2015.03.15 Legia Warszawa - Wisła Kraków 2:2

Z Historia Wisły

2015.03.15, Ekstraklasa, 24. kolejka, Warszawa, Pepsi Arena, 18:00, niedziela, 9°C
Legia Warszawa 2:2 (1:1) Wisła Kraków
widzów: widzów: 26.527
sędzia: Mariusz Złotek ze Stalowej Woli
Bramki

Michał Żyro 26’

Boban Jović (s.) 90’
0:1
1:1
1:2
2:2
16’ Łukasz Burliga

48’(k) Paweł Brożek

Legia Warszawa
4-2-3-1
Arkadiusz Malarz
Bartosz Bereszyński
Jakub Rzeźniczak
Inaki Astiz
Guilherme Grafika:Zmiana.PNG (87’ Tomasz Brzyski)
Grafika:zk.jpg Ivica Vrdoljak
Tomasz Jodłowiec
Michał Żyro
Ondrej Duda
Michał Kucharczyk Grafika:Zmiana.PNG (68’ Michał Masłowski)
Marek Saganowski Grafika:Zmiana.PNG (68’ Orlando Sa)

trener: Henning Berg
Wisła Kraków
4-2-3-1
Michał Buchalik
Boban Jović
Richard Guzmics Grafika:zk.jpg
Dariusz Dudka
Łukasz Burliga
Alan Uryga Grafika:zk.jpg
Łukasz Garguła
Mariusz Stępiński Grafika:Zmiana.PNG (78’ Jean Barrientos)
Semir Stilić Grafika:Zmiana.PNG (90+2’ Piotr Żemło)
Emmanuel Sarki Grafika:Kontuzja.png Grafika:Zmiana.PNG (64’ Rafał Boguski)
Paweł Brożek

trener: Kazimierz Moskal
Strzały: 9-11 (4-6)
Strzały celne: 3-6 (2-4)
Strzały niecelne: 4-3 (2-0)
Strzały zablokowane: 2-2 (0-2)
Słupki/poprzeczki: 0-0
Posiadanie piłki (w %): 59-41 (52-48)
Faule: 10-21 (3-10)
Dośrodkowania: 27-15 (8-8)
Rzuty rożne: 5-5 (2-2)
Spalone: 5-2 (2-0)
Żółte kartki: 1-2 (0-1)

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.
[Foto: A. Koprowski/ wisla.krakow.pl]

[Foto: A. Koprowski/ wisla.krakow.pl]
[Foto: A. Koprowski/ wisla.krakow.pl]

[Foto: A. Koprowski/ wisla.krakow.pl]
[Foto: Ł. Libuszewski/www.wislaportal.pl]

[Foto: Ł. Libuszewski/www.wislaportal.pl]
Komentarz M.Żyro: "Biegłem, miałem ręce blisko siebie, piłka troszeczkę mogła mnie trafić w rękę"

Komentarz M.Żyro: "Biegłem, miałem ręce blisko siebie, piłka troszeczkę mogła mnie trafić w rękę"
[Foto: A. Koprowski/ wisla.krakow.pl]

[Foto: A. Koprowski/ wisla.krakow.pl]
[Foto: Ł. Libuszewski/www.wislaportal.pl]

[Foto: Ł. Libuszewski/www.wislaportal.pl]

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Kazimierz Moskal przed meczem z Legią: - Musimy przygotować się na różne opcje

- Wszyscy doskonale wiemy o tym, że jakieś tam problemy kadrowe są, bo nie wszyscy zawodnicy są do mojej dyspozycji. Stąd jakieś roszady być muszą. Czy możemy się spodziewać rewolucji? Rewolucją bym raczej tego nie nazwał, aczkolwiek jakieś zmiany będą - mówił na swojej pierwszej przedmeczowej konferencji prasowej, od trzech dni nowy trener krakowskiej Wisły, Kazimierz Moskal.

Do trudnego meczu z Legią - Wisła przystąpi po kilku dniach pracy z nowym trenerem, który dopiero poznaje zespół.

- Na pewno każdy dzień daje mi pełniejszy obraz, ale prawda jest taka, że tak jak mówiłem na pierwszej konferencji - jest to personalnie inny zespół niż ten, który pamiętam jak tutaj ostatni raz byłem. Kilku zawodników jest, których znałem wcześniej, ale też musimy zdawać sobie sprawę, że minęło już kilka dobrych lat, kiedy pamiętam ich z boiska. Patrzę i obserwuję w jakiej są dyspozycji. Jakiś obraz mam, bo samo oglądanie zawodników na meczach w telewizji tego pełnego obrazu nie daje. Na treningach można się przyjrzeć i dostrzec detale, które nie są zauważalne podczas meczów w telewizji. To jest trudny moment, kiedy następuje zmiana trenera w środku rundy, to znaczy, że nie wszystko układa się tak jak potrzeba. Na pewno zawodnicy też mają w głowach, że nie takie były oczekiwania. Nie tak wyobrażali sobie tę wiosnę, ale to nie jest też tak, że przyjście nowego trenera od razu wszystko zmieni, czy wprowadzi na lepsze tory. Nic specjalnie mnie nie zdziwiło, czy zaskoczyło. Mogłem się tego spodziewać, co zastałem, biorąc pod uwagę to co się dotychczas na wiosnę w klubie wydarzyło - przyznał Moskal.

Jak wiadomo roszady w składzie dotyczyć będą musiały zwłaszcza formacji defensywnych, bo w naszym najbliższym meczu nie będą mogli zagrać pauzujący za kartki - Arkadiusz Głowacki oraz Maciej Sadlok. Stąd też nie można się dziwić, że jedno z pytań padło odnośnie Piotra Żemły, który to być może będzie musiał w najbliższą niedzielę zastąpić "Głowę".

- Nie dowiemy się tego, dopóki nie postawi się na niego i nie będzie grał - stwierdził Moskal, pytany czy Żemło będzie w stanie skutecznie w najbliższym meczu zagrać. - Mam z nim do czynienia od trzech dni. Słyszałem to nazwisko, ale będąc tutaj wcześniej i prowadząc grupy młodzieżowe nie miałem okazji z nim pracować. W przeciwieństwie do Alana Urygi, z którym pracowałem i wiem jakie ma możliwości. Myślę, że Żemło to jest chłopak, po którym nie widać większej różnicy w treningu, żeby on jakoś bardzo odstawał. Ma wszelkie predyspozycje do tego, żeby włączyć się do walki o pierwszą jedenastkę. Czy to będzie na meczu z Legią, czy za dwa mecze - trudno mi powiedzieć. To naprawdę, po tych trzech dniach, za wcześnie oceniać, czy będzie w stanie wystąpić od pierwszej minuty, w tak ważnym meczu - mówił Moskal.

- Od pierwszego dnia, kiedy zapadła decyzja, że podpisuję kontrakt i zostaję trenerem, to pierwsze myśli były skierowane na skład personalny w obronie. Jakieś pomysły są, ale mamy jeszcze dziś bardzo ważny trening i wtedy decyzje będą podejmowane. Nigdy wcześniej, dzień-dwa przed meczem, nie jestem pewien kto wystąpi, bo nie wiem co stanie się na treningu. Różne rzeczy się zdarzają, choćby na zwykłym rozruchu. Nie mam zwyczaju przedstawiać zawodnikom kilka dni wcześniej informacji o tym kto będzie grał, bo różne rzeczy mogą się wydarzyć - powiedział opiekun Wisły.

Zmiany mogą być jednak nie tylko w defensywie, ale też w naszej ofensywie.

- Mamy różne opcje, różne warianty i można próbować innych rozwiązań, ale to będzie zależało od tego w jakiej dyspozycji będą znajdować się zawodnicy. Dziś mamy jeszcze bardzo ważny trening, na którym myślę, i mam taką nadzieję, że wiele mi on wyjaśni - mówił ponadto trener.

Moskal nie chciał natomiast zdradzać żadnych szczegółów odnośnie tego, jak grać będzie w Warszawie Wisła.

- Nie chcę zdradzać przed meczem szczegółów i ułatwiać przeciwnikowi rozpracowanie, ale jeśli chodzi o ustawienie taktyczne to jakiejś wielkiej rewolucji nie będzie. Nie jest na to czas i pora, aby przejść na inny układ. Nie jest zresztą dla mnie istotne, iloma napastnikami gramy. Ważne jest jak zespół się zachowuje kiedy ma piłkę i wtedy, kiedy jej nie ma. Wszyscy mają bronić i wszyscy mają atakować. To jest cenne, gdy zespół w ten sposób realizuje założenia - uważa Moskal, którego na pewno nie "rozpieszcza" układ najbliższych spotkań.

- Terminarz rzeczywiście to jest petarda, ale różnie można to odbierać. Legię wszyscy doskonale znają, to mistrz Polski. Nie trzeba zawodników dodatkowo motywować, tym bardziej, że gramy w Warszawie. Każdy ma świadomość tego, że będzie to trudny mecz. Gdyby zaś był łatwiejszy przeciwnik, to różnie bywa, bo inne mogłoby być podejście zawodników. Głowa zawodników odgrywa wielką rolę. Grając ze słabszym przeciwnikiem można myśleć że "z kim, jak nie z tym" - i to nie wpływa zbyt dobrze na mobilizację przed meczem - powiedział Moskal.

Pytany zaś o to, czy w obecnej sytuacji Wisły - wziąłby w Warszawie "remis w ciemno" - jak się okazało stwierdził, że nie ma takiego zwyczaju.

- Nie chciałbym żeby było to źle odebrane. Ja sobie absolutnie zdaję sprawę, że jest to bardzo ciężki mecz, ale moja filozofia jest taka, że nigdy przed meczem remisu w ciemno bym nie brał. Po meczu mogę powiedzieć - "OK, jestem zadowolony", w zależności od tego, jak on by przebiegał. Ale jeśli przed meczem miałbym swoim zawodnikom powiedzieć, że gramy na 0-0, czy że remis będzie dobry, to byłoby to niezgodne z tym co ja myślę i z tym jaką mam wizję piłki. Wychodzi się na boisko po to żeby wygrać, bez względu na to z kim się gra. Sami mogliście się przekonać, oglądając mecze na najwyższym poziomie. Wydawałoby się, że zespoły są na straconej pozycji, jak choćby Schalke w rewanżu z Realem, a okazało się, że przyjechali do Madrytu i napędzili wiele strachu. Tak klasowy zespół, jak Real, nie wiedział czy ma atakować, czy ma grać na czas, czy wybijać piłkę. Nie chciał wznawiać gry. To jest piłka i to jest piękne, że nawet w takich meczach, gdy jest murowany faworyt, to nikt nie jest przed nim w stanie powiedzieć, że na 100% ta drużyna wygra - stwierdził trener.

Moskalowi przypomniano natomiast, że w dwóch poprzednich meczach Wisła dostała od Legii solidną lekcję... W Warszawie było bowiem 0-5, a w Krakowie jesienią 0-3, co dziennikarz skomentował różnicą klas.

- To jest mecz, na który nikogo nie trzeba specjalnie motywować. Wszyscy muszą wyjść i dać z siebie wszystko. Różnica dwóch klas? To wrócę do Ligi Mistrzów, gdzie Bayern ogrywa Szachtar w tak wysokiej fazie rozgrywek [mecz tych drużyn zakończył się wynikiem 7-0 - przyp. red]. To co powiemy, że to jest trzy poziomy niżej? Nie, bo to wszystko zależy od dyspozycji dnia, od podejścia oraz od tego jak nam się mecz ułoży. Nie sądzę, aby zawodnicy mieli wyjść na boisko przestraszeni - stwierdził Moskal.

Trener Wisły przyznał ponadto, że od pierwszych dni w klubie - dużo rozmawiał ze swoimi podopiecznymi.

- Rozmawiałem już z większością zawodników i to jest naturalne. Chcę poznać ich zdanie, gdzie oni najlepiej czują się na boisku. Ważne jest też to, że zawodnik może czuć się lepiej na danej pozycji, ale przychodzą mecze, że musimy łatać dziury i może się zdarzyć tak, że zawodnik musi wystąpić nie na swojej nominalnej pozycji i musi być do tego gotowy - powiedział Moskal, pytany przede wszystkim o ustawianie w meczach Macieja Jankowskiego i Mariusza Stępińskiego.

Pytany z kolei o Pawła Brożka i to, że właśnie Legii często strzelał on bramki, powiedział: - Znamy Pawła. Jeśli jest w dobrej dyspozycji, to daje wiele temu zespołowi. Rozmawiałem z nim i będę z nim rozmawiał, bo uważam, że z zawodnikami warto rozmawiać, ale nie do końca zgadzam się z tym, że to od Pawła będzie tak wiele zależało. Zależy od tego jak będziemy funkcjonować jako zespół, jak będziemy zorganizowani na boisku w meczu z Legią.

Skoro było pytanie o Pawła Brożka, to nie mogło też zabraknąć pytania o Semira Štilicia. - Semir Štilić jest ważną postacią, jeśli jest w dobrej dyspozycji. A jak odebrał zmianę trenera? Jest profesjonalnym piłkarzem, który podejrzewam nie pierwszy raz miał styczność z taką sytuacją, że trener został zmieniony. Nie ma innej możliwości i nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie potrafili się dogadać i współpracować. Nie mam jakby wątpliwości co do tego, że Semir trafił tutaj dzięki trenerowi Smudzie i na pewno dobrze mu się z trenerem współpracowało i będzie go dobrze wspominał. Jest to naturalne, ale będąc zawodowcem trzeba się liczyć z takimi sytuacjami, że przychodzi ktoś inny i pracuje na swoje konto. I to w jego interesie jest, aby grał jak najlepiej. Rozmawiałem z nim i jestem pewien, że tak właśnie do tego podchodzi - powiedział Moskal.

Trener Wisły sporo mówił też o filozofii gry prowadzonego przez siebie zespołu.

- Piłka nożna polega przede wszystkim na strzelaniu bramek. Bramkę można strzelić łatwiej wtedy, gdy jest się w posiadaniu piłki. Będziemy starali się, aby prowadzić grę, aby stwarzać sytuacje bramkowe i strzelać bramki. Na ile się to powiedzie już w tym meczu? Trudno powiedzieć, ale będziemy do tego dążyć. Zgadzam się, że czasami prosty i wyrachowany sposób gry jest skuteczniejszy, ale jeśli chcemy, aby ta nasza gra sprawiała przyjemność nie tylko piłkarzom, ale i kibicom i chcemy ich ściągnąć na stadion, to nie wyobrażam sobie sytuacji, że będziemy się np. grając u siebie bronić i czekać na kontry. Trudno jest grać w ataku pozycyjnym. Do tego trzeba mieć naprawdę dobrych zawodników. Trzeba się też bardzo dobrze zabezpieczyć przed kontrami. Jeśli prowadzimy atak pozycyjny na połowie przeciwnika, to jedna wybita przypadkowo piłka i jeśli nie będziemy dobrze zabezpieczeni, to nadziewamy się na kontrę i to jest ryzyko. Natomiast nie jest w mojej wizji, aby grać wyrachowany futbol. To nie znaczy, że my nie mamy się bronić, bo w piłce są dwie fazy, albo jesteśmy w fazie ataku, albo w fazie obrony i chciałbym, aby nasza obrona zespołowa była skuteczna - mówił trener.

Ważną deklaracją jest też ta, którą przeczytacie poniżej...

- Każdemu mówię, że nikt nie ma gwarancji gry w podstawowej jedenastce. Dobór tej wyjściowej będzie się odbywał według tego kogo mamy do dyspozycji i kto będzie w najlepszej dyspozycji piłkarskiej. To jest podstawa, bo mamy tylko 11 miejsc i tego absolutnie nie zmienimy. Piłkarze też muszą rozumieć, że czasami ktoś będzie musiał usiąść na ławce. Nikt nie jest idiotą i nie wystawiałby zawodników, którzy nie mieliby wnieść czegoś do drużyny, a mają grać w meczu. Trener zawsze widzi piłkarzy na treningach i decyduje o tym kto wychodzi w podstawowej jedenastce. Czasami dyspozycja w meczu któregoś z zawodników wynika z różnych przyczyn. W tygodniu ktoś może wyglądać dobrze, a w meczu będzie znacznie gorzej. To samo dotyczy bramkarza. Jeśli jego forma jest na tyle satysfakcjonująca, to nie ma co szukać zmiany. Jeśli ktoś popełnia błędy, gra słabiej w jednym, czy drugim meczu, to każdy będzie się zastanawiał, czy wybór był słuszny - mówił Moskal.

Zapytany zaś jeszcze o naszego najbliższego przeciwnika, powiedział: - Legia jest bardzo mocnym klubem. Mówię klubem, bo organizacyjnie i personalnie jako drużyna. Mają wyrównany i szeroki skład. Mają duże możliwości i nie ma co do tego wątpliwości. Ja mam swoje zdanie na temat Legii, jeśli chodzi o występy w europejskich pucharach. Grali bardzo solidnie, w wielu meczach starali się czekać na taki moment, kiedy uda się konsekwentnie grając zdobyć bramkę. Trener Berg bardzo rotuje składem i trudno powiedzieć kto tam wystąpi. Jeśli w ataku będzie Orlando Sá, to wydaje mi się, że wiemy jak on gra. Z kolei Masłowski operuje bardziej w głębi pola i my będziemy musieli się do tego przystosować. Trudno wyrokować czy będzie grał ten zawodnik, czy inny. Mają szeroki skład i duże możliwości manewru. My musimy przygotować się na różne opcje - zakończył Moskal.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Mission impossible? Legia Warszawa - Wisła Kraków

Z nowym trenerem i z nadziejami na pierwsze wiosenne zwycięstwo piłkarze Wisły Kraków udadzą się do Warszawy, by w niedzielę zmierzyć się z Legią. Mission impossible? Być może, ale nie takie cuda już się w piłce zdarzały. Czy zadziała efekt nowej miotły i „Biała Gwiazda” skazywana na dotkliwą porażkę wywiezie z Łazienkowskiej jakieś punkty?


Druga połowa meczu z Zawiszą dobitnie pokazała, że decyzja o zmianie szkoleniowca była słuszna. Drużyna kompletnie pozbawiona była pomysłu na grę i wiary w to, że może strzelić bramkę, nie mówiąc o wygraniu meczu. Nowym-starym trenerem mianowano Kazimierza Moskala który od razu rzucony zostaje na bardzo głęboką wodę. Paradoksalnie jednak mecz w Warszawie może być dobrym na przełamanie, ponieważ na Wiślakach nie ciąży presja faworyta. Przed meczem każdy raczej zastanawia się, ile razy piłkę z siatki wyciągał będzie bramkarz Wisły.

W Warszawie zabraknie kapitana Arkadiusza Głowackiego – jedynego zawodnika, który wiosną nie zawodzi. „Głowa” pauzuje za nadmiar żółtych kartek i jest to z pewnością spory ból głowy dla trenera Moskala. Kto w jego miejsce? Będący w fatalnej formie Dudka czy młody i niedoświadczony Żemło, którego szykował na partnera Guzmicsa w meczu z Legią Smuda? Za czerwoną kartę „wisi” również kolejny defensor Maciej Sadlok.

To nie jedyne zmartwienia Kazimierza Moskala przed meczem w Warszawie. Wisła ma ogromne problemy ze zdobywaniem goli. Wiosną w czterech spotkaniach zaledwie dwa razy potrafiła znaleźć drogę do siatki rywala. Być może warto spróbować ustawienia z dwoma napastnikami? Wbrew temu, co głosił Franciszek Smuda Paweł Brożek nie jest przecież jedynym napastnikiem w klubie, a Mariusz Stępiński grając po 15 minut (albo wcale) nie zbawi drużyny.

Asystent trenera Moskala (a wcześniej Smudy) Marcin Broniszewski przyznał, że Wisła ma duże problemy także w środku pola. Trudno się z tym nie zgodzić. Duet defensywnych pomocników Boguski-Uryga nie daje kompletnie nic w ofensywie, a grający przed nimi Semir Stilić wciąż nie potrafi dojść do formy z jesieni i można odnieść wrażenie, że wszystko robi w slow-motion.

Trener Legii Henning Berg zapowiada przed meczem z Wisłą, że jego zespół zagra ofensywnie. Berg ma komfortową sytuację, bowiem żaden z jego piłkarzy nie jest kontuzjowany. W drużynie prowadzonej przez Norwega są jednak piłkarze, którzy muszą uważać na żółte kartki, a kolejny mecz Legia zagra w Poznaniu. Można więc przypuszczać, że z Wisłą nie zagrają Duda, Astiz, Rzeźniczak i Masłowski.

Legia Warszawa zimą straciła swojego najlepszego piłkarza Miroslava Radovicia ale nikt nie ma wątpliwości, że klub z Mazowsza nadal dysponuje najlepszą kadrą w całej ligowej stawce i gdyby nie zdobył kolejnego mistrzostwa, byłaby to duża sensacja. Legia po odpadnięciu z Ligi Europy skupia się głównie na lidze, więc spodziewać się możemy mniejszego rotowania składem, niż miało to miejsce dotychczas, gdy trener Berg potrafił wymienić wszystkich 11 piłkarzy z meczu na mecz.

Mecze Wisły z Legią zawsze elektryzują piłkarską Polskę i przyciągają na stadion dużo kibiców. Już teraz wiemy, że na Łazienkowskiej pojawi się ich więcej niż 22 tysiące, w tym liczna grupa z Krakowa.

„Terminarz petarda” – tak określił najbliższe mecze Wisły jej trener Kazimierz Moskal. Za wiślakami teoretycznie łatwe spotkania, w których ugrali 2 punkty na 12 możliwych. Stosując terminologię trenera Wisły- teraz piłkarze „Białej Gwiazdy” muszą rzeczywiście odpalić petardę, jeśli chcą powalczyć na Łazienkowskiej o korzystny rezultat. A chcą na pewno.

Spotkanie poprowadzi pan Mariusz Złotek ze Stalowej Woli.

Początek meczu o 18.00, transmisja w Canal+Sport.


wislakrakow.com

(sum91)


Źródło: wislakrakow.com

Guzmics: Nie zamierzamy się poddawać

Data publikacji: 12-03-2015 10:19


Piłkarze krakowskiej Wisły mają za sobą dwa dni treningów pod okiem nowego szkoleniowca – Kazimierza Moskala. Węgierski defensor Białej Gwiazdy, Richard Guzmics, zapewnił, że drużyna zamierza w niedzielnym spotkaniu z Legią powalczyć o punkty.

Obrońca Wisły Kraków pokusił się o krótką ocenę zajęć pod wodzą Kazimierza Moskala. „Widzę pewne różnice w treningach, jest ich przede wszystkim więcej i są jeszcze bardziej dynamiczne. Na pewno pojawiły się nowe elementy widoczne podczas zajęć, zarówno na boisku, jak i siłowni” – powiedział. „Zawsze zmiana trenera jest dla drużyny nową sytuacją i daje piłkarzom możliwość na pokazanie swoich umiejętności. Być może dla niektórych jest to szansa na ponowny występ po dłuższej przerwie” – kontynuował.

Wielkimi krokami zbliża się rywalizacja z liderem T-Mobile Ekstraklasy – Legią Warszawa. Niestety, z powodu żółtych kartek do Warszawy nie będzie mógł udać się kapitan Białej Gwiazdy. „Jest to trudny i ważny mecz dla nas, ale musimy postarać się zagrać lepiej niż ostatnio. Nie mamy złej drużyny, trzeba zawalczyć na boisku i sprawić niespodziankę w Warszawie. Nie boimy się i nie zamierzamy poddawać się w tym starciu” – zapewnił. W rywalizacji przy ulicy Łazienkowskiej Guzmics będzie stanowił parę stoperów z Dariuszem Dudką lub Piotrem Żemło. „Nie wiem, czy zagram przeciwko Legii, to zależy od naszego nowego trenera. On zadecyduje, kto pojawi się na środku obrony, i nie chcę także spekulować kto, jeśli dostanę szansę, wystąpi obok mnie” – odrzekł.

Na pytanie, jak węgierski zawodnik ocenia zespół Wojskowych, odpowiedział krótko: „To bardzo dobra drużyna, wszyscy widzieli, jak radzili sobie w Lidze Europejskiej. Posiadają tak naprawdę dwie równorzędne jedenastki”. Co musi zrobić Wisła, aby po meczu z Legią wrócić do Krakowa z korzystnym rezultatem? „To będzie trudny pojedynek, ponieważ na terenie Legii nie gra się łatwo. Musimy być skoncentrowani w stu procentach i dać z siebie wszystko, aby osiągnąć dobry wynik. W czterech poprzednich spotkaniach zdobyliśmy tylko jeden punkt i teraz musimy to nadrobić, aby odnotować marsz w górę tabeli” – zakończył Richard Guzmics.

K. Kawula & A. Koprowski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Co słychać u rywala: Legia Warszawa

Data publikacji: 13-03-2015 12:40


W najbliższą niedzielę kibice piłkarscy w Polsce będą świadkami szlagieru 24. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Osłabiona brakiem kapitana Wisła Kraków udaje się do Warszawy, aby sprawdzić swoje umiejętności w starciu z mistrzem Polski i liderem ligi – Legią.


Po dwóch porażkach w Lidze Europy z Ajaksem Amsterdam zawodnicy Wojskowych w pełni skupiają się na rozgrywkach w kraju. Poza ekstraklasą, wciąż grają w Pucharze Polski, do półfinału którego dotarli po dramatycznym dwumeczu ze Śląskiem Wrocław zakończonym rzutami karnymi.

W rozgrywkach ligowych trener Henning Berg dokonuje sporej rotacji, przez co wyniki w 2015 roku nie są takie, jak oczekują włodarze. W czterech spotkaniach rozegranych wiosną mistrzowie Polski zdobyli siedem punktów, odnotowując sześć trafień.

W przerwie zimowej do ekipy stołecznej drużyny dołączył golkiper – Arkadiusz Malarz – oraz pomocnik, Michał Masłowski. Na zasadzie półrocznego wypożyczenia zespół Legii zasilił jej były zawodnik, Dominik Furman, który w styczniu ubiegłego roku przeniósł się do Toulouse. 22-letni pomocnik nie zdołał jednak przekonać do siebie francuskich trenerów i na boiskach Ligue 1 pojawił się zaledwie pięć razy.

Przed spotkaniem z Białą Gwiazdą 45-letni opiekun Legii ma do swojej dyspozycji wszystkich zawodników. Żaden z piłkarzy warszawskiej drużyny nie boryka się bowiem z kontuzją, ponadto nikt nie pauzuje z powodu nadmiaru żółtych kartek.

Zawodnicy Wojskowych liczą się z ogromnym zaangażowaniem Wiślaków w ligową potyczkę przy Łazienkowskiej, co w swojej wypowiedzi podkreślił Jakub Rzeźniczak: „W Krakowie zwolniono Franciszka Smudę, będzie nowy trener, a mówi się, że dla tej nowej miotły piłkarze na początku są podwójnie zmotywowani, chcą się pokazać”.

Na mecz na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej 3 w Warszawie dotychczas sprzedano ponad 22 tysiące biletów. W stolicy organizatorzy spodziewają się około 900 kibiców z Krakowa. Komplet na trybunach nie będzie możliwy, ponieważ wokół sektora gości zostanie wydzielona strefa buforowa.

K. Kawula & K. Wojnarowski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Nowy rozdział wiślaków. Rozpoczniemy go w Warszawie, czyli przed meczem z Legią

Bardzo słabo rozpoczęta wiosna, której na pewno nikt się przy Reymonta nie spodziewał, sprawiła że trenerem Wisły nie jest już Franciszek Smuda. Zastąpił go Kazimierz Moskal, którego już na dzień dobry czeka - jak samo powiedział - terminarz petarda. W końcu wyjazd "na Legię" to nie jest wymarzone miejsce na trenerski debiut. A z drugiej strony - lepszego ciężko szukać, w końcu trudno w naszej lidze na dziś o atrakcyjniejsze na trampolinę w górę! Choć oczywiście łatwe to nie będzie.

Kazimierz Moskal nie ma zresztą po powrocie na trenerski stołek w Wiśle prostego życia. Jeszcze bowiem dobrze nie rozsiadł się na nim, a już mógł przeczytać, że latem i tak "zostanie zwolniony". Podobne ciekawostki mógł zresztą wyczytać Semir Štilić, który latem "wręcz na pewno przenieść ma się na Łazienkowską". Sporo osób niestety wciągnęło się w to podgrzewanie nastrojów i tym żyło, ale też chyba zapomniało, że nasze media wręcz uwielbiają takie oto historie, a polityka dezinformacyjna i demotywująca w obozie rywali, to często stosowane praktyki. Który to już bowiem raz mieliśmy podobne doniesienia, przed naszymi wyprawami do Warszawy? Odnosząc się więc do bredni o Moskalu, który bez względu na rezultaty prowadzonej przez siebie drużyny, latem ma zostać (sic!) zwolniony, można na to odpowiedzieć jednym zdaniem. Jest temat, są "kliki"! Cóż za bezsens! Tak samo zresztą jak i informacja pt. "Štilić w Warszawie", zwłaszcza po jego dość słynnym występie wokalnym, za jego poznańskich czasów... Bez wątpienia przywitany zostałby przy Łazienkowskiej klasycznym "chlebem i solą"!

Podobne tematy wypada więc zostawić i więcej do nich nie wracać, chyba że ktoś lubi bawić się historyjkami. W dawnych czasach dzieciaki zbierały je z "Donaldów" - teraz lepiej, aby nasz Donald znów strzelił przy Łazienkowskiej bramkę.

Te dobrze byłoby, aby zaczęło też strzelać nasza najważniejsza ofensywna para, czyli Paweł Brożek i bohater powyższych akapitów - Štilić, bo ich nowa miotła w rękach Moskala ze składu nie wymiecie. Obydwaj "lubią" zresztą trafiać na Łazienkowskiej i choć nasz trener remisu nie zamierza brać tam "w ciemno", to powtórkę z meczu wiślaków w Warszawie sprzed niemal dokładnie roku - pewnie wielu jednak by wzięło.

16 marca 2014 roku Wisła grała w Warszawie z Legią i od 2. minuty przegrywała 0-1. Od 27. musiała radzić sobie w "dziesiątkę" - po czerwonej kartce Arkadiusza Głowackiego - a od 36. przegrywała już 0-2. Zanosiło się na wysoką porażkę, ale wtedy do gry wszedł wspomniany wyżej Guerrier, który zdobył kontaktowego gola, a na osiem minut przed końcem Štilić huknął z wolnego i Dušan Kuciak mógł tylko wyciągnąć piłkę z siatki... Remis 2-2 osiągnięty w takich okolicznościach smakował wybornie i chyba nie pozostaje nam nic innego jak po cichu liczyć, że choć wiślacy wiosnę zaczęli fatalnie, to uda im się zagrać wreszcie skuteczniejszy mecz. I kto wie, może będzie to właśnie w niedzielny wieczór?

Oczywiście patrząc na czekającą nas konfrontację racjonalnie - niewiele przemawia za wiślakami, tym bardziej, że Moskal na dzień dobry sztukować musi defensywę (nie mogą zagrać pauzujący za kartki Głowacki oraz Maciej Sadlok), ale wierzyć też wypada, że motywacji naszym piłkarzom nie zabraknie. I będą chcieli pokazać się z jak najlepszej strony. A co z tego wyniknie? Nie pozostaje nam nic innego, jak zacisnąć kciuki i nucąc "do boju Wisełka" liczyć na jak najlepszy nasz występ!


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Hit w Warszawie

Data publikacji: 15-03-2015 10:03


Już za kilka godzin, w Warszawie, dojdzie do niezwykłego pojedynku. W spotkaniu określanym mianem Derbów Polski zmierzą się Wisła Kraków i Legia Warszawa- dwa zespoły, które w ostatnich latach decydowały o kształcie polskiej ligi. Przed nami, niewątpliwie, hit T-Mobile Ekstraklasy!

O historii pojedynków pomiędzy tymi drużynami można by napisać kilka naprawdę grubych tomów. Legia to zespół, z którym Biała Gwiazda najczęściej mierzyła się na boiskach Ekstraklasy, a rywalizacja jedenastek z Krakowa i Warszawy trwa od ponad 95 lat! Lepszy bilans tych starć, wciąż należy do krakowskiej Wisły, która na 143 rozegrane jak do tej pory spotkania wygrała 56, zremisowała 37, a przegrała 50.

Różnie układały się w ostatnich latach pojedynki na linii Kraków – Warszawa, ale zawsze były to mecze zacięte, wzbudzające w całej piłkarskiej Polsce ogromne emocje. Tak jak spotkanie rozegrane niemal dokładnie rok temu, bo 16 marca 2014 roku, również na stadionie Legii przy ulicy Łazienkowskiej 3. Nie będąca w najlepszej formie na wiosnę Wisła jechała do stolicy na pożarcie i po pierwszej połowie faktycznie zdawała się potwierdzać przedmeczowe zapowiedzi. Dwie szybko stracone bramki autorstwa Miroslava Radovicia i Ondreja Dudy oraz czerwona kartka dla Arkadiusza Głowackiego nie wróżyły nic dobrego na drugie 45 minut. Jednak po przerwie wiślacy pokazali charakter i najpierw w 66. minucie bramkę kontaktową zdobył Donald Guerrier, a przed końcem wspaniałym strzałem z rzutu wolnego wyrównał SemirStilić. W beznadziejnej niemalże sytuacji udało się Wiśle wyrwać gospodarzom punkt i zremisować 2:2.

Jednak bilans meczów w Warszawie nie jest dla Białej Gwiazdy zbyt korzystny. Na 72 spotkania wiślacy wygrali 19, zremisowali 15, a przegrali 38. Wisła przy Łazienkowskiej wygrywała jednak w najważniejszych i najbardziej kluczowych momentach sezonu, jak chociażby 9 czerwca 2001 roku. W pierwszej połowie, skutecznie egzekwując rzut karny, prowadzenie dla naszej drużyny zdobył Maciej Żurawski. Na kwadrans przed końcem podwyższył Grzegorz Pater, ale Legia nie zamierzała składać broni, łapiąc w końcówce kontakt za sprawą gola Wojciecha Kowalczyka. Była to jednak ostatnia bramka w tym meczu i Wisła wygrała 2:1, przypieczętowując tym samym swój 7. tytuł Mistrza Polski. W tamtym spotkaniu zagrali zarówno kapitan krakowian Arkadiusz Głowacki, jak i trener Kazimierz Moskal.

Bilans bramkowy obu zespołów jest niezwykle wyrównany, choć nieco lepiej wypada Legia. Na 143 spotkania rozegrane między tymi drużynami w Ekstraklasie Biała Gwiazda zdobyła 194 bramki, tracąc ich przy tym 199. Najskuteczniejszymi strzelcami Wisły w meczach przeciwko „Wojskowym” są Zdzisław Kapka i Paweł Brożek. Obaj mają na swoim koncie po 11 goli zdobytych przeciwko warszawiakom. Swój wkład w ten dorobek bramkowy ma również obecny trener wiślaków, Kazimierz Moskal, który piłkę do bramki Legii kierował 4 razy.

W rundzie jesiennej oba kluby spotkały się na stadionie przy ulicy Reymonta i lepsi okazali się goście z Warszawy. Legia po bramkach Orlando Sa, Ondreja Dudy i Miroslava Radovicia pokonała Wisłę w hicie jesieni 3:0.

W poprzedniej kolejce „Wojskowi” pokonali 3:1 Śląsk Wrocław na wyjeździe i ciągle zajmują pozycję lidera. Biała Gwiazda natomiast przegrała 0:1 z Zawiszą Bydgoszcz u siebie i obecnie w tabeli jest 6.

Fatalny początek rundy wiosennej w wykonaniu krakowskiej Wisły to już przeszłość! Przed naszymi piłkarzami dwa najważniejsze spotkania w tym sezonie, a zwycięstwo w nich doda drużynie wiatru w żagle na resztę rozgrywek. Jednak aby zrehabilitować się za poprzednie wpadki, wiślacy muszą dziś pokonać Legię. Wszyscy wierzymy, że podopieczni Kazimierza Moskala sprostają temu zadaniu!

Początek meczu Legia Warszawa – Wisła Kraków: godzina 18.00.

Jazda! Jazda! Jazda! Biała Gwiazda!!!

MH

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl


Relacje z meczu

Remis w meczu z liderem

Data publikacji: 15-03-2015 19:57


Zawodnicy Białej Gwiazdy prowadzeni przez nowego szkoleniowca, Kazimierza Moskala, byli blisko wywalczenia na Łazienkowskiej kompletu punktów, lecz w 90. minucie piłkę do własnej bramki skierował Jović i Wiślacy muszą zadowolić się jednym oczkiem. Bramki dla krakowian zdobyli w 17. minucie Burliga oraz 48. Brożek z rzutu karnego. Fot. Adam KoprowskiFot. Adam Koprowski

Od przerzutu piłki na lewą stronę w kierunku Sarkiego zaczęli w 1. minucie podopieczni trenera Kazimierza Moskala. Chwilę później ponownie w roli głównej wystąpił haitański pomocnik Wisły, który zagrał futbolówkę w pole karne rywala, jednak żaden z Wiślaków nie zdołał jej sięgnąć. W odpowiedzi przed szansą stanęli Legioniści po faulu na Żyro, ale piłkę wypiąstkował dobrze ustawiony Buchalik.


Niebezpiecznie zrobiło się w polu karnym Białej Gwiazdy w 5. minucie, ale na szczęście Saganowski uderzył jedynie w boczną siatkę. Trzy minuty później ładnie pomknął prawą stroną Stępiński, dośrodkowanie którego na rzut rożny wybili defensorzy Wojskowych.

10. minuta przyniosła Wiślakom piękne dośrodkowanie Sarkiego za obrońców do Stępińskiego, który nie zawahał się i oddał futbolówkę Brożkowi. Na posterunku byli jednak defensorzy gospodarzy i odparli zagrożenie. Pięć minut później świetną interwencją, wychodząc z bramki, popisał się Buchalik. Golkiper Białej Gwiazdy uprzedził pędzącego Żyrę.

W 17. minucie piłkarze trenera Kazimierza Moskala objęli prowadzenie po strzale Burligi, który wykorzystał dośrodkowanie Stilicia i technicznym trąceniem umieścił futbolówkę w siatce. Niewiele brakło, a po wznowieniu gry Wiślacy odnotowaliby drugie trafienie , lecz tym razem dobrze zachował się Malarz.

Na strzał sprzed „szesnastki” pokusił się w 20. minucie Żyro, ale piłka minimalnie minęła słupek bramki strzeżonej przez popularnego „Buchala”. W polu karnym Wisły w wyniku kolejnej akcji upadł Duda, ale arbiter uznał, iż pomocnik gospodarzy nie był faulowany.

Od 29. minuty na tablicy wyników widniał remisowy rezultat po tym, jak Żyro wykorzystał zagranie Saganowskiego i mimo że był powstrzymywany, pokonał Buchalika. Wiślacy reklamowali u sędziego przyjęcie piłki ręką przez strzelca bramki, ale arbiter uznał trafienie. Po ośmiu minutach Jodłowiec uderzał w kierunku bramki Białej Gwiazdy, ale piłka znalazła się w rękawicach „Buchala”.

Chwilę przed końcem pierwszej części spotkania kombinacyjną akcją popisali się Wiślacy, po której Stilić wrzucił futbolówkę w pole karne Malarza, lecz tam Stępiński nie sięgnął piłki.

Ogromne emocje zapewnili zaraz po przerwie piłkarze z Krakowa, bowiem w polu karnym Jodłowiec nieprzepisowo zatrzymał Stilicia, a chwilę później „jedenastkę” na bramkę zamienił Brożek. O strzał z dystansu pokusił się w 55. minucie Stilić, ale uderzenie Bośniaka okazało się niecelne.

Kilkadziesiąt sekund później groźnie mogło być w polu karnym Wisły, gdzie prostopadłą piłkę dostał Saganowski, lecz świetnie w obronie spisał się Dudka. Na murawie przez kilka kolejnych minut leżał Sarki, który ucierpiał w starciu z Bereszyńskim. Po wznowieniu gry stuprocentową sytuację mieli gospodarze, ale Saganowski pomylił się z kilku metrów.

Trzecią dla swojej drużynę bramkę mógł zdobyć w 69. minucie Brożek, na głowę którego spadła futbolówka po wrzutce Stilicia, ale napastnik Białej Gwiazdy nieczysto trafił w piłkę i ta poszybowała nad poprzeczką.

Niesamowita sytuacja miała miejsce w polu karnym Malarza w 75. minucie, bowiem piłkę z linii bramkowej po kombinacyjnej akcji Wisły i uderzeniu Stilicia wybił nadbiegający Bereszyński. Ładną indywidualną akcję zaprezentował kibicom dziewięć minut później Barrientos i tylko dobre wyjście z bramki Malarza uchroniło Legię przed niebezpieczeństwem.

Sto osiemdziesiąt sekund przed końcem regulaminowego czasu gry na spalonym został złapany Sa, który chwilę wcześniej stanął oko w oko z Buchalikiem. W 90. minucie Jović posłał futbolówkę do własnej siatki obok bezradnego Buchalika i dał rywalom jeden punkt.

Legia Warszawa – Wisła Kraków 2:2 (1:1)

0:1 Burliga 17’

1:1Żyro 29’

1:2 Brożek 48’ (k.)

2:2 Jović 90’

Legia Warszawa: Malarz – Bereszyński, Rzeźniczak, Astiz, Guilherme (87’ Brzyski) – Żyro, Vrdoljak, Jodłowiec, Duda, Kucharczyk (69’ Masłowski) – Saganowski (69’ Sa)

Wisła Kraków: Buchalik – Jović, Guzmics, Dudka, Burliga – Stępiński (79’ Barrientos), Uryga, Stilić (90’+1 Żemło), Garguła, Sarki (64’ Boguski) – Brożek Żółta kartka: Guzmics, Uryga (Wisła) Vrdoljak (Legia)

Sędziował: Mariusz Złotek ze Stalowej Woli

Widzów: 26 527

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Szczęśliwy punkt warszawiaków! Legia - Wisła 2-2

Wisła jechała na mecz z Legią jak na ścięcie. Jeden zdobyty punkt, we wcześniejszych czterech występach, nie nastrajał fanów "Białej Gwiazdy" zbyt optymistycznie. Okazało się jednak, że ambitnie walczący wiślacy strzelili legionistom dwa gole, które zdobyli Łukasz Burliga oraz z rzutu karnego Paweł Brożek, ale dało nam to tylko wynik 2-2, bo w końcówce pech dopadł Bobana Jovicia, który strzelił samobójczą bramkę i dał podział punktów. Jeśli dodamy do tego, że pierwszy gol dla Legii padł przy pomocy zagrania ręką, to może ona mówić o szczęściu!

Przed meczem z Legią trener Kazimierz Moskal wyraźnie mówił, że nie planuje w składzie żadnej rewolucji i takowej nikt nie oczekiwał. Choćby też z powodu kartkowych absencji, bo w Warszawie zabrakło Arkadiusza Głowackiego i Macieja Sadloka. Tego pierwszego zastąpił Dariusz Dudka, a drugiego - z konieczności - przesunięty na lewą stronę Łukasz Burliga. W związku zaś z tą roszadą po raz pierwszy na swojej nominalnej pozycji - prawego obrońcy - zagrać miał Boban Jović. Co dalej? W środku swoją pozycję stracił na rzecz Łukasza Garguły Rafał Boguski, a szansę na grę na skrzydłach dostali Emmanuel Sarki oraz Mariusz Stępiński.

I w takim trochę pozmienianym składzie wiślacy co najmniej dobrze rozpoczęli mecz na Łazienkowskiej. To piłkarze "Białej Gwiazdy" lepiej operowali piłką i już w 3. minucie mogliśmy prowadzić. Dobrze od początku wyglądający Sarki świetnie wrzucił w "piątkę", a nabiegającemu na piłkę Pawłowi Brożkowi zabrakło centymetrów, aby ubiec Arkadiusza Malarza.

Legia odpowiedziała wprawdzie składną akcją, po której w boczną siatkę trafił Marek Saganowski, ale kolejne minuty znów należały do wiślaków. Formę Malarza dwukrotnie sprawdził Stępiński, raz też z dystansu spróbował Jović, ale choć nie były to uderzenia, które mogły bramkarzowi Legii sprawić problemy, to Wisła musiała się podobać. I nasza dobra gra została nagrodzona. Z lewego skrzydła w pola karne wrzucił Semir Štilić, a tam najlepiej zachował się Burliga, który sprytnie zmienił kierunek lotu piłki i Malarz musiał ją wyciągać z siatki. Od 16. minuty Wisła prowadziła więc 1-0!

Strata gola mocno oczywiście Legię podrażniła i szybko w naszym polu karnym, po starciu z Burligą upadł Michał Żyro, ale gwizdek sędziego, mimo protestów legionisty, milczał. Pomocnik Legii był jednak aktywny i w 21. minuty groźnie uderzył sprzed pola karnego, myląc się nieznacznie. Siedem minut później było już jednak 1-1. Saganowski dobrze odszukał podaniem wychodzącego na pozycję właśnie Żyrę, który ubiegł Burligę i pokonał Michała Buchalika. 1-1 i można tylko żałować, że pomocnik Legii pomógł sobie przy przyjęciu piłki ręką.

Remis uspokoił jednak poczynania obydwu drużyn i do końca pierwszej połowy gra była już na zdecydowanie niższym tempie. Legia próbowała jeszcze wprawdzie ukłuć Wisłę strzałem z narożnika pola karnego Tomasza Jodłowca, ale ten trafił dokładnie tam, gdzie stał Buchalik, więc do przerwy było 1-1.

Druga połowa lepiej dla Wisły rozpocząć się chyba nie mogła. Pierwsza akcja wiślaków przyniosła nam bowiem rzut karny, po tym jak Jodłowiec zdecydowanie sfaulował w "szesnastce" Štilicia! Z jedenastu metrów bardzo pewnie uderzył Brożek i od 48. minuty Wisła znów przy Łazienkowskiej prowadziła. Tym razem 2-1!

Co zaś chyba równie ważne - legioniści nie byli już w stanie z taką pasją ruszyć na wiślaków, jak po stracie gola w pierwszej połowie. Gospodarze tego meczu grali bowiem niedokładnie i to Wisła potrafiła długo utrzymywać się przy piłce. No i okazję do strzału z dystansu dostał Štilić, co miało miejsce w 58. minucie. Tyle że uderzenie Bośniaka poleciało jednak nad bramką. Nad nią - na nasze spore szczęście, bo uderzał z pięciu metrów - huknął też w 63. minucie Saganowski, a zaraz potem kontuzjowanego Sarkiego zastąpił Boguski.

Pięć minut później Wisła mogła uciec Legii jeszcze bardziej, ale dobrego dośrodkowania Štilicia nie wykorzystał Brożek - uderzając głową nad bramką. Wtedy to na boisku pojawili się Michał Masłowski oraz Orlando Sá i to oni szybko przeprowadzili akcję, po której portugalski napastnik Legii był bliski szczęścia, ale jego próba została zablokowana przez Burligę! Ofensywne zmiany gospodarzy - dawały im jednak wyraźny sygnał do ataku.

I Legia atakowała. W 72. minucie Jović świetnie zblokował jednak Ondreja Dudę, ratując nas od straty gola. Wiślacy odpowiedzieli dwie minuty później, ale ni to strzał - ni wrzutka Boguskiego - nie postraszyła legionistów. Zrobił to natomiast na kwadrans przed końcem Štilić, który dostał dobre podanie od Boguskiego, ale piłkę po strzale wiślaka w ekwilibrystyczny sposób sprzed linii wślizgiem wybił Bartosz Bereszyński! Powinno więc być 3-1... a wciąż było 2-1.

Legia oczywiście starała się wciąż atakować, ale dobrej sytuacji nie wykorzystał Sá, a uciekające minuty na pewno gospodarzom nie pomagały. Tym bardziej, że wiślacy zwyczajnie "nie pękali". W 88. minucie gospodarze byli jednak blisko wyrównania. Do wrzutki z rzutu wolnego wyszli bowiem szturmem legioniści - a nasi piłkarze dziwnie stanęli, tyle że do piłki nie doszedł Sá! W końcu jednak szczęście się do gospodarzy uśmiechnęło. Na zgraną z boku piłkę nabiegało kilku piłkarzy, nie odbił jej Buchalik, za to zakręciła się o nogi Jovicia i wpadła do siatki. 90. minuta i 2-2.

Wisła odpowiedziała jeszcze akcją, po której niedokładnie uderzył Brożek i mecz zakończył się podziałem punktów. Co ciekawe - dla nas zapewne z mniejszym, bądź większym, ale jednak niedosytem, bo remis ten jest zdecydowanie bardziej szczęśliwy dla warszawiaków, niż dla nas.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Z niedosytem. Legia - Wisła 2:2

15. marca 2015,

Już pod wodzą Kazimierza Moskala, choć bez pauzującego Arkadiusza Głowackiego, Wisła zagrała na stadionie Legii odmieniona. Nadawała ton grze, lecz do Krakowa wróci bez kompletu punktów, tracąc zwycięstwo w 90 minucie po golu samobójczym Jovicia.


Trenerowi Moskalowi już w pierwszym meczu zależało, by pokazać, że Wisła potrafi grać w piłkę i atakować, nawet na boisku teoretycznie dużo silniejszego rywala, nawet mając problemy kadrowe. Głowackiego na środku obrony zastąpił Dariuszem Dudką, a na lewą obronę posłał Łukasza Burligę. W miejsce "Burego" na prawej obronie ustawił Bobana Jovicia, który wcześniej u trenera Smudy rozegrał dwa mecze na skrzydle.

W pomocy rolę skrzydłowych pełnili Emmanuel Sarki i Mariusz Stępiński, zaś w środku pola obok typowego defensywnego pomocnika Alana Urygi więcej zadań obronnych otrzymał Łukasz Garguła.

Te roszady w połączeniu z dobrym usposobieniem wiślaków i dość ospałym początkiem Legii dały zaskakujący rezultat w pierwszych 20 minutach meczu. Wisła przejęła inicjatywę i w niczym nie przypominała schowanej za podwójną gardą zbieraniny z pierwszego meczu rundy wiosennej w Gdańsku. Wreszcie nie stanowiło problemu wymienienie kilku, czasem kilkunastu podań na połowie rywala, wiślacy centrowali, oddawali strzały aż w 16 minucie objęli prowadzenie.

Z lewej strony dośrodkował Semir Stilić, Łukasz Burliga wykorzystał gapiostwo Vrdoljaka z Astizem i sprytnym dołożeniem nogi do piłki ubiegł Arkadiusza Malarza w bramce warszawian.

Legia dość długo nie potrafiła otrząsnąć się po tym ciosie. W końcu gospodarzom udało się przenieść ciężar gry na środek pola, a z czasem wyprowadzić sporadyczne ataki. Pewnym problemem było upilnowanie Michała Żyry, który potrafił się zastawić polu karnym Wisły. Kontrowersje wzbudził atak Łukasza Burligi na wspomnianego pomocnika Legii, wówczas jednak Żyro zbyt wiele dołożył od siebie i sędzia nie dał się nabrać. Za to w 28 minucie Żyro uciekł Burlidze, opanował piłkę zagraną krzyżowo przez Saganowskiego i dał swojej drużynie wyrównanie. Tyle, że gol ten nie powinien zostać uznany - zawodnik Legii nieprzepisowo pomógł sobie ręką przyjmując piłkę.

Tuż po przerwie Wisła wyprowadziła drugi skuteczny cios. Jodłowiec przypadkowo, ale niebezpiecznie nadepnął na stopę Stiliciowi. Sędzia Złotek z niewiadomego powodu nie dał legioniście kartki (ten faul mógł zakończyć się poważną kontuzją), ale z podyktowaniem rzutu karnego dla Wisły nie miał problemu. "Jedenastkę" wykorzystał Paweł Brożek strzelając pewnie, po ziemi, w prawy róg bramki Malarza.

Po godzinie gry Wisła straciła jednego z lepszych swoich zawodników w tym meczu, Emmanuela Sarkiego. Nigeryjczyk z opatrunkiem na kolanie opuścił boisko na noszach, a pierwsze rokowania nie są zbyt pomyślne. Sytuacja, w której doznał urazu była dość nietypowa, kontuzja nie powstała na skutek nieprzepisowego zagrania rywala. To pechowe zakończenie udziału w meczu dla zawodnika, który po zmianie trenera zaprezentował się bardzo korzystnie. - Rozmawiałem z Manu trochę i w tygodniu, i przed meczem. Jak to zwykle bywa, gdy następuje zmiana trenera, poczuł, że może wykorzystać swoją szansę. Faktycznie, kilka jego akcji było dobrych - przyznał po meczu trener Moskal.

Legia tymczasem dążyła do wyrównania, ale szło jej to jak po grudzie. To nie były falowe ataki na bramkę Buchalika, co najwyżej jednorazowe zrywy, następujące najczęściej po wygraniu indywidualnego pojedynku. W 63 minucie z bliska spudłował Saganowski, sporo w powietrzu walczył wprowadzony za niego Orlando Sa. W 88 minucie Portugalczyk stanął przed świetną szansą na pokonanie Buchalika po centrze z rzutu wolnego - szansa była tak dobra, że napastnik Legii nie spodziewał się, iż ma tak dużo miejsca i jego strzał głową przypominał bardziej podanie do bramkarza Wisły.

Wcześniej to wiślacy mieli "piłkę meczową", a konkretnie Semir Stilić, który w 75 minucie otrzymał podanie od Boguskiego, oddał strzał obok Malarza, ale zablokował je ofiarnie powracający Bereszyński. To z pewnością była najlepsza akcja obronna w całym meczu.

Za to Legii udało się wyrównać w 90 minucie. Pecha miał świetnie spisujący się do tej pory Jović, który nie dał pograć Kucharczykowi na lewym skrzydle warszawian. Dośrodkowanie w pole karne Wisły poszło z prawej flanki, nie przeciął lotu piłki Buchalik atakowany przez Sa, Portugalczyk swym zachowaniem zmylił Jovicia, który niemal wbiegł z piłką do własnej bramki.

W ten sposób Wisła wywiozła z Łazienkowskiej wynik, który przed meczem większość zawodników i kibiców przyjęłaby w ciemno. Po meczu rezultat 2:2 trzeba przyjąć z niedosytem. Dobra gra stanowi jednak prognostyk lepszych rezultatów. Za tydzień w derbach pierwsze wiosenne zwycięstwo musi stać się faktem.

Legia Warszawa - Wisła Kraków 2:2 (1:1)

0:1 Łukasz Burliga 16 min

1:1 Michał Żyro 26 min

1:2 Paweł Brożek (k.) 48 min

2:2 Boban Jović (sam.) 90 min

żółte kartki: Vrdoljak (Legia), Guzmics, Uryga (Wisła)

Legia: Arkadiusz Malarz - Bartosz Bereszyński, Jakub Rzeźniczak, Inaki Astiz, Guilherme (87 min - Tomasz Brzyski) - Ivica Vrdoljak, Tomasz Jodłowiec - Michał Żyro, Ondrej Duda, Michał Kucharczyk (68 min - Michał Masłowski) - Marek Saganowski (68 min - Orlando Sa)

Wisła: Michał Buchalik - Boban Jović, Richard Guzmics, Dariusz Dudka, Łukasz Burliga - Alan Uryga, Łukasz Garguła - Mariusz Stępiński (78 min - Jean Barrientos), Semir Stilić (90+2 min - Piotr Żemło), Emmanuel Sarki (64 min - Rafał Boguski) - Paweł Brożek

sędzia: Mariusz Złotek (Stalowa Wola)

widzów: 26 527


wislakrakow.com

(redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Legia Warszawa 2:2 Wisła Kraków

Wpisany przez Krzysiek

niedziela, 15 marca 2015 21:53

W myśl powiedzenia o nowej miotle wszyscy fani Białej Gwiazdy mogli mieć nadzieję, że dzisiejsze spotkanie zakończy się pozytywnie. Na papierze oczywiście to gospodarze byli murowanymi faworytami, ale zmiana trenera oraz specyfika spotkań pomiędzy Wisłą i Legią bez względy na akcje u bukmacherów zawsze mogą przynieść najbardziej niespodziewany rezultat.

Już w trzeciej minucie centymetrów zabrakło by Brożek zdołał sięgnąć dośrodkowanie Sarkiego i z najbliższej odległości wepchnąć piłkę do siatki. W odpowiedzi Saganowski uderzył w boczną siatkę bramki Buchalika. Po tych pierwszych minutach kibice mogli spodziewać się efektownego widowiska obfitującego w wiele sytuacji podbramkowych. Kolejne minuty to zdecydowana przewaga zawodników Wisły, którzy w zupełnie inny sposób podeszli do spotkania niż pamiętamy ich z ostatnich występów. Determinacja, wysoki pressing i przewaga w posiadaniu piłki dała Wiśle prowadzenie w 17. minucie. Dogranie Stilića w pole karne doskonale wykorzystał Burliga, który z najbliższej odległości ale w trudnej sytuacji zdołał piętą przenieść piłkę nad bramkarzem i umieścić piłkę w siatce. Po straconej bramce do głosu doszli gospodarze. Wiślacy się dość mocno cofnęli na swoja połowę co skwapliwie wykorzystali zawodnicy Legii. W 28. minucie błąd w kryciu popełnił Burliga i Żyro nie miał problemów z wykorzystaniem dogodnej sytuacji doprowadzając do wyrównania. Od tego momentu obie drużyny wyraźnie zwolniły i gra przeniosła się głównie do środkowej strefy boiska, gdzie było więcej strat niż udanych zagrań. Dopiero końcowe pięć minut przyniosło trochę ożywienia, głównie za sprawą Wiślaków, którzy ponownie spróbowali mocniej zaatakować przeciwnika. Pierwsza połowa jednak nie przyniosła już zmian w wyniku.

Druga połowa wymarzenie zaczęła się dla Wisły, która ponownie objęła prowadzenie w tym meczu. Trzy minuty po rozpoczęciu faulowany w polu karnym był Stilić a rzut karny na bramkę pewnym strzałem zamienił Paweł Brożek. Na szczęście podopieczni trenera Moskala nie popełnili błędu z pierwszej połowy i nie oddała pola gry legionistom. W 62. minucie doskonałą okazję miał Saganowski, który z piątego metra mocno przestrzelił. W odpowiedzi Brożek nie wykorzystał dobrego dośrodkowania Stilića. W 65. minucie dobrze dysponowanego w tym meczu Sarkiego z powodu kontuzji zmienił Boguski. Dziesięć minut później to właśnie Boguski dobrze dograł do wychodzącego Stilića, którego strzał minął Malarza lecz z linii bramkowej na raty piłkę wybił Bereszyński. Ta bramka na pewno pozwoliłaby na kontrolowanie wyniku już do końca spotkania a tak jeszcze przez kwadrans nie można było być pewnym końcowego rezultatu. Im bliżej końca spotkania tym gospodarze byli coraz groźniejsi, głównie za sprawą wprowadzonego za Saganowskiego Orlando Sa. W 90. minucie o sporym pechu może mówić Jović, który skierował piłkę do własnej siatki. Krakowskiego obrońcę można jednak rozgrzeszyć z tego „samobója” bo bramkę i tak by zdobył zawodnik Legii. Do końca spotkania wynik już nie uległ zmianie i drużyny podzieliły się punktami chociaż to Wisła była przez większość stroną lepiej grającą.

Jeszcze tydzień temu taki wynik zapewne byłby brany w ciemno przez krakowskich fanów oraz samych piłkarzy. Po dzisiejszych 90. minutach pozostaje spory niedosyt. Wisła była drużyną lepszą a obie bramki straciła w mocno pechowy sposób. Remis na stadionie przy Łazienkowskiej jednak złym wynikiem na pewno nie jest, a patrząc na dyspozycję zawodników można mieć optymistyczne myśli przed zbliżającymi się derbami.

Bramki:

Żyro 28`, Jović 90` (s) - Burliga 17`, Brożek 49` (k)

Żółte kartki:

Vrdoljak 71` - Guzmics 15`, Uryga 88`

Legia Warszawa:

Malarz – Guilherme (Brzyski 87`), Astiz, Rzeźniczak, Bereszyński, Jodłowiec, Vdorljak (c) – Kucharczyk (Masłowski 69`), Żyro, Duda – Saganowski (Orlando Sa 69`)

Wisła Kraków:

Buchalik – Burliga, Guzmics, Dudka, Jovic, Garguła, Uryga – Sarki (Boguski 65`), Stilić, Stępiński (Berrientos 79`)– Brożek (c)

Źródło: skwk.pl


Minuta po minucie

Zapraszamy na relację "minuta po minucie" ze szlagieru 24. kolejki T-Mobile Ekstraklasy, w którym Wisła zmierzy się na wyjeździe z Legią Warszawa. Drużynę "Białej Gwiazdy" po raz pierwszy po powrocie do klubu poprowadzi Kazimierz Moskal, który na stanowisku trenera zastąpił Franciszka Smudę.

Według awizowanego przez Wisłę składu na lewej obronie zagra dziś Łukasz Burliga, zaś na prawej - Boban Jović. Do środka defensywy zawędrował Dariusz Dudka. Na prawym skrzydle szansę dostaje Mariusz Stępiński.

Wciąż na ławce Michał Miśkiewicz. Oprócz niego: Witek, Żemło - Barrientos, Boguski, Guerrier, Jankowski.

Piłkarze obu zespołów wychodzą na boisko. Wisła dziś w jednolitych czerwonych strojach, Legia na biało-czarno.

Kapitanem Wisły w dzisiejszym meczu, pod nieobecność Arka Głowackiego, jest Paweł Brożek.

  • 1' Legia rozpoczęła spotkanie.
  • 1' Pierwsza akcja Wisły, ale Żyro faulowany przez Burligę z boku boiska.
  • 3' Aj, aj, aj. Bardzo dobre dośrodkowanie Sarkiego z prawego skrzydła, z piłką minimalnie minął się jednak Brożek. Zabrakło centymetrów!
  • 4' Buchalik dobrze piąstkuje piłkę poza pole karne po dośrodkowaniu Guilherme w rzutu wolnego.
  • 4' Uff. Groźnie pod bramką Wisły. Do sytuacji strzeleckiej doszedł Saganowski, ale z boku pola karnego uderzył w boczną siatkę.
  • 6' Otoczony przez czterech zawodników Legii, Semir Stilić nie dał odebrać sobie piłki. Gospodarze ratowali się faulem.
  • 8' Groźna akcja Wisły. Z piłką z prawej strony w pole karne wpadł Stępiński i uderzył z ostrego kąta. Malarz odbija futbolówkę na rzut rożny.
  • 9' Kolejny strzał, tym razem w wykonaniu Stępińskiego z okolic narożnika pola karnego. Piłkę pewnie łapie Malarz.
  • 9' Złe dośrodkowanie Stilicia z rzutu rożnego. Po chwili z dystansu dwukrotnie próbował uderzać Sarki, ale za każdym razem był blokowany.
  • 11' Kolejna akcja Wisły. Długie podanie do Stępińskiego, który w polu karnym szukał jeszcze Brożka. Gospodarze przecięli podanie.
  • 13' Kolejne fatalne zagranie Stilicia ze stałego fragmentu gry. Tym razem zbyt krótkie dośrodkowanie z rzutu wolnego.
  • 14' Żółta kartka dla Guzmicsa.
  • 15' Teraz celnie z dystansu uderzał Jović, ale Malarz ponownie na posterunku.
  • 15' Pierwszy kwadrans zdecydowanie dla Wisły.
  • 16' Mogło być groźnie, ale Buchalik przytomnie wychodzi z bramki i zażegnuje niebezpieczeństwo.
  • 16' Gooool! Łukasz Burliga! Po krótkim rozegraniu rzutu wolnego, w pole karne dośrodkował Stilić, a ustawiony przy bliższym słupku Burliga świetnie zaskakuje bramkarza Legii!
  • 18' Niewiele brakowało! Nieco za mocne prostopadłe podanie do Stilicia, który miałby przed sobą tylko Malarza.
  • 19' Żyro pada w polu karnym po starciu z Burligą i domaga się rzutu karnego. Gwizdek sędziego milczy.
  • 20' Dobra interwencja Jovicia, który blokuje dogranie Kucharczyka.
  • 21' Burliga wybija piłkę głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.
  • 21' Groźne uderzenie Żyro z około 15 metrów. Piłka przechodzi tuż obok dalszego słupka Wisły.
  • 23' Kolejna ryzykowna, ale czysta interwencja Burligi w polu karnym. Tym razem powstrzymany Duda.
  • 25' Dobre wyjście Buchalika po rzucie wolnym. Bramkarz Wisły faulowany także przez Jodłowca.
  • 28' 1:1. Saganowski zagrał w pole karne, gdzie Żyro urwał się Burlidze i w sytuacji sam na sam pokonał Buchalika.
  • 33' Wisła długo utrzymywała się przy piłce, ale nie udało się dostarczyć jej w pole karne.
  • 35' Gol dla Legii nie powinien zostać uznany, bowiem Żyro w opanowaniu piłki ewidentnie pomógł sobie ręką.
  • 37' Niespodziewane uderzenie Jodłowca, ale dobrze ustawiony Buchalik pewnie łapie piłkę.
  • 40' W ostatnich minutach przeważa Legia, Wisła wyczekuje na okazję do przeprowadzenia akcji.
  • 45' Zbyt mocne dośrodkowanie Stilicia z lewej strony boiska, piłka poszybowała nad głową Stępińskiego.

Koniec I połowy.

  • 46' Druga połowa rozpoczęta.
  • 47' Rzut karny dla Wisły! Jodłowiec faulował Stilicia.
  • 48' 2:1! Paweł Brożek pewnie z jedenastu metrów! Brawo!
  • 52' Po rzucie wolnym Malarz odbija piłkę poza linię końcową boiska.
  • 55' Wisła stara się długo utrzymywać przy piłce, tymczasem Legia próbuje kontratakować.
  • 57' Stilić zdecydował się na uderzenie z dystansu. Piłka poszybowała nad poprzeczką.
  • 60' Burliga świetnie wbiegł przed Saganowskiego i odebrał mu piłkę.
  • 62' Sarki doznał kontuzji, wygląda to groźnie. Reprezentant Haiti opuszcza boisko na noszach.
  • 63' Ufff. Saganowski pudłuje z pięciu metrów.
  • 64' Boguski pojawił się na boisku w miejsce Sarkiego.
  • 68' Mogło być 3:1. Po dośrodkowaniu Stilicia nad bramką z kilku metrów główkował Brożek.
  • 68' Dwie zmiany w Legii. Za Kucharczyka i Saganowskiego na boisku pojawili się Masłowski i Orlando Sa.
  • 69' Ufff. Akcja Masłowskiego i Sa, ale strzał Portugalczyka zablokowany.
  • 71' Żółta kartka dla Vrdoljaka za faul na Stiliciu.
  • 72' Groźna akcja Legii, ale po zagraniu Żyro spod linii końcowej świetnie interweniował Jović.
  • 75' Bereszyński ratuje Legię przed stratą trzeciej bramki. Obrońca Legii wybijał piłkę sprzed bramki po strzale Stilicia.
  • 78' Dobre wyjście z bramki Buchalika, który zaasekurował Dudkę. W dobrej sytuacji mógł się znaleźć Orlando Sa.
  • 79' Druga zmiana w Wiśle. Za Stępińskiego wchodzi Barrientos.
  • 84' Barrientos ograł Guilherme na prawym skrzydle i wpadł w pole karne, ale jego strzał został zblokowany.
  • 87' Orlando Sa sam na sam z Buchalikiem, ale jest na spalonym.
  • 87' Zmiana w Legii. Brzyski za Guilherme.
  • 88' Żółta kartka dla Urygi za taktyczny faul na Dudzie.
  • 88' Dośrodkowanie z rzutu wolnego, Orlando Sa nie sięga piłki i ta ląduje w rękach Buchalika.
  • 90' 2:2. Płaskie dośrodkowanie z prawej strony boiska i Jović niefortunnie kieruje piłkę do własnej bramki.
  • 90+2' Ostatnia zmiana w Wiśle. Żemło wchodzi za Stilicia.
  • 90+3' Brożek wstrzelił piłkę przed bramkę z prawej strony pola karnego, ale zbyt mocno dla Burligi.

Koniec meczu. 2:2 w stolicy, ale mamy ogromny niedosyt.


Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Moskal: Przyjmuję ten remis

Data publikacji: 15-03-2015 20:58


Wisła Kraków w pierwszym meczu pod wodzą trenera Kazimierza Moskala zremisowała w Warszawie z Legią 2:2. Co powiedział trener Białej Gwiazdy na konferencji pomeczowej?

„Przed meczem nigdy remisu nie brałbym w ciemno. Jednak po meczu mogę powiedzieć, że przyjmuję go z szacunkiem. Czuję niedosyt, ponieważ straciliśmy bramkę po samobójczym strzale. Przy wyniku 2:1 mieliśmy sytuację, która mogą zakończyć ten mecz, jednak jej nie wykorzystaliśmy. Legia oczywiście też miała swoje sytuacje, stąd mam szacunek do tego remisu” – stwierdził Moskal.

„Do samego końca szukaliśmy optymalnego ustawienia, te decyzje zapadły ostatecznie kilka godzin przed meczem. Sarki zagrał dzisiaj dobre spotkanie, taka zmiana ma swoje plusy. Co do jego stanu zdrowia, to będziemy wiedzieli więcej po dokładnych badaniach” – dodał.

„Wszyscy mówili, że jedziemy tutaj na pożarcie. Przed takim meczem jak z Legią nie trzeba było nikogo dodatkowo motywować. Wiemy, jaki potencjał ma Legia, zawodnicy mieli świadomość tego, co nas czeka” – powiedział trener Wisły.

„Wszyscy skupiamy się na tym co przed nami, czyli na derbowym spotkaniu z Cracovią. W każdym meczu chcemy walczyć o zwycięstwo” – zakończył Kazimierz Moskal.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Berg: Grało nam się ciężko

Data publikacji: 15-03-2015 20:40


Na konferencji po meczu Wisły Kraków z Legią Warszawa trener Henning Berg nie miał zbyt wielu zastrzeżeń do postawy swojego zespołu.

„Jestem zadowolony, bo moja drużyna pokazała charakter, mimo iż dwukrotnie przegrywała. Oczywiście mogliśmy to spotkanie rozegrać dużo lepiej. Wisła broniła się bardzo mądrze. Udało nam się wykorzystać jednak momenty jej dekoncentracji” – powiedział.

„Grało nam się dzisiaj ciężko, nasza obrona wyglądała dobrze, ale popełniliśmy pewne błędy. Tak jak przy stracie pierwszej bramki. Druga bramka to piłkarskich pech. Takie sytuacje się zdarzają. Wisła wypracowała w mojej ocenie jedną dobrą sytuację” – dodał.

„Udało nam się utrzymać pozycję lidera w tabeli. Mimo tego, że graliśmy z Wisłą, którą prowadził nowy trener, a wtedy trudno przewidzieć to, w jaki sposób zagra przeciwnik. Nie będę oceniał pracy sędziego, ale z pewnością nam dzisiaj nie pomagał, czasami nawet przeszkadzał” – zakończył pomeczową wypowiedź szkoleniowiec Legii Warszawa. . Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Stępiński: Bądźmy optymistami

Data publikacji: 16-03-2015 11:42


Zawodnik krakowskiej Wisły, Mariusz Stępiński, otrzymał od trenera Kazimierza Moskala szansę na występ od pierwszych minut w szlagierze 24. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Niespełna 20-letni Wiślak przebywał na murawie do 79 minuty, kiedy to został zmieniony przez Jeana Barrientosa.

Wisła pokazała w klasyku ligi nowe, lepsze oblicze i postawiła wysoko poprzeczkę gospodarzowi niedzielnej potyczki, ale skończyło się remisem. „Na pewno z perspektywy przebiegu meczu są to dla nas stracone dwa punkty, niż zdobyty jeden. Trzeba jednak szanować to jedno oczko, chociaż niedosyt pozostaje. Jakie pozytywy niesie ze sobą to spotkanie? Widać było dobrą organizację gry w defensywie, co było dzisiaj naszym mocnym punktem, zdecydowanie ją poprawiliśmy. Przed nami kolejne rywalizacje i myślę, że z meczu na mecz będzie lepiej, więc bądźmy optymistami” – powiedział popularny „Stępień” po ostatnim gwizdku arbitra.

Podopieczny trenera Kazimierza Moskala stwierdził, że w starciu z Legią gracze Białej Gwiazdy zrealizowali przedmeczowe założenia: „Po prostu gramy i wykonujemy polecenia. Na pewno byliśmy lepiej ustawieni na boisku, lepiej organizowaliśmy grę, bo rzeczywiście ćwiczyliśmy to w tygodniu i widzieliśmy efekty”.

Dla Bobana Jovicia pojedynek z Wojskowymi zakończył się pechowo. Jak z perspektywy Mariusza Stępińskiego wyglądała sytuacja, po której obrońca Białej Gwiazdy strzelił bramkę samobójczą? „Michał Buchalik lekko dotknął piłkę, która trafiła w nogę Bobana i myślę, że ciężko mu było coś z tym zrobić. Sądzę, że „Buchal” nie wiedział też, co dzieje się za jego plecami, skończyło się pechowo” – ocenił. Na pytanie, czy Wiślacy mają do kolegi z drużyny żal, odrzekł: „Nie mamy pretensji, powinniśmy podwyższyć wynik spotkania, bo były okazje. Wtedy inaczej ten mecz by się zakończył”.

W Warszawie Mariusz Stępiński pojawił się w wyjściowej jedenastce, co jest zwieńczeniem jego systematycznej pracy na treningach. „Cieszę się bardzo z tego powodu i tak naprawdę myślę o kolejnym meczu, o derbach. Na pewno przeanalizujemy dokładnie ostatnie spotkanie i odpowiednio przygotujemy się do bardzo ważnej dla nas rywalizacji z Cracovią” – zaznaczył.

Jak zatem powinna zagrać Biała Gwiazda, aby w meczu z lokalną rywalką, Cracovią, móc cieszyć się z kompletu punktów? „Musimy być dobrze zorganizowani z tyłu i skuteczni w ataku” – podał bardzo prostą receptę na piłkarski sukces „Stępień”.

K. Kawula

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Łukasz Garguła: - Trzeba uwierzyć w siebie

- Przed meczem każdy remis mógłby przyjąć, natomiast z przebiegu spotkania, z tego jak graliśmy, jak stwarzaliśmy sytuacje i jak prowadziliśmy praktycznie do samego końca, to wydaje się, że pozostanie niedosyt. Wydaje się, że powinniśmy konsekwentnie i bardziej skoncentrowanie zagrać te ostatnie pięć minut i moglibyśmy ustrzec się straconej bramki - mówił po zremisowanym 2-2 meczu z Legią pomocnik Wisły, Łukasz Garguła.

- Po tym złym początku w naszym wykonaniu, bo jeszcze nie wygraliśmy meczu. Każdy zrobił rachunek sumienia. Od samego początku przygotowań każdy ciężko pracuje, żeby Wisła wygrywała, ale trochę brakowało szczęścia w tych naszych meczach, ale myślę, że trzeba uwierzyć w siebie, dalej ciężko pracować i te wyniki przyjdą - dodał wiślak.

- Myślę, że dziś było z mojej strony pozytywnie, choć kilka błędów taktycznych popełniłem. Gdzieś tam była to dla mnie nowa pozycja, ale będę się jej uczył i mam nadzieję, że będę grał coraz lepiej. A czy to się teraz może udać? Zgadza się. Raptem mieliśmy parę treningów. Myślę, że każdego dnia będziemy pracować nad tym nowym ustawieniem i mam nadzieję, że będą tego efekty na następnym meczu oraz w kolejnych. Musimy jeszcze przeanalizować szczegółowo to spotkanie, aby tych błędów nie popełniać i mam nadzieję, że teraz u siebie zagramy jeszcze lepiej i przede wszystkim zwyciężymy - zakończył Garguła

Źródło: Canal+ Sport

Dodał: Redakcja

Paweł Brożek: - Taki mecz był nam bardzo potrzebny

- Mieliśmy bardzo kiepski początek rundy, a przed nami bardzo ważne spotkanie derbowe. Taki mecz jak dzisiaj był nam bardzo potrzebny, zwłaszcza pod względem psychologicznym i tego, żeby pokazać, że jednak potrafimy zagrać dobry futbol - mówił po występie przeciwko Legii Paweł Brożek, dla którego gol zdobyty dziś z rzutu karnego był już - jak wyliczono - dwunastym, w dziewiętnastym występie przeciwko warszawiakom.

- Pomijając mecz w Gdańsku, to moja forma idzie w górę. W Bełchatowie powinienem zapewnić drużynie minimum punkt, bo miałem tam kilka sytuacji i w normalnej dyspozycji pewnie strzeliłbym dwie bramki. Kłopoty w naszej grze się jednak nałożyły i później było nam bardzo ciężko stworzyć sobie przede wszystkim okazje - analizował wiślak.

- W meczach, które dotąd graliśmy, nie ustępowaliśmy fizycznie, ale problemem było zawiązywanie akcji, a później skuteczność. W Bełchatowie i z Zawiszą naprawdę mieliśmy parę dogodnych sytuacji, żeby dobrze zacząć rundę wiosenną - dodał "Brozio".

Źródło: Canal+ Sport

Źródło: wislaportal.pl

Dudka: Odczuwamy niedosyt

Data publikacji: 15-03-2015 21:10


Po meczu z Legią Dariusz Dudka odpowiedział na pytania dziennikarzy. Zawodnik zaznaczył, że pozostaje niedosyt po remisie, jednak wskazał także na pozytywne zmiany w porównaniu do poprzednich spotkań.

„Odczuwamy pewien niedosyt po bramce strzelonej nam w końcówce, zapewne przed meczem remis bralibyśmy „w ciemno”, w tym roku nie wygraliśmy jeszcze żadnego meczu. Graliśmy nieźle, do 90. minuty prowadziliśmy, więc ten wynik nieco nas boli. Jednak najważniejsze, że jest progres w naszej grze. W poprzednich meczach brakowało nam tego, żeby każdy indywidualnie brał na siebie odpowiedzialność, dziś mogę powiedzieć, że to się zmieniło” – stwierdził.

Dariusz Dudka zapytany o założenia taktyczne, a także o postawę kolegi z zespołu, Bobana Jovicia odparł: „Boban grał u siebie w klubie jako prawy obrońca, zatem nie jest dla mnie zaskoczeniem, że sprawdził się na tej pozycji. Ten zawodnik taktycznie jest poukładany. Założenia były takie, że mieliśmy zagęścić środek pola i wyprowadzać groźne kontry, to po części nam się udało. Przed meczem trenowaliśmy wiele schematów, które udało nam się dziś zastosować”.

Kolejne spotkanie Wisła Kraków rozegra przeciwko Cracovii: „Derby nigdy nie są łatwe, zobaczymy jak ten mecz się potoczy. Jeśli jednak zagramy tak jak tu na Legii, bez strachu, skoncentrowani i z chęcią grania w piłkę, to o wynik będę spokojny” – zaznaczył.

Dariusz Dudka poproszony o komentarz na temat pracy sędziów powiedział na koniec: „Od początku tej rundy takie sytuacje stykowe nie są rozstrzygane na naszą korzyść. Na razie nie mamy szczęścia, ale mam nadzieję, że to się odwróci”.

Justyna Miąsik

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Buchalik: Zasłużyliśmy dzisiaj na trzy punkty

Data publikacji: 15-03-2015 21:25


Michał Buchalik nie zachował dzisiaj czystego konta, ale przy bramkach, które zdobyła Legia, nie miał zbyt wiele do powiedzenia. „Graliśmy blisko siebie, podpowiadaliśmy sobie i dobrze to wyglądało” – powiedział tuż po meczu bramkarz Wisły.

„Wszystko weryfikuje boisko. Myślę, że z przebiegu gry zasłużyliśmy dzisiaj na trzy punkty. W końcówce brakło trochę szczęścia, ale mamy ten punkt i trzeba go szanować” – stwierdził.

„Trzeba też powiedzieć, że dzisiaj naprawdę wszyscy zagrali dobre zawody. Chcieliśmy przyjechać do Warszawy żeby się przełamać. Myślę, że w naszej grze jest optymizm na przyszłość. Jeśli tak będziemy wyglądać w kolejnych spotkaniach, to możemy wygrać z każdym” – dodał.

Czy Legia czymś zaskoczyła Wisłę? „Starała się narzucić swój styl od początku spotkania, ale my bardzo dobrze realizowaliśmy założenia taktyczne. Graliśmy blisko siebie, podpowiadaliśmy sobie i dobrze to wyglądało. Szkoda, bo zabrakło trochę szczęścia i wywieźlibyśmy z Warszawy trzy punkty, a chciałbym podkreślić, że wiele osób skazywało nas przed tym pojedynkiem na pożarcie” – zakończył Buchalik.

Damian Urbaniec

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Jović: To była chwila

Data publikacji: 15-03-2015 21:29


Niedzielna rywalizacja z warszawską Legią okazała się pechowa dla słoweńskiego obrońcy Białej Gwiazdy, Bobana Jovicia, który w 90. minucie szlagieru 24. kolejki odnotował samobójcze trafienie.

Podopieczny trenera Kazimierza Moskala nie krył rozczarowania końcówką hitowego spotkania rozegranego w Warszawie. „To była chwila, ponieważ Michał Buchalik dotknął piłkę, a ona odbiła się od mojej nogi i zmieniła kierunek. Nie wiem, jak to się mogło stać” – analizował.

W starciu z Wojskowymi Jović wystąpił na swojej nominalnej pozycji, prawej obronie. Jak zawodnik ocenia swoją postawę? „Dobrze czułem się na mojej pozycji, lecz zobaczymy, kogo w kolejnym meczu wystawi trener. Chciałbym grać właśnie tutaj, bo na prawej obronie rozegrałem najwięcej spotkań. Potrzebuję jednak czasu, gdyż był to dopiero mój trzeci występ w barwach Wisły” – powiedział.

W poniedziałek minie tydzień, odkąd posadę szkoleniowca Białej Gwiazdy objął Kazimierz Moskal. „Treningi pod wodzą nowego trenera różnią się od zajęć prowadzonych przez poprzedniego. Więcej będę mógł jednak powiedzieć później, ponieważ dopiero pięć dni mamy do czynienia z nowym szkoleniowcem” – zakończył Boban Jović.

K. Kawula

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Burliga: Możemy grać lepiej

Data publikacji: 15-03-2015 21:30


Łukasz Burliga zagrał dzisiaj na lewej obronie. Jak sam przyznał po meczu, zawinił przy pierwszej straconej bramce, ale warto dodać, że chwilę wcześniej dał Wiśle sprytnym strzałem prowadzenie.

„Bury” powiedział, że Michał Żyro ewidentnie zagrał ręką przy pierwszym golu dla Legii. „Zaczęliśmy dobrze dzisiejsze spotkanie. Później niestety popełniłem błąd przy bramce 1:1. Muszę jednak dodać, że Michał Żyro pomógł sobie ręką w przyjęciu piłki. Później graliśmy dobrze, mieliśmy sytuację, aby podwyższyć prowadzenie. Kontrolowaliśmy przebieg spotkania. Szkoda bramki na 2:2” – ocenił.

Występujący dzisiaj na lewej obronie Białej Gwiazdy zawodnik odniósł się do pierwszej bramki Wiślaków. „Ćwiczyliśmy stałe fragmenty gry. Ja zazwyczaj wchodzę na krótki słupek. Dostałem podanie od Semira Stilicia i skierowałem sprytnie piłkę do siatki. Bardzo się cieszę z gola” – dodał.

Zdaniem Łukasza Burligi w dzisiejszym meczu podopiecznym Kazimierza Moskala do zwycięstwa zabrakło przede wszystkim szczęścia. „Na pewno w piłce nieodłącznym elementem jest szczęście. Przykładem mojej tezy jest to, że Legia wybiła piłkę z linii bramkowej. Drugi gol dla gospodarzy też to udowadnia. Mogło być 1:3 dla nas, a skończyło się remisem. Myślę, że stać nas na lepszą grę. Pozostaje niedosyt. Szkoda drugiej straconej bramki. Myślę, że szczęście obróci się na naszą korzyść” – stwierdził.

Za tydzień Wisła będzie podejmować u siebie Cracovię. „Bury” jest pozytywnie nastawiony przed derbami. „Jeżeli zagramy tak jak dzisiaj, to powinniśmy wygrać. Podkreślam, że możemy grać lepiej. Nie widzę innej możliwości niż trzy punkty” – podkreślił.

Burliga ocenił dzisiejszy występ Bobana Jovicia. „Zagrał dobre spotkanie. Przy samobójczym trafieniu starał się ratować zespół. Takie sytuacje się w piłce zdarzają” – mówił.

Zawodnik Wisły dodał, że w przyszłości może grać na lewej stronie defensywy. „Problem może był na początku. Trzeba się jednak trochę inaczej ustawiać. Z biegiem czasu było coraz lepiej. W przyszłości, w razie potrzeby, mogę znów zagrać na tej pozycji. Wiadomo jednak, że moją nominalną pozycją jest prawa obrona lub ewentualnie pomoc” – zakończył.

Witold Cieśla

Biuro Prasowe Wisły Kraków S.A.


Źródło: wisla.krakow.pl

Semir Štilić: - Dostałem powołanie i dla mnie to jest najważniejsze

Semir Štilić po meczu z Legią mógł być zadowolony z tego, że został wybrany najlepszym piłkarzem tej potyczki, ale jak się okazuje najbardziej ucieszyło go powołanie do reprezentacji Bośni i Hercegowiny na eliminacyjnym mecz z Andorą oraz towarzyską potyczkę z Austrią, które jego kadra zagra odpowiednio 28 i 31 marca. Na pewno natomiast nie był zadowolony z tego, że w drugiej połowie nie przesądził o losach rywalizacji, bo mógł zdobyć gola na 3-1.

- Żałuję, że nie udało mi się zdobyć bramki przy stanie 2-1, bo wtedy byłby to już pewnie koniec tego meczu. Cóż zrobić - chciałem tę piłkę uderzyć jak najlepiej i widziałem już ją w bramce, ale Bereszyński zrobił wślizg... Na koniec to Legia może być bardziej zadowolona z tego punktu - uważa Bośniak.

- To boisko było dziś bardzo słabe, ale utrzymywaliśmy się czasami bardzo dobrze przy piłce, rozgrywaliśmy i szkoda, bo brakowało nam zwycięstwa na przełamanie, ale i ten punkt musimy szanować i już myśleć o następnym meczu. Już w spotkaniu z Zawiszą czułem się dobrze, ale po przegranym meczu ciężko jest mówić, że było coś dobrego. A dziś zagraliśmy na 2-2 i nie ukrywam, że było kilka bardzo dobrych momentów i myślę, że ta forma idzie w górze, a cała drużyna pokazała, że stać nas na więcej - dodał Štilić.

- Brakowało nam wygranej w takim meczu, żeby odzyskać pewność. Myślę, że już w sobotę przygotujemy się i zagramy jak najlepiej i wygramy. A mój kontrakt? Oczywiście, że prowadzę rozmowy z Wisłą, ale chciałbym mówić o tym jak najmniej, bo przegramy jakiś mecz i będzie mówione, że Štilić ma głowę w innym klubie. Powiedziałem, że jak będę zadowolony, to zostanę i wszyscy wiedzą co to znaczy - mówił Štilić.

Zapytany zaś o to, czy przyjąłby taką ofertę, jaką z Chin otrzymał niedawno były legionista, Miroslav Radović, powiedział: - Przyszedłem do Wisły rok temu i byłem w takiej sytuacji, że musiałem odzyskać formę. Zamknięty był dla mnie temat reprezentacji, a teraz dostałem powołanie na następne mecze i dla mnie to jest najważniejsze. Mam 27 lat i mogę jeszcze pograć w Europie.

Źródło: Canal+ Sport

Źródło: wislaportal.pl


Podsumowanie 24. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

To jest bez wątpienia jedna z najlepszych kolejek ligowych tej wiosny, co chyba wyraźnie pokazuje, że piłkarze wybudzili się już na dobre z zimowego snu. Świetnie oglądało się więc na przykład klasyk Ekstraklasy, czyli potyczkę Legii z Wisłą, a kibice na pewno nie nudzili się też na co najmniej kilku innych spotkaniach, bo padało w nich sporo bramek. No ale trudno się dziwić, że dzieje się aż tak wiele. Ścisk w tabeli jest bowiem tak ogromny, że meczów bez stawki po prostu w lidze nie ma!

Piątek, 13 marca:

Cracovia 3-1 Piast Gliwice

1-0 Hebert (37. sam.)

1-1 Kamil Wilczek (49.)

2-1 Deniss Rakels (60.)

3-1 Erik Jendrišek (76.)

Do 76. minuty wydawało się, że będzie to mecz, który śmiało będzie można "wrzucić" do worka z napisem "trzynastego w piątek". Wtedy po ładnej akcji gola zdobył jednak Jendrišek i było pewne, że odszedł od stereotypu tych zawodów, a "Pasy" wygrają pierwsze spotkanie tej wiosny. Wcześniej mieliśmy bowiem popis pecha lub jak kto woli piłkarskich baboli. Najpierw bowiem samobója strzelił Hebert, potem był bilard obrońców Cracovii i wyrównanie, aż w końcu typowa "pachówka" bramkarza Piasta. Trochę dużo jak na jedno spotkanie, ale kto wie, może wpływ miało na to boisko, które w sporych fragmentach wyglądało jak plantacja ryżu? Jakby jednak nie było - "Pasy" przed czekającymi nas za tydzień derbami - przyjadą na nie podbudowane.

Pogoń Szczecin 0-1 Lechia Gdańsk

0-1 Sebastian Mila (19.)

Słabo spisująca się ostatnio Pogoń zalicza trzecią kolejną porażkę i za chwilę będzie się mocno oglądać za siebie. Mają się więc w Szczecinie o co martwić. Wprost przeciwne nastroje w Gdańsku, bo Lechia zalicza piąty mecz z rzędu bez porażki i trzecią wygraną tej wiosny, więc nie ma się co dziwić, że ósemka dla "biało-zielonych" zaczyna być już całkiem realna. W Szczecinie wystarczył błysk Sebastiana Mili, który na spółkę z Grzegorzem Wojtkowiakiem - występującym w roli asystenta, dał Lechii jakże ważne trzy punkty.

Sobota, 14 marca:

Górnik Zabrze 3-3 Podbeskidzie

1-0 Rafał Kosznik (25.)

1-1 Damian Chmiel (35.)

2-1 Mariusz Magiera (41. k.)

3-1 Mariusz Magiera (44. k.)

3-2 Bartosz Śpiączka (58.)

3-3 Damian Chmiel (79.)

Solidne emocje w Zabrzu i aż sześć bramek, co kibicom musi się podobać - choć fani Górnika woleliby zapewne oglądać mniej goli. A najchętniej nie oglądaliby tych z drugiej połowy. Po pierwszej części meczu gospodarze prowadzili bowiem aż 3-1 i zanosiło się, że dopiszą kolejne trzy punkty. "Górale" grali jednak do końca i doprowadzili do wyrównania.

Jagiellonia Białystok 2-1 Górnik Łęczna

1-0 Mateusz Piątkowski (45.)

1-1 Grzegorz Bonin (49.)

2-1 Mateusz Piątkowski (59.)

Przed rokiem aby zająć miejsce w najlepszej ósemce ligi należało zdobyć 40 punktów. Można więc śmiało powiedzieć, że pokonując beniaminka z Łęcznej "Jaga" właśnie do "ósemki" awansowała. Cel zespołu z Białegostoku został więc zrealizowany, bo trener Michał Probierz mówił przed rundą wiosenną, że przede wszystkim chce... utrzymać zespół w lidze. Oczywiście patrząc na tabelę można wziąć to co najwyżej za "gadaninę" trenera, ale nie zmienia to faktu, że Jagiellonia ma powody do zadowolenia. Tym bardziej, że w tym spotkaniu to Górnik był stroną przeważającą. W piłce nożnej liczy się jednak to co w "sieci", a do niej najlepiej trafiał Piątkowski.

Zawisza Bydgoszcz 1-0 Lech Poznań

1-0 Josip Barišić (33.)

Wiosnę będący w beznadziejnej sytuacji bydgoszczanie rozpoczęli od dwóch remisów, po których przyszły trzy kolejne zwycięstwa, a wszystko to bez straty choćby bramki! Mamy więc prawdziwą rewelację rundy, choć dziś poznaniacy ułatwili trochę Zawiszy zadanie. Już po 25. minutach z dwiema żółtymi kartkami z boiska wyleciał Arnaud Djoum i grając 11 na 10 gospodarze dostali wiatru w żagle, bo uwierzyli, że mogą ten mecz wygrać. No i wygrali, co biorąc pod uwagę cele obydwu drużyn na pewno jest niespodzianką.

Niedziela, 15 marca:

Korona Kielce 2-2 Śląsk Wrocław

0-1 Marco Paixão (4.)

1-1 Jacek Kiełb (26.)

2-1 Jacek Kiełb (33.)

2-2 Róbert Pich (47.)

Vytautas Černiauskas staje się pomału ulubieńcem Ekstraklasy. Przed tygodniem miał solidny udział przy dwóch bramkach Podbeskidzia, a dziś wyraźnie przyczynił się do tego, że Róbert Pich mógł stan tej rywalizacji wyrównać. Na słynnym filmiku, który można znaleźć w Internecie, trener Janusz Wójcik krzyczał "gramy bez bramkarza". Podobnie krzyczeć mogą w Kielcach, gdzie remis podtrzymał dwie serie. Korona bowiem wiosną jeszcze nie przegrała, a Śląsk - wciąż jeszcze nie wygrał.

Legia Warszawa 2-2 WISŁA KRAKÓW

0-1 Łukasz Burliga (16.)

1-1 Michał Żyro (28.)

1-2 Paweł Brożek (48. k.)

2-2 Boban Jović (90. sam.)

Ligowy klasyk na pewno nie zawiódł, choć kibicom Wisły zostawił sporo... niedosytu. Piłkarze "Białej Gwiazdy" długimi minutami byli bowiem od lidera ligi naszej zespołem lepszym, ale też przyznać trzeba, że warszawiacy grali do końca i zdołali dzięki temu uratować punkt. Wiślacy podobnie jak przed rokiem, gdy także zremisowali na Łazienkowskiej 2-2 - schodzili z boiska z podniesionymi głowami. Legioniści za to na pewno są z siebie niezadowoleni, bo zakładali powiększenie przewagi w tabeli, ale nic im z tego nie wyszło. I chyba powinni się cieszyć, że tego meczu nie przegrali. Bo gdyby nie ekwilibrysta Bereszyński, który wybił piłkę z linii po uderzeniu Štilicia, to tak by się właśnie stało.

Poniedziałek, 16 marca:

GKS Bełchatów 0-1 Ruch Chorzów

0-1 Eduards Višņakovs (88.)

W tej bez wątpienia dobrej kolejce na jej zakończenie nie oglądaliśmy wielkiego meczu. Oczywiście jedni i drudzy starali się o zwycięstwo, ale na boisku panował głownie chaos. Z niego wyłoniły się jednak w samej końcówce ogromne emocje! Główka Višņakovsa dała prowadzenie gościom, po czym dwie minuty później gospodarze zmarnowali "jedenastkę", a zaraz potem grali w "dziesiątkę". I niejako za karę przegrali, co nie zmienia faktu, że wystarczyło włączyć telewizor tylko na ostatnie trzy minuty, bo działo się w nich więcej, niż przez całe spotkanie.

Aktualna tabela:

1. Legia Warszawa 24 46 50-26

2. Jagiellonia Białystok 24 41 37-29

3. Lech Poznań 24 40 42-23

4. Śląsk Wrocław 24 38 38-31

5. Górnik Zabrze 24 35 35-35

6. WISŁA KRAKÓW 24 34 38-32

7. Podbeskidzie Bielsko-Biała 24 33 37-41

8. Lechia Gdańsk 24 32 28-28

9. Górnik Łęczna 24 31 28-29

10. Piast Gliwice 24 30 29-36

11. GKS Bełchatów 24 30 21-28

12. Pogoń Szczecin 24 29 29-33

13. Cracovia 24 28 25-32

14. Korona Kielce 24 28 26-36

15. Ruch Chorzów 24 27 27-32

16. Zawisza Bydgoszcz 24 20 23-42

Dodał: Redakcja


Źródło: wislaportal.pl


Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły- Sezon 2014/2015

Doping kibiców Wisły w Warszawie(video)

Źródło:http://skwk.pl/


Galeria kibicowska:


Liga od kuchni: canalplus

>>> Kulisy meczu (video):