2015.12.12 Lechia Gdańsk - Wisła Kraków 2:0

Z Historia Wisły

2015.12.12, Ekstraklasa, 20. kolejka, Gdańsk, Stadion Energa, ul. Pokoleń Lechii Gdańsk 1, 18:00, sobota, 4°C
Lechia Gdańsk 2:0 (1:0) Wisła Kraków
widzów: 9.527
sędzia: Piotr Lasyk z Bytomia.
Bramki
Michał Mak 36'
Maciej Makuszewski 55'
1:0
2:0
Lechia Gdańsk
4-5-1
Marko Marić
grafika:zk.jpg Paweł Stolarski
Gérson
Rafał Janicki
Jakub Wawrzyniak
grafika:zk.jpg Maciej Makuszewski
Ariel Borysiuk grafika:zmiana.PNG (86' Grzegorz Wojtkowiak)
Aleksandar Kovačević
Sebastian Mila grafika:zmiana.PNG (75' Michał Chrapek)
Sławomir Peszko
Michał Mak grafika:zmiana.PNG (90'+3 Lukáš Haraslín)

Trener: Dawid Banaczek
Wisła Kraków
4-5-1
Radosław Cierzniak
Jakub Bartosz
Arkadiusz Głowacki
Richárd Guzmics
Maciej Sadlok grafika:zk.jpg grafika:kontuzja.png grafika:zmiana.PNG (39' Tomasz Cywka grafika:zk.jpg)
Łukasz Burliga grafika:zmiana.PNG (72' Kamil Kuczak)
Alan Uryga
Krzysztof Mączyński
Rafael Crivellaro grafika:zmiana.PNG (53' Denis Popovič)
Rafał Boguski grafika:zk.jpg
Maciej Jankowski

Trener: Kazimierz Kmiecik*/ Marcin Broniszewski
Kapitan: Arkadiusz Głowacki

* wpisany do protokołu jako pierwszy trener zespołu
Bramki: 2-0
Posiadanie (w %): 52-48
Strzały: 13-5
Strzały celne: 6-1
Piłki zagrane: 562-512
Piłki odzyskane: 173-169
Spalone 3-2
Podania: 472-439
Udane podania (w %): 67-62
Dośrodkowania 17-14
Rzuty rożne 4-5
Faule: 15-16
Żółte kartki: 2-3
Czerwone kartki: 0-0

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Spis treści

Przed meczem

Przerwać złą passę. Wisła zagra dziś w Gdańsku z Lechią

Końcówka 2015 roku jest dla piłkarzy Wisły Kraków niestety bardzo zła. Nie dość że przegraliśmy trzy kolejne mecze, to jeszcze dopadła nas plaga kontuzji, w związku z czym na kolejne spotkanie wiślacy udali się w mocno przetrzebionym składzie. W potyczce z Lechią Gdańsk wciąż radzić sobie będziemy musieli bez Pawła Brożka, ale nie tylko bez niego. Urazy wykluczyły bowiem z gry już do końca roku Bobana Jovicia i Wilde'a-Donalda Guerriera, więc w takiej sytuacji nasz cel może być tylko jeden. Nie ważne jak, ale musimy przerwać w końcu tę złą passę!

To oczywiście nie będzie łatwe, bo w najbliższym spotkaniu staniemy naprzeciwko podrażnionej również swoimi niepowodzeniami Lechii. Gdańszczanie mocno będą się bowiem starać o uratowanie swojej dalekiej od założeń i oczekiwań piłkarskiej jesieni. Wprawdzie przed tygodniem swoje spotkanie ligowe wygrali (1-0 ze Śląskiem), ale wcześniej zaliczyli aż pięć porażek z rzędu, przez co już od dawna zasiedli w dolnej części ligowej stawki. I właśnie dopiero wspomniana wygrana z wrocławianami pozwoliła im uciec od bezpośredniego sąsiedztwa strefy spadkowej! Dziś zajmują jednak dopiero 12. miejsce, co jest bez dwóch zdań poniżej mocnych ostatnio planów włodarzy zespołu z Gdańska.

Zresztą dla obydwu zespołów wspomniana strefa spadkowa mocno się wciąż przybliża, a po piątkowej wygranej Jagiellonii z Ruchem - także Wisła obsunęła się w tabeli do tej "gorszej ósemki"! To zaś wręcz powinno dodatkowo zmotywować naszych piłkarzy.

Niestety łatwiej to powiedzieć, a trudniej zrobić, bo też problem "Białej Gwiazdy" jest jeden, a mianowicie - "krótka ławka". I choć wchodząc z niej przed tygodniem Jakub Bartosz niewątpliwie "błysnął", to czy ewentualnie można liczyć na to, że podobnie "zaplusują" też inni nasi młodzi zawodnicy? O ile w ogóle na murawie się pojawią? Oczywiście jakichś ewentualnych pozytywów i nadziei szukać musimy i siłą rzeczy nie pozostaje nam nic innego, jak po raz kolejny w tym sezonie mocno za wiślaków trzymać kciuki. Do końca roku zostały nam już bowiem tylko dwa mecze i może przynajmniej w nich pech nas wreszcie opuści? Oby!

Do boju Wisełka!

Źródło: wislaportal.pl


Ostatni wyjazd w tym roku: Lechia - Wisła

Po trzech porażkach z rzędu Wisła Kraków uda się nad morze, by poszukać przełamania fatalnej passy w meczu przyjaźni z Lechią Gdańsk. „Biała Gwiazda” z kolejki na kolejkę znajduje się w coraz gorszej sytuacji w tabeli i aby z względnym spokojem spędzić zimę musi koniecznie zdobyć jakieś punkty w Gdańsku.

Wszyscy z utęsknieniem czekają już na koniec ligowych rozgrywek w tym roku. Kibice jak i sami piłkarze są już mocno zmęczeni tą rundą, ciekawe kto bardziej. Ostatni wyjazd, później mecz z Pogonią i przerwa zimowa, w której pod Wawelem po prostu musi się sporo dziać, bo inaczej strach myśleć, jak może potoczyć się wiosna.

Z zespołem do Gdańska nie udali się kontuzjowani Boban Jović i Donald Guerrier, których nie zobaczymy już na boisku w tym roku. Podobnie sytuacja ma się z Pawłem Brożkiem. Do dyspozycji trenera Broniszewskiego wracają za to pauzujący za czerwoną kartkę Maciej Sadlok i narzekający ostatnio na urazy Denis Popović i Łukasz Burliga.

Apel do trenera Broniszewskiego: proszę nie bać się stawiać na młodzież! Nie ma nic do stracenia a jest wiele do zyskania. Młodzi chłopcy, często wychowankowie nie po to pracują na treningach, żeby na wszystkie mecze jeździć w roli turystów i oglądać swoich starszych kolegów, którzy coraz częściej zawodzą. Jakub Bartosz w meczu z Legią pokazał, że można, naprawdę, więcej odwagi!

W sobotnie popołudnie w Gdańsku spotkają się dwie drużyny pogrążone w kryzysie. Wisła i Lechia przed sezonem wymieniane były w gronie faworytów do walki o czołowe miejsca, tymczasem obydwa zespoły mocno zawodzą oczekiwania swoich fanów.

O ile w przypadku Wisły można szukać przyczyn w szczupłości budżetu i kadry, o tyle Lechia naszpikowana jest naprawdę bardzo dobrymi piłkarzami. Lechia i Wisła w bieżącym sezonie dokonywały już roszad na ławkach trenerskich: Wisła ma już drugiego trenera, Lechia trzeciego i raczej nie ostatniego. Nie jest to normalna sytuacja.

Skład Lechii to jedna wielka niewiadoma. W ostatnim czasie do łask trenerów powrócili reprezentanci Polski – Sebastian Mila i Sławomir Peszko. Miejsce na prawej obronie wywalczył sobie Paweł Stolarski, były zawodnik Wisły. Szans na grę przeciwko byłemu klubowi nie ma raczej Michał Chrapek, który w Gdańsku jest całą rundę a nawet nie powąchał murawy. Sporo mówi się o tym, że Chrapek już zimą powróci pod Wawel.

Ofensywa Lechii to szybkie skrzydła: wspomniany wcześniej Peszko ale też Makuszewski i Mak. Lechii brakuje typowego snajpera, bo trudno mówić o takim w kontekście Grzegorza Kuświka, który zdobył tylko cztery gole.

Nikt już nie chce słuchać zapewnień o wyciąganiu wniosków, chęci rewanżu i pełnej koncentracji na najbliższym meczu. Piłkarze jedno mówią a drugie robią, przegrali ostatnie trzy spotkania, najważniejsze dla kibiców. To jest jednak Wisła Kraków i to zobowiązuje, tu nie można się poddawać, ale trzeba walczyć, mimo wszystko.

Spotkanie poprowadzi Piotr Lasyk z Bytomia.

Transmisja meczu w Canal+Sport. Początek o 18.00

Źródło: wislakrakow.com
(sum91)


Do Gdańska po zwycięstwo!

Już tylko dwa spotkania zostały krakowskiej Wiśle do rozegrania w 2015 roku. Pierwsze z nich piłkarze Białej Gwiazdy rozegrają w Gdańsku, gdzie zmierzą się z miejscową Lechią. Kibiców obu klubów łączy niezwykła więź przyjaźni, ale na boisku każdy z zespołów będzie próbował udowodnić swoją wartość.

Na przestrzeni 66 lat, licząc wszystkie możliwe rozgrywki oraz spotkania towarzyskie, Wisła i Lechia stawały naprzeciwko siebie 55 razy. Najwięcej z tych meczów, bo aż 41, zostało rozegranych na boiskach Ekstraklasy, a lepszy bilans tych pojedynków należy do Białej Gwiazdy. Nasi piłkarze ograli gdańszczan 21 razy, w 9 meczach padł remis, a pozostałe 11 wygrali gospodarze dzisiejszego spotkania.

Pierwszy w historii mecz pomiędzy Wisłą a Lechią odbył się 29 maja 1949 roku w Gdańsku. Spotkanie zostało rozegrane w ramach 9. kolejki Ekstraklasy, a goście z Krakowa nie dali żadnych szans Biało-Zielonym, pokonując ich aż 5:1. Cztery bramki dla Wisły zdobył wówczas Mieczysław Gracz, jedną Józef Kohut, a honorowe trafienie dla gospodarzy zaliczył Alfred Kokot II. Biała Gwiazda nad Bałtykiem zawsze radziła sobie całkiem nieźle. Na 20 meczów rozegranych w Gdańsku, Wiślacy wygrali 6, tyle samo zremisowali i 8 razy przegrali.

Kibice nigdy nie zapomną spotkania z 8 maja 2011 roku rozegranego w Gdańsku. Od początku to goście przeważali, będąc lepszym zespołem. Dobra gra Wiślaków przyniosła rezultat w 17. minucie, kiedy to Cwetan Genokow wykończył akcję duetu Małecki – Melikson. Po półgodzinie gry było już 2:0 dla Wisły, a kolejny popis swojego talentu dał Melikson, który namieszał w szykach obronnych Lechii i idealnym podaniem obsłużył Andraża Kirma. W 83. minucie na boisku pojawił się Mikhail Sivakov, strzelając chwilę później przepiękną bramkę. Białorusin przejął piłkę na własnej połowie i ledwo po przekroczeniu linii środkowej uderzył na bramkę, lobując bramkarza i ustalając wynik spotkania na 3:0 dla Wisły.

Bilans bramkowy ekstraklasowych spotkań pomiędzy obiema drużynami wypada korzystniej dla Białej Gwiazdy. Wiślacy w meczach z Lechią zdobyli 71 goli, tracąc przy tym 39. Najskuteczniejszym strzelcem Wisły przeciwko gdańszczanom jest Paweł Brożek, który ma na koncie 7 trafień.

Ostatnie spotkanie Wisły i Lechii miało miejsce w połowie sierpnia tego roku na stadionie przy ulicy Reymonta. Kibice zgromadzeni na trybunach oglądali szalone spotkanie zakończone wynikiem 3:3. Po 10 minutach Wiślacy prowadzili już 2:0, dzięki bramkom Donalda Guerriera i Macieja Jankowskiego. Jeszcze przed przerwą kontaktowego gola dla Lechii zdobył Daniel Łukasik, a kilka minut po zmianie stron goście po trafieniu Lukasa Haraslina wyrównali na 2:2. Nie był to jednak koniec emocji, bo po raz kolejny na prowadzenie wyprowadził Wisłę Jankowski. Kiedy wydawało się, że gospodarze utrzymają korzystny wynik, na 3 minuty przed końcem regulaminowego czasu gry bramkę na 3:3 zdobył Mario Maloca i oba zespoły podzieliły się punktami.

W poprzedniej kolejce Lechia przed własną publicznością wygrała 1:0 ze Śląskiem Wrocław i zajmuje 11. miejsce w tabeli. Wisła natomiast przegrała przy Reymonta z Legią 0:2 i obecnie plasuje się na 8. pozycji.

Mecz przyjaźni pomiędzy Lechią Gdańsk a Wisłą Kraków rozpocznie się o godzinie 18:00. Trzymajcie kciuki za Białą Gwiazdę!!!

MH
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Wypowiedzi przedmeczowe

Marcin Broniszewski: Walczymy o pełną pulę

Sobotni mecz przyjaźni w Gdańsku będzie dla graczy trenera Marcina Broniszewskiego szansą na przełamanie się po trzech porażkach z rzędu. W 20. kolejce Ekstraklasy spotkają się drużyny, które w ligowej tabeli dzielą zaledwie dwa punkty.

W dwóch ostatnich meczach w 2015 roku na pewno nie wystąpią Boban Jović i Donald Guerrier. „Na ten moment największy problem dotyczy Bobana, który jest po zabiegu. Dosyć poważny uraz przywodziciela ma także Donald. To chyba wszystko w kontekście kontuzjowanych piłkarzy. O Pawle Brożku mówiliśmy już wcześniej” – zaczął Marcin Broniszewski. Do kadry meczowej wracają z kolei Denis Popović i Łukasz Burliga, a także Maciej Sadlok, odbywający ostatnio przymusową pauzę. „Trudno powiedzieć, czy są gotowi do gry przez 90 minut, natomiast jadą z nami na mecz i będziemy mogli z nich skorzystać. Nie chcę mówić, kto i jak długo będzie grał, bo mamy dobę, aby się do tego odnieść. Mimo wszystko mamy pewne ograniczenia kadrowe, ale będziemy chcieli połączyć odpowiednio elementy, aby wszystko ze sobą współpracowało” – kontynuował.

Po raz kolejny Wiślaków w rywalizacji z Legią dopadła niemoc strzelecka, mimo kilku klarownych sytuacji. „Użyłem trochę innego określenia na tę słabość w ofensywie, gdyż uważam, że zabrakło luzu i swobody pod bramką. Ciężko jest w meczu, gdzie jesteśmy skupieni na walce i odbiorze piłki, nabrać luzu i myśleć kreatywnie. Mam nadzieję, że jutro będziemy mieć większą swobodę w operowaniu piłką i zachowanie pod bramką będzie lepsze” – wyraził nadzieję.

19. kolejka Ekstraklasy przyniosła graczom Lechii Gdańsk trzy punkty. Jakiego meczu można się spodziewać w sobotę? „Słyszałem opinie byłego już szkoleniowca van Heesena, że dużym problem jest reakcja po tracie piłki, czyli ten moment przejścia z ataku do obrony. W tych fragmentach spotkania ze Śląskiem, które analizowaliśmy, widzieliśmy, że ten element funkcjonował. To ta różnica, którą widać gołym okiem. Nie chcemy zaszufladkować Lechii i odnieść się tylko do kilku spotkań, patrzymy globalnie i będziemy chcieli ich słabe punkty wykorzystać” – dodał.

Drużyna krakowskiej Wisły udaje się na północ Polski z myślą o wywalczeniu trzech punktów. Sztab szkoleniowy Białej Gwiazdy nie zakłada innego scenariusza. „Walczymy o pełną pulę. Nasz zespół jest podrażniony porażkami, a sytuacja nie jest ciekawa. Wisła nie przywykła do porażek, ma mnóstwo piłkarzy, którzy pamiętają piękne czasy. Tkwi w nich sportowa złość i będą chcieli udowodnić swoją wartość” – przekonywał. Zwycięstwa w dwóch ostatnich spotkaniach korzystnie wpłyną na nastroje Wiślaków, których czeka ciężka praca podczas przerwy zimowej. „Jeśli zbierzemy wszystkie punkty do końca roku, to komfort pracy będzie lepszy. Jest to jednak złudne, bo pod uwagę jest brany cały sezon, co ciągle powtarzam. Oczekiwania są ogromne, musimy być egoistami pod względem punktów, ale chcemy też wygrywać dla ludzi, którzy kochają ten klub” – zakończył trener Marcin Broniszewski.

K. Kawula
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Tomasz Cywka: Jedziemy po zwycięstwo

Udany występ przeciwko warszawskiej Legii odnotował Tomasz Cywka, który wystąpił na lewej obronie. Zawodnik Białej Gwiazdy liczy, że dzięki ciężkiej pracy na treningach znajdzie uznanie w oczach szkoleniowców Wisły Kraków.

Mimo że na trybunach stadionu w Gdańsku będzie panowała przyjazna atmosfera, to piłkarze Białej Gwiazdy nie zamierzają stosować wobec Lechii żadnej taryfy ulgowej. „Na pewno kibice będą się rewelacyjnie bawić, o to nie trzeba się martwić. Na boisku będziemy jednak robić swoje, nieważne z kim gramy, jedziemy po zwycięstwo” – zapewnił Cywka.

Urazy w obozie Białej Gwiazdy zmusiły trenerów do roszad w składzie, dlatego Cywka w poprzedniej kolejce został przestawiony z pomocy do obrony. „Mamy braki kadrowe i trzeba było uzupełnić pozycję. Wcześniej rozmawialiśmy z trenerami, że może zajść taka potrzeba, także miałem to z tyłu głowy. Tak się zdarzyło w meczu z Legią. Gram dla drużyny, bok obrony nie różni się bardzo od pomocy, chociaż trzeba się skupić na innych elementach. Przegraliśmy mecz, a wynik był najważniejszy. Trener powiedział przed chwilą, że musimy poczekać jeszcze na skład i tam, gdzie będzie on mnie widział, to zagram i dam z siebie sto procent” – powiedział. Na pytanie, czy Cywka liczy, iż również w Gdańsku pojawi się wyjściowej jedenastce, odpowiedział: „Zawsze na to liczę. Przez cały tydzień pracuje tak, aby być gotowym do gry w weekend”.

K. Kawula
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Dawid Banaczek (wideo)


Źródło: Lechia Gdańsk


Sebastian Mila (wideo)


Źródło: Lechia Gdańsk


Relacje z meczu

W zaklętym kręgu porażek. Lechia - Wisła 2-0

Mecz poprzedziła minuta ciszy poświęcona pamięci zmarłego Zygmunta Kamińskiego, wieloletniego kibica Lechii Gdańsk.
Mecz poprzedziła minuta ciszy poświęcona pamięci zmarłego Zygmunta Kamińskiego, wieloletniego kibica Lechii Gdańsk.

Piłkarze Wisły Kraków na mecz z Lechią jechali po trzech kolejnych porażkach i marzyli, aby tę złą passę przerwać. Niestety nic z tych rzeczy! Zaliczamy bowiem kolejne spotkanie, w którym nie zdobywamy choćby punktu, przegrywając zresztą w Gdańsku zasłużenie 0-2. Oznacza to, że mamy na swoim koncie już cztery kolejne porażki i trzeci z rzędu mecz, w którym nie zdobywamy gola, tracąc dokładnie dwa. Po takich wynikach nie można się niestety dziwić, że Wisła mocno dołuje w ligowej tabeli. I o miejscu w "ósemce" możemy aktualnie zapomnieć.

Wisła ostatnio nie rozgrywała w Gdańsku swoich najlepszych spotkań, ale początek dzisiejszego był obiecujący. Wiślacy zaczęli bowiem ofensywnie i już w 3. minucie mogli zagrozić Lechii. Na raty dośrodkowanie Krzysztofa Mączyńskiego zamykał Alan Uryga, ale nie zdołał dograć do środka bramki. Zaraz zaś potem dobre przejęcie piłki zaliczył Rafael Crivellaro, cóż jednak z tego, skoro nasze wyjście na bramkę Lechii zepsuł złym podaniem.

Niestety z każdą kolejną minutą do głosu coraz częściej zaczęli dochodzić gospodarze. I już w 18. minucie bramkę mógł zdobyć Michał Mak, ale jego pierwszą próbę zblokował Richárd Guzmics, a druga - już na leżąco - zakończyła się udaną interwencją nogą Radosława Cierzniaka. Mak pokazał się też dwanaście minut później, ale uderzył "po długim" jednak zbyt lekko, aby zaskoczyć dobrze broniącego Cierzniaka. Po chwili nasz bramkarz wybronił też próbę Sebastiana Mili.

W końcu w 36. minucie koszmarny błąd popełnił Guzmics, któremu w dziecinny sposób piłkę zabrał Mila. Pomocnik Lechii wrzucił na głowę Maka i było 1-0 dla Lechii! Jakby tego było mało - chwilę później z powodu kontuzji boisko opuścić musiał Maciej Sadlok, a do końca pierwszej połowy Wisła nie była w stanie odpowiedzieć choćby celnym strzałem na trafienie Lechii.

Oprawa przygotowana przez kibiców w przeddzień rocznicy wprowadzenia stanu wojennego musiała mieć charakter polityczny.
Oprawa przygotowana przez kibiców w przeddzień rocznicy wprowadzenia stanu wojennego musiała mieć charakter polityczny.

Przed rozpoczęciem drugiej połowy można było zadawać sobie pytanie, czy gra wiślaków może w niej wyglądać lepiej? A może - będzie jeszcze gorzej? I szybko tak właśnie mogło być. Wiślacy stracili piłkę w środku pola i kontratak Lechii mógł zakończyć się groźnie, ale podania Maka nie wykorzystał Maciej Makuszewski, który nie trafił w futbolówkę. W tę dobrze uderzył za to w 52. minucie Mak, ale Cierzniak spisał się znakomicie. Niewiele zdziałałby zapewne za to sześćdziesiąt sekund później, ale Makuszewski będąc z nim oko w oko - fatalnie spudłował.

Co się odwlecze... W 55. minucie wiślacy nadziali się na kolejną kontrę Lechii. Piłkę za krótko wybił Mączyński - ta trafiła do Makuszewskiego, który tym razem już się nie myli. Pomocnik Lechii huknął pod poprzeczkę i gospodarze cieszyli się z drugiego gola. Ten nie powinien być jednak uznany, bo jak pokazały powtórki - Makuszewski znajdował się na pozycji spalonej... Do takich jednak sytuacji tej jesieni chyba każdy jest już jednak przyzwyczajony? Prawda?

Lechia ucieszona z pewnego prowadzenia nie forsowała już tempa, czekając na kolejne okazje do kontrataków, a Wisła nie miała kompletnie pomysłu na zagrożenie bramce gospodarzy. W końcu jednak, choć dopiero w 76. minucie, oddaliśmy celny strzał! Zresztą było blisko gola kontaktowego. Błąd gdańszczan wykorzystał Jakub Bartosz, ale Marko Marić spisał się znakomicie i wybronił próbę młodego wiślaka.

Ostatecznie wszystko skończyło się naszą niewątpliwie zasłużoną porażką. Wiślacy zagrali bowiem kolejny słaby mecz i na pewno nie przypominali tej zadziornej i grającej z zębem drużyny, którą oglądaliśmy choćby przed tygodniem w rywalizacji z Legią. Dziś bardziej przypominaliśmy bezpłciową ekipę z Poznania lub tę ze spotkania derbowego, która może i by chciała coś zdziałać, ale zwyczajnie nie była w stanie. Tym bardziej jest to więc smutny obraz naszej drużyny, która może powiedzieć tylko jedno. Na szczęście zagramy w tym roku jeszcze tylko jedno spotkanie. W piątek, 18 grudnia, u siebie z Pogonią. Potem będzie można od takiej gry po prostu... odpocząć. Co chyba wszystkim się przyda.

Źródło: wislaportal.pl


Bezradni. Porażka w Gdańsku

Na meczu obecne były koszykarki Wisły Can-Pack Kraków, które były obecne w Trójmieście związku ze swoim meczem ligowy.
Na meczu obecne były koszykarki Wisły Can-Pack Kraków, które były obecne w Trójmieście związku ze swoim meczem ligowy.

Czwarta z rzędu porażka. Tym razem Wisła w wyjazdowym meczu musiała uznać wyższość Lechii Gdańsk. Drużyna prowadzona przez Marcina Broniszewskiego i Kazimierza Kmiecika nie była w stanie nawiązać walki z rywalami...

Jeszcze miesiąc temu liczyliśmy, że wreszcie uda się wygrać dwa mecze z rzędu, tymczasem w końcówce roku Wisła zalicza fatalną serię czterech porażek. - Na pewno się nie poddamy - zapowiadał po porażce z Legią Marcin Broniszewski, lecz w Gdańsku animuszu starczyło drużynie może na dwa kwadranse. Bez Pawła Brożka w ataku Wisła praktycznie nie istniała, jedyny strzał w światło bramki oddając dopiero w 76 minucie, gdy w zamieszaniu podbramkowym na uderzenie zdecydował się Jakub Bartosz - jedyny wygrany w "Białej Gwieździe" ostatnich tygodni.

W 19 minucie doszło do starcia w polu karnym Guzmicsa z Michałem Makiem, który leżąc oddał strzał na bramkę Wisły. Cierzniak obronił. Siedem minut później Mak spróbował strzału prawą nogą po podaniu Kovacevicia, miał łatwiejszą pozycję, lecz znów bramkarz Wisły był na posterunku. Jednak w 36 minucie Lechia wyszła na prowadzenie.

Z lewej strony centrował Peszko, Sadlok nie przejął piłki. Wydawało się, że asekurujący go Guzmics wyjaśni sytuację, ale piłkę odebrał mu Mila, zacentrował w pole bramkowe, gdzie Mak wyprzedził Głowackiego i mocną główką pokonał Cierzniaka. Po chwili Sadlok opuścił boisko z powodu kontuzji, której nabawił się w sytuacji, w której Wisła traciła gola.

Dziesięć minut drugiej połowy wystarczyło, by Lechia rozstrzygnęła losy meczu. W 52 minucie Cierzniak bronił strzał Maka, po chwili Makuszewski uderzył obok bramki. W końcu Janicki zagrał przed pole karne Wisły, gdzie zbyt krótko odbił piłkę Mączyński. Ta trafiła pod nogi Mili, który podał Makuszewskiemu, a ten pięknym strzałem "w okienko" podwyższył prowadzenie. Błąd popełnił sędzia liniowy, gdyż Makuszewski znalazł się na niewielkim spalonym - tego błędu nie powinien mu jednak wypominać Mączyński, którego pomyłka w tej sytuacji była znacznie poważniejsza. Tym większa szkoda, że był to setny mecz "Mąki" w ekstraklasie. przegrały.]] Wisła po 20. kolejce wypada z pierwszej ósemki, notując ósmy mecz bez zdobytego gola w tym sezonie. Nad strefą spadkową "Biała Gwiazda" ma tylko cztery punkty przewagi. Za tydzień odbędzie się ostatni mecz w tym roku - z Pogonią Szczecin. I chyba tylko w przerwie zimowej nadzieja.

Źródło: wislakrakow.com


Mecz przyjaźni dla Lechii

Piłkarze Białej Gwiazdy prowadzeni przez duet Kmiecik – Broniszewski ulegli w Gdańsku tamtejszej Lechii 0:2. Bramki dla drużyny Biało-Zielonych zdobyli Mak i Makuszewski, a dwie asysty zaliczył Mila.

Trzy minuty po pierwszym gwizdku arbitra dobrze w polu karnym odnalazł się Boguski, lecz jego dośrodkowanie przeczytali defensorzy Lechii. Chwilę później, po krótko rozegranym rzucie rożnym, futbolówkę w kierunku Urygi zagrał Burliga, lecz pomocnik Białej Gwiazdy nie zdołał jej przejąć.

W 12. minucie piłkę w „szesnastkę” rywala wrzucił Bartosz, ta, po zamieszaniu, wylądowała pod nogami Urygi, który uderzył jednak obok bramki. Sto osiemdziesiąt sekund później groźnie zrobiło się w polu karnym Cierzniaka, ale Wawrzyniak fatalnie spudłował po dobrze rozegranym rzucie rożnym.

Świetną interwencją popisał się w 18. minucie bramkarz Białej Gwiazdy, który nogami wybronił uderzenie z Maka w sytuacji sam na sam. W odpowiedzi przed szansą stanęli Wiślacy, kiedy po ładnym zagraniu Burligi centrować próbował Crivellaro spod linii końcowej boiska, lecz piłka zatrzymała się na obrońcach gdańszczan.

Dwie szybkie kontry Biało-Zielonych mogły źle się zakończyć dla Białej Gwiazdy. Na szczęście najpierw na posterunku był Bartosz, a później na wysokości zadania stanął Cierzniak, który okazał się lepszy od Maka. Próby pokonania golkipera z Krakowa przyniosły gospodarzom efekt w postaci bramki w 36. minucie. Wówczas niezdecydowanie wśród defensorów gości wykorzystał Mak, który po podaniu Mili umieścił głową futbolówkę w siatce. W ostatnich minutach pierwszej części spotkania piłkarze spod Wawelu usiłowali przebić się pod pole karne Lechii, ale nie potrafi stworzyć jakiegokolwiek zagrożenia.

Po zmianie stron do ataku ruszyli gospodarze. Ładną dwójkową akcję popisali się Makuszewski i Mak, lecz popularny „Maki” nie zdołał skierował piłki do siatki. Kilkadziesiąt sekund później ponownie okazję wypracowali sobie Lechiści, ale tym razem Cierzniak popisał się rewelacyjną interwencją.

W 55. minucie padła bramka dla Biało-Zielonych po kontrataku. Mila wypaczył wówczas nadbiegającego Makuszewskiego, który atomowym strzałem pokonał Cierzniaka. Niestety, arbiter nadzorujący przebieg rywalizacji nie wyłapał spalonego gospodarzy.

Ataki Lechii nie ustawały. Najpierw w 63. minucie Mila przedłużył futbolówkę w kierunku Kovacevicia, który posłał ją obok słupka, a później Stolarski nie dostrzegł Peszko stojącego przed pustą bramką. Piętnaście minut przed końcem spotkania w dobrej sytuacji strzeleckiej znalazł się Bartosz, ale Marić poradził sobie z uderzeniem Wiślaka.

Nerwowość wkradła się szeregi Białej Gwiazdy w końcówce rywalizacji. Zawodnicy spod Wawelu nie potrafi skonstruować akcji, po której zmusiliby do pracy Maricia.


Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Kmiecik: Zasłużone zwycięstwo Lechii

Wisła Kraków przegrała mecz wyjazdowy w Gdańsku. Lechia była zespołem lepszym i wygrała zasłużenie 2:0. „Chciałem podziękować Lechii za ambitną walkę, która do końca walczyła, aby wynik był jak najlepszy” – rozpoczął trener Kazimierz Kmiecik.

Drużyna Białej Gwiazdy przystąpiła do meczu z Lechią w zmienionym zestawieniu, które wynikało z problemów kadrowych. Sytuacja pogorszyła się jeszcze w pierwszej połowie, kiedy boisko z powodu kontuzji opuścił Maciej Sadlok. „To był nasz trzeci mecz, w którym do przerwy trzeba było zrobić zmianę. To jest nasz największy problem, że w zespole jest dużo kontuzji i w konsekwencji wymuszonych zmian. Jeżeli chodzi o sam mecz, to jak się nie stwarza sytuacji bramkowych, to nie można wygrać. Do tego jeden błąd w obronie, po którym padła pierwsza bramka i zespół przestał funkcjonować tak, jak powinien i jak było zaplanowane” – nie krył rozczarowania opiekun Wisły.


Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Dawid Banaczek: Trzy punkty zostają w Gdańsku

W meczu rozegranym w ramach 20. kolejki Ekstraklasy drużyna Lechii Gdańsk pokonała Wisłę Kraków. Po spotkaniu zadowolenia nie krył opiekun gdańszczan. „Wygraliśmy 2:0, niezmiernie się z tego faktu cieszę. Tym samym potwierdziliśmy, że Lechia jest drużyną zasługującą co najmniej na pierwszą ósemkę w ligowej tabeli” - powiedział Dawid Banaczek.

Lechia zdobyła dwie bramki i nie pozwoliła Wiśle na zbyt wiele w ofensywie, zachowując czyste konto. „Potwierdziliśmy w drugim kolejnym meczu, że potrafimy strzelać bramki i mamy wyśmienitych piłkarzy. Efektem tego są dzisiaj trzy zdobyte punkty” - mówił trener Lechii.

Warunki, w jakich rozgrywane było dzisiejsze spotkanie, były bardzo trudne, szczególnie murawa, która mocno utrudniała rozgrywanie piłki. „Ciężki mecz i ciężkie boisko, ale piłkarze dali dzisiaj z siebie bardzo dużo. Byli bardzo zaangażowani w mecz i dzięki temu trzy punkty zostają dziś w Gdańsku” - podsumował trener Banaczek.


Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Konferencja prasowa (wideo)


Źródło: Lechia Gdańsk


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Arkadiusz Głowacki: Nie możemy się poddać

Ogromny zawód malował się na twarzy kapitana Białej Gwiazdy po przegranej potyczce w Gdańsku. Wiślacy odnotowali w sobotę czwartą porażkę z rzędu i tylko ewentualna wygrana z Pogonią Szczecin w ostatniej kolejce w 2015 roku wprawi ich w lepsze nastroje.

Ogromna niemoc towarzyszy boiskowym działaniom Białej Gwiazdy. Na pytanie, w czym tkwi problem Arkadiusz Głowacki odpowiedział: „Nie pamiętam, abyśmy w ostatnich 15 latach byli w takiej sytuacji, gdy tak naprawdę nie możemy nic zrobić. Chcemy, motywujemy się, ale prawda jest taka, że wielu z nas gra na lekach i z bólem. Jak spojrzymy na ten mecz, to mimo prób, niewiele nam wychodziło”.

Problemem Wiślaków są kontuzje i kartki, które zmuszają trenerów do roszad w składzie. „Chcemy grać dobrze, zdobywać bramki, ale życie weryfikuje nasze plany. Wydaje mi się, że w tej chwili weszliśmy w taki etap, że trudno powiedzieć, co zrobić. Najlepiej byłoby, jak ten sezon się już skończył. Brakuje ludzi, bo jest sporo kontuzji i kartek, wychodzą nasze słabości. Przed nami ostatni mecz, ciężko będzie się przygotować, niewiadomo ilu piłkarzy jest zdrowych. Nie możemy się jednak poddać, bo jesteśmy doświadczeni i odpowiedzialni” – powiedział.

Porażka w Gdańsku sprawiła, że gracze Białej Gwiazdy odnotowali spadek do drugiej ósemki. „Nie trzeba nam tego przypominać, zdajemy sobie sprawę, w jak w trudniej sytuacji jesteśmy. Brakuje nam punktów i każdy mecz jest dramatyczną walką. Zostało nam jedno spotkanie, trzeba zrobić wszystko, aby maksymalnie dobrze się przygotować, nie ma innego wyjścia. Pewnie szansę dostaną teraz młodsi zawodnicy, musimy się skonsolidować i zrobić wszystko, aby wydrzeć punkty Pogoni” – kontynuował.

Proste błędy przeważyły o utracie bramek, a w konsekwencji o porażce Wiślaków. „Trudno wytłumaczyć to jednym błędem czy zagraniem. Wpadliśmy w pewien trend i ciężko to wszystko zahamować. Wynika to też z tego, że brakuje nam swobody w grze, jeśli odbieramy piłkę, to szybko ją tracimy. Nie ma takiej fazy, gdy spychamy przeciwnika i stwarzamy sobie sytuacje. To my, naszymi błędami, dajemy okazje rywalowi, który je wykorzystuje” – zakończył Arkadiusz Głowacki.

K. Kawula
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Łukasz Burliga: Trzeba wziąć się w garść

Drużyna Wisły nie zdołała przełamać serii porażek i do Krakowa wraca z zerowym dorobkiem punktowym. Pomocnik Białej Gwiazdy, Łukasz Burliga, przebywał na murawie w starciu z Lechią do 72. minucie, gdy został zmieniony przez Kamila Kuczaka.

Zawodnik krakowskiej Wisły w kilku słowach skomentował przebieg sobotniej rywalizacji: „To był bardzo słaby mecz w naszym wykonaniu, przegraliśmy kolejne spotkanie i nic więcej nie mam do dodania”.

W kolejnej już rywalizacji piłkarzom spod Wawelu towarzyszy strzelecka niemoc. Z czego to wynika? „Może, gdyby w pierwszej połowie Rafa Crivellaro lepiej wycofał do mnie piłkę, to byłoby 1:0 dla nas. Wówczas inaczej mecz by się ułożył, ale tak naprawdę było to pół sytuacji. Po przerwie mieliśmy tylko jeden strzał Kuby Bartosza. Remis byłby szczęśliwym wynikiem” – analizował.

Sytuacja Wiślaków w tabeli mocno się skomplikowała. Drużyna z Krakowa ma zaledwie cztery punkty przewagi nad miejscem spadkowym. „Na pewno nie odpuszczamy, trzeba wziąć się w garść i zrobić wszystko, aby ten ostatni mecz wygrać. Jesteśmy w takiej sytuacji, że każdy punkt jest na wagę złota” – dodał.

Co trzeba zrobić w najbliższym tygodniu, aby zobaczyć odmienioną Wisłę? „Na pewno ci, którzy są kontuzjowani muszą się podleczyć, a pozostali zadbać o swoją formę, aby wyglądać jak najlepiej. Trzeba zmotywować się na sto procent i walczyć o punkty z Pogonią” – zapewnił. Obecna gra Białej Gwiazdy nie pozwala na optymistyczne spoglądanie w przyszłość. „Mam nadzieję, że unikniemy miejsca niższego niż ósme i damy radę pomimo problemów” – zakończył popularny „Bury”.

K. Kawula
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Radosław Cierzniak: Zrobimy wszystko, aby wygrać z Pogonią

Już czwarty raz z rzędu Radosław Cierzniak zmuszony był do dwukrotnego wyciągania piłki z siatki. Zespół krakowskiej Wisły nie potrafił poradzić sobie pod bramką przeciwnika i odnotował porażkę 0:2 w meczu przyjaźni z Lechią.

Wąska ławka rezerwowych utrudnia zadania szkoleniowcom Białej Gwiazdy, którzy muszą radzić sobie w obliczu problemów. „Nie ma się co głaskać. To bardzo trudny moment dla nas i dla całego klubu. Sytuacja jest ciężka, ale przed nami ostatni tydzień i mecz z Pogonią u siebie musimy wgrać” – zaczął bramkarz Wisły.

Drużyna Białej Gwiazdy odczuwa brak Pawła Brożka, który jest jej najlepszym strzelcem. „Wiadomo, jakiej klasy jest zawodnikiem, ale myślę, że też czujemy już w nogach tę rundę. Mamy za sobą kilkanaście meczów i na pewno przydałaby się szeroka ławka rezerwowych. W innych zespołach nią dysponują i stosują roszady składzie, dając sobie radę w trudnych momentach. Płakać nie będę jednak. Powiem za siebie i zespół, że zrobimy wszystko, aby w ostatnim tegorocznym meczu wygrać” – zapewnił Radosław Cierzniak.

K. Kawula
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Maciej Sadlok: Przeżywamy niełatwe chwile

Spotkanie w Gdańsku nie było udane dla Macieja Sadloka, który przedwcześnie opuścił murawę z powodu urazu, a jego zespół nie poradził sobie z Lechią. Porażka z Biało-Zielonymi sprawiła, że Biała Gwiazda spadła na dziesiąte miejsce w ligowej tabeli.

W 39. minucie obrońca Białej Gwiazdy został zmieniony przez Tomasza Cywkę. Na pytanie, co się stało, że nie mógł kontynuować występu, Sadlok odpowiedział: „Mam problemy z przywodzicielem, zgłaszałem to już przed utratą bramki. W pewnym momencie coś mnie zakłuło i raczej bez sensu była dalsza gra. Szczerze mówiąc wątpię, że będę zdrowy na Pogoń”.

Trzeci mecz z rzędu Wiślacy nie potrafią pokonać bramkarzy rywali, co przekłada się na brak zdobyczy punktowych. „Na pewno przeżywamy niełatwe chwile, nie możemy zdobyć bramki, zacięliśmy się w pewnym momencie i kompletnie nic nam nie wychodzi. Chyba dobrze by było, jakby ta runda się już skończyła” – powiedział.

Ostatni mecz w 2015 roku przeciwko Pogoni Szczecin może nieco poprawić sytuację Wiślaków. „Wiadomo, że tego nie zmienimy, że ten mecz przed nami. Musimy powalczyć, aby zdobyć punkty, bo nie byłoby dobrze, gdybyśmy z taką fatalną passą kończyli rozgrywki w tym roku” – dodał.

Długo Wisła uciekała przed spadkiem do drugiej ósemki, jednak po porażce w Gdańsku krakowianie nie byli w stanie tego uniknąć. „Nie oszukamy życia, jeśli przegrywamy mecze, to automatycznie schodzimy w dół, a inni przy zwycięstwach pną się w górę” – zakończył wypowiedź Maciej Sadlok.

K. Kawula
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Krzysztof Mączyński: W meczu z Lechią byliśmy bezradni

- Trzeba przyznać szczerze, że w meczu z Lechią byliśmy bezradni. Gdańszczanie wykorzystali naszą niemoc i wygrali zasłużenie – mówił po porażce 0:2 z Lechią Gdańsk pomocnik Wisły Kraków Krzysztof Mączyński. - Przed spotkaniem w Gdańsku wszyscy mocno się motywowaliśmy, chcieliśmy pokazać się z jak najlepszej strony. Naszym planem były trzy punkty, a boisko zweryfikowało to na naszą niekorzyść – przyznał Mączyński.

Dla Wisły przegrana z Lechią to czwarta porażka z rzędu.

- Nie jest fajnie być bitym przez wszystkich. Został nam ostatni mecz w tym roku i trzeba się w nim zrehabilitować, bo w ostatnich spotkaniach nie mieliśmy kompletnie żadnych argumentów – zakończył pomocnik Białej Gwiazdy.

Źródło: lechia.pl


Michał Mak: W końcu zagraliśmy dwie dobre połowy (wideo)


Źródło: Lechia Gdańsk


Maciej Makuszewski: Ta bramka z Wisłą cieszy bardziej (wideo)


Źródło: Lechia Gdańsk


Rafał Janicki: Większość spotkania z Wisłą to nasza pełna dominacja (wideo)


Źródło: Lechia Gdańsk


Sebastian Mila: Poszukuję nowych wyzwań (wideo)


Źródło: Lechia Gdańsk


Podsumowanie 20. kolejki Ekstraklasy

Mecz na szczycie ligowej tabeli, w którym Legia podejmowała Piasta, nie był wielkim widowiskiem, ale więcej powodów do zadowolenia mogą mieć po nim gliwiczanie. Osiągnięty na Łazienkowskiej remis pozwolił im utrzymać pięciopunktową przewagę nad warszawiakami i pewne jest już to, że gliwiczanie co najmniej do wiosny pozostaną liderem. Szóste kolejne zwycięstwo Lecha - pozwoliło natomiast poznaniakom awansować już na 5. miejsce w tabeli. Na ledwie 11. spadła natomiast Wisła, która przegrała w Gdańsku. Po raz czwarty z rzędu!


Piątek, 11 grudnia:

Śląsk Wrocław 2-1 Górnik Łęczna

1-0 Dudu Paraíba (6.)
1-1 Jakub Świerczok (7.)
2-1 Kamil Biliński (17.)

Do... dwunastu razy sztuka mogą powiedzieć kibice Śląska, bo aż tyle meczów potrzebne było, aby wrocławski zespół znów wygrał. Ostatni raz taka sztuka udała im się 12 września br., więc jak łatwo wyliczyć passa bez wygranej Śląska trwała bez jednego dnia - aż trzy miesiące. Udało się wreszcie w konfrontacji z zespołem z Łęcznej i jest to udana trenerska inauguracja Romualda Szukiełowicza. Sam mecz zaczął się dla gospodarzy idealnie, bo ładną bramkę uderzeniem głową zdobył Dudu Paraíba. Tyle tylko, że szybko koszmarny błąd popełnił zastępujący Mariusza Pawełka Jakub Wrąbel i był remis. Na szczęście dla wrocławian w 17. minucie Kamil Biliński skutecznie wykończył składną akcję Śląska i ten ponownie prowadził. W kolejnych minutach hat-tricka mógł skompletować Biliński, ale skuteczność go już zawodziła. W końcówce goście z kolei bliscy byli wyrównania, ale ostatecznie pełną pulę dopisują wrocławianie.


Ruch Chorzów 0-4 Jagiellonia Białystok

0-1 Taras Romanczuk (45. k.)
0-2 Karol Mackiewicz (58.)
0-3 Przemysław Frankowski (63.)
0-4 Piotr Tomasik (87. k.)

Białostoczanie z zimną krwią wykorzystali fakt, że całą drugą połowę grali z przewagą jednego zawodnika, po czerwonej kartce dla bramkarza gospodarzy, Matúša Putnocký'ego. Wsiedli więc do walca i jeżdżąc nim - wypunktowali chorzowian, niczym wytrawny bokser. I choć grając w przewadze może to i rzeczywiście łatwiejsze, ale aby takie było - trzeba się o to jednak postarać. A Jagiellonia zrobiła to dokładnie tak, jak robić się w takich przypadkach powinno.


Sobota, 12 grudnia:

Pogoń Szczecin 2-0 Podbeskidzie Bielsko-Biała

1-0 Wladimer Dwaliszwili (55.)
2-0 Wladimer Dwaliszwili (77.)

Fatalne sędziowanie Marcina Borskiego ostatecznie nie wpłynęło na końcowy wynik, bo Pogoń zasłużenie wygrała. Nie zmienia to jednak faktu, że to właśnie Borski był antybohaterem meczu. Najpierw nie dostrzegł zagarnięcia piłki poza polem karnym przez Zubasa, za co bramkarz "Górali" powinien wylecieć z boiska. Potem zaś nie podyktował gościom ewidentnej "jedenastki". Bawił się więc warszawski sędzia w św. Mikołaja, rozdając raz jednym, a raz drugim prezenty, ale tym najważniejszym "Mikołajem" okazał się Dwaliszwili. Gruzin przypomniał o sobie i pełna pula została w Szczecinie.


Lechia Gdańsk 2-0 WISŁA KRAKÓW

1-0 Michał Mak (36.)
2-0 Maciej Makuszewski (55.)

Sędziowie nie popisali się w tej kolejce nie tylko w Szczecinie, ale też w Gdańsku. Drugi gol dla Lechii padł ze spalonego, ale nie zmienia to w żaden sposób odbioru tego meczu. Gdańszczanie wygrali w pełni zasłużenie i gdyby nie Radosław Cierzniak - wynik byłoby pewnie o wiele bardziej dla wiślaków przykry. Najbardziej przykra jest jednak nasza gra. Bez Pawła Brożka ofensywa Wisły nie istnieje, ale jeśli odpowiadać ma za nią Crivellaro z Jankowskim... Nie ma co kopać leżącego i chyba wypada się cieszyć, że w tym roku... przegrać możemy jeszcze co najwyżej jeden raz.


Górnik Zabrze 0-0 Termalica Bruk-Bet Nieciecza

Gospodarzom nie udało się podtrzymać zwycięskiej serii i ekipa z Niecieczy wyjeżdża z Zabrza z jednym punktem. Mogła zresztą z lepszym dorobkiem, ale zmarnowała kilka swoich kontr. Górnik wraca więc na ostatnie miejsce w tabeli, ale nie ma się co zbytnio martwić. Zdobytym punktem do kilku zespołów znów się przybliżyli. Choć z drugiej strony - w walce o utrzymanie takie spotkania wygrywać należy.


Niedziela, 13 grudnia:


Lech Poznań 2-0 Zagłębie Lubin

1-0 Kasper Hämäläinen (16.)
2-0 Szymon Pawłowski (64.)

Swoje szóste kolejne zwycięstwo ma na swoim koncie ekipa "Kolejorza", która tym razem wypunktowała i tym samym przeskoczyła w tabeli beniaminka z Lubina. Tak świetna seria poznaniaków sprawia, że awansowali oni właśnie na piąte miejsce w ligowej stawce.


Legia Warszawa 1-1 Piast Gliwice

1-0 Hebert (62. sam.)
1-1 Gerard Badía (79.)

Trzy kolejki temu, czyli wtedy gdy Legia szczęśliwie zremisowała w Bielsku, przewaga Piasta nad ekipą z Warszawy wynosiła aż 10 punktów. Potem jednak gliwiczanie kolejno przegrali w Zabrzu oraz zremisowali z Cracovią - więc na "mecz rundy" na Łazienkowską jechali z już tylko pięciopunktową przewagą. I ta została utrzymana, bo choć pierwsi z gola cieszyli się gospodarze, bo lider grał do końca. Mimo że Badíi na pewno "brakuje" centymetrów, to jednak strzał głową Hiszpana dał gliwiczanom bardzo cenny remis. Tym bardziej, że Piast nigdy wcześniej z Łazienkowskiej punktu wywieźć nie potrafił. No i ma z Legią lepszy bilans bezpośrednich spotkań, co na finiszu ligi może mieć znaczenie.


Poniedziałkowy mecz 20. kolejki:

Cracovia 2-2 Korona Kielce

1-0 Deniss Rakels (3.)
1-1 Airam Cabrera (19.)
1-2 Airam Cabrera (58.)
2-2 Deniss Rakels (80.)

"Pasy" nie wykorzystały okazji, aby doskoczyć w zdobyczy punktowej do warszawskiej Legii i w potyczce z Koroną tylko zremisowały, ale poniekąd mogą się cieszyć, że nie skończyło się dla nich gorzej. Dla kielczan jest to remis, który przed pierwszym gwizdkiem sędziego pewnie "braliby w ciemno", bo ostatnio zaliczyli aż cztery porażki z rzędu. Z drugiej zaś strony - przy prowadzeniu 2-1 goście zmarnowali "jedenastkę", więc to i dla nich remis z niedosytem.


Środa, 16 grudnia: mecz 17. kolejki

Termalica Bruk-Bet Nieciecza 2-0 Jagiellonia Białystok

1-0 Dawid Sołdecki (55. k.)
2-0 Igors Tarasovs (71. sam.)

W zaległym spotkaniu 17. kolejki rozgrywek piłkarskiej Ekstraklasy Termalica Bruk-Bet Nieciecza pokonała na własnym boisku Jagiellonię Białystok 2-0 i awansowała na 10. miejsce w tabeli. Jako że przed tym spotkaniem 11. była krakowska Wisła - beniaminek minął wiślaków. Oznacza to, że po 20. kolejkach zasadniczej części sezonu ligowego "Biała Gwiazda" zajmuje dopiero 12. miejsce! Na pewno ciekawostką może być natomiast fakt, że gdyby nie karny punkt, którym Wisła została ukarana przed startem rozgrywek, aktualnie zajmowalibyśmy miejsce ósme.

Źródło: wislaportal.pl


Aktualna tabela po 20 kolejce (+ zaległe spotkanie z 17 kolejki Nieciecza-Jagiellonia)


Źródło: twitter.com/_Ekstraklasa_


Wideo


Źródło: Lechia Gdańsk


Galeria