2014.04.25 Lech Poznań - Wisła Kraków 3:0

Z Historia Wisły

2014.04.25, Ekstraklasa, 31. kolejka, Poznań, Inea Stadion, 20:30, piątek, 18°C
Lech Poznań 3:0 (2:0) Wisła Kraków
widzów: 19.105
sędzia: Paweł Raczkowski z Warszawy
Bramki
Łukasz Teodorczyk (g) 7'
Alan Uryga (sam.) 11'
Kasper Hämäläinen 78'
1:0
2:0
3:0
Lech Poznań
4-5-1
Krzysztof Kotorowski
Mateusz Możdżeń
Hubert Wołąkiewicz
Marcin Kamiński
Tomasz Kędziora
Daylon Claasen
Grafika:Zk.jpg Łukasz Trałka Grafika:Zmiana.PNG (90' Dimitrije Injac)
Grafika:Zk.jpg Karol Linetty
Kasper Hämäläinen
Szymon Pawłowski Grafika:Zmiana.PNG (81' Dariusz Formella)
Łukasz Teodorczyk Grafika:Zmiana.PNG (75' Gergő Lovrencsics)

trener: Mariusz Rumak
Wisła Kraków
4-5-1
Michał Miśkiewicz
Łukasz Burliga Grafika:Zk.jpg
Alan Uryga
Michał Czekaj
Piotr Brożek Grafika:Zmiana.PNG (46' Michał Szewczyk Grafika:Zmiana.PNG 66' Danijel Klarić)
Emmanuel Sarki
Fabian Burdenski Grafika:Zk.jpg Grafika:Zmiana.PNG (59' Rafał Boguski)
Ostoja Stjepanović
Semir Štilić
Wilde-Donald Guerrier Grafika:Zk.jpg
Paweł Brożek

trener: Franciszek Smuda
Strzały: 18-5 (5-4)
Strzały celne: 5-0 (1-0)
Strzały niecelne: 11-2 (3-2)
Strzały zablokowane: 2-3 (1-2)
Słupki/poprzeczki: 0-0
Posiadanie piłki (w %): 60-40 (64-36)
Spalone: 0-1 (0-1)
Rzuty rożne: 2-2 (2-1)
Dośrodkowania: 25-15 (12-7)
Faule: 20-15 (13-5)
Żółte kartki: 2-3 (0-1)

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Franciszek Smuda przed meczem z Lechem

- Nasza sytuacja kadrowa jest taka, że 18-tu zawsze znajdziemy, bo trenują tutaj dwie drużyny. Jedna III-ligowa, która radzi sobie w tej swojej lidze bardzo dobrze oraz pierwsza. Jest trochę kontuzji, ale nie ma co narzekać. Jedziemy mieszaniną młodzieży z III ligi oraz piłkarzami z pierwszego zespołu. I taki będzie skład. A kto nie jedzie? Bunoza, Dudka, Głowacki, Jovanović, Nalepa, Garguła, Chrapek - i tyle chyba wystarczy - mówił na konferencji prasowej, przed meczem z Lechem Poznań, trener Franciszek Smuda.

- Pojedzie też z nami w związku z tym Rafał Boguski, bo chcę, żebyśmy mieli 18-tkę. Na pewno nie będzie mógł zagrać całego meczu, bo to jest niemożliwe. Ale takich jak on jest więcej, którzy długo nie grali - jak choćby Michał Czekaj, czy niedawno Dariusz Dudka. Problemów z sekundy na sekundę jest coraz więcej, oczywiście jeśli chodzi o naszą kadrę - mówił Smuda.

Mimo kłopotów kadrowych na razie na debiut w pierwszym zespole nie może natomiast liczyć młody Tomasz Zając, mimo że błyszczy w naszym zespole rezerw.

- Wiem, że Zając strzelił ostatnio trzy bramki, ale to było "pięć pięter na dole", a tutaj jest trochę wyżej. Na pewno się nim interesuję, bo to jest utalentowany chłopak, ale musi nabrać trochę ciała - stwierdził trener.

- Nie można przed tym meczem wkładać za dużo pesymizmu. Trzeba wyjść i Ci ludzie, którzy będą grali, muszą dać z siebie wszystko, żeby jak najlepiej się sprzedać. To jest wszystko, czego można od nich oczekiwać. Ja nie powiem, że muszą wygrać, bo byłbym walnięty, ale na pewno pomogę im, żeby osiągnąć jak najlepszy rezultat - dodał ponadto Smuda.

Oczywiście przy tak licznych absencjach - trzeba będzie dokonać licznych korekt w składzie i swoją szansę od pierwszych minut otrzymać ma po raz pierwszy sprowadzony przez "Franza" latem ubiegłego roku Fabian Burdenski.

- Mam różne koncepcje składu, ale nie wiadomo, która będzie najlepsza. Nie chcę za dużo przekładać, bo np. Łukasz Burliga jest już przyzwyczajony do swojej pozycji. Jedzie też z nami Fabian Burdenski, bo ostatnio dobrze grał w III lidze i zasłużył na to, żeby wyjść, a jest taka okazja - zapowiedział "Franz".

Tradycyjnie nie mogło też zabraknąć pytań o Pawła Brożka i jego sytuację zdrowotną.

- Kontuzja Pawła Brożka? Dziś powiedział, że jest gotowy, bo wyjeżdżamy do Poznania... Jest do pierwszego składu, ale jak tylko skończy się mecz, to musicie go zapytać, czy coś go boli, bo tak z nim jest. Jest wielu piłkarzy w naszej lidze, którzy myślą kategoriami lat 70. i 80. Albo grasz, albo Cię nie ma. A niektórzy nie wiedzą jak to jest, zanim przyszli do klubu "XY", zanim w ogóle nie mieli klubu - mówił trochę enigmatycznie Smuda.

- Nie mam żadnych planów, że zdobędziemy to czy to. Miałem je przed pierwszym meczem w tym roku z Piastem, a zostało z tego to, że po nocach nie spałem i myślałem kogo z III ligi zawołać. Lepiej nie myśleć i obojętnie jaka drużyna będzie wychodziła - trzeba pruć do upadłego i osiągać jak najlepsze wyniki. A co osiągniemy na koniec, to zobaczymy... A jak będzie na koniec? Też zobaczymy, bo może być różnie - zakończył równie frapująco Smuda.


Dodał: Redakcja


Źródło: wislaportal.pl

Rundę finałową czas zacząć. Na początek Wisła wybrała się do Poznania

Gdyby nie reforma ligi zapewne rozgrywki Ekstraklasy byłyby już w tym momencie zakończone i wszystko byłoby jasne. Zapewne nie grano by ich tak szybko, więc pewnie kilka kolejek trzeba byłoby jeszcze zaliczyć, ale na górze tabeli, a może i na dole - wiele byłoby już pewne. Reforma, która osobiście bardzo nam się podoba, sprawia natomiast, że przed nami ciąg dalszy rywalizacji i to mocno emocjonującej. Na jej początek solidnie osłabiona Wisła pojedzie do wciąż liczącego po cichu na mistrzostwo Lecha. I bynajmniej nie będziemy tam faworytem.

Mimo prawie dwutygodniowej przerwy w Wiśle udało się wyleczyć tylko braciom Brożkom, którzy przy Bułgarskiej wystąpią, choć trener Franciszek Smuda nie był do końca przekonany, że w pełni zdrowy jest zwłaszcza Paweł. Ma on jednak zagrać, choć w jego przypadku "gra" to w ostatnich tygodniach słowo zdecydowanie na wyrost. Inną sprawą jest oczywiście fakt, że "Brozio" jest mocno w swoich poczynaniach osamotniony, a że napastnik żyje z podań, więc śmiało można stwierdzić, że stan piłkarza Wisły z numerem 11-tym jest mocno agonalny.

W Poznaniu piłek nie będą mu na pewno podawali ani Michał Chrapek, ani Łukasz Garguła, którzy są kontuzjowani i na razie ich wyjście na murawę jest niemożliwe. Podobnie jak i trzech naszych defensorów - Arkadiusza Głowackiego, Michała Nalepy i Marko Jovanovicia, a także "kartkowiczów" - Dariusza Dudki i Gordana Bunozy... Jak łatwo więc wyliczycie - Wisła pojechała do Poznania bez siedmiu mniej bądź bardziej kluczowych zawodników, z czego przy Bułgarskiej muszą się cieszyć. Zapowiada nam się bowiem spotkanie, którego wręcz należy się obawiać, bo też "Kolejorz" ma mocne ambicje, aby w ligowej tabeli gonić Legię, wiślacy zaś po wywalczeniu w sezonie zasadniczym 45 punktów, które gwarantowało pewne miejsce w "ósemce", mocno spuścili z tonu, zaliczając aż cztery kolejne porażki!

Kontuzje i kartki sprawiają natomiast, że tak jak jeszcze przed dwoma tygodniami - gdy graliśmy z Podbeskidziem - wyjściowy skład Wisły wyglądał - w przeciwieństwie do ławki - okazale, tak na potyczkę z Lechem nawet pierwsza jedenastka będzie ekipą, która w takim zestawieniu zagra po raz pierwszy i kto wie czy nie ostatni...

Wspomnianemu we wstępie Pawłowi Brożkowi piłki powinien wprawdzie dostarczać wracający na Bułgarską, gdzie grał przez cztery lata, Semir Štilić, ale nawet dotąd robił to niestety sporadycznie, choć i tak częściej, niż np. Emmanuel Sarki, który jako skrzydłowy jest niestety w tym sezonie swoistym żartem. Nie zaliczył bowiem w 30. ligowych występach choćby... jednej asysty! Te ma wprawdzie na swoim koncie (w liczbie trzech) drugi z bocznych pomocników, jakim jest Wilde-Donald Guerrier, ale czy to się Smudzie podoba, czy nie, to Haitańczyka zimą "zajechał" i lekko szalony zawodnik jest cieniem samego siebie z jesieni. Kazał mu "Franz" biegać jak innym, więc chłopak to robił i choć może nie "podlewał tui", to w wiosennych meczach raczej snuł się po boisku, zamiast - co niedawno potrafił - robić tzw. "różnicę".

Tej więc Wisła w 2014 roku bynajmniej nie robi, a że dopadły nas wspomniane wyżej absencje to i może... dobrze. Czy się bowiem komuś podoba, czy też nie, ale nasz zespół raczej nie walczy już o jakikolwiek cel. I choć to bez wątpienia przykre, to na gonienie czołówki nie ma co liczyć, a i przy obecnym stanie kadrowym i przy wygasających kontraktach, które latem wymuszą raczej budowę nowego zespołu, raczej nie ma co liczyć na awans do europejskich pucharów. No chyba, że po to, aby się w nich zwyczajnie ośmieszyć. A tego chyba jednak lepiej uniknąć. I choć to oczywiście nie przystoi sportowcom, a i my sami nie nawykliśmy do prezentowania Wam takich stwierdzeń, to po ostatnich popisach naszych pupili raczej nie będziemy podchodzić do czekającego nas w piątkowy wieczór meczu w Poznaniu z jakimś wielkim entuzjazmem...

No chyba, że ten wywoła u nas postać Fabiana Burdenskiego. Smuda ściągnął go latem i jak na razie w barwach pierwszego zespołu dał mu w aż sześciu meczach zagrać w sumie mniej więcej... kwadrans. Teraz "syn trenera" będzie miał okazję pokazać się od pierwszych minut i choć może ktoś się oburzy, to bardzo nas ten występ cieszy! Naprawdę! W końcu czy to nie jest najlepszy moment, aby młody Niemiec pokazał swoją wartość? Chyba nie po to dostał bowiem przy Reymonta kontrakt, aby terminować li tylko w rezerwach? Jeśli zaś ma być jakąkolwiek inwestycją, a nie transferową wpadką byłego selekcjonera, to niech pokaże co potrafi, bo dotychczas nie mieliśmy zbyt wiele okazji do tego, aby zobaczyć jak kopie piłkę!

Co zaś wiślacy wykopią w Poznaniu? Tradycyjnie trzymać będziemy kciuki za jak najlepszy wynik. I choć zdajemy sobie sprawę, że jak na nas niniejsza zapowiedź jest mocno... pesymistyczna, to jednak w obecnej sytuacji wolimy wierzyć, że bliżej jej jednak do realizmu, a ten podpowiada zdecydowanie tonować nastroje. Tym bardziej, że te ekipa Smudy sama tonuje nam od ponad miesiąca. Chcielibyśmy wprawdzie wierzyć, że już tego wystarczy, ale czy rzeczywiście stać nas na niespodziankę na boisku Lecha? Na to pytanie możecie odpowiedzieć sobie przed pierwszym gwizdkiem sędziego sami! Co nie zmienia faktu, że tradycyjnie na zakończenie zapowiadającego mecz tekstu dodamy - do boju Wisełka!!!


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Jakim składem z Lechem?

Dodano: 2014-04-25 09:23:34 (aktualizacja: 2014-04-25 17:18:04)

Krzysztof / własne

Ekstraklasa zaliczyła Michałowi Miśkiewiczowi bramkę samobójczą w ostatnim meczu z Podbeskidziem. Był to jedyny gol, po którym Wisła przegrała kolejny mecz u siebie. Jednak w tym samym spotkaniu nasz bramkarz ratował nas co najmniej kilka razy, więc może czuć się pewny miejsca w podstawowym składzie.

W obronie w porównaniu do poprzedniej kolejki dojdzie do jednej zmiany. Arkadiusz Głowacki wciąż leczy skutki urazu. Trudne zadanie zastąpienia naszego kapitana przypadnie prawdopodobnie Michałowi Czekajowi - będzie to jego pierwszy mecz po kontuzji. W roli prawego obrońcy zobaczymy Łukasza Burligę. Drugim stoperem powinien być Alan Uryga. Piotr Brożek, narzekał ostatnio na uraz, ale jego występ na lewej flance defensywy jest niezagrożony. W odwodzie pozostaną piłkarze III ligowych rezerw Bartłomiej Kolanko i Jakub Bartosz.

W drugiej linii do składu powracają dwaj zawieszeni ostatnio za żółte kartki pomocnicy: Ostoja Stjepanović i Donald Guerrier. W związku z licznymi absencjami w tej formacji mogą być pewni miejsca w składzie. Środek pola uzupełnią prawdopodobnie Semir Stilić, Emmanuel Sarki oraz... Fabian Burdenski. Jeśli młody wiślak zagra, będzie to dla niego pierwszy mecz w podstawowym składzie. Podobnie jak w obronie ławkę tworzyć będą piłkarze rezerw: Michał Szewczyk i Przemysław Lech.

Po wielu tygodniach przerwy pojawia się w końcu alternatywa dla Pawła Brożka. W kadrze na mecz z Lechem znalazł się bowiem Rafał Boguski. Jak podkreśla nasz szkoleniowiec, "Boguś" nie jest jeszcze gotowy na mecz w pełnym wymiarze czasu, ale na występ może liczyć. Innym wariantem jest udział w spotnianiu Danijela Klaricia, który niedawno w Wiśle debiutował.

Nieobecni:

Arkadiusz Głowacki (kontuzja), Gordan Bunoza (kartki), Marko Jovanović (choroba), Michał Nalepa (kontuzja), Michał Chrapek (kontuzja), Łukasz Garguła (kontuzja), Dariusz Dudka (kartki).


Źródło: wislalive.pl

Najbliższy rywal: Lech Poznań

Wpisany przez Patrycja

czwartek, 24 kwietnia 2014 22:11


Po dwutygodniowej przerwie wracamy do gry. Ekstraklasa wkracza w decydującą fazę, a Wisła rozpocznie ją od wyjazdu do stolicy Wielkopolski.

Lech Poznań to zespół będący ostatnio w bardzo dobrej formie, posiadający wciąż realne szanse na zdobycie Mistrzostwa Polski. Kolejorz w dwóch ostatnich meczach ligowych zaaplikował rywalom w sumie aż 9 goli. Miało to miejsce w spotkaniu z Jagiellonią Białystok, wygranym 6:1, oraz z Górnikiem Zabrze, w którym padł wynik 3:0 dla poznaniaków. Oprócz tego, w przerwie pomiędzy kolejnymi etapami rozgrywek Ekstraklasy, Lechici zagrali sparing z Wartą Poznań, który także zwyciężyli 3:0. Na starcie ostatniej prostej tegorocznej edycji ligi, podopieczni Mariusza Rumaka plasują się na drugim miejscu ze stratą 5 punktów do liderującej Legii. Piłkarzami, którzy w ostatnim czasie sieją największy postrach w szeregach rywali Lecha są przede wszystkim Gergo Lovrencsics, Kasper Hamalainen i Łukasz Teodorczyk. Fin ma na koncie 6 zdobytych goli, Węgier 7, z kolei Polak to lider wśród strzelców z Poznania – napastnik aż 18 razy posyłał piłkę do bramki przeciwników.

Defensywa Białej Gwiazdy nie będzie miała w Poznaniu łatwego zadania, tym bardziej, że znowu wystąpi w zmienionym składzie. Do Wielkopolski nie pojechali Dariusz Dudka i Gordan Bunoza pauzujący za kartki, a kontuzjowani są Arkadiusz Głowacki i Michał Nalepa. Z powodu tak dużych ubytków do kadry włączony został nawet Michał Czekaj, który powraca do gry po przewlekłej kontuzji i w tym sezonie miał szansę wystąpić tylko na III-ligowych boiskach. Lista nieobecnych jest jeszcze dłuższa. Oprócz wymienionych już zawodników, niezdolni do gry są także Michał Chrapek i Łukasz Garguła. Franciszek Smuda chcąc zabrać do Poznania 18 zawodników powołał na mecz piłkarzy między innymi takich jak Jakub Bartosz, Bartłomiej Kolanko, Przemysław Lech, Fabian Burdeński i… Rafał Boguski. Przede wszystkim obecność tego ostatniego to duże zaskoczenie, ponieważ napastnik zaledwie w ubiegłym tygodniu powrócił do gry, zaliczając 45-minutowy występ w rezerwach Wisły przeciwko Dalinowi Myślenice. Wobec ostatnich wyników zespołu prowadzonego przez trenera Smudę i aktualnej sytuacji kadrowej trudno o optymizm przed nadchodzącym spotkaniem. Wiślacy stoją przed szansą zaliczenia historycznego blamażu. Jeżeli przegrają w Poznaniu, będzie to już ich piąta porażka z rzędu – tak zła passa nie zdarzyła się Białej Gwieździe jeszcze nigdy dotąd!

Początek pojedynku Lecha Poznań z Wisłą w piątek o godzinie 20:30. Transmisję przeprowadzi stacja Canal+ Sport HD.


Źródło: skwk.pl

Jeśli wiara czyni cuda... Lech - Wisła

25. kwietnia 2014,

Po dwóch tygodniach przerwy czas na finałową fazę sezonu. Na sam początek Wisła uda się do Poznania, by zmierzyć się z wiceliderem tabeli. Zdemontowana Wisła do stolicy Wielkopolski jedzie skazana na pożarcie. Bardzo ciężko będzie przerwać passę kolejnych przegranych meczów z rzędu, których licznik póki co zatrzymał się na czterech. Ale jeśli wiara czyni cuda…


W trakcie wolnego od ligowych zmagań sytuacja kadrowa zamiast się poprawić, jeszcze bardziej się pogorszyła. Dzień przed meczem trener Franciszek Smuda poinformował, że w meczu z Lechem nie może liczyć na kontuzjowanych Łukasza Gargułę i Michała Chrapka, którzy dołączają do przykrej listy zawodników niezdatnych do gry z Kolejorzem: kartkowiczów Dudki i Bunozy oraz kontuzjowanych Głowackiego i Nalepy.

W autokarze do Poznania znalazło się za to miejsce dla Rafała Boguskiego oraz Michała Czekaja. „Boguś” wiosną jeszcze nie powąchał murawy, a na mecz z Lechem jedzie wyłącznie w roli jokera. Nie jest on w stanie zagrać już całego spotkania. Co do Czekaja – niektórzy być może zapomnieli, że taki ktoś w ogóle istnieje. Młody stoper Wisły stracił wiele miesięcy z powodu kontuzji i w normalnych okolicznościach pewnie byłby powoli wprowadzany do zespołu. Do normalności jednak daleko i w piątkowy wieczór Czekaj będzie musiał być od razu rzucony na głęboką wodę.

Pisanie o przygotowaniach do meczu z Lechem należy przemilczeć, bo przecież przy takim stanie kadrowym ciężko cokolwiek przećwiczyć. Bardziej trzeba uczyć – choćby zgrania obrońców, którzy w takim zestawieniu wystąpią po raz pierwszy i być może ostatni. Oby ta nauka nie była nazbyt kosztowna.

Piątkowy mecz będzie szczególny dla Semira Stilicia, który po raz pierwszy zagra na stadionie przy ulicy Bułgarskiej przeciwko Lechowi. Bośniak występował w barwach Kolejorza przez cztery lata, przywdziewając koszulkę Lecha 106 razy i zdobywając z nim mistrzostwo kraju. Semir zapewnia jednak, że będzie w stu procentach skoncentrowany na dobrej grzej dla Wisły.

W drużynie Lecha Poznań zgoła odmienne nastroje. Kolejorz znajduje się ostatnio w bardzo dobrej formie, o czym może świadczyć to, że w dwóch ostatnich spotkaniach zaaplikował rywalom aż dziewięć bramek. Drużyna Mariusza Rumaka odwrotnie niż Wisła – im dalej w sezon, tym prezentuje lepszą formę.

Trener Rumak sytuacje kadrową ma nieporównywalnie lepszą od Smudy, co ma oczywiście związek z szeroką kadrą. W meczu z Wisłą nie będą mogli wystąpić kontuzjowani Kebba Ceesay, Barry Douglas, Luis Henriquez, Manuel Arboleda, Vojo Ubiparip oraz Jasmin Burić. Wyleczyć zdążył się z kolei Szymon Pawłowski, który po kilku miesiącach beznadziejnej gry zaczyna wreszcie przypominać piłkarza, którego pamiętamy z występów w Zagłębiu Lubin.

Tylko Legia strzeliła więcej goli niż Lech Poznań, ale mimo fatalnej wiosny to Wisła ma najszczelniejszą defensywę w całej lidze. Przed rekonwalescentem Michałem Czekajem i Alanem Urygą, którzy najpewniej stworzą parę stoperów bardzo ciężkie zadanie, aby Wisła zachowała miano najszczelniejszej defensywy.

Jesienią, a raczej zimą ubiegłego roku Wisła w śnieżnym meczu przegrała w Poznaniu 0-2. Teraz taki wynik nie byłby wstydem dla skleconej naprędce drużyny Wisły. Niezależnie od wszystkich okoliczności mamy prawo wymagać walki na 100%, a mając na uwadze, jak nieprzewidywalna bywa polska ekstraklasa, niczego nie można być pewnym. Bo jeśli całkowicie brakuje wiary, to po co kibicować?

Spotkanie poprowadzi pan Paweł Raczkowski z Warszawy.

Transmisja spotkania w Canal+Sport. Początek meczu o 20.30.


wislakrakow.com

(sum91)

Źródło: wislakrakow.com

Na początek Poznań

Data publikacji: 25-04-2014 09:50


Dwa tygodnie przerwy i Święta Wielkanocne pozwoliły już opaść emocjom związanym z ostatnią kolejką sezonu zasadniczego T-Mobile Ekstraklasy. Jednak to co najlepsze, dopiero przed nami, bo tegoroczne rozgrywki wkraczają właśnie w decydującą fazę. Już dziś piłkarze krakowskiej Wisły przy Bułgarskiej rozpoczną meczem z Lechem zmagania w rundzie finałowej sezonu 2013/14.

Za kilka godzin jedenastki obydwu klubów staną naprzeciw siebie po raz 96. na poziomie Ekstraklasy, a po raz 112, jeśli uwzględnimy wszystkie możliwe potyczki. W spotkaniach rozgrywanych w najwyższej polskiej lidze lepszy bilans mają wiślacy. Piłkarze Białej Gwiazdy triumfowali 37 razy, uznając przy tym wyższość dzisiejszego rywala w 35 meczach. Pozostałe 23 spotkania zakończyły się remisem. Poza Ekstraklasą pojedynki na linii Kraków – Poznań miały jeszcze miejsce w Pucharze Polski, Pucharze Ligi oraz Superpucharze. Kilka razy zagrano również towarzysko.

Dla Wisły będzie to druga w tym sezonie wizyta na INEA Stadionie w Poznaniu. Lechici jako gospodarze nigdy nie byli dla naszej drużyny zbyt gościnni. Na 47 spotkań rozegranych przez Wisłę w stolicy Wielkopolski tylko 10 razy udało się krakowianom zdobyć trzy punkty. Lech zwyciężył w 27 meczach, a w 10 pozostałych spotkaniach nikt nie okazał się lepszy.

Na korzyść Wisły przemawia natomiast bilans bramkowy. We wszystkich 95 dotychczas rozegranych na poziomie Ekstraklasy meczach piłkarze Białej Gwiazdy strzelili Lechowi 138 goli. Gospodarze dzisiejszego spotkania zdołali trafić do naszej bramki 119 razy. Najskuteczniejszym wiślakiem w meczach przeciwko Lechowi jest jak na razie Kazimierz Kmiecik. Asystent trenera Franciszka Smudy ma na swoim koncie 11 trafień. Tuż za jego plecami znajduje się Paweł Brożek, który ma w swoim dorobku 10 bramek.

W rundzie jesiennej, na stadionie przy ulicy Reymonta, górą była Wisła, która pewnie pokonała „Kolejorza” 2:0. Najpierw bramkę z rzutu karnego zdobył Paweł Brożek, a jeszcze w pierwszej połowie wynik podwyższył Łukasz Garguła. W rewanżu przed własną publicznością lepsi okazali się lechici. Spotkanie rozgrywane w bardzo trudnych warunkach, przy gęsto padającym śniegu, po bramkach Henríqueza i Lovrencsicsa, 2:0 wygrali gospodarze.

Swoje zmagania w rundzie zasadniczej piłkarze Lecha zakończyli zwycięstwem 3:0 nad Górnikiem w Zabrzu. Dzięki temu nasi dzisiejsi rywale zajmują drugie miejsce w tabeli i po podziale punktów mają ich na koncie 27. Natomiast zespół Białej Gwiazdy przegrał na własnym stadionie z Podbeskidziem Bielsko-Biała 0:1 i uplasował się na 5. miejscu, mając po podziale 23 oczka.

Mamy nadzieję, że dwa tygodnie przerwy wystarczyły naszym piłkarzom na odnalezienie zagubionej wiosną formy. Na początek rundy finałowej los przydzielił im trudne zadanie, ale czy można lepiej rozpocząć decydującą fazę jak zwycięstwem nad Lechem w Poznaniu?

Początek spotkania Wisły Kraków z Lechem Poznań o godzinie 20.30. Trzymajcie kciuki za Białą Gwiazdę!

MH

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

Lech Poznań 3:0 Wisła Kraków

Wpisany przez Krzysiek

piątek, 25 kwietnia 2014 22:16


O tym, że Wisła pojechała do Poznania „na pożarcie” niech świadczy fakt, że od pierwszej minuty na boisku biegał Burdenski, który przez cały sezon nie zdołał uzbierać piętnastu minut w Ekstraklasie. Swoje też dorzucił trener Smuda, który kompletnie demotywował zawodników jeszcze długo przed meczem.

Siedem minut zajęło wiślackiej defensywie, aby popełnić pierwszy fatalny błąd. Złe wybicie piłki tuż przed pole karne Piotra Brożka zapoczątkowało bramkową akcję Lecha. Przejęta piłka, powędrowała na głowę Teodorczyka, którego nie zdołał upilnować Burliga i poznański napastnik nie miał problemu, aby głową skierować piłkę do siatki. Chwilę po rozpoczęciu gry od środka mogło być już 2:0 lecz w dogodnej sytuacji spudłował Linetty. Co nie udało się pomocnikowi Lecha w 12. minucie udało się Alanowi Urydze. Obrońca Wisły przecinając podanie wzdłuż linii bramkowej, dość przypadkowo wpakował piłkę do własnej bramki i było 2:0. Od tego momentu mecz sporo stracił na tempie. Lech trochę się cofnął i bardziej wypatrywał szans w błędach Wisły niż brał się samemu za konstruowanie akcji. Wisła kompletnie bez wiary i pomysłu nie potrafiła skonstruować składnej akcji. W ten mało atrakcyjny sposób gra toczyła się już do końca pierwszej połowy.

Po przerwie zmieniło się tyle, że Lech wziął się za grę i zaczął stwarzać sobie kolejne doskonałe sytuacje. Wynik jednak nie ulegał zmianie, tylko z powodu mocno rozregulowanych celowników poznańskich zawodników. Wiślacy kompletnie zagubieni, co róż pozwalali Lechowi obstrzeliwać okolice bramki Miśkiewicza, który dorównał ponownie do kolegów z boiska i potwierdził, że gra nogami jest mu obca. W 60. minucie całkowicie bezproduktywnego Burdenskiego zmienił wracający po kontuzji Boguski. Popularny „Boguś” jednak tylko dorównał do swojego niemieckiego kolegi i nie wniósł do gry nic pożytecznego. W 66. minucie wprowadzony tuż po przerwie Szewczyk musiał przedwcześnie opuścić plac gry. W niefortunnym zderzeniu z Guerrierem, Michał doznał groźnie wyglądającej kontuzji i z rozciętą głową wrócił na ławkę rezerwowych. W jego miejsce pojawił się Klarić. Na dwanaście minut przed końcem gospodarzom w końcu udało się strzelić kolejną bramkę. Dobre dośrodkowanie Lovrencisca wykorzystał Hamalainen, który w dość niespodziewany sposób zdołał oddać strzał obok zdezorientowanego Miśkiewicza. Minutę później Fin miał jeszcze lepszą sytuację lecz dość znacznie się pomylił. Tylko przez drugą połowę Lech powinien strzelić przynajmniej pięć bramek i cieszyć się można, że skończyło się tylko 3:0.

Trener Smuda już przed meczem zapowiadał, że „musiałoby go powalić, by oczekiwać zwycięstwa” więc ciężko się spodziewać było po zawodnikach, że będzie w nich determinacja. Pomijając fakt, że kilku zawodników z dzisiejszego składu miałoby problemy, by załapać się do kadry średniaka trzeciej ligi to przede wszystkim czego zabrakło dzisiaj zawodnikom Wisły to chęci i ambicji do gry. Mecz przegrany jeszcze przed wyjściem na boisko. Całe szczęście, że Wisła gra w grupie mistrzowskiej dzięki dobrej jesieni, bo przy piątej porażce z rzędu i braku perspektyw na poprawę gry byłaby zaplątana w walkę o utrzymanie.

Bramki:

Teodorczyk 7`, Uryga (s) 12`, Hamalainen 78`

Żółte kartki:

Trałka 69` - Burdenski 44`

Lech Poznań:

Kotorowski – Możdżen, Wołąkiewicz (c), Kamiński, Kędziora, Trałka (Injac 90`)– Linetty, Pawłowski (Fornella 81`), Hamalainen, Claasen – Teodorczyk (Lovrencsic 75`)

Wisła Kraków:

Miśkiewicz – Burliga, Czekaj, Uryga, Piotr Brożek [Szewczyk 46` (Klarić 66`)], Stjepanović, Burdenski (Boguski 60`) – Sarki, Stilić, Guerrier – Paweł Brożek (c)


Źródło: skwk.pl

Osłabiona Wisła pokonana w Poznaniu

Dodano: 2014-04-25 22:25:08 (aktualizacja: 2014-05-01 00:06:13)

Krzysztof / własne

Wisła Kraków przegrała piąte spotkanie z rzędu. Tym razem lepszy od Wisły okazał się poznański Lech. "Kolejorz" wygrał pewnie 3:0.

"Biała Gwiazda" zagrała w mocno osłabionym ustawieniu. Parę stoperów tworzyli Michał Czekaj i Alan Uryga. Pierwszy z nich wrócił po długiej rehabilitacji, a drugi strzelił przypadkową bramkę samobójczą. Ponadto, pierwszy raz od początku meczu wystąpił Fabian Burdenski. W dodatku, z powodu urazu boisko w trakcie meczu opuścił Michał Szewczyk.

Najważniejsze momenty meczu:

7' Lech zamknął Wisłę na jej połowie. Do źle wybitej przez Piotra Brożka piłki dostał się Łukasz Trałka. Odegrał do Hamalainena, który z pierwszej piłki dośrodkował w pole karne. Futbolówka po rykoszecie trafiła do Teodorczyka, który uprzedził Miśkiewicza i strzałem głową wbił ją do bramki.

12' Po fatalnym błędzie defensywy w pole karne wszedł Hamalainen. Fin chciał zagrać do Teodorczyka, lecz lot piłki w niefortunny sposób przeciął Uryga. 0:2

23' Lewą stroną przedarł się Guerrier, zagrał ostrą piłkę w pole karne. Lechici wybili wprost pod nogi jednego z wiślaków, który zdołał oddać strzał. Czy był faul? Sędzia pozostał niewzruszony. 34' Stuprocentowa okazja Pawłowskiego! Po dośrodkowaniu Claasena z prawej strony futbolówka spadła wprost na głowę pomocnika Lecha, który minimalnie chybił.

42' Wrzutka Możdżenia leciała wprost na głowę niepilnowanego Pawłowskiego. Piłkę jednak niefortunnie strącił Teodorczyk.

50' Po rzucie rożnym trafiła sie dobra okazja do zmniejszenia strat dla "Białej Gwiazdy". Uderzał Uryga. Piłka leciała w światło bramki, ale trafiła w... Pawła Brożka.

61' Ależ szansa Lecha. W polu karnym znalazł się Pawłowski, który lewą nogą uderzył w boczną siatkę! Powinno być 3:0.

80' Prawą stroną poszedł Lovrencics. Węgier wrzucił piłkę w pole karne. Tam do niej dopadł Hamalainen, który zdołał jedynie dołożyć nogę. Piłka wtoczyła się do siatki przy dłuższym słupku.


Lech Poznań 3-0 Wisła Kraków

Łukasz Teodorczyk 7, Alan Uryga 11 (s), Kasper Hämäläinen 78

Lech: 27. Krzysztof Kotorowski - 32. Mateusz Możdżeń, 20. Hubert Wołąkiewicz, 35. Marcin Kamiński, 4. Tomasz Kędziora - 22. Daylon Claasen, 6. Łukasz Trałka (90, 31. Dimitrije Injac), 7. Karol Linetty, 19. Kasper Hämäläinen, 8. Szymon Pawłowski (81, 28. Dariusz Formella) - 10. Łukasz Teodorczyk (75, 11. Gergő Lovrencsics).

Wisła: 1. Michał Miśkiewicz - 21. Łukasz Burliga, 34. Alan Uryga, 33. Michał Czekaj, 8. Piotr Brożek (46, 42. Michał Szewczyk; 66, 99. Danijel Klarić) - 15. Emmanuel Sarki, 23. Fabian Burdenski (59, 9. Rafał Boguski), 17. Ostoja Stjepanović, 18. Semir Štilić, 77. Wilde-Donald Guerrier - 11. Paweł Brożek.

żółte kartki: Trałka, Linetty - Burdenski, Guerrier, Burliga.

sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa).

widzów: 19 105.


Źródło: wislalive.pl

W Poznaniu misja niemożliwa

25. kwietnia 2014,

Osiągnięcie choćby punktu przed wyjazdem do Poznania wydawało się być misją niemożliwą i ta opinia znalazła swe potwierdzenie. Lech gładko ograł "Białą Gwiazdę" 3:0, potwierdzając swe aspiracje i pogłębiając kryzys podopiecznych Franciszka Smudy, którzy przegrywają po raz piąty z rzędu.


Sklecony naprędce z Alana Urygi i Michała Czekaja (ponad rok przerwy w ekstraklasie!) środek obrony już w pierwszej próbie zawiódł, przepuszczając półgórne zagranie do główkującego skutecznie Teodorczyka. Asysta przyniosła powodzenie dzięki rykoszetowi, a jeszcze bardziej zawinił chwilę wcześniej zbyt krótko wybijający piłkę Piotr Brożek.


Mimo pierwszych minut dla Wisły, głównie dzięki ruchliwości Sarkiego, Lech strzelił gola już w 7 minucie, a w 11. podwyższył na 2:0. Tym razem lechici przeprowadzili akcję środkiem, podanie do Hamalainena przeszło zbyt łatwo, ten miał przed sobą Miśkiewicza a obok Teodorczyka i Urygę. Zagrał w kierunku partnera, Uryga nie zdążył zareagować i kopnął piłkę w stronę własnej bramki. Miśkiewicz bez szans.

Złe wybicie, kiks, samobój, 0:2... Ktoś powie pech. Tylko taki, że dwa pierwsze ataki gospodarzy zakończyły się golem. Jednak kolejne minuty dowiodły, że było to prowadzenie zasłużone. Nie było tak, że Lech ustawił sobie mecz i czekał na kontrę. Owszem, lechici gdzieś od 25 minuty grali może trochę rozważniej, ale to oni mieli inicjatywę. A wiślacy mnożyli kolejne błędy w obronie, kiksy, złe ustawienie, nieporozumienia, niedokładności. Na wszystko beznamiętnym wzrokiem, bez cienia reakcji patrzył trener Smuda, który tak tłumaczył później swoje zachowanie: - Nie chciałem wywierać wielkiego ciśnienia na piłkarzach, ponieważ wiedziałem jak wyglądali psychicznie przed samym meczem.

W ofensywie Wisła zachowywała się pasywnie, jedynie Guerrier z Sarkim przez pewien moment demonstrowali więcej ruchliwości. Raz niewiele brakowało, by Nigeryjczyk miał przed sobą tylko bramkarza Lecha po zagraniu Haitańczyka, podanie zostało jednak posłane ułamek sekundy za późno. W 27 minucie natomiast Semir Stilić uderzał z ponad 30 metrów z rzutu wolnego, ale nie powtórzył tak cudownego strzału jak na stadionie Legii - piłka przeleciała metr nad poprzeczką.

Po przerwie Lech jeszcze dobitniej kontrolował przebieg gry, zaś w Wiśle na niewiele zdała się zmiana Michała Szewczyka na Piotra Brożka. W dodatku po 20 minutach i zderzeniu z Guerrierem Szewczyk musiał opuścić boisko na rzecz Klaricia. Nic nie dało też wpuszczenie na ostatnie pół godziny meczu Rafała Boguskiego w miejsce Fabiana Burdenskiego. Kwestią czasu i skuteczności gospodarzy były kolejne gole dla nich, skończyło się na jeszcze jednym. Hamalainen swój bardzo dobry występ przypieczętował sprytnym przyłożeniem do piłki zewnętrznej części prawej stopy po mocnym zagraniu z prawego skrzydła, którym zaskoczył Łukasza Burligę i Michała Miśkiewicza.

Wisła wraca do Krakowa z nadzieją na szybkie wyzdrowienie Michała Chrapka i Łukasza Garguły oraz powrót po pauzie Gordana Bunozy wraz z Dariuszem Dudką. Obecnie śrubuje koszmarny rekord zarówno meczów bez zwycięstwa jak i z porażkami na koncie. Każde niepowodzenie pogłębia kryzys, presję i fatalne nastroje zarówno w drużynie jak i wokół niej. Mecz z Pogonią (sobota, 3 maja, godz. 20:30) to jedna z ostatnich szans na rozniecenie iskierki optymizmu tej wiosny.

Lech Poznań - Wisła Kraków 3:0 (2:0)

1:0 Łukasz Teodorczyk 7 min

2:0 Alan Uryga (sam.) 11 min

3:0 Kasper Hamalainen 78 min

Żółte kartki: Trałka, Linetty - Burdenski, Guerrier, Burliga

Wisła: Michał Miśkiewicz - Łukasz Burliga, Michał Czekaj, Alan Uryga, Piotr Brożek (46 min - Michał Szewczyk, 66 min - Danijel Klarić) - Emanuel Sarki, Fabian Burdenski (59 min - Rafał Boguski), Semir Stilić, Ostoja Stjepanović, Donald Guerrier - Paweł Brożek.

Lech: Krzysztof Kotorowski - Mateusz Możdżeń, Hubert Wołąkiewicz, Marcin Kamiński, Tomasz Kędziora - Daylon Claasen, Łukasz Trałka (90 min - Dimitrije Injac), Karol Linetty, Kasper Hamalainem, Szymon Pawłowski (81 min - Dariusz Formella) - Łukasz Teodorczyk (75 min Gergo Lovrencsics)

Sędziował: P. Raczkowski (Warszawa)

Widzów: 19 105

Minuta po minucie

Zapraszamy na relację "minuta po minucie" z meczu 31. kolejki T-Mobile Ekstraklasy, w którym Wisła zmierzy się na wyjeździe z Lechem Poznań.

Zapraszamy również to wspólnej zabawy w nowej edycji konkursu moja11.pl! Dla zwycięzcy ligi prywatnej wislakrakow.com przewidziana jest nagroda - klubowy szalik! Dołącz do naszej ligi >> Poznaliśmy skład Lecha na dzisiejsze spotkanie.

Skład Wisły bez niespodzianek. Dokładnie taki jaki awizowaliśmy, czyli z Czekajem i Burdenskim.

Na ławce rezerwowej zasiądą: Bieszczad, Kolanko, Bartosz, Lech, Szewczyk, Klarić i Boguski.

Kapitanem Wisły w dzisiejszym spotkaniu będzie Paweł Brożek.

  • 1' Wisła, która gra dziś w jednolitych czerwonych strojach, rozpoczęła spotkanie.
  • 1' Pierwsza skuteczna interwencja Czekaja, który wybił piłkę po dośrodkowaniu z prawej strony boiska.
  • 2' Dośrodkowanie Sarkiego z prawej strony boiska, ale piłka nie dotarła do Pawła Brożka.
  • 3' Dośrodkowanie Burdenskiego i niepewna interwencja Kotorowskiego, który był atakowany przez Pawła Brożka.
  • 5' Gramy dziś w ustawieniu 4-3-3? Tak to wygląda. Guerrier ustawiony w drugiej linii. Sarki, Stilic i Paweł Brożek z przodu.
  • 7' Gol dla Lecha. Piłkę w pole karne zagrywał Hamalainenem, odbiła się ona od jednego z wiślaków i pechowo trafiła do Teodorczyka, który strzałem głową pokonał Miśkiewicza.
  • 10' Dobra okazja do Lecha, po tym jak Uryga wybił piłkę prosto pod nogi nadbiegającego Linettyego. Ten jednak uderzył obok słupka.
  • 11' 2:0 dla Lecha. Hamalainen próbował zagrywać do Linettyego, piłka odbiła się od Urygi i wylądowała w siatce.
  • 14' Paweł Brożek zagrał prostopadle w pole karne do Sarkiego, który w starciu z jednym z rywali padł na murawę. Sędzia nie zdecydował się jednak na podyktowanie rzutu karnego.
  • 19' Zamieszanie pod bramką Wisły, ale Czekaj zażegnał niebezpieczeństwo.
  • 22' Mogło być 2:1. Guerrier przedarł się lewą stroną i zagrywał wzdłuż linii bramkowej do Sarkiego. Skutecznie interweniował jednak Kotorowski, który odbił piłkę. Dobijać próbował jeszcze Stilić, ale został zablokowany.
  • 27' Niecelne uderzenie Stilicia z rzutu wolnego.
  • 28' Rzut rożny dla Lecha po tym jak zblokowany został strzał Teodorczyka sprzed pola karnego.
  • 28' Duże zamieszanie pod bramką Wisły. Stjepanović wybijał piłkę sprzed bramki po strzale głową jednego z lechitów.
  • 29' Uryga uderzał z woleja z dystansu, ale został zablokowany.
  • 35' Mogło być 3:0. Po dośrodkowaniu Claasena z prawego skrzydła, piłka trafiła na głowę Pawłowskiego, który główkował obok bramki.
  • 42' Wisła zupełnie bezradna. Lech spokojnie rozgrywa piłkę.
  • 44' Żółta kartka dla Burdenskiego.

Koniec I połowy.

  • 46' Gramy.
  • 46' Od początku drugiej połowy na boisku Michał Szewczyk. Zastąpił Piotr Brożka.
  • 49' Sarki ładnie ograł dwóch rywali po prawej stronie, ale dośrodkowanie było niedokładnie.
  • 50' Po rzucie rożnym piłka trafiła pod nogi Urygi, który bez zastanowienia uderzył, ale trafił w... Pawła Brożka. Piłka raczej jednak nie zmierzała w światło bramki.
  • 53' Niecelne uderzenie Claasena z dystansu.
  • 54' Groźne uderzenie Linettego, ale piłka poszybowała nad bramką Wisły.
  • 58' Uff, złe zagranie Miśkiewicza, na szczęście bez konsekwencji.
  • 59' Zmiana w Wiśle. W miejsce Burdenskiego wchodzi Boguski.
  • 60' Świetna okazja dla Lecha. Po podaniu Hamalainena trzeciego gola mógł zdobyć Pawłowski, ale trafił w boczną siatkę.
  • 64' Rozpędzony Guerrier staranował Wołąkiewicza i Szewczyka. Drugi z nich ma rozciętą głową. Prawdopodobnie potrzebna będzie zmiana.
  • 65' Szewczyk z zakrwawioną głową opuszcza boisko.
  • 66' Klarić wchodzi za Szewczyka.
  • 67' Dobre podanie Pawłowskiego, ale Claasen nie opanował piłki w polu karnym Wisły. Mogło być groźnie.
  • 69' Żółta kartka dla Trałki.
  • 72' Po odegraniu Hamalainena, niecelnie sprzed pola karnego uderzał Pawłowski.
  • 75' Dośrodkowanie Burligi z prawej strony, ale zamykający akcję Klarić nie trafił w piłkę.
  • 75' Zmiana w Lechu. Lovrencsics za Teodorczyka.
  • 78' 3:0 dla Lecha. Po dośrodkowaniu z prawego skrzydła, piłkę do bramki sprytnym strzałem skierował zamykający akcję Hamalainen.
  • 80' Mogło być 4:0. Tym razem jednak Hamalainen uderzył niecelnie próbując przelobować Miśkiewicza.
  • 81' Druga zmiana w Lechu. Formella za Pawłowskiego.
  • 85' Dwie bardzo dobre interwencje Miśkiewicza, który najpierw doskonale odbił piłkę po strzale Claasena, a następnie złapał po dobitce Hamalainena.
  • 86' Linetty uderza sprzed pola karnego nad bramką.
  • 89' Linetty ukarany żółtą kartką.
  • 90+3' Zmiana w Lechu. Na boisku pojawił Injac
  • 90+3' Żółta kartka dla Guerriera.
  • 90+4' Żółta kartka dla Burligi.

Koniec meczu.


Źródło: wislakrakow.com

Osłabiona Wisła przegrywa w Poznaniu

Data publikacji: 25-04-2014 22:21


Piłkarze krakowskiej Wisły nie zdołali zrehabilitować się za nieudaną postawę w ostatnich pojedynkach fazy zasadniczej, przegrywając pierwsze spotkanie z poznańskim Lechem 0:3 w ramach rundy finałowej T-Mobile Ekstraklasy.

Początkowa faza pojedynku rozgrywała się w środku pola. W 2. i 3. minucie swoich sił próbowali Wiślacy, ale obie akcje nie przyniosły rezultatów. W odpowiedzi Lech pomknął w stronę bramki Miśkiewicza, ale dośrodkowanie Hämäläinena było niedokładne.


W 7. minucie gospodarze objęli prowadzenie za sprawą strzału Teodorczyka z bliskiej odległości, który wykorzystał błąd obrońców spod Wawelu i podanie Hämäläinena, kierując piłkę do siatki Białej Gwiazdy. Chwilę później ponownie niebezpiecznie zrobiło się w polu karnym krakowskiej Wisły, ale tym razem mylili się gospodarze.

W 11. minucie padło drugie trafienie dla Lecha Poznań, kiedy to futbolówkę po dośrodkowaniu Linettego pechowo skierował do własnej siatki obrońca ze stolicy Małopolski – Alan Uryga. Osiem minut później ponownie gorąco zrobiło się w szesnastce Białej Gwiazdy, lecz na szczęście Czekaj zdążył z interwencją, wybijając piłkę spod nóg poznaniaka.

W 23. minucie pokazali się podopieczni trenera Smudy, kiedy to Guerrier posłał ładną wrzutkę w obrębie pola karnego, ale czyhający tam Stilić nie zdołał zagrozić bramce Kotorowskiego, gdyż został zablokowany przez rywala. W odpowiedzi Kolejorz wyprowadził kontrę, lecz nie przyniosła ona żadnych rezultatów.

W 28. minucie rywalizacji futbolówkę sprzed własnej bramki po wrzutce z rzutu rożnego wybił Stjepanović, odpierając kolejne zagrożenie. Kontra Wiślaków po pojedynku biegowym Sarkiego z Kamińskim przyniosła jedynie rzut rożny, po którym piłkę ostatecznie pewnie złapał golkiper z Poznania.

35. minuta przyniosła kolejną akcję Lechitów, lecz podania Claasena nie wykorzystał Pawłowski, myląc się minimalnie. Trzy minuty przed gwizdkiem kończącym pierwszą odsłonę meczu piłkarze trenera Rumaka mogli ponownie pokusić się o gola, ale tym razem chybił Teodorczyk, marnując dogodne zagranie Możdżenia.

Pierwsza akcja poznańskiej ekipy w drugiej połowie przyniosła kolejne niebezpieczeństwo, ale Miśkiewicz stanął na wysokości zadania, wybijając futbolówkę. Chwilę później ponownie w roli głównej wystąpił golkiper spod Wawelu, broniąc niebezpieczny strzał Trałki z narożnika boiska.

W 50. minucie dobre dośrodkowanie posłał w kierunku bramki Kotorowskiego Sarki, lecz Możdżeń zdołał wybić piłkę na rzut rożny. Cztery minuty później świetnym uderzeniem z dystansu pochwalił się Linetty, posyłając piłkę nad poprzeczką wiślackiej bramki.

Chwilę później futbolówki po dośrodkowaniu Stilicia nie zdołał opanować Czekaj, marnując dobrą okazję bramkową. W kolejnej akcji fatalne wyjście Miśkiewicza poza szesnastkę mogło kosztować Białą Gwiazdę utratę bramki, lecz na szczęście Lechici nie zdołali wykorzystać prezentu golkipera ze stolicy Małopolski.

W 60. minucie ponownie do głosu doszli zawodnicy trenera Rumaka, lecz Pawłowski po strzale w krótki róg trafił w boczną siatkę. Sześć minut później boisko opuścił zakrwawiony Michał Szewczyk, który ucierpiał w starciu z Wołąkiewiczem. Chwilę później Claasen nie opanował futbolówki po zagraniu Pawłowskiego.

W 78. minucie kolejne trafienie dla drużyny z Poznania zaliczył Hamalainen, który pewnym strzałem po długim rogu zewnętrzną częścią stopy umieścił piłkę w siatce Miśkiewicza. Kolejne minuty upływały pod dyktando Kolejorza, który marnował idealne okazje na podwyższenie rezultatu meczu.

Lech Poznań – Wisła Kraków 3:0 (2:0)

1:0 Teodorczyk 7’

2:0 Uryga 11’ (samobójczy)

3:0 Hamalainen 78’

Lech Poznań: Kotorowski – Możdżeń, Wołąkiewicz, Kamiński, Kędziora –Trałka (90' Injac), Linetty, Pawłowski (81’ Formella), Hamalainen, Claasen –Teodorczyk (75’ Lovrenciscs)

Wisła Kraków: Miśkiewicz – Burliga, Czekaj, Uryga, Brożek Piotr (46’ Szewczyk – 66’ Klarić) – Stjepanović, Burdenski (59’ Boguski), Sarki, Stilić, Guerrier –Brożek Paweł

Żółta kartka: Burdenski, Guerrier, Burliga (Wisła), Trałka, Linetty (Lech)

Sędziował: Paweł Raczkowski z Warszawy

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Mariusz Rumak: - Wisła to dobry zespół

- Chcieliśmy podtrzymać passę, strzeliliśmy ostatnio sześć bramek, potem trzy, więc zależało nam, aby dobrze wejść w te ostatnie spotkania. Ten pierwszy mecz był bardzo ważny, żeby dobrze rozpocząć, bo już niewiele ich do końca zostało. Mieliśmy wiele sytuacji, a życie pokazuje, że mogą się one zemścić. Było 2-0 i to dla nas niebezpieczny wynik, bo na Widzewie już tak prowadziliśmy, a mieliśmy też kilka niewykorzystanych okazji, więc było nerwowo - mówił po wygranym meczu z Wisłą trener Lecha, Mariusz Rumak.

- Wisła to dobry zespół, szczególnie z przodu, dlatego cieszy ta trzecia bramka, bo ona wszystko uspokoiła - dodał trener "Kolejorza", który dość żywiołowo reagował przy linii, mimo że tak naprawdę mecz od początku był pod pełną kontrolą Lecha Poznań.

- Jak patrzę na mój zespół to on wygląda lepiej niż w zeszłym roku, a tam prawie do końca byliśmy w walce o mistrzostwo, bo aż do meczu z Legią. Tutaj wiele może się wydarzyć, ale ja widzę jakość i to jest ważne. Szkoda dziś tych naszych okazji, bo było ich mnóstwo. Była gra kombinacyjna i sytuacje, które powinniśmy wykorzystać, no ale nie wszystkie można. Teraz chcemy zagrać dobry mecz z Zawiszą, a potem przyjedzie Górnik. Te trzy pierwsze spotkania są dla mnie bardzo ważne, żeby wziąć w nich pełną pulę, jeśli się oczywiście uda. Podchodzimy do tego spokojnie i z pokorą, bo każdy mecz jest inny. A w cztery ostatnie będziemy chcieli wejść z przytupem - zakończył opiekun Lecha.

Źródło: Canal+ Sport

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Smuda: Chcieliśmy jak najlepiej

26. kwietnia 2014,

- Za szybko straciliśmy obie bramki, które były naszym podarunkiem dla gospodarzy.Przegraliśmy zasłużenie. Ostatnio często przydarzają nam się takie gole - mówił trener Wisły Franciszek Smuda podczas konferencji prasowej.


- Chcieliśmy jak najlepiej w tym składzie. Ostatnio codziennie coś innego próbowałem. Sprawdzałem, czy ten może grać na prawej obronie, czy ten na środku obrony. To był trudny tydzień dla mnie. Brak ośmiu zawodników w zespole to dużo, biorąc pod uwagę kadrę jaką mamy do dyspozycji - mówił szkoleniowiec Białej Gwiazdy.

- Wiedzieliśmy, że z Lechem nam będzie ciężko. To dobry zespół, który będzie się liczył w walce o mistrzostwo. My musimy się pozbierać. Widzimy, że nasi rezerwowi i młodzi zawodnicy potrzebują jeszcze czasu. Muszą również zbierać doświadczenie. Myślę, że przed następnym meczem będzie łatwiej złożyć skład - kontynuował.

- Nie chciałem wywrzeć wielkiego ciśnienia na moich piłkarzach, bo wiedziałem jak oni wyglądali psychicznie przed samym meczem. Chłopcy zrobili co mogli, nie mam do nich pretensji - zakończył.


wislakrakow.com

(redakcja)


Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Michał Miśkiewicz: - Jesteśmy w trudnym momencie

- Co mnie zaskoczyło w tym meczu? Może nasza postawa, bo wolałbym żebyśmy więcej walki i serca wkładali w to wszystko. Jesteśmy w trudnym momencie i tego nie ukrywamy, bo tych porażek z rzędu się trochę nazbierało i każdy chciałby to odwrócić. Ciężko coś powiedzieć, bo każda taka porażka nas dobija, ale próbujemy się z tego dołka wydostać - mówił po przegranej 0-3 z Lechem bramkarz Wisły, Michał Miśkiewicz.

- Straciliśmy głupie bramki, pierwsza i druga to były tak dziwne gole, że można tylko dodać - jak nie idzie, to nie idzie. Przy okazji nic nie strzeliliśmy, więc skończyło się 0-3 - dodał wiślak, przed którym stała dziś nowa para środkowych obrońców - Michał Czekaj i Alan Uryga.

- Na pewno chcieli pomóc, nie wychodzili z innym zamiarem, jak tylko pomóc drużynie - powiedział o swoich kolegach Miśkiewicz.

- Nasza sytuacja jest taka, jaka jest, bo co mecz gramy innym ustawieniem i też ciężko jest się zgrać. Jesienią nasza defensywa była cały czas taka sama, a teraz trener musi żonglować i wygląda to tak jak wygląda. Mam nadzieję, że w następnych meczach to się poprawi. Kilku zawodników dojdzie po kontuzjach i po kartkach i się podniesiemy... Mamy wiarę i nadzieję, że będzie lepiej. Na treningach staramy się pracować solidnie i staramy się nie myśleć o tych porażkach, jakoś to wszystko chcemy dźwigać. Gdzieś to jednak w głowie zostaje, a teraz zagramy u siebie z Pogonią i myślę, że musimy wyjść "turbo-zmotywowani", bo to jest nam potrzebne jak rybie woda - zakończył bramkarz Wisły.

Źródło: Canal+ Sport

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Boguski: Musimy się odbudować

Data publikacji: 25-04-2014 23:20


W pierwszym meczu rundy finałowej Wisła Kraków przegrała z Lechem Poznań 0:3. W 59. minucie w miejsce Fabiana Burdenskiego na boisku pojawił się Rafał Boguski, który wrócił do składu po dłuższej przerwie.


„Z jednej strony cieszę się, że mogłem dziś zagrać i poczuć znów tę atmosferę. Wszystko przyćmiewa jednak wynik tego spotkania. W mojej grze jest jeszcze dużo mankamentów, które trzeba jak najszybciej poprawić” – powiedział zaraz po meczu „Boguś”.

„Wiedzieliśmy, że będzie ciężko. Staraliśmy się przetrwać napór Lecha i wywalczyć coś z przodu. Niestety, to się nie udało i wracamy do domu z zerowym dorobkiem” – dodaje Rafał.

Dla zespołu Białej Gwiazdy jest to piąta porażka z rzędu. Ostatnie zwycięstwo w T-Mobile Ekstraklasie krakowianie odnieśli w lutym. „Jesteśmy bardzo zawiedzeni, a nasza sytuacja tylko się pogarsza. Trzeba szukać choć iskierki nadziei w tym, że do składu wrócą ci, którzy dziś nie mogli zagrać. Mamy też tydzień na to, by się odbudować i u siebie z Pogonią przełamać tę złą passę” – zakończył rozmowę piłkarz Wisły.

MH

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Czekaj: Straciliśmy dwie bramki na własne życzenie

Data publikacji: 25-04-2014 23:20


Wisła wraca z Poznania na tarczy. Drużyna Lecha wypunktowała krakowian 3:0. „Słabo zagraliśmy. Tyle możemy tak naprawdę powiedzieć. Straciliśmy trzy bramki, z czego dwie na własne życzenie” – powiedział tuż po meczu Michał Czekaj.


Michał Czekaj po rocznym rozbracie z piłką zagrał ponownie w pierwszym składzie Białej Gwiazdy. „Fizycznie czułem się w porządku, ale ogólna gra, jeśli chodzi o moją osobę, nie wyglądała dobrze. Miałem parę prostych błędów, które nie powinny się przydarzyć. Nie będę zrzucał winy na to, że przez rok nie grałem. Chciałbym z treningu na trening stawać się lepszy i zobaczymy, jakie będą efekty” – stwierdził Czekaj.

Dwie szybko strzelone bramki zepsuły nastroje w drużynie Wisły i trener zmuszony był zmienić ustaloną taktykę na to spotkanie. „Na początku takie było ustawienie drużyny, aby z własnej połowy próbować atakować i liczyć na kontry. Później straciliśmy dwie bramki i od razu trener zmienił ustawienie, więc musieliśmy się w pewnym stopniu otworzyć. Ale niestety ta zmiana dużo nie dała” – powiedział obrońca.

„Nie ma co mówić, czy grało mi się dobrze czy też nie. Przegraliśmy… Ten mecz nie wyglądał tak, jak miał wyglądać. Zagrałem słabo i muszę wziąć się do roboty” – zakończył rozmowę Michał Czekaj.

Damian Urbaniec

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Stilić: Być fair wobec siebie

Data publikacji: 26-04-2014 14:07


Dla pomocnika Wisły Kraków – Semira Stlicia był to sentymentalny powrót do miasta, w którym spędził kilka lat.


Na boisku tych sentymentów nie było już widać. Co powiedział Semir tuż po meczu dziennikarzom? „Pamiętajmy, że dziś naszą drużynę tworzyło także wielu młodych zawodników. Nie ma się co oszukiwać: w szczególności w takim spotkaniu jak z Lechem Poznań brakuje im doświadczenia. Takie mecze to dla nich piłkarska szkoła życia i muszą je rozgrywać – tego im życzę” - rozpoczął.

„Przede wszystkim musimy być fair wobec siebie, dlatego będziemy walczyć do końca. Dziś przyjechaliśmy w takim, a nie innym składzie, dlatego trudno było od nas oczekiwać bardzo dobrej gry. Gdybyśmy nie stracili tak szybko dwóch pierwszych bramek, to kto wie, jak mógłby się ten mecz potoczyć”. 

Stilić tłumaczył też dziennikarzom, skąd taka a nie inna gra Wisły: „Z powodu zmian w składzie nie mamy tej pewności siebie, którą powinniśmy mieć. Zwłaszcza w formacji defensywnej ta pewność jest niezbędna do tego, aby grać bardzo dobrze”.

Dziennikarze z Krakowa dopytywali się, czy szybko stracone bramki nie podcięły zbyt wcześnie skrzydeł Wiśle? „Nie. Nie podłamały nas te dwie bramki, dalej chcieliśmy walczyć i pokazać, że potrafimy grać w piłkę. Oczywiście straciliśmy je szybko, ale wiedzieliśmy po meczu w Warszawie, że jesteśmy w stanie odrobić dwubramkową stratę. Niestety, tym razem to się nie udało” – zakończył Semir.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Oceny Wiślaków w meczu z Lechem

Wpisany przez Tomek

poniedziałek, 28 kwietnia 2014 22:37


Wisła Kraków stała się przewidywalna do bólu. Przed meczem z Lechem nie spodziewaliśmy się już po prostu porażki. Bardziej oczekiwać można było, że Lech nas brutalnie rozjedzie. Faktycznie, rozpędzonej lokomotywy nie było komu zatrzymać.

Michał Miśkiewicz – 5

Swoje obronił, swoje wpuścił. Tak najkrócej można scharakteryzować występ Miśkiewicza. Dwie bramki Lecha wynikły z rykoszetów, które miały prawo zmylić naszego bramkarza. Trzecia o tyle piękna, co trochę ośmieszająca nawet nie samego bramkarza, co całą obronę. „Misiek” goniący piłkę turlającą się do bramki, to nie wyglądało całkiem poważnie. Świetna podwójna interwencja po jednej z akcji Lecha w drugiej połowie.

Łukasz Burliga – 3

Michał Czekaj – 4

Burliga i Czekaj jako jedyni w miarę trzymali poziom spośród zawodników defensywy. Do tego, aby ich za ten mecz chwalić jednak bardzo daleko. Dla Michała Czekaja był to pierwszy mecz na poziomie Ekstraklasy po bardzo długiej przerwie i jak na odpowiedzialność, która na nim spoczywała oraz towarzystwo wokół niego, można powiedzieć, że nie rozczarował. Tu i sam Arkadiusz Głowacki cudów by nie zdziałał.

Alan Uryga – 2

Piotr Brożek – 2

Alan Uryga zawinił przynajmniej przy dwóch bramkach, jedna nawet została na jego konto zapisana. Piotr Brożek z kolei zachował się fatalnie przy pierwszym golu. Za tak bezmyślne wybicie piłki, trener Smuda powinien natychmiast wbiec na murawę i porządnie natrzeć mu uszy.

(Danijel Klarić 66`) – 2

Prezentuje poziom dwa razy lepszy od Pawła Brożka, czyli piłkarz jak znalazł na trzecioligowe boiska do rezerw Wisły.

Ostoja Stjepanović – 4

Ostatnia ostoja przyzwoitości. Zabrakło w środku Chrapka, zabrakło Garguły. Trener Rumak mówił po meczu: za dużo Barcelony. Gdyby i Stjepanovicia nie było, to dopiero by nam Barcelonę zrobili.

Fabian Burdenski – 2

Skąd i dlaczego ten piłkarz zawodnik wziął się w Wiśle nie trzeba nawet głośno mówić, bo każdy widzi i rozumie. Najlepsze, co trener Smuda może dla niego zrobić to dalej trzymać głęboko w rezerwach. Za chwilę stąd odejdzie, wszyscy szybko o nim zapomną, a chłopak będzie kiedyś mógł się pochwalić, że grał w Wiśle Kraków.

(Rafał Boguski 60`) – 3

Najważniejsze, co można powiedzieć o jego występie to jest to, że nareszcie wrócił. Jak nie zastąpi szybko Pawła Brożka w strzelaniu bramek, to możemy wyśrubować naprawdę przykry „rekord” porażek.

Semir Stilić – 3

Tak prędko, jak zachwycił tak samo szybko zgasł na resztę sezonu. Z drugiej strony z kim tu grać, jak ma się obok siebie Burdenskiego.

Emmanuel Sarki – 3

Donald Guerrier – 3

Obaj zagrali na poziomie, do którego zdążyli już przyzwyczaić. Z tą różnicą, że najczęściej są najsłabszymi ogniwami, a tym razem na tle kolegów z ofensywy zaprezentowali się ze swoją grą najlepiej. Tylko co to za taka gra…

Paweł Brożek – 1

Jeślijest w pełni sił – bez komentarza. Jeśli nadal coś mu dolega potrzebna jest szczera rozmowa z Franciszkiem Smudą, bo taką grą nie pomoże ani sobie, ani drużynie.


Źródło: skwk.pl

Podsumowanie 31. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

Pierwsze spotkania finałowej rundy sezonu 2013/2014 były fatalne dla drużyn z Krakowa, które solidarnie swoje mecze przegrały. Dla Wisły to już piąta porażka z rzędu, dla Cracovii natomiast już ósma na własnym stadionie, co zwłaszcza punktowo przybliżyło "Pasy" do dolnych rejonów ligowej stawki. Te wciąż okupować będzie przede wszystkim Zagłębie, które przegrało derby regionu ze Śląskiem, i jest w niewesołej sytuacji. W takiej nie jest natomiast Legia, która długo męczyła się z Zawiszą, ale ostatecznie dopisała do swojego dorobku trzy punkty.

Piątek, 25 kwietnia:

Cracovia 0-1 Podbeskidzie

0-1 Fabian Pawela (58.)

Tak jak pisaliśmy w meczowej zapowiedzi... tak też się stało. Bielszczanie potwierdzili, że wiosna należy do nich i z taką postawą nie powinni mieć problemów z utrzymaniem w lidze. Przy Kałuży byli bowiem lepszym zespołem praktycznie od początku do końca i gdyby nie ich własna niefrasobliwość - powinni wygrać o wiele wyżej. Mimo bowiem tego, że "Pasy" wyszły na to spotkanie z mocną ofensywą - to ich gra w ataku była koszmarnie niedokładna. No i komplet punktów zasłużenie pojechał do szczęśliwego Bielska-Białej.

Lech Poznań 3-0 WISŁA KRAKÓW 1-0 Łukasz Teodorczyk (7.)

2-0 Alan Uryga (11. sam.)

3-0 Kasper Hämäläinen (78.)

To, że Wisła będzie miała w Poznaniu kłopoty wiedzieli wszyscy, no może poza urodzonymi optymistami. A to i tak tylko takimi, co zakładają jeszcze mocno różowe okulary. Wiślacy żeby więc także im nie zostawić złudzeń - dwa gole dali Lechowi zdobyć błyskawicznie "z niczego". "Kolejorz" tak się tym zaspokoił, że z własnego minimalizmu nie dobił w nagrodę nędznie grających wiślaków. Zabrakło im bowiem wszystkiego, w tym zadziorności, a bez tego na polskie boiska nie ma po co wychodzić. Lech wygrywa więc kolejny mecz bardzo wysoko i daje jasny sygnał, że z reformy ligi zamierza skorzystać. Co to da na finiszu sezonu? Kto wie, może jak mawiał klasyk - ta liga będzie jeszcze rzeczywiście więcej niż ciekawa?

Sobota, 26 kwietnia:

Śląsk Wrocław 1-0 Zagłębie Lubin

1-0 Marco Paixão (88.)

Ważny mecz i ważny wynik, bo wygrana daje wrocławianom solidny oddech od strefy spadkowej, w której na dobre rozsiadło się Zagłębie. Wygrana Śląska była jednak jak najbardziej zasłużona, bo też od początku to gospodarze byli stroną przeważającą. I dostali za to miłą dla siebie nagrodę.

Jagiellonia Białystok 4-3 Piast Gliwice

0-1 Rubén Jurado (6.)

1-1 Adam Dźwigała (37.)

2-1 Dani Quintana (41.)

3-1 Dani Quintana (51.)

3-2 Wojciech Kędziora (70.)

4-2 Mateusz Piątkowski (76.)

4-3 Rubén Jurado (83.)

Radosny mecz oglądali kibice w Białymstoku, ale wielkiej radości po końcowym gwizdku w szeregach "pszczółek" nie było. Trzy stracone bramki i do końca nerwy o wynik mocno rozsierdziły trenera Michała Probierza, który ciskał czym popadnie. Ostatecznie jednak "Jaga" wygrała i może żałować, że podobnego wyniku w meczu z Piastem nie udało się jej osiągnąć przed dwoma tygodniami. Wtedy białostoczanie graliby o zupełnie inne cele. Te coraz brutalniej zderzyć się mogą natomiast z gliwiczanami, którym widmo spadku zagląda już bezpośrednio w oczy.

Legia Warszawa 2-0 Zawisza Bydgoszcz

1-0 Michał Żyro (70.)

2-0 Marek Saganowski (88.)

Solidne męczarnie przeżywała Legia w potyczce z bydgoszczanami, ale w końcu wygraną wyszarpała, bo raz przysnęli obrońcy i uciekł im Michał Żyro, który potem obsłużył jeszcze podaniem wracającego do gry po kontuzji Marka Saganowskiego. Po meczu spore pretensje do sędziów miał trener gości, Ryszard Tarasiewicz, ale z jednej strony ma on je zawsze, a że miał je "na Legii" to też już poniekąd norma. Nie zmienia to faktu, że legionistom pozostał do mistrzostwa jeden krok mniej, z Zawisza może się już skupić na przygotowaniach do finału Pucharu Polski.

Niedziela, 27 kwietnia:

Korona Kielce 2-2 Widzew Łódź

0-1 Mateusz Cetnarski (11. k.)

0-2 Eduards Višņakovs (29.)

1-2 Piotr Malarczyk (61.)

2-2 Maciej Korzym (74.)

Po 30 minutach meczu zanosiło się na miłą dla widzewiaków niespodziankę, ale ostatnie pół godziny przeniosło ich z nieba do piekła. Kolejna strata punktów jest dla łodzian fatalna bo odrobili w tej kolejce tylko jeden, a jakże blisko byli odrobienia trzech. Na pewno łatwo skóry nie sprzedadzą, ale nie można zapominać, że Widzew w tym sezonie jeszcze na wyjeździe nie wygrał, a czekają ich jeszcze trzy mecze poza domem. A Korona? Zagrała po swojemu, z tą różnicą, że ostatnio to kielczan doganiano z wynikiem. Tym razem sami musieli gonić.

Ruch Chorzów 0-0 Lechia Gdańsk

W bieżącym sezonie Ruch już po raz trzeci podzielił się punktami z Lechią, można więc powiedzieć, że tradycji stało się zadość. Jedni i drudzy mocno starali się o zdobycie bramek, łącznie piłkarze obydwu zespołów oddały aż 28 strzałów, z czego aż 18 goście. Skończyło się jednak bez goli, co nie cieszy na pewno żadnej ze stron.

Poniedziałek, 28 kwietnia:

Pogoń Szczecin 2-2 Górnik Zabrze

1-0 Marcin Robak (2.)

1-1 Bartosz Iwan (13.)

2-1 Marcin Robak (45.)

2-2 Radosław Sobolewski (67.)

Po remisie Ruchu z Lechią szczecinianie mieli za zadanie ograć najsłabszy zespół wiosny, jakim jest Górnik, a co miało dać awans na miejsce trzecie, premiowane grą w pucharach. Nic jednak takiego nie nastąpiło, bo choć dwa gole strzelił Marcin Robak, to zabrzanie potrafili tę stratę odrobić i wszystko skończyło się remisem. A mogło dla gospodarzy o wiele gorzej, ale w końcówce "Prezes" Nakoulma nie popisał się pod szczecińską bramką.

Aktualna tabela:

1. Legia Warszawa 31 35 62-30

2. Lech Poznań 31 30 59-34

3. Ruch Chorzów 31 26 40-38

4. Pogoń Szczecin 31 25 49-40

5. WISŁA KRAKÓW 31 23 38-33

6. Górnik Zabrze 31 22 44-48

7. Zawisza Bydgoszcz 31 21 43-39

8. Lechia Gdańsk 31 21 38-37

9. Jagiellonia Białystok 31 23 50-46

10. Cracovia 31 20 37-44

11. Korona Kielce 31 20 38-43

12. Śląsk Wrocław 31 20 39-40

13. Podbeskidzie Bielsko-Biała 31 19 28-39

14. Piast Gliwice 31 17 32-51

15. KGHM Zagłębie Lubin 31 15 31-41

16. Widzew Łódź 31 12 28-53

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl


Zobacz też:

Bojkot meczów przez kibiców w sezonie 2013/14