2015.08.28 Wisła Kraków - Śląsk Wrocław 4:2

Z Historia Wisły

2015.08.28, Ekstraklasa, 7. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 20:30, piątek, 25°C
Wisła Kraków 4:2 (2:1) Śląsk Wrocław
widzów: 11.503
sędzia: Bartosz Frankowski z Torunia.
Bramki

Paweł Brożek 29'
Rafał Boguski 45'
Wilde-Donald Guerrier 58'

Paweł Brożek 87'
0:1
1:1
2:1
3:1
3:2
4:2
18' Radosław Cierzniak (sam.)



67' Jacek Kiełb
Wisła Kraków
4-5-1
Radosław Cierzniak
Boban Jović
Arkadiusz Głowacki
Richárd Guzmics Grafika:Zk.jpg 89'
Łukasz Burliga
Rafał Boguski Grafika:Zmiana.PNG (83' Tomasz Cywka)
Alan Uryga
Krzysztof Mączyński
Maciej Jankowski Grafika:Zmiana.PNG (77' Denis Popovič)
Wilde-Donald Guerrier Grafika:Zk.jpg 26'
Paweł Brożek Grafika:Zmiana.PNG (90'+1 Rafael Crivellaro)

Trener: Kazimierz Moskal
Śląsk Wrocław
4-5-1
Mariusz Pawełek
Mariusz Pawelec Grafika:Zk.jpg 81'
Piotr Celeban
Adam Kokoszka
Dudu Paraíba Grafika:Kontuzja.png Grafika:Zmiana.PNG (26' Paweł Zieliński) Grafika:Zk.jpg 32'
Flávio Paixão
Tomasz Hołota
Tom Hateley
Krzysztof Danielewicz Grafika:Zmiana.PNG (78' Krzysztof Ostrowski)
Róbert Pich
Kamil Biliński Grafika:Zmiana.PNG (46' Jacek Kiełb)

Trener: Tadeusz Pawłowski

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.
Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Przedmeczowa wypowiedź

Kazimierz Moskal: - Stać nas na to, aby odnosić zwycięstwa

- Wyjdzie taki skład, który w moim odczuciu da nam szanse na to, aby odnieść zwycięstwo. Czy będą duże zmiany, czy też będzie ten sam skład? Okaże się jutro. Tak jak przed poprzednimi meczami - nie ma się co spodziewać jakiejś rewolucji. W ostatnich kilku spotkaniach jakieś zmiany były, ale ten skład wydawał się w miarę stabilny i jutro będzie podobnie - powiedział na konferencji prasowej przed naszym meczem ze Śląskiem Wrocław trener Wisły Kraków, Kazimierz Moskal.


W czekającym nas już w piątek wieczorem meczu - zabraknie kontuzjowanych Macieja Sadloka, Emmanuela Sarkiego oraz Krystiana Kujawę. Pozostali piłkarze są do dyspozycji trenera, który wspominał nasze poprzednie spotkanie - pechowo zremisowane z Pogonią Szczecin. To już piąty remis "Białej Gwiazdy" w tym sezonie - i nie ma się co dziwić, że nikt z takich wyników zadowolony nie jest.


- Po bramce straconej w Szczecinie zespół zareagował tak, a nie inaczej. Dążyliśmy do tego żeby jeszcze zwycięską bramkę strzelić. To się nie udało, ale wszyscy mamy świadomość, że remisy nie wnoszą wiele do naszej pozycji w tabeli. Nie wiem, może teraz przy remisie w 90 minucie trzeba będzie pomyśleć, żeby bramkarz wszedł na jakiś stały fragment gry - żartował trochę jednak smutno Moskal.

Można też przyznać, że najwięcej wiadomo... po meczu, kiedy to wielu kibiców "wie lepiej", jak powinno się zagrać.


- Gdybyśmy zagrali bardzo ofensywnie, prowadząc 1-0, można byłoby zastanawiać czemu nie broniliśmy się w dziesięciu przed polem karnym. I odwrotnie - gdybyśmy stanęli wszyscy z tyłu, to czemu jeśli się traci bramkę nie stanęliśmy wyżej. Są to bolesne doświadczenia, ale ja wierzę, że pomimo tego, że czeka nas ciężkie spotkanie, bo Śląsk to solidna drużyna, bo mają zawodników, którzy potrafią grać w piłkę, to wierzę, że stać nas na to, aby odnosić zwycięstwa - mówił trener Wisły.

- Jesteśmy niezadowoleni, że mamy tyle remisów i te punkty gdzieś nam uciekają, ale nie zamierzamy robić rewolucji, żeby wywracać wszystko do góry nogami, zmieniać proces treningowy, czy też robić rewolucję w składzie. Zwycięstwa w końcu muszą przyjść - dodał opiekun "Białej Gwiazdy".


Na koniec Moskal został jeszcze zapytany o ocenę naszego najbliższego rywala, czyli o ekipę Śląska Wrocław.


- Trener Pawłowski wykonuje w Śląsku bardzo dobrą robotę. W tym zespole jest kilku bardzo dobrych zawodników. Mimo że odszedł od nich Mila, to ciągle mają swój styl. Zaczęli nie najlepiej, bo od porażki z Legią, ale później też w różnych okolicznościach, ale przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę w Łęcznej. Ich gra wydaje się poukładania. Jest to bardzo solidny zespół. Można go porównać do Lechii. Mają kreatywnych zawodników, chcą grać w piłkę, dobrze nią operują w środku pola i na pewno musimy być na to przygotowani, bo w którymś momencie mogą dojść do sytuacji. Musimy starać się to uniemożliwić - zakończył Moskal.


Źródło: wislaportal.pl


Rafał Boguski: Poprawić sobie humory

Tradycyjnie już u boku trenera Kazimierza Moskala zasiadł na konferencji prasowej jeden z jego zawodników. Tym razem na pytania dziennikarzy przed meczem ze Śląskiem Wrocław odpowiadał Rafał Boguski.

Dla kibiców zasiadających na trybunach spotkania ze Śląskiem określane są mianem meczów przyjaźni, jednak piłkarze Wisły Kraków nie zamierzają stosować żadnej taryfy ulgowej wobec najbliższego rywala. „Na pewno nie są to mecze przyjaźni, tylko normalna walka o trzy punkty. Poprzednie rywalizacje na pewno były bardzo ciężkie. Chcielibyśmy w końcu zdobyć komplet oczek i poprawić sobie humory” – zaczął Rafał Boguski.

Czego brakuje zatem Białej Gwieździe, aby móc cieszyć się z wygranej? „To bardzo ciężkie pytanie i trudno jest jednoznacznie odpowiedzieć. Wydaje mi się, że strzelanie goli jest podstawą. Widać po naszych statystykach, że tracimy bramki w niemalże każdym meczu i musimy zdobyć ich po prostu więcej” – dodał popularny „Boguś”.


K. Kawula
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Paweł Barylski (asystent Tadeusza Pawłowskiego): Liczymy na zdobycz punktową

Na konferencji prasowej przed starciem z Białą Gwiazdą zjawił się drugi szkoleniowiec Śląska Wrocław – Paweł Barylski.

Sztab szkoleniowy wrocławskiej drużyny nie będzie mógł w piątek skorzystać z dyspozycji wszystkich piłkarzy będących w kadrze. „Mecz z Wisłą Kraków jest, jeśli chodzi o nasz etap przygotowań, pewnym napięciem cyklu. Przed przerwą na reprezentację zagramy ostatni mecz w lidze. Jedziemy w nie najsilniejszym składzie osobowym, bo do Krakowa nie udadzą się z nami z powodu urazów Marcel Gecov i Peter Grajciar” – zaczął drugi trener Śląska.


Trener WKS-u zaznaczył, że spodziewa się pod Wawelem zaciętej rywalizacji o komplet punktów. „Mecz z Wisłą na pewno jak zwykle będzie ciekawy, bo spotkają się dwie drużyny, które preferują grę ofensywną. Liczymy na zdobycz punktową, mimo że Wisła jest klasowym zespołem, to zdajemy sobie sprawę z otwartości naszego zespołu” – dodał.


Zespół z Wrocławia zamierza kontynuować wypracowany sposób gry, niezależenie od rywala, z którym przyjdzie mu się zmierzyć. „Myślę, że kto nas analizuje, ten wie, że Śląsk chce mieć piłkę, zdominować przeciwnika. Wyniki nie są satysfakcjonujące, w paru meczach straciliśmy punkty. Obserwując cyklicznie Śląsk można określić jego styl i ten styl będziemy chcieli utrzymać w spotkaniu z Wisłą Kraków. Zmieniając taktykę pod konkretnego przeciwnika traci się swoją tożsamość, a my nie chcemy tego robić” – zakończył wypowiedź asystent trenera Pawłowskiego.


Źródło: slaskwroclaw.pl
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Kamil Biliński: Przerwać dobrą passę Wisły

W piątkowy wieczór szykuje się kolejne święto na trybunach Stadionu Miejskiego im. Henryka Reymana w Krakowie, bowiem pod Wawelem zawita drużyna Śląska, aby zmierzyć się z Białą Gwiazdą w meczu przyjaźni. Napastnik wrocławian, Kamil Biliński, liczy na ciekawe widowisko i zapowiada walkę o komplet punktów.


Jak możesz ocenić zespół Wisły? Widziałeś mecze Białej Gwiazdy w tym sezonie?

Przyznam szczerze, że nie miałem okazji oglądać meczów Wisły. Mam rodzinę, więc jest ciężko, żeby spokojnie usiąść przed telewizorem i obejrzeć jakiekolwiek spotkanie Ekstraklasy. Widziałem jedynie fragmenty meczów, śledzę wyniki i przeglądam skróty, więc wiem, że Biała Gwiazda jest z pewnością groźnym zespołem, szczególnie na własnym boisku. Wiślacy nie przegrali jeszcze spotkania i z pewnością w piątek będziemy musieli na nią uważać.

Eksperci przed sezonem jednoznacznie stwierdzili, że faworytem do zdobycia mistrzostwa Polski jest Legia Warszawa i Lech Poznań. Czy uważasz, że Śląsk lub Wisła mają szanse rywalizować z tymi zespołami o tytuł?

Myślę, że tak. Początek rozgrywek pokazuje, że faworyci nie wygrywają i tu otwiera się szansa, aby inne zespoły mogły coś ugrać. Patrząc na start sezonu widać, że nie można mówić o zdecydowanym faworycie do końcowego triumfu. Wiadomo, że im dalej w las, im więcej meczów zostanie rozegranych, tym taka drużyna może się wyklarować. Na razie jednak takiego zespołu nie ma i możemy, zarówno my, jak i Wisła, walczyć o jak najwyższe miejsce i o to, żeby klubom typowanym przez ekspertów utrzeć nosa.


Spotkania Wisły ze Śląskiem są określane „meczami przyjaźni” ze względu na dobre stosunki ich kibiców. Czy podczas Twojej ciekawej kariery spotkałeś się z takim stwierdzeniem?

Nawet miałem okazję zagrać w takim spotkaniu przeciwko Wiśle. To było kilka lat temu, jeszcze na Oporowskiej, gdy wszedłem na kilka minut w spotkaniu przegranym przez nas 1:3. Także „mecz przyjaźni” istnieje tylko w określeniu używanym przez kibiców. My wychodzimy na boisko i walczymy o najlepszy rezultat dla drużyny, bo to jest najważniejsze. Na pewno żadnej taryfy ulgowej na murawie Biała Gwiazda nie może od nas oczekiwać. Na trybunach może panować wspaniała atmosfera, ale nie ma dla niej miejsca na boisku.


Wisła Kraków w obecnym sezonie jest niepokonanym zespołem. Czy myślisz, że Śląsk w obecnej formie może być pierwszym zespołem, który wygra z Białą Gwiazdę?

Myślę, że tak. Jedziemy do Krakowa z nastawianiem, żeby przerwać tę dobrą passę Wisły. Chcemy wywieźć spod Wawelu trzy punkty, bo ostatnio przed własną publicznością straciliśmy dwa „oczka” i jesteśmy nabuzowani, żeby odzyskać to, co stracone w starciu z Podbeskidziem.


Kto według Ciebie powalczy w tym roku o tytuł króla strzelców? Zaskakuje Cię słabsza forma Pawła Brożka na starcie obecnych rozgrywek?

Oczywiście, że zaskakuje. Paweł jest świetnym napastnikiem, wyrobił sobie fantastyczną markę w Polsce i w naszej lidze strzelił multum bramek. To jest zaskakujące, że w tych pierwszych meczach nie udało mu się ani razu skierować piłki do siatki rywala. A kto powalczy o koronę króla strzelców? Na tę chwilą naturalnym faworytem wydaje się być Nemanja Nikolić z Legii Warszawa, bo przewodzi klasyfikacji napastników. Wiemy jednak, że sezon jest długi, rozegraliśmy 6 kolejek, 31 spotkań pozostaje do końca i wszystko może się jeszcze obrócić o 180 stopni. O końcowy triumf w klasyfikacji strzelców może jeszcze powalczyć wielu graczy i mam nadzieję, że w tym gronie na koniec sezonu znajdę się również ja.


Biuro Prasowe Wisły Kraków SA & Biuro Prasowe Śląska Wrocław SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Wygrajcie dla trenera! Przed meczem Wisły ze Śląskiem

Własny stadion to miejsce, gdzie każda drużyna może z większą częstotliwością liczyć na solidniejsze zdobywanie punktów, niż w przypadku spotkań wyjazdowych. I piłkarzy "Białej Gwiazdy" czeka właśnie kolejny mecz ligowy na stadionie przy ulicy Reymonta, więc wręcz wypada liczyć, że bliżej nam do trzech punktów, niż do żadnego. Problem jednak w tym, że po pierwsze nasz zespół niestety najczęściej ostatnio remisuje, a po drugie - przyjdzie nam się zmierzyć z wyjątkowo dla nas niewygodnym rywalem. Wrocławskim Śląskiem.

Drużyna prowadzony przez trenera Tadeusza Pawłowskiego to czwarta "siła" poprzedniego sezonu w Ekstraklasie, która po sześciu kolejkach sezonu bieżącego - zajmuje dopiero ósme miejsce. Bez względu jednak na to - w rozgrywkach 2014/2015 w trzech potyczkach z wrocławianami dopisaliśmy do swojego dorobku zaledwie jeden punkt! Dwie zaś nasze porażki ze Śląskiem były dla nas szczególnie bolesne. Pierwsza wyrzuciła nas bowiem poza czołową czwórkę ligi, w finale rywalizacji, a druga sprawiła, że marzenia o grze w europejskich pucharach należało przełożyć na co najmniej kolejny sezon. Mamy wiec z wrocławianami spory rachunek do wyrównania, ale czy jesteśmy w stanie to dziś zrobić?

Nie pozostaje nam - szczerze mówiąc - nic innego, jak powiedzieć, że tak. Tym bardziej, że wiślacy powinni być przed tym spotkaniem podwójnie zmobilizowani. Z jednej strony powinni bowiem pałać ochotą odegrania się na ekipie Śląska, a z drugiej... zagrać powinni dla siebie i nie tylko dla siebie tak, aby znów wygrać! Nie jest bowiem żadną tajemnicą, że posada trenera Kazimierza Moskala - mimo że w lidze jesteśmy niepokonani - wisi na przysłowiowym "włosku". Kolejna strata punktów w spotkaniu ligowym oznaczać może dymisję tego szkoleniowca. Teraz więc tylko piłkarze mogą uratować jego "głowę"! A że pomiędzy zespołem, a trenerem, jest spora nić porozumienia, więc spodziewać się można, że wiślacy zrobią wiele, aby tym razem nie dać plamy. I najbliższe dni przeżyć bez wstrząsów w klubie...

Zapowiada nam się więc wyjątkowo ciekawe widowisko i chyba nie pozostaje nam nic innego, jak serdecznie Was na nie na nasz stadion zaprosić. Tym bardziej, że po meczu ze Śląskiem - dodajmy, "meczu przyjaźni" - czeka nas niemal miesięczna rozłąka z obiektem przy ulicy Reymonta! Po siódmej kolejce jest bowiem przerwa na spotkania reprezentacji narodowych, a po niej zagramy aż dwa razy z rzędu na wyjazdach. Stadion im. Henryka Reymana ponownie odwiedzić będziecie wiec mogli dopiero 25 września (!) na meczu z Koroną. Czy więc nie jest to dodatkowy powód, aby na spotkaniu ze Śląskiem się zjawić? Mamy nadzieję, ze tak!

Do zobaczenia więc na stadionie. Jazda, jazda, jazda - Biała Gwiazda!


Źródło: wislaportal.pl


Zwycięstwo potrzebne jak tlen: Wisła - Ślask

W piątkowy wieczór Wisła Kraków podejmie na własnym stadionie drużynę Śląska Wrocław. „Biała Gwiazda” przed tygodniem tradycyjnie podzieliła się punktami, co na pewno nie umocniło i tak zagrożonej pozycji trenera Moskala. Panująca sytuacja, gdzie Wisła nie przegrywa ale ciuła po jednym punkcie wszystkich już mocno frustruje, od piłkarzy po kibiców. Czy Wiślakom uda się wreszcie zagrać konsekwentnie przez 90 minut i odnieść zwycięstwo, którego zaczyna brakować niczym tlenu?

Po meczu z Pogonią Wiślacy wyglądali tak, jakby przegrali i to kilkoma bramkami a nie wywieźli jeden punkt z Zachodniopomorskiego. W tygodniu poprzedzającym starcie z WKS-em piłkarze Wisły pracowali nad tymi elementami, które szwankują najbardziej. Ćwiczono między innymi szybkie wyjście z kontratakiem, które sprawia Wiślakom bardzo duże problemy w bieżących rozgrywkach. Niepokojąco wygląda również krakowska defensywa, która niemal w każdym meczu popełnia błędy, które kończą się utratą bramek.

W meczu ze Śląskiem trener Wisły nadal nie będzie mógł skorzystać z usług kontuzjowanych zawodników: Macieja Sadloka i Emmanuela Sarkiego. Na pytanie, czy w porównaniu z poprzednim meczem należy spodziewać się zmian w składzie, trener Wisły na przedmeczowej konferencji wymijająco odparł, że postawi na tych zawodników, którzy jego zdaniem będą gwarantem sukcesu w piątkowy wieczór na Reymonta.

W tygodniu testowany był również estoński napastnik Henri Anier. Sztab szkoleniowy Wisły stosunkowy szybko doszedł jednak do wniosku, że umiejętności Aniera są na tyle słabe, by po trzech dniach odesłać go do domu. Wisła więc nadal pozostaje jedynie z Pawłem Brożkiem, który nie strzelił gola od blisko 15 godzin biegania po boisku, a który w Szczecinie mecz rozpoczął na ławce rezerwowych, niewiele wnosząc do gry gdy zameldował się w drugiej połowie.

Śląsk zajmuje ósme miejsca w tabeli i z dorobkiem dziewięciu punktów o dwa oczka wyprzedza Wisłę. Latem drużynę prowadzoną przez Tadeusza Pawłowskiego opuścił czołowy piłkarz i były kapitan, Marco Paixao. W jego miejscu ściągnięto Kamila Bilińskiego, który po kilku latach gry na Litwie i w Rumunii powrócił do Wrocławia. Ciekawymi transferami nazwać można też pozyskanie Jacka Kiełba z kieleckiej Korony a także Adama Kokoszki, który w przeszłości występował zarówno w barwach Śląska jak i Wisły.

Piłkarze i trenerzy ekipy z Dolnego Śląska zapowiadają, że nie przyjadą do Krakowa nastawieni defensywnie, a będą grali swoją piłkę. Jeśli nie jest to zasłona dymna, to jest to dobry prognostyk przed meczem, bowiem Śląsk preferuje ładny i kombinacyjny futbol.

W jakich nastrojach pierwszy etap sezonu, przed przerwą na reprezentacje zakończą piłkarze Wisły? Tylko zwycięstwo może poprawić wszystkim humory i wydaje się że uratować posadę trenera Moskala. Aby tak się stało, Wiślacy muszą zagrać maksymalnie skoncentrowani – jak pokazał ostatni mecz w Krakowie – zwłaszcza przy stałych fragmentach gry i bardziej kreatywni pod bramką przeciwnika. Czy tak będzie, przekonamy się już w piątkowy wieczór!

Spotkanie poprowadzi pan Bartosz Frankowski z Torunia.

Transmisja spotkania w Canal+Sport. Początek meczu o 20.30.



Źródło: wislakrakow.com


Kolejny mecz przyjaźni

Przed Wiślakami kolejne niezwykłe spotkanie określane mianem „meczu przyjaźni”. Tym razem na stadion przy ulicy Reymonta w Krakowie przyjedzie Śląsk Wrocław, który już za kilka godzin sprawdzi formę Wiślaków. Czeka nas więc ciekawe widowisko, na którym nie może Was zabraknąć!


Obie drużyny stawały naprzeciwko siebie już 61 razy w ramach spotkań rozgrywanych w Ekstraklasie. Dziś, minimalnie lepszym bilansem, może pochwalić się Śląsk, który ograł Wisłę w 25 spotkaniach. Biała Gwiazda natomiast wygrała ze swoim dzisiejszym gościem 23 razy, a pozostałe 13 meczów zakończyło się remisem.

Na korzyść Wisły przemawia natomiast bilans spotkań rozegranych z wrocławianami przed własną publicznością. Biała Gwiazda podejmowała przy Reymonta Śląsk 31 razy, wgrywając 16 z tych spotkań. W 8 meczach lepsi okazali się goście, a w pozostałych 7 oba kluby podzieliły się punktami.

Właśnie przy R22, niemal równo 13 lat temu, doszło do jednego z najciekawszych pojedynków pomiędzy Wisłą a Śląskiem. Dokładnie 29 sierpnia 1992 roku jedenastki obydwu drużyn stanęły naprzeciw siebie w meczu 5. kolejki Ekstraklasy. Biała Gwiazda była dla przyjezdnych bezlitosna, zwyciężając aż 5:0. Po jednym trafieniu odnotowali wówczas: Paweł Gościniak, Dariusz Wójtowicz, Marcin Jałocha, Zdzisław Janik i Zbigniew Świętek.

Bilans bramkowy ekstraklasowych spotkań Wisły i Śląska jest korzystniejszy dla Białej Gwiazdy. Oba kluby, w najwyższej polskiej lidze, zdobyły łącznie 124 bramki. Wiślacy mają w swoim dorobku 66 goli, a wrocławianie 58. Najskuteczniejszym piłkarzem Wisły w meczach przeciwko Śląskowi jest Kazimierz Kmiecik, który zdobył 8 bramek. Tuż za jego plecami znajduje się Paweł Brożek, który może pochwalić się 5 trafieniami.

Ostatnie spotkanie obu drużyn miało miejsce 3 czerwca 2015 roku w Krakowie. Mecz rozegrany w ramach rundy finałowej Ekstraklasy zakończył się zwycięstwem gości z Wrocławia 1:0, a jedyną bramkę w 78. Minucie zdobył Robert Pich.

W poprzedniej kolejce Śląsk Wrocław zremisował z Podbeskidziem Bielsko-Biała 1:1 i zajmuje obecnie 8. pozycję w ligowej tabeli. Biała Gwiazda przed tygodniem mierzyła się w Szczecinie z miejscową Pogonią i po remisie 1:1 zajmuje 10. miejsce w tabeli.

Mecz przyjaźni pomiędzy Wisłą Kraków a Śląskiem Wrocław rozpocznie się punktualnie o godzinie 20:30. Czekamy na Was przy R22!



Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


O rywalu

Co słychać w drużynie Śląska Wrocław

Po ostatnim domowym spotkaniu z Lechią Gdańsk, zremisowanym 3:3, w piątek przy Reymonta dojdzie do kolejnego meczu przyjaźni – tym razem do Krakowa przyjedzie Śląsk Wrocław. Sprawdzamy, co słychać u najbliższego przeciwnika Wisły.

Wrocławianie w obecnym sezonie ligowym ponieśli tylko jedną porażkę w sześciu spotkaniach – przegrali bowiem w pierwszej kolejce u siebie z Legią Warszawa 1:4. Występowali także w eliminacjach Ligi Europy, ale w drugiej rundzie lepszy okazał się IFK Goeteborg. Ostatnie ligowe spotkanie przyniosło wrocławianom remis na własnym stadionie z Podbeskidziem Bielsko-Biała 1:1.

Żaden z piłkarzy obu drużyn nie został odesłany na przymuswoą przerwę spowodowaną nadmierem żółtych kartek. Trzech podopiecznych trenera Pawłowskiego ma na swoim koncie po dwa kartoniki, a trzech po jednym.

Czołowy napastnik Śląska, Marco Paixao, zmienił w lipcu 2015 roku barwy klubowe i przeniósł się do czeskiej Sparty Praga. Do drużyny z Wrocławia powrócił natomiast Adam Kokoszka, w przeszłości związany z Białą Gwiazdą, a ostatnio grający w Torpedo Moskwa. Oprócz niego trener Tadeusz Pawłowski sprowadził dwóch pomocników: Marcelo Gecova i Jacka Kiełba oraz napastnika Kamila Bilińskiego.

Obrońca najbliższego rywala Wisły, Dudu Paraiba, ma nadzieję na udany mecz w Krakowie z Wisłą, gdzie ostatnio zawodnicy Śląska wygrali 1:0. „Przed nami kolejne mecze, w których musimy udowodnić, że potrafimy wygrywać. Skupiamy się na spotkaniu z Wisłą i liczymy, że szczęście się do nas uśmiechnie” – powiedział.


K. Wojnarowski
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Tak gra Śląsk

W siódmej kolejce Ekstraklasy na kibiców czeka kolejny mecz przyjaźni. Na stadion przy Reymonta zawitają bowiem gracze Śląska Wrocław, plasujący się w tabeli o dwa oczka wyżej od Wiślaków. Podopieczni trenera Tadeusza Pawłowskiego odnieśli do tej pory dwa zwycięstwa, zanotowali trzy remisy i raz przegrali – z Legią 1:4. Wówczas jednak wrocławianie skupieni byli na grze w europejskich pucharach, w których jednak nie udało im się przebrnąć drugiej rundy eliminacyjnej. Od końca lipca gracze z Dolnego Śląska rywalizują wyłącznie w Ekstraklasie.


Obecnie wszyscy piłkarze Śląska są do dyspozycji trenera Pawłowskiego. Żaden z wrocławian nie uskarża się na kontuzje, w Krakowie zatem możemy spodziewać się absolutnie najlepszego składu przyjezdnych. Póki co, pewni możemy być tego, kto stanie w bramce, a także tercetu odpowiedzialnego za zdobywanie goli. Zarówno obrona, jak i środek pomocy wydają się być u Wojskowych coraz bardziej wykrystalizowane.


Bramka: Bramkarza ekipy Śląska Wrocław nie trzeba przedstawiać sympatykom Białej Gwiazdy. To właśnie od 34-letniego Mariusza Pawełeka rozpoczynamy ustalanie składu, który w poprzednim sezonie mianowany został kapitanem wrocławian. Golkiper, którego kariera nabrała rozpędu w Wiśle Kraków, jest pewnym punktem drużyny Śląska i niepodzielnie rządzi między słupkami wrocławian. Dotychczas były zawodnik m.in. tureckiego Konyasporu i Polonii Warszawa dwukrotnie zachował czyste konto.


Linia obrony: Kolejnym zawodnikiem niegdyś związanym z krakowską Wisłą, jest nowy środkowy defensor Śląska, Adam Kokoszka. 28-latek wrócił do Wrocławia po niezbyt udanej przygodzie z Torpedo Moskwa i od razu wskoczył do pierwszego składu. Partnerować mu będzie dwa lata starszy Piotr Celeban, 10-krotny reprezentant kraju, który część swojej kariery spędził w lidze rumuńskiej. Na prawej stronie obrony zamelduje się najprawdopodobniej Mariusz Pawelec, dla którego to już dziewiąty sezon w barwach drużyny z ul. Oporowskiej. Choć w zeszłym sezonie pewniakiem do obsady tej pozycji był Paweł Zieliński, brat znanego z gry w lidze włoskiej Piotra, to po pozyskaniu Kokoszki na tą flankę przesunięty został ubiegłoroczny stoper Śląska. Lewa strona defensywy to natomiast domena przymierzanego niegdyś do Wisły Kraków Dudu Paraiby, kolejnego lewego obrońcy w lidze, który jest podstawowym wykonawcą stałych fragmentów gry.


Linia pomocy: To właśnie z ustawieniem drugiej linii trener Tadeusz Pawłowski ma największe problemy. Być może wynikają one z kłopotu bogactwa, gdyż do gry w środku boiska pali się aż sześciu graczy. Póki co, podstawowymi defensywnymi pomocnikami są wychowanek angielskiego Reading: 25-letni Tom Hateley, a także jego polski imiennik, Tomasz Hołota, który w zeszłym sezonie próbowany był także na środku obrony. Bez wątpienia jednak gracze ci czują oddech konkurentów, którzy myślą o miejscu w składzie. Podobnie jest również z pozycją ofensywnego pomocnika. Próbowani na tej pozycji byli już czterej gracze – Kiełb, Grajciar, Danielewicz i Machaj. Wiele wskazuje, że kolejną szansę dostanie trzeci z nich, były gracz m.in. Cracovii. Krzysztof Danielewicz do tej pory tylko raz wybiegł od pierwszej minuty, jednak w miarę trwania sezonu dostaje on coraz więcej szans od szkoleniowca Wojskowych. Dwójka skrzydłowych wrocławian to zawodnicy na wskroś ofensywni i w razie potrzeby mogą stać się napastnikami. Niekwestionowanym liderem zespołu jest 30-letni Flavio Paixao, ubiegłoroczny najlepszy strzelec Śląska. Z lewej strony Portugalczyka wspiera 26-letni Słowak, Robert Pich, pozyskany w zeszłym roku z Żyliny. Bez cienia wątpliwości na grze tych dwóch graczy opiera się głównie ofensywa Wojskowych i to nich Wiślacy będą musieli zwrócić szczególną uwagę.


Atak: Po odejściu Marco Paixao i Karola Angielskiego przez pewien czas drużyna z Wrocławia została bez nominalnego napastnika. Na szczęście w ich miejsce pojawił się gracz, który już niegdyś reprezentował Śląsk, Kamil Biliński. I choć kiedyś ten 27-latek nie był pierwszoplanową postacią Ekstraklasy, to po powrocie z całkiem udanych europejskich wojaży, wskrzesił w kibicach nadzieje. Nic dziwnego, mowa tu o dwukrotnym królu strzelców ligi litewskiej i zawodniku, który w Dinamie Bukareszt zdobywał dwucyfrową liczbę goli na sezon.


Piłkarze Białej Gwiazdy zwycięstwem chcą przełamać serię trzech remisów z rzędu, gracze Śląska natomiast powoli chcą wspinać się w górę tabeli. Komu w jutrzejszym meczu uda się zrealizować swoje cele? Jak przed połączoną przyjaźnią widownią wystąpią zawodnicy? „Na pewno żadnej taryfy ulgowej na murawie Biała Gwiazda nie może od nas oczekiwać. Na trybunach może panować wspaniała atmosfera, ale nie ma dla niej miejsca na boisku.” – zapowiada Kamil Biliński.

Pierwszy gwizdek sędziego Bartosza Frankowskiego już jutro o 20:30.


Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Relacje z meczu:

Zwycięstwo Wisły nad Śląskiem, dwie bramki Brożka!

Kibice zgromadzeni na Stadionie Miejskim im. Henryka Reymana obejrzeli w piątkowy wieczór aż sześć bramek. Przełamanie w starciu ze Śląskiem Wrocław odnotował Paweł Brożek, a Wiślacy pewnie pokonali zespół Śląska Wrocław 4:2.

Minutą ciszy uczczono zmarłego Jerzego Steckiwa.
Minutą ciszy uczczono zmarłego Jerzego Steckiwa.

Już na początku rywalizacji gracze Białej Gwiazdy wypracowali sobie dwie okazje bramkowe. Najpierw w 8. minucie Brożek nie wykorzystał zagrania Jankowskiego, uderzając z ostrego kąta wprost w ręce Pawełka, a chwilę później Guerrier skiksował w sytuacji sam na sam z bramkarzem.

Pechowo dla golkipera Białej Gwiazdy zaczęła się piątkowa potyczka, bowiem w 18. minucie futbolówka po strzale Hateleya odbiła się od słupka, a następnie od pleców Cierzniaka i wpadła do bramki Wisły. Siedem minut później bliski zdobycia drugiej bramki był Paixao, jednak arbiter uznał, iż zawodnik z Wrocławia znajdował się na spalonym.


29. minuta przyniosła gospodarzom wyrównujące trafienie, a piłkę po raz pierwszy do siatki w bieżącym sezonie skierował Brożek. Napastnik Białej Gwiazdy wykorzystał podanie Guerriera z lewego strzykała i przedłużenie futbolówki przez Burligę.

Cztery minuty przed końcem pierwszej części spotkania w „szesnastkę” gości wpadł Jović, posyłając w kierunku kolegów z drużyny zagranie, po którym piłkę ręką w polu karnym zagrał Hołota, ale arbiter nie zdecydował się na podyktowanie rzutu karnego. Tuż przed przerwą kibiców po raz drugi uradowali Wiślacy, podwyższając rezultat na 2:1. Tym razem sytuację sam na sam z bramkarzem wykorzystał Boguski, mijając obrońców i pewnym strzałem pokonuje Pawełka.

Pięć minut po zmianie stron dośrodkowanie Guerriera z lewej strony boiska fatalnie zmarnował Jankowski, uderzając z kilku metrów ponad bramką. Dobrze w 54. minucie zachował się natomiast Kiełb, który urwał się obrońcom Białej Gwiazdy, ale jego dośrodkowanie nie trafiło do adresata, zostało bowiem przerwana przez Wiślaków.

Trzecie, ale za to przepięknej urody, trafienie dla podopiecznych trenera Kazimierza Moskala odnotował w 58. minucie Donald Guerrier. Haitańczykowi świetnie piłkę dograł Jović, a pomocnik Białej Gwiazdy technicznym strzałem zerwał pajęczynę z bramki strzeżonej przez Pawełka.

Bliski zdobycia czwartej bramki dla krakowian był ponownie Guerrier, który najpierw niecelnie główkował, a później chybił z kilku metrów. Niestety, w 67. minucie wrocławianie zmniejszyli rozmiar porażki po potężnym strzale z dystansu Kiełba.

Gracze trenera Pawłowskiego nie zamierzali się poddawać, próbując po raz kolejny skarcić Białą Gwiazdę, jednak futbolówka nie chciała wpaść do siatki po próbach Kiełba. Szansę mieli także gospodarze w 78. minucie po faulu Paixao na Joviciu. Dośrodkowanie Guerriera zatrzymało się jednak na murze złożonym z piłkarzy z Wrocławia.

Trzy minuty przed końcem potyczki drugą bramkę w piątkowym meczu zdobył Brożek, pokonując „na raty” Pawełka i ustalając wynik meczu na 4:2 dla Białej Gwiazdy.


Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl



Koniec remisowej serii! Wisła - Śląsk 4-2

Mecze Wisły w bieżącym sezonie to bez dwóch zdań ciekawe i emocjonujące widowiska. I tak też było w naszej rywalizacji ze Śląskiem Wrocław, po której najważniejsze jest to, że "Biała Gwiazda" przełamała swoją nieszczęsną passę remisów! Wygrywamy bowiem z wrocławianami 4-2 i to na pewno pozwoli nam w lepszych nastrojach przygotowywać się, w trakcie czekającej nas teraz przerwy na spotkania reprezentacyjne, do kolejnych meczów!

Po serii remisów mecz ze Śląskiem był dla "Białej Gwiazdy" spotkaniem, które wygrać wręcz musieliśmy. Trener Kazimierz Moskal zapowiadał, że rewolucji w składzie nie będzie i kompletnie nim nie zaskoczył. W porównaniu do spotkania w Szczecinie na ławkę powędrował więc Rafael Crivellaro, a od początku oglądaliśmy Pawła Brożka.

Wprawdzie jako pierwsi, już w 3. minucie, zaatakowali wrocławianie, a na zagraną z dośrodkowania piłkę już czekał Róbert Pich, to tego dobrze ubiegł Alan Uryga i do głosu doszła Wisła. Szybko po wrzutce Łukasza Burligi główkował więc Arkadiusz Głowacki, a zanim minęło dziesięć minut meczu z ostrego kąta Mariusza Pawełka spróbował zaskoczyć Brożek. Bramkarz Śląska nie przepuścił jednak piłki. Pewnie niewiele zdziałałby natomiast chwilę później, ale po podaniu Brożka - fatalnie przestrzelił Wilde-Donald Guerrier. Haitańczyk był też małym antybohaterem w minucie 11. kiedy to wyszliśmy z groźnie zapowiadającym się kontratakiem, ale zawodnikowi z numerem 77 uciekła piłka. Pechowa z kolei dla Krzysztofa Mączyńskiego okazała się minuta 13. Reprezentant Polski spróbował bowiem uderzyć z rzutu wolnego, ale zrobił to w stylu, który w poprzednim sezonie prezentował w Wiśle... Dariusz Dudka.

I kiedy wydawało się, że przy takiej przewadze wiślaków - gol dla nas to kwestia czasu i dokładności - w 18. minucie bramkę strzelił Śląsk. Niepotrzebnie Picha sfaulował Boban Jović i sędzia podyktował rzut wolny. Z niego w słupek trafił Tom Hateley. Tyle tylko, że piłka odbiwszy się od niego zaliczyła jeszcze plecy Radosława Cierzniaka i jakże pechowo zrobiło się 0-1!

Strata gola lekko wiślaków przymroczyła i przez 11 minut nie stworzyliśmy sobie żadnej okazji, ale gdy już ją stworzyliśmy... Dobrze na lewej stronie piłkę rozegrali Guerrier z Burligą - ten ostatni dograł, a Brożkowi pozostało już tylko dopełnić formalności.

Od 29. minuty było więc 1-1 i losy meczu postanowił wziąć w swoje ręce sędzia Bartosz Frankowski, który w 36. minucie powinien z drugą żółtą kartką wyrzucić z boiska Pawła Zielińskiego, bo ten na takie właśnie napomnienie sfaulował Guerriera. Pięć minut później uznał natomiast, że zagranie Tomasza Hołoty w polu karnym ręką nie kwalifikowało się do podyktowania "jedenastki"...

I chyba tę zdecydowaną "krzywdę" wiślakom ktoś "u góry" postanowił jakby naprawić. Już bowiem w doliczonym czasie gry pierwszej połowy długą piłkę do wychodzącego Rafała Boguskiego posłał Jović. A "Boguś" nie tylko okazał się zdecydowanie szybszy od goniących go obrońców, ale też kapitalnie oszukał Pawełka i do szatni schodziliśmy z zasłużonym prowadzeniem. Było bowiem 2-1.

Na drugą połowę wrocławianie wyszli ze zmianą, bo bezproduktywnego Kamila Bilińskiego zastąpił Jacek Kiełb, ale w 51. minucie powinno być 3-1. Świetnie Zielińskiego ograł bowiem Guerrier, po czym podał do Macieja Jankowskiego. Nasz pomocnik nie trafił niestety w bramkę... Wciąż więc nasze prowadzenie było jednobramkowe, ale co się odwlecze... W 58. minucie Guerrier już sam wykończył kapitalną akcję Wisły, po drugiej asyście Jovicia. Pawełek był bez szans! 3-1!

Jakby zaś tego było mało - Wisła wciąż nacierała i w 63. minucie w swoim stylu wyskoczył "szalejący" Guerrier, tyle że pomylił się o centymetry. Piłka po jego główce poleciała tuż obok słupka...

Żeby nie było aż tak miło - swoje zrobić postanowił też Śląsk. I kontaktową bramkę mógł w 66. minucie zdobyć Pich. Na nasze jednak szczęście przeniósł piłkę ponad bramką! Było jednak bardzo groźnie, ale lekcja ta nic wiślakom nie dała, bo minutę później zrobiło się 3-2. Koszmarny błąd Richárda Guzmicsa wykorzystał bowiem ładnym strzałem Kiełb i było już pewne, że ten mecz może... o zgrozo - potoczyć się jeszcze różnie.

Tym bardziej, że Wisła w kolejnych minutach cofnęła się pod własną bramkę i inicjatywę przejął Śląsk. Wprawdzie mieliśmy też sami okazję na sytuację bramkową, bo kontra Guerriera z Brożkiem mogła dać nam znów lepsze nastroje, ale Haitańczyk podał niedokładnie i szansa przepadła. Podobnie jak i chwilę później po próbie Jankowskiego z Boguskim, kiedy podanie tego drugiego zblokowali obrońcy. Najważniejsze było jednak to, że Wisła potrafiła odsuwać grę od przedpola własnej bramki.

W 85. minucie Śląsk mógł jednak wyrównać, bo blisko sięgnięcia piłki był Piotr Celeban. Na nasze szczęście ta poleciała wyżej niż była głowa obrońcy zespołu z Wrocławia. I choć "Biała Gwiazda" szybko na tę akcję odpowiedziała, to Guerrier znów uderzył nieznacznie obok słupka!

Wszystko jak należy stało się natomiast dwie minuty później - kolejna nasza kontra kończy się na zgraniu piłki od Guerriera do Brożka, a ten będąc sam na sam z Pawełkiem, choć trochę szczęśliwie, to jednak go pokonuje. 4-2 co oznaczało, że było "po meczu". I to nawet pomimo tego, że w 90. minucie groźnie z wolnego uderzył Kiełb, ale Cierzniak popisał się świetną paradą.

Najważniejsze jest natomiast to, że Wisła przełamuje złą passę trzech kolejnych ligowych remisów, a swoją strzelecką niemoc przełamuje też Brożek. I oby tak dalej panowie!


Źródło: wislaportal.pl


Wreszcie triumfalnie, przełamanie Brożka, szalejący Guerrier

Wreszcie komplet punktów. Kolejny grad goli w meczu przyjaźni, tym razem jednak Wisła wygrała 4:2 ze Śląskiem Wrocław. Dwa trafienia zaliczył Paweł Brożek, przełamując fatalną serię meczów bez zdobyczy bramkowej. Znów jednym z bohaterów drużyny był Donald Guerrier.

Zacznijmy od Pawła Brożka. Zwiastunem lepszej formy był jego strzał z początku meczu, gdy z ostrego kąta bronił Pawełek. Gola na 1:1 zdobył w 29 minucie i wreszcie dopisało mu szczęście: po pierwsze dlatego, że sytuację miał bardzo łatwą, po drugie: bo szansę dał mu Łukasz Burliga, który gdyby nie lekko skiksował, to sam wpisałby się na listę strzelców. Zamiast soczystego uderzenia było muśnięcie piłki, które ułatwiło zadanie Brożkowi. I ta sytuacja pokazała, że dobry napastnik oprócz umiejętności musi mieć też trochę farta.


Paweł Brożek grał dziś lepiej niż zwykle. Nie tracił zbyt wielu piłek, czasem rozegrał coś z Jankowskim czy Boguskim, współpracował też z wszędobylskim Guerrierem. Wielokrotnie absorbował Mariusza Pawełka, próbując sprowokować byłego kolegę z drużyny do błędu. Swój dobry występ przypieczętował czwartym golem, który pozwolił zespołowi poczuć się zwycięzcą.


Jeden z najważniejszych momentów meczu miał miejsce w 26 minucie, gdy kontuzjowanego Dudu Paraibę musiał zmienić Piotr Zieliński. Wcześniej dwa nieudane zagrania zaprezentował Donald Guerrier, a od tego momentu Haitańczyk zaczął grać jak z nut. Najpierw posłał podanie otwierające drogę do bramki Burlidze, a wobec kiksu obrońcy Wisły piłkę do bramki wpakował Brożek. I dalej już Guerrier nie zwalniał tempa: ogrywał Zielińskiego niemiłosiernie, w swoim stylu szarpał skrzydłem, co szczególnie widoczne było w drugiej części gry. Niemal każda akcja kierowana była na jego stronę, a Haitańczyk nie próżnował. Starał się dogrywać, centrować, czasem strzelał, brał się nawet za rzuty wolne, ale przede wszystkim nękał prawą część obrony Śląska. Strzelił pięknego gola na 3:1, zaliczył asystę przy czwartym golu, a po meczu padł z wycieńczenia. Nic dziwnego - wydawało się, że Guerrier przemierzył dzisiaj sprintem taki dystans jaki normalni zawodnicy przemierzają w dwa mecze.

Chyba mało kto ma obecnie wątpliwości, że Donald Guerrier jest najlepszym pomocnikiem naszej ligi. To prawda, chaotyczny, nieobliczalny, ale jakże absorbujący i mimo sporej nieskuteczności - notujący wiele kluczowych zagrań. Dzisiaj: gol, asysta i asysta drugiego stopnia. Wcześniej? Gol z Legią, gol i asysta z Lechią, wywalczony rzut karny z Pogonią. A pamiętajmy, że w dwóch pierwszych meczach Haitańczyk nie wystąpił. Bez dwóch zdań, Guerrier jest dla "Białej Gwiazdy" Kazimierza Moskala graczem kluczowym.


Kilka słów o kolejnych zawodnikach. Najpierw pechowiec, Radosław Cierzniak. Trudno mieć do niego pretensje za utratę tego gola, zwłaszcza, że raczej nie powinien być on uznany - w momencie strzału z rzutu wolnego, po którym piłka odbiła się od słupka, pleców bramkarza i wpadła do bramki - na pozycji spalonej był Piotr Celeban, który absorbował golkipera Wisły. Po meczu jednak wszyscy podkreślali, że stracona bramka podziałała na drużynę korzystnie. A pan Radosław robił swoje, a to wygrał pojedynek "sam na sam" z Paixao (i tak był spalony), a to wybronił w końcówce piękną bombę z rzutu wolnego Jacka Kiełba. Drugiego gola stracił po strzale zza pola karnego oddanego przez tego samego gracza i w tej sytuacji nie zdołał zareagować na czas po błędzie Guzmicsa. Przechwyt piłki po kiksie Węgra był bardzo szybki i Cierzniak i zdążył skorygować swojego ustawienia na tyle, by obronić uderzenie gracza Śląska. W sumie jednak kolejny dobry występ golkipera Wisły, którego gra daje dużo pewności obronie drużyny.


Kolejne plusy meczu? Pracowity Rafał Boguski, który swój występ zwieńczył ładnym wykończeniem kontry, choć zbyt szybko siadając Mariusz Pawełek ułatwił mu zadanie. Ale to nie problem Wisły. Kilka razy nieźle akcję rozrzucił otwierającym podaniem do Guerriera Maciej Jankowski, szkoda tylko, że nie wykorzystał dobrej szansy na początku drugiej połowy. Wreszcie Boban Jović: asystent przy golach Boguskiego i Guerriera. Pozyskany nie tak dawno boczny obrońca staje się coraz pewniejszym punktem drużyny.

Szukając minusów? Wrzutki z rzutów wolnych i rożnych oraz druga połowa Richarda Guzmicsa. W 67 minucie Robert Pich serią zwodów próbował ograć Guzmicsa i Cierzniaka, by wreszcie posłać piłkę nad bramką. Węgier po tej sytuacji chyba stracił orientację, bo minutę później swoim kiksem dał szansę Śląskowi na zdobycie kontaktowego gola. Niebezpiecznie też wyglądał faul Guzmicsa w samej końcówce, po którym dostał żółtą kartkę. I właśnie: obecnie aż trzech obrońców Wisły ma na koncie trzy żółte kartoniki. Wspomniany wcześniej Guzmics oraz Łukasz Burliga i Arkadiusz Głowacki muszą się mieć na baczności, by po meczu w Łęcznej trener Moskal nie miał bólu głowy ze zestawieniem obrony.


Właśnie, Kazimierz Moskal. Tydzień temu, gdy Wisła traciła kolejne dwa punkty w Szczecinie wydawało się, że nic już nie uratuje wiślackiego szkoleniowca. Ale Wisła nie zdołała zatrudnić jego następcy, a po efektownej wygranej nad Śląskiem wydaje się, że tylko szaleniec mógłby zwolnić obecnego trenera. Piątkowy triumf pokazał, że drużyna potrafi grać, że warto dać trenerowi szansę pracy nad stylem gry drużyny i że jeśli myśleć o zatrudnieniu nowej osoby w klubie to powinien to być ktoś zwiększający konkurencję wśród zawodników a nie nowy szkoleniowiec. "Moskal Kazimierz, nie rusz Kazika bo zginiesz" - przypomnieli po meczu kibice i miejmy nadzieję, że przez najbliższe dwa tygodnie słowa te będą pamiętane w zarządzie klubu. A gdy Wisła wygra w Łęcznej i Bielsku-Białej o dymisji Kazimierza Moskala będzie można zapomnieć.


Spójrzmy zresztą na dorobek drużyny, która przecież tak poważnie wymieniła przed sezonem środek pomocy i która w dwóch pierwszych meczach grała bez Guerriera: brak porażek, 11 zdobytych na boisku punktów (10 w tabeli, ale to nie wina trenera Moskala, że klub nie realizował postanowień licencyjnych), a więc na dzień dzisiejszy o jeden więcej niż np. Legia (mecz 7. kolejki jeszcze przed warszawianami). To nie jest zły dorobek w tak wyrównanej lidze. Oby wygrana nad Śląskiem oznaczała zakończenie serii remisowych strat punktów i rozpoczęła serię zwycięstw.



Źródło: wislakrakow.com


Pomeczowe wypowiedzi trenerów:

Kazimierz Moskal: - Odnośnie mojej przyszłości proszę pytać prezesa lub właściciela

- Ja dziś bardzo krótko. W pierwszej kolejności z całego serca dziekuję zawodnikom, bo mieliśmy trudne momenty w tym meczu, ale poradziliśmy sobie z tym. A po drugie, czego się nie spodziewałem, zachowania kibiców po meczu, też bardzo im dziękuje - powiedział po wygranej ze Śląskiem trener Wisły, Kazimierz Moskal.


- W tym zawodzie trzeba być cały czas czujnym i nie można sobie pozwolić na chwilę oddechu - dodał pytany już na początku konferencji prasowej, o swoją sytuację w klubie, Moskal.


- Jeśli wygrywa się mecz, strzela się cztery bramki i stwarza się mnóstwo sytuacji, to jestem oczywiście zadowolony. I te moje podziękowania w pierwszej kolejności były skierowane do zawodników - przyznał trener Wisły Kraków.


- Wszyscy liczyli Pawłowi Brożkowi te minuty bez strzelonej bramki. Każda seria gdzieś tam ma swój kres, ale wierzyliśmy że Paweł się odblokuje, bo wciąż jest groźnym zawodnikiem i chce te bramki strzelać. Tak jak rozmawialiśmy przed meczem - Rooney też miał passę bez strzelonej bramki i udało mu się ją przełamać w środę, więc dziś była pora na Pawła - mówił z kolei Moskal o golach Pawła Brożka.


- Obydwie bramki straciliśmy pechowo, czasami tak się zdarza. Czasami piłka odbija się od słupka i wpada w ręce bramkarzowi, a czasami takie rzeczy się dzieją. Pomyślałem sobie tak szczerze, że ta bramka nas może pobudzi, że wyzwoli w nas większą złość. Tak jak to miało miejsce po straconym na 1-1 golu w Szczecinie. Bo wtedy zespół zareagował bardzo dobrze. Niestety tam nie udało się strzelić. Natomiast teraz udało się odwrócić losy spotkania - dodał trener Wisły.


Na zakończenie Moskal został zapytany o ewentualne rozmowy w klubie na temat jego przyszłość, a także o plan pracy zespołu na najbliższe dni.


- Odnośnie mojej przyszłości proszę pytać prezesa lub właściciela. Nie mnie. Mamy zaplanowane trzy dni wolnego i od wtorku zaczynamy przygotowania - powiedział Moskal.


Źródło: wislaportal.pl


Tadeusz Pawłowski: - Za dużo prostych błędów

- Dla publiczności to było bardzo dobre spotkanie, bo sześć bramek, wynik 4-2, czyli dużo sytuacji. Co do mojej drużyny, to ciężko jest wygrać na wyjeździe, bo choć dwie bramki są strzelone i to jest ok, to defensywna praca mojego zespołu pozostawiała wiele do życzenia. Popełniliśmy za dużo prostych błędów - mówił po porażce 2-4 w Krakowie trener Śląska Wrocław, Tadeusz Pawłowski.


- Przy naszym prowadzeniu za szybko traciliśmy piłki, trzeba było spokojnie zostać przy jej posiadaniu, a nie otwierać się na kontry przeciwnika. Bramka na 2-1 w doliczonym czasie gry pierwszej połowy trochę podcięła nam skrzydła. W drugiej połowie wróciliśmy do gry przy 3-2 i znów wszystko było otwarte, ale znów błędy w defensywie. Zostawiliśmy samego Adama Kokoszkę i było 4-2. Musimy dalej pracować nad grą w defensywie, bo do klasowej drużyny nam jeszcze trochę brakuje - dodał opiekun Śląska.

- Co do Zielińskiego to niezbyt perfekcyjnie wszedł w ten mecz. Był przede wszystkim za daleko od przeciwnika. Skoro zrobiliśmy taką zmianę, a Zieliński jest typowym prawym obrońcą to myśleliśmy, że da nam coś w grze do przodu. Myśleliśmy też, że da sobie radę, bo do tej pory grał w podstawowej jedenastce. Ta strona była otwarta i przy gonieniu wyniku musieliśmy szukać rozwiązań ofensywnych, żeby jeszcze coś z wyniku uratować. Niestety nie udało się - przyznał Pawłowski.

Trener Śląska dodał ponadto, że Dudu Paraíba zszedł z boiska powodu urazu mięśniowego.


Źródło: wislaportal.pl


Tadeusz Pawłowski (wideo)

>>> wywiad:Śląsk Wrocław

Źródło: slaskwroclawpl


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Maciej Jankowski: - Udało się wyjść obronną ręką

- Nie tylko kibicom, ale przede wszystkim nam spadł kamień z serca. Udało się przy nerwowej końcówce strzelić bramkę i dowieźć ten wynik do końca. W przeciwieństwie do meczu z Lechią nie cofnęliśmy się tylko cały czas graliśmy "swoje". W przeciągu całego meczu wyglądaliśmy lepiej i to cieszy - mówił po spotkaniu ze Śląskiem, grający w nim w linii pomocy, Maciej Jankowski.


- Śląsk złapał niebezpieczny dla nas moment przy stanie 3-2. Zaczęli grać więcej piłką kombinacyjną przed naszym polem karnym i wtedy mogliśmy się trochę pogubić. Na szczęście udało się z tego wyjść obronną ręką. Oczywiście, że mam nadzieję, że po tych bramkach Paweł Brożek podtrzyma teraz swoją serię strzelecką jak najdłużej - dodał ciesząc się z trafień kolegi z zespołu "Jankes".


- Teraz przed nami przerwa na reprezentację, którą spędzimy w lepszych nastrojach, z większym spokojem i mam nadzieję, że z większą ochotą do pracy, żeby jeszcze dalej pociągnąć tę serię - zakończył wiślak.


Źródło: wislaportal.pl


Paweł Brożek: - Inaczej by to wyglądało, gdybyśmy zremisowali

- Kamień spadł mi z serca bo nie czułem się komfortowo. Dzisiaj jest podwójna radość, bo nie dość, że strzeliłem dwie bramki, to jeszcze jest zwycięstwo drużyny i bardzo dobry mecz z naszej strony - mówił po wygranej ze Śląskiem nasz napastnik, Paweł Brożek. Strzelec aż dwóch bramek.

Paweł Brożek w pojedynku z Mariuszem Pawełkiem.
Paweł Brożek w pojedynku z Mariuszem Pawełkiem.

- Należy się duży szacunek drużynie, że odpowiedzieliśmy i nie załamaliśmy się, bo to był klucz do sukcesu. W meczu w Szczecinie, gdzie straciliśmy bramkę na 1-1, od razu chcieliśmy strzelić na 2-1. Po tym się poznaje drużynę, że stara się jak najszybciej strzelać gole i grać swoje - powiedział napastnik Wisły.


- W pierwszej sytuacji piłka spadła mi pod nogi. Tego wcześniej też brakowało, szczęścia w polu karnym i dzisiaj to szczęście było po mojej stronie. Dziś nie tylko umiejętności, ale również szczęście było z nami. Mamy problem od 70 minuty, żeby grać "swoje" i to widać na boisku, że się cofamy. Nie wiem z czego to wynika. Dzisiaj natomiast było widać, że to szczęście było po naszej stronie. Nie tak jak w meczu z Lechią Gdańsk - mówił.


- Lepiej wyglądaliśmy pod względem biegowym, fizycznym niż w tym ostatnim meczu w Krakowie, z Lechią. Dwóch, trzech zawodników zawsze szło do kontry, zupełnie inaczej niż w tamtym spotkaniu - analizował ponadto wiślak.

- Miałem takie serie bez gola w przeszłości, dlatego starałem się myśleć pozytywnie. Już nie mam 18 lat, w tamtym okresie inaczej na to reagowałem. Spokojnie pracowałem, także indywidualnie pod kątem fizycznym. Gdy jestem dobrze przygotowany fizycznie i jestem szybki, to ta forma jest. Dużo pracowałem nad motoryką i było to widać - dodał Brożek.


- Teoretycznie te siedem już rozegranych meczy było z drużynami z tej pierwszej ósemki poprzedniego sezonu. Teraz się tak sezon ułożył, że to Piast jest liderem, nie spodziewałbym się tego. Wygrali z Legią i z Lechem, nasza liga jest nieprzewidywalna. Oczywiście chciałbym żeby nasza drużyna wygrywała, teoretycznie teraz ten kalendarz będziemy mieć coraz łatwiejszy, ale tylko teoretycznie. Mamy 17 dni do kolejnego spotkania i spędzimy je w spokoju, z uśmiechem na twarzach. Inaczej by to wyglądało, gdybyśmy zremisowali - śmiał się na koniec wiślak.


Źródło: wislaportal.pl


Radosław Cierzniak: - To jest Wisła i tutaj trzeba wygrywać

- Myślę, że tak właśnie miało być. Wygraliśmy 4-2 i to jest najważniejsze. Nie będę ukrywał - ulżyło mi po ostatnim gwizdku, ale też takie mecze się zdarzają i trzeba to zaakceptować. Najważniejsze, że wygraliśmy okazale, co jest uważam bardzo ważne. Graliśmy zdecydowanie lepiej, strzelaliśmy bramki, czego brakowało nam wcześniej i na tym się skupmy - mówił po wygranej ze Śląskiem bramkarz Wisły, Radosław Cierzniak.


- Może popełniłem błąd, może powinienem być szybszy. Nie wiem czego mi zabrakło, ale w tym momencie liczy się zespół, który wygrał. Tylko to się liczy. Wiedzieliśmy, że przyjdą takie mecze. Czujemy na treningach, czujemy grając, że jest coraz lepiej. Brakowało tej "kropki nad i". Nasze przygotowania się nie zmieniały, trener w nas wierzył, a my wierzyliśmy, że to co robimy jest dobre i zmierza w dobrym kierunku. Czasami potrzeba jednak takiego meczu jak ten ze Śląskiem, który pokaże, że potrafimy się przełamać i wygrać okazale - dodał Cierzniak.


- To mnie zmyliło - przyznał natomiast bramkarz Wisły o sytuacji z golem na 0-1, który został uznany, choć sędzia powinien odgwizdać spalonego. - Nie będę się usprawiedliwiał. Jak powiedziałem - powinienem być szybszy. Powinienem piłkę zbić, to było w mój dłuższy róg. Nie będę szukał usprawiedliwienia. Najważniejsze że ta bramka nie zdecydowała o losach meczu, a myślę, że podziałała na nas bardzo pozytywnie. Zespół zaczął wyglądać zdecydowanie lepiej, ruszyliśmy i graliśmy to co powinniśmy grać od początku - dodał.


- Mieliśmy już dość tych remisów. Sami oczekiwaliśmy zwycięstw, bo wiadomo, że nie przegrywaliśmy - co jest bardzo ważne, ale to jest Wisła i tutaj trzeba wygrywać. Kibice, prezesi, ani my sami, nie byliśmy zadowoleni z takiej serii. Czuliśmy, że chcemy zdecydowanie wygrać, tak byliśmy nastawieni i tak też było na boisku - zakończył Cierzniak.


Źródło: wislaportal.pl


Alan Uryga: - Nie dopuszczaliśmy myśli, że i tym razem coś może się zepsuć

- Bardzo potrzebowaliśmy tego zwycięstwa i tylko to się liczy. Znów trochę nerwów, ale wychodzimy zwycięsko i bardzo się cieszymy. Mocno w tym meczu podbudowała nas trzecia bramka, ale niestety po jakimś braku koncentracji, po indywidualnym błędzie - straciliśmy gola i przeciwnik uzyskał kontakt. To jednak po tej trzeciej bramce uwierzyliśmy, że ten mecz można i trzeba wygrać. Nawet nie dopuszczaliśmy myśli, że i tym razem coś może się po drodze zepsuć - mówił po spotkaniu ze Śląskiem pomocnik Wisły, Alan Uryga.


- Po tej kontaktowej bramce jakiś tam zły obraz nam mignął, ale po czwartym golu wszystko się wyjaśniło każdy odetchnął, bo zdobyliśmy trzy punkty, jest to przełamanie i to nam dodaje motywację i siłę na kolejne spotkania - przyznał wiślak, którego czeka teraz wyjazd na towarzyskie spotkanie kadry U-21.


Źródło: wislaportal.pl


Krzysztof Mączyński: - Pokazaliśmy charakter

- W każdym meczu chciałoby się wygrywać, ale czasami sytuacja na boisku na to nie pozwala i jak nie możesz wygrać, to dobrze jest zremisować. W meczu ze Śląskiem każdy walczył o to żeby pokazać charakter. Przegrywaliśmy, szybko dostaliśmy bramkę, ale siła drużyny pokazała, że mimo tego potrafiliśmy się podnieść, a jeszcze potrafiliśmy zdobyć gola przed przerwą. To zwycięstwo cieszy. Teraz mamy przerwę na reprezentację i będzie kilka dni na pracę - mówił po meczu ze Śląskiem Wrocław Krzysztof Mączyński.


- Do każdego meczu przygotowujemy się tak samo i chcemy walczyć o pełną pulę, choć czasami - jak już powiedziałem - jest to niemożliwe. Cieszy to, że po raz kolejny strzelamy dużo bramek. W każdym meczu je strzelamy, a dziś o dwie więcej od Śląska. A z całym szacunkiem jest to bardzo poukładany zespół - mówił z uznaniem o rywalu "Mąka".


- Przyszedłem do Wisły żeby pokazać swój charakter oraz to, że potrafię grać w piłkę. Najważniejsze jest jednak dobro zespołu, a nie indywidualności. Chcę żeby Wisła zdobywała punkty. Każdy ma jakąś robotę do zrobienia, jesteśmy zespołem i w tym meczu pokazaliśmy charakter - dodał wiślak.


- Po raz kolejny jadę na zgrupowanie kadry i to jest spełnienie marzeń każdego zawodnika, żeby zagrać w reprezentacji. Po to się ciężko trenuje - zakończył Mączyński.



Źródło: wislaportal.pl


Rafał Boguski: - Stracony gol jeszcze bardziej nas zmobilizował

Rafał Boguski strzela bramkę na 2-1, Adam Kokoszka mógł się tylko przyglądać.
Rafał Boguski strzela bramkę na 2-1, Adam Kokoszka mógł się tylko przyglądać.

- Fajnie że przełamaliśmy passę remisów, zwycięstwo bardzo cieszy i nic tylko się z tego radować. Myślimy o każdym kolejnym meczu, teraz był Śląsk, chcieliśmy zdobyć trzy punkty i to było dla nas najważniejsze - mówił po wygranym 4-2 spotkaniu z wrocławianami, jeden z bohaterów tej rywalizacji, Rafał Boguski.


- Moja bramka? Dobrze wyszedłem do długo zagranej piłki, zrobiłem ruch i fajnie, że "Mario" Pawełek wcześniej się położył. Wystarczyło uderzyć w drugi róg. A co do straconego gola na 0-1 to jeszcze bardziej nas on zmobilizował do tego, żeby odwrócić losy spotkania i wyjść na prowadzenie, co udało się już w pierwszej połowie - cieszył się Boguski.


- Chcieliśmy wygrać to spotkanie i dążyliśmy do tego przez pełne 90 minut i to się udało. Każde spotkanie, które jest przed nami, będzie bardzo trudne i trzeba je będzie wywalczyć, wybiegać. W naszej lidze nie ma łatwych meczów - zakończył wiślak.


Źródło: wislaportal.pl


Arkadiusz Głowacki: - Na przyszłość musimy patrzeć z pokorą

- Bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa. Spadło z nas trochę ciśnienie, które sami sobie wytworzyliśmy. W poprzednich sześciu meczach oraz w tym ze Śląskiem również stwarzaliśmy sobie raczej sami problemy, niż robił to przeciwnik, ale w tej chwili jest to mało ważne, bo jeśli w ten sposób udaje nam się przełamać, to tylko z optymizmem musimy patrzeć w przyszłość - mówił po wygranym 4-2 meczu ze Śląskiem, kapitan Wisły Kraków, Arkadiusz Głowacki.


- Gra bez niego klei nam się dużo mniej, niż z nim - powiedział natomiast "Głowa", pytany o Pawła Brożka. - My wiemy na co go stać i wiemy jak bardzo ważnym jest dla nas zawodnikiem. Bez względu na to czy strzela bramki, czy nie. Kwestią czasu było kiedy strzeli gola. Stało się to teraz i na pewno podbuduje to jego pewność siebie, choć z tym nie było jakiegoś wielkiego problemu - dodał Głowacki.


- Na przyszłość musimy patrzeć z pokorą, musimy pracować, musimy poprawiać to co w naszej grze jest złe. Każdy z nas musi poprawiać się pod każdym względem - fizycznym, technicznym i taktycznym - i będzie dobrze. Jest potencjał, ale musimy grać jeszcze lepiej. Musimy być lepsi, żeby to dobrze wyglądało - przyznał kapitan Wisły.


Oczywiście nie mogło zabraknąć pytania o sytuację trenera, Kazimierza Moskala...


- Trener Moskal wykonuje naprawdę dobrą robotę. To w głównej mierze my stwarzamy sobie problemy na boisku. Wydaje mi się, że gra w większości naszych spotkań była niezła. Docierały do nas różne sygnały, ale staramy się przede wszystkim mobilizować, niż ma to nas deprymować. Tak było dzisiaj. Chcieliśmy zagrać dobry mecz, chcieliśmy skupiać się na naszych zadaniach i w większości momentów nam się udawało - powiedział wiślak.


Na pewno ważny dla wspomnianego trenera Moskala był też "głos trybun", bo ten po końcowym gwizdku był jednoznaczny.

- Kibice pokazują, że pomimo różnych sytuacji w tabeli, są zawsze z nami. Cały czas możemy liczyć na ich gorący doping, a dziś pokazali, że również trener jest dla nich bardzo ważny - przyznał "Głowa".


- My nie możemy mówić o "spokoju". Przekonaliśmy się już niejednokrotnie, że to słowo w momencie przerwy na kadrę oznacza tylko rozluźnienie. Chcemy tego uniknąć, chcielibyśmy iść dalej, za ciosem, i to będzie cel na najbliższy mecz i na te dwa tygodnie przygotowań. Przede wszystkim trzeba skupić się na sobie, a co do tabeli, to może ona jeszcze wywrócić się w każdą stronę i pewnie nie zdziwi nikogo, że drużyny które dziś wygrywaj - jutro będą przegrywały i odwrotnie. Trzeba więc być czujnym, skoncentrowanym. Zresztą przekonaliśmy się w meczu ze Śląskiem jak ciężko jest o zwycięstwa, jak trzeba się bić, żeby wyszarpać trzy punkty - zakończył kapitan "Białej Gwiazdy".


Źródło: wislaportal.pl


Robert Pich (wideo)

>>> wywiad:Śląsk Wrocław

Źródło: slaskwroclawpl


Tomasz Hołota (wideo)

>>> wywiad:Śląsk Wrocław

Źródło: slaskwroclawpl


Podsumowanie 7. kolejki Ekstraklasy

Niezłe strzelanie urządzili sobie piłkarze w siódmej kolejce, bo padło w niej aż 25 bramek. Najwięcej w Krakowie, gdzie Wisła zasłużenie pokonała 4-2 wrocławskiego Śląska. Trzy gole dopisał do swojego konta rewelacyjny Piast, który pozostanie liderem Ekstraklasy! Ale i tak największą sensacją jest postawa Lecha, który przegrał po raz piąty w tym sezonie! 1-3 ze "Słoniami" z Niecieczy... Jak na mistrza Polski - i z całym szacunkiem do beniaminka - mega wstyd. Nie zawiódł "mecz kolejki", w którym po solidnej dawce emocji "Jaga" zremisowała z Legią.


Piątek, 28 sierpnia:

Podbeskidzie Bielsko-Biała 1-1 Lechia Gdańsk
1-0 Frank Adu Kwame (17.)
1-1 Ariel Borysiuk (21.)

Gorące krzesła trenerów w Bielsku i Gdańsku nadal będą po tym meczu gorące. I kto wie czy któregoś z nich nie "spalą"? Bo choć szybko padły dwie bramki, to potem w roli głównej występowali głównie bramkarze obydwu drużyn oraz już chyba standardowo - poprzeczka bramki Podbeskidzia. Remis może i sprawiedliwy, ale nie ma prawa nikogo tutaj cieszyć.


WISŁA KRAKÓW 4-2 Śląsk Wrocław
0-1 Radosław Cierzniak (18. sam.)
1-1 Paweł Brożek (29.)
2-1 Rafał Boguski (45.)
3-1 Wilde-Donald Guerrier (58.)
3-2 Jacek Kiełb (67.)
4-2 Paweł Brożek (87.)

Jeśli gra Wisła, to możesz być pewien, że "będzie się działo". I tak też było i tym razem. Sześć bramek, mnóstwo akcji, a także to co kibice lubią najbardziej, czyli emocje do samego niemal końca. I choć zaczęło się dla Wisły pechowo, to wiślacy pokazali charakter. Odblokował się Brożek, szalał Guerrier, asystował Jović... i na koniec mógł odetchnąć Moskal. Wisła wygrała bowiem efektownie i to powinno uspokoić nerwową ostatnio sytuację w klubie. A taka nikomu dobrze nie służy.


Sobota, 29 sierpnia:

Piast Gliwice 3-0 Górnik Łęczna
1-0 Radosław Murawski (13.)
2-0 Kornel Osyra (37.)
3-0 Josip Barišić (67.)

Co? Znów wygrali? To chyba główne pytanie po tym meczu. I tak - wygrali - i to w pełni zasłużenie. Przejechał się Piast po Górniku niczym walec, a mogło być jeszcze wyżej, niż 3-0, bo Nešpor zmarnował "jedenastkę". Piast wciąż nie ma więc dość wygrywania i jak na razie nie zanosi się na to, żeby miało się to gliwiczanom znudzić.


Zagłębie Lubin 3-1 Ruch Chorzów
1-0 Adrian Rakowski (56.)
2-0 Krzysztof Janus (69.)
3-0 Michal Papadopulos (82.)
3-1 Łukasz Surma (90.)

To nie był dzień bramkarza Ruchu, Matúša Putnocký'ego, który miał spory udział przy dwóch z trzech goli dla gospodarzy. Nie od dziś natomiast wiadomo, że w Lubinie zawodnicy grający na tej newralgicznej pozycji często mają problemy. Słowak swojej drużynie zbytnio nie pomógł, ale nie umniejsza to zasług lubinian, którzy pokazują, że potrafią być groźni. I jeszcze nie jednemu zespołowi punkty urwą.

Korona Kielce 1-1 Pogoń Szczecin
0-1 Mateusz Matras (23.)
1-1 Przemysław Trytko (39. k.)

Szczecinianie mogą cieszyć się po tym meczu tylko z tego, że wciąż są niepokonani. Choć to chyba marne pocieszenie, bo do Kielc jechali raczej po pełną pulę. Nie pomógł jej wywalczyć nowy nabytek Dwaliszwili, który obił tylko słupek. Korona pokazała zaś, że istnieje życie bez Malarczyka, choć... No właśnie. Sędziowskie szczęście i rzut karny, który Pogoń dostała w meczu przed tygodniem z Wisłą, wyszedł jakby na zero, bo tym razem mocno dyskusyjne "wapno" przyznano Koronie. Jak bardzo będą w Szczecinie na to narzekać? Czesław Michniewicz na Twitterze już zaczął, choć przed tygodniem o podobnej kontrowersji było jakby u niego cicho.


Niedziela, 30 sierpnia:

Górnik Zabrze 1-1 Cracovia
0-1 Dariusz Zjawiński (42.)
1-1 Adam Danch (45.)

Mecz się odbył, było miło, a na koniec obydwa zespoły podzieliły się punktami. Górnik podwoił więc swoją dotychczasową zdobycz, ale nie ma się z czego cieszyć, bo wciąż słabo to w Zabrzu wygląda. Radości nie może być też w Cracovii, bo ich wyjazdowa seria zwycięstw właśnie się zakończyła. Ale cytując klasyka - niedziela, 15:30, pogoda też nie dopisywała. A Ci którzy nie oglądali - powtórek tego meczu sugerujemy w programach telewizyjnych nie szukać. Nie ma po co.


Termalica Bruk-Bet Nieciecza 3-1 Lech Poznań
1-0 Wojciech Kędziora (16.)
2-0 Dalibor Pleva (26.)
2-1 Dariusz Formella (69.)
3-1 Bartłomiej Babiarz (88.)

Kilka dni temu Dariusz Dudka mówił, że w europejskich pucharach motywacja Lecha jest inna, niż w lidze. Brzmi jakby "grać im się nie chciało"? Tak jakby, bo choć podobno dla poznaniaków priorytetem miała być teraz liga, to w pierwszej połowie meczu ze "Słoniami" - Lech się skompromitował. Po prostu. Jeśli zaś po przerwie przelewek już miało nie być, to jak nazwać strzał Hämäläinena, gdy w bramce stał tylko obrońca? A wystarczyło się przyłożyć, uderzyć wyżej... To już jednak problem Lecha. Takiego nie mają niecieczanie, którzy wykręcają właśnie historyczny wynik. Dla nich brawa!


Jagiellonia Białystok 1-1 Legia Warszawa
0-1 Gulherme (39.)
1-1 Maciej Gajos (55.)

Hit nie zawiódł, bo działo się naprawdę wiele, a do tego na wypełnionym do ostatniego miejsca stadionie. Remis ze wskazaniem? To często używane hasło i tutaj wskazać trzeba na gospodarzy, którzy mieli zdecydowanie więcej okazji do zdobycia bramki, ale Grzelczakowi i spółce brakowało jednak tej tzw. "podbramkowej jakości". Taką pod koniec pierwszej połowy pokazał Gulherme, który zaliczył rajd przez pół boiska i zdobył gola. Jagiellonia miała jednak Konstantina Vassiljeva, który popisał się kapitalną asystą, a Maciej Gajos zrobił co musiał. I choć obydwie ekipy starały się o kolejne trafienia, to więcej już ich nie było. Ale też trudno się dziwić - Legia oddała bowiem w całym meczu tylko jeden celny strzał. "Jadze" z kolei brakowało jeśli nie Piątkowskiego, to może Tuszyńskiego?


Źródło: wislaportal.pl


Zza bramki. Po meczu Wisła - Śląsk

Znane piłkarskie porzekadło mówi, że jesteś tak dobry, jak Twój ostatni mecz. Nic więc dziwnego, że z zespołu, z którego mocno w ostatnich tygodniach szydzono, krakowska Wisła - po efektownym zwycięstwie 4-2 nad Śląskiem Wrocław - stała się drużyną ogólnie i powszechnie chwaloną.


Naj, naj i jeszcze raz naj!

Można było przecierać oczy ze zdumienia, a dokładniej - przetykać uszy, gdy niosły się zachwyty nad wiślakami. Boban Jović najlepszy prawy obrońca ligi. Wilde-Donald Guerrier - najlepszym skrzydłowym. No i co więcej - Paweł Brożek. Napastnik o którego dokonaniach nikt w Ekstraklasie nie może nawet pomarzyć. 120 goli! Żurawski ile ma? 121? No to ma się czego bać... I tak dalej, i tak dalej. No i ten "Krzysiu Mączyński" - klasa, prawda? Aż dziw, że nie było nic o Radosławie Cierzniaku i Arkadiuszu Głowackim - ale na to przyjdzie jeszcze znów czas... Cukier, miód, lukier i orzeszki!


No i jeszcze ten Moskal?!

Kto to w ogóle wymyślił, że chcieli go zwolnić? To musiała być jakaś medialna bańka, no bo jakże to tak?! Widać, że drużyna idzie do przodu, że gra coraz lepiej. No i ludzie - meczu w lidze nie przegrał... Brawo, brawo, brawo...


No a teraz już na poważnie...

Czarne chmury po piątkowym zwycięstwie na czas jakiś znad drużyny Wisły i trenera Moskala zostały odgonione, ale nie ma się co oszukiwać. W tłumie wciąż są chętni do rozlewania "krwi niewiernych" - niczym "islamscy bojownicy"... I choć może to nie do końca trafne porównanie, ale po wygranej ze Śląskiem wielu krytykantów Moskala nagle dziwnie się pochowało. Nie łudzimy się jednak - wypłyną, bo Wisła nie jest "samograjem" z ery "kasperczakowskiej", kiedy już na starcie pytano czy 3-0 wystarczy, a rywal prosił co najwyżej o łagodny wymiar kary. Zresztą i nasza liga nie jest już taka jak dawniej. Wystarczy popatrzeć na tabelę. A także posłuchać wypowiedzi płynące z drużyn "eksportowych". Lech, Legia? Więcej zwycięstw notowały w rundach kwalifikacyjnych europejskich pucharów, niż w Ekstraklasie. Lech zagrał w czwartek "sparing" z mistrzem Węgier, który bez większego wysiłku wygrał 1-0, by w niedzielę w pełni zasłużenie przegrać z beniaminkiem z Niecieczy. 1-3! A Legia? Trzy ostatnie mecze ligowe - to zaledwie jeden punkt! Jeden! A w międzyczasie dwa zwycięstwa nad ukraińską Zorią, która chwilę wcześniej rozbija w dwumeczu zespół z Belgii aż 5-0... Taka jest ta nasza liga, w której więcej trzeba się czasami napocić, niż nie jednemu się zdaje. I może na tle Europy wciąż słaba, ale z roku na rok - jakby coraz bardziej wyrównana!


11 punktów, a gdyby nie sędziowskie kompromitacje, byłoby 15?!

Wisła w siedmiu występach wywalczyła 11 punktów. Dokładnie tyle samo co wspomniana Legia, przy czym śmiemy twierdzić, że terminarz - "łagodniejszy" mieli jednak warszawiacy. Podbeskidzie, Łęczna, Korona, Piast - na siedem meczów cztery z zespołami, które przed rokiem walczyły o utrzymanie i aż dwie z nimi porażki. Oczywiście, że nie cieszyliśmy się z remisowej z kolei serii Wisły, ale też może warto przypomnieć, że z Lechią wszyscy zgodnie orzekli, że faulu i rzutu wolnego, po którym gdańszczanie wyrównali, być nie powinno. Nie mówiąc już o rzucie karnym w Szczecinie... Ile mielibyśmy wtedy na koncie? Policzyć jest dość łatwo!


Na laurach nie siadamy!

Wiślacy - co na pewno ważne - nie zamierzają usiąść na laurach. Z ich pomeczowych wypowiedzi w piątek płynęło jasne przesłanie - wygrana ze Śląskiem zespołu nie rozpręży, a raczej zmotywuje do lepszej i wydajniejszej pracy. A że to możliwe - widzieliśmy właśnie w meczu z wrocławianami. Wiadomo było wszystkim, że to spotkanie o "głowę trenera". Na murawie było więc "jeżdżenie na tyłkach", co świadczy o tym, że drużyna stoi za Moskalem murem!


... i nie tylko drużyna...

... ale też kibice, co dobitnie zostało wykrzyczane po końcowym gwizdku z najważniejszej trybuny na stadionie. I choć Moskal to nie Mourinho (i całe szczęście), ani nawet nieodżałowany przez wielu Petrescu... I może w swojej trenerskiej pracy niewiele jeszcze osiągnął (choć wyjście z grupy Ligi Europy ma swoją wymowę i niewielu trenerów w Polsce ma to w swoim CV, a o czym niektórzy zapominają), to przy wielu zapewne wadach, ma on jedną wielką zaletę. Gdy kibice skandują jego nazwisko - ma łzy w oczach i doskonale wie co to WISŁA! Co znaczy ten klub dla kibiców, bo dokładnie tyle samo znaczy dla niego. Oczywiście nie jeden raz mu się nie uda. Nie jeden raz zostanie przez swoich "antyfanów" zmieszany z błotem, ale jednego nikt mu nie odbierze. Kocha Wisłę i zrobi dla niej wiele. Dokładnie tak samo, jak i my na tej stronie... Ostatnio pojawiło się więc pytanie, gdy w jednym z tekstów "broniliśmy" Moskala - czy to nasza rodzina? Wywołani do odpowiedzi - odpowiadamy. Niestety jeśli chodzi o genetykę nie, ale jeśli chodzi o serce - jak najbardziej! Bo tak jakby - MY ORAZ TAKŻE i WY WSZYSCY - JESTEŚMY PRZECIEŻ WIŚLAKAMI!


Źródło: wislaportal.pl


Aktualna tabela po 7 kolejce


Źródło: twitter.com/_Ekstraklasa_


Indywidualne wyróżnienia

Jedenastka 7. kolejki

Aż trzech zawodników Wisły Kraków znalazło się w najlepszej jedenastce 7. kolejki ligowej bieżącego sezonu, którą wybiera redakcja stacji Canal+ Sport. Wiślacy zagrali w niej, przypomnijmy ze Śląskiem Wrocław, a na wspomniane wyróżnienie zasłużyli: Boban Jović, Wilde-Donald Guerrier oraz Paweł Brożek.

Źródło: wislaportal.pl
Źródło: Canal+ Sport

Plus 7. kolejki

Po raz trzeci w bieżącym sezonie kibice piłkarscy w Polsce docenili grę Donalda Guerriera, wybierając Haitańczyka największym Plusem 7. kolejki Ekstraklasy!

Podopieczny trenera Kazimierza Moskala zdeklasował rywali, zgarniając aż 57% wszystkich głosów! Pomocnik Białej Gwiazdy wyprzedził kolejno: Marko Maricia z Lechii Gdańsk (16%) oraz piłkarza Legii Warszawa – Guilherme (8%).

Zawodnikowi Wisły Kraków gratulujemy wyróżnienia i życzymy kolejnych bramek oraz asyst w meczach rozgrywanych z białą gwiazdą na piersi!


Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły- Sezon 2015/2016

Źródło:http://skwk.pl/


Kulisy (wideo)

>>> kulisy:Śląsk Wrocław

Źródło: slaskwroclawpl

Galeria