2015.03.21 TS Wisła Kraków - KSK Noteć Inowrocław 59:93

Z Historia Wisły

2015.03.21, II liga, Kraków, hala Wisły,
Wisła Kraków 59:93 Noteć Inowrocław
I: 21:24
II: 13:25
III: 13:20
IV: 12:24
Sędziowie: Komisarz: Widzów:



25 marca 2015

Dobry drugoligowy weekend.

Po perturbacjach związanych z turniejami półfinałowymi oraz finałem Mistrzostw Polski Juniorów Starszych i ogromnej ilości przełożonych spotkań w ostatni weekend (21-22.03) koszykarze drugoligowej drużyny Wisły ponownie wybiegli na parkiet.

Pierwszym przeciwnikiem była drużyna z Inowrocławia, która praktycznie jedną nogą już jest w pierwszej lidze. Świetnie zorganizowany, stabilny finansowo lider tabeli był zdecydowanym faworytem meczu i tylko można było się obawiać czy aby konfrontacja doświadczonej i ogranej ekipy z bardzo młodym zespołem gospodarzy nie skończy się przypadkiem pogromem. Nic z tych rzeczy. Wisła od początku zaczęła odważnie i przez dużą część pierwszej kwarty była na prowadzeniu. Wraz z upływem czasu bardzo mocny fizycznie i co tu dużo mówić zdecydowanie na dzień dzisiejszy lepszy zespół gości przejął inicjatywę i z każdą minutą powiększał przewagę. Jednak nie wynik a styl, jaki zaprezentował zespół z Reymonta napawał optymizmem przed kolejnym meczem z drużyną z Gdyni.

Rzeczywiście w niedzielę przybyli na mecz kibice byli świadkami bardzo ciekawego i emocjonującego spotkania z horrorem w końcówce i szczęśliwym zakończeniem - ale po kolei. Cały mecz bardzo wyrównany a przewaga którejś z ekip nie przekraczała granicy 5 - 6 punktów. Dużo szybkich akcji i gry do przodu forsowanej przede wszystkim przez ekipę gospodarzy. Wreszcie odpala Janek Rerak, który podejmuje odważne i dobre decyzje rzutowe oraz dobrze prowadzi zespół. Wejście smoka w drugiej kwarcie notuje kolejny junior Marcin Rachelski, który oddaje cztery rzuty i wszystkie trafia. Młodzi, ale już doświadczeni Sebastian Dąbek, Rafał Zgłobicki oraz Jakub Żaczek wsparci Kamilem Kolberem i Przemkiem Urbankiem nie pozwalają gościom na oddalenie się na bezpieczną odległość punktową i mecz cały czas jest na styku. Dobre krótkie zmiany Jakuba Natkaniec i Mateusza Piotrowskiego dopełniają obraz bardzo dobrej i ambitnej postawy drużyny. Jednak najważniejsze rzeczy dzieją się w samej końcówce meczu, kiedy to na 74 sekundy przed końcem Wisła przegrywa już sześcioma punktami a trener Piecuch obserwujący z trybun zawody próbuje sobie wyrwać z głowy włosy…. których nie posiada. Trener Kasperzec umiejętnie korzysta z dwóch przysługujących czasów i na 10 sekundy przed końcem gospodarze przegrywają tylko dwoma punktami a dwa rzuty osobiste wykonuje Sebastian Dąbek. Dosłownie kilka sekund wcześniej trafia 3 osobiste (szacun, bo nigdy nie był mistrzem tego elementu) i cała sala w napięciu czeka na dwie kolejne udane próby. Pierwszy rzut celny, drugi nie wpada do kosza, zbiera Jakub Żaczek i rzuca z trudnej pozycji. Piłka odbija się od tablicy i nawet nie dotyka obręczy, kiedy nagle jak z pod ziemi pojawia się Przemek Urbanek i z powietrza umieszcza ją w siatce. Kilka ostatnich sekund to rozpaczliwa próba oddania celnego rzutu przez gości, ale Wisła na to nie pozwala i tuż po końcowym gwizdku następuje eksplozja radości na boisku i trybunach.

Gratulacje dla chłopaków a w szczególności dla popularnego Banana. Znalazł się we właściwym miejscu i czasie i został dziś bohaterem. Ale tak naprawdę każdy z występujących na boisku zawodników był cichym bohaterem zawodów i przyczynił się do końcowego sukcesu. Na tym polega siła zespołu - tyle trener Piecuch.


TS Wisła Kraków - KKS Noteć Inowrocław 59:93 (21:24, 13:25, 13:20, 12:24)

TS Wisła Kraków - Asseco II Gdynia 69:68 (18:15, 21:21, 13:15, 17:17)

Źródło: http://sportkrakowski.pl