2013.08.04 Śląsk Wrocław - Wisła Kraków 0:0

Z Historia Wisły

2013.08.04, Ekstraklasa, 3. kolejka, Wrocław, Stadion miejski, 18:00, niedziela, 28°C
Śląsk Wrocław 0:0 Wisła Kraków
widzów: 13.422
sędzia: Szymon Marciniak z Płocka
Bramki
Śląsk Wrocław
4-5-1
Rafał Gikiewicz
Grafika:Zk.jpg Krzysztof Ostrowski
Oded Gavish
Adam Kokoszka
Amir Spahić Grafika:Zmiana.PNG (64' Dudu Paraíba)
Grafika:Zk.jpg Tadeusz Socha Grafika:Zmiana.PNG (67' Waldemar Sobota)
Dalibor Stevanović
Grafika:Zk.jpg Tomasz Hołota
Sebastian Mila
Sylwester Patejuk
Marco Paixão Grafika:Zmiana.PNG (86' Sebino Plaku)

trener: Stanislav Levý
Wisła Kraków
4-5-1
Michał Miśkiewicz
Łukasz Burliga Grafika:Zk.jpg
Arkadiusz Głowacki
Marko Jovanović
Gordan Bunoza Grafika:Zk.jpg
Łukasz Garguła
Ostoja Stjepanović Grafika:Zk.jpg Grafika:Zmiana.PNG (46' Patryk Małecki)
Michał Nalepa Grafika:Zmiana.PNG (85' Cezary Wilk)
Rafał Boguski
Michał Chrapek Grafika:Zk.jpg
Paweł Brożek Grafika:Zmiana.PNG (73' Emmanuel Sarki)

trener: Franciszek Smuda
Strzały: 20-4 (10-1)
Strzały celne: 8-2 (5-1)
Posiadanie piłki (w %): 58-42 (57-43)
Spalone: 3-0 (2-0)
Rzuty rożne: 12-10 (6-4)
Dośrodkowania: 33-23 (17-8)
Faule: 12-15 (5-6)
Żółte kartki: 3-4 (1-1)

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.
[Foto: Kasia Mielnik/wislakrakow.com]

[Foto: Kasia Mielnik/wislakrakow.com]
[Foto: Kasia Mielnik/wislakrakow.com]

[Foto: Kasia Mielnik/wislakrakow.com]
[Foto: Kasia Mielnik/wislakrakow.com]

[Foto: Kasia Mielnik/wislakrakow.com]
[Foto: Kasia Mielnik/wislakrakow.com]

[Foto: Kasia Mielnik/wislakrakow.com]
[Foto: Kasia Mielnik/wislakrakow.com]

[Foto: Kasia Mielnik/wislakrakow.com]

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Franciszek Smuda przed meczem ze Śląskiem

- Musimy grać tak, aby mieć mniej strat i to takich strat niektórych zawodników, jakich nie można w lidze popełniać. Nad tym pracujemy i myślę, że Ci co je mieli muszą się poprawić, bo jeśli nie, to będą mieli trudności gry w tym zespole - zapowiada, przed czekającym nas w niedzielę bardzo trudnym wyjazdowym meczem ze Śląskiem Wrocław, trener Wisły, Franciszek Smuda. A że to nie są tylko słowa - ekipa z Dolnego Śląska pokazała w czwartek, zasłużenie pokonując w meczu kwalifikacji Ligi Europy, Club Brugge KV, 1-0.

Smuda oczywiście oglądał mecz wrocławian, o co został zresztą zapytany na wstępie konferencji.

- Oczywiście, że oglądałem, gdybym powiedział, że nie, toby mnie tutaj Interia równo podsumowała - śmiał się "Franz". - Oglądałem cały mecz i byłem zaszokowany in plus Śląskiem, jak świetne rozegrali to spotkanie. Dawno nie widziałem tak grającego Śląska! Super! Mogli zwyciężyć nawet dwa, albo i trzy do zera. I tego im życzymy - dodał trener Wisły.

Co ciekawe, choć opiekun Śląska, Stanislav Levý, zapowiedział że z Wisłą oszczędzi kilku swoich zawodników - Smuda uważa, że to niekoniecznie dobre rozwiązanie dla wrocławian.

- Jak ja grałem ze swoimi zespołami w pucharach i później w lidze, starałem się nic nie odpuszczać na konto tych pucharowych meczów, bo to jest najgorsze. Wiadomo, że ta pierwsza połowa, czy 20 minut, moje zespoły miały po pucharowych meczach problemy, żeby "zapalić", ale potem to już szło. Dla Śląska mecz z nami jest bardzo ważny. Śląsk jest naprawdę w dobrej formie, mają dobry zespół i oby to był z naszej i ich strony super mecz. Maja zresztą cztery dni do kolejnego meczu i lepiej jak zawodnik jest regularnie w grze, co trzy dni, bo tak niektóre zespoły grają, niż jak raz gra, a raz nie gra. Co trener Levý zrobi, trudno mi powiedzieć. Nie zwracam na to uwagi, koncentruje się na swoim zespole i my chcemy zagrać lepsze spotkanie niż w Kielcach - mówił Smuda.

Mimo wygranego meczu z Koroną zanosi się na kilka roszad w naszej drużynie. Wiele wskazuje bowiem na to, że w wyjściowym składzie zabraknie nominalnych skrzydłowych - Patryka Małeckiego i Emmanuela Sarkiego.

- Wystawiamy tych, którzy dają z siebie wszystko i którzy popełniają najmniej błędów. To nie jest nic pod ich adresem. Zagrali słabsze spotkanie w Kielcach i próbujemy znaleźć lepsze rozwiązania. Uważam, że tacy zawodnicy, siedząc na ławce, choć nie wiadomo czy tak będzie, bo są jeszcze dwa dni do meczu, ale gdyby siedzieli, to już jest coś - stwierdził "Franz".

Wiadomo natomiast na pewno, że od pierwszych minut we Wrocławiu zagra Paweł Brożek, którego postawa bardzo Smudę cieszy.

- Zaskoczył mnie in plus przygotowaniem fizycznym. Trenuje z nami, już dobry tydzień, zresztą ukradkiem też już biegał. Dobrze wygląda, musiał sam w domu coś robić, bo nie widzę u niego zmęczenia. Pała chęcią gry. A ponieważ nie mamy napastnika, więc zagra od początku. Może dopiero w przyszłości jeszcze jakiegoś znajdziemy - stwierdził trener.

W kadrze na mecz we Wrocławiu jest też Cezary Wilk, który choć wystąpił o rozwiązanie kontraktu z Wisłą, jest przez Smudę traktowany, jako pełnoprawny piłkarz.

- Zawodnik co chce, czy chce odejść, czy zostać, to jest jego sprawa. Dla mnie ma kontrakt, jest w kadrze, trenuje solidnie i uważam go za zawodnika Wisły - powiedział.

Smuda cieszy się też ze zwyżkującej formy Łukasza Garguły, który zaliczył w Kielcach dwa skuteczne strzały z dystansu, a teraz dodatkowo będzie miał zapewne okazje - poza swoimi własnymi uderzeniami - dogrywać do wspomnianego Brożka.

- Niech każdy z nich strzela ile się da. Łukasz jest w dobrej dyspozycji i pokazuje to także na treningach. Nie tylko na meczu dużo biegał, teraz też kolejny mecz taki optymalnie wybiegany i on jest jak nakręcony w tej chwili. Jest w dobrej formie, pokazuje to samo na treningu. I można się tylko cieszyć i prosić Boga, aby ani on, ani Boguś, nie byli kontuzjowani - stwierdził "Franz", który niezmiennie zadowolony jest też - jak widać - z postawy Rafała Boguskiego.

Warto dodać, że wspomniane we wstępie problemy z licznymi stratami piłkarzy Smuda zwalił poniekąd na karb ciężkiego okresu przygotowawczego, który wiślacy wciąż mają w nogach.

- Piłkarze nie mają jeszcze tej świeżości i optymalnej szybkości, dopiero bowiem na niej można podejmować szybciej decyzje. Teraz jest ona zwolniona i być może to też zaważyło. Przed nami trzeci mecz, chciałbym żeby ta forma zwyżkowała - stwierdził trener Wisły.

- To przed czym zawsze mam strach, to te zaprzyjaźnienia zespołów. W Poznaniu przeżyłem parę takich “przyjaznych spotkań”. Najlepiej, że nigdy człowiek nie był z tego rozliczany - “to tak musi być, bo my jesteśmy w przyjaźni”. Ale myślę, że w niedzielę nie będzie przyjaźni, będziemy się starali to spotkanie wygrać, tak jak w Kielcach. Najgorzej jak się jedzie i się spekuluje, że będzie remis, albo żebyśmy dużo nie przegrali, nie stracili bramki. Nie - trzeba jechać, czy na wyjazd, czy u siebie i walczyć o zwycięstwo. I to zaszczepiłem przez trzy lata mojej pracy w Poznaniu, gdzie byśmy nie jechali, chcieliśmy wygrać i nic innego nas nie interesowało. To jest najlepsza dewiza, jak coś nie idzie, to najwyżej zremisujesz, ale nie przegrasz - zakończył trener Smuda.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Najbliższy rywal: Śląsk Wrocław

Wpisany przez Krzysiek

sobota, 03 sierpnia 2013 09:35

Trzy sezonu z rzędu Śląsk Wrocław staje na podium rozgrywek Ekstraklasy. Mistrzostwo, wicemistrzostwo oraz 3. miejsce. Najbardziej pamiętny jest tytuł z sezonu 2011/12 świętowane przy Reymonta. W ostatnich latach Śląsk ma patent na Wisłę. Z 5 poprzednich spotkań Wiślacy zdołali wygrać zaledwie jedno, a 4 zakończyły się porażkami. W niedzielę wrocławianie, niesieni czwartkowym sukcesem, postarają się poprawić ten bilans.

Śląsk Wrocław ma priorytet na początku obecnego sezonu – Liga Europejska. W pierwszym meczu eliminacyjnym pewnie pokonali w dwumeczu czarnogórski zespół FK Rudar Pljevlja (4:0 i 2:2). Kolejny wylosowany rywal, to już dużo mocniejszy przeciwnik – belgijski Club Brugge. Faworyt tego spotkania w oczach ekspertów był tylko jeden – Club Brugge. Pierwszy mecz odbył się w ten czwartek we Wrocławiu. Rewanż w Belgii. Piłkarze Śląska sprawili niemałą niespodziankę wszystkim swoim fanom. Pokonali bardziej utytułowany klub 1:0. Zagrali bardzo dobre spotkanie, które mogli wygrać nawet większą ilością bramek. Cały zespół w tym meczu wszedł „na wyższe obroty”. Świetnymi interwencjami popisywał się golkiper Gikiewicz, Kokoszka pewnie rozbijał ataki Belgów, Mila z Kaźmierczakiem rządzili w środku pola, a Plaku z Paixau nękali bramkarza gości. Zwycięska akcja-bramka to popis Kaźmierczaka i Plaku. Ten pierwszy świetnym prostopadłym podaniem uruchomił Plaku, który doskonałą „podcinką” pokonał bezradnego bramkarza. Po tym meczu zawodnicy Śląska udowodnili, że wcale nie są drużyną słabszą i z powodzeniem mogą walczyć o awans w meczu rewanżowym.

Mecze w pucharach europejskich odbijają się na wynikach w T-Mobile Ekstraklasa. Śląsk po dwóch meczach ma tylko jeden punkt, zdobyty w 1. Kolejce po bezbramkowym remisie w Kielcach. Przed tygodniem, we Wrocławiu ulegli 2:3 Jagielloni. Trener Levy jednak ewidentnie oszczędzał w tym spotkaniu swoich najlepszych zawodników. Podobnej sytuacji możemy się spodziewać w niedzielnym meczu z Wisłą. Wątpliwe jest, aby od początku meczu wybiegli na boisko dwa nowe nabytki Wrocławian – Albańczyk Plaku oraz Portugalczyk Paixau. „Mózg” zespołu – Sebastian Mila – też zapewne mecz rozpocznie na ławce. Mecz z Jagiellonią przed tygodniem pokazał jak wiele zależy od tej trójki. Wspomniane trio weszło dopiero w drugiej połowie na „gonienie” niekorzystnego rezultatu. Jeżeli trener Wrocławian zdecyduje się ponownie na „oszczędzanie” swoich gwiazd, to Wiślakom będzie dużo łatwiej o korzystny rezultat w niedzielę. Śląsk jednak potrzebuje ligowych punktów, więc o jakimkolwiek odpuszczaniu meczu mowy być nie może.

Źródło: skwk.pl

Zapowiedź meczu ze Śląskiem Wrocław

Dodano: 2013-08-03 15:05:40 (aktualizacja: 2013-08-04 20:47:34)

Tomek / WislaLive.pl

Ekipa z Dolnego Śląska godnie stawiła czoła w czwartkowy wieczór belgijskiej Brugii. Jeśli Waldemar Sobota, Sebino Plaku i spółka zachowają dobrą dyspozycję w przyszłym tygodniu, wrócą z Belgii z awansem. Przerywnikiem w tym dwumeczu stał się mecz z krakowską Wisłą.

Konferencja prasowa Franciszka Smudy przed meczem ze Śląskiem w dużej mierze poświęcona była sytuacji kadrowej „Białej Gwiazdy”. Bezdyskusyjnie najważniejszą wiadomością jest fakt, że we Wrocławiu ponownie w wiślackiej koszulce zagra Paweł Brożek. Zawodnik z numerem „11”, może okazać się rozwiązaniem na problemy Wisły w ofensywie. Wiadomo już, że dwukrotny król strzelców polskiej ekstraklasy rozpocznie mecz od pierwszej minuty.

Po wygranym meczu w Kielcach trener Smuda był wyraźnie rozczarowany dyspozycją skrzydłowych: Sarkiego i Małeckiego. Nie wyklucza, ze obaj rozpoczną śledzenie meczu Śląsk – Wisła z poziomu ławki rezerwowych. W dobrej dyspozycji wydają się być byli piłkarze GKS-u Bełchatów Boguski i Garguła. W środku pola będziemy mogli pewnie jeszcze zobaczyć Cezarego Wilka, który znalazł się w kadrze na to spotkanie.

Śląsk Wrocław przeprowadził ciekawe transfery: Dudu Paraiba, Sebino Plaku czy Paixao to zawodnicy, którzy stanowią o sile ofensywnej wrocławskiego klubu. Dodając to tego szybkich Sobotę i Patejuka, niekwestionowanego przywódcę zespołu Sebastiana Milę trzeba naszych przeciwników potraktować bardzo poważnie. Zresztą sam Smuda skomentował ich czwartkowy sukces: Oglądałem cały mecz i byłem zaszokowany in plus Śląskiem, jak świetne rozegrali to spotkanie. Dawno nie widziałem tak grającego Śląska! Super! Mogli zwyciężyć nawet dwa, albo i trzy do zera. I tego im życzymy.

Jak będzie tym razem? Czy Wisła nie przegra trzeciego kolejnego meczu? Początek meczu w niedzielę o 18:00.

KRZYSIEK

Źródło: wislalive.pl

Po trzy punkty do Wrocławia: Śląsk - Wisła

3. August 2013,

W niedzielę piłkarze Wisły Kraków udadzą się na drugi z rzędu mecz wyjazdowy. Tym razem przyjdzie im się zmierzyć ze Śląskiem Wrocław, który w lidze spisuje się przeciętnie, żeby nie powiedzieć słabo, za to w europejskich pucharach potrafił ograć znaczenie silniejszy Club Brugge. Wisła – wreszcie z napastnikiem, dodatkowo podbudowana dramatycznym zwycięstwem z Koroną – zapowiada wyjazd po trzy punkty.


Jest napastnik! Chyba wszyscy odetchnęli z ulgą, kiedy Paweł Brożek oficjalnie parafował swój roczny kontrakt z „Białą Gwiazdą”. Mimo, iż „Broziu” miał kilkumiesięczny rozbrat z meczami, chociaż w naszym klubie przebywa zaledwie od kilku dni, jest pewniakiem do gry przeciwko drużynie z Wrocławia. Pytanie tylko, czy Brożek wykorzysta tę szansę już w niedzielę, no i na ile czasu starczy mu sił.

Franciszek Smuda nie jest zadowolony z gry obydwu skrzydłowych. Sarki i Małecki na ławce rezerwowych? W porządku, ale.. kto za nich?! Może i nie porywają formą w pierwszych meczach sezonu, ale są jedynymi w kadrze skrzydłowymi, innych nie mamy! Co prawda trener Smuda mógłby spróbować przesunąć na jedno ze skrzydeł Gargułę lub Boguskiego, na drugie Burligę, pytanie tylko, czy dadzą oni zespołowi więcej na bokach pomocy niż „Mały” i Sarki? Duże wątpliwości.

W kadrze meczowej znalazło się miejsce dla Cezarego Wilka, który czyni starania aby opuścić nasz klub. Zarówno Wilk jak i Smuda zgodnie twierdzą, że dopóki zawodnik związany jest z klubem kontraktem, dopóty będzie do dyspozycji trenera. A ten nie zamierza odsuwać go od drużyny.

Śląsk Wrocław – drużyna o dwóch twarzach. W lidze pokazuje to gorsze oblicze, bo bezbramkowy remis w Kielcach oraz porażka na własnym stadionie z „Jagą” chluby nie przynoszą. Piękniejszą twarz WKS-u widzimy za to w europejskich pucharach, gdzie Śląskowi wiedzie się dobrze, nadspodziewanie dobrze. Po kompromitacji Lecha i fatalnej grze Legii, nikt nie oczekiwał cudów od podopiecznych Stanislava Levy'ego, zwłaszcza, że rywala mieli najtrudniejszego z wszystkich naszych zespołów eksportowych.

Tymczasem piłkarze Śląska sprawili psikusa i ograli Belgów po dobrej grze. W porównaniu z poprzednim sezonem w składzie Śląska doszło do kilku istotnych zmian. Z nowo pozyskanych zawodników uważać trzeba na ofensywną dwójkę – Sebino Plaku i Marco Paixao. Zwłaszcza Paixao w pierwszych meczach w barwach Śląska pokazał, że potrafi grać w piłkę. Jest oczywiście także stara gwardia – Mila, Sobota, Kaźmierczak czy Patejuk. Mając w pamięci ostatnie mecze ze Śląskiem, piłkarze z Krakowa muszą zagrać rozważnie i agresywnie w drugiej linii, zostawiając jak najmniej miejsca swoim rywalom.

Śląsk Wrocław żyje przede wszystkim rewanżowym meczem z Club Brugge. To już nie te czasy, kiedy przyjazd krakowskiej Wisły był wydarzeniem numer jeden. Mecz z Wisłą jest trochę w cieniu i właśnie tutaj należy upatrywać szansy zdobycia trzech punktów. Dodając do tego formę Wrocławian w meczach ligowych i chęć rewanżu Wiślaków za zeszło sezonowe porażki ze Śląskiem… powinno być ciekawie!

Transmisja w Canal+ Family od 17.40. Początek meczu o 18.00.

Spotkanie poprowadzi pan Szymon Marciniak z Płocka.


wislakrakow.com

(sum91)


Źródło: wislakrakow.com

Śląsk myślami w Belgii, czy Wisła to wykorzysta? Przed meczem Śląsk - Wisła

W trzeciej kolejce ligowej piłkarzy krakowskiej Wisły czeka kolejny wyjazd. W poniedziałek piłkarzom Franciszka Smudy szczęśliwie udało się przywieźć komplet punktów z nieprzyjaznych Kielc. Teraz przed nami odwiedziny przyjacielskiego Wrocławia, ale na murawie tamtejszego Stadionu Miejskiego nasz zespół czeka o wiele trudniejsze zadanie. Bo też Śląsk potrafi grać w piłkę. I to bardzo dobrze, co udowodnił w czwartek, ogrywając na własnym stadionie, w meczu europejskich pucharów, belgijski Club Brugge.

Na tym spotkaniu wręcz wypada się na chwilę zatrzymać, bo Śląsk zagrał w nim znakomite zawody. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że było ono co najmniej tak dobre - o ile nie lepsze - w wykonaniu polskiego zespołu w pucharach - jak to, gdy Wisła ograła w kwalifikacjach Ligi Mistrzów bułgarski Liteks Łowecz 3-1. Wtedy także można było "piać" z zachwytu. I tylko wypada mieć nadzieję, że jednobramkowa zaliczka nie okaże się zbyt niska i wrocławski zespół także w rewanżu pokaże się ze znakomitej strony i awansuje do kolejnej pucharowej rundy. Tego szczerze należy piłkarzom prowadzonym przez Stanislava Levego życzyć.

I właśnie w cieniu tego rewanżu czeka nas niedzielny mecz, w którym czeski opiekun Śląska na pewno pożongluje składem, co zapowiadał zresztą już w pierwszym wywiadzie po meczu z Belgami. Oczywiście nie znaczy to, że Śląsk rywalizację z Wisłą "odpuści", tym bardziej, że poza niewątpliwym sukcesem w pucharach - w lidze trzeci zespół poprzedniego sezonu zaliczył niewątpliwy mały falstart. Po bezbramkowym remisie w Kielcach, Śląsk przegrał bowiem przed tygodniem na własnym stadionie 2-3 z Jagiellonią i choć emocji w tej potyczce nie brakowało, to choćby punktu wrocławianie za nie - nie dostali. Mają więc na swoim koncie ledwie jedno oczko i na kolejne straty nie zamierzają sobie pozwolić.

Na pewno warto też w tym miejscu przypomnieć, że Wisła niestety dla nas "leżała" w poprzednim sezonie wrocławianom. Przegraliśmy bowiem aż trzy z czterech meczów, w tym trzy z rzędu, dlatego wypadałoby tę serię przerwać. A szansa na pewno na to jest. I to nie tylko dlatego, że Śląsk nie zagra zapewne w najmocniejszym składzie. Wisła Franciszka Smudy to jednak zdecydowanie inna drużyna od tej, którą oglądaliśmy w sezonie poprzednim, a dodatkowo - znów we Wrocławiu zagra w naszych barwach Paweł Brożek! I choć "cudów" po nim spodziewać się nie można, to już sam ten fakt będzie musiał wpłynąć na uważniejszą grę wrocławskich defensorów.

Zapowiada nam się więc tym samym bardzo ciekawe spotkanie i wypada mieć nadzieję, że zgodnie z życzeniem Smudy - jego piłkarze rzeczywiście zagrają lepsze zawody, niż to miało miejsce w Kielcach. I tak jak zapowiedział - pojadą bez kalkulacji - po zwycięstwo. I z tą filozofią byłego selekcjonera trudno się nie zgodzić. Gdy bowiem walczysz o wygraną, gdy coś się nie uda - zremisujesz. Gdy grasz, żeby jak najmniej przegrać - na pewno nie wygrasz.

I właśnie zwycięstwa należy we Wrocławiu wiślakom życzyć, co też w tym miejscu robimy! Do boju Wisełka!


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Mecz przyjaźni: Śląsk Wrocław – Wisła Kraków

Data publikacji: 04-08-2013 09:30


Już dzisiaj drużyna Wisły Kraków zmierzy się w wyjazdowym spotkaniu ze Śląskiem Wrocław. Wrocławianie przystąpią do tego meczu podbudowani pucharowym zwycięstwem nad Club Brugge, Biała Gwiazda liczy natomiast na kolejne, po pokonaniu Korony, trzy punkty.

Obecny sezon w T – Mobile Ekstraklasie lepiej rozpoczęła drużyna Wisły. Biała Gwiazda zajmuje po dwóch kolejkach 4. miejsce w tabeli po bezbramkowym remisie z Górnikiem oraz zwycięstwie nad Koroną. Śląsk natomiast zgromadził jak do tej pory jeden punkt: remis w Kielcach i porażka na własnym stadionie z Jagiellonią Białystok.

Rywalizacja pomiędzy dwiema zaprzyjaźnionymi drużynami jest bardzo wyrównana. Pierwszy mecz odbył się w sezonie 1965/66 i zakończył… remisem 1:1. We wszystkich rozegranych do tej pory spotkaniach 23 razy zwyciężała Biała Gwiazda. Padło 11 remisów, w 24 meczach górą była drużyna Śląska, ale prześledzenie historii pojedynków pozwala wskazać Wiślaków jako skuteczniejszych, mają bowiem lepszy bilans bramek – strzelili Śląskowi 64 gole, tracąc 58.

W poprzednim sezonie krakowianie wygrali przy Reymonta 1:0 po bramce Ivicy Ilieva w końcówce spotkania. We Wrocławiu Śląsk zwyciężył jednak 3:0 po trafieniu Patejuka i dwóch golach Łukasza Gikiewicza. Ten ostatni nie będzie miał jednak okazji powtórzyć swojego wyczynu, gdyż latem przeniósł się do Omonii Nikozja.

Na trybunach będzie to mecz przyjaźni, na boisku – twarda walka o ligowe punkty. Śląsk Wrocław – Wisła Kraków, początek spotkania o godzinie 18:00.

Dawid Janik

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Tak gra Śląsk Wrocław

Data publikacji: 03-08-2013 12:03


Po zwycięstwie nad Club Brugge czapki z głów przed tymi, którzy trafnie wytypują wyjściową jedenastkę drużyny Śląska Wrocław na mecz z Białą Gwiazdą. Mając w perspektywie rewanż w Belgii już za niecały tydzień, i dwa dni do meczu z Wisłą Kraków, trener Stanislav Levy dokona niewątpliwie roszad.


Kto z mniej znanych zawodników pojawi się w niedzielnym meczu przyjaźni? Czas na analizę najbliższego rywala.

Bramka: W dwóch meczach obecnego sezonu Łukasz Gikiewicz kapitulował trzy razy i wszystkie trzy bramki Śląsk stracił w ostatnim meczu ligowym z Jagiellonią Białystok. Nie można jednak obarczać winą za utracone punkty golkipera Śląska. Stanislav Levy ma komfort wystawienia na tej pozycji dwóch bramkarzy bez utraty jakości gry pomiędzy słupkami. Czy będzie to nadal Gikiewicz, czy znany wszystkim kibicom Kelemen, czas pokaże.

Obrona: Tutaj trener Stanislav Levy, po rozwiązaniu kontraktu z Markiem Wasilukiem, nie będzie miał zbyt dużego pola manewru. Do środkowych obrońców dołączył kapitan zespołu Hapoel Be'er Sheva, Oded Gavish. To on prawdopodobnie zadebiutuje w meczu przeciwko Wiśle Kraków przed wrocławską publicznością. Jego partnerem powinien być ktoś z duetu Mariusz Pawelec - Adam Kokoszka. Przypuszczam, że może to być, wyższy od Pawelca, Adam Kokoszka. Plany trenera na pewno krzyżuje kontuzja barku Rafała Grodzickiego. Na prawej stronie obrony, możemy zobaczyć Tadeusza Sochę, który zmienił w drugiej połowie meczu z Bruggią Krzysztofa Ostrowskiego, natomiast na lewej jest możliwy występ Amira Spahica. Niewykluczone, że szansę otrzyma również utalentowany gracz, Robert Menzel.

Pomoc: Podobnie jak w obronie w tej formacji również może dojść do sporych zmian. Na boisku z pewnością zobaczymy Patejuka, pytanie tylko czy za Sebino Plaku czy za Waldemara Sobotę? Na pozycji defensywnego pomocnika powinniśmy natomiast zobaczyć Tomasza Hołotę. Śląsk gra systemem 1-4-2-3-1, ale nie sposób przewidzieć, czy w związku z rewanżowym spotkaniem z Club Brugge wrocławianie nie zmienią taktyki. Partnerem Hołoty powinien być Przemysław Kaźmierczak. Na lewym skrzydle Sebino Plaku na prawym Sylwester Patejuk. Jako ofensywny pomocnik może zagrać Marco Paixao, gdyż czymś oczywistym wydaje się oszczędzanie na rewanż z drużyną belgijską mającego ostatnio kłopoty ze zdrowiem kapitana Sebastiana Mili.

Atak: Jakub Więzik mógłby zagrać jako osamotniony napastnik, a co za tym idzie trener Levy mógłby ustawić Paixao tuż za nim, gdyż Więzik imponuje warunkami fizycznymi ,1.95 cm. Innym możliwym wariantem jest gra dwoma napastnikami. Trudno jednak cokolwiek przewidzieć, gdyż nadrzędnym celem dla Śląska w najbliższym czasie jest wygrana w czwartkowym meczu w Brugii i awans w europejskich rozgrywkach.

Łukasz Stupka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

Remis w meczu przyjaźni. Śląsk - Wisła 0-0

Wisła pojechała do Wrocławia na mecz ze Śląskiem, aby przełamać serię trzech kolejnych porażek z tym zespołem. I to się udało, bo wiślacy przywożą z tego wyjazdu jeden punkt, zremisowali bowiem po raz drugi w tym sezonie 0-0. Wydarzeniem tej potyczki jest bez wątpienia powrót do naszej drużyny Pawła Brożka, który pokazał się z niezłej strony, choć bramki - choć był blisko - nie zdobył.

Spotkanie ze Śląskiem "Biała Gwiazda" zaczęła z trzema zmianami, w stosunku do wygranego meczu z Koroną. Na ławkę powędrowali bowiem Patryk Małecki, Emmanuel Sarki, a także Paweł Stolarski. Ich miejsce zajęli wracający po kontuzji Marko Jovanović oraz Łukasz Burliga, a także i przede wszystkim Paweł Brożek. Co zrozumiałe - trener Franciszek Smuda, pod nieobecności "Małego" i "Manu", przede wszystkim przebudować więc musiał drugą linię. Z prawej jej strony biegać miał Łukasz Garguła, z lewej Michał Chrapek, a podwieszony za "Broziem" nękać defensywę gospodarzy planował Rafał Boguski.

I rzeczywiście udało mu się to jako pierwszemu, bo już w 2. minucie ładnie uderzył z dystansu, ale Rafał Gikiewicz świetnie przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. Zaraz potem swoją pierwszą okazję miał "Brozio", który po ładnej "klepce" wyszedł za linę obrony, ale nie udało mu się minąć piłką bramkarza gospodarzy.

Po tym niezłym początku - w wykonaniu wiślaków - coraz mocniej do głosu zaczęli jednak dochodzić faworyzowani gospodarze, a jako pierwszy sygnał ostrzegawczy dał Marco Paixão, który będąc w towarzystwie Gordana Bunozy i Jovanovicia wyskoczył od nich wyżej! Na nasze szczęście główka Portugalczyka minęła naszą bramkę.

Chyba też szczęśliwie dla nas w składzie Śląska brakowało od początku Waldemara Soboty, Sebino Plaku i Dudu Paraíby, których trener Stanislav Levý oszczędzał po czwartkowym meczu pucharowym z Club Brugge, bo gospodarzom bez tej wyróżniającej się trójki - zdecydowanie brakowało pomysłu na rozklepanie naszej defensywy. Stąd też zaczęły się mnożyć uderzenia piłkarzy Śląska z dystansu.

W 15. minucie bardzo mocno huknął Dalibor Stevanović, ale Michał Miśkiewicz odbił piłkę na róg. Dziewięć minut później nasz bramkarz zachował się podobnie, odbijając strzał z rzutu wolnego Sebastiana Mili. 31. minuta to z kolei próba sprzed pola karnego Sylwestra Patejuka, ale pomocnik Śląska uderzył w środek bramki, czym ułatwił zadanie Miśkiewiczowi.

Wiślacy odpowiedzieli na te akcje w 32. minucie, niestety nieudaną próbą Garguły, który nie odnalazł podaniem Brożka i piłka padła łupem czujnego Gikiewicza. "Gułę" i tak można jednak pochwalić, w przeciwieństwie do jego pozostałych kolegów z pomocy, którzy w komplecie zaliczali całe mnóstwo niedokładnych zagrań.

W końcówce I połowy dwa razy pokazał się jeszcze Tomasz Hołota. Najpierw jego strzał świetnie wyłapał jednak nasz bramkarz, a kolejny przeleciał nad naszą bramką i obydwa zespoły mogły zejść do szatni.

Z niej wyszły już bez Ostoji Stjepanovicia, którego zastąpił Małecki, zajmując swoje tradycyjne miejsce na lewej pomocy i przesuwając do środka - notującego tutaj wcześniej dużo niedokładności - Chrapka.

Wyżej Wisły przesunął się natomiast Śląsk, który widać było - zamierzał po przerwie przechylić losy tego meczu na własną korzyść. Pierwsi groźniej zaatakowali jednak wiślacy, ale Brożkowi nie udało się odwrócić ze strzałem w polu karnym. W odpowiedzi znów uderzył Hołota, ale piłka minęła naszą bramkę.

W 56. minucie powinno być już jednak 1-0 dla Wisły! Bunoza uciekł lewym skrzydłem i wypuszczony podaniem przez Małeckiego świetnie dograł na dalszy słupek do Boguskiego. Ten uderzył celnie, ale kapitalnie zachował się Gikiewicz, broniąc strzał wiślaka! Minutę później swoją szansę mógł mieć też "Brozio", ale nie udało mu się minąć Tadeusza Sochy. Gdyby tak się stało, byłby sam na sam z bramkarzem Śląska. W 58. minucie pokazał się z kolei Małecki, ale wywalczył jedynie rzut rożny. To były jednak trzy minuty, w których Wisła pokazała, że potrafi zagrozić swojemu rywalowi w ofensywie. Tym bardziej, że w 63. minucie z prawej strony dogrywał Łukasz Burliga i Śląsk sporo zawdzięcza ofiarnej interwencji swojego izraelskiego debiutanta - Odeda Gavisha, a która dała nam kolejny rzut rożny. Po kolejnym zaś takim stałym fragmencie gry, w 66. minucie, tylko metra zabrakło Brożkowi, który główkował mniej więcej tyle od bramki Śląska.

Trener gospodarzy dał jednak w końcu mocniejszy sygnał do ataku swojej drużynie, posyłając do boju wspomnianych wyżej Paraíbę i Sobotę. I na tych dwóch zawodnikach bardzo szybko kartki zarobili Burliga i Bunoza, a Śląsk przejął w kolejnych minutach ponownie inicjatywę w tym meczu. Potwierdzeniem tego była ładna akcja w 75. minucie, po której Miśkiewicz musiał się wykazać, odbijając strzał Soboty, po którym sytuację wyjaśnił asekurujący go Burliga.

W 78. minucie znów pokazał się Sobota, którego nieudanym wślizgiem starał się zatrzymać Bunoza i naprawdę niewiele po nim brakowało, aby skończyło się to "jedenastką" dla gospodarzy! Sędzia mógł ją zresztą odgwizdać!

Śląsk miał więc coraz większą przewagę i groźnie zaatakował też trzy minuty później. Tyle, że dobre podanie źle przyjął Paixão i szansa gospodarzom przepadła.

Zniknął zresztą już też całkiem, w ostatnich minutach tej potyczki, pomysł Wisły na ofensywę. Nasz zespół już tylko bronił bowiem bezbramkowego remisu. W naszej zaś bramce znów dobrze spisał się natomiast Miśkiewicz, odbijając uderzenie z rzutu wolnego Mili.

I jak się okazało - była to ostatnia groźna akcja tego meczu, który zakończył się chyba jednak sprawiedliwym remisem. Bo choć częściej przeważał Śląsk, to właśnie Wisła miała najgroźniejszą okazję - gdy Gikiewicz obronił strzał Boguskiego. Punktujemy więc w trzecim kolejnym meczu, co na pewno uznać trzeba za plus. I choć pewnie chcielibyśmy więcej, to ten punkt trzeba na pewno uszanować.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Wisła Kraków zremisowała ze Śląskiem Wrocław

Dodano: 2013-08-04 20:45:25 (aktualizacja: 2013-08-07 13:34:54)

Marco / WislaLive.pl

Prowadzona przez Franciszka Smudę drużyna Wisły Kraków zremisowała w wyjazdowym spotkaniu 3 kolejki T-Mobile Ekstraklasy ze Śląskiem Wrocław 0:0.

Dla „Białej Gwiazdy” było to trzecie spotkanie bez porażki (2 remisy, 1 wygrana), z kolei dla wrocławian trzeci mecz bez wygranej (2 remisy i 1 porażka).

Szkoleniowiec krakowian zdecydował się w tej potyczce nie tylko na zmiany personalne, ale także na przejście z ustawienia 1-4-5-1 na system 4-4-2. Jednym z jego napastników był Paweł Brożek, który założył trójkolorowy trykot ponownie po przerwie trwającej od 28 listopada 2010 roku aż do dziś.

Wisła w pierwszych dziesięciu minutach dwa razy była bliska pokonania Gikiewicza. W 2 minucie precyzji zabrakło Rafałowi Boguskiemu, a chwilę potem na rzut rożny wybronił wrocławski golkiper kombinację duetu Brożek - Chrapek. Śląsk próbował odgryźć się próbami Paixao, Patejuka, Hołoty czy Stevanovicia, ale albo próbom tym brakowało wykończenia, albo na wysokości zadania stawał Michał Miśkiewicz.

Po zmianie stron w ekipie gości na placu gry pojawił się Patryk Małecki. Popularny "Mały" ładnie dośrodkował z kornera na głowę Pawła Brożka, lecz i tym razem na tablicy świetlnej zamiast cyfry 1 widniało 0. Kilka minut wcześniej najlepszą chyba okazję dla Wisły zaprzepaścił Boguski, obsłużony dobrym dograniem przez Bunozę.

Podobnie jak w pierwszych czterdziestu pięciu minutach, im dłużej trwała dana połowa meczu, tym bardziej uaktywniał się w ofensywie Śląsk. Gospodarze w ostatnim kwadransie batalii zaniepokoili Miśkiewicza celnymi uderzeniami Soboty i Mili, a także nieznacznie chybionymi próbami Gavisha i ponownie Soboty. Po jednej z kreacji miejscowych dobrze zachował się też Łukasz Burliga, umiejętnym blokiem stopując atak Mili, Paixao oraz Soboty.

Tzw. "zero z tyłu" Wiślaków to po raz kolejny w mniejszym czy też większym stopniu zasługa "generała trójkolorowej defensywy" Arkadiusza Głowackiego, który we Wrocławiu rozegrał w barwach BG ekstraklasowy mecz nr 226, równając się nie tylko pod tym względem z Adamem Musiałem, ale też "wskakując" do najlepszej 10 w całej 107 letniej historii 13 krotnych mistrzów Polski.

Śląsk Wrocław - Wisła Kraków 0:0

Śląsk Wrocław: Gikiewicz – Ostrowski, Gavish, Kokoszka, Spahić (64’ Dudu) – Socha (67’ Sobota), Stevanović, Mila, Hołota, Patejuk – Paixao (85’ Plaku)

Wisła Kraków: Miśkiewicz – Burliga, Jovanović, Głowacki, Bunoza – Garguła, Stjepanović (46’ Małecki), Nalepa (85’Wilk), Chrapek – Boguski, Brożek (73’ Sarki)

Żółta kartka: Socha, Ostrowski, Hołota(Śląsk) Stjepanović, Burliga, Bunoza, Chrapek (Wisła) Sędziował: Szymon Marciniak z Płocka

Źródło: wislalive.pl

Bez goli we Wrocławiu

4. August 2013,

W poprzednich ligowych meczach Wisły i Śląska padło po pięć goli, tym razem obie drużyny nie znalazły drogi do bramki. Gola nie zdobył także powracający do Wisły Paweł Brożek. Piłkę meczową miała Wisła i Rafał Boguski, Śląska uratował jego imiennik Gikiewicz.


Wisła rozpoczęła mecz bez Patryka Małeckiego, Emmanuela Sarkiego i Pawła Stolarskiego. Rolę fałszywych skrzydłowych pełnili Garguła z Nalepą, a za napastnikiem, Pawłem Brożkiem zagrał Rafał Boguski. Do wyjściowej jedenastki wrócił Marko Jovanović.

Śląsk w tygodniu rozegrał bardzo dobry mecz w eliminacjach Ligi Europy z Club Brugge. Trener Levy postanowił dać odpocząć pięciu zawodnikom, w tym świetnemu ostatnio Waldemarowi Sobocie czy Dudu Paraibie.

Już w 2. minucie bramkarza Śląska próbował zaskoczyć Rafał Boguski, decydując się na techniczny lob z 25 metrów. Gdyby piłka szła bardziej do boku bramki, Gikiewicz miałby jeszcze większe problemy, zdecydował się przenieść piłkę nad poprzeczką. Z rzutu rożnego centrował Garguła, lecz Bunoza nie sięgnął piłki, choć miał dużo miejsca do oddania strzału.

Śląsk przeprowadził pierwszą akcję w 7 minucie, ale po zamieszaniu w naszym polu karnym czujnie zachował się Miśkiewicz. Minutę później pokazał się Paweł Brożek, przeprowadzając dwójkową akcję z Michałem Chrapkiem. Pomocnik Wisły świetnie, w tempo i technicznie odegrał górą nad obroną Śląska i Brożek znalazłby się przed Gikiewiczem, gdyby lepiej opanował piłkę. Dał się jednak wyrzucić za bardzo do lewej stronie i ostatecznie uzyskał tylko rzut rożny.

Naprawdę groźniej zrobiło się pod bramką Wisły w 11 minucie. Po centrze z lewej strony Marco Paixao wygrał pojedynek główkowy z dwoma wyższymi od niego bałkańskimi obrońcami Wisły: Jovanoviciem i Bunozą. Na szczęście uderzył obok bramki Miśkiewicza. Gospodarze kilkukrotnie odpowiedzieli strzałami z dystansu. Zaczął mocno w 15 minucie z drugiej linii Stevanović i Miśkiewicz z pewnymi kłopotami wybił na róg. Po kolejnych sześciu minutach bramkarz Wisły nie miał problemu ze strzałem zza pola karnego Tomasza Hołoty - piłka została uderzona mocno, ale w środek - pewny chwyt Miśkiewicza zapobiegł niebezpieczeństwu. Więcej kłopotów sprawiło mu uderzenie z rzutu wolnego Sebastiana Mili w 24 minucie, ale wybicie do boku było takie jak należy.

Śląsk nie prowadził huraganowych ataków, ale stopniowo zyskiwał przewagę, dłużej utrzymując się przy piłce na naszej połowie. W Wiśle widzieliśmy kilka centr ze strony Łukasza Garguły, niezłych jakościowo, ale partnerzy nie potrafili dojść do piłki. Za to groźniej zrobiło się po akcji Śląska lewą stroną, po której na wprost bramki znalazł się Patejuk i na szczęście uderzył w Miśkiewicza.

Po tej akcji Wisła nieco przesunęła się do przodu, kilkukrotnie rozegrała akcję na połowie rywala, ale brakowało i dokładności, i zdecydowania. Brak skrzydłowych dawał o sobie znać i w 40 minucie trener Smuda posłał do rozgrzewki Małeckiego i Sarkiego. Nim to zrobił bardzo mocny strzał z 22 metrów oddał Tomasz Hołota. I tym razem szczęścia nie zabrakło Miśkiewiczowi, bo piłka uderzona została wprost w niego. Chwyt Miśkiewicza bez zarzutu.

Pięć minut później znów dał o sobie Hołota, który zdołał opanować niezbyt łatwą piłkę od Mili i uderzył z półobrotu nad poprzeczką naszej bramki.

Śląsk do przerwy grał dużo efektywniej, wypracowywał sobie pozycje do oddania strzału, choć były to głównie uderzenia zza pola karnego. W efekcie gospodarze strzelali aż 10-krotnie na naszą bramkę, ale 4-krotnie wprost w Miśkiewicza, raz przy słupku Mila, ale Miśkiewicz obronił, a 5-krotnie niecelnie. Wisła zaczęła od jednego uderzenia w światło bramki w wykonaniu Rafała Boguskiego, a później by nie być w stanie oddać żadnego strzału do końca pierwszej połowy. Główny powód? Ataki zbyt małą ilością zawodników.

Na zbyt asekuracyjną grę swojej drużyny trener Smuda zareagował wpuszczając w przerwie Małeckiego za Stjepanovicia. Początek drugiej połowy dla Wisły: w 50 minucie brakło trochę dokładności Brożkowi przy wycofaniu na piąty metr do Boguskiego. Trzy minuty później Socha "zdjął" piłkę z nogi Brożkowi w polu karnym gdy ten składał się do strzału z powietrza.

W 56 minucie Wisła stworzyła sobie stuprocentową sytuację. Kontrę uruchomiło odebranie piłki Sebastianowi Mili, Małecki uruchomił biegnącego lewą stroną Bunozę, ten z pierwszej piłki zagrał do środka gdzie akcję zamykał Boguski. Strzelał poprawnie, ale to co zrobił Gikiewicz... bramkarz Śląska fenomenalnie obronił wyciągniętą do góry prawą ręką. Minutę później lepiej zagraną z połowy piłkę powinien wykorzystać Brożek. Miał przed sobą tylko bramkarza i Tadeusza Sochę, próba minięcia obrońcy Śląska nie powiodła się.

Wisła wciąż nacierała. W 63 minucie Gavish zablokował ostrą centrę po ziemi Burligi i piłka minęła bramkę Śląska w bliskiej odległości. Po dwóch minutach z rzutu rożnego głową uderzał... Paweł Brożek! Wygrał pojedynek powietrzny z Ostrowskim i przestrzelił minimalnie, centymetry od słupka.

Śląsk ocknął się w 75 minucie, 120 sekund po zejściu z boiska Pawła Brożka, którego zmienił Emmanueal Sarki. Paixao rozegrał piłkę z Sobotą, ten ostatni oddał dobre uderzenie z pierwszej piłki, lecz Miśkiewicz nie dał się zaskoczyć.

Ostatni kwadrans należał do gospodarzy, których w ofensywie wsparł rezerwowy Sobota. Właśnie on przeprowadził bardzo groźną akcję w 78 minucie, po której jego strzał przyblokował Głowacki. Moment wcześniej wślizg na szarżującego Sobotę wykonał Bunoza i komentatorzy uznali, że Śląskowi należał się w tej sytuacji rzut karny. My mamy duże wątpliwości: co prawda atak Bunozy był bardzo nierozważny, ale po pierwsze wydaje się, że musnął piłkę, a po drugie, jeśli doszukiwać się kontaktu między nogą obrońcy Wisły a gracza Śląska, to Sobota nadepnął na stopy interweniującego Bunozy. Sytuacja nie była więc aż tak ewidentna, jak opisywali ją sprawozdawcy.

W końcówce Śląsk nie nacierał już tak zdecydowanie. Piłkę po strzale Mili z rzutu wolnego Michał Miśkiewicz wolał odbić do boku niż łapać, ale interwencja była pewna. W 89 minucie Sobota uderzył obok bramki i była to ostatnia groźniejsza sytuacja meczu zakończonego podziałem punktów. Meczu, w którym przewagę miał Śląsk, ale nie umiał jej udokumentować golem. "Piłkę meczową" miała jednak Wisła.

Śląsk Wrocław - Wisła Kraków 0:0

Żółte kartki: Socha, Ostrowski, Hołota (Śląsk) - Stjepanović, Burliga, Bunoza, Chrapek (Wisła)

Śląsk: Rafał Gikiewicz - Krzysztof Ostrowski, Oded Gavish, Adam Kokoszka, Amir Spahić (64 min - Dudu Paraiba) - Tadeusz Socha (67 min - Waldemar Sobota), Dalibor Stevanović, Sebastian Mila, Tomasz Hołota, Sylwester Patejuk - Marco Paixao (86 min - Sebino Plaku)

Wisła: Michał Miśkiewicz - Łukasz Burliga, Marko Jovanović, Arkadiusz Głowacki, Gordan Bunoza - Łukasz Garguła, Ostoja Stjepanović (46 min - Patryk Małecki), Michał Nalepa (85 min - Cezary Wilk), Michał Chrapek - Rafał Boguski, Paweł Brożek (74 min - Emmanuel Sarki)

Sędzia: Sz. Marciniak (Płock)


wislakrakow.com

(redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Nienaruszona obrona Śląska, remis w meczu przyjaźni

Data publikacji: 04-08-2013 19:59


Podopieczni trenera Franciszka Smudy wywalczyli we Wrocławiu jeden punkt, odnotowując drugi remis w obecnych rozgrywkach T-Mobile Ekstraklasy.

Od zmian personalnych rozpoczęli spotkanie Wiślacy, gdyż opiekun Wiślaków posadził na ławce rezerwowych Małeckiego i Sarkiego. Już w 2. minucie rywalizacji do głosu doszli krakowianie za sprawą Boguskiego, który próbował pokonać Gikiewicza technicznym strzałem, lecz futbolówka wylądowała nad poprzeczką Śląska. Pięć minut później przed szansą stanęli gospodarze pojedynku, ale Pixao nie zdołał opanować piłki po dośrodkowaniu Mili z rzutu rożnego.


W 9. minucie ładną akcją popisali się Brożek oraz Chrapek, rozklepując obronę wrocławian, lecz na posterunku znajdował się Gikiewicz, który zdążył wybić piłkę na rzut rożny. Sto dwadzieścia sekund później ponownie groźnie zrobiło się w polu karnym Miśkiewicza, bowiem precyzyjne podanie od Patejuka otrzymał Pixao, ale strzał głową napastnika Wojskowych był minimalnie niecelny. Siedem minut później na strzał z dystansu zdecydował się Stevanović, lecz piłkę na róg posłał golkiper spod Wawelu.

Po upływie trzydziestu minut uaktywnił się Śląsk, lecz uderzenie Patejuka na raty złapał Miśkiewicz. Chwilę później ponownie w dobrej sytuacji znalazł się Pixao, lecz i tym razem Portugalczyka czyhającego na błąd Białej Gwiazdy uprzedziła defensywa spod Wawelu. Jeszcze przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę z dobrej strony pokazał się Hołota, decydując się na strzał, ale obrońca z Wrocławia nie wykorzystał jednak zagrania Mili.

Po zamianie stron, w 56. minucie, piłkarze trenera Franciszka Smudy powinni prowadzić 1:0, bowiem włączający się do akcji Bunoza zacentrował wprost pod nogi Boguskiego, jednak napastnik ze stolicy Małopolski nie zdołał pokonać Gikiewicza. Chwilę później w roli głównej wystąpił Brożek, ale atak napastnika Wisły odparł Socha.

W 66. minucie realnej szansy na objęcie prowadzenia nie wykorzystał Brożek, uderzając głową minimalnie obok słupka Śląska po wrzutce Małeckiego z rzutu rożnego. Dwie minuty później świetne podanie za wiślackich obrońców posłał Mila, ale Patejukowi w oddaniu strzału przeszkodził Głowacki. Piętnaście minut przed końcem regulaminowego czasu gry do pracy wzięli się gospodarze, którzy za prawą Soboty próbowali przechytrzyć Miśkiewicza. Bramkarz Wisły zdołał jednak złapać na raty futbolówkę po strzale piłkarza gospodarzy.

W 77. minucie w polu karnym krakowian zatańczył z piłką Sobota, lecz gości przed utratą bramki uchronił golkiper ze stolicy Małopolski. Dwie minuty później, po krótko rozegranym rzucie rożnym, minimalnie nad bramką Białej Gwiazdy futbolówkę po uderzeniu głową posłał Gavish. Osiem minut przed końcem spotkania trójkową akcję zaprezentowali Mila, Pixao oraz Sobota, lecz uderzenie jednego z graczy Śląska zablokował Burliga. Chwilę później bramkarza gości próbował pokonać strzałem z rzutu rożnego Mila, ale Miśkiewicz sparował piłkę. W ostatnich minutach potyczki zawodnicy Wojskowych uparcie dążyli do wyznaczonego celu, jednak strzał Soboty w ostatnich sekundach okazał się niecelny.

Śląsk Wrocław – Wisła Kraków 0:0

Śląsk Wrocław: Gikiewicz – Ostrowski, Gavish, Kokoszka, Spahić (64’ Dudu) – Socha (67’ Sobota), Stevanović, Mila, Hołota, Patejuk – Paixao (85’ Plaku)

Wisła Kraków: Miśkiewicz – Burliga, Jovanović, Głowacki, Bunoza – Garguła, Stjepanović (46’ Małecki), Nalepa (85’Wilk), Chrapek – Boguski, Brożek (73’ Sarki)

Żółta kartka: Socha, Ostrowski, Hołota(Śląsk) Stjepanović, Burliga, Bunoza, Chrapek (Wisła)

Sędziował: Szymon Marciniak z Płocka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Po ostatnim gwizdku: Śląsk Wrocław 0:0 Wisła Kraków

Wpisany przez Krzysiek

niedziela, 04 sierpnia 2013 19:10


Trener Smuda jak obiecał, tak wystawił wracającego do Wisły Pawła Brożka. Na ławce usiedli Małecki i Sarki. Trener Levy zdecydował się na 5 zmian w wyjściowej jedenastce, w porównaniu do czwartkowego meczu z europejskich pucharów. To już drugi bezbramkowy remis obu drużyn, w trzecim ligowym meczu.

Decyzją trenera Smudy lekarstwem na skrzydłach po słabszym występie Małeckiego z Sarkim w meczu z Koroną, mieli być Garguła z Boguskim. Bramki zdobywać miał Brożek. Ataki rozbijać mieli dwaj pewniacy w środku Stjepanović i Nalepa. Wisła jechała do Wrocławia zgarnąć 3 punkty.

Wisła zaczęła z animuszem. 2. minuta: i groźnie zza pola karnego uderzył Boguski. Piłkę zmierzająca pod poprzeczkę zdołał jednak wybić na rzut rożny (bramkarz). Już w 8. minucie po powrocie do Wisły swoją pierwszą okazję bramkową miał Paweł Brożek. Znalazł się w doskonałej sytuacji w polu karnym, lecz nie zdołał opanować piłki, co pozwoliło na skuteczną interwencję Gikiewiczowi. Po 10 minutach WKS doszedł do głosu. Pomimo asysty Jovanovica i Bunozy, Paixao zdołał oddać groźny strzał głową po dośrodkowaniu z lewej strony boiska. 5min później Stevanović silnym strzałem z ok. 25. metra sprawił sporo problemów z obroną Miśkiewiczowi. 17. min - pierwsza indywidualna kara dla zawodnika Śląska. Kuriozalną ręką popisał się Tadeusz Socha. Po naporach Śląska Wisła doszła do głosu dopiero po 20. minucie. W przeciągu dwóch minut dwa razy zabrakło tylko siły i dokładności Boguskiemu przy ostatnim podaniu. Gdyby nie to, byłoby groźnie pod bramka Śląska. Za chwilę Mila z rzutu wolnego zmusił Miśkiewicza do wybicia piłki na rzut rożny. Śląsk wraz z upływem czasu zaczął coraz mocniej naciskać na Wiślaków. Na szczęście wszystkie strzały Wrocławian szły albo w środek bramki, albo były niecelne. Nieliczne wyjścia pod pole karne Śląska kończyły się niedokładnymi dośrodkowaniami Garguły, Boguskiego i Burligi. W 36. minucie wyrównał się stan kar indywidualnych. Ostre wejście Stjepanovica sędzia ukarał żółtym kartonikiem. Wisła zyskała napastnika w postaci Brożka, ale kompletnie nie ma pomocników. Odcięty od podań Paweł często schodził w głąb pola rozgrywać piłkę. Na 7 minut przed końcem pierwszej połowy trener Smuda zauważywszy, że kompletnie nie sprawdzają się skrzydła w postaci Boguskiego i Garguły, zlecił rozgrzewkę Sarkiemu i Małeckiemu. Pierwsza połowa kończy się bezbramkowo, jednak z miażdżącą przewagą strzałów 10:1 na korzyść gospodarzy.

Po zmianie stron od początku na boisku pojawił się Patryk Małecki za po raz kolejny zupełnie bezproduktywnego Stjepanovica. Jego wejście sporo ożywiło wiślackie „przody”. 55min Małecki do Bunozy. Bunoza idealnie wzdłuż bramki na 4. metr wystawił patelnię Boguskiemu. Boguski jednak przyzwyczaił wszystkich fanów Wisły, że pusta czy nie pusta bramka on trafiać nie zamierza. Od tego momentu jakby rozdrażnieni nieporadnością swojego kolegi, Wiślacy mocniej przycisnęli Wrocławian. Coraz częściej znajdując się w okolicach pola karnego. Niestety optyczna przewaga nie przekładała się realnie na wynik. Po ok. 25 minutach dość ciekawej gry, tempo i jakakolwiek atrakcyjność spotkania zupełnie siadła. Gra się mocno zaostrzyła i toczyła głównie w środku pola, z nielicznymi zrywami skrzydeł obu drużyn. W 70. minucie żółta kartką został ukarany Burliga. Nie radząc sobie z uciekającym zawodnikiem Śląska ratował się powaleniem na ziemię rodem z rugby. Na nic zdało się ostrzeżenie z pierwszej połowy za identyczny faul. 2min później Bunoza obejrzał żółtą kartkę za przytrzymywanie przeciwnika za koszulkę. 75. minuta - dobra dwójkowa akcja Wrocławian i z trudem Miśkiewicz wybrania strzał Soboty. Kilka minut później Bunoza na pograniczu rzutu karnego naprawia nieporadność swoich kolegów – Sobota, gdyby tylko się przewrócił sędzia mógłby odgwizdać jedenastkę. 83. minuta - w końcu dał się zauważyć na boisku Michał Chrapek – faul i żółta kartka. W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry żółtą kartkę za agresywny faul na Bunozie dostał Ostrowski. 92. minuta - Hołota też zapragnął odnotowania w protokole - żółta kartka. Końcówka fatalna w wykonaniu obu zespołów.

Mecz wyrównany. Raz jedni, raz drudzy zdobywali się na krótkotrwałe zrywy. Wprawdzie to Śląsk miał miażdżącą przewagę w strzałach 20:4, ale to Wiślacy mieli lepsze okazje do wygrania tego meczu. Wisła wprawdzie odnotowuje trzeci mecz bez porażki, ale niedosyt pozostaje spory - tylko 5 punktów.

Śląsk Wrocław - Wisła Kraków 0:0

ŚLĄSK: Gikiewicz , Ostrowski, Gavish, Kokoszka, Spahić (65' Paraiba), Stevanović, Hołota, Socha (68' Sobota), Mila, Patejuk,Paixao (86' Plaku).

WISŁA: Miśkiewicz - Burliga, Głowacki, Jovanović, Bunoza, Stjepanović (46' Małecki), Nalepa (86' Wilk), Garguła, Chrapek, Boguski, Brożek (73' Sarki).


Źródło: skwk.pl

Najlepsze/najgorsze po meczu ze Śląskiem

Wpisany przez Tomek

środa, 07 sierpnia 2013 18:48



Najlepsze: mamy napastnika

Wrócił Paweł Brożek i pierwszy raz odkąd Genkowowi znudziło się granie dla Wisły mamy napastnika, który sieje popłoch między obrońcami i dochodzi do sytuacji w polu karnym. Wielu pewnie się nie zgodzi i powie, że najlepszy po tym meczu jest wywalczony 1 punkt, a nie napastnik, który nie trafia ani raz w bramkę. Ja pójdę chętnie z tymi osobami o zakład, że nowy numer na koszulce Brożka, to liczba bramek, jaką ustrzeli w tym sezonie.


Najgorsze: nie mamy defensywnego pomocnika

Radosław Sobolewski trafia do jedenastki kolejki i strzela jedną z piękniejszych bramek w karierze w Ekstraklasie. Niestety nie dla Wisły. My mamy procesującego się z Wisłą Cezarego Wilka, grającego póki co na poziomie 1. ligi Stjepanovicia i Fabiana Burdenskiego, o którym wciąż nie wiadomo czy traktować go poważnie, bo sam Franciszek Smuda mówi, że jest to chłopak z którym musi przez rok popracować, żeby coś z niego zrobić. Oby rozkręcił się Nalepa.

Źródło: skwk.pl

Minuta po minucie

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Stanislav Levy trener Śląska wroclaw:

- Został niedosyt, bo chcieliśmy zdobyć trzy punkty. Myślę jednak, że drużyna, która ma w nogach ciężki pucharowy pojedynek, pokazała dzisiaj charakter. W ogóle mamy teraz ciężki terminarz, bo już w czwartek czeka nas rewanżowe spotkanie w Belgii z Brugge, a w niedzielę wyjazd do Szczecina.

- Musiałem przed meczem dokonać kilku zmian, więc problem z rotacją pozostaje niezmienny. Chcieliśmy ten mecz wygrać, ale złego słowa na swoją drużynę powiedzieć nie mogę. Nie było sensu, byśmy w końcówce spotkania rzucali się do ataku, bo to narażało nas na kontry i stratę bramki.

- Nie krytykuję nigdy zawodników osobiście. Wszystkie uwagi przekazuję im osobiście w szatni. Oded Gavish zagrał dobry mecz w swoim debiucie w Śląsku, ale cozekuję od niego więcej.

Franciszek Smuda trener Wisły Kraków:

- Jak zobaczyłem ostatni mecz pucharowy Śląska, to byłem pełen obaw. Chcieliśmy jednak podobnie jak gospodarze ten mecz wygrać. Wrocławianie stworzyli bardzo dobry zespół, który jest ciężkim przeciwnikiem dla każdego. To już nie jest ten sam Śląsk, który pamiętam z czasów w Lechu. Z racji, że jest to zupełnie inna ekipa akceptuję ten remis.

- Mimo, że był to wyjazdowy mecz to podział punktów nie cieszy prezesa, bo on lubi wygrywać. Myślę jednak, że to jest dobry start – dwa mecze wyjazdowe i 4 punkty.

- W szatni mówiłem, że wolałem grać na starym stadionie. Tam miałem więcej szczęścia. Ten jest póki co jak zaczarowany. Jednak jeśli ma się dobry zespół i dobrze on gra, to nie ma zaczarowanych stadionów. Oby następnym razem było lepiej.

- Pawłowi Brożkowi brakuje jeszcze ogrania z zespołem. Fizycznie jeszcze nie jest przygotowany na 100%. Myślę jednak, że mecze pozwolą mu dojść do formy i odzyska szybkość i świeżość. Będziemy mieć z niego jeszcze duży pożytek, bo to dobry napastnik.

Źródło: skwk.pl

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Paweł Brożek: - Jak będzie dobra gra, to będą bramki

- Gdyby nie było tremy, to trzeba byłoby kończyć z piłką. Miałem tremę, czułem się jak debiutant, jednak gdy się wychodzi na mecz, to zapomina się o takich sprawach i głównie koncentrowałem się na tym, żeby jak najlepiej się zaprezentować - powiedział po pierwszym meczu w naszych barwach, po ponad 2,5-letniej przerwie, Paweł Brożek.

- Nie wyglądało to źle. Wszedłem od wtorku na zajęcia z drużyną. W tamtym tygodniu nadrabiałem zaległości wydolnościowe, więc po kilku dniach treningów nie jest źle - mówił natomiast, pytany o swoje przygotowanie fizyczne.

- Taką mieliśmy taktykę - powiedział natomiast pytany, o brak na początku meczu w naszym składzie klasycznych skrzydłowych. - W I połowie, gdybyśmy dobrze pograli piłką, cierpliwie i przede wszystkim dokładnie, to otwierały nam się szanse żeby skontrować Śląska. Natomiast w II połowie było już więcej miejsca na boisku, niestety nie potrafiliśmy tego wykorzystać - dodał.

- O stary numer nie walczyłem. Zapytałem się Burdenskiego, odmówił, przyjąłem to z pokorą, wziąłem 11. Na razie myślę o tym, żeby jak najlepiej przygotować się do kolejnego meczu, żeby nadrobić zaległości, a jak będzie dobra gra, to będą bramki - mówił ponadto "Brozio".

Na zakończenie wywiadu napastnik Wisły został zapytany o to, czy dołączy do niego w Wiśle, drugi Brożek, czyli Piotr.

- Nie do mnie to pytanie. Ja oczywiście marzę o tym, żeby założyć koszulkę ponownie ze swoim bratem - zakończył.

Źródło: Canal+

Źródło: wislaportal.pl

Boguski: Z Jagiellonią o zwycięstwo

Data publikacji: 04-08-2013 23:29


Tuż po spotkaniu ze Śląskiem Wrocław Rafał Boguski odpowiedział dziennikarzom na kilka pytań.

Największe zainteresowanie wzbudziła niewykorzystana w drugiej połowie stuprocentowa okazja do strzelenia gola. Po znakomitym podaniu Bunozy napastnik Wisły trafił w Rafała Gikiewicza. „Powinienem strzelić i naprawdę nie wiem, dlaczego to nie wpadło. Zadecydował ułamek sekundy, chciałem strzelić obok bramkarza, ale tak się złożyło, że wystawił rękę i skutecznie obronił" - wyjaśniał niefortunny strzelec.

„W pierwszej połowie to Śląsk przeważał, mieli więcej sytuacji. My doszliśmy do głosu po przerwie" - analizował spotkanie Rafał. „Wisła starała się szybko rozgrywać piłkę w pierwszej odsłonie, jednak brakowało ostatniego, dobrego podania. Niedokładność wynikała z nerwowości, na treningach, gdy nie ma presji, gra wychodzi nam dużo lepiej."

Oczy wielu kibiców skierowane były w tym meczu na powracającego do Wisły Pawła Brożka i jego komunikację z Rafałem Boguskim. Brożek przyznał, że jego dzisiejszy występ można traktować jak ponowny debiut, więc mimo kilku lat spędzonych na boiskach odczuwał tremę. „Z Pawłem współpracowało mi się dobrze. Potrzebowaliśmy właśnie takiego napastnika" – dodał Rafał. „Cieszę się, że to jest Paweł, z którym dobrze się znamy. Kilka podań już dzisiaj wymieniliśmy."

Rafał, zapytany o ocenę gry Wisły, powiedział: „Pozytywne jest to, że w dwóch meczach nie straciliśmy bramki. Musimy jednak poprawić grę w ofensywie. Z Jagiellonią gramy o zwycięstwo!" - zakończył z przekonaniem.

Dawid Janik i Łukasz Stupka

Biuro Prasowe Wisły Kraków


Źródło: wisla.krakow.pl

Bunoza: Mam nadzieję na sześć „oczek"

Data publikacji: 05-08-2013 12:41


Podczas wczorajszego meczu we Wrocławiu Gordan Bunoza wykazał się nie tylko w obronie. To po jego podaniu Rafał Boguski znalazł się w doskonałej sytuacji i mógł zapewnić Wiśle trzy punkty.

„Nie ukrywam, że grało mi się dobrze we Wrocławiu, choć zawsze może być lepiej. Podanie do Bogusia znaczyłoby więcej, gdyby udało nam się zdobyć bramkę. Mecz był wyrównany i… otwarty, gdyż oba zespoły miały okazje do zdobycia bramki” – stwierdził Bunoza.

Mało brakowało, a obrońca Wisły musiałby zejść z murawy przed zakończeniem spotkania. Przez dłuższy czas przebywał bowiem poza boiskiem, opatrywany przez lekarzy. „Zostałem uderzony w nogę i miałem stłuczoną kość, ale wszystko jest w porządku” - tłumaczył.

Ostatnie wyniki napawają Gordana optymizmem. „Dwa mecze wyjazdowe pod rząd były dla nas ciężkie i dlatego uważam, że zdobyte w nich cztery punkty to niezły wynik” - mówił.

„Teraz skupiamy się na spotkaniu z Jagiellonią. Zrobimy wszystko, żeby zdobyć trzy punkty. Jest to dla nas bardzo ważne. Szczerze mówiąc, mam nadzieję na sześć „oczek” w kolejnych dwóch meczach w Krakowie!” - zakończył swoją wypowiedź.

Dawid Janik

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Podsumowanie 3. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

Po trzech kolejkach ligowych już tylko jeden zespół ma komplet punktów i jest to Legia Warszawa. Przegrały bowiem jej dotąd towarzyszące Piast i Jaga, a wszystko to można żartobliwie powiedzieć, że dlatego, bo w przeciwieństwie do warszawiaków swoje mecze grały na wyjazdach. Była to bowiem kolejka gospodarzy, aż pięć meczów zakończyło się ich wygranymi i tylko grające w delegacji: Pogoń, Wisła i Lech wyłamały się z tego schematu - remisując. Poznaniacy nie mają się jednak z czego cieszyć, bo sezon zaczęli fatalnie, od trzech kolejnych remisów.

Piątek, 2 sierpnia:

Cracovia 2-1 Ruch Chorzów

0-1 Marek Zieńczuk (13.)

1-1 Dawid Nowak (81.)

2-1 Dawid Nowak (83.)

W pierwszych dwóch meczach Ruch jako pierwszy tracił bramki i musiał gonić wynik. To mu się udawało i przynosiło remisy w potyczkach z Lechem i Lechią. Dziś rola się odwróciła, bo po golu Marka Zieńczuka to "Niebiescy" prowadzili i mieli kilka okazji na podwyższenie wyniku. Solidarnie je jednak marnowali, mając jednocześnie sporo szczęścia pod własną bramką. Cracovia grała bowiem pod nią niedokładnie, ale ostatecznie przypomniał o sobie "złoty rezerwowy" gospodarzy - Dawid Nowak. Wykorzystał bowiem braki asekuracji obrońców Ruchu i dwukrotnie dobił wyplutą przez bramkarza gości piłkę. Na wagę trzech oczek dla "Pasów".

Zawisza Bydgoszcz 1-1 Pogoń Szczecin

0-1 Takafumi Akahoshi (16.)

1-1 Hérold Goulon (49.)

Tak jak można się było spodziewać redakcja sportowa Canal+ zepsuła transmisję z tego meczu. Zęby bolały bowiem od wywodów jednostajnego głosu Wojciecha Jagody, który z jednego - i to niecelnego - dośrodkowania, potrafiłby napisać zapewne pracę doktorską. Jakby tego było mało w przerwie do poziomu kolegi postanowił dołączyć redaktor Tomasz Lipiński, który porównał Bartosza Ławę do… Andrei Pirlo, a pomocnik Pogoni mu za to… podziękował. Napastnik Zawiszy z kolei, Paweł Abbott, przed kamerami stwierdził, że ich dramatyczna gra do przerwy "nie była aż taka zła". W tym momencie wypadało wyłączyć tę transmisję i pewnie wielu tak zrobiło. Tym bardziej, że mecz zanosił się na rozstrzygnięty. W pierwszych bowiem 45 minutach grająca "tak sobie" Pogoń prowadziła 1-0 i wydawało się, że nadal będzie kontrolowała kolejne fragmenty spotkania. Na jej nieszczęście bydgoszczanie mieli w składzie Francuza Hérolda Goulona, który celnie uderzył z dystansu, co sprawiło, że mecz rozpoczął się od nowa. I coś zaczęło się w nim jednak dziać. Gra się wyrównała i potyczkę wygrać mogła każda ze stron. Ostatecznie skończyło się podziałem punktów, który nie krzywdzi żadnej z drużyn. I wypada mieć nadzieję, że krzywdzić nie będzie nas za często także Canal+. Zapytacie kim? No jak to kim? Panem Jagodą.

Sobota, 3 sierpnia:

Widzew Łódź 2-1 Korona Kielce

1-0 Eduards Višņakovs (8. (k.)

1-1 Paweł Golański (45.)

2-1 Eduards Višņakovs (77.)

Ekipa z Kielc wciąż jest zespołem, który w delegacji nie potrafi wygrać meczu. Tak było przez cały (!) poprzedni sezon, tak też piłkarze Leszka Ojrzyńskiego zaczynają bieżący. I spora w tym zasługa Zbigniewa Małkowskiego, który już w 3. minucie kretyńsko sfaulowała Marcina Kaczmarka i wyleciał z boiska. W "10-tkę" Korona miała w panującym w Łodzi upale o wiele trudniej od widzewiaków, w barwach których znów błysnął Eduards Višņakovs. Łotysz ma po dwóch występach cztery strzelone bramki, którymi zapewnił swojej nowej drużynie cenne sześć punktów!

Legia Warszawa 4-0 Podbeskidzie

1-0 Marek Saganowski (41.)

2-0 Hélio Pinto (52.)

3-0 Henrik Ojamaa (60.)

4-0 Wladimer Dwaliszwili (65. k.)

Tak jak można się było spodziewać - Legia niczym walec przejechała się po kolejnym rywalu. Tym bowiem różni się zespół Jana Urbana od swoich dotychczasowych ligowych przeciwników, że ma mnóstwo okazji do strzelenia goli, więc wcześniej czy później którąś z akcji wykorzysta. Podbeskidzie, jeszcze przy 0-0, miało co najmniej dwie szanse, które mogły dać "Góralom" bramki. Nie dały i w odpowiedzi ukarał ich Marek Saganowski. W II połowie bielszczanie zostali już zdeklasowani i ich jedyna pociecha jest taka, że mecz z Legią mają już… za sobą.

Niedziela, 4 sierpnia:

Górnik Zabrze 2-1 Piast Gliwice

1-0 Maciej Małkowski (27.)

1-1 Marcin Robak (55.)

2-1 Radosław Sobolewski (82.)

To co udało się Piastowi w dwóch poprzednich meczach ligowych, nie udało się po raz trzeci. Gliwiczanie za każdym bowiem razem w tym sezonie jako pierwsi tracili bramkę, po czym wyciągali wynik i wygrywali. W Zabrzu wydawało się przez chwilę, po wyrównującym golu Marcina Robaka, że historia może się powtórzyć, ale wtedy do głosu doszedł "Sobol", który zachował się w polu karnym Piasta jak rasowy snajper i dał komplet punktów Górnikowi. Nie mają więc gliwiczanie patentu na lokalnego rywala. Przegrywali z nim bowiem w sezonie poprzednim, przegrywają także teraz.

Śląsk Wrocław 0-0 WISŁA KRAKÓW

To nie był wielki mecz obydwu drużyn, ale dla kibiców Wisły jest to kolejny sygnał, że mamy zupełnie inną drużynę. Franciszek Smuda zmienił bez wątpienia mentalność wiślaków i Ci nawet gdy już "nie mogą" to i tak walczą o każdą piłkę. Tak było we Wrocławiu, gdzie lepszy piłkarsko Śląsk stworzył sobie wprawdzie więcej okazji do zdobycia bramek, ale po pierwsze nie znalazł recepty na dobrze broniącego Michała Miśkiewicza, a po drugie cwaniactwa zabrakło Waldemarowi Sobocie, bo mógł wykorzystać fatalny wślizg Gordana Bunozy i dać swojej drużynie "jedenastkę". W niej lepiej mógł też spisać się Rafał Boguski - po drugiej stronie boiska - ale tak jak Rafał Gikiewicz nie dał się pokonać zawodnikom Club Brugge, tak znakomicie obronił próbę wiślaka. A to wszystko dało przyjacielski remis, który chyba nie krzywdzi ostatecznie żadnej ze stron.

Zagłębie Lubin 0-0 Lech Poznań

Szczęście, które towarzyszyło "Kolejorzowi" w poprzednim sezonie, na razie się wyczerpało, bo poznaniacy zaliczają trzeci kolejny remis i choć ich gra jest niezmiennie nędzna, to podobne potyczki w sezonie poprzednim wygrywali. Ale też ciężko jest wygrywać cokolwiek, jeśli oddaje się trzy celne strzały w całym meczu, przy czym bardziej zasadnym byłoby je nazwać "podaniami do bramkarza". Choćby podobnych nie miało w tym mocno przeciętym meczu Zagłębie, które i tak ma się z czego cieszyć, bo zdobyło pierwszy punkt w tym sezonie.

Poniedziałek, 5 sierpnia:

Lechia Gdańsk 2-0 Jagiellonia Białystok

1-0 Paweł Buzała (16.)

2-0 Sebastian Madera (80.)

Niesiona remisem w towarzyskim meczu z Barceloną Lechia zasłużenie pokonała Jagiellonię, której nie udało się rozwinąć skrzydeł, tak jak przed tygodniem we Wrocławiu. Zakończyła się więc seria trenera Piotra Stokowca, który nie przyjedzie tym samym w najbliższy piątek do Krakowa z kompletem zwycięstw. Ostatnio opiekun "Jagi" stwierdził, że z Wisły została już tylko nazwa i wypada mieć nadzieję, że wiślacy udowodnią temu panu, że jak najbardziej się myli.

Źródło: wislaportal.pl

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2013/2014

Galeria kibicowska: