2013.08.09 Wisła Kraków - Jagiellonia Białystok 1:1

Z Historia Wisły

2013.08.09, Ekstraklasa, 4. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 20:30, piątek, 19°C
Wisła Kraków 1:1 (0:0) Jagiellonia Białystok
widzów: 12.310
sędzia: Paweł Pskit z Łodzi
Bramki
Patryk Małecki 78'

1:0
1:1

90'+3 Bekim Balaj
Wisła Kraków
4-5-1
Michał Miśkiewicz
Łukasz Burliga
Arkadiusz Głowacki
Marko Jovanović
Grafika:Zk.jpg Gordan Bunoza
Patryk Małecki
Grafika:Zk.jpg Michał Chrapek Grafika:Zmiana.PNG (63' Emmanuel Sarki)
Ostoja Stjepanović Grafika:Zmiana.PNG (46' Grafika:Zk.jpg Michał Nalepa)
Rafał Boguski Grafika:Zmiana.PNG (84' Grafika:Zk.jpg Osman Chávez)
Łukasz Garguła
Paweł Brożek

trener: Franciszek Smuda
Jagiellonia Białystok
4-5-1
Jakub Słowik
Jakub Tosik
Martin Baran Grafika:Zk.jpg
Michał Pazdan Grafika:Zk.jpg
Jonatan Straus
Tomasz Kupisz
Tomasz Bandrowski Grafika:Zmiana.PNG (67' Ugochukwu Ukah)
Rafał Grzyb Grafika:Zk.jpg
Maciej Gajos Grafika:Zmiana.PNG (80' Bekim Balaj)
Dawid Plizga Grafika:Zmiana.PNG (60' Dani Quintana Grafika:Zk.jpg)
Mateusz Piątkowski Grafika:Zk.jpg

trener: Piotr Stokowiec
Strzały: 13-12 (6-2)
Strzały celne: 7-2 (2-0)
Posiadanie piłki (w %): 52-48 (64-36)
Spalone: 4-1 (2-0)
Rzuty rożne: 4-5 (3-4)
Dośrodkowania: 14-19 (8-11)
Faule: 19-19 (8-11)
Żółte kartki: 4-5 (2-2)

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.
[Foto: S. Sroka /wislakrakow.com]

[Foto: S. Sroka /wislakrakow.com]
[Foto: S. Sroka /wislakrakow.com]

[Foto: S. Sroka /wislakrakow.com]
[Foto: S. Sroka /wislakrakow.com]

[Foto: S. Sroka /wislakrakow.com]
[Foto: S. Sroka /wislakrakow.com]

[Foto: S. Sroka /wislakrakow.com]
[Foto: S. Sroka /wislakrakow.com]

[Foto: S. Sroka /wislakrakow.com]
[Foto: S. Sroka /wislakrakow.com]

[Foto: S. Sroka /wislakrakow.com]
[Foto: R. Bełżek/wislakrakow.com]

[Foto: R. Bełżek/wislakrakow.com]


Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Franciszek Smuda przed meczem z Jagiellonią

- To jest bardzo dobry zespół, który jest dobrze wybiegany i ma kilku zawodników bardzo dobrze wyszkolonych technicznie. Będzie to więc dla nas trudna przeprawa - powiedział przed czekającym nas meczem 4. kolejki ligowej, z Jagiellonią Białystok, trener Wisły Kraków, Franciszek Smuda.

- Wszystkie te mecze, które dotąd graliśmy, były z zespołami, które będą walczyły o pierwszą ósemkę. Jagiellonia po dobrym starcie też o tym myśli. Kolejny mecz też mamy bombowy, bo z Lechem Poznań, i to są dla nas trudne spotkania, ale wierzę w nasz zespół i myślę, że mecz po meczu powinno być coraz lepiej, a nie coraz gorzej. Zobaczymy czy będę miał rację, czy nie - dodał Smuda.

Najważniejsze jest na pewno to, że poza rekonwalescentami - Michałem Czekajem, Michałem Szewczykiem i Alanem Urygą - w kadrze nie ma żadnych kontuzji i poza Cezarym Wilkiem, który rozwiązał kontrakt z Wisłą, Smuda ma do dyspozycji pełną kadrę, w tym Osmana Cháveza, bo Honduranin ma już pozwolenie na pracę. Dodajmy, że Wisłę wzmocni także w najbliższych godzinach Patryk Fryc, który najpóźniej jutro ma podpisać kontrakt z "Białą Gwiazdą".

Tradycyjnie trener Smuda nie chciał oczywiście zdradzać za wiele, jeśli chodzi o ustawienie zespołu, ale zanosi się na to, że np. defensywa - w porównaniu do potyczki ze Śląskiem - nie ulegnie zmianie.

- Nie chcę podać składu, ale obrona będzie raczej taka jak we Wrocławiu, a przy okazji pochwalić trzeba Łukasza Burligę, który zagrał tam bardzo dobre spotkanie - mówił "Franz".

Zmiana może natomiast być w ustawieniu linii pomocy, do której wrócić może od pierwszych minut Patryk Małecki, co oznacza, że nie zagramy już - tak jak ze Śląskiem - bez ani jednego klasycznego skrzydłowego.

- Mi każda taktyka się podoba, tylko wykonanie musi być dobre. Jak na pierwszy raz, można to jeszcze próbować i na treningu to ćwiczyliśmy i to się sprawdza. W Poznaniu, kiedy skrzydłowi mnie zawodzili, starałem się też tak grać. A zmiany będą tak pół na pół - mówił o linii pomocy Smuda.

Pytany zaś jeszcze o wrocławską absencję wspomnianego Małeckiego i Emmanuela Sarkiego, powiedział: - Oni na to zareagowali, bo sami wiedzieli że mecz w Kielcach im nie wyszedł, że nie grali tak jak sami od siebie oczekują. Chcę doprowadzić do tego żebyśmy mieli komfort w tej kadrze i dużą konkurencję - stwierdził "Franz".

- Piłkarze dobrze realizują założenia taktyczne. Nie powiem że na 100%, bo gdyby tak było, to wygrywamy każdy mecz po 5-0. Ale jak na ten okres, który jesteśmy razem, bo to dopiero 7-8 tygodni - a to jeszcze za mało, to założenia realizowali bardzo dobrze. A przede wszystkim chcą! Nie ma w tym zespole piłkarza, który by wyszedł i nie chciał biegać i walczyć. Nie ma zresztą miejsca dla takiego i oni o tym wiedza. To jest pozytywne. A styl gry przychodzi jak wygrywa się 2-3 mecze z rzędu i wtedy nabiera się takiej wiary, że wtedy wszystko wychodzi. Oczekuję tego, że tak będzie z każdym meczem - mówił ponadto Smuda.

Omawiając poszczególne formacje - nie może zabraknąć też ataku. Mecz z Jagiellonią będzie więc powrotem na Reymonta Pawła Brożka, na którego Smuda mocno liczy.

- Paweł przychodząc do nas nie wyglądał źle fizycznie, ale najlepiej jak on będzie dochodził do swojej formy meczami. Potrzebne mu jest dużo praktyki boiskowej, bo fizycznie da sobie radę. We Wrocławiu sam się przyznał, ze go "przymuliło" i zszedł, ale to jest dla mnie prawdziwy profesjonalista. To samo było w Kielcach, kiedy Boguski i Garguła powiedzieli: "OK mamy dosyć" - i to jest kapitalne dla trenera. Jest bowiem wielu piłkarzy, którzy chcą przepłynąć Wisłę wszerz, zagrać 90 minut, koniec, poszło, zaliczone. A to są zawodnicy, którzy dali z siebie wszystko, przyznali się i dlatego znów zagrają od początku - mówił trener Wisły.

Nie mogło także, co zrozumiałe, zabraknąć pytania o niedawną wypowiedź obecnego trenera naszego najbliższego rywala - Jagiellonii, Piotra Stokowca, który stwierdził, że z Wisły została już tylko nazwa.

- To jest dobra motywacja dla naszego zespołu i dla klubu. Wisła to jest klub z bardzo dobrym znaczkiem, licząca się w Europie. O Wiśle każdy wie - kto to jest. A jeśli chodzi o zespół, to jeśli piłkarze to przeczytali, to jest to idealna wypowiedź Stokowca - skomentował ten temat Smuda.

- Tak jak prezes Cupiał mówi - po tych trzech meczach wszystko jest dobrze, ale brakuje nam 4 punktów. Widzi progres, ale tych 4 punktów brakuje. Mam to samo zdanie co on - powiedział ponadto trener Wisły.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Zapowiedź meczu z Jagiellonią Białystok

Dodano: 2013-08-09 10:22:09 (aktualizacja: 2013-08-09 23:07:42)

Marco / WislaLive.pl

Piątkowe spotkanie Jagiellonii Białystok z Wisłą Kraków będzie 29. oficjalną potyczką w historii istnienia obu klubów. Dotychczasowy bilans przemawia zdecydowanie za „Białą Gwiazdą”, która odniosła 17 zwycięstw, 6 meczów zremisowała i 5 razy przegrała. W Krakowie „Żółto-Czerwoni” po raz ostatni i jedyny w ekstraklasie wygrali ćwierć wieku temu.

Już w dzisiejszy piątkowy wieczór piłkarze „Białej Gwiazdy” rozegrają mecz w ramach 4. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Przeciwnikami podopiecznych Smudy będzie drużyna Jagiellonii Białystok. Ekipa prowadzona przez Piotra Stokowca udanie rozpoczęła sezon od dwóch wyjazdowych zwycięstw, z kolei Wisła czeka na pierwsze zwycięstwo w lidze przed własną publicznością. Jak będzie dziś?

Zaskoczeń w składzie Wisły nie powinniśmy się spodziewać. Trener Smuda zapowiadał na przedmeczowej konferencji, że defensywa zostanie bez zmian w porównaniu z meczem ze Śląskiem. Od pierwszych minut powinniśmy zobaczyć również Michała Nalepę. Zawodnik ten wydaje się być naturalnym następcą Cezarego Wilka, który opuścił klub. W ataku z kolei można spodziewać się występu Pawła Brożka, który ponownie zagra przy ul. Reymonta.

Piłkarze z Białegostoku to w pierwszych czterech kolejkach drużyna wyjazdowa. Wiąże się to z wykańczaniem nowej trybuny, która ma być gotowa na mecz z Pogonią w następnej kolejce. Podopieczni Piotra Stokowca przywieźli komplet oczek z Bydgoszczy i Wrocławia, w poniedziałek natomiast potknęli się w meczu z Lechią na PGE Arenie. Bilans wyników Jagi jest z pewnością zaskoczeniem, uwzględniając tak trudny terminarz na początku sezonu.

Paweł Pskit z Łodzi będzie arbitrem głównym tego spotkania. W bieżącym sezonie łódzki arbiter nie prowadził jeszcze meczu z udziałem naszego klubu. W poprzednim sędziował nam jedno spotkanie półfinałowe w Pucharze Polski, ze Śląskiem Wrocław, przegrane 1-2.

Początek meczu Wisła – Jagiellonia już dziś o 20:30.

Krzysiek

Źródło: wislalive.pl

Podtrzymać punktową serię! Przed meczem Wisła - Jagiellonia

Po dwóch kolejnych wyjazdach, z których wiślacy przywieźli cztery punkty, wracamy na Reymonta, by zagrać spotkanie 4. kolejki ligowej z Jagiellonią Białystok. "Żółto-czerwoni" są podobnie jak Wisła na etapie przebudowy drużyny, ale po dwóch udanych meczach i wygranych z Zawiszą i Śląskiem, w miniony poniedziałek dość gładko przegrali 0-2 z Lechią. Liczymy, że z identycznym dorobkiem wracać będą do domu z Krakowa.

Tym bardziej, że nowy opiekun "Jagi", Piotr Stokowiec, dość nieprzychylnie wypowiadał się ostatnio o naszym klubie, co nie mogło przejść bez echa. My jednak tym zajmować się nie mamy zamiaru, bo czymże jest początkujący trener, który nic jeszcze nie osiągnął, w odniesieniu do wielokrotnego mistrza Polski i jego napastnika, sięgającego dwukrotnie po koronę króla strzelców, któremu także się dostało? Mowa oczywiście o Pawle Brożku, który miejmy nadzieję uciszy opiekuna zespołu z Białegostoku.

Temat zamknięty, a teraz wypada skupić się na samym meczu, w którym zobaczyć będziemy mogli mamy nadzieję niezłe widowisko. Na to zresztą się zapowiada, bo Wisła i Jagiellonia to drużyny, które preferują ofensywny styl gry, utrzymywanie się przy piłce oraz zdecydowanie bardziej futbol "kreowany", niż wyłącznie "przeszkadzany".

Wiślacy powinni zresztą wyglądać w takiej ofensywnej postawie coraz lepiej, co liczymy, że da podtrzymanie serii meczów bez porażki, bo też po pierwsze z każdym dniem powinni nabierać świeżości, a po drugie - na pewno o mocnym powrocie na Reymonta marzy wspomniany wyżej Paweł Brożek. Już dla niego samego wypada zjawić się na tym spotkaniu.

No i miejmy nadzieję, że zjawi się nas w piątkowy wieczór więcej niż na inaugurację. Wiślacy bowiem na to bez wątpienia swoją ostatnią postawą zasługują, więc bądźcie z nimi. Do zobaczenia przy Reymonta!


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Po pierwsze zwycięstwo na R22: Wisła - Jagiellonia

8. August 2013, 22:32skomentuj komentarze (3) drukuj wyślij

Piątek, godzina 20.30. Idealna pora na rozegranie meczu w upalny sierpniowy dzień. W 4. kolejce spotkań T-Mobile Ekstraklasy piłkarze Wisły Kraków podejmą na własnym stadionie zespół Jagiellonii Białystok, która – podobnie jak Wisła – przed sezonem dokonała roszady na ławce trenerskiej. Wyszło im to na dobre, bo Jaga nie dość że w trzech spotkaniach walczyła siedem punktów, to dodatkowo ich gra może się podobać.


Wisła w tygodniu straciła kolejnego zawodnika. Cezary Wilk, mimo, iż w tym sezonie nie był podstawowym zawodnikiem, to był ważną częścią zespołu i piłkarzem mającym jeden z dłuższych staży w Wiśle. Wilka nie ma, za to wszyscy inni piłkarze są do dyspozycji trenera, włącznie z Osmanem Chavezem, który otrzymał pozwolenie na pracę. Honduranin raczej jednak nie wystąpi, bo dotychczasowa para Głowacki – Jovanović spisuje się bardzo dobrze.

Do pierwszego składu wskoczyć powinien Paweł Stolarski, który mecz ze Śląskiem obserwował z ławki rezerwowych, nabierając oddechu przed kolejnymi meczami. Miejsce w składzie powinni odzyskać skrzydłowi Sarki i Małecki, kosztem Boguskiego i Garguły lub Stjepanovicia. Atak zarezerwowany jest dla Pawła Brożka, który dostał od Smudy platynową kartę z zaufaniem, którą powoli czas zacząć spłacać.

Piłkarze ze stolicy Podlasia to w pierwszych czterech kolejkach drużyna wyjazdowa. Wiąże się to z wykańczaniem nowej trybuny, która ma być gotowa na mecz z Pogonią w 5. kolejce. Podopieczni Piotra Stokowca przywieźli komplet oczek z Bydgoszczy i Wrocławia, w poniedziałek natomiast potknęli się w meczu z Lechią na PGE Arenie. W Krakowie z pewnością będą chcieli wygrać, aby spiąć ładną klamrą swoje małe wyjazdowe tournee.

Stokowiec wprowadził kilka zmian po swoim poprzedniku, Tomaszu Hajcie. Ataki zespołu z Białegostoku nadal nakręcają Tomasz Kupisz i Dani Quintana, z kolei w ataku miejsce legendy – Tomasza Frankowskiego – zajął Albańczyk Bekim Balaj, który udanie rozpoczął przygodę z polską ekstraklasą. Jagiellonia stara się grać szybką i kombinacyjną piłkę, bez zbędnego pozbywania się futbolówki, jak to miała w zwyczaju w poprzednim sezonie.

Jagiellonia zapowiada eskapadę po trzy punkty, chcąc tym samy zatrzeć złe wrażenie po meczu w Gdańsku. Wiślacy, choć zadowoleni z remisów ze Śląskiem i Górnikiem, z pewnością nie będą zadowoleni z innej zdobyczy niż komplet oczek w piątkowym spotkaniu. W jutrzejszym meczu dwóch rannych odebrane będzie jako porażka. Liczymy więc na zwycięstwo „Białej Gwiazdy” , pierwsze na R22 w nowym sezonie!

Spotkanie poprowadzi pan Paweł Pskit z Łodzi.

Transmisja meczu w Canal + Family o 20.00. Początek meczu o 20.30.


wislakrakow.com

(sum91)

Źródło: wislakrakow.com

Najbliższy rywal: Jagiellonia Białystok

Wpisany przez Patrycja

czwartek, 08 sierpnia 2013 17:47


Białostoczanie od swojego powrotu do Ekstraklasy w 2007 roku nie zdołali jeszcze wygrać na Reymonta. Czy udana passa Wiślaków zostanie podtrzymana i w tym sezonie?

Początek rozgrywek Ekstraklasy 2013/2014 zespół Jagielloni zaczął od dwóch zwycięstw. Najpierw drużyna z Podlasia pokonała Zawiszę Bydgoszcz 1:0, następnie wywiozła trzy punkty z Wrocławia pokonując Śląsk 3:2, a pierwsza porażka przydarzyła się podopiecznym Piotra Stokowca w miniony poniedziałek, kiedy lepsza od nich okazała się Lechia Gdańsk wygrywając 2:0. Żółto-czerwoni nie zaprezentowali się w tym spotkaniu z dobrej strony, dużo mówi już fakt, że w Gdańsku nie oddali oni ani jednego celnego strzału na bramkę Lechistów. Wszystkie dotychczasowe mecze Jagiellonia rozgrywała na wyjeździe z powodu przebudowy własnego stadionu. Na obiekt w Białymstoku Jaga wróci w 5. kolejce Ekstraklasy.

Podczas letniej przerwy w rozgrywkach w klubie z Białegostoku doszło do kilku istotnych zmian. Pierwsza z nich to ta na stołku szkoleniowca pierwszej drużyny – Tomasza Hajtę zastąpił Piotr Stokowiec, który w ubiegłym sezonie prowadził warszawską Polonię. Karierę piłkarską zakończył natomiast Tomasz Frankowski, Jaga pożegnała się też z drugim swoim napastnikiem, Euzebiuszem Smolarkiem. W sumie z białostockiej drużyny odeszło siedmiu piłkarzy, w ich miejsce przybyło aż trzynastu nowych. Najciekawszym z nich wydaje się na razie wyciągnięty z rezerw Sparty Praga Bekim Balaj. 22-letni Albańczyk świetnie wkomponował się do drużyny Stokowca i po trzech kolejkach ma na swoim koncie już dwa gole. Przed meczem z Jagiellonią zmiany zaszły też w zespole Wisły. Przede wszystkim z krakowskim klubem oficjalnie pożegnał się już Cezary Wilk. Pozwolenie na pracę otrzymał natomiast Osman Chavez, lecz jego na murawie zapewne nie zobaczymy – Franciszek Smuda nie zmieni składu linii defensywnej. W piątkowy wieczór na Reymonta swojego ponownego debiutu doczeka się Paweł Brożek.

Początek spotkania Wisły z Jagiellonią zaplanowana na piątek, na godzinę 20:30. Arbitrem tego meczu będzie Paweł Pskit z Łodzi, a transmisję z Reymonta 22 przeprowadzi stacja Canal+ Family HD.

Źródło: skwk.pl

Piątek przy Reymonta: Wisła – Jagiellonia

Data publikacji: 09-08-2013 09:12


W piątkowy wieczór dojdzie do spotkania pomiędzy Wisłą Kraków a Jagiellonią Białystok w ramach 4. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Trener Stokowiec zapowiada walkę o trzy punkty, trener Smuda zwraca uwagę na duże zaangażowanie swoich podopiecznych i obiecuje coraz lepszą grę zespołu z każdym meczem.

Obie drużyny nieźle rozpoczęły ten sezon. Goście, po zwycięstwach nad Zawiszą Bydgoszcz i Śląskiem Wrocław, w ostatniej kolejce przegrali z Lechią 2:0 i zajmują 4. miejsce w ligowej tabeli. Niepokonana, jak do tej pory, drużyna Białej Gwiazdy zanotowała natomiast dwa bezbramkowe remisy, z Górnikiem Zabrze i Śląskiem Wrocław, oraz zwycięstwo nad Koroną w Kielcach. Pięć zdobytych „oczek” daje jej 7. pozycję w T-Mobile Ekstraklasie.

Historia pojedynków pomiędzy tymi dwiema drużynami wskazuje zdecydowanie na Wisłę jako faworyta spotkania. Rozegrano dotychczas 24 mecze, spośród których 14 zakończyło się zwycięstwem Białej Gwiazdy. Padło 5 remisów, tyle samo razy wygrywała w tych konfrontacjach Jagiellonia. Wiślakom udało się strzelić swym piątkowym rywalom aż 42 gole, stracili 20.

Co ciekawe, w poprzednim sezonie żadnej z drużyn nie udało się przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. W Białymstoku padł remis 2:2 po pamiętnym golu Emmanuela Sarkiego z rzutu wolnego i trafieniu Rafała Boguskiego, w Krakowie skończyło się bez bramek.

Przy Reymonta 22 szykuje się ciekawe spotkanie, szczególnie dla Wiślackich kibiców – na stadion Białej Gwiazdy wraca bowiem Paweł Brożek, który potrafi strzelać bramki Jagiellonii. W trzech sezonach w lidze pokonał golkipera tej drużyny trzykrotnie. Czy trafi także dzisiaj? Odpowiedź na to pytanie poznamy wieczorem. Wisła Kraków – Jagiellonia Białystok już o godzinie 20:30.

Dawid Janik

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Tak gra Jagiellonia Białystok

Data publikacji: 07-08-2013 17:36


W najbliższy piątek przy Reymonta 22 kolejny mecz T-Mobile Ekstraklasy. Naszym przeciwnikiem będzie drużyna Jagiellonii, klubu, który już czwarty mecz gra na wyjeździe, co spowodowane jest przebudową stadionu w Białymstoku oraz nierzetelnością i upadłością jednej z firm budowlanych.


W ostatnim spotkaniu, kończącym 3. kolejkę, Jagiellonia przegrała w Gdańsku z Lechią 2-0. Zespół z Białegostoku z bilansem dwóch zwycięstw i porażką zajmuje 4. miejsce w tabeli. Zapraszam do analizy taktycznej najbliższego rywala Białej Gwiazdy.

Bramka: Podstawowym bramkarzem Jagiellonii jest Jakub Słowik, który wywalczył miejsce w wyjściowym składzie w meczu 6. kolejki poprzedniego sezonu. Od tamtej pory opuścił tylko dwa spotkania. Zaufał mu również trener Piotr Stokowiec Do tej pory bramkarz raz zachował czyste konto, w meczu z Zawiszą Bydgoszcz, a w dwóch kolejnych puścił cztery bramki. Niespełna 22-letni piłkarz dysponuje dobrymi warunkami fizycznymi, ma 190cm wzrostu.

Obrona: Po przyjściu trenera Piotra Stokowca do Jagiellonii dołączyło dwóch graczy Polonii Warszawa. Jednym z nich jest obecnie podstawowy środkowy obrońca, Słowak Martin Baran, który przygodę z polską piłką zaczął w drużynie Polonii Bytom. Jego partnerem na środku powinien być Michał Pazdan. W porównaniu z ubiegłym sezonem miejsce w zespole stracił Ugochukwu Ukah. Na lewej obronie wystąpi Jonatan Straus. Po przeciwległej stronie wystąpi Chilijczyk Alexis Norambuena. Jedną z wad zespołu Jagiellonii jest niski wzrost obrońców, tylko Baran ma powyżej 181cm, co może być istotne szczególnie przy stałych fragmentach gry.

Pomoc: Kolejnym podstawowym zawodnikiem, który podążył z Warszawy w ślad za trenerem Stokowcem, jest Jakub Tosik. W systemie, jakim grają białostoczanie: 1-4-2-3-1 jest środkowym pomocnikiem wraz z kapitanem Rafałem Grzybem. Skrzydła, czyli najgroźniejsza broń Jagiellonii - na lewej stronie kiepski w defensywie, ale niezwykle efektowny, a czasem i efektywny, niewysoki Hiszpan, Dani Quintana, a po przeciwległej Tomasz Kupisz. W rolę “10”, czyli ofensywnego pomocnika wcieli się zapewne Maciej Gajos.

Atak: Tu pojawia się pewna zagadka. Czy trener drużyny z Białegostoku wystawi od początku strzelca 13 bramek ubiegłego sezonu w pierwszej lidze, w barwach Dolcanu Ząbki - Mateusza Piątkowskiego, czy Albańczyka Bekima Balaja, wypożyczonego ze Sparty Praga, który zdobył dwie bramki? Stokowiec może zdecydować się również na bardziej ofensywny wariant z dwoma napastnikami, ale nie spodziewamy się tego w wyjazdowym spotkaniu z naszym klubem.

Łukasz Stupka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

Remis w końcówce! Wisła - Jagiellonia 1-1

Krakowska Wisła była bliska, po golu w 78. minucie Patryka Małeckiego, wygranej w meczu ligowym z Jagiellonią. W doliczonym czasie gry bramkę z rzutu wolnego strzelił nam jednak Bekim Balaj i spotkanie zakończyło się podziałem punktów.

Mecz z Jagiellonią wiślacy rozpoczęli z jedną zmianą w składzie, w stosunku do tego, jakim rozpoczęli potyczkę przed tygodniem ze Śląskiem. Tak jak można się było spodziewać - do "jedenastki" wrócił Patryk Małecki, "wyrzucając" z niej Michała Nalepę, a to oznaczało, że Wisła miała grać bardziej ofensywnie.

I tak w pierwszych minutach było. Wiślacy byli bardzo aktywni i Jagiellonia miała spore problemy z pressingiem podopiecznych Franciszka Smudy. Niestety dobrych sytuacji strzeleckich nam to nie dawało, bo ciężko o takich mówić w przypadku niecelnej główki Arkadiusza Głowackiego, a to i tak po rzucie rożnym, a także o strzale z dystansu Michała Chrapka wyłapanego - choć na raty - przez Jakuba Słowika. W takim też rytmie, z przewagą wiślaków, z której jednak niewiele pod bramką gości wynikało, upłynął nam pierwszy kwadrans.

Dopiero po nim pokazała się na chwilę Jagiellonia, ale Dawid Plizga zagrał zbyt głęboko do Mateusza Piątkowskiego, więc gościom nie udało się oddać choćby strzału. Ten spróbował natomiast zaliczyć, w 18. minucie, Łukasz Burliga, ale trafił bez wątpienia Panu Bogu w okno. Do siatki wstrzelił się natomiast - trzy minuty później - wracający na Reymonta Paweł Brożek, ale niestety w chwili podania od Chrapka - był na pozycji spalonej.

Wiślakom od tego momentu wystarczyło animuszu jeszcze tylko na około 10 minut, co zaowocowało zakończeniem kontry przez Burligę - i tym razem jego ładnym, mierzonym uderzeniem w długi róg, który jednak zdołał - choć z trudem - odbić Słowik, a także nieznacznie niecelnym strzałem z dystansu Gordana Bunozy. Piłka przeleciała bowiem nad poprzeczką.

Końcówka I części meczu należała już jednak do Jagiellonii. A w 38. minucie stworzyli sobie oni najlepszą w pierwszych trzech kwadransach okazję bramkową. Z rzutu wolnego uderzył bowiem Plizga, piłka odbiła się od muru i mogła zmylić Michała Miśkiewicza. Na nasze szczęście minęła bramkę. Wiślacy starali się wprawdzie jeszcze coś zdziałać, ale po źle wykonanym rzucie rożnym - nadziali się na kontratak, szczęśliwie udało się go przerwać.

Do przerwy było więc ciekawie, choć bezbramkowo. Nic jednak dziwnego, skoro poza strzałami - obronionym Burligi i z rykoszetem z wolnego Plizgi - wielkich okazji na bramki nie było.

Na II połowę Wisła wyszła już bez Ostoji Stjepanovicia, którego zastąpił Nalepa. Podobnie więc jak we Wrocławiu - Smuda dał pograć Macedończykowi tylko 45 minut. Oznaczało to ni mniej ni więcej, tylko to, że "Franz" chciał mocniej uszczelnić środek pola. Pierwsi groźne akcje przeprowadzili jednak i tak goście, ale dwa podobne strzały… piętą nadbiegającego do zagrań ze skrzydła Piątkowskiego - nie znalazły na nasze szczęście drogi do bramki. Były jednak solidnym ostrzeżeniem. Tym bardziej, że podobnych akcji nie udawało się zrobić wiślakom, bo nawet gdy była ku temu okazja, to dwukrotnie zepsuł je Małecki.

Po godzinie gry trener Jagiellonii, Piotr Stokowiec, dał sygnał do ataku swojego zespołu, wpuszczając Daniego Quintanę, Smuda odpowiedział na to zmianą Emmanuela Sarkiego za Chrapka. I wielu kibiców dziwiło się wtedy, że nie zszedł słaby dotąd Małecki, ale w 64. minucie - po zgraniu od Brożka - to właśnie on miał dobrą okazję do pokonania Słowika, ale zblokowany nie oddał strzału, jaki oddać potrafi, i bramka nie padła. Niewiele za to brakowało - a piłka znalazłaby właściwą drogę minutę później. Z dystansu huknął Nalepa, ale Słowik piękną paradą odbił to uderzenie.

Zaraz potem kolejna akcja Wisły została niesłusznie przerwana przez sędziego, bo wychodzący sam na sam ze Słowikiem Brożek nie był na spalonym. Wiślacy ruszyli jednak do dalszych ataków i po kolejnej minucie znów w roli głównej był "Brozio", ale wywalczył tylko rzut rożny. I było to kilka minut, które mogło wstrząsnąć Jagiellonią, a powinno zakończyć się zdobyciem przez nas bramki.

"Jaga" zdołała się jednak z tej przewagi Wisły uwolnić i odpowiedzieć mogła na to skutecznie, w minucie 70, bo mocno z dystansu uderzył Rafał Grzyb, a Miśkiewicz odbił piłkę przed siebie. Na szczęście tym razem asekuracja obrońców była należyta i choć było groźnie - piłkę udało się nam wybić. Kilka kolejnych minut to zdecydowana przewaga gości, ale wiślacy wyszli z niej obronną ręką. I to jak! Ze skrzydła piłkę wrzucił Sarki, po błędzie obrońcy, który źle odbił futbolówkę - dograł ją Brożek, a Małecki huknął nie do obrony i od 78. minuty prowadziliśmy 1-0!!! Miał więc Smuda "nosa", że "Mały" na boisku został.

Tak jak można się było spodziewać - gol zmienił oblicze meczu. A i Jagiellonia zagrała zdecydowanie bardziej ofensywnie, zwłaszcza po szybkim wejściu drugiego napastnika - Balaja. Wisła ustawiła się bardziej defensywnie, zwłaszcza gdy na murawie w nietypowej dla siebie roli - defensywnego pomocnika - pojawił się Osman Chávez.

I co najgorsze - cofniętym pod własną bramkę wiślakom nie udało się dowieźć tej bliskiej wygranej. Choć zabrakło niewiele.

Pierwszą okazję do wyrównania Jagiellonia miała w 87. minucie, kiedy to uderzył Piątkowski, ale trafił... w spojenie naszej bramki. W doliczonym czasie gry nie mieliśmy już tyle szczęścia. Po faulu Cháveza, który wszedł w nogi rywala tuż przed szesnastką, z rzutu wolnego niesamowicie mocno huknął Balaj, a że Miśkiewicz nie zdołał tego strzału odbić, bo piłka wyłamała mu ręce, więc albański napastnik gości wyrównał na 1-1.

Wisła ruszyła jeszcze do ataku, ale sędzia szybko skończył to spotkanie. Remis wydaje się być jednak sprawiedliwym wynikiem, choć oczywiście bardzo szkoda straconego w samej końcówce gola i kompletu punktów.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Nieszczęśliwy remis.. Wisła - Jagiellonia 1:1

Dzisiaj po 2,5 roku na obiekt przy R22 wrócił Paweł Brożek. Wisła Kraków podejmowała Jagiellonię Białystok. Biała Gwiazda była lepszym zespołem, ale pechowo zremisowała tracąc gola w doliczonym czasie gry. Szkoda, bo Wisła mogła umocnić się górnej części tabeli.

W porównaniu do ostatniego spotkania we Wrocławiu w składzie podopiecznych Franciszka Smudy zaszła jedna zmiana, w miejsce Michała Nalepy będzie grał Patryk Małecki.

W 6 minucie szybko piłkę rozegrał Chrapek z Boguskim, ale podanie tego drugiego zostało wybite na rzut rożny. Po chwili głową strzelał Głowacki, ale nie trafił w światło bramki "Jagi". W 25 minucie Brożek wykorzystał swoją prędkość, następnie podał do Burligi, który minął obrońcę gości i uderzył na długi słupek. Niestety Słowik wybił piłkę na bok.

W 29 minucie Bunoza zdecydował się na strzał z ponad 30 metrów, piłka o około pół metra minęła "okienko" bramki Słowika. W 39 minucie Plizga strzelał z wolnego, futbolówka odbiła się od muru i omal nie wpadła do siatki obok bezradnego Miśkiewicza.

Jagiellonia rozpoczęła drugą połowę od ataku. Tosik podał po ziemi do Piątkowskiego, a ten piętą strzelił koło słupka bramki Miśkiewicza. W 56 minucie Brożek zagrał "z klepki" z Gargułą, a ten drugi oddał strzał prosto w Słowika z 20 metrów. W 64 minucie podobną akcję zagrał tym razem Małecki z "Broziem", ale "Mały" w ostatnim momencie w polu karnym został zablokowany przez obrońcę gości. W 65 minucie z 25 metrów potężnie "huknął" Nalepa, ale Słowik z problemami wybił piłkę na bok. Po 180 sekundach po podaniu "Guły" blisko zdobycia bramki był Brożek, ale minimalnie przestrzelił. Po chwili uderzył Grzyb, a do dobitki prawie doszedł Gajos, ale został w ostatnim momencie zablokowany przez Burligę.

W 79 minucie wreszcie gola strzeliła Wisła! Sarki dośrodkował w pole karne, gdzie kolanem piłkę odbił Tosik, Brożek głową zgrał ją do Małeckiego, a ten spokojnie umieścił ją w siatce. Po golu "Mały" pobiegł do Kazimierza Kmiecika. W 87 minucie z pozoru niegroźny strzał oddał Piątkowski, ale piłka na szczęście trafiła w spojenie słupka z poprzeczką. Niestety w 90 minucie bramkę dla Jagiellonii strzelił Balaj.

Wisła Kraków - Jagiellonia Białystok 1:1 (0:0)

1:0 Małecki 79'

1:1 Balaj 90'

Wisła Kraków: Miśkiewicz- Burliga, Głowacki, Jovanović, Bunoza- Chrapek (63 min. Sarki), Stjepanović (46 min. Nalepa)- Małecki, Boguski (83 min. Chavez), Garguła- Brożek

Jagiellonia Białystok: Słowik- Tosik, Baran, Pazdan, Straus- Bandrowski (67 min. Ukah), Grzyb- Kupisz, Gajos (80 min. Balaj), Plizga (59 min. Quintana)- Piątkowski Żółte kartki: Wisła: Bunoza, Chrapek, Nalepa, Chavez - Jagiellonia: Piątkowski, Baran, Grzyb, Quintana, Pazdan

TSW.com.pl

Autor: Witek;

Źródło: tsw.com.pl

Pechowe ostatnie sekundy. Tylko remis z Jagiellonią

Dodano: 2013-08-09 22:46:51 (aktualizacja: 2013-08-13 03:24:40)

Paulina / WislaLive.pl

Wisła Kraków dała sobie wyrwać cenne zwycięstwo nad Jagiellonią. Był to drugi remis na własnym obiekcie w nowym sezonie. Bramkę dla Wisły zdobył Patryk Małecki. Wyrównał w końcówce Balaj.

Tuż przed rozpoczęciem spotkania odbyła się bardzo przyjemna uroczystość. Piłkarze juniorów Wisły Kraków wykonali pamiątkowe zdjęcie i tym samym odebrali zasłużone gratulacje oraz oklaski za wywalczenie tytułu Mistrza Polski Juniorów.

Ta ostatnia minuta. Fotorelacja z meczu z Jagą!

Wielu niespodzianek w składzie nie było. Od pierwszych minut na boisku wystąpił Łukasz Burliga, który zastąpił Pawła Stolarskiego. Ponadto, trener Smuda dał szansę Pawłowi Brożkowi na przypomnienie o sobie krakowskiej publiczności.

Pierwszą okazję do strzelenia gola miała Wisła w 7. minucie meczu. Z narożnika boiska dośrodkowywał Łukasz Garguła, ale piłka po strzale Arkadiusza Głowackiego poszybowała obok bramki. W 20. minucie na strzał z dużej odległości zdecydował się Michał Chrapek. Jego mocna próba trafiła jednak do rąk pewnie interweniującego golkipera białostockiej drużyny.

22. minuta gry przyniosła składną akcję krakowskiej drużyny. Paweł Brożek otrzymał podanie tuż przed polem karnym, zdołał nawet umieścić piłkę w siatce... ale liniowy podniósł chorągiewkę w górę. Trzy minuty później z dobrej strony znów pokazał się dwukrotny król strzelców polskiej ligi, który przerzucił piłkę na przeciwną stronę do Burligi. Ten oddał strzał w długi róg. Niestety, górą ponownie był bramkarz.

Tuż przed końcem pierwszej połowy doskonałą okazję na objęcie prowadzenia miała Jagiellonia. Piłka po strzale z rzutu wolnego, odbiła się od jednego z zawodników stojących w murze. Na szczęście, futbolówka minęła słupek bramki Miśkiewicza w znacznej odległości.

Stracone 3 pkt w ostatniej minucie (fotorelacja)

Drugą połowę Wisła zaczęła z jedną zmianą. Na placu gry zameldował się Michał Nalepa, który zmienił Ostoję Stjepanovicia. Do 64. minuty spotkania na boisku wiało nudą. Dopiero w tej fazie meczu Wisła przeprowadziła składną akcję zakończoną strzałem Małeckiego. A kilkadziesiąt sekund później kapitalnym strzałem popisał się Nalepa. Cudowne uderzenie z 25. metra instynktownie obronił Słowik. Okazję do pokazania swoich umiejętności miał też Michał Miśkiewicz. Bramkarz Wisły co prawda nie zachował się najlepiej, bo piłki po strzale Jagiellonii nie złapał, ale dzięki odrobinie szczęścia futbolówka wylądowała poza boiskiem.

Z upływem meczu coraz wyraźniejszą przewagę zyskiwała Jagiellonia. Podopieczni Stokowca raz po raz mieli okazję do strzałów ze stałych fragmentów gry. Wisła popełniała sporo fauli, dlatego na konto Wiślaków wpłynęło sporo żółtych kartek.

Wisła grała głównie z kontry. Właśnie po jednej z nich trybuny ogarnęło szaleństwo. 72. minuta okazała się szczęśliwa dla Wiślaków. Właśnie wtedy na listę strzelców wpisał się Patryk Małecki, który wykorzystał strącenie piłki głową przez Pawła Brożka.

Tuż przed końcem spotkania jeszcze jedną okazję miała Jagiellonia. Piłka odbiła się od poprzeczki bramki Miśkiewicza. W 90. minucie bramkę na wagę remisu zdobył Balaj.

Smuda: Nie chciałem ryzykować


Krzysiek

Źródło: wislalive.pl


Zwycięstwo stracone w ostatniej minucie

9. August 2013,

Wpuszczenie na ostatnie osiem minut meczu z Jagiellonią Osmana Chaveza okazało się strzałem kulą w płot. Honduranin wykonał trzy groźne faule, z których ostatni zakończył się rzutem wolnym z 18 metrów, który na bramkę zamienił Bekim Balaj. Wisła straciła trzy punkty w 93 minucie, wcześniej prowadząc po akcji Sarkiego, asyście Brożka i strzale Małeckiego.


Wisła z Jagiellonią wyszła z jednym nominalnym skrzydłowym, Patrykiem Małeckim. Na ławce zasiadł Emmanuel Sarki, a na jego stronie operować miał Łukasz Garguła. Poza tym drugi mecz z rzędu na prawej obronie zaliczył Łukasz Burliga, sadzając na ławce Pawła Stolarskiego.

Podopieczni Franciszka Smudy rozpoczęli ze sporym animuszem. W pierwszych dwudziestu minutach posiadali piłkę przez ponad 70 procent czasu, nie pozwalając Jagiellonii zbliżyć się do swojego pola karnego. Rozgrywanie akcji wygladało przyzwoicie, zdarzały się serie krótkich, szybkich podań. Gorzej było z dojściem do pozycji strzeleckich, ale i te się zdarzały. Po kilku groźniejszych dośrodkowaniach, wreszcie w 7 minucie głową po centrze z rogu uderzył Arkadiusz Głowacki. W 14 minucie z dystansu, lecz niezbyt groźnie strzelał Michał Chrapek, cztery minuty później nieudane uderzenie zaliczył Burliga.

W 21 minucie Wisła przeprowadziła bardzo ładną składną akcję: piłka trafiła do Chrapka, który tyłem do bramki Jagiellonii przyjął ją na klatkę i z powietrza odegrał do wychodzącego za plecy obrony Pawła Brożka. Piłka trafiła do siatki, lecz napastnik Wisły był na półmetrowym spalonym. Po pięciu minutach Wisła oddała swój najgroźniejszy strzał: poprawił się Burliga, który lewą nogą mierzył po długim rogu, ale Słowik wyciągnął się jak długi i zdołał sparować ten strzał. Okres znacznej przewagi Wisły spiął klamrą gromki Bunoza, który huknął z 35 metrów tuż obok bramki.

Jagiellonia odpowiedziała, ale bardzo groźnie w 38 minucie. Białostoczanie mieli rzut wolny, nieco z lewej strony. Do piłki podszedł Plizga, uderzył w stronę bliższego słupka, ale piłka po rykoszecie zmieniła lot w kierunku dalszego, kompletnie dezorientując Miśkiewicza. Na szczęście minęła bramkę Wisły o metr.

Po przerwie Wisła wznowiła napór. Akcję w 56 minucie próbował finalizować Garguła, ale trafił w bramkarza Jagiellonii. Nie udało się też w 64 minucie Małeckiemu, w ostatniej chwili jego strzał z bliska zblokował Tosik. 60 sekund później cały stadion zerwał się w brawach, gdy rezerwowy Nalepa (zmienił w przerwie trafionego łokciem w głowę Stjepanovicia) huknął z powietrza z ponad 30 metrów. Słowik poszybował w powietrzu i efektownie wybronił ten strzał. W 68 minucie Brożek próbował z sześciu metrów skutecznie dołożyć nogę po centrze z lewej strony Garguły. Miało być technicznie, wyszło za lekko.

Jagiellonia otrząsnęła się od 70 minuty, przede wszystkim próbując prób z dystansu. Pierwsza, Rafała Grzyba, sprawiła pewne kłopoty Miśkiewiczowi, Gajos nie zdołał jednak dobić. Po chwili Gajos uderzył z rzutu wolnego nad poprzeczkę, podobnie jak Kupisz w 74 minucie, choć dużo bliżej poprzeczki bramki Miśkiewicza.

Wisła odpowiedziała najlepiej jak to możliwe. Z prawej strony zacentrował w pełnym biegu Sarki. Brożek wyskoczył do piłki, nie sięgnął jej, ale utrudnił trochę interwencję Tosikowi, od którego uda odbiła się piłka i trafiła do Brożka. Ten odegrał głową do tyłu do wbiegającego Małeckiego, który spokojnym strzałem wyprowadził Wisłę na prowadzenie.

Widać jednak było, że wcześniejsza dominacja Wisły kosztowała drużynę sporo sił. Więcej zachowała Jagiellonia. Trener Smuda postanowił kurczowo pilnować jednobramkowej przewagi i wprowadził na pozycję defensywnego pomocnika Osmana Chaveza. Nie był to dobry pomysł, Honduranin miotał się w środku pola kompletnie nie orientując się w swych obowiązkach i faulując raz za razem. Nim jednak sfaulował "na bramkę" Piątkowski pięknie uderzył "rogalem", a piłka trafiła w spojenie słupka z poprzeczkę.

W 92 minucie Chavez sfaulował po raz trzeci, tym razem osiemnaście metrów przed bramką. Piłkę ustawił Balaj, Ukah w murze przepchnął połowę obrony Wisły, a zawodnik Jagiellonii huknął najmocniej jak potrafił. Piłka przemknęła nad głową Ukaha, przełamała ręce Miśkiewicza i wpadła do bramki. W ten sposób Jagiellonia uratowała w Krakowie jeden punkt.

Wisła Kraków - Jagiellonia Białystok 1:1 (0:0)

1:0 Patryk Małecki 78 min

1:1 Bekim Balaj 90+3 min

Żółte kartki: Bunoza, Chrapek, Nalepa, Chavez - Piątkowski, Baran, Grzyb, Quintana, Pazdan

Wisła: Michał Miśkiewicz - Łukasz Burliga, Arkadiusz Głowacki, Marko Jovanović, Gordan Bunoza - Patryk Małecki, Michał Chrapek (63 min - Emmanuel Sarki, Ostoja Stjepanović (46 min - Michał Nalepa), Łukasz Garguła - Rafał Boguski (84 min - Osman Chavez), Paweł Brożek

Jagiellonia: Jakub Słowik - Jakub Tosik, Martin Baran, Michał Pazdan, Jonatan Straus - Tomasz Kupisz, Tomasz Bandrowski (67 min - Ukochukwu Ukah), Maciej Gajos (80 min - Bekim Balaj), Rafał Grzyb, Dawid Plizga (60 min - Dani Quintana) - Mateusz Piątkowski

Widzów: 12 310

Sędzia: P. Pskit (Łódź)


wislakrakow.com

(redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Jagiellonia wydziera Wiśle zwycięstwo

Data publikacji: 09-08-2013 22:30


Zawodnicy trenera Franciszka Smudy nie zdołali dowieźć do końca rywalizacji z Jagiellonią korzystnego wyniku, pozwalając na wbicie sobie bramki w doliczonym czasie gry. Bohaterem spotkania bezapelacyjnie został Balaj, pokonując w końcówce Michała Miśkiewicza i doprowadzając do wyrównania.

Mimo iż Wiślacy rozpoczęli mecz od odważnych pojedynków, to podopieczni trenera Stokowca pokusili się o pierwszy strzał za sprawą Plizgi. Piłka po uderzeniu zawodnika z Białegostoku powędrowała jednak w trybuny stadionu przy Reymonta 22. W 9. minucie do dobrej pozycji strzeleckiej doszedł Małecki, ale futbolówka zatrzymała się na jednym z obrońców Jagiellonii.


Pięć minut później Wiślacy popisali się ładnymi zagraniami z pierwszej piłki, wypracowując sytuację Chrapkowi. Uderzenie piłkarza Białej Gwiazdy z dystansu nie było jednak takie, jak oczekiwano. W 18. minucie w polu karnym Czerwono-Żółtych zatańczyli podopieczni trenera Franciszka Smudy, lecz futbolówka po strzale Burligi opuściła plac gry.

Cztery minuty później piękne podanie za obrońców otrzymał Brożek, przyjmując piłkę klatką piersiową i pakując ją do siatki Słowika. Arbiter pojedynku zdecydował jednak, że napastnik ze stolicy Małopolski znajdował się na pozycji spalonej. W 26. minucie ponownie groźnie zrobiło się pod bramką białostoczan, bowiem zagranie na wolne pole od Brożka przejął Burliga, lecz futbolówkę po technicznym uderzeniu zawodnika gospodarzy odbił golkiper „Jagi”.

Niewiele brakło, aby w 38. minucie goście cieszyli się ze zdobytej bramki. Piłka po strzale Plizgi z około 25. metrów z rzutu wolnego odbiła się od muru i o zaledwie o kilka centymetrów minęła słupek Miśkiewicza. Jeszcze przed przerwą gospodarze próbowali odnotować trafienie, ale najpierw na pozycji spalonej złapany został Małecki, a w 45. minucie „Małego” nieprzepisowo zatrzymał Baran, odpierając atak Białej Gwiazdy.

Po przerwie Jagiellonia wzięła się do pracy, a bliski zdobycia gola, po wstrzeleniu futbolówki przez Tosika w pole karne Wisły, był Bandrowski, uderzając piętą na bramkę Miśkiewicza. Prawostronne ataki Czerwono-Żółtych bezbłędnie niwelował Bunoza, który zatrzymał w 51. minucie rozpędzonego Bandrowskiego. Po upływie czterech minut Piątkowskiego uaktywnił Kupisz, posyłając futbolówkę w jego kierunku, jednak będący na posterunku Głowacki nie dał się zaskoczyć.

Sto dwadzieścia sekund później Garguła próbował swoich sił, jednak jego uderzenie sprzed pola karnego nie sprawiło Słowikowi większych trudności. W 54. minucie do głosu ponownie doszła Wisła i za sprawą trójkowej akcji Garguły, Brożka i Małeckiego zagroziła bramce Jagiellonii. Strzał „Małego” zdołał zablokować Tosik, pozwalając koledze z zespołu na złapanie futbolówki.

W 66. minucie Nalepa oddał piękny strzał z dystansu, lecz równie ładną paradę zaprezentował golkiper z Białegostoku. Chwilę później wyśmienitą akcją popisał się Brożek, lecz snajperowi Białej Gwiazdy przeszkodził arbiter, odgwizdując spalonego. Po upływie stu dwudziestu sekund znowu gorąco zrobiło się dzięki Brożkowi, ale tym razem jego strzał z bliskiej odległości obronił Słowik.

Dwanaście minut przed końcem pojedynku ataki Wiślaków przyniosły oczekiwany rezultat, bowiem Małecki zmieścił futbolówkę w siatce Jagiellonii, dając gospodarzom prowadzenie. Piękne podanie w 78. minucie posłał Sarki w kierunku Brożka, który głową odegrał futbolówkę do Małeckiego. Wówczas „Mały” zachował się niczym rasowy napastnik i zrobił to, co do niego należało.

Goście walczyli jednak do ostatniego gwizdka sędziego i w 87. minucie Miśkiewicza przed utratą bramki uratowało spojenie słupka z poprzeczką, na które piłka natrafiła po strzale Piątkowskiego z dystansu. W doliczonym czasie gry Chavez popełnił błąd tuż przed własnym polem karnym, dając rywalowi szansę na wyrównanie. Potężne uderzenie Balaja bez problemów przedarło się przez ręce Miśkiewicza i wpadło do wiślackiej bramki.

Wisła Kraków – Jagiellonia Białystok 1:1 (0:0)

1:0 Małecki 78’

1:1 Balaj 90+3

Wisła Kraków: Miśkiewicz – Burliga, Głowacki, Jovanović, Bunoza – Małecki, Chrapek (63’ Sarki), Stjepanović (46’ Nalepa), Boguski (84’ Chavez), Garguła – Brożek

Jagiellonia Białystok: Słowik – Tosik, Baran, Pazdan, Straus – Kupisz, Bandrowski (68’ Ukah), Grzyb, Gajos (80’ Balaj), Plizga (60’ Quintanta) – Piątkowski

Żółta kartka: Bunoza, Chrapek, Nalepa, Chavez (Wisła) Piątkowski, Baran, Grzyb, Quintanta, Pazdan (Jagiellonia)

Sędziował: Paweł Pskit (Łódź)

Widzów: 12 310

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Minuta po minucie

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Piotr Stokowiec: - Remis nie krzywdzi żadnej z drużyn

- Mecz był ciekawy, obfitujący w zwroty akcji i sytuacje podbramkowe. Przewaga na boisku zmieniała się - raz Wisła, a raz my przeważaliśmy i ta dramatyczna choć szczęśliwa dla nas końcówka, która spięła ten mecz - powiedział po remisie w Krakowie 1-1 trener Jagiellonii, Piotr Stokowiec.

- Jestem niezadowolony z naszych przestojów i tego, że ładna gra nie kończy się dośrodkowaniami lub strzałami. Wiedzieliśmy, że Wisła ma poukładaną drużynę, a walka i determinacja - to były punkty wyjściowe, żeby marzyć tutaj o wygranej. Plany pokrzyżowały nam natomiast wymuszone zmiany. Szanujemy ten punkt, uważam że ten remis nie krzywdzi żadnej z drużyn - dodał trener Jagiellonii.

- Na razie osiąganymi wynikami nie zaprzątam sobie głowy, jedynie można o tym myśleć w kwestii presji na trenerze. Zespół musi punktować, żeby trener zachował pracę, choć bardziej skupiam się na stylu gry. Wynik schodził na plan dalszy. Chcę trzymać drużynę tak, żeby grała i żeby oprzeć się na niej na kolejnych częściach sezonu. Skupiony jestem raczej na pracy, a nie na bojaźni o wyniki. Chcę żeby drużyna prezentowała odpowiednie zaangażowanie i styl gry. Nie ma co obarczać zawodników wynikiem, a rozliczać ich co najwyżej z powierzonych zadań - stwierdził ponadto Stokowiec.

Na zakończenie opiekun Jagiellonii przeprosił Wisłę za słowa wypowiedziane przez siebie w programie Liga+ Extra. Powiedział bowiem, że zdanie iż z "Wisły została tylko nazwa", było "wyrwane z kontekstu".

- Moim zamiarem nie było zdeprecjonowanie Wisły jako klub. Doceniam jej osiągnięcia, w tym trenera Smudy. Zostało to wyrwane z kontekstu i były to słowa zupełnie bez sensu. Nie jestem trenerem, który szuka taniej sensacji. Jestem skupiony na pracy w swoim klubie. Jeśli ktoś się poczuł nieopatrznie obrażony to przepraszam - zakończył Stokowiec.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Smuda: Na przyszłość będę mądrzejszy (video)

10. August 2013, 00:42 (aktual. 10. August 2013, 11:12)skomentuj komentarze (25) drukuj wyślij

Trener Franciszek Smuda nie stanął po meczu do wywiadu w telewizji Canal+. Wzburzony miał dużo do powiedzenia swoim zawodnikom, przede wszystkim Osmanowi Chavezowi. Szatnię opuszczał wyraźnie przybity, na pomeczowej konferencji spokojnym tonem wypunktował Honduranina.


Wisła.TV: Miał nam pomóc, a zaszkodził (video)

- Niestety, błędy popełnione przez Chaveza, reprezentanta Hondurasu... nie może w ciągu pięciu minut faulować trzy razy przed własną bramką. On miał nam pomóc, a okazało się, że nam zaszkodził. To są zawodnicy, reprezentanci, od nich trzeba wymagać, ja od niego również wymagam - powiedział Franciszek Smuda.

Trener Wisły wyjaśnił czym się kierował wpuszczając na końcówkę meczu do drugiej linii Honduranina, a nie przykładowo pomocnika Fabiana Burdenskiego. - Każdy trener, kto by to nie był, w takiej sytuacji na parę minut przed końcem, zawsze będzie starał się dać zawodnika doświadczonego, żeby dowieść wynik. Równie dobrze mogłem wpuścić Kamińskiego. Nie chciałem ryzykować młodymi chłopakami, ale na przyszłość będę mądrzejszy. Chciałem wpuścić Chaveza bo to jednak doświadczony chłopak.

Od 70 minuty Jagiellonia otrząsnęła się z przewagi Wisły, odzyskiwała kontrolę nad meczem. - O tym decydują piłkarze już na boisku. Ja też chciałbym, żebyśmy dłużej utrzymywali piłkę, żebyśmy byli bardziej wyrachowani. Niestety, oni decydują o tym i tak się stało, że na koniec z tego faulu padła bramka - mówił Smuda.

- Bardzo żałuję, że nie zdobyliśmy kompletu punktów. Byliśmy bardzo blisko. Teraz to już historia. Zdobyliśmy jeden punkt... Naturalnie, człowiek przez cały tydzień, do następnego meczu z Lechem będzie tego żałował, ale wiemy, że sezon dopiero się rozpoczął, więc wiele jeszcze może się zmienić - stwierdził trener Wisły.

Wisła.TV: Miał nam pomóc, a zaszkodził (video) >>


wislakrakow.com

(redakcja)


Źródło: wislakrakow.com

Po ostatnim gwizdku. Wisła 1:1 Jagiellonia

Wpisany przez Krzysiek

piątek, 09 sierpnia 2013 21:30

Pierwszy raz od dawna kibice mogli być usatysfakcjonowani grą Wiślaków. Zabrakło tylko zimnej krwi w końcówce i wyrachowania. O straconej w samej końcówce bramce, zdecydowały indywidualne błędy Chaveza i Miśkiewicza.


W porównaniu do meczu we Wrocławiu trener Smuda zdecydował się na jedną zmianę. Na prawym skrzydle od pierwszej minuty na boisku zameldował się Patryk Małecki. Michał Nalepa usiadł pierwszy raz w tym sezonie na ławce. Do gry na pozycji defensywnego pomocnika desygnowany został Michał Chrapek.

Od pierwszej minuty za konstruowanie ataków zabrali się Wiślacy. Dobrze funkcjonowały oba skrzydła. Na przemian Małecki z Gargułą próbowali dogrywać piłkę w pole karne. Niestety brakowało dokładności w tych zagraniach i pomimo ataków, nie przekładało się to na dobre sytuacje podbramkowe. Pierwszy celny strzał Wiślacy oddali w 14. minucie. Na uderzenie z ok. 30 metrów zdecydował się Chrapek. Strzał był jednak na tyle słaby, że Słowik nie miał najmniejszych problemów z wyłapaniem piłki. W tym czasie Jagiellonia zdołała wywalczyć jedynie rzut rożny. W 18. minucie ładnie w polu karnym zastawił się Chrapek, trochę przyadkowo zagrał na 16. metr. Na strzał zdecydował się Burliga, lecz jego strzał wylądował pod dachem stadionu. W 21. minucie Brożek umieścił piłkę w siatce, jednak zrobił to będąc na pozycji spalonej i sędzia bramki nie uznał. Trzy minuty później z rzutu wolnego mocno uderzył Garguła. Piłka po jego strzale wylądowała, gdzieś na wysokości połowy trybuny G. W 25. minucie, mierzony po długim rogu strzał oddał Burliga. Bramkarz wybił piłkę niemal przed siebie, lecz żaden z Wiślaków nie zdołał doskoczyć do niej i dobić. Rozochocona Wisła nadal atakowała. W 29. minucie ładnym strzałem z ok. 30 metra popisał się Bunoza. Bomba jaką posłał jednak nieznacznie minęła bramkę gości. W 38. minucie goście mieli najlepszą sytuację do zdobycia bramki. Z rzutu wolego z 20. metrów uderzał Plizga. Piłka po jego strzale odbiła się od muru i rykoszetem minęła o centymetry bramkę Wiślaków. Kompletnie zaskoczony Miśkiewicz niemiałby najmniejszych szans na skuteczną intencję. Tuż przed przerwą ładnym rajdem środkiem boiska przedzierał się Małecki, lecz został wycięty równo z trawą, za co Martin Baran obejrzał żółtą kartkę. Podsumowując pierwszą połowę – Wisła grała cały czas do przodu. Długo utrzymywała się przy piłce i dążyła do zdobycia bramki. Jagiellonia zmuszona była do upatrywania swych szans jedynie z kontry. Dobrze dysponowana defensywa - w której szczególnie wyróżniał się Bunoza - skutecznie te ataki rozbijała.

Druga połowa rozpoczęła się podobnie do pierwszej. Wisła nadal była zespołem dominującym. Trener Smuda dokonał w przerwie jednej zmiany. Stjepanovica (kolejny zaledwie poprawny występ) zastąpił Nalepa. W 54. minucie z rzutu wolnego, Słowika próbował zaskoczyć Chrapek, jednak nieznacznie przeniósł piłkę nad poprzeczką. Minutę później bliski zakończenia kontry bramką, był Piątkowski. W odpowiedzi ładnie „poklepali” Brożek z Gargułą, który jednak strzelił wprost w bramkarza. W 62. minucie za niewidocznego Chrapka trener Smuda wprowadził Sarkiego. Chwilę później ładnie w polu karnym odnalazł się Małecki, który mimo asysty obrońcy zdołał oddać celny strzał. Niewiele zabrakło Nalepie do szczęścia w 65. Minucie, ale po jego strzale z dystansu piękną robinsonadą popisał się Słowik. Wisła z minut na minutę coraz bardziej się rozkręcała – grając ładną kombinacyjną piłkę. Do sytuacji zaczął dochodzić Brożek. Raz minimalnie „spalił”, by za moment z największym trudem Słowik zdołał wybić piłkę na rut rożny. W 70. minucie chwilowo zdekoncentrowana defensywa Wisły pozwoliła, aby goście oddali groźny strzał z przed pola karnego. Miśkiewicz również nie popisał się interwencją, „wypluwając” piłkę przed siebie. Niewiele zabrakło, by akcja „z niczego” zamieniła się na bramkę dla gości. Przyjezdni jakby zwęszyli swoją szansę i mocniej przycisnęli Wiślaków. Wdarła się niepotrzebna nerwowość – dużo fauli i prostych strat. Jagiellonia zaczęła oddawać niemal strzał za strzałem. Na szczęście Wisła przetrwała ten napór w najlepszy z możliwych sposobów – zdobywając bramkę. Ładnie skrzydłem popędził Sarki, z łatwością minął obrońców i dośrodkował w pole karne. Tam przytomnie Paweł Brożek, przedłużył głową do nadbiegającego Patryka Małeckiego, a ten mocnym strzałem dał Wiśle prowadzenie. W 84. minucie trener Smuda chcąc utrzymać korzystny wynik zdecydował się wzmocnić obronę. Bezproduktywnego przez cały mecz Boguskiego zmienił Osman Chavez. Gorąco zrobiło się kibicom na trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry. Ładnym technicznym strzałem z ok. 25. metrów popisał się Piątkowski. Piłka po jego uderzeniu trafiła idealnie w spojenie słupka z poprzeczką. W końcu jednak z czystym sumieniem można przytoczyć powiedzenie, że „szczęście sprzyjało lepszym”. Szczęście trzeba jednak umieć szanować. Już w doliczonym czasie gry, głupi faul tuż przed polem karnym popełnił Chavez. Mocny strzał oddał Mekim Balaj, piłka przeszła jeszcze po rękach źle interweniującego Miśkiewicz i wpadła do bramki. Wygrany mecz w głupi sposób zakończył się kolejnym remisem.

Wisła przez całe spotkanie, była zdecydowanie lepszym zespołem. W końcu jej gra przez sporą część meczu mogła się naprawdę podobać. Na wyróżnienie zasługuje większość piłkarzy. Szkoda naprawdę szkoda straconych trzech punktów, bo Wiślacy swą dzisiejszą postawą na boisku całkowicie nie zasłużyli na ten remis.

Wisła Kraków: Michał Miśkiewicz - Łukasz Burliga, Arkadiusz Głowacki, Marko Jovanovic, Gordan Bunoza - Patryk Małecki, Michał Chrapek (63. Emmanuel Sarki), Rafał Boguski (84. Osman Chavez), Ostoja Stjepanovic (46. Michał Nalepa), Łukasz Garguła - Paweł Brożek.

Jagiellonia Białystok: Jakub Słowik - Jakub Tosik, Martin Baran, Michał Pazdan, Jonatan Straus - Tomasz Kupisz, Tomasz Bandrowski (66. Ugochukwu Ukah), Maciej Gajos (79. Bekim Balaj), Rafał Grzyb, Dawid Plizga (60. Dani Quintana) - Mateusz Piątkowski.

Wisła Kraków - Jagiellonia Białystok 1:1 (0:0) Bramki: Patryk Małecki 78 - Bekim Balaj 90

Żółta kartka - Wisła Kraków: Gordan Bunoza, Michał Chrapek, Michał Nalepa, Osman Chavez. Jagiellonia Białystok: Mateusz Piątkowski, Krzysztof Baran, Rafał Grzyb, Dani Quintana, Michał Pazdan.

Sędzia: Paweł Pskit (Łódź). Widzów 12 310.

Źródło: skwk.pl

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Garguła: Takie coś może spotkać każdego

10. August 2013, 00:22skomentuj komentarze (18) drukuj wyślij

Łukasz Garguła był wyróżniającym zawodnikiem Wisły zremisowanego w meczu z Jagiellonią. - Na pewno żałujemy bo można było tego uniknąć, ale w Kielcach w 93. minucie też dostaliśmy karnego i wygraliśmy tamto spotkanie - przypomniał pomocnik Wisły.

Można powiedzieć, że to co los dał wam w meczu z Koroną, dziś odebrał.


- Tak, zgadza się no ale taka jest piłka. Nie jest sprawiedliwa ale cóż, musimy dalej chodzić z podniesioną głową, robić to co robimy do tej pory i wyjść w każdym meczu tak jak dzisiaj. Chcemy w każdym meczu walczyć o trzy punkty i tyle.

Do 30. minuty graliście bardzo dobrze, później już słabiej, wasze ataki nie były już tak widowiskowe jak na początku. Czy nadal was „przytyka”?

- Fizycznie czujemy się dobrze, zagraliśmy od początku bardzo agresywnie i wysoko, no ale nie da się grać przez cały mecz na pełnych obrotach.

Paweł Brożek dołączył do drużyny, spełnia wasze oczekiwania jako kolegów z boiska, którym brakowało prawdziwego napastnika?

- Brakowało nam napastnika i cieszymy się, że Paweł z nami jest i powoli wkomponowuje się w zespół. Myślę że przed nim dużo pracy, ale z meczu na mecz gra coraz lepiej i daje nam dużo jakości.

A jak wam się gra bez nominalnych skrzydłowych, bez Sarkiego i Małeckiego? Cały czas ćwiczyliście przecież warianty uwzględniające tych zawodników w pierwszym składzie.

- W tygodniu poświęcaliśmy czas, żeby nie grać tymi skrzydłami. Teraz Patryk wyszedł ale też schodził do środka, zmieniał pozycję, także myślę że taka duża wymienność pozycji przynosi korzyści, oczywiście potrzeba jeszcze czasu na zgranie ale już widać jakieś tam dobre elementy.

Macie pretensje do Osmana Chaveza za faul tuż przed polem karnym, po którym padła bramka wyrównująca?

- Myślę, że takie coś może spotkać każdego. Na pewno żałujemy bo można było tego uniknąć, ale tak jak powiedziałeś na początku, w Kielcach w 93. minucie też dostaliśmy karnego i wygraliśmy tamto spotkanie.

Wszyscy jednak wiemy, że defensywny pomocnik to nie jest dobra pozycja dla Osmana, który jest wolny i często wchodzi „na raz”.

- Trener miał swój plan, widział może, że Ukah idzie do przodu i chciał wzmocnić tyły, wpuszczając Osmana który jest silny fizycznie, żeby wygrywał te pojedynki górne. Osman na pewno doskonale wie że niepotrzebnie atakował „na raz” i żałuje tej sytuacji, bo mógł po prostu przed nim stanąć i tego faulu by nie było.

Na 12 możliwych punktów mamy 6. To nie najgorzej ale i nie najlepiej.

- Zawsze może być lepiej, zawsze Wisła chce grać lepiej ale miejmy też na uwadze ostatni sezon, kiedy to Wisła miała duże kłopoty. Teraz wszystko jest na dobrej drodze i wygląda to coraz lepiej. Myślę, że jak tak dalej będziemy podchodzić do każdego meczu, to na pewno najbliższe spotkania będą na korzyść Wisły.


wislakrakow.com

(sum91)

Źródło: wislakrakow.com

Michał Miśkiewicz: - Tym razem nie pomogłem zespołowi

- Straciliśmy dwa punkty, bo powinniśmy ten mecz wygrać. Szkoda, zwłaszcza że w takich okolicznościach. Tym razem nie pomogłem zespołowi. Cały mecz byłem bezrobotny, a w tej sytuacji nie zrobiłem nic, żeby uratować i tak jak mówiłem - straciliśmy dwa punkty - mówił po meczu z Jagiellonią, podłamany Michał Miśkiewicz, który nie zdołał odbić bardzo mocnego strzału Bekima Balaja w doliczonym czasie gry i spotkanie zakończyło się wynikiem 1-1.

- Szkoda, bo powinniśmy ten mecz wygrać. Wyglądaliśmy bowiem lepiej. Jagiellonia zrobiła może ze dwie akcje i to byłoby na tyle. Wyglądaliśmy o niebo lepiej - dodał smutny bramkarz Wisły.

- Przy każdej straconej bramce trzeba mieć sobie coś do zarzucenia. Gdybym nie miał, to byłoby kiepsko. Nawet przy takich, przy których niewiele można zrobić. Przy tej? To była dość ważna sytuacja, więc poczuwam się do winy. Chciałem zrobić więcej, nie wyszło. Nie wiem co dokładnie tam się stało. Piłkę zobaczyłem w ostatnim momencie. Strzał był dość silny, ześlizgnęła się z rękawicy, a chciałem ją wypchnąć. Tak jak wcześniej było szczęście, bo było spojenie - to tym razem było nieszczęście, bo wbiłem sobie piłkę do bramki - mówił Miśkiewicz.

- Jesteśmy źli i tego nie ukrywamy. To był mecz, który można było wygrać. Na Reymonta chcemy wygrywać i byliśmy źli. Nie jesteśmy zadowoleni z tego jednego punktu. Na gorąco nie mieliśmy do siebie pretensji. Będziemy to analizować w tygodniu i trener wyciągnie z tego wnioski. W szatni powiedział nam zresztą, żebyśmy się nie załamywali. To jest początek i że jedziemy dalej. Powiedział, że dobrze to wyglądało, ale tak czasami jest, że mecze tak rozgrywają się w końcówkach, że potrafi się przegrać lub zremisować. Takie jest życie, ale jedziemy dalej - dodał.

- Oczywiście cieszy to, że znów nie przegrywamy, ale po tym meczu powinniśmy być wyżej. Ale jesteśmy niepokonani i mam nadzieję, że podtrzymamy to dalej - zakończył Miśkiewicz.


Dodał: Kamil

Źródło: wislaportal.pl

Głowacki: Teraz mocno cierpimy

10. August 2013, - Jak możemy być wściekli na Osmana, skoro starał się robić wszystko, żeby pomóc drużynie? - pytał Arkadiusz Głowacki po zremisowanym meczu z Jagiellonią.


Utrata dwóch punktów w takich okolicznościach boli chyba szczególnie..?

- Jesteśmy mocno rozczarowani, bo w momencie kiedy wyszliśmy na prowadzenie nic nie zapowiadało, że stracimy punkty. Oczywiście, pod koniec nie udało nam się kontrolować gry. Wydaje się, że zabrakło trochę utrzymania, trochę gry w piłkę. Powinniśmy dograć do końca i ten start zaliczylibyśmy barrdzo udany, a tak... jest średnio.

To co los dał w Kielcach odebrał dziś... Wciąż jednak jesteście niepokonani. Uważacie to za duży plus?

- Po dzisiejszym meczu ciężko uznać to za plus. Dzisiaj straciliśmy dwa punkty. Przed tym meczem było mocne postanowienie z naszej strony, że chcemy wygrać. Wydaje się, że dłuższymi momentami takie sprawialiśmy wrażenie, ale nie udało się i teraz mocno cierpimy.

Michał Miśkiewicz mocno bił się w piersi po utracie gola. To on zawinił, Osman Chavez, cała drużyna..?

- Teraz to już jest nieważne. Każdy wie co zrobił dobrze, a co źle, każdy popełnia błędy. Taka jest piłka i tak pewnie można się tłumaczyć, ale ten remis po prostu boli, bo byłoby osiem punktów... ale nie jest. Musimy koncentrować się na meczu z Lechem w lidze i będziemy szukać kolejnego zwycięstwa.

Ostatnie minuty wyglądały źle, sposób gry przypominał trochę obronę Częstochowy...

- No tak, zgodzę się... Ale weszło dwóch defensywnych zawodników do środka pola, nasi ofensywni zawodnicy mieli trochę w nogach i rzeczywiście zabrakło gry w piłkę pod koniec. Chcieliśmy dotrwać, mocno walczyliśmy by nie dopuścić Jagiellonii do jakiejś sytuacji, a to nam się nie powiodło.

Szukając pozytywów, ciężko znaleźć taki mecz w zeszłym sezonie, byście rozpoczęli go z taką werwą jak dziś.

- Staramy się robić swoje. To, że są momenty, kiedy po stracie staramy się szybko odebrać i zagrać pressingiem. Wydaje się, że momentami jest też sporo gry kombinacyjnej, choć nie zawsze to wychodzi i nie zawsze udaje się stworzyć z tego jakąś sytuację. Na pewno sporo jest takich momentów, kiedy po prostu gramy w piłkę i to jest okej. Dziś jednak ciężko z czegokolwiek się cieszyć, kiedy traci się dwa punkty.

Czy gra obrońcy i defensywnego pomocnika tak bardzo się różni. Osman Chavez wyglądał na zupełnie zagubionego...

- Nie wiem czy Osman kiedykolwiek wystąpił na tej pozycji. Trudno mu się dziwić. Było założenie: utrzymać ten wynik i pomóc, zwłaszcza w tych sytuacjach kiedy piłka szybowała wysoko w górze, przy stałych fragmentach, długich wybiciach... Wyszło jak wyszło i tyle.

Trener Smuda nie ukrywał pretensji do Osmana Chaveza. Nie bardzo chce nam się wierzyć, że i wy nie jesteście na niego wściekli.

- Jak możemy być wściekli skoro Osman starał się robić wszystko, żeby pomóc drużynie. Nie zawsze udaje się być bohaterem, ja również popełniam błędy, napastnicy, każdy popełnia błędy. Tak ten sport wygląda, że takie błędy się zdarzają, ale każdy z nas chce jak najlepiej.


wislakrakow.com

(redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Michał Nalepa: - Z każdym będziemy grać o zwycięstwo

- Z każdym meczem powinno być w moim wykonaniu coraz lepiej, a to, że zacząłem na ławce? Oczywiście, że nie byłem rozczarowany, choć każda minuta gry w Wiśle mnie cieszy. Na nikogo się nie obrażam, robię swoje - powiedział po swoim czwartym występie w naszych barwach Michał Nalepa, który wszedł w spotkaniu z Jagiellonią na całą II połowę.

Tym razem jego pozycja to znów defensywny pomocnik, ale jak sam przyznał - nie ma dla niego znaczenia, czy gra właśnie bliżej środka pola, czy też w obronie.

- Dla mnie nie ma różnicy, na której mam grać pozycji. Na razie jeszcze jestem w takim wieku, że moja pozycja jeszcze się zmienia. Zobaczymy za parę lat, czy będzie ona stała - mówił młody wiślak.

Dla niego to oczywiście spory przeskok, z I ligi do Ekstraklasy. Został więc wypytany o różnice w tych dwóch ligach.

- Na pewno różnica pomiędzy I ligą, w której grałem wcześniej, a Ekstraklasą jest bardzo duża. Choć zaangażowanie i walka fizyczna jest na podobnym poziomie. Na pewno dużo szybsze jest natomiast tempo gry, jak i otoczka wokół meczów Ekstraklasy - ta jest całkiem inna. Każdemu lepiej się jednak gra przy większej widowni, po to się trenuje - uważa Nalepa.

- W każdym meczu chcemy zdobyć trzy punkty, szkoda że dziś się nie udało, a była na to ogromna szansa. Z każdym rywalem będziemy grać o zwycięstwo. Także z Lechem, który jest w kryzysie, ale teraz będą starali się odbudować jak najszybciej - zakończył.


Dodał: Kamil


Źródło: wislaportal.pl

Paweł Brożek: “Bardzo miło jest wrócić do domu”

Wpisany przez Tomek

sobota, 10 sierpnia 2013 09:51


Paweł Brożek swój ostatni mecz przy Reymonta 22, rozegrał w listopadzie 2010 roku. Dzisiaj, po prawie 3 latach kibice Wisły ponownie mogli tuż przed meczem podczas wyczytywania składu, wykrzyczeć nazwisko dwukrotnego króla strzelców Ekstraklasy.

- Spędziłem tutaj dużo czasu, także bardzo miło jest wrócić do domu. W porównaniu do meczu we Wrocławiu na pewno jest postęp w mojej grze. Dzisiaj byłem 90 minut na boisku ale od 80-tej już niewiele mogłem dać zespołowi, bo brakowało sił - powiedział Paweł Brożek po zakończeniu spotkania.

Dzisiejszym remisem piłkarze Wisły byli przybici jak po sromotnej porażce. Jednak sama gra cieszyła oko i przez wiele minut operowanie piłką przez Wiślaków przypominało dawne lata, kiedy w ataku Białej Gwiazdy również biegał Brożek.

- Brakuje nam ostatniego podania. Przechodzimy bardzo fajnie do ataku pozycyjnego, natomiast kiedy trzeba zagrać ostatnią piłkę, to wtedy mamy problem. Są momenty. Potrafimy podejść agresywnie i odebrać piłkę, później ją rozegrać, natomiast po 5-10 minutach takiej gry mamy przestój. Nad tym musimy popracować, bo oddajemy wtedy pole przeciwnikowi i to się skończyło dzisiaj stratą dwóch punktów.

Napastnik Wisły wytrzymał dzisiaj na boisku pełne 90 minut, ale widać było w ostatnim kwadransie, jak mocno uchodzi z niego powietrze.

- Przez 30 lat życia zdążyłem poznać swój organizm. Myślę, że jeszcze tydzień lub dwa i dojdę do swojej optymalnej formy fizycznej.

Paweł Brożek nie mógł dzisiaj liczyć na wiele prostopadłych piłek na wolne pole od pomocników, ale starał się wchodzić w linię pomocy, grając szybką piłkę z którymś z ofensywnych zawodników, co stwarzało zagrożenie w okolicach pola karnego.

- Zalecenia trenera Smudy są takie, że mam brać udział w rozgrywaniu piłki. Wówczas moją pozycję zajmuje Rafał Boguski lub Łukasz Garguła. Czuję się dobrze w takiej grze, natomiast najlepiej czuję się w polu karnym i tam jest miejsce napastnika.


Źródło: skwk.pl

Patryk Małecki: - Jesteśmy niezadowoleni

- W ostatnich dziesięciu minutach za bardzo cofnęliśmy się pod swoją bramkę, powinniśmy wygrywając rzucić się jeszcze na rywala, bo była ku temu szansa. Wszyscy zawodnicy Jagiellonii starali się grać ofensywnie, a my powinniśmy dłużej przytrzymać piłkę na ich połowie - powiedział po meczu Wisły z Jagiellonią, strzelec jedynej dla nas bramki, Patryk Małecki.

- Na pewno czas jest nam potrzebny. Każdy kto wychodzi na boisko chce dać z siebie jak najwięcej. Wydaje mi się, że ten mecz był do wygrania, ale stało się - 1-1 i jesteśmy niezadowoleni, ale cóż liga gra dalej. Kolejny mecz mamy z Lechem i zrobimy wszystko, aby go wygrać - zadeklarował "Mały".

Po strzelonej w 78. minucie bramce - pomocnik Wisły wykonał solidny sprint, biegnąc do ławki rezerwowych, a dokładniej do Kazimierza Kmiecika.

- Trener Kazimierz Kmiecik to legenda Wisły, wspierał mnie w trudnych chwilach. wszyscy ludzie wokół, po tych dwóch meczach mówili, że Małecki się nie nadaje, że jest słaby, że ma nadwagę, wymyślali różne głupoty, a on zawsze we mnie wierzył. Mówił żebym nie patrzył na ludzi, tylko robił swoje. I chciałem mu za to podziękować - stwierdził wiślak.

- Prezes powie, że zabrakło nam kolejnych dwóch punktów. Powinniśmy wygrać. Gra mogła się podobać, choć jeszcze dużo pracy przed nami. Każdy wie, że trener Smuda jest specyficzny, trzeba u niego bardzo ciężko trenować. Te nogi nie są jeszcze takie, jak być powinny, ale my się tej pracy nie boimy i wiemy, że ona zaowocuje i w kolejnych meczach będziemy wygrywać - zakończył Małecki.

Źródło: Canal+

Dodał: Redakcja


Źródło: wislaportal.pl

Najlepsze/najgorsze po meczu z Jagiellonią=

Wpisany przez Patrycja

niedziela, 11 sierpnia 2013 16:49


W meczu z Jagiellonią Wisła była o krok od zwycięstwa. Mimo niekorzystnego wyniku, biorąc pod uwagę całe spotkanie to Biała Gwiazda była stroną przeważającą.


Najlepsze - wysoka forma Bunozy

Jeszcze niedawno Gordan Bunoza był jednym z najmniej pewnych punktów wiślackiej defensywy. Szczególnie raziły jego nieudane zagrania i nieprzemyślane faule. Trzeba jednak przyznać, że w sezonie, który się rozpoczyna, obrońca prezentuje się z bardzo dobrej strony. Bośniak wywiązuje się nie tylko z zadań defensywnych, ale także często podłącza się do akcji w ofensywie. Mecz z Jagiellonią był w wykonaniu Bunozy grą popisową – występujący na lewej stronie obrony piłkarz bezbłędnie „czyścił” ataki przeciwników przeprowadzane jego flanką, Tomasz Kupisz został wyłączony z rozegrania. Ponadto, tak jak wcześniej, Bunoza widoczny był także podczas ataków. Jeśli zawodnik utrzyma tak wysoką formę, Wisła będzie miała z niego jeszcze wiele pożytku.


Najgorsze - feralna zmiana

Franciszek Smuda przed meczem z Jagiellonią nie wypowiadała się pozytywnie o Osmanie Chavezie, stąd też mało kto spodziewał się, że ujrzy Honduranina w piątek na boisku. Szkoleniowiec sprawił jednak niespodziankę i postanowił wpuścić obrońcę na ostatnie 8 minut spotkania, Smuda zaskoczył tym bardziej, że ustawił Chaveza jako defensywnego pomocnika. Chaveza, który nie przepracował z Wisłą okresu przygotowawczego, bo znajdował się na zgrupowaniu reprezentacji swojego kraju. Nominalny stoper w trakcie swojego krótkiego występu zdążył trzykrotnie sfaulować przeciwnika, z czego ostatnie z przewinień miało najgorszy z możliwych skutków. Po podyktowanym po nim rzucie wolnym Biała Gwiazda straciła nie tylko bramkę, ale i zwycięstwo.

Oceny Wiślaków w meczu z Jagiellonią

Wpisany przez Tomek

wtorek, 13 sierpnia 2013 14:33


Był to najlepszy mecz Wisły Kraków od bardzo dawna, a mimo to nie udało się zdobyć trzech punktów. Oto jak oceniamy grę piłkarzy Białej Gwiazdy z Jagiellonią Białystok.


Formacja defensywna:

Bardzo dobra gra środkowych obrońców. Arkadiusz Głowacki właściwie co mecz jest najlepszym zawodnikiem w drużynie. Tym razem również to jemu należy się najwyższa nota. Drugim piłkarzem z linii defensywnej, który zasługuje na wyróżnienie jest Gordan Bunoza. Bośniak już we wcześniejszych meczach grał dobrze, ale w każdym kolejnym tylko podnosi sobie poprzeczkę. Twardy i skuteczny w obronie, bardzo aktywny w akcjach ofensywnych. Pokazuje się bocznemu pomocnikowi do zagrania, jeśli trzeba to drybluje, ma bardzo silne uderzenie z dystansu, które miejmy nadzieję zaprowadzi w niedługim czasie piłkę do siatki.

Najsłabszym punktem obrony był tym razem bramkarz. Michałowi Miśkiewiczowi zdarzało się niedokładnie wprowadzać piłkę do gry, a także sprawiał wrażenie niepewnego w bramce. Nie przypominamy sobie sytuacji, w których pewnie wyłapał piłkę. Raczej jego interwencje polegały na odbijaniu futbolówki, raz nawet wprost przed siebie, co niemal zakończyło się utratą bramki. Gol na 1-1 trzeba zapisać na jego konto, ponieważ nie można usprawiedliwiać sytuacji, w której bramkarz wbija sobie piłkę do bramki, lecącą wprost w niego. I bez względu na to jak silny był to strzał.

Choć bardzo krótki, to jednak oceniony przez nas został występ Osmana Chaveza. Honduranin zbyt wiele zmajstrował przez ten czas na boisku, by nie zostać ocenionym.


Formacja ofensywna:

Bardzo przyjemnie oglądało się współpracę środkowych pomocników Wisły. To jak operowali między sobą piłką Łukasz Garguła, Michał Chrapek i Rafał Boguski było i ładne dla oka, i przynosiło rezultaty w postaci kilku niezłych szans na strzelenie bramki. W tę współpracę z nimi bardzo dobrze wkomponowywał się Paweł Brożek. „Brozio” wchodził w linię pomocy, wymieniał piłkę z którymś z ofensywnych pomocników i wychodził szybko na pozycję, aby dostać futbolówkę z powrotem na wolne pole. Jedna z tego typu akcji zakończyła się golem, niestety z pozycji spalonej. Ostatecznie Brożek zakończył mecz z asystą na swoim koncie, czym po raz pierwszy w sposób bezpośredni potwierdził słuszność sprowadzenia go na Reymonta.

Mimo wszystko pozostaje niedosyt jeśli chodzi o grę Rafała Boguskiego. Było kilka takich akcji, zwłaszcza w pierwszej połowie, kiedy piłka szybko wędrowała od obrony, przez pomoc Wisły, trafiała do Rafała Boguskiego i wtedy akcja traciła swoje tempo. „Boguś” nie miał upodobania do gry z pierwszej piłki, wolał ją przyjmować i dopiero po sekundzie szukać partnera do odegrania, co naszym zdaniem nieco stopowało groźnie rozwijające się akcje.

Ponownie słabo wyglądały skrzydła. Z drugiej strony to jednak po zwodzie przy linii bocznej i dobrym dośrodkowaniu Emmanuela Sarkiego, Wisłę na prowadzenie wyprowadził inny boczny pomocnik, Patryk Małecki. Jest to jednak na pewno maksymalnie 50% tego, co potrafią pokazać na boisku ci dwaj zawodnicy.


Oceny (skala 1-10):

Michał Miśkiewicz - 3

Łukasz Burliga - 5

Arkadiusz Głowacki - 7

Marko Jovanović - 6

Gordan Bunoza - 6

Ostoja Stjepanović - 5

(46' Michał Nalepa) - 5

Michał Chrapek - 6

(63' Emmanuel Sarki) - 4

Patryk Małecki - 6

Łukasz Garguła - 6

Rafał Boguski - 4

(84' Osman Chavez) - 2

Paweł Brożek - 6


Źródło: skwk.pl

Podsumowanie 4. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

Wydarzeniem 4. kolejki była bez wątpienia mocno niespodziewana porażka Legii w Chorzowie, która sprawia, że aktualnie już tylko cztery zespoły są w naszej lidze niepokonane. Miano takie przypisać mogą sobie: Górnik, Lechia i Wisła oraz Lech. Wpadka zaś legionistów sprawia, że mamy nowego lidera, którym po wysokiej wygranej w Łodzi, bo aż 3-0, zostali zabrzanie.

Piątek, 9 sierpnia:

Podbeskidzie 0-0 Zagłębie Lubin

W Bielsku bramki nie padły i mające przed tym meczem po punkciku dotychczasowi outsiderzy ligi - zwiększyły swój dorobek o 100%. Teoretycznie więc powinni być zadowoleni, ale mamy nadzieję, że nie są. Słabi zagrali bowiem ze słabymi i jak na razie zarówno dla Podbeskidzia, jak i dla Zagłębia - ten sezon jeszcze tak naprawdę chyba się nie rozpoczął. Zostały bowiem te ekipy zdecydowanie w blokach startowych.

WISŁA KRAKÓW 1-1 Jagiellonia Białystok

1-0 Patryk Małecki (78.)

1-1 Bekim Balaj (90.)

Po pierwszych minutach tego spotkania kibice Wisły mogli przecierać oczy. Wiślacy grali bowiem składnie, z mocnym pressingiem i można było z optymizmem patrzeć w kolejne minuty tej potyczki. Z ładnego rozgrywania piłki i częstego jej posiadania niewiele jednak wynikało, bo "Biała Gwiazda" nie miała zbyt wielu sytuacji do zdobycia gola. Potem inicjatywę przejęła Jaga, następnie znów Wisła, ponownie Jaga, by w końcu - na 12 minut przed końcem spotkania - padł gol dla Wisły. Patryk Małecki ładnie wykończył zgranie od Pawła Brożka, ale na tym gra wiślaków się skończyła. I nie ma co zwalać ani na Osmana Cháveza, który sfaulował na decydujący rzut wolny, ani na Michała Miśkiewicza, który nie wybronił petardy Bekima Balaja. Cała Wisła po wyjściu na prowadzenie "stanęła" i myślała już tylko o dowiezieniu wyniku. Została za to brutalnie ukarana i mecz skończył się remisem.

Sobota, 10 sierpnia:

Widzew Łódź 0-3 Górnik Zabrze

0-1 Préjuce Nakoulma (18.)

0-2 Thomas Phibel (40. sam.)

0-3 Mateusz Zachara (60.)

Po dwóch udanych meczach i zwycięstwach, tym razem Widzew został srogo ukarany przez skuteczny futbol Górnika. Zabrzanie po remisie w pierwszej kolejce z Wisłą - zaliczyli trzy kolejne zwycięstwa, choć dziś solidnie pomógł im Thomas Phibel. Przy stanie 0-1 zaliczył bez wątpienia "swojaka" roku, a Maciej Mielcarz tak się tym przejął, że już w przerwie mówił przed kamerami Canal+, że muszą zmazać plamę za grę w… drugiej połowie. W niej wielkiej wprawdzie nie dali, ale po jednej z kontr stracili trzeciego gola. Ma się więc z czego cieszyć zespół Adama Nawałki.

Lechia Gdańsk 3-1 Cracovia

1-0 Marcin Pietrowski (8.)

1-1 Edgar Bernhardt (25.)

2-1 Piotr Wiśniewski (47.)

3-1 Paweł Buzała (84.)

"Biało-zieloni" kontynuują swoją udaną serię, którą rozpoczęli po towarzyskim meczu z… Barceloną. Ten, jak już tutaj pisaliśmy, dodał im pewności siebie i to było widać. Nawet bowiem w sytuacji, gdy "Pasy" wyrównały - nie podłamało to ani na moment zespołu Michała Probierza. Na II połowę wyszli jak po swoje i wszystko co było w tym meczu do zabrania - zabrali.

Ruch Chorzów 2-1 Legia Warszawa

1-0 Grzegorz Kuświk (25.)

2-0 Łukasz Surma (29.)

2-1 Marek Saganowski (48.)

Po pierwszej połowie mieliśmy w Chorzowie niespodziankę, żeby nie powiedzieć - sensację. "Niebiescy" zasłużenie prowadzili bowiem z faworyzowaną Legią aż 2-0, a gol byłego legionisty, Łukasza Surmy, można byłoby pokazywać w najlepszych stacjach telewizyjnych. Gdy po przerwie legioniści szybko strzelili kontaktowego gola, wydawało się, że niespodzianki w Chorzowie jednak nie będzie. Okazało się, że gospodarze wykazali się natomiast sportowym charakterem i choć przeżywali ciężkie chwile - zwłaszcza w ostatnich minutach zawodów - dowieźli zwycięstwo do końcowego gwizdka. Nasza liga wciąż jest więc nieobliczalna i robienie z legionistów już po trzech kolejkach wielkiego jej Hegemona było tak jakby trochę na wyrost. Zwłaszcza jeśli przypomnimy sobie z kim klub ze stolicy grał w swoich wcześniejszych spotkaniach. Chorzowianom natomiast bez wątpienia należą się solidne brawa. Skazywani na porażkę postawili się faworytowi i sprawili sobie i swoim kibicom jakże miły prezent.

Niedziela, 11 sierpnia:

Pogoń Szczecin 2-2 Śląsk Wrocław

1-0 Wojciech Golla (12.)

2-0 Takafumi Akahoshi (45.)

2-1 Przemysław Kaźmierczak (76.)

2-2 Tomasz Hołota (87.)

Po kapitalnych osiągnięciach w rozgrywkach Ligi Europy i wyeliminowaniu Club Brugge - Śląsk uchodził za faworyta meczu z Pogonią, tym bardziej, że zagrał w dość mocnym składzie. Okazało się jednak, że… dla wrocławian gra w naszej Ekstraklasie jest trudniejsza, od tej w LE. Śląsk przeżywał zresztą małe déjà vu. Przed tygodniem w potyczce z Jagiellonią przegrywał już aż 0-3, a tym razem jeszcze przed przerwą zrobiło się 0-2 i zanosiło się na kolejną ligową wpadkę! Ostatecznie ambitnie goniący wynik Śląsk zdołał wyrównać i jeden punkt ze Szczecina wywiózł. Plan był jednak bez wątpienia zupełnie inny.

Lech Poznań 2-0 Korona Kielce

1-0 Łukasz Trałka (39.)

2-0 Vojo Ubiparip (44.)

Zwolnienie trenera Leszka Ojrzyńskiego nie odmieniło Korony, bo ta przegrała z Lechem i wskoczyła na mało zaszczytne miejsce "czerwonej latarni" ligi. Poznaniacy zaliczają natomiast pierwsze zwycięstwo w tym sezonie i wskakują do górnej części tabeli, ale końca kryzysu na pewno odtrąbić jeszcze nie mogą. Tym bardziej, że sam mecz był mocno wyrównany, "Kolejorz" wreszcie okazał się jednak od swojego przeciwnika skuteczniejszy. W tym marketingowo, bo po klęsce w europucharach bilety "za złotówkę" kupiło prawie 25 tysięcy osób, mamy więc niespodziewanie rekord frekwencji tego sezonu.

Poniedziałek, 12 sierpnia:

Piast Gliwice 1-1 Zawisza Bydgoszcz

1-0 Krzysztof Król (20.)

1-1 Bernardo Vasconcelos (26.)

Na zakończenie kolejki Piast podzielił sie punktami z Zawiszą i niespodziewanie to przyjezdni byli bliżej wygranej. Oddali bowiem dwa razy więcej strzałów od faworyzowanego Piasta, a na dodatek - w ostatnich minutach meczu - Paweł Abott zmarnował "jedenastkę". Tę obronił wracajacy po kontuzji do bramki Piasta Dariusz Trela, który najpierw bramkę "zawalil", a potem bez wątpienia odkupił swoje winy.

Źródło: wislaportal.pl

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2013/2014

Galeria kibicowska: