2015.08.13 Ruch Chorzów - Wisła Kraków 2:1

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 12:47, 19 wrz 2015; Tomy (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
2015.08.13, Puchar Polski, 1/16 finału, Chorzów, Stadion Ruchu, 20:00, środa, 28°C
Ruch Chorzów 2:1 (1:0) Wisła Kraków
widzów: 6.504
sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń)
Bramki
Patryk Lipski 21'
Eduards Višņakovs 88'
1:0
2:0
2:1


90+3' Maciej Jankowski
Ruch Chorzów
4-5-1
Wojciech Skaba
Martin Konczkowski
Rafał Grodzicki Grafika:Zk.jpg 42'
Mateusz Cichocki
Marek Szyndrowski
Kamil Mazek Grafika:Zmiana.PNG (68' Rołand Gigołajew)
Łukasz Surma Grafika:Zk.jpg 67'
Maciej Iwański Grafika:Zmiana.PNG (81' Artur Lenartowski)
Patryk Lipski
Marek Zieńczuk
Mariusz Stępiński Grafika:Zmiana.PNG (75' Eduards Višņakovs)

Trener: Waldemar Fornalik
Wisła Kraków
4-5-1
Michał Buchalik
Boban Jović
Krystian Kujawa Grafika:Zk.jpg 44' Grafika:Zmiana.PNG (62' Krzysztof Mączyński Grafika:Zk.jpg 78')
Michał Czekaj
Łukasz Burliga Grafika:Zmiana.PNG (56' Grzegorz Marszalik)
Rafał Boguski Grafika:Zmiana.PNG (62' Paweł Brożek)
Denis Popovič
Alan Uryga
Rafael Crivellaro
Tomasz Cywka
Maciej Jankowski

Trener: Kazimierz Moskal
Współkomentatorem meczu na antenie Polsatu Sport był Andrzej Iwan. W przedmeczowym studiu wypowiadali się, były grach Ruchu Mariusz Śrutwa i Maciej Żurawski

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Spis treści

Przed Pierwszym gwizdkiem

Po awans do Chorzowa! Wisła gra w Pucharze Polski z Ruchem

Z zupełnie innym nastawieniem niż przed rokiem do gry w Pucharze Polski przystąpi krakowska Wisła. We wrześniu 2014 roku ówczesny trener "Białej Gwiazdy", Franciszek Smuda, "odpuścił" te rozgrywki i choć nasz eksperymentalny skład mocno się starał, to w rywalizacji z późniejszym finalistą - Lechem - był bez szans. Teraz trenujący wiślaków Kazimierz Moskal zapowiada, że jego zespół od początku traktować będzie pucharowe mecze na poważnie. I stąd do Chorzowa pojechać ma możliwie najsilniejszy skład.

Oczywiście dla Wisły priorytetem są występy w lidze, ale też to właśnie przez Puchar Polski istnieje niezmiennie najkrótsza droga do występów w kwalifikacjach Ligi Europy. Wystarczy pokonać bowiem "tylko" pięciu rywali... Tyle, że w przypadku "Białej Gwiazdy" całkiem wymagających. Na dzień dobry zagramy bowiem z klubem z Ekstraklasy - Ruchem, a na lepszy zespół tej pary już czeka aktualny mistrz Polski - poznański Lech. Kolejną rundą będzie już ćwierćfinał i już gra na zasadzie dwumeczu, gdzie także znajdzie się "ekstraklasowiec". Na najlepszy zespół z trójki - Ruch / Wisła / Lech - czekać będzie lepszy zespół rywalizacji Jagiellonia Białystok - Zagłębie Lubin... Potem zaś dochodzi ponownie losowany półfinał oraz finał. Tak jak w poprzednich dwóch latach - na Stadionie Narodowym.

Droga jest więc całkiem wyboista, ale aby o niej na poważnie myśleć przejść trzeba najpierw pierwszą przeszkodę. A ta wcale łatwa nie będzie, bo choć chorzowianie zaczęli sezon od bardzo słabego występu przeciwko Górnikowi Łęczna (0-2), to potem zaliczyli dwa zwycięstwa (Piast 2-0 i Korona 2-1), a blisko byli też trzeciego (1-1 z Podbeskidziem). Mają więc "Niebiescy" w ligowej tabeli przyzwoite 7 punktów, co podniosło ich morale, a na pewno w rywalizacji z wiślakami będą chcieli wykorzystać przede wszystkim atut własnego boiska.

I to atut niezaprzeczalny, bo Wisła niestety w 2015 roku gra na wyjazdach bez zwycięstwa! Mamy już bowiem połowę sierpnia, a zarówno za kadencji wspomnianego we wstępie Smudy, jak i obecnie, gdy zespół prowadzi Moskal, jeszcze poza Reymonta nie wygraliśmy! I tutaj też na pewno ciekawostka, bo to właśnie w Chorzowie wiślacy zwyciężyli po raz ostatni na wyjeździe. Miało to miejsce 13 grudnia 2014 roku, więc jak nietrudno wyliczyć - nasza wyjazdowa niemoc trwa dokładnie osiem miesięcy! I zdecydowanie wystarczy już tych meczów bez wygranej! Czas więc najwyższy, aby tę złą serię przełamać. Czego mocno naszej ekipie życzymy!

Do boju Wisełka!

Źródło: wislaportal.pl


Turniej tysiąca drużyn

Nadszedł czas, by na chwilę oderwać się od ekstraklasowych emocji i skierować swoją uwagę na inne rozgrywki. Przed nami zmagania o Puchar Polski, które Biała Gwiazda rozpocznie już za kilka godzin w Chorzowie, gdzie zmierzy się z miejscowym Ruchem. Obie drużyny bardzo dobrze rozpoczęły sezon, dlatego możemy być dziś świadkami ciekawego widowiska.

Wisła i Ruch to zespoły, które mają na swoim koncie wiele sukcesów, osiągniętych zarówno na polskich, jak i zagranicznych boiskach. Oba kluby wielokrotnie zdobywały tytuł dla najlepszej drużyny w kraju, równie dobrze radziły sobie w rozgrywkach o Puchar Polski. Wiślacy mają na swoim koncie cztery takie trofea, „Niebiscy” o jedno mniej. Co więcej, Wisła jako pierwsza w historii zdobyła Puchar Polski, ogrywając w finale Spartę Lwów 2:1, a we wcześniejszej fazie eliminując właśnie Ruch Chorzów.

Oba zespoły w rozgrywkach o nasz krajowy puchar miały okazję spotkać się dziewięć razy. W czterech meczach lepsza była Wisła, a pozostałe pięć wygrał Ruch. Jednak najsłynniejszym pojedynkiem rozegranym w ramach Pucharu Polski pomiędzy tymi drużynami, jest finał z 16 września 1951 roku. Na Stadionie Wojska Polskiego w Warszawie Biała Gwiazda przegrała z „Niebieskimi” 0:2 po bramkach Henryka Alszera i Jana Przecherki. Dla chorzowian był to triumf szczególny, a to dlatego, że ustalony przed startem sezonu regulamin zakładał, iż mistrzem Polski zostanie drużyna, która zwycięży w finale krajowego pucharu. W ten sposób to Ruch otrzymał nie tylko puchar, ale i tytuł najlepszej drużyny w Polsce za sezon 1951, mimo że w ligowej tabeli pierwsze miejsce zajęła Wisła.

Licząc tylko mecze rozegrane między tymi drużynami w Pucharze Polski, łącznie oba kluby zdobyły 22 bramki. Wisła ma na koncie 9 goli, Ruch natomiast 13. Najlepszym strzelcem Białej Gwiazdy w tych rozgrywkach jest Maciej Żurawski, który zdobył 21 bramek. Tuż za nim plasuje się Paweł Brożek, który ma na swoim koncie 15 trafień w pojedynkach o krajowy puchar.

Dwa razy w historii zdarzyło się, że Wisła eliminując Ruch Chorzów we wcześniejszej fazie rozgrywek zdobywała później Puchar Polski. Po raz pierwszy miało to miejsce we wspomnianym wyżej sezonie 1926, kiedy krakowianie jako pierwszy zespół w historii wznieśli trofeum przyznawane za zwycięstwo w tym turnieju. W półfinale rozegranym 4 lipca 1926 roku w Krakowie, Wiślacy pokonali gości z Chorzowa 1:0, a jedyną bramkę w tym spotkaniu zdobył Władysław Kowalski. Dwa miesiące później Wisła wygrała w finale ze Spartą Lwów 2:0. Druga taka sytuacja miała miejsce w sezonie 1966/67. Biała Gwiazda w ćwierćfinale, rozegranym 26 marca 1967 roku w Chorzowie, pokonała gospodarzy 1:0 po bramce Wiesława Rusina. Natomiast w finale, który odbył się na początku lipca tego samego roku ograła 2:0 Raków Częstochowa.

W dzisiejszym pojedynku emocji na pewno nie zabraknie. Trzeba pamiętać, że dziś nie ma miejsca na błędy i niewykorzystane sytuacje, gdyż na drugą szansę trzeba będzie czekać kolejny rok. Zwycięzca zabiera wszystko, a przegrany zostaje z niczym.

Początek meczu 1/16 finału Pucharu Polski pomiędzy Ruchem Chorzów a Wisłą Kraków zaplanowano na godzinę 20:00. Transmisję z tego spotkania przeprowadzi stacja Polsat Sport.

Trzymajcie kciuki za Białą Gwiazdę!

MH
Biuro prasowe Wisły Kraków SA

Tak gra Ruch

Data publikacji: 12-08-2015 15:51


Tylko cztery dni odpoczynku mają zawodnicy Wisły po pojedynku z Legią Warszawa. Już jutro bowiem podopieczni Kazimierza Moskala, którzy w tym sezonie nie ponieśli jeszcze żadnej porażki, zmierzą się w 1/16 Pucharu Polski z Ruchem Chorzów, plasującym się aktualnie tuż za ligowym podium, z dorobkiem siedmiu punktów w czterech meczach.


Dla obu klubów krajowy puchar to jedna z furtek do europejskich pucharów, dlatego też przy ul. Cichej zobaczymy najprawdopodobniej znaczną część zawodników, którzy meldowali się w poprzednich spotkaniach ligowych od pierwszej minuty. Kadra chorzowian nie należy do najszerszej, zatem możemy mniej więcej spodziewać się, jakich piłkarzy desygnuje do gry były selekcjoner reprezentacji Polski, Waldemar Fornalik. Wśród graczy, którzy powinni pojawić się na murawie, znajdą się i tacy, których kibicom Białej Gwiazdy przedstawiać nie trzeba.

Bramka:

Numerem jeden w bramce Niebieskich jest bez wątpienia 30-letni Słowak, Matuš Putnocky, który został wybrany drugim (po Bartłomieju Drągowskim z Jagiellonii Białystok) najlepszym bramkarzem poprzedniego sezonu Ekstraklasy. Wiele wskazuje, że i w czwartkowym spotkaniu to były gracz m.in. Rużomberoka i Slovana Bratysława, wystąpi między słupkami i będzie jednym z kluczowych zawodników Ruchu.

Linia obrony:

Drużyna chorzowian to klasyczny przykład połączenia rutyny i młodości. Tak też jest w przypadku defensywy. Ostoją obrony jest klubowa legenda, zawodnik, który nie tak dawno powrócił do Ruchu ze Śląska Wrocław – Rafał Grodzicki. Wychowanek Zwierzynieckiego Kraków, który w ekipie Niebieskich rozegrał już 160 spotkań, jest jak nauczyciel dla innych środkowych obrońców w klubie. Tych ostatnich jest jeszcze trzech – są to: Michał Koj, Mateusz Cichocki i chyba najbardziej utalentowany z nich, Michał Helik. Najstarszy z nich ma ledwie 23 lata, wydaje się więc, że defensywę drużyna Ruchu ma zabezpieczoną na lata. Największe szanse na występ ma pierwszy z wymienionych, pozyskany przed sezonem z Pogoni Szczecin. Cichocki od pierwszej kolejki jest pierwszym zastępcą któregoś z dwójki Grodzicki – Koj, natomiast Helik póki co nie łapie się nawet do meczowej osiemnastki. Powód tego jest prozaiczny – do drużyny z Chorzowa napływają oferty za tego 19-latka i na dniach ma zostać podjęta decyzja, czy gracz zostanie przy ul. Cichej.

Boki obrony zdominowane są przez młodych, ambitnych graczy. Z lewej strony niekwestionowanym pierwszym wyborem jest były zawodnik m.in. Piasta Gliwice i Zagłębia Lubin, 24-letni Paweł Oleksy. Na prawej flance natomiast do niedawna podstawowym piłkarzem był rutyniarz, Marek Szyndrowski. Jednak i tutaj pojawił się jego godny następca – Martin Konczkowski, zawodnik urodzony w 1993 roku, wyceniany obecnie przez portal transfermarkt.de na 350 tys. euro.

Linia pomocy:

Ruch przyzwyczaił już swoich kibiców do gry piątką pomocników. I choć przed obecnym sezonem w drugiej linii nastąpiło spore osłabienie (rozgrywający Filip Starzyński przeniósł się do belgijskiego Lokeren), to mimo wszystko ustawienie z dwoma defensywnymi i jednym ofensywnym pomocnikiem, nadal jest stosowane przez trenera Fornalika. W miejsce Starzyńskiego do pierwszego składu przymierzany był pozyskany z Podbeskidzia Bielsko-Biała 10-krotny reprezentant Polski, Maciej Iwański, jednak chorzowska „nowa fala” znowu dała o sobie znać. Patryk Lipski, 21-letni gracz, który w pierwszym ligowym meczu już w przerwie zmienił Iwańskiego, pokazał się z dużo lepszej strony niż 34-latek, czym wygryzł go z podstawowego składu Niebieskich. Wszystko wskazuje, że i w meczu pucharowym to właśnie Lipski wystąpi na pozycji numer „10”. Z tyłu zabezpieczać go będą najprawdopodobniej rekordzista pod względem występów w Ekstraklasie, były gracz Wisły Kraków, 38-letni Łukasz Surma oraz kolejny gracz pozyskany z Podbeskidzia, Artur Lenartowski, który da odpocząć kolejnemu odkryciu trenera Fornalika, 20-letniemu Maciejowi Urbańczykowi, dotychczas podstawowemu cofniętemu pomocnikowi Niebieskich. Na skrzydłach wspomnianą wcześniej trójkę wspomagać będą 36-letni zawodnik, przez znaczną część swojej kariery związany z Białą Gwiazdą, Marek Zieńczuk oraz 25-letni Rosjanin, Roland Gigołajew, który póki co wszystkie spotkania rozpoczynał w wyjściowym składzie. Być może pierwszą w barwach Ruchu szansę otrzyma Tomasz Podgórski, wieloletni kapitan Piasta Gliwice. Jednak on spotkanie z Wisłą prawodpodobnie zacznie na ławce rezerwowych.

Atak:

Przed sezonem wiele mówiło się o brakach w przedniej formacji chorzowian. Z klubu odszedł jego najlepszy strzelec, Grzegorz Kuświk, który gwarantował swoją osobą dwucyfrową liczbę bramek w sezonie. Na jego pozycji pozostali zaledwie dwaj gracze: reprezentant Łotwy, Eduards Visnakovs, który nie potrafi jednak nawiązać do swojej fantastycznej rundy w barwach Widzewa Łódź, a także młody Michał Efir, wychowanek warszawskiej Legii. Ostatnio jednak trzyletni kontrakt z klubem podpisał zawodnik, który w poprzednim sezonie wypożyczony był z Norymbergi do Wisły Kraków. Mowa oczywiście o Mariuszu Stępińskim, który już w swym drugim spotkaniu zdobył bramkę. Kibice Ruchu w 20-latku pokładają ogromne nadzieje, a szansą na ich zweryfikowanie będzie mecz pucharowy, w którym kolejny były gracz Widzewa najpewniej pojawi się od pierwszej minuty.

Jak piłkarze Wisły potraktują swoich byłych zawodników? Czy na boisku będzie miejsce na sentymenty? Kto poprzez zwycięstwo przybliży się o mały kroczek do europejskich pucharów? O tym wszystkim przekonamy się już jutro o godzinie 20.00. Spotkanie poprowadzi sędzia Bartosz Frankowski z Torunia.

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl


Kazimierz Moskal: Jest o co walczyć

Zaledwie cztery dni po ligowym szlagierze z Legią Warszawa, piłkarze Białej Gwiazdy udadzą się do Chorzowa, gdzie w 1/16 Pucharu Polski zmierzą się przy ulicy Cichej z Ruchem. Trener Kazimierz Moskala zapewnił na konferencji prasowej, że jego podopieczni nie zamierzają odpuszczać walki o awans do kolejnej rundy rozgrywek.

Sytuacja kadrowa przed spotkaniem z Niebieskimi uległa komplikacji. „Nie ukrywam, że mamy niewielkie problemy, jeśli chodzi o zdrowie, które wyniknęły po meczu Legią. Na pewno w dalszym ciągu ani Sarki ani Miśkiewicz nie będą brani pod uwagę. Natomiast do osiemnastki wraca Michał Buchalik, z czego się cieszę. Jeszcze dzisiaj mamy trening i zobaczymy, jak to będzie wyglądało. Chcemy wystawić na tyle mocny skład, aby wywalczyć awans” – zaczął wypowiedź szkoleniowiec Białej Gwiazdy. Dłuższa przerwa w grze czeka Macieja Sadloka, który boryka się ze złamaniem palca. „Do Maćka musimy pochodzić ostrożnie, na razie nie robi nic. Może w przyszłym tygodniu zaczniemy działać, bo aktualnie dostał od doktora wolne” – powiedział trener.

Niedyspozycja piłkarzy, o których wspomniał wcześniej trener Moskal, może być szansą dla młodych zawodników na pokazanie się w starciu z ekstraklasowym rywalem. „Nie wykluczone, że z któregoś z tych młodych graczy będziemy musieli skorzystać. Jest to też dobry moment dla tych chłopców, ale wszystko zależy od tego, jak rozwinie się sytuacja piłkarzy, którzy aktualnie mają jakieś problemy” – wyjawił.

Opiekun Wiślaków nie ukrywa, że liczy na dobrą dyspozycję swoich podopiecznych w Chorzowie. „Myślę, że każde rozgrywki, obojętnie o co się nie gra, nawet zwykła gierka na treningu, powinna wyzwalać emocje i chęć wygrywania. Na pewno pojedziemy tam z myślą, aby awansować. Nie będziemy całkowicie zmieniać składu, chcemy, aby był on optymalny. Wiem, że Puchar Polski nie ma jeszcze takiej rangi, jaką mógłby mieć, ale to przede wszystkim zależy od trenerów, jak do tego podchodzą. Sądzę, że jest o co walczyć, ponieważ wpływają chociażby na późniejsze występy w Europie, które są solą czy też ukonorowaniem rozgrywek ligowych, więc warto się bić” – zaznaczył.

Do Chorzowa z zespołem udaje się Michał Buchalik, który powraca po kontuzji. „Nie tylko ja, ale wszyscy trenerzy życzyliby sobie, aby na każdej pozycji mieć konkurencję, ponieważ to stymuluje do pracy, wpływa na rywalizację i podnosi poziom drużyny. Jest to taki przyjemny ból głowy” – dodał Kazimierz Moskal. Na pytanie, czy z tyłu głowy pojawia się już myśl o ligowej rywalizacji Lechią Gdańsk, trener odpowiedział: „Nie chciałbym, aby tak było, chociaż muszę, jako trener, myśleć o tym, że za kilka dni mamy do rozegrania ważny mecz z Lechią. Moi piłkarze muszą jutro myśleć przede wszystkim o spotkaniu z Ruchem, a dopiero później skupić się na lidze”.

Zarówno sztab szkoleniowy Białej Gwiazdy, jak kibice, czekają na wyjazdową wygraną Wisły. „Potrzebujemy zwycięstw, mimo że przywieźliśmy niezły wynik z Warszawy. Będziemy na pewno jutro o to walczyć. Nie przywiązuję wagi do statystyk, ale tak, jak powiedziałem wcześniej, każdy mecz wyzwala u mnie chęć wygrywania i jest mi trudno pogodzić się z tym, jeśli to się nie uda” – sugerował.

W 2003 roku Wisła Kraków, z Kazimierzem Moskalem w składzie, triumfowała w krajowym pucharze. Jak szkoleniowiec Białej Gwiazdy wspomina finał rozegrany przeciwko Wiśle Płock? „Był to dosyć dziwny dwumecz, bo pierwsze spotkanie przegraliśmy 0:1, natomiast na terenie rywala wygraliśmy już pewnie – 3:0. Pierwszy mecz był jakąś niespodzianką, chociaż w tym dwumeczu byliśmy faworytem tego finału. Miło sięga się po kolejne trofea” – zakończył wypowiedź trener Kazimierz Moskal.

K. Kawula
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Michał Buchalik: Udowodnić, że jesteśmy lepsi

Po ponad miesięcznej przerwie spowodowanej urazem do osiemnastki meczowej na spotkanie z Ruchem Chorzów w ramach Pucharu Polski wraca Michał Buchalik. Golkiper Białej Gwiazdy zasiadł dziś na konferencji prasowej obok trenera Kazimierza Moskala.

Podopieczny trenera Kazimierza Moskala wyraził zadowolenie z faktu, że może stanąć między słupkami i bronić barw swojej drużyny. „Na pewno bardzo się cieszę, że wróciłem po kontuzji i zacząłem w końcu trenować na pełnych obrotach. Rozegrałem w weekend mecz w rezerwach, więc takie lekkie przetarcie już miałem. Trener bierze mnie pod uwagę na mecz z Ruchem i niezmiernnie jestem z tego zadowolony” – powiedział „Buchal”.

Do bramki Białej Gwiazdy wskoczył sprowadzony podczas okresu przygotowawczego Radosław Cierzniak, który już dwukrotnie został bohaterem ligowych starć. „Takie jest życie, przez jedną kontuzję można sobie zepsuć sytuację. Z drugiej strony przyszedł Radek, widać, że jest wzmocnieniem Wisły. To jest dla mnie bardzo ważne, gdy drużyna spełnia oczekiwania, bo jej dobro jest najważniejsze. Jeśli trener będzie wystawiał Radka, a tak jest w tym momencie, to trzeba się z tym pogodzić” – dodał.

Zanim Michał Buchalik zasilił drużynę Wisły reprezentował barwy Niebieskich. Czy będzie to zatem sentymentalny powrót na ulicę Cichą? „Spędziłem tam tylko sezon, wywalczyliśmy trzecie miejsce, ale jestem przekonany, że tej drużyny nie zapomnę. Z pewnością fajnie jest tam wrócić, lecz trzeba wziąć pod uwagę fakt, że musimy się pokazać, udowodnić, że jesteśmy lepsi i to nam należy się awans do kolejnej fazy Pucharu Polski” – zakończył Michał Buchalik.

K. Kawula
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Relacje z meczu

Wisła za burtą Pucharu Polski, awans Ruchu

Z kilkoma zmiana w składzie przystąpiła do pucharowej rywalizacji drużyna Białej Gwiazdy, która uległa Ruchowi w Chorzowie 1:2. Bramki dla ekipy gospodarzy zdobywali Lipski i Visnakovs, a w doliczonym czasie gry piłkę do siatki Niebieskich skierował Jankowski.

Pierwsza groźna sytuacja dla gospodarzy czwartkowej rywalizacji miała miejsce zaledwie dwie minuty po pierwszym gwizdku arbitra, kiedy to po dośrodkowaniu z rzutu wolnego niepewnie interweniowali defensorzy Białej Gwiazdy. Cztery minuty później ponownie przed szansą stanęli Niebiescy, ale tym razem po potężnym strzale Zieńczuka piłka zatrzymała się na poprzeczce.


W 9. minucie na strzał sprzed pola karnego zdecydował się Konczkowski, z czym golkiper Wisły Kraków miał niemałe problemy. Sto dwadzieścia sekund później piłkarze prowadzeni przez trenera Moskala po raz pierwszy przedostali się pod pole karne Ruchu, lecz na spalonym dał się złapać Boguski.

Po dwóch atakach gospodarzy do głosu w 17. minucie doszli krakowianie, posyłając piłkę w kierunku rozpędzonego Crivellaro. Niestety pomocnika Białej Gwiazdy uprzedził dobrze ustawiony bramkarz Niebieskich. Cztery minuty później zawodnicy trenera Fornalika objęli prowadzenie po strzale niepilnowanego w „szesnastce” Lipskiego.

Chwilę później ponownie w roli głównej wystąpił Crivellaro, który mógł szybko odrobić stratę bramkową, ale na wysokości zadania stanął Skaba. Dobrze zapowiadająca się akcja zawodników spod Wawelu z 29. minuty została przerwana przez Szyndrowskiego, który uniemożliwił Crivellaro przedostanie się pod bramkę.

W końcu w 36. minucie świetnie na lewą stronę zagrał futbolówkę Popović, znajdując tam czyhającego na nią Cywkę. Pomocnik Białej Gwiazdy przysłowiowo „podciągnął” sobie piłkę i mocno huknął sprzed „szesnastki”, lecz w dalszym ciągu niepokonany był bramkarz Ruchu. Po nieudanym rozegraniu rzutu wolnego z kontrą w stronę bramki Buchalika popędzili chorzowianie, lecz na szczęście w porę wrócił Boguski.

Jeszcze przed przerwą Niebiescy mogli podwyższyć rezultat spotkania, ale wówczas nieznacznie mylił się Mazek.

Zaledwie kilka sekund po zmianie stron Ruch mógł pokusić się o drugie trafienie, ale Stępiński nie zdołał opanować futbolówki, która opuściła plac gry. W 48. minucie piłka po strzale głową Boguskiego szybowała pod poprzeczkę, lecz Skaba końcówką palców wyciągnął piłkę zmierzającą do siatki.

61. minuta przyniosła Białej Gwieździe długo wyczekiwaną akcję. Wówczas świetnie z prawej strony dogrywał w pole karne Jović, lecz Crivellaro nie zdążył dojść do piłki, która znalazła się w rękawicach golkipera drużyny gospodarzy.

Pięć minut później debiutujący w drużynie z Krakowa Marszalik mógł doprowadzić do wyrównania, ale futbolówka po jego strzale odbiła się od poprzeczki i znalazła się pod nogami Mączyńskiego, który także nie zdołał skierować jej do bramki. Zawodnicy trenera Moskala kolejną okazję wypracowali sobie w 69. minucie, ale tym razem Skaba przejął futbolówkę kierowaną do Jankowskiego.

Po ciekawie rozegranym przez Wiślaków stałym fragmencie gry piłka spadła na głowę Jankowskiego, jednak piłkarz z Krakowa nie trafił w światło bramki. Dziesięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry mocnym strzałem Mączyński próbował zaskoczyć Skabę, ale futbolówka poszybowała nad poprzeczką.

Sto dwadzieścia sekund później bliski szczęścia był Brożek po strzale głową, ale na drodze do bramki napastnikowi Białej Gwiazdy stanął Konczkowski, od pleców którego odbiła się piłka. Swoich sił próbował użyć także Crivellaro, po koronkowej akcji Wiślaków, lecz tym razem jego uderzenie zostało zablokowane.

Mimo że to goście z Krakowa napierali, to zespół trenera Fornalika, po strzale Visnakovsa, przypieczętował awans do dalszej fazy rozgrywek Pucharu Polski. W doliczonym czasie gry honorowe trafienie odnotował Jankowski.


Biuro prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Puchar znów z głowy. Ruch - Wisła 2-1

Podobnie jak przed rokiem - bardzo krótko trwała przygoda krakowskiej Wisły z rozgrywkami Pucharu Polski - bo odpadamy już w 1/16 finału. Poprzednio lepszy od Wisły był Lech Poznań, który mocno rezerwową wtedy drużynę "Białej Gwiazdy" pokonał 2-0. Teraz trener Kazimierz Moskal nie pożonglował składem "aż tak", ale przegraliśmy w Chorzowie z Ruchem 1-2. Honorową bramkę zdobyliśmy w doliczonym czasie gry za sprawą Macieja Jankowskiego, ale ta padła dla nas już tylko na "otarcie łez".

Wprawdzie trener Kazimierz Moskal zapowiadał, że na mecz z Ruchem wystawi najlepszy możliwy skład, to jak się okazało - jednak trochę z konieczności poeksperymentował. Mowa zwłaszcza o środku naszej defensywy, na której w związku z wymuszoną absencją Richárda Guzmicsa oraz zaplanowaną Arkadiusza Głowackiego zagrał debiutant Krystian Kujawa, a także raczej niespodziewanie Michał Czekaj. Zaskakująca była też trochę obsada bramki, do której wrócił Michał Buchalik.

Bez względu jednak na skład wiślaków - od początku spotkania lepiej wyglądali ofensywnie usposobieni chorzowianie, którzy prowadzić mogli już w 6. minucie, ale z dobrej pozycji Marek Zieńczuk obił tylko naszą poprzeczkę! Ruch rozochocony udanym początkiem atakował nadal i w 10. minucie Buchalik musiał bronić próbę Martina Konczkowskiego, a zaraz potem Łukasza Surmy.

Wiślacy odpowiedzieli na tę przewagę Ruchu dopiero w minucie 17. ale Wojciech Skaba był przy piłce szybciej od Rafaela Crivellaro. Niestety zaraz potem już przegrywaliśmy. Zresztą zasłużenie. Kamil Mazek wrzucił ze skrzydła, a nieobstawiony Patryk Lipski uderzył celnie głową. Niestety nie popisał się przy tym strzale Buchalik i było 0-1.

Po wyjściu na prowadzenie "Niebiescy" uspokoili grę i Wisła odpowiedziała dwiema akcjami - strzał z 23. minuty Crivellaro sprzed pola karnego oraz próbę Tomasza Cywki z minuty 36. - Skaba jednak obronił i do przerwy, po słabej w naszym wykonaniu grze, było 0-1.

Wisła nie mając już nic do stracenia ofensywniej zaczęła drugą połowę, ale Skaba nie dał się zaskoczyć po uderzeniu głową Rafała Boguskiego pod poprzeczkę w 48. minucie. Na kolejną dobrą okazję czekaliśmy do minuty 62., ale po zgraniu Bobana Jovicia niewiele w dojściu do piłki zabrakło Crivellaro. Niestety Brazylijczyk nie zdołał wykończyć podania Słoweńca.

Chwilę wcześniej, bo w 56. minucie na murawie pojawił się drugi debiutant w Wiśle - Grzegorz Marszalik - i dokładnie dziesięć minut później 19-latek mógł być bohaterem naszego zespołu. Stanął bowiem oko w oko ze Skabą, ale obił jedynie poprzeczkę! Zaraz potem mocno huknął też rezerwowy dziś i wprowadzony chwilę wcześniej Krzysztof Mączyński, ale piłka przeleciała jednak obok słupka. Ruch odpowiedział na to mocnym strzałem Zieńczuka, ale tym razem Buchalik błędu nie popełnił i wciąż przegrywaliśmy 0-1.

Wiślacy starali się wciąż odrobić stratę, ale w 79. minucie strzał rezerwowego dziś Pawła Brożka został zablokowany, co dało nam tylko rzut rożny. Zaraz potem znów spróbował Mączyński, ale jest strzał był niecelny. Szczęścia nie mieliśmy też w 83. minucie, kiedy główka Brożka odbiła się od pleców Konczkowskiego, co zamiast być może bramki - dało nam tylko rzut rożny!

Wisła otwierała się, starała się zdobyć wyrównującego gola, ale ostatecznie za swoją nieskuteczną ofensywę została ukarana. W 88. minucie Surma odszukał prostopadłym podaniem Eduardsa Višņakovsa, a ten w sytuacji sam na sam nie dał żadnych szans Buchalikowi. 0-2 i było "po meczu".

Wprawdzie honorową i ładną bramkę zdobył jeszcze - w doliczonym czasie gry - Maciej Jankowski, wykorzystując podanie od Jovicia, ale mimo odważnych zapowiedzi płynących z ulicy Reymonta, znów błyskawicznie odpadamy z Pucharu Polski. "Wisła potrzebuje zwycięstw" - mówił przed meczem trener Kazimierz Moskal. No to na nie niestety wciąż będzie musiała poczekać. Na razie przegrywamy pierwsze w tym sezonie spotkanie, a Ruch zmierzy się we wrześniu w kolejnym pucharowym meczu z poznańskim Lechem..

Zza bramki. Po meczu pucharowym Ruch - Wisła

Po meczu z Ruchem Chorzów nie ma chyba kibica Wisły, który nie byłby tym spotkaniem rozczarowany. Gdy trener Kazimierz Moskal zapowiadał, że zagra możliwie najsilniejszym składem - chyba mało kto spodziewał się, że będzie on wyglądał tak, a nie inaczej. Bez względu jednak na to jaki zespół wystawił Moskal - w pierwszej połowie spotkania rozgrywanego w Chorzowie wiślacy prezentowali się fatalnie i zasłużenie odpadli z pucharowej rywalizacji.

Decyzje Moskala

To że w Chorzowie nie zagra Arkadiusz Głowacki można było typować "w ciemno". To zaś, że zabrakło też Richárda Guzmicsa było niespodzianką, ale też wymusiła to sytuacja. Węgier narzeka na drobny uraz i przyznacie sami - nie było sensu ryzykować występu naszego obrońcy, gdy w perspektywie czeka nas ważne spotkanie z Lechią. To że Moskal dał też odpocząć Krzysztofowi Mączyńskiemu, a w ogóle nie zabrał Wilde'a-Donalda Guerrier - też nie było zaskoczeniem. Tak jak i "ławka" dla Pawła Brożka. Zaskoczeniem było natomiast to, że kompletnie z grą nie radziła sobie nasza druga linia. Ciężko więc wystawić laurkę naszym środkowym pomocnikom - a zwłaszcza Denisowi Popovičowi, który nawet jeśli szukał gry, to gdy dostał piłkę - kompletnie nie wiedział co z nią zrobić. Oczywiście spora w tym "zasługa" jego partnerów, którzy niekoniecznie pokazywali mu się na pozycjach. Doceniami próby strzałów Rafy Crivellaro, czy jedno ładne uderzenie Tomasza Cywki, ale wszystko to było za mało. I z wyjściowego składu pochwalić można tym samym chyba tylko Bobana Jovicia, który od początku tego sezonu i w meczach, które gra na pozycji bocznego obrońcy, jest niezwykle aktywny z przodu oraz skuteczny z tyłu. Nie dziwi więc fakt, że to właśnie on zaliczył asystę przy honorowej dla nas bramce...

Czemu Buchalik?

Tak jak rozumiemy decyzję Moskala ze stoperami, tak kompletnie niezrozumiała jest dla nas ta o postawieniu na bramce Michała Buchalika.... Po prostu. W solidnym "gazie" jest bowiem Radosław Cierzniak, Moskal zapowiada że nie istnieje dla niego zasada, że jeden bramkarz gra w lidze, a drugi w pucharach - po czym zaczyna tę właśnie regułę stosować! Z drugiej zaś strony Michał Buchalik potwierdził w Chorzowie to z czego "zasłynął" w poprzednim sezonie. W każdym niemalże meczu puszcza wszystko to, co puścić wypada, a także broni to, co obroniłby każdy. Choć może w meczu z Ruchem nie było tak do końca. Bramka na 0-1 zwyczajnie obciąża jego konto i aż z góry nasuwa się pytanie, czy gdybyśmy zagrali w bramce tak jak na grafice transmitującego mecz Polsatu - nie wyglądałoby to lepiej?

... wielce prawdopodobne, że tak. A to tylko dowodzi słuszność tezy wygłaszanej przez kibiców, że Wisła już powinna zastanawiać się jak podsunąć na kolejny sezon umowę Cierzniakowi! A że do końca okna transferowego zostały jeszcze jakieś dwa tygodnie, więc może uda się Buchalika komuś sprzedać? W obecnej bowiem sytuacji jeśli miał on grać właśnie w Pucharze Polski, to bieżący sezon w Wiśle już się dla niego zakończył.

Młodzież z nadziejami

Krystian Kujawa i Grzegorz Marszalik to w meczu przeciwko "Niebieskim" nasi debiutanci. I z tej dwójki bardziej pozytywne wrażenie wywarł jednak ten drugi. Choć głównie dlatego, że zaraz po wejściu mógł wpisać się na listę strzelców. Miałby prawdziwe "wejście smoka", ale tylko obił poprzeczkę. Potem jednak także potrafił się pokazać i bez wątpienia na 19-latka można będzie w kolejnych meczach stawiać. I wypada mieć nadzieję, że ten debiut - mimo naszej porażki - będzie dla niego "na zachętę". Podobnie jak i dla Kujawy, który nie popisał się wprawdzie przy straconej przez nas bramce, bo nie udało mu się przejąć dośrodkowania, ale wykazał się też kilka razy nieustępliwością i na pewno jest to zawodnik, którego w przyszłości z wiślacką koszulką oglądać możemy częściej. Choć na pewno przed wspomnianą dwójką mnóstwo pracy.

Dziewiąty miesiąc!

Po porażce z Ruchem Wisła rozpoczęła właśnie... dziewiąty miesiąc! Dokładnie bowiem co do dnia - osiem miesięcy wcześniej (13 grudnia 2014 r.) wiślacy wygrali swój ostatni mecz wyjazdowy. I miało to miejsce nomen omen właśnie w Chorzowie. Kolejna okazja na to, aby wreszcie w delegacji zwyciężyć dopiero za dwa tygodnie w Szczecinie!

Rozumiemy rozgoryczenie...

Na koniec musimy oczywiście wspomnieć, że w pełni rozumiemy rozgoryczenie kibiców, którzy po przedmeczowych wypowiedziach trenera nastawili się na awans i drugą w tym sezonie rywalizację z Lechem. Niestety też nie można zapominać, że kadra Wisły jest taka, a nie inna - i dobitnie mogliśmy to w czwartek zobaczyć. Oczywiście na Wisłę niektórzy się obrażą, zapowiedzą że na kolejny mecz nie przyjdą, a tych co do tego zachęcają - spróbują wyśmiać. Tak też można zrobić, ale czy jesteś z klubem tylko wtedy, gdy ten wygrywa? Tylko wtedy, gdy pokonuje aktualnego mistrza Polski, a Ty "plujesz sobie w brodę", bo oglądasz to w TV? Bo "obrażony" nie przyszedłeś na stadion? A może kibicujesz tylko wtedy, gdy rozgoryczona jest Legia, bo przyjechała Wisła i zatrzymała warszawiakom serię zwycięstw? Tak, zgadzamy się. Wtedy kibicować jest o wiele łatwiej. Piszący te słowa sam jest rozgoryczony po porażce Wisły w Chorzowie. Nie podobała mi się długimi minutami gra wiślaków i całościowo ocenić trzeba naszą postawę wyłącznie negatywnie, ale też chyba niektórzy zapomnieli, że wiślacki krawiec nie ma zbyt wiele materiału do wykorzystania. I było to niestety aż nadto w czwartek widoczne. I nie mam zamiaru kogokolwiek z grających w Chorzowie usprawiedliwiać, ale bez kilku nieobecnych - widać dobitnie kto naszą drużynę "ciągnie" i kto ma do tego charakter. To jednak dobra lekcja, bo pokazuje na kogo trener może liczyć, a na kogo nie. I oby wyciągnął z tego wnioski i kilku swoich podopiecznych wziął na poważną rozmowę.

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Puchar Polski nie dla Wisły. Porażka w Chorzowie

Wisła szybko pożegnała się z Pucharem Polski w sezonie 2015/16. W meczu 1/16 finału podopieczni Kazimierza Moskala przegrali 1:2 na wyjeździe z Ruchem Chorzów i zakończyli swój udział w rozgrywkach.

W walce o piłkę Grzegorz Marszalik i Łukasz Surma.
W walce o piłkę Grzegorz Marszalik i Łukasz Surma.

Trener Moskal zapowiedział, że poważnie podejdzie do meczu Pucharu Polski, ale weźmie też pod uwagę, że za trzy dni jego zespół czeka walka o ligowe punkty z Lechią. Wspomniał też przy tym o problemach zdrowotnych kilku zawodników. W składzie zaszło więc sporo zmian, ale na przykład gdy przyjrzymy się składowi drugiej linii, to w porównaniu z pierwszym meczem ligowym z Górnikiem jedynie Uryga zmienił Mączyńskiego. Szansę gry otrzymali m.in. walczący o pierwszy skład zespołu Denis Popović i Tomasz Cywka. Najpoważniejszymi osłabieniami drugiej linii był brak wspomnianego Mączyńskiego oraz Guerriera. Ponoć Haitańczyk także narzekał na problemy zdrowotne.

Kolejne roszady, jak wejście Buchalika za Cierzniaka do bramki oraz Jankowskiego za słabszego ostatnio Brożka także nie powinny stanowić problemu. Ten pojawił się na środku obrony. Do Chorzowa pojechał Richard Guzmics, ale Węgier nie był w pełni sił. - Guzmics nie mógł zagrać, bo po meczu z Legią odczuwa problemy zdrowotne. Nie chcieliśmy ryzykować, nawet kiedy obawialiśmy się o druga kartkę dla Kujawy - wyjaśnił trener Moskal. Jego partner ze środka obrony i kapitan drużyny, Arkadiusz Głowacki, tradycyjnie już jest traktowany dość indywidualnie jeśli chodzi o przygotowania do meczów ligowych - stąd nie było go w ogóle na stadionie Ruchu. Tuż przed Michałem Buchalikiem zagrała więc para Krystian Kujawa - Michał Czekaj.

I właśnie błąd linii obrony, który zaczął się od tego, że zbyt łatwo na lewej stronie objechany został Burliga, dał prowadzenie chorzowianom. Zacentrował ze skrzydła szybki Kamil Mazek, Czekaj z Kujawą nie pokryli na środku Patryka Lipskiego, który miał dużo czasu by oddać strzał głową - może nie przy słupku ale mocny i po koźle.

Ruch miał w całym meczu przewagę, Wisła odzyskała inicjatywę w drugiej odsłonie, zwłaszcza gdy na boisku pojawili się Mączyński i Brożek. Lecz to trzeci z rezerwowych, Grzegorz Marszalik, miał najlepszą sytuację do wyrównania w 66 minucie: po podaniu z prawej strony znalazł się blisko bramki, huknął potężnie, ale w poprzeczkę. Dobitka Mączyńskiego nie przyniosła prowadzenia.

W 88 minucie po stracie Crivellaro Wisła nadziała się na kontrę, którą wykorzystał Visnakovs pokonując Buchalika w sytuacji "sam na sam". Minutę przed końcem meczu, a więc już w doliczonym czasie gry honorowego gola wolejem po centrze Jovicia zdobył Jankowski. To było jednak wszystko, na co tego dnia stać było "Białą Gwiazdę", która w meczu oficjalnym jeszcze w tym roku nie wygrała na wyjeździe...

W barwach Ruchu 75 minut rozegrał występujący przy Reymonta 22 przed rokiem Mariusz Stępiński. Cały mecz zaliczyli także inni byli gracze Wisły, Łukasz Surma i Marek Zieńczuk.

Źródło: wislakrakow.com


Debiuty Krystiana Kujawy i Grzegorza Marszalika! Raport z gry wychowanków w Pucharze Polski

Kazimierz Moskal postanowił dać odpocząć kilku podstawowym piłkarzom i w spotkaniu 1/16 finału Pucharu Polski pomiędzy Wisłą Kraków, a Ruchem Chorzów wystąpili dublerzy, wśród nich nasi wychowankowie. W barwach Białej Gwiazdy zadebiutowali 19-letni Krystian Kujawa oraz Grzegorz Marszalik. Środkowy obrońca zagrał 60 minut, kiedy to zastąpił go Krzysztof Mączyński. Skrzydłowy pojawił się na boisku w 56. minucie, zastępując na nim Łukasza Burligę. 90 minut rozegrali Alan Uryga i Michał Czekaj. Niestety Wisła przegrała z Ruchem 1:2 i odpadła z Pucharu Polski, jedyną bramkę dla Białej Gwiazdy zdobył Maciej Jankowski.

Kujawa w sezonie 2013/14 zdobył Mistrzostwo Polski Juniorów, a w poprzednim był podstawowym zawodnikiem trzecioligowych rezerw. W czerwcu zaczął przygotowania z pierwszą drużyną i w letnich sparingach zagrał najwięcej z młodych zawodników. – Jestem bardzo mile zaskoczony postawą Kujawy. Oby tak dalej. Już na treningach pokazywał, że jest nieustępliwy i zadziorny – mówił o nim Kazimierz Moskal. Ligowe zmagania Wisły oglądał jednak z ławki rezerwowych. Debiutu doczekał się w Pucharze Polski. Zagrał 60 minut, ale nie zapobiegł utraty bramki przez Wisłę, dodatkowo po jednym z fauli obejrzał żółtą kartkę. Po raz pierwszy w oficjalnym meczu krakowskiej drużyny wystąpił też Grzegorz Marszalik. W poprzednim sezonie występował regularnie w Centralnej Lidzie Juniorów oraz w III lidze małopolsko-świętokrzyskiej. W Wiśle jest od 12. roku życia. Od razu po pojawieniu się na boisku mógł zdobyć wyrównującą bramkę, ale jego strzał zatrzymał się na poprzeczce bramki Wojciecha Skaby. Później wykazywał się aktywnością, ale on, podobnie jak cała Wisła nie potrafił zdobyć decydującej bramki.

Źródło: akademiawisly.pl


Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Kazimierz Moskal: - Niektóre zmiany były koniecznością

- Rozpocznę od gratulacji dla Ruchu. Przyjechaliśmy tutaj po to, aby wywalczyć awans. Pomimo tych zmian, które w większości w moim zespole były wymuszone. Przyjechaliśmy tutaj z takim nastawieniem. Jak jednak pokazało pierwsze 20 minut spotkania - nie od początku byliśmy tutaj w Chorzowie obecni. I to w dużej mierze zadecydowało o tym, jak ten mecz przebiegał - mówił po odpadnięciu z rozgrywek Pucharu Polski po porażce 1-2 z Ruchem trener krakowskiej Wisły, Kazimierz Moskal.


- W drugiej połowie nasza gra wyglądała lepiej, stworzyliśmy sobie kilka bardzo dobrych sytuacji. Udało się wykorzystać tylko jedną, w ostatniej minucie, ale to było za mało. Musimy teraz myśleć o Lechii Gdańsk. Dla nas będzie to bardzo ważne spotkanie, ale celem tutaj było wywalczenie awansu i nie mogę być po tym meczu zadowolony - dodał Moskal.


Oczywiście podstawowym pytaniem było to o mocno eksperymentalne ustawienie naszej linii defensywnej.


- Niektóre zmiany, które dokonaliśmy w tym składzie, były koniecznością. Zdawaliśmy sobie sprawę, że jest to eksperymentalne zestawienie, ale nie mieliśmy wyjścia. Przede wszystkim chodziło o Richárda Guzmicsa, który po meczu z Legią ma delikatny problem i nie chcieliśmy ryzykować, wpuszczając go nawet w sytuacji, w której obawialiśmy się o drugą żółtą kartkę dla Krystiana Kujawy. Decyzja była taka, że to Alan Uryga przeszedł na pozycję środkowego obrońcy. Jeśli zaś chodzi o Arka Głowackiego, to wiemy jaki on jest. Musimy bardzo racjonalnie gospodarować jego siłami i zdrowiem. Stąd o Arku decyzja była taka, że w tym meczu nie wystąpi - tłumaczył trener "Białej Gwiazdy".


- Mam nadzieję, że ten mecz wyzwoli w zawodnikach złość i przyniesie świadomość, że nie ma meczów łatwych. Bez względu na to z kim się gra - nie wystarczą tylko umiejętności, ale też potrzebne jest zaangażowanie, walka i determinacja od pierwszej do ostatniej minuty - zakończył opiekun Wisły.

Źródło: wislaportal.pl


Waldemar Fornalik: - Pokazaliśmy dobrą piłkę

- Nasz zespół był personalnie trochę zmieniony, ale pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną. Szczególnie pierwsza połowa była w naszym wykonaniu jak nie bardzo dobra, to dobra. Było wiele składnych akcji i sytuacji podbramkowych pod bramką Wisły - mówił po ograniu 2-1 w Pucharze Polski zespołu "Białej Gwiazdy" trener chorzowskiego Ruchu, Waldemar Fornalik.


- W drugiej połowie siłą rzeczy - tych sił nam już trochę ubywało, bo graliśmy mecz ligowy dzień później niż Wisła, która wprowadziła Pawła Brożka, czy Krzysztofa Mączyńskiego i było widać, że w tym zespole są duże umiejętności. My na szczęście strzeliliśmy drugą bramkę, która była bardzo istotna. 1-0 do końca byłoby niepewne. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, że pokazaliśmy w tym spotkaniu dobrą piłkę, jak również determinację oraz duże zaangażowanie, a z tego drużyna Ruchu zawsze słynęła - dodał trener zespołu z Chorzowa.

Źródło: wislaportal.pl


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Maciej Jankowski: - Grać zaczęliśmy w drugiej połowie

-Zagraliśmy źle pierwszą połowę. Dopiero w drugiej zaczęliśmy grać w piłkę. Nie ustrzegliśmy się jednej kontry Ruchu i niestety taki jest wynik. Ruch bardzo dobrze grał w piłkę, utrzymywał się przy niej i trzeba im pogratulować - mówił po przegranym przez Wisłę 1-2 meczu w Chorzowie strzelec jedynego gola dla krakowian, Maciej Jankowski.


- Brakowało nam szczęścia i precyzji, brakowało nam dokładności. Zdecydowanie gratulacje dla Ruchu i życzę im dalej powodzenia - zakończył zawodnik Wisły.

Źródło: wislaportal.pl
Źródło: Polsat Sport


Paweł Brożek: Zmiany w składzie miały wpływ na jakość

Napastnik Wisły Paweł Brożek przyznał, że liczne zmiany w wyjściowej jedenastce na spotkanie z Ruchem Chorzów odbiły się na jakości gry zespołu.

- Druga połowa była pod nasze dyktando, dominowaliśmy. Natomiast trudno o efektowną i fajną grę, jeżeli jest tyle zmian w pierwszym składzie. Te zmiany miały wpływ na grę i na jakość tej gry - mówił po meczu napastnik "Białej Gwiazdy". - Chodzi mi tylko i wyłącznie o zgranie. Michał Czekaj po kontuzji, młody Kujawa, oni potrzebują czasu i ogrania, żeby wyglądać lepiej - dodał.

- Wypadli moim zdaniem przyzwoicie. Wiadomo, że Michał jest po ciężkiej kontuzji, a Kujawa jest bardzo młodym perspektywicznym zawodnikiem. Ja też nie spodziewałem się, że zagrają tutaj wspaniały mecz. Moim zdaniem zagrali całkiem przyzwoicie - kontynuował.

W najbliższą niedzielę Wisłę czeka kolejne ligowe spotkanie. W "meczu przyjaźni" podopieczni Kazimierza Moskala zmierzą się z Lechią Gdańsk. - Na boisku nie będzie przyjaźni. Będziemy ten mecz chcieli wygrać. Po tym dobrym spotkaniu w Warszawie i wygranej z Lechem, zwycięstwo z Lechią na pewno jeszcze bardziej by nad podbudowało - dodał.

Rozmawiał Łukasz Pawlik
Źródło: wislakrakow.com


Łukasz Burliga: Dałem się ograć

- Zawszę lubię grać w Chorzowie, aczkolwiek meczu nie możemy zaliczyć do udanych. Ja osobiście również, ponieważ popełniłem błąd przy pierwszej bramce - powiedział Łukasz Burliga po zakończeniu czwartkowego spotkania Pucharu Polski z Ruchem Chorzów.

Trener Kazimierz Moskal dokonał przed tym pojedynkiem kilku zmian w wyjściowej jedenastce. Między innymi na środku defensywy zagrali Michał Czekaj i Krystian Kujawa. - Na pewno było trochę zmian. Myślę, że nie ma co jednak zwalać na młodych zawodników. Ja popełniłem błąd przy pierwszej bramce i sam czuję się po części winny tej porażki. Poszedłem na raz, dałem się ograć i pozwoliłem na dośrodkowanie - mówił Burliga.

- Pierwsza połowa była z lekką przewagą Ruchu, ale w drugiej połowie my przeważaliśmy. Szkoda, ponieważ były okazje, aby wyrównać. Gdy Ruch zdobył drugą bramkę, udało się już tylko zmniejszyć rozmiary porażki. Szkoda, bo mecz był wyrównany i można było wygrać - kontynuował.

Wisła już od grudnia ubiegłego roku nie potrafi wygrać na wyjeździe. Kiedy ta passa zostanie przerwana? - To nie jest też tak do końca, bo wiele spotkań na wyjeździe zremisowaliśmy. Na pewno wypadałoby w końcu przerwać złą passę na wyjazdach, bo myślę że gramy całkiem nieźle, ale zawsze popełnimy jakiś błąd lub brakuje nam szczęścia - dodał "Bury".

Rozmawiał Łukasz Pawlik
Źródło: wislakrakow.com


Krzysztof Mączyński: Wielka szkoda

Zawodnicy Białej Gwiazdy nie zdołali odnieść korzystnego rezultatu na stadionie przy ulicy Cichej w Chorzowie, ulegając miejscowemu Ruchowi 1:2. W 62. minucie rywalizacji w ramach 1/16 Pucharu Polski na murawie pojawił się Krzysztof Mączyński, który zmienił debiutującego w barwach Wisły Krystiana Kujawę.

W spotkaniu z Ruchem Chorzów szansę na pokazanie się i przekonanie do siebie szkoleniowca dostali gracze rezerwowi lub powracający po kontuzji. „To jest Puchar Polski, trener miał możliwość sprawdzenia zawodników, którzy dotychczas mało grali bądź w ogóle nie dostali szansy na występ. Jest to dla niektórych piłkarzy dobry sprawdzian prze ligą, bo po takim meczu można było dużo zyskać, na pewno więcej, niż stracić. Wielka szkoda, że przegraliśmy to spotkanie” – zaczął wypowiedź pomocnik Białej Gwiazdy.

Pierwsza odsłona czwartkowego spotkania zdecydowanie należała do Niebieskich, którzy przeważali w każdej formacji. Po przerwie trener Moskal zastosował zmiany, które wpłynęły na grę i oblicze krakowskiej drużyny. „Ostatnie dwadzieścia minut, może pół godziny meczu pokazało, że naprawdę w naszym zespole tkwi spory potencjał, bo przejęliśmy całkowicie inicjatywę. Boli to, że dostaliśmy przypadkową bramkę po naszej stracie, ale dążyliśmy do strzelenia i wyrównania wyniku tego meczu. Niestety nie udało się, dzisiaj wygrał Ruch i tylko można im pogratulować” – powiedział popularny „Mąka”.

Krzysztof Mączyński także próbował zaskoczyć golkipera Niebieskich, ale piłka nie chciała wpaść do bramki. „Na pewno cieszy, że dałem jakiegoś bodźca, jeśli chodzi o grę ofensywną. Każdy zawodnik dał z siebie maksimum. Tak gra się ułożyła, że w miarę szybko straciliśmy gola, staraliśmy się odrobić straty, lecz nie wychodziło. Mecz trwa dziewięćdziesiąt minut, w ciągu których tylko raz zmusiliśmy bramkarza Ruchu do wyciągania piłki z siatki i dlatego jesteśmy przegrani” – dodał.

Podopieczny trenera Kazimierza Moskala zapowiada w niedzielę w starciu z Lechią Gdańsk walkę o komplet oczek. „Najważniejszy jest teraz najbliższy mecz, skupiamy się na Lechii Gdańsk i chcemy zdobyć trzy punkty” – zakończył wypowiedź Krzysztof Mączyński.

K. Kawula
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Tomasz Cywka: Zaprzepaściliśmy szansę

Pomocnik Białej Gwiazdy, Tomasz Cywka, rozegrał pełne spotkanie w ramach 1/16 finału Pucharu Polski przeciwko Ruchowi Chorzów. Niestety Wisła Kraków musiała uznać wyższość rywala i pożegnała się z tegoroczną edycją tych rozgrywek.

Tomasz Cywka nie krył niezadowolenia z postawy swojego zespołu w krajowym pucharze. „Przegraliśmy mecz, więc to najbardziej boli. Ciężko jest mi powiedzieć, jak się spisałem, bo dla mnie najważniejsze jest dobro drużyny. Przyjechaliśmy tutaj po zwycięstwo, a niestety tak się nie stało i niedosyt pozostanie” – zaczął Tomasz Cywka.

Po porażce w Pucharze Polski jedyna droga do Ligi Europejskiej wiedzie przez wywalczenie odpowiedniego miejsca w Ekstraklasie premiowanego awansem do europejskich pucharów. „Zaprzepaściliśmy szansę na ewentualną grę w pucharach, do których można było się dostać przez triumf w Pucharze Polski. Pozostało nam teraz walczyć na ligowych boiskach. Zawsze powtarzam przed każdym spotkaniem, że gramy o zwycięstwo i tak też będzie w kolejnych meczach w Ekstraklasie” – zapewnił.

Już za trzy dni Wiślaków czeka kolejna trudna przeprawa. Tym razem w lidze mierzyć się będą w meczu przyjaźni z gdańską Lechią. „Wiedzieliśmy, jak ciężki tydzień przed nami. Do dzisiaj priorytetem był mecz w Pucharze Polski, ale od jutra zaczynamy przygotowania do spotkania z Lechią Gdańsk. Na tym musimy skupić swoje myśli, aby odnotować trzy punkty” – dodał.

Na pytanie, czy Cywka dostał sygnał, że także w pojedynku ligowym pojawi się na murawie od pierwszych minut, odpowiedział: „Na razie trener powiadomił mnie, że wystąpię przeciwko Ruchowi. Pewnie niedługo wyjaśni się, czy dostanę szansę na grę w lidze”.

K. Kawula
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Wideo

Skrót meczu

>>>Skrót meczu:Łączy nas piłka

Źródło: Łączy nas piłka


Kibice

>>>Kibice Wisły: Niebiescypl

Źródło: Niebiescypl


Galeria