2015.08.09 Legia Warszawa - Wisła Kraków 1:1

Z Historia Wisły

2015.08.09, Ekstraklasa, 4. kolejka, Stadion Miejski Legii Warszawa im. Marszałka Józefa Piłsudskiego, 18:00, niedziela, 31°C
Legia Warszawa 1:1 (1:0) Wisła Kraków
widzów: 26 141
sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz)
Bramki
Dominik Furman 44’ 1:0
1:1

64' Wilde-Donald Guerrier(g)
Legia Warszawa
Dušan Kuciak Grafika:Zk.jpg 64'
Łukasz Broź
Jakub Rzeźniczak Grafika:Zk.jpg 58'
Igor Lewczuk
Tomasz Brzyski
Guilherme
Dominik Furman
Rafał Makowski Grafika:Zk.jpg 89'
Ondrej Duda Grafika:Zmiana.PNG (86' Aleksandar Prijović)
Michał Kucharczyk
Nemanja Nikolić

Trener: Henning Berg
Wisła Kraków
Radosław Cierzniak
Boban Jović
Arkadiusz Głowacki
Richárd Guzmics Grafika:Zk.jpg 42'
Łukasz Burliga Grafika:Zk.jpg 68'
Rafał Boguski Grafika:Zmiana.PNG (90+3 Tomasz Cywka)
Krzysztof Mączyński
Alan Uryga
Rafael Crivellaro Grafika:Zmiana.PNG (67' Maciej Jankowski) Grafika:Zk.jpg 80'
Wilde-Donald Guerrier
Paweł Brożek Grafika:Zmiana.PNG (71' Denis Popovič)

Trener: Kazimierz Moskal
W 58. minucie Rafał Boguski nie wykorzystał rzutu karnego Dušan Kuciak obronił.

Bramki: 1-1 (1-0)
Strzały: 15-8 (7-6)
Strzały celne: 5-3 (3-1)
Strzały niecelne: 8-3 (3-3)
Strzały zablokowane: 1-2 (1-2)
Słupki/poprzeczki: 1-0 (0-0)
Posiadanie piłki (w %): 56-44 (49-51)
Faule: 8-20 (4-9)
Dośrodkowania: 21-21 (9-9)
Rzuty rożne: 3-8 (1-4)
Spalone: 6-1 (3-0)
Żółte kartki: 3-3 (0-1)
Czerwone kartki: 0-0

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Afisz przedmeczowy przygotowany przez stołecznych kibiców.
Afisz przedmeczowy przygotowany przez stołecznych kibiców.

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Kazimierz Moskal: - Jesteśmy pozytywnie nastawieni

Po ograniu Lecha Poznań - drużynę Wisły Kraków czeka od razu kolejny szlagier, czyli rywalizacja z Legią Warszawa. - Legia i Lech to dwa bardzo wymagające zespoły o dużym potencjale - powiedział na konferencji prasowej, o naszych dwóch kolejnych rywalach trener Wisły Kraków, Kazimierz Moskal. - Z Lechem graliśmy u siebie i na pewno - o czym mówiłem na konferencji pomeczowej - atmosfera na stadionie nam pomogła. Te zespoły to natomiast podobna skala trudności - uważa opiekun "Białej Gwiazdy".


- Legia ma w swoim składzie kilku bardzo dobrych zawodników, na których trzeba będzie zwrócić baczną uwagę, ale tak jak i przed Lechem - jesteśmy pozytywnie nastawieni i jedziemy tam powalczyć o dobry wynik - deklaruje odważnie Moskal.


Jak już wiadomo - w Warszawie w naszej kadrze zabraknie kontuzjowanego Macieja Sadloka, a także stałych już w tym sezonie rekonwalescentów - Emmanuela Sarkiego oraz dwóch bramkarzy, którzy dopiero wracają do zajęć, czyli Michała Buchalika i Michała Miśkiewicza. Wszyscy czterej nie zagrali przed tygodniem w wygranej 2-0 potyczce z Lechem, ale bez względu na osiągane wyniki Moskal przyznał, że nie zamierza stosować żelaznej dla niektórych zasady o tym, że "zwycięskiego składu się nie zmienia".


- Nie przywiązuje dużej wagi do tego, że "zwycięskiego składu nie zmieniam". Czasami zdarzały się takie mecze, gdzie dokonywaliśmy roszad. Ważne jest dla mnie to jak przebiegał ostatni mecz oraz to w jakiej dyspozycji i jak zagrali go poszczególni zawodnicy. Ale też ważne jest to jak pracowali i jak się prezentują na treningach oraz to z kim gramy. Stąd niewykluczone, że jakieś zmiany będą. Nasza sytuacja kadrowa jest natomiast taka, a nie inna, i trudno tutaj oczekiwać jakichś wielkich zmian - powiedział Moskal.


Nasi obrońcy na pewno będą musieli bacznie przypilnować nowy nabytek Legii, Nemanję Nikolicia, który w ostatnich pięciu występach zdobył dla stołecznego zespołu aż siedem bramek!


- Nikolić rzuca się w oczy, a to czego dokonał w ostatnich meczach na pewno sprawia, że trzeba zwrócić na niego uwagę. Solidnym bramkarzem jest Kuciak, który jest dla tego zespołu znaczącą postacią. Solidni zawodnicy to także Rzeźniczak i Guilherme, którego wszędzie jest pełno. Do tego w dobrej dyspozycji wydaje się być Kucharczyk. Na pewno jeśli chodzi o możliwość roszad i zestawienia składu, to trener Legii ma dużo większe możliwości - mówił trener Wisły.


Mimo tak dobrej dyspozycji warszawskiego zespołu, bo licząc mecze europejskich pucharów - Legia wygrała aż siedem kolejnych spotkań - Moskal woli odnieść się do naszych poprzednich rywalizacji z Legią w Warszawie, które były - warto przypomnieć - bardzo wyrównane.


- Dwa ostatnie mecze z Legią pokazały, że nie mamy się czego obawiać. Z Legią możemy grać jak równy z równym i to też powinno być dla nas jakimś sygnałem, żeby jechać tam bez żadnych obaw, a wręcz przeciwnie - pojechać bojowo nastawionym. Wiadomo, że trzeba walczyć, bo bez walki - tylko samymi umiejętnościami - ciężko jest zdobywać punkty, ale myślę, że stać nas na to, aby połączyć jedno i drugie. Walka i agresywność, ale też umiejętności, które mamy - deklaruje trener.


- Obydwa zespoły podchodzą do tych spotkań z dużym szacunkiem. Także atmosfera na trybunach sprzyja, by te mecze toczyły się w dobrym tempie i zawsze "coś" się w nich dzieje. I Legia i my mają w swoich składach zawodników, którzy potrafią grać w piłkę - stwierdził natomiast trener Wisły pytany o to, że ostatnie rywalizacje Legii i Wisły stały nie tylko na wysokim poziomie, ale były też bardzo ciekawymi meczami.


- Jedziemy z wielką chęcią wywiezienia punktów - zakończył trener Wisły.

Źródło: wislaportal.pl


Henning Berg: - Czeka nas bardzo trudne spotkanie

- Wisła Kraków to najsilniejszy rywal, z którym w tym sezonie będziemy grać - powiedział na konferencji prasowej, przed czekającym nas dziś meczem ligowym, w którym Legia zmierzy się z Wisłą - trener stołecznego zespołu, Henning Berg.

Dla Berga nie było zaskoczeniem, że Wisła pokonała przed tygodniem Lecha Poznań.


- Nie byłem tym zaskoczony, bo Wisła jest bardzo dobrą drużyną. Do tego Lech miał za sobą występ w pucharach, a Wisła mogła w tym czasie przygotowywać się tylko do tego meczu. Czeka nas bardzo trudne spotkanie, bo i my graliśmy w czwartek, a Wisła mogła się skupić tylko na meczu z nami. Mamy bardzo dobry początek sezonu i chcielibyśmy go kontynuować, zarówno jeśli chodzi o wyniki, jak i o styl naszej gry. Żeby wygrać z Wisłą musimy zagrać na swoim najwyższym poziomie i na pewno zrobimy wszystko, aby tak było. Cieszy to, że gramy u siebie. Jest to bardzo ważne spotkanie i mamy nadzieję, że będzie pełny stadion. Liczymy, że w niedzielę będzie wspaniała atmosfera, bo wtedy gra nam się bardzo dobrze. Mamy wtedy dodatkową adrenalinę, która nas motywuje - mówił ponadto norweski opiekun zespołu z Warszawy.


Źródło: wislaportal.pl
Źródło: legia.com


Alan Uryga: - Te spotkania są wyjątkowe

Kontuzjowany po meczu z Lechem pomocnik krakowskiej Wisły, Alan Uryga, jest przed czekającym nas w niedzielę spotkaniem z warszawską Legią do dyspozycji trenera Kazimierza Moskala. - Na szczęście diagnoza okazała się trafna i było to tylko mocne stłuczenie. Rehabilitacja polegała na pozbyciu się obrzęku i płynu ze stawu i na dzień dzisiejszy wszystko jest w porządku - powiedział wiślak.

Pomocnik "Białej Gwiazdy" spodziewa się na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej ciekawego widowiska.


- Obydwa zespoły chcą grać w piłkę i my tak, jak i Legia, chcemy grać jak najefektowniej i nie boimy się tego. Dochodzi też do tego aspekt, że te dwa kluby są największymi markami w Polsce i to wpływa na to, że te spotkania są wyjątkowe. Nie mówię, że do innych meczów podchodzimy inaczej, ale gdzieś ta "magia" może z tyłu głowy jest - przyznał Uryga.


Zespół Wisły po zmianach kadrowych w każdym kolejnym meczu bieżącego sezonu pokazywał się z coraz lepszej strony. Czy tak będzie i tym razem?


- Nie możemy powiedzieć i nikomu obiecać, że z każdym meczem będzie taka różnica jak do tej pory i że co mecz jest z naszą grą dużo lepiej, ale czas działa na naszą korzyść. Każdy mecz powinien pozytywnie wpływać na naszą postawę i powinien spajać to wszystko. Może być tylko lepiej, jeśli chodzi o nasze zgranie - zakończył wiślak.

Źródło: wislaportal.pl


Łukasz Burliga: Nie jesteśmy na straconej pozycji

Rywalizacje Wisły z Legią charakteryzują się ogromną zaciętością i zaangażowaniem ze strony obu zespołów. Z czego wynika unikalność tych pojedynków?„Jest to na pewno prestiżowy mecz. Wiadomo, że Legia jest silnym zespołem i przed takim spotkaniem maksymalnie się mobilizujemy. Także na wyjeździe chcemy wypaść jak najlepiej i wtedy wystarczy jedno wydarzenie boiskowe w postaci kartki czy bramki, która powoduje, że dana drużyna musi gonić wynik, a siłą rzeczy takie mecze stają się wówczas ciekawsze” – zaczął wypowiedź popularny „Bury”.


Podopieczny trenera Moskala zwrócił uwagę na nieustanną wymianę ciosów, która towarzyszy spotkaniom pomiędzy Wisłą a Legią. „Zawsze staramy się grać w piłkę, co było widać tez w ostatnim meczu z Lechem. Im mocniejsza drużyna, tym lepiej nam się gra. Zawsze mamy problemy ze słabszymi zespołami, które cały czas przeszkadzają, a jeżeli dwie drużyny starają się grać w piłkę, to na tym zyskujemy, a widowisko staje się atrakcyjniejsze” – kontynuował Burliga.


Pod nieobecność kontuzjowanego Macieja Sadloka na lewej stronie obrony wystąpi Łukasz Burliga. „Zanosi się na to, że będę grał na lewej obronie. Wiadomo, że moją nominalną pozycją jest prawa strona, ale grałem już praktycznie wszędzie: na stoperze, jako defensywny pomocnik, ale też na bokach pomocy. Myślę, że sobie poradzę. Mimo że nie gram na swojej pozycji, to staram się jak najlepiej wykonać swoje zadania, a jak to będzie wyglądać, to nie mnie oceniać” – dodał.


Wygrana z mistrzem Polski pozwoliła Białej Gwieździe na nabranie większej pewności w swoje piłkarskie umiejętności. „Na pewno było troszeczkę napięcia przed tym meczem, bo mieliśmy tylko dwa wywalczone punkty i liczyliśmy, że właśnie z Lechem uda się wygrać. Fajnie, że nastąpiło przełamanie, że drużyna wierzy w siebie i na pewno nie jedziemy do Warszawy jako drużyna będąca na straconej pozycji” – zapewnił.


Trudny do upilnowania będzie zapewne najlepszy strzelec stołecznej ekipy, Nemanja Nikolić, który w trzech meczach odnotował pięć trafień. „Myślę, że trener nie musi nam o nim przypominać, ciągle pojawiają się informacje na jego temat. Trzeba być po prostu czujnym, mamy bardzo dobrą parę stoperów, która powinna sobie z Nikoliciem poradzić, bo nie z takimi zawodnikami Głowacki dawał sobie radę” – mowił.


W marcu minionych rozgrywek Burliga zdobył pierwszą bramkę w starciu rozegranym na Łazienkowskiej, które zakończyło się ostatecznie remisem 2:2. „W tamtym sezonie też zacząłem później strzelać. Miejmy nadzieję, że nastąpi to właśnie na Legii. Trzeba pamiętać, że jestem obrońcą, a bramki i asysty, są dodatkowym bonusem” – zakończył wypowiedź „Bury”.


K. Kawula & A. Koprowski
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Relacje z meczu

Klasyk nie zawiódł. Legia - Wisła 1-1

Po bardzo dobrym meczu krakowska Wisła jako pierwszy zespół w tym sezonie "urwała" punkty liderującej Legii. Wprawdzie po golu Dominika Furmana do przerwy 1-0 prowadzili warszawiacy, ale dzięki bramce nieobliczalnego Wilde'a-Donalda Guerriera - "Biała Gwiazda" zdołała na Łazienkowskiej zremisować 1-1. Choć na pewno dla wielu kibiców naszego zespołu ten wynik nie będzie satysfakcjonujący. Mieliśmy bowiem w tym spotkaniu jeszcze rzut karny, ale Dušan Kuciak nie dał się pokonać Rafałowi Boguskiemu.

[Foto: Adam Koprowski/wisla.krakow.pl]

[Foto: Adam Koprowski/wisla.krakow.pl]

Wprawdzie trener Kazimierz Moskal mówił, że nie przywiązuje wagi do powiedzenia, że "zwycięskiego składu się nie zmienia", ale po wygranej przed tygodniem z Lechem - na kolejny szlagier naszej ligi, czyli potyczkę z Legią, wystawił dokładnie taką samą wyjściową jedenastkę.

Tak jak można się też było spodziewać - obydwa zespoły zaczęły ligowy klasyk aktywnie. Szybko więc wrzutkę Tomasza Brzyskiego wyłapywać musiał Radosław Cierzniak, ale to Wisła odpowiedziała groźniej. W 3. minucie Paweł Brożek zgrał do Wilde'a-Donalda Guerriera i Haitańczyk stanął przed dobrą okazją. Swoim uderzeniem trafił jednak w nogę obrońcy i mieliśmy tylko rzut rożny. Po nim nad bramką główkował Arkadiusz Głowacki, ale Wisła poszła za ciosem. W 5. minucie pokazał się Krzysztof Mączyński, łatwo zabierając piłkę Michałowi Kucharczykowi, i znów mieliśmy okazję do zdobycia gola. Futbolówka trafiła bowiem do Rafaela Crivellaro, ale ten uderzył nieczysto, czym na pewno ułatwił zadanie Dušanowi Kuciakowi.

Po kwadransie optycznej przewagi Wisły, nasz zespół lekko się cofnął i do głosu częściej zaczęli dochodzić legioniści. Stąd też w 20. minucie groźny i mocny strzał Nemanji Nikolicia, który poleciał jednak dokładnie tam gdzie stał Cierzniak i nasz bramkarz nie miał problemów z piąstkowaniem tej próby. Groźnie mogło być też w 22., kiedy to po faulu Głowackiego na Guilherme z rzutu wolnego uderzył Dominik Furman, ale legionista przeniósł jednak piłkę nad naszą bramką.

W kolejnych natomiast minutach znów do ataków ruszyła Wisła. Niestety w 27. minucie Brożek nie opanował zagranej w pole karne Legii piłki od Rafała Boguskiego. Bardziej jednak otwarta gra Wisły dawała gospodarzom okazje do kontrataków i taki przydarzył się w 28. minucie, ale świetnie do obrony wrócił Guerrier, który udanie przerwał akcję warszawiaków. W kolejnych minutach znów postraszyć próbowali wiślacy. Mączyński uderzył jednak nad bramką, a Crivellaro, choć ładnie "urwał się" Igorowi Lewczukowi, to uderzył jednak obok bramki.

W 34. minucie wiślacy przeprowadzili najładniejszą jak dotąd akcję w tym meczu. Klepka między naszymi piłkarzami kończy się na podaniu do Brożka, ale ten będąc przed bramką - zamiast uderzyć - zawahał się i okazja przepadła, bo dobrze wrócił Furman i piłkę wiślakowi wybił.

A że i Legia potrafiła być groźna zobaczyliśmy w kolejnych akcjach. Fatalny błąd w 36. minucie Bobana Jovicia, który podał piłkę ze skrzydła przez środek boiska, kończy się kontratakiem gospodarzy, ale legioniści nie są na nasze i Jovicia szczęście dokładni. Wszystko kończy się bowiem niecelną główką Guiherme. W 40. minucie brazylijski pomocnik spróbował z kolei strzału nogą, ale przeniósł piłkę nad naszą bramką.

I kiedy wydawało się, że do przerwy obydwa zespoły zejdą do szatni z remisem - Legia przeprowadziła skuteczną, choć trochę przypadkową akcję. Przebita piłka trafiła pod nogi Furmana, który bez zastanowienia huknął z dystansu. Futbolówka odbiła się jeszcze po drodze od nogi Głowackiego, czym zmieniła na tyle lot piłki, że Cierzniak był bez szans. Do przerwy bardzo pechowo przegrywamy więc 0-1.

Na drugą połowę obydwa zespoły wyszły bez zmian, ale szybko zmienić wręcz powinien się wynik. Legia przeprowadziła bowiem w 50. minucie bardzo groźną akcję, po której Nikolić idealnie obsłużył podaniem Kucharczyka - tyle, że pomocnik gospodarzy źle trafił w piłkę, a ta odbiwszy się od słupka naszej bramki i od Cierzniaka - wyszła na rzut rożny. Tym razem mieliśmy więc mnóstwo szczęścia. Albo i pecha? Bo jak można nie było zauważyć, że w tej sytuacji Nikolić był na ewidentnym spalonym?!

Wiślacy protestowali po tej akcji u sędziego, ale też odpowiedzieli w 56. minucie. Górną piłkę wygrał Guerrier, który odegrał do Boguskiego, a ten szybko próbował odnaleźć Brożka. Dobrze wrócił jednak Lewczuk i mieliśmy rzut rożny. Po nim ręką w polu karnym zagrał jednak Jakub Rzeźniczak i sędzia bez wahania wskazał na "wapno". Cóż jednak z tego, skoro jedenastkę wykonywaną przez Boguskiego - obronił Kuciak! Wciąż przegrywaliśmy więc 0-1.

Co ciekawe - w 61. minucie Rzeźniczak po raz drugi zagrał we własnym polu karnym ręką, ale wtedy sędzia Daniel Stefański nie zdecydował się podyktować "jedenastki". Z kolei w 62. minucie na niewykorzystaną okazję Wisły mogła odpowiedzieć Legia, ale Nikolić zmarnował sytuację sam na sam z Cierzniakiem, który zdołał odbić uderzenie napastnika gospodarzy!

Niewykorzystane okazje się mszczą? Podobno. Dlatego też w 64. minucie mieliśmy 1-1! Na raty dośrodkowanie zalicza Jović, do piłki kapitalnie wychodzi Guerrier, który ubiega Łukasza Brozia, i główką pakuje futbolówkę do siatki. Jest więc 1-1!!! A Guerrier znów udowadnia, że dla niego nie ma tzw. straconych piłek!

Po wyrównaniu gra w wykonaniu Wisły na pewno się uspokoiła. Wiślacy wiedząc, że Legia ruszy, aby znów wyjść na prowadzenie, zaczęli też na pewno uważniej grać w defensywie. Oczywiście nie ustrzegliśmy się akcji gospodarzy, ale w 76. minucie uderzenie Nikolicia pewnie i efektownie wyłapał Cierzniak.

Końcówka spotkania toczyła się wprawdzie pod dyktando Legii, ale w kolejnej akcji Nikolić nie trafił w naszą bramkę, a na pewno obydwu drużynom we znaki dawał się też panujący upał i ostatecznie nikt nie zdołał przeprowadzić już tej jednej decydującej akcji. Choć przyznać też trzeba, że w doliczonym czasie gry Legia mocno zamknęła Wisłę przed własną bramką, ale końcowy wynik - czyli remis - można uznać za sprawiedliwy.

Źródło: wislaportal.pl


Podział punktów w hicie 4. kolejki

Piłkarze Białej Gwiazdy, którzy z warszawską Legią rywalizowali w szlagierze 4. kolejki Ekstraklasy, wracają do Krakowa z jednym punktem. Bramki dla obu zespołów zdobywali Furman i Guerrier. Po ostatnim gwizdku arbitra pozostaje jednak niedosyt, gdyż Rafał Boguski nie wykorzystał rzutu karnego.

Zaledwie trzy minuty po rozpoczęciu spotkania Biała Gwiazda stanęła przed dogodną szansą na objęcie prowadzenia, lecz Donlad Guerrier niecelnie zagrał futbolówkę w kierunku wchodzącego na krótszy słupek Crivellaro. Sto dwadzieścia sekund później świetnym, odchodzącym strzałem sprzed pola karnego, popisał się Crivellaro, lecz Kuciak zdołał wypiąstkować piłkę na rzut rożny.

Gospodarze niedzielnej rywalizacji pierwszą okazję bramkową odnotowali dopiero w 12. minucie, ale dobrze zachował się wtedy golkiper Białej Gwiazdy, który wychodząc z bramki przeciął dośrodkowanie Guilherme kierowane do Nikolicia. Kolejne zagrożenie ze strony piłkarzy trenera Berga nadeszło siedem minut później, ale wówczas z potężnym uderzeniem Nikolicia poradził sobie Cierzniak.

29. minuta przyniosła kontrę Wojskowych, której rywale nie potrafili jednak wykorzystać. W odpowiedzi w kierunku „szesnastki” gospodarzy pomknęli Wiślacy, ale wykończenie akcji przez Mączyńskiego pozostawiało wiele do życzenia. Chwilę później ponownie w roli głównej wystąpił Crivellaro, lecz i tym razem futbolówka minęła słupek bramki Legii.

Piękną akcją popisali się Wiślacy kilkanaście sekund później, jednak otoczony przez rywali Brożek nie był w stanie oddać strzału. Niebezpiecznie zrobiło się w polu karnym Białej Gwiazdy w 36. minucie, kiedy to do głosu doszedł Guilherme, lecz jego uderzenie głową poszybowało wysoko nad poprzeczką.

Minutę przed końcem pierwszej części hitowej potyczki piłkarze z Warszawy objęli prowadzenie po potężnym uderzeniu Furmana z okolicy 25. metra. Po zmianie stron, w 50. minucie, zmierzająca do bramki Białej Gwiazdy piłka po strzale Kucharczyka, odbiła się słupka i opuściła plac gry. Osiem minut później arbiter podyktował „jedenastkę” dla Wiślaków po zagraniu piłki ręką przez Rzeźniczaka, ale lepszy od Boguskiego okazał się Kuciak, który wyczuł intencje pomocnika z Krakowa i obronił rzut karny.

Po raz drugi Legioniści mogli skierować futbolówkę do siatki Cierzniaka w 62. minucie po szybkim kontrataku, po którym sam na sam z golkiperem Białej Gwiazdy wyszedł Nikolić. Napastnik Wojskowych chybił jednak, uderzając obok słupka. Chwilę później do wyrównania doprowadzili podopieczni trenera Kazimierza Moskala, a piłkę po koźle w bramce rywala umieścił głową Guerrier, wykorzystując dośrodkowanie z rzutu wolnego.

Płaski strzał Nikolcia z 76. minuty z narożnika „szesnastki” pewnie wyłapał Cierzniak, odpierając zagrożenie. Sześć minut później dobrze zapowiadające się dośrodkowanie z rzutu rożnego zmarnowali Wiślacy, przegrywając pojedynek główkowy z Lewczukiem.

Sto osiemdziesiąt sekund przed upływem regulaminowego czasu gry Guerrier szukał kolegów z drużyny, posyłając piłkę w „szesnastkę” rywala, ale żaden z Wiślaków nie zdołał do niej dojść. W doliczonym czasie gry futbolówka po strzale Nikolicia o centymetry minęła wiślacki słupek.


Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Wisła wraca z Warszawy z jednym punktem – raport z gry wychowanków

W spotkaniu 4. kolejki Ekstraklasy Wisła zremisowała z Legią Warszawa 1:1. Pełnowymiarowy występ zanotowało trzech naszych wychowanków: Łukasz Burliga, Krzysztof Mączyński oraz Alan Uryga. Bramkę dającą remis Białej Gwieździe zdobył Wilde-Donald Guerrier.


Kolejny dobry mecz w barwach Wisły Kraków rozegrał Krzysztof Mączyński. Środkowy pomocnik przez 90 minut niedzielnego spotkania był jednym z wyróżniających się zawodników Wisły. Już w trzeciej minucie świetnie odebrał piłkę Michałowi Kucharczykowi, co sprawiło, że Rafael Criverallo zatrudnił z dystansu Dusana Kuciaka. Później poniżej pewnego poziomu nie schodził. Wykonał 47 podań, z których 38 było celnych. Zanotował 13 odbiorów piłki. Dobrze w destrukcji spisywał się Alan Uryga i do tej roli w dzisiejszym meczu się defensywny pomocnik ograniczał. Łukasz Burliga z konieczności zastąpił na lewej obronie kontuzjowanego Macieja Sadloka i nie do końca, co było widoczne, dobrze czuł się na tej pozycji. Mimo to w defensywie spisywał się bez zarzutu, choć popełnił aż pięć fauli i otrzymał żółtą kartkę.

Cały mecz wśród rezerwowych spędzili między innymi Mateusz Zając, Piotr Żemło, Krystian Kujawa i – po raz pierwszy w oficjalnym meczu – Grzegorz Marszalik.


Źródło: akademiawisly.pl


Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Kazimierz Moskal: Odczuwam niedosyt

"Po raz kolejny stoczyliśmy na Łazienkowskiej wyrównany pojedynek, po którym odczuwam niedosyt, ponieważ mogliśmy wygrać. Lepiej weszliśmy w mecz, stworzyliśmy w pierwszych minutach więcej sytuacji niż nasz dzisiejszy rywal" – ocenił Kazimierz Moskal.


Moskal wypowiedział się również na temat niewykorzystanej jedenastki, egzekwowanej przez Rafała Boguskiego. „Z Legią zawsze grało się ciężko, przecież to pierwsze stracone przez legionistów punkty w tym sezonie, dlatego wynik wydaje się być zasłużony. W drugiej części spotkania jedenastkę zmarnował Rafał Boguski. Do strzelania karnego wyznaczeni byli trzej piłkarze – Paweł Brożek, Rafał Boguski i Rafael Crivellaro. Decyzja, kto podejdzie do piłki, należała do nich. Szkoda, że nie udało się wykorzystać jedenastki”.


Trener Wiślaków odniósł się również do niepokojącej sytuacji , kiedy zdezorientowany, przy linii bocznej, znalazł się Łukasza Burliga. "Łukasz miał przez chwilę problemy, ale na szczęśnie doszedł do siebie i kontynuował mecz" – zakończył Kazimierz Moskal.


Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Henning Berg: Powinniśmy wygrać

Trener gospodarzy Henning Berg, podsumowując dzisiejsze spotkanie, nie krył rozczarowania. „Powinniśmy wygrać, więc nie jestem zadowolony. Mieliśmy swoje szanse, ale się nie udało, a zdecydowały o tym również decyzje sędziego” – rozpoczął szkoleniowiec gospodarzy.


Trener zespołu z Warszawy przyznał, że w drugiej połowie zespół Legii powinien rozstrzygnąć spotkanie na swoją korzyść. „Przy wyniku 1:0 mięliśmy dużo dogodnych sytuacji, które przy dotychczasowej skuteczności, powinniśmy wykorzystać i podwyższyć na 2:0. Legia była, moim zdaniem, zespołem lepszym w drugiej połowie, choć to Wisła wyglądała na drużynę świeższą, mającą więcej energii – mówił Berg.


„Mogliśmy zagrać lepiej. Rozgrywamy ostatnio wiele meczów, a do tego mamy problem z kontuzjami, dlatego niektórzy zawodnicy muszą grać pełne dziewięćdziesiąt minut w każdym spotkaniu” – podsumował trener Legii.


Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Arkadiusz Głowacki: - Po cichu liczyliśmy, że wygramy

[Foto: Adam Koprowski/wisla.krakow.pl]

[Foto: Adam Koprowski/wisla.krakow.pl]

- Przyjechaliśmy próbować grać dobrą piłkę i wydaje mi się, że w wielu momentach nam się to udawało. Wynik jest sprawiedliwy, choć mecz oczywiście otworzył się dla Legii. Mimo wszystko my z kolei nie powinniśmy się tak otworzyć, jak to zrobiliśmy. Legia stworzyła dzięki temu dwie niezłe sytuacje, choć nie wiem czy w pewnym momencie nie było spalonego, ale to nieważne. Mieliśmy karnego, mogło to się odwrócić na naszą korzyść, ale tak się nie stało - mówił po meczu w Warszawie kapitan Wisły, Arkadiusz Głowacki.

- Wydaje mi się, że remis jest wynikiem sprawiedliwy, aczkolwiek po cichu liczyliśmy, że wygramy i po prostu przełamiemy tę passę na wyjazdach i pomimo tego, że Legia jest w doskonałej formie, uda nam się ugrać coś więcej - dodał "Głowa".

Źródło: wislaportal.pl








Donald Guerrier: Chciałbym podziękować Bobanowi

[Foto: Adam Koprowski/wisla.krakow.pl]

[Foto: Adam Koprowski/wisla.krakow.pl]

Haitański zawodnik Wisły Kraków nie krył zadowolenia z trafienia odnotowanego w rywalizacji z Legią. „Jestem szczęśliwy nie tylko dlatego, że strzeliłem bramkę, ale przede wszystkim z remisu, który wywalczonego na terenie rywala. Futbol to gra, w której można wygrać, przegrać lub zremisować. Moim zdaniem odnieśliśmy dzisiaj dobry rezultat, pokazaliśmy, że jesteśmy zgraną drużyną i z meczu na mecz prezentujemy się coraz lepiej” – powiedział strzelec jedynego gola dla Białej Gwiazdy.


Dobrym zagraniem „obdarował” Guerriera Boban Jović, asystując tym samym przy bramce kolegi z zespołu. „Chciałbym podziękować Bobanowi za asystę, po której zdobyłem gola. Musimy, jako drużyna, kontynuować dobrą passę, walczyć w następnym meczu o trzy punkty i zadowolić naszych kibiców” – kontynuował.


W 58. minucie hitowej rywalizacji „jedenastki” nie wykorzystał Rafał Boguski, intencje którego wyczuł bramkarz Wojskowych. „Taka jest piłka nożna. Nie wiemy, czy Paweł Brożek strzeliłby bramkę. Najważniejsze, że udało się nam podnieść po tym niewykorzystanym karnym i doprowadzić do wyrównania. To świadczy o charakterze naszej drużyny, która pokazała olbrzymie zaangażowanie” – zakończył wypowiedź Donald Guerrier.


K. Kawula
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Radosław Cierzniak: Daliśmy z siebie wszystko

Wisła Kraków zremisowała 1:1 z Legią w Warszawie. Kibice zgromadzeni dziś na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej mieli okazję zobaczyć bardzo dobre widowisko. Obie drużyny grały ofensywnie i z pomysłem, a gdyby nie dobra postawa bramkarzy, wynik mógł być zupełnie inny. Po raz kolejny bohaterem krakowian został Radosław Cierzniak, z którym udało nam się porozmawiać po meczu. „Legia to bardzo groźny zespół, szczególnie na własnym boisku. Mało drużyn tutaj punktuje, dlatego należy cieszyć się i szanować ten punkt” – powiedział bramkarz Wisły.


„Wiadomo, że mogłoby być dziś zupełnie inaczej. Mieliśmy rzut karny, którego nie udało się wykorzystać, ale nikt nie ma o to pretensji do Rafała. Ostatnio „Boguś” był bohaterem, dziś spudłował, lecz jesteśmy drużyną i daliśmy z siebie wszystko. W następnym meczu będzie jeszcze lepiej” – dodał Cierzniak.


Bramkarz Białej Gwiazdy, po raz kolejny mocno przyczynił się do osiągniętego przez krakowian wyniku. Pewnie interweniował w każdej sytuacji, a w drugiej połowie wygrał pojedynek sam na sam z Nemanją Nikoliciem. „Warunki do gry były dziś naprawdę niełatwe i wiedziałem, że pod koniec spotkania wszystkim grało się bardzo trudno. Ciężko mi w tym momencie odnieść się do moich interwencji. Muszę usiąść i przeanalizować je z trenerem, ale cieszę się, że w tak ważnej dla całego meczu sytuacji stanąłem na wysokości zadania” – stwierdził Radek.


Mimo trudnego terminarza początek rozgrywek Wisła może zaliczyć do udanych. „Jasne, że możemy być zadowoleni z naszej postawy w tych ważnych meczach. Nie możemy jednak na tym poprzestawać. Przyjdą w końcu spotkania, w których trzeba będzie punktować i będziemy musieli je wygrać. Wszystko zmierza w dobrym kierunku, ale najważniejsze to skupić się na nadchodzących meczach” – zakończył piłkarz Białej Gwiazdy.


MH
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Krzysztof Mączyński: Skoro nie można wygrać, to trzeba zremisować

[Foto: Łukasz Libuszewski/wislaportal.pl]

[Foto: Łukasz Libuszewski/wislaportal.pl]

Krzysztof Mączyński w kolejnym spotkaniu pokazał, że jest liderem środka pola w zespole Kazimierza Moskala. Pomocnik Wisły jest zadowolony ze swojej postawy na boisku i liczy, że gra Białej Gwiazdy będzie coraz lepsza w kolejnych meczach.


„Mąka” po analizie przebiegu spotkania podkreślił, że jest zadowolony z osiągniętego rezultatu. „Skoro nie można wygrać, to trzeba zremisować. Spodziewaliśmy się trudnego meczu na ciężkim terenie. Zagraliśmy dobre zawody, a mogliśmy nawet wygrać. Szanujemy jednak ten jeden punkt. Stworzyliśmy sobie kilka sytuacji, ale nie udało się zdobyć jeszcze jednego gola. Trzeba pamiętać, że graliśmy na wyjeździe i w takich spotkaniach należy wykorzystywać stworzone okazje. Legia też miała swoje sytuacje bramkowe, dlatego uważam, że mecz mógł się podobać” – powiedział.


Zawodnik Białej Gwiazdy, oprócz kreowania akcji swojego zespołu, jest również postacią, która motywuje kolegów z drużyny na murawie. „Wykonuję swoją pracę jak potrafię najlepiej. Zdaję sobie sprawę z tego, że ktoś na mnie postawił i chcę się odwdzięczyć. Robię to, co do mnie należy” – podkreślił.


Legia, podobnie jak Wisła, nie przegrała jeszcze w tym sezonie spotkania w lidze. Jednak to Wojskowi przed rywalizacją byli uważani za faworytów dzisiejszego meczu. „Wychodzimy na murawę, żeby wygrać. Z takim nastawieniem przyjechaliśmy do Warszawy. Brakło tylko postawienia „kropki na i”. Legia prezentuje dobry poziom. Pamiętajmy, że nasi dzisiejsi rywale nie przegrali jeszcze meczu w lidze” – dodał Mączyński.


Podopieczni trenera Moskala nie wykorzystali rzutu karnego. Zdaniem „Mąki” nie można takich sytuacji przesadnie analizować, należy się skupić na pozytywnych aspektach gry. „Nie ma co gdybać. Pewnie mecz inaczej by się potoczył. Cieszy przede wszystkim to, że po straconej bramce potrafiliśmy się podnieść i momentami graliśmy dobrą piłkę. Wyrównaliśmy, ale nie udało się podwyższyć rezultatu. Trzeba jednak cieszyć się z remisu” – stwierdził pomocnik Wisły.


Mączyński podkreślił, że krakowski zespół od rozpoczęcia rozgrywek musi radzić sobie z trudnymi rywalami. „Terminarz od początku sezonu nie jest łatwy. Każde spotkanie chcemy wygrać, ale niestety nie zawsze to się udaje. Dzisiaj wracamy do Krakowa i od jutra przygotowujemy się do rywalizacji z Ruchem w Pucharze Polski” – podsumował.


Zawodnicy Białej Gwiazdy zaliczyli kilka strat w środku pola, dzięki którym Legia stworzyła groźne sytuacje. „Piłka to gra błędów. Straty w środku pola mogą być niebezpieczne. Nie możemy myśleć o tym, że popełniliśmy błąd. Trzeba skupić się na dalszej grze. Mecz trwa i najważniejsze jest kontynuowanie założeń” – powiedział „Mąka”.


Na koniec pomocnik Wisły odniósł się do swojej formy. „Jestem zadowolony ze swojej gry. Z każdym kolejnym meczem wygląda to coraz lepiej. Oby zdrowie dopisywało, a resztę zweryfikuje boisko” – zakończył Krzysztof Mączyński.


Witek Cieśla
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Paweł Brożek: Obie drużyny stworzyły niezłe widowisko

Początek rozgrywek Ekstraklasy nie należał do najłatwiejszych, gdyż Wiślacy mierzyli się z trzema trudnymi rywalami: Cracovią, Lechem i Legią. Napastnik Białej Gwiazdy, Paweł Brożek, po ostatnim gwizdku arbitra kończącym szlagier w Warszawie zaznaczył, że należy się cieszyć z remisu wywalczonego przeciwko wicemistrzowi Polski – Legii.


Niedzielne spotkanie rozegrane na stadionie przy Łazienkowskiej obfitowało w spore emocje i hit 4. kolejki mógł podobać się zgromadzonym kibicom. „Szanujemy ten punkt, bo wywalczyliśmy go na ciężkim boisku, przeciwko drużynie, która była teraz na fali wznoszącej, także z przebiegu spotkania wynik jest sprawiedliwy. Zarówno Legia, jak i Wisła miały swoje sytuacje, więc trzeba być zadowolonym z tego jednego punktu” – zaczął wypowiedź popularny „Pawka”.


Dużą determinacją wykazali się podopieczni trenera Kazimierza Moskala, bowiem po niestrzelonym karnym gra krakowskiej drużyny mogła się rozsypać. „Początek drugiej połowy był kiepski, trzeba to sobie powiedzieć. Legia wówczas nas zepchnęła, natomiast trzeba pamiętać, że mecz ma różne fragmenty. Cieszę się, że przez pierwsze pół godziny spotkania to my dominowaliśmy, graliśmy wysoko, pressingiem i ciężko było przeciwnikowi cokolwiek stworzyć. Wiadomo, że w takich warunkach organizm nie poradzi sobie z obciążeniem, musieliśmy troszkę odpocząć, cofnąć się na własną połowę i dopiero zaatakować” – ocenił przebieg meczu.


Na pytanie, dlaczego Paweł Brożek nie podszedł do podyktowanej przez arbitra „jedenastki”, odpowiedział: „Do rzutu karnego wyznaczeni byli trzej piłkarze: ja, Rafał Boguski i Rafa Crivellaro. „Boguś” zdobył w poprzedniej kolejce dwa gole, czuł się pewnie i wziął piłkę. Nie mam w zwyczaju z nikim się kłócić na boisku, szkoda, że nie strzelił. Wydaje mi się, że zostało już tylko dwóch piłkarzy do wykonywania rzutów karnych, mówiąc pół żartem, pół serio” – zażartował.


Warunki atmosferyczne nie sprzyjały obu zespołom. „Nie będę o tym mówił, bo później zostanę zacytowany, ale było naprawdę ciężko. Na pewno taka pogoda nie pomaga w grze, trzeba się jednak cieszyć, że obie drużyny potrafiły stworzyć naprawdę niezłe widowisko” – dodał.


W nadchodzącym tygodniu Wiślacy rozegrają dwa spotkania, najpierw w Chorzowie w ramach krajowego pucharu, a później czeka ich ligowe starcie przed własną publicznością. „Do każdego meczu podchodzimy indywidualnie, teraz przed nami dwa kolejne bardzo ciężkie spotkania: z Ruchem w Pucharze Polski, a później z Lechią Gdańsk. Wiemy, że dla kibiców to mecz przyjaźni, ale z naszej strony nie będzie taryfy ulgowej” – zapewnił Paweł Brożek.


K. Kawula
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Rafał Boguski: Mogliśmy pokusić się o zwycięstwo

Rafał Boguski nie wykorzystał rzutu karnego w rywalizacji przeciwko Legii Warszawa. Piłkarz Wisły sam przyznał, że źle uderzył piłkę, co ułatwiło zadanie Dusanowi Kuciakowi. „Czy mam sobie coś do zarzucenia po karnym? Oczywiście, że tak. Powinienem zamienić go na bramkę, ale niestety bardzo źle uderzyłem” – powiedział pomocnik Białej Gwiazdy.

[Foto: Adam Koprowski/wisla.krakow.pl]

[Foto: Adam Koprowski/wisla.krakow.pl]

Po dwóch zdobytych bramkach w meczu z Lechem Poznań Boguski podjął się wykonania „jedenastki”. „Przed meczem trener pytał, kto może strzelać karne. Wyznaczony byłem ja, Paweł Brożek i Rafa Crivellaro. Kiedy sędzia odgwizdał karnego, to akurat ja miałem piłkę w rękach. Paweł zapytał czy czuję się na siłach i odpowiedziałem, że tak. Cieszę się, że koledzy się nie podłamali i walczyliśmy dalej. Ten jeden punkt też jest przecież cenny” – skomentował sytuację Boguski.


„Boguś” podkreślił, że mecze z Legią na wyjeździe nie należą do łatwych. „Kiedy gra się na Łazienkowskiej, na stadionie Legii, to remis też jest dobrym wynikiem, chociaż wydaje mi się, że moglibyśmy się pokusić o zwycięstwo” – stwierdził.


W pierwszej połowie mimo że Wisła przeważała na boisku, to gospodarze zdobyli gola. „Bramka do szatni to po prostu pech, tym bardziej, że piłka wpadła do siatki po rykoszecie. Wiedzieliśmy jednak, że Legia będzie wykorzystywać błędy przeciwnika – w tym przypadku seria błędów zakończyła się stratą bramki przez nas” – powiedział.


Zdaniem Boguskiego dzisiejszy mecz Legia – Wisła był atrakcyjny dla kibiców. „Spotkanie mogło się podobać. Widać było, że obydwie drużyny nastawione są na szybkie ataki i kilka z nich mogło zakończyć się bramkami” – dodał.


Na koniec „Boguś” zaznaczył, że spotkanie z „Legionistami” jest już przeszłością, a teraz na pierwszym planie jest rywalizacja w Pucharze Polski z Ruchem Chorzów. „Będziemy robić wszystko, żeby przejść do następnej rundy” – zakończył Rafał Boguski.


Justyna Miąsik & Witold Cieśla
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl


Rafał Boguski - Wideo

>>> wywiad (video):Piłka Nożna

Źródło: Piłka Nożna


Łukasz Burliga: Mecz był przyjemny dla oka

W związku z urazem Macieja Sadloka na lewej stronie defensywy w meczu przeciwko Legii Warszawa zagrał Łukasz Burliga. „Bury” stwierdził po spotkaniu, że Wisła mogła pokonać „Legionistów”. „Sądzę, że ten remis jest sprawiedliwy, chociaż szkoda, bo pozostaje niedosyt i myśl, iż mogliśmy to spotkanie wygrać. Mieliśmy swoje okazje, ale Legia również stworzyła sytuacje i ostatecznie podział punktów jest sprawiedliwy” – podkreślił.


Defensor Białej Gwiazdy po zderzeniu z jednym z rywali poczuł się na chwilę słabo. „Na chwilę, po uderzeniu w szyję, „zaćmiło” mnie i byłem otępiały. Na szczęście z czasem wszystko wróciło do normy” – dodał.


Wiślacy w trzech kolejnych meczach rywalizowali kolejno z Cracovią, Lechem i Legią. Jak bilans punktowy po tych spotkaniach ocenia Burliga? „Szanujemy te punkty, które zdobyliśmy, ale każde z tych spotkań mogliśmy po prostu wygrać, więc jest pewien niedosyt” – stwierdził.


„Bury” skomentował również dzisiejsze warunki atmosferyczne, które towarzyszyły spotkaniu. „Pogoda dla obydwu drużyn była taka sama, trzeba było po prostu grać mądrze i dobrze, że ten mecz był przyjemny dla oka” – zakończył.


Justyna Miąsik
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Jakub Rzeźniczak - Wideo

>>> wywiad (video):Piłka Nożna

Źródło: Piłka Nożna


Podsumowanie 4. kolejki Ekstraklasy

Ligowy klasyk, czyli mecz Legii z Wisłą, nie zawiódł. "Biała Gwiazda" udowodniła bowiem, że nie zamierza być w tym sezonie słabeuszem i jest w stanie w tej lidze trochę namieszać. A wspomniana "liga" w osobie wiślaków udowodniła, że nie taka ta Legia straszna, jakby wydawało się po pierwszych trzech kolejkach. Tylko kto teraz warszawiaków jeszcze postraszy? Na razie na pewno nie Lech, który ma sporo swoich własnych problemów i w rywalizacji z Koroną nie był w stanie zdobyć choćby bramki. Te nie padły łącznie w tej kolejce aż na trzech stadionach.


Piątek, 7 sierpnia:

Cracovia 1-2 Piast Gliwice
1-0 Boubacar Dialiba (38.)
1-1 Patrik Mráz (46.)
1-2 Martin Nešpor (49.)

Podopieczni Jacka Zielińskiego wyrównali przed tygodniem klubowy rekord, który wynosił 12 meczów bez porażki w Ekstraklasie z rzędu i w potyczce z Piastem planowali ten wynik pobić. I po pierwszej połowie właśnie na to się zanosiło, bo choć to goście mieli więcej okazji do strzelania bramek, to po jednym z wypadów - prowadziły "Pasy". Druga połowa rozpoczęła się jednak tak jak goście mogli sobie tylko wymarzyć. Dwie akcje - dwa gole i jak się okazało - było "po meczu". Piast wygrywa więc trzeci mecz w bieżącym sezonie i ma powody do zadowolenia, a "Pasy" mają na swoim koncie pierwszą rysę.


Termalica Bruk-Bet Nieciecza 1-0 Zagłębie Lubin
1-0 Pavol Staňo (15.)

Nie ma to jak starzy ligowi "wyjadacze" pomyśleli przed tym meczem w Niecieczy i po trzech nieudanych spotkaniach ściągnęli Pavola Staňo. No i Słowak przejdzie do historii kluby z Niecieczy, bo jest pierwszym piłkarzem, który strzelił dla niego bramkę w Ekstraklasie. Oczywiście nie on jeden był bohaterem Termaliki, a cała ambitnie walcząca drużyna, która odbija się tym samym od ligowego dna. Zagłębie zaś na pewno po wygranej przed tygodniem w Białymstoku - nie tak wyobrażało sobie to spotkanie. Stało się jednak zupełnie inaczej.


Sobota, 7 sierpnia:

Górnik Zabrze 1-3 Jagiellonia Białystok
0-1 Konstantin Vassiljev (17.)
0-2 Piotr Grzelczak (28.)
1-2 Łukasz Madej (30.)
1-3 Maciej Gajos (49.)

To był bez dwóch zdań teatr dwóch aktorów - Konstantina Vassiljeva oraz Piotra Grzelczaka. Obydwu nie przeszkadzały panujące upały i w pierwszej połowie zabawili się z defensorami ekipy z Zabrza. Psując tym samym nastój kibicom Górnika, którym otwarto nową trybunę. Na nic zdał się tym samym zdobyty "na raty" gol Łukasza Madeja - tuż po przerwie z rzutu wolnego uderzył bowiem Maciej Gajos i "Jaga" spokojnie wraca do Białegostoku bogatsza o trzy oczka. Górnik zostaje za to nową "czerwoną latarnią". I to na pewno niespodzianka.


Pogoń Szczecin 0-0 Górnik Łęczna

Niewiele brakowało, a mielibyśmy największą sędziowską wpadkę sezonu. Na szczęście "ktoś-gdzieś-coś", bo powtórki telewizyjne wyraźnie pokazały, że Japończycy to jednak nie aż tak honorowy naród, jakby się wydawało. Takuya Murayama wyraźnie pomógł sobie bowiem ręką, zaraz potem strzelił gola i oszukać chciał wszystkich. Na szczęście mu się to nie udało, obejrzał żółtą kartkę, a za próbę oszustwa Pogoń została ukarana. Łukasz Zwoliński obił bowiem tylko słupek bramki Górnika i mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Pierwszym w tym sezonie.


Lech Poznań 0-0 Korona Kielce

Pucharowa czkawka Lecha trwa w najlepsze. Tym razem poznaniacy stracili punkty w konfrontacji z Koroną, ale kto wie, czy nie ważniejsze straty to te kadrowe. Wciąż nieobecny jest bowiem kontuzjowany Paulus Arajuuri, a teraz na dłużej wylatuje też Barry Douglas. Nieobecny był ponadto Kasper Hämäläinen, a w trakcie spotkania z urazami boisko opuścić musieli Darko Jevtić i Tamás Kádár, a z czerwoną kartką Dariusz Dudka. Lech ma więc po czterech kolejkach zaledwie cztery punkty i prawdziwy szpital w swojej szatni. Korona z kolei może cieszyć się z na pewno nadspodziewanie dobrego startu w sezon. Ma bowiem siedem punktów i jest wyraźnie w górnej części ligowej stawki.


Niedziela, 9 sierpnia:

Śląsk Wrocław 0-0 Lechia Gdańsk

Klątwa strzeleckiej niemocy, która zapanowała w lidze po słusznie nieuznanym golu Murayamy ze spotkania Pogoni z Łęczną, przeniosła się nie tylko na potyczkę Lecha z Koroną, ale też na mecz Śląska z Lechią. To "spotkanie przyjaźni" zakończyło się ostatecznie "przyjacielsko", choć bohaterami byli głównie bramkarze, a zwłaszcza ten strzegący bramki zespołu z Gdańska, czyli Marić. Choć jego skuteczne interwencje zdałyby się i tak na nic, gdyby na mniej więcej kwadrans przed końcem fatalnego pudła nie zaliczył Pich. A że zaliczył, więc wszystko kończy się podziałem punktów, który chyba jednak nie ma prawa cieszyć tutaj do końca nikogo. Kto by bowiem pomyślał, że po czterech kolejkach więcej na swoim koncie będą mieć od Lechii - obydwaj beniaminkowie?


Legia Warszawa 1-1 WISŁA KRAKÓW
1-0 Dominik Furman (44.)
1-1 Wilde-Donald Guerrier (64.)

Ligowy klasyk na pewno postronnego kibica nie zawiódł. Na murawie działo się wiele i należało docenić starania piłkarzy obydwu drużyn, tym bardziej w panującym upale. Co jednak ciekawe - po meczu więcej powodów do narzekań mają gospodarze, którzy chyba za bardzo przyzwyczaili się do sędziowskiej przychylności. Po jednym zresztą z takich prezentów blisko szczęścia był Kucharczyk. Szkoda tylko, że podający Nikolić spalił akcję, co dziwnie umknęło liniowemu. Tak jak i fakt drugiej ręki Rzeźniczaka, za którą legionista powinien wylecieć z boiska, a Rafał Boguski mógłby znów ustawić piłkę na "wapnie". Pierwszą jego próbę wybronił bowiem po niespełna godzinie gry Kuciak. A wracając do sędziów, to oczywiście, że powinien nakazać zatrzymać piłkę, a nie ucinać sobie pogawędki z Kucharczykiem, wtedy gry Wisła wyrównała. I tak można przerzucać się na argumenty, ale nie zmienia to faktu, że tym razem remis nie ma prawa krzywdzić żadnej ze stron. Wisła więc wciąż niepokonana i wciąż bez wygranej w tym roku (!) na wyjeździe, a Legia na chwilę zatrzymana. I trochę jednak może przestraszona? W ostatniej rundzie kwalifikacji Ligi Europy ukraińska Zoria będzie jednak raczej trudniejszym rywalem od wiślaków. A Ci długimi momentami potrafili piłkarzy Berga przyprzeć do muru!


Poniedziałek, 10 sierpnia:

Ruch Chorzów 1-1 Podbeskidzie Bielsko-Biała
1-0 Patryk Lipski (59.)
1-1 Mateusz Szczepaniak (85.)

Na zakończenie czwartej serii spotkań - kolejny w niej remis, choć długo zanosiło się na komplet punktów dla gospodarzy. Ci jeszcze na pięć minut przed końcem prowadzili bowiem 1-0, ale fatalnie spisał się Rafał Grodzicki. Doświadczony obrońca pozwolił się odwrócić z piłką w polu karnym Mateuszowi Szczepaniakowi, po czym ten huknął nie do obrony. I dał swojej drużynie drugi punkt w tym sezonie.

Źródło: wislaportal.pl


Aktualna tabela po 4 kolejce


Indywidualne wyróżnienia

Jedenastka 4. kolejki

Wilde-Donald Guerrier, został wybrany przez redakcję stacji Canal+ Sport, do najlepszej jedenastki 4. kolejki ligowej Ekstraklasy sezonu 2015/2016, w której "Białe Gwiazda" zmierzyła się w Warszawie z Legią. I to właśnie po bramce Haitańczyka zremisowała 1-1.

Źródło: wislaportal.pl

Plus 4. kolejki

Nie słabną notowania bramkarza Białej Gwiazdy, Radosława Cierzniaka, który w meczu na szczycie popisał się kilkoma, godnymi oklasków, interwencjami. Kibice piłkarscy w Polsce zdecydowali, że właśnie w ręce podopiecznego trenera Kazimierza Moskala powinien powędrować Plus Kolejki!

Golkiper Wisły Kraków zgarnął 37% fanów, wyprzedzając zawodnika Korony, Piotra Malarczyka, i Konstantina Vassiljeva z Jagiellonii Białystok. Postawa Radosława Cierzniaka już wczoraj została doceniona, bowiem po ostatnim gwizdku sędziego otrzymał miano Plusa Meczu.

Bramkarzowi Białej Gwiazdy serdecznie gratujemy wyróżnienia i trzymamy kciuki w kolejnych spotkaniach!


Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Ponad 223 tysiące telewizyjnych widzów meczu Legia - Wisła

Największą widownię telewizyjną spośród meczów 4. kolejki Ekstraklasy transmitowanych w kanałach nc+ miał niedzielny hit tej serii gier, czyli spotkanie Legia Warszawa - Wisła Kraków. Rywalizację wicemistrza Polski z "Białą Gwiazdą" zdecydowało się obejrzeć w Canal+ ponad 223 tysiące widzów. Jest to najlepszy wynik oglądalności w tym sezonie Ekstraklasy - podała w swoim komunikacie prasowym platforma nc+.

Drugi rezultat w tej kolejce zanotował mecz pomiędzy Śląskiem Wrocław a Lechią Gdańsk, który w niedzielę w Canal+ Sport śledziło ponad 172 tysiące kibiców. Trzecią widownią weekendu zgromadziła rywalizacja Lecha Poznań z Koroną Kielce, którą obejrzało w sobotni wieczór w Canal+ Sport ponad 152 tysiące widzów.

Źródło: wislaportal.pl
Źródło: nc+


Wideo

Kulisy meczu Legia - Wisła

>>> Kulisy meczu (video):Legia Warszawa


Galeria