2014.04.12 Wisła Kraków - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:1
Z Historia Wisły
Wisła Kraków | 0:1 (0:0) | Podbeskidzie Bielsko-Biała | ||||||||
widzów: 5.772 | ||||||||||
sędzia: Jarosław Przybył z Kluczborka | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
W 70' Łukasz Garguła nie wykorzystał rzutu karnego, strzelając obok bramki. Strzały: 9-16 (3-8) Strzały celne: 5-6 (2-3) Strzały niecelne: 3-7 (1-3) Strzały zablokowane: 1-3 (0-2) Słupki/poprzeczki: 0-0 Posiadanie piłki (w %): 59-41 (58-42) Spalone: 2-1 (2-0) Rzuty rożne: 4-4 (2-2) Dośrodkowania: 21-19 (6-8) Faule: 22-15 (12-9) Żółte kartki: 6-4 (3-2) Czerwone kartki: 1-0 |
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Przed pierwszym gwizdkiem
Franciszek Smuda przed meczem z Podbeskidziem
Na mecz ostatniej kolejki ligowej sezonu zasadniczego, z Podbeskidziem Bielsko-Biała, trener Franciszek Smuda ma z kadry pierwszego zespołu do dyspozycji tylko 11 zawodników "z pola", którzy będą mogli zagrać. Trener szykuje więc "kadrę meczową" złożoną z zaledwie 17 piłkarzy. To o tyle niepokojące, że bielszczanie należą do drużyn, które niekoniecznie "leżą Wiśle".
- Problemy mamy z każdym, bo to jest taka liga, że z każdym wygrasz, z każdym przegrasz. Dobrze to ktoś nazwał w ten sposób. Mamy jednak w naszym zespole na tyle dużo umiejętności, że i my z każdym możemy wygrać - mówił na dzisiejszej konferencji prasowej trener Wisły
- Mamy jednego napastnika, na którego musimy chuchać i dmuchać i być może odblokuje się z Podbeskidziem i strzeli jedną, czy dwie bramki. Też nie możemy się na nich rzucić, musimy tę partię rozegrać mądrze, żebyśmy co najmniej jedną bramkę strzelili więcej i wygrali. To jest dla nas najistotniejsze. Jaki będzie poziom, jaki styl, to w jutrzejszym meczu jest nieważne. Najważniejsze są trzy punkty dla nas. A jeśli nie będziemy w "czwórce"? No to będziemy jeden mecz więcej grać na wyjeździe. Najważniejsze i tak dla nas było, żeby być w "ósemce" - skwitował Smuda.
- Potem przed nami dwutygodniowa przerwa i być może dojdą do nas Ci kontuzjowani i "kartkowicze". Brakuje nam na jutro sześciu podstawowych zawodników. To jest jak na nasza kadrę dużo. Sześciu! I to od Gliwic, aż do dziś - w każdym meczu kogoś brakuje. Albo trzech, albo czterech. A jak już tylko dwóch brakuje, to jest już dużo. Kto będzie na zmianę? Zawodnicy z III ligi - Bartosz, Żemło, Lech, Szewczyk i Klarić - mówił trener Wisły.
- Skład Podbeskidzia uzupełnili dobrzy zawodnicy, choćby Iwański, który jest zaawansowany technicznie, umie uderzyć piłkę z rzutu wolnego. Jest też ten Czech Blažek i paru innych fajnych zawodników. Nie grają tylko "dzida do przodu". Na Ruchu zagrali fajne spotkanie i stworzyli więcej sytuacji - chwalil najbliższego rywala Wisły "Franz".
- Chcielibyśmy aby były cztery mecze na naszym stadionie, bo to pomoże klubowi, bo jednak przyjdzie trochę ludzi. Play-offy więcej będą wszystkich interesować. W tej sytuacji jaka jest, to jest bardzo ważne. Zależy nam na tym spotkaniu żeby go wygrać. Mecz z Podbeskidziem jest dla nas najważniejszy, bo to dla nas taki finał - finał Ekstraklasy - zakończył Smuda.
Dodał: Redakcja
Źródło: wislaportal.pl
Najbliższy rywal: Podbeskidzie Bielsko-Biała
Wpisany przez Patrycja
piątek, 11 kwietnia 2014 14:29
Kiedyś była Odra Wodzisław Śląski, dziś mamy Podbeskidzie. Drużyna z Bielska to zespół dla Wisły wybitnie niewygodny, niezależnie od zajmowanego miejsca w tabeli, czy aktualnej formy.
Jak dotąd Biała Gwiazda z Góralami na własnym stadionie jeszcze nie wygrała. Najlepszym wywalczonym wynikiem był zaledwie bezbramkowy remis sprzed roku. Dziś, tak jak wówczas, bielszczanie grają o utrzymanie na najwyższym poziomie rozgrywek. Co najważniejsze, nadal mają na to szansę, tym bardziej po podziale punktów, który nastąpi po meczu z Wisłą. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego to drużyna niezwykle waleczna, która także w sobotę skóry tanio nie sprzeda. W poprzedniej kolejce Podbeskidzie zremisowało 3:3 ze Śląskiem Wrocław, natomiast tydzień wcześniej niespodziewanie wygrało w Chorzowie z Ruchem 1:0. Jak widać Górale nie odpuszczają końcówki sezonu zasadniczego i regularnie zbierają cenne punkty. Warto dodać, że wiosną przegrali tylko raz – 1:2 z Lechem Poznań. W ekipie z Bielska na próżno doszukiwać się słynnych nazwisk. Najlepszym strzelcem zespołu jest Marek Sokołowski, który ma na swoim koncie sześć trafień. Doświadczony piłkarz swój dorobek znacznie poprawił w meczu z wrocławianami, kiedy to dwukrotnie trafił do bramki przeciwników. Na uwagę zasługuje też Richard Zajac. Bramkarz Górali niejednokrotnie w tym sezonie ratował swój zespół przed startą gola i nawet w trudnych sytuacjach stawał na wysokości zadania.
Sześć meczów z rzędu bez zwycięstwa, w tym cztery porażki i dwa remisy. To dorobek Wiślaków z ostatnich niespełna dwóch miesięcy. Podopieczni Franciszka Smudy mimo utrzymywania się w czubie tabeli nie straszą już nikogo i są dostawcami punktów nawet dla zespołów walczących o ligowy byt. Tym samym nie ma też już mowy o twierdzy z Reymonta, która istniała jeszcze na początku sezonu. Zbliżający się mecz z Podbeskidziem będzie jeszcze trudniejszy niż zwykle, bowiem aktualnie trener Smuda ma do dyspozycji zaledwie jedenastu zawodników z pola. Z kadry z powodu kartek lub kontuzji wypadli: Ostoja Stjepanović, Donald Guerrier, Gordan Bunoza i Michał Nalepa. Dobrą informacją jest powrót do zdrowia Dariusza Dudki, który w sobotę zagra na pozycji defensywnego pomocnika, natomiast braki kadrowe szkoleniowiec Wisły będzie musiał uzupełnić piłkarzami z III-ligowych rezerw. Mecz z Podbeskidziem z ławki rezerwowych obejrzą zawodnicy tacy jak Danijel Klarić, Jakub Bartosz, Piotr Żemło, czy Przemysław Lech. Do gry przygotowani będą też Gerard Bieszczad i Michał Szewczyk.
W sobotę przed godziną 20 okaże się, na którym miejscu Wisła zakończy sezon zasadniczy. Zależnie od wyników w ostatniej kolejce, możliwe są miejsca od 3 do 6. Pojedynek Białej Gwiazdy z Podbeskidziem, tak jak wszystkie spotkania 30. kolejki Ekstraklasy, rozpocznie się o godzinie 18:00.
Źródło: skwk.pl
W jakim składzie z Podbeskidziem?
Dodano: 2014-04-11 14:37:16 (aktualizacja: 2014-04-11 23:37:13)
Krzysztof
Trener Franciszek Smuda ma mało komfortową sytuację przy wyborze składu na ostatni mecz rundy zasadniczej. Kilku piłkarzy wciąż leczy kontuzję, a inni pauzują za kartki. Kto więc zagra?
Mimo ostatnich meczów z wpuszczonymi golami bramki strzec będzie Michał Miśkiewicz. Obronę stworzą od prawej strony: Burliga, Głowacki, Uryga i Piotr Brożek. W tej formacji na pewno nie zobaczymy Gordana Bunozy, który będzie musiał pauzować dwa spotkania z powodu nadmiaru żółtych kartek. Kłopoty zdrowotne ma również Michał Nalepa. Młody Wiślak nie zagra przez kilka tygodni. Do składu wraca za to Dariusz Dudka, jednak (jak podkreśla trener) nie jest on przewidziany na pozycję defensora.
W drugiej linii pewni miejsca w składzie mogą być Garguła, Stilić oraz Sarki. Wciąż pod znakiem zapytania stoi występ Michała Chrapka. Odpoczywać będą Ostoja Stjepanović oraz Donald Guerrier. Oni obejrzeli w poprzednim meczu kartkę wykluczającą ich z meczu z Podbeskidziem.
W ataku wciąż jedynym piłkarzem zdolnym do gry jest Paweł Brożek. Rafał Boguski jest bliski powrotu do gry. Danjiel Klarić z kolei nie zyskał wyraźnie uznania w oczach szkoleniowca.
W związku z licznymi absencjami w kadrze meczowej znajdzie się prawdopodobnie miejsce dla młodych piłkarzy rezerw. Jakub Bartosz, Piotr Żemło, Przemysław Lech powinni uzupełnić skład na mecz z "Góralami".
Nieobecni:
Marko Jovanović (choroba), Rafał Boguski (kontuzja), Ostoja Stjepanović (kartki), Donald Guerrier (kartki), Michał Nalepa (kontuzja), Gordan Bunoza (kartki).
Zagrożeni:
Nikt.
Źródło: wislalive.pl
Czas na ostatni mecz rundy zasadniczej, czyli Wisła vs. Podbeskidzie.
Dodano: 2014-04-11 16:46:37 (aktualizacja: 2014-04-13 19:50:34)
Paulina S / WislaLive.pl
W trzydziestej, ostatniej kolejce rundy, Wisła na własnym boisku podejmie zespół Podbeskidzia Bielsko Biała. Dla gospodarzy będzie to mecz o przełamanie, bo od sześciu spotkań nie wygrali. Walczą też o bycie w pierwszej czwórce na zakończenie rundy zasadniczej.
Wydawałoby się, że krakowianie nie powinni mieć problemu z wygraniem z drużyną będącą na przedostatnim miejscu w tabeli. Jednak patrząc na ostatnie wyniki (porażka 2-1 z Widzewem czy 3-1 z Zagłębiem) rezultat meczu może być różny. Do tego „Górale” na pewno nie okażą się łatwym przeciwnikiem. Nie dość, że nigdy do tej pory nie przegrali przy R22, to jako jedna z nielicznych drużyn mają korzystny bilans spotkań z „Białą Gwiazdą”. Wygrywali 2 razy przy jednym triumfie Wisły, a remis padł 4 razy.
Na konferencji przedmeczowej tak trener Smuda wypowiadała się na temat rywala:
„Można z nimi wygrać, zwłaszcza u siebie. Oni czują się mocniejsi na własnym boisku. Ale z Ruchem wygrali 2:0, rozegrali tam fajne spotkanie i stworzyli więcej sytuacji. Ich skład uzupełnili dobrzy zawodnicy jak Iwański - dobry strateg, wysokie umiejętności techniczne, Jest Czech Blazek. Jest tam paru inteligentnych, dobrych zawodników. Nie możemy się na nich rzucać, musimy mądrze z nimi rozegrać tę partię, aby zdobyć co najmniej jedną bramkę więcej i wygrać, bo to jest dla nas najistotniejsze. Najważniejsze są trzy punkty”
Warto przypomnieć, że w minionej rundzie, w meczu pomiędzy tymi zespołami padł remis 0-0, ale tylko dzięki skutecznym interwencjom Miśkiewicza, który obronił aż 11 strzałów gospodarzy.
„My tam nie mieliśmy wysokich zawodników: tylko jeden duży, a reszta metr pięćdziesiąt. Wzięli nas "na hura" i to było dla nas trudne. Miśkiewicz dobrze tam bronił. Taka jest ta liga, że z każdym można wygrać czy przegrać” skomentował szkoleniowiec.
Dużym zmartwieniem Smudy jest problem kadrowy Wisły: „Brakuje sześciu podstawowych zawodników. Od Gliwic do dnia dzisiejszego w każdym meczu kogoś brakuje. Mamy jedenastu piłkarzy z pierwszej drużyny i pięciu na ławce z trzeciej ligi. W obronie zagra Uryga z Dudką na środku albo Żemło” – wyznał. „Nigdy nic nie wiadomo, w jakim momencie ktoś wypali. Gdybym miał osiemnastu piłkarzy do gry, to bym się nie przejmował i wstawiał innego zawodnika".
Trener wypowiedział się jeszcze o zbliżającej się rundzie mistrzowskiej: „Na razie dla nas jest najważniejszym, by skończyć sezon w pierwszej czwórce, bo dzięki temu będziemy mieli więcej meczy u siebie. W taki sposób możemy pomóc klubowi, bo liczę, że na takie potyczki przyszłoby więcej ludzi. Każdy gdzieś w zanadrzu ma w głowie, że spróbujemy tego, co jest do osiągnięcia. Teraz przez te dwa tygodnie myślimy o doprowadzeniu zawodników kontuzjowanych do dobrego stanu. Wrócą zawodnicy za kartki. Wiedzą, że ten klub mogą ratować tylko oni, tłumaczyłem im to milion razy. Każdy z nich chce zostać i grać w tym klubie” zakończył.
Początek batalii w sobotę 12 kwietnia o 18!
Źródło: wislalive.pl
Jedenastka bez pola manewru
11. kwietnia 2014,
Jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego, jedenastka Wisły na mecz z Podbeskidziem wydaje się oczywista. Po kontuzjach i kartkach kilku zawodników trener Smuda praktycznie nie ma pola manewru. - Brakuje sześciu podstawowych zawodników jutro. To bardzo dużo jak na naszą kadrę. Od Gliwic do dnia dzisiejszego w każdym meczu kogoś brakuje - przypomina trener Smuda.
Partnerem Arkadiusza Głowackiego na środku obrony będzie więc Alan Uryga, w środku zaś zaprezentuje się Dariusz Dudka. - Darek Dudka to nie jest środkowy obrońca, on sam też nie wyraża ochoty do gry w tym miejscu - mówi trener Smuda.
Nieco wyżej ustawiony zostanie Michał Chrapek, o ile zagra, bo w tygodniu miał największe problemy ze zdrowiem spośród zawodników przewidywanych do gry. Dziś jednak wziął udział w treningu. - Od niedzieli przechodzi zabiegi, nawet po dzisiejszym treningu jedzie do lekarza. Ale jak ktoś chce, to jest w stanie zrobić wszystko. Dziś próbował różnych starć i włożył tę nogę - mówi trener Smuda. Chrapek powinien więc zagrać w wyjściowym składzie. Jeśli nie, zastąpi go Michał Szewczyk.
Na ławce trener Smuda ma zawodników, którzy grają w rezerwach. Oprócz bramkarza Gerarda Bieszczada zasiądą na niej Jakub Bartosz, Piotr Żemło, Przemysław Lech, wspomniany Szewczyk i Danijel Klarić. - Trzecia liga. Nie ma innych - wzrusza ramionami Smuda.
Wiele zależeć więc będzie od najbardziej doświadczonych: Arka Głowackiego w obronie, Garguły i Stilicia w pomocy oraz napastnika Pawła Brożka, na którego trener Smuda, jak sam mówi, chucha i dmucha. - Być może Paweł odblokuje się z Podbeskidziem i strzeli jedną czy dwie bramki. Ale my też nie możemy rzucać się "na otwarty nóż". Musimy mądrze z nimi rozegrać tę partię, by strzelić choć jedną bramkę więcej - nie ważne w jakim stylu. Najważniejsze są trzy punkty - podkreśla trener Smuda.
wislakrakow.com
(redakcja)
Jedenastka Smudy w grze o pierwszą czwórkę
12. kwietnia 2014,
Czwarta w tabeli Wisła Kraków podejmuje na własnym boisku Podbeskidzie Bielsko-Biała w ostatnim meczu pierwszej fazy sezonu. Wiślacy mogą przystąpić do gier w grupie mistrzowskiej nawet z trzeciego miejsca, niekorzystny splot wyników może ich jednak zepchnąć nawet na siódmą lokatę.
Przyznamy, że zdarzało nam się czasem patrzeć przez palce na narzekania trenera Smudy na sytuację kadrową. Przykładowo, przed niedawnym meczem w Łodzi tradycyjnie wyliczał ilu to graczy mu brakuje. Jednocześnie jednak miał ten komfort, że posadził na ławce dwóch graczy, którzy jesienią często występowali w wyjściowym składzie: Donalda Guerriera i Emmanuela Sarkiego. Tym razem jednak sytuacja kadrowa wiślaków jest nie do pozazdroszczenia.
Na wyjściowy skład nie ma co jeszcze narzekać. Jeżeli wystąpi Michał Chrapek, to Franciszek Smuda wystawi do gry drużynę w niemal optymalnym zestawieniu. Jedynym graczem, który raczkuje w dorosłym futbolu jest Alan Uryga. Wystąpi na odpowiedzialnej pozycji środkowego obrońcy, ale mając za partnera Arkadiusza Głowackiego powinien sobie poradzić. Zwłaszcza, że akurat za mecz w Lubinie zbierał zasłużone pochwały.
Poza Urygą trzeba by mocno doszukiwać się pozycji, na której trener Smuda dokonałby zmiany, gdyby miał do dyspozycji wszystkich zdrowych graczy. Bunoza za Piotra Brożka? Być może. Guerrier za Sarkiego? Niewielka różnica. Stjepanović za Dudkę bądź Chrapka? Boguski za Gargułę? Nie wydaje nam się. Wyjściowa jedenastka "Białej Gwiazdy" dysponuje dużym potencjałem i teoretycznie nie powinna mieć problemów z ograniem na własnym boisku przedostatniej drużyny ligi.
Problem może się pojawić, gdyby trener Smuda został zmuszony do zmian. Na ławce będzie miał do dyspozycji pięciu kompletnie niedoświadczonych zawodników z pola. Najbardziej doświadczony z nich, Michał Szewczyk, ma na koncie 12 oficjalnych występów w pierwszej drużynie Wisły, ale aż osiem z nich zaliczył w poprzednim sezonie. Czterokrotnie zagrał w wyjściowym składzie, lecz nigdy przez pełne 90 minut. Jesienią tego sezonu miał okazję nabrać trochę doświadczenia na I-ligowych boiskach w barwach Okocimskiego Brzesko, gdzie zagrał 13-krotnie i zdobył jednego gola.
Wiślacy muszą więc nie tylko starać się o zdobycie gola, ale też niemal w komplecie wytrzymać mecz kondycyjnie, uniknąć kontuzji oraz czerwonych kartek. Powodzenie tego planu będzie kluczem do przełamania koszmarnej passy meczów bez zwycięstwa.
Wróćmy do sytuacji w tabeli. Wisła zajmuje czwarte miejsce i przed drugą fazą sezonu nie ma szans na przegonienie liderującej Legii i drugiego Lecha. Może jeszcze wyprzedzić Ruch Chorzów, jeśli ten przegra w Bydgoszczy. Punkt straty do Wisły ma Pogoń Szczecin (podejmuje u siebie Widzew), zaś trzy "oczka" straty mają wspomniany wcześniej Zawisza i fatalny wiosną Górnik, który gra u siebie z Lechem. W najbardziej pesymistycznym wariancie, przy porażce Wisły i zwycięstwach Zawiszy, Górnika i Pogoni Wisła spadłaby aż na siódme miejsce.
Podbeskidzie w Krakowie walczyć będzie o wyjście ze strefy spadkowej. Bezpośrednio wyprzedzające "Górali" o jeden punkt Zagłębie Lubin podejmuje u siebie Legię. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego mają więc o co walczyć, a ich atutem będzie pełny skład - żaden z zawodników gości nie pauzuje za kartki bądź kontuzje. Jednego z nich, grającego dawniej w Legii Warszawa i Zagłębiu Lubin Macieja Iwańskiego wyróżnił trener Smuda: - To dobry strateg, ma wysokie umiejętności techniczne, umie uderzyć z rzutu wolnego. Jest tam paru inteligentnych, fajnych zawodników. Nie jest więc tak, że grają "dzida do przodu".
Mecz Wisły z Podbeskidziem poprowadzi Jarosław Przybył z Kluczborka i będzie to jego sędziowski debiut na stadionie "Białej Gwiazdy". Arbiter ten w sierpniu zeszłego roku sędziował wygrany 4:0 przez Wisłę mecz Pucharu Polski na stadionie Zagłębia Sosnowiec.
Wisła Kraków - Podbeskidzie Bielsko-Biała
Początek o godzinie 18:00.
Przewidywany skład Wisły:
Michał Miśkiewicz - Łukasz Burliga, Arkadiusz Głowacki, Alan Uryga, Piotr Brożek - Emmanuel Sarki, Michał Chrapek (Michał Szewczyk), Semir Stilić, Dariusz Dudka, Łukasz Garguła - Paweł Brożek
Transmisję z meczu przeprowadzi kanał nSport.
Łączona transmisja z meczów 30. kolejki (wszystkie rozpoczynają się o godzinie 18) w ramach tzw. Multiligi+ dostępna będzie w Canal+ Sport.
wislakrakow.com
(redakcja)
Źródło: wislakrakow.com
Krakowiacy i Górale. Przed meczem Wisły z Podbeskidzem
Na konferencji prasowej przed meczem z Podbeskidziem Bielsko-Biała trener Franciszek Smuda stwierdził, że spotkanie to jest dla prowadzonej przez niego Wisły - "finałem Ekstraklasy". My mamy cichą nadzieję, że takie podejście do tego spotkania byłego selekcjonera jest mimo wszystko podejściem zdecydowanie "na wyrost", bo w przeciwnym razie oznaczałoby, że w czekających nas później siedmiu decydujących o końcowej klasyfikacji całego sezonu meczach - gralibyśmy już nie inaczej jak "sparingowo"? A tego bynajmniej nie chcielibyśmy.
Oczywiście dla Smudy, po ostatnich niepowodzeniach, spotkanie z "Góralami" jest potyczką decydującą o wielu sprawach, stąd aż tak górnolotne stwierdzenie. Gdyby bowiem nie nasza fatalna ostatnio seria, w ten sposób na pewno nie dyskutowalibyśmy. Jakby bowiem nie liczyć - przegraliśmy aż trzy kolejne mecze, a nie wygraliśmy od aż sześciu! W sobotni zaś wieczór tylko zwycięstwo da nam po zasadniczej części sezonu miejsce w czołowej czwórce - a co za tym idzie - w fazie finałowej cztery, zamiast trzech meczów na własnym stadionie.
Przypomnijmy, że awans do najlepszej ósemki ligi mamy zagwarantowany już od dawna, ale równie dobrze możemy po 30. kolejkach zająć miejsce trzecie, jak i... siódme. Wyprzedzić mogą nas bowiem aż trzy zespoły! Co zaś gorsze - sprawa ta wcale nie jest aż tak nierealna, bo po ostatnich wynikach to... bielszczanie uchodzić mogą za cichego faworyta czekającej nas konfrontacji.
Wiosną zgromadzili o trzy punkty więcej od Wisły i dopiero po zremisowanym w poprzedniej kolejce meczu ze Śląskiem (3-3) stracili miano jednej z najlepszych defensyw wiosny! Nie zmienia to jednak i tak faktu, że w ośmiu tegorocznych spotkaniach stracili tylko osiem bramek, czyli dokładnie tyle, ile podopieczni Franciszka Smudy w tym okresie strzelili. I to właśnie jest największą bolączką wiślaków, którzy w sześciu ostatnich występach zdobyli zaledwie cztery gole! Co zaś warte być może w tym miejscu podkreślenia - "Górale" to dla nas wyjątkowo niewygodny przeciwnik. W trzech ostatnich meczach bramki im nie strzeliliśmy, a co więcej - nigdy w Krakowie z Podbeskidziem nie udało nam się wygrać!
Tym razem może być o to jeszcze trudniej, bo z powodu kontuzji i pauzy za kartki - Smuda dysponuje "gołą jedenastką" zawodników, z faktycznie jako takim ligowym ograniem. Zbyt duża liczba żółtych napomnień sędziowskich eliminuje bowiem z gry Gordana Bunozę, Wilde-Donalda Guerriera i Ostoję Stjepanovicia - co oznacza, że już przed meczem z niemalże 100% dokładnością podać możemy skład, w jakim wybiegnie Wisła...
Michał Miśkiewicz - Łukasz Burliga, Arkadiusz Głowacki, Alan Uryga, Piotr Brożek - Emmanuel Sarki, Dariusz Dudka, Michał Chrapek, Semir Štilić, Łukasz Garguła - Paweł Brożek...
... na ławce zaś zasiądą gracze występujący na co dzień w naszych trzecioligowych rezerwach.
Tak zwana "meczowa kadra" nie prezentuje się więc zbyt okazale, ale radzić będziemy musieli sobie z taką, jaką mamy. I liczyć trzeba będzie na tych, którzy zagrają. A czego można się spodziewać? Jesienią w Bielsku także nie mieliśmy w składzie najwyższego w nim Bunozy i każdy stały fragment gry - to był w naszym polu karnym prawdziwy popłoch. Swój mecz sezonu rozgrywał jednak wtedy - jak może pamiętacie - Miśkiewicz i kto wie, oby okazało się, że Podbeskidzie "leży" naszemu bramkarzowi, który wciąż grać musi o nowy kontrakt. Na ten - po ostatnich doniesieniach z ulicy Reymonta - jakby się nie zanosiło, więc po i jego niepowodzeniach tym bardziej trzymamy za Michała i wszystkich wiślaków kciuki. A czy doczekamy się wreszcie wygranej? Nie pozostaje nam nic innego, jak stwierdzić - OBY!
Do boju Wisełka!
Dodał: Redakcja
Źródło: wislaportal.pl
Wrócić na właściwą drogę
Data publikacji: 12-04-2014 10:18
Dziś na ośmiu stadionach polskiej T-Mobile Ekstraklasy zabrzmi ostatni gwizdek w rundzie zasadniczej sezonu 2013/2014. W 30. kolejce krakowska Wisła przed własną publicznością zmierzy się z walczącym o utrzymanie Podbeskidziem Bielsko-Biała. Jesienne spotkanie obu drużyn zakończyło się bezbramkowym remisem, a jak będzie dziś przy Reymonta? Możecie przekonać się już za kilka godzin.
Historia pojedynków między Wisłą a Podbeskidziem nie należy do zbyt bogatych. Oba kluby, jak do tej pory, rozegrały ze sobą jedynie 10 meczów, jednak statystyka tych spotkań pokazuje, iż Podbeskidzie to zespół, który sprawia kłopoty piłkarzom Białej Gwiazdy. We wszystkich dotychczasowych meczach Wisła triumfowała 2 razy, tyle samo spotkań wygrali też „Górale”, a pozostałe 6 zakończyło się remisem.
Podobnie przedstawia się również statystyka potyczek tych zespołów na poziomie Ekstraklasy. Dotychczas obie drużyny miały okazję spotkać się tylko 5 razy w tych rozgrywkach. Wisła i Podbeskidzie mają po jednym zwycięstwie. W pozostałych 3 meczach oba kluby podzieliły się punktami. Co ciekawe, Wisła będzie walczyć dziś o pierwsze zwycięstwo nad „Góralami” na własnym stadionie. Dotychczas w Ekstraklasie przy Reymonta gospodarze raz przegrali i raz zremisowali z Podbeskidziem.
Jeśli przyjrzymy się bilansowi bramkowemu, to minimalnie lepiej wypada w nim Wisła. We wszystkich dotychczasowych spotkaniach Biała Gwiazda strzeliła swoim dzisiejszym gościom 9 bramek, tracąc przy tym jednego gola mniej. Najlepszym strzelcem Wisły w meczach z Podbeskidziem jest Cwetan Genkow z dwoma trafieniami na koncie. Jedną bramkę mniej ma Łukasz Burliga, co sprawia, że jest on jedynym piłkarzem z obecnej kadry krakowian, który pokonał bramkarza „Górali”.
Jedyne zwycięstwo w lidze, jakie Wisła Kraków odniosła nad Podbeskidziem Bielsko-Biała, miało miejsce 21 kwietnia 2012 roku. Wszystko wyjaśniło się w ostatnim kwadransie spotkania. Najpierw prowadzenie gościom z Krakowa dał Tomas Jirsak, a kilka minut później podwyższył je Andraż Kirm. Piłkarze z Bielska-Białej nie zamierzali się jednak poddać i za sprawą gola Damiana Byrtka, który chwilę wcześniej pojawił się na boisku, złapali kontakt z rywalem. Po dwóch minutach dobił ich jednak Cwetan Genkow i ustalił wynik meczu na 3:1 dla Wisły.
Ostatnie spotkanie tych drużyn przy Reymonta, 4 marca 2013 roku, zakończyło się bezbramkowym remisem. Taki sam rezultat padł w rozegranym jesienią w Bielsku-Białej meczu 15. kolejki T-Mobile Ekstraklasy.
W zeszły weekend zespół naszych dzisiejszych gości zremisował u siebie 3:3 ze Śląskiem Wrocław i nadal znajduje się w strefie spadkowej, zajmując 15. miejsce z dorobkiem 28 punktów. Wisła natomiast niespodziewanie uległa 1:2 Widzewowi Łódź i mając na koncie 45 punktów, spadła na 4. miejsce w tabeli.
Dzisiejsze spotkanie jest niezwykle ważne dla każdej z drużyn. Podbeskidzie potrzebuje zwycięstwa, by przedłużyć swoje nadzieje na pozostanie w T-Mobile Ekstraklasie. Natomiast zespół Białej Gwiazdy nie wygrał w lidze od lutego i jeśli chce zachować w tabeli pozycję dającą lepszy start w rundzie finałowej, musi dziś wrócić na właściwą drogę i pokonać „Górali” po raz pierwszy przy Reymonta.
Czy piłkarze Wisły Kraków staną dziś na wysokości zadania i godnie zakończą rundę zasadniczą, przekonamy się już wkrótce.
Początek spotkania Wisła Kraków – Podbeskidzie Bielsko-Biała o godzinie 18.00!
MH
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl
Tak gra Podbeskidzie
Data publikacji: 12-04-2014 12:13
Ostatnia kolejka sezonu zasadniczego i mecz przed własną publicznością. Rywalem jest zespół Podbeskidzia, który jak do tej pory nie przegrał z drużyną Wisły w rozgrywkach T-Mobile Ekstraklasy. Również w Pucharze Polski Biała Gwiazda nie zdołała pokonać przeciwnika z Bielska - Białej.
Czy tym razem podopieczni Franciszka Smudy przełamią tę złą passę? Zapraszamy do analizy naszego rywala.
Bramka: W rundzie jesiennej kontuzję leczył podstawowy bramkarz – Richard Zajac. Gdy wrócił do pierwszego składu “Górali”, nie oddał już miejsca między słupkami. Mimo trzydziestu siedmiu lat jest uważany za jednego z lepszych bramkarzy w lidze. Dotychczas ośmiokrotnie zachował czyste konto, co jest bardzo dobrym wynikiem, szczególnie, gdy popatrzymy na miejsce w tabeli podopiecznych Leszka Ojrzyńskiego.
Obrona: Jeśli chodzi o liczbę straconych bramek, Podbeskidzie zajmuje dziewiąte miejsce, jednak pozycję w tabeli, w strefie spadkowej, zawdzięcza najsłabszemu w ekstraklasie atakowi. W ostatnich meczach trener Leszek Ojrzyński przeważnie korzystał z tego samego zestawienia defensywy. Na prawej stronie wystąpi Tomasz Górkiewicz, w środku parę stoperów będą stanowić Błażej Telichowski i Dariusz Pietrasiak, a na lewej stronie zagra Ghanijczyk, Frank Adu Kwame.
Pomoc: Trener Ojrzyński również preferuje ustawienie piątką pomocników, z rozdzieleniem na dwóch defensywnych oraz trzech zorientowanych bardziej ofensywnie. Dwójkę zawodników z tyłu stanowić będą Dariusz Łatka oraz Słowak, Anton Sloboda. Na prawej flance wystąpi najlepszy strzelec zespołu - Marek Sokołowski- zdobywca sześciu bramek oraz etatowy wykonawca rzutów karnych w zespole, kapitan drużyny. Po przeciwległej stronie zobaczymy Piotra Malinowskiego lub Przemysława Pietruszkę. Natomiast w rolę ofensywnego pomocnika wcieli się Maciej Iwański.
Atak: Coraz częściej trener dzisiejszych gości stawia w ataku na Mikołaja Lebedyńskiego. Między nim a Fabianem Pawelą trener dokona zapewne wyboru zawodnika, który będzie starał się zaskoczyć wciąż najlepszą defensywę w lidze. W odwodzie pozostaje jeszcze Czech Jan Blažek, który w lutym tego roku dołączył do drużyny.
Łukasz Stupka
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl
Relacje z meczu
Heartbleed! Wisła - Podbeskidzie 0-1
Samobójcza bramka, dwie kontuzje, niestrzelony rzut karny i czerwona kartka - tak wyglądał mecz Wisły z Podbeskidziem Bielsko-Biała, który przegraliśmy 0-1! Wynik ten, przy wygranej Pogoni, oznacza że "Biała Gwiazda" po sezonie zasadniczym jest na miejscu piątym. Czekają nas więc jeszcze tylko trzy mecze przy Reymonta i jeśli mają być grane tak jak ten dzisiejszy, to będzie ich o trzy za dużo. A wszystko to sprowadza się do jednego - kibicom Wisły "krwawią dziś serca", bo nie takie wyniki i nie taką atmosferę chcieliby doświadczać przy Reymonta!
Spotkanie z Podbeskidziem miało być dla osłabionego zespołu Wisły próbą charakteru, w końcu po trzech porażkach z rzędu przyszło nam grać z drużyną walczącą o utrzymanie, my zaś mieliśmy nadzieję zostać na co najmniej czwartym miejscu, po zasadniczej części sezonu.
Jak się okazało mecz jeszcze dobrze się nie rozpoczął a już przegrywaliśmy! Od środka piłkę kopnęli piłkarze Podbeskidzia i szybko strzał z dystansu oddał Damian Chmiel. Piłka odbiła się od poprzeczki oraz od pleców pechowo interweniującego Michała Miśkiewicza, wpadając do naszej bramki! 0-1 już w bodajże jedenastej sekundzie!
Nie wiadomo czy to właśnie taki start w to spotkanie, czy może coś jeszcze innego, ale na jakiekolwiek okazje wiślaków czekaliśmy aż kwadrans. Sygnał dał Arkadiusz Głowacki, który wkurzony nieporadnością swoich kolegów z przednich formacji huknął z dystansu i Richard Zajac miał spore problemy z przeniesieniem futbolówki poza bramkę. Nie minęła minuta, a wręcz powinno być 1-1. Po długiej piłce od Głowackiego sam na sam z Zajacem wyszedł bowiem Michał Chrapek, ale nie zdołał pokonać bramkarza gości.
W 26. minucie mogło być z kolei już 0-2. Sam na sam z Miśkiewiczem znalazł się z kolei Jan Blažek, ale tym razem nasz bramkarz nie dał się pokonać, a czeski napastnik Podbeskidzia okupił tę akcję kontuzją. Zaraz potem z urazem boisko opuścić też musiał Dariusz Pietrasiak, a Wisła znów miała okazję do wyrównania. Wszystko to miało miejsce w 35. minucie, ale Paweł Brożek nie pierwszy raz udowodnił, że jest daleki od choćby przeciętnej formy. Co gorsze, po stracie piłki poszła kontra i Miśkiewicz znów musiał bronić w sytuacji sam na sam, tym razem z Krzysztofem Chrapkiem.
W końcówce pierwszej połowy Wisła miała jeszcze dwie okazje do wyrównania, ale po rajdzie Emmanuela Sarkiego piłkę zamiast uderzyć przepuścił Semir Štilić i okazja przepadła. Z kolei w 44. minucie z dystansu ładnie uderzył Dariusz Dudka, ale futbolówka przeleciała nad bramką.
Na pierwszą groźną okazję po przerwie czekaliśmy do 54. minuty. Stworzyło ją Podbeskidzie, ale Krzysztof Chrapek przeniósł piłkę ponad bramką. Trzy minuty później przypomniał o sobie Maciej Iwański, ale jego uderzenie z wolnego przeleciało w podobny sposób, jak to sprzed chwili.
Wisła wciąż nie miała natomiast pomysłu na sforsowanie defensywy gości, a jakby tego było mało w 60. minucie na noszach z kontuzją boisko opuścić musiał "Głowa"! Na środku defensywy zastąpił go Dudka, a na murawie pojawił się Michał Szewczyk.
W 68. minucie wreszcie udało nam się jednak przeprowadzić składną akcję. Štilić posłał prostopadłym podaniem Łukasza Burligę, a ten został sfaulowany. Rzut karny! Cóż jednak z tego, skoro przestrzelił go Łukasz Garguła! I poniekąd sprawiedliwości stało się zadość. Jak pokazały powtórki - Burliga wiele dołożył bowiem "od siebie"...
I choć w kolejnych minutach wiślacy osiągnęli przewagę, to i tak nic to nie dało, bo graliśmy po prostu fatalnie. A że niewiele lepiej radzili sobie zadowoleni z wyniku bielszczanie - zasadnym było pytanie - czy to był w ogóle mecz z poziomem Ekstraklasy? Zwłaszcza gdy popatrzyło się na cztery kolejne próby kontrataków gości, po których byli oni w sytuacjach sam na sam! Z trzech obronną ręką wyszedł Miśkiewicz, a w czwartej zawodnik Podbeskidzia fatalnie przestrzelił.
W doliczonym czasie gry czarę goryczy przelały dwie żółte kartki za dwa faule w... jednej akcji (!) które obejrzał Dudka i kończyliśmy mecz w "dziesiątkę". Próbowali to wykorzystać goście, ale Miśkiewicz znów nie dał się pokonać. I to jemu zawdzięczamy, że przegraliśmy tylko 0-1!
Ostatecznie po raz czwarty (!) z rzędu schodzimy z boiska pokonani i wręcz niemożliwe, że udaje nam się skończyć sezon zasadniczy na piątym miejscu... Szczerze mówiąc - z taką grą, jak w ostatnich kilku występach, powinniśmy być znacznie niżej.
Dodał: Redakcja
Źródło: wislaportal.pl
Wisła Kraków 0:1 Podbeskidzie
Wpisany przez Krzysiek
sobota, 12 kwietnia 2014 19:44
Ciężko o lepszego rywala „na przełamanie” niż przedostatni zespół w tabeli na własnym stadionie. Wisła w ostatnich sześciu spotkaniach zdobyła zaledwie dwa punkty i tylko indolencji reszty zespołów zawdzięcza tak wysoką pozycję. Dziś jednak brak zwycięstwa oznaczać najprawdopodobniej będzie spadek, który poskutkuje gorszym układem meczów w play-offach. O totalnej kompromitacji nie wspominając.
Kabaretu ciąg dalszy. Nie minęła nawet minuta od rozpoczęcia jak na strzał z daleka zdecydował się Damian Chmiel. Piłka po jego strzale odbiła się od poprzeczki, trafiła w plecy Miśkiewicza i wpadła do bramki. Kuriozalna bramka, którą śmiało można obciążyć Miśkiewicza. Po tym ciosie, Wisła potrzebowała niemal dwudziestu minut, by realnie zagrozić Podbeskidziu. Najpierw zza pola karnego, potężnie huknął Głowacki, tak że bramkarz musiał ratować się piąstkowaniem. Po chwili doskonałe podanie w pole karne otrzymał Chrapek, który próbował zmieścić piłkę między nogami Zajaca. Bramkarz gości wykazał się w tej sytuacji refleksem i na raty zapobiegł utracie bramki. W 25. minucie z powodu kontuzji boisko musiał opuścić Piotr Brożek, a w jego miejsce wszedł Jakub Bartosz. Po Brożku sypnęło kontuzjami w zespole Podbeskidzia. Najpierw Bleżek, później Pietrasiak jeszcze na długo przed końcem pierwszej połowy musieli opuścić plac gry. W 35. minucie doskonałe prostopadłe podanie od Stilica dostał Brożek. W tej akcji kibice zobaczyć mogli co oznacza „blokada” u napastnika. Paweł zamiast pognać z piłką sam na sam, przestraszył się, że zmarnuje kolejną doskonałą sytuację i zahamował akcję, tracąc przy tym piłkę. Srogo to mogło się zemścić, bo po przechwycie z doskonałą kontrą wyszli goście i tylko słabe wykończenie akcji sam na sam z Miśkiewiczem przez Krzysztofa Chrapka uchroniło Wiślaków. To co zaprezentowali piłkarze „Białej Gwiazdy” do przerwy to istny kryminał. Bez pomysłu, bez chęci oraz umiejętności stanowili jedynie tło dla dobrze zorganizowanego Podbeskidzia. Prosta piłka w wykonaniu gości, była na tyle skuteczna, by kontrolować boiskowe wydarzenia. W ostatniej minucie żółta kartka Miśkiewicza, była objawem frustracji wynikającej z bezsilności i słabości. Piłkarze po gwizdku szybko zbiegli do szatni, przy akompaniamencie gwizdów.
Dopełnieniem tego obrazu nędzy i rozpaczy, którą po przerwie nadal serwowali kibicom piłkarze była w 58. minucie kontuzja Arka Głowackiego. Kapitan Wisły może mówić o sporym pechu, gdyż kontuzji doznał w całkowicie bezinwazyjnej sytuacji. Znoszony na noszach „Głowa” pożegnany został oklaskami. W 68. minucie Wisła otrzymała prezent od Górkiewicza, który faulował w polu karnym Burligę. Garguła chciał z miejsca i na stojąco strzelić, a taka nonszalancja skończyła się obiciem band zamiast piłką w siatce. Do końca spotkania Wisła biła głową w mur, a Podbeskidzie groźnie kontrowało i to goście byli bliżsi podwyższenia wyniku, niż gospodarze wyrównania. Ostatnie minuty to dominacja Podbeskidzia, które kilkakrotnie mogło dobić bezradną Wisłę i tylko fatalne wykańczanie akcji w połączeniu ze skutecznym Miśkiewiczem uchroniło przed większymi rozmiarami porażki. Bezpłciowa Wisła notuje siódmy mecz bez zwycięstwa , po drodze przyjmując trzy porażki pod rząd z trzema najsłabszymi drużynami w lidze. Aż ciężko uwierzyć, że tak mała liczba kibiców na stadionie może tak głośno gwizdać po meczu.
Wstyd i upokorzenie na Reymonta.
Wisła Kraków:
Miśkiewicz – Piotr Brożek (Bartosz 24`), Uryga, Głowacki (c), (Szewczyk 60`), Burliga, Dudka, Chrapek – Garguła, Stilić, Sarki – Paweł Brożek
Podbeskidzie Bielsko-Biała:
Zajac – Pietruszka, Konieczny, Pietrasiak, Górkiewicz, Sloboda, Łatka – Chmiel, Iwański, Sokołowski (c) – Blazek
Żółte kartki: Łatka 10`, Górkiewicz 45`, Pietruszka 52`, Chmiel 61` - Uryga 21`, Garguła 45`, Miśkiewicz 45`, Bartosz 55`, Dudka 90` 90`
Bramki: Chmiel 1`
Źródło: skwk.pl
Zła passa Wisły trwa- porażka 1:0 na własnym boisku
Dodano: 2014-04-12 20:37:46 (aktualizacja: 2014-04-14 21:13:20)
Paulina S / WislaLive.pl
Zła passa trwa nadal. Wisła na zakończenie rundy zasadniczej przegrywa na własnym boisku z Podbeskidziem 1:0.
Już w pierwszych sekundach meczu na prowadzanie wyszli goście. Z dystansu uderzył Chmiel, piłka odbiła się od poprzeczki, następnie od pleców Miśkiewicza i wpadła do siatki. Gol został uznany jako samobójczy. Podbeskidzie chciało pójść za ciosem i atakowało dalej. Gospodarze przebudzili się po kwadransie gry. Przed szansą stanął Głowacki- jednak potężne uderzenie naszego kapitana na rzut rożny wybija Zajac. Chwilę później golkiper Podbeskidzia znów popisał się dobrą interwencją, broniąc strzał Chrapka.
W 24. minucie na boisku pojawił się Bartosz zmieniając Piotra Brożka. Tym samym nasz młody zawodnik zaliczył debiut w T-Mobile Ekstraklasie.
W 35. minucie gola na 2:0 mogli zdobyć Krzysztof Chrapek i Marek Sokołowski. Jednak Miśkiewicz skutecznie interweniował.
Chwilę później kapitalnie z dystansu uderzył Dariusz Dudka, jednak piłka wylądowała na górnej siatce.
Tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego doszło do spięcia Miśkiewicza z Górkiewiczem, za co obaj otrzymali żółtą kartkę.
Po przerwie obie drużyny wyszły na boisko bez zmian. Do ataku ruszyli „Górale”. W 57. minucie przed kapitalną okazją stanął Iwański. Piłka po jego strzale z rzutu wolnego przeleciała nad poprzeczką.
Po godzinie boisko musiał opuścić Głowacki z powodu urazu. Zastąpił go Michał Szewczyk.
W 70. minucie Wisła miała kapitalną okazję na doprowadzenie do remisu. Sędzia podyktował rzut karny za faul Sokołowskiego na Burlidze. Jednak jedenastkę zmarnował Garguła strzelając obok słupka.
Chwilę później szansę miał Chrapek, ale broni Zając. W odpowiedzi z kontry próbował Sokołowski, ale trzeźwy umysł zachował Miśkiewicz.
W 85. minucie z boiska schodzi żegnany gwizdami kibiców Łukasz Garguła. W jego miejsce pojawia się kolejny debiutant - Danijel Klarić.
Wisła mecz kończyła w 10 - dwie żółte kartki obejrzał Dariusz Dudka.
Mecz zakończył się zwycięstwem gości i tym samym Wisła znalazła się na 5. miejscu tabeli. Oznacza to, że zagra 4 mecze wyjazdowe a 3 u siebie. Pierwsze spotkanie odbędzie się w Poznaniu z Lechem.
Wisła Kraków 0-1 Podbeskidzie Bielsko-Biała
Michał Miśkiewicz 1 (s)
Wisła: 1. Michał Miśkiewicz - 21. Łukasz Burliga, 6. Arkadiusz Głowacki (60, 42. Michał Szewczyk), 34. Alan Uryga, 8. Piotr Brożek (25, 44. Jakub Bartosz) - 15. Emmanuel Sarki, 5. Dariusz Dudka, 20. Michał Chrapek, 18. Semir Štilić, 10. Łukasz Garguła (85, 99. Danijel Klarić) - 11. Paweł Brożek.
Podbeskidzie: 1. Richard Zajac - 21. Tomasz Górkiewicz, 17. Dariusz Pietrasiak (33, 6. Błażej Telichowski), 26. Bartłomiej Konieczny, 22. Przemysław Pietruszka - 10. Marek Sokołowski, 28. Dariusz Łatka, 11. Anton Sloboda, 7. Maciej Iwański, 8. Damian Chmiel (74, 13. Piotr Malinowski) - 30. Jan Blažek (29, 15. Krzysztof Chrapek).
żółte kartki: Uryga, Głowacki, Miśkiewicz, Bartosz, Dudka - Łatka, Górkiewicz, Pietruszka, Chmiel.
czerwona kartka: Dariusz Dudka (90. minuta, Wisła, za drugą żółtą).
sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork).
widzów: 5772.
Źródło: wislalive.pl
Porażka na koniec rundy zasadniczej
Data publikacji: 12-04-2014 19:18
Wisła Kraków przegrała ostatni mecz rundy zasadniczej. Można powiedzieć, że czarna seria trwa, bo zawodnicy Franciszka Smudy nie potrafią wygrać od derbów z Cracovią. Wiślacy stracili gola już w pierwszej minucie i kończą rundę zasadniczą na 5. miejscu w tabeli.
Już po pierwszej akcji Podbeskidzie wyszło na prowadzenie. Z daleka uderzył Chmiel, piłka odbiła się od poprzeczki, później od pleców Miśkiewicza i wpadła do siatki. W 7. minucie na strzał z około 30 metrów zdecydował się Sokołowski, ale futbolówka minęła bramkę Wisły o dwa metry. Po chwili ten sam zawodnik dośrodkowywał w pole karne i trafił Urygę w rękę. Prowadzący spotkanie sędzia Przybył nie zdecydował się odgwizdać rzutu karnego.
W 13. minucie Biała Gwiazda przeprowadziła kombinacyjną akcję, w której Wiślacy wymienili kilka krótkich podań. Niestety Burliga nie zdołał przejąć piłki i wyjść sam na sam z Zajacem. Wisła próbowała wyrównać. Z 25 metrów huknął Głowacki, lecz bramkarz gości wypiąstkował piłkę. Po chwili Chrapek powinien zdobyć gola. Kapitan zespołu Franciszka Smudy zagrał długie podanie do wychodzącego na czystą pozycję pomocnika. „Chrapo” ładnie przyjął, ale trafił w rękę interweniującego Zajaca.
Goście starali się grać z kontry. Jedna z nich w 25. minucie omal nie skończyła się podwyższeniem wyniku. Będący w doskonałej sytuacji Blazek nie potrafił jednak przelobować Miśkiewicza. Na boisku zapanowała seria kontuzji. Z tego powodu murawę opuścili Piotr Brożek, Dariusz Pietrasiak i Jan Blazek. Dzięki urazowi „Pietii” w zespole Wisły zadebiutował Jakub Bartosz.
W 35. minucie Stilić zagrał prostopadle do Pawła Brożka, ale napastnik Białej Gwiazdy nie potrafił odpowiednio wbiec pole karne i został wypchnięty z niego przez obrońców Podbeskidzia. Zaraz po tej akcji „Górale” wyprowadzili kontrę. Sam na sam z Miśkiewiczem znalazł się Krzysztof Chrapek, który trafił na szczęście w bramkarza Wisły.
Biała Gwiazda, a dokładnie Sarki wyprowadził kontrę w 42. minucie. Niestety dobrego podania Nigeryjczyka nie potrafił zamienić na bramkę Stilić. Nie minęło 60 sekund i znowu podał Sarki, ale tym razem z daleka strzelał Dudka. Piłka poszybowała tuż nad poprzeczką i zatrzymała się na górnej siatce bramki.
Druga połowa rozpoczęła się od walki w środku pola. Oba zespoły starały się rozgrywać piłkę, ale praktycznie każda akcja kończyła się długim, niecelnym podaniem. Dopiero po ośmiu minutach gry kibice zgromadzeni na stadionie przy R22 zobaczyli ciekawą sytuację. Po zamieszaniu w polu karnym Wisły ponad poprzeczką strzelał Krzysztof Chrapek. W 57. minucie z ponad 30 metrów strzelił Iwański. Futbolówka przeleciała nad poprzeczką. Po chwili groźny strzał mógł oddać Chmiel, ale w ostatnim momencie zablokował go Uryga.
W 60. minucie boisko na noszach opuścił Głowacki. Kapitan Wisły odniósł uraz i nie mógł kontynuować gry. Zastąpił go Szewczyk, który zaraz po wejściu uderzał z woleja. Niestety zrobił to niecelnie. Dudka w 67. minucie podał do Chrapka, ale pomocnik Wisły zagrał niecelnie w pole karne gości. Minutę później Stilić podał prostopadle do Burligi, a ten po raz trzeci w tym sezonie wywalczył rzut karny dla Wisły. Do piłki podszedł Garguła i strzelił koło słupka, ale niestety nie trafił do siatki.
W 72. minucie z daleka uderzył Szewczyk i Zajac z problemami wybił piłkę na bok. Następnie Podbeskidzie mogło podwyższyć. Futbolówki zagranej z rzutu rożnego omal w siatce nie umieścił Telichowski. 10 minut przed końcem dobrą okazję miał Stilić, ale Bośniak nie potrafił uderzyć w światło bramki. Po chwili mocno dośrodkował „Chrapo”, ale Zajac wypiąstkował piłkę poza pole karne.
W 83. minucie sam na sam z Miśkiewiczem był Sokołowski. Na szczęście bramkarz Wisły wygrał pojedynek ze skrzydłowym gości. Moment później Miśkiewicz znowu był lepszy od Sokołowskiego. Nie minęła minuta i „Misiek” obronił sam na sam z Krzysztofem Chrapkiem. Już w doliczonym czasie gry z boiska za dwie żółte kartki został usunięty Dudka. Po chwili Miśkiewicz znowu wygrał sam na sam z Sokołowskim.
Wisła Kraków – Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:1 (0:1)
0:1 Miśkiewicz (sam.) 1’
Wisła Kraków: Miśkiewicz- Burliga, Uryga, Głowacki (60’ Szewczyk), Piotr Brożek (25’ Bartosz)- Sarki, Stilić, Dudka, Chrapek, Garguła (85' Klarić)- Paweł Brożek
Podbeskidzie Bielsko-Biała: Zajac- Górkiewicz, Pietrasiak (33’ Telichowski), Konieczny, Pietruszka- Łatka, Sloboda- Sokołowski, Iwański, Chmiel (73’ Malinowski)- Blazek (28’ Krzysztof Chrapek)
Żółte kartki: Uryga, Głowacki, Miśkiewicz, Bartosz, Dudka (Wisła) Łatka, Sloboda, Pietruszka, Chmiel (Podbeskidzie) Czerwona kartka: Dudka (Wisła)
Sędziował: Jarosław Przybył
Widzów: 5772
W. Cieśla
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl
Wisła - Podbeskidzie 0:1
12. kwietnia 2014,
Wisła zaliczyła kolejną porażkę 0:1 na własnym boisku. Straciła komplet punktów, czwarte miejsce w tabeli na rzecz Pogoni i kapitana Arkadiusza Głowackiego.
Mecz absurdów, w którym samobójczego gola Wisła straciła w 12 sekundzie, rzutu karnego nie wykorzystał Łukasz Garguła, kilku świetnych szans zmarnowali rywale, a w 90 minucie dwie żółte kartki w jednej akcji otrzymał Dariusz Dudka.
Jeszcze dobrze na stadionie Wisły nie wybrzmiało "Jak długo na Wawelu", a już Michał Miśkiewicz musiał wyjmować piłkę z bramki. I to wbitą do niej własnymi plecami po odbiciu od poprzeczki, gdy sekundę wcześniej na strzał z około 25 metrów zdecydował się Damian Chmiel.
Zwykło się mówić, że stracony szybko gol ustawił przebieg meczu i pewnie byłaby to prawda w meczu z Podbeskidziem, gdyby nie to, że Wisła prezentuje się słabo przez niemal całą wiosnę. Sygnał do zrywu dał atomowym uderzeniem z prawie 30 metrów Arkadiusz Głowacki, po którym piąstkował Zajac, a minutę później "Głowa" posłał precyzyjne podanie do Michała Chrapka, który dobrze przyjął piłkę, ale jego strzał obronił nogami bramkarz Podbeskidzia.
Okazało się, że to najlepsze sytuacje, jakie Wisła stworzyła sobie w pierwszej połowie. Podbeskidzie było konkretniejsze w swojej grze. Dochodziło do częstych przechwytów, a z przodu sporo kłopotów obrońcy Wisły mieli z Chmielem, Sokołowskim czy Blażkiem, a po zejściu z boiska tego ostatniego (kontuzja) z Krzysztofem Chrapkiem. Na szczęście Chrapek to zawodnik tyleż szybki i przebojowy co chaotyczny i nie potrafił wykorzystać żadnej z trzech świetnych sytuacji jakie miał.
W drugiej połowie Wisła otrzymała mały prezent od losu w postaci wątpliwego rzutu karnego na Łukaszu Burlidze. "Bury" jest ostatnio najrówniej grającym piłkarzem Wisły, dziś często włączał się do akcji, choć częściej współpracował z Michałem Chrapkiem niż swoim partnerem na prawym skrzydle - Sarkim. Przy wejściu Marka Sokołowskiego trochę "przyaktorzył" i sędzia pokazał na jedenasty metr. Łukasz Garguła oddał mocny strzał po ziemi, celując przy lewym słupku, lecz piłka minęła bramkę Podbeskidzia.
Wisła w ostatnich tygodniach prezentuje się jak jedna z najgorszych drużyn w lidze i całe szczęście, że jesienią zdołała praktycznie zapewnić sobie utrzymanie. Nie jest wystarczającym wytłumaczeniem konieczność skorzystania z młodego Urygi czy 17-letniego Jakuba Bartosza. Przede wszystkim znów zawiodła środkowa i przednia formacja w grze ofensywnej, gdzie doświadczonych graczy nie brakuje. Jeśli dwa tygodnie przerwy nie przyniosą żadnej poprawy gry wiślaków, to w grupie mistrzowskiej będą oni chłopcami do bicia. Sytuacji tej nie poprawiły dwie kontuzje: kapitana Arkadiusza Głowackiego i kolejnego obrońcy - Piotra Brożka. Gdyby kolejny mecz, z Lechem, odbywał się w ciągu pięciu dni, to na skutek urazów i kartek na środku naszej obrony musiałaby zagrać para Alan Uryga - Piotr Żemło lub Michał Czekaj.
Wisła Kraków - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:1 (0:1)
0:1 Michał Miśkiewicz 1 min
Żółte kartki: Uryga, Głowacki, Miśkiewicz, Bartosz, Dudka - Łatka, Górkiewicz, Pietruszka, Chmiel.
Czerwona kartka: Dariusz Dudka (90 min, Wisła, za drugą żółtą).
Wisła: Michał Miśkiewicz - Łukasz Burliga, Arkadiusz Głowacki (60 min - Michał Szewczyk), Alan Uryga, Piotr Brożek (25 min - Jakub Bartosz) - Emmanuel Sarki, Dariusz Dudka, Michał Chrapek, Semir Stilić, Łukasz Garguła (85 min - Danijel Klarić) - Paweł Brożek.
Podbeskidzie: Richard Zajac - Tomasz Górkiewicz, Dariusz Pietrasiak (33 min - Błażej Telichowski), Bartłomiej Konieczny, Przemysław Pietruszka - Marek Sokołowski, Dariusz Łatka, Anton Sloboda, Maciej Iwański, Damian Chmiel (74 min - Piotr Malinowski) - Jan Blażek (29 min - Krzysztof Chrapek).
Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork).
Widzów: 5772
wislakrakow.com
(redakcja)
Źródło: wislakrakow.com
Minuta po minucie
Mecze 30. kolejki w poprzednich sezonach kończyły rozgrywki ligowe. Tym razem w tej fazie spotkań drużyny wypracowują sobie pozycje startowe do decydującej fazy sezonu, w której 16 zespołów podzielonych zostanie na dwie grupy: mistrzowską i spadkową. Na których lokatach zakończą sezon Wisła i Podbeskidzie? Odpowiedź poznamy około godziny 20:00.
Poznaliśmy już skład Wisły na dzisiejsze spotkanie. Nie ma w nim żadnych niespodzianek.
Na ławce rezerwowych zasiądzie sześciu zawodników. Są nimi Gerard Bieszczad, Jakub Bartosz, Piotr Żemło, Przemysław Lech, Michał Szewczyk i Danijel Klarić.
Arkadiusz Głowacki rozegra dziś 250. ligowe spotkanie w barwach Wisły.
Dla miejsca Wisły w tabeli mogą być istotne wyniki także innych spotkań: Zawiszy (6. miejsce, 3 pkt straty do Wisły) z Ruchem (3. miejsce, 2 pkt przewagi), Pogoni (5., 1 pkt straty) z Widzewem i Górnika (7., 3 pkt straty) z Lechem. Będziemy spoglądać na wyniki tych meczów.
Gdzieś tam na marginesie patrzymy na wyniki meczów we Wrocławiu (Śląsk - Lechia) i Kielcach (Korona - Cracovia), od których zależy, czy w drugiej fazie sezonu rozegrany zostanie mecz derbowy.
Na trybunach jest może 5 tys. widzów.
Wisła w tradycyjnych strojach: czerwone koszulki i białe spodenki. Podbeskidzie na niebiesko.
Około 100-osobowa grupka w sektorze gości.
- 1' Minęło 12 sekund meczu i już goście zdobywają gola. Strzał z około 25 metrów Damiana Chmiela, piłka odbija się od poprzeczki, pleców Miśkiewicza i wpadła do bramki.
- 3' W meczu, którego wynik interesuje nas chyba najmniej Legia prowadzi z Zagłębiem 1:0.
- 5' Za mocne podanie Chrapka do wbiegającego w pole karne Podbeskidzia Łukasza Burligi.
- 7' Bardzo niecelna próba strzału z ponad 20 metrów w wykonaniu Marka Sokołowskiego.
- 7' Gracze Podbeskidzia wychodzą z kontrą, sędzia puszcza pozycję spaloną jednego z zawodników gości. Dośrodkowanie i róg, ale goście jeszcze protestują (niesłusznie), że Alan Uryga zagrał ręką.
- 10' Głowacki przecina lot piłki groźnie zagrywanej przez Blazka przed nasze pole karne i podaje do przodu. Mogła być kontra, ale po faulu Łatki została przerwana. Upomnienie dla pomocnika Podbeskidzia.
- 12' Sokołowski w pole karne Wisły, Blazek uprzedzony przez Miśkiewicza.
- 13' Wisła środkiem, równie koronkowo co przypadkowo, Burliga walczył o piłkę z bramkarzem i obrońcą, upadł, sędzia był pięć metrów od tej sytuacji. Rzutu karnego brak.
- 15' Uryga przejął piłkę zagraną do Blazka, wyszedł z nią do boku, zagrał do przodu. Poprawny odbiór, trochę szczęśliwe podanie.
- 16' Faul na Sarkim przy linii bocznej, w środkowym sektorze boiska.
- 17' Głowacki osamotniony na 35 metrze, przyjął, uderzył. Potężna petarda, ale sam środek bramki. Zajac z małymi kłopotami piąstkuje na róg.
- 18' Pierwsza stuprocentowa szansa Wisły. Dalekie podanie Arka Głowackiego do Michała Chrapka, ten wyprzedził obrońcę z piłką, ale przegrał pojedynek "sam na sam" z Zajacem. Próbował jeszcze dopaść piłki i dobić, ale obrońca i bramkarz Podbeskidzia skutecznie go przyblokowali.
- 20' Legia prowadzi z Zagłębiem 2:0.
- 21' Alan Uryga zapędził się do środka boiska, "wyciął" Jana Blazka i otrzymał kartkę.
- 23' Burliga ściął do środka, szukał prostopadłym podaniem Michała Chrapka, zagrał trochę za mocno.
- 25' Kontuzję mięśnia łydki zgłosił Piotr Brożek. Zmienia go Jakub Bartosz, który przechodzi na prawą obronę. Na lewą przesunięty został Łukasz Burliga.
- 26' Szansa dla Podbeskidzia, Głowacki z Urygą pozwolili na oddanie strzału głową Blazkowi. Broni Miśkiewicz.
- 27' Blazek ucierpiał w starciu w naszym polu karnym. Też opuści boisko.
- 29' Krzysztof Chrapek wchodzi za Blazka zniesionego na noszach chwilę wcześniej.
- 31' Środkiem pcha się Wisła, Podbeskidzie łatwo radzi sobie z tymi akcjami.
- 31' Lech prowadzi w Zabrzu 1:0.
- 33' Odgwizdany faul w polu karnym Podbeskidzia po wrzutce w pole karne.
- 33' Telichowski za Pietrasiaka. Kolejna zmiana spowodowana kontuzją w tym meczu.
- 33' Górnik przegrywa już 0:2. Siódme miejsce póki co nam nie grozi...
- 35' Kontra Wisły, Stilić przez pół boiska do Pawła Brożka, ten ma dwóch obrońców przed sobą, ale zwolnił, zatrzymał się, próbował odegrania do tyłu i z tej akcji wyszła kontra Podbeskidzia...
- 35' ....którą zakończyła sytuacja "sam na sam" Krzysztofa Chrapka z Miśkiewiczem. Bramkarz Wisły obronił nogami, a dobijający Sokołowski trafił w blokującego Gargułę.
- 37' Leży na boisku Sarki. Przerwa w grze.
- 42' Kontra Wisły, Brożek do prawego skrzydła uruchomił Sarkiego. Środkiem biegnie też Stilić, dośrodkowanie w pole karne Podbeskidzia, Stilić niepotrzebnie przepuszcza piłkę, ta nie ma szans dotrzeć do Brożka. Róg.
- 43' Krzysztof Chrapek wycofuje na 20. metr do wbiegającego Sokołowskiego, ten uderza "panu Bogu w okno". I jeszcze ma pretensje.
- 44' Podobna sytuacja teraz pod bramką Podbeskidzia, tyle że podawał Sarki a z ponad 30 metrów próbował Dudka. Dużo lepiej, tuż nad poprzeczką.
- 44' Ruch prowadzi w Bydgoszczy 1:0.
- 45' Legia prowadzi z grającym w dziesiątkę Zagłębiem 3:0.
- 45' Piast strzelił na 1:0 w Białymstoku. Kolejny strzał na bramkę Wisły, kolejny wysoko nad poprzeczką.
- 45' Żółta kartka dla Arkadiusza Głowackiego.
- 45' Na koniec pierwszej połowy starcie Miśkiewicza z Górkiewiczem. Sędzia miał dać kartkę graczowi Podbeskidzia, ale Miśkiewicz podbiegł do rywala, spowodował(?) jego upadek i też został upomniany.
Koniec pierwszej połowy.
Słówko o statystykach. Posiadanie piłki oczywiście dla Wisły (58%-42%), a w strzałach... 8:3 dla Podbeskidzia. 2 strzały celne Wisły, 3 rywali.
Jeśli wszystkie mecze zakończą się takimi wynikami jak obecnie, to Wisła zachowa czwarte miejsce. Podbeskidzie natomiast wyprzedziłoby Zagłębie Lubin wychodząc ze strefy spadkowej.
- 46' Początek drugiej połowy.
- 46' Podobno przy zejściu obu drużyn do szatni doszło do sporej szamotaniny. Zobaczymy, czy przełoży się to na waleczność Wisły w drugiej części meczu.
- 47' Chmiel ogrywa na lewym skrzydle młodego Bartosza, schodzi do środka, strzela bardzo nieceinie.
- 50' Pogoń prowadzi 1:0 z Widzewem i spycha Wisłę na piąte miejsce w tabeli. A Lech podwyższył w Zabrzu na 3:0.
- 52' Faul Pietruszki na Sarkim ukarany kartką.
- 53' Rzut rożny dla Wisły po wybiciu piłki Burlidze w polu karnym Podbeskidzia.
- 53' Dobrze bita piłka przez Gargułę na szósty metr, ale zawodnicy Wisły także dobrze pilnowani.
- 54' Kontra Podbeskidzia, strzelał Krzysztof Chrapek, nad bramką! Groźna sytuacja.
- 56' Śląsk prowadzi z Lechią 1:0.
- 56' Kartką za faul ukarany Jakub Bartosz.
- 59' Problemy na Arek Głowacki.
- 59' Lekarz Mariusz Urban pokazuje konieczność zmiany. Wejdzie Michał Szewczyk, zapewne Dudka zostanie cofnięty do obrony.
- 60' Na noszach boisko opuszcza Arkadiusz Głowacki. Źle to wygląda, problemy z kolanem. Oby nie więzadła... Szewczyk na boisku.
- 61' Kartka dla Chmiela.
- 62' Wrzutka przed pole karne Bartosza, strzał z woleja Szewczyka obok bramki.
- 67' Akcja Wisły prawą stroną, dośrodkowanie Chrapka po ziemi na ósmy metr, Podbeskidzie wybija do przodu.
- 68' Rzut karny dla Wisły po faulu na Łukaszu Burlidze.
- 70' Łukasz Garguła mocno... obok bramki.
- 70' Korona prowadzi 1:0.
- 72' Ładne uderzenie Szewczyka z około 30 metrów, piłka skozłowała przed Zajacem, ale ten zdołał odbić do boku.
- 73' Krzysztof Chrapek objechał dwóch obrońców Wisły, ale na szczęście źle wyłożył do Chmiela, którego strzał z ostrego kąta został zablokowany.
- 73' Malinowski za Chmiela.
- 78' Zagłębie strzeliło honorowego gola na 1:3.
- 78' Oficjalna frekwencja: 5772 osób.
- 80' Strzał Sarkiego zza pola karnego zablokowany, dobitka Szewczyka - poza bramkę.
- 82' Dośrodkowanie Michała Chrapka, piąstkuje Zajac.
- 84' Kontra i mogło być 0:2. Miśkiewicz broni strzał Malinowskiego.
- 84' Jagiellonia wyrównała na 1:1 z Piastem.
- 85' Sporo gwizdów i buczenia żegna Łukasza Gargułę. Na boisku Danijel Klarić.
- 86' Rzut wolny dla Podbeskidzia z lewej strony na wysokości szóstego metra. Centruje Iwański na krótszy słupek, wiślacy wybijają.
- 87' Efektowny kiks Iwańskiego przed naszmy polem karnym. Wcześniej ofiarna walka o piłkę Klaricia.
- 87' Kolejna skuteczna obrona Miśkiewicza, strzelał Sokołowski.
- 88' Stuprocentowa szansa Podbeskidzia, Iwański przegrywa pojedynek z Miśkiewiczem.
- 88' Ruch prowadzi 2:0 z Zawiszą i jest już pewny trzeciego miejsca.
- 90' Chaos totalny w polu karnym Podbeskidzia.
- 90' Dwie żółte kartki na raz dla Dariusza Dudki. Pierwsza za faul a po chwili chyba za dyskusje. Dopełnienie dzisiejszego kabaretu...
- 90' Jeszcze "setka" Podbeskidzia.
Koniec meczu i zasłużone gwizdy.
Źródło: wislakrakow.com
Pomeczowe wypowiedzi trenerów
Leszek Ojrzyński: - Bardzo się cieszymy
- Wygrać w Krakowie to na pewno jest wielka sprawa i z tego bardzo się cieszymy. To był mecz, w którym było dużo kontrowersji, dużo sytuacji podbramkowych, a mało bramek. Na szczęście tę jedyną bramkę strzeliliśmy my i to już w pierwszej minucie. Dziękuję Bogu, że tak się stało, bo było gorąco. Był jeszcze rzut karny dla gospodarzy, na szczęście niewykorzystany. Jedna bramka wystarczyła do tego, żeby zdobyć dwa punkty, bo po podziale tyle mamy więcej, z czego bardzo się cieszymy - mówił po meczu Wisły z Podbeskidziem trener gości, Leszek Ojrzyński.
- To było wszystko co mogliśmy wycisnąć i to zrobiliśmy. Mamy teraz dwa tygodnie przerwy na regenerację, bo widzieliśmy, że w końcówce wszyscy biegali bardzo ciężko. Wcześniej musieliśmy sobie poradzić z dwoma urazami, robiąc przedwcześnie zmiany. Taka sama sytuacja spotkała też gospodarzy i to dodatkowo był mecz kontuzji. Na pewno lepiej będzie nam się teraz pracowało przez najbliższe dwa tygodnie, bo jesteś tak dobry, jak Twój ostatni mecz. I tego się trzymajmy. Będzie lepsza praca, w lepszej atmosferze, ale za dwa tygodnie czeka nas kolejne spotkanie i znów trzeba będzie grać "na noże" o trzy punkty. Dzisiejszy mecz to już historia i trzeba będzie przejść do porządku dziennego i teraźniejszości. Oby Ci zawodnicy, którzy dziś zeszli byli do dyspozycji, choć nie wiem czy tak będzie - dodał opiekun "Górali".
Ojrzyński został zapytany o kilka sytuacji, zwłaszcza w II połowie, których jego podopieczni nie wykorzystali, marnując sytuacje sam na sam z Michałem Miśkiewiczem.
- Pretensje za niewykorzystane sytuacje mieć trzeba, Sokołowski mógł pokusić się nawet o trzy bramki, i wyglądałoby to dobrze lub bardzo dobrze. Nie marudzimy jednak, bo najważniejsze są punkty. Marudzilibyśmy gdyby decydowały bramki o miejscu, które się zajmie. Mieliśmy tutaj bardzo dużo sytuacji, można byłoby zebrać 7-8 spotkań i rozłożyć na te mecze. Szwankowało też ostatnie podanie, bo wtedy tych okazji mielibyśmy jeszcze więcej. Pretensje mieliśmy o to i powiedzieliśmy o nich w przerwie w szatni, bo wiedzieliśmy, że Wisła musi się odkryć, bo przegrywa. Sytuacje więc były, ale nie zamieniliśmy ich na bramki - podsumował trener.
Jak się okazało - nerwy pomiędzy zawodnikami, z końcówki pierwszej połowy, przeniosły się do zejścia do szatni, gdzie jak się okazało - doszło do przepychanek.
- Jeden z zawodników Wisły, tak myślę, że przypadkowo - odepchnął mnie. Niech tak to zostanie. Potem trzeba było piłkarzy rozdzielać. O co poszło - nie wnikałem. Powiedzieliśmy sobie, że nie ma prawa być żadnych prowokacji i dyskusji, bo to może nas drogo kosztować, a to my wygrywaliśmy, nie musieliśmy gonić wyniku, więc te nerwy nie są potrzebne. Trzeba było się uspokoić, bo mieliśmy mecz do wygrania. Całe szczęście już tych spięć więcej nie było - zakończył Ojrzyński.
Dodał: Redakcja
Źródło: wislaportal.pl
Franciszek Smuda: - Jaki stawiam teraz cel? Osiągnąć jak najlepsze miejsce
- Na pewno jesteśmy w bardzo złej sytuacji, zresztą każdy to widzi, w jaki sposób trzeba co tydzień układać ten zespół, a wiadomo, że w Ekstraklasie mieliśmy przykład jak się nie gra podstawowym składem, to jest nam bardzo trudno. Ci młodzi chłopcy, którzy dziś wystąpili, można powiedzieć tak jak potrafili - dali z siebie wszystko. Niestety przez gol samobójczy przegraliśmy kolejne spotkanie - mówił po kolejnej porażce trener Franciszek Smuda.
- Mamy teraz dwa tygodnie przerwy, żeby się pozbierać, żeby Ci wszyscy po kartkach doszli, żebyśmy znów stworzyli ten zespół z jesieni. Dopóki tego nie będzie, to będzie nam trudno - dodał.
Niestety poza porażką - aż dwóch zawodników Wisły mecz z Podbeskidziem skończyło z kontuzjami.
- Kontuzja Arka Głowackiego wydaje się być poważniejsza. Nie wiem dokładnie, ale widziałem jego grymas twarzy, że jest niedobrze. To samo problem z Piotrkiem Brożkiem. Zobaczymy czy uda nam się tych zawodników doprowadzić za dwa tygodnie do dobrego stanu. Wiadomo, że w pierwszym meczu play-off za kartki nie zagra Gordan Bunoza... Dudka też? Czyli nie zagra dwóch - martwił się Smuda.
- Nie chcę tłumaczyć tego zespołu, bo po jesieni przyzwyczailiśmy się do rozumowania, jak wielu z nas, w tym kibiców, że to jest drużyna, która może zrobić mistrzostwo. My musimy taką dopiero zbudować, żeby dawała gwarancję gry o mistrzostwo i o europejskie puchary. Na razie takiej nie zbudowaliśmy. A przy tych wszystkich problemach, jakie mamy, to jest to bardzo trudne. Jeśli ktoś jest na tyle mocny, że to pstryknięciem palca poukłada, to bardzo chętnie się z nim spotkam. Sami widzicie, nie mam co ukrywać. Co tydzień człowiek nie śpi po nocach i myśli, a może tego na tę pozycję, a może ktoś z III ligi dołączy, bo jest utalentowany. To nie jest takie proste. W Ekstraklasie trzeba mieć trochę doświadczenia i trzeba naprawdę mieć umiejętności. Jeśli chce się wygrywać, dlatego ja nie mówię, że gra była katastrofalna. Ci piłkarze dali z siebie wszystko co umieli. A przy przewracaniu do góry nogami tego składu, to nie może być płynnej i super gry - tłumaczył trener.
Zapytany zaś o niewykorzystany rzut karny, powiedział: - Z karnym oni sami zadecydowali. To jest loteria. Gdybym krzyczał, że ma być Brożek, a nie strzeliłby - to wszyscy pytaliby czemu nie Garguła. To jest trudne, a oni sami decydowali na boisku - kto i jak się czuł. Podszedł, chciał strzelić, ale nie strzelił. Trudno.
Smuda został także zapytany o przepychanki w przerwie meczu, do których doszło między zawodnikami obydwu drużyn.
- Żadnej awantury nie widziałem, bo pierwszy wszedłem do szatni. Widziałem tylko to co było na boisku, że Miśkiewicz nie wytrzymał już nerwowo i niepotrzebnie stworzył taką sytuację i dostał żółtą kartkę - powiedział "Franz".
- Jaki stawiam teraz cel? Nie powiem, że walczymy o mistrzostwo, bo ktoś stwierdzi, że spadłem na głowę. Chcemy jak najwięcej punktów zrobić i osiągnąć jak najlepsze miejsce, bo zależy ile klub otrzymuje z telewizji pieniędzy. I chcemy ich zdobyć jak najwięcej. Wiemy w jakiej jesteśmy sytuacji. Nie jest tak jak każdy myśli, że jest "cacy". Naprawdę tutaj pracuje się w bardzo trudnych warunkach, ale ja sam od czerwca wiedziałem, że tak będzie. I pamiętam te wypowiedzi, że trzeba walczyć o utrzymanie i się utrzymaliśmy. To jest najważniejsze, a w tej sytuacji w jakiej jesteśmy to jest bardzo dobrze. Teraz musimy walczyć o jak najlepsze miejsce, żeby zdobyć jak najwięcej pieniędzy dla klubu, bo potrzebuje on każdego grosika. Szkoda, że tak mało przyszło kibiców. Wiadomo, że jak przegrywa się trzy mecze z rzędu, to się mówi, że nie będzie się przychodzić, żeby na to patrzeć. Ci chłopcy chcą, dają z siebie wszystko, a żeby ten klub ratować, to kibice też muszą nam pomóc. Każda złotówka jest dla tego klubu czymś niesamowitym. Mówię to szczerze i niestety to jest prawda. Szkoda, że nie oglądało nas więcej kibiców, bo byłoby to dla nas bardzo dobre, doping byłby większy. Trzeba być z klubem, który się kocha, na dobre i na złe. Jest źle to trzeba mu pomóc, tak jak to jest w zachodnich klubach. W Bundeslidze na mecz ostatniej drużyny w tabeli nie przychodzi 5 tysięcy ludzi. Nie - tam dalej przychodzi komplet, bo chcą pomóc. Tak mamy się zachować, żeby klubowi i drużynie pomagać, a nie tylko jak walczymy o mistrzostwo i gramy w europejskich pucharach. Także w takich okolicznościach trzeba się pokazać. Dlatego zapraszam jak najliczniej na te trzy mecze, które mamy w play-off na swoim boisku, żeby temu zespołowi i klubowi pomóc. Ja także oczywiście chciałbym jak najlepiej, ale są takie sytuacje, że nie można sobie pomóc. Są kontuzje, kartki i nie ma co to kolejny raz tłumaczyć, bo wszyscy to widzą - zakończył Smuda.
Dodał: Redakcja
Źródło: wislaportal.pl
Pomeczowe wypowiedzi zawodników
Arkadiusz Głowacki: - Nie można się poddawać
- Niestety trudno w takich momentach jest powiedzieć coś mądrego. Jedyną radą jest to, żeby jak najmocniej skupić się na sobie, na swojej pracy i żeby w kolejnym meczu każdy wygrywał jak najwięcej swoich pojedynków i jak najbardziej zaangażował się w mecz. To jest taki moment kiedy jest naprawdę trudno i wszystko co się zrobi wychodzi, że jest źle, ale nie można się poddawać - powiedział po przegranym meczu z Podbeskidziem kapitan Wisły Kraków, Arkadiusz Głowacki.
- To jest sport i w nim nie żyje się tylko z wygranych. Są momenty kiedy trzeba pogodzić się z porażką i mocno starać się, żeby tę złą passę przełamać. Bardzo dobrze, że teraz jest ta przerwa, bo czujemy, że jesteśmy w sporym dołku i fizycznym i mentalnym. I to składa się na jedną całość, są dwa tygodnie żeby odwrócić tę passę - dodał "Głowa".
Mecz z "Góralami" dla Głowackiego skończył się przez kontuzję już po godzinie. I jak sam przyznał - nie wie na ile poważny jest jego uraz.
- Od jutra będziemy działać i powoli zamierzam się naprawić. Na pewno nie jest to dla mnie koniec sezonu, nie dam się jeszcze - zapewnił wiślak.
Dodał: Kamil
Źródło: wislaportal.pl
Michał Miśkiewicz: - Dawno nie byłem tak zdenerwowany i dobity
- Szczęście chyba w ostatnich meczach mnie opuściło. Bo jak nie sam o to zadbam, jak w Lubinie, gdzie zrobiłem to co zrobiłem, to dzieje się tak jak dziś. Chcesz pomóc drużynie, a wychodzi taki niefart, że sam strzeliłem sobie gola - mówił pechowiec z meczu z Podbeskidziem, Michał Miśkiewicz.
- Nerwowo było cały czas i głupia była też sytuacja, kiedy dostałem żółtą kartkę. Nie powinienem się tak zachować, bo to nie pomaga drużynie. Byłem jednak sam w sobie "zagotowany", tym wszystkim co się dzieje. Chcę wyjść z tego dołka, chcę pomóc drużynie, a tutaj taki cios - i to już w pierwszych sekundach meczu. Nie jest łatwo i choć tyle, że później nie przydarzył mi się żaden rażący klops i nie podwyższyło to wyniku, bo cały czas była szansa na nawiązanie walki z Podbeskidziem. Niestety się nie udało - dodał wiślak.
- Zdajemy sobie sprawę, że przegraliśmy to czwarte miejsce. Dawno nie byłem tak zdenerwowany i dobity, jak po tym meczu. Reszta chłopaków także, bo to jest strata dla klubu, strata pieniędzy i przede wszystkim atutu własnego boiska. Choć ostatnio nam to nie wychodziło, bo to była nasza trzecia porażka 0-1 u nas, ale i tak lepiej gra nam się tutaj, niż na wyjazdach. Teraz mamy dwa tygodnie żeby ogarnąć sytuację i jeszcze coś w tych siedmiu meczach zrobić - zakończył bramkarz Wisły.
Dodał: Kamil
Źródło: wislaportal.pl
Paweł Brożek: Jestem w słabej formie
13. kwietnia 2014,
Jednym z najbardziej rozczarowujących zawodników na wiosnę jest Paweł Brożek, który kompletnie nie przypomina szybkiego, zdecydowanego i dość skutecznego napastnika z jesieni. Zapytany, czy problemem nie jest na przykład współpraca z Semirem Stiliciem, nie szuka winy u Bośniaka.
- Nie będę na nikogo zganiał. Patrzę na siebie, jestem w słabej formie. To widać. Semir to bardzo dobry zawodnik i ta współpraca nie układa się tak jak powinna, ale na to trzeba przede wszystkim czasu. Mam nadzieję, że te dwa tygodnie wystarczą. Co nam innego pozostaje, niż myśleć pozytywnie? - pyta napastnik Wisły.
To co w trakcie dwutygodniowej przerwy zrobią piłkarze Smudy może okazać się decydujące w kontekście całego sezonu. - Coś będziemy musieli zrobić. Jest co naprawiać przez te 2 tygodnie. To przede wszystkim dobry czas, żeby wyzdrowieć, bo to zdrowie jest nadszarpnięte. To jest główny problem tego, że nie potrafimy grać tego, na co nas stać. Jeśli będziemy zdrowi i w komplecie to ta gra będzie wyglądała lepiej niż dzisiaj. Tak naprawdę to pięciu zawodników u nas grało z drobnymi urazami. Jest problem i te dwa tygodnie mamy na to, żeby przygotować się do "play-offów" - twierdzi Paweł Brożek.
Napastnik Wisły nie chce zwalać winy za słabą grę i kontuzje na przygotowania. - Przecież dwa pierwsze mecze zaraz po przygotowaniach wygraliśmy, więc czy można mówić w ten sposób? Nie wydaje mi się, żebyśmy byli źle przygotowani. Zmiany w składzie, nasza słabsza forma - to wszystko się nałożyło i stąd takie wyniki - powiedział.
Wisła wiosną zawodzi przede wszystkim w ofensywie, zdobyła w tym roku zaledwie osiem bramek. - To też temat do rozmowy przez te dwa tygodnie. Nie stwarzamy sobie sytuacji, jesienią mieliśmy 5-7 sytuacji w meczu, a dzisiaj... jedna? Dwie? W tym rzut karny. Za mało, żeby strzelić bramkę. Szczególnie w meczach u siebie. Gdybym ciągle się cofał, to nie byłoby nikogo z przodu. Jesienią grałem trochę inaczej. Gra jest skupiona w centrum, zamiast korzytać ze skrzydeł. Nie rozszerzamy gry i przez to przeciwnik ma łatwiej w odbiorze piłki - zauważa Paweł Brożek.
Szansą na przełamanie dla niego mógł być rzut karny, ale zdecydowano, że strzelić spróbuje Łukasz Garguła. Spróbował i spudłował. - Ostatnio Łukasz podszedł w Gliwicach, strzelił, więc nie było dyskusji, wziął piłkę i o tym zadecydował, że będzie strzelał - tłumaczy jak zapadła decyzja o wyborze strzelca napastnik Wisły.
Mimo wszystko Paweł Brożek nie traci nadziei. - Stać nas na to, by grać o puchary. Mamy potencjał, ale szczerze powiem, że sam nie wiem dlaczego tak gramy - mówi. - Analizujemy to, na treningach wygląda to lepiej, a w meczach nie realizujemy nic z tego, co sobie zakładamy. Nie utrzymujemy piłki, tracimy w takich sytuacjach, w których takiej drużynie to nie przystoi. Proste podanie, proste przyjęcia a gubimy piłkę i tu zaczynają się nasze kłopoty, bo musimy biegać za tą piłką zamiast nią grać.
wislakrakow.com
(redakcja)
Źródło: wislakrakow.com
Łukasz Garguła: Mój błąd podciął nam skrzydła
13. kwietnia 2014,
Łukasz Garguła został jednym z antybohaterów Wisły w meczu z Podbeskidziem. W 70 minucie stanął przed szansą na wyrównanie wyniku meczu po podyktowaniu rzutu karnego za faul na Łukaszu Burlidze. Pomocnik Wisły nie wykorzystał jednak doskonałej szansy, przestrzelił.
- To był ważny moment dla naszej drużyny. Można było złapać wiatr w żagle i powalczyć o coś więcej. Mój błąd, niewykorzystany rzut karny podciął nam skrzydła. Przestaliśmy wierzyć, że możemy odwrócić los w tym meczu - przyznał po meczu Łukasz Garguła.
Zdaniem pomocnika Wisły drużynę wiosną prześladuje pech. - Taki jest sport. Przechodzimy taki... nie wiem czy kryzys, ale na pewno brakuje nam farta, bo strzał z 30 metrów, piłka odbija się od poprzeczki, pleców "Miśka" i wpada do bramki. Nawet w takich sytuacjach tracimy gole, a my mieliśmy w pierwszej połowie dogodną szansę Michała Chrapka i tam też zabrakło szczęścia. No i ten mój zmarnowany rzut karny... - wzdycha gracz Wisły.
- Te dwa tygodnie trzeba przepracować solidnie - dodaje Garguła mając na myśli najbliższy okres, przed rozpoczęciem drugiej fazy sezonu. - Nie ma co wracać do tego co było. Trzeba skoncentrować się na siedmiu meczach, które są przed nami i każdy z nich traktować jak byśmy grali o mistrzostwo świata, żeby na końcu osiągnąć dobry wynik.
wislakrakow.com
(redakcja)
Źródło: wislakrakow.com
Bartosz: Nie było tremy
Data publikacji: 13-04-2014 16:25
We wczorajszym, przegranym 0:1, meczu z Podbeskidziem swój pierwszy występ w barwach Wisły Kraków odnotował 17- letni Jakub Bartosz.
Po tym spotkaniu zapytaliśmy naszego młodego zawodnika, wychowanka Białej Gwiazdy, o wrażenia, jakie ma po swoim starcie w Ekstraklasie. „Jestem zadowolony z tego debiutu. Grało mi się dobrze, choć wiadomo, że zawsze mogło być lepiej. Niestety przegraliśmy mecz i trudno mi się cieszyć” – powiedział Kuba.
Wczorajszy debiutant w 25. minucie zastąpił kontuzjowanego Piotra Brożka. Jak sam twierdzi, nie było żadnej tremy. „Piotrek już na przedmeczowej rozgrzewce narzekał na ból w łydce. Wtedy przemknęła mi przez głowę myśl, że być może to ja go zastąpię. Przygotowywałem się do tego, żeby wejść i pomóc drużynie. Może kilka pierwszych kontaktów z piłką było trochę nerwowych, ale później nie było już żadnej tremy” – opowiada Bartosz.
Trener Franciszek Smuda wciąż ma kłopoty z zestawieniem linii defensywy. Zaczęło się od problemów Marko Jovanovicia, potem posypały się kolejne absencje spowodowane kontuzjami bądź nadmiarem sędziowskich upomnień. Być może za dwa tygodnie, w meczu z Lechem Poznań, to właśnie Jakub Bartosz będzie miał okazję zagrać w pierwszym składzie. Czy jest już teraz na to gotowy? „To wszystko zależy od trenera, ale tak, jestem na to gotowy. Trenuję i przygotowuję się do tego, żeby grać, a nie siedzieć na ławce. Oczywiście, wcale nie cieszy mnie powód mojej obecności w pierwszym zespole , bo jak można być zadowolonym z tego, że kontuzjowany kolega z drużyny nie może zagrać” – zakończył młody obrońca Białej Gwiazdy.
MH
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl
Oceny Wiślaków w meczu z Podbeskidziem
Wpisany przez Tomek
wtorek, 15 kwietnia 2014 12:58
Piłkarze Wisły Kraków w kompromitującym stylu kończą rundę zasadniczą T-Mobile Ekstraklasy.
W ciągu tych ostatnich tygodni wracanie do spotkań Wisły Kraków, aby dokonać oceny gry zawodników to nic przyjemnego. Chwilę po końcowym gwizdku czuje się ulgę, że to już koniec. Pisanie tych słów to naprawdę nic satysfakcjonującego, jeśli odnoszą się do ukochanej drużyny. Gra Białej Gwiazdy zrobiła się jednak tak koszmarna, że zasiadając do obejrzenia meczu nie odczuwa się już takiej ekscytacji, a raczej znudzenie już przed jego rozpoczęciem. Nudne robią się także tłumaczenia piłkarzy, którzy przegrywają seryjnie z najgorszymi zespołami w lidze i próbują cokolwiek tłumaczyć niefartem i tym podobnymi. Nie raz odnosiło się wrażenie, że chwaleni na jesieni Wiślacy celowo byli nad wyraz skromni, gdy słyszeli słowa pochwały za swoją grę i wyniki. Zupełnie jakby liczyli na to, że gdy będą mówić: spokojnie, my to mamy właściwie drużynę na 2. ligę, wielkim sukcesem będzie w ogóle utrzymanie, to przy ewentualnym sukcesie na wiosnę splendor, jaki na nich spłynie będzie tym większy. A tutaj nie ma sukcesu, jest rozczarowanie. Z zajmowanego przez dużą część sezonu drugiego miejsca zjazd na piąte. Ale spokojnie, usłyszycie za chwilę: jak to, to przecież sukces, osiągnęliśmy więcej niż można było od nas było wymagać. Miał być przecież spadek, optymiści wierzyli w ósemkę, a tu proszę – 5. pozycja!
Mamy oczywiście świadomość problemów, jakie dotknęły tę drużynę, wiemy jak słabym składem dysponuje. Tylko jeśli tak dużo osób mówiło na jesieni, że Wisła Kraków gra najlepszą piłkę w lidze, to niech nikt od nas nie oczekuje, że z obecnie najgorszego zespołu w Ekstraklasie, z Pawła Brożka, który na jesieni był królem strzelców, a teraz kończy rundę z niechlubną okrąglutką liczbą 0 bramek, niech nikt nie oczekuje, że będziemy zadowoleni, że nie będziemy krytykować. Wszystkiego według proporcji. Ale miało być o personaliach. Miśkiewicza na własnym boisku drugi najgorszy zespół w lidze obijał piłką aż przykro. Całe szczęście, że nasz bramkarz chwilowe niepowodzenia zostawił już daleko za sobą i wielokrotnie ratował kolegom tyłki, bo w sobotę mógł być większy wstyd. Obrońcy w ogóle nie przypominają formacji sprzed kilku miesięcy, a gdy straciliśmy Arkadiusza Głowackiego to już mogliśmy być pewni, że przez ostatnie pół godziny meczu będzie wesoło. Dla bielszczan oczywiście, którzy zresztą na R22 czuli się jak u siebie nie tylko na boisku, ale może jeszcze bardziej na trybunach. Mimo wszystko pochwały warto skierować do Łukasza Burligi, który trzymał swój dobry poziom, jaki prezentował przez cały sezon. Czym dalej w las… czyli nieporozumienie w linii pomocy. Franciszek Smuda wydaje się tracić nad tym kontrolę. Piłkarze grają albo nie na swoich pozycjach, albo w miejscu gdzie ma być rozgrywający, jest ich trzech. Generalnie w Ekstraklasie mało kto umie grać piłką, więc większość stara się to robić do bólu prosto, bo jest to skuteczne. Wisła często zachowuje się tak, jakby chciała wystartować w prestiżowym Tour de France, ale jadąc na popularnym składaku. Grajmy ładnie, szybko, krótko piłką, ale czasem najprostsze środki okazują się najlepsze. Tym bardziej, kiedy nie jesteśmy Barceloną (a może niech będzie Realem, w świetle ostatnich poczynań Katalończyków). Podbeskidzie, Widzew, czy Zawisza o tym wiedziały i cieszyły się 3. punktami po meczach z nami. Jeśli nie wiecie sprawdźcie, które miejsce zajmują te drużyny w tabeli. Sprawdźcie też, jakimi składami dysponują, bo pewnie za chwilę ten argument zostanie nie raz podniesiony.
Dla Pawła Brożka nota równocześnie podsumowująca całą tę rundę. Niektórzy już na jesieni pytali czy będzie klub stu? No to my po 30 kolejkach powtórzymy to pytanie, niestety nadal aktualne.
Oceny (1-10):
Michał Miśkiewicz – 7
Łukasz Burliga – 6
Arkadiusz Głowacki – 5
(60’ Michał Szewczyk) - 4
Alan Uryga – 3
Piotr Brożek – 3
(25’ Jakub Bartosz) – 4
Emmanuel Sarki – 3
Michał Chrapek – 3
Semir Stilić – 2
Dariusz Dudka – 2
Łukasz Garguła – 3
Paweł Brożek – 1
Podsumowanie 30. Kolejki T-Mobile Ekstraklasy
Wpisany przez Krzysiek
czwartek, 17 kwietnia 2014 00:59 alt
W ostatniej 30. Kolejka T-Mobile Ekstraklasy, żadna z drużyn walczących o pierwszą ósemkę nie wykonała planu przez co „atakujący” nie wykorzystali swoich szans, a „obrońcy” nie zostali ukarani. Status quo został zachowany. Pewne zwycięstwa trójki z podium. Podbeskidzie ograło Wisłę w Krakowie dzięki czemu uciekło ze strefy spadkowej.
Górnik Zabrze 0 – 3 Lech Poznań
Według przedmeczowych przewidywań Górnik nie był nawet w stanie nawiązać walki z Lechem. Trzy stracone bramki są już niemal synonimem zabrzańskich piłkarzy na wiosnę. Zmiana trenera na niewiele się zdała i drużyna pod wodzą dwóch nowych trenerów spisuje się równie fatalnie, przegrywając mecz za meczem. Na szczęście dla „Górników” porażka nie zakończyła się spadkiem z pierwszej ósemki, gdyż szansy nie wykorzystały inne zespoły, które przegrały swoje mecze. Górnik sezon zasadniczy skończył na siódmej pozycji tylko dzięki punktom zebranym jesienią. Lech jako wicelider przystąpi do kolejnej rundy.
Łukasz Teodorczyk 31`, Kasper Hämäläinen 33`, 51`
Jagiellonia Białystok 1 – 1 Piast Gliwice
Jagiellonia chciała wygrać, ale nie potrafiła. Trener Probierz kontynuuje niezbyt dobrą passe i jego nowy zespół najpierw przegrał rywalizację o finał PP, a teraz o grupę mistrzowską. Dziesiąta pozycja „Jagi” jest sporym rozczarowaniem dla tego zespołu. Piast do samego końca będzie walczył o utrzymanie, a walkę rozpocznie z trzynastego miejsca.
Dani Quintana 83` - Mateusz Matras 45`
Korona Kielce 1 – 0 Cracovia Kraków
Cracovia miała wielką szansę na wydostanie się z grupy spadkowej, lecz zawodnicy zbyt późno zorientowali się, że mecz trzeba wygrać, by tego dokonać. Gdy goście „dojechali” na to spotkanie to już przegrywali 1:0 i było zdecydowanie za późno, by pokonać pewnie grających gospodarzy. Obie drużyny niedługo spotkają się ponownie w strefie spadkowej, w której Cracovia zajęła pierwsze miejsce, a Korona trzecie.
Maciej Korzym 69`
Pogoń Szczecin 1 – 0 Widzew Łódź
Gospodarze minimalistycznym nakładem sił pokonali ousaidera. „Portowcy” zrobili to co do nich należało i teraz już tylko pozostało im skupić się na decydujących meczach, w których mają wielką szansę dostać się do europejskich pucharów. Dzięki zwycięstwu gospodarze wskoczyli na czwartą pozycją i mają przed sobą cztery spotkania na własnym stadionie. Widzew bez zmian pozostał najsłabszą drużyną ligi.
Marcin Robak 51`
Śląsk Wrocław 1 – 0 Lechia Gdańsk
Fatalna postawa gości w meczu przyjaźni skończyła się Happy Endem. Przy takiej grze, choćby Śląsk miał jak najlepsze intencje, by pomóc kolegom z Gdańska, nie był w stanie przegrać tego meczu. Gdańszczanie tylko dzięki porażkom swoich bezpośrednich rywali utrzymali się w pierwszej ósemce. Śląsk do play-off przystąpi z dwunastej pozycji. Lechia zamyka górną ósemkę.
Marco Paixão 55`
Wisła Kraków 0 – 1 Podbeskidzie Bielsko-Biała
Do Zagłębia i Widzewa doszło Podbeskidzie. Trzy najsłabsze drużyny bez Większych problemów radzą sobie z Wisłą. Wydawać by się mogło, że bramka stracona po kilku sekundach powinna zmobilizować. Nic takiego jednak się nie stało i przez pełne 90. minut nawet przez moment Wiślacy nie postarali się o odrobienie straty. Goście w pełni kontrolowali spotkanie i do końca stwarzali sobie lepsze sytuacje. Porażka kosztowała Wisłę utratę czwartego miejsca. Podbeskidzie rzutem na taśmę uciekło ze strefy spadkowej.
Michał Miśkiewicz 1` (s)
Zagłębie Lubin 1 – 3 Legia Warszawa
Jak zwykle bez większych fajerwerków, ale maksymalnie skuteczni okazali się piłkarze Legii. Stylem nie zachwycili, determinacji w „dobiciu” też zabrakło, ale zespół z Warszawy pokazał jak należy ogrywać słabeuszy. Trzy bramki w pierwszej połowie, bez większego wysiłku pozwoliły dotrzymać zwycięstwo do końca i zachować przewagę nad drugą drużyną. Zagłębie dość niespodziewanie zakończyło sezon zasadniczy w strefie spadkowej.
Miłosz Przybecki 77` - Orlando Sá 2`, Ivica Vrdoljak 20` (k), Hélio Pinto 45`
Zawisza Bydgoszcz 0 – 3 Ruch Chorzów
Zawisza tak jakby w głowach miał już występ w finale PP, z którego jest najszybsza i najłatwiejsza droga do europejskich pucharów. Gospodarze całkowicie przeszli koło meczu. Brak zaangażowania i mobilizacji najprawdopodobniej spowodowane spokojnym bytem w pierwszej ósemce oraz oszczędzaniem sił na PP, pozwolił Ruchowi bez większych problemów odnieść wysokie i pewne zwycięstwo. Ruch kończy na najniższym stopniu podium, Zawisza trzy pozycje niżej.
Bartłomiej Babiarz 43`, Łukasz Surma 87`, Grzegorz Kuświk 90`
Źródło: skwk.pl
Aktualna tabela (już po podziale punktów):
1. Legia Warszawa 30 32 60-30
2. Lech Poznań 30 27 56-34
3. Ruch Chorzów 30 25 40-38
4. Pogoń Szczecin 30 24 47-38
5. WISŁA KRAKÓW 30 23 38-30
6. Zawisza Bydgoszcz 30 21 43-37
7. Górnik Zabrze 30 21 42-46
8. Lechia Gdańsk 30 20 38-37
9. Cracovia 30 20 37-43
10. Jagiellonia Białystok 30 20 46-43
11. Korona Kielce 30 19 36-41
12. Śląsk Wrocław 30 17 38-40
13. Piast Gliwice 30 17 29-47
14. Podbeskidzie Bielsko-Biała 30 16 27-39
15. KGHM Zagłębie Lubin 30 15 31-40
16. Widzew Łódź 30 11 26-51
Źródło: wislaportal.pl
Galeria kibicowska-bojkot meczu przez kibiców Wisły: