2015.03.07 Wisła Kraków - Zawisza Bydgoszcz 0:1

Z Historia Wisły

2015.03.07, Ekstraklasa, 23. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 15:30, sobota, 9°C
Wisła Kraków 0:1 (0:1) Zawisza Bydgoszcz
widzów: 9.190.
sędzia: Paweł Raczkowski z Warszawy
Bramki
0:1 12’ Alvarinho
Wisła Kraków
4-5-1
Michał Buchalik
Grafika:Zk.jpg Łukasz Burliga
Grafika:Zk.jpg Arkadiusz Głowacki
Richard Guzmics
Grafika:Zk.jpg Dariusz Dudka
Boban Jović Grafika:Zmiana.PNG (70’ Maciej Jankowski)
Alan Uryga
Semir Stilić
Rafał Boguski Grafika:Zmiana.PNG (76’ Emmanuel Sarki)
Wilde-Donald Guerrier Grafika:Zmiana.PNG (60’ Jean Barrientos)
Paweł Brożek

trener: Franciszek Smuda
Zawisza Bydgoszcz
4-5-1
Grzegorz Sandomierski
Jakub Wójcicki
Luka Marić
Andre Micael Pereira
Sebastian Ziajka Grafika:Zk.jpg
Bartłomiej Pawłowski Grafika:Zmiana.PNG (87’ Georgi Alawerdaszwili)
Kamil Drygas Grafika:Zk.jpg Grafika:Zk.jpg 63’ Grafika:Cz.jpg
Mica
Iwan Majewskij
Alvarinho Grafika:Zmiana.PNG (84’ Sebastian Kamiński)
Josip Barisić Grafika:Zmiana.PNG (78’ Jakub Świerczok)

trener: Mariusz Rumak
Strzały: 15-7 (6-2)
Strzały celne: 4-4 (3-1)
Strzały niecelne: 5-2 (2-1)
Strzały zablokowane: 5-1 (0-0)
Słupki/poprzeczki: 1-0 (1-0)
Posiadanie piłki (w %): 60-40 (53-47)
Faule: 9-13 (5-9)
Dośrodkowania: 44-16 (13-11)
Rzuty rożne: 9-3 (4-3)
Spalone: 2-1 (2-1)
Żółte kartki: 3-3 (2-2)
Czerwone kartki: 0-1 (0-)

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.
[Foto: R. Bełżek/wislakrakow.com]

[Foto: R. Bełżek/wislakrakow.com]
[Foto: W. Barczewski/wislakrakow.com]

[Foto: W. Barczewski/wislakrakow.com]
[Foto: R. Bełżek/wislakrakow.com]

[Foto: R. Bełżek/wislakrakow.com]
[Foto: R. Bełżek/wislakrakow.com]

[Foto: R. Bełżek/wislakrakow.com]
[Foto: R. Bełżek/wislakrakow.com]

[Foto: R. Bełżek/wislakrakow.com]
[Foto: R. Bełżek/wislakrakow.com]

[Foto: R. Bełżek/wislakrakow.com]

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Franciszek Smuda przed meczem z Zawiszą: - Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że punkty są nam potrzebne

- Nie mamy problemów kadrowych, oprócz kartki Macieja Sadloka, bo wszyscy są zdrowi i gotowi do gry. Nie ma co cudować - zastąpi go Dariusz Dudka. A co do zmian w składzie, to nie sądzę, żeby były. Niektórym zawodnikom trzeba do końca dać szansę rehabilitacji. Choćby tak jak Pawłowi Brożkowi - choć nie strzelił tylu sytuacji - mówił na tradycyjnej, cotygodniowej konferencji prasowej, trener krakowskiej Wisły, Franciszek Smuda.

- W napastnika trzeba wierzyć, że raz ten worek się otworzy i te bramki będą padały. Dlatego trener musi mieć cierpliwość i wytrzymać te momenty, w których nie udaje się strzelać bramek. Ale jak już ten worek się rozwiąże, to będzie znów strzelał, ale musi to potwierdzić w nadchodzącym meczu - dodał ponadto, kontynuując wątek Pawła Brożka, trener.

Wprawdzie Smuda przyznał, że nie planuje zmian w składzie, ale takie oczywiście nastąpią. I nie chodzi tylko o Macieja Sadloka, który musi pauzować za "czerwień" z Bełchatowa w aż trzech najbliższych meczach. Do gry wróci bowiem Richárd Guzmics, który pauzował przed tygodniem za nadmiar żółtych kartek, a także inny "kartkowicz" - Wilde-Donald Guerrier.

- Do składu wróci Donald. On tam gdzie trzeba nogę włoży, nie spekuluje. Na co jest go stać i tyle ile ma gazu - z siebie da. I to jest najważniejsze. A jego wślizgi? Ciągle mu powtarzamy - przed meczem, w czasie meczu i w przerwie! To jest jednak, jak na naszą ligę, dobry zawodnik, ale on nie spekuluje, czy dobrze, czy źle - "wpierniczy się" i koniec - mówił "Franz".

Zapytany zaś o słaby start w wiosnę Dariusza Dudki i Macieja Sadloka, którego ten pierwszy zastąpi na lewej obronie, trener powiedział: - To są doświadczeni zawodnicy, nieudanie wystartowali, ale nie stać nas na to, żeby ich odsunąć, ale też jak się ich odsuwa, to czasami później jest jeszcze gorzej. Tak jak mówiłem o Pawle Brożku. Zawodnik sam musi się przełamać. To nie jest kryzys, nie powiedziałbym tak i nikt z sekundy na sekundę nie zapomina jak w grać w piłkę.

Teraz przed wiślakami mecz z ostatnim w tabeli Zawiszą, który wiosną nie tylko jeszcze nie przegrał, ale nie stracił też bramki.

- W piłce wszystko jest możliwe. To samo mówią w Lechii Gdańsk, która też z Zawiszą nie wygrała. A niewiele brakowało, a przegrałaby. Piłka nożna to sport nieobliczalny. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że punkty są nam potrzebne i tak jak słyszę wypowiedzi piłkarzy i trenera Zawiszy - każdy musi mówić, że jedzie po trzy punkty, że jedzie po zwycięstwo. My staramy się koncentrować, żeby to spotkanie wygrać, bo przede wszystkim gramy u siebie, przed własną publicznością. Jeśli zagrają ofensywnie to bardzo dobrze, ja chwalę zespoły, które grają o pełną pulę, bo kibice mają co oglądać. Są zespoły, które stawiają autobus i wtedy nie ma gry. A tak to jest wymiana ciosów i jest gra. Oni nie mają nic do stracenia. Zobaczymy, bo przed meczem łatwo się mówi i dyskutuje, a później wygląda to zupełnie inaczej - mówił Smuda.

Trener Wisły zapewniał ponadto, że choć prowadzony przez niego zespół ostatnio nie punktuje, to atmosfera w nim wciąż jest dobra.

- Zawsze staram się tworzyć dobrą atmosferę w szatni i myślę, że ta koncentracja wśród chłopaków jest i że nikt im nie pomoże, jak oni sami sobie nie pomogą. To nie są zawodnicy, którzy mają po 18 lat. Oni sami wiedzą, że źle się ustawiali, że nie grali agresywnie. Ja nawet nie muszę tego na treningach korygować, bo oni wiedzą gdzie był błąd, a takiego nigdy nie popełniali. Widzimy teraz jak to się sztukuje i przestawia, to nie wychodzi czasami na dobre. Jak grał Guzmics, czy obojętnie kto - ale mecz za meczem - to wygląda to zupełnie inaczej. Inne jest zgranie i inne podejście do zaatakowania do napastnika, bo wiedzą, że jak ja zaatakuję to jest asekuracja. Jest wtedy pełne zrozumienie - tłumaczył "Franz".

- Jeśli uda nam się wygrać z Zawiszą, to w następnym meczu także musimy zrobić wszystko, żeby nie przegrać. W piłce tak jest, że dziś nie masz humoru, ale wygrasz i niby masz humor. Ale kolejny mecz także trzeba wygrać. Ten humor jest tak jakby na huśtawce, bo jak wygrywasz to on jest, a potem go nie ma. Czasami jak wygrywasz to też jest źle, bo jest rozprężenie i lekceważenie. Najlepiej jest gdy bez przerwy masz nóż na gardle, choć oczywiście zła atmosfera w szatni i wokół klubu też jest niedobra. Z punktu widzenia naszej szatni atmosfera się nie zmieniła. Nie ma kłótni, jest koncentracja i mobilizacja do następnego meczu. Gdyby była zła atmosfera, to siedząc na tej konferencji już byśmy to za drzwiami czuli. Zresztą oni dyskutują, żyją tym co się dzieje. Gorzej by było gdyby nikt nic nie mówił. Ich to denerwuje, a w niedzielę po meczu z Bełchatowem bolało ich, że przegrali, bo byli lepszym zespołem - przyznał Smuda.

Trener zapytany został jednocześnie, czy Zawisza to dobry przeciwnik na ewentualne "przełamanie".

- Najlepiej by było gdybyśmy wygrali z Realem, tobyśmy się na pewno przełamali - skomentował w swoim stylu Smuda. - Wiadomo jaka jest nasza liga - każdy może z każdym wygrać i z każdym możesz też przegrać. To jest fajne dla kibiców, bo idziesz na mecz i nie wiesz czy wygrasz z ostatnim zespołem, czy może ostatni wygra z pierwszym? Różnie to jest. Wszystko jest możliwe, ale my także potrafimy. Nawet z zespołami, które się bronią. Można je rozklepać i wjechać do bramki, jak na hali - dodał.

Na sam koniec konferencji Smuda zapytany został jeszcze o jego spotkania z prezesem Robertem Gaszyńskim oraz właścicielem klubu - Bogusławem Cupiałem, które miały w tym tygodniu miejsce.

- Spotkałem się z obydwoma prezesami, ale nie będę o tym mówił. Do końca sezonu zostało dwa i pół miesiąca - zakończył, trochę enigmatycznie, trener.


Dodał: Redakcja


Źródło: wislaportal.pl

Ostatni dzwonek: Wisła – Zawisza

6. marca 2015,

Żarty się skończyły. Wisła Kraków w trzech ligowych spotkaniach ugrała ledwie punkt i systematycznie osuwa się w dół w ligowej tabeli. Przed „Białą Gwiazdą” być może najważniejszy moment wiosny – albo podopieczni Franciszka Smudy wygrają z Zawiszą i zaczną łapać kontakt z uciekającą czołówką, albo będzie można zapominać o awansie do europejskich pucharów.

Gdy spojrzymy na osiemnastu piłkarzy powołanych na sobotni mecz, to z pewnością nie można powiedzieć, że kadra jest wąska. Nieobecny będzie tylko pauzujący za czerwoną kartkę Maciej Sadlok, który wiosną i tak grał bardzo słabo oraz powoli powracający po ciężkiej kontuzji Ostoja Stjepanović.

Na lewą obronę powędruje Dariusz Dudka, który wiosnę również ma delikatnie mówiąc nie najlepszą. W miejsce bezużytecznego Emmanuela Sarkiego na skrzydle wystąpi Donald Guerrier. Reszta pozostanie raczej bez zmian z nadzieją na to, by zmieniła się ich gra. Wszyscy liczą na powrót błysku Semira Stilicia oraz skuteczności Pawła Brożka, bowiem ta dwójka jest w stanie pociągnąć całą grę ofensywną drużyny, o czym nieraz przekonywaliśmy się jesienią.


Nad trenerem Smudą zaczynają zbierać się czarne chmury. Nie dość, że drużyna gra słabo to dodatkowo Smuda udzielił dwóch co najmniej dziwnych wywiadów sugerując, by nie wymagać wiele od jego zespołu, ponieważ piłkarze, którzy zasilili Wisłę zimą to w sumie żadne wzmocnienia. Wyraźnie kłóci się to ze słowami prezesa Gaszyńskiego, który wymaga i to bardzo.

Zawisza nie ma nic do stracenia i do Krakowa przyjedzie w poszukiwaniu kompletu punktów. Piłkarze z Bydgoszczy ugrali jedynie 14 punktów i chyba tylko cud pozwoli im utrzymać się w lidze na kolejny sezon. Na szacunek zasługuje natomiast fakt, że piłkarze trenera Rumaka w 2015 roku jeszcze nie przegrali, notując dwa remisy i wygrywając przed tygodniem z Piastem Gliwice.

W Bydgoszczy wszystko stoi na głowie. Od wielu miesięcy kibice bojkotują mecze, a przez klub przewinęło się wiele zagranicznego szrotu na czele z trenerem Paixao, dzięki któremu w dużej mierze drużyna jesienią wyglądała jak amatorzy. Wiele wskazuje więc na to, że bydgoszczanie w Krakowie zjawią się po raz ostatni na ładnych parę lat.

W zimie w Zawiszy doszło do małego trzęsienia ziemi. Klub opuścili czołowi piłkarze, tacy jak Michał Masłowski, Herald Goulon, Bernardo Vasconcelos, Jorge Kadu czy Wahan Geworgian. W ich miejsce przyszli między innymi Jakub Świerczok czy Bartłomiej Pawłowski, którzy w Bydgoszczy będą starali się odbudować swoją formę.

Kto by pomyślał, że mecz z Zawiszą na początku marca będzie dla Wisły aż tak kluczowy? Kolejne mecze to mała droga krzyżowa: Legia, Cracovia, Jagiellonia i Górnik Zabrze. Jeśli piłkarze Smudy nie zdobędą w sobotę kompletu oczek, to rzeczywiście wtedy będzie od nich ciężko wymagać. Wymagać tego, by uczynili to w następnych meczach. Czy Wisła w końcu zacznie grać na miarę swoich możliwości? Bo przecież niemożliwe jest, by w ciągu kilku miesięcy zapomnieć, jak się gra w piłkę. W sobotę ostatni dzwonek, żeby się obudzić!

Spotkanie poprowadzi pan Paweł Raczkowski z Warszawy. Dla przypomnienia: za tydzień mecz z Legią, a na żółte kartki muszą uważać Arkadiusz Głowacki i Semir Stilić.

Transmisja spotkania w Canal+Sport. Początek meczu o 15.30.


wislakrakow.com

(sum91)


Źródło: wislakrakow.com

Pokonać Zawiszę

Data publikacji: 07-03-2015 09:30


Przed nami spotkanie 23. kolejki T-Mobile Ekstraklasy, a w nim krakowska Wisła podejmie bydgoskiego Zawiszę. Przed nami mecz, który zapowiada się bardzo interesująco, a dla Białej Gwiazdy ma bardzo duże znaczenie. Podopieczni trenera Franciszka Smudy nie najlepiej rozpoczęli rundę wiosenną i na pewno będą chcieli przełamać złą passę.

Dziś oba kluby zmierzą się po raz 27. w Ekstraklasie, w której dochodziło do najciekawszych potyczek pomiędzy Wisłą a Zawiszą. Lepszym bilansem meczów w tych rozgrywkach mogą pochwalić się wiślacy, wygrywali bowiem 14 razy, w 5 meczach musieli uznać wyższość rywala, a w pozostałych 7 zremisowali.

W lipcu 1961 roku oba zespoły zagrały ze sobą w lidze po raz pierwszy. Górą byli piłkarze Białej Gwiazdy, którzy przed własną publicznością nie dali żadnych szans gościom, wygrywając 5:1. Nie była to jednak najwyższa wygrana w historii, jaką Wisła odniosła nad Zawiszą. Ponad 31 lat później, ponownie przy Reymonta, Biała Gwiazda pokonała swoich przeciwników 6:1, a gole dla gospodarzy zdobyli: dwukrotnie Gościniak i Janik, a po jednym trafieniu dołożyli Marzec i Świętek.

Tego typu mecze przekładają się właśnie na imponujący bilans meczów u siebie z Zawiszą, jaki ma Wisła. Na 13 spotkań rozegranych na stadionie przy ulicy Reymonta Biała Gwiazda wygrała 11, jedno zremisowała i tyle samo przegrała. Ta pierwsza porażka przydarzyła się krakowianomw zeszłym sezonie, a dokładnie 21 marca 2014 roku goście z Bydgoszczy wygrali wtedy po golu Jorge Kadú 1:0.

Na uwagę zasługuje również bilans bramkowy. Wisła strzeliła Zawiszy 63 bramki, tracąc ich przy tym 32. Na stadionie przy ulicy Reymonta Biała Gwiazda zdobyła ponad połowę z tych goli, bo aż 35, a straciła jedynie 12. Najlepszym strzelcem Wisły z 5 trafieniami na koncie wciąż jest Zdzisław Kapka. Natomiast z piłkarzy obecnie reprezentujących naszą drużynę najskuteczniejsi przeciwko Zawiszy są Semir Stilić i Paweł Brożek, którzy mają w swoim dorobku po dwie bramki przeciwko zespołowi z Bydgoszczy.

Jesienią obie jedenastki zmierzyły się na Stadionie im. Zdzisława Krzyszkowiaka w Bydgoszczy i po niezwykle emocjonującym spotkaniu lepsza okazała się Wisła. Najpierw, już w pierwszej akcji meczu, piłkę do własnej bramki skierował Jakub Wójcicki i krakowianie wyszli na prowadzenie. Taki stan rzeczy utrzymał się niemal przez godzinę gry, w 58. minucie wyrównał Luis Carlos, a po chwili przewagę gospodarzom dał Wagner. Wiślacy jednak nie zamierzali odpuścić i na kwadrans przed końcem meczu przepiękną bramkę głową zdobył Brożek i było 2:2. Po 5 minutach ponownie na prowadzenie wyszła Wisła, a to za sprawą gola zdobytego przez Mariusza Stępińskiego. Sukces w Bydgoszczy, bramką zdobytą z rzutu karnego w końcówce, przypieczętował Semir Stilić i mecz skończył się wynikiem 4:2.

Przed tygodniem Zawisza pokonał 2:0 Piasta Gliwice, jednak wciąż znajduje się na ostatnim miejscu w ligowej tabeli. Wisła natomiast przegrała 1:3 w Bełchatowie z GKS-em i zajmuje 5. pozycję.

Runda wiosenna nie układa sią wiślakom najlepiej. W żadnym z trzech pierwszych meczów piłkarzom Białej Gwiazdy nie udało się zwyciężyć. Nie ma co jednak tracić wiary i załamywać się! Dziś nasi zawodnicy mają najlepszą okazję do zrehabilitowania się i przełamania złej passy. I choć nikt nie odda im dzisiaj tych trzech punktów za darmo, to możemy spodziewać się wielkich emocji! A takiej atmosfery jak przy R22 nie ma nigdzie indziej!

Początek meczu Wisła Kraków – Zawisza Bydgoszcz od godziny 15.30.

Zapraszamy wszystkich kibiców Białej Gwiazdy! Pokażmy razem naszą siłę!

MH

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Trzy punkty niezbędne! Wisła zagra z Zawiszą

Wiosną 2015 roku piłkarze krakowskiej Wisły nie rozpieszczają swoją postawą kibiców "Białej Gwiazdy". Trzy rozegrane dotychczas mecze dały nam zaledwie jeden zdobyty punkt, co nie może nas oczywiście cieszyć. W meczu numer cztery ligowej wiosny przyjdzie nam zmierzyć się z bydgoskim Zawiszą, a że zagramy na własnym stadionie, więc nie wypada nam nic innego, jak wywalczyć trzy punkty. I to cel numer jeden na bieżący weekend!

Zadanie to nie będzie oczywiście łatwe, bo choć w ligowej stawce bydgoszczanie są na dziś ostatni, to każdy kto mierzył się wiosną z Zawiszą podkreślał, że jest to zupełnie inny zespół, niż to było jesienią, kiedy to był on głównie dostarczycielem punktów. A że jest inaczej - wystarczy spojrzeć na wiosenną tabelę spotkań. Trzy mecze, pięć punktów i zero straconych bramek - to bilans, jaki sami przyjęlibyśmy z pocałowaniem ręki.

Na razie jednak lepszy dzierżą bydgoszczanie, którzy w Krakowie na pewno rozpoczną schowani za podwójną gardą - czekając na okazję do kontrataków. Tak grała u nas Pogoń, tak spodziewany efekt zyskał grając z nami GKS Bełchatów, więc nie ma co oczekiwać, że bydgoszczanie obiorą inną taktykę. Wymiany ciosów, przynajmniej jeśli nie uda nam się zdobyć jednej lub najlepiej dwóch bramek - spodziewać się nie należy.

To oznacza, że czeka nas co najmniej siermiężny bój o jak najszybszego gola, bo nie ma się co oszukiwać - z każdą minutą meczu o wiele lepiej grać się będzie gościom, a nie wiślakom. I to gościom, którzy są zespołem układanym niejako zimą na nowo i to bez dwóch swoich wydawałoby się największych gwiazd. Nie ma już bowiem w Bydgoszczy ani Hérolda Goulona, który wybrał się na Cypr, ani Michała Masłowskiego, bo ten przeniósł się do Warszawy. Okazuje się jednak, że nawet bez tej dwójki - w Bydgoszczy istnieje życie, co pokazują ostatnie wyniki...

A co pokaże Wisła? Liczyć wypada, że ogromną wolę walki, bo bez niej ciężko będzie o sukces. A takim jest wyłącznie zwycięstwo, którego potrzebujemy więcej niż mocno. Jakby bowiem nie patrzeć - atmosfera wokół wiślaków jest już aż nadto gęsta, a kolejne ich mecze to bynajmniej nie będą "spacery".

I na koniec - poniekąd przewrotnie nie będziemy nikogo jakoś dosadnie zachęcać do stawienia się na tym meczu. Ci którzy przyjść zamierzają - zrobią to, a Ci, którzy szukają powodów, aby usprawiedliwiać swoją nieobecność - i tak ją znajdą. Warto jednak wspomnieć, że w Strefie Kibica bilet na mecz dla każdej kobiety - z okazji zbliżającego się ich Święta - zakupić można za symboliczne 5 złotych. I to spora atrakcja, aby będąc Kobietą - na Wiśle się zjawić, a będąc mężczyzną - swoją Kobietę na Wisłę zabrać. A tym, którzy wspomnianej wymówki nie znajdą mówimy - do zobaczenia na Reymonta!


Dodał: Redakcja


Źródło: wislaportal.pl

Spotkanie ważne jak derby

Dodano: 2015-03-06 19:54:19 (aktualizacja: 2015-03-08 03:40:26)

(MARCIN) / WislaLive.pl

Takim stwierdzeniem kapitan „Białej Gwiazdy” Arkadiusz Głowacki skwitował rangę potyczki z Zawiszą Bydgoszcz na łamach "Przeglądu Sportowego".

Żywa legenda trójkolorowych barw jest nie tylko dobrym piłkarzem, ale także i bardzo mądrym człowiekiem. Wie, że z Wisłą aktualnie nie jest dobrze. Gdyby zestawić tabelę Ekstraklasy tylko i wyłącznie za rok 2015, klub Bogusława Cupiała byłby na ostatnim miejscu i to po grach z ekipami z dolnych rejonów stawki.

Muszą się przełamać

To z kolei stwierdzenie opiekuna Wiślaków Franciszka Smudy. Najdłużej terminujący przy R22 w erze Telefoniki szkoleniowiec nie zamierza zastosować wielkich rotacji w składzie. Nadal wierzy w moc doświadczonych zawodników, którzy już nie raz i nie dwa pomagali trójkolorowym barwom w trudniejszych momentach. Za ukaranego odsunięciem na trzy mecze Macieja Sadloka ma na lewej stronie obrony wystąpić wszechstronny Dariusz Dudka. Niezagrożona jest pozycja wybitnego snajpera polskiej ekstraklasy Pawła Brożka. W środku pola znów na pozycji nr 8 ma zagrać Rafał Boguski. "Franz" nie zamierza także rezygnować z Michała Buchalika, któremu zaczęto wypominać, iż nie przepuszcza tzw. "szmat", ale też i nie pomaga drużynie więcej niż przyzwoitymi występami.

Koniec socjotechniki Smudy?

Coraz mniej ludzi związanych z Wisłą wierzy również trenerowi w każde słowo. Umiera pomału jego teoria na "alibi" o krótkiej ławce rezerwowych. Decydenci wiślaccy 75 000 euro wyłożyli w trudnej sytuacji finansowej klubu na Bobana Jovicia. Jest też od niedawna w drużynie Jean Barrientos. Przy Franciszku Smudzie skrzydeł jakoś nie może rozwinąć Mariusz Stępiński, którego chętnie widziałby w składzie swym niejeden klub Ekstraklasy. Pola manewru nie zawęża Maciej Jankowski, wicemistrz Polski i zdobywca Pucharu Polski z Ruchem, powołany także jeden raz do pierwszej reprezentacji Polski. No i oczywiście nie można zapominać o Piotrze Żemło, utalentowanym mistrzu Polski juniorów, po którego rękę chętnie wyciągnęliby przedstawiciele ekip pierwszo i drugoligowych, ale FS go z Wisły "nie puszcza", choć sam też na niego boi się postawić.

Mecz nr 27. Goście wierzą w dobry wynik

Franciszek Smuda zna smak zwycięstwa nad Zawiszą, ale zna również i smak porażki. Bydgoski klub ogrywał 4-2 na wyjeździe i 2-1 u siebie. Z Zawiszą poniósł również wyjazdową (1-3) i domową porażkę 0-1 (z tej potyczki pochodzi tytułowe zdjęcie). To, że obie ekipy dzieli 19 punktowa różnica w tabeli jest mylne. Zawisza w 2015 roku jeszcze nie przegrał. Mało tego w trzech meczach nie stracił nawet gola. Ewidentnie to jest inna ekipa niż jesienią, lepsza jakościowo. To my będziemy dyktować warunki w tym spotkaniu. Jedziemy do Krakowa po trzy punkty - obwieszcza golkiper niebiesko-czarnych Grzegorz Sandomierski. W swój team wierzy również trener Mariusz Rumak, choć podkreśla, iż "Wisła ma indywidualnie bardzo dobrych graczy i szczególnie u siebie jest bardzo groźna".

Jak na razie nie zawodzą

W meczach z Górnikiem Łęczna, Lechią Gdańsk i Piastem Gliwice prócz Sandomierskiego nieźle spisywał się praktycznie każdy. Rajdami prawą flanką może (choć nie musi) czynić zamieszanie duet Jakub Wójcicki - Bartłomiej Pawłowski. Mocnym punktem obrony jest Andre Micael, o którym właściciel Zawiszy Radosław Osuch wypowiadał się w mediach, iż należałoby go naturalizować na Polaka, gdyż jako najlepszy obrońca polskiej ligi mógłby być też mocnym punktem kadry narodowej. W środku pola swoją "robotę" rzetelnie wykonywali Majewskij, Mica, więcej niż w przyzwoitej formie jest Kamil Drygas, a o aspekt ofensywny właściwie dbali Alvarinho, Świerczok i Predescu.

Nawiązać do historii

Wisła wie jak wygrywać u siebie z Zawiszą, a starsi fani pamiętają choćby pojedynek obu zespołów z 26.09.1992 roku. „Biała Gwiazda” ograła rywali 6-1, a prowadzący, będących w tarapatach organizacyjnych bydgoszczan, Leszek Jezierski, podsumował spotkanie na łamach prasy w następujący sposób: "To był najniższy wymiar kary. (...) Przegrywając odniosłem zwycięstwo, bo zdołaliśmy zmontować skład i przyjechać do Krakowa. Wycofanie drużyny z rozgrywek byłoby nietaktem wobec polskiej piłki nożnej".

https://www.youtube.com/watch?v=GxFMKdVSUuk

5 lipca 1961 roku Wisła ograła Zawiszę tylko jednym golem strzelonym mniej, a jakiś czas póżniej 4-1. 20 kwietnia 1991 roku padł z kolei wynik 3-0 dla krakowian.

Jak będzie tym razem?

Początek potyczki w sobotę 7 marca o godzinie 15:30.

Źródło: wislalive.pl

Relacje z meczu

Porażka w starciu z Zawiszą

Data publikacji: 07-03-2015 17:26


Piłkarze krakowskiej Wisły nie zdołali wywalczyć żadnego punktu w meczu 23. kolejki T-Mobile Ekstraklasy przeciwko Zawiszy Bydgoszcz. Jedyne trafienie odnotował w 12. minucie Alvarinho.

Od zamieszania w 1. minucie w polu karnym bydgoskiego Zawiszy zaczęła się rywalizacja przy Reymonta 22, jednak piłki po wrzutce Guerriera nie dosięgnął żaden z Wiślaków. Chwilę później goście próbowali zagrozić bramce Buchalika, lecz strzał Pawłowskiego został skutecznie zablokowany.


8. minuta przyniosła podopiecznym trenera Franciszka Smudy ładną kombinacyjną akcję Jovicia z Brożkiem, lecz defensorzy z Bydgoszczy zdołali wybić futbolówkę. Cztery minuty później Zawisza prowadził po trafieniu Alvarinho, który wykorzystał prostopadłe podanie Micy i strzałem w dalszy róg pokonał Buchalika.


Kolejną dogodną sytuację mieli rywale w 17. minucie, kiedy to Pawłowski zagrywał piłkę na głowę Alvarinho, ale pomocnik Niebiesko-Czarnych chybił. Sto dwadzieścia sekund później Biała Gwiazda powinna doprowadzić do wyrównania, lecz piłka po indywidualnej akcji Stilicia trafiła jedynie w poprzeczkę.

W 27. minucie Boguski świetnie wyłożył piłkę Brożkowi, który minimalnie spudłował. Siedem minut później w rolę snajpera wcielił się Burliga, lecz jego strzał z niemalże zerowego kąta zdołał wybronić Sandomierski. W kolejnej akcji ponownie górę wzięła nieskuteczność Białej Gwiazdy, gdyż ani Uryga, ani Guerrier nie zdołali pokonać z kilku metrów golkipera gości i piłka trafiła w obrońców Zawiszy, stojących na linii bramkowej.

Dwie minuty przed przerwą ładnie w kierunku Boguskiego zagrywał futbolówkę Brożek, lecz defensorzy Zawiszy ubiegli zawodnika Wisły. Chwilę później Stilić zbyt płasko uderzał na bramkę Sandomierskiego.

Po zmianie stron, w 47. minucie, bydgoszczanie mogli prowadzić już dwiema bramkami, ale strzał pomocnika Zawiszy w środek bramki obronił Buchalik. Cztery minuty później Pawłowski wygrał pojedynek główkowy z Dudką, lecz piłka powędrowała obok słupka.

W 57. minucie gorąco zrobiło się w polu karnym Sandomierskiego, kiedy to piłkę otrzymał Brożek. Napastnika Białej Gwiazdy w ostatniej chwili zdołali uprzedzić obrońcy Niebiesko-Czarnych. Niewiele brakło, a Stilić odnotowałby pięć minut później trafienie, lecz jego potężne uderzenie zostało zablokowane.

Od 63. minuty drużyna gości grała w osłabieniu, po tym jak Drygas obejrzał drugi żółty kartonik za faul na Barrientosie. Po upływie kolejnych siedmiu minut Boguski, naciskany przez rywala, upadł w polu karnym, lecz arbiter nie zdecydował się na podyktowanie „jedenastki”.

Trzy minuty później debiutujący przed własną publicznością Barrientos posłał w kierunku bramki strzeżonej przez Sandomierskiego "centrostrzał", ale na posterunku był golkiper z Bydgoszczy. W 82. minucie Buchalik z trudem sparował uderzenie Świerczoka, który wcześniej ograł Dariusza Dudkę.

W 86. minucie znakomitą szansę na wyrównanie zmarnował Stilić, a chwilę później Uryga posłał futbolówkę po wrzutce Głowackiego nad poprzeczką. W doliczonym czasie gry piłkę na nodze miał Burliga, lecz Micael nie pozwolił mu na zagrożenie bramce Sandomierskiego. Honor drużyny próbował uratować jeszcze Uryga, lecz został zablokowany.

Wisła Kraków – Zawisza Bydgoszcz 0:1 (0:1)

0:1 Alvarinho 12’

Wisła Kraków: Buchalik – Burliga, Głowacki, Guzmics, Dudka – Jović (69’ Jankowski), Uryga, Boguski (76’ Sarki), Stilić, Guerrier (60’ Barrientos) – Brożek

Zawisza Bydgoszcz: Sandomierski – Wójcicki, Marić, Micael, Ziajka – Pawłowski (86’ Alaverdashwili), Drygas, Mayeuski, Mica, Alvarinho (84’ Kamiński) – Barisić (78’ Świerczok)

Żółta kartka: Drygas, Ziajka (Zawisza) Burliga, Dudka (Wisła)

Czerwona kartka: Drygas (dwie żółte kartki)

Sędziował: Paweł Raczkowski z Warszawy

Widzów: 9 190

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Dramat! Wisła - Zawisza 0-1

Piłkarze krakowskiej Wisły po trzech pierwszych meczach rundy wiosennej mieli na swoim koncie jeden punkt i przełamać mieli się w potyczce z ostatnim w tabeli Zawiszą. Bo jeśli nie z outsiderem, to z kim? - można było pytać. Jak się jednak okazało - nic takiego nie nastąpiło. Po kolejnym słabym mecz Wisła przegrała z Zawiszą 0-1.

Mimo ładnej - wiosennej już niemal pogody - na stadionie przy ulicy Reymonta nie zasiadło niestety zbyt wielu kibiców. Czyżby wyczuwali czekającą nas katastrofę? Możliwe, bo wiślacy zaliczyli kolejny bardzo słaby mecz.

Zaczęli go zresztą bardzo spokojnie, a pierwszy strzał na bramkę gości oddali w 6. minucie, co uczynił Łukasz Burliga, ale jego próba była niecelna. Za nią należą się jednak brawa, co niestety nie można było uczynić w kolejnych dwóch naszych akcjach. Najpierw niepotrzebnie Paweł Brożek odgrywał do gorzej ustawionego Rafała Boguskiego, a następnie dobrze zapowiadającą akcję zepsuł Dariusz Dudka.

I ta - nie ma się co oszukiwać - nieudolność wiślaków, przeniosła się pod naszą bramkę. Goście wyszli ze składną akcją, którą skutecznie zakończył Alvarinho. Od 12. minuty przegrywaliśmy więc 0-1!

Strata bramki niewiele jednak podrażniła wiślaków, bo na sytuację z gatunku "bramkowa" czekaliśmy aż do 20. minuty. Semir Štilić po zgraniu Wilde-Donalda Guerriera trafił jednak tylko w poprzeczkę! Szczęścia nie miał także w 27. minucie Brożek, który po kolejnej naszej ładnej akcji uderzył obok bramki. A jawny pech zobaczyliśmy także w minucie 36., kiedy to po rzucie rożnym i ogromnym zamieszaniu - stojący tuż przed bramką Guerrier - trafił w stojącego w niej obrońcę!

Na tym emocje pierwszej połowy się skończyły, no chyba, że zaliczymy tutaj jeszcze przepychankę Burligi z Sebastianem Ziajką, za którą obydwaj zobaczyli po żółtej kartce oraz identyczne napomnienie - w tym przypadku za faul - dla Arkadiusza Głowackiego, przez które zabraknie go za tydzień w meczu z Legią. Choć na upartego kibice mogli emocjonować się jeszcze akcją z minuty 44., kiedy to znów spróbował Štilić, ale Grzegorz Sandomierski jego uderzenie spokojnie złapał. Do przerwy było więc 0-1.

Drugą połowę zaczynamy źle, bo już po pierwszej akcji mogło być 0-2. Michał Buchalik obronił jednak nogami strzał autorstwa Mici. I choć Wisła odpowiedziała kilkoma wyjściami, to o wiele groźniej było znów pod naszą bramką, kiedy to w 51. minucie główka Bartosza Pawłowskiego tylko nieznacznie ją minęła!

Wisła bliska była wyrównania w minucie 57., ale ładną wrzutkę Štilicia zdołał wybić obrońca. Zawisza nie pozostał jednak dłużny, bo Buchalik musiał bronić kolejny strzał Mici, a zaraz potem po stracie Guerriera zanosiło się na kolejne nieszczęście, ale tego udało się ostatecznie uniknąć.

Na ostatnie pół godziny trener Franciszek Smuda posłał do gry Jeana Barrientosa i to po faulu na nim z boiska w 62. minucie wyleciał Kamil Drygas, który zobaczył drugą żółtą kartkę. Tyle tylko, że sędzia Paweł Raczkowski przerwał aby pokazać napomnienie akcję, w której w świetnej sytuacji znalazł się Štilić! To oczywiście musiało wzburzyć kibiców. Ale i tak wciąż mieliśmy jeszcze co najmniej pół godziny, aby odrabiać straty!

Co zrozumiałe po kartce Drygasa i grze w dziesiątkę Zawisza trochę mocniej zaparkował w swoim polu karnym autobus, więc nasza gra musiała przestawić się na skomasowany atak pozycyjny. I szło nam to mocno opornie. Dość powiedzieć, ale poza zablokowanym na róg strzałem Štilicia - niewiele było do odnotowania, bo wiślacy chcieli momentami wejść z piłką do bramki. Nic więc dziwnego, że więcej roboty miał o dziwo Buchalik, który musiał się w 82. minucie wykazać - broniąc strzał rezerwowego z zespole gości Jakuba Świerczoka.

Sandomierskiego w końcu zatrudnił, w 85. minucie, Barrientos - ale wtedy trybuny już mocno śpiewały o... zmianie trenera! "Zmieńcie trenera - skończył się czas dla frajera" - grzmiał sektor kibiców, a zaraz potem świetną okazję po zgraniu Štilicia zmarnował Dudka! Nic więc dziwnego, że od fanów dostało się też piłkarzom! "Walczyć, biegać i się starać... - śpiewały więc trybuny.

W 89. minucie strzału z dobrej pozycji nie oddaje Štilić, szukając podaniem obstawionego przez obrońców Macieja Jankowskiego, co jest wodą na młyn dla grających w "dziesiątkę" - co warto przypomnieć - gości. Ci więc kradną kolejne minuty, leżą na murawie ze skurczami i dowożą wygraną do końcowego gwizdka sędziego... W doliczonym czasie gry mamy bowiem jeszcze tylko zablokowany strzał Burligi.

Cztery mecze... jeden punkt... Cóż.. tego na pewno nikt się nie spodziewał!

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Wisła - Zawisza 0:1

Wisła pozostaje bez zwycięstwa w rundzie wiosennej. Zespół Franciszka Smudy przegrał 0:1 na własnym stadionie z Zawiszą Bydgoszcz.


W pierwszych minutach spotkania inicjatywa należała do wiślaków, którzy dłużej utrzymywali się przy piłce i częściej gościli w okolicy pola karnego rywali. Niewiele z tego jednak wynikało. Tymczasem w 12. minucie zabójczą akcję przeprowadził Zawisza i wyszedł na prowadzenie. Po prostopadłym podaniu, złe ustawienie defensywy Wisły wykorzystał Alvarinho i w sytuacji "sam na sam" z Buchalikiem posłał piłkę do siatki.

Wisła starała się odpowiedzieć i była bliska zdobycia wyrównującego gola w 20. minucie. Wówczas w dobrej sytuacji znalazł się Stilić, ale piłka po jego strzale prawą nogą trafiła w poprzeczkę. W kolejnych minutach "Biała Gwiazda" szukała kolejnych okazji, natomiast Zawisza wyczekiwał na okazje do przeprowadzenia kontrataków.

Kolejną bardzo dobrą okazję Wisła miała w 36. minucie. Wówczas do wyrównania powinien doprowadzić Guerrier, ale z bliska trafił w stojącego na linii bramkowej Drygasa. Dobrej okazji w pierwszej połowie nie wykorzystał także Brożek, który po ładnym rozegraniu wpadł z piłką w pole karne, ale uderzył obok słupka.

W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie. Wisła starała się atakować, ale czyniła to niezbyt skutecznie. Zawisza przede wszystkim ograniczał się do bronienia dostępu do własnej bramki. Wiślacy nie potrafili znaleźć sposobu na defensywę gości.

Od 63. minuty Wisła miała ułatwione zadanie, bowiem za drugą żółtą kartkę z boiska usunięty został Drygas. Podopieczni Franciszka Smudy najlepszą okazję do wyrównania mieli w 86. minucie. Po ładnej wymianie piłki ze Stiliciem obok bramki uderzył jednak Dudka. Ostatecznie wynik nie uległ zmianie i Wisła zanotowała kolejną wiosenną porażkę.

Wisła Kraków - Zawisza Bydgoszcz 0:1 (0:1)

0:1 Alvarinho 12 min

Żółte kartki: Burliga, Głowacki, Dudka - Drygas, Ziajka

Czerwona kartka: Drygas (63 min - druga żółta kartka)

Wisła: Michał Buchalik - Łukasz Burliga, Arkadiusz Głowacki, Richard Guzmics, Dariusz Dudka - Boban Jović (70 min - Maciej Jankowski), Alan Uryga, Semir Stilić, Rafał Boguski (76 min - Emmanuel Sarki), Wilde-Donald Guerrier (60 min - Jean Barrientos) - Paweł Brożek

Zawisza: Grzegorz Sandomierski - Jakub Wójcicki, Luka Marić, Andre Micael Pereira, Sebastian Ziajka - Bartłomiej Pawłowski (87 min - Georgi Alawerdaszwili), Kamil Drygas, Mica, Iwan Majewskij, Alvarinho (84 min - Sebastian Kamiński) - Josip Barisić (78 min - Jakub Świerczok)

sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa)


wislakrakow.com

(redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Nie tak miało być. Wisła - Zawisza 0:1

Dodano: 2015-03-08 03:40:07

Marco / wisla.krakow.pl

Piłkarze krakowskiej Wisły nie zdołali wywalczyć żadnego punktu w meczu 23. kolejki T-Mobile Ekstraklasy przeciwko Zawiszy Bydgoszcz. Jedyne trafienie odnotował w 12. minucie Alvarinho.

Wisła Kraków – Zawisza Bydgoszcz 0:1 (0:1)

0:1 Alvarinho 12’

Wisła Kraków: Buchalik – Burliga, Głowacki, Guzmics, Dudka – Jović (69’ Jankowski), Uryga, Boguski (76’ Sarki), Stilić, Guerrier (60’ Barrientos) – Brożek

Zawisza Bydgoszcz: Sandomierski – Wójcicki, Marić, Micael, Ziajka – Pawłowski (86’ Alaverdashwili), Drygas, Mayeuski, Mica, Alvarinho (84’ Kamiński) – Barisić (78’ Świerczok)

Żółta kartka: Drygas, Ziajka (Zawisza) Burliga, Dudka (Wisła)

Czerwona kartka: Drygas (dwie żółte kartki)

Sędziował: Paweł Raczkowski z Warszawy

Widzów: 9 190

wisla.krakow.pl

Źródło: wislalive.pl

Kompromitacja, wstyd, żenada

Wpisany przez DK

niedziela, 08 marca 2015 03:55

Ostatni w tabeli Zawisza wywozi trzy punkty z Krakowa.

Wisła zagrała dzisiaj po raz kolejny wybitnie nieskutecznie i chaotycznie. Coraz bardziej widać było w dzisiejszym spotkaniu brak jakiegokolwiek pomysłu na grę w ataku pozycyjnym, słabo funkcjonował środek pola. Co gorsza w 12 minucie lewą stroną urwał się Alvarinho i Zawisza zdobył jedynego gola. Bydgoszczanie grali od 60 minuty w dziesięciu po czerwonej kartce dla Drygasa, ale nawet to nie przeszkodziło im w wywiezieniu trzech punktów z Krakowa.

Czwartą żółtą kartkę w tym meczu dostał Arkadiusz Głowacki, co oznacza, że nasz kapitan nie zagra za tydzień z Legią przy Łazienkowskiej.


Źródło: skwk.pl

Minuta po minucie

Zapraszamy na relację "minuta po minucie" z meczu 23. kolejki T-Mobile Ekstraklasy, w którym Wisła zmierzy się u siebie z Zawiszą Bydgoszcz. Początek spotkania o godz. 15:30.

Przy Reymonta 22 debiutuje dziś Boban Jović. Zagra tak jak w Bełchatowie - na prawej pomocy.

Ławka Wisły: Miśkiewicz - Żemło - Barrientos, Garguła, Sarki, Stępiński, Jankowski.

Frekwencja nie będzie dziś zbyt wysoka, ale piękna pogoda przekonała dziś wielu niezdecydowanych. Pod Strefą Kibica spora kolejka zarówno po bilety, jak i przy stoiskach wymiany kart kibica.

Obie drużyny wychodzą na boisko wyprowadzone przez Kobiecą Eskortę. Panie mają swoje święto jutro, 8 marca. Wyprzedzając: Wszystkiego Najlepszego, Wiślaczki! :)

  • 1' Wisła rozpoczęła od środka.
  • 1' Pierwsza akcja Wisły, Guerrier zamiast dośrodkować, przerzucił na prawe skrzydło, akcja spaliła na panewce.
  • 3' Rzut rożny dla Zawiszy po interwencji Guzmicsa.
  • 6' Guerrier ostro atakowany przez Drygasa utrzymał się przy piłce i ładnie rozrzucił atak na prawe skrzydło. Skromne brawka.
  • 7' Sytuacyjny strzał Łukasza Burligi obok bramki.
  • 8' Wymiana piłek Boguskiego z Brożkiem, ostatecznie wyszła na zbyt wysoki poziom (kilku pięter), co ułatwiło obrońcom Zawiszy przejęcie piłki.
  • 9' ...strata Jovicia, przy próbie minięcia na prawym skrzydle.
  • 9' Ładne wyjście Wisły z własnej połowy, spod pressingu. Kilkanaście podań, akcja trwa...
  • 10' Rzut wolny dla Wisły z około 40 metrów.
  • 11' Stilić wrzuca na 10 metr, rzut rożny dla Wisły.
  • 12' Wisła traci gola po strzale Alvarinho, który wykorzystał sytuację "sam na sam" z Buchalikiem. Duża dziura w obronie Wisły, a w nagrodę stracony gol i zapowiedź autubusu w bramce Zawiszy.
  • 14' Ostre wstrzelenie piłki w stronę Pawła Brożka, róg.
  • 14' Burliga przedłużył lot piłki po centrze Stilicia z rzutu rożnego, ta opuściła boisko.
  • 17' Kontra Zawiszy, Pawłowski centruje z prawej strony na głowę Alvarinho, ten przenosi piłkę nad poprzeczką.
  • 17' Znów niecelna główna na bramkę Wisły, tym razem w wykonaniu Barisicia. Jedyny plus, że nie miał on już tak łatwej pozycji strzeleckiej jak Alvarinho kilkadziesiąt sekund wcześniej.
  • 18' Po rzucie rożnym niecelna próba Wójcickiego.
  • 20' Semir Stilić! Przekładał piłkę z lewej na prawą nogę, ustawił, wreszcie uderzył. Wydawało się, że pewnie, w okienko... Nie, poprzeczka!
  • 22' Paweł Brożek sam na połowie Zawiszy, czeka na Jovicia, próbuje ściąć do środa, ale za mało dynamicznie, powracający Wójcicki wybija mu piłkę.
  • 25' Z trudem i na raty przerwana kontra Zawiszy, skuteczne interwencje najpierw Burligi, potem Guzmicsa.
  • 25' Faul w środku pola Drygasa i kartka dla niego.
  • 26' Po rzucie rożnym padli na boisko Donald Guerrier i Majewskij, gwizdek milczy.
  • 27' Kontra, Boguski uruchamia szybkim podaniem Brożka, ten lekkim i niezbyt czystym strzałem po ziemi szuka dalszego słupka bramki Zawiszy. Nie znalazł, strzał niecelny.
  • 29' Takie małe łapu-capu: zderzenie przy linii bocznej Guerriera i Burligi, mało brakowało, by Drygas popędził lewym skrzydłem na naszą bramkę. Na szczęście piłka opuściła boisko.
  • 31' Barisić starł się z Guerrierem, patrzy na to spokojnie sędzia boczny stojący trzy metry od sytuacji. Bez kartek.
  • 34' Marić kopie sobie piłkę w pole karne Wisły. Do "koszyczka" Buchalika.
  • 35' Boguski do Burligi, ten tuż przed linią końcową dopada piłki, kopie w stronę pole bramkowego, Sandomierski pół metra przed bramką wybija nogą na róg.
  • 36' Donald Guerrier z metra nie trafia do bramki, blokuje go Kamil Drygas!
  • 39' Spięcie przy linii bocznej, Łukaszowi Burlidze pomaga Boban Jović. Kartki dla Burligi i Ziajki.
  • 42' Żółta kartka za faul na Mice otrzymał Arkadiusz Głowacki. Wiemy, sędzia z Warszawy, gdzie gramy za tydzień, ale upomnienie słuszne... No cóż, przynajmniej "Głowa" niemal na pewno zagra w derbach.
  • 44' Boguski do Stilicia, oddanie, kolejne zagranie do Bośniaka i strzał, po ziemi. Trochę za lekki i za blisko Sandomierskiego, który mimo wszystko miał pewne problemy ze złapaniem piłki. Ale z tej pozycji można było oddać strzał, przy którym bramkarz Zawiszy nie miałby nic do powiedzenia. I to strzał, jakich Stilić oddał w karierze mnóstwo.
  • 45' Doliczono jedną minutę do końca pierwszej połowy.
  • 45+1' Zmarnowana ostatnia szansa przed przerwą. Guerrier na lewej stronie zagrywa na dalszy słupek do Brożka, ten nie dogonił piłki. Podanie wyrzuciło go poza boisko, choć gdyby zagranie było płytsze, to chyba przeciąłby je obrońca.

Tak czy inaczej - przerwa. I 45 minut na odwrócenie losów meczu.

  • 46' Druga połowa rozpoczyna się bez zmian.
  • 46' Od mocnego uderzenia zaczyna Zawisza, konkretnie Mica, który strzelił z pierwszej piłki z około 10 metrów, a uderzenie to wybronił, również nogą - Michał Buchalik.
  • 50' Przeleciała całe pole karne piłka po wrzutce z rzutu wolnego Semira Stilicia.
  • 50' Tym razem wrzucał Burliga, odrobinę za wysoko.
  • 51' Pawłowski przeskoczył Dudkę w naszym polu karnym, uderzenie głową tuż obok słupka bramki Buchalika.
  • 53' Jović z 17 metrów trafia w nogi obrońcy przed nim. Piłka trafia na prawe skrzydło, centra Burligi do zapomnienia.
  • 55' Dobre rozrzucenie akcji na prawo do Burligi, ale Marić z łatwością blokuje próbę jego centry. Róg dla Wisły, znów za daleko bita piłka przez Stilicia.
  • 57' Było blisko! Dośrodkowanie Stilicia przed bramkę, ale Brożka w ostatniej chwili ubiega Marić. Po chwili Stilić po raz kolejny zagrywa z rzutu rożnego.
  • 57' Groźna akcja Zawiszy po błędzie Jovicia. Na bramkę Buchalika uderzał Mica, ale uczynił to zbyt słabo i bramkarz Wisły spokojnie złapał futbolówkę.
  • 60' Kolejna kartka dla zawodnika Wisły. Tym razem ukarany Dudka.
  • 60' Pierwsza zmiana w Wiśle. W miejsce Guerriera wchodzi Barrientos.
  • 62' Po zgraniu piłki przez Brożka potężnie uderzał Stilić, ale został zablokowany.
  • 63' Zawisza będzie grał w dziesiątkę. Druga żółta kartka dla Drygasa. Sędzia Raczkowski zbyt szybko jednak przegrał grę, bowiem wiślacy wyprowadzali groźną akcję.
  • 69' Na trybunach zasiadło dziś 9190 widzów.
  • 70' Druga zmiana. Jankowski wchodzi za Jovicia.
  • 70' Boguski pada w polu karnym, ale sędzia nakazuje grać dalej.
  • 73' Barrientos wstrzelił piłkę spod linii końcowej w pole bramkowe, ale dobrze ustawiony Sandomierski pewnie chwyta futbolówkę.
  • 76' Ostatnia zmiana w Wiśle. Sarki za Boguskiego.
  • 78' Zmiana w zespole gości. Boisko opuszcza Barisić, wchodzi Świerczok.
  • 79' Kolejna próba uderzenia w wykonaniu Stilicia. Bośniak ponownie zablokowany.
  • 82' Mogło być 2:0, ale Buchalik odbija piłkę po strzale Świerczoka z prawej strony pola karnego.
  • 82' Piłka spada na nogę ustawionego na 14 metrze Brożka. Ten jednak nieczysto w nią trafia i nie ma zagrożenia dla bramki Zawiszy.
  • 84' Druga zmiana w zespole gości. Za Alvarinho wchodzi Kamiński.
  • 85' Celne uderzenie Barrientosa zza pola karnego, ale Sandomierski pewnie chwyta piłkę.
  • 86' Świetna akcja Wisły, ale po wymianie piłki ze Stiliciem, obok bramki uderzył Dudka.
  • 87' Ostatnia zmiana w drużynie goście. Alawerdaszwili zmienia Pawłowskiego.
  • 88' Po dośrodkowaniu Głowackiego nad bramką główkował Uryga.
  • 89' Piłkę w polu karnym zgrywał Głowacki. Guzmics zamiast uderzać, próbował jeszcze odegrać do Jankowskiego. Akcja bez strzału.
  • 90+3' Była okazja, ale uderzenie Burligi blokuje jeden z zawodników Zawiszy.

Koniec. 0:1.


Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Franciszek Smuda: - To jest jakiś niefart

- Mieliśmy dziś zwyciężyć i zaliczyć trzy punkty. Niestety przegraliśmy, dlatego że mieliśmy bardzo dużo sytuacji do strzelania bramek i nie strzelaliśmy. Kiedyś z połowy sytuacji mogliśmy strzelić bramkę, a dziś nic nie wchodziło. Już w Bełchatowie mieliśmy ich dużo, a dziś było jeszcze więcej, ale jednak nic nie wpadło - jak to się mówi - do sieci - mówił po porażce z Zawiszą trener Wisły, Franciszek Smuda.

- Nie mogę powiedzieć, że zawodnicy nie dali z siebie wszystko, każdy stara się jak może i to było widać z przewagi, ale wygrać można tylko wtedy, gdy strzela się bramki. Bramek nie było, dlatego przegraliśmy. A głębsza analiza? Trudno powiedzieć, bo każdy jest zdenerwowany, bo sam nie mogę sobie z tym poradzić. Takiej sytuacji jeszcze nigdy nie mieliśmy. Były takie sytuację, że mieliśmy serię dwóch-trzech przegranych meczów, ale później wszystko zapaliło, bramki padały i wygrywaliśmy. Niestety tutaj gramy z przeciwnikiem i też nie można powiedzieć, że ta gra jest katastrofalna, a jednak nie ma tego efektu. Recepta jest taka, że Ci napastnicy których mamy, czy napastnik, musi strzelać bramki. I to nie tylko napastnik, bo kiedyś strzelali i pomocnicy i obrońcy. A teraz nie potrafimy z pięciu metrów trafić do tej bramki. Nic nie chce wejść. To jest jakiś niefart, bo to jest niemożliwe, żeby ten zespół nie mógł wygrać takiego spotkania, jak to dzisiejsze - dodał Smuda.

Trener zapytany został oczywiście o kibiców, którzy domagali się dziś z trybun jego dymisji!

- Co trenerzy mogą komentować? Nic. Decyzje podejmuje zarząd, klub i z każdą trzeba się zgodzić, jaka będzie podjęta. Nie przyszedłem pracować po to żeby przegrywać każdy mecz. Przyszedłem żeby wyprowadzić tę drużynę, żeby nie być zagrożonym spadkiem, żeby uzyskać jak najlepsze wyniki w tej trudnej sytuacji. I to staram się robić - tłumaczył.

Zapytany zaś czy czuje się na siłach, aby podnieść zespół, powiedział: - Ogarniałem w jeszcze gorszych sytuacjach, to czemu nie miałbym teraz? Ciśnienie, które jest nie jest potrzebne. Ciśnienie się robi wtedy kiedy ma się bardzo dobry zespół. Kiedy są same gwiazdy, kiedy wszystko jest z jak najlepszej strony. A w tej chwili my musimy dopiero zbudować silny zespół, żeby mieć pretensje.

- Taka sama bramka padła w Bełchatowie, środkiem. Jest jakieś nie powiem, że lekceważenie, ale dekoncentracja, bo przeciwnik ma jedną sytuację i ją od razu wykorzystuje. A my mamy ich więcej i nie potrafimy wykorzystać - tak Smuda skomentował z kolei grę naszej defensywy.

- W naszej lidze z każdym jest szansa wygrać i z każdym można przegrać, jak dziś widzieliśmy - powiedział natomiast pytany o to, że za tydzień zagramy z Legią.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Mariusz Rumak: - Po raz pierwszy wygrywamy na wyjeździe

- Nie weszliśmy dobrze w mecz. Pierwsza połowa nie była taka, jaką chcieliśmy zagrać, ale kuriozalnie prowadziliśmy po niej 1-0. Stworzyliśmy jedną, dwie sytuacje i wygrywaliśmy, a wydaje mi się, że to Wisła miała przewagę. Udało nam się uchronić od straty bramki. Po przerwie musiałem dokonać pewnych roszad w ustawieniu i szybko mieliśmy wyborną sytuację, ale bramkarz Wisły dobrze obronił. Mogliśmy podwyższyć wynik, ale to się nie udało - mówił po meczu w Krakowie trener Zawiszy, Mariusz Rumak.

- Potem była jednak druga kartka Kamila Drygasa, a Wisła ma tak dobrych piłkarzy, że to najgorszy zespół, z którym można grać w osłabieniu. Natomiast ta praca, którą wykonaliśmy zimą, bo wiele czasu poświęciliśmy defensywie, przyniosła pewne automatyzmy, które było widać. Jestem bardzo zadowolony, że mój zespół, przy odrobinie szczęścia - nie ma co tego ukrywać - w kolejnym meczu nie stracił bramki. Wywozimy trzy punkty! Po raz pierwszy w tym sezonie wygrywamy na wyjeździe i to dla nas duże wydarzenie, ale nie popadamy w euforię, bo wiele meczów przed nami. Dziś bardzo się cieszymy, ale już myślimy o Lechu, bo za tydzień kolejny dobry zespół przed nami - mówił ponadto trener zespołu z Bydgoszczy.

- Dla mnie to nigdy nie było "mission impossible", ale niewiele osób wierzyło. Ja wierzyłem bardzo. Zrobiliśmy wraz z władzami klubu zmiany w zespole i wierzymy bardzo mocno w utrzymanie, ale powiedzmy sobie uczciwie - mamy 17 punktów i to jest bardzo mało. A drużyny, które są przed nami, także wygrywają i to nadal jest to "mission" prawie "impossible". Ale z takim zaangażowaniem kilka spotkań jeszcze wygramy, ale musimy do tego dołożyć sprawy techniczno-taktyczne, o których mówiłem, jeśli chodzi o pierwszą połowę, a to się dziś nie udało - zakończył opiekun Zawiszy.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Stilić: Musimy zacząć wygrywać

Data publikacji: 07-03-2015 18:36


Biała Gwiazda przegrała dzisiaj 0:1 z Zawiszą Bydgoszcz, przedłużając tym samym serię meczów bez wygranej w rundzie wiosennej.

Krakowska Wisła nie może zaliczyć początku drugiej części rozgrywek do udanych, co przyznał w rozmowie z nami Semir Stilić. „Nie ma co ukrywać, że mamy problem. Nie gramy dobrze, nie wygrywamy i zaczyna robić się nieprzyjemnie” – powiedział nasz pomocnik.

„Dzisiaj zabrakło nam chyba wszystkiego. Chcieliśmy wygrać, każdy z nas walczył o to, by trzy punkty zostały w Krakowie. Brak dokładności w naszej grze oraz nieskuteczność sprawiły, że wynik jest taki, a nie inny i jest nam naprawdę ciężko” – podsumował całe spotkanie Bośniak.

Wisła stworzyła sobie kilka naprawdę dobrych okazji, ale nie potrafiła ich wykorzystać i to nawet mimo gry w przewadze. „Nie wiem, może za bardzo chcieliśmy, może za bardzo dążyliśmy do odrobienia strat, a należało spokojnie rozgrywać piłkę. Robiliśmy dokładnie to, czego Zawisza od nas chciał, a brak zimnej krwi pod ich bramką sprawił, że przegraliśmy. Szkoda tych straconych punktów, bo przed nami ciężkie mecze” – stwierdził Stilić.

Przed wiślakami naprawdę trudny okres. W ciągu dwóch tygodni rozegrają dwa najważniejsze spotkania tej rundy, z Legią i Cracovią, a gra naszej drużyny nie napawa optymizmem. „Musimy zacząć wygrywać. Mamy tydzień, żeby zrozumieć, co jest nie tak i w Warszawie pokazać się z jak najlepszej strony. Myślę, że jesteśmy w stanie to zrobić, bo mamy dobry zespół, trzeba tylko zrozumieć, co szwankuje” – zakończył rozmowę z nami piłkarz Białej Gwiazdy.

MH

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Sandomierski: Tabela ciągle przypomina nam nasz cel

Data publikacji: 07-03-2015 18:40


Bramkarz Zawiszy Grzegorz Sandomierski po raz czwarty z rzędu zachował czyste konto w Ekstraklasie. Dziś jego drużyna zatrzymała Wisłę Kraków, wygrywając w Krakowie 1:0.

„Od początku tego roku znaliśmy swój cel. Tabela nam go cały czas przypomina. Najważniejsze, że cały czas zbieramy punkty, bo później trzeba będzie je podzielić. Sami się postawiliśmy w tak trudnej sytuacji i teraz musimy walczyć do samego końca. Musimy pokazać sami sobie, że potrafimy” – stwierdził bramkarz gości zapytany o obecną sytuację drużyny w lidze.

Zimą w Bydgoszczy doszło do wielu zmian kadrowych, ale zespół na wiosnę wygląda dużo lepiej, zwłaszcza w defensywie. „Na pewno obrona spisuje się dobrze, ale nie ma co popadać w samozachwyt. Jesienią miewaliśmy sporo pecha w defensywie, ale teraz bronimy naprawdę nieźle. Dziś, mimo gry w dziesiątkę, nie pozwoliliśmy Wiśle na zbyt wiele pod naszą bramką. W takich sytuacjach rodzi się zespół” – zaznaczył Sandomierski.

„Trener Rumak od samego początku zimy wpajał nam, że jesteśmy w stanie się utrzymać. Koniecznością było dobre przygotowanie do rundy wiosennej, ale także podejście mentalne do samych spotkań. Najważniejsza w tym momencie jest piłka nożna, a wszystko, co poza nią, trzeba zostawić za sobą. Przed nami dwa bardzo ważne mecze – z Lechem i Ruchem, po nich będziemy mądrzejsi” – zakończył bramkarz Zawiszy.

Karol Wojnarowski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Michał Buchalik: - Trochę brakuje szczęścia

- Niestety znów piłka wpadła do siatki i przegraliśmy arcyważny mecz. Wydaje mi się, że nasza gra nie wyglądała dziś źle. Gdybyśmy mieli więcej szczęścia, to mogliśmy dziś strzelić 3-4 bramki. Trochę jednak tego szczęścia nam zabrakło i Zawisza oddał jeden strzał i choć w drugiej połowie wyglądało to inaczej, to mieliśmy tyle sytuacji, że mogliśmy tutaj spokojnie wygrać - mówił po kolejnej porażce tej wiosny nasz bramkarz, Michał Buchalik.

- Ta gra może nie wyglądała najgorzej, ale nie przynosi nam punktów. Musimy grać tak, żeby je zdobywać. Gry na drugi dzień nikt nie będzie pamiętał, bo najważniejsze jest, żeby wynik był korzystny, a tego na razie nie ma. A co było w przerwie w szatni? To co w niej, to w niej zostaje, ale wiadomo, że każdy się na drugą połowę mobilizował, bo nie mieliśmy nic do stracenia i musieliśmy zaatakować i doprowadzić do wyrównania. Wierzyliśmy, że jak strzelimy jedną bramkę, to możemy strzelić więcej - mówił ponadto Buchalik.

Zapytany zaś o to, że teraz czeka nas wyjazd na Łazienkowską, powiedział: - Terminarz jest ciężki, ale pojedziemy do Warszawy na Legię i nie stoimy na straconej pozycji. Może to będzie mecz, który da nam przełamanie i w końcu będziemy punktować.

Nie mogło też zabraknąć pytania o mocne dziś okrzyki z trybun, szczególnie pod adresem trenera.

- Przykro słyszeć takie rzeczy. Wiadomo, że kibic się denerwuje, bo nie ma wyników. Ta gra nie wyglądała źle, ale wiadomo, że kibice wymagają, żeby Wisła punktowała, bo to jest klub, który powinien grać o najwyższe cele, ale na razie nie możemy zdobyć w tej rundzie kompletu punktów - powiedział bramkarz Wisły.

- Każdy wie w jakiej jesteśmy sytuacji. Każdy daje na boisku z siebie wszystko i proszę mi wierzyć - tutaj nikt nie odpuszcza. Każdy mobilizuje swojego kolegę i gramy na 100%. Trochę brakuje szczęścia, ta piłka nie chce wpaść do bramki. Może trochę tego szczęścia dostaniemy i będzie lepiej. Na pewno nie braliśmy tego pod uwagę, że z Zawiszą możemy przegrać. Chcieliśmy zdobyć pierwsze w tej rundzie trzy punkty, ale to się nie udało - zakończył Buchalik.


Dodał: Kamil

Źródło: wislaportal.pl

Dariusz Dudka: - Musimy wytrzymać ciśnienie

- Mieliśmy przewagę, ale nie strzelamy bramek. Ja też miałem dogodną sytuację, a na tym to polega, żeby strzelać bramki. Przegraliśmy więc kolejny mecz. Składa się na to wszystko. I pech i brak koncentracji pod bramką. Dużo jest czynników, które na to wpływa - mówił po porażce z Zawiszą Dariusz Dudka.

- Pozytywy są, bo to my prowadziliśmy grę. Od meczu w Gdańsku jest znaczna poprawa, bo tam w całym spotkaniu nie zrobiliśmy akcji, a od meczu z Pogonią wygląda to lepiej. Teraz trzeba się skupić na tym, żeby wykorzystywać te sytuacje, które są - dodał wiślak.

- Robi się niebezpiecznie, wiadomo, ale co? Mamy się położyć? Będziemy dalej grali i poprawiali te rzeczy, które mamy do poprawy - mówił ponadto Dudka, którego w kolejnym meczu - w związku z pauzą za żółte kartki Arkadiusza Głowackiego - czeka być może kolejna zmiana pozycji na boisku. - Zobaczymy jak zadecyduje trener. Dla mnie bez różnicy gdzie zagram - skomentował.

Wiadomo, że po meczu wiślacy pytani byli o okrzyki z trybun, zarówno te w stronę trenera, jak i w stronę piłkarzy. - Nie tylko dzisiaj tak było, bo już po meczu w Bełchatowie także. Musimy wytrzymać ciśnienie i wrócić do formy i do tego żeby wygrać mecz.

- Jesteśmy profesjonalistami, mamy taki terminarz i będziemy grali - skomentował na koniec pytanie, o czekający teraz Wisłę mecz z Legią.


Dodał: Kamil


Źródło: wislaportal.pl

Paweł Brożek: Jesteśmy na dnie (video)

- Nie tak wyobrażaliśmy sobie ten mecz. Kolejna porażka. Nie jesteśmy w komfortowej sytuacji przed takimi ważnymi dwoma spotkaniami. Będziemy myśleć, jak z tego dołka wyjść, ponieważ tak dalej być nie może, że nie potrafimy wykorzystać sytuacji i wygrać mecz. Musimy jak najszybciej strzelić bramkę i się przełamać. Wydaje mi się, że później w naszej grze wystąpi pozytyw i będzie lepiej - powiedział napastnik Wisły Paweł Brożek po przegranym 0:1 meczu z Zawiszą Bydgoszcz.


Wisła.TV: Paweł Brożek: Jesteśmy na dnie (video)

- Wiedzieliśmy, jak Zawisza będzie grał, że będzie się broniła na własnej połowie. Niestety ta wiedza nie przekładała się na nasze rozgrywanie piłki, bo gdy wiesz, że przeciwnik jest skomasowany to musisz grać skrzydłami, a my tymi skrzydłami nie graliśmy. Za mało zawodników wchodziło w pole karne, żeby strzelać bramki. My musimy iść po swoje, ale niestety tego nie robimy - kontynuował.

- Brakowało cierpliwości w rozgrywaniu piłki. Mogliśmy parę razy zmienić stronę i miejsce by się znalazło. My natomiast za szybko chcieliśmy wbić tę piłkę w pole karne. Powinno być więcej cierpliwości, więcej utrzymania się przy piłce, a te sytuacje na pewno by się pojawiły - dodał.

Teraz Wisłę czekają ważne i trudne spotkania z Legią Warszawa i Cracovią. - Jesteśmy w takiej sytuacji, że możemy iść tylko do góry, bo w tej chwili jesteśmy na dnie - stwierdził Brożek.

- Gdybym wykorzystał w Bełchatowie dwie-trzy sytuacje to mogłoby różnie. Nasza gra szła do góry i to był pozytyw. Dzisiaj też w niektórych momentach zabrakło zimnej krwi i bramki. Wydaje mi się, że to by pomogło naszej grze. Mieliśmy swoje sytuacje. W pierwszej połowie moja, Donalda, czy poprzeczka Semira. W drugiej połowie zabrakło cierpliwości. Gdybyśmy potrafili rozegrać piłkę spokojnie, to tych sytuacje byłoby o wiele więcej - kontynuował napastnik Wisły.

Za tydzień Wisła zagra w Warszawie. Tym razem nie będzie przystępować do meczu w roli faworyta. - Będziemy walczyć o najkorzystniejszy wynik. Nie będziemy faworytem i każdy zdaje sobie z tego sprawę. To może jednak nam pomóc w podejściu do tego spotkania. Presja na pewno będzie nam towarzyszyła po tych meczach, które nam się przydarzyły - kontynuował.

Brożek przyznał również, że w szatni nie było jeszcze rozmów o obecnej sytuacji, ale wszystko wskazuje na to, że do takich wkrótce dojdzie. - Na razie nie padały żadne słowa. Raczej trzeba na chłodno przemyśleć pewne sprawy, a później będziemy rozmawiać i może będziemy rozmawiać nawet bardzo ostro - powiedział Brożek.

W końcówce spotkania z Zawiszą wyraz swojego niezadowolenia dali kibice. - Kibice są przyzwyczajeni do sukcesów i wymagają od piłkarzy bardzo dużo. Szczerze, nie dziwię się im, że tak zareagowali - dodał.


wislakrakow.com

(redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Głowacki: Sytuacja jest bardzo trudna

Arkadiusz Głowacki po meczu - jak na kapitana przystało - ostatni wychodził z szatni, w której atmosfera była jak na stypie. Był wyraźnie mocno przejęty sytuacją, w jakiej znalazła się jego drużyna i podzielił się z nami swoimi spostrzeżeniami po porażce z ostatnim zespołem w ligowej tabeli.


-Trudno mi powiedzieć jakie są przyczyny porażki. Nie zrealizowaliśmy dziś planu, jakim było wygranie meczu. Mimo wielu starań wpadliśmy w taki dół z którego ciężko nam wyjść – powiedział po meczu z Zawiszą wyraźnie podłamany kapitan Wisły Arkadiusz Głowacki.

- Sytuacja jest bardzo trudna. Teraz to już nie jest kwestia tylko formy fizycznej, ale także jest problem mentalny. Nie jest łatwo grać z takim bagażem problemów. Każdy powie, że zawodowy piłkarz powinien sobie z tym radzić, ale nie jest tak łatwo. Każde podanie czy strzał obarczony jest takim ciężarem, gdzie zawodnik się zastanawia, brakuje pewności siebie i przez to wiele sytuacji marnujemy – dodał „Głowa”.

Choć Wisła przez pół godziny grała w przewadze jednego zawodnika, nijak przełożyło się to na rezultat spotkania: - Myślę, że zabrakło nam cierpliwości w grze, co łączy się ze wspomnianym brakiem pewności siebie. Wydaje mi się, że grając w przewadze zawodnika trzeba było trzymać przeciwnika długo bez piłki i szukać swojej szansy, zmieniając płynnie ciężar gry i szukać akcji z boku. Nam zabrakło kreatywności i pomysłu na grę w ostatnich 30 minutach. Wydawało mi się, że w drugiej połowie graliśmy tak, że choćby trwała ona dwie doby, to nie udałoby się nam zdobyć bramki – powiedział stoper Wisły.

- Po takim meczu jest tylko smutek i żal. Jesteśmy bardzo przygnębieni tą całą sytuacją, bo nikt się jej nie spodziewał. Ja już pewnie nie raz przeżywałem to będąc w Wiśle, ale z każdym kolejnym razem dotyka mnie ona coraz mocniej. Teraz jest czas na to, żeby coś z tym zrobić, choć szczerze mówiąc nie bardzo wiem co, bo powtarzamy to już od trzech meczów a nic nie udaje nam się zmienić. Do tej pory bywało tak, że po tych trudnych momentach udawało nam się podnieść, ale teraz ten marazm jest bardzo trudny do odwrócenia – powiedział szczerze Głowacki.

Za tydzień Wisła jedzie na Łazienkowską, by zmierzyć się z Legią. Gdzie więc szukać pozytywów przed meczem w Warszawie: - Na dzień dzisiejszy nie widzimy tych pozytywów i wszyscy mamy spuszczone głowy. Idziemy do domów przeżywać to, co się wydarzyło. Ale na szczęście jest trochę czasu, by się odbudować i my w to musimy wierzyć.

Kapitan Wisły obejrzał dziś ósmą żółtą kartkę w sezonie i zabraknie go w kadrze na Legię: - W zeszłej rundzie kalkulacje co do kartki może miałyby sens, ale była inna sytuacja. W tej chwili sytuacja jest bardzo trudna i nie ma co kalkulować – powiedział „Głowa”.

Zapytany o niekorzystny terminarz i ciężkie mecze, które czekają Wisłę w najbliższych tygodniach, Głowacki szczerze przyznał: To nie terminarz nam przeszkadza, ale my sami sobie przeszkadzamy. W obecnej dyspozycji my po prostu nie jesteśmy w stanie wygrać meczu.

W zeszłym roku wiosną Wisła również przeżywała ciężkie chwile. Czy Arek Głowacki widzi jakieś podobieństwa między obecnym a przeszłym kryzysem swojego zespołu? – Sytuacja była inna, bo wtedy byliśmy w górnej ósemce, a teraz dopiero o nią walczymy. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, jak ciężko walczy się o utrzymanie, bo w tej chwili trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że sytuacja jest bardzo trudna i druga ósemka jest dla nas bardzo realna – zakończył Arkadiusz Głowacki.


wislakrakow.com

(redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Kombatanci na meczu z Zawiszą

Data publikacji: 07-03-2015 16:47


Sobotniej rywalizacji Białej Gwiazdy z zespołem bydgoskiego Zawiszy przyglądali się dwaj żołnierze polskiego podziemia niepodległościowego: płk Tadeusz Bieńkowicz i kpt. Janusz Kamocki.

Pierwszy ze wspomnianych kombatantów, pułkownik Tadeusz Bieńkowicz, pseudonim „Rączy”, jest jednym z najbardziej zasłużonych żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego i Armii Krajowej. Wielokrotnie był odznaczany za swoją postawę w trakcie wojny (między innymi jest kawalerem Orderu Wojennego Virtuti Militari). Za swoją powojenną, niepodległościową działalność został ukarany więzieniem, w którym – mimo siedmiu miesięcy tortur i zasądzonego dożywocia – nie wydał swoich współtowarzyszy.


Kapitan Janusz Kamocki to żołnierz Narodowej Organizacji Wojskowej i Armii Krajowej, działający pod pseudonimem „Mamut”. Po wojnie został więźniem politycznym za swoją konspiracyjną działalność w Narodowym Zjednoczeniu Wojskowym. Pomimo represji udało mu się uzyskać tytuł doktora w dziedzinie etnografii, do tej pory jest aktywny naukowo.


Trzeci z zaproszonych gości, który z powodu złego stanu zdrowia oraz pobytu w szpitalu nie mógł zjawić się na meczu, to porucznik Wacław Szacoń, pseudonim „Czarny”. Pan Wacław to były żołnierz Narodowej Organizacji Wojskowej i Armii Krajowej, wielokrotnie odznaczony za swoje działania podczas II wojny światowej. Po wojnie jako aktywny uczestnik konspiracji został skazany na poczwórną karę śmierci, zamienioną później na dożywocie. Pomimo represji i ponawianych propozycji współpracy w zamian za opuszczenie więzienia pozostał niezłomny aż do momentu odzyskania wolności w 1956 r.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Podsumowanie 23. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

Wiadomo, że po 23. kolejkach wciąż najsłabszą drużyną wiosennej części rozgrywek będzie Wisła. "Biała Gwiazda" zaliczyła bowiem drugą kolejną porażkę i trzecią tej wiosny, bo na własnym stadionie przegrała z ligowym outsiderem - Zawiszą. I aż chciałoby się dodać - "liga będzie ciekawsza". Szkoda tylko, że naszym kosztem. Na pewno poza bydgoszczanami powody do zadowolenia mają w Poznaniu, bo Lech wygrał mecz na szczycie ligowej stawki z Jagiellonią. Spotkaniem kolejki okrzyknięto jednak potyczkę Śląska z Legią, które padło łupem warszawiaków.

Piątek, 6 marca:

Ruch Chorzów 2-1 Pogoń Szczecin

1-0 Bartłomiej Babiarz (25.)

2-0 Grzegorz Kuświk (28.)

2-1 Marcin Robak (34.)

Kapitalna bramka Babiarza otworzyła to spotkanie, zresztą zaraz potem po wybornej kontrze i trafieniu Kuświka zrobiło się 2-0. Pogoń stać było tylko na trochę szczęśliwego gola Robaka, który domagał się jeszcze później podyktowania rzutu karnego, ale gwizdek sędziego milczał. Komplet punktów został więc przy Cichej, co przybliża "Niebieskich" w tabeli do bezpiecznej strefy. Pogoń za to po raz drugi z rzędu w odwrocie.

Lech Poznań 2-0 Jagiellonia Białystok

1-0 Barry Douglas (86.)

2-0 Tomasz Kędziora (90. k.)

Hit piątku dostarczył sporo emocji i choć długo zanosiło się na to, że nie dostarczy bramek, to te padły w ostatniej chwili. Poznaniacy grali do końca i dostali za to nagrodę. Także dlatego, że co najmniej dwie kontry gości powinny zakończyć się bramkami, ale raz świetnie spisał się w bramce Gostomski, a raz serii błędów poznaniaków białostoczanie fatalnie nie wykorzystali. Swoją szansę wykorzystał za to Lech, no i ma się z czego cieszyć.

Sobota, 8 marca:

WISŁA KRAKÓW 0-1 Zawisza Bydgoszcz

0-1 Alvarinho (12.)

Miłośnicy spiskowych teorii na pewno zadają sobie pytanie - czy wiślacy nie mogą grać tak, jak potrafią, czy może nie chcą? "Krakowskie wróble" nie potwierdzają bowiem "dobrej atmosfery" w wiślackiej szatni, o której wciąż mówi trener Franciszek Smuda, co mogłoby wiele tłumaczyć. Szkoda że nie wszystko. Kolejna porażka, do tego znów zdecydowanie na własne życzenie, sprawia że "Biała Gwiazda" musi weryfikować swoje cele na bieżący sezon. Nie ma bowiem po co mówić o "fazie grupowej europejskich pucharów". Na dziś mówić trzeba o zachowaniu miejsca w czołowej ósemce, bo choć to - po tej kolejce - Wisła jeszcze zachowa, to z taką grą na pewno straci je po meczach następnych. A Zawisza? Zasługują na pochwałę, bo choć są w bardzo trudnej sytuacji, to się nie poddają. I chyba takiej postawy należałoby życzyć wiślakom!

Piast Gliwice 2-2 Górnik Zabrze

0-1 Rafał Kosznik (35.)

1-1 Gerard Badía (43.)

2-1 Bartosz Szeliga (64.)

2-2 Piotr Brożek (87. sam.)

Małe derby Górnego Śląska zakończyły się podziałem punktów, choć to gospodarze tego spotkania byli blisko zwycięstwa. Niefortunna interwencja Piotr Brożka dała jednak podział punktów. Ozdobą spotkania była na pewno bramka Badíi, a zastanawiającym faktem konsekwencja zabrzan, którzy zaliczyli w tym spotkaniu równe 50 wrzutek! Właśnie po jednej z nich pech dopadł wspomnianego "Pietię".

Lechia Gdańsk 1-0 GKS Bełchatów

1-0 Antonio Čolak (80.)

Na pewno nie był to mecz z gatunku "wielkich", ale ostatecznie gdańszczanie wyszarpali zwycięstwo, co pozwoliło im zrobić ważny krok w kierunku wymarzonej "ósemki". Gościom z Bełchatowa, choć kilka okazji na swoje trafienia mieli, nie udało się więc podtrzymać zapoczątkowanej przed tygodniem okazji do serii zwycięstw i wracają do domu na pewno ze sporym niedosytem. Tym bardziej, że bramkę stracili w samej końcówce.

Niedziela, 8 marca:

Podbeskidzie 2-2 Korona Kielce

0-1 Rafael Porcellis (22.)

1-1 Marek Sokołowski (24.)

1-2 Luís Carlos (40.)

2-2 Maciej Korzym (90.)

Bardzo blisko byli kielczanie tego, aby jeszcze bardziej spłaszczyć ligową tabelę, bo tak by się stało, gdyby w Bielsku wygrali. Nie da się jednak grać "bez bramkarza", bo litewski golkiper Korony Vytautas Černiauskas wybitnie nie miał "swojego dnia". Nie popisał się przy obydwu trafieniach dla gospodarzy i wybitnie popsuł wysiłek swoich kolegów z linii ofensywnych.

Śląsk Wrocław 1-3 Legia Warszawa

0-1 Jakub Rzeźniczak (18.)

0-2 Tomasz Jodłowiec (32.)

1-2 Marco Paixão (41.)

1-3 Michał Kucharczyk (73.)

Stałe fragmenty gry to była siła obydwu drużyn w tym meczu, a zwłaszcza Legii, która po dwóch dośrodkowaniach z rzutów rożnych zdobyła swoje dwa pierwsze gole w tym meczu i prowadziła już wydawało się spokojnie 2-0. Do szatni kontaktową bramkę zdobył jednak Marco Paixão, co zapowiadało spore emocje po przerwie. Wrocławianie nie zamierzali bowiem znów dać się Legii pokonać. I nie wiadomo jak potoczyłoby się to spotkanie, gdyby sędzia Frankowski wskazał na "wapno" po faulu na Flávio Paixão. Tego jednak nie zrobił, choć i wcześniej karny należał się Legii. Ostatecznie po bardzo ładnej akcji i trafieniu Kucharczyka, goście załatwili sprawę. Warto wspomnieć, że to druga z rzędu porażka zespołu z Wrocławia na własnym stadionie, który do niedawna był twierdzą trudną do zdobycia.

Poniedziałek, 9 marca:

Górnik Łęczna 2-1 Cracovia

0-1 Miroslav Čovilo (9.)

1-1 Patrik Mráz (12.)

2-1 Miroslav Božok (25.)

W ostatnim meczu 23. kolejki swoją serię zwycięstw podtrzymał Górnik Łęczna, a że nasza tabela jest już mocno spłaszczona, więc dwie wygrane z rzędu dały beniaminkowi awans do czołowej ósemki ligi. I należą im się za to brawa, tym bardziej, że mecz z Cracovią ułożył się Górnikowi źle, bo od szybko straconej bramki. Potem jednak kuriozalnie, ale też i pechowo interweniował Pilarz i było 1-1. Zespół z Łęcznej poszedł za ciosem - zdobył gola na 2-1 i po przerwie już tylko postarał się o utrzymanie tego wyniku, choć momentami było ciężko, ale świetnie w bramce gospodarzy spisywał się Sergiusz Prusak. "Pasy" po trzech kolejnych ligowych remisach - przegrywają. I mają już tylko punkt przewagi nad przedostatnim Ruchem.

Aktualna tabela:

1. Legia Warszawa 23 45 48-24

2. Lech Poznań 23 40 42-22

3. Jagiellonia Białystok 23 38 35-28

4. Śląsk Wrocław 23 37 36-29

5. Górnik Zabrze 23 34 32-32

6. WISŁA KRAKÓW 23 33 36-30

7. Podbeskidzie Bielsko-Biała 23 32 34-38

8. Górnik Łęczna 23 31 27-27

9. Piast Gliwice 23 30 28-33

10. GKS Bełchatów 23 30 21-27

11. Pogoń Szczecin 23 29 29-32

12. Lechia Gdańsk 23 29 27-28

13. Korona Kielce 23 27 24-34

14. Cracovia 23 25 22-31

15. Ruch Chorzów 23 24 26-32

16. Zawisza Bydgoszcz 23 17 22-42

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl


Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły- Sezon 2014/2015


Źródło:http://skwk.pl/


Galeria kibicowska: