2014.03.31 Zagłębie Lubin - Wisła Kraków 3:1

Z Historia Wisły

2014.03.31, Ekstraklasa, 28. kolejka, Lubin, stadion Zagłębia, 18:00, poniedziałek, 16°C
Zagłębie Lubin 3:1 (0:0) Wisła Kraków
widzów: 4.776
sędzia: Tomasz Kwiatkowski z Warszawy
Bramki

Manuel Curto (w) 86'
Piotr Brożek (sam.) 90'
Michał Nalepa (sam.) 90'
0:1
1:1
2:1
3:1
73' Łukasz Burliga



Zagłębie Lubin
4-5-1
Silvio Rodić
Bartosz Rymaniak
Jiří Bílek
Elvedin Džinić
Đorđe Čotra
Johan Bertilsson Grafika:Zmiana.PNG (46' David Abwo)
Manuel Curto
Ľubomír Guldan
Arkadiusz Piech
Aleksander Kwiek Grafika:Zmiana.PNG (90' Łukasz Piątek)
Michal Papadopulos Grafika:Zmiana.PNG (78' Łukasz Janoszka)

trener: Orest Lenczyk
Wisła Kraków
4-5-1
Michał Miśkiewicz
Łukasz Burliga
Michał Nalepa Grafika:Zk.jpg
Gordan Bunoza Grafika:Zk.jpg
Piotr Brożek
Emmanuel Sarki Grafika:Zmiana.PNG (62' Wilde-Donald Guerrier)
Alan Uryga
Michał Chrapek Grafika:Zmiana.PNG (82' Fabian Burdenski Grafika:Zk.jpg)
Semir Štilić
Łukasz Garguła
Paweł Brożek

trener: Franciszek Smuda
Strzały: 12-11 (4-6)
Strzały celne: 7-2 (2-0)
Strzały niecelne: 4-6 (1-5)
Strzały zablokowane: 0-3 (0-1)
Słupki/poprzeczki: 1-0 (1-0)
Posiadanie piłki (w %): 40-60 (38-62)
Spalone: 5-1 (3-1)
Rzuty rożne: 4-8 (2-3)
Dośrodkowania: 22-29 (10-17)
Faule: 8-15 (5-6)
Żółte kartki: 0-3 (0-0)

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Franciszek Smuda przed meczem z Zagłębiem

- Kontuzje to jest nasz największy ból. W przeciwieństwie do rundy jesiennej - z Zawiszą zagraliśmy teraz bez pięciu zawodników, z tych, którzy byli w podstawowym składzie. Zabrakło Marko Jovanovicia, Rafała Boguskiego, Arkadiusza Głowackiego, Michała Chrapka i Łukasza Garguły. To jest pięciu zawodników, a na naszą kadrę to jest niesamowicie dużo. Gdy nie ma dwóch to już jest problem, a pięciu? To jest tragedia. Na poniedziałek problem może być jeszcze większy - przyznał, przed meczem z Zagłębiem Lubin, trener Wisły, Franciszek Smuda.

Kontuzji eliminującej go z gry doznał bowiem Dariusz Dudka, chory i poza treningiem wciąż jest Gordan Bunoza, a Arkadiusz Głowacki pauzuje wciąż za czerwoną kartkę.

- Nie mamy innej opcji, jak Nalepa z Urygą, którzy już na obozach grali razem, więc to się opłacało, ich tak parami ustawiać, żeby jakieś zrozumienie między nimi było, bo zawsze coś się zdarzy - mówił zmartwiony kłopotami karowymi "Franz", który mimo to liczy, że Bunoza może pojechać jednak na mecz z Zagłębiem.

- Jemu nie przeszkodzi brak treningu. Jest z nim w kontakcie lekarz, mają się jutro spotkać i zobaczymy jak to u niego jest. Czy ma temperaturę, czy jest lepiej? Lekarz zabronił mu natomiast zjawiać się w klubie - mówił o Bośniaku trener Wisły.

Do końca sezonu zasadniczego wiślaków czekają mecze z trzema ostatnimi drużynami w ligowej stawce, ale Smuda nie zamierza lekceważyć niżej notowanych rywali.

- Nie jest prosto wygrywać mecze z zespołami z końcówki tabeli, wiele drużyn już się na tym pomyliło. Te drużyny okrzepły z tych porażek, grają przyzwoitą piłkę i trzeba się tam będzie "grubo ubrać" - uważa, w swoim stylu, "Franz".

Warto wspomnieć, że Zagłębie zaliczyło w tym tygodniu niezłe spotkanie, wygrywając w pucharowej potyczce w Nowy Sączu z Sandecją aż 5-0. Co jednak ciekawe - Smuda trochę bagatelizował aż taki strzelecki błysk formy lubinian.

- Sandecja była osłabiona, grali bez trzech zawodników. Jest różnica między Ekstraklasą, a I liga. Graliśmy sparingi z zespołami I ligi, więc wiemy jak to wygląda - stwierdził trener Wisły.

- Wciąż robimy postępy i nad tym pracujemy, ale nie jest tak, że oni z dnia na dzień będą wszystko wygrywali. Nie da się. W czerwcu ktoś mógłby z tej drużyny powiedzieć, że bierze dwóch i więcej nie potrzebuje, a teraz zrobiła się z tego cała drużyna, 11-12 pewnych do gry zawodników. Zrobili postęp, ale my wymagamy od nich więcej. Jeśli chcą przedłużyć kontrakty, to muszą dołożyć jeszcze więcej. Dużo się jednak zmieniło, bo jesienią nie mieliśmy tylu problemów zdrowotnych i nie było problemów z kartkami - dodał "Franz".

Na zakończenie nie mogło zabraknąć jeszcze rozmów o strzeleckiej indolencji Pawła Brożka...

- Twierdzi, że jest lepiej, ale musi jeszcze otworzyć ten worek i musi zacząć strzelać bramki. Czasami trzeba mieć przy napastniku cierpliwość. Nie jeden napastnik tak ma, że strzela na zawołanie, a potem nagle przestaje i trzeba poczekać. A ja cierpliwość do Pawła mam, ale też nie mam innego napastnika. Próbowaliśmy natomiast na treningach różnych rzeczy. Na skrzydle u nas może zagrać każdy. Jakbyśmy mieli tylko skrzydłowych, to oni staliby przy linii, a w środku mielibyśmy dziurę i jechaliby z nami jak z „furą gnoja”. Teraz w piłce nie ma znaczenia gdzie jesteś na boisku, czy na środku, czy z boku - musisz umieć się zachować. Musisz mieć „klej”, musisz mieć szybkość i musisz być waleczny. Jak tego nie masz… Adiós - zakończył Smuda.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Pora zacząć gonić: Zagłębie - Wisła

30. marca 2014,

Mecz pomiędzy Zagłębiem Lubin a Wisłą Kraków zakończy 28. kolejkę Ekstraklasy. „Biała Gwiazda” od czterech spotkań pozostaje bez zwycięstwa i jeśli jej aspiracje nie sięgają bezpiecznego egzystowania w czołowej ósemce, musi koniecznie zacząć wygrywać i gonić rywali.


Trener Franciszek Smuda – jak to nagminnie bywa w ostatnim czasie – nie ma komfortowej sytuacji kadrowej. Znów w największej rozsypce jest formacja, w której nie powinny zachodzić w zasadzie żadne zmiany, czyli obrona. Za czerwoną kartkę nadal pauzuje Głowacki, Dariusz Dudka uszkodził mięsień dwugłowy a Gordan Bunoza chorował na anginę i choć pojechał wraz z drużyną do Lubina, nie wiadomo czy będzie w stanie zagrać.

Wszystko wskazuje więc na to, że zobaczymy taki oto eksperymentalny blok obronny: Burliga – Nalepa Uryga – Piotr Brożek. Takim zestawieniem stoperów drużyna grała jedynie w sparingach i to chyba wystarczy za cały komentarz. W drugiej linii do pierwszego składu powinni powrócić Łukasz Garguła i Michał Chrapek, którzy borykali się w ostatnim czasie z pewnymi kłopotami zdrowotnymi. Na szpicy oczywiście Paweł Brożek, który wreszcie musi się odblokować, bo bez jego bramek naprawdę ciężko jest osiągać drużynie dobre wyniki.

Drużyna Zagłębia Lubin zajmuje 14 miejsce w tabeli i do końca będzie walczyła o ligowy byt z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Założenia przed sezonem były oczywiście inne – aspiracje do pierwszej ósemki, a nawet przebąkiwano o awansie do europejskich pucharów. Wyszło jak co roku.

W zimie w lubińskim zespole nastąpiła swoista rewolucja. Z klubem pożegnało się kilku piłkarzy, którzy ewidentnie odstawali zaangażowaniem ( a może też umiejętnościami) od poziomu przyzwoitości, jeszcze wcześniej nastąpiła zmiana na fotelu trenera – w niełasce odszedł Pavel Hapal, a „gasić pożar” przyszedł nestor wśród trenerów, Orest Lenczyk.

I w jakimś stopniu mu się to udaje. Zagłębie zaczęło przypominać drużynę piłkarską a nie obwoźny cyrk, kibice znów dopingują zamiast wyklinać piłkarzy, a wyniki wreszcie zaczęły dawać solidne podstawy do myśleniu o pozostaniu w elicie.

Zagłębie w swoim ostatnim meczu rozgromiło Sandecję w Nowym Sączu aż 5-0, w ramach rewanżowego meczu ćwierćfinału Pucharu Polski. Jest to jednoznaczny symptom, że Zagłębie potrafi grać w piłkę. Wykonawców do tego ma nie najgorszych – David Abwo, Arkadiusz Piech czy Aleksander Kwiek potrafią być groźni dla każdej defensywy w tej lidze i to w głównej mierze na nich skoncentrować będzie musiała się wiślacka defensywa.

Piłkarze Wisły po przegranym u siebie meczu z Zawiszą sami przyznawali, że zwycięstwa potrzebują niczym tlenu a kolejne spotkanie zagraliby już najchętniej od razu. W poniedziałkowe popołudnie zobaczymy, czy tej werwy i sportowej złości starczyło im nie tylko na pomeczowej rozmówki, ale także na mecz na ciężkim terenie, jakim niewątpliwie będzie stadion walczącego o utrzymanie Zagłębia.

Spotkanie poprowadzi pan Tomasz Kwiatkowski z Warszawy.

Transmisja meczu w Canal+Sport i Eurosport 2. Początek spotkania o 18.00.


wislakrakow.com (sum91)

Źródło: wislakrakow.com

Najbliższy rywal: Zagłębie Lubin

Wpisany przez Patrycja

niedziela, 30 marca 2014 19:29


Przed Wisłą seria teoretycznie łatwiejszych meczów, z drużynami walczącymi o utrzymanie. Na pierwszy ogień pójdzie Zagłębie Lubin.

Zanim rozpoczął się sezon, większość ekspertów przewidywała, że lubinianie na koniec zajmą spokojnie lokatę przynajmniej w górnej połowie tabeli. Tymczasem kończy się faza zasadnicza tegorocznej Ekstraklasy, a Zagłębie walczy o utrzymanie mając przed tą kolejką zaledwie dwa punkty przewagi nad ostatnim miejscem. Fatalne wyniki Miedziowych doprowadziły do zatrudnieniu na stanowisku szkoleniowca Oresta Lenczyka, w miejsce Pavla Hapala. W tym roku nasi najbliżsi rywale przegrali tylko raz, z Jagiellonią Białystok na wyjeździe. Co więcej, w ostatnich czterech spotkaniach ligowych u siebie strzelali przeciwnikom gole, co wiosną dało im remis w derbach Dolnego Śląska oraz wygrane z Górnikiem Zabrze i Zawiszą Bydgoszcz. Miedziowi wciąż walczą o Puchar Polski. W ostatniej rundzie odprawili z kwitkiem Sandecję Nowy Sącz aplikując jej w dwóch meczach w sumie aż siedem goli. Szczególnie mecz rewanżowy, wygrany przez lubinian 5:0, pokazał, jaką siłą ofensywną dysponują. W tej formacji szczególną uwagę trzeba zwrócić na Arkadiusza Piecha, mającego na koncie już dziewięć trafień ligowych, o trzy gole mniej zdobył natomiast Dawid Abwo. W minionym tygodniu swój strzelecki dorobek po dłuższej przerwie poprawił także Michal Papadopulos, a premierowe trafienia na polskich boiskach odnotował nowy nabytek Zagłębia, pomocnik – Johan Bertilsson. Wiślacka defensywa z pewnością nie będzie miała z nimi łatwej przeprawy.

Jeśli już mowa o formacji obronnej Białej Gwiazdy, zapowiada się, że ponownie wystąpi ona w eksperymentalnym składzie. W Lubinie wciąż nie będzie mógł zagrać pauzujący za kartki Arkadiusz Głowacki, kontuzji nabawił się Dariusz Dudka, a Gordan Bunoza jest chory, chociaż pojedzie razem z drużyną na Dolny Śląsk. Jeżeli jednak Bośniak nie będzie zdolny do gry, na środku defensywy Franciszek Smuda postawi na duet Alan Uryga – Michał Nalepa, co będzie wydarzeniem bez precedensu w tym sezonie. Problemy kadrowe to jedno, a słabe wyniki Wisły w ostatnim czasie tłumaczy się tym, że drużyna z Reymonta osiągnęła już cel na ten sezon – Biała Gwiazda ma już pewne miejsce w pierwszej ósemce Ekstraklasy. Natomiast jeżeli podopieczni Smudy wrócą na właściwe tory, w przypadku wygranej w Lubinie Wiślacy wskoczą na drugie miejsce w tabeli.

Czy tak się stanie dowiemy się już w poniedziałek. Początek spotkania Zagłębia Lubin z Wisłą zaplanowano na godzinę 18:00. Transmisję przeprowadzą stacje Canal+ Family oraz Eurosport 2.


Źródło: skwk.pl

Osłabiona Wisła powalczy o powrót na fotel wicelidera. Zagramy o to w Lubinie

Przed czekającym nas dziś meczem z Zagłębiem Lubin trener Franciszek Smuda ma o czym myśleć. Wprawdzie do treningów wrócili Michał Chrapek i Łukasza Garguła i tę dwójkę zobaczymy na murawie zapewne od 1. minuty, to z gry wypadł kontuzjowany Dariusz Dudka, a choć Gordan Bunoza pojechał z zespołem na Dolny Śląsk, to nie wiadomo czy po przebytej anginie będzie mógł zagrać. Linię defensywy zmuszony jest więc "Franz" lepić na nowo i pewnie nie byłoby to wielkim zmartwieniem, bo bramkę zawsze stracić można, ale wiosną kuleje głównie jednak nasza ofensywa.

Wciąż nie możemy bowiem doczekać się na pierwszego w tym roku ligowego gola Pawła Brożka, więc nic dziwnego, że w sześciu dotychczasowych spotkaniach wiosny - Wisła zdobyła zaledwie sześć bramek. Mniej od nas mają ich na ten moment tylko tylko trzy drużyny w lidze! 4 bramki zdobyła bowiem po wznowieniu rywalizacji po zimowej przerwie najgorsza w tym zestawieniu Cracovia, a po 5 trafień zaliczyły w tym samym okresie Piast i Widzew. Nie może nam się jednak podobać równanie... w dół, dlatego wręcz wypada poprosić o coś więcej!

O to jednak łatwo nie będzie, bo po rozstaniu się z Michałem Gliwą - w Zagłębiu mają nareszcie bramkarza z prawdziwego zdarzenia, jakim jest sprowadzony zimą Chorwat, Silvio Rodić. Z nim między słupkami lubińska drużyna straciła wiosną zaledwie pięć goli i podobnym osiągnięciem pochwalić może się w naszej lidze jedynie... Podbeskidzie i Wisła.

Statystycznie więc na bramkowe fajerwerki w meczu Zagłębie - Wisła nie ma co liczyć - ale nie zmienia to faktu, że mocno za wiślaków wręcz wypada trzymać kciuki. Po porażce Lecha z Legią oraz przy kolejnej wpadce Ruchu - mamy szansę na to, aby znów powrócić na fotel samodzielnego wicelidera ligowej stawki. Pełna zdobycz punktowa w meczu z walczącym o pozostanie w lidze Zagłębiem jest też o tyle ważna, że choć miejsce w "ósemce" mamy już zapewnione, to jednak za naszymi plecami zrobiło się na finiszu sezonu zasadniczego niesamowicie ciasno. Wywalczone już w tej kolejce punkty przez Pogoń i Zawiszę - sprawiają, że każde ewentualne kolejne nasze potknięcie - może zrzucić nas poza pierwszą czwórkę! Co to oznacza? Ano ni mniej, ni więcej, ale tylko 3 zamiast 4 meczów u siebie, już w decydującej grze o miejscach na koniec sezonu.

Nie pozostaje nam więc nic innego, jak trzymać kciuki za przełamanie "Brozia" oraz udany powrót do gry po kontuzji Chrapka i Garguły. A jeśli to nie wystarczy, to wciąż w odwodzie pozostaje Semir Štilić i nasi nieobliczalni skrzydłowi... A także liczenie na to, że wiosną na wyjazdach idzie wiślakom jednak bardziej "z górki", niż niestety "u siebie".

Do boju Wisełka!


Dodał: Redakcja


Źródło: wislaportal.pl

Na przełamanie

Data publikacji: 31-03-2014 09:25


Ponad tydzień musieli czekać fani Białej Gwiazdy na kolejny jej mecz w Ekstraklasie. Po porażce z Zawiszą Bydgoszcz, w zeszły piątek, krakowska Wisła uda się na Dialog Arenę do Lubina, by tam zmierzyć się z miejscowym Zagłębiem.

Tym meczem obie drużyny zamkną 28. kolejkę T-Mobile Ekstraklasy. Jesienią w Krakowie było 1:0 dla Wisły. Jak będzie dzisiaj? Przekonamy się już za kilka godzin!

Dzisiejsze spotkanie będzie dla Wisły i Zagłębia 53. w historii, licząc wszystkie rozgrywki, w których miały okazję spotkać się oba zespoły. Stawką pojedynków na linii Kraków – Lubin były: Mistrzostwo Polski, Puchar Polski oraz Puchar Ligi. Właśnie w Ekstraklasie obie drużyny miały okazję spotykać się najczęściej, bo aż 41 razy. Biała Gwiazda zwyciężyła w 24 meczach, 9 razy padł remis, a tylko w ośmiu spotkaniach górą byli dzisiejsi gospodarze. Bilans spotkań wiślaków w Lubinie również przemawia na naszą korzyć. Dotychczas Wisła gościła na Dolnym Śląsku 20 razy i w 8 pojedynkach była lepsza od „Miedziowych”. W sześciu meczach górą było Zagłębie i również sześć spotkań zakończyło się remisem. Bilans bramkowy również daje Wiśle przewagę. Krakowianie w meczach z drużyną z Lubina zdobyli 80 bramek, tracąc ich przy tym ponad połowę mniej, czyli 39. Gole dla Białej Gwiazdy, przeciwko Zagłębiu, najczęściej strzelał Maciej Żurawski. Ma on na koncie aż 15 trafień. Z piłkarzy dziś grających w Wiśle najwięcej goli w rywalizacji z naszym dzisiejszym rywalem zdobył Paweł Brożek. Nasz najlepszy w tym sezonie napastnik sześć razy zmuszał bramkarza „Miedziowych” do kapitulacji.

Kibicom Wisły mecze z Zagłębiem powinny kojarzyć się dobrze, gdyż nasi piłkarze często pokonywali lubinian w bardzo wysokich rozmiarach. Najlepszym przykładem jest spotkanie pomiędzy tymi drużynami rozegrane 25 września 2004 roku. Zespół Białej Gwiazdy wygrał wtedy na boisku rywala bardzo przekonująco, bo aż 7:1. Po dwie bramki dla Wisły zdobyli wtedy Maciej Żurawski i Marek Zieńczuk, a po jednym trafieniu dołożyli Tomasz Frankowski, Damian Gorawski i Marcin Kuźba. Ostatniego spotkania w Lubinie wiślacy nie będą jednak wspominać najlepiej. W meczu 15. kolejki T-Mobile Ekstraklasy, 8 grudnia 2012 roku, nasz zespół przegrał aż 1:4. Gospodarze już do przerwy prowadzili 3:0 po golach Papadopulosa, Pawłowskiego i Ježa. W drugiej połowie czwartą bramkę dołożył Tunczew, a honorową bramkę dla Białej Gwiazdy w doliczonym czasie gry, z rzutu karnego zdobył Łukasz Garguła. Tym sposobem ostatnie zwycięstwo Wisły w Lubinie miało miejsce 25 maja 2011 roku. Pewny już swojego trzynastego tytułu Mistrza Polski w historii zespół Białej Gwiazdy bez żadnego problemu pokonał gospodarzy 3:0 po golach Kirma, Meliksona i Riosa.

Sytuacja gospodarzy dzisiejszego meczu nie jest najlepsza. Wyniki spotkań trwającej już 28. kolejki T-Mobile Ekstraklasy sprawiły, że drużyna Zagłębia zajmuje aktualnie 15. miejsce w tabeli z dorobkiem 26 punktów. Wisła natomiast miała w tej serii gier więcej szczęścia i utrzymała się na najniższym stopniu podium, mając na koncie 45 oczek.

Co ciekawe, drużyna Białej Gwiazdy, odwrotnie niż w poprzedniej rundzie, lepiej gra wiosną na wyjazdach. Wiślacy w tym roku, występując w roli gościa, nie przegrali jeszcze żadnego spotkania. Mamy nadzieję, że po dzisiejszym meczu nic się nie zmieni, a nasi piłkarze zgodnie ze swoimi przedmeczowymi zapowiedziami przełamią się i odniosą zwycięstwo.

Spotkanie pomiędzy Zagłębiem Lubin a Wisłą Kraków rozpocznie się o godzinie 18.00. Trzymajcie kciuki za Białą Gwiazdę!

MH

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Tak gra Zagłębie Lubin

Data publikacji: 31-03-2014 11:59


W ostatnim meczu 28. kolejki Wisła Kraków, zajmująca 3. miejsce w tabeli T-Mobile Ekstraklasy, zmierzy się z Zagłębiem Lubin. Obie drużyny walczą o wysoką stawkę, mimo że cele są różne.


Przed krakowianami mecz bardzo trudny, przeciwnik walczy bowiem o punkty, które uchronią zespół przed strefą spadkową, a wiślacy mają kłopot ze skompletowaniem linii defensywy. Wysokie zwycięstwo nad Sandecją na pewno doda skrzydeł naszemu rywalowi. Wisła w przypadku zwycięstwa znajdzie się za plecami Legii Warszawa, co będzie kluczowe, przy podziale punktów.

W jakim składzie wystąpi przeciwko nam pozostający nadal w pucharowych potyczkach zespół Zagłębia? Kogo Orest Lenczyk tym razem pośle do boju po tak potrzebne lubinianom punkty? Spróbujemy odpowiedzieć na to frapujące pytanie .

Zapraszamy do analizy drużyny rywali!

Bramka: Po odejściu z zespołu Michała Gliwy do Lubina przyszedł chorwacki bramkarz - Silvio Rodić, który został wypożyczony ze Slavena Belupo pod koniec stycznia tego roku. Golkiper wysokiego wzrostu, mierzy prawie dwa metry, uznawany był niegdyś za jednego ze zdolniejszych bramkarzy w Chorwacji. W Zagłębiu za krótko, by dokonywać ocen jego umiejętności, ale w dotychczasowych sześciu spotkaniach dwukrotnie zachował czyste konto.

Obrona: Co ciekawe, obrona Zagłębia jest najlepszą z drużyn z dolnej ósemki. „Miedziowi” do tej pory stracili trzydzieści cztery bramki. Nie przekłada się to, natomiast, na wyższe miejsce w tabeli. W meczu przeciwko Wiśle po prawej stronie bloku defensywnego wystąpi kapitan drużyny, Bartosz Rymaniak, Parę środkowych obrońców stanowić będą Adam Banaś oraz Słoweniec, Elvedin Dzinić. Na lewej obronie wystąpi Serb, Djorde Cotra, który do Zagłębia przyszedł przed rokiem z Polonii Warszawa.

Pomoc: Zagłębie często występuje w ustawieniu 1-4-2-3-1, jednak ostatnio zmienia się to w 1-4-4-1-1. Właśnie takim systemem lubinianie wyszli na ostatni mecz z Widzewem Łódź, gdzie parę środkowych pomocników tworzyli: defensywny pomocnik, Czech, Jiri Bilek oraz Portugalczyk, Manuel Curto. Ustawienie czterech pomocników w linii jest coraz rzadziej spotykane, jednak przynosi korzyść przy szybszym zagęszczeniu wybranego obszaru gry, pod warunkiem, że skrzydłowi nie są wysoko ustawieni. W roli bocznych pomocników w dzisiejszym meczu zobaczymy: Szweda, Johana Bertilssona oraz Nigeryjczyka, Davida Abwo, który dzięki niezłej rundzie wiosennej jest drugim strzelcem zespołu. Jako ofensywny pomocnik, przed linią pomocy a za napastnikiem zagra Aleksander Kwiek.

Atak: Tutaj nie będzie dla nikogo niespodzianką występ Arkadiusza Piecha, który zdobył dwie bramki w wygranym 5-0 spotkaniu Pucharu Polski z Sandecją Nowy Sącz. Napastnik Zagłębia jest również najlepszym strzelcem zespołu z dorobkiem dziewięciu bramek.

Łukasz Stupka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

Zagłębie Lubin 3:1 Wisła Kraków

Wpisany przez Krzysiek

poniedziałek, 31 marca 2014 19:51

Przed rozpoczęciem tej kolejki ligowej Wisła była trzecia od góry, Zagłębie trzecie od dołu. Tylko chyba sobie znany powód ma trener Smuda aby spotkania z zespołami z dna tabeli - na których większość robi punkty – uważać za najtrudniejsze. Nadal realnie jedni walczą o MP, drudzy o utrzymanie w Ekstraklasie, w tabeli dzieli ich niemal dwadzieścia punktów. „Na papierze” dla Wisły to powinien być jedynie spacerek i formalność.

Ofensywne ustawienie obu zespołów od początku spotkania zapewne mogło ucieszyć wszystkich kibiców, gdyż spodziewać się można było dobrego meczu z wieloma sytuacjami pod bramkami. Na boisku niemal od pierwszych minut Wiślacy postarali się odzwierciedlić pozycję obu zespołów w tabeli. Koronkowe akcje kwartetu Chrapek – Garguła – Stilić – Brożek momentami były jakby wycięte z najlepszych europejskich boisk. Brakowało jedynie tego czego Wiśle brakuje najczęściej – ostatniego podania lub celnego strzału. Przez pierwsze 25. minut Zagłębie niemal nie wychodziło z własnej połowy, całkowicie stłamszone atakami Wisły. Po tym okresie przez kolejne minuty, gospodarzom udało się w końcu coraz częściej i intensywniej dochodzić do bramki Miśkiewicza. Wiślacy mogą mówić o sporym szczęściu pomiędzy 25 a 30 minutą. Najpierw po rzucie rożnym z kryciem Guldana nie zdążył Piotr Brożek i obrońca Zagłębia oddał dobry strzał głową, po którym piłka trafiła w słupek. Za moment cała krakowska defensywa się pogubiła pozwalając na dokładne zagranie w pole karne do Kwieka. Ten na piątym metrze bez problemów ograł Burligę i gdy mógł zrobić wszystko, kopnął wprost w leżącego już Miśkiewicza. Po tym okresie Wiślacy „wrócili do gry” i spotkanie ponownie przeniosło się głównie na połowę Zagłębia. Wróciło „do normy” również to, że zawodnicy trenera Smudy nie potrafili oddać celnego strzału na bramkę Zagłębia i zbyt usilnie próbowali z piłką wjechać wprost do bramki. Pierwsza połowa na pewno mogła podobać się wszystkim oglądającym to spotkanie, bo gra toczona była w szybkim tempie i płynna gra okraszona kilkoma błyskotliwymi zagraniami to bardzo sporo jak na krajowe podwórko. Zabrakło oczywiście tylko bramek.

Niezdecydowanie w 55. minucie Miśkiewicza kosztować mogło stratę bramki. Prosta piłka, która powinna paść łupem krakowskiego bramkarza, była wybijana przez obrońców. Na tyle było to niedokładne wybicie, by spadło pod nogi Curty na szesnastym metrze. Zawodnik „Miedziowych” w zamiarze miał dośrodkowanie, lecz zrobił to tak niedokładnie, że piłka leciała „za kołnierz” Miśkiewicza, który jednak wykazał się refleksem i zdołał uchronić przed stratą bramki. Dziesięć minut później po faulu Nalepy z trzydziestego metra „kąśliwy” strzał oddał Dzinić i ponownie Miśkiewicz musiał wykazać się sporymi umiejętnościami by zapobiec utracie bramki. Jeśli samemu nie potrafi się dobrze wykańczać trzeba liczyć na pomoc. Z taką pomocą w 74. minucie przyszedł Dzinić. Przebojem w pole karne wdzierał się Chrapek, który wyłożył piłkę do Guerriera. Haitańczyk (dopingowany przez krajanów z trybun) próbował podania przez środek, między obrońcami. I właśnie gdyby nie Dzinić, który wyręczył Wiślaków doskonale zagrał do boku akcja zakończyła by się na niczym. Słoweniec wystawił „patelnię” wbiegającemu Burlidze, a ten strzałem między nogami bramkarza, ulokował piłkę w siatce. Zbyt długo jednak Wisła nie potrafiła utrzymać prowadzenia i na pięć minut przed końcem spotkania z rzutu wolnego Miśkiewicza pokonał Curto. Portugalczykowi oddać trzeba, że strzelił mocno i dokładnie tak, że krakowski bramkarz zbyt wiele do powiedzenia nie miał. To co działo się później to jakaś farsa w wykonaniu zawodników Wisły. Już w doliczonym czasie gry, najpierw słaby strzał Piecha źle blokował Piotr Brożek i z pozoru niegroźny strzał po rykoszecie zmylił na tyle Miśkiewicza, że piłka spokojnie wtoczyła się do bramki. Już na sam koniec szkolny błąd popełnił Nalepa, który podawał do bramkarza w samo światło bramki. Miśkiewicz „machnął” się i Nalepa zapisał bramkę na swoje konto.

Trener Smuda jednak jest wybitnym trenerem. On jako jeden z niewielu już przed meczem wiedział, że pokonać drużynę z dna tabeli łatwo nie będzie. Wisła w ogólnym przekroju meczu, była drużyną lepiej grającą technicznie z większym „polotem”. W piłce jednak chodzi o to by oddawać strzały na bramkę, bo najczęściej to one dają bramki. W Wiśle kolejny raz uwydatnił się ten sam problem, że za wszelką cenę zawodnicy chcą błyszczeć nietuzinkowymi zagraniami i wjeżdżać z piłką do bramki. Jak już decydują się na nieliczne strzały z dystansu to lądują one wysoko w trybunach. Pomimo lepszej gry, Wisła okazała się drużyną słabszą i to dość wyraźnie. Dzięki zwycięstwu Zagłębie uciekło ze strefy spadkowej(!). Wisła nie wypada z podium, tylko za sprawą wcześniejszych, korzystnych dla niej rezultatów.

Bramki: Curto 86`, Piech 90`, Nalepa 90` (sam.) – Burliga 74`

Żółte kartki:Nalepa 64`, Bunoza 85`, Burdenski 88`

Zagłębie Lubin:

Rodić – Rymaniak (c), Bilek, Dzinić, Cotra, Kwiek, Guldan - Curto, Bertilsson (46` Abwo) – Piech, Papadopulos (Janoszka 78`)

Wisła Kraków:

Miśkiewicz – Burliga, Nalepa, Bunoza, Piotr Brożek, Chrapek (Burdenski 83`), Uryga – Sarki (Guerrier 61`), Stilić, Garguła – Paweł Brożek (c)

Źródło: skwk.pl

Piękny wolny, kiks i samobój. 1:3 w Lubinie

31. marca 2014,

Wisła do 86 minuty prowadziła 1:0, ale w kolejnych siedmiu minutach straciła trzy gole i uległa w Lubinie Zagłębiu.


Problemy Wisły rozpoczęły się od 82 minuty, kiedy trudów meczu nie wytrzymał Michał Chrapek i został zmieniony przez Fabiana Burdenskiego. Do tego momentu wiślacy, jak zwykło się potocznie mówić, kontrolowali przebieg meczu. Dłużej utrzymywali się przy piłce, szczególnie w pierwszej połowie nie pozwolili gospodarzom na wiele, a sami zdobyli gola w 74 minucie. Wtedy szczęście sprzyjało Wiśle: Chrapek zagrał z lewej strony na 16 metr do Guerriera, który nie najlepiej zagrał do przodu, ale Dzinić wybił do boku tak, że znajdujący się z prawej strony Łukasz Burliga strzałem z ostrego kąta pokonał Silvio Rodicia, któremu piłka przeleciała między nogami, nim wpadła do bramki.

Zagłębie wyrównało w 86 minucie po faulu na Arkadiuszu Piechu. Bardzo ładny strzał oddał Manuel Curto, Miśkiewicz dał się zaskoczyć i nie zdołał sięgnąć piłki bitej nad murem.

Prawdziwa tragedia nastąpiła już w doliczonym czasie gry. Dużo szczęścia miał Arkadiusz Piech, który przejął piłkę na 20 metrze. Uderzył, kto wie nawet czy w światło bramki, piłka odbiła się od Piotra Brożka i zmieniła kierunek, czym zmyliła Miśkiewicza, który próbował jeszcze zablokować ją prawą nogą - ale nie sięgnął.

"Misiek" nie popisał się dwie minuty później, gdy piłkę oddał mu Nalepa a bramkarz Wisły zwyczajnie się machnął. Ten kiks potwierdził, że stadion w Lubinie będzie kojarzył się Miśkiewiczowi najgorzej jak to możliwe - to tu w ekstraklasowym debiucie w Wiśle puścił cztery gole. - Jedno jest pewne: dałem d... po całości. Jest mi strasznie przykro, że zmarnowałem trud kolegów. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego co zrobiłem - bił się w piersi po meczu bramkarz Wisły.

Nim doszło do smutnych dla kibiców Wisły decydujących wydarzeń meczu wydawało się, że mecz zakończy się remisem. Wisła co prawda przeprowadziła, szczególnie w pierwszej połowie, kilka koronkowych akcji w pobliżu bramki rywala, ale, podobnie jak w niedawnym meczu z Zawiszą, nie potrafiła zagrać kluczowej ostatniej piłki. Czasem zawodziła skuteczność, jak w 23 minucie, gdy po pięknej wymianie piłki Chrapka ze Stiliciem ten drugi w dobrej pozycji przestrzelił. Była to stuprocentowa sytuacja, a niefortunnego strzelca nieco usprawiedliwia wybijająca z rytmu interwencja Rymaniaka.

Takich składnych akcji Wisła przeprowadziła w pierwszej połowie kilka. W 18 minucie aż czterech wiślaków (Stilić, Garguła, Chrapek i Brożek) poklepało piłką, lecz ten ostatni próbując oddać strzał nie miał już łatwje pozycji. Minutę później Stilić uderzył nad bramką obsłużony podaniem przed pole karne od Chrapka, któremu ułamek sekundy wcześniej podawał Burliga. Nieudany był też strzał Bośniaka po kolejnej "tikitace", tym razem Piotra z Pawłem Brożkiem i wyłożeniem piłki przez tego ostatniego.

Ale i lubinianie mieli swoje szanse. W 28 minucie Guldan niemal z zerowego kąta trafił piłką w słupek po główce, zaś trzy minuty później Miśkiewicz uratował Wisłę od straty gola wygrywając pojedynek z Aleksandrem Kwiekiem.

Dla Wisły jest to już piąty z rzędu mecz bez zwycięstwa. Znów pewnym wytłumaczeniem mogą być problemy kadrowe. Ostatecznie zagrał na środku obrony Gordan Bunoza, który w ostatnich dniach leczył anginę. Wypadł natomiast z gry, choć znalazł się w rezerwie chory Ostoja Stjepanović, którego w środku pola musiał zastąpić Alan Uryga. Absencja Dudki i Głowackiego była wiadoma kilka dni przed meczem. Nawet do tak osłabionego pierwszego składu, choć faktycznie większość absencji dotyczyła formacji defensywnych, nie załapał się Donald Guerrier. Haitańczyk, który według trenera Smudy po zimowych przygotowaniach miał brylować na boiskach ekstraklasy wszedł dopiero na ostatnie pół godziny i nie ma ostatnio najwyższych notowań u szkoleniowca Wisły.


Zagłębie Lubin - Wisła Kraków 3:1 (0:0)

0:1 Łukasz Burliga 74 min

1:1 Manuel Curto 86 min

2:1 Arkadiusz Piech 90+1 min

3:1 Michał Nalepa (sam.) 90+3 min

Żółte kartki: Nalepa, Bunoza, Burdenski

Zagłębie: Silvio Rodić - Bartosz Rymaniak, Jirzi Bilek, Elmedin Dżinić, Djordje Cotra - Johan Bertilsson (45 min - David Abwo), Lubomir Guldan, Manuel Curto, Aleksander Kwiek (90+4 min - Łukasz Piątek) - Arkadiusz Piech, Michal Papadopulos (78 min - Łukasz Janoszka)

Wisła: Michał Miśkiewicz - Łukasz Burliga, Michał Nalepa, Gordan Bunoza, Piotr Brożek - Emmanuel Sarki (62 min - Wilde-Donald Guerrier), Alan Uryga, Semir Stilić, Michał Chrapek (82 min - Fabian Burdenski), Łukasz Garguła - Paweł Brożek

Sędzia: T. Kwiatkowski (Warszawa)

Widzów: 4776


wislakrakow.com (redakcja)


Źródło: wislakrakow.com

Dramat w końcówce! Zagłębie - Wisła 3-1

Na kwadrans przed końcem meczu wydawało się, że Wisła jest bardzo bliska przerwania swojej kiepskiej serii meczów bez zwycięstwa. Od 73. minuty, po golu Łukasza Burligi, prowadziliśmy bowiem 1-0, ale na cztery minuty przed końcem świetnie z rzutu wolnego przymierzył Manuel Curto i był remis 1-1. W doliczonym czasie gry Wisła posypała się niestety zupełnie i po fatalnych zagraniach straciliśmy aż dwa gole i przegraliśmy 1-3!

W Lubinie Wisła z konieczności grała osłabiona. Czerwona kartka wciąż eliminowała z występów Arkadiusza Głowackiego, a kontuzja dopadła Dariusza Dudkę. Kilka dni przed meczem z powodu anginy nie trenował Gordan Bunoza, ale mimo to na boisko wyszedł. Na nim nie pojawił się natomiast Ostoja Stjepanović, którego choroba dopadła przed samym meczem. Wszystko to sprawiało, że trener Franciszek Smuda po raz pierwszy w tym sezonie postawił na Alana Urygę…

I choć pierwsi zaatakowali w tym spotkaniu gospodarze, a Michała Miśkiewicza postraszył Aleksander Kwiek, to przez mniej więcej pierwsze 25 minut to Wisła była zdecydowanie stroną dominującą. Niestety choć piłką operowaliśmy nieźle, to niestety w futbol polega na strzelaniu bramek, a tych naszym piłkarzom nie udawało się w pierwszej połowie strzelić. Zresztą na poważniejszą próbę czekaliśmy aż do minuty 19., kiedy to niecelnie uderzył Semir Štilić. W 23. minucie wręcz powinno być jednak 1-0. Ze Štiliciem ładnie klepką pograł Michał Chrapek i choć znalazł się w dogodnej sytuacji, przestrzelił.

Akcja ta podrażniła jednak gospodarzy, bo sami przeprowadzili w odpowiedzi trzy akcje. W 26. minucie strzał po kontrze Bartosza Rymaniaka pewnie złapał Miśkiewicz, a mniej więcej 60 sekund później, po wrzutce z rzutu rożnego, lubinianie obili nasz słupek! Najgroźniej było jednak w minucie 31., kiedy to w sytuacji sam na sam z Miśkiewiczem stanął Kwiek. Wiślak rzucił się instynktownie w krótki róg swojej bramki i uchronił nas od straty gola!

Od tego momentu wiślacy ponownie przejęli inicjatywę, ale choć można ich było chwalić za ładnie rozgrywaną piłkę, to pod bramką gospodarzy nie zdziałali już nic. Dość zresztą powiedzieć, ale w pierwszych 45 minutach nie oddaliśmy celnego strzału…

Tego nie oddał też na początku II połowy Arkadiusz Piech, bo po groźnej wrzutce wprowadzonego na tę część spotkania Davida Abwo, świetnie uprzedził go Michał Nalepa. W odpowiedzi niecelnie z dystansu przymierzył Chrapek.

W 55. minucie wiślacy wrócili z kolei z dalekiej podróży. Po wrzutce Manuela Curto - Miśkiewicz sparował piłkę na poprzeczkę, a o odbitą futbolówkę powalczył jeszcze ambitnie Michal Papadopulos. Na tyle, że strzał oddać mógł jeszcze Elvedin Džinić. Na szczęście Miśkiewicz zdążył się pozbierać i zablokował tę próbę! Było to jednak poważne dla nas ostrzeżenie.

Tym bardziej, że Wisła miała w odpowiedzi szansę na kontrę, ale w tej niedokładnie naszą akcję wyprowadził Paweł Brożek, źle podając do Emmanuela Sarkiego. Chwilę później Nigeryjczyk boisko opuścił z kontuzją, a w naszej bramce znów pokazać swój kunszt musiał Miśkiewicz, broniąc groźne uderzenie z rzutu wolnego Džinicia.

Jak się okazało - Džinić był "bohaterem" też kolejnej akcji. Chrapek przedarł się lewą stroną i dograł do środka do Wilde-Donalda Guerriera, który kopnął piłkę... powiedzmy, że przed siebie. Do niej najbliżej miał wspomniany Džinić i odegrał ją do boku. A tam dopadł do futbolówki Łukasz Burliga i uderzeniem między nogami bramkarza Zagłębia - zdobył gola! Od 73. minuty Wisła prowadziła więc w Lubinie 1-0!

Po stracie bramki gospodarze ruszyli oczywiście do ataku, ale Miśkiewicz pewnie wyłapał próbę dogrania w wykonaniu Rymaniaka. Z kolei w 79. minucie mieliśmy trochę szczęścia, gdy nasza defensywa na niewielkim spalonym zostawiła Abwo. Trzy minuty później niecelnie huknął na naszą bramkę Kwiek. I choć staraliśmy się oddalać grę od naszej bramki, to jak się okazało nie do końca. Niestety bowiem w 86. minucie było już 1-1. Z rzutu wolnego kapitalnie przymierzył Manuel Curto i Miśkiewicz musiał wyciągnąć piłkę z siatki.

Jak się okazało - nie po raz ostatni. W doliczonym czasie gry straciliśmy bowiem aż dwa gole! Najpierw strzał Piecha, po rykoszecie od Piotra Brożka, trafił niestety do naszej bramki obok zdezorientowanego Miśkiewicza, a jakby tego było mało - Nalepa zaraz potem odegrał do naszego bramkarza tak niefortunnie, że temu piłka przeleciała nad butem i przegraliśmy 1-3...


Dodał: Redakcja


Źródło: wislaportal.pl

Roztrwoniony wysiłek w pięć minut

Dodano: 2014-03-31 20:41:18 (aktualizacja: 2014-04-03 10:22:32)

Paulina S / WislaLive.pl

Pechowe 5 minut dla "Białej Gwiazdy" w Lubinie. Mimo, że to Wisła pierwsza zdobyła bramkę, to z boiska zeszła pokonana. Skuteczna końcówka Zagłębia spowodowała porażkę Wisły Kraków 1-3. Gola dla krakowian strzelił Łukasz Burliga.

Już w 1. minucie pierwszą okazję miało Zagłębie, jednak po dośrodkowaniu Cotry Aleksander Kwiek strzelił niecelnie głową.

W 15. minucie szansy na wyjście na prowadzenie szukał Sarki, lecz jego uderzenie z 17 metrów wylądowało na aucie. Chwilę później próbował Chrapek, również bezskutecznie. Następnie z kontrą wychodzą piłkarze Zagłębia, ale uderzenie Rymaniaka spokojnie broni Miśkiewicz. Parę minut później kolejne zagrożenie pod bramką Wiślaków. Kapitalną okazję zmarnował jednak Kwiek, strzelając prosto w leżącego Miśkiewicza.

Tuż przed przerwą szansę na zmianę wyniku miał ponownie Chrapek, jednak po dobrej akcji Wisły jego strzał głową z dwóch metrów obronił Rodić.

Pierwszą połowę można podsumować jako dość wyrównaną, szybką i obfitującą w dobre akcje.

Drugą część meczu drużyna Wisły rozpoczęła bez zmian, natomiast w ekipie Zagłębia na boisku pojawił się David Abwo, za Bertilssona.

Już w pierwszych minutach szansę miał Sarki, ale jego dośrodkowanie skończyło się tylko rzutem rożnym. Kilkadziesiąt sekund później Nalepa dobrze interweniował przecinając podanie Abwo do Piecha.

W 65. minucie mogło być 1:0 dla gospodarzy. Potężną bombę w kierunku bramki Miśkiewicza posłał Dżinić, jednak nasz golkiper zdołał wybronić ten strzał.

W 74. minucie Wisła wychodzi na prowadzenie za sprawą Łukasza Burligi, który pokonał Rodicia po błędzie miejscowej defensywy.

Po 10 minutach odpowiadają gospodarze. Kapitalnym strzałem z rzutu wolnego Curto doprowadza do remisu. Zagłębie idzie za ciosem - w doliczonym czasie gry gola na 2:1 zdobywa Piech.

Tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego fatalny błąd defensywy Wisły i gol samobójczy. Miśkiewicz nie przejął podania od Nalepy i futbolówka wylądowała w bramce krakowskiej drużyny.

Mecz zakończył się wynikiem 3:1. Mimo że „Biała Gwiazda” wciąż pozostaje na podium tabeli Ekstraklasy, trwoni przewagę punktową nad resztą stawki. Ekipa Franciszka Smudy nie wygrała żadnego z ostatnich pięciu spotkań, a wytłumaczeniem takiego stanu rzeczy nie może być jedynie plaga kontuzji, jaka prześladuje trójkolorową ekipę.

Zagłębie Lubin – Wisła Kraków 3:1 (0:0)

0:1 Burliga 73’

1:1 Curto 86’

2:1 Piech 90+1’

3:1 Nalepa (s.) 90+3’

Zagłębie Lubin: Rodić – Rymaniak, Bilek, Dzinić, Cotra – Kwiek (90+3’ Piątek), Guldan, Curto, Bertilsson (46’ Abwo) – Piech, Papadopulos (78’ Janoszka)

Wisła Kraków: Miśkiewicz – Burliga, Nalepa, Bunoza, Piotr Brożek – Chrapek (82; Burdenski), Uryga – Sarki (62’ Guerrier), Stilić, Garguła – Paweł Brożek


Żółte kartki: Nalepa, Burdenski, Bunoza

Sędziował: Tomasz Kwiatkowski z Warszawy


Źródło: wislalive.pl

Porażka Wisły w Lubinie

Data publikacji: 31-03-2014 20:12


Niespodziewany zwrot akcji miał miejsce w Lubinie, gdzie tamtejsze Zagłębie podejmowało krakowską Wisłę. Jako pierwsi na prowadzenie wyszli piłkarze ze stolicy Małopolski, jednak walka do ostatniego gwizdka sędziego oraz odrobina szczęścia zapewniły gospodarzom zwycięstwo 3:1.

Już w 1. minucie pojedynku gospodarze poniedziałkowej rywalizacji wypracowali sobie dobrą okazję, jednak strzał Kwieka głową powędrował obok bramki Miśkiewicza. Chwilę później na pozycji spalonej dał się złapać Papadopoulos, marnując okazję wypracowaną przez kolegów z drużyny. W 5. minucie do głosu doszli goście, ale mocna centra Sarkiego nie dotarła do czyhającego na nią Brożka.


Po chwilowym zastoju w grze obudzili się gracze Białej Gwiazdy i w 17. minucie meczu próbowali zaskoczyć golkipera Zagłębia. Niestety Brożek nie zdołał wykorzystać dobrego zagrania Garguły, gdyż skutecznie blokowali go obrońcy z Lubina. Cztery minuty później ponownie do głosu doszli Wiślacy, lecz centrę Garguły z rzutu rożnego zdołał wypiąstkować Rodić.

Sześćdziesiąt sekund później podopieczni trenera Franciszka Smudy znaleźli się w dogodnej sytuacji do objęcia prowadzenia, ale uderzenie Chrapka po podaniu Stilicia minęło słupek bramki gospodarzy. 28. minuta rywalizacji przyniosła zagrożenie ze strony piłkarzy Miedziowych, ale na szczęście dla Wiślaków futbolówka po strzale Guldana trafiła w słupek.

Dwie minuty później ponownie przed szansą stanęło Zagłębie, ale nieporadnie w polu karnym Białej Gwiazdy zachował się Kwiek, trafiając w Miśkiewicza. W 37. minucie gracze spod Wawelu pokusili się o kontrę lecz piłka po strzale Sarkiego z 25. metrów trafiła w nogi rywali. Pięć minut przed przerwą ładną akcją skonstruowali Wiślacy, jednak Brożek zdołał jedynie trącić piłkę głową, a zamykający akcję Chrapek znalazł się na pozycji spalonej.

Po zmianie stron, w 48. minucie spotkania, gospodarzy próbował zaskoczyć Sarki, ale na posterunku byli obrońcy gospodarzy. W odpowiedzi gracze Zagłębia ruszyli prawą stroną, lecz znakomicie w obronie spisał się Nalepa, wybijając głową wrzutkę Abwo.

W 55. minucie szczęście uśmiechnęło się do Wisły, gdyż Miśkiewicz po strzale Curto sparował piłkę na poprzeczkę. Futbolówkę próbował jeszcze skierować do siatki Białej Gwiazdy Dzinić, ale uderzył w golkipera z Krakowa. Cztery minuty później gospodarze nie wykorzystali okazji do kontry, gdyż Kwiek zbyt słabo zagrał do Curty.

W 65. minucie meczu potężną bombę z rzutu wolnego posłał na bramkę Miśkiewicza Curto, lecz bramkarz Białej Gwiazdy na raty złapał futbolówkę. W 74. minucie padła pierwsza bramka, kiedy to Burliga bezlitośnie wykorzystał prezent Curto, kierując piłkę do siatki Zagłębia.

W 82. minucie kolejny raz Kwiek uderzał zza pola karnego, ale także i tym razem piłka minęła słupek Wisły. Cztery minuty później Curto zrehabilitował się za wcześniejszy błąd, posyłając piłkę z rzutu wolnego wprost w okienko bramki strzeżonej przez Miśkiewicza. Zagłębie do ostatniego gwizdka sędziego nie dawało za wygraną, co przyniosło gola w 91. minucie, a ze zdobytej bramki mógł cieszyć się Piech, który po rykoszecie skierował futbolówkę do wiślackiej siatki.

Niespodziewanie dwie minuty później gospodarze prowadzili już dwiema bramki, bowiem Miśkiewicz nie trafił w piłkę po podaniu Nalepy i futbolówka zatrzepotała w jego własnej bramce.

Zagłębie Lubin – Wisła Kraków 3:1 (0:0)

0:1 Burliga 73’

1:1 Curto 86’

2:1 Piech 90+1’

3:1 Nalepa (s.) 90+3’

Zagłębie Lubin: Rodić – Rymaniak, Bilek, Dzinić, Cotra – Kwiek (90+3’ Piątek), Guldan, Curto, Bertilsson (46’ Abwo) – Piech, Papadopulos (78’ Janoszka)

Wisła Kraków: Miśkiewicz – Burliga, Nalepa, Bunoza, Piotr Brożek – Chrapek (82' Burdenski), Uryga – Sarki (62’ Guerrier), Stilić, Garguła – Paweł Brożek

Żółte kartki: Nalepa, Burdenski, Bunoza

Sędziował: Tomasz Kwiatkowski z Warszawy

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl


Minuta po minucie

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Smuda: Ten mecz to souvenir od nas

Data publikacji: 31-03-2014 20:19


Wisła Kraków straciła w Lubinie trzy bramki, dlatego też podopieczni Franciszka Smudy do Krakowa wrócą bez zdobyczy punktowej.

Sam szkoleniowiec na konferencji prasowej nie ukrywał: „Ten mecz można nazwać jednym słowem: souvenir. Dawno takiego meczu nie przeżyłem, dominowaliśmy na boisku, graliśmy w piłkę, walczyliśmy. Mimo braków kadrowych graliśmy dobrze, niestety, błędy indywidualne zadecydowały o porażce Wisły”.

„Nie wymagam od tego zespołu, aby strzelił pięć bramek. Jednak ta jedna bramka, którą strzelasz, musi Ci wystarczyć, ale jak tracimy takie bramki- kuriozum, to nieskończona ilość treningów nie jest w stanie pomóc” – dodał trener krakowian.

„Ten mecz to już historia, szkoda tego wyniku, bo dawno tak łatwo w lidze nam się nie grało. Zagłębie miało furę szczęścia i ją wykorzystało. Jedyne co mnie cieszy, to postawa w tym spotkaniu Alana Urygi” – zakończył Smuda.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl


Lenczyk: Pokazaliśmy charakter

Data publikacji: 31-03-2014 20:25


Zagłębie Lubin pokonało 3:1 krakowską Wisłę i zapewniło sobie pewne trzy punkty. Trener Zagłębia na konferencji docenił postawę swojego zespołu.

„Uważam, że wygraliśmy mecz z drużyną dobrze grającą. Charakter Zagłębia ma znaczenie. Wisła lepiej operowała piłką. Do czasu zdobycia bramki przez Wisłę obie drużyny stworzyły sobie sytuacje. Groźniejsze - w mojej ocenie - mieliśmy my” – rozpoczął konferencję Orest Lenczyk.

„Z taką drużyną jak Wisła trudno wygrać, dlatego te trzy punkty cieszą tym bardziej. Zdobyliśmy przepiękną bramkę z rzutu wolnego, niebiosa nam pomogły. Ta końcówka może satysfakcjonować naszych kibiców” – dodał.

„Wisła w ostatnich spotkaniach gra dobrze, niestety nie przynosi im to zdobyczy punktowej. W piłce nożnej nikt nie przyznaje punktów za wrażenia estetyczne” – zakończył Lenczyk.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Burliga: Można się załamać

Data publikacji: 31-03-2014 20:45


Zdobywca jedynej bramki w meczu w Lubinie nie krył sportowej złości. Dziennikarzom przyznał wprost: „Pogubiliśmy się po stracie bramki”.


„Trudno wytłumaczyć tę porażkę. Może nie dominowaliśmy zdecydowanie na boisku, ale z całą pewnością można powiedzieć, że to my prowadziliśmy grę. Zagłębie do sytuacji dochodziło jedynie po zamieszaniu podbramkowym albo po stałych fragmentach gry” – dodał.

„Po tym jak strzeliłem bramkę, uwierzyłem w to, że karta się odwraca, że dobrą grę poprzemy wygraną. Niestety, życie zweryfikowało moją przedwczesną radość. Po takim meczu można się załamać, ale taka jest piłka. Jutro rano trzeba wstać i trenować dalej i wygrać dwa ostatnie mecze rundy zasadniczej” – nie ukrywał.

„Przed nami dwa spotkania z drużynami z końca tabeli. Jednak po dzisiejszym spotkaniu wiemy, że będą to trudne dla nas mecze. Widzew w meczu z Cracovią pokazał, że potrafi grać w piłkę. Takie spotkania jak te, które są przed nami, musimy wygrywać i to pewnie. Jesteśmy dobrze przygotowani fizycznie. Pokażemy to już w Łodzi” – zakończył.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Uryga: Pięć ostatnich minut przekreśliło wszystko

Data publikacji: 31-03-2014 20:54


Wisła Kraków przegrała dziś w Lubinie z Zagłębiem 1:3. Trener Franciszek Smuda miał przed tym spotkaniem spory problem, gdyż kilku piłkarzy pierwszego składu nie mogło zagrać z powodu kontuzji.


Swoją szansę dostał zatem Alan Uryga, z którym udało nam się porozmawiać po meczu. „Bardzo cieszę się z tej szansy, starałem się wykorzystać ją jak najlepiej. Niestety wynik dzisiejszego spotkania sprawia, że nie jestem zadowolony” – powiedział Alan.

„Chciałem wnieść dziś coś do gry zespołu i wykorzystać swoją szansę, żeby nikt nie powiedział później, że zapełniam tylko dziurę po koledze, który jest kontuzjowany. Byłem dziś zaskoczony tym, że zagram jako defensywny pomocnik, a nie, jak wcześniej było ustalone, na środku obrony. Jednak nie było to dla mnie żadnym problemem” – dodaje Uryga.

Młody zawodnik Wisły był dziś jednym z najlepszych piłkarzy w drużynie, która - jak się wydawało - kontrolowała całe spotkanie. „Miło jest usłyszeć pozytywne opinie na swój temat, ale jest to jedynie mały plusik. Pięć ostatnich minut przekreśliło cały pozytywny obraz naszej gry. Przegraliśmy ten mecz, a to nie powinno mieć miejsca” – zakończył rozmowę wyraźnie rozczarowany zawodnik Białej Gwiazdy.

MH

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl


Miśkiewicz: Koledzy mnie wspierali

4. kwietnia 2014,

Od meczu z Zagłębiem minęło już kilka dni, lecz szczególnie jeden zawodnik Wisły nie wciąż nie może o nim zapomnieć. Dla Michała Miśkiewicza wyjazd do Łodzi będzie okazją do rehabilitacji za nieudany występ w spotkaniu z Miedziowymi. Dziś przed wyjazdem na mecz z Widzewem porozmawialiśmy z bramkarzem "Białej Gwiazdy", który nie widzi innej możliwości, jak powrót do Krakowa z trzema punktami.


Michał, co ty masz z tym Lubinem…? Najpierw 1:4, teraz jeszcze gorzej, na trzeci mecz chyba baaardzo niechętnie tam pojedziesz.

Michał Miśkiewicz: - (śmiech) Pan trener się znalazł! Jak będzie kolejny mecz w Lubinie to siadam na ławce i powiem, żeby bronił ktoś inny. A tak poważnie - nie wiem co ja ci mogę powiedzieć… Nie podchodziłem do tego w takiej kategorii, że jest tam chyba jakaś klątwa. Nie chodzi o drużynę, bo dwa mecze z Zagłębiem w Krakowie miałem chyba nie najgorsze, tylko z tym stadionem coś jest nie tak, nie idzie mi tam i jeden mecz jest gorszy od drugiego. W Lubinie raczej nie mógłbym grać, bo mecze u siebie zawalałbym chyba notorycznie.

Od tego meczu minęło już jednak parę dni, jutro mecz z Widzewem - już się chyba zresetowałeś?

- Tak, generalnie wiadomo, że byłem przybity od razu po meczu. Pomogli mi jednak koledzy z drużyny, którzy wspierali mnie i dzięki nim tak naprawdę już o tym zapomniałem. Takie sytuacje pokazują w życiu, kto jest z tobą na dobre i złe, a kto tylko wtedy kiedy są sukcesy.

Nie uciekasz od odpowiedzialności za porażkę w meczu z Zagłębiem. Trzecia bramka - wiadomo, twój mega kiks. A czy winisz siebie, za utratę bramki z rzutu wolnego?

- Co by tu teraz powiedzieć, żebym za to nie wisiał ;)… Mogłem się przy strzale Curto zachować lepiej, to nie ulega wątpliwości. Ładnie strzelił, no ale ja mogłem się lepiej ustawić i bardziej skoncentrować. Bramkarz Wisły musi bronić takie strzały. Trzecia bramka to był klops ewidentny, ale myślę, że jakbym obronił tego wolnego, to inaczej by się mecz potoczył. Trener zresztą podsumował konkretnie mój występ zaraz po spotkaniu, więc ja nie będę się już produkował.

Drużyna miała do ciebie pretensje po meczu, czy wręcz przeciwnie, próbowali cię pocieszyć?

- Po meczu ja sam nic się nie odzywałem. Nie było potrzeby, żeby ktoś mnie ganił, bo ja sam mam świadomość tego co zrobiłem. Nie jestem na tyle głupi żeby nie wiedzieć, że zmarnowałem trud kolegów i że rozczarowałem kibiców. To mi w zupełności wystarcza, a to, czy ktoś na mnie krzyczy to jest już zupełnie zbędne, bo ja sam sobie doskonale zdaję sprawę z tego co zrobiłem. A koledzy? Jak wspomniałem, bardzo mi pomogli, super się zachowali.

Ale śmiechu w tygodniu chyba było sporo?

- Może nie podczas treningu, ale w szatni tak. To były śmiechy na zasadzie, żeby mnie podnieść na duchu, a nie szydera, żeby mnie dobić, więc fajne zachowanie z ich strony.

Jesteś bardzo ambitnym człowiek i wszystko mocno przeżywasz. Nie sądzisz, że w pewnym momencie to zacznie ci przeszkadzać a nie pomagać?

- Ja po prostu staram się mocno stąpać po ziemi i wiedzieć, w jakim jestem momencie i na co mnie stać. Ukrywanie niektórych rzeczy nie jest dobre, uważam, że trzeba mówić prosto z mostu i trudno. Co, ja mam się teraz oszukiwać i mówić, że mecz w Lubinie był taki i taki, a ja tam nie ponoszę stu procentowej winy za wynik? No nie, trzeba powiedzieć sobie otwarcie, że mecz mi nie wyszedł, był to mój najgorszy mecz w Wiśle i tyle. Teraz muszę się od tego odbić, każdemu zdarzają się błędy. Smutna prawda jest jednak taka, że jak Bóg da i ta kariera dalej będzie się pomyślnie toczyć to na pewno zdarzy mi się jeszcze podobny występ, bo na to nie ma siły. Ja będę się starał i odwlekał tę chwilę złego meczu, podobnie jak każdy zawodnik, ale trzeba mieć świadomość, że raz na ileś meczy każdemu zdarzy się słabszy. Sztuką jest to, by się nie załamywać i próbować od tego odbić. Fajnie czyta się miłe rzeczy na swój temat po udanych meczach, ale to nie znaczy, że ja się teraz odciąłem od krytyki. Ja wszystko to, co napisano na mój temat po meczu z Zagłębiem przeczytałem, z większością rzeczy absolutnie się zgadzam, przed niczym nie uciekam. Zarówno krytykę jak i dobre słowa zawsze przyjmę i dzięki temu można iść do przodu.

Runda wiosenna jest, nie ma co się oszukiwać, kiepska w waszym wykonaniu, w ostatnich pięciu meczach zdobyliście tylko dwa punkty. Z perspektywy bramkarza: jak ty postrzegasz waszą grę?

- W paru meczach zabrakło nam determinacji i bramek. W kolejnych, jak choćby w Lubinie, o porażce zadecydowały indywidualne błędy. Głównie brakuje nam bramek, mamy sytuacje ale nie zawsze potrafimy je wykorzystać. Musimy zwiększyć też determinację i wolę walki, żeby odnosić zwycięstwa w takich meczach jak z Ruchem czy z Zawiszą, nie możemy ich przegrywać zwłaszcza, że to mecze u siebie. Mecz z Legią można zaliczyć na plus, wróciliśmy wtedy z dalekiej podróży i wydawało się, że ten mecz pozwoli nam się jakoś odbić ale tak się nie stało. Jesteśmy teraz w lekkim dołku, ale dlaczego mamy z niego nie wyjść?

Jedziecie do Łodzi, gdzie Widzew jedną nogą jest już w pierwszej lidze, więc to jest chyba dobry przeciwnik, żeby wreszcie wygrać?

- Jak pokazuje życie, w naszej ekstraklasie nie ma idealnych przeciwników, więc może być ciężko. Oni dalej walczą i dalej mają nadzieję, więc na pewno będą wypruwali sobie żyły żeby zdobyć choćby jeden punkt w meczu z nami. My jednak jedziemy tam zdecydowanie po trzy punkty, nie ma innej możliwości żebyśmy tam nie wygrali.

Powoli kończy się runda zasadnicza, nadchodzi czas pierwszych podsumowań. O co teraz gracie?

- Tak, już nie ma się co kryć - gramy o to, żeby skończyć w pierwszej trójce lub czwórce. To będzie nam dawało tę przewagę, że będziemy mieli najprawdopodobniej cztery mecze u siebie, co jest ważne dla klubu choćby ze względów finansowych. A w tej dodatkowej rundzie to już zobaczymy, jak będzie. Nie ma co się oszukiwać, Legia musiałaby grać katastrofalnie, żebyśmy my lub na przykład Lech ją przegonili. Tylko i wyłącznie wpadka Legii mogłaby zaważyć, że nie zdobyliby oni mistrzostwa.

Na jesieni wasz stadion był twierdzą, nie traciliście nie dość że punktów, to jeszcze bramek. Wiosną to się posypało.

- Sypnęło się to trochę, niestety. Cóż, u siebie wygraliśmy tylko z Cracovią, później dwie przegrane. Trzeba to odczarować i znowu dążyć do tego, żeby nasz dom znów był naszą twierdzą i żebyśmy znów mieli taką pewność siebie, że na własnym boisku jesteśmy nadzwyczaj mocni.


wislakrakow.com (sum91)


Źródło: wislakrakow.com

Oceny Wiślaków w meczu z Zagłębiem

Wpisany przez Tomek

wtorek, 01 kwietnia 2014 10:52

Wisła przegrała wygrany mecz. To utarte stwierdzenie pasuje jak ulał od podsumowania wczorajszego spotkania. Przez większość meczu oglądaliśmy grę, która mogła się bardzo podobać i wlać jeszcze nadzieję na pogoń za Legią. Tymczasem wszystko skończyło się takim obrotem wydarzeń, który może mentalnie rozmontować tę drużynę i wykluczyć ją z walki o puchary.

Michał Miśkiewicz - kilka razy koledzy tylko jemu zawdzięczali to, że piłka nie znalazła się w bramce. Za sytuację, w której Zagłębie zdobyło gola z rzutu wolnego, odpowiedzialność spoczywa już na Miśkiewiczu. Odpuścił tę część bramki, której nie osłaniał mur, przez co nie zdążył do piłki, która chyba powinna była zostać sparowana przez bramkarza Wisły. Zamiast tego zatrzepotała w siatce. Kolejne gole to już dramat naszego bramkarza, który zafundowali mu obrońcy Wisły. Najpierw pechowy rykoszet od Piotra Brożka, a na koniec Miśkiewicza dobił Nalepa karygodnym zagraniem. Szkoda bramkarza Wisły, bo kto mógł się spodziewać, że ciągłe czepialstwo o jego nienajlepszą grę nogami zostanie kiedyś podsumowane w taki sposób. Coś czujemy, że to „machnięcie się” nad piłką na długo zadomowi się w różnego rodzaju mediach i nie będzie chciało odczepić się od Miśkiewicza.

Najlepsze co może zrobić w takiej sytuacji, to obrócić w swoim stylu wszystko w żart i po prostu ruszyć dalej. Przed Wisłą jeszcze sporo ważnych meczów. Mistrzem Polski jest już Legia, ale w fazie play-off warto powalczyć o drugie miejsce. Takich kilka minut potrafi rozbić drużynę już na resztę sezonu. Oby nie tym razem, bo tej wiosny i tak mamy już pod górkę.


Wydawało się, że walkę z chorobą zdążył wygrać Gordan Bunoza. Przekonaliśmy się tego wieczora, że jednak nie bardzo. W Lubinie był wyjątkowo niepewny, sprokurował rzut wolnym, z którego padła bramka uskrzydlająca Zagłębie do starań o odwrócenie losów meczu.

Tylko poprawni Piotr Brożek i Alan Uryga, świetny za to Łukasz Burliga. Przez moment wydawało się, że swoją ofensywną grą przypieczętował osobiście Wiśle zwycięstwo. „Bury” zawsze kojarzył się z piłkarzem „drewnianym”, jednak w tym sezonie, kiedy Wisła gra ofensywnie, to prawy obrońca Wisły czuje się jak ryba w wodzie. Ciągnie go do przodu, chętnie trzyma piłkę przy nodze. Jedno z największych pozytywnych zaskoczeń w Wiśle w tym sezonie.

Najciekawiej działo się ze strony Białej Gwiazdy w okolicy pola karnego Zagłębia. Zwłaszcza w pierwszej połowie. Stilić – Chrapek – Garguła – Brożek. Piłka krążyła między tymi zawodnikami aż miło. Z naszej strony największe uznanie dla Michała Chrapka, który rozegrał jeden z najlepszych meczów w tym sezonie. Po prostu miło było patrzeć na każdy kontakt z piłką tego zawodnika, każde zagranie, drybling. To było coś ponad tę sztywną i toporną ligę. Niewiele ustępował młodzieżowemu reprezentantowi Polski Semir Stilić. Bośniak jest jakby mniej staranny, mniej aktywny, ale każde jego zagranie ma w sobie pierwiastek wybitności.

O skrzydłowych krótko: zarówno Sarki, jak i Donald słabo. O Nigeryjczyku nie napiszemy nic nowego ponad to, o czym już nieraz wspominaliśmy. Jest świetny do momentu, kiedy ma poszukać swoim zagraniem Brożka w polu karnym.

Paweł Brożek, jedyny napastnik Wisły – jak mawia trener Smuda, wyglądał w tym meczu całkiem dobrze. Chętny do gry i wymiany piłki na jeden kontakt z ofensywnym trio za jego plecami, ale gola jak nie było w tym roku, tak dalej nie ma.


Michał Miśkiewicz – 4

Łukasz Burliga – 7

Michał Nalepa – 2

Gordan Bunoza – 4

Piotr Brożek – 5

Alan Uryga – 5

Emmanuel Sarki – 4

(62’ Wilde-Donald Guerrier) - 4

Semir Stilić – 7

Michał Chrapek – 8

Łuaksz Garguła – 6

Paweł Brożek - 5


Źródło: skwk.pl

Podsumowanie 28. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

Ligowy hit, czyli potyczka Legii z Lechem, okazał się jak to bywało już w grach tych ekip w ostatnich latach - "kitem". Pierwsi atakowali i strzelali z rzadka. Drudzy strzelali o wiele częściej, ale efektu nie było z tego żadnego. Wygrała Legia, skromnie 1-0, i gdyby nie reforma ligi, świętowałaby już tytuł. Na otwieranie szampanów trzeba więc będzie jeszcze poczekać. Te zaś mogły wystrzelić w Bydgoszczy, gdzie Zawisza ograł Śląsk i może się już czuć pewny gry w grupie mistrzowskiej.

Piątek, 28 marca:

Ruch Chorzów 0-1 Podbeskidzie

0-1 Marek Sokołowski (74. k.)

Sędzia Paweł Pskit należy do grona naszych arbitrów zawodowych. I osobiście nie wiemy dlaczego. Ciężko bowiem zachwycać się jego postawą na naszych boiskach. Dziś wraz z jednym ze swoich asystentów potwierdził to w Chorzowie, bo naprawdę ciężko zrozumieć jak można było nie dostrzec spalonego, po którym Podbeskidzie przeprowadziło decydującą akcję meczu? Ta dała "jedenastkę", a w konsekwencji trzy punkty dla gości. Ich wygrana stała się więc faktem, tak jak i trzecia z rzędu porażka Ruchu. Zwłaszcza to ostatnie, po jeszcze niedawnej kapitalnej serii "Niebieskich", jest więcej niż zaskakujące.

Korona Kielce 2-2 Pogoń Szczecin

1-0 Siergiej Chiżniczenko (19.)

2-0 Przemysław Trytko (39.)

1-2 Marcin Robak (61.)

2-2 Marcin Robak (85. k.)

Wielkie emocje w Kielcach, gdzie do przerwy zasłużenie prowadziła Korona, po czym podobnie jak przed tygodniem - straciła pewne wydawałoby się trzy punkty. W drugiej połowie dwa gole zdobył Marcin Robak i choć kielczanie zrobili w ostatnich dniach dwa kroki w kierunku grupy mistrzowskiej, to zaraz potem szybko wykonali dwa solidne wstecz. Największe dyskusje będą jednak i tak w związku z golem, który dał remis, czyli - gdzie był faul i czy "jedenastka" była słuszna? Nikt jednak nie zapyta zapewne, po co w ogóle wślizgiem wchodził Piotr Malarczyk? W Kielcach nie jeden już jednak raz "płakali" na sędziów. Dostali ku temu kolejny powód.

Sobota, 29 marca:

Legia Warszawa 1-0 Lech Poznań

1-0 Miroslav Radović (37.)

Miał być hit kolejki, a może i wiosny, miała być piłkarska uczta, a skończyło się na przeciętnym spotkaniu, które lepiej nie tytułować mianem "wizytówka ligi". Legia po kontrowersyjnej bramce wygrała i bynajmniej nie zachwyciła, natomiast Lech próbował się niby odgryzać, ale wypracowane sytuacje marnował wręcz koncertowo. Jedyny gol to zasługa Miroslava Radovica, który "przestawił" Marcina Kamińskiego i z bliska, strzałem głową, pokonał Macieja Gostomskiego. Tym sposobem Legia zgarnęła bardzo ważne dla siebie trzy punkty i ma już ich aż 10 więcej od poznaniaków. Oznacza to, że gdyby nie reforma ligi, na Łazienkowskiej mogliby już świętować mistrzostwo. A tak, będą musieli jeszcze o nie powalczyć.

Cracovia 1-1 Widzew Łódź

1-0 Giánnis Papadópoulos (39.)

1-1 Piotr Mroziński (62.)

Trzynaście wcześniejszych wyjazdów bieżącego sezonu łodzianie zakończyli porażkami, ale jak się okazało, wystarczyło przyjechać na ulicę Kałuży w Krakowie, by passę tę przerwać. Wprawdzie kibice "Pasów" będą wspominać o niesłusznie odgwizdanych spalonych, ale jak zachowywali się gracze gospodarzy pod bramką gości - pokazał w końcówce Deniss Rakels, który spartolił kapitalną okazję do tego, aby Cracovia włączyła się jeszcze do poważniej gry o "ósemkę". A tak? Dwa mecze z outsiderami - Podbeskidziem i Widzewem - i dwa zdobyte punkty. Z taką serią przyjdzie się zapewne "Pasom" zmierzyć w tym sezonie z łodzianami jeszcze raz.

Lechia Gdańsk 3-1 Piast Gliwice

1-0 Piotr Grzelczak (49.)

2-0 Maciej Makuszewski (57.)

3-0 Stojan Vranješ (64.)

3-1 Rubén Jurado (90.)

Po rozstaniu z Michałem Probierzem - Lechia dostała prezent w terminarzu, bo wizyta Piasta Gliwice, zamiast... np. Zawiszy, czy innej Korony, to jak się okazuje miła sprawa. Gliwiczanie choć ostatnio pokonali Ruch i byli bliscy urwania punktów Legii - na dziś głównie dostarczają zdobycze innym. I w Gdańsku to potwierdzili, bo Lechia mimo, że długo grała w osłabieniu - pewnie Piasta rozbiła. I poważnie włączyła się do walki o grupę mistrzowską. O niej gliwiczanie mogą już w tym sezonie zapomnieć.

Niedziela, 30 marca:

Zawisza Bydgoszcz 1-0 Śląsk Wrocław

1-0 Kamil Drygas (83.)

Była niedziela, senna bo po zmianie czasu. No i pogoda nie dopisywała. Pewnie więc dlatego, mimo naprawdę wielu sytuacji, piłka do bydgoskiej bramki wrocławianom zupełnie wpaść nie chciała. Dlatego też już na pewno Śląsk do końca bieżącego sezonu grać będzie wyłącznie o utrzymanie w lidze. Zwłaszcza, że w końcówce tego meczu - gospodarze po rzucie rożnym strzelili gola na wagę trzech punktów. Dla nich zapewne już decydujących o miejscu w grupie mistrzowskiej.

Górnik Zabrze 3-3 Jagiellonia Białystok

1-0 Przemysław Oziębała (23.)

2-0 Radosław Sobolewski (28.)

3-0 Bartosz Iwan (33.) --PawelP 07:40, 28 lis 2014 (UTC) 3-1 Adam Dźwigała (42.)

3-2 Dani Quintana (50. k.)

3-3 Dawid Plizga (81. k.)

Mogą po tym meczu czuć piłkarz z Zabrza żal do sędziego Pawła Raczkowskiego. Rzut karny dla Jagiellonii, który dał im wyrównującego gola, był naciągany, jakich mało. Nie wiem, czy "Pan Sławek" swojego pupila obroni, czy też nie, ale po tym "wapnie" arbiter ze stolicy powinien odpocząć od prowadzenia spotkań. Nie zmienia to natomiast faktu, że Górnik pluć w brodę musi sobie głównie sam. Prowadzić 3-0 i zremisować... Nawet po "wapnie" z kapelusza, czyste frajerstwo! Inna sprawa, że zadziałało poniekąd "prawo karmy". By wspomnieć gola dla zabrzan w pamiętnym meczu z Wisłą, z ewidentnego spalonego. A Jaga? Cóż... Po tym remisie wciąż w walce o "ósemkę". I nadal ma wszystkie atuty we własnych rękach.

Poniedziałek, 31 marca:

Zagłębie Lubin 3-1 WISŁA KRAKÓW

0-1 Łukasz Burliga (73.)

1-1 Manuel Curto (86.)

2-1 Arkadiusz Piech (90.)

3-1 Michał Nalepa (90. sam.)

Straszliwie frajersko przegrała Wisła w Lubinie, bo oczywiście można zrozumieć, że Manuel Curto huknął z wolnego i lubinianie wyrównali, ale samą końcówkę meczu już naprawdę jest ciężko. Ale też nie pierwszy raz bokiem wyszedł wiślakom minimalizm. Podobnie zagrali bowiem prowadząc nie pierwszy już raz w tym sezonie. Zagłębie miało natomiast furę szczęścia, co nie zmienia faktu, że w tym meczu choć grali schowani, to sytuacji mieli jednak więcej. No i trafili na "Janosika", który im trzy ważne dla nich punkty sprezentował.

Aktualna tabela:

1. Legia Warszawa 28 57 54-29

2. Lech Poznań 28 47 47-33

3. WISŁA KRAKÓW 28 45 37-27

4. Ruch Chorzów 28 44 35-38

5. Pogoń Szczecin 28 43 44-36

6. Zawisza Bydgoszcz 28 42 43-31

7. Górnik Zabrze 28 42 42-41

8. Jagiellonia Białystok 28 38 44-36

9. Lechia Gdańsk 28 37 36-35

10. Cracovia 28 36 35-42

11. Korona Kielce 28 34 35-39

12. Piast Gliwice 28 32 26-44

13. Śląsk Wrocław 28 30 34-37

14. KGHM Zagłębie Lubin 28 29 29-35

15. Podbeskidzie Bielsko-Biała 28 27 23-36

16. Widzew Łódź 28 19 24-49

Dodał: Redakcja, AG

Źródło: wislaportal.pl

Zobacz też:

Bojkot meczów przez kibiców w sezonie 2013/14