2013.09.24 Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 3:0

Z Historia Wisły

2013.09.24, Ekstraklasa, 9. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 20:30, wtorek, 11°C
Wisła Kraków 3:0 (0:0) Lechia Gdańsk
widzów: 11.189
sędzia: Paweł Pskit z Łodzi
Bramki
Michał Chrapek 70'
Paweł Brożek 76'
Paweł Brożek 90'+3
1:0
2:0
3:0
Wisła Kraków
4-5-1
Michał Miśkiewicz
Łukasz Burliga
Arkadiusz Głowacki
Osman Chávez
Wilde-Donald Guerrier
Rafał Boguski
Michał Nalepa Grafika:Zmiana.PNG (46' Paweł Stolarski)
Grafika:Zk.jpg Michał Chrapek
Łukasz Garguła
Patryk Małecki Grafika:Zmiana.PNG (62' Emmanuel Sarki)
Paweł Brożek

trener: Franciszek Smuda
Lechia Gdańsk
4-5-1
Sebastian Małkowski
Deleu
Jarosław Bieniuk
Sebastian Madera
Adam Pazio
Przemysław Frankowski Grafika:Cz.jpg 57'
Maciej Kostrzewa Grafika:Zmiana.PNG (62' Marcin Pietrowski)
Paweł Dawidowicz Grafika:Zk.jpg
Piotr Wiśniewski Grafika:Zmiana.PNG (64' Christopher Oualembo)
Piotr Grzelczak Grafika:Zmiana.PNG (77' Patryk Tuszyński)
Paweł Buzała Grafika:Zk.jpg

trener: Michał Probierz
Strzały: 13-12 (5-6)
Strzały celne: 7-4 (1-3)
Posiadanie piłki (w %): 54-46 (49-51)
Spalone: 4-2 (3-2)
Rzuty rożne: 4-2 (3-0)
Dośrodkowania: 13-15 (6-5)
Faule: 13-9 (3-6)
Żółte kartki: 1-2 (0-1)
Czerwone kartki: 0-1 (0-0)

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Franciszek Smuda przed meczem z Lechią

[Foto: S. Sroka/wislakrakow.com]

[Foto: S. Sroka/wislakrakow.com]
[Foto: Nikol/wislakrakow.com]

[Foto: Nikol/wislakrakow.com]
[Foto: S. Sroka/wislakrakow.com]

[Foto: S. Sroka/wislakrakow.com]
[Foto: R. Bełżek/wislakrakow.com]

[Foto: R. Bełżek/wislakrakow.com]
[Foto: R. Bełżek/wislakrakow.com]

[Foto: R. Bełżek/wislakrakow.com]
[Foto: R. Bełżek/wislakrakow.com]

[Foto: R. Bełżek/wislakrakow.com]
[Foto: R. Bełżek/wislakrakow.com]

[Foto: R. Bełżek/wislakrakow.com]

- Nie mieliśmy jeszcze łatwego meczu. Dotychczasowe osiem graliśmy z solidnymi przeciwnikami. Czy ten z Lechią będzie najtrudniejszy? Ja wierzę w zespół, wierzę że jutro w takiej sytuacji, w jakiej jesteśmy, trochę okrojeni, zmobilizujemy się optymalnie i wyjdziemy żeby zagrać ponad swoje możliwości. Tego oczekuję - powiedział przed meczem z Lechią Gdańsk trener Wisły, Franciszek Smuda.

Jak wiadomo nasz trener ma tym razem spore problemy kadrowe, bo we wtorkowy wieczór nie zagrają Gordan Bunoza, Marko Jovanović i Ostoja Stjapanović i przede wszystkim obronę Smuda musi zestawić w połowie od nowa.

- Postawię na ten wariant pewniejszy, przekładanie Burligi na lewą, czy na prawą stronę, to z doświadczenia wiem, że do niczego dobrego nie doprowadzi. Kupiliśmy natomiast Donalda jako obrońcę, trudno trzeba to wziąć na plecy, choć widzimy, że on jeszcze potrzebuje trochę czasu, ale trzeba go wrzucić na głęboką wodę, niech pływa. A na środku? Nie mam tutaj nic do ukrycia - szansę dostanie Osman Chávez. Michał Nalepa? Jak sami widzieliście najlepsze z nim rozwiązanie, to jest pozycja defensywnego pomocnika. Na pozycji stopera mógł grać w Termalice, w I lidze, ale w Ekstraklasie potrzebuje innych umiejętności. Zwłaszcza sprawnościowych, bo technicznie uważam, że “Nalepka” jest zdolnym piłkarzem i dawał sobie radę na pozycji defensywnego pomocnika - mówił Smuda.

Problemy kadrowe musiały niestety kiedyś Wisłę dopaść i wszyscy doskonale zdawali sobie sprawę, że niekoniecznie będzie wtedy łatwo.

- Jesteśmy tutaj na co dzień i od początku mówiliśmy, że jeśli tutaj dwóch-trzech, a nie daj Boże czterech zawodników będzie kontuzjowanych, to naprawdę mamy wtedy problemy. Cała ta kadra, tych młodych chłopaków, to jest przyszłość, ale na dziś to rzeczywiście tych doświadczonych zawodników, którzy rozegrali już po kilkanaście, kilkadziesiąt meczów jest mało - powiedział Smuda, który został jeszcze zapytany o analizę meczu derbowego.

- Analizę zrobiłem już w nocy, od razu po meczu, ale taką samą zrobiłem po tym z Jagiellonią. Te mecze były bowiem takie same. W przerwie jest pełna mobilizacja, każdego, a wychodzimy i jest coś zupełnie innego. Więcej jest gry psychologicznej, niż piłkarskiej. Grając w Ekstraklasie, chcąc osiągnąć wynik, to ta drużyna musi podołać agresywności, a u nas jest trzech, czterech zawodników, którzy temu nie potrafią podołać. Wtedy kiedy przeciwnik jest agresywny, albo my mamy grać agresywnie, to raczej wolimy przeciwnika, który gra, że tak powiem w piłkę - tłumaczył trener Wisły.

Zapytany z kolei o postawę naszego jutrzejszego przeciwnika przyznał, że prezentuje on podobny poziom do tego, który widzieliśmy w wykonaniu Jagiellonii i Pogoni.

- Lechia Gdańsk ma w tej chwili dobry zespół. Tak jak i nadspodziewanie dobrze grająca Jagiellonia oraz Pogoń Szczecin. To są zespoły tego samego pokroju. My jeszcze nie jesteśmy natomiast taką drużyną, do której obojętnie kto by przyjechał, to nie będzie obawy, że u siebie przegramy. W przyszłości będzie jednak inaczej, bo w tym kierunku chcemy iść i takich zawodników musimy sprowadzać - mówił Smuda.

Opiekun Wisły nie chciał natomiast wypowiadać się na temat swojego poprzednika w Wiśle, Michała Probierza, któremu w pracy w Krakowie niekoniecznie się powiodło.

- Nigdy nikogo nie będę krytykował, bo wiem jaka to jest praca. Jak ja to mówię - dziś jesteś na VII piętrze, a jutro jesteś w piwnicy - stwierdził.

Na koniec trener Wisły został więc zapytany, czy właśnie przyjazd Probierza, nie zmotywuje mocniej kilku jego podopiecznych.

- Jeśli tak będzie, to mnie ucieszy. Choć mamy taki zespół, że to co każdy potrafi, to co na boisku robi, to robi z zaangażowaniem. Wierzę każdemu piłkarzowi. Oczywiście czasami nie wychodzi, bo niektórzy mają takie umiejętności, a niektórzy inne, ale w całym zespole nie ma jednego choćby zawodnika, do którego mógłbym mieć pretensje. Zarówno jeśli chodzi o treningi, jak i o mecze. To jest ekipa, która chce. Resztę mogę sam na plecy wziąć, bo wiadomo, że nie mamy tutaj ”jedenastu Messich”. Zaangażowanie jest u każdego fantastyczne. To mnie cieszy i praca z nimi sprawia mi dużą przyjemność. Zobaczymy co będzie na koniec sezonu, a może i w grudniu, bo konkurencja być musi. Bez niej nie zrobimy wielkiego zespołu - zakończył “Franz”.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Niepokonani: Wisła - Lechia Gdańsk

23. September 2013


Nie ma czasu na rozpamiętywanie zremisowanych derbów, bowiem już we wtorek piłkarze Wisły Kraków podejmą na własnym stadionie drużynę Lechii Gdańsk. Piłkarze Lechii obok Wisły są jedynymi niepokonanymi w obecnym sezonie. Czy po wtorkowym meczu mianem niezwyciężonych poszczycić będzie mogła się już tylko jedna drużyna?


Przed Wisłą zaczęły pojawiać się schody. Trenerowi Smudzie posypała się najbardziej chwalona formacja w lidze – obrona. Za żółte kartki pauzował będzie Gordan Bunoza oraz defensywny pomocnik Ostoja Stjepanović, a Marko Jovanović wykluczony jest z powodu kontuzji, której doznał w meczu z Cracovią.

- Nie mam nic do ukrycia, szansę dostanie Osman Chavez – szczerze przyznał trener Franciszek Smuda. Będzie to pierwszy występ Chaveza od meczu z Jagiellonią, kiedy to pojawił się na murawie w końcowych minutach spotkania i zrobił bezsensowny faul, za co otwarcie obwiniał go później Smuda. Na lewej obronie zadebiutuje Donald Guerrier, który po kapitalnym debiucie z Piastem słabiej zagrał w derbach, nie wnosząc zbyt wiele na boisko. W meczu z Lechią będzie mógł więc zagrać na pozycji, na którą właściwie został kupiony. W miejsce Stjepanovicia natomiast powinniśmy zobaczyć Michała Nalepę.

Mecz Wisły z Lechią to spotkanie dwóch przyjaciół, ale na pewno nie wszyscy przyjadą do Krakowa a uśmiechem na twarzy. Trener gości Michał Probierz z pewnością potraktuje to spotkanie bardzo prestiżowo i będzie chciał za wszelką cenę wywieźć trzy punkty. Piłkarze Wisły również nie pozostają dłużni swojemu byłemu szkoleniowcowi i między wierszami przyznają, że osoba trenera Probierza w szeregach „Biało-Zielonych” dodatkowo ich zmotywuje.

Lechia pod wodzą wspomnianego Probierza spisuje się w tym sezonie bardzo dobrze i zajmuje piąte miejsce w tabeli, mając dokładnie tyle samo punktów co „Biała Gwiazda”. Od trzech kolejek Gdańszczanie nie potrafią jednak wygrać meczu, notując trzy kolejne remisy 1:1.

W drużynie z Gdańska jesienią wyróżnia się Paweł Buzała, który wreszcie zyskał skuteczność. Duża w tym zasługa Japończyka Daisuke Matsui, który bardzo dobrze rozprowadza ataki Gdańszczan. No i duet stoperów Bieniuk – Madera, który obok wiślackiej pary wymieniany jest jako wielki plus początku sezonu.

Do tej pory obydwie drużyny mierzyły się ze sobą 45 razy. Statystki są korzystne dla „Białej Gwiazdy”, która wygrywała z Lechistami 23-krotnie, 14 razy lepsi byli goście z Pomorza a osiem razy padał wynik remisowy.

Drużynę Franciszka Smudy czeka we wtorek trudny test. Muszą bowiem udowodnić, że bez kilku ważnych ogniw w składzie potrafią nadal grać swoją piłkę. Czy Michał Probierz zanotuje udany come back na Reymonta, gdzie abdykował po kilku kolejkach, czy może podopieczni Smudy zrehabilitują się za kiepską drugą połowę w derbowym meczu i odprawią przyjaciół z Gdańska z kwitkiem? Czekamy na odpowiedzi!

Spotkanie poprowadzi pan Paweł Pskit z Łodzi.

Transmisja w Canal+Sport, początek meczu o 20.30.


wislakrakow.com

(sum91)

Źródło: wislakrakow.com\

Najbliższy rywal: Lechia Gdańsk

Wpisany przez Patrycja

poniedziałek, 23 września 2013 22:14


Nie opadły jeszcze wszystkie emocje po derbach Krakowa, a już we wtorek kibiców Wisły czekają kolejne - tym razem zupełnie odmienne, bowiem związane z meczem przyjaźni z Lechią Gdańsk.

Lwy Północy spisują się w tym sezonie zdecydowanie powyżej oczekiwań. Zespół prowadzony przez Michała Probierza plasuje się aktualnie na piątej pozycji, z taką samą liczbą punktów na koncie co Biała Gwiazda, lecz z gorszym bilansem bramkowym. Lechia po 8. kolejkach Ekstraklasy, tak jak Wisła, jest wciąż niepokonana. W ostatnich tygodniach drużynę z Gdańska dopadł jednak lekki spadek formy, bowiem jej trzy ostatnie mecze zakończyły się remisami 1:1. Kolejno były to spotkania z Górnikiem Zabrze, Pogonią Szczecin i Zawiszą Bydgoszcz. Dużym mankamentem w grze Lechii jest tracenie przez nią goli w ostatnich minutach meczu. Podopieczni trenera Probierza zgubili przez to punkty w Szczecinie i w pojedynku z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Lechiści to natomiast mistrzowie początków meczów – aż sześć z dwunastu strzelonych przez nich w tym sezonie goli padło w pierwszych trzydziestu minutach spotkań. Spory w tym udział ma najlepszy strzelec zespołu – Paweł Buzała, który czterokrotnie pokonywał bramkarzy rywali. Dwa gole ma na razie na koncie Piotr Grzelczak, jednak on mecz przyjaźni najprawdopodobniej rozpocznie na ławce rezerwowych.

Łatwego zadania przed wtorkowym pojedynkiem nie ma Franciszek Smuda. Z kadry za nadmiar żółtych kartek wypadli Gordan Bunoza i Ostoja Stjepanović, kontuzjowany i niezdolny do gry jest Marko Jovanović. Szkoleniowiec Wisły zapowiedział, że szansę na pokazanie się od pierwszej minuty meczu będzie miał Wild Donald Guerrier. Haitańczyk zaliczył wejście smoka w swoim debiucie, nie wiadomo jednak jak piłkarz spisze się na lewej obronie w dłuższym wymiarze czasowym. Na środku defensywy parę z Arkadiuszem Głowackim stworzy Osman Chavez. Być może Honduraninowi uda się zmazać plamę po swoim występie przeciwko Jagielloni Białystok, o którym wolelibyśmy zapomnieć… Z kolej w środku pola zamiast Stjepanovicia oglądać będziemy najpewniej Michała Nalepę, który przed własną publicznością powinien zaprezentować się lepiej, niż w ubiegłą sobotę podczas meczu derbowego.

Spotkanie Wisły z Lechią Gdańsk to hit 9. kolejki Ekstraklasy – obydwie drużyny w bardzo dobry sposób rozpoczęły sezon i pozostają jedynymi niepokonanymi drużynami w lidze. Dla jednego z klubów może się to zmienić już we wtorek. Zespół, który wygra to bezpośrednie starcie odskoczy rywalowi w tabeli. Coś do udowodnienia na Reymonta 22 będzie miał Michał Probierz, dla którego będzie to pierwsza wizyta na stadionie Białej Gwiazdy po jego nieudanej przygodzie w Wiśle. Początek niezwykle ciekawie zapowiadającego się meczu przyjaźni już we wtorek o godzinie 20:30. Transmisję z tego spotkania przeprowadzi stacja Canal+ Sport HD.

Źródło: skwk.pl

Mecz przyjaźni, mecz charakteru. Wisła podejmuje Lechię

Jeszcze dobrze nie ochłonęliśmy po sobotnich Derbach Krakowa, a już czekają nas kolejne emocje ligowe! W ramach 9. kolejki spotkań Wisła zmierzy się bowiem na własnym stadionie z Lechią Gdańsk i zagra niestety osłabiona, co oznacza, że dla całego zespołu będzie to solidna próba charakteru!

Mimo bowiem tego, że czeka nas "mecz przyjaźni" - Lechia nie przyjedzie do nas tylko i wyłącznie po to, aby napić się wspólnie... oranżady. Tym bardziej, że drużyna prowadzona przez Michała Probierza jest dość mocno podrażniona. Po pięciu kolejkach liderowała bowiem rozgrywkom Ekstraklasy, ale ostatnio zremisowała aż trzy kolejne mecze i na razie może o tej przyjemności zapomnieć. Gdańszczanom mocno pierwsze miejsce w tabeli oczywiście odpowiadało, więc wspomniane remisy podrażniły ich ego. I nie ma się co dziwić, przebywanie na samej górze tabeli to przyjemne doznanie, które w poprzednich latach było z nami na porządku dziennym. A że wywołany został tutaj niejako do tablicy obecny opiekun Lechii, więc i o nim wypada w tym miejscu napisać parę słów. Na pewno będzie to dla niego arcyważne spotkanie. Zjawi się bowiem pod Wawelem oficjalnie po raz pierwszy od momentu, gdy przestał być trenerem Wisły, podając się do dymisji. Teraz na pewno będzie chciał "pokazać się" krakowskiej publiczności i nie ma się co oszukiwać. Zadowoli go wyłącznie zwycięstwo.

Ale też to mocno chcieliby znów osiągnąć wiślacy, a nie jest tajemnicą, że i kilku naszych piłkarzy będzie chciało przypomnieć się swojemu byłemu trenerowi. Zapowiada się więc tym samym bardzo ciekawe spotkanie i można tylko wielce żałować, że nasza drużyna zagra solidnie osłabiona. Za nadmiar kartek pauzują bowiem Gordan Bunoza i Ostoja Stjepanović, a jakby tego mało kontuzja wyklucza z gry na około 4-5 tygodni Marko Jovanovicia. To oznacza, że trener Franciszek Smuda musi przebudować nie tylko w połowie linię defensywy, ale też zmienić środek pomocy. W tym ostatnim biegać będzie Michał Nalepa, z kolei na środku obrony szansę dostanie Osman Chávez. I mamy nadzieję, że przypomni o sobie z dobrej strony. W końcu grać w piłkę potrafi. W o wiele większym wymiarze czasu przekonać będziemy się też mogli o tym, co zdziałać może Wilde-Donald Guerrier, który zagra od pierwszych minut, na swojej (teoretycznie) nominalnej pozycji, czyli lewej stronie defensywy. Trener Smuda stwierdził zresztą, że skoro na tej pozycji grał przeciwko reprezentacjom Hiszpanii i Włoch, to może także przeciwko Lechii. I oby rzeczywiście to pokazał, bo jak na razie udowadniał głównie, że potrafi grać do przodu. Teraz czekają go także zadania defensywne.

Nas zaś czeka, jak sami widzicie, bardzo ciekawe spotkanie, na które nie wypada nam nic innego, jak serdecznie Was zaprosić. W końcu cóż lepszego można robić we wtorkowy wieczór, jak nie oglądać na żywo, na stadionie, Wisły Kraków?! Do zobaczenia więc przy Reymonta!


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Zapraszamy na mecz przyjaźni

Data publikacji: 24-09-2013 11:51


Po emocjach związanych z Derbami Krakowa przyszedł czas na spotkanie, które u kibiców wywołuje zupełnie inne odczucia. To mecz przyjaźni, zmierzą się w nim jedyne jak dotąd niepokonane w lidze drużyny, czyli Wisła Kraków i Lechia Gdańsk.

W ekstraklasie oba zespoły rywalizowały ze sobą łącznie 34 razy. W 19 spotkaniach górą byli wiślacy, 5 meczów zakończyło się remisem, a w 10 Biała Gwiazda musiała uznać wyższość Lechistów. Bilans bramkowy przemawia na korzyść Wisły. Krakowianie zdobyli 57 goli, tracąc przy tym 29. Najskuteczniejszym piłkarzem Białej Gwiazdy w meczach z Lechią jest Paweł Brożek. Ma on na koncie 5 trafień, jednego gola mniej - Patryk Małecki. Do pierwszego spotkania pomiędzy Wisłą i Lechią doszło 29 maja 1949 w 9. kolejce I Ligi. Piłkarze z Krakowa wygrali wtedy zdecydowanie 5:1. Ostatni raz obie drużyny spotkały się 1 kwietnia tego roku, na PGE Arenie w Gdańsku. Był to mecz 20. kolejki T-Mobile Ekstraklasy i zakończył się bezbramkowym remisem.

Spotkania krakowskiej Wisły z Lechią zawsze były ciekawe i bardzo zacięte. Wystarczy wspomnieć przedostatni mecz ekstraklasy w sezonie 2008/2009. Porażka w tym spotkaniu mogła odebrać Wiśle szansę na obronę mistrzowskiego tytułu, zdobytego przed rokiem. Już po dwudziestu sekundach meczu każdy kibic Białej Gwiazdy zaczął się niepokoić, a to za sprawą gola zdobytego dla Lechii przez Pawła Buzałę. Niekorzystne wyniki innych spotkań spychały krakowski zespół na drugie miejsce w tabeli. Wisła za sprawą Pawła Brożka wyrównała stan rywalizacji dopiero na początku drugiej połowy. Jednak kilka minut później w polu karnym faulował Tomas Jirsak, a Karol Piątek wykorzystał jedenastkę, gdańszczanie prowadzili więc 2:1. Pięknego gola na 2:2, bezpośrednio z rzutu wolnego, zdobył dla Białej Gwiazdy wychowanek Lechii, Marek Zieńczuk. Wisła wróciła więc na fotel lidera również dzięki sprzyjającym wynikom innych spotkań. Ostatnie słowo w tym meczu należało jednak do gości z Krakowa i Wojciecha Łobodzińskiego, który rozegrał wtedy najlepsze dziesięć minut w barwach naszej drużyny. „Łobo” zdobył dwie piękne bramki, ustalając wynik spotkania na 4:2. Dzięki temu wiślakom wystarczył jeden punkt, by przypieczętować drugie z rzędu, a dwunaste w historii mistrzostwo.

Na trybunach Stadionu im. Reymana możemy spodziewać się przyjaznej atmosfery. Na boisku jednak nie ma co liczyć na taryfę ulgową. Piłkarze obydwu drużyn zapowiadają ostrą walkę do końca.

Nie może Cię więc zabraknąć przy R22, dziś o 20.30, by razem z przyjaciółmi z Gdańska dopingować oba zespoły!

MH

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Analiza taktyczna Lechii Gdańsk

Data publikacji: 23-09-2013 09:43


Nie minęła gorąca atmosfera 186. Derbów Krakowa a już rusza 9. kolejka T-Mobile Ekstraklasy. Tym razem przeciwnikiem naszej drużyny będzie spisujący się powyżej oczekiwań zespół Lechii Gdańsk, który prowadzony przez trenera Michała Probierza zajmuje obecnie piąte miejsce, z taką samą ilością punktową jak Wisła, lecz z gorszym bilansem bramkowym.


Jak może wyglądać skład drużyny z Trójmiasta? Zapraszamy do analizy naszego wtorkowego rywala.

Bramka: Podstawowym bramkarzem od zmiany, jaka nastąpiła w przerwie meczu z drużyną Cracovii jest bezustannie Sebastian Małkowski, który dwukrotnie w tym sezonie zachował czyste konto. Na chwilę obecną wygrywa rywalizację z Mateuszem Bąkiem, który wrócił do Lechii po przygodach z różnymi klubami. Małkowski dysponuje dobrymi warunkami fizycznymi (194 cm), a jego mocną stroną są pewne interwencje podczas stałych fragmentów gry. W tym sezonie wystąpił również w meczu Pucharu Polski przeciwko Siarce Tarnobrzeg.

Obrona: Drużyna Lechii nie zmienia często ustawienia w obronie. Wszystkie mecze w tym sezonie rozegrała aż trójka defensorów. Kapitan zespołu Jarosław Bieniuk, jego partner ze środka obrony Sebastian Madera oraz występujący na prawej stronie defensywy Brazylijczyk Deleu. Jedynym zawodnikiem nie mającym kompletu meczów jest Adam Pazio, lewy obrońca pozyskany przed sezonem z drużyny Polonii Warszawa.

Pomoc: Po absencji za żółte kartki do drużyny wraca Paweł Dawidowicz, którego w ostatnim spotkaniu przeciwko Zawiszy Bydgoszcz na środku pomocy zastąpił Maciej Kostrzewa. Lechia pod wodzą trenera Probierza to kolejny przykład drużyny grającej 1-4-2-3-1. Koło Dawidowicza powinien się znaleźć będący w niezłej formie Marcin Pietrowski. Na lewym skrzydle będzie starał się utrudnić życie naszemu obrońcy najlepszy zawodnik w meczu przeciw Barcelonie, Piotr Grzelczak. Po przeciwległej stronie prawdopodobny jest występ młodego Przemysława Frankowskiego, reprezentanta drużyn młodzieżowych. W rolę ofensywnego pomocnika wcieli się Daisuke Matsui, który swoimi podaniami będzie starał się odnaleźć lepiej ustawionych partnerów.

Atak: W ataku powinniśmy zobaczyć Pawła Buzałę, najlepszego strzelca drużyny. Wyjście dwoma napastnikami na mecz wyjazdowy z Wisłą Kraków jest praktycznie niemożliwy, choć trener Probierz lubi zaskakiwać - jak chociażby ostatnim treningiem po ligowym meczu z Pogonią o trzeciej w nocy.

Łukasz Stupka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

Niepokonana! Wisła - Lechia 3:0

24. September 2013,

Wisła Kraków wykorzystała atut własnego boiska w meczu przyjaźni i pokonała Lechię Gdańsk 3:0, pozostając jedyną niepokonaną drużyną w lidze. Zwycięskie trafienia zaliczyli Michał Chrapek i dwa Paweł Brożek.


Zadanie Wiśle ułatwiła trochę czerwona kartka dla Przemysława Frankowskiego, który celowo sfaulował Donalda Guerriera i został przez arbitra usunięty z boiska.

Guerrier oraz Osman Chavez zgodnie z zapowiedziami zagrali po raz pierwszy w tym sezonie w wyjściowym składzie Wisły. W środku wystąpił zaś Michał Nalepa, jednak w przerwie został zmieniony przez Pawła Stolarskiego. Lechia zagrała w Krakowie osłabiona brakiem Daisuke Matsuiego.

Pierwsza połowa miała wyrównany przebieg, ale w ostatnim jej kwadrasie przewagę wypracowała sobie Wisła, przeprowadzając kilka akcji, z których przynajmniej jedna powinna zakończyć się golem. Groźnie główkował Paweł Brożek po centrze Boguskiego, kłopoty miał Małkowski po uderzeniu zza pola karnego Burligi (odbił piłkę nad poprzeczkę), a szczęścia Lechii nie brakło gdy z rzutu wolnego tuż obok bramki strzelał Guerrier.

Po jednej z akcji Wisły piłka wpadła też do bramki Lechii. Brożek wycofał do Małeckiego, ten uderzył, ale strzał zablokował znajdujący się na spalonym Garguła. Sędzia pokazał ofsajd, więc celna dobitka "Małego" nie mogła zostać uznana.

Wisła zaczęła trafiać od 70 minuty, a ostatnie 20 minut meczu należało do Pawła Brożka. Rywala napoczął Michał Chrapek, ale to Broziu zaliczył kluczowe zagranie w tej akcji. Po podaniu na lewym skrzydle "przepchnął" dysponującego lepszymi warunkami fizycznymi Jarosława Bieniuka, podał do Boguskiego, który błyskawicznie wycofał w kierunku Chrapka. Pomocnik Wisły zdążył przyjąć piłkę i szybko uderzyć obok bramkarza, zdobywając swą trzecią bramkę w sezonie.

Pozostałe gole dla Wisły zdobył Paweł Brożek. Najpierw ze spokojem sfinalizował akcję rozegraną na prawym skrzydle: minął obrońcę, potem Małkowskiego i trafił do pustej bramki. Asystę zaliczył Burliga, który najpierw odzyskał górną piłkę przy linii bocznej, rozegrał z Sarkim i celnie podał w kierunku najlepszego strzelca Wisły.

Paweł Brożek dobił gdańszczan w doliczonym czasie gry, wykorzystując sytuację sam na sam z bramkarzem Lechii. Wcześniej jednak sprytnie i trochę szczęśliwie wygrał "przebitkę" z jednym z obrońców, by sprytnym trąceniem piłki pokonać Małkowskiego. Wcześniej miał, wydawało się, łatwiejszą sytuację, ale tym razem bramkarz Lechii obronił nogami.

Wisła po tym zwycięstwie ma szansę zakończyć kolejkę na drugim miejscu w tabeli.

Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 3:0 (0:0)

1:0 Michał Chrapek 70 min

2:0 Paweł Brożek 76 min

3:0 Paweł Brozek 90+3 min

Żółte kartki: Chrapek - Dawidowicz, Buzała Czerwona kartka: Frankowski (Lechia, 58 min, za faul)

Wisła: Michał Miśkiewicz - Łukasz Burliga, Arkadiusz Głowacki, Osman Chavez, Donald Guerrier - Rafał Boguski, Michał Chrapek, Łukasz Garguła, Michał Nalepa (46 min - Paweł Stolarski), Patryk Małecki (61 min - Emmanuel Sarki) - Paweł Brożek

Lechia: Sebastian Małkowski - Luiz Santos Deleu, Jarosław Bieniuk, Sebastian Madera, Adam Pazio - Piotr Grzelczak, Paweł Dawidowicz, Piotr Wiśniewski, Maciej Kostrzewa (62 min - Marcin Pietrowski), Przemysław Frankowski - Piotr Wiśniewski (64 min - Christopher Oualembo), Paweł Buzała

Widzów: 11 189

Sędzia: Paweł Pskit (Łódź)


wislakrakow.com

(redakcja)

Źródło: wislakrakow.com\

Wisła Kraków 3:0 Lechia Gdańsk

Wpisany przez Krzysiek

wtorek, 24 września 2013 21:54


Mocno przemeblowana obrona Wisły i nietknięta linia pomocy – to nie dawało gwarancji na korzystny rezultat w dzisiejszym meczu. Na szczęście skończyło się dużo lepiej niż się zapowiadało.

Wiślacy weszli w ten mecz, jakby wystraszeni. Jakby do Krakowa nie przyjechała Lechia Gdańsk, która jest na równi w tabeli, tylko co najmniej Real Madryt. Brak dokładnych podań, dryblingi jak w B klasie na klepowisku i a piłka od nóg odbijała się jak od drewnianych patyków. Każda piłka bita „na aferę”, była przechwytywana przez piłkarzy z Gdańska. Wprawdzie zawodnicy Wisły wciąż próbowali atakować, ale robili to tak nieporadnie i chaotycznie, że chyba nawet goście byli zaskoczeni takim obrotem sprawy. Kolejne minuty mijały, w grze Wiślaków niewiele się zmieniało, a Lechia zaczęła poczynać sobie coraz śmielej. Od 15. minuty piłka gościła coraz częściej pod bramką Miśkiewicza. Pierwszą groźną akcję z oddanym strzałem Wiślacy stworzyli dopiero w 29. minucie – rozpędzony Burliga wpadł z piłką w pole karne uderzając mocno lecz wprost w bramkarza. Pięć minut później Wisła stanęła przed najlepszą szansą bramkową do tego czasu. Rzut wolny z 16. metrów sprytnie uderzał Guerrier, lecz piłka poszła po nogach zawodników w murze i nieznacznie minęła słupek. W 40. minucie Wisła powinna prowadzić 1:0. I pewnie by prowadziła, gdyby strzału Małeckiego nie obronił Garguła (!!!), który wyręczył bezradnego Małkowskiego. Byle wyżej, byle dalej – zero pomysłu na grę. Nie ma przypadku w tym, że oba zespoły są w tym samym miejscu w tabeli. Po pierwszej przerwie można mieć jedynie wrażenie, że przypadek jest w tym, że są one tak wysoko.

Nawet trener Smuda zauważył, że gra Wiślaków wygląda na tyle fatalnie, że konieczne są zmiany i w przerwie spotkania Nalepę zastąpił Stolarski. Niestety, kibice zmuszeni byli do oglądania kompletnej nieporadności w wykonaniu Wisły. W pierwszych dziesięciu minutach Guerrier przez swoje kiksy, mógł zanotować dwie asysty przy bramkach dla Lechii. Chyba trochę na wyrost sędzia Pskit wyprosił z boiska w 57. minucie Frankowskiego. Zawodnik Lechii obejrzał czerwony kartonik, po wślizgu w Donalda. Na osłabioną Lechię trener Smuda wprowadził szybkiego Sarkiego, który zastąpił Małeckiego. I już po chwili po swoim szybkim rajdzie na skrzydle groźnie dośrodkowywał w pole karne. Komicznie wyglądała momentami gra Wiślaków na osłabioną Lechię. Proste, techniczne straty groziły kontrami. Ospałe ataki bazowały na szybkości Sarkiego, za którym nie nadążał w pole karne żaden z kolegów. Cud się zdarzył w 70. minucie – dwójkową akcję Brożka i Boguskiego wykończył Chrapek. Wisła, na szczęście poszła za ciosem i pięć minut później było już 2:0. Teraz po prawej stronie boiska akcję zrobili Sarki z Burligą. Ten drugi dobrym podaniem znalazł Brożka w polu karnym, który zachował się jak profesor i z łatwością pokonał Małkowskiego. Od tego momentu zawodnicy „Białej Gwiazdy” cofnęli się i zaczęli grać ewidentnie na czas, pozwalając Lechii na groźne ataki! Na pięć minut przed końcem regulaminowego czasu, w sytuacji sam na sam z bramkarzem nie poradził sobie Brożek. Poprawił się Paweł już w doliczonym czasie gry i ustalił wynik spotkania na 3:0.

Po słabym w wykonaniu Wisły meczu udało się odnieść zwycięstwo. Nie da się ukryć faktu, że spory udział w tym zwycięstwie miał sędzia, który „pozwolił” grać Wiślakom w przewadze. Do momentu gry w równowadze, Wisła przez większość czasu prezentowała się bardzo słabo. Mnóstwo strat, kiksów i niedokładnych zagrań zwiększał szansę gościom na strzelenie bramki. Niestety nawet w samej końcówce proste techniczne błędy powodowały frustrację wśród kibiców. Wisła odniosła wysokie zwycięstwo na swoim stadionie, ale niestety wynik w żaden sposób nie odzwierciedla gry. Cieszyć może jedynie fakt, że Wisła zdobywa trzy punkty i niweluje stratę do czołówki.

Wisła Kraków:

Miśkiewicz – Guerrier, Chavez, Głowacki (c), Burliga, Nalepa (Stolarski 46`), Chrapek –Boguski, Garguła, Małecki (Sarki 60`) – Brożek

Lechia Gdańsk:

Małkowski – Pazio, Madera, Bieniuk (c), Deleu, Kostrzewa (Pietrowski 62`), Dawidowicz – Frankowski, Wiśniewski (Oualembo 64`), Grzelczak (Tuszyński 76`) - Buzała

Bramki:

Chrapek 70`, Brożek 75` i 90`

Kartki:

Chrapek 73` (żółta) - Dawidowicz 44` (żółta) Frankowski 57` (czerwona) Buzała`64 (żółta)


Źródło: skwk.pl

Niepokonana, nasza Wisełka kochana! Wisła - Lechia 3-0

Mimo sporego osłabienia, bo bez trzech zawodników z podstawowego składu, krakowska Wisła zainkasowała kolejne trzy punkty, ogrywając po jednym golu Michała Chrapka i dwóch Pawła Brożka aż 3-0 gdańską Lechię. Ten wynik oznacza, że jedyną niepokonaną drużyną w naszej lidze jest "Biała Gwiazda"!

Tak jak zapowiadał przed tym meczem trener Franciszek Smuda, tak też zrobił. W miejsce pauzujących za kartki Gordana Bunozy i Ostoji Stjepanovicia weszli Wilde-Donald Guerrier i Michał Nalepa, a kontuzjowanego Marko Jovanovicia zastąpił Osman Chávez.

Zmiany wymuszone i taka też długimi minutami była gra w I połowie w wykonaniu obydwu drużyn. Wprawdzie jedni i drudzy starali się coś zdziałać, ale wyglądali jakby rzeczywiście myśleli przede wszystkim o tym, aby podtrzymać swoją passę meczów bez porązki. I choć od pierwszych minut to Lechia podeszła wyżej, to wiślacy mieli pierwsi swoją szansę. W 9. minucie dobrze między dwóch obrońców wpadł bowiem Rafał Boguski, ale nie zdołał opanować piłki. Za tę akcję trzeba jednak "Bogusia" pochwalić.

Potem chwalić wypadałoby Lechię, bo między 11. a 24. minutą stworzyli sobie trzy sytuacje, ale na nasze szczęście dwukrotne próby Piotra Wiśniewskiego nie przyniosły przyjezdnym powodzenia. Najpierw bowiem jego strzał wybronił Michał Miśkiewicz, a później pomocnik Lechii uderzył wprawdzie bardzo niebezpiecznie, ale jednak minimalnie obok słupka. W międzyczasie dobrze z lewego skrzydła piłkę wrzucił ponadto Adam Pazio, ale perfekcyjnie przeciął to wszystko Arkadiusz Głowacki.

W ostatnim kwadransie I połowy mocniej do głosu zaczęli dochodzić wiślacy. A sygnał do ataku dał w 29. minucie Łukasz Burliga, który dobrze włączył się do kontry i po jego strzale Sebastian Małkowski musiał przebić piłkę nad poprzeczką. Dwie minuty później na prawym skrzydle szarpnął z kolei Boguski, wrzucił do Brożka, ale główka tego ostatniego minęła bramkę Lechii.

W kolejnej akcji znów pokazał się w ofensywie Burliga i został sfaulowany przed linią pola karnego. Z rzutu wolnego przymierzył Guerrier i zabrakło mu niewiele. Po rykoszecie futbolówka o centymetry minęła bramkę Lechii. I z tej przewagi Wisły w końcu mógł paść gol, tyle że po ładnej akcji Brożek trafił w… nadbiegającego Łukasz Gargułę, który jednocześnie - spalił tę akcję! Bo choć dobitka Patryka Małeckiego znalazła drogę do siatki, to sędzia tego trafienia uznać nie mógł.

Do przerwy 0-0, a po niej w miejsce Nalepy do gry wszedł Paweł Stolarski. I to on pierwszy oddał w II połowie celny strzał, ale ten bez problemu wybronił Małkowski.

W 54. minucie wykazać się musiał z kolei Miśkiewicz. Po fatalnym bowiem kiksie Guerriera - z daleka huknął Piotr Grzelczak, ale nasz bramkarz nie dał się zaskoczyć, świetną paradą przenosząc futbolówkę nad poprzeczką. Trzy minuty później na boisku zrobiło się z kolei... luźniej. W nogi Guerriera wślizgiem wszedł bowiem Przemysław Frankowski i z czerwoną kartką wyleciał z boiska!

Na nim zaraz potem pojawił się Emmanuel Sarki, który był aktywny i szybko zaliczył dwa groźne dośrodkowania. Niewiele z nich wprawdzie wynikało, tak jak i z dwóch kolejnych niecelnych prób z dystansu Stolarskiego.

Jak się jednak okazało - w końcu wiślacy wykorzystali grę z przewagą jednego zawodnika. Akcję zaczął Boguski, oddał do Brożka, który świetnie się zastawił, po czym ponownie odnalazł "Bogusia". Ten zaś wycofał do nadbiegającego Chrapka, który w drugim kolejnym meczu zdobywa dla nas gola! Wiślacy, co ważne, poszli za ciosem. W 76. minucie na skrzydle zamieszał Sarki, wmieszał się w to wszystko jeszcze Burliga, który odszukał Brożka, a ten zabawił się w polu karnym Lechii w mały slalom i pewnie strzelił do siatki! 2-0 i było "po meczu"!

Wysokie prowadzenie uspokoiło grę, bo wiślacy nie musieli już forsować tempa, choć "Brozio" miał jeszcze okazję na kolejnego gola, którą zmarnował. W doliczonym czasie gry swoją kolejną bramkę zdołał jednak strzelić! Wykorzystał bowiem perfekcyjnie sytuację sam na sam, po zgraniu od Chrapka. To oznacza, że ostatecznie wygrywamy z Lechią aż 3-0 - i tak jak już wspomnieliśmy we wstępie - pozostajemy jedyną drużyną w naszej lidze bez porażki!


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Pewne zwycięstwo w meczu przyjaźni. Kolejne dwie bramki Brożka

Dodano: 2013-09-24 22:27:18 (aktualizacja: 2013-09-28 20:27:54)

Michał

Po sobotnim remisie w Derbach Krakowa przyszedł czas na pojedynek z gdańską Lechią. Trener Smuda w obliczu braku Jovanovicia i Bunozy w obronie postawił na Chaveza i Guerriera. Na ławce trenerskiej gości zasiadł były szkoleniowiec krakowskiej Wisły – Michał Probierz.

Jako pierwszy przed szansą stanął Boguski, który dosłownie przebił piłkę przez nogi obrońców i wychodził na czystą pozycję pięć metrów przed bramką. Golkiper gdańszczan był jednak szybszy i uprzedził Boguskiego zanim ten zdążył oddać strzał. Lechia w pierwszej połowie nie stworzyła zbyt wielu sytuacji bramkowych – największa w tym zasługa Głowackiego, który raz po raz przecinał podania zawodników trenera Probierza uniemożliwiając im oddanie groźnego strzału na bramkę. Jedną z nielicznych sytuacji dla gości miał Wiśniewski, który zdecydował się na strzał zza pola karnego. Ten nieznacznie jednak minął bramkę Miśkiewicza. W 16. minucie Chrapek podał do biegnącego prawą stroną Burligi, który zdecydował się na oddanie strzału – piłkę końcówkami palców sięgnął Małkowski przerzucając ją nad poprzeczką. Bardzo bliski szczęścia po sprytnym strzale z rzutu wolnego był Donald Guerrier, który drugi raz z rzędu wystąpił w wyjściowym składzie „Białej Gwiazdy”. Haitańczyk nie próbował przerzucać piłki nad murem, ale uderzył ją po ziemi, czym nieco zaskoczył obrońców Lechii. Piłka musnęła jednak nogę jednego z nich i opuściła boisko tuż obok słupka. Na 5 minut przed końcem pierwszej połowy futbolówka wreszcie wpadła do bramki. W momencie oddawaniu strzału przez Małeckiego na pozycji spalonej znajdował się Garguła i sędzia bramki uznać nie mógł.

W drugiej części gry na placu boju nie zobaczyliśmy już Michała Nalepy, którego zastąpił Paweł Stolarski. W 55. minucie Grzelczak będąc około 25 metrów przed bramką zdecydował się na próbę przelobowania Miśkiewicza, a ten będąc delikatnie wysunięty miał spore problemy z przerzuceniem piłki nad bramką. Niecałe 120 sekund później ekipa gości zostało już tylko 10 zawodników. Czerwoną kartką za faul na Guerrierze ukarany został Frankowski. Wisła miała przewagę przez większość meczu, a po usunięciu z boiska młodego zawodnika Lechii stała się ona jeszcze bardziej widoczna. Wystarczyło ją jedynie potwierdzić bramką. I tak też się stało – Boguski zagrał do Brożka, ten oddał ją „Bogusiowi”, który podał do Chrapka, a ten pewnym strzałem pokonał Małkowskiego. Kwadrans przed końcem meczu w pole karne wpadł Burliga, podał do znajdującego się na 5. metrze Brożka, który jednym zwodem minął bramkarza rywali i strzałem do pustej bramki podwyższył na 2:0. Popularny „Brozio” nie zamierzał jednak poprzestać na jednej bramce. Już kilka minut później znalazł się sam na sam z Małkowskim, ale oddając strzał trafił właśnie w niego. W doliczonym czasie gry już się nie pomylił – otrzymał piłkę od Chrapka i przerzucił piłkę na bramkarzem rywali ustalając wynik spotkania.

Wisła Kraków – Lechia Gdańsk 3:0 (0:0)

Michał Krupiński


Źródło: wislalive.pl

Niepokonana Wisła gromi w meczu przyjaźni

Data publikacji: 24-09-2013 22:24


W duchu przyjaźni na trybunach toczył się pojedynek krakowskiej Wisły z Lechią Gdańsk w ramach 9. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Zespół Biało-Zielonych noszący, podobnie jak Wisła, miano drużyny niepokonanej odnotował pierwszą porażkę w rundzie jesiennej, ulegając Białej Gwieździe 0:3 po bramkach Chrapka oraz dwóch trafieniach Brożka.

Początek spotkania w wykonaniu obu drużyn wyglądał nieco chaotycznie, zatem na próżno było szukać składnych akcji. Dopiero w 7. minucie niebezpiecznie zrobiło się w polu karnym gospodarzy, ale błędu Miśkiewicza nie wykorzystał Grzelczak. Chwilę później bliski szczęścia był Boguski, ale napastnik spod Wawelu nie zdążył opanować futbolówki. Po upływie trzech minut Brożek popisał się ładnym przyjęciem piłki, lecz odegranie do kolegów z drużyny zupełnie mu nie wyszło.


W 20. minucie podopieczni trenera Franciszka Smudy znaleźli się w tarapatach, bowiem w pole karne Wiślaków, po błędach gospodarzy, wpadł rozpędzony Pazio, próbując wystawić futbolówkę Buzale, jednak na posterunku był kapitan Białej Gwiazdy, Arkadiusz Glowacki. Trzy minuty później w roli głównej wystąpił Buzała, szukając podaniem Deleu, ale wrzutka w pole karne Miśkiewicza została zablokowana.


W 25. minucie na strzał z dystansu zdecydował się Garguła, ale piłka po uderzeniu Wiślaka trafiła w plecy jednego z graczy Lechii. Kolejna kombinacyjna akcja Wisły zakończyła się fiaskiem, bowiem o niepowodzeniu akcji zdecydowało złe przyjęcie futbolówki przez Brożka. W 29. minucie potężny strzał na bramkę Małkowskiego posłał Burliga, wykorzystując podanie Chrapka, ale golkiper gości nie dał się zaskoczyć.

Siedem minut później kąśliwym i płaskim strzałem z rzutu wolnego próbował zagrozić bramce Lechii Guerrier, lecz Małkowski pewnie strzeże własnej bramki. W 40. minucie powinno być 1:0 dla zawodników trenera Smudy, ale Garguła przypadkowo odbił piłkę posłaną przez Brożka w kierunku bramki Biało-Zielonych, a sędzia odgwizdał spalonego.

Po zmianie stron, w 48. minucie piłkę w kierunku Chrapka przerzucił Głowacki, ale uderzenie Wiślaka pozostawiało wiele do życzenia. Wprowadzony na boisko po przerwie Stolarski zdecydował się w 50. minucie na strzał z dystansu, lecz Małkowski nie dał się zaskoczyć. Chwilę później swoich sił próbował Grzelczak, otrzymując prezent od Guerriera, lecz futbolówka po jego strzale z ostrego kąta nie znalazła drogi do bramki.

W 55. minucie strzałem z dystansu próbował pokonać golkipera Wisły Grzelczak, ale Miśkiewicz zdołał wypiąstkować futbolówkę. Trzy minuty później Frankowski zaatakował bez piłki Guerriera, za co arbiter posłał piłkarza Biało-Zielonych do szatni. Po upływie dziewięciu minut, grająca w przewadze Wisła, mogła pokusić się o bramkę, jednak Brożek nie zdążył dojść do kierowanego ku niemu podania.

W 70. minucie kibiców zgromadzonych na stadionie przy Reymonta 22 ucieszył Michał Chrapek, pokonując strzałem z bliskiej odległości Małkowskiego. Pięć minut później rezultat pojedynku podwyższył Brożek, zachowując się niczym lis pola karnego i mijając zwodem bramkarza.

Pięć minut przed ostatnim gwizdkiem arbitra rozmiar porażki mógł zmniejszyć Tuszyński, jednak strzał głową nie wyszedł piłkarzowi trenera Probierza. Chwilę później drugie trafienie mógł zaliczyć Brożek, jednak napastnik Białej Gwiazdy trafił w golkipera Lechii, marnując klarowną sytuację. To, co nie udało się popularnemu „Broziowi” trzy minuty przed końcem potyczki, powiodło się w doliczonym czasie gry, kiedy to snajper spod Wawelu minął bez skrupułów obrońców Lechii i umieścił futbolówkę w siatce Małkowskiego.

Wisła Kraków – Lechia Gdańsk 3:0 (0:0)

1:0 Chrapek 70’

2:0 Brożek 75’

3:0 Brożek 90’+2

Wisła Kraków: Miśkiewicz – Burliga, Głowacki, Chavez, Guerrier – Nalepa (46’ Stolarski), Chrapek, Boguski, Garguła, Małecki (61’ Sarki) – Brożek

Lechia Gdańsk: Małkowski – Pazio, Madera, Bieniuk, Deleu – Dawidowicz, Kostrzewa (62’ Pietrowski), Grzelczak (77’ Tuszyński), Wiśniewski (64’ Oualembo), Frankowski – Buzała

Żółta kartka: Dawidowicz (Lechia), Chrapek (Wisła)

Czerwona kartka: Frankowski (Lechia)

Sędziował: Paweł Pskit ze Zgierza

Widzów: 11 189

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Franciszek Smuda: - Namęczyliśmy się sporo, żeby osiągnąć ten wynik

- Lechia Gdańsk to naprawdę trudny i niewygodny przeciwnik. Na pewno szczególnie w pierwszej połowie mieliśmy duże trudności przy rozegraniu piłki. Przerywali każdą akcję, a po każdej stracie byli dobrze zorganizowani. Namęczyliśmy się sporo, żeby osiągnąć ten wynik, który osiągnęliśmy, czyli zwycięstwo 3-0 - mówił po potyczce z Lechią trener Wisły, Franciszek Smuda.

- Nie wiem czy to właśnie czerwona kartka zadecydowała o tym, że wygraliśmy. Przede wszystkim na drugą połowę wyszliśmy inaczej nastawieni, bardziej walecznie, ale to wciąż nie jest to, co ja wymagam od swoich zawodników. Jeszcze nie jesteśmy na tyle stabilni, żeby każdy mecz rozgrywać na dobrym poziomie. Jestem jednak zadowolony z wyniku, bo jak przypominam sobie początek sezonu - a powtarzam to kolejny raz - byliśmy wtedy kandydatem do spadku. A w tej chwili mamy 17 punktów i trzeba się z tego cieszyć - dodał Smuda.

- Każdy widział zmiany inaczej, ktoś widział Boguskiego, a ja widziałem Małeckiego. Nawet wielu kibiców tak widziało. W tej chwili mówię to ostatni raz. Chcę aby w tym zespole wszyscy byli agresywni i waleczni, a także dobrze wyszkoleni piłkarsko, bo w ten sposób chcemy zbudować ten zespół. Nikt nie może odkładać nogi, bo inaczej nie można wygrać w piłce - powiedział trener Wisły.

Dziś trener zaskoczył natomiast zmianą w przerwie, kiedy to na pozycji defensywnego pomocnika postawił na Pawła Stolarskiego, w miejsce Michała Nalepy.

- Paweł Stolarski jest szybszy i zwinniejszy od "Nalepki". Widziałem go na pozycji defensywnego pomocnika na treningu. Kiedyś zmuszony byłem go tam wystawić i potwierdził, że jest w stanie tam zagrać. Widać, że po dobrym początku "Nalepki", teraz przeżywa kryzys formy i stąd ta zmiana - tłumaczył Smuda, który na koniec wypowiedział się jeszcze o grającym po raz pierwszy w wyjściowym składzie Haitańczyku, Wilde-Donaldzie Guerrierze.

- Donald jest utalentowanym zawodnikiem, ale musi poznać naszą grę i przede wszystkim to jak na tej pozycji gra się w Europie. Obawiałem się na początku, ale skoro potrafi grać w reprezentacji przeciwko Hiszpanom i Włochom, to w naszej Ekstraklasie też musi dać sobie radę. Sam powiedział, że to jest inna gra i on musi się inaczej ustawiać. Nawet dziś od razu po meczu tak stwierdził. Musimy mu poświęcić trochę czasu, żeby go wkomponować do zespołu. Czy to na tej pozycji, czy na innej - zakończył trener Wisły.


Dodał: AG, Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Michał Probierz: - Choć przegraliśmy 0-3 to uważam, że byliśmy zespołem lepszym

- Chcieliśmy grać mądrze i chcieliśmy wyprowadzać kontrataki. Uważam, że graliśmy bardzo dobry mecz i choć przegraliśmy 0-3 to uważam, że byliśmy zespołem lepszym. Mimo że straciliśmy bramki. I tutaj akurat takie jest właśnie kuriozum piłki, ale to jest sport. Czasami trzeba przełknąć taką gorycz - powiedział, jak widać dość ciekawie, na konferencji prasowej po meczu Wisła - Lechia trener gości, Michał Probierz.

- Tak to jest gdy nie wykorzystuje się sytuacji, które się ma na początku. Naprawdę dobrze wyprowadzaliśmy wtedy kontrataki, graliśmy dobrze, potrafiliśmy utrzymać się przy piłce i byliśmy bardzo groźni, bo oddaliśmy dużo strzałów. W posiadaniu piłki potrafiliśmy płynnie przechodzić do ofensywy. Zdawaliśmy sobie sprawę, że to jest trudny teren i że w drugiej połowie Wisła zagra zdecydowanie bardziej agresywnie i to na początku było, ale mieliśmy mecz pod pełną kontrolą. Później straciliśmy bramkę, którą na pewno chcieliśmy odrobić. Walczyliśmy do końca, choćby o honorowego gola i tutaj należą się słowa uznania dla zawodników, bo się starali. Popełniliśmy natomiast za dużo błędów indywidualnych. Dużo momentów mieliśmy złych, ale za zaangażowanie i wolę walki do końca - o strzelenie honorowego gola - nie można mieć do nikogo pretensji. Zdajemy sobie sprawę, że kiedyś ta porażka musiała przyjść. Musimy z niej wyciągnąć wnioski i dalej solidnie pracować. Cieszę się z tego, że mamy tych młodych chłopców, że pokazują się z dobrej strony i starają się też wprowadzać w życie te elementy, które wprowadzać chcemy - mówił takim oto monologiem Probierz, który jednocześnie kategorycznie nie chciał odnieść się do pracy sędziego, pana Pawła Pskita i czerwonej kartki dla Przemysława Frankowskiego z 57 minuty.

- Nie jestem od oceniania pracy sędziego. Są ludzie, którzy to oceniają. Po to też trenujemy, żeby czasami w 10-ciu się wybronić. Tutaj zabrakło nam trochę cwaniactwa i doświadczenia. A ja już się nauczyłem, że nie oceniam pracy sędziów - skwitował trener Lechii.

Na pytanie natomiast, jak podoba się Probierzowi Wisła, odpowiedział bez zająknięcia: - Nie interesuje mnie Wisła. Patrzyłem na mecz, analizowaliśmy swoje, interesuje się Lechią. Analizujemy Lechię i zdajemy sobie sprawę, że przegraliśmy. Ta porażka jest przykra, ale wiedzieliśmy, że ona nastąpi. Szkoda, że w taki sposób, ale w piłce najważniejsze jest wyciąganie wniosków. Pobyt w Krakowie na pewno dał mi bardzo dużo doświadczenia, za co wielu ludziom dziękuje. Z ludźmi, którzy tutaj są mam stały kontakt, więc nie mam większych pretensji. Trzeba spokojnie do tego podejść, a życie pisze różne scenariusze.

Opiekun Lechii tłumaczył się także z tego, że po końcowym gwizdku szybko nakazał swoim piłkarzom opuścić murawę, przez co nie mogli oni podejść do kibiców. Probierz stwierdził jednak, że nie chciał, aby Ci dyskutowali z sędzią.

- Po porażce nic już nie zmienimy, więc nie ma po co dyskutować z sędzią. Po co ktoś ma dostać kartkę za to co powie? Nie rozdzieramy szat, jutro wracamy i zrobimy wszystko, żeby dobrze przygotować się do następnego spotkania. Porażkę trzeba umieć też przyjąć. Jak się wygrywa to jest fajnie, ale trzeba też być zespołem, gdy się przegrywa - zakończył Probierz.


Dodał: AG, Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Michał Miśkiewicz: Nie było dużego zagrożenia

25. September 2013,


Bramkarz Wisły Kraków po raz kolejny zachował czyste konto i to pomimo małej rewolucji w szeregach obronnych "Białej Gwiazdy". Po meczu porozmawialiśmy z Michałem Miśkiewiczem, który powoli wyrasta na jednego z liderów drużyny Franciszka Smudy. O zmianach w defensywie, najbliższym meczu oraz osobie Michała Probierza.


Wydawało się, że w obliczu kontuzji Marko i kartek Bunozy będziecie mieli dziś ciężko w obronie, a tymczasem znów na zero z tyłu.

Michał Miśkiewicz: - Na zero, ale umówmy się, że w tym meczu jakiegoś specjalnie dużego zagrożenia nie było. Trochę ta pierwsza połowa była gorsza w naszym wykonaniu, co trzeba podkreślić, było trochę nerwowości i błędów u każdego z nas. W drugiej połowie zagraliśmy o wiele lepiej, choć nie ukrywajmy, że wiele pomogła nam czerwona kartka dla piłkarza Lechii. Ale myślę, że nawet jakby nie ta kartka to dalibyśmy radę, bo nasza gra zaczęła wyglądać lepiej.

Jak wyglądała komunikacja z Osmanem i Donaldem, nie było problemów? Po raz pierwszy zagraliście w takim zestawieniu.

- Nie ukrywajmy, że po tym jak wykrystalizowała się nam ta obrona to każda zmiana to jest małe zamieszanie. Do tego wliczyłbym jeszcze brak Ostoji, który ostatnio złapał formę i naprawdę bardzo nam pomagał w rozbijaniu ataków rywali a też nam wypadł. Ta komunikacja na pewno troszkę kulała, bo to nie jest kwestia jednego meczu, żeby to wszystko fajnie "chodziło" jak powinno to potrzeba czasu. Nawet nie mieliśmy go na treningach, bo po meczu z Cracovią odbyliśmy łącznie jeden trening plus rozruch. Trener musiał ustawić zespół "na szybko", zobaczymy jak będzie wyglądało to w kolejnych meczach, wiadomo, że wraca po kartkach dwóch naszych zawodników z tego pierwszego składu. A co do dziś to ogólnie jestem zadowolony, nie wpadła bramka i mamy trzy punkty.

Dziś zostaliście ostatnią niepokonaną drużyną w lidze, odprawiając Lechię z kwitkiem.

- (śmiech) No tak, wcześniej chłopaki właśnie mówili o tym w szatni. Ale ja nie podchodzę do tego w ten sposób. Oczywiście fajnie, jeszcze jak kibice nam śpiewają że "Wisełka niepokonana" to już w ogóle jest mistrzostwo i wszystko jak należy (śmiech). Ale tak jak mówię, Legia przegrała dwa mecze a mimo tego jest nad nami. Taka passa cieszy, bo to wpływa na zespół, który w tamtym sezonie miał duży problem z wygrywaniem meczy i ciągłością wyników. Każdy kolejny nie przegrany mecz i związana z tym zdobycz punktowa jest dla nas bardzo cenna, przede wszystkim pod względem psychicznym.

Teraz jedziecie do Chorzowa, gdzie Ruchowi totalnie posypał się skład, do tego doszła zmiana trenera. Nie pozostaje chyba nic innego, jak podtrzymać świetną passę.

- Mogę powiedzieć z miejsca: jedziemy tam walczyć o trzy punkty. Nie znaczy to jednak, że Chorzów jest słaby i ja spodziewam się cięższego meczu niż z Lechią. Właśnie z takimi zespołami, które niby są rozbite, źle im idzie, są troszeczkę podłamani, do tego zmiana trenera i problemy kadrowe ciężko się gra, bo ciężko ich rozpracować, starają się, bo mają nowego trenera. Ja bym podchodził bardzo spokojnie do tego meczu, musimy się dobrze przygotować, zregenerować no i zawalczyć o trzy wyjazdowe punkty, ponieważ tylko z Koroną udało nam się wygrać, a z reszty wyjazdów przywoziliśmy po jednym.

Osoba trenera Michała Probierza była dziś dla was jakąś dodatkową motywacją?

- Wiedziałem że padnie to pytanie (śmiech). Powiem tak: na pewno troszkę wpływa, bo pracował tutaj z nami i każdy jakoś po swojemu go zapamiętał i ma własne opinie na jego temat. Na wielu pewnie działało, ale naszą motywacją przewodnią było wygranie i wskoczenia do czołówki, bo nie ukrywajmy że ten mecz był taki dość na szczycie.

Paweł Buzała powiedział, że był zdziwiony tym, że trenerowi Probierzowi nie wyszło w Krakowie.

- Był zdziwiony, tak? Co tu powiedzieć (śmiech)... Powiem tak: w Gdańsku na pewno nikt nie ma powodów do narzekań, bo na dzień dzisiejszy trener Probierz robi tam dobrą robotę. Może po prostu nie spasował on do Wisły, tam wkomponował się idealnie, chłopaki go chwalą. Być może w Krakowie nie potrafił się wpasować w nasze środowisko i wyszło jak wyszło. Ja się cieszę i życzę wszystkiego najlepszego przede wszystkim chłopakom z Lechii, żeby szło im jak najlepiej. Spotkamy się zresztą niedługo w Pucharze Polski, więc będzie pora do rewanżu dla nich choć mam nadzieję, że znów to my będziemy górą.

Trener Probierz przywitał się jakoś z wami przed meczem?

- Nie wiem z kim się witał a z kim nie, ja go tam nigdzie nie widziałem i się nie witał, a z resztą chłopaków to nie wiem. Nie stał nigdzie po drodze, a ja go nie szukałem (śmiech).

Pan Probierz na konferencji stwierdził, że Lechia miała mecz pod kontrolą.

- (śmiech) No cóż ja mogę powiedzieć, jestem dość ostrożny w słowach, więc powiem krótko: wynik 3:0 mówi chyba sam za siebie ;).


wislakrakow.com

(sum91)

Źródło: wislakrakow.com

Paweł Brożek: Gdybym nie strzelił, miałbym problem

25. September 2013,


Paweł Brożek dwukrotnie pokonał dziś bramkarza Lechii Gdańsk i ma już pięć bramek na swoim koncie. "Broziowi" brakuje jeszcze 9 goli do przekroczenia granicy 100, strzelonych dla "Białej Gwiazdy": - Chciałbym zrobić to jak najszybciej, jeśli forma strzelecka dopisze - bo sytuacje są - to myślę, że jestem w stanie strzelić te dziewięć bramek do końca roku - powiedział po meczu zrelaksowany Paweł Brożek.


- Ten mecz w pierwszej połowie był bardzo słaby, ale nawet wtedy potrafiliśmy stworzyć jakieś tam zagrożenie. Czerwona kartka ułatwiła nam zadanie, dzięki temu mogliśmy kontrolować przebieg gry i wygrać mecz - dodał reprezentant Polski.

Czym według Pawła Brożka spowodowana była pierwsza słabsza połowa? - Nieobecność Gordana, Marko i Ostoji, którzy są w dobrej formie mogła mieć na to wpływ. Natomiast w drugiej połówce udało nam się opanować grę - tłumaczył Paweł Brożek.

- Przy drugiej bramce miałem trochę szczęścia, wygrałem "przebitkę" i ta piłka spadła mi tuż po nogi. Dobrze że strzeliłem, bo znając trenera Smudę gdybym nie strzelił, to miałbym problem - powiedział o swojej drugiej bramce Brożek.

O swojej formie: - Są przebłyski. Jeszcze brakuje mi troszeczkę do tego, żeby na swoim optymalnym poziomie grać pełne 90 minut - szczerze przyznał "Broziu".

Paweł Brożek przychodząc do Wisły, nastawiał się chyba raczej na mozolny powrót "Białej Gwiazdy" do czołówki, tymczasem...: - Jestem zaskoczony tak dobrą postawą, chyba podobnie jak kibice - wyjawił 7-krotny mistrz Polski.

- Przy wzmocnieniach wydaje mi się, że ten zespół może być bardzo mocną ekipą na polskiej scenie. Mamy zawodników którzy potrafią grać, na razie fragmentami, ale przecież chodzi o to żeby utrzymywać wysoki poziom przez 90-minut. Przy poważnych wzmocnieniach ta drużyna będzie liczyła się w walce o wysokie lokaty - zakończył Paweł Brożek.


wislakrakow.com

(sum91)

Źródło: wislakrakow.com

Michał Chrapek: - Czerwona kartka dała nam pozytywny impuls

- Przełomowy moment meczu? Myślę, że to ta czerwona kartka. Do tego momentu gra, można powiedzieć, że nam się nie kleiła. Czerwona kartka dała nam pozytywny impuls do tego, żeby ruszyć. Fajnie, że potrafiliśmy wykorzystać tę przewagę. Bardzo się z tego cieszymy - mówił po meczu z Lechią Michał Chrapek, odnosząc się do sytuacji z 57. minuty, kiedy z boiska wyleciał Przemysław Frankowski.

Zapytany z kolei o to, na jakiej gra tak naprawdę pozycji, przyznał że nie ma na boisku jednej.

- Trener wymaga od nas wymienia się na pozycjach. Zaczynam na środku, a później z Rafałem Boguskim i Łukaszem Gargułą się "rotujemy". Można więc powiedzieć, że gram bez pozycji. Cały czas się wymieniamy. A czy dziś lepszy wynik niż gra? Zdecydowanie - zakończył wiślak.

Źródło: Canal+ Sport

Źródło: wislaportal.pl

Paweł Stolarski: - Starałem się wykonywać swoje zadania jak najlepiej

- Wynik jest dziś lepszy, niż nasza gra, ale on pewno cieszy, bo przed meczem i Lechia i my byliśmy jedynymi niepokonanymi zespołami w tym sezonie. Cieszę się bardzo, że zdobyliśmy trzy punkty. Był wprawdzie w naszej grze lekki chaos, ale o tym meczu trzeba już zapomnieć i cieszymy się, że zdobyliśmy u siebie trzy punkty - powiedział po meczu z Lechią, debiutujący niespodziewanie na pozycji defensywnego pomocnika Paweł Stolarski.

- Może nie w Ekstraklasie, ale w drużynie Młodej Ekstraklasy i w juniorach - żadna pozycja nie była mi obca. Próbowałem gry na różnych pozycjach, tam gdzie kogoś brakowało - tam występowałem. Lekkie zaskoczenie, że mam zagrać defensywnego pomocnika może było, ale starałem się wykonywać swoje zadania jak najlepiej. Nie jestem jednak do końca ze swojej gry zadowolony - przyznał Stolarski.

- Dobrze mieć koło siebie doświadczonych zawodników, bo wtedy o wiele łatwiej się gra. Dobrze gdy usłyszy się jakąś podpowiedź, można poczuć się dzięki temu pewniej - zakończył młody wiślak.


Dodał: AG


Źródło: wislaportal.pl

Jarosław Bieniuk: - Mieliśmy chrapkę na to, aby wywieźć trzy punkty

- Do czerwonej kartki ten mecz był wyrównany. Wisła wcale nie przeważała, a my stwarzaliśmy sobie sytuacje. Wydawało nam się, że kontrolujemy mecz. Czerwona kartka? Nie wiem czy zasłużona, ale ustawiła grę. Musieliśmy się odkryć, to kosztowało nas dużo zdrowia, a Wisła cierpliwie budowała ataki od tyłu i wykorzystała przewagę jednego zawodnika - mówił po porażce z Wisłą obrońca Lechii, Jarosław Bieniuk.

- Dziś niestety przegrywamy 0-3, przykra sprawa, bo gdyby nie ta czerwona kartka, to myślę, że tego meczu byśmy nie przegrali. A mieliśmy chrapkę na to, aby wywieźć trzy punkty. Do momentu gdy graliśmy w 11-tu nie mieliśmy bowiem problemów. Potem graliśmy w osłabieniu, a Wisła ma kilku zawodników, którzy potrafią operować piłką, potrafią się przy niej utrzymać. Budowali cierpliwie swoje ataki i skończyło się to stratą bramki. Odkryliśmy się, straciliśmy dwie kolejne, szkoda - dodał Bieniuk.

Obrońca Lechii żałował, że w dzisiejszym spotkaniu z powodu kontuzji nie mógł zagrać Japończyk, Daisuke Matsui.

- Brakowało go, bo potrafi jednym zagraniem stworzyć sytuację kolegom. Szkoda, to była dla nas bardzo duża strata, ale musimy się też uczyć grać bez niego, bo takie sytuacje mogą się zdarzać - zakończył Bieniuk.

Źródło: Canal+ Sport

Źródło: wislaportal.pl

Najlepsze/najgorsze po meczu przyjaźni

Wpisany przez Patrycja

czwartek, 26 września 2013 21:42


Najlepsze i najgorsze po wygranym 3:0 meczu z Lechią Gdańsk.


Najlepsze: niepokonana!

Po dziewięciu kolejkach ligowych Wisła pozostaje jedynym niepokonanym klubem w Ekstraklasie. Ta Wisła, której przed startem sezonu przepowiadana była walka o utrzymanie na najwyższym szczeblu. Tymczasem Biała Gwiazda po wygraniu 3:0 z dotychczas także niezwyciężoną Lechią, wskoczyła na drugi stopień podium i imponuje przede wszystkim szczelną obroną, która jak dotąd pozwoliła rywalom na wbicie sobie zaledwie czterech goli. Wszystko wskazuje na to, że zbliżający się pojedynek z Legią Warszawa ponownie będzie spotkaniem na szczycie, a może nawet bezpośrednią walką o fotel lidera.


Najgorsze: przewaga dopiero w przewadze

Pierwsza połowa meczu z gdańską Lechią to wyrównana walka obydwu drużyn. Od momentu, kiedy w 58. minucie gry czerwoną kartką ukarany został Przemysław Frankowski i Lwy Północy musiały radzić sobie w dziesiątkę, Wiślacy zaczęli zdobywać większą przewagę na boisku, co przełożyło się na 3 zdobyte bramki w ciągu ostatnich 20 minut meczu. Po raz kolejny w tym sezonie potwierdziło się, że podopieczni Franciszka Smudy mają problem z rozgrywaniem własnych akcji, kiedy grają pod pressingiem rywali.

Źródło: skwk.pl

Podsumowanie 9. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

Po 9. kolejce samodzielnym liderem naszej ligi pozostała Legia, która nie miała problemów z wygraną w Białymstoku. Nawet jeśli zakończyło się to wszystko "siatkarskim wynikiem" 3-2. Taki też zaliczyła Wisła, tyle że "bez straty seta", bo ograła Lechię aż 3-0. I została jedyną niepokonaną drużyną w Ekstraklasie! W siatkówkę zabawiła się także Cracovia, która niespodziewanie, i także w stosunku 3-0, pokonała we Wrocławiu Śląsk! Wynik "do trzech setów" próbowano też skopiować w Kielcach, ale tam się to nie udało. Korona zremisowała bowiem z Górnikiem 2-2.

Poniedziałek, 23 września:

Pogoń Szczecin 2-1 Podbeskidzie Bielsko-Biała

1-0 Adam Frączczak (15.)

2-0 Takuya Murayama (19.)

2-1 Marcin Robak (38. sam.)

Kiedy po niespełna 20 minutach Pogoń prowadziła 2-0 i miała kolejne sytuacje, wydawało się, że ten mecz może się zakończyć pogromem. Wtedy Marcin Robak strzelił jednak ładnego "samobója", a zaraz potem niejaki Frank Kwame dokonał sztuki niebywałej, nie wyrównując z idealnej wręcz sytuacji. Po przerwie wynik nie uległ już zmianie, choć tym razem szczecinianie bynajmniej nie zachwycili. Mogli bowiem podzielić niedawny los Zawiszy, który także prowadził już z "Góralami" 2-0 i zremisował.

Piast Gliwice 0-2 Lech Poznań

0-1 Łukasz Teodorczyk (15.)

0-2 Łukasz Teodorczyk (53.)

Kibice "Kolejorza" mogą żałować, że w naszej lidze każda z drużyn nie jest... Piastem. W zeszłym bowiem sezonie Lech ograł gliwiczan w dwumeczu 7-0, a dziś dołożył do tego dorobku dwa kolejne gole. Wybitnie więc "leży" ekipa Piasta poznaniakom. U nich dziś sporo zmian, bo bez Arboledy, bez Kotorowskiego, ale wychodzi na to, że na Piasta wyjść mógł może i ktokolwiek. Teraz Lech czekają natomiast mecze z Widzewem i Podbeskidziem i jeśli i w nich poznaniacy wygrają, pewnie będą mogli odtrąbić koniec kryzysu. Kalendarz układa im się pod to idealnie. A Piast? Na pocieszenie dla siebie kolejny mecz z Lechem zagra dopiero w marcu przyszłego roku.

Wtorek, 24 września:

Zawisza Bydgoszcz 2-0 Zagłębie Lubin

1-0 Bernardo Vasconcelos (62.)

2-0 Kamil Drygas (89.)

Mecz ten ułożyć mógł się zupełnie inaczej, bo w pierwszej połowie Zagłębie powinno strzelić gola nie tylko po akcji Arkadiusza Piecha, już w bodajże 15... sekundzie, ale też z karnego, za zagranie ręką Pawła Strąka. Tyle, że tego nie podyktował sędzia, którym był imiennik winowajcy, czyli Paweł Gil. Po godzinie gry wreszcie świetną akcję udało się jednak zrobić gospodarzom i ta dała im prowadzenie. Gdy z kolei z czerwoną kartką wyleciał Adam Banaś, było niemal pewne, że Zawisza znów wygra u siebie. I tak też się stało.

WISŁA KRAKÓW 3-0 Lechia Gdańsk 1-0 Michał Chrapek (70.)

2-0 Paweł Brożek (76.)

3-0 Paweł Brożek (90.)

Mecz Wisły z Lechią był wbrew pozorom i wynikowi - słabym widowiskiem, ale daj Panie Boże wiślakom same takie "słabe mecze", które wygrywa się aż 3-0! Oczywiście duży wpływ na losy meczu miała czerwona kartka dla Przemysława Frankowskiego, ale nawet w dziesiątkę nie trzeba przegrać, zwłaszcza gdy jest się... lepszym. A to właśnie taką dość kontrowersyjną tezę przekazał światu na pomeczowej konferencji prasowej trener Michał Probierz. Dla niego to jego Lechia była w tym meczu lepsza i tyle. Kuriozum piłki - grzmiał Probierz! My natomiast uważamy, że powinni się do tego odnieść... psychologowie. Po np. rozwodzie bowiem, a wiadomo, że obecny trener Lechii z Wisłą się przed rokiem "rozwiódł" - wystąpić może tzw. "faza zaprzeczenia". Polega - ogólnie mówiąc - na zaprzeczaniu faktom. No to powiedzmy, że mieliśmy tego klasyczny przykład. A tak już na prawie poważnie - to całkowicie nieoficjalnie pan Michał miał przed tym meczem powiedzieć, że teraz to on Wiśle pokaże! I jej zrobi... Nooooo to zrobił. Życzymy tym samym takich właśnie meczów trenerowi Probierzowi, przeciwko Wiśle, zawsze. Kogokolwiek by nie trenował. I niech zawsze będzie w nich w ten sposób lepszy!

Środa, 25 września:

Śląsk Wrocław 0-3 Cracovia

0-1 Saïdi Ntibazonkiza (49.)

0-2 Saïdi Ntibazonkiza (82.)

0-3 Marcin Budziński (90.)

Co nie mówiliby we Wrocławiu, to chyba nikt nie ma wątpliwości, że ostatnie zamieszanie w tamtejszym klubie nie jest bez wpływu na postawę tego zespołu. W meczu z "Pasami" skończyło się tragicznie, ale jeśli nie wykorzystuje się takich sytuacji jak ta Dalibora Stevanovicia, jeszcze przy stanie 0-0, to nie można się temu dziwić! Zwłaszcza jeśli od 5. minuty gra się w "10-tkę", po czerwonej kartce dla bramkarza Rafała Gikiewicza. Cracovia w pełni wykorzystuje więc słabość Śląska i ucieka z dołu tabeli, a Sebastiana Milę i spółkę czeka teraz wyprawa na Łazienkowską. Aż strach się bać.

Widzew Łódź 0-1 Ruch Chorzów

Filip Starzyński (81. k.)

To był słaby mecz niewykorzystanych okazji, bo mieli je i jedni i drudzy. Zanosiło się natomiast na bezbramkowy remis, ale wtedy bramkarz łodzian, Maciej Krakowiak, źle wybił piłkę co skończyło się po kolei: jej przejęciem, kontrą, rzutem karnym, do tego czerwoną kartką, a na koniec bramką i porażką gospodarzy.

Jagiellonia Białystok 2-3 Legia Warszawa 0-1 Miroslav Radović (22.)

0-2 Marek Saganowski (29.)

1-2 Dawid Plizga (45.)

1-3 Miroslav Radović (77.)

2-3 Jan Pawłowski (88.)

Legia szybko objęła prowadzenie i zanosiło się dla niej na spokojny mecz. Błąd tuż przed przerwą i kuriozalny gol z rzutu wolnego dał natomiast nadzieję "Jadze" i w II połowie gospodarze mieli okazje do wyrównania. Temat ten zamknął jednak będący w niezłej formie Miroslav Radović i choć piłkarze Piotra Stokowca znów zdobyli kontaktową bramkę, to strata punktów przez warszawiaków nie była już w Białymstoku bynajmniej zagrożona. Gorzej jest jednak dla tej drużyny z inną. Stracili bowiem Marka Saganowskiego, który doznał w tym meczu kontuzji.

Czwartek, 26 września:

Korona Kielce 2-2 Górnik Zabrze

0-1 Préjuce Nakoulma (72.)

1-1 Paweł Golański (74.)

2-1 Serhij Pyłypczuk (84.)

2-2 Seweryn Gancarczyk (86.)

Przez ponad 70 minut mecz w Kielcach był potyczką "do zapomnienia". Potem jednak piłkarze obydwu ekip zapomniały o tym, że trzeba też bronić i solidarnie strzelili po dwie bramki. Podział punktów nikogo tutaj zapewne nie cieszy, bo i Górnikowi mogło się po zdobyciu gola na 1-0 wydawać, że wygra. Tak jak i Koronie, gdy przez chwilę prowadziła 2-1.

Aktualna tabela:

1. Legia Warszawa 9 21 24-10

2. WISŁA KRAKÓW 9 17 13-4

3. Górnik Zabrze 9 16 15-10

Źródło: wislaportal.pl

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2013/2014


Galeria z trybun:

Video z trybun:

Doping na meczu


Źródło:http://skwk.pl/