2016.03.08 Korona Kielce - Wisła Kraków 1:1

Z Historia Wisły

Pierwotnie mecz miał odbyć się 1 marca 2016 o godzinie 18:00, ale został odwołany z powodu złego stanu murawy.
2016.03.08, Ekstraklasa, 25. kolejka, Kielce, Stadion miejski, 18:00, wtorek, 6°C
Korona Kielce 1:1 (0:1) Wisła Kraków
widzów: 8.531
sędzia: Tomasz Kwiatkowski z Warszawy
Bramki

Airam Cabrera 59'
0:1
1:1
1' (k) Denis Popovič
Korona Kielce
4-4-2
Dariusz Trela
Kamil Sylwestrzak
Elhadji Pape Diaw Grafika:Zk.jpg 56'
Dmitrij Wierchowcow grafika:kontuzja.png grafika:zmiana.PNG (18' Radek Dejmek)
Vladislavs Gabovs
Łukasz Sierpina
Vlastimir Jovanović
Rafał Grzelak
Bartłomiej Pawłowski
Michał Przybyła grafika:zmiana.PNG (46' Nabil Aankour)
Airam Cabrera grafika:zmiana.PNG (84' Aleksanders Fertovs)

Trener: Marcin Brosz
Wisła Kraków
4-2-3-1
Michał Miśkiewicz
Boban Jović
Arkadiusz Głowacki
Richard Guzmics
Maciej Sadlok Grafika:Zk.jpg 85'
Petar Brlek
Denis Popovič
Rafał Boguski Grafika:Zk.jpg 51'
Rafał Wolski grafika:zmiana.PNG (66' Paweł Brożek)
Patryk Małecki
Zdeněk Ondrášek

Trener: Marcin Broniszewski

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Spis treści

Przed meczem

Do Kielc po przełamanie

Data publikacji: 01-03-2016

Nasza Ekstraklasa nie zwalnia tempa. Jeszcze w sobotę Wisła grała przy Reymonta z Podbeskidziem, a już za kilka godzin na stadionie w Kielcach zmierzy się z Koroną. W starciu ze Złocisto-Krwistymi, Biała Gwiazda szukać będzie możliwości przełamania złej passy. Nie będzie to łatwe zadanie, ale chyba nikt nie ma wątpliwości, że przyszedł czas na zwycięstwo! Pojedynki między Wisłą i Koroną słyną ze swojej zaciętości. Zawsze kiedy grają te dwa zespoły można spodziewać się wielkich emocji. Jednak co ciekawe, historia spotkań na linii Kraków - Kielce liczy sobie ledwie 33 lata i łącznie 26 pojedynków. Z dzisiejszym przeciwnikiem Biała Gwiazda najczęściej rywalizowała w najwyższej klasie rozgrywkowej, dotychczas 19 razy. Lepszym bilansem legitymuje się Wisła, gdyż 7 razy wygrała, a tylko w 4 spotkaniach musiała uznać wyższość rywali. Natomiast w pozostałych 8 meczach nie wyłoniono zwycięzcy.

Powtórzyć 3:2

Gdy Wisła triumfowała w Kielcach to zawsze 3:2. W historii wyjazdowych spotkań z Koroną taki wynik padł dwukrotnie. Pierwsze z nich Biała Gwiazda wygrała 30 października 2009 roku. Od 22. minuty gospodarze musieli walczyć w osłabieniu, gdyż czerwoną kartkę zobaczył Nikola Mijailović. Mimo że Wiślacy grali w przewadze to kibice gości na pierwszego gola musieli czekać trochę ponad pół godziny - tym, który przerwał to oczekiwanie był Andraż Kirm. Po pięciu minutach było już 2:0 dla Wisły, a autorem kolejnej bramki został Marcelo. Po przerwie trzecie trafienie dołożył Tomas Jirsak i po niespełna godzinie wydawało się, że nic więcej w tym spotkaniu wydarzyć się nie może. Jednak nim sędzia główny zagwizdał po raz ostatni, nadzieję kielczanom swoim golem dał w 69. minucie Ernest Konon, a niewiele później drugą żółtą kartkę zobaczył Piotr Malarczyk i wyleciał z boiska. Na chwilę przed końcem gola kontaktowego strzelił jeszcze Piotr Gawęcki, ale przyjezdni zdołali utrzymać przewagę jednej bramki i trzy punkty pojechały do Krakowa.

Jeśli chodzi o bilans bramkowy to we wszystkich ekstraklasowych meczach Wisła zdobyła 28 bramek, tracąc 18. Najskuteczniejszym piłkarzem Białej Gwiazdy przeciwko kieleckiej ekipie jest Paweł Brożek, który ma na koncie 6 trafień.

Ostatnio zagrali „na zero”

Ostatnie spotkanie Wisły i Korony odbyło się 25 września 2015 roku na krakowskim stadionie przy Reymonta. Żadna z drużyn nie potrafiła w tym meczu uzyskać znaczącej przewagi i po bezbramkowym starciu podzielono się punktami.

W poprzedniej kolejce Korona przegrała na wyjeździe z Górnikiem Łęczna 2:3 i zajmuje 11. miejsce w tabeli. Z kolei Wisła przed własną publicznością uległa 1:2 Podbeskidziu Bielsko-Biała i plasuje się na 15. pozycji.

Mecz pomiędzy Koroną Kielce a Wisłą Kraków rozpocznie się o godzinie 18:00.

Trzymajcie kciuki za Białą Gwiazdę!

MH
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Walka, walka i jeszcze raz walka! Wisła gra dziś z Koroną

Wtorek, 01 marca 2016 r.

Droga przez jaką w tym sezonie przechodzić muszą kibice "Białej Gwiazdy" jest bardzo wyboista i bynajmniej nie jest usłana różami. Po wielkim zawodzie na inaugurację rundy wiosennej we Wrocławiu czekały nas dwa mecze u siebie i żaden kibic krakowskiej drużyny nie wyobrażał sobie, że w tych spotkaniach ich ulubieńcy nie zdobędą kompletów punktów. Rzeczywistość była niestety zgoła odmienna i nasze rozgoryczenie i przekleństwa było słychać pewnie i w Kielcach, gdzie dziś już z prawdziwym nożem na gardle, walczyć znów będzie drużyna Wisły Kraków.

To samo co na trybunach działo się również w gabinetach kierownictwa "Białej Gwiazdy”. Nie dalej jak wczoraj prezes Piotr Dunin-Suligostowski ogłosił, że trener Tadeusz Pawłowski został "urlopowany", a mecz z ławki rezerwowych poprowadzi jego asystent, Marcin Broniszewski. Ta dość kontrowersyjna decyzja była oczywiście szeroko komentowana w mediach, jak i w kręgach kibicowskich. Nasz klub został więc w szczerych żołnierskich słowach określany każdym wręcz możliwym rodzajem patologii, a dziennikarz Polsatu, Roman Kołtoń, dobitnie na swoim twitterowym profilu pytał wręcz o to kto i z kogoś robi "wariata". Prawda jest jednak niestety dość prosta. Formuła "Wisła-Pawłowski" nie wypaliła, ale na dziś jest to już historia i choć znów na Wisłę wylano wiadro pomyj, to najważniejsze, aby decyzja o kolejnej rotacji na trenerskiej ławce przyniosła jakiekolwiek zmiany w naszym zespole. I oby ten podniósł wreszcie rzuconą mu rękawicę i wreszcie wywalczył komplet punktów.

No i tutaj pojawia nam się stwierdzenie klucz, a mianowicie - walka. Właśnie nią wygrywa się spotkania z kielecką Koroną, na którą nazwa "Wisła" działa niczym czerwona płachta na byka. Rywalizacja z "Białą Gwiazdą" to dla naszego dzisiejszego rywala najważniejsze wydarzenie sezonu i ciężko wyobrazić sobie sytuację, w której kielczanie nie będą walczyć od pierwszej do ostatniej minuty - o każdy centymetr boiska. Niewątpliwie będzie to dla naszej drużyny test na męstwo, który pokaże każdemu kibicowi "Białej Gwiazdy" czego może oczekiwać od tej drużyny.

A będzie to miał tym razem kto oglądać nie tylko w telewizji, ale także na stadionie. Armia Białej Gwiazdy po latach przerwy znów zjawi się bowiem na kieleckim obiekcie i to od razu w komplecie, z pełną pulą wykorzystanych wejściówek. I można oczekiwać wielkiej burzy w narożniku stadionu po kolejnym ewentualnym nieudanym spotkaniu, w wykonaniu naszej drużyny. Aby do takiej sytuacji nie doszło zawodnicy Wisły Kraków muszą zostawić na boisku nie tylko serce, ale umiejętności i talent, który niewątpliwie w tej drużynie drzemie.

Po ostatnim spotkaniu z Podbeskidziem pozytywy można było jednak policzyć wyłącznie na palcach jednej ręki. Dobrze zaprezentował się Rafał Wolski, który z marszu wszedł do drużyny i wyróżniał się na tle całej naszej ekipy. Bardzo duże zaangażowanie w grę zaprezentował natomiast "Cobra" czyli Zdeněk Ondrášek. To on zdobył jedyną bramkę w tym meczu, a swoim zachowaniem po strzeleniu gola pokazał ile znaczy dla niego dobro tego zespołu. Również jego wypowiedź pomeczowa napawała optymizmem, kiedy to wygłosił, że w trudnych momentach zawodnicy muszą być drużyną, razem jako Wisła i dać z siebie wszystko w spotkaniu z Koroną. Miejmy nadzieję, że nie były to tylko puste słowa i z wiodącym na bitwę Arkadiuszem Głowackim, który wraca po absencji za kartki, a także z zaangażowaniem "Cobry" plus umiejętnościami Rafała Wolskiego, jak i być może z powiewem świeżości w postaci Petara Brleka - krakowska Wisła wróci pod Wawel z kompletem punktów!

Oby!


Źródło: wislaportal.pl

Historia spotkań i taktyka najbliższego rywala - Korona Kielce

Wpisany przez Bogdan

wtorek, 08 marca 2016 02:05

Już we wtorek piłkarze Wisły Kraków po raz drugi udadzą się na mecz do Kielc. Pierwszy, ze względu na fatalny stan murawy na Kolporter Arenie nie doszedł do skutku. Tym razem kielczanie podeszli do sprawy na poważnie i zdecydowali się wymienić płytę boiska. Przed rozgrywkami Ligi Mistrzów, czeka kibiców „Białej Gwiazdy” arcyważne spotkanie, w którym trzy punkty zdobyte nad bliskim sąsiadem w tabeli będą smakowały lepiej niż piłkarska uczta zgotowana w Wolfsburgu i Madrycie.

Jak było dotychczas?

Korona Kielce powstała w 1973 r. z połączenia dwóch klubów Iskry Kielce oraz SHL Kielce. Dotychczas na poziomie ligowym Wisła ze „Złocisto – krwistymi” grała 23 razy. Po raz pierwszy, jeszcze we wschodniej grupie II ligi w sezonie 1985/86. Wygrali wtedy 2:0, a na listę strzelców wpisali się Włodzimierz Siudek i Marek Banaszkiewicz. Co więcej, w rozgrywkach drugoligowych wiślacy z koroniarzami nie przegrali ani razu! W 1987 r. Korona spadła do III ligi, natomiast rok później Wisła awansowała do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Przez 18 lat drużyny na szczeblu ligowym nie spotkały się ani razu. W sezonie 1993/94, kiedy „Biała Gwiazda” ponownie spadła do II ligi, koroniarze tułali się poziom niżej. Dopiero w 2005 roku gdy kielczanie z II ligi awansowali do ówczesnej Orange Ekstraklasy (obok Arki Gdynia i GKS-u Bełchatów) młodsza generacja fanów drużyny spod Wawelu miała okazję dopingować swoją drużynę w starciach z ekipą ze stolicy sąsiedniego województwa. A w tych w sezonie 2005/06 w bezpośrednich spotkaniach lepsza była ekipa z Kielc. W Krakowie zremisowali 2:2, mimo że po kwadransie krakowianie po golach Pawła Brożka i Marcina Kuźby prowadzili 2:0, natomiast na własnym stadionie wygrali 1:0. Bilans ligowych spotkań jest lepszy dla drużyny trzynastokrotnego Mistrza Polski. Jedenaście razy zwyciężali, przegrali jedynie cztery, ośmiokrotnie dzieląc się punktami. Wiślacy w tym czasie zdobyli 36 bramek, Korona połowę mniej. Stadion w Kielcach nie leży jednak piłkarzom Wisły. W meczach najwyższej klasy rozgrywkowej wygrali tam dwukrotnie, oba spotkania kończyły się wynikiem 2:3. W ostatnim starciu obu ekip padł remis 0:0, choć rezultat mógł być inny, gdyby sędziujący to spotkanie Daniel Stefański w końcówce odgwizdał faul w polu karnym Zbigniewa Małkowskiego na Grzegorzu Marszaliku.

Obecna sytuacja

Obie drużyny w obecnym sezonie nie spisują się najlepiej. Wiślacy remisem w spotkaniu z Piastem, nie poprawili swojej sytuacji, choć mogli opuścić strefę spadkową kosztem Śląska Wrocław, który przegrał z Zagłębiem Lubin. Koroniarze natomiast w poprzednim meczu zremisowali w Bielsku – Białej, choć Michał Przybyła zdobył gola dopiero w 86 minucie i wciąż mają 3 punkty przewagi nad drużyną z Krakowa. Po przerwie zimowej poza podziałem punktów z Podbeskidziem, „Złocisto – krwiści” wygrali tylko raz. Na fatalnym boisku na Kolporter Arenie pokonali Lechię Gdańsk 4:2. W pozostałych dwóch meczach dwukrotnie prowadzili 2:0, jednak zarówno z Pogonią Szczecin, jak i Górnikiem Łęczna marnowali przewagę przegrywając oba spotkania 2:3.

Jak gra Korona?

Nie zagrożoną pozycję między słupkami kielczan ma weteran Zbigniew Małkowski, który w obecnym sezonie sześciokrotnie zachowywał czyste konto. W rundzie wiosennej trener Marcin Brosz, każde spotkanie rozpoczyna czwórką obrońców. Jednak 9 bramek straconych w 4 spotkaniach, nie wystawia dobrego świadectwa defensorom „Złocisto – krwistych”. W środku obrony bezapelacyjnie rządzi Dmitrij Wierchowcow. Białorusinowi najczęściej partnerował Czech – Radek Dejmek. Na lewej stronie niepodważalną pozycję ma Kamil Sylwestrzak, natomiast po prawej Vladislavsa Gabovsa ze składu wygryzł Bartosz Rymaniak. Kielczanie grają systemem z pięcioma pomocnikami. Najczęściej w podstawowej 11 występują Łukasz Sierpina, Vlastimir Jovanović, Nabil Aankour, Bartłomiej Pawłowski oraz sprowadzony z fińskiego Kuopionu Palloseura, Kanadyjczyk Charlie Trefford. W formacji ataku niepodważalną pozycję ma Airam Cabrera, który w rundzie wiosennej zdobył już 5 bramek.

Co w Wiśle piszczy?

Wiślacy, jak sami przyznają, walczą w tej chwili o życie. Wciąż nie rozwiązała się kwestia kto przejmie drużynę po tymczasowym trenerze, Marcinie Broniszewskim. Najczęściej wspominana była kandydatura Franciszka Smudy, której jednoznacznie sprzeciwiają się kibice Wisły, pamiętając jak do tej pory wyglądała drużyna gdy „Franz” wracał do niej po raz drugi i trzeci. W mediach, zarówno polskich, jak i chorwackich, przewija się również kandydatura Krunoslava Jurcicia, której stanowczo w jednym ze swoich oświadczeń zaprzeczył klub oraz sam zainteresowany. Po meczu z Piastem, zawodnicy jednak zgodnie przyznawali, że starają się nie myśleć o tym kto będzie nowym trenerem, a skupiają się na przygotowaniach do meczu w Kielcach, póki co pod okiem 36-letniego Marcina Broniszewskiego.

Jakie konsekwencje niosą za sobą poszczególne wyniki? Zwycięstwo z Koroną, pozwoli wiślakom zrównać się punktami ze swoimi rywalami. Dzięki lepszemu bilansowi bramek, przynajmniej teoretycznie uda się „Białej Gwieździe” wreszcie opuścić strefę spadkową. Wygrana koroniarzy, sprawi, że wiślakom w zasięgu wzroku pozostaną jedynie przyjaciele z Wrocławia, natomiast remis pozwoli się z nimi zrównać w tabeli, przy równoczesnym założeniu, że wrocławianie przegrają w równolegle rozgrywanym spotkaniu w Gliwicach.

„Musimy zdobywać trzy punkty, a nie jeden” – te słowa wypowiedziane po meczu z Piastem przez Rafała Boguskiego, będą przyświecać drużynie Marcina Broniszewskiego. Tylko zwycięstwo, po 10 meczach bez kompletu punktów, choć na chwilę ugasi pożar, który z każdą kolejką rozprzestrzenia się na Reymonta. Możemy być pewni, że bezapelacyjnie czeka nas mecz walki, ponieważ nastroje w Kielcach są podobne, a tylko zwycięstwo zadowoli obie drużyny.


Źródło: skwk.pl

Przedmeczowe wypowiedzi

Marcin Broniszewski: Musimy zdobywać punkty

Data publikacji: 29-02-2016

Zaledwie trzy dni po meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała drużyna Wisły Kraków zmierzy się w kolejnym spotkaniu. Tym razem podopieczni Marcina Broniszewskiego udadzą się do Kielc, gdzie zagrają z miejscową Koroną.

Trener Broniszewski o tym, że poprowadzi zespół w jutrzejszym meczu dowiedział się dzisiaj. „O mojej roli dowiedziałem się przed chwilą, ale nie chcę tego komentować. Taka jest zawodowa piłka, czasami bardzo brutalna i takie momenty się zdarzają. A moją rolą jest znów poradzić sobie w takim momencie i tknąć w drużynę jak najwięcej optymizmu, a przede wszystkim zagrać o pełną pulę. Wszyscy wiemy, że punkty są nam bardzo potrzebne” - powiedział Broniszewski.

Zespół Białej Gwiazdy nie zaznał smaku zwycięstwa od listopada zeszłego roku. „Drużynie towarzyszą złość i niemoc, ale to jest normalne zjawisko w momencie kiedy się przegrywa tak dużo spotkań, albo tak wielu nie wygrywa. Z pewnością więcej jest optymizmu w zespołach, które wygrywają. O to zwycięstwo musimy się w końcu postarać. Ani moja deklaracja, ani deklaracja zawodników będzie niczym w porównaniu do tego, co trzeba zrobić na boisku. To co się tam wydarzy, niech będzie deklaracją zespołu, że wie, co jest grane i wie w jakiej jesteśmy sytuacji, jak ważne jest to spotkanie” - kontynuował szkoleniowiec.

Paweł Brożek spotkanie z Podbeskidziem rozpoczął na ławce rezerwowych. „Paweł ze względu na uraz, który się przeciągnął od jesieni, nie mógł brać udziału w okresie przygotowawczym i stąd jego dyspozycja od strony fizycznej nie jest stuprocentowa. Jest to zawodnik wytrenowany, doświadczony i jemu dużo czasu nie potrzeba, ale nie podam konkretnego terminu, kiedy on będzie w pełni gotowy, aby dawać tej drużynie to samo, co do tej pory”.

Zespół Wisły w miniony weekend wzmocnił kolejny zawodnik. Jest to Chorwacki pomocnik Petar Brlek. „W każdej formacji mamy po dwóch równorzędnych zawodników, i to jest bardzo komfortowa sytuacja, ale musi się to przełożyć na wyniki i wtedy będziemy szczęśliwi. To jest nic w stosunku do tego, że nie zdobywamy punktów. Można mieć fantastyczną kadrę i nie wygrywać meczów i to nie ma wtedy znaczenia. Musimy zacząć wygrywać” - zadeklarował Broniszewski.

Opiekun krakowian pokusił się również o ocenę gry Korony Kielce. „Pomimo tego, że bronią całym zespołem - zdarzają im się błędy, szczególnie w formacji defensywnej, ale taki jest sport. My też musimy wykorzystać słabość przeciwnika, ale przede wszystkim musimy skupić się na sobie, bo to jest dla nas najważniejsze. Nie ważne z kim gramy. Jesteśmy w takiej sytuacji, że rywal absolutnie nie ma znaczenia, jaką nosi nazwę, jaką w tej lidze ma rangę. Musimy zdobywać punkty i tyle. Reszta się nie liczy” - zakończył trener.

A. Koprowski
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Patryk Małecki: Dziękuję kibicom

Data publikacji: 29-02-2016

W meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała w pierwszym składzie wystąpił Patryk Małecki. Skrzydłowy Wisły liczy, że również w starciu z Koroną Kielce będzie mógł wybiec na boisko w wyjściowej jedenastce.

Popularny „Mały” nie kryje zadowolenia, że może ponownie reprezentować barwy krakowskiego klubu. „Bardzo się cieszę, że mogłem wrócić do Krakowa, że znów mogę grać w Wiśle. Chciałem też podziękować kibicom za miłe przyjęcie na stadionie, bo nie spodziewałem się tego. Wspominałem już w paru wywiadach, że cieszę się, że tutaj jestem i dalej to podtrzymuję”.

Drużyna Białej Gwiazdy przyzwyczaiła kibiców w Polsce, że walczy o najwyższe miejsca w tabeli. W tym momencie sytuacja Wiślaków jest inna. „Na pewno nie jest łatwo, ale zdawałem sobie z tego sprawę, kiedy tutaj przychodziłem, że nie przychodzę grać o najwyższe cele, a będzie tutaj zdecydowanie trudniej, niż kiedy byłem poprzednio. Jesteśmy w trudnej sytuacji, ale wierzę, że z niej wyjdziemy. Potrzebujemy meczu na przełamanie. Mamy naprawdę bardzo dobrych i doświadczonych zawodników, którzy potrafią grać w piłkę. Głęboko wierzę w to, że po jednym dobrym meczu złapiemy serię i zaczniemy wygrywać” - dodał pomocnik krakowian.

A. Koprowski
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


O rywalu

Tak gra Korona Kielce

Data publikacji: 29-02-2016

Już jutro Wiślacy staną przed kolejną szansą na pierwsze wiosenne zwycięstwo. Biała Gwiazda na wyjeździe zmierzy się z zajmującą 11. miejsce w lidze Koroną Kielce. Ekipa dowodzona przez Marcina Brosza w trzech lutowych meczach zdobyła trzy punkty na dziewięć możliwych, jednak strzeliła aż osiem bramek. Odpowiadający za atak zawodnicy Złocisto-Krwistych nie będą więc łatwą przeprawą dla defensywy krakowian.

Kielczanie w każdym z wiosennych meczów jako pierwsi obejmowali prowadzenie, lecz dwukrotnie na wyjazdach nie udało im się dowieźć korzystnego wyniku do końca. Zarówno w starciu z Pogonią, jak i z Górnikiem Łęczna, Złocisto-Krwiści prowadzili dwoma golami, zdobytymi na początku pierwszej połowy, jednak w obu przypadkach rywale potrafili podnieść się z kolan i zakończyć spotkanie z trzema bramkami na koncie. Bez wątpienia fakt ten nie przynosi chluby defensywie Korony, która w dodatku do meczu z Wisłą przystąpi osłabiona - za cztery żółte kartki pauzować musi bowiem Radek Dejmek, podstawowy stoper w układance trenera Brosza.

W spotkaniu z Lechią, rozgrywanym na własnym stadionie, kielczanie przerwali fatalną serię dziesięciu meczów bez zwycięstwa w roli gospodarza. Złocisto-Krwiści pokonali faworyzowanych gdańszczan 4:2, jednak znacznie pomogła im w tym murawa, uniemożliwiająca gościom konstruowanie ataków pozycyjnych. Bohaterem na boisku, które w niektórych miejscach bardziej przypominało grzęzawisko, był Airam Cabrera, autor hat-tricka. Hiszpan z dziewięcioma bramkami w dorobku jest zdecydowanie najlepszym strzelcem Korony i jego pozycja w wyjściowym składzie jest niezagrożona. Kto jeszcze oprócz byłego gracza Cadiz we wtorkowym meczu zagra od pierwszej minuty? Zapraszamy na analizę taktyczną jutrzejszego rywala.


Bramka: Przed sezonem do Kielc wypożyczony został dobry znajomy Marcina Brosza, 25-letni Dariusz Trela. Pozyskany z Lechii Gdańsk gracz miał bez trudu zostać numerem jeden w bramce Korony. Jednak na razie podstawowym golkiperem nie jest wychowanek Białej Gwiazdy, lecz weteran boiskowych zmagań - 38-letni Zbigniew Małkowski, przywrócony przez aktualnego szkoleniowca kielczan z klubowych rezerw. Były gracz m.in. Feyenoordu Rotterdam, Hibernianu Edynburg i Inverness w obecnym sezonie w osiemnastu rozegranych przez siebie spotkaniach, siedmiokrotnie zachował czyste konto. Co ciekawe, w 138 meczach w Ekstraklasie, Małkowski aż jedenastokrotnie otrzymywał żółte kartki i aż trzy razy musiał opuścić plac gry za czerwoną kartkę.

Linia obrony: Gdy rundzie jesiennej do Lecha Poznań powrócił z wypożyczenia podstawowy obrońca kielczan, Maciej Wilusz, w klubie zaczęto bić na alarm. Korona została wówczas z wyłącznie jednym nominalnym stoperem, Radkiem Dejmkiem. W przerwie zimowej tylna formacja Złocisto-Krwistych została wzmocniona o dwóch graczy - 44-krotnego reprezentanta Białorusi, Dmitrija Wierchowcowa oraz Bartosza Rymaniaka, który raz w karierze przywdział koszulkę z orzełkiem na piersi. Pod nieobecność pauzującego za kartki Dejmka to właśnie dwaj nowi gracze wystąpią najprawdopodobniej na środku defensywy. Na bokach obrony pewne miejsce w podstawowej jedenastce mają nowy kapitan zespołu Kamil Sylwestrzak, a także jeden z dwóch Łotyszy w barwach Korony Vladislav Gabovs, były piłkarz m.in. FK Ventspils czy Skonto Ryga.

Linia pomocy: Korona, podobnie jak i większość ekstraklasowych zespołów, przyzwyczaiła już kibiców do gry piątką pomocników. Dwójką graczy, odpowiadających głównie w drugiej linii za destrukcję, jest duet Vlastimil Jovanović - Aleksandrs Fertovs. Pierwszy z nich jest jedynym graczem w barwach Korony, który wszystkie ligowe spotkania rozegrał w pełnym wymiarze czasowym, drugi natomiast to 35-krotny reprezentant Łotwy, znany kibicom Wisły choćby z dwumeczu Białej Gwiazdy ze Skonto Ryga w eliminacjach do Ligi Mistrzów za kadencji Roberta Maaskanta. Przed nimi, jako ofensywny pomocnik wystąpi Marokańczyk Nabil Aankour, który w trzech ostatnich meczach dwa razy zaliczał kluczowe podanie, a na skrzydłach 22-latka wspierać będą: wypożyczony z Lechii Gdańsk były gracz m.in. Malagi, Bartłomiej Pawłowski, a także Łukasz Sierpina, który w ostatnim meczu rozgrywanym na stadionie przy ul. Ściegiennego popisał się hat-trickiem asyst.

Atak: Niepodważalną pozycję numer jeden w ataku u Marcina Brosza ma Airam Cabrera. 28-letni Hiszpan miał udział niemal przy połowie goli zdobytych przez Koronę w sezonie 2015/2016. Były gracz Villarealu, Numancii oraz Cadizu, który w swojej karierze 94-razy wystąpił na zapleczu hiszpańskiej La Ligi, na wiosnę już pięciokrotnie pokonywał bramkarzy rywali. Na niewysokiego (178 cm), acz solidnie zbudowanego, piłkarza Korony szczególną uwagę będą musieli zwrócić powracający środkowi obrońcy Białej Gwiazdy.

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Pod lupą - Airam Cabrera

Data publikacji: 01-03-2016

W świetnej formie od początku 2016 roku znajduje się hiszpański napastnik Korony - w trzech meczach zdobył aż pięć bramek i zaliczył jedną asystę.

Airam Lopez Cabrera urodził się 21 października 1987 roku w Puerto de la Cruz na Teneryfie należącej do Wysp Kanaryjskich. Piłkarską karierę rozpoczynał właśnie tam, w klubie CD Tenerife. Ponieważ nie dostał się do pierwszego składu, w 2010 roku odszedł do Villarreal, gdzie również występował tylko w drugiej drużynie.

Od tej pory występował w drugiej lidze hiszpańskiej, kolejno w barwach Cordoby, Numancii oraz Lugo. W żadnym z tych klubów nie został podstawowym zawodnikiem. Dopiero gdy w 2013 roku trafił do trzecioligowego Cadiz, był w stanie nieco się odbudować. W swoim najlepszym sezonie - 2014/2015 - w 33 meczach ligowych zdobył 12 bramek.

W sierpniu 2015 roku Cabrera wylądował w Kielcach. Szybko wywalczył sobie miejsce w podstawowej jedenastce, jednak jego skuteczność była dość niska - w pierwszych dziesięciu spotkaniach strzelił tylko dwa gole. Dopiero po przerwie zimowej błyszczy skutecznością.

Cabrera dobrze czuje się w grze kombinacyjnej. Jego słabą stroną są pojedynki powietrzne - stąd niska skuteczność przy stylu gry bazującym na dośrodkowaniach.

Karol Wojnarowski
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Sędzia odwołuje mecz Korona - Wisła

>>> Relacja: Korona TV

Źródło: Korona TV



Przed zaległym meczem

Marcin Broniszewski: Dość gadania, chcemy w końcu wygrać

Data publikacji: 07-03-2016

Trener Marcin Broniszewski spotkał się z dziennikarzami na konferencji prasowej przed jutrzejszym meczem z Koroną. Wiślacy do Kielc udadzą się bez Crivellaro, Sarkiego i Guerriera, reszta zawodników jest do dyspozycji sztabu szkoleniowego i po dzisiejszym treningu zapadnie decyzja dotycząca osiemnastki meczowej.

Wisła z Piastem rozegrała swój najlepszy mecz w 2016 roku, choć nie udało się sięgnąć po komplet punktów. Opiekun Wiślaków stwierdził jednak, że lepsza gra to za mało, bo liczy się to, by zwyciężać. „Musimy wygrywać. Oczywiście można się dopatrywać pozytywów, lecz jesteśmy w takiej sytuacji, że musimy w każdym meczu bić się o trzy punkty. Zawodnicy też doskonale zdają sobie z tego sprawę. Mam nadzieję, że już jutro będzie widać tę sportową złość i będziemy mogli skasować pełną pulę, bo nadal uważam, że fajnie jest oglądać mecz, w którym prowadzi się grę i wygrywa, to jest pełnia szczęścia. My o tej pełni szczęścia nie możemy mówić, gdyż choć zagraliśmy dość dobre spotkanie to zabrakło trzech punktów. Będziemy ich szukać w Kielcach” - oznajmił szkoleniowiec.

Atmosfera w drużynie, mimo braku zwycięstwa, jest już nieco lepsza. „Nie mogę mówić o spuszczonych głowach. Bezpośrednio po meczu było kilka pozytywnych aspektów, nawet ze strony zawodników. Było im potrzebne, żeby zacząć lepiej grać w piłkę. To dało im większą wiarę. I jeśli to przełoży się na punkty to będziemy usatysfakcjonowani”.

Pojedynek z Koroną odbędzie się w innych niż przed tygodniem warunkach. „Wiemy, że wymieniono murawę i to z pewnością będzie miało wpływ na jutrzejsze spotkanie. Jest to również dla nas pozytywny sygnał. Jeśli pokazaliśmy, że w trudnym momencie potrafimy się otrząsnąć i zacząć w końcu grać w piłkę, choć jeszcze bez zwycięstwa, to w tę stronę będziemy szli. Bez znaczenia, czy u siebie, czy na wyjeździe, dlatego jesteśmy na maksa zdeterminowani, by wywalczyć pełną pulę” - zapewnił opiekun Wiślaków.

W jakim ustawieniu krakowska ekipa wybiegnie na boisko w Kielcach? „Nie mam jeszcze gotowej jedenastki. Czeka nas jeszcze jedna jednostka treningowa i dopiero po niej oraz po analizie raportów masażystów razem ze sztabem podejmiemy decyzje. Na pewno będziemy musieli z kogoś zrezygnować, bo aktualnie mamy dość szeroką kadrę” - odpowiedział szkoleniowiec Białej Gwiazdy.

Trener Broniszewski został zapytany, kto będzie wykonywał jedenastkę, jeśli zostanie podyktowana. „Na odprawie przed meczem piłkarze zgłaszają się sami i tego będziemy się trzymać, bo to oni muszą podjąć decyzję na boisku. Oczywiście zawodnicy ćwiczą rzuty karne. Myślę, że ktoś się zgłosi i nie będzie uciekać od odpowiedzialności”.

Zwycięstwo w Kielcach pozwoliłoby nie tylko na zakończenie złej passy, ale przy korzystnym wyniku w meczu Piasta ze Śląskiem także na przemieszczenie się w górę tabeli. „Mamy ogromną chęć, żeby w końcu wygrać. Chłopaki grą do końca już w ostatnim meczu pokazali, że bardzo im na tym zależy. Ta drużyna bardzo chce, są zdeterminowani. Mam nadzieję, że wreszcie nam się uda, bo wszyscy - piłkarze, trenerzy, kibice - mamy serdecznie dość ciągłego mówienia, co zrobić. Liczę, że nareszcie będę mógł powiedzieć: mamy trzy punkty, dziękuję”.


Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Ondrasek: Tutaj atmosfera jest znacznie lepsza

Data publikacji: 07-03-2016

Cztery dni po piątkowej rywalizacji z Piastem Gliwice piłkarze Wisły w zaległym meczu 25. kolejki Ekstraklasy zmierzą się z Koroną Kielce. Na swoją drugą bramkę w barwach Białej Gwiazdy liczy czeski napastnik Zdenek Ondrasek.

„Oczywiście nie mogę być do końca zadowolony ze swojego dorobku, bo strzeliłem tylko jednego gola, a okazji ku temu miałem znacznie więcej. Wiedziałem o tym, że w Wisła stwarza wiele sytuacji, ale ma problem z ich wykorzystywaniem. Myślę, że z meczu na mecz będziemy prezentować się lepiej. Uważam, że druga połowa spotkania z Piastem była w naszym wykonaniu najlepsza w tej części sezonu” - powiedział zawodnik krakowian.

Snajper Wisły wypowiedział się również na temat swojej współpracy z Pawłem Brożkiem. „Do tej pory nie mieliśmy wielu sposobności, żeby razem grać czy wspólnie trenować, ponieważ Paweł leczył kontuzję. Ostatnio się to zmieniło i sądzę, że nasza gra wygląda coraz lepiej. Często znajdujemy się razem w polu szesnastu metrów. Dobrze mieć obok siebie tak doświadczonego zawodnika” - ocenił Czech.

Zdenek przed przyjściem do krakowskiej drużyny występował w lidze norweskiej, która atmosferą odbiega znacznie od tego, czego można doświadczyć na polskich stadionach. „W mojej opinii w polskiej lidze jest znacznie twardsza gra, a ja lubię taki styl. Może dlatego sędziowie w Norwegii mnie nie lubili. Mój styl nie znalazł jeszcze odzwierciedlenia w regularnie zdobywanych przeze mnie bramkach, ale gdy sam nie mogę strzelić, staram się pomóc na boisku w inny sposób. Jeśli chodzi o atmosferę w Polsce, jest znacznie lepsza niż w Norwegii. Tutaj kibice są dużo bardziej zaangażowani, dzięki czemu na murawie czujemy mocne wsparcie z trybun. To bardzo motywuje do gry” - zakończył Ondrasek.

A. Koprowski
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Odrabiamy zaległości

Data publikacji: 08-03-2016

Tak wyglądała "murawa" w dniu 1 marca.
Tak wyglądała "murawa" w dniu 1 marca.

Murawa na stadionie kieleckiej Korony została wymieniona! Nic nie stoi więc na przeszkodzie, by spotkanie, które miało odbyć się przed tygodniem, zostało dziś rozegrane. Już za kilka godzin na nowiutki "dywan" Kolporter Areny wyjdą jedenastki Wisły i Korony, aby zmierzyć się w zaległym meczu 25. kolejki Ekstraklasy. Oba kluby mają o co walczyć, a to zwiastuje emocjonujące starcie!

Pojedynki między Wisłą i Koroną od dawna słyną ze swojej zaciętości. Zawsze kiedy grają te dwa zespoły, można spodziewać się wielkich emocji. Co ciekawe, historia spotkań na linii Kraków - Kielce liczy sobie zaledwie 33 lata i łącznie 26 pojedynków. Ze swoim dzisiejszym przeciwnikiem Biała Gwiazda najczęściej grała w Ekstraklasie, dotychczas 19 meczów. Wisła ma lepszy bilans w tej rywalizacji, gdyż 7 razy wygrała, a tylko w 4 spotkaniach musiała uznać wyższość przeciwników. Natomiast w pozostałych 8 meczach nie wyłoniono zwycięzcy.

Jeśli wygrać to 3:2

Jeśli Wisła wygrywała w Kielcach to zawsze 3:2. W historii spotkań z Koroną taki wynik padł dwukrotnie. Pierwszy Biała Gwiazda wygrała w Kielcach 30 października 2009 roku. Od 22. minuty gospodarze musieli grać w osłabieniu, ponieważ czerwoną kartkę zobaczył Nikola Mijaillović. Mimo że Wiślacy grali w przewadze to kibice gości na pierwszą bramkę musieli czekać ponad pół godziny, a tym, który przerwał to oczekiwanie był Andraż Kirm. Po pięciu minutach było już 2:0 dla Wisły, a autorem kolejnej bramki został Marcelo. Po przerwie trzecie trafienie dołożył Tomas Jirsak i po niespełna godzinie wydawało się, że nic więcej w tym spotkaniu wydarzyć się nie może. Jednak nim sędzia główny zagwizdał po raz ostatni, nadzieję kielczanom swoim golem dał w 69. minucie Ernest Konon, a chwilę później drugą żółtą kartkę zobaczył Piotr Malarczyk i wyleciał z boiska. Na chwilę przed końcem meczu gola kontaktowego zdobył jeszcze Piotr Gawęcki, ale goście zdołali utrzymać przewagę jednej bramki i trzy punkty pojechały do Krakowa.

Garść statystyk

Jeśli chodzi o bilans bramkowy to we wszystkich ekstraklasowych meczach Wisła strzeliła 28 goli, przy czym straciła ich 18. Najskuteczniejszym piłkarzem Białej Gwiazdy przeciwko kielczanom jest Paweł Brożek, który ma na koncie 6 trafień.

Ostatnie spotkanie Wisły i Korony odbyło się 25 września 2015 roku na stadionie przy ulicy Reymonta w Krakowie. Żadna z drużyn nie potrafiła w tym meczu zdobyć znaczącej przewagi i po bezbramkowym remisie podzielono się punktami.

W miniony piątek oba zespoły rozegrały swoje mecze w ramach 26. kolejki Ekstraklasy. Korona zremisowała na wyjeździe z Podbeskidziem Bielsko-Biała 1:1 i w tabeli zajmuje 13. miejsce. Takim samym wynikiem zakończył się mecz Wisły z Piastem Gliwice. Biała Gwiazda plasuje się na 15. pozycji.

Mecz pomiędzy Koroną Kielce a Wisłą Kraków rozpocznie się o godzinie 18:00. Trzymajcie kciuki za Białą Gwiazdę!!!

MH
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Do ilu to już razy sztuka? Wisła znów jedzie do Kielc, czyli przed meczem Korona - Wisła

Spotkanie Wisły Kraków z Koroną Kielce miało być rozegrane przed tygodniem. Opady deszczu ze śniegiem oraz już wcześniej fatalny stan kieleckiego boiska sprawiły, że potyczka ta została przełożona. Nowy termin właśnie przed nami, a cel obydwu ekip jest jeden - zwycięstwo! Przed nami spotkanie, które zapowiada się dla nas jako "mecz o wszystko", czyli Wisła znów zagra w Kielcach!

Piątek, 4 marca 2016 roku. 93 minuta meczu, Paweł Brożek podchodzi do rzutu karnego! I tę znakomitą sytuację zamienia na bramkę! Na trybunach euforia, Wisła wreszcie zdobyła komplet punktów w meczu u siebie i wygrzebała się ze strefy spadkowej. Na konferencji pomeczowej atmosfera niemalże szampańska! Trener Marcin Broniszewski z uśmiechem na ustach oznajmia wszystkim, że Wisła wraca na właściwe tory i do końca rundy zasadniczej będzie bić się o jak najwyższe miejsce w tabeli. Do Kielc setki kibiców "Białej Gwiazdy" wybierają się z ogromnymi nadziejami i z dumą z drużyny, która w bardzo trudnej sytuacji była w stanie diametralnie odmienić losy spotkania. Najpier odrobiła jednobramkową stratę do wiceliderującego w tabeli Piasta, a potem go pokonała! W Kielcach zwycięska passa zostaje podtrzymana i Wisła pnie się w górę tabeli po…?

... Schodząc już jednak na ziemie patrzymy we wspomnianą tabelę, przecieramy oczy, szczypiemy się w ramię z myślą, że to wszystko to jeden wielki senny koszmar... Ale gdy już uświadamiamy sobie, że to prawda, dalej nie możemy w to uwierzyć. Wisła wciąż na przedostatnim miejscu w tabeli?! Siedem punktów straty do pierwszej ósemki?! Takie są niestety realia, którym musimy stawić czoła i z pewnymi obawami wybrać się do Kielc, gdzie zawsze pobudzona i agresywnie nastawiona Korona czekać będzie na rozerwanie gardeł zawodnikom Wisły Kraków. Wszyscy zdają sobie bowiem doskonale sprawę z tego, jak wyglądają spotkania "Białej Gwiazdy" ze "złocisto-krwistymi", bo dla naszych jutrzejszych przeciwników jest to najważniejsze spotkanie w sezonie.

Piątkowy mecz z Piastem, do którego wyżej nawiązałem, pokazał że nieprawdziwe okazały się opinie dziennikarzy, czy też ekspertów o tym, że Wisła Kraków do sezonu została przygotowana źle, że drużyna ma siły tylko na 60 minut, a w okolicach 70 - na boisku „umiera”. Na przekór wszystkim "Biała Gwiazda" właśnie od tej nieszczęsnej 70 minuty wzięła się do roboty i pokazała że ma charakter. Wynik tego spotkania oczywiście był dla kibiców, piłkarzy i trenera niesatysfakcjonujący, ale drużyna za walkę do końca na pewno zasługiwała na słowa uznania. Na większe zasłuży jednak tak naprawdę dopiero wtedy, gdy wreszie wygra swoje spotkanie. I miejmy nadzieję, że we wtorkowy wieczór piłkarze "Białej Gwiazdy" pokażą, że są drużyną i z pełną pulą cech wolicjonalnych wyjdą na spotkanie z Koroną.

Ta w ostatniej kolejce również pokazała niemały charakter - doprowadzając do remisu w samej końcówce wyjazdowej rywalizacji z Podbeskidziem. A wniosek z tegorocznych spotkań naszego najbliższego rywala jest dość prosty - najsłabszą formacją Korony jest obrona. 11 bramek straconych w tym roku kalendarzowym na 4 rozegrane spotkania nie może dobrze świadczyć o drużynie Marcina Brosza. Ten jednak z góry zapowiada, że w spotkaniu z Wisłą nie widzi innej opcji, jak komplet punktów dla Korony. Pomóc ma w tym dobrze spisująca się formacja ofensywna, na czele której stoi Airam Cabrera. Hiszpański napastnik ma już w tym sezonie na swoim koncie aż 9 zdobytych bramek, co na pewno może wzbudzać podziw.

Ważne jest jednak to, że defensywa naszego zespołu została przed tym meczem wzmocniona Richárdem Guzmiczem, który po drobnym urazie wróci niewątpliwie do wyjściowej jedenastki. To on wraz z Arkadiuszem Głowackim, Bobanem Joviciem i prawdopodobnie Maciejem Sadlokiem mają sprawić, aby "dziewiątka" przy nazwisku Cabrery nie zmieniła się jutro na żadną inną.

Przypomnijmy, że jest to drugie podejście do rozegrania tego spotkania. Tydzień temu, w okolicach godziny 14:00, została podana informacja, że spotkanie w Kielcach jest przełożone z powodu fatalnego stanu murawy. Ta została w związku z tym wymienona i z Koroną nasza drużyna zagra na nowo położonej nawierzchni. Jak przekonuje rzecznik prasowy klubu z Kielc, Paweł Jańczyk, trawa na jutrzejsze spotkanie ma wyglądać idealnie. Realia mogą być jednak zgoła odmiennie, bo każdy zdaje sobie sprawę z tego, jak może wyglądać nowo położona nawierzchnia, która na kieleckim stadionie nie miała jeszcze prawa się zakorzenić. A jak to będzie wyglądać w rzeczywistości? Zobaczymy.

Murawa jaka by jednak nie była - dla obydwu drużyn będzie taka sama. Kolejny zaś ewentualny nieskuteczny występ w wykonaniu piłkarzy "Białej Gwiazdy" może oznaczać kompletne załamanie się tej drużyny. Tak jak mówił jednak Arkadiusz Głowacki „skończmy z tym negatywnym myśleniem, głowa do góry!”. I właśnie w taki sposób pojedziemy do Kielc, dumni z tego, że jesteśmy wiślakami i z przywiązaniem do barw klubowych! A także pełni nadziei oczekiwać będziemy upragnionych od dawna trzech punktów więcej w dorobku ekipy "Białej Gwiazdy". Miejmy nadzieję, że część tej małej fantastyki z pierwszego akapitu jutro się spełni i Wisła rzeczywiście rozpocznie wreszcie wspomniany marsz w górę tabeli!

Do boju Wisełka!


Źródło: wislaportal.pl


Relacje

W Kielcach także bez zwycięstwa

Już w pierwszej minucie bramkę z rzutu karnego zdobył Denis Popović.
Już w pierwszej minucie bramkę z rzutu karnego zdobył Denis Popović.
Radość pod sektorem kibiców Wisły.
Radość pod sektorem kibiców Wisły.

Kolejny mecz bez zwycięstwa. Tym razem "Biała Gwiazda" w zaległym meczu zremisowała 1:1 na wyjeździe z Koroną Kielce.


Mecz nie mógł się lepiej ułożyć dla Wisły. Już w pierwszej minucie fatalny błąd popełnił Diaw, który we własnym polu karnym sfaulował Ondraska. Jedenastkę wykorzystał Denis Popović i wyprowadził Wisłę na prowadzenie. W kolejnych minutach podopieczni Marcina Broniszewskiego w pełni kontrolowali wydarzenia na boisku i szukali okazji do zdobycia drugiego gola.

W szóstej minucie, po dośrodkowaniu Sadloka z lewej strony boiska, do sytuacji strzeleckiej doszedł Ondrasek, ale główkował obok słupka. Kilka minut później okazję miał Boguski, który otrzymał bardzo dobre podanie od czeskiego napastnika, ale został zablokowany.

W 22. minucie drugiego gola dla Wisły mógł zdobyć Jović, który dostał dobre podanie od Boguskiego, ale z prawej strony pola karnego uderzył nad bramką. Korona zdołała odpowiedzieć dziesięć minut później, ale Miśkiewicz nie miał problemów ze złapaniem piłki po strzale głową Sylwestrzaka.

W 38. minucie bliski podwyższenia prowadzenia Wisły był Ondrasek, który świetnie ograł Dejmka, a następnie uderzył z ostrego kąta. Piłka po interwencji Treli odbiła się od słupka. Mimo jeszcze kilku prób, Wiśle nie udało się zdobyć drugiego gola przed przerwą.

W drugiej połowie oglądaliśmy już zupełnie inny mecz. Tym razem do ataku ruszyła Korona i zepchnęła Wisłę do głębokiej defensywy. W 57. minucie świetną interwencją popisał się Miśkiewicz, który odbił piłkę na rzut rożny po mocnym strzale Aankoura z dystansu. Kilka chwil później piłka wylądowała jednak w bramce Wisły. Po długim podaniu, Aankour świetnie zgrał piłkę w tempo do wbiegającego Cabrery, który uderzył obok bezradnego Miśkiewicza.

Korona nie zamierzała na tym poprzestawać i w kolejnych minutach nadal atakowała. W bramce Wisły świetnie spisywał się jednak Miśkiewicz, który najpierw w 68. minucie obronił strzał Sierpiny w sytuacji sam na sam, a trzy minuty później dwa razy odbijał piłkę po groźnych uderzeniach Dejmka.

W następnych minutach do sytuacji zaczęła również dochodzić Wisła. W 79. minucie, po dośrodkowaniu Jovicia i główce Brożka świetnie interweniował Trela. Bramkarz Korony nie dał się również pokonać Ondraskowi w 83. minucie. Z kolei Korona mogła zdobyć zwycięskiego gola w 85. minucie, ale Sierpina z ostrego kąta posłał piłkę nad poprzeczką. Wynik 1:1 nie uległ już zmianie.


Źródło: wislakrakow.com


Pełna pula wciąż nie dla Białej Gwiazdy. Korona - Wisła 1-1

Po bardzo dobrej pierwszej połowie i niestety o wiele gorszej drugiej - krakowska Wisła pozostaje bez zwycięstwa w Ekstraklasie od początku listopada ubiegłego roku! I tej fatalnej passy wciąż nie może przełamać. Mimo prowadzenia w meczu z Koroną, już od pierwszej minuty, po bramce Denisa Popoviča z rzutu karnego, "Biała Gwiazda" na początku drugiej połowy straciła gola i ostatecznie w Kielcach tylko zremisowała. Nasza koszmarna seria bez wygranej w lidze została więc przedłużona - do aż jedenastu meczów!

Lepiej dla wiślaków ten mecz rozpocząć się nie mógł. Już w pierwszej akcji, gdy zegar wskazywał dopiero kilkanaście sekund, Rafał Wolski wrzucił do Zdenka Ondráška - ten dobrze piłkę opanował - po czym został sfaulowany przez Elhadjiego Pape Diawa, więc sędzia Tomasz Kwiatkowski musiał wskazać na "wapno". Do piłki podszedł Denis Popovič i z "jedenastki" pewnie pokonał byłego bramkarza Wisły, strzegącego aktualnie bramki Korony, Dariusza Trelę! Była jeszcze pierwsza minuta, a "Biała Gwiazda" prowadziła w Kielcach 1-0!

Równie ważne od bramki było to, że Wisła po tym skutecznym ciosie - zdecydowanie w kolejnych minutach kontrolowała wydarzenia na murawie. No i stwarzała sobie kolejne okazje. W 6. minucie dobrze piłkę wrzucił Maciej Sadlok, ale Ondrášek główkował obok bramki. Już trzy minuty później Wolski kapitalnie odebrał natomiast piłkę Diawowi i ruszył z atakiem. Można na pewno jednak żałować, że zgraną do Rafała Boguskiego futbolówkę, ten ostatni oddał znów do środka niedokładnie. Wisła wciąż atakowała i w 10. minucie kapitalnie do Boguskiego zagrał tym razem Ondrášek. "Boguś" zwlekał jednak z oddaniem strzału i gdy już się na to zdecydował - został zablokowany.

Na kolejną okazję czekaliśmy do minuty 22., kiedy to Boguski spisał się już bardzo dobrze. Podał bowiem w tempo do Bobana Jovicia, który włączył się do naszej akcji ofensywnej, ale ostatecznie Słoweniec uderzył ponad bramką. W minucie 30. kapitalnie zagrał z kolei Wolski, który szarpnął do przodu, ale na jego podanie na jedenasty metr nikt niestety nie nabiegł.

W końcu choć na chwilę do głosu doszła Korona, ale w 32. minucie, po wrzutce z rzutu wolnego Łukasza Sierpiny, strzał głową Kamila Sylwestrzaka spokojnie wyłapał Michał Miśkiewicz. Po chwili szansę miał jeszcze Rafał Grzelak, ale z rzutu wolnego trafił w mur. Z kolei dobitka Sierpiny została zablokowana.

Bliżej jednak bramki była Wisła, kiedy to w 38. minucie na rajd zdecydowal się Ondrášek. Czech uderzył w krótki róg, ale Trela zdołał sparować futbolówkę na słupek! Okazję do dobitki miał jeszcze Petar Brlek, ale fatalnie spudłował.

Końcówka pierwszej połowy to z kolei akcje Patryka Małeckiego, ale wynik do przerwy już się nie zmienił. Na pewno jednak wiślakom, za pierwszą połowę, należą się słowa uznania... choć z drugiej strony - wciąż brakowało najważniejszego, a więc lepszej skuteczności.

Niestety druga część meczu zaczęła się dla nas źle... i jak się okazało - źle było już z naszej strony wręcz do końca spotkania. Wiślacy cofnęli się, nie prowadzili już gry, wyszli z nastawieniem szukania okazji do kontrataków, ale skończyło się to raczej tym, że to Korona miała więcej miejsca do przeprowadzania kolejnych akcji. No i zaczęła to wykorzystywać.

W 57. minucie kapitalnie broni jednak Miśkiewicz, który nie dał się pokonać z dystansu wprowadzonemu po przerwie Nabilowi Aankourowi! Niestety to ostrzeżenie to było za mało i w 59. minucie mieliśmy remis. Piłki nie przeciął Richárd Guzmics, więc Aankour odegrał klatką do Airama Cabrery, a że do tego nie zdołał już doskoczyć Arkadiusz Głowacki, więc Hiszpan po raz kolejny tej wiosny wpisał się na listę strzelców i po technicznym uderzeniu doprowadził do wyrównania. Było 1-1.

Wyrównująca bramka dodała gospodarzom skrzydeł i co rusz ratować nas musiał Miśkiewicz! W 68. minucie nasz bramkarz nie dał się więc pokonać Sierpinie, w sytuacji sam na sam, a już chwilę później nasz golkiper musiał być w pogotowiu po groźnym strzale Vlastimira Jovanovicia. Piłka poleciała jednak minimalnie ponad bramką. Zastanawiać może jednak to - jak we wspomnianej akcji - za Sierpiną wracał Maciej Sadlok? I czemu bardziej chciało się biec za kielczaninem Brlekowi, a nie obrońcy?

W 71. minucie to kielczanie powinni być już bez wątpienia na prowadzeniu, ale Miśkiewicz spisał się doskonale, broniąc strzał oraz dobitkę Radka Dejmka!

Na kwadrans przed końcem spotkania wiślacy na chwilę się obudzili, ale po niecelnym strzale Ondráška i próbie zmiany kierunku lotu tej piłki przez wprowadzonego po przerwie Pawła Brożka - piłka minęła naszą bramkę. W 79. minucie kapitalnie spisał się z kolei Trela, broniąc po wrzutce Jovicia dobre uderzenie "Brozia", który celnie główkował.

Sama końcówka była już natomiast wyrównana. Miśkiewicz musiał bronić strzał Grzelaka, a potem dwie akcje przeprowadziła Wisła. Najpierw w ogromnym zamieszaniu pod bramką gospodarzy szczęścia zabrakło Brożkowi, a w 83. minucie Trela świetnie obronił kolejną próbę Ondráška. Piłka meczowa mogła jednak należeć do Korony. Sierpina zdecydowanie zbyt łatwo ograł Guzmicsa, ale będąc "oko w oko" z Miśkiewiczem - przeniósł piłkę ponad bramką.

Ostatecznie Wisła w Kielcach tylko remisuje i choć po zdobyciu punktu opuszcza strefę spadkową, kosztem Śląska Wrocław, który przegrał w Gliwicach, to już nikt nie może mieć złudzeń, że do końca sezonu czekać nas będzie wyłącznie ostra walka o pozostanie w Ekstraklasie! Nawet cień szansy na miejsce w "ósemce" odleciał bowiem od nas zdecydowanie zbyt daleko.

Źródło: wislaportal.pl


Wisła znów bez zwycięstwa

W zaległym meczu 25. kolejki Wisła zaledwie zremisowała na wyjeździe z drużyną Korony Kielce. Podopieczni Marcina Broniszewskiego rozegrali dwie zupełnie różne połowy. W pierwszej części spotkania, toczącej się pod dyktando Białej Gwiazdy, bramkę dla krakowian zdobył Denis Popović. Druga połowa zdecydowanie należała do Złocisto-Krwistych, a gola na wagę remisu strzelił Airam Cabrera.

Wiślacy do dzisiejszego meczu przystępowali bez zwycięstwa w 2016 roku. Po pechowym remisie z Piastem Gliwice, trener Marcin Broniszewski dokonał kilku zmian w pierwszej jedenastce. Do gry powrócił Richard Guzmics, Alana Urygę zastąpił Denis Popović, a w miejsce Pawła Brożka do gry desygnowany został Patryk Małecki. Na pozycji "dziesiątki" miał okazję zaprezentować się Rafał Wolski, który w swych pierwszych dwóch meczach w barwach Białej Gwiazdy pokazał się z bardzo dobrej strony.

Mecz, który pierwotnie miał się odbyć tydzień temu, a przełożony został ze względu na fatalny stan murawy w Kielcach, rozpoczął się dla Białej Gwiazdy najlepiej, jak to tylko możliwe. Lewą stroną popędził Rafał Wolski, po czym dokładnie dośrodkował do Zdenka Ondraska, który został powalony w polu karnym przez Elhadjiego Papę Diawa. Rzut karny na bramkę zamienił pewnym strzałem w prawy róg Denis Popović. Od pierwszej minuty Wiślacy prowadzili więc na trudnym terenie w Kielcach.

Już w piątej minucie szansę na podwyższenie wyniku miał Ondrasek, jednak po jego strzale głową piłka minęła słupek bramki Dariusza Treli. Golkipera Złocisto-Krwistych uderzeniem zza szesnastki próbował zaskoczyć także Rafał Boguski, lecz w ostatniej chwili został powstrzymany przez obrońców gospodarzy.

Pierwszy kwadrans należał do podopiecznych Marcina Broniszewskiego, a Korona nie zmuszała do interwencji Michała Miśkiewicza. W 21. minucie spotkania przed szansą stanął Boban Jović, który po odegraniu piłki przez Boguskiego wpadł w pole karne i oddał bardzo mocny strzał. Piłka poszybowała jednak nad poprzeczką bramki Korony.

O swoich poczynaniach ofensywnych do 30. minuty meczu podopieczni Marcina Brosza chcieliby jak najszybcieć zapomnieć. Jedyną akcją godną wspomnienia był rzut rożny Łukasza Sierpiny, po którego dośrodkowaniu futbolówka znalazła się dobre dwadzieścia metrów od pola karnego Wisły.

Pierwszą groźną okazję Złocisto-Krwiści stworzyli sobie w 32. minucie. Po kolejnej wrzutce Sierpiny główkował Kamil Sylwestrzak, lecz Miśkiewicz nie miał problemów z wyłapaniem piłki.

Na siedem minut przed końcem Wisła powinna prowadzić dwiema bramkami. Indywidualną kontrę przeprowadził Ondrasek, który z ostrego kąta próbował zaskoczyć Dariusza Trelę. Wypożyczony z Lechii Gdańsk golkiper końcami palców sparował futbolówkę na słupek, a dobitka Petara Brleka poleciała w trybuny.

Chwilę później Patryk Małecki strzałem nożycami przeniósł piłkę nad porzeczkę bramki Treli. Przed kolejną szansą Biała Gwiazda stanęła na minutę przed końcem regulaminowego czasu pierwszej połowy. Boguski długim podaniem uruchomił Bobana Jovicia, a ten dośrodkował na głowę Rafała Wolskiego, który jednak tylko lekko trącił piłkę w kierunku bramkarza Złocisto-Krwistych.

Pierwsza połowa zdecydowanie należała do Wisły, a Korona, poza strzałem Malarczyka, nie stworzyła sobie żadnej dogodnej okazji. Trener Brosz postanowił zmienić ustawienie i wzmocnić środek boiska, desygnując do gry Nabila Aankoura za bezproduktywnego Michała Przybyłę. Ofensywna gra kielczan ruszyła nieco do przodu, lecz ataki miejscowych zatrzymywane były przez dobrze dysponowaną wiślacką obronę.

W 56. minucie na niesygnalizowany strzał z około 30 metrów zdeydował się Aankour, lecz Miśkiewicz w tylko sobie znany sposób zdołał przenieść piłkę nad poprzeczkę. Korona w tym momencie poczuła krew i coraz śmielej napierała na bramkę Białej Gwiazdy. Próby podopiecznych Marcina Brosza przyniosły skutek w 60. minucie. Po dalekim podaniu w kierunku Nabila Aankoura, Marokańczyk zdołał zgrać klatką piersiową piłkę wprost do Airama Cabrery, a snajper Korony z kilku metrów wcisnął futbolówkę do siatki obok interweniującego Miśkiewicza.

Kielczanie chcieli pójść za ciosem, ale strzał z rzutu wolnego Grzelaka minął prawy słupek bramki Wiślaków. Podopieczni Marcina Broniszewskiego mieli przestój w grze, a przed kolejną okazją stanął Łukasz Sierpina, który w biegowym pojedynku pokonał Macieja Sadloka. Szczęśliwie dla Wisły, skrzydłowy Korony strzelił wprost w wiślackiego bramkarza.

Dosłownie minutę później znów zagotowało się pod bramką Wisły, kiedy to strzał Vlastimila Jovanovicia nieznacznie minął bramkę Miśkiewicza. Golkiper Białej Gwiazdy stał się bohaterem swojej drużyny w 71. minucie, kiedy to po rzucie rożnym dwukrotnie w przeciągu kilku sekund odbił groźne strzały z kilku metrów Radka Dejmka.

W 75. minucie Dariusza Trelę pokonać mógł wprowadzony za Wolskiego Paweł Brożek, lecz jego strzał nie zagroził bramkarzowi Korony. Była to pierwsza próba Wiślaków w drugiej części spotkania. Brożek dopiero jednak się rozkręcał. W 79. minucie po świetnej centrze Jovicia, napastnik Białej Gwiazdy sprytnie uderzał głową w przeciwległy róg bramki Treli. Golkiper gospodarzy wyciągnął się jak struna i odbił piłkę, ratując remis kielczanom. W odpowiedzi na groźny strzał z dystansu zdecydował się Rafał Grzelak, lecz skutecznie interweniował Miśkiewicz.

Wisła podrażniona przewagą Korony zaczęła groźnie atakować, a najbliżej pokonania Treli był Ondrasek, jego płaski strzał odbił nogami były golkiper Piasta Gliwice.

Końcówka meczu to gra "akcja za akcję". Chwilę bowiem po sytuacji Ondraska, Sierpina wdarł się w pole karne i z kilku metrów posłał piłkę wysoko nad poprzeczką. To była stuprocentowa szansa dla skrzydłowego Korony, Wiślacy mogli mówić tu o wielkim szczęściu.

Kolejne ataki obu drużyn nie przyniosły rezultatu i mecz zakończył się remisem, który rozczarowuje oba zespoły.

MH
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl

Znowu remis

Wpisany przez Bogdan

środa, 09 marca 2016 07:51

Kibice krakowskiej Wisły po raz 11 z rzędu nie mogli cieszyć się ze zwycięstwa swojej ukochanej drużyny. Choć pierwsza połowa w wykonaniu podopiecznych Marcina Broniszewskiego była naprawdę dobra, a od pierwszej minuty wiślacy prowadzili po golu Denisa Popovicia z rzutu karnego, to w drugiej dali sobie wyrwać zwycięstwo z rąk. Strzelcem gola dla kielczan został Airam Cabrera. Była to jego 6 bramka dla Korony w rundzie wiosennej.

Do Kielc „Biała Gwiazda” jechała po trzy punkty, które miały pozwolić na zrównanie się w ligowej stawce z miejscowymi oraz opuszczenie strefy spadkowej ich kosztem. Broniszewski postawił w tym spotkaniu na duet bałkańskich środkowych pomocników, Słoweńca Popovicia i Chorwata Petara Brleka, a w ataku Zdenka Ondraska wspomagać mieli ofensywnie usposobieni Rafałowie: Boguski i Wolski oraz Patryk Małecki.

Jeszcze nie wszyscy kibice zdążyli zająć swoje miejsca, a już było 1:0 dla Wisły. Lewą stroną popędził Wolski, dośrodkował, a w polu karnym, już w 12 sekundzie, Zdenka Ondraska faulował Elhadji Pape Djibril Diaw. Do piłki podszedł Popović, uderzył w prawą stronę i choć Dariusz Trela wyczuł intencje wiślackiej dziesiątki, ta ugrzęzła w siatce. Pięć minut póżniej minimalnie obok słupka główkował Ondrasek, a w 10 minucie przed polem karnym z piłką znalazł się Rafał Boguski, jednak jego strzał zablokował Diaw.

Chwilę później Marcin Brosz musiał dokonać pierwszej zmiany. Głowami zderzyli się Vlastimir Jovanović i Dimitrij Wierchowcow. Po tej sytuacji Białorusin został zmuszony do opuszczenia boiska, a jego miejsce na środku obrony zajął Czech Radek Dejmek. W 22 minucie, mieliśmy bliźniaczą sytuację do bramkowej akcji w meczu z Piastem. „Boguś” wprowadził dobrym zagraniem w pole karne Bobana Jovicia, jednak ten uderzył nad poprzeczką.

W 30 minucie prawy obrońca Wisły faulował z boku pola karnego Bartłomieja Pawłowskiego, jednak słaby strzał Kamila Sylwestrzaka po dośrodkowaniu Łukasza Sierpiny z rzutu wolnego, pewnie wyłapał Michał Miśkiewicz. Był to jedyny celny strzał gospodarzy w pierwszej części spotkania. W 37 minucie powinno być 2:0. Ondrasek indywidualnie minął Radka Dejmka, uderzył jednak w słupek. Odbitą piłkę jeszcze Boguski wycofał do Brleka, jednak ten futbolówkę posłał Panu Bogu w okno. Trzy minuty później, nożycami próbował Patryk Małecki, ale futbolówka nie poleciała nawet w światło bramki.

Już w doliczonym czasie gry, faulowany był „Mały”. Sam poszkodowany podszedł do rzutu wolnego, jednak uderzył ponad bramką. To była ostatnia sytuacja w pierwszej połowie. Wisła przez pierwsze 45 minut prowadziła grę, a poza bramką Popovicia z karnego, mogła jeszcze kilkukrotnie pokonać golkipera Korony, Trelę.

W drugiej połowie gra toczyła się w środku pola. W 57 minucie z dystansu uderzał Nabil Aankour, jednak fenomenalnie interweniował Miśkiewicz. Dwie minuty później „Misiek” skapitulował. Vladislavs Gabovs mocno zacentrował, klatką do Airama Cabrery zgrał Aankour, a ten delikatną podcinką umieścił piłkę w siatce.

Po utracie bramki przez Wisłę, wreszcie zrobił się ciekawy mecz. Dwukrotnie zza pola karnego próbował uderzać Brlek, jednak za każdym razem był blokowany. Po chwili gola mogła zdobyć Korona, jednak Grzelak minimalnie pomylił się z rzutu wolnego. W 68 minucie powinno być 2:1 dla gospodarzy. Cabrera uruchomił Sierpinę, ten popędził w stronę bramki, lecz swoją lepszą lewą nogą uderzył wprost w Miśkiewicza. Minutę później ponownie Hiszpan stworzył groźną sytuację dla swojego partnera. Wycofał do Jovanovicia, który przeniósł piłkę nad poprzeczką.

Z wiślaków uszło powietrze, a Korona napierała. Dwukrotnie próbował Dejmek, jednak Miśkiewicz, tylko sobie znanym sposobem, za każdym razem wybijał piłkę z linii bramkowej. W 75 minucie przypadkową bramkę mógł zdobyć Paweł Brożek, który został nabity przez Ondraska, jednak futbolówka minimalnie minęła bramkę. Cztery minuty później znów próbował Brożek, który skontrował doskonałe dośrodkowanie Jovicia, ale cudowną paradą popisał się Trela. W 82. znów blisko był Brożek. Pod linię końcową, jednak w największy tłok, miękko dograł Boguski, ale napastnik „Białej Gwiazdy” nie potrafił umieścić piłki w siatce. Gdy wydawało się, że wiślacy znów odżyli i mocniej zaatakowali, Sierpina minął Guzmicsa, lecz fatalnie przestrzelił nad poprzeczką. Już w doliczonym czasie gry indywidualnie próbował Ondrasek, ale zatrzymali go obrońcy Korony.

Tak jak pierwsza połowa należała do Wisły, tak w drugiej inicjatywę przejęli koroniarze. Wiślacy z Kielc ostatecznie wracają z 1 punktem, pozwalającym opuścić strefę spadkową kosztem Śląska, który przegrał w Gliwicach z Piastem. Już w poniedziałek 14 marca, kibiców z Krakowa czeka kolejny nie odległy wyjazd do Niecieczy. Tam „Biała Gwiazda” spróbuje przełamać passę 11 meczów bez zwycięstwa, a rywalem będzie walcząca o awans do najlepszej ósemki Termalica, która od 4 spotkań nie doznała porażki. Korona zaś już w piątek podejmie wrocławian.

Korona Kielce – Wisła Kraków 1:1 (0:1)

Bramki: 0:1 Popović 1 (karny), 1:1 Cabrera 59.

Korona: Trela – Gabovs, Diaw, Wierchowcow (Dejmek 18), Sylwestrzak – Grzelak, Sierpina, Jovanović, Pawłowski, Przybyła (Aankour 46) – Cabrera (Fertovs 84).

Wisła: Miśkiewicz – Jović, Głowacki, Guzmics, Sadlok – Popović, Brlek – Małecki, Wolski (Brożek 66), Boguski – Ondrasek.

Sędziował: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).

Żółte kartki: Boguski, Sadlok – Diaw.

Widzów: 8 531.


Źródło: skwk.pl

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Marcin Broniszewski: - Jedni i drudzy walczyli o pełną pulę

Tymczasowy trener Marcin Broniszewski.
Tymczasowy trener Marcin Broniszewski.

⁃ W mojej ocenie to było żywe spotkanie. Może w pierwszej połowie piłkarsko mieliśmy przewagę i organizacja naszej gry nie była najgorsza. W drugiej połowie Korona ruszyła do odrabiania strat, nie miała nic do stracenia, zaprezentowała twardy i mocny futbol. Było trochę widowiskowych zachowań, jedni i drudzy walczyli o pełną pulę. Byłem przekonany, że w końcu będę mógł powiedzieć, że mamy trzy punkty, bo mecz się dla nas fajnie ułożył, ale gra się 90 minut - powiedział po meczu Korona - Wisła trener "Białej Gwiazdy", Marcin Broniszewski.

- Byłbym nieelegancki gdybym powiedział, że nie cenię tego punktu, ale chcę zdecydowanie podkreślić, że ta drużyna chciała dziś zgarnąć trzy. I wszystko w tym kierunku robiła - dodał trener Wisły. ⁃ Absolutnie nie cieszy mnie oraz zawodników to, że dzięki remisowi uciekliśmy ze strefy spadkowej - przyznał pytany ponadto o ten fakt opiekun naszego zespołu.

Na pewno nie może dziwić, że Broniszewski został także poproszony o skomentowanie tego, że wm meczu z Koroną dokonał zaledwie jednej zmiany.

⁃ Z mojej perspektywy, po konsultacji z asystentami, ta drużyna stosunkowo nie najgorzej funkcjonowała nawet przy jednej zmianie. Mieliśmy dylemat, czy być może wymienić któregoś ze skrzydłowych i dodać trochę świeżości i jakości na skrzydłach, ale krótka wymiana gestów z tymi zawodnikami pozwoliła nam podjąć decyzję, że zostawiliśmy ich na placu. I w ostatniej fazie gry mogli jeszcze coś skonstruować, ale niestety w sieci dziś tylko jedna bramka z naszej strony - odpowiedział Broniszewski.

Dziś trenerzy Wisły uznali, że Paweł Brożek wejdzie tylko z ławki rezerwowych.

- Paweł Brożek nie pracował z nami w okresie przygotowawczym. W ostatnim spotkaniu grał 90 minut. Nie ma jeszcze takich możliwości regeneracji, jak pozostali zawodnicy. Doszliśmy po konsultacji z nim do wniosku, że damy mu odpocząć. Nawet te parę minut to nie był ten Paweł Brożek, którego wszyscy cenimy i podziwiamy jego piękne bramki. Ale też pomimo nawet słabszej dyspozycji jest w stanie znaleźć się pod bramką i mógł zdobyć gola, ale to cały Paweł. Nawet będąc w słabszej dyspozycji, bez przygotowania, potrafi znaleźć się pod bramką i jej zagrozić - mówił z kolei pytany właśnie o Brożka trener.

Po świetnej grze w dzisiejszym meczu Michała Miśkiewicza - kibice Wisły mogą już przestać tęsknić za... Radosławem Cierzniakiem.

- Ja do tej części z Radkiem nie chce się odnosić, bo to nie moje kompetencje, to się odbywa na poziomie Zarządu, czy Rady Nadzorczej. Ja dziś mam taką możliwość, że mogę skorzystać z "Miśka" i z "Buchala". Są to równorzędni bramkarze. Dziś swoją szansę wykorzystuje "Misiek" i pokazuje, że formę, którą miał w 2013 i w 2014 roku nadal ma. I niech tak dalej będzie, bo będziemy mieli z tego wszyscy satysfakcję. Dobry bramkarz w zespole to ogromny kapitał - przyznał Broniszewski.

- Jeśli Zarząd podejmie decyzję, że w kolejnym meczu nie będę prowadził już zespołu, to nie będę go prowadził. Jeśli podejmą decyzję, że mam pakować torbę i kończyć robotę w Wiśle to tak zrobię. Taki los trenera. Zawodowa piłka nie ma skrupułów, ani litości. Jeśli Zarząd będzie tę wiedzę posiadał - na pewno mnie poinformują, bo ten klub do tej pory tak funkcjonował, że gdy były podejmowane jakieś decyzje - wszystkie strony były zawczasu informowane - zakończył trener.

Źródło: wislaportal.pl


Marcin Brosz: - Zmieniliśmy oblicze meczu

⁃ Pierwsza połowa od początku nie układała się tak, jak sobie planowaliśmy. Pierwsze sekundy i rzut karny. Póżniej kolejny cios to jest strata środkowego obrońcy. A trzecia rzecz - musieliśmy na tę pierwszą połowę zmienić taktykę, bo przekraczaliśmy limit zawodników spoza Unii. Dopiero w drugiej połowie mogliśmy wrócić do naszego ustawienia - powiedział po meczu Korony z Wisłą trener drużyny z Kielc, Marcin Brosz.

- Trochę szkoda, bo liczyliśmy, że Nabil Aankour szybciej dostanie paszport i tak planowaliśmy, a sytuacja się przedłuża. Mam nadzieję, że w najbliższych dniach ten problem przestanie u nas istnieć - dodał Brosz.

- To co jest ważne podkreślenia - z tak silnym przeciwnikiem, jakim jest Wisła Kraków, który ma taki potencjał - Rafała Wolskiego, Ondráška - same te nazwiska, czy siedzącego na ławie Pawła Brożka - to tylko pokazuje jaką dobrą pracę wykonaliśmy w drugiej połowie. Zmieniliśmy oblicze meczu, po takiej pierwszej połowie i to diametralnie, pod każdym względem - pod względem prowadzenia gry, ilości sytuacji... Zdobyliśmy bramkę i to świadczy o moim zespole bardzo dobrze. O zaangażowaniu i o chęci odniesienia zwycięstwa - mówił trener ekipy z Kielc.

- Na koniec chciałbym w imieniu klubu Korona Kielce życzyć wszystkim kobietom, z okazji ich święta, najserdeczniejsze życzenia. I jeszcze jedna uwaga. Pierwszą połowę przegralibyśmy zdecydowanie wyraźniej, bo były momenty, że ciężko było się nam skonsolidować, ale chcę podziękować kibicom. Ich doping i wsparcie dla zespołu sprawiło, że schodziliśmy do szatni ze stratą tylko jednej bramki i tą byliśmy w stanie odrobić - zakończył Brosz.

Źródło: wislaportal.pl


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Zdeněk Ondrášek: - Wszystko zależy od nas

⁃ Jestem bardzo rozczarowany, rozegraliśmy bardzo dobrą pierwszą połowę, w której stwarzaliśmy sobie dużo sytuacji, a oprócz tego wcześnie zdobyliśmy bramkę. To zawsze jest bardzo ważne. W pierwszej połowie nie daliśmy przeciwnikowi okazji do stworzenia choćby jednej sytuacji. Niestety znów się to powtórzyło i druga połowa w naszym wykonaniu już nie była tak dobra. Straciliśmy bramkę, a nam nie udało się zdobyć kolejnego gola, który niewątpliwie dałby nam zwycięstwo - mówił po meczu w Kielcach Zdeněk Ondrášek.

- Jeden punkt w tym meczu to nie jest dobry rezultat dla nas, dla Wisły Kraków - dodał czeski napastnik "Białej Gwiazdy".

⁃ Nie musimy rozmawiać o tym czy rzut karny był podyktowany prawidłowo, chciałem oddać strzał, a przeciwnik zablokował moją nogę. Pierwsza sytuacja, którą miałem to długi dystans przebiegnięty z piłką. Nie widziałem nikogo w polu karnym, dlatego oddałem strzał przy krótkim słupku. Skończyło się tak, jak się skończyło. Bramkarz dobrze się zachował i zbił piłkę na słupek. A druga sytuacja? Było dużo obrońców, więc starałem się oddać strzał po ziemi. Bramkarz znowu bardzo dobrze się zachował i obronił strzał. Tak jak powiedziałem, nie jestem zadowolony i ten jeden zdobyty punkt to nie jest dobry rezultat - uważa Ondrášek.

⁃ Widziałem ostatni mecz tutaj na stadionie w Kielcach i boisko było bardzo słabe. Dziś wyglądało to zupełnie inaczej i grało się dobrze. Oczywiście murawa była wymieniona kilka dni temu, więc gdy próbowałem się zatrzymać to podłoże nie trzymało się i odpadało. Była to na pewno lepsza murawa, niż w ostatnim spotkaniu tutaj na tym stadionie - powiedział ponadto wiślak.

⁃ To nie jest tak, że lubię walczyć o każdą piłkę, po prostu tak gram. Gdy nie mogę strzelić gola, to muszę walczyć dla drużyny, bo wiem, że w ten sposób stwarzam okazje dla innych zawodników. Bardzo dobrze wyglądała nasza gra przeciwko Piastowi, zawsze byliśmy w 2, 3 lub 4 zawodników w polu karnym i dzięki temu stwarzaliśmy sobie dużo sytuacji. I w ten sposób pokazaliśmy, że chcemy zdobywać bramki. Dzisiaj tego nie pokazaliśmy, przede wszystkim w drugiej połowie. Musimy o wiele więcej walczyć, bo nie wyglądało to dobrze - przyznał Ondrášek.

⁃ Bardzo miło było mi usłyszeć to, że po ostatnim spotkaniu kibice śpiewali moje imię, to zawsze jest coś fajnego. Kibice zawsze nas wspierają, oczywiście sytuacja nie jest łatwa, również dla nich. Wisła to wielki klub, a jesteśmy w takim miejscu, w jakim jesteśmy. Rozumiem to, że są źli. Tak to niestety wygląda. Wydaje mi się, że z meczu na mecz wygląda to coraz lepiej i do naszej gry musimy dorzucić bramki. Kilka razy sam znalazłem się w takiej sytuacji, podczas mojej kariery, że zespół musiał stworzyć ogromną liczbę okazji do tego, żeby zdobyć bramkę. A przeciwnicy już w pierwszej tego gola zdobywają. Musimy jednak być silni i walczyć o punkty. Zostały cztery mecze do końca, później czekają nas play-offy. Wszystko zależy od nas, nikt inny nie będzie za nas wygrywał, albo walczył. To jest nasza drużyna, to jest Wisła Kraków, to jest jedenastu zawodników na boisku i zmiennicy. Również trenerzy wykonują swoją pracę. To jak będą wyglądać kolejne spotkania i czy będziemy zdobywać punkty, zależy tylko i wyłącznie od nas i nikt za nas tego nie zrobi - mówił Czech.

⁃ Napastnik w topowej formie to zawodnik, który jest maszyną do zdobywania bramek. Nie jestem zadowolony ze swojej postawy, bo stworzyłem sobie dużo okazji, a zdobyłem dotychczas tylko jedną bramkę i miałem jedną asystę. OK, po faulach na mnie mieliśmy dwa rzuty karne, z tego jestem zadowolony, bo to oznacza, że pracuję dla drużyny. Muszę jednak skupić się na zdobywaniu bramek i na lepszej pracy z pozostałymi zawodnikami. Gdy gra się jednym napastnikiem i z ofensywnym pomocnikiem, który jest ustawiony trochę głębiej, to trzeba w większej liczbie zawodników wchodzić w pole karne przeciwnika. Tak jak w meczu z Piastem. Musimy wchodzić w pole karne, wtedy będą okazje i będą bramki - zakończył Ondrášek.

Źródło: wislaportal.pl


Paweł Brożek: - Wydaje mi się, że ten wynik jest sprawiedliwy

- Każdy dobrze wie, że tak naprawdę nie jestem przygotowany do sezonu. Kontuzja pokrzyżowała moje plany i po takim meczu z Piastem, w którym zagrałem 90 minut, na pewno ciężko było mi dojść do siebie. Zadecydowaliśmy więc z trenerem, że najlepiej będzie w tym meczu zacząć na ławce - powiedział po zremisowanym 1-1 spotkaniu Wisły z Koroną napastnik "Białej Gwiazdy", Paweł Brożek.

- Nie jestem przygotowany do tego, aby grać co trzy dni, bo straciłem cały okres przygotowawczy i teraz z tego powodu cierpię. Muszę dochodzić do siebie w trakcie sezonu, zamiast być przygotowanym już od samego początku - dodał wiślak.

- Pierwsza połowa to dominacja Wisły, kontrola tego spotkania. Natomiast w drugiej to Korona przejęła inicjatywę i wydaje mi się, że ten wynik jest sprawiedliwy - zakończył nasz napastnik.

Źródło: wislaportal.pl

Małecki: Poprawić grę po przerwie

Data publikacji: 09-03-2016 11:03


W zaległym spotkaniu 25. kolejki Wisła zremisowała z Koroną Kielce. W przeciwieństwie do meczu z Piastem, od pierwszej minuty na boisku pojawił się Patryk Małecki, który starał się rozruszać zespół Białej Gwiazdy.

„Rozegraliśmy naprawdę fajną pierwszą połowę. Byliśmy blisko siebie, walczyliśmy jeden za drugiego. Nie wykorzystaliśmy żadnej sytuacji na 2:0 i tego najbardziej szkoda. Dzięki temu mecz mógłby potoczyć się zupełnie inaczej" - mówił po spotkaniu "Mały".

Druga połowa w wykonaniu podopiecznych Marcina Broniszewskiego znacznie odbiegała poziomem od pierwszej. Korona całkowicie przejęła inicjatywę, a Wisła została zepchnięta do defensywy. „Przespaliśmy początek drugiej połowy, zabrakło nam koncentracji i zaczęliśmy pozwalać Koronie na coraz groźniejsze akcje. Musimy popracować nad grą po przerwie, bo na razie nie wygląda ona najlepiej, mimo że jesteśmy dobrze przygotowani" - przyznał skrzydłowy Białej Gwiazdy.

Patryk Małecki podziękował także trenerowi Broniszewskiemu za zaufanie: „Po raz pierwszy dostałem szansę gry przez cały mecz. Nawet podczas okresu przygotowawczego ani razu nie rozegrałem pełnych dziewięćdziesięciu minut. Dziękuję trenerowi Broniszewskiemu za wiarę we mnie. Sam wierzę w to, że w końcu przyjdą bramki i asysty w moim wykonaniu".

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Denis Popovič: - Od razu powiedziałem, że to ja chcę strzelać

⁃ Fizycznie wyglądaliśmy bardzo dobrze. W drugiej połowie Korona wyszła pressingiem, atakowali nas bardzo wysoko i może dlatego wyglądało to tak, jakbyśmy nie mieli siły. Możliwe, że po tej straconej bramce trochę było nerwów, ale walczyliśmy do końca. Chcieliśmy wygrać ten mecz, ale się nie udało - mówił po remisie w Kielcach pomocnik Wisły i strzelec jedynej dla nas bramki, Denis Popovič.

⁃ Gdy podchodziłem do "jedenastki" nie miałem tremy. Wiadomo, że jak strzelisz bramkę, to wszystko jest OK, natomiast gdy nie strzelisz - to nie wiem jak to powiedzieć po polsku, ale mówią, że jesteś "pajac". Gdy sędzia odgwizdał rzut karny to od razu powiedziałem, że to ja strzelam. Byłem do tego wytypowany, tak jak i Zdeněk oraz Patryk Małecki, ale od razu powiedziałem, że to ja chcę strzelać - zakończył Słoweniec.

Źródło: wislaportal.pl


Michał Miśkiewicz: - Wszystkich o to proszę, którzy są z Wisłą związani, by w nas wierzyli

⁃ Jeśli nie uzyskamy przewagi bramkowej, typu 2-0, co nam się jeszcze w tym roku niestety nie udało, to te drużyny nas zawsze dopadają i nas "cisną" w ten sposób, że tracimy bramkę. I robi się to, co dziś widzieliśmy. Kluczem do sukcesu jest przede wszystkim poprawa gry w drugiej połowie, bo nie może być tak, że wychodzimy i nie jesteśmy w stanie ugrać następnej bramki, albo utrzymać przynajmniej tego wyniku, który mamy - mówił po meczu w Kielcach, bardzo dobrze dziś broniący, Michał Miśkiewicz.

⁃ Mecz z Piastem kosztował nas bardzo dużo. W przeciągu trzech dni zagraliśmy następne zawody i to też mogło odbić się na naszej grze. Miejmy nadzieję, że ten czas, do kolejnego spotkania, jest na tyle długi, że uda nam się zregenerować. Zagramy w nim z Termaliką i będzie to kolejny "mecz o życie". A to trudny przeciwnik, który w ostatnim czasie radzi sobie jak najbardziej bardzo dobrze. Musimy jechać po kolejne trzy punkty, bo jeszcze jeden remis na pewno nas nie zadowoli. Przed wszystkim musimy wygrać - mówił Miśkiewicz.

⁃ Który strzał był najtrudniejszy do obrony? Chyba ten wybity z linii bramkowej, razem z dobitką. To była najtrudniejsza sytuacja. Tak samo jak ten pierwszy strzał z dystansu. Piłka schodziła tak trochę za kołnierz, a to są bardzo niebezpieczne strzały, bo nie dość, że futbolówka mocno leciała, to jeszcze w idealny punkt. Wystarczyło być krok do przodu i dostałbym ją "za kołnierz" - analizował wiślak.

⁃ Opuszczamy strefę spadkową i musimy dalej wspinać się po tej drabinie. Zostało jeszcze trochę tych meczów i musimy wierzyć. Wszystkich o to proszę, którzy są z Wisłą związani, by w nas wierzyli. My postaramy się dawać z siebie wszystko i nie pozwolimy na spadek do pierwszej ligi - zakończył Miśkiewicz.

Źródło: wislaportal.pl


Arkadiusz Głowacki: - Zabrakło mi trochę, jeden krok więcej i może bym go dopadł

- Pomoc była sklejona z obroną, było za dużo wrzutek, mnóstwo zamieszania i skończyło się to dla nas źle. Dopiero w ostatnim kwadransie, kiedy ten wynik był dla Korony już zgoła odmienny, też przeszli bardziej do gry defensywnej i stworzyli nam okazję do tego, żeby kilka szans w ataku pozycyjnym stworzyć. I to też mogło zakończyć się dla nas bramką - mówił po remisie 1-1 w Kielcach, kapitan Wisły, Arkadiusz Głowacki.

- Zabrakło mi trochę, jeden krok więcej i może bym go dopadł. Nie udało się niestety - stwierdził z kolei "Głowa", pytany o straconą w Kielcach bramkę.

- Raczej w myślach będzie to, że jest to nasz jedenasty mecz bez wygranej. Nie przystoi nam taka seria. Pewnie, że złożyło się na to wiele trudnych rzeczy i wiele trudnych momentów, ale nie mamy zamiaru się mimo wszystko poddawać. W każdym meczu będziemy dążyć do zwycięstwa - powiedział Głowacki.

Kolejne spotkanie wiślacy zagrają w Niecieczy. I na pewno naszego najbliższego rywala nie można w żaden sposób zlekceważyć. Wystarczy zresztą przypomnieć, że Termalika pokonała ostatnio aż 3-0 Legię!

- Nie spodziewam się, żeby było łatwiej niż tutaj. Musimy zrobić krok do przodu, krok w naszej grze. Dziś zagraliśmy znów innym środkiem pomocy i było wiele dobrych momentów. Oczywiście zagubiliśmy się przez pół godziny drugiej połowy i to było złe. I będziemy to omawiać na najbliższej odprawie. Trzeba nad sobą pracować, grać o zwycięstwo. Tylko o zwycięstwo - zakończył wiślak.

Źródło: wislaportal.pl


Podsumowanie 25. kolejki Ekstraklasy

Wydarzeniem 25. kolejki okazał się mecz w Niecieczy, gdzie tamtejsze "Słoniki" przejechały się po Legii, ogrywając warszawiaków aż... 3-0! Arcyważne zwycięstwo zaliczył też mistrz Polski, poznański Lech, który wygrał w Zabrzu z Górnikiem. Ta ostatnia ekipa na dobre rozsiadła się więc na pozycji czerwonej latarni, tym bardziej, że już w weekend wybiera się na Łazienkowską. Przypomnijmy, że dwa spotkania z tej kolejki - Korony z Wisłą oraz Piasta ze Śląskiem - nie odbyły się z powodu boisk, które po solidnych opadach nie nadawały się do gry.


Wtorek, 1 marca:

Podbeskidzie Bielsko-Biała 2-0 Górnik Łęczna

1-0 Mateusz Szczepaniak (89.)
2-0 Džiugas Bartkus (90. sam.)

Jeśli odwołane zostały w tej kolejce mecze w Kielcach i Gliwicach, to w sumie można się dziwić, że podobnie nie stało się też w Bielsku. Tamtejsze boisko było bowiem również w koszmarnym stanie. Na nim jednak obydwa zespoły czuły się chyba nienajgorzej, bo też preferują raczej styl "siła razy gwałt", zamiast "wirtuozerii". Tej oczywiście być nie mogło, ale w końcówce szczęście znów uśmiechnęło się do "Górali". Strzał po rykoszecie Szczepaniaka oraz kuriozalny gol z doliczonego czasu gry dały wysokie zwycięstwo bielszczan, którzy doganiają tym samym punktowo ekipę z Łęcznej. I mogą coraz głośniej zacząć myśleć nawet o miejscu w "ósemce"!


Zagłębie Lubin 1-0 Lechia Gdańsk

1-0 Filip Starzyński (49.)

Po słabej pierwszej połowie - gospodarze zaraz na początku drugiej świetnie rozegrali swój kontratak i potem mogli już skupić się na utrzymaniu uzyskanego po nim prowadzenia. I to im się w pełni udało, co oznacza, że Lechię śmiało określić można mianem drużyny "własnego boiska". Dwa spotkania u siebie - dwa zwycięstwa. Dwie gry na wyjeździe - dwie porażki. I "ósemka" wciąż jest od Lechii daleko. Zaklepania za to w niej miejsca coraz bliżej jest ekipa beniaminka z Lubina.


Środa, 2 marca:

Termalica Bruk-Bet Nieciecza 3-0 Legia Warszawa

1-0 Wojciech Kędziora (35.)
2-0 Patrik Mišák (52.)
3-0 Dawid Plizga (90.)

Przed laty Legia przegrała mecz z Groclinem Grodzisk Wielkopolski, a jej ówczesny piłkarz, Marek Jóźwiak, wypowiedział pamiętne do dziś słowa - "tak się cieszą chłopcy ze wsi". I dziś historia poniekąd się powtórzyła. "Wielka Legia" przyjechała na podtarnowską wieś i wyjechała z "trójeczką". Jedyne co można po tym spotkaniu powiedzieć to wielkie gratulacje dla "Słoników". Okazało się bowiem, że nie zawsze gra nazwa i koszulka z paskiem przez środek i literką w kółku, zwłaszcza gdy sędziuje Paweł Gil. Gra za to ambicja i wola walki, a dziś to wszystko było po stronie zespołu w Niecieczy.


Ruch Chorzów 2-3 Cracovia

0-1 Erik Jendrišek (5.)
1-1 Kamil Mazek (24.)
2-1 Mariusz Stępiński (38.)
2-2 Mateusz Cetnarski (59.)
2-3 Damian Dąbrowski (61.)

Bardzo ciekawy mecz w Chorzowie, w którym kibice obejrzeli aż pięć bramek. Po nim jednak Ci, którzy dopingowali gospodarzy, zadowoleni być nie mogą. "Niebiescy" zasłużenie przegrali bowiem z "Pasami", tym bardziej, że bramka na 1-1 padła z wyraźnego spalonego. Cracovia wraca więc tym samym na ligowe podium, a Ruch musi szukać punktów w kolejnych spotkaniach.


Jagiellonia Białystok 0-0 Pogoń Szczecin

Dla wszystkich drużyn poniżej ósmego miejsca w tabeli to wynik co najmniej dobry. "Jaga" jest bowiem na dziś zespołem, do których wszyscy Ci "co niżej" - będą się odnosić, bo to białostoczanie są pierwszymi do pożarcia. I każdy liczyć będzie stratę do 32 punktów. A co do samego meczu, to wyraźną przewagę mieli gospodarze, ale ostatecznie wszystko skończyło się bez bramek.


Górnik Zabrze 0-2 Lech Poznań

0-1 Dawid Kownacki (29.)
0-2 Szymon Pawłowski (61.)

Bardzo ważna wygrana Lecha, który odskakuje od sporej grupy marzących o "ósemce" drużyn. W koszmarnej zaś już sytuacji jest Górnik, w którym chyba przesądzona została sprawa posady trenera Leszka Ojrzyńskiego. Tylko kto odważy się przejąć zabrzan, gdy Ci w najbliższy weekend wybierają się do podrażnionej blamażem w Niecieczy - Legii?


Podsumowanie zaległych meczów 25. kolejki Ekstraklasy

Fatalna nawierzchnia boisk, po zeszłotygodniowych opadach w Gliwicach i w Kielcach sprawiły, że mecze Piasta ze Śląskiem oraz Korony z Wisłą - zostały przełożone. Zaległości zostały już jednak nadrobione i obydwa mecze są już za nami. W nich - z pierwszej wiosennej wygranej cieszą się gliwiczanie - a na takową nadal nie mogą doczekać się z kolei wiślacy. Mimo bardzo dobrej pierwszej połowy, w drugiej piłkarze z ulicy Reymonta na pół godziny zasnęli. I tylko zremisowali, 1-1.


Wtorek, 8 marca:

Korona Kielce 1-1 WISŁA KRAKÓW

0-1 Denis Popovič (1. k.)
1-1 Airam Cabrera (59.)

Kiedy już w jedenastej sekundzie (!) Wisła miała "jedenastkę" - chyba nie było kibica Wisły, który sam siebie nie zapytał - czy teraz strzelimy? Okazało się, że Denis Popovič słusznie wyrwał się do tego, aby oddać uderzenie "z wapna" i zrobił to skutecznie. Potem jednak przyszły stare wiślackie grzechy. Cóż bowiem z tego, że mieliśmy przewagę i sytuacje, skoro ich nie wykorzystywaliśmy. A już pierwsze 30 minut drugiej połowy to był prawdziwy dramat. I chyba śmiało można powiedzieć, że gdyby nie Michał Miśkiewicz - Wisła w Kielcach przegrałaby. Skończyło się kolejnym remisem, który pozwolił wprawdzie "Białej Gwieździe" opuścić strefę spadkową, ale dla kibiców z Krakowa - żadne to tak naprawdę pocieszenie. Po remisie w Kielcach Wisła ma już tylko "matematyczne szanse" na miejsce w "ósemce", więc finał sezonu spędzimy po raz pierwszy od reformy rozgrywek grając o utrzymanie! Zapewne razem z Koroną, więc wiele na to wskazuje, że jeszcze w tym sezonie z kielczanami zagramy.


Piast Gliwice 1-0 Śląsk Wrocław

1-0 Josip Barišić (26.)

Bardzo szczęśliwie wygrał swój pierwszy tej wiosny mecz zespół z Gliwic. Oczywiście, że bramka i podanie Mateusza Maka do Josipa Barišicia to był majstersztyk, ale potem to goście mieli lepsze okazje do zmiany rezultatu. Szczęście było jednak z Piastem i znów świetnie interweniującym Jakubem Szmatułą. Wrocławianie mogą żałować przede wszystkim poprzeczki Róberta Picha, ale za trafienia w metal punkty przyznawane są wyłącznie w "turbokozaku", więc te prawdziwe zostały w Gliwicach.

Źródło: wislaportal.pl


Aktualna tabela po 26 kolejce (uwzględniono zaległe spotkania Korona-Wisła i Piast-Śląsk)


Źródło: twitter.com/_Ekstraklasa_


Doping kibiców:

Doping cz.I(video)

Doping cz.II(video)

Doping cz.III(video)

Galeria