2013.06.02 Wisła Kraków - Zagłębie Lubin 0:1

Z Historia Wisły

2013.06.02, Ekstraklasa, 30. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 16:00, niedziela, 19°C
Wisła Kraków 0:1 (0:0) Zagłębie Lubin
widzów: 13.704
sędzia: Robert Małek z Zabrza
Bramki
0:1 81' (k) Arkadiusz Woźniak
Wisła Kraków
4-5-1
Michał Miśkiewicz
Marko Jovanović
Arkadiusz Głowacki Grafika:Zmiana.PNG (46' Alan Uryga)
Grafika:Zk.jpg Osman Chávez
Gordan Bunoza
Patryk Małecki
Cezary Wilk
Rafał Boguski
Ivica Iliev Grafika:Zmiana.PNG (52' Michał Chrapek)
Kamil Kosowski Grafika:Zmiana.PNG (67' Emmanuel Sarki)
Grafika:Zk.jpg Cwetan Genkow

trener: Tomasz Kulawik
Zagłębie Lubin
4-5-1
Marek Kozioł Grafika:Zk.jpg
Paweł Widanow
Adam Banaś
Bartosz Rymaniak
Costa Nhamoinesu
Adrian Błąd Grafika:Zmiana.PNG (71' David Abwo)
Jiří Bílek
Róbert Jež
Łukasz Hanzel
Maciej Małkowski Grafika:Zmiana.PNG (71' Đorđe Čotra)
Arkadiusz Woźniak Grafika:Zmiana.PNG (90' Damian Kowalczyk)

trener: Pavel Hapal

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.
[Foto: A. Koprowski /wislakrakow.com]

[Foto: A. Koprowski /wislakrakow.com]
[Foto: A. Koprowski /wislakrakow.com]

[Foto: A. Koprowski /wislakrakow.com]
[Foto: A. Koprowski /wislakrakow.com]

[Foto: A. Koprowski /wislakrakow.com]
[Foto: A. Koprowski /wislakrakow.com]

[Foto: A. Koprowski /wislakrakow.com]
[Foto: A. Koprowski /wislakrakow.com]

[Foto: A. Koprowski /wislakrakow.com]
[Foto: A. Koprowski /wislakrakow.com]

[Foto: A. Koprowski /wislakrakow.com]

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Najbliższy rywal: Zagłębie Lubin

Wpisany przez Patrycja

sobota, 01 czerwca 2013 12:24


Na zakończenie sezonu Wisła zmierzy się u siebie ze słabo ostatnio spisującym się Zagłębiem Lubin.

Miedziowi, podobnie jak Wiślacy, walczą już tylko o zajęcie jak najwyższego miejsca w lidze, by otrzymać większe premie pieniężne. Walka ta to określenie bardzo na wyrost, patrząc na ostatnie wyniki Zagłębia. Podopieczni Pawla Hapala nie wygrali pięciu ostatnich meczów. W tym czasie zremisowali z Podbeskidziem Bielsko-Biała i Polonią Warszawa oraz zanotowali porażki z Górnikiem Zabrze, GKS Bełchatów, a w ostatniej kolejce skompromitowali się przegrywając aż 0:3 z gdańską Lechią. Lubinianie w tym pojedynku stracili wszystkie gole już w pierwszej pół godzinie gry i tylko zmiany dokonane przez trenera jeszcze przed przerwą uratowały tę drużynę od jeszcze wyższej porażki – druga połowa spotkania to o wiele lepsza gra Zagłębia, jednak Lechiści spokojnie utrzymali wysoką przewagę. Bardzo słabo w ostatnich meczach prezentował się Robert Jeż, uznawany jeszcze do niedawna za jeden z najsilniejszych punktów zespołu z Lubina, mało więc prawdopodobne, że w niedzielę dostanie on kolejną szansę od trenera Hapala. Najskuteczniejszym piłkarzem Miedziowych jest Michala Papadopulos mający na koncie aż 11 trafień. Ustępuje mi nieco Szymon Pawłowski z 8 golami i 6 asystami. Dla pomocnika łączonego kiedyś z Wisłą będzie to ostatni mecz w pomarańczowych barwach. Obecnie Zagłębie zajmuje 10. miejsce w lidze, jednak w przypadku porażki w najbliższym meczu, może spaść nawet na pozycję 13.

Niedzielny pojedynek będzie okazją do pożegnania z Wisłą kilku postaci. Przede wszystkim z drużyną z Reymonta po tym meczu rozstanie się trener Tomasz Kulawik. Oprócz niego, po raz ostatni w barwach Białej Gwiazdy będą mieli okazję wystąpić Kamil Kosowski, Ivica Iliev, Daniel Sikorski i Kew Jaliens. Szkoleniowiec prawdopodobnie da tym piłkarzom możliwość pojawienia się po raz ostatni na boisku przy R22. Z powodu kontuzji przeciwko Zagłębiu nie będą mogli za to zagrać Łukasz Burliga, Radosław Sobolewski i Michał Czekaj. Jeśli Wisła wygra, ma szansę zakończyć sezon na szóstym miejscu w tabeli, co biorąc pod uwagę ilość porażek oraz ogólną postawę zespołu, byłoby sporym sukcesem. Niedzielny pojedynek będzie dla piłkarzy Białej Gwiazdy okazją do zrehabilitowania się za jesienną porażkę z Zagłębiem aż 1:4, dla niektórych z nich będzie to też szansa na godne pożegnanie się z krakowskim klubem i zostawienie po sobie dobrego ostatniego wrażenia. Co więcej, jeśli Wisła pokona Zagłębie, Tomasz Kulawik zakończy swoją współpracę z drużyną w roli pierwszego szkoleniowca z pozytywnym bilansem zwycięstw do porażek.

Początek pojedynku Wisły z Zagłębiem w niedzielę o godzinie 16:00. Całe spotkanie na żywo będzie można zobaczyć tylko z trybun stadionu na Reymonta 22. Fragmenty meczu pokazane będą w programie Multiliga+, a retransmisja pojedynku zaplanowana została na 19:30 w stacji Polsat Sport Extra.


Źródło: skwk.pl

Ta ostatnia niedziela... Wisła na zakończenie sezonu zagra z Zagłębiem

Przed nami już ostatni odcinek serialu pod tytułem piłkarski sezon 2012/2013 - i nie była to niestety ani udana produkcja, ani też taka, którą zapiszemy w swoich videotekach, żeby móc do niej powracać. Nie zmienia to natomiast faktu, że miłośnicy wiślackich epizodów - zasiądą w niedzielne popołudnie na stadionie, aby osobiście rozstać się z ligą i piłką na najbliższe siedem tygodni, bo tyle potrwa w tym roku przerwa między rozgrywkami. Dla niektórych będzie to jednak pożegnanie o wiele dłuższe, bo permanentne.

Wiadomo już bowiem, że kilku bohaterów zostanie "serialowo uśmierconych" i dla nich będzie to bez wątpienia smutna niedziela, bo rzeczywiście ostatnia.

Dotyczy to przede wszystkim trenera Tomasza Kulawika, który już na przedmeczowej konferencji wspominał, że rozstaje się z Wisłą i to definitywnie. Nie tylko bowiem nie będzie już prowadził pierwszego zespołu, ale nie zostanie w klubie w ogóle. Choćby jako opiekun np. reaktywowanych wkrótce rezerw, w miejsce zlikwidowanej drużyny MESA. To niewątpliwie smutne pożegnanie, bo grając sam jako zawodnik - "Kula" był żywą legendą Wisły, ale już na trenerskiej ławce - niekoniecznie. Z drugiej zaś strony, podjął się niełatwej misji i choć wiele osób z tym faktem się nie zgodzi, to w pewnym sensie wyszedł z niej obronną ręką. Przejął bowiem Wisłę, gdy ta po porażce w 6. kolejce z Piastem Gliwice zajmowała miejsce jedenaste - i jeśli wygra w czekającym nas meczu z Zagłębiem - może zakończyć sezon nawet na pozycji numer sześć. I choć na pewno punktów w bieżących rozgrywkach zgromadzimy mniej, niż w poprzednich, to utrzymanie zajmowanego dziś miejsca siódmego jest jak najbardziej realne i oznaczałoby, że ligę zakończylibyśmy na tym samym miejscu, co przed rokiem. A wtedy nasz skład był jednak mocniejszy. Kulawikowi udało się też wprowadzić na szersze wody wiślacką młodzież, bo bez wątpienia to u niego pokazać się mogli Paweł Stolarski i więcej niż epizodycznie Alan Uryga. Nie mówiąc już o Michale Chrapku, który ma zresztą szansę zostać... królem strzelców drużyny w lidze! Dla tej trójki to bez wątpienia wygrany sezon.

W przeciwieństwie niestety do innych, którzy z Wisłą się rozstaną. I mam tutaj na myśli przede wszystkim Kamila Kosowskiego, który bardzo liczył na jeszcze jeden rok z "Białą Gwiazdą", ale jak się okazało - nie będzie mu to już dane. Prezes Jacek Bednarz, żegnając "Kosę" w piątek wyraźnie sugerował, że to nie była łatwa decyzja i sam nie jest do końca przekonany, czy nie będzie jej żałował, ale fakt jest faktem. W niedzielę "Kosa" będzie miał okazję zagrać w naszej koszulce po raz ostatni.

Podobnie będzie też z dwójką obcokrajowców. Kew Jaliens żegna się z Wisłą przynajmniej z pamiątką jaką jest mistrzostwo Polski. Ivica Iliev nie zdobył z "Białą Gwiazdą" żadnego trofeum i to musi być dla niego osobista porażka. Podobnie jak i dla Daniela Sikorskiego, który także rozstaje się z Krakowem. Na dziś - z jednym strzelonym golem, co dla napastnika, który w całym bieżącym sezonie spędził na boisku ponad 1000 minut jest skandalem.

A to nie jedyne zapewne rozstania, bo z Krakowem pożegnał się już Sergei Pareiko, którego już nie zobaczymy, a kto wie czy w podobny sposób nie stanie się latem z Cwetanem Genkowem i Gordanem Bunozą. Nie zdziwi też zapewne nikogo, jeśli w niedzielę swój ostatni występ w Wiśle zaliczy np. Cezary Wilk, który już zimą nosił się z zamiarem opuszczenia naszego klubu.

Przed nami czas rozstań, ale też na pewno ogólnie czas bardzo gorący, bo kilka nowych-starych twarzy przy ulicy Reymonta się pojawi. Ale o tym dowiadywać będziemy się bez wątpienia sukcesywnie.

A sam mecz? Z Zagłębiem mamy niewątpliwie rachunek do wyrównania po pamiętnym 1-4 na zakończenie jesieni ubiegłego roku. Wtedy jednak lubinianie byli mocno rozpędzeni, dziś z kolei jadą wyraźnie na hamulcu ręcznym. W swoich pięciu ostatnich spotkaniach - dopisali bowiem do swojego dorobku ledwie dwa punkty. Nie oznacza to oczywiście, że czeka nas "spacerek", ale nie pozostaje nam nic innego jak liczyć na to, że wspomniany we wstępie serial będzie mieć na swój koniec choćby mały happy-end. Czego Wam i sobie życzę!

Do zobaczenia na Reymonta!


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Tomasz Kulawik przed meczem z Zagłębiem

- Jest to ostatni mecz i chcemy go wygrać, żeby zakończyć tę rundę jak najlepiej, dobrym akcentem. Chcemy zagrać dobry mecz, a że część osób kończy współpracę z Wisłą, więc jest to dodatkowo okazja do tego, aby wyszli na murawę i pożegnali się z kibicami. Dla mnie to także pożegnalny mecz, a moi synowie nagrali mi dobrą piosenkę - "Ta ostatnia niedziela", więc ją sobie puszczam - mówił przed ostatnim meczem sezonu, z Zagłębiem Lubin, trener Tomasz Kulawik.

- Myślę, że jest to w ogóle moje pożegnanie z Wisłą. To koniec mojej z nią przygody po 22 latach i trzeba będzie chyba zakończyć tę współpracę - dodał Kulawik.

Potem przyszedł czas na rozmowy o samym meczu, w którym Wisła ma się za co rewanżować Zagłębiu. Przypomnijmy, że jesienią przegraliśmy w Lubinie aż 1-4.

- Chcemy zrewanżować się Zagłębiu, za mecz z jesieni, ale ważne jest to, że zawodnicy grają do końca i do każdego meczu podchodzą w 100% zmobilizowani i skoncentrowani. Pokazali to w Zabrzu, gdzie zaangażowanie i tempo meczu było bardzo duże, zwłaszcza w II połowie, gdzie kontrolowaliśmy lepiej sytuację w środku pola i miło było patrzeć na ich zaangażowanie. Gdyby zresztą Patryk Małecki w dwóch sytuacjach wcześniej dograł do Sarkiego i gdyby "Ceco" skończył świetne podanie od Sarkiego, a nie strzelił w słupek, to mogliśmy wygrać wyżej. Ale sam fakt, że były tutaj sugestie, że już jest koniec rundy, że przegraliśmy puchary i nie wiadomo, czy chłopaki będą zaangażowani, czy będzie im się chciało grać, to okazało się, że pokazali, że są zawodowcami i grają do końca. I to jest najważniejsze - mówił Kulawik.

Istotne jest też na pewno to, że w niedzielę w naszym składzie nie będzie mogło zagrać tylko czterech zawodników, co w porównaniu do innych spotkań w tej rundzie nie jest aż tak dużym osłabieniem.

- Nie możemy skorzystać z Łukasza Burligi, który ma kontuzję od meczu we Wrocławiu. Nie będzie mógł także zagrać Michał Czekaj i Radosław Sobolewski. Reszta jest brana pod uwagę - przyznał trener, który nie wymienił tylko przebywającego na zgrupowaniu "młodzieżówki" Pawła Stolarskiego.

- Czas na rozliczenia dopiero przyjdzie, teraz najważniejsze jest rozegranie czekającego nas meczu i jak najlepsze zakończenie tej rundy. A oferty nowej pracy? Na razie skupiamy się na Zagłębiu Lubin i to jest najważniejsze, żeby wiedzieli też o tym zawodnicy i tylko o tym mówimy. Później przyjdzie czas na wszystko inne - zakończył Kulawik.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Czas pożegnań, ostatni mecz: Wisła - Zagłębie

1. June 2013,

To już jest koniec.. Jutro piłkarze Wisły Kraków zagrają ostatni mecz w lidze i udadzą się na (nie)zasłużone urlopy. W tym roku wyjątkowo krótkie, bo trwające dwa tygodnie, co ma związek z reformą ligi i jej wcześniejszym startem. Niedzielny mecz z Zagłębiem Lubin będzie nie tylko pożegnaniem z sezonem 12/13. Będzie to przede wszystkim czas pożegnań ze sporym gronem zawodników oraz trenerem Tomaszem Kulawikiem.


Z kronikarskiego obowiązku odnotujmy, że w spotkaniu z Miedziowymi trener Kulawik nie będzie mógł skorzystać z kontuzjowanych Burligi, Czekaja oraz Sobolewskiego. O ile „Burego” oraz Czekaja kibice z pewnością będą mieli okazję oglądać w kolejnym sezonie, o tyle niepewna pozostaje sytuacja naszego kapitana.

„Sobol” wciąż nie przedłużył kontraktu, który kończy się 30 czerwca. Kto wie, czy doświadczony pomocnik nie podzieli losu „Kosy”, któremu nie została zaproponowana nowa umowa. Decyzje dotyczące przyszłości Sobolewskiego w Wiśle zapadną najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu.

Zagłębie Lubin jeszcze kilka kolejek temu, wymieniane było jako jeden z kandydatów do gry w europejskich pucharach. Teoretycznie piłkarze Zagłębie miało bardzo dobrą pozycję wyjściową: na rozkładzie rywali z niższych rejonów tabeli, dobrą kadrę oraz bardzo dobrą sytuację finansową, której zazdrości im większość klubów w Polsce.

Co innego teoria, co innego praktyka. „Miedziowi” nie potrafią wygrać od 24. kolejki, w której rozgromili 4-0 zespół Śląska Wrocław w derbach Dolnego Śląska. Punkt kulminacyjny indolencji podopiecznych Pavla Hapala przyszedł w czwartek, kiedy to na własnym stadionie Zagłębie zostało rozklepane przez Lechię Gdańsk 3-0.

Najwięcej motywacji w Krakowie będzie miał pewnie Michal Papadopoulos, który z jedenastoma bramkami na koncie wciąż ma szansę na koronę króla strzelców. Jesienią ten czeski napastnik rozpoczął strzelanie do bramki Wisły, następnie po bramce dołożyli jeszcze Pawłowski, Jeż i Tunczew, upokarzając tym samym zespół Kulawika. Iście koszmarny debiut zaliczył wtedy Michał Miśkiewicz, który i tak uratował swój zespół przed jeszcze większą kompromitacją. Jutro nadarzy się dobra okazja do rewanżu.

Atmosfera na stadionie będzie jutro nostalgiczna. Po raz ostatni z „Białą Gwiazdą” na piersi zobaczymy Kamila Kosowskiego, legendę Wisły. Przed szansą pożegnania się z kibicami staną też Kew Jaliens, Ivica Iliev, Daniel Sikorski. Cała trójka żegna się z Wisłą. Na ławce trenerskiej meczem z Zagłębiem swoją 22-letnią przygodę z Wisłą zakończy Tomasz Kulawik, który również definitywnie żegna się z klubem.

„Daliśmy dupy po całości” – tak o bieżącym sezonie wypowiedział się jeden z piłkarzy Wisły. Jest to chyba najlepszy komentarz do poczynań naszych piłkarzy. Jutro będzie można zobaczyć ich po raz ostatni w takim składzie. Później krótka, bo dwutygodniowa przerwa i bardzo mocno odmieniona drużyna pod wodzą nowego trenera wznowi treningi, by w lidze zmazać olbrzymią plamę po swoich poprzednikach.

Początek meczu o godzinie 16.00.

Spotkanie poprowadzi pan Robert Małek z Zabrza.


wislakrakow.com

(sum91)

Źródło: wislakrakow.com

Z Zagłębiem na pożegnanie sezonu

Data publikacji: 02-06-2013 10:32


Przed piłkarzami Białej Gwiazdy ostatni ligowy pojedynek, kończący obecną edycję rozgrywek T-Mobile Ekstraklasy. Rywalem zespołu ze stolicy Małopolski będzie KGHM Zagłębie Lubin, z którym Wiślacy zmierzą się po raz czterdziesty.

Spotkanie na inaugurację rundy wiosennej przyniosło Miedziowym komplet oczek, bowiem gracze z Lubina pokonali na własnym terenie Pogoń Szczecin 3:0. Radość kibicom zapewnili wtedy Rymaniak, Pawłowski oraz Papadopulos. Kolejne trzy pojedynki przyniosły podopiecznym trenera Pavla Hapala pięć punktów. Najpierw lubinianie zremisowali z Piastem Gliwice 1:1, później okazali się lepsi od Jagiellonii Białystok, zwyciężając 2:1, a w 19. kolejce podzielili się punktami z Widzewem Łódź za sprawą bezbramkowego remisu.

W kolejnych meczach Miedziowi ustąpili na boisku warszawskiej Legii 0:2 oraz Lechowi Poznań 1:3. Na uwagę zasługują jednak zwycięstwa odniesione nad Koroną Kielce po bramkach Rakowskiego oraz Błęda. Oczy piłkarskiej Polski zwróciły się na Zagłębie w 24. kolejce, kiedy to lubinianie pokonali przed własną publicznością ustępującego mistrza Polski, Śląsk Wrocław. Dwoma trafieniami popisał się wówczas Małkowski, a po jednym golu dołożyli Papadopulos oraz Jeż.

Przez pięć ostatnich pojedynków kibice byli świadkami słabszej postawy graczy trenera Havla, którzy nie zdołali pokonać żadnego z rywali, zgarniając jedynie dwa punkty. Remisy przyszły w meczach z Podbeskidziem Bielsko-Biała, a także w potyczce z Polonią Warszawa. Lepsi od Miedzowych okazali się natomiast piłkarze z Zabrza, Bełchatowa oraz Gdańska.

Lubinianie po dwudziestu dziewięciu kolejkach mają na swoim koncie trzydzieści cztery oczka, o cztery mniej od Wiślaków. Dorobek punktowy pozwala Zagłębiu na zajęcie dziesiątej pozycji w tabeli T-Mobile Ekstraklasy.

Piłkarze obu klubów na ekstraklasowych boiskach mierzyli się trzydzieści dziewięć razy, a statystyki meczowe przemawiają na korzyść drużyny spod Wawelu. Wiślacy aż w dwudziestu trzech meczach byli lepsi od rywala, a dziesięciokrotnie padał remis. Miedziowi z kolei w zaledwie siedmiu spotkaniach zdołali wywalczyć komplet oczek, pokonując Białą Gwiazdę.

Historia spotkań Wisły i Zagłębia sięga sezonu 1989/90, kiedy to zawodnicy ze stolicy Małopolski pokonali przed własną widownią Miedziowych 2:1. Pięć ostatnich pojedynków z udziałem obu ekip przemawia na korzyść Białej Gwiazdy, która trzykrotnie wychodziła zwycięsko. W jednym pojedynku górą byli gracze Zagłębia, a także raz piłkarze z Krakowa i Lubina musieli podzielić się punktami.

Jesienią Wiślacy ulegli na wyjeździe zawodnikom Pavla Hapala aż 4:1, a festiwal strzelecki rozpoczął wówczas Papadopulos. Do wiślackiej bramki trafiali także Pawłowski, Jeż oraz Tunchev. Honorowe trafienie dla krakowian odnotował w 90. minucie z rzutu karnego Łukasza Garguła.

K. Kawula

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Tak gra Zagłębie Lubin

Data publikacji: 01-06-2013 18:01


W ostatnim meczu sezonu 2012/2013 Wisła Kraków, zajmująca 7. miejsce w tabeli T-Mobile Ekstraklasy, zmierzy się z dziesiątym zespołem, Zagłębiem Lubin.


Jako że obie drużyny nie walczą już o wysoką stawkę, wydaje się, że trenerzy mogą dać szansę tym zawodnikom, którzy mało do tej pory grali albo piłkarzom, którym kończą się kontrakty z klubem, by mogli się godnie pożegnać z kibicami. Csaba Horvath, Costa Nhamoinesu, Maciej Małkowski, Kamil Wilczek, Szymon Pawłowski to zawodnicy Zagłębia, którym z dniem 1 lipca wygasają umowy. W jakim składzie zatem wystąpi w niedzielę zespół Zagłębia? Spróbujemy odpowiedzieć na to trudne pytanie.

Bramka: Gdybyśmy prowadzili rozważania w trakcie sezonu, bez wątpienia pewnym kandydatem byłby Michał Gliwa, który rozegrał 28 spotkań. Gliwa jednak został zastąpiony przez Marka Kozioła w ostatnim meczu przeciwko gdańskiej Lechii, przegranym u siebie 0:3. Możliwe więc, że trener pomimo niefortunnego wyniku tego spotkania, który rzutuje ujemnie na ocenę pracy bramkarza, da mu szansę, by mógł się zrehabilitować lub wystawi młodzieżowego reprezentanta kadry U-19, czyli Amadeusza Skrzyniarza. Oczywiście możliwy jest także występ Michała Gliwy, ale stawiamy na drugi mecz w sezonie Marka Kozioła.

Obrona: W dwóch ostatnich meczach obrona Zagłębia zagrała w tym samym zestawieniu, od prawej: Rymaniak - Banaś - Tunchev - Nhamoinesu. Wątpliwym wydaje się, by w spotkaniu z Wisłą linię defensywy Zagłębia tworzyła ta czwórka. Na środku obrony przewidujemy Borisa Godala i Adama Banasia. Na lewą stronę typujemy reprezentanta Zimbabwe, Costę Nhamoinesu, a na przeciwległej stronie zapewne zobaczymy Pavela Vidanova.

Pomoc: Tu trochę wieści, które zostaną zweryfikowane w niedzielę o 16:00: “polityczna” kontuzja Szymona Pawłowskiego, któremu wygasa z końcem sezonu kontrakt, więc go w Krakowie raczej zabraknie oraz nieobecność Macieja Małkowskiego, który już podobno zdecydował się na nowy klub. Zagłębie najczęściej gra systemem 1-4-1-4-1, więc graczem asekurującym pomoc będzie zapewne Jiri Bilek. W środku pomocy szansę na występ dostanie może para Adrian Rakowski - Arkadiusz Woźniak, który równie dobrze może zagrać na pozycji środkowego napastnika. Będzie miał dużo ofensywnych zadań, więc chwilami czeka go rola typowej “10” za plecami najlepszego strzelca Zagłębia, Michala Papadopulosa. Na lewym skrzydle możliwa jest gra Eltona Liry, ten wciąż musi przekonywać działaczy Zagłębia, aby przedłużyli z nim kontrakt, który powoli dobiega końca. Na prawej flance może pojawić się Adrian Błąd, jeden z nielicznych jasnych punktów zespołu w ostatnich meczach.

Atak: W ataku wystąpi Michal Papadopulos, najlepszy strzelec zespołu z dorobkiem 11 bramek, napastnik traci dwie bramki do lidera klasyfikacji strzelców, Roberta Demjana.

Łukasz Stupka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

Wstydliwe 0:1 z Zagłębiem

Wpisany przez Krzysiek

niedziela, 02 czerwca 2013 18:13


Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania oficjalnie pożegnano czterech piłkarzy. Kamil Kosowski, Ivica Iliev, Kew Jaliens i Daniel Sikorski po raz ostatni przywdzieli w dniu dzisiejszym meczowe koszulki Białej Gwiazdy.

Zaraz po wręczeniu pamiątkowych dyplomów opuszczającym Reymonta zawodnikom na płycie głównej zaprezentowali się futsalowcy Wisły Krakbet Kraków. Mistrzowie Polski zostali przywitani gromkimi brawami i nagrodzeni głośno rozlegającym się okrzykiem „Mistrz, Mistrz nasz TS”. Świetne tło dzięki Stowarzyszeniu Kibiców Wisły Kraków dla tych wydarzeń stworzyły dzieciaki z różnych sekcji sportowych TS Wisły. Wszystkie dzieci ubrane w białe peleryny utworzyły na środku boiska wielką Białą Gwiazdę.

Z opaską kapitańską pożegnalny mecz rozpoczął Kamil Kosowski. Wisła rozpoczęła spotkanie wzmocniona brakiem w pierwszej jedenastce Sikorskiego, Burligi, Chrapka i Garguły. Jedynie Boguski – człowiek, który wygląda jakby cały czas nie wychodził z treningowego dziadka - zdołał się zaplątać w meczowym protokole. Jednak to goście lepiej weszli w to spotkanie i śmielej zaatakowali bramkę Wiślaków. W 10. minucie Kosowski z Ilievem krótkimi podaniami rozmontowali lubińską obronę. Zabrakło tylko ostatniego dokładnego dogrania w polu karnym „Kosy” by Wisła objęła prowadzenie. Od tego momentu zaczęła się typowa dla meczów Wisły kopanina w środku pola. Sporadyczne wykopy na aferę, były swoistym urozmaiceniem dla kibiców. Raz nawet Miśkiewiczowi udało wykopać się piłkę tak, by ta nie opuściła placu gry. W całej tej parodii piłki nożnej lepiej odnajdywali się goście. Zmusili nawet Miśkiewicza do piąstkowania. Pod koniec pierwszych trzydziestu minut ożywił kibiców trochę Chavez. Efektownym atakiem nożnym w powietrzu - niczym z filmu karate - omal nie urwał głowy Adama Banasia. W 35. minucie z braku innej możliwości rozegrania, na indywidualną akcję zdecydował się Małecki. Ładnie „wjechał” między obrońcami w pole karne, ale gdy powinien strzelać to się mu nogi zaplątały w piłkę i ta opuściła końcową linię. Pod koniec połowy uniosło się po trybunach jeszcze głośne „uuuu” po strzale Bunozy z rzutu wolnego. Próbował strącić reflektor zawieszony pod dachem trybuny C. Tak zakończyła się ta piłkarska uczta w pierwszych 45 minutach. Swoją drogą, że tym parodystom nie wstyd jest nawet przed tysiącami dzieciaków zgromadzonych na stadionie z okazji wczorajszego święta.

Ewidentnie niezadowolony z wyniku Tomasz Kulawik w przerwie postanowił dokonać ultra ofensywnej zmiany. Arka Głowackiego zmienił Alan Uryga. W 52. minucie owację na stojąco dostał schodzący Ivica Iliev. Michał Chrapek – zmiennik Ivicy - znalazł się w idealnej sytuacji 3 minuty po pojawieniu się na placu gry. Niestety, koszmar, który pśladuje Michała przy R22 i tym razem zapewne przesądził o niepowodzeniu. Nierówna murawa przeszkodziła w skierowaniu piłki z dwóch metrów do bramki. W 66. minucie kolejną owację na stojąco, kibice zgotowali Kamilowi Kosowskiemu. Zaraz po zejściu Kamil podarował swoją koszulkę trenerowi Kulawikowi. Ta dłuższa przerwa źle wpłynęła na Alana Urygę, który popełnił koszmarny błąd. Niechlujne podanie głową przejął na 30. metrze Arkadiusz Woźniak i sam popędził na bramkę Wisły. W sobie tylko znany sposób, Miśkiewicz wybronił tą idealną okazję dla Lubinian. Od tego momentu to goście przejęli inicjatywę, a ich ataki stawały się coraz częstsze i groźniejsze. W 80. minucie rzut wolny wykonywali goście. Chrapek wyskakując w murze miał trochę za wysoko podniesione ręce, w które trafiła piłka. Sędzia zdecydował się odgwizdać to przewinienie dopiero po dobrych kilkunastu sekundach. Sytuacja mocno kontrowersyjna, ale bramki zdobytej z jedenastki przez Woźniaka nikt Lubinianom już nie zabierze. Zaraz po wznowieniu gry od środka na strzał z ok. 35 metrów zdecydował się Cezary Wilk. Gdyby potężna bomba leciała trochę w bok, to zamiast rzutu rożnego po interwencji bramkarza, mógł być remis. Stracona bramka trochę podrażniła ambicje Wiślaków. Niby zaatakowali śmielej, ale wszystko to było bez pomysłu, mocno chaotyczne. Trochę za późno zawodnicy Wisły poczuli się niezadowoleni z wyniku. Gdyby nie urządzali sobie pikniku przez całe spotkanie, zadowoleni z bezbramkowego remisu, to może by coś strzelili. Wisła w ostatnim meczu sezonu zasłużenie przegrywa, przed swoją publicznością. Chociażby za brak chęci, walki i ambicji. Ten mecz był po prostu odzwierciedleniem całego, bardzo słabego sezonu. Po ostatnim gwizdku kibice pożegnali arbitrów gwizdami i skandowaniem „złodzieje!”. Nie tak większość wyobrażała sobie ten ostatni mecz.

Przyznajmy otwarcie: ciężko się oglądało Wisłę w tym sezonie. Na szczęście był to już ostatni mecz. I trzeba mieć nadzieję, że nowa – stara miotła Smuda, tak pozamiata szatnię, że w nowym sezonie zobaczymy całkowicie odmienioną Wisłę. Wisłę, która będzie potrafiła grać w piłkę. Na sam koniec z głośników rozległo się „Ta ostatnia niedziela…” specjalnie dla trenera Tomasza Kulawika.

Po ostatnim gwizdku: Wisła 0-1 Zagłębie

Wpisany przez Patrycja

niedziela, 02 czerwca 2013 20:04


Przed godziną 18 na Reymonta 22 rozległ się ostatni gwizdek w tym sezonie. Nadszedł czas na odpoczynek od oglądania fatalnie grającej Wisły, na koniec kibicom Białej Gwiazdy przyszło jednak jeszcze raz przełknąć gorycz kolejnej porażki.

Spotkanie z Zagłębiem rozpoczęło się nieco sennie, lecz jako pierwsi do ataku ruszyli goście. W 6. minucie strzał z dystansu oddał Małkowski, uderzenie było niecelne. Wiślacy odpowiedzieli kilka minut później próbą Patryka Małeckiego strzelającego z rzutu wolnego. Również tym razem piłka poszybowała obok bramki. W kolejnej części meczu gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska. Optyczną przewagę mieli piłkarze Białej Gwiazdy, ale nie potrafili oni przedostać się pod bramkę lubinian. Dopiero w 35. minucie Małecki zdecydował się na indywidualną akcję, minął kilku przeciwników, ale w najważniejszym momencie pomocnik zgubił piłkę i po raz kolejny nie udało się stworzyć zagrożenia pod bramką Kozioła. W pierwszej połowie więcej godnych uwagi akcji już nie było. Po przerwie drużyny zmieniły strony, ale obraz gry znacząco nie uległ zmianie. W 56. minucie meczu przed świetną okazją do zdobycia gola znalazł się wprowadzony na murawę chwilę wcześniej Michał Chrapek. Pomocnik dostał piłkę od Marko Jovanovicia i z najbliższej odległości uderzył obok bramki Miedziowych. Dwie minuty później strzałem z dystansu Miśkiewicza pokonać próbował Hanzel, piłkarz Zagłębia strzelał jednak niecelnie. W 65. minucie gry idealnym dośrodkowaniem na głowę Tsvetana Genkova popisał się Kamil Kosowski, lecz futbolówka po uderzeniu Bułgara wylądowała w rękach bramkarza z Lubina. Po kilku minutach tylko świetna interwencja Miśkiewicza w sytuacji sam na sam z Woźniakiem uratowała Wisłę przed stratą gola. Cała akcja przyjezdnych rozpoczęła się od straty Alana Urygi, co otworzyło zawodnikowi Zagłębia drogę do bramki Białej Gwiazdy. Po tej sytuacji Miedziowi zaczęli się coraz bardziej rozkręcać, wciąż jednak bezskutecznie. W 80. minucie gry z pomocą przyszedł im sędzia, Robert Małek. Arbiter podyktował rzut karny dla Zagłębia po tym, jak dopatrzył się zagrania ręką Michała Chrapka przy wyskoku w murze, podczas wykonywania przez lubinian rzutu wolnego. Jedenastkę na gola pewnym strzałem zamienił Woźniak. Trzy minuty później ten sam piłkarz mógł podwyższyć prowadzenie swojej drużyny, lecz na wysokości zadania stanął Miśkiewicz, broniąc silne uderzenie rywala. W 86. minucie spotkania wyrównać próbował jeszcze Wilk strzelając z dystansu, Kozioł sparował ten strzał poza końcową linię boiska i Wiślacy stracili szansę na zdobycie gola. Dzięki wątpliwemu rzutowi karnemu Zagłębie wygrało na Reymonta 22 1:0.

Ani przebiegu meczu, ani jego wyniku, wspominać przez długi czas nie będziemy, nie ma też sensu po raz kolejny rozwodzić się nad wciąż tymi samymi mankamentami w grze Wiślaków. O wiele ważniejszym momentem podczas niedzielnego popołudnia było pożegnanie kliku piłkarzy i trenera Białej Gwiazdy. Tomasz Kulawik dał szansę na grę od pierwszych minut Kamilowi Kosowskiemu i Ivicy Ilievowi. Pierwszy z nich spędził na murawie swoje ostatnie 67 minut reprezentując barwy Białej Gwiazdy, drugi – grał przez niespełna godzinę. Zarówno Kosę jaki i Serba pożegnały oklaski i okrzyki kibiców. Nie zabrakło również pożegnania z Tomaszem Kulawikiem, a na koniec z głośników można było usłyszeć pasującą do sytuacji piosenkę „Ta ostatnia niedziela…”.

Niedziela minęła, a przed nami niespełna dwa miesiące przerwy od ligowych emocji. Dzięki zwycięstwu w Krakowie Zagłębie awansowało na 9. miejsce w tabeli. Wiślacy kończą sezon na pozycji 7. W najbliższym czasie klub czeka sporo zmian, na razie jednak czas odpocząć od męczących zmagań Wiślaków i przeżywania kolejnych porażek.

Najlepsze/najgorsze po Zagłębiu

Wpisany przez Patrycja

poniedziałek, 03 czerwca 2013 19:54


Najlepsze i najgorsze po ostatnim meczu w sezonie, przegranym 0:1 z Zagłębiem Lubin.


Najlepsze: Miśkiewicz na linii

Zagłębie Lubin nie jest dla Michała Miśkiewicza najwygodniejszym rywalem – jesienią, kiedy bramkarz debiutował w lidze w barwach Białej Gwiazdy, piłkę z siatki musiał wyciągać aż czterokrotnie. W spotkaniu rewanżowym, Miśkiewicz został pokonany tylko raz, po strzale z rzutu karnego. Lubinianie mogli pokonać Wisłę wyżej, lecz golkiper skutecznie zatrzymywał ataki Miedziowych. Miśkiewicz ze szczególnie dobrej strony pokazał się interweniując w sytuacjach sam na sam z rywalem oraz na linii bramkowej. O ile do jego gry nogami można mieć zastrzeżenia, to w bramce Miśkiewicz nie po raz pierwszy zagrał na bardzo wysokim poziomie.


Najgorsze: sędzia

Nazwisko Roberta Małka widniejącego jako główny arbiter meczu Wisły dla kibiców Białej Gwiazdy zazwyczaj oznacza dodatkowe emocje podczas spotkania. Tak było również w czasie niedzielnego pojedynku z Zagłębiem Lubin. Tym razem sędzia Małek podyktował bardzo wątpliwy rzut karny dla gości, który ci zamienili na bramkę dającą im trzy punkty. Piosenka płynąca z trybun w końcówce spotkania mówiąca o arbitrze była w dużym stopniu adekwatna do zaistniałej sytuacji, lecz rozjemca meczu nie jest jedynym winowajcą porażki Wiślaków. Gdyby piłkarze Białej Gwiazdy nie grali tak zachowawczo, ślamazarnie, gdyby wykorzystali choć jedną okazję pod bramką lubinian… Może byłby remis, który przez 80 minut najwidoczniej ich satysfakcjonował.

Źródło: skwk.pl

Jaki sezon, taki jego koniec. Wisła - Zagłębie 0-1

Zakończenie sezonu 2012/2013 wypadło przy Reymonta blado. Mecz z Zagłębiem był słaby w wykonaniu naszej drużyny, która go zresztą przegrała. W 81. minucie z kontrowersyjnego dla wielu rzutu karnego - za pechową rękę Michała Chrapka - Arkadiusz Woźniak strzelił zwycięską bramkę dla lubinian i śmiało można powiedzieć, że jaki cały sezon, taki też jego koniec.

Spotkanie z Zagłębiem to był mecz pożegnań, nic więc dziwnego, że kapitanem Wisły był dziś definitywnie rozstający się z Wisłą Kamil Kosowski, a miejsce w składzie dostał też Ivica Iliev. Jedynie Kew Jaliens i Daniel Sikorski - z tych rozstających się z Krakowem - zaczęli mecz na ławce, na którą powędrowali, grający ostatnio regularnie, Emmanuel Sarki i Michał Chrapek.

I tak naprawdę to w przerwie kibice z ulgą przyjęli, że z boiska zeszli do szatni wszyscy aktorzy niedzielnego spotkania, bo było ono niezwykle senne. Dość powiedzieć, ale w całych pierwszych 45 minutach, kibiców obudzić mogły tylko dwie akcje Wisły. Pierwsza miała miejsce w 10. minucie, po szarży Kosowskiego, po której mógł on wprawdzie strzelać, ale zdecydował się na podanie i niewiele z tego wyszło. Druga zdarzyła się mniej więcej 120 sekund później, kiedy nieznacznie niecelnie z rzutu wolnego przymierzył Patryk Małecki.

Po tych akcjach można było nastawić budzik na minutę 41., kiedy to całą I połowę podsumował Gordan Bunoza, uderzając z rzutu wolnego bardzo wysoko w pustą trybunę C, która decyzją wojewody - po naszym meczu z Ruchem - została zamknięta.

Spodziewać można się było, że po przerwie będzie lepiej, ale głównie dlatego, że... gorzej już być nie mogło. I jak się okazało - tak też się stało, choć żadnych "ochów" i "achów" nie odnotowano.

Nadzieję wlać mogła jednak 47. minuta, bo wiślakom udało się szybko jak widać sprawdzić w lubińskiej bramce czujność Marka Kozioła, który musiał wyłapać strzał głową Bunozy. Kolejne emocje towarzyszyły nam już jednak dopiero przy zejściu rozstającego się z Wisłą Ilieva, którego zastąpił Chrapek, i to właśnie on mógł i wręcz powinien wpisać się na listę strzelców w 56. minucie. Niestety z dobrej pozycji nie trafił jak należy w piłkę. W tę trafił z kolei w 64. minucie Cwetan Genkow, ale Kozioł nie dał się pokonać. Zaraz potem musiał wykazać się o wiele solidniej - odbijając strzał Chrapka i można żałować, ze wiślakom nie udało się wykorzystać ogromnego zamieszania, jakie miało wtedy miejsce pod lubińską bramką. Wciąż było więc 0-0.

Zagłębie odpowiedziało na to niecelnym, choć ładnym, strzałem z dystansu Łukasza Hanzela dwie minuty później. Wisła z kolei miała dobrze wykonany przez Małeckiego rzut rożny, ale teraz przymierzyć nie udało się Alanowi Urydze, który w przerwie zastąpił kontuzjowanego Arkadiusza Głowackiego.

W 67. minucie z boiska po raz ostatni w Wiśle zszedł Kamil Kosowski - żegnany przez kibiców owacją na stojąco - i to chyba trochę rozkojarzyło wiślaków, bo zaraz potem chwila nieuwagi sprawiła, że swoimi umiejętnościami musiał wykazać się Michał Miśkiewicz - broniąc w sytuacji sam na sam z Arkadiuszem Woźniakiem!

I aż do 80 minuty na boisku znów działo się niewiele, ale wtedy goście mieli rzut wolny i sędzia Robert Małek dostrzegł - jak się okazało z pomocą sędziego technicznego - Tomasza Wajdy - odbicie piłki ręką, przez stojącego w murze Chrapka. Śląski arbiter wskazał zresztą na "wapno" dopiero po chwili, gdy akcja była już kontynuowana. Wiślacy mocno protestowali, ale skończyło się tylko na żółtej kartce dla Genkowa, a chwilę później strzałem z jedenastu metrów Miśkiewicza pewnie pokonał Woźniak i przegrywaliśmy 0-1.

Jakby tego było mało - szybko mogło być jeszcze gorzej, bo gdyby nie bardzo dobra interwencja Miśkiewicza - zrobiłoby się 0-2. Nasz bramkarz bardzo dobrze obronił jednak główkę rozochoconego Wożniaka.

Ostatecznie nam z kolei udało się tylko dwa razy zagrozić bramce gości, kiedy to Kozioł niepewnie interweniował przy strzale z dystansu Cezarego Wilka oraz już w doliczonym czasie gry, gdy po wrzutce Sarkiego - niecelnie główkował Osman Chávez.

"Biała Gwiazda" przegrywa więc na pożegnanie sezonu, na pożegnanie kilku swoich zawodników oraz trenera Kulawika z Zagłębiem 0-1 - i teraz przed nami siedem długich tygodni odpoczynku od piłki w ligowym wydaniu. Oby zaś nowy sezon był dla nas lepszy. Tego bardzo mocno Wam i sobie życzymy.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Pożegnania i siódme miejsce

2. June 2013,

Wisła ostatnim meczem przy Reymonta pożegnała czterech swoich zawodników i trenera Tomasza Kulawika. Po kontrowersyjnej bramce przegraliśmy 0:1 z Zagłębiem Lubin, kończąc sezon na siódmym miejscu.


Przed meczem uhonorowano czwórkę odchodzących z Wisły zawodników: Kamila Kosowskiego, Ivica Ilieva, Kew Jaliensa i Daniela Sikorskiego. Po skończonym meczu wszystkich pożegnała melodia "Ta ostatnia niedziela" Mieczysława Fogga. Uhonorowano także zdobywców halowego mistrzostwa Polski, futsalowców Wisły Krakbet.

Ponieważ do 81 minuty żadna z drużyn nie potrafiła pokonać bramkarza rywala, sprawy w swoje ręce wziął sędzia Małek. Chroniący ręką twarz Michał Chrapek dotknął piłkę ramieniem, a arbiter przyznał rywalom rzut karny, który na bramkę zamienił Arkadiusz Woźniak.

Koniec sezonu, w którym Wisła zajęła ostatecznie siódme miejsce w tabeli, tak jak rok temu, ale z 5-punktową zdobyczą mniej. To koniec Wisły w obecnym składzie. Z niecierpliwością wyczekujemy najbliższych decyzji co do kształtu drużyny w nowych rozgrywkach...

Wisła Kraków - Zagłębie Lubin 0:1 (0:0)

0:1 Arkadiusz Woźniak 82 min (karny)

Żółta kartka: Chavez, Genkow - Kozioł

Wisła: Michał Miśkiewicz - Marko Jovanović, Arkadiusz Głowacki (46 min - Alan Uryga), Osman Chavez, Gordan Bunoza - Patryk Małecki, Ivica Iliev (52 min - Michał Chrapek), Cezary Wilk, Rafał Boguski, Kamil Kosowski (67 min - Emmanuel Sarki) - Cwetan Genkow

Zagłębie: Marek Kozioł - Pavel Widanow, Bartosz Rymaniak, Adam Banaś, Costa Nhamoinesu - Adrian Błąd (71 min - David Abwo), Robert Jeż, Jirzi Bilek, Łukasz Hanzel, Maciej Małkowski (71 min - Djordje Cotra) - Arkadiusz Woźniak (90+1 min - Damian Kowalczyk)

Sędziował: R. Małek (Zabrze)

Widzów: 13 704


wislakrakow.com

(redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Słabe zakończenie słabego sezonu

Michał / WislaLive.pl

Przed ostatnim meczem sezonu na murawie stadionu przy Reymonta 22 odbyło się kilka ważnych uroczystości – pożegnano Kamila Kosowskiego i pozostałych graczy opuszczających Wisłę, zaprezentowali się także futsalowcy, którzy w maju wywalczyli Mistrzostwo Polski.

W roli kapitana „Białej Gwiazdy”, mimo obecności w wyjściowym składzie Głowackiego, wystąpił Kamil Kosowski. Mecz z Zagłębiem mógł się rozpocząć bardzo podobnie jak poprzednie spotkanie rozgrywane przez Wisłę na własnym stadionie. Kilka minut po rozpoczęciu meczu w polu karnym Miśkiewicza, po kontakcie z Bunozą upadł Adrian Błąd, ale sędzia Małek nie zdecydował się wskazać na wapno. W następnej akcji z dystansu, Miśkiewicza próbował zaskoczyć Małkowski, lecz jego strzał minął bramkę o kilkanaście metrów. Pierwsza groźna sytuacja Wisły miała miejsce dopiero w 12. minucie meczu – po faulu na Ilievie z rzutu wolnego uderzał Małecki, ale piłka przeleciała około metra nad poprzeczką. Rekord w niecelności strzału w 42. minucie pobił chyba Gordan Bunoza, który z 25 metrów posłał piłkę na wysokość trzeciego bądź nawet czwartego piętra. Kilkanaście minut wcześniej dośrodkowania Kosowskiego nie zdołał przeciąć ani Genkov, ani Chavez. Ten drugi został w tej samej akcji ukarany żółtym kartonikiem za kopnięcie rywala w głowę. Oba zespoły nie popisywały się celnością strzałów w pierwszej połowie, przez co zakończyła się ona bezbramkowym remisem.

Druga część spotkania mogła rozpocząć się dla zawodników spod Wawelu bardzo dobrze, bowiem już kilkadziesiąt sekund po jej rozpoczęciu Bunoza zmienił tor lotu piłki uderzonej przez Kosowskiego i był bliski zaskoczenia Kozioła. Jedną z najlepszych okazji na wyprowadzenie Wisły na prowadzenie miał Chrapek, który nie zdołał przeciąć dośrodkowania Jovanovicia. W 65. minucie miało miejsce oblężenie bramki gości. Najpierw próbował Chrapek, ale dobrze odbił Kozioł, piłka trafiła pod nogi Małeckiego, którego strzał również obronił golkiper lubinian. Bardzo szybko po zejściu Kosowkiego Wisła mogła stracić bramkę. Źle głową wybijał Uryga, piłka trafiła pod nogi Woźniaka, którego uderzenie wybronił Miśkiewicz. W drugiej połowie podopieczni trenera Kulawika mieli więcej szans, ale dalej brakowało im pomysłu na grę i to „Miedziowi” zdobyli bramkę. W polu karnym zasłaniał się Chrapek i sędzia Małek podyktował rzut karny. Spotkało się to z dużym protestem piłkarzy Wisły i żółtą kartką dla Genkova. Pod koniec meczu próbowali jeszcze Wilk i Chavez, ale albo dobrze bronił Kozioł, albo piłka mijała bramkę.

Wisła Kraków – Zagłębie Lubin 0:1 (0:0)

0:1 Woźniak 82’


Michał Krupiński

Źródło: wislalive.pl

Ostatni mecz sezonu przegrany.. Wisła - Zagłębie 0:1

Biała Gwiazda rozgrywała dzisiaj swój ostatni mecz w sezonie 2012/2013 T-Mobile Ekstraklasy. Wiślacy przegrali po bramce z wydaje się kontrowersyjnego karnego autorstwa Arkadiusza Woźniaka 0:1 z Zagłębiem Lubin.

Było to pożegnanie z trenerem Tomaszem Kulawikiem oraz Ivicą Ilievem, Kew Jaliensem, Danielem Sikorski oraz Kamilem Kosowskim, który w tym meczu będzie kapitanem zespołu. Wszyscy wymienieni zawodnicy dostali tytuł ambasadora Wisły Kraków oraz pamiątkowe zdjęcia. Wisła Kraków wystąpiła dzisiaj w ofensywnym zestawieniu, z aż czterema nastawionymi na grę do przodu pomocnikami - Ilievem, Małeckim, Kosowskim i Boguskim. Jedynym ubezpieczającym "tył" piłkarzem z linii pomocy był Wilk.

W 11 minucie Iliev świetnie zagrał do Kosowskiego, który zamiast przełożyć piłkę na lewą nogę i strzelać, próbował podawać do Genkova. W pierwszej połowie oprócz mało groźnych strzałów, raczej niecelnych "wiało nudą". Oba zespoły wymieniały piłkę, nie było widać, aby któremuś z nich bardzo zależało na zdobyciu gola.

W 47 minucie Kosowski dośrodkował z rzutu wolnego, a strzał głową oddał Bunoza. Kozioł jednak bez problemu złapał piłkę. W 56 minucie Jovanović z prawej strony wrzucił futbolówkę w pole karne gości, ale niestety Chrapek o centymetry przestrzelił obok słupka bramki Kozioła.

W 62 minucie Małecki z rzutu rożnego dośrodkował pod bramkę Zagłębia, ale Uryga źle trafił głową w piłkę i zamiast skierować ją w stronę bramki to oddalił ją od niej. Po dwóch minutach Kosowski zagrał na głowę do Genkova, a a ten strzelił w okienko, ale Kozioł złapał piłkę. Po chwili Chrapek mocno strzelił w bramkę, następnie Małecki zagrał wzdłuż linii bramkowej, ale Genkov nie zdołał sięgnąć futbolówki.

W 68 minucie Woźniak znalazł się sam na sam z Miśkiewiczem, ale bramkarz Wisły wyszedł z tego pojedynku obronną ręką. W 80 minucie sędzia Małek dopatrzył się zagrania ręką w polu karnym Wisły i podyktował rzut karny dla gości. "11" na gola zamienił Woźniak. Po chwili Miśkiewicz po raz kolejny wykazał się kunsztem, obronił strzał z bliska w sam róg bramki ! W 86 minucie z 30 metrów uderzył Wilk i Kozioł z problemami wybił piłkę na bok.

Wisła Kraków - Zagłębie Lubin 1:0 (0:0)

81 min. Woźniak 81' (karny)

Wisła Kraków: Miśkiewicz- Jovanović, Głowacki (46 min. Uryga), Chavez, Bunoza- Wilk- Małecki, Iliev (52 min. Chrapek), Boguski, Kosowski (66 min. Sarki)- Genkov

Zagłębie Lubin: Kozioł- Vidanov, Rymaniak, Banaś, Nhamoinesu- Bilek- Jeż, Hanzel- Błąd (71 min. Abwo), Woźniak (90 min. Kowalczyk), Małkowski (71 min. Cotra)

Żółte kartki: Chavez, Genkov (Wisła) - Kozioł (Zagłębie)

Widzów: 13 704

TSW.com.pl

Autor: Witek

Źródło: tsw.com.pl

„Dzisiaj się rozstaniemy...”

Data publikacji: 02-06-2013 17:55


„Ta ostatnia niedziela, dzisiaj się rozstaniemy” – podśpiewywał już od kilku dni trener Tomasz Kulawik, który spotkaniem z Zagłębiem Lubin kończył swoją pracę na ławce trenerskiej pierwszej drużyny Białej Gwiazdy. W niedzielne popołudnie z zespołem Białej Gwiazdy żegnał się nie tylko szkoleniowiec.

Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania oficjalnie pożegnani zostali odchodzący z Wisły Ivica Iliev, Daniel Sikorski, Kew Jaliens i Kamil Kosowski. Ten ostatni, który w historii Białej Gwiazdy zapisał złotymi zgłoskami, w swoim ostatnim meczu z Białą Gwiazdą na piersi pełnił rolę kapitana zespołu.


Godnie z kibicami chciała się pożegnać cała drużyna Wisły, która od początku spotkania z Zagłębiem była stroną przeważającą. Wiślacy mieli jednak problemy z przedarciem się przez szczelną obronę gości, więc sytuacji pod bramką Kozioła było jak na lekarstwo. Goście z kolei niezbyt garnęli się do ataków na bramkę Wisły, więc w pierwszej połowie fani zgromadzeni przy Reymonta 22 nie zobaczyli ani jednej stuprocentowej okazji.

Lepiej pod tym względem było w drugiej połowie. Już w 52. minucie Chrapek, który zastąpił pożegnanego owacją na stojąco Iliewa, dostał dobre podanie z lewej strony, ale z kilku metrów uderzył niecelnie. Dziesięć minut później „Chrapo” strzelał już celnie z obrębu pola karnego, ale Kozioł odbił piłkę przed siebie. Bramkarz Zagłębia poradził sobie także z dobitką Małeckiego. Z drugiej strony sytuację sam na sam z Miśkiewiczem przegrał Woźniak.

Dużo większe owacje na trybunach jednak niż świetna obrona bramkarza Wisły, czy sytuacje zawodników Białej Gwiazdy w ofensywie, wzbudziło zejście z murawy Kamila Kosowskiego. „Kosa” dostał kilkuminutową owację na stojąco od kibiców, w trakcie której żegnał się po kolei ze wszystkimi kolegami z zespołu na murawie.

Losy spotkania rozstrzygnęły się w bardzo kontrowersyjnych okolicznościach. Sędzia Małek dopatrzył się zagrania ręką jednego z zawodników Białej Gwiazdy w polu karnym i podyktował jedenastkę dla gości. Jeśli nawet Chrapek rzeczywiście dotknął piłkę ręką, to było to zagranie przypadkowe, więc jedenastka raczej nie powinna być podyktowana. Kilkuminutowe protesty Wiślaków na nic się zdały i wreszcie Woźniak pewnym uderzeniem zamienił karnego na bramkę dla Zagłębia.

Wisła Kraków – Zagłębie Lubin 0:1 (0:0)

0:1 Woźniak 81’ (k.)

Wisła Kraków: Miśkiewicz – Jovanović, Chavez, Głowacki (46’ Uryga), Bunoza – Wilk – Małecki, Iliev (52’ Chrapek), Boguski, Kosowski (67’ Sarki) – Genkov Zagłębie Lubin: Kozioł – Vidanov, Rymaniak, Banaś, Costa – Bilek, Hanzel – Błąd (71’ Abwo), Jeż, Małkowski (71’ Cotra) – Woźniak (90+2’ Kowalczyk)

Żółte kartki: Chavez, Genkov (Wisła); Koził (Zagłębie)

Sędziował: Robert Małek(Zabrze)

Widzów: 13 704

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Minuta po minucie

Dożynki, czyli koniec sezonu. Mecz z Zagłębiem okazją do pożegnań.

Na środku boiska kilkuset młodych wychowanków Wisły stworzyło wielką Białą Gwiazdę.

Teraz pożegnanie czterech graczy Wisły: Ivica Iliev, Kew Jaliens, Daniel Sikorski i Kamil Kosowski w tej właśnie kolejności zostali uhonorowani, wręczono im też okolicznościowe wiślackie "paszporty".

Brawa także dla mistrzów Polski w futsalu, Wisły Krakbet.

Iliev i Kosowski grają dziś od pierwszych minut.

Doping dziś prowadzony będzie z narożników przylegających do trybuny północnej. Ta zaś została zamknięta na skutek decyzji wojewody małopolskiego.

Swoją sektorówkę na trybunie południowej (sektor G2) utworzyła szkółka piłkarska Białej Gwiazdy.

  • 1' Wisła zaczyna od środka. Wcześniej ze trzy minuty czekaliśmy na centralny sygnał do rozpoczęcia meczu, jakby o czymś on decydował.
  • 1' Jakoś tak wszystkim umknęło, że to także ostatni mecz Tomasza Kulawika w roli trenera. Szkoda...
  • 5' Akcji na razie nie mamy. Był spalony (Małkowskiego) przy kontrze Zagłębia, ale daleko od bramki Wisły. Poza tym dzieje się niewiele.
  • 6' Walka Bunozy z Błądem bark w bark, skrzydłowy Zagłębia upada. Nie ma mowy o rzucie karnym.
  • 8' Bardzo niecelny strzał, w zamierzeniu do naszej bramki. Bardzo daleko od celu.

Dla tych, którzy nerwowo manewrują telewizorowym pilotem, tudzież przeszukują sopcasty i inne "meczyki" - nie ma transmisji meczu Wisła - Zagłębie. Nieliczne wejścia ze stadionu przy Reymonta 22 znajdziecie w Multilidze...

  • 11' Kamil Kosowski w dobrej sytuacji, niepotrzebnie poszukiwał jeszcze Genkowa, strata.
  • 12' Centymetry przed polem karnym Zagłębia faulowany Iliev. Małecki ustawia piłkę, jest tam też Kosowski.
  • 12' Małecki uderza pół metra nad poprzeczką.
  • 13' Dwie wrzutki w pole karne Zagłębia, ale goście radzą sobie z atakami Wisły.
  • 14' Nieudana centra Małeckiego w pełnym biegu, kopnął za bramkę.
  • 19' Przechwyt Kosowskiego z lewej strony pola karnego Zagłębia, lecz miał dwóch rywali obok siebie, stąd centra została szybko zablokowana.
  • 23' Piąstkowanie Miśkiewicza w stronę autu, jeszcze wiślacy odzyskują piłkę.
  • 27' Okazja dla Wisły po wrzutce na piąty metr, nie udaje się oddać skutecznego strzału. Do końca walczy Chavez, ale w efekcie kopie Banasia w głowę.
  • 31' Róg dla Zagłębia, Kosowski uprzedził podanie do Błąda, ale Miśkiewicz nie mógł zdążyć do piłki, która wyszła poza boisko.
  • 32' Trzecie zagranie Kosowskiego na pozycji lewego obrońcy w ciągu niespełna 60 sekund. Trzecie bezbłędne.
  • 33' Iliev kontra Bilek, seria zwodów Serba, dośrodkowanie mija pierwszego gracza Zagłębia, ale piłka zatrzymuje się na drugim.
  • 36' Patryk Małecki kontra czterech graczy Zagłęibia. Jednego minął, drugi (Costa) się wywrócił, trzeci się odsunął, czwarty jakoś wybił piłkę, choć nie do końca czysto.
  • 39' Strata Małeckiego na 40. metrze, piłka szybko zagrana w kierunku Woźniaka, ale czujni są Głowacki, a przede wszystkim wybijający piłkę Chavez.
  • 41' Róg dla Wisły. Małecki wrzuca, Woźniak główkuje do przodu. WIsła odzyskuje piłkę, rzut wolny dla Wisły z około 35 metrów, trochę z prawej strony.
  • 41' Łoooooo... Bunoza zdecydował się na bezpośrednie uderzenie... Dobił mniej więcej na środek C2.
  • 44' Brawa dla Głowackiego i Kosowskiego za ich ofiarne główki w defensywie.

Koniec pierwszej połowy. 0:0.

  • 46' Arkadiusza Głowackiego zmienił w przerwie Alan Uryga.
  • 46' Druga połowa rozpoczęta.
  • 47' Kozioł broni główkę Bunozy.
  • 52' Owacja na stojąco dla Ivicy Ilieva, którego zmienia Michał Chrapek. "Ivica Iliev" oraz "Kosovo je Srbia" - z trybun i gorące brawa.
  • 53' Kibice skandują imię i nazwisko trenera Tomasza Kulawika.
  • 55' Costa uprzedza Małeckiego w polu bramkowym.
  • 56' Okazja dla Wisły, wrzuca Jovanovicia, Chrapek trąca piłkę w polu bramkowym, ta zmierza w kierunku długiego rogu, ale jednak mija bramkę Zagłębia.
  • 58' Groźnie wyglądający strzał Hanzela z około 25 metrów, piłka mija bramkę Wisły o 1-2 metry.
  • 64' Kosowski centruje na "nos" Genkowowi, Główka, tuż przy słupku, ale broni Kozioł. strzał trochę za lekki.
  • 65' Gorąco po strzale Chrapka, jeszcze próba wślizgu w polu bramkowym Genkowa! Nie ma gola...
  • 65' Za chwilę wejdzie Sarki.
  • 66' Owacja na stojąco dla Kamila Kosowskiego!
  • 67' Kosa schodził z boiska półtorej minuty :) Komu jak komu, należy mu się. Sędzia wyrozumiały ;)
  • 67' Swoją koszulkę "Kosa" przekazał Tomaszowi Kulawikowi.
  • 68' Fenomenalna interwencja Miśkiewicza, wystawioną ręką blokuje strzał Woźniaka w sytuacji sam na sam.
  • 71' Podwójna zmiana w Zagłębiu: Schodzą Błąd i Małkowski, wchodzą Abwo i Cotra.
  • 73' Chrapek za lekko, w boczną siatkę.
  • 79' Trochę więcej z gry w ostatnich minutach ma Zagłębie. Rzut wolny dla gości.
  • 80' Rzut karny dla Zagłębia. Piłkarze Wisły wściekli, w siedmiu otoczyli Roberta Małka. Kartka dla Genkowa.
  • 81' Przeraźliwy gwizd, Woźniak i.... niestety bramka.
  • 81' Woźniak cieszy się dość prowokacyjnie, podbiegając w kierunku narożnika, gdzie najgłośniej dopingują wiślacy. Klepie się po logu Zagłębia. Pajac.
  • 82' Inna rzecz, że rzut karny mocno "małkowy" - Chrapek chronił twarz, dostał piłką pod pachę... Głupota sędziego.
  • 84' Miśkiewicz pięknie broni główkę Woźniaka.
  • 86' Budzi się Wisła, konkretnie Wilk uderza z około 30 metrów. Kozioł ma pewne problemy, ale odbija na róg.
  • 90' Cotra potężnie. I w chmury.
  • 90+1' Woźniaka zmienia Kowalczyk. Strzelec gola przed zejściem z boiska podziękował sędziemu za podyktowany rzut karny.
  • 90+2' Chavez główkuje obok bramki.
  • 90+3' Jeszcze kartka dla Kozioła (opóźniał grę).

..."Ta ostatnia niedziela" z głośników w wykonaniu Mieczysława Fogga. Koniec meczu i...


Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Po meczu powiedzieli

Wpisany przez Krzysiek

niedziela, 02 czerwca 2013 18:21


Na pomeczowej konferencji pojawili się obydwaj szkoleniowcy: Tomasz Kulawik i Pavel Hapal oraz gościnnie prezes Wisły, Jacek Bednarz.

Pavel Hapal: – Myślę, że dla nas jest to bardzo dobry wynik. Praktycznie cały mecz dobrze się broniliśmy i nie dopuszczaliśmy Wisły do swojej bramki. Jedna nie wykorzystana sytuacja sam na sam Woźniaka i strzelona bramka z karnego pozwoliła odnieść zwycięstwo.

Na pytanie, czy był rzut karny, odpowiedział, że były w górze ręce, ale późno odgwizdany rzut karny i spore zamieszanie nie pozwalają jednoznacznie na gorąco tego stwierdzić.

Tomasz Kulawik: – Dużo na temat tego meczu nie można powiedzieć. Nie stwarzaliśmy sytuacji, nie strzeliliśmy bramki więc takich meczów nie można wygrywać. Trochę niesprawiedliwy karny pozostawia niesmak i niemiłe pożegnanie. Zapytany przeze mnie Chrapek twierdz, że dostał w biodro a nie w rękę. Kamil podarował mi koszulkę czym byłem zaskoczony. Uhonorowałem go w dzisiejszym meczu opaską kapitana i może to takie podziękowanie z jego strony.

Jacek Bednarz: – Pojawiłem się dziś na konferencji by osobiście podziękować Tomkowi za 8-9 miesięcy pracy. Ja, jak mało kto, wiem jakie ciężkie wyzwanie miał Kulawik. Tomasz Kulawik oddał jak mało kto inny czas, serce i poświęcenie dla klubu. Nie miał pełnego wsparcia od klubu. Brak wsparcia chociażby finansowego pozwalającego na zrobienie transferów. Nie mógł zrobić niczego więcej ponad to, co zrobił. Nigdy nie szukał łatwych i tanich usprawiedliwień pomimo tych trudności.


W podziękowaniu prezes wręczył trenerowi sporego formatu fotografię całego zespołu.

To jest zespół Tomka – powiedział. – Czasem się przegrywa, ale chodzi o to, aby być zniesionym z pola bitwy na tarczy, jeśli się nie da wrócić z nią do domu. Tomasz wracasz z tarczą z tego pola bitwy. Dziękuję Ci serdecznie za wszystko – zakończył Bednarz.

Tomasz Kulawik pokusił się jeszcze na małe, trochę sentymentalne podsumowanie swojej obecności na Reymonta:

- To nie był łatwy okres w mojej przygodzie z trenerką. Trudne 9 miesięcy – nie mając trenera od przygotowania fizycznego. W czteroosobowym składzie trudno było optymalnie przygotować drużynę. Przykład Bogusia, który wcześniej był „papierkiem lakmusowym” pokazuje, że dobrze sobie poradziliśmy. Dla mnie była to świetna lekcja, gdyż sam musiałem przygotować zespół i motorycznie i psychicznie, gdyż po poprzednim sezonie byli straszliwie rozwaleni. - Po meczu z Pogonią, po sugestiach dziennikarzy o złym przygotowaniu, musiałem opuścić 5 jednostek treningowych i znowu się wszystko posypało. Od meczu z Lechią, na który nie dojechaliśmy znowu było źle. - Spekulacje na temat zmiany trenera też nie pomogły. Przed najważniejszymi meczami z Legią, Śląskiem te spekulacje źle wpływało na zawodników. Sędziowie w tym sezonie też nam nie pomagali. Straciliśmy sporo punktów przez ich pomyłki. Zabrakło nam sporo szczęścia, bo teraz byłaby pewnie inna rozmowa. Dla mnie po 22 latach spędzonych tutaj jako zawodnik i jako trener to wspaniały okres. Zdobyłem z innymi i dałem od siebie bardzo wiele.


Jako jeden z większych swoich sukcesów trener wspomniał o swoich szesnastu wychowankach, z którymi pracował w juniorach, ME i pierwszej drużynie. Cała ta szesnastka została wychowana tu przy Reymonta a nie kupiona zza granicy. Udało się im wszystkim zaistnieć i grać w ekstraklasie.

Po zakończeniu konferencji mocno wzruszony Tomasz Kulawik został pożegnany brawami przez zgromadzonych dziennikarzy.

Źródło: skwk.pl

Tomasz Kulawik: - Niesmacznie rozstajemy się z tą rundą

- Dużo na temat tego meczu nie można powiedzieć. Za mało stworzyliśmy sytuacji, żeby cokolwiek tutaj strzelić - raptem trzy, może cztery bramkowe. Jeśli nie stwarza się sytuacji i nie daje się problemów przeciwnikowi, to meczu się nie wygrywa. Najgrosza rzecz stała się taka, że w kolejnym meczu sędziowie dyktują przeciwko nam karnego, a gdy my je mieliśmy, jak z Podbeskidziem, to ich nie dostawaliśmy. Trochę niesmacznie rozstajemy się z tą rundą - powiedział po ostatnim meczu sezonu, przegranym 0-1 z Zagłębiem Lubin, trener Wisły, Tomasz Kulawik.

- Rozmawiałem z Michałem Chrapkiem, powiedział że dostał w biodro, a nie w rękę. Akcja już poszła dalej i sędzia główny po sugestii sędziego technicznego - wskazał na rzut karny. Gdyby był pewny - dałby go od razu, bez namysłu - mówił o decydującej sytuacji w meczu, czyli o "jedenastce", Kulawik.

Trener przyznał ponadto, że był zaskoczony gestem Kamila Kosowskiego, który schodząc z boiska, oddał mu koszulkę.

- Byłem zaskoczony, to jest miły gest ze strony zawodnika. Druga strona medalu jest taka, że ten czas jaki tutaj spędził, dając wszystkim wiele radości, bo grał tutaj świetne mecze - to chcąc go za to uhonorować - zrobiłem go dziś kapitanem drużyny - przyznał na zakończenie Kulawik.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Pavel Hapal: - Jestem zadowolony z tego wyniku

- Dla nas jest to bardzo dobry wynik, bo wygraliśmy po kilku złych naszych meczach i bardzo chcieliśmy zakończyć ten sezon zwycięstwem i tak się stało. Całe dzisiejsze spotkanie konsekwentnie broniliśmy się, nie popełnialiśmy błędów, nie dopuszczając Wisły do sytuacji. Czekaliśmy na swoje szanse i mieliśmy dwie. Pierwszej sam na sam Arkadiusz Woźniak nie wykorzystał, ale później strzelił karnego. Jestem zadowolony z tego wyniku - mówił po meczu z Wisłą Kraków, trener Zagłębia Lubin, Pavel Hapal.

"Złotym zawodnikiem" gości został dziś wspomniany Arkadiusz Woźniak, który pewnie wykonał rzut karny, a ten dał Zagłębiu komplet punktów.

- Arek zagrał bo Michal Papadopulos zgłosił kontuzję pachwiny i nie chcieliśmy ryzykować, żeby wypadł nam na dłuższą przerwę. Woźniak strzelił dziś bramkę, oczywiście ma jeszcze wiele do poprawy, walczył, starał się dać drużynie jak najwięcej - przyznał opiekun zespołu gości.

Zapytany z kolei o sam rzut karny, powiedział: - Ręka była w górze, sędzia karnego gwizdnął później. Z dośrodkowania zawodnicy skakali i trudno jest mi powiedzieć. Wszystko działo się bardzo szybko - stwierdził Hapal.

- O tym kto zostanie w naszym zespole zadecydują rozmowy z radą nadzorczą, które są przewidziane na jutro - zdradził ponadto czeski trener Zagłębia.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Kosowski: Jestem w szoku pourazowym

3. June 2013, 00:20skomentuj komentarze (1) drukuj wyślij


Swoją wypowiedź po meczu z Zagłębiem Kamil Kosowski rozpoczął od podziękowań wielu osobom. - Mogę tylko i wyłącznie podziękować kibicom. Dziękuję trenerowi, że mnie dziś wystawił - praktycznie cały tydzień brałem antybiotyk i naprawdę nie nadawałem się do gry. Dziękuję zespołowi, że starał się to zatrzeć. Dziękuję Arkowi, że podarował mi opaskę na 60 minut meczu - mówił, po z zawadiackim uśmiechem dodał: - Zszedłem i od razu straciliśmy bramkę.


Ten najbardziej wzruszający moment dziś, to?

- Trudno powiedzieć, będę to wiedział za kilka dni, bo na razie wszystko jest takie "gorące", bardziej wzruszałem się wczoraj czy przedwczoraj, w hotelu. Wyobrażałem sobie to co będzie, a dzisiaj od 25 minuty "odcięło mi prąd", byłem za bardzo zmęczony, żeby płakać, choć rzeczywiście byłem tego bliski. Generalnie wydaje mi się, że jestem w szoku pourazowym i tak naprawdę nie dociera to do mnie.

Swoją koszulkę podarowałeś Tomaszowi Kulawikowi. Co oznaczał ten gest?

- Jakoś musiałem zapłacić za ten pierwszy skład (śmiech). Umawialiśmy się tak. Pomimo tego, że teraz Tomek Kulawik był trenerem i po kilku decyzjach w tym sezonie byłem na niego zły, to jednak jesteśmy kolegami, dużo razem przeżyliśmy i to było ustalone przed meczem.

Za wcześnie pytać o twoją przyszłość?

- Jadę do domu i będę wypoczywał. nie mam pojęcia co z moją przyszłością w Wiśle. Coś tam obijało mi się o uszy, ale tak szybko jak się to pojawiło, tak szybko zniknęło. Zobaczymy jaka będzie przyszłość, ja oczywiście jestem otwarty, aby pracować dla klubu. Mam nadzieję, że się przydam.

Lipiec, sierpień... w weekend nie wysiedzisz?

- Spokojnie, będę na rybach :) Na pewno przyjdzie czas, kiedy będzie trzeba się czymś zająć. Nie czarujmy się, znam się na piłce nożnej, nie będę mówił, że zajmę się czymś innym. Nikogo nie zbiję, żeby mnie zatrudnił, a z drugiej strony nie będę też klękał i prosił o pracę. Na razie nie mam takiego ciśnienia, że od jutra muszę podjąć pracę, żeby przeżyć.

A co Ty chciałbyś robić w Wiśle?

- A jak myślisz? :) Ambasadorem już jestem, dostałem paszport (śmiech) Przez ostatnie tygodnie docierały do mnie troszeczkę inne wiadomości odnośnie mojej przyszłości w klubie. W przedostatni dzień dowiedziałem się, że ta umowa nie zostanie przedłużona i to był taki, może nie cios, ale zimny prysznic. Inaczej planowałem następny rok.

Można powiedzieć, że masz żal do klubu?

- Nie, nie mam żalu, ja się z tym liczyłem. Wcześniej nie było mocnego kandydata na trenera i zanosiło się na to, że jeszcze tę umowę będzie można przedłużyć. Stało się tak a nie inaczej, takie prawo i trenera, i klubu, że podjęto takie a nie inne decyzje.

Czyli wyczuwasz, że to była decyzja byłego selekcjonera reprezentacji Polski?

- Szukacie sensacji. Jakie relacje mieliśmy z trenerem Smudą, to na boisku zawsze wszystko mnie i jemu pasowało. Zdecydowanie zgadzaliśmy się. Z tego co czytałem, ma być budowana młoda drużyna.

Ty chcesz jeszcze grać w piłkę?

- Prawdopodobnie nie będę już grał, ale nie chciałbym jeszcze tego dziś mówić. Trochę na to za szybko, za gorącą mam głowę, żeby składać jakieś deklaracje. Wszystko na to wskazuje, ale dajmy sobie tydzień...

Widzisz siebie w roli trenera?

- To jest ciężki kawałek chleba. Z dziećmi, młodzieżą? To jeszcze cięższy. Nie powiem dziś czegoś takiego, co chciałbym robić. Czasami życie samo pisze scenariusze. Jadę do domu, trochę wolnego, przyjdzie czas na refleksję, podsumowania przed samym sobą i może się tak zdarzy, że coś ciekawego się pojawi. Praca związana z piłką i wszystko się ułoży. Jeśli nie... mam trójkę synów, więc jest co robić.

Więc może zostaniesz skautem?

- Jeżeli klub potrzebuje zawodnika na jakąś pozycję, to wystarczy zadzwonić. Nie trzeba jechać i nie wiadomo kogo wyszukiwać. Wydaje mi się, że na tyle mam znajomych, przyjaciół, kontakty za granicą, że jeśli będzie taka potrzeba, to po prostu zorganizuje się tych piłkarzy momentalnie. Rynek jest teraz taki a nie inny, nie trzeba wymyślać i szukać przysłowiowych kwadratowych jaj. Jest potrzeba napastnika, to dzwoni się w odpowiednie miejsce i zaraz jest trzech kandydatów i dokonuje się wyboru. Wydaje mi się jednak, że skauci, którzy pracują w Wiśle, penetrują te rynki i niższe ligi na tyle dobrze, że kolejny skaut nie jest potrzebny


wislakrakow.com

(redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Miśkiewicz: Trzeba przetrwać ten kryzys

Bramkarz Wisły Kraków Michał Miśkiewicz był zawiedziony po porażce na zakończenie sezonu z Zagłębiem Lubin 0:1. "Misiek" podszedł do tego meczu ambicjonalnie, mając w pamięci porażkę 1:4 w pierwszej rundzie. Miśkiewicz podkreślił, że celem zawodników na najbliższy sezon jest przywrócenie klubowi świetności.

- Podchodziłem do tego meczu emocjonalnie, bo w moim debiucie w lidze Zagłębie nawrzucało mi cztery bramki i bardzo chciałem się jakoś odpłacić, chciałem żebyśmy - choćby skromnie - ale wygrali. Niestety, nie wiem jak to ująć. Nie widziałem jeszcze powtórek, więc na gorąco nie chcę nic mówić, bo mogę pocisnąć takie słowa, z których później musiałbym się wycofywać, ale w moim mniemaniu karnego nie było.

- Niestety nie udało się i szkoda, że nie wykorzystaliśmy tych sytuacji, które mieliśmy, bo wtedy potoczyłoby się to inaczej. Moje interwencje? Coś tam było, ale szkoda, że nie udało mi się obronić rzutu karnego, bo to byłoby fajnie. Starałem się pomóc, szkoda że nie wyszło.

- Nie zakładałem przed sezonem tego ile będę grał. Starałem się cały czas walczyć o swoje. W sumie było osiem meczów w Ekstraklasie i jeden w Pucharze Polski i z tego mogę być zadowolony. Najważniejsze, że zagrałem siedem spotkań pod rząd i z meczu na mecz wychodziło to wszystko coraz pewniej. Coraz pewniej czułem się też w bramce. Ku temu dążę, bo chcę nabrać doświadczenia. Tak naprawdę to "guzik" się jeszcze nagrałem i mam nadzieję, że jeszcze trochę pogram w Wiśle Kraków. Będę na pewno mocno trenował.

- Zmiana trenera? Cóż, wiadomo, że jak są zmiany, to są także nowe nadzieje, a w naszych nogach i sercach jest teraz to, żeby to wszystko pociągnąć. Trener nie będzie za nas wygrywał spotkań, on może nam coś dać, ale i my musimy też dać dużo, żeby osiągać dobre wyniki. Wisła nie jest na ten pozycji, na której powinna być. Zawsze powinna walczyć o najwyższe cele i walczyć o trofea. Trzeba przetrwać ten kryzys, wyjść z niego i zacząć wracać do czasów świetności.

- Dla bramkarza najważniejsze są mecze, treningami nie da się zbyt wiele osiągnąć. Pewności nabiera się każdym występem. Na treningach można robić wszystko jak najlepiej, ale nie da się nic osiągnąć grają tylko raz na jakiś czas. Mecz to jest inna "bajka", inna koncentracja i inaczej się do tego podchodzi. Jeśli dostanę szansę, to na pewno będę starał się grać coraz pewniej, zbierać doświadczenie i dawać drużynie wszystko co najlepsze, nie popełniając błędów.

TSW.com.pl/Justyna

Autor: Witek

Źródło: tsw.com.pl

Arkadiusz Głowacki: - Czas na nowe dobre decyzje

Ostatni mecz sezonu, z Zagłębiem Lubin, Arkadiusz Głowacki nie dograł do końca. Z boiska zszedł już w przerwie, z powodu kontuzji, ale na szczęście nie jest ona groźna. - To już taka przewlekła kontuzja Achillesa. Nie udało mi się jej odpowiednio wyciszyć. Dziś był to dla mnie szczególny mecz i bardzo chciałem w nim zagrać. Myślę, że nie była to do końca dobra decyzja - mówił po meczu "Głowa", który oddał na to spotkanie kapitańską opaskę Kamilowi Kosowskiemu.

- Odchodziło czterech moich kolegów, w tym przede wszystkim Kamil Kosowski, z którym na boisku spędziłem ładnych parę lat - dodał.

Nie mogło zabraknąć oczywiście pytania o krótkie podsumowanie tego co za nami oraz tego co być może przed nami.

- Czegoś szczególnego nie wymyślę. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego jak to wyglądało i na którym miejscu jesteśmy. Przychodzi czas na podsumowanie, na nowe dobre decyzje, już nie nasze, ale klubu - no i walczymy w przyszłości. Przede wszystkim musimy się dobrze przygotować. Będzie nowy trener, trzeba się pokazać z dobrej strony, a jak te klocki przez nowego trenera będą układane, to już nie do końca wszyscy możemy wiedzieć. Trzeba skupić się na dobrym przygotowaniu, na sobie, a resztę będzie już układał trener - zakończył Głowacki.


Dodał: AdamG, Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Ivica Iliev: - Dla mnie Polska to Wisła

- Mam teraz wiele myśli w głowie i bardzo trudno jest mi cokolwiek powiedzieć. To na pewno coś bardzo dobrego skończyć karierę w takim klubie, jakim jest Wisła. To jedyne co mogę powiedzieć. Jeszcze raz chcę każdemu podziękować za wsparcie od pierwszego dnia, gdy się tutaj pojawiłem - mówił po swoim ostatnim meczu w barwach Wisły i być może ostatnim w ogóle, Ivica Iliev.

- Nigdy w życiu nie można być wszystkiego pewnym, teraz chcę pojechać na wakacje z rodziną. Tylko Bóg wie co się z nami stanie, ale teraz myślę o wakacjach. Dopiero gdy pierwszego września zobaczycie mnie w domu, to będzie można powiedzieć, że skończyłem karierę. Na pewno gdy zapytacie moją żonę i dzieci odpowiedzą wam, że chcieliby żebym skończył już grę w piłkę, ale nigdy nic nie wiadomo - przyznał Serb.

- Wisła jest zawsze na czele, nawet gdy tabela tego nie pokazuje. Dla mnie to najlepszy klub w Polsce. Kraków to piękne miasto, nie wiem czy mógłbym wskazać piękniejsze miasto w Polsce. Kibice są najlepsi, Wisła jest najlepsza. Dla mnie Polska to Wisła, dlatego żaden inny polski klub nie wchodzi w grę - zadeklarował na zakończenie Iliev.


Dodał: Kamil


Źródło: wislaportal.pl

Analiza i oceny po ostatnim meczu w sezonie

Wpisany przez Tomek

czwartek, 06 czerwca 2013 02:04


Podczas gdy w ostatniej kolejce na wielu stadionach działo się naprawdę dużo ciekawych rzeczy, my byliśmy na Reymonta karmieni kompletną padliną.

W pierwszej połowie Zagłębie wydawało się niegroźne. To Wisła, co prawda nieudolnie, ale operowała piłką i sprawiała wrażenie drużyny, która chce w ten sposób jakoś przeczekać do ostatniego gwizdka. Tradycyjnie już, fatalna gra bocznych obrońców, którzy nie wiedzą, co to współpraca ze skrzydłowymi. Rozegranie piłki wyglądało w tym meczu - tak jak i przez cały sezon - bardzo topornie. Nie było ciągłego ruchu, tworzenia tzw. trójkątów. Gra Wisły polegała na tym, że piłkę dostaje zawodnik i jest zdany sam na siebie. Ewentualnie, może wycofać do nieśmiało pokazującego się kolegi. Szybkie poklepanie z rywalem z pierwszej, czy nawet drugiej piłki to w Krakowie zjawisko tak częste, jak pirotechnika u rywala zza błoń.

Po przerwie gra Wisły siadła już kompletnie, Lubinianie przejmowali inicjatywę i w powietrzu wisiał gol, po którejś z kontr. W końcu padł, ale po wątpliwym rzucie karnym. Ilu kibiców na stadionie, tyle opinii. Z perspektywy trybun nie mieliśmy wątpliwości, że była ręka i nawet lekko się dziwiliśmy, że początkowo sędzia jej nie odgwizdał. Powtórki jednak zasiały sporo wątpliwości i bylibyśmy wręcz skłonni przychylić się do tłumaczeń Michała Chrapka, że przyjął tę piłkę na żebra. Co prawda ręka poszła w górę, ale robi tak w murze 90% zawodników, chroniąc swoją twarz.

Do zapamiętania z drugiej części gry na pewno nie widowiskowe akcje, których po prostu nie było, ale bardzo długa owacja na stojąco dla Kamila Kosowskiego, schodzącego po raz ostatni z murawy stadionu im. Henryka Reymana. Kiedy Kamil Kosowski opuszczał boisko, wydawało się, że symbolicznie mija też definitywnie era dawnej, wielkiej Wisły. Oczywiście wierzymy, że znów będziemy się wkrótce liczyć, albo raczej to wszyscy inni w polskiej lidze będą się liczyć z nami. Tylko żeby tak było, będzie musiała powstać całkowicie nowa drużyna, która odetnie się całkowicie od tej Wisły sprzed kilku lat i napisze nową, własną historię.


Oceny (skala: 1-10, wyjściowa nota: 5):

Michał Miśkiewicz – 7

Wszedł niespodziewanie do pierwszego składu i naszym zdaniem w świetnym stylu wywalczył sobie mocną pozycję w bramce Wisły. Znowu doskonała interwencja w sytuacji sam na sam.


Marko Jovanović – 3

Przywiązany do swojej pozycji. Pierwszy raz pod polem karnym rywala widziany bodaj w drugiej połowie.


Arkadiusz Głowacki – 5

Zajmował się głownie ubezpieczaniem Chaveza. Widać było, że nie jest w pełni dysponowany.


(46’ Alan Uryga) – 4

Fatalny błąd, po którym rywal popędził sam na Miśkiewicza. Poza tym przyzwoita postawa.


Osman Chavez – 5

Człowiek od zadań specjalnych w tym meczu.


Gordan Bunoza – 3

Kolejny raz, kiedy mamy duże pretensje do bocznych obrońców. Wisła pod tym względem bardzo odstaje od dzisiejszych standardów w futbolu.


Patryk Małecki – 5

Przeciętna gra „Małego”, ale też ciężko wymagać cudów, kiedy nie idzie wsparcie od partnerów.


Cezary Wilk – 5

Wilk to nie jest wybitny zawodnik, ale bardzo ambitny i poniżej pewnego poziomu nigdy nie schodzi. Na plus groźne uderzenie z dystansu.


Rafał Boguski – 2

Zagrał bardzo słaby mecz, nie zapisał się w pamięci żadną dobrą akcją.


Ivica Iliev – 4

To był ostatni mecz Ilieva w Wiśle i choć kilka razy próbował przeprowadzić dobrą akcję skrzydłem, to jego występ był raczej rozczarowaniem, tak jak cały pobyt pod Wawelem.


(52’ Michał Chrapek) – 4

Wszedł w drugiej połowie, ale nie poderwał zespołu do walki


Kamil Kosowski – 4

Był w tym meczu przygaszony, co tłumaczy jednak choroba. Zapamiętamy go z jednej akcji w starym stylu po skrzydle i klasycznego „rogala” „Kosy”, po którym Genkow mógł zdobyć bramkę.


(67’ Emmanuel Sarki) – 5

O Sarkim od kilku meczów można pisać tak samo. Jeśli nie dostanie do współpracy bocznego obrońcy z prawdziwego zdarzenia i kreatywnych pomocników, to sam cudów nie zdziała. Trochę szkoda, że nie spotkali się w jednym czasie w Wiśle z Meliksonem.


Cwetan Genkow – 4

Najważniejsza statystyka się nie zgadza. Cwetan jedyną bramkę w tej rundzie strzelił w połowie marca.

Źródło: skwk.pl


30. kolejka T-Mobile Ekstraklasy - podsumowanie

Wpisany przez Konrad

niedziela, 02 czerwca 2013 18:39


Ta ostatnia niedziela… Sezon 2012/2013 oficjalnie dobiegł końca. Legia mistrzem, spada Polonia z GKS-em. Na kolejne emocje związane z Ekstraklasą przyjdzie nam czekać ponad 40 dni.


Jagiellonia Białystok – Ruch Chorzów 1:0

35’ Quintana

W Białymstoku dzień pożegnań dwóch Tomaszów – trenera Hajty oraz legendy Frankowskiego. Jagiellonii ostatnio nie wiodło się najlepiej, więc piłkarze byli dodatkowo zmotywowani by pożegnać ten sezon zdobyciem trzech oczek. Wiodącą postacią w drużynie z województwa podlaskiego był Dani Quintana, który to rozegrał dwójkową akcję z Frankowskim i swoją bramką w 35. minucie zapewnił białostoczanom komplet punktów. Dwie świetne okazje miał też żegnający się z piłką nożną „Franek”, lecz nie dane było mu dzisiaj wpisać się na listę strzelców. Chorzowianie po bezbarwnym spotkaniu kończą sezon na 15. pozycji i tylko dzięki lepszemu bilansowi bezpośrednich spotkań z GKS-em Bełchatów zostają w T-Mobile Ekstraklasie.


Lech Poznań – Korona Kielce 2:0

23’ Djurdjević, 77’ Lovrencsics

Nowy wicemistrz kraju podejmował dzisiaj w Poznaniu kielecką Koronę. Goście w tym spotkaniu nie mieli za wiele do powiedzenia. Pierwszą bramkę kibice zobaczyli w 23. minucie spotkania kiedy dośrodkowanie z rzutu rożnego Piotra Reissa wykorzystał Ivan Djurdjević. Była to bramka autorstwa dwóch piłkarzy, dla których był to ostatni mecz w karierze. Do przerwy Lechici utrzymali jedno bramkowe prowadzenie. Druga połowa nie przynosiła wielu emocji. Korona nie zagrażała bramce Kotorowskiego, a Lech nie kwapił się do ataku. Druga bramką padła w 77. minucie spotkania, kiedy to pięknym strzałem z dystansu popisał się Lovrencsics i umieścił piłkę w okienku bramki strzeżonej przez Wojciecha Małeckiego. Poznaniacy kończą sezon pewnym zwycięstwem.


Lechia Gdańsk – Górnik Zabrze 0:2

36’ Mošnikov, 89’ Bonin

Na ostatnie spotkanie Górnicy z Zabrza musieli udać się aż nad Bałtyk, gdzie czekała ich potyczka z gdańską Lechią. Zabrzanie jechali po przerwanie złej passy, która ostatnio się za nimi ciągnęła. Kibice Lechii liczyli, że ich podopieczni po wspaniałym zwycięstwu 3:0 z Zagłębiem Lubin nie dadzą szans słabo spisującym się w rundzie wiosennej Górnikom. Niestety kolejny raz musieli przełknąć gorycz porażki na PGE Arenie. Lechia nie zagrała nawet w połowie tak jak w czwartek, a goście wyraźnie zmotywowani i wypoczęci przylecieli po trzy punkty. Pierwszą bramkę dla Zabrzan zdobył w 36. minucie spotkania Sergei Mošnikov, który mocnym strzałem pokonał Buchalika. Pod koniec spotkania w 89. minucie wynik meczu ustalił Grzegorz Bonin.


Legia Warszawa – Śląsk Wrocław 5:0

13’, 14’, 32’ (k) Saganowski, 39’ Kucharczyk, 62’ Radović

Abdykujący Mistrz Polski kończył sezon meczem na obiekcie nowo koronowanego Mistrza. Patrząc na wynik można powiedzieć, że piłkarze z Wrocławia nie dojechali na mecz. Legia, grająca dzisiaj bez presji, była w bardzo dobrej formie strzeleckiej i skutecznie wykorzystała wszystkie błędy gości. Hattrickiem popisał się Marek Saganowski, po jednym trafieniu dorzucili Kucharczyk i Radović. Dość kontrowersyjnym momentem było podyktowanie karnego przy stanie 2:0, gdy Jakub Kosecki sporo dołożył od siebie. Śląsk miał swoje szanse na gole, lecz nie wykorzystał żadnej z nich i kończy sezon blamażem. Warszawa dzisiaj nie zaśnie.


Piast Gliwice – GKS Bełchatów 2:3

78’ Cicman, 86’ Jurado (k) – 32’, 65’ Michał Mak, 57’ Michalski

GKS Bełchatów tracąc bramkę w ostatnich sekundach w meczu z Jagiellonią sam sobie skomplikował sytuację, gdyż myśląc o utrzymaniu musiał liczyć na potknięcie Podbeskidzia. Goście ruszyli do ataku co się opłaciło, bo w 32. minucie akcja braci Maków przyniosła im prowadzenie. W drugiej połowie GKS grał konsekwentnie i zdobył dwie bramki. W 57. minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego wynik podwyższył Seweryn Michalski. Niespełna 8 minut później było już 3:0, gdyż znowu akcja braci Maków przyniosła bramkę. Dwa gole zaliczył Michał Mak, a dwie asysty Mateusz Mak. Gdy wydawało się, że wynik meczu jest już ustalony Piast ruszył do ataku i w 78. minucie ładnym strzałem popisał się Pavol Cicman. Kilka minut później GKS faulował zawodnika Piasta w własnym polu karnym. Jedenastkę na gola zamienił Ruben Jurado. Jak się okazało była to ostatni bramka w tym spotkaniu. Ambitny Bełchatów zwycięstwem i po dobrej rundzie wiosennej żegna się z Ekstraklasą.


Pogoń Szczecin – Polonia Warszawa 3:1

26’, 72’ Frączczak, 76’ Chałas – 14’ Tarnowski

W smutnych nastrojach do Szczecina jechali piłkarze Polonii, która przez brak licencji znika z piłkarskiej mapy Polski na dobrych kilka lat. Do portowego miasta trener Stokowiec mógł zabrać tylko 14 zawodników. Wydawałoby się, że w takich okolicznościach Pogoń spokojnie wygra ten mecz, lecz to goście pierwsi cieszyli się z prowadzenia kiedy w 14. minucie Paweł Tarnowski wykorzystał świetne podanie Kiełba i pewnie pokonał Janukiewicza. Niestety dla warszawian to były jedyny radosny dla nich moment w tym spotkaniu. Portowcy złapali wiatr w żagle i już w 26. minucie spotkania wyrównali za sprawą trafienia Adama Frączczaka, który wykorzystał dośrodkowanie Ediego z rzutu rożnego. Do przerwy mieliśmy wynik remisowy. W drugiej odsłonie znów brylował Adam Frączczak, który wyprowadził Pogoń na prowadzenie dobijając strzał Olczaka. Cztery minuty później znów obrońca szczecinian odegrał główną rolę, gdy idealnie dośrodkował z prawej strony do Chałasa, a ten ustalił wynik meczu na 3 do 1. Polonia żegna się z Ekstraklasą porażką.


Widzew Łódź – Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:2

60’ Rybicki – 14’ Chmiel, 58’ Demjan (k)

Do Łodzi Górale jechali tylko i wyłącznie po trzy punkty, które zapewniłyby im pewne utrzymanie. Od początku ruszyli więc do ofensywy. Dążenie do strzelenia bramki przyniosło swój efekt w 14. minucie spotkanie kiedy to szybkie wznowienie rzutu z autu do Marcin Wodeckiego, który dośrodkował z powietrza do wbiegającego w pole karne Chmiela, który pewnym strzałem głową zdobył bramkę. Do przerwy rezultat nie uległ zmianie a zaraz po wznowieniu gry Podbeskidzie wykorzystując rzut karny podwyższyło prowadzenie. Jednak Widzew odpowiedział już po 60 sekundach i zmniejszył rozmiar strat. Składną akcję łodzian wykończył Mariusz Rybicki. W końcówce spotkania obie drużyny miały swoje szanse na zdobycie bramek, lecz nikomu nie udało się znaleźć drogi do siatki. Robert Demjan golem z karnego przypieczętował tytuł króla strzelców T-Mobile Ekstraklasy. Radość w Bielsku-Białej, gdyż popularni Górale na kolejny sezon zostają w najwyższej klasie rozgrywkowej.


Wisła Kraków – Zagłębie Lubin 0:1

81’ Woźniak (k)

W Krakowie od dawna czekano na moment kiedy ten koszmarny sezon pójdzie w zapomnienie. Kibice liczyli, że podopieczni trenera Kulawika spokojnie ograją słabe ostatnimi czasy Zagłębie. Niestety jednak, kiedy nie oddaje się zbyt wielu celnych strzałów to ciężko jest wygrać mecz. Nie udało się nawet ugrać punktu, gdyż Miedziowi po kontrowersyjnym karnym podyktowanym przez Roberta Małka za dotknięcie piłki ręką przez Michała Chrapka, gdy ten zasłaniał twarz wyskakując w murze pewnie zamienili go na gola, który był jedyną bramką tego spotkania. Z krakowskim kibicami żegnało się dzisiaj kilku zawodników, a najważniejszym z nich był Kamil Kosowski, który na Reymonta spędził piękne chwile i sprawił, że kibice długo będą pamiętali jego popisowe zagrania i bramki.


Źródło: skwk.pl

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2012/2013


Galeria kibicowska: