2014.05.09 Legia Warszawa - Wisła Kraków 5:0

Z Historia Wisły

2014.05.09, Ekstraklasa, 33. kolejka, Warszawa, Pepsi Arena, 20:30, piątek, 17°C
Legia Warszawa 5:0 (3:0) Wisła Kraków
widzów: 26.403
sędzia: Bartosz Frankowski z Torunia.
Bramki
Michał Żyro 20'
Michał Kucharczyk 36'
Tomasz Jodłowiec 44'
Dossa Junior 59'
Marek Saganowski 79'
1:0
2:0
3:0
4:0
5:0
Legia Warszawa
4-5-1
Dusan Kuciak
Bartosz Bereszyński
Jakub Rzeźniczak
Grafika:zk.jpg Dossa Junior
Tomasz Brzyski
Ivica Vrdoljak
Tomasz Jodłowiec
Michał Kucharczyk Grafika:Zmiana.PNG (73' Henrik Ojamaa)
Ondrej Duda Grafika:Zmiana.PNG (76' Marek Saganowski)
Michał Żyro Grafika:Zmiana.PNG (70' Helio Pinto)
Miroslav Radović

trener: Henning Berg
Wisła Kraków
4-5-1
Michał Miśkiewicz
Łukasz Burliga
Michał Czekaj
Michał Nalepa Grafika:zk.jpg Grafika:Zmiana.PNG (57' Piotr Brożek)
Dariusz Dudka
Ostoja Stjepanović Grafika:Zmiana.PNG (72' Alan Uryga)
Michał Chrapek

Emmanuel Sarki Grafika:Zmiana.PNG ('63 Michał Szewczyk)
Semir Stilić
Wilde-Donald Guerrier
Paweł Brożek

trener: Franciszek Smuda

Strzały: 16-8 (4-3)
Strzały celne: 10-2 (3-0)
Strzały niecelne: 5-3 (1-0)
Strzały zablokowane: 1-2 (0-2)
Słupki/poprzeczki: 0-1 (0-1)
Posiadanie piłki (w %): 56-44 (59-41)
Spalone: 3-1 (2-1)
Rzuty rożne: 11-2 (7-2)
Dośrodkowania: 26-10 (16-7)
Faule: 17-15 (9-5)
Żółte kartki: 1-1 (0-1)

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.


[Foto: M. Machalski /wislalive.pl]

[Foto: M. Machalski /wislalive.pl]
[Foto: M. Machalski /wislalive.pl]

[Foto: M. Machalski /wislalive.pl]
[Foto: M. Machalski /wislalive.pl]

[Foto: M. Machalski /wislalive.pl]
[Foto: M. Machalski/wislalive.pl]

[Foto: M. Machalski/wislalive.pl]

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Franciszek Smuda przed meczem z Legią

- Na mecze z Legią nie trzeba nikogo motywować, bo to jest automat. Kwestia jest tylko w indywidualnej koncentracji każdego zawodnika. Koncentracja i motywacja są totalne, bo wiadomo, że grają z Legią, a szczególnie, gdy gra się na ich boisku - mówi przed prestiżowym spotkaniem w Warszawie trener Wisły, Franciszek Smuda.

Niestety nasz zespół wciąż nie będzie mógł zagrać w optymalnym składzie. Do rekonwalescentów - Arkadiusza Głowackiego, Łukasza Garguły oraz Marko Jovanovicia - dołącza bowiem Gordan Bunoza, który narzeka na uraz pleców i nie dokończył dzisiejszego treningu. To może spowodować, że nasza defensywa znów ustawiona będzie w eksperymentalnym zestawieniu.

- My wszyscy wiemy, i drużyna także to wie, że gdy wracają wszyscy kontuzjowani i Ci co pauzują za kartki, a było ich bardzo dużo, to jest to zupełnie inny zespół. Tutaj nikt prochu nie wymyśli. Jeśli musimy bazować na tych zawodnikach, którzy na razie nie są podstawowi, czy jeszcze przychodzą do nas z III-ligowego zespołu rezerw, to nie oczekujmy fantastycznej finezji piłkarskiej, bo takiej nie może być. A nasza szatnia? Cały czas jest taka sama, bo my dyskutujemy i analizujemy - co jest, jak jest i dlaczego. Ja nigdy nie dopuszczam do tego, żeby po moim wejściu do niej robiło się cicho, jak w kościele. Wtedy narasta zła atmosfera, a ja staram się zawsze tą samą utrzymać, żeby do kolejnego meczu to wszystko zmienić - tłumaczył Smuda.

- Nie brakowało nam koncentracji, brakowało nam ogniw, które dałyby nam zwycięstwa. Mogła się nam zdarzyć stracona bramka w 1. minucie, ale co robiliśmy przez 90? Jak my doprowadzimy do tego, że będziemy mieli super ekipę, taką żeby mogła się pokazywać w Europie, to będziemy wymagali i możemy sobie wtedy zadawać różne pytania, natomiast tutaj tego nie ma. Jest głaskanie i czekanie na zdrowie każdego z nich, czy powrót po kartkach. Tak było już od pierwszego meczu wiosną - dodał "Franz".

Teraz Wisłę czeka bardzo trudne zadanie, bo mecz z liderującą i rozpędzoną w drodze do tytułu Legią, która nie może sobie pozwolić tym samym na jakiekolwiek potknięcie.

- Legia jest na pierwszym miejscu i jest numerem jeden, jeśli chodzi o kandydata do mistrzostwa. My natomiast chcieliśmy zbudować sobie jakiś trzon zespołu i w drugim roku powalczyć o górną półkę tabeli, a w tej chwili - nie chcę nic mówić - ale jak będziemy mieli za sobą mecz na Legii, to zobaczymy na co nas będzie stać do końca. A co do europejskich pucharów, to ja o tym nie myślę. Jak się w naszej sytuacji kadrowej myśli, to odwraca się to do góry nogami. Chcemy rozegrać dobry mecz, bo na stadionie Legii gra się bardzo dobrze. Ja sam uwielbiam tam jeździć i grać, rzadko tam przegrywam i mam dużo szczęścia. Tam jest świetna atmosfera do gry. Moim marzeniem jest żeby nie przegrać - przyznał opiekun Wisły.

Nie mogło oczywiście zabraknąć pytania o Pawła Brożka, który przełamał wreszcie swoją passę bez gola.

- Nigdy nie wiemy czy Paweł Brożek "wrócił", czy też nie. Jak strzelił bramki to "wrócił", a jak nie strzelił - "nie wrócił". Życzę mu żeby strzelał jak najwięcej i tę swoją karierę kontynuował jak najdłużej. Wszystko zależy indywidualnie od każdego piłkarza - zakończył Smuda.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Nic do stracenia: Legia - Wisła

W piątkowy wieczór Wisłę czeka bardzo trudny sprawdzian – w Warszawie przy ulicy Łazienkowskiej piłkarze Franciszka Smudy zmierzą się z pewnie kroczącą po drugi z rzędu tytuł mistrzowski Legią Warszawa. Wisła ostatnim meczem z Pogonią pokazała jednak, że w piłkę to ona grać umie. Niech więc w nią zagra na takim poziomie, jak przed tygodniem.


Wiślacy wreszcie mogli przygotowywać się do kolejnego spotkania z czystymi głowami, bez ciążącego na nich bagażu w postaci seryjnych porażek. Do Warszawy jadą bez przesadnej presji: oni mogą, Legia musi. Dodatkowo w kapitalny sposób odblokował się Paweł Brożek, który bardzo dobrze wie, jak strzela się bramki drużynie Legii.

Trener Smuda w dalszym ciągu nie będzie mógł skorzystać z Arkadiusza Głowackiego i Łukasza Garguły. Mimo, iż obaj zawodnicy wznowili już treningi z drużyną, to nadal nie wyleczyli oni swoich urazów w takim stopniu, by móc zagrać w piątkowym szlagierze. Linię defensywy osłabi też absencja Gordana Bunozy, narzekającego na bóle pleców. Gdyby nie jego problemy, to podstawowa jedenastka „Białej Gwiazdy” wyglądałaby identycznie, jak w meczu z Pogonią.

W związku z absencją „Buniego” jego miejsce powinien zająć Michał Nalepa. Pod uwagę w ogóle nie jest brana kandydatura Piotra Brożka, który po kilku bardzo słabych meczach i karygodnym występie w Poznaniu zagwarantował sobie oglądanie meczów z pozycji siedzącej.

Legia jest na prostej drodze do mistrzostwa. Podopieczni Henninga Berga nie grają porywającego i pięknego futbolu, ale są do bólu skuteczni i konsekwentni w swojej grze. Mecz z Wisłą może być kluczowy jeśli chodzi o mistrzostwo Polski. W przypadku zwycięstwa, Legia nadal będzie trzymała Lecha na bezpieczny dystans. Jeśli jednak Wisła urwie legionistom punkty… to „liga będzie ciekawsza”, parafrazując klasyka.

Warto zaznaczyć, że Legia praktycznie gra bez napastnika. Po poważnej kontuzji ostrożnie wprowadzany jest Marek Saganowski, Dwaliszwili jest albo kontuzjowany albo bez formy, podobnie jak zimowy nabytek Orlando Sa. Wszystko to powoduje, że najlepszym strzelcem Legii a zarazem piłkarzem, który potrafi w pojedynkę wygrać spotkanie jest Miroslav Radović. Jeśli obronie Wisły uda się go zneutralizować podobnie jak przed tygodniem Marcina Robaka, znacznie zwiększy to szanse na dobry wynik.

Trener Henning Berg w meczu z Wisłą nie skorzysta z wyżej wspomnianego Władimera Dwaliszwilego, który znalazł się poza meczową kadrą, wraca do niej natomiast będący wiosną w bardzo dobrej formie Michał Żyro. O ile defensywa Legii jest łatwa do wytypowania (Bereszyński, Rzeźniczak, Junior i Brzyski), o tyle dalsze formacje to jedna duża zagadka.

Legia ostatnie punkty straciła 15 marca w meczu z… Wisłą. Kolejne sześć spotkań piłkarze ze stolicy rozstrzygali na swoją korzyść. Czy w piątkowy wieczór piłkarze Wisły znów urwą Legii punkty? Czy zobaczymy Wisłę z meczu z Pogonią, pełną chęci do gry oraz skuteczną w obronie i ataku czy tą z poprzednich meczów, zblazowaną i bez blasku? Odpowiedź już w piątkowy wieczór!

Spotkanie poprowadzi pan Bartosz Frankowski z Torunia.

Transmisja meczu w Canal+ Sport. Początek meczu o 20.30.


wislakrakow.com


(sum91)

Źródło: wislakrakow.com ===Ciężkie zadanie przed wiślakami. Wisła znów zagra z LegiąPo łomocie, jaki przed tygodniem Wisła sprawiła Pogoni Szczecin, z optymizmem można było patrzeć na kolejne mecze wiślaków, tym bardziej, że do treningów pomału wracali kontuzjowani ostatnio Arkadiusz Głowacki i Łukasz Garguła. Niestety ta ważna dla naszej drużyny dwójka piłkarzy nie zagra w naszym kolejnym spotkaniu ligowym, jakże prestiżowym, wyjazdowym przeciwko Legii. Co gorsze - na Łazienkowskiej nieobecny będzie też Gordan Bunoza i Franciszek Smuda znów zmuszony będzie "sklejać" skład.

Jak się to ostatnio kończyło... lepiej nie przypominać, ale też nie można nie stwierdzić inaczej - wiosna bieżącego roku nas nie rozpieszcza. Znów czeka nas więc bardzo trudne zadanie, ale nie pozostaje nam nic innego, jak za wiślaków trzymać kciuki. W końcu każde utarcie nosa butnym legionistom sprawia fanom "Białej Gwiazdy" sporo radości.

A do tego mieliśmy w tym sezonie okazję już dwukrotnie. Jesienią przy Reymonta, na wypełnionym do ostatniego miejsca stadionie, Wisła pokonała po golu Pawła Brożka Legię 1-0. Niedawnego wiosennego meczu na zupełnie z kolei pustym stadionie przy Łazienkowskiej wspominać zbytnio nie trzeba, bo pamiętamy go wszyscy doskonale. Od 0-2 i czerwonej kartki do 2-2 po golach Wilde-Donalda Guerriera i Semira Štilicia...

I właśnie te wyniki sprawiają, że Legia do meczu z nami przystąpi zmotywowana co najmniej podwójnie. Po pierwsze bowiem podział punktów i reforma ligi sprawiły, że zespół ze stolicy wciąż nie jest pewny mistrzostwa, bo od kilku kolejek kroku dotrzymuje mu Lech, który liczy na potknięcie warszawiaków. No i po drugie - Wisły nie udało się panom spod znaku "elki" ograć, co na pewno jest małą rysą na ich nabitym charakterze.

Mamy nadzieję, że Wisła pokaże więc po raz kolejny swój własny i Legii znów będzie się w stanie postawić. Nawet jeśli środek naszej defensywy ponownie daleki będzie od tego, jak powinniśmy grać. My zaś liczymy, że na grę podopiecznych Franciszka Smudy ponownie miło będzie można patrzeć. I nie pozostaje nam nic innego, jak liczyć, że to co w ostatnich kolejkach nie udało się innym - uda się Wiśle. I to właśnie niedoceniani przez wielu wiślacy postarają się o kolejną niespodziankę!


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Najbliższy rywal: Legia Warszawa

Wpisany przez Patrycja

piątek, 09 maja 2014 00:39


Kilka lat temu mecze z Wisły z Legią były absolutnymi piłkarskimi szlagierami i hitami ligi. Dziś emocjonują się nimi głównie kibice obydwu klubów. Czy piątkowy mecz okaże się godny uwagi także postronnych widzów?

Legioniści to wciąż aktualni Mistrzowie Polski z dużymi szansami na obronę tytułu. Przed 33. kolejką Ekstraklasy podopieczni Henninga Berga przewodzą tabeli z przewagą pięciu punktów nad drugim Lechem Poznań. Biała Gwiazda przed bezpośrednim pojedynkiem traci do nich punktów już dwanaście. Klub ze stolicy na wysoką przewagę punktową zarobił seriami zwycięstw. Warszawiacy wygrali aż sześć ostatnich meczów z rzędu, kolejno z Piastem Gliwice, Lechem Poznań, Zawiszą Bydgoszcz, Zagłębiem Lubin, ponownie z Zawiszą oraz z Lechią Gdańsk. Trzeba jednak przyznać, że ostatnie wygrane nie były zbyt przekonujące, bowiem Wojskowi z Gdańska wywieźli trzy punkty po zwycięstwie 1:0, z kolei Zawisza uległ stołecznej ekipie 0:2. Duża ilość wymienianych podań i koronkowe akcje nie przekładają się bezpośrednio na liczbę strzelanych przez Legionistów goli. Siła ofensywna Legii nie opiera się na jednym zawodników. W zespole jest za to kilku błyskotliwych oraz bramkostrzelnym piłkarzy. Najwięcej, bo 13, trafień na koncie ma Miroslaw Radović, goni go Wladimer Dwaliszwili, który trafiał dziesięciokrotnie, kolejni są Helio Pinto i Michał Kucharczyk, mający po 6 goli.

Nie kończą się za to problemy z wiślacką defensywą. Pomimo powrotu do treningów, do Warszawy nie pojechał Arkadiusz Głowacki, a na uraz narzeka Gordan Bunoza. Do kadry nie powróci także Łukasz Garguła, którego sytuacja jest identyczna, jak kapitana Białej Gwiazdy. Pocieszający jest jednak fakt, że całkiem nieźle wygląda siła ofensywna krakowian. W końcu przełamał się Paweł Brożek, ostatnio z dobrej strony zaprezentowali się też Semir Stilić, czy Michał Chrapek. Jeżeli cała drużyna zagra co najmniej tak, jak przeciwko Pogoni Szczecin, to o mecz w Warszawie możemy być spokojni. Dla przypomnienia – w marcu Wiślacy również jechali do stolicy na pożarcie rozpędzonej Legii, jednak spotkanie zakończyło się zaskakującym wynikiem 2:2. Co więcej, Biała Gwiazda jest w tym sezonie jedyną drużyną, która z Legionistami nie przegrała!

Czy taki stan rzeczy się utrzyma dowiemy się już w piątek. Początek spotkania na Łazienkowskiej zaplanowano na godzinę 20:30. Transmisję przeprowadzi stacja Canal+ Sport.


Źródło: skwk.pl

Jakim składem z Legią?

Dodano: 2014-05-09 10:39:02 (aktualizacja: 2014-05-09 10:41:43)

Krzysztof / własne

Wydawało się, że Franciszek Smuda będzie mieć do dyspozycji wszystkich piłkarzy już na mecz z warszawską Legią. Tak się jednak nie stało - znów brakuje kilku kluczowych piłkarzy. W jakim zestawieniu zaczniemy z Mistrzem Polski?

W bramce z pewnością zagra Michał Miśkiewicz. Nasz golkiper będzie chciał udowodnić swoją przydatność do zespołu na nowy sezon. Z kolei drugi nasz bramkarz Gerard Bieszczad w przyszłym tygodniu wybiera się do Niemiec na testy. W związku z tymi informacjami należy sie spodziewać innego składu bramkarskiego w nowym sezonie.

W obronie zabraknie Arkadiusza Głowackiego, Gordana Bunozy i od dłużeszego już czasu Marko Jovanovicia. Pewny miejsca na prawej obronie może być Łukasz Burliga. Warto jednak dodać, że "Bury" będzie musiał uważać na kartki. W środku znów eksperymentalne zestawienie Czekaj-Uryga. Pierwszy z nich zaliczył bardzo poprawny występ w meczu z Pogonią. Na lewej flance zobaczymy prawdopodobnie Dariusza Dudkę. W odwodzie pozostaną: Michał Nalepa i Piotr Brożek.

Linia pomocy wydaje się w Wiśle najstabilniejszą. Tutaj od dłuższego czasu swoje miejce ma Ostoja Stjepanović. Jedynym nieobecnym pozostaje Łukasz Garguła. Nawet bez niego reszta nazwisk w drugiej linii prezentuje się okazale: Chrapek, Stilić, Guerrier i Sarki.

W ataku zagra Paweł Brożek. Jego trzy ostatnie bramki i to, że gra z Legią każą nam wierzyć w jego dobry występ. "Brozio" jest obecnie czwarty w klazyfikacji strzelców.

Nie zagrają:

Gordan Bunoza (kontuzja), Arkadiusz Głowacki (kontuzja), Łukasz Garguła (kontuzja),

Zagrożeni:

Łukasz Burliga (15 żółtych kartek).

Źródło: wislalive.pl

Piłkarski klasyk

Data publikacji: 09-05-2014 09:27


Przed nami mecz, który z czystym sumieniem można określić hitem 33. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej w Warszawie Wisła Kraków zmierzy się z liderem tegorocznych rozgrywek, czyli Legią. W obu meczach rozegranych w sezonie zasadniczym lepiej wypadli wiślacy. Jak będzie dziś, przekonamy się już za kilka godzin.

Rywalizacja Wisły i Legii trwa od 94 lat, a mecz, który przed nami, będzie dla obu klubów spotkaniem numer 164. Od 23 maja 1920 roku, kiedy odbyła się pierwsza potyczka Białej Gwiazdy i „Wojskowych”, drużyny te rywalizowały o Mistrzostwo Polski, Puchar Polski, Puchar Ligi, Superpuchar, a kilka razy zagrały również towarzysko.

Najczęściej Wisła z Legią grały oczywiście w Ekstraklasie. Do tej pory odbyło się 141 spotkań, których stawką było miano najlepszej drużyny w Polsce. Wiślacy nadal są w tym względzie lepsi od swoich dzisiejszych rywali. Jak do tej pory piłkarze Białej Gwiazdy wygrali 56 spotkań na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w kraju, natomiast Legia była lepsza od naszej drużyny 48 razy. Pozostałe 37 spotkań zakończyło się podziałem punktów.

Legioniści przed własną publicznością spisują się zdecydowanie lepiej. Na 71 spotkań rozegranych w stolicy wiślacy wygrali tylko 19. W 15 meczach padł remis, a 37 razy trzy punkty zainkasowali gospodarze. Stadion przy ulicy Łazienkowskiej nigdy nie był dla Wisły zbyt szczęśliwy, choć zdarzały się w Warszawie mecze, które każdy kibic Białej Gwiazdy do dziś wspomina z uśmiechem. Jedno z takich spotkań odbyło się całkiem niedawno, bo 16 marca 2014 roku. Po pierwszej połowie Wisła przegrywała z Legią 0:2. Na domiar złego po czerwonej kartce, jaką zobaczył Arkadiusz Głowacki, wiślacy musieli sobie radzić w dziesiątkę. I ku zaskoczeniu wszystkich poradzili sobie, doprowadzając do remisu. Znakomicie zagrał Semir Stilić, który najpierw asystował przy bramce Donalda Guerriera, a potem sam pięknym strzałem z rzutu wolnego wyrównał stan rywalizacji.

We wszystkich 141 meczach rozegranych w Ekstraklasie Biała Gwiazda strzeliła Legii 194 bramki. Warszawiacy natomiast odpłacili się jej 191 golami, co sprawia, że ta statystyka jest niezwykle wyrównana. Najlepszymi strzelcami Wisły w meczach przeciwko Legii są Zdzisław Kapka i Paweł Brożek. Obaj mają po 11 trafień przeciwko „Wojskowym”. Co ciekawe, „Brozio” najwięcej goli strzelił Legii na jej własnym stadionie. Przy Łazienkowskiej Paweł trafiał aż 7 razy. Nasz najlepszy napastnik ma w swoim dorobku nawet hat-tricka zdobytego przed warszawską publicznością. Udało mu się to 8 maja 2010 roku, a zespół Białej Gwiazdy dzięki jego bramkom wygrał wtedy 3:0.

Po rundzie zasadniczej lepszym bilansem może pochwalić się Wisła. Jesienią w Krakowie, przy wypełnionym po brzegi stadionie, wiślacy pokonali Legię 1:0. Bramkę na wagę trzech punktów zdobył niezawodny Paweł Brożek. Rewanżowe spotkanie w Warszawie, o którym pisaliśmy wcześniej, zakończyło się remisem 2:2.

Legia jest liderem tabeli T-Mobile Ekstraklasy i ma na swoim koncie 38 punktów. W ostatniej kolejce nasi dzisiejsi rywale pokonali w Gdańsku Lechię 1:0. Natomiast Wisła przebudziła się w końcu po serii porażek i w pięknym stylu ograła na swoim stadionie Pogoń Szczecin 5:0, awansując tym samym na 4. miejsce, mając w dorobku 26 punktów.

Może dzisiejszy mecz nie ma decydującego wpływu na to, kto w tym roku zostanie Mistrzem Polski, ale bez wątpienia pobudza wyobraźnię każdego kibica piłki nożnej w Polsce. Przed nami prawdziwe Derby Polski, które na pewno dostarczą wszystkim wielu niezapomnianych emocji. Zdecydowane zwycięstwo Wisły w meczu z Pogonią i wspaniały hat-trick Pawła Brożka pozwalają wierzyć, że Biała Gwiazda jedzie do Warszawy po zwycięstwo. I wszyscy mamy nadzieję, że trzy punkty wrócą do Krakowa.

Mecz pomiędzy Legią Warszawa a Wisłą Kraków rozpocznie się o godzinie 20.30.

MH

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

Rozbici w pył! Legia - Wisła 5-0

Wisła na mecz z Legią wyszła z obroną daleką od optymalnej i to niestety odbiło się na naszej grze, choć żadne to dla podopiecznych Franciszka Smudy usprawiedliwienie. Zmotywowana zresztą poprzednim spotkaniem obydwu zespołów drużyna lidera naszej ligi odpłaciła się nam za tamten pamiętny remis 2-2 i rozbiła tym razem nasz zespół aż 0-5! Zrobili więc tym samym warszawiacy kolejny krok w kierunku obrony mistrzostwa Polski, a wiślacy po 5-0 z Pogonią przed tygodniem, teraz sami mogli poczuć się jak wtedy szczecinianie.

Na mecze z Legią kibice zawsze czekają, ale tym razem można się go było niestety obawiać. Nasza defensywa zagrać miała bowiem znów w składzie dalekim od optymalnego, a to ostatnio nie wróżyło niczego dobrego. Początek nie wskazywał jednak na katastrofę, bo w pierwszym kwadransie to wiślacy prowadzili grę. Tyle tylko, że nadziewali się na kontry cofniętych warszawiaków. Już zresztą w 6. minucie mogło być 0-1, ale Michał Żyro źle trafił w piłkę i ta minęła naszą bramkę. Dwie minuty później przed swoją kolejną okazją stanął zresztą ten sam zawodnik, bo nasza defensywa źle ustawiła pułapkę ofsajdową. Na nasze jednak szczęście z ostrego kąta sam szukał bramki zamiast podania i Michał Miśkiewicz odbił uderzoną przed pomocnika Legii piłkę na róg. Łatwo ograny został z kolei w minucie 10. wracający do gry po kontuzji Michał Nalepa, ale wszystko uratował Ostoja Stjepanović. Co zaś ciekawe - działo się to przy... początkowej przewadze w polu Wisły. Ta po raz pierwszy zagrozić mogła natomiast poważniej bramce Legii w minucie 16. Dariusz Dudka uderzył jednak z rzutu wolnego tak, że skończyło się rykoszetem i tylko rzutem rożnym.

Wszystko w naszej grze posypało się niestety w minucie 20. I to mocno niespodziewanie, bo wydawało się, że zamiast w piekle będziemy w niebie! Świetnym sprintem Bartosza Bereszyńskiego wyprzedził bowiem wtedy Wilde-Donald Guerrier i dograł do Semira Štilicia. Ten trafił jednak w... poprzeczkę! No i zaraz potem Ivica Vrdoljak zagrał długą piłkę do Żyry, a ten mimo asysty Dudki i Michała Czekaja uderzył obok słupka i przegrywaliśmy 0-1.

Zamiast więc naszego prowadzenia - było prowadzenie Legii!

To zmienić mógł w 33. minucie Czekaj, bo po rzucie rożnym piłka spadła mu pod nogi, ale został zablokowany. Zaraz potem wiślakom udało się wprawdzie strzelić wyrównującego gola, ale Guerrier był jednak na spalonym. I co? I mógł znów być gol dla Wisły, a padł dla Legii. W 36. minucie Bereszyński łatwo ograł Nalepę, a zamykający akcję i zostawiony bez opieki Michał Kucharczyk tylko dopełnił formalności. Jakby zaś tego było mało - do szatni gola strzelił nam jeszcze po rzucie rożnym Tomasz Jodłowiec i schodziliśmy do niej z aż trzema straconymi bramkami.

Drugą połowę, pamiętając poprzedni mecz obydwu zespołów na Łazienkowskiej, Legia zaczyna od kolejnych ataków, aby zwyczajnie załatwić sprawę. I szybko Miśkiewicz bronić musi uderzenie Kucharczyka. Na szczęście spisuje się dobrze, a jeszcze lepiej w 56. minucie, parując na róg próbę Żyry, który uderzył "po długim". W tym czasie Wisła na boisku niestety nie istniała, nie mieli bowiem nasi piłkarze pomysłu na odgryzienie się gospodarzom.

Nic więc dziwnego, że zostaliśmy ponownie ukarani. Miśkiewicz nie miał bowiem nic do powiedzenia w 59. minucie, kiedy to Żyro dograł ze skrzydła, do piłki nie wyskoczył Czekaj, a Dossa Júnior, który znalazł się w naszym polu karnym, dopełnił tylko formalności. I było 0-4.

Wisła odpowiedziała na to dopiero w 65. minucie, ale uderzenie Michała Chrapka było niestety niecelne. Tak jednak naprawdę, to w tym momencie spotkanie już się poniekąd skończyło. Legia nie napędzała już aż tak mocno swoich akcji, choć w 69. minucie mogła znów podwyższyć wynik. Ondrej Duda łatwo odebrał piłkę Štiliciowi i ograł jednym zwodem Czekaja. Uderzył jednak obok bramki. W tę zaraz potem trafił wprawdzie wspomniany przed chwilą Štilić, ale Dušan Kuciak nie dał się zaskoczyć. Akcja ta jest jednak godna odnotowania, bo był to... pierwszy celny strzał wiślaków w tym spotkaniu.

Nic to jednak nie zmieniło, poza danymi statystycznymi, a że trener Legii dokonał zmian, więc spodziewać się można było, że rezerwowi także będą chcieli się pokazać. I tak też się stało, bo Marek Saganowski strzelił nam za spalonego gola na 0-5. Sędzia jednak chorągiewki nie podniósł, a główny wskazał na środek.

W końcówce wynik mógł jeszcze zmienić Piotr Brożek, ale jego strzał z ostrego kąta sparował Kuciak. W odpowiedzi szóstego gola mógł nam jeszcze strzelić Henrik Ojamaa, ale jego uderzenie odbił Miśkiewicz, a piłkę udało się jeszcze wybić z linii naszym obrońcom.

Dostajemy więc na Łazienkowskiej solidny łomot i cóż... Ciężko po tym meczu cokolwiek o naszej grze i postawie powiedzieć dobrego. Po pierwszym straconym golu można było bowiem jeszcze liczyć, że nasi piłkarze postarają się powalczyć, ale po drugim byliśmy w Warszawie jedynie tłem.

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Legia - Wisła 5:0

9. maja 2014,

Wisła otrzymała potężne lanie na boisku Legii Warszawa. W lidze po raz ostatni wiślacy przegrali pięcioma golami w czerwcu 1997 roku, czyli jeszcze przed "erą Bogusława Cupiała".


Przypadek to czy rzeczywiście wyjście kryzysu - zastanawiali się kibice Wisły po wygranej nad Pogonią. Podobne myśli towarzyszyły zawodnikom Wisły. Mecz przy Łazienkowskiej uwidocznił jak bardzo Wisła zjeżdża w piłkarskiej hierarchii, a miejsce w pierwszej czwórce tabeli to przede wszystkim zasługa udanej jesieni.

Mecz z Legią od poprzedniego z Pogonią różnił się wszystkim. Zamiast pustego stadionu przy Reymonta - 26-tysięczna arena w Warszawie. Zamiast przeciwnika, który myślał, że łatwo poradzi sobie z zespołem, który przegrał 5 meczów z rzędu - zespół zmotywowany koniecznością walki o mistrzostwo i rozdrażniony niedawnym 2:2. Zamiast drużyny, dla której pierwsza ósemka jest sukcesem - rozjuszony, pewny siebie i mocny kadrowo zespół gospodarzy. Różnica okazała się ogromna.

Tylko skład Wisły z niewielką zmianą: za Bunozę pojawił się Michał Nalepa. Występ Głowackiego czy Garguły okazał się zbyt dużym ryzykiem.

Wisła traciła gole po kardynalnych błędach swoich stoperów: Nalepy i Czekaja, jednak cała gra obronna drużyny Franciszka Smudy wyglądała fatalnie. Praktycznie każda strata piłki w środku pola pachniała sytuacją pod naszym polem karnym. Niemal każdy gracz Legii był szybszy, bardziej zdecydowany i lepiej skoordynowany ruchowo od swojego odpowiednika w Wiśle.

Legia w pierwszej połowie zagrała z Wisłą bardzo skutecznie. Może nie była to skuteczność stuprocentowa, gdyż sytuacji bramkowych gospodarze stworzyli sobie więcej niż trzy, ale właśnie trzy z nich zakończyli strzałami w światło bramki i wszystkie te uderzenia zakończyły się golem.

Sygnał do ataku dla Legii dał... atomowy strzał w poprzeczkę Semira Stilicia. Była to najlepsza sytuacja Wisły w całym meczu. Nie minęło po niej 60 sekund, a gola z kontry zdobył Michał Żyro, korzystając z braku zgrania Dudki z Czekajem. Na 2:0 podwyższył strzałem z powietrza osamotniony na ósmym metrze naszego pola karnego Michał Kucharczyk. Trzeciego gola "do szatni" zdobył głową Jodłowiec. Żal było patrzeć na bojącego się w tej sytuacji podskoczyć Michała Nalepę i pozostałych spóźnionych graczy Wisły.

Michał Miśkiewicz po raz pierwszy obronił uderzenie legionistów dopiero w 2 minucie drugiej połowy, w której Legia zrobiła wszystko, by nie powtórzyć scenariusza z poprzedniego meczu przy Łazienkowskiej, kiedy Wisła odrobiła 2-bramkową stratę. W polu gospodarze zagrali lepiej niż w pierwszej połowie i wygraliby wyżej gdyby nie kilka dobrych, a kilka szczęśliwych interwencji Miśkiewicza. Ale i tak zdołali dwukrotnie pokonać golkipera Wisły.

Czwartego gola zdobył głową Dossa Junior po bardzo precyzyjnym dośrodkowaniu z prawego skrzydła Michała Żyro w 59 minucie. Dzieła zniszczenia sprytnym trąceniem piłki tuż przed wybiegającym Michałem Miskiewiczem dokonał Marek Saganowski w 79 minucie, pojawiając się na boisku trzy minuty wcześniej. Był to piąty gol Legii a trener Smuda nerwowo spoglądał na zegarek, wyglądając na obawiającego się wbicia jego drużynie takiej liczby goli jak ulubiona cyfra właściciela Wisły - siedem.

Po euforycznym 5:0 nad Pogonią Wisła zostaje sprowadzona na ziemię pięcioma strzałami od głównego kandydata do mistrzostwa Polski. - Jestem bardzo zadowolony, był to nasz najlepszy mecz w tym sezonie. Świetne bramki, dobra gra zawodników to na pewno mnie cieszy - nie ukrywał radości trener Hennig Berg. Chyba jednak i on nie spodziewał się, że Wisła powiesi poprzeczkę Legii tak nisko.


Legia Warszawa - Wisła Kraków 5:0 (2:0)

1:0 Michał Żyro 20 min

2:0 Michał Kucharczyk 36 min

3:0 Tomasz Jodłowiec 44 min

4:0 Dossa Junior 59 min

5:0 Marek Saganowski 79 min

Żółte kartki: Junior - Nalepa

Legia: Dusan Kuciak - Bartosz Bereszyński, Jakub Rzeźniczak, Dossa Junior, Tomasz Brzyski - Michał Żyro (70 min - Helio Pinto), Ivica Vrdoljak, Tomasz Jodłowiec, Michał Kucharczyk (73 min - Henrik Ojamaa) - Ondrej Duda (76 min - Marek Saganowski) - Miroslav Radović

Wisła: Michał Miśkiewicz - Łukasz Burliga, Michał Czekaj, Michał Nalepa (58 min - Piotr Brożek), Dariusz Dudka - Michał Chrapek, Ostroja Stjepanović (72 min - Alan Uryga) - Emmanuel Sarki (63 min - Michał Szewczyk), Semir Stilić, Wilde-Donald Guerrier - Paweł Brożek

sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń)

Widzów: 26 403


wislakrakow.com

(redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Legia Warszawa 5:0 Wisła Kraków

Wpisany przez Krzysiek

piątek, 09 maja 2014 22:14


Efektowne przełamanie Wisły przed tygodniem w połączeniu z barwnymi opowieściami trenera Smudy o cudownej atmosferze na Łazienkowskiej i jego umiejętnościach w pokonywaniu Legii dawały nadzieję przynajmniej na dobry mecz i walkę przez pełne 90 minut.

Pierwsza groźna sytuacja Legii w siódmej minucie była wynikiem złej komunikacji linii defensywnej Wisły. Źle wykonana pułapka ofsajdowa pozwoliła Michałowi Żyro wpaść w pole karne i tylko dobra interwencja Miśkiewicza uchroniła przed stratą pierwszej bramki. W 19. minucie centymetry dzieliły Wisłę od objęcia prowadzenia. Wygrany pojedynek biegowy Guerriera, dograna piłka do Stilića i potężny strzał Bośniaka wylądował na poprzeczce. W momencie, gdy wiślacy powinni cieszyć się z prowadzenia czynili to gospodarze. Odbitą piłkę od poprzeczki szybko wyprowadzili legioniści. Kolejny błąd w ustawieniu linii defensywnej i zamiast spalonego ponownie piłkę przejął Żyro. Tym razem jednak warszawski pomocnik się nie pomylił. Prostym zwodem poradził sobie z Czekajem i Dudką i mocnym strzałem pokonał Miśkiewicza. W 33. minucie Guerrierowi udało się pokonać Kuciaka, lecz pomocnik Wisły w chwili podania, był na spalonym i sędzia bramki nie uznał. Trzy minuty później ponownie z bramki cieszyli się legioniści. Przegrany pojedynek Nalepy w bocznym sektorze boiska z Bereszyńskim i obrońca Legii po rykoszecie dośrodkował wprost do niepilnowanego Kucharczyka, któremu pozostało tylko dołożyć nogę. Minutę przed końcem pierwszej połowy kolejny już raz spóźnieni w interwencji Nalepa z Czekajem, kompletnie odpuścili krycie Jodłowca, który ładnym strzałem głową pokonał Miśkiewicza. Wiślacy schodzili na przerwę kompletnie rozbici. Nic dwa razy się nie zdarza więc jeśli Wiśle uda się odmienić ten niekorzystny rezultat w drugiej połowie, śmiało uznać będzie można to za cud.

Obrona w takim składzie to bardziej kpina niż poważna formacja. Już od pierwszych minut drugiej połowy stołeczni zawodnicy nie mają najmniejszych problemów, by oddawać kolejne celne strzały. W 55. Minucie Radović potraktował Nalepę jak pachołka treningowego i dokładnie dograł do Żyry. Z pojedynku dwóch Michałów zwycięsko wyszedł po ładnej robinsonadzie Miśkiewicz. Cztery minuty później już bez Nalepy na boisku było 4:0. Czekaj nawet nie zorientował się, że piłka została wrzucona w pole karne i bez najmniejszych problemów, piłkę głową do siatki skierował Dossa Junior. Po okresie spokojniejszej gry w 69. minucie Duda minimalnie przestrzelił w dogodnej sytuacji, by minutę później Stilić oddał pierwszy celny strzał w meczu Wisły na bramkę Legii. W 78. minucie Saganowski dokonał dzieła zniszczenia strzelając piątą bramkę. Jeszcze w doliczonym czasie gry z linii bramkowej piłkę zdołał wybić Burliga czym uchronił przed stratą szóstej bramki. Upokorzona Wisła wraca do Krakowa z workiem bramek i tylko Miśkiewiczowi może zawdzięczać, że nie skończyło się dwucyfrowym wynikiem.

Legia zdemolowała Wisłę i w pełni zrehabilitowała się za marcowy pojedynek, jednocześnie na dobre chyba wybijając wiślakom marzenia o grze w europejskich pucharach. W przyszłym sezonie trener Smuda ponownie będzie mógł zachwycać się wspaniałą atmosferą na Łazienkowskiej i opowiadać swoje bajeczki…

Bramki:

Żyro 20`, Kucharczyk 35`, Jodłowiec 44`, Junior 58`, Saganowski 78`

Żółte kartki:

Junior 58` - Nalepa 22`

Legia Warszawa:

Kuciak – Bereszyński, Rzeźniczak, Junior, Brzyski, Jodłowiec, Vdorljak (c) – Żyro (Pinto 69`), Kucharczyk (Ojamaa 72`), Duda (Saganowski 75`) – Radović

Wisła Kraków:

Miśkiewicz – Burliga, Czekaj, Nalepa (Piotr Brożek 58`), Dudka, Stjepanović (Uryga 72`), Chrapek, Sarki (Szewczyk 62`), Stilić, Guerrier – Paweł Brożek (c)

Źródło: skwk.pl

Trwa koszmar meczów wyjazdowych

Dodano: 2014-05-09 22:25:05 (aktualizacja: 2014-05-10 12:14:36) Krzysztof / własne

Legia Warszawa postawiła kolejny ważny krok w kierunku zdobycia tytułu Mistrza Polski. Pokonała na Pepsi Arenie krakowską Wisłę 5:0.

Franciszek Smuda składem nie zaskoczył. Jedyną wątpliwością właściwie pozostawał wybór pomiędzy Urygą i Nalepą. Szkoleniowiec Wisły zdecydował się jednak skorzystać z usług tego drugiego. Niestety, jak się później okazało młody obrońca Wisły nie sprostał wymaganiom zastąpienia Arkadiusza Głowackiego.

Jak padały bramki?

20' Błyskawiczna odpowiedź gospodarzy na niewykorzystaną sytuację "Białej Gwiazdy". Długą piłkę dostał Michał Żyro, który zatrzymał ją w polu karnym i zaczął kiwać obrońców.

36' Świetną piłkę zagrał w pole karne Bereszyński. Przewrotką próbował ją uderzyć Duda, ta sztuka mu się jednak nie udała, ale asekurował go dobrze Kucharczyk, który dopadł do bezpańskiej piłki i wpakował ją do siatki.

44' Kapitalne dogranie z rzutu rożnego na Jodłowca, który wyskoczył najwyżej i pięknie złożył się do główki. Piłka zatrzepotała w siatce w samym okienku bramki. Miśkiewicz bez szans. Wisła na kolanach.

58' Żyro płasko wrzuca piłkę w pole karne, a Dossa szczupakiem pokonuje Miśkiewicza!

78' Radović zagrał bardzo wysoką piłkę, do której Saganowski nie miał prawa dojść! "Sagan" dziobnął tylko piłkę, która jakoś przeszła przez bramkarza i wtoczyła się do bramki.

Dzisiejsza porażka bardzo oddala marzenia o europejskich pucharach. Wisła nie potrafiła dziś w ogóle zagrozić bramce Dusana Kuciaka; miała słabszych zawodników niemal na każdej pozycji.

Legia Warszawa 5-0 Wisła Kraków Michał Żyro 20, Michał Kucharczyk 36, Tomasz Jodłowiec 44, Dossa Júnior 59, Marek Saganowski 79

Legia: 12. Dušan Kuciak - 19. Bartosz Bereszyński, 25. Jakub Rzeźniczak, 2. Dossa Júnior, 17. Tomasz Brzyski - 33. Michał Żyro (70, 23. Hélio Pinto), 21. Ivica Vrdoljak, 3. Tomasz Jodłowiec, 8. Ondrej Duda (76, 9. Marek Saganowski), 18. Michał Kucharczyk (73, 7. Henrik Ojamaa) - 32. Miroslav Radović.

Wisła: 1. Michał Miśkiewicz - 21. Łukasz Burliga, 33. Michał Czekaj, 27. Michał Nalepa (58, 8. Piotr Brożek), 5. Dariusz Dudka - 15. Emmanuel Sarki (63, 42. Michał Szewczyk), 20. Michał Chrapek, 17. Ostoja Stjepanović (72, 34. Alan Uryga), 18. Semir Štilić, 77. Wilde-Donald Guerrier - 11. Paweł Brożek.

żółte kartki: Dossa Júnior - Nalepa.

sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń).

widzów: 26 403.

Źródło: wislalive.pl

Pogrom na Łazienkowskiej

W meczu nazywanym przez wielu "Derbami Polski" Legia rozgromiła w Warszawie Wisłę 5:0. Bramki dla ekipy Henninga Berga strzelali: Michał Żyro, Michał Kucharczyk, Tomasz Jodłowiec w pierwszej, oraz Dossa Junior i Marek Saganowski w drugiej połowie.

Spotkanie lepiej rozpoczęła ekipa warszawskiej Legii, która już w 6. minucie mogła wyjść na prowadzenie. Duda prostopadle podał do Żyro, ale ten sam na sam z Miśkiewiczem posłał obok bramkarza gości. Ten sam zawodnik spudłował kilka chwil później, kiedy trafił to wprost w dobrze ustawionego Miśkiewicza.

Wisła poważnie odpowiedziała dopiero w 20. minucie kiedy to po dograniu Wilde-Donalda Guerriera piłkę prosto w poprzeczkę posłał Semir Stilić. Na nasze nieszczęście kilka sekund później było już 1:0 dla "Wojskowych". Piłkę z środka pola do znakomicie ustawionego Michała Żyro dograł Ivica Vrdoljak. Skrzydłowy Legii znakomicie wymanewrował obrońców Wisły i obok bezradnego Miśkiewicza posłał piłkę do siatki.

W 36. minucie Legia wyprowadziła drugi cios. Do piłki dośrodkowanej przez Bartosza Bereszyńskiego z prawej strony boiska dopadł Michał Kucharczyk, który strzałem głową pokonał Miśkiewicza. Osiem minut później było już 3:0 dla Mistrzów Polski, a bramkę głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego zdobył Tomasz Jodłowiec.

Druga połowa znowu rozpoczęła się od mocnego uderzenia stołecznych. Piłkę w światło bramki posłał Michał Kucharczyk, lecz dobrą obroną wykazał się Michał Miśkiewicz. Dwie minuty po raz kolejny było groźnie pod bramką Wisły. Tym razem Miśkiewicz obronił strzał Ivicy Vrdoljaka.

W 56. minucie znów do głosu doszła ekipa prowadzona przez Henninga Berga. Tym razem z sytacji sam na sam z Michałem Żyro obronną ręką wyszedł bramkarz gości, który piękną paradą wybił futbolówkę na rzut rożny. Trzy minuty później to był prawdziwy pogrom na Łazienkowskiej. Piłkę po wrzutce głową strzelił Dossa Junior.

Wisła doskonałą okazję miała dopiero po 25. minutach drugiej odsłony. Semir Stilić próbował kąśliwym strzałem zaskoczyć Dusana Kuciaka, ale ten pewnie wyłapał futbolówkę... Niestety na tym skończyły się chęci Wisły, a Legia niesiona niesamowitym dopingiem kibiców w 79. minucie wymierzyła kolejny cios. Tym razem bramką popisał się Marek Saganowski...

Legia Warszawa - Wisła Kraków 5:0 (3:0) Michał Żyro 20, Michał Kucharczyk 36, Tomasz Jodłowiec 44, Dossa Junior 59, Marek Saganowski 79

Legia: Kuciak - Bereszyński, Rzeźniczak, Dossa, Brzyski - Vrdoljak, Jodłowiec - Kucharczyk (73. Ojamaa) , Duda (76. Saganowski), Żyro (70. Pinto) - Radović

Wisła: Miśkiewicz - Burliga, Czekaj, Nalepa (57. Piotr Brożek), Dudka - Stjepanović (72. Uryga), Chrapek - Sarki (63. Szewczyk), Stilić, Guerrier - Paweł Brożek

Grafika:zk.jpgŻółte kartki: Dossa Junior (60. minuta) - Michał Nalepa (20. minuta)
Widzów: 26 403

Autor: Krzysztof Kowalski

Źródło: Strefa Wisły

Wysoka porażka przy Łazienkowskiej

Data publikacji: 09-05-2014 21:17


Wisła Kraków przed dzisiejszym meczem była jedyną drużyną, która nie przegrała w tym sezonie z Legią Warszawa. Niestety ten stan się zmienił. Podopieczni Franciszka Smudy polegli przy Łazienkowskiej aż 5:0. W porównaniu do ostatnich spotkań zespół ze stolicy Polski był przeciwko Wiślakom bardzo dobrze dysponowany.

W 5. minucie szybko piłkę na jeden kontakt rozegrali Burliga z Sarkim i ten ostatni dośrodkował w pole karne gospodarzy, ale tam niecelnie uderzył Guerrier. Po chwili po błędzie defensywy zespołu z R22 Żyro znalazł się sam na sam z Miśkiewiczem, ale strzelał swoją gorszą, prawą nogą i skierował futbolówkę koło słupka. Legia chciała pójść za ciosem i stworzyć kolejną groźną sytuację. Udało jej się to po niespełna dwóch minutach. Na szczęście bramkarz Białej Gwiazdy wykazał się refleksem.


W pierwszych minutach spotkania to Wisła miała większe posiadanie piłki, później inicjatywę przejęli „Legioniści”. W 20. minucie Guerrier wygrał pojedynek biegowy z Bereszyńskim i podał do Stilicia. Bośniak niestety trafił w poprzeczkę. Okazało się, że był to kluczowy moment spotkania. Nie minęła minuta i Legia objęła prowadzenie. Żyro przyjął futbolówkę i uderzył w górny róg obok bezradnego Miśkewicza.

W 24. minucie groźnie wyglądającego urazu doznał Sarki. Na szczęście Nigeryjczyk po chwili wrócił na murawę. Po dziewięciu minutach Wisła chciała odpowiedzieć. Strzał Czekaja został zablokowany przez obrońców Legii. Po chwili Guerrier trafił do siatki, ale biorący udział w akcji Paweł Brożek był na pozycji spalonej i sędzia Frankowski nie uznał gola.

Gospodarze podwyższyli prowadzenie w 36. minucie za sprawą Kucharczyka. Błąd przy golu popełnił Nalepa, który łatwo dał się ograć Bereszyńskiemu. Legia grała w meczu z Wisłą bardzo skutecznie. 60 sekund przed końcem regulaminowego czasu pierwszej połowy zdobyła trzecią bramkę po strzale głową Jodłowca.

Drugą połowę Legia rozpoczęła od mocnego uderzenia. Na szczęście Miśkiewicz wykazał się kunsztem i uchronił swoją drużynę przed stratą bramki. W 51. minucie ponownie do sytuacji strzeleckiej doszedł Jodłowiec, ale strzelił nad poprzeczką. Trzy minuty później Stjepanović omal nie zaliczył asysty przy trafieniu Radovicia, jednak w ostatnim momencie odzyskał futbolówkę.

Legia cały czas dążyła do podwyższenia wyniku. Na posterunku jednak w 55. minucie był Miśkiewicz, broniąc strzał Żyro. Ataki gospodarzy musiały przynieść skutek. W końcu po omal godzinie gry objęli prowadzenie aż 4:0 po główce Dossy Juniora. Niewiele obok słupka w 66. minucie strzelił Chrapek. Podobnie zachował się chwilę później Duda.

Następnie Stilić uderzył w środek bramki. Niestety Legia była bardzo dobrze dysponowana i kolejnego gola zdobył Saganowski. Wiślacy próbowali jeszcze zdobyć honorowe trafienie. Strzały Piotra Brożka i Guerriera nie znalazły drogi do siatki. Bliżej podwyższenia byli "Legioniści", ale Burliga wybił piłkę z linii bramkowej.

Legia Warszawa – Wisła Kraków 5:0 (3:0)

1:0 Żyro 20’

2:0 Kucharczyk 36’

3:0 Jodłowiec 44’

4:0 Dossa Junior 59’

5:0 Saganowski 79’

Legia Warszawa: Kuciak- Bereszyński, Dossa Junior, Rzeźniczak, Brzyski- Jodłowiec, Vrdoljak- Żyro (70’ Helio Pinto), Duda (76’ Saganowski), Kucharczyk (73’ Ojamaa)- Radović

Wisła Kraków: Miśkiewicz- Burliga, Czekaj, Nalepa (58’ Piotr Brożek), Dudka- Stjepanović (72’ Uryga), Chrapek- Sarki (63’ Szewczyk), Stilić, Guerrier- Paweł Brożek

Żółte kartki: Dossa Junior (Legia) Nalepa (Wisła)

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń)

Witold Cieśla

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Minuta po minucie

Zapraszamy na relację "minuta po minucie" z meczu 33. kolejki T-Mobile Ekstraklasy, w którym Wisła zmierzy się na wyjeździe z Legią Warszawa.

Poznaliśmy już wyjściowy skład Legii na dzisiejsze spotkanie.

Znamy także skład Wisły! Nie ma w nim żadnych niespodzianek.

Na ławce rezerwowej Wisły zasiądą dziś: Gerard Bieszczad - Piotr Brożek, Alan Uryga, Fabian Burdenski, Michał Szewczyk, Danijel Klarić i Tomasz Zając.

Zagrożony pauzą za kartki jest jeden zawodnik Wisły - Łukasz Burliga. W przypadku otrzymania kartonika, nie będzie mógł zagrać w dwóch najbliższych spotkaniach.

Na oprawie przygotowanej przez kibiców tekst: "Ostatnia prosta na drodze do mistrzostwa". Oby dziś pojawiły się zakręty.

  • 1' Legia rozpoczęła spotkanie.
  • 2' Wisła stara się atakować, ale na razie piłka nie gościła w polu karnym Legii.
  • 6' Dobra akcja Wisły. Burliga świetnie wymienił piłkę z Sarki, drugi z nich dośrodkował z prawego skrzydła, ale nieco za mocno dla Pawła Brożka, który w trudnej sytuacji nie potrafił celnie uderzyć.
  • 6' Doskonała okazja dla Legii za błędzie Czekaja, który nie trafił w piłkę. Żyro miał przed sobą praktycznie tylko Miśkiewicza, ale uderzył niecelnie.
  • 8' Ponownie bardzo groźnie pod bramką Wisły. Żyro spod linii końcowej próbował wstrzelić piłkę przed bramkę do Kucharczyka, ale Miśkiewicz odbija piłkę na rzut rożny.
  • 12' Od kilku minut Wisła nie potrafi zaatakować.
  • 13' Kolejna groźnie zapowiadająca się akcja Legii, która miała liczebną przewagę. Na razie jednak obrońcy Wisły skutecznie interweniują w decydujących momentach.
  • 16' Okazja dla Wisły do kontrataku. Stilić zagrał do Pawła Brożka, ale ten został powstrzymany w polu karnym przez Rzeźniczaka.
  • 17' Dudka zdecydował się na uderzenie z rzutu wolnego. Piłka odbiła się od muru i wyszła na rzut rożny.
  • 20' Poprzeczka ratuje Legię! Guerrier zagrał w pole karne do Stilicia, a ten potężnym uderzeniem z lewej strony był bliski pokonania Kuciaka.
  • 20' Gol dla Legii. Natychmiastowa odpowiedź. W polu karnym z piłką znalazł się Żyro, nie zdołali go powstrzymać Dudka i Czekaj, a pomocnik Legii mocnym strzałem nie dał szans Miśkiewiczowi.
  • 22' Żółta kartka dla Nalepy za faul na Radoviciu też przed polem karnym.
  • 24' Na murawie z bólu zwija się Sarki. Wygląda to na poważną kontuzję kolana.
  • 27' Sarki wraca na boisko. Uff. Żyro dośrodkował w pole karne z prawej strony boiska, a nieobstawiony Dossa Junior pokonuje szczupakiem Miśkiewicza. Kogo krył Czekaj?
  • 32' Płaskie dośrodkowanie Sarkiego z prawej strony, ale do... nikogo. Piłkę wybija Dossa Junior.
  • 33' Była okazja po rzucie rożny. Po dośrodkowaniu Stilicia piłka spadła pod nogi Czekajowi, ale jego strzał został zablokowany.
  • 33' Piłka ląduje w bramce Legii po strzale Guerriera, ale sędzia gola nie uznaje odgwizdując spalonego.
  • 36' 2:0 dla Legii. Zagranie z prawej strony boiska, w piłkę nie trafia Duda, ale ta trafia do Kucharczyka, który z bliska pokonuje Miśkiewicza.
  • 41' Legia kontroluje wydarzenia na boisku.
  • 43' Sarki ruszył prawym skrzydłem i zagrał w pole karne w kierunku nabiegającego Pawła Brożka. Napastnik Wisły powstrzymany przez Rzeźniczaka.
  • 43' Dudka wślizgiem powstrzymał w polu karnym Bereszyńskiego.

Koniec pierwszej połowy.

  • 44' 3:0. Po dośrodkowaniu Brzyskiego z rzutu rożnego, strzałem głową do siatki trafia Jodłowiec.
  • 46' Druga połowa rozpoczęta. Obie drużyny bez zmian.
  • 47' Po prostopadłym podaniu, Kucharczyk mocno uderzał sprzed pola karnego, ale Miśkiewicz odbija piłkę.
  • 49' Celne uderzenie Vrdoljaka z dystansu, ale Miśkiewicz ponownie odbija piłkę.
  • 51' Po dośrodkowaniu Brzyskiego z rzutu wolnego, niepilnowany Jodłowiec główkuje nad poprzeczką.
  • 54' Wisła w pierwszych minutach drugiej połowy zupełnie bezradna.
  • 55' Po raz kolejny gorąco pod bramką Wisły. Stjepanović w ostatniej chwili powstrzymał Radovicia.
  • 56' Świetna interwencja Miśkiewicza, który odbił na rzut rożny piłkę po groźnym strzale Żyry.
  • 57' Kolejna bardzo dobra okazja dla Legii. Niepilnowany w polu karnym Dossa Junior uderza bardzo niecelnie z 11 metrów.
  • 58' Zmiana w Wiśle. Fatalne dziś Nalepę zmienia Piotr Brożek. Do środka defensywy przesunięty Dudka.
  • 59' Czwarty gol dla Legii. Po dośrodkowaniu Żyro szczupakiem piłkę do bramki wpakował Dossa Junior.*
  • 60' Żółta kartka dla Dossy Juniora za zdjęcie koszulki.
  • 63' Zmiana w zespole Wisły. Za Sarkiego wchodzi Szewczyk.
  • 65' Chrapek zdecydował się na uderzenie z około 20 metrów, piłka przeszła obok słupka.
  • 69' Chrapek próbował prostopadle zagrać do Guerriera, ale podanie zdecydowanie za mocne.
  • 69' Kolejna okazja dla Legii. Duda uderza obok słupka.
  • 70' Zmiana w Legii. Żyro schodzi, wchodzi Helio Pinto.
  • 70' Celny strzał Stilicia, ale prosto w dobrze ustawionego Kuciaka. To pierwszy celny strzał Wisły w tym meczu.
  • 73' Zmiana w Legii. Za Kucharczyka wchodzi Ojamaa.*72' Ostatnia zmiana w Wiśle. Za Stjepanovicia wchodzi Uryga.
  • 75' Celny strzał Radovicia sprzed pola karnego, ale piłkę pewnie złapał Miśkiewicz.
  • 76' Zmiana w Legii. Saganowski za Dudę.
  • 79' 5:0. Po zagraniu Radovicia, Saganowski ubiegł w polu karnym Miśkiewicza i posłał piłkę do siatki.
  • 80' Paweł Brożek uderzał z lewej strony pola karnego, ale niecelnie.
  • 85' Niecelny strzał jednego z zawodników Legii sprzed pola karnego.
  • 90' Wisła szuka jeszcze honorowego gola, ale legioniści skutecznie bronią dostępu do własnej bramki.
  • 90+2' Blisko szóstego gola. Po strzale Helio Pinto piłkę odbił Miśkiewicz, ale futbolówka zmierzała do bramki. Skutecznie interweniował Burliga.

Koniec meczu.

Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Smuda: Co tydzień składamy obronę na nowo

9. maja 2014,

- Brakowało nam podstawowych stoperów podczas tego spotkania, ponieważ Głowacki i Bunoza mają kontuzję i nie mogli zagrać. Tak naprawdę to co tydzień składamy obronę na nowo, bo ktoś wypadnie, a tak nie powinno być - narzekał po porażce z Legią trener Wisły Franciszek Smuda.


- Legia dzisiaj po pierwszej bramce dominowała do końca meczu i zasłużyła na wygraną. Rozdaliśmy za dużo prezentów w obronie, więc wynik nie powinien dziwić. Każda z tych bramek nie powinna paść, takich błędów nie powinniśmy popełniać. Ta porażka nie oznacza, że nie będę lubił grać na Legii - mówił Smuda.

- W tym sezonie na wiosnę bez przerwy mamy problemy z kontuzjami i kartkami, gdybyśmy mogli skorzystać ze wszystkich piłkarzy nasza gra była zupełnie inna - twierdzi trener Wisły. - Ostoja Stjepanović doznał urazu podczas tego spotkania, więc musiałem go zdjąć. Michał Czekaj przez rok nie grał w Ekstraklasie, więc dzisiaj widać było jego niepewność na boisku.

- Legia od początku była faworytem do zdobycia mistrzostwa Polski. Ma bardzo szeroką kadrę, więc jest najsilniejszym zespołem w lidze. Wiele razy pozbieraliśmy się po porażkach i tym razem na pewno damy sobie radę. Jeśli w dalszym ciągu będziemy mieli takiego pecha z kontuzjami to nie będziemy walczyć o najwyższe cele - podsumował Smuda.


na podstawie: LigaPolska.pl

wislakrakow.com

(redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Marcin Broniszewski: - W jednym tygodniu można być w niebie, a w drugim w piekle

- Na tym polega piękno tej dyscypliny, że w jednym tygodniu można być w niebie, a w drugim tygodniu w piekle, ale myślę że wyciągniemy z tego wnioski. Mamy jeszcze kilka kolejek do końca i zrobimy wszystko żeby zgromadzić jak najwięcej punktów i dać trochę radości naszym kibicom - mówił po klęsce 0-5 z Legią drugi trener krakowskiej Wisły, Marcin Broniszewski.

- Gdyby padła dla nas bramka po uderzeniu Semira Štilicia to wtedy to spotkanie inaczej by się potoczyło, niemniej jednak Legii trzeba oddać, że organizację gry w ofensywie i defensywie ma na bardzo wysokim poziomie i była w tym względzie zdecydowanie od nas lepsza - przyznał asystent Franciszka Smudy.

- W tę dyscyplinę jest wkalkulowane, że po przegranej trzeba się zmobilizować, podnieść głowę do góry i wyciągnąć wnioski z błędów, które popełniliśmy. I iść dalej do przodu, nie oglądać się za siebie - zakończył Broniszewski.

Źródło: Canal+ Sport

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Berg: Jestem bardzo szczęśliwy

Data publikacji: 09-05-2014 23:17


Szkoleniowiec Legii nie krył zadowolenia po piątkowym zwycięstwie nad zespołem Wisły Kraków.

Trener „Wojskowych" w samych komplementach wypowiedział się na temat gry swojej drużyny. „Jestem bardzo szczęśliwy, ponieważ zagraliśmy bardzo dobrą piłkę. Miło się oglądało zawodników, którzy pokazali wysoką jakość gry. Widać olbrzymi rozwój drużyny, i ten mecz miło się oglądało z ławki rezerwowych. Ciężko pracowaliśmy na treningach i dzisiaj przyniosło to efekt. Cieszymy się z poczynionego postępu, my chcemy, aby ten postęp był jeszcze większy".

Berg odniósł się również do ostatniego spotkania obu drużyn, kiedy padł remis 2:2. „Myślę, że każdy mecz jest inny. Graliśmy z Wisłą w marcu, ale dzisiejsze spotkanie było całkowicie różne. Dużo zależy od relacji między zawodnikami, sytuacji w szatni. Dzisiaj zagraliśmy bardzo solidne w obronie. Zawodnicy mieli dobry timing w ofensywnie. W porównaniu do spotkania z Lechią zrobiliśmy kilka zmian, które przyniosły skutek."

A. Koprowski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Łukasz Burliga: - Mam nadzieję, że był to wypadek przy pracy

- Rywal był o klasę lepszy, aczkolwiek szkoda, że ta poprzeczka nie wpadła Semirowi Štiliciowi, ponieważ potem poszła kontra dla Legii i zamiast 1-0 dla nas, zrobiło się 1-0 dla Legii. Później zaczęliśmy popełniać proste błędy i już przy 0-3 ciężko się było podnieść - mówił po spotkaniu ligowym z Legią i porażce aż 0-5 obrońca Wisły Kraków, Łukasz Burliga.

- Ostatnio udało nam się zagrać tutaj bardzo dobre spotkanie, a teraz widać, że Legia bardzo się zmobilizowała. Szkoda, bo przez te pierwsze 20 minut nie wyglądało to najgorzej, a później nasza gra się posypała. Mam nadzieję, że był to wypadek przy pracy i w następnym spotkaniu pokażemy na co nas stać. Wypadł nam z obrony Arek Głowacki, Gordan Bunoza, a wcześniej Marko Jovanović, ale wskakują Michał Nalapa i Michał Czekaj. Łatwo nie mają ich zastąpić, ale starają się jak mogą. Myślę jednak, że w następnym meczu "Głowa" i "Buni" dołączą, więc co najmniej jeden doświadczony stoper się przyda - zakończył wiślak.

Źródło: Canal+ Sport


Źródło: wislaportal.pl

Stilić: Musimy wziąć się w garść

Data publikacji: 09-05-2014 23:20


Wisła Kraków przegrała dziś w Warszawie ze stołeczną Legią 0:5. Być może to spotkanie miałoby zupełnie inny przebieg, gdyby swoją szansę przy stanie 0:0 wykorzystał Semir Stilić. Jednak piłka po jego strzale trafiła w poprzeczkę.


„Taka jest niestety piłka. Niewykorzystane sytuacje się mszczą. Myślę, że gdybym trafił, ten mecz potoczyłby się inaczej. Przy prowadzeniu 1:0 byłoby tutaj o wiele łatwiej. Zamiast tego poszła kontra, straciliśmy bramkę i wszystko się posypało” – powiedział nam zaraz po meczu pomocnik Wisły.

Zespół Białej Gwiazdy mimo sporych osłabień kadrowych rozpoczął mecz z Legią bardzo odważnie. Gospodarze potrafili to jednak skutecznie wykorzystać. „Legia w każdym aspekcie była dziś od nas lepsza. Wykorzystała dziś każdy nasz błąd i niemal każdą stworzoną przez siebie sytuację. Trudno jest mi cokolwiek powiedzieć po takim meczu. Legia wygrała dziś zasłużenie” – przyznaje zawodnik Białej Gwiazdy.

Tak wysoka porażka w dużej mierze została spowodowana błędami, które Wisła popełniła w obronie, a braki w defensywie były dziś aż nadto widoczne. „Popełniliśmy dziś zbyt wiele błędów w obronie. Rozdaliśmy Legii zbyt wiele prezentów. Widoczny był brak tak doświadczonych piłkarzy jak Głowacki czy Bunoza. Jednak nic nas nie usprawiedliwia, bo powinniśmy zagrać zdecydowanie lepiej. Teraz najważniejsze to nie myśleć już o tym i wziąć się w garść” – zakończył rozmowę z nami Semir Stilić.

MH

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Stjepanović: Nie zagraliśmy agresywnie

Data publikacji: 09-05-2014 23:25


Piłkarze Franciszka Smudy muszą przełknąć gorzką pigułkę porażki po piątkowej wyprawie do Warszawy. Do Krakowa wracają z bagażem tylu bramek… ile strzelili Pogoni Szczecin. „Nie zagraliśmy odpowiedzialnie. Nie zagraliśmy też agresywnie” – powiedział tuż po spotkaniu Ostoja Stjepanović.


Wisła Kraków trafiła z nieba do piekła. Po przekonującym zwycięstwie przed własną publicznością musiała uznać zdecydowaną wyższość rywali ze stolicy. „Zaczęliśmy wbrew pozorom dobrze. Pierwsze piętnaście – dwadzieścia minut nie wyglądało najgorzej. Musieliśmy jednak uważać na to, że Legia także jest groźna z kontrataków. Posyłali piłki za plecy naszych obrońców i tak padały bramki. Nie mieliśmy później żadnej odpowiedzi na grę Legii” – powiedział smutny pomocnik Wisły.

Legia zagrała odważnie w środku pola, co sprawiało dużo problemów piłkarzom z grodu Kraka. „Próbowaliśmy tworzyć kolektyw w środku pola, zostawać na swoich pozycjach. Staraliśmy się grać blisko siebie i ich wyłapywać. Założenie było takie, byśmy to my próbowali wyprowadzać akcje z kontrataków, bo graliśmy na wyjeździe. Taką taktykę zastosowała Legia i to ona odniosła zwycięstwo” – stwierdził zawodnik Białej Gwiazdy.

Ostoja boisko opuścił w 72 minucie spotkania. Zapytany, czy to poważniejsza kontuzja, odpowiedział, że poczuł ból mięśnia dwugłowego i wolał opuścić boisko, by nie powiększyć urazu.

Damian Urbaniec

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Dudka: My nie mieliśmy nic do stracenia

Data publikacji: 10-05-2014 01:02


Wczoraj w Warszawie Biała Gwiazda przegrała z Legią 0:5. Bardzo słabo spisywała się w tym meczu wiślacka defensywa, czego nie ukrywał Dariusz Dudka, z którym porozmawialiśmy po spotkaniu.


„Legia zasłużenie wygrała ten mecz. W każdym aspekcie była dziś od nas lepsza, a my zagraliśmy fatalnie w obronie. Przydarzyło nam się zbyt dużo głupich błędów, co gospodarze skutecznie wykorzystali” – mówi Dudka.

Wisła wyszła na to spotkanie bez respektu dla rywala. Odważna gra z przodu mogła przynieść prowadzenie już na początku pierwszej połowy. Semir Stilić trafił jednak w poprzeczkę.

„Nasze założenia przed meczem były proste: wychodzimy wysoko i gramy z Legią otwartą piłkę. My nie mieliśmy nic do stracenia. Gdyby Semir trafił, mogło być zupełnie inaczej, a tak, niestety, będziemy mieli bardzo smutny powrót do Krakowa” – powiedział obrońca Białej Gwiazdy.

MH

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl


Załamani Wiślacy po meczu

Dodano: 2014-05-10 00:43:10 (aktualizacja: 2014-05-10 12:17:02)

eŁPe / WislaLive.pl

Michał Miśkiewicz w meczu z Legią aż pięć razy wyjmował piłkę z własnej bramki. Golkiper "Białej Gwiazdy" był po tym spotkaniu wyraźnie załamany.

Michał Miśkiewicz: - Czy boli nas ta porażka? Głupie pytanie... Oczywiście, że boli! Zwłaszcza, że graliśmy z Legią. Chcieliśmy wypaść lepiej, ale... co tu dużo mówić... Legia bez dwóch zdań była lepsza i trzeba im to oddać, pokazali nam dzisiaj, jak należy grać w piłkę. Mieliśmy nadzieję, że z tego 3:0 uda nam się strzelić bramki i doprowadzić do remisu, ale Legia nas dobiła i skończyło się tak, jak się skończyło.

W meczu z Pogonią wygraliśmy 5:0, ale dziś coś się przyblokowało i sytuacji podbramkowych z naszej strony brakowało. Może byłoby inaczej, gdyby Semir trafił do siatki a nie w poprzeczkę, bo przecież po tej akcji poszła kontra, która przyniosła Legii pierwszą bramkę. Ale takie gdybanie nie ma sensu, bo jest już po meczu – przegraliśmy go i trzeba to przyjąć z pokorą.

Nie ma się co oszukiwać – Legia jest faworytem do zdobycia mistrzostwa Polski. Mają sporą przewagę punktową, są w gazie, więc to niemożliwe, żeby nie sięgnęli w tym sezonie po koronę - dodał Miśkiewicz.

Paweł Brożek: - W drugiej połowie Legia kontrolowała grę, grała spokojnie, czekała na nasze błędy, dochodziła do sytuacji i w końcu wygrała zasłużenie. Zagraliśmy dziś tragicznie, ciężko nam było cokolwiek pozytywnego stworzyć na boisku. Z Pogonią zagraliśmy kapitalny mecz, a dziś? Dziś nic nie stworzyliśmy. Cała drużyna zagrała dziś fatalnie – począwszy od Michała i skończywszy na mnie, nie ma co tutaj dyskutować, takie są fakty. Brak Arka był dziś widoczny. Kiedy on gra, to obrona jest stabilna. Dziś tego zabrakło.


eŁPe


Źródło: wislalive.pl

Podsumowanie 33. kolejki T-Mobile Ekstraklasy =

To niewątpliwie nie była kolejka zespołów z Krakowa. W piątek nomen omen "piątkę" dostała na Legii Wisła i jej gra obronna była na językach niemalże wszystkich. O miano najbardziej medialnego klubu weekendu postanowiła postarać się jednak Cracovia, która o mały włos nie powtórzyła wyniku "Białej Gwiazdy". Wszystko zepsuł im jednak Adrian Klepczyński, który wpakował ekstra swojaka i mecz "Pasów" zakończył się wynikiem 1-5. Na wygraną Legii swoją odpowiada Lech, który pokonał u siebie Górnika i wciąż dotrzymuje warszawiakom kroku.

Piątek, 10 maja:

Jagiellonia Białystok 1-0 Zagłębie Lubin

1-0 Mateusz Piątkowski (27.)

To może być jedna z niespodzianek tego sezonu, bo chyba mało kto spodziewał się, że dysponujący tak poważnym budżetem lubinianie rzeczywiście pożegnają się z Ekstraklasą. A na to się zanosi, po tym jak przegrali kolejny mecz. Zresztą trudno się temu dziwić, bo bierność obrony przy straconym golu nie wskazywała na jakąś wielką determinację ekipy Oresta Lenczyka. Nie można im wprawdzie odmówić, że w końcówce nie starali się doprowadzić do wyrównania, ale to było jednak zdecydowanie za mało. Pewna utrzymania może czuć się już Jagiellonia, która spokojnie odjechała od strefy spadkowej.

Legia Warszawa 5-0 WISŁA KRAKÓW

1-0 Michał Żyro (20.)

2-0 Michał Kucharczyk (36.)

3-0 Tomasz Jodłowiec (44.)

4-0 Dossa Júnior (59.)

5-0 Marek Saganowski (79.)

Spięła się Legia na Wisłę niczym agrafka. I motywacji po porażce 0-1 w Krakowie i ostatnim 2-2 - we wcześniejszych meczach obydwu drużyn - jej nie zabrakło. A że przy okazji rozegrała kto wie czy nie najlepszy mecz w tym sezonie, więc skończyło się 0-5. Ale czy mogło inaczej? Wisła nawet bez poprzeczki Semira Štilicia tracąc dwa pierwsze gole przestała wierzyć w cokolwiek i grała kompletnie bez jakiejkolwiek agresji, zdecydowanie ułatwiając gospodarzom tego meczu zadanie. Kozłami ofiarnymi porażki staną się oczywiście Michałowie - Czekaj i Nalepa, ale nie zapominajmy - obydwaj dopiero wracają do gry po kontuzjach i są na pozycji stopera wyborem w Wiśle odpowiednio numer cztery i pięć! Mogło się więc tym samym skończyć 0-4, ale że sędzia puścił gola ze spalonego, więc skończyło 0-5.

Sobota, 10 maja:

Cracovia 1-5 Piast Gliwice

0-1 Rubén Jurado (17.)

0-2 Kamil Wilczek (19.)

0-3 Rubén Jurado (58. k.)

0-4 Kamil Wilczek (63.)

0-5 Wojciech Kędziora (84. k.)

1-5 Adrian Klepczyński (90. sam.)

Niesamowite rzeczy dzieją się w finałowej rundzie naszej ligi z Cracovią. Jeśli w piątek zastanawiać można się było nad tym co robi obrona Wisły na Legii, to co najmniej takie same klopsy czynili defensorzy "Pasów". A nie mieli naprzeciwko siebie jakichś wielkich tuzów naszej ligi. Dzięki temu udał się debiut w naszej lidze nowego trenera Piasta, Hiszpana Ángela Péreza Garcíi, a gliwiczanie zaliczyli najwyższą wygraną w historii swoich występów w Ekstraklasie. No i odetchnęli z ulgą, bo nie są już pierwszym celem zespołów ze strefy spadkowej. Jest nim teraz Cracovia!

Pogoń Szczecin 0-2 Lechia Gdańsk

0-1 Maciej Makuszewski (33.)

0-2 Zaur Sadajew (38.)

"Portowcy" byli po 30. kolejkach ligowych bodajże głównym kandydatem do miejsca premiowanego grą w kwalifikacjach Ligi Europy. Dwa ostatnie mecze to jednak bilans 0-7 w bramkach i chyba ten faworyt naszych wspaniałych ekspertów okazuje się na dziś jakby papierowy. I najmocniejszy w gębie. Wystarczyło bowiem, że przestał strzelać Marcin Robak i Pogoni jakby nie ma. Jest za to Maciej Makuszewski, który zaliczył gola, zaliczył także asystę i był w tym spotkaniu bohaterem Lechii, która sama zgłasza tym samym poważniejszy akces do miejsca w europejskich pucharach.

Lech Poznań 2-1 Górnik Zabrze 1-0 Gergő Lovrencsics (5.)

1-1 Radosław Sobolewski (40.)

2-1 Gergő Lovrencsics (49.)

Górnikowi nie pomogła kapitalna bramka Radosława Sobolewskiego, bo dziś w jeszcze lepszej formie strzeleckiej był Gergő Lovrencsics. Niespodzianki więc nie było i poznaniacy wciąż dotrzymują kroku Legii, co sprawia, że ten kto chce może nadal emocjonować się wyścigiem o mistrzostwo Polski. A Górnik? Niezmiennie pozostanie najsłabszym zespołem ligi wiosną bieżącego roku. I to nawet mając przeżywającego drugą młodość "Sobola", który - co warto podkreślić - strzelił w tym sezonie dla Górnika już aż siedem bramek.

11 maja, niedziela:

Korona Kielce 3-2 Podbeskidzie 0-1 Dariusz Łatka (2.)

1-1 Przemysław Trytko (18. k.)

1-2 Mateusz Stąporski (71.)

2-2 Jacek Kiełb (86.)

3-2 Pavol Staňo (90.)

W Kielcach przerwana została świetna passa Podbeskidzia, które wygrało swoje trzy wcześniejsze mecze. Zresztą zanosiło się na zwycięstwo numer cztery, bo goście prowadzili, a od 81. minuty grali - po czerwonej kartce dla Dejmka - z przewagą jednego zawodnika. Sytuacja ta nie podłamała jednak kielczan, którzy walczyli do końca, z zębem, charakterem i dopisali jakże ważne dla siebie trzy punkty.

Ruch Chorzów 3-1 Zawisza Bydgoszcz

1-0 Filip Starzyński (63.)

2-0 Filip Starzyński (72.)

2-1 Jorge Kadú (89.)

3-1 Maciej Jankowski (90.)

Pierwsza połowa tego meczu można powiedzieć, że się odbyła. Gospodarze wyszli na "niebiesko", goście na "biało" i choć jedni i drudzy starali się coś zdziałać, to niewiele im wychodziło. Po przerwie to jednak "Niebiescy" postarali sie o wiele bardziej. Strzelili gola po ładnej akcji, a że zaraz potem z boiska wyleciał Hermes, więc ułatwił im zadanie. Starzyński wpisał się więc znów na listę strzelców i niewiele zmieniła już honorowa bramka dla gości, bo "kropkę nad i" postawił Jankowski, który wykorzystał błąd kadrowicza (sic!) Kaczmarka. Chorzowianie pewnie dopisali więc ważne dla siebie trzy punkty, które pozwalają się im umocnić na trzecim miejscu w tabeli.

Poniedziałkowy mecz 33. kolejki:

12.05.2014 r. (godz. 18:00): Śląsk Wrocław - Widzew Łódź

Aktualna tabela:

1. Legia Warszawa 33 41 68-30

2. Lech Poznań 33 36 63-36

3. Ruch Chorzów 33 29 43-41

4. WISŁA KRAKÓW 33 26 43-38

5. Pogoń Szczecin 33 25 49-47

6. Górnik Zabrze 33 25 47-50

7. Lechia Gdańsk 33 24 40-38

8. Zawisza Bydgoszcz 33 21 45-44

9. Jagiellonia Białystok 33 26 52-48

10. Korona Kielce 33 24 41-45

11. Podbeskidzie Bielsko-Biała 33 22 32-43

12. Śląsk Wrocław 32 21 39-40

13. Piast Gliwice 33 21 37-52

14. Cracovia 33 20 38-51

15. KGHM Zagłębie Lubin 33 16 31-42

16. Widzew Łódź 32 15 30-53

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Taki cyrk tylko przy Reymonta: wyjazd na Legię:

6 maja 2014

Na wyjazd do Warszawy nie jedziemy. Mimo że klub zamówił bilety, sektor gości będzie świecił pustkami.

Bilety zostały zamówione, Legia je dostarczyła, planowano nawet, że we wtorek ruszą zapisy. Oczywiście sprzedawane miały być tylko bilety, o transport kibice musieli by zadbać we własnym zakresie.

Decyzją Jacka Bednarza kilkaset osób, które ma blokady kont kibica i nie może uczestniczyć w meczach przy Reymona 22, na wyjazd do Warszawy także biletu by nie nabyło. Po raz kolejny Bednarz chciał podzielić kibiców oraz bezprawnie uniemożliwić zakup wejściówki.

Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że mimo iż bilety zostały zamówione i miały trafić do sprzedaży, prezes Wisły zwrócił się z prośbą do prezesa Legii Bogusława Leśnodorskiego, by Legia wydała komunikat, że kibiców Wisły nie wpuści, co spotkało się ze stanowczą odmową Leśnodorskiego.

Na oficjalnej stronie Wisły Kraków S.A pojawiło się też dzisiaj oświadczenie, w którym napisano, że to Legia nie chciała kibiców Wisły na swoim stadionie. Zastanawiającym jest fakt, że bilety na wyjazdowe spotkanie trafiły do Krakowa we środę, co raczej jasno sugeruje, że włodarze warszawskiego klubu nie widzieli problemu aby kibice Wisły zasiedli na Łazienkowskiej. Nikt przecież przy zdrowych zmysłach nie wysyła biletów, a potem odmawia wpuszczenia kibiców ze względów bezpieczeństwa. Nie można też zapomnieć, że Legia w tym sezonie wpuściła do siebie kibiców Lecha Poznań, którzy według mediów też mieli potencjalnie zagrażać bezpieczeństwu na stadionie. Jednak warszawski klub zdecydował się wpuścić ich na trybuny. Co więcej kibice Wisły Kraków na nowym stadionie Legii byli dwukrotnie i co do naszego zachowania nie można było mieć zastrzeżeń. Warto pamiętać też o tym, że wszelkie informacje o stanowisku Legii podaje nasz klub. Do tej pory działacze z Łazienkowskiej nie zabrali głosu w tej sprawie.

Jawnie kpić ze swoich kibiców włodarze naszego klubu potrafią wzorowo.

Mamy nadzieję, że taki cyrk Pan Bednarz będzie robił już niebawem z dala od Reymonta 22.

Jednak już niebawem czeka nas wyjazd do Gdańska, gdzie pokażemy siłę Armii Białej Gwiazdy oraz wyrazimy wraz z naszymi braćmi swoje zdanie na temat wydarzeń z ostatnich tygodni. Każdy fanatyk Wisły na ten wyjazd powinien się udać. Będzie to wyjazd, na którym wspólnie stworzymy niesamowitą kibicowską atmosferę, której tak bardzo brakuje zapewne nam wszystkim. Będzie okazja ku temu, by włodarze klubu przekonali się na własne oczy, jak wiele tracą. Informacje o zapisach na wyjazd do przyjaznego nam Gdańska pojawią się na stronie SKWK.


Źródło:http://skwk.pl/


Do Warszawy nie jedziemy:

9 maja 2014

Czyli o wymianie korespondencji słów kilka.

Kibice Wisły nie pojadą na wyjazd do Warszawy. Nic i nikt już tego nie zmieni, ale warto spojrzeć na całą sytuację w kontekście zachowania Jacka Bednarza i pracowników naszego klubu. Nie da się ukryć, że całe zamieszanie jest nie tylko policzkiem wymierzonym wiślackim fanom, ale i niesamowitą farsą, w której wziął udział nasz klub i totalnie się skompromitował.

O wszystkich szczegółach „negocjacji” mających na celu niewpuszczenie kibiców Wisły do Warszawy informowaliśmy już Was w artykule z wtorku, dlatego nie będziemy już do tego wracać. Na Twitterze wypowiedział się Bogusław Leśnodorski, który stwierdził: Wisła nie rekomendowała wpuszczenia swoich kibiców a My staramy się nie mieszać w nie swoje sprawy;).

Tym wpisem prezes Legii jasno pokazał, że to nie warszawski klub nie chciał kibiców Wisły, ale, że taką decyzję podjął Jacek Bednarz.

W udzielonym Interii wywiadzie prezes Wisły próbował wytłumaczyć się z całej sytuacji. Oczywiście jak zwykle pokrętnie, jak zwykle zrzucając odpowiedzialność na innych. Po raz kolejny raczył też nazwać kibiców Wisły bandytami, bo przecież kto mu zabroni. Nieistotne jest to, że na nowym stadionie Legii gościliśmy dwa razy i nic się nie stało. Ważne jest to, że prezes się obawia… Nie wiadomo czego, jakiejś tam kolejnej wyimaginowanej awantury, którą mieliby rozpętać barbarzyńcy z Krakowa. I oczywiście jak bumerang wraca kwestia blokad kont kibica. Ją zgodnie ze swoją od dawna przyjętą taktyką polegającą na udawaniu głupiego prezes tłumaczy w sposób bardzo ciekawy, a zwłaszcza bardzo ciekawie odnosi się do kwestii lojalek rodem z PRL-u. Łaskawość i miłosierdzie bijące ze słów Jacka Bednarza przebija chyba wszystkich kanonizowanych na tym świecie. O tym, że nikomu z tych „zablokowanych” nie udowodniono winy nawet się nie zająknął. A to przecież ich obecności na Łazienkowskiej najbardziej się prezes obawiał i to z ich powodu-tak przynajmniej twierdzi-nie pojechaliśmy do Warszawy.

Oczywiście jak to w takich sytuacjach bywa należało odwrócić kota ogonem i zrzucić winę na Legię, która obawiała się o bezpieczeństwo na swoim stadionie i nas nie chciała. Warszawski klub nie wydał oficjalnego oświadczenia w tej sprawie, na nieszczęście dla prezesa jego stołeczny odpowiednik obsługuje Twittera. Każdemu kto chciałby zapytać się jeszcze raz kto tu ma rację przytaczamy słowa Bogusława Leśnodorskiego: „Wisła nie zarekomendowała swoich kibiców”. To chyba wystarczy za cały komentarz do tej sytuacji. Gwoli ścisłości my jako kibice Wisły również nie rekomendujemy prezesa Jacka Bednarza. Nikomu. No ewentualnie Radzie Komorniczej. W końcu potrafi blokować konta…

PIŁKA NOŻNA DLA KIBICÓW!


Źródło:http://skwk.pl/


Zobacz też:

Bojkot meczów przez kibiców w sezonie 2013/14