2013.10.06 Wisła Kraków - Legia Warszawa 1:0

Z Historia Wisły

2013.10.06, Ekstraklasa, 11. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 15:30, niedziela, 14°C
Wisła Kraków 1:0 (0:0) Legia Warszawa
widzów: 32.458
sędzia: Szymon Marciniak z Płocka
Bramki
Paweł Brożek 82' 1:0
Wisła Kraków
4-5-1
Michał Miśkiewicz
Grafika:Zk.jpg Łukasz Burliga
Arkadiusz Głowacki
Osman Chávez
Gordan Bunoza
Emmanuel Sarki Grafika:Zmiana.PNG (59' Patryk Małecki)
Ostoja Stjepanović
Michał Chrapek Grafika:Zmiana.PNG (59' Wilde-Donald Guerrier)
Łukasz Garguła
Rafał Boguski
Paweł Brożek Grafika:Zmiana.PNG (90' Paweł Stolarski)

trener: Franciszek Smuda
Legia Warszawa
4-5-1
Wojciech Skaba
Łukasz Broź Grafika:Zk.jpg
Jakub Rzeźniczak
Dossa Júnior
Tomasz Brzyski
Henrik Ojamaa Grafika:Zmiana.PNG (46' Michał Kucharczyk)
Daniel Łukasik
Tomasz Jodłowiec
Dominik Furman Grafika:Zmiana.PNG (84' Hélio Pinto)
Michał Żyro Grafika:Zk.jpg Grafika:Zmiana.PNG (84' Jakub Wawrzyniak)
Wladimer Dwaliszwili

trener: Jan Urban
Strzały: 13-24 (7-15)
Strzały celne: 4-7 (2-4)
Posiadanie piłki (w %): 39-61 (39-61)
Spalone: 2-2 (1-0)
Rzuty rożne: 4-12 (2-7)
Dośrodkowania: 13-26 (6-14)
Faule: 17-12 (10-8)
Żółte kartki: 1-2 (0-1)

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Będzie komplet! Mecz Wisła - Legia przy pełnych trybunach!

[Foto: S. Sroka/wislakrakow.com]

[Foto: S. Sroka/wislakrakow.com]
[Foto: S. Sroka/wislakrakow.com]

[Foto: S. Sroka/wislakrakow.com]
[Foto: S. Sroka/wislakrakow.com]

[Foto: S. Sroka/wislakrakow.com]
[Foto: S. Sroka/wislakrakow.com]

[Foto: S. Sroka/wislakrakow.com]
[Foto: S. Sroka/wislakrakow.com]

[Foto: S. Sroka/wislakrakow.com]
[Foto: S. Sroka/wislakrakow.com]

[Foto: S. Sroka/wislakrakow.com]
[Foto: R. Bełżek/wislakrakow.com]

[Foto: R. Bełżek/wislakrakow.com]
[Foto: R. Bełżek/wislakrakow.com]

[Foto: R. Bełżek/wislakrakow.com]

Jak poinformował rzecznik prasowy Wisły Kraków, Adrian Ochalik, mecz Wisła Kraków - Legia Warszawa obejrzy komplet widzów! Aktualnie dostępne jest niespełna 4000 biletów, a przy takim tempie sprzedaży wejściówki nie będą dostępne w dniu spotkania. Powinny zostać wykupione najpóźniej w sobotę!

Jak przeczytać można na oficjalnej stronie naszego klubu - jedyne sektory, na które można jeszcze kupić bilety to: A21, B22-B24, E26, H11 oraz H21.

Dodajmy, że wczorajsza sprzedaż zamknęła się liczbą 27 120 zakupionych przez kibiców wejściówek. Klub poinformował ponadto o zawieszeniu do godziny 21:00 sprzedaży internetowej.


Źródło: wislaportal.pl

Franciszek Smuda przed meczem z Legią

- Na pewno musimy zagrać lepsze spotkanie niż z Lechem. Legia na naszych boiskach - można powiedzieć - każdego demoluje, ze wszystkimi wygrywa, choć oczywiście poza meczami z Ruchem i Lechią. W pozostałych byli zdecydowanym faworytem i wygrali. Także z nami są faworytem, ale piłka lubi płatać figle. Poczekajmy, rozegrajmy to spotkanie i obyśmy dali z siebie wszystko, bo wtedy mamy szansę z Legią powalczyć - powiedział przed czekającym nas w niedzielę ligowym szlagierem, trener Franciszek Smuda.

Opiekun Wisły ma naszego niedzielnego przeciwnika niejako “na świeżo”, bo oglądał oczywiście ich czwartkowy mecz pucharowy z cypryjskim Apóllonem, przegrany na własnym stadionie 0-1.

- Wnioski z tego spotkania zostawię dla siebie, nie będę krytykował tutaj na dzisiaj Legii. To są puchary, a w nich gra się inaczej, niż w lidze. Ja już to wszystko przechodziłem i znam z własnego doświadczenia. My natomiast przygotowujemy się i przez cały tydzień realizowaliśmy na treningach takie założenia taktyczne, które dają nam jakąś szansę rozegrania dobrego meczu z Legią i jego wygrania. Będziemy grać o zwycięstwo - zadeklarował Smuda.

Tym razem “Franz” ma mniej pracy przed samym meczem, bo odpada mu czynnik motywacyjny, ale też z drugiej strony - podobnie będzie z legionistami.

- Są takie mecze jak Legii z Lechem, Legii z Wisłą, czy Legii ze Śląskiem, że każdy spręża się maksymalnie i to będzie zupełnie inny ich mecz, niż ten wczorajszy z Cypryjczykami. Jestem o tym przekonany - podkreślił “Franz”.

- Przed każdym spotkaniem, bo tak przyjęliśmy, nie liczymy się jako faworyt. Na każdy mecz przygotowujemy się tak, jakby to był nasz finał. Oczywiście, że nie zawsze to wychodzi, ale jeśli chodzi o samo przygotowanie to w szatni jest spokój, koncentracja, czego zresztą oczekuję. Nie ma natomiast żadnej euforii, bo ta już nie jeden raz mnie skarciła. W taki sposób przygotowujemy się do tego meczu - przyznał Smuda.

Trener Wisły komplementował naszego niedzielnego rywala, przy czym uważa, że ewentualne osłabienia stołecznego zespołu, nie mają większego znaczenia.

- Legia ma na tyle szeroką kadrę, że mogą zamienić nawet 5 zawodników i może to wyglądać dużo, dużo lepiej. Wczoraj gdy ich oglądałem, to wyszli w optymalnym składzie, a wydaje mi się, że gdy grali bez tych kontuzjowanych, to było dużo lepiej. Ale to jest moja opinia - powiedział.

Zapytany zaś o ostatnie doniesienia i absencję Miroslava Radovicia, skwitował tylko: - Nie słucham takich newsów. W jakim by nie grali składzie, to jest to Legia.

Dla Smudy ważniejsze jest natomiast to, aby to jego zespół zagrał dobry mecz przez całe dwie połowy, z czym bywał ostatnio problem. Trener Wisły wie natomiast, gdzie on tkwi.

- Brakuje nam w kadrze zawodników, którzy potrafią dać sobie radę z presją. Potrzebujemy trzech, albo i nawet czterech lub pieciu takich w tej drużynie. Nie można mieć pretensji do nich, jeśli chodzi o ich chęci, walkę, bo dają z siebie wszystko. To są jednak różne charaktery. Są tacy, którzy nogi nie włożą, nie mają tego bandyckiego podejścia, że walczą obojętnie jak, nawet jakby miał złamać nogę, to idzie. Wielu jest świetnie wyszkolonych technicznie i oni myślą, że na tym mogą bazować, a wystarczy, że przeciwnik agresywnie siądzie i jest problem - tłumaczył trener.

Na koniec Smuda został jeszcze zapytany o Legię oraz to, czy nie wkradnie się w ten zespół element zmęczenia bogatszym harmonogramem, przez występy w europejskich pucharach.

- Jak się złapie rytm środa-sobota, środa-sobota, to jest jeszcze lepiej, niż dla tych, co mogą tylko trenować i niby odpoczywają. Czasami na treningu da się deko za dużo i jest się bardziej zmęczonym, niż są Ci co grają w środę - zakończył “Franz”.


Dodał: Redakcja


Źródło: wislaportal.pl

Najbliższy rywal: Legia Warszawa

Wpisany przez Patrycja

sobota, 05 października 2013 10:33


Zbliżający się mecz z Legią Warszawa zapowiada się niezwykle ciekawie. Pojedynek czołowych zespołów Ekstraklasy, pełny stadion – można oczekiwać świetnego widowiska nie tylko na trybunach, ale również na boisku.

Warszawiacy to jak na razie lider naszej ligi. Jak dotąd podopieczni Jana Urbana przegrali dwa spotkania – 1:2 z Ruchem w Chorzowie i 0:1 u siebie z Lechią Gdańsk. Co ciekawe, Legioniści nie zanotowali jeszcze żadnego remisu. 26 zdobytych goli czyni ich najskuteczniejszym zespołem w Ekstraklasie. Największy udział w tym dorobku mają Miroslav Radović i Wladimer Dwaliszwili. Pierwszy z wymienionych zawodników na Reymonta jednak nie zagra. Radović jest kontuzjowany, a jego los dzieli kilku innych piłkarzy - w niedzielę Wojskowi będą musieli radzić sobie bez Dusana Kuciaka, Jakuba Koseckiego, Marka Saganowskiego, być może także bez Patryka Mikity i Henrika Ojamy. Z powodu żółtych kartek będzie pauzował Ivica Vrdoljak. Jak widać, większych ubytków kadrowych Legia nie ma tylko w linii obrony. Obecni Mistrzowie Polski mają dość szeroką jak na polskie warunki kadrę, jednak zawodników takich jak Kuciak, Kosecki czy Vrdoljak ciężko zastąpić piłkarzami dającymi drużynie tyle samo. Najlepszym tego przykładem był słaby występ Wojciecha Skaby w czwartkowym meczu przeciwko Apollonowi Limassol. Co więcej, w ostatnich siedmiu meczach Skaba wyjmował piłkę z siatki ośmiokrotnie. Trzeba jednak przyznać, że Legia Warszawa z Ligi Europy i Legia Warszawa z Ekstraklasy to dwie zupełnie różne drużyny. Nie ma też sensu liczyć na to, że Legioniści będą się w niedzielę oszczędzać, lub że będą zmęczeni po boju w europejskich pucharach. Przed klubami dłuższy odpoczynek od meczów o stawkę – Europę czeka przerwa na mecze reprezentacji narodowych.

Problemy nie kończą się także w obozie Wiślaków. Chociaż Paweł Brożek wrócił już do treningów z resztą drużyny, wciąż nie wiadomo, czy najlepszy napastnik Białej Gwiazdy będzie w niedzielę w pełni sił. Kolejną niewiadomą w składzie Wisły jest pozycja defensywnego pomocnika. Za kartki w meczu z Legią będzie pauzował Michał Nalepa, być może do zdrowia uda się dojść Ostoi Stjepanoviciowi. Poobijany jest też Wild-Donald Guerrier, więc i jego występ stoi pod znakiem zapytania. Jednak pewność można mieć tylko co do braku na boisku Marko Jovanovicia.

Ostatni raz Wisła pokonała Legionistów w 2010 roku. Wówczas Biała Gwiazda zdemolowała gości aż 4:0. Autorem dwóch bramek był Paweł Brożek, jedno trafienie zaliczył Patryk Małecki. Nikt ze zgromadzonych w niedzielę na trybunach nie będzie miał nic przeciwko powtórce z tamtego spotkania. Dla niezdecydowanych w kasach wciąż pozostaje resztka biletów dostępnych na ten mecz. Pojedynek lidera Ekstraklasy z czwartą drużyną będzie można zobaczyć także dzięki TVP1 oraz Canal+ Sport HD. Początek meczu zaplanowano na 15:30.


Źródło: skwk.pl

Klasyk przy pełnych trybunach: Wisła - Legia

5. October 2013,


Na ten mecz czeka cała piłkarska Polska. Przy ponad trzydziestu tysiącach kibiców Wisła Kraków zmierzy się na własnym obiekcie z Legią Warszawa. Naprzeciw siebie staną drużyna niepokonana w dotychczasowych grach oraz lider tabeli. To, że nie można wskazać faworyta tej rywalizacji, świadczy o jednym: klasyk odzyskał blask!


W piątek wszystkim kibicom spadł kamień z serca, bowiem wraz z drużyną trenował Paweł Brożek, na którego wszyscy dmuchali i chuchali, żeby tylko doszedł do siebie na niedzielny klasyk. I choć trener Smuda bardzo ostrożnie wypowiada się o tym, czy „Brozio” zdąży wrócić do pełni zdrowia przed meczem, my jesteśmy dziwnie spokojni, że najlepszy napastnik Wisły wystąpi w meczu.

Wszystko wskazuje więc na to, że jedynym nieobecnym zawodnikiem podczas niedzielnego meczu będzie Marko Jovanović, który zamiast na boisku, pojawi się w sektorze rodzinnym. Zupełnie inaczej niż w obozie Legii, gdzie trenerowi Urbanowi skład sypie się w rękach. Wiele mówiło się o szerokiej kadrze zespołu z Warszawy i rzeczywiście robi ona wrażenie, ale ubytek takich zawodników jak choćby Kuciak, Kosecki, Vrdoljak, Radović czy Saganowski z pewnością mocno zawiązuje ręce trenerowi Janowi Urbanowi.

Legia Warszawa broni mistrzostwa Polski i póki co znajduje się na fotelu lidera ekstraklasy. W Warszawie daleko jednak do stanu euforii. Legioniści bardzo słabo spisują się w europejskich pucharach, gdzie wygrali jedynie z półamatorskim walijskim zespołem The New Saints. W lidze również zdarzały im się wpadki, jak porażka w Chorzowie czy strata trzech punktów w meczu z Lechią na własnym obiekcie. Nie jest to więc lider przez wielkie „l”, co więcej – w obecnej dyspozycji jest to drużyna jak najbardziej do wypunktowania.

Strata kontuzjowanego Dusana Kuciaka, który potrafił wygrywać mecze dla drużyny z Warszawy wtedy, kiedy nie szło, z pewnością mocno obniża wartość zespołu. W pomocy zabraknie przede wszystkim dynamicznego Jakuba Koseckiego oraz kapitana Ivicy Vrdoljaka. Poważnej kontuzji nabawił się niedawno Marek Saganowski i Legia musi radzić sobie będącym pod formą napastnikiem Dwaliszwilim.

Kolejny cios dotknął Legię wczoraj, kiedy okazało się że do Krakowa nie przyjedzie Miroslav Radović, który odkąd nie ma swojego kompana Danijela Ljuboji, przypomniał sobie jak się gra w piłkę i stał się najlepszym piłkarzem drużyny ze stolicy województwa mazowieckiego.

Niedzielny mecz będzie historycznym wydarzeniem. Po raz pierwszy na nowo otwartym stadionie zasiądzie komplet kibiców. I choć zabraknie fanów z Warszawy ( kara za odpalanie pirotechniki podczas kwietniowego meczu), to na pewno nie zabraknie takiej atmosfery, że piłkarzom Legii zadrżą nogi przed wyjściem z tunelu.

Najlepsza obrona kontra najlepsza siła ofensywna. Wisła kontra Legia. Ostatni raz Wiślacy zwyciężyli z warszawską drużyną w mistrzowskim sezonie 2010/2011, rozbijając Legią aż 4-0. Kolejne pięć spotkań przyniosło ledwie jeden bezbramkowy remis i aż cztery porażki „Białej Gwiazdy”. Może wreszcie pora na zwycięstwo?

Transmisja spotkania w Canal+Sport i TVP 1. Początek meczu o 15.30.

Spotkanie poprowadzi pan Szymon Marciniak z Płocka.


wislakrakow.com

(sum91)

Źródło: wislakrakow.com

Pełny stadion, pełna mobilizacja! Wisła gra z Legią!

Przyznajemy się szczerze i bez zbędnych tłumaczeń - nie spodziewaliśmy się, że na czekające nas dziś spotkanie Wisła - Legia - nie będzie już możliwość zakupienia biletu. Już bowiem na niespełna dobę przed nim w kasach wejściówek już nie było, a klub posiada ledwie kilkadziesiąt dostępnych na loży vipowskiej. Panie i panowie - czas więc na wielkie wydarzenie. Przy pełnych trybunach, w obecności ponad 32 tysięcy widzów, Wisła zagra z Legią!

I tak jak dziwi nas fakt, że stadion będzie pełny - w końcu w tym sezonie tylko na potyczce z Lechem zjawiło się przy Reymonta więcej niż zwykle osób (dokładniej 18 i pół tysiąca) - to od kilku tygodni dziwiło nas też zainteresowanie samym meczem. Piszący te słowa odbierał więc już na długo przed spotkaniem telefony oraz e-maile od osób, które na stadionie Wisły dotąd nie bywały, a które dowiedzieć chciały się "jak też można na stadion się dostać". Także jadąc środkami komunikacji miejskiej - na kilka dni przed meczem - dało się słyszeć namawianie wzajemnie ludzi na odwiedzenie wiślackiego stadionu i zobaczenie tego meczu na żywo. Można więc śmiało powiedzieć, że "Kraków żył tą potyczką od dość dawna"!

Wszystko to jest też bez wątpienia zasługą naszego zespołu! Bo nie ma się co oszukiwać, gdyby ten nie dawał w ostatnich tygodniach podstaw do optymizmu, to na pewno w kasach biletów byłoby jeszcze na pęczki i nie mielibyśmy historycznego wydarzenia. Bo takim ten mecz z racji frekwencji będzie!

Czym odpłacą się z kolei aktorzy tego widowiska? Cóż - liczymy oczywiście na dobry i ciekawy mecz oraz przede wszystkim na to, że nie zabraknie w nim jednak Pawła Brożka, który cały tydzień przechodził rehabilitację po kontuzji mięśnia dwugłowego i dopiero w piątek zaczął trenować. Miejmy nadzieję, że "Brozio" rzeczywiście będzie w stanie zagrać, bo znaczy on dla naszego zespołu bardzo wiele, a w swoich dotychczasowych meczach przeciwko Legii był prawdziwym katem tego zespołu, strzelając mu 10 bramek. Sama więc obecność Pawła na murawie podniesie nie tylko jakość naszej linii ataku, ale i morale. Zarówno wśród jego kolegów z zespołu, jak i wśród kibiców.

To ostatnie jest zresztą i tak wysokie, bo daje się też słyszeć głosy, że nadarza się całkiem niezła okazja, aby odpłacić się buńczucznym jak zawsze legionistom za choćby porażkę z kwietnia br., kiedy to ulegliśmy warszawiakom 1-2, ale spory wpływ na losy spotkania miały wtedy wybitne i zapamiętane na długo błędy sędziowskie. Zresztą pan z gwizdkiem, który prowadził ten mecz, zaraz potem został zawieszony za zabawę w "bukmacherkę" i na szczeblu centralnym żadnych spotkań już nie prowadzi.

Miejmy natomiast nadzieję, że takich emocji unikniemy w niedzielne popołudnie, a wiślacy zagrają nie tylko w możliwie optymalnym składzie, ale i po prostu tak, jak potrafią, co z kolei pozwoli wykorzystać także spore osłabienia legionistów. W ich składzie zabraknie bowiem kilku ważnych graczy - na kontuzjowanym Dušanie Kuciaku zaczynając i na Miroslavie Radoviciu kończąc. A jakby tego było mało urazy wyeliminowały też Iñakiego Astiza, Jakuba Koseckiego i Marka Saganowskiego, a za kartki pauzuje Ivica Vrdoljak.

Słusznie jednak wszystkie te kłopoty Legii skwitował Franciszek Smuda, który na przedmeczowej konferencji prasowej powiedział: - W jakim by nie grali składzie, to jest to Legia. I trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić. Legioniści zdobyli w tym roku, po siedmiu (!) latach przerwy mistrzostwo Polski i tak się tym zachłysnęli, że ogłosili wszem i wobec, że teraz to na wiele, ale to wiele lat to oni rządzić będą w lidze. I to niepodzielnie. Było więc kilka spektakularnych niby transferów, dzięki czemu miała być Liga Mistrzów, ale ta odjechała warszawskiemu zespołowi daleko ledwie po kilku minutach decydującego meczu ze Steauą Bukareszt. I choć rzeczywiście solidna kadra Legii robi "różnicę" w meczach z "biedakami" naszej ligi, to już na arenie europejskiej - o czym niedawno przypominaliśmy - warszawiacy wygrali w tym sezonie jedynie dwa mecze. Z amatorskim pod wieloma względami zespołem z Walii. Śmiało można więc porównać legionistów do kolosa, ale na glinianych nogach. I jak na razie mogą oni tylko pomarzyć o takich wynikach, jakie osiągała Wisła, eliminując w kapitalnym stylu włoską Parmę i niemieckie Schalke. Albo i wtedy gdy choćby Lech potrafił toczyć wyrównane boje z Juventusem i Manchesterem City.

Na dziś legioniści muszą więc pocieszać się wygranymi z Podbeskidziem, gdy przegrali z grającym w mocno rezerwowym składzie Lazio oraz pokonaniem Jagiellonii, gdy schodzi się z boiska przegranym w konfrontacji z cypryjskim Apóllonem.

I właśnie po tej porażce przyjeżdżają do Krakowa legioniści, aby znów podbudować swoje własne poszarpane na pewno morale. Nam zaś nie pozostaje nic innego, jak zedrzeć na meczu gardła i wspomóc tym samym naszych piłkarzy. Ci - co pewne - nogi nie odstawią i wypada mieć nadzieję, że niesieni dopingiem ponad 30-tysięcznej widowni - także dołączą do grona tych drużyn, które Legii w tym sezonie się nie dały. Czego Wam i sobie życzę!

Do zobaczenia na Reymonta!


Źródło: wislaportal.pl

Brożek: Na ten mecz nie trzeba nas mobilizować

Data publikacji: 04-10-2013 13:35


W meczu z Ruchem Chorzów Paweł Brożek nabawił się urazu, który nie pozwalał mu uczestniczyć w tym tygodniu w całym cyklu treningowym. Dopiero w piątek po raz pierwszy brał udział w zajęciach z drużyną. Po nich udało nam się zadać mu kilka pytań.

„Dziś po raz pierwszy trenowałem normalnie. Powiem szczerze, że jest lepiej niż się spodziewałem. Mamy jeszcze dwa dni, aby popracować nad tym, by było optymalnie” – mówi nasz najlepszy napastnik.

Paweł Brożek bez wątpienia ma patent na Legię. We wszystkich meczach przeciwko tej drużynie strzelił 10 bramek i brakuje mu już tylko jednej, by dorównać Zdzisławowi Kapce. „Moje początki w meczach z Legią nie były najlepsze, przegrywaliśmy tam i 5:1. Najlepiej jednak wspominam spotkania, kiedy wygraliśmy 3:0 na Łazienkowskiej i 4:0 przy Reymonta. Strzeliłem wtedy Legii pięć bramek” – odpowiada „Brozio” indagowany o te potyczki, które miło przywołać.

W poprzedniej kolejce Wisła zremisowała w Chorzowie z Ruchem 1:1. Paweł w pierwszej połowie nie wykorzystał dwóch dogodnych sytuacji, a Biała Gwiazda w drugiej odsłonie nie zagrała najlepiej. Zapytaliśmy więc napastnika Białej Gwiazdy, czy Wisła znalazła sposób na to, by zagrać dobrze w całym meczu. „Ja remis w spotkaniu z Ruchem biorę na siebie- powiedział samokrytycznie- gdybym wykorzystał te dwie sytuacje, które miałem, byłoby po meczu. Na pewno jest to niepokojące, że kolejny raz w drugiej połowie nie jesteśmy sobą, ale cały czas nad tym pracujemy i staramy się, by w każdym meczu było lepiej. Wierzę, że pokażemy to już w niedzielę” – odpowiada zawodnik Wisły.

„Każdy z nas wie, jak ważny jest mecz przeciwko Legii. Na takie spotkania nie trzeba nas mobilizować. Chcemy wygrać nie tylko dla kibiców, ale też dla siebie, by udowodnić wszystkim, na co nas stać. Wierzymy mocno w to, że uda nam się pozostać jedyną niepokonaną drużyną w lidze” – kończy rozmowę z nami wyraźnie zmotywowany Paweł Brożek.

MH

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Zapraszamy na hit jesieni

Data publikacji: 05-10-2013 12:01


W pierwszej dekadzie października pogoda nikogo nie rozpieszcza. Coraz krótsze dni i przenikliwy chłód dały się wszystkim we znaki. Niektórzy z was na pewno przeczesali już swoje szafy w poszukiwaniu cieplejszych ubrań. Jest jednak w Polsce jedno takie miejsce, w którym dziś temperatura sięgnie zenitu. To Stadion Miejski im. Henryka Reymana, tu Wisła Kraków w hicie rundy jesiennej podejmie warszawską Legię.

Historia spotkań obu zespołów sięga roku 1920. Wtedy to, dokładnie 23 maja, doszło do pierwszego meczu pomiędzy Wisłą a Legią. Spotkanie towarzyskie, którego gospodarzem byli warszawiacy, zakończyło się bezbramkowym remisem. Od tamtej pory, aż do dziś, przez niemal 93 lata, oba kluby rywalizowały ze sobą o: Mistrzostwo Polski, Puchar Polski, Puchar Ligi oraz Superpuchar. W tym czasie Biała Gwiazda rozegrała przeciwko Legi 161 spotkań. Najczęściej obie drużyny mierzyły się ze sobą w ekstraklasie. Bilans tych meczów jest korzystniejszy dla krakowskiej Wisły. W najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce oba kluby stawały naprzeciw siebie 139 razy. Biała Gwiazda zwyciężyła w 55 meczach, 36 spotkań zakończyło się podziałem punktów, a w 48 lepsza była Legia. Bilans bramkowy tych spotkań wskazuje na nieco większą skuteczność Wisły. Krakowianie w 139 meczach strzelili „Wojskowym” 191 bramek, tracąc dwa gole mniej. Z obecnych zawodników Białej Gwiazdy najczęściej do bramki Legii trafiał Paweł Brożek. Ma on na koncie 10 bramek i brakuje mu już tylko jednej, by wyrównać wynik Zdzisława Kapki, który warszawiakom strzelił 11 goli.

W roli gospodarza wiślacy podejmowali Legię 79 razy, wygrywając w 41 spotkaniach. Jedno z najefektowniejszych zwycięstw, jakie Biała Gwiazda odniosła nad „Wojskowymi” w Krakowie, miało miejsce 12 listopada 2010 roku, w meczu 13. kolejki Ekstraklasy. Wisła zwyciężyła przed własną publicznością 4:0. Festiwal strzelecki rozpoczął w 42. minucie nie kto inny, jak Paweł Brożek. Doskonale z prawego skrzydła podał Tomas Jirsak, a „Brozio” w dosyć ekwilibrystyczny sposób skierował piłkę do siatki. Zaraz na początku drugiej połowy wynik podwyższył Patryk Małecki. „Mały” do spółki z Brożkiem rozklepał obronę Legii i mocnym strzałem po ziemi pokonał bramkarza gości. W 60. minucie spotkania w polu karnym sfaulowany został Kirm, a pewnym starzałem jedenastkę na gola zamienił… Paweł Brożek. Wynik na 4:0 ustalił Cezary Wilk, głową dobijając strzał Małeckiego.

Warto dodać, że parę miesięcy wcześniej, dokładnie 8 maja, wiślacy ograli przy Łazienkowskiej, Legię 3:0. Wszystkie bramki w tym spotkaniu zdobył niezawodny Paweł Brożek.

Legioniści po nieudanej walce o fazę grupową Ligi Mistrzów teraz rozgrywają swoje mecze w Lidze Europy. W ostatni czwartek ulegli na własnym stadionie Apollonowi Limassol 0:1. „Wojskowi” w T-Mobile Ekstraklasie radzą sobie jednak zdecydowanie lepiej niż w europejskich pucharach, gdyż po 10 kolejkach z dorobkiem 24 punktów zajmują pierwsze miejsce w tabeli. Biała Gwiazda natomiast jest jedyną niepokonaną w tym sezonie drużyną w lidze. Wiślacy po remisie 1:1 w ostatniej kolejce z Ruchem Chorzów zajmują czwartą lokatę, mając na koncie 18 oczek.

Dzisiejszy mecz, który bez wątpienia zapowiada się na hit rundy jesiennej, cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Już w czwartek pobity został rekord sprzedanych na to spotkanie biletów. Dziś po raz pierwszy nasz stadion wypełni się po brzegi. Atmosfera bez wątpienia będzie gorąca, nie tylko na boisku, ale i na trybunach.

Na tak ważnym meczu nie może Cię zabraknąć! Przyjdź i pomóż nam stworzyć niezapomniane widowisko! Początek spotkania o godzinie 15.30, zapraszamy!

MH

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Tak gra Legia Warszawa

Data publikacji: 04-10-2013 20:06


Szlagier sezonu, hit rundy oraz mecz kolejki. Potyczka z Legią Warszawa już w tę niedzielę. Na to spotkanie czekamy wszyscy, emocje rosną z każdą minutą, zwłaszcza że na stadionie zapowiada się komplet kibiców.


A jak zagrzewają do boju trybuny przy Reymonta, wiedzą doskonale nie tylko stali bywalcy obiektu, ale także komentatorzy kanałów sportowych TV, które niekiedy mają poważne problemy z takim ustawieniem dźwięku w Krakowie, by sprawozdawcy dobrze byli słyszani przez telewidzów.

Nasz najbliższy przeciwnik ma za sobą mecz zagrany w ciszy zakłócanej sporadycznie przez trenerów i pokrzykujących na siebie piłkarzy. Kogo trener Urban pośle do boju w warunkach zgoła odmiennych, ale nadal bez wsparcia swoich kibiców?

Bramka: W obliczu kontuzji, która wyeliminowała na dłuższy czas Dusana Kuciaka, między słupkami wystąpi Wojciech Skaba. W dotychczasowych siedmiu spotkaniach na różnych frontach, polskich i europejskich, przepuścił łącznie osiem bramek, przy tym dwukrotnie zachowując czyste konto. W ostatnim spotkaniu z Appollonem Limassol sprokurował nie zamieniony na bramkę przez drużynę z Cypru rzut karny. Wojciech Skaba występuje w bramce Legii już od ponad sześciu lat. Dysponuje dobrymi warunkami fizycznymi, 190 cm, ale na razie nie ma takiego refleksu i pewności w grze na przedpolu jak Słowak.

Obrona: Legia w ostatnich trzech meczach w ekstraklasie grała w tym samym zestawieniu obrońców. Od prawej: Łukasz Broź - Jakub Rzeźniczak - Tomasz Jodłowiec - Tomasz Brzyski. We wczorajszym meczu w Lidze Europejskiej w środku z Jodłowcem grał Dossa Junior, na lewej wystąpił Jakub Wawrzyniak, a na prawej Jakub Rzeźniczak. Jako że mecz z Wisłą Kraków jest ostatnim przed przerwą na występy reprezentacji narodowej, trener Jan Urban nie będzie oszczędzał zawodników, sięgnie, przynajmniej na papierze, po najsilniejsze zestawienie w obronie. Tak więc prawdopodobnie zobaczymy linię defensywną z wczorajszego meczu z drużyną cypryjską z tą zmianą, że na lewej zagra od pierwszej minuty wprowadzony w drugiej połowie Tomasz Brzyski.

Pomoc: Legia jest kolejnym zespołem preferującym ustawienie 1-4-2-3-1. Pauzuje za przewinienia okraszone żółtymi kartkami kapitan zespołu, Ivica Vrdoljak. Może to spowodować przesunięcie w jego miejsce Tomasza Jodłowca, jeśli nie wystąpi on na środku obrony. Drugą możliwością jest gra wracającego po kontuzji Daniela Łukasika. Obok niego zagra prawdopodobnie Dominik Furman. W miejsce nieobecnego Miroslava Radovicia pojawi się prawdopodobnie Helio Pinto. Skrzydła pozbawione kontuzjowanego Jakuba Koseckiego będą wyglądały zapewne tak samo jak w Lidze Europejskiej. Na lewym wystąpi Michał Żyro, a na prawym Henrik Ojamaa. Możliwy jest również występ Michała Kucharczyka, który wszedł pod koniec czwartkowego meczu i będzie mniej zmęczony od kolegów. Zarówno kontuzja Jakuba Koseckiego, którego pamiętamy z dwóch bramek przeciwko Wiśle w poprzednim sezonie na Łazienkowskiej oraz Miroslava Radovicia, który do tytułu najlepszego strzelca zespołu (6 bramek) dołożył również jedną asystę jest osłabieniem tej formacji.

Atak: W tej linii urazy również zebrały żniwo, wykluczyły Marka Saganowskiego. Zapewne napastnikiem, który powinien wybiec w pierwszej jedenastce, będzie Gruzin Wladimer Dwaliszwili, który obok kontuzjowanego Miroslava Radovicia jest najlepszym strzelcem drużyny. W sześciu występach w tym sezonie w ekstraklasie zdobył pięć bramek, co daje niezłą średnią goli na mecz.

Łukasz Stupka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Dodaj do:


Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

Wisła w komplecie, u siebie za mocna dla lidera

6. October 2013,


Wisła w obecności ponad 32 tys. kibiców pokonała Legię 1:0 w meczu na szczycie T-Mobile Ekstraklasy. Gola na wagę trzech punktów zdobył Paweł Brożek!


Napastnik Wisły przez prawie cały tydzień nie trenował, pod koniec tygodnia zaliczył dwa rozruchy z drużyną i około 80 minuty poprosił o zmianę. Jednak w 82 minucie otrzymał doskonałe podanie od Łukasza Garguły, popędził na bramkę Wojciecha Skaby i wykorzystał najlepszą sytuację, jaką którakolwiek z drużyn stworzyła w tym spotkaniu.

W pierwszej połowie Brożek miał jeszcze jedną, niemal równie dobrą okazję. W 38 minucie po centrze z rzutu rożnego głową zagrał Głowacki, a sytuację na dłuższym słupku zamykał Brożek. Bramka była niemal pusta, ale piłka na takiej wysokości, że ciężko było zdecydować się, czy uderzyć ją nogą czy głową. Brożek postawił na prawą stopę, trafił w nią piłką, ale nieczysto... ta odbiła się jeszcze od jego ręki i została przechwycona przez Wojciecha Skabę.

Legia miała optyczną przewagę przez większość meczu, lecz goście nie stwarzali sobie tak klarownych sytuacji jak te dwie Wisły. Ręce do oklasków złożyły się wszystkim fanom, gdy z woleja z ponad 20 metrów uderzył Brzyski, ale na brawa na stadionie otrzymał przede wszystkim Michał Miśkiewicz, który sparował odbił piłkę ponad poprzeczkę. Gdyby obrońca Legii uderzył w stronę któregoś z rogów bramkarz Wisły byłby bez szans.

10 minut wcześniej dobrą okazję miał Michał Żyro po błędzie Łukasza Burligi na prawej stronie obrony Wisły. Zawodnik Legii przejął piłkę i chyba przestraszył się znakomitej okazji, bo strzelił lekko, a Miśkiewicz wyczuł jego intencje i spokojnym chwytem zażegnał niebezpieczeństwu.

Drugą połowę lepiej rozpoczęła Wisła - od strzału z bliska Rafała Boguskiego, po którym piłka odbiła się od poprzeczki bramki Legii. W 73 minucie swoją szansę zmarnował aktywny Dwaliszwili, z którym w pierwszej połowie dobrze radził sobie Osman Chavez, ale w drugiej Gruzin kilka razy urwał się Honduraninowi.

Legia mogła wyrównać w 89 minucie, gdy uciekł lewą stroną Pinto, strzelił z bliska, lecz skuteczna interwencja nogami Miśkiewicza utrzymała zwycięstwo dla Wisły, która po jedenastu kolejkach pozostaje niepokonana i z trzema punktami straty do lidera zajmuje trzecie miejsce w tabeli ekstraklasy.

Wisła Kraków - Legia Warszawa 1:0 (0:0)

1:0 Paweł Brożek 82 min

Żółte kartki: Burliga - Żyro, Broź

Wisła: Michał Miśkiewicz - Łukasz Burliga, Arkadiusz Głowacki, Osman Chavez, Gordan Bunoza - Emmanuel Sarki (59 min - Patryk Małecki), Michał Chrapek (59 min - Donald Guerrier), Łukasz Garguła, Ostoja Stjepanović, Rafał Boguski - Paweł Brożek

Legia: Wojciech Skaba - Łukasz Broź, Jakub Rzeźniczak, Dossa Junior, Tomasz Brzyski - Henrik Ojamaa (46 min - Michał Kucharczyk), Tomasz Jodłowiec, Daniel Łukasik, Dominik Furman, Michał Żyro - Wladimer Dwaliszwili

Sędziował: Sz. Marciniak

Widzów: 32 458


wislakrakow.com

(redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Kat Legii wrócił, Wisła wygrała! Wisła - Legia 1-0

Przy ponad 32-tysięcznej widowni Wisła Kraków pokonała po bramce Pawła Brożka Legię Warszawa 1-0! Złoty gol padł w 82. minucie i dzięki tej wygranej "Biała Gwiazda" wciąż jest w ścisłej czołówce naszej ligi! I pozostała jedyną niepokonaną drużyną w Ekstraklasie!

Przed meczem tematem numer jeden było to, czy zagra wspomniny Brożek. Jak się okazało - wyszedł na murawę pełen werwy, więc to tylko Legia mogła mówić o osłabieniach kadrowych. W Krakowie zabrakło bowiem, odliczając alfabetycznie: Iñakiego Astiza, Jakuba Koseckiego, Dušana Kuciaka, Patryka Mikity, Miroslava Radovicia i Marka Saganowskiego, a także pauzującego za kartki Ivicy Vrdoljaka. I nawet pomimo tego - wiślacy zaczęli mecz nie tylko nerwowo, co bojaźliwie. Jak się jednak okazało - taką właśnie taktykę - wyczekiwania - wybrał na ten mecz Franciszek Smuda.

Zanim jednak ona się w pełni sprawdziła - już w pierwszych minutach przyjezdni zapisali na swoim koncie aż trzy kolejne rzuty rożne. Niewiele z tego wprawdzie wyszło, ale był to pierwszy dla nas znak ostrzegawczy. Wisła odpowiedziała na to z kolei dwoma rzutami wolnymi, po których Ostoja Stjepanović obił mur, a Gordan Bunoza nogi stojących w polu karnym legionistów. Ale też kto wie, czy nie stanęlibyśmy szybko przed jeszcze lepszą okazją, gdyby nie odgwizdanie dyskusyjnego spalonego Brożka.

Potem to jednak Legia była znów groźniejsza, by wymienić tylko solidne uderzenie Tomasza Brzyskiego z rzutu wolnego, które wypiąstkował Michał Miśkiewicz oraz niewątpliwą "setkę", kiedy to po błędzie Łukasza Burligi sam na sam z naszym bramkarzem znalazł się Michał Żyro. Na szczęście uderzył tak, że nasz bramkarz "zarobił" swoją interwencją na wyższą notę, broniąc pewnie tę próbę.

W tym okresie wiślacy przeprowadzili tylko jedną ciekawą akcję. W 20. minucie skrzydłem piłkę długo w stylu tarana pociągnął Bunoza, po czym zagrał na środek do Brożka, ale ten jej nie opanował. Wisła zaatakowała też groźniej w minucie 30., kiedy to Michał Chrapek zgrał do Stjepanovicia, ale Macedończyk uderzył nie dość, że lekko, to dodatkowo obok słupka.

W 32. minucie mogliśmy mieć natomiast rozstrzygnięty ranking na bramkę sezonu. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego przed nasze pole karne - świetnie złożył się Brzyski, ale Miśkiewicz spisał się kapitalnie i przeniósł po jego kapitalnym uderzeniu piłkę nad poprzeczkę. Nasz bramkarz musiał też interweniować trzy minuty później, broniąc próbę Wladimera Dwaliszwiliego.

W 38. minucie wreszcie poważniej zamarli natomiast kibice Legii. Po naszym z kolei rzucie rożnym piłkę na trzeci metr zgrał głową Arkadiusz Głowacki, ta odnalazła Brożka, ale nasz napastnik miał trudną pozycję i źle w nią trafił! W piłkę udało się za to trafić i to aż dwukrotnie w jednej akcji Emmanuelowi Sarkiemu, ale Nigeryjczyk nie zdołał pokonać Wojciecha Skaby, który jego pierwszą próbę odbił, a drugą złapał.

Końcówka I połowy należała wyraźnie do Legii, ale w 40. minucie Burliga naprawił kilka swoich poprzednich błędów blokując strzał Żyry, a w kolejnych minutach, mimo że goście zamknęli nas na naszej połowie, nie zdziałali ostatecznie zbyt wiele.

Do przerwy było więc 0-0, a po niej obraz gry niewiele się zmienił. Wiślacy wciąż czekali na błędy Legii i okazje do kontry. Nie mieli bowiem ochoty rzucić się do jakichś bardziej huraganowych ataków.

I w 54. minucie byliśmy bliscy szczęścia, bo po rzucie rożnym Rafał Boguski obił poprzeczkę bramki Legii! Pięć zaś minut później trener Smuda dał sygnał naszemu zespołowi do bardziej zdecydowanych ataków, wprowadzając do gry Patryka Małeckiego oraz Wilde-Donalda Guerriera. I to właśnie Haitańczyk mógł mieć szybko swoją okazję, bo wpadł w pole karne i doszedł do "główki", tyle tylko, że przestrzelił.

Celniej strzelała za to Legia, bo Dwaliszwili w 62. minucie wykorzystał jeden z nielicznych w tym sezonie błędów Głowackiego i próbował pokonać Miśkiewicza, ale ten znów spisał się bez zarzutu!

Interweniować nie musiał natomiast siedem minut później Skaba, bo uderzenie Boguskiego sprzed pola karnego było wprawdzie ładne, ale jednak minimalnie nad poprzeczką. Chwilę później ładnie Dossę Júniora ograł wprawdzie Małecki, ale źle podał do Garguły.

Kapitalnie za to do Brożka zagrał w 71. minucie Guerrier, ale "Brozio" zrobił o krok za dużo, piłka została mu więc lekko z tyłu, przez co szukać musiał uderzenia ekwilibrystycznego, zamiast prostego, i kolejna nasza okazja przepadła.

Po niej odpowiedziała szybko Legia, ale ponownie dobrze bronił Miśkiewicz, tym razem nie dając się zaskoczyć Dominikowi Furmanowi. W 73. minucie nie miałby już jednak pewnie za wiele do powiedzenia, bo nasi obrońcy zostawili samotnego Dwaliszwilego, ale ten uderzył źle, bo prosto w Głowackiego. Szczęście przy tej sytuacji było jednak z Wisłą.

Tego zabrakło nam z kolei w 76. minucie. Najpierw Miśkiewicz odbił na rzut rożny groźny strzał Łukasza Brozia, ale po dośrodkowaniu z narożnika boiska i przechwycie piłki - wiślacy wyszli z kontrą "dwóch na dwóch". Brożkowi wyraźnie zabrakło jednak w tej sytuacji "pary", bo zwolnił akcję, w końcu podał niedokładnie i znów szansa nam przepadła.

W końcu jednak wiślacy wykorzystali swoją okazję, na którą czekali od początku spotkania! W 82. minucie piłkę spod nóg Żyry zabrał Burliga, odszukał Garguły, a ten bez namysłu prostopadle posłał podanie do Brożka. Nasz napastnik w sytuacji sam na sam pewnie pokonał Skabę! 1-0!

Po stracie gola Legia oczywiście ruszyła do ataków, ale stworzyła sobie tylko jedną naprawdę groźną okazję. W 88. minucie swoją szansę miał rezerwowy Hélio Pinto, ale jego strzał na spółkę zablokował Miśkiewicz i Osman Chávez.

Zresztą to wiślacy mieli jeszcze okazję do podwyższenia wyniku. "1 na 1" z Dossą Júniorem wyszedł w doliczonym czasie Guerrier i obrońca Legii nie zdołał go zablokować. Haitańczyk oddał zresztą celny strzał, ale ten końcami palców na róg wybił Skaba.

Na tym mecz się zakończył, co oznacza, że Wisła wygrywa z Legią i serdecznie za to naszym piłkarzom dziękujemy!!!


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Wisła Kraków 1:0 Legia Warszawa

Wpisany przez Krzysiek

niedziela, 06 października 2013 16:56


Najlepszą wiadomością przed spotkaniem Wisły z Legią dla wszystkich fanów „Białej Gwiazdy”, był na pewno fakt występu od pierwszej minuty Pawła Brożka. Sporym rozczarowaniem natomiast fakt, że zamiast Patryka Małeckiego na lewym skrzydle, katować komplet widzów swą obecnością miał Rafał Boguski. Mecz tej rangi wyzwala jednak we wszystkich zawodnikach dodatkową mobilizację, co mieli pokazać na boisku i jako całość dać radość tak licznie zgromadzonym fanom.

Pierwsze minuty to seria rzutów rożnych wykonywanych przez gości. Wisła szybko się otrząsnęła z tych ataków i ruszyła do przodu, próbując gry kombinacyjnej. W 8. minucie sprytnym, strzałem z rzutu wolnego Miśkiewicza zaskoczyć próbował Brzyski, lecz krakowski bramkarz był na posterunku. W odpowiedzi groźną akcję po błędzie Legionistów wyprowadziła Wisła – niestety było w niej trochę za dużo kombinacji i skończyła się prostą stratą piłki przez Gargułę. Na następnych kilkanaście minut gra przeniosła się do środkowej strefy boiska, gdzie żadna z drużyn nie potrafiła wypracować sobie przewagi. Dopiero w 20. minucie to goście pierwsi ruszyli da ataku. Tuż przed polem karnym znalazło się z piłką dwóch Legionistów i tylko doskonała interwencja Głowackiego zażegnała niebezpieczeństwo. W odpowiedzi świetnym rajdem lewą strona popisał się Bunoza, zagrał piłkę do środka do Brożka, lecz ten popełnił prosty techniczny błąd i trzeba było wracać. Kolejna akcja gości to fatalny błąd Burligi, przez którego w sytuacji sam na sam znalazł się Żyro. Na szczęście dla Wiślaków zamiast strzelać, zawodnik Legii podał piłkę do Miśkiewicza. Tradycyjnie już słabo spisująca się wiślacka pomoc poprzez swoje straty i nieporadność, dawała gościom możliwość przejęcia inicjatywy na boisku i coraz częstszych ataków. Brzyski w 32. minucie był blisko pokonania Miśkiewicza. Gdyby nie interwencja bramkarza, strzał tuż sprzed pola karnego „nożycami”, byłby bramką jego życia. Pięć minut później to Wisła mogła wyjść na prowadzenie. Po rzucie rożnym, głowacki zgrał piłkę do Brożka, lecz ten nie wykorzystał dobrej sytuacji i wynik nadal pozostawał bez zmian, ale widowisko nabrało trochę atrakcyjności. Do przerwy mecz się kończy wynikiem bezbramkowych i pomimo kilku okazji z obu stron, kibice mogli czuć się lekko rozczarowani jego przebiegiem.

W przerwie trener Smuda nie zdecydował się na żadne zmiany. W 53. minucie Boguski miał szansę zostać bohaterem, gdyby z trzech metrów trafił w bramkę zamiast w poprzeczkę, mógłby ogłosić zakończenie kariery i odejść jako ten co zapewnił zwycięstwo w meczu z Legią. Kolejny raz, dobrym strąceniem piłki po rzucie rożnym popisał się Głowacki w tej sytuacji. Po kwadransie trener Smuda w końcu zdecydował się na zmianę i od razu podwójną. Małecki za Sarkiego i Guerrier za Chrapka. Od tego momentu Wisła zyskała optyczną przewagę i z minuty na minutę jej skrzydła prezentowały się coraz lepiej. Po kwadransie naporów Wisły do głosu doszła Legia. W 72. minucie Głowacki potwierdził, że należy mu się pomnik za ratowanie tyłka ekipie „Białej Gwiazdy”. W 82. minucie pełen stadion dosłownie eksplodował. Doskonałym prostopadłym podaniem Garguła uruchomił Pawła Brożka, który znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem i pewnym strzałem dał Wiśle prowadzenie. 33 000 gardeł zaśpiewało „Wisła to jest potęga, Wisła najlepsza jest…”. Legia po stracie bramki ruszyła do odrabiania strat, lecz Wisła mądrze się broniła. Na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry Pinto miał szansę na wyrównanie, lecz na współ jego strzał wybronili Miśkiewicz z Chavezem. W 90. minucie owacje dostał strzelec jedynej bramki w tym meczu Brożek, którego zmienił Stolarski. Jeszcze w doliczonym czasie gry Guerrier był bliski podwyższenia wyniku, lecz Skaba zdołał wybić piłkę na rzut rożny, by za moment sędzia odgwizdał koniec spotkania.

Na trybunach głośno rozbrzmiało „legła Warszawa…” i niech to wystarczy za komentarz tego meczu.

Bramki:

Paweł Brożek 82`

Żółte kartki:

Burliga 89` - Żyro 8`, Broź 90`

Wisła Kraków:

Miśkiewicz – Bunoza, Chavez, Głowacki (c), Burliga, Stjepanović, Chrapek (Guerrier 59`) – Boguski, Garguła, Sarki (Małecki 59`) – Brożek (Stolarski 90`)

Legia Warszawa:

Skaba – Brzyski, Junior, Rzeźniczak (c), Broź, Furman (Pinto 84`), Jodłowiec – Żyro (Wawrzyniak 84`), Łukasik, Ojamaa (Kucharczyk 46`) - Dwaliszwilli.

Źródło: skwk.pl

Zwycięstwo z Legią w szlagierze!!!

Dodano: 2013-10-06 18:21:18 (aktualizacja: 2013-10-15 18:53:50)

Krzysztof / własne


Przed meczem został zaprezentowany prawdziwy pokaz siły klubu "Wisła Kraków". Na murawie mogliśmy zobaczyć reprezentantów naszego klubu we wszystkich sekcjach. Ponadto najważniejsze osoby w hierarchii klubu miały okazję do powiedzenia kilku zdań na temat sytuacji i przyszłości naszego zespołu.

Niespodzianek w składzie Wisły nie było. Trener Franciszek Smuda zaproponował obecnie najmocniejsze ustawienie. Dobrą informacją był fakt, że od pierwszych minut na boisku mogliśmy oglądać naszego najskuteczniejszego snajpera - Pawła Brożka. Niezdolny do gry jest wciąż Marko Jovanović, którego zastąpił w wyjściowym składzie Osman Chavez. Na ławce rezerwowych rozpoczął Patryk Małecki.

Pierwszą okazję na strzelenie gola Wisła miała już w 5. minucie. Ostoja Stjepanović próbował pokonać Wojciecha Skabę z rzutu wolnego z dogodnej odległości. Piłkarz "Białej Gwiazdy" trafił jednak w mur. Początkowy kwadransie nie obfitował w wiele groźnych sytuacji, jednak to Wisła częściej utrzymywała się przy piłce.

30. minuta przyniosła groźną okazję dla Wisły. W „szesnastce” dobre podanie otrzymał Stjepanović. Jego strzał okazał się jednak zbyt słaby, aby sprawić kłopoty defensywie Legii. Trzy minuty później Tomasz Brzyski oddał kapitalny strzał z woleja. Piłkę tuż spod poprzeczki odbił na rzut rożny Michał Miśkiewicz.

Siedem minut przed końcem pierwszej części gry doskonałą okazję miał Paweł Brożek. Z najbliższej odległości próbował strzału z pierwszej piłki. Intuicyjnie futbolówkę odbił Wojciech Skaba.

Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. Wisła i Legia stworzyły sobie dogodne sytuacje, ale nie potrafiły ich wykorzystać.

Drugą połowę Wisła zaczęła bez zmian. W 54. minucie meczu fantastyczną okazję miał Boguski. Pięć metrów od linii bramkowej Legii znalazł piłkę i oddał mocny strzał w poprzeczkę. W dalszej fazie tej akcji dobitki szukał jeszcze Arkadiusz Głowacki. Jego próba również okazała się nieudana.

Trener Franciszek Smuda postanowił zwiększyć siłę ofensywną swojej drużyny. Na placu gry pojawili się skrzydłowi Patryk Małecki i Donald Wilde-Guerrier.

W 69. minucie bliski szczęścia był Rafał Boguski. Zdecydował się na uderzenie z dystansu. Futbolówka nieznacznie minęła cel. Chwilę później doskonałego podania Guerriera nie wykorzystał Paweł Brożek. Nasz napastnik minął się z piłką w polu karnym Legii.

Stadion oszalał w 83. minucie. Wtedy to bramkę dla Wisły strzelił Paweł Brożek. Zawodnik wykorzystał prostopadłe podanie z głębi pola. Stanął sam na sam z Wojciechem Skabę i z zimną krwią wykorzystał tę okazję.

Wisła Kraków dowiozła ten wynik do końca spotkania. Jednocześnie odniosła bardzo ważne zwycięstwo nad wciąż liderującą u siebie Legią Warszawą.

Wisła Kraków 1-0 Legia Warszawa

Paweł Brożek 82

Wisła: 1. Michał Miśkiewicz - 21. Łukasz Burliga, 6. Arkadiusz Głowacki, 4. Osman Chávez, 3.Gordan Bunoza - 15. Emmanuel Sarki (59, 19. Patryk Małecki), 17. Ostoja Stjepanović, 20.Michał Chrapek (59, 77. Wilde-Donald Guerrier), 10. Łukasz Garguła, 9. Rafał Boguski - 11.Paweł Brożek (90, 25. Paweł Stolarski).

Żółta kartka: Żyro, Broź (Legia), Burliga (Wisła)

sędziował: Szymon Marciniak (Płock).

widzów: 32 458.

Źródło: wislalive.pl

Piłkarski klasyk dla Wisły!

Data publikacji: 06-10-2013 17:33


Przed kompletem publiczności toczył się hit kolejki, w którym Biała Gwiazda podejmowała na własnym terenie warszawską Legię. Bohaterem piłkarskiego klasyka został Paweł Brożek, odnotowując szóste trafienie w rundzie jesiennej.

Początek rywalizacji należał do graczy trenera Jana Urbana, którzy próbowali pokonać Miśkiewicza za sprawą akcji Dwaliszwiliego oraz Żyry, jednak na posterunku znajdowali się piłkarze spod Wawelu. W kolejnych minutach do głosu doszli Wiślacy, ale Stjepanović po strzale z rzutu wolnego trafił w mur, a próbujący dobić futbolówkę Brożek znalazł się na spalonym. W 10. minucie groźnie mogło być pod bramką gości, kiedy to Brożek zagrał do wchodzącego Garguły, jednak podanie pomocnika Białej Gwiazdy pozostawiało wiele do życzenia.


W 13. minucie ponownie w roli głównej wystąpił Garguła, podając futbolówkę w pole karne Wojskowych, jednak szybsi od Chrapka i Brożka byli obrońcy Legii, którzy odparli ataki piłkarzy trenera Smudy. Cztery minuty później kontra Żyry zakończyła się niepowodzeniem, bowiem zawodnik Legii niecelnie zagral w kierunku wybiegającego Dwaliszwilego.

W 20. minucie piłka wybita przez obrońców Wisły trafiła pod nogi Brzyskiego, który zdecydował się na strzał z 25. metrów, ale potężne uderzenie gracza gości minimalnie minęło słupek Miśkiewicza. Chwilę później rajdem lewym skrzydłem popisał się Bunoza, ale podanie serbskiego obrońcy Białej Gwiazdy źle przyjął Brożek. Sześć minut później zamieszania w polu karnym gospodarzy nie wykorzystał Brzyski, który mógł przejąć futbolówkę po podaniu Burligi do golkipera Białej Gwiazdy.

W 30. minucie ładne podanie od Chrapka dostał Stjepanović, decydując się na strzał, ale futbolówka o parę centymetrów minęła lewy słupek bramki Skaby. Trzy minuty później pięknym uderzeniem z półobrotu pod poprzeczkę wiślackiej bramki pochwalił się Brzyski, ale również ładną interwencję zaprezentował Miśkiewicz. Kolejne sytuacje dla gospodarzy wypracował Sarki, ale na posterunku znajdował się bramkarz Wojskowych, nie dając się zaskoczyć.

Cztery minuty przed gwizdkiem sędziego potężną bombę z dystansu Brozia zablokował Chavez, odpierając zagrożenie Wojskowych. Chwilę później Dwaliszwili dwukrotnie znalazł się w sytuacji podbramkowej, ale na swoich pozycjach znajdowali się wiślaccy defensorzy. Niecelny strzał Furmana ponad bramką Miśkiewicza zakończył pierwszą odsłonę pojedynku.

Po zmianie stron, w 48. minucie, asystę przy bramce Wisły mógł zaliczyć Łukasik... podając piłkę wprost pod nogi Brożka, jednak błąd kolegi zdołał naprawić Skaba, przechwytując futbolówkę. Sześć minut później niemalże najlepszej okazji nie wykorzystał Boguski, trafiając z bliskiej odległości w słupek po wrzutce Garguły i zgraniu piłki przez Głowackiego. W odpowiedzi Legia wyprowadziła kontratak, zostając ostatecznie zatrzymaną na pozycji spalonej.

W 60. minucie przed pierwszą szansą po wejściu na murawę stanął Guerrier, ale strzał Wiślaka „szczupakiem” na bramkę Skaby był zbyt lekki. Trzy minuty później Miśkiewicz uratował gospodarzy od utraty gola, bowiem posłał uderzenie Dwaliszwilego na rzut rożny. W 67. minucie Małecki nie wykorzystał dobrze zapowiadającej się akcji, zbyt słabo uderzając na bramkę Wojskowych.

Sto dwadzieścia sekund później Garguła wystawił piłkę nadbiegającemu Boguskiemu, lecz futbolówka po strzale Wiślaka minęła okienko bramki Skaby. Chwilę później ponownie w polu karnym rywala znaleźli się Wiślacy, ale Brożek odgrywał „na pamięć” i futbolówka ostatecznie trafiła pod nogi graczy trenera Urbana.

Trzy minuty później bliska objęcia prowadzenia była Legia, ale Dwaliszwili nie wykorzystał dogodnej sytuacji, trafiając w powracającego Głowackiego. Kontratak Wiślaków nie spełnił oczekiwań kibiców, bowiem Małecki niedokładnie odegrał piłkę do czekającego na nią w polu karnym Brożka. W odpowiedzi Furman posłał futbolówkę obok bramki gospodarzy.

W 82. minucie tłumnie zgromadzonych kibiców na stadionie przy ulicy Reymonta 22 ucieszył Brożek, wykorzystując piękne prostopadłe podanie Garguły i pakując piłkę do siatki Skaby w sytuacji sam na sam. W końcówce spotkania golkipera Wisły próbował pokonać Pinto oraz Dwaliszwili, jednak na nic zdały się rozpaczliwe ataki Wojskowych.

Wisła Kraków – Legia Warszawa 1:0 (0:0)

1:0 Brożek 82’

Wisła Kraków: Miśkiewicz – Burliga, Głowacki, Chavez, Bunoza – Stjepanović, Chrapek (59’ Guerrier), Sarki (59’ Małecki), Garguła, Boguski – Brożek (89’ Stolarski)

Legia Warszawa: Skaba – Brzyski, Junior, Rzeźniczak, Broź – Jodłowiec, Furman (84’ Pinto), Żyro (84’ Wawrzyniak), Łukasik, Ojamaa (46; Michał Kucharczyk) – Dwaliszwili

Żółta kartka: Żyro, Broź (Legia), Burliga (Wisła)

Widzów: 32 458

Sędziował: Szymon Marciniak (Płock)

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Franciszek Smuda: Ja nigdy nie kituję

6. October 2013,

Po zwycięstwie nad Legią Franciszek Smuda zaczął od podziękowań. - Chciałbym podziękować kibicom za tak liczne przybycie i świetny doping przez 90 minut, także w trudnych chwilach tego meczu.


- Mówiłem, że Legia to dobry zespół, obojętnie w jakim składzie, nie z przypadku są na pierwszym miejscu. Każdy chciał tę jedną bramkę. My mieliśmy dziś więcej szczęścia, zdobyliśmy gola i z tego zwycięstwa musimy się bardzo cieszyć - przyznał Smuda.

Trener Wisły zapewnił, że informacje o problemach zdrowotnych Pawła Brożka nie był blefem. - Ja nigdy nie kituję, zawsze mówię prawdę: do końca mieliśmy problem. Do dzisiaj rano zastanawialiśmy się, czy zagra czy nie. Przez 90 minut mieliśmy dużo obaw z doktorem, żeby to się nie odnowiło, ale mógł do końca dograć, choć dziesięć minut przed końcem zgłaszał zmianę. Był rehabilitowany przez masażystów, zawsze daje się daje jakiś "zastrzyczek" od bólu, ale nie znam się na tym. On cały tydzień nie trenował, dopiero w piątek wyszedł na leciutki trening z fizjologiem. W sobotę miał rozruch z cała drużyną, zatem on treningu przez cały tydzień nie miał.

Samą grą Wisły szkoleniowiec naszej drużyny nie był zachwycony, ale w takiej sytuacji ciężko narzekać: - My dopiero układamy ten zespół i wiadomo, że jak 2-3 zawodników jest kontuzjowanych to mamy problem. Nie możemy na każdego się rzucić i grać wysoki pressing. To jest dla nas zguba, więc podjęliśmy taką taktykę, może nie zupełnie taką jak Cypryjczycy, ale coś w trym rodzaju. Trochę wyżej. Wykorzystaliśmy jeden błąd nieuwagi i strzeliliśmy bramkę. Chciałbym, żebyśmy grali, jak kiedyś Wisła za moich czasów czy za Heńka Kasperczaka. Czy pojechało się do Warszawy czy grało tutaj, to mogłeś być pewny, ze jest szansa zwycięstwa. Teraz jest to inny zespół, który dopiero te założenia taktyczne zaczyna kumać i myślę, że mecz po meczu powinno być lepiej.

Minęło jedenaście kolejek, a Wisła wciąż jest niepokonana, a dziś ograła mistrza kraju i lidera tabeli. Jednak cele drużyny się nie zmieniają. - Byłbym wariat, gdybym myślał inaczej. Dalej gramy i będziemy się starali nie przegrać następnego meczu. Lepiej twardo stąpać po ziemi niż pływać w powietrzu.


wislakrakow.com

(redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Jan Urban: - Przegrywamy kolejny mecz, którego nie powinniśmy przegrać

- W I połowie wydaje mi się, że wszystkie sytuacje jakie Wisła sobie stworzyła były sprowokowane naszymi stratami. Strata w środku pola i sytuacja dla Wisły. Wisła stwarzała je tylko po naszych błędach. My też mieliśmy swoje i także w II połowie mieliśmy inicjatywę - powiedział po porażce w Krakowie z Wisłą 0-1 trener Legii, Jan Urban.

- Szczerze mówiąc bramki nie widziałem, bo stało się to wtedy, gdy chciałem zrobić dwie zmiany, które mieliśmy dokonać po to, żeby wygrać to spotkanie. Byliśmy bliżej wygranej, ale tak się nie stało. Po stracie bramki mieliśmy też szanse, żeby choćby zremisować. Przegrywamy kolejny mecz, którego nie powinniśmy przegrać. Kibice powinni być natomiast zadowoleni z poziomu tego meczu. Było to ciekawe spotkanie - dodał trener Legii.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Głowacki: Wspaniale jest się cieszyć z pełnym stadionem

6. October 2013,


Profesor Arkadiusz Głowacki. Chyba z czystym sumieniem można już mówić tak o naszym kapitanie, który dziś po raz kolejny wraz ze swoimi partnerami okazał się zaporą nie do przejścia. Po meczu zamieniliśmy z Arkiem kilka zdań.


Dzisiejszy mecz to było takie spotkanie, na jakie kibice bardzo długo czekali. Przyjechała Legia Warszawa, mistrz Polski i lider ekstraklasy, drużyna z którą nie potrafiliście wygrać od dłuższego czasu, a dziś wreszcie się to udało.

Arkadiusz Głowacki: - No tak, ale ten mecz też miał różne fazy. Raz było lepiej, raz trochę gorzej. Na pewno cieszymy się z tego zwycięstwa, wywalczonego w dosyć trudnych okolicznościach, choć my ciągle zdajemy sobie sprawę z naszych błędów i mankamentów w grze. Bardzo cieszy nas natomiast to, że entuzjazm kibiców, którzy przyszli dziś na stadion nie wygaśnie i to jest dla nas najważniejsze.

Jak się gra przy takich pełnych trybunach, duża różnica dla piłkarza z perspektywy boiska?

- Ja myślę, że to wszystko powinno mieć dla nas znaczenie przed samym meczem. Później wydaje mi się, że każdy zawodnik powinien "wyłączyć się" z tego wszystkiego i skoncentrować tylko na tym co dzieje się na boisku, a nie na trybunach. Czasami można się rozkojarzyć, skupić na przyśpiewkach no i tej koncentracji może zabraknąć. Naszym zadaniem jest skoncentrować się na grze, a po meczu - jeśli wynik jest korzystny - to oczywiście wspaniale jest się cieszyć ze stadionem wypełnionym po brzegi.

Wydawało się, że jak z waszej żelaznej obrony wypadnie Marko Jovanović to może być problem, a tymczasem - można to już chyba powiedzieć - nie jest gorzej, jeśli nie lepiej. Osman Chavez spisuje się bardzo dobrze.

- Przede wszystkim trzeba docenić to, że Osman Chavez gra z bólem od dłuższego czasu. Nie jest mu na pewno łatwo, ja sam wiem jak to jest kiedy człowieka coś boli, ale Osman daje z siebie maksa i naprawdę bardzo nam pomaga.

Była realna obawa o nieobecność Pawła Brożka, czy od czasu, gdy wyszedł na boisko w piątek była to bardziej zasłona dymna?

- Paweł praktycznie cały tydzień bardzo mocno pracował na to, żeby dojść do sprawności. Może nawet nie do pełnej ale do takiej, kiedy będzie groźny dla przeciwnika i tak też było. Wytrzymał prawie cały mecz, strzelił bramkę i chwała mu za to.

Trener Smuda tonuje nastroje, ale czy wy między sobą mówicie już, że stać was na coś więcej niż jedynie pierwszą ósemkę?

- Ja zgadzam się z trenerem, nie ma sensu podbijać tego napięcia i euforii, bo my sobie zdajemy sprawę z naszych słabości. Nie jesteśmy wielką drużyną, jesteśmy drużyną która w każdym meczu chce walczyć o zwycięstwo, która walczy na maksa i niech tak zostanie. A co z tego się urodzi, to zobaczymy.


wislakrakow.com


(sum91)

Michał Miśkiewicz: Paweł pokazał, że ma jaja

6. October 2013,


Michał Miśkiewicz zadziwia swoją formą. Mało kto wie, ale bramkarz Wisły ma najlepszą skuteczność interwencji w całej lidze - aż 91%. Także i w meczu z Legią Michał zachował czyste konto, broniąc kilka groźnych strzałów podopiecznych Jana Urbana.


Dzisiejszy mecz z Legią będziesz chyba długo wspominał?

Michał Miśkiewicz: - Ostatni też długo wspominałem (śmiech). No tak, raz że pełny stadion, coś niesamowitego, dwa, że wygraliśmy z Legią, aktualnym mistrzem Polski. No ja widzę same plusy dzisiejszego meczu, super!

Ale dziś miałeś też sporo roboty.

-No cóż, czasami tak jest. Dobrze, że nic tam nie wpadło przy tych sytuacjach, ale teraz nie będę ich rozpamiętywał, wygraliśmy 1-0 i to się liczy.

Która z tych interwencji sprawiła ci największą trudność?

- Chyba strzał Dwaliszwliego, gdy piłka przeszła Osmana. Albo ta później, gdy wybroniliśmy strzał Dwaliszwilego na pół z Osmanem. Były to takie dość ciężkie sytuacje, Legia pokazała, że siłę rażenia w ataku ma dość konkretną. W jednej sytuacji wyręczył mnie też Arek Głowacki, na kolanach (śmiech). Co do niego - co tu komentować, jest w takiej formie że każdy widzi jak gra, na najwyższą notę i jest dla nas nieoceniony.

Chyba każda taka udana interwencja daje drużynie poczucie pewności?

-No pewnie, że daje. Jak chłopaki z przodu widzą, że my coś tam wyciągamy z tyłu to myślą " no, dawaj, nam też uda się coś zrobić i strzelić tą bramkę" i tak to myślę działa, że jeden drugiego napędza. Dziś nikt nie odkładał nogi i każdy jechał na ambicji.

Dziś zwycięstwo zaklepał wam Paweł Brożek. Po meczu kibice skandowali jego nazwisko, a ty razem z nimi, zupełnie jakbyś siedział na trybunach ;) :

-(śmiech) No tak, troszeczkę mnie poniosło. Pawłowi trzeba oddać to, że miał ciężki tydzień, walkę z czasem i przy pomocy lekarzy udało mu się i pokazał że ma jaja. Bardzo mu zależało na tym, żeby zagrać, w końcu to człowiek od Legii jak niektórzy mówią. Dziś to potwierdził.

A wygrywając z obrońcą tytułu, liderem, co potwierdziliście?

-To, że chcemy dalej zdobywać punkty, gramy o naszą ósemkę i oby tak dalej do zimy.

Po takiej serii możecie powiedzieć, że gracie już o coś więcej? Trener niby tonuje nastroje, a jak wy to widzicie?

-(śmiech) Nie ma sensu składać deklaracji. Trzeba się cieszyć każdym meczem, dzisiejszy myślę przyniósł kibicom dużo radości, każdy będzie go wspominał, że był na stadionie i był uczestnikiem tej historii. Rozliczać się będziemy na koniec. Jeśli my ustabilizujemy nasze mecze, to myślę, że stać nas na więcej, bo w tej drużynie jest duży potencjał, Trener też nam to powtarza, a myślę, że on się nie myli. Kto jak kto, ale on nie. Wierzymy w siebie ale jak mówię, nie składamy żadnych deklaracji, bo po co? Lepiej zaskoczyć wszystkich (śmiech).

Teoretycznie najmocniejsi rywale za wami, teraz powinno być z górki.

- Nie no ja mówię, mecz z Ruchem pokazał że każdy przeciwnik w tej lidze jest trudny, nikomu nie można odpuszczać. Są różne mecze, bo wiadomo że z taką Legią inaczej się troszkę podchodzi do wszystkiego, ale my się musimy nauczyć, żeby każdy przeciwnik był dla nas tak samo ważny.

Wiesz, że jesteś najskuteczniejszym bramkarzem w ekstraklasie? Skuteczność 91%, nikt nie ma takiej statystyki.

- Ale też nikt chyba nie puszcza wolnych tak, jak ja (śmiech). Ja się statystkami nie bawię, dla mnie liczy się tylko to, że mam straconych pięć bramek, ale na to pracuje cały zespół i mówi to wszystko o naszej drużynie


wislakrakow.com

(sum91)

Michał Chrapek: Mogła wygrać Legia, wygraliśmy my

6. October 2013,

Michał Chrapek mimo iż nie był dziś tak widoczny, jak w ostatnich spotkaniach, to z pewnością dołożył swoją cegiełkę do zwycięstwa "Białej Gwiazdy" w meczu z Legią. Oto co miał do powiedzenia krótko po meczu.


Na takie mecze czeka się długo, w twoim przypadku całe życie.

Michał Chrapek: - No tak, wygrana z Legią, fajnie, cieszymy się, choć ja do końca nie jestem zadowolony ze swojej gry, cieszymy się jednak z trzech punktów.

Dlaczego nie jesteś z siebie zadowolony?

- Wydaje mi się że miałem dużo strat, brakło mi spokoju w pewnych momentach.

Wszystko co najważniejszy widziałeś siedząc na ławce rezerwowych, jak to wyglądało z twojej perspektywy?

- Myślę, że mecz się trochę otworzył, na boisku zrobiło się więcej miejsca i mecz mógł rozstrzygnąć się równie dobrze na korzyść Legii. Fajnie, że stało się jednak inaczej i to my cieszymy się z trzech punktów.

Jednak to wy mieliście i strzał w poprzeczkę i dogodne sytuacje choćby Pawła Brożka w pierwszej połowie.

- No tak, ale Dwaliszwili też miał kilka groźnych sytuacji. Paweł jednak zapewnił nam wygraną i pokazał, że jest klasowym napastnikiem. Dużo daje temu zespołowi i na pewno to że zagrał to był dla nas taki impuls, że można dziś wygrać.

Z Legią nie zagraliście wysokim pressingiem jak choćby z Lechem, takie były założenia? -Tak, spokojnie mieliśmy poczekać na Legię. Wydaje mi się, że trener Urban myślał, że zaatakujemy wysoko, a tu założenia były inne, mieliśmy na nich poczekać tak jak ich rywal w czwartkowym meczu pucharowym i można powiedzieć, że ta taktyka się sprawdziła.


wislakrakow.com

(redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Rafał Boguski: - W każdym meczu walczymy o trzy punkty

- Mieliśmy takie założenia, żeby nie atakować Legii "na hura", ale przyjąć ją na środku boiska, czy też na swojej połowie i próbować kontr. Był to ciężki mecz, bo Legia to jest klasowa drużyny, kto by tam nie grał, czy zmiennicy, czy podstawowa jedenastka, zawsze są groźni - powiedział po wygranym meczu z Legią pomocnik Wisły, Rafał Boguski.

- Trener Smuda przeanalizował mecz Legii z Cypryjczykami, gdzie Ci czekali na swojej połowie i wyprowadzali kontry. My też mieliśmy zadanie, aby tak grać, bo w tamtym meczu przyniosło to efekt. Jak widać w tym też. Byliśmy dziś cierpliwi i w końcu się udało. A mój strzał w poprzeczkę? Po wyniku widać, że nas to nie podłamało, strzeliliśmy bramkę i wygraliśmy. A ja miałem też próbę zza pola karnego, do czego ostatnio nie miałem okazji. Piłka nieźle leciała, ale jednak niecelnie - mówił Boguski.

- Jak trzeba odbierać ten wynik? Chyba tak, że w każdym meczu walczymy o trzy punkty. Zostało jeszcze 10 spotkań jesienią, a my zawsze chcemy grać o zwycięstwo. I nie jest ważne czy gramy u siebie, czy na wyjeździe. Dopiero natomiast po 30 kolejkach okaże się o co dane drużyny będą grały. Zwycięstwo z Legią oczywiście dodaje skrzydeł, zwłaszcza że odniesione przy komplecie publiczności i przy super atmosferze, nic tylko się cieszyć - zakończył "Boguś".


Dodał: Redakcja

Łukasz Garguła: - Wsparcie kibiców było czuć w każdej sekundzie

- Cieszę się, że dziś asystowałem, ale to ważne starcie wygrał wcześniej Łukasz Burliga. Legia w tym momencie nie spodziewała się, że straci bramkę. Łukasz wygrał piłkę, trafiła do mnie, Paweł był nieobstawiony i poszedł taki "łańcuszek". I jak to "Broziu" - w meczach z Legią udaje mu się strzelać bramki i ten dorobek poprawił - mówił po potyczce z Legią, kapitalny asystent w tym meczu, Łukasz Garguła.

- Rzeczywiście chwilę wcześniej była też akcja i żałowałem, że nie dograłem do Pawła. Miałem taki moment, żeby podać, ale niepotrzebnie zwlekałem, a zrobili mi miejsce i mogłem strzelić, ale było to zbyt słabe uderzenie - tłumaczył inną sytuację z meczu "Guła".

- Dzisiejsze założenia były takie, żeby nie rzucać się na Legię, mieliśmy się cofnąć, ale też mieliśmy grać bardzo agresywnie na własnej połowie i szukać kontr. Nie ustrzegliśmy się natomiast błędów, jak to w ostatnich meczach bywało, ale było ich mniej, niż w tych wcześniejszych - mówił ponadto pomocnik Wisły.

- Trochę już lat w tej piłce jestem i wystarczy 2-3 mecze przegrać i ta sytuacja zrobi się odwrotna. Dlatego nie ma co daleko wybiegać w przyszłość, a lepiej koncentrować się na najbliższym spotkaniu. A jest ich jeszcze przed nami sporo. Jest o co walczyć, jest o co grać, więc na razie spokojnie, a najważniejsze jest, aby optymalnie przygotować się do kolejnego meczu - powiedział Garguła.

- Mam nadzieję, że niektórzy kibice przekonali się dziś, że warto przychodzić na nasz stadion i miejmy nadzieję, że tak będzie w kolejnych meczach. A dziś czuło się to, że na trybunach jest ponad 30 tysięcy osób. Atmosfera była wspaniała, kibice to był nasz dwunasty zawodnik, taki o którym zawsze się mówiło, że wspiera zespół. Było to czuć w każdej sekundzie - zakończył pomocnik Wisły.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Brożek: Dlatego nie mogło mnie zabraknąć

Data publikacji: 07-10-2013 08:06


Paweł Brożek zdobywając jedyną bramkę w meczu przeciwko Legii Warszawa zapewnił zespołowi Białej Gwiazdy zwycięstwo nad mistrzem Polski. „Brozio” powiedział, że nie mógł nie zagrać w spotkaniu na wypełnionym po brzegi stadionie Wisły Kraków.

Przed sezonem napastnik Wisły mówił, że z jego powrotu do Ekstraklasy najmniej zadowolona powinna być Legia Warszawa, której strzelił już w swojej karierze wiele bramek: „Na początku to był żart. Odnosząc się jednak do dzisiejszego spotkania, w drugiej połowie trochę słabo wyglądałem fizycznie, bo przez kilka dni nie trenowałem. Jednak cierpliwie czekałem na sytuacje i się doczekałem. Dostałem świetne podanie od Łukasza Garguły i popatrzyłem, jak zachowa się bramkarz. Wyciągnąłem też wnioski z meczu przeciwko Ruchowi Chorzów. Mogłem wtedy podobnie jak dzisiaj zachować się w dwóch sytuacjach. Cieszę się, że moja bramka okazała się dzisiaj zwycięską, a dodatkowo zagwarantowała nam wygraną nad mistrzem Polski.”

„W pierwszej połowie nie zdążyłem złożyć się do strzału. To była taka piłka sytuacyjna. Piłka leciała na wysokości biodra i próbowałem ją trafić kolanem. Ciężko było ją skierować do siatki nogą czy głową. Mogła wpaść przy odrobinie szczęścia. W drugiej połowie byłem za linią piłki, próbowałem strzelić tzw. krzyżakiem. Niestety nie trafiłem w piłkę” – analizował niewykorzystane przez siebie sytuacje bramkowe Brożek.

Snajper Białej Gwiazdy odniósł się również do strzelonego przez siebie gola: „Z reguły staram się patrzeć na bramkarza, jak się zachowuje. Jak już mówiłem wcześniej, miałem podobne sytuacje w meczu z Ruchem. Dzisiaj postanowiłem inaczej wykończyć akcję. Cieszę się, że w taki sposób strzeliłem bramkę.”

„Trzeba przyznać, że Legia była lepszym zespołem. Stwarzali sytuacje, przede wszystkim dłużej utrzymywali się przy piłce, a my mieliśmy z tym problem. Traciliśmy ją po trzech, czterech podaniach. Natomiast Legia dłużej budowała swoje akcje. Była minimalnie lepsza” - ocenił grę rywala „Brozio”.

Zdaniem Pawła Brożka zespół w momentach, kiedy brakuje mu umiejętności musi wykazać się wielką determinacją i wolą walki: „W końcu każdy zdawał sobie sprawę, że gramy z mistrzem Polski. To było widać na boisku. Krok po kroku Wisła będzie się liczyła. Oczywiście, Wisła przy odpowiednich wzmocnieniach, będziemy walczyć o najwyższe lokaty. Natomiast, jeżeli umiejętności brakuje, to powinno nadrabiać się je zaangażowaniem, walką i tak dzisiaj było.”

Paweł Brożek podkreślił, że bardzo ważne dla niego było to, że przy R22 zasiadł komplet kibiców: „Dlatego nie mogło mnie dzisiaj zabraknąć na boisku. Duże ukłony w stronę naszego sztabu, wykonali dobrą pracę. Kontuzja nie była zaleczona do końca i grałem na środkach przeciwbólowych. Niestety, pod koniec meczu mój uraz się odnowił. W poniedziałek przechodzę badania i na pewno będę pauzował przez kilka dni. Ale jest czas, by wyleczyć się na kolejne spotkanie i być gotowym w 100% na mecz w Bydgoszczy.”

Strzelec zwycięskiej bramki z Legią Warszawa dostrzega problem, jakim jest trudność wygrywania w meczach wyjazdowych: „U siebie gramy bardzo dobre spotkania. Natomiast na wyjazdach nie potrafimy, szczególnie w drugich połowach, zdominować rywala i go „dobić”. Dużo pracy przed nami. Chcielibyśmy wygrywać na wyjeździe i będziemy do tego dążyć.”

Zapytany przez dziennikarzy o świetną postawę Arkadiusza Głowackiego najlepszy strzelec Wisły w trwającym sezonie powiedział: „W ostatnim czasie „Głowa” przyzwyczaił nas do tego, że jest w znakomitej formie i to on rządzi na boisku. Dziękujemy mu za to. Trzymamy wszyscy kciuki, żeby grał tak dalej. Wierzę, że Arek po obecnym sezonie nie zakończy kariery i przynajmniej jeszcze rok pomoże Wiśle.”

Oczywiście nie mogło zabraknąć pytania związanego ze zbliżającą się liczbą 100 bramek w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce: „Nie chcę deklarować, ile bramek strzelę, najważniejsze jest zwycięstwo. Myślę o tym i wierzę, że wejdę do tego grona zawodników. Taki stawiam sobie cel.”

Justyna Miąsik

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Najlepsze/najgorsze po meczu z Legią

Wpisany przez Patrycja

wtorek, 08 października 2013 21:03


Najlepsze i najgorsze po wygranym 1:0 meczu z Legią Warszawa.


Najlepsze: legła Warszawa

Co po meczu z Mistrzem Polski, liderem Ekstraklasy, może być lepsze od wygranej z nim? Ponad 32 tysiące kibiców zgromadzonych na trybunach stadionu na Reymonta 22 w niedzielne popołudnie cieszyło się ze zwycięstwa Wisły nad Legią. Ta sztuka Białej Gwieździe nie udała się od 2010 roku. Teraz wygrana nie była tak okazała, ale jeden gol, który przesądził o tryumfie podopiecznych Franciszka Smudy, okazał się wystarczający. Chociaż Wiślacy nie zagrali najlepszego meczu, to zrobili to, co najważniejsze – wygrali z faworyzowanym rywalem. Skuteczna taktyka, pewność w defensywie i Paweł Brożek. Oto najlepsze recepty, aby w Krakowie legła Warszawa.


Najgorsze: statystyki

Pomeczowe statystyki są miażdżące dla Wiślaków. To goście prowadzili grę, posiadając piłkę przez 61% czasu gry. Ponadto zanotowali oni 26 dośrodkowań, Wisła – o połowę mniej. Legioniści oddali 24 strzały, w tym 7 celnych, Biała Gwiazda 13 (4 celne). Także w rubryce rzutów rożnych wyróżniają się warszawiacy – 12 do 4 Wiślaków. Ale kto o tym będzie jutro pamiętał? Wisła prowadzi w najważniejszej ze statystyk – końcowy wynik to 1:0 dla gospodarzy.

Oceny gry Wiślaków w meczu z Legią

Wpisany przez Tomek

czwartek, 10 października 2013 18:10


W meczu z Legią widzieliśmy Wisłę z tymi samymi słabościami, z którymi zmaga się od początku sezonu, ale i z atutami, które po raz kolejny wystarczyły, by odnieść zwycięstwo. Tym razem wygrana była bardzo cenna, bo – uwzględniając posezonowy podział punktów – pozwoliła zmniejszyć stratę do lidera do zaledwie jednego punktu.


Formacja defensywna:

Co mecz można się rozpływać w zachwytach nad grą Arkadiusza Głowackiego, ale tym razem potwierdził, że góruje nie tylko nad ligowcami wątpliwej klasy, ale świetnie powstrzymywał ataki rywali z najwyższe polskiej półki. Głowackiemu partnerował już kolejny mecz Osman Chavez i wygląda na to, że stworzą oni stały duet pod nieobecność Marko Jovanovicia. Honduranin radzi sobie całkiem nieźle. Jak to jemu przytrafiają się lapsusy, ale generalnie sprawia solidne wrażenie, co potwierdza Michał Miśkiewicz i chwali sobie współpracę z Chavezem. Miśkiewicz, który również napracował się z Legią niemało. Kilka jego efektownych, a czasem po prostu lub przede wszystkim skutecznych interwencji zapewniło Wiśle po raz kolejny zachowanie czystego konta. Po jedenastu kolejkach ponad dwukrotnie mniej straconych bramek od najsilniejszych rywali robi wrażenie. I dokonuje tego ta sama Wisła, która w ubiegłym sezonie również po jedenastu rozegranych meczach traciła średnio nieco ponad jedną bramkę na mecz.

Nierówne tym razem były boki. Nie zawsze radził sobie z graczami ofensywnymi Legii Łukasz Burliga. Warszawianie zauważyli, że piłkarzowi Wisły przytrafiają się błędy i chętnie przeprowadzali ataki po jego stronie boiska. Z drugiej strony to właśnie agresywny odbiór Burligi w środkowej strefie pola gry był połową sukcesu do strzelenia chwilę później przez Brożka zwycięskiej bramki.

Gordan Bunoza bardzo dobrze włączał się do akcji ofensywnych, próbując przy tym popisów technicznych, czym wzbudzał entuzjazm wśród kibiców. Zaryzykowalibyśmy nawet stwierdzenie, że przeprowadził więcej ciekawych akcji lewym skrzydłem, niż po tej samej stronie grający jako boczny pomocnik Rafał Boguski.

Jeśli wymagać od defensywnego pomocnika tylko pracy w destrukcji, to pochwała należy się także Ostoji Stjepanoviciowi. Chcielibyśmy jednak, żeby dawał od siebie trochę więcej w momencie, gdy drużyna atakuje. Niechciany pod Wawelem „Sobol” haruje dla Górnika aż miło, a do tego trafił już dwukrotnie do siatki rywali.


Formacja ofensywna:

Poza Stjepanoviciem, wśród pomocników na wyższą notę niż wyjściowa zasłużył naszym zdaniem tylko Łukasz Garguła i Donald Guerrier. „Guła” błysnął zwłaszcza podaniem niemal w ciemno w uliczkę do Pawła Brożka, gdy ten zdobył bramkę w sytuacji sam na sam. Niestety zawodzą od początku sezonu w Wiśle boki pomocy. Sarki gra wciąż chyba tylko dlatego, że nie ma go kim zastąpić, choć lepszym wyborem wydaje się w tym momencie Patryk Małecki, któremu i tak wiele brakuje do zawodnika sprzed wyjazdu do Turcji. Rafał Boguski ustawiany jako lewy pomocnik dużo pracuje w defensywie, ale daje bardzo mało od siebie w akcjach ofensywnych. Jak sam tłumaczy brakuje sił, ale nie może być to usprawiedliwieniem faktu, że więcej udanych rajdów skrzydłem notuje od niego obrońca Bunoza.

Pozostał jeszcze ten, który ucieszył w niedzielę kibiców najbardziej. W 82 minucie i tuż po ostatnim gwizdku sędziego. Nareszcie nie musimy po meczu chwalić napastnika za walkę, za to, że pracował w odbiorze i był aktywny. My chwalimy Pawła Brożka za to co należy do napastnika, za zdobywanie bramek. A tych ma na swoim koncie już 6 (współlider klasyfikacji strzelców), a ogółem w Ekstraklasie 91 i wielkie odliczanie już wystartowało. Ostatnia dziesiątku na drodze do znalezienia się w klubie „100” już rozpoczęta.


Oceny:

Michał Miśkiewicz – 7

Łukasz Burliga – 4

Arkadiusz Głowacki – 8

Osman Chavez – 6

Gordan Bunoza – 7

Ostoja Stjepnović – 6

Emmanuel Sarki – 4

(59’ Patryk Małecki) - 5

Michał Chrapek –4

(59’ Wilde-Donald Guerrier) - 6

Łukasz Garguła – 6

Rafał Boguski – 5

Paweł Brożek – 7

Podsumowanie 11. Kolejki T-Mobile Ekstraklasy

Wpisany przez Krzysiek

środa, 09 października 2013 22:28

Zwycięstwo Wisły w hicie kolejki daje niezawodny Brożek. WKS rządzi na Dolnym Śląsku. Górnik rozjeżdża Pogoń, a Widzew Lechię. Kompromitacja Lecha z autsajderem.

Zawisza Bydgoszcz 0 – 1 Korona Kielce

Fatalna passa 21. spotkań na wyjeździe bez zwycięstwa, w końcu została przerwana przez Koronę. Wydawało się, że Zawisza po kilku dobrych meczach i pechowych porażkach, w spotkaniu z fatalnie spisującą się na wyjazdach Koroną zdobędzie trzy punkty. Jeden stały fragment gry (rzut różny) zdecydował jednak o tym, że to goście po wielu miesiącach mogli jeszcze długo po meczu świętować swój wielki sukces. Zawisza zamiast piąć się górę tabeli, znowu jest bliska dna. Korona, dzięki zwycięstwu zwolniła ostatnie miejsce.

Kamil Sylwestrzak 75`

Śląsk Wrocław 2 – 0 Zagłębie Lubin

Derby Dolnego Śląska dla Śląska Wrocław. Trener Orest Lenczyk, nie zaliczy do udanych powrotu do Wrocławia. Jego podopieczni, wprawdzie nie grali złej piłki, ale dali się wypunktować bezlitosnemu WKS`owi i pomimo ambitnej postawy wrócili do Lubina bez punktów. Może, gdyby lepsza, była skuteczność gości to mecz ten wywołałby więcej emocji. Po idiotycznej czerwonej kartce dla Cotry, Śląsk był już na Tyl pewny zwycięstwa, że nawet szczególnie nie starał się o podwyższenie rezultatu. Dzięki zwycięstwu, gospodarze wskoczyli do pierwszej ósemki, goście natomiast lepsi są tylko od Korony i Podbeskidzia.

Marco Paixão 15`, Dudu Paraíba 48` (k)

Jagiellonia Białystok 1 – 2 Cracovia Kraków

Jeżeli, kilka kolejek wcześniej niszczy się Ruch Chorzów 6:0, by następnie nie istnieć na tle Cracovii, to nie zasługuje się górne rejony w tabeli. „Jaga” praktycznie nie istniała na boisku w starciu z przyjezdnymi z Krakowa. Goście, pograli piłką i w piłkę, gospodarze pobiegali za nią i powinni być zadowoleni, że nie powtórzył się wynik z meczu z Ruchem, ale w drugą stronę. Cracovia powoli zaczyna dobijać się do ósemki, Jagiellonia też, ale tej z niższej połowy tabeli.

Alexis Norambuena 89` - Dawid Nowak 14`, 74`

Pogoń Szczecin 1 – 4 Górnik Zabrze

„Za wysokie progi na lisie nogi”. Pogoń, niesiona na fali kolejnych zwycięstw, miała nadzieję na korzystny wynik z Górnikiem i tym samym samodzielnego wicelidera. Okrutnie zawiedli się kibice, a sami piłkarze i trener nawet przez przerwę reprezentacyjną mogą nie dojść do siebie po tej porażce. Podopieczni trenera Nawałki, obnażyli wszystkie braki w drużynie gospodarzy i przejechali się po nich jak walcem, miażdżąc 4:1. Pogoń spada poza podium, Górnik tuż za Legią.

Donald Djoussé 78` - Łukasz Madej 8`, Mateusz Zachara 49`, 87`, Krzysztof Mączyński 62`

Podbeskidzie Bielsko-Biała 0 – 0 Lech Poznań

Cała Polska się śmieje, w Poznaniu płaczą. Zawodnicy Lecha wystawiają na pośmiewisko swój klub, jak żadni inni. Jak się nie potrafi trafić w sektor swoich kibiców piłką to i nie potrafi się trafić w bramkę „prawie piłkarzy” z Białegostoku. Gospodarze mają problem – pomimo okazałego remisu z wyżej notowanym rywalem – jak nie spaść z ligi. Goście mają natomiast problem, jak nauczyć się w wieku przedemerytalnym celnych zagrań. Podbeskidzie sięgnęło dna, Lech przez ten remis również, chociaż w tabeli jest piąty.

Wisła Kraków 1 – 0 Legia Warszawa

Wprawdzie poziom piłkarski może martwić zarówno kibiców Wisły jak i Legii, ale emocji nie brakowało na „Derbach Polski”. Obie drużyny przez całe spotkanie stworzyły sobie po kilka dogodnych sytuacji. Z jednej strony wyśmienicie bronił Miśkiewicz wspomagany momentami przez niezawodnego Głowackiego, z drugiej Boguski z trzech metrów w swoim stylu ładował w poprzeczkę. Przez większość spotkania, brakowało jakości w konstruowaniu akcji, aż do momentu gdy przebudził się Garguła, stawiając Brożka w sytuacji bez wyjścia. Ponad 33. tysiące fanów głośno skandowało nazwisko strzelca wygrywającej bramki i długo po meczu świętowało zwycięstwo nad wciąż aktualnym MP. Legia wprawdzie zdołała utrzymać lidera, ale Wisła, która wskoczyła na podium powinna nawiązać realną walkę o ten fotel.

Paweł Brożek 82`

Widzew Łódź 4 – 1 Lechia Gdańsk

Widzew z tymczasowym trenerem, ze zbieraniną przypadkowych zawodników, sprawił potężny łomot, wydawać by się mogło w pełni poukładanej Lechii. Lechia podobnie jak Pogoń, chyba zbyt uwierzyła, po kilku drobniejszych sukcesach, że już są najlepsi. Wyjazd do Łodzi, na pewno długo pozostanie w pamięci zawodników i trenera Probierza. Gdańszczanie jeżeli nie pozbierają się po dwutygodniowej przerwie, zapomnieć po raz kolejny będą mogli o pucharach i tułać się będą w środku tabeli. Widzew wbrew wszystkim i wszystkiemu zamiast w dół idzie w górę.

Povilas Leimonas 45`, Kevin Lafrance 45`, Eduards Višņakovs 49`, Aléx Bruno 90` - Marcin Pietrowski 39` (k)

Piast Gliwice 0 – 2 Ruch Chorzów

Efekt nowej miotły, lub zbytnia pewność siebie rywali, albo jedno i drugie pozwalają Ruchowi osiągać niespodziewanie korzystne rezultaty. Dwa remisy i dwa zwycięstwa i już chyba nikt nie pamięta w Chorzowie blamażu z Białegostoku, ani tym bardziej nie tęskni za trenerem Zielińskim. Piast, jakby oddaje to na co nie zasłużył w zeszłym sezonie i powoli stabilizuje się na swoim miejscu – bezpieczna, dolna połówka tabeli. „Niebiescy” natomiast robią sobie przewagę przed meczem o 6. punktów z Podbeskidziem.

Łukasz Janoszka 4`, Łukasz Surma 72`

Źródło: skwk.pl

Czyli co? Liga będzie ciekawsza? A jakże!

Sporo radości dostarczyli w niedzielne popołudnie swoim kibicom piłkarze Wisły Kraków. Ogranie Legii zawsze smakuje wybornie, a zwłaszcza wtedy, gdy dostarczane jest jako danie główne, do tego na złotych talerzach. Bo też "Legiunia" to miała tę całą śmieszną ligę wciągnąć nosem, a tutaj zaliczyła już trzecią w niej porażkę, co cytując klasyka sprawia, że "liga będzie ciekawsza". To zaś wszystkich - oczywiście poza Warszawą - powinno tylko i wyłącznie cieszyć!

Wygranie meczu z warszawiakami sprawiło oczywiście wszystkim fanom Wisły wiele radości i cóż... jakże miło było po końcowym gwizdku sędziego Szymona Marciniaka patrzeć na skwaszone "prolegijne mordy", ten kwiat "dziennikarstwa polskiego", który nie do końca mógł uwierzyć, że choć przez niemal cały mecz to "elka" miała przewagę, przy piłce była nawet 61% czasu, to jednak wyjechała z Krakowa z niczym.

Michał Pol, z całym dla niego szacunkiem, żalił się zresztą na twitterze, że po wytknięciu nosa poza Łazienkowską już zapomniał jak to się Legię na innych stadionach obraża! "Jeden bluzg" - pisał. Gdyby przypomniał sobie jednak jak wiosną Hubert Siejewicz na spółkę z Sebastianem Jarzębakiem przekręcili Wisłę, dając legionistom niezasłużone trzy punkty, może darowałby sobie takie komentarze. No ale dla niego - to jednak "jeden bluzg". W końcu, jak tak można? Legię obrażać? Legię???

Może i rzeczywiście nasi fani pozwolili sobie tym razem na wiele, ale czy było to coś poza jakimiś wielkimi granicami smaku? Ot trochę pieprzu do niejednego dania - jeszcze nigdy mu do końca nie zaszkodziło. Tym bardziej, że "kwiat warszawskiej prasy" nie wierzył, że "w takim meczu" nie odpalono żadnego "piro". Tego zakazanego, który pociągnąłby klub po kieszeni, a dodatkowo dałby idealny pretekst do zamknięcia stadionu! Tym razem fani Wisły okazali się bardziej odpowiedzialni za swój klub, niż ci z Warszawy. I to kolejny dla warszawiaków policzek. Wszak przecież wiadomo nie od dziś, że tylko fani Legii są "najlepsi". Okazuje się, że niekoniecznie.

Kolejny policzek? Oj wielki! Franciszek Smuda, tak krytykowany po Euro, tak wyszydzany i wyzywany - wygrał z Legią... taktyką! Taktyką, o której miał niby nie mieć zielonego pojęcia. Ten sam, którego prezes Bogusław Leśnodorski (szkoda, że nie widziałem jego "pomeczowej" miny) - w życiu by nie zatrudnił. Tym razem okazało się, że o wiele mniejszym budżetem i słabszym składem - wciągnął Legię na własną połowę, dał jej pograć, pomęczyć się, a potem w końcówce ubił jedną akcją!

Akcją - nie oszukujmy się - jak marzenie. Przechwyt "Burego", asysta jak złoto "Guły", no i "Brozio". Ten "Brozio"! Ten kolejny krytykowany i wyszydzany "Brozio", który miał być pośmiewiskiem trybun, który niewiele po nieudanym pobycie zagranicą miał zdziałać. A tutaj okazało się, że po raz 11. w swojej karierze wbił Legii szpilę, po której wypadało tylko spuścić głowy i podziękować za mecz.

Oczywiście samo spotkanie nie było widowiskiem najwyższych lotów. Oczywiście wielu wolałoby, żeby wiślacy bawili się z legionistami, jak niedawno w potyczce z Lechem, ale też docenić wypada zmysł wspomnianego "Franza", który zamiast rzucić się na swoją zwierzynę, wyczekał ją, aż ta popełni ten decydujący błąd.

O błędach właśnie mówił też potem trener Jan Urban, który nie mógł uwierzyć, że przegrał w Krakowie. I to taki mecz. I to po sytuacji, której nawet nie widział, bo gdy padała bramka - biedak robił przy ławce zmianę. "Wisła stwarzała sytuacje tylko po naszych błędach" - mówił na pomeczowej konferencji. Tak jakby zapomniał, że piłka nożna to wyłącznie gra błędów. Każdy gol, każda sytuacja stwarzana jest po niczym innym, jak po błędzie. Każdy stracony gol - to czyjś błąd. Napastnika, który chwilę wcześniej sam nie strzelił. Pomocnika, bo nie przeciął podania. Obrońcy - bo nie zablokował uderzenia, a na sam koniec bramkarza, bo piłki nie złapał. Albo i trenera, bo źle przygotował, zestawił i ustawił na mecz swój zespół!

Tym zwycięskim była dziś Wisła, więc "kij w nery" Polowi i spółce, który przywalił też Smudzie na koniec.

Jestem na pierwszej konfie Smudy od Euro 2012. "Zdobyliśmy 3 punkty, bardzo się ciesze". Że też wtedy ani razu nie mógł tak powiedzieć... - napisał na swoim ulubionym twitterze. Czemu mu tego nie powiedziałeś, mądralo? Zabrakło odwagi? Widocznie.

My zaś dzięki niedzielnej wygranej mamy spokojne dwa tygodnie, w których "Franz" będzie miał czas na to, aby postarać się o drugie w tym sezonie ligowe zwycięstwo na wyjeździe. Skoro udało się ograć Legię, to cóż - Zawiszę także by wypadało. Bo w Wiśle jak mantrę każdy powtarza jedno - myślimy tylko o kolejnym meczu! Legia więc już za nami, a cd. tej zabawy wciąż przed nami!


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Galeria z trybun:

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2013/2014


Video z trybun:

Kulisy Meczu

Doping cz.I

Doping cz.II


Źródło:http://skwk.pl/


Zobacz też:

2013.10.06 Prezentacja sekcji TS Wisła