2016.03.09 Fenerbahce Stambuł - Wisła Can-Pack Kraków 79:70

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 09:30, 26 mar 2016; Kyzcwezs (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
2016.03.09, Ćwierćfinał Euroligi, I mecz,
Stambuł, Metro Energy Sports Hall, 19:30
Fenerbahce Stambuł 79:70 Wisła Can-Pack Kraków
I: 22-22
II: 18-10
III: 14-18
IV: 25-20
Sędziowie:
Lorenzo Baldini (ITA), Maka Kupatadze (GEO)
Martin Horozov (BUL)
Komisarz: Widzów:
500
Fenerbahce Stambuł:

Jantel Lavender 24, Anastasia Wieramiejenka 15, Marissa Coleman 13, Allie Quigley 12,
Birsel Vardarli 5, Quanitra Hollingsworth 5, Olcay Cakir 5, Kamile Nacickaite 0, Tugce Canitez 0
Trener:
Georgios Dikeoulakos

Wisła Can-Pack Kraków:
Yvonne Turner 23, Laura Nicholls 10, Agnieszka Szott-Hejmej 9, Cristina Ouvina 8, DeNesha Stallworth 7, Małgorzata Misiuk 6, Magdalena Ziętara 5, Justyna Żurowska-Cegielska 2
Trener:
Jose Hernandez

Mecz był transmitowany przez TVP Kraków w paśmie telewizji regionalnych.


Bilet meczowy z motywem plakatu na 110 lecie Wisły Kraków.
Bilet meczowy z motywem plakatu na 110 lecie Wisły Kraków.

Spis treści

Przed meczem

Wiślaczki staną naprzeciwko Quigley i Lavender

Przy piłce Allie Quigley, z numerem 14 - Jantel Lavender.
Przy piłce Allie Quigley, z numerem 14 - Jantel Lavender.

Koszykarki Wisły Can-Pack Kraków zmierzą się we wtorek o godz. 19.30 polskiego czasu w Stambule z tamtejszym Fenerbahce w pierwszym spotkaniu ćwierćfinału żeńskiej Euroligi.

Faworytkami tego starcia - jak i całej, toczonej do dwóch zwycięstw rywalizacji - jest bez wątpienia zespół znad Bosforu. Prowadzone przez utytułowanego szkoleniowca - Greka Georgiosa Dikeoulakosa, zawodniczki z azjatyckiej części tureckiej metropolii spisują się w obecnym sezonie bardzo dobrze. W Eurolidze odniosły 12 zwycięstw, schodząc z parkietu pokonane tylko dwukrotnie (w Kursku z Dynemem i u siebie z Familą Schio), dzięki czemu zajęły pierwsze miejsce w grupie A. Natomiast w rodzimej lidze ich aktualny bilans to 16-4, który daje im fotel lidera i przesłanki do skutecznej walki w play-off o odzyskanie mistrzowskiego tytułu. Przypomnijmy, że w minionym sezonie Fenerbahce nawet nie awansowało do finału krajowych rozgrywek, co było przyczyną dymisji Jacka Winnickiego.

O sile drużyny stanowią m.in. dwie koszykarki doskonale znane pod Wawelem. Chodzi oczywiście o Allie Quigley i Jantel Lavender. Zawodniczki, bez których w minionych dwóch sezonach ciężko było sobie wyobrazić Wisłę Can-Pack prowadzoną przez Stefana Svitka, także w Stambule są niezwykle istotnymi postaciami układanki zarządzanej przez Dikeoulakosa. W Eurolidze są dwiema najlepszymi strzelczyniami swojego teamu: Allie zdobywa średnio 14,8 pkt., a Jantel 13,4 pkt., dokładając do tego najwięcej zbiórek - 8,4. Największą zdobycz punktową na swoim koncie Quigley zapisała w wyjazdowym meczu z Familą - 29, zaś Lavender w derbowej konfrontacji w hali Galatasaray zdobyła 26 pkt. Natomiast na tureckich boiskach najlepsza rezerwowa WNBA w dwóch poprzednich sezonach jest jeszcze bardziej skuteczna - ze średnią 19,8 pkt. plasuje się na trzecim miejscu w tej klasyfikacji. 27-letnia środkowa dokłada 14,7 pkt.

Oczywiście, oprócz dwóch znakomitych Amerykanek w kadrze Fenerbahce nie brakuje innych renomowanych koszykarek. Drugie miejsce przeznaczone w Eurolidze dla zawodniczki zza Oceanu (przypomnijmy, że Quigley ma także węgierski paszport) obsadziła grająca na pozycji niskiej skrzydłowej Marissa Coleman, będąca trzecią strzelczynią na obu frontach (9,5 pkt. - Euroliga, 11,0 pkt. - liga). Partnerkami Lavender w strefie podkoszowej są najczęściej: Białorusinka Anastasia Wieramiejenka i posiadająca tureckie obywatelstwo Quanitra Hollingsworth. Na początku stycznia z klubem znad Bosforu pożegnała się Ewelina Kobryn, która przeniosła się do Perfumerias Avenida Salamanca. Popularna "Ewka" rozegrała 8 meczów w Eurolidze, zdobywając przeciętnie 6,6 pkt. i 3,5 zb. W lidze - głównie z powodu regulaminowych ograniczeń dla zawodniczek zagranicznych - wystąpiła tylko czterokrotnie, notując średnio 4,5 pkt. i 4,8 zb. Po odejściu wychowanki Wisły na jej miejsce pozyskano grającą na pozycji rzucającej Litwinkę Kamile Nacickaite. Na "jedynce" niepodzielnie rządzi Birsel Vardarli. Broniąca barw Fenerbahce już od przeszło 10 lat etatowa reprezentantka Turcji jest najlepszą podającą w swojej ekipie - średnia 5,1 asyst daje jej miejsce w pierwszej "dziesiątce" Euroligi. Jej zmienniczką jest inna kadrowiczka - Olcay Cakir, a na pozycji nr 4 niemal w każdym spotkaniu pojawia się Tugce Canitez, także mająca za sobą w ostatnich latach występy w reprezentacji kraju.

Jakie atuty mogą przeciwstawić wiślaczki? Po raz kolejny trzeba wspomnieć o Yvonne Turner. Postawa amerykańskiej rozgrywającej została doeceniona przez głównego eksperta portalu fibaeurope.com - Paula Nilsena, który nominował ją do drugiej piątki fazy grupowej Euroligi. W dotychczasowych czternastu występach w tych rozgrywkach 15,1 pkt. i 2,4 as., lecz także aż 3,9 strat. Ważne, aby po ostatnich słabszych występach nieco przebudziła się Cristina Ouvina, będąca w tym sezonie prawdziwą opoką krakowianek w euroligowych bojach. Prawdopodobnie jedna z tych zawodniczek otrzyma zadanie ograniczenia ofensywnych poczynań Quigley. Ewentualnie przeciwko Amerykance z węgierskim paszportem trener Jose Hernandez ustawi Magdalenę Ziętarę. Świadczą o tym te liczby: 9,6 pkt., 6,7 zb., 4,6 as. i 3,0 przechwyty. Jej rodaczka - Laura Nicholls (9,4 pkt., 7,2 zb.), razem z nowym nabytkiem - DeNeshą Stallworth powinna przeciwstawić się w strefie podkoszowej Lavender oraz Wieramiejence i Hollingsworth. Stallworth korzystnie zaprezentowała się w dwóch potyczkach ligowych. Wiadomo, że Euroliga to dużo poważniejsze wyzwanie, lecz wydaje się, że nie powinna być gorsza od swojej poprzedniczki - Devereaux Peters. Jednak nawet po pozyskaniu tej silnej fizycznie podkoszowej przewaga wzrostu i siły na pozycjach 4-5 jest po stronie teamu znad Bosforu.

Wydaje się, że przy swojej normalnej dyspozycji gospodynie powinny jutro odnieść zwycięstwo, i to w miarę przekonujące. W sporcie zdarzają się jednak nieraz nieoczekiwane wyniki, o czym ekipa ze stolicy Małopolski nieraz już udowodniła w tym sezonie, choćby właśnie w Turcji, pokonując na wyjeździe AGÜ Spor, dzięki czemu znalazły się w najlepszej "ósemce" europejskich klubów. Przypomnijmy, że wielu fachowców uznało to rozstrzygnięcie za największą niespodziankę fazy grupowej Euroligi. Wielkim atutem Wisły Can-Pack jest trener. Jose Hernandez słusznie uważany jest za jednego z najlepszych szkoleniowców w kobiecym baskecie na Starym Kontynencie. Już wielokrotnie świetnie potrafił przygotować swoje zawodniczki pod względem taktycznym i mentalnym. Czy tak będzie również teraz, gdy poprzeczka jest zawieszona na wyższym poziomie? Czy wiślaczki nie poddadzą się w Stambule, mając naprzeciwko siebie Quigley i Lavender? Przekonamy się jutro wieczorem.

- Na pewno będziemy walczyć. Ćwierćfinał to bardzo poważna sprawa, nie ma mowy, abyśmy osiadły na laurach. W naszej hali będzie niesamowity doping – słyszałam, że ma być około tysiąc fanów Wisły. Zapowiada to znakomitą atmosferę i tym bardziej skłania do gry na maksimum swoich możliwości. Niczego jednak nie mogę obiecać - stwierdziła Małgorzata Misiuk w wywiadzie dla naszego serwisu.

Mecz ma być transmitowany przez TVP Kraków w paśmie telewizji regionalnych. Tradycyjnie już transmisję "live" będzie można obejrzeć w serwsie YouTube na kanale FIBA TV.

Źródło: wislalive.pl


Relacje

Ambitna walka wiślaczek, zdecydowały ostatnie minuty

Przy piłce Birsel Vardarli.
Przy piłce Birsel Vardarli.

Koszykarki Wisły Can-Pack Kraków przegrały dziś w Stambule z Fenerbahce 70:79 w pierwszym spotkaniu ćwierćfinałowym Euroligi Kobiet. Pomimo porażki, krakowianki pozostawiły po sobie korzystne wrażenie w starciu z faworyzowanymi rywalkami.

Trener Jose Hernandez zdecydował się rozpocząć grę następującą piątką: Cristina Ouvina, Yvonne Turner, Magdalena Ziętara, Laura Nicholls, DeNesha Stallworth.

Pierwsze minuty były dość wyrównane, na parkiecie toczyła się walka "kosz za kosz". Przez blisko 7 minut żaden z zespołów nie potrafił wypracować sobie większej przewagi niż 2 pkt. O ile wśród wiślaczek ciężar zdobywani punktów rozkładał się do tego momentu równomiernie, to w szeregach gospodyń zdecydowanie wyróżniała się Lavender, która zdobyła aż 8 pkt. spośród pierwszych dwunastu "oczek" swojej ekipy. Wówczas błysnęła Turner, która w dwóch kolejnych akcjach trafiła zza linii 675 cm, a na tablicy wyświetlił się wynik 12:17. Nieco podenerwowany trener Georgios Dikeoulakos poprosił wówczas o czas. Przerwa nie wybiła jednak mistrzyń Polski z uderzenia. Dwukrotnie zapunktowała Nicholls i w 9 min. było już 12:21. Końcówka pierwszej kwarty to jednak zryw Fenerbahce i trochę niefrasobliwa postawa mistrzyń Polscki, czego podsumowaniem była akcja "2+1" w wykonaniu Olcay Cakir w ostatnich sekundach tej premierowej części gry. Wówczas zanotowano remis - 22:22.

W drugiej ćwiartce uskrzydlone powodzeniem gospodynie wzmocniły defensywę, wobec której team spod Wawelu na ogół nie mógł znaleźć recepty. Przełożyło się to na wynik. O ile jeszcze w 14 min. po celnej "trójce" Agnieszki Szott-Hejmej różnica była jeszcze minimalna (30:29), to w kolejnych akcjach zaczęła uwidaczniać się przewaga miejscowych, w szeregach których znów przeypomniała o sobie Lavender, dwukrotnie trafiając. Mające problemy z rozegraniem ataku pozycyjnego krakowianki często pudłowały w tym okresie. Jedynym wyjątek stanowiła udana przymiarka z dystansu Ouviny. Oba zespoły schodziły na 15-minutową przerwę przy stanie 40:32.

Również początek trzeciej kwarty nalezał do podopiecznych trenera Dikeoulakosa, które dwukrotnie prowadziły różnicą 14 pkt. Wydawało się, że faworytki kontrolują rozwój wydarzeń na parkiecie, jednak od stanu 50:36 w 25 min. sytuacja zaczęła się zmieniać. Duży udział w przebudzeniu mistrzyń Polski miała Turner, która raz "ukąsiła" za 3 pkt., by zaraz "ukraść" piłkę i samotnie zakończyć kontrę, dzięki czemu przewaga stopniała - 50:43. To wcale nie był koniec - za sprawą trafienia z dystansu Małgorzaty Misiuk oraz z nieco bliższej odległości Szott-Hejmej, po upływie 30 minut na tablicy widniał rezultat 54:50. Jeszcze wszystko było możliwe.

Zawodniczki trenera Hernandeza poszły za ciosem. Zredukowały stratę do dwóch "oczek". W 32 min. gdy znów zza linii 675 cm nie zawiodła Misiuk, po raz pierwszy od premierowej kwarty zameldowały się na prowadzeniu - 56:57. Grecki coach wezwał swoje zawodniczki, które po tej rozmowie przebudziły się. Wiślaczki znów miały problem z rozegraniem akcji ofensywnych, a na swojej połowie ponownie nie potrafiły powstrzymać gospodyń. Po akcji "2+1" Lavender było 62:57, zaś gdy z Birsel Vardarli popisała się celnym rzutem zza łuku - 67:57 w 36 min. Jak się potem okazało, był to decydujący moment meczu. Coraz bardziej zmęczone i nerowo grające przyjezdne odblokowały się wprawdzie w ataku, lecz pod swoim koszem nadal nie były w stanie powstrzymać gospodyń. Na niespełna 120 sekund przed końcem różnica znowu wynosiła 10 pkt. (75:65). Wówczas kolejny raz z dystansu "odpaliła" Turner, lecz szybko trafiła z faulem Lavender i sytuacja wróciła do normy. W ostatniej minucie nic nie mogło się już zmienić.

Spoglądając na statystyki, rzuca się w oczy dość dobra, bo blisko 48-procentowa, skuteczność wiślaczek w rzutach trzypunktowych - 10 celnych na 21 oddanych. W tym elemencie Fenerbahce było znacznie słabsze (3/11), ale odwrotnie było w rzutach za 2 pkt. (aż 67% miejscowych - 29/43, przy 45% przyjezdnych - 18/40) oraz wolnych (12/13 - 4/9). Nie do zatrzymania okazała się Lavender - 11/13 z gry, 2/2 z wolnych. W szeregach "Białej Gwiazdy" zabrakło zawodniczki, która stanowiłaby odpowiednie wsparcie punktowe dla Turner. Zawiodły natomiast Stallworth, która jednak była najlepsza na "deskach" (7 zbiórek) i - pomimo 6 asyst - Ouvina (3/10 z gry, aż 6 strat). Po dobrych występach w minionym tygodniu zawiodła Żurowska-Cegielska (1/7 z gry).

Podsumowując - skazane na pożarcie zawodniczki Wisły Can-Pack zaprezentowały się z dobrej strony, lecz to okazało się w ostatecznym rachunku niewystarczające wobec większej siły argumentów po stronie Fenerbahce. W piątek o godz. 19.30 w hali przy ul. Reymonta 22 rozpocznie się mecz nr 2, na który nie trzeba nikogo zapraszać.

Źródło: wislalive.pl


Wisła Can-Pack w Turcji walczyła, ale pierwszy ćwierćfinał dla Fenerbahçe

W pierwszym meczu ćwierćfinałowym, rozgrywek koszykarskiej Euroligi, drużyna Wisły Can-Pack przegrała po zaciętej walce z tureckim Fenerbahçe SK İstanbul 70-79 i w rywalizacji do dwóch zwycięstw przegrywamy 0-1. Największą zdobycz w naszym zespole zanotowała Yvonne Turner, która kończy to spotkanie z dwudziestoma trzema punktami. O jeden więcej zdobyła nasza była koszykarka, Jantel Lavender, która w tym sezonie reprezentuje barwy drużyny z Turcji. Przypomnijmy, że rewanż zostanie rozegrany już w najbliższy piątek, w Krakowie.

Spotkanie z faworyzowaną drużyną Fenerbahçe wiślaczki rozpoczęły spokojnie, nie dając się rozpędzić przeciwniczkom. Niezła obrona i bardzo dobra skuteczność w rzutach trzypunktowych powodują, że zawodniczki z Turcji mają z nami bardzo duże kłopoty. Gdy po dwóch kolejnych celnych rzutach Laury Nicholls w 8. minucie spotkania prowadzimy 21-12, wydaje się, że "Biała Gwiazda" jest w stanie naprawdę solidnie postawić się zwycięzcy grupy A Euroligi. Niestety końcówka tej kwarty to chaos w obronie i niepotrzebne faule, które skutecznie na punkty zamieniają zawodniczki ze stolicy Turcji.

W drugiej kwarcie wiślaczkom "nie siedzi" rzut z półdystansu, ciężko jest się im przebić pod kosz, gdzie brylują Lavender i Anastasija Wieriemiejenko, dlatego najbardziej skuteczną bronią są nadal rzuty trzypunktowe. Niestety tylko 10 punktów w tej części spotkania powoduje, że ekipa Fenerbahce ucieka na 40-32.

Druga połowa spotkania rozpoczyna się od słabej obrony naszych zawodniczek, co skwapliwie wykorzystują głównie byłe wiślaczki Lavender i Allie Quigley. Ta ostatnia w 23. minucie ładnym wejściem pod kosz daje prowadzenie gospodyniom 48-34 i wydaje się, ze jest już "po meczu". Jednak od tego momentu bardzo dobrze zaczyna grać Turner i trzecią kwartę kończymy tylko na czteropunktowym debecie (50-54), po ładnym rzucie w ostatniej sekundzie Agnieszki Szott-Hejmej.

Początek ostatniej część spotkania zapowiada emocje i niespodziankę, bo po trzypunktowym trafieniu Małgorzaty Misiuk w 31. minucie spotkania wychodzimy na prowadzenie (57-56)! Niestety kolejne fragmenty to dominacja ekipy Fenerbahçe. Wiślaczki nie trafiają z dystansu, a pod naszym koszem rządzi i dzieli Lavender. Gdy w 38 minucie była wiślaczka skutecznie kończy akcję "2+1" - jest już 10 punktów przewagi gospodyń i w zasadzie "po emocjach". Ostatecznie celny rzut Turner, po ładnym przechwycie, ustala wynik na 79-70 dla zespołu z Turecji.

Tak więc w rywalizacji o Final Four na razie jest 1-0 dla naszych przeciwniczek, ale zawodniczki "Białej Gwiazdy" pokazały momentami taką grę, że można patrzeć z optymizmem na spotkanie rewanżowe i liczyć na to, że rywalizacja o to kto zagra w elitarnym turnieju finałowym nie jest jeszcze do końca rozstrzygnięta.

Źródło: wislaportal.pl


Statystyki

fibaeurope.com


Statystyki indywidualne pkt. min. za 2 za 3 za 1 zb. as faul str. prz. bl. eval
Yvonne Turner 23 35 4 / 4 4 / 9 3 / 7 2 3 4 2 3 0 20
DeNesha Stallworth 7 30 3 / 7 0 / 0 1 / 1 7 1 1 0 2 0 13
Laura Nicholls 10 29 5 / 9 0 / 1 0 / 1 5 4 3 3 2 0 12
Małgorzata Misiuk 6 13 5 / 7 2 / 3 0 / 0 2 1 0 0 0 0 7
Cristina Ouviña 8 35 1 / 7 2 / 3 0 / 0 1 7 3 6 3 0 6
Agnieszka Szott-Hejmej 9 19 1 / 3 3 / 4 0 / 0 0 0 1 2 0 0 5
Magdalena Ziętara 5 34 1 / 3 1 / 3 0 / 0 3 1 3 1 1 0 5
Justyna Żurowska-Cegielska 2 10 1 / 5 0 / 0 0 / 0 0 0 2 1 0 0 -3



Statystyki zespołowe Fenerbahçe Wisła
Celnie za 2: 29 18
Rzuty za 2: 43 40
Celnie za 3: 3 10
Rzuty za 3 11 21
Celnie za 1: 12 10
Rzuty za 1: 13 9
Zbiórki: 28 26
Asysty: 19 17
Faule: 16 17
Straty: 19 19
Przechwyty: 9 11
Bloki: 2 0
Eval.: 95 67


Wideo

>>> Cały mecz:FIBA

Źródło: FIBA