2016.02.22 Wisła Kraków - Górnik Łęczna 1:1

Z Historia Wisły

2016.02.22, Ekstraklasa, 23 kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 18:00, poniedziałek, 14°
Wisła Kraków 1:1 (1:0) Górnik Łęczna
widzów: 9.110
sędzia: Jarosław Przybył z Kluczborka.
Bramki
Wilde-Donald Guerrier 19' 1:0
1:1

76' Krzysztof Danielewicz (g)
Wisła Kraków
4-4-2
Michał Miśkiewicz
Boban Jović
Grafika:Zk.jpg 34' Arkadiusz Głowacki
Grafika:Zk.jpg 79' Richárd Guzmics
Rafał Pietrzak
Vitaliy Balashov grafika:zmiana.PNG (82' Rafał Boguski)
Tomasz Cywka grafika:zmiana.PNG (85' Denis Popovič)
Alan Uryga
Zdeněk Ondrášek
Wilde-Donald Guerrier grafika:kontuzja.png grafika:zmiana.PNG (52' Patryk Małecki)
Paweł Brożek

Trener: Tadeusz Pawłowski
Górnik Łęczna
4-5-1
Džiugas Bartkus
Łukasz Mierzejewski
Radosław Pruchnik
Tomislav Božić
Damian Jakubik
Grzegorz Bonin grafika:zmiana.PNG (56' Marquitos)
Łukasz Bogusławski Grafika:Zk.jpg 85'
Krzysztof Danielewicz
Przemysław Pitry grafika:zmiana.PNG (87' Łukasz Tymiński)
Grzegorz Piesio
Jakub Świerczok

Trener: Jurij Szatałow
Ławka rezerwowych: Michał Buchalik, Krzysztof Drzazga, Jakub Bartosz, Rafael Crivellaro

Bramki: 1-1
Posiadanie (w %): 51-49
Strzały: 11-19
Strzały celne: 3-3
Piłki zagrane: 505-459
Piłki odzyskane: 122-137
Spalone 0-2
Podania: 424-336
Udane podania (w %): 72-68
Dośrodkowania 22-21
Rzuty rożne 3-4
Faule: 18-10
Żółte kartki: 2-1
Czerwone kartki: 0-0

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Spis treści

Przed meczem

Domowa inauguracja z nożem na gardle. Przed meczem Wisła - Górnik Łęczna

Plakat meczowy.
Plakat meczowy.

Na ten moment kibice czekają zawsze z utęsknieniem. I jakby nie było - właśnie nadszedł. Bo choć ligowa wiosna trwa już można powiedzieć w najlepsze, to po raz pierwszy zawita na Reymonta. Drodzy Kibice - miło nam więc tym samym ogłosić, że piłkarska inauguracja roku 2016 właśnie przed nami, czyli spotkanie Wisła Kraków kontra Górnik Łęczna! Serdecznie na nie zapraszamy!

Wisła do wiosennej części rozgrywek przystępowała z kilkoma zmianami w składzie, ale też z fatalną końcówką jesieni "na plecach", na którą złożyło się aż pięć kolejnych porażek. Niestety nie wszyscy kontuzjowani zawodnicy zdołali się wyleczyć, a że nowi nie ponieśli Wisły do zwycięstwa, więc przed tygodniem dołożyliśmy na pewno pechową porażkę numer sześć. "Biała Gwiazda" przegrała bowiem we Wrocławiu ze Śląskiem 0-1 i do meczu kolejnego przystąpi z solidnym bagażem - sześciu kolejnych ligowych debetów! I chyba każdy ma prawo powiedzieć w tym momencie - dość!

Dzień po tym jak Wisła przegrywała we Wrocławiu - ekipa z Łęcznej mogła z jednej strony cieszyć się z remisu z liderującym Piastem, a z drugiej - martwić się, że nie udało się tego spotkania wygrać. To bowiem Górnik był stroną przeważającą i miał lepsze okazje do zdobycia bramek. Skończyło się jednak wynikiem 0-0, co mimo wszystko ma prawo podbudować ekipę z Lubelszczyzny, przed ich kolejnymi występami. Tym bardziej, że z niezłej strony pokazał się nowy nabytek - bramkarz Džiugas Bartkus, a także dwaj pozostali debiutanci w barwach Górnika, czyli Łukasz Bogusławski oraz Krzysztof Danielewicz. Podbudowani więc piłkarze zespołu z Łęcznej mają bez wątpienia swój plan na rywalizację z Wisłą, z którą nigdy w Krakowie nie wygrali...

I nie pozostaje nam nic innego jak wierzyć w to, że wiślacy nie dadzą się pokonać... po raz siódmy! Tym bardziej, że po dotychczas rozegranych meczach 23. kolejki "Biała Gwiazda" przesunęła się na miejsce 15., czyli "spadkowe"! Już chyba sam ten fakt powinien być dla wszystkich wystarczająco motywujący. Najważniejsze wydaje się być jednak to, że po raz pierwszy od pechowego spotkania z Lechem, z początku grudnia, do gry wraca Paweł Brożek, który zagrać ma w jednej linii ze Zdenkiem Ondráškiem. I tak ofensywnego ustawienia Wisły, z dwójką napastników, nie pamiętamy od dawna. Trener Tadeusza Pawłowski chce wyjść jednak na rywalizację z zespołem z Łęcznej bardzo ofensywnie i przyznacie na pewno sami, że z wielkim zaciekawieniem śledzić będziecie jak w takim ustawieniu wiślacy się pokażą.

Tym samym nie pozostaje nam już nic innego, jak zaprosić Was na wiślacki stadion, aby zobaczyć ligową inaugurację wiosny roku 2016 przy R22. I skoro dla naszych piłkarzy sytuacja w tabeli ma być motywująca, to liczyć wypada, że ta zmotywuje także kibiców. Ci najwierniejsi stawią się na pewno! Do zobaczenia więc przy Reymonta!

Źródło: wislaportal.pl


Pora się ogarnąć: Wisła - Górnik Łęczna

Przedostatnia w tabeli Wisła Kraków w poniedziałkowe popołudnie podejmie na własnym stadionie zespół Górnika Łęczna. Nie ma co się okłamywać – jest to jeden z pierwszych meczów o życie. Notorycznie lana przez rywali „Biała Gwiazda” coraz bardziej osadza się na dnie tabeli i ligowych punktów potrzebuje w tej chwili jak tlenu.

Do kadry zespołu na mecz z Łęczną wraca Paweł Brożek. Wisła od blisko ośmiu godzin przebywania na murawie nie jest w stanie strzelić gola, więc powrót po kontuzji najlepszego strzelca drużyny jest z pewnością dobrą informacją. Wszyscy mamy nadzieję, że współpraca dobrze technicznie wyszkolonego Pawła Brożka z silnym Zdenkiem Ondraskiem zaskoczy już od meczu z Łęczną, bo czasu na zgrywanie się ze sobą naprawdę już nie ma.

Zagadką jest obsada prawego boku defensywy. Po odejściu Łukasz Burligi, który kilka dni temu dołączył go zespołu Jagiellonii Białystok trenerowi Pawłowskiemu pozostała dwójka: Boban Jović i Jakub Bartosz. Normalnie faworytem do gry jest Słoweniec, ale biorąc pod uwagę to, że dopiero niedawno wrócił do pełnej sprawności po kontuzji, stawiamy że z Łęczną zagra młody Bartosz.

Z gry w poniedziałkowym spotkaniu wykluczył się przed tygodniem Maciej Sadlok, który pauzuje za nadmiar żółtych kartek. Patrząc jednak na dyspozycję byłego piłkarza Ruchu Chorzów w meczu ze Śląskiem, gdzie sprezentował Wrocławianom gola i ogólnie zagrał bardzo słabe zawody, nie jest to duża strata. W jego miejsce ze środka pomocy zostanie przesunięty Rafał Pietrzak, dla którego przecież lewa obrona to nominalna pozycja.

Górnik Łęczna aktualnie zajmuje 9. lokatę w tabeli. Piłkarze prowadzeni przez Jurija Szatałowa przed tygodniem bezbramkowo zremisowali na własnym stadionie z liderującym Piatem Gliwice, będąc w tamtym meczu zdecydowanie lepszą drużyną. Jesienią Łęcznianom udało się pokonać „Białą Gwiazdę”, także teraz Górnik przyjeżdża do Krakowa z nastawieniem zdobycia kompletu punktów.

Drużyna z Lubelszczyzny swoją grę opiera głównie na szybkich kontratakach, w których prym wiedzie bardzo doświadczony Grzegorz Bonin. Były piłkarz między innymi Górnika Zabrze czy Polonii Warszawa rozgrywa bardzo udany sezon: z sześcioma bramkami jest najskuteczniejszym strzelcem swojej drużyny. Po drugiej stronie boiska ataki swojej drużyny napędza Grzegorz Piesio, który ma o jedną bramkę mniej od swojego imiennika.

W ataku Górnika coraz lepiej poczyna sobie Jakub Świerczok –były zawodnik Cracovii któremu nie powiodło się w Bundeslidze. Mecz przeciwko Wiśle dla byłego zawodnika naszej sąsiadki zza Błoń z pewnością będzie miał dodatkowy zastrzyk motywacji. W odwodzie Jurij Szatałow ma również Bartosza Śpiączkę, który słynie z nieustępliwości i twardej walki.

Jak mówił po przegranym meczu ze Śląskiem Arkadiusz Głowacki, Wisła z nożem na gardle grała już we Wrocławiu. Przez ostatnie sześć meczów na Reymonta Wisła nie potrafiła wygrać w ligowym spotkaniu. Jeśli nasi piłkarze się nie ogarną już w meczu z Łęczną, pętla na szyi zaciśnie się naprawdę mocno. Już teraz walczymy o utrzymanie w lidze, ale słowo „walczymy” patrząc na ostatnie pasmo porażek, brzmi jak ponury żart. Pora wziąć się do pracy, panowie!

Spotkanie poprowadzi pan Jarosław Przybył z Kluczborka.

Transmisja meczu w Eurosport2, początek o 18.00.

Źródło: wislakrakow.com
(sum91)


Czas na mecz!

Stadion przy ulicy Reymonta, to dla wszystkich kibiców Białej Gwiazdy miejsce święte. Już za parę godzin, po ponad dwumiesięcznej przerwie znów będzie tętnił życiem. Do Krakowa bowiem przyjeżdża Górnik Łęczna, z którym Wisła zmierzy się w ostatnim meczu 23. kolejki Ekstraklasy. Wypełnijmy stadion, stwórzmy wspaniałą atmosferę i pomóżmy naszym piłkarzom wygrać!

Historia spotkań Wisły i Górnika nie jest zbyt bogata. Oba kluby grały ze sobą zaledwie 14 razy, a do pierwszego oficjalnego starcia doszło 23 września 2000. W samej Ekstraklasie, jedenastki obydwu zespołów stawały naprzeciw siebie 11 razy. Zdecydowanie lepszy bilans ma Wisła, która zwyciężyła w 6 spotkaniach, 4 zremisowała i tylko jedno przegrała. Jeśli chodzi natomiast o mecze przy Reymonta, to Wisła grała z Górnikiem w Krakowie 5 razy. Wszystkie te spotkania wygrali gospodarze.

Najwyższe zwycięstwo nad Górnikiem, Biała Gwiazda odniosła 31 lipca 2004 roku. Krakowianie przed własną publicznością rozgromili gości z Łęcznej 5:1. Jako pierwsi prowadzenie objęli piłkarze Górnika, a w 22. minucie Radosława Majdana pokonał Grzegorz Wędzyński. Wiślacy szybko wzięli się do roboty i już po kilku minutach wyrównał Tomasz Frankowski, który jeszcze przed przerwą dołożył drugie trafienie. Po zmianie stron gole strzelali już tylko gospodarze i tak o to kibice zgromadzenie tego dnia przy Reymonta zobaczyli dwie bramki Macieja Żurawskiego i jedną Tomasza Kłosa. Tylko jeden piłkarz z obecnego składu Białej Gwiazdy pamięta tamto spotkanie, a jest nim Arkadiusz Głowacki.

Również bilans bramkowy przemawia na korzyść Białej Gwiazdy. We wszystkich ekstraklasowych meczach Wisła strzeliła rywalom z Łęcznej 20 bramek, tracąc ich przy tym zaledwie 8. Najskuteczniejszym wiślakiem w starciach z Górnikiem jest do dziś Maciej Żurawski, który ma na koncie 4 gole. W obecnym składzie naszej drużyny znajduje się 3 piłkarzy, którzy mają na koncie po jednym trafieniu przeciwko drużynie z województwa lubelskiego, a są to Rafał Boguski, Maciej Sadlok i Emmanuel Sarki. Ostatnie spotkanie Wisły z „Zielono-Czarnymi” odbyło się 14 września 2015 roku w Łęcznej. Biała Gwiazda niestety przegrała 0:1, a zwycięskie trafienie zaliczył Grzegorz Bonin.

W poprzedniej kolejce Górnik zremisował bezbramkowo z Piastem i zajmuje 11. miejsce w tabeli. Wisła natomiast przegrała we Wrocławiu 0:1 ze Śląskiem i obecnie w tabeli jest 15.

Spotkanie pomiędzy Wisłą Kraków i Górnikiem Łęczna rozpocznie się o godzinie 18:00. Wszyscy na R22!

MH
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl

===Tak gra Górnik Łęczna

Data publikacji: 21-02-2016 09:00


Już w najbliższy poniedziałek Wiślacy rozegrają pierwszy wiosenny mecz u siebie. Ich rywalem będzie Górnik Łęczna, podbudowany bezbramkowym remisem z liderem z Gliwic w ostatniej kolejce. Piłkarze Białej Gwiazdy będą chcieli zrewanżować się za wyjazdową porażkę 0:1, która była dla nich pierwszą w tym sezonie. Wiśle do łęcznian w ligowej tabeli brakuje trzech punktów, pojedynek na Reymonta jest więc doskonałą okazją na zrównanie się punktami z Zielono-Czarnymi.


Podopieczni Jurija Szatałowa w zimie dokonali wielu zmian w składzie, a od pierwszej minuty w spotkaniu przeciwko Piastowi wybiegło aż czterech debiutantów. Wszyscy spisali się bardzo dobrze i to łęcznianie byli stroną dominującą w swej pierwszej wiosennej potyczce. Świetnie spisała się także przemeblowana nieco obrona, która ani razu nie dopuściła gliwiczan do dogodnych sytuacji podbramkowych. Piłkarze Wisły muszą być przygotowani na naprawdę ciężki mecz. Oto, z kim przyjdzie im się zmierzyć:

Bramka:

W obecnych rozgrywkach między słupkami ekipy Zielono-Czarnych występowało już trzech bramkarzy. Początkowo podstawowym golkiperem był Sergiusz Prusak, którego po czerwonej kartce w spotkaniu z Lechią zastąpił Silvio Rodić, w przeszłości występujący m.in. w Zagłębiu Lubin. W meczu z Piastem od pierwszej minuty wystąpił nowy nabytek łęcznian, 26-letni Dziugas Bartkus. Po zachowaniu czystego konta w meczu z liderem nie zanosi się na to, by Litwin stracił miejsce w wyjściowej jedenastce. Dysponujący dobrymi warunkami fizycznymi (191 cm wzrostu) zawodnik pozyskany został z Suduvy Mariampol, w której barwach aż 32. razy bronił „na zero” z tyłu.

Linia obrony:

Defensywa jest kolejną z formacji, która na spotkanie przeciwko Wiśle najprawdopodobniej pozostanie niezmieniona. Do jedenastki kolejki po ostatnim spotkaniu trafił prawy obrońca łęcznian, Łukasz Mierzejewski. 33-latek, który pięć razy wystąpił w kadrze narodowej, przeżywa swoją drugą młodość i jest bardzo pewnym punktem obrony Dumy Lubelszczyzny. Na pozycji środkowego obrońcy w zimowych sparingach testowany był nominalny środkowy pomocnik, Radosław Pruchnik, który w swojej nowej roli spisuje się bardzo dobrze. 29-latek, który w meczu z Piastem bliski był zdobycia swojej pierwszej bramki w Ekstraklasie, wygryzł ze składu Macieja Szmatiuka i nie zanosi się, by bez walki oddał mu miejsce w wyjściowym składzie. Drugim ze stoperów będzie najpewniej Tomislav Bozić, były zawodnik m.in. czeskiej Dukli Praga i chorwackiej Goricy. Na lewej flance wystąpi kolejny z nowych graczy łęcznian, 25-letni Damian Jakubik, w przerwie zimowej wykupiony z Dolcanu Ząbki. Pod nieobecność kontuzjowanego Leandro, wychowanek Mazura Karczew jest jedynym lewym obrońcą w kadrze i jego pozycja wydaje się być niepodważalna.

Linia pomocy:

Podopieczni Jurija Szatałowa swoje mecze rozgrywają piątką pomocników. Tutaj także nie obyło się bez zmian. W klubie pojawili się Krzysztof Danielewicz, wypożyczony ze Śląska Wrocław, a także Łukasz Bogusławski, kolejny z zawodników pozyskanych z pierwszoligowego Chrobrego Głogów. Obaj zawodnicy z miejsca wskoczyli do pierwszego składu Górnika i również w spotkaniu z Wisłą powinni zameldować się na murawie. Przed nimi, jako ofensywny pomocnik, może zagrać 30-letni Tomasz Nowak, któremu zdarzało już się pokonywać bramkarzy Białej Gwiazdy. Najlepszego asystenta łęcznian, z aż sześcioma asystami na koncie, na skrzydłach wspierać będą Grzegorz Piesio oraz Grzegorz Bonin. Pierwszy z nich w swoim debiutanckim sezonie w Ekstraklasie zdobył już pięć bramek, drugi natomiast w Łęcznej przeżywa renesans swej formy. W obecnych rozgrywkach Bonin z sześcioma bramkami jest najlepszym strzelcem Górnika i w dużej mierze to dzięki niemu ekipa z Lubelszczyzny zajmuje wysokie, dziewiąte miejsce w lidze.

Atak:

Napastnicy Zielono-Czarnych zdobyli dotychczas mniej bramek niż skrzydłowi, jednak i tak należy na nich bardzo uważać. Ostatnio podstawowym snajperem drużyny trenera Szatałowa jest 23-letni Jakub Świerczok, jednak możemy być niemal pewni, że jako dżoker w drugiej połowie wprowadzony zostanie były zawodnik m.in. Podbeskidzia, Bartosz Śpiączka. Pierwszy z wyżej wymienionej dwójki zdążył już w swej karierze zwiedzić wiele klubów (m.in. Kaiserslautern i Zawisza), a jego karierę wyhamowała poważna kontuzja, drugi natomiast rozgrywa swój zdecydowanie najlepszy sezon w historii. Defensywa Białej Gwiazdy na obu z nich będzie musiała być wyczulona, bo zarówno Świerczok, jak i Śpiączka to napastnicy, którzy z zimną krwią wykorzystują błędy obrońców.

Podopieczni Tadeusza Pawłowskiego muszą wygrać, by piąć się w tabeli. Ekipa Jurija Szatałowa cały czas oscyluje około ósmego miejsca, jednak daleko jeszcze do zapewnienia sobie stałego pobytu w górnej połowie tabeli. W przypadku pokonania Białej Gwiazdy, Zielono-Czarni odskoczą jej na sześć punktów. Dla Wiślaków jest to więc arcyważne spotkanie, w którym trzy punkty są koniecznością. Czy w końcu gracze Wisły przełamią swoją strzelecką niemoc? O tym przekonamy się już w poniedziałek. Pierwszy gwizdek o godzinie 18.00.

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Przed meczowe wypowiedzi

Tadeusz Pawłowski: Jedenastka na jutro już jest

Już jutro podopieczni Tadeusza Pawłowskiego rozegrają swój pierwszy w 2016 roku mecz na Stadionie Miejskim im. Henryka Reymana w Krakowie. W niedzielne popołudnie z dziennikarzami spotkał się opiekun Białej Gwiazdy.

Przed drugim meczem na wiosnę trener Pawłowski ma coraz większe pole manewru, bo do meczowej kadry wracają kolejni zawodnicy. „Jest coraz lepiej, pomału wracamy do pełnej kadry, czyli oprócz Krzysia Mączyńskiego mamy wszystkich zawodników zdrowych. Po kontuzji wraca Paweł Brożek, wraca też Boban Jović, więc mamy coraz więcej zawodników do dyspozycji. Bardzo się cieszę, że będzie pole manewru również z ławki rezerwowej” - rozpoczął trener.

Tadeusz Pawłowski zapytany czy w pierwszej jedenastce wybiegnie młody Bartosz czy bardziej doświadczony Jovic, odpowiedział: „Bardziej postawię na rutynę Bobana, bo uważam, że od sparingu z Hajdukiem Split grał już 45 minut i cały czas jest w normalnym treningu. Od pierwszej minuty zagra więc Jović”.

Po ostatniej porażce we Wrocławiu sytuacja Wiślaków w tabeli zrobiła się bardzo trudna. „Na pewno nie jest łatwo, bo każdy patrzy w tabele. Myślę jednak, że zespół, a mamy na tyle rutynowanych zawodników, że powinien sobie dać radę z presją tego naszego aktualnego miejsca w tabeli. Z drugiej strony jeśli popatrzy się na nasze najbliższe mecze, to możemy pokusić się o dobrą passę i kolejne wygrane. Jutrzejsza daje nam możliwość dojścia do 10. miejsca w tabeli. Patrzyłbym więc tylko na nas. I choć trzeba też patrzeć na to, co się dzieje, to przede wszystkim musimy liczyć na naszą dobrą grę i zdominowania przeciwnika. Jutro jest ten początek, który myślę, że da nam z meczu na mecz większa pewność siebie i na to liczę, że zespół poradzi sobie z presją miejsca na którym będziemy i zwycięskim meczem zaczniemy marsz w górę tabeli” - zapewniał opiekun Wiślaków.

Do meczowej osiemnastki wraca Paweł Brożek, co pozwoli trenerowi na wystawienie dwóch napastników od pierwszej minuty. „Normalnie przed meczem nie chciałbym się otwierać, ale Paweł Brożek jest zdrowy, trenował normalnie cały tydzień z nami. Nie ma żadnych dolegliwości i jeśli mam do dyspozycji dwóch tak dobrych zawodników, to ze szkodą dla zespołu byłoby gdybym kombinował i któregoś z nich trzymał na ławce rezerwowych i czekał na jakieś taktyczne zmiany. Chcemy zagrać ofensywnie, dwoma napastnikami, więc jutro Ci dwaj zawodnicy wyjdą i będą grali w przodzie” - mówił.

W jutrzejszym spotkaniu Wiślacy zmierzą się z Górnik Łęczna. „Jest to solidny zespół, choć trochę nieobliczalny, bo stać go na zwycięstwo z każdym zespołem, ale i z każdym mogą przegrać. Mają w swoich szeregach paru bardzo doświadczonych zawodników. Mają Bonina, który sam może rozstrzygnąć losy meczu, ale będziemy grać ofensywnie, chcemy strzelać bramki. Żeby tak się jednak stało to musi być porządek w grze - bo rywale potrafią jedną długą piłką za obronę być bardzo niebezpieczni. Odczuwamy respekt, ale zdecydowanie chcemy zdominować przeciwnika i patrzeć na nas, ale również zabezpieczyć się przed kontrami” - podkreślał trener Pawłowski.

Opiekun Białej Gwiazdy ma już gotowy skład, w jakim wybiegną Wiślacy na mecz z Górnikiem. „Jedenastka na jutro już jest. Już dziś w takim ustawieniu trenowaliśmy. Były stałe fragmenty gry, była odprawa i każdy wie, co ma robić" - zakończył.


Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Krzysztof Drzazga: Dreszczyk emocji na pewno będzie

Na konferencji prasowej przed meczem z Górnikiem Łęczna wystąpił Krzysztof Drzazga. Młody napastnik Białej Gwiazdy podkreślił, że nie może doczekać się swojego pierwszego meczu przy R22. „Dreszczyk emocji na pewno będzie, bo będę miał przyjemność być po raz pierwszy na meczu na stadionie w Krakowie i będę w "osiemnastce". Emocje więc są" - powiedział.

Dla Krzysztofa Drzazgi jutrzejszy mecz będzie szansą na ekstraklasowy debiut. „Przychodząc do Wisły wiedziałem, na co się piszę. Przyszedłem z III ligi do Ekstraklasy, więc ten przeskok jest ogromny. Jestem jednak uzbrojony w cierpliwość i jak już powtarzałem - wszystko zależy od trenera, jaki skład wychodzi i co jest lepsze dla drużyn. Zawsze najważniejsze jest jej dobro zespołu, a w tym momencie najważniejsze żebyśmy zaczęli wygrywać" - powiedział napastnik.


Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


O rywalu

Pod wiślacką lupą - Grzegorz Bonin

Kapitanem i kluczowym zawodnikiem najbliższego rywala Wisły – Górnika Łęczna – jest Grzegorz Bonin. 32-latek jest także najlepszym strzelcem zespołu z Lubelszczyzny – ma na koncie 6 bramek.

Grzegorz Bonin urodził się 2 grudnia 1983 roku w Tczewie. Karierę rozpoczynał w niedaleko położonym Gniewie, skąd trafił najpierw do Wisły Nowe, a następnie do Radomiaka Radom. Zimą 2005 roku został zawodnikiem Korony Kielce, która zmierzała po pierwszy awans do Ekstraklasy. Szybko wywalczył sobie miejsce w składzie, które zachował także w czasach gry na najwyższym szczeblu ligowym. W zespole z Kielc rozegrał 93 spotkania i zdobył 13 bramek.

Po karnej degradacji Korony Bonin trafił do Górnika Zabrze, gdzie również szybko został podstawowym ogniwem zespołu – zagrał w 28 spotkaniach ligowych. W 2009 roku zabrzanie spadli do I ligi, ale Bonin postanowił zostać w drużynie i walczyć o powrót do Ekstraklasy, co już po roku zakończyło się powodzeniem. W sezonie 2010/11 zagrał dla Górnika 23 mecze w Ekstraklasie i zdobył 3 gole.

Od 2011 roku często zmieniał kluby, aczkolwiek zawsze pozostawał w Ekstraklasie: był graczem Polonii Warszawa, ŁKS-u, Pogoni Szczecin oraz – ponownie – Górnika Zabrze. Latem 2013 roku trafił do Górnika Łęczna, który grał w I lidze. Gracze Jurija Szatałowa rok później grali już na najwyższym szczeblu, a Grzegorz Bonin pozostał podstawowym graczem drużyny.

Kapitan Górnika Łęczna to przede wszystkim wszechstronny i szybki skrzydłowy, dzięki któremu drużyna potrafi zarówno dobrze kontratakować, jak i umiejętnie rozgrywać atak pozycyjny.

K. Wojnarowski
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Tak gra Górnik Łęczna

Już w najbliższy poniedziałek Wiślacy rozegrają pierwszy wiosenny mecz u siebie. Ich rywalem będzie Górnik Łęczna, podbudowany bezbramkowym remisem z liderem z Gliwic w ostatniej kolejce. Piłkarze Białej Gwiazdy będą chcieli zrewanżować się za wyjazdową porażkę 0:1, która była dla nich pierwszą w tym sezonie. Wiśle do łęcznian w ligowej tabeli brakuje trzech punktów, pojedynek na Reymonta jest więc doskonałą okazją na zrównanie się punktami z Zielono-Czarnymi.

Podopieczni Jurija Szatałowa w zimie dokonali wielu zmian w składzie, a od pierwszej minuty w spotkaniu przeciwko Piastowi wybiegło aż czterech debiutantów. Wszyscy spisali się bardzo dobrze i to łęcznianie byli stroną dominującą w swej pierwszej wiosennej potyczce. Świetnie spisała się także przemeblowana nieco obrona, która ani razu nie dopuściła gliwiczan do dogodnych sytuacji podbramkowych. Piłkarze Wisły muszą być przygotowani na naprawdę ciężki mecz. Oto, z kim przyjdzie im się zmierzyć:


Bramka: W obecnych rozgrywkach między słupkami ekipy Zielono-Czarnych występowało już trzech bramkarzy. Początkowo podstawowym golkiperem był Sergiusz Prusak, którego po czerwonej kartce w spotkaniu z Lechią zastąpił Silvio Rodić, w przeszłości występujący m.in. w Zagłębiu Lubin. W meczu z Piastem od pierwszej minuty wystąpił nowy nabytek łęcznian, 26-letni Dziugas Bartkus. Po zachowaniu czystego konta w meczu z liderem nie zanosi się na to, by Litwin stracił miejsce w wyjściowej jedenastce. Dysponujący dobrymi warunkami fizycznymi (191 cm wzrostu) zawodnik pozyskany został z Suduvy Mariampol, w której barwach aż 32. razy bronił „na zero” z tyłu.


Linia obrony: Defensywa jest kolejną z formacji, która na spotkanie przeciwko Wiśle najprawdopodobniej pozostanie niezmieniona. Do jedenastki kolejki po ostatnim spotkaniu trafił prawy obrońca łęcznian, Łukasz Mierzejewski. 33-latek, który pięć razy wystąpił w kadrze narodowej, przeżywa swoją drugą młodość i jest bardzo pewnym punktem obrony Dumy Lubelszczyzny. Na pozycji środkowego obrońcy w zimowych sparingach testowany był nominalny środkowy pomocnik, Radosław Pruchnik, który w swojej nowej roli spisuje się bardzo dobrze. 29-latek, który w meczu z Piastem bliski był zdobycia swojej pierwszej bramki w Ekstraklasie, wygryzł ze składu Macieja Szmatiuka i nie zanosi się, by bez walki oddał mu miejsce w wyjściowym składzie. Drugim ze stoperów będzie najpewniej Tomislav Bozić, były zawodnik m.in. czeskiej Dukli Praga i chorwackiej Goricy. Na lewej flance wystąpi kolejny z nowych graczy łęcznian, 25-letni Damian Jakubik, w przerwie zimowej wykupiony z Dolcanu Ząbki. Pod nieobecność kontuzjowanego Leandro, wychowanek Mazura Karczew jest jedynym lewym obrońcą w kadrze i jego pozycja wydaje się być niepodważalna.


Linia pomocy: Podopieczni Jurija Szatałowa swoje mecze rozgrywają piątką pomocników. Tutaj także nie obyło się bez zmian. W klubie pojawili się Krzysztof Danielewicz, wypożyczony ze Śląska Wrocław, a także Łukasz Bogusławski, kolejny z zawodników pozyskanych z pierwszoligowego Chrobrego Głogów. Obaj zawodnicy z miejsca wskoczyli do pierwszego składu Górnika i również w spotkaniu z Wisłą powinni zameldować się na murawie. Przed nimi, jako ofensywny pomocnik, może zagrać 30-letni Tomasz Nowak, któremu zdarzało już się pokonywać bramkarzy Białej Gwiazdy. Najlepszego asystenta łęcznian, z aż sześcioma asystami na koncie, na skrzydłach wspierać będą Grzegorz Piesio oraz Grzegorz Bonin. Pierwszy z nich w swoim debiutanckim sezonie w Ekstraklasie zdobył już pięć bramek, drugi natomiast w Łęcznej przeżywa renesans swej formy. W obecnych rozgrywkach Bonin z sześcioma bramkami jest najlepszym strzelcem Górnika i w dużej mierze to dzięki niemu ekipa z Lubelszczyzny zajmuje wysokie, dziewiąte miejsce w lidze.


Atak: Napastnicy Zielono-Czarnych zdobyli dotychczas mniej bramek niż skrzydłowi, jednak i tak należy na nich bardzo uważać. Ostatnio podstawowym snajperem drużyny trenera Szatałowa jest 23-letni Jakub Świerczok, jednak możemy być niemal pewni, że jako dżoker w drugiej połowie wprowadzony zostanie były zawodnik m.in. Podbeskidzia, Bartosz Śpiączka. Pierwszy z wyżej wymienionej dwójki zdążył już w swej karierze zwiedzić wiele klubów (m.in. Kaiserslautern i Zawisza), a jego karierę wyhamowała poważna kontuzja, drugi natomiast rozgrywa swój zdecydowanie najlepszy sezon w historii. Defensywa Białej Gwiazdy na obu z nich będzie musiała być wyczulona, bo zarówno Świerczok, jak i Śpiączka to napastnicy, którzy z zimną krwią wykorzystują błędy obrońców.

Podopieczni Tadeusza Pawłowskiego muszą wygrać, by piąć się w tabeli. Ekipa Jurija Szatałowa cały czas oscyluje około ósmego miejsca, jednak daleko jeszcze do zapewnienia sobie stałego pobytu w górnej połowie tabeli. W przypadku pokonania Białej Gwiazdy, Zielono-Czarni odskoczą jej na sześć punktów. Dla Wiślaków jest to więc arcyważne spotkanie, w którym trzy punkty są koniecznością. Czy w końcu gracze Wisły przełamią swoją strzelecką niemoc? O tym przekonamy się już w poniedziałek. Pierwszy gwizdek o godzinie 18.00.

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Relacje

Tylko remis z Łęczna

Wpisany przez Bogdan

poniedziałek, 22 lutego 2016 21:44


Pięć meczów bez zdobytej bramki i sześć bez zdobycia choćby punktu. Tak wyglądał bilans „Białej Gwiazdy” przed spotkaniem z Górnikiem Łęczna kończącym 23 kolejkę T-Mobile Ekstraklasy. Mecz po bramkach Wilde Donalda Guerriera dla Wisły i Krzysztofa Danielewicza dla Górnika, zakończył się remisem, a wiślacy wreszcie zakończyli fatalne serie w swoim wykonaniu.


Pierwszy pojedynek na stadionie im. Henryka Reymana w 2016 r. przeciwko ekipie z Lubelszczyzny miał być idealnym spotkaniem na przełamanie dla drużyny Tadeusza Pawłowskiego. W rundzie jesiennej po serii siedmiu spotkań bez porażki, wiślacy polegli w Łęcznej 0:1, a bramkę strzelił Grzegorz Bonin. Teraz po fatalnej passie, siedmiu spotkań bez zwycięstwa liczyli wreszcie na przezwyciężenie tej fatalnej niemocy.

Od początku zaatakowała Wisła, jednak ani dośrodkowania Bobana Jovicia, ani Guerriera nie dochodziły do celu. „Zielono – czarni” odpowiedzieli niecelnym strzałem Krzysztofa Danielewicza z rzutu wolnego i anemicznym strzałem Jakuba Świerczoka wprost w ręce Michała Miśkiewicza, który po raz drugi w tym sezonie rozpoczął spotkanie w podstawowej 11.

W 17 minucie doskonałą sytuację zmarnował Zdenek Ondrasek. Witalij Bałaszow popędził prawą flanką, zagrał na 8 metr, a Czech uderzył obok słupka. Dwie minuty później Dżiugas Bartkus musiał wyjmować piłkę z siatki. Jović zagrał płaską piłkę w pole karne, a Haitańczyk nie pomylił się w idealnej sytuacji. Była to jego szósta bramka w bieżącym sezonie.


Pierwszą żółtą kartkę w spotkaniu zobaczył Arkadiusz Głowacki, dla którego oznacza to wykluczenie z arcyważnego spotkania z Podbeskidziem, jednak z rzutu wolnego po raz kolejny przestrzelił pomocnik gości, Danielewicz. W 43 minucie kolejną szansę na wyrównanie stanu spotkania zmarnował Świerczok, który mimo dobrego przyjęcia piłki na szesnastym metrze uderzył niecelnie. W 45 minucie natomiast groźnie z 20 metrów uderzał Grzegorz Piesio, lecz futbolówka wylądowała na górnej części siatki bramki strzeżonej przez popularnego „Miśka”. Wynik do przerwy nie uległ zmianie, a do szatni „Biała Gwiazda” schodziła w lepszych nastrojach od swoich przeciwników z Lubelszczyzny.

Początek drugiej połowy podobnie jak w pierwszej części spotkania należał do krakowskiej Wisły. Dwukrotnie dośrodkowywał Guerrier, ale jego podania padały łupem Bartkusa i obrońców drużyny Jurija Szatałowa. Chwilę później musiał opuścić boisko na noszach, a zastąpił go Patryk Małecki, dla którego było to 200 spotkanie rozegrane w ekstraklasie. W między czasie po raz kolejny lewą flanką urwał się zawodnik Wisły. Ondrasek podał do Pawła Brożka, ten jednak minimalnie przestrzelił.

Lewą stroną „Biała Gwiazda” atakowała zdecydowanie częściej. Najpierw „Mały” mocno uderzył, lecz wprost w Bartkusa, a następnie Rafał Pietrzak wszedł w obronę „Zielono – czarnych” jak w masło, jednak jego wycofanie nie dotarło do żadnego z napastników.

W 65 minucie fantastyczną interwencją popisał się Miśkiewicz. Piłka została dośrodkowana wprost na głowę Świerczoka, ten skontrował futbolówkę, lecz golkiper Wisły wyciągnął się jak struna i sparował piłkę na rzut rożny. Sześć minut później precyzji zabrakło antybohaterowi pierwszego meczu obu drużyn, Tomaszowi Cywce. Brożek dobrze wycofał do niego z lewej strony, jednak wiślak przeniósł piłkę nad poprzeczką.

Gdy raz po raz nie udawało się zdobyć bramki po atakach z lewej flanki, Jović z prawej dośrodkował wprost na głowę Ondraska, lecz ten znów minimalnie się pomylił. Za tę pomyłkę Wisła została brutalnie skarcona. Najpierw Świerczok uderzył w słupek, a chwilę później Danielewicz głową umieścił piłkę w siatce wykorzystując dośrodkowanie Łukasza Mierzejewskiego.

Chwilę później, ostro nogi rywala zaatakował Guzmics, a żółta kartka którą otrzymał wykluczyła również i jego z najbliższego spotkania przeciwko Podbeskidziu Bielsku – Biała. Szczęśliwie dla wiślaków, Marcos Garcia Barreno z rzutu wolnego pomylił się jednak nieznacznie.

W 86 minucie z 20 metrów Bartkusa próbował zaskoczyć wprowadzony wcześniej Rafał Boguski, jednak jego bardzo słaby strzał w środek bramki wyłapał Litwin.

Wynik do końca nie uległ już zmianie, mimo świetnej ostatniej okazji w meczu którą mógł mieć Brożek po dobrym podaniu jego czeskiego partnera z formacji ataku. Wisła awansowała dzięki remisowi na 14 miejsce w tabeli. W sobotę czeka ich spotkanie z drużyną „Górali” z którą walczą bezpośrednio o miejsce powyżej strefy spadkowej. Trener Pawłowski nie będzie mógł skorzystać z duetu Głowacki – Guzmics, który będzie pauzował za nadmiar żółtych kartek. Górnicy natomiast w Łęcznej podejmą w następnej kolejce kielecką Koronę, która jest blisko ósmego miejsca premiującego walką o Mistrzostwo Polski.


Po meczu powiedzieli:

Boban Jović, który powrócił do wyjściowego składu po kontuzji odniesionej w meczu z Legią: „ Mamy kryzys, ale mamy dużo nowych zawodników, musimy pracować.” Odniósł się również do swojego stanu zdrowia: „Wszystko z kolanem jest w porządku, jednak by lepiej czuć się fizycznie, potrzebuję jeszcze jeden – dwa mecze. Jestem zadowolony, że kolano mnie nie boli i że zdobyłem asystę”.

Paweł Brożek, dla którego było to pierwsze spotkanie w ekstraklasie po przerwie zimowej nie był zadowolony z wywalczonego punktu w starciu z Górnikiem: „Ten remis to dla nas porażka. Zamiast po zdobytej bramce pójść do przodu, stanęliśmy i zostaliśmy za to ukarani. Na dzień dzisiejszy wszyscy zdajemy sobie sprawę w jakiej sytuacji jesteśmy – walczymy o utrzymanie. Ale wiemy jaka jest nasza liga, każdy może wygrać z każdym, w sobotę czeka nas bardzo ciężkie zadanie”.


Wisła Kraków – Górnik Łęczna 1:1 (1:0)

Bramki: 1:0 Guerrier 19, 1:1 Danielewicz 76.

Wisła: Miśkiewicz – Jović, Głowacki, Guzmics, Pietrzak - Guerrier (Małecki 52), Uryga, Cywka (Popović 85), Bałaszow (Boguski 81) – Ondrasek, Brożek.

Górnik: Bartkus – Mierzejewski, Pruchnik, Bożić, Jakubik – Danielewicz, Bogusławski – Bonin (Barreno 56), Pitry (Tymiński 87), Piesio – Świerczok.

Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork).

Żółte kartki: Głowacki, Guzmics – Bogusławski.

Widzów: 9 110, w tym gości ok. 75 osób.


Źródło: skwk.pl

Ocena Wiślaków za mecz z Górnikiem Łęczna

Dodano: 2016-02-24 23:00:23 (aktualizacja: 2016-02-28 05:16:10)

(MARCIN) / Wislalive.pl

To był mecz o sześć punktów. Z kim jak nie z Łęczną Biała Gwiazda miała szukać punktów, pozwalających odbić się od dna?

Niestety zakończyło się tylko remisem. Tylko? Zapyta pewnie niejeden fan Górnika. Przecież goście nie byli z gry gorszą drużyną, a dodatkowo prócz bramki stworzyli kilka groźnych okazji, takich jak strzał w słupek w drugiej odsłonie. Nad postawą graczy Białej Gwiazdy trudno więc kreować pochwały.

MICHAŁ MIŚKIEWICZ - bronił poprawnie. Bez fajerwerków, ale też i bez widocznych błędów. Jak na razie wygrywa na "sprawie Cierzniaka". Jest jaskrawym potwierdzeniem tezy, że "cierpliwy nawet kamień ugotuje". W 65 minucie ładną paradą wybronił główkę Świerczoka, po tym jak napastnika z Lęcznej odpuścił w kryciu Jović.

BOBAN JOVIĆ - jeden z jaśniejszych punktów Białej Gwiazdy nie tylko w tym meczu, ale w przeciądu całego sezonu. Słoweniec stara się zabezpieczyć tyły (nie zawsze z idealnym skutkiem - patrz Michał Miśkiewicz), a dodatkowo jest aktywny w ofensywie. Ochocze włączanie się do akcji, gdy Wisła atakuje nie przekłada się czasami na wymierne skutki, m.in dlatego, że Jovicovi brakuje strzału z dystansu (pewnie gdyby go miał nie grałby w naszej Ekstraklasie). Ten mankament nierzadko powoduje, że jeśli Boban i ktoś z II lini ograją po prawej stronie rywali i dojdą do sytuacji strzeleckiej, finalizacja kombinacji gracza z Bałkanów pozostawia zazwyczaj wiele do życzenia. W meczu z Górnikiem zaliczył asystę przy golu Guerriera. Pytanie nieudanym strzałem czy idealnym, mocnym nagraniem? W 72 minucie idealnie zagrał do Ondraszka, któremu do pełni szczęścia zabrakło jedynie centymetrów.

ARKADIUSZ GŁOWACKI - koledzy z drużyny ... zdejmijcie z jego pleców mega ważący ciężar odpowiedzialności. "Głowa" miał pograć sobie jeszcze w piłkę, z upływem czasu usuwając się w cień. Żenijące jest często oglądanie z boku obrazku, gdy nie ma kto wprowadzić odpowiednio piłki od tyłu. Każdy z Was ogląda się na Arka, a przecież i on nigdy nie był tuzem w tej dziedzinie. Nie rańcie też "Głowy" widmem spadku, bo chłop po tylu latach sukcesów najwyraźniej na to nie zasłużył. Arek na naszych oczach pisze legendarną historię. Jak w dzisiejszych, nacechowanych krótkotrwałością, czasach można rozegrać w jednym klubie tyle meczów, co jego legendarni poprzednicy (jak choćby Władysław Kawula) w okresie niemożliwości opuszczania polskiej ligi. Arek! Nie spadnij!

RICHARD GUZMICS - "Rysiek" to rzetelny człowiek. Po polsku stara się dobrze mówić, co świadczy o jego profesjonaliźmie. Nie można mu zarzucić, że nie jest zaangażowany w grę, ale Węgra stać na więcej. To on, Arek Głowacki i Alan Uryga muszą sobie odpowiedzieć na pytanie czyim zawodnikiem był strzelec gola z 76 minuty Danielewicz (pewnie defensywnego pomocnika jako pomocnik ofensywny???). I jak należy się na przyszłość ustawiać, by już takich goli nie tracić?

RAFAŁ PIETRZAK - piłka mu nie przeszkadza. To fakt. Ma mniejszy lub większy (po dwóch meczach ciężko o jednozanaczną opinię) zmysł do gry kombinacyjnej. Nie określił się jeszcze - przynajmniej naszym zdaniem - jak spisuje się w strefie ataku, kiedy kłania się pięta achillesowa polskiej piłki (jak mawia trener Andrzej Strejlau), czyli "ostatnie" podanie. Co natomiast wyprawiał w ostatnich 20 minutach, gdy najpierw "brał udział" w tym, że w słupek strzelił Świerczok, a potem gdy pogubił się w kryciu, przy centrze Mierzejewskiego na głowę Danielewicza?

WITALIJ BAŁASZOW - nie boi się gry jeden na jeden. To dużo. Szczególnie przy widocznym braku pewności siebie w poczynaniach większości jego kolegów. Umie szarpnąć, jest dynamiczny. To on pociągnął prawą stroną i w pierwszej fazie potyczki dobrze dograł do Ondraszka, mogąc zaliczyć asystę. Z drugiej strony czasami nadużywał dryblingu. I dokonywał złych wyborów. I to w momencie, gdy jednak na placu gry było sporo miejsca, nawet jak na warunki polskiej Ekstraklasy.

ALAN URYGA - Alan to super człowiek! Serwis WislaLive.pl nie powie nigdy na niego złego słowa. Dlatego nie widzieliśmy Alan, że mniej lub bardziej zawiniłeś przy golu, i że nie masz do końca swobody i pewności siebie z piłką przy nodze. A tak serio, to bądź Alan pewnym punktem tej druzyny w najtrudniejszych momentach. Walcz zawsze za dwóch. Bądź rzetelny jak w kadrze U-21. Nie unikaj trudniejszych podań. Popraw uderzenie z dystansu. Poustawiaj krycie, reguluj tempo gry i bądź prawdziwym łącznikiem między obroną a atakiem. I uratuj Wisłę przed hańbą jak na prawdziwego Wiślaka przystało!

TOMASZ CYWKA - Tomek to ambitny i nieźle wyszkolony gracz. Ale już chyba nie wolno pytać go czemu w ciągu kilku lat pobytu w Anglii grał tyle co grał i na takim poziomie na jakim był. Po prostu Tomek jest jedynie solidnym, a nie dobrym lub bardzo dobrym polskim piłkarzem. Z Łeczną starał się rozgrywać, brać ciężar gry na siebie. Wychodzić po piłkę. W ważnych momentach kreowania kombinacji zabrakło mu jednak a to strzału lepszego, a to dokładniejszego podania. Być może potrzebuje on "postawienia na niego" regularnej i stałej gry, ale czy ktoś odważy się tak podejść w naszym klubie do jego problemu?

DONALD GUERRIER - Haitańczył bywał w znacznie lepszej formie. Strzelił gola, ale naszym zdaniem to Patryk Małecki powinien kosztem Donalda rozpocząć następny mecz w I "11".

PAWEŁ BROŻEK - kolejna legenda Wisły. Paweł zamiast mordować się w Wiśle, mógł coś tam jeszcze ugrać z Legią (miał ofertę z Warszawy za czasów trenerki w Legii trenera Macieja Skorży) i zarobić więcej niż przy R22 w Lechii. Został w domu, bo serce tak podpowiedziało. Paweł jest już coraz starszy, a nie młodszy i to cały czas jest wybitny golleador, tylko trzeba mu te piłki wykładać, a jak na razie za bardzo nie ma kto. Brakuje mu Stilicia, z którym Pablo bawił się z defensorami rywali. Najlepszy strzelec ligowy Wisły, który na pewno coś jeszcze przy braku kontuzji ustrzeli.

ZDENEK ONDRASZEK - to typ walczaka. Czuć, że chce i że ma jaja. Z Górnikiem był dwa razy blisko strzelenia gola. Jego problemem jest chyba to, że tak jak Brożek jest typową dziewiątką. I że jak Wisła przeszła na 4-4-2, to z napastnikami o podobnej charakterystyce. Być może trochę dublującymi się, i może trochę przeszkadzającymi sobie nawzajem na boisku. Mimo krótkiego pobytu w Wiśle, krzyczy i mobilizuje momentami kolegów z ekipy. To też dobrze o nim świadczy. Czekamy na pierwszego gola.

PATRYK MAŁECKI - niesłusznie przesiedział cały mecz na ławce rezerwowych ze Śląskiem. Gdy wszedł na boisko z Łęczną od razu Wisła przeprowadziła dwie fajne akcje z jego udziałem. "Mały" powienien grać i miejmy nadzieję, że z Podbeskidziem zagra. Tak jak Głowacki, Uryga czy Brożek, na pewno nie zostawi Wisły w potrzebie, bo Patryk jest honorowym człowiekiem, na którego w najtrudniejszych momentach zawsze mozna liczyć. Dobrze, że wrócił na R22, bo tu jest jego miejsce!

Źródło: wislalive.pl

Fatalna passa przełamana, ale tylko remisem. Wisła - Górnik Łęczna 1-1

Spotkanie z Górnikiem Łęczna miało być dla nas meczem na przełamanie. I poniekąd takim było, bo wiślacy zdołali szybko wyjść na prowadzenie, ale później cofnęli się i korzystnego wyniku nie utrzymali. Przerywamy więc wprawdzie serię porażek, ale zdobycie tylko punktu nikogo nie ma prawa satysfakcjonować. Co gorsza na kolejny mecz tracimy naszych środkowych obrońców, którzy obejrzeli żółte kartki, i kto wie czy nie strzelca jedynej dziś dla nas bramki, czyli Wilde'a-Donalda Guerriera, który zszedł z boiska z kontuzją.

Sporo debiutów mieliśmy w ligowej inauguracji wiosny przy Reymonta. I tak - po raz pierwszy w roli naszego trenera w Krakowie swój mecz rozgrywał Tadeusz Pawłowski, a swój inauguracyjny tutaj zaliczali też trzej piłkarze: Rafał Pietrzak, Witalij Bałaszow oraz Zdeněk Ondrášek. Po raz pierwszy z kolei - od niepamiętnych wręcz czasów - Wisła wyszła z dwójką napastników, bo obok wspomnianego Czecha biegał wracający po kontuzji Paweł Brożek.

I choć zanosiło się, że z tak ofensywnym ustawieniem wyglądać to będzie dobrze, to pierwsi sytuacje stworzyli sobie nasi goście. Po faulu Richárda Guzmicsa w 7. minucie do rzutu wolnego podszedł Krzysztof Danielewicz, ale uderzył nad naszą bramką. Dwie minuty później do piłki doszedł z kolei Jakub Świerczok, ale jego próba poleciała dokładnie w środek bramki i Michał Miśkiewicz spokojnie zażegnał niebezpieczeństwo.

Na nasze szczęście kolejne akcje należały już do wiślaków. W 12. minucie dobrze ze skrzydła ruszył Wilde-Donald Guerrier i zagrał do środka, ale Brożek został zblokowany. Cztery minuty później Haitańczyk sam spróbował szczęścia, ale uderzył mocno niecelnie. W 17. minucie mogliśmy już jednak przełamać swoją fatalną passę bez gola. Bardzo dobrze ze skrzydła piłkę wrzucił Bałaszow, ale Ondrášek pomylił się nieznacznie!

W minucie 19. wszystko było już jednak tak jak należy. Tym razem na dalszy słupek wrzucił Boban Jović, a tam idealnie odnalazł się Guerrier i dał nam prowadzenie!

Wisła mogła więc zacząć grać o wiele spokojniej, można też było liczyć, że w związku z wynikiem - nasi goście rozluźnią trochę szyki obronne, bo sami musieli zagrać coś w przodzie. I w 23. minucie mieliśmy próbkę tego na co kibice Wisły na pewno czekają. Długą piłkę do Brożka rzucił Guerrier, a nasz napastnik dobrze chciał odszukać Ondráška, ale tego ubiegł jednak obrońca.

Jeśli ktoś natomiast liczył na to, że takich "dwójkowych" zagrań z przodu będziemy oglądać więcej - cóż - niestety się przeliczył. W końcówce bowiem pierwszej połowy coraz częściej do głosu dochodzili bowiem piłkarze Górnika. W 33. minucie świetnie spisał się Pietrzak, blokując strzał Grzegorza Bonina. Gdyby nie to - mógł być remis. Od tego momentu nasi rywale zaczęli natomiast atakować coraz śmielej i w 36. minucie znów z wolnego spróbował Danielewicz, ale tym razem piłka minęła nasz słupek. Podobnie, ale "z gry" w 42. minucie groźnie przymierzył Świerczok, a zaraz potem swoją okazję miał Grzegorz Piesio. Jego strzał o centymetry poleciał nad naszą poprzeczką. Na pewno więc końcówka pierwszej połowy kibicom Wisły nie mogła się podobać. Tym bardziej, że pokazała gościom z Łęcznej, że dziś mogą zdziałać "coś więcej".

Druga połowa zaczęła się niestety od nieprzyjemnej kontuzji Guerriera, który opuścił murawę na noszach oraz szansy Brożka, a także uderzenia wprowadzonego za Haitańczyka Patryka Małeckiego, który szybko chciał się przywitać z kibicami i boiskiem. Wyniku to jednak nie zmieniło.

Szansę na to wiślacy mogli mieć w 64. minucie, kiedy to wyszli z kontratakiem. Małecki dograł do Bałaszowa, ten zszedł do środka, ale został zablokowany. Minutę zaś później wykazać się musiał Miśkiewicz, broniąc groźną główkę Świerczoka. Górnik miał więc tylko rzut rożny, a tego nie mieli z kolei wiślacy w 71. minucie, kiedy to po ładnie rozegranej akcji i odbiorze Małeckiego z dystansu nieznacznie nad bramką uderzył Tomasz Cywka.

Minutę później bliski szczęścia był znów Ondrášek, ale jego główka o centymetry minęła bramkę Górnika! Ten był za to jeszcze bliżej na kwadrans przed końcem, kiedy to nasz słupek obił Świerczok! Niestety tego ostrzeżenia było wiślakom chyba za mało, więc w 76. minucie goście wyrównali. Dobre dośrodkowanie zlekceważone przez Alana Urygę, który nie wyskoczył do piłki, celną główką wykończył stojący za nim Danielewicz i było 1-1. Co gorsze pięć minut później wiślacy mogli już przegrywać, ale na nasze szczęście Marquitos uderzył z rzutu wolnego nieznacznie obok bramki.

W końcówce więcej z tzw. "gry" mieli wprawdzie wiślacy, ale niewiele niestety z tego wynikało i wszystko zakończyło się podziałem punktów. Wprawdzie nasi piłkarze starali się jeszcze dogrywać wysokie piłki na Ondraszka, ale zagrana przez Małeckiego była zbyt wysoka, a podawaną przez Arkadiusza Głowackiego - Czech próbował zgrywać do Brożka, ale zabrakło mu precyzji. Tak jak i całej Wiśle w tym meczu.

Źródło: wislaportal.pl


Wisła tylko na remis

Tadeusz Pawłowski dalej bez zwycięstwa. Wiślacy w drugim meczu pod wodzą nowego szkoleniowca tylko zremisowali z jedenastym w tabeli Górnikiem Łęczna 1-1. Bramki w ostatnim spotkaniu 23. kolejki zdobyli Wilde-Donald Guerrier i Krzysztof Danielewicz.

W pierwszym na wiosnę meczu na własnym stadionie Wisła podejmowała Górnika Łęczna, mającego w tabeli trzypunktową przewagę nad Białą Gwiazdą. Trener Tadeusz Pawłowski od początku desygnował do gry duet napastników Ondrasek - Brożek, który miał być odpowiedzialny za zdobywanie goli. Po raz pierwszy przed własną publicznością mieli okazję zaprezentować się także Witalij Bałaszow oraz Rafał Pietrzak, zastępujący na lewej obronie zawieszonego za kartki Macieja Sadloka.

Początkowo groźniejsze okazje tworzyli sobie przyjezdni, jednak ich próby nie przynosiły rezultatu. W 7. minucie Krzysztof Danielewicz strzelił z rzutu wolnego nad poprzeczką, a chwilę później uderzenie Jakuba Świerczoka bez problemów złapał Michał Miśkiewicz.

W 12. minucie swoją pierwszą szansę miał powracający po kontuzji Paweł Brożek, który po wrzutce Guerriera zdołał uwolnić się od opieki jednego z łęcznian. Jego uderzenie zostało jednak zblokowane przez defensora Zielono-Czarnych. Trzy minuty później Wilde-Donald Guerrier próbował pokonać Dziugasa Bartkusa strzałem zza pola karnego, lecz piłka poszybowała wysoko nad bramką.

Po pierwszym, wyrównanym kwadransie, inicjatywę przejęła drużyna Wisły. W 17. minucie prawym skrzydłem popędził Bałaszow, a po jego dośrodkowaniu w idealnej sytuacji na 7.metrze znalazł się Zdenek Ondrasek, który minimalnie chybił. Kolejna akcja Białej Gwiazdy przyniosła w końcu tak bardzo wyczekiwanego przez Wiślaków gola. Świetnym długim podaniem po ziemi popisał się Boban Jović, a Guerrierowi nie pozostało nic innego, tylko wślizgiem skierować piłkę do bramki.

Stracony gol zmobilizował nieco łęcznian, którzy coraz śmielej atakowali bramkę Miśkiewicza. Golkiper Białej Gwiazdy nie dopuszczał jednak do groźnych sytuacji, pewnie wyłapując m.in. prostopadłe podanie Pitrego do Świerczoka oraz piłkę odbitą w polu karnym przez Arkadiusza Głowackiego. W 34. minucie z dystansu popularnego Miśka próbował zaskoczyć Bogusławski, lecz jego strzał znacznie minął bramkę Wisły.

Chwilę potem na 25. metrze Głowacki sfaulował Pitrego, za co otrzymał żółtą kartkę, wykluczającą go ze spotkania z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Po raz kolejny ze stałego fragmentu gry przymierzył Danielewicz, jednak po uderzeniu wypożyczonego ze Śląska pomocnika piłka znacznie minęła prawy słupek Miśkiewicza.

Kolejną okazję na wyrównanie w 41. minucie zmarnował Jakub Świerczok, który z 16. metrów posłał futbolówkę minimalnie koło słupka wiślackiej bramki. Najgroźniej pod bramką Miśkiewicza zrobiło się jednak tuż przed przerwą, kiedy moce uderzenie z dystansu Grzegorza Piesio wylądowała na górnej siatce. Po pierwszej połowie Wiślacy prowadzili z ekipą Jurija Szatałowa 1:0, jednak to goście byli stroną przeważającą.

Na drugie czterdzieści pięć minut Wiślacy wybiegli w niezmienionym składzie. Przerwa na podopiecznych trenera Pawłowskiego zadziałała jednak mobilizująco i to Wisła na początku drugiej połowy kilka razy groźniej zaatakowała. Najbliższym pokonania Dziugasa Bartkusa był w 52. minucie Paweł Brożek, który po podaniu Ondraska oddał minimalnie niecelne uderzenie.

Minutę później za kontuzjowanego Wilde-Donalda Guerriera na boisku pojawił się Patryk Małecki. Powrót na Reymonta popularnego Małego mógł rozpocząć się wyśmienicie, jednak jego strzał z dystansu bez problemów wyłapał litewski golkiper gości.

Pierwszy kwadrans drugiej części spotkania wyraźnie przebiegał pod dyktando Wiślaków. Dopiero w 60. minucie łęcznianie stanęli przed swoją szansą, lecz z rzutu wolnego fatalnie przestrzelił Przemysław Pitry. Pięć minut później po główce Świerczoka Michał Miśkiewicz swą spektakularną paradą zapobiegł utracie gola. W odpowiedzi, po zespołowej akcji Małeckiego i Brożka, ten drugi wyłożył piłkę Tomaszowi Cywce, który kropnął ponad bramkę Bartkusa.

W 72. minucie po raz kolejny milimetrów zabrakło Zdenkowi Ondraskowi. Rosły Czech po wrzutce Jovicia główkował tylko w boczną siatkę.

Riposta Górnika mogła być piorunująca. Świerczok balansem ciała zwiódł Pietrzaka i z narożnika pola karnego oddał bardzo groźny strzał, który wylądował na słupku bramki Miśkiewicza. Co się jednak odwlecze... W kolejnej akcji goście zdołali doprowadzić do wyrównania. Kompletnie nieobstawiony na środku pola karnego Krzysztof Danielewicz po dośrodkowaniu z prawej strony boiska, posłał piłkę głową nad interweniującym Miśkiewiczem. Bramkarz Wisły w tej sytuacji był absolutnie bez szans.

Dziesięć minut przed końcem żółtą kartkę za brzydki faul otrzymał Richard Guzmics, komplikując i tak już nieciekawą sytuację kadrową Wisły na mecz z Podbeskidziem. Wiślacy w sobotnim meczu będą musieli wystąpić bez swoich podstawowych stoperów.

W 85. minucie zakotłowało się w polu karnym łęcznian, jednak żaden z Wiślaków nie zdołał oddać strzału. Do wybitej piłki dopadł Boguski, jednak jego strzał z około 30 metrów nie sprawił żadnych kłopotów Dziugasowi Bartkusowi. W doliczonym czasie gry Litwina próbował także pokonać Ondrasek, który nie sięgnął jednak głową zagrywanej przez Małeckiego piłki. Wynik do końca nie uległ już zmianie i Biała Gwiazda na wiosenne zwycięstwo musi zaczekać co najmniej do soboty.

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Tadeusz Pawłowski: - Ruszyliśmy trochę po tych porażkach

- Zaczęliśmy dobrze, po dobrych akcjach skrzydłami, po dośrodkowaniach, mieliśmy szanse na bramki. Szybko objęliśmy prowadzenie, ale później za mało utrzymywaliśmy się przy piłce, zbyt szybko ją traciliśmy. Chciałem żeby w drugiej połowie przez środek pola gra była płynniejsza, a przez utrzymywanie się przy piłce i poprzez kontry chcieliśmy ten wynik podwyższyć. Nie udało się i wkradła się nerwowość - mówił po meczu z Górnikiem Łęczna trener Wisły, Tadeusz Pawłowski.

- Prosty błąd, bo w sytuacji gdy zawodnik z Łęcznej dośrodkował było "2 na 1" i tam było za daleko i za mało agresywnie. Witalij też nie wrócił, nie domknął i zrobiło się 1-1. Trochę zbyt nerwowo zagrał Zdeněk, bo za bardzo chce zdobyć bramkę i brakuje mu centymetra czy dwóch dokładności i niestety mamy tylko punkt, a liczyliśmy na więcej. Jedyne pocieszenie to to, że ruszyliśmy trochę po tych porażkach i chciałbym aby to był marsz w górę tabeli - dodał trener Wisły.

- Graliśmy dwoma środkowymi napastnikami i dwaj zawodnicy środka pola powinni być tacy, aby ich silną stroną była defensywa. Musieliśmy zachować jedną zmianę, bo nie było wiadomo czy Paweł Brożek nam wytrzyma. Zmieniłem Cywkę, który miał bardzo udane momenty i nie szukałbym tutaj problemu. Gdybym wstawił ofensywnego zawodnika, a stracilibyśmy bramkę, to byłoby odwrotne pytanie. Bramka padła z boku, po centrze i trzeba było do niej nie dopuścić. A tam był Rafał Pietrzak i Bałaszow. Tego ostatniego chcieliśmy zmienić, bo z jego strony wchodził nam zawodnik, ale nie zdążyliśmy zrobić zmiany - analizował na gorąco najważniejsze momenty spotkania Pawłowski.

Na początku II połowy z boiska z kontuzją zszedł Wilde-Donald Guerrier i o niego Pawłowski został zapytany.

- Jest w szpitalu na badaniach i z tego co wiemy będzie być może musiał zostać na noc, zrobić dodatkowo badania. Nieładnie to wyglądało, bo przeciwnik spadł mu kolanem na splot i było to bardzo myślę bolesne, ale z relacji doktora jest w szpitalu i teraz wszystko jest już w porządku - mówił trener.

Na kolejny mecz za kartki wypadają Arkadiusz Głowacki i Richárd Guzmics.

- Jutro będziemy się nad tym zastanawiać. Do Podbeskidzia trenujemy codziennie, bo nie ma czasu na przerwę. Będziemy jutro szukać rozwiązań. Na pewno zagra Sadlok, może być że Uryga. Na treningach, w grach, sprawdzimy tę koncepcję i do czwartku-piątku nam się to wykrystalizuje. I ustalimy kto ma grać - przyznał trener.

Przy dośrodkowaniu i straconej bramce znów - podobnie jak we Wrocławiu - nie popisał się Alan Uryga i o jego zachowanie opiekun Wisły został zapytany.

- Alan jeszcze nie wyczuwa dystansu, jest zawsze spóźniony. Zwracałem mu uwagę, szczególnie wtedy gdy mamy rzut wolny od bramki i nasz bramkarz wybija piątkę. On jest od tego, że jest na tyle wysoki, że on tę piłkę przedłużał, a on stoi za głęboko pod naszą bramką. Rozmawiałem z nim po meczu i musi się jeszcze dużo uczyć - powiedział Pawłowski.

- Nic się nie zmienia, ja uważam, że dalej jest płytko. Mamy też duży handicap, że mamy dodatnią różnicę bramek. Przy dwóch zwycięstwach na pewno parę miejsce pójdziemy do góry, tylko już po prostu nie można czekać - zakończył trener Wisły.

Źródło: wislaportal.pl


Jurij Szatałow: - Można było rozstrzygnąć ten mecz na swoją korzyść

- Zadaje sobie pytanie czy jestem zadowolony z wyniku, czy nie. Można powiedzieć, że mecz był wyrównany. Wisła miała optyczną przewagę, ale tego chcieliśmy. Co do sytuacji podbramkowych to mieliśmy jednak o 2-3 więcej. Świerczok uderzył w słupek i obok słupka, więc gdzieś tam można było rozstrzygnąć ten mecz na swoją korzyść. Nie można być jednak zachłannym, więc wracamy do domu i przygotowujemy się do następnego meczu - powiedział po zremisowanym 1-1 spotkaniu z Wisłą trener Górnika Łęczna, Jurij Szatałow.

- Zaczęliśmy za bardzo bojaźliwie. Nie wiem dlaczego, bo zakładaliśmy coś innego. Wręcz cofaliśmy się. Mając piłkę graliśmy w poprzek i do tyłu, zwalnialiśmy akcje. W przerwie w szatni podniosłem głos, żebyśmy zagrali odważniej do przodu. Mogłem natomiast, stojąc z boku chcieć, żeby przy 1-1 bardziej zaatakować, ale brakowało już niektórym sił. Chcieliśmy szanować ten wynik i stało się tak jak się stało. Trudno na zawodnikach wymóc to ciśnienie, kiedy jest już 80 minuta, aby dalej atakowali - dodał opiekun Górnika.

Źródło: wislaportal.pl


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Arkadiusz Głowacki: - Górnik przejął inicjatywę i skończyło się to dla nas bardzo źle

- To był dla nas trudny mecz, po tych sześciu przegranych. Tak naprawdę byliśmy mocno naładowani, bardzo chcieliśmy się zrehabilitować za tamte spotkania, ale z drugiej strony widać, że brakuje nam płynności w grze, pewności siebie i stąd ta gra była szarpana - powiedział po meczu z Górnikiem Łęczna kapitan "Białej Gwiazdy", Arkadiusz Głowacki.

- W drugiej połowie zamiast uspokoić grę, prowadzić ją i kontrolować przebieg meczu, w momencie kiedy nie udało nam się wykorzystać dwóch dobrych sytuacji, daliśmy się zepchnąć i to Górnik stwarzał sobie okazje. I jedna z nich zakończyła się bramką. To jest taki moment, że każdy chce wygrać, ale brakuje pewności siebie i brania odpowiedzialności. I to zadecydowało o tym, że to Górnik przejął inicjatywę i skończyło się to dla nas bardzo źle - przyznał wiślak.

- Musimy skupić się na pracy i musimy wygrać kolejny mecz. Wszyscy liczą punkty do pierwszej ósemki, a my od siedmiu spotkań nie możemy wygrać. Z naszej strony potrzebne jest więcej pokory i pracy, a będzie lepiej - uważa kapitan Wisły.

W kolejnym jednak spotkaniu z powodu nadmiaru żółtych kartek Głowacki niestety nie zagra. A co gorsze - wystąpić nie będzie też mógł Richárd Guzmics.

- Myślę, że sobie z tym poradzimy. Musimy sobie poradzić. Wróci Maciek Sadlok, a trener wymyśli coś ciekawego i konkretnego. Musimy być pełni optymizmu, że do następnego meczu uda się wszystko poukładać - uważa "Głowa".

- Nie mamy prawa się podłamać, załamać i mieć złych myśli. Praca, praca i przyjdą lepsze dni - zakończył wiślak.

Źródło: wislaportal.pl


Rafał Pietrzak: - Niestety mamy tylko jeden punkt

- Na pewno nie możemy być zadowoleni po tym meczu. Prowadziliśmy, ale oddaliśmy inicjatywę i straciliśmy bramkę. Walczyliśmy do końca tyle tylko, że mamy zaledwie jeden punkt. Chcieliśmy zgarnąć dziś trzy, ale to się nie udało. Musimy od jutra już o tym meczu zapomnieć i zacząć przygotowania do następnego - powiedział po swoim pierwszym występie przy Reymonta w wiślackich barwach Rafał Pietrzak.

Obrońca Wisły został zapytany o częste uwagi do swojej gry i tego jak się ustawiał, jakie otrzymywał od środkowych obrońców.

- Wiem, że mogę zachowywać się lepiej. Dostawałem podpowiedzi i to jest taki sport. Nie obrażam się o nie, trzeba robić swoje - przyznał Pietrzak.

- Założenie było takie, żeby utrzymać się przy piłce na połowie Górnika. Raz się to udawało, a raz nie, ale najgorsze jest to, że straciliśmy bramkę. Walczyliśmy do końca, ale niestety mamy dziś tylko jeden punkt - zakończył obrońca Wisły.

Źródło: wislaportal.pl


Paweł Brożek: - Zamiast iść po kolejne bramki my przestajemy grać

- To jest dla nas porażka. Jeśli chcemy patrzeć i myśleć o górnej ósemce to takie mecze musimy wygrywać. Niestety po strzelonej bramce zamiast iść po kolejne stanęliśmy i zostaliśmy za to ukarani. Jaka jest tego przyczyna? Przegraliśmy sześć spotkań z rzędu i w podświadomości zostaje to, że mając dobry wynik chcieliśmy go bronić, niestety to się zemściło. Zamiast iść po kolejne bramki my przestajemy grać - powiedział po remisie z Górnikiem Łęczna Paweł Brożek.

- Wszyscy zdajemy sobie sprawę w jakieś jesteśmy sytuacji. Musi na pewno przyjść jakiś pozytywny bodziec, bo tak dalej być nie może. Wiemy jakie będziemy mieli teraz osłabienie, ale podejdziemy do naszego kolejnego meczu z wiarą i mam nadzieję, że to spotkanie wygramy. Chciałbym i wierzę w to, że brak Arka i Ryśka nie będzie aż tak bardzo widoczny - dodał Brożek pytany o fakt osłabień Wisły w kolejnym meczu, w którym zagramy bez aż dwóch nominalnych środkowych obrońców. Ci będą musieli pauzować za nadmiar żółtych kartek.

"Brozio" po raz pierwszy zagrał dziś ze Zdenkiem Ondráškiem i o współpracę z czeskim napastnikiem został oczywiście również zapytany.

- Ciężko mówić o współpracy, bo zagraliśmy razem pierwsze spotkanie. Pamiętając sytuację z Semirem - też musieliśmy się jakiś czas docierać. Na pewno to potrwa, zanim ta nasza współpraca będzie wyglądała dobrze - przyznał wiślak.

- Gdy robiliśmy przewagę na bokach, gdy były wrzutki, to były sytuacje. Nie poszliśmy jednak za ciosem, a mając takiego zawodnika jak Zdeněk - musimy wykorzystywać jego parametry. W niektórych sytuacjach potrafiliśmy to zrobić, a w niektórych nie - analizował ponadto mecz nasz napastnik, który przypomniał ponadto, że trenuje po kontuzji dopiero od tygodnia.

Teraz przed wiślakami mecz z Podbeskidziem, które przyjedzie do Krakowa mocno podbudowane wysoką wygraną, w ten weekend, z Lechem (4-1).

- Wiemy jaka jest nasza liga, że każdy może wygrać z każdym i w sobotę czeka nas bardzo trudne zadanie - zakończył Brożek.


Źródło: wislaportal.pl


Podsumowanie 23. kolejki Ekstraklasy

Do tylko jednego punktu stopniała przewaga Piasta nad Legią, ale też piłkarska wiosna rozpoczęła się dla gliwiczan przeciętnie, bo od dwóch remisów. Legia z kolei zalicza dwa kolejne zwycięstwa i kto wie czy za tydzień nie będzie już pierwsza. Na pewno 23. kolejka była natomiast niezwykle zacięta. I obfitowała w niespodzianki, bo za takie uznać trzeba wysokie wygrane Podbeskidzia nad Lechem oraz Korony nad Lechią. Wydarzeniem weekendu były natomiast śląskie Derby i padły one łupem "Niebieskich".


Piątek, 19 lutego:

Jagiellonia Białystok 2-1 Śląsk Wrocław

0-1 Tomasz Hołota (17. k.)
1-1 Rafał Grzyb (42.)
2-1 Karol Świderski (77.)

Słabo na nowy kontrakt w Śląsku zareagował Mariusz Pawełek, bo to po jego błędzie gospodarze zdobyli pierwszą bramkę, a i przy drugiej bramkarz wrocławian mógł zachować się zdecydowanie lepiej. Wprawdzie mecz rozpoczął się świetnie dla Śląska, który wyszedł na prowadzenie po bramce z rzutu karnego, ale potem dwa uderzenia Vassiljeva i dwie źle odbite, bo przed siebie piłki, dały udane dobitki i komplet punktów dla "Jagi"! Śląsk mógł wprawdzie jeszcze w ostatnich sekundach tych zawodów wyrównać, ale świetnie spisał się z kolei Drągowski, ratując swoją drużynę.


Piast Gliwice 0-0 Pogoń Szczecin

W związku z panującą w Gliwicach aurą to nie miał prawa być normalny mecz. Wszystkim więcej rządził przypadek, niż normalna gra w piłkę. Ciężko więc mówić tutaj o akcjach, strzałach - itp., bo takich było niewiele. A że wspomniany przypadek nie pozwolił nikomu zdobyć gola, więc skończyło się bezbramkowo. Dla Piasta to już drugi mecz tej wiosny bez gola i ze stratą punktów. Dla Pogoni zaś to przerwanie serii pięciu kolejnych zwycięstw.


Sobota, 20 lutego:

Korona Kielce 4-2 Lechia Gdańsk

1-0 Airam Cabrera (8. k.)
1-1 Grzegorz Wojtkowiak (34.)
2-1 Airam Cabrera (50. k.)
3-1 Airam Cabrera (60.)
4-1 Mario Maloča (72. sam.)
4-2 Grzegorz Kuświk (73.)

Murawa stadionu w Kielcach była w fatalnym stanie, a po meczu może jej już nie być wcale, bo Korona "wygryzła ją" aż do ostatniego źdźbła. Lechia nie była w stanie w takich warunkach odpowiedzieć na waleczność gospodarzy, zwłaszcza po tym gdy na początku drugiej połowy z dwiema żółtymi kartkami z boiska wyleciał Gérson. Oczywiście gdańszczanie starali się coś zdziałać, ale nawet solidna siła ofensywna tego zespołu - przy sile motywacji kielczan - to było tym razem za mało.


Podbeskidzie Bielsko-Biała 4-1 Lech Poznań

1-0 Róbert Demjan (17.)
1-1 Dawid Kownacki (62.)
2-1 Marek Sokołowski (64.)
3-1 Mateusz Szczepaniak (80.)
4-1 Jakub Kowalski (88.)

To był mecz, w którym nic nie działo się zgodnie ze schematem, jaki można byłoby przyjąć, gdy "mistrz przyjeżdża do outsidera". Już samo wyjście na prowadzenie gospodarzy można było uznać za zaskakujące i dziwić mogli się zwłaszcza piłkarze z Poznania. Trochę więc trwało zanim "Kolejorzowi" udało się w końcu otrząsnąć i odrobić tę stratę. Tyle tylko, że końcówka należała już zdecydowanie do "Górali". Ci błyskawicznie wyszli bowiem ponownie na prowadzenie, by później - najpierw wykorzystać fatalny błąd Buricia, a następnie składną kontrę. A to dało gospodarzom bardzo wysoką i niespodziewaną chyba nawet dla nich samych wygraną! Podbeskidzie co najmniej do kolejnych spotkań - nie będzie więc już "czerwoną latarnią" ligi. A Lech znów ma... ujemny bilans bramek.


Termalica Bruk-Bet Nieciecza 1-1 Cracovia

1-0 Dariusz Jarecki (56.)
1-1 Erik Jendrišek (76.)

O tym, że w Niecieczy mają zespół, który grać w piłkę potrafi - wiadomo było już od dawna. A o tym, że wciąż płaci "frycowe" jako grający otwartą piłkę beniaminek - przekonaliśmy się po raz kolejny. Niecieczanie wyszli bowiem na prowadzenie i zanosiło się na to, że mogą podobnie jak jesienią "Pasy" ograć. Ci jednak zdołali doprowadzić do wyrównania i potyczka zakończyła się mało dla obydwu ekip satysfakcjonującym remisem.


Sobota, 20 lutego:

Zagłębie Lubin 1-2 Legia Warszawa

0-1 Aleksandar Prijović (2.)
0-2 Michał Kucharczyk (38.)
1-2 Krzysztof Piątek (50.)

Gdy Legia, jeszcze przed przerwą, zdobyła dwa gole - wydawało się, że kolejne są już tylko kwestią czasu. Okazał się jednak, że lubinianie sprawiali - zresztą od początku - sporo problemu legionistom. Ci zaś mieli już do przerwy ciekawą statystykę, bo tylko 55% podań zawodników ze stolicy było celnych. A mimo to pewnie prowadzili. Gdy na początku drugiej połowy lubinianie strzelili bramką kontaktową - zanosiło się na dodatkowe emocje, ale okazało się, że więcej bramek już w tym spotkaniu nie padło i Legia cieszyć się może, że jej strata do Piasta to już tylko jeden punkt.


Górnik Zabrze 0-2 Ruch Chorzów

0-1 Paweł Oleksy (45.)
0-2 Kamil Mazek (80.)

W pełni zasłużenie śląskie Derby wygrali "Niebiescy", którzy są jednocześnie coraz bliżej zapewnianie sobie miejsca w "górnej ósemce". A warto pamiętać, że ekipa z Chorzowa ukarana została zimą jednym karnym punktem. Górnik wiosnę rozpoczyna więc tym samym koszmarnie. Dwa mecze, zero punktów, bez bramki i aż pięć goli straconych. Dojdzie w Zabrzu już teraz do ostrego "tąpnięcia"?!


Poniedziałek, 22 lutego:

WISŁA KRAKÓW 1-1 Górnik Łęczna

1-0 Wilde-Donald Guerrier (19.)
1-1 Krzysztof Danielewicz (76.)

Po słabym występie przed tygodniem we Wrocławiu - u siebie Wisła miała wreszcie dopisać komplet punktów i zacząć "marsz w górę tabeli". Niestety nic z tych rzeczy. Wiślacy mogą się tak naprawdę cieszyć, że gościom z Łęcznej zabrakło w końcówce dodatkowej pazerności, bo oddana przez piłkarzy Taduesza Pawłowskiego inicjatywa - mogła skończyć się... siódmą porażką z rzędu! Tej ostatecznie nie było, ale czy ten remis nie jest aby dla nas jak... porażka? Niestety jest. W sobotę "Biała Gwiazda" zagra u siebie z Podbeskidziem, ale bez Głowackiego i Guzmicsa. O co? O to, żeby na sześć kolejek przed końcem sezonu zasadniczego nie znaleźć się na miejscu spadkowym!


Źródło: wislaportal.pl


Aktualna tabela po 23 kolejce


Źródło: twitter.com/_Ekstraklasa_

Doping kibiców:

Doping cz.I(video)

Doping czII(video)


Źródło:SKWK

Galeria sportowa

Galeria: