2015.05.31 Legia Warszawa - Wisła Kraków 1:0

Z Historia Wisły

2015.05.31, Ekstraklasa, 35. kolejka, Warszawa, Pepsi Arena, 15:30, niedziela, 19°C
Legia Warszawa 1:0 (0:0) Wisła Kraków
widzów: 24.429
sędzia: Szymon Marciniak z Płocka
Bramki
Jakub Rzeźniczak 60’ 1:0
Legia Warszawa
4-2-3-1
Legia: Dusan Kuciak
Łukasz Broź
Grafika:zk.jpg Jakub Rzeźniczak
Igor Lewczuk
Grafika:zk.jpg Tomasz Brzyski
Tomasz Jodłowiec
Dominik Furman Grafika:Zmiana.PNG (88’ Dossa Junior)
Michał Żyro
Ondrej Duda Grafika:zk.jpg Grafika:kontuzja.png Grafika:Zmiana.PNG (65’ Helio Pinto)
Michał Kucharczyk
Grafika:zk.jpg Marek Saganowski

trener: Henning Berg
Wisła Kraków
4-2-3-1
Michał Buchalik
Boban Jović Grafika:zk.jpg Grafika:Zmiana.PNG (84’ Łukasz Garguła)
Arkadiusz Głowacki
Richard Guzmics
Maciej Sadlok Grafika:zk.jpg Grafika:kontuzja.png Grafika:Zmiana.PNG (79’ Jean Barrientos)
Maciej Jankowski
Dariusz Dudka Grafika:zk.jpg
Łukasz Burliga
Semir Stilić
Rafał Boguski Grafika:Zmiana.PNG (65’ Wilde-Donald Guerrier Grafika:zk.jpg)
Paweł Brożek

trener: Kazimierz Moskal
Strzały: 6-11 (4-6)
Strzały celne: 4-1 (3-1)
Strzały niecelne: 2-7 (1-4)
Strzały zablokowane: 0-3 (0-1)
Słupki/poprzeczki: 0-0
Posiadanie piłki (w %): 53-47 (58-42)
Faule: 15-11 (7-5)
Dośrodkowania: 17-24 (11-6)
Rzuty rożne: 5-5 (5-1)
Spalone: 2-1 (0-0)
Żółte kartki: 3-4 (1-0)

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.
[Foto: A. Koprowski/ wisla.krakow.pl]

[Foto: A. Koprowski/ wisla.krakow.pl]
[Foto: A. Koprowski/ wisla.krakow.pl]

[Foto: A. Koprowski/ wisla.krakow.pl]
[Foto: A. Koprowski/ wisla.krakow.pl]

[Foto: A. Koprowski/ wisla.krakow.pl]
[Foto: A. Koprowski/ wisla.krakow.pl]

[Foto: A. Koprowski/ wisla.krakow.pl]
[Foto: A. Koprowski/ wisla.krakow.pl]

[Foto: A. Koprowski/ wisla.krakow.pl]


Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Kazimierz Moskal przed meczem Wisły w Warszawie: - Legii już wiele razy ktoś inny pomógł i to wystarczy

- Gramy z Legią, która myśli tylko i wyłącznie o tytule. Dla nich niezdobycie mistrzostwa będzie wielką porażką. Niech sobie jednak nikt nie wyobraża, że my tam pojedziemy i będziemy ułatwiać im to zadanie. Legii już wiele razy ktoś inny pomógł i to wystarczy - powiedział przed czekającym nas w niedzielę spotkaniem w stolicy trener "Białej Gwiazdy", Kazimierz Moskal.

Na pewno ważne jest to, że w Warszawie Wisła zagra bez dodatkowych osłabień kadrowych, bo poza kontuzjami Emmanuela Sarkiego i Michała Miśkiewicza, nie mamy więcej osłabień. Do kadry wracają natomiast ostatnio aż za długo nieobecny Wilde-Donald Guerrier, a także pauzujący za kartki w Białymstoku Dariusz Dudka. I do wspomnień z tego jakże dla nas pechowego ostatniego spotkania w lidze, właśnie z Jagiellonią, szybko na konferencji prasowej wrócono.

- Do 87. minuty wszystko przebiegało zgodnie z tym co sobie zakładaliśmy. Stąd były takie, a nie inne decyzje, że Ci a nie inni zawodnicy wystąpili od pierwszej minuty. Bo takiego właśnie meczu się spodziewałem - przypomniał Moskal. - Szkoda, że po raz kolejny w takich okolicznościach uciekają nam punkty. A czy w meczu z Legią będzie inny skład? Tak. Myślę, że jakieś zmiany w porównaniu ze spotkaniem w Białymstoku będą.

Problemy kadrowe zgłasza natomiast klub z Warszawy. Za kartki pauzować bowiem muszą Michał Masłowski i Orlando Sá, a Ivica Vrdoljak i Guilherme narzekają na urazy. Na konferencji zapytano jednak głównie o Portugalczyka, który w ostatnich meczach Legii miał duży wpływ na sytuację na murawie.

- Na pewno to jest dla nich jakiś problem, ale myślę, że Legia ma tak szeroką kadrę, że nie powinni mieć problemów, aby go zastąpić. Czy to będzie ta sama jakość, czy gorsza, czy lepsza - pokaże mecz. Na pewno Orlando Sá dawał Legii dość dużo. Był w dobrej dyspozycji, a przede wszystkim strzelał bramki, które decydowały o punktach. To nie jest mój problem. Trener Berg niech się martwi - stwierdził jednak opiekun wiślaków.

Nie mogło też zabraknąć rozmów o naszą poprzednią wizytę w Warszawie, która zakończyła się remisem 2-2, choć zabrakło niewiele, aby Wisła wywiozła z tego gorącego terenu pełną pulę. - Ten mecz pokazał, że Legię w Warszawie można pokarać. Można pokusić się o to, aby nawet wywieźć stamtąd trzy punkty. Mieliśmy na sobie najlepszy przykład w tamtym meczu - mówił Moskal.

Trenera zapytano także o zajęcia mentalne, które wiślacy odbyli w minionym tygodniu. - Mamy w planie jeszcze jedną taką sesję. Myśleliśmy o tym dużo wcześniej i chcieliśmy coś takiego zorganizować, ale wydawało nam się, że ten moment może rzeczywiście nie był wtedy najlepszy. Chodziło natomiast o to, żeby pokazać im pewne możliwości. Jeśli ktoś uzna, że może mu to pomóc, to bardziej idziemy w tym kierunku, żeby współpracowywali indywidualnie.

Jak można się domyślić - po ostatnich meczach, w których sędziowie bardzo przychylnie patrzyli na walczących o mistrzostwo warszawiaków - nie mogło też zabraknąć pytania o to czy Moskal nie obawia się kolejnych kontrowersyjnych decyzji arbitra.

- Wszyscy oczekujemy tego, że mecze będą tak prowadzone, aby tych kontrowersji było jak najmniej. Czasami rozumiem trenerów, którzy po meczach wypowiadają się, gdy werdykty były na ich korzyść, że to jest słuszne, ale punkt widzenia zawsze zależy od punktu siedzenia. Mało kiedy trener przyznaje się do tego, że sędzia w którymś momencie pomógł. Nie zapominajmy, że Legii sędzia pomógł nie tylko w meczu z Jagiellonią, ale dla mnie tak samo było w meczu ze Śląskiem. To była sytuacja, w której nie można było nie zauważyć i nie odgwizdać faulu - stwierdził trener Wisły. - Chciałbym aby to sędziowanie było takie, aby wszyscy byli zadowoleni - zakończył spotkanie z dziennikarzami, zapytany raz jeszcze o ten gorący ostatnio temat, Moskal.


Dodał: Redakcja


Źródło: wislaportal.pl

Cel miał być inny...Przed meczem Legia – Wisła

29. maja 2015, W niedzielne popołudnie drużyna Wisły Kraków zmierzy się w Warszawie z Legią. Wiślacy dwoma ostatnimi meczami podcięli skrzydła sobie oraz wszystkim kibicom, którzy wierzyli że ta drużyna ma potencjał do walki o wysokie cele. Teraz Wisła jedzie zmierzyć się z mistrzem Polski, który w razie utraty punktów w niedzielnym spotkaniu będzie mógł powoli żegnać się z tytułem.


W Warszawie trener Moskal będzie mógł skorzystać z kontuzjowanego ostatnio Donalda Guerriera oraz wracającego za kartkową absencję Dariusza Dudki. Zabraknie za to Emmanuela Sarkiego oraz Michała Miśkiewicza, który przed tygodniem otrzymał szansę występu w Białymstoku jednak nabawił się przy tym kontuzji. Do bramki wróci więc Michał Buchalik.

Przed tygodniem w składzie Wisły doszło do rewolucji: niespodziewanie na ławce usiedli dotychczasowi pewniacy do gry – Paweł Brożek i Semir Stilić. Trener Moskal nie chciał zdradzić, czy w Warszawie wspomniana dwójka wróci do pierwszej jedenastki, ale delikatnie to zasugerował twierdząc, że jakieś zmiany w składzie na pewno będą.

Wisła frajersko traci bramki w ostatnich minutach meczu, często mając korzystny rezultat. Boli, że tak doświadczona drużyna nie wyciąga żadnych wniosków, choć piłkarze w pomeczowych rozmowach często zapewniają, że tak będzie. Nastroje po meczu w Białymstoku są na tyle fatalne, że w tygodniu z zespołem pracował specjalny trener od przygotowania mentalnego.

- Nie są to łatwe chwile i my zdajemy sobie z tego sprawę. Temat tego, czy piłkarze będą odpowiednio zmotywowani wraca przed każdym meczem. Życzyłbym sobie, żeby piłkarze byli nastawienie do każdego kolejnego meczu tak, jak na Jagiellonię. Gramy z Legią, która myśli tylko i wyłącznie o tytule, ale niech nikt sobie nie wyobraża że my tam pojedziemy i będziemy im ułatwiać to zadanie. Myślę, że Legii wiele razy pomógł już ktoś inny i to wystarczy – powiedział przed meczem na Łazienkowskiej Kazimierz Moskal.

Wiadomo o kogo chodzi. Sędziowie bardzo często mylą się na korzyść drużyny z Warszawy, a kulminacją tych pomyłek był mecz z Jagiellonią, który Legia wygrała po rzucie karnym, którego nie było w 98 minucie spotkania: - Nie zapominajmy o tym, że sędzia pomógł Legii nie tylko w meczu z Jagiellonią, ale dla mnie także ze Śląskiem. To była sytuacja, której nie można było nie zauważyć i nie odgwizdać ewidentnego faulu – dodał Kazimierz Moskal.

Legia wiosną zawodzi i obecnie zajmuje drugie miejsce w tabeli, tracąc do prowadzącego Lecha Poznań jeden punkt. Byłoby ich zapewne więcej, gdyby nie wspomniane wcześnie bardzo liczne pomyłki sędziów. W każdym razie, podopieczni Henninga Berga nie mogą sobie pozwolić już na stratę żadnego punktu, co może okazać się zadaniem ponad siły piłkarzy z Warszawy patrząc na to, jaki futbol prezentują ostatnimi czasy.

Legia ma przede wszystkim problem z napastnikiem. Niemal całą wiosnę na pozycji wysuniętego napastnika grał Marek Saganowski, jednak czynił to z bardzo marnym skutkiem. Nie wiedzieć czemu na ławce przesiadywał Orlando Sa, który zdobył dużo więcej bramek grając mniej od „Sagana”. Teraz, gdy Bergowi zaczął osuwać się grunt były reprezentant Polski powędrował na ławkę, a na szpicy gra Portugalczyk.

W niedzielę jednak Sa nie wystąpi z powodu nadmiaru żółtych kartek. - Szczerze mówiąc to nie jest mój problem, ale niech trener Berg się martwi. Ale Legia ma tak szeroką kadrę, że nie powinni mieć problemów by jakimś zawodnikiem go zastąpić - komentuje brak Portugalczyka w kadrze Legii trener Moskal.

Nie tak wyobrażaliśmy sobie nastroje przed meczem z Legią. Wisła powinna jechać do Warszawy po to, by awansować w tabeli kosztem Legii. Przez frajerskie końcówki meczów „Biała Gwiazda” jedzie na Łazienkowską by podtrzymać nadzieję na czwartą pozycję w tabeli, gwarantującą udział w europejskich pucharach. Piłkarze z Krakowa mają też szansę bardzo poważnie przekreślić szansę legionistów na obronę mistrzowskiego tytułu. Jak będzie, przekonamy się już w niedzielę!

Spotkanie poprowadzi pan Szymon Marciniak z Płocka.

Transmisja meczu w Canal+Sport. Początek spotkania o 15.30.


wislakrakow.com

(sum91)


Źródło: wislakrakow.com

Brożek: Mamy swoje cele

Data publikacji: 29-05-2015 14:50


Już w najbliższą niedzielę piłkarze Wisły zmierzą się ze stołeczną Legią. Dla Pawła Brożka będzie to kolejna okazja do zdobycia bramki i dogonienia Macieja Żurawskiego w klasyfikacji strzelców wszech czasów.

Napastnik Białej Gwiazdy nie ukrywa, że pojedynki z Wojskowymi zawsze wywołują u niego dodatkową mobilizację, bez znaczenia, na jakim etapie rozgrywek się toczą. „Spotkania te wiążą się z wielkim prestiżem i walką o najwyższe cele w ekstraklasie. Legia w ostatnich latach jest najlepszą drużyną w Polsce, więc żeby odnieść zwycięstwo, musimy zagrać najlepiej, jak potrafimy. Wiemy, że nie będzie to łatwe, bo Legia marzy o mistrzostwie, ale my również mamy swoje cele” – powiedział najlepszy strzelec krakowian.

W ostatnim meczu obu drużyn przy Łazienkowskiej padł remis 2:2, a podopieczni Kazimierza Moskala stracili prowadzenie w ostatnich minutach meczu. „W tamtym meczu pokazaliśmy, że na Legii da się powalczyć. Byliśmy drużyną lepszą, ale zabrakło szczęścia w ostatnich minutach. Mamy nadzieję, że obróci się ono w końcu w naszą stronę, a ze stolicy wrócimy z tarczą” – dodaje były reprezentant Polski.

Ewentualne zwycięstwo z aktualnym mistrzem Polski spowoduje, że Wiślacy zachowają realną szansę na zakwalifikowanie się do europejskich pucharów. „Oczywiście, że ten temat się gdzieś przewija, ale my skupiamy się na najbliższym meczu. Nie wychodzimy w dalszą przyszłość, ponieważ doświadczenie nauczyło nas pokory. Każdy z nas chciałby przeżyć fajną przygodę w Europie, ale najpierw trzeba zagrać dobry mecz w Warszawie” – tłumaczy popularny „Broziu”.

Snajper Wisły w klasyfikacji strzelców wszech czasów plasuje się tuż za Maciejem Żurawskim. Do wyrównania osiągnięcia „Żurawia” Brożkowi brakuje trzech trafień. „Do końca sezonu zostały jeszcze trzy mecze, więc wszystko jest możliwe. Normalne jest, że dla napastnika te bramki są ważne, można powiedzieć, że z tego żyje. Ostatnio różnie z tym bywało w moim wykonaniu, ale przy Łazienkowej zawsze kilka okazji w meczu się przytrafiało. Ważne, żeby je wykorzystać”.

A. Koprowski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Tak gra Legia Warszawa

Data publikacji: 30-05-2015 13:20


W niedzielę piłkarzy Białej Gwiazdy czeka mecz 35. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. I bez wątpienia nie jest to pojedynek byle jaki – z Wiślakami zmierzą się obecni mistrzowie Polski – warszawska Legia. Gospodarze przystąpią do spotkania osłabieni brakiem najlepszego strzelca, Portugalczyka Orlando Sa, a także pozyskanego w zimie za 800 tys. euro z bydgoskiego Zawiszy Michała Masłowskiego.


Obaj zawodnicy w meczu z Pogonią otrzymali swoje czwarte żółte kartki w tym sezonie. Niemniej jednak to Legia, usiłująca za wszelką cenę dogonić rozpędzoną ekipę Lecha Poznań, jest uważana za faworyta, tym bardziej że swoje ostatnie dwa mecze Legioniści wygrali. Wiślacy natomiast uciułali w nich tylko jeden punkt. Czy w Warszawie Wisła w spektakularny sposób się przełamie? Oto, przeciwko komu występować będą zawodnicy z Białą Gwiazdą na piersi.

Bramka: Niekwestionowanym liderem pośród bramkarzy i ostoją całej defensywy Legii jest Słowak, Dušan Kuciak. Dla zawodnika, który w zeszłym tygodniu obchodził swoje trzydzieste urodziny, niedzielny mecz będzie już pięćdziesiątym rozgrywanym w tym sezonie! Co ciekawe, aż w dwudziestu dwóch spotkaniach Kuciak zachował czyste konto. Mimo to eksperci podkreślają, że obecna runda w wykonaniu 12-krotnego reprezentanta Słowacji jest znacznie słabsza niż przed rokiem. „Jestem przekonany, że pogoń za Lechem dobrze nam zrobi i że uda nam się obronić tytuł. Razem z obrońcami gramy ostatnio bardzo dobrze i myślę, że więcej już nie przegramy” – powiedział ostatnio bramkarz Legii. Kto towarzyszyć mu będzie w defensywie?

Linia obrony: Jak na byłego obrońcę przystało, trener Henning Berg przywiązuje olbrzymią wagę do formacji defensywnej zespołu. Nic więc dziwnego, że to właśnie Legia straciła, jak na razie, najmniej goli w obecnych rozgrywkach Ekstraklasy. Duża w tym zasługa środkowych obrońców, którzy pukają do bram narodowej reprezentacji – Jakuba Rzeźniczaka i Igora Lewczuka. Ten pierwszy, 28-letni wychowanek Widzewa Łódź, w obecnym sezonie zdobył już cztery bramki i to zwykle do niego szkoleniowiec z Norwegii dobiera drugiego zawodnika. Obecnie jest nim właśnie Lewczuk, który, co ciekawe, został ściągnięty do Legii z Zawiszy Bydgoszcz jako prawy defensor. Jednak konkurencja na prawej stronie sprawiła, że został on przemianowany na środkowego obrońcę. Decyzja ta bardzo dobrze wpływa dotychczas na wyniki Legionistów. Z lewej strony obrony wystąpi lider klasyfikacji asyst wśród piłkarzy z Warszawy – Tomasz Brzyski. Ten 33-letni już piłkarz słynie z doskonale ułożonej lewej stopy, którą wykonuje niemal wszystkie stałe fragmenty gry. Nic więc dziwnego, że były gracz Polonii Warszawa zanotował już dziewięć asyst. Na prawej flance wystąpi najprawdopodobniej 29-letni Łukasz Broź, trzykrotny reprezentant kraju.

Linia pomocy: Legia, podobnie jak i większość zespołów ekstraklasy, stawia na piątkę pomocników. Za ubezpieczanie tyłów odpowiedzialni są dwaj Polacy – Dominik Furman, wypożyczony do Legii z Tuluzy, w której barwach do tej pory pięć razy wystąpił w Ligue 1, a także Tomasz Jodłowiec, 36-krotny reprezentant kraju, podstawowy defensywny pomocnik w układance Adama Nawałki. W związku z zawieszeniem za kartki Michała Masłowskiego do pierwszego składu Legii powróci najpewniej gwiazda tej drużyny, 20-letni Słowak Ondrej Duda, którego pozyskaniem zainteresowane są między innymi zespoły Interu Mediolan i Southampton. Zapowiadany na gwiazdę ekstraklasy wychowanek MFK Koszyce ostatnio wyhamował nieco swoją formę, jednak dalej powinien być on oczkiem w głowie defensorów Białej Gwiazdy. Na skrzydłach w ekipie Henninga Berga wystąpią Michał Żyro, będący ostatnio w nieco słabszej dyspozycji- w obecnym sezonie pięć bramek i pięć asyst, oraz 24-letni Michał Kucharczyk, dający się zapamiętać głównie z powodu dużej ilości żółtych kartek otrzymywanych za wymuszanie rzutów karnych.

Atak: W przypadku nieobecności Orlando Sa Legia dysponuje tylko jednym środkowym napastnikiem, zawodnikiem, który powoli przygotowuje się do zakończenia zawodniczej kariery. Tym graczem jest oczywiście Marek Saganowski, piłkarski obieżyświat, który w swojej karierze reprezentował m.in.: Feyenoord Rotterdam, HSV Hamburg, Vitorię Guimaraes, ES Troyes, Southampton czy też duński Aalborg. Jak na razie 36-latek zdobył tylko dwie bramki w 29 meczach, jednak trener Berg nie ma nikogo, kto mógłby od pierwszej minuty zastąpić popularnego Sagana.

Aż dziewięciu Polaków i dwóch reprezentantów Słowacji – to będą najprawdopodobniej rywale Wisły Kraków. Legia, mimo problemów kadrowych, dalej ma silną drużynę. Kto przeciwstawi się ekipie ze stolicy? Na kogo tym razem postawi trener Kazimierz Moskal? O tym wszystkim przekonamy się już w niedzielę. Pierwszy gwizdek arbitra Szymona Marciniaka z Płocka już o godzinie 15.30.

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Z podniesioną głową

Data publikacji: 31-05-2015 11:31


Jeszcze tylko tydzień pozostał wszystkim sympatykom T-Mobile Ekstraklasy, by nacieszyć się piłką nożną w krajowym wydaniu. Dla wiślaków będzie to bardzo intensywne siedem dni, gdyż rozegrają w tym czasie trzy spotkania, z czego aż dwa na wyjeździe. Piłkarski maraton Biała Gwiazda rozpocznie dziś w Warszawie, gdzie zmierzy się z Legią, która ciągle liczy się w walce o Mistrzostwo Polski. Nasi piłkarze nie zamierzają jednak ułatwić życia rywalowi, gdyż każdy punkt zdobyty w tym trudnym pojedynku przybliży ich do upragnionego celu.

Wisła i Legia to kluby, które same w sobie są historią piłki nożnej. Wystarczy spojrzeć na ich sukcesy w kraju i za granicą czy piłkarzy, którzy stanowią lub stanowili kiedyś o sile naszej reprezentacji, by zdać sobie sprawę, jak wielki był wkład tych drużyn w rozwój polskiego sportu. Jeśli Wisła walczyła o coś z Legią, to zawsze były to najwyższe cele. Tydzień temu minęło równo 95 lat od pierwszego spotkania Wisły i Legii w historii. Dokładnie 23 maja 1920 roku oba kluby zagrały ze sobą w Warszawie, a mecz towarzyski zakończył się bezbramkowym remisem. Od tamtego dnia aż do dziś mieliśmy dokładnie 166 pojedynków między tymi zespołami.

Najczęściej jedenastki Wisły i Legii stawały naprzeciw siebie w meczach, których stawką był tytuł najlepszej drużyny w kraju. Na poziomie Ekstraklasy mieliśmy, jak do tej pory, 144 spotkania, z których Biała Gwiazda wygrała 56, zremisowała 38 i przegrała 50. W ostatnich latach często pojedynki pomiędzy tymi drużynami decydowały o tytule. Nie inaczej było 10 maja 2009 roku, gdy Wisła podejmowała przy Reymonta Legię w meczu 27. kolejki. Przed tym spotkaniem Biała Gwiazda w ligowej tabeli zajmowała trzecie miejsce ze stratą dwóch punktów do Lecha i właśnie „Wojskowych”. Początek pojedynku należał zdecydowanie do Wisły, której bardzo zależało na zwycięstwie. Swoje okazje zmarnowali najpierw Boguski, a później Brożek. Goście natomiast kilka razy próbowali skarcić wiślaków za ich nieskuteczność po kontrach, ale ich ataki rozbijały się o szczelną w tym dniu defensywę krakowian. W 35. minucie ponad 15 tysięcy kibiców zgromadzonych tego dnia przy Reymonta oszalało ze szczęścia. Wiślacy w swoim stylu „rozklepali” obronę Legii, a gola na wagę trzech punktów zdobył Marcelo. Więcej bramek w tym spotkaniu nie oglądaliśmy, a zwycięstwo w tym meczu zapewniło Wiśle fotel lidera, którego nie oddała już do końca sezonu.

Na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej Biała Gwiazda nigdy nie miała łatwo. Na 73 spotkania rozegrane w stolicy wiślacy wygrali 19, zremisowali 16, a przegrali 38. W ostatnich dwóch sezonach mecze rozgrywane pomiędzy Wisła i Legią w Warszawie przynoszą kibicom wiele emocji. Dzisiejsze spotkanie będzie czwartym w ciągu ostatnich dwóch lat, rozgrywanym przy Łazienkowskiej na wiosnę. Przed rokiem w rundzie finałowej Biała Gwiazda poległa 0:5, jednak dwa miesiące wcześniej, 16 marca 2014, wiślacy potrafili zremisować 2:2, pomimo że na przerwę schodzili, przegrywając dwoma bramkami i bez swojego kapitana, Arkadiusza Głowackiego, który obejrzał czerwoną kartkę. Takim samym wynikiem zakończył się również mecz rozegrany 15 marca 2015 roku z tą różnicą, że tym razem to legioniści gonili wynik. W 16. minucie, po krótko rozegranym rzucie rożnym i dośrodkowaniu Semira Stilicia, prowadzenie Wiśle dał Łukasz Burliga. Nie minęło pół godziny gry, a mieliśmy remis 1:1. Saganowski świetnie podał do Żyry, a ten wyrównał stan rywalizacji. Piłkarz Legii, przyjmując piłkę,pomógł sobie ręką, co umknęło uwadze arbitra. Po przerwie wiślacy szybko wrócili na prowadzenie, a to za sprawą Pawła Brożka, który pewnie wykorzystał rzut karny podyktowany za faul Jodłowca na Stiliciu. Niestety w samej końcówce pechowo interweniował Boban Jović, kierując piłkę do własnej bramki i spotkanie zakończyło się podziałem punktów.

We wszystkich ekstraklasowych meczach tych drużyn padło łącznie 397goli. Wisła zdołała ich zdobyć 196, a Legia 201. Najskuteczniejszym strzelcem Białej Gwiazdy przeciwko „Wojskowym” jest Paweł Brożek, który na swoim koncie ma 12 trafień, z czego aż 8 bramek „Brozio” zdobył na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej.

W poprzedniej kolejce Legia zwyciężyła w Szczecinie z Pogonią 1:0 i obecnie zajmuje drugą pozycję w tabeli. Wisła natomiast przegrała 1:2 z Jagiellonią w Białymstoku i plasuje się na pozycji numer pięć.

Podopieczni Kazimierza Moskala w dwóch poprzednich spotkaniach, trochę pechowo, ale na przysłowiowe własne życzenie stracili niemal pewne punkty. Wiślacy mimo dobrej gry, brakiem zwycięstw mocno skomplikowali swoją sytuację w tabeli. Przed nimi bardzo trudne zadanie, bo aby marzyć o europejskich pucharach, trzeba pokonać Legię przed jej własną publicznością. Dlatego dziś, zapominając o niepowodzeniach, muszą wyjść na boisko z podniesioną głową i wywalczyć do końca!

Mecz pomiędzy Legią Warszawa i Wisłą Kraków rozpocznie się o godzinie 15.30.

Zwycięzca może być jeden. Tylko Wisła!

MH

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Ukarać warszawską butę! Przed meczem Wisły z Legią

Nie ma wątpliwości, że w ostatnich miesiącach ekipa warszawskiej Legii to była wizytówka polskiej piłki nożnej w Europie. Choć nie zawsze najlepszą... Najpierw wykazała się bowiem koszmarnym dyletanctwem, po pamiętnej sytuacji z niezgłoszeniem piłkarza do gry w Lidze Mistrzów, co wyrzuciło warszawiaków za jej burtę, a co zapoczątkowało ich nawoływanie do szeroko pojmowanego "fair play". Potem legioniści bardzo dobrze radzili sobie w Lidze Europy, wygrywając swoją grupę i chyba solidnie im to... zaszkodziło.

W Warszawie "odleciano", robiąc z Legii nie wiadomo jakiego tuza, który miał zwojować Europę, a okazało się, że dostał tęgie lanie od Ajaxu, a potem od... Lecha. Ekipa z Poznania jest tą, która jako pierwsza w naszym kraju zaczęła na poważnie karać warszawską butę. Legia miała mieć dwie równorzędne jedenastki, miała wciągać ligę nosem, a tutaj całkiem z boku okazało się, że istnieje zespół, który potrafi legionistom zagrozić. Lech wygrał bowiem z warszawiakami tej wiosny u siebie, wygrał też na inaugurację rundy finałowej w Warszawie i wyszedł tym samym na prowadzenie w tabeli. Legia znalazła się więc w mało komfortowej sytuacji, w której na pewno ciężko się jej odnaleźć. Z jedynego kandydata do mistrzostwa zmienić musiała się w zespół, który musi liczyć na potknięcia rywala z Poznania oraz na... sędziowskie pomyłki!

W finale sezonu na cztery rozegrane dotychczas mecze - aż dwa zakończyły się sytuacjami, w których panowie z gwizdkiem podjęli znaczące decyzje dla końcowych wyników, co sprawiło, że Legii udało się zremisować we Wrocławiu oraz wygrać u siebie z Jagiellonią! I choć warszawiacy mogą zaklinać rzeczywistość i słuchać swojego trenera, Henninga Berga, który próbuje przekonywać wszystkich do swoich racji, jakoby żadnych błędów sędziów na korzyść jego drużyny nie było, to z całym dla niego szacunkiem - wypadałoby go zapytać o historię przypomnianą we wstępie. Fair play miał pokazać Celtic, ale czy tak zachowuje się Legia? Jakoś teraz tego nie widać. Jakoś teraz jest "wszystko jak należy". Nie od dziś wiadomo jednak, że "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia". Zwłaszcza gdy w grę wchodzą wielkie pieniądze. A te są do podniesienia tylko, gdy wywalczy się tytuł.

Są więc Legia oraz prowadzący jej mecze sędziowie pod ogromną presją i po pierwsze przed czekającym nas właśnie spotkaniem - wypada mieć nadzieję, że tę udźwignie Szymon Marciniak, który poprowadzi czekające nas w niedzielę zawody.

Przed Wisłą na pewno niełatwe zadanie, ale całkiem niedawno - będąc w kiepskich nastrojach - "Biała Gwiazda" była o krok od wygranej przy Łazienkowskiej i mocno liczymy, że wiślacy znów postawią się faworytowi ligi. I rozdadzą trochę karty w walce o mistrzostwo Polski - pomagając przy tym samym sobie. Wciąż jesteśmy bowiem w grze o jak najwyższą pozycję w tabeli i wszystko wciąż jest w naszych rękach. I nawet jeśli wywalczenie czwartego miejsca - premiowanego grą w europucharach - nie będzie sprawą łatwą, to o tym myśleć nie ma jakoś specjalnie na dziś potrzeby. Najważniejsze będzie, aby przełamać wreszcie ten na pewno zaklęty krąg dobrych w naszym wykonaniu spotkań, ale partaczonych w końcówkach - tym bardziej, że warszawiacy więcej o sobie mówią, niż grają. I bez wątpienia nie ma podstaw do tego, aby jakoś specjalnie się ich obawiać. Zapowiada nam się więc - oby (!) - ciekawe widowisko i liczymy, że tytułową butę wiślacy będą w stanie utemperować. Tak aby sezon się dla nas jeszcze nie skończył!


Dodał: Redakcja


Źródło: wislaportal.pl

Relacje z meczu

Porażka przy Łazienkowskiej

Data publikacji: 31-05-2015 17:28


Zawodnicy prowadzeni przez trenera Kazimierza Moskala nie zdołali wywieźć z Warszawy żadnego punktu. Jedyną bramkę dla Wojskowych na wagę zwycięstwa strzelił w 60. minucie Jakub Rzeźniczak.

Trzy minuty po pierwszym gwizdku arbitra gospodarze pomknęli w stronę bramki Buchalika, jednak przed polem karnym Wiślaków niecelnie zagrywał Żyro. Chwilę później do rzutu wolnego podszedł Sadlok, ale Jankowski nie zdołał wykorzystać dośrodkowania kolegi z drużyny i piłka po jego strzale głową przeszła nad poprzeczką.

W 6. minucie dobre zagranie otrzymał Saganowski, lecz na szczęście dla krakowian uderzenie napastnika Wojskowych było zbyt lekkie. Na odpowiedź podopiecznych trenera Kazimierza Moskala nie trzeba było długo czekać, bowiem do Jankowskiego piętą odgrywał Stilić. Niestety Wiślak nie przejął futbolówki, a defensorzy Legii szybko naprawili swój błąd.

Świetną interwencją popisał się w 11. minucie Buchalik, który stanął na wysokości zadania i wybronił strzał Dudy z bliskiej odległości. W kolejnych minutach Wojskowi przeprowadzili dwa ataki, ale ani dośrodkowanie Kucharczyka ani Żyry nie znalazły adresata.

Zawodnicy z Krakowa próbowali zagrozić rywalom w 18. minucie, ale Jankowski nie zdołał dojść do prostopadłego zagrania Stilicia. Na strzał z dystansu zdecydował się kilkanaście sekund później Sadlok, ale piłka poszybowała w trybuny.

Kolejny rzut wolny wywalczyła Wisła w 23. minucie, ale i tym razem dośrodkowanie Sadloka pozostawiało wiele do życzenia. Siedem minut później, po wrzutce Jovicia w pole karne, Jankowski przedłużył futbolówkę w stronę Burligi, lecz pomocnik Białej Gwiazdy nie zdołał opanować piłki.

Dwie dogodne okazje mieli krakowianie w 34. i 37. minucie, ale najpierw Kuciak wybronił strzał Brożka z bliskiej odległości, a później Stilić pozwolił na odebranie sobie futbolówki. Trzy minuty przed końcem pierwszej części spotkania Broź dośrodkowywał w stronę Żyry, który nie zdążył dojść do piłki. Kilkanaście sekund później niemalże w identycznej sytuacji szybszy od Kucharczyka okazał się Buchalik.

Kilkanaście sekund po zmianie stron Biała Gwiazda miała świetną okazję do objęcia prowadzenia. Bardzo dobrze piłkę zagrał Brożkowi Sadlok, który przedłużył ją głową w kierunku wchodzącego Burligi. Pomocnik spod Wawelu uderzył jednak jedynie w boczną siatkę.

Kolejne zagrożenie ze strony zawodników trenera Moskala przyszło w 50. minucie, kiedy to Jankowski wystawił podaniem głową piłkę Brożkowi, ale napastnik Wisły nie doszedł do niej. Sześć minut później zakotłowało się polu karnym gości, Żyro uderzał z ostrego kąta, lecz Buchalik nie pozwolił się zaskoczyć.

W 60. minucie po dobrym dośrodkowaniu Brzyskiego z rzutu wolnego piłkę sięgnął Rzeźniczak, który znalazł lukę między defensorami z Krakowa i dał swojej drużynie prowadzenie. Siedem minut później zawodnicy z Krakowa powinni skierować futbolówkę do siatki. Świetnie Dudka dostrzegł wówczas Guerriera, który zagrał piłkę do Stilicia znajdującego się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, ale futbolówka trafiła… w słupek.

Pięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry Wiślacy przejęli piłkę w środku pola, rozciągnęli grę na lewą stronę, gdzie czyhał Guerrier, który bez zastanowienia zagrał Stiliciowi. Pomocnik Białej Gwiazdy zdołał wrzucić w pole karne futbolówkę, jednak Jankowskiemu nie udało się pokonać Kuciaka.

Legia Warszawa – Wisła Kraków 1:0

1:0 Rzeźniczak 60’

Legia Warszawa: Kuciak – Broź, Rzeźniczak, Lewczuk, Brzyski – Furman (87’ Dossa Junior), Jodłowiec, Żyro, Duda (64’ Duda), Kucharczyk – Saganowski

Wisła Kraków: Buchalik – Jović (84’ Garguła), Głowacki, Guzmics, Sadlok (79’ Barrientos) – Burliga, Jankowski, Stilić, Dudka, Boguski (65’ Guerrier) – Brożek

Żółta kartka: Rzeźniczak, Brzyski, Saganowski (Legia) Jović, Sadlok, Dudka (Wisła)

Sędziował: Szymon Marciniak z Płocka

Widzów: 24 429

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Jeden błąd i porażka na własne życzenie. Legia - Wisła 1-0

Wisła rozgrywała w Warszawie kolejny wydawało się, że niezły mecz i w pierwszej połowie miała co najmniej dwie dobre okazje do tego, aby wyjść na prowadzenie, ale ich nie wykorzystała. W 60. minucie gola zdobyła więc Legia, bo Jakub Rzeźniczak wykorzystał błąd w kryciu Bobana Jovicia i było 0-1. Wiślacy wręcz powinni na to odpowiedzieć, ale świetnej okazji nie wykorzystał Semir Štilić i przegrywamy w związku z tym drugi wyjazdowy mecz z rzędu. Szanse więc na nasz powrót na czwarte miejsce w tabeli solidnie maleją. Tym bardziej, że chyba mało kto już w to wierzy.

Na mecz z Legią trener Kazimierz Moskal bez wątpienia nie zaskoczył nikogo składem, bo wyszła "jedenastka", której można się było spodziewać. W niej ponownie zjawili się bowiem odpoczywający ostatnio Paweł Brożek i Semir Štilić.

I z tą trochę na pewno wypoczętą dwójką wiślacy dobrze zaczęli spotkanie na Łazienkowskiej. Już bowiem w 4. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Macieja Sadloka, Maciej Jankowski dobrze główkował, ale piłka przeleciała jednak nad bramką. Minutę później odpowiedziała na to Legia, ale lekki strzał Ondreja Dudy bez kłopotów wyłapał Michał Buchalik. Mecz zaczął się nam rozkręcać i nie minęło kolejne sześćdziesiąt sekund i ładną akcję przeprowadzili wiślacy. Štilić wpadł w pole karne gospodarzy i zagrał piętą do Łukasza Burligi, ale ten nie zdołał "zabrać się" dobrze z piłką. Szkoda. Kolejna akcja to z kolei niebezpieczeństwo pod naszą bramką. Była 11. minuta, kiedy to Duda oszukał zwodem Arkadiusza Głowackiego, ale jego strzał w krótki róg dobrze paruje Buchalik.

Następne minuty to na pewno spokojniejsza gra wiślaków, którzy wyczekiwali na okazje do kontrataków, a że nasz zespół nie przeprowadzał ataków pozycyjnych, więc legioniści nie mieli okazji do szybszych wyjść. Bardziej zacementowane przedpole naszej bramki nie przynosiło w związku z tym niemrawo grającej Legii okazji do zdobycia gola. Odnotować trzeba więc tylko strzał z dystansu, z 20. minuty, Sadloka, ale ten był mocno niecelny. Żałować za to można tego, że wiślacy nie wykorzystali nieporozumienia Igora Lewczuka z Dušanem Kuciakiem z 31. minuty.

Legioniści mogą natomiast żałować, że w 33. minucie Michał Żyro uderzył na naszą bramkę sprzed pola karnego nieznacznie nad nią. Dla nas natomiast ważne było to, że w końcówce pierwszej połowy to Wisła była o wiele bliżej zdobycia gola. W 34. minucie do długo zagranej piłki wyszedł bowiem Brożek, ale jego strzał w krótki róg dobrze zdołał odbić Kuciak. Słowacki bramkarz Legii mógłby mieć natomiast niewiele do powiedzenia trzy minuty później, kiedy to kontra Wisły zaczyna się i kończy na Štiliciu. Ten nie szukał podania, sam spróbował wykończyć akcję, ale jego uderzenie zablokował Łukasz Broź, więc do przerwy było 0-0.

Wisła dobrze zaczyna też drugą połowę, bo już w 46. minucie udaje nam się przeprowadzić groźną akcję. Zamykający ją Burliga nie trafił jednak w bramkę. Na pierwsze zaś sytuacje w II połowie pod naszą bramką czekaliśmy z kolei do 57. minuty, ale wtedy aż dwa razy mocno się pod nią zakotłowało. Buchalik wyłapał dośrodkowanie Żyry, piłka mu jednak wypadła i wszystko ratować musiał Głowacki. Po chwili znów było niebezpiecznie, ale wiślacy ponownie się uratowali. Niestety z tych ostrzeżeń nie udało się wysnuć należytych wniosków. Od 60. minuty było bowiem 0-1. Dośrodkowanie z rzutu wolnego kończy się celnym strzałem Jakuba Rzeźniczaka, którego bardzo źle pilnował Jović!

Wisła podrażniona stratą bramki stara się tę stratę szybko odrobić i jest tego bliska w 64. minucie, tyle że po dobrze rozegranej akcji - ofiarnie Dariusza Dudkę blokuje Rzeźniczak i mamy tylko rzut rożny. Po nim główkuje Głowacki, ale robi to mocno niecelnie.

Na pewno natomiast - po wyjściu na prowadzenie legioniści cofają się na własną połowę i wiadomo, że teraz będą starali się grać to, co lubią najbardziej, czyli sami będą szukać okazji do kontry. Dla Wisły z kolei na pewno problemem było to, że po przejęciu piłki graliśmy zdecydowanie zbyt niedokładnie. I momentami nerwowo.

W 72. minucie powinno być jednak 1-1. Do prostopadłej piłki ruszył bowiem wprowadzony chwilę wcześniej Wilde-Donald Guerrier, który uprzedził Kuciaka i odegrał do Burligi, a ten zagrał jeszcze na środek. Futbolówkę przejął Štilić, bramka Legii została bez bramkarza, ale uderzenie Bośniaka zablokował Lewczuk... Piłka odbiła się jeszcze od słupka (!) i kapitalną okazję zwyczajnie zmarnowaliśmy!

Kolejne minuty to nieudane próby wiślaków i wyczekiwanie na to co się będzie działo przez legionistów. Trener Moskal szukał więc roszad. Wchodzi za kontuzjowanego Sadloka Jean Barrientos oraz na ostatnie minuty Łukasz Garguła za Jovicia - co wymusza przetasowania. Wisła gra końcówkę trójką w obronie i momentami spycha Legię do głębszej defensywy. Trener gospodarzy posyła za to... piątego obrońcę, bo na boisku pojawił się Dossa Júnior.

Niestety wspomniane zmiany Moskala nic nie dają. Wiślacy w końcówce nie byli już bowiem w stanie zbyt wiele "na Legii" zdziałać, bo też zamiast starać się może coś rozegrać - nie mieli na to pomysłu i grali raczej "długie piłki". A to sprawiło, że ostatecznie przegrywamy 0-1, co na pewno przyjęte zostanie przez fanów z Krakowa z mocnym niedosytem. Tego meczu przegrać nie powinniśmy. Zwłaszcza patrząc na akcje i grę obydwu drużyn. Ale czy na pewno wiślacy mogą powiedzieć, że pokazali należytą determinację? Szczerze w to należy niestety wątpić...


Dodał: Redakcja


Źródło: wislaportal.pl


Minuta po minucie

Zapraszamy na relację "minuta po minucie" z meczu 35. kolejki T-Mobile Ekstraklasy, w którym Wisła zmierzy się na wyjeździe z Legią Warszawa. Początek meczu o 15:30.

Na ławce rezerwowych Wisły zasiądą: Bieszczad - Uryga, Garguła, Barrientos, Stjepanović, Guerrier i Stępiński.

Piłkarze obu zespołów wychodzą na boisko.

  • 1' Spotkanie rozpoczęte!
  • 4' Po dośrodkowaniu Sadloka z rzutu wolnego, wyżej od Lewczuka w polu karnym wyskoczył Jankowski, ale piłka po jego strzale głową poszybowała nad bramką.
  • 5' Groźnie pod bramką Wisły. Żyro zagrał w pole karne do Dudy, ale Słowak uderza prosto w dobrze ustawionego Buchalika.
  • 6' Ładna akcja Wisły. Burliga do Stilicia, ten odgrywa piętą, ale prawy obrońca Wisły nie zdołał oddać strzału. Od bramki rozpoczyna Kuciak.
  • 11' Bardzo dobra interwencja Buchalika, który odbija piłkę po uderzeniu Dudy z lewej strony pola karnego. Słowak wcześniej wymanewrował Głowackiego.
  • 16' Pierwsze minuty należały do Wisły, ale teraz coraz częściej do głosu dochodzą gospodarze.
  • 19' Stilić próbował prostopadle zagrywać do Jankowskiego, ale podał mu za plecy i piłkę przejęli obrońcy Legii.
  • 20' Sadlok uderzył z dystansu, ale wysoko nad poprzeczką.
  • 25' Nie jest to na razie porywające widowisko.
  • 30' Dośrodkowanie Jovicia z prawej strony boiska, ale piłki w polu karnym Legii nie sięgnął Jankowski.
  • 31' Wisła zaatakowała pressingiem i strzał z lewej strony pola karnego mógł oddać Jankowski, ale uderzył niecelnie.
  • 33' Teraz na strzał z około 20 metrów zdecydował się Żyro, piłka przeszła nad poprzeczką.
  • 34' Najgroźniejsza sytuacja dla Wisły. Po długim zagraniu, Brożek wyprzedził Rzeźniczaka i mocno uderzył z lewej strony pola karnego. Kuciak odbija piłkę na rzut rożny!
  • 35' Strzał Jovicia z około 35 metrów, piłka przechodzi daleko od słupka.
  • 37' Wiślacy wychodzi trzech na dwóch w kontrataku, piłkę długo prowadził Stilić i ostatecznie zdecydował się samemu skończyć akcję. Jego strzał został jednak zablokowany.
  • 39' Żółta kartka dla Rzeźniczaka.
  • 40' Zagranie w pole karne z rzutu wolnego, piłkę zgrywał Jankowski, ale Brożek nie zdołał oddać strzału.
  • 45' Prostopadłe podanie do Kucharczyka, który był przed Głowackim, ale skrzydłowego Legii uprzedził wyjściem z bramki Buchalik.

Koniec I połowy.

  • 46' Wisła rozpoczęła drugą połowę.
  • 47' Pierwsza groźna akcja Wisły. Po dośrodkowaniu w pole karne piłkę głową trącił Brożek, futbolówka spadła na nogę zamykającego akcję Burligi, który jednak nie trafił czysto i uderzył niecelnie.
  • 51' W pierwszych minutach drugiej połowy lepiej prezentują się wiślacy.
  • 53' Podanie w kierunku Burligi, ale szybszy od niego Kuciak.
  • 53' Żółta kartka dla Jovicia.
  • 57' Groźnie pod bramką Wisły. Po zagraniu Kucharczyka spod linii końcowej, piłkę na raty odbijał Buchalik, ale sytuację zdołał wyjaśnić Głowacki.
  • 58' Okres przewagi Legii. W polu karnym Wisły kilka razy się zakotłowało, ale obeszło się bez straty bramki.
  • 59' Żółta kartka dla Sadloka.
  • 60' Gol dla Legii. Dośrodkowanie z rzutu wolnego spod linii końcowej, piłka trafiła na nogę zamykającego akcję Rzeźniczaka, który trafia do siatki.
  • 64' Przed szansą stanął Dudka, ale jego strzał w ostatniej chwili zablokowany.
  • 65' Zmiana w Wiśle. Guerrier za Boguskiego.
  • 65' Zmiana także w Legii. Pinto za Dudę.
  • 72' Coś niesamowitego. Jak to nie wpadło! Stilić miał doskonałą okazję, w bramce nie było Kuciaka, ale piłkę po jego strzale zblokował Lewczuk i ta trafiła w słupek.
  • 74' Żółta kartka dla Brzyskiego.
  • 75' Sadlok zdecydował się na strzał z rzutu wolnego, piłka poszybowała nad bramką.
  • 76' Żółta kartka dla Dudki.
  • 79' Zmiana w Wiśle. Za Sadloka wszedł Barrientos.
  • 82' Żółta kartka dla Guerriera.
  • 82' Kolejna kartka. Tym razem dla Saganowskiego.
  • 84' Ostatnia zmiana w Wiśle. Garguła za Jovicia.
  • /' Wisła szuka okazji, ale na razie bezskutecznie.
  • 87' Zmiana w Legii. Dossa Junior za Furmana.
  • 90' Sędzia doliczył cztery minuty.

Koniec meczu.

Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Moskal: Marzenia nam uciekają

Data publikacji: 31-05-2015 17:55


Kazimierz Moskal na konferencji prasowej nie krył rozczarowania, Wisła Kraków przegrała bowiem z Legią Warszawa 0:1.

„Trudno być zadowolonym, skoro przegrywa się mecz. Dziś za mało mieliśmy do zaoferowania, jeśli chodzi o grę ofensywną. Stworzyliśmy sobie oczywiście sytuacje, ale spodziewałem się tego, że będzie ich więcej. Miałem wrażenie, że momentami męczyliśmy się grą. Boli ta porażka, ponieważ marzenia nam uciekają. W środę czeka nas kolejny mecz i musimy patrzeć do przodu” – stwierdził Kazimierz Moskal.

„W pierwszej połowie mieliśmy swoje sytuacje, zwłaszcza przy akcjach z kontrataku. Takie sytuacje musimy jednak wykorzystać” – dodał.

„Pod koniec meczu przeszliśmy na system gry trzema obrońcami. Wynikało to z tego, że w takim momencie meczu, przegrywając, nie można się ograniczać” – zakończył wypowiedź trener Wisły, mając na uwadze wprowadzenie do gry Garguły i rywalizację o miejsca w tabeli.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Berg: To był trudny mecz

Data publikacji: 31-05-2015 17:58


Henning Berg po meczu przywitał się z dziennikarzami słowami wypowiedzianymi po polsku: „To był trudny mecz”.

„Najważniejsze jest to, że udało nam się wygrać. Jest teraz bardzo duże natężenie meczów. Graliśmy jednak zespołowo, mogliśmy zdobyć więcej bramek” – rozpoczął Berg.

„Co najważniejsze, mam nadzieję, że uraz Ondreja Dudy nie jest poważny. Nie jestem jednak tego pewien, ponieważ nie rozmawiałem jeszcze z naszym lekarzem” – dodał.

O sytuacji w tabeli powiedział zaś: „Przed Lechem również trudne spotkanie. Presja w piłce nożnej jest zawsze, oczywiście teraz ona spoczywa na Lechu Poznań. Jeśli jednak wygrają swój mecz, to ta presja będzie znowu na mojej drużynie”.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Dudka: Nie mieliśmy szczęścia

Data publikacji: 31-05-2015 18:19


Biała Gwiazda przegrała w Warszawie z Legią 0:1. Mecz nie należał do najpiękniejszych, ale wiślacy mieli dziś szansę, by wywieźć ze stolicy chociaż punkt. Bardzo niezadowolony z tego wyniku był Dariusz Dudka, który po meczu powiedział :„Wiedzieliśmy, że dziś nie będzie łatwo i nie pomyliliśmy się.

Myślę, że zrealizowaliśmy dzisiaj to, co sobie założyliśmy wcześniej, ale zabrakło nam szczęścia. Szkoda, bo Legia była dzisiaj do pokonania”.

Zarówno dla Wisły, jak i Legii ten mecz był niezwykle istotny. Od początku spotkania było widać, że żadnej z drużyn nie interesuje dziś nic innego jak zwycięstwo. „Bardzo chcieliśmy dziś wygrać, zresztą podobnie jak Legia. Nie był to ładny mecz, bo nie stworzyliśmy sobie dobrych okazji do zdobycia gola. Dzisiejsza przegrana bardzo komplikuje naszą sytuację, ale będziemy walczyć do końca” – zapewnia piłkarz Białej Gwiazdy.

Mimo porażki Wisła nie straciła swojej szansy na awans do europejskich pucharów. Już w środę podopieczni Kazimierza Moskala zmierzą się ze Śląskiem Wrocław i bez względu na wszystko muszą wygrać. „Puchary bardzo się od nas oddaliły, ale nie można się załamywać. Musimy dalej robić swoje. W środę gramy u siebie i musimy ten mecz wygrać” – zakończył rozmowę z nami Dudka.

MH

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Stilić: Nie zamierzamy odpuszczać

Data publikacji: 31-05-2015 18:25


Piłkarze Białej Gwiazdy nie są zadowoleni z końcowego wyniku rywalizacji ze stołeczną drużyną. Mimo że mieli dogodne okazje do odnotowania trafienia, to jedyną bramkę na wagę zwycięstwa zdobyli Legioniści.

W 67. minucie Semir Stilić był bliski doprowadzenia do wyrównania, ale piłka po jego strzale trafiła w słupek. Jak z perspektywy boiska wyglądała ta sytuacja? „Ogromne zamieszanie było wtedy w polu karnym, spróbowałem zmieścić piłkę pomiędzy zawodnikami Legii, ale nie udało się, szkoda tej sytuacji. Nie możemy być zadowoleni z tego meczu, bo Legia tak naprawdę nie miała zbyt wiele szans na zdobycie gola, ale zrobiła to, co musiała, i wygrała” – ocenił niedzielną rywalizację.

Końcówka potyczki przy Łazienkowskiej należała do Białej Gwiazdy, która próbowała odrobić jednobramkową stratę. „Przy wyniku 0:1 przycisnęliśmy rywala, chcieliśmy strzelić bramkę, ale Legia utrzymała wynik. Uważam, że był to wyrównany mecz, ale zabrakło szczęścia i koncentracji, chociaż mogliśmy nawet wygrać” – dodał.

Już za trzy dni zawodnicy trenera Moskala wybiegną na Stadion Miejski im. Henryka Reymana w Krakowie, aby o ligowe punkty w przedostatnim meczu powalczyć ze Śląskiem Wrocław. „Przed nami spotkanie przed własną publicznością i będziemy chcieli je wygrać. Jeszcze jakaś szansa na puchary jest, nie powiedziałbym, że to będzie mecz o nic. Trzeba walczyć do końca, nie zamierzamy odpuszczać” – zakończył pomocnik Wisły Kraków.

K. Kawula

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Buchalik: Zabrakło determinacji

Data publikacji: 31-05-2015 18:28


Podopieczni Kazimierza Moskala przegrali dzisiaj z Legią Warszawa 0:1. Bramkarz Wisły Michał Buchalik nie zawinił przy straconej bramce, strzelonej przez Jakuba Rzeźniczaka. Jak sam powiedział, zabrakło w tej sytuacji determinacji i prawidłowego krycia.

Zawodnicy Wisły wiedzieli, że wygrana może dać im miejsce w tabeli gwarantujące grę w pucharach. „W przypadku zwycięstwa mogliśmy awansować na czwarte miejsce, premiowane awansem do europejskich pucharów. Na chwilę obecną ta perspektywa się od nas oddala. Na pewno matematyczne szanse są, będziemy walczyć do końca. Czas pokaże, co będzie na koniec” – powiedział Buchalik.

Bramkarz Białej Gwiazdy mówił o sytuacji, w której Legia zdobyła gola. „Szkoda tej bramki. Kuba Rzeźniczak uderzył z wysokości kolan. Zabrakło nam determinacji i krycia do końca. Myślę, że z przebiegu meczu zasłużyliśmy przynajmniej na jeden punkt” – stwierdził.

„Buchal” odniósł się do straconych punktów w końcówkach ostatnich meczów. „Wiadomo, że gdybyśmy policzyli te wszystkie stracone bramki w ostatnich minutach spotkań to dzisiaj walczylibyśmy z Legią i Lechem o mistrzostwo. Niestety czasu nie cofniemy” – podkreślił.

Golkiper zespołu z R22 krótko ocenił przebieg rywalizacji: „Nie graliśmy złej piłki. Może do przerwy trochę gorzej to wyglądało. Później stworzyliśmy kilka sytuacji. Brakowało nam szczęścia, szczególnie przy strzale Semira, kiedy po jego uderzeniu piłka trafiła w słupek. Powinniśmy naprawdę zdobyć przynajmniej jeden punkt”.

Na koniec Buchalik został zapytany, czy jemu i jego kolegom z zespołu nie zabraknie motywacji w dwóch ostatnich spotkaniach. „Na pewno nie. Zostały dwa mecze i sześć punktów do zdobycia. Mamy szansę na puchary i musimy grać do końca. Wiara w zespole jest pomimo dzisiejszej porażki. Tym bardziej, że nie zasłużyliśmy na porażkę. Trzeba myśleć o meczu ze Śląskiem i trzeba go wygrać” – zakończył.

Witold Cieśla

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Maciej Sadlok: - Mamy największego pecha w lidze

- Ktoś był rozpisany do tego krycia, ale nie wiem jak wyglądała sytuacja wcześniej, czy był w ogóle faul? W moim starciu z Ondrejem Dudą wydaje mi się, że normalnie wybiłem piłkę - mówił po meczu z Legią o sytuacji, która przesądziła o naszej porażce 0-1, Maciej Sadlok.

- Jest nad czym pracować i szkoda, że nie udało nam się tutaj powalczyć i przywieźć jakichś punktów do Krakowa, bo morale byłoby większe, a wiadomo, że gra się w piłkę po to, aby zwyciężać. To nam się nie udało, więc jest nam podwójnie przykro - dodał wiślak.

- Mamy największego pecha w lidze, to widać gołym okiem - powiedział z kolei Sadlok, pytany o strzał Semira Štilicia, który już przy stanie 0-1 - po rykoszecie - obił słupek. Jak wyliczono było to już 16. takie nasze "słupkowe uderzenie" w tym sezonie!

- Chcemy jak najwięcej zapunktować, bo tylko to coś daje. Trzeba już myśleć o kolejnym meczu, bo jest za kilka dni. Trzeba wyciągnąć wnioski i może to jest banalne co mówię, ale taka jest prawda. Powalczymy o zwycięstwo w kolejnym meczu - zakończył obrońca Wisły.

Źródło: Canal+ Sport

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Burliga: Zmotywować się i podnieść

Data publikacji: 01-06-2015 09:50


Łukasz Burliga w wczorajszym meczu wystąpił na prawej pomocy. Zawodnik drużyny z R22 uważa, że szansa na grę w eliminacjach Ligi Europejskiej nie jest jeszcze stracona. Jednak do osiągnięcia tego celu potrzeba motywacji i walki do samego końca.

„Bury” podsumował spotkanie i stwierdził, że do wywiezienia chociażby punktu ze stadionu Legii zabrakło wykończenia akcji. „Myślę, że zabrakło nam skuteczności, bo mieliśmy dwie - trzy dobre sytuacje. Legia nie miała dogodnych sytuacji, klarownych okazji. Na pewno brakowało też szczęścia. Taka niestety jest specyfika piłki nożnej” – powiedział.

Defensor Białej Gwiazdy, który dzisiaj zagrał na prawym skrzydle, nie traci nadziei na zajęcie w tabeli T-Mobile Ekstraklasy lokaty premiującej awansem do eliminacji europejskich pucharów. „Znowu przegraliśmy jednym golem. Musimy się zmotywować i podnieść. Mecz ze Śląskiem trzeba wygrać. Jest jeszcze cień nadziei na czwarte miejce, ale musimy w ostatnich spotkaniach zebrać komplet punktów. Przed nami środowa rywalizacja i będziemy po niej wiedzieć, jaki jest układ tabeli” – dodał.

Łukasz Burliga na koniec odniósł się do rywalizacji kończącej obecny sezon, czyli meczu w Poznaniu. „Przypominam, że wygraliśmy już z Lechem w tym sezonie” – zakończył.

Justyna Miąsik

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Podsumowanie 35. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

Legia w meczu z Wisłą mocno cierpiała, ale wiślacy nie potrafili wymusić na legionistach wystarczającej liczby błędów, aby sprawić im psikusa. Na własne więc życzenie w Warszawie przegrywamy, ale niewiele to Legii dało. Lech wytrzymał bowiem presję i pokonując Pogoń także dopisał do swojego dorobku komplet punktów. Ten dla siebie jakże ważny zapisał także Zawisza, który ma na dwie kolejki przed końcem wszystko w swoich rękach. Jeśli wygra pozostałe mecze dokona rzeczy wydawało się jeszcze niedawno niemożliwej. Bo utrzyma się w lidze.

Piątek, 29 maja:

Podbeskidzie 0-3 Cracovia

0-1 Boubacar Dialiba (73.)

0-2 Boubacar Dialiba (78.)

0-3 Boubacar Dialiba (90.)

Był to bez wątpienia niezwykle ważny mecz dla Podbeskidzia. Już bowiem przed nim wiadomo było, że w przypadku ich ewentualnej porażki oraz zwycięskiego rozstrzygnięcia w sobotniej potyczce GKS-u Bełchatów z Zawiszą - strefa spadkowa bardzo mocno się do "Górali" przybliży! No i pierwsza z tych złych dla nich rzeczy właśnie się stała! Na bielskim boisku pojawił się bowiem Boubacar Dialiba i w niewiele ponad kwadrans huknął hat-tricka! Daje to już "Pasom" pewne utrzymanie, a Podbeskidziu może za chwilę zaglądnąć w oczy widmo spadku! I aż ciśnie się pytanie - było zmieniać trenera? Ta z kolei decyzja mocno pomogła Cracovii, która w finałowej części ligi naprawdę pozytywnie swoich kibiców - i nie tylko ich - zadziwia.

Korona Kielce 2-1 Piast Gliwice

1-0 Przemysław Trytko (36.)

1-1 Paweł Moskwik (54.)

2-1 Rafael Porcellis (90.)

Kiedy w końcówce pierwszej połowy świetnie piłkę wyłożył Olivier Kapo i kielczanie wyszli na prowadzenie - zanosiło się na to, że krzywda stać się im nie może. Piast jednak wyrównał i dobrze bronił remisu, sam groźnie kontrując. Na pewno brakowało jednak gościom skuteczności, bo mogli Koronę pogrążyć. A ta zaryzykowała i grała do końca, za co dostała nagrodę. W doliczonym czasie gry zdobyła bowiem bramkę - kto wie czy nie na wagę utrzymania?!

Sobota, 30 maja:

Górnik Łęczna 0-1 Ruch Chorzów

0-1 Grzegorz Kuświk (52.)

Niesamowicie ważne zwycięstwo odniósł w Łęcznej zespół z Chorzowa, bo choć "matematycznie" nie daje to jeszcze "Niebieskim" utrzymania, to są tego bardzo blisko. O końcowym wyniku przesądziły bez wątpienia umiejętności Grzegorza Kuświka, który zszedł ze skrzydła do środka i uderzył celnie na bramkę. A że słabo spisał się Sergiusz Prusak, więc ekipę z Łęcznej czeka nerwowy tydzień.

GKS Bełchatów 1-4 Zawisza Bydgoszcz

0-1 Mica (8.)

0-2 Josip Barišić (11.)

1-2 Maciej Małkowski (60.)

1-3 Josip Barišić (63.)

1-4 Jakub Świerczok (66.)

Walkę o przedłużenie szansy na ekstraklasowe przeżycie wygrywa Zawisza, ale przyznać trzeba, że bydgoszczanie dokładnie wiedzieli po co jadą do Bełchatowa. I z jakim celem. Zresztą wiosną tego roku już w identycznych rozmiarach na tym samym stadionie wygrali i teraz powtórzyli to osiągnięcie. Nie zostawiają zresztą GKS-owi złudzeń. Na kontaktową bramkę gospodarzy odpowiedzieli bowiem aż dwiema i teraz zagrają mecz o "być albo nie być" - u siebie z Piastem. A co z ekipą z Bełchatowa? Są już w sytuacji dramatycznej, ale - co ciekawe - jeszcze wcale w nie beznadziejnej. W niej mogą być we wtorek, jeśli nie wygrają u siebie z Koroną.

Śląsk Wrocław 1-0 Lechia Gdańsk

1-0 Flávio Paixão (77.)

Ma w tym sezonie patent na gdańszczan ekipa z Wrocławia. Jesienią 4-1 w Gdańsku, potem 3-0 u siebie, no i teraz wprawdzie "tylko" 1-0, ale trzy jakże ważne punkty zostają dopisane dla Śląska, który jest na dobrej drodze, aby wywalczyć czwarte miejsce w tabeli, bo do końca sezonu nie gra już bynajmniej z tymi najlepszymi w ligowej stawce. To spotkanie było natomiast na pewno dziwne. Zwłaszcza dla fanów Lechii, bo długimi minutami to zespół z Gdańska wykazywał więcej inicjatywy. ale Śląsk wyczekał na swoją szansę, a gdy ta się nadarzyła - z zimną krwią ją wykorzystał.

Niedziela, 31 maja:

Jagiellonia Białystok 3-2 Górnik Zabrze

1-0 Erik Grendel (27. sam.)

2-0 Patryk Tuszyński (29.)

2-1 Michał Pazdan (31. sam.)

3-1 Taras Romanczuk (79.)

3-2 Szymon Skrzypczak (85.)

Wygrana w tym meczu oznacza historyczny wynik Jagiellonii w Ekstraklasie. Białostoczanie mają bowiem już zapewniony co najmniej brązowy medal mistrzostw Polski, ale też wciąż grają z ogromnym szczęściem. W potyczce z Górnikiem oddali... dwa celne strzały i zdobyli trzy bramki! Początek to była bowiem wzajemna uprzejmość w trafieniach samobójczych, a potem to jednak "Jaga" miała więcej atutów w ofensywie i dopisała jakże ważne dla siebie trzy punkty.

Legia Warszawa 1-0 WISŁA KRAKÓW

1-0 Jakub Rzeźniczak (60.)

Nasza poprzednia wizyta na Legii to solidny pech Bobana Jovicia, który strzelił bramkę samobójczą i zremisowaliśmy 2-2. Tym razem Słoweniec o pechu już mówić nie może, a raczej o braku koncentracji. Jakub Rzeźniczak przestawił go bowiem jak "pionka na szachownicy" i to w dużej mierze zadecydowało o naszej porażce. Choć oczywiście nie tylko to, bo choćby sam Semir Štilić miał aż dwie wyborne okazje do tego, aby wpisać się na listę strzelców. Ale je niestety zmarnował. Mamy więc kolejny mecz, którego możemy "żałować". Zwłaszcza że Legia nie była dziś zespołem, z którym przegrywając, można było stwierdzić, że była to "zasłużenie". Dziś Legia wiślaków się wręcz bała, długimi minutami musiała - mimo naszej przeciętnej gry w ofensywie - drżeć o wynik! Broniła skromnego prowadzenia, bo sama nie miała ofensywnych atutów. Tyle, że wyglądało na to, że wiślakom w Warszawie tak jakby zabrakło determinacji i to już poniekąd dla nas jakby koniec tego sezonu. Czyż nie?

Lech Poznań 1-0 Pogoń Szczecin

1-0 Karol Linetty (45.)

Po wygranej Legii nad Wisłą - warszawiacy musieli teraz znów liczyć na "innych". Tyle, że gra pod taką presją jak na razie Lechowi nie przeszkadza. Strzelili po ładnej akcji bramkę "do szatni" i po przerwie utrzymali to ważne dla siebie prowadzenie. Jeśli w środę wygrają w Zabrzu będą o krok od mistrzostwa, na które - to trzeba przyznać - ekipa Macieja Skorży zapracowała. Zwłaszcza dwoma wiosennymi zwycięstwami nad nie kim innym, ale Legią właśnie. Jeśli na topie ligi nic się nie zmieni - na pewno będzie to największa niespodzianka tego sezonu. Choć Lecha czeka jeszcze sporo pracy, aby osiągnąć swój cel.

Aktualna tabela:

1. Lech Poznań 35 39 61-32

2. Legia Warszawa 35 38 62-33

3. Jagiellonia Białystok 35 35 52-41

4. Śląsk Wrocław 35 29 47-42

5. Lechia Gdańsk 35 28 43-43

6. WISŁA KRAKÓW 35 27 56-47

7. Górnik Zabrze 35 26 49-52

8. Pogoń Szczecin 35 22 43-47

9. Cracovia 35 30 46-44

10. Piast Gliwice 35 27 50-53

11. Ruch Chorzów 35 27 41-43

12. Korona Kielce 35 24 39-52

13. Podbeskidzie Bielsko-Biała 35 24 45-57

14. Górnik Łęczna 35 24 38-45

15. Zawisza Bydgoszcz 35 23 43-60

16. GKS Bełchatów 35 20 33-57

Dodał: Redakcja


Źródło: wislaportal.pl


Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły- Sezon 2014/2015


Źródło:http://skwk.pl

Liga od kuchni: canalplus

>>> Kulisy meczu (video):