2015.08.21 Pogoń Szczecin - Wisła Kraków 1:1

Z Historia Wisły

2015.08.21, Ekstraklasa, 6. kolejka, Szczecin, Stadion miejski, 18:00, piątek, 26°C
Pogoń Szczecin 1:1 (0:1) Wisła Kraków
widzów: 8.897
sędzia: Jarosław Przybył z Kluczborka.
Bramki

Adam Frączczak 81' (k)
0:1
1:1
Rafael Crivellaro 18' (k)
Pogoń Szczecin
4-5-1
Dawid Kudła
Grafika:Zk.jpg 29' Adam Frączczak
Jakub Czerwiński
Mateusz Matras
Ricardo Nunes
Karol Danielak Grafika:Zmiana.PNG (46' Miłosz Przybecki)
Rafał Murawski
Takafumi Akahoshi Grafika:zmiana.PNG (73' Robert Obst)
Patryk Małecki
Mateusz Lewandowski Grafika:Zmiana.PNG (46' Takuya Murayama)
Grafika:Zk.jpg 45' Łukasz Zwoliński

Trener: Czesław Michniewicz
Wisła Kraków
4-5-1
Radosław Cierzniak
Boban Jović
Arkadiusz Głowacki Grafika:Zk.jpg 79'
Richárd Guzmics Grafika:Zk.jpg 37'
Łukasz Burliga
Wilde-Donald Guerrier Grafika:Zk.jpg 78' Grafika:Zmiana.PNG (90'+2 Grzegorz Marszalik)
Alan Uryga
Krzysztof Mączyński
Rafael Crivellaro Grafika:Zk.jpg 11' Grafika:Zmiana.PNG (60' Paweł Brożek)
Rafał Boguski Grafika:Zmiana.PNG (73' Tomasz Cywka)
Maciej Jankowski

Trener: Kazimierz Moskal
Ławka rezerwowych: Michał Buchalik, Michał Czekaj, Denis Popovič, Piotr Żemło

Kapitan: Arkadiusz Głowacki

Bramki: 1-1 (0-1)
Strzały: 12-14 (4-7)
Strzały celne: 5-4 (1-3)
Strzały niecelne: 4-9 (2-4)
Strzały zablokowane: 3-1 (1-0)
Słupki/poprzeczki: 0-0
Posiadanie piłki (w %): 50-50 (53-47)
Faule: 19-13 (13-9)
Dośrodkowania: 31-18 (14-9)
Rzuty rożne: 6-6 (4-2)
Spalone: 5-2 (0-1)
Żółte kartki: 2-4 (2-2)
Czerwone kartki: 0-0

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Przedmeczowa wypowiedź

Kazimierz Moskal przed meczem z Pogonią: - Liczą się punkty

- Osiemnastka jest identyczna, jak była na mecz z Lechią. Wszyscy trenowali i są do dyspozycji. Jesteśmy po ostatnim treningu, czeka nas jeszcze obiad, odprawa i wyjazd do Szczecina. A co do wyjściowej jedenastki, to nie wiem czy będzie taka sama, mam pewne wątpliwości. Decyzja zostanie podjęta dziś wieczorem - powiedział na przedmeczowej - tym razem telekonferencji prasowej - przed naszym spotkaniem z Pogonią trener krakowskiej Wisły, Kazimierz Moskal. Nasz zespół w daleką podróż do Szczecina udał się bowiem już wcześniej i aktualnie przebywa w Opalenicy.


Stąd też taka, a nie inna forma przedmeczowej rozmowy trenera z przedstawicielami mediów.


Oczywiście jak niemal zawsze nie mogło zabraknąć odniesień do naszego poprzedniego meczu, z Lechią Gdańsk, w którym mimo szybkiego i aż dwubramkowego prowadzenia - ostatecznie tylko zremisowaliśmy.


- Przy wyniku 2-0 powinniśmy bardziej szanować piłkę - stwierdził Moskal. - Nie zawsze się tak zdarza, że mecz będzie się tak układał, że po 12 minutach będziemy tak wysoko prowadzić. A jeśli tak się stało, to trzeba to jak najbardziej - dla dobra drużyny - wykorzystać. To są ważne momenty, gdy strzela się bramkę. Tak samo jak ważne są te, gdy bramkę się traci. Aby właśnie wtedy była koncentracja. Należało szanować piłkę i zagrać mądrzej. Wiadomo, że wynik determinuje też postawę przeciwnika. Lechii udało się przeprowadzić akcję kilka minut po tym, jak stracili bramkę na 2-0. I stąd też to było powodem, że tej pewności nam zabrakło. Za mało było jednak tego czasu, kiedy szanowaliśmy piłkę, po strzeleniu drugiej bramki - analizował trener.


Teraz już jednak czeka nas mecz z Pogonią, która obok Wisły - jest jedynym zespołem w Ekstraklasie, który nie doznał jeszcze porażki.


- Dla większości jest to zaskoczenie, bo spodziewano się, że to Lech, Legia, czy Lechia zdominują ligę. Pogoń gra bardzo skutecznie i solidnie w defensywie. Mają trzy remisy i dwa zwycięstwa, a my mamy cztery remisy i jedno zwycięstwo - i to na pewno nas nie satysfakcjonuje. Nie przywiązywałbym do tego, że nie przegraliśmy jeszcze w lidze spotkania, większej wagi. Biorąc bowiem pod uwagę to, w jaki sposób mecze są punktowane, czyli za zwycięstwo są 3 punkty, a za remis tylko 1 - to nie jest to powód do chwały. Wiadomo, że liczą się punkty - mówił Moskal.


Bez względu jednak na dorobek punktowy ważne jest to, że po kilku spotkaniach tego sezonu - w naszym zespole nie ma dodatkowych kontuzji. W tym Pawła Brożka, który narzekał po meczu z Lechią na uraz mięśniowy. I nie dograł tego spotkania do końca.


- Paweł zgłaszał przed końcem pierwszej połowy dolegliwość z mięśniem dwugłowym. Decyzje o zmianie podjęliśmy samodzielnie, bo on nie pokazywał nic później na boisku. Biorąc jednak pod uwagę to, że jest to sprawa mięśniowa, a czeka nas jeszcze wiele meczów - nie chcieliśmy ryzykować. I stąd ta zmiana. Paweł trenuje jednak normalnie. Brał też oczywiście zabiegi, przygotowywał się, ale też trenował tak jak każdy inny zawodnik z tej osiemnastki - powiedział trener.


Warto też wspomnieć, że po swoim ostatnim spotkaniu ligowym, w poniedziałek w Bielsku, na terminarz oraz fakt jednego dnia odpoczynku mniej od Wisły narzekał szkoleniowiec Pogoni, Czesław Michniewicz.


- Nie przesadzajmy z tym. My po meczu pucharowym z Ruchem też mieliśmy jeden dzień mniej do spotkania z Lechią. Tak ten terminarz jest ułożony. Ktoś będzie głośno narzekał, a ktoś inny mniej. Ja nie będę szukał wymówek, czy usprawiedliwień. My musimy się do tego dostosować i nie sądzę, żeby na początku sezonu miało to decydujące znaczenie - skwitował sprawę Moskal.


Nie mogło też oczywiście zabraknąć pytania o sytuację z wtorku, kiedy to trener Wisły został wezwany przez klubowych włodarzy na rozmowę i zanosiło się nawet na jego zwolnienie. Moskal nie zdradził natomiast, czy otrzymał jakiekolwiek ultimatum.


- Jestem zatrudniony przez Wisłę, jestem pracownikiem tego klubu i robię to co do mnie należy. Staram się to wykonywać jak najlepiej. A jakie decyzje będą podjęte, to co gdzieś tam media pisały, to ja nie zawracam sobie tym głowy. Skupiam się na swojej pracy i tyle w tej sprawie - zakończył trener piłkarzy "Białej Gwiazdy".


Źródło: wislaportal.pl


Czesław Michniewicz: - Zobaczymy czy po meczu będzie dwóch rannych, czy jeden zabity

- Zagramy z Wisłą, która w moim odczuciu gra bardzo dobrze w piłkę. Brakuje im trochę szczęścia, ale potrafili wygrać z mistrzem Polski, a także zremisowali z wicemistrzem na jego terenie - myślę tutaj o Legii. Bardzo długo utrzymują się przy piłce, zmuszają przeciwnika do biegania za piłką i na to musimy być przygotowani - mówił na swojej przedmeczowej konferencji prasowej trener szczecińskiej Pogoni Czesław Michniewicz. Z zespołem tym zmierzymy się już dziś w spotkaniu 6. kolejki ligowej Ekstraklasy.


Opiekun "portowców" narzekał ostatnio na krótki odpoczynek jego zespołu, po trudnym meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała, który Pogoń zagrała w poniedziałek, a po którym kilku jego zawodników narzeka na urazy.


- Mamy wiele mikrourazów, dlatego na przedmeczowe zgrupowanie bierzemy 19 zawodników, bo nie wszyscy są zdrowi. Nie do końca wiemy kto zagra w podstawowym składzie i na pewno mnie to martwi. Brakuje nam stabilności i tego, żeby wszyscy zawodnicy, na których liczymy, byli w optymalnej formie, w optymalnym treningu, a tak nie jest - mówił Michniewicz, jednocześnie komplementujący zespół "Białej Gwiazdy".


- Wiem, że na pewno nie będzie łatwo, bo skutki poniedziałkowego meczu gdzieś tam jeszcze w nogach piłkarzy siedzą, ale trzeba będzie o tym zapomnieć, wyjść z pozytywnym nastawieniem i z przekonaniem, że z Wisłą można zagrać jak równy z równym. Mecze z Wisłą w ostatnim czasie nie za bardzo się Pogoni układały, zwycięstw nie było zbyt wiele, ale jest to kolejny nowy mecz i o tej przypominanej historii zawodnicy nie będą myśleć. Wisła na pewno przyjeżdża po to, żeby grać otwartą piłę i to zapowiada dobre widowisko. My również będziemy chcieli stanąć jak równy z równym i stoczyć pojedynek drużyn, które jeszcze nie przegrały. Zobaczymy czy po meczu będzie dwóch rannych, czy jeden zabity - stwierdził trener Pogoni.


Warto dodać, że Michniewicz chwalił ponadto grę poszczególnych piłkarzy Wisły - wymieniając m.in. Radosława Cierzniaka, Arkadiusza Głowackiego, Macieja Jankowskiego, Pawła Brożka oraz Rafała Boguskiego.


- Każdy zawodnik Wisły w ostatnim czasie pokazał się z dobrej strony. Cierzniak wszedł do bramki i bardzo dobrze broni. Arek Głowacki jest od lat ostoją Wisły. W bardzo dobrej dyspozycji jest Jankowski, który strzela bramki. Brożek choć ich nie strzela jest bardzo groźnym zawodnikiem. Boguski też strzela - i mógłbym tak każdego z nich wymienić. Na każdego trzeba będzie zwrócić uwagę, ale ważne jest żebyśmy zwrócili ją też na swoje atuty, które musimy pokazać na tle Wisły. Jeśli zafunkcjonują one na najwyższym poziomie, to mamy szansę zagrać dobry mecz, a wynik jest sprawą otwartą. Wisła ma bardzo dobry zespół i mówienie o tym, że jest słabsza niż w poprzednim sezonie nie do końca do mnie trafia. Odszedł Štilić i Dudka, ale przyszło dużo nowych zawodników, a Ci którzy grali mniej, jak Jankowski, teraz pokazują swoją wartość. Musimy podejść z pokorą, ale też z wiarą w swoje umiejętności. Doceniamy przeciwnika, ale poszukamy jego słabszych momentów, aby je wykorzystać - dodał Michniewicz.

Źródło: PogonTV
Źródło: wislaportal.pl


Czesław Michniewicz: wideo

>>> konferencja:Pogoń Szczecin

Źródło: Pogoń Szczecin


Pojedynek niepokonanych. Wisła zagra w Szczecinie z Pogonią

Wystarczyło pięć kolejek, aby w naszej Ekstraklasie pozostały już tylko dwie niepokonane drużyny. A może okazać się tak, że w piątek - 21 sierpnia 2015 roku - pozostanie już taka tylko jedna. Wszystko zależeć będzie od wyniku czekającej nas właśnie konfrontacji szczecińskiej Pogoni z krakowską Wisłą. To tylko te dwie ekipy nie doznały jeszcze w naszej lidze porażki i powalczą teraz ze sobą o miano wciąż w niej niepokonanych!

Z naciskiem w powyższym zdaniu piszemy "w naszej lidze", bo w bieżącym sezonie - Pogoń i Wisła wiedzą już jak smakuje porażka. Szczecinianie przegrali bowiem w Pucharze Polski z Jagiellonią, a zaraz potem z tymi rozgrywkami pożegnała się też "Biała Gwiazda", przegrywając w Chorzowie.

I wynik ten oraz niedzielny remis z Lechią - spowodował w naszym klubie sporą burzę. I to nawet jeśli później mieliśmy oświadczenie o tym, że tak w ogóle, to "nic się nie dzieje", a "media proszone są o rzetelne informacje"... Samo już jednak wezwanie "na dywanik" trenera, a później pisanie takowego oświadczeń oznacza, że "coś się działo". I to z naciskiem na "działo". Oczywiście trener Kazimierz Moskal nie chciał całej sprawy w żadnej sposób komentować, ale prawdą jest, że ostatecznie wciąż prowadzona przez niego Wisła potrzebuje jednego. Zwycięstw...

Tyle tylko, że o to będzie wiślakom w najbliższym spotkaniu niezwykle ciężko. Pogoń od początku sezonu prezentuje się bowiem bardzo dobrze i nie jest żadnym przypadkiem, że jest w tym skromnym już gronie niepokonanych w Ekstraklasie.

Po pierwszych kolejkach w Szczecinie cieszą się bez wątpienia z pozyskania Jarosława Fojuta, który jest filarem "portowej" defensywy, a to nie jedyny dobry ruch w Szczecinie. Tym jest też bowiem spokojne czekanie na wykurowanie się po poważnej kontuzji Patryka Małeckiego, który wrócił do gry i spisuje się ostatnio bardzo dobrze. Na pewno napsuje więc w piątkowy wieczór trochę krwi swoim byłym kolegom. Podobnie zrobić to też może jeden z lepszych strzelców ligi, jakim jest Łukasz Zwoliński. Młody snajper Pogoni miał wprawdzie przenieść się do ligi tureckiej, ale jak na razie straszyć będzie Radosława Cierzniaka.

Nie zmienia to oczywiście faktu, że choć chwalić można Pogoń, to i Wisła nie jest w tym sezonie "chłopcem do bicia". I choć na niektóre aspekty wiślackiej gry można narzekać, to ekipa Kazimierza Moskala pokazuje na czym polega miła dla oka piłka nożna i tylko do tej naszej efektowności - dołożyć trzeba teraz też efektywność.

I bardzo dobrze byłoby, aby stało się tak już w piątek w Szczecinie... Trenerowi i naszemu zespołowi mocno życzymy więc, aby zdobyli pierwszy w tym roku (!) wyjazdowy komplet punktów, który pozwoli nam nie tylko zacząć piąć się wreszcie w górę ligowej stawki, ale też pozwoli spokojnie przygotowywać się do kolejnego spotkania!

Jazda, jazda, jazda - Biała Gwiazda!!!


Źródło: wislaportal.pl


W daleką podróż po zwycięstwo

Na swoje kolejne spotkanie w Ekstraklasie przyszło Wiślakom udać się do Szczecina, gdzie już za kilka godzin zmierzą się z miejscową Pogonią. Dla piłkarzy Białej Gwiazdy będzie to jeden z najdalszych wyjazdów w sezonie. Nie ma to jednak żadnego znaczenia, gdyż cel pozostaje ten sam: zwycięstwo!

Jedenastki obydwu zespołów, w meczach o Mistrzostwo Polski, stawały naprzeciw siebie już 74 razy. Lepszym bilansem tych spotkań może pochwalić się Wisła, która wygrała 32 mecze, przegrała 19, a pozostałe 23 pojedynki zakończyły się podziałem punktów. Tylko cztery ekstraklasowe spotkania pomiędzy tymi klubami zakończyły się bezbramkowymi remisami. Pięć razy w historii krakowianie wygrywali z Pogonią aż 5:0. Dwukrotnie Wiślacy dokonali tej sztuki na stadionie „Portowców”. Do pierwszego takiego meczu doszło 24 lipca 1960 roku. Bramki dla gości w tamtym pojedynku zdobywali: Kazimierz Kościelny, Stanisław Śmiałek i Andrzej Sykta, który zaliczył hat-ticka. Prócz strzelców bramek, Białą Gwiazdę w tamtym spotkaniu reprezentowali również legendarni Władysław Kawula, Fryderyk Monica czy Marian Machowski.

Po raz drugi Wiślacy wyjechali ze Szczecina z przewagą pięciu bramek 12 września 2004 roku. W spotkaniu rozegranym w ramach 5. kolejki Ekstraklasy strzelanie rozpoczął Tomasz Frankowski, który już w 5. minucie dał gościom prowadzenie. Jeszcze przed przerwą „Franek” dorzucił drugiego gola i po 45 minutach Wisła prowadziła 2:0. Na kwadrans przed końcem Frankowski po raz trzeci pokonał bramkarza Pogoni. Na 4:0 podwyższył Marcin Kuźba, który chwilę wcześniej pojawił się na boisku, a strzelaninę swoim golem zakończył Maciej Żurawski. Pełne 90 minut w tamtym spotkaniu rozegrał Arkadiusz Głowacki, który również dziś wyprowadzi swoich kolegów na boisko.

Wisła w Szczecinie nigdy nie miała łatwo. Mimo to statystyka spotkań rozegranych na stadionie im. Floriana Krygiera przemawia na jej korzyść. Biała Gwiazda jako gość występowała w Szczecinie 36 razy. W 14 takich spotkaniach okazała się lepsza od „Portowców”, 9 meczów zakończyło się remisem, a 13 wygrali gospodarze.

Sytuacja wygląda podobnie, jeśli spojrzymy na bilans bramkowy. Biorąc pod uwagę mecze rozegrane na poziomie Ekstraklasy, to oba kluby zdobyły łącznie 199 bramek. Z tej puli Wiśle przypada w udziale 119 goli, a Pogoni 80. Najwięcej trafień przeciwko szczecinianom, czyli 13, ma na swoim koncie Kazimierz Kmiecik. W obecnej kadrze, najczęściej przeciwko „Portowcom” strzelał Paweł Brożek, który 7 razy umieszczał piłkę w siatce rywali.

Ostatnie spotkanie Wisły i Pogoni miało miejsce 20 maja 2015 roku w Krakowie. Tuż przed przerwą prowadzenie gospodarzom dał Semir Stilić. Jednak już kilka minut po zmianie stron wyrównał Adam Frączczak. Biała Gwiazda mimo kilku okazji ponownie objęła prowadzenie dopiero w 86. minucie, a gola głową zdobył Mariusz Stępiński. Kiedy wszyscy dopisali już trzy punkty krakowianom, w ostatniej akcji meczu Rafał Murawski zdobył bramkę ustalając wynik spotkania na 2:2.

W poprzedniej kolejce Pogoń pokonała Podbeskidzie Bielsko-Biała 3:2 i w tabeli zajmuje 5. miejsce. Wisła natomiast zremisowała 3:3 z Lechią Gdańsk i obecnie zajmuje 11. pozycję.

Dziś dojdzie do starcia niepokonanych. Zarówno Wisła jak i Pogoń jeszcze w tym sezonie jeszcze nie przegrały, dlatego można być pewnym, że czeka nas bardzo zacięty pojedynek. Wiślacy muszą pokazać, że potrafią wygrywać, a trzy punkty przywiezione ze Szczecina będą bardzo cenną zdobyczą. Trzymajcie więc kciuki za Białą Gwiazdę!

Mecz Pogoń Szczecin – Wisła Kraków rozpocznie się o godzinie 18:00.


MH
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Zacząć wygrywać: Pogoń - Wisła

W piątek o godzinie 18.00 Wisła Kraków zmierzy się na wyjeździe z drużyną Pogoni Szczecin. Notorycznie dzieląca się punktami z rywalami „Biała Gwiazda” musi wywieźć ze Szczecina komplet punktów, bowiem tylko zwycięstwo może umocnić pozycję trenera Kazimierza Moskala, który siedzi na bardzo gorącym krześle. We wtorek szkoleniowiec Wisły spotkał się z Radą Nadzorczą, co zazwyczaj w przeszłości kończyło się rychłym zwolnieniem trenera. Moskal utrzymał posadę, ale musi zacząć wygrywać mecze, od najbliższego zaczynając.

Stadion Pogoni Szczecin.
Stadion Pogoni Szczecin.

Przed tygodniem Wisła znów zremisowała na własnym stadionie, prowadząc 2-0, a przecież jak dobrze pamiętamy równie dobrze mogła przegrać, gdyby nie szczęście i słupek, który zatrzymał uderzenie zawodnika Lechii w samej końcówce spotkania. Po meczu piłkarze byli wściekli a to może dobrze wróżyć przed piątkowym spotkaniem.

Wisła operację „Pogoń” rozpoczęła już w środę, kiedy to udała się do położonej w Wielkopolsce Opalenicy, gdzie odbyła mini zgrupowanie. Trener Moskal na daleki wyjazd nie zabrał kontuzjowanych zawodników, a więc w dalszym ciągu Michała Miśkiewicza, Macieja Sadloka i Emmanuela Sarkiego. Ponadto do dyspozycji szkoleniowca krakowian są wszyscy pozostali zawodnicy.

W ostatnim meczu Wisła nie wygrała, ale nie zagrała źle. Zwłaszcza jeśli mowa o drugiej linii, gdzie dochodzi zawsze do największych przemeblowań. W wysokiej formie jest Maciej Jankowski, który w ostatnich dwóch meczach strzelił trzy bramki. W „gazie” jest także Donald Guerrier, bez którego ciężko wyobrazić sobie dziś skład Wisły. Martwi za to ciągła niemoc Pawła Brożka. Doświadczony napastnik przez pięć kolejnych spotkań tego sezonu ani razu nie potrafił wpisać się na listę strzelców, a zmiennika na swoją pozycję nie ma. Grać z napastnikiem bez formy czy bez napastnika w ogóle – oto jest pytanie.

Pogoń podobnie jak Wisła – w bieżącym sezonie nie zaznała jeszcze smaku porażki. „Portowcy” z dorobkiem 9 punktów plasują się na piątym miejscu w tabeli, a w poprzedniej kolejce odnieśli cenne wyjazdowe zwycięstwo w Bielsku-Białej. Teraz będą chcieli zrehabilitować się przed własną publicznością za mecz z Wisłą sprzed roku, kiedy to na własnym obiekcie ulegli drużynie z Krakowa aż 0-3.

W drużynie Pogoni w porównaniu z poprzednim sezonem zaszło kilka istotnych zmian. W bramce doświadczonego Radosława Janukiewicza zastąpił młody Dawid Kudła, który przed sobą ma dwóch nowych stoperów: Jarosława Fojuta i Jakuba Czerwińskiego. Do ważnej zmiany doszło również w ataku. Marcin Robak odszedł do Lecha Poznań, a w jego miejsce gra Łukasz Zwoliński, który póki co imponuje skutecznością i nie wiadomo, czy mecz z Wisłą nie będzie jego ostatnim w barwach Pogoni, bowiem zainteresowanie nim wyrażają zagraniczne kluby.

Wisła ostatni raz trzy punkty z ligowego meczu na wyjeździe przywiozła 13 grudnia ubiegłego roku. Nikt nie wyobraża sobie innego scenariusza niż zakończenie tej haniebnej serii w najbliższy piątek. Wisła nie gra źle, ale co z tego skoro samymi remisami nie da się nic ugrać. Wierzymy, że piłkarze wzniosą się na najwyższy poziom umiejętności i koncentracji – dla trenera Moskala, dla którego mecz w Szczecinie może być kluczowym, dla siebie – bo ile można tłumaczyć się z głupich strat punktów no i przede wszystkim dla kibiców!

Spotkanie poprowadzi pan Jarosław Przybył z Kluczborka.

Transmisja meczu w Eurosport2. Początek spotkania o 18.00.


(sum91)
Źródło: wislakrakow.com


Do Szczecina przez Opalenicę

W niedzielę drużyna Wisły zremisowała z Lechią Gdańsk, a już w piątek czeka ją kolejna ligowa potyczka, w której rywalem będzie Pogoń Szczecin.

Decyzją sztabu szkoleniowego zespół trenera Kazimierza Moskala na spotkanie w Szczecinie uda się już w środę rano. Aby uniknąć trudów długiej podróży, zostanie ona podzielona na dwa etapy: zespół zamelduje się najpierw w Opalenicy, gdzie odbędą się dwie jednostki treningowe, a następnie uda się do Zachodniopomorskiego na mecz z Portowcami.

„Taki model podróży stosowaliśmy już wielokrotnie. Gdy czeka nas daleki wyjazd staramy się rozdzielić go na dwa dni tak, aby piłkarze mogli optymalnie przygotować się do zawodów. Po wielu godzinach spędzonych w autokarze ludzki organizm potrzebuje czasu na regenerację, a nocleg w Opalenicy pozwoli nam na przeprowadzenie normalnych treningów” - wymienia plusy wcześniejszego wyjazdu Marcin Broniszewski, asystent pierwszego trenera.

Członek sztabu szkoleniowego pokusił się również o krótką ocenę naszego najbliższego rywala. „Analizujemy Pogoń tak samo, jak inne drużyny. Zarówno mecze wyjazdowe, jak i te rozgrywane w roli gospodarza są przez nas monitorowane. Podobnie będzie dziś, gdy szczecinianie będą grać z Podbeskidziem. To nie jest przypadek, że ten zespół nie przegrał jeszcze żadnego spotkania. Są dobrze zorganizowani na boisku, a w swoich szeregach mają kilku zawodników, którzy indywidualnie potrafią rozstrzygnąć losy spotkania. Musimy się na to przygotować, ale także zrobić wszystko, żeby w jak najlepszy sposób pokazać swoje umiejętności” - dodał Broniszewski.

A. Koprowski
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Trening w Opalenicy

Data publikacji: 19-08-2015

Już przed 7.30 podopieczni trenera Kazimierza Moskala musieli stawić się w środę w Myślenicach. Na tę godzinę została bowiem wyznaczona zbiórka oraz śniadanie przed wyjazdem drużyny do Opalenicy.

To właśnie w Wielkopolsce zaplanowano przerwę w podróży do oddalonego o ponad 600 kilometrów od Krakowa Szczecina, gdzie w piątek Wiślacy zmierzą się z Pogonią. Po odbytej podróży autokarem krakowianie udali się na obiad oraz krótki odpoczynek, a następnie, punktualnie o godz. 18.00, rozpoczęli pierwsze zajęcia w centrum treningowym Hotelu Remes. To właśnie w tym ośrodku przebywała Reprezentacja Portugalii podczas odbywających się w Polsce i Ukrainie Mistrzostw Europy w 2012 roku.

Środowe zajęcia rozpoczęły się od rozgrzewki, której głównym celem było rozruszanie mięśni zawodników po kilkugodzinnej podróży autokarem. Po fazie wprowadzającej sztab szkoleniowy zarządził ćwiczenia kładące nacisk na taktykę. Dzięki nim pilkarze powinni podczas ligowych spotkań częściej stosować zmienność pozycji, a także wykonywać więcej ruchu, nie mając przy nodze piłki. Następnie Wiślacy zostali podzieleni na trzy czterosobowe zespoły, z których dwa rywalizowały między sobą w ograniczonym polu gry, a trzeci, ustawiony na skraju placu gry, był neutralny. Ostatnim etapem dzisiejszego treningu było doskonalenie stałych fragmentów gry.

Wiślacy w Opalenicy odbędą również jutrzejszy, poranny trening, po którym udadzą się w dalszą podróż do Szczecina.

A. Koprowski
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Poranek w Opalenicy

Data publikacji: 20-08-2015

Czwartkowy poranek drużyna Białej Gwiazdy rozpoczęła od wspólnego śniadania w Opalenicy. Kilkadziesiąt minut później krakowianie udali się na boisko ośrodka treningowego, gdzie odbyli ostatni trening przed meczem z Pogonią Szcezcin.

Jak przystało na końcową fazę mikrocyklu meczowego, ostatnia jednostka treningowa nie trwała długo i ograniczyła się do trzech części. W pierwszej z nich sztab szkoleniowy zarządził rozgrzewkę. W następnej podzielił zawodników na trzy grupy, które rywalizowały w grę w dziadka. Do dwóch drużyn dołączyli również trenerzy: Moskal, Broniszewski oraz Primel. Na zakończenie wielkopolskiego minizgrupowania Wiślacy ćwiczyli wykończenie akcji ofensywnych.

Po zajęciach podopieczni Kazimierza Moskala udali się na krótki odpoczynek. Przed odjazdem do Szczecina czeka ich jeszcze odprawa przedmeczowa oraz lunch, po którym udadzą się do Zachodniopomorskiego.

A. Koprowski
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Co słychać u rywala: Pogoń Szczecin

Na mecz szóstej kolejki Ekstraklasy Wisła Kraków udała się do Szczecina, gdzie zmierzy się z Pogonią prowadzoną przez trenera Czesława Michniewicza. Sprawdzamy, co słychać u najbliższego rywala Białej Gwiazdy.

Pogoń to jedyna, obok Wisły, niepokonana drużyna w lidze w obecnym sezonie. Jednak bilans Portowców jest nieco lepszy: zawodnicy ze Szczecina zdobyli dziewięć oczek, podczas gdy krakowianie o trzy mniej (z uwzględnieniem ujemnego punktu).

W ostatniej kolejce szczecinianie wygrali w Bielsku-Białej z Podbeskidziem 3:2, a jedną z bramek zdobył były zawodnik Wisły - Patryk Małecki.

Latem w Pogoni doszło do przebudowania linii obrony. Podstawową parę stoperów tworzą Jarosław Fojut, grający ostatnio w szkockim Dundee United, oraz Jakub Czerwiński sprowadzony z Termaliki Bruk-Bet Nieciecza. Jest to następstwo odejścia z drużyny Pogoni stopera, Wojciecha Golli, który zasilił holenderski zespół NEC Nijmegen. Do klubu powrócił z kolei Mateusz Lewandowski, który ostatni sezon spędził we włoskim Virtus Entella. Ze Szczecinem pożegnał się natomiast czołowy napastnik, Marcin Robak, który wzmocnił zespół mistrza Polski - Lech Poznań.

Na przedmeczowej konferencji prasowej trener szczecinian, Czesław Michniewicz, nie był zachwycony z powodu dalekich wyjazdów jego podopiecznych. „W ekstraklasie ktoś nas chyba nie lubi. Nie wzięto pod uwagę liczby kilometrów, jakie musimy pokonać, w dodatku po meczu poniedziałkowym od razu gramy w piątek”- śmieje się 45-letni szkoleniowiec. Trener Portowców nie ma wątpliwości, że w piątek w Szczecinie szykuje się emocjonujący mecz. „Wiślacy zmuszają przeciwnika do biegania za piłką. Nie będzie łatwo, zagramy jak równy z równym. Zobaczymy, czy w piątek będzie dwóch rannych, czy jeden zabity. Zapowiada się dobre widowisko” - powiedział.

K. Wojnarowski
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Relacje z meczu:

Piąty remis Białej Gwiazdy

Piłkarze krakowskiej Wisły odnotowali w Szczecinie piąty remis w bieżących rozgrywkach Ekstraklasy. Obie bramki, które ujrzeli kibice zgromadzeni na stadionie przy ulicy Karłowicza, padły z rzutów karnych.

Z jedną kluczową zmianą przystąpili do starcia z Pogonią Szczecin podopieczni trenera Kazimierza Moskala. Od pierwszych minut w ataku Białej Gwiazdy pojawił się Maciej Jankowski, który zastąpił Pawła Brożka narzekającego ostatnio na uraz mięśnia dwugłowego. Popularny „Jankes” na zmianę tę sumiennie pracował w poprzednich spotkaniach, odnotowując trafienie w Pucharze Polski oraz dokładając dwie bramki w meczu przyjaźni z Lechią.


W pierwszych minutach piątkowej rywalizacji Portowcy dwukrotnie próbowali zagrozić bramce Cierzniaka. Najpierw po wrzutce z narożnika boiska na wysokości zadania stanęli defensorzy Białej Gwiazdy, a chwilę później po dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłka wpadła w rękawice golkipera z Krakowa.

Coraz swobodniej atakująca Pogoń wypracowała sobie w 14. minucie dogodną okazję do objęcia prowadzenia, lecz piłka po strzale Frączczaka przeszła obok bramki strzeżonej przez Cierzniaka. Kilkadziesiąt sekund później Wiślacy zapędzili się pod pole karne gospodarzy, ale do prostopadłego podania nie zdołał dojść rozpędzony Guerrier.


Zawodnicy prowadzeni przez trenera Kazimierza Moskala objęli prowadzenie w 17. minucie rywalizacji, kiedy to „jedenastkę” na gola zamienił Crivellaro. Rzut karny był rezultatem ostrego faulu Murawskiego na Donaldzie Guerrierze, a arbiter nadzorujący przebieg pojedynku nie zawahał się ani na chwilę i od razu wskazał na „wapno”.


Osiem minut później, po szybko wyprowadzonej kontrze, do głosu doszli gracze Pogoni, ale na szczęście dla Wiślaków z interwencją zdążył Jović, który przerwał podanie Małeckiego kierowane do Lewandowskiego. Zawodnicy ze Szczecina nie dawali za wygraną. Najpierw w „szesnastkę” Wiślaków wdarł się Małecki, zmuszając Jovicia do popełnienia błędu, a kilkanaście sekund później Frączczak oddał niecelny strzał.


Kolejne zagrożenie bramki gospodarzy nadeszło w 31. minucie za sprawą uderzenia głową Guerriera po zagraniu Boguskiego. Stojący między słupkami Kudła wyginając się niczym struna posłał futbolówkę na rzut rożny. Osiem minut przed końcem pierwszej części spotkania Guzmics nieprzepisowo zatrzymał rywala tuż przed polem karnym, jednak gospodarze nie zdołali wykorzystać bliskiej odległości od bramki. Świetnie zachował się w 41. minucie bramkarz Białej Gwiazdy, który obronił uderzenie Frączczaka z ostrego kąta z kilku metrów.

Od wymiany ciosów rozpoczęła się druga odsłona rywalizacji. Najpierw pod „szesnastkę” gospodarzy przedostał się Guerrier, ale Kudła nie dał się zaskoczyć, a chwilę później Portowcy wypracowali sobie okazję pod bramką Cierzniaka. Dążąca do wyrównania Pogoń mogła odrobić stratę w 54. minucie, lecz wysoko nad poprzeczką, po dwójkowej akcji, uderzył Murayama. Dziesięć minut później arbiter odesłał na trybuny szkoleniowca szczecinian, Czesława Michniewicza, za dosadne komentowanie decyzji sędziego.


Kolejne kontrataki krakowian kończyły się zbyt lekkimi strzałami, z którymi bez problemów radził sobie golkiper Portowców. Obronę Białej Gwiazdy próbowała sforsować także Pogoń, lecz piłka nie chciała wpaść do bramki po strzałach Przybeckiego i Murayamy. Wraz z upływem czasu na bohatera spotkania wyrastał Cierzniak, którzy w 71. minucie w nieprawdopodobny sposób wyciągnął piłkę zmierzają do bramki po uderzeniu Murawskiego.


Sto osiemdziesiąt sekund później ponownie w roli głównej wystąpił golkiper Wisły, który tym razem wybronił groźny strzał Frączczaka. Na odpowiedź Wisły nie trzeba było długo czekać, lecz tym razem Brożek nie potrafił dokładnie zagrać futbolówki Jankowskiemu, a na swoje pozycje zdążyli wrócić defensorzy Pogoni.


Jedenaście minut przed końcem rywalizacji w „szesnastkę” Białej Gwiazdy wpadł Przybecki, który po starciu z Burligą przewrócił się w polu karnym, a sędzia podyktował problematyczny rzut karny. Wyrównanie gospodarzom dał wówczas Frączczak, mimo że Cierzniakowi zabrakło jednie kilka centymetrów.


Wiślacy próbowali odwrócić w końcówce losy meczu, ale ich próby okazały się mało skuteczne. W doliczonym czasie gry Brożek zmarnował stuprocentową szansę, nie potrafiąc skierować piłki do siatki.


Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Królowie, ale tylko remisów. Pogoń - Wisła 1-1

Nad zespołem krakowskiej Wisły wciąż wisi remisowa klątwa! W szóstej kolejce bieżącego sezonu - remisujemy bowiem po raz piąty! Bo choć od 18. minuty prowadziliśmy po bramce z rzutu karnego Rafaela Crivellaro, to w 80. minucie sędzia gwizdnął na "wapno" po raz drugi w tym meczu, tym razem dla Pogoni. A Adam Frączczak z "jedenastki" się nie pomylił. 1-1, znów po golu straconym w końcówce. To jest niewiarygodne!

Niewątpliwie bardzo ważne dla nas spotkanie w Szczecinie z Pogonią Wisła rozpoczęła z jedną zmianą. Zamiast Pawła Brożka biegać miał od początku Rafael Crivellaro, co oznaczało, że naszym nominalnym napastnikiem miał być Maciej Jankowski. Dla Pogoni z kolei mecz zaczął się o tyle pechowo, że na rozgrzewce kontuzję zgłosił Jarosław Fojut, co oznaczało, że gospodarze grać musieli bez swojego kluczowego obrońcy.

Z nim jednak, czy bez niego, początek meczu był bardzo wyrównany i żadna z drużyn nie rzuciła się do jakichś szaleńczych ataków. Przyznać jednak trzeba, że w pierwszych minutach to gospodarze lepiej operowali piłką i w 14. mogli prowadzić. Adam Frączczak zagrał piłkę wzdłuż naszej bramki, ale nabiegający Łukasz Zwoliński nie zdążył dopaść do tego podania.


Dopadła za to szczecinian Wisła. Piłkę stracił Ricardo Nunes, ta trafiła do Wilde'a-Donalda Guerriera, który został sfaulowany w polu karnym przez Rafała Murawskiego! Sędzia nie zawahał się ani sekundy i mieliśmy "jedenastkę". Tę pewnie wykorzystał Crivellaro i od 18. minuty prowadziliśmy 1-0.

Oczywiście po stracie gola podrażnieni gospodarze ruszyli do bardziej zdecydowanych ataków i groźnie było już w minucie 25. Pokazał się wtedy Patryk Małecki, ale jego dogranie do Mateusza Lewandowskiego świetnie przeciął Boban Jović, wybijając piłkę na rzut rożny. Zaraz potem z rzutu wolnego spróbował Frączczak, ale kopnął dokładnie tam, gdzie stał Radosław Cierzniak.

Wisła odpowiedziała na tą akcją w 31. minucie i blisko szczęścia był Guerrier. Haitańczyk główkował po koźle, ale Dawid Kudła przeniósł futbolówkę na rzut rożny! Ładnie, choć po rykoszecie uderzył też w 35. minucie Krzysztof Mączyński, ale to też dało nam tylko korner.


Końcówka pierwszej połowy należała już jednak wyraźnie do gospodarzy. W 37. minucie Richárd Guzmics sfaulował Murawskiego, za co obejrzał żółtą kartkę, ale gospodarze mieli słuszne pretensje do sędziego, bo przerwał im akcję, która wciąż trwała! Z rzutu wolnego Nunes strzelił tylko w mur, więc gospodarze mogli być na to wszystko dodatkowo źli. Pogoń zaatakowała jeszcze raz w 41. minucie, kiedy to Cierzniak odbił dośrodkowanie Frączczaka, a sparowaną piłkę wybił jeszcze Arkadiusz Głowacki!

Nie zmienia to natomiast faktu, że Wisła do przerwy prowadziła, a Pogoń schodziła do szatni naprawdę mocno sfrustrowana, tym co działo się na boisku.

Początek drugiej połowy przyniósł nam aż dwie zmiany w zespole gospodarzy oraz po jednej akcji z obydwu stron. Rajd rezerwowego Miłosza Przybeckiego zakończył się jednak niecelnym jego podaniem, a po drugiej stronie Rafał Boguski ładnie szukał Jankowskiego, ale temu zabrakło niewiele. Niewiele brakowało też Takuyi Murayamie, który po kontrze gospodarzy z 54. minuty - przeniósł piłkę ponad nasza bramką. Było groźnie.


Najważniejsze było jednak to, że w kolejnych minutach wiślacy na pewno robili to, o czym mówił ostatnio trener Kazimierz Moskal - czyli próbowali "szanować piłkę" i jak najdłużej się przy niej utrzymywać. I od 60. minuty pomagać miał w tym Brożek, który zastąpił Crivellaro.


Zanim jednak pokazał się "Brozio" - kolejną swoją akcję zrobili gospodarze. Strzał Murayamy nie mógł jednak zaskoczyć Cierzniaka. Wisła zdołała na to odpowiedzieć minutę po minucie - dwiema kontrami, ale Boguski, a potem po zgraniu Brożka - Mączyński - nie dali nam podwyższenia prowadzenia. Strzał tego pierwszego spokojnie złapał bowiem Kudła, a tego drugiego przeleciał obok bramki.

Pogoń nie zamierzała jednak tego meczu przegrać. I w 71. minucie mógł być remis. Cierzniak kapitalnie obronił jednak uderzenie Murawskiego. Po chwili zaś nie dał się też pokonać przy groźnym strzale z dystansu Frączczaka.


W 75. jednak minucie Wisła mogła jednak postawić "kropkę nad i", bo wyszliśmy w liczebnej przewadze do kontrataku. Brożek zabiegł jednak zbyt daleko od bramki i kiedy chciał dogrywać - jego podanie zostało zblokowane. Miała więc Pogoń trochę w tej akcji szczęścia.

My z kolei mieliśmy je w 78. minucie, kiedy po dobrze rozegranym rzucie wolnym - strzał Zwolińskiego trafił w jednego z wiślaków. Dwie minuty później już jednak "farta" nie było. Łukasz Burliga, zdaniem sędziego, sfaulował Przybeckiego i mieliśmy drugą w tym meczu "jedenastkę". Tę wykorzystał Frączczak i na dziewięć minut przed końcem był remis 1-1!


Obydwa zespoły starały się wprawdzie zdobyć jeszcze zwycięską bramkę, ale Brożkowi nie udało się wykończyć akcji, a strzał Jovicia został zblokowany na rzut rożny. Po nim niecelnie główkował Guerrier. I choć potem piłka przenosiła się raz pod jedną, a raz pod drugą bramkę - to więcej goli już nie padło.


Wisła remisuje więc po raz piąty w bieżącym sezonie i wciąż nie potrafi wygrać meczu na wyjeździe. Kolejna na to okazja będzie w Łęcznej, ale to dopiero w połowie września!

Źródło: wislaportal.pl


Grzegorz Marszalik debiutuje w Ekstraklasie! – raport z gry wychowanków

Wisła Kraków remisuje kolejne spotkanie. Tym razem podopieczni Kazimierza Moskala podzielili się punktami z Pogonią Szczecin. Jednym z najjaśniejszych punktów „Białej Gwiazdy” był Krzysztof Mączyński. Oprócz niego na boisku grało trzech naszych wychowanków. Całe spotkanie rozegrali Łukasz Burliga, Alan Uryga, a w końcówce meczu na placu gry pojawił się Grzegorz Marszalik, dla którego był to debiut w Ekstraklasie.

Wisła Kraków rozegrała dwie skrajne różne połowy. Pierwszą zasłużenie wygrała, lecz w drugiej zabrakło zadziorności i „Portowcy” doprowadzili do remisu. Bardzo dobre wrażenie zostawił po sobie Krzysztof Mączyński. Był nieustępliwy w obronie i często podłączał się do akcji ofensywnych – bardzo chwalony przez komentatorów, którzy podkreślali, że wychowanek Wisły nie popełnia praktycznie żadnych błędów. Wykonał kilka efektownych zwodów i starał się kreować grę „Białej Gwiazdy”. Jego partnerem na środku pomocy był Alan Uryga. Nasz drugi wychowanek rozegrał całkiem dobre zawody w defensywie. Jednak oprócz działań destrukcyjnych, nie zaprezentował swoich ofensywnych umiejętności tak jak miało to miejsce w starciu z Lechią. Trochę więcej pracy miał Łukasz Burliga. Często szarpał akcje skrzydeł czy dogrywał piłki z bocznych sektorów boiska. W pierwszej połowie zagrał również solidnie w obronie. Jednak w drugiej to po jego starciu z Miłoszem Przybeckim sędzia odgwizdał rzut karny i mecz zakończył się podziałem punktów. W 92. minucie Kazimierz Moskal wprowadził na boisko Grzegorza Marszalika – był to drugi występ skrzydłowego w tym sezonie, ale pierwszy w Ekstraklasie. Gratulacje! Na ławce rezerwowych znaleźli się również Michał Czekaj oraz Piotr Żemło.

Źródło: akademiawisly.pl


Pomeczowe wypowiedzi trenerów:

Kazimierz Moskal

- Nie mam nic mądrego i ciekawego do powiedzenia. W pierwszej połowie strzeliliśmy bramkę, ale nie graliśmy najlepiej. Natomiast w drugiej połowie nie wykorzystaliśmy okazji, kiedy mieliśmy kilka fajnych możliwości do skontrowania zespołu Pogoni - powiedział po piątym w tym sezonie remisie trener krakowskiej Wisły, Kazimierz Moskal.


- Nie udało się tego wykorzystać, zamienić na bramki i mecz zakończył się remisem 1-1 - dodał opiekun zespołu "Białej Gwiazdy".

- Skupiam się tylko na swojej pracy i myślę, że ten zespół musi dalej ciężko pracować, bo zwycięstwa w końcu muszą przyjść - powiedział ponadto Moskal.

Źródło: PogonTV,
wisla.krakow.pl
Źródło: wislaportal.pl


Czesław Michniewicz: - To był dobry i emocjonujący mecz

- Postaram się mówić na spokojnie, jak tylko się da, choć trudno będzie ukryć emocje. Zagraliśmy bardzo ważny mecz, z zespołem, który jeszcze nie przegrał. Wiedzieliśmy w jaki sposób budują akcje, jak zdobywają bramki i jak je tracą. Ostrzegaliśmy zawodników, żeby nie rozgrywać piłki na małej przestrzeni przed własnym polem karnym. Niestety Ricardo o tym zapomniał i straciliśmy gola w sytuacji, w której ani my, ani Wisła, jeszcze nic wielkiego nie stworzyła - mówił po meczu z "Białą Gwiazdą" trener Pogoni, Czesław Michniewicz.


- Napędziliśmy tym Wisłę i sami postawiliśmy się w trudnym położeniu, ale tak było zanim ten mecz się zaczął. To przez urazy czołowych zawodników - choćby Zwolińskiego, choć on mógł zagrać. Z kolei Jarek Fojut wyszedł na rozgrzewkę, ale nie mógł wystąpić. Zmusiło nas to do zmiany ustawienia, co doprowadziło na początku do nieporozumień. Później zaczęliśmy stwarzać sytuacje, mieliśmy kilka niezłych momentów, w których powinniśmy zdobyć bramkę, ale zabrakło metra, może półtora. Nie udało się, ale w drugiej połowie postawiliśmy wszystko na jedną kartę, zrobiliśmy dwie zmiany, które wniosły wiele ożywienia. Uważam, że nie był to zły mecz w naszym wykonaniu. Graliśmy z dobrym zespołem, momentami z bardzo dobrym. Mieliśmy swoje sytuacje, ale to co jest ostatnio naszą zmorą, to to, że nie udało nam się ich zamienić na bramki. To był dobry i emocjonujący mecz. Dziękuję kibicom za bardzo liczne przybycie i za doping w trudnym momencie, bo nie jest sztuką dopingować jak się wygrywa 3-0, a wtedy, gdy zespołowi nie idzie. Dlatego chylę czoła przed tymi wszystkimi, którzy znaleźli czas, by być tutaj dzisiaj z nami. Zapraszam na kolejny mecz - zakończył Michniewicz.


Źródło: PogonTV
Źródło: wislaportal.pl


Kazimierz Moskal, Czesław Michniewicz - wideo

>>> konferencja pomeczowa:Pogoń Szczecin

Źródło: Pogoń Szczecin


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Krzysztof Mączyński: Musimy podnieść głowy do góry

Data publikacji: 21-08-2015

Drużyna Białej Gwiazdy zremisowała w dzisiejszym meczu przeciwko Pogoni Szczecin 1:1. Całe spotkanie w barwach Wisły rozegrał Krzysztof Mączyński, który po raz kolejny dyrygował linią pomocy krakowian. [[Grafika:2015.08.21 Pogoń Szczecin - Wisła Kraków 05.jpg|thumb|400px|Krzysztof Mączyński „Chciałem podkreślić, że zagraliśmy kolejny dobry mecz. Nie chcę na gorąco oceniać, ale nie po to dajemy z siebie wszystko na boisku, żeby sędzia podejmował decyzje na podstawie krzyków z trybun czy zawodników. Niestety, ale znowu tracimy dwa punkty” - zaczął swoją pomeczową wypowiedź popularny „Mąka”.


Jak podkreślił zawodnik Wisły, w odróżnieniu do ostatniego ligowego meczu krakowianie wyciągnęli wnioski. „Wyciągnęliśmy wnioski z meczu z Lechią, kiedy linia obrony a napastników była za daleko od siebie. Dzisiaj skupiliśmy się na tym, żeby grać bliżej siebie i to przyniosło efekty, bo kilka akcji było naprawdę wysokiej klasy, a w pewnych momentach zdominowaliśmy rywala w środkowej strefie boiska, z czego wynikały akcje bramkowe. Niestety nie udało się ich wykorzystać, ale prowadziliśmy jedną bramką i powinniśmy to wykorzystać” - ocenił podopieczny Kazimierza Moskala.


Mączyński jest przekonany, że gdyby udało się dzisiaj zdobyć drugą bramkę, to trzy punkty pojechałby do Krakowa. „Na pewno gdybyśmy strzelili drugą bramkę, to przypieczętowałaby ona zwycięstwo. Walczyliśmy do końca, ale nie udało się. Jedna sytuacja zaważyła, że znowu remisujemy. Musimy w przyszłości wziąć na to poprawkę.”


Pomocnik Wisły podkreśla, że piąty już remis w obecnych rozgrywkach nie załamuje drużyny. „Gdybyśmy mieli się załamywać, to nie szłoby to w dobrą drogę, bo ta gra nas cieszy, gramy kolejny mecz na dobrym poziomie. Nie możemy być załamani, musimy się nakręcać, żeby w kolejnych meczach przeważać na boisku i zdobywać kolejne punkty.”


Drużyna Pogoni choć próbowała, to nie udało się jej zdominować Wiślaków po stracie bramki w pierwszej połowie. „Na pewno im się to nie udało. Trafili na dobrze przygotowany zespół. Dzisiaj pokazaliśmy dobry futbol, ale po raz kolejny zabrakło „kropki nad i”. Szkoda, bo na boisku naprawdę czuliśmy się mocni, powtarzaliśmy sobie, że musimy walczyć o każdy kawałek boiska. Musimy podnieść głowy do góry i skupić się na kolejnym meczu” - zakończył pomocnik krakowian.

A. Koprowski
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Radosław Cierzniak: Trzy punkty powinny zostać u nas

Data publikacji: 21-08-2015

Niewiele zabrakło, aby bramkarz Białej Gwiazdy, Radosław Cierzniak, został bohaterem piątkowej potyczki w Szczecinie. Niestety, Adam Frączczak uderzył bardzo mocno i precyzyjnie, wykorzystując „jedenastkę” i zapewniając swojej drużynie jeden punkt.


Zdaniem podopiecznego trenera Kazimierza Moskala rzut karny podyktowany przez arbitra na korzyść gospodarzy był mocno problematyczny. „Mam wielki niedosyt po tym karnym, ponieważ czułem, że mogłem wybronić. Rywal uderzył mocno i precyzyjnie w boczną siatkę, co dla bramkarza było najgorszym rozwiązaniem, a dla niego chyba wręcz przeciwnie. Moim zdaniem karnego absolutnie nie było, ale sędzia miał prawo podjąć taką decyzję, jest tylko człowiekiem i absolutnie nie chcę go krytykować” – zaczął wypowiedź golkiper Wisły Kraków.


Radosław Cierzniak ponownie zasłużył na pochwałę, będąc pewnym punktem krakowskiej drużyny. „Wiadomo, że zespół potrzebuje pomocy bramkarza. Przebrnęliśmy w drugiej połowie przez trudne momenty i miałem nadzieję, że najgorsze już za nami. Uważam, że trzy punkty powinny zostać u nas” – dodał.


Golkiper drużyny ze stolicy Małopolski podkreślił, że dostrzega potencjał w zespole Wisły i liczy, że w końcu uda się odnosić upragnione zwycięstwa. „Widzę, że idziemy do przodu, mimo ze nie przekłada się to do końca na punkty. Optymistyczne jest to, że gramy lepiej, rozwijamy się i myślę, że potrzeba jest trochę cierpliwości. Trzeba zrobić bilans, ilu zawodników odeszło, a ilu przyszło. To nie jest tak, że w ciągu miesiąca Wisła wróci na właściwe tory. Sądzę, że zespół się rozwija, widzę duży potencjał i przyjdą mecze, kiedy będziemy je zdecydowanie wygrywać” – wyraził nadzieję.


Defensywa Białej Gwiazdy popełniła w starciu z Pogonią mniej błędów niż w poprzednim spotkaniu, zachowując większą skuteczność zwłaszcza przy stałych fragmentach gry. „Trzeba zwrócić uwagę na to, że Lechia, mimo że nie ma dużo punktów, jest jakościowo bardzo dobry zespołem. Wydaje mi się, że będzie w końcu zdobywać punkty i piąć się w górę. Może i Pogoń ma więcej w tej chwili punktów, ale gra prosto. Mają takie prawo, takie trener podejmuje decyzje, bo takich może ma zawodników. Uważam jednak, że powinniśmy się skupić na swojej grze. Widzę postęp, w każdym meczu prezentujemy się lepiej, a obrona zagrała dzisiaj bardzo solidnie” – zakończył Radosław Cierzniak.

K. Kawula
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Alan Uryga: Kompletu punktów potrzebujemy jak tlenu

Data publikacji: 22-08-2015

Zawodnicy krakowskiej Wisły nie zdołali wywieźć ze Szczecina trzech punktów, bowiem w końcówce spotkania gospodarze doprowadzili do wyrównania po bramce z rzutu karnego. Podział punktów w starciu z Portowcami daje w dalszym ciągu obu drużynom miano niepokonanych w bieżących rozgrywkach Ekstraklasy.


Piąty remis z rzędu odnotowali w Szczecinie podopieczni trenera Kazimierza Moskala. Na pytanie, czy pomocnik Białej Gwiazdy nie ma już dość utraty cennych punktów, odpowiedział: „Oczywiście, że tak pomyślałem, takie myśli towarzyszyły mi już po dwóch ostatnich meczach, bo czas wygrywać. W naszym przypadku każdy remis traktowany jest, jak porażka i absolutnie nie daje nam radości, więc czujemy wielki niedosyt” – zaczął Uryga.


Ponownie gra obronna Wiślaków szwankowała pod koniec rywalizacji i w 81. minucie Portowcy wydarli krakowianom zwycięstwo. „Pogoń stworzyła sobie jakieś sytuacje, ale wszyscy myśleliśmy, że to jest ten moment i nie damy sobie odebrać trzech punktów. Szkoda tej sytuacji z rzutem karnym, bo z tego, co mi wiadomo, to nie powinno go być. Tym bardziej czujemy niedosyt, bo biegamy, staramy się, robimy wszystko, aby dobry wynik dowieźć do końca, a taki błąd arbitra, pomijając fakt, że rywal miał sytuacje i pod koniec spotkania oddaliśmy pole, boli podwójnie” – analizował przebieg meczu.


Zawodnikom Białej Gwiazdy zabrakło skuteczności w polu karnym rywala i kropki nad „i” przy jednobramkowym prowadzeniu. „Na pewno potrzebowaliśmy drugiej bramki, aby uspokoić grę i ta pewność wówczas byłaby większa. Powiedzieliśmy sobie w przerwie, że musimy bardziej zaangażować się w kontry, bo są ku temu okazje. W drugiej połowie staraliśmy się to poprawić i kilka razy naprawdę mieliśmy szansę, ale niestety zabrakło spokoju i dokładności” – dodał.


Następnym rywalem graczy Wisły będzie drużyna Śląska Wrocław, z którą także krakowianom nie gra się łatwo. „Każdy kolejny przeciwnik jest bardzo wymagający. Zdajemy sobie sprawę, że do przerwy na kadrę mamy ciężkich i wymagających rywali. Co mogę powiedzieć? Zrobimy wszystko, aby zdobyć komplet punktów, bo tego potrzebujemy jak tlenu” – zakończył wypowiedź Alan Uryga.

K. Kawula
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Rafał Murawski i Jakub Czerwiński

>>> pomeczowe wypowiedzi:Pogoń Szczecin

Źródło: Pogoń Szczecin


Podsumowanie 6. kolejki Ekstraklasy

Szósta kolejka upłynęły nam pod znakiem rzutów karnych. Zaczęło się bowiem od dwóch "jedenastek" w meczu Pogoni z Wisłą, a kolejne mieliśmy w Gdańsku oraz Wrocławiu, a także na zakończenie - w Zabrzu. Do tego dołożyć trzeba naprawdę kapitalne trafienia - bo za takie uznać trzeba to Patryka Lipskiego z Ruchu, a także Konstantina Vassiljeva i Marcina Budzińskiego w potyczce Cracovii z Jagiellonią. W niedzielę z kolei na murawę wyszły nasze zespoły "eksportowe". I okazało się, że w kraju wiedzie im się znacznie gorzej.


Piątek, 21 sierpnia:

Pogoń Szczecin 1-1 WISŁA KRAKÓW

0-1 Rafael Crivellaro (18. k.)
1-1 Adam Frączczak (81. k.)

W bieżącym sezonie Wisła prowadziła w aż pięciu meczach, ale w aż czterech nie potrafiła prowadzenia utrzymać. Nie inaczej było w Szczecinie, choć przyznać trzeba, że decyzja o rzucie karnym dla gospodarzy miała prawo wiślaków wzburzyć. I aż dziwne, że za protesty u sędziego żółtą kartkę obejrzał tylko Arkadiusz Głowacki... Jakby jednak nie oceniać kontrowersyjną decyzję sędziego Przybyła, to za kolejny remis wiślacy mogą mieć pretensje głównie do siebie. Znów nie utrzymali bowiem prowadzenia i pod wodzą Kazimierza Moskala zremisowali właśnie swoje dwunaste spotkanie! Jak na 21. rozegranych oficjalnych gier mamy tutaj prawdziwą "magię liczb". No i kluczowe pytanie na najbliższe dni - czy Moskal dostał we wtorek ultimatum, że w Szczecinie "musi wygrać"? Bo jeśli tak, to w Wiśle już go w praktyce nie ma... Tak jak i niestety - nie ma ostatnio w Wiśle napastnika. Zwyczajnie... Nie ma.


Lechia Gdańsk 3-1 Górnik Łęczna

1-0 Lukáš Haraslín (45.)
1-1 Grzegorz Piesio (45.)
2-1 Lukáš Haraslín (55.)
3-1 Stojan Vranješ (90. k.)

Drugi kolejny mecz "zawala" zespołowi z Łęcznej jej bramkarz - Sergiusz Prusak. Przed tygodniem "bawił się" w Manuela Neuera i choć wyszło mu to fatalnie, to dziś także spróbował. Tyle, że Niemiec raczej nie gra rękoma poza polem karnym. Prusak tak natomiast zagrał i od 7. minuty goście grali w "dziesiątkę". I w takiej konfiguracji nie mieli szans na sukces w Gdańsku. Choć przyznać trzeba, że po bramce na 1-0 "do szatni" - zdołali jeszcze do tejże - wyrównać! Zanosiło się więc na solidne emocje po przerwie, ale te szybko przerwał rezerwowy golkiper Górnika, Silvio Rodić. Niepewną interwencją sprawił bowiem Lukášowi Haraslínowi miły prezent. Z którego ten skwapliwie skorzystał, a że z karnego strzelił jeszcze Stojan Vranješ, więc trzy punkty zostały zasłużenie w Gdańsku.


Sobota, 22 sierpnia:

Ruch Chorzów 4-1 Termalica Bruk-Bet Nieciecza

1-0 Eduards Višņakovs (14.)
1-1 Wojciech Kędziora (32.)
2-1 Patryk Lipski (53.)
3-1 Rołand Gigołajew (86.)
4-1 Artur Lenartowski (90.)

Świetny mecz w wykonaniu Ruchu, zwłaszcza w drugiej połowie. I choć niecieczanie strzelili pierwszego w krótkiej historii swoich występów w Ekstraklasie gola na wyjeździe, to zostali srogo przez chorzowian "sprani". Zresztą... Gol Patryka Lipskiego - czapki z głów. Akcja na 4-1 - piłka jak po sznurku. "Zasłużenie proszę pana". A że "pranie" było pokazali też Rołand Gigołajew i Sebastian Ziajka. Pomylili lekko boisko z ringiem, za co wylecieli z boiska. Działo się więc w Chorzowie, ale niespodzianki nie było. Ruch wygrywa pewnie i zasłużenie.


Śląsk Wrocław 1-1 Podbeskidzie Bielsko-Biała

1-0 Róbert Pich (16.)
1-1 Marek Sokołowski (49. k.)

Nie może być po tym meczu zadowolona ekipa Śląska. Wrocławianie po ładnej akcji wyszli bowiem na prowadzenie i mecz mieli "ułożony". Goście zdołali jednak wyrównać i choć gospodarze mocno naciskali, a do tego mieli karnego, to obronił go Zubas. Do tego aż trzy razy (!) piłkarze Śląska obili poprzeczkę - co oznacza, że ostatecznie szczęście uśmiechnęło się do bielszczan. Ci powinni wyjechać z Wrocławia bez punktu, ale ten do swojego marnego na razie dorobku - dopisują.


Cracovia 1-1 Jagiellonia Białystok

0-1 Konstantin Vassiljev (22.)
1-1 Marcin Budziński (28.)

Tak jak można się było spodziewać - obydwa zespoły zaserwowały niezłe widowisko. Grano ofensywnie, grano po to, aby konstruować, a nie tylko przeszkadzać - ale i tak ozdobą spotkania były piękne gole. Huknął Konstantin Vassiljev, poprawił Marcin Budziński i po takich trafieniach... nikt brzydkich bramek nie chciał już strzelać. A że lmiit na te efektowne już się wyczerpał, więc więcej trafień nie było. Remis na pewno nie cieszy zwłaszcza "Pasów", które w tym sezonie są u siebie wciąż bez zwycięstwa.


Niedziela, 23 sierpnia:

Lech Poznań 0-1 Piast Gliwice

1-0 Kamil Vacek (44.)

Lider z Gliwic wciąż gra "kozacko" i tym razem pojechał na stadion aktualnego mistrza Polski z mocnym postanowieniem wywiezienia punktów! Co było widać od pierwszego gwizdka sędziego. I to się gliwiczanom w pełni udało, bo choć w pierwszej połowie poznaniacy mieli dwie wyborne sytuacje, to kapitalnie w bramce spisał się Jakub Szmatuła. A gdy Piast miał z kolei swoją próbę, to ją wykorzystał... I kiedy wydawało się, że po przerwie zmuszony wynikiem Lech ruszy do zdecydowanych ataków, to o dziwo tak się nie stało! Piłkarze z Poznania starali się wprawdzie coś zdziałać, ale widać było gołym okiem, że gra w rytmie "czwartek-niedziela" - jest jakby ponad ich... siły?! Zespół Macieja Skorży przegrywa więc po raz czwarty (!) w tym sezonie i ma na swoim koncie zaledwie cztery punkty! A Piast? Ma już ich 15! I może się z tego faktu wyłącznie cieszyć.


Legia Warszawa 1-2 Korona Kielce

0-1 Przemysław Trytko (2.)
1-1 Nemanja Nikolić (58. k.)
1-2 Michał Przybyło (90.)

Zanosiło się na solidne przekręcenie przez sędziego kielczan przy Łazienkowskiej. Już bowiem po pierwszej połowie na murawie nie powinno być Dominika Furmana, który już za swój pierwszy bardzo brzydki faul mógł wylecieć z boiska. Ale zobaczył tylko "żółtko". Potem sfaulował znów i sędzia jeszcze raz go "oszczędził". A potem oszczędził też Legię, bo zamiast dać kartkę Nemanji Nikoliciowi za symulowanie, to dał mu strzelić bramkę z rzutu karnego i było 1-1. Dla legionisów to był dopiero gol wyrównujący, bo Korona prowadziła na Łazienkowskiej od 2. minuty i zanosiło się raczej na ich porażkę, bo sędzia swoją decyzją "dodał warszawiakom skrzydeł". Ostatecznie sprawiedliwości stało się jednak zadość. "Fair play" Jakuba Rzeźniczaka, który zgubił piłkę na rzecz Michała Przybyło, sprawiło że kielczanie w doliczonym czasie gry zdobyli bramkę i sensacyjnie w Warszawie wygrali. To druga porażka Legii z rzędu.


Poniedziałek, 24 sierpnia:

Górnik Zabrze 2-2 Zagłębie Lubin

0-1 Jakub Tosik (7.)
0-2 Đorđe Čotra (22.)
1-2 Radosław Sobolewski (54.)
2-2 Erik Grendel (63. k.)

Po pierwszej połowie kibice Górnika mogli być co najmniej załamani. Dla zabrzan miał to być mecz na przełamanie, a to było od Górnika więcej niż daleko. W drugiej połowie ekipa Leszka Ojrzyńskiego potrafiła jednak podnieść się "z kolan". Sygnał do ataku dał "Sobol", wyrównał z karnego Grendel i Górnik nie ma już zerowego dorobku. Do ideału jest jednak bardzo daleko. Także dla lubinian, którzy chyba za szybko uwierzyli w komplet punktów.


Źródło: wislaportal.pl


Zza bramki. Po meczu Pogoń - Wisła

W przerwie meczu z Pogonią miałem tylko jedno życzenie. Aby wiślacy w drugiej połowie nie stracili bramki. Niestety nie udało im się tego uniknąć. Powodów, że tak się stało i że zaliczyliśmy kolejny remis jest całkiem sporo. Główne? Po pierwsze w Szczecinie graliśmy bez napastnika. Do tego ktoś wyznaczył nam do prowadzenia meczu fatalnie słabego sędziego! A jakby tego było mało - piłka nożna to "gra błędów" i pretekst do jego popełniania dał wspomnianemu sędziemu nasz obrońca. Było więc tego zbyt wiele, aby wreszcie udało się wygrać.


Gramy bez napastnika

Przez godzinę nominalnym napastnikiem Wisły w meczu z Pogonią miał być Maciej Jankowski, ale "Jankes" nie jest napastnikiem! I wiadomo o tym nie od dziś. Skończyło się więc na tym, że graliśmy tak naprawdę bez wysuniętego zawodnika. Oczywiście nie wiem, czy takich założeń nie było, w końcu nie uczestniczyłem w odprawie trenera Kazimierza Moskala, ale przez godzinę raz najbliżej bramki rywala był wspomniany Jankowski, innym razem był to Rafael Crivellaro, a jeszcze innym Wilde-Donald Guerrier. Przyniosło to efekt w postaci prowadzenia, ale też wiślakom nie udało się go podwyższyć. Pomóc miał w tym zadaniu Paweł Brożek, który wszedł na ostatnie 30 minut... Tyle że nie pomógł. Niestety forma "Brozia" jest fatalna. Zawodnik z numerem 23 jest kompletnie "poza grą"!

Miał on oczywiście okazje do tego, aby wyjść z piłką, gdy udało nam się zainicjować kontratak, ale bynajmniej w jego nogach nie ma tego, czego potrzeba, czyli tzw. "gazu". Szybkość to nie jest aktualnie jego atut. I choć kilka razy doszedł do piłki w okolicach pola karnego Pogoni, to ta ostatnio jakby mu przeszkadza. A jedyny strzał, który ostatecznie oddał, był niecelny.

Co gorsze - czym bliżej było końca meczu, tym Pogoń coraz bardziej ryzykowała, mieliśmy więc coraz więcej okazji do kontrataków, ale te bez szybkości i dokładności - nie miały szans powodzenia. Brożek miał za zadanie pomóc naszej drużynie, ale będąc w takiej formie - w jakiej jest - niestety nie był w stanie.

Oczywiście bynajmniej nie chcę, aby powyższy fragment odebrał ktoś z Was jako jednoosobowe wskazanie winnego kolejnego naszego remisu. Jedenastu facetów na boisku tworzy zespół. I nawet jeśli jeden z nich popełnia wyraźny błąd, to najczęściej jest on spowodowany błędem też kogoś innego. A wszystko to przekłada się później na końcowy wynik. Przykład pierwszy z możliwych. Jedna z kontr kończy się podaniem Brożka do Krzysztofa Mączyńskiego. Wystarczyłoby, aby ten celnie uderzył, ale spudłował. Brożek źle wyszedł z kontrą, piłka mu uciekała, ale odegrał do kolegi. Tyle, że Mączyński w bramkę nie trafił - jedna akcja, dwa błędy... I wynik nie mógł ulec zmianie.


Szybki Przybecki, pretekst słabego sędziego, brak zdecydowania Burligi. Czyli piłka nożna - grą błędów

O tym, że Wisła znów zremisowała zadecydowała akcja, którą udało się przeprowadzić Miłoszowi Przybeckiemu. Nie od dziś wiadomo, że to szybki zawodnik i choć w 79. minucie był dalej od piłki, to walkę o nią z Łukaszem Burligą wygrał. Nic to, że najpierw to piłkarz Pogoni trafił w nogę Burligi - ważne, że potem sędzia znalazł pretekst do tego, aby wskazać na "wapno". O tym, że rzut karny dla Pogoni był iście "z kapelusza" - nawet nie ma co dyskutować. Sędzia Jarosław Przybył fatalny jest i basta. Zresztą całe spotkanie "nie czuł" gry. I raczej ciężko się spodziewać, że kiedykolwiek ją "poczuje". Niektórzy to "mają", a inni nie. Przybył tego zwyczajnie nie ma. Tak jak i nie miał w tym jednym decydującym momencie tej odrobiny cwaniactwa i zdecydowania Łukasz Burliga. Nasz obrońca był bliżej piłki. Pewnie gdy obejrzy powtórki powie sam sobie 100 razy - byłem bliżej, mogłem futbolówkę wybić i problemu by nie było. Ale też na tym polega piłka. "Gra błędów". Slogan to może "wyświechtany", ale jakże prawdziwy. W 79. minucie mieliśmy więc dwóch antybohaterów. Burliga plus Przybył. Dwa błędy i rzut karny. I piąty remis wiślaków w tym sezonie.


Mecz skończył się... Moskalem

Trudno dziwić się kibicom, którzy mają dość remisów piłkarzy Wisły Kraków. Trudno dziwić się też temu, że do imienia i nazwiska naszego trenera dokładają słowo "remis". Kazimierz remis Moskal - pojawiało się po meczu w Waszych komentarzach aż za wiele razy.

Moskal wciąż więc nie ma farta. To trzeba przyznać bez dwóch zdań. W końcu wystarczyłoby, aby w Szczecinie sędzia w 79. minucie nie gwizdnął "po gospodarsku" - i być może passa bez wygranej na wyjeździe zostałaby przełamana. I tej dyskusji by nie było.

Mnie poza jednak tym brakiem szczęścia Wisły Kazimierza Moskala - niepokoi jednak coś jeszcze. Czy bowiem nasz trener na ławce nie zaczyna się aby gubić? Chciałbym wierzyć, że nie, ale też trudno zrozumieć zmianę w 92. minucie. Po co wprowadzał na boisko Grzegorza Marszalika, przerywając grę? W sytuacji gdy liczyła się każda sekunda, w sytuacji gdy zespół starał się jeszcze atakować i odmienić losy meczu? Czy większe szanse miał na zmianę losów spotkania nawet podmęczony Guerrier, czy młody Marszalik? To już zostanie słodką tajemnicą Moskala, ale wypada mieć nadzieję, że nie zrobił tej zmiany dlatego, że po meczu z Lechią jeden z dziennikarzy zarzucił mu, że nie dokonuje ich "kompletów". Tym razem więc to zrobił, ale czy miało to sens? Oczywiście ze zmianą Guerriera, czy bez niej, wiślakom zapewne nie udałoby się już zdobyć zwycięskiej bramki. Ale też nie tylko nas taki ruch Moskala zastanowił. Zmianę w doliczonym czasie gry robi się, gdy wyniku się broni. My nie mieliśmy czego bronić, a jeśli mieliśmy atakować, to na ławce byli bardziej doświadczeni piłkarze, niż z całym dla niego szacunkiem młody Marszalik. A w końcówkach potrzebne jest jeśli nie doświadczenie, to szaleństwo. Jednego i drugiego debiutant w Ekstraklasie dać nie mógł. Więc po co? Pozostanie to chyba zagadką nie do wyjaśnienia...

Już w piątek czeka nas kolejny mecz, a po nim przerwa na gry reprezentacyjne. Czy czekają nas też decyzje personalne na ławce? Niektórzy by ich chcieli, ale czy cokolwiek to zmieni w naszej postawie, jeśli na dziś gramy bez napastnika? Jeśli obrońcom brakuje koncentracji i zdecydowania?

W pewnym momencie zawsze przychodzi czas rozliczeń, ale w zaistniałej sytuacji warto pamiętać, że jednego winnego nie ma. I chyba wypada to sobie na spokojnie przeanalizować.


Źródło: wislaportal.pl


Aktualna tabela po 6 kolejce


Źródło: twitter.com/_Ekstraklasa_


Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły- Sezon 2015/2016

Źródło:http://skwk.pl/


Kulisy (wideo)

>>> kulisy:Pogoń Szczecin

Źródło: Pogoń Szczecin


Galeria: