracają

- Jakiś tam niedosyt jest, ale punkt na wyjeździe to jest punkt i potwierdzamy w tej rundzie, że lepiej nam się gra na wyjazdach, niż u siebie. To dziwne zjawisko, ale tak po prostu jest. Zobaczymy co ten punkt da nam w ogólnym rozrachunku, bo jeśli Bełchatów nie wygra, to następne mecze będzie już zmuszony wygrać. Sytuacja nie jest komfortowa, ale jest to niezła pozycja wyjściowa - mówił po meczu z Wisłą były wiślak, Marek Zieńczuk.

- Wydaje mi się, że mieliśmy klarowniejsze sytuacje. Maciej Jankowski wyszedł sam na sam i gdyby strzelił, to dowieźlibyśmy to zwycięstwo do końca, choć po meczu w Gdańsku nigdy nie można być niczego pewnym. Mamy jedną nauczkę, ale trzeba się cieszyć z tego punktu - dodał.

- Przyjeżdżając na Wisłę wspomnienia wracają, ale nie jest mi dane zagrać od początku i któryś już mecz albo eliminuje mnie kontuzja, albo nie zaczynam w wyjściowej jedenastce. Może w następnym roku - zakończył "Zieniu".


Dodał: Kamil

Źródło: wislaportal.pl

Po ostatnim gwizdku: Wisła 1-1 Ruch

Wpisany przez Patrycja

piątek, 24 maja 2013 22:19


Po meczu, w którym emocje trwały tylko przez 15 minut, Wisła zremisowała 1:1 z Ruchem Chorzów.

Już pierwsza akcja przyniosła chorzowianom sytuację strzelecką. W 1. minucie meczu w polu karnym Wiślaków Osman Chavez trafił nogą w głowę Sultesa, za co sędzia podyktował rzut karny. Stały fragment gry wykorzystał Starzyński i goście w idealny dla siebie sposób rozpoczęli mecz. Biała Gwiazda miała na odrobienie strat ponad 88 minut, ale zaraz po strzeleniu gola bardziej aktywni byli piłkarze Ruchu. Zmieniło się to po kwadransie gry, gdy Rafał Boguski próbował strzelać na bramkę Peskovicia, jednak jego strzał zamienił się w centrę w pole karne. Stamtąd futbolówkę do bramki Niebieskich skierował Chavez, dając Wiślakom wyrównanie. W tym momencie wydawało się, że zespół prowadzony przez Tomasza Kulawika powinien nieco bardziej przycisnąć drużynę gości i przechylić szalę na swoją korzyść. Nieliczne akcje Wiślaków nie przyniosły jednak oczekiwanych korzyści. W 20. minucie meczu Niebiescy zablokowali strzał Patryka Małeckiego, co więcej – piłkarz był na pozycji spalonej. 9 minut później Mały ponownie próbował indywidualnej akcji, lecz tym razem jego strzał z ostrego kąta wybronił Pesković. Po chwili podanie od Boguskiego otrzymał Emmanuel Sarki i Nigeryjczyk nieznacznie się pomylił oddając strzał. Ruch odpowiedział w zasadzie tylko jednym uderzeniem. W 37. minucie gry z rzutu wolnego celował Starzyński i zrobił to na tyle umiejętnie, że piłka po jego strzale trafiła w poprzeczkę bramki, ale na szczęście dla Wiślaków, ta wyszła poza plac gry. Do końca pierwszej części meczu na murawie nie działo się już nic interesującego. Po zmianie stron to Biała Gwiazda ponownie zaatakowała. Akcję skrzydłem przeprowadził Sarki, podawał w pole karne, lecz tam do piłki nie doszedł Daniel Sikorski. Po godzinie meczu chorzowscy piłkarze poważnie zagrozili bramce Miśkiewicza – sam na sam z golkiperem wyszedł Sultes, ale nie dość, że Miśkiewicz wyszedł z tego pojedynku zwycięsko, to jeszcze sędzia odgwizdał spalonego. W 65. minucie akcja przeniosła się na drugą stronę boiska, gdzie do Boguskiego podawał Genkov, ale Polak w tej sytuacji mimo starań nie dopadł piłki. Podopieczni Jacka Zielińskiego nie pozostali dłużni i przeprowadzili bardzo groźny kontratak. W niemal stuprocentowej sytuacji do strzelenia gola znalazł się Jankowski, jednak napastnik Ruchu zbyt długo zwlekał z decyzją o uderzeniu, co wykorzystał Chavez wybijając mu piłkę. 5 minut przed końcem meczu indywidualnie zaatakować próbował jeszcze Marko Jovanović, lecz futbolówka po jego strzale minęła bramkę Ruchu. W doliczonym czasie gry zza pola karnego uderzał jeszcze Zieńczuk, ale skuteczną interwencją popisał się Miśkiewicz, a sędziemu nie pozostało nic innego, jak zakończyć spotkanie.

Remis 1:1 to wynik nie robiący krzywdy żadnej z drużyn. Chorzowianie zwiększyli przewagę na GKS Bełchatów, a Wisła przypieczętowała zapewnienie sobie utrzymania. Biorąc jednak pod uwagę potencjały obydwu drużyn, Biała Gwiazda mogła to spotkanie pewnie wygrać. Nawet mimo straconego na samym początku gola, podopieczni Tomasza Kulawika mieli duże szanse na uzyskanie korzystnego wyniku. W momentach, kiedy Wiślacy zaczynali grać bardziej agresywnie, piłkarze Ruchu gubili się w defensywie dając krakowianom szanse na tworzenie sytuacji strzeleckich. Jak zwykle zawodnikom Białej Gwiazdy zabrakło skuteczności, a większości z nich także ambicji. Kozłami ofiarnymi po porażce ze Śląskiem stali się Paweł Stolarski i Alan Uryga, którzy na mecz z Ruchem znaleźli się tylko na ławce rezerwowych, poza kadrą musiał zostać Michał Chrapek. Pojedynek z Ruchem pokazał jednak, że ich zmiennicy nie zbawili Wisły. Z dobrej strony w piątkowym spotkaniu pokazał się za to powracający do składu Patryk Małecki, który mimo problemów osobistych i kilku dni nieobecności na treningach był jednym z najlepszych piłkarzy na boisku.

W połowie 28. kolejki Ekstraklasy Wisła zajmuje ósme miejsce w tabeli, po zakończeniu tej serii gier może jednak spaść nawet na pozycję 11. Ruch awansował o jedno oczko, na miejsce 13. i w tym tygodniu nie grozi mu spadek do strefy spadkowej.

Źródło: skwk.pl

Najlepsze/najgorsze po Ruchu

Wpisany przez Patrycja

niedziela, 26 maja 2013 20:08


Najlepsze i najgorsze po zremisowanym 1:1 meczu z Ruchem Chorzów.


Najlepsze: utrzymanie

Do końca sezonu jeszcze dwie kolejki, a Wisła już może cieszyć się z pewnego utrzymania! W ostatnich latach w tym momencie sezonu zazwyczaj walczyliśmy od Mistrzostwo Polski, lub je sobie zapewnialiśmy. Dziś pozostaje nam doceniać to, że w kolejnym roku Biała Gwiazda również będzie występować w Ekstraklasie… Przed meczem z Ruchem Chorzów Wiślakom brakowało jednego punktu, aby mieć pewność, że nie patrząc na proces licencyjny po ostatniej serii gier drużyna nie znajdzie się na miejscu zagrożonym spadkiem. Cel ten, jak bardzo niedorzeczny by on był, udało się osiągnąć. Niestety jest to efekt tego, że przeciwnicy są słabi, a nie Wisła jest tak mocna.


Najgorsze: strata gola i… nic

Chorzowianom udało się strzelić gola Wiśle już w początkowych minutach meczu. Czy w jakiś sposób podrażniło to piłkarzy grających dla Białej Gwiazdy? Nie wydaje się. Nadal oglądaliśmy tak samo chaotycznie snujących się po boisku zawodników. Szczęście w nieszczęściu, że wyrównać udało się już w 14. minucie gry, po dość przypadkowym strzale Chaveza. Po tym Wiślacy miewali jeszcze parę lepszych chwil, lecz w końcówce meczu to Ruch dominował. Gdyby spotkanie skończyło się po kwadransie, piłkarze na pewno nie mieliby o to pretensji, bowiem w żaden szczególny sposób nie starali się o objęcie prowadzenia, a remis wydawał się ich satysfakcjonować.

Źródło: skwk.pl

Analiza i oceny po meczu z Ruchem

Wpisany przez Tomek

poniedziałek, 27 maja 2013 07:41


Wiele osób, które zobaczyło skład na piątkowy mecz, miało w pierwszej chwili ochotę nie oglądać go w ogóle. Kto jednak był wytrwały i wytrzymał do momentu, kiedy trener Kulawik zaczął robić zmiany, z pewnością stracił już całkowicie cierpliwość.

Kiedy było już doskonale wiadomo, że podium jest poza zasięgiem Wisły, Tomasz Kulawik wciąż opowiadał o tym, że za wszelką cenę będzie walczył o puchary, a żeby stawiać na młodych zawodników, przyjdzie jeszcze czas. Takie podejście nie spodobało się kibicom oraz niektórym dziennikarzom. O tym, co myślimy na ten temat, pisaliśmy także my. Tej presji trener uległ dosyć szybko i zmienił zdanie, wystawiając razem w pierwszym składzie Miśkiewicza, Urygę, Stolarskiego czy Chrapka. Chwała Tomaszowi Kulawikowi za taką decyzję. Młodzież zresztą natychmiast się odwdzięczyła, wkładając w swoją grę o wiele więcej zaangażowani aniżeli zawodnicy, którzy grali dotychczas. Kwestią czasu jednak było, kiedy przyjdzie taki mecz, w którym pojawi się obniżka formy debiutantów. Błędów nie popełniają jednak ci, którzy siedzą tylko na ławce, a żeby pojawiało się ich jak najmniej potrzebne jest zbieranie jak największego doświadczenia na boisku oraz zaufanie ze strony trenera. Tymczasem po bardzo słabym występie Wiślaków we Wrocławiu, po zasłużonej krytyce w mediach, Tomasz Kulawik ponownie uległ presji otoczenia i wskazał na winowajców tamtej porażki, nie dając zagrać z Ruchem ani minuty Stolarskiemu i Urydze. Nie wiadomo, jaki dokładnie był zamiar trenera dokonującego taki ruch, ale z pewnością tak odebrali to wszyscy wokół włącznie z piłkarzami Wisły. Cezary Wilk po meczu przyznał otwarcie, że wygląda to tak, jakby cała odpowiedzialność została zrzucona na Urygę i Stolarskiego.

Tej decyzji nasz szkoleniowiec zapewne pożałował, zanim mecz się na dobre rozpoczął. Bezmyślny faul Chaveza, do jakich nas niestety już przyzwyczaił i zaczęliśmy to spotkanie od 0:1 już po minucie gry. Na szczęście ta sytuacja tak pozytywnie podrażniła Honduranina, że od tej pory grał nie tylko niesamowicie twardo, ale co najważniejsze czysto. Jego zdecydowane wejścia „na raz” zawsze kończą się albo brutalnym faulem, albo interwencją, po której wszyscy gotują Osmanowi owację. Na szczęście poza pierwszą interwencją w meczu, wcielał w życie tylko ten drugi wariant i zagrał jedno z najlepszych spotkań w Wiśle, ukoronowane w dodatku bramką. Winy z pierwszej minuty w pełni odkupione.

„Stolara” zastąpił na prawej obronie Jovanović i zaprezentował się całkiem poprawnie, jednak podobnie jak Burliga (a nawet jeszcze mniej od Polaka) nie pomógł za wiele z przodu swoim kolegom.

O zawodnikach odpowiedzialnych za środek pola i grę do przodu, nie można powiedzieć wiele dobrego. Poza kilkoma zrywami oglądaliśmy przebijankę w centrum boiska, brak akcji, w których widać byłoby wyćwiczony na treningach pomysł. Poza momentami po wyrównującym golu, to Ruch stwarzał sobie więcej sytuacji i był bliższy zdobycia bramki.

Do listy niezrozumiałych decyzji Tomasza Kulawika należy dopisać posadzenie na ławce Kamila Kosowskiego. Za pełne zaangażowanie we Wrocławiu i najlepszą postawę na boisku, dostaje w nagrodę w kolejnym meczu ostatnie 10 minut. No właśnie, nagroda to, czy kara?

Żadnego logicznego uzasadnienia nie znajdujemy w tym, że na murawę wysłany zostaje Ivica Iliev, który tamże prezentuje się katastrofalnie. Z kolei Michała Szewczyka nie ma nawet na ławce rezerwowych.

W Wiśle niemal wszystko wygląda nie tak jak powinno. Na szczęście tego fatalnego dla nas sezonu pozostał tylko tydzień. Za kilka dni poznamy prawdopodobnie nowego trenera, oby nie był to „fachowiec” (odsyłamy do słów Kamila Kosowskiego) i oby dane było mu skompletować drużynę wg. własnej wizji, na miarę walki o to, na co Wisła Kraków zasługuje.


Oceny (skala: 1-10, wyjściowa nota: 5):

Michał Miśkiewicz – 5

Udany występ. Tym razem meczu Wiśle nie wybronił, ale niczego też nie zawalił.


Marko Jovanović – 5

Nie popełniał błędów w obronie, ale od bocznego obrońcy można liczyć na więcej w ofensywie.


Arkadiusz Głowacki – 5

Jak zawsze pewny punkt obrony.


Osman Chavez – 6

Jeden z lepszych występów Chaveza w Wiśle, na pewno najlepszy w tym sezonie.


Łukasz Burliga – 5

Występ na poziomie kolegi z przeciwnej strony boiska.


Emmanuel Sarki – 5

Takiej techniki użytkowej nie ma nikt w drużynie, jednak nie do końca spełnia pokładane w nim nadzieje.


(82’ Kamil Kosowski)

Grał zbyt krótko, by go oceniać.


Cezary Wilk – 5

Jak zawsze pracowity, bez fajerwerków.


Patryk Małecki – 6

Aktywny na skrzydle, gdzie stworzył nieco więcej zagrożenia od Sarkiego, często wspierał w obronie Burligę.


Łukasz Garguła – 3

Wisła bardzo potrzebuje rozgrywającego z prawdziwego zdarzenia.


Rafał Boguski – 4

Często wracał się głęboko po piłkę i stamtąd próbował rozgrywać. Wynikało to też z tego, że miał wspierać Czarka Wilka. Znów potwierdziły się opinie, że jest to dosyć szczęśliwy zawodnik, jeśli chodzi o sytuacje podbramkowe. Jego nieudany strzał, zapewnił nam remis.


(73’ Ivica Iliev – 1)

Jedyną osobą w Krakowie, która widzi jeszcze sens wpuszczania go na boisko jest tylko Tomasz Kulawik.


Daniel Sikorski – 2

Znów jedyne, co można o nim powiedzieć to, że walczył. Może spróbować go na defensywnym pomocniku?


(60’ Cwetan Genkow – 2)

Niby nie pokazał nic, a tak naprawdę udowodnił, że jest jedynym napastnikiem w kadrze Wisły.

Źródło: skwk.pl



Zamknięta trybuna północna na ostatni mecz:

29.05.2013

Wojewoda małopolski Jerzy Miller zamknął trybunę północną stadionu Wisły na ostatni mecz sezonu. Podczas niedzielnego (2 czerwca) spotkania z Zagłębiem Lubin klub nie może wpuszczać kibiców na sektory od C1 do C5.Zapewne pretekstem do zamknięcia trybuny była oprawa zaprezentowana przed meczem z Ruchem Chorzów: po zaprezentowaniu potężnej sektorówki zapłonęło kilkadziesiąt rac, których stosowanie jest zabronione zgodnie z ustawą o bezpieczeństwie imprez masowych. I właśnie na tę ustawę powołano się, informując o decyzji marszałka...


Źródło:wislakrakow.com

28. kolejka T-Mobile Ekstraklasy - podsumowanie

Wpisany przez Krystian

wtorek, 28 maja 2013 08:55


Lech sam wycofał się z walki o mistrzowski tytuł, Śląsk coraz bliżej medalu, koszmar Jagiellonii trwa. Zapraszamy na podsumowanie 28 kolejki T-Mobile Ekstraklasy.


Piast Gliwice – Korona Kielce 1:1

35’ Cicman – 22’ Adamek

Piast miał ogromną okazję do umocnienia się na medalowej pozycji, ale okazję tę mówiąc kolokwialnie… ”spieprzył”. Korona była lepsza pod każdym względem, ale brakowało jej skuteczności. Istną huśtawkę nastrojów przeżył w tym spotkaniu bramkarz gospodarzy – Dariusz Trela, który najpierw podarował bramkę Adamkowi, a kilka minut później obronił „11” wykonywaną przez Pawła Golańskiego. Ogółem Piast zdecydowanie zawiódł, od drużyny, która bije się o pozycję medalową powinno wymagać się więcej, a drużyna powinna te wymagania spełnić. Gdyby nie Podgórski i Trela z Piastem byłoby krucho. Jak niewiele potrzeba żeby w tej lidze walczyć o puchary…


Wisła Kraków – Ruch Chorzów 1:1

14’ Chavez – 2’ Starzyński (k)

Kibice Wisły nie marzą o niczym innym, jak o końcu tego fatalnego sezonu. Nikt już nie boi się przyjeżdżać na Reymonta, a co więcej nie walczyć w Krakowie o pełną pulę to samobójstwo, bo z wielkiej Wisły nie zostało już praktycznie nic. Ruch wywiózł z Reymonta punkt, ale gdyby nie opieszałość Macieja Jankowskiego pewnie wyjechałby z trzema. Mecz zaczął się od faulu Chaveza, który patrząc na regres formy tego zawodnika nie specjalnie nas dziwi. Rzut karny pewnie wykorzystał Starzyński, a gola wyrównującego zdobył później wymieniany powyżej Honduranin. Mecz bez specjalnej historii, o którym nikt za tydzień nie będzie pamiętał. Nuda, w klasycznym polskim wydaniu…


Widzew Łódź – Legia Warszawa 1:1

19’ Broź (k) – 55’ Saganowski

Kiepsko radzi sobie z presją nowo koronowany Mistrz Polski. Kolejny bezbarwny mecz piłkarzy z Warszawy, którzy mimo wszystko mają furę szczęście, że w końcu nie znajdzie się ktoś kto spuści im „wpierdol”. Legia zagrała słabo, bez pomysłu, wolno, przewidywalnie i topornie. Nie popisał się Jędrzejczyk, który bezmyślnie sfaulował Pawłowskiego w polu karnym, w efekcie czego Łukasz Broź strzelił swojego kolejnego gola w tym sezonie. Kolejny słaby mecz zaliczyli Dvalishvili i Radović, co w perspektywie walki o Ligę Mistrzów musi martwić kibiców z Warszawy. Legia zrobiła swoje, bo nie przegrała, a że Lech nie wytrzymał ciśnienia to już nie ich problem, ale o tym kilka linijek niżej…


Lechia Gdańsk – GKS Bełchatów 1:1

87’ Rasiak – 24’ Bartosiak

Kilku minut zabrakło piłkarzom z Bełchatowa do zasłużonego zwycięstwa na PGE Arenie. Goście mogli i powinni ograć Lechię i dopisać bezcenne 3 punkty. Tak się jednak nie stało, a Lechię uratował Rasiak. Lechia była słaba, bardziej grę pozorowała niż starała się ją kreować. Nic ciekawego na temat tego spotkania zwyczajnie napisać się nie da, więc na siłę nie będziemy starali się tego robić…


Lech Poznań – Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:2

20’ Pawela, 45’ Pawela (k)

Nieprzewidywalna jest ta nasza liga, a mecz w Poznaniu to klasyczne potwierdzenie tej tezy. Lech mogąc jeszcze zagrozić Legii, albo chociaż solidnie ją nastraszyć zbiera wpierdol od Podbeskidzia, w meczu przy Bułgarskiej. Klasyka gatunku. Lech zwyczajnie nie wytrzymał ciśnienia, a po porażce przy Łazienkowskiej coś w tej drużynie pękło. Żenująco słaby Wołąkiewicz, którego Demjan „skręca” jak juniora, beznadziejny Loverncics, a o Teodorczyku to już nawet pisać nie wypada. Lech taką kompromitacją nie zasłużył na tytuł mistrzowski i zasłużenie już o niego nie powalczy. A Podbeskidzie zagrało genialne spotkanie, no bo jak inaczej nazwać asystę przewrotką środkowego obrońcy? Chapeu bas!


Pogoń Szczecin – Górnik Zabrze 1:0

11’ Bemben (sam.)

Pogoń postanowiła podtrzymać dobrą passę i po zwycięstwie w Chorzowie nad Ruchem, tym razem Portowcy z punktów ograbili Górnika Zabrze, choć żeby kogoś ograbić temu komuś musi na czymś zależeć, a Górnikowi chyba na punktach w tym spotkaniu nie zależało. Po fatalnym występie z Polonią Warszawa wydawało się, że kolejne spotkanie musi być w wykonaniu podopiecznych Adama Nawałki lepsze. No i było. Zamiast znowu dostać w dupę 4 to skończyło się na skromnym 0:1, ale odbiór gry zawodników z Zabrza jest identyczny. Słabo Górnik, słabo…


Jagiellonia Białystok – Śląsk Wrocław 0:3

49’ Sobota, 52’ Mila, 82’ Ćwielong

Znowu nam żal tej biednej Jagi. Piłkarzy mają dobrych, trenera charyzmatycznego i napewno nie słabego. A wyniki są dramatyczne. Kolejne porażka, kolejna do zera, po kolejnej słabej grze. Śląsk zrobił swoje, wypunktował Jagę po mistrzowsku i właściwie tyle powinno wystarczyć. Błysnął Sobota, który w ostatnich tygodniach był pod formą. Zrobienie z Kowalczyka defensywnego pomocnika to wielki sukces trenera Levego, bo Marcin rozgrywa kolejne świetne spotkanie. O Ćwielongu nie ma nawet co pisać, bo jest chyba w życiowej formie. 3 do 0. Tyle.


Zagłębie Lubin – Polonia Warszawa 0:0

Poniedziałkowe spotkania powinny zniknąć z kalendarza T-Mobile Ekstraklasy. Regułą jest już, że spotkanie na zakończenie kolejki jest niemrawe, pozbawione tempa, wygląda to tak jakby piłkarze mieli w dupie cały ten cyrk z transmisją na pół świata za pośrednictwem Eurosportu i za wszelką cenę starają się zagrać jak największy piach, żeby tylko nikt nie pomyślał, że Polska liga jest coś warta. Polonia była lepsza, co pod znakiem zapytania stawia tezę, że tam gdzie są zaległości finansowe nie może być dobrej gry i atmosfery. Po raz kolejny błysnął Przybecki i gdyby Grzelczak był lepszym piłkarzem to sytuacje stworzone przez młodszego kolegę by wykorzystał. 0:0. Kolejny mecz do zapomnienia…

Źródło: skwk.pl

O dyrektorze ds. bezpieczeństwa słów kilka:

28 maja 2013

Zapewne wielu z was zastanawiało się dlaczego podczas ostatniego meczu kibice na trybunie C wyrazili swoją dezaprobatę wobec działań dyrektora ds. bezpieczeństwa naszego klubu.

Poniżej kilka faktów, które mogły wpłynąć na takie a nie inne postrzeganie tej, jakże ważnej persony zatrudnionej w Wiśle Kraków SA.

Wszystkie osoby, które aktywnie działają w tzw. ruchu kibicowskim miały mniejszą bądź większą styczność z Panem dyrektorem. Z pozoru dość miły i sympatyczny człowiek, niestety z przeszłością jak i wielu innych na tym stanowisku w Polsce. I to niestety ta przeszłość powoduje, że najprawdopodobniej bliżej mu to tej drugiej, mundurowej strony.

Od lat SKWK próbuje wpłynąć na klub, aby wykonywać tylko te polecenia policji, które mają oparcie w obowiązującym w naszym kraju prawie. Pojawiające się głosy, że podczas meczów na naszym stadionie „rządzi policja” nie są niestety niczym nieuzasadnionymi pomówieniami. Przypomnijmy kilka zdarzeń z ostatniego tylko okresu.

Listopad zeszłego roku, mecz ze Śląskiem Wrocław. Policja szaleje dookoła stadionu jak nigdy dotąd. Zbierający na oprawę przedstawiciele SKWK zostają zatrzymani przez policję, która twierdzi, że zbierają pieniądze nielegalnie i do tego w miejscach do tego nie przeznaczonych – wcześniej wystarczył jeden telefon i sprawa byłaby wyjaśniona. W tym dniu jednak Pan dyrektor staje się osobą widmo. Wiele czasu i poświęcenia ze strony przedstawicieli SKWK powoduje jednak, że bezprawnie działający mundurowi postanawiają odpuścić.

W tym czasie na płocie Parku Jordana pojawiają się transparenty dotyczące dezaprobaty wobec działań rządu, wojewody i policji wobec kibiców. Kto je powiesił? Nie wiadomo ale z naszych informacji wynika, że podczas rozmowy z mundurowymi Pan dyrektor przekazał, że wszystkie osoby zostały nagrane na monitoringu, a sam monitoring trafił już do jednostki ds. walki z chuliganami stadionowymi. Zastanawia w tym wszystkim nadgorliwość w działaniu. Wypada też zapytać, na jakiej podstawie przekazano nagrania i od kiedy to chuligani stadionowi wieszają transparenty o treściach politycznych na płotach? Ciekawym jest też, że osoba która jeszcze chwilę wcześniej była osobą widmo, formalnie na L4, jednak aktywnie działała w tym dniu na stadionie.

Wróćmy na chwilę do przedstawicieli SKWK, którzy mieli wnieść transparent na stadion – nie trzeba chyba mówić, że transparent nie zawierał żadnych treści zakazanych. Ochrona mówi wyraźne nie – decyzję podejmuje kolejna osoba widmo, ponoć zastępująca w tym dniu Pana dyrektora. Jak się później okaże, przedstawiciel policji i Pan dyrektor siedzieli obok tej osoby i wydali takie a nie inne polecenie. Nie pierwszy raz zresztą okazało się, że policja ingeruje w treści flag i transparentów wnoszonych na nasz stadion. Na jakiej podstawie prawnej? Nie wiadomo.

Z tym meczem wiąże się jeszcze jedna historia – kibica, który mecz postanowił oglądnąć z rodziną w domu, a do teraz toczy się przeciwko niemu sprawa w sądzie za niewykonanie podczas tego właśnie meczu polecenia porządkowego wydanego na podstawie ustawy przez spikera oraz służbę porządkową i nieopuszczenie ciągu komunikacyjnego sektora G stadionu. Kto zeznał w toku sprawy, że osoba ta rzeczywiście na meczu była? Zgadnijcie sami.

Podpisane z klubem porozumienie miało wyeliminować m.in. nadgorliwość i uległość wobec bezpodstawnej ingerencji służb mundurowych w życie kibiców. Jak jednak wiadomo, papier wszystko przyjmie a życie toczy się dalej.

Wciąż te same problemy – zezwalanie policji na działania w obrębie stadionu, na które zgody w świetle ustaw mieć wcale nie muszą. Awantury i rozkazy wydawane przez wysoko postawionych policjantów, czy przekazywanie informacji i danych, których przekazywać wcale nie trzeba. Co ciekawsze, dawane są też zakazy klubowe na podstawie żądań policji, zakazy które potem uchylane są przez Ekstraklasę SA jako wydane bez dowodów. Sytuacji tych w ostatnich latach było już tak wiele, że wreszcie trzeba powiedzieć stop.

Ostatni mecz z Ruchem. Sprawa dotyczy przedstawicieli SKWK, którym zapewniono m.in. w ramach porozumienia z klubem dostęp do murawy podczas trwania meczu. Sytuacja podobna do tej z meczu ze Śląskiem. Znów dyrektor jest osobą widmo, formalnie na L4, praktycznie wydającą decyzje po cichu. Próba wywieszenia jednej ze zgodowych flag kończy się interwencją ochrony, która siłą chce usuwać osoby, które są uprawnionego do przebywania przy murawie. Sprawę udaje się uspokoić ale jak się potem okazuje, szef ochrony z rozbrajającą szczerością przyznaje, że decyzję o usunięciu osób z SKWK wydała policja. Tak, policja, która nie ma w tym przypadku żadnego prawa ingerować w zabezpieczenie imprezy masowej na stadionie. Okazuje się też, że jeszcze ktoś był wtedy przy monitoringu. Zgadnijcie kto.

Na zakończenie trzeba też wspomnieć o sprawach, które dotyczą każdego kibica, niezależnie od tego, czy działa aktywnie, czy skupia się głownie na oglądaniu widowiska sportowego. Czy nie dziwi fakt zachowań ochrony? Ciągłych problemów z napojami, plecakami, parasolami. Przeszukiwaniem nawet najmłodszych kibiców? Sprawy te SKWK stara się od lat rozwiązywać, są pewne ustalenia na najwyższych szczeblach klubowych. Co się potem okazuje – „decyzja dyrektora”, „my nic nie wiemy”, „taki rozkaz”, i wciąż te same problemy i wciąż kręcimy się w kółko, bo cytując klasyka: „zgody nie ma”.

Czy może wreszcie nadeszła chwila, żeby ta zgoda się pojawiła? Że być może trzeba dokonać w klubie jakiś zmian? Że może są w tym kraju osoby, które mają uprawnienia do zarządzania bezpieczeństwem stadionu a nie mają przeszłości mundurowej? Miejmy nadzieję, że tak i że przekonamy się o tym już wkrótce.


Źródło:http://skwk.pl/


Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2012/2013

Galeria kibicowska: