2015.10.03 Piast Gliwice - Wisła Kraków 1:0

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 19:56, 22 sty 2020; Kyzcwezs (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
2015.10.03, Ekstraklasa, 11. kolejka, Gliwice, stadion miejski, 20:30, sobota, 15°C
Piast Gliwice 1:0 (1:0) Wisła Kraków
widzów: 8.909
sędzia: Jarosław Przybył z Kluczborka.
Bramki
Martin Nešpor 45'+1 1:0
Piast Gliwice
5-3-2
Jakub Szmatuła
Marcin Pietrowski
Kornel Osyra
Uroš Korun
Hebert
Patrik Mráz
Kamil Vacek Grafika:Zmiana.PNG (77' Mateusz Mak)
Radosław Murawski
Saša Živec
Grafika:Zk.jpg Josip Barišić Grafika:Zmiana.PNG (90'+2 Paweł Moskwik)
Grafika:Zk.jpg Martin Nešpor Grafika:Zmiana.PNG (67' Gerard Badía)

Trener: Radoslav Látal
Wisła Kraków
4-5-1
Radosław Cierzniak
Boban Jović Grafika:Zk.jpg
Richárd Guzmics
Maciej Sadlok Grafika:Zk.jpg
Łukasz Burliga Grafika:Zk.jpg
Rafał Boguski
Krzysztof Mączyński Grafika:Zk.jpg Grafika:Zmiana.PNG (90'+1 Kamil Kuczak)
Alan Uryga Grafika:Zmiana.PNG (75' Grzegorz Marszalik)
Denis Popovič Grafika:Zmiana.PNG (83' Rafael Crivellaro)
Wilde-Donald Guerrier
Paweł Brożek Grafika:Zk.jpg

Trener: Kazimierz Moskal
Kapitan : Paweł Brożek

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.


Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Solidny test przed wiślakami. Gramy z liderem z Gliwic!

Przed piłkarzami krakowskiej Wisły solidny test. Mamy już bowiem za sobą w tym sezonie mecze z teoretycznie najlepszymi zespołami naszej ligi, jak i z tymi, które zapewne walczyć będą głównie o utrzymanie. Przeciwnik, z którym przyjdzie nam się jednak zmierzyć dziś jest jak na bieżący sezon ewenementem. Bo choć nikt na Piasta Gliwice nie stawiał, to ten robi furorę. Na 10 rozegranych spotkań "Piastunki" wygrały jak dotąd aż 8 i są zdecydowanym liderem. Bez starty punktu w meczach u siebie. Czy wiślaków stać, aby tą serię gliwiczan przerwać?

Chyba na tak zadane pytanie - każdy kibic "Białej Gwiazdy" powie, że - tak. I na pewno się nie pomyli, bo to, że Wisła grać w piłkę potrafi - doskonale wiemy. Niestety jak na razie wiślacy grają jakby trochę w kratkę i naprawdę udane mecze przeplatają takimi, w których "zęby bolą" od patrzenia.

W Gliwicach takiego meczu jednak się nie spodziewamy, bo Piast raczej nie będzie "murował" swojej bramki, jak ostatnio Korona. A to oznacza, że czeka nas solidna wymiana ciosów. I po niej ktoś może "paść na deski".

A czy będzie to Wisła? I w czym tkwi fenomen Piasta? Ten ma bowiem na rozkładzie nie tylko zespoły teoretycznie słabsze, jak choćby Termalikę na inaugurację, czy mocno dołującego w tym sezonie Górnika Zabrze, ale też gliwiczanie ograli Legię oraz na wyjeździe Lecha. Pokonali też ostatnio po emocjonujących meczach Lechię oraz Śląska - i to też musi mieć swoją wymowę. A co do wspomnianego fenomenu? Wszystko sprowadza się bez wątpienia do osoby czeskiego szkoleniowca - Radoslava Látala, a także udanych transferów. I nie sposób nie zacząć tutaj od Patrika Mráza, który "wyciągnięty" z Górnika Łęczna i "niechciany" w Wiśle - urasta do czołowego obrońcy i asystenta w lidze. W Piaście Słowak wygląda naprawdę nieźle. Podobnie jak i czeskie zaciągi gliwiczan, bo pozyskany z praskiej Sparty Martin Nešpor urasta do jednego z lepszych napastników ligi, a jego rodak - Kamil Vacek - do jednego z najlepszych pomocników. Jeśli dodamy do tego Słoweńca Uroša Koruna - to mamy niemal połowę składu, który idealnie wkomponował się w gliwickie tryby. A te wciągają kolejnych rywali.

Czy wciągną też Wisłę? Oczywiście wierzymy że nie, choć to właśnie w Piaście upatrywać trzeba faworyta sobotniej potyczki. Tym bardziej, że trener Kazimierz Moskal ma solidny ból głowy w związku z kontuzjami Arkadiusza Głowackiego, Macieja Jankowskiego oraz Wilde'a-Donalda Guerriera. Ktoś z tej trójki - o ile nie cała - może Moskalowi "wypaść".

A jak na boisku w Gliwicach wypadnie Wisła? Trzymajmy kciuki, aby jak najlepiej! Do boju Wisełka!

Źródło: wislaportal.pl


Spotkanie z liderem: Piast - Wisła

W sobotni wieczór piłkarze Wisły w Gliwicach zmierzą się z rewelacją rozgrywek i zdecydowanym liderem Ekstraklasy, Piastem Gliwice. Po świetnym meczu przed tygodniem Wiślacy znów zagrali kiepskie zawody, zaledwie remisując u siebie z Koroną Kielce. Jak poradzą sobie z zespołem Piasta, który dotychczas zdobył komplet punktów w meczach na własnym stadionie?

Przed meczem w Gliwicach drużynę Wisły dotknęły problemy zdrowotne. Na urazy w tygodniu uskarżali się Arkadiusz Głowacki, Maciej Jankowski i Donald Guerrier. Najbliżej występu w sobotę jest reprezentant Haiti, jednak sztab medyczny Wisły robi wszystko, żeby postawić na nogi również „Głowę” i „Jankesa”. Trwa ich wyścig z czasem, w sobotni wieczór przekonamy się, czy udany.

Wiślacy przed dwoma tygodniami przełamali fatalną wyjazdową serię. Od pamiętnego meczu z Podbeskidziem nie stracili bramki i z takim nastawieniem pojadą też do Gliwic. Pojadą – jak zapewniają piłkarze „Białej Gwiazdy” – tylko i wyłącznie po trzy punkty. Jeśli zagrają z takim zębem i zaangażowaniem, jak z Podbeskidziem, obejrzymy świetny mecz i szansę na realizację zapowiedzi przedmeczowych są spore. Natomiast jeśli wyjdą na plac gry w podobnej formie jak z Koroną, może być naprawdę nieciekawie.

Mecz z Piastem będzie diametralnie innym spotkaniem niż to z Koroną. Przede wszystkim Gliwiczanie nie będą kurczowo bronili się na własnej połowie, ale zapewne sami będą kreowali grę, próbując narzucić Wiśle swoje warunki gry. Wisła – mająca często problemy z atakiem pozycyjnym – będzie miała więcej okazji do gry z kontry.

Piast Gliwice – zespół typowany w ciemno do walki o utrzymanie, po dziesięciu kolejkach jest zdecydowanym liderem i rewelacją rozgrywek. Podopieczni Radoslava Latala grają nie tylko skutecznie ale i efektownie. Prym w drużynie z Górnego Śląska wiodą tacy zawodnicy jak Martin Nespor, Kamil Vacek, Sasha Zivec czy Patrik Mraz – a więc zawodnicy w dużej części anonimowi przed sezonem.

Mimo dużego kapitału punktowego, piłkarze Piasta nie wybiegają znacząco w przód powtarzając, że celem dla nich jest awans do czołowej ósemki. Z taką grą uda im się to bez problemu. Piast w bieżącym sezonie ograł już Legię czy Lecha i nic nie wskazuje na to, żeby piękny sen klubu z Gliwic miał się szybko skończyć. Wszyscy patrzą na Piasta i zastanawiają się: jak to możliwe i jak długo jeszcze? A piłkarze robią swoje i patrzą na wszystkich z perspektywy pierwszego miejsca, z przewagą sześciu punktów nad drugą Pogonią Szczecin.

Po meczu w Gliwicach czeka nas kolejna przerwa na mecze kadry. Ostatnim razem Wisła spędzała ją w dobrych nastrojach, po zwycięstwie ze Śląskiem Wrocław. Jak będzie tym razem? Czy Wiśle uda się znaleźć receptę na rewelację rozgrywek i przywieźć do Krakowa trzy punkty? Odpowiedź już w sobotni wieczór!

Spotkanie poprowadzi pan Jarosław Przybył z Kluczborka.

Transmisja meczu w Canal+Sport. Początek spotkania o 20.30.

Źródło: wislakrakow.com
(sum91)


Pokonać lidera!

Już za kilka godzin na Stadionie Miejskim w Gliwicach przy ulicy Okrzei 20 dojdzie do najciekawszego spotkania 11. kolejki Ekstraklasy. Liderujący w tabeli naszej ligi Piast podejmować będzie krakowską Wisłę. Białą Gwiazdę w Gliwicach czeka trudne zadanie, jednak wszyscy zawodnicy mówią zgodnie, że mają jeden cel – pokonać lidera!

Dzisiejsze spotkanie będzie 19. meczem obu drużyn w historii, licząc wszystkie możliwe rozgrywki i spotkania towarzyskie. W samej Ekstraklasie Wisła i Piast spotkały się 10 razy. Korzystniej w tych pojedynkach wypada Biała Gwiazda, która wygrała 5 spotkań, 3 zremisowała i 2 przegrała. Po raz pierwszy o ligowe punkty zespoły z Krakowa i Gliwic mierzyły się 18 października 2008 roku. W tym inauguracyjnym starciu lepsza okazała się Wisła, która przed własną publicznością ograła gliwiczan 2:0 po bramkach Rafała Boguskiego i Pawła Brożka.

Oba kluby ostatni raz zmierzyły się ze sobą 21 stycznia tego roku w meczu towarzyskim, wygranym przez Wiślaków 2:0. O ligowe punkty Wisła i Piast nie rywalizowały ze sobą już prawie rok. Ostatnie ligowe spotkanie obu zespołów odbyło się 28 listopada 2014 roku w Gliwicach i zakończyło bezbramkowym remisem. Trzeba zaznaczyć, że Wisła całkiem nieźle radzi sobie z Piastem na jego stadionie. W pięciu, do tej pory rozegranych meczach, krakowianie zwyciężali dwukrotnie, odnotowując dwa remisy i tylko raz ulegając gospodarzom. Zapewne wszyscy kibice Białej Gwiazdy byliby zadowoleni z wyniku, jakim zakończyło się spotkanie rozegrane 17 lutego 2014 roku. Wówczas Wisła po rzucie karnym, wykorzystanym przez Łukasza Gargułę, pokonała w Gliwicach Piasta 1:0. To spotkanie było ostatnim wyjazdowym zwycięstwem Wiślaków nad Piastem.

Bilans bramkowy również przemawia na korzyść Wisły. Krakowianie strzelili Piastowi 15 bramek, tracąc 8. Najskuteczniejszym piłkarzem Białej Gwiazdy w spotkaniach z gliwiczanami jest Paweł Brożek, który ma na swoim koncie 5 trafień.

W minionych rozgrywkach oba kluby spotkały się już w 2. kolejce na stadionie przy ulicy Reymonta w Krakowie, a mecz zakończył się podziałem punktów. Prowadzenie gościom dał Jan Polak, a po przerwie wyrównał Maciej Jankowski. W rewanżu, który odbył się w Gliwicach, kibice nie zobaczyli bramek i oba zespoły zebrały po jednym punkcie.

W poprzedniej kolejce Piast wygrał na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław 2:1 i pozostaje liderem naszej Ekstraklasy. Wisła natomiast bezbramkowo zremisowała u siebie z Koroną Kielce i w tabeli zajmuje 6 pozycję.

Mecz pomiędzy Piastem Gliwice a Wisłą Kraków rozpocznie się o godzinie 20:30.

Trzymajcie kciuki za Białą Gwiazdę!

MH
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Przedmeczowe wypowiedzi

Kazimierz Moskal: Mamy swoje atuty

W najbliższą sobotę piłkarze prowadzonych przez trenera Kazimierza Moskala czeka bardzo trudna konfrontacja przeciwko aktualnemu liderowi – drużynie Piasta Gliwice. 11. seria gier piłkarskiej Ekstraklasy będzie ostatnią przed październikową przerwą na mecze reprezentacyjne.

Trener Kazimierz Moskal ma jeszcze kilka znaków zapytania przed rywalizacją w Gliwicach. „Bardzo ciekawe pytanie i sam chciałbym to wiedzieć, jak wygląda nasza sytuacja kadrowa. Okaże się po treningu, tyle mam do powiedzenia” – zaczął opiekun Wiślaków. Z urazami w bieżącym tygodniu zmagali się Guerrier, Głowacki i Jankowski. Który z nich może wybiec w sobotę na murawę? „Trudno mi mówić, wydaje mi się, że najbliżej występu jest Donald Guerrier. Co dalej? Zobaczymy, musimy uzbroić się w cierpliwość i nie ukrywam, że są jakieś wątpliwości. Liczymy, że będą w gotowości do gry. Na pewne rzeczy nie mamy wpływu i szkoda dłużej się nad tym zastanawiać. Może niezbyt obszerny mamy skład, ale posiadamy zawodników, którzy mogą zagrać na różnych pozycjach. Nigdy nie ubolewałem ani nie narzekałem, że ktoś nie może wystąpić przez kartki lub kontuzje” – dodał.

Piast jest bezapelacyjną rewelacją początku sezonu, przewodniczącą ligowej stawce. „Trzeba przede wszystkim powiedzieć, że rzeczywiście zasługują na to, aby ich chwalić, bo wygrali osiem spotkań i prowadzą w tabeli. Czy jest to zaskoczenie? Pewnie tak, chociaż z każdą kolejną kolejką te opinie się zmieniają i nie są już takim zaskoczeniem. Nie mamy się czego obawiać, oczywiście doceniam klasę i przede wszystkim fakt, że są w dobrej dyspozycji mentalnej, bo jeśli wygrywa się mecze, to pewność siebie i wiara w to, co się robi wzrasta” – ocenił rywala trener Wisły. Biała Gwiazda udaje się do Gliwic pozytywnie nastawiona, licząc na wywalczenie kompletu punktów. „Myślę, że też mamy swoje atuty, pokazaliśmy w ostatnich meczach, że potrafimy grać. Nawet w spotkaniu z Koroną zrealizowaliśmy wiele z założeń. Z jednego elementu nie byliśmy zadowoleni, mam na myśli skuteczność, dlatego te opinie o naszej grze były takie, a nie inne” – kontynuował.

Aktualnie to zespół Wisły może pochwalić się najdłuższą serią w lidze bez straconego gola. „Nie jest to jakaś imponująca seria. Cieszymy się, że nie straciliśmy bramki w meczu z Podbeskidziem i Koroną, ale żeby mówić o serii czy stabilizacji to potrzebujemy trochę czasu. Każdy mecz jest jednak inny i osobiście nie przywiązuję do takich rzeczy zbytniej wagi. Wolałbym wygrać 2:1 i stracić bramkę, lecz tym samym gromadzić punkty” – zaznaczył.

Na co Biała Gwiazda musi zwrócić szczególną uwagę, aby móc przeciwstawić się liderowi? „Grają bardzo ofensywnie, nie boją się, stosują różne warianty jeśli chodzi o poszczególne fazy meczu. Trzeba zwrócić uwagę na to, że na boisku jest jedenastu piłkarzy, który walczą od pierwszej do ostatniej minuty, nie zostawiając ani kawałka wolnego placu gry. Ich sposób gry też ma jakieś wady i zalety, które postaramy się wykorzystać” – mówił. Na pytanie, czy któryś z zawodników Piasta zasługuje na wyróżnienie, szkoleniowiec Białej Gwiazdy odpowiedział: „Myślę, że nie ma tam jakiejś gwiazdy, ich siła tkwi w zespole. Wszyscy dążą do tego, aby drużyna odnosiła jak najlepsze wyniki. Zawsze analizujemy każdego rywala i jeśli jest coś charakterystycznego, to staramy się to przekazać swoim piłkarzom”.

K. Kawula
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Maciej Sadlok: Jedziemy po trzy punkty

Na konferencji prasowej przed ważną rywalizacją z Piastem Gliwice pojawił się obrońca Białej Gwiazdy, Maciej Sadlok. Podopieczny trenera Kazimierza Moskala zapewnił, że Wisła nie zamierza odpuszczać i na Górny Śląsk udaje się w bojowym nastroju.

uż w pierwszym meczu po przebytej kontuzji do składu Białej Gwiazdy wskoczył Maciej Sadlok, który wystąpił nie na boku, lecz na środku obrony. „Szczerze mówiąc, nie jest to dla mnie obce, gdyż trochę meczów zagrałem zarówno na boku, jak i na środku. Nie sprawiło mi to większych problemów” – zaczął wypowiedź popularny „Sadloczek”. Na pytanie, jakie uczucia towarzyszyły Sadlokowi, gdy dowiedział się, że będzie musiał zagrać nie na swojej pozycji, odpowiedział: „Szczerze mówiąc wątpliwości budzą się dopiero przed samym meczem. Natomiast już po rozegraniu jednego czy dwóch spotkań okazuje się, że tak dużo nie straciłem podczas kontuzji albo po prostu organizm sobie z tym poradził”.

Zawodnik krakowskiej Wisły sugeruje, że kibice, którzy zasiądą na stadionie przy ulicy Okrzei obejrzą ciekawe widowisko. „Wiadomo, że morale w drużynie Piasta są na pewno są dobre, bo mają sporą przewagę punktową także nad drugim miejsce. Może okazać się jednak, że ten mecz będzie łatwiejszy dla nas. Trzeba upatrywać szansy w tym, że to nie my jesteśmy faworytem. Głęboko wierzę w to, że możemy pokusić się o zwycięstwo i przerwać passę Piasta tak, jak ostatnio przerwaliśmy swoją niekorzystną passę wyjazdową” – wyraził nadzieję. Wiślacy, zdaniem Sadloka, nie zamierzają w Gliwicach składać broni, lecz odnotować zwycięstwo i zbliżyć się do czołówki. „Piast pokazał, że nie przez przypadek znalazł się na pierwszym miejscu. Jedziemy tam, najprościej mówiąc, walczyć i zdobyć trzy punkty. Wisła jest takim klubem, że z każdym potrafi wygrać. Nie wyobrażam sobie, że ktoś jedzie na mecz z myślą o innym scenariuszu niż zwycięstwo” – zakończył wypowiedź Maciej Sadlok.

K. Kawula
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


O rywalu

Tak gra Piast Gliwice

Przed rozpoczęciem obecnego sezonu nikt nie spodziewał się, że po dziesięciu kolejkach liderem Ekstraklasy będzie drużyna Piasta Gliwice. Piłkarze Radoslava Latala okupują jednak czołową pozycję jak najbardziej zasłużenie, aż o 6 punktów wyprzedzając drugą Pogoń. Już teraz gliwiczan wskazuje się jako jednych z głównych kandydatów do gry o puchary, lecz do ostatecznych rozstrzygnięć pozostało jednak wiele kolejek. Niemniej jednak, grając swoje, popularne Piastunki odnoszą zwycięstwo za zwycięstwem.

Co ciekawe, graczy z Gliwic nie interesują kompromisy, bowiem nie zremisowali oni dotychczas żadnego meczu. Statystyka ośmiu zwycięstw i zaledwie dwóch porażek imponuje i budzi respekt przed pracą, jaką w Piaście wykonał obecny szkoleniowiec, były reprezentant czeskiej kadry narodowej. Przed tegorocznym sezonem dokonał kilku bardzo ciekawych transferów i doskonale wpasował nowych graczy w zespół, czego efektem jest niepodważalne prowadzenie w lidze. Z kim przyjdzie się zmierzyć Wiślakom, którzy mimo tylko jednej porażki, tracą do gliwiczan już 10 punktów? Zapraszamy na analizę taktyczną Piasta Gliwice.


Bramka: Przed rozpoczęciem sezonu głośno zrobiło się o sprowadzonym do drużyny Piasta 23-letnim Rafale Leszczyńskim, jedynym w historii reprezentancie Polski grającym wcześniej w Dolacanie Ząbki. Wydawało się, że taki zawodnik poradzi sobie z klubową konkurencją i stanie się ważnym ogniwem ekipy Radoslava Latala, jednak póki co Leszczyński nie doczekał się ani minuty na boisku. Rywalizację o miejsce w składzie wygrał z nim Jakub Szmatuła – doświadczony, 34-letni już bramkarz, który do niedawna pełnił zazwyczaj rolę rezerwowego golkipera. W obecnej rundzie to jednak on, a nie Leszczyński czy Dobrivoj Rusov stanowi o sile zespołu, niejednokrotnie ratując go fenomenalnymi interwencjami. Jedynym słabszym występem byłego zawodnika Zagłębia Lubin i Warty Poznań było spotkanie z Pogonią, podczas którego strzałem zza połowy boiska zaskoczył go Jarosław Fojut. Mimo gorszego meczu w wykonaniu Szmatuły dalej ma niepodważalną pozycję w drużynie czeskiego szkoleniowca.


Linia obrony: Drużyna Piasta najczęściej występuje w ustawieniu 5-3-2, które jednak jest bardzo elastyczne i momentalnie może zmienić się w plan taktyczny 3-5-2. Jest to możliwe dzięki dwóm bardzo ofensywnym bocznym obrońcom, którzy jak dotychczas są jednymi z kluczowych piłkarzy Piastunek. W zależności od boiskowej sytuacji Patrik Mraz i Marcin Pietrowski mogą być albo bocznymi obrońcami albo skrzydłowymi. Warto skupić się przede wszystkim na pierwszym z graczy, który z MSK Żilina zakosztował gry w Lidze Mistrzów. W 10. spotkaniach tego sezonu Mraz dwukrotnie pokonywał bramkarzy rywali, dorzucając do tego aż pięć asyst. Bez cienia wątpliwości jest to wynik robiący wrażenie. Drugi z bocznych defensorów, Pietrowski, został przed sezonem sprowadzony z Lechii Gdańsk, której jest wychowankiem i póki co spłaca kredyt zaufania, jakim od początku obdarzył go trener Latal. Pomiędzy dwójką wyżej wymienionych graczy występuje aż trzech stoperów – 28-letni Uroš Korun – pozyskany z NK Domżale, 24-letni Hebert, były zawodnik znanych Vasco da Gama oraz portugalskiej Bragi, a także jedyny Polak spośród tej trójki, 22-letni Kornel Osyra. Słoweniec i Brazylijczyk w poprzedniej kolejce zostali bohaterami potyczki ze Śląskiem Wrocław, zdobywając rozstrzygające bramki.


Linia pomocy: Warto zaznaczyć ,że jedynym zawodnikiem podstawowego składu Piasta, który nie zdobył jeszcze bramki, jest obrońca Marcin Pietrowski. Oprócz niego wszyscy gracze z pierwszej jedenastki przynajmniej raz cieszyli się z gola. Fakt ten jest doskonałym dowodem, że siła tego zespołu tkwi w kolektywie, na którego czele stoi jedyny w Ekstraklasie kapitan będący absolutnym wychowankiem klubu, zaledwie 21-letni Radosław Murawski, chyba jedyny w Polsce defensywny pomocnik, grający z typową dla napastnika „dziewiątką” na koszulce. Zadaniem Murawskiego jest zabezpieczanie tyłów, lecz także i rozgrywanie piłki. Zwykle jest to gracz, który podczas meczu przebiega najwięcej kilometrów spośród całej drużyny Piasta. Pomocnikami o większych inklinacjach ofensywnych są Kamil Vacek oraz Saša Živec, którzy wyrastają na kolejne odkrycia trenera Latala. Pierwszy z nich, 28-letni Czech, to gracz, który swoim doświadczeniem może obdarzyć kilku innych, nieopierzonych jeszcze graczy Piasta. Vacek, wypożyczony obecnie ze Sparty Praga, w swej bogatej karierze reprezentował już barwy m.in. Arminii Bielefeld i Chievo Verona. W Gliwicach przyjął się bardzo dobrze i nie jest tajemnicą, że trener Latal zrobi wszystko, aby wspomnianego gracza wykupić na stałe z ekipy wielokrotnego mistrza Czech. Živec natomiast w poprzednim sezonie był typowym ligowym średniakiem, który wcale nie miał pewnego miejsca w składzie, teraz jednak to na jego barkach spoczywa w dużej mierze rozgrywanie akcji Piastunek, a jego brak byłby nad wyraz dostrzegalny.


Linia ataku: Piast jest jedną z nielicznych drużyn, które grają dwójką napastników. Najlepszym strzelcem zespołu jest dotychczas kolejny zawodnik wypożyczony ze Sparty Praga, 25-latek, Martin Nešpor, który na polskich boiskach zdobył już pięć bramek. To on z powodzeniem zastąpił m.in. Rubena Jurado, którego pamiętamy jeszcze z zeszłego sezonu. Wysoki (183 cm wzrostu) Czech bardzo dobrze gra głową i obrońcy Wisły będą musieli zwracać na niego uwagę przy stałych fragmentach gry, czyli najmocniejszym elemencie gry Piasta. Drugi z napastników to znany z Zawiszy Bydgoszcz Chorwat, 28-letni Josip Barisić, który w swojej karierze zwiedził już boiska lig: słoweńskiej, chorwackiej, ukraińskiej i polskiej. Jak na razie starszy z dwójki snajperów zdobył tylko jedną bramkę, dołożył do tego jednak dwie asysty, jak również kilka kluczowych podań. Jest również graczem, który bardzo dobrze potrafi zastawić się z piłką i jak na swój wzrost (186 cm) może pochwalić się on dobrym przygotowaniem motorycznym.

Już w sobotę o 20:30 lider Ekstraklasy podejmie Białą Gwiazdę. Niegościnni na swoim boisku gracze Piasta będą starali się przedłużyć imponującą serię kompletu punktów u siebie w tym sezonie. Niemniej jednak, jak podkreśla trener Latal, Wisła jest bardzo groźnym przeciwnikiem i ma szanse na postawienie się liderowi. Czy Wiślacy spiszą się zatem lepiej niż w ostatnim meczu z Koroną? Czy Piast jeszcze bardziej odskoczy pozostałym ligowym rywalom? Hit kolejki zapowiada się niezwykle emocjonująco.

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Pod lupą – Martin Nespor

Wypożyczony ze Sparty Praga Martin Nespor doskonale radzi sobie w ekipie Piasta Gliwice, z powodzeniem zastępując byłego już snajpera Piasta – Rubena Jurado. Na pomoc 25-letniego czeskiego napastnika liczył szkoleniowiec gliwiczan, któremu jego rodak odpłaca się bramkami, będąc najlepszym strzelcem ekipy z Górnego Śląska.

Martin Nespor urodził się 5 czerwca 1990 roku w mieście położonym w środkowych Czechach – Brandýs nad Labem-Stará Boleslav. Po raz pierwszy zetknął się z futbolówką w praskiej ekipie Bohemians 1905, przechodząc przez poszczególne kategorie wiekowe. 1 lipca 2012 roku, już jako senior zbierający doświadczenie, trafił na roczne wypożyczenie do FK Mladá Boleslav. W ciągu dwunastu miesięcy rozegrał dwadzieścia cztery spotkań i zdobył pięć bramek.

Gra rozwijającego się napastnika znalazła uznanie w oczach władz klubu, które postanowiły na stałe prowadzić zawodnika. W następnym sezonie Nespor odnotował dziewięć trafień w dwudziestu czterech rywalizacjach. Na początku lipca 2014 roku przed zawodnikiem otworzyły się drzwi do kariery, gdyż zasilił utytułowaną Spartę Pragę.

Niestety szkoleniowcy nowego klubu nie dali zawodnikowi zbyt wielu szans na udowodnienie swojej przydatności, dlatego rok później Nespor został wypożyczony do Piasta Gliwice. Był to strzał w dziesiątkę, gdyż snajper regularnie występuje w drużynie będącej aktualnie liderem polskiej Ekstraklasy, mając do tej pory na swoim koncie pięć goli.

Podopieczny trenera Radoslava Latala jest graczem lubiącym twardą grę oraz wykazującym ogromne zaangażowanie w każdym spotkaniu. Co ważne, świetnie odnajduje się w polu karnym rywala, dobrze gra głową i jest jednym z piłkarzy najczęściej wygrywających pojedynki powietrzne w drużynie Piasta. Dodatkowo może pochwalić się sporą szybkością, zwinnością i dryblingiem. Uzupełnienie stanowi niezłe ułożenie nogi, mocny strzał, będąc również graczem niebezpiecznym przy stałych fragmentach gry.

K. Kawula
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Co słychać u rywala: Piast Gliwice

W ostatnim meczu rozegranym przed przerwą reprezentacyjną Biała Gwiazda uda się do Gliwic, gdzie zmierzy się z liderem Ekstraklasy – Piastem. Sprawdzamy, co słychać w zespole ze szczytu ligowej tabeli.

Od początku sezonu gra gliwiczan zadziwia ekspertów. Ich dobra postawa potwierdziła się szczególnie w spotkaniach z mistrzem Polski (zwycięstwo 1:0 z Lechem w Poznaniu) i wicemistrzem (2:1 z Legią w Gliwicach). Z dziesięciu meczów Piast przegrał tylko dwa: w Chorzowie z Ruchem 0:2 i w Szczecinie z Pogonią 1:3, zdobywając na swoim terenie komplet punktów.

Latem w Piaście doszło do wielu zmian personalnych. Trener Radoslav Latal wypożyczył ze Sparty Praga dwóch swoich rodaków, którzy dziś stanowią o sile lidera Ekstraklasy – pomocnika Kamila Vacka oraz napastnika Martina Nespora. Cennymi wzmocnieniami okazali się również obrońca Patrik Mraz z Górnika Łęczna oraz Josip Barisić z Zawiszy Bydgoszcz. Z Gliwicami pożegnali się między innymi Konstantin Vassiljev, Ruben Jurado, Tomasz Podgórski, Wojciech Kędziora i Adrian Klepczyński.

Czeski trener Piasta, mimo że jego zespół zajmuje pozycję lidera, już od ponad miesiąca niezmiennie tonuje nastroje: „Myślimy tylko o awansie do czołowej ósemki. Potrzebujemy około 40 punktów, więc wykonaliśmy zadanie dopiero w połowie”. Wtóruje mu Patrik Mraz: „Nie chcę mówić o tym jak doskonale idzie nam w lidze, bo to nadal początek sezonu. Musimy skupić się na pracy, aby kontynuować to, co jest teraz. Naszym celem jest pierwsza ósemka, a co potem? Zobaczymy”.

K. Wojnarowski
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Realcje z meczu

Porażka z liderem

Piłkarze Białej Gwiazdy nie zdołali odnotować korzystnego rezultatu w starciu z Piastem i z zerowym dorobkiem punktowym wracają pod Wawel. Jedyne trafienie w hicie jedenastej serii gier odnotował tuż przed przerwą najlepszy strzelec gliwiczan – Martin Nespor.

Pierwsza próba uruchomienia Brożka miała miejsce w 5. minucie, jednak niezwykle czujni okazali się defensorzy Piasta, którzy przejęli podanie kierowane do Wiślaka. Kilkanaście sekund później Pietrowski zagrał w pole karne Białej Gwiazdy, ale futbolówkę na rzut rożny posłał interweniujący Burliga.

Bardzo niebezpiecznie mogło być pod bramką Szmatuły w 7. minucie, kiedy to Mączyński znalazł się sam na dwudziestym metrze. Wiślaka zdołali dogonić jednak obrońcy ekipy z Gliwic, a naciskany pomocnik Białej Gwiazdy uderzył niecelnie. Chwilę później Popović znalazł Guerriera, zagrywając piłkę na głowę Haitańczyka, lecz podopieczny trenera Moskala nieczysto trafił w futbolówkę i nie stworzył zagrożenia.

W odpowiedzi przed szansą stanęli gliwiczanie, ale na szczęście dla Wiślaków defensorzy spod Wawelu zdołali powstrzymać Ziveca. W 20. minucie najwyżej do dośrodkowania Mraza wyskoczył Nespor, ale piłkę zdołał złapać dobrze ustawiony Cierzniak.

Sześć minut później powinna paść bramka dla Białej Gwiazdy. Świetne futbolówkę dograł wówczas Brożkowi Burliga, a napastnik Wisły zbyt słabo uderzył z pierwszej piłki. Po błędzie w obronie Wiślaków w sytuacji sam na sam z Cierzniakiem znalazł się Nespor, którzy uderzył ostatecznie w boczną siatkę.

Doskonale sto dwadzieścia sekund później Popović wypatrzył wbiegającego w „szesnastce” Guerriera, jednak futbolówka po strzale „szczupakiem” Haitańczyka opuściła plac gry. Kolejne dwie sytuacje gospodarzy mogły zakończyć się trafienia, ale najpierw Zivec został zablokowany, a później Guzmics zdołał odebrać futbolówkę Nesporowi.

Sześć minut przed końcem pierwszej części spotkania na wysokości zdania stanął Cierzniak, który odbił potężny strzał Ziveca. Piękną indywidualną akcją popisał się kilknaście sekund później Guerrier, który popędził prawą stroną, zszedł do środka i bez zastanowienia uderzył pod poprzeczkę, lecz golkiper gliwiczan nie dał się zaskoczyć.

Wiślacy powinni objąć prowadzenie, lecz Brożek nie trafił z metra w piłkę po podaniu Guerriera. Bramkę do szatni zdobyli gospodarze, a kibiców zgromadzonych przy ulicy Okrzei uradował Nespor, który wykończył zagranie Mraza.

Po zmianie stron Wiślacy wzięli się do odrobienia straty, lecz podopieczni trenera Moskala nie potrafili podań zamienić na bramkę. W 66. minucie dogodną okazję miał Brożek, jednak napastnik Białej Gwiazdy, będąc w sytuacji sam na sam, pozwolił na odebranie sobie futbolówki.

Niewiarygodna rzecz stała się pięć minut później, bowiem piłkę z linii bramkowej po strzale Mączyńskiego wybił Korun. O drugie trafienie mogli pokusić się gliwiczanie kilkanaście sekund później, ale tym razem Barisic uderzył ponad bramką.

Na strzał sprzed „szesnastki” zdecydował się w 76. minucie Zivec, lecz na szczęście potężne uderzenie gracza Piasta nie powędrowało w światło bramki. W ostatnich dziesięciu minutach przeważali gospodarze, którzy robili wszystko, aby po raz kolejny skarcić Cierzniaka. Na szczęście bezpośredni strzał Mraza z rzutu wolnego przeniósł nad poprzeczką bramkarz Białej Gwiazdy.

Końcówka meczu ponownie należała do gospodarzy. Najpierw Badia uderzył niecelnie po dośrodkowaniu Santosa, a później Cierzniak okazał się górą w sytuacji sam na sam z Badią. Wiślacy nie dawali jednak za wygraną, lecz z uderzeniem Brożka w doliczonym czasie gry poradził sobie Szmatuła.


Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Niedokładność razy nieskuteczność. Piast - Wisła 1-0

Denis Popovic
Denis Popovic

Piłkarze krakowskiej Wisły pojechali do Gliwic na mecz z liderującym Piastem z nadziejami na dobry wynik. Zakładali zresztą, że ofensywnie grający rywal pozwoli im stworzyć sobie więcej okazji do zdobywania goli, niż to bywało we wcześniejszych spotkaniach. I tak też wprawdzie było, ale hasłem przewodnim wiślaków była dziś niestety niedokładność, którą można przemnożyć przez nieskuteczność. A że w jednej z akcji nasz fatalny błąd wykorzystał Piast, więc przegraliśmy w Gliwicach 0-1.

Na mecz z Piastem Wisła musiała wyjść bez kontuzjowanych Arkadiusza Głowackiego i Macieja Jankowskiego, ale po powrocie po kontuzji Macieja Sadloka nasza obrona wyglądała i tak personalnie solidnie. Do składu, właśnie w miejsce "Jankesa", wrócił natomiast nieobecny ostatnio Alan Uryga i można było zacząć mecz z liderem.

A ten wyszedł na potyczkę z nami ofensywnie - z dwoma napastnikami - i od początku grał "do przodu", ale to Wisła jako pierwsza miała dobrą okazję. W 6. minucie nasz kontratak kończy się jednak chyba zbyt pośpiesznym uderzeniem Krzysztofa Mączyńskiego, dlatego też niecelnym. W bramkę dwie minuty później nie trafił też po wrzutce Denisa Popoviča Wilde-Donald Guerrier, ale to i tak był dobry okres gry Wisły. Gorzej było bowiem w kolejnych fragmentach spotkania, bo groźniejsze akcje stwarzał Piast. W 12. minucie przed szansą stanął więc Saša Živec, ale przy asyście blokującego go Sadloka - nie trafił w naszą bramkę. Swoją okazję zmarnował też Martin Nešpor, który został dziwnie sam w naszym polu karnym, ale nie oddał udanego strzału.

Mimo tych kilkunastu minut przewagi gospodarzy - w 25. minucie Wisła wręcz powinna prowadzić. Łukasz Burliga dobrze wrzucił do Pawła Brożka, ale ten uderzył chyba jednak zbyt nonszalancko i Jakub Szmatuła nie miał problemów z obroną. Piast odpowiedział na to kolejną próbą Nešpora, ale ten szukał "krótkiego rogu" i go nie znalazł. Mieliśmy jednak teraz mecz w stylu "akcja za akcję". W 33. minucie Popovič zagrał więc dobrą piłkę do Guerriera, ale temu do idealnego "szczupaka" zabrakło może jednego kroku bliżej do piłki. Teraz czas na Piasta? Tak jest, ale uderzenie Živeca sprzed pola karnego zostało sparowane przez Cierzniaka na rzut rożny. Na niego piłkę odbił też w 40. minucie Szmatuła, broniąc strzał Guerriera, po jego indywidualnej akcji.

I choć działo się dużo, to "dziać" dopiero się zaczęło. Zanim obydwa zespoły zeszły do szatni - doszło do solidnej bijatyki, ale sędzia Jarosław Przybył nie wyrzucił najbardziej zacietrzewionych zawodników. A brylowali w tym zwłaszcza Josip Barišić i Martin Nešpor, którzy zobaczyli tylko po żółtej kartce. Podobnie zresztą jak i w naszej drużynie Brożek.

A potem mieliśmy dwa gongi - najpierw fatalny błąd popełnił Szmatuła, który źle rozegrał piłkę. Przejął ją Guerrier i wyłożył do nabiegającego Brożka, ale nasz napastnik nie trafił w piłkę! Dramat Wisły?! Za chwile był jednak jeszcze większy. Patrik Mráz dograł w nasze pole karne, gdzie na futbolówkę... czekał Cierzniak. Ubiegł go jednak Nešpor i do szatni schodziliśmy przegrywając 0-1. Niewykorzystana więc "setka" Brożka błyskawicznie się zemściła. Cierzniak z kolei okazał się "leniem", bo gdyby poszedł na piłkę, zamiast na nią czekać, Nešpor nic by nie zdziałał.

Druga połowa zaczyna się od groźnego, choć niecelnego uderzenia Kamila Vacka, a na godną odnotowania akcję Wisły czekaliśmy aż do 65. minuty, ale kolejną dobrą okazję zmarnował wtedy Brożek, któremu piłkę wygarnął Uroš Korun. Na boisku zaś od początku drugiej połowy, i tak jak można się było spodziewać, mieliśmy cofniętego i czyhającego na kontrataki Piasta oraz szukającą przede wszystkim dokładności Wisłę.

I tą wydawało się, że znajdziemy ją wreszcie w 70. minucie. Brożek dograł do nieobstawionego Mączyńskiego, ale jego uderzenie, które leciało w światło bramki i minęło już w bramkarza, trafiło w Koruna! Kolejna więc "setka" Wisły została zmarnowana, a my mieliśmy zaledwie rzut rożny! I ogromnego pecha.

Mączyński mógł mieć go zresztą równie dużego pięć minut później, bo stracił piłkę na rzecz Živeca, ale ten uderzył obok naszej bramki. Bliżej gola był za to Mráz, który w 81. minucie próbował pokonać Cierzniaka z rzutu wolnego, ale tym razem nasz bramkarz spisał się bardzo dobrze.

Wisła odpowiedziała wprawdzie jeszcze dwiema kolejnymi akcjami, ale nieskuteczny Brożek już nie szukał nawet w nich strzałów, podawał, a wszystko wyglądało tak, jakbyśmy chcieli wbiec z piłką do bramki Piasta. A tak grać się nie da. W końcówce zresztą to Piast był bliżej zdobycia bramki, ale Gerard Badía najpierw nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Cierzniakiem, a potem świetnie zblokował go Sadlok.

W 90. minucie swoją ostatnią szansę miał jeszcze Brożek, ale tym razem z ostrego kąta nie wygrał pojedynku z bramkarzem Piasta. A że byliśmy dramatycznie nieskuteczni, więc nic dziwnego, że Wisła w Gliwicach ostatecznie bramki nie zdobyła. I przegrała 0-1. Przegrała na własne życzenie!

Źródło: wislaportal.pl


Porażka w Gliwicach

Boban Jovic
Boban Jovic

Po raz kolejny Wisła nie powiększyła swojego dorobku punktowego. Podopieczni Kazimierza Moskala ulegli liderowi tabeli, Piastowi Gliwice 0:1, który po 11 kolejkach zdobył niemal dwukrotnie więcej punktów niż Wisła.

Przed poprzednim meczem z Koroną trener Moskal cieszył się z bólu głowy, jaki przysporzyła mu dobra sytuacja kadrowa drużyny. Tym razem w Gliwicach z powodu kontuzji nie mógł skorzystać z kapitana Arkadiusza Głowackiego oraz Macieja Jankowskiego. Na szczęście udało się wystawić do gry narzekającego na zdrowie Donalda Guerriera.

Piast szybko pokazał, na czym polega siła tej drużyny. Pressing w wykonaniu gospodarzy sprawiał Wiśle spore problemy z rozegraniem piłki. Co prawda wiślacy w pierwszej połowie byli przede wszystkim nastawieni na kontry, to często zdarzało się, że po odzyskaniu piłki pod własnym polem karnym nie byli w stanie jej rozegrać, ponieważ gliwiczanie szybko do nich doskakiwali, uniemożliwiając skonstruowanie akcji.

Mimo przewagi Piasta sporo działo się pod obiema bramkami. W ekipie gospodarzy najgroźniejsi byli Mraz, Żivec i Nespor. W Wiśle gola mógł zdobyć Paweł Brożek po wrzutce Burligi czy Guerrier, który najpierw nie trafił ze "szczupaka" (centrował Popović), a w końcówce ściął do środka i posłał potężne uderzenie wybronione przez Szmatułę.

Decydujący moment meczu miał miejsce w doliczonym czasie gry pierwszej połowy. Szmatuła popełnił błąd, źle zagrywając do boku, piłkę przechwycił Guerrier, ale spóźnił się chwilę z podaniem do Pawła Brożka, który miał przed sobą pustą bramkę. Gdy Haitańczyk zagrał - uczynił to niedokładnie, za plecy napastnika Wisły.

Moment po tej sytuacji Wisła przegrała walkę o piłkę w środku, która zagrana została na prawo do Mraza. Ten zacentrował bardzo precyzyjnie, między Guzmicsa a Cierzniaka, a lukę tę wypełnił nieskuteczny do tej pory Nespor (dwie dobre sytuacje do tej pory) - napastnik Piasta tym razem wyszedł w powietrze z nogą wystawioną do góry i uprzedził bramkarza Wisły, trafiając do bramki. Z bagażem jednego straconego gola Wisła musiała zejść do szatni.

Po przerwie gra była bardziej wyrównana, często przewagę miała Wisła, lecz raziła niedokładnością, brakiem decyzji o strzale, a przede wszystkim nieskutecznością. Najlepszą okazję miał Krzysztof Mączyński po odegraniu Brożka, mając mnóstwo miejsca oddał bardzo mocny strzał, ale trafił piłkę w głowę powracającego Urosa Koruna.

Wisła zbyt koronkowo chciała zakończyć swoje akcje. W 88 minucie udało się oddać strzał z dość ostrego kąta Brożkowi, lecz wybronił tę próbę Szmatuła. Z drugiej strony miał co robić też Cierzniak: efektownie bronił uderzenie Mraza z rzutu wolnego czy wyszedł obronną ręką z sytuacji "sam na sam" z Badią.

Wisła w Gliwicach mogła nie przegrać, ale tym razem brakło jej "tego czegoś" co ma Piast. Połączenie solidności z żelazną realizacją celu, która sprawia, że gliwiczanie mają już na koncie 27 punktów. Wiślacy stracili następne trzy i z kolejnego wyjazdu wracają z dużym niedosytem.

Źródło: wislakrakow.com


Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Kazimierz Moskal: - Niewykorzystane okazje się mszczą

- Przede wszystkim gratuluje drużynie Piasta. W tym meczu potwierdziła się stara piłkarska prawda, która mówi, że jeśli nie strzelasz bramki, to ją dostaniesz. Końcówka pierwszej połowy to był przełomowy moment tego meczu. W drugiej połowie mieliśmy może więcej z gry, ale uważam, że to w pierwszej połowie mieliśmy więcej możliwości do tego, aby strzelić bramkę, a niewykorzystane okazje się mszczą - mówił po porażce w Gliwicach trener Wisły Kraków, Kazimierz Moskal.


- Teraz można się zastanawiać co byłoby, gdybyśmy to my pierwsi zdobyli bramkę, ale jak powiedziałem na wstępie - dostaliśmy gola do szatni w momencie, w którym to my powinniśmy go zdobyć. Nadzialiśmy się na kontrę, którą Piast wykorzystał. Oczywiście, że mam pretensje, bo w pierwszej połowie, gdybyśmy zagrali w pewnych momentach dokładniej i skuteczniej, to mogliśmy się pokusić o strzelenie bramki - zakończył opiekun zespołu "Białej Gwiazdy".

Źródło: wislaportal.pl


Radoslav Látal: - Bardzo się cieszymy, ale przyjdą też trudne chwile

- Był to najtrudniejszy dla nas mecz tutaj w Gliwicach. Wisła jest bardzo wymagającym przeciwnikiem i potwierdziła to na boisku. W pierwszej połowie staraliśmy się grać piłką. Graliśmy nią, ale brakowało elementów, które pozwoliłyby nam zdobyć bramkę na 1-0. Chciałem żeby były dośrodkowania, zwracałem przed meczem moim zawodnikom na to uwagę i wymagałem tego od nich - powiedział po wygranej z Wisłą trener Piasta, Radoslav Látal.


- W pierwszej połowie nie byliśmy jakoś specjalnie niebezpieczni dla naszego przeciwnika. Z kolei w drugiej Wisła zaczęła grać trochę lepiej. Przez kwadrans byliśmy w ciężkiej defensywie i zmieniliśmy ustawienie na 4-4-2. Szkoda, że nie zdobyliśmy drugiej bramki, bo wtedy gralibyśmy spokojniej - dodał czeski trener zespołu z Gliwic.


- Po błędzie Heberta Wisła mogła zdobyć bramkę, ale to my przeszliśmy do kontrataku i udało nam się strzelić bramkę na 1-0. Bardzo się cieszymy, ale przyjdą też trudne chwile. Nasza kadra nie jest aż tak szeroka i już w następnym meczu nasi napastnicy pauzują za kartki, więc to będzie inna drużyna. Na razie mamy 27 punktów w 11. kolejkach i zobaczymy co będzie dalej. Moim zawodnicy chcieli za wygraną trzy dni wolnego, ale dostaną tylko dwa. Trenujemy już we wtorek - zakończył Látal.


Źródło: wislaportal.pl


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Radosław Cierzniak: Ja wierzę w ten zespół

Starcia z liderem nigdy nie należą do łatwych, o czym dziś w Gliwicach przekonali się Wiślacy, którzy po zaciętym meczu przegrali z Piastem 0:1. Jednym z najbardziej widocznych zawodników był Radosław Cierzniak, który w kilku sytuacjach ratował swój zespół przed utratą gola. „Spodziewałem się dzisiaj takiego meczu. Graliśmy w końcu z liderem, i to na jego boisku. Uważam jednak, że nie zasłużyliśmy dzisiaj na porażkę. Stworzyliśmy sobie kilka świetnych okazji i na wynik zaważyła nasza nieskuteczność” – podsumował całe spotkanie nasz bramkarz.

Bramkarzom często łatwiej ocenić przebieg spotkania. Czego więc, według naszego golkipera, zabrakło dziś Wiśle by wygrać z Piastem? „Potrafimy dobrze operować piłką i stwarzamy sobie okazje do strzelania goli. Niestety, jesteśmy nieskuteczni i to sprawia, że nie zdobywamy punktów. Owszem popełniamy błędy i czasem padają po nich bramki, ale naprawdę nie gramy źle. Trzeba patrzeć pozytywnie i dalej wykonywać swoją pracę. Przyjdzie w końcu czas, kiedy zaczniemy wygrywać. Ja wierzę w ten zespół” – powiedział Cierzniak.

Bez względu na wynik dzisiejszego spotkania, gospodarze i tak pozostaliby na czele tabeli. Jednak według Cierzniaka Piast nie jest drużyną nie do pokonania. „Piast zasłużenie jest liderem, ale nie jest to obecnie najlepszy zespół w Polsce. Grają bardzo prostą piłkę, są dobrze ustawieni taktycznie i dużo biegają. Widocznie to na dzień dzisiejszy wystarczy, by prowadzić w tabeli. Dobrze widzieliśmy, jak Piast gra i z przebiegu gry wynika, że jest to drużyna, którą można pokonać nawet na jej własnym stadionie. Tym bardziej żałujemy, że dziś trzy punkty nie wracają do Krakowa” – zakończył rozmowę z nami piłkarz Białej Gwiazdy.

MH
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Rafał Boguski: Druga połowa wyglądała tak, jak w Łęcznej

Jubileusz 200 meczów w ekstraklasie obchodził Rafał Boguski
Jubileusz 200 meczów w ekstraklasie obchodził Rafał Boguski

W negatywnych nastrojach piłkarze Białej Gwiazdy będą musieli przepracować przerwę w rozgrywkach ligowych spowodowaną meczami reprezentacyjnymi. Nieskuteczność Wiślaków w rywalizacji rozegranej w Gliwicach sprawiła, że to gospodarze cieszą się z kompletu oczek.

W Gliwicach potwierdziła się stara piłkarska prawda mówiąca, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. „Stwarzamy sobie stuprocentową okazję, której nie zamieniamy na gola, a za kilka sekund dochodzi do kontry i tracimy bramkę w ostatniej minucie pierwszej połowy, przed zejściem do szatni. Musieliśmy inaczej zagrać w drugiej połowie, Piast cofnął się i liczył na kontry. Drugie czterdzieści pięć minut wyglądały podobnie, jak w Łęcznej” – zaczął Boguski.

Ponownie w grę wkradła się nieskuteczność, która zaważyła na wyniku dzisiejszego spotkania. „Można powiedzieć, że Piast miał dziś sporo szczęścia, zwłaszcza po strzale Krzyśka. Wówczas „Mąka” minął obrońcę, uderzył na bramkę, ale piłka odbiła się od rywala i wyszła na rzut rożny” – mówił.

Nad czym Wisła musi przede wszystkim popracować w przerwie na kadrę, aby w kolejnej rywalizacji móc cieszyć się z trzech punktów? „Wydaje mi się, że najważniejsza jest skuteczność. W pierwszej połowie szwankowało ostatnie podanie, co sprawiło, że nie udało się wykorzystać naprawdę dobrze zapowiadających się sytuacji bramkowych” – zakończył wypowiedź Rafał Boguski.

K. Kawula
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Maciej Sadlok: Piłka sama pisze scenariusze

Bez ani jednego punktu wrócili do Krakowa piłkarze Białej Gwiazdy, którzy ulegli liderowi Ekstraklasy 0:1. Porażka z Piastem sprawiła, iż Biała Gwiazda po jedenastu seriach gier zajmuje siódmą lokatę.

Sportowa złość malowała się na twarzy Macieja Sadloka po ostatnim gwizdku przegranej rywalizacji w Gliwicach. „Nie udało się niestety. Myślę, że spokojnie mogliśmy się pokusić o remis, a nawet o wygraną, bo mieliśmy ku temu okazje. Był to ciężki mecz. W pierwszej połowie raczej to Piast dominował. Wydaje mi się, że w drugiej połowie to my prowadziliśmy grę i graliśmy jak równy z równym, mimo że gliwiczanie są liderem i nie stracili tutaj punktu. Brakło trochę szczęścia” – analizował przebieg potyczki.

Wszyscy piłkarze Białej Gwiazdy czuli ogromny niedosyt po zakończeniu spotkania z liderem, co podkreślił obrońca Białej Gwiazdy. „Jest w nas bardzo duża złość. Było to widać w szatni. Ale co to daje? Tak naprawdę nic. Każdy chciał tutaj przede wszystkim wygrać. Powtarzaliśmy sobie, że wywozimy stąd trzy punkty i tylko to się liczy. Cóż, piłka czasami sama sobie pisze scenariusze” – mówił.

Na pytanie, w czym można upatrywać przyczyn porażki, Sadlok odpowiedział: „Jeśli nie wykorzystujemy sytuacji, które sobie stwarzamy, to trudno, żeby wywieźć korzystny wynik. Piast gra mocno w ofensywie, nie boi się iść do przodu. Raczej nie kalkulują i starają się zdobywać gole”.

Dopiero za dwa tygodnie podopieczni trenera Kazimierza Moskala rozegrają kolejny ligowy pojedynek, bowiem był to ostatni mecz przed przerwą na mecze reprezentacji. „Wiadomo, że lepiej byłoby przepracować ten okres z wygraną. Łatwiej się pracuje, morale jest większe. Jest jednak inaczej i trzeba wyeliminować mankamenty, bo po każdym meczu jest coś do poprawienia” – zakończył wypowiedź Maciej Sadlok.

K. Kawula
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Podsumowanie 11. kolejki Ekstraklasy

Po wygranej nad Wisłą wciąż niekwestionowanym liderem Ekstraklasy jest Piast Gliwice, którego w 11. kolejce poważnie goniła jedynie szczecińska Pogoń. I to dwaj "uciekinierzy", bo od ligowego "peletonu" nie odłączyła się Legia, która tylko zremisowała w Zabrzu. O choćby punkcie może tylko pomarzyć dramatycznie grający w tym sezonie Lech, który został zdeptany przy Kałuży przez Cracovię. Teraz czas na reprezentacyjną przerwę, więc do ligowej rywalizacji wracamy dopiero za dwa tygodnie.


Piątek, 2 października:

Ruch Chorzów 0-2 Pogoń Szczecin

0-1 Takafumi Akahoshi (23.)
0-2 Takafumi Akahoshi (45.)

Oczywiście, że pierwszy gol dla gości padł ze spalonego i oczywiście, że gospodarze kończyli mecz w "dziewiątkę", ale zwalanie całej winy za niepowodzenie w tym meczu przez chorzowian na sędziów jest jakby lekko niepoważne. Goście ze Szczecina prezentują się bowiem ostatnio naprawdę solidnie i zasłużenie wygrali z Ruchem. Wliczając zaś porażkę w Pucharze Polski - dla "Niebieskich" to czwarty przegrany mecz z rzędu. I chyba dobrze dla nich, że w lidze nastąpi teraz przerwa.

Jagiellonia Białystok 0-3 Lechia Gdańsk

0-1 Michał Mak (66.)
0-2 Maciej Makuszewski (76.)
0-3 Grzegorz Kuświk (90.)

Podobnie jak Ruch - z przerwy ligowej cieszyć powinna się też Jagiellonia, bo mają nad czym pracować. Białostoczanie, wliczając im porażkę pucharową, mają na swoim koncie trzy mecze "na tarczy" z rzędu, a "wpadka" z Lechią jest na pewno bolesna. Zwłaszcza dla Michała Probierza. A mogło być zupełnie inaczej, tyle że "do szatni" karnego nie wykorzystał Vassiljev i srogo się to na "Jadze" zemściło. Lechia wykazała się bowiem w drugiej połowie kapitalną skutecznością i rozbiła "żółto-czerwonych".


Sobota, 3 października:

Termalica Bruk-Bet Nieciecza 1-1 Górnik Łęczna

1-0 Silvio Rodić (5. sam.)
1-1 Jakub Świerczok (9.)

Gospodarze zaczęli od mocnego uderzenia. Rzut wolny - słupek - pech bramkarza - gol! Tyle, że zaraz potem fatalny kiks zaliczył także golkiper "Słoni" i było 1-1. A potem? A potem można było wyłączyć telewizor i zająć się czymś zupełnie innym. I zobaczyć już tylko na sam koniec, że wynik już się nie zmienił.


Korona Kielce 0-0 Podbeskidzie Bielsko-Biała

W tym meczu przeważała Korona, tyle że kielczanie nie znaleźli sposobu na dobrze broniącego Zubasa i wciąż mają problem z poważnym punktowaniem u siebie. "Górale" cieszą się więc z tego, że po 0-6 z Wisłą z dwóch kolejnych wyjazdów przywieźli do domu łącznie aż cztery punkty. I chyba na tym podsumowanie tego meczu można zamknąć. Legendy nikt o nim nie napisze.


Piast Gliwice 1-0 WISŁA KRAKÓW

1-0 Martin Nešpor (45.)

Podobno piłka nożna to czasami niesprawiedliwy sport. Może i rzeczywiście, ale nie tym razem. Za zmarnowanie kolejnych "setek" wiślakom należy się przysłowiowa "figa z makiem". No i ją od Piasta dostaliśmy. Prawdziwe "kuku" zrobił bowiem Cierzniakowi Martin Nešpor i strzelił jedynego gola w tym spotkaniu. Bramkarz Wisły czekał bowiem na piłkę, a Czech był szybszy i zamiast sami po 45. minutach prowadzić - bo kilkanaście sekund przed stratą gola to Wisła miała zmarnowaną "patelnię" przez Brożka - przegrywaliśmy. "Niewykorzystane okazje się mszczą" - mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Kazimierz Moskal... Boleśnie się o tym przekonaliśmy.


Niedziela, 4 października:

Zagłębie Lubin 1-1 Śląsk Wrocław

1-0 Michal Papadopulos (49.)
1-1 Flávio Paixão (79.)

Derby Dolnego Śląska na remis i to chyba sprawiedliwy wynik, bo jak przystało właśnie na spotkanie derbowe było ono wyrównane. Śląsk powinien mimo to prowadzić od 44. minuty, ale świetną okazję zmarnował Flávio Paixão, co zemściło się na wrocławianach na początku drugiej połowy. Portugalczyk powinien zrehabilitować się szybciej, ale drugie pudło zaliczył w minucie 67. W końcu wg zasady "do trzech razy sztuka" udało mu się wpisać na listę strzelców i mecz skończył się remisem. Choć w doliczonym czasie gry stempel dla gospodarzy mógł postawić Jakub Tosik. Fatalnie jednak spudłował.


Górnik Zabrze 2-2 Legia Warszawa

1-0 Ołeksandr Szeweluchin (5.)
1-1 Nemanja Nikolić (20. k.)
2-1 Radosław Sobolewski (31.)
2-2 Nemanja Nikolić (40.)

Kolejny mocno przeciętny mecz legionistów, którzy w przyszłym tygodniu pożegnają się z trenerem Henningiem Bergiem. To na pewno zaskakujące, ale też po remisie w Zabrzu Legia ma aż 10 punktów mniej od liderującego Piasta. A mogło być gorzej, ale sędzia Tomasz Musiał gwizdnął dość kontrowersyjnego karnego i znów warszawiacy mają sporo szczęścia do takich decyzji. Będący w strefie spadkowej Górnik strzelający Legii dwa gole - to ma jednak swoją wymowę. Jak i to, że zabrzanie kończyli mecz w "dziesiątkę", a mimo tego faworyci z Łazienkowskiej nie potrafili tego wykorzystać.


Cracovia 5-2 Lech Poznań

1-0 Bartosz Kapustka (1.)
2-0 Deniss Rakels (3.)
3-0 Mateusz Cetnarski (40. k.)
3-1 Kasper Hämäläinen (56.)
4-1 Erik Jendrišek (63.)
5-1 Jakub Wójcicki (74.)
5-2 Kasper Hämäläinen (75.)

Zespół z Poznania prezentuje niezmiennie postawę dramatyczną i choć to wręcz niewiarygodne, to można pomału zaryzykować stwierdzenie, że aktualny mistrz Polski może mieć w tym sezonie poważny problem z zakwalifikowaniem się do "ósemki"! Dość powiedzieć, ale Lech ma mniej straconych bramek jedynie od Podbeskidzia! Nie może to jednak dziwić! Przy Kałuży 0-2 było już po trzech minutach, a potem prezent w postaci idiotycznego rzutu karnego dołożył Maciej Gostomski i już po pierwszej połowie było "po zawodach". W drugiej części gry mieliśmy więc trochę "radosnego futbolu" z obydwu stron, co zaowocowało łącznie aż siedmioma golami. Czy "piątka" w Krakowie pogrąży Macieja Skorżę? Chyba nikogo to nie zdziwi.

Źródło: wislaportal.pl

Aktualna tabela po 11 kolejce


Źródło: twitter.com/_Ekstraklasa_


Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły- Sezon 2015/2016

Źródło:http://skwk.pl/


Video - doping:

Video - doping cz.I

Video - doping cz.II

Źródło:http://skwk.pl/

Galeria