2014.03.21 Wisła Kraków - Zawisza Bydgoszcz 0:1

Z Historia Wisły

2014.03.21, Ekstraklasa, 27. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 20:30, piątek, 11°C
Wisła Kraków 0:1 (0:0) Zawisza Bydgoszcz
widzów: 7.410
sędzia: Marcin Borski z Warszawy
Bramki
0:1 67' Jorge Kadú
Wisła Kraków
4-5-1
Michał Miśkiewicz
Łukasz Burliga
Michał Nalepa
Gordan Bunoza
Grafika:Zk.jpg Piotr Brożek
Emmanuel Sarki Grafika:Zmiana.PNG (85' Grafika:Zk.jpg Michał Szewczyk)
Ostoja Stjepanović
Dariusz Dudka Grafika:Zmiana.PNG (70' Michał Chrapek)
Semir Štilić
Wilde-Donald Guerrier Grafika:Zmiana.PNG (70' Łukasz Garguła)
Paweł Brożek

trener: Franciszek Smuda
Zawisza Bydgoszcz
4-5-1
Wojciech Kaczmarek
Igor Lewczuk
Łukasz Nawotczyński
André Micael
Sebastian Ziajka
Jakub Wójcicki Grafika:Zmiana.PNG (65' Álvarinho)
Hermes
Kamil Drygas Grafika:Zk.jpg
Michał Masłowski
Paweł Wojciechowski Grafika:Zmiana.PNG (57' Jorge Kadú)
Vahan Gevorgyan Grafika:Zk.jpg Grafika:Zmiana.PNG (90' Piotr Petasz)

trener: Ryszard Tarasiewicz
Strzały: 20-8 (8-6)
Strzały celne: 3-2 (1-1)
Strzały niecelne: 11-4 (3-3)
Strzały zablokowane: 6-2 (4-2)
Słupki/poprzeczki: 0-0
Posiadanie piłki (w %): 64-36 (61-39)
Spalone: 0-3 (0-2)
Rzuty rożne: 14-1 (6-1)
Dośrodkowania: 34-5 (16-4)
Faule: 13-11 (6-6)
Żółte kartki: 2-2 (0-0)

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

[Foto: J. Ulicki/wislakrakow.com]

[Foto: J. Ulicki/wislakrakow.com]
[Foto: J. Ulicki/wislakrakow.com]

[Foto: J. Ulicki/wislakrakow.com]
[Foto: J. Ulicki/wislakrakow.com]

[Foto: J. Ulicki/wislakrakow.com]
[Foto: R. Bełżek/wislakrakow.com]

[Foto: R. Bełżek/wislakrakow.com]
[Foto: R. Bełżek/wislakrakow.com]

[Foto: R. Bełżek/wislakrakow.com]
[Foto: S. Sroka/wislakrakow.com]

[Foto: S. Sroka/wislakrakow.com]
[Foto: S. Sroka/wislakrakow.com]

[Foto: S. Sroka/wislakrakow.com]

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Franciszek Smuda przed meczem z Zawiszą

Przed nami kolejne spotkanie ligowe Wisły Kraków, w którym zmierzymy się z bydgoskim Zawiszą. Niestety wszystko wskazuje na to, że zagramy osłabieni nie tylko z powodu czerwonej kartki z poprzedniej kolejki dla Arkadiusza Głowackiego, ale też w związku z kontuzjami. Problemy zdrowotne wyeliminują bowiem zapewne z wyjściowej "jedenastki" Michała Chrapka i Łukasza Gargułę, choć obydwaj będą w meczowej osiemnastce. - Będą w kadrze, ale nie wyjdą od początku, chyba żebyśmy mieli taką potrzebę, bo nigdy nic nie wiadomo - powiedział Franciszek Smuda.

- Najważniejsze, aby byli gotowi na rundę play-off i wtedy byli w pełni sił, bo to te mecze zdecydują o wszystkim - dodał "Franz", odnosząc się do urazów swoich dwóch czołowych pomocników.

Zanim natomiast na dobre rozpoczęła się przedmeczowa konferencja - Smuda odniósł się do doniesień medialnych z poprzedniego tygodnia, jakoby miał się... podać do dymisji. Tego domaga się między innymi Stowarzyszenie Kibiców Wisły Kraków.

- Ja mogę odejść, gdy będzie tego chciał właściciel, a na razie on o tym nie myśli. Na razie on chce zbudować jeszcze mocniejszy zespół i widzę, że idzie to pod każdym względem w tym kierunku. Nie będę się sugerował tym kto coś powie, czy co ktoś chce. Najważniejszy jest dla mnie Cupiał. Gdyby nie on, to byśmy tutaj nie siedzieli, bo byłoby coś innego. On zrobił to co jest dzisiaj. Był już bardzo trudny moment, ale pozbieraliśmy się i z tego cieszę się ja oraz wielu kibiców, bo w przeciwnym razie mogło być różnie. Przede wszystkim właściciel ma chęć do dalszego rozwoju tego klubu. A to jest już bardzo dużo - stwierdził Smuda.

I po tej deklaracji trenera można było już przejść do dalszej części spotkania z przedstawicielami mediów... I chyba nie ma się co dziwić, że jedno z pierwszych pytań odniosło się do ewentualnej chęci rewanżu na Zawiszy. Przypomnijmy, że jesienią przegraliśmy w Bydgoszczy aż 1-3.

- Nie lubię się mścić, ani rewanżować się za to, że ktoś coś na mnie powiedział, czy mnie tam na Zawiszy ograł. Nas powinny interesować punkty i dobra gra. Chcę, żeby ten zespół grał coraz lepiej w piłkę i żeby piłkarze realizowali coraz lepiej założenia taktyczne, bo one będą nam potrzebne, zwłaszcza w play-offach - stwierdził Smuda. - Nie mam pojęcia, czy Zawisza ma patent na zespoły z górnej części tabeli. Zawsze lepiej gra się z rywalem, który w przeszłości odnosiły jakieś sukcesy, jest wielkim klubem, bo łatwiej się motywuje i nastawia zespoły na takie mecze. Grając z dobrym rywalem wiadome jest, że będziesz bardziej zmotywowany, bo oni są lepsi, są faworytem. Na faworyta gra się lepiej - uważa "Franz".

Jak wiadomo - Wisła znów radzić będzie sobie musiała bez wspomnianego we wstępie Głowackiego, bez którego... przegraliśmy przed niespełna dwoma tygodniami z Ruchem Chorzów. Wszystko wskazuje na to, że jego miejsce ponownie zajmie Michał Nalepa.

- My musimy próbować grać bez Arka, bo on wiecznie występować nie będzie. Musimy starać sobie pomóc w postaci gry młodych piłkarzy. Na przyszłość będzie to jak znalazł. Nalepa raz na treningu podoba mi się bardzo na pozycji defensywnego pomocnika, ale na Legii rozpoczął na tej pozycji źle, a później grał dobrze na stoperze. To jest chłopak, z którym można pracować - chwalił natomiast swojego młodego podopiecznego "Franz", podobnie jak i chwalił Wilde-Donalda Guerriera. - To jest bardzo utalentowany chłopak, ale może przechodzi być może lekki kryzys, po okresie przygotowawczym. Jego organizm nie może dojść do pełnej świeżości i szybkości, jaką miał jesienią. A także do tego sprytu, bo strzelał bramki. Oby doszedł do siebie na play-off - powiedział Smuda.

- Ci, którzy byli kiedyś kontuzjowani i nie grali w pierwszym składzie i przeżywali różne okresy, teraz nadają ton naszej grze. Pozbierali się i pociągnęli resztę drużyny za sobą. To jest zespół, który potrafi w krytycznym momencie się postawić, ale teraz takiego nie mamy, bo raczej będziemy w tej "ósemce" i na pewno nie spadniemy. Nawet jakbyśmy te cztery mecze, jakie nam zostały, przegrali - to też już nie spadniemy. A właśnie o to nam chodziło. O tym więc już nie myślę, ale chcę jeszcze te parę punktów nazbierać oraz żeby nasza gra była jeszcze lepsza, żebyśmy przyciągnęli jeszcze więcej kibiców - mówił ponadto trener Wisły.

A skoro wypłynął temat kibiców, to i o nich rozpoczęła się dyskusja.

- Ja rozumiem każdego, że czasami mu się coś podoba, a czasami nie. Są różne momenty. Jeśli każdy kibic ma w sercu Wisłę i chce coś dla niej zrobić, czy świetnym dopingiem, czy też innym wsparciem, to jest z nim na dobre i na złe. Nie może być tak, że jak ja pracuję to żeby ktoś na Wisłę pluł czy obrażał zawodników, czy zarząd. Nie może tak być, bo to jest mój zespół, ja jestem za nim całym sercem i już teraz cieszę się, że udało mi się go poukładać, uratować od spadku, bo tak nam przepowiadano. Teraz spróbujemy dołożyć parę cegiełek, bo może uda nam się coś więcej. Nie można się obrażać na klub, zwłaszcza że był on w trudnej sytuacji i właśnie kibice mu pomogli. I ja to ciągle powtarzałem. Jak słyszę, że oni mają do mnie pretensje, to ja się temu dziwię! Dlaczego? To oni nam pomogli na jesień i wtedy nie było żadnego incydentu. Nie było rac. Pomogli nam niesamowicie, więc ich chwaliłem, stawiałem jako wzór dopingowania. I taki doping nadal sobie wyobrażam - mówił Smuda.

Na koniec jednak trener mocno się zirytował wspomnieniem ostatnich strat punktów, czy to w meczach z Lechią, czy z Ruchem.

- Ja nie mam Realu Madryt - zagrzmiał Franz. - Nie można sobie wszystkiego wymarzyć tak jak w komputerze. To jest piłka, różne są dni, piłkarze popełniają błędy, są kontuzje, są kartki. Jakbym miał tak przyjść do klubu i powiedzieć, że muszę wszystko wygrać, to jest to nierealne. Muszę więc chyba licencję oddać - zażartował trener.

Na pytanie zaś o na pewno inną atmosferę, niż zazwyczaj, podczas czekającego nas meczu z Zawiszą, kiedy także nie będzie zorganizowanego dopingu, Smuda uważa, że i do tego jego zespół musi się przyzwyczaić.

- Musimy się do wszystkiego przyzwyczaić, jak nie będzie tego czy tego, to nie może być tak, że już nie można grać. Też się obawiałem, że na Legii może być piknik, ale później, gdyby byli kibice, to byłby to dramatyczny mecz. A gdyby sędzia puścił Pawła Brożka, to może byśmy wygrali! Z Legią straciliśmy można powiedzieć tylko punkt - zakończył trener Wisły.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Mecz został zbojkotowany przez część kibiców
Mecz został zbojkotowany przez część kibiców

Najbliższy rywal: Zawisza Bydgoszcz

Wpisany przez Patrycja

czwartek, 20 marca 2014 20:17


Już w piątek Wisła zmierzy się z beniaminkiem ligi, bydgoskim Zawiszą. Obydwa kluby znajdują się w tym momencie w trudnej sytuacji ze względu na konflikty z kibicami, jednak piłkarze muszą skupić się na wydarzeniach na boisku, gdyż nadal mają o co grać.

Zawisza nadal nie jest pewien, w której grupie przyjdzie mu się mierzyć w drugiej części sezonu. Obecnie bydgoszczanie zajmują 7. pozycję w lidze, jednak z przewagą tylko dwóch punktów nad drugą połową tabeli, zatem nadchodzące mecze będą dla nich bardzo ważne i podopieczni Ryszarda Tarasiewicza na pewno walczyć będą o każdy punkt. Zawisza ma za sobą passę dwóch meczów w Ekstraklasie bez porażki – u siebie pokonał on Górnika Zabrze 2:1, natomiast w Kielcach z tamtejszą Koroną zremisował 1:1. Warto zauważyć, że bydgoski klub wciąż walczy w rozgrywkach Pucharu Polski. W ubiegły wtorek „Zetka” mierzyła się w pierwszym meczu 1/4 PP z Górnikiem Zabrze i do rewanżu zaplanowanego na najbliższą środę przystąpi z zaliczką w wymiarze 2:1. Spotkanie z Wisłą jest zatem dla Zawiszy przerywnikiem w zmaganiach o Puchar, co może podziałać na korzyść Białej Gwiazdy – ekipa z Bydgoszczy miała mniej czasu na regenerację sił, poza tym za kilka dni rozegra spotkanie decydujące o awansie do dalszego etapu rozgrywek pucharowych. Kolejną dobrą informacją dla Wiślaków jest to, że z gry wykluczony jest Herold Goulon. Pomocnik o imponujących warunkach fizycznych z powodu kontuzji nie zagra do końca sezonu. Mimo to, Zawisza wciąż ma kim straszyć. W świetnej formie jest Michał Masłowski, autor ośmiu ligowych bramek i pięciu asyst. Wiślaccy defensorzy muszą uważać również na Bernardo Vasconselosa, który w tym sezonie siedmiokrotnie pokonywał bramkarzy rywali.

W kolejnym meczu Białej Gwieździe będzie ciążył ten sam problem – krótka ławka rezerwowych. Po raz kolejny z gry wypadł Arkadiusz Głowacki, co ponownie utrudnia Franciszkowi Smudzie zestawienie linii obrony. Tę formację oglądaliśmy już w wielu różnych kombinacjach, jednak przeciwko zespołowi Ryszarda Tarasiewicza będzie ona złożona podobnie, jak podczas meczu z Legią. Jedyną zmianą będzie obsada na lewej stronie, gdzie po pauzie wraca Piotr Brożek. W kadrze meczowej znajdą się Łukasz Garguła i Michał Chrapek, żaden z nich nie wystąpi jednak od pierwszej minuty. Piłkarze ci narzekają na problemy zdrowotne i właśnie z tego powodu są oszczędzani.

Trzy mecze z rzędu bez zwycięstwa to najgorsza passa Wisły w tym sezonie, która trwa nadal. Jeśli Biała Gwiazda weźmie na klubie z Bydgoszczy rewanż za jesienną porażkę 1:3, uda im się przerwać tę nieudaną serię. Początek spotkania w piątek o godzinie 20:30. Transmisję przeprowadzi stacja Canal+ Sport.


Źródło: skwk.pl

Czas na ważny mecz, czyli Wisła vs. Zawisza

Dodano: 2014-03-20 22:13:21 (aktualizacja: 2014-03-24 19:16:19)

Paulina S

W 27. kolejce T-mobile Ekstraklasy Wisła podejmie na własnym boisku Zawiszę Bydgoszcz.

Liga wkracza w decydującą fazę. Dlatego spotkanie to dla obu zespołu będzie bardzo ważne i może okazać się hitem kolejki. Krakowianie muszą wygrać, aby zmniejszyć lub utrzymać dystans punktowy do obecnie zajmującej pierwsze miejsce w tabeli Legii. Natomiast zajmujący obecnie 8 miejsce beniaminek z Bydgoszczy walczy o każde puknty, aby utrzymać się w grupie mistrzowskiej.

Faworytem będzie raczej zespół z Krakowa. Na własnym boisku uległ jak dotąd tylko Ruchowi Chorzów, a Zawisza meczy wyjazdowych nie może zaliczyć do udanych. Triumfował tylko dwa razy- z Cracovią oraz ze Śląskiem Wrocław. Bydgoszczanie na pewno nie będą łatwym rywalem. W tym sezonie pokazali, że dobrze radzą sobie z zespołami z czołówki tabeli.

Tak trener Smuda wypowiedział się temat meczu na konferencji przedmeczowej: „- Nie wiem, czy mają patent. Zawsze lepiej się gra się z zespołami, które w przeszłości odnosiły sukcesy. Na takie spotkania łatwiej się motywuje zespół. Jakbyśmy my grali z super zespołem z Europy, też wyszlibyśmy zmotywowani i na luzie. Łatwiej jest, gdy nie jest się faworytem”.

Warto przypomnieć, że na jesień w Bydgoszczy padł wynik 3:1 dla gospodarzy. Była to pierwsza ligowa porażka „Białej Gwiazdy” w aktualnie trwającym sezonie.

Jednak szkoleniowiec nie traktuje tego meczu jako okazję do rewanżu: „Nie lubię się mścić i rewanżować. Myślę, że nas powinny interesować punkty i dobra gra. Chcę, żeby moi zawodnicy prezentowali się coraz lepiej, bo zbliża się końcówka sezonu."

Dzięki remisowi w Warszawie Wisła podejdzie do meczu bardzo podbudowana.

„Taki remis daje dużo wiary drużynie, ale myślę, że wszystko zaczęło się już rodzić w czerwcu. Ci zawodnicy, którzy wcześniej byli kontuzjowani albo nie grali w pierwszym składzie, pozbierali się i resztę pociągnęli za sobą. Widać, że jest to teraz prawdziwy zespół” zakończył.

Początek meczu o 20.30.


Źródło: wislalive.pl

Mecz jakiego nie było. Wisła gra z Zawiszą

Przed nami mecz, jakiego jeszcze na Wiśle nie było. Nasza drużyna zagra w nim z bydgoskim Zawiszą, a na trybunach na pewno nie zjawi się... komplet widzów. Część jawnie zbojkotowała swój udział w tym spotkaniu, a inna zbojkotuje... bojkot. Jeszcze inni zjawią się na Reymonta tak jak zjawiają od lat, bo nie interesują ich utarczki między zwaśnionymi ludźmi. A najbardziej przykre w tym wszystkim jest to, że każda ze stron obrzuci się i tak błotem. Nawet mimo tego, że wszyscy mają Wisłę w sercu. I wielu wspomniane serce zaboli.

Piłkarze "Białej Gwiazdy" grają w bieżącym sezonie... ponad stan. Nie oszukujmy się. Wielu ekspertów z niekłamaną satysfakcją wieszczyło Franciszkowi Smudzie i jego ekipie degradację. Przy ulicy Kałuży cieszono się z kolei, że wreszcie to "Pasy" będą w tabeli przed Wisłą...

Jak się natomiast okazało, ani nie walczymy o pozostanie w lidze, ani nasz lokalny rywal nie jest "nad nami". Niestety aktualny konflikt kładzie się cieniem na ostatnie wyniki piłkarzy, którzy wciąż mają szansę... nawet na włączenie się do walki o mistrzostwo! I czegoś takiego jak konflikt naprawdę nie jest im potrzebny. Ani tym bardziej na niego nie zasłużyli. A jakby nie patrzeć - ucierpią na nim najbardziej!

Może więc Ci, którzy co rusz już błotem zdążyli się wiele razy obrzucić - a noszą szaliki w tych samych barwach - nad tym wszystkim się teraz głębiej zastanowią? I zamiast przerzucać się odpowiedzialnością oraz stwierdzeniami - kto się bardziej skompromitował, zaczną myśleć o tym, aby znów stanąć ramię w ramię. Zwyczajnie ponad to wszystko, co aktualnie się dzieje! A dzieje się zwyczajnie źle i chyba każdy kto naprawdę ma Wisłę w sercu - życzyłby sobie, aby ten nikomu niepotrzebny konflikt jak najszybciej się zakończył.

Przed i zapewne zaraz po meczu z Zawiszą niestety tak się nie stanie, bo też obydwie strony w swoich "okopach" zakopały się zbyt głęboko, co nie napawa optymizmem. A wszystko to - czy ktoś chce, czy nie - mamy nadzieję, że jednak nie wpłynie aż tak mocno na naszych piłkarzy. Czeka ich bowiem w piątkowy wieczór ciężkie zadanie. Z jednej strony trzeba się będzie bowiem przyzwyczaić do sytuacji, do której na Reymonta nie są przyzwyczajeni, a z drugiej staną naprzeciwko solidnie zmotywowanego rywala. Zawisza wie już bowiem jak smakuje wygrana z Wisłą, bo bydgoszczanie ograli nas jesienią na własnym stadionie (1-3) i po trzy punkty przyjadą też do Krakowa. A walczyć będą zaciekle, bo wciąż nie są pewni miejsca w "ósemce", a swój terminarz mają daleki od ideału.

Daleki od niego będzie też skład krakowskiej Wisły. Zabraknie bowiem pauzującego za czerwoną kartkę Arkadiusza Głowackiego, a obecność na murawie Michała Chrapka i Łukasza Garguły jest możliwa, ale tylko z konieczności. Zapowiada nam się więc trudne dla Wisły, ale piłkarsko ciekawe - choć inne niż wszystkie dotychczasowe - widowisko. A czy na nim będziesz, czy nie? Na to pytanie chyba najlepiej odpowiedzieć sobie we własnym sumieniu!


Dodał: Redakcja


Źródło: wislaportal.pl

Wziąć rewanż za jesień: Wisła - Zawisza

21. marca 2014,

W najbliższy piątek Wisła Kraków podejmie na własnym stadionie Zawiszę Bydgoszcz w ramach 27. kolejki T-Mobile Ekstraklasy . W jesiennym meczu to właśnie w Bydgoszczy Wiślacy znaleźli swojego pierwszego pogromcę, więc z pewnością będą chcieli zrewanżować się beniaminkowi ekstraklasy na własnym stadionie.


Relację tekstową z meczu Wisła - Zawisza znajdziesz tutaj >>

Wisła do meczu z Zawiszą przystąpi osłabiona. Za czerwoną kartkę obejrzaną w meczu z Legią pauzuje lider zespołu – Arkadiusz Głowacki. Wiadomo także, że dość mocno przemeblowana będzie druga linia. Wprawdzie Łukasz Garguła i Michał Chrapek znajdą się w meczowej osiemnastce, jednak pojawią się oni na boisku jedynie w razie potrzeby i na pewno nie od pierwszej minuty. Jest to pokłosie urazów, z którymi borykają się pomocnicy „Białej Gwiazdy”.

Dość poważnie przetrącony kręgosłup drużyny sprawi, że zapewne będziemy oglądali dużo akcji po skrzydłach, gdzie zagrają szybcy Donald Guerrier i Emmanuel Sarki. Pozytywną informacją jest za to powrót do składu Piotrka Brożka, który zluzuje na lewej obronie Dariusza Dudkę. Ten z kolei, wystąpi już na trzeciej pozycji w piątym meczu po powrocie do drużyny. Wraz z Ostoją Stjepanoviciem stworzy duet środkowych pomocników.

Piłkarze Zawiszy mają ostatnio napięty kalendarz. We wtorek odprawili z kwitkiem Górnika Zabrze w 1/4 finału Pucharu Polski, a już w piątek zawitają na Reymonta w Krakowie by zmierzyć się z 13-krotnym Mistrzem Polski.

Zawisza Bydgoszcz jak na beniaminka całkiem dzielnie radzi sobie w ligowych zmaganiach. Podopieczni Ryszarda Tarasiewicza znajdują się aktualnie na ósmej pozycji – ostatniej dającej prawo gry w grupie mistrzowskiej. Jest to z pewnością cel drużyny z Bydgoszczy, jak najbardziej realny do zrealizowania biorąc pod uwagę skład i grę Zawiszy.

W 2014 roku Zawisza dwa razy wygrywał, dwa razy przegrywał a przed tygodniem podzielił się punktami z Koroną Kielce. Drużyna Tarasiewicza gra ofensywny i ładny dla oka futbol, a w meczach z jego udziałem zazwyczaj nie brakuje bramek.

W drużynie bydgoskiego Zawiszy największą uwagę należy zwrócić na Michała Masłowskiego, który kreuje grę ale i strzela sporo bramek. Boczni obrońcy będą musieli dobrze przypilnować Luisa Carlosa, dynamicznego skrzydłowego rodem z Brazylii. Największą stratą dla bydgoszczan jest oczywiście brak Heralda Goulona. Potężnie zbudowany zawodnik musiał poddać się operacji pleców i zakończył swój sezon.

Wisła po heroicznym boju w Warszawie, zakończonym zwycięskim remisem oprócz jednego punktu zyskała coś więcej – pewność siebie. O tym, czy tej pewności wystarczy także w momencie, gdy brakuje trzech jakże kluczowych zawodników, przekonamy się już w piątkowy wieczór.

Spotkanie poprowadzi pan Marcin Borski z Warszawy.

Transmisja meczu w Canal+Sport. Początek meczu o 20.30.


wislakrakow.com

(sum91)


Źródło: wislakrakow.com

Zbudujmy twierdzę od nowa

Data publikacji: 21-03-2014 08:38


Po krótkiej przerwie, w czasie której Biała Gwiazda gościła w Warszawie, T-Mobile Ekstraklasa wraca na stadion przy ulicy Reymonta. Już za parę godzin drużyna krakowskiej Wisły zmierzy się z tegorocznym beniaminkiem- Zawiszą Bydgoszcz. Dzisiejszy mecz zapowiada się niezwykle ciekawie, gdyż wiślacy mają do wyrównania rachunki za jesienną porażkę 1:3.

Dla obu zespołów będzie to dopiero 28 spotkanie w historii, a 24 na poziomie Ekstraklasy. Pierwszy raz jedenastki Wisły i Zawiszy stanęły naprzeciw siebie 16 listopada 1952 roku. Spotkanie rozgrywane w ramach 1/8 Pucharu Polski 2:1 wygrali goście z Krakowa po bramkach Stanisława Flanka i Józefa Kohuta. Obie drużyny mierzyły się jeszcze w meczach o Mistrzostwo Polski i Mistrzostwo II ligi.

Właśnie w najwyższej klasie rozgrywkowej Biała Gwiazda spotykała się z bydgoskim Zawiszą najczęściej. W 23 dotychczasowych meczach krakowianie zwyciężyli dwanaście razy, a w sześciu musieli uznać wyższość rywala. Pięć potyczek zakończonych zostało remisem.

Korzystnie dla Wisły prezentuje się również bilans spotkań rozgrywanych na stadionie przy ulicy Reymonta. Biała Gwiazda nigdy nie przegrała z Zawiszą przed własną publicznością. Z 11 spotkań rozegranych w Krakowie wiślacy wygrali 10, a jedno zremisowali. Bilans bramkowy wszystkich meczów rozegranych w najwyższej polskiej klasie rozgrywkowej również jest lepszy dla Wisły. Biała Gwiazda zdołała strzelić Zawiszy 57 bramek, tracąc ich przy tym 28.

Najwyższe zwycięstwo, jakie Wisła Kraków odniosła nad Zawiszą Bydgoszcz, miało miejsce 26 września 1992 roku. Pierwszą bramkę w tym spotkaniu za sprawą Tomasza Łyskawy zdobyli nasi dzisiejsi goście. Jednak nim obie drużyny zeszły do szatni na przerwę, Wisła prowadziła już 4:1. Bramki dla Białej Gwiazdy strzelali wtedy tacy piłkarze jak: Zdzisław Janik, Dariusz Marzec, Paweł Gościniak i Zbigniew Świętek. W drugiej połowie po jednej bramce dołożyli jeszcze Janik i Gościniak, i gospodarze zwyciężyli pewnie 6:1.

Zespół Zawiszy był pierwszym, który zdołał pokonać Wisłę w tym sezonie. W meczu rozegranym w ramach 12. kolejki T-Mobile Ekstraklasy, 19 października 2013 roku, wiślacy przegrali z bydgoszczanami na ich stadionie 1:3. Bramkę dla Wisły w pierwszej połowie zdobył Łukasz Garguła. W drugiej jednak gospodarze odpowiedzieli trzema trafieniami, których autorami byli: Goulon, Masłowski i Luis Carlos. Obie drużyny kończyły mecz w „dziesiątkę”. Najpierw w 58. minucie za dwie żółte kartki boisko opuścić musiał Bunoza, a w końcówce spotkania z tego samego powodu z placu gry zszedł Masłowski.

W poprzedniej kolejce Wisła zmierzyła się na wyjeździe z Legią Warszawa. Mimo gry w osłabieniu wiślacy potrafili odmienić przebieg spotkania i zremisowali 2:2. Punkt zdobyty w stolicy pozwolił naszemu zespołowi powrócić na pozycję wicelidera. Zawisza w poprzedniej kolejce również zremisował 1:1 z Koroną w Kielcach i z 36 punktami na koncie zajmuje 8. miejsce w tabeli.

Dwa tygodnie temu, po porażce z Ruchem Chorzów 0:1, Wisła straciła miano niepokonanej na własnym stadionie. Twierdza Reymonta została lekko naruszona, ale nic straconego, bo od dzisiejszego meczu można zacząć ją budować na nowo.

Początek spotkania pomiędzy Wisłą i Zawiszą o godz. 20.30!

MH

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Tak gra Zawisza

Data publikacji: 21-03-2014 12:35


Po niecodziennym come-backu w meczu przeciwko Legii Warszawa wracamy do domu. Dziś o godz. 20.30 czeka nas mecz z Zawiszą Bydgoszcz, a więc z drużyną zajmującą ostatnie - ósme miejsce w mistrzowskiej grupie.


Zawisza walczy również na froncie Pucharu Polski, drużyna wygrała u siebie z Górnikiem Zabrze we wtorek 2-1 w pierwszym ćwierćfinałowym spotkaniu. Jak wpłynie to na formę zespołu w meczu z Wisłą? Zapraszamy do analizy najbliższego rywala.

Bramka: Niespodzianki tutaj nie będzie. Podstawowym zawodnikiem jest Wojciech Kaczmarek, dla którego dekadę temu Wisła była pierwszym klubem, swoich sił próbował także po drugiej stronie Błoń. W tym sezonie Kaczmarek opuścił jak dotąd jedno spotkanie, właśnie w Pucharze Polski. Jeśli chodzi o rozgrywki ligowe, to zachował czyste konto w sześciu meczach. Bramkarz Zawiszy jest jednym z wyższych w lidze, mając dwa metry wzrostu, zyskuje przewagę przy większości dośrodkowań w pole karne.

Obrona: Porównując zestawienia Zawiszy w meczu ekstraklasowym przeciwko Koronie Kielce oraz w pucharowym przeciwko zabrzanom, można przypuszczać, że trener Ryszard Tarasiewicz nie dokona zbyt wielu zmian. Na lewej stronie linii defensywy zobaczymy Sebastiana Ziajkę, który zdobył wyrównującego gola w meczu w Kielcach. W środku parę stoperów powinni stworzyć: Andre Perreira (Micael) oraz Łukasz Nawotczyński. Nieznane są przyczyny opuszczenia murawy przez Portugalczyka w przerwie meczu w Kielcach. Jednak skoro nie ma informacji o kontuzji, jesteśmy skłonni umieścić go w naszej jedenastce. Po nieobecności w dwóch meczach do drużyny powrócił kapitan Łukasz Skrzyński i zmienił innego stopera Pawła Strąka podczas pucharowej potyczki. Jak widać, trener Tarasiewicz ma kilka możliwości ustawienia środka obrony, ale my zostajemy przy parze Micael - Nawotczyński. Defensywę uzupełni na prawej stronie obrony - Igor Lewczuk.

Pomoc: Trener Tarasiewicz stracił ważne ogniwo w swoim systemie gry, w którym występują dwaj środkowi pomocnicy. Tym zawodnikiem jest Herold Goulon, zdobywca jednej z bramek w jesiennym pojedynku pomiędzy naszymi drużynami. Łącznik pomiędzy defensywą a ofensywą przeszedł operację kręgosłupa, więc zapewne do końca sezonu nie zobaczymy go w barwach Zawiszy. W związku z jego brakiem jako para cofniętych pomocników wystąpią: Kamil Drygas i Sebastian Dudek. W meczu w Kielcach trener posłał od pierwszej minuty dwóch lewonożnych zawodników występujących na skrzydłach u trenera bydgoszczan, a więc Wahana Geworgyana oraz Luisa Carlosa. Natomiast w meczu u siebie trener dał szansę, będącemu ostatnio zmiennikiem, Jakubowi Wójcickiemu oraz Piotrowi Petaszowi. My zostaniemy przy wariancie ekstraklasowym, umieszczając Geworgyana na prawej flance. Kreatorem gry ofensywnej jest bez wątpienia najlepszy strzelec zespołu z ośmioma zdobytymi bramkami - Michał Masłowski, który będzie ustawiony za plecami napastnika.

Atak: W ataku zagra szukający swojego ósmego trafienia w rozgrywkach Ekstraklasy drugi strzelec zespołu - Bernardo Vasconcelos. W odwodzie trenerowi Tarasiewiczowi pozostają: debiutant z Portugalii - Alvarinho oraz Paweł Abbott lub Paweł Wojciechowski.

Łukasz Stupka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

Druga domowa porażka. Wisła - Zawisza 0-1

Przez prawie godzinę meczu Wisły z Zawiszą - to "Biała Gwiazda" przeważała, ale nie potrafiła znaleźć recepty na zdobycie gola. Po jednej z kontr bramkę zdobyli natomiast goście, co sprawiło, że przegrywamy drugi mecz z rzędu na własnym stadionie! Wisła - Zawisza 0-1.

Spotkanie, które część kibiców zbojkotowało, długo dla obydwu drużyn wchodziło we właściwy rytm, choć na szczęście po 12 minutach sygnał do ataku dał wiślakom Semir Štilić. Bośniak uderzył na bramkę gości, ale strzegący jej Wojciech Kaczmarek nie miał problemów z obroną tej próby. Piłkarze Zawiszy poradzili też sobie z ładną wrzutką, w minucie 15., Emmanuela Sarkiego. Gdyby bowiem nie interwencja obrońcy - na piłkę czaił się już Paweł Brożek. Wiślacy zagrozili też gościom po stałym fragmencie gry. W 17. minucie ładnie z rzutu rożnego wrzucił Ostoja Stjepanović i w piątce bydgoszczan mocno się zakotłowało, ale mieliśmy z tego tylko kolejny rzut rożny.

Wisła przeważała, była częściej przy piłce, ale brakowało jednak tego "czegoś". Tak jak i niewiele zabrakło do szczęścia w 28. minucie Wilde-Donaldowi Guerrierowi, który wyszedł w swoim stylu do dośrodkowania Łukasza Burligi, ale jego uderzenie głową poleciało jednak nad bramką. Do niej piłka wpadła w minucie 33. I to do wiślackiej... Do siatki po jednej z nielicznych kontr bydgoszczan trafił bowiem Vahan Gevorgyan, ale zrobił to będąc na pozycji spalonej, więc sędzia gola nie uznał. Zagotowało się jednak w związku z tym przy ławce Zawiszy. Do tego stopnia, że trener Ryszard Tarasiewicz wszedł nawet na boisko, i po chwili mecz musiał oglądać z trybun.

Na murawie zaś już do końca I połowy przeważali wiślacy, ale bramki nie padły. Odnotować trzeba jednak kombinacyjnie rozegrany rzut wolny, po którym Dariusz Dudka trafił w obrońcę, co dało nam tylko kolejny rzut rożny. W 43. minucie Wisła przeprowadziła natomiast bodajże najładniejszą akcję I połowy. Štilić zgrał do "Brozia", a ten uderzył nieznacznie obok słupka! Zaraz potem znów mocno zakotłowało się pod bramką Zawiszy, ale skończyło się jedynie na strzale Guerriera, który został zablokowany. Gościom udało się wprawdzie jeszcze przenieść w końcówce I połowy piłkę pod wiślacką bramkę, ale poza wywalczeniem rzutu rożnego - nie zdziałali nic i po 45 minutach było 0-0.

Na II połowę obydwa zespoły wyszły bez zmian, a na akcję wiślaków czekaliśmy krótko, bo tylko do 49. minuty. Ładnie ruszył Burliga, ale mimo dogrania do Štilicia - temu nie udało się oddać strzału. Wiślacy wyszli też zaraz potem z groźną kontrą, w której Kamil Drygas sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Gordana Bunozę, ale sędzia Marcin Borski nie zareagował. Gdyby odgwizdał przewinienie - musiałby pokazać pomocnikowi gości drugą żółtą kartkę…

Wisła grała jednak nadal ofensywnie, ale dwie kolejne akcje znów zepsuliśmy. Najpierw Brozio źle odegrał bowiem do Štilicia, a za chwilę było podobnie, choć zmienił się podający. To Štilić zbyt mocno poszukał Pawła. W 56. minucie pod bramką gości ponownie zrobiło się groźnie. Štilić posłał kąśliwą piłkę i niewiele zabrakło nam do szczęścia, bo zapachniało "samobójem". Piłka minęła jednak dłuższy słupek i mieliśmy tylko kolejny rzut rożny.

Jakby nie patrzeć - Wisła mocno w tym fragmencie meczu przycisnęła Zawiszę, ale brakowało nam wykończenia. Tak jak w 59. minucie, kiedy wiślacy chcieli zagrać aż nazbyt kombinacyjnie i podanie Štilicia wybił obrońca. Albo gdy chwilę wcześniej Bośniak zamiast strzelać - podawał.

W 67. minucie wydawało się już jednak, że wszystko było tak jak należy. Na czystą pozycję, po ładnej "klepce", wyszedł "Brozio", ale został zablokowany. I coś co od początku nie udawało się Wiśle… niestety udało się gościom! Po jednej z nielicznych kontr wiślacy nie upilnowali Jorge Kadú, a ten po podaniu Michała Masłowskiego uderzył z pierwszej piłki "po długim" i przegrywaliśmy 0-1! Gol tak naprawdę kompletnie z niczego!

Po stracie bramki - szybko zareagował trener Franciszek Smuda, wpuszczając na boisko narzekających na urazy - Łukasza Gargułę oraz Michała Chrapka. Tyle tylko, że wiślakom od straty gola gra już kompletnie przestała się układać. A i goście "kradli czas". Choć trudno się temu dziwić.

Na dobrą akcję Wisły czekaliśmy zresztą aż do 85. minuty. I choć Sarki dobrze uderzył "po długim", to tym razem po rękach bramkarza - mieliśmy znów jedynie rzut rożny. Nawet tego nie było natomiast po nieudanej próbie Chrapka, już z 89. minuty. Piłka po jego uderzeniu poleciała bowiem nad bramką.

Ostatecznie wiślacy, mimo sporej dziś liczby okazji, nie znaleźli sposobu na zdobycie choćby jednego gola i ekipie z Bydgoszczy swoją indolencją sprezentowali komplet punktów. Nieczęsto zdarza się bowiem, by zespół grał słabo, momentami w antyfutbol, zrobił jedną dobrą akcję i wygrał. A taki prezent dostał właśnie dziś w Krakowie Zawisza.

Dodał: Redakcja


Źródło: wislaportal.pl

Wisła - Zawisza 0:1

21. marca 2014,

Niewiele zostało z niezdobytej jesienią wiślackiej twierdzy. Zawisza Bydgoszcz jako drugi zespół z rzędu znalazł sposób na podopiecznych Franciszka Smudy przy Reymonta.


Mimo przewagi w sytuacjach bramkowych Wisła uległa bydgoszczanom 0:1 po bramce rezerwowego Jorge'a Kadu w drugiej połowie meczu.


Wisła rozegrała lepszy mecz niż dwa tygodnie wcześniej przeciwko Ruchowi Chorzów. Wystarczy spojrzeć na statystyki: 20 oddanych strzałów (Zawisza: 8), 14 rzutów rożnych (tylko 1 rywala), 35 dośrodkowań z gry przy zaledwie 5 centr przeciwników. Posiadanie piłki również znacznie wyższe, choć ta statystyka w ostatnim czasie rzadko przekłada się na korzystny wynik, przynajmniej w rodzimej ekstraklasie.

Gra Wisły, choć poprawna, zawierała jednak trzy poważne mankamenty. Po pierwsze: słabe "wejście w mecz". Gospodarze nie potrafili zdominować rywala, zepchnąć do bardziej rozpaczliwej defensywy i zmusić do poważniejszego błędu. Brakło elementu szaleństwa, pójścia na całość.

Po drugie: przewaga Wisły wynikała w dużej mierze z taktyki obranej przez Zawiszę, który często grał na sześciu obrońców z dwoma defensywnymi pomocnikami ustawionymi niemal w linii z kolegami z obrony. Innymi słowy, Wisła grała tak, jak Zawisza chciał, pozostawiając przy okazji sporo miejsca na własnej połowie. Inna rzecz, że goście z Bydgoszczy kontrowali niezwykle rzadko.

I wreszcie trzeci mankament, decydujący o końcowym wyniku: kompletny brak dokładności w pobliżu bramki przeciwnika. Ciągle czegoś brakowało: albo lepszej decyzji by zamiast strzału podać a zamiast podania strzelić, a to precyzji podania, wreszcie trochę szczęścia przy strzale. To powodowało, że Wisła nie stworzyła sobie stuprocentowej sytuacji bramkowej: owszem kilkukrotnie było groźnie pod bramką bydgoszczan, ale zawsze czegoś zabrakło. Koniec końców to Wojciech Kaczmarek w bramce Zawiszy zdołał zachować czyste konto, zaś Michał Miśkiewicz został pokonany przez kompletnie odpuszczonego rezerwowego Jorge'a Kadu.

Na plus należy zaliczyć kilka naprawdę klasowych zagrań Semira Stilicia. Właśnie on dał sygnał do ataku w 12 minucie, gdy uderzył mierząc w kierunku bliższego słupka, lecz bramkarz Zawiszy wyłapał piłkę. Pięć minut później jeden z obrońców Zawiszy zablokował strzał "półprzewrotką" Michała Nalepy oddaną w dużym tłumie. W 29 minucie głową po przerzucie na drugą stronę pola karnego od Sarkiego strzał oddał Guerrier - nad bramką.

W 33 minucie piłka trafiła do bramki Wisły po strzale Geworgiana ze spalonego. Decyzja sędziego jak najbardziej słuszna, lecz w momencie podania Ziajki do napastnika Zawiszy był on faulowany przez wchodzącego nakładką Sarkiego. Zirytowany taką decyzją trener Tarasiewicz zbyt zdecydowanie protestował i został przez Marcina Borskiego odesłany na trybuny. Sędzia z Warszawy pomógł z nawiązką jednak oddał bydgoszczanom ten błąd, popełniając dwa kolejne na niekorzyść Wisły: trzy minuty po wspomnianej sytuacji puścił faul na Stiliciu tuż przed polem karnym, zaś w 50 minucie nie dostrzegł taktycznego faulu Drygasa na Bunozie, po którym zawodnik Zawiszy powinien opuścić boisko (moment wcześniej otrzymał pierwszą żółtą kartkę).

Wracając jeszcze do pierwszej połowy, w ostatnich jej pięciu minutach Wisła mogła pokusić się o zdobycie prowadzenia. W 40 minucie po rozegraniu rzutu wolnego z dystansu huknął Dudka. Piłka minęła bramkę Zawiszy, gdyż wcześniej musnęła jednego z zawodników w murze. Trzy minuty później Stjepanović zagrał do Stilicia, ten na linię pola karnego do Brożka, który ładnym balansem wyszedł na pozycję strzelecką, ale uderzył obok bramki. W 45 minucie zablokowany został strzał Guerriera.

Drugą połowę wiślacy rozpoczęli z większą werwą, co z jednej strony wyglądało przyjemnie, ale nie przekładało się na precyzję i wyrachowanie w polu karnym. W 49 minucie Burliga podał do Stilicia, ten dobrze się obrócił, ale oddał strzał nieczysty i przyblokowany. Pięć minut później Brożek wymienił piłkę ze Stiliciem, Bośniak zbyt mocno jednak odegrał do wychodzącego na pozycję napastnika i piłkę przechwycił Kaczmarek. Dalej bez powodzenia strzelali Brożek i Nalepa.

O wyniku meczu zadecydowała 67 minuta. Wisła nie wykorzystała swojej koronkowej akcji i kilku podań, z których ostatnie posłał Stilić do Brożka. Napastnik Wisły był już przed bramkarzem Zawiszy, próbował uderzyć z powietrza, ale piłkę w ostatniej chwili zablokował Ziajka. Po tej akcji Wisła przejęła piłkę, ale szybko ją straciła. Masłowski znalazł się na 22 metrze i precyzyjnym podaniem obsłużył wprowadzonego chwilę wcześniej Jorge'a Kadu, który przyłożył nogę do piłki wewnętrzną częścią stopy, skutecznie uderzając po długim rogu. Nie upilnowali go ani Bunoza, ani zbyt wolno powracający Piotr Brożek.

Zareagował trener Smuda wprowadzając na boisko rzadko trenujących w tym tygodniu Gargułe i Chrapka. Przez moment Wisła zepchnęła Zawiszę do obrony, ale nadal brakowało precyzji w atakach. W 72 minucie Piotr Brożek centrował, lecz jego brat Paweł nie zdołał oddać kontrolowanego strzału głową na skutek interwencji Ziajki. Nożycami dobijał jeszcze Sarki, lecz nie było tam miejsca, by piłka znalazła drogę do bramki. W końcówce Nigeryjczyk uderzał jeszcze raz, po ziemi, ale obronił Kaczmarek, a po chwili trzeci rezerwowy - Michał Szewczyk - oddał niecelny strzał z 15 metrów po podaniu Burligi.

Wisła przegrała na wiosnę po raz drugi na własnym stadionie i na dziś wygląda na drużynę, która odcina kupony po dobrej rundzie jesiennej. Niestety, strata do lidera zaczyna rosnąć, a jeśli drużyna nadal będzie tak niefrasobliwie tracić punkty, będzie jej ciężko powalczyć o coś więcej niż miejsce w pierwszej ósemce.

Wisła Kraków - Zawisza Bydgoszcz 0:1 (0:0)

0:1 Jorge Kadu 67 min

Żółta kartka: Piotr Brożek, Michał Szewczyk - Drygas, Alvarinho, Geworgian

Wisła: Michał Miśkiewicz - Łukasz Burliga, Michał Nalepa, Gordan Bunoza, Piotr Brożek - Emmanuel Sarki (85 min - Michał Szewczyk), Dariusz Dudka (70 min - Michał Chrapek), Semir Stilić, Ostoja Stjepanović, Donald Guerrier (70 min - Łukasz Garguła) - Paweł Brożek

Zawisza: Wojciech Kaczmarek - Igor Lewczuk, Andre Pereira, Łukasz Nawotczyński, Sebastian Ziajka - Jakub Wójcicki (64 min - Alvarinho), Hermes, Michał Masłowski, Kamil Drygas, Paweł Wojciechowski (57 min - Jorge Kadu) - Wahan Geworgian (90 min - Piotr Petasz).

Sędzia: M. Borski (Warszawa)

Widzów: 7410

Sprzedanych wejściówek: 10 793


wislakrakow.com

(redakcja)

Wisła lepsza, ale przegrywa

Data publikacji: 21-03-2014 22:28


Podopieczni Franciszka Smudy chcieli zrehabilitować się za ostatnią porażkę przed własną publicznością z Ruchem Chorzów. Niestety nie udało się to. Zawisza Bydgoszcz przeprowadziła jedną akcję w meczu, z której zdobyła decydującego gola.

Pierwszej ciekawej sytuacji doczekaliśmy się dopiero w 12. minucie, kiedy Burliga podał do Stilicia, a Bośniak pobiegł wzdłuż linii pola karnego i oddał strzał z „szesnastki”. Kaczmarek z problemami, ale złapał futbolówkę. Chwilę później Stilić podawał do Guerrier’a, ale skrzydłowy Wisły nie zdążył do piłki. Po kwadransie Biała Gwiazda znowu stworzyła groźną sytuację. Sarki dośrodkował z prawej strony do Pawła Brożka. Niestety „Brozio” został uprzedzony przez defensora gości.


W 17. minucie Stjepanović z rzutu wolnego uderzył na światło bramki Kaczmarka. Dobijał z przewrotki Nalepa, ale z linii wybił ją jeden z zawodników Zawiszy. Cztery minuty później Stilić zagrał piętą do Piotra Brożka, ten minął Nawotczyńskiego, lecz w ostatniej chwili wybito mu piłkę spod nóg. W 29. minucie Burliga dośrodkował na głowę Guerrier’a, jednak ten niestety oddał niecelny strzał.

Po pół godziny gry można było śmiało powiedzieć, że to Biała Gwiazda jest lepszym zespołem i zależy jej na zdobyciu bramki. Do pełni szczęścia podopiecznym Franciszka Smudy brakowało tylko, albo aż zdobycia pierwszego gola.

W 39. minucie spotkania Dudka próbował powtórzyć wyczyn Stilicia z ostatniego meczu w Warszawie. Piłka po jego uderzeniu o niewiele minęła słupek bramki strzeżonej przez Kaczmarka. Pod koniec pierwszej połowy obie drużyny stworzyły ciekawe okazje. Najpierw Wójcickiego wyprzedził Miśkiewicz, a potem Paweł Brożek zza linii 16 metrów strzelał minimalnie niecelnie. W doliczonym czasie gry Guerrier dwukrotnie potężnie uderzył na bramkę, ale został w obu sytuacjach zablokowany.

W 48. minucie dobrze zapowiadającą się akcję Wisły przerwał Drygas. Za faul na Sarkim otrzymał żółtą kartkę. Po chwili Sarki podał piętą do Burligi, obrońca Białej Gwiazdy wbiegł w pole karne, ale po serii przypadkowych odbić piłki, ta znalazła się w rękach Kaczmarka. Nie minęła minuta i Stilić podał do wybiegającego sam na sam Bunozy. Stoper Wisły został zatrzymany przez Nawotczyńskiego. Sędzia stwierdził, że defensor Zawiszy nie popełnił przewinienia.

Ataki zespołu z R22 nie ustawały. Stjepanović sprytnie przerzucił piłkę nad zawodnikiem gości i zagrał do „Brozia”. Niestety snajper Wisły bardzo niecelnie podał do Stilicia, który wychodził na czystą pozycję. W 54. minucie Stilić omal nie zaliczył asysty przy bramce Pawła Brożka. Niestety podanie Bośniaka było trochę za silne. Z upływem czasu Zawisza był w coraz większych tarapatach. Niewiele zabrakło, a Nawotczyński umieściłby piłkę w siatce własnej bramki.

W 58. minucie Burliga podał do znajdującego się na linii pola karnego Stilicia. Niestety pomocnik Wisły zamiast strzelać zdecydował się na podanie, które w dodatku było niecelne. Moment później akcja dwójkowa Stilić-Paweł Brożek i zabrakło niewiele, aby ten ostatni znalazł się w sytuacji sam na sam z Kaczmarkiem.

Biała Gwiazda kolejną okazję stworzyła sobie po godzinie gry. Po podaniu z rzutu wolnego centymetrów do oddania strzału główką zabrakło Dudce i Bunozie. W 64. minucie najpierw świetnym odbiorem, potem dryblingiem wykazał się Nalepa. Do pełni szczęścia zabrakło celnego uderzenia. 120 sekund później znowu akcja Stlicia z „Broziem”. Tym razem Ziajka zablokował napastnika Wisły. Niewykorzystane sytuacje się mszczą, co pokazała 68. minuta. Kadu dostał podanie i z kąta trafił w okienko bramki strzeżonej przez Miśkiewicza.

W 71. minucie po nieudanej główce Pawła Brożka strzału przewrotką próbował Sarki. Niestety pomocnik Białej Gwiazdy nie trafił w światło bramki. Ostatni kwadrans meczu przebiegał pod dyktando Wisły. W 85. minucie Sarki uderzył z ostrego kąta. Również tym razem Kaczmarek nie dał się pokonać. Minutę później Burliga podał do będącego w dogodnej pozycji Szewczyka. „Szewa” strzelił jednak wysoko nad poprzeczką. Minutę przed końcem regulaminowego czasu gry klarowną sytuację miał Chrapek. Piłka po jego strzale przeleciała nad bramką Kaczmarka. W doliczonym czasie gry z rzutu wolnego strzelał Stjepanović. Futbolówka uderzona przez Macedończyka poszybowała w sam środek bramki gości.

Wisła Kraków – Zawisza Bydgoszcz 0:1 (0:0)

0:1 Kadu 68’

Wisła Kraków: Miśkiewicz- Burliga, Nalepa, Bunoza, Piotr Brożek- Stjepanović, Dudka (70’ Chrapek)- Sarki (85’ Szewczyk), Stilić, Guerrier (70’ Garguła)- Paweł Brożek

Zawisza Bydgoszcz: Kaczmarek- Lewczuk, Andre Pereira, Nawotczyński, Ziajka- Hermes, Drygas- Wójcicki (64’ Alvaro), Masłowski, Wojciechowski (57’ Kadu)- Gevorgyan (90' Petasz)

Żółte kartki: Szewczyk (Wisła) Drygas, Gevorgyan (Zawisza)

Sędziował: Marcin Borski

Widzów: 7410

W. Cieśla

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Minuta po minucie

Zapraszamy na relację "na żywo" ze spotkania 27. kolejki T-Mobile Ekstraklasy, w którym Wisła zmierzy się u siebie z Zawiszą Bydgoszcz.

Przeciwko Zawiszy nie zagra pauzujący za czerwoną kartkę Arkadiusz Głowacki.

W pierwszym spotkaniu obu drużyn lepszy okazał się Zawisza, który wygrał u siebie 3:1.

Poznaliśmy wyjściowy skład na dzisiejsze spotkanie. Zgodnie z zapowiedziami zabrakło w nim Michała Chrapka i Łukasza Garguły.

Na ławce rezerwowych zasiądą: Bieszczad - Burdenski,Chrapek, Garguła, Klarić, Szewczyk i Uryga.

Poznaliśmy również skład Zawiszy. Brakuje w nim między innymi Sebastiana Dudka, Luisa Carlosa i Bernando Vasconcelosa.

W składzie Zawiszy jest jeden były zawodnik Wisły - Łukasz Nawotczyński. W barwach Wisły rozegrał dziewięć spotkań na boiskach Ekstraklasy.

Piłkarze obu zespołów wychodzą na boisko.

  • 1' Gramy! Zawisza rozpoczął spotkanie.
  • 3' Frekwencja na wejście obu drużyn:
  • 5' Na boisko na razie nie dzieje się nic ciekawego.
  • 6' Groźne zderzenie Ziajki z Sarkim. Pomocnik Wisły mocno ucierpiał, ale powinien za kilka chwil wrócić na boisko.
  • 9' Gra toczy się głównie w środkowej strefie boiska. Na razie nie oglądaliśmy ani jednego strzału.
  • 11' Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, do piłki w polu karnym doszedł Nawotczyński, ale głową uderzył niecelnie.
  • 12' Celne uderzenie Stilicia sprzed pola karnego, ale Kaczmarek pewnie interweniuje.
  • 13' Masłowski zdecydował się na uderzenie z dystansu, ale piłka przechodzi daleko od bramki.
  • 14' Stilić próbował uruchomić Guerriera, ale podanie było za mocne i piłkę poza linię końcową odprowadził Kaczmarek.
  • 15' Nawotczyński w ostatniej chwili przeciął adresowane do Pawła Brożka dośrodkowanie Sarkiego.
  • 17' Zakotłowało się pod bramką Zawiszy po dośrodkowaniu Stjepanovicia z rzutu rożnego. Niewiele brakowało, a piłka wylądowałaby w siatce.
  • 23' Gra się wyrównała. Wisła na razie bardzo dobrze broni dostępu do własnej bramki.
  • 27' Wisła ponownie zaatakowała, dwa dośrodkowania w pole karne, które jednak nie dochodzą do adresatów.
  • 29' Po dośrodkowaniu Burligi, do piłki w polu karnym doszedł Guerrier, ale główkował nad poprzeczką.
  • 31' Zblokowany strzał Stjepanovicia zza pola karnego, będzie rzut rożny.
  • 32' Groźne dośrodkowanie z rzutu rożnego, Dudka przedłużył zagranie, ale Burliga zagarniał już piłkę zza linii końcowej.
  • 33' Piłka ląduje w bramce Wisły po strzale Geworgiana, ale gol nie zostaje uznany. Zawodnik Zawiszy był na spalonym.
  • 34' Sędzia Marcin Borski odesłał trenera Zawiszy Ryszarda Tarasiewicza na trybuny.
  • 39' Mocne uderzenie Dudki z rzutu wolnego z około 30 metrów. Piłka po rykoszecie minęła bramkę.
  • 42' Miśkiewicz przytomnie interweniuje poza polem karny, ubiegając szarżującego Wójcickiego.
  • 42' Bardzo dobra interwencja Nalepy w defensywie.
  • 43' Aj, aj. Paweł Brożek świetnie obrócił się z piłką przed polem karnym, ale następnie z 17 metrów uderzył tuż obok słupka.
  • 45' Kolejna okazja dla Wisły, ale uderzenie Guerriera zablokowane.

Koniec I połowy.

  • 46' Druga połowa rozpoczęta przez Wisłę.
  • 47' Dośrodkowanie Stilicia z rzutu rożnego, ale goście zdołali wybić piłkę.
  • 49' Stilić opanował piłkę w polu karnym, ale nieczysto uderzył. Było jeszcze zamieszanie pod bramką, ale piłkę ostatecznie chwycił Kaczmarek.
  • 50' Wybiegający na czystą pozycję Bunoza pada w starciu z rywalem, ale sędzia nakazuje grać dalej. Powtórki pokazały, że Bośniak był faulowany przez Drygasa, który powinien w tej sytuacji otrzymać drugą żółtą kartkę.
  • 52' Paweł Brożek niedokładnie zagrywał z powietrza do Stilicia. Mogło być groźnie.
  • 54' Dwójkowa akcja Pawła Brożka ze Stiliciem, ale prostopadłe podanie drugiego z nich nieco za mocne.
  • 55' Wisła cały czas atakuje. Zawisza zepchnięty do defensywy.
  • 55' Kaczmarek łapie piłkę po dośrodkowaniu Stjepanovicia z rzutu rożnego.
  • 56' I ponownie gorąco pod bramką Wisły. Po zagraniu Stilicia, niewiele brakowało, a piłkę do własnej bramki wpakowałby Nawotczyński.
  • 56' Po dośrodkowaniu Stilicia z rzutu rożnego niecelnie głową uderzał Bunoza.
  • 57' Zmiana w zespole Zawiszy. Kadu wchodzi za Wojciechowskiego.
  • 58' Zawisza nie potrafi wyjść z własnej połowy. Wisła dominuje na boisku.
  • 59' Ofiarnie w polu karnym Zawiszy interweniuje Nawotczyński, który przerywa składną akcję Wisły.
  • 59' Odpowiedź Zawiszy, ale uderzenie Lewczuka z dystansu bardzo niecelne.
  • 61' Dobre dośrodkowanie Stjepanovicia z rzutu wolnego, ale żaden z wiślaków nie sięgnął piłki.
  • 63' Paweł Brożek zdecydował się na uderzenie zza pola karnego, ale strzał był zupełnie nieudany.
  • 64' Indywidualna akcja Nalepy, który odebrał piłkę na połowie rywala, pociągnął kilkanaście metrów, a następnie uderzył z dystansu. Piłka minęła bramkę Zawiszy.
  • 65' Druga zmiana w zespole Zawiszy. Alvarinho wchodzi za Wójcickiego.
  • 67' Kolejne dobre podanie Stilicia do Pawła Brożka, ale ten zablokowany przez Ziajkę.
  • 68' Gol dla Zawiszy. Po podaniu Masłowskiego, piłka trafiła po prawej strony pola karnego do Kadu, a ten mocny strzałem w długi róg nie dał szans Miśkiewiczowi.
  • 70' Dwie zmiany w Wiśle. Na boisko wchodzą Garguła i Chrapek, opuszczają je Guerrier i Dudka.
  • 71' Sarki zdecydował się na uderzenie z około 35 metrów. Piłka poszybowała wysoko nad poprzeczką.
  • 72' Sarki próbował efektownego uderzenia nożycami, efekt bardzo słaby.
  • 73' A teraz bardzo niecelny strzał Nalepy z dystansu.
  • 76' 7410 - frekwencja na dzisiejszym meczu.
  • 79' Żółta kartka dla Piotr Brożka. Piąta w sezonie.
  • 84' Sprzedanych wejściówek: 10 793. Widzów: 7410
  • 85' Mocne uderzenie Sarkiego z ostrego kąta. Piłka po rękach Kaczmarka przechodzi obok dalszego słupka.
  • 85' Szewczyk zmienił Sarkiego.
  • 89' Piłka spadła na nogę Chrapkowi, ale ten uderzył nad poprzeczką.
  • 90' Celne uderzenie Stjepanovicia z rzutu wolnego, ale Kaczmarek bez problemów łapie piłkę.
  • 90+2' Żółta kartka dla Szewczyka.
  • 90+3' Zmiana w Zawiszy. Za Geworgiana wchodzi Petasz.

48' Żółta kartka dla Drygasa. Koniec meczu.


Źródło: wislakrakow.com

Wisła Kraków 0:1 Zawisza Bydgoszcz

Wpisany przez Krzysiek

piątek, 21 marca 2014 23:06


To z Zawiszą Wisła doznała pierwszej porażki w tym sezonie. W rundzie jesiennej lepsi okazali się zawodnicy trenera Tarasiewicza, pokonując Wisłę 3:1 w Bydgoszczy. Dzisiaj przyszedł czas na rewanż, chociaż trener Smuda bardziej niż rewanżu oczekiwał dobrej gry swoich piłkarzy.

Pomijając brak zorganizowanego, regularnego i głośnego dopingu, to warunki do gry w piłkę idealne. Piłkarzy jednak te warunki jakby wręcz przeciwnie zniechęciły do gry. Apatyczne i wymuszane podania w szerz boiska Wiślaków, od czasu do czasu przerywane przez Zawiszę. Zawiszę, któremu nawet nie chciało się pozorować ataków. Zawodnicy z Bydgoszczy skupili się na obserwowaniu piłki i bezcelowym truchtaniu. Po ponad pół godzinie gry jak w końcu dotarli pod bramkę Miśkiewicza, to nawet zdołali strzelić bramkę. Bramkę nie uznaną przez sędziego z powodu spalonego, ale dzięki temu kibice mogli się przebudzić z drzemki. Nie mogący pogodzić się z decyzją sędziów trener Tarasiewicz tak mocno dawał temu wyraz, że sędzia Borski zaprosił trenera na trybuny. Przez całą pierwszą połowę dwa przyzwoite dośrodkowania w pole karne i dwa niecelne strzały. Najpierw Dudki z rzutu wolnego i w samej końcówce Brożka z okolic szesnastego metra, to trochę za mało. Wszyscy co musieli bądź chcieli przyjść na stadion mogli czuć się rozczarowani postawą zawodników w pierwszej połowie, szczególnie Wisły, która przecież na swoim stadionie przyzwyczaiła do lepszej gry.

Drugą połowę w końcu z nieco większym animuszem rozpoczęli Wiślacy. Bierna postawa zawodników Zawiszy sprzyjała atakowi pozycyjnemu. Piłkarze trenera Smudy starali się przy okazji każdej akcji „wjechać z piłką do bramki”. Może i to by się udawało, gdyby w przy decydujących, ostatnich podaniach Brożek na przemian ze Stilicem zagrywali celnie, a nie wprost w przeciwnika. W 55. minucie blisko wyręczenia ofensywy Wisły, byli obrońcy Zawiszy. Po wstrzeleniu piłki w pole karne blisko pokonania Kaczmarka był bydgoski obrońca. W 67. minucie krakowska defensywa została ośmieszona. Zawisza, który nie wychodził niemal z własnej połowy, kilkoma prostymi podaniami przedostał się w pole karne Miśkiewicza. Pozostawiony samotnie Kadu nie miał innego wyjścia jak przymierzyć i wpakować piłkę obok bezradnego bramkarza. Po stracie bramki trener Smuda wprowadził od razu na boisko Gargułę i Chrapka licząc na odmianę losów tego spotkania. Sromotnie się przeliczył. Do końca spotkania Wisła była bezradna i bezproduktywna jak Lewandowski w kadrze. Przeliczył się tak samo jak z apogeum formy na końcówkę sezonu czy podniesionym morale po remisie w Warszawie. Kilka minut dzisiejszego losowania par Ligi Mistrzów było bardziej ekscytujące niż pełne dziewięćdziesiąt minut przy Reymonta.

Mit twierdzy przy Reymonta definitywnie upadł. Tłumy nie porwały piłkarzy, a piłkarze nie pobudzili tej garstki kibiców zgromadzonych na stadionie, którzy mocno musieli pożałować, że wybrali mecz zamiast piwa w knajpie ze znajomymi. Po takim spektaklu na kolejne spotkanie nawet z darmowymi wejściówkami ludzie nie zechcą się pofatygować.

Bramki:Kadu 67`

Żółte kartki:Piotr Brożek 79`, Szewczyk 90` - Drygas 48`, Gevorgyan 90`

Wisła Kraków:

Miśkiewicz – Piotr Brożek, Bunoza, Nalepa, Burliga, Stjepanović, Dudka (Chrapek 70`) – Guerrier Gagruła 70`), Stilić, Sarki (Szewczyk 85`) – Paweł Brożek (c)

Zawisza Bydgoszcz:

Kaczmarek – Ziajka, Nawotczyński, Pereira, Lewczuk, Drygas, Hermes – Wojciechowski (Kadu 57`), Masłowski, Wójcicki (Alwaro 64`)– Gevorgyan (c) (Petasz 90`)

Źródło: skwk.pl

Porażka z Zawiszą

Dodano: 2014-03-21 23:30:43 (aktualizacja: 2014-03-26 08:57:36)

Krzysztof / własne


W składzie niespodzianek nie było. W wyjściowej jedenastce zabrakło oczywiście pauzującego za czerwoną kartkę Arkadiusza Głowackiego. Jego miejsce zajął Michał Nalepa.

Początek meczu nie zachwycił. Gra toczyła się głównie w środku pola. Dopiero w piętnastej minucie pierwszą groźną akcję przeprowadziła Wisła. Ogromnego zamieszania w polu karnym Zawiszy nie wykorzystał Paweł Brożek. Dwie minuty później szansę na bramkę miał Michał Nalepa. W ładnym stylu spróbował uderzenia po dośrodkowaniu Stjepanovicia.

W 29. minucie doskonałe podanie w „szesnastkę” otrzymał Donald Guerrier. Jego strzał głową minął jednak słupek bramki strzeżonej przez Kaczmarka.

W 32. minucie piłka wpadła do bramki Wisły. Sędzia jednak jej nie uznał, ponieważ wcześniej liniowy podniósł chorągiewkę. Sytuacja wzbudziła na tyle wielkie emocje, że po niej na trybuny odesłany został trener Zawiszy Ryszard Tarasiewicz.

Pod koniec pierwszej połowy szanse z rzutu wolnego miał Dariusz Dudka. Jego atomowe uderzenie nieznacznie minęło przestrzeń bramki. Dwie minuty przed końcem pierwszej połowy najlepszą okazję miał Paweł Brożek. Zdołał odwrócić się z piłką w polu karnym Zawiszy. Jego próba poszybowała jednak obok słupka.

Na początku drugiej połowy bardzo dobrą akcję prawą stroną przeprowadził Łukasz Burliga. Nie zdecydował się jednak na strzał w dobrym momencie, dlatego po tej akcji mieliśmy w dalszym ciągu wynik bezbramkowy.

55. minuta przyniosła dobrą akcję Wisły. Semir Stilić posłał charakterystyczną dla siebie prostopadłą piłkę, jedna okazała się zbyt mocna. W 64. minucie z dobrej strony pokazał się Michał Nalepa. Najpierw odebrał piłkę na połowie przeciwnika, a następnie spróbował strzału na bramkę Zawiszy.

W 67. minucie padła bramka dla Zawiszy. Gola strzelił rezerwowy Jorge Kadu. W odpowiedzi na to wydarzenie trener Smuda przeprowadził podwójną zmianę: Guerriera i Dudkę zastąpili odpowiednio Łukasz Garguła i Michał Chrapek.

W końcówce mieliśmy jeszcze kilka sytuacji dla obydwóch drużyn. Szwankowała jednak skuteczność. Kilka sytuacji zmarnował Paweł Brożek.

Wisła Kraków 0-1 Zawisza Bydgoszcz

Jorge Kadú 67

Wisła: 1. Michał Miśkiewicz - 21. Łukasz Burliga, 27. Michał Nalepa, 3. Gordan Bunoza, 8. Piotr Brożek - 15. Emmanuel Sarki (85, 42. Michał Szewczyk), 17. Ostoja Stjepanović, 5. Dariusz Dudka (70, 20. Michał Chrapek), 18. Semir Štilić, 77. Wilde-Donald Guerrier (70, 10. Łukasz Garguła) - 11. Paweł Brożek.

Zawisza: 83. Wojciech Kaczmarek - 3. Igor Lewczuk, 32. Łukasz Nawotczyński, 4. André Micael, 11. Sebastian Ziajka - 9. Jakub Wójcicki (65, 8. Álvarinho), 7. Hermes, 14. Kamil Drygas, 6. Michał Masłowski, 20. Paweł Wojciechowski (57, 23. Jorge Kadú) - 19. Vahan Gevorgyan (90, 2. Piotr Petasz).

żółte kartki: Piotr Brożek, Szewczyk - Drygas, Gevorgyan.

sędziował: Marcin Borski (Warszawa).

widzów: 7410.

Źródło: wislalive.pl

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Franciszek Smuda: - Oprócz umiejętności piłkarskich, trzeba włożyć jeszcze walkę

- Kolejny mecz na własnym boisku i znów przegrywamy 0-1. Być może role się odwróciły, jesienią u siebie wygrywaliśmy, a teraz przegrywamy. Tak jak dziś, gdy ma się bardzo dużo sytuacji bramkowych, to jedna z nich musi wpaść, ale niestety nie strzeliliśmy bramek, a wtedy nie można wygrywać. Przeciwnik stworzył jedną sytuację zdobył gola i przegraliśmy - mówił po porażce z Zawiszą trener Wisły, Franciszek Smuda.

- Musimy popracować nad tym, żeby wykorzystywać te sytuacje, które mamy. Te wielkie kluby maja powiedzmy że trzy sytuacje i je wykorzystują, a my mieliśmy ich znacznie więcej, ale ich nie wykorzystaliśmy. Wyglądało to dziś tak, jakby nie było agresywności w całym spotkaniu. Wymagam tego na co dzień. Na treningach obawiam się czasem, że ktoś komuś nogę złamie, a dziś - zwłaszcza do przerwy - chcieliśmy wygrać na luzie. A tak się wygrać nie da. W każdy mecz, oprócz umiejętności piłkarskich, trzeba włożyć jeszcze walkę. W II połowie Zawisza nie mogła wyjść za połowę, a strzeliła nam gola - zakończył Smuda.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Ryszard Tarasiewicz: - W sporcie potrzebne jest szczęście, a ono uśmiechnęło się do nas

- Na pewno z tych zdobytych punktów bardzo się cieszymy, bo zostało już mało meczów. Przybliżają nas one do zakończenia sezonu zasadniczego w pierwszej ósemce. Taki cel sobie postawiliśmy. Zostały jeszcze tylko trzy mecze, ale myślę, że te 39 punktów nie gwarantują nam jeszcze tego ósmego miejsca, ale jesteśmy blisko celu - powiedział po wygranej 1-0 z Wisłą w Krakowie trener Zawiszy, Ryszard Tarasiewicz.

- Gratuluję moim zawodnikom, bo były dziś ciężkie momenty, względnie momentami dobra nasza postawa i organizacja gry. Momentami była to także postawa heroiczna. Mecz pucharowy z Górnikiem kosztował nas dużo zdrowia, oprócz tego doszły absencje Carlosa i Sebastiana Dudka, a także Piotra Petasza, bo miał on wysoką temperaturę. Wiemy jak wyglądamy kadrowo i moi żołnierze zaczynają krwawić, ale musimy się jeszcze spiąć. Nie odetchniemy natomiast, gdy już znajdziemy się w tej ósemce, ale ta sfera psychiczna pozwoli się nam zregenerować - dodał Tarasiewicz.

Co chyba zrozumiałe - trener Zawiszy został zapytany o odesłanie go na trybuny, pod koniec I części spotkania.

- Uważam, że nie pierwszy raz sędzia Borski prowadził nam w ten sposób spotkanie. Jakby swój tyłeczek ruszył i więcej biegał, byłoby inaczej. Jak jest faul, to trzeba gwizdać. Wyszedłem ze strefy nie powinienem tego robić. Zawsze zwracam się natomiast do sędziów per pan, może głos podnoszę, ale nie ubliżam. Wychowujmy zawodników, bo na agresję odpowiada się agresją, nie trzeba krzyczeć, ani walić w stół, żeby pokazać osobowość i charakter. Można mnie było upomnieć, a nie od razu usuwać. Panie Borski leciutko dołożył pan do pieca - mówił opiekun Zawiszy.

- Na pewno brakowało dziś Wiśle Głowackiego, bo znamy jego wartość, bo to lider obrony i nie tylko obrony. Swoim zachowaniem i postawą, że tak powiem, straszy na boisku. Wiedzieliśmy, że nie możemy zagrać wysoko, chcieliśmy grać tak jak graliśmy. Wiedzieliśmy, że Wisła będzie rozgrywać piłkę, ale że będzie miała problem w ataku pozycyjnym. Grała prostopadłe piłki, ale zagęszczaliśmy środek. W sporcie potrzebne jest szczęście, a ono uśmiechnęło się do nas - zakończył trener gości.


Dodał: Redakcja


Źródło: wislaportal.pl

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Michał Miśkiewicz: - Jeden strzał na bramkę, jeden celny i przegrywamy mecz

- Myślałem, że inaczej potoczy się ten mecz, bo to my mieliśmy okazje, a oni nie mieli żadnej. Można powiedzieć, że jeden strzał na bramkę, jeden celny i przegrywamy mecz. Boli taka porażka, zwłaszcza u siebie, więc jesteśmy źli - mówił po przegranej potyczce z Zawiszą zawiedziony tym faktem Michał Miśkiewicz.

- Trafia nam się teraz taka właśnie seria. Mieliśmy jesienią dobrą, kiedy nie przegrywaliśmy, a teraz mamy dość nieciekawą, ale trzeba się od tego odbić i myśleć o przyszłości. Mamy jeszcze trzy mecze i musimy z nich wyciągnąć maksimum - dodał bramkarz Wisły.

- Od strzelania bramek nie jest tylko Paweł Brożek, a dziś był o milimetry od jej zdobycia. Wszyscy walczą i się starają, a ja mam nadzieję, że Paweł się odblokuje i wszystko będzie tak jak jesienią. Pracuje solidnie i jest dla nas cennym napastnikiem, bo brakuje mu tylko bramek - tak natomiast Miśkiewicz komentował problemy w linii ofensywnej Wisły.

Na zakończenie pomeczowej rozmowy zapytany został o bojkot kibiców, co doprowadziło do braku tradycyjnego "młyna" i miało oczywiście wpływ na frekwencję.

- Staramy się od takich rzeczy odciąć i nie myśleć o tym, choć nie da się przejść obok, czytając to wszystko i słysząc to co się dzieje. Nasza natomiast rola ogranicza się do grania w piłkę, a nie do wtrącania się w takie rzeczy, ale dziś doping też było słuchać. Mam nadzieję, że ta sytuacja jakoś się wyjaśni i wszystko będzie dobrze - powiedział wiślak.


Dodał: Kamil


Źródło: wislaportal.pl

Garguła: Piłka nożna nie jest sprawiedliwa

22. marca 2014,

Łukasz Garguła spotkanie z Zawiszą Bydgoszcz rozpoczął na ławce rezerwowych. „Guła” pojawił się na boisku w XXXX minucie meczu, przy niekorzystnym wyniku dla „Białej Gwiazdy”. Niestety, tym razem nie potrafił odmienić wyniku spotkania. Z rozgoryczonym pomocnikiem Wisły porozmawialiśmy tuż po skończeniu spotkania.


Byliście przeważającą drużyną, ale cóż z tego, skoro to Zawisza wyjeżdża z Krakowa z kompletem punktów.

Łukasz Garguła: To jest chyba urok piłki nożnej, bo stwarzaliśmy naprawdę dużo sytuacji i zabrakło nam tylko trafienia w bramkę. Myślę, że gdybyśmy zdobyli gola to mecz potoczyłby się całkiem inaczej. Stare przysłowie mówi jednak, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić no i dziś to się sprawdziło. Bardzo żałujemy, bo gramy u siebie, mamy mecz pod kontrolą a kończymy z niczym. Ciężko mi dodać cokolwiek mądrego w takim momencie…

Ta porażka chyba boli szczególnie po meczu z Legią, kiedy wydawało się, że wreszcie możecie złapać dobry rytm. - Też na to liczyliśmy, bo we wcześniejszych meczach również stwarzaliśmy sytuacje, a bramek także nie było. Natomiast na Legii udało się zdobyć dwie bramki grając w osłabieniu. Dziś liczyliśmy, że karta się odwróci i uda nam się strzelić choćby jedną bramkę więcej niż przeciwnik. Niestety, nie udało się. Musimy wyciągnąć wnioski jak najszybciej. Szkoda, że kolejny mecz gramy dopiero w poniedziałek ( 31.03 – przyp. red.) , bo chcielibyśmy jak najszybciej mieć okazję do rehabilitacji. Każdy jest bardzo zły, bo dziś na pewno nie zasłużyliśmy na porażkę. Piłka nożna nie jest jednak sprawiedliwa i czasami bywa tak, że przeważająca drużyna nie zawsze wygrywa.

To druga z rzędu porażka na własnym stadionie, czwarty mecz bez zwycięstwa. Można mówić już o jakimś kryzysie formy? Kolejny rywal na własnym stadionie to Podbeskidzie, które również wybitnie wam nie leży.

- Do meczu z Podbeskidziem jeszcze dużo czasu. Natomiast na pewno powinniśmy wykorzystywać atut własnego boiska. Pamiętam, jaką mieliśmy serię na jesień i szkoda, że już tego nie ma. Ja nie szukałbym jednak tutaj jakiegoś fatum czy coś, bo czasem i taki słabszy okres przychodzi. Trzeba po prostu się zebrać, każdy musi przeanalizować sobie to co robi dobrze a co źle i jak najszybciej w najbliższym spotkaniu wyjść na boisko i zrehabilitować się.

Jak ma się sprawa z pana zdrowiem?

- No nie mam co tutaj narzekać, wiadomo, że miałem ciężki uraz i brakowało może troszeczkę czasu, żeby dać odpocząć nodze, ale nie ma co narzekać. Dziś byłem przygotowany na to, że jeśli wejdę, to dam z siebie sto procent. Teraz mamy dwa dni wolnego, więc ta noga troszeczkę odpocznie, więc powinno być w porządku.

W tym tygodniu swój kontrakt przedłużył Arek Głowacki. Chodzą słuchy, że teraz czas na pana, prawda to?

- Rozmawiamy i zobaczymy jak to będzie. Na pewno jestem z prezesem Bednarzem po słowie i wstępnie jesteśmy dogadani. Póki co nie chcę jednak nic więcej mówić.


wislakrakow.com

(sum91)


Źródło: wislakrakow.com

Dudka: Dużo rożnych, zagrożenia brak

22. marca 2014,

- Zawisza skontrował nas i strzelił bramkę. My oczywiście mieliśmy swoje sytuacje, które powinniśmy wykorzystać, chociażby ponad dziesięć rzutów rożnych. Tak naprawdę jakiejś klarownej okazji jednak nie było - powiedział po meczu z Zawiszą Dariusz Dudka, który wystąpił dziś na środku pomocy.


Chyba zaczęliście dziś za spokojnie, bo tak naprawdę przycisnęliście rywala dopiero w drugiej połowie.

- Dokładnie, zgadzam się. Mieliśmy inne założenia, „usiąść” od pierwszej minuty na przeciwniku. Nie zrobiliśmy jednak tego. Pierwsza połowa była bezbarwna, w drugiej zaczęliśmy grać, ale nie strzeliliśmy bramki i skończyło się, jak się skończyło.

W waszej grze było dużo niedokładności, pomysł był ale zabrakło wykonania.

- Uważam, że ostatnia piłka nie zawsze była tak dobra, jak powinna być i to zdecydowało, że nie pokusiliśmy się o strzelenie bramki.

To już chyba zaczyna być problem Wisły, że z drużynami, które nastawiają się tutaj na kontratak, nie potraficie wygrywać.

- Mam nadzieję, że nie, ale fakty są takie, że drugi mecz z rzędu gramy u siebie i drugi raz przegrywamy. Mamy nad czym pracować.

Na Legii w 10 potrafiliście zremisować, ale tam to wy czekaliście na kontry i mieliście więcej miejsca na rozegranie ataku.

-Tak, z jednym zawodnikiem mniej mogliśmy tylko kontrować Legię. Całkiem inny mecz niż z Zawiszą.

Czego jeszcze – oprócz dokładności – zabrakło wam dzisiaj do korzystnego wyniku?

- Chyba tak jak z Ruchem – mieliśmy swoje sytuacje, ale ich nie wykorzystaliśmy. Ubolewam nad tym, że mieliśmy bardzo dużo rożnych a nic z tego nie wynikało, bo nie stwarzały one choćby małego zagrożenia pod bramką rywala.

Prawa obrona, lewa obrona, środek pola – na której pozycji grało ci się najlepiej?

- Ciężko mi powiedzieć. Ale mam nadzieję, że jeśli będę brany pod uwagę to tak jak dziś, na defensywnym pomocniku.


wislakrakow.com

(redakcja

Źródło: wislakrakow.com

Piotr Brożek: Graliśmy o 3 punkty, zostaliśmy z niczym

22. marca 2014,

Piotr Brożek wrócił na mecz z Zawiszą po pauzie za nadmiar żółtych kartek. Nie był to jednak udany powrót, bowiem Wisła przegrała a bramka padła po jego błędzie. Dodatkowo udział w meczu okupił on urazem. Oto co „Pietia” miał do powiedzenia po zakończeniu spotkania.


Masz opatrunek na nodze, co się stało?

Piotr Brożek: - W momencie, gdy dostałem żółtą kartkę po starciu z Masłowskim zabolała mnie łydka. Nie wiem, czy dostałem w nią czy jest to uraz samoczynny, więcej będzie wiadomo w najbliższym czasie. Na pierwszy rzut oka to bardzo mnie boli, ale myślę, że to jest tylko mocne stłuczenie.

Bardziej boli chyba porażka, druga z rzędu na Reymonta.

- Na pewno, nie jest to nic przyjemnego.

Nie masz wrażenia, że za spokojnie zaczęliście mecz z Zawiszą?

- Tak zaczynamy wszystkie spotkania, mieliśmy w tym meczu mnóstwo sytuacji, jednak sprawdziło się stare porzekadło o niewykorzystanych sytuacjach. Zawisza stworzył jedną sytuację i strzelił jedną bramkę. Na pewno żal takiego meczu, ale wynik idzie w świat.

Jak to się stało, ze zawodnik Zawiszy, debiutant z Republiki Zielonego Przylądka pozbawił Wisłę punktów, może go zlekceważyliście?

- To była cała seria błędów, straciliśmy piłkę, szybka kontra Zawiszy i chyba strzał życia tego Kadu. My nikogo nie lekceważymy, po prostu straciliśmy bramkę po składnej kontrze Zawiszy, staraliśmy się odrobić ten wynik ale niestety nic nam dzisiaj nie wychodziło.

Po meczu z Legią wydawało się, że jesteście równorzędnym rywalem w walce o mistrzostwo. Jednak po takim meczu jak dziś, zdania mogą być już podzielone. - Dziś brakowało soli futbolu czyli bramek. Przez praktycznie cały mecz graliśmy atakiem pozycyjnym, to my narzucaliśmy tempo gry a Zawisza zdecydowanie był nastawiony na kontrę, która zresztą świetnie im wyszła w tym meczu.

Macie serię czterech meczów bez wygranej, gdybyście znów stracili punkty na Zagłębiu, to zrobiłoby się chyba bardzo nieciekawie.

- My zawsze gramy o zwycięstwo, ale później mecz weryfikuje czy tak jest. Dziś graliśmy o trzy punkty a zostaliśmy z niczym. Na pewno chcemy w końcu wygrać, zaczęliśmy wiosnę bardzo dobrze, od dwóch zwycięstw, a później to wszystko się pogmatwało.

Twój brat przestał strzelać bramki. Rozmawiacie o tym po treningach i meczach, szukacie powodu, dlaczego tak jest?

- Myślę, że Paweł doskonale wie, co ma robić i to jest tylko kwestia czasu, kiedy się odblokuje.


wislakrakow.com

(sum91)

Źródło: wislakrakow.com

Paweł Brożek: Niechlujni w ostatnich zagraniach

22. marca 2014,

Pierwsza połowa bardzo niemrawa, lecz zremisowana, druga lepsza, ale przegrana. Wiślacy źle weszli w mecz z Zawiszą, a w dalszej części brakło podopiecznym trenera Smudy instynktu zabójcy i wyrachowania.


- Mówimy sobie, że wyjdziemy wysoko, pressingiem, a tak naprawdę gramy zupełnie inaczej: cofamy się, czekamy na jakiś błąd przeciwnika i kalkulujemy - nie ukrywał niezadowolenia napastnik Wisły Paweł Brożek. - Gdy gramy piłką to zaczynamy tworzyć sytuacje i pierwsze minuty drugiej połowy pokazały, że drzemie w nas duży potencjał. Brakło dziś jednak tej kropki nad "i". Brakuje tego ostatniego, dopieszczonego podania. Nie mieliśmy z tym problemu jesienią, natomiast dzisiaj potrafimy rozegrać akcję, stworzyć sobie sytuację, ale to ostatnie podanie lub strzał są po prostu niedokładne - i nad tym musimy się zastanowić.

Z czego to się bierze? Jak sam stwierdziłeś, nie było tego jesienią, a na wiosnę powiela się w kolejnym meczu.

- Nie wiem.... Zaczęliśmy sezon bardzo dobrze. Dziś graliśmy niezłą piłką. Jesienią graliśmy gorsze spotkania a potrafiliśmy wygrać. Dzisiaj natomiast nie potrafimy wykorzystać naszego potencjału.

Trener przypomina, że wszystko rozstrzygnie się po fazie zasadniczej, jednak, jeśli dalej tak będziecie tracić punkty, to nawet po tym podziale punktów strata do lidera może być już za duża...

- Zdajemy sobie z tego sprawę i bardzo ubolewamy nad tym, że jesienią nikt tutaj nie potrafił zdobyć bramki, a teraz przegrywamy drugi mecz z rzędu u siebie. Po bardzo dobrej drugiej połowie z Legią nasze apetyty wzrosły. Teraz natomiast wydaje mi się, że brakuje nam szybko strzelonej bramki, tak jak miało to miejsce jesienią. Potrafiliśmy szybko otworzyć wynik, później kontrolowaliśmy przebieg meczu i strzelaliśmy kolejne bramki.

Jest coś w tym, że to drugi przegrany mecz, w którym nie gra Arek Głowacki?

- Myślę, że tak, ale pamiętajmy, że dziś Zawisza stworzył praktycznie jedną akcję i strzelił nam bramkę. Z pewnością obecność Arka dodaje drużynie większej pewności siebie i tak naprawdę zawsze będzie go brakowało na boisku. Mam nadzieję, że w Lubinie poradzimy sobie bez niego lepiej niż dzisiaj.

Tydzień wystarczy wam, by przygotować się do meczu w Lubinie na tyle, by zagrać tam dobre 90 minut?

- Mamy teraz dwa dni przerwy, które będą potrzebne, żeby pomyśleć i nastawić się pozytywnie na tę kolejną kolejkę. W Lubinie czeka nas ciężkie spotkanie. Musimy się zastanowić czego nam brakuje.

Przegrywacie teraz u siebie, więc może, paradoksalnie, zaczynacie zdobywać teraz punkty na wyjeździe. To dlatego, że gdy rywale atakują i jest więcej miejsca z przodu?

- Ale dziś tak naprawdę też było miejsce. Tacy niechlujni byliśmy w tych ostatnich zagraniach... Stwarzaliśmy sobie przewagę, wychodziliśmy na pozycję, natomiast to decydujące zagranie to była dziś katastrofa. Czasem była to kwestia złej decyzji. W pierwszej połowie miałem taką sytuację, że w normalnej formie zagrałbym Semirowi na "sam na sam".

Ile ci brakuje do tej normalnej formy?

- Jest lepiej, ale daleka droga do optymalnej formy.

Przekłada się to w jakiś sposób na skuteczność?

- Trochę mi to ciąży i irytuje, natomiast staram się myśleć o tym pozytywnie - i podczas treningu, i w kolejnych meczach. Już nie mam 20 lat, gdy bardzo mnie to denerwowało. Pracuję nad tym, trochę zmieniam i szukam takiego odpowiedniego impulsu, który da taki błysk, jak jesienią.


wislakrakow.com

(redakcja)


Źródło: wislakrakow.com

Semir Štilić: - Jak nie strzela się bramki, to ciężko jest wygrać mecz

- Jak nie wykorzystuje się swoich okazji, to nie wygrywa się meczu. Dostaliśmy bramkę i przegrywamy, a właśnie w takich meczach trzeba zdobywać punkty, żeby grać później o jakiś cel. Przegrywamy po raz drugi u siebie i sami wiemy, że nie jest dobrze, ale musimy się z tego podnieść i musimy wygrać następny mecz oraz zagrać w nim lepiej - mówił po meczu z Zawiszą Semir Štilić.

- Mieliśmy swoje okazje i do ostatniej minuty walczyliśmy o zwycięstwo. Taka jest jednak piłka. Jak nie strzela się bramki, to ciężko jest wygrać. Możemy szukać odpowiedzi - dlaczego tak się stało, że żadnego gola nie zdobyliśmy, bo nawet gdyby padł jeden, to wszystko byłoby już inaczej - uważa Bośniak.

- Chcieliśmy od początku zagrać jak najlepiej, ale dopiero pod koniec I połowy mieliśmy dobre sytuacje, kiedy mocniej przycisnęliśmy. Za to, że nie zaczęliśmy od samego początku grać tak, jak powinniśmy - zostaliśmy ukarani stratą bramki i dlatego przegraliśmy. Sami wiemy, że niedobrze to wyglądało, bo chcieliśmy te trzy punkty zostawić w Krakowie. Tak się nie stało, więc nie możemy być zadowoleni - zakończył Štilić.


Dodał: Kamil

Źródło: wislaportal.pl

Oceny Wiślaków w meczu z Zawiszą

Wpisany przez Tomek

poniedziałek, 24 marca 2014 16:19


Oceniamy grę Wiślaków w spotkaniu z Zawiszą Bydgoszcz.


Michał Miśkiewicz – 5

Nie miał nic do powiedzenia przy bramce, poza tym nie został poważnie przetestowany przez piłkarzy Zawiszy.

Łukasz Burliga – 6

Mniej widoczny w pierwszej połowie. Po przerwie w swoim stylu podłączał się od czasu do czasu pod akcje ofensywne Wisły. Walka, zaangażowanie – tego zabrakło nam w piątek u wielu Wiślaków, ale nie u Burligi.

Michał Nalepa – 5

Gordan Bunoza – 5

Młoda para stoperów zaliczyła poprawny mecz, zwłaszcza obiecująco wygląda gra Michała Nalepy, który wskoczył z ławki rezerwowych na bardzo odpowiedzialną pozycję, ale nie paraliżuje go to w żaden sposób i chętnie zobaczymy go obok Bunozy także za tydzień w Lubinie. Nie winilibyśmy za straconego gola żadnego z tych zawodników…

Piotr Brożek – 5

…bo bramkę, zawalił ewidentnie Piotrek Brożek, co zaniża mu notę. Poza tą nieszczęsną sytuacją, kiedy nie zdążył wrócić za Kadu, jego gra wyglądała całkiem dobrze. W pierwszej połowie nieźle współpracował z Guerrierem.

Dariusz Dudka – 6

Ostoja Stjepanović – 6

Ta para defensywnych pomocników wygląda naprawdę dobrze. Mając obok siebie Dariusza Dudkę, Stjepanović chętnie brał udział w akcjach ofensywnych i był największym plusem obok Stilicia. Znowu odnośni się to bardziej do pierwszej połowy, kiedy prezentował się lepiej.

Emmanuel Sarki – 5

Klasyczny Sarki: „pięknie minę na szybkości obrońcę i przekopię z całej siły piłkę przez pole karne, a niech Brożek ścigą ją do linii bocznej”.

Semir Stilić – 6

Tym razem to jemu trener powierzył prowadzenie gry. Gdy Stilić robi coś z piłką zawsze fajnie to wygląda, ale kiedy robi to bez takiego błysku, zrywu, czy po prostu szybkości (podobnie możemy określić grę całej drużyny w tym dniu), to nie ma z tego wiele pożytku.

Donald Guerrier – 6

Lewe skrzydło lepsze niż prawe, Donald stwarzał więcej zagrożenia od Nigeryjczyka.

Paweł Brożek – 5

Raz w akcji w stylu Macieja Żurawskiego uderzał tuż sprzed pola karnego, ale piłka przeleciała obok słupka, za drugim razem po pięknym podaniu Stilicia jego próba uderzenia ze środka pola karnego, została zablokowana przez obrońcę. Brożek nie strzela już od ponad 600 minut, a Wisła nie wygrała meczu od miesiąca. Wygląda na to, że bez przełamania napastnika, ciężko będzie o przełamanie całej drużyny.

Podsumowanie 27. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

Wpisany przez Krzysiek

środa, 26 marca 2014 14:31


Bezradna Wisła dała się ograć „niegrającemu” Zawiszy. Kosztowna porażka trenera Probierza w Poznaniu. Śląsk pogrzebał szansę na wydostanie się z grupy spadkowej. Szczęśliwe zwycięstwo Legii. Pogoń znów na fali.


Widzew Łódź 0 – 0 Zagłębie Lubin

Gdyby to spotkanie się nie odbyło, byłoby to z pożytkiem dla wszystkich. Najciekawiej w Łodzi było dopiero po skończonym meczu, gdy młody bramkarz Widzewa wdał się w gorącą dyskusję z fanami zespołu. Patryk Wolański stanął w obronie kolegów z zespołu, którzy „na własnych nogach” odczuli brak wsparcia kibiców. Oba zespoły na dnie tabeli rozdziela jedynie Podbeskidzie.


Wisła Kraków 0 – 1 Zawisza Bydgoszcz

Niemal przez całe spotkanie Wisła kontrolowała mecz i narzucała swoje warunki grania. Zawisza nie wychodził z własnej połówki i skupiał się jedynie na rozbijaniu ataków i blokowaniu strzałów. W pole karne przedostał się raz a porządnie. Bezradność biła od Wiślaków i ta bezradność kosztowała ich stratę wicelidera. Zawisza aktualnie jest siódmy z coraz większymi szansami na pozostanie w pierwszej ósemce.

Jorge Kadú 67


Jagiellonia Białystok 1 – 1 Korona Kielce

Wynik spotkania w 23. minucie otworzył Trytko. Do niemal końca spotkania Korona symulowała obronę, a Jagiellonia atak. Gdy wydawało się, że spotkanie zakończy się skromnym zwycięstwem gości, już w doliczonym czasie gry piłkę do siatki Małkowskiego zdołał wepchnąć Dźwigała. Szczęśliwie uratowany remis przez gospodarzy w żaden sposób nie dał spokoju na trzy ostatnie kolejki. „Jaga” zamyka górną połowę tabeli. Korona z czterema punktami starty jest jedenasta.

Adam Dźwigała 90` - Przemysław Trytko 23`


Lech Poznań 2 – 1 Lechia Gdańsk

Bez niespodzianki zakończył się mecz w Poznaniu. Lech pewnie pokonał gości z Gdańska. Co z tego, że podopieczni trenera Probierza potencjał mają spory, jak nie potrafią tego wykorzystywać regularnie na boisku. Porażka z Lechem tylko dzięki standardowej nieskuteczności Teodorczyka skończyła się skromnym 2:1. „Kolejorz” dzięki zwycięstwu awansował na drugą pozycję w lidze. Lechia traci trzy punkty do upragnionej grupy mistrzowskiej. Dodatkowo ta porażka oraz odpadnięcie z PP kosztowała trenera Probierza posadę.

Szymon Pawłowski 32`, Łukasz Teodorczyk 61` - Patryk Tuszyński 90`


Podbeskidzie Bielsko-Biała 1 – 1 Cracovia

Tu w przeciwieństwie do meczu w Łodzi, po spotkaniu nie wydarzyło się nic ciekawego. Na boisku wprawdzie padły dwie bramki (po jednej dla każdego) ale nawet one nie były w stanie zmienić całościowego wizerunku tej kopaniny. Remis jak to z reguły bywa nic nikomu nie daje. Podbeskidzie tylko dzięki „uprzejmości” Zagłębia czy Śląska nie straciło jeszcze nadziei. Cracovia, która przed spotkaniem myślała, że trzy punkty są już dopisane srodze się rozczarowała i by przedrzeć się do górnej ósemki jeszcze musi powalczyć.

Marek Sokołowski 61` (k) - Giánnis Papadópoulos 38`


Pogoń Szczecin 3 – 1 Ruch Chorzów

Przez pięć spotkań musieli przebrnąć kibice Ekstraklasy, by doczekać się widowiska na miarę najwyższej klasy rozgrywkowej. „Portowcy” po serii trzech słabych meczów zakończonych remisami w końcu pokazali swój niemały potencjał. Gospodarze nie dopuścili chorzowian do głosu i przez całe spotkanie pewnie kontrolowali mecz. Ruch, który jest rewelacją ligi od poprzedniej kolejki, w której przegrał z Piastem złapał „zadyszkę”. Solidna defensywa, która tak świetnie funkcjonowała do tej pory w niedzielnym spotkaniu dała się pokonać, aż trzykrotnie. „Niebiescy” razili niedokładnością w ataku przez co zdołali tylko raz pokonać bramkarza gospodarzy, z rzutu karnego. Porażka dla Ruchu oznacza, że marzenia o pucharach zaczynają się niebezpiecznie oddalać, chociaż wysoka czwarta pozycja daje im spokój pozostania w grupie mistrzowskiej. „Portowcy” jeśli podtrzymają formę z tego meczu będą mogli liczyć na coś więcej niż piąte miejsce.

Maciej Dąbrowski 37`, Takafumi Akahoshi 76`, Marcin Robak 87` - Filip Starzyński 48` (k)


Śląsk Wrocław 1 – 1 Górnik Zabrze

Dla Śląska był to mecz o „być albo nie być” w grupie mistrzowskiej. Do 80. minuty nadzieje jeszcze były. Na dziesięć minut przed końcem spotkania dał jednak o sobie znać „etatowy kat” wrocławian – Bartosz Iwan. Zawodnik Górnika strzelając bramkę przekreślił wszystkie plany Śląska na wydostanie się z grupy walczącej o utrzymanie, w której zajmuje daleką trzynastą pozycję. Jeden punkt dla gości natomiast nie daje jeszcze spokoju w utrzymaniu się w tej lepszej połówce.

Marco Paixão 25` - Bartosz Iwan 80`


Piast Gliwice 1 – 2 Legia Warszawa

Najpierw doprowadzenie do remisu tuż przed przerwą. Później już w doliczonym czasie gry bramka dająca zwycięstwo i plan całej piłkarskiej Polski poszedł na marne - Legia ucieka reszcie stawki. Piast dość szybko objął prowadzenie i w miarę kontrolował spotkanie, a bardziej to w sumie Legia nie miała pomysłu na rozmontowanie szyków obronnych gospodarzy. Dwie niefrasobliwości w obronie i po niespodziance. Najpierw Duda po rykoszecie zdołał pokonać bezradnego Szumskiego, by później w ostatniej akcji meczu wracający po kontuzji Kosecki przebił piłkę przez gąszcz obrońców i z najbliższej odległości tym razem nawet Dwaliszwili się nie pomylił. Legia umocniła się na pozycji lidera i ze spokojem podejdzie do meczu z Lechem. Piast, który był bliski sprawienia niespodzianki pozostaje już tylko z iluzorycznymi szansami na wydostanie się z dolnej połówki tabeli.

Kamil Wilczek 10` - Ondrej Duda 43`, Wladimer Dwaliszwili 90`

Źródło: skwk.pl


Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2013/2014


Źródło:http://skwk.pl/


Wspaniała akcja marketingowa:

13 marca 2014

Na meczu z Zawiszą na pewno będziecie czuć się bezpiecznie i komfortowo. Jak wynika z doniesień medialnych nasz klub usilnie chce ratować frekwencję na stadionie. W związku z tym prezes Bednarz postanowił zaprosić na trybuny funkcjojnariuszy operacyjnych policji. Oprócz tego, aby zadbać w pełni o bezpieczeństwo kibiców przed sektorem C służbę pełnić będą umudurowani funkcjonariusze. Jest to ewenement w skali kraju, a że prekursorów chwalić wypada, chylimy czoła przed wspaniałym PR-owskim pomysłem prezesa, który usilnie,próbuje zastąpić w promocji dział marketingu. Kibicom Wisły proponujemy porównanie akcji marketingowych SKWK i klubu. Nam z wrażenia szczęka opadła. Wow!


Źródło:http://skwk.pl/


Na Zawiszę nie idziemy:

17 marca 2014

Chyba nikt nie ma już złudzeń, że Jacek Bednarz to nie wróg SKWK a wszystkich kibiców Wisły Kraków. Prawie pół tysiąca oddanych fanów Białej Gwiazdy zastąpił funkcjonariuszami policji. Każdy szanujący się sympatyk naszego klubu nie może mieć wątpliwości, gdzie nie iść w piątkowy wieczór. Pojawienie się na stadionie przy Reymonta 22 to jawne sprzedanie swoich kolegów po szalu. Wierzę w jedność kibiców Wisły, kibiców a nie internetowych napinaczy, którym Jacek Bednarz dał jedynie pożywkę do próby skłócenia środowiska kibicowskiego na Wiśle.

Wystarczyło tak niewiele, wystarczyło wziąć przykład z prezesów ukochanego klubu Jacka Bednarza, tak, Legii Warszawa. Przeprosili, uderzyli się w pierś. Wynikiem tego – 30 oddanych karnetów. Tylko 30, u nas oczywiście nikt nie odda, bo nikt nie może. Co nota bene jest kolejnym wyrazem „szacunku” dla swoich fanów. Jacek wolał zrobić z siebie męczennika, medialnego „strażnika praworządności”, wolał zrobić coś głośnego niczym gwiazda reality show. Nie dajcie się jednak zwieść. Ta cała szopka nie ma nic wspólnego z prawdą. Bo jak uzasadnić „zakazy” dla kilkuset osób, kibiców Wisły, którzy niczym nie zawinili? Takie jawne lekceważenie przepisów prawa nie powinno nas jednak dziwić patrząc na całokształt zachowań „naszego” prezesa. „Dla dobra Wisły Bednarz musi odejść” to jeden z fanpegów poświęconych osobie prezesa i jego destrukcyjnych działań wobec Wisły. Może decyzja o odejściu z klubu byłaby pierwszą pozytywną dla Wisły? Na pewno nie jest taką prowadzenie negocjacji umowy z Ufa Sports, na mocy której zarabiać nie będzie klub a prywatna firma. Z nieoficjalnych informacji wiadomo, że Wisła będzie jeszcze dokładać do tego by garnitury z Warszawy sprzedawały za nią bilety. Czy w Wiśle Bednarza ktoś jeszcze bierze za cokolwiek odpowiedzialność? Kreuje się model klubu, w którym prezes od wszystkich istotnych decyzji umywa ręce. Czy mamy do czynienia z kolejnym „niezatapialnym”?

Stać nas na to? Nas? Ich? To znaczy kogo? Oficjalny komunikat Wisły Kraków S.A. rzecze, że gotowi są na spadek frekwencji. Rzecze tak ponieważ... nie są gotowi. Prosty zabieg psychologiczny, mówisz o tym czego się boisz by wprowadzić przeciwnika w błąd. Z piątkowych informacji wynika, jakoby boss wezwał swoich współpracowników do Myślenic, by tam zakomunikować o szukaniu kupca na nasz klub za jedyne... 12 milionów złotych. Czy poukładany klub gotowy na bojkot kibiców jest wart 12 milionów złotych? 12 milionów złotych to cena za co trzeciego polskiego piłkarza odchodzącego w ostatnim czasie na zachód Europy. Wcale bym się nie zdziwił, gdybyście niedługo usłyszeli, że to wszystko wina tych kilkuset kibiców, którzy oglądali mecz Wisły z Ruchem w restauracji „U Wiślaków”. Czym jeszcze zaskoczy nas Bednarz?

Na Zawiszę nie idziemy! Decyzja może być tylko jedna. Żaden szanujący się kibic, niezależnie z którego sektora, nie będzie stał ramię w ramię ze służbą mundurową. Nie myślcie, że chodzi tylko o sektor C. Nie trzeba Wam chyba przypominać sytuacji z innych miast i stadionów w Polsce, gdzie nawet najzwyklejsze przyśpiewki na sędziego czy PZPN kończyły się sprawami w sądzie. Bednarz nabija frekwencje w niekonwencjonalny sposób, ciekawi mnie też czy nowi „kibice” wyrobią karty i zapłacą za bilety.

Nie chcieliśmy bojkotować meczów Białej Gwiazdy, niestety zostaliśmy do tego zmuszeni. Zmuszeni przez osobę, która źle życzy Wiśle, która w bezpardonowy sposób rozpoczęła wojnę z kibicami. Na szczęście jego dni w naszym klubie są już policzone. Nikt jeszcze w Polsce z fanatykami nie wygrał. Stoi za nami cała kibicowska Polska!

Z wiślackim pozdrowieniem,


Źródło:http://skwk.pl/


Na Zawiszę wejdziesz za darmo…:

20 marca 2014

… jeśli tylko zaprosi Cię Jacek Bednarz.

Dochodzą do nas informacje, jakoby w związku z bardzo słabą sprzedażą biletów na mecz z bydgoskim Zawiszą, prezes Jacek Bednarz podjął decyzję o przekazaniu darmowych biletów do szpitali, izby lekarskiej, czy krakowskich uczelni takich jak AGH.

Bednarz po tym, jak napiął się w mediach, że to dla niego mecz życia, jednocześnie widząc obraz niekorzystnego dla niego rozwoju wydarzeń postanowił w desperacki sposób ratować sytuację. Podzielił tym samym kibiców na tych lepszych, którzy nie muszą płacić za bilet, oraz gorszych, którzy muszą za wejściówkę uiścić opłatę. Wpisuje się to wszystko w fikcyjny plan oddłużenia klubu, polegający jedynie na coraz większym cięciu kosztów, a nie szukaniu nowych źródeł na ratowanie budżetu.

Marketing w Wiśle to dno, jedynym pomysłem na przyciągnięcie widzą na stadion to darmowy bilet. Kto na tym zarobi? Oprócz oczywiście dumy Bednarza? Po pomyśle z lojalkami tym razem bierze przykład z PRL-owskiej propagandy. Czy na Wiśle niedługo zaczną malować trawę na zielono? Dyzma powrócił?

Jednego możemy być pewni, klub od dwóch lat podaje tzw. frekwencję sprzedażową, czyli ilość sprzedanych karnetów i biletów, bez względu na to czy nabywca tegoż biletu lub karnetu na stadionie się pojawił. Taka sytuacja miała miejsce podczas ostatniego meczu z Ruchem kiedy wielu karnetowców nie mogło pojawić się na Reymonta 22, mimo to, wliczono ich w oficjalną frekwencję.


Źródło:http://skwk.pl/

Zobacz też:

Bojkot meczów przez kibiców w sezonie 2013/14