2014.03.16 Legia Warszawa - Wisła Kraków 2:2

Z Historia Wisły

2014.03.16, Ekstraklasa, 26. kolejka, Warszawa, Stadion Wojska Polskiego, 13:00, niedziela, 5°C
Legia Warszawa 2:2 (2:0) Wisła Kraków
widzów: bez udziału publiczności
sędzia: Szymon Marciniak z Płocka
Bramki
Miroslav Radović 2'
Ondrej Duda 36'


1:0
2:0
2:1
2:2


66' Wilde-Donald Guerrier
82' (w) Semir Štilić
Legia Warszawa
4-5-1
Dušan Kuciak
Łukasz Broź
Jakub Rzeźniczak
Grafika:Zk.jpg Dossa Júnior
Tomasz Brzyski
Michał Żyro Grafika:Zmiana.PNG (70' Michał Kucharczyk)
Ivica Vrdoljak
Tomasz Jodłowiec
Ondrej Duda Grafika:Zmiana.PNG (83' Wladimer Dwaliszwili)
Henrik Ojamaa Grafika:Zmiana.PNG (70' Raphael Augusto)
Miroslav Radović

trener: Henning Berg
Wisła Kraków
4-5-1
Michał Miśkiewicz
Łukasz Burliga Grafika:Zk.jpg
Arkadiusz Głowacki Grafika:Cz.jpg 27'
Gordan Bunoza
Dariusz Dudka Grafika:Zk.jpg
Emmanuel Sarki Grafika:Zmiana.PNG (70' Michał Szewczyk)
Ostoja Stjepanović
Michał Nalepa
Semir Štilić Grafika:Zmiana.PNG (90' Fabian Burdenski)
Łukasz Garguła Grafika:Zmiana.PNG (46' Wilde-Donald Guerrier)
Paweł Brożek

trener: Franciszek Smuda
Strzały: 14-8 (8-4)
Strzały celne: 5-4 (3-2)
Strzały niecelne: 7-3 (4-2)
Strzały zablokowane: 2-1 (1-0)
Słupki/poprzeczki: 0-0
Posiadanie piłki (w %): 68-32 (65-35)
Spalone: 2-3 (1-1)
Rzuty rożne: 5-2 (1-2)
Dośrodkowania: 15-6 (8-4)
Faule: 15-14 (8-9)
Żółte kartki: 1-2 (0-2)
Czerwone kartki: 0-1 (0-1)

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Franciszek Smuda przed meczem z Legią

Przed czekającym nas meczem ligowym z warszawską Legią problemem Wisły jest niewątpliwie możliwa w nim absencja Michała Chrapka, który nabawił się kontuzji. Jak zdradził trener Franciszek Smuda, pojedzie on wprawdzie z zespołem, ale decyzja o tym czy zagra zapaść może dopiero przed samym meczem.

Zdaniem Smudy Wisła zagra na Łazienkowskiej ze zwiększonym morale, bo to idzie w górę zawsze wtedy, gdy na murawie jest Arkadiusz Głowacki, a ten wraca do gry po pauzie za nadmiar żółtych kartek.

Niestety czekające nas spotkanie nie będzie miało należytej otoczki. Jak bowiem wiadomo na meczu zabraknie kibiców, a dodatkowo godzina rozpoczęcia zawodów, czyli 13:00, także nie jest dla wielu wymarzona.

- Takie spotkania nie powinny mieć w ogóle miejsca - uważa "Franz". - A jeśli chodzi o porę rozegrania tego meczu, to jest ona lepsza do tego, żeby pójść do kościoła, zamiast na mecz.

Nie mogło oczywiście zabraknąć też pytań o fakt, że Wisła wciąż włączyć się może do poważnej walki o mistrzowski tytuł.

- Gdy ktoś mnie o to pyta, to z jednej strony jestem wzruszony, a z drugiej zastanawiam się czy jest to prawda. Wynik tego meczu o niczym jeszcze nie będzie decydował. Wszystko rozstrzygnie się dopiero w drugiej części sezonu, a szanse na tytuł wciąż ma kilka drużyn - przyznał Smuda.

Zdaniem trenera Wisły w poprzednim meczu ligowym, ze Ślaskiem Wrocław, warszawska Legia już do przerwy mogła prowadzić nawet 4-0. Ostatecznie mecz zakończył się remisem 1-1, który zespół z Warszawy musiał zresztą "gonić", przegrywał bowiem 0-1.

- Legia ma bardzo solidnych zawodników, jak na naszą Ekstraklasę, ale jedziemy tam po to, żeby osiągnąć jak najlepszy wynik - przyznał opiekun piłkarzy Wisły Kraków.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Jakim składem z Legią?

Dodano: 2014-03-15 17:18:58

Krzysztof

W bramce Wisły niezagrożoną pozycję od początku sezonu ma Michał Miśkiewicz. Jego występ w poprzednim meczu z Ruchem stał pod znakiem zapytania. Teraz jednak z klubu nie docierają żadne informacje na temat problemów zdrowotnych naszego bramkarza, dlatego w rezerwie pozostanie Gerard Bieszczad.

Do składu po dwóch meczach absencji wraca Łukasz Burliga. Wiele wskazuje na to, że będzie to również powrót do pierwszego składu. Podczas jego nieobecności na pozycji prawego obrońcy występował Dariusz Dudka. Jednak były reprezentant Polski czuje się bardziej defensywnym pomocnikiem niż bocznym obrońcą. W środku do dyspozycji trenera Smudy jest już Arkadiusz Głowacki. Nasz kapitan również wraca do składu po meczowej karencji i prawdopodobnie stworzy duet z Michałem Nalepą. W związku z przymusową pauzą Piotra Brożka, na lewą stronę powinien być przesunięty Gordan Bunoza.

Niewątpliwie największą zagadką jest sprawa występu Michała Chrapka. Trener Smuda zdradził, że decyzja o jego grze zapadnie tuż przed meczem. Reprezentant młodzieżówki jedzie jednak do Warszawy i ma szansę zagrać ze Stiliciem i Stjepanoviciem w środku pola. Na skrzydłach powinniśmy zobaczyć Guerriera i Gargułę. W odwodzie zostanie Dudka i Sarki.

W ataku naszą jedyną nadzieją pozostaje Paweł Brożek. Po raz kolejny liczymy na bramki "Brozia" w starciu ze stołeczną Legią.

Nieobecni:

M. Jovanović (choroba), R. Boguski (kontuzja), Piotr Brożek (kartki).

Muszą uważać na kartki:

O. Stjepanović (7), D. Guerrier (3).

Źródło: wislalive.pl

Sektor kibiców gości jak i cały stadion świecił pustkami
Sektor kibiców gości jak i cały stadion świecił pustkami

Hit przy pustych trybunach. Legia - Wisła

15. marca 2014,

Już w niedzielę, wczesnym popołudniem piłkarze Wisły Kraków zmierzą się z liderem Ekstraklasy Legią Warszawa. Spotkanie przy ulicy Łazienkowskiej zostanie rozegrane przy pustych trybunach, więc jedyną nadzieją żeby hit nie stał się kitem są piłkarze obydwu drużyn, którzy – miejmy nadzieję – stworzą widowisko na odpowiednio wysokim poziomie.


Wisła przed tygodniem doznała pierwszej porażki na własnym stadionie, ulegając Ruchowi i spadając na trzecią lokatę w tabeli. I choć gra „Białej Gwiazdy” wiosną zupełnie nie przypomina atrakcyjnej dla oka i skutecznej gry z jesieni, to trener Smuda uspakaja, że nie ma żadnego kryzysu formy.

Przed niedzielnym meczem wszyscy liczą na Pawła Brożka, który wiosną nie strzelił jeszcze bramki. Jesienią to właśnie „Brozio” zapewnił Wiśle trzy punkty w meczu z Legią. W ogóle Legia to jedna z ulubionych „ofiar” naszego napastnika, który strzelił jej już 11 bramek. Liczymy, że w niedzielę Paweł dołoży co najmniej jedną, oby zwycięską!

Przed szlagierem w Warszawie do składu powraca dwóch kartkowiczów – Łukasz Burliga i Arkadiusz Głowacki. Z bloku defensywnego wypada tym razem – oczywiście za nadmiar kartek – Piotr Brożek, którego zastąpi Dariusz Dudka. Niepokojące informacje napływają odnośnie stanu zdrowia Michała Chrapka. Jak wynika z najnowszych informacji, młody zawodnik Wisły nie będzie w stanie zagrać w meczu z Legią. Być może jego miejsce zajmie Michał Nalepa.

Legia również ma swoje problemy. Dysponując tak szeroką kadrą, już dawno powinna zostawić konkurencję daleko w tyle. Tak się jednak nie stało, ponieważ legioniści przegrali aż siedem spotkań. W zimie nastąpiła zmiana szkoleniowca – Jana Urbana zastąpił Henning Berg, jednak póki co zmian na lepsze nie widać.

Wojskowi dysponują bardzo dobrą defensywą – mniej bramek straciła tylko Wisła. Spora w tym zasługa Dusana Kuciaka, który niejednokrotnie ratował Legię przed utratą bramek. Legia nie dość, że mało traci, to najwięcej strzela. Wiślacy szczególną uwagę będą musieli zwrócić na będącego w świetnej formie Miroslava Radovicia, który przed tygodniem uratował swojej drużynie remis po bramce, jakiej nie powstydziliby się najlepsi piłkarze świata.

Paradoksalnie, Legia ma spory problem z napastnikiem. Od dłuższego czasu kontuzjowany jest Marek Saganowski, ogromne wahania formy ma Wladimer Dwaliszwili a nowo sprowadzeni zawodnicy – Orlando Sa i Ondrej Duda póki co pretendują do miana zagranicznego szrotu a nie klasowych snajperów.

Dziwny to mecz, gdy lider podejmuje trzecią drużynę, gdy Legia podejmuje Wisłę o godzinie 13.00 przy pustych trybunach. Jak powiedział Franciszek Smuda – nawet na festynie jest więcej ludzi. Oby nasi piłkarze po fatalnym meczu w Gdańsku i porażce z Ruchem nie zagrali w iście festynowym stylu i zmniejszyli stratę do rywali z Mazowsza.

Spotkanie poprowadzi pan Szymon Marciniak z Płocka.

Transmisja spotkanie w Canal+Sport i Polsat Sport Extra. Początek meczu o 13.00.


wislakrakow.com

(sum91)


Źródło: wislakrakow.com

Najbliższy rywal: Legia Warszawa

Wpisany przez Patrycja

sobota, 15 marca 2014 20:24

Miał być hit kolejki, będzie spotkanie w iście sparingowej atmosferze. Już w niedzielne popołudnie Wisła zmierzy się w Warszawie z tamtejszą Legią.

Nasz najbliższy rywal to aktualny lider tabeli, z dorobkiem 50 punktów, a co za tym idzie – z przewagą sześciu oczek nad następnymi: Ruchem Chorzów i Wisłą Kraków. Patrząc na wyniki, mogłoby się wydawać, że Wojskowi w ostatnich tygodniach spuścili nieco z tonu. 0:3 z Jagiellonią Białystok i 1:1 ze Śląskiem Wrocław to wyniki odbiegające od dotychczasowej reguły – zwycięstw Legii. Tylko że brak punktów z Jagiellonią to skutek walkowera dla białostoczan, natomiast rezultat spotkania z wrocławianami mógł wyglądać inaczej, gdyby skuteczność graczy CWKS była lepsza. Nie zmienia to jednak faktu, że Legia spisuje się nieco gorzej, niż jeszcze jesienią. Najważniejszą zmianą, jaka dokonana została przy Łazienkowskiej, była zmiana trenera. Na tym stanowisku Jana Urbana zastąpił Henning Berg. Z kolei piłkarze, którzy odeszli zimą z Warszawy to Jakub Wawrzyniak, obrał kierunek rosyjski, Dominik Furman wytransferowany do Francji, oraz Marko Suler i Marian Antolović, którzy nie stanowili o sile warszawskiego zespołu. Na ich miejsce do Legii ściągnięci zostali Guilherme, Ondrej Duda i Orlando Sa. Żaden z nich na razie nie robi furory w polskiej Ekstraklasie. Najsilniejszymi punktami Wojskowych są zawodnicy już doskonale znani, jak Miroslav Radović, Dusan Kuciak, czy Wladimer Dwaliszwili.

Nieciekawie dzieje się w Krakowie. Chociaż Wisła powoli wraca do optymalnego składu – grać będą mogli już Arkadiusz Głowacki i Łukasz Burliga, w Warszawie będzie pauzował tylko Piotr Brożek, to atmosfera wokół drużyny nie jest dobra. Dwa ostatnie mecze bez zwycięstwa, bezbramkowy remis z Lechią Gdańsk i 0:1 z Ruchem Chorzów zrobiły swoje, jednak najważniejszym problemem jest otwarta wojna Zarządu Wisły z kibicami, co niewątpliwie nie pomaga także samym zawodnikom w skupieniu się tylko i wyłącznie na grze. Dodatkowo Warszawa nie jest dla Białej Gwiazdy przyjaznym terenem. Ostatni raz Wiślacy wygrali z Legią na wyjeździe w 2010 roku. Co prawda niedzielne spotkanie odbędzie się bez udziały kibiców, jednak Pepsi Arena to wciąż nieprzychylne miejsce.

Początek spotkania na szczycie Ekstraklasy w niedzielę o godzinie 13. Mecz ten poprowadzi Szymon Marciniak, a transmisję będzie można zobaczyć w Canal+ Sport oraz Polsat Sport Extra.

Źródło: skwk.pl

Mecz w cieniu konfliktu. Wisła gra na Łazienkowskiej

Przed nami niby ligowy szlagier, czyli mecz Legia - Wisła, tyle tylko, że konflikt na linii klub-kibice zrzucił w ostatnich dniach to spotkanie, jakby na plan dalszy. A to nie powinno mieć miejsca! Odkładamy więc wszystkie niesnaski na bok i wróćmy do tego co najważniejsze, a więc do sportu!

Nie ulega wątpliwości, że pojedynek wiślaków przy Łazienkowskiej może mieć niebagatelne znaczenie dla układu ligowej stawki. Dla Wisły jest to bowiem ogromna okazja, aby zbliżyć się do Legii na zaledwie trzy punkty, choć aby tak się stało - podopieczni Franciszka Smudy musieliby z warszawiakami wygrać. Wprawdzie legioniści wiosną niekoniecznie błyszczą, ale i tak są dla wielu murowanym faworytem niedzielnego meczu. Mimo to nietrudno jest nam postawić tezę, że urwanie punktów temu zespołowi nie jest dla Wisły misją niemożliwą! Doskonale bowiem wiemy jak "smakuje" nawet nie tyle remis, co wygrana nad Legią, w końcu - mimo że skazywani byliśmy na porażkę - wygraliśmy po bramce Pawła Brożka na Reymonta jesienią! Teraz nie pozostaje nam więc nic innego jak liczyć, że w swoim 201. spotkaniu ligowym w naszych barwach - "Brozio" znów ukłuje Legię, bo robi to z lubością od lat. Tak jak choćby w maju 2010 roku, kiedy... ustrzelił w Warszawie "hat-tricka", a Wisła wygrała 3-0! Graliśmy wtedy z ograniczoną liczbą widzów, co miało niewątpliwie wpływ na losy meczu, teraz zaś obydwa zespoły zagrają w ogóle bez publiczności, więc i to spotkanie będzie specyficzne. To oczywiście efekt kary nałożonej na Legię przez Komisję Ligi, po zamieszkach podczas spotkania z Jagiellonią (zweryfikowanego jako walkower 3-0 dla białostoczan). W Warszawie nie ma natomiast co spodziewać się akcji... odwetowych, które oglądaliśmy przed tygodniem w Krakowie. Kibice Legii nie są bowiem skonfliktowani z władzami klubu i już za chwilę wrócą na swój stadion.

A na nim czeka nas niewątpliwie ciężka batalia, nawet jeśli legioniści mają problemy kadrowe. Przeciwko Wiśle nie zagrają bowiem najnowsze nabytki stołecznego klubu, czyli Guilherme i Orlando Sá, a także m.in. rekonwalescenci - Jakub Kosecki i Marek Saganowski. I to bez wątpienia spore osłabienie warszawskiej siły ognia. Dla "równowagi" - u nas nie zagra kontuzjowany Michał Chrapek, a także pauzujący za kartki Piotr Brożek. Optymizmem napawać nas może natomiast fakt, że do gry po pauzie wracają Arkadiusz Głowacki i Łukasz Burliga, co pozwoli zwiększyć trenerowi Smudzie nasze pole manewru w defensywie. I nie pozostaje nam nic innego jak trzymać za wiślaków kciuki, co też od tego momentu zaczynamy robić!

Wiślacy nie mają bowiem nic do stracenia i jeśli zagrają konsekwentnie i z taką dyscypliną taktyczną, jak w poprzednim meczu obydwu drużyn w Krakowie, to są w stanie po raz kolejny sprawić niespodziankę. Czego wszystkim fanom "Białej Gwiazdy" życzę!

Do boju Wisełka!


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Mecz o najwyższą stawkę

Data publikacji: 16-03-2014 06:28


Przed tygodniem w meczu na szczycie T-Mobile Ekstraklasy krakowska Wisła podejmowała Ruch Chorzów. Nie opadły jeszcze emocje związane z tamtym spotkaniem, a przed Białą Gwiazdą kolejny mecz rozgrzewający każdego kibica piłki nożnej do czerwoności. Mecz o najwyższą stawkę, w którym Wisła zmierzy się Legią Warszawa!

Od 94 lat oba kluby walczą między sobą o prymat na krajowym podwórku. Wystarczy spojrzeć tylko na najnowszą historię polskiej piłki, chyba nic nie dostarczało takich emocji jak pojedynki na linii Kraków – Warszawa, kiedy naprzeciw siebie stawały jedenastki Wisły i Legii.

Pierwszy raz obie drużyny zmierzyły się jeszcze na długo przed II wojną światową, a dokładnie 23 maja 1920 roku. Towarzyski pojedynek zakończył się wtedy bezbramkowym remisem. Od tamtej pory, aż do dziś, obie drużyny rozegrały ze sobą 162 spotkania, w których zdecydowanie lepszym bilansem może pochwalić się Wisła. Krakowianie zwyciężyli w 67 meczach, a pokonani schodzili z boiska 53 razy. Pozostałe 42 mecze zakończyły się remisem.

Jednak największym zainteresowaniem cieszyły się zawsze pojedynki obydwu zespołów w meczach o Mistrzostwo Polski. Wszystko rozpoczęło się w drugi dzień Świąt Wielkanocnych, 18 kwietnia 1927 roku w Warszawie. Tam, podobnie jak dziś, legioniści podejmowali wiślaków w pierwszym historycznym meczu o punkty. Prowadzenie gościom z Krakowa dał w 18. minucie Stanisław Czulak, ale po chwili wyrównał Marian Łańko. Później piłka wpadała już tylko do bramki Legii. Dwa gole zdobył Józef Adamek, a po przerwie pewne zwycięstwo Wisły 4:1 przypieczętował Stanisław Wójcik.

Tak zaczęły się pojedynki Wisły i Legii w meczach o wielką stawkę, jaką jest Mistrzostwo Polski. Obu klubom wiodło się różnie przez te lata, ale od tamtego kwietniowego popołudnia rozegrano 140 spotkań na najwyższym ligowym szczeblu. Biała Gwiazda w 56 meczach okazała się lepsza od swojego dzisiejszego rywala. Legioniści zwyciężyli w 48 spotkaniach, a 36 razy padł remis.

Bilans bramkowy tych pojedynków jest bardzo wyrównany. Wisła ma na swoim koncie 192 bramki, Legia natomiast 189. Najlepszymi strzelcami Białej Gwiazdy w meczach przeciwko „Wojskowym” są Zdzisław Kapka i Paweł Brożek, obaj mają po 11 goli na koncie.

Co ciekawe i niezwykle ważne w kontekście dzisiejszego spotkania, Paweł ma niezwykły talent do strzelania bramek Legii, szczególnie na jej stadionie. „Brozio” aż 7 ze swoich 11 goli zdobył przy Łazienkowskiej. Co więcej, nasz najlepszy w tym sezonie napastnik popisał się nawet zdobyciem w Warszawie hat-tricka. W spotkaniu rozegranym 8 maja 2010 roku, dzięki trzem bramkom Pawła Brożka, Wisła pewnie pokonała Legię 3:0.

Wyniki zakończonych już spotkań trwającej 26. kolejki T-Mobile Ekstraklasy oraz porażka 0:1 z Ruchem Chorzów przed tygodniem zepchnęły krakowską Wisłę na czwarte miejsce w tabeli. Legia natomiast zremisowała 1:1 we Wrocławiu ze Śląskiem i z dorobkiem 50 punktów przewodzi ligowej stawce.

Dziś przed nami prawdziwe Derby Polski, w których zmierzą się dwie głodne sukcesu drużyny. Wisłę od legionistów dzieli tylko 6 punktów. Jest więc o co walczyć! Jesienią przy Reymonta lepsza była drużyna Białej Gwiazdy. Nasi piłkarze po niezwykle emocjonującym meczu pokonali Legię 1:0, a bramkę zdobył niezawodny Paweł Brożek. Mamy nadzieję, że i tym razem nie zabraknie emocji i trzy punkty przyjadą wraz z piłkarzami do Krakowa!

Początek spotkania Wisła – Legia już od 13.00. Trzymajcie kciuki za Białą Gwiazdę!

MH

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

=Tak gra Legia Warszawa

Data publikacji: 14-03-2014 12:30


Szlagier, hit rundy - najważniejszy mecz wiosennej części zasadniczej. Mecz o sześć punktów w przenośni i dosłownie, szczególnie jeśli będziemy mieć na uwadze fakt podziału punktów.


Rywalem naszym - Legia Warszawa. Spotkanie w niedzielę o godzinie 13.00. Jak może wyglądać podstawowa jedenastka Legii? Zapraszamy do analizy kadry przeciwnika.

Bramka: Czy Dušan Kuciak jest obecnie najlepszym zagranicznym bramkarzem w polskiej Ekstraklasie? Nie ulega wątpliwości. Czy jest najlepszym bramkarzem? Co kibic, to opinia. Jednakże przez dwa lata występów w stołecznej drużynie zdobył uznanie i markę świetnego bramkarza, a doskonalił się pod skrzydłami największego w Polsce specjalisty od szkolenia golkiperów - trenera Krzysztofa Dowhania. Z powodu kontuzji opuścił jedenaście spotkań, jednak obecnie jego pozycja jest niepodważalna. Wysoki, bo mierzący 194 cm piłkarz świetnie spisuje się w sytuacjach sam na sam. Trudno znaleźć jego słabe strony, dlatego to głównie jemu koledzy z zespołu zawdzięczają wysoką pozycję w tabeli.

Obrona: Obrona Legii, zaraz za wiślacką, jest najskuteczniejszą formacją w polskiej lidze. Kontuzja Inakiego Astiza wymusiła zmianę ustawienia linii defensywnej. Trener Henning Berg w jego miejsce wstawił Jakuba Rzeźniczaka. Partnerować będzie mu Portugalczyk z cypryjskim paszportem, Dossa Junior. Lewa strona bloku defensywnego należy do Tomasza Brzyskiego, etatowego wykonawcy dośrodkowań oraz strzałów z rzutów wolnych. Podstawowym prawym obrońcą jest Łukasz Broź, który wywalczył miejsce w składzie po spotkaniu z Koroną Kielce, kosztem Bartosza Bereszyńskiego. Nie zanosi się na zmiany, gdyż w zremisowanym ze Śląskiem meczu nie dopuścił się żadnych poważniejszych błędów.

Pomoc: Formację składającą się z pięciu zawodników wyróżnia para defensywnych pomocników, którymi powinni być Tomasz Jodłowiec oraz Ivica Vrdoljak. Pierwszy, po zmianie pozycji na defensywnego pomocnika, odpłaca się nie tylko skuteczną destrukcją akcji ofensywnych rywali, ale również przyczynia się do konstruowania ataków Legii Warszawa. Do tej pory czterokrotnie już pokonał bramkarzy przeciwnych drużyn. Obok niego wystąpi kapitan drużyny, Serb Ivica Vrdoljak. Kontuzja Brazylijczyka Guilherme również doprowadziła do przetasowań, jeśli chodzi o skrzydła Legii Warszawa. Wprawdzie wrócił w czwartek do zajęć, ale wątpliwy jest jego występ od pierwszej minuty, dlatego na prawej stronie pomocy próbowany jest Estończyk, Henrik Ojamaa, a w ostatnim meczu wystąpił tam Raphael Augusto, który w meczu z Jagiellonią był ustawiony na lewej stronie boiska. Natomiast w meczu ze Śląskiem grę w wyjściowej jedenastce zaczął Michał Żyro. Jeśli dodamy do tego graczy takich jak Michał Kucharczyk czy nie znajdujący uznania w oczach trenera Jakub Kosecki, trudno będzie nam wytypować skrzydłowych. My jednak pozostajemy przy Henriku Ojamie na lewej stronie oraz Raphaelu Augusto na prawej. Nietrudno domyślić się, że ofensywnym pomocnikiem będzie mający już 300 występów w barwach Legii Miroslav Radovic.

Atak: Jedynym pewnikiem jest brak kontuzjowanego Marka Saganowskiego. Najlepszym strzelcem zespołu jest Gruzin Wladimer Dwaliszwili, który jednak w pierwszym wiosennym meczu z Koroną Kielce został ukarany czerwoną kartką za uderzenie Pawła Golańskiego, przez co stracił miejsce w składzie na rzecz nowo sprowadzonego Orlando Sa. Tego jednak zastąpił w wyjściowej jedenastce Ondrej Duda. Z powodu drobnej kontuzji Orlando trenuje obecnie indywidualnie. Wszystko wskazuje na to, że w pierwszym składzie zagra Dwaliszwili, szczególnie po festiwalu nieskuteczności młodego Słowaka, który mógł sam rozstrzygnąć losy meczu ze Śląskiem.

Łukasz Stupka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

Charakterne 2:2 na Legii. Gol roku(?) Stilicia

16. marca 2014,

Z dalekiej podróży wróciła Wisła po meczu w Warszawie. Od 2 minuty przegrywała 0:1, od 27 minuty grała w dziesięciu po czerwonej kartce dla kapitana, Arkadiusza Głowackiego, na przerwę schodziła zaś z dwiema bramkami straty. A jednak Biała Gwiazda wywalczyła remis: fantastyczna asysta Stilicia i gol Guerriera a później fenomenalny rzut wolny Stilicia zapewniły Wiśle punkt na boisku lidera!


Bramka Bośniaka to bez wątpienia moment meczu. W 82 minucie podszedł on do rzutu wolnego zarządzonego ponad 25 metrów od bramki Legii. Uderzył dość mocno, ale też technicznie, piłka poszybowała nad murem i rozpaczliwie frunącym Kuciakiem, by musnąć jeszcze poprzeczkę, nim przekroczyła linię bramkową. Wspaniałe uderzenie, które może spokojnie kandydować do tytułu bramki roku.

Zobacz gola Semira Stilicia (video)

Po pierwszej połowie nic nie wskazywało na taki obrót sprawy. Wisła zasłużenie przegrywała 0:2 i prędzej spodziewaliśmy się utraty kolejnych goli, jak w wyraźnie przegranych wyjazdowych meczach z Zawiszą i Jagiellonią.

Legia objęła prowadzenie już po minucie i kilkunastu sekundach gry i uczyniła to w taki sposób, jak by lewa strona Wisły wyszła na boisko z opóźnieniem. Dossa Junior zagrał na prawo do Brozia, który nieatakowany przez nikogo (Dudka z Gargułą oglądali się na siebie) zagrał z pierwszej piłki w pole karne do Łukasza Żyro. Pomocnik Legii wbiegł w pole karne, z łatwością nawinął Gordana Bunozę (fatalne pierwsze 20 minut jednego z dwóch środkowych obrońców Wisły), a formalności strzałem prawą nogą przy dalszym słupku dopełnił Miroslav Radović.

Wisła spróbowała odpowiedzieć w 6 minucie, gdy Sarki zaprezentował swoje firmowe "odejście" na kilkunastu metrach i mocno zacentrował, podkręcając piłkę. Wbiegający miał jednak trudną pozycję do strzału, zdołał sięgnąć piłkę prawą nogą, ale o skierowaniu jej w stronę bramki nie było mowy. Lepszą sytuację do oddania kontrolowanego strzału, choć z większej odległości miał w 21 minucie Stilić. Sarki nie najlepiej podał po ziemi, a adresatem piłki był Brożek, tymczasem dwóch obrońców Legii skiksowało i niespodziewanie na 20. metrze szansę uderzenia z powietrza otrzymał Stilić. Strzelił mocno, lecz w środek bramki, dlatego Kuciak pewnie obronił.

W odpowiedzi Radović znalazł się przed Michałem Miśkiewiczem, ale nasz bramkarz zdołał wyjść z tego pojedynku zwycięsko.

Od 27 minuty Legia grała z przewagą jednego zawodnika. Piłkę zagraną na środek boiska do Żyry próbował wybić Arkadiusz Głowacki. Wykonał dynamiczny wślizg i co prawda zagarnął futbolówkę, ale stopą zawadził o lewą nogę gracza Legii a prawym kolanem trącił piętę jego prawej nogi. Kiedyś byłaby to żółta kartka, ale obecnie sędziowie wyczuleni są na takie sytuacje i za sam zamiar ataku od tyłu każą czerwoną kartką. Taka sankcja spotkała więc "Głowę", który po tej sytuacji zamienił kilka słów z arbitrem, podał mu rękę i zły na siebie udał się do szatni. - Nie mam pretensji do sędziego, to było faktycznie zbyt mocne wejście - stwierdził po meczu.

Niespodziewanie Wisła mogła wyrównać i po strzale Burligi tylko przypadkowemu trąceniu piłki przez Juniora zawdzięcza to, że znalazła się ona w zasięgu Kuciaka, który uratował gospodarzy. W 39 minucie nieprzyjemnie na bramkę Kuciaka uderzał z rzutu wolnego Dudka, lecz odbitą od murawy piłkę bramkarz Legii wyłapał. W 42 minucie sporo zamieszania w polu karnym rywala wprowadzili Stilić i Brożek, Bośniak dwukrotnie zagrywał do przodu do napastnika, ale ten za każdym razem wypychany był do boku pola karnego i nie oddał strzału. Minutę później Brożek znalazł się na minimalnej pozycji spalonej.

Tymczasem Legia rozgrywając dość solidnie i intensywnie pracując nad przerywaniem akcji Wisły nie traciła optycznej przewagi i w końcu zdobyła gola w 36 minucie. Świetne podanie do wbiegającego Dudy posłał Broź, a napastnikowi Legii nie pozostało nic innego, jak pokonać wybiegającego w jego kierunku bramkarza Wisły.

W ostatniej minucie pierwszej połowy świetnym podaniem uruchomiony został Radović, który mógł oddać strzał, ale obsłużył biegnącego środkiem i nieobstawionego Ojama'ę, lecz pomocnik Legii pogubił się i nie wykorzystał doskonałej szansy.

Na drugą połowę Legia wyszła chyba zbyt pewna siebie, Wisła zaś nie kwapiła się ze zdecydowanymi atakami. Gospodarze wymieniali dużo podań, czasem zagrywali w nasze pole karne, ale były to ataki bez wyrazu, jak gdyby Legia zdając sobie sprawę z przewagi jednego zawodnika zamierzała wjechać z piłką do bramki Miśkiewicza.

Trener Smuda za Łukasza Gargułę wprowadził natomiast Donalda Guerriera, który w kilku akcjach "Białej Gwiazdy" wprowadził sporo ożywienia. Skutecznie wykończył już pierwszą. Sytuację fantastycznie wypracował Semir Stilić, wygrywając pojedynek z prawej strony do linii końcowej, dotarł w końcu do pola karnego skąd wycofał w kierunku Haitańczyka - ten zaś mocnym strzałem pokonał Kuciaka.

Cztery minuty później Legia miała mnóstwo szczęścia: Guerrier zagrał do Stilicia na lewym skrzydle, ten oddał mu piłkę na Haitańczyk postanowił uderzyć z pierwszej piłki. Strzał był bardzo nieczysty, a toczącą się po murawie piłkę próbował jeszcze wepchnąć wślizgiem Paweł Brożek - i jemu zabrakło dokładności.

W końcu nadeszła 83 minuta i nieziemski gol Stilicia, po którym jednak to Legia miała piłkę "meczową". A konkretnie wprowadzony na końcówkę Wladimer Dwaliszwili, który dobijając po instynktownie wybitej główce Vrdoljaka i mając mnóstwo miejsca by zdobyć gola trafił w... Miśkiewicza. Bramkarz Wisły przytulił piłkę jak niemowlę i przeżegnał się, dziękując niebiosom za szczęśliwy dar na wagę jednego punktu.

"Biała Gwiazda" grała dziś bez pauzującego za żółte kartki Piotra Brożka oraz mającego problemy mięśniowe Michała Chrapka. W tej sytuacji do środka pomocy powędrował Michał Nalepa, a na lewej obronie zagrał Dariusz Dudka. Już teraz wiadomo, że wobec kartki Arkadiusza Głowackiego obrona Wisły znów grać będzie w eksperymentalnym zestawieniu, bez swojego lidera i kapitana. Ale też sklecona naprędce w meczu z Legią nie straciła w drugiej połowie gola, co roznieca niewielki promyczek nadziei przed spotkaniami z Zawiszą i Zagłębiem.

Legia Warszawa - Wisła Kraków 2:2 (2:0)

1:0 Miroslav Radović 2 min

2:0 Ondrej Duda 36 min

2:1 Wilde-Donald Guerrier 66 min

2:2 Semir Stilić 83 min

Żółta kartka: Junior - Dudka, Burliga Czerwona kartka: Głowacki (Wisła, 27 min, za faul)

Legia: Dusan Kuciak - Łukasz Broź, Jakub Rzeźniczak, Dossa Junior, Tomasz Brzyski - Henrik Ojamaa (70 min - Raphael Augusto), Ivica Vrdoljak, Tomasz Jodłowiec, Michał Żyro (70 min - Michał Kucharczyk), Miroslav Radović - Ondrej Duda (83 min - Wladimer Dwaliszwili)

Wisła: Michał Miśkiewicz - Łukasz Burliga, Arkadiusz Głowacki, Gordan Bunoza, Dariusz Dudka - Emmanuel Sarki (70 min - Michał Szewczyk), Michał Nalepa, Semir Stilić (90+3 min - Fabian Burdenski), Ostoja Stjepanović, Łukasz Garguła (46 min - Wilde-Donald Guerrier) - Paweł Brożek

Sędzia: Sz. Marciniak (Płock)

Widzów: -


wislakrakow.com

(redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Co za gol! Co za Štilić! Legia - Wisła 2-2

Do przerwy Wisła Kraków przegrywała w Warszawie z Legią 0-2, do tego od 27. minuty grać musieliśmy w "dziesiątkę", po czerwonej kartce dla nie kogo innego, ale dla Arkadiusza Głowackiego! I wszystko wyglądało dramatycznie. W drugiej jednak połowie "Biała Gwiazda" pokazała charakter. Na 1-2 gola strzelił Wilde Donald-Guerrier, a na osiem minut przed końcem wynik fenomenalnym strzałem z rzutu wolnego ustalił Semir Štilić i Wisła zremisowała na Łazienkowskiej 2-2!

Na mecz z Legią trener Franciszek Smuda pomieszał składem prowadzonej przez siebie drużyny. Miał na to wpływ powrót po "kartkowej" przerwie Łukasza Burligi i Arkadiusza Głowackiego, którzy wrócili na swoje standardowe pozycje. Tym razem pauzować za swoje napomnienia musiał Piotr Brożek - na lewą obronę powędrował więc Dariusz Dudka. Z kolei kontuzjowanego Michała Chrapka zastąpił Michał Nalepa.

Można było zaczynać? Można! Szkoda tylko, że Wisła zaczęła fatalnie. Już w 2. minucie, w pierwszej akcji Legii, straciliśmy bowiem bramkę. Piłka zgrana w nasze pole karne do Michała Żyry, który nie dał się przepchnąć Gordanowi Bunozie, została podana do Miroslava Radovicia, którego z kolei nie przyblokował wracający za Serbem Łukasz Garguła. A Radović ze swojej okazji skorzystał idealnie. Uderzył w długi róg i błyskawicznie przegrywaliśmy 0-1.

Ten gol podbudował oczywiście legionistów, którzy całkowicie zdominowali boiskowe poczynania. W pierwszym kwadransie mieli ponad 70-procentowe posiadanie piłki, a Wisła była bezbarwna, zbyt wolna i nawet jeśli w 6. minucie szarpnął Emmanuel Sarki, który niebezpiecznie wrzucił do Pawła Brożka, to ten ostatni niewiele zdziałał, z zagranej przez Nigeryjczyka piłki. I choć legioniści przeważali, to w 21. minucie mogliśmy wyrównać! Znów dogrywał Sarki, a że skiksował Jakub Rzeźniczak, to piłka trafiła pod nogi Štilicia. Bośniak uderzył bardzo mocno, ale jednak wprost w Dušana Kuciaka, który piłkę odbił. Zrobiło się po tym jeszcze spore zamieszanie, ale dla nas skończyło się tylko na rzucie rożnym.

Ta akcja podrażniła natomiast gospodarzy, bo w przeciągu trzech minut przeprowadzili dwie akcje, po których wręcz powinni podwyższyć wynik. W obydwu swój udział zaznaczył Radović, który najpierw podał do Żyry, ale ten nie wcelował w nasza bramkę, a za chwilę Serb sam stanął oko w oko z Michałem Miśkiewiczem. Na szczęście nasz bramkarz spisał się znakomicie.

Niestety podobnie nie zachował się w 27. minucie Arkadiusz Głowacki. W niegroźnej sytuacji, w środku boiska, wszedł bardzo agresywnie w Żyrę, a sędzia Szymon Marciniak bez wahania pokazał kapitanowi Wisły czerwoną kartkę!

Siłą rzeczy na środek obrony przejść musiał Nalepa, a co ciekawe - Wisła szybko mogła... wyrównać. Po akcji Štilicia i zgraniu Garguły - ładnie uderzył Burliga, ale piłkę po rykoszecie z trudem na rzut rożny przeniósł Kuciak. Niestety zaraz potem było już jednak 0-2. Nasza obrona stanęła, a piłka zgrana za jej linię do Ondreja Dudy, po precyzyjnym uderzeniu Słowaka, znalazła się w naszej siatce.

Zadowolona z pewnego już prowadzenia Legia dała na chwilę pograć Wiśle, ale skończyło się to tylko uderzeniem Dudki z rzutu wolnego, które wybronił Kuciak oraz solidnym zamieszaniem z 42. minuty, kiedy dwukrotnie wydawało się, że w dobrej pozycji do strzału znalazł się Paweł Brożek, ale za każdym razem swoimi złymi przyjęciami piłki... "wyrzucał się" on od bramki i szansa przepadła. Na nasze szczęście podobnie piłkę źle przyjął, po zgraniu od Radovicia, Henrik Ojamaa. Już w 45. minucie Estończyk był sam na sam z Miśkiewiczem, ale swoją szansę fatalnie spartolił i obydwa zespoły zeszły do szatni z wynikiem 0-2. A Wisła dodatkowo z czerwoną kartką dla Głowackiego.

Na drugą zaś połowę nie wyszedł już "Guła", którego zastąpił Guerrier, ale obraz gry w pierwszych fragmentach po przerwie niewiele uległ zmianie. Legia spokojnie przeprowadzała swoje kolejne akcje, a Wisła nie miała pomysłu na zmianę niekorzystnego rezultatu. Pozostawały nam więc próby ze stałych fragmentów gry, ale tak jak choćby w 55. minucie, kiedy spróbował Ostoja Stjepanović, zabrakło szczęścia, bo piłka zamiast w stronę bramki Legii - trafiła w obrońcę.

Jak się jednak okazało - Wisła potrafiła Legię ukłuć! W 66. minucie obroną Legii zakręcił Štilić i świetnie wycofał do Guerriera, a Haitańczyk skorzystał z tego zagrania tak jak powinien i "Biała Gwiazda" zdobyła kontaktowego gola! I co najważniejsze wróciła do gry w tym spotkaniu! Tym bardziej, że w 70. minucie mógł być... remis! Siilić odszukał wbiegającego zza jego pleców Guerriera, a ten będąc w dobrej pozycji źle uderzył piłkę. Na tyle, że ta zamiast w stronę bramki - trafiła do próbującego ją dogonić Pawła Brożka. Niestety nasz snajper także nie trafił dobrze w futbolówkę i kapitalna okazja przepadła! Tę mógł mieć też ponownie Guerrier, ale nie zdołał dobiec do zagranej przez Štilicia piłki, ubiegł go Kuciak, który zaraz potem... ukradł dwie minuty meczu, prosząc o interwencję lekarzy - choć wiślak nic bramkarzowi Legii nie zrobił.

A to, że w II połowie Wisła chciała grać - zostało nagrodzone! W 82. minucie faulowany Štilić sam egzekwował rzut wolny z ponad 30 metrów. Bośniak uderzył rewelacyjnie, a piłka od poprzeczki wpadła do bramki i było 2-2!!!

Po tym golu do ataków ruszyła oczywiście oszołomiona tym co się działo Legia, ale na swoje okazje czekała do 88. minuty, kiedy to wynik uratował nam Miśkiewicz! Po rzucie rożnym najpierw odbił bowiem główkę Ivicy Vrdoljaka, a następnie dobitkę z najbliższej odległości Wladimera Dwaliszwiliego! Gruzin zachował się więcej niż fatalnie, bo kopnął piłkę w już leżącego na ziemi bramkarza Wisły!

Co ciekawsze - w końcówce mogliśmy się pokusić nawet o... trzeciego gola, ale sędzia odgwizdał spalonego Pawła Brożka, który wychodził sam na sam z bramkarzem. Mocno kontrowersyjnego...

Ostatecznie po niesamowitym meczu Wisła remisuje z Legią 2-2 i potyczkę tę zapamiętamy na pewno na bardzo długo. Tak jak i zapamięta ją bez wątpienia wielu kibiców, którzy to co działo się dziś na Łazienkowskiej oglądali. Brawo wiślacy!


Dodał: Redakcja


Źródło: wislaportal.pl

Cenny remis w Warszawie

Dodano: 2014-03-16 14:55:17 (aktualizacja: 2014-03-16 19:28:17)

Krzysztof / własne

Wisła Kraków zremisowała 2:2 w meczu 26. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Bramki dla krakowskiej drużyny zdobyli Guerrier i Stilić.

Legia wyraźnie dominowała przez pierwszą część gry. Szybko strzelona bramka, czerwona kartka dla Arkadiusza Głowackiego i gol Dudy sprawiły, że w przerwie trener Franciszek Smuda musiał wstrząsnąć drużyną. Po przerwie na boisku pojawił się Donald Guerrier, Haitańczyk zmienił Łukasza Gargułę. Jego zadaniem było przyspieszenie akcji na boku boiska. Tak się też stało. W drugiej połowie kapitalne zawody rozegrał Semir Stilić. Jego skuteczna gra doprowadziła do czegoś niesamowitego z perspektywy pierwszej połowy. "Biała Gwiazda" zachowuje kontakt z czołówką.

Najważniejsze momenty meczu:

2' Fatalny początek dla Wisły! Żyro z prawego skrzydła zagrywa w pole karne do Radovicia, a ten mocnym płaskim strzałem w długi róg bramki pokonuje Michała Miśkiewicza! Co za początek dla gospodarzy!

21' Zamieszanie pod bramką Legii! Sarki ograł Brzyskiego i zagrał przed szesnastkę, gdzie z błędu stoperów Legii skorzystał Stilić, ale jego strzał z dystansu obronił Kuciak!

26' Radović wyszedł sam na sam z Miśkiewiczem, ale bramkarz Wisły zatrzymał Serba!

27' Faul Głowackiego na Żyrze. Czerwona kartka od sędziego Marciniaka! Gramy w dziesiątkę!

37' Duda dostał znakomite podanie za linię obrony od Brozia i strzałem z powietrza zaskoczył Miśkiewicza! 2:0!

68' Stilić poradził sobie na prawym skrzydle z rywalem i świetnie zagrał na 11. metr do rezerwowego Guerriera. Bramka kontaktowa dla Wisły!

71' Ależ szansa dla Wisły! Guerrier dograł piłkę minimalnie za mocno przed bramkę do Brożka, który ledwo ją sięgnął i nie zdołał doprowadzić do wyrównania!

83' Co za kapitalny strzał Stilicia! Bośniak uderza pięknie, od poprzeczki, nie do obrony dla Kuciaka! Wisła w osłabieniu doprowadza do remisu!

Legia Warszawa 2-2 Wisła Kraków Miroslav Radović 2, Ondrej Duda 36 - Wilde-Donald Guerrier 66, Semir Štilić 82

Legia: 12. Dušan Kuciak - 28. Łukasz Broź, 25. Jakub Rzeźniczak, 2. Dossa Júnior, 17. Tomasz Brzyski - 33. Michał Żyro, 21. Ivica Vrdoljak, 3. Tomasz Jodłowiec, 8. Ondrej Duda (83, 13. Wladimer Dwaliszwili), 7. Henrik Ojamaa (70, 77. Raphael Augusto) - 32. Miroslav Radović.

Wisła: 1. Michał Miśkiewicz - 21. Łukasz Burliga, 6. Arkadiusz Głowacki, 3. Gordan Bunoza, 5. Dariusz Dudka - 15. Emmanuel Sarki (70, 42. Michał Szewczyk), 17. Ostoja Stjepanović, 27. Michał Nalepa, 18. Semir Štilić (90, 23. Fabian Burdenski), 10. Łukasz Garguła (46, 77. Wilde-Donald Guerrier) - 11. Paweł Brożek.

żółte kartki: Dossa Júnior - Dudka, Burliga. czerwona kartka: Arkadiusz Głowacki (27. minuta, Wisła, za brutalny faul).

Źródło: wislalive.pl

Legia Warszawa 2:2 Wisła Kraków

Wpisany przez Tomek

niedziela, 16 marca 2014 15:47


Wisła po fantastycznej pogoni wyrywa Legii punkt!

Trener Franciszek Smuda pokazał, że darzy drużynę Legii dużym respektem i postanowił zabezpieczyć się przed atakami Warszawian, wystawiając dwóch defensywnych pomocników. Taka zmiana w ustawieniu Białej Gwiazdy na nic się zdała, bo Wiślacy już w 2 minucie stracili bramkę. W tych pierwszych minutach wyglądali jak zagubieni we mgle. Bunoza dał się ograć z lewej strony pola karnego i Radović strzałem w długi róg pokonał Miśiewicza.

W 6. minuce Sarki pociągnął skrzydłem i świetnie zacentrował do Pawła Brożka, a temu zabrakło naprawdę niewiele, aby skierować piłkę do siatki.

W pierwszym kwadransie to Legia wyglądała na zespół, który wie, co chce zrobić z piłką i robi. Wisła starała się jedynie szybko wyprowadzać kontrataki, które przez niedokładną grę kończyły się, zanim tak naprawdę na dobre się rozpoczęły.

Dużo pracy w obronie miał wracający do składu Arkadiusz Głowacki, bo jego kolega ze środka defensywy Gordan Bunoza głowę zostawił chyba w szatni. Kolejne minuty to próby ataku pozycyjnego Wisły Kraków, ale żadnych sytuacji podbramkowych one nie przynosiły.

Wreszcie w 21 minucie najbardziej aktywny w Wiśle Emmanuel Sarki ograł na prawym skrzydle rywala, nieco pośpiesznie dograł w kierunku Pawła Brożka, ale obrońcy Legii dwukrotnie skiksowali i niewiele zabrakło Wiśle do strzelenia wyrównującej bramki. W okolicach 30. minuty Legia Warszawa stworzyła sobie jeszcze dwie doskonałe sytuacje, ale pierwszy strzał zatrzymała boczna siatka, kolejny w sytuacji sam na sam wybronił Michał Miśkiewicz. Fatalny okres gry Wisły dopełniła czerwona kartka dla Arkadiusza Głowackiego za wślizg od tyłu w nogi Michała Żyro.

W 36. minucie Legioniści zabawili się z Wiślakami na prawym skrzydle, przerzucili piłkę nad obrońcami Wisły, a Ondrej Duda z kilku metrów skierował piłkę do bramki.

Legia cały czas spokojnie budowała swoje ataki, natomiast Wisła wygląda przy niej jak drużyna z zupełnie innej klasy. Sprawy nie ułatwia też czerwona kartka Arkadiusza Głowackiego.

W 39. minucie Dariusz Dudka potężnie huknął z trzydziestu kilku metrów, ale Kuciak pewnie wyłapał piłkę.

W trakcie pierwszej połowy nad pustym stadionem Legii zaczął padać mocny deszcz. W takich warunkach przy grającym agresywnie i ryzykownie jeżdżącym wślizgami Łukaszu Burlidze, zapachniało drugą czerwoną kartką. W pierwszych 45. minutach skończyło się tylko na żółtej.

Tuż przed przerwą zarówno Wisła jak i Legia miały po jednej szansie na strzelenie bramki, ale do końca pierwszej połowy wynik już się nie zmienił.


Drugą połowę piłkarze obu drużyny rozpoczęli z jedną zmianą. Za słabo spisującego się Łukasza Gargułę, trener Smuda wprowadził na boisko Donalda Guerriera. Pierwszy kwadrans wyglądał jakby Legia zadowalała się już prowadzeniem 2:0. Może i chciałaby więcej, ale nie za wszelką cenę. Wisła z kolei ochotę na bramki na pewno miała, ale gra niespecjalnie się kleiła. Jak się okazało do czasu.

66. minuta i niespodziewanie mieliśmy kontaktową bramkę Wisły. Semir Stilić powoził na prawej stronie Jodłowca w prawo, lewo i jeszcze raz w prawo, wszedł z piłką w pole karne i wyłożył ją Donaldowi, który zdecydowanie wpakował futbolówkę do siatki. Trener Franciszek Smuda natychmiast zareagował zmianą i za Emmanuela Sarkiego wprowadził Michała Szewczyka.

70. minuta i powinno być już 2:2. Akcja w tercecie Stilić, Guerrier, Brożek i ten ostatni gdyby celniej uderzył, dałby Białej Gwieździe remis. Krakowski zespół wyraźnie odżył po golu Haitańczyka i niespodziewanie dał jeszcze nadzieję na emocje w ostatnim kwadransie gry. Któż po rozwoju wydarzeń z pierwszej połowy nie spodziewał się pogromu ze strony Legii Warszawa? Jak się okazało Wisła Kraków pokazała charakter, mimo jednego zawodnika mniej nawiązała ze stołecznymi równą walkę… która w 82. minucie okazała się nierówną dla Legii za sprawą Semira Stilicia. Bośniak nie dał Dusanowi Kuciakowi najmniejszych szans, kropnął potężnie z rzutu wolnego i „zerwał pajęczynkę” w bramce Warszawiaków.

Dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry Michał Miśkiewicz popisał się dwoma tak fenomenalnymi interwencjami, że koledzy po zakończeniu spotkania całkowicie zasłużenie mogą nosić go na rękach.

Od tej pory Wisła umiejętnie skradała czas i rezultat nie uległ już zmianie. Biała Gwiazda w 2. połowie dokonała czegoś na miarę gonitwy Liverpoolu za Milanem w pamiętnym finale Ligi Mistrzów. Na naszą drużynę nie liczył już niemal nikt, a jednak potrafiła wyjść z sytuacji beznadziejnej zwycięską ręką, bo tak w tych okolicznościach należy przyjmować ten remis.


Legia Warszawa – Wisła Kraków 2:2 (2:0)

1:0 Radović 2’

2:0 Duda 36’

2:1 Guerrier 66’

2:2 Stilić 82’


Legia Warszawa: Kuciak- Broź, Rzeźniczak, Dossa Junior, Brzyski- Vrdoljak, Jodłowiec- Żyro (69’ Kucharczyk), Duda (83’ Dwalishivli), Ojamaa (69’ Augusto)- Radović

Wisła Kraków: Miśkiewicz- Burliga, Głowacki, Bunoza, Dudka- Nalepa, Stjepanović- Sarki (69’ Szewczyk), Stilić (90' Burdenski), Garguła (46’ Guerrier)- Paweł Brożek


Źródło: skwk.pl

Wisła pokazała charakter! Remis w Warszawie

Data publikacji: 16-03-2014 15:00


Przy pustych trybunach stadionu Legii Warszawa odbył się mecz na szczycie T-Mobile Ekstraklasy. Wisła Kraków zremisowała z gospodarzem 2:2. Podopieczni Franciszka Smudy pokazali wielki charakter. Do przerwy przegrywali 0:2. Grając w dziesięciu, zdołali wyrównać.

Legia rozpoczęła spotkanie od mocnego akcentu. Już po 78 sekundach gospodarze objęli prowadzenie. Niefrasobliwie zachowała się defensywa Białej Gwiazdy i Radović płaskim strzałem z kąta pokonał Miśkiewicza. Wisła mogła odpowiedzieć już po 4 minutach. Sarki łatwo ograł Brzyskiego i niestety zagrał trochę za mocno do wchodzącego w pole karne Pawła Brożka. Napastnik drużyny prowadzonej przez Franciszka Smudę oddał strzał, ale nie był on groźny.


W 8. minucie w polu karnym Wisły było duże zamieszanie. Gospodarze nie potrafili jednak oddać celnego uderzenia. W 20. minucie Sarki znowu ograł Brzyskiego i podał w szesnastkę Legii. Tam piłka znalazła się pod nogami Stilicia, który oddał potężny strzał na bramkę Legionistów. Na posterunku był Kuciak, który zatrzymał piłkę. Po chwili Radović „urwał” się z lewej strony i dograł do Michała Żyro. Skrzydłowy Legii uderzył w boczną siatkę.

W 25. minucie Radović znalazł się sam na sam z Miśkiewiczem. Tym razem bramkarz Wisły wyszedł z konfrontacji z Serbem zwycięsko. Nie minęła minuta i z boiska został usunięty Głowacki za faul na Żyro. Po chwili to Wisła mogła wyrównać. Burliga oddał strzał zza pola karnego i Kuciak końcami palców przeniósł futbolówkę nad poprzeczką.

Niestety Wisła popełniła kolejny błąd, który zakończył się stratą gola. W 36. minucie Duda dostał długie podanie i spokojnie skierował piłkę do siatki obok bezradnego Miśkiewicza. Trzy minuty później Dudka strzelał z 30 metrów, ale Kuciak pewnie złapał futbolówkę. W 42. minucie Wisła po raz kolejny stworzyła niebezpieczeństwo pod bramką gospodarzy. Stilić podał do „Brozia”, lecz snajper Białej Gwiazdy źle przyjął piłkę, przez co nie zdołał oddać strzału. Tuż przed końcem pierwszej połowy świetną okazję miał Ojamaa. Na szczęście dla Wisły pomocnik Legii nie trafił w światło bramki.

W 54. minucie Wisła miała rzut wolny 20 metrów od bramki Kuciaka. Stjepanović uderzył, ale piłka odbiła się od jednego z zawodników Legii i wyszła za boczną linię. Druga połowa przebiegała pod znakiem gry w środku pola. Oba zespoły grały dużo piłką, ale nie przekuwało się to na sytuacje bramkowe. W 66. minucie Stilić ograł na prawej stronie Jodłowca i dośrodkował w pole karne. Tam znalazł się Guerrier i umieścił piłkę w siatce.

Wisła mogła wyrównać 180 sekund po strzeleniu kontaktowego gola. Guerrier podał do Stilicia, a ten wbił mocno futbolówkę w pole karne Legii. Niestety „Brozio” nie potrafił skierować piłki do siatki. Po chwili omal w 100% sytuacji znalazł się Szewczyk, ale Kuciak zdołał pierwszy dojść do futbolówki.

Wisła wyrównała w 82. minucie, piękny strzał z rzutu wolnego z 25 metrów oddał Stilić. Bośniak trafił w samo okienko bramki Kuciaka, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Dwie minuty przed końcem meczu Miśkiewicz wykazał się kapitalną paradą! Bramkarz Wisły obronił strzał Dwalishivli'ego z dwóch metrów.

Legia Warszawa – Wisła Kraków 2:2 (2:0)

1:0 Radović 2’

2:0 Duda 36’

2:1 Guerrier 66’

2:2 Stilić 82’

Legia Warszawa: Kuciak - Broź, Rzeźniczak, Dossa Junior, Brzyski - Vrdoljak, Jodłowiec - Żyro (69’ Kucharczyk), Duda (83’ Dwalishivli), Ojamaa (69’ Augusto) - Radović

Wisła Kraków: Miśkiewicz - Burliga, Głowacki, Bunoza, Dudka - Nalepa, Stjepanović - Sarki (69’ Szewczyk), Stilić (90' Burdenski), Garguła (46’ Guerrier) - Paweł Brożek

Żółte kartki: Dossa Junior (Legia) Dudka, Burliga (Wisła)

Czerwona kartka: Głowacki (Wisła)

Sędziował: Szymon Marciniak

W.Cieśla

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Franciszek Smuda po meczu z Legią

- Ten mecz byłby dużo lepszy, gdyby na trybunach byli kibice. Od początku bałem się, że przez brak atmosfery nie będzie aż tyle walki z obu stron. W drugiej połowie było już jednak widowisko. Chylę czoła przed moimi zespołem, bo choć grał w osłabieniu, to potrafił walczyć i strzelać bramki. Ten remis jest sprawiedliwy, jest to dla nas zapłata za walkę do końca - mówił po emocjonującym remisie 2-2 z Legią trener krakowskiej Wisły, Franciszek Smuda.

- Nie wiem jak ułożyłby się ten mecz, gdyby nie czerwona kartka. Może byśmy wygrali, a może przegrali. Na Legii przyjemnie się gra, szczególnie wtedy, gdy są kibice. Na tym stadionie zrobiłem ze dwa mistrzostwa Polski, to jest bardzo fajne, bo tutaj jest atmosfera i mecze są zawsze na dobrym poziomie. A gdyby byli kibice, to w drugiej połowie przy dopingu to widowisko byłoby jeszcze lepsze - dodał Smuda, który nie miał pretensji do Arkadiusza Głowackiego za to, że ten osłabił drużynę.

- Nie mam pretensji bo to jest zawodnik, który nie kalkuluje, gdyby ktoś mu rzucił cegłę lub kamień, to on zagłówkuje. I wtedy też nie kalkulował. Choć to doświadczony zawodnik, to zdarzają się takie sytuacje. Dziś się zdarzyła i musieliśmy grać przez dobrą godzinę bez jednego zawodnika. Ja mu wybaczam, bo to jest prze solidny chłopak, prawdziwy profesjonalista - przyznał "Franz".

- Po pierwszej połowie wydawało się, że mecz jest rozstrzygnięty, ale w piłce wszystko jest możliwe. Przy odrobinie szczęścia, choć byłoby tego za dużo, mogliśmy wygrać to spotkanie. Powiedzieliśmy sobie, że gramy do końca, bez względu na wynik, bo pomimo, że jest nas jednego mniej, chcieliśmy uniknąć blamażu - zakończył trener Wisły.


Dodał: Redakcja


Źródło: wislaportal.pl

Henning Berg: - Nie jesteśmy szczęśliwi z tego rezultatu

- Był to mecz dwóch połów. W pierwszej zagraliśmy dobrze, zdobyliśmy dwie bramki, a cała nasza gra ofensywna była naprawdę solidna. W drugiej natomiast nie byliśmy w stanie odnaleźć balansu pomiędzy utrzymywaniem się przy piłce, a stwarzaniu sytuacji. Co za tym idzie - zdobywaniu bramek. Tego musimy się jeszcze nauczyć, że gdy wygrywamy i gramy w przewadze, nadal musimy kontrolować mecz, stwarzać więcej okazji oraz zdobywać gole - mówił po meczu Legia - Wisła trener zespołu z Warszawy, Henning Berg.

- Trzeba się również skupić na tym, żeby w takich momentach nie stracić bramki. Dziś tak się stało, trudno jest bronić przeciwko stałym fragmentom gry, było to bardzo dobre uderzenie. Jeżeli chodzi o pierwszego gola, to mogliśmy go uniknąć. Nie jesteśmy szczęśliwi z tego rezultatu, jestem natomiast zadowolony z pierwszej połowy. Ten mecz pokazał, że musimy się jeszcze dużo nauczyć. Kontrolować i przeważać, gdy gramy w przewadze. W drugiej części spotkania nie rozprowadzaliśmy piłek tak, jakbym sobie tego życzył - dodał opiekun Legii.

- W przerwie moi zawodnicy nie byli rozluźnieni i nie uważali, że ten mecz już się skończył. Byli świadomi tego, że zostało 45 minut ciężkiej gry. Wiedzieliśmy, że Wisła dokona kilku zmian w składzie, także tych taktycznych. W drugiej połowie nadal mieliśmy piłkę, ale źle nią operowaliśmy. Nie stwarzaliśmy zagrożeń pod bramką Wisły. Dokonaliśmy zmian, tak jak w meczu ze Śląskiem, i zmiennicy wykonali swoje zadanie dobrze. Nie chodzi jednak tylko o nich, ale o całą drużynę. Nie graliśmy wystarczająco dobrze, aby zdominować także tę drugą połowę - zakończył Berg.


Dodał: Kamil

Źródło: wislaportal.pl

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Semir Stilić: Pokazaliśmy charakter

16. marca 2014

Semir Stilić nie silił się na oryginalność w wypowiedziach po meczu z Legią. Bohater drugiej połowy meczu i strzelec wspaniałego gola podkreślał rolę całej drużyny oraz wagę jednego punktu uzyskanego mimo straty dwóch goli i gry w dziesiątkę.


Wzbraniał się przed nazywaniem go supergwiazdą meczu. - Nie lubię tak... Cała drużyna dziś walczyła. Mieliśmy stratę 0:2 i czerwoną kartkę, a mimo to zagraliśmy na 2:2. Mamy punkt, a grając z jednym piłkarzem mniej ciężko o lepszy wynik, dlatego ten jeden punkt bardzo cieszy - mówił Stilić.

- Wiemy, że Legia ma sześć punktów przewagi i gdyby wygrała odskoczyłaby na dziewięć. Przyjechaliśmy z chęcią zwycięstwa, ale mecz tak się poukładał... Pokazaliśmy charakter i cała drużyna dobrze zagrała w drugiej połowie - dodał Bośniak.

Pod nieobecność Michała Chrapka i po zejściu w przerwie Łukasza Garguły Stilić został jedynym nominalnym rozgrywającym w drużynie Wisły. Okazało się, że dobrze to wpłynęło na jego grę, ale sam nie widzi w ustawieniu w drugiej połowie klucza do swojej lepszej dyspozycji. - Obojętnie, czy Garguła i Chrapek są na boisku, wszyscy dobrze się rozumiemy. W piłce trzeba mieć też czasami szczęście. Ale dziś w drugiej połowie wcale nie mieliśmy go w nadmiarze. Tak naprawdę każdy z nas pokazał charakter.

Wcześniej w 26. kolejce bardzo ładną bramkę z rzutu wolnego, choć z mniejszej odległości, zdobył były kolega Stilicia z Lecha - Mateusz Możdżeń. - Mateusz ćwiczył ze mną. Pozdrawiam go, gratuluję mu ładnej bramki, życzę mu wszystkiego najlepszego z okazji niedawnych urodzin. Niech strzela takich goli jak najwięcej - stwierdził skromnie pomocnik Wisły.


na podstawie: Canal+ Sport

wislakrakow.com

(redakcja) Źródło: wislakrakow.com

Garguła i Burliga

Dodano: 2014-03-16 17:40:08

eŁPe / WislaLive.pl

Łukasz Garguła i Łukasza Burliga zgodnie stwierdzili po meczu z Legią, że ich drużynie udało się doprowadzić do remisu, bo do samego końca piłkarze "Białej Gwiazdy" wierzyli, że jest to możliwe.

Łukasz Garguła: - Nie da się ukryć, że początek meczu był w naszym wykonaniu bardzo słaby. To dla nas dobra szkoła. W takim momencie warto uderzyć się w pierś, bo ja przy straconej bramce mogłem się lepiej zachować. W drugiej połowie byliśmy cofnięci i staraliśmy się wyprowadzać kontry. Widać, że ta drużyna ma charakter i gra do końca. Dlatego cieszę się, że udało nam się strzelić dwa gole i zremisować ten mecz. To dla nas bardzo cenny punkt. Widać, że Semir wkomponowuje się coraz lepiej i na murawie potrafi zrobić przewagę. Przy naszej pierwszej bramce wziął grę na siebie i dobrze dograł do Donalda. Ponadto świetnie wykonuje stałe fragmenty, czego efektem było jego dzisiejsze trafienie. Ale trzeba powiedzieć, że to cały zespół ciężko pracował – zwłaszcza w drugiej połowie – żeby wywieźć z Warszawy choćby remis.


Łukasz Burliga: -Po zdobyciu pierwszego gola uwierzyliśmy w to, że możemy powalczyć o korzystny wynik. Po pierwszej połowie sytuacja była naprawdę tragiczna, więc tym bardziej cieszymy się z tego jednego punktu. Graliśmy bardzo konsekwentnie i przede wszystkim z wiarą.

Źródło: wislalive.pl

Burliga: Będziemy walczyć do końca

Data publikacji: 16-03-2014 15:50


Łukasz Burliga wrócił dzisiaj po dwumeczowej absencji do składu Wisły Kraków. Obrońca Wisły powiedział, że jego zespół wykazał się wielką wolą walki, co zaskutkowało dobrą postawą w drugiej połowie spotkania z Legią Warszawa.

„Bury” podkreślił, że zawodnicy Wisły zdawali sobie sprawę z ciężkiej sytuacji, która nastąpiła po czerwonej kartce Arkadiusza Głowackiego. „Wydawało się po pierwszej połowie, że będzie nam bardzo ciężko odrobić straty. Staraliśmy się nie stracić kolejnej bramki i szukać szansy w kontratakach. Po strzeleniu przez nas gola kontaktowego zaczęliśmy wierzyć, że co najmniej remis jest tutaj możliwy. Później super uderzenie Semira i bardzo cieszymy się z tego punktu, bo sytuacja była tragiczna” – powiedział.

Zdaniem prawego obrońcy Białej Gwiazdy to dobra gra jego drużyny, a nie postawa Legionistów zadecydowała o końcowym wyniku. „Myślę, że Legia nas nie zlekceważyła, ale chciała grać spokojnie i strzelić trzecią bramkę. Na pewno nie chcieli się odkrywać. My natomiast graliśmy bardzo konsekwentnie i do końca. Moim zdaniem to nasza zasługa, że udało się zremisować” – dodał.

Zawodnik zespołu Franciszka Smudy powiedział, że pomimo gry w dziesięciu Wisła mogła nawet zwyciężyć w dzisiejszym spotkaniu. „Mieliśmy pewne założenia taktyczne. Dopiero w przerwie trener zmodyfikował naszą taktykę. Było nerwowo do końca pierwszej połowy. Cieszymy się, że udało nam się zakończyć w taki sposób mecz. Dodam tylko, że gdyby nie minimalny spalony Pawła Brożka pod koniec spotkania to udałoby nam się może i wygrać, a graliśmy ponad godzinę w osłabieniu” – podkreślił.

Na koniec Łukasz Burliga stwierdził, że ma nadzieję, że dzisiejsza gra w drugiej połowie przekuje się na dobre rezultaty w kolejnych spotkaniach. „Udowodniliśmy, że nie ma dla nas sytuacji nie do pokonania. Myślę, że teraz w każdym meczu, nawet jeśli będziemy przegrywać, nie złożymy broni i będziemy walczyć do końca. Mam nadzieję, że dzisiejszy wynik i postawa poniosą nas w spotkaniu z Zawiszą oraz podczas kolejnych meczów ” – zakończył.

W. Cieśla

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl


Garguła: Cały zespół ciężko pracował

Data publikacji: 16-03-2014 15:50


Łukasz Garguła powiedział po meczu z Legią, że pomimo złej pierwszej połowy, zawodnicy Wisły potrafili podnieść się i wywalczyć jeden punkt przeciwko Legionistom.

„Guła” ma nadzieję, że dzisiejsze błędy w pierwszej połowie będą dobrą lekcją na przyszłość i pomoże to Wiślakom lepiej rozpoczynać następne spotkania. „Nie da się ukryć, że początek meczu w naszym wykonaniu był zły. Zawodnicy Legii dochodzili łatwo do sytuacji. To jest dla nas dobra lekcja, żeby w następnych spotkaniach tego nie powtórzyć. Musimy uderzyć się w pierś. Między innymi jak mogłem przy drugiej bramce lepiej się zachować. Cieszę się, że mecz zakończył się w tej sposób. Po kartce dla Arka Głowackiego graliśmy cofnięci i staraliśmy się wyprowadzać kontry. Widać, że drużyna ma charakter. Pozostaje nam tylko przeanalizować pierwsze 45 minut” – powiedział.

Zdaniem Garguły wiara w pozytywny, końcowy rezultat była kluczem do zremisowania w Warszawie. „Można wyciągnąć taki wniosek, że Legia nas zlekceważyła, prowadząc 2:0 i grając w przewadze jednego zawodnika. Z drugiej strony taki wynik był najgorszy dla Legii w tej sytuacji. Każda stracona bramka powoduje, że pojawia się trochę nerwowości. My z kolei wierzyliśmy, że nie musimy tego spotkania przegrać. Taki scenariusz był. Myślę, że jest to dla nas cenny punkt” – stwierdził.

W swojej wypowiedzi Garguła nie mógł nie skomentować gry przy pustych trybunach i dobrej postawy Semira Stilicia. „Szkoda, że mecz odbył się przy pustych trybunach. Widać, że Semir (Stlić – red.) wkomponowuje się coraz lepiej do drużyny. Potrafi zrobić przewagę, tak było w przypadku pierwszej bramki, gdzie wziął na siebie zawodnika Legii, ograł go i dograł do Donalda (Guerrier’a – red.). Odnośnie drugiej bramki, wiadomo, że Semir dobrze bije rzuty wolne. Bardzo nam dzisiaj pomógł, ale muszę dodać, że cały zespół ciężko pracował, aby wywieźć dobry wynik z Warszawy” – podkreślił.

Kolejnym elementem, zdaniem „Guły”, który zdecydował o dobrej grze w drugiej połowie była koncentracja. „Pomimo tego, że graliśmy w dziesięciu, to mieliśmy dwie sytuacje w pierwszej połowie. Minimalny spalony Pawła Brożka, chociaż wydaje mi się, że mogło nie być pozycji spalonej. Wiedzieliśmy, że na drugą połowę musimy wyjść bardziej skoncentrowani i to może dać nam dobry wynik” – dodał.

Środkowy pomocnik Wisły twierdzi, że zespół da sobie radę w następnych spotkaniach, pomimo braku Głowackiego. „Niestety takie faule się zdarzają. Trzeba umieć sobie radzić w takich sytuacjach. Na pewno sobie poradzimy bez Arka” – podsumował.

Na koniec Garguła dodał, że pozytywnie patrzy w przyszłość. „Myślę, że pozytyw po dzisiejszym meczu jest taki, że stworzyliśmy kilka sytuacji i zdobyliśmy dwa gole. W ostatnich dwóch spotkaniach też mieliśmy okazje, ale nie potrafiliśmy ich wykończyć. Mam nadzieję, że w najbliższym meczu u siebie będzie dobrze” – zakończył.

W. Cieśla

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Głowacki: Byłem bardzo zły na siebie

Data publikacji: 16-03-2014 16:19


W dzisiejszym meczu Wisła Kraków zremisowała z Legią Warszawa 2:2. Od 27. minuty piłkarze Białej Gwiazdy musieli radzić sobie bez swojego kapitana, który za faul na Michale Żyro otrzymał czerwoną kartkę.

„Nie widziałem jeszcze tej sytuacji, dlatego nie będę się wypowiadał. Nie mam pretensji do sędziego, bo faktycznie to było zbyt mocne wejście” – powiedział zaraz po meczu Arek.

Goście z Krakowa bardzo źle rozpoczęli dzisiejsze spotkanie. Już w 2. minucie Michała Miśkiewicza zaskoczył Miroslav Radović. „Udzieliła nam się iście sparingowa atmosfera tego meczu, bardzo źle weszliśmy w to spotkanie. Nie zdążyliśmy dotknąć piłki, a już przegrywaliśmy 0:1. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była bardzo zła” – powiedział Głowacki.

Po pierwszej połowie grająca w dziesiątkę krakowska Wisła przegrywała 0:2. W drugiej części meczu wiślacy zdołali jednak zdobyć dwie bramki i wyrównać stan rywalizacji. „W piłce dzieją się czasem różne rzeczy, dlatego nigdy nie wolno się poddawać. Dziś mieliśmy doskonały przykład na to, jak jedna bramka potrafi zmienić przebieg gry. Mieliśmy te 15 minut przerwy na zmobilizowanie się i naprawienie tego, co w pierwszej połowie było źle” – podsumował metamorfozę Wisły po przerwie „Głowa”.

„Nie ukrywam, że odetchnąłem po meczu. Byłem bardzo zły na siebie za tę kartkę, ale każdy z nas chciał się zrehabilitować w drugiej połowie i to się udało. Punkt zdobyty tutaj i to po takim spotkaniu należy szanować. Morale idzie w górę” – zakończył z uśmiechem kapitan Białej Gwiazdy.

MH

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Dudka: Wygrywać kolejne spotkania

Data publikacji: 17-03-2014 13:00


Dariusz Dudka, który do zespołu Franciszka Smudy dołączył przed rozpoczęciem wiosennego etapu ligowych rozgrywek, z marszu stał się podstawowym zawodnikiem Białej Gwiazdy. W meczu przeciwko Legii rozegrał pełne 90 minut.

„Początek spotkania nie ułożył się po naszej myśli. Zabrakło nam koncentracji w pierwszej fazie tego meczu. Mieliśmy może dwie okazje do zdobycia bramki, ale to Legia panowała na boisku” – powiedział obrońca Wisły.

Druga odsłona niedzielnej rywalizacji przy pustych trybunach na Łazienkowskiej przykuła do telewizorów kibiców obu drużyn. Tym razem role się odwróciły, powody do zadowolenia mieli fani Białej Gwiazdy, a komentatorzy musieli diametralnie zmienić swoje opinie, gdyż dotychczas wieszczyli wysoką przegraną wiślaków. „Na drugą połowę udało się nam bardziej zmobilizować. Straciliśmy jednego zawodnika, co wpłynęło w jakiś sposób na naszą psychikę i pobudziło nas do lepszej gry. Wiedzieliśmy, że szybko musimy strzelić kontaktową bramkę, i udało się tego dokonać” – kontynuuje.

Co powiedział szkoleniowiec Wiślaków w przerwie spotkania? „Trener powiedział, że mamy się zmobilizować i wyjść na boisko, by grać w piłkę. Nie było jakiś zbędnych słów, powiedział tylko, co mamy robić”.

Potyczka pomiędzy Legią a Wisłą była nazywana przez część fachowców próbą sił faworytów do mistrzowskiego tytułu. Kto pokazał się z lepszej strony? „Trudno w tym momencie powiedzieć. Myślę, że wszystko pokażą mecze w fazie play-off. Na razie trzeba wygrywać kolejne spotkania i łapać jak najwięcej punktów, a co będzie później - zobaczymy” – komentuje z rozwagą doświadczony zawodnik.

D. Urbaniec & A. Koprowski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Najlepsze/najgorsze po meczu z Legią

Wpisany przez Patrycja poniedziałek, 17 marca 2014 16:36


Najlepsze i najgorsze po zremisowanym 2:2 meczu z Legią Warszawa.


Najlepsze: remis w przegranym meczu

Po pierwszej połowie spotkania chyba tylko najwięksi optymiści wierzyli, że Wisła może wywieźć z Warszawy choćby punkt. W końcu spotkanie ułożyło się dla Białej Gwiazdy w najgorszy z możliwych sposobów – dwubramkowa strata po 45 minutach meczu i gra w dziesiątkę, bez filara defensywy, kapitana, Arkadiusza Głowackiego. Niespodziewanie po przerwie zobaczyliśmy inną Wisłę, ale i inną Legię. Warszawiacy uznali to spotkanie za wygrane i zlekceważyli podopiecznych Franciszka Smudy, a chęć utrzymania wyniku jak najmniejszym nakładem sił zemściła się. Doprowadzenie wyniku do remisu 2:2 z 0:2 na Łazienkowskiej, grając w osłabieniu, nie jest rzeczą łatwą i codzienną. Oby to wydarzenie dodało piłkarzom wiary w siebie na najbliższe spotkania i niech Wisła do końca sezonu wygląda tylko tak, jak w drugiej połowie niedzielnego meczu.


Najgorsze: atmosfera

A właściwie brak atmosfery. Puste trybuny gospodarzy, pusty sektor gości, tylko VIP-y na swoich miejscach. W telewizji słychać każdy krzyk piłkarza, każde polecenie trenera, uderzenie piłki o reklamy. Mecz mający być hitem kolejki oglądało się jak nic nieznaczący sparing, brakowało reagującej żywiołowo publiczności. Jeśli takie spotkanie ciężko było oglądać w TV, szczególnie w pierwszej połowie, to co dopiero brać w nim udział na żywo? Przeciwnicy hasła „piłka nożna dla kibiców” jako argument podają, że przecież mecz był zacięty do końca, padły cztery gole (w tym jeden z serii „stadiony świata”)… Może i tak, ale nawet radość po zdobyciu tych bramek była jakby mniejsza. Do przeciętności polskiej piłki już wszyscy się przyzwyczaili, ale trudno ogląda się mecze Ekstraklasy rozgrywane w tak sparingowej atmosferze.

Oceny Wiślaków w meczu z Legią

Wpisany przez Tomek

czwartek, 20 marca 2014 07:09


Oceniamy grę piłkarzy Wisły Kraków przeciwko Legii Warszawa.

Michał Miśkiewicz – 7

Zrobił dużą robotę w tym meczu, kilka naprawdę doskonałych interwencji, a ta z końcówki spotkania była wprost fenomenalna. Mówi się często, że cała drużyna walczyła, cała wypracowała wynik, ale w takim momencie to ta konkretna obrona sprawiła, że Legia nie odskoczyła Wiśle na kolejne 3 punkty, co sprawę mistrzostwa niemal by już przesądziło.

Łukasz Burliga – 6

Jak zawsze pracowity, waleczny i… spóźniony. „Bury” dorzucił do kolekcji już trzynastą żółtą kartkę w sezonie, idzie na rekord, ale co ważne te jego agresywne odbiory nie zawsze kończą się faulami. Nierzadko rozpoczynają akcje, które dają Wiśle bramki.

Arkadiusz Głowacki – 5

Niewiele nagrał się na Łazienkowskiej. Szybko wyrzucony z boiska po faulu, za który według niektórych należała się tylko żółta kartka. Do momentu, kiedy był na boisku jak zwykle najjaśniejszy punkt obrony.

Gordan Bunoza – 5

Na początku meczu przeżywał ciężkie chwile i wydawało się, że nie będzie to jego popisowy mecz. O dziwo, kiedy stracił partnera ze środka obrony szybko się „ogarnął” i jego gra wyglądała już od końca meczu o wiele lepiej.

Dariusz Dudka – 6

Miał powoli wkomponowywać się w drużynę, ale sytuacja sprawiła, że szybko wskoczył do podstawowej jedenastki i gra po 90 minut. Z meczu na mecz jest coraz lepiej, przy czym już teraz prezentuje solidny poziom. Jest to zawodnik pewny, bardziej dojrzały w swojej grze niż przed wyjazdem z Wisły oraz chętnie pokazujący się w rejonie pola karnego przeciwnika. Zwłaszcza, kiedy można wziąć piłkę i huknąć nią z dystansu.

Michał Nalepa – 6

Ostoja Stjepanović – 7

Po raz pierwszy w tym roku oglądaliśmy ustawienie z dwoma defensywnymi pomocnikami. Trener Franciszek Smuda nie ukrywa, że nie jest to jego ulubiony rodzaj zestawiania linii pomocy, ale trzeba przyznać, że sprawdził się. Wisła w ten sposób potrafiła przejąć większą kontrolę nad środkową strefą boiska, a mając wyżej ustawionych Stilicia i Gargułę kreatywności w rozgrywaniu ataków również nie brakowało.

Emmanuel Sarki – 7

Przebudzenie Sarkiego, najlepszy mecz na wiosnę. Nareszcie robił bardzo dobry użytek ze swojej szybkości i potrafił nawet w pełnym biegu wrzucić dobrą piłkę w pole karne.

(69’ Michał Szewczyk) – 5

21-latek dostał od trenera dwadzieścia kilka minut w tak ważnym momencie, tak ważnego meczu i niczym nie zabłysnął. Z drugiej jednak strony możemy się domyślać, że dostał od szkoleniowca jeszcze więcej zadań defensywnych niż zmęczony już Nigeryjczyk i wywiązał się z nich tak jak powinien.

Semir Stilić – 9

Tak wielka ilość pochwał, jaką mógł przeczytać pod swoim adresem w ostatnim dniach, wyciągnęłaby z depresji nawet najbardziej załamanego. Zasłużył na nie wszystkie w stu procentach. Prawdziwy lider, niemal sam wypracował pierwszą bramkę, zmuszając niejako Donalda Guerriera od wypełnienia formalności, a gol z rzutu wolnego to jest właśnie to, po co kibice chodziliby na stadiony (gdyby im nie zabraniano). Kto nie obejrzał tej bramki przynajmniej 5 razy niech podniesie rękę.

Łukasz Garguła – 4

Załapał się akurat na okres bardzo słabej gry Wisły i on sam również nie prezentował się dobrze. Po przerwie niedane mu było już się poprawić, ale zastępstwo dostał godne.

(46’ Donald Guerrier) – 7

Doskonała zmiana Franciszka Smudy, jakże inaczej wyglądała gra, gdy wreszcie mieliśmy skrzydłowych z prawdziwego zdarzenia. Wszedł z ławki i strzelił bramkę, pociągnął drużynę, która po przerwie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki odmieniła swoje oblicze.

Paweł Brożek – 5

Powalczył jak zawsze, sytuacje też miał jak zawsze, tylko bramki wyjątkowo na Łazienkowskiej nie strzelił. Chociaż gdyby nie sokole oko sędziego liniowego i odgwizdany spalony o paznokieć, to „Brozio” stanąłby w ostatniej minucie przed szansą wyrwania dla Wisły 3. punktów w sytuacji sam na sam z bramkarzem.

Źródło: skwk.pl

Podsumowanie 26. Kolejki T-Mobile Ekstraklasy

Wpisany przez Krzysiek

środa, 19 marca 2014 00:48


Hit w Warszawie nie rozczarował, więc podwójnie odczuć można było brak kibiców na stadionie. Derby Dolnego Śląska sprostały zadaniu i trzymały fason przez większość spotkania. W pozostałych spotkaniach, zgodnie z przewidywaniami szału nie było, chociaż najbliżej do „szału” było w Poznaniu. Na uwagę zasługuje jeszcze zwycięstwo Piasta w Chorzowie.

Korona Kielce 1 – 1 Zawisza Bydgoszcz

Zgodnie z przedmeczowym typem skończyło się bramkowym remisem. W teorii nikogo ten remis nie zadowolił, ale obie drużyny zagrały na tyle na ile je stać. Terminarz w końcówce nie jest sprzyjający dla Korony i Zawiszy i jasnym było, że jeśli któraś z drużyn nie zgarnie w tym meczu pełnej puli to istnieje duże prawdopodobieństwo, że za kilka tygodni spotkają się ponownie, by zagrać dla samego zagrania w grupie walczącej o utrzymanie. Zawisza jeszcze wprawdzie zdołał się utrzymać na ósmym miejscu, ale wszystko wskazuje na to, że to ich ostatni tydzień w grupie mistrzowskiej. Korona jest trzy pozycje niżej, ale ze spokojem może oczekiwać rundy finałowej.

Radek Dejmek 13` - Sebastian Ziajka 81`

Lech Poznań 2 – 1 Podbeskidzie Bielsko-Biała

Mateusz Możdżeń już w doliczonym czasie gry odroczył zwolnienie Rumaka z posady szkoleniowca Lecha. Niefrasobliwość Sokołowskiego i doskonały strzał z rzutu wolnego Możdżenia zapobiegł również kolejnej kompromitacji. Po remisie z najsłabszym w lidze Widzewem, było blisko, by równie słabe Podbeskidzie urwało punkty „mocarzom” z Poznania. Wprawdzie Lech miał przewagę przez całe spotkanie, ale w żaden sposób nie potrafił tego przekuć na kolejne bramki. Strzał życia wyszedł za to zawodnikowi Podbeskidzia, Przemysław Pietruszka huknął jak z armaty z dobrych trzydziestu metrów pod samą poprzeczkę nie dając szans na skuteczną interwencję bramkarzowi. Dzięki szczęśliwemu zwycięstwu Lech wskoczył na podium, a Podbeskidzie bez zmian, lepsze tylko od Widzewa.

Hubert Wołąkiewicz 31` (k), Mateusz Możdżeń 90` - Przemysław Pietruszka 63`

Lechia Gdańsk 2 – 0 Widzew Łódź

Stojan Vranjes raz i Stojan Vranjes dwa. Trzy punkty z Widzewem, były po prostu wkalkulowane w dorobek punktowy jeszcze przed rozpoczęciem tego spotkania. Cud się nie wydarzył, piłkarze się nie wysilili, a trener Probierz podczas spotkania mógł analizować, gdzie błędy popełniło Podbeskidzie i jak ich nie powtórzyć, gdyż za tydzień arcyważny mecz z Lechem w Poznaniu. Lechia „dobija” się do pierwszej ósemki, a Widzew do pierwszej ligi.

Stojan Vranješ 29`, 76`

Górnik Zabrze 1 – 1 Pogoń Szczecin

Tylu tych trenerów na ławce Górnika Zabrze, że piłkarze sami pewnie zgłupieli kogo słuchać, bo przecież każdy z nich jest tak samo ważny dla prezesa. A jak stare przysłowie mówi, że gdzie kucharek sześć… tak „Górnicy” swoje. Pogoń już od meczu z Podbeskidziem prezentuje się tak słabo, że ograć ich to niemal obowiązek. Podbeskidzie i Cracovia wprawdzie nie wygrali, ale przynajmniej nie pozwolili sobie wbić bramki. Górnik notuje fatalną passe bez zwycięstw w nowym roku, a gdy przychodzą nowi trenerzy i przyjeżdża „zagubiona” Pogoń i pojawia się szansa na przełamanie to i tak nie potrafią tego wykorzystać. Podium dla Górnika odjeżdża i z każdą kolejką zbliża się linia dzieląca tabelę na pół, już tylko trzy miejsca. Jeśli okaże się, że to nie tylko „trzymeczowa zadyszka” Pogoni, to ta również podzieli losy Górnika, gdyż jest tuż za nim.

Rafał Kosznik 32` - Jakub Bąk 47`

Legia Warszawa 2 – 2 Wisła Kraków

Miał być hit i był hit „pełną gębą” (pomijając aspekt kibicowski). Ten mecz miał w sobie wszystko czego oczekują kibice piłki nożnej. Wydarzenia boiskowe zaskakiwały wszystkich co próbowali na bieżąco podawać „jedyny możliwy” scenariusz na resztę spotkania. Mecz fatalnie rozpoczął się dla Wisły, która już w drugiej minucie straciła pierwszą bramkę. Kilka minut później grała już w osłabieniu tracąc swojego kapitana. Na przerwę schodziła z bagażem dwóch bramek, ze stratą zawodnika i kiepską wizją na drugą połowę, bo Legia przecież zdawała się rozpędzać. Chyba nawet najwięksi optymiści i najwierniejsi fani Wisły nie spodziewali się tego co wydarzyło się w drugiej połowie. Legia umiejętnie została odcięta od gry zagrażającej bezpośrednio bramce Miśkiewicza, a Wisła wyczekiwała na swoje szanse. Determinacja jaką wykazali się Wiślacy została nagrodzona. Najpierw kontaktową bramkę po składnej akcji wykończył Guerrier, by po piętnastu minutach z trzydziestego metra przymierzył Stilić. Bramka z rzutu wolnego Bośniaka, była „stadiony świata”, lepiej po prostu się nie da. Końcówka meczu mogła jeszcze przynieść zwycięstwo zarówno jedym jak i drugim. Wiślakom przeszkodził sędzia, który dopatrzył się spalonego Brożka, który miał szansę wyjść do sytuacji sam na sam. Legionistom przeszkodził ich własny napastnik. Wyczyn Dwaliszwiliego powtórzyć potrafiłby chyba tylko Boguski. Gruzin mając piłkę meczową na drugim metrze i leżącego bramkarza na linii, podał piłkę wprost do rąk zaskoczonego Miśkiewicza. Remis trzeba uznać za sprawiedliwy. Obie drużyny zasłużenie wygrały po jednej połowie. Wisła wróciła na fotel wicelidera i do liderującej Legii nadal traci sześć punktów.

Miroslav Radović 2`, Ondrej Duda 36` - Wilde-Donald Guerrier 66`, Semir Štilić 82`

Zagłębie Lubin 2 – 2 Śląsk Wrocław

W Derbach Dolnego Śląska „pozazdrościli” wydarzeń z Warszawy i zawodnicy niemal powtórzyli wyczyny z chwile wcześniej zakończonego meczu. Tu również była czerwona kartka dla gości i również skończyło się remisem 2:2. Nie brakowało dramaturgii, ładnych bramek i możliwości przesądzenia wyniku na jedną ze stron. Różnice w tym spotkaniu były takie, że jedna z bramek była samobójcza i goście nie musieli gonić od stanu 2:0, tylko za każdym razem doprowadzając do wyrównania. Mecz na pewno mógł się podobać kibicom, którzy obejrzeli ciekawe widowisko obfitujące w cztery bramki. Różnica między spotkaniem w Warszawie a tym w Lubinie, była jeszcze jedna i chyba największa. Ten pierwszy mecz był meczem na szczycie tabeli, ten drugi niemal z dna tabeli. Gorsze od Zagłębia i Śląska są tylko dwie ostatnie drużyny. Remis w tym spotkaniu praktycznie przesądził, że to dwie największe niespodzianki-rozczarowania sezonu, gdyż chyba nikt nie spodziewał się, że te drużyny po sezonie zasadniczym bić się będą o utrzymanie.

Arkadiusz Piech 15`, 79` - Jiří Bílek 54` (s), Rafał Grodzicki 83`

Ruch Chorzów 0 – 2 Piast Gliwice

Każda passa kiedyś musi się skończyć. Ta Ruchu skończyła się dość niespodziewanie, bo w meczu z fatalnie spisującym się do tego momentu Piastem. Jak nieprzewidywalna jest nasza liga udowodnił ten mecz. Jeszcze w poprzedniej kolejce Ruch jako jedyna drużyna w lidze zdołał wygrać z Wisłą w Krakowie po bardzo dobrym występie zawodników „Niebieskich”. Piast jedynie zremisował bezbramkowo z prawie pewnym spadkowiczem z Bielska-Białej na własnym stadionie. W niedziele wyszły na boisko dwie odmienne drużyny, jakby się zamieniły swoimi „rolami”. Piast zdeterminowany i poukładany, dążący od początku spotkania do zwycięstwa. Ruch apatyczny i bezbarwny, bez pomysłu na grę. Seria sześciu zwycięstw pod rząd została przerwana w najmniej spodziewanym okresie. Porażka, kosztowała Ruch spadek poza podium i teraz wrócić na nie może być już ciężko. Piast dał sygnał, że jeszcze spróbuje przedrzeć się do pierwszej ósemki, ale z dwunastej pozycji może być niezwykle ciężko tego dokonać.

Łukasz Hanzel 16`, Wojciech Kędziora 49`

Cracovia Kraków 1 – 0 Jagiellonia Białystok

Dwa razy więcej czasu przy piłce, dwieście razy więcej podań wszerz i do tyłu. Zwycięstwo różnicą jednej bramki. Bardzo dobry strzał Bernhardta z rzutu wolnego i świetna postawa Pilarza w końcówce spotkania – to wystarczyło było drużyna trenera Stawowego odniosła pierwsze w tym roku zwycięstwo. Niemal przez całe spotkanie (jak to w większości spotkań Cracovii bywa) wiało z boiska nudą. Nawet te pięć tysięcy, najzagorzalszych kibiców „Pasów” wydawało się uśpione przez większość spotkania. „Jaga” straciła świetną szansę na umocnienie się w pierwszej ósemce i teraz każdy kolejny mecz będzie o być albo nie być. Cracovia dzięki zwycięstwu wróciła do gry i ma jeszcze szansę, by wskoczyć do górnej połówki.

Edgar Bernhardt 65`

Źródło: skwk.pl