2015.12.18 Wisła Kraków - Pogoń Szczecin 0:1

Z Historia Wisły

2015.12.18, Ekstraklasa, 21. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 20:30, piątek, 7°C
Wisła Kraków 0:1 (0:1) Pogoń Szczecin
widzów: 8.163
sędzia: Krzysztof Jakubik z Siedlec.
Bramki
0:1 41' Rafał Murawski
Wisła Kraków
4-5-1
Radosław Cierzniak
grafika:zk.jpg 79' Jakub Bartosz
Arkadiusz Głowacki
grafika:zk.jpg 65' Richárd Guzmics
Tomasz Cywka
grafika:zk.jpg 89' Łukasz Burliga
Krystian Kujawa grafika:zmiana.PNG (75' Jakub Mordec)
Alan Uryga
Denis Popovič grafika:zmiana.PNG (83' Szymon Witek)
Kamil Kuczak
Rafael Crivellaro

Trener: Kazimierz Kmiecik*/ Marcin Broniszewski
Pogoń Szczecin
4-5-1
Jakub Słowik grafika:zk.jpg 90'
Sebastian Rudol
Jakub Czerwiński
Jarosław Fojut grafika:zmiana.PNG (55' Miłosz Przybecki)
Mateusz Lewandowski
Marcin Listkowski grafika:zmiana.PNG (75' Michał Walski)
Mateusz Matras
Rafał Murawski
Takafumi Akahoshi grafika:zk.jpg 67'
Adam Frączczak
Wladimer Dwaliszwili grafika:zmiana.PNG (86' Karol Danielak)

Trener: Czesław Michniewicz
Ławka rezerwowych: Michał Buchalik, Michał Czekaj, Maciej Jankowski, Krzysztof Mączyński, Piotr Żemło

* wpisany do protokołu jako pierwszy trener zespołu
Bramki: 0-1
Posiadanie (w %): 49-51
Strzały: 14-14
Strzały celne: 3-4
Piłki zagrane: 552-533
Piłki odzyskane: 163-160
Spalone 0-1
Podania: 456-436
Udane podania (w %): 70-71
Dośrodkowania 28-13
Rzuty rożne 2-4
Faule: 14-20
Żółte kartki: 3-2
Czerwone kartki: 0-0

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.
Bilet meczowy, rewers.
Bilet meczowy, rewers.

Spis treści

Przed meczem

Kończ waść... Wisła - Pogoń

Plakat meczowy.
Plakat meczowy.

Rozbita psychicznie i fizycznie Wisła Kraków w ostatnim meczu przed zimową przerwą podejmie na własnym stadionie Pogoń Szczecin. „Biała Gwiazda” przegrała ostatnie cztery mecze z rzędu i tak naprawdę ciężko już mieć nadzieję, że nie potknie się po raz piąty. Ostatnie zwycięstwo na Reymonta kibice widzieli pod koniec sierpnia i nie zanosi się na to, by uległo to zmianie jeszcze w tym roku.

Wisła Kraków w ostatnich tygodniach to chłopiec do bicia. Aż serce boli gdy obserwuje się tak bezradną i rozbitą Wisełkę. Po przegranej w Gdańsku, gdzie Wisłą wyglądała jak drużyna z IV ligi, nawet Arkadiusz Głowacki powtarzał, że odkąd jest w Wiśle nie pamięta takiej sytuacji. Po przegranych derbach coś w tej drużynie – która przecież potrafiła momentami zagrać naprawdę dobrą piłkę – pękło.

Jak się wali to po całości. W meczu z Pogonią trener Broniszewski nie będzie mógł skorzystać z wielu piłkarzy, których dopadły kontuzje: Maciej Sadlok, Boban Jović, Paweł Brożek, Rafał Boguski i Donald Guerrier. Pod znakiem zapytania stoją także występy Macieja Jankowskiego i Krzysztofa Mączyńskiego, o których zdrowie do ostatniej chwili będzie walczył sztab medyczny krakowskiego zespołu. Jednym słowem dramat.

Ciężko nawet typować jakikolwiek skład, bo z Pogonią zagrają po prostu ci, którzy są w miarę zdrowi. Nie wróży to dobrze zwłaszcza w połączeniu z tym, że w bieżącym sezonie stadion Wisły jest bardzo gościnnym obiektem: tylko dwie drużyny nie potrafiły wywieźć stąd choćby punktu.

Pogoń Szczecin zajmuje aktualnie czwarte miejsce w tabeli i jest faworytem piątkowego spotkania. Podopieczni Czesława Michniewicza w ostatnich trzech spotkaniach zdobyli komplet punktów i mały kryzys formy, który dopadł ich kilka tygodni temu jest już zażegnany.

Trener Portowców nie będzie mógł skorzystać z Łukasza Zwolińskiego, Huberta Matyni, Roberta Obsta i Ricardo Nunesa. Tego pierwszego udanie zastępuje Władimir Dwaliszwili, który w poprzedniej kolejce zdobył dwie bramki i poprowadził swoją drużynę do zwycięstwa.

Na Reymonta wróci jutro Patryk Małecki. Wzbudzający kontrowersje zawodnik być może już wiosną kolejny raz zawita na stadionie Wisły, z tym że już jako jej piłkarz, o czym w ostatnim czasie można było przeczytać w mediach.

Wisłę czeka trudny mecz z Pogonią, nikt nawet nie liczy na komplet punktów bo to byłoby niedorzeczne. Panowie, pokażcie chociaż charakter i walkę. Po meczu Wisłę czeka jednak jeszcze trudniejsza zima. Nie wiadomo kto przygotuje zespół do wiosny. Potrzeba gruntownych i natychmiastowych wzmocnień, bo chyba nikt nie ma już wątpliwości, że obecna drużyna jest wypalona, mocno przeciętna i nie dająca aktualnie żadnych powodów ku temu, by poważnie nie martwić się o ligowy byt.

Spotkanie poprowadzi pan Krzysztof Jakubik z Siedlec.

Transmija meczu w Canal+Sport. Początek o 20.30.

Źródło: wislakrakow.com
(sum91)


Położyć się czy walczyć? Wisła zagra z Pogonią

Sytuacja kadrowa zespołu Wisły Kraków, przed ostatnim meczem ligowym w 2015 roku, jest bardzo zła. Nie ma się co oszukiwać, ani mydlić oczu. Występ aż sześciu zawodników, którzy normalnie mogliby śmiało pojawić się w tzw. "wyjściowej jedenastce" - jest wykluczony, a gra dwóch kolejnych stoi pod znakiem zapytania. W takiej sytuacji można oczywiście położyć się i poprosić o najniższy wymiar kary, ale też można zacisnąć zęby i po prostu walczyć. I chyba nie pozostaje nam nic innego jak liczyć, że wiślacy wybiorą opcję numer dwa!

Wielu z zawodników, którzy wyjdą dziś wieczorem na murawę w pierwszym składzie Wisły, na taką okazję czekało od bardzo dawna. Kilku innych, którzy w Wiśle są, ale jeszcze nie do końca swoją grą przekonują, mają okazję pokazać i udowodnić, że na założenie koszulki z "Białą Gwiazdą" zasługują... Czekające nas więc spotkanie z Pogonią będzie więc dla kilku zawodników solidnym testem, bo też nie ma się co oszukiwać. Gdy Wisła z niemal podobnymi problemami kadrowymi wychodziła na mecz z Legią - zanosiło się na solidny łomot. Okazało się, że ambicją i wolą walki wiślacy długo stawiali opór faworytowi.

Teraz faworytem w meczu ze szczecinianami są nasi rywale. Może nie jest to zespół, który swoją grą porywa kibiców, ale potrafi grać skutecznie i świadczy o tym też lokata w tabeli ekipy ze Szczecina. Czwarte miejsce i 33 punkty nie wzięły się z niczego, ale też podkreślić trzeba przede wszystkim dobry finisz "Portowców", którzy wygrali trzy ostatnie mecze - pokonując kolejno Lechię (1-0), Górnika Łęczna (3-2) oraz Podbeskidzie (2-0). Pod Wawel Pogoń przyjechała po kolejną pełną pulę, a czy ją zdobędzie? Zależy to przede wszystkim od wiślaków, którzy miejmy nadzieję pokażą, że nie zamierzają się dziś położyć!

Do boju Wisełka!

Źródło: wislaportal.pl


Na koniec roku z Pogonią

Koniec 2015 roku zbliża się nieuchronnie. Dla każdego, kto żyje krakowską Wisłą, był to okres wielu wzlotów i upadków. Nim jednak przyjdzie czas na podsumowania i oceny Biała Gwiazda rozegra jeszcze jedno spotkanie, a jej przeciwnikiem będzie Pogoń Szczecin. Jest to dla sympatyków Wisły okazja, aby po raz ostatni w tym roku stworzyć przy R22 niezapomnianą atmosferę i ponieść swych ulubieńców do zwycięstwa!

Mimo iż historia spotkań Wisły i Pogoni obejmuje zaledwie 66 lat, to oba kluby zdołały rozegrać między sobą całkiem pokaźną liczbę meczów, szczególnie na boiskach Ekstraklasy. W najwyższej polskiej lidze jedenastki obu zespołów stawały naprzeciw siebie już 75 razy. Zdecydowanie lepszym bilansem może pochwalić się Wisła, która wygrała 38 spotkań, przegrała 19, a zremisowała 24. Od mocnego uderzenia ze strony dzisiejszych gospodarzy rozpoczęła się seria meczów pomiędzy tymi drużynami. Dokładnie 19 kwietnia 1959 roku Wisła spotkała się z Portowcami po raz pierwszy i przed własną publicznością nie dała im żadnych szans, wygrywając 4:0. Po dwie bramki w tym meczu zdobyli Kazimierz Kościelny i Stanisław Adamczyk.

38 razy Wisła podejmowała Pogoń przy Reymonta, wygrywając 18 spotkań, 14 razy remisując i tylko w 6 meczach uznając wyższość rywala. Pojedynki obu zespołów zawsze były pełne emocji i goli. Aż trudno uwierzyć, że na 75 spotkań w Ekstraklasie tylko 4 zakończyły się bezbramkowym remisem. Oba kluby potrafią stworzyć wspaniałe widowisko, nawet gdy gole strzela jeden zespół. Tak było chociażby 3 maja 2014 roku, kiedy to krakowianie przed własną publicznością ograli gości ze Szczecina aż 5:0. Po jednej bramce zdobyli Donald Guerrier i Semir Stilić, a hat-trickiem popisał się Paweł Brożek. Szczególnie trzecia bramka, strzelona z ponad 40 metrów, była dla napastnika Białej Gwiazdy szczególna. Dla snajpera Wisły był to bowiem setny gol zdobyty w Ekstraklasie.

Jednak to nie wspomniany wyżej Brożek jest najskuteczniejszym Wiślakiem przeciwko Pogoni. Miano to po dziś należy do Kazimierza Kmiecika, który przeciwko Portowcom zaliczył 13 trafień. Popularny „Pawka” jak na razie ma na koncie 7 goli zdobytych przeciwko szczecinianom.

Niemal równo dwa lata temu, a dokładnie 16 grudnia 2013 roku, Wisła również podejmowała Pogoń w meczu na zakończenie roku. Biała Gwiazda wygrała wówczas 2:1 po bramkach Pawła Brożka i Łukasza Burligi. Trafienie honorowe dla gości zaliczył Marcin Robak, wykorzystując rzut karny.

W 6. kolejce trwających rozgrywek, oba kluby zmierzyły się w Szczecinie, gdzie mecz zakończył się wynikiem 1:1. W pierwszej połowie rzut karny na gola zamienił Rafael Crivellaro, a w drugiej części meczu w ten sam sposób bramkarza Białej Gwiazdy pokonał Adam Frączczak.

Przed tygodniem Pogoń na własnym boisku pewnie ograła Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:0 i zajmuje aktualnie 4. lokatę. Wisła natomiast przegrała 0:2 z Lechią w Gdańsku i obecnie w tabeli jest 12.

Początek spotkania Wisła Kraków – Pogoń Szczecin zaplanowano na godzinę 20:30.

Do zobaczenia na R22!

MH
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Przed meczowe wypowiedzi

Marcin Broniszewski przed meczem z Pogonią

- Największy dla nas optymizm to jest to, że to tylko sport i w nim wszystko się może wydarzyć dopóki jest taka możliwość, czyli to oklepane hasło "dopóki piłka w grze". Będziemy robili wszystko, aby to co wydarzyło się w ostatnich tygodniach w jakiś sposób naprawić i dać satysfakcję kibicom i tym, którzy czują się związani z Wisłą Kraków - powiedział przed czekającym nas w piątkowy wieczór meczem z Pogonią Szczecin trener Marcin Broniszewski.

Nie ma się co jednak oszukiwać - Broniszewskiego, cały sztab zespołu oraz samą drużynę czeka niezwykle ciężkie zadanie. W Wiśle panuje bowiem prawdziwy szpital. I dotyczy to przede wszystkim i tak nielicznie obsadzonej kadrowo naszej ofensywy. Bez Pawła Brożka i być może także bez Macieja Jankowskiego - zawodnika do ataku trzeba będzie szukać z zespołu rezerw.

- Dopóki nie będzie ostatecznego raportu dotyczącego stanu zdrowia Maćka Jankowskiego, to o tym nie myślę. Jakieś warianty mamy przygotowane i musimy się ze wszystkim liczyć. W ostatnich dniach pech nas nie omija i w zasadzie w każdym meczu już do przerwy musimy dokonywać zmian, bo urazy nas gonią i wykańczają tę drużynę - przyznał Broniszewski, po czym dodał: - Tanio skóry nie sprzedamy. Obojętnie jakim sposobem gry na pewno będziemy zdeterminowani i tyle, bo nic więcej nam dziś nie zostało.

Wisła nie dość, że wciąż ma problemy kadrowe, to dodatkowo - będzie musiała zmierzyć się z dodatkową presją. Drużyna przegrała bowiem cztery kolejne mecze, a bez obecności Pawła Brożka - w trzech poprzednich nie zdobyliśmy nawet bramki.

- Widać, że ta sytuacja, która nas dotknęła, mocno wpływa na morale zespołu. Nie ma co tego ukrywać, ale są symptomy tego, że chłopaki próbują się w sobie zebrać. Robimy jako sztab szkoleniowy wszystko żeby ich bardzo mocno motywować do tej ostatniej konfrontacji. Wszyscy czujemy się odpowiedzialni za to, jak ta drużyna wygląda i za historię, która zobowiązuje nas do tego żeby naprawdę rozgrywać dobre mecze i robić punkty dla Wisły - mówił trener.

W związku z taką, a nie inną sytuacją w zespole - Broniszewskiego zapytano, czy byłby zadowolony, gdyby drużynie udało się w piątek choćby przełamać passę porażek i zremisować.

- Może to zabrzmi niefajnie, albo uznacie, że jestem jakimś szarlatanem, ale interesują nas tylko trzy punkty. Tylko one pozwolą nam 11 stycznia, gdy się znów spotkamy, być w lepszym stanie psychicznym. Bo od tego nie uciekniemy. Jak nie zrobimy punktów, to ten okres przeciągnie się aż do pierwszego meczu, który będziemy rozgrywali na wiosnę. Te punkty to jest tak naprawdę lepszy nasz komfort na wiosnę. Trzeba poświęcić absolutnie wszystko, aby trzy punkty były w Krakowie - mówił odważnie trener Wisły.

Jak jednak o to się postarać - jeśli w składzie zagrać będą musieli zawodnicy, którzy dotychczas radzić sobie musieli - i to z różnym skutkiem - w rezerwach i III lidze?

- Ci chłopcy jakieś umiejętności posiadają i dlatego są w kadrze pierwszego zespołu - powiedział Broniszewski. - Brakuje im wyłącznie ogrania i doświadczenia z boisk Ekstraklasy. Na pewno natomiast dysponują fantazją i brakiem pokory. A dzisiejsza młodzież jest niepokorna i mam nadzieję, że będzie w stanie obojętnie w jakiej konfiguracji na boisku to pokazać.

Na zakończenie trener Wisły został zapytany jeszcze o grę naszego rywala, szczecińskiej Pogoni.

- Pogoń jest skutecznym zespołem, a w tej dyscyplinie skuteczność jest wypadkową wszystkiego. Można grać brzydko, a zdobywać punkty. I tak naprawdę za to jesteśmy rozliczani. Wrażenia artystyczne nie mają żadnego znaczenia i nas też to dotknęło, bo zagraliśmy tutaj w Krakowie kilka bardzo dobrych spotkań, a robiliśmy tylko po punkcie, choć zdecydowanie powinniśmy "kasować" po trzy. Pogoń to doświadczony zespół. Ma wielu zawodników, którzy prezentują naprawdę duże umiejętności, a co do sposobu gry Pogoni, to jest on dobrany przez trenera. I jest on przekonany co do tego, że jest to jedyny i skuteczny sposób. Nie chciałbym z tym dyskutować i nadmiernie oceniać pracy trenera i tego jak ten zespół wygląda. Pogoń jest skuteczna i to jest najważniejsze - przyznał Broniszewski.

Źródło: wislaportal.pl


Czesław Michniewicz (wideo)


Źródło: Pogoń Szczecin


Relacje

Porażka na koniec roku

...za moment Pogoń obejmie prowadzenie ...
...za moment Pogoń obejmie prowadzenie ...

Piąta porażka z rzędu stała się faktem. Gracze Białej Gwiazdy nie zdołali przeciwstawić się w ostatniej kolejce w 2015 roku Pogoni Szczecin i ulegli przed własną publicznością Portowcom 0:1. Jedyną bramkę zdobył w 41. minucie Rafał Murawski.

Pierwsze realne zagrożenie ze strony Białej Gwiazdy nadeszło w 8. minucie piątkowej rywalizacji, kiedy to Burliga uderzał z okolicy 20 metra, lecz na posterunku był Słowik. Sto osiemdziesiąt sekund później ponownie groźnie zrobiło się w polu karnym Portowców. Tym razem Cywka dobrze dośrodkował na głowę Burligi, który naciskany przez obrońców uderzył obok słupka.

Niebezpiecznym strzałem z dystansu popisał się w 14. minucie Frączczak, jednak futbolówka minęła bramkę strzeżoną przez Cierzniaka. Świetnie zapowiadającą się akcję Wiślaków rozpoczętą przez Kuczaka zepsuł chwilę później Popović, który pozwolił rywalom na odebranie sobie piłki.

Kolejną szansę gracze Białej Gwiazdy wypracowali sobie w 22. minucie, ale piłka po strzale Popovicia z rzutu wolnego poszybowała nad poprzeczką. W odpowiedzi fatalnie pomylił się Frączczak, który otrzymał dobre zagranie od Akahoshiego.

Po dwóch nieudanych próbach Pogoni inicjatywę przejęli gracze duetu Kmiecik – Broniszewski, lecz kilkukrotna próba wstrzelenia się w „szesnastkę” przeciwnika nie przeniosła rezultatu. W 41. minucie goście ze Szczecina objęli prowadzenie, a piłkę do siatki Cierzniaka, po wymianie kilku podań z Dwaliszilim, wpakował wślizgiem kapitan Pogoni – Rafał Murawski.

Sześć minut po zmianie stron defensorzy Pogoni po wrzutce Bartosza wybili piłkę wprost pod nogi Kuczaka. Młody gracz Wisły Kraków zdecydował się na strzał sprzed pola karnego, ale trafił w Burligę. W odpowiedzi oko w oko z Cierzniakiem stanął Lewandowski, jednak lepszy od rywala okazał się golkiper Białej Gwiazdy.

Świetną interwencją popisał się w 64. minucie Cierzniak, który przeniósł piłkę nad poprzeczką po uderzeniu głową Lewandowskiego. Kilka minut później wreszcie do głosu doszła Biała Gwiazda, która ruszyła z kontrą w stronę bramki Portowców. Dośrodkowaniem poszukał wówczas partnerów z drużyny Crivellaro, ale piłka nie trafiła do żadnego z Wiślaków.

W 82. minucie Murawski próbował uruchomić podaniem kolegów z drużyny, ale defensorzy Białej Gwiazdy nie dali się zaskoczyć. Sześć minut później przed ostatnią szansą stanęła Wisła, jednak Witka zdołał zatrzymać Rudol.


Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Czy wygrywasz, czy nie... Wisła - Pogoń 0-1

Kibice z trybuny ultras pożegnali piłkarzy głośnym : "Czy wygrywasz, czy nie, ja i tak kocham Cię, w sercu moim Wisła i na dobre i na złe!!!"
Kibice z trybuny ultras pożegnali piłkarzy głośnym :
"Czy wygrywasz, czy nie, ja i tak kocham Cię, w sercu moim Wisła i na dobre i na złe!!!"

W swoim ostatnim meczu ligowym w 2015 roku zespół Wisły Kraków doznał niestety swojej piątej z rzędu porażki. Przetrzebiona kontuzjami drużyna "Białej Gwiazdy" przegrała bowiem 0-1 z Pogonią Szczecin i jesienną część sezonu kończymy z dorobkiem zaledwie 23 punktów, tuż nad strefą spadkową!

Wisła na mecz z Pogonią wyszła składem, który zestawiony został z konieczności. Aż ośmiu (!) kontuzjowanych zawodników wymusiło na trenerze Marcinie Broniszewskim skorzystanie z piłkarzy, którzy w Ekstraklasie nie grali w ogóle, jak np. Krystian Kujawa, lub łącznie w najwyższej klasie rozgrywkowej mieli na swoim koncie 27 minut - jak Kamil Kuczak, albo całe solidne 225 - jak Jakub Bartosz.

W tej sytuacji nasza gra nie mogła wyglądać płynnie, choć to wiślacy pierwsi postarali się o celny strzał. Próbę Denisa Popoviča obronił jednak Jakub Słowik. Po chwili dobrze na skrzydle zamieszał Tomasz Cywka, ale to było w sumie tyle co wiślacy zdołali zdziałać w pierwszym kwadransie. Pogoń zagrozić spróbowała nam dopiero w 12. minucie, ale Rafał Murawski uderzył z dystansu dokładnie tam gdzie stał... Wladimer Dwaliszwili. Nic nie zdziałał z kolei Adam Frączczak, który w 15. minucie uderzył z rzutu wolnego obok bramki.

W 22. minucie z wolnego spróbował z kolei Popovič, ale on uderzył nad bramką. O wiele groźniej mogło być za to cztery minuty później, tyle że po drugiej stronie boiska. W zagraną z boku piłkę nie trafił jednak Frączczak. Po chwili ten sam zawodnik chciał się zrehabilitować za kiks, ale jego strzał wybronił Radosław Cierzniak. Pod naszą bramką groźnie było też w minucie 34., kiedy to po rzucie rożnym piłka zaliczyła "pusty przelot" tuż przed naszą linią bramkową, gdzie nie miał jej kto wcisnąć do siatki.

W 38. minucie z rzutu wolnego znów spróbował Popovič, ale tym razem trafił w nogi stojących w murze zawodników Pogoni i mieliśmy tylko rzut rożny. Po nim strzał oddał Alan Uryga, ale nie miał szczęścia, bo trafił w obrońcę. Szczęście natomiast na pewno uśmiechnęło się do "Portowców". Ci w 41. minucie wyszli z kontratakiem - Dwaliszwili przedłużył do Murawskiego, a ten z najbliższej odległości ubiegł Cierzniaka i było 0-1.

Wisła przed przerwą odpowiedziała jeszcze tylko celnym, choć obronionym przez Słowika strzałem Kuczaka i obydwa zespoły mogły zejść do szatni.

Drugą połowę wiślacy zaczęli odważnie i jako pierwsi stworzyli sobie okazję do zmiany wyniku. Strzał Kuczaka w 51. minucie próbował przedłużyć Łukasz Burliga, ale piłka przeleciała obok bramki. Groźniej było niestety dla nas po drugiej stronie boiska już trzy minuty później. Dobre podanie dostał bowiem Marcin Lisowski, ale w sytuacji sam na sam nie pokonał Cierzniaka! Na kolejną akcję czekaliśmy do 64. minuty, ale ta znów była pod naszą bramką i znów w głównej roli wystąpił Cierzniak - przenosząc ponad poprzeczkę uderzenie głową Mateusza Matrasa.

Wisła odpowiedziała na to dopiero w 75. minucie, ale strzał Urygi trafił w obrońcę, a poprawka Kuczaka nie mogła zaskoczyć Słowika. Chwilę wcześniej na murawie pojawił się debiutujący w pierwszej drużynie Jakub Mordec, a po chwili swój pierwszy mecz w "dorosłej" Wiśle zaliczyć mógł Szymon Witek. Nie byli oni jednak w stanie odmienić losów tego meczu, który Wisła przegrała ostatecznie 0-1. W samej końcówce podopieczni trenera Broniszewskiego starali się wprawdzie jeszcze odmienić wynik, ale zwyczajnie zabrakło nam piłkarskiej jakości. I w sumie ciężko się temu dziwić...

Kończymy więc 2015 rok bardzo smutno, ale choć zapowiedzi płynące z ulicy Reymonta wydają się być optymistyczne i zmiany mają wpłynąć pozytywnie na dalesze losy klubu, to zanim nie nastąpią cóż... wolimy patrzeć na to co się dzieje - realistycznie. A obraz, który dostajemy, nie może nam się podobać. I pewnie nie tylko nam!

Źródło: wislaportal.pl


Smutne święta. Wisła - Pogoń 0:1

W dniu meczu Arkadiusz Głowacki był najstarszym graczem w historii Wisły - 36 lat, 280 dni.
W dniu meczu Arkadiusz Głowacki był najstarszym graczem w historii Wisły - 36 lat, 280 dni.

Piłkarze Wisły kończą rok 2015 w minorowych nastrojach, przegrywając piąty mecz z rzędu. Sposób na zdziesiątkowaną "Białą Gwiazdę" znalazła Pogoń Szczecin. Kibice Wisły szyderczo podsumowali sytuację drużyny i klubu: "Bójcie się chamy, do pierwszej ligi spadamy" - zaintonowali na 10 minut przed końcem meczu.

Później jednak fani na trybunie północnej wielokrotnie gromko wyśpiewali: "Czy wygrywasz czy nie, ja i tak kocham Cię, w sercu moim Wisła, i na dobre, i na złe", zapewniając, że swojego klubu nie opuszczą w najcięższych chwilach.

Po porażce z Pogonią Wisła przerwę świąteczno-noworoczną spędzi najwyżej na 12. miejscu, mając maksymalnie dwa punkty przewagi nad strefą spadkową. Po sobotnich i poniedziałkowych meczach możliwy jest jednak spadek nawet na 14. lokatę.

Gola na wagę trzech punktów zdobył tuż przed końcem pierwszej połowy Rafał Murawski. Korzystając z pasywnej gry Wisły w środku Murawski wymienił podania z Dwaliszwilim, by wcisnąć piłkę do bramki wślizgiem najbliższej odległości. W tej sytuacji środkowi pomocnicy "Białej Gwiazdy" najzwyczajniej w świecie zniknęli, a pomocnik Pogoni wykorzystał stworzoną przez nich "autostradę". Można oczywiście spierać, czy po podaniu do Dwaliszwilego Gruzin nie był na minimalnym spalonym, ale sędzia akcję puścił. Co ciekawe, piłka trafiła pod nogi Murawskiego, choć Dwaliszwili raczej strzelał na bramkę Cierzniaka. Uderzył jednak nieczysto, z czego wyszło idealne podanie do Murawskiego - w tempo i taką siłą, że bramkarz Wisły musiał zostać uprzedzony przez pomocnika Pogoni.

Fatalna sytuacja kadrowa Wisły znalazła odzwierciedlenie w wyjściowej jedenastce, do której trafili: Jakub Bartosz (trzeci występ z rzędu w barwach Wisły), Krystian Kujawa i Kamil Kuczak. Dodatkowo na ławce zasiedli Maciej Jankowski i Krzysztof Mączyński, ale było niemal pewne, że z powodów zdrowotnych nie wejdą oni na boisko w trakcie meczu. Trzeba przy tym pamiętać, że nie w pełni sił zagrał Arkadiusz Głowacki. Na lewej obronie znów ustawiony został Tomasz Cywka, zaś za atak miał odpowiadać duet Popović - Crivellaro.

Dwa pierwsze strzały w meczu oddała Wisła: w 7 minucie z pola karnego Popović (w Jakuba Słowika), a w 10 minucie niecelnie główkował Burliga po ładnym dośrodkowaniu Cywki. W odpowiedzi Rafał Murawski oddał mocny strzał zza pola karnego, na szczęście trafiając w rękę stojącego w "szesnastce" Dwaliszwilego. Po chwili niecelną próbę z rzutu wolnego oddał Frączczak. Generalnie mecz miał wyrównany i dość nudny przebieg. Gra toczyła się w środku pola, a pod polami karnymi obu zespołów niewiele się działo. Duża w tym "zasługa" powolnych i niedokładnych Popovicia z Crivellaro. Słoweniec oddał w pierwszej połowie dwa niecelne strzały z ostrego kąta z rzutów wolnych podczas gdy lepszym wyjściem było w tych sytuacjach dośrodkowanie. Natomiast Clivellaro człapał po boisku rzadko dochodząc do piłki.

W drugiej połowie Pogoń całkowicie kontrolowała wydarzenia boiskowe. Od czasu do czasu pokazywał się aktywny także w pierwszej połowie Frączczak. W 64 minucie bardzo groźnie, pod poprzeczkę główkował Matras, a od utraty gola uratowała Wisłę parada Radosława Cierzniaka. A pod bramką Pogoni? Wstrzelenie przez Crivellaro w pole bramkowe mimo braku partnerów w tej części boiska. W 75 minucie zablokowany został strzał Urygi, a Kuczak poprawiał z dystansu w środek bramki. I to chyba tyle.

Koniec listopada i grudzień okazały się czarnym okresem dla "Białej Gwiazdy". Zespół przegrał derby, zwolniony został trener Moskal, kilku czołowych graczy złapało kontuzje i w ciągu trzech tygodniu drużyna chwalona za styl gry nie zdołała strzelić gola w kolejnych czterech meczach, zsuwając się z okolic 5.-6. miejsca w tabeli niemal na samo jej dno. Przed Wisłą ciężkie święta, przerwa zimowa i okres przygotowawczy - wciąż nie wiadomo pod kierunkiem jakiego szkoleniowca.

Źródło: wislakrakow.com


Pogoń wygrywa w Krakowie! Dla Wisły to piąta porażka z rzędu!

Debiutanci: Szymon Witek,
Debiutanci: Szymon Witek,

Wisła przez lata była na szczycie. A potem spadała długo, aż zagrała taki mecz jak ten z Pogonią.

Drużyna Wisły znalazła się na największym zakręcie od 18 lat. Szkoleniowiec jest tymczasowy, bez licencji, a nazwiskiem firmuje to trener – słup. Wszyscy piłkarze z podstawowego składu zdobyli w tym sezonie łącznie 5 bramek. Najskuteczniejszy z nich, Rafael Crivellaro, który z przymusu zagrał w ataku, od trzech miesięcy pozostaje w konflikcie z resztą zespołu. Niektórzy piłkarze nie potrafią lub nie chcą odnaleźć się w tej wyjątkowo trudnej sytuacji. – To czas oddzielania mężczyzn od chłopców – powtarza ostatnio Arkadiusz Głowacki. Wydaje się, że czas drużyny w tym składzie personalnym dobiegł końca, bo podziały zrobiły się już zbyt głębokie.

Nieudana polityka transferowa, a potem plaga kontuzji doprowadziły do tego, że Marcin Broniszewski wystawił wczoraj skład, jakiego w erze Bogusława Cupiała jeszcze nie było. 11 facetów w takim ustawieniu spotkało się wczoraj na boisku po raz pierwszy i już nigdy tego nie powtórzą. W takiej sytuacji sięgnięto po młodzież, ale ta w wiślackim klubie zaniedbywana była od lat, więc trudno było oczekiwać, by wydźwignęła drużynę z kryzysu. I do tego ta mizerna frekwencja. Wisła tonie od miesięcy, a kibice mają dość tej krępującej tymczasowości. Z drużyny, która na początku sezonu potrafiła porwać swoją grą, zostały tylko strzępy.

W sytuacji nie do pozazdroszczenia znalazł się Marcin Broniszewski. – Bierz to, wykaż się – powiedział mu ojciec Mieczysław. Też trener. Wziął, ale wykazać się nie mógł. Przez trzy tygodnie zastanawiał się głównie nad tym, kto będzie i czy uda mu się zestawić wyjściową jedenastkę. Krótką kadencję na stanowisku tren zdrowy era Białej Gwiazdy zamyka wstydliwym bilansem czterech porażek.

Wisła przegranych z rzędu ma już pięć i na dobre ugrzęzła na dnie ligowej tabeli. Przewaga nad strefą spadkową wynosi już tylko 2 punkty, a jeszcze w ten weekend może się zmniejszyć. Klubowym finansom uważnie przygląda się Komisja ds Licencji Klubowych. Poprosiła o dodatkowe wyjaśnienia i jeśli uzna je za niewystarczające, jeszcze w tym sezonie może krakowian ukarać ujemnymi punktami. Postawiłoby to ich w arcytrudnej sytuacji. Bogusław Cupiał szykuje nowe rozdanie. Gdy wszyscy będą zdrowi, ta drużyna wciąż będzie groźna, ale pożarł już wybuchł i teraz trzeba zrobić wszystko, by się nie rozprzestrzenił.

Na przeciwnym biegunie jest Pogoń, która wygrała czwarty mecz z rzędu i przynajmniej na jeden dzień wskoczyła na podium. – Jedziemy do Krakowa walczyć o trzy punkty, a piłkarze zagrają przy okazji o jeden dzień urlopu więcej – zapowiadał trener Portowców Czesław Michniewicz. Plan został zrealizowany z nawiązką. Pogoń jeszcze w pierwszej połowie wyszła na prowadzenie, potem do końca spokojnie kontrolowała przebieg spotkania, a na początku drugiej połowy mogła je podwyższyć. Wiślacy nie stworzyli ani jednej stuprocentowej okazji do zdobycia bramki. To już piąty mecz w tym sezonie na własnym stadionie, gdy nie potrafią strzelić gola.


Mateusz Miga
Źródło: przegladsportowy.pl


Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Kazimierz Kmiecik: - Bez napastnika ciężko jest wygrać mecz

- Dziś musiała zagrać młodzież, starała się bardzo, ale jednak brakowało im pewności siebie na boisku. I było to w niektórych momentach widać. Druga sprawa, to bez napastnika ciężko jest wygrać mecz. Pogoń strzeliła bramkę i później tylko atakowała z kontrataków. My staraliśmy się, ale nie mieliśmy napastnika, który wykończyłby akcję - mówił po meczu z Pogonią pełniący funkcję trenera Wisły, Kazimierz Kmiecik.

- Kontuzjowany jest Paweł Brożek i brakuje nam w ataku zawodnika, który wykańczałby sytuacje. I to widać, że z jednym napastnikiem jest ciężko - tak Kmiecik skomentował z kolei stwierdzenie, że w ostatnich czterech spotkaniach Wisła nie zdobyła choćby bramki.

- Taki ma styl, że więcej chciałby bawić się piłką - mówił natomiast Kmiecik o grającym dziś z konieczności w ataku Rafaelu Crivellaro. - On chciałby pograć, wyjść, a wiadomo że dziś miał zagrać w napadzie i wszystko się odbijało. W zagęszczeniu jest mu trudno, w środku pola ma więcej swobody.

Kmiecik przyznał ponadto, że przebywający na ławce rezerwowych Krzysztof Mączyński i Maciej Jankowski nie mogli dziś zagrać z powodu kontuzji. - Byli tylko po to żeby być z drużyną i żeby było osiemnastu - przyznał otwarcie trener.

Źródło: wislaportal.pl


Czesław Michniewicz: - Pierwszy raz jako trener wygrałem tutaj w Krakowie

- Jestem bardzo szczęśliwy, pierwszy raz jako trener wygrałem tutaj w Krakowie. Wiele razy grałem tutaj ze swoimi drużynami - najczęściej przegrywałem, czasami zdarzały się remisy, a dziś po raz pierwszy wygraliśmy 1-0. Był to dla nas bardzo trudny mecz. Zawsze ten ostatni mecz w rundzie, zwłaszcza gdy Święta są za pasem, jest bardzo trudny. Ta mobilizacja wydaje się, że jest na sto procent, a zawodnicy gdzieś myślami są już przy stołach wigilijnych - mówił po meczu Wisły z Pogonią trener zespołu gości, Czesław Michniewicz.

- Część zawodników od razu po meczu jedzie do domów, część przyjechała też własnymi autami i obawiałem się, że nie będzie dziś tutaj tej stuprocentowej koncentracji, choć mocno nad tym pracowaliśmy. Na szczęście te obawy były bezpodstawne. Nie zagraliśmy wprawdzie wielkiego meczu, ale graliśmy solidnie. Nie stworzyliśmy wielu sytuacji podbramkowych, ale tą jedną najważniejszą wykorzystaliśmy. Fantastyczne zachowanie Rafała Murawskiego, naszego kapitana. I to jakby zwieńczenie jego bardzo dobrej rundy. Bez niego byłoby nam bardzo ciężko. Z tego miejsca chciałbym podziękować wszystkim piłkarzom. Tym, którzy grali dziś i tym, którzy grali we wcześniejszych meczach, a są kontuzjowani. Dziękuję także pracownikom klubu, z którymi spotykamy się na co dzień i którzy mają wpływ na naszą formę. Dziękuję za tę rundę, która była dla nas bardzo udana. Na przełomie czerwca i lipca w klubie zaszło wiele zmian, ale okazały się one potrzebne. Myślę, że jesteśmy drużyną perspektywiczną, rozwijamy się. Mamy kilku doświadczonych, fantastycznych chłopaków, ale też kilku młodych, którzy pukają coraz mocniej do pierwszego składu i do bram Ekstraklasy. Z tego się bardzo cieszymy. Cieszymy się również, że będziemy mogli w spokoju i w miłej atmosferze spędzić Święta ze swoimi najbliższymi, bo oni zawsze bardzo przeżywają nasze mecze. Spotkamy się z nimi i będzie okazja porozmawiać też na inne tematy, nie tylko piłkarskie. Cieszymy się ponadto, że dzięki tym ostatnim zwycięstwom nasze urlopy się wydłużyły. Zgodnie z moją zapowiedzią - każda wygrana w końcówce wydłużała urlop. Zaczynamy przygotowania dopiero 7 stycznia i mam nadzieję, że do tego czasu wszyscy się zregenerują i pełni optymizmu, wypoczęci, przystąpimy do kolejnej rundy, która zaczyna się bardzo szybko, bo pierwszy mecz gramy już 15 lutego. Na tym będziemy się koncentrować, a dziś czeka nas miła i wesoła podróż do Szczecina. Nie wszyscy będą z nami wracać, ale mam nadzieję, że wszyscy bezpiecznie dotrą do celu. Jeszcze raz dziękuję zawodnikom za to co dziś pokazali i przede wszystkim za zdobycie tych trzech punktów - dodał Michniewicz.

Opiekun Pogoni został zapytany o mocno eksperymentalny skład, w jakim zagrała Wisła.

- Przygotowując się do tego meczu przeanalizowaliśmy wszystkich zawodników, którzy w ostatnim czasie grali - łącznie z Sadlokiem i Brożkiem, bo dochodziły informacje, że nie zagrają, ale każdego zawodnika jednak analizowaliśmy. Medycyna to nie matematyka. Dziś jest źle, a jutro może ktoś wystąpić. Łącznie z Mączyńskim, ale nie analizowaliśmy tych młodych zawodników, którzy dziś wystąpili. Gdy półtorej godziny przed meczem otrzymaliśmy skład szukaliśmy w Internecie co to są za zawodnicy, bo ja ich nie pamiętałem. Pamiętałem z finałów mistrzostw Polski juniorów dwa lata temu Żemło i kilku innych młodych - Zająca chociażby, ale ich sobie nie przypominam. Nie wiem czy wtedy w ogóle grali? Nie pamiętam ich z tamtego zespołu. Dla nich to na pewno olbrzymie przeżycie, wyróżnienie. Wisła przeżywa trudny moment, ale to wciąż jest marka, to wielki klub z tradycjami i może kibiców nie było dziś zbyt wielu, ale mam nadzieję, że na wiosnę będzie ich więcej i pomogą drużynie, bo łatwo jest dopingować jak się wygrywa. Wisłę czekają jeszcze trudne momenty, bo musi się ze swoimi problemami zmierzyć, ale wiele klubów w swojej historii takie przeżywało. Wisła musi sobie z tym poradzić, czego z całego serca jej życzę. Życzę tego trenerom i prezesom, aby Wisła wróciła do pionu, bo te ostatnie mecze są dla wszystkich bardzo trudne. Trzeba podkreślić, że w tych przegranych meczach Wisła wcale nie grała źle i także dziś nie musiała przegrać. W tych kluczowych momentach brakowało jednak szczęścia i może ono wróci na wiosnę - powiedział trener Pogoni.

- My nie rozmawiamy o jakichś wygórowanych aspiracjach klubowych. Żyjemy z meczu na mecz. Nasz podstawowy cel to tak jak dla większość zespołów - chcemy być w ósemce, a jak w niej będziemy, to cel sam się pojawi. Na razie "ósemki" nie ma, więc nie ma co mówić o nadchodzących celach. Na pewno 36 punktów to dużo, ale i mało, bo jeszcze niczego nie gwarantuje. Czas pokaże, a zobaczymy czy ktoś od nas odejdzie, bo takie informacje gdzieś się pojawiają. Nie mogę gwarantować i oczekiwać od zawodników, że zdobędziemy mistrzostwo, czy inny medal. O tym nawet nie rozmawialiśmy. Wesołych Świat, głowa do góry, to tylko piłka - na wiosnę będzie lepiej. I dziękuję też z tego miejsca naszym kibicom, że się tutaj pofatygowali - zakończył Michniewicz.

Źródło: wislaportal.pl


Konferencja (wideo)


Źródło: Pogoń Szczecin


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Arkadiusz Głowacki: - Jeśli coś się nie zmieni, to będziemy bić się o to, aby się utrzymać

- Ta runda jest fatalna, a zwłaszcza jej końcówka. Wydaje się, że te ostatnie cztery, a może nawet pięć meczów - to było dla nas za dużo. Jak widać po naszym składzie w spotkaniu z Pogonią - ta runda dała nam się mocno we znaki i w sumie mimo tego, że jesteśmy tak nisko i że przegraliśmy tyle meczów, to chyba cieszymy się z tego, że to już koniec - przyznał po ostatnim spotkaniu Wisły w 2015 roku nasz kapitan, Arkadiusz Głowacki.

- Słowa uznania trzeba skierować do tych chłopaków, którzy nie grali, nie dostawali szans i kiedy tym razem musieli to zrobić, to dawali z siebie tyle ile mogli i tyle ile umieli. Nie poddawali się i do tych młodych chłopaków kieruję słowa podziękowania - dodał Głowacki.

- Każdy z nas jest rozgoryczony i podenerwowany tym co ostatni się działo, ale trzeba do wszystkiego podejść na chłodno. Dużo spraw trzeba wyjaśnić, jest sporo różnych rzeczy, które trzeba w klubie i w drużynie uregulować. Te kilka tygodni to będzie teraz czas, aby coś pozmieniać. Wydaje mi się, że w podobnej formule będzie ciężko cokolwiek osiągnąć - powiedział dość mocno kapitan Wisły. - Jestem rozgoryczony tym co się dzieje, ale w ostatnich meczach można było się trochę przyzwyczaić do tego, że walczymy tak naprawdę sami ze sobą, że niewiele możemy zrobić. A Ci, którzy wychodzą na boisko to są Ci, którzy po prostu walczą i się nie poddają. Ciężko jest ganić tych, którzy zostali do końca i grali do końca - dodał "Głowa".

- Trzeba realnie spojrzeć na to, że jesteśmy zagrożeni spadkiem... Oczywiście sytuacja może się zmienić, ale na dziś nie widać optymizmu. Ale przyjdzie nowy rok i wierzę, że trochę w drużynie i klubie się pozmienia. Mam głęboką nadzieję i wiarę, że tak będzie. Bo jeśli coś się nie zmieni i coś się nie wydarzy, to niestety będziemy mocno bić się o to, aby się utrzymać - przyznał dość brutalnie wiślak.

- Drużyna też wymaga zmian, może starsi zawodnicy - w tym ja - powinni być wymienieni? Trudno mi powiedzieć, ale pewna formuła musi zostać zmieniona. Wyobrażam sobie też, że sytuacja organizacyjna klubu będzie dużo lepsza - mówił Głowacki.

Na koniec kapitan Wisły został zapytany o jego niedawną rozmowę z właścicielem klubu. - Tak, były takie rozmowy i jedno mogę powiedzieć, że właściciel jest nadal pełen entuzjazmu i ma spore ambicje żeby Wisła była tam gdzie jej miejsce, czyli wysoko w tabeli - zakończył "Głowa".

Źródło: wislaportal.pl


wideo


Źródło: Sportowy Magazyn Krakowski


Radosław Cierzniak: - Każdy będzie miał w głowie ten ostatni miesiąc

- Ostatni miesiąc nie jest dla nas najlepszy. Do listopada jak na sytuację kadrową, którą mamy, wyglądało to w porządku. Wszyscy wiedzą co dzieje się w klubie, więc ta nasza sytuacja nie jest teraz łatwa. Nie będą to przyjemne Święta, bo każdy będzie miał w głowie ten ostatni miesiąc i jest to trochę przykre, ale trzeba zwrócić uwagę z czym się borykamy i jak trudną mieliśmy sytuacje - mówił po ostatnim meczu w 2015 roku nasz bramkarz, Radosław Cierzniak.

- Myślę, że wszyscy zdają sobie z tego sprawę i spokojnie, bo przed nami jeszcze dużo meczów i jest też czas na wzmocnienia. Właściciel i prezesi o tym myślą i teraz najważniejsze jest, aby się zregenerować, zwłaszcza psychicznie. Żeby po tym trudnym miesiącu od stycznia zacząć dalej walkę. To dla nas bardzo dobry moment, żeby to wszystko przerwać, bo mamy pięć kolejnych porażek i nie jest to łatwe, szczególnie dla tych młodych chłopaków. A ich mamy wielu. Trzeba sobie z tym poradzić, trzeba wyczyścić głowy i z pełną motywacją i z wiarą przystąpić do okresu przygotowawczego. Myślę, że teraz dużo się zmieni i szczerze mówiąc osobiście bardzo na to liczę - przyznał Cierzniak.

- Cały czas rozmawiamy o nowym kontrakcie, ale na chwilę obecną nie wiem co może się wydarzyć. Jestem otwarty i prosiłem mojego przyjaciela, menadżera z "Fabryki Futbolu", aby dał mi zakończyć tę rundę, żeby dał mi rozegrać te mecze do końca. Teraz będzie czas żeby usiąść i przeanalizować to co jest dla mnie najlepsze. Dla piłkarza wiadomo że najlepsze jest, aby mógł skupić się na grze i myślę, że mi się to udało. Dla mnie było ważne to, żeby dać z siebie wszystko to co mogłem i mogę spokojnie spojrzeć w lustro, że tak właśnie było - mówił bramkarz "Białej Gwiazdy".

- A czy chcę zostać w Wiśle? Jak najbardziej, ale chcę też zobaczyć jaka będzie sytuacja w klubie. Nie jest obecnie łatwo, ale myślę, że rozmowy będą cały czas trwać i wszystko się teraz wyjaśni. O tych sprawach będzie rozmawiać mój agent, a na chwilę obecną chcę się skupić na Świętach i na rodzinie, bo dawno ich nie widziałem i mam nadzieję, że z uśmiechem będę przystępował do stołu wigilijnego - przyznał Cierzniak.

Bramkarz Wisły zapytany został, czy rozważa w ogóle taką sytuację, że już zimą na zasadzie transferu opuści nasz klub. - Trudno mi na chwilę obecną coś powiedzieć. Może jest coś na rzeczy, ale osobiście tego nie wiem - powiedział bramkarz.

- Przychodząc do Wisły zakładałem na początku to żeby dobrze zastąpić kontuzjowanych chłopaków. Wiadomo, że okres po przyjściu był dla mnie krótki, bo przyszedłem dwa tygodnie przed startem ligi. Zakładałem sobie to, aby być bramkarzem numer jeden i dawać tyle ile mogłem. W jakimś tam stopniu to mi się udało. Oczywiście są elementy do poprawy i utracie kilku bramek mogłem zapobiec, ale myślę że ogólnie było pozytywnie. Szkoda tylko tego ostatniego miesiąca, bo on zamazał nam cały obraz - uważa Cierzniak.

- Sytuacja Wisły jest trudna, ale nie jest krytyczna. Wiadomo jacy zawodnicy zagrali przeciwko Pogoni, z małym doświadczeniem i to też miało wpływ. Potrafimy grać w piłkę i musimy poczekać na to kto zostanie trenerem, będą też wzmocnienia i uważam, że przyjdą lepsze czasy i to ile też mieliśmy pecha w tej rundzie, to musi się odwrócić i to my będziemy strzelać ze spalonych i to my będziemy strzelać przypadkowe bramki, a sytuacja w tabeli będzie wtedy zupełnie inna - zakończył bramkarz.


Źródło: wislaportal.pl


wideo


Źródło: Sportowy Magazyn Krakowski


Łukasz Burliga: - Nie dopuszczam myśli, żebyśmy grali w grupie spadkowej

- Ciężko nas chwalić za grę. Każdy musi to na spokojnie przemyśleć, ale też nie ma co rzucać ostrych słów. Niech każdy to - jak powiedziałem - przemyśli i przygotuje się od stycznia. Głowy do góry i walczymy dalej - mówił po meczu z Pogonią Łukasz Burliga.

- Musimy dobrze przygotować się do rundy wiosennej. Mam nadzieję, że nasza kadra będzie trochę szersza. Potrzebowalibyśmy też trochę szczęścia, bo tego nam brakowało. Musimy też poprawić naszą grę - przyznał Burliga pytany o to czego Wisła potrzebuje w rundzie wiosennej, aby odwrócić fatalną serię, kończącą rok.

- A co do śpiewów kibiców o I lidze, to ja nie dopuszczam takiej myśli, żebyśmy grali w grupie spadkowej, a już w ogóle żebyśmy spadli. Uważam, że te słowa były trochę niepotrzebne. Weźmiemy się w garść i myślę, że damy radę - zakończył wiślak.


Źródło: wislaportal.pl


wideo


Źródło: Sportowy Magazyn Krakowski


Podsumowanie 21. kolejki Ekstraklasy

Hit ostatniej kolejki w 2015 roku przyniósł komplet punktów Piastowi, bo pokonał on 2-0 Lecha. Porażka ta przerywa serię sześciu kolejnych zwycięstw wciąż aktualnego mistrza Polski, który przezimuje na 6. miejscu. Piast z kolei zachowa pięciopunktową przewagę nad Legią, bo ta wygrała w Kielcach. Miejsce na podium uzupełnia Cracovia, która trzy ostatnie mecze zakończyła remisami 2-2, tym razem dzieląc się punktami z "Jagą". Nawet tego nie udało się osiągnąć mocno poturbowanej w końcówce roku Wiśle. Piąta porażka z rzędu spycha nas na lokatę numer 13.


Piątek, 18 grudnia:

Zagłębie Lubin 2-4 Górnik Zabrze

0-1 Roman Gergel (19.)
1-1 Łukasz Janoszka (21.)
1-2 Bartosz Kopacz (24.)
2-2 Damian Zbozień (45.)
2-3 Radosław Sobolewski (55.)
2-4 Ołeksandr Szeweluchin (73.)

Bardzo ważna wygrana zabrzan, do której Górnika poprowadził 39-letni Radosław Sobolewski. Jego gol na 3-2 był bez wątpienia decydujący dla końcowego rozstrzygnięcia. Zwycięstwo gości było zresztą w pełni zasłużone, tym bardziej, że bramka na 1-1 nie powinna być uznana. Łukasz Janoszka przyjął bowiem piłkę ręką, czego nie zauważył sędzia Paweł Gil. Ale czy to kogoś dziwi?


WISŁA KRAKÓW 0-1 Pogoń Szczecin

0-1 Rafał Murawski (41.)

Ośmiu zawodników kontuzjowanych, z czego dwóch na ławce po to, aby "na papierze" była "osiemnastka". Do tego nie do końca zdrowy Denis Popovič i zawodnicy niekoniecznie na swoich pozycjach, jak choćby Tomasz Cywka, Rafael Crivellaro, czy debiutujący w Ekstraklasie Krystian Kujawa. Czy w takiej sytuacji Wisła mogła przeciwstawić się Pogoni? Paradoksalnie... tak. Tym bardziej, że goście nie pokazali przy Reymonta niczego wielkiego, a jakby tego było mało - po raz "enty" w tym sezonie tracimy gola ze spalonego! I nawet jeśli ten był nieznaczny, bo jak pokazały wyliczenia Canal+ Sport - 19-centymetrowy, to fakt pozostaje faktem. Szczecinianie właśnie w taki sposób wyszli w Krakowie na prowadzenie, którego nie oddali już do końcowego gwizdka. I choć to przykre, że Wisła przegrywa po raz piąty z rzędu, to chyba każdy inny wynik zaciemniłby obraz klubu, który potrzebuje solidnych zmian! Bez nich nie czeka nas bowiem nic dobrego.


Sobota, 19 grudnia:

Termalica Bruk-Bet Nieciecza 0-1 Ruch Chorzów

0-1 Kamil Mazek (61.)

Piękna bramka Kamila Mazka dała "Niebieskim" wygraną w Niecieczy, która z kolei da chorzowianom na zimę pewne miejsce w "ósemce". Wprawdzie beniaminek mocno starał się o odrobienie strat, ale zabrakło mu i szczęścia i skuteczności. I może właśnie takiego - Mazka?


Jagiellonia Białystok 2-2 Cracovia

0-1 Erik Jendrišek (11.)
1-1 Przemysław Frankowski (64.)
2-1 Piotr Grzelczak (83.)
2-2 Deniss Rakels (88.)

Pierwsza połowa należała zdecydowanie do Cracovii, która zasłużenie po niej prowadziła. Potem jednak pechowo Grzegorz Sandomierski znokautował Piotra Polczaka i nadzieją "Jagi" okazało się wejście Bartosza Rymaniaka. Tego szybko ograł zresztą Piotr Grzelczak i tak podał do Przemysława Frankowskiego, że zrobiło się 1-1. Potem Grzelczak sam huknął jak z armaty i "Jaga" prowadziła. "Pasy" zdołały jednak wyrównać, bo kapitalną formę złapał Deniss Rakels. Łotysz w ostatnich sześciu spotkaniach zdobył aż osiem bramek i ostatnie wyniki ekipy z ulicy Kałuży są bez wątpienia wypadkową gry tego niedocenianego przez wielu zawodnika.


Górnik Łęczna 3-1 Lechia Gdańsk

1-0 Grzegorz Piesio (2.)
1-1 Rafał Janicki (16.)
2-1 Grzegorz Piesio (40.)
3-1 Bartosz Śpiączka (75.)

Faworytem meczu, po ostatnich zwycięstwach, byli goście. Tyle, że mimo fatalnego błędu w 16. minucie Sergiusza Prusaka - wszystko jak należy ułożyło się gospodarzom. Dwa razy skutecznie przymierzył bowiem Grzegorz Piesio - i choć Lechia walczyła w drugiej połowie o odrobienie strat, to nie był to "jej dzień". Kontra Górnika dała gospodarzom bramkę na 3-1 i było "po meczu". To poniekąd niespodzianka, ale też nie od dziś wiadomo, że w naszej lidze najwięcej wygrać można determinacją. A ta była po stronie Górnika.


Niedziela, 20 grudnia:

Korona Kielce 1-3 Legia Warszawa

1-0 Łukasz Sierpina (42.)
1-1 Guilherme (45.)
1-2 Michał Kucharczyk (55.)
1-3 Nemanja Nikolić (59.)

Była taka scena w filmie "Indiana Jones", w której grający głównego bohatera Harrison Ford spotkał się z solidnym osiłkiem z gigantycznym mieczem. Ten wymachiwał nim we wszystkie strony, budząc postrach. Tyle tylko, że Ford wyciągnął rewolwer i szybko zakończył sprawę. I tak mniej więcej wyglądał ten mecz. W pierwszej połowie Korona solidnie warszawiaków postraszyła. Sam Airam Cabrera powinien strzelić dwa gole, ale trafił jedynie - po raz pierwszy w Ekstraklasie - Łukasz Sierpina. Legia jednak szybko wyrównała, po czym w drugiej połowie... wyciągnęła spluwę.


Piast Gliwice 2-0 Lech Poznań

1-0 Bartosz Szeliga (15.)
2-0 Josip Barišić (48.)

Na sześciu kolejnych zwycięstwach zakończyła się fenomenalna seria poznańskiego Lecha, który w końcu znalazł pogromcę. Jak się okazało - nieobecność pauzującego za kartki Kamila Vacka to była mniejsza strata dla Piasta, niż brak w poznańskiej ekipie kontuzjowanego Kaspera Hämäläinena. Bez Fina Lechowi zabrakło "wykończenia" akcji i kibice "Kolejorza" mogą już się martwić kto zastąpi go wiosną, bo kontrakt Hämäläinena właśnie wygasa. Wygrana Piasta oznacza, że rewelacyjni gliwiczanie przezimują z pięciopunktową przewagą nad Legią. Lech z kolei traci do Piasta aż 17 oczek!


Poniedziałek, 21 grudnia:

Podbeskidzie Bielsko-Biała 0-1 Śląsk Wrocław

0-1 Peter Grajciar (11.)

Spotkanie lepiej rozpoczęli przyjezdni i dość szybko postarali się nie tylko o składną akcję, ale i bramkę, która jak się później okazała dała ekipie z Wrocławia bardzo ważne trzy punkty. Śląsk wygrywa więc w Bielsku i dzięki temu opuszcza strefę spadkową. I to na rzecz Podbeskidzia. "Górale" starali się wprawdzie odrobić straty z pierwszych minut, zwłaszcza w końcówce, gdy za dwie żółte kartki boisko opuścił Peter Grajciar, ale nic im dziś nie wychodziło. No może poza wskoczeniem na ostatnie miejsce w tabeli!

Źródło: wislaportal.pl


Aktualna tabela po 21 kolejce


Źródło: twitter.com/_Ekstraklasa_


Galeria